1582


POD SZYL­DEM SIER­PA I MŁO­TA CZY­LI KO­LEJ­NY „PO­LAK” W BIA­ŁYM DO­MU

http://www.warszawskagazeta.pl/polityka/35-polityka/1662-pod-szyldem-sierpa-inmota-czyli-kolejny-polak-wnbiaym-domu

Krzysz­tof Ba­liń­ski   

po­nie­dzia­łek, 25 li­sto­pa­da 2013 12:23

Jak to się dzie­je, że „za­wo­do­wa dzia­łacz­ka le­wi­cy”, kie­ro­wa­na z tyl­ne­go sie­dze­nia przez mark­si­stow­skich ma­che­rów, sta­je się na­gle jed­nym z naj­waż­niej­szych po­li­ty­ków w Eu­ro­pie? 

Jak to się dzie­je, że sta­no­wi­sko ko­mi­sa­rza obej­mu­je Da­nu­ta Hübner, cór­ka i wnucz­ka ubec­kich opraw­ców, a na unij­nych dy­plo­ma­tów z Pol­ski ba­ro­nes­sa Ash­ton - dziw­nym tra­fem - do­bie­ra ab­sol­wen­tów mo­skiew­skie­go MGI­MO i po­ciot­ków Bie­ru­ta?

Let­ni po­ra­nek 1940 ro­ku, mło­dy ży­dow­ski emi­grant z Bel­gii Adolf Ralph Mi­li­band w kil­ka ty­go­dni po tym, gdy sal­wu­jąc się uciecz­ką przed sie­pa­cza­mi Ge­sta­po, sto­jąc - jak sam pi­sze - z za­ci­śnię­ty­mi pię­ścia­mi przed gro­bem Ka­ro­la Mark­sa na lon­dyń­skim cmen­ta­rzu Hi­gh­way, skła­da przy­się­gę na wier­ność idei try­um­fu świa­to­we­go pro­le­ta­ria­tu. „Czło­wiek, któ­ry nie­na­wi­dził Bry­ta­nii” - tak bry­tyj­ski „Da­ily Ma­il” na­zy­wa oj­ca prze­wod­ni­czą­ce­go bry­tyj­skiej Par­tii Pra­cy i do­da­je: od­po­wiedź na py­ta­nie, na co na­praw­dę przy­się­gał oj­ciec Eda, zwa­ne­go w krę­gach par­tyj­nych „Czer­wo­nym”, wstrzą­śnie każ­dym, kto choć tro­chę ko­cha swój kraj. Mark­sizm Adol­fa Ral­pha, zna­ne­go fi­lo­zo­fa i pro­fe­so­ra, orę­dow­ni­ka ko­mu­nizm był bez­kom­pro­mi­so­wy. Kraj, któ­ry ura­to­wał go od za­gła­dy, 17-let­ni wów­czas Adolf opi­su­je w swym dzien­ni­ku: An­glik to wście­kły na­cjo­na­li­sta […] to są naj­więk­si na­cjo­na­li­ści na świe­cie […] cza­sa­mi nie­mal chce się, aby prze­gra­li tę woj­nę. Utra­ta im­pe­rium by­ła­by dla nich po­ni­że­niem w sam raz. 

