Wielki fiksat w nutach ukryty.
Mattinas Matusek i inn.
Był geniuszem sięgającym gwiazd i świntuszącym wiercipiętą z zespołem Tourette'a. Pierwszym gwiazdorem kultury masowej - i hazardzistą trwoniącym majątek własny i ojca. Nie pochylał się wyłącznie nad wzniosłymi dziełami, tworzył także kanony takie jak "Pocałuj mnie w dupę" KV 231. Dziś jego muzykę zna cały świat.
Wystarczy kilka taktów, by zrozumieć, dlaczego na stacjach metra, gdzie rozbrzmiewa muzyka Mozarta, spada liczba przestępstw. On po prostu rozbraja. Od razu wierzymy, że dźwięki tej muzyki przenikają do uszu dzieci w łonie matki, a „Eine kleine Nachtmusik” zwiększa mleczność krów. I że kredo z „Missa solemnis” z 1780 r. nawet najbardziej zatwardziałym może przywrócić wiarę w Boga i w jego dobroć.
Każdy może go słuchać
Muzyka Mozarta jest piękna i często całkiem prosta. Tym samym stanowi wielkie wyzwanie dla wszystkich, którzy mają problemy z pięknem i prostotą. W naszych czasach jest ich całkiem sporo i trudno ich za to ganić. Oczywiście jest jawnym nonsensem, by w epoce zamachów bombowych zachwycać się prostodusznością. W dobie różnych radykalizmów trudno optować za „złotym środkiem”. Mając w pamięci ofiary terroru, raczej niezręcznie wyśpiewywać: „Nic nie jest brz-y-y-y-dsze od z-e-e-e-msty!” Ciekawe, jak będzie odbierany Wolfgang Amadeusz w 2006 r. - w Roku Mozarta.
Jest on bez wątpienia największym darem, jaki światu dała kultura niemiecka. Obchodzimy właśnie 250 rocznicę narodzin Joannesa Chryzostoma Wolfganga Theophila („Amade”) Mozarta, który urodził się 27 stycznia 1756 r., a zmarł 5 grudnia 1791 roku. Będą setki przedstawień, sympozjów, spektakli, a do ok. 20 tyś. książek o kompozytorze dojdą kolejne. Jedni pokryją Mozarta grubą warstwą lukru, inni będą go odbrązawiać. I obu stronom umknie fakt, że dzięki niemu - mówiąc w uproszczeniu - spada liczba przestępstw, ciężar staje się łatwiejszy do niesienia, a życie nabiera blasku.
Jeśli odpowiednio składamy hołd Mozartowi, czcimy muzykę czystą. Świętujemy z odrobiną melancholii, gdyż jego epoka była ostatnią, w której piękno i sztuka były synonimem. Odkrywamy też dobroć w nas samych. Ale czcimy też ospowatą, nieefektowną postać - autora tej muzyki. Pochylamy się nad duszą człowieka odstającego od otoczenia, nad pierwszym współczesnym artystą, człowiekiem butnym i złamanym, obscenicznym i charyzmatycznym. To kruche życie herosa, kariera komety. To kompleks ojca, współczesna pogoń artysty za pieniędzmi, sławą, sukcesem. To życie, w którym były także klęski.
Cień Amadeusza
Wziął sobie więcej niż chciano mu dać. Potem przyszła nagła śmierć, za wczesna, jak w wypadku wszystkich „nieśmiertelnych”. Wczesny zgon jest ważny, bo za przyczyną stereotypów kultury masowej robi wrażenie śmierci rebelianta - ofiary wrogiego otoczenia. Tak w każdym razie raz na zawsze zapadła nam w świadomość.
Żaden klasyk nie odcisnął takiego piętna na kulturze masowej. Któż jeszcze potrafi słuchać koncertu klarnetowego, nie przywołując w pamięci wzlatujących chmar flamingów w filmie „Pożegnanie z Afryką”? Film i muzyka zawsze będą się wzajemnie żywić i Mozart nie miałby nic przeciwko temu. Niczego nie pragnął bardziej niż popularyzacji swej sztuki. Podobało mu się, że na ulicach Pragi gwizdano „Wesele Figara”.
To ciekawe życie w rokokowych kulisach jest materiałem m. film. Chyba najlepszą była ekranizacja Miłosza Formana „Amadeusz” na podstawie popularnej sztuki Petera Shaffera. Może w rzeczywistości Mozart tak często nie chichotał, na pewno był brzydszy, a nie wykluczone, że Konstancja była bardziej pospolita. Z pewnością nie został otruty, zaś tajemniczym nieznajomym, który zlecił mu napisanie requiem, nie był Salieri.
Ale to drobiazgi, bo film Formana dobrze oddaje realia. Oczywiście Mozart, mimo przejawów beztroski i pustoty, był wybrańcem niebios i zrozumiałe, że jego butny geniusz prowokował otoczenie. Trudno o prawdziwszą scenę, niż ta wymyślona. W obecności cesarza Józefa II gra cenionemu Salieremu jego własną, w pocie czoła skleconą kompozycję i jednocześnie ją ulepsza. Wprost igra z rywalem i go druzgoce.
Takie rywalizacje i pokazy odbywały się naprawdę. Kto pragnie wiedzieć, jak narodziła się współczesna muzyka koncertowa, powinien dobrze poznać życiorys Mozarta. Jego losy ujawniają, jak niewiele dzieliło początkowo muzykę klasyczną od wodewilu, jak trywialność przeplatała się z wartościami ponadczasowymi i jak bardzo geniusz kształtował się w kieracie codziennej harówki.
Dziecięca kompozycja
Sonata C-dur KV 19d
Przyjrzyjmy się zatem Mozartowi
i jego kompozycjom. Trzeba zacząć od sonaty
C-dur
KV 19d na cztery ręce, choć sporne jest, czy stworzył ją
rzeczywiście młody geniusz. Jesteśmy w angielskiej gospodzie Pod
Łabędziem z Harfą w 1765 roku. Mozart ma dziesięć lat, a więc
nie jest już cudownym dzieckiem i musi walczyć o publiczność.
W szpitalu w słowackich Koszycach Mozarta puszcza się noworodkom.
Pobudzał fantazję mas na długo przed Jamesem Deanem, Lady Di i innymi prominentami przedwcześnie powołanymi w zaświaty.
