ostatnia
aktualizacja:
,#.
$#$
##,
`#' ,##
'##.a#&$$#$$&#a.##'
a$$$$$$#$$$$$$a
d$$$##.
# ,##$$$b
,db..$$$`
`## ##' `$$$..db.
@#$$#########
O #########$$#@
`qp'`$$$
,## ##. $$$'`qp'
?$$$##'
# `##$$$?
?$$$$$$#$$$$$$?
.##'„#&$$#$$&#”'##.
##`
,#. `##
$#$
`#'
/]rni
Pomysł
i opracowanie Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>
Błażeja ‘Beno’ Pajdy <beno@szanty.pl>
Jeżeli jesteś posiadaczem praw autorskich do jakiegokolwiek z zamieszczonych tu tekstów i nie życzysz sobie umieszczania tego tekstu w śpiewniku, daj mi znać na adres <czarek@szanty.art.pl>.
Śpiewnik jest opracowany na podstawie EZSwP, ale nie jest jego wierną kopią. Nigdy nie znajdą się w nim wszystkie teksty opublikowane w EZSwP, który powinien być głównym źródłem informacji o polskich utworach nurtu żeglarskiego.
Copyright © by Cezary Gorzeński, Błażej Pajda 2000 – 2001.
Prawa do poszczególnych tekstów należą do ich autorów.
A my jak ptaki (Ryszard Muzaj) 21
Alfabet bosmański (Cztery Refy) 25
Amsterdam (Nijak, EKT-Gdynia) 27
Anioły, żywioły (Zejman & Garkumpel) 30
Australia (Krewni i Znajomi Królika) 31
Autobus 5:40 (Zejman & Garkumpel) 32
Babaram’bu (Stare Dzwony, Ryczące Dwudziestki) 33
Ballada morska na bardzo znaną melodię (Powód Osobisty) 39
Ballada o Botany Bay (Cztery Refy) 40
Ballada o brygu (Spinakery) 41
Ballada o Jakubie (Ryszard Muzaj) 42
Ballada o morzu Sargassowym 44
Ballada o nieznanych lądach (Waldemar Mieczkowski) 45
Ballada o żeglarzu (EKT-Gdynia) 47
Bandera (Perły i Łotry Shanghaju) 49
Bantry Bay (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni) 50
Barmanka z Vancouver (Jurek Porębski) 51
Belfast (Krewni i Znajomi Królika) 52
Blues o Julce Piegowatej (Ryczące Dwudziestki) 57
Bosman Jim (Poszedłem na Dziób) 59
Branka (Ryczące Dwudziestki) 61
Brzegi Nowej Szkocji (Tonam & Synowie) 62
Brzegi Peru /Wielorybnicy/ (Cztery Refy) 63
Bum cyk-cyk (Zejman & Garkumpel) 65
Cały sezon (Zejman & Garkumpel) 69
Chciałem być żeglarzem (Andrzej Korycki) 70
Chłopcy z Botany Bay (Mietek Folk) 71
Chwyć za handszpak (Cztery Refy) 73
Chyba jak ryba (Poszedłem na Dziób) 74
Ciągnij, chociaż mokre plecy (Mechanicy Shanty) 77
Ciągaj fał, Johnny (Stare Dzwony) 78
Ciągnij go, Joe! /Czarna chmura/ (Stare Dzwony) 79
Colombo (Zejman & Garkumpel) 81
Córka rybaka (Wały Jagiellońskie) 82
„Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób) 84
Czas do domu (Krewni i Znajomi Królika) 86
Czas jesieni (Ryczące Dwudziestki) 87
Czemu żeglujesz (Zejman & Garkumpel) 88
Czternastego lutego (Cztery Refy) 91
Cztery piwka (Jurek Porębski) 92
Czy mi będzie dobrze… (Spinakery) 93
Daisy Railley (Przylądek Starej Pieśni) 94
Dalej chłopcy z zapałem… (Wikingowie) 95
Dalej w morze (Ryczące Dwudziestki) 96
Dalej więc (Jabłko Topu Flagsztoka) 97
Digi, digi (Mechanicy Shanty) 99
Do anioła stróża (Stare Dzwony) 100
Dwudziesty czwarty lutego (Stare Dzwony) 102
Dzielny żeglarz Joe (Spinakery) 104
Dzień powrotu (The Bumpers) 105
Dzień sobótki (Krewni i Znajomi Królika) 106
Dzień św. Patryka (Mechanicy Shanty) 107
Dzień wielkich żaglowców (Smugglers) 108
Dziesięć w skali Beauforta (Trzy Korony) 109
Dziesięć w skali Beauforta (niecenzuralne) 110
Dziewczyny z Chile (Cztery Refy) 112
Dziewczyny z Saint Pierre i z Saint Johns (Jurek Porębski) 113
Dziewczyny z Talcahuano (Cztery Refy) 115
Dziki włóczęga (Mechanicy Shanty) 116
Dziwka Molly (Zejman & Garkumpel) 117
Eine Kleine Yacht Musik (Zejman & Garkumpel) 118
Eliza Jane (Mechanicy Shanty) 121
Eliza Lee (Mechanicy Shanty) 122
Emeryt (Ryszard Muzaj, EKT-Gdynia) 124
English Ale (Perły i Łotry Shanghaju) 126
Fajna ferajna (Cztery Refy) 128
Fiddler’s Green (Cztery Refy) 130
Floryda (Mechanicy Shanty) 131
„Flying Dutchman” (Spinakery) 132
Francuzka (Perły i Łotry Shanghaju) 133
Fregata z Packet Line (Packet) 134
Gdy pewnej nocy (Cztery Refy) 135
Gdynia – STOP (Poszedłem na Dziób) 136
Gdyński port (Ryszard Muzaj) 137
Gdzie ta keja (Jurek Porębski) 138
Generał Wolfe (Cztery Refy) 140
Goni bezan za grotem (Spinakery) 142
Goniąc kormorany (Piotr Szczepanik) 143
„Grand Coureur” (Cztery Refy) 144
Grenlandzka opowieść (Cztery Refy) 145
Grenlandzkie łowy (Cztery Refy) 146
Green Horn (Mechanicy Shanty) 148
Grønland (Krewni i Znajomi Królika) 149
Gwiazda z powiatu Down (The Bumpers) 151
Heave away, Santiana (Mechanicy Shanty) 155
Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze (Cztery Refy) 156
Hej, ciągnij Lilly (Mechanicy Shanty) 157
Hej, gardła przepłukać (Cztery Refy) 158
Hej, ho, żagle staw! (Zejman & Garkumpel) 159
Hej, Maringo (Stare Dzwony) 160
Hej, Ty Wisło (Stare Dzwony) 161
Hej, żeglujże żeglarzu (Maryla Rodowicz, Tonam & Synowie, North Cape) 162
Heja hej, brać na gejtawy (Stare Dzwony) 163
„Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty) 164
High Barbaree (Cztery Refy) 165
Historia złego sternika, co nie używał grzebyka (Stara Kuźnia) 166
Hiszpanka z Callao (Mechanicy Shanty) 167
Horror shanty (Andrzej Korycki) 169
Irlandka (Krewni i Znajomi Królika) 172
Irlandzka polka (Orkiestra Samanta) 173
„Irlandzki wędrowiec” (Mechanicy Shanty) 174
Ja stawiam (Cztery Refy, EKT-Gdynia) 177
Jasnowłosa (Tonam & Synowie) 180
Jejku, jejku (Jurek Porębski) 183
Jest taki czas (Mietek Folk) 184
Jeszcze jeden dzień (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni) 185
Już przeminęły jego dni /Samotność rejowca/ 191
Już wypływa statek w morze (Cztery Refy) 192
Kanonier McCarthy (Cztery Refy) 196
Kiedy pirat się napije (Spinakery) 197
Kolęda żeglarska (Zejman & Garkumpel) 200
Koło fortuny (Wodny Patrol) 202
Kołysanie (Broken Fingers Band) 203
Kongo River (Zejman & Garkumpel) 205
Koniec sezonu (Zejman & Garkumpel) 206
Korsarze (Zejman & Garkumpel) 208
„Latający Holender” (Krewni i Znajomi Królika) 211
„Latający Holender” (Tomasz Łangowski) 212
Linia Czarnej Kuli (Mechanicy Shanty) 213
Listopadanka (Zejman & Garkumpel) 214
Lowlands away (Mechanicy Shanty) 216
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Packet) 218
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Ryczące Dwudziestki) 219
Ławice New Foundland (Packet, Smugglers) 222
Majowy dzień (Stara Kuźnia) 224
Mały Jasio (Jabłko Topu Flagsztoka) 226
„Marco Polo” (Mechanicy Shanty) 227
Marsz irlandzki (The Bumpers) 229
Marynarskie portki (Cztery Refy) 232
Marynarz z Botany Bay (Packet) 233
Mazurscy kolumbowie (Zejman & Garkumpel) 235
Mazury nocą (Zejman & Garkumpel) 236
Mechanicy (Mechanicy Shanty) 237
Metoda świeczki (Cztery Refy) 238
Miła (Orkiestra Dni Naszych) 241
Moja łódź tak mała (Stare Dzwony) 244
“Molly Maquires” (Mechanicy Shanty) 245
Monotematyczna piosenka turystyczna (EKT-Gdynia) 247
Morska burza mózgu (Zejman & Garkumpel) 248
Morska nostalgia (Joaśka Neuhoff) 249
Morze, moje morze (EKT-Gdynia) 251
Mój Dublin (Poszedłem na Dziób) 252
Na morzu (Poszedłem na Dziób) 256
Na statku „Calibar” (Cztery Refy) 257
Na szlakach smukłych kliprów 258
Nasza tratwa (Krewni i Znajomi Królika) 259
Ned z irlandzkich gór (Meltrad) 260
Negroszanta (Zejman & Garkumpel) 261
Nie wrócę na morze (Cztery Refy) 262
Niech zabrzmi pieśń (Cztery Refy) 263
Niepoprawny gość (EKT-Gdynia) 265
Niziny Virginii Lowlands (Mechanicy Shanty) 266
Noce na Agulhas (Jurek Porębski) 267
Nocne holowania (Smugglers) 268
North-West Passage (Smugglers) 269
Nowe progi (Ryczące Dwudziestki) 271
O skutecznym rad sposobie na życie 272
Oczekiwanie (Krewni i Znajomi Królika) 274
Od rana nam powiało (Cztery Refy) 275
Opuszczone porty (Spinakery) 278
Ostatni wielki wieloryb (Smugglers) 280
Ostatni żagiel (Spinakery) 281
Packet Ship (Mechanicy Shanty) 282
Pacyfik (Mechanicy Shanty) 283
Paddy i wieloryb (Cztery Refy) 284
Pechowi piraci (Spinakery) 285
Pechowy statek (Wodny Patrol) 286
Perły i Łotry Shanghaju (Perły i Łotry Shanghaju) 287
Pieśń o pannie (Mietek Folk) 288
Pieśń o żelaznym piecyku (Krewni i Znajomi Królika) 289
Pieśń powrotów (Smugglers) 290
Pieśń wielorybników (Perły i Łotry Shanghaju) 291
Pięciu chłopców z „Albatrosa” (wersja oryginalna) 292
Pijmy za chłopców, co wyszli na połów (Cztery Refy) 296
Pijmy za tych co poszli na dno /Lądowy szczur/ (Mechanicy Shanty) 297
Piosenka dla Gdańska (Orkiestra Dni Naszych) 298
Piosenka o szyciu żagli (Zejman & Garkumpel) 299
Piraci (Orkiestra Atlantydy) 301
Piracki bryg (Mechanicy Shanty) 302
Pirat (Orkiestra Dni Naszych) 303
Płyń z nami w rejs (Cztery Refy) 304
Płyńmy tam, gdzie Kuba (Stare Dzwony) 305
Po co mi to było (EKT-Gdynia) 306
Początkującego żeglarza pieśń radosna (EKT-Gdynia) 308
Poczekaj jak ci zmienią hals /Bulaj/ 309
Podaj mi banjo (Perły i Łotry Shanghaju) 315
Połów (Krewni i Znajomi Królika) 317
Pora w morze nam (Zejman & Garkumpel) 318
Poszedłem na dziób (Poszedłem na Dziób) 321
Pożegnalny ton (Mechanicy Shanty) 324
Pożegnania (Orkiestra Atlantydy) 325
Pożegnanie Liverpoolu (Cztery Refy) 326
Północny wieje wiatr (Wikingowie) 327
Przestroga (Zejman & Garkumpel) 331
Przyjaciółka żeglarzy (Spinakery) 333
Ratcliffe Highway (Cztery Refy) 336
Raz, dwa, trzy, cztery! (Orkiestra Dni Naszych) 337
Razem chłopcy ciągać fały (North Cape) 338
Rejs drugiej floty (Mietek Folk) 339
Roll „Alabama” (Mechanicy Shanty) 340
Roller-Bowler (Stare Dzwony) 341
„Saint Mary” (Mechanicy Shanty) 344
Sally Brown (Stare Dzwony) 345
„Samantha” (Zejman & Garkumpel) 346
Samotny okręt (Poszedłem na Dziób) 347
Samotny żeglarz (Ryczące Dwudziestki) 348
Shady Grove (Przylądek Starej Pieśni) 350
Shallow Brown (Joaśka Neuhoff) 351
„Shannon” i „Chesapeake” (Cztery Refy) 352
Słodka Jane (Mechanicy Shanty) 356
Słona dusza (Ryczące Dwudziestki) 357
Spity Gonzales (Jurek Porębski i Bluska) 358
Spotkaj się z żaglem (EKT-Gdynia) 359
Stara latarnia (Mechanicy Shanty) 360
Stara Maui (Ryczące Dwudziestki, Mechanicy Shanty) 361
Stare Swansea Town raz jeszcze (Mechanicy Shanty) 362
Stary bryg /Statek widmo/ (Czerwone Gitary) 365
Stary Joe (Zejman & Garkumpel) 366
Stary Johnny (Orkiestra Samanta) 367
Stary ląd (Perły i Łotry Shanghaju) 368
Stary Olgierd (Wikingowie) 369
Stary wrak (Mechanicy Shanty) 371
Sto mórz (Poszedłem na Dziób) 373
Sto pierwszy toast za zdrowie morza 374
Swanee River (Poszedłem na Dziób) 376
Szanta Agnieszki (Z Końca Listy) 379
Szanta cygańska (Zejman & Garkumpel) 380
Szanta dziewicy (Zejman & Garkumpel) 381
Szanta kojowa (Powód Osobisty) 383
Szanta oliwska (Cztery Refy) 384
Szanta Śląska (Stare Dzwony) 385
Szanteczka dla dziecka (Zejman & Garkumpel) 386
Szczęśliwy powrót (Packet) 387
Szczur (Orkiestra Dni Naszych) 388
Szczury z packetów (Jolly Roger) 389
Sześć błota stóp (Mechanicy Shanty) 392
Sześćset mil (Mechanicy Shanty) 393
Szkocka ślicznotka (Packet) 395
Szkuner „I’m Alone” (Smugglers) 396
Śmiały harpunnik (Cztery Refy, Stare Dzwony) 399
Świat się kiwa! (Spinakery) 400
„Święty Patryk” (Sekstans) 401
Taniec wołka zbożowego (Joaśka Neuhoff) 402
Tańcowanie (Krewni i Znajomi Królika) 403
Tam, gdzie Ty (Ryczące Dwudziestki) 404
Tawerna „Pod Dorodną Flądrą” (Broken Fingers Band, Waldek Mieczkowski) 405
Tawerna „Pod Pijaną Zgrają” 406
Tiddy High-O! (Cztery Refy) 407
Toasty żeglarskie (Cztery Refy) 409
Tom Bowling (Zejman & Garkumpel) 410
Trynidad (Perły i Łotry Shanghaju) 411
„Umbriaga” (Ryczące Dwudziestki) 417
W górę raz, hej ciągnąć tam 418
W górę szmaty (Stare Dzwony, Wind Rose) 420
W nieruchomym złotym oceanie 422
W stylu Liverpool (Packet) 423
Wesoły wiatr (Cztery Refy) 424
Wieczór (Zejman & Garkumpel) 426
Więcej żagli (Stare Dzwony) 430
Wodny Patrol (Wodny Patrol) 432
Wracamy z morza (Cztery Refy) 433
Wreszcie płynę (EKT-Gdynia) 434
Wspaniałe żeglowanie (Spinakery) 435
Wspomnienia (Poszedłem na Dziób) 436
Wspomnienie (Orkiestra Samanta) 437
Wypijmy za morze (Wikingowie) 439
Zabierz nas na ląd (Cztery Refy) 444
Zachodźże słoneczko! (Spinakery) 445
Zażaglenie do losu (Zejman & Garkumpel) 446
Złota Arka (Packet, The Pioruners, Smugglers) 447
Złoto dla zuchwałych (Mietek Folk) 448
Zwycięstwo „Cezara” (Cztery Refy) 451
Żeglarski czardasz (EKT-Gdynia) 452
Żeglarski los (Cztery Refy) 453
Żeglarze (Orkiestra Dni Naszych) 454
Żeglarze portowi (Spinakery) 455
Żegluj łajbo ma (Orkiestra Samanta) 456
Żegluj, żegluj (Mechanicy Shanty) 457
Żegnajcie nam dziś (Packet) 458
Żółte dziewczyny (Perły i Łotry Shanghaju) 459
Życzenia (Poszedłem na Dziób) 460
mAm
(<O>)
[V]
zXk
zXk
.
zXk .
/{.
zOk .}\
#.
,IOL, .#
~^PPPVPPP^~
'~'
///isza.
„
„Bluenose”, dzielne imię Twe 56
„Bounty” to był packet ship 282
„Byker Hill” and „Walker Shore” 67
„Cutty Sark” - tyś najszybsza na morzu 84
„Pod Sztokfiszem” parę dni 312
„Pogoria” Brava! Ahoj! 316
„Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy - O!” 352
A
A – jak Atlantyk, co trzeba go przejść 25
A „Umbriaga” wciąż gna 417
A bosman tylko rozpiął płaszcz 181
A bosman tylko zapiął płaszcz 109, 110
A gdy roztańczy znów się biel z błękitem 69
A kiedy byłem mały brzdąc 78
A metodę taką miał 238
A my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew 235
A my, jak ptaki, pod skrzydłami nieba 21
A na razie wokół mnie 347
A nasz Pan dał nam miód, żeby nam osłodzić czas 362
A niech to wszyscy diabli porwą! 405
A ten kto z nami nie chce dalej pić 409
A Ty ciąg, brachu ciąg 22
A w butach mi chlupie Atlantyk 203
A w miasteczku, gdzie domy mają dachy spadziste 42
A wiatr jest chyba zawiany 248
A więc kochani - szmaty w dół 206
A więc krzycz: O-ho-ho! 399
A więc śpiewam: „Żegnaj Carling Ford 148
A więc żegnaj mi, kochana ma! 326
A woda się śmiała za burtami 47
A z kutra morze mikser zrobiło, że ach! 210
A żeby żagiel był dobrze uszyty 299
Ach, jak przyjemnie 24
Ach, piękna, smukła jak kliper 52
Ach, wieje wiatr! 400
Ach, zajadaj mój kolego 197
Admirał Vernon grog 370
A-hu, ej-ho i nie puść go! 122
Andrew Rose, brytyjski żeglarz 28
Aniele - stróżu mój 100
Anioły, żywioły, diabły i co tam jeszcze 30
A-way, uwierz Stary 48
Away, w górę hej! 153
B
Babaram'bu to cud królewna 33
Baby, ach te baby 35
Baksztagiem pruł nasz „I'm Alone” 396
Beztroski chłopcze z Liverpool 222
Będąc jeszcze młodym chwatem 355
Będąc w domu nieraz sam 357
Białej mewy krzyk ucho pieścił mi 151
Biały słoń, biały słoń 54
Biały szkielet na czarnej banderze 302
Biedna Daisy Railley wie, kocham tylko ją 94
Biorę swój biały wór, co go mam od stu lat 182
Bo ja kocham tylko Meg 362
Bo my jesteśmy żeglarze portowi 455
Bo nasz „Święty Patryk” z wszystkich walił dział 401
Bo przy naszym ognisku postukują butelki 276
Boję się nieba w Twoich oczach 322
Brać się chłopcy, brać, a żywo! 205
Brnę przez kry na zachód od Davisa zimnych wrót 269
Bum cyk-cyk i rata-rata 65
Bye Liverpool, Bye! 66
Bye, Bye, Liverpool, Bye! 66
Byle dalej i dalej, i dalej 68
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok 246
Był wiek XVII, rok dwudziesty siódmy 384
Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni 116
Byłem kukiem na morzu, byłem także bosmanem 115
Było to w maju, słonko skwierczało 75
C
Cała jej twarz pomarszczona 364
Chcemy wam wyśpiewać tych kilka historii 39
Chciałem być żeglarzem, ale wziął mnie strach 70
Chociaż wicher rwie nam żagle 127
Choć się fala pieni wkrąg 377
Cholerne Morze, Ty znów zwodzisz mnie 72
Chwyć go i pociągnij ile sił 160
Chwyć za handszpak i pchaj go 73
Chyba dobrze wiesz już, jaką z dróg 324
Chyba jak ryba, wiedzie jak śledzie 74
Chyba mnie podpuścił czart 306
Ciagle mrok i deszcz i wiatr 397
Ciało Johna Browna owinięte w płótno 76
Ciągaj bulinę, bo w Liverpoolu pannę mam 64
Ciągaj bulinę, tę linę ciąg, ho! 64
Ciągaj fał, Johnny! O, wybieraj go! 78
Ciągaj go, no ciągaj go! 338
Ciągle w dół, tam gdzie się bielą kończy mapa 201
Ciągnij pomalutku, aż do skutku 80
Ciągnij, chociaż mokre plecy 77
Ciepła krew poleje się strugami 55
Co dzień szesnaście ton 391
Co roku w noc sobótki, na Świętego Jana 106
Co się zdarzyło jeden raz, nie uwierzycie mi 80
Co to za bryg, co goni, hen za nami? 302
Co tu zrobić, kiedy długie są wieczory? 386
Co zrobić z tym zawianym Jankiem? 101
Córko rybaka, Mazura z Mazur 82
Cóż to za okręt nad okręty 285
Czarna praca bez nadziei 376
Czarne skały w morzu tkwią 141
Czarnej Kuli już minął czas 213
Czarny okręt na nim śmierci znaki 85
Czas do domu, czas! 86
Czasami, gdy mam chandrę i jestem sam 53
Cześć panienki 90
Czterdzieści lat przez cały świat, pamiętam jednak ją 209
Czternastego lutego pożegnaliśmy ląd 91
Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet 92
Czy byłeś kiedyś tam nad Kongo River? 205
Czy chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej? 257
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak 177
Czy mi będzie dobrze, czy mi będzie źle 93
Czy pamiętasz jak w Quebec 395
Czy pamiętasz stary szkuner trójmasztowy 366
Czy powrócą na morze stare, smukłe żaglowce 334
Czy w martwej ciszy, czy w sztormie 264
D
Dalej chłopcy z zapałem 95
Dalej chłopcy, rwijmy fały 167
Dalej psubraty brać się do lin 66
Dalej rwij synu z siłą setki lin 368
Dalej w dół - stara krypo kiwaj się! 447
Dalej więc, nalej więc, śpiewajmy wraz 438
Dalej więc, płyńmy tam 97
Dalej żywo, razem pchajmy 112
Dalej, chłopcy, ciągnąć fały 166
Dalej, w morze wyruszamy 96
Daleko za rufą pozostał mój dom 360
Dali mi prowadzić okręt typu „Mak” 38
Dla niej, czy sztorm na Dogger Bank 134
Dlaczego, Cutty Sark, gdy mam Ciebie w ramionach 84
Dni mijały z wolna, czas wlókł się niczym żółw 323
Do Amsterdamu zawinąć choć raz... 27
Do Bantry Bay, do kochanej mej 50
Do kabestanu chłopcy wraz 193
Do portu przybił statek nasz 121
Do tawerny „Pod Pijaną Zgrają” 406
Do Władka jak z płatka trafiliśmy w mig 74
Dobrą lecz krótką pamięć mam 113
Doodle let me go, me go, doodle let me go! 459
Drżą palmy wysmukłe, z południa dmie wiatr 208
Drżysz jeszcze, oczy zamglone 322
Dupy daj, dupy daj moja mała 170
Dzielna Szkotko, piękna Szkotko! 395
Dzień dobry Wam, serdecznie Was witamy 455
Dzień gaśnie w szarej mgle 143
Dzień kolejny minął, pora snu 87
Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee 37
Dziś odwiedziła mnie nostalgia 270
E
Ech Hawaje, ech Hawaje 154
Ech, zdechły losie - co noc powtarza 380
Ej, Omega, biełaja Omega 440
Emma, Emma pozwól mi 125
F
Fajna ferajna nas tam szła 128, 129
Fregata zwana „Chesapeake” z Bostonu wyszła dziś 352
G
Gadał jeden dziad i drugi dziad 259
Gdy „Kangur” ruszał z Bristol Town 195
Gdy brzegiem rzeki skoro świt sunąłem w siną dal 459
Gdy byłem chłopcem, matka mi dawała dobre rady 342
Gdy byłem małym chłopcem marzyłem, by na morze iść 120
Gdy Ci forsy brak, a życia dość 142
Gdy Ci krawat ściska szyję tak jak stryczek 359
Gdy do brzegów Chile dojdziemy już 112
Gdy do wora spakowałem już 173
Gdy jako młody chłopak pożegnałem Anglii brzeg 31
Gdy księżyc świecił na niebie do Ciebie 82
Gdy na morzu dycha wiała 321
Gdy na morzu skwar i sztil 424
Gdy na zimne wody Baffin Bay 223
Gdy nad gdyńskim portem zaświeci nam słońce 137
Gdy pewnej nocy nadszedł sztorm 135
Gdy pierwszy raz ujrzałem ją tu 418
Gdy po dwóch dobach wylazłem z koi 398
Gdy przed dziobem wyłonił się Belfast 52
Gdy przepiłem całą forsę i nie miałem z czego żyć 67
Gdy raz się włóczyłem po Ratcliffe Highway 336
Gdy ruszyliśmy na morze, było nam już coraz gorzej 332
Gdy rzuciłem swój wór na zamarznięty dek 444
Gdy seksu tyle masz co dekiel od kanistra 272
Gdy się zaczął ten pechowy rejs 179
Gdy słońce rusza, hen, na drugi brzeg 268
Gdy szedłem kiedyś rano 341
Gdy ucichł już ostatni wiew 181
Gdy w Nowym Jorku wstawał świt 107
Gdy w piątek rano żegnaliśmy ląd 377
Gdy wieczorem sobie pójdę nad jeziora brzeg 186
Gdy wokół siądziecie za stołem, by pić 43
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool 262
Gdy wychodziłem w morze 450
Gdy wypływał z portu stary bryg 365
Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział 138
Gdyś pierwszy raz płynął w daleki rejs 304
Gdzie panny chętne, tam piękny kraj 131
Gdzie sosnom wiatr gnie ramiona 364
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? 138
Gdzie Ty, chłopie, miałeś oczy 265
Gdzie za sztormem huczy sztorm 289
Gdzieś daleko Ameryka 235
Gdzieś na wielkiej wyspie, co z piractwa słynie 303
Gdzieś od rzeki w dół, tam gdzie London Street 61
Gdzieś tam na morzu, gdzie słońca już nie ma 256
Gdzieś w krainie skutej lodem 355
Gdzieś, w nieznanym porcie 436
Generał Taylor miał swój dzień 139
Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr 457
Goni bezan za grotem 142
Gotowe łodzie i wszystko jest klar 428
Gówniarzem byłem wtedy, gdy 254
H
Halaba-luby-ley, halaba-luby-loby-ley! 152
Heave away, Santiano! 155
Hej „Samantha”, hej „Samantha” 346
Hej barmanie! Jeszcze nalej! 355
Hej ho żegluj łajbo ma 456
Hej Ty, Gruby, nalej jeszcze raz! 150
Hej w Szczecinie, przy Wałach Chrobrego 170
Hej! W górę szkło i flacha w dół 394
Hej, bracia żeglarze, posłuchajcie historii 83
Hej, chłopcy wraz, ciągnijcie za ten fał 59
Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze! 156
Hej, ciągnij Lilly, małą Lilly 157
Hej, dolej jeszcze tęgi łyk 127
Hej, gardła przepłukać i wrzasnąć co sił 158
Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie! 342
Hej, hej, w górę zady 388
Hej, hej, wczesnym rankiem! 101
Hej, heja, ho! 166
Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni” 365
Hej, ho, dobrze szło 379
Hej, ho, w górę szkło 419
Hej, ho, żagle staw! 159
Hej, jak się zabawimy 442
Hej, Johnnie Walker, dla bezdomnych dom! 319
Hej, kroplę „Krwi Nelsona” 447
Hej, Maringo, żegnaj nam! 160
Hej, me Bałtyckie Morze 251
Hej, niezły z Ciebie roller! 341
Hej, piątek był, gdym na morze szedł 378
Hej, płyńmy z prądem rzeki tam, gdzie Liverpool 155
Hej, popłynąłbym tak kiedyś 192
Hej, poprzez blok i potem a-ha! 341
Hej, posłuchaj opowieści 321
Hej, ruszajmy w rejs 363
Hej, Stary, spójrz - ta czarna chmura rośnie w dali 79
Hej, Ty Wisło, modra rzeko 161
Hej, w dół, tam gdzie Floryda! 131
Hej, wielorybnicy, nam wichrów i burz 63
Hej, znowu zmyło coś 283
Hej, żeglujże, żeglarzu 162
Heja, hej! Brać na gejtawy, o...! 163
Hej-ahoj! Żeglarski los! 453
Hej-ho, ciągnij go 370
Hen po portach i po morzach 189
Hen, w dalekim Honolulu 33
Hey, haul-away, ciągnij go Joe! 79
Historii tej, już od wielu lat 145
Ho-o-aj-ho! W butelce rum! 294
Hoorray! Me yellow gals, doodle let me go! 459
Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki! 382
Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! 209
I
I chwyciliśmy lance, pchnęliśmy lance 223
I do przodu się rwał przez fale nasz ship 174
I ja też będę piratem 303
I lej do gardła, lej 103
I ona taka w tej białej sukience 53
I raz ona jego, a potem on ją 241
I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny 168
I tylko złoto... złoto, złoto... złoto 301
I znowu pokład się pod nogą kiwa 400
I znowu port, i znowu w rejs 438
I znów się w sztormach poniewieram 405
I! Wybieraj go! Ciągnij go! 60
I... Dopadnę go w porcie, dopadnę go 423
I... Tańcz, tańcz, tańcz z nami i Ty 403
Irlandii brzeg porzucić przyszło dziś 414
Istny cud, że nie śpimy gdzieś na dnie 175
J
Ja stawiam! 177
Jak „Lwów” stary, zapomniany 221
Jak duchy tu przybyły, żagli pełen cały świat 108
Jak Jo jechał do Gliwic 385
Jak można się nudzić 24
Jakże ja mam żeglować 162
Jane, Jane, chodź przytul się 356
Janka kieckę kusą ma, kieckę kusą ma 209
Jeden jest w życiu cel przed każdym z nas 230
Jedna panna sterowała 412
Jego Bogiem wiatr był zawsze 46
Jego dni policzone były już 325
Jejku, jejku, no mówię wam 183
Jest gdzieś na pewno tawerna 277
Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam 26
Jest port wielki jak świat, marynarze w nim mrą 26
Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem 184
Jestem duchem oceanów 211
Jestem tylko pokładowym szczurem 388
Jeszcze jeden dzień 185
Jeszcze nas przechodzi dreszcz 206
Jeszcze raz, pijmy grog 229
Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy 452
Jeśli jedziesz do Gdyni, weź mnie 136
Jęczą liny stalowe na bębnach 267
John Kanaka-naka, tullai-hej! 187
Jonasz! Jonasz! 189
Jupijaj ej, jupijaj o 448
Jutro popłyniemy daleko 190
Już dawno od morskiej wody burty ściemniały 363
Już musimy wstać, by popłynął tran 291
Już nad Hornem zapada noc 71
Już nie wrócę na morze 116
Już od Valparaiso wiał nam w mordę wiatr 441
Już przeminęły jego dni 191
Już wracamy, marynarze, na tym naszym cytryniarzu 335
Już wypływa statek w morze 192
Już zakończył życie swe 371
K
Kanonier McCarthy to bitny był chłop 196
Kapitanie - lubisz butlę brandy 354
Kapitanie, ląd po zawietrznej! 45
Kapitanie, powiedz nam 307
Każdy dzień myślałem o tym 136
Każdy z nas wpisany ma ten dzień 431
Key-key-key-key, Eki Dumah! 119
Kiedy „Alabamy” kil już legł 340
Kiedy biorę w dłonie skrzypki swe 173
Kiedy dopłyniemy, wkrótce przekonamy się 383
Kiedy fały o maszt grają 437
Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa Cię boli 403
Kiedy jacht nie wraca znów 417
Kiedy morze burzy swój spokojny sen 317
Kiedy na morze wyrusza Cygan 380
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem 406
Kiedy pirat się napije 197
Kiedy pirat się obudzi 65
Kiedy port mój odwiedzisz 427
Kiedy stary Johnny na rejs pakę zbierał 367
Kiedy szedłem w dół przez Holly Road 229
Kiedy szliśmy przez Pacyfik 283
Kiedy w knajpie „Pod Kotwicą” 311
Kiedy w porcie znowu wejdę na mej łajby dek 243
Kiedy w sercu pusto, źle - grzbiety fal dokoła 452
Kiedy wiosna spruje wreszcie zimy biały szal 435
Kiedy zobaczyłem żagli śnieżną biel 93
Kiedyś jeszcze powrócę tu znów 72
Kiedyś tak jak zwykle, gdy się kończył dzień 445
Knaguj, knaguj co się da 198
Kochałem dziewczynę z dalekich wysp 273
Kochanie szota wybierz mi 199
Kolejny dzień na morzu 105
Kołysał nas zachodni wiatr 109, 110
Kołysanie, kołysanie 203
Kończy się już rejs parszywy 338
Kotwicę mokrą zawieśmy u burt 137
Kręć się, kręć, wrzeciono 39
Królewskie dwa żaglowce opuściły Anglii brzeg 165
Kto mnie weźmie na łódkę 308
Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan 391
Ktoś powiedział: Trzymaj się wiatru 348
Który z Holendrów najlepiej się bił? 171
Kup pół chleba i pół masła 449
Kupiłem sobie za dwa dolary 51
L
Latający Holender 212
Lecz przecież - znów w żagle wiatr 373
Lepiej było w domu spać 306
Leżysz wtulona w ramię 124
Liczę dni, wolno płynie czas 105
Liść z nieba wiatr do portu niesie 214
Liverpool moim domem był 462
Lord Nelson dobrze poznał choroby morskiej smak 433
Lowlands! Daleki jest mój kraj! 215
Ł
Łaj dżigi-dżigi i kolaską w dal 123
Łajała mnie dziewczyna, że dłużej nie wytrzyma 34
Łam daj daba-daj! 248
Łkaliśmy wszyscy żegnając Cię bracie 76
M
Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a 384
Magda, Magda, czemuś raz nie posłuchała 169
Mała knajpa w starym porcie 126
Mały Jasio mały statek miał 226
Mam ci-pe...łną marzeń główkę 381
Mam dziewczynę - cudo dziewczyna! 288
Margot lubi, ech, biri-bi 228
Marynarz w dzień się bawi 231
Marynarze ze wszystkich mórz 132
Marzyło się wtedy, oj marzyło 113
Maszt z zielonego drzewa 372
Mewy, białe mewy, wiatrem rzeźbione z pian 239
Miał wytartą kurtkę szarą - żeglarz Joe! 104
Miała bladą, jak Madonna, twarz 117
Miałem wtedy, ech, szesnaście lat 148
Modra rzeko... 161
Mogę kopać tu dalej 20
Moja łódź tak mała 244
Morowa marynarska wiara 231
Morza i oceany grzmią 324
Morze chyba wściekło się 96
Morze, morze we mnie jest 357
Mozolny, twardy i trudny jest 361
Możesz sobie pomarzyć 336
Móc nie słuchać cudzych rad 68
Mój kumpel dzisiaj do mnie rzekł 187
Mówią o nim Dan Malone 98
