44 - NEVER FUCK WITH WINNIE, CPT BRIGHT FIDDLE
Po
imprezie, która się rozpoczęła z powrotem brygady z akcji na
centralnym, chopoki zaczęły się budzić. Pierwszy obudził się
Kubuś.
-O
kurwa, jak żyję czegoś takiego nie widziałem - powiedział i
zaczął się rozglądać po mieszkaniu. Prosiaczek, Tygrysek i
Kłapouchy siedzieli na... suficie! Królika nigdzie nie było widać.
Puchatek zaczął się powoli rozglądać. Odkrył, że drzwi, stolik
i meble też są ukierunkowane sufitnie.Bo dogłęębnej analizie
sytuacji, niezbyt bystry miś odkrył, że po prostu leży na
wiatraku pod sufitem. To odkrycie spowodowało przypływ świadomości.
Zaczynają wracać wspomnienia i takie tam. Przypomniał sobie, że
na centralnym z tygryskiem spotkali ruska który miał 99,9%
alkochol. Kupili go z 10 zeta. Mało tego było, malutka flaszeczka.
Po powrocie postanowili przetestować. Pierwszego łyka wziął
Kłapouchy. Padł na miejscu. Drugiego, i zarazem ostatniego wziął
on, puchatek. Tak nim wtrząsło że znlazł się na suficie.
Ponieważ reszta brygady nie widziała szczególnego sensu w
zdejmowaniu go stamtąd, po prostu go tam zostawili, zarzucając
czasem kolejne heraklesy. Teraz, kiedy alkochol się skończył
Puchatek stwierdził że czas byłby po niego skoczyć. Ale jak skoro
ostatni grosz wydali na bodykits do nowego auta?! "No to trzeba
dziesione wyjebać. Ale ile zarobimy taką dziesioną?"
Zastanawiał się miś. Może zastanawiałby się tak dłużej, ale
nagłe pukanie wyrwało go z rozmyślań i zrzuciło z sufitu
powodując pęknięcie kilku desek w podłodze. Pukanie powtórzyło
się. Puchatek wstał, otrzepał się i podszedł do drzwi mamrocząc
coś o skórwysynach i wypruwaniu flaków. Gdy po długich mękach i
kilkakrotnym powtórzeniu pukania w końcu doszedł do drzwi,
zobaczył... policjanta. I to policjanta z wyjątkowo pedalską
mordą.
-DZIEŃ
DOBRY OBYWTELU - zaczął policjant bardzo podniosłym głosem. -
Jestem z posterunkowy Pedzio z oddziału antynarkotykowego
komisariatu Policji w tej miesjscowości i zostałem tu przysłany
żeby sprawdzić, czy nie przechowujecie tu czasem...
-STOP!
- powiedział Puchatek - Kto jest twoim przełożonym?
-CPT
Bright Fiddle
-KTO?!
-Kapitan
Bystry Rydz, tumanie. No więc jestem z jego placówki i wysłali
mnie żebym...
Gwałtowna
seria z UZI przerwała jego wypowiedź. Seria ta rozwaliła drzwi i
zaplamiła mundur. Krwią właściciela. Martwe ciało Pedzia powoli
osunęło się na ziemię. W środku pomieszczenia stał Prosiaczek z
UZI wycelowanym w drzwi. Zdmuchnął strużkę dymu uwalniającą się
z lufy.
-Hłe
hłe wyrwałem psa, kurwa wyrwałem psa - powiedział z wielkim
bananem na twarzy.
-Zajebiście
stary. - powiedział Puchatek i wciągnął ciało do domku
-Yyy,
stary, kurwa gdzie z tym syfem?! - spytał Prosiaczek
przeładowując
-Powiedział
że z Polskiego DEA. Może ma jakąś działkę przy sobie?
-Ja
pierdole, nie mogłeś go zrewidować na zewnątrz?!
-Eee...
no mogłem, ale i tak za późno - powiedział puchatek z
obrzydzeniem na tywarzy. - poczekaj chwile - dorzucił i poszedł do
kuchni. Zgrabnymi ruchami omijał leżących na podłodze Tygryska i
Kłapouchego, a w kuchni spokojnie przeszedł obok leżącego
Królika. Po chwili wrócił z rękawiczkam gumowymi sięgającymi do
ramion. Spojrzał na uśmieszek Prosiaczka. - No, chyba kurwa nie
myślałeś że będę się babrał we krwi pedzia bez
zabezpieczeń... - powiedział i rozpoczął przeszukiwanie.
-Wiesz
co stary - odezwał się prosiaczek - Bystry Rydz jak na razie mnie
nie wkurwiał. Ale to, co nam teraz zrobił zakrawa na skandal! -
powiedział mocno akcentując ostatni wyraz - Teraz to chuj mnie
wkurwił że ja pierdole! Trza się tam wybrać i spuścić komuś
wpierdol bo kurwa... kurwa... - mówił poważnie wkurwiony -
normalnie jak go spotkam to mu tak zapierdole że... że... KURWA!
Nawet wysłowić się przez niego nie mogę!
-Oooo!
