jądro ciemności - charakterystyka postaci, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA


Marlow - charakterystyka bohatera

Głównym bohaterem Jądra ciemności jest Charlie Marlow, doświadczony marynarz bywa często utożsamiany z Josephem Conradem. Bohater, z pochodzenia Anglik, urodził się we wpływowej rodzinie. Od najmłodszych lat pasjonowały go podróże, marzył o zwiedzeniu Afryki, Ameryki Południowej czy Australii, czyli kontynentów, które za jego czasów nie były do końca odkryte i poznane. Poznajemy Marlowa, gdy ten służy na pokładzie jolu krążowniczego „Nellie”, będąc jedynym zawodowym marynarzem na pokładzie.

Marlow pojawia się również w innej znanej powieści Conrada, zatytułowanej Lord Jim. Pełni w niej rolę narratora oraz doświadczonego i leciwego kapitana statku

Nie wiemy, jak główny bohater wyglądał za młodu, gdy przeżywał swoją przygodę w Afryce, o której opowiadał kolegom z załogi. Obraz marynarza pojawia się w powieści dwukrotnie: „Marlow siedział skrzyżowawszy nogi, w głębi rufy, oparty o bezanmaszt. Miał zapadłe policzki, żółtą cerę, proste plecy, wygląd ascety, a ze swymi obwisłymi ramionami i rękami leżącymi na kolanach dłonią ku górze podobny był do bożka” oraz „Nastała chwila głębokiej ciszy, potem błysnęła zapałka i szczupła twarz Marlowa wystąpiła z mroku zniszczona, zapadnięta, z fałdami zbiegającymi ku dołowi, ze spuszczonymi powiekami, jakby uważna i skupiona; a gdy raz po raz zaciągnął się dymem z fajki, jego twarz zdawała się cofać w noc i znów występować, w miarę jak drobny płomyk błyskał w regularnych odstępach. Zapałka zgasła”. Widzimy zatem, iż bohater był człowiekiem zniszczonym przez czas i morze. Jednak z jego wizerunku biła życiowa mądrość, spokój i wiedza. Według narratora Marlow wyglądał „zupełnie jak Budda nauczający w europejskim ubraniu i bez lotosu”.

Usposobienie marynarza było niepospolite. Marlow dał się poznać czytelnikowi jako osoba obserwująca i oceniająca zachowanie innych, lecz swoje trafne i szorstkie sądy zachowywał dla siebie, pozostając przy tym bardzo uprzejmym. Takie zachowanie zachęcało pozostałych bohaterów do otwierania się przed nim, pomimo że bohater był do nich negatywnie nastawiony. Działo się tak na przykład z agentem odpowiedzialnym za wyrób cegieł. Dopiero, gdy Marlow stanął na krawędzi załamania, stał się opryskliwy i sarkastyczny, zwłaszcza wobec dyrektora Stacji Centralnej. Z całą pewnością nie można go nazwać optymistą. Życie nauczyło go pokory wobec losu, dlatego często wątpił, iż uda mu się dopłynąć do celu, spotkać z Kurtzem, czy ujść z życiem z Afryki.

Główny bohater Jądra ciemności to wyśmienity marynarz, oddany swojej pracy. Z wielkim zapałem opowiadał czytelnikowi o technicznych aspektach i trudnościach prowadzenia starego parowca w górę rzeki. Biorąc pod uwagę fakt, iż jest narratorem powieści, należy zwrócić uwagę na jego znakomitą pamięć. A nawet, jeśli marynarz dodał do swojej opowieści wątki, które nie miały faktycznie miejsca, to na

Marlow był nie tylko znakomitym marynarzem, ale również gawędziarzem. Mimo, iż załoga „Nellie” wysłuchała już prawdopodobnie dziesiątki jego przygód, to wciąż potrafił zaciekawić ich kolejnymi historiami. Marlow kilkakrotnie wykazał się swoim poczuciem humoru, na przykład, gdy o czarnoskórym palaczu powiedział: „jego widok oddziaływał równie budująco jak oglądanie psa w majtkach i kapeluszu z piórem, chodzącego na tylnych łapach”.

Doświadczony marynarz był z pewnością człowiekiem zaradnym, świadczył o tym chociażby fakt, iż udało mu się naprawić parowiec, a do tego, jako kapitan, nie zatopił go podczas bardzo trudnego rejsu w górę rzeki.

