Muzeum -scenariusz przedstawienia, Scenariusze spektakli


SCENARIUSZ INSCENIZACJI

WEDŁUG TEKSTÓW JACKA KACZMARSKIEGO

„MUZEUM”

PROLOG

na scenę bocznymi schodkami wpadają ochroniarze, kurtyna zasłonięta

Ochroniarz I (melduje do mikrofonu)

Szturmują bramy! Kłódek trzask!
Ze wszystkich stron rozgrzane twarze!
Straż puszcza pod naciskiem mas!
Wpadają w chłodne korytarze
Wołając - Czas!

Ochroniarz II

Już czas?!

Ochroniarz I

Już czas!

Sprzątaczka (wychodzi zza kurtyny przerażona, krzyczy do ochraniarzy jakby wołając ich na ratunek)

Gną się parkiety pod naporem,
Zrośnięte otwierają drzwi,
Wśród rzeźb, obrazów i ubiorów
Z przepisów barwna ciżba drwi
I woła - Wzoru!

Ochroniarze (ironią)

Wzoru?!

Przewodnik (wychodzi zza kurtyny)

Wzoru!

Muzeum wszystkich nie pomieści,
Więc idą przez pamiątek zbiór,
A ci, co raz już całość przeszli,
Z powrotem zamykają sznur,
Wołając - "Treści!”

Konserwator (wbiega na scenę i mówi zdyszanym głosem)

Treści! Treści!

Patrzą na szable, katafalki,
Procesje zamienionych w lód,
Błamy sztandarów rozpostartych,
Wybrzmiałych pieśni zwoje nut
I krzyczą - Walki!

Sprzątaczka (przerażona)

Walki?!

Ochroniarze (porozumiewawczo spoglądają na siebie, stają w pozycji do walki, wykrzykują równocześnie)

Walki!

Dyrektor (wchodzi z rozmachem, gestem uspokaja ochroniarzy)

Cisza!

I cisza tej zapada miary,
Gdy nagle wiedzą, czego chcą
Ci, którym przeznaczono mary,

(w trakcie jego słów powoli wychodzą za kurtynę wszyscy oprócz ochroniarzy)
A którzy o swe życie drżą,
Ale wołają - Wiary!

Ochroniarze (z pogardą)
- Ofiary...

Dyrektor patrzy na nich karcąco, więc wychodzą za kurtynę

Dyrektor (wychodzi ostatni przed wyjściem mówi i kłania się w zapraszającym geście)

…echem mury drwią.

SCENA I

Na scenie w rogu ekran, a na nim, na którym pojawiać się będą różne obrazy, stół z pergaminami, kałamarzem i piórem. Na ekranie „Martwa natura”

Sprzątaczka (komentuje obraz)

Nie ogryźli kości, nie dopili wina,
Resztek jedzenia szuka pies pod stołem.
Na dębowym blacie obrana cytryna
I suche pestki czereśni dookoła.
(na ekranie obraz Elekcja Stanisława Augusta)

A w stolicy koronacja się zaczyna
I król światowy pokazuje szyk,
Ale z obecnych nie wie jeszcze nikt,
Że na tortach dał napis "Wiwat Katarzyna"!

(na ekranie pojawia się Portret Katarzyny II)

Przewodnik (wchodzi prowadził za sobą zwiedzających , Matejko Konstytucja 3 maja na ekranie, podczas jego słów na scenę wchodzi „duch muzeum” - Kasandra, widzą zwiedzający, pokazują sobie nawzajem )

A w stolicy Sejm kończy obrady,
Na rękach niesiony uśmiecha się król,
Ambasadorowie nie zmieniają ról,
Wiedząc jak blisko od chwały do zdrady.

Nie skończyli ostrzyć kos na sztorc stawianych,
Nie ruszyli zamków i sal pałacowych,
A król bez królestwa chodził na spacery,
Nie ze swojej kasy utrzymując dwór.
I nie wiedział jeszcze niepotrzebny chór,
Jakie, kiedy i za co zalśnią mu ordery.

Zwiedzający (odczytuje akt z księgi rozłożonej na stole, Portret króla na ekranie)

Akt abdykacji:
"Imperatorowa i państwa ościenne
Przywrócą spokojność obywatelom naszym,
Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy
Z pretensji do tronu i polskiej korony.
Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja,
Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia.
Pieczołowitość nasza na nic się nie przyda,
Świadczymy z całą rzetelnością Naszego Imienia".

