MARZENIA GODARD 13 STR , Inne


Marzenia. O nieskrępowaniu w „Szalonym Piotrusiu” Godarda.

Ferdynand, główny bohater „Szalonego Piotrusia” (1965) Jean-Luc Godarda, rozmawia krótką chwilę z Samuelem Fullerem, amerykańskim filmowcem, który zagrał samego siebie w epizodzie tego filmu. Ferdynand pyta go: „Zawsze chciałem wiedzieć, co to naprawdę jest kino?”

Film jest marzeniem, kino to przytułek dla marzycieli. Jedynie we własnych marzeniach dane jest nam być wolnym, aż po granice wyobraźni. Gdyby Ferdynand wiedział, jaką absurdalnością zakończą się jego marzenia o wolności, nie chciałby chyba zostać głównym bohaterem w tym filmie. A nikczemność, ku której się był skłonił w swej drodze ku szczęściu, nie była dla niego czymś w tym wszystkim najgorszym.

Sam Fuller ujmuje istotę kina w kilku słowach. Odpowiada Ferdynandowi: „Filmy to bitwa. Miłość, nienawiść, akcja, przemoc, śmierć. Jednym słowem - wzruszenia”. I rzeczywiście, gdy ocenić „Szalonego Piotrusia” całościowo, wydaje się, że jest on skrojony tą miarą, rozwija się według tej formuły. Jednak poza tym najogólniejszym szkieletem filmu popularnego, nic więcej go już z nim nie łączy. W późniejszej fazie rozwoju fabuły, Marianna, towarzyszka Ferdynanda, posiadająca właściwość przepowiadania mu jego dalszych losów, tak oto parafrazuje jego dotychczasową wędrówkę i przyszłość, jaka go czeka (Ferdynand później dostrzega to w niej i nazywa ją Kasandrą): „Wiesz o czym powinieneś napisać powieść? O kimś, kto chodzi sobie po Paryżu i nagle widzi śmierć. Wyjeżdża więc natychmiast na południe, aby nie spotkać się z nią, ponieważ uważa, że jego godzina jeszcze nie wybiła. A więc jedzie przez całą noc z ogromną szybkością, rano dociera nad morze. Wchodzi do ciężarówki i umiera. Właśnie w momencie, kiedy myślał, że śmierć zgubiła jego ślad”. Pobrzmiewa w tej wypowiedzi ton wyraźnie egzystencjalistyczny, a sam zarys historii ucieczki przed „widzianą” śmiercią jest jakby podzwonnym po osobliwym świecie w Bergmanowskiej „Siódmej pieczęci” i niegotowości na śmierć jej głównego bohatera, egzystencjalisty w rycerskiej kolczudze, który tym usilniej poszukuje sensu życia, tym łatwiej przychodzi mu stawianie pierwszych i ostatecznych pytań, im bardziej śmierć się do niego zbliża. Także uważa, że jego godzina nie wybiła jeszcze, gdyż nie znalazł Odpowiedzi. Nie widząc już jednak ratunku, poszukuje tego sensu nie dla siebie, ale dla czystej wiedzy (i widzów!), przekonania się, czy w życiu, które minęło marnie, jest w ogóle jakiś sens - absolut do odnalezienia. Bergman zabsolutyzował miłość i był to dla niego szczyt optymizmu w jego ateistycznym rozrachunku ze światem. A jakie znaczenie nadał Godard drodze, którą obrał dla bohaterów swojej opowieści? W przytoczonym pomyśle na powieść autorstwa Marianny Renoir i w reminiscencji Bergmanowskiej najogólniej zawierają się losy „Szalonego Piotrusia” - Ferdynanda. Nie znaczy to jednak, że te historie są takie same, łączy je raczej podobny klimat intelektualny. I choć lakoniczna formuła Fullera ma się doskonale do dzieła Godarda, film ten udowadnia, że w kinie nie tylko spełniają się najoczywistsze marzenia, ale można też, odkrywając prawdopodobne intencje autora filmu, doświadczyć w kinie przyjemności intelektualnych. Jak więc wygląda droga Ferdynanda, którą wybrał z wielu możliwych, jego ucieczka, jego poszukiwanie sensu - w utworze, którego forma wydaje się być równie „szalona”, jak jego główna postać?

