86 kazań opartych na symbolach, Wokół Teologii


"86 kazań opartych na symbolach":

Willi Hoffsümmer

Medytacja nad wieńcem adwentowym

(Wieniec adwentowy ze swoimi czterema świecami)

Czytania: Ps 27,1-5 (Pan jest moim światłem i moim zbawieniem), Flp 2,12-18 (Bądźcie źródłami światła w świecie); J 1,1-8 (Światłość świeci w ciemności).

Zapewne w każdym domu jest wieniec adwentowy lub przynajmniej gałąź i na niej świeca. Zapach gałęzi budzi nastrój oczekiwania, a światło świecy rozjaśnia ciemną porę roku. Dzisiaj w czwartą niedzielę adwentu mogę bardziej świadomie niż wcześniej zapalić cztery świece na wieńcu i snuć przy tym myśli.

1. (Kaznodzieja zapala pierwszą świecę)

Światło pierwszej świecy powinno być światłem mojego życia. Mówię „tak” sobie, takiemu, jakim jestem: moim talentom i zdolnościom, moim zahamowaniom i brakom. Wiem, że do tego „Tak” musi dołączyć się „Dziękuję”, gdyż ostatecznie wszystko w życiu zostało mi podarowane. Dlatego chciałbym też jak ta świeca swoim małym światłem przekazywać dalej ciepło i jasność do wnętrza każdej ciemności i strachu. Chcę przez chwilę być cicho, może świeca chciałaby jeszcze coś powiedzieć (około 7 sekund ciszy).

2. (Kaznodzieja zapala drugą świecę)

To jest twoje światło życia. Przez „Twoje” rozumiem ciebie jako partnera, jako syna albo córkę, jako pracodawcę... Mówię ci „Tak” takiemu, jakim jesteś, ze wszystkimi twoimi zdolnościami i talentami, twoimi ograniczeniami i trudnościami. W tym „Tak” zawiera się także „Dziękuję” za wszystko to, co było możliwe dotychczas we współżyciu. Razem z wami chciałbym przynieść światu więcej nadziei i miłości, więcej zaufania i bezpieczeństwa. Chciałbym jeszcze trochę być cicho; może chciałbyś jeszcze coś mi powiedzieć (ok. 7 sekund ciszy).

3. (Kaznodzieja zapala trzecią świecę)

Tym światłem jesteście tu wszyscy. Wspólnota tych, którzy się tutaj zebrali wokół Chrystusa. Chciałbym wam powiedzieć „tak”, takim, jakimi jesteście, z waszymi talentami i gotowością do niesienia pomocy, z waszymi wątpliwościami i kłopotami. Ale to światło nie oznacza tylko was tutaj. Myślę także o wspólnocie wsi, miasta, państwa, wszystkich narodów. Jak często ten płomień migoce zastraszony tu i tam: Jak wygląda przyszłość? Kiedy skończą się surowce? Kiedy kula ziemska stanie się za mała, powietrze zużyte, woda ostatecznie zatruta? Kiedy zemści się wyzysk, kiedy włamywacze wejdą także do mojego domu i wszyscy, którzy uważają, że muszą siłą żądać dla siebie trochę sprawiedliwości? Kiedy my wszyscy moglibyśmy sobie podać ręce jak gałęzie jodły, które dopiero razem tworzą ten piękny wieniec! W każdym razie chciałbym wam wszystkim podziękować, za wszystkie dobre czyny, które z całego świata dostają się na nasz stół w nasz dzień powszedni. Tylko wspólnie damy radę zachować ten świat od upadku.

Chcę milczeć jeszcze jakiś czas i słuchać, co chcecie mi powiedzieć (około 7 sekund ciszy).

4. (Kaznodzieja zapala czwartą świecę)

To czwarte światło powinno być dla mnie kiedyś ostatnim światłem, które przyświeca w drodze do domu. Przypomina mi o świeceniu we wszelkiej ciemności. Mówię „tak” światłu świata, które tak wspaniale zapaliło się dla nas w Jezusie. Chciałbym mówić dziękuję za to, że w tym świetle jest nadzieja, która sięga poza śmierć. Już teraz chcielibyśmy pracować z Nim na nowej ziemi i w nowej wspólnocie, w której spodziewamy się więcej pokoju i sprawiedliwości, aby wszyscy ludzie mogli odetchnąć. Teraz chciałbym być całkiem cicho, aby spotkać to światło z wysoka. — Muzyka medytacyjna.