(Przewodnik wskazuje zwiedzającym dalszą drogę i wszyscy wychodzą za scenę)

Szlachcic (postać z epoki, zasiada za stołem i „gęsim” piórem pisze, Rejtan” na ekranie)

„Wasze wieliczestwo"! Na wstępie śpieszę donieść:
Akt podpisany i po naszej myśli brzmi.
Zgodnie z układem wyłom w Litwie i Koronie
Stał się dziś faktem, czemu nie zaprzeczy nikt.

Muszę tu wspomnieć jednak o gorszącej scenie,
Której wspomnienie budzi we mnie żal i wstręt,
Zwłaszcza, że miała ona miejsce w polskim sejmie,
Gdy podpisanie paktów miało skończyć się.

Niejaki Rejtan, zresztą poseł z Nowogrodu,
Co w jakiś sposób jego krok tłumaczy mi,
Z szaleństwem w oczach

wszerz wyciągnął się na progu
I nie chciał puścić posłów w uchylone drzwi.

Koszulę z piersi zdarł, zupełnie jak w teatrze,
Polacy - czuły naród - dali nabrać się:
Niektórzy w krzyk, że już nie mogą na to patrzeć,
Inni zdobyli się na litościwą łzę.

Tak a propos, jedna z dwóch dam mi przydzielonych
Z niesmakiem odwróciła się wołając - Fu!
Niech ekscelencja spojrzy jaki owłosiony!
(Co było zresztą szczerą prawdą, entre nous).

Wszyscy krzyczeli, nie pojąłem ani słowa.
Autorytetu władza nie ma tu za grosz,
I bez gwarancji nadal dwór ten finansować,
To może znaczyć dla nas zbyt wysoki koszt.

Tak, przy okazji - portret Waszej Wysokości
Tam wisi, gdzie powiesić poleciłem go,
Lecz z zachowania tam obecnych można wnosić,
Że się nie cieszy wcale należytą czcią.

Król, przykro mówić, też nie umiał się zachować,
Choć nadal jest lojalny, mogę stwierdzić to:
Wszystko, co mógł - to ręce do kieszeni schować,
Kiedy ten mnisi lis Kołłątaj judził go.

W tym zamieszaniu spadły pisma i układy.
"Zdrajcy!" krzyczano, lecz do kogo, trudno rzec.
Polityk przecież w ogóle nie zna słowa "zdrada",
A politycznych obyczajów trzeba strzec.

Skłócony naród, król niepewny, szlachta dzika
Sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz.
Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka,
To wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse.

Dlatego radzę: nim ochłoną ze zdumienia,
Tą drogą dalej iść, nie grozi niczym to;
Wygrać, co da się wygrać! Rzecz nie bez znaczenia,
Zanim nastąpi europejskie qui pro quo!

Wchodzą „zwiedzający” - na ekranie pojawia się „Zesłanie studentów”

Zwiedzający (śpiewają piosenkę „Zesłanie studentów”)

Pod wielką mapą Imperium
Odpocząć - jak kto potrafi,
Kończymy bliską Syberią
Skrócony kurs geografii.

Śpi - kto spać może po drodze
Trudnej jak lekcja historii.
Na wielkiej pustej podłodze
Egzamin wstępny katorgi.

Najmłodszy w mapę jak w okno
Patrzy sczytując litery,
Układa drogę powrotną
Przez białe wiorsty papieru.

Dwaj inni usiedli razem,
Dręczą się w mokrych ubraniach,
Jak by tu ojcu pokazać
Naganne ze sprawowania.

A żołdak spity jak bela
Śpi i karabin odrzucił,
Wie nawet już w majaczeniach,
Że i tak nie mają gdzie uciec.

(na ekranie pojawiają się kolejno obrazy: Matejki „Polonia” „Pod murem i „W Saskim Ogrodzie” z okresu powstania styczniowego, pracownicy wchodzą na scenę kolejno zajmując się różnymi sprawami. Poruszają się leniwie. Dyrektor wchodzi, wszyscy zaczynają energicznie wykonywać swoje obowiązki - konserwator zbiera sprzęty ze stołu, wynosi je za sce, Sprzątaczka przeciera mebel, Przewodnik z Konserwatorem wynoszą stół, Ochroniarze stają na swoich miejscach we właściwej im postawie)

Dyrektor

Nad Wisłą gnieżdżą się nędzarze,
W kościołach dobroczynne tłumy,
Arystokraci i bogacze
Topią w wyścigach ciężkie sumy.
Nikt nie wie, co naprawdę warte
Poświęceń po powstańczym dziele -
Trzeba na jakąś stawiać kartę,
Ale rozsądniej grać, czy śmielej?
Świat jest brzemienny w wynalazki,
W metale od powietrza lżejsze,
Polacy żyją z bożej łaski,
Piastując myśli niedzisiejsze.

