Wesołych Świąt, różne


Regina - Wesołych Świąt, profesorze Snape!

moje pierwsze tłumaczenie

Autor: SevenAgainstThebes
Tłumaczenie: Regina
Zgoda: brak, bo autorka chyba porzuciła swojego maila... 0x01 graphic


Jest to moje pierwsze tłumaczenie, więc proszę, nie wieszajcie na mnie psów, oczekuję konstruktywnej krytyki 0x01 graphic

Miłego czytania.



„Wesołych Świąt, profesorze Snape”



Pod koniec trzeciego roku nauki w Hogwarcie Hermiona Granger oddała Zmieniacz Czasu i obiecała sobie, że już nigdy nie będzie bawić się przeszłością.

W tym momencie jednak wprowadziła do tej obietnicy poprawkę: „Nie będzie bawić się czasem, chyba, że zrobi coś tak głupiego, jak wysłanie Snape'owi prezentu na Gwiazdkę”.

- Hermiona - dobiegł ją szept z prawej strony. Ron Weasley patrzyła na nią z przerażeniem. - Nie sądzę, żeby Snape był bardzo zadowolony.

Nieporozumienie Roku.
Lub, co bardziej prawdopodobne, Stulecia.

***

Dwa tygodnie wcześniej myślała, że to dobry pomysł, ale Harry i Ron jak zwykle się z nią nie zgadzali.

- Kupić prezent Snape'owi? Po co? - brzmiał pierwszy komentarz Rona, gdy otrząsnął się z szoku.
- Myślę, że to będzie miła oznaka uznania. No wiecie, on uczył nas przez siedem lat.
- Uczył nas? Terroryzował, chciałaś powiedzieć. - Ron patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Hermiono. - odezwał się Harry - Wiem, ze jesteś naprawdę mądra… ale to… - zamilkł patrząc na nią ostrożnie. - To chyba najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek wymyśliłaś.
Rzuciła mu wściekłe spojrzenie.
- Sądzę, że oszalałaś. - Ron poklepał ją po ramieniu. - Jesteś pewna, że dobrze się czujesz?
- Czuję się całkiem nieźle! - zjeżyła się. - Naprawdę nie wiem co jest z wami dwoma! Przecież nie proszę go, żeby się ze mną ożenił!
- Ale CZEMU? Po co dawać prezent Snape'owi? - Ron rzucił jej podejrzliwe spojrzenie. - Nie próbujesz mu się podlizać, prawda?
- Po prostu myślę, że zasłużył na coś miłego, żeby te święta były nieco szczęśliwsze. - upierała się. - On zawsze wygląda tak nieszczęśliwie, kiedy nadchodzi ta cześć roku.
- Ale on jest taki zawsze! Naprawdę, Hermiono, widziałaś go kiedyś uśmiechniętego? - Ron niewzruszenie próbował wyperswadować jej ten pomysł.
- Cóż… Zawsze wygląda na zadowolonego, kiedy odejmuje punkty Gryffindorowi. - Harry wtrącił nim Hermiona zdążyła się odezwać.
Ron zignorował go.
- Ok, z innej strony, on nigdy nie zrobił dla nas nic miłego.
- Może w tym tkwi problem, Ron. - zauważyła Hermiona - Nie zauważyłeś, że my gnębimy go tak długo jak on nas? Może gdybyśmy zrobili dla niego coś miłego…
- On byłby miły dla nas? Ha! - zakpił Ron - Snape pewnie zabrałby nam punkty za próbę przekupstwa lub czegoś podobnego. Naprawdę, Hermiono… Myślałem, że masz więcej zdrowego rozsądku.
- Dobrze! Oczywiście nie będę tracić czasu na przekonywanie was dwóch. Po prostu pójdę i dam mu coś we własnym imieniu. Okręciła się na pięcie i opuściła pokój wspólny.

Kiedy dziura pod portretem się zamknęła Ron zwrócił się do Harry'ego:
- Myślisz, że może umieścić nasze imiona na karteczce?
- Może… - Harry odpowiedział powoli.
Oboje pobiegli za nią.