Jedenastoletni Wolfgang miał już na swoim koncie ok. 50 kompozycji, symfonii, koncertów, sonat i mszy.
Pierwsze lata były łatwiejsze. Ojciec Leopold, który zdołał wyrwać się z rzemieślniczego środowiska Augsburga, nauczył go podstaw muzyki, gdyż sam był całkiem utalentowanym muzykiem. Potem zrobił ze swych dzieci „sztuki pokazowe” - ściśle biorąc z tej dwójki, która nie zmarła w dzieciństwie, jak pozostała piątka. Ta dwójka to Amadeusz i o cztery lata starsza siostra Nannerl, Ojciec organizował im występy przed możnymi Europy i z wdziękiem zbierał przy tej okazji stosy dukatów i złotych tabakierek. Cesarzowa Maria Teresa uśmiechała się, król Jerzy był zachwycony, a Goethe wspomina, że jako młodzieniec podziwiał „małego człowieczka, jego fryzurę i szpadę”. Mozart był dzieckiem-gwiazdorem.
Ale dziesięciolatek - to już nie dziecko. Przepadł atut niewinnego wdzięku. Obecne tournee było bardziej męczące od poprzednich, a teraz na koniec znowu trzeba zadbać o zarobek. Ojciec zastosował typowy trik aktorów w potrzebie: „na życzenie publiczności” wzbudzające sensację rodzeństwo zostało w Anglii dłużej. Za dwa szylingi i sześciopensówkę można ich obejrzeć w knajpie Pod Łabędziem z Harfą w Cornhill.
Czy Leopold przedobrzył? Do tej pory dzieci rzadko pozostawały w jednym miejscu dłużej niż kilka tygodni. Dwory południowych niemieckich państewek, Amsterdam, Brukselę, wspaniały okres w Paryżu - cudowne dzieci zaliczyły to wszystko od 1763 roku. Ale dłuższy pobyt w Anglii - to o jeden „numer do kotleta” za dużo. Wieść o tym rozeszła się po dworach Europy, gdzie wcześniej nie skąpiono podarków i słuchacze spośród szlachty poczuli się urażeni.
Kto to słyszał: muzyka w knajpie, codziennie od 13 do 15! Jeszcze wiele lat później Maria Teresa odradzała synowi Ferdynandowi zatrudnienie Mozarta, bo ci ludzie „włóczą się po świecie jak żebracy”.
Grając w pubie, Mozart stracił cnotę na wolnym rynku, zanim taki rynek powstał. W późniejszych latach Amadeusz całkiem świadomie będzie występował komercyjnie, będzie sprzedawał koncerty i pozyskiwał publiczność, zręcznie łącząc tradycję z artystycznym nowatorstwem. Jego mecenasem stanie się szeroka publiczność. W knajpie Mozart uczy się, jakie są jej gusta.
Wzięcie miały w tym czasie głównie takie utwory, jak trzyczęściowa sonata C-dur. Leopolda rozpierała duma. „Wolfgandzik napisał właśnie pierwszy kawałek na cztery ręce” - pisał w liście do domu. Jego zdaniem nigdy przedtem tego nie próbowano. Badacze Mozarta, jak Alfred Einstein, to kwestionują. Ich zdaniem takie sonaty pisano już przed 1765 rokiem. Ale to bez znaczenia, tak czy inaczej utwór jest piękny. Serwowano kufle piwa, radośnie pykano fajkami i przekrzykiwano się, a Mozart w knajpianym zaduchu owinął sobie publikę wokół palca.
Kariera przyspiesza
Teraz nastał czas systematycznej pracy nad renomą kompozytora. Nastoletni wykonawcy nie są już tak pożądani na scenie. Czar pryska, zwłaszcza że niebawem oszpecą ich ślady po przebytej ospie. Po wyzdrowieniu Wolfganga ojciec zamawia sześć mszy dziękczynnych, za Nannerl - tylko dwie. Odzwierciedla to ich ciężar gatunkowy. Nannerl zemści się potem złośliwą plotką.
Jedenastoletni Wolfgang miał na koncie ok. 50 kompozycji, symfonii, koncertów, sonat i mszy. W wieku 12 lat tworzy pierwszą operę „La finta semplice” - dzieło pierwszej próby. Ale - jak utrzymuje Leopold - za przyczyną intryg Willibalda Glucka i innych zawistników jest ona sabotowana. Orkiestra się buntuje, bo nie chce, by kierował nią ambitny dwunastolatek.
Pod koniec 1769 r. 13-letni Wolfgang Amadeusz rusza z ojcem do Włoch. Nabiera szlifów kompozytora. Pierwszy prawdziwy debiut operowy następuje drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1770 r. w Mediolanie. Był „zadziwiający aplauz i okrzyki: niech żyje maestro, mały mistrzunio” - donosił z dumą ojciec do Salzburga.
W rodzinnym mieście biskupem i zarazem władcą Salzburga został hrabia Hieronymus Colloredo. To właśnie u niego nadarza się okazja objęcia pierwszej, jako tako płatnej posady.
Książę Kościoła nie jest szczególnym znawcą sztuki. Ma swe zasady, np. msza nie może trwać dłużej niż trzy kwadranse. Ta dewiza ma niezaprzeczalne zalety dla przeciętnego wiernego, ale niewątpliwie inaczej zapatruje się na to genialny, młody i mający wiele do powiedzenia kompozytor. „Żyję w kraju, w którym muzyka nie ma zbytniego szczęścia” - utyskuje Mozart w liście do ojca Martiniego w Bolonii.
Ale jest pewnie zadowolony, że w ogóle znalazł posadę, a już na pewno raduje się ojciec. Kompozytorzy nie są w stanie utrzymać się z samej twórczości. Z wyjątkiem honorarium za kompozycję - dzieła nie przynoszą dochodu. Nie ma praw autorskich, a więc i tantiem.
A jaki jest status muzyki? Poza murami kościelny mi ludzie nie rozkoszują się nią bynajmniej w nabożnej ciszy. Najgłośniej jest w teatrach operowych, dokąd się przychodzi dla zabawy i popijawy. Niekiedy kotary loży zasuwają się, po czym można usłyszeć odgłosy rozkoszy.
