160

Rozdział VIII



obrazuje synkretyzm prądów religijnych, zmieszanych ze sobą w tej aneg­docie. Bo czy popchnęła go do czynu złość z powodu przegranej walki? Czy też było to logiczne uwieńczenie ascetycznych praktyk? Albo może była to ofiara, którą poniósł dla młodej dziewczyny? Jego pośmiertna pozycja, kiedy usiadł pod wodą w pozycji lotosu, wskazuje na akt porzu­cenia ciała o wyraźnej tradycji buddyjskiej, przepełniony spokojem i kon­centracją. Śmiertelny pojedynek ascety i smoka przypomina słowa Rim-bauda: „Walka duchowa jest równie brutalna jak bitwa ludzi". Trzeba umieć walczyć, zaś Budda nazywany jest Zwycięzcą z racji nie tyle prze­wyższania innych, straszliwych bóstw, ile pokonania samego strachu za­korzenionego w sercu religii. Wielkość buddyzmu polega tu na tym, że zakończył mroczne perypetie odczynianych egzorcyzmów za pomocą doskonałego spokoju - bez wątpienia namalował on ostatni uśmiech, uśmiech zwycięstwa i pokoju, na nieruchomej twarzy utopionego ascety.

ROZDZIAŁ IX Teatr okrucieństwa

Kiedy w połowie XVI wieku święty Franciszek Ksawery przybił do brzegów Kiusiu, ujrzał Japonię tak samo niespokojną i podzieloną, jak kontynent europejski. Nie miało to jednak żadnego związku z wojnami religijnymi ani wielkim doktrynalnym rozdarciem chrześcijaństwa. Pod władzą niewidzialnego i niemego cesarza, pod władzą bezsilnego sioguna, japońskie państwo przestało istnieć, cały kraj został rozparcelowany przez lokalne władze. Każdy mały król z wyżyn swojego zamku był wrogiem wszystkich pozostałych. Był to czas niepewnych koalicji, nietrwałych rozejmów, zwycięstw bez perspektyw, wojen bez zakończenia — sengoku jidai, okres kraju w wojnie.

Walki, które na wiele pokoleń uczyniły z Japonii ziemię tak niespo­kojną, jak piekło Ashurów, wydają się o tyle bardziej okrutne, że nie stały za nimi żadne pobudki ideologiczne. Walczono, byle walczyć. W Europie tego samego okresu pragnienie wojny mogło dyktować takie preteksty jak: obrona jedności chrześcijaństwa, wolności wiary, walka dla Boga. Ale w Japonii makiawelizm panów wojny był szczery: wykorzystywano wła­dzę tylko do jak największego jej poszerzenia. I to często na wszelkie sposoby, takie jak intrygi, podstępy, zdrady, przemoc, zniszczenia. Armia podupadła, oddziały złożone były teraz już przede wszystkim z najemni­ków, żołnierzy i żołdaków, którym trzeba było płacić. Panowie feudalni daimyó nadmiernie eksploatowali kontrolowane przez siebie terytoria, masowo nakładając podatki konsumpcyjne na obieg produktów. Jeżeli zbiory któregoś z regionów były w danym sezonie uboższe, od razu na-stawał głód, za sprawą tego właśnie podziału rynku. Co tu zrobić? Zbun­tować się przeciwko nadużyciom władzy? Powstania chłopskie, również rozproszone, tłumione były bardzo szybko. Najprostszym wyjściem było uciec od ziemi, podatków, pańszczyzny, i sprzedać się temu, kto najwię-