9038


ŻYCIE PO RELIGII Fakty i Mity nr 10 / 2014

Agresja i bezsilność

Wydarzenia na Ukrainie z ostatnich miesięcy i tygodni mają pewien aspekt zwykle pomijany

przez media. Pokazują pasożytniczy charakter religii i jej bezsilność wobec rzeczywistych

problemów społecznych.

Każdy, kto oglądał relacje z Kijowa w ostatnich tygodniach, zauważył niesłychanie aktywną

obecność duchownych różnych wyznań, którzy krzątali się wśród protestujących

na Majdanie, prowadzili modły, śpiewy, żegnali ludzi obrazami itp. Żeby lepiej zrozumieć to,

co wówczas się działo, trzeba przypomnieć ukraińską specyfikę religijną, która jest dosyć

wyjątkowa w Europie.

Po upadku ZSRR cała Europa Wschodnia stała się polem ekspansji misyjnej niezliczonych

religii i Kościołów. Szczególnie żyzną glebą do takich działań okazała się Ukraina

ze względu zarówno na swoją historię, jak i trudności gospodarcze. Na całym terytorium tego

kraju obecne były Kościoły protestanckie - baptyści, adwentyści czy zielonoświątkowcy -

silne już w czasach Związku Radzieckiego. W zachodniej Ukrainie była nielegalna

do niedawna Cerkiew greckokatolicka mocno związana z silnym nacjonalizmem. W całym

kraju dawne wpływy chcieli też odzyskać prawosławni. Gdy tylko runęła żelazna kurtyna,

kto żyw rzucił się na Ukrainę, aby wykroić dla siebie coś z tego obiecującego „duchowego"

tortu. Było wówczas 50 mln dusz do wzięcia. I brano je hurtowo! Grekokatolicy

z prawosławnymi (powstały aż trzy takie Kościoły!) zaczęli sobie wyrywać wiernych

i budynki, dochodziło przy tym do bijatyk, okupacji i siłowych przejęć. A fundamentaliści

różnej maści wysłali na udręczonych biedą i zdezorientowanych ludzi tysiące misjonarzy.

Świetnie radzili sobie zwłaszcza charyzmatyczni hochsztaplerzy od robienia cudów.

Ukraina stała się ofiarą religijnej agresji, którą trudno porównać z czymkolwiek innym

od czasów hiszpańskiej konkwisty w Ameryce lub inwazji islamu na Bliski Wschód u jego

początków. Religijna histeria na Majdanie była tylko konsekwencją tego, co dzieje się w tym

kraju od ćwierćwiecza, a fakt, że funkcję prezydenta pełni tam obecnie kaznodzieja, jest

swoistym znakiem czasów.

Można sobie zadać pytanie o to, co właściwie pozytywnego wnieśli rzekomi misjonarze

Jezusa do tych ultrapolitycznych wydarzeń. Chyba nic. Przede wszystkim nie zapobiegli

rozlewowi krwi ani parciu na zdobycie władzy za wszelką cenę, także cenę złamania

porozumienia, które władza podpisała przecież z protestującymi. Religia nie wnosi tam

niczego pozytywnego, jedynie żeruje na histerycznych nastrojach i nakręca je.

Tragikomiczny wyraz bezsilności religii wobec prawdziwych ludzkich problemów

dał ostatnio katolicki tygodnik „Gość Niedzielny". Kilka dni przed rzezią na Majdanie

ukazał się tam tekst, a w nim takie zdanie: „Być może tylko dzięki wspólnym modlitwom

nie doszło jeszcze do eskalacji przemocy w Kijowie". Rzeczywiście, ekumeniczne modły

wykazały się tak specyficznie wielką mocą, że przemoc szeroko się rozlała, gdy numer

„GN" z modlącymi się opozycjonistami był jeszcze w kioskach! Oczywiście, zamiast uderzyć

się w piersi i przyznać, że modlitwa nie działa, uznano, że... i tak wszystko dobrze się

skończyło, bo były prezydent szybko uciekł z kraju. Zatem mogło być więcej zabitych

i w ogóle dużo gorzej. A więc nawet, gdy modlitwa nie działa, to i tak działa. To tak

jak z chorym, który umarł mimo licznych modlitw. Modlący się zawsze znajdą w takim

przypadku jakieś wytłumaczenie - a to, że Bóg wysłuchał i chory już się nie męczy, albo

że Pan Jezus potrzebował go bardzo w niebie.
Jednak takie odwracanie kota ogonem jest dowodem na to, że wierzący swojej religii

na ogół nie traktują przesadnie poważnie. Ot, to taki plaster na bóle tego świata.

Jak pomoże, to dobrze, a jak nie pomoże, to udajemy, że w ogóle go nie przylepialiśmy

albo że przylepialiśmy w innym celu.

MAREK KRAK



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9038
9038
23 С 9038А коор
24 С 9038А хар

więcej podobnych podstron