Stosunek Marolwa do innych był zróżnicowany. Jako człowiek morza
nauczył się, jak postępować z ludźmi. Wielkim szacunkiem darzył ludzi pracujących, nie patrząc na ich kolor skóry: „Zaciągnęliśmy po drodze pewną liczbę tych drabów jako załogę. To bycze chłopy - ludożercy - na właściwym miejscu. Z tymi ludźmi można było pracować - jestem im za to wdzięczny. I ostatecznie nie zjadali się nawzajem na moich oczach”. Świadczyło to również o jego tolerancji. Jego najlepszym druhem podczas pobytu w Stacji Centralnej był majster mechaników. Marlow spędził z tym człowiekiem wiele godzin, naprawiając parowiec. Darzył go wielką sympatią oraz szacunkiem. Bohater nie znosił kłamstwa, dlatego postaci takie jak dyrektor, czy agent zajmujący się wyrobem cegieł budziły jego wstręt, choć go nie okazywał. Marynarz cechował się specyficznym podejściem do kobiet. Według niego żyły one w zupełnie nierzeczywistym świecie: „(kobiety) Żyją we własnym świecie, który właściwie nigdy nie istniał i istnieć nie może. Jest na to o wiele za piękny, a gdyby można taki świat zbudować, rozleciałby się przed zachodem słońca”.

Na szczególną uwagę zasługuje stosunek Marlowa do Kurtza. Początkowo znał go jedynie z opowieści i z każdą kolejną nabierał podziwu do agenta oraz ochoty na spotkanie z nim. Wkrótce chęć porozmawiania z Kurtzem stała się jedynym celem pobytu bohatera w Afryce. Gdy przekonał się, iż mężczyzna oszalał i w barbarzyński sposób mordował okolicznych tubylców zmienił swoje podejście do agenta. Po licznych rozmowach na pokładzie parowca przyznał, iż faktycznie był to człowiek wybitny, o którym nie sposób było zapomnieć. Kurtz budził w marynarzu mieszane uczucia, podziwiał go i jednocześnie gardził nim.
W stosunku do siebie Marlow
pozostawał krytyczny. Wielką dumą napawał go fakt, iż podczas swojego pierwszego rejsu po tak trudnej i zdradzieckiej rzece, nie uszkodził dna dowodzonego przez siebie parowca. Na statku był pewny siebie, ponieważ doskonale znał swoje możliwości. Jednak czytelnik mógł dostrzec pewną niekonsekwencję w poczynaniach bohatera. Sam powiedział: „Wiecie, że nie cierpię, nie znoszę kłamstwa, nie dlatego, abym był bardziej prawy od reszty ludzi, ale po prostu dlatego, że kłamstwo mnie przeraża. Ma na sobie skazę śmierci, wydziela zapaszek śmiertelności - tego właśnie, czego nienawidzę i nie cierpię - o czym chcę zapomnieć”, a mimo to skłamał narzeczonej Kurtza. W jego wypowiedzi widać, że sprawiedliwie oceniał swoje postępowanie.


Praca była dla niego najwyższą wartością. Wszystkie swoje obowiązki wykonywał bardzo sumiennie i najlepiej, jak tylko potrafił. Właśnie w pracy znalazł ucieczkę od wszelkiego zła, którego był świadkiem w Afryce. Dzięki niej zachował jasność umysłu.



Marlow nie zachwycał się pięknem przyrody. Przerażały go wręcz
„Drzewa i drzewa, miliony drzew masywnych, olbrzymich, strzelających w górę”, które szczelnie pokrywały brzegi rzeki. Afrykańska flora według niego ukrywała coś strasznego, wrażenie niepokoju potęgowała panująca dookoła cisza. Bohater czuł respekt przed naturą, jej wielką i tajemniczą siłą: „Ziemia nie wydawała się ziemska. Przywykliśmy patrzeć na spętany kształt pokonanego potwora, ale tam - tam się oglądało potworny stwór na swobodzie. Ziemia nie była ziemską (…)”.

