„Fakty i Mity”, październik 2012 Życie po religii
Nieboski dramat
Czy ktoś próbował zestawić los człowieka z hipotetycznym losem chrześcijańskiego
Boga? Owszem, pewien Czytelnik „FiM".
Niedawno dostałem następującą wiadomość od pana Piotra, Czytelnika naszej gazety:
„Może warto zabrać się za taki oto problem - czy bycie Bogiem nie jest łatwizną wobec
zadań, jakie stoją przed człowiekiem?".
Oczywiście, aby przeprowadzić zasugerowany eksperyment myślowy, trzeba najpierw
założyć, że jakiś bóg w ogóle istnieje. Ze względu więc na nasze uwarunkowania kulturowe
przyjmijmy, że któraś z odmian Boga chrześcijańskiego istnieje. Na przykład ta trójosobowa.
Będzie nam to nie tylko bliższe, ale także etycznie trudniejsze - wszak wielu chrześcijan
wierzy, że Bóg stał się człowiekiem, co sprawia, że rozważania bosko-ludzkie stają się
bardziej skomplikowane. Z jednym jedynym Bogiem żydowskim lub islamskim poszłoby
znacznie łatwiej.
Co chrześcijanie sądzą o losie Boga? Tyle że stworzył świat „ku swojej chwale", potem
przeklął cały rodzaj ludzki za grzech jednej pary: Adama i Ewy. Potem znów dał szansę
swoim wybranym; potem żałował, że w ogóle stworzył człowieka, i większość ludzi zamordował w potopie, a później starał się niektórych potomków Noego pozyskać dla siebie.
Zawierał z nimi przymierze, a następnie postawił ich „zbawić" (cokolwiek to znaczy)
od śmierci i grzechu. Bóg ma zamiar przygotować dla niektórych lepszy świat, a część ludzkości planuje (według kościołów) unicestwić lub męczyć przez całą wieczność,
choć przyznaje, że stworzył nas złymi, a „nikt nigdy boga nie widział".
Wersje są różne i sprzeczne, choć wszystkie one mają odniesienia biblijne. Nieliczni
chrześcijanie z kolei wierzą, że wszystkich ludzi ostatecznie Bóg uratuje.
A co wiadomo o samym Bogu? Że jest ideałem i kwintesencją dobra, ma jednoznacznie
krystaliczny charakter, nawet jeśli jego czyny nasuwają co do tego pewne wątpliwości.
Generalnie nie może umrzeć ani zgrzeszyć (nie ma zresztą wobec kogo zaciągnąć winy),
jest skazany na happy end w „historii zbawienia". Statystyczna większość ludzi uważających
się za chrześcijan wierzy także, że Bóg stał się człowiekiem. To znaczy, że zrezygnował czasowo z pewnych atrybutów swojej boskości, w tym z nieśmiertelności. Nawet wówczas
był jednak idealny etycznie, czyli niepodobny moralnie do ludzi. Wiedział też, że jego
ziemska, trudna przygoda dobrze się skończy - zmartwychwstaniem, chwałą, panowaniem
itp. A jak wygląda los człowieka w porównaniu z boskim?
Cóż, w myśl przekonań chrześcijańskich bycie człowiekiem to o wiele gorsze zadanie.
Po pierwsze - człowiek rodzi się już ze skażoną naturą w skażonym świecie. Jest skazany
jakby z definicji na to, że nie potrafi sprostać wymaganiom swojego właściciela - Boga.
Chrześcijanie wierzą, że można im sprostać „za łaską Boga", ale na ogół marnie to wygląda
w praktyce. Życie ludzkie nie ma żadnych pewnych etapów, poza jednym - śmiercią.
Nikt nie może być pewny swojego losu. Większość Kościołów rozumie zbawienie raczej
jako dobro ekskluzywne, na które mogą się załapać szczęściarze, wybrańcy. Wszak
statystycznie większość ludzi to „poganie, schizmatycy lub heretycy". A nawet znaczna część
współbraci to „wilki w owczej skórze". Ludzie nie z własnej woli są wrzuceni w wir życia,
które wcale nic musi się dobrze skończyć. Nie wiadomo na przykład, czy dzieci, jakie
powołamy na świat, okażą się przyzwoitymi ludźmi i czy nie będą nas kiedyś z różnych
powodów przeklinać. Jednocześnie wierzący znają nakaz boski, który popycha ich ku rozmnażaniu. Bóg zostawił ludziom swój Kościół i swoje przesłanie (Pismo Święte),
ale nikt nie może być pewny tego, że znajduje się we właściwym Kościele, ani tego,
że dobrze rozumie przesłanie Biblii. Pozostają poszukiwania, lęki i niepewność.
Patrząc z tej perspektywy, widzimy, że los człowieka to wielka odpowiedzialność i znój,
których finał jest nieznany.
A zatem czyj los jest łatwiejszy? Zdecydowanie los Boga wydaje się o wiele bardziej
szczęśliwy. Bóg - jako wszechmocny - mógł nas stworzyć doskonałymi, ale tego nie zrobił.
Czy ludzcy rodzice, którzy poczęli z natury grzeszne dziecko, mają prawo wymagać od niego
świętości, doskonałości? A jednak w Biblii czytamy: „Bądźcie doskonali, jak ojciec wasz
jest doskonały". Bóg chrześcijański może pić szampana i cieszyć się, że nie jest człowiekiem.
I czy aby na pewno ma wobec tego prawo sądzić ludzi? Oczywiście, że je ma. Jako władca
świata, który ma przewagę nad każdym i w każdej chwili, może sobie pozwolić na przemoc.
To po prostu prawo silniejszego. Ale czy istota mająca w gruncie rzeczy tak łatwe
i z definicji wygrane życie ma moralne prawo, aby oceniać istoty znajdujące się w naszym
położeniu?
MAREK KRAK