Popatrz co mam! - wykrzyknął uradowany Puchatek. Na stercie
przedmiotów które znalazł położył sporą działkę amfy i kilka
kartoników LSD. - Panowie, będzie jazda! - powiedział i zaczął
oglądać rzeczy znalezione przy ciele Pedzia. A były to: prawo
jazdy, policyjna legitymacja, portfel (pusty), pistolet (Beretta
92FS, pełny magazynek), dwa magazynki zapasowe, kajdanki i
radiostację. Nagle usłyszał w radiostacji "...baza do
pedzia...... pedzio zgłoś się............ pedzio powtarzam po
raz.... ostatni zgłoś si...............................pedzio kurwa
co się tam...........dzieje?!?!" Puchatek już miał
zapierdolić radiem o ścianę kiedy prosiaczek go
powstrzymał
-Stooop,
kurwa frajerku jebany - powiedział i wziął od niego radio. Zaczął
mówić pedalskim gosem "tu pedzio, misja skończona, porządni
obywatele, nic nie mieli, spierdalam na chate, źle się czuję".
Po chwili usłyszeli "przyjąłem...pedzio.............oki, masz
wolne do jutra..........bez odbioru"
-Dobre,
bedziemy mieli spokój - powiedział puchatek
-Nie
będziemy mieli spokoju.
-Czemu?
-Zbieramy
kurwa ekipe i jadziem zapierdolić kapitana... brajd fajdla...
MWAHAHAHAH!!! - zakończył szatańskim śmiechem.
-Dooobreee...
EKIPA!!! ZBIERAĆ SIĘ!!!! - krzyknął na cały dom - JADZIEM
ZAPIERDOLIĆ!!!
Ekipa
powoli zaczęła się budzić. Co ciekawe okrzyk "jadziem
zapierdolić" budzi lepiej niż seria z UZI prosiaczka. Gdy
wszyscy wstali i zebrali wyposażenie, puchatek poinformował ich o
sytuacji. Po tej krótkiej Historyjce wzburzona ekipa zaczęła
zakładać na siebie broń. Jak zwykle. Wszyscy obowiązkowo czerwone
opaski na czoło. Kłapouchy obowiązkowo swój gigantyczny obrzyn.
Królik, po wczorajszych przeżyciach (czy może raczej
przed-przed-przedwczorajszych) związanych ze słabym wzrokiem
postawił dziś na coś słabszego i wziął pistolet zajebany
posterunkowemu Pedziowi. Ekipa wyszła na dwór. Kałachy i obrzyna
złożono w bagażniku. Za kierownicą usiadł Tygrysek, nawigatorem
(okok kierowcy) został Puchatek. Prosiaczek usiadł z tyłu po
lewej, Królik po prawej. Jako jedyni mieli przy sobie broń.
Kłapouchy usiadł spokojnie pośrodku.Tygrysek jak zwykle ruszył z
piskiem opon i wielką prędkością. Brygadę wbiło w fotel.
Ostatnio zamontowali jeszcze napęd nitro. Po 3 sekundach jazdy
Tygrys nacisnął ciekawy niebieski guziczek na kierownicy. Samochód
wyrwało. Gwałtownie przyspieszył z prędkości 150 MPH do 300 MPH.
Przy takiej prędkości manewrowanie było niezwykle trudne. Na
szczęście Tygrysek był (na swój sposób) mistrzem kierownicy. W
końcu udało mu się zatrzymać. Gdy się rozejrzeli zauważyli, że
są w krzakach koło posterunku.
-Ja
pierdole, ale fart. - powiedział Prosiaczek. On i Królik
błyskawicznie wyskoczyli i zaczęli osłaniać resztę ekipy
wyjmującą broń z bagażnika. Gdy wszystko mieli wypakowane i w
rękach a amunicję na specjalnych paskach, zaczęli ustalać. P -
puchatek, Pr - prosiaczek, T - Tygrys, K - Kłapouchy i Kr -
królik.
P
- Dobra, to jak to robimy?
Pr
- Wpadamy, zabijamy, rabujemy spierdalamy.
P
- No to wiem, ale posterunek jest spory.
T
- To może zrobimy tak: Królik zostanie przy wejściu, jako że ma
najsłabszą broń. Kłapouchy pójdzie oczyścić więzienia w
piwnicy bo najdłużej przeładowuje.
Kr
- Spoko, może być.
K
- Mi też się podoba.
T
- No, a my będziemy szli przed siebie. Jak będzie jakaś odnoga
dwóch wchodzi, a trzeci zostaje na czatach.
P
- A na jakich czatach, Wp czy interia?
Pr
- Nie wygłupiaj się. Ty będziesz zostawał a my będziemy
eksterminować. Jak Kłąpouchy oczyści niech przyjdzie do nas.
