STUDENT NIE MASZYNA

Siedzi nad tekstem student klasyki,

A w koło niego grube słowniki

I gramatyki.

Siedzi i sapie, jęczy i stęka:

Ach, tłumaczenie - straszna udręka!

To nie pasuje, to nie pasuje...

Właściwych znaczeń wciąż poszukuje.

Ciągną się w tekście słówek litanie,

A każde dziwne, każde nieznane.

I pełno znaczeń przy każdym słówku.

A ty tu, biedny studencie, główkuj!

I choćby przyszło stu profesorów,

Trzystu magistrów, dwustu doktorów,

I choćby przyszedł sam Marian Plezia

Też będą jęczeć, bo to POEZJA!

Nagle błysk! Nagle gwizd!

Pomysł buch! Słownik w ruch!

Najpierw powoli jak żółw ociężale

Przemknęła idea w umyśle ospałym,

By znaleźć czasownik w formie osobowej

I na nim zbudować już zdania osnowę,

Poszukać podmiotu, dopełnień, przydawek-

W tym winien mu pomóc właściwy przypadek.

I tekst coraz bardziej jasny mu się staje.

Tłumaczy, tłumaczy tak zdanie za zdaniem,

Osoba i strona, i czas oraz tryb,

Przypadek i liczba pasują też w mig.

I zdanie skutkowe ze spójnikiem ut,

Więc wszystko logicznie układa się mu.

A po co, a na co, dlaczego tak gna?

A jaka przyczyna do tego go pcha,

Że w głowie się kręci, że brakuje stów?

Łacińską lekturę ma zdawać tuż, tuż.

Terminu już oddech na plecach swych czuje,

Więc poci się, wzdycha i pilnie główkuje. Kolokwiów, zaliczeń, egzaminów moc!

Więc siedzi dzień cały i siedzi przez noc:

Przez gąszcze konstrukcji i przez znaczeń las

Tak spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas.

Aż przyszedł dzień sądny i poszedł, i zdał,

I przyszedł na stancję. Teraz będzie. - - spał.