My staliśmy na brzegu, a on odpływał stąd 461
N
Na jeziorze wielkie fale 38
Na Kubę gnać przyszła pora znów 305
Na moim Kormoranie wygodne żeglowanie 207
Na morze nie wrócę, o nie! 262
Na morze wszak uciekłem przed głodem 188
Na morzu szalał wściekły sztorm 448
Na nieznane wody gdzieś 295
Na Nizinach Ziemi Lowlands, Lowlands Low 266
Na pokładzie od rana 58
Na północnym krańcu Rotterdam 97
Na przystani ją poznałem 265
Na Sargassowym Morzu tkwią okręty 44
Na skiprowych szlakach marzeń 446
Na szlakach smukłych kliprów porywisty wieje wiatr 258
Na tańcach ją poznałem, długowłosą blond 180
Na tych mokrych dechach pływam ciągle sam 383
Na wielkim okręcie 54
Nad morzem stał mej matki dom 152
Nadszedł wreszcie czas, by ruszyć tyłek swój 202
Najcwańsze dziewczę, jakie znam 111
Największy z wszystkich wielorybnik 369
Nalej! - Way-hey! Załatwię go! 423
Nasz „Cezar” dumnie fale pruł 451
Nasz „Diament” prawie gotów już 399
Nasz „Marco Polo” to dzielny ship 227
Nasz Stary przeklinając całą noc na mostku stał 86
Nazywam się Mathew Anderson 234
Nie będę się włóczył 111
Nie lubię, nie lubię wracać 176
Nie ma, jak po przejściu ciężkiej trasy 247
Nie przejmuj się jednak bracie 304
Nie przeklinaj nas za Twe smutne, szare fale 374
Nie śpiewajcie mi ludzie o morzu 249
Nie uwierzymy i spełnimy znów kolejny dzban 23
Nie wiedzą głupie baby 34
Nie wierzcie mu, nie wierzcie mu 339
Nie wrócę na Itakę 176
Nie zawsze przecież bywa sztorm 349
Niech bandera nam powiewa 49
Niech kufel krąży z rąk do rąk 409
Niech wieje wiatr co sił 415
Niech z wiatrem przez morza popłyną na fali 115
Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń 263
Niech znów wiatry nam zawieją 460
Niedaleko Dover, pośród wzgórz i skał 436
Niejeden już zwiedziłem bar 94
No i śpiewam starą szantę 278
No może za dużo coś wczoraj zjadło 75
No ruszcie się chłopy, wyłaźcie na dek 210
No, bo ja jestem taka mała 390
Noce na oceanie 267
O
O jak boleśnie los się wije 376
O jasny gwint! - W morze znowu trza wyjść 252
O krew, o krew 367
O Missouri, Ty wielka rzeko! 353
O Panie, czemu w ziemi tkwię 20
O Shallow Brown w czarnej godzinie 351
O! Eliza, Eliza Jane 121
O, Bosman nie lubi kanaka 119
O, Paddy Maloney w Irlandii gdzieś żył 284
O, udźwignij! 261
O, wracać nam trzeba do Bristol Town 407
O, żegnaj stary porcie Bristol 194
Oceany, żaglowce i Cape Hornu manowce 276
Och, powiedz, czyś słyszał, co Stary dziś rzekł? 458
Och, zwą mnie Hanging Johnny 153
Ociepliło się, spłynęła kra 117
Od Bantry Bay aż do Derry Quay 151
Od dzieciństwa chciałem pływać 185
Od rana nam powiało, przed nami ciężka noc 275
Od Tamizy, aż po Sydney 339
Oh, znów nas gna do New York Town 123
O-ho-ho, przechyły i przechyły 329
Oj, gapią się żeglarze 207
Ojcze rzek, kto bieg twój zmierzy? 353
Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie 55
Okręt w rejsie od pół roku 35
Opłyń ten świat dookoła 290
Opowiadaj, na trawersie Hel! 320
Opuszczone porty po sezonie 278
Ostatni promień słońca w fali kąpie się 325
Oto jak trzeba żagle szyć 90
Oto słowa opowieści 419
P
Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic 163
Pająk smutku sieci swe rozkłada 87
Pamiętam dzień kiedy z Bantry Bay 50
Pamiętam ten słoneczny dzień 198
Pamiętam tę noc, gdy szalał sztorm 297
Parę godzin pozostało 295
Parszywy los nas rzucił na stary statek ten 408
Patrz, patrz, pada trup 132
Pewnej letniej niedzieli przystanąłem na kei 456
Pewnie Stary nie dasz wiary 48
Piekielne słońce pot wyciska, lina skórę zdziera 411
Pierwszy narzekać zaczął mały, zwykły bulaj 309
Pierwszy raz przy pełnym takielunku 329
Piękna była pogoda, czas wypłynąć na morze 286
Piękne są wakacje, wkoło woda chlupie 220
Piękny i dumny statek nasz 415
Piętnastu chłopa na „Umrzyka Skrzyni” 294
Pijmy za chłopców, co wyszli na połów 296
Piwko w kufelku nie może długo stać 247
Płynę sobie żaglówką, niech mnie dziś ktoś wkurzy 220
Płynęła sobie plama ropy wolno w dół rzeki 382
Płyniemy pełnym wiatrem 37
Płyń! Niech dziób nasz rozbija fale 49
Płyń, Stary, płyń, niech wiatry Ci sprzyjają 461
Płyńmy tam, gdzie Kuba! 305
Płyńmy w dół, do starej Maui, już czas 361
Pływanie to nie taka trudna sprawa 308
Po rufie, niczym lew ponury, krąży ktoś 416
Po wachcie kiedyś, gdym zszedł w dół 218
Pociągnijmy z flaszy łyk 424
Poczekaj Mały, jak Ci zaraz zmienią hals 309
Pod żaglami „Grażyny” 313
Pod żaglami „Zawiszy” 314
Podeprzyj bracie ciężki łeb 40
Pokład pod stopą trzeszczy 42
Ponoć pierwszy facet, który jacht ten miał 178
Popatrz, morze wzywa Cię w kolejny długi rejs 118
Poprzez morza, oceany 316
Poprzez wielki ocean, poprzez burzę i sztorm 443
Port - to jest poezja 319
Port Bristol został gdzieś we mgle 242
Port Gdynia został gdzieś we mgle 320
Porwali mnie za młodu, gdym szczeniakiem jeszcze był 301
Porzucić przyszło dziś 414
Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie 449
Posłuchaj żeglarzu, nim ruszysz na szlak 212
Posłuchajcie ludzie mojej opowieści 331
Posłuchajcie opowieści 166
Posłuchajcie tej historii, którą dziś opowiem wam 260
Posłuchajcie tej krótkiej historii 337
Postawcie choć wino, bo gardeł nam brak 277
Powiał dobry wiatr 274
Powiedz Miła, gdzie Twój dom 172
Powiedział kiedyś nam stary Jim 59
Powiedziałeś, że jeśli popłynę 182
Powrócą klipry na swój stary, zapomniany szlak 258
Pożegnać czas przyjaciół, których w drogę 271
Północny wieje wiatr 327
Prostą piosenkę zaśpiewać mam potrzebę 454
Przed laty przewoźnikiem byłem 194
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak 27
Przekwitły żagle wieczorną ciszą 426
Przepłynąłem wiele mórz, przepłynąłem tysiąc rzek 255
Przepuściłem znów całą forsę swą 167
Przestrogę dziś Ci daję 233
Przez samotny życia szlak 347
Przy kołysce dobra wróżka tak mi wyśpiewała 106
Przyjaciółko żeglarzy, o Tobie każdy marzy 333
Przypłynął statek do Bordeaux 41
Przypłynęli raz do portu marynarze 292
Pump ship, packet ship 282
R
Ragi daga dudam dudam dudam 211
Ranzo, Ranzo Ray, hurray! 335
Raz cudne dziewczę w Saint Malo na targu ryb ujrzałem 133
Raz kolejny wiódł mnie szlak 393
Raz pewien student, fajny chłop 199
Raz pewien żeglarz w Mikołajkach 279
Raz! Dwa! Trzy! 174
Raz, dwa, trzy, cztery 337
Razem chłopcy ciągać fały 338
Razem chłopcy, hej! 144
Razem! - W górę szkło! 135
Razem, hej, rig-a-jig i pociągnij w dół 122
Razem, way hey, Stormy! 139
Razem, wey-heya-hey, hurra-o...! 213
Rejs szedł normalnie, trochę kiwało 398
Rejsem rządzi niewiadome 226
Rock & roll'a, a w jego rytm nawet fale szły 178
Roll, „Alabama”, roll! 340
Roluj! Roluj! 131
Rozwiane włosy, Twa smutna twarz 404
Rzućmy razem sieć przy „Saint Mary”... 344
S
Sally Brown, jasna Mulatka 345
Sam Neptun śpiewał szanty 396
Serwus Panie Chief, serwus Panie Chief 349
Setki mil, a każdy dzień 274
Sezon zaczął się już, co robimy jeszcze tu? 146
Shady Grove, kocham ją 350
Shallow, Shallow Brown 351
Sie masz, witam Cię, piękną sprawę mam 253
Siedzę sobie tu przy maszcie od stu lat 390
Siedzieliśmy „Pod Jodłą” i dobrze nam się wiodło 310
Skipper Jan Rebec! 171
Słońce już zachodzi, a ptaki skryły się 62
Słów tej pieśni wysłuchaj brachu 287
Spity Gonzales - jak bez obstawy iść na szlak? 358
Spróbuj chociaż raz north-westowe przejście zdobyć 269
Stary Joe, kochany Stary Joe 366
Stary ląd za horyzontem znikł 368
Stary okręt z mgły wynurza się 330
Stary Olgierd Men! 369
Stary port się powoli układał do snu 130
Stoję w porcie kopcąc fajkę 154
Störtebeker i ojciec Michael 375
Stra...ciłem kurs troszkę, dok w dali mi znikł 423
Strzeliło już morze do nieba żaglami 88
Szanty wszyscy w koło znają 437
Szarpnijcie go chłopcy z całych sił 281
Szczęśliwy żywot wiodłem 195
Szczur kończy gulasz mdły 240
Szczury z Packetów, tak nas zwą 389
Sześć błota stóp, sześć błota stóp 392
Szliśmy we czterech, jasny gwint! 128, 129
Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś 387
Ś
Świat cały usnął pod śniegu żaglem 200
Świat nabił nas w butelkę 312
T
Ta historia, co wam powiem, jest całkiem prawdziwa 89
Ta mała z Meksyku chodziła w staniku 157
Ta pierwsza morska podróż do Australii! 19
Tak nam jezior było mało 440
Tak oddana nie jest żadna dziewczyna 243
Taki był od wiatrów stu ogorzały 47
Tam gdzieś czeka na nas znów 371
Tam jest mój dom 404
Tam pod nordowej fali bryzg 219
Tam posłuchajcie Wy... 412
Tam, gdzie słońca zwykle brak 245
Tamtą zimę wciąż pamiętam, już nie ważne który rok 431
Tańczy ogień z wodą wysokim płomieniem 236
Tato mój w Świnoujściu żył 238
Tej nocy śniłem dziwny sen 215
Ten nie zna życia, kto nie służył w Marynarce 421
Teraz możemy gnać nawet na Horn 73
Teraz wiem, że nigdy już nie skusi mnie ocean 29
Tiddy High-O, aj High! 407
To był sztorm, lało chyba ze sto dni 175
To był sztorm, wiało chyba ze sto dni 397
To chyba był majowy dzień 224
To dwudziesty czwarty był lutego 102
To mój ostatni śpiew, ostatnie wyznanie 280
To najszybszy kliper jaki znam 122
To okręt krwawej braci 85
To Patryka dzień, Patryka dzień 107
To piracki okręt płynie 285
To spotkaj się z wodą 359
To szczera prawda, mówię wam 23
To Wodny Patrol jest zawsze tam, gdzie Ty 432
To wszystko było - minęło 124
To wtedy żegluj, żegluj, żegluj jak cholera 272
Tom Bowling leży złamany jak statku wrak 410
Trójka wiała, jacht przy kei stał 169
Trudno nam dziś w to uwierzyć 28
Trwaj więc kolędo, trwaj 200
Tullai-hej, oh, tullai-hej! 187
Ty jesteś w trupa spity, Gonzales 358
Ty nie jesteś kliprem sławnym 346
Tyle lat już minęło, że dziś 413
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter 130
Tysiące mil za nami 389
Tysiące mil za sobą mam 414
Tysiące strof piękno Twe już zna 264
U
Uderz w bęben już, bo nadszedł mój czas 392
Uderz w dzwon, Second Mate 416
Ukrop z nieba leje się 225
Uśnij już, oczka zmruż 204
W
W ciszy zachodu, gdy niebo tnie gęsi krzyk 290
W cuchnącej norze rzeczy rzuciłem wór 183
W dół bałtyckich cieśnin 164
W dół od rzeki, poprzez London Street 328
W Dublinie mój dom jest i dziewczyna ma 252
W górę raz, hej! ciągnąć tam 418
W górę szkło i pij na chwałę 126
W górę szmaty ciąg - Jolly! 420
W górę, w dół i razem, hej! 123
W grudniowy płaszcz okryta śmierć 246
W kilwaterze księżyca 300
W majowy dzień los rzucił mnie 29
W marzeniach mam nocy tamtej sen 216
W morze iść trzeba dziś, wesoło nam jest 25
W nieruchomym złotym oceanie 422
W pewnym klubie, z tych jakie lubię 287
W pewnym porcie, już sam nie wiem gdzie 150
W portowej tawernie jak zwykle był gwar 149
W przedwieczorny czas nad mazurską wodą 236
W rejs wyruszam, hen, daleko gdzieś 202
W słoneczny, wietrzny dzień 56
W starym Hamburgu, na Reeperbahnie 315
W tawernie „Pod Kotwicą” co była w Bristol Town 401
W tawernie, tej za rogiem, gdzie czerwone płynie wino 333
W ten poniedziałek, nim ranek wstał 140
W XV wieku, raz w Madrycie, ze starej gość Italii 81
W zapomnianym zaułku portu 191
W zatoce Frisco mieszkał człek 266
W zatokę wszedł statek, co biegł 204
Walniesz Ty, strzelę ja 387
Way hey, shiny oh! 354
Way, hay, haul-ay! 320
Way, hey, ciągnij go 224
Way, hey, jej! Ciąg dalej w dół! 411
Way, hey, nasza “Molly Maquires” 245
Way, hey, podaj mi banjo! 315
Way-hey! Dalej stąd! 395
Way-hey! Ciągnij go! 345
Way-hey! Żegluj no! 234
Way-hey, razem go! 73
Way-hey, roluj go! 283
Wbijaj igłę w płótna brzegi, o...o! 299
Wczoraj jeszcze byłeś w domu 77
Wej! Hej! Co patrzysz tak 286
Weszliśmy w kipiący Skagerrak 281
Weź go na fał i dalej rwij! 315
Weź ją za liliową dłoń 402
Whaling Johny, hey - o! 429
Whisky - męska sprawa to 394
Wiadomo już w Bostonie, w New Yorku, Buffalo 275
Wiatr chłodny przegnał kluczem żurawi 214
Wiatr szamoce się z żaglem 248
Wiatr wiał, był lekki szkwał 379
Wiatr zaśpiewa znowu pieśń 69
Wiatr, ten dziki wiatr 393
Wiej nas wietrze, hej 331
Wiej wietrze, nam wiej, wiej wietrze z całych sił! 165
Wielki korsarz „Grand Coureur” 144
Wielorybnik Johny nazywali go 429
Wielorybów, cholera, zachciało się mu! 284
Wiem, czemu żeglujesz 88
Więc chodź, więc chodź 149
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie 310
Więc hisuj go, a potem coś 228
Więc pijmy bracie za tych, co na morzu 271
Więc pijmy za tych, co poszli na dno 297
Więc! Heave away i w górę, w dół 155
Więc... Hej-a!... Dalej!... 134
Więcej żagli! Odwińcie z rej płótna! 430
Windjammer, slup i kecz, brygantyna, jol 108
Wino, gin, whisky, rum! 197
Wkoło biała linia - płynie łódka niebieska 432
Właź do koi, cieplej będzie nam! 383
Wolno w blokadzie przemijają dni 343
Wołali na nią: Julka, hej, chodź tu, Piegowata 57
Wołało raz dziewczę na brzegu morza 241
Wpadł diabeł na wodę, zamącił pogodę 30
Wracamy z morza na stały ląd 433
Wreszcie płynę - morska fala pianą moczy mi twarz 434
Wrócimy wszyscy razem, wrócimy, choć zły wiatr 323
Wrześniowym deszczem ocieka port 32
Wspaniałe żeglowanie, radosny to czas 435
Wszak widzicie tę nić purpurową 430
Wszyscy tak ubolewali 89
Wszystko gotowe, już fały ręce trą 217
Wszystko, co ważne, trzeba wziąć ze sobą 21
Wybieraj go! 48
Wypij Ty, wypiję ja 408
Wypijmy za morze, za fale i wiatr 439
Wziąłem na łajbę babę swą 425
Y
Yaw, yaw - precz z hamaków! 171
Z
Z całej załogi jeden został zuch 294
Z Liverpool do Frisco wybrałem się raz 453
Z obory prosto wzięli ją 232
Z Pacyfiku na Atlantyk wiódł nasz kurs 441
Z pijanym żeglarzem co zrobimy 442
Z portu wychodzą, gdy noc budzi ranek 296
Za oknem ciągle deszcz 373
Za pół litra kumple załatwili mi rejs 434
Za rufą Boston odchodzi w dal 60
Za twe zdrowie już toastów było sto 374
Zabierz mnie swoją łodzią w dal 344
Zabierz nas na ląd 444
Zachodźże słoneczko, czerwień swoją gaś 445
Zaciągnął się kiedyś na okręt „Noir” 196
Zadziwi się mama, zadziwi się tata 159
Zasypało cały świat 307
Zaśpiewam dołem, Ty zaśpiewaj górą 356
Zaśpiewam wam balladę, której mnie nauczył mat 23
Zawróciłaś w głowie mi 350
Zazdroszczą nam oni Neptuna 298
Zażagliło nam się życie 446
Ze Świnoujścia do Walvis Bay 92
Ze wszystkich pchać go sił! 193
Ziarno w uchu - miłość ze mnie drwiła 402
Zły ocean dziko wył 378
Zmoknięty ranek - węgorzewski blues 32
Znak, że pieśni powrotu to czas 290
Znam wiele wspaniałych miast 298
Znów bijatyka 102
Znów daleka droga 318
Znów łazisz po Dublinie 103
Znów ruszam z moim banjo 31
Zostaw, zostaw mnie, ach oddaj klucz od drzwi 255
Zrobię małe baby Juliannie! 125
Ż
Żagla pół i masztu pół 259
Żagle - świat wielkiej przygody 386
Że eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni 120
Że ziemia jest okrągła, jak jaja co mu wiszą 81
Żeby chociaż jakieś małe piwo 225
Żeglarze wszystkich świata stron 263
Żeglarzom wracającym z morza 239
Żeglowałem jak każdy, jak ojciec i brat 22
Żegluj, żegluj, tam gdzie Nowa Szkocja 457
Żegnaj dobry porcie 233
Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już 180
Żegnaj nam dostojny, stary porcie 326
Żegnaj Nowa Szkocjo, niech fale biją w brzeg 62
Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny 168
Żegnajcie nam dziś, żegnajcie nam więc 458
Żegnamy dziś Dover i biały jej brzeg, 439
Żelaznego pieca blask 289
Żywiej tam! 462
(sł./muz. J.Kaczmarski)
1.
Ta pierwsza
morska podróż
do Australii! F
B
Łotry przy
burtach, prostytutki
w kojach – F
C
Wszyscy się
bali, łkali
i rzygali F
B
W drodze do
raju. Przewrotności
Twoja F
C
Panie,
coś w jeszcze nam nieznanych
planach d
g
Miał czarne
diabły strzegące
wybrzeży d
a
Edenu,
który przeznaczyłeś
dla
nas, B
C F
A w który
nikt, prawdę mówiąc,
nie wierzył! B
C d
2. Czym
żeśmy, marni, zasłużyli na to?
3. Niejeden
żołnierz z ponurej eskorty
4. Prawda,
nie wszyscy próby Twe przetrwali, |
5. Nikt
nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
6. Ląd
nam się wydał niegościnny, dziki;
7. Łajdacki
pomiot, łotrowskie nasienie |
(sł. A.Mendygrał, mel. „A Few Days”)
1. O
Panie, czemu w ziemi tkwię, F
C F
Hej
raz, hej raz, F
B
I
macham szuflą cały dzień? F
C F
Hej,
na morze czas. d
A7
d
Ref.: Mogę
kopać tu dalej, d
A7
d
Few
days, few days, F
B
Mogę
kopać przez dni parę, F
A7
d
Ale
wracać chcę. d
A7
d
2. Tam
każdy takie bajdy plótł,
Nie
raz, nie raz,
Przekroczysz
Jukon, złota w bród,
Hej,
na morze czas.
3. Wykopię
jeszcze parę dziur,
Hej
raz, hej raz,
Wyciągnę
płonnej skały wór,
Hej,
na morze czas.
4. Za
żonę tu łopatę mam,
Już
dość, już dość,
A
zysk, że jej używam sam,
Hej,
na morze czas.
5. O
Panie, nie jest to Twój raj,
O
nie, o nie,
Nadzieję
innym głupcom daj,
Ja
na morze chcę.
Ref.: Chociaż
już mi wystarczy,
Few
days, few days,
Dam
Ci jeszcze jedną szansę,
Potem
wrócić chcę.
Mogę
kochać się dalej,
Few
days, few days,
Mogę
kochać przez dni parę,
Ale
wracać chcę.
A my jak ptaki (Ryszard Muzaj)
(sł. H.Stefanowska, mel. R.Muzaj)
1. Wszystko,
co ważne, trzeba wziąć ze sobą, h
G
Radość
milczenia, gdy brakuje słów. h
G
Niebo
ma jeszcze Twoich oczu kolor, A
G
A
morze spokój Twojego snu. A
G
Ref.: A
my, jak ptaki, pod skrzydłami nieba, G
A
Na
cztery wiatry podzielony świat. G
A
A
my, jak ptaki, zdani na ocean, G
A
Lądów
miękki zarys i milczenie gwiazd. G
A E
2. Wszystko,
co trudne, jeszcze jest
przed nami,
Gwiazd
migotanie i wibracje serc.
Niebo
Twoimi patrzy wciąż oczami,
Na
wargach stale sól Twoich łez.
3. Jeszcze
nam nocą morze sztorm rozbieli,
Falom
spienionym grzywy porwie wiatr,
Jeszcze
nam przyjdzie oprzeć się o reling
I
obręcz Ziemi rękami rwać.
ref…
(sł./mel. B.Kuśka)
1. Żeglowałem
jak każdy, jak ojciec i brat e
h
Na
dzielnym „Strong Jerry”, tam gdzie przygody smak D
A
Kotwica
do góry – w oddali nasz port e
h
Bosman
gonił do pracy, a przed nami New York D
A
Ref.: A
Ty ciąg, brachu ciąg e
A
I
nie żałuj rąk e
A
A
jutro małą Lady weźmiesz sobie na hol! e
A H7
2. Trzy
tygodnie trwał koszmar, jak wielki wie Bóg
Wiatr
prosto w mordę wiał, w oczach sól, w sercu ból,
Bo
daleko był dom i Atlantyk się wściekł
Myślałem,
że to koniec, że skończymy na dnie.
3. Ciężki
był to rejs – wszystkim dał w kość,
Więc
nalej barman wina Neptunowi na złość
A
Ty dziewczę nie żałuj czułości po świt,
Daj
rozkoszy w tę noc – jutro czas w morze wyjść.
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Zaśpiewam
wam balladę, której mnie nauczył mat, C
G C G
A
jemu pod Grenlandią tę balladę przywiał wiatr. C
F G G
O
marynarzu ona jest, co abstynentem był… C
G C F
–
Jej…!
Ref.: To
szczera prawda, mówię wam. CF
CF
–
Nie uwierzymy i spełnimy znów kolejny dzban. CF
CF CG C
Czy
uwierzycie, czy też nie, mnie nie obchodzi to. C
G C G
–
Gdy zbierze się żeglarzy kwiat, to czas napełniać szkło! CA
dF CG C
Czy
uwierzycie, czy też nie, nie moja sprawa ta. C
G C F
–
Hej, wiwat nam żeglarski stan… CA
dF F F
Wypijmy
aż do dna! CG
C
C
G FG C /x2
2. W
tawernie, czy na morzu, albo w domu z żoną swą,
Nie
znosił alkoholu, tylko mleko pijał on.
I
nawet, kiedy mu stawiali, krzyczał: „Idźcie precz!”…
–
O…!
3. I
wszyscy mu mówili: „Czemu, stary, cierpisz tak?
To
mleko Ciebie zniszczy, zrobi z Ciebie, Bracie, flak!”
Lecz
dobrych rad nie słuchał on, w uporze swoim trwał…
–
U…!
4. To
wszystko ku przestrodze wam, bo marny jego los,
Już
wkrótce przestał pływać, na lekarzy wydał trzos.
Do
dzisiaj ten nieszczęsny człowiek rozwolnienie ma…
–
O…!
Ref.: To
szczera prawda mówię wam.
–
I w to wierzymy, i spełnimy znów kolejny dzban…
Czy
uwierzycie, czy też nie, mnie nie obchodzi to. /
–
Gdy zbierze się żeglarzy kwiat, to czas napełniać szkło! /
Czy
uwierzycie, czy też nie, nie moja sprawa ta. /
–
Hej, wiwat nam żeglarski stan… /
Wypijmy
aż do dna! /x2
(sł. L.Starski, mel. H.Wars)
Jak
można się nudzić, C
G
Jak
można marudzić, C
G
Że
świat jest smutny, że jest źle, a
e
Nie
rozumiem, nie. G
G7
Jak
można? Faktycznie C
G
Na
świecie jest ślicznie. C
G
Niech
ten co gdera, przyjdzie tu, C
a e G
A
ja powiem mu tak: G7
Ach,
jak przyjemnie C
Kołysać
się wśród fal, d
Gdy
szumi, szumi woda G
I
płynie sobie w dal. C
G7
Ach,
jak przyjemnie C
Radosny
płynie śpiew, d
Że
szumi, szumi woda G
I
młoda szumi krew. C
H7
I
tak uroczo, tak ochoczo e
A7
Serce
bija w takt, H7
e
Gdy
jest pogoda, szumi woda, G
a
Tak
nam mało brak do
szczęścia… D
G G7
Ach, jak przyjemnie… (itd.)
Alfabet bosmański (Cztery Refy) I
(sł. J.Rogacki/A.Mendygrał, mel. „The Bosun’s Alphabet”)
1. A
– jak Atlantyk, co trzeba
go przejść, C
F C
B
– jest jak burta,
burty zawsze
są dwie,
d
G7
G C
C
– jest jak cuma
– „Wybierz i obłóż
ją!”
G
F C
D
– jak dryfkotwa, dziób, dirki
i dno.
G7
C
Ref.: W
morze iść
trzeba dziś, wesoło
nam jest,
C
F C
A
zanim
wyjdziemy,
zaśpiewamy
wam pieśń.
d
G7
G C
„Haul-away-high!”
– wołaj, ciągaj
i pchaj.
G
F C
Kiedy
żeglarz ma grog, wtedy wszystko
mu gra.
G7
C
2. E
– jest jak Eol, co sprzyja dziś nam,
F
– tak jak fały – „Hej, wybierać fał!”
G
– jak gejtawy, gordingi i grot,
H
– jest jak handszpak – trzeba mocno pchać go.
3. I
– to jest sygnał: „Zmieniam w lewo mój kurs.”
J
– jest jak juzing – żagle szyć trzeba znów,
K
– jest jak kubryk, gdzie słychać nasz śpiew,
L
– jak latarnia, co błyski nam śle.
4. Ł
– jest jak łańcuch – „Hej, wybierać go!”
M
– jest jak marsel, piętro niżej jest grot,
N
– tak jak nagiel, niderholer i nok,
O
– jak obijacz – „Dalej, na burtę go!”
5. P
– jest jak pompa – każdy zna już ten ruch,
Q
– zaś oznacza: „Mój statek jest zdrów.”
R
– jest jak reje, gdzie włazimy co dzień,
S
– jest jak saling, stenga i ster.
6. T
– jest jak trapy, co wiodą na ląd,
U
– jest jak Uznam, gdzie znam każdy kąt,
W
– jest jak wimpel – prostuje go wiatr,
Z
– jest jak zejman, co opłynął ten świat.
(sł. W.Młynarski, mel. J.Brel)
ver.1 ver.2
1. Jest
port
wielki jak świat, co się zwie
Amsterdam, e
h d C
Marynarze
od lat pieśni swe
nucą tam. C
H7 B
A
Jest
jak świat
wielki port, marynarze
w nim śpią, e
h d C
Jak
daleki
śpi fiord, zanim świt
zbudzi go. a
H7
e B A d
Jest
port
wielki jak świat, marynarze
w nim mrą, G
D F C A7
Umierają
co świt, pijąc piwo
i klnąc. e
H7 d
a
Jest
port
wielki jak świat, co się zwie
Amsterdam, C
h B a
Marynarze
od lat nowi rodzą
się tam. a
H7
e B A d
2. Marynarze
od lat złażą tam ze swych łajb,
Obrus
wielki jak świat czeka ich w każdej z knajp.
Obnażają
swe kły skłonne wgryźć się w tę noc,
W
tłuste podbrzusza ryb, w spasły księżyc i w los.
Do
łapczywych ich łap wszystko wpada na żer,
Tłuszcz
skapuje kap, kap, z rybich wątrób i serc.
Potem
pijani w sztok w mrok odchodzą gdzieś,
A
z bebechów ich wkrąg płynie czkawka i śmiech.
3. Jest
port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam,
Marynarze
od lat tańce swe tańczą tam.
Lubią
to bez dwóch zdań, lubią to bez zdań dwóch,
Gdy
o brzuchy swych pań ocierają swój brzuch.
Potem
buch kogoś w łeb, aż na dwoje mu pękł,
Bo
wybrzydzał się kiep na harmonii mdły jęk.
Akordeon
też już wydał ostatni dech,
I
znów obrus i tłuszcz, i znów czkawka i śmiech.
4. Jest
port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam,
Marynarze
od lat zdrowie pań piją tam.
Pań
tych zdrowie co noc piją w grudzień, czy w maj,
Które
za złota trzos otwierają im raj.
A
gin, wódka i grog, a grog, wódka i gin
Rozpalają
im wzrok, skrzydeł przydają im.
Żeby
na skrzydłach tych mogli wzlecieć, hen, tam,
Skąd
się smarka na świat i na port Amsterdam.
(sł. G.Waszkiewicz, mel. J.Liszewski)
0. Przeklęty
niech będzie ten kubański szlak,
–
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród!
Czy
starczy mi życia by poznać ten świat,
–
Gdzie forsy, gdzie forsy
jest w bród.
Ref.: Do Amsterdamu zawinąć choć raz…
1. Jak
szczyna parszywa, parszywy mam rum
I
w kółko z nim pływam, pić nie chcą go tam.
Ref.: Do
Amsterdamu zawinąć choć raz, /
Resztę…
załatwi czas! /x2
2. A
dziwki nie miałem już chyba od świąt!
Bo
tu się zaczyna, tam kończy Golfstrom.
3. Złe
oczy dokoła i tłum wkoło zły,
Tam
czyste diamenty się błyszczą jak łzy.
4. Spód
w łajbie wyrąbię i puszczę na dno,
I
gdzie zamustruję, zapyta mnie kto?
5. Przeklęty
niech będzie ten kubański szlak!
Czy
starczy nam życia by poznać ten świat?
Ref.: Do
Amsterdamu zawinąć choć raz, /
Resztę
załatwi czas. /x2
Resztę
załatwi czas.
Resztę
załatwi – Czas!
(sł. J.Rogacki, mel. „Andrew Rose”)
1. Andrew
Rose, brytyjski żeglarz, D
O
nim wam
opowiedzieć chcę,
A
h
Zaokrętował
się
w Barbados G
D
Na
statek, który zwał się „Martha Jane”. A7
D
Ref.: Trudno
nam dziś w to uwierzyć, D
Że
tak
okrutny mógł być los
– A
h
Tak
wiele strasznych
tortur przeżył G
D
Brytyjski
żeglarz Andrew Rose. A7
D
2. Dowodził
tam kapitan Rogers,
Co
wyjątkowym łotrem był,
Kompanów
równych sobie dobrał
I
oficerów, szuja, zrobił z nich.
3. Z
żelaznym kneblem wbitym w zęby
„Dartego
orła” musiał przejść,
Słoneczny
żar piekł nagie ciało,
Oficer
chłostał, aż płynęła krew.
4. Wsadzili
go do beczki z wodą,
Gdzie
gnił przez siedem długich dni,
Choć
rycząc błagał zmiłowania,
Z
pomocą nie odważył się przyjść nikt.
5. Wam
nawet brzydzę się powiedzieć,
Co
Stary mu do zjedzenia dał,
Drętwieli
chłopcy z przerażenia,
Niejeden
blady przy relingu stał.
6. Aż
wreszcie śmierć go uwolniła
A
w Liverpool już czekał sąd:
Oficerowie
na wygnanie,
Kapitanowi
topór głowę ściął.
(sł. J.Rogacki, mel. „Anglesey”)
1. W
majowy dzień los rzucił mnie na ten stary zgniły wrak. G
D G
Następny
drink nie dany mi był, już forsy było brak. C
a G a C D7
Ubranie
gdzieś przepiłem, buty też zabrali mi G
D G
I
nawet nie wiem, jak znalazłem się na pokładzie „Anglesey”. C
a7
D G D G
Ref.: Teraz
wiem, że nigdy już nie skusi mnie ocean, G
C G
Nie
będę nigdy więcej wybierał żadnych lin. C
G a D
Teraz
wiem, że nigdy już nie skusi mnie ocean, G
C G
Byle
ciepły kąt i stały ląd, byle jak najdalej stąd. C
G C G D G
2. Nie
będę więcej na oku stał, nie wyjdę już na dek.
Z
kompasem, sterem, kursem nie chcę nic wspólnego mieć.
Nie
będę słuchał komend, nasłuchałem się już ich.
Jestem
pewny, że nie zwiną już mnie na pokład „Anglesey”.
3. Nie
będę więcej żagli szył, to nie dla mnie, już wiem.
Przy
fałach, brasach i gejtawach nie ujrzą więcej mnie.
Nie
wejdę już na reje i nic nie zrobią za to mi.
Spakuję
wór i prysnę jak szczur z pokładu „Anglesey”.
4. Nie
będę zgniłych sucharów jadł, w słonej wodzie się
mył.
Kabestanem
kręcić nie chcę już i do pompy nie mam sił.
Ale
nim staniemy na cumach, nim obłożą ostatni szpring,
Wiem
na pewno, że nie będzie już mnie na pokładzie „Anglesey”.
Anioły, żywioły (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
ver.1 ver.2
1. Spadł
diabeł na
wodę, zamącił
pogodę, d
a g C d C g C
Ogonem
wiatry
zakotłował,
F
C d a d C d A
Rozbujał
fale
i mąci
dalej, d
C a g d C A g
Jezioro
w grzywy
dofalował. F
C d F C d A
Ref.: Anioły,
żywioły,
diabły
i co
tam jeszcze, d
F g a d F g C
Żagiel
co niebo
rysuje. d
F g d F g A
Dokoła
wiatr
woła, chmury
brzemienne
deszczem, d
F g a d F g C
A
ja uparcie
żegluję. d
C g d C d A
(d
a)
2. Aż
anioł zszedł nagle, za skrzydła miał żagle,
Na
ciemną wodę białość spadła,
Osiodłał
łodzie i wbrew pogodzie
Zaczął
ujeżdżać nimi diabła.
3. I
tak się mocują, do dzisiaj wojują,
I
tak już trwa tysiące lat
Trochę
diabelski, trochę anielski,
Taki
zwyczajny, żeglarski świat.
Australia (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Gdy
jako młody chłopak pożegnałem Anglii brzeg D
h
By
płynąć do Australii, przygoda wiodła mnie. D
G D A D
Gdy
w Melbourne opuścili trap, już morza miałem dość, G
D h
Wołała
mnie Australia, fortuną kusił los. D
G D A D
Ref.: Znów
ruszam z moim banjo, D
A
w butach kurz i piach, D
h
Gdzie
woła mnie Australia, D
G
Traperski
wiedzie szlak. D
A D
2. Obrałem
kurs na Portland Town, na zachód od Belle Red,
Tam
w sztolniach kopalń złota fortuna zdarza się.
Pieniądze
przyszły w jeden dzień, szalałem cały rok,
Znów
wolny powróciłem na stary dobry szlak.