Willi Hoffsümmer

Ramiona gwiazdy

(Sześcioramienna gwiazda. Ewentualnie przezroczysta olbrzymia gwiazda, na której nakleja się to, co się mówi, jako symbol lub obraz, albo jako cykl poprzez adwent aż do uroczystości Objawienia Pańskiego; albo jako gra słowna, podczas gdy montuje się gwiazdę)

Czytania ze święta.

Każde ramię gwiazdy jest wskazówką, drogowskazem. (Zacząć oglądać gwiazdę od dołu, potem ramiona na lewo i na prawo, potem dwa górne i w końcu wymienić to, które jest skierowane całkiem w górę.)

Pierwsze ramię gwiazdy wskazuje na nasze własne serce. Jeżeli nie znajdziemy drogi do niego wszystkie inne okażą się dla nas złe. Najpierw akceptujemy sami siebie, dopiero potem możemy obdarzyć innych bogactwem naszej pomocy. W nas, w naszym sercu, możemy także znaleźć Boga.

Drugie ramię pokazuje w kierunku rodziny. Tu doświadczyliśmy względnie doświadczamy zapewne miłości, bezpieczeństwa, a także Boga. Wtedy łatwiej przychodzi przyczyniać się do dobrej wspólnej przyszłości.

Trzecie ramię gwiazdy wskazuje na bliźnich bliskich i dalekich.. Kiedy przekazujemy dalej miłość, której doświadczyliśmy, przynosi ona owoce. Tu okazuje się także, czy nasza miłość do Boga jest uczciwa. Gdyż w miłości bliźniego pokazuje się ta miłość Boga i my mamy tylko tyle miłości Boga, ile jest widoczne w miłości bliźniego.

Czwarte ramię zwraca uwagę na Kościół i wspólnotę tych, którzy mają ufność w Bogu i Jego Synu Jezusie Chrystusie. W dobrej wspólnocie wszystko przychodzi o wiele łatwiej. Gdzie współżycie jest w porządku, Bóg jest jeszcze bardziej odczuwalny i uchwytny.

Piąte ramię gwiazdy wskazuje na szeroki świat, który często określa się jako „trzeci świat” i „czwarty świat”. Jest tak dużo chorych, skrzywdzonych, uciskanych, niechcianych. Oni wszyscy tęsknią za miłością, wsparciem i sprawiedliwością. My, którym przecież zewnętrznie tak dobrze się powodzi, jesteśmy narzędziami w rękach Boga, aby jego królestwo mogło stać się bardziej widoczne. Aby światło gwiazdy dochodziło też do tych, którzy są w ciemnościach.

Szóste ramię pokazuje niebo. Wprawdzie Bóg jest dla nas wszędzie, ale symbolicznie patrzymy „w górę”, złożone ręce kierujemy „ku górze”. Niebo jest naszym celem. Jezus jest gwiazdą, której blask wszystko przyćmiewa. Przyniósł On światło na ziemię, a potem znów wrócił do wspaniałości Ojca. Tę wspaniałość ma On też dla nas przygotowaną. Dlatego nie traćmy z oczu naszej wiecznej ojczyzny. Dziękujemy Bogu za tę wielką przyszłość.

Willi Hoffsümmer

Orędzie bombki choinkowej

(Bombka choinkowa, możliwie duża i czerwona)

Czytania ze świąt Bożego Narodzenia

Przed świętami Bożego Narodzenia bardziej lub mniej bezmyślnie wieszamy takie bombki na choince. Chciałbym pokazać z trzech punktów widzenia jakie orędzie tkwi w bombce choinkowej!