Godard mówiąc o “Szalonym Piotrusiu”, określił go jako bajkę, którą najlepiej zrozumieją dzieci. Stwierdzenie to jest przewrotne. Francuski reżyser nadał bowiem rzeczywiście temu filmowi iście baśniową atmosferę. Stworzył ją w sposób poetycki, budując większość sytuacji, zdarzeń, przede wszystkim dialogów i zachowań bohaterów bardzo oryginalnie, niecodziennie, w ten też sposób obraz i mocno rozbudowana warstwa słowna obdarzona została dużą dawką swoistego liryzmu. Ferdynand (Jean-Paul Belmondo) i Marianna (Anna Karina) zdają się żyć podobnie do baśniowych postaci - jak gdyby marzyli na jawie. Często potwierdzają to swoją niepewnością, czy to, co przeżywają, dzieje się naprawdę. Ten efekt nierealności wzmaga również fragmentaryczność opowiadanej historii, mniejsze lub większe niejasności, niedopowiedzenia i niedookreślenia, mające miejsce co chwilę. Zmieniają się konwencje filmowe: z musicalu przechodzi Godard do romansu, z romansu do czarnego kryminału. Do tego kolażu konwencji dołożyć należy przebitki rodem z komiksu (a i pewne aspekty formy komiksowej określają styl prowadzenia narracji) i całą gamę intertekstualnych znaczeń, odniesień do poezji, które o nierzeczywistości świata przedstawionego świadczą chyba najbardziej. Do tego wiele zdjęć dzieł malarskich, Renoira, Picassa, zostało bezpośrednio włączonych między ujęcia. To wszystko stanowi o niezwykłości, baśniowości i poetyckości “Szalonego Piotrusia”. Film ten ze względu na swój kształt można by było uznać za wytwór nieskrępowanej fantazji dziecka, pozornie swobodną układankę form i treści, która jednakże wydaje się być naznaczoną konsekwentną logiką dorosłego.

W każdym razie “Szalony Piotruś” Godarda jest filmem z pogranicza rzeczywistości i snu, którego lekka, “baśniowa” forma jest oryginalnym kamuflażem poważnej treści. Jest ona zawarta w dziele, mimo wszystko, spójnym dzięki strukturze dramatu, na której fabuła się rozwija. To wszystko, co będzie dalej, niech będzie uznane za próbę wyciągnięcia pewnych wniosków z życia bohaterów filmu, niech będzie moim poszukiwaniem morału, zawartego, mniemam, w tej „bajce”.

W przypadku niewielu twórców wielkiego formatu można z całą pewnością powiedzieć, że twórczość ich jest bardziej wykoncypowana i nasycona świadomymi treściami, niż spontaniczna, w jakiś sposób przypadkowa i nieświadoma w prowadzeniu dialogu z odbiorcą. Jean-Luc Godard należy do tych artystów światowego kina, którzy prowadząc w swoich filmach eseistyczny, czasem filozoficzny dyskurs (a może uważać go trzeba nawet, obok Bergmana, Bunuela za jednego z najoryginalniejszych i najbardziej świadomych w tym, co chce i co mu się udaje w kinie zrobić), są do tego artystami spontanicznymi. Znana jest dobrze skłonność Godarda do improwizacji podczas kręcenia filmu. W przypadku “Szalonego Piotrusia” posunął się wskutek niezorganizowania tak daleko, że ostatnia część tego utworu została przez niego zaimprowizowana niemal bezpośrednio na planie zdjęciowym. Bardzo szczególnie koresponduje ten fakt z zasadniczym aspektem treści filmu, mianowicie z pragnieniem wolności jego bohaterów - oni żyją, bo żyją spontanicznie, chcą być wolni i niezależni - podobne pragnienia żywi Godard, chce być niezależny, by móc po swojemu tworzyć.

