bezcielesna kobieta (2), studia wzP I rok, Psychologia ogólna


Bezcielesna kobieta (fragmenty książki O. Sacksa „ Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”

Christina miała dwadzieścia siedem lat, była wysoka, dobrze zbudowana, pewna siebie, o mocnym ciele i charakterze. Lubiła hokej i konną jazdę. Miała dwoje małych dzieci i pracowała w domu jako programista komputerowy. Była inteligentna i oczytana, lubiła balet i poetów jezior (…). Prowadziła bogate, aktywne życie, bardzo rzadko chorowała. Ku jej zdziwieniu, po ataku bólu w okolicach brzucha odkryto, że ma kamienie żółciowe, i zalecono wycięcie woreczka żółciowego.

Przyjęto ją do szpitala na trzy dni przed planowaną operacją i profilaktycznie podano antybiotyki. Było to czysto rutynowe postępowanie, środek ostrożności, nie spodziewano się żadnych komplikacji. Christina rozumiała to, a będąc osobą rozsądną, nie odczuwała wielkich obaw.

Na dzień przed operacją Christina, która zazwyczaj nie poświęcała wiele uwagi snom i fantazjom, miała niepokojący, osobliwie intensywny sen. Śniła, że zatacza się dziko na plączących się pod nią nogach, niemal nie czuje ziemi pod stopami, wymachuje ramionami w tę i z powrotem, prawie nie czuje rzeczy, które trzyma w dłoniach, wszystko leci jej z rąk.

Przestraszył ją ten sen. („Nigdy czegoś takiego nie śniłam — powiedziała. — Nie mogę przestać o tym myśleć"). Była tak strapiona, że poprosiliśmy o opinię psychiatrę.

- Niepokój przedoperacyjny — stwierdził. — Zupełnie naturalny, bardzo często mamy z tym do czynienia.

Ale tego samego dnia sen stał się rzeczywistością. Christina stwierdziła, że z trudem trzyma się na nogach, wykonuje dziwaczne, bezładne ruchy i upuszcza przedmioty, które bierze do rąk.

Znów wezwaliśmy psychiatrę, który wydawał się tym zirytowany, ale także, po chwili, niepewny i zaskoczony. - Histeria spowodowana niepokojem - - starał się zbyć sprawę. — Typowe objawy przystosowawcze, wciąż się je widuje.

Jednak w dniu operacji Christina poczuła się jeszcze gorzej. Nie mogła stać — chyba że patrzyła na swoje stopy. Nie potrafiła utrzymać niczego w rękach, które wciąż „wędrowały" - chyba że na nie patrzyła. Gdy sięgała po coś albo próbowała jeść, dłonie nie trafiały tam, gdzie trzeba, albo wykonywały chaotyczne ruchy, jakby zaniknęła jakaś podstawowa umiejętność kontroli i koordynacji.

Nawet siadała z trudem — jej ciało „łamało się". Jej twarz była dziwnie pozbawiona wyrazu i wiotka, szczęka opadała, znikła nawet modulacja głosu.

- Stało się coś okropnego - powiedziała upiornie bezbarwnym głosem. — Nie czuję mojego ciała. Czuję się przedziwnie — pozbawiona ciała.

To była zdumiewająca rzecz, diabelska, oszałamiająca. „Pozbawiona ciała" - — czyż to nie wariactwo? Ale co z jej fizycznym stanem? Załamanie się napięcia i położenia mięśni, od stóp do głów; wędrujące ręce, z czego, jak się wydawało, nie zdawała sobie sprawy; chaotyczne ruchy, jakby nie otrzymywała informacji z peryferii, z krańców, jakby katastrofalnie rozpadły się kontrolne pętle napięcia mięśni i ruchu. (…)

[Fizjoterapeuta] zbadał ją szybko i dokładnie (…)

- To niesłychane - powiedział.- Nigdy czegoś takiego nie widziałem ani o tym nie czytałem. Utraciła czucie proprioreceptywne. (…)

- Jak brzmi werdykt? - - spytała Christina słabym głosem, uśmiechając się tylko oczami, gdy zbadaliśmy jej płyn mózgowo-rdzeniowy.