Nie­na­wiść na­sto­lat­ka do Bry­tyj­czy­ków i bry­tyj­skiej men­tal­no­ści, póź­niej­sza „wal­ka z sys­te­mem”, de­mo­kra­cją, ka­pi­ta­li­zmem i chrze­ści­jań­stwem nie prze­szka­dza­ła mu ko­rzy­stać z wy­kwint­nej edu­ka­cji, a sy­nów po­sy­łać do eks­klu­zyw­nych bur­żu­azyj­nych szkół. W Lon­don Scho­ol of Eco­no­mics na­uk po­li­tycz­nych uczył go in­ny ży­dow­ski ko­mu­ni­sta o pol­skich ko­rze­niach - Ha­rold La­ski, któ­re­go na­wet par­tyj­ni to­wa­rzy­sze uzna­wa­li za nie­bez­piecz­ne­go mark­si­stow­skie­go wi­chrzy­cie­la i re­wo­lu­cjo­ni­stę. Mi­li­band-se­nior przez wie­le lat wy­kła­dał na Uni­wer­sy­te­cie w Le­eds (ra­zem z po­de­sła­nym tam wcze­śniej przez KGB mjr. Bau­ma­nem!), a póź­niej w USA. Zwy­cię­stwo Par­tii Pra­cy w wy­bo­rach w 1945 r. i pla­ny na­cjo­na­li­za­cji opi­su­je trium­fal­nie ja­ko „od­bi­cie kra­ju z rąk je­go do­tych­cza­so­wych wła­ści­cie­li”. W swych pu­bli­ka­cjach na­wo­ły­wał do wal­ki klas, gło­sił nie­na­wiść do bry­tyj­skich elit, któ­re wg nie­go ucie­le­śnia Oxford i Cam­brid­ge, „The Ti­mes” i Ko­ściół. Nie ukry­wał po­gar­dy dla tra­dy­cyj­nych war­to­ści i in­sty­tu­cji - par­la­men­tu, mo­nar­chii, pry­wat­nej wła­sno­ści. Nie cier­piał na­wet bry­tyj­skie­go po­czu­cia pięk­na, brzy­dził się hym­nem God sa­ve the Qu­een. Z wiel­ką za­cie­kło­ścią sprze­ci­wiał się woj­nie o Fal­klan­dy. 

Je­dy­ny po­zy­tyw­ny aspekt roz­pa­du ZSRR wi­dział w „po­zba­wie­niu Pra­wi­cy efek­tyw­nej bro­ni i uży­tecz­ne­go stra­sza­ka, ja­kim za­wsze by­ła dla niej zim­na woj­na. Adolf Ralph ni­g­dy nie prze­sta­wał ma­rzyć o Wiel­kiej Bry­ta­nii - ba­stio­nie mark­si­zmu. Je­go grób znaj­du­je się kil­ka­na­ście me­trów od gro­bu Mark­sa, a war­ta 1,6 mln fun­tów re­zy­den­cja sy­na - jed­ną mi­lę od cmen­ta­rza, na któ­rym przy­się­gał wier­ność Mark­so­wi. „Da­ily Ma­il” kon­klu­du­je: do Ral­pha, jak do ni­ko­go in­ne­go, przy­sta­je okre­śle­nie Le­ni­na o „po­ży­tecz­nych idio­tach”.

Ku­rie­rzy Ko­min­ter­nu

Adolf Ralph do­ra­stał w War­sza­wie na bied­nych ży­dow­skich Na­lew­kach. Oj­ciec Szmul, szewc i mat­ka, do­mo­krąż­na han­dla­ra my­cek i ka­pe­lu­szy mó­wi­li tyl­ko w ji­dysz. Szmul, czło­nek ko­mu­ni­zu­ją­ce­go Bun­du, szyb­ko awan­su­je w struk­tu­rach Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Pol­ski. KPP by­ła agen­tu­rą Ro­sji So­wiec­kiej w Pol­sce, prze­dłu­że­niem so­wiec­kie­go NKWD. Jej człon­ko­wie nie uzna­wa­li nie­pod­le­gło­ści Pol­ski, a na­wet bez­względ­nie ją zwal­cza­li. Utwo­rze­nie Pań­stwa Pol­skie­go by­ło dla nich „kontr­re­wo­lu­cyj­nym prze­żyt­kiem sta­re­go świa­ta”. Pod­czas woj­ny so­wiec­ko-pol­skiej wstę­pu­je do Ar­mii Czer­wo­nej i wal­czy w sze­re­gach bol­sze­wic­kich hord za­le­wa­ją­cych „bur­żu­azyj­ną Pol­skę”. Kil­ka lat przed wy­bu­chem woj­ny, po roz­wią­za­niu KPP, ta­cy jak on funk­cjo­na­riu­sze za­wo­do­we­go apa­ra­tu par­tyj­ne­go, ja­ko ku­rie­rzy Ko­min­ter­nu prze­rzu­ce­ni zo­sta­li za gra­ni­cę. Ich sku­pi­skiem sta­ły się Fran­cja i Bel­gia. Jed­ną z form ich dzia­łal­no­ści by­ła ko­mu­ni­stycz­na pro­pa­gan­da, or­ga­ni­za­cja prze­rzu­tu ter­ro­ry­stów i bro­ni do Hisz­pa­nii, do wal­ki w bry­ga­dach mię­dzy­na­ro­do­wych pod nad­zo­rem so­wiec­kiej NKWD. Szpie­go­stwo na rzecz Mo­skwy sta­ło się ich chle­bem po­wsze­dnim. Wsła­wi­li się kam­pa­nia­mi kom­pro­mi­to­wa­nia Pol­ski po­przez ko­ja­rze­nie jej z „re­ak­cyj­ny­mi an­ty­se­mi­ta­mi i fa­szy­sta­mi”. Po za­war­ciu pak­tu Rib­ben­trop-Mo­ło­tow ko­mu­ni­ści, w tym oj­ciec Mi­li­ban­da, głów­ne­go wro­ga do­strze­ga­li nie w III Rze­szy, lecz w bro­nią­cej się przed nią Pol­sce, a so­wiec­ką agre­sję trak­to­wa­li ja­ko krok przy­bli­ża­ją­cy osta­tecz­ne zwy­cię­stwo pro­le­ta­ria­tu.