3. Dziś
ciężarowych wozów trasą idę cały dzień,
By
starym szlakiem trampów przekroczyć górski grzbiet.
Tam
żyły złota, przygód moc w kanionach górskich rzek,
Więc
ruszam z moim banjo, niech droga wiedzie mnie.
ref…
Autobus 5:40 (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Wrześniowym
deszczem
ocieka port, a
e C e
Wczorajsza
wódka
mocno ściska łeb, d
C G
Wór
spakowany
skamle
u nóg, a
e C e
Koniec
sezonu
gdzieś na cumach zległ.
d
E a (E)
Ref.: Zmoknięty
ranek
– węgorzewski
blues, F
e d C d
Autobus
5:40
– to
do domu kurs. C
F E a E
Posezonowy
dopadł
mnie wiersz, F
e d C d
Ta
na policzku
kropla
to
na pewno deszcz.
C
d F E a (E)
2. Przebrzmiało
słońce i przekwitł wiatr,
Zatęsknią
szoty do Twoich rąk,
Wiatrem
owianą żaglową miłość
Pan
narzeczony właśnie zabrał stąd.
3. Z
błękitnej bieli, z czerwieni chmur,
Z
granatu nieba, z roziskrzenia gwiazd,
Motylim
sercem, cicho skuleni
Wracamy,
hen, do żon, do miast.
4. Jeszcze
tylko myślenie: jak
Tu
przetrwać zimy śnieżno-mroźny czas,
By
znów zobaczyć skryty wśród fal,
Odbity
na wodzie Twojej ręki ślad.
ref… /x2
Babaram’bu (Stare Dzwony, Ryczące Dwudziestki)
(sł./mel. W.Zamojski)
1. Gdzieś,
w dalekim Honolulu C
a
Przyszła
na ten świat. D
G
Po
hawajskim czarnym
królu C
a
Był
ten piękny kwiat: d
G
Czarna
Babaram’bu. F
fis G C
Tak
tańczyła, jak
marzenie, C
a
Kiedy
jazz jej grał. D
G
Wyginało
się
na scenie C
a
Najpiękniejsze
z ciał
– d
G
Czarnej
Babaram’bu. F
fis G C
Ref.: Babaram’bu
to cud królewna, F
Babaram’bu
istota zwiewna, C
Babaram’bu
miłości sztukę zna! G
C
(Pompadour
to przy
niej zero) C7
Babaram’bu
ma czarny nosek, F
Babaram’bu
ma czarny włosek, C
Babaram’bu
i w nosie kółko ma! G
C
Gdy
na Hawajach prosił
ktoś, C7
F
By
przez megafon rzekła
coś, fis0
C
To
po hawajsku miły
głos: <aaaa> a
D7
„Riki-Cziki,
Obum-Babum, G
Baba-Raba,
Obum-Babum”. G
Babaram’bu
tak powiedziała, F
Babaram’bu
i odjechała, C
Babaram’bu,
by tańczyć w Kakadu. G
C
2. Raz
w Kakadu pewnej pani
Zginął
własny mąż.
Zamartwiała
się okrutnie
Posądzając
wciąż:
Czarną
Babaram’bu.
Kiedy
wreszcie po tygodniu
Mąż
pojawił się,
Zapytała:
„Gdzieś przebywał
I
kto uwiódł Cię?”
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Łajała
mnie dziewczyna, że dłużej nie wytrzyma, D
D E E
Że
muszę zabrać ją na morski rejs, rejs, rejs… A
A D A
Sąsiadka
– mieszka w bloku, jest na drugim roku, D
D E E
Na
uniwersytecie, czy tam gdzieś. A
A D,A D
Ref.: Nie
wiedzą głupie baby, jak bardzo człowiek słaby, A
A D D
Gdy
wicher taki, że aż maszty gnie, gnie, gnie… A
A D D
Nie
z książek to obrazki, dostaną w dupę laski, G
G D D
Gdy
w koło morze – nie pomoże Święty Boże. D
E A A
2. Mariola
– ta z roboty, też darła ze mną koty,
Że
jak jej nie zabiorę, to mi bru… bru… bru…
I
jeszcze – co za fatum – od Baśki ultimatum,
Że
albo płynie, albo zwracam dług.
3. Że
też się dowiedziały i sobie przekazały,
Telefon
teraz dzwoni całe dnie, dnie, dnie…
I
Magda z wieczorówki, co pisze mi klasówki
I
tamte, co w Sylwestra chciały mnie.
4. A
jednak wyszły w morze o planowanej porze
I
oby jakiś rekin pożarł je, je, je…
Lecz
ja nie będę wiedział, bo w domu będę siedział,
W
ostatniej chwili wykręciłem się.
(sł. J.Nel, mel. R.Palester)
1. Okręt
w rejsie od pół roku, a
Łza
za babą kręci w oku a
d a
I
choć twardy jest marynarz d
To,
bez baby nie wytrzymasz. a
Choćbyś
w ręku łamał sztaby H7
To,
bez baby nie dasz rady. H7
E
Ref.: Baby,
ach te baby, a
Człek
by je garściami jadł. d
a
Co
tu gadać, co tu kryć, bez baby d
Trudno
żyć, bez baby trudno żyć. a
E a
2. Na
drzwiach, szafkach mej kabiny
Malowane
girls w bikini.
Łajba
się na fali kiwa,
Babka
rusza się jak żywa,
Lecz
choć to rysunek klawy,
Brak
mi jednak żywej baby.
3. Po
pół roku tak pływania
Wracam
ci ja do mieszkania,
A
tam żona, me kochanie,
Z
jakimś gachem na tapczanie.
Ja
faceta w mordę leję,
Ona
stoi i się śmieje.
4. Więc
ja żonie mówię, aby
Zaprzestała
tej zabawy.
Bo,
tak mówiąc ordynarnie,
Pójdę
z taką spod latarni,
Lub
zakocham się szalenie,
Po
raz drugi się ożenię.
ref…
ver.2.
1. Okręt
w rejsie już od roku,
Łza
do baby kręci w oku
I
choć twardy jest marynarz,
To
bez baby nie wytrzyma.
Choćby
w ręku łamał sztaby,
To
bez baby nie da rady.
Ref.: Baby,
ach te baby,
Człek
by je łyżkami jadł <gdyby mógł>.
Co
tu gadać, co tu kryć,
Trudno
jest bez baby zyć.
2. A
na drzwiczkach mej kabiny
Malowane
są dziewczyny.
Okręt
się na falach kiwa,
Babka
rusza się jak żywa.
Choć
rysunek całkiem klawy,
Brak
tu jednak żywej baby.
3. Po
pół roku już pływania
Wracam
sobie do mieszkania,
A
tam żona, me kochanie,
Z
jakimś gachem na tapczanie.
Ja
faceta w mordę leję,
A
ta stoi i się śmieje.
4. Potem
mówię żonie, aby
Zaprzestała
tej zabawy,
Bo,
tak mówiąc ordynarnie,
Pójdę
z taką spod latarni,
Lub
zakocham się szalenie,
Po
raz drugi się ożenię.
(sł. J.Rogacki, mel. „The Balaena”)
F
C F G C
1. Dziś
każdy wielorybnik wypłynąć
chce z Dundee, d
Na
odległych
stąd łowiskach każdy chciałby
pierwszym być. G
F C
Na
Północnym Atlantyku będzie wielki
wyścig trwał, d
A
najszybsza
z nich, chłopcy wierzcie
mi, F
C
To
„Balaena”
– mówię
wam. F
G C
Ref.: Płyniemy
pełnym wiatrem, maszyna
równo gra, d
Cała
reszta
hen, za rufą, już nie
ma żadnych szans. G
F G
Wspaniała
jest „Balaena”, wszyscy jej
dorównać chcą, C
d
Wiele
razy
tak przetarliśmy
szlak F
C
Od
Dundee
do
St. John. F
G C
2. Zaczęło
się we wtorek, w środę piekło było już,
Z
naszej wachty nie wróciło dwóch, potem zmyło jedną
łódź.
Gruchnęła
o nadburcie, szlag trafił wręgi trzy.
Trzeba
było to załatać i sztormować parę dni.
3. Dumny
Jackman zmieniał szmaty, potem więcej pary dał,
Na
„Erin Boy’u” kapitan Gay z żywiołem walczył sam,
A
dzielna „Terra Nova” długo z nami szła łeb w łeb;
Na
łowiskach już było pewne znów, że „Balaena” pierwsza
jest.
4. Wreszcie
sezon się zakończył, ładownie pełne są
A
bukszpryt już wskazuje kurs, gdzie został ciepły dom.
Gdy
staniemy już na lądzie, beczki rumu będą tam
I
Starego zdrowie będziemy pić. Znowu udało się nam!
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Dali
mi prowadzić okręt typu „Mak”, D
A
Na
wypranej mapie pokazali szlak, A
D A
Sami
do kabiny na gorzałki zew, D
G
Wkrótce
usłyszałem z wnętrza jachtu śpiew: A
A7
Ref.: Na
jeziorze wielkie fale, – Oj, ra-ra-ri-o! D
G
Lecz
się nie boimy wcale, – Oj, ra-ra-ri-o! A
D A
Ciche
porty opuszczamy, – Oj, ra-ra-ri-o! D
G
W
tataraki wypływamy. – Oj, ra-ra-ri-o! A
D
Na
Mazurach klawe życie, – Oj, ra-ra-ri-o!
„Krzynka”
piwa już w kokpicie, – Oj, ra-ra-ri-o!
Żagle,
szoty, fały, wanty, – Oj, ra-ra-ri-o!
Pośpiewamy
sobie szanty. – Oj, ra-ra-ri-o!
2. Za
czerwoną boją stary wędkarz śpi,
Moczy
w wodzie kija, he…, ryba mu się śni!
Kiedy
nas zobaczył, ciszy daje znak,
A
my po spławikach i śpiewamy tak:
3. Stary
cisnął czapką, długo krzyczał coś
I
machał rękami, e…elokwentny gość!
My
grzejemy dalej, trzeszczy każdy bryt,
Balanga
w kabinie osiągnęła szczyt!
4. Dobiłem
do brzegu i zrobiłem klar,
Chłopcy
zaś w kabinie dalej brali bar.
Coś
niecoś przegryzłem i do koi – myk!
A
gdy zasypiałem, wciąż słyszałem ryk:
5. Gdy
się obudziłem, dech zaparło mi:
Każdy
tak jak siedział, obrzygany śpi!
Jak
natrętną muchę odganiali mnie,
A
mi na „dzień dobry” śpiewać chciało się:
ref…
Ballada morska na bardzo znaną melodię (Powód Osobisty)
(sł. P.Arkuszyński, mel. S.Moniuszko, mel. „Prząśniczka”)
1. Chcemy
wam wyśpiewać tych kilka historii, d
g d
Byście
uwierzyli w moc naszej
teorii. A
d A d
Ref.: Kręć
się, kręć, wrzeciono.
Wiej, wietrzyku, wiej. C
F C F
Pływać
każdy może, trzeba tylko chcieć. d
g A d
2. Stary
bosman zawsze nas uczył żeglować,
Sam
nie umiał jednak dwóch sznurków skrzyżować.
3. Dla
żeglarza diabeł to pierwsza przestroga,
A
dla diabła baba jest niczym ostroga.
4. Na
skrzynce mieczowej gość usiadł okrakiem,
Od
tej pory był sopranowym śpiewakiem.
5. Podobnych
historii nie sposób wyliczyć,
Pora
więc piosenkę tę szybko zakończyć.
6. Refrenu
tego słowa to tylko teoria,
W
praktyce inaczej to jednak wygląda…
Ref.: …Kręć
się, kręć, wrzeciono. Wiej, wietrzyku, wiej.
Pływać
każdy może, trzeba tylko… <ksz!… ksz!…> Mieć!
Ballada o Botany Bay (Cztery Refy)
(sł. A.Peszkowska, mel. „The Prisoner from Botany Bay”)
1. Podeprzyj
bracie ciężki łeb, na ławie ze mną siądź. a*
C F7+
a*
Posłuchaj,
a opowiem Ci dziwną historię mą, C
F7+
E
Jak
za żeglarski trud i znój odpłacił mi się los, a*
C F7+
a G
Że
Anglii mej wysoki brzeg już tylko wspomnień mgłą. a*
F7+
a*
2. Powiedział
gruby sędzia mi: „Tyś winny, Jimmy Jones.
Nie
będziesz się już więcej śmiał, odpłacisz drwinę krwią.
Gdy
do zdradliwej Botany Bay twój statek znajdzie kurs,
To
ugnij kark, bo jeśli nie – wisielczy poznasz sznur.”
3. I
wielkie fale poniosły nas do przeznaczenia bram.
Wtem
czarny okręt zjawił się, świtała wolność nam.
I
choć w kajdanach każdy z nas, to jednak chwycił broń
I
popatrz Stary – ręką tą skreśliłem szansę swą.
4. Nic
nie wskórała piracka brać, nie pomógł także sztorm.
W
żelazne łapy Botany Bay złożyłem głowę swą.
Wypełniał
się skazańca los w słonecznym piekle tym.
W
kajdanach dzień, w kajdanach noc i bicz nad karkiem mym.
5. Myślałem:
„Przyjdzie zdechnąć tu. To mej wędrówki kres.”
Lecz
jednak przyszedł tamten dzień, żelazo pęka też.
Uciekłem
w busz, tam Jack Donahue przygarnął mnie jak brat
I
dzięki niemu wiem już dziś, jak słodki zemsty smak.
6. Z
chłopcami z buszu pójdę w noc rachunki równać krzywd.
W
dalekiej Anglii zadrży ktoś, pomścimy druhów swych.
I
wstanie nad zatoką tą wolności pierwszy dzień.
Tak
zmienię treść legendy o przeklętej Botany Bay.
(sł./mel. autor nieznany)
1. Przypłynął
statek do Bordeaux a
e a e a
I
korców zboża przywiózł sto. C
D a e a
Kapitan
był tam chłop na schwał, a
G
Na
dziobie brygu sobie stał, C
E
O,
la la laj… d
Na
dziobie brygu sobie stał. a
e a e a
2. Trzy
mieszczki przyszły pytać go,
Po
ile sprzeda zboże to?
–
„Pozwólcie, Panie, na mój bryg,
A
targu dobijemy w mig,
O,
la la laj…
A
targu dobijemy w mig.”
3. Skoczyła
więc najmłodsza z trzech,
Wtem
w żagle zadął wiatru wiew
I
statek zaczął fale pruć.
–
„Żeglarzu, ach zatrzymaj, wróć!
O,
la la laj…
Żeglarzu,
ach zatrzymaj, wróć!”
4. –
„Zatrzymaj, wróć!” – błagała wciąż –
„Burmistrzem
wszakże jest mój mąż!”
–
„A choćby nawet królem był,
Całował
będę Cię co sił,
O,
la la laj…
Całował
będę Cię co sił!”
Ballada o Jakubie (Ryszard Muzaj)
(sł. A.Wojciechowski, mel. A.Borowski)
1. A
w miasteczku,
gdzie domy mają dachy
spadziste, A
E
Czas
wolno
przez małe okna ciekł, D
A
Mieszkał
Jakub
– jak mówią – spokojne
chłopisko, A
E
Niedaleko
szumiał morza brzeg. D
A
Ale
kiedyś po nocy nieprzespanej do rana
Wziął
Jakub węzełek, zamknął drzwi.
Ślady
po nim na brzegu długa fala zabrała,
Teraz
wiatrem tkane jego dni.
Ref.: Pokład
pod stopą trzeszczy, D
A
Maszty
połamie sztorm.
E
fis cis
Po
co się włóczysz po świecie, D
A /
Kiedy
masz własny dom? E
A /x2
2. A
są porty, co mają kolorowe ulice,
Na
których wesoły, tłumny gwar.
Chodził
Jakub samotnie, dziwiło go wszystko,
Zamiast
drzew tam kwitły gaje palm.
Kiedy
statek odpływał, to się zmieniał krajobraz,
Za
rufą leciały sznury mew.
Długo
Jakub przy burcie na falochron spoglądał,
Aż
nie zniknął z oczu jego brzeg.
(Aż
nie zginął z oczu płaski brzeg).
3. I
posiwiał już Jakub, zieleń oczu spłowiała,
Łaskawie
go witał każdy port.
Ale
dalej na morze tęsknota go gnała,
Nie
pamięta, gdzie jest jego dom.
Na
pewno (gdzieś) jeszcze pływa Jakub po morzach,
Zardzewiał
w kieszeni jego klucz.
Dzisiaj(Pewnie)
drogi do domu odnaleźć nie może,
Zabrał
mu ją marynarski trud.
ref…
(sł. A.Mendygrał, mel.trad.)
Gdy
wokół siądziecie za stołem, by pić,
Pomyślcie,
jak dobrze na świecie jest żyć –
I
choć jeden kielich wychylcie do dna
Za
tych, co zabrała ich morza moc zła.
Gdy
cumy rzucali, to jasny był dzień
I
dal ich wabiła – złocista od lśnień,
Otwarta,
swobodna, horyzont po kres –
„Janosik”
w ostatni wyruszał swój rejs.
Siedmioro
ich było, załoga na schwał,
Wiatr,
wierny sojusznik, przez fale ich gnał.
Niejeden
sztorm przeszli, niejeden też sztil,
W
dzienniku zliczano co dzień setki mil.
Kto
z was ciągnął liny – ten dobrze to zna,
Że
każdy dzień w morzu wciąż inny ma smak.
Ruszają
załogi z nadzieją w swój rejs,
Lecz
któż to odgadnie, gdzie przystań… lub kres?
Nie
wrócił „Janosik”… i gdzie on, kto wie?
Czy
sztorm go potrzaskał i leży na dnie?
Czy
skał zęby ostre rozdarły biel burt?
Czy
wrak bez załogi gdzieś uniósł w dal nurt?
Przez
wieki tysiące spoczęło na dnie, |
Pomyślcie,
jak dobrze na świecie jest żyć, |
(sł./mel. J.Sikorski)
ver.1 ver.2
1. Na
Sargassowym Morzu
tkwią okręty, G
D G
C G
Burty
im porasta
trupia pleśń G
D G
C G
I
nie
czekają na nie już kobiety, H7
e e
E7
a a7
Bo
która
zechce czekać cały wiek. A7
D D
G
2. A
po pokładach snują się szkielety,
Głowonogi
w kości z nimi rżną,
W
banku tylko fałszywe monety
I
nikt się zbytnio nie przejmuje grą.
3. A
Bóg nakręca zegar wielkim kluczem,
Siedem
obrotów nieba – siedem dni,
I
znów nam jakiś tydzień głupio uciekł,
I
tak nam się to życie jakoś tli.
4. Wiatr
muzykę w duszy mi wysuszył,
W
moim sercu pustym tylko sól
I
nim się człowiek spostrzeże – już skruszał,
A
potem zmówią pacierze i w dół…
5. Jak
somnambulik po pochyłym dachu,
6. A
Bóg ruletę kręci, tak jak krupier, |
7. Na
Sargassowym Morzu, jak okrętom,
8. Że
Bóg nakręca zegar wielkim kluczem, |
Ballada o nieznanych lądach (Waldemar Mieczkowski)
(sł./mel. W.Laskowski)
1. Kapitanie,
ląd po zawietrznej! a
e
Dobrze
go widać
stąd. F
G C7+
–
Omińmy
go. Bezpieczniej d
a
Nieznany
omijać
ląd. F
e a
2. Kapitanie,
może by przystań
Bezpieczną
ląd ten nam dał?
–
Dla nas na morzu noc mglista
I
sztorm, i burza, i szkwał.
3. Kapitanie,
tam w każdym barze
Zabawa,
śmiechy i gin.
–
Tutaj jest szczęście nasze,
Na
morzu wzburzonym tym.
4. Kapitanie,
dziewcząt dostatek
Może
nas czeka drżąc?
–
Naszą miłością ten statek,
To
morze i ta noc.
5. Kapitanie,
mgłą się znów okrył
Ten
ląd daleki i znikł.
–
Dobrze, że go nie odkrył,
Ani
ja, ani ty, ani nikt.
6. Kapitanie,
długoż musimy
Błąkać
się w noce i dnie?
–
Póki nam starczy siły,
Nim
nie spoczniemy na dnie.
7. –
Kurs w morze i naprzód pełna,
Odwróćcie
od brzegu wzrok.
Na
lądzie chwiejny, niepewny
Jest
marynarza krok.
(sł./mel. A.Korycki)
1. Jego
Bogiem wiatr
był zawsze, e
a D7
Gdy
do niego dłonie żagli
składał. G
H7
Rzekłbyś
– „Pewnie
na wiatr rzuca
słowa” – C
H7
e C
Nie,
on z Bogiem gadał. H7
e
2. Jego
Bogiem ląd był
zawsze,
Gdy
strudzony na piach jego padał.
Rzekłbyś
– „Pewnie strach obleciał człeka” –
Nie,
on z Bogiem gadał.
3. Jego
Bogiem dom był zawsze,
Gdy
wróciwszy do ścian twarz przykładał.
Rzekłbyś
– „Pewnie coś go trapić musi” –
Nie,
on z Bogiem gadał.
4. I
tak czcił
trzech swych Bogów, H7
Choć
wiatr
był wysoko, a brzeg
gdzieś daleko,
na którym
stał dom. a7
D D7
G
Lecz
zapomniał
żeglarz o tym czwartym
Bogu, a
e
Który
był
tuż obok i los
w ręku miał… C
H7
5. A
tym Bogiem morze było,
Błąd
swój pojął, gdy już w otchłań wpadał.
Wołał,
prosił, lecz Bóg nie rozumiał,
Czemu?…
Z nim nigdy nie gadał…
Ballada o żeglarzu (EKT-Gdynia)
(sł./mel. W.Masłyk)
ver.1 ver.2
1. Taki
był
od wiatrów
stu
ogorzały, C
e d G7
C (edG7) C
a d C
Tylko
z sobą
w pokera
grał. C
e d G7 C
Łódkę
miał z jednym
żaglem
cerowanym, C
e d G7
C (edG7) C
a d C
Czasami
dziewczyny
miał.
C
e d G7 C
Wypływał
sam,
kiedy noc
rozchełstana a
d G C F G C
Leżała
w wodzie w koszuli
z pian. d
G7
C F G C
W
zmarzniętych rękach
trzymał
ster drewniany, a
d G7
C F G C
Czekał
na wiatr,
czekał
na wiatr. a
D F G G
Ref.: A
woda
się śmiała za burtami, C
a C a
Kiedy
podnosił
do ust d
G7
C (F G) F G C
Stary
talizman na
dobre wiatry - C
a C a
Uschniętą
różę
z piór. d
G7
C F G C
Woda
się śmiała coraz dalej, C
a C a
Kiedy
podnosił
do ust d
G C (F G) F G C
Stary
talizman na
dobre wiatry - C
a C a
Uschniętą
różę
z piór. d
G7
C F G C
2. Znał
porty, gdzie diabli piwo sprzedają,
Z
niejednym takim piwo pił.
Do
ludzi wracał w jesień zardzewiałą,
Z
samego środka mgły.
Wyciągał
łódź na swój brzeg, żagiel chował,
Wieczorem
białe portki prał.
Owijał
różę w podarty celofan,
Odchodził
sam, odchodził sam.
3. W
czas zimowy, kiedy
wiatr hulał w drzewach,
Z
dziewczyną z jednej szklanki pił,
Słone
ballady o piratach śpiewał,
Z
pamięci liczył dni.
Taki
był od wiatrów stu ogorzały,
Tylko
z sobą w pokera grał,
Łódkę
miał z jednym żaglem cerowanym,
Czekał
na wiatr, czekał na wiatr.
ref…
(sł. B.Kuśka, mel. „Pull Down Bellow”)
1. Pewnie
Stary nie
dasz wiary, d
a
–
Wybieraj
go! C
d
Jak
pod Gdynią sztorm przywalił. D
–
Wybieraj
go! C
d
Ref.: A-way,
uwierz
Stary, d
a d
–
Wybieraj
go! C
d
Bałtyk
szalał wtedy cały. D
–
Wybieraj
go! C
d
2. Coś
Ci Stary powiem – słuchaj,
Mokro
w gaciach, gdy tak dmucha.
3. Pewnie
Stary śmiać się będziesz,
Śmierć
się kryła chyba wszędzie.
4. Uwierz
Stary, bo tak było,
Ster
urwało, towar zmyło.
5. Żagle,
Stary, nam zerwało,
Ledwo
żeśmy wyszli cało.
6. Pewnie
Stary nie dasz wiary,
Panny
w porcie nas czekały.
Bandera (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. M.Razowski, mel. „Laat De Blage Flagg”)
1. Niech
bandera
nam
powiewa, a
E a
Huk
wystrzałów
sięga
nieba, E
a E a
Gdy
za rufą
zniknie
stary dobry
port, d
C E7
Gdy
za rufą
zniknie stary
port. fis
a E7
a
Kiedy
Bóg
nam wskaże
drogę, a
E a
Niechaj
śpiew
nasz brzmi
na trwogę. E
a E a
Każdy,
kto
na drodze
dzisiaj stanie
nam, d
C E7
Trafi
pierwszy
wprost do piekła
bram. fis
a E7
a
Ref.: Płyń!
Niech dziób
nasz rozbija
fale, C
e a
A
nad masztem
nieba szafirowa
toń, F
E7
a
Gdzie
ocean się kończy w
dali, F
Gdzie
nikt nie umknie
z naszych twardych
rąk. a
E7
a
2. Nie
nam czekać na swój koniec,
Szukać
śmierci, walić w dzwony,
Gdy
za rufą zniknie stary dobry port,
Gdy
za rufą zniknie stary port.
Żagli
bielą, armat rykiem
Powstrzymamy
nawałnicę.
Każdy,
kto na drodze dzisiaj stanie nam,
Trafi
pierwszy wprost do piekła bram.
ref…
Bantry Bay (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni)
(sł. T.Piasecki/M.Górska/T.Winiarski, mel. trad.)
1. Pamiętam
dzień kiedy z Bantry
Bay e
G D
Trzeba
było w morze iść. e
D
Zaciągnąłem
się, by za groszy pięć e
G D
Pieskie
życie na łajbie wieść. e
Ukochana ma, słodka Colin Brown, G
D
Wypłakała oczy swe. e
D
Powiedziałem, że nie zapomnę jej, e
G D
Że za rok spotkamy się. e
Ref.: Do
Bantry Bay, do kochanej mej, G
D
Jutro
kurs weźmiemy na ląd. e
D
Diabli
wiedzą, jak przeżył stary wrak, e
G D
Jutro
kurs weźmiemy na ląd. e
D e
2. Kiedy
w plecach czuję wachty
znój,
Kubek rumu
wychylę do dna.
W
oddali światła portu lśnią,
Tak
jak oczy Colin Brown.
O powrót z losem w kości gram
Przez wiele groźnych mórz.
Na pokładzie wiatr uderzy w twarz,
Fala zmyje smutku kurz.
3. Gdy
do domu powrócimy
już
Przez
ostatnie z groźnych mórz,
To
odnajdę moją Colin Brown,
Dam
jej sto czerwonych róż.
I zapytam, jeśli zgodzi się,
Urządzimy huczny ślub.
Jeśli powie: „NIE” – to już teraz wiem,
Na ocean pójdę znów.
Barmanka z Vancouver (Jurek Porębski)
(sł./mel. J.Porębski)
1. Kupiłem
sobie za dwa dolary C
d
Uśmiech
barmanki z Vancouver, G7
C
A
całą
resztę, jak podejrzewam, C
d
Otrzymać
mógłbym za stówę G7
C
2. I
nawet nie wiesz, Ty moja dziewczyno,
Ile
Ci mógłbym
zapłacić,
Ile
żeś warta jest w tej walucie,
Od
której się nie wzbogacisz.
3. Tak
więc zostałem przy jednym piwku
I
przy tym Twoim uśmiechu,
Lecz
choć marzenia się nie spełniły,
Nie
mogę mówić o pechu.
4. Cóż,
że koledze się poszczęściło,
Pewno
miał więcej waluty,
Ja
mam Twój uśmiech i jest mi miło,
A
on – rano wrócił zapruty.
5. Kupiłem
sobie uśmiech barmanki
Za
bardzo tanie pieniądze.
Gdy
jeszcze kiedyś będę w Vancouver,
Do
tego baru zabłądzę.
6. A
kiedy ona wzrokiem mnie muśnie,
Położę
łokcie na blacie
I
będę czekał na taki uśmiech,
Za
który nic nie zapłacę.
(jeszcze raz pierwsza zwrotka)
Belfast (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Gdy
przed dziobem wyłonił się Belfast, G
C G
Znów
mnie wiatry pognały
na ląd. A7
D7
Porzuciłem
żeglarską
kompanię, G
D G e7
Miejskich
ulic pochwycił
mnie prąd. a
D G
Zabłysło
mi słońce fortuny,
Szczęście
w kartach darował mi los.
Pięknej
dziewki blask oczu poruszył mnie,
Wyciągnąłem
ją, diabeł wie skąd.
Ref.: Ach,
piękna, smukła jak
kliper, G
C G
W
jej ramionach
znalazłem
swój port. G
A7
D D7
Kiedy
nocą w barze
tańczyła,
G
D G e7
Kochałem,
wzdychałem
jak czort. a
D G
2. Jej
oczu blask szybko
omamił mnie,
Jak
lunatyk popadłem w jej moc,
Lecz
nie dla mnie już nocą tańczyła, gdy
W
trzosie nagle zjawiło się dno.
W
tancbudzie co wieczór pijany jak wór
Wielkie
modły wznosiłem do gwiazd,
Czarny
barman na kredyt do kufla lał,
Z
każdą kreską nadchodził mój czas.
3. Toczyło
się koło fortuny,
Ja
zostałem na dnie – taki los.
Gdzieś
w portowej dzielnicy, spłukany do cna,
Naganiaczom
sprzedany za grosz.
Cóż,
whisky Belfastu wypita do dna,
Gdzieś
na morzu ocucił mnie wiatr.
W
doborowej, żeglarskiej kompanii
Smukły
kliper mnie poniósł do gwiazd.
Ach,
piękny, smukły to kliper, /
Pośród
żagli znalazłem swój dom. /
Kiedy
z falą harcuje, /
Gdy
idzie na wiatr, /
Przypomina
mi tancerki pląs. /x2
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Czasami,
gdy
mam chandrę
i jestem sam, a
e F C
Kieruję
wzrok
za okno, wysoko
tam, a
e F G C
Gdzie
nad dachami
domów i w noc,
i dniem, E
a D7
G
Nadpływa
kołysząca,…
marzeniem,…
snem. a
e F G C
Ref.: I
ona
taka w tej białej sukience, C
G
Jak
piękny ptak, który zapiera
w piersi dech. C
F C
Chwyciłem
mocno
jej obie ręce
G
C F
Oczarowany,
zasłuchany
w słodki śmiech. C
D7
G
I
cała w żaglach,
jak w białej sukience, C
G
Jak
piękny ptak,
który zapiera
w piersi dech. C
F C
Chwyciłem
mocno
ster w obie ręce
G
C F
I
żeglowałem
zasłuchany
w fali śpiew. C
G C
2. Wspomnienia
przemijają, a w sercu żal,
Wciąż
w łajbę się przemienia dziewczęcy czar.
Jeżeli
mi nie wierzysz, to gnaj co tchu,
Tam
z kei możesz ujrzeć coś z mego snu.
3. Nie
wiem, czy jeszcze kiedyś zobaczę ją,
Czy
tylko w moich myślach jej oczy lśnią?
Gdy
pochylona, ostro do wiatru szła…
Znowu
się przeplatają obrazy dwa:
ref…
(sł. S.M.Saliński i następni, mel.trad.)
XE
"Na wielkim okręcie"XE "Biały słoń, biały
słoń"1. Na
wielkim okręcie
Ref.: Biały
słoń, biały słoń.
2. Na
wielkim okręcie
3. A
na Filipinach |
4. A
błękitne niebo
5. A
Murzyni w Kongo
6. Na
wielkim okręcie ref… |
(sł./mel. L.Klupś)
1. Okręt
nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie e
D C a
Popłynęły
naszym kursem by nie zgubić się. e
D G H
Potem
szkwał wypchnął nas poza mleczny pas e
D C a
I
nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty śmierć nam niosą. e
D G H
Ref.: Ciepła
krew poleje się strugami, G
D e h
Wygra
ten, kto utrzyma ship. C
D e
W
huku dział ktoś przykryje się falami, G
D e h
Jak
da Bóg, ocalimy bryg. C
D e
2. Nagły
huk w uszach grał i już atak trwał,
To
fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział.
Czarny
dym spowił nas, przyszedł śmierci czas,
Krzyk
i lament mych kamratów, przerywany ogniem katów.
3. Pocisk
nasz trafił w maszt, usłyszałem trzask,
To
sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw.
„Żagiel
staw” krzyknął ktoś, znów piratów złość,
Bo
od rufy nam powiało, a piratom w mordę wiało.
4. Z
fregat dwóch tylko ta pierwsza w pogoń szła,
Wnet
abordaż rozpoczęli, gdy dopadli nas.
Szyper
ich dziury dwie zrobił w swoim dnie,
Nie
pomogło to psubratom, reszta z rei zwisa
za to.
5. Po
dziś dzień tamtą mgłę i fregaty dwie,
Kiedy
noc zamyka oczy, widzę w moim śnie.
Tamci,
co śpią na dnie, uśmiechają się,
Że
ich straszną śmierć pomścili bracia, którzy zwyciężyli.
ref…
(sł. A.Peszkowska, mel. „Bluenose”)
1. W
słoneczny,
wietrzny dzień, e
W
mym
mieście
Lunenburg,
D
G H7
W
dwudziestym
pierwszym roku zrodził się. e
a
Miał
piękny
ostry dziób, D7
G
Solidny,
mocny tors, H7
e
A
ochrzczono
go po prostu:
„Bluenose”. a7
H7
e
Ref.: „Bluenose”,
dzielne
imię
Twe, C
D G e
Zna
Cię morze i
ocean zna.
C
D G H7
„Bluenose”,
północnych
szlaków
król, C
D G e
Sława
Twoja w
ślad za
Tobą
szła. a
H7
e
2. Tysiące
przebył mil
W
dwadzieścia długich lat
Ten
szkuner z oceanem za pan brat.
Miał
zawsze dosyć sił,
Lecz
jednak rafy cios
Powalił
go i zginął tak „Bluenose”.
Ref.: „Bluenose”,
dzielne imię Twe
Znało
morze i ocean znał!
„Bluenose”
zasnął wiecznym snem
Wśród
zdradliwych karaibskich skał!
3. Lecz,
by w legendzie tej
Zachować
żywą treść,
To,
gdy z pochylni kiedyś szkuner zszedł,
Zaszemrał
gapiów tłum –
Usłyszeli
wiatru głos:
–
Popatrzcie, to po prostu „Bluenose”!
Ref.: „Bluenose”,
znów poniesiesz nas! /
Zna
Cię morze i ocean zna! /
„Bluenose”,
będziesz królem znów! /
Dobry
wiatr Twym żaglom życie da! /x2
Blues o Julce Piegowatej (Ryczące Dwudziestki)
(sł./mel. J.Sikorski)
ver.1 ver.2
1. Wołali
na nią: Julka,
hej, chodź
tu, Piegowata! C
C7
F E
A7
H7
Za
szklankę wina i
za chleba kęs C
F E
A7
H7
Rozdawała
miłość
morskim
obieżyświatom. C
C7
F E
E7
A A7
Taką
ją
poznałem,
taką
pokochałem, C
F a D7 E
A E A
W
portowej knajpie
„Tłusty
Śledź”. F
D G C A7
H7
E
2. A
kiedy znów przybyłem tam po kilku latach,
Żeby
szklanką rumu obmyć z siebie sól
Morskiej
podróży dookoła świata,
Julki
nie było w barze, już tylko obce twarze
W
portowej knajpie „Tłusty Śledź”.
3. Gdzie
jesteś dzisiaj Julka, gdzie jesteś Piegowata?
Sam
piję wino i siedzę sam jak pies.
Gnałem
do Ciebie spoza krańców świata,
A
Ciebie nie ma w barze, dziś tylko obce twarze,
W
portowej knajpie „Tłusty Śledź”.
4. Grzeszyłaś
kiedyś, Julka, z całą flotą świata.
Nie
mam Ci za złe, bo grzeszy nawet Bóg,
Lecz
kiedy tu byłaś, było po co wracać,
Spod
wściekłych bryzgów piany, gdzieś z paszczy złej
otchłani,
Poprzez
wyboje morskich dróg.