Oper słuchało się wtedy tak jak dziś radia, a więc mimochodem. Właściciele lóż ciągną ze sobą za darmo lokajów, którzy „załatwiają potrzeby naturalne gdzie popadnie” - pisze w ciekawej biografii Piero Melograni. Poza tym widownia jest podzielona jak dzisiejsi kibice futbolu. Ma swoich faworytów, ulubionego tenora, balerinę i przekrzykują konkurentów.
Od tego czasu opera i w ogóle muzyka klasyczna przeszły ciekawy proces ucywilizowania.
Czeluście ducha
Artysta musiał sobie wówczas radzić z hałasem, grać wbrew niemu i stawić mu czoło, czego Mozart dokonał w serii mistrzowskich dzieł. Przykładem - jego symfonie. Pierwszą napisał przypuszczalnie w wieku ośmiu lat i po latach dyrygent Nikolaus Harnoncourt dostawał na samą myśl o tym „gęsiej skórki”, bo przecież to oczywiste, że „dziecko nie jest na tyle wyrobione filozoficznie, by mogło przekazać takie treści”.
Przyjrzyjmy się symfonii g-moll KV 183, która z miejsca odrzuca dworską wytworność i chwyta prosto za serce. Mozart skomponował ją w 1773 r. i nikt nie wie, czemu wezbrało w nim takie morze zwątpienia. Nagłe wzburzenie na początku septymy, synkopy w głównej części, otwierające się czeluście - dlaczego 17-letni młodzieniec jest tak smutny, co rozdziera mu duszę? Rozczarowanie zawodowe, nieszczęśliwa miłość? Nie zachowały się żadne świadectwa.
Także w przyszłości jego muzyka z rzadka tylko uchyli rąbka tajemnicy osobistej. W przetworzonej postaci biegnie ona drugim torem, obok prawdziwe go życia. Na tym polega „szklistość” (Joachim Fest) i tajemnica Amadeusza. Uczucia ulegają sublimacji. „Złoty środek - prawda we wszystkim” jest i pozostanie jego artystycznym kredo. „Muzyka musi na zawsze pozostać muzyką”. To dosyć dwuznaczne zdanie, które sugeruje apolityczny skłon przed równie apolitycznym audytorium, ale kojarzy się też z awangardowym manifestem nowoczesnej muzyki.
Dzięki Mozartowi utwory instrumentalne zajmują coraz ważniejsze miejsce w europejskim życiu muzycznym. Przedtem instrumenty były tłem dla partii wokalnych. Teraz się emancypują i podbijają scenę. Przez 4,5 roku, które Amadeusz spędza głównie w Salzburgu (1773-1777), powstaje ponad sto dzieł.
Mozart jest w paradoksalnej sytuacji. To rewolucjonista, który w pewnym sensie występuje przeciwko sobie, gdyż zdecydowanie hołduje gustom tradycyjnym. Wprawdzie nie przepada zbytnio za szlachtą, ale niczego tak w głębi duszy nie pragnie, jak być przez nią podziwianym i dzielić z nią jej styl życia.
Zwłaszcza w koncertach fortepianowych wkracza na obszary dziewicze. Będąc jednym z największych wirtuozów fortepianu swego czasu, może też wyznaczać nowe rubieże w kompozycji. Najśmielej i, poczyna sobie w koncercie fortepianowym No. 9 Es-dur KV 271, zwanym wcześniej „Jeumenhomme”, który - jak ustalono w 2004 roku - napisał dla pianistki Victorie Jenamy.
Mozart nie pochylał się wyłącznie nad wzniosłymi dziełami. Tworzył też takie kanony, jak „Pocałuj mnie w dupę” KV 231.
W czasach Mozarta oper słuchało się tak jak dziś radia, a więc mimochodem.
Głębia marzeń.
Koncert fortepianowy No. 9 es-dur KV 271
W andantino, między dwiema jasnymi częściami w tonacji dur, koncert nagle zanurza się w głębie, których istnienia nikt się nawet nie spodziewał. Marzycielski fortepian w tonacji moll prowadzi ulotny dialog z tutti odpowiadającym w mrocznej tonacji. Mozart nigdy nie stworzył koncertu bardziej oryginalnego. Szkoda tak wspaniałych dziel sztuki dla niewyrobionych słuchaczy w zaścianku arcybiskupa Colloredo. Nawet Leopold Mozart w końcu to zrozumiał. Po wielu bezskutecznych wnioskach o wyjazd napisał na początku sierpnia 1777 r. w imieniu syna prośbę o zwolnienie, w której powoływał się nawet na Ewangelię. Władca odpowiedział opryskliwie: „Ewangelia daje ojcu i synowi prawo do dalszego szukania szczęścia”.
Wolfgang rusza w świat wolności. Leopold wysyła 21-letniego syna z matką na zachód Europy z jasno sformułowanym celem, aby poszukali lepszej posady. Ale niewiele wyszło ze starań o angaż.
Lekko przyjmuje odmowy. Cieszy się z nowych znajomości, miłostek, rozrywek. Ojciec upomina. „Musicie rozglądać się za pieniędzmi” - pisze. Rzadko można było usłyszeć tak obcesowe wołanie o mamonę.
Ojciec czyni w listach wyrzuty synowi, ten odpowiada pobożnymi wykrętami. Ojciec domaga się, by spełniał muzyczne oczekiwania słuchaczy i dobrze się prowadził; syn zapewnia, że odmawia różaniec. Ojciec żąda, by objął stałą posadę i był układny wobec możnych; syn udaje posłuszeństwo, ale myśli całkiem inaczej.
Używa życia. Jego listy do „Bastle”, czyli Marii Anny Thekli, są pełne erotycznych wynurzeń o podtekście koprofilnym, które długie lata ukrywano jak najgłębiej. Dopiero 40 lat temu udostępniono je niemieckiej publiczności. Obecnie uchodzą za jedną z poszlak, że Mozart cierpiał na zespół Tourette’a.
To zaburzenie psychiczne, które cechuje się szeregiem tików, strojeniem grymasów, pochrząkiwaniem, miotaniem niecenzuralnych słów.
Od dawna wiadomo o związku między zespołem Tourette’a i dużą kreatywnością. Według drezdeńskiego psychiatry Wernera Felbera syndrom ten wyjaśnia niesłychany dar szybkiego myślenia Mozarta i jego konwulsje. A także wielki spokój, jaki spływał na niego przy fortepianie, gdyż automatyczne ruchy uwalniają pacjentów od tików.