1. Nie widzimy na tej bombce (kaznodzieja pokazuje bombkę choinkową ze wszystkich stron) niczego kanciastego, spiczastego czy wgniecionego. Ma najdoskonalszy kształt. Dlatego wskazuje na Boga, który jest doskonały. A my w czasie Bożego Narodzenia możemy stanąć przed tym Najdoskonalszym z wszystkimi naszymi brakami i kantami, z tym wszystkim, co jest w nas niedoskonałe. Z nami jest tak, jak z tym chłopcem, który we śnie stoi przed żłobkiem i zauważa, że jego ręce są puste. Przecież chce podarować Dzieciątku coś najpiękniejszego... (Co my chcielibyśmy podarować Dzieciątku jako naszą rzecz najpiękniejszą?) Wtedy Dzieciątko w żłobie mówi do niego: „Przynieś mi twoje ostatnie wypracowanie szkolne!”. Chłopiec odpowiada zdziwiony: „Moje ostatnie wypracowanie? Ale tam przecież napisane jest «niedostatecznie»!” „Tak, masz mi to przynieść, co nie jest dostateczne! - I przynieś mi też twój kubek na mleko!” „Ale on jest przecież rozbity!” „Na to przyszedłem na świat, żebyś mógł mi przynieść wszystko to, co jest rozbite! - Chciałbym też usłyszeć to zdanie, które przy tym powiedziałeś mamie!” Wtedy chłopiec posmutniał: „Ja przecież skłamałem. Powiedziałem mamie, że to się stało nieumyślnie. Ale rzuciłem go na ziemię ze złością”. „Tak, daj mi też to, co jest w twoim życiu złe, podłe i zakłamane. Po to przyszedłem na świat!”

Możemy więc w czasie Bożego Narodzenia przyjść przed Boże Dziecię i złożyć przed żłóbkiem wszystko, co połamane w naszym życiu.

2. (Kaznodzieja pokazuje i obejmuje bombkę ze wszystkich stron) Czy widzicie tu, że coś jest u góry albo na dole, z przodu lub z tyłu, z prawej albo z lewej strony, na początku albo na końcu? Tego wszystkiego nie ma! Mógłbym przez całe życie wodzić palcem po bombce i nigdy nie doszedłbym do jej końca. Tak jest z Bogiem. Bez początku i końca. Wieczny. Niepojęty.

Dlatego na wizerunkach widzimy Boga Ojca najczęściej z kulą: kula ziemska w ręku Boga. Albo siedzi na kuli ziemskiej. Kula jako symbol tego, co wieczne, co boskie.

Królowie i cesarzowie trzymają w ręku kulę, tak zwane jabłko władzy, jako znak panowania. Ilu z nich nie chciałoby być boskimi i rządzić wiecznie? - Na wielu obrazach Maryi trzyma Ona jabłko naprzeciw swojego Dziecięcia. Nie chodzi o to, że Jej Dziecię ma ugryźć złote jabłko; Ona o wiele bardziej chciałaby powiedzieć do przypatrującego się: To Dziecię, tu, które urodziłam, jest Synem Boga. (Tu w naszym kościele widzimy na starym fresku na suficie Jezusa jako Sędziego Świata, który postawił swoje stopy na kuli ziemskiej). Bombka - kula na choince mówi nam więc także: W Jezusie tajemniczy, wieczny Bóg stał się widoczny i dotykalny! - Czy uczymy jeszcze dzieci tego, żeby nie tylko z podziwem przyglądały się żłóbkowi, ale też składały ręce przed tym Boskim Dziecięciem? Czy sami jeszcze schylamy głowę? Podobnie jak my ludzie siebie oceniamy, czy jesteśmy w środku, czy bardziej na lewo lub na prawo, czy nasze miejsce w społeczeństwie jest bardziej u góry, czy na dole, decydujące jest to, czy ja nawiązuję kontakt z tym Boskim Dziecięciem w żłobie, łączę się z Nim, pozwalam, aby te więzy wzmacniały się we mnie, aby to, co Boskie, mogło we mnie zamieszkać.

