Poezja młodej polski opracowania


KONIEC WIEKU XIX

Tytuł wiesz kieruje uwagę przede wszystkim na konkretny punkt czasu, historii. Nie jest to bez znaczenia, bo - jak wiadomo - fakt, że moderniści żyli u schyłku stulecia w sposób niebagatelny wpłynął na ich kondycję duchową - nie bez przyczyny epoka ta nazywa bywa fin de siécle. Tak więc tytuł wskazuje, że wiersz można traktować jako swoisty dokument historyczny, ukazujący to, co dla ówczesnego człowieka było istotą jego czasów. Ze względu na typ liryki należy mówić o tym wierszu, jako o liryce inwokacyjnej, czyli takiej, w której jawny podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do jakiegoś „ty”. Tutaj takim adresatem wypowiedzi jest „człowiek końca wieku”, do którego podmiot liryczny kieruje kolejne pytania. Można by się zastanawiać, czy podmiot sam udziela sobie kolejnych odpowiedzi (mielibyśmy wtedy do czynienia z monologiem wewnętrznym), czy też je otrzymuje od swojego dyskutanta. Wydaje się to jednak zbędne, bo przecież - niezależnie od rozstrzygnięcia tego sporu - podmiot jest również „człowiekiem końca wieku”, a świadczy o tym choćby końcowe pytanie: „Co zostało nam [...]”,gdzie podmiot identyfikuje się ze swoim rozmówcą poprzez użycie zaimka „nam”. Nie ważne więc, czy to rozmowa, czy monolog, istotne jest to, że otrzymaliśmy zapis świadomości „człowieka końca wieku” - everyman'a ze schyłku XIX wieku. Wiersz składa się z pięciu zwrotek, każda liczy po cztery wersy pisane trzynastozgłoskowcem ze średniówką po siódmej sylabie. Występują rymy końcowe, żeńskie, niegramatyczne, okalające (abba). Ta zakorzeniona w polskiej literaturze miara wierszowa (trzynastozgłoskowcem 7+6 pisany był np. Pan Tadeusz), została wypełniona serią pytań o sposób wyjścia z kryzysu wszelkich wartości, który w finale wiersza został nazwany „włócznią złego”. Kolejne strofy przynoszą propozycje postaw, zachowań, które miałyby pomóc przezwyciężyć „chorobę wieku”: „przekleństwo”, „ironia”, „wzgarda”, „rozpacz', „walka', „rezygnacja”, „byt przyszły”, „użycie”. Wszystkie zostają bezwzględnie zanegowane. Od samych propozycji - które są dość typowe - bardziej interesujący jest właśnie sposób ich negacji. Po jakie argumenty sięga człowiek końca wieku? Najpierw zwróćmy uwagę na formę: są to albo zdania o charakterze aforystycznym, albo pytania retoryczne. W pierwszym przypadku „przekleństwo” oraz „wzgarda” są odrzucone, bo „tylko dziki” lub „tylko głupiec” mogliby przyjąć podobną postawę, a przecież człowiek końca XIX wieku to istota już w pełni cywilizowana, posiadająca ogromny zasób wiedzy. Te stwierdzenia - kolokwialnie mówiąc - „wchodzą na ambicje” dyskutantów, oni nie są dzicy, nie są też głupcami. Inne argumenty apelują - poprzez sugestywne porównania - do zdrowego rozsądku: Ale czyż mrówka rzucona na szyny może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?Człowiek w obliczu wszelkich czekających na niego zagrożeń, wobec świata jest bezsilny jak mała mrówka, ale nie kieruje się on instynktem, jak skorpion:Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,co się zabija, kiedy otoczą go żarem? Paradoks sytuacji schyłkowców polega na tym, że kierując się światłym rozumem, doszedł do wniosku, że nic nie ma sensu, a nie umie przyjąć argumentów nierozumowych, takich jak np. religia. Jest stracony, bo wszystko wie, to ktoś o niezwykłej samoświadomości. Dokonuje się tu przecież również zaprzeczenia postawy dekadenckiej bierno.