5. Wołali
na nią: Julka, hej, chodź tu Piegowata!
Za
szklankę wina i za żarcia kęs
Grzała
drobnym ciałem morskich obieżyświatów,
Lecz
już jej nie ma w barze, dziś tylko obce twarze,
W
portowej knajpie „Tłusty Śledź”.
(sł./mel. ???)
ver.1 ver.2
1. Na
pokładzie od rana a
C a
Ciągle
słychać bosmana, a
A7 a
Bez
potrzeby cholernie się
drze. d
a d G7
C A7
Choćbyś
ręce poranił, A7
d d /
Bosman
zawsze Cię zgani a a /
I
powiada – „Zrobione jest źle!” E7
a E a (A7) /x2
(i
następne)
2. „Jeszcze
raz czyścić działo, |
|
3. Ale
czasem się zdarzy,
4. Opowiada
o morzach, |
5. A
gdy spytasz go tylko,
6. Bosman
skończył, wiatr ścicha, |
Bosman Jim (Poszedłem na Dziób)
(sł. A.Dziuk, mel.trad.)
1. Powiedział
kiedyś nam stary Jim po wachcie czyszcząc fajkę,
Że
młodym również był jak my, gdy w morze musiał wyjść.
W
kambuzie mną pomiatał kuk, aż kiedyś przebrał miarkę,
Ze
złości go rąbnąłem w łeb, aż z bólu zaczął wyć.
Ref.: Hej,
chłopcy wraz, ciągnijcie za ten fał –
Tak
stary bosman Jim się drze, gdy z rufy ostro dmie,
Gdy
jednak przyjdzie noc, pod pokład każdy gna,
By
słuchać, jak ten bosman Jim przygody chwali swe.
2. Ze
statku mi trza było wiać, bo z kuka bestia mściwa,
W
Bristolu ktoś napomknął mi, że na cytryniarzu luz.
I
znów Australia, Peru, York – dziewczyny jak malina
I
forsy pełna kiesa też, do knajpy więc – i szlus!
3. Raz,
gdy mi się już sypnął wąs, tom pływał na liniowcu,
Diabelnie
piękne kształty miał, do dziś w śnie widzę je.
Gdy
szliśmy koło Hornu skał, sztorm zawył od zachodu,
Z
żaglowca nie zostało nic – no, może beczki dwie.
4. Hej,
chłopcy, trzeba
wiedzieć wam, na morzu żywot ciężki,
Tu
często burza albo sztorm nie patrzy noc, czy dzień.
Lecz
gdy już pokochacie to – zostanie wam na wieki.
Tak
mawiał stary bosman Jim, wpatrzony w morza cień.
Ref.: Hej,
chłopcy wraz, ciągnijcie za ten fał –
Tak
stary bosman Jim się drze, gdy z rufy ostro dmie,
Gdy
jednak przyjdzie noc, pod pokład każdy gna,
By
słuchać, jak ten bosman Jim przygody chwali swe.
Hej,
chłopcy a-hoj, niebieskie morze jest,
A
wiatr na wantach melodię gra, /
A
żagle są tak białe. /x2
Boston (Mechanicy Shanty) 42
(sł. H.Czekała/W.Dudziński, mel. „From Boston”)
1. Za
rufą Boston odchodzi w dal.
Gdy
szliśmy w morze, wiatr diablo wiał,
Dmuchnął
w żagle tak, że pochylił maszt.
Na
gejtawy, chłopcy, weźmy wszyscy wraz!
Ref.: I!
Wybieraj go! Ciągnij go!
Wyrwij
brachu! Zerwij go!
2. Nasz
kapitan, stary pijany wół,
Na
deku stanął i spojrzał w górę, w dół,
I
spojrzał w górę, i spojrzał w dół,
„Klar
na linach, osły!” – krzyknął stary gbur.
3. Po
chwili szybko na pokład wlazł
I
wrzasnął głośno do jednego z nas:
–
„Dzban wina przynieś, a pośpiesz się,
Bym
nie czekał długo, bo będzie z tobą źle!”
4. I
znów robota, a niech to szlag,
Deszcz
wali z nieba, leje nam
za kark.
Nie da
kropli grogu, na deku każe stać,
Kilka
batów przez plecy – to nam może dać.
5. Lecz
nadejdzie czas, gdy ten sukinsyn
Po
desce zjedzie do morza i czort z nim.
Jego
tłuste cielsko rekiny będą mieć,
Jego
czarna dusza to już diabła rzecz.
ref…
(sł. A.Mendygrał, mel. „Pressgang”)
1. Gdzieś
od rzeki w dół, tam gdzie London Street,
Psów
królewskich zwarty oddział szedł.
Dla
króla trzeba znów świeżej krwi
Marynarzy
floty wojennej.
2. A
że byłem wtedy dość silny chłop,
To
ogary wnet wpadły na mój trop.
W
kajdanach za próg wywlekli mnie
Marynarze
floty wojennej.
3. Na
początek wziąłem trzysta plag,
Bom
dochodzić chciał swoich słusznych praw.
Dowódca
tu Twoim królem jest
Marynarzu
floty wojennej!
4. Tylko
Bóg policzy, ile skarg
Usłyszały
te ambrazury dział,
Jak
wiele w pokład tu wsiąkło łez
Marynarzy
floty wojennej.
5. Bat
bosmana wciąż plecy zgięte tnie,
Gdy
przy linach wraz mozolimy się.
Dla
chwały twej słodki kraju mój –
Marynarze
floty wojennej.
(My
– żołnierze floty wojennej.)
6. Jak
o prawa upominać się
Na
gretingu nauczyli mnie.
Niejeden
krwią wtedy spłynął grzbiet
Marynarzy
floty wojennej.
7. Gdy
łapaczy szyk formuje się,
W
pierwszym rzędzie możesz ujrzeć mnie.
Kto
stanie na mojej drodze dziś –
Łup
stanowi floty wojennej!
Brzegi Nowej Szkocji (Tonam & Synowie)
(sł. B.Kuśka, mel.trad.)
Ref.: Żegnaj
Nowa Szkocjo, niech fale
biją w brzeg, G
h
Tajemnicze
twe góry wznoszą szczyty
swe. C
e
Kiedy
będę
daleko,
hen na oceanie złym, G
D
Czy
was kiedyś
jeszcze ujrzę,
czy zostaną
mi sny? e
D e D
1. Słońce
już zachodzi, a ptaki skryły
się, G
h
W
liściach drzew
znalazły schronienie
swe. C
e
Mam
wrażenie,
że przyroda
już zamarła w cichym śnie, G
D
Lecz
nie
dla mnie wolne
chwile,
praca czeka
mnie. e
D e D
2. Kiedy
me najskrytsze marzenia ziszczą się,
Marzę,
by do przyjaciół swych przyłączyć się.
Wkrótce
już opuszczę te rodzinne strony me,
A
więc żegnaj ma dziewczyno i wyczekuj mnie.
3. Ktoś
uderzył w bębny i z domu wyrwał mnie –
To
kapitan nas woła, więc stawiłem się.
Żegnajcie
kochani, wypływamy w długi rejs,
Powrócimy
do swych rodzin, znów spotkamy się.
Brzegi Peru /Wielorybnicy/ (Cztery Refy)
(sł. M.Siurawski, mel. „The Coast of Peru”)
1. Hej,
wielorybnicy,
nam wichrów
i burz d
C a d
Niestraszne
są ryki.
Czas w drogę
nam już. a
g A7
Kapitan
powiedział,
a ja wierzę
mu: d
a e7
A7
Jest
moc wielorybów
u brzegów
Peru. d
C a d
2. Po
drodze do Peru minęliśmy Horn,
3. Pierwszego
zoczyliśmy, gdy już zapadał zmierzch
4. O
piątej nad ranem poderwał nas wrzask
5. “All
hands on deck!” I
tupot, i krzyk, |
6. Pierwsza
łódź gładko ześlizgnęła się w dół,
7. Jeff
trafił i cielsko zapadło się w głąb,
8. Przy
burcie, na gajach ciągnęliśmy tran,
9. I
w starym Tumbez
pohulamy, że hej, |
(sł. M.Siurawski, mel. „Haul on the Bowline”)
1. Ciągaj
bulinę,
bo w Liverpoolu
pannę
mam; G
D A E
–
Ciągaj
bulinę,
tę
linę
ciąg,
ho! G
D E Fis G (barre)
Ciągaj
bulinę, piękna panna, mówię wam.
–
Ciągaj bulinę, tę linę ciąg, ho!
2. Ciągaj
bulinę, a w Kołobrzegu druga jest;
Ciągaj
bulinę, tam pofigluję sobie fest.
3. Ciągaj
bulinę, ta lina ciągle strzępi się;
Ciągaj
bulinę, bo bez buliny bardzo źle.
4. Ciągaj
bulinę, bo na Bałtyku burza!
Ciągaj
bulinę, bo wszystkich nas to wkurza.
(Ciągaj
bulinę, ta burza załogę mocno wkurza.)
5. Ciągaj
bulinę, bardzo wcześnie z rana;
Ciągaj
bulinę, cholerna robota i nie ma chwili spania.
(Ciągaj
bulinę, praca zamiast spania.)
6. Ciągaj
bulinę, bo w Gdyni dobre piwo;
Ciągaj
bulinę, no ciągaj brachu żywo.
Bum cyk-cyk (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Kowalewski/W.Witkowski i następni, mel. M.Siurawski)
Ref.: Bum
cyk-cyk i rata-rata, C
F G /
Nie
ma to jak los pirata, C
G C /
Kto
na drodze raz mu stanie, /
Z
tego kasza na śniadanie. /x2
1. Kiedy
pirat się obudzi, C
F G
Myje
zęby, rączki, buzię, C
F C
Z
mlekiem pije szybko kawę d
I
wyrusza na wyprawę. G
2. Na
wyprawie tysiąc zdarzeń,
Sztormy,
bitwy, abordaże,
Salwy
z armat, pojedynki,
Wory
złota i łupów skrzynki.
3. Wtem
przygoda pryska sama,
Gdy
nad morzem staje mama,
Piratowi
palcem grozi:
„Znów
łazienka cała w wodzie!”
(sł. zespół, mel. M.Bednarczyk)
1. Dalej
psubraty brać się do lin,
–
Bye Liverpool, Bye!
Ciągnąć
aż całkiem braknie wam sił.
–
Bye Liverpool, Bye!
Devil
John’s znów wścieka się,
–
Bye Liverpool, Bye!
Maszty
nam łamie jak suche pnie.
–
Bye Liverpool, Bye!
Ref.: Bye,
Bye, Liverpool, Bye! /
Bye,
Liverpool, Bye, Bye! /x2
2. Nasz
kapitan to wściekły pies,
Ale
żeglarzem on dobrym jest.
Do
Ameryki zabiera nas,
Ciężkich
tygodni nadchodzi czas.
3. Ładownie
pełne herbaty są,
Brytyjski
kupiec posyła ją.
W
Bostonie forsa zasypie mnie,
Z
niejedną panną zabawię się.
(sł. T.Winiarski, mel. „Byker Hill”)
1. Gdy
przepiłem całą forsę i nie miałem z czego żyć,
Wtedy
skrzypce mi zagrały
„Bonny Lass o’ Byker Hill”.
Ref.: „Byker
Hill” and „Walker Shore”
Collier
lads forever more.
„Byker
Hill” and „Walker Shore”
Collier
lads forever more.
2. Harowałem
jak nie-człowiek, zarobiłem pensów pięć,
Teraz
w knajpie siedzę sobie, mam na Elsie Marley chęć.
3. Dziś
wypłata, moją forsę wziął ktoś, no i dyla dał,
Okazało
się, że złodziej to mój kumpel, Geordie Brown.
4. Gdy
do domu powrócimy, może Bóg wybaczy nam
Ciężką
pracę ponad siły, gdzieś u samych piekła bram.
(sł. J.Chmielewski, mel. A.Korycki)
1. Byle
dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej… d
G C
Byle
dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej… d
G C
W
nocy na przystanku wsiadam, d
G
W
tłumie zapomnianych dłoni. C
a
Razem
z deszczem na mnie spada, d
G
Sen
wyśniony, wymarzony… C
C7
Znowu
wieczór, powrót z pracy, d
G
W
szybie cień zmęczonej twarzy C
a
I
latarni światła spacer. d
G
Chcę
inaczej żyć… Inaczej. F
C
Ref.: Móc
nie słuchać cudzych rad, C
Byle
w uszach szumiał wiatr… d
Z
wędrującą falą gnać, G
F
Byle
dalej… C
Nie
żegnając dawnych dróg, C
W
żaglach sen odnaleźć mógł d
Aż
po brzegów zawołanie: G
F
…Byle
dalej… C
2. Byle
dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej…
Byle
dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej…
Zakołysał
się autobus,
Na
pustkowiu drzwi otwarte.
Może
złapię w kroplach deszczu,
Chwycę
prawdę, że odnajdę…
W
nocy sny wzburzone biją
W
odchodzących burty kutrów,
Ku
wzburzonym pędząc wichrom.
Może
minie czas mych smutków?
Cały sezon (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. ???)
1. A
gdy roztańczy znów się biel z błękitem, e
D e D
Ster
stuli mocna dłoń, e
D e
Ulecą
myśli bielą zimy kryte, D
e D
Aż
na pięć świata stron. e
D e
Ref.: Wiatr
zaśpiewa znowu pieśń, D
e D
Żaglom
znaną pieśń. e
D e
W
strony świata pójdzie wieść, D
e D
Znów
się zaczął rejs. e
D e
2. Zawita
do nas znowu stary
Johny,
Przypłynie
„Betty Low”
I
zmartwychwstanie Kliper Herbaciany
Z
Altmarka chłopców stu.
3. Wezwanych
pieśnią do nas znów przypłynie
Żaglowców
zmarłych cień,
By
topić swe wspomnienia w mocnym winie,
By
topić w rumie dzień.
4. Ze
złotem i czerwienią jesień spłynie,
Odejdą
znowu w mrok,
By
przy gitarze, pieśni i przy winie
Powrócić
tu za rok.
Chciałem być żeglarzem (Andrzej Korycki)
(sł./mel. A.Korycki)
1. Chciałem
być żeglarzem, ale wziął mnie strach, G
D C G
Że
mój okręt zginie gdzieś w dalekich mgłach. G
D C G
Bałem
się, że człowiek w morzu może zgnić G
H7
e
I
że rum ochrzczony będę musiał pić. G
D C G
Ref.: Chciałem
być żeglarzem, ale wziął mnie strach, G
D C G
Bo
jak tu zostawić dziewczynę we łzach, G
D C G
No
i w każdym porcie ładnych dziewczyn sto? G
H7
e
Nie
chcę być żeglarzem, bo nie zdrowe to. G
D C G
E
2. Chciałem
być żeglarzem, los inaczej chciał A
E D A
I
zamiast sztormiaka gitarę mi dał. A
E D A
Widać
w moich kartach tak już musi stać, A
Cis fis
Że
wy macie pływać, a ja dla was grać. A
E D fis
A
E D A
/x2
Chłopcy z Botany Bay (Mietek Folk)
(sł. K.Lebionko, mel.K.Mikiciuk/P.Kowalewicz)
1. Już
nad Hornem zapada noc, a
G a
Wiatr
na żaglach położył się, a
G a
A
tam jeszcze korsarze na Botany Bay d
G C a /
Upychają
zdobycze swe. a
G a /x2
(i
następne)
2. Jolly
Roger na maszcie już śpi,
Jutro
przyjdzie z Hiszpanem się bić,
A
korsarze znużeni na Botany Bay
Za
zwycięstwo dziś będą swe pić.
3. Śniady
Clark puchar wznosi do ust:
„Bracia,
toast! Niech idzie na dno!”
Tylko
Johny nie pije, bo kilka mil stąd
Otuliło
złe morze go.
4. Nie
podnosi kielicha do ust,
Zawsze
on tu najgłośniej się śmiał.
Mistrz
fechtunku z Florencji ugodził go,
Już
nie będzie za szoty się brał.
5. W
starym porcie zapłacze Margot,
Jej
kochany nie wróci już.
Za
dezercję do panny na kei w Brisbane
Oddać
musiał swą głowę pod nóż.
6. Tak
niewielu zostało dziś ich,
Resztę
zabrał Neptun pod dach.
Choć
na ustach wciąż uśmiech, to w sercach lód,
W
kuflu miesza się rum i strach.
7. To
ostatni chyba już rejs,
Cios
sztyletem lub kula w pierś.
Bóg
na szkuner w niebiosach zabierze ich,
Wszystkich
chłopców z Botany Bay.
8. Już
nad Hornem zapada noc,
Wiatr
na żaglach położył się,
A
tam jeszcze korsarze na Botany Bay
Upychają
zdobycze swe.
(sł./mel. G.Opaluch)
1. Kiedyś
jeszcze powrócę tu znów,
Gdzie
rodzinny mój dom, wśród ostrych skał.
Słychać
huk potężnych wód,
Groźne
fale swą siłą kruszą brzegu wał.
Ref.: Cholerne
Morze, Ty znów zwodzisz mnie,
Błękitem
głębin Twych. Żagli biel,
Szkunera
smukły kształt, wciąż widzieć chcę
I
wiatru powiew w napiętych wantach czuć.
2. Na
ten ship zaciągnąłem się, bo
Kapitan
mówił, że tu przygód czeka sto.
Krzyk
bosmana do pracy nas gnał,
Jedna
myśl jednak wciąż w głowie mej trwa:
3. Majestatem
swym zachwyca mnie,
Gdy
ogromnych wód dziób powierzchnie tnie.
Hen,
za rufą, kolejny zniknął port –
Wielki
Boże, Ty spraw, abym ujrzał znów go.
ref… /x2
Chwyć za handszpak (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Randy-Dandy O!”)
1. Teraz
możemy gnać nawet na Horn; a
G a
–
Way-hey, razem go! a
G a
Ubrania
i buty w lombardzie są. C
G
–
Razem chłopaki! Razem pchajmy go! a
e a
Ref.: Chwyć
za handszpak i pchaj go,
Way-hey,
razem go!
Kotwica
na dek, cumy zdjęte są. <dawaj!>
Razem
chłopaki! Razem pchajmy go!
2. Liverpool
został za rufą nam,
Wesołe
panienki żegnały nas tam.
3. O,
żegnaj Sally i żegnaj Sue,
Na
pewno kiedyś wrócimy tu znów.
4. I
do kabestanu, i równo pchać,
Z
Nord-Westu zaczyna nam nieźle wiać.
<razem!>
5. I
jeszcze pięćdziesiąt razy, hej!
Niedługo
w zatoce znajdziemy się.
6. Hej,
żwawiej się ruszać i mocniej pchać!
Łapy
z kieszeni, nie ma czego się bać.
7. I
ech, łapserdaki! Pchać ile sił!
Jak
mocniej pokręcisz, to rdza zejdzie w mig.
<obłóż!>
8. Jeszcze
wam bosman nieźle da w kość;
Ostatnia
runda i będzie dooo…ść!
Chyba jak ryba (Poszedłem na Dziób)
(sł./mel. A.Dziuk)
Ref.: Chyba
jak ryba, wiedzie jak śledzie
Nas
po półwyspie od Władka po Hel
Duch
marynarza, albo żeglarza,
Co
Zosi i Gosi podziwiał lic biel.
1. Do
Władka jak z płatka trafiliśmy w mig,
Formować
na panny zaczęliśmy szyk,
Lecz
szyk nam nie wyszedł, nie dały się nam,
Ktoś
powiedział: „Trudno – szantę śpiewam Wam!”
2. W
Chałupach wciąż upał, a my oczy w słup,
Raz
dziewczę se biegło, a my na nią – siup!
Nic
z tego nie wyszło, choć rzekła – „O, tak!”
Gdyż
właśnie przepiękny ujrzeliśmy jacht.
3. Zostałbym
niechybnie w Kuźnicy do dziś,
Gdybym
pewnej pannie nie uciekł na strych,
Ze
strychu na keję, a z kei na jacht.
Dzięki
Ci Neptunie, że silny wiał wiatr!
4. Gdy
solo na molo w Juracie ją masz,
Pamiętaj,
że mały stać musi jak maszt,
Jak
bukszpryt zadarty, ni w górę, ni w bok.
Gdy
tak nie potrafisz – przyjedź znów za rok!
5. Na
Helu niewielu jest zdolnych iść w tan,
Każdy
ledwo zipiąc dogląda swych ran
I
klną wciąż na ducha, co w dupę im dał,
A
ja nie żałuję – szantę śpiewam Wam!
ref…
(sł./mel. J.Porębski)
Było
to w maju, słonko skwierczało, C
A
z
podkoszulkiem sklejone ciało C7
Czegoś
by chciało, F7
Czegoś
by chciało. C
Więc
ja
mu naprzeciw, no, tak dla ugody,
Na
łeb wylałem wiaderko wody,
A
ono,
mimo że
„wychłódniało”,
Znów
czegoś chciało.
No może
za dużo coś wczoraj zjadło, E7
Może
uwiera go w boku sadło, a
Może
by chciało iść do lekarza…? D7
„Nie,
nie!” – powtarza. „Nie,
nie!” – powtarza. G
G7
Na
dziób poszedłem z dala od ludzi,
Pytam
to cielsko: No, czemu się nudzi?
Może
do wachy chce, w dół, do rekina,
Czy
odpowiada mu barwa sina?
Czemu mi robi wstyd przed kumplami –
Oni
nie mają takich „trabli” z ciałami.
Może
by chciało przejrzeć świerszczyka,
Sprawdzić
czy jeszcze zegarek cyka?
Na
nic sposobów wszelkich próbuję,
Więc
myślę sobie, załatwię tego drania,
Wierci
się, kręci, coś kryje na dnie,
Ludzie!
Ja morze
kocham! Ja morze szanuję! |
Więc
pytam ja Ciebie, mój Profesorze,
„Wygra
entropia – kancer wszechświata –
No
więc było to w lutym, słonko skwierczało, |
(sł./mel. autorzy nieznani)
1. Ciało
Johna Browna owinięte w płótno a
Spuszczono
w morskie, przepastne głębiny. a
d E a
O,
dobry Boże, czemu nam tak smutno, d
a
Że
przyjaciela, żeglarza tracimy? a
E7
a
Ref.: Łkaliśmy
wszyscy żegnając Cię bracie, a
E7
I
Billy Strawers, i rudy Olsen, E7
a
I
Bert, i Baden – dwaj dobrzy kamraci, a
A7
d
I
kuternoga – stary Troysen. d
a E E7
E a
2. Opuszczono
ciało zawinięte w płótno,
Dzwon
okrętowy wybił razy cztery.
Gdzie
się podziałeś przyjacielu Johnny?
Gdzie
się podziałeś, do jasnej cholery?
Piliśmy
wszyscy żegnając Cię
bracie,
I Billy
Strawers…
3. Fala
znów zalewa pokład naszej „Mary”,
W
żaglach gdzieś słychać lekki wiatru szum.
O
dobry Boże, nie pomoże sherry
Na
naszą boleść, ani słodki rum.
Ostatnią
flaszką żegnamy Cię bracie,
I
Billy Strawers…
4. Nie
martw się bracie,
jeszcze się spotkamy,
Gdy
śmierć nas wezwie do swojej załogi,
Więc
szykuj flachę przyjacielu Johnny,
Gdy
zawitamy bandą w piekieł progi.
Pić
będziem wszyscy witając Cię bracie,
I
Billy Strawers…
Ciągnij, chociaż mokre plecy (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)
Ref.: Ciągnij,
chociaż mokre plecy.
Ciągnij,
rany wiatr uleczy.
Ciągnij,
chociaż przestać pragniesz.
Ciągnij,
Bracie, aż nie padniesz.
1. Wczoraj
jeszcze byłeś w domu,
Press-gang
w nocy tak Ci pomógł.
Dzisiaj
słyszysz wrzask bosmana,
Ciągnij
liny już od rana.
2. Co
dzień leci worek w morze,
Co
dzień jest Ci coraz gorzej.
Przetrwasz,
albo zdechniesz w zęzie,
Musisz
ciągnąć, jakoś będzie.
3. Bosman
kazał drzeć twe plecy.
Cieknie
ciepła krew na greting.
Mogłeś
pięści w kieszeń schować,
Lepiej
ciągnąć, niż żałować.
4. W
końcu schodzisz dziś po trapie,
Bosman
Cię zaczepił w pub’ie.
Kiepsko
skończysz bohaterze,
Będziesz
ciągnął na galerze.
5. Nożem
ciąłeś jego trzewia,
Poszedł
za ten rejs do nieba.
Jego
duch Cię w końcu zgubił,
Ciągniesz
wiosło, tak jak mówił.
Ciągaj fał, Johnny (Stare Dzwony)
(sł. M.Siurawski, mel. „Haul’way Me Johnny”)
ver.1 ver.2
1. A
kiedy
byłem mały
brzdąc, e
D A
E
Wuj
na kolana mnie brał. e A
E
–
Ciągaj fał, Johnny!
O, wybieraj
go! D
H7
e E
H7
E
I
whisky ze mną do rana pił,
Choć
ciotki złej się bał.
–
Ciągaj fał i wybieraj
go! O, wybieraj go!
2. I
opowiadał o portach mi,
Gdzie
życie słodki ma smak.
O
knajpie Sund, gdzie dobry gin (*)
Podaje
piękna Lee. (*)
3. Niedługo
już – mówił – nadejdzie czas,
Gdy
ruszysz w cały ten świat.
Jak
wuj Twój stary, po morzach stu, (*)
Na
łajbie będziesz się tłukł. (*)
4. W
słoneczny dzień, gdy morza gładź
Wabiła
wdziękiem swym,
Przyjęła
mnie żeglarska brać
Na
statek „Lady Jane”.
5. I
wypłynąłem do Bordeaux,
I
pracowałem jak wół.
Za
pieski rejs, za krew i pot,
Dostałem
pensa pół.
Ciągnij go, Joe! /Czarna chmura/ (Stare Dzwony)
(sł. M.Siurawski, mel.trad.)
1. Hej,
Stary, spójrz
– ta czarna
chmura rośnie
w dali. e
d e
–
Hey,
haul-away,
ciągnij
go Joe! a
G E7
a
Czy
widzisz ją,
ta czarna
chmura na
nas wali. e
d e
–
Hey,
haul-away,
ciągnij
go Joe! a
G E7
a
2. A
kiedy byłem mały brzdąc, wuj brał mnie na kolana,
I
płacząc rzewnie whisky pił, pił ze mną aż do rana.
3. „Posłuchaj
synu” – mówił mi – „byś kiedyś nie żałował:
Wujowi
twemu, straszna rzecz, odpadło, bo (go) nie
używał.”
(szybciej)
4. By
nie powtórzyć błędu, wcześnie się wziąłem za
kobiety,
Poznałem
pierwszy miodu smak z dziewczyną z London City.
5. A
potem była spanish girl, była gruba i leniwa,
Ukradła
całą forsę i uciekła, głupia dziwa!
6. Jankeska
jedna rzekła mi: „Chodź ze mną, nie bądź głupi!”
Przez
dwa tygodnie, mówię wam, oglądała tylko sufit.
(wolniej)
7. I
tak to szło, a teraz w Gdyni Lolę mam;
Lola
to skra, to łza, to cudo, mówię wam.
(szybciej)
8. I
nózia, buzia, rąsia, włos, i biuścik, i to, co lubię…
Eeeech…!
No ciągaj go, ciągaj go, Brachu, bo jak lubię to podłubię!
9. Czarna,
czy biała, czy kolorowa,
Lolę,
tę Lolę, mą Lolę bierz, bo Lola dziewucha
zdrowa.
(sł. B.Choiński/M.Dagnan, mel. „Can’t You Dance the Polka?”)
1. Co
się zdarzyło jeden
raz, nie uwierzycie
mi, G
A D
Gdym
wdepnął sobie w
piękny czas w New-Yorską
Chatham Street. G
A7
D
Ref.: Ciągnij
pomalutku,
aż
do skutku, G
A7
D
Jak
te New
York girls, co
nie tańczą polki! G
A7
D
2. Dziewuszka
grzeczna vis-á-vis obrała kurs na wprost:
„Tuż-tuż
na Bleeker mieszkam Street.” – Więc się zabrałem z nią.
3. „Kielicha”
– rzekła – „znajdziesz tam, przekąskę, to i sio.”
Mamusia
nas witała w drzwiach, siostrzyczek cały rząd.
4. Do
wierzchu nalewano w szkło i pito aż po dno,
Aż
zaczął kręcić się, jak bąk, mój globus w miejscu, o!
5. Przyjaciółeczkę
wzrusza, bo ja przypominam jej
Braciszka,
co w Szanghaju jest za nie wiadomo co.
6. Przejrzałem
nagle, oczy trąc – Królową Boże chroń!
Ten
goły facet w łóżku jest bez wątpliwości mną!
7. Pustynną
iście zionie w krąg golizną każdy kąt,
A
bez bielizny, forsy ktoś jest bez wątpienia mną.
8. To,
w czym do portu szedłem, dość wytworną miało woń:
Po
mączce rybnej wór, ahoj! Jak ulał na Cape Horn!
Ref.: Wszystko
pomalutku, ciągnie się do skutku,
Jak
te New York Girls, co nie tańczą… break dance!
(sł.tłum. M.Siurawski, sł. M.Kowalewski, mel.trad.)
1. W
XV wieku, raz w Madrycie, ze starej gość Italii, C
C G
Zakładał
w rynsztok pawie, do „mewek” aż się palił. G
F C
Ref.: Że
ziemia jest okrągła, jak jaja co mu wiszą, C
C G
On
wiedział to, ten na baby pies, lubieżny Kolumb Krzysio. C
F G C
2. Hiszpańskiej
Izabeli rzekł, gdy spotkał ją po drodze:
„Daj
statek i ładunek, a z Chicago Ci przywiozę.”
3. „Ach,
nie tak szybko” – rzekła Iza – „żeglarzu narowisty,
Niech
sprawdzę w buduarze twe wierzytelne listy.”
4. Biednemu
żeglarzowi odpocząć nie dawała,
Królowa
co godzinę Kolumba glejt sprawdzała.
5. W
czterdzieści dni i nocy Atlantyk przepłynęli,
I
Kolumb, i załoga, i strasznie baby chcieli.
6. Nasz
Kolumb miał kolesia też tak jak on szubrawca,
Co
kochał go jak brata, a dmuchał jak dmuchawca.
7. Zoczyli
pewna damę, co brzegiem przechodziła
I
sto tysięcy dolców ich w godzinę zarobiła.
8. Cudzołożyli,
aż kurzyło i dzielnie się sprawiali,
I
populacja wzrosła dziesięć razy, gdy wracali.
ref…
Córka rybaka (Wały Jagiellońskie)
(sł./mel. R.Schubert)
1. Gdy
księżyc świecił na niebie do Ciebie, C
G C
Poczułem
miłość, co przyszła jak wiatr, G
Me
serce było w gorącej potrzebie, G
Córką
rybaka Ty byłaś, ja góral z Tatr. C
G
Jelenie
gdzieś nad jeziorem sennie ryczały, C
G C
Ryby
w jeziorze już dawno poszły spać, F
Rzekłaś
wtedy do mnie – „Mój Mały, C
Cóż
Ci mogę w tę parną, mazurską noc dać?” F
G C
Ref.: Córko
rybaka, Mazura z Mazur, C
G
Popatrz
jaki na jeziorze wody glazur, C
Daj
mi swe usta, weź mnie w ramiona, F
C
Niech
się przekonam, ile słodyczy jest w słowie Ilona. F
G C
2. Lato
minęło, lecz uczucie ogniem płonie,
Choć
odległość dziś tak wielka dzieli nas,
Ciągle
czuję na mym ciele Twoje dwie dłonie,
W
uszach moich szumi woda, szemrze las.
Zakopane
całe śniegiem zasypane,
A
Ty piszesz: Na jeziorze gruba kra.
Przesyłasz
całuski i dwie rybie łuski.
Zima
minie, lato złączy serca dwa.
ref…
(sł. J.Rogacki, mel. „Cumberland Crew”)
1. Hej,
bracia żeglarze, posłuchajcie historii a
F e
O
tej bitwie na wodach, które zwą Hampton Roads. C
E7
a
Niech
każdy z was kiedyś łzę żalu uroni, a
F e
Gdy
wspomni jak „Cumberland” poszedł na dno. C
E7
a
Był
ósmy dzień marca, nie zapomnę tej daty, a
G E7
a
Ponad
stu naszych chłopców
pożegnało ten świat. d
a E7
a
A
w górze bandera jak w aureoli chwały, C
G7
C
Bohaterską
załogę nasz „Cumberland” miał. E7
a E7
a
2. Po
niebie bezchmurnym, coraz wyżej i wyżej
Słońce
jasno wschodziło tamtego dnia.
O
dziesiątej głos werbla nagle przerwał tę ciszę,
Kanonierzy
podbiegli wnet do swoich dział.
Pancerna
fregata zbliżała się do nas,
Dumnie
niosła na topie rebelii znak.
Już
nie było odwrotu. Zwyciężyć lub skonać!
Małe
szanse w tej bitwie nasz „Cumberland” miał.
3. I
zaczęło się piekło,
bój trwał trzy godziny,
Aż
z luf rebeliantów ostatni padł strzał.
By
zdrajców powstrzymać, zabrakło nam siły
I
krwi naszej potok przez pokład się lał.
Zdruzgotane
poszycie, planki wodę puściły,
A
ostre żelazo burtę cięło na pół.
Nasi
chłopcy przy działach do końca walczyli,
Aż
na dnie rzeki James znalazł „Cumberland” grób.
4. Pogrążał
się wolno w ciemnych wodach Virginii.
Naszych
chłopców na Ziemi nie usłyszy już nikt.
Dzielnych
synów Columbii opłakują rodziny,
Lecz
kiedyś na pewno jeszcze pomścimy ich.
Niech
nasze kolory dobry Bóg błogosławi.
Czerwień,
biel i błękit odmienią nasz los.
Na
widok sztandaru jeszcze zadrżą tyrani.
Zwyciężymy
lub godnie pójdziemy na dno.
„Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób) II III IV
(sł. J.lfik, mel. M.Magdziar)
0.
Dlaczego, Cutty Sark, gdy mam Ciebie w ramionach,
O
herbacianym kliprze marzę?
Dlaczego,
„Cutty Sark”, gdy przez Atlantyk płyniemy,
Tylko
szkocką dziewkę uczuciem darzę?
Ref.: „Cutty
Sark” – tyś najszybsza na morzu, /
Cutty
Sark – tyś najlepsza jest w łożu. /
I
znów płyniemy do Bombaju, /
I
znów, Kochana, jest jak w Raju. /
/
Gdy
Twoje żagle na wietrze wydęte, /
Gdy
Twoje ciało pode mną wygięte, /
Chcę
dotykać Twoich warg, /
I
love you, Cutty Sark! /x2
1. Cutty
Sark to szkocka dziewczyna,
Która
jest ostra jak „chili”,
Bo
smak mnie nie myli,
Gdy
tyłeczek wypina i patrzę
W
jej oczy niebieskie,
Przeklinam
swe życie pieskie.
2. „Cutty
Sark” to łajba jest szybka,
W
jeden dzień przepłynęła
Trzysta
pięćdziesiąt mil,
Taka
jest niezwykła, że
Gdy
patrzę w jej żagle rozpostarte,
Serce
w strzępy mam rozdarte.
Ref.: „Cutty
Sark” – tyś najszybsza na morzu,
(…)
I
love you, Cutty Sark!
I
love you, Cutty Sark!
I
love you, Cutty Sark!
(sł./mel. autor nieznany)
Czarny
okręt na nim śmierci znaki, d
Trupa
czaszka, dwa piszczele w skos. D7
g
Na
pokładzie same zabijaki, d
Brudne
szmaty, stargany ich włos. E7
A7
Komu
taki widok się ukaże,
Ten
z kostuchą pewny zawarł ślub.
Przebóg!
Bledną twarze!
Biada!
To korsarze!
To
szakale węszą łup.
Ref.: To
okręt
krwawej braci d
To
okręt goryczy i łez. A7
Hej,
szaleńcze, zejdź mu z drogi!
Bo
gdy dopadnie,
Wędrówki
twej kres. d
Bo
to statek krwawej braci
Biada
temu, kto doznał od nich mąk
Lepsza
śmierć z własnych rąk niż piraci
Tylko
krzyk,
tylko jęk słychać w krąg. A7
d
A
po bitwie dzbany pełne
wina,
Podział
łupu aż do rana trwa.