W ogóle temat wolności zajmuje w “Szalonym Piotrusiu” szczególne miejsce. Tak jak w samych latach 60-tych, w których powstał. Podczas gdy w tym filmie tło społeczne rozgrywającego się według formuły Fullera dramatu namiętności dwojga ludzi jest właśnie tylko tłem prawie przezroczystym, to w cztery lata późniejszym „Zabriskie Point”, w filmie skądinąd strukturalnie i tematycznie bliźniaczym, Antonioni z tego tła czyni już pierwszy plan. Jakkolwiek dramat wolności zawsze jest dramatem jednostkowym i indywidualnym. Dla Ferdynanda i Marianny wolność jest koniecznym warunkiem prawdziwego, ciekawego życia. Ich dążenie do niej stanowi w moim przekonaniu główny motyw tego filmu, a zaspokojenie pragnienia wolności i szczęścia miałoby być zwycięstwem nad światem.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Godard proponuje z lubością ponownie, jak i we wcześniejszych swoich filmach, choćby w “Do utraty tchu”, swój ideał wolności: robić co się chce, kiedy się chce. I tak jest, ale w “Szalonym Piotrusiu” przygody pary kochanków drążą głębiej, i ukazują wiele aspektów doświadczania wolności. W ramach ich wzajemnych relacji można zawrzeć historię znajomości Ferdynanda i Marianny.

EKSPOZYCJA. Niezadowolenie i tęsknota. W jednym z pierwszych obrazów filmu pojawia się mężczyzna, siedzący w wannie. Czyta książkę o Velazquezie. Można by pomyśleć, że to zblazowany, godzinami wylegujący się w wannie mieszczuch, znajdujący wszak przyjemność w obcowaniu ze sztuką, z pięknem słowa; choćby był to kontakt dzięki monografiom artystów. Potwierdzeniem szczególnego jego upodobania do świata sztuki jest przeczytanie swojej kilkuletniej córce nad wyraz ciekawego fragmentu książki. Ferdynand czyta: „Świat, w którym żył, był smutny: zdegenerowany król, podli infanci, idioci, karły, kaleki, odrażający błaźni przebrani za książęta, których zadaniem było naśmiewanie się z siebie samych i zabawianie istot wyjętych spod prawa, zniewolonych etykietą, spiskiem, kłamstwem, powiązanych zwierzeniami i wyrzutami sumienia (...) Unosi się duch nostalgii. Nie widać ani brzydoty, ani smutku tego zmarnowanego dzieciństwa”. („to wspaniałe, prawda maleńka?”). Jego dobry humor psuje mu zaraz żona, która najpierw prezentuje mu się jako żywy manekin reklamujący ultranowoczesne majtki, by potem narzucić Ferdynandowi obowiązek uczestnictwa w ważnym dla nich towarzysko przyjęciu. Objawia się malkontencka natura Ferdynanda - na nowe majtki żony macha ze zniechęceniem ręką i mówi jej, że żyją oni w takim zdziczałym świecie („najpierw była cywilizacja ateńska, potem był renesans, a teraz wkraczamy w cywilizację tyłka”). Za głupi uważa pomysł pójścia na przyjęcie. Ferdynand musi jednak ulec kobiecie („zrobisz, co ci każę”). Okazuje się bowiem, że jest zależny od niej: nie ma pracy. Żona jest natomiast córką bogatego przemysłowca („zrobisz, co ci każę, a jak ktoś na przyjęciu zaproponuje ci pracę, ładnie podziękujesz”).

Na przyjęciu widać wyraźnie jego niezadowolenie z przebywania wśród tylu nieciekawych i nudnych ludzi, ukształtowanych przez kulturę masową, sprawiających wrażenie automatów mechanicznie wyrzucających z siebie jednolitą treść folderów reklamowych. Jakaś kobieta do mężczyzny obok: „Być zadbaną to nic trudnego - mydło myje, woda kolońska odświeża, perfumy perfumują. Aby uniknąć zapachu potu, stosuję Pentil po umyciu się. Jestem zupełnie spokojna przez cały dzień. Pentil istnieje w spray'u, w rozpylaczu, sztyfcie i buteleczce z kulką.” Ferdynand dystansuje się od tego symptomatycznego towarzystwa, bo świat, w którym przyszło mu żyć, jest smutny. Naokoło idioci, odrażający błaźni przebrani za książęta, ośmieszający samych siebie, zniewoleni etykietą... Wzajemnemu karmieniu się papką sloganów reklamujących sztandarowe produkty “cywilizacji tyłka”: Alfa Romeo, lakier do włosów, anty-perspirant, nie ma końca. Ferdynand w tym właśnie spotyka Fullera i słyszy jego gładką definicję kina. Odchodzi równie nie zainteresowany, jak od każdego wcześniej. Ferdynand nie wie jeszcze, że dostał główną rolę w filmie według przepisu Fullera. Godard kpi sobie ze swojego bohatera.