LUBIĘ KIEDY KOBIETA

Tytuł, stanowiący równocześnie pierwsze słowa wiersza, wskazuje, że to nie sama kobieta, ale raczej sytuacja i doznania z nią związane są przedmiotem relacji podmiotu mówiącego. Wyznacza on od razu skalę uczuć, jakie panują w wierszu. Czasownik „lubię” tworzy dystans nie tylko do towarzyszki erotycznego uniesienia, ale również do całej sytuacji. O ile bardziej pasowałoby tu wyznanie „kocham”, „uwielbiam”. „Lubię” - powtórzone w wierszu pięciokrotnie - podkreśla brak zaangażowania emocjonalnego podmiotu lirycznego w akt seksualny.Mamy tu do czynienia z liryką bezpośrednią. Podmiot liryczny to mężczyzna, choć tak naprawdę nie istnieje na to żaden gramatyczny (w postaci odpowiedniej formy zaimka, czasownika, przymiotnika) dowód. Ale pomijając, że wydaje się to oczywiste w świetle ówczesnej obyczajowości, o męskości podmiotu świadczy przede wszystkim wyraźne eksponowanie różnic między kobietą a mężczyzną.Wiersz składa się z czterech zwrotek, każda liczy po cztery wersy pisane trzynastozgłoskowcem ze średniówką po siódmej sylabie. Występują rymy końcowe, żeńskie, niegramatyczne, okalające (aabb). Trzy i pół strofy zostało poświęcone opisowi kobiety w czasie aktu seksualnego. Mężczyzna - podmiot liryczny - jest tam obecny jedynie w postaci fragmentów swego ciała: ramienia i ust. Warto zauważyć, że „ramię” (pojawia się dwukrotnie: w pierwszej i drugiej strofie) wydaje się być (w sensie kulturowym) typowo męskim atrybutem, to mężczyzna podaje ramię kobiecie, podobnie silne ramiona to ważny atrybut męskości. Opis kobiety jest równocześnie subtelny i odważny. W ówczesnych czasach takie jawnie hedonistyczne ukazanie kochanki wywołało swoisty skandal obyczajowy. Pierwsze dwie strofy mówią wyłącznie o wyglądzie kobiety i jej zachowaniu. Każda jednostka składniowa to nowy obraz ciała w erotycznym uniesieniu. Kolejne części tworzą spójny obraz dzięki powtórzeniu (również w funkcji anafory) spójników: „kiedy”, „gdy”. Siła ekspresji relacji budowana jest między innymi dzięki oscylacji między spojrzeniem na całą postać kobiety, a przybliżeniem jakiegoś szczegółu jej ciała. Tak więc mamy obrazy typu: Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,

kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu, [...]

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,[...]

i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.W tych fragmentach najważniejsze jest ukazanie kochanki, jako istoty, która całkowicie się poddała aktowi seksualnemu: omdlenie, oniemienie, oddanie kobiety w sposób wyraźny kontrastują z chłodnym wyznaniem „lubię”. Trzeba też zaznaczyć, że bohaterka to postać niezindywidualizowana, to każda kobieta.Opisy bardziej szczegółowe eksponują przede wszystkim erotyzm i wyraźne oznaki przeżywania rozkoszy:gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie. [...] gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,

gdy krótkim,urywanym oddycha oddechem [...]Ukazanie rozchylających się warg, drżenia palców, urywanego oddechu sprawia, że cały opis do dziś wydaje się mocny. Budując napięcie w wierszu poeta, posłużył się głównie epitetami:„lubieżnym”, „wilgotne”, drżącemi”, „krótkim, urywanym”, „mdlejącym”,. Zwraca uwagę również tautologia: „oddycha oddechem”. Strofa trzecia ma już nieco inny charakter. Tutaj mowa nie o ciele, ale o wewnętrznym rozdźwięku w kobiecie: między wstydem, że „czuje rozkosz”, a prawdziwym pożądaniem, między słowami, a czynami. Ten dysonans został podkreślony na poziomie formalnym silnymi przerzutniami. Tę strofę można czytać, jako aluzję do uwięzienia kobiety w normach narzuconych przez ówczesną obyczajowość i kulturę, które pozbawiały ją potrzeb natury seksualnej. Jedyny sposób, w jaki kobieta jest w stanie przeżywać akt erotyczny, to sposób zwierzęcy: „szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia”. W Młodej Polsce panowało przekonanie, że domeną kobiety jest „sfera powszedniości, instynktów biologicznych” i właśnie podczas aktu płciowego „zniża” mężczyznę - jego domeną jest świat ducha, idei - do poziomu fizjologicznego. W puencie omawianego utworu dokonuje się wyraźny podział świata kobiecego i męskiego: Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata / w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.Jak widać wiersz ten jest manifestacją nie tylko hedonizmu, ale i wolności. Mężczyzna, mimo że uczestniczy w akcie seksualnym, nie jest nim zniewolony jak kobieta. Akt opisu tej sytuacji to znak całkowitej kontroli, mężczyzna jest jakby na zewnątrz wydarzeń. Chłodne „lubię” to także świadectwo wolności - niezaangażowania emocjonalnego.

E'VIVA LARTE

Tytuł wiersza, powracający jak echo na początku i końcu każdej ze strof, wyznacza myśl przewodnią utworu - wywyższenie sztuki. To radosne wykrzyknienie stanowi swoistą klamrę dla gorzkich rozważań na temat rangi sztuki w życiu człowieka oraz miejsca artysty w hierarchii społecznej. Poza tym zawołanie „eviva l'arte” napędza wiersz, nadaje mu dynamiczny charakter, czyni go pełnym energii i siły manifestem młodopolskich artystów. Podobną funkcję pełnią liczne zdania wykrzyknikowe. Wiersz ten jest przykładem liryki podmiotu zbiorowego, ujawniającego się głównie w formach zaimkowych i czasownikowych. W drugiej strofie dokonuje się prezentacja podmiotu lirycznego: „My, artyści”. Tu w sposób najwyraźniejszy zostaje ukazana opozycja artysta-filister. Podział ten jest podkreślony również w sposób graficzny: zwróćmy uwagę na wers: „nędzny filistrów naród! My, artyści”, w którym obie wymienione grupy społeczne zostają oddzielone wykrzyknikiem, jak ścianą. Filister to bogacz, który dba wyłącznie o wartości materialne: pieniądze i konsumpcje. Artysta to człowiek, dla którego najważniejsza jest sztuka, ale nie to jest tematem tej strofy:[...]My, artyści,