3. W trzeciej myśli chciałbym poruszyć problem złego wykorzystania kuli przez ludzi: Przyjęliśmy ten prastary symbol tego, co Boskie, aby wytwarzać kule armatnie! Z iluż karabinów maszynowych i pistoletów kule przyniosły cierpienie i śmierć! Symbol doskonałości i wieczności został przekształcony w znak mordu (tu dodać coś aktualnego). Dlatego nie ma niczego bardziej absurdalnego niż zabawka związana z wojną pod choinką, jak zabawki w formie broni albo „Game Boys” dla gier komputerowych, które ukazują wojnę i zniszczenie. Jest to bluźnierstwo wobec Boga! Jest to policzek dla Boga, który przez Swojego Syna chciał przynieść pokój na ziemię. My dorośli to wyrządzamy dzieciom! Dlatego najlepiej uderzmy się w piersi przy żłóbku i powiedzmy „mea culpa” Największe cierpienie na świecie przychodzi wciąż jeszcze przez człowieka!

Na koniec życzę nam wszystkim na Boże Narodzenie, abyśmy w tych dniach podeszli blisko do takiej bombki na choince (Kaznodzieja trzyma teraz bombkę blisko twarzy): Widzimy prawie nasze lustrzane oblicze. Możemy sobie przy tym uświadomić: Z tej czerwonej kuli miłości Bożej pochodzę ja, pochodzi wszystko, co żyje. Ten Bóg kocha mnie takim, jakim jestem w całej mojej niedoskonałości; ale także mój sąsiad pochodzi z tej miłości i jest kochany przez Boga takim, jakim jest. A ponieważ Bóg kocha mnie i mojego sąsiada, ja także przecież mógłbym spróbować kochać mojego sąsiada takim, jakim jest, aby w końcu więcej pokoju mogło przyjść na ziemię.

Bóg dał swoje serce

(Serce z piernika)

Czytania o Bożym Narodzeniu

Pierwotnie w wielkie święta błogosławiono chleby, które były spożywane domu. To błogosławienie potraw na Wielkanoc jest jeszcze znane w wielu miejscach. Na tych chlebach pobożna wyobraźnia wyciskała obrazy. Szczególnie na Boże Narodzenie ta wyobraźnia nie znała granic. Stąd pochodzi też nazwa „pierniki” - „Printen” (printen = imprimere = wyciskać obraz) albo „Spekulatius” (speculum = lustro, odbicie tego, czego dotyczy dane święto). Także to serce z piernika (pokazać!) należy od stuleci do świątecznego pieczywa na Boże Narodzenie.

Kształt serca odzwierciedla główną wypowiedź Bożego Narodzenia: Bóg ma serce dla nas ludzi. Ale On nie tylko mówi o tym, On darowuje nam „Swoje Serce”, swojego Syna. To czyni Boże Narodzenie „najserdeczniejszym” ze wszystkich świąt. (Tu można pokazać na napis na sercu z piernika. Najstosowniejszy byłby „Kocham cię!” Gdyż to mówi Bóg do nas w Swoim Sercu: „Kocham cię!” Znamy przecież serdeczną, jednoznaczną wymowę symbolu „serce”: Już dzieci malują je i rozdają spontanicznie, aby wyrazić „Bardzo cię lubię!” Widzimy je wydrapane na drzewach i ławkach, wymalowane na dziedzińcu szkolnym, umieszczone na mostach: „Kocham cię” i przy tym imię uwielbianego/uwielbianej.) Niektórzy także dzisiaj jeszcze wieszają serce z miodowego piernika na choince. Tak ma się ona stać rajskim drzewem, które tryska życiem. Więc serce oznacza: W Boże Narodzenie Bóg podarował nam Najukochańszego, Swoje Serce, Swojego Syna.

Ale przypatrzmy się sercu jeszcze dokładniej: jest upieczone z kosztownymi przyprawami, których nazwy brzmią jak z tysiąca i jednej nocy: kardamon, imbir, kwiat muszkatołowy, piment, oranżat, cykata, gorzkie migdały, goździki, cynamon, woda różana. To ma oznaczać: Często tak nudne życie w tym wspaniałym „Tak” Boga wobec nas otrzymuje mocne przyprawy o dobrym smaku. Powinniśmy wykorzystywać je wszystkimi zmysłami, kiedy je zjadamy; przecież smakuje korzenne przyprawa i wydaje zapach, który Bóg chce nam podarować w życiu w swoim Synu! Przecież już teraz jesteśmy zbawieni.