Ko­bie­ta z prze­szło­ścią i po przej­ściach

„Sto­li­ca szczę­ścia” - Mo­skwa nie szczę­dzi­ła pie­nię­dzy na sze­rze­nie ko­mu­ni­zmu w świe­cie. Mi­lio­ny oby­wa­te­li ra­dziec­kich przy­mie­ra­ły gło­dem, gni­ły w gu­ła­gach, ale na ob­sy­py­wa­nie zło­tem „po­ży­tecz­nych idio­tów”, za­kła­da­nie pro­so­wiec­kich or­ga­ni­za­cji po­li­tycz­nych i kul­tu­ral­nych, środ­ki by­ły za­wsze (i jak moż­na są­dzić, są do tej po­ry). Jed­ną z wie­lu ta­kich, wy­my­ślo­nych w cen­tra­li KGB na Łu­bian­ce, „or­ga­ni­za­cji” by­ła dzia­ła­ją­ca w Wiel­kiej Bry­ta­nii Kam­pa­nia na Rzecz Roz­bro­je­nia Nu­kle­ar­ne­go. Jej dłu­go­let­nim skarb­ni­kiem i wi­ce­prze­wod­ni­czą­cą by­ła Ca­the­ri­ne Mar­ga­ret Ash­ton, obec­na ba­ro­nes­sa Ash­ton - mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Unii Eu­ro­pej­skiej, a sze­fem - li­der bry­tyj­skiej Par­tii Ko­mu­ni­stycz­nej John Cox. Or­ga­ni­za­cja żą­da­ła „jed­no­stron­ne­go i na­tych­mia­sto­we­go roz­bro­je­nia nu­kle­ar­ne­go Wiel­kiej Bry­ta­nii”. Ta­kie sa­mo­bój­cze ha­sła gło­si­ła tak­że La­dy Ca­the­ri­ne. Wg MI5, or­ga­ni­za­cja by­ła „kon­tro­lo­wa­na” i „pe­ne­tro­wa­na” przez ko­mu­ni­stów, a szyb­ko awan­su­ją­ca w niej póź­niej­sza ba­ro­nes­sa uwa­ża­na za oso­bę „wy­wro­to­wą”. Ash­ton bra­ła udział w zjaz­dach bry­tyj­skiej Par­tii Ko­mu­ni­stycz­nej i ja­ko gość spe­cjal­ny w kon­wen­cjach Re­wo­lu­cyj­nej Par­tii Ro­bot­ni­czej. By­ła pu­bli­cyst­ką pi­sma „Ma­rxism To­day”, współ­pra­co­wa­ła tak­że z Fran­cu­ską Par­tią Ko­mu­ni­stycz­ną. Czyn­nie zwal­cza­ła kon­ser­wa­tyw­ny rząd Mar­ga­ret That­cher, wie­lo­krot­nie po­stu­lo­wa­ła wy­co­fa­nie się Wiel­kiej Bry­ta­nii z NA­TO. W 1999 r. w cza­sie rzą­dów Par­tii Pra­cy kró­lo­wa bry­tyj­ska na­da­je jej ty­tuł szla­chec­ki, w 2007 r. zo­sta­je spe­ake­rem Izby Lor­dów. W tym mo­men­cie nie­je­den za­pew­ne za­py­ta, skąd i dla­cze­go mark­sist­ka, anar­chist­ka wzię­ła się w Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej i ob­ję­ła wy­so­ką funk­cję sze­fa unij­nych spraw za­gra­nicz­nych i bez­pie­czeń­stwa? Za­py­ta, jak to się dzie­je, że „za­wo­do­wa dzia­łacz­ka le­wi­cy”, kie­ro­wa­na z tyl­ne­go sie­dze­nia przez mark­si­stow­skich ma­che­rów, sta­je się na­gle jed­nym z naj­waż­niej­szych po­li­ty­ków w Eu­ro­pie? 