Komu
w dziale przypaść ma dziewczyna,
Kto
z nią pierwszy miłość zacząć ma.
Wokół
płoną pożądliwe twarze,
Każdy
pierwszy chciałby pieścić ją.
Senior,
zamknij oczy,
Już
nóż we krwi broczy,
Żegnaj
ukochana ma!
Czas do domu (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Nasz
Stary przeklinając całą noc na mostku stał D
I
drogi
w tych cholernych lodach szukał
pośród gwiazd. A
D
Wszystkie
sople z masztów pospadały,
kiedy
zrobił zwrot G
D A
I
do domu kurs wyznaczył
przez cholerny
lód na wprost. D
G A D
Ref.: Czas
do domu,
czas!
Już za kilka dni D
A D
W
barze
spędzimy
wesolutko parę chwil. G
D A
Z
groźnym lodem
już się nie
spotkamy, D
G
Chyba,
że przez szkło, D
A
Gdy
w
szklaneczce pełnej whisky D
G
Będzie
stukać
nam o dno. A
D
2. Trzy
miesiące pływaliśmy błądząc wśród lodowych gór.
Wielkie
kry cięliśmy dziobem poszukując foczych skór.
Zdechłej
ryby nie złowiliśmy, krew się gotowała w nas,
Gdy
fortuna się odwróci, spróbujemy jeszcze raz.
3. Nie
pomogły zaklinania, choć kapitan skrobał maszt,
Stary
bosman pluł przez ramię, my gwizdaliśmy pod wiatr.
Zamki
w strzelbach pordzewiały a za nami drogi szmat,
Zdechłej
foki ani śladu, więc zwiewajmy póki czas.
Czas jesieni (Ryczące Dwudziestki)
(sł. A.Grzela/W.Dudziński, mel. A.Grzela)
1. Dzień
kolejny minął,
pora snu,
a
d a E7
Mur
problemów, smutku
rośnie znów,
a
d a A7
Mija
szarych
ludzi, domy, szare miasto. d
E7
Minął
dzień,
zwykły
dzień.
a
d a E7
Knajp
przygasłe światła, dymu nić,
Jeszcze
jedna setka żeby żyć,
Monotonny
deszczu szum i ulic mrok.
Minął
dzień, zwykły dzień.
Pająk smutku
sieci
swe rozkłada, d
E7
a
Czas
jesieni,
melancholii
czas. d
E7
a
Żagli
biel,
silny wiatr
i morska fala, d
E7
a
Obraz
wspomnień
– to wszystko
co mam. d
E7
a
2. Świat
w jesiennym wietrze mija,
Morze
słonym szeptem dzieli nas,
Patrząc
w Twoje oczy widzę jego blask,
Jego
blask, jego blask.
Hej,
gitary dźwięki, światło gwiazd,
Czas
kolejnej wachty, szczęścia czas,
By
powrócił jak przyjaciel w moich snach
Morza
śpiew, dobry czas.
Pająk sny ma o białych, białych żaglach,
I
żegluje z wiatrem, i pod wiatr,
A
ja śpiewam o białych, białych żaglach.
Białe
żagle – to wszystko co mam..
3. Znów
kolejny szary minął dzień,
Knajp
przygasłe światła, mroku cień,
Patrząc
w Twoje oczy widzę jego blask,
Jego
blask, jego blask.
A ja śpiewam o białych, białych żaglach,
I
żegluję z wiatrem, i pod wiatr.
A
ja śpiewam o białych, białych żaglach.
Białe
żagle – to wszystko co mam.
Czemu żeglujesz (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Strzeliło
już morze do nieba
żaglami, D7+
G
Myśli
pospałych znów zaczął
się wątek. D7+
e
Żeglarska
Madonno! Wypij
razem z nami G
A
Za
rejsu koniec i za
początek. G
A A5+
Ref.: Wiem,
czemu żeglujesz. D7+
G
I
wszystkie
złe myśli, i złe,
co się
przyśni, e
C
Na
brzegu
chcesz skryć.
D
A7
Wiem,
czemu żeglujesz. D7+
G
Wiatr
żagle
napina i wtedy e
A
Zaczynasz
żyć. A5+
D
2. Daj
siłę Goliata ciepłemu wiatrowi,
Niech
żagle na niebie swoje słowa znaczą,
A
wieczór cicho znów coś nam opowie
Zmęczonym
sternikom – wodnym oraczom.
3. A
łodzie przy brzegu – narowiste konie,
Osiodłaj
żaglami i załóż szotów uzdę,
Wyprowadź
na wypas, gdzie błękitne błonie,
Niech
westchną wolnością, niech biegają luzem.
ref… /x2
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Ta
historia, co
wam powiem,
jest
całkiem
prawdziwa, D
A G A D
A
dotyczy
jegomościa,
który
ze
mną
pływał. D
A G A D
Facet
nawet był
do rzeczy, lecz
miał małą
wadę: D
A G A D
Nochal
taki jak
pomidor, chociaż
lico
blade. D
A G A D
Ref.: Wszyscy
tak ubolewali, D
Fis7 /
Że
go kopnął
los, h
A /
A
on
po prostu od
gorzały D
G /
Miał
czerwony
nos! D
A D /x2
2. Pewnej
nocy o burtowych światłach dyskutował,
Że
o mało jakiś rybol nas nie staranował,
A
kapitan, człek wesoły, przy nim się nie ziewa,
Od
tej pory stać mu kazał tam, gdzie burta lewa.
3. Pięć
lat później spotkałem go na przedmieściu Gdyni,
Gdzie
przy piwku młodej damie propozycje czynił.
Gapiłem
się zadziwiony, aż mnie wzięła czkawka,
Bo
malutki nosek miała, taki jak truskawka.
4. Mając
wzgląd na barwy twarzy, chłop miał wielkie wzięcie
Przy
państwowych różnych zlotach, albo ważnym święcie.
Gdy
rocznice nastawały, lub też Pierwszy Maja,
On
się zawsze kręcił z przodu… chyba tak dla jaja!
ref…
(mel. „Goodnight Ladies”)
1. Oto
jak trzeba żagle szyć E
–
Żagle szyć, żagle szyć, H7
E
Aby
marynarzem być E
Na
statku „Shenandoah” H7
E
Ref.: Cześć
panienki, E
A7
E
Cześć
pieszczotki, E
Fis7
H7
Cześć
ślicznotki, E
E7
A
Powiemy
wam – good night! E
H7
E
2. Trzeba
tak kabestan pchać
–
Kabestan pchać, kabestan pchać,
Aby
się żeglarzem stać
Z
pokładu „Shenandoah”.
3. Tak
ciężary trzeba nieść
–
Trzeba nieść, trzeba nieść,
Aby
znowu dostać jeść
Od
kuka z „Shenandoah”.
4. Tak
składamy śluby wam
–
Śluby wam, śluby wam,
Żeglarz
grzeczny jest dla dam
Na
statku „Shenandoah”.
Czternastego lutego (Cztery Refy)
(sł. K.Banaszewska-Rogacka/J.Rogacki, mel. „On the Fourteenth of February”)
1. Czternastego
lutego pożegnaliśmy ląd. D
e D
Statek
nasz – „Princess Royal” – płynął do New Foundland. G
A D G A
Ze
czterdziestu chłopaków wyruszyło w ten rejs. D
e A e D
Wiatr
był równy ze wschodu, a na kursie wciąż West. G
A D A D
2. Tak
minęły trzy doby, wolno płynął nam czas,
Nagle
człowiek na maszcie krzyknął: „Ktoś goni nas!”
Zbliżał
się z każdą chwilą, gnał po falach go szkwał,
A
pod topem bezana Jolly Roger się śmiał.
3. Burta
w burtę chciał do nas dojść, a gdy blisko już był
„Hej
tam! Zejdźcie mi z drogi!” – krzyczał z całych swych
sił.
„Ja z
samego Londynu płynę do Callao,
Nie
próbujcie przeszkadzać, bo was poślę na dno!”
4. „Przebrasujcie
grotżagiel i ustawcie się w dryf!
Mam
tu ważną wiadomość, przekażecie ją wy.”
„Przebrasuję
grotżagiel i ustawię się w dryf,
Lecz
dopiero w tym porcie, w którym znajdziesz się ty!”
5. Od
nawietrznej chciał dopaść nas, gonił przez cały dzień,
I
z zawietrznej próbował, jednak nie zbliżył się.
Nawet
z armat wypalił, ale nie trafił nas,
Potem
rufę oglądał, w końcu zgubił nasz ślad.
6. Chodźcie
chłopcy, jest dla was grog, dziś należy się wam,
Chodźcie
chłopcy, jest dla was grog, macie tu pełen dzban,
Chodźcie
chłopcy, jest dla was grog, humor przyda się wam,
Póki
w morzu jesteśmy, nie ma czego się bać.
(sł./mel. J.Porębski)
1. Ze
Świnoujścia do Walvis Bay a
Droga
nie była krótka, a
A
po dwóch
dobach, albo mniej, a
Już
się skończyła wódka. a
„Do
brydża!” – krzyknął Siwy Flak a
I
z miejsca
rzekł – „Dwa piki”, a
A
ochmistrz w
„telewizor” wlał a
Nie
byle jakie siki. E7
a
Ref.: Cztery
piwka na stół, w
popielniczkę
pet, A
D
Jakąś
Damę roześmianą Król przytuli wnet. E7
A
Gdzieś
między palcami sennie
płynie czas. A7
D
„…czwarta
ręka, Króla bije As…” E7
a
2
˙'.¨
˙¨.~ .°˙` .°¨~
___
___ ___ ___
|||]
|||] |||] |||]
~~~
~~~ ~~~ ~~~
3. A
„mój” w dwa palce obtarł nos,
4. A
ja mu – „Kontra”, on mi – „Re”, |
5. Już
nie pamiętam, ile dni
Ref.: W
popielniczkę pet, cztery piwka na stół,
Cztery
piwka na stół, w popielniczkę pet, |
Czy mi będzie dobrze… (Spinakery)
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Kiedy
zobaczyłem żagli
śnieżną biel, D
A
Wtedy
już wiedziałem, jaki jest mój cel. A
D
Ref.: Czy
mi będzie dobrze, czy mi będzie źle, D
G G D
To
na oceanie życie spędzę swe. D
A A D
2. Nieraz
walczyliśmy, nieraz wicher dął,
Żagle
traciliśmy, każdy w gacie rżnął.
3. A
gdy główki portu przygarniają nas,
To
wiem, że wypłynę za niedługi czas.
4. Jeśli
moim śladem pójdzie z was tu ktoś,
To
gdy mnie spotkacie, to postawcie coś.
Ref.: Czy
mi będzie dobrze, czy mi będzie źle, /
Razem
wypijemy, zabawimy się. /x2
Daisy Railley (Przylądek Starej Pieśni)
(sł. T.Winiarski, mel.trad.irl. i ukr.)
Ref.: Biedna
Daisy Railley wie, kocham tylko ją. C
G C /
Biedna
Daisy Railley wie, odpłynąć muszę stąd. G
C G C /
Gdy
przyśni się przytulny pub, C /
Po
nocy wśród sprzedajnych bab, G /
To
wtedy wiem, że kocham Daisy Railley. C
a G C /x2
No,
bo… (po
pierwszym ref., w bisie nie)
1. Niejeden
już zwiedziłem bar, gdzie panny kuszą nas. C
G C
W
burdelach, knajpach i tawernach trwoniłem cały czas. G
C G C
Gdy
przepuściłem forsę swą, C
Przypomniał
się cieplutki dom, G
Zacząłem
tęsknić znów za Daisy Railley. C
a G C
No,
bo…
ref…
Tysz
mene pidmenuła, /
Tysz
mene pidweła, /
Tysz
mene mołodoho /
Zuma
z rozuma zweła. /x2
<kapela!>
2. Do
portu dzisiaj mamy wejść, za długo trwał ten rejs.
W
kubryku chłopcy stroją się, ja nie wiem, czy mam zejść.
Bo
rum zaszumi w głowie znów,
Zrozumiem
z panną się bez słów,
Cóż
powie na to biedna Daisy Railley.
No,
bo…
3. Powrotnym
kursem lżej jest iść, pogoda sprzyja nam.
Po
nocach kumple mówią o wdziękach swoich dam.
Pamiętam
słodką Lucy Lou,
Pamiętam
Sally Brown,
Lecz
kocham tylko biedną Daisy Railley.
No,
bo…
ref… /x3
Dalej chłopcy z zapałem… (Wikingowie)
(sł./mel. M.Bednarczyk)
1. Dalej
chłopcy z zapałem,
Dmijmy
już w złoty róg.
Zaraz
też odpływamy
W
Grenlandii srogi chłód.
2. Rzućcie
cumy na statek,
Żegnać
się to już czas.
Wielorybów
dostatek,
Tam
stada czekają nas.
3. Mrozy,
śniegi i zimno,
Głód
czasem dręczy nas.
Ciepły
tran wieloryba
Rychło
też ogrzeje nas.
4. Tak
mijają miesiące,
W
morzu wlecze się czas.
I
w ładowniach dostatek,
Mrozy
nie dręczą nas.
Dalej w morze (Ryczące Dwudziestki)
(sł./mel. B.Kuśka)
Ref.: Dalej,
w morze
wyruszamy, d
C F g
Nie
szczędź sił, d
Dzisiaj
jest
nasz dzień. a
d
1. Morze
chyba wściekło
się, d
C
Fala
prosto wali
w nas, F
g
W
oczy spogląda
rychła śmierć. d
A d
Stary
trzyma w ręku
ster, d
C
Wiatr
na burtę kładzie
nas, F
g
Boże,
w opiece
Ty nas miej. d
A d
2. Dalej,
wszyscy wiosła w ruch!
Jeszcze
tylko kabel, dwa,
Stary
waleń nie umknie nam.
Już
harpunnik zajął dziób,
Ostry
grot powietrze tnie,
Celny
cios i pewny łup.
3. Będzie
tran, to forsa też
Będzie
miło brzęczeć nam,
Tak
blisko nagroda jest.
Morze
chyba wściekło się,
Fala
prosto wali w nas,
W
oczy spogląda rychła śmierć.
Dalej więc (Jabłko Topu Flagsztoka)
(sł./mel. ???)
1. Na
północnym krańcu Rotterdam G
Żył
stary barman Joe. G
On
bardzo młodą córę miał, e
I
piękną, że ho, ho. d
G
Lecz
Mary miała myśli złe, e
d
Więc
o jej los się bardzo bał e
h
I
w dobre ręce jak najszybciej e
d
Oddać
dziewczę chciał. C
H7
e
Ref.: Dalej
więc, płyńmy tam, G
D
Do
pięknej Mary z Rotterdam. C
H7
e
2. Piękna
Mary ciągle miała chęć, nieważne z kim i gdzie,
Lubiła
w nocy robić to, lubiła i we dnie,
A
stary ojciec czekał wciąż, by w mieście tym się zjawił
ktoś,
Kto taki
wigor będzie miał, że mała pierwsza powie dość.
3. No
i zjawił się któregoś dnia, gdy pił w tawernie rum,
Bo
bardzo mocną głowę miał i silny był jak tur.
Gdy
wiara spała już pod stołem, on żeglarskie pieśni grał
I
zawsze miał panienki, te najlepsze w Rotterdam.
4. A
gdy w morze przyszło ruszyć mu, by z wrogiem przelać krew,
Do
knajpy wszedł i w progu już usłyszał Mary śpiew.
Z
uśmiechem rzekła mu, że harce zna nie gorsze niźli on
–
Sprawdzali je
przez całą noc i nieźle im to szło.
5. Żeglarz
z panną tak szczęśliwy był, że został z nią lat pięć,
Lecz
jednak wciąż o morzu śnił, a znając Mary chęć,
Zostawić
nie chciał jej w miasteczku, więc na pokład z sobą wziął
I
ludzie mówią, że do dziś pływają gdzieś, wciąż razem są.
ref…
(sł. J.Niedzielski/T.Winiarski, mel. S.Mc’Carlny)
1. Mówią
o nim Dan Malone, a
W
jego sercu był mój
dom, G
Na
północy wszystko dla nas się zaczęło. a
C
Zagubiłam
się w tej grze, a
Czemu
– jeden Bóg to wie, G
Dzisiaj
słońce w oczy ogniem mi plunęło. a
e a
2. Niespokojny
jest mój sen,
Co
noc z krzykiem budzę się,
Czarne
ptaki tłuką się do moich drzwi.
Jednak
nie odejdę stąd,
Wrócisz
tutaj Dan Malone,
Na
wybrzeże do mnie, tu gdzie jest twój dom.
3. Czasem
wracam do tych chwil,
Kiedy
złote wino pił,
Tańczył
ze mną pod gwiazdami aż do rana.
Dzisiaj
mędrzec mówi mi,
Że
są kłamstwem takie dni,
Prawdą
zaś jest tylko to, że jestem sama.
4. Może
kiedyś zdarzy się,
Jeden
najszczęśliwszy dzień,
Ciemne
miejsca się rozjaśnią białym światłem.
Złożę
świętą głowę swą,
Na
posłaniu pośród łąk,
Gdzie
mężczyźni cicho godzą się ze światem.
5. Zapamiętaj
Dan Malone,
Usłysz
cichą prośbę mą,
Już
nie sypiam z Twoim zdjęciem pod poduszką.
Stanął
w ogniu tęsknot dom,
Dziś
odchodzę cicho stąd,
Gdy
spojrzałam sobie w oczy, pękło lustro.
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)
1. Na
zabawie z piękną Meg
Przetańczyłem
cały dzień,
Wziąłem
wszystko, jakem chciał,
Więcej
digi bym jej dał.
Ref.: Digi
digi rano, digi digi w noc,
Przytul
się do serca, daj mi swoją moc.
Spełnij
trzy życzenia, złota rybko ma,
Później
tylko digi do białego dnia.
Digi
digi rano, digi digi w noc,
Wszyscy
chcemy digi, taki to nasz los.
Choć
nie mamy siły, każdy chce to mieć,
Więc
myślimy digi przez calutki dzień.
2. Dzień
następny przyniósł wiatr,
Gnałem
do niej jak zły hart.
Zaprosiłem
ją na bal,
Nowe
digi będę miał.
3. Trzeci
ranek zbudził mnie,
W
łóżku mojej ślicznej Meg,
Potem
whisky jak co dnia,
A
wieczorem znów na bal.
4. Po
miesiącu pięknych dni,
Zbrakło
forsy, zbrakło sił,
Nowy
rejs już zacząć mam,
Nowej
pannie digi dam.
5. W
nowym porcie szwendam
się,
Myślę,
jak przytulasz mnie,
Gdy
masz w oczach ten swój błysk,
Daj
mi tylko digi łyk.
ref… /x2
Do anioła stróża (Stare Dzwony)
(sł./mel. J.Sikorski)
1. Aniele
– stróżu
mój, A
Fis
Gdy
wiatr
mnie na morze wywieje, H
Ty
zawsze
przy mnie stój. E
I
rano,
i we
dnie, i w noc, A
Fis
I
zawsze,
gdy piany ścianą, H
Ocean
splunie mi w nos. E
Trochę
będziesz
się musiał namoczyć, D
Trochę
nałatać
burt, A
Fis
A
wiem,
nie masz nawet kaloszy H
I
tyle
wypadło Ci
piór. E
Trochę
pewnie
zgrabieją Ci ręce, D
Kiedy
sztorm
ześle Pan Bóg, A
Fis
Powiesz
– Stary,
gdzie masz tą butelkę, H
No
tę,
w której trzymasz rum? E
2. Aniele
– dobrze wiesz, |
3. Aniele
– wspominaj mnie, |
(sł. H.Stefanowska, mel. „The Drunken Sailor”)
1. Co
zrobić z tym zawianym Jankiem?
Co
zrobić z tym zawianym Jankiem?
Co
zrobić z tym zawianym Jankiem
Takim
wczesnym rankiem?
Ref.: Hej,
hej, wczesnym rankiem!
Hej,
hej, wczesnym
rankiem!
Hej,
hej, wczesnym rankiem,
Gdy
stawiamy żagle!
2. Hej,
tam! Pod szpigat niech go wtroczą
3. A
potrząsając przed użyciem
4. Ze
szczypty wody, z wiadra soli |
5. A
też przydajcie na omastę
6. Wyschnięty
byłem już jak łyko,
7. Co
zrobić z tą zieloną żabą? ref… |
Dwudziesty czwarty lutego (Stare Dzwony)
(sł./mel. J.Sikorski)
1. To
dwudziesty
czwarty był lutego, C
Poranna
zrzedła mgła, G
Wyszło
z niej siedem uzbrojonych
kryp, a
Turecki
niosły
znak. a
G a
Ref.: No
i… a /
Znów
bijatyka,
no i… G
C /
Znów
bijatyka,
no i… G
C /
Bijatyka
cały dzień,
<dzień! dzień!> C
G /
I
porąbany
dzień, i porąbany łeb, a /
Razem
bracia, aż
po zmierzch! a
G a /x2
2. Już
pierwszy skrada się do burt,
3. Następny
zbliża się do burt, |
4. W
naszych rękach dwa i dwa na dnie,
ref… |
(sł. J.Wołoszyn, mel. „Whiskey in the Jar”)
1. Znów
łazisz po Dublinie i jedna myśl Cię zżera, D
h
Że
wpadłbyś gdzieś się napić, ale nie ma gdzie, cholera! G
D
Knajpek
jest tu z sześćset, w połowie wisisz z długiem, D
h
Uderz
więc „Pod Jodłę”, nucąc sobie: „Ech, to lubię!” G
D
Ref.: I
lej do gardła, lej, lej whisky pełen dzban, A
D /
I
nie martw bracie się, nie zbraknie nigdy jej! G
D A D /x2
2. Jesteś
już „Pod Jodłą”, pub taki jakich wiele,
Schodzą
się tutaj dziwki, nieroby i złodzieje.
Ty
dziwisz się jak dziecko: co mnie tu znów przygnało?
Lecz
już po pierwszej setce wiesz, że setka to za mało!
3. Spotkasz
tu może także starego O’Maleya,
To
w sumie dusza facet jest, choć nudny jak cholera.
Gdy
przy kolejnej szklance Angoli zmiesza z błotem,
Nie
spieraj się z nim zbytnio, no bo kto zapłaci potem?
4. A
kiedy się okaże, że O’Maley też jest goły,
A
barman krzywo patrzy i wrzeszczy: „Won pierdoły!!!”
Ty
pociesz się, mój bracie, bo Dublin jest wszak duży
I
trzysta knajpek jeszcze masz na trasie swej podróży!
5. Niektórzy
lubią łajby, rozkołysane morze,
Hokej
i kręgle dla tych są, co z morzem nie daj Boże.
A
ja uwielbiam dziko, nektar z kłosów jęczmienia
I
wdziękom pięknych pań oprzeć się też nie mam sumienia!
ref…
Dzielny żeglarz Joe (Spinakery)
(sł. L.M.Kowalczyk, mel. „Billy Boy”)
1. Miał
wytartą kurtkę szarą – żeglarz
Joe! D
A D
I
po ojcu łajbę starą – żeglarz Joe! D
A
Gdy
wieczorna bryza wiała, G
To
się wioska schodziła cała, D
A
–
Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe, D
G
–
Dzielny żeglarz Joe! D
A D
2. A
gdy łajbę swą szykował – żeglarz Joe!
Każdy
śmiał się i żartował – żeglarz Joe!
A
on najspokojniej w świecie
Mówił:
„Ludzie, co wy tam wiecie”,
–
Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe,
–
Dzielny żeglarz Joe!
3. I
sterował tam, gdzie fale – żeglarz Joe!
I
się nocy nie bał wcale – żeglarz Joe!
Dawno
w domach wszyscy spali,
A
on żeglował po tej fali,
–
Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe,
–
Dzielny żeglarz Joe!
4. Wiatr
mu targał bujne włosy – żeglarz Joe!
I
wsłuchany w morza głosy – żeglarz Joe!
Tak
samotny na tym świecie,
O
czym marzył? – Nie zgadniecie,
–
Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe,
–
Dzielny żeglarz Joe!
5. A
gdy wracał, to już dniało – żeglarz Joe!
Słońce
z morza wyglądało – żeglarz Joe!
Jak
go w wiosce pozdrawiali,
Palcem
w czoło się stukali,
–
Kiedy z morza powracał żeglarz Joe,
–
Dzielny żeglarz Joe!
6. Czemu
on od ludzi stronił? – żeglarz Joe!
Czemu
nocą w morze gonił? – żeglarz Joe!
Nie
pytajcie, nie ma po co,
On
żeglować kochał nocą
–
I dlatego wypływał żeglarz Joe,
–
Dzielny żeglarz Joe!
(sł. M.Cylwik, mel. The Pogues)
Kolejny
dzień na morzu, sam nie wiem, który już, G
C D
Wicher
toczy siwe fale, ciężka wachta będzie znów. G
C D
Tytoń
w fajce mi zamókł, ręce ściska ostry mróz, G
C D
Pieski
los na pokładzie tej krypy, ech, szkoda słów. G
C D G
Znów
śniłaś mi się wczoraj, taki szmat wody stąd,
Ile
minie dni, nim ujrzę Cię, czy czekasz wciąż – Bóg wie.
Na
razie cóż, twarda koja, słony wiatr,
Wszystko
to skończy się i z Tobą będę znów.
Liczę
dni, wolno płynie czas, G
C
Do
domu wnet zaniesie nas. G
D
Zobaczę
Cię w białej sukni Twej, G
C
W
taki mglisty, zimny ranek – mój powrotu dzień. G
C D G
Dzień sobótki (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.)
1. Przy
kołysce dobra wróżka tak mi wyśpiewała, A
D A D
Żebym
w noc Świętego Jana na Ciebie czekała. A
D A fis h E
Roztańczona
przy ogniskach sobótkowej nocy
Biała
panna tylko Tobie odda swe warkocze.
Ref.: Co
roku w noc sobótki, na Świętego Jana,
W
ciemnym borze panna wianek do Ciebie puszczała.
2. Złotym
ostem i piołunem morze zaklinałam,
Żeby
łódź Twą do mej checzy zniosła dobra fala.
Dobre
wiatry ubłagałam, żebyś tu przypłynął,
Żebyś
u stóp białej panny żagle swoje zwinął.
3. Na
ołtarzu Panny Świętej kwiaty układałam,
I
do Ciebie całym morzem myśli żem wracała.
Biały
warkocz, biała chusta, wypłakane oczy
Wypatrzone,
wymarzone białe żagle łodzi.
ref… /x2
Dzień św. Patryka (Mechanicy Shanty)
(sł. S.Klupś, mel. „St. Patrick’s Day”)
1. Gdy
w Nowym
Jorku wstawał
świt, G
C
Na
morzu
szalał
sztorm. G
D G
Sam
diabeł
piekieł otworzył
drzwi
G
D G
I
ciągnął
ship nasz na dno. G
D
Już
wściekłe
fale wyrwały
maszt, G
D G
Nadziei
zniknął już cień. G
D
Ref.: To
Patryka
dzień,
Patryka
dzień, C
G C
To
był
Patryka
dzień. G
D G
2. Już
każdy widzi, że to kres
I
z życiem żegna się.
Kapitan
nawet, ten podły łotr,
Do
Świętych modlić się chce.
Uratuj
Panie, patronie nasz,
A
czcić będziemy ten dzień.
3. Już
na nic prośby, na nic łzy,
Pochłonie
żywioł nas.
Za
podłe życie, parszywy los,
Rachunki
spłacić już czas.
W
spienionych falach szedł na dno ship
I
kończył życia nasz dzień.
4. Z
załogi tylko pięciu z nas
Ujrzało
stały ląd.
Za
całą forsę w kościele swym
Kupiliśmy
nowy dzwon.
I
bije on, kiedy morze grzmi
I
chwalić będzie ten dzień.
ref… /x2
Dzień wielkich żaglowców (Smugglers)
(sł. D.Potoręcka, mel. trad.)
1. Jak
duchy tu przybyły, żagli pełen cały świat, e
D e
Owiane
tajemnicą, skrzydła ich wypełnił wiatr, G
D
Ten
świeży wiatr poranny, co wilgocią smaga twarz. e
h
Cudownie
jest znów ujrzeć jak płyną, płyną w dal… e
G D A H7
Ref.: Windjammer,
slup i kecz, brygantyna, jol, G
D
Ze
świata wszystkich stron, gdzie każdy z nich zostawił dom. G
D A
Zdobywcy
oceanów przebyli drogi szmat, G
D G
W
imieniu swoich nacji chcą pozdrowić Nowy Świat. G
D A7
D H7
2. A
Ci, co tego ranka na brzegu chcieli stać,
Ujrzeli
cudny widok – żaglowców wielkich świat.
Słyszeli
też wołanie, co z oddali przyniósł wiatr
I
czuli znów jak pokład drży, a twarz ma słony smak.
3. A
kiedyś wnukom swym opowiem o czerwcowych dniach,
Gdy
tłum żaglowców przybył, nieba sięgał każdy maszt
I
odkąd je ujrzałem już morze mi się śni.
Tak
w serce mi zapadły żaglowców wielkich dni.
Dziesięć w skali Beauforta (Trzy Korony)
(sł. J.Kondratowicz, mel. K.Klenczon)
1. Kołysał
nas zachodni
wiatr, a
d
Brzeg
gdzieś za rufą został. E7
a
I
nagle
ktoś jak papier
zbladł – d
a
„Sztorm
idzie, Panie Bosman!” H7
E7
Ref.: A
bosman
tylko zapiął
płaszcz F
C F C
I
zaklął
– „Ech, do czorta! F
E7
a
Nie
daję
łajbie
żadnych
szans.” F
G a E7
a
Dziesięć
w skali
Beauforta! d
E7
a
2. Z
zasłony ołowianych chmur
Ulewa
spadła nagle.
Rzucało
nami w górę, w dół
I
fala zmyła żagle.
3. O
pokład znów uderzył deszcz
I
padał już do rana.
Piekielnie
ciężki to był rejs,
Szczególnie
dla bosmana.
Ref.: A
bosman tylko zapiął płaszcz
I
zaklął – „Ech, do czorta!
Przedziwne
czasem sny się ma.”
Dziesięć
w skali Beauforta! /x3
Dziesięć w skali Beauforta (niecenzuralne)
(mel. K.Klenczon)
Kołysał
nas zachodni wiatr, a
d
Brzeg
był za rufą z dala E7
a
I
nagle ktoś jak papier
zbladł: d
a
„Grot
nam się rozpierdala!” H7
E7
Ref.: A
bosman tylko zapiął płaszcz F
C F C
I
zaklął: „Mać jebana! F
E7
a
Nie
mogłaś szmato, kurwa mać, F
G a E7
a
Zaczekać
z tym do rana!!?” d
E7
a
Spod
ciemnych ołowianych chmur
W
nawigacyjnej Stary siadł,
W
kambuzie kuk, rzygając w krąg, |
Kompasu
igła całą noc
Gdy
słońce wyszło spoza chmur,
Gdy
słońce zgasło i gdy sztorm |
(sł. R.Stiller, mel. „Aroving”)
ver.1 ver.2
1. Najcwańsze
dziewczę, jakie znam, D D
G A7
D
-
Co gadam, dobrze zważ! D7 D7
Najcwańsze
dziewczę, jakie
znam, G
D G
A7
Przebywa
w mieście Amsterdam. e
A7 e
A7
D A7
-
Nie
będę się już włóczył
z Tobą, skarbie
mój! D
G D A7
D D
D7
G D A7
D A7
Ref.: Nie
będę
się włóczył, G
D D
G D
Los
gorzki
mnie nauczył, e7
A7 e
A7
D A7
Że
lepiej
się nie włóczyć
z Tobą, D
G D
D7
G D
Skarbie
mój! D
A7
D D
A7
D A7
D
2. Różane
liczko, jasny wzrok,
Spod
czepka lśni złocisty lok.
3. Objąłem
ją, zwyczajna rzecz,
A
ona krzyczy: „Łapska precz!”
4. Więc
ja ją na kolana w mig,
A
ona jeszcze bardziej w krzyk.
5. Przyrzekła
mi nie robić psot,
I
forsę(grosz mój) przepuściła w lot.
Dziewczyny z Chile (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „The Gals of Chile”)
XE
"Gdy do brzegów Chile dojdziemy już"XE "Dalej
żywo, razem pchajmy"1. Gdy
do brzegów Chile dojdziemy już,
Ref.: Dalej
żywo, razem pchajmy
2. A
gdy dojdziemy do Vallipo,
3. Dziewczynom
z Chile nie dorówna nikt, |
4. A
tam seniority
czekają już,
5. Rosita,
Anna i Carmen też,
6. A
gdy przyjdzie pora na ostatni raz, ref… /x2 |
Dziewczyny z Saint Pierre i z Saint Johns (Jurek Porębski)
(sł./mel. J.Porębski)
1. Dobrą
lecz krótką pamięć mam, C
C
Więc
kiedy to było, no?… Nie wiem sam. C
C
Pływaliśmy
na Georges Bank, d
G7
Ławice
z piasku, New Foundland. F
F C
Śledziowe
żniwa, statków tłok,
Przy
burcie burta, bokiem w bok,
Ciężka
robota noc i dzień,
Wyglądał
człek jak szczur, jak cień.
Ref.: Marzyło
się wtedy, oj marzyło,
mon chere, C
C7
F C
O
pięknych, eleganckich panienkach z St. Pierre. C
C D7
G7
Oj,
kojarzyło się słówko „I want” C
C7
F C
Z
prześliczną, uśmiechniętą panienką z St. Johns. F
C D7
G7
C
2. Gdy
już przeżarła łapy sól,
Załadowano
ship na full,
Dziób
naprowadzał nas na cel,
Raz
do St. Johns, raz do St. Pierre.
A
tam, że czasu było w bród,
Spokojne
życie człowiek wiódł,
Języki
znałem byle jak:
„Je
t’aime”, „I love you” i…
„Would
you like?”
Ref.: Dziewczyny
z St. Johns „Elles n’ont pas peur”,
Latały
awionetką z St. Johns do St. Pierre.
Dziewczyny
z St. Pierre krzyczały „Go on!”
Latając
awionetką z St. Pierre do St. Johns.
3. W
kabinie czysto, istny raj,
Na
drzwiach szlafroczki
wiszą dwa,
Jeden
z St. Johns, drugi z St. Pierre,
Jeden
– „My Dear”, drugi – „Mon Chere”.
Na
stole szkocka i chateaubriande,
Gatunek
do uznania pań,
Są
fatałaszki, l’eau de Cologne
I
ta najlepsza w świecie woń…
Ref.: Dziewczyny
z St. Johns płakały
nie raz,
Kiedy,
po porcie, na morze przyszedł czas.
Dziewczyny
z St. Pierre żegnały przez łzy,
Gdyśmy,
po porcie, na morze szli.
4. Kochałem
je obie – tę z Johns i tę z Pierre,
I
starym kawalerem jestem po dziś dzień.
Być
może, że spotkam je pod koniec moich dni
I
dalej już we trójkę będziemy razem szli.
Ref.: Ta
mała z St. Pierre i ta większa z St. Johns
I
ja razem z nimi, bo kocham je wciąż.
Ta
mała z St. Pierre i ta nieco większa z St. Johns,
I
ja razem z nimi – jako ich mąż!
Dziewczyny z Talcahuano (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Talcahuano Girls”)
1. Byłem
kukiem na morzu, byłem także bosmanem, G
C D
Mogę
śpiewać i tańczyć od bukszprytu po ster. D7
G
Wiem
co zrobić z harpunem, kiedy wezmę go w rękę, C
D
Nie
ma dla mnie tajemnic na tym statku, o nie. G
C G D G
Ref.: Niech
z wiatrem przez morza popłyną na fali G
C D
Opowieści
i pieśni z kubryku i wacht. D7
G
Dopóki
pod kilem mamy wody dwie stopy, C
D
Prujemy
przez kanał, przed siebie, hen w świat. G
C G D G
2. Byłem
raz w Talcahuano, gdy z połowu wracałem,
Złote
broszki dziewczętom rozdawałem co noc.
Gdy
paliłem swą fajkę, rozpływała się w ustach.
Przez
te kilka dni mogłem żyć sobie jak lord.
3. Innym
razem tańczyłem całą noc w porcie Tumbez.
Takich
dziewczyn, jak tam, nie widział z was nikt.
Pewna
śliczna mulatka cały czas żuła tytoń.
Ta
dziewczyna do dzisiaj co noc mi się śni.
4. Teraz
pijmy za zdrowie tych
dam z Talcahuano,
A
potem za zdrowie panienek z Maui.