W tamtej epoce sprośności Mozarta nie robiły większego wrażenia. Kładziono je na karb buzującej radości życia. Rokoko, mimo piętrowych peruk, było dosyć dziką epoką, a kloaczne słownictwo było w rodzinie Mozartów na porządku dziennym.
Sopranowe świntuszenie
Kanon „Pocałuj w mnie dupę” KV 231
Mozart nie pochyla się wyłącznie nad wzniosłymi dziełami, jak „Idomeneo” i „Uprowadzenie z seraju”. Tworzy też takie kanony, jak „Leck mich im Arsch” (Pocałuj mnie w dupę) KV 231, który rozpisany na subtelne sopranowe głosy przeznaczony był do śpiewu kościelnego. „Difficile lectu mihi mars” KV 559 bez trudu tłumaczymy: „Trudno pocałować się we własną dupę”. A jest jeszcze „O du eselhafter Martin!” z wersem: „szybko pocałuj mnie w dupę”, który w tym kontekście nie robi już większe go wrażenia.
Szukając stałej posady, rozhukany Wolfgang Amadeusz wybiera się z matką do Paryża. To kolej na uciążliwa wyprawa karocą, kolejne godziny i dni wypełnione znojem podróży, wymianą kół, noclegami w zawszonych gospodach, marną strawą. A potem pojazd znowu kolebie się po gościńcu.
Mozart pokonał w karecie wiele tysięcy kilometrów. Był kompozytorem, który zapuszczał się najdalej. W epoce bez radia i internetu była to najskuteczniejsza metoda, by zaistnieć publicznie.
Podróżowanie jest dla niego męczarnią, którą łagodzi, tworząc muzykę. Układa nuty w głowie. Wieczorami przelewa na papier gotowe partie, nawet gdy myślami jest już przy innym utworze.
12 lat przed rewolucją i dziesiątki lat przed wielką przebudową Haussmanna Paryż jest straszliwie brudnym miastem o chaotycznej zabudowie. Sekwana przypomina kloakę, a mimo to wszyscy czerpią z niej wodę pitną i dolewają do niej dużo wina, żeby mniej śmierdziała. Wszyscy od tego chorują, na zdrowiu zapada też Mozart i jego matka.
Początkowo mieszkają w małej izbie w czynszowej kamienicy i zostawiają dzban wody na noc, by przy najmniej większe brudy opadły na dno. To frustrujące tygodnie. Życie w cieniu. Nie ma wolnych posad, a paryżanie są snobami bez zmysłu sztuki, jak rozczarowany Wolfgang donosi w liście do domu.
Na domiar złego matkę dopada poważna choroba. Nigdy już nie wyzdrowieje. Jak zresztą by mogła, skoro ówczesne konowały puszczają krew aż do ostatecznego osłabienia pacjenta.
Mozart pisze do ojca, a tego ogarnia dziwna złość. Ostrzega syna, aby nie dał się oszukać przy wydatkach na pochówek. Wolfgang pisze długi, refleksyjny list o śmierci matki, o nieuniknionym losie wszystkich ludzi, szuka słów otuchy.
Ojciec jest surowy. Oskarża syna, że przyczynił się do zgonu matki. Gdyby wcześniej bardziej starał się o robotę, nie doszłoby do tej podróży. „Mam nadzieję, że teraz, kiedy matka musiała skonać w Paryżu, nie chcesz mieć na sumieniu także śmierci swego ojca”. Człowiek ten jest z punktu widzenia psychoanalizy katastrofalnie toksyczny. To podręcznikowy przykład rodzica, który niszczy dziecko. W tej korespondencji jest tak dużo manipulacji i wzbudzania poczucia winy, że cały zastęp psychoanalityków miałby pole do popisu. „Nikt inny poza tobą nie może uratować mnie od śmierci” - pisze do syna. Ojciec „stworzył” Wolfganga i teraz nie chce ani nie potrafi pozwolić mu na samodzielność.
Pobożny jubel
„Missa solemnis” C-dw KV 337
Okres paryski uchodzi za najbardziej nieszczęśliwy w życiu Mozarta. Powraca na tarczy, idzie znowu na służbę do arcybiskupa, dostaje się w szpony ponurego ojca i pisze radosną „Wielką mszę” KV 337, która niesłusznie pozostaje w cieniu powstałej w tym samym czasie „Mszy koronacyjnej”.
Obok niebiańskiego kredo msza zawiera wyrafinowanie surową część Benedictus w tonacji a-moll, którego oparta na kontrapunkcie struktura raczej nie idzie w parze z gustami mecenasa. Wewnętrzny protest przyjmuje formę muzycznego grypsu.
Sporo przemawia za tym, że Mozart wnet sam sprowokował utratę posady, ale postawa Colloredo wydatnie mu pomogła. Biskup kazał mu przybyć do Wiednia, gdzie właśnie bawił, chyba głównie po to, by nauczyć go posłuchu. W odróżnieniu od innych mecenasów tej epoki był ascetą. Nie wchodziło w grę, by dał urlop. A już na pewno nie Mozartowi, bo Colloredo cenił tylko opery włoskie., uznając je za szczyt artyzmu.
A Mozart nie jest przecież Włochem. Ma dopiero 25 lat i tylko we własnym mniemaniu jest najlepszy. Nie ma imponującej postury: zaledwie 160 cm wzrostu, chudy, blady, ciągle w ruchu, a jego wirtuozeria jest cokolwiek niezwykła. Colloredo nie wie, co z nim począć. Każe mu jeść posiłki w kuchni ze służbą.
Książę biskup - ostatni władca państewka Salzburg, które składa się na mozaikę tworzącą Rzeszę Niemiecką - nie chce dojrzeć tego, co widać na przykładzie Wolfganga. A więc, że istnieje też inna arystokracja, że sława i geniusz wywrócą dotychczasowy ustrój społeczny. Tragizm Mozarta - pisze filozof Norbert Elias - polegał na tym, że urodził się geniuszem w epoce, która nie znała jeszcze romantycznej koncepcji wybitnej jednostki. Ówczesne społeczeństwo „nie miało odpowiedniego miejsca dla genialnego artysty podążającego własną ścieżką”.