Nie je­den też za­py­ta, jak to się dzie­je, że sta­no­wi­sko ko­mi­sa­rza obej­mu­je Da­nu­ta Hübner, cór­ka i wnucz­ka ubec­kich opraw­ców, a na unij­nych dy­plo­ma­tów z Pol­ski ba­ro­nes­sa Ash­ton - dziw­nym tra­fem - do­bie­ra ab­sol­wen­tów mo­skiew­skie­go MGI­MO i po­ciot­ków Bie­ru­ta. Do­mnie­my­wać moż­na, że nie­ma­łą ro­lę spraw­czą od­gry­wał tu i od­gry­wa jej mąż Pe­ter Kel­l­ner, eta­to­wo zwią­za­ny z le­wi­co­wym, dziś na­le­żą­cym do ro­syj­skie­go oli­gar­chy „The In­de­pen­dent”, któ­re­go oj­ciec, ży­dow­ski zbieg z Au­strii, zna­lazł, tak, jak oj­ciec Mi­li­ban­da, schro­nie­nie w An­glii i tak, jak on, był z ra­mie­nia KPP ku­rie­rem Ko­min­ter­nu.

In­fil­tra­cja Za­cho­du przez NKWD/KGB od­czu­wa­na jest do dzi­siaj. So­wiec­ki­mi agen­ta­mi oka­za­ło się być kil­ku po­słów Par­tii Pra­cy, człon­ków ga­bi­ne­tu Ha­rol­da Wil­so­na. Upu­blicz­nio­ne nie­daw­no w Lon­dy­nie ich na­zwi­ska wska­zu­ją jed­no­znacz­nie na uza­leż­nie­nie sa­me­go pre­mie­ra i ste­ro­wa­nie nim przez so­wiec­kich agen­tów wpły­wu. Przy oka­zji wy­szło na jaw, że ży­ją i dzia­ła­ją dzie­ci tych agen­tów, a dzie­siąt­ki ich przy­ja­ciół za­sia­da na­dal w Izbie Lor­dów, są wła­ści­cie­la­mi wiel­kich ban­ków. Je­den z nich py­ta­ny o mo­ty­wy swej zdra­dy buń­czucz­nie oświad­czył: Nie szpie­go­wa­łem dla So­wie­tów - ro­bi­łem to dla Eu­ro­py. Mo­że­my być pew­ni, że i ba­ro­nes­sa Ash­ton na py­ta­nie: Dla ko­go Pa­ni pra­co­wa­ła i dzia­ła dzi­siaj, od­po­wie po­dob­nie - Dla Eu­ro­py. Le­wi­co­we uto­pie i mark­sizm sta­ły się mod­ne wśród stu­den­tów za­chod­nich uczel­ni. W la­tach trzy­dzie­stych ubie­głe­go wie­ku mark­si­stow­scy „ucze­ni” emi­gro­wa­li do USA, bio­rąc sku­tecz­nie w pacht tam­tej­sze uni­wer­sy­te­ty. Pra­wie wszy­scy by­li Ży­da­mi, pra­wie wszy­scy człon­ka­mi kom­par­tii. Jak świat dłu­gi i sze­ro­ki po­wsta­wa­ły to­wa­rzy­stwa przy­ja­ciół Związ­ku Ra­dziec­kie­go - i wszę­dzie do­świad­cze­ni wer­bow­ni­cy z nie­ogra­ni­czo­nym za­ple­czem fi­nan­so­wym wy­ła­wia­li „kon­tak­ty ope­ra­cyj­ne”. Zwer­bo­wa­ni sa­mi da­lej wer­bo­wa­li na­stęp­nych. Szpie­ga­mi so­wiec­ki­mi w USA oka­za­li się prof. Oskar Lan­ge (głów­ny eko­no­mi­sta PRL, do śmier­ci w 1975 czło­nek Ra­dy Pań­stwa) i Bo­le­sław Ge­bert. Tak­że PRL-owska In­for­ma­cja Woj­sko­wa od­no­si­ła w USA spek­ta­ku­lar­ne suk­ce­sy wer­bow­ni­cze i co cie­ka­we, wy­łącz­nie wśród po­cho­dzą­cych z Pol­ski Ży­dów.