— Ma pani to zapalenie, zapalenie nerwów... — zaczęliśmy i powiedzieliśmy jej wszystko, co wiedzieliśmy. Gdy zapominaliśmy o czymś lub wahaliśmy się, jej precyzyjne pytania wymuszały na nas szczerość.

- Czy ja wyzdrowieję? -- dopytywała się. Spojrzeli śmy na siebie, a potem na nią.

— Nie mamy pojęcia.

Poczucie, że ma się ciało, powiedziałem jej, opiera się na trzech rzeczach: wzroku, zmyśle równowagi (błędnik) i propriocepcji — którą ona straciła. Normalnie wszystko to działało razem. Jeśli jedno zawiodło, pozostałe mogły je zastąpić — do pewnego stopnia. Szczegółowo opowiedziałem jej o moim pacjencie, panu MacGregor, który pozbawiony zmysłu równowagi, używał oczu, i o pacjentach z kiłą układu nerwowego, którzy mieli podobne objawy, ale ograniczone do nóg, i też musieli to rekompensować, używając oczu. I o tym, jak taki pacjent poproszony o przesunięcie nóg lubił mawiać: „Jasne, doktorze, jak tylko je odnajdę".

Christina słuchała z jakąś rozpaczliwą uwagą.

- W takim razie muszę — powiedziała powoli — używać wzroku, używać oczu w każdej sytuacji, w której przedtem używałam — jak to nazywacie? — propriocepcji. Już zauważyłam — dodała zamyślona — że czasem „gubię" ręce. Myślę, że są w jednym miejscu, a znajduję je w zupełnie innym. To uczucie jest jak oczy ciała, sposób, w jaki ciało widzi samo siebie. I jeśli to znika, jak to

się stało u mnie, to tak jakby ciało nagle oślepło. Moje ciało nie może siebie „widzieć", jeśli straciło swoje oczy, prawda? A więc j a muszę na nie patrzeć, być jego oczami. Tak?

- Tak — odpowiedziałem. — Prawda. Mogłaby pani być fizjologiem.

- Będę musiała zostać kimś w rodzaju fizjotera peuty — odparła — ponieważ coś złego stało się z moją fizjologią i ona może nigdy w sposób naturalny niewydobrzeć...

Dobrze, że Christina od początku okazała taki hart ducha, bo mimo że ostre zapalenie ustąpiło i płyn mózgowo-rdzeniowy powrócił do normy, włókna proprioceptywne pozostały uszkodzone i w sensie neurologicznym tydzień czy rok później nie było żadnej poprawy. Prawdę mówiąc, nie nastąpiła żadna poprawa w ciągu ośmiu lat, które od tego czasu minęły, choć Christina była w stanie wieść życie, rodzaj normalnego życia, przystosowując się i przestawiając na rozmaite sposoby, emocjonalnie i duchowo nie mniej niż neurologicznie.

W ciągu kilku pierwszych dni nie robiła nic, leżała nieruchomo, prawie nie jadła. Była w stanie głębokiego szoku, przerażona i zrozpaczona. Jakie życie ją czeka, jeśli nie nastąpi naturalny powrót do zdrowia? Jakie życie, jeśli każdy ruch trzeba wykonać, stosując sztuczki? Ja-

kie życie, przede wszystkim, jeśli czuła się pozbawiona ciała?

Potem życie upomniało się o swoje i Christina zaczęła się ruszać. Początkowo nic nie mogła zrobić bez użycia oczu i gdy je zamykała, natychmiast stawała się beznadziejną „kupką nieszczęścia". Musiała kontrolować się za pomocą wzroku, ruszając się, patrzeć z niezwykłą skrupulatnością i czujnością na każdą część swego ciała. Jej ruchy, świadomie kontrolowane i poprawiane, były na początku niesłychanie niezdarne, sztuczne. Ale potem — i było to dla nas obojga radosną niespodzianką — dzięki wciąż zwiększającemu się automatyzmowi, stały się delikatniejsze, bardziej wdzięczne, bardziej naturalne (choć nadal całkowicie zależne od wzroku).