Wszyscy ( wchodzą na scenę i śpiewają piosenkę „Kraj”)

Na samym rogu tej starej mapy

Jest kraj do którego tęsknię.

Jest to ojczyzna jabłek, pagórków,

Leniwych rzek, cierpkiego wina i miłości.

Niestety wielki pająk rozsnuł na nim swą sieć

I lepką śliną zamknął rogatki, marzenia

Na zawsze.

Anioł z ognistym mieczem,

Pająk sumienia.

Na samym rogu tej starej mapy

Jest kraj do którego tęsknię…

Wszyscy schodzą wolno ze sceny.

Film „Droga do wolności” o odzyskaniu niepodległości w 1918 i zatrzymuje się na zdjęciu żołnierskiego oddziału

(Ochroniarze cały czas stoją z dwóch boków sceny, wyprostowani. Po filmie podchodzą krokiem marszowym na środek stają tyłem do siebie i mówią twarzami zwróceni do widowni)

Ochroniarz I

Przy dębowym stole siadłszy bokiem
Wedle rangi, zasług i uznania,
Spoglądamy w przyszłość czystym okiem
Kogoś, kto nic nie ma do dodania.

Wszak to myśmy zwyciężyli wreszcie,
Choć w przegranych starciach życie zbiegło.
Oto mamy dla was niepodległość!

Ochroniarz II
Nie czekajcie na nic więcej - bierzcie!

Język nasz surowy, humor prosty,
Głosy nam hartował ostrzał wraży.
Żadnej nie lękamy się riposty,


(wchodzi Kasandra, rozdziela ochroniarzy, którzy wracają na swoje pozycje po bokach sceny)

Kasandra (śpiewa piosenkęArka Noego”, w refrenie dołączają pozostali, którzy także pojawiają się na scenie)

W pełnym słońcu w środku lata,
Wśród łagodnych fal zieleni
Wre zapamiętała praca,
Stawiam łódź na suchej ziemi.
Owad w pąku drży kwitnącym,
Chłop po barki brodzi w życie,
Ja pracując w dzień i w nocy
Mam już burty i poszycie.

Budujcie Arkę przed potopem,
Dobądźcie na to swych wszystkich sił!
Budujcie Arkę przed potopem,
Choćby tłum z waszej pracy kpił!
Ocalić trzeba co najdroższe,
A przecież tyle już tego jest!
Budujcie Arkę przed potopem,
Odrzućcie dziś każdy zbędny gest!

Każdy z was jest łodzią, w której
Może się z potopem mierzyć.
Cało wyjść z burzowej chmury,
Musi tylko w to uwierzyć!
Lecz w ulewie grzmot za grzmotem,
I za późno krzyk na trwogę,
I za późno usta z błotem
Wypluwają mą przestrogę!

Budujcie Arkę przed potopem,

Niech was nie mami głupców chór!
Budujcie Arkę przed potopem,
Słychać już grzmot burzowych chmur!
Zostawcie kłótnie swe na potem,
Wiarę przeczuciom dajcie raz!
Budujcie Arkę przed potopem,
Zanim w końcu pochłonie was!

Budujcie Arkę przed potopem,
Słyszę sterując w serce fal!
Budujcie Arkę przed potopem,
Krzyczy ten co się przedtem śmiał!
Budujcie Arkę przed potopem,
Naszych nad własnym losem łez!
Budujcie Arkę przed potopem,
Na pierwszy i na ostatni chrzest!

Na scenie zapada ciemność, włącza się lampa stroboskopowa. Zaczynają wyć syreny. Wszyscy w ciemności biegają po scenie, potrącając się nawzajem)

Zwiedzający I

Wyją syreny i biją dzwony,
Ciemność płonące tną reflektory.
Z nocy zerwani, w noc zapadamy!
Paniczny tupot na schodach nóg!

Kasandra

Gasną za nami ogłuchłe domy,
W krzyku agonii w ryku motorów
W wielkie macice zmienione bramy
Rodzą tłumy na bruk.