Dzie­je Mi­li­ban­dów jak ży­wo przy­po­mi­na­ją agen­tu­ral­ną do­lę Bo­le­sła­wa Ge­ber­ta. Skie­ro­wa­ny do Ame­ry­ki przez cen­tra­lę Ko­min­ter­nu, ten mo­de­lo­wy wręcz typ zdraj­cy za­ja­dle spi­sku­ją­ce­go na zgu­bę Pol­ski i od­da­nie jej w ła­py Krem­la, po kil­ku­dzie­się­ciu la­tach wy­wro­to­wej dzia­łal­no­ści, za­gro­żo­ny aresz­to­wa­niem wra­ca do Pol­ski Lu­do­wej, gdzie zo­sta­je dy­plo­ma­tą i dzia­ła­czem re­żi­mo­wych związ­ków za­wo­do­wych. Je­go syn Kon­stan­ty vel Da­wid War­szaw­ski, wzię­ty pu­bli­cy­sta „Wy­bor­czej”, or­ga­nu pra­so­we­go wnu­ków i wnu­cząt KPP, wró­cił do tra­dy­cji re­li­gij­nej przod­ków, ak­tyw­nie dzia­ła w Ży­dow­skiej Gmi­nie Wy­zna­nio­wej, re­da­gu­je ży­dow­ski mie­sięcz­nik „Mi­drasz”. Star­szy brat Mi­li­ban­da - Da­vid, b. mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych, po prze­gra­nym po­je­dyn­ku (z bra­tem!) o przy­wódz­two Par­tii Pra­cy wy­emi­gro­wał do USA, skąd na Twit­te­rze, kpiąc z za­rzu­tów wo­bec oj­ca, pi­sze: „dziś miesz­kam w No­wym Jor­ku i peł­ną pier­sią chło­nę swo­ją ży­dow­skość”. Ge­bert, po­dob­nie jak je­go bry­tyj­ski imien­nik, też chło­nie swo­ją ży­dow­skość i też peł­ną pier­sią… w War­sza­wie. Pa­ra się tak­że na swój spo­sób dy­plo­ma­cją. Jest przed­sta­wi­cie­lem ame­ry­kań­skich or­ga­ni­za­cji ży­dow­skich w War­sza­wie. 

 