Ale jeszcze więcej chce wyrazić miód. Nazywa się to tak: miodowe serce z piernika. W całej goryczy życia został nam już podarowany miód Boga. Jesteśmy umiłowani przez Boga. Bóg nas umiłował. Przypomnijmy sobie: Wtedy na pustyni przeżyli Izraelici tylko dlatego, ponieważ została im podarowana manna, która smakowała jak placek z miodem. Podobnie także my jesteśmy na drodze przez pustynię życia do ziemi obiecanej, która płynie mlekiem i miodem. Jeśli więc my zauważymy smak miodu, jest to jak przedsmak tego, co nas oczekuje. Gorzkie życie zawiera już słodkie Tak Jego miłości, której nie zagraża żadna śmierć, żadna niewierność i żadna bezsensowność.

Ponieważ Bóg dał nam swoje Serce, swojego Syna, nie może to pozostać bez odpowiedzi: Powinniśmy stać się ludźmi użytecznymi, którzy - mając dobre serca - serdecznie obcują ze sobą nawzajem. Dlatego śpiewamy dziś w nabożeństwie: „Moje serce chcę Mu ofiarować!” Teraz jednak chcemy modlić się wyznając naszą wiarę: „Bóg ma serce dla człowieka. Jezus jest tym sercem.”. A gdy widzimy miodowe serca z piernika na świątecznych, bożonarodzeniowych rynkach, albo na choince, wtedy zaraz wiemy, co to oznacza.

Pozwolić dotknąć się „od góry”

(Sztuczny ptak przytwierdzony do drążka ogromnymi obręczami. Na obręczach wiszą tabliczki z napisami „fałszywa duma”, „zazdrość...” patrz tekst. Na obcęgach, które w końcu „złamią” obręcz, wiszą tabliczki z napisami „Chęć służenia”, „Miłość...”, patrz tekst)

Czytania: 1 Tes 3,12-4,2 (Żyjcie tak, abyście mogli podobać się Bogu); Łk 21,25-28.34-36 (Potem podnieście głowy); Łk 24,44-53 (Będziecie uzbrojeni mocą z wysoka).

Bajka o orle

Młody orzeł został wykradziony z gniazda przez ludzi. Przywiązali go w swoim ogrodzie do drążka. Początkowo orzeł buntował się przeciw swoim więzom, ale z czasem pogodził się ze swoim losem. Pewnego dnia zobaczył wysoko w górze innego orła. Ten zbliżał się do niego każdego dnia. W końcu potrącił go swoimi skrzydłami. To dotknięcie przeniknęło przywiązanego orła i ożyły w nim niepohamowane siły. Oderwał się od drążka i odleciał w niebo.

Wiele łańcuchów, które przeszkadzają nam „wzlecieć”

Czy nie moglibyśmy być tym orłem, który w różnorodny sposób jest przywiązany do drążka? Powoli traci radość życia i jego „wewnętrzne skrzydła” słabną.

(Z tego, co następuje, wybrać najwyżej dwa do trzech punktów i zilustrować przykładami:)

- Oto krępuje nas mocno fałszywa duma. W tej pysze człowiek uważa, że niepotrzebny mu jest Bóg i inni ludzie. Za co ma dziękować? Przecież pracuje na to, na co może sobie pozwolić! Więc powoli zarastają mu oczy; staje się bezkrytyczny wobec siebie samego, zarozumiały, nadmiernie wrażliwy i często przesadnie ambitny.

- Oto paraliżuje nas zazdrość, która tylko podpatruje drugiego, czy nie ma piękniejszej zabawki, lepszych stopni albo wspanialszego samochodu. Zazdrość jest jak trucizna, która coś dobrego przedstawia w złym świetle albo wybucha radością z cudzego nieszczęścia. Ludzie zazdrośni najczęściej są także smutnymi ludźmi.