Tuż przed decyzją o opuszczeniu przyjęcia, Ferdynand przedstawia swój punkt widzenia na wyrażanie swojej osobowości. Wyrazić ją można przez czynny kontakt z prawdziwą, wysoką sztuką. Wspomina Balzaka i V Symfonię Beethovena. Zwyczajna, “przystosowana” społecznie i miałka, kulturalnie nijaka egzystencja mu nie odpowiada; tęskni za twórczą niezależnością, bo ma duszę artysty-buntownika (a sztuka w jego sytuacji jest buntem przeciwko światu towarów). Godard, kończąc sekwencję przyjęcia, tworzy scenkę-manifest, scenkę-zapowiedź późniejszej ekscentryczności zachowania bohaterów, wyrażającą ich wolność i tworzącą swoistą poezję tego filmu, ujęcie w swej treści jakby wyjęte ze “Złotego wieku” Luisa Bunuela - Ferdynand przepycha się łokciami przez kobiety zgromadzone przy stole i ciska w nie rozpaćkanym tortem. Protestuje i buntuje się, ponieważ chce być sobą i pragnie wyrażać siebie.

Groteskowo jałowe, nudne przyjęcie i żona - despotka, czyli to, co się złożyło na obraz środowiska ludzi bez osobowości, usprawiedliwia niezadowolenie i pragnienie wolności Ferdynanda. Rozumie się go, kiedy wystarcza mu tylko przypadkowe spotkanie byłej kochanki, by być gotowym porzucić dotychczasowe życie, a rzucić się w wir niecodziennej przygody.

Po powrocie do domu z przyjęcia zastaje Ferdynand Mariannę, która opiekowała się dziećmi i oferuje się ją podwieźć. Scena w samochodzie zdaje się być bardzo istotna:

Marianna: Smuci mnie, że życie nie jest takie jak powieść - zrozumiałe, logiczne, zorganizowane.

Ferdynand: Ależ jest bardziej niż się to ludziom wydaje.

Rozmowa ta charakteryzuje bohaterów z punktu widzenia ich postaw wobec życia i rysunek tych postaw będzie spójny i konsekwentny do końca. Bo gdy Marianna smuci się nielogicznością i niezorganizowaniem życia i nie wierzy, że może być kiedykolwiek tak zrozumiałe, przejrzyste jak w powieści, to w gruncie rzeczy zajmuje pozycję bierną i bez walki poddaje się przypadkowości życia. I taki charakter mają jej poczynania - chce, by życie przyniosło jej po prostu chwile zabawy, by było ciekawe, w głębi duszy tęskniąc przecież za przewidywalnością życia. Inaczej Ferdynand, zdaje się on wierzyć w możliwość ułożenia swego życia według własnej woli (jest bardziej logiczne i zorganizowane niż przypadkowe i bez sensu - czy nie tak brzmi wypowiedź Ferdynanda?). Ta jego wiara, szukająca później potwierdzenia i spełnienia podczas ucieczki z Marianną, rozśmiesza ją i nadaje wtedy ona Ferdynandowi infantylne imię Piotrusia (znamienne dla wielu bajek, a we francuskiej tradycji scenicznej - dla komedii dell'arte). Od tej chwili Marianna często ironizuje z naiwności Ferdynanda. Konfrontacja tych dwu postaw wobec życia jest rozwinięciem tragedii.