Jeśli
chcesz się ożenić, zastanów się lepiej,
Ja
mam wszędzie dziewczyny i dobrze mi z tym.
Dziki włóczęga (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. „Wild Rover”)
1. Byłem
dzikim włóczęgą przez tak
wiele dni, D
G
Przepuściłem
pieniądze na dziwki i gin. D
A D
Dzisiaj
wracam do domu, pełny złota mam trzos, D
G
I
zapomnieć chcę wreszcie, jak podły był los. D
A D
Ref.: Już
nie wrócę na morze A /
Nigdy
więcej, o nie! D
G /
Wreszcie
koniec włóczęgi, D
G /
Na
pewno to wiem! D
A D /x2
2. I
poszedłem do baru, gdzie bywałem nie raz,
Powiedziałem
barmance, że forsy mi brak.
Poprosiłem
o kredyt, powiedziała: „Idź precz!
Mogę
mieć tu stu takich na skinienie co dzień.”
3. Gdy
błysnąłem dziesiątką, to skoczyła jak kot
I
butelkę najlepszą przysunęła pod nos.
Powiedziała
zalotnie: „Co chcesz, mogę Ci dać.”
Ja
jej na to: „Ty flądro, spadaj, znam inny bar.”
4. Gdy
stanąłem przed domem, przez otwarte drzwi
Zobaczyłem
rodziców – czy przebaczą mi?
Matka
pierwsza spostrzegła, jak w sieni wciąż tkwię,
Zobaczyłem
ich radość i przyrzekłem, że:
Już nie wrócę na morze… /a cappella
Już nie wrócę na morze…
Dziwka Molly (Zejman & Garkumpel)
(sł. A.Marianowicz, mel. A.Tomanek)
1. Ociepliło
się, spłynęła kra, C
D7
Reda
pustoszała już powoli, G
C G7
Gdy
przybyła do żaglowca łódź, C
D7
I
na pokład weszła dziwka Molly. G
C
Miała
bladą, jak Madonna,
twarz F
C
W
złotorudej włosów aureoli, F
C
A
bił od niej jakiś dziwny blask, F
C
Jakby
świętą była dziwka Molly. D7
G
2. Na
ramionach miała barwny szal,
–
Do Chrystusa z Wami płynąć chcę,
3. I
ruszyli w drogę pełną raf,
Oglądali
niebo w oczach jej
4. –
Kiedy wreszcie osiągniemy cel, |
Brudną
szmatą był jej barwny szal,
5. Którejś
nocy powiedziała – Dość,
W
niebie rzekli – Ma wzbroniony wstęp,
6. I
od
tego dnia po wieków wiek
I
my także do swych świętych ziem |
Eine Kleine Yacht Musik (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Kowalewski, mel. W.Leśniewski)
Ref.: Łam
dam daj, łaram dam dam daj, fis
h fis Cis
Łam
dam daj, łaram dam dam daj, fis
h fis Cis
Łam
dam daj, łam daram daram daram. h
E A Cis
1. Popatrz,
morze wzywa Cię w
kolejny długi rejs, fis
h fis Cis
Łodzie
nogą grzebią, chcąc się zerwać ze swych miejsc. fis
h fis Cis
Uskrzydlij
je, osiodłać chciej, h
E
I
jeszcze główki portu, i tylko morze w opiece
mnie miej. A
Cis
2. Gdzieś
za horyzontem cel pokazał język nam,
Białe
żagle wziął w objęcia swe północny wiatr.
Wkrąg
rozchwiał się zwyczajny dzień
I
jakoś nie chce przyjść spłoszony mewim krzykiem spokojny sen.
3. O
lądowych sprawach nie pamięta dawno nikt,
Eine
kleine się przypętał jakiś yacht music.
Synkopy
fal, półnuty mew,
Andante
morza, crescendo wiatru i w piersi jakoś zapiera dech.
4. Gdy
w objęcia cumy poler w końcu wpadnie już,
Pod
nogami tak cholernie stały będzie grunt.
W
tramwaju tłok, wkrąg ludzi tłum,
I
wtedy wiesz na pewno, że wzywa Ciebie spokojny morza szum.
ref…
(sł. M.Siurawski, mel.trad.)
Ref.: Key-key-key-key, Eki Dumah! D /x8 (refren oraz tło dla zwrotki)
1. O,
Bosman nie lubi kanaka, nie, Eki Dumah! G
D A D
I
co kanaka zrobi, zawsze źle, Eki Dumah! A
D
2. O,
biedny kulis podłe życie ma, Eki Dumah! /x2
Leją,
biją, tłuką go jak psa, Eki Dumah!
ref…
(sł. J.Rogacki, mel.oryg. T.Lewis)
Gdy
byłem małym chłopcem marzyłem, by na morze iść,
Więc
marynarski żywot wiodłem przez ćwierć wieku aż do dziś.
Znam
diesla i parowca czar, podwodne łodzie także znam.
Słuchajcie
mnie uważnie, teraz chcę opowiedzieć wam:
Że
eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową
drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Gdy
mam pod nogą stały ląd, a mokry dek nie kiwa wciąż,
To
wiem, że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.
Nie
mogłem słychać shanty, bo diesel tak słodziutko grał,
Kompanów
miałem wielu i nie wiem, czy ktoś więcej miał.
Gdy
morze rozszalało się, marzyłem by nie było mnie.
Choroba
morska przykra rzecz, lecz w morzu zdarza się.
A
eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową
drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Herbatki
w łóżku wezmę łyk, śniadaniem już nie karmię ryb
I
wiem, że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.
Tawerny
dzisiaj wszystkie znam, pamiętam prawie każdy kąt
Od
San Francisco po Hong-Kong, od Buenos Aires po New York.
Choć
z panienkami nieźle szło, poznałem w końcu właśnie ją,
Nie
chciała mieć żeglarza, ale bardzo chciała mnie.
I
eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową
drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Gdy
czuję ją w ramionach swych, to jeszcze bardziej chce się żyć
I
wiem, że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.
Myślałem
potem długi czas, tym razem chyba człowiek wpadł.
Pomysł
niby dobry był, lecz czy na pewno, nie wiem sam.
A
gdybym tak rzucił stały ląd i byłbym gdzieś daleko stąd,
To
nie mógłbym powiedzieć wam, że z morzem koniec już.
Bo
eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową
drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Wysuszyłbym
po wachcie dzban i nie miałbym szans powiedzieć wam,
Że
już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)
1. Do
portu przybił statek nasz G
W
słoneczny dzień. D
Po
długim rejsie sam to znasz, G
Przyszedł
zabawy czas. G
D G
Na
bulwar, gdzie dziewczynek moc, G
Wybrałem
się, D
Tam
panna w oko wpadła mi, G
Miałem
apetyt lwi. G
D G
Ref.: O!
Eliza, Eliza Jane, G
C G D
O!
Eliza, Eliza Jane. G
C G D G
O!
Eliza, Eliza Jane, G
C G D
O!
Eliza, Eliza Jane. G
C G D G
2. Więc
klękam przed nią mówiąc tak:
Ślicznotko
ma,
Poczujesz w
ustach morza smak,
Kiedy
buziaka dasz.
A
ona na to: „Takluj się!”
Wszak
dobrze wiesz,
Z
kamieniem najpierw pierścień daj,
Potem
dam Ci, co chcesz.
3. Oj!
Dałem pierścień, forsę też,
Ślicznotce
mej.
Przed ołtarz
wkrótce wiodła mnie,
Żebym
nie uciekł jej.
Na
drugi dzień ruszałem w rejs,
Bo
cały świat
Ma
tysiąc portów, tysiąc miejsc,
W
każdym z nich Liza ma.
(sł. H.Czekała, mel.trad.)
1. To
najszybszy kliper jaki znam, d
C d C
–
A-hu, ej-ho i nie puść go! C
Ten
„Dziki Kot” ze Swallow Tail Line. d
C
–
Na nasz stary szlak znowu gdzieś go gna! d
C d
Ref.: Razem,
hej, rig-a-jig i pociągnij w dół, C
d C (wym.:
–
A-hu, ej-ho i nie puść go! C rigi-dżig)
Z
Elizą Lee na kolanie mym, d
C
–
Na nasz stary szlak znowu gdzieś go gna! d
C d
2. Gdy
dojdziemy już do New York town,
Dziewczyny
chętne znajdziesz tam.
3. I
przetańczysz z nimi niejedną noc,
Na
Cheatam Street dziewczynek jest moc.
4. Za
kilka chwil dasz, co
masz dać
I
szybko wejdziesz znów na maszt.
5. Kiedy
zdamy fracht na West Street Pier,
Weźmiemy
się za Liverpool beer.
6. A
powrotny kurs weźmiemy na
Elizę
Lee, co czeka tam.
7. A
gdy Liverpool znów pokaże się,
Postawię
wam kolejki dwie.
8. No,
gdy wrócę z morza, u mych drzwi
Odnajdę
swą Elizę Lee.
9. I
zapytam ją, nie będzie źle,
Czy
chcesz za męża Lizo mnie?
ref…
(sł. T.Piórski, mel. R.Muzaj)
ver.1 ver.2
1. Oh,
znów nas gna
do New
York Town, e
D e D d
C d C
–
W
górę, w dół i razem, hej! D C
Niezła
linia, ta Black
Ball Line. e
G D d
C
–
Oh!
Puszczaj parę,
no i równo
grzej! e
D e d
C d
Ref.: Łaj
dżigi-dżigi i kolaską w dal, C
d C
–
W górę, w dół i razem, hej! C
Elzę
Lee na kolanie mam, d
C
–
Oh, puszczaj parę, no i równo grzej! d
C d
2. Na
Bowery Street, co ma sławę złą,
Dziewczyny
z każdym tańczyć chcą.
3. Na
piwo wezmę jedną z dam,
A
potem małe sam na sam.
4. Oh,
chwyć ją, gnieć ją i na bal,
Weź
tę małą, co ma żółty szal.
5. W
Liverpoolu dziewczyn pięknych moc,
Elza
Lee tam chodzi co noc.
6. Kiedy
wrócę z morza, spytam ją,
Czy
zostanie żoną mą.
7. Jeszcze
raz i w górę znów,
Hej,
powie „tak” i zaraz ślub.
Emeryt (Ryszard Muzaj, EKT-Gdynia)
(sł. T.Piórski, mel. R.Muzaj)
1. Leżysz
wtulona w ramię i
cichutko
mruczysz przez sen, e
h
Łóżko
szerokie, ta pościel biała, za oknem
prawie dzień. G
H7
A
jeszcze
niedawno koja, a w niej
cuchnący
rybą koc, e
D
Fale
bijące o pokład i bosmana
zdarty głos. G
H7
Ref.: To
wszystko było
– minęło,
zostało
tylko
wspomnienie, e
D A e
Już
nie poczuję
wibracji
pokładu,
gdy kable grają. e
D A e
Już
tylko dom i ogródek, i tak aż do śmierci,
A
przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają.
2. Nie
gniewaj się kochana, że trudno ze mną żyć,
Że
nie kupiłem mleka, zapomniałem gary zmyć.
Bo
jeszcze niedawno statek mym drugim domem był,
Tam
nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych.
3. Upłynie
sporo czasu nim przyzwyczaję się,
Czterdzieści
lat na morzu zamknięte w jeden dzień.
Skąd
lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi,
Że
duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen
ryb.
4. Wiem,
masz do mnie żal – mieliśmy do przyjaciół iść,
Spotkałem
kumpla z rejsu, on w morze wyszedł dziś.
Siedziałem
potem na kei, ze łzami patrzyłem na port,
I
dla mnie też przyjdzie taki dzień, że opuszczę go, a na razie…
ref…
(sł. M.Siurawski, mel.trad.)
ver.1 ver.2
1. Emma,
Emma
pozwól mi, E7
H E D A D /
–
Zrobię małe baby
Juliannie! D
E C D /
Emma,
Emma po co wstyd? /
–
Zrobię małe baby Juliannie! /x2
2. I…
zakołysz mocno i
I…
pociągnij ile sił.
3. I…
pod nagiel weźmy go,
W
upał i pogodę złą.
4. I…
do przodu i w tył,
Stary,
głupi i zły.
5. O…
cholerę mu w bok, <Dawaj!>
Bo
najpóźniej za rok.
6. No…
i wybierz ten luz, <Jeszcze!>
O…
dwa razy i szlus.
7. I…
ostatni to raz! <Obłóż>
O…
do koi już czas.
English Ale (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. M.Razowski, mel. „English Ale”)
1. Mała
knajpa w starym porcie,
Gdzie
w powietrzu wisi chmiel:
Zgrabna
Nancy walczy z
korkiem
By
uwolnić English Ale.
Ucichł
gwar i szum na sali,
A
gdy wreszcie puścił szpunt… <dalej!>
Ref.: W
górę szkło i pij na chwałę
Za
angielskie, pyszne Ale.
W
górę szkło i pij na chwałę,
Niech
nam żyje English Ale.
English
Ale, oh, English Ale,
Och,
jak wielbię English Ale.
W
górę szkło i pij na chwałę
Za
angielskie, pyszne Ale.
W
górę szkło i pij na chwałę,
Niech
nam żyje English Ale.
2. Nim
Cię morska fala zmorzy,
Póki
jesteś jeszcze żyw,
Masz
ostatnią szansę spożyć,
Spróbuj
to najlepsze z piw.
Język
sięga Ci do pasa,
Widok
cieczy cieszy Cię… <razem!>
3. Czasem,
kiedy leżę w koi,
Taki
koszmar dręczy mnie:
Że
na wniosek abstynentów
Wycofano
English Ale.
Niechby
taki jeden z drugim
Raz
się dostał w ręce me…
ref…
(sł. G.Tyszkiewicz, mel. „Erie Canal”)
1. Hej,
dolej
jeszcze tęgi łyk, chcę dziś
opowiedzieć wam, G
D G
O
tym
sztormie, który
złapał
nas
gdzieś
na Erie
Canal. G
D G C G D C
Ref.: Chociaż
wicher rwie nam żagle, wszak przeżyjemy
to, G
D G
Jeszcze
kilka dni
pokiwa
nas
i będziemy
w Buffalo, G
D G C G D C
Hej,
będziemy
w Buffalo. G
D G
2. Czterdzieści
mil za Albany, nim uderzył pierwszy szkwał,
Jechaliśmy
na złamanie karku, jak gdyby nas diabeł gnał.
3. Już
dziewiątka wiała z Eastu, choć żagle poszły w dół,
Nasz
piekielny, ciężki, stary ship na mieliznę prosto pruł.
4. A
Stary nasz jak kołek stał, w ramiona schował łeb,
W
zimnej wodzie Erie Canal chciał pochować nas ten kiep.
5. Wtedy
kuk wyskoczył z nory, gębę żarcia pełną miał,
Wyrwał
z rąk Starego koło i tłustą łapą w pysk mu dał.
6. Jakoś
wszyscy uszli z życiem, kuk pływa Bóg wie gdzie,
Ja
z cholernej łajby zwiałem, więc dziś możecie słuchać mnie.
(sł. A.Nowicki, mel. ???)
ver.1.
1. Szliśmy
we czterech,
jasny gwint! e
H7
e
Dął
przez dni szereg
ostry wind,
G
D G E7
W
ciemnej
pomroce
dyszał port,
a
E7
a E7
a
Szliśmy
ponurzy,
jak na mord. e
H7
e
Ref.: Fajna
ferajna
nas tam szła:
a
E7
a E7
a
Jim,
Pat O’Kinah,
Szpunt i ja.
e
H7
e E7
Fajna
ferajna
nas tam szła:
a
E7
a E7
a
Jim,
Pat O’Kinah,
Szpunt i ja.
e
H7
e
2. Jeszcze
się wściekał, jeszcze łkał
Szkwał,
co chmurzyska nisko gnał.
Zimno
okrutnie, trudno znieść,
Może
by wódy dali gdzieś?
Piliśmy
dużo, no bo cóż,
Każdy
w kieszeni miał swój nóż.
Fajna
ferajna nas tam szła:
Jim,
Pat O’Kinah, Szpunt i
ja.
3. Rachunek
w knajpie zliczył Szpunt
Funtów
szterlingów cały funt.
„Zapłacić
nożem” – wyrzekł Pat –
I
cztery noże w stołu blat.
Szynkarz
się zgodził, no bo cóż,
Kiedy
zobaczył w stole nóż.
Szynkarz
się zgodził, noże wziął,
A
my poszliśmy dalej z mgłą.
4. A
gdy na statku wybuchł bunt,
To
na ostatku strzelał Szpunt.
Ja
wtedy szczeniak, ale już
W
ręce pistolet, w drugiej nóż.
Fajna…
Fajan
ferajna (Cztery Refy)
ver.2.
XE
"Szliśmy we czterech, jasny gwint!"XE "Fajna
ferajna nas tam szła" Szliśmy
we czterech, jasny gwint!
Jeszcze
nas ciskał, jeszcze trwał
Fajna
ferajna nas tam szła:
Ochroń
mnie Boże, nie chciałbym
A
gdy na statku wybuchł bunt,
Fajna
ferajna nas tam szła:
Mrok
gęstniał ciągle, jak to mrok,
Zgubieni
do cna pośród mgły,
Fajna
ferajna nas tam szła: |
Zimno
okrutnie, trudno znieść,
I
światło nikłe błysło gdzieś,
Fajna
ferajna nas tam szła:
Piliśmy
nieźle, już to już,
„Zapłacić
nożem” – mówi Pat
Fajna
ferajna nas
tam szła:
Ech,
co ja tam wam będę plótł,
I
smak przygody, która drży,
Fajna
ferajna nas tam szła: /
|
(sł. J.Rogacki, mel. J. Conolly)
F
C a d G C
1. Stary
port się powoli układał do snu, a
Świeża
bryza
zmarszczyła morze gładkie jak stół, C
G
Stary
rybak
na kei
zaczął śpiewać
swą pieśń: F
e d C
–
Zabierzcie
mnie chłopcy,
mój czas
kończy się. a7
d7
F G
Ref.: Tylko
wezmę
mój sztormiak
i sweter, C
G C
Ostatni
raz spojrzę
na pirs. F
C G
Pozdrów
moich
kolegów, powiedz, że
dnia pewnego F
C e
Spotkamy
się wszyscy
tam w Fiddler’s Green. d
G C
2. O
Fiddler’s Green słyszałem nie raz,
Jeśli
piekło ominę, dopłynąć chcę tam,
Gdzie
delfiny figlują w wodzie czystej jak łza,
A
o mroźnej Grenlandii zapomina się tam.
3. Kiedy
już tam dopłynę, oddam cumy na ląd,
Różne
bary są czynne cały dzień, całą noc,
Piwo
nic nie kosztuje, dziewczęta jak sen,
A
rum w buteleczkach rośnie na każdym z drzew.
4
.n.
|
/___\ _.---. \ _ /
[|||] (_._ ) )--;_) =-
[___] ‘---’.__,’ \
}-=-{ |
|-” |
|.-”| p
~^=~^~-|_.-|~^-~^~ ~^~ -^~^~ |\ ~^-~^~- _ –
^ .=.| _.|__ ^ ~ /| \
~ /:. \” _|_/\ ~ /_|__\ ^
.-/::. | |”„|-._ ^ ~~~~ ~
jgs `===-’-----’”„` ‘-. ~
__.-’ ^
. Aureola i harfa to nie to, o czym śnię,ref…
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)
1. Gdzie
panny chętne, tam
piękny kraj,
–
Hej, w dół, tam gdzie Floryda!
Koguty
mają tam niezły raj.
–
Za to drewno z Georgia Line!
Ref.: Roluj!
Roluj!
O! Roluj,
opłyniesz świat
I
wszystkie panny już będziesz miał
Za
to drewno z Georgia Line!
2. Już
nie pamiętam, gdy pierwszy raz,
Z
młodziutką Chinką dawałem w gaz.
3. Ze
starym Cyrylem chodziłem tam,
Gdzie
mała Ran Tan dawała nam.
4. Wstaliśmy
rano, znów wielki wrzask,
Wciąż
mało jej było każdego z nas.
5. Dziś
jestem stary i siwy człek,
Na
panny dla mnie już nie ten wiek.
6. I
w górę, w dół, no a potem znów,
Bez
forsy weźmiesz swój nowy kurs.
7. Popchnijmy
jeszcze dwa razy to,
Rogami
jak kozioł, po samo dno.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
XE
"Marynarze ze wszystkich mórz"XE "Patrz, patrz,
pada trup"1. Marynarze
ze wszystkich mórz, e
D e e
Ref.: Patrz,
patrz, pada trup, A
D G A
2. „Flying
Dutchman” wołają go,
|
3. Czy
wiatr dmucha,
czy cisza trwa,
4. Głupi
Howard z tego się śmiał,
5. „Flying
Dutchman” omijaj nas, |
Francuzka (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski, mel.trad.franc.)
1. Raz
cudne dziewczę w Saint Malo na targu ryb ujrzałem, /x2
Sola,
makrela, śledź – krzyczała głośno tuż za kanałem, /
Sola,
makrela, śledź – „Najlepszej ryby mam pełną sieć.” /x2
2. Gdy
byłem blisko lady jej, spytała mnie od razu,
Sola,
makrela, śledź – „Czego Ci trzeba mój marynarzu?”
Sola,
makrela, śledź – „Najlepszej ryby mam pełną sieć.”
3. W
fartuszku białym krągły kształt każdego by omamił,
Sola,
makrela, śledź – zerkałem lekko ponad rybami,
Sola,
makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.
4. W
zalotny dreszcz wprawiła mnie od głowy aż po pięty,
Sola,
makrela, śledź – stałem spocony i taki spięty,
Sola,
makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.
5. Rzekłem
niepewnie: „Och i echm, czy zjesz ze mną langustę?”
Sola,
makrela, śledź – a ona: „Chętnie, ale o szóstej.”
Sola,
makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.
6. Wieczór
śniadaniem skończył się, lub może też obiadem,
Sola,
makrela, śledź – rzekłem jej: „Nie płacz, kiedy
odjadę.”
Sola,
makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.
Sola,
makrela, śledź – rzekłem jej:
„Nie
płacz, kiedy odjadę,
Sercem
będę przy Tobie…” <dawaj!>
7. A
gdy powrócę do Saint Malo, me serce znów „zapika”,
Sola,
makrela, śledź – gdy ona szepnie: „Wstąp na
tuńczyka.” /
Sola,
makrela, śledź – jakże zapragnę znowu ją mieć. /x3
Fregata z Packet Line (Packet)
(sł. A.Peszkowska, mel. „A Packet from the Dogger Bank”)
1. Dla
niej, czy sztorm na Dogger Bank, d
Czy
śnieg, czy gęsta mgła, C
To
wszystko nic, bo ona wciąż C
Swym
kursem,
morzem gna. d
A
Gdy
żagle
prężą się
u rej, d
F
Pochyla
maszty swe
d
F
I
dumna
tak, i szybka tak, d
Ocean
dziobem tnie. A7
d
Ref.: Więc…
Hej-a!… Dalej!… d
Fregato
z Packet Line! C
Tyś
wiecznie w drodze i stale tam, C
Na
wodach
Dogger Bank. d
A
Twe
białe
skrzydła niosą
Cię, d
F
Czy
z wiatrem,
czy pod wiatr, d
F
A
oceanu
fale też d
Kłaniają
Ci się w pas. A7
d
2. A
Stary nasz tak kocha ją,
Jak
dziewkę pieścić chce,
Lecz
z nas wyciska siódmy pot,
Pilnuje
stale, łaja i klnie.
Bo
liczy się dla niego
Jej
pocztą wypchany brzuch,
Więc
ciągle tkwi nad karkiem nam
I
tyrać trzeba za dwóch!
3. Na
pysk już padł niejeden z nas,
|
Ref.: Więc
ciągnij dalej
|
(sł. autor nieznany, mel. „Barney Buntline”)
ver.1 ver.2
1. Gdy
pewnej nocy nadszedł sztorm C D
I
morskie fale wzdymał, G7
C D A
Tytoniem
splunął sternik John D7 A
I
rzekł do majtka Jima: G
G7 A7
D
–
„Północno-wschodni wieje, Jim, C
a d D
Nic
go nie wstrzyma w biegu. F
G C H7
e
Dopomóż
Boże wszystkim tym, A
Co
dzisiaj są na brzegu.” D7
G A7
D
Ref.: Razem!
– W górę szkło! C D
Pij
za tych, co na
lądzie, F G
Aż
po dno! C
G7
C D A7
D
2. Tych
nieostrożnych ludzi strach
Trzęsie
w tej chwili właśnie
I
w łóżkach leżąc drżą, że dach
Na
łeb im zaraz trzaśnie.
Biedacy,
jakże wszystkim nam
Zazdroszczą
niesłychanie.
Jakże
by chcieli, zamiast tam,
Być
tu na oceanie.
3. Taki,
na przykład, co spraw moc
Ma
w mieście poza domem
I
wraca w tę burzliwą noc,
By
swą popieścić żonę.
Gdy
na pokładzie, ja i ty,
Spokojnie
sobie leżym,
Na
niego belki, cegły, tynk,
Lecą,
gdy miastem bieży.
4. Każdy
z nas słyszał przecież to,
Że
człowiek w mieście ginie.
Wypadki
są, pożary są,
Złoczyńcy
są w Londynie.
I
wszyscy narażeni tam,
Bogacze
z nędzarzami.
Dziękować
Bogu tylko nam,
Żeśmy
marynarzami.
(Żeśmy
są żeglarzami.)
Gdynia – STOP (Poszedłem na Dziób)
(sł. M.Magdziar, mel.trad.)
1. Jeśli
jedziesz do Gdyni, weź mnie.
Muszę,
Bracie, na jakiś statek zaciągnąć się.
W
morze dawno ciągnie mnie
I
ze Śląska wyrwać się chcę,
Więc
jeśli jedziesz do Gdyni – zabierz mnie.
Zostawiłem
za sobą życie swe
I
na morzu nowe rozpocząć chcę.
W
morze dawno ciągnie mnie
I
ze Śląska wyrwać się chcę,
Więc
jeśli jedziesz do Gdyni – zabierz mnie.
Ref.: Każdy
dzień myślałem o tym,
By
z domu w morze wyrwać
się.
Może
kiedyś wrócę tu,
Bo
teraz… bo teraz… w morze chcę!
2. Więc
jeśli jedziesz do Gdyni – weź mnie,
Bo
choćby pieszo, ja muszę tam dostać się.
Mórz
i oceanów dal,
I
przygody wielkiej smak
Czekają
tam więc, Stary, ruszam w świat.
3. Więc
jeśli jedziesz do Gdyni – weź mnie,
Bo
już więcej nie będę prosić się.
No
dalej, Bracie, pomóż mi
Spełnić
me marzenia w mig
I
przede mną nie zamykaj swych drzwi.
(sł./mel. R.Muzaj)
1. Gdy
nad gdyńskim portem
zaświeci
nam słońce C
G a e
Po
długim,
zimowym
śnie, F
C F G
Rozkwitną
znów
białe żagle
u rej
– C
G a e
Wietrze
wiej
im,
o hej! F
G C
(Wietrze
wiej, zimo hej!)
Przytulna
keja już męczy nas nudą
Powszednich,
lądowych spraw…
Rozgorzał
ogień nam w sercach, już czas –
Hej
Żeglarze! Już czas!
Ref.: Kotwicę
mokrą zawieśmy
u burt, F7+
C
Wiatr
niechaj melodię gra! F7+
C
Morze
poniesie miarowy
nasz wtór F7+
C a
Żeglarskiej
pieśni przez świat! F
G
2. Już
gdzieś za rufą pozostał nasz dom
Pełen
ciepłych słów naszych żon,
Lecz
nam nie pora spoglądać dziś wstecz –
Wiatr
porywa nasz śpiew!
3. Gdy
nad gdyńskim portem zaświeci nam słońce
Po
długim, zimowym śnie,
Rozkwitną
znów białe żagle u rej –
Wietrze
wiej! Zimo hej!
ref…
Gdzie ta keja (Jurek Porębski)
(sł./mel. J.Porębski)
1. Gdyby
tak ktoś przyszedł i powiedział: a
–
Stary,
czy masz czas? G
a
Potrzebuję
do załogi jakąś
nową twarz, C
G7
C
Amazonka,
Wielka
Rafa, oceany
trzy, C7
F d
Rejs
na całość,
rok, dwa lata – to
powiedziałbym: a
E7
a
Ref.: Gdzie
ta keja, a przy
niej ten jacht?
<stary jacht> a
G a
Gdzie
ta koja
wymarzona
w snach?
<naszych snach> C
G C
Gdzie
te wszystkie
sznurki
od
tych
szmat? g
A7
d A7
d
Gdzie
ta brama
na
szeroki świat? a
E7
a
Gdzie
ta keja, a przy niej ten jacht?
Gdzie
ta koja wymarzona w snach?
W
każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko
gdzie to jest? No gdzie to
jest?
2. Gdzieś
na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż,
Stare
dżinsy wystrzępione impregnuje kurz,
W
kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam,
Biorę
wór na plecy i przed siebie gnam.
3. Przeszły
lata zapyziałe, rzęsą porósł staw,
A
na przystani czółno stało – kolorowy paw.
Zaokrągliły
się marzenia, wyjałowiał step,
Lecz
ciągle marzy o załodze ten samotny łeb.
(sł. J.Wadowski, mel. „General Taylor”)
1. Generał
Taylor miał swój dzień, D
A7
D
–
Nie bierz go w bajer, przecież on nie kiep! D
G D
Gdy
wygrał swój bój pod Mol’de Rey. C
G D
–
Każdy z nas wie, że w tym jest jakiś kant! D
G D
Ref.: Razem,
way hey, Stormy! G
C G D
–
Nie bierz go w bajer,
przecież on nie kiep! D
G D
Razem,
way hey, Stormy! C
G D
–
Każdy z nas wie, że w tym jest jakiś kant! G
2. Generał
Taylor bogaty gość,
Generał
zawsze forsy ma dość.
3. Gdyby
mym ojcem właśnie był on,
Dałby
mi statek tysiąc ton.
4. Zabrałbym
z sobą kumpli dwóch,
A
do ładowni tylko rum.
5. I
co godzina kubek do dna,
Ale
szantymen zawsze dwa!
(sł. A.Mendygrał, mel. „Brave Wolfe”)
W
ten poniedziałek, nim ranek wstał,
Wiatr
świeży wprost od rzeki wiał.
Na
tamtym brzegu tkwią francuskie psy.
Wszyscy
do łodzi! Wszyscy do łodzi!
Dalej
na Quebec, oskalpować łby.
Na
wzgórzu Francuz okopy swe miał.
Na
plaży piekło i śmierć krąży tam.
Na
pierwszej łodzi stał generał Wolfe.
Naprzód
do brzegu! Naprzód do brzegu!
Za
pierwszy strzał dam gwinei pół.
Zawyła
wiara jak wściekły zwierz.
Wojsko
w łachmanach, obdarte jak śmierć.
Już
są na plaży, już w okopach krzyk.
Wspaniale
chłopcy! Wspaniale chłopcy!
Za
matek żal, za ich gorzkie łzy.
Francuzi
wiali do miasta bram.
My,
krwią pijani, też gnaliśmy tam.
Ktoś
ku nam strzelił, padł generał Wolfe.
Z
raną na piersi, z raną na piersi
Wolno
na ziemię upadł zgięty wpół.
Skrwawioną
dłonią trzos rzucił nam.
Bierzcie
i dzielcie, to wszystko co mam
I
już do walki, co tak tkwicie tu?
Zabić
Francuzów! Zabić Francuzów!
I
miast wziąć, póki starczy tchu!
Gdy
słodkiej Anglii ujrzycie brzeg,
Powiedzcie
matce, żem jej tu strzegł.
I,
że przed śmiercią jej widziałem twarz
I
mocno wierzę, i mocno wierzę,
Że
dobry Bóg znów połączy nas.
Tak
zginął dzielny generał Wolfe,
Los
dał zwycięstwo, lecz nam go wziął.
Obdarty
trębacz sygnał zagrał mu.
Dla
słodkiej Anglii, dla starej Anglii
Płynęła
pieśń do wiecznego snu.
(sł. Ł.Malcharek, mel.trad.)
1. Czarne
skały w morzu tkwią
Jak
drapieżne szpony,
Zimną
je obmywa łzą
Ocean
niezmierzony.
2. Morska
kipiel burzy się,
Na
rafach woda kłębi,
Pośród
sztormu, ryków złych,
Śmierć
czyha w bezdennej głębi.
3. Śmiały
szkuner z wiatrem gna
Przez
spienione fale,
Drą
się żagle, liny rwą
W
morza niszczycielskim szale.
4. Nagle
słychać trwogi krzyk,
Kiedy
szkuner biały,
Pchany
wiatru silną dłonią,
Uderza
w podwodne skały.
5. Statkiem
targa straszny wstrząs,
Maszty
w morze zwala,
Przez
żaglowca smukły dek
Przetacza
się wielka fala.
6. Nikt
nie słyszy bicia w dzwon,
Dźwięki
tłumi burza,
Biały
szkuner kończy rejs,
I
w morzu się zanurza.
7. Ranne
słońce nowy dzień
Wita
morską ciszą,
A
żaglowca drobne szczątki
Na
falach się kołyszą.
8. Wielu
dzielnych chłopców już
Znalazło
śmierć w odmętach,
Pamiętamy
o nich my
I dobry
Bóg pamięta.
Goni bezan za grotem (Spinakery)
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Gdy
Ci forsy brak, a życia
dość, D
–
To śpiewaj, Stary, śpiewaj! A
D
Do
naszej paki wstąp jak gość! D
–
Nie ziewaj, ech, nie ziewaj. A
D
Tu
poznasz potu smak i trud, G
D
I
zęzy Cię podręczy smród… E
A
Gdy
Ci forsy brak, a życia dość, D
–
Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj! A
D
Ref.: Goni
bezan za grotem, G /
A
grot za fokiem gna. G
D /
Niejedną
jeszcze butelkę D
A /
Obciągniemy
do dna. A
D /x2
2. Już
bura chmura rzuca cień,
–
No śpiewaj, Stary, śpiewaj!
Zobaczysz
co to sądny dzień,
–
Nie ziewaj, ech, nie ziewaj.
I
będziesz rzygał, pluł i klął,
I
błagał, by Cię ktoś stąd wziął…
Już
bura chmura rzuca cień,
–
Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj!
3. Gdy
bosman wkurzy Cię do łez,
–
No śpiewaj, Stary, śpiewaj!
Olewaj
go! To wściekły pies!
–
Nie ziewaj, ech, nie ziewaj.
I
weź gitarę, zagraj nam,
A
fale pójdą z nami w tan…
Gdy
bosman wkurzy Cię do łez,
–
Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj!
4. Dziewczyna
w porcie tęskni już,
–
No śpiewaj, Stary, śpiewaj!
Niedługo
będziesz przy niej tuż,
–
Nie ziewaj, ech, nie ziewaj.
Choć
w sztormach sił straciłeś moc,
To
jeszcze czeka Cię ta noc…
Dziewczyna
w porcie tęskni już,
–
Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj!
ref…
Goniąc kormorany (Piotr Szczepanik)
(sł. A.Tylczyński, mel. J.Woy-Wojciechowski)
1. Dzień
gaśnie w szarej mgle, G
a
Wiatr
strąca krople z drzew. C
D
Sznur
kormoranów w locie splątał się, G
h
Pożegnał
ciepły dzień, a
Ostatni
dzień w mazurskich stronach. G
D
Zmierzch
z jezior żagle zdjął, G
a
Mgieł
porozpinał splot, C
D
Szmer
tataraku jeszcze dobiegł nas. G
h
Już
wracać czas… a
D G
2. Noc
się przybrała w czerń,
To
smutny lata zmierzch.
Już
kormorany odleciały stąd,
Poszukać
ciepłych stron,
Powrócą
z wiosną na jeziora.
Nikt
nas nie żegna tu,
Dziś
tak tu pusto już,
Mgły
tylko ściga wśród sitowia wiatr.