Sprzątaczka

Ciemność wypełnia upał wszechmocny,
W popiół zamienia zlepione ciała.
Szkło pęka kipią blachy pancerne,
Powietrze twarde jak mur!

Konserwator
Panika rybia usta rozdarła,

Schną w osmalonych czerepach oczy
I w drżenie wprawia zdrętwiałą ziemię
Marsz nadchodzących gór.

Kasandra

Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie,
Znaki na niebie myśli piwniczne,
Które niejedną zabrały noc!

Przewodnik
I oto nad paleniskiem miast
Równym wznosimy się parasolem
Dymu i pary ciężkiej od sądu,
Ugotowanej krwi!

Wszyscy (na zasadzie echa)
Wszyscyśmy teraz godni litości…


Zapada cisza, lampa zostaje wyłączona, a scena jest równomiernie oświetlona. Wszyscy (oprócz Sprzątaczki) stają w miejscu tyłem do widowni, z rękami splecionymi na karku w rozkroku. Ochroniarze stoją z boku w pozycji do wystrzału. Kolejne słowa Ochroniarzy oddziela odgłos werbla. Na ekranie kolejno obrazy z cyklu „ Rozstrzelanie. Po wypowiedzeniu swej kwestii każda z postaci staje w rozkroku, lekko pochylona do przodu z opuszczoną głową.

Ochroniarze (obraz Rozstrzelanie 2)

Raz! Dwa!

Dyrektor
To tylko rozstrzelanie cieni,
Wbijanie w ścięty wapnem świat,
Nie ma już trawy słońca kamieni,
To tylko rozstrzelanie cieni…

Ochroniarze (obraz Rozstrzelanie 3)

Trzy! Cztery!

Konserwator
To z ubrań wytrząsanie ciał,
Bo traci właśnie kształt wymierny
Każdy, kto kiedyś kształt swój miał.
To z ubrań wytrząsanie ciał…

Ochroniarze (obraz Rozstrzelanie)

Cztery! Raz!

Przewodnik
To zapatrzenie w drogę kuli,
Grzęznący w głąb źrenicy lęk.
Nie ma plutonu, gmachów, ulic.
To zapatrzenie w drogę kuli…

Ochroniarze (obraz Rozstrzelanie 1)

Pięć! Dwa!

Zwiedzający I
Nienaturalne kończyn pozy,
Matowy martwej skóry blask,
Milczenie obliczonej grozy,
Nienaturalne kończyn pozy.

Ochroniarze (obraz Rozstrzelanie 4)

Trzy! Pięć!

Zwiedzający II
To przechodzenie światów boso,
Lot w smudze mroku w biały dzień,
Minął bez echa krótki łoskot,
To przechodzenie światów boso.

Ochroniarz II

Dwa!
To tylko rozstrzelanie cieni…

Ochroniarz I
To tylko pięć
Razy
Ja

Na ekranie obraz Birkenau, czerwone światło na pustej scenie

Sprzątaczka (zamiata, a gdy dochodzi do poszczególnych aktorów, odchodzą powoli ze spuszczoną głową, a ich ruchy są jakby przedłużeniem ruchu miotły))

Porządny w pryzmach marnuje się opał
I zimny komin zbędne ma przestoje.
Mizerne niebo czeka na swój pokarm,
Tłuste obłoki, słodkich swądów zwoje.

Skrzętni palacze gdzieś się zapodziali,
Wystygły ruszta, popiół tuli glina
I w bezcielesnym milczeniu umarli
Słuchają jęków głodnego komina.

Po ustalonych raz na zawsze drogach
Płynie nad nimi ślepe oko Boga…

Światła gasną, na scenę ze zgrzytem wtacza się czołg (kształt utworzony z ludzi), na ekranie filmCzołga po nim film „Powstanie warszawskie

„Wieżyczka”

Gąsienicami zagrzebany w piach nad Wisłą
Patrzę przez rzekę pustym peryskopem
Na miasto w walce, które jest tak blisko,
Że Wisły nurt - frontowym staje się okopem.

„Pancerz”
Rozgrzany pancerz pod wrześniowym żarem
Rwie do ataku się i pali pod dotykiem,
Ale wystygły silnik śpi pod skrzepłym smarem
I od miesiąca nie siadł nikt - za celownikiem.

„Lufa”

Krtań lufy pusta łaknie znów pocisków smaku,
A łyka tylko tłusty dym - z drugiego brzegu!
W słuchawkach zdjętych hełmofonów - krzyk Polaków
I nie wiem, czemu rzeki tej nie wziąłem - z biegu!

