Odpowiedź Jacka Dukaja
wt., 2007-08-28 14:35 — lukasz
Poniższy tekst ukazał się pierwotnie w miesięczniku „Nowa Fantastyka” nr 186 (1998-03).
1. Magia ex definitione łamie prawa fizyki; fantasy ex definitione posługuje się magią.
2. Nigdzie i nigdy nie twierdziłem, iż fantasy jest gatunkiem pod jakimkolwiek względem gorszym (złym). Gorsze (złe) mogą być tylko poszczególne utwory.
3. Jedyną regułą, jaka musi występować zarówno w SF, jak i w fantasy, jest reguła wewnętrznej logiki utworu. Udowadnianie niezgodności praw magii z prawami fizyki mnie nie interesuje (bo patrz punkt 1.). W przypadku fantasy utrzymanie spójności kreacji polega na unikaniu niezgodności praw magii z innymi prawami magii tudzież praw magii z prawami rządzącymi niemagicznym światem przedstawionym. Wybór/kreacja wszystkich powyższych leży wyłącznie w gestii autora i mamy pełne prawo rozliczać go z dostrzeżonych sprzeczności.
4. Baśń/bajka a fantasy. Pozornie przejście jest płynne, istnieje jednak pewna fundamentalna różnica. W baśni autor niczego nie tłumaczy. Baśń odporna jest na „logiczną wiwisekcję” dzięki pozostawieniu maksymalnego obszaru niedopowiedzenia. Liczba możliwych interpretacji jest tu tak ogromna, iż w ich zbiorze zawsze dostępny jest przynajmniej jeden taki zestaw, który tworzy w pełni koherentne wyjaśnienia. Odwrotnie w fantasy, gdzie istnieje silniejsze lub słabsze dążenie do uszczegółowienia kreacji i zawężania możliwości czytelniczej interpretacji tekstu. Proszę spojrzeć na te appendixy, mapy, przeczytać te wielce naukowe rozważania o magii, zapisy z ksiąg czarów itd. T a k i e s ą i n t e n c j e a u t o r ó w f a n t a s y. Chcą, by czytelnik budował swą wiarę w fikcyjne uniwersum mocą podświadomego kumulowania detali. Te tysiące stron, dziesiątki tomów... Utrzymanie bajkowej niedookreśloności jest już niemożliwe ze względów czysto technicznych. (Nie może pan, panie Dębek, bronić Białołęckiej interpretując czar niewidzialności jako oddziaływanie hipnotyczne, bo sama napisała explicite, iż polega on na nałożeniu na własną postać iluzji tła, a zatem skądś owo tło trzeba znać. Mogła tego nie pisać; mogła nie wchodzić w liczne inne szczegóły, także w sferze psychiki - nie miałbym się wówczas do czego przyczepić. A jednak uczyniła to. Bo, widzi pan, to jest fantasy, nie bajka).
5. Czyżbym przypisał Kartezjuszowi autorstwo myślenia magicznego? Chyba wręcz przeciwnie. Cofanie się w prehistorię czy światy równoległe jest bezsensowne: nie chodzi o daty, chodzi o mentalność. Długie wywody na temat wierzeń kultur pierwotnych i ich rozumienia magii są, po prawdzie, nie na miejscu (sam zresztą wskazałem w „Filozofii” na posiłkowanie się przez autorów fantasy realizmem magicznym tudzież historycznymi ciekawostkami jako na ruch pozorny, ucieczkę od problemu). Może trochę trudno będzie rzecz zrozumieć z uwagi na zasnuwające umysł miazmaty relatywizmu kulturowego, ale tak naprawdę nie wszystkie poglądy na świat są równouprawnione i szamani sprzed tysięcy lat wcale nie mieli mocy przywoływania Słońca, i nie dlatego Anglicy podbili Maorysów, gdyż mana tych pierwszych było silniejsze. To jest nasza rzeczywistość, i takie są jej prawa. W fantasy natomiast Maorysi mocą mana swych czarowników podbiliby Anglików. Bo tam magia byłaby siłą równie realną, co grawitacja. Podczas gdy w rzeczywistości nią nie jest, i przeszczepianie wzorców kulturowych z naszego, niemagicznego świata w universa immanentnie magiczne ma tyleż sensu, co wkładanie w pyski ośmiornic z Andromedy dialogów z toczącej się aktualnie dysputy nad aborcją czy karą śmierci.
6. Statyczność światów fantasy. Patrz punkt wyżej, na różnice między wierzeniami a rzeczywistością. I teraz primo: w 99% utworów fantasy (wyjątkiem tu m.in. część naszej fantasy „słowiańskiej” spod znaku Szrejtera) postaci posiadają mentalność ludzi nam współczesnych, a nie członków społeczeństw pierwotnych; sekundo: fakt, iż wierzono, że tak a tak było od zawsze, nie oznacza, iż tak było naprawdę i że postęp nie istniał; tertio: postęp, jako ruch technologiczny po gradientach wydajności, ergonomii i użyteczności, nie może istnieć w dziedzinie wiedzy z gruntu fałszywej.
7. Nie jest prawdą i nie twierdziłem, iż w fantasy nie ma religii. Natomiast, religie fantasy są nieoryginalne, ubogie i sprzeczne wewnętrznie oraz z ontologią świata przedstawionego. Proponowana przez pana Dębka teurgia niczego nowego nie wnosi.
8. Fantasy jest spójnym, kompletnym gatunkiem artystycznym i nie ma sensu szukać dla niej uwiarygodnienia poza nią samą. Z drugą częścią tego twierdzenia zgadzam się w zupełności.
9. I co wynika z powyższego: autor fantasy może powinien być znawcą starogermańskich mitologii (na pewno mu to nie zaszkodzi), jednak czytelnik nie ma tego obowiązku.
10. Co do przejawów życia pośmiertnego w fantasy - moi adwersarze przeczą sobie wzajem. Wciąż czekam na fantasy o eschatologicznym oddechu chociażby wczesnego iberoamerykańskiego realizmu magicznego.
11. Pisze pani Wieczorek: Posługuje się autor uogólnieniami, a dalej: do wielu argumentów Jacka Dukaja można przyczepić plakietkę non sequitur - nie wynika. Do których?
12. Każdy mit można wyrazić w ramach każdego gatunku, wszystko zależy od stopnia alegoryczności.
13. Oczywiście: tekst, nim spotka swego czytelnika, jest martwy; oczywiście: każdy czyta i pamięta trochę co innego. Najwyrażniej jednak pani Wieczorek uważa, że wie, co miałem na myśli pisząc „Filozofię fantasy”. Tak samo ja jestem w prawie oceniać idee włożone w cudze teksty.
14. Zasadniczo co do runów pani Wieczorek ma rację: istnieją takie runy, którym nie odpowiada encyklopedyczna definicja, na której się oparłem. Wszelako skądinąd wiem, iż Ewa Białołęcka po mym artykule nosiła się z myślą hurtowego wymienienia w swych opowiadaniach feralnych runów na znaki. Pozostawiam tu bez odpowiedzi pytanie: na ile utrwalone w naszej kulturze pola znaczeniowe poszczególnych słów wpływają na obraz opisywanych za ich pomocą światów fantastycznych? Czy na przykład Kamyk „może” pisać owymi quasi - ideograficznymi runami w świecie, w którym nie było ani Celtów, ani Germanów, ani Tolkiena?
15. Bardzo mi się podoba zakończenie „Limes inferior”.