K
- Oki. To... do roboty! - zakrzyknął. Wszyscy rzucili się przed
siebie. Zgodnie z planem Królik stanął w drzwiach koło recepcji
czy dyżurki - chuj z tym. Kłapouchy pobiegł do piwnicy. Co chwila
słychać było krzyk i strzał. Pozostała trójka biegła przed
siebie. Strzelali ostro. Pociski latały wszędzie, padały po
ścianach, drzwiach i policjantach. Co jakaś odnoga to Tygrysek z
Prosiaczkiem wpadali i robili masakrę. Ściany posterunku spływały
krwią. Odstrzelone głowy policjantów za sprawą kopniaków latały
po posterunku. Gdy Wszędzie zapanował pokój, trójca zagłady
stanęła przed drzwiami z napisem "kapitan Rydz Bystry".
Poczekali. Puchatek krzyknął naprawdę głośno "KRÓÓÓLIIIK!!!!".
Po chwili wbiegł Długouchy, chwilę za nim Kłapouchy. Popatrzyli
na drzwi. Kłapouchy błyskawicznie przeładowywał.
-Zostawcie
je mi, okeej? - spytał
-Dobra.
Czekamy. - powiedział Tygrysek. Po chwili Kapouchy przeładował.
Podszedł do drzwi i w trzy sekundy zamienił je na wykałaczki.
Wszyscy wpadli do środka. Nikogo nie było widać. Stanęli w
formacji klinowej przed biurkiem. Tygrys dwoma potężnymi
uderzeniami kałacha rozwalił je w drobny wiór. Gdy opady resztki
biurka na ziemię wszyscy zobaczyli skuloną postać Kapitana. Tygrys
podszedł do niego i pierdolnął go kolbą w głowę. Kapitan się
wyprostował leżąc na podłodze. Podpełzł pod ścianę. Tygrys
ciągle podążał za nim celując do niego z kałacha.
-P-panowie
to jakieś koszmarne nieporozumienie...
-SIARAP
KURWA! - krzyknął Tygrys - Trup Pedzia w chacie Puchatka to nie
jest nieporozumienie. Dziesiątki trupów i latające po korytarzu
głowy też. - powiedział i wycelował w Rydza naciskając spust.
Wszyscy usłyszęli kliknięcie. I nic poza tym.
-Ej,
Tygrys, co jest kurwa? - spytał Kłapouchy.
-Kurwa,
naboje się skończyły. - powiedział i odblokował magazynek. Ten,
z zimnym szczęknięciem metalu uderzył o podłogę. - Kurwa,
Kłapouchy zajeb skurwiela.
-Ostatnie
10 nabojów poszło na drzwi. - powiedział z niepokojem Kłapouchy.
Tygrys popatrzył na Puchatka. Ten odblokował pusty magazynek. Z
podobnym szczękiem upadł. Prosiaczek wyrzucił magazynek z Uzi.
Kolejne, cichsze szczęknięcie. Wszyscy popatrzyli na Królika. Ten
nacisnął przycisk na rękojęści Beretty. Kolejny, ostatni już
pusty magazynek wyleciał z rękojeści beretty i poleciał na
podłogę.
-Nie
no kurwa zaraz oszaleję! Nikt nie ma nawet jednego naboju?! Ech...
Królik, rozejrzyj się za czymś. - powiedział Tygrysek. Królik
wyszedł i po chwili przyszedł z nowym magazynkiem do beretty.
Załadował i dał pistolet Tygryskowi. Ten podszedł i wycelował w
Kapitana. Kilkakrotnie nacisnął spust. Każdne naciśnięcie
spowodowałoprawidłowy wystrzał. Każdy z pocisków trafił w
kapitana. Wszyscy popatrzyli na martwe ciało.
-Nareszcie.
Spadamy? - spytał Królik
-No,
możemy. ALe najpierw poszukajmy hajsu. Powiedział Tygrysek. Brygada
rozbiegła się po komendzie. W krótkim czasie uzbierali 168,24 zł.
Znaleźli też sejf. Po krótkim obszukaniu ciała Kapitana znaleźli
karteczkę z szyfrem. Otworzyli sejf. Była w nim reszta forsy
zabezpieczonej z funduszu harcerzy (przygoda "The green power").
w sumie to mieli 5168,24 zł. Nagle Kłapouchy powiedział
-Panowie,
coś mi się przypomniało. - po tych słowach zaprowadził całą
ekipę do piwnicznych więzień. Tam w jednej celi siedzała cała
brygada chłopców ubranych jak kretyni pod przywództwem kretyna
ubranego jak dziecko. Słowem: harcerzy.
-OOOOO!!!!
- krzyknęła cała brygada z szatańskimi uśmiechami.
-AAAAAAAAA!!!!
- krzyknęli harcerze z przerażeniem na twarzach. Ekipa rzuciła się
do karabinów zawieszonych na ścianie. W kilka sekund wśród
wszechobecnych krzyków harcerzy rozstrzelali więźniów.
-To
co teraz robimy? - spytał Królik. Wszyscy wyszi z komendy.
Zobaczyli policjanta wypisującego mandat na samochód brygady.
Tygrys zabił go jednym strzałem z beretty.
-Żałosne...
- powiedział. Po tym, wszyscy złożyli broń w bagażniku i
pojechali kupić amunicję i wino. Następnie na kolejną imprezę.
KONIEC CZĘŚCI CZTERDZIESTEJ CZWARTEJ