SIELANKA. Próbki prawdziwej wolności. Spotkanie Marianny jest dla Ferdynanda okazją odmiany swojego niezadowalającego życia, okazją jego uatrakcyjnienia i pchnięcia na nowe tory. To zetknięcie z byłą kochanką dawało Ferdynandowi możliwość romansowania i gdyby Ferdynand na tym poprzestał, miałby w życiu jedynie pewną dozę ożywienia emocjonalnego. Dla Godarda nie miał to być jednak kolejny nudny film, o zdradzie żony przez męża - po spędzeniu z nią nocy, rano, w enigmatycznej sekwencji w mieszkaniu Marianny, Ferdynand spostrzega zasztyletowanego przemytnika broni, ale fakt ten nie robi na nim jakiegokolwiek wrażenia. Ten rysunek postaci również będzie znaczący; Ferdynand, a tym bardziej Marianna, która popełniła to morderstwo, nie będą mieć moralnych wątpliwości, wyrzutów sumienia - ich stosunek do rzeczywistości, do tego, co poza nimi, jest amoralny, poza wszelkimi kategoriami dobra i zła. Ferdynand zostaje zatem zamieszany w morderstwo. Kiedy godzi się na wspólną ucieczkę, staje się współodpowiedzialny (“zresztą i tak należało opuścić już ten obrzydliwy i zgniły świat”). Wydaje się, że będą mieli na głowie policję i gang przemytników, których pieniądze przechwycili. Że będzie to film o uciekających i goniących. Nic podobnego, film nabiera idyllycznego charakteru - kontempluje małe przygody zakochanych nie tyle w sobie, co w swobodzie czynienia-tego-co-się-chce-kiedy-się-chce, bohaterów.

Wolność Ferdynanda-Piotrusia zaczęła się w momencie, kiedy odważył się wybrać wolność, co dało mu właśnie możliwość wyboru, wolność wybierania. Stało się to w chwili porzucenia Paryża („Statua Wolności przesłała nam bratnie pozdrowienie”), a wraz z nim żony, obowiązków, kieratu społecznego, beznamiętnego środowiska, słowem tego wszystkiego, co napawało go mniejszym czy większym, ale wstrętem. Wybrał przygodę i życie z kobietą, w której był zakochany. Razem z Marianną żyją beztrosko, włócząc się po prowincji, według wolności czynienia tego, co się zechce. Są wolni, bo ich czyny emanują z całej ich osobowości, bo ją wyrażają, jak by powiedział Bergson. A robienie tego, co się chce wymaga spontaniczności i rodzi często ekscentryczne zachowania dwójki bohaterów “Szalonego Piotrusia”. Dziwna jest scena na stacji paliwowej, w której uciekinierzy z Paryża biją się z pracownikami i kradną paliwo, a ekscentryczność zachowania Ferdynanda i Marianny wydaje się mieć rodowód w burlesce, niemych komediach Chaplina, a po trochu może też w surrealizmie - kojarzy się to zdarzenie ze sceną obrzucenia tortem gości przyjęcia przez Ferdynanda; całe podobieństwo leży w poetyce tych momentów, w jej niekonwencjonalności. Potęguje tą dziwność jeszcze groteskowy dialog, który w tej scenie, jak i w wielu innych, najczęściej odbiega od normalności, potoczności, jak samo zachowanie dwójki bohaterów; to dialogi w dużej mierze współtworzą dziwną poezję filmu. A jest nią klimat nieskrępowania, w którym ujawnia się duch wolności.

Prawdziwą wolnością jest twórczość, w której Ferdynand przecież widzi od początku sprzymierzeńca w walce z Fatum, przypadkowością życia. Pierwszą formą twórczości jest właśnie twórczość spontaniczna, poddana chwilowemu nastrojowi, chceniu i pożądaniu nadania rzeczywistości własnego piętna, tu i teraz. Natomiast czyn wolny zrodzony przez nią jest jak gdyby dziełem sztuki.

(Ferdynand i Marianna kradną “forda galaxie” i puszczają się przed siebie bez określonego celu, gdzieś na południe, w poszukiwaniu raju)

F: Czuję, że żyję, tylko to się liczy. Poczułem się nagle wolny. Możemy robić to, co chcemy, kiedy chcemy. Popatrz: na prawo, na lewo, na lewo, na prawo!

M: Głuptas, głuptas!! Jedzie po linii prostej i jest zmuszony trzymać się jej do końca.

F: Co takiego?! Zobacz!!