Marynarz był człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, którego ciężko było zwieść. Demaskował wielkie idee, którym kierowali się biali ludzie w Afryce. Był przeciwnikiem imperialistycznej kolonizacji: „Zagarniali, co mogli, ze zwykłej chciwości. Była to po prostu kradzież z włamaniem, masowe morderstwo na wielką skalę, a ludzie rzucali się w to na oślep - jak przystoi tym, którzy napastują ciemności. Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie. Odkupia go tylko idea. Idea tkwiąca w głębi; nie sentymentalny pozór, tylko idea; i altruistyczna wiara w tę ideę - coś, co można wyznawać i bić przed tym pokłony, i składać ofiary...”. Zawsze najważniejsze były dla niego czyny, a nie słowa. Według tego kryterium oceniał między innymi Kurtza. Czytelnik może się jedynie domyślać, iż Marlow był ateistą (podobnie jak Conrad), ponieważ jego chłodny i pesymistyczny pogląd na rzeczywistość podważa istnienie Boga.

Chociaż postać Marlowa pojawia się w kilku innych
pracach Conrada, ważne jest, aby nie pojmować go jako dokładne odzwierciedlenie autora. Marynarz posiada skomplikowaną osobowość, zawierającą cechy wiktoriańskie, ale również modernistyczne. Marlow w wielu aspektach to bohater tradycyjny: szorstki, szczery, indywidualista, myślący na swój sposób. Jednocześnie jest on także „złamany” przez świat, pokonany przez

Postać Marlowa może być odczytywana jako równoważnia pomiędzy dwoma ekstremami - Kurtzem, a towarzystwem handlowym. Kreacja bohatera pozwala czytelnikowi identyfikować się z nim. Pełni on przede wszystkim rolę przewodnika w powieści.

Kurtz - charakterystyka bohatera

Kurtz to najbardziej utalentowany agent towarzystwa handlowego. Osobiście w powieści pojawia się na krótką chwilę, lecz opinie o nim, które Marlow słyszy, stanowią katalizator powieści. Dla czytelnika, tak jak i dla głównego bohatera, długo oczekiwane spotkanie z Kurtzem jest rozczarowujące. Jednakże w tej postaci, najważniejsze jest to, co sobą reprezentuje, niż to, co robi, czy jak wygląda.

Mężczyzna ten
dowodził stacją towarzystwa położonej w sercu kraju, w miejscu nazwanym przez Marlowa „jądrem ciemności”. Był człowiekiem wielu talentów, między innymi muzykiem, malarzem, pisarzem, dziennikarzem, charyzmatycznym przywódcą. Jego upadek wydawał się być spowodowany zignorowaniem zasad europejskiego kolonializmu. Kurtz „Kopnął ziemię i oderwał się od niej”, gdy zbratał się z czarnoskórym ludem.

Czytelnik widzi bohatera, gdy jest już w ostatnim stadium śmiertelnej choroby:
„Wydało mi się, że ten człowiek ma przynajmniej siedem stóp długości. Nakrycie opadło z jego ciała, które się wynurzyło niby ze śmiertelnej koszuli, nędzne i przerażające. Spostrzegłem, że klatka piersiowa porusza się wraz z żebrami, że widmo kiwa kośćmi ramienia. Wyglądało to, jakby rzezany w starej kości słoniowej żywy wizerunek śmierci potrząsał groźnie ręką wobec tłumu nieruchomych ludzi z ciemnego, połyskliwego brązu. Widziałem, że otwierał szeroko usta - nadawało mu to wygląd niesamowicie żarłoczny, jakby chciał połknąć całe powietrze i całą ziemię, i wszystkich ludzi przed sobą”. Jedynie donośny głoś mógł świadczyć o dawnej świetności tego człowieka.

Postać ta, jako symbol, ma niezwykle ważne i bogate znaczenie. Kurtza można nazwać „mikrokosmosem”, ponieważ zawiera w sobie wszystkie cechy, które stanowiły o porażce białego człowieka w Afryce: wyposażony w najlepszy sprzęt oraz głoszący filantropijne idee ucieka się do zabijania, aby okraść tubylców z kości słoniowej.

Jeżeli
uznamy, że Marlow reprezentuje

Ideały Kurtza okazały się być fałszywe, gdy uczynił z siebie bóstwo w buszu. Aura kłamstwa wydawała się otaczać bohatera. Uległ jej nawet Marlow. Jednak Kurtz posiada pewną cechę, która pomimo jego degeneracji, plasuje go ponad wieloma białymi w Afryce. Jest świadomy, że został opętany przez zło. Dlatego właśnie Marlow, którego męczył „wybór między koszmarami”, opowiedział się po stronie Kurtza.