Podczas gdy teraz tłum bije pokłony przed każdym prominentem, Colloredo nazywał Mozarta „chłopakiem, łotrem, hultajem”, a także „flejtuchem”. Ze swej strony Mozart musiał chyba ujawnić, jak bardzo pogardza biskupem. Jego okrzyk Niech idzie do diabła, jeśli nie chce mi służyć, Wolfgang przyjmuje ochoczo i wypowiada służbę.
Hrabia Arco oferuje usługi pojednawcze, ale 8 czerwca 1781 r. i on traci cierpliwość. „Zostałem wyrzucony za drzwi kopniakiem w tyłek” - donosi ojcu wzburzony Wolfgang. Był to najważniejszy kopniak w historii muzyki Zachodu, gdyż zapoczątkował samodzielną karierę Mozarta. Wreszcie geniusz mógł żyć własnym rytmem we wspaniałym Wiedniu. Metropolia ma 50 tyś. mieszkańców, operę i teatr, a nawet pierwsze w świecie sale koncertowe.
Po sławie cudownego dziecka i burzliwym okresie nastoletnim Mozart wchodzi w trzecią fazę kariery. Jest artystą niezależnym. Na początku pomaga mu fakt, że liberalny władca Józef II zamawia u niego niemieckie przedstawienie operowe.
Żaden klasyk tak nie owinął sobie publiczności wokół palca.
Mozart prowadził życie gwiazdy pop, zanim jeszcze powstała kultura masowa.
Czekoladki Mozartkugeln stały się jedną z wizytówek Austrii.
Już w godzinie śmierci Mozarta zaczął powstawać jego mit. Konstancja nieźle zarobiła na swoim Wolfgandziku, którego przeżyła o 50 lat.
Wolfgang z entuzjazmem przyjmuje zlecenie. W listach zawsze zapewnia, że jest „prawdziwym Niemcem” i - jak pisze muzykolog Ulrich Konrad - przez całe życie nie opuszczało go „poczucie przynależności do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego”.
Tak więc do niemieckiego libretta komponuje „Uprowadzenie z seraju” - absurdalną bajkę rodem z haremu, na której końcu wszyscy zawierają związki małżeńskie i fetują oświeconego paszę Selima.
Teraz Mozart odnosi wielki sukces, podbija Wiedeń. Podczas długich wieczorów koncertowych, zwanych akademiami, zaskakuje nowymi kompozycjami stare wygi - od Antonia Salierego po matadora opery Martina y Solera. Podejmuje publiczny pojedynek z akrobatą fortepianu Muziem Clementim i bije go na głowę.
Czarna „Nachtmusik”
Serenada na instrumenty dęte c-moll KV 388
Szlachetnie urodzone uczennice wyrywają go sobie z rąk. Nasuwają się skojarzenia z karierą Robbie’ego Williamsa. A kiedy Alois Joseph, książę Liechtensteinu, zamawia u niego serenadę na instrumenty dęte, Mozart dostarczają w ciągu zaledwie 48 godzin. Jest to dzieło nadzwyczajne! Serenada c-moll KV 388 na dwa oboje, klarnety, rogi i fagot jest przykładem nagłej zmiany nastroju. To nie jest muzyka, która byłaby tłem dla miłego wieczoru. To powaga czarnej nocy, mrok i beznadzieja.
Czyżby nie wiedział, co pisze? Dlaczego dopuszcza, by w tym z założenia lekkim gatunku rogi nagle obnażyły intymne głębiny duszy? Długo nie odkrywa kart. Dopiero na koniec, zanim umilknie finalne allegro, w czarną materię wdziera się tonacja C-dur, tworząc coś w rodzaju szczęśliwego zakończenia. Ale całość przyprawia słuchacza o zimne dreszcze. W listach Mozart często pisze o swym chłodzie emocjonalnym i pustce, o niemożności pokonania dystansu względem innych. Ale znacznie mniej niż jego romantyczni następcy wykorzystuje muzykę do osobistych zwierzeń.
Po uwolnieniu od biskupa Colloredo czeka go trudniejsza jeszcze ucieczka spod skrzydeł ojca. Ten wścieka się, gdy syn oznajmia mu, że bierze ślub z Konstancją Weber. Ojciec ma na oku panny z lepszych domów i zapewne bogatsze.
W tamtych czasach ojciec był pater potestas, czyli kimś o nieograniczonym autorytecie. Normalne było, że ojcowie decydowali o sprawach również dorosłych dzieci. Z tej epoki pochodzi dowcip - syn pyta lękliwie ojca, czy to prawda, że zamierza go ożenić, nie pytając go o zdanie, na co słyszy opryskliwe: Zajmij się lepiej własnymi sprawami.
Konstancja Weber jest dla Leopolda afrontem, może zamierzonym. Pobierają się 4 sierpnia 1782 r., a ojca nawet nie zapraszają na ślub. Czy Amadeusz kochał Konstancję? Zapewne tak. W jednym z listów pisał ojcu, że nie jest wprawdzie piękna, ale ma dobry charakter. Z pewnością pomogła mu stworzyć rodzinę i ustatkować się.
W następnym roku Konstancja rodzi syna Rajmunda, który nie przeżywa pierwszych tygodni. Umrze im też trójka następnych dzieci: w tych czasach śmierć jest stałym bywalcem w rodzinach.
Młodzi małżonkowie żyją na wysokiej stopie. Mają wspaniale stroje i służbę, własnego konia wierzchowego, stół bilardowy, potem wielkie mieszkanie w najlepszej dzielnicy, a Konstancji nie brakuje pokojówek. Dorobili się i szastają pieniędzmi, by nie odstawać od śmietanki towarzyskiej Wiednia.
Na jego akademiach zbiera się doborowe towarzystwo i Mozart wie, że sławę, którą inni mają z racji urodzenia, on zawdzięcza talentowi. W 1784 r. robi „Wykaz wszystkich moich dzieł” i odtąd stale nosi go ze sobą. Pokłada nadzieje w swym geniuszu. Jest dumny, że spis ma dostatecznie dużo pustych stron, by zmieściło się w nim drugie tyle utworów.