- Oto trzyma nas w niewoli nieopanowany gniew, który zaczyna się od niecierpliwości i upierania się przy swoim zdaniu. Potem następuje kłótnia albo agresja, która wszystko rozbija, albo myśli o zemście, albo chciałaby zabić. Rozgniewani ludzie są niebezpieczni. Podniecają się wtedy jeszcze filmami, które gloryfikują siłę i tak bezlitośnie niszczą radość życia albo często nawet życie innych.

- Oto chciwość przywiązuje nas do drążka dobrobytu: Muszę mieć coraz więcej. W ten sposób zdobędę siłę, będę poważany. Chciwość i skąpstwo zatwardzają nasze serce. Ci ludzie potrafią iść po trupach.

- Oto przeszkadza nam brak panowania nad sobą (nieumiarkowanie!): Muszę ciągle sięgać po torebki ze słodyczami; muszę ciągle coś żuć (albo palić albo pić) albo biec do lodówki. Łakomstwo staje się we mnie coraz bardziej niepohamowane i woła o więcej. A o to, czego chcę, muszę się postarać; niech kosztuje, ile chce! Bezwzględnie muszę to zdobyć!

- Oto lenistwo czyni mnie słabym i zmęczonym: „Nie, nie mam ochoty! Nic na siłę!” I moje życie staje się coraz nudniejsze, zależy tylko od humorów. Boję się wszystkiego, co jest męczące albo łączy się z działaniem lub wyrzeczeniem się czegoś. Gdy jeszcze dochodzi do tego litość nad samym sobą, np. „Mnie nikt nie pomaga”, wtedy wiszę już bezwładnie na drążku mojego życia.

Pozwolić Jezusowi, żeby mnie dotknął i zerwał więzy

Jak wielu ludzi siedzi na drążkach swojego życia opuszczając skrzydła? A przecież my ludzie jesteśmy stworzeni do latania. Bóg dał nam wewnętrzne skrzydła, którymi możemy swobodnie wznosić się w przestworza, tak, żebyśmy nie musieli bać się niczego. Jezus Chrystus zstąpił w nasz świat, aby przynieść nam tę dobrą nowinę. Obudźcie się więc na początku nowego roku kościelnego i próbujcie zacząć na nowo! „Podnieście wasze głowy” i pozwólcie dotknąć się Temu, którego w czasie Bożego Narodzenia czcimy w żłóbku jako Zbawiciela! Oderwijmy się od tego, co nas trzyma na uwięzi. To oznacza: (Następujące podkreślone słowa stoją kolejno jako przeciwieństwo powyższych sześciu pojęć. Aby obraz pozostał pozytywny, obcęgami, na których jest napis: „Słowo Boże” albo „z pomocą Bożą”, powinny także być zerwane odpowiednie łańcuchy).

- Złamcie pychę chęcią służenia, pokorą! Ludzie, którzy są jeszcze gotowi uniżyć się, leczą samych siebie i nasz świat.

- Tylko miłość może przezwyciężyć zazdrość. Miłość czyni wszystko możliwym. Jezus pokazał, co potrafi miłość: Każe ludziom nawet życie oddać; nigdy się nie kończy.

- Odwaga i cierpliwość są tymi, które nie odpłacają tą samą monetą. Łagodność szuka drogi pokojowej i sąd przekazuje Bogu. Kto wprowadza pokój, będzie nazwany nie tylko przyjacielem Boga, lecz synem i córką Boga! (Mt 5,9)

- Od chciwości uwalnia mnie dobroczynność. Ona wie, że dawanie i darowywanie nie czynią mnie uboższym. Dobroczyńca myśli o tym, że my ludzie jesteśmy jedną wielką rodziną na ziemi. (Adveniat!)

- Kto wszystkie swoje życzenia ogranicza do słusznej miary, łatwiej odrywa się od drążka. Złoty środek strzeże mnie przed wszelkim nieopanowanym używaniem. (Propozycja wyrzekania się!)