Ku­rie­rzy Ko­min­ter­nu i ich po­tom­ko­wie ro­bi­li osza­ła­mia­ją­ce ka­rie­ry w bez­pie­ce i dy­plo­ma­cji, aby po '89 prze­nieść się do par­tii Ge­rem­ka (i ga­ze­ty Mich­ni­ka), któ­ra - jak sa­mi twier­dzą - „pil­nu­je pol­skich in­te­re­sów”. Da­wid War­szaw­ski stał się czo­ło­wym wy­ra­zi­cie­lem na­cjo­na­li­stycz­ne­go trium­fa­li­zmu, prze­ko­na­nia, że do­mi­nu­ją­cą ro­lę win­na ode­grać mniej­szość ży­dow­ska, lu­dzie z krę­gów KPP, Urzę­du Bez­pie­czeń­stwa i In­for­ma­cji Woj­sko­wej. Naj­peł­niej swe cre­do po­li­tycz­ne w kwe­stii Eu­ro­py Da­wid wy­ra­ził na ła­mach „Wy­bor­czej”, pi­sząc: „Eu­ro­pa chrze­ści­jań­ska, Pol­ska chrze­ści­jań­ska, tak, jak de­fi­niu­je je Pa­pież, moż­li­we są je­dy­nie na gru­zach Eu­ro­py”. Ha­sło „Pol­sko, obudź się!” ten­że Da­wid uznał za na­le­żą­ce do „re­to­rycz­nej spu­ści­zny fa­szy­zmu”. Ty­le o Ge­ber­cie. 

O Mi­li­ban­dzie na­to­miast „Da­ily Ma­il” pi­sze w kon­klu­zji: Nie je­ste­śmy wy­znaw­ca­mi bi­blij­ne­go wer­se­tu „Pan ka­rze grze­chy oj­ców na sy­nach”, ani też zwo­len­ni­ka­mi spi­sko­wej teo­rii, że jest uczest­ni­kiem zło­wiesz­cze­go mark­si­stow­skie­go spi­sku. Sko­ro jed­nak chło­nął na­ucza­nie oj­ca, a oj­ciec przez ca­łe ży­cie sta­rał się prze­ka­ba­cić wraż­li­we­go sy­na na swo­je za­tru­te wy­zna­nie, to spra­wa ma się ina­czej.

Ko­min­tern - no­wa od­sło­na

Ko­lej­ny Po­lak w Bia­łym Do­mu - szy­dzi­ły „pol­skie” me­dia z Czer­skiej i Wiert­ni­czej, gdy Oba­ma se­kre­ta­rzem skar­bu mia­no­wał Ja­co­ba Le­wa. Je­go oj­cem miał być Po­lak, któ­ry przy­był do Sta­nów jesz­cze ja­ko dziec­ko, w no­wej oj­czyź­nie dzię­ki „ła­twiej­sze­mu star­to­wi” (?) ukoń­czył pre­sti­żo­we uczel­nie, ob­jął sta­no­wi­ska kie­row­ni­cze w Par­tii De­mo­kra­tycz­nej, był do­rad­cą Clin­to­na, sze­fem per­so­ne­lu Bia­łe­go Do­mu. Dziś pod­pis Le­wa ja­ko se­kre­ta­rza skar­bu wid­nie­je na do­la­ro­wych bank­no­tach. Wąt­pli­wo­ści co do je­go po­cho­dze­nia szyb­ko roz­wiał, wy­raź­nie le­piej po­in­for­mo­wa­ny, no­wo­jor­ski „NYT” - Ja­kub Lew ma sil­ne związ­ki z ży­dow­ską spo­łecz­no­ścią w USA i jest zwo­len­ni­kiem ści­słe­go so­ju­szu Wa­szyng­to­nu z Tel Awi­wem. Jed­na z naj­bar­dziej wpły­wo­wych osób w świe­cie, za­rzą­dza­ją­ca set­ka­mi mi­liar­dów eu­ro i wy­da­ją­ca dy­rek­ty­wy ty­czą­ce bez­po­śred­nio pół mi­liar­da miesz­kań­ców Eu­ro­py, to tak­że mark­si­sta. 

