Drewniane Sny

Wymyśliłem sobie,

Ten nierealny świat,

Co na słonecznym grzbiecie,

W spokoju trwa.

W harmonii afirmacji,

I niezmiennych praw,

Istnieje gdzieś…

Obok Was!

Nie wybaczy mi,

Nigdy nikt,

Orzechowych oczu Twych.

Ten, co piachem życia,

Kiedyś sypał z gwiazd,

Malinowe słowa w ustach miał,

Przepadł…

Bierz swój krzyż,

Weź (weź) i idź,

Tam, gdzie będziesz toczyć,

Cichą myśl.

Tam, gdzie zapach traw,

I dzikich snów.

I nie wracaj (nie wracaj),

Nigdy już.

W wirującym lustrze,

Odbić złych,

Tam, gdzie będziesz toczyć,

Cichą myśl.

W ustach piachu smak,

I drewnianych snów.

I nie wrócisz (nie wrócisz),

Nigdy już.