***

Harry i Ron wiedzieli jak Hermiona organizowała czas przed egzaminami. Kolorowe notatki, plany nauki i ćwiczenia praktyczne były jej sposobem działania. Jedyne czego nie znali i czego teraz potrzebowali był jej stopień organizacji tuż przed świętami. Co roku tworzyła listy tego co może kupić poszczególnym osobom jako prezent. Spisywała co kto chciał lub nie chciał, to co ona już dała, na co mogła sobie pozwolić biorąc pod uwagę zawartość swojego portfela, prezenty, które prawdopodobnie nigdy nie zostaną użyte, ale i tak byłyby dobrym pomysłem same w sobie (przykładem były organizatory, które dała Herry'emu i Ronowi na piątym roku).
Siedząc przy jednym ze stolików w bibliotece, wyciągnęła pergamin i zaczęła pisać listę dla Snape'a.

Co kupić profesorowi Snape'owi?
NIE kupuj niczego:
1. Dziewczęcego.
2. Sentymentalnego.
3. W kolorach Gryffindoru.
Możesz kupić:
1. Książkę o eliksirach.

Z drugiej strony, pewnie miał ich całą masę. Skreśliła tę pozycję.

2. Rzadkie składniki eliksirów.
I znowu szkopuł, skoro były rzadkie pewnie były też drogie. Tę możliwość także wykreśliła.

3. Coś w barwach Slytherinu.
Przestała pisać. Trzy podarunki, z czego dwa skreślone.

W roztargnieniu zaczęła gryźć końcówkę pióra.
- Panno Granger.
Podskoczyła i szybko schowała to, co pisała. Snape stał nad nią, na jego twarzy zobaczyła znajomy grymas obrzydzenia.
- Tak, profesorze? - zapytała.
- Przeżuwamy swoje pióro? - jego usta wykrzywiły się w drwiącym uśmiechu. - Muszę cię uświadomić, panno Granger, że składniki atramentu, którego używasz mogą wykazywać właściwości trujące…
Hermiona zakaszlała gwałtownie.
Snape wyglądał na poruszonego jej reakcją.
- Niestety, dzieje się tak tylko w dużych ilościach. - spojrzał na nią oceniając i westchnął ciężko. - Wielka szkoda.
Nagle, zdobiona srebrna zapinka odpięła się od jego płaszcza. Zabrzęczała o kamienną podłogę, Hermiona schyliła się po nią i oddała mu.
- Może znowu odpaść. Pewnie będzie pan chciał ją wymienić, profesorze. - zasugerowała.
Snape nie odpowiedział jej, skupiając się na powtórnym przymocowaniu zapinki do płaszcza. Rzucił jej tylko jedno spojrzenie nim wyszedł z biblioteki. Długi czarny płaszcz powiewał za nim.
„Czy on zdaje sobie sprawę, że wygląda przez to jak wielki nietoperz?” Zastanowiła się.
I wtedy stwierdziła, że ma wspaniały pomysł na prezent gwiazdkowy. Podniosła swoje pióro, zanurzyła w kałamarzu i zapisała.
4. Nowa zapinka do płaszcza.

***

Znalazła idealną w jednym z katalogów wysyłkowych sowiej poczty. Wysłała pieniądze i paczka przyszła kilka dni później. Zapinka przedstawiała srebrnego węża ze szmaragdowymi oczami, który zjadał swój ogon. „Bardzo Ślizgońskie” pomyślała, gdy pakowała podarunek w ozdobny papier i wkładała w małe srebrne pudełko. „Proszę, gotowe”.
Jej wzrok przeniósł się z pudełka na Świąteczne kartki leżące na jej biurku. „Naprawdę nie muszę nic pisać… i on może tego nie docenić, ale…”

Po chwili wahania wybrała jedną z kartek (stosunkowo prostą, z tylko jedną małą gwiazdką na przedzie), usiadła na łóżku i pomyślała co może napisać.

Wesołych Świąt, Profesorze Snape,
Pomyślałam, ze ten prezent może się Panu przydać. Dziękuję Panu za wszystko i przesyłam najlepsze życzenia w ten szczęśliwy świąteczny czas.
Pozdrawiam
Hermiona Granger.