Uro­dzo­ny w Li­zbo­nie José Ma­nu­el Bar­ro­so ka­rie­rę po­li­tycz­ną roz­po­czął jesz­cze ja­ko stu­dent, an­ga­żu­jąc się w dzia­łal­ność Re­wo­lu­cyj­ne­go Ru­chu Por­tu­gal­skie­go Pro­le­ta­ria­tu, par­tii o prze­ko­na­niach ma­oistow­skich, obec­nie wciąż funk­cjo­nu­ją­cej pod na­zwą Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Por­tu­gal­skich Ro­bot­ni­ków. Stwo­rzo­na przez chiń­skie­go dyk­ta­to­ra re­wo­lu­cyj­na kon­cep­cja za­kła­da­ła cał­ko­wi­te prze­flan­co­wa­nie spo­łe­czeń­stwa w opar­ciu o ma­sy chłop­skie i rzą­dy opar­te na ter­ro­rze. Sym­pa­tia czo­ło­we­go po­li­ty­ka eu­ro­pej­skie­go do ta­kiej dok­try­ny trwa­ła jesz­cze dłu­go po ofi­cjal­nej zmia­nie po­glą­dów na bar­dziej umiar­ko­wa­ne. Już po wstą­pie­niu do Par­tii So­cjal­de­mo­kra­tycz­nej mó­wił o sprzecz­no­ści in­te­re­sów ro­bot­ni­ków i stu­den­tów w du­chu teo­rii wal­ki klas, a o sys­te­mie edu­ka­cyj­nym ja­ko „bur­żu­azyj­nym prze­żyt­ku”. Jesz­cze dziś z sen­ty­men­tem wspo­mi­na swój daw­ny „re­wo­lu­cyj­ny za­pał” i za­szczyt uści­śnię­cia dło­ni I se­kre­ta­rza w Mo­skwie.

Pod szyl­dem „sier­pa i mło­ta”

Gdzie zbie­ga­ją się wszyst­kie ni­ci? Do ko­go na­le­ży rę­ka po­cią­ga­ją­ca za sznur­ki ma­rio­ne­tek, le­wa­ków, za­wo­do­wych agen­tów wpły­wu? Cen­tra an­ty­pol­skiej chuc­py od lat i na co dzień pro­pa­gu­ją zdra­dę i za­przań­stwo ja­ko wzo­rzec po­stę­po­wa­nia; sta­wia­ją znak rów­no­ści mię­dzy pa­trio­ty­zmem a fa­szy­zmem. In­stan­cją wyż­szą, upraw­nio­ną do wy­da­wa­nia po­le­ceń, kon­tro­lo­wa­nia ich po­czy­nań jest „pań­stwo eu­ro­pej­skie” za­wia­dy­wa­ne przez Bar­ro­so, Ash­ton i Hübner. Nie jest to no­wa me­to­da. Nie kto in­ny, jak Sta­lin wy­my­ślił, że agen­tu­ra Ko­min­ter­nu na ca­łym świe­cie ma zwal­czać Pol­skę i Po­la­ków pod ha­słem „wal­ki z fa­szy­zmem”. Usta­lo­ny po 1989 r. ład po­li­tycz­ny i me­dial­ny w Pol­sce jest czę­ścią ukła­du za­war­te­go mię­dzy agen­tem NKWD a po­tom­ka­mi fun­ków KPP - for­ma­cji czy­sto en­ka­wu­dow­skiej, je­śli nie wprost so­wiec­kich agen­tów, to agen­tów wpły­wu, po­wią­za­nych tra­dy­cjami ro­dzin­nymi, dzie­dzi­czo­nymi me­to­dami „pra­cy”, spraw­dzo­nymi i wy­pró­bo­wa­nymi przez ro­dzi­ców i dziad­ków. 

Kla­sycz­nym wręcz przy­kła­dem me­dial­nej ro­dzi­ny, w któ­rej pro­pa­gan­do­we tech­ni­ki pra­cy prze­szły z oj­ca na sy­na, jest ro­dzi­na Smo­la­rów, od trze­ciego już po­ko­le­nia zaan­ga­żowana w upior­ny an­ty­pol­ski sa­bat. Alek­san­der Smo­lar, czo­ło­wy dziś ide­olog śro­do­wi­ska KPP i je­go brat Eu­ge­niusz, by­ły szef pol­skiej sek­cji BBC po­ło­żyli ogrom­ne za­słu­gi dla ukła­du Ja­ru­zel­ski-Ge­re­mek (Eu­ge­niusz, przy oka­zji, oka­zał się kon­tak­tem ope­ra­cyj­nym SB). Dla przy­po­mnie­nia - ich oj­ciec, Hersz vel Grze­gorz Smo­lar  zo­stał prze­rzu­co­ny do Pol­ski przed II woj­ną wprost z so­wiec­kiej Ro­sji. W ślad dziad­ka idzie Piotr, dziś chłosz­czą­cy Po­la­ków w le­wac­kim „Le Mon­de” za „an­ty­se­mi­tyzm i nie­ule­czal­ną an­ty­ro­syj­skość”.