my, którym często na chleb braknie suchy,

my, do jesiennych tak podobni liści,

Jak widać artysta to przede wszystkim biedak, człowiek, który często cierpi głód. Tetmajer podejmuje tu bardzo ważny temat, pisze o dramatycznej sytuacji artysty w kapitalistycznym społeczeństwie. Mieszczańska cywilizacja pieniądza wyznacza artyście, którego praca nie wpływa bezpośrednio na pomnażanie ogólnego bogactwa, miejsce na samych nizinach hierarchii społecznej. Warto tu dodać, że problem wynagradzania artysty za jego pracę poruszał wcześniej Norwid, choćby w nowelce „Ad leones”.Ta dramatyczna sytuacja życiowa artystów, którzy zdają sobie sprawę, że mogą „z głodu zginąć gdzieś pod progiem”, dodatkowo podkreśla ich oddanie dla sztuki. Sztuka pełni tu rolę wyzwolicielki z dekadenckiego nastroju. Powracające stwierdzenia: „choć życie nasze splunięcia niewarte”, „gdy wszystko nic warte”, „chociaż życie nasze nic niewarte”, ukazują, że wiersz ten jest zakorzeniony w młodopolskiej świadomości kryzysu wszelkich wartości, nawet życia. Takie pesymistyczne spojrzenie na świat i człowieka znalazło swoje filozoficzne zaplecze w myśli Schopenhaura, w niej też młodopolscy twórcy odnajdywali drogę wyzwolenia. Obok nirwany, takim wyzwoleniem okazuje się sztuka. W pierwszej zwrotce manifestowana jest całkowite pogodzenie z losem: „Człowiek zginąć musi [...]/ zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem [...]/ evviva l'arte!”. Ważne, że w tej strofie mowa jeszcze nie o artystach, a o człowieku, co nadaje całemu wywodowi szersze - ogólnoludzkie - znaczenie. Utwór cechuje się kunsztowną formą, odpowiadającą tak podniosłemu tematowi, jakim jest sztuka. Składa się z czterech identycznych strof, każda liczy sześć wersów: pięć jedenastozgłoskowych ze średniówką po piątej sylabie, jeden - ostatni - pięciozgłoskowy. Rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, również rozkładają się regularnie wg następującego wzoru: ababcc. Forma ta kontrastuje ze słownictwem potocznym, obecnym szczególnie w dwóch pierwszych strofach, kiedy mowa o filistrach (np.: „zginąć jak pies”, „Niechaj pasie brzuchy”, „na chleb braknie suchy”). Całość jednak jest interesującym przykładem hymnu, w którym grupa artystów głosi pochwałę sztuki-wyzwolicielki. Trzecia i czwarta strofa skupione są wokół samego artysty i jego świadomości wybrańca. Chór artystów manifestuje swoją wyższość, wie, że został powołany przez siły nadprzyrodzone: [...]W piersiach naszych płoną

ognie przez Boga samego włożone:

więc patrzym na tłum z głową podniesioną,

Jak widać istnieje podobieństwo między młodopolską, a romantyczną koncepcją artysty. Jednak z tej świadomości rodzi się tragiczny konflikt między własnym poczuciem wyjątkowości, a odtrąceniem przez społeczeństwo. Artysta - „król bez ziemi” - pozostaje wierny wyższym ideałom: możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem,

ale jak orły z skrzydły złamanemi -

Porównanie śmierci artysty do orła ze złamanym skrzydłem, przypomina uwięzionego w sieci albatrosa ze sławnego wiersza Baudelaire'a:Poeta jest podobny księciu na obłoku,

Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;

Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku -

Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.

W modernizmie nie tylko polskim, ale i europejskim, za oczywiste uważano twierdzenie o dualizmie sztuki i życia. Życie to sfera działań praktycznych nastawionych na pomnażanie dóbr materialnych, sztuka jest natomiast ciągłą duchową pracą, służbą wartościom idealnym. Z tego podziału płynął oczywisty dla ówczesnych wniosek o wyższości sztuki. Poeta pozostający w przestrzeni sztuki, odbiera laury sławy, w przestrzeni zwyczajnego życia okazuje się bezsilny i nieprzystosowany. Dla artysty skazanego na życie w świecie filistrów jedyną obroną jest duma i wierność sztuce. Zdanie: „laurów za złotą nie damy koronę”, można odczytać jako sprzeciw wobec służalczości sztuki. Jak wiadomo wielu ówczesnych poetów (również Tetmajer) było zmuszonych pisywać „pod publikę”, by się utrzymać przy życiu. Dlatego ten wiersz jest również manifestem dumy, która nie pozwoli zbeszcześcić przestrzeni sztuki oraz artysty „złotą koroną” dobrobytu.

CONFITEOR

Tytuł autor zaczerpnął z łaciny, w której Confiteor znaczy wyznaję. W pierwszych słowach artykułu Przybyszewski odciął się od takiego samego postrzegania sztuki, jak na przykład Artur Schopenhauer, Platon czy Tołstoj (jego poglądy nazywa starczymi niedorzecznościami). Zasadniczy punkt pojmowania przez niego estetyki stanowi teza, iż sztuka odtwarza to, co jest wiecznym, niezależnym od wszelkich zmian lub przypadkowości, niezawisłym ani od czasu, ani od przestrzeni, a więc odwzorowuje duszę. Rekonstruuje wszystkie jej przejawy, niezależnie od tego, czy są dobre lub złe, brzydkie lub piękne.