Krótkie, proste i w miarę prawdziwe. Idealne.

***

Świątecznego ranka, Hermiona została obudzona głośnym pukaniem do drzwi.
- Wstawaj, Hermiona! - Ron dobijał się do drzwi. Podniosła swoją różdżkę otwierając je. Było stanowczo zbyt wcześnie by wyciągali ją z ciepłego łóżka.
Harry i Ron wpadli do dormitorium i wskoczyli na jej łóżko.
- Hermiono, wstawaj już. Masz prezenty! - Harry zebrał paczki z nóg jej łóżka i rzucił jej.
Złapała je i zdarła papier. Gdy otworzyła pudełeczko znalazła w nim buteleczkę Petite Cherie Annick Gontal, jednych z jej ulubionych perfum. Ron zerkał na nią zaniepokojony, a ona uśmiechnęła się.
- Dziękuję, Ron, to naprawdę miłe.
Odkąd na piątym roku Ron pierwszy raz podarował jej te perfumy i zorientował się jak udanym był ten prezent dostawała je na każde urodziny i święta. Hermiona poważnie wątpiła czy kiedykolwiek zdąży zużyć którąś z nich, nim dostanie następną, ale perfumy były naprawdę bardzo ładne.
Prezent od Harry'ego był w jubilerskim pudełeczku z różanego drewna, pokrytym masą perłową na szczycie. W środku wyłożone było ciemnoczerwonym jedwabiem, a na nim spoczywał szafirowy pierścionek.
- Wow… - wymruczała.
- To od nas obu. - Ron powiedział widząc jej reakcję.
- Ode mnie też. - Ginny weszła do pokoju, zakładając nowy sweter Weasley'ów - Mama powiedziała, że nadszedł czas żebyś zaczęła nosić jakąś biżuterię.
- Oh, jesteście wspaniali, bardzo wam dziękuję! - Hermiona uścisnęła wszystkich troje i przymierzyła pierścionek.
- Cóż, naprawdę dałaś coś Snape'owi? - Harry spytał. Ginny posłał jej zaskoczone spojrzenie.
- Um… Tak…

***

Ginny szturchnęła ją pod żebra.
- Myślisz, że dostał prezent? - wyszeptała.
Snape siedział przy stole nauczycielskim, dyskutując z siedzącymi koło niego nauczycielami z nic nie zdradzającym wyrazem twarzy.
- Niee, jeżeli dostał to powinien zejść do nas na dół i zabrać Hermionie punkty za łapówkę. - Zażartował Ron. Harry i Ginny zaśmiali się, a Hermina go zignorowała.
Szum obwieścił przybycie sowiej poczty. Obserwowała szarą sowę zmierzającą w kierunku Mistrza Eliksirów, który całą swoją uwagę skupiał na owsiance w swoim talerzu. Sowa opuściła małą paczuszkę prosto na jego kolana.
Harry zauważył to:
- Czy to twój prezent?
Sowa usiadła na wprost profesora, który patrzył na nią zaskoczony. Podniósł paczuszkę z kolan i powoli obrócił ją w palcach. Brązowy pakowny papier odsłonił małe srebrne pudełeczko przepasane białą wstążką. Snape zdjął kokardę i uchylił wieczko pudełka.
Zerknął na zawartość i jego oczy rozszerzyły się w zdumieniu. Odrzucił kokardę na bok i zajrzał do kartki.
-Hermiono, co ty mu dałaś? - zapytał Harry.
- To tylko nowa zapinka do płaszcza. - odpowiedziała, uważnie obserwując nauczyciela. Wyglądało na to, że przeczytał kartkę,wyglądał na wściekłego, co zdezorientowało Hermionę. - Nie napisałam nic złego… Dlaczego on reaguje tak dziwnie?
- To Snape. - powiedziała Ginny, jakby to wszystko wyjaśniało. Przestała jeść, przyglądając się profesorowi.
Obiekt ich obserwacji patrzył na nich gniewnie. Ku przerażeniu Hermiony, Dumbledore podniósł zapinkę.
- Severus! Jak wspaniale! To znaczy, że musisz być na liście Świętego Mikołaja w tym roku! - Dumbledore zachichotał i spojrzał na kartkę, którą Snape wciąż trzymał. - Albo - uśmiech na jego twarzy poszerzył się. - Panna Granger musi mieć dla ciebie dobre słowo.
Wszyscy w Sali zwrócili wzrok na Hermionę. Usłyszała, że ktoś przy stole Slytherin'u głośno szepcze:
- Podlizuje się.
Uczniowie zaczęli chichotać.
Dumbledore oddał zapinkę Mistrzowi Eliksirów - No dalej Severusie, wstań i pokaż jak się prezentuje nowa ozdoba. - Twarz Snape'a wykrzywił wściekły grymas.
- Hermiona - dobiegł ją szept z prawej strony. Ron Weasley patrzył na nią z przerażeniem. - Nie sądzę, żeby Snape był bardzo zadowolony.
Za plecami Mistrza Eliksirów dyrektor wyciągnął Polaroid, który Hermiona przysłała mu na Gwiazdkę. Sytuacja nie mogła być gorsza.