Postać ta jest jedną z najbardziej enigmatycznych w całej literaturze dwudziestego wieku. Jednocześnie ucieleśnia potęgę Europy:
„Dawny, realny Kurtz kształcił się częściowo w Anglii i - jak sam łaskawie oświadczył - sympatie jego leżały po właściwej stronie. Matka jego była na wpół Angielką, ojciec - na wpół Francuzem. Cała Europa złożyła się na Kurtza” i pogwałcenie wszelkich europejskich wartości.

Najlepiej postać tę określił Marlow słowami:
„Kurtz - to znaczy po niemiecku «krótki», nieprawdaż? Otóż to nazwisko było równie prawdziwe jak wszystko inne w jego życiu i śmierci.”

Rosjanin
Młody żeglarz, który powitał Marlowa w stacji dowodzonej przez Kurtza. Na szczególną uwagę zasługuje wygląd tej postaci:
„Miał na sobie ubranie z jakiegoś materiału, prawdopodobnie z brązowego płótna, które całe było pokryte łatami, jasnymi łatami, niebieskimi, czerwonymi i żółtymi - łaty na plecach, łaty na przodzie; łaty na łokciach, na kolanach; barwna lamówka u kurtki, szkarłatna naszywka u końca spodni; w blasku słońca wyglądał w tym niezmiernie wesoło, a przy tym dziwnie schludnie, gdyż było widać, jak pięknie te wszystkie łaty są zrobione. Chłopięca twarz bez zarostu o bardzo jasnej cerze, rysy bynajmniej nie wybitne, łuszczący się nos, małe niebieskie oczka; a na tej szczerej fizjonomii śmiech i posępność goniące się nawzajem jak blaski i cienie po równinie zamiatanej przez wicher (…) Twarz jego była podobna do jesiennego nieba, chmurna i rozjaśniona na przemian”. Wszystko to sprawiało, iż bohater przypominał arlekina, czyli klauna ubranego w pstrokate szaty.

Do Afryki przybył jako przedstawiciel Holenderskiego domu handlowego. Po dwóch latach błądzenia wzdłuż rzeki natknął się na Kurtza. Od tamtej chwili stał się niemal jego wyznawcą. Jego rola w powieści zdaje się ograniczać do przekazania czytelnikowi najważniejszych informacji o obłąkanym agencie. Postać ta jest bardzo dziecięca i naiwna. Marlow podziwia jego entuzjazm i zapał, lecz nie rozumie uwielbienia, jakim ten darzył Kurtza.

Bohater opiekował się agentem podczas jego dwóch ciężkich chorób, pomimo iż w obozie nie było żadnych artykułów medycznych. W zamian nie otrzymał nic. Kurtz groził mu nawet śmiercią, lecz to nie zniechęcało go do tkwienia u jego boku.

Słowa Marlowa:
„Oczywiście, że głupiec, wystraszony i pełen wzniosłych uczuć, będzie zawsze bezpieczny” oraz „Twierdzę, że żaden głupiec nie sprzedał nigdy diabłu swojej duszy; może głupiec jest na to za głupi, a może diabeł zbyt diabelski - nie umiem tego powiedzieć”, wydają się dotyczyć właśnie tego bohatera. Jego zaślepienie Kurtzem spowodowało, iż nie dostrzegał zła, jakie ten człowiek wyrządzał.

Fakt, iż nie pracuje dla towarzystwa, a jedynie jako wolny agent, był główną przyczyną, dla której dyrektor miał ochotę go powiesić.

Dyrektor
To główny zarządca Stacji Centralnej, dla którego pracował Marlow. Jeżeli każda historia ma swój „czarny charakter”, to w
Jądrze ciemności jest nim właśnie ta postać.
Nie wiadomo z jakich przyczyn sprawował tak wysokie stanowisko, ponieważ nie wyróżniał się niczym specjalnym:
„Miał pospolitą cerę, pospolite rysy, maniery i głos. Wzrostu

był średniego, budowy przeciętnej. Jego oczy, zwykłego niebieskiego koloru, były chyba wyjątkowo zimne, i z pewnością potrafił rzucać spojrzenia ostre i ciężkie jak topór (…) Ów dyrektor był to zwykły sobie kupiec pracujący w tych okolicach od czasu swej młodości - nic ponadto. Słuchano go, ale nie wzbudzał ani przywiązania, ani trwogi, ani nawet szacunku. Wzbudzał niepokój (…) Nie miał zmysłu organizacyjnego ani inicjatywy, ani nawet zamiłowania do ładu. Wychodziło to na jaw w takich rzeczach jak na przykład opłakany stan stacji. Nie był wykształcony, nie był inteligentny”.