Następnie autor wygłasza swe poglądy na temat sztuki wczorajszej (była na usługach tak zwanej moralności), która nie dopuszczała do głosu tego, iż wszelkie przejawy duszy równomierne. XIX-wieczny artysta powinien przedstawiać aktywność duszy z uwzględnieniem siły, z jaką w danym czasie oddziałuje. Przybyszewski twierdził, że artysta powinien być ślepy i głuchy na takie aspekty, jak:

- prawa społeczne,

- prawa etyczne,

- nazwy i formułki.

Powinien się kupić tylko na potędze, z jaką dusza na zewnątrz wybucha. Nazwał sztukę objawieniem duszy we wszystkich jej stanach. Najważniejszym zdaniem manifestu jest pogląd, iż Sztuka nie ma żadnego celu, jest celem sama w sobie, jest absolutem, bo jest odbiciem absolutu - duszy. Jego konsekwencją jest niemożność najprostszego zaklasyfikowania tej aktywności, ponieważ to ona jest panią, praźródłem, z którego całe życie się wyłoniło.Confiteor traktuje o potrzebie wyzwolenia sztuki i literatury od zadań pozaestetycznych, właściwych pozytywizmowi, ponieważ jest to jedyne panaceum na ukazanie jej prawdziwej. Podsumowując, głównymi tezami tego manifestu są:

• sztuka jako szczere odtworzenie duszy we wszystkich jej przejawach;

• sztuka jako cel sam w sobie, jako absolut wyzwolony od służby jakiejkolwiek idei. Tylko prawdziwa wolność umożliwi jej przekroczenie narodowych granic: Artysta odtwarza […] życie duszy we wszystkich przejawach; nic go nie obchodzą ani prawa społeczne, ani etyczne […]. Sztuka tendencyjna, sztuka pouczająca, sztuka-rozrywka, sztuka-patriotyzm, sztuka mająca jakiś cel moralny lub społeczny przestaje być sztuką, a staje się biblią pauperum dal ludzi, którzy nie umieją myśleć […]. Sztuka demokratyczna, sztuka dla ludu jeszcze niżej stoi.

• sztuka jako religia, której kapłanem jest artysta, stojący ponad społeczeństwem i światem:

Jest on osobisty tylko wewnętrzną potęgą, z jaką stany duszy odtwarza, poza tym jest kosmiczną, metafizyczną siłą, przez jaką się absolut i wieczność przejawia (…)Artysta stoi ponad życiem, ponad światem, jest Panem Panów, nie kiełznany żadnym prawem, nie ograniczany żadną siłą ludzką.Poddając manifest analizie, trzeba przyznać, że przypomina on bardzo poemat. Przybyszewski wypowiada swe tezy w formie nie dopuszczającej sprzeciwu. Stosuje liczne, obrazowe porównania, powtórzenia i wyliczenia, np. Sztuka tendencyjna, sztuka pouczająca, sztuka-rozrywka, sztuka-patriotyzm, sztuka mająca jakiś cel moralny lub społeczny.

MELODIA MGIEŁ NOCNYCH

Tytuł okazuje się w tym przypadku cennym i niezbędnym wprowadzeniem do lektury, przede wszystkim to z niego dowiadujemy się, kto mówi w wierszu. Melodia, czyli uszeregowanie dźwięków w czasie, zakłada brak słów. Jak widzimy już pierwsze słowo utworu to poetycka gra z czytelnikiem. Wiersz ten jest raczej pieśnią, nieco przypominającą partie chórów choćby z dramatów Słowackiego, a nazwanie go melodią, potęguje wrażenie delikatności, nieuchwytności, rozmycia, nieprzekładalności na słowa opisywanego krajobrazu. Warto zwrócić uwagę, że podtytuł kieruje czytelnika w stronę konkretnego miejsca - nad Czarny Staw Gąsienicowy, nie jest to więc poetycka fantazja, lecz relacja z autentycznego, ale i subiektywnego widzenia. Interesująco przedstawia się tu kwestia podmiotu lirycznego. Mimo tego, że w wierszu mówią upersonifikowane mgły nocne (świadczą o tym konsekwentne formy czasowników: nie budźmy, pląsajmy, okręcajmy się, itd..), nie jest to typowy podmiot zbiorowy - „my” wyrażające wspólne dążenia i emocje. Mgły nocne lepiej traktować jak bohaterki wiersza. Właściwy podmiot liryczny jest ukryty za krajobrazem, tak jak jest to właściwe dla liryki pośredniej, a dokładniej opisowej. Podmiot to artysta-impresjonista, którego głównym celem jest uchwycenie momentalnego wrażenia. Służy temu właśnie włożenie relacji w usta mgieł nocnych, które na bieżąco informują o wszystkich swoich ruchach. Taka relacja sprawia również, że czytelnik z łatwością utożsamiający się z lirycznym „my” przenosi się w centrum wydarzeń, uczestniczy w tańcu mgieł, obserwuje go od wewnątrz, co potęguje siłę doznań estetycznych. Pejzaż nad Stawem Gąsienicowym został zobaczony przez poetę w kategoriach muzycznych, które doskonale oddają zmienność i przezroczystość obserwowanego zjawiska. Muzyczność utworu przejawia się nie tylko w tytule. Wiersz składa się z dwudziestu wersów, każdy po czternaście sylab (średniówka po siódmej) z regularnie rozłożonymi akcentami na pierwszą, trzecią, szóstą, ósmą, dziesiątą i trzynastą sylabę. Mamy więc do czynienia z sylabotonizmem, który w swej genezie związany jest z muzyką. Warto tu wymienić również rymy końcowe, parzyste, półtorazgłoskowe, liczne powtórzenia (również anaforyczne) oraz refren. „Melodia” nie narzuca się czytelnikowi w sposób agresywny, przesadny (jak to się dzieje na przykład w sławnym „Deszczu jesiennym” Staffa), ale oddaje subtelny wyciszony nastrój górskiego pejzażu. Ale jak wiele w tej ciszy się dzieje! Wiersz zaczyna się jakby w środku tanecznego pląsu:Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...