- Pilność może mnie uwolnić od lenistwa, czyni mnie wytrwałym i odważnym. Pozwala mi pogodzić się także z porażkami. Przynosi mi zawsze radość, gdy coś mi się udało.

Kto zechce przejąć się przykładem Jezusa Chrystusa - także już w tych „normalnych” sprawach życia - ten odczuje, jak jest wyprowadzany z ciasnoty w szerokie widnokręgi, z niejednej ciemności na światło i z niejednej niewoli i ograniczenia na wolność. Adwent jest szansą, żeby odważyć się na życie nowe i bardziej pełne.

(Można teraz ptaka już oswobodzonego podciągnąć wysoko na nitce.)

86 kazań opartych na symbolach

na cały rok kościelny dla dorosłych, młodzieży i dzieci

Wprowadzenie

1. Potrzebujemy większego ożywienia form nabożeństw. Program dla pojedynczych rodzin i ich członków stał się tak bogaty, że często nie mogą przychodzić na nabożeństwa zaproponowane dla dzieci lub młodzieży. Są zmuszeni wziąć udział w innym nabożeństwie. Ale wyganiamy z kościoła ostatnie dzieci i młodzież, jeżeli później idą na „normalne” nabożeństwo, które odbywa się bez specjalnego opracowania formy. Proszę mnie dobrze zrozumieć: godna pochwały jest parafia, która czasem proponuje oddzielne nabożeństwa dla małych i większych dzieci i młodzieży, ponieważ bierze w nich jeszcze udział ich wystarczająca liczba, rodzice i towarzyszący ludzie dorośli. Ale zwyczajne „normalne nabożeństwo”, na które np. w soboty wieczorem uczęszcza coraz więcej ludzi, aby potem długo oglądać telewizję, a w niedzielę wyspać się, powinno uczyć się od form już istniejących „specjalnych nabożeństw” ich obrazowości i związku z życiem, a także odpowiedniego wykorzystania starych i nowych pieśni. Zrobiłem doświadczenie, że przy wprowadzaniu symboli i znaków, obrazów i opowiadań, nie sprawia trudności obecność dzieci, które można włączyć i dostosować się do nich (patrz pkt. 2). Czytając w tej książce prawie wszystkie kazania oparte na symbolach stwierdzicie państwo, że dotyczą one całej wspólnoty wiernych, a czasem odpowiadają szczególnie tej lub tamtej grupie wiekowej. Miejcie więc odwagę występować z symbolami także przed grupą słuchaczy, która składa się przeważnie z dorosłych. Reakcja utwierdzi was w przekonaniu, że trzeba mówić obrazowo, ponieważ dorośli także nie mogą słuchać zbyt długo.

2. Trzymać światło na wysokości oczu. Gdy podczas uroczystości chrztu matka nie może zapalić świecy chrzcielnej, ponieważ świeca wielkanocna jest umieszczona po prostu zbyt wysoko na potężnym świeczniku, co wtedy robimy? Ściągamy ją na dół i podajemy światło na wysokości oczu. To znaczy innymi słowy: Wiele kazań próbuje jeszcze ciągle przekazywać Dobrą Nowinę zbytnio ponad głowami. Światło wiary musi zejść na dół z wysokiego świecznika teologicznej erudycji i „uczonych” obcych słów. Zbyt długie utrzymywanie równowagi stojąc na czubkach palców z ramionami wyciągniętymi w górę jest po prostu zanadto męczące. Dlaczego już nie udaje się skłonić wielu dzieci do brania udziału w nabożeństwach? — Nie składajmy winy na rodzinę i zabawy w wolnym czasie!

3. Najbardziej cieszy mnie, gdy słyszę od zespołów: Przeczytaliśmy Wasze propozycje i pobudzeni przez nie postawiliśmy na nogi coś zupełnie własnego. — Zupełnie tak samo wyobrażam sobie wykorzystywanie tych kazań opartych na symbolach: mogłyby was uskrzydlić, wasze własne doświadczenia związane z wiarą przy pomocy Słowa Bożego doprowadzić do form, które odpowiadają możliwie wielu ludziom. Nie dajcie się więc skusić, żeby automatycznie przenosić do waszej wspólnoty te wzory, które zostały u nas dobrze przyjęte.