(Ferdynand nie zwalniając zjeżdża z drogi, przecina plażę i zatapia samochód w morzu).

Sytuacja ta jest “dziełem sztuki”, manifestem wolności. To nic, że lekkomyślność Piotrusia pozbawia bohaterów środka lokomocji i skazuje na dłuższy pobyt na odludziu. Ale taka wolność, jaką oni preferują wymaga lekkomyślności; ważniejsze jest dla Ferdynanda zamanifestowanie swojej spontaniczności i wywołanie takim czynem poczucia możności decydowania o swoich losie.

Ale prawdziwą wolnością jest też zdolność wyboru. Ferdynand, podpaliwszy poprzedni ich samochód z 50 tys. dolarów gotówki, mówi “mogę” - może zrezygnować z tych pieniędzy, symbolu miernej rzeczywistości, którą pragnie zostawić jak najbardziej z tyłu za sobą i czyni to bez zmrużenia oka, bez żalu. Jego wybór - wyrzeczenie - wydaje się być potwierdzeniem nadziei, jaką wciąż żywi na wykreowanie własnego, lepszego świata, którego będzie panem.

Apogeum sielanki, jaką się rozkoszują bohaterowie “Szalonego Piotrusia”, żyjąc beztrosko, swobodnie i spontanicznie, następuje na odludziu, w domku nad morzem. Godard umyślnie nawiązuje, tworząc ten obraz idylli, do sytuacji Robinsona Cruzoe na bezludnej wyspie. Marianna łowi ryby, Ferdynand z dużą papugą na ramieniu siedzi na plaży. Rozczytuje się w książkach. Jemu zdaje się pobyt w takim “ascetycznym” miejscu bardzo odpowiadać. Ferdynand czuje, że w takich warunkach może oto najpełniej osiągnąć względną wolność i niezależność: przez odgrodzenie się od otaczającej rzeczywistości i schronienie się w azylu sztuki. Namiętnie czyta literaturę, głównie poezję, sam też zaczyna tworzyć, na razie pamiętnik, choć mówi o pomyśle na powieść - eksperymencie w stylu Joyce'a. Jednakże Mariannie sytuacja ta szybko się nudzi; od początku nie podoba się jej idea pobytu na “bezludnej wyspie” („co będziemy tu robić? Będziemy istnieć, samo życie”). Wcześniej, jeszcze w czasie jazdy fordem galaxie, Ferdynand uprzedza tę sytuację, zwracając się wprost do widzów: “to nie będzie zbyt wesołe, ona myśli tylko o zabawie...” Piotruś zdradza się, iż już wie, że gra w filmie („być może to tylko sen, są w nas marzenia, a w marzeniach jesteśmy my”).

Ta idylla zostaje zatem prędko zmącona i dochodzi do konfrontacji dwojga ludzi, pomiędzy którymi wytwarza się relacja, doprowadzająca do zakwestionowania wolności czynienia tego, co się chce czynić i wolności wyboru. Gdy Marianna marudzi, że chce wyjechać, („chcę żyć, po prostu żyć”), chce się poddać prądowi życia, byle było ciekawie, Ferdynand nie chce o żadnym wyjeździe słyszeć i żąda spokoju, bo pisze. Kwestionuje wolność wyboru Marianny - gdy ona kupuje sobie płytę z muzyką w zamian za kolejną książkę dla Ferdynanda, on ustanawia hierarchię ważności: “najpierw literatura, potem muzyka”. Takie postępowanie mści się na Ferdynandzie i wybierając dalszą tułaczkę z Marianną, ulega jej woli i traci niezależność, jaką był w tym “robinsonowskim raju” osiągnął. Zdaje się to być punktem zwrotnym w jego poszukiwaniu i dążeniu do odpowiadającego mu, szczęśliwego życia. Staje się mężczyzną opętanym przez kobietę („był kiedyś taki film...”) i Marianna jest świadoma swej przewagi i wyraża to na głos, że Ferdynand zrobi, co ona mu każe.