Już
wracać czas…
(sł. J.Sikorski, mel. „Le Grand Coureur”)
XE
"Wielki korsarz Grand Coureur"XE "Razem chłopcy,
hej!"1. Wielki
korsarz „Grand Coureur”, d
Ref.: Razem
chłopcy,
hej! d
C d /
2. Wypłynęliśmy
z L’Orient,
3. Nową
stengę cieśla dał,
4. Angol
bardzo blisko był,
5. On
kulami pluł nam w nos,
6. Tak
minęło dwieście dni, |
7. Żeby
nikt nie opadł z sił,
8. Srogo
los po dupach lał,
9. Szyper
jedną z armat wziął,
10.Jaja
były, kiedy kuk
11.Nawet
autor pieśni tej
12.Jeśli
tej historii treść
Ref.: Pijmy
chłopcy, hej! / |
Grenlandzka opowieść (Cztery Refy)
(sł. J.Pawełczyk, mel. „The Wale”)
1. Historii
tej, już od wielu lat, G
D G C G
Gorzki
ślad noszę w sercu swym. h7
D
Statek
nasz, dzielny bryg, G
a7
Tam
kotwicę rzucił swą D
Na
grenlandzkim, zimnym morzu złym, h
a7
D
Na
grenlandzkim morzu
złym. G
D G
2. Byliśmy
tam, gdzie odwieczny szlak
Wielkich
wielorybich stad,
Gdzie
wciąż mróz, wieczny śnieg,
Dziki
wiatr swe pieśni gra,
Gdzie
króluje biała, gęsta mgła.
Gdzie
króluje gęsta mgła.
3. Wtem
z masztu bosman sygnał śle,
Przez
lunetę patrząc tam.
–
„Widzę go, widzę go,
Widzę
wieloryba dech.
Dopisało
szczęście, chłopcy, nam.
Dopisało
szczęście nam.”
4. Kapitan
nasz na rufie stał,
A
był z niego twardy chłop.
–
„Spuszczać łódź, żywiej tam,
Niechaj
gna po grzbietach fal.
Dostaniemy
zaraz chłopcy go.
Dostaniemy
chłopcy go.”
5. Harpunów
pięć chyba tkwiło w nim, |
6. Grenlandzkich
dni noszę w sercu ślad, |
Grenlandzkie łowy (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „The Greenland Voyage”)
1. Sezon
zaczął się już, co robimy jeszcze tu? G
C D
Dalej
chłopcy, resztki rumu w gardła wlać! G
D G
Będzie
z nami bardzo źle, jeśli nie ruszymy się, C
D
A
więc razem do roboty się brać. G
D G
Dobrze
wiemy nie od dziś,
trzeba będzie w morze iść, D
a C
Bo
jak nie – przekreślimy szansę swą. a
A D
Posłuchajcie
lepiej mnie, a co gadam – dobrze wiem, G
C G C
Wielorybów
tej zimy będzie moc. G
C D G
2. Harry,
Will, Robin, Ned, weźmie Tom ich za łeb,
Gruby
Sam na rufie miejsce ma.
Twarde
chłopy z nich są, robotę znają swą,
A
z wiosłami jest każdy za pan brat.
Z
załogą dzielną tą zbroczymy morze krwią,
Kiedy
łodzie szalony zaczną lot.
Możesz
wierzyć, albo nie, ale my wiemy, że
Wieloryb
to dla nas większy szprot.
3. Trzeba
sprawdzić każdą z lin, zajmijcie się tym,
Do
wieczora wystarczy czasu wam.
Przynieść
wiosła, zwijać hol, haki ostre już są.
Ile
mamy harpunów, ile lanc?
Jeśli
wszędzie jest klar i nie ma więcej spraw,
Nic
nas dłużej nie będzie trzymać tu.
Oddać
cumy, żagle staw, niech wypełni je wiatr!
Dalej
chłopcy, na łowiska gnać co tchu!
4. Będą
wlekły się dni, nim rozlegnie się krzyk:
„Z
prawej burty go widzę – dmucha tam!”
Hurra!
Łodzie w dół i ruszamy na łów.
Z
krzyża chłopcy, już nie ucieknie nam.
„Jest
tu” – krzyczy Ned – „Widzę czarny jego grzbiet”,
Wprawna
ręka żelazo chwyta już.
-
Hej, żwawo w jego ślad, nie dajmy mu szans.
Ciskaj
Tom! Jest przy łodzi tuż, tuż.
5. Nagle
w otchłań się skrył, trafiony jednak był,
Z
lewej burty ogona zniknął ślad.
Hej,
za wiosła się brać! Nie będziemy się bać,
Gdy
ten finwal rozpocznie dziki tan.
Jest
tam! Chlusnął krwią, zaraz dopędzimy go.
Wstawaj
Tom, znowu miałeś celny rzut.
„To
jest ona” – wrzeszczy Sam – „Puśćmy ją, nim wpadnie w
szał.
Ciąć
liny, jeśli chcemy z życiem ujść!”
6. To
przecież żaden wstyd, tu nie zawinił nikt,
7. Chyba
brakło mu sił, wybierz Ned, obłóż Will, |
8. Wszystkie
łodzie już są, na nich mokre łachy schną, |
(sł. H.Czekała/D.Gaweł, mel. „Green Horn”)
1. Miałem
wtedy, ech, szesnaście lat, C
F C
Swoją
drogą szedłem przez świat, F
G
W
sercu zawsze tkwiła uparta myśl, C
F C a
By
za głosem morza iść. C
G
Ref.: A
więc śpiewam: „Żegnaj Carling Ford C
F C
I
żegnaj nam Green Horn. C
G7
Będę
myślał o Tobie dzień i noc, C
C7
F C
Aby
kiedyś wrócić tu, F
G
Aby
kiedyś wrócić znów.” F
G C
2. W
każde z wielkich siedmiu sztormowych mórz,
Wychodziłem,
bo zmuszał mnie los.
Każdy
w porcie ode mnie usłyszeć mógł:
„Nigdy
więcej morza już!”
Ref.: Ale śpiewam…
3. Mam
dziewczynę, słodką Mary Doyle,
Dom
swój również ma na Green Horn.
Sercem,
duszą pragnie zatrzymać mnie,
Żebym
w morze nie zwiał jej.
Ref.: Ale śpiewam…
4. Życiem
szczur lądowy kieruje sam,
Chce
– zostanie, lub pójdzie w dal,
Ale
kiedy morze wejdzie w krew,
Gdy
zawoła – pójdziesz wnet.
Ref.: A więc śpiewam…
ref… /x3
Grønland (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. W
portowej
tawernie jak zwykle
był gwar, a
G
Sennie
snuł
ktoś opowieść
swą
a
G a
O
nieznanym wybrzeżu
całe setki
mil stąd, C
Który
lądem zielonym
zwą. h
E
Na
północy,
gdzie sztorm,
słone
wichry i
szkwały, a
C F C
Swoim
ciepłem
ogrzewał go
prąd, h
E
Stada
tłustych
waleni mijały
go w dali a
G
Daleko
na
północ
stąd. a
G a
Ref.: Więc
chodź,
więc chodź. C
G /
Patrz,
morze
okryło
się mgłą. d
F G /
Odwróćmy
już głowy.
Tam lody i
śnieg C
G /
Skryły
bielą
zielony
brzeg. a
G a /x2
2. Nie
wstrzymał nas nikt, harpun ostry miał grot,
Oczy
kobiet czerwone od łez.
Łodzie
szybko pomknęły, chłopy mocne jak stal,
W
oczach błyszczał fortuny bies.
Wielu
z nich nie wróciło, łodzie cięła nam kra,
Zanim
w końcu wyłonił się z mgły
Białej
ziemi grobowiec, niedostępny jak wróg,
Szczerzył
do nas lodowe kły.
3. Historię
tą znacie, któż przewidzieć to mógł,
Prąd
odmienił swój ciepły bieg.
Tam,
gdzie lądy zielone, dziś kamratów mych grób,
Białym
płaszczem zasypał go śnieg.
Nam
do domu już czas, nam już pora do żon.
Tchnie
legendą Grenlandii ląd.
Może
jest gdzieś daleko, może to nie był on,
Może
w ogóle nie było go.
ref… /x2
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. W
pewnym
porcie, już sam nie
wiem gdzie, e
h
Ta
historia
wydarzyła
się, D
A
W
nędznym barze
jakiś
starzec
ścierał kurz.
a
G H7
e H7
Nagle
cisza zabiła gwar i śmiech,
Kiedy
w drzwiach stanęło drabów trzech,
Oniemiałem,
bo ich znałem wcześniej już.
Jeden
z nich przekrzywiony miał łeb,
Mordę
jak z cuchnącą rybą sklep,
Nic
dobrego, biło z niego samo zło.
Taki
był on, ech, psia jego mać,
Ludzi
trącał, ciągle chciał się prać,
Uciekali,
bo
się bali
wszyscy go.
a
G H7
e
Ref.: Hej
Ty, Gruby,
nalej jeszcze
raz! G
D H7
e
Biegną
dni jak fale,
pędzi
z wiatrem
czas. G
D H7
e
Hej
ty, Gruby,
powiedz,
jak to jest, G
D H7
e
Że
spokojny
człowiek
jest ścigany
jak pies? G
D H7
Jak
piee…eee…es! H7
2. Stali
tak, rozglądali się w krąg,
Z
trudem ukrywałem drżenie rąk,
Przeczuwałem,
już widziałem własny zgon.
Na
nic to, że spuściłem wzrok,
Skierowali
jednak do mnie krok,
Zrozumiałem
– teraz ja albo on.
Nie
zwlekałem, stłukłem kufel o stół,
Szklane
zęby wbiłem mu w brzucha dół,
Odstąpili
ci, co byli przy nim tuż.
Skręcił
się ten portowy gad,
I
jak stał, tak z jękiem padł na blat,
Uciekałem,
dzień witałem w morzu już.
3. Pytasz
się, co on do mnie miał,
Że
mnie tak zawzięcie dopaść chciał?
Z
wielkim fartem kiedyś w karty ze mną grał.
Wkurzał
mnie jego cygar smród,
Ograł
mnie, no to łajbę spaliłem mu.
Może
o to taki żal do mnie miał?
Teraz
znów jego kumpli dwóch,
Chcą
mi oddać to, co ja dałem mu.
W
niepewności, w nieufności biegną dni.
Chociaż
czasem jest gorzej niż źle,
To
na ląd nie zejdę już nigdy, o nie!
Podła
zemsta wciąż po piętach depcze mi.
ref…
Gwiazda z powiatu Down (The Bumpers)
(sł. M.Cylwik, mel.trad.)
1. Białej
mewy krzyk ucho pieścił mi, e
G D
Chłodny
wiatr zapach morza niósł, e
D
Poprzez
zieleń traw, gdzieś od Bainbridge Town, e
G D
Zobaczyłem
ją pierwszy raz. e
Ach, piękna tak, kiedy bosa szła, G
D
Czarowała uśmiechem swym. e
D
Zwinna niby elf, zakochałem się e
G D
W rudowłosej Rose McCann. e
D e
Ref.: Od
Bantry Bay aż do Derry Quay G
D /
I
od Galway do Dublin Town e
D /
Najpiękniejsza
jest, każdy zgodzi się, e
G D /
Moja
Rosie z powiatu Down. e
D e /x2
2. Nie
widziałem jej, kiedym poszedł w rejs,
Nie
wiem, rok, może trochę mniej.
Lecz
jej oczu blask podczas długich wacht
Lepiej
niż whisky budził mnie.
Gdym wreszcie już na nabrzeżu stał,
Uwierzyłem, że szczęście mam.
Czas nie liczył się, przywitała mnie,
Lśniły jak ogień włosy jej.
3. Całe
Bainbridge Town mej radości szał,
Niby
burza, ogarnął wnet.
Dzwon
kościoła bił, gdyśmy razem szli,
Skrzypce
śpiewały swoją pieśń.
I teraz wiem, każdy długi rejs,
Choćby nie wiem, jak podły był,
Wreszcie skończy się i przywita mnie
Moja gwiazda Rose McCann.
ref… /x3
(sł. M.Siurawski/J.Sikorski, mel.trad.)
ver.1 ver.2
1. Nad
morzem
stał mej matki dom, d a
C
–
Halaba-luby-ley,
halaba-luby-loby-ley! B
d B d F
C F a
Lubili
chłopcy odwiedzać
ją. F a
C
–
Halaba-luby-ley,
halaba-luby-ley! A7
d A7
d E7
a E7
a
2. Najczęściej
młody Shallow Brown;
Po
nocach mą matkę do miasta brał.
3. Gdy
ojciec wrócił, ech, na ląd,
Zimny
i pusty zastał dom.
4. Powiedział
mi: „Mój chłopcze, wiedz –
Gdy
pływasz, tak często zdarza się.”
5. Do
portu wlókł się tak
jak cień,
A
matka wróciła na drugi dzień.
(sł. M.Siurawski, mel.trad.)
(dość
wolno)
1. Och,
zwą mnie Hanging Johnny, C
G7
C
–
Away, w górę hej! F
C
Bo
wieszam dla mamony. C
G7
C
–
Już dynda u rej! C
G7
C
2. A
polubiłem tę fuchę,
Gdym
wieszał matkę staruchę.
3. Potem
wziąłem się za tatusia –
Już
dynda jak mamusia.
4. I
własną siostrę Sally
Wysłałem
też pod saling.
5. Mój
brat miał brata-kata,
Targa
wiatr na stryku brata.
6. Wuja
na strychu zaskoczyłem,
Tam
mu pętlę zarzuciłem.
7. Nie
ma już wszawej rodziny,
–
Away, w górę hej!
Wiszą
te sukinsyny.
–
Dyndają u rej!
8. I
zaraz się do was dobiorę,
Każdego
w sznur przyozdobię.
(I
do was się też dobiorę,)
(I
w pętlę przyozdobię.)
9. O
zgodę nie będę pytał –
Wisi
chief i kuk, i kapitan.
(Wisi
bosman i kuk, i kapitan!)
10.
Te ręce pętlę splotą,
Powieszę każdego z ochotą.
(sł. R.Jóźwiak, mel. A.Chudź)
1. Stoję
w porcie kopcąc fajkę,
Nagle
widzę cud Hawajkę,
Urzeczony
pięknym ciałem
„Gdzie
ja jestem?” – wyjąkałem,
Szept
jej zmroził mnie do bólu
Honolulu,
mój żeglarzu, Honolulu.
Ref.: Ech
Hawaje, ech Hawaje,
Tu
swobodne obyczaje
I
urodę niczym z bajki
Prezentują
nam Hawajki,
Cud
dziewczyny, cud dziewczyny.
Cud dziewczyny, cud dziewczyny,
Kuse
kiecki noszą z trzciny
I
nikt tutaj się nie stroszy,
Że
nie noszą biustonoszy,
Dla
żeglarzy istne raje te
Hawaje.
2. Leżysz
sobie pod kokosem,
Na
konserwy kręcąc nosem,
Słodki
owoc avocado
Dziewczę
Ci do gęby wkłada,
Patrzysz
na nie z każdą chwilką,
Rośnie
serce… żeby tylko.
3. Żeglarz,
zwłaszcza kiedy golnie,
Zachowuje
się frywolnie
Panny
bawiąc szanty śpiewem,
To
spotyka się z odzewem.
Z
wypiekami, aż na twarzy,
Panny
lecą na żeglarzy.
4. Cudna
chwila jest rozstania,
Wściekły
bosman z pałą gania,
Człek
króciutki całus złapie,
Bo
już gonią go po trapie,
Ale
oto radość nowa:
Bo
płyniemy do Krakowa.
ref…
Heave away, Santiana (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. „Santy Anno”)
1. Hej,
płyńmy z prądem rzeki tam, gdzie Liverpool, d
F C
–
Heave away, Santiano! d
C
Dokoła
Hornu, przez Frisco Bay. C
–
Tam, gdzie strome zbocza Mexico! a
C d
Ref.: Więc!
Heave away i w górę, w dół, d
F C
–
Heave away, Santiano! d
C
Nie
minie rok, powrócimy znów C
–
Tam, gdzie strome zbocza Mexico! d
C d
2. Ten
kliper dla załogi zawsze piekłem był,
Żelazny
Jankes dowodził nim.
3. Po
złoto Kalifornii ciągle gnał nas wiatr,
Bo
puste ładownie wypełniać trza nam.
4. A
był to dla nas wszystkich stary, dobry czas,
W
czterdziestym dziewiątym, za młodych lat,
5. Bo
Zachariasz Taylor tam górą był,
Gdy
wygrał bój pod Monterey.
6. I
szybko zwiewał Santy, kiedy pomógł Scott,
Jak
Bonaparte pod Waterloo.
7. I
dla mnie kiedyś, w końcu, nastał dobry dzień,
Gdy
Sally Brown pokochała mnie.
Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Heave Away My Johny”)
1. Hej,
chłopcy,
czas już wyjść w
morze! D
G
Będziemy
pić jeszcze
nie raz. E
E7
A A7
Wypływamy
dziś przed zachodem, D
G
Ocean
zaprasza
nas. D
A7
D
Więc
oddaj
cumy,
już w
drogę nam
czas, h
A fis D
Żegnamy
gościnny
ten port. G
E7
A A7
Już
Neptun
stary wzywa nas. D
G
Będziemy
pić jeszcze
nie raz. D
A7
D
2. Hej,
stawiaj żagle! Ster lewo na burt!
I
każdy morzu od lat wierny jest,
3. W
dzień słońce i chmur białych fale
Za
rufą mil setki odmierza nam czas, |
4. Z
zachodu znów szkwał nas dogania,
Hej,
żagle refować! Sztorm zbliża się.
5. Hej,
wybrać żagle! Do zwrotu przez sztag!
Wchodzimy
do portu. Witają już nas, |
Hej, ciągnij Lilly (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel. L.Klupś)
1. Ta
mała z Meksyku chodziła w staniku
I
forsy bez liku puszczała co dnia.
Nie
miała mieszkania i skąpo odziana,
Sypiała
na statkach, gdzie tylko się da.
Ref.: Hej,
ciągnij Lilly, małą
Lilly,
Hej,
ciągnij Lilly małą za fał!
Hej,
ciągnij Lilly, małą Lilly,
Jakbyś
do łóżka wciągnąć ją miał!
Hej,
ciągnij Lilly, małą Lilly,
Hej,
ciągnij Lilly małą za fał!
Hej,
ciągnij Lilly, małą Lilly,
W
łóżku przygwoździć Lilly byś chciał!
2. A
Kitty ta mała, co rzadko dawała
I
ze mną nie chciała – niech trafi ją szlag!
Nie
miała pieniędzy i żyła wciąż w nędzy,
Nie
chciała nikogo, choć chłopa jej brak.
3. A
Johny był Walker i zatkał ją korkiem,
Swym
małym amorkiem, jak chciała do dna.
Uciekła
do domu, by nie dać nikomu
I
schować skarbeczek malutki jak pchła.
4. Tam
była dziewuszka, co miała maluszka
I
jak mała muszka siadała, gdzie chcesz.
Spijała
te miody dla twojej wygody
I
słodycz chłopaków wsysała jak wesz.
5. Malutka
Eliza, co lubiła lizać,
Troszeczkę
przygryzać lodziki co noc.
Żółtego
banana, pistacje od rana,
Do
tego szampana wylewać na koc.
6. Nie
miały znaczenia kolory nadzienia,
Gdy
tak od niechcenia wpadały w mą sieć.
Ta
czarna Mulatka i żółta Azjatka,
Czerwona
Indianka dzidziusia chcą mieć.
7. Wciągnijmy
do góry, szarpnijmy za sznury,
Poleci
do góry sukienka jak śnieg.
I
z forsą w kieszeni, choć ciut się rumienisz,
Dasz
trzy pensy pannie – osiągniesz swój brzeg.
ref…
Hej, gardła przepłukać (Cztery Refy)
(sł. Z.Zakrzewski, mel. „Slave Ho”)
Hej,
gardła przepłukać i wrzasnąć co sił.
Ai-ho! G
D G
Za
zdrowie Neptuna, by łaskaw nam był. Ai-ho! G
D G
Hej,
gardła przepłukać i wrzasnąć co sił. Ai-ho! G
a C
Za
zdrowie Neptuna, by łaskaw nam był. Ai-ho! G
D D7
G
Wypijmy.
Ai-ho! D
G
Krzyknijmy.
Ai-ho! D
G
Hej, ho, żagle staw! (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
ver.1 ver.2
Ref.: Hej,
ho,
żagle
staw! D
A G A C G C G /
Ciągnij
linę
i
się baw! D
A G A C G C G /
Hej,
ho,
śmiało
steruj h
fis G A C G F G /
Statkiem,
który
jest
z papieru. D
A G A C G F a /
Hej! D /x2
1. Zadziwi
się mama,
zadziwi
się tata, h
A h A a G a G
Kiedy
w rejs wypłyniesz,
hen,
dokoła świata, h
A h A a G a G
Bo
świat, moi mili,
nie
jest wcale duży, e
h e h F a F a
Opłynąć
go można
w deszczowej
kałuży. e
h A G A F a G F G
2. Wypłynę
na Bałtyk, z Gdyni, no a potem
Szybciutko
opłynę całą Europę,
Potem
przez Atlantyk, jam odważnym smykiem,
Z
Kolumbem popłynę odkryć Amerykę.
3. Potem
w dół globusa, przez morskie odmęty,
Obejść
Horn Przylądek – tam giną okręty,
Ominąć
Australię, aby Pacyfikiem
Żeglując
spokojnie osiągnąć Afrykę.
4. Teraz
już do domu łódka płynie sama,
Bo
z kolacją czeka na żeglarza mama
I
wiesz już, wyjmując statek swój z kałuży:
Gdy
masz wyobraźnię, to świat nie jest duży.
ref…
(sł. J.Sikorski, mel. „Fire Maringo”)
1. Chwyć
go i pociągnij ile sił. d
C d
–
Hej, Maringo, żegnaj nam! C
F C
Wrzuć
go tam, gdzie zawsze będzie gnił. d
C d
–
Hej, Maringo, żegnaj nam! g
d
2. Wrzuć
go tam, gdzie jest jego dom,
Musi
pójść, zaraz odchodzimy stąd.
3. Gdy
wrócę już do Liverpool Town,
Kurs
wezmę znów na małą Sally Brown.
4. Sally
jest piękna jak mały, zgrabny jacht:
Spiczasta
od przodu, okrąglutki zad.
5. Hej,
mocno w górę i mocno w dół;
Rozruszam
jej bloki przed oddaniem cum.
6. Potem
żagle zdejmę z niej,
I
niech mnie piekło porwie, jeśli nie!
(sł./mel.trad.)
Hej,
Ty Wisło, modra rzeko,
–
Modra rzeko…
A
mam ci ja pęk fujarek za pasem
–
Za pasem…
A jak
Ci ja na fujarce zagraje
–
Zagraje…
Usłyszy
mnie moje dziewczę o staje
–
O staje…
Hej, żeglujże żeglarzu (Maryla Rodowicz, Tonam & Synowie, North Cape)
(sł. starej piosenki kaszubskiej, mel. J.K.Pawluśkiewicz)
Ref.: Hej,
żeglujże, żeglarzu, a
G C
Całą
nockę po morzu. D
e
Hej,
żeglujże, hej, żeglujże, G
C D7
e
Całą
nockę po morzu. H7
e D
1. Jakże
ja mam żeglować, e
D
Gdy
na świecie ciemna noc. G
a
Zapal
drzazgę, albo dwie, G
D G
Przyżeglujże
tu do mnie. C
G
Żeglarzu,
hej! Żeglarzu, hej! D
G C H7
e
2. Kiedy
burza sroży się,
Kiedy
wicher żagle rwie,
Gdy
bezdenny kipi nurt,
Bałtyk
huczy wkoło burt.
Żeglarzu,
hej! Żeglarzu, hej!
3. Gdy
bezdenny kipi nurt,
Bałtyk
huczy wkoło burt,
Mężne
serce, silna dłoń,
Pokonują
morską toń.
Żeglarzu,
hej! Żeglarzu, hej!
ref…
Heja hej, brać na gejtawy (Stare Dzwony)
(sł. J.Sikorski/M.Siurawski, mel. „Paddy Doyle’s Boots”)
1. –
Heja, hej! Brać
na gejtawy,
o…! H7
E A
Paddy
Doyle
znowu sprzedał
nam pic, E
H7
E
–
Heja, hej! Brać na gejtawy, o…!
Paddy
zrobił nas w konia jak nikt.
2. Buty
dziurawe Paddy nam
dał,
Widać
Paddy interes w tym miał.
3. Buty
dziur, bracie, mają jak ser,
Przyjdzie
czas, Paddy zeżre je, hej!
4. Za
ten stary, dziurawy but,
Zwiśnie
Paddy, hej!, z rei jak drut.
5. Obok
Doyle’a zawiśnie nasz kuk,
Stary
złodziej, brudas i mruk.
6. Kuk
się spasł przy nas jak tłusty wieprz,
Zdrowo
będzie upuścić mu krew.
7. Bosman
znowu na wanty nas gna;
No
to pluj z góry na tego psa!
8. Jutro
Chief znowu komuś da w pysk,
Będzie
wała miał z tego, nie zysk.
9. Paddy
Doyle znowu sprzedał nam pic,
Paddy
zrobił nas w konia jak nic.
„Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty) V VI
(sł. H.Czekała, mel. K.Stephens)
1. W
dół bałtyckich cieśnin, e
D e
Tam,
gdzie boja wraku tkwi, e
D e
–
Leży na dnie dzielny bark „Herzogin Cecilie”. e
D e D e D e
Z
wiatrem w dół Kanału, e
D e
Choć
bez pary zawsze szli, e
D e
–
Na dzielnej, dumnej i wspaniałej „Herzogin Cecilie”, e
D e D e D e
„Herzogin
Cecilie”, e
D e
„Herzogin
Cecilie”, e
D e
Na
dzielnej, dumnej i wspaniałej „Herzogin Cecilie”. e
D e D e D e
2. W
dół, tam gdzie jest Biskaj,
Na
jedzenie zbrakło sił,
–
Na dzielnej, dumnej i wspaniałej „Herzogin Cecilie”,
Poprzez
stare doldrums
Szybko
z wiatrem przeszły dni,
–
Na dzielnej… (itd.)
3. Ryczą
już czterdziestki,
Już
za nami setki mil,
Tuż
obok Tasmanii,
Gdy
uciekli z szkwału w mig.
4. Szlakami
wielorybów,
Tam,
gdzie Horn i rzadko sztil,
Na
piękne Falklandy,
Gdzie
albatros kończy dni.
5. Choć
z ciężkim ładunkiem,
Choć
huragan trzymał ich,
Do
Plymouth czas wchodzić,
Tam
dowiemy się gdzie iść.
6. I
biegiem do Hamstone,
Choć
we mgle, wciąż naprzód szli.
Blisko
jest już Sawmile Cove,
Skończone
jego dni.
–
Leży na dnie dzielny bark „Herzogin Cecilie”.
„Herzogin
Cecilie”,
„Herzogin
Cecilie”,
Dziś
leży na dnie dzielny bark
„Herzogin Cecilie”.
(sł. J.Rogacki, mel. „High Barbaree”)
1. Królewskie
dwa żaglowce opuściły Anglii brzeg, ae/a
–
Wiej wietrze, nam wiej, wiej wietrze z całych sił! E
Jeden zwał się „Prince of Luther”, a ten drugi „Prince of
Wales”, aGFe/
–
Płyńmy dalej wzdłuż wybrzeży High Barbaree. ae/a
2. „Hej,
który tam na maszcie?” – Starego słychać wrzask,
„Patrz
uważnie dookoła, potem wszystko melduj nam.”
3. „Przed
dziobem nic nie widać i za rufą pusto też,
Ale
z nawietrznej jakiś statek zmienił kurs i zbliża się.”
4. „Ahoj!
Hey, ahoj!” – kapitan znów się drze.
„Kim
jesteś śmiałku? Komu służysz? Czego
od nas chcesz?”
5. „Nie
służę królowej, panem jestem sobie sam,
A
kamraci z mej załogi, statek wnet splądrują wam.”
6. Gruchnęły
nasze działa, potem salwa jeszcze raz,
Aż
dzielny „Prince of Luther” piracki złamał maszt.
7. „Litości!”
– błagał pirat – „To ostatnie chwile me!”
I
wreszcie znalazł litość, kiedy spoczął już na dnie.
Historia złego sternika, co nie używał grzebyka (Stara Kuźnia)
(sł. R.Jóźwiak, mel. A.Chudź)
1. Posłuchajcie
opowieści,
–
Hej, heja, ho!
Co
ładunek grozy mieści,
–
Hej, heja, ho!
Której
strasznym bohaterem
–
Hej, heja, ho!
Jest,
stojący tam za sterem,
Bardzo
wredny łysy typ,
Co
ma w szachu cały ship.
Ref.: Dalej,
chłopcy, ciągnąć fały
Pod
nadzorem łysej pały,
Ciągnij,
choćbyś padł na pysk,
Gdy
nad Tobą jaja błysk.
Brać
się, chłopcy, brać do pracy,
Pod
nadzorem wrednej glacy,
Może
znajdzie się na dnie
Typ,
co gąbką czesze się.
2. W
porcie, gdzieś na Bliskim Wschodzie,
Gdzie
łysina nie jest w modzie,
Powiedziały
cud hurysy,
Jaki
brzydki jest ten łysy,
Choćby
górę złota dał,
Nie
skorzysta z naszych ciał.
3. Tak
okrutny bywa los,
Mu
nie spadnie z głowy włos,
Z
desperacji więc matrosy,
Wyrywają
sobie włosy,
Bo
ten widok takich glac,
Męczy
bardziej niźli kac.
4. Kiedyś,
jakiś inny bryg,
Na
dnie morza zniknął w mig,
Bo
te blaski łysej pały,
Mu
latarnią się wydały
I
gdy kurs swój zmienić chciał,
To
roztrzaskał się wśród skał.
ref…
Hiszpanka z Callao (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała/S.Klupś, mel. „Spanish Lady”)
1. Przepuściłem
znów całą forsę swą G
e
Na
hiszpańską dziewkę z Callao. a
G D
Wyciągnęła
ze mnie cały szmal G
e
I
spłukałem na nią się do cna. a
G D
Już
znikają główki portu, G
e
W
którym stary został dom. G
D
Znów
za rufą niknie w dali G
e
Ukochany
stały ląd. a
G D
Ref.: Dalej
chłopcy, rwijmy fały, G
e
Niech
uderzy w żagle wiatr. a
G D
W
morze znowu wypływamy – G
e
Ile
tam spędzimy lat? a
G D
2. Już
niejeden pokład mym domem był
I
niejeden kot me plecy bił.
Choć
robota ciężka i żarcie psie,
W
Callao po rejsie znajdziesz mnie.
Znów
znikają główki portu,
W
którym stary został dom.
Znów
za rufą niknie w dali
Ukochany
stały ląd.
3. Zaprószyłem
tam nieraz głowę swą,
W
barze u Hiszpanki z Callao.
Butlę
rumu wielką dała mi
I
ciągnęła ze mną aż po świt.
Już
znikają główki portu,
W
którym stary został dom.
Znów
za rufą niknie w dali
Ukochany
stały ląd.
4. A
pod Cape Horn, gdzie nas poniesie wiatr,
Popłyniemy
z sztormem za pan brat.
Przez
groźne burze, śnieg i lód
Dojdziemy
aż do piekła wrót.
Choć
grabieją z zimna ręce,
Zadek
mokry dzień i noc,
Jedna
myśl rozgrzewa serce –
O
Hiszpance z Callao!
ref…
(sł. A.Mendygrał/G.Wasilewski, mel. „Spanish Ladies”)
1. Żegnajcie
nam dziś, hiszpańskie dziewczyny, e
C h7
Żegnajcie
nam dziś, marzenia ze snów, e
G D
Ku
brzegom angielskim już ruszać nam pora, C
D e
Lecz
kiedyś na pewno wrócimy tu znów. C
h7
e
<Heja!>
Ref.: I
smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny, e
G D
W
noc ciemną i złą nam będzie się śnił. e
G D
Leniwie
popłyną znów rejsu godziny, C
D e
Wspomnienie
ust waszych przysporzy nam sił. C
h7
e
2. Niedługo
ujrzymy znów w dali Cape Deadman
I
Głowę Baranią sterczącą wśród wzgórz,
I
statki stojące na redzie przed Plymouth.
Klarować
kotwicę najwyższy czas już.
3. A
potem znów żagle na masztach rozkwitną,
Kurs
szyper wyznaczy do Portland i Wight,
I
znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez
fale w kierunku na Beachie, Fairlee Light.
4. Zabłysną
nam bielą skał zęby pod Dover
I
znów noc w kubryku wśród legend i bajd.
Powoli
i znojnie tak płynie nam życie
Na
wodach i w portach przy South Foreland Light.
ref…
Horror shanty (Andrzej Korycki)
(sł./mel. A.Korycki)
1. Trójka
wiała, jacht przy kei stał, d
Ale
lało – mówię wam! D7
g
Spać
w ogóle się nie chciało, g
d
A
Mietek opowiadał nam. A7
d
Nagle
zbladł i rzecze: „Chłopcy, d
Wam
przestrogę teraz dam: D7
g
Było
to dwa dni po ślubie mym, g
d
Boże!…
Ja to szczęście mam.” A7
d
Ref.: Magda,
Magda, czemuś raz nie
posłuchała, C7
F C7
F
Lecz
jak zwykle ugasiłaś męża bunt? F
D7
g
Powiedz
Magda, czyś Ty zapomniała, C7
F B
Że
na dwudziestu metrach trudno złapać grunt? F
C7
F
2. Mówi
do mnie: „Mietuś, wiesz co?
3. „Maczek”
jednoosobowy był, |
4. Nagle
oko Magdy
„mig i mryg”.
5. „Mak”
się chwieje, ja tak myślę już –
Mietek
przerwał… |
(sł./mel. ???)
1. Hej
w Szczecinie, przy Wałach Chrobrego,
Stoi
statek Liceum Morskiego,
Każdy
wie, że to burdel nie szkoła,
Pełno
kurew się kręci dokoła.
Ref.: Dupy
daj, dupy daj moja mała,
Twoja
siostra nam wczoraj dała.
Hej,
pokaż biust, pokaż biust moja,
Twoja
siostra nam pokazywała.
2. Jakaś
morda przez „bulleye” wygląda,
Szyję
długą ma jak anakonda,
Wszystkich
ludzi dziś strach obejmuje,
Bo
to El Em po Wałach grasuje.
(sł. J.Rogacki, mel. „Ian Rebec”)
1. Który
z Holendrów najlepiej się bił? F
C7
–
Skipper Ian Rebec! C7
F
Kto
dla żeglarzy postrachem był? F
C7
–
Skipper Ian Rebec! C7
F
Ref.: Yaw,
yaw – precz z hamaków! F
Yaw,
yaw – won na dek! B
C7
Yaw,
yaw – bo Cię dorwie F
B
Skipper
Ian Rebec! C7
F
2. Kto
pierwszy herbatę przywiózł z Chin,
I
opchnął ją słono w Karolinie?
3. A
kiedy zdobył własny ship,
To
nie dorównał mu już nikt.
4. Kto
trzy razy w roku się mył,
A
więcej, niż ważył, piwa pił?
5. A
w każdą noc cztery panienki miał:
Czerwoną,
czarną, żółtą i białą!
Irlandka (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Powiedz
Miła, gdzie Twój dom,
Czy
bracia Twoi też tam są?
Czy
dasz mi to, co chcesz mi dać,
Gdy
tata z mamą pójdą spać?
Piękny,
dumny, niezdobyty
Wdzięk
Irlandki z Belfast City.
Szturm
i opór, i raz, dwa, trzy –
Do
sypialni wciąż zamknięte drzwi.
2. Chodziłem
za nią cały dzień,
Jak
wierny pies w londyńskiej mgle.
Jej
nóżki dwie to istny cud,
Lecz
strzeże ich irlandzkich ud.
Najpiękniejsza
w całym mieście,
Kiedy
nie dla mnie piękniejsza jeszcze,
Zwiewna
jak irlandzka mgła,
Irlandzki
urok w sobie ma.
3. Niejeden
z nią zwiedziłem bar,
A
w każdym barze czekał brat
I
taki z tego miałem zysk,
Że
tęgo oberwałem w pysk.
Barów
w porcie ze trzydzieści,
Rano
na pokład mnie przynieśli.
Ilu
tu braci trzeba mieć,
By
honoru jednej siostry strzec?
4. Złamane
serce, zmięty frak,
W
pobitą gębę wieje wiatr.
Jednego
durnia będzie mniej,
Gdy
zacznie się następny rejs.
Piękny,
dumny, niezdobyty
Wdzięk
Irlandki z Belfast City.
Szturm
i opór, i raz, dwa, trzy –
Do
sypialni wciąż zamknięte drzwi.
(jeszcze raz pierwsza zwrotka)
Irlandzka polka (Orkiestra Samanta)
(sł. W.Orawski/D.Raczycki, mel.trad.)