„Gąsienica”
Dajcie mi wgryźć się gąsienicą w fale śliskie
I ogniem swoim dajcie wesprzeć barykady!
By miasto w walce - które tak jest bliskie,
Bezruchu mego - nie nazwało mianem - zdrady!

Lecz milczy sztab i milczą pędy tataraku,
Którymi mnie przed tymi, co czekają - skryto.

Wszyscy
Bo russkij tank - nie będzie walczył za Polaków!
Bo russkij tank - zaczekać ma, by ich wybito!

„Wieżyczka”
Gdy się wypali już powstanie ciemnym błyskiem,
Włączą mi silnik i ożywią krew maszyny,
Bym mógł obejrzeć miasto - co tak bliskie -
Bez walki zdobywając gruzy i ruiny!

Czołg z tym samym łoskotem opuszcza scenę, na ekranie film „Czołg w Berlinie” tło muzyczne stanowi piosenka „Pobieda”.

Kasandra - zjawa

Nic się nie kończy prostym tak lub nie
I nie na darmo giną wojownicy,
Strzeżcie się tryumfu, jest pułapką losu
I nic nie znaczą wrogów naszych hołdy!
Jeden jest ogień, którym płoną stosy,
Miecz o dwóch ostrzach trzyma tępy żołdak.

Obraz na ekranie Propaganda 2

Ja wam nie bronię radości,
Bo losu nie zmienią wam wróżby,
Ale pomyślcie o własnej słabości
Zamiast o tryumfie nad ludźmi.

Ślepota dzieci twych otwiera bramy.

Dyrektor (przechodzi zacierając ręce, na ekranie obraz Propaganda)

Już mrówcza fala toczy się po polu,
Gdzie niewzruszenie tkwi Czerwony Koń!

Kasandra (na ekranie obraz PZPR)
Ach jakbym chciała być jak oni!

Ach jak mi ciąży to co czuję, to co wiem!

Bawcie się pijcie dzieci,
Jak się bawić i pić potraficie.

Na ekranie obraz PZPR 1
Są ludy co dojrzały do śmierci
Z rąk ludów niedojrzałych do życia...

Wszyscy (śpiewają piosenkę „Mur”, na ekranie pojawia się mur. Wszyscy wchodzą na scenę w zwartej kolumnie z czerwonymi szturmówkami, goździkami )

Stoimy pod murem,

zdjęto nam młodość jak koszulę skazańca,

Czekamy.

Zanim tłusta kula usiądzie na karku,

Mija 10, 20 lat

Mur jest wysoki i mocny,

Za murem jest drzewo i gwiazda,

Drzewo podważa mur korzeniami,

Gwiazda nadgryza kamień jak mysz!

Za 100, 200 lat

będzie już małe okienko,

będzie już małe okienko,

już małe okienko,

okienko…

Na ekranie obraz Solidarność 1 i napis „Solidarność”

Dyrektor (Z pogardą)

Popatrz na Polskę przy nadziei świtu:

Obraz Solidarność dziecko
Wzgórza spotniałe, palce rzek zmarznięte,
Czekają w ciszy dziecięcego krzyku,
Który radośnie obwieści jutrzenkę.

Trudno uwierzyć, że w złocie, w zieleni,
W otwartych głębiach granatowych dolin,

Obraz Jaruzelski przemówienie, Dyrektor mówi teraz z wyraźną satysfakcją
Złośliwe gnomy rozgrzebują ziemię
W wiecznym pragnieniu śmierci i swawoli.

Obrazy: Jaruzelski

Obwieszczenie

Konserwator (z niedowierzaniem i oburzeniem zarazem)

Trudno uwierzyć, że pośród popiołów -
Gdzie strach pozostał i buduje schrony,

Obraz Solidarność - czołg

Żyje dziwaczne plemię półaniołów
Już nie wielbionych jeszcze nie strąconych?

Bo chociaż ziemia z biegiem dnia się godzi

Obraz Stan wojenny
Jak ma jej plemię pytać czy szczęśliwa -
Skoro zmuszone świtem w mrok uchodzić
W nocy zaś dmuchać w iskierkę łuczywa...