Był zatem człowiekiem bez szczególnych talentów, przeciętnym, a wręcz pospolitym. Jego jedyną zaletą była niespotykana odporność na choroby tropikalne. Przewyższał tym wszystkich białych w Afryce.

Postać ta jest wzorowana na autentycznej osobie - Camille'u Delcommune, dyrektorze stacji w Kongu, gdzie pracował Conrad. Mężczyźni nie darzyli się sympatią, więc można przypuszczać, iż pisarz wzbogacił swojego bohatera o dodatkowe negatywne cechy.


Bohater nienawidził Kurtza, ponieważ obawiał się, iż ten pozbawi go stanowiska. Jeżeli przyjmiemy, iż agent był ucieleśnieniem Europy, to dyrektor symbolizował
przedsiębiorstwo handlowe. Marlow podejrzewał, iż mężczyzna celowo zatopił parowiec, aby nie udzielić pomocy choremu Kurtzowi, którego stacja mieściła się w górze rzeki. Z tego samego powodu dyrektor celowo opóźniał naprawę

Wszyscy byli ogarnięci żądzą zdobycia kości słoniowej, która powodowała, iż zachowywali się, jakby byli w transie. Nienawidzili tubylców, których traktowali niczym zwierzęta: „Co za hałas wyprawia to bydlę! (…) Dobrze mu tak. Przestępstwo - kara - baty! Bez litości, bez litości. To jedyny sposób”. Pomimo to, poprzez swoją zachłanność i niedorzeczność sami wydawali się nie być ludźmi.
Czterech z nich podróżowało wraz z Marlowem w górę rzeki. Dali się poznać czytelnikom jako postaci zabawne, zawłaszcza, gdy otworzyli ogień do tubylców. Strzelali ze swoich winchesterów z zamkniętymi oczami, a dym ze strzelb szybko ich oślepił.

Ludożercy
Około trzydziestu tubylców, którzy zostali wcieleni do załogi parowca Marlowa. W przeciwieństwie do
„pielgrzymów”, Conrad ukazał czarnoskórych, jako ludzi godnych zaufania, którzy dodatkowo cechowali się poczuciem dumy. Przez całą podróż mężczyźni byli coraz bardziej głodni, ponieważ wyrzucono należące do nich zapasy mięsa hipopotama, a dodatkowo dyrektor odmawiał postojów, na których mogliby zdobyć pożywienie. Marlow zastanawiał się, dlaczego ludożercy, mając miażdżącą przewagę nad białymi członkami załogi, nie napadli ich i nie zjedli. Jedyną odpowiedzią na to pytanie było: „Powściągliwość! Mógłbym się równie dobrze spodziewać powściągliwości od hieny żerującej wśród trupów na pobojowisku. Ale oto był przede mną ów fakt - jaskrawy, oczywisty jak piana na głębiach morza - tajemnica większa, gdy się nad nią zastanawiałem, niż dziwny, niepojęty ton rozpaczliwego żalu dźwięczący w tej dzikiej wrzawie, którą minęliśmy na brzegu, za ślepą bielą mgły”.


Marlow darzył ich szacunkiem:
„To bycze chłopy (…) Z tymi ludźmi można było pracować - jestem im za to wdzięczny”. Wiemy już, iż praca była największą wartością dla głównego bohatera. Pod tym względem ludożercy zachowywali się powyżej poziomu, jakiego można było się po nich spodziewać. Zupełnie odwrotnie, niż „pielgrzymi”, którzy byli beznadziejnymi pracownikami. Marlow polubił zwłaszcza przywódcę czarnoskórych członków załogi, Mężczyzna ten był na tyle inteligentny, iż w ironiczny sposób reagował na swoją sytuację.