Mgły nocne same siebie uciszają. Zarysowuje się tu kontrast między uśpioną, zastałą wodą, a lekką ruchliwą mgłą, która z nad stawu rozprzestrzenia się na cała okolicę.Wszystko w tym opisie jest subtelne, nawet dwudzielność wiersza została zaznaczona jedynie refrenem, brak podziału na strofy nie niszczy poczucia spójności obrazu. Pierwsza część obejmuje wersy 3-8. Elementy krajobrazu górskiego: księżyc, potoki, drzewa, kwiaty, nadają swoje właściwości: dźwięk, barwę i zapach, tańczącym mgłom. To jakby przygotowanie, nasycenie się krajobrazem. Wiersz ten jest dobrym przykładem synestezji w obrazowaniu poetyckim, skojarzono ze sobą tu różne zjawiska zmysłowe. Melodia mgieł nocnych to nie tylko dźwięki: „szmer”, „szum”, „szept”, ale również zapach, barwa i efekty świetlne („tęcza blasków”). W części następującej po drugim refrenie (wersy 11-20) relacja przenikania jest odwrotna: dokonuje się teraz pełne nasycenie krajobrazu efektem puszystości i rozmycia konturów:z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,

gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce [...]

Doskonały pod względem poetyckim obraz, pokazuje jak mgły ogarniają całą okolice. Efekt puszystości potęgowany jest poprzez zestawienie mgieł z elementami o podobnych właściwościach: „puchem mlecza”, „ćmy błoną”, „sów pierzem”. Cały opis jest przepełniony ruchem, kolejne obrazy bardzo szybko się zmieniają, to wrażenie podkreślają czasowniki mówiące o zabawie: „okręcajmy się”, „pląsajmy”, „się bawmy”, ścigajmy”. Jednak w tym przepełnionym grą barwy, dźwięku i woni opisie, można odnaleźć zdanie o pesymistycznej tonacji:Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona,Nie jest to co prawda wyraz dekadenckiej schyłkowości, ale w tym dwuwersie kryje się, charakterystyczna dla impresjonizmu świadomość chwilowości, zmienności i przemijalności wszystkiego, czego doznajemy, dlatego też impresjonista to nie człowiek poszukujący głębi siebie, ale ktoś kto żyje momentem chwilą. Uchwycenie chwili w jej niepowtarzalności jest wartością samą w sobie. Ten wiersz to właśnie spełnienie tego postulatu.

ROZMIŁOWALA SIĘ MA DUSZA

Wiersz ma prostą, regularną budowę: składa się z czterech strof po cztery wersy. Rymy zastosowane w utworze to rymy nieparzyste występujące na końcach wersów.

Tytuł utworu sugeruje nam stan w jakim znalazła się dusza podmiotu lirycznego. W każdej strofie dusza podmiotu lirycznego zostaje wprowadzona w ten stan na skutek obserwacji różnych zjawisk przyrody. Przez powtórzenia tytułu na początku każdej strofy, możemy czytać je każdą jako osobną historię.

Podmiotem lirycznym jest człowiek, obserwator otaczającego go świata. Jest niewątpliwie bardzo wrażliwy na piękno przyrody, gdyż wywiera ono wpływ na jego stan emocjonalny (pojawia się tutaj koncepcja dwoistości natury ludzkiej - człowiek w swoim ciele ma duszę i właśnie ta dusza „rozmiłowała się”). To dusza człowieka jest zdolna do odbierania wrażeń takich jak piękno, urok czy majestatyczność.W wierszu podmiot liryczny daje nam do zrozumienia, że z przyrodą łączy go jakaś więź. Przez określanie wiatru, burzy, słońca i śmierci „druhami”, odnosi się wrażenie bliskości między podmiotem lirycznym a naturą. Między człowiekiem a naturą mogą istnieć takie więzi jak braterstwo czy przyjaźń (tak jak między ludźmi). W ten sposób autor podkreśla, że człowiek także jest częścią świata przyrody i podlega jego prawom.Wszystkie zjawiska przedstawione w wierszu maja ścisły związek z ruchem („ śmierć, na połów rusza”, „słońce, w świat wyrusza”). Cały utwór staje się w ten sposób bardziej dynamiczny a przedstawione obrazy bardziej wyraziste. Świat jest więc harmonijnym układem zjawisk, który znajduje się w ciągłym ruchu.