Ochroniarz wchodzi, w hełmie i z tarczą policyjną, na ekranie kolejno

Wron 1

Zomo,

Zomo1,

Czas Apokalipsy

Ochroniarz (śpiewa piosenkę „Zbroja” po pierwszym refrenie na scenę wchodzą pozostali i wraz z Ochroniarzem śpiewają refren)

Dałeś mi Panie zbroję,
Dawny kuł płatnerz ją,
W wielu pogięta bojach,
Wielu ochrzczona krwią.
W wykutej dla giganta
Potykam się co krok,
Bo jak sumienia szantaż
Uciska lewy bok.

Lecz choć zaginął hełm i miecz,
Dla ciała żadna w niej ostoja,
To przecież w końcu ważna rzecz,
Zbroja!

Magicznych na niej rytów
Dziś nie odczyta nikt,
Ale wykuta z mitów
I wieczna jest jak mit.
Do ciała mi przywarła,
Przeszkadza żyć i spać,
A tłum się cieszy z karła,
Co chce giganta grać.

Wrzasnęli hasło wojna,
Zbudzili hufce hord,
Zgwałcona noc spokojna,
Ogląda pierwszy mord.
Goreją świeże rany,
Hańbiona płonie twarz,
Lecz nam do obrony dany
Pamięci pancerz nasz.

Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
Choć myśli toną w paranojach,
Jak zawsze chronić będzie nas
Zbroja!

Nagranie homilii Jana Pawła II z Placu Zwycięstwa „Niech zstąpi Duch Twój” na ekranie zdjęcia papieża, wszyscy wsłuchują się w słowa, Ochroniarz zmienia postawę, spuszcza głowę. Następnie słychać fragment piosenki „Mury”, podczas którego pozostali pomagają zdjąć zbroję Ochroniarzowi i układają tarczę i hełm centralnie z przodu sceny. Na ekranie pojawia się Flaga biało-czerwona z orłem

Zwiedzający III (solistka śpiewa piosenkę Źródło”, a wszyscy wtórują w refrenie)

Płynie rzeka wąwozem jak dnem koleiny,

która sama siebie żłobiła,
Rosną ściany wąwozu, z obu stron coraz wyżej,

tam na górze są ponoć równiny;
I im więcej tej wody, tym się głębiej potoczy,
Sama biorąc na siebie cień zboczy...

Piach spod nurtu ucieka, nurt po piachu się wije,

własna w czeluść ciągnie go siła.
Ale jest ciągle rzeka na dnie tej rozpadliny,

jest i będzie, będzie jak była,
Bo źródło,
Bo źródło
Wciąż bije.

A na ścianach wysokich pasy barw i wyżłobień,

tej rzeki historia, tych brzegów -
Cienie drzew powalonych, ślady głazów rozmytych,

muł zgarnięty pod siebie - wbrew sobie.
A hen, w dole blask nikły ciągle ziemię rozcina,
Ziemia nad nim się zrastać zaczyna...

Z obu stron żwir i glina, by zatrzymać go w biegu,

woda syczy i wchłania, lecz żyje.
I zakręca, omija, wsiąka, wspina się, pieni,

ale płynie, wciąż płynie wbrew brzegom -
Bo źródło,
Bo źródło
Wciąż bije.

I są miejsca gdzie w szlamie woda niemal zastygła

pod kożuchem brudnej zieleni;
Tam ślad, prędzej niż ten kto zostawił go, znika -

niewidoczne bagienne są sidła.
Ale źródło wciąż bije, tłoczy puls między stoki,
Więc jest nurt, choć ukryty dla oka!

Nieba prawie nie widać, czeluść chłodna i ciemna,
Niech się sypią lawiny kamieni!
I niech łączą się zbocza bezlitosnych wąwozów,
Bo cóż drąży kształt przyszłych przestrzeni
Jak nie rzeka podziemna?

Groty w skałach wypłucze,
Żyły złote odkryje -
Bo źródło,
Bo źródło
Wciąż bije.

Wybór tekstów i opracowanie scenariusza:

Anna Chodacka

5



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Muzeum - wersja II, Scenariusze spektakli
Muzeum - wersja II, Scenariusze spektakli
NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ I, Scenariusze spektakli
Scenariusz na 11 listopada, Scenariusze spektakli
Smok wawelski scenariusz, Scenariusze spektakli
Czwarty król - scenariusz, Scenariusze spektakli
Ojcze nasz... którędy droga, Scenariusze spektakli
NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ IV, Scenariusze spektakli
Zbroja -
Harry Potter i Kamień Filozoficzny Scenariusz spektaklu
Muzeum Polin przedsiębiorstwo holokaust i wojsko USA w Polsce I mec Rzeuska

więcej podobnych podstron