Sternik
Mężczyzna odpowiedzialny za sterowanie parowcem Marlowa. Główny bohater miał mieszane uczucia, co do swojego pomocnika:
„Sterował atletyczny Murzyn należący do jakiegoś plemienia z wybrzeża, wyszkolony przez mego biednego poprzednika. Był zawinięty od pasa do stóp w granatowe płótno, pysznił się mosiężnymi kółkami, które miał w uszach, i był o sobie bardzo wysokiego mniemania. Nigdy nie zdarzyło mi się spotkać równie niepoczytalnego durnia. Póki się przy nim stało, sterował z niezmąconą dumą, ale z chwilą gdy się go traciło z oczu, poddawał się natychmiast panicznemu strachowi i w przeciągu minuty parowiec-kaleka brał górę nad sternikiem”.

Sternik sam był winny swojej śmierci, ponieważ opuścił stanowisko
pracy i rzucił się do walki z atakującymi parowiec tubylcami. Gdy wychylił się przez okienko został trafiony włócznią w bok. Marlow skomentował jego wyczyn: „Biedny głuptas! Czemuż nie zostawił w spokoju tej okiennicy. Ale nie miał hamulca, nie miał żadnego hamulca - zupełnie jak Kurtz - drzewo miotane wichrem”. Mimo wszystko głównemu bohaterowi szkoda było sternika. Uważał, iż podróż po Kurtza nie była warta jego śmierci.

Afrykańska kochanka Kurtza
Czarnoskóra piękność, która nie mogła pogodzić się z odejściem agenta. Stanowi przeciwieństwo narzeczonej mężczyzny, ponieważ jest władcza i silna. Dzięki niej czytelnik przekonuje się, iż Kurtz był człowiekiem, którym kierowały również cielesne żądze. Jej widok budził podziw i pożądanie wśród załogi parowca:
„Stąpała miarowym krokiem, owinięta w pasiastą szatę z frędzlami, depcząc dumnie ziemię wśród lekkiego brzęku i migotu barbarzyńskich ozdób. Trzymała głowę wysoko; jej włosy były upięte w kształt hełmu; na nogach miała mosiężne kółka aż do kolan, bransolety z mosiężnego drutu aż po łokcie, szkarłatną plamę na ciemnym policzku, nieprzeliczone naszyjniki ze szklanych paciorków u szyi; dziwaczne jakieś przedmioty, amulety, dary czarowników, które wisiały na niej, lśniły przy każdym kroku.

Musiała mieć na sobie wartość kilku kłów słoniowych.
Była dzika i przepyszna, płomiennooka i wspaniała; jej powolne posuwanie się naprzód miało w sobie coś złowieszczego. A wśród ciszy, która spadła nagle na całą tę smutną krainę, olbrzymi obszar puszczy, cały ogrom płodnego i tajemniczego życia zdawał się patrzeć na nią, zadumany, jakby patrzył na wizerunek swojej własnej, mrocznej i namiętnej duszy”.

Postać ta budziła strach u Rosjanina, ponieważ w przeszłości
miała do niego pretensje o to, iż ten spędzał zbyt wiele czasu z Kurtzem. Jej gniew wzbudził również fakt, iż „arlekin” użył jej materiału, w celu załatania swojego ubrania.

Kobieta odprawiła magiczny rytuał na brzegu rzeki, co wystraszyło załogę parowca. Sprawiała wrażenie, iż to ona jest dowódcą armii Kurtza. Jako jedyna nie bała się dźwięku gwizdawki parowej. Gdy parowiec odpływał Marlow zauważył, iż „wspaniała kobieta nie drgnęła nawet i wyciągała za nami tragicznym ruchem nagie ramiona nad ponurą, iskrzącą się rzeką”. Gest ten można odczytywać jako symbolizujący dzikość, która zniszczyła Kurtza.

Narzeczona Kurtza
Kobieta, która mieszkała w
„grobowym mieście” i nigdy nie pogodziła się ze stratą ukochanego. Wygląd kobiety była zaskakujący dla Marlowa: „Zauważyłem, że nie była bardzo młoda - to znaczy nie wyglądała na dziewczątko”. Jednak po chwili dostrzegł piękno drzemiące w Narzeczonej Kurtza oraz wielki smutek, który je zdominował: „Te jasne włosy, ta blada twarz, to czyste czoło były, rzekłbyś, otoczone szarą jak popiół aureolą, z której patrzyły ku mnie ciemne oczy. Spojrzenie ich było otwarte, głębokie, spokojne i ufne”. Pomimo, iż jej ukochany zmarł ponad rok temu, wciąż ubierała się na czarno i pozostawała w żałobie.