***

Wydawało się, że wszyscy opuszczający Wielką Salę byli rozbawieni, prócz Hermiony (która była w szoku) i profesora Snape'a (którego twarz zastygła w wyrazie wyczerpania ciężkimi przeżyciami). Mimo tego Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu na widok Dumbledore'a pocieszającego Mistrza Eliksirów wymachując zdjęciem z Polaroidu.
Czwórka przyjaciół zatrzymała się pod klepsydrami z punktami domów. Ron trzymał się za brzuch, głośno się śmiejąc.
- Przypuszczam, że uważasz to za bardzo zabawne.
„Cholera” Hermiona bez problemu wszędzie rozpoznałaby ten niski, aksamitny głos, odwróciła się. Ron przestał się śmiać, oczy Ginny rozszerzyły się ze strachu, a Harry skrzywił się.
- Proszę pana, ja nigdy…
- Szlaban, dziś wieczorem, panno Granger. - przerwał jej.
Wszyscy spojrzeli na niego. Hermiona pierwsza otrząsnęła się z szoku.
- Ale profesorze, są Święta.
- A czy ja wyglądam na kogoś, kogo to obchodzi?
- Nie możesz tego zrobić! - Ron zaprotestował.
- Powiemy profesorowi Dumbledore'owi! - dodał Harry.
- Dyrektor jest właśnie w drodze na swoje zimowe wakacje w Alpach. - Snape uśmiechnął się okrutnie.
- Więc powiemy profesor McGonagall. - Ginny wreszcie odzyskała głos.
- Na szczęście, albo -twarz nauczyciela przybrała złośliwy wyraz - na wasze nieszczęście, profesor McGonagall także wyjechała, by odwiedzić rodzinę w ten radosny świąteczny czas. W takim wypadku to ja przejmuję ich obowiązki w Hogwarcie.
„Cholera” Hermiona postanowiła podjąć ostatnią próbę:
- Proszę, profesorze… są Święta i ja bardzo chciałabym spędzić je z przyjaciółmi.
Wyglądał na rozbawionego.
- Powinnaś pomyśleć o tym zanim wpadłaś na pomysł ośmieszenia mnie. Oczekuję cię w moim gabinecie dzisiaj o dwudziestej. - Odwrócił się i ruszył w stronę schodów prowadzących do lochów.
- Ale profesorze Snape… - zawołała do jego oddalających się pleców. Nie odwrócił się.