W dwóch pierwszych strofach mamy przedstawiony nie tyle obraz zjawisk, które tak silnie działają na duszę podmiotu lirycznego, co odgłosy jakie im towarzyszą. Znajdujemy się więc nie między drzewami, ale między cicho szeleszczącymi drzewami i odpowiednio nie w odmętach fal, ale w głośnych odmętach fal. Pierwsza i druga strofa stanowią pewną opozycję wobec siebie: pierwszy obraz jest cichy i spokojny, drugi natomiast głośny i nieokiełznany. Natura jest więc dwoista: przychylna człowiekowi jak i niebezpieczna.Trzecia strofa to obraz impresjonistyczny, przesycony promieniami słońca. Budzi się nowy dzień, więc jest to początek czegoś nowego (stąd promienie są nazwane „twórczymi”). Słońce staje się opiekunem życia. Dzień jest więc porą życia i to życie zdaje się być bezpieczne za dnia.Czwarta strofa jest opozycja trzeciej (tak samo jak pierwsza drugiej). Zapada noc i wszystko osnuwa się mgłami. Noc jest porą śmierci. Słońce nie sprawuje pieczy nad życiem i śmierć, która staje się myśliwym, wyrusza na polowanie. Noc kojarzona ze śmiercią jest porą lęku i strachu.Wszystkie te zjawiska, piękne i majestatyczne, nawet jeżeli przeciwne sobie pozostają w ścisłej harmonii. Natura jest doskonała i wiersz jest tego wyrazem. Utwór jest przykładem charakterystycznego dla filozofii franciszkańskiej uwielbienia piękna świata.

KOWAL

Podmiotem lirycznym wiersza jest bohater tytułowy, czyli kowal. Charakteryzuje go przestrzeń pracy, która stworzona jest właściwie z samych sugestii: stalowe kowadło, młot, kruszce drogocenne, wulkan, otchłań. To obrazowanie zaczerpnięte zostało z mitologii greckiej, w której istniał mit boga Hefajstosa, opiekuna kowali, złotników, ognia. Hefajstos mieszkał nie na szczycie Olimpu, ale w otchłani Etny, wulkanu, w którym wypracowywał oręż dla pozostałych olimpijskich bogów (Zeus, Atena, Eros, Achilles). Zresztą, nie tylko w tym miejscu Staff nawiązuje do starożytnej spuścizny, w ostatniej strofie używa epitetu „cyklopowy”, który ma oznaczać potężnego, a źródłem owego epitetu jest wyraz „cyklop”, czyli jednooki olbrzym, charakteryzujący się ogromną siłą, ale i niską inteligencją. Owi cyklopi mieli według mitologii pomagać Hefajstosowi w pracy, między innymi nad wykuwaniem piorunów dla Zeusa. Natomiast adresatem wiersza, pojawiającym się w trzeciej strofie, jest serce. Świadczy o tym bezpośredni zwrot do niego („Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem”), zaimek („cię”), formy czasownikowe („ulegniesz”, „pękniesz”, „giń”, „niżbyś”). Nie jest to zatem ani konkretna osoba, ani grupa osób, ani pojęcie abstrakcyjne; najbliżej sercu do kategorii „przedmiot” (aczkolwiek ów przedmiot ma charakter bardzo specyficzny). Wynika z tego, że trudno zakwalifikować, znaleźć odpowiednią kategorię dla serca. Omawiany wiersz to sonet, jeden z wielu gatunków lirycznych. Składa się z dwóch zwrotek po cztery wersy i dwóch zwrotek po trzy wersy, zatem nie jest wierszem stychicznym, a stroficznym. Dwie pierwsze zwrotki napisane są czterowersem, dwie następne tercyną. Tworzą one sonet włoski. Zarazem jest to wiersz toniczny, składający się z trzynastu sylab. Rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, nieparzyste (choć zmienia się ten układ po drugiej strofie, gdy zmienia się on na a b b, powtórzony w strofie czwartej). Jeśli chodzi o strukturę wiersza, dzieli się on na cztery wyraźne strofy, tworzące oddzielne całostki, składające się w sonet.Należy zastanowić