DRAMAT. UPADEK. Krótkotrwałość szczęścia i niespełnienie. Uzależnienie Ferdynanda od Marianny i opuszczenie pod jej wpływem tej ich bezludnej, idyllicznej wyspy, gdzie czuł się naprawdę szczęśliwy, było zaczątkiem dramatycznego okresu jego życia. Teraz oboje zdali się na los i oddawali przeznaczeniu. Ostatecznie ze szczęścia wytrąca Ferdynanda przypadek, który sprawia, że napotykają na swej drodze przemytników broni. Sprawia on też, że ucieczka Marianny staje się koniecznością, a samotność Ferdynanda nieunikniona. Jest on tak załamany jej zniknięciem bez śladu, że próbuje popełnić samobójstwo. Nie mając pomysłu, co ze sobą zrobić, pracuje gdzieś w porcie jachtowym. Po pewnym czasie odnajduje go Marianna i wydaje się, że znów wyruszą w beztroską włóczęgę. Ale po wolności Ferdynanda już nic nie pozostało. Życie pisze za niego scenariusz, zsyłając mu Mariannę. Namawia go ona do pomocy w zrobieniu na szaro jakiejś szajki i odzyskania pieniędzy, które on był kiedyś „nierozsądnie” spalił. Ferdynand zgadza się (“zrobi, co mu każę”). I zaprzedaje swoje ideały - pieniądze były dla niego wcześniej symbolem „zgniłego i obrzydliwego świata”, o którym pragnął zapomnieć i paląc je chciał ten cel osiągnąć. Teraz walcząc o nie dla Marianny, miał się w tym świecie doszczętnie zagłębić i sprzedać się mu. Marianna staje się archetypem kobiety, która “wodzi mężczyznę na pokuszenie” - jest zwierciadlanym odbiciem żony Ferdynanda, która ubezwłasnowolniła go równie mocno. Z tą różnicą, że Marianna wciąga Piotrusia w o wiele bardziej brudny i plugawy świat, świat walczących gangów i kryminalistów. Sytuacja Ferdynanda zmienia się więc o 180 stopni. Z niedawnego szczęścia popada w nieszczęście tym większe, że po udanej akcji i współudziale już nie w jednym, a kilku zabójstwach, po zdobyciu pieniędzy dla Marianny, ta zostawia go bez słowa i ucieka z innym. Upadkiem Ferdynanda jest ten jego powrót do tego nie dającego o sobie zapomnieć „zgniłego i obrzydliwego świata”, przed którym tak pragnął uciec. Jest on bezpośrednią konsekwencją opętania przez niestałą, egoistyczną kobietę. Godard zdaje się rozwijać ten dramat ludzki w “Szalonym Piotrusiu” świadomie bez udziału policji - Marianna mówi, że policja pozwala, by ludzie zniszczyli się sami.

I czynią to. W przypływie szaleństwa, mając poczucie klęski, rozgoryczony i zawiedziony w swych nadziejach i pragnieniach Ferdynand odnajduje Mariannę i zabija ją. Następnie decyduje się zabić także siebie i jest to wybór, który wyraża niespełnienie się jego istnienia, tak duże, jak duże może być niespełnienie człowieka, który w taki sposób, przez pozbawienie się życia, przegrywa walkę z okrutnym światem. Jego śmierć jest ekstremalna i ekscentryczna zarazem, jest jego ostatnim dziełem sztuki. Przed dopaleniem się lontu dwóch wstęg pełnych lasek dynamitu okręconych dookoła głowy, Ferdynand okazuje jeszcze niezadowolenie ze swej decyzji: „W sumie jestem idiotą”. Definitywnie rozprawił się z dokuczającym mu dotkliwie matafizycznym bólem głowy.

“Szalony Piotruś” jest gorzkim śmiechem z losu człowieka, z jego dążeń do wolności, której pełni nie jest w stanie zasmakować, bo determinuje go przypadkowość i inni ludzie. Wolność jest złudzeniem, bo kiedy człowiekowi wydaje się, że jest aranżerem swojego życia, natury, okazuje się, że on sam jest przez nią aranżowany. Film ten został pomyślany przez Godarda jako tragedia lub może raczej przez pewną powtarzalność i niezmienność ludzkich losów realizuje archetyp tragiczności. Ekspozycja, sielanka, dramat, upadek to etapy dramatycznej, skazanej na niepowodzenie ucieczki Szalonego Piotrusia od rzeczywistości. Godard kamufluje ten dramat liryzmem i specyficzną poezją - poetyckością choćby pejzażu, odgrywającego ważną rolę, dialogów i w ogóle całej fabuły. Nadał “Szalonemu Piotrusiowi” bajkową atmosferę, mimo że ten film posiada egzystencjalistyczne korzenie. Może przygody Piotrusia są ciągiem marzeń, śnionych przez niewolnego mieszczucha, Ferdynanda?