W 1920 r. Pol­ska by­ła agre­so­rem i mor­do­wa­ła ra­dziec­kich jeń­ców; II Rzecz­po­spo­li­ta to fa­szyzm i an­ty­se­mi­tyzm; nie­miec­ka oku­pa­cja to szmal­cow­nic­two i pa­le­nie sto­dół peł­nych Ży­dów; rze­zie na Wo­ły­niu to AK za­bi­ja­ją­ca Ukra­iń­ców; ob­cho­dy rocz­ni­cy po­wsta­nia stycz­nio­we­go - ko­lej­ny prze­jaw ru­so­fo­bii. W czy­im imie­niu lub na czy­je po­le­ce­nie roz­po­wszech­nia się dziś owe sztan­da­ro­we slo­ga­ny pro­pa­gan­dy so­wiec­kiej? Skąd bio­rą się wy­po­wie­dzi (i czy­ny) Ra­do­sła­wa Si­kor­skie­go o „szcze­rym de­mo­kra­cie” Pu­ti­nie, człon­ko­stwie Ro­sji w NA­TO, bra­niu cię­ża­ru eu­ro­pe­iza­cji Ro­sji na swo­je bar­ki i pod tym pre­tek­stem czy­nie­nie ko­lej­nych stu ustępstw wo­bec Krem­la? Skąd po­mysł, aby Ash­ton upo­mnia­ła się u Ro­sjan o wrak Tu­po­le­wa? Skąd za­chwy­ty do­rad­cy pre­zy­den­ta nad zdra­dą Snow­de­na? Skąd ty­ra­dy Mich­ni­ka o wi­chrzy­cie­lach, na­stęp­cach szo­wi­ni­stów z cza­sów sprzed II woj­ny świa­to­wej? A pro­pos, za szpie­gow­sko-ter­ro­ry­stycz­ną dzia­łal­ność, wro­gą pań­stwu pol­skie­mu i ak­cje ko­mu­ni­stycz­nej dy­wer­sji, II RP ska­za­ła na wię­zie­nie wie­lu so­wiec­kich agen­tów, w tym oj­ca Ada­ma Mich­ni­ka. O grze wy­wia­dów, o szpie­gach wie­my du­żo. O agen­tu­rze wpły­wu, o me­to­dach kie­ro­wa­nia za­gra­nicz­ną opi­nią, o ata­kach pro­pa­gan­do­wych ob­li­czo­nych na ogłu­pie­nie elit, uśpie­nie ich czuj­no­ści i zła­ma­nie wo­li opo­ru nie mó­wi się pra­wie wca­le. 

Z oczy­wi­stych wzglę­dów nie pi­sze o tym „Wy­bor­cza”. Nie­licz­ni, któ­rzy wy­po­mi­na­ją Pu­ti­no­wi złe za­mia­ry wo­bec Pol­ski, jak i ci, któ­rzy po­da­ją w wąt­pli­wość ra­port Ano­di­ny - w do­brym to­wa­rzy­stwie ka­ra­ni są „chło­stą śmie­chu”. Czy cen­trum dez­in­for­ma­cji, z któ­re­go są­czy się tru­ci­zna i w któ­rym pra­cu­ją ma­che­rzy od „pil­no­wa­nia pol­skich in­te­re­sów” nie jest pod kon­tro­lą ja­kie­goś wy­wia­du? Czy nie sto­su­je ty­po­wych, wy­wo­dzą­cych się w pro­stej li­nii z Ko­min­ter­nu i KPP me­tod? Czy nie słu­ży krę­gom, któ­re dą­żą do włą­cze­nia Pol­ski bez resz­ty w no­wy Eu­ro­pej­ski Zwią­zek Rad?



Wyszukiwarka