się, jakich środków stylistycznych użył poeta i co one ze sobą wnoszą. Najobficiej pojawiają się w „Kowalu” epitety (jest ich aż osiemnaście). Przybierają one zróżnicowane formy, od przymiotników po imiesłowy. Zwraca uwagę nie tylko ich ilość, ale i nacechowanie emocjonalne: wyrażają one mocne emocje, skrajne. Poza epitetami mamy do czynienia z porównaniami („jak wulkan”, „cyklopowym”), wyraźnym rytmem odpowiadającym tematyce wiersza oraz trybem rozkazującym („giń”) i anaforą („bo” w drugiej strofie). Nie ma w tym wierszu emocjonalnej interpunkcji, jest za to rygor formy, jaką stanowi sonet. „Kowal” to jeden z najsłynniejszych wierszy Staffa, w chwili premiery został nawet okrzyknięty młodopolską „Odą do młodości”. Zawdzięcza ten epitet nawiązaniu do filozofii czynu Fryderyka Nietzschego, jego ideału człowieka samoświadomego (nadczłowieka), pełnego mocy, działającego, czynnego, nie poddawającego się dekadencji i spleenowi. Staff nie przyklasnął pesymistyczno-katastroficznym nastrojom początku wieku. Na bazie lektury dzieł Nietzschego stworzył własną filozofię pogodnego i aktywnego podejścia do siebie, życia i wypadków losowych. W tym kontekście należy umieścić „Kowala”. A jak odnieść się do tytułowej postaci? Kreowana jest ona na osobę zdeterminowaną, świadomą własnej wartości, którą wykuwa, nie znoszącą słabości. Zdaje sobie sprawę z własnej siły, której nie zawaha się użyć. Staff stworzył kowala za pomocą sugestywnych obrazów: siłacz wykuwa siebie i swoje serce („hartowne, mężne, dumne, silne”) za pomocą młota, rzuca je na kowadło („twarde, stalowe”). Ale niech serce tylko okaże się słabe - wtedy mocarz użyje siły i zniszczy wątły twór swoich dłoni. Można dostrzec determinację w czasownikach, jakich używa: wyrzucam, ciskam, walę, trzeba, muszę, rozbiją, giń, zmiażdżone. Jest w nich siła, nawet groźba. Opis jest dynamiczny, pełen rozmachu i ruchu. Bohater na pewno nie kojarzy się z kimś wątłym, niepewnym i banalnym. Po dwóch strofach zmienia się bohater wiersza: kowal zwraca się do swego serca, o którym wspomniał w pierwszym wersie („kruszce drogocenne”). Zarazem owe kruszce można potraktować jako zbiór cech, które kowal chce przekuć, dowartościować. Podmiot liryczny grozi sercu: „lecz gdy ulegniesz”, „gdy pękniesz”, „w pył cię rozbiją pięści”, „lepiej giń”. Uwypukla skrajną stronę swej osobowości, nie ma tu niuansów, tylko zdecydowanie: albo będziesz, serce, mocne i wartościowe, albo giń. Nikt nie kocha słabeuszy, liczą się tylko jednostki mocne, wartościowe, waleczne, dążące do doskonałości, samoświadomości. Moc i czyn podkreśla użycie przez Staffa obrazowania mitologicznego, zwłaszcza sięgnięcie do mitu Hefajstosa i cyklopów. Staff wskazuje na jeszcze jedną stronę czynu: aktywność sprawia, że więcej nam się chce, radujemy się (o czym wprost mówi poeta w wierszu: „radosna otucha”), przezwyciężając własną, ludzką niemoc. Zyskujemy konkretny kształt, osobowość, charakter. Wydobywamy się z nieświadomości (którą sugerują „głąb nieodgadła”, „otchłanie bezdenne”, „bezkształtna masa”). Poeta puentuje: istnieje ryzyko, że serce nie wytrzyma, pęknie. Lepiej jednak nie żyć, niż być słabym, dokonać autodestrukcji, nie poddać się. Owa nietzscheańska idea wcielona jest w czyn kowala, heroiczny i poświęcony. Puenta zaś odnosi się do dekadentyzmu. Zatem jest „Kowal” pochwałą dążenia do doskonałości, budowania własnej osobowości, męstwa, wartości zawartą w symbolu mocarza-kowala.

