6688


„Fakty i Mity”, październik 2012 Życie po religii

Nieboski dramat

Czy ktoś próbował zestawić los człowieka z hipotetycznym losem chrześcijańskiego

Boga? Owszem, pewien Czytelnik „FiM".

Niedawno dostałem następującą wiadomość od pana Piotra, Czytelnika naszej gazety:

„Może warto zabrać się za taki oto problem - czy bycie Bogiem nie jest łatwizną wobec

zadań, jakie stoją przed człowiekiem?".
Oczywiście, aby przeprowadzić zasugerowany eksperyment myślowy, trzeba najpierw

założyć, że jakiś bóg w ogóle istnieje. Ze względu więc na nasze uwarunkowania kulturowe

przyjmijmy, że któraś z odmian Boga chrześcijańskiego istnieje. Na przykład ta trójosobowa.

Będzie nam to nie tylko bliższe, ale także etycznie trudniejsze - wszak wielu chrześcijan

wierzy, że Bóg stał się człowiekiem, co sprawia, że rozważania bosko-ludzkie stają się

bardziej skomplikowane. Z jednym jedynym Bogiem żydowskim lub islamskim poszłoby

znacznie łatwiej.

Co chrześcijanie sądzą o losie Boga? Tyle że stworzył świat „ku swojej chwale", potem

przeklął cały rodzaj ludzki za grzech jednej pary: Adama i Ewy. Potem znów dał szansę

swoim wybranym; potem żałował, że w ogóle stworzył człowieka, i większość ludzi zamordował w potopie, a później starał się niektórych potomków Noego pozyskać dla siebie.

Zawierał z nimi przymierze, a następnie postawił ich „zbawić" (cokolwiek to znaczy)

od śmierci i grzechu. Bóg ma zamiar przygotować dla niektórych lepszy świat, a część ludzkości planuje (według kościołów) unicestwić lub męczyć przez całą wieczność,

choć przyznaje, że stworzył nas złymi, a „nikt nigdy boga nie widział".

Wersje są różne i sprzeczne, choć wszystkie one mają odniesienia biblijne. Nieliczni

chrześcijanie z kolei wierzą, że wszystkich ludzi ostatecznie Bóg uratuje.

A co wiadomo o samym Bogu? Że jest ideałem i kwintesencją dobra, ma jednoznacznie

krystaliczny charakter, nawet jeśli jego czyny nasuwają co do tego pewne wątpliwości.

Generalnie nie może umrzeć ani zgrzeszyć (nie ma zresztą wobec kogo zaciągnąć winy),

jest skazany na happy end w „historii zbawienia". Statystyczna większość ludzi uważających

się za chrześcijan wierzy także, że Bóg stał się człowiekiem. To znaczy, że zrezygnował czasowo z pewnych atrybutów swojej boskości, w tym z nieśmiertelności. Nawet wówczas

był jednak idealny etycznie, czyli niepodobny moralnie do ludzi. Wiedział też, że jego

ziemska, trudna przygoda dobrze się skończy - zmartwychwstaniem, chwałą, panowaniem

itp. A jak wygląda los człowieka w porównaniu z boskim?

Cóż, w myśl przekonań chrześcijańskich bycie człowiekiem to o wiele gorsze zadanie.

Po pierwsze - człowiek rodzi się już ze skażoną naturą w skażonym świecie. Jest skazany

jakby z definicji na to, że nie potrafi sprostać wymaganiom swojego właściciela - Boga.

Chrześcijanie wierzą, że można im sprostać „za łaską Boga", ale na ogół marnie to wygląda

w praktyce. Życie ludzkie nie ma żadnych pewnych etapów, poza jednym - śmiercią.

Nikt nie może być pewny swojego losu. Większość Kościołów rozumie zbawienie raczej

jako dobro ekskluzywne, na które mogą się załapać szczęściarze, wybrańcy. Wszak

statystycznie większość ludzi to „poganie, schizmatycy lub heretycy". A nawet znaczna część

współbraci to „wilki w owczej skórze". Ludzie nie z własnej woli są wrzuceni w wir życia,

które wcale nic musi się dobrze skończyć. Nie wiadomo na przykład, czy dzieci, jakie

powołamy na świat, okażą się przyzwoitymi ludźmi i czy nie będą nas kiedyś z różnych

powodów przeklinać. Jednocześnie wierzący znają nakaz boski, który popycha ich ku rozmnażaniu. Bóg zostawił ludziom swój Kościół i swoje przesłanie (Pismo Święte),

ale nikt nie może być pewny tego, że znajduje się we właściwym Kościele, ani tego,

że dobrze rozumie przesłanie Biblii. Pozostają poszukiwania, lęki i niepewność.

Patrząc z tej perspektywy, widzimy, że los człowieka to wielka odpowiedzialność i znój,

których finał jest nieznany.

A zatem czyj los jest łatwiejszy? Zdecydowanie los Boga wydaje się o wiele bardziej

szczęśliwy. Bóg - jako wszechmocny - mógł nas stworzyć doskonałymi, ale tego nie zrobił.

Czy ludzcy rodzice, którzy poczęli z natury grzeszne dziecko, mają prawo wymagać od niego

świętości, doskonałości? A jednak w Biblii czytamy: „Bądźcie doskonali, jak ojciec wasz

jest doskonały". Bóg chrześcijański może pić szampana i cieszyć się, że nie jest człowiekiem.

I czy aby na pewno ma wobec tego prawo sądzić ludzi? Oczywiście, że je ma. Jako władca

świata, który ma przewagę nad każdym i w każdej chwili, może sobie pozwolić na przemoc.

To po prostu prawo silniejszego. Ale czy istota mająca w gruncie rzeczy tak łatwe

i z definicji wygrane życie ma moralne prawo, aby oceniać istoty znajdujące się w naszym

położeniu?

MAREK KRAK



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07id 6688
praca-magisterska-6688, Dokumenty(8)
6688
6688
6688 pyszczak metriaclima cobalt blue 102 l4
6688
07id 6688

więcej podobnych podstron