***

O ósmej Hermiona stała przed gabinetem Snape'a, wyobrażając sobie jaką mógł jej wymyślić karę. Wzięła kilka głębokich wdechów i zapukała w drzwi.
- Proszę wejść, panno Granger. - powiedział profesor.
Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. W rogu pomieszczenia Mistrz Eliksirów mieszał w małym kociołku jakąś ciemną brązową ciecz.
- Chcesz trochę gorącej czekolady? - zapytał obracając się do niej.
- Um…jasne. - wyjąkała nerwowo zaskoczona Hermiona nim siadła na krześle naprzeciw jego biurka. Kilka sekund później tuż przed jej twarzą pojawiła się jego dłoń trzymająca parujący kubek gorącej czekolady. Wzięła kubek i zaczęła ogrzewać zmarznięte dłonie. Uniosła kubek do ust i wzięła mały łyk, w obawie, żeby się nie poparzyć.
- Smacznego, panno Granger. - posłał jej kwaśny uśmiech i usiadł za biurkiem stawiając swój kubek na blacie.
-Oh, dziękuję - powiedziała szybko. „Co tu się dzieje? Czy on próbuje mnie otruć?” Zawartość kubka wyglądała, pachniała i smakowała normalnie.
- Nie martw się, nie zatrułem czekolady.
„Czy on może czytać mi w myślach?” zerknęła na niego. Otwarcie odpowiedział na jej spojrzenie..
- Czemu nie pijesz?
- Czekam aż ostygnie. - wyjąkała. Podniosła twarz znad kubka i wzięła głęboki oddech. - Zrobił pan to dla mnie?
- Zrobiłem dla siebie. - padła obcesowa odpowiedź - To jedyna przyjemność na jaką sobie pozwalam w święta. - rzucił srebrną zapinkę i jej kartkę na biurko - Wytłumacz mi, panno Granger, z jakiego powodu poniżyłaś mnie przed całą szkołą dzisiaj rano. Jestem niezwykle zaskoczony, że Potter i Weasley nie siedzą w tym z tobą. - pochylił się nad nią - A może jednak?
- Nie, nie mają z tym nic wspólnego, profesorze. I powiedziałam panu prawdę dzisiaj rano. Nigdy nie chciałam zrobić nic, co by mogło pana zakłopotać. Byłam tak samo zaskoczona jak pan, kiedy dyrektor kazał panu pozować do zdjęcia. - Hermiona powiedziała poważnie.
- Z twojej kartki wynikało iż uważasz, że może mi się to przydać. Wytłumacz mi czemu odczułaś potrzebę dostarczyć mi coś, w co mogę się zaopatrzyć sam?
Hemriona postawiał swój kubek na biurku. Jeżeli to miało być przesłuchanie, mogła się poddać nim zniszczył jej radość z gorącej czekolady.
- Cóż, pamięta pan ten dzień kiedy w bibliotece zrugał mnie pan za zjadanie własnego pióra?
- Chcesz mi wmówić, że ten jeden incydent sprawił, że spontanicznie zdecydowałaś dać mi prezent gwiazdkowy? - wyglądał jakby analizował każde słowo wychodzące z jej ust.
„Jak on to robi, że to brzmi jakby było czymś złym?”
- Cóż, panie profesorze, decyzję, żeby coś panu dać podjęłam wcześniej, ale nie wiedziałam co to może być aż do naszej rozmowy w bibliotece.
Snape podniósł zapinkę. Po chwili milczenia odezwał się znowu:
- Czy wiesz kiedy ostatni raz uczeń dał mi prezent gwiazdkowy?
Nim zdarzyła się odezwać, sam odpowiedział na swoje pytanie:
- Nigdy. Nigdy przez całą moją karierę nauczycielską w Horwarcie. Nawet podopieczni z mojego własnego domu nie wysilili się, żeby coś mi dać, oprócz ciebie, która rozważyła nawet co by mi się przydało. - odłożył zapinkę i spojrzał prosto w jej oczy. - Wiesz czemu?
Hermiona myślała szybko: „Jak powiedzieć profesorowi, że wszyscy go nienawidzą, boją się żeby nie zrobił im trwałej krzywdy cielesnej lub nie odjął punktów ich domowi?”