PRZEDŚPIEW

Enigmatyczny „Przedśpiew” z pozoru nie znaczy nic, lecz gdy pomyślimy nad kontekstem lub proweniencją tytułu, odkryjemy jego ukryty sens. Gdyby zastanowić się nad sytuacją podmiotu lirycznego, można by stwierdzić, że znajduje się on już u kresu sił, a jeśli nie, to przynajmniej stał się mędrcem, przeżył egzystencjalne wtajemniczenie. Zatem byłby to taki łabędzi śpiew, ostatnie tchnienie, wyszeptana prawda tuż przed kresem. Oczywiście, to tylko jedna z możliwych interpretacji. Wiersz reprezentuje typ liryki bezpośredniej (osobistej) - świadczy o tym użycie czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej: „znam”, „wiem”, „będę”, „żyłem”, „mieszkałem”, „przechodzę”, „kochałem”, „widziałem”, „szedłem”, „uczę”, „pochwalam” oraz zaimki typu „mi”, „mnie”, „me”. Można zwrócić uwagę na użyty czas wypowiedzi lirycznej: pięć z nich użytych zostało w czasie teraźniejszym, pięć w czasie przeszłym i tylko jeden w czasie przyszłym. Niesie ten zabieg konkretne wnioski: znaczy on, że podmiot liryczny znajduje się już prawie u kresu, niewiele BĘDZIE, a wiele już BYŁO i trochę ciągle JEST. Można stwierdzić, że podmiotem lirycznym w wierszu jest sam Staff, ale równie dobrze można powiedzieć, że imituje on każdego humanistę tudzież człowieka doświadczonego. Natomiast adresatem wiersza byłby bohater zbiorowy, bliżej nieokreśleni ONI (w wierszu występują pod płaszczem „wam”). Wyobraźnia i sposób obrazowania podpowiadają kadr, w którym znajduje się mistrz ceremonii - Staff/poeta/mędrzec - otoczony wianuszkiem uczniów, chłonących z jego ust prawdy życiowe.„Przedśpiew” jest wierszem stychicznym, regularnym, składającym się z dwudziestu dwóch wersów po trzynaście sylab. Występują rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, parzyste. Staff nie używa wielu środków stylistycznych, ogranicza się do metafor, ciekawych epitetów, zaskakujących oksymoronów, porównań, ludowych nawiązań („kobiety przy studniach brzemienne, jak grusze;/ szedłem przez pola żniwne”, „jak starce w sadzie”). Właśnie nawiązaniom warto poświęcić trochę uwagi, należy bowiem czytać „Przedśpiew” w kontekście, interdyscyplinarnie. Pojawiają się odniesienia do myśli Terencjusza, rzymskiego komediopisarza, przywołane prawie dosłownie: „żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce”. Innym nawiązaniem jest użyty nie wprost cytat z Jana Kochanowskiego „Do gór i lasów”: „bo żyłem długo w górach i mieszkałem w lasach”. To nie wszystko. Staff wypowiada się w tonie refleksyjnym, z perspektywy, dystansu. Używa retrospekcji - patrzy w przeszłość, ogarnia spojrzeniem dotychczasowe życie. On, artysta, ale i jednostka, czciciel natury, doświadczył, że śmierć i narodziny istnieją, że nie ma życia bez śmierci. Dla Terencjusza ważne jest urodzenie - aby być. Staff pisze - należy żyć. Dookreśla on tym samym myśl komediopisarza. Używa przecież figury starca siedzącego w sadzie - sygnalizuje pogodzenie się z cyklem życia, przemijalnością. Ciekawe jest staffowskie spojrzenie na grzech: według niego grzech to „chora dobroć”, a mądrość ma rys smutku, gdyż widzi więcej, jest świadoma. Czyż nie to właśnie miał na myśli autor „Kowala” i tłumacz dzieł Nietzschego? Staff kreuje siebie na „czciciela gwiazd”, czyli kogoś, kto posiadł mądrość astronomii, zatem w jakiś sposób posiadł świat. „Miłośnik ogrodów” - czyż nie jest on umiłowanym w harmonii i tradycji klasycznej? „Wyznawca snów” - może postrzega siebie poeta jako namiętnego marzyciela, idealistę, entuzjastę rzeczy trudnych i niemożliwych? Prezentuje Staff własne doświadczenie: nie obce mu „gorycz i zawody, (...) ból i troska, /Złuda miłości, zwątpień mrok, tęsknot rozbicia”, a zatem przykre, lecz hartujące człowieka sytuacje i stany. Na przekór jednak poeta wielbi życie i głosi jego pochwałę. Kreśli przestrzenne obrazy doświadczenia, obecności w lasach i górach (wysokość i gęstość), smakowania dni jasnych i ciemnych (kolejne opozycje), oglądania narodzin i śmierci,skrajności, a przecież wyrażonych tak lekko i nienachalnie. Doznał palety uczuć i wie, o czym mówi. Teraz przekazuje swoją wiedzę i mądrość w filozofii stoicko-epikurejskiej, tej głoszącej umiar i trzymanie fasonu bez względu na okoliczności oraz umiejętności czerpania szczęścia i radości z każdej chwili życia. Stąd blisko do franciszkanizmu, którego myśl i ideę zaszczepił w polskiej poezji właśnie Staff. Nie można nie wspomnieć o motywie wędrówki wpisanej w wiersz; objawia się on w czasownikowych formach wyrazów. Klasycyzm poety uwidacznia się w skromnej, wypośrodkowanej formie wiersza oraz prostej tonacji emocjonalnej, nie mającej nic wspólnego z ekspresjonistycznymi, dekadenckimi tekstami sobie współczesnych. Staff kolejny raz udowadnia, że jest poetą osobnym, nie idącym ślepo po sznurku modernistycznej poetyki. Gdy Kasprowicz, Tetmajer, Przybyszewski wojowali ze światem i głosili o wszechobecnym poczuciu zagrożenia, autor „Snów o potędze” zgłębiał życie w całej jego rozciągłości, smakował je, poznawał meandry, blaski i cienie. W tej perspektywie może o sobie pisać jako o mędrcu, mistrzu, starcu, humaniście, któremu nic co ludzkie, nie jest obce. Tylko pozazdrościć tej chłonnej postawy maksymalnego otwarcia na świat i jego afirmacji, akceptacji.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MP A. Wydrycka. Poezja Młodej Polski, Polonistyka studia, II ROK, Młoda Polska, opracowania i BN
MP Poezja Młodej Polski, Filologia polska, polonistyka, rok III, Młoda Polska
POEZJA MŁODEJ POLSKI, Pozytywizm i Młoda Polska
Poezja Młodej Polski
9. Poezja Młodej Polski, LEKTURY, Młoda Polska
poezja mlodej polski
Dramat i poezja Młodej Polski wobec tendencji ideowych i art, Szkoła, Język polski, Wypracowania
MP Poezja Młodej Polski, Filologia polska, polonistyka, rok III, Młoda Polska
Dramat i poezja Młodej Polski wobec tendencji ideowych i art (2) DOC
Poezja Młodej Polski 4

więcej podobnych podstron