W coraz większym stopniu w miejsce normalnego, nieuświadomionego, a nie istniejącego u Christiny mechanizmu dostarczania informacji o ciele przez ciało, tworzył się równie nieuświadomiony, automatyczny mechanizm wysyłania informacji przez wzrok. Stanowił coraz bardziej zintegrowaną, płynną całość. Czy to możliwe, by powstający w mózgu wzrokowy model ciała, jego obraz, normalnie dość słaby (nie istnieje on, oczywiście, u niewidomych) i będący jedynie uzupełnieniem obrazu tworzonego przez bodźce proprioceptywne — stawał się wyjątkowo silny? A obraz ciała powstający w ośrodku równowagi też mógł ulec wyrównującemu wzmożeniu... Nie spodziewaliśmy się, że te dwa obrazy aż tak się wzmocnią. (…)

Christina osiągnęła, za pomocą intensywnej i różnorodnej terapii (przebywała w szpitalu na oddziale rehabilitacji prawie rok), znaczną poprawę funkcjonalną, to jest zdolność do funkcjonowania przy użyciu różnych zmysłów zastępczych i innych trików. Wreszcie mogła opuścić szpital, wrócić do domu, do dzieci, do swojego komputera, który nauczyła się obsługiwać z nadzwyczajną biegłością, zważywszy, że wszystko musiała robić przy pomocy wzroku, a nie dotyku. Nauczyła się działać — ale jak się czuła? Czy substytuty rozproszyły to poczucie bezcielesności, o którym mówiła na początku?

Odpowiedź brzmi — nie, w najmniejszym stopniu nie. Nadal nie odbiera sygnałów płynących z ciała i wciąż czuje, że jej ciało jest martwe, nierealne, nie jej, nie należy do niej. Nie znajduje słów, by opisać ten stan, i może jedynie używać analogii wywiedzionych z innych zmysłów: „Czuję, że moje ciało nie widzi siebie i nie słyszy [...] że siebie nie czuje" - tak brzmią jej własne słowa. Nie potrafi opisać wprost tego osierocenia, wyzucia z ciała, tej czuciowej ciemności (czy ciszy) pokrewnej ślepocie czy głuchocie. Nie znajduje słów, by to opisać, i nam też ich brakuje. I społeczeństwu brakuje i słów, i współczucia dla takich stanów. Niewidomi są traktowani co najmniej z troską — możemy sobie wyobrazić stan, w jakim się znaleźli, i zgodnie z tym ich traktujemy. Ale kiedy Christina z bolesnym wysiłkiem, niezdarnie gramoli się do autobusu, czeka ją tylko niezrozumienie i opryskliwe uwagi: „Co z tobą, paniusiu? Jesteś ślepa czy może wódka wzrok ci odjęła?". I co ona może na to odpowiedzieć — „Nie mam uczucia proprioceptywnego"? Brak społecznego wsparcia i współczucia jest dodatkowym nieszczęściem: chociaż jej kalectwo nie jest dla każdego oczywiste (nie jest w końcu w widoczny sposób niewidoma czy sparaliżowana), to jednak jest kaleką, tymczasem ludzie skłonni są traktować jąkaj oszustkę czy wariatkę. (…)



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
mężczyzna który wypadł z łóżka, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
mężczyzna który wypadł z łóżka, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
mężczyzna który pomylił, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
chodzić w pionie, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
materiały spis, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
choroba amora, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
ćwiczenie], Studia, Rok I, Psychologia ogólna
Zaburzenia osobowości od alkoholu, studia, I ROK, Psychologia ogólna
Zagadnienia na cwiczenia, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
PSYCHOLOGIA! WAŻNE!, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
skrót2, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
Zmienne klimaty, studia, I ROK, Psychologia ogólna
Zaburzenia osobowości - KCP, studia, I ROK, Psychologia ogólna
Rozwiązywanie problemów, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
ADHD 1, studia, I ROK, Psychologia ogólna
rozw. problemow, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
calosc, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
ROZWIĄZYWANIE PROBLEMÓW- koncowa, Studia, Rok I, Psychologia ogólna

więcej podobnych podstron