Jej główną cechą było oddanie wobec Kurtza, pod tym względem przypominała Rosjanina,
„arlekina”. Marlow przekonał się, iż kobieta była wierna nie swojemu ukochanemu, a jego wyidealizowanemu wyobrażeniu. Jej oddanie wobec Kurtza było tak wielkie, iż główny bohater nie mógł wyjawić jej ostatnich słów, jakie przed śmiercią wypowiedział jej narzeczony. Zamiast tego skłamał, co dodatkowo wzbogaciło Kurtza w oczach kobiety.

Narzeczona wykonała pewien gest: „Wyciągnęła ramiona jakby za cofającą się postacią, czarne ze splecionymi białymi dłońmi na tle światła mierzchnącego w wąskich oknach”. Ten widok przypomniał Marlowowi kochankę Kurtza, która w podobny sposób wyraziła swoją rozpacz za mężczyzną.

Wuj dyrektora
Główny dowodzący Wyprawą Odkrywczą Eldorado. Mężczyzna rozbił swój obóz obok Stacji Centralnej, a
„Wyglądem przypominał rzeźnika z ubogiej dzielnicy; w jego oczach malowała się senna przebiegłość. Obnosił ostentacyjnie na krótkich nogach swój tłusty brzuch, a przez cały czas pobytu jego bandy na stacji nie odzywał się do nikogo prócz swego siostrzeńca”.

Marlow podsłuchał jego rozmowę z dyrektorem, z której wynikało, iż obydwaj darzyli Kurtza nienawiścią. Mężczyzna był zdania, iż Afryka znajduje się na tyle daleko od Europy, iż jego siostrzeniec może działać zupełnie bezkarnie.

Kotlarz
Majster mechaników, który pomagał Marlowowi naprawiać parowiec w Stacji Centralnej. Główny bohater darzył tego człowieka wielką sympatią, ponieważ w
pracy wykazywał się wielkim entuzjazmem. Poza tym „Był to szczupły, kościsty człowiek o żółtej cerze i wielkich, zapatrzonych oczach. Miał wygląd skłopotany, a głowę łysą jak dłoń; jego włosy, wypadając, jakby się uczepiły policzków i widać czuły się dobrze na tym nowym miejscu, gdyż broda zwisała mu do pasa. Był wdowcem z sześciorgiem drobnych dzieci (zostawił je pod opieką siostry, by móc tu przyjechać), a namiętność jego życia stanowiły

Ciotka Marlowa
Wpływowa kobieta
„z kontynentu”, która umożliwiła bohaterowi otrzymanie posady kapitana na parowcu.

Jej postać jest wzorowana na Marguerite Poradowksiej, krewnej Conrada z Brukseli. To dzięki tej kobiecie pisarz odwiedził Kongo.

Kobieta bezgranicznie wierzyła w kolonizację: „trzeba oduczyć miliony tych ciemnych ludzi od wstrętnych obyczajów życia”, oraz kapitalizm:„Zapominasz, kochany Charlie, że każda praca zasługuje na zapłatę”. Marlow przez grzeczność nie ośmielił się jej sprzeciwić. Według marynarza kobiety żyły we własnym świecie, zupełnie oderwanym od rzeczywistości.


Narrator
Jeden z członków załogi „Nellie”. Bezimienny marynarz, który wraz Dyrektorem, księgowym, prawnikiem i Marlowem zmierzał po Tamizie w kierunku morza. Jeżeli Marlow próbował poprzez swoją opowieść zwrócić uwagę na ciemne strony ludzkiej natury i cywilizacji, to narrator wręcz przeciwnie. Wyrażał swój zachwyt nad historią Anglii oraz postępem technologicznym.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antyk - charakterystyka epoki, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności, JĘZYK POLSKI - OPRACOWANIA I STRESZCENIA LEKTUR
Jądro ciemności(1), OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności streszczenie, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności Geneza, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Miłość nie jedno ma imię, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Księga dżungli opracowanie, Lektury-streszczenia,testy,zadania i konspekty dla nauczycieli
9617-opracowanie epok od starożytności do renesansu wybrane zagadnienia, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZ
Wyjaśnij znaczenie mit archetyp, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
mit syzyfa, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
starożytność, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Chłopi Zima Treść, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Chłopi Wiosna Treść, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Chłopi Lato Treść, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Król Edyp - streszczenie i opracowanie, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA

więcej podobnych podstron