Politolog jest poszukiwaczem zaginionych teczek, których nikt nie chce odnaleźć. Twórcą zawiłych definicji, których uczą się studenci. Podróżnikiem, który wie dużo nieprzydatnych rzeczy o władzach innych państw. Posiada umiejętność mówienia dialektem języka polskiego, który rozumie tylko on. Niczym Chuck Norris potrafi powiedzieć co się wydarzy zanim się to wydarzy i wie jak temu zapobiec. Jego celem jest wejście w posiadanie wszechwiedzy.
Kogo nazwiemy politologiem? - Jasnym jest, że tego, kto posiada co najmniej tytuł magistra politologii. Taki delikwent, gdy sobie tylko umyśli może być skutecznym politykiem, dziennikarzem, menagerem, socjologiem, pracownikiem biurowym, itd. Właściwie powinien być każdym z nich po trochu. Nigdy na odwrót. Żaden z nich nie będzie „kompletnym” politologiem.
Wielu uważa, że politycy są politologami. Nic bardziej mylnego. Gdyby tak było z pewnością nie wybuchalibyśmy śmiechem w odpowiedzi na ich pomysły. Próby manipulacji polityków mogą być skuteczne wobec zwykłego zjadacza chleba, dziennikarza nigdy wobec politologa. Studentom takiego kierunku wpaja się wiedzę, która pozwala im się ustrzec tego typu zabiegom. Dlatego podczas kampanii wyborczych w sztabach zatrudniony jest przynajmniej jeden politolog. Dodatkowo zakulisowa znajomość polityków pomaga wyczuć nastroje polityczne i snuć trafniejsze prognozy.
Politolodzy mogą żyć bez dziennikarzy, dziennikarze bez politologów - nie. Kiedy coś się wydarzy o opinię proszą kogo? - Politologa! Choćby ze względu na to, że politolog nie podaje informacji, tylko je analizuje i wskazuje związek przyczynowo-skutkowy. Ujawnia jaki wpływ na życie wszystkich ludzi może mieć to zdarzenie. Przy takim wnioskowaniu wykorzystuje wiedzę z zakresu socjologii, psychologii i historii.
Jako pracownicy biurowi sprawdzają się doskonale. Podczas sesji, znajomość obsługi drukarki, ksero i ekspresu do kawy mają wytrenowaną do perfekcji. A mówienie jak bardzo są zapracowani i jak dużo mają jeszcze do zrobienia z pewnością przyda się w przyszłym zawodzie. Na szczególną uwagę zasługuje niebagatelna umiejętność przygotowywania prasówek. Każdy wie o co chodzi, ale nie każdy to potrafi.
Gdy uzna, że akurat nie musi bić na alarm i ostrzegać świat przed grożącymi mu niebezpieczeństwami z niekłamaną przyjemnością oddaje się działalności naukowej. Okres takiej aktywności zawodowej obfituje w liczne konferencje, debaty, panele. Po tych spotkaniach, przy jednoczesnym zachowaniu wzajemnego szacunku, wracają do domów pokłóceni. Gdy na metr kwadratowy przypadają więcej niż dwie mądre głowy erystyka to za mało. Prawdą jest, że politolog nigdy się nie myli, to rzeczywistość zawodzi.
Jeżeli macie jeszcze wątpliwości czy politologia to dobry wybór dodam, że najfajniejsze dziewczyny studiują politologię.
PS. Politolodzy muszą być obiektywni, ja studiuję dopiero na trzecim roku, więc jeszcze nie muszę :P