Historię życia Ferdynanda od momentu wyswobodzenia się z pęt miejskiego uładzonego życia, traktować można jako ucieczkę w krainę ułudy, jako romantyczną pychę, która musiała zakończyć się upadkiem. Marianna nazywa Ferdynanda Piotrusiem, dzieje jego przygód, buntu i jego pragnień skonfrontowanych z rzeczywistością dopowiadają “Szalony” i została stworzona figura człowieka - marionetki, szalonej, bo skazanej przecież na sterowanie przez wyższe siły, zdanej na zależność nawet od własnych popędów. Szalonej, bo wierzącej w możność nadania swojemu małemu światu przewidywalności, zorganizowania i logiczności. U podstaw takiej wiary leży infantylność Ferdynanda, którą należy przełożyć w gruncie rzeczy na naiwność człowieka. “Szalony Piotruś” jest filmem o tragiczności losu człowieka, rozpiętego między wieloma skrajnościami, na styku dwóch różnych światów, które dzieli przepaść: świata ludzkich marzeń, pragnień i świata nieokiełzanego, rzeczywistego, który większości marzeń nie chce spełnić.

Artyści i filozofowie podpowiadają, że jednym z wyjść ku większemu zadowoleniu z życia jest “schronienie się w azylu sztuki”, czyli tej sferze najwyższej postaci wolności dostępnej człowiekowi - twórczości. Na to Godard pozwolił Ferdynandowi w sielankowym “robinsonowskim raju”. Ten jednak nie wykorzystał danej mu szansy - dając się uwieść kobiecie podążył za innymi pragnieniami i poniósł za to karę. Skrajnym wyjściem jest także kontemplacja i wyrzeczenie się życia, które jest ucieczką właśnie od nędzy istnienia, ale której patronuje mimo wszystko tęsknota za lepszym i sensowniejszym sposobem istnienia. Czy nie za tym tęsknił Ferdynand?

Jeżeli istnieje nicość, nicość jest najprawdziwszą wolnością.

Gdzieś, kiedyś, Ferdynand pisze szminką Marianny w swoim pamiętniku: „W końcu jedyną rzeczą godną uwagi jest droga, którą wybierają ludzie. Tragedia polega na tym, że gdy już wiadomo dokąd idą, kim są, wszystko inne pozostaje nadal tajemnicze.” Marianna: „Jak zapach eukaliptusów.”

„Włóczyłem się - z rękoma w podartych kieszeniach,

W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,

Szedłem pod niebiosami, wierny ci, o Muzo!

Co za miłość widziałem w marzeniach!”

Arthur Rimbaud

13



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
POLITYKA SPO ECZNA 13 STR , Inne
SAMOB JSTWA 13 STR , Inne
WEKSEL 13 STR , Inne
POLITYKA SPO ECZNA 13 STR , Inne
analiza ekonomiczna przedsiębiorstwa-teoria (13 str), Analiza i inne
RESTRUKTURYZACJA 4 STR , Inne
KWESTIONARIUSZ 5 STR , Inne
rynek kapitałowy i jego rola w gospodarce rynkowej (13 str), Ekonomia, ekonomia
A Śmigielski = Podążaj Za Marzeniami (Full 34 str)
CYKLE BIOCHEMICZNE 5 STR , Inne
LIST INTENCYJNY 10 STR , Inne
EKOLOGIA WYKL 9 STR , Inne
temat 13, ZiIP, inne kierunki, politechnika, sem III, ang
STATYSTYKI 3 STR , Inne
zarzadzanie jakością pojęcia (13 str)
CH ODZIARKI REFERAT 6 STR , Inne

więcej podobnych podstron