Marzyłam zawsze o tym, by zwiedzić cały świat i odbyć daleką podróż jak Marco Polo czy Krzysztof Kolumb. Takie wyprawy kojarzą mi się z czymś emocjonującym i tajemniczym.
Kiedy więć pewnego dnia tata ogłosił, że wyruszamy do Włoch. Byłam w siódmym niebie. Skłoniły mnie do wycieczki nie tylko marzenia, ale również to, że zawsze pragnęłam zobaczyć papieża. Ustaliliśmy, ze po drodze będziemy zatrzymywać się w małych miasteczkach.
Następnego dnia pojechałam z mamą na zakupy. Po powrocie zaczęło się pakowanie. Kiedy wszystko było już gotowe wyruszyliśmy o godz. 19.00 w trasę.
Siedzac w samochodzie wyobrażałam sobie jak wspaniale przejrzysta jest tam woda. Myśląc tak po chwili zasnęłam.
Po 18 godzinach przekroczyliśmy granicę Włoch. Najpierw pojechaliśmy wprost do wiecznego miasta- Rzymu. Miasto to zawsze fascynowało mnie bogactwem swej historii. Więc gdy wysiadłam z auta w promieniach słońca spacerowałam uliczkami, którymi niegdyś przechodził moj ulubiony pisarz - Henryk Sienkiewicz i tylu innych sławnych Polaków. Z tatą odwiedziliśmy również starożytne świątynie i pałace, a także wzgórza otaczające miasto
Później udaliśmy się do Wenecji. Zachwycił mnie tam Kanał św. Marka, gdzie przymocowane są gondole. Jak dowiedziałam się od jednego ztubylców jest ich tu około trzystu. Ich charakterystyczne dzioby wygięte są niczym szyje dumnych czarnych łabędzi.
Po tak mile spędzonych chwilach nastał czas powrotu do domu.Jednak przypomniałam staruszkowi , że zapomniał o najważniejszym punkcie naszej wycieczki, którym było spotkanie z papieżem. Dotarlismy na Plac św. Piotra przed 12.00 Spotkaliśmy tam wielu pielgrzymów z Polski, a także Polaków mieszkających tam. Po wysłuchaniu ogłoszonej modlitwy Anioł Pański, papież pobłogosławił wszystkich obecnych na placu. Było to dla mnie bardzo ważne, poniewaz wiedziałam jak bardzo boi się o nas mama.
Uważam tą podroż za najwspanialszą w moim życiu.