Ma przed sobą jeszcze siedem lat. Żyje tak, jak chce. Niekiedy pije, awanturuje się, innym razem rzuca się w wir hazardu. Nie ma wtedy telewizorów, które można by wyrzucać z pokoju hotelowego, ale są teatry operowe, karczmy i gry o coraz wyższe stawki. Mozart gra zapewne częściej i z gorszym skutkiem niż dotąd uważano, a niestroniące od uciech rokoko ma sporo do zaoferowania: bilard, kręgle, gry planszowe, oczywiście zakłady, a nawet loterię. Czy Wolfgang był hazardzistą? Niektórzy jego biografowie nie potrafią inaczej wytłumaczyć, dlaczego mimo pokaźnych dochodów nawet w dobrych latach ciągle zaciągał długi.
Wcześniej przypuszczenia takie uznano by za szarganie świętości. Dzisiaj już tak nie jest. Przywykliśmy, że kreatywni gwiazdorzy mają przeróżne dziwaczne hobby, co pozwala im się odreagować. Należy do nich hazard. Hedonistyczny schyłkowy świat rokoko wcale nie jest w tej mierze odmienny od naszego, zaś Mozart prowadził życie gwiazdy kultury pop, zanim jeszcze powstała kultura masowa.
Elegancka rewolta
„Wesele Figura” KV 492
Pragnie dorównać szlachetnie urodzonym i interesuje go skandalizująca sztuka Beaumarchais, której prapremiera, poprzedzona wieloma zakazami, odbyła się w 1784 r. w Paryżu.
Pięć lat przed szturmem na Bastylię sztuka ukazuje szlachtę w jak najgorszym świetle, jako sforę pożądliwych głupków. Hrabia Almaviva zadurza się w Zuzannie, narzeczonej ubogiego Figara, i chce za wszelką cenę skorzystać z prawa pierwszej nocy. Figaro wymyśla wybiegi, w sukurs przychodzi hrabina, następuje wielkie qui pro quo, drzwi trzaskają z hukiem, ale potem wszystko dobrze się kończy. Hrabia okazuje skruchę, hrabina wybacza, a Figaro się żeni.
Mozart nie jest rewolucjonistą. Jest zagorzałym katolikiem i z dezaprobatą odniesie się do aktów bezbożności rewolucji francuskiej, a śmierć Woltera - krytyka Kościoła - przyjmie z ulgą. Ma jednak postępowe poglądy, bliskie mu są idee równości i jest nawet członkiem loży masońskiej „Dobroczynność”, bo ludzie zbierają się tam, nie zważając na różnice stanowe.
Nie jest politykiem, a sztuka mu się po prostu podoba. Mimo zakazu cenzury Mozart zaczyna tworzyć muzykę do libretta naprędce napisanego przez Da Ponte. Powstaje „Wesele Figara” KV 492. Paradoksalnie Mozarta wspiera cesarz Józef II, który jest zwolennikiem reform.
W ciągu zaledwie sześciu tygodni Mozart stworzył jedną z najdoskonalszych oper w dziejach muzyki. Cóż za bogactwo melodii, zadziwiające zmiany tempa, efekty dramatyczne! A pod koniec II aktu techniczny majstersztyk, gdy w niekończącym się crescendo śpiewa równocześnie osiem postaci i to tak, że tworzą harmonijną, komediową całość.
W Wiedniu opera zrobiła klapę. Możliwe, że Mozart nastąpił na odcisk miejscowej szlachcie, która intrygowała przeciw inscenizacji i opłaciła klakierów a rebours. Ale bardziej prawdopodobne, że muzyka Wolfganga okazała się za trudna.
Publiczność odwraca się od Mozarta. Zmieniła się moda. Jego koncerty nie przyciągają już słuchaczy. Tymczasem Amadeusz siada i pisze najbardziej chwytający za serce kwintet w swoim życiu. I w tym wypadku nader wątpliwe, czy dzieło ma coś wspólnego z położeniem twórcy. To kwintet na instrumenty smyczkowe g-moll KV 516.
Dojmujący ból
Kwintet na instrumenty smyczkowe g-moll 516
Wzrusza on jak żadne inne jego dzieło. Takiej muzyki nie tworzy się z braku kasy. To dźwięki z otchłani: rozpaczliwe wołanie przez dwie powolne części, a frazy przejmujące jak nigdy dotąd.
Alfred Einstein - biograf Mozarta - dosłuchał się w tym „modlitwy samotnika” i wydaje się, że ma rację, jeśli chodzi o rezonans wśród publiczności. Nikt nie zgłosił się do zapisu na „subskrypcję”, którą autor ogłosił w gazecie.
Mozart przenosi się z żoną do mniejszego lokum. Uginają się pod ciężarem długów. Ojciec w liście ponuro przypomina, że miał rację. Trzy tygodnie później już nie żyje, a zaledwie po kilku dniach Amadeusz pisze „Muzyczną zabawę” - pełen luzu kawałek naruszający wszelkie konwencje.
Czyżby zwariował? Czy to wynik ulgi po odejściu starego nadzorcy? Wkrótce potem Mozart jedzie po raz drugi do Pragi, gdzie dyryguje operą „Don Giovanni”, która jest muzycznym sądem nad grzesznym hedonistą.
Żył tak, jak chciał. Nieraz pił, urządzał awantury, rzucał się w wir hazardu. Mimo pokaźnych dochodów pogrążył się w długach.
„Eine kleine Nachtmusik” dobiega z telefonów komórkowych na całym świecie. Amadeusz stał się jeszcze jednym symbolem globalizacji.
Leopold Mozart to podręcznikowy przykład toksycznego rodzica, który niszczy własne dziecko. Dziś są mu wdzięczne miliony melomanów.
Nie wiadomo, czy Mozart szukał przy tej okazji sposobu, by poradzić sobie z kompleksem ojca i ciągłym poczuciem winy. Według filozofa Sorena Kierkegaarda „Don Giovanni” jest doskonałym ucieleśnieniem nieśmiertelnej sztuki. Ale czym był dla Mozarta? Aktem symbolicznego ukarania samego siebie? Don Giovanni jest dwuznaczny, bo atrakcyjny. Niczego nie żałuje. Wie, że nie ma kobiety, która nie oddałaby duszy za noc ekstazy przy jego boku! Czy tak brzmi muzyka nabożnego katolika? Jego dzieło nadal toczy się innym torem niż życie. Są oczywiście punkty styczne, ale tak skrzętnie ukryte, że nie sposób ich wykryć.