Przy przetwarzaniu życzę Wam wiele fantazji i radości. I nie bójcie się ryzyka! Łódź Kościoła przez dwa tysiące lat także dlatego przeżyła wszystkie burze, ponieważ trzyma się razem dzięki tak wielu „nitom”!

Dziękuję wszystkim, którzy krytycznie przejrzeli rękopis: Mariannie Breuer/Bergheim, Renacie Meis/Sindorf, Urszuli Mö ltner/Langwaden, Małgorzacie Vogt/Dü sseldorf, jak również Hildzie Gö rke/ Dü sseldorf, która także zajmowała się przepisywaniem.

Willi Hoffsümmer

Wskazówki

1. Jak dobre opowiadanie, tak samo symbol przemawia do każdego wieku. Każdy bierze z niego coś dla siebie lub poszerza w swojej wyobraźni. Dlatego kazanie nie powinno być zbyt długie. Lepiej trochę więcej ciszy. Wtedy Bóg może nadejść nieoczekiwanie.

2. Symbole przemawiają do większości ludzi. Ale proszę nie wyszukiwać koniecznie nowego symbolu na każdą niedzielę lub wykorzystywać kilka w jednym nabożeństwie. Niech jednak „jadłospis” będzie urozmaicony: Trzeba rozwinąć istotę ewangelii niedzielnej przez opowiadania i symbole, przezrocza i fotografie, przykłady i gry.

3. Nabożeństwo trwa normalnie jak daleko i szeroko od 40 do 60 minut (przy czym ta ostatnia długość jest dla dzieci zbyt męcząca. Symbol nie może wystrzelić już przy pozdrowieniu, ani też szybko zgasnąć jako dodatek do kazania. Ważne jest, aby podczas całej uroczystości przewijał się we wspomnieniach ciągle na nowo jak czerwona nić, aby pojawiały się inne sposoby widzenia: w modlitwie przy składaniu darów, albo po przeistoczeniu przy wprowadzeniu do Ojcze Nasz lub przekazywaniu znaku pokoju, przy medytacji po komunii św. lub przy modlitwie końcowej. Naturalnie w odpowiednich dawkach: Gdy tysiąc watowa siła światła kazania zostanie podzielona na małe jednostki, światło może wniknąć swymi promieniami aż do duszy w sposób bardziej znośny. Przykłady w tej książce stanowią ostatecznie mały wycinek, który niewiele może odtworzyć z ogólnej atmosfery nabożeństwa.

Ale teraz dosyć rad. Udanych osiągnięć!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kładąc rękę na czole, Wokół Teologii
Orędzie na Niedzielę Misyjną 1984 MISYJNA MOC CIERPIENIA, Wokół Teologii
Orędzie na Niedzielę Misyjną 1990 Kapłaństwo jest z natury misyjne, Wokół Teologii
Odpusty na Rok Kapłaństwa, Wokół Teologii
List do kapłanów na Wielki Czwartek 1996 Przypatrzmy się bracia powołaniu naszemu, Wokół Teologii
List do kapłanów na Wielki Czwartek 1997, Wokół Teologii
Orędzie Papieża na XXXVIII Światowy Dzień Modlitw o Powołania w 2000 1, Wokół Teologii
Na poważnie z Ewangelią, Wokół Teologii
homilie na 28 Ndz zwyk B, Wokół Teologii
Misja Żywego Różańca, Wokół Teologii
Instrukcja o sporządzaniu przez kapłana testamentu i o jego wykonaniu, Wokół Teologii
Antequam causam reductionis, Wokół Teologii
LG 18 NIEDZIELA ZWYKLA, Wokół Teologii
Konkordat, Wokół Teologii
CELIBAT WIELKA MIŁOŚĆ CZY WIELKI CIĘŻAR, Wokół Teologii
Bądźmy świadkami miłości, Wokół Teologii
Święty, Wokół Teologii

więcej podobnych podstron