Głos Snape'a, niski i gładki, wdarł się do jej myśli.
- Teraz ja sam nie mam pojęcia. - wstał i obszedł biurko - Zdaję sobie sprawę co myślą o mnie uczniowie, zwłaszcza ci nie z mojego domu. Jestem tłustowłosym dupkiem. Bękartem. Nietoperzem z piekieł. Sadystycznym sukinsynem. Niewątpliwie sama używałaś, któregoś z tych określeń. Więc, przez wszystkie te lata, kiedy nie otrzymywałem nic od radosnych bachorów, nie skarżyłem się. Podsycałem w uczniach nienawiść do mnie. Nienawidzili mnie, lecz nigdy nie opuszczali moich zajęć. Byłem osobą, która narzucała tym idiotom wysiłek umysłowy, dla ich własnego dobra. Wyobraź sobie moje zdumienie, gdy zobaczyłem twój prezent dzisiaj rano. Zapewne domyślasz się dlaczego wyglądałem na tak wściekłego. Najbardziej znienawidzony nauczyciel w tej szkole dostał prezent. To musiał być głupi żart, przynajmniej tak myślałem. Wspaniała teoria spisku, by każdy kto został tej zimy w zamku mógł się ze mnie pośmiać. - wskazał na nią - I tego wieczoru siedzisz naprzeciw mnie i już drugi raz zarzekasz się, że nie chciałaś mnie zażenować. - zamilkł - Widać nie jestem takim bękartem, za jakiego się uważałem. I czytam teraz twoją kartkę, gdzie wyrażasz wdzięczność za wszystko co dla ciebie zrobiłem. Oświeć mnie, panno Granger, dlaczego pamiętałaś o mnie akurat w te święta i co takiego zrobiłem dla ciebie?
„To tylko głupia kartka” chciała mu krzyknąć w twarz, lecz tylko spojrzała mu w oczy i powiedziała spokojnie.
- Profesorze, może pańskie metody są okrutne, - Snape rzucił jej szyderczy uśmiech, ale Hermiona ciągnęła dalej - ale zdaję sobie sprawę, że stara się pan najlepiej jak umie przekazać nam metody i zainteresowanie ważeniem eliksirów. I dlatego szanuję pana.
- Wierzę, że myślisz o mnie tak górnolotnie. - oznajmił i oparł się na skraju biurka naprzeciw niej.
- Mimo to, uważam, że zasługuje pan na coś miłego na rozpoczęcie ferii. Kiedy zobaczyłam, że potrzebuje pan nowej zapinki do płaszcza, kupiłam ją. I teraz nie oczekuję żadnych podziękowań, albo tego, że będzie pan milszy w klasie. - uśmiechnęła się do niego nieśmiało - Cóż, myślę, że wszyscy są przekonani, że staram się panu przypodobać,- wzruszyła ramionami. - ale czasem podarunek jest po prostu podarunkiem.
Snape tylko siedział i przyglądała się jej obojętnie. Hermiona podniosła kubek i pociągnęła łyk zimnej już czekolady. Siedzieli w milczeniu kilka minut. Skończyła pić, spojrzenie nauczyciela błądziło gdzieś po ścianie za jej plecami.
- To miał być szlaban, ma pan dla mnie jakieś zadanie? - zapytała Hermiona odstawiając pusty kubek.
- Nie. - potrząsnął głową - To wszystko, możesz odejść.
Hermiona podeszła do drzwi i wymruczała ciche dobranoc, gdy wypowiedział jej imię. Odwróciła się do niego i elegancka paczka prawie uderzyła ją w twarz. Ocalił ją szybki refleks, złapała pakunek z niezwykłą zręcznością.
Dla postronnego oka twarz Snape'a wyglądała wciąż na tak nieprzeniknioną jak zwykle. Ale jego oczy, zwykle pozbawione jakiegokolwiek ciepła, teraz spoglądały na nią z jakąś życzliwością, a w kąciku jego ust pojawiła się imitacja normalnego uśmiechu.
- Dziękuję, panno Granger, i wesołych świąt.
Uśmiechnęła się do niego szeroko i wyszła.