W ostatnich latach, gdy publiczność się od niego odwróciła, niezrażony Mozart wydaje kolejne mistrzowskie dzieła. W okresie między zgonami dwóch córek tworzy radosną „Symfonię Jowiszową” i frywolne „Cosi fan tutte”.
Mądrość i miłość
„Czarodziejski flet” KV620
Właśnie w roku, w którym przyszła śmierć, wszystko zdaje się zapowiadać pozytywny przełom. Rodzi się syn Franz Xaver Wolfgang. Mozart pisze dwie opery. 6 września odbywa się w Pradze premiera „Łaskawości Tytusa”, a 30 września w Wiedniu na scenę wchodzi „Czarodziejski flet”. Poza tym pracuje nad Ave Verum Corpus, koncertem na klarnety i requiem. To rok sukcesów i najlepszych dochodów. 2 grudnia ma otrzymać tęsknie wyczekiwaną nominację na zastępcę kapelmistrza. Trzy dni później nie ma go już wśród żywych.
Czy Norbert Elias ma rację, gdy w książce o Mozarcie przypuszcza, że kompozytor tak bardzo był rozczarowany życiem i małżonką, która najprawdopodobniej nawiązała romans z jego uczniem Sussmayrem, że w końcu się poddał? Ale wszystko zaczęło się od choroby: miał gorączkę reumatyczną, bolały go stawy palców. Coś go toczyło od środka.
„Czarodziejski flet” został wystawiony w wiedeńskim Teatrze Ludowym w całej okazałości, na jaką pozwalała ówczesna technika. A było tego sporo: latające maszyny, zapadnie, ognie, atrapy.
Tę operę komponował z myślą o szybkim zarobku, ale ponieważ geniusze nie potrafią być trywialni, barwna dziecięca opera jest pełna głębszych znaczeń.
„Czarodziejski flet” to jedno z najczęściej wystawianych dzieł operowych na świecie. Przypomina kunsztowny kobierzec, w który mason Wolfgang Amadeusz Mozart wplótł symbole wolnomularskie, poczynając od uwertury.
Z wyjątkiem pisarza i eseisty Wolfganga Hildesheimera - autora odbrązowiającej książki o Mozarcie, który uważa „Czarodziejski flet” za dzieło zdecydowanie „przecenione” - wszyscy inni są miłośnikami tego utworu. Goethe znalazł w nim „wyższy sens”, a Hegel uważał, że dzieło „trafia w sedno”. Ale co to jest konkretnie, tego nikt nie umie powiedzieć. Zawsze było jednak wiadomo, że „Czarodziejski flet” to coś więcej niż tylko opera.
Egiptolog Jan Assmann w najbardziej chyba zaskakującej książce, jaka wyszła z okazji Roku Mozarta, precyzyjnie i ciekawie wykazał, że dzieło jest rytem inicjacyjnym dla publiczności. Służyło poniekąd kaptowaniu członków do oświeceniowych tajnych związków, które w dobie rewolucji walczyły o ideały równości, mądrości i braterstwa.
„Czarodziejski flet” jest dziełem znanym na całym świecie. Równie dobrze rozumie je publiczność Japonii i Iraku. Jego przesłaniem jest pojednanie. Mozart osobiście dyrygował orkiestrą podczas prapremiery. Napawał się sukcesem, „cichym aplauzem” miłośników i znawców sztuki. Nawet jego rywal Salieri - jak pisał do Konstancji - „nie widział do tej pory ładniejszego i przyjemniejsze go spektaklu”.
Śmierć dopisuje zakończenie
Requiem d-moll KV 626
W końcu musiał się zabrać za zlecenie, które czekało na niego od lata. Jakiś bogaty dziwak zamówił anonimowo requiem dla żony na rocznicę jej śmierci w lutym. Zleceniodawca, a był nim hrabia Walsegg, chciał - jak się później okazało - zaprezentować znajomym utwór jako własne dzieło.
Mozart miał już gotowych 99 stron wstępnego szkicu, kiedy 22 listopada dopadła go infekcja wywołana przez paciorkowce. Lekarz Peter J. Davis zrekonstruował w 1984 r. przebieg choroby, do której doszła niewydolność nerek i nadciśnienie. Potem nastąpił wylew krwi do mózgu, jednostronny paraliż i „śmiertelne odoskrzelowe zapalenie płuc”.
5 grudnia o godzinie 0.55 Mozart opuścił świat żywych.
Konstancja, która zdjęta bólem położyła się ponoć u boku zmarłego męża, by umrzeć wraz z nim - wkrótce potem rozsiewa pogłoski, że Wolfgang byt systematycznie podtruwany.
Dzięki temu historia Requiem d-moll KV 626 staje się jeszcze bardziej tajemnicza i ciekawa, bowiem publiczność stawia sobie niepokojące pytanie: czy w obliczu śmierci komponował może ten utwór dla siebie?
Msza żałobna jest dziełem nieukończonym: tylko Kyrie, sekwencja (jednogłosowy śpiew w liturgii kościelnej) i osiem taktów części Lacrimosa wyszły spod ręki Amadeusza. Nigdy nie zapuścił się w mroczne zakamarki tak głęboko, jak w swej ostatniej kompozycji.
Już w godzinie śmierci zaczął powstawać mit Mozarta i Konstancja nieźle zarobiła na swoim Wolfgandziku, którego przeżyła o 50 lat. W rok po śmierci wystawiono mu pierwszy pomnik. W odniesieniu do opery „Don Giovanni” Goethe uznał słowo „kompozycja” za obraźliwie płytkie. Kierkegaard chciał założyć sektę, która czciłaby Amadeusza jako zbawiciela.
Obecnie krąży 80 różnych wersji jego śmierci. Stoi on u zarania współczesnych histerii w kulturze masowej. Pobudzał fantazję mas na długo przed Jamesem Deanem, Lady Di i innymi prominentami przedwcześnie powołanymi w zaświaty.