***

Gdy tylko przekroczyła próg wypełnionego wrzawą pokoju wspólnego wiedział, że chce zostać sama. Harry, Ginny i Ron zauważyli jej przybycie i zwrócili się w jej stronę.
- Nie wyglądasz tak źle. Co kazał ci zrobić? - zapytał Harry,
- Kazałaś mu się odwalić? - wtrącił Ron, podsuwając jej czwarte krzesło w pobliże kominka.
- Ron, ona nie mogła mu tego powiedzieć, chyba że chciałaby dostać kolejny szlaban. - powiedziała Ginny, próbując odgonić jakiegoś drugorocznego, który próbował usiąść na jednym z krzeseł.
- W porządku, Ginny. - Hermiona ruszyła w kierunku schodów prowadzących do dormitoriów dziewcząt. - Chyba pójdę się już położyć. Do zobaczenia jutro.
Zostawiła ich wpatrujących się w jej plecy ze zmartwionymi minami.

***

Było jeszcze wcześnie, ale Hermiona i tak była już gotowa do spania. Zamknęła i sprawdziła drzwi, po czym wdrapała się na łóżko. W zaciszu własnego pokoju, z dala od ciekawskich oczu, mogła zbadać paczuszkę, którą rzucił w nią profesor Snape. Zdjęła brązowy pakowny papier.
Pod nim znajdowało się długie, białe pudełko i koperta. Otworzyła kopertę i wyjęła z niej kartkę, na której przedzie widniało godło Slytherin'u.

Panno Granger,
Jeżeli otworzysz to będąc w towarzystwie Potter'a lub Weasley'a, będę żałować, że ci to dałem, a ty pożałujesz, że kiedykolwiek zrobiłaś coś tak głupiego.
Z poważaniem
Profesor Severus Snape

„Typowe” pomyślała Hermiona otwierając pudełeczko.
Wtulone w bawełnianą wyściółkę spoczywało opalizujące czerwono-złote pióro, kałamarz i kawałek pergaminu. Wyjęła ten ostatni i przeczytała:

Pióro należało kiedyś do feniksa. Jest bardziej wytrzymałe od jakiegokolwiek innego pióra, więc nigdy nie będzie wymagało wymiany. Kałamarz jest wykonany z onyksu i obłożony zaklęciami antytłukącymi. Będzie się także sam napełniać, gdy cały atrament zostanie zużyty.

W związku z tym, że masz tendencję do gryzienia swojego pióra, gdy zastanawiasz się co napisać, zapewniam, że atrament nadaje się do spożycia (jednakże odradzam wypijanie go).

Hermiona uśmiechnęła się i odstawiła prezent na szafkę nocną. Przycisnęła kartkę do piersi, zamknęła oczy i zasnęła.

***

Niżej, w zimnych lochach, Snape raczył się kolejnym kubkiem gorącej czekolady. Zwykle, nawet w święta, patrolował korytarze, zabierając domom punkty, jeżeli jakiś uczeń znajdował się poza łóżkiem, ale tego wieczora postanowił, że zostanie u siebie.

„Dyrektor zawsze mówił, że powinienem zrobić sobie przerwę.” Powiedział sam do siebie, usprawiedliwiając swoją decyzję. Semestr niedługo znów się zacznie, ferie świąteczne się skończą, a uczniowie wrócą do szkoły i na jego lekcje eliksirów.
Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z nich srebrną zapinkę, którą podarowała mu Hermiona. Szmaragdowe oczy węża migotały w świetle rzucanym przez ogień palący się na kominku. Przeanalizował cały dzisiejszy dzień i uśmiechnął się, tym razem uśmiechnął się szeroko.
Wesołych Świąt, rzeczywiście.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wesołych Świąt Wielkanoc
Wesolych Swiat
Feliz Navidad [Wesołych świąt], j.obce, hiszpański, NAVIDAD
scenariusz 24 2005 wesolych swiat, Konspekty
Wesołych Świąt Voldemorcie!
Wesołych Świąt- napis, BOŻE NARODZENIE 1, KARTY PRACY, karty pracy
wesołych swiat, ## AVALON 63, ## RAMKI GOTOWE BOZENARODZENIE ZIMOWE I NOWOROCZNE
Wesołych Świąt
Wesołych Świąt
Wesołych świąt w 100 językach, Dokumenty Textowe, Ciekawostki i rozmaitości
wesołych swiat-wzor, pliki do ćwiczeń, word
Odpowiedzi do giełdy Wesołych Świąt
wesolych swiat
Wesołych Świąt Wielkanoc
172 Wesolych Swiat
Wesołych Świąt
Wesołych Świąt

więcej podobnych podstron