Już w XIX w. autorzy poświęcili mu ponad 50 dramatów. A dziś niemiecki kompozytor jest wszechobecny. Na dworcu głównym w Kioto jest kafejka Mozart. Wyszukiwarka Google w ciągu 0,07 sekundy znajduje 19 900 000 stron z jego nazwiskiem. Dźwięki „Eine kleine Nachtmusik” dobiegają z telefonów komórkowych. Mozart stał się kojącym symbolem świata w epoce globalizacji.
„Co zostaje po sztuce?” - pyta tytułowy bohater powieści Roberta Musila „Człowiek bez właściwości” i zaraz odpowiada: „Zostajemy my, odmienieni”. Taki jest Mozart. Kompozytor, który nas odmienia, jeśli go słuchamy. O ile go słuchamy.
Muzyka Mozarta jest piękna i często całkiem prosta. Tym samym stanowi wielkie wyzwanie dla wszystkich, którzy mają problemy z pięknem i prostotą.
Szybkie życie |
||
Rok |
Fakty z życia Mozarta |
Wydarzenia historyczne |
1756 |
27 stycznia —w Salzburgu rodzi się Joannes Chrysostomus Wolfgangus [Amade] Mozart |
Początek wojny siedmioletniej między Prusami, Austrią a Rosją. Casanova ucieka zwiezienia w Wenecji |
1759 |
|
Ukazuje się „Kandyd” Woltera |
1763–1766 |
Tournée cudownego dziecka po Europie |
|
1770 |
Pierwsze sukcesy jako kompozytora we Włoszech |
1768 — pierwsza wyprawa Jamesa Cooka |
1772–1777 |
Mozart w Salzburgu zatrudniony u arcybiskupa Hieronymusa Colloredo 1777 — podróż w poszukiwaniu pracy do Monachium i Mannheim |
1772 — ukazują się „Cierpienia młodego Wertera” Goethego 1776 — Stany Zjednoczone ogłaszają suwerenność. |
1778 |
Pobyt w Paryżu 3 lipca — śmierć matki |
|
1780 |
|
Józef II staje się władcą Austrii |
1780–1781 |
Mozart w Wiedniu, zerwanie z Collaredo. Początek egzystencji wolnego artysty |
śmierć Lessinga |
1782 |
4 sierpnia — Mozart żeni się z Konstancją Weber |
Prapremiera „Zbójców” Schillera w Mannheim |
1784–1786 |
1 maja 1784 — prapremiera „Wesela Figara” w Wiedniu. Wielkie sukcesy koncertowe w Wiedniu |
1784 KanttfuffefJr— „Co to jest oświecenie?” 1786 — śmierć Fryderyka II |
1787 |
28 maja — ojciec Wolfganga, Leopold Mozart, umiera w Salzburgu. 29 października — „Don Giovanni”: prapremiera w Pradze |
Austria w sojuszu z Rosją prowadzi swoją ostatnią wojnę z Turkami |
1788 |
Mozart w ciągu dziesięciu tygodni tworzy trzy wielkie symfonie |
|
1789 |
|
Szturm na Bastylię rozpoczyna rewolucję francuska. |
1791 |
Prapremiera „Czarodziejskiego fletu” i „Łaskawości Tytusa”, rozpoczęcie prac nad requiem 5 grudnia — Mozart umiera w Wiedniu |
|
Mozart w liczbach |
|
Liczba sprzedanych ogółem czekoladowych kuleczek Mozartkugeln |
1 500 000 000 |
Koszty prac renowacyjnych w centrum Salzburga w ramach przygotowań mozartowskiego roku jubileuszowego w euro |
70 000 000 |
Budżet Wiednia przygotowany na imprezy organizowane z okazji 250 rocznicy urodzin Mozarta — w euro |
30 000 000 |
Liczba widzów wszystkich oper Mozarta w krajach niemieckojęzycznych w latach 1990–2004 |
15 850 000 |
Liczba trafień w wyszukiwarce Google po wpisaniu słowa „Mozart” |
6 070 000 |
Liczba pasażerów przylatujących co roku na lot nisko W.A. Mozart w Salzburgu |
1 400 000 |
Odwiedzający corocznie dom, w którym Mozart przyszedł na świat przy Getreidegasse w Satzburgu |
500 000 |
Przewidywana liczba zwiedzających odnowiony właśnie dom Mozarta w Wiedniu (w ciągu roku) |
180 000 |
Liczba książek zgromadzonych przez Bibliotekę Mozartiana w Salzburgu |
35 000 |
Wysokość zażądanego okupu za woskową głowę Mozarta skradzioną w 2005 r. z muzeum figur woskowych IMext to Mozart [w euro] |
15 000 |
Liczba stron znanych manuskryptów Mozarta |
4000 |
Liczba dostępnych w Niemczech tytułów płyt CD z dziełami Mozarta |
3599 |
Liczba członków 17 niemieckich towarzystw mozartowskich |
3400 |
Liczba mozartowskich przedstawień w Wiedniu podczas roku jubileuszowego |
2600 |
Liczba książek o Mozarcie |
2340 |
Cena najdrożej sprzedanej płyty LP podczas aukcji e–Bay („Wesele Figara” pod batutą Ericha Kleiberta), w euro |
960 |
Liczba znanych dzieł Mozarta, zgodnie z katalogiem Köchla |
626 |
Liczba znanych pierwodruków prac Mozarta |
461 |
Długość oficjalnej „ścieżki rowerowej Mozarta”, biegnącej między Salzburgiem a Wasserburgiem — w kilometrach |
450 |
Liczba miast na „Europeiskim szlaku Mozarta” |
200 |
Liczba diagnoz przyczyn zgonu Mozarta |
150 |
Liczba towarzystw mozartowskich na całym świecie |
70 |
Liczba hitów kinowych, które w tytułowej melodii wykorzystały muzykę Mozarta ‘ |
47 |
Liczba dostępnych biografii Mozarta |
47 |
Liczba rodzajów Mozartkugeln |
30 |
Liczba zębów w górnej szczęce rzekomej czaszki Mozarta |
11 |
Liczba Oscarów dla filmu Miłosza Formana „Amadeusz” |
10 |
Lista przebojów
Opery Mozarta uporządkowane według liczby widzów*1
Czarodziejski flet 6 143 710
Wesele Figara 2 667 129
Don Giovanni 2 311 422
Uprowadzenie z seraju 1 843 097
Cosi fan tutte 1 746 020
1* w Niemczech po 1989 r.