1. Gdy
do wora spakowałem już e
Wszystko,
co na świecie mam, D
Zbiór
pamiątek z egzotycznych mórz, e
Butlę
rumu, wina dzban. G
D e
Jeszcze
tylko raz spojrzę dziś na port, G
D
Jutro
odpływamy w dal. C
h
Jak
to dobrze, że leżą
obok mnie e
Moje
skrzypki – stuletni wrak. G
D e
Ref.: Kiedy
biorę w dłonie skrzypki swe e
I
one zaczynają grać, D
Wszyscy
tańczą skoczną polkę tą, e
Razem
do białego dnia. G
D e
2. One
grają mi, gdzie
pojawię się,
Niwelują
każdy brak.
Nuty
wielu pięknych pieśni znają,
A
w większości starych szant.
Kiedy
łajba ma wita nowy świat,
To
przypominają mi,
Że
daleko gdzieś czeka zawsze ktoś,
Abym
zagrał jeszcze raz.
3. Kiedy
smykiem ciągnę polki rytm,
A
palce zaczynają bieg,
Wszystko
wkoło jakby lepsze jest
I
raźniej żyje się.
A
po rejsie, gdy rozpakuję wór
I
osuszę rumu dzban,
Stare
skrzypki znów przypomną mi,
Aby
nogi poszły w tan.
„Irlandzki wędrowiec” (Mechanicy Shanty) 114
(sł. H.Czekała, mel. „Irish Rover”)
1. Raz!
Dwa! Trzy!
I
do przodu się rwał przez fale nasz ship, G
C
Szesnasty
to chyba był rok. G
D
Zły
przylądek Horn po nocach się śnił, G
C
Za
rufą gdzieś został New York. G
D7
G
Był
piękny, jak panna przed wyjściem na bal, G
D7
Pulchniutki,
krąglutki miał zadek. G
D7
Dwadzieścia
trzy maszty sterczały do chmur, G
C
Kto
zgadnie, jak zwał się ten statek? G
D7
G
2. Był
tam Barney McGee, gdzieś z wybrzeża Lee
I
Hogan, co w County miał swój bar.
Był
tam John McGurk, no i Paddy Malone,
Co
batem do pracy nas gnał.
Bill
Casey, ten pijak i szuler jak nikt,
Niestety
na pokład wlazł w Dover.
O
reszcie nie wspomnę, bo zbraknie mi sił,
Brał
wszystkich „Irlandzki Wędrowiec”.
3. Ładunek
zalegał od topu do dna,
Sam
nie wiem, jak mógł zmieść się.
Prócz
koni i kur, stu beczek bez dna,
Upchnięto
po kątach co złe.
Te
sześć milionów bel bawełny, co na dnie
Leżała
w wodzie przez całe lata
I
trzy miliony świń, i sześć milionów psów –
Sam
diabeł nam figla tu spłatał.
4. Lecz
stracił statek nasz swą drogę we mgle,
Przez
sztorm, który przyniósł mu śmierć.
Z
załogi tylko dwóch wytrwało po kres,
Nim
złożył się lekko na dnie.
Zdradliwej
skały ząb zakończył długi rejs,
Kapitan,
podły tchórz, skoczył w morze,
Zostałem
tylko ja, by wszystko to wam rzec…
Raz!
Dwa! Trzy!
I jak
zginął „Irlandzki Wędrowiec”.
(sł./mel. P.Kowalewicz)
1. To
był sztorm,
lało chyba
ze sto dni, e
h
Wiatr
nas gnał,
targał żagle
jak zły pies. a
G h
Nasz
kapitan,
stary,
podły drań, e
h
Ciągle
klął
i wzywał
bóstwa swe. a
h e
Ref.: Istny
cud,
że nie śpimy
gdzieś na dnie. C
G
Istny
cud,
że każdy
piwo pije. D
e
Istny
cud,
że dziewka
wdzięczy się, C
G
Istny
cud,
że każdy
z nas wciąż żyje. D
e
2. To
był sztorm, lało chyba ze sto dni,
Dzikie
morze wdzierało się na dek,
A
nasz szkuner ku przegranej szedł.
Z
głośnym trzaskiem zwalił się grotmaszt,
Spiże
luf odbiły burzy blask.
3. Groźna
fala, wściekle biła o nasz dziób,
A
kapitan wrzeszczał – „Trzymać kurs!”
Nagle
w dali światła dojrzał Bil,
Mylił
się, kto liczył nasze dni.
ref…
(sł. A.Jarecki, mel. E.Pałłasz)
1. Nie
lubię,
nie lubię wracać,
a
G a G
Hardą
ręką
kołatać do wrót. C
E7
To
gorsze
niż stała
praca,
a
G a G
Taki
jednorazowy
powrót. C
E7
Lecz
jakie
przestrzenie powietrza, C
E7
Jakie
przestrzenie
wody
C
F E7
Przemierzać
będzie
mnie trza,
a
G a G
By
nie wrócić
jak Odys.
C
E E7
Ref.: Nie
wrócę
na Itakę a
d
Ocean
tnąc na pół.
a
D d
W
przeciwną
stronę sztagiem, a
d
Pod
fale
będę pruł. a
E7
Ja o
rodzinę nie dbam, a
d
Ani
o
kraju rząd.
a
D d
Ja
jeszcze
z roczek, ze dwa, a
d
Popływać
chcę
pod prąd.
a
E7
a
2. Raz
przyszedł do mnie Epikur,
3. Nie
wracać wcale nie łatwo, |
4. Ktoś
może lubi podróże
Nie
wrócę na Itakę |
Ja stawiam (Cztery Refy, EKT-Gdynia)
(sł./mel.trad.)
1. Czy
mam pieniądze, czy grosza
mi brak – ja stawiam! e
D e
–
Ja stawiam!
Czy los
mi sprzyja, czy idzie
mi wspak – ja stawiam! e
D e
–
Ja stawiam!
Czy mam
dziesięciu
kompanów, czy dwóch, e
G /
Czy
mam
ochotę na rum,
czy na miód, A
C H7 /
Czy
mam
pieniądze, czy grosza
mi brak – ja stawiam! e
D e /
–
Ja stawiam! /x2 (i
następne)
2. Czy
wicher w oczy, czy w plecy mi dmie – ja stawiam!
Czy
mi kompani ufają, czy
nie – ja stawiam!
Czy
ja ścigam wroga, czy wróg ściga mnie,
Dopóki
mój okręt nie leży na dnie,
Czy
wicher w oczy, czy w plecy mi dmie – ja stawiam!
3. A
gdy mnie dziewka porzuci jak psa – ja stawiam!
Gąsiorek
biorę i piję do dna – ja stawiam!
Kompanię
zbieram i siadam za stół,
I
nie ma wtedy płacenia na pół,
Bo
gdy mnie dziewka porzuci jak psa – ja stawiam!
4. Ja
stawiam żagle jak kufel na stół – ja stawiam!
Czy
fala mnie niesie, czy w górę, czy w dół – ja stawiam!
Czy
tam dopłynę, gdzie kończy się świat,
Czy
aż do piekła poniesie mnie wiatr,
Ja
stawiam żagiel, jak kufel na stół – ja stawiam!
Ja
stawiam żagiel, jak kufel na stół – ja stawiam!
Ja
stawiam żagiel, jak kufel na stół – ja stawiam!
(sł./mel. A.Korycki)
1. Ponoć
pierwszy facet, który
jacht ten miał,
C
F C C7
Dając
mu imię,
jakiś taniec uczcić chciał. F
C
A
czy wiecie,
jakiego tańca nazwę
dał? E7
a F
Jeśli
tak,
no to wszyscy razem,
raz i dwa: G
As G7
Ref.: Rock
& roll’a, a w jego rytm
nawet fale szły,
C
F C C7
Rock
& roll’a,
a w jego rytm nawet mokre żagle
schły, F
C
Rock
& roll’a, a w jego rytmie z szekli schodziła
rdza, E7
a F
Rock
&
roll’a, bo w rock
& roll’u zawsze wszystko gra.
C
G C G
2. Gdy
zdarzyło się, że wiatr zapomniał wiać,
Nasz
„Rock & roll” nie zamierzał w miejscu stać.
Wręcz
przeciwnie, jak burza w strzępy fale pruł,
Wystarczyło
kilka taktów zagrać mu.
3. Nocą
w porcie, w którym ów „Rock & roll” stał,
Każdy
inny jacht, wciąż belkami skrzypiąc, spał.
On
nie skrzypiał, nie darmo takie imię miał,
On
nie trzeszczał też, lecz tak jakby grał.
4. Hej,
żeglarze, kto z was własną łajbę ma,
Niech
„Rock & roll” jej na imię zaraz da.
Z
taką nazwą, to choćby dna jej było brak,
Będzie
szła…, że nikt nie powie: „Ale wrak.”
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
DA
DG DA D
/x2
1. Gdy
się zaczął ten pechowy rejs, DA
DG
Nie
uwierzył nikt by w to, DA
D
Że
z tym Jasiem, co go Stary wziął, DA
DG
To
kłopotów będzie sto. DA
D
A
to urwał coś, a to popsuł coś, G
D /
Albo
inny zrobił szpas G
A /
I
choć miał on sympatyczny ryj, DG
DG /
To
cholernie wkurzał nas. DA
D /x2
(i
następne)
2. Bosmanowi,
gdy na saling wlazł,
Poluzował
kiedyś fał,
A
kumplowi, który w koi spał,
Do
kaloszy wodę wlał.
Ani
prośby, ani groźby,
Na
nic się nie zdały tu,
Jasio
wciąż pomysły nowe miał,
Ciągle
w głowie figle mu.
3. Gdy
na Sztokholm trzymaliśmy kurs,
To
padł na nas blady strach,
Bo
przed dziobem ujrzeliśmy wnet
Sowieckiego
brzegu piach.
Jasia
sprawka ta, wsadził gwoździe dwa
Do
kompasu – stąd ten błąd,
A
kapitan wtedy strasznie klął,
Chciał
wysadzić go na ląd.
4. A
gdy wachtę kambuzową miał, |
5. Gdy
się skończył ten pechowy rejs, |
(sł. B.Kuśka, mel.trad.)
1. Na
tańcach ją
poznałem, długowłosą
blond G
C D G
Dziewczynę
moich marzeń.
Nie wiadomo
skąd G
e C D7
Ona
się tam wzięła,
piękna niczym
kwiat. G
e C F D7
Czy
jak syrena
wyszła z morza, czy ją przygnał
wiatr? G
C D7
G
Ref.: Żegnaj
Irlandio, czas w drogę mi już,
W
porcie gotowa stoi moja łódź.
Na
wielki ocean przyjdzie mi zaraz wyjść
I
pożegnać się z dziewczyną na Lough Sholin.
2. Ująłem
ją za rękę delikatną jak
Latem
mały motyl albo róży kwiat.
Poszedłem
z nią na plażę wsłuchać się w szum fal,
Pokazałem
jasnowłosej wielki morza czar.
3. Za
moment wypływam w długi, trudy rejs
I
z piękną mą dziewczyną przyjdzie rozstać się.
Żagle
pójdą w górę, wiatr mnie pogna w przód
I
przez morza mnie powiedzie. Ty zostaniesz tu.
(sł. E.Moczydłowski, mel. K.Klenczon)
1. Gdy
ucichł już ostatni wiew a
d
I
sztil był aż do rana, E7
a
Ciągali
żagle w górę, w dół, d
a
Na
zgubę dla bosmana! H7
E7
A
bosman tylko rozpiął płaszcz F
C F C
I
zaklął: „Ech, do czorta!” F
E7
a
Porwane
żagle znowu masz. F
G a E7
a
Jeden
w skali Beauforta! d
E7
a /x2
2. Gehenny
ich nie koniec tu,
Bo
wkrótce gorzej wpadli:
W
zupełnie biały, jasny dzień
Pasat
im ukradli!
A
bosman tylko rozpiął płaszcz
I
zaklął: „Do cholery!”
Maszynie
naszej koni brak
Co
najmniej razy cztery!
3. A
z głębi zęz dobiegał jęk
I
zawisł, hen, nad morzem:
„Do
domu chcemy wracać już,
Ach,
czemu wciąż nie możem!”
Hej
dzieci, prawdę powiem wam,
Zakląwszy:
„Do cholery!”
Szczęśliwy
wiatr spłoszyły nam
Cholerne
pasażery!
4. A
na to stary zejman rzekł
Nieśmiało,
po kryjomu:
„Gdy
cierpliwości jest Ci brak,
To
musisz siedzieć w domu!”
A
bosman tylko rozpiął płaszcz
I
zaklął: „Ech, ojcowie!”
Ponury
łajbie wróżę los,
Damy
dupy, panowie!
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
C
G /x4
1. Biorę
swój biały wór, co go mam od
stu lat, C
G C G
Stary
sweter i dżinsy łatane. C
G C G
Jeszcze
raz światło, gaz, bo najwyższy to czas, C
G C G
Kluczy
brzęk i zamykam już bramę. C
G C C
Ref.: Powiedziałeś,
że jeśli popłynę, a
a G G
Między
nami to koniec jest. F
a G G7
Nie
walcz o mnie z żaglami dziewczyno, C
C G G
Nie
masz szans – przecież dobrze wiesz! F
G C C
Powiedziałaś,
że jeśli wyjadę, a
a G G
Nie
zobaczę już nigdy Cię, F
a G G7
A
ja na to jedyną mam radę: C
C G G
Nie
rozumiesz, to wypchaj się! F
G C G
C
G /x3
2. Portu
gwar, żagli czar i znajomy szum fal,
Tak,
jak balsam, do czaszki się lepią.
Oczu
błysk, dłoni ścisk, trzy buziaki na pysk,
Wierni
kumple po plecach mnie klepią.
3. Morze
grzmi, pokład drży, na psiej wachcie człek tkwi,
Trochę
straszno, lecz dusza w radości.
Fale
mkną, wszyscy śpią, słone wargi wciąż schną,
W
tę noc tęsknię do Twoich czułości.
4. Kiedy
znów wrócę tu opalony i zdrów,
Hej!
– zawołam od progu wesoło.
Skończ
tę grę, otrzyj łzę i uśmiechnij znów się,
Przytul
mocno do ust moich czoło.
ref… /x2
(sł./mel. J.Porębski)
Ref.: Jejku,
jejku, no mówię wam, a
e a d
Jaki
rejs za sobą mam. a
e a
Stary,
zardzewiały, śmierdzący wrak a
e a d
Na
pół roku zastąpił mi świat. a
e a
1. W
cuchnącej norze rzeczy rzuciłem wór, a
e a d
A
tu myk mi spod nóg szczur. a
e a
Kuk
w mesie rzekł: „Oto obiad
twój”, a
e a d
A
na stole karakanów rój. a
e a
Nawet
jeden taki, co miał biały wąs, C
G7
C d
Tylko
za mną chodził, chodził wciąż. a
e a d
Właził
mi do piwa i w szufladzie spał, a
e a d
I
tam z żoną dzieci miał. a
e a
2. W
„piwnicy” rzężąc resztką sił, a
e a d
Zlany
ropą silnik w zęzach gnił. a
e a
Bił
tam z grubej rury księżycowy zdrój, a
e a d
Nawet
Chief mechanik podstawiał słój, a
e a
Mówiąc:
„Gdyby nawet pękł tu wał, C
G7
C d
To
ja dalej będę sobie gnał.” a
e a
3. Stary
w porcie kupił kaset sto,
4. Już
po jakimś czasie, gdzieś po stu trzydziestu
dniach, |
5. W
zaniedbanej
radiostacji stół zielony stał,
6. Już
w powrotnej drodze przyszła wielka mgła,
|
(sł. P.Kowalewicz, mel. K.Mikiciuk)
1. Jest
taki czas
na chwilę przed
zaśnięciem,
e
D a H7
e
Żaglowców
ślad
rozpływa
się
we mgle.
e
D a H7
e (D)
Jest
taki czas,
gdy cienie
gubi
ciemność. G
D a H7
e
Jest
fali szum
i morze
w blasku
gwiazd.
e
D a H7
e (D)
Jest
taki czas,
gdy cienie
gubi
ciemność. G
D a H7
e
Jest
fali szum
i morze
w blasku
gwiazd. e
D a H7
e
2. Tysiące
wacht odeszło w zapomnienie
I
pustych miejsc przy stole więcej już.
Minione
dni odeszły jak wspomnienie. /
Przez
sztormy złe prowadzi Anioł Stróż. /x2 (i
następne)
3. Uczynki
złe w sumieniach zamieszkały,
Lecz
przyjdzie czas na spowiedź wszystkich win.
Okrętu
dziób zraniły ostre skały.
Ostatni
kurs do nieba wiedzie nas.
4. Jest
taki czas na chwilę przed zaśnięciem,
Żaglowców
ślad rozpływa się we mgle.
Jest
taki czas, gdy cienie gubi ciemność.
Jest
fali szum i morze w blasku gwiazd.
Jeszcze jeden dzień (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni)
(sł./mel. T.Winiarski)
1. Od
dzieciństwa chciałem pływać, e
a
O
liniowcach śniłem wciąż, D
e
Uciekałem
z domu by zobaczyć port. a
D G
Bielą
żagli opętany a
Utonąłem
w morzu trosk – e
Przeklęty
marynarski los… C
H7
Ref.: Jeszcze
jeden dzień, e
a /
Jeszcze
jedna noc D
e /
I
porzucę starą łajbę, a /
Wiem,
że morza mam już dość. C
H7 /x2
Mam
już dość.
2. Tłukę
się po całym świecie,
Opłynąłem
już Cape Horn,
Ale
ciągle nie wiem, gdzie postawię dom.
Chwiejny
pokład pod nogami,
Horyzonty,
hen, za mgłą
I
to jedno spać nie daje tak, jak chory ząb.
3. Po
co mi to wszystko, Stary,
Każdy
chce normalnie żyć.
Spoza
mgieł już widać mój ostatni port.
Tyle
wspólnych wspomnień mamy,
Ale
tak już musi być.
Zaśpiewajmy
cicho, nim odejdę stąd.
ref…
(sł. G.Ostrowski, mel. A.Chudź)
1. Gdy
wieczorem sobie pójdę nad jeziora brzeg,
Niebo
błyska gwiazdami, księżyc też tam jest,
Słucham
wtedy szumu wiatru, pojękiwań drzew,
I
tak sobie rozmyślam, przestrzeni czuję zew.
Ref.: Chciałbym
pokład chwiejny pod nogami mieć,
W
żagle chwycić wiatr, poczuć w ręku ster,
Popłynąć
poza horyzont w utkaną z gwiazd sieć, /
Popłynąć
poza horyzont pośród wodnych sfer. /x2
2. Jednak
to jest tylko mrzonka lotna tak jak wiatr,
Może
kiedyś się spełni, hen, za parę lat,
Teraz
jeżdżę na Mazury, które znam na wskroś,
Chyba
kocham te jeziora, ciągnie mnie tam coś.
3. Lecz
za kilka lat na pewno – powtarzam sobie to –
Gdy
nabiorę doświadczenia, sprzedam łajbę swą,
Namówię
kilku dobrych kumpli na przygodę tą,
Popłyniemy
na żaglowcu poprzez morską toń.
ref… /x2
(sł. J.Willam, mel. „John Kanaka”)
ver.1 ver.2
1. Mój
kumpel dzisiaj
do mnie
rzekł: C
F C D G A7
D
–
John
Kanaka-naka, tullai-hej! C
G C G D A7
D
Roboty
nie ruszę, choćbyś się wściekł. D
G A7
D
–
John Kanaka-naka, tullai-hej! G
D A7
D
Ref.: Tullai-hej,
oh, tullai-hej! G
D /
John
Kanaka-naka, tullai-hej! A7
D /x2
2. Ech,
szlag by trafił ten pieski świat,
Do
domu jeszcze drogi szmat.
3. Jak
szliśmy raz do Frisco Bay,
Sto
dni się ciągnął parszywy rejs.
4. Jak
szliśmy raz wokół przylądka Horn,
Sam
diabeł nam powiedział – „Won!”
5. I
zawsze butlę rumu miej,
A
kiedy lejesz, to równo lej!
6. A
ciągnij brachu, będzie lżej,
I
ciągnij z butli, pełną butlę miej!
7. A
kupże pierścionek dziewczynie swej,
A
kiedy pierzesz, to równo lej.
(sł. T.Winiarski, mel.trad.)
Na
morze wszak uciekłem przed głodem,
Więc
nie błagajcie o litość dziś,
Bo
naszym znakiem jest Jolly Roger
W
szkarłatnym płaszczu hiszpańskiej krwi.
Dziś
wreszcie przyszedł czas,
Ruszajmy
ile sił
Do
hiszpańskich złotych miast
Po
sławę.
Śniadych
seniorit czar,
Wielkiego
morza zew.
Nasz
statek zwie się „Flaming Star”,
Prowadzi
nas gniew.
Przygoda
woła Cię,
Więc
nie zwlekajmy już.
Tak,
jak przed laty Francis Drake,
Wygramy.
Jonasz! Jonasz! VII
(sł./mel. ???)
1. Hen
po portach i po morzach, C
Morskich
drogach i bezdrożach, G
Wszędzie
na pokładach straszą C
Powieściami
o Jonaszu. G
C
Jonasz
– mimowolny zbrodzień,
Powód
wszystkich niepowodzeń,
Co
niewinnie się uśmiecha
I
przynosi ludziom pecha.
Ref.: Jonasz!
Jonasz! C
Jonasz!
Jonasz na pokładzie! G
Już
się strach na wszystkich kładzie,
Każdy
myśli o zagładzie. C
Jonasz!
Jonasz!
Jonasz
na pokładzie jest. G
C
2. Gdy
z Jonaszem w rejs wyruszasz,
3. Lecz
najgorsza to godzina, |
4. Jest
jedyna na to rada,
Ref.: Jonasz!
Jonasz! |
(sł. K.I.Gałczyński)
Jutro
popłyniemy
daleko,
Jeszcze
dalej niż te obłoki,
Pokłonimy
się nowym brzegom,
Odkryjemy
nowe zatoki;
Nowe
ryby znajdziemy w jeziorach,
Nowe
gwiazdy złowimy w niebie,
Popłyniemy
daleko, daleko,
Jak
najdalej, jak najdalej przed siebie.
Starym
borom nowe damy imię,
Nowe
ptaki znajdziemy i wody,
Posłuchamy,
jak bije olbrzymie,
Zielone
serce przyrody.
Już przeminęły jego dni /Samotność rejowca/
(sł./mel. R.Muzaj)
1. W
zapomnianym
zaułku
portu, e
C G
Gdzie
nikt
nie zagląda, D
A
Zniewolony
więzami
cum
e
C G
Już
morza
nie ogląda. D
A
Zwisły
reje pochyło
a7
G
Na
zmurszałych
już masztach, a7
G
Przerdzewiała
kotwica a7
G
O
burty
zwątlone
wciąż
trzaska. F
C G a G a D
Ref.: Już
przeminęły
jego
dni. G
a C D (G a C D)
Dziś
tylko
mu
się śni, G
a C D (G a C D)
Jak
oddycha pełną piersią
żagli, e
C D
Że
go czas na szlaku kliprów
nagli e
C D
I
jak dawniej
krzyk mewy
nad topem G
a G
Wytycza
mu kurs. a7
G
(G
a C D)
2. Imię
jego nieznane już,
Sól
morza je zatarła.
Z
niebotycznych masztów fały
Załoga
już nie targa.
Opuścili
go chłopcy,
Wziął
ich na morze Odys.
Tylko
w burcie rozdartej
Wciąż
bije mu serce przygody.
3. Odwiedź
go w czas pogodny
I
zaśpiewaj szantę starą –
Zawtóruje
w rytm radośnie,
Zatańczy
z martwą falą,
Wanty
dumnie napręży,
Wzniesie
dziób swój wysoko
I
poślecie marzenia
Płynącym
po niebie obłokom.
ref…
Już wypływa statek w morze (Cztery Refy)
(sł./mel. M.Peszkowski)
1. Już
wypływa statek w
morze, C
a
Woda
niesie
chłopców śpiew, C
G7
Rozkwitają
białe żagle C
a
Na
zmęczonych
drzewcach
rej. F
G C
Odpływają,
znika w dali
Dumnych,
białych żagli ślad.
Świeży
powiew wiatru niesie
Czarodziejskich
przygód smak.
Ref.: Hej,
popłynąłbym tak kiedyś, C
Bladym
rankiem skoro świt, F
C
Lecz
żaglowce są
zmęczone a
F
I
znikają z
mórz jak sny. d
G7
Już
nie zabrzmi tam komenda, C
Nie
usłyszę starych szant, F
C
Co
wysiłek wielu
ramion a
d
Zmienią
w tytaniczny
takt. F
C
2. Czasem
tylko w starym porcie
Zapomniany
stoi wrak,
Przytulony
śpi przy kei,
Choć
mu śni się morski szlak.
No,
a Tobie pozostanie
Tylko
skryty w duszy żal
I
szukanie romantyki
Wśród
szumiących cicho fal.
(sł./mel. A.Jaskierski)
1. Do
kabestanu chłopcy wraz, a
e a
–
Ze wszystkich pchać go sił! d
a G a
Niech
ciągnie kotwę z morza dna
–
Kabestan, a my z nim!
2. Od
kabestanu łańcuch skrzypi, d
G A7
–
Do diabła, mocniej pchaj! d
a G a
Kotwica
w górę, pot niech kipi!
–
Pchaj mocniej, raz i dwa!
3. Już
wnet za rufą zniknie ląd,
–
Do diabła, mocniej pchaj!
Bo
zaraz odpływamy stąd.
–
Pchaj mocniej, raz i dwa!
4. Za
jednym zwojem drugi zwój,
–
Do diabła, mocniej pchaj!
Aż
sztorman krzyknie głośno: „Stój!…”
–
Pchaj mocniej, raz i dwa! /x3
(sł. R.Mękarski)
ver.1 ver.2
1. Przed
laty przewoźnikiem byłem, G7 D
Cóż,
to każdy wie. C
G C G
D G
I
choć wiodłem wtedy łatwe życie, C
F a
e
Nadszedł
podły dzień. G7 a7
D7
G
Odmienić
chciałem żywot mój, G7
Bo
człowiek głupcem jest C
G C
I
na statek wnet się zaciągnąłem, C
F
Wypłynąłem
w rejs. G7
C
Ref.: O,
żegnaj stary porcie Bristol,
Żegnaj
panno ma!
Nie
sądziłem, że wypłynę w morze,
Potem
przeklnę świat.
Dziś
przyszło w morzu spędzić czas –
Tak
chciał parszywy los –
Liczyć
dni i noce na pokładzie
Statku
„Kangaroo”.
2. Słuchajcie,
jak głupotę mą
Ukarał
wredny los:
Kiedyś
piękną młodą pannę miałem,
Nawet
mądrą dość.
Szczęśliwy
bardzo byłem z nią,
Lecz
nagle, jak na złość,
Marynarzem
zapragnąłem być.
3. Wróciłem
do Bristolu więc,
Znalazłem
pannę swą
Lecz,
jak się zaraz okazało,
Już
nie była nią.
„Mężatką
jestem teraz.” –
Z
uśmiechem rzekła mi –
„Wybrałeś
chłopcze morze,
Więc
na morze płyń.”
ref…
(sł. G.Tyszkiewicz/D.Ślewa, mel. „On the Board of Kanguroo”)
1. Szczęśliwy
żywot wiodłem, kiedym
przewoźnikiem
był, D
G D G
Ale
czart mi szepnął: „W morze
idź!” i rozbił
wszystko
w pył. G
e C D7
G
Bosmanem
wnet zrobili mnie, krypa „Kangur”
zwała
się, D
G D G
Babę
fest znalazłem szybko,
pomyślałem:
„Nie
jest źle!” e
C D7
G
Ref.: Gdy
„Kangur” ruszał z Bristol Town, D
Przez
myśl
nie przeszło
mi, G
D G
Ile
taka stara lafirynda
może
napsuć
krwi. e
C D G
2. Cóż,
lat troszeczkę miała, mówiła mi żem zuch,
Nie
była starą panną, bo przede mną padło dwóch,
Lecz
przyszło rzucić cumy nam, a że nie był ze mnie leń,
Osiemnaście
pensów, jak w pysk dał, przynosił każdy dzień.
3. Pół
roku diabli wzięli, lecz to głupstwo – mówię wam,
Pomyślałem:
„Wrócę, zejdę, no i już nie będę sam.”
Wróciłem,
przekonałem się, żem głupi był i już,
Od
pół roku żyła z bubkiem, który pływał wszerz, nie wzdłuż.
4. I
tak marzenia wzięły w łeb, a Ty młody słuchaj też:
Jeśli
dom chcesz mieć i żonę w nim, przez Kanał pływaj wszerz,
A
dla mnie „Kangur” domem jest i na żonę późno już,
Przeżarte
solą życie me, więc muszę pływać wzdłuż.
Kanonier McCarthy (Cztery Refy)
(sł./mel. P.Zaleski)
Ref.: Kanonier
McCarthy
to bitny
był chłop. G
C G D
I
łeb
miał na karku,
i pięści
jak młot, C
G C D
I
dziewcząt
bez liku
od Rio
do Hull. G
C G D
Kanonier
McCarthy
to łajdaków
król. C
D G D G
C
D G D G
1. Zaciągnął
się kiedyś
na okręt
„Noir”, C
G D
Zbuntował
załogę,
piratem
się stał. C
G C G
W
Cieśninie
Torresa
grasował
przez rok. C
G C D
Niejeden
tam statek
zakończył
swój los. C
G D G
2. Gdy
forsy miał dosyć, osiedlił się w Perth
I
życie spokojne do śmierci mógł mieć,
Lecz
zgubił go hazard. – Postawcie tu dzban!
Jak
zginął McCarthy opowiem dziś wam.
3. W
tawernie „Pod Słoniem” jak zwykle był tłok.
McCarthy
grał w kości, pił piwo jak smok.
Co
rzut, to dwie szóstki, a czasem i trzy.
Ech,
łza się kręciła na widok tej gry.
4. Do
gry zasiadł Oskar zwalisty jak tur
I
garść złotych monet wyrzucił na stół.
Rzucali
na zmianę – McCarthy i on,
I
przegrał wnet Oskar swój półroczny żołd.
5. Rozjuszył
się Oskar, do bójki się rwał,
McCarthy
był szybszy, a cios pewny miał.
Lecz
kumpel Oskara, co w tłumie się krył,
Ukradkiem
od tyłu nóż w plecy mu wbił.
Kiedy pirat się napije (Spinakery)
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Kiedy
pirat się napije,
–
Wino, gin, whisky, rum!
To
się wtedy dobrze
bije.
–
Wino, gin, whisky, rum!
_____
.-"
.-. "-.
_/
'=(0.0)=' \_
/`
.='|m|'=. `\
\________________
/
.--.__///`'-,__~\\\\~`
/
/6|__\// a (__)-\\\\
\
\/--`(( ._\ ,)))
/
\\ ))\ -==- (O)(
/
)\((((\ . /)))))
/
_.' / __(`~~~~`)__
//"\\,-'-"`
`~~~~\\~~`"-.
//
/`" ` `\
//
jgs
Kury,
kaczki, gąski.
Nie
wynika nic dobrego
Z
picia bez zaką…
Z
picia bez zaką…
Z
picia bez zakąski.
2. Wiele
skarbów nazdobywa,
Kiedy
gruchnie sobie piwa.
3. Dzbanek
miodu prosto z beczki,
Aż
zabłysną w oczach świeczki.
4. Okowity
miarka mała
I
już tańczy knajpa cała.
5. Gdy
wesoło, ludzi kupa,
To
do tańca rwie się dupa.
6. Gdy
piraci zatańcują,
Szynkareczki
popiskują.
7. Cały
świat się wkoło śmieje,
Gdy
gorzała nieźle grzeje.
8. We
łbach kręci się baranom,
A
wesoło wielkim panom.
9. Więc
pod ławy z baranami,
A
my sobie pośpiewamy.
10. Kiedy
pirat się napije,
To
się wtedy dobrze bije!
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Pamiętam
ten słoneczny dzień, C
d C
Gdy
pierwszy raz męczyłem się. C
d C
Sternika
to aż trafiał szlag, F
C
Ocierał
pot i śpiewał tak: No!… d
C
Ref.: Knaguj,
knaguj co się da, C
d
Knagowanie
urok ma. G
C
Sznurek,
linkę, trok i żyłkę C
d
Knaguj
bracie tak, jak ja. G
C
2. Zadziwiał
mnie ten zmyślny zwój,
Aż
przyszedł czas, że był już mój,
Gdy
w ciemną noc, prawie bez rąk,
Jak
chciałem, tak wiązałem go. No!…
3. A
dzisiaj szał ogarnia mnie,
Gdy
jakiś dzwon knaguje źle.
Naplącze
tak, że staje włos,
To
wrzeszczę mu na cały głos: No!…
4. Odwiedził
mnie mój stary druh,
Spiliśmy
się sami we dwóch.
Wciąż
pytał mnie, jak związać ma
Te
końce dwa, a na to ja: No!…
5. Tak
wiele jest tematów
tych,
Co dłuższe
są niż grubość ich.
Gdy
takie coś uchwycę w dłoń,
To
refren ten rąbie mnie w skroń: Aaaa…!
ref…
(sł./mel. ???)
1. Raz
pewien student, fajny chłop,
Poznał
na żaglach dziewczynę klawą,
Cały
dzień pływał razem z nią,
A
w noc zajmował się zabawą.
Ref.: Kochanie
szota wybierz mi,
Przygotuj
grota do stawienia
I
załóż kapok, komendę przejm,
Miecz
klar do spuszczenia.
2. On
na sternika szkolił
się,
Ona
żeglarzem dawno była
I
bardzo często, w noc czy w dzień,
Tak
ona słodko doń mówiła:
3. Ćwiczył
z nią różne rufy, sztagi,
Dojście
do boi, do człowieka,
A
gdy wieczorem łódź holował,
Nie
wiedział jeszcze, co go czeka.
4. Tak
żeglowali dzień i noc,
Raz
była flauta, a raz szkwalik.
Na
koniec, gdy sternikiem był,
Coraz
się mniej tych zwrotów bali.
5. Aż
raz wyłajbił łódkę swą,
Każdemu
przecież to się zdarza.
Za
późno odpadł, wyjął miecz
I
trzeba było do lekarza.
6. Z
naszej ballady morał
ten:
Żeby
żeglować trzeba chłopa.
Byś
był szczęśliwy, zdrów i wesół,
Nie
pływaj nigdy bez kapoka.
Kolęda żeglarska (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Świat
cały usnął pod śniegu żaglem, d
e a F G
Mróz
w oczy wiatrem nam wieje, C
G C e7
Na
marzeń korabiu przypłynie dziś nagle a
G a F G /
Żeglarska
gwiazda z Betlejem. C
G C e7 /
C
G a /x2
(i
następne)
Ref.: Trwaj
więc kolędo, trwaj, C
F C e7
(a G)
Nie
odpłyń za szybko swym statkiem. d
e a (F G)
Graj
nam kolędo, graj, C
F a (F G)
Daj
złamać się z sobą opłatkiem. d
e a
2. Spłyń
cicho kolędo na łodzie uśpione,
Na
smukłość zamkniętą w topoli,
Na
ręce w przyjaznym uścisku splecione
I
na to, co czasem nas boli.
3. Daj
swoją melodią nam ukojenie,
Daj
myślom do nieba aż wzlatać
I
daj jak najczęściej przyjazne spojrzenie,
I
daj nam dotrwać do lata.
ref… /x2
(sł. T.Winiarski, mel. Battlefield „See Call”)
Ciągle
w dół, tam gdzie się bielą kończy mapa, e
D e
Chociaż
w oczach kobiet błyszczą słone łzy, G
D e
Niebo
śle swój tęskny zew niewolnikom tego świata, a
e a e
Wypłyniemy,
gdy krwią słońca spłonie świt. a
h e
Kolor
morza, moja miłość,
wszystko to co się zdarzyło, e
D e
Jak
żałosny mewy śmieszki krzyk. D
a h e
Horyzonty,
błędne koła, ta tęsknota co nas woła, e
D e
Choć
jej ślad na wodzie dawno znikł. D
a h e
Przez
gniew Bogów, w bryzgach pian i cieniach mroku,
Wyciem
wiatru pchani, hen, w koszmarne sny,
Szkuner
nasz, ratunek nasz, wyprężony w kocim skoku,
Obraz
ten w pamięci mojej ciągle tkwi.
Wciąż
do przodu, byle szybciej, byle dalej,
Na
modlitwę szkoda czasu, szkoda słów.
Horn
to diabeł, jego panny – dzikie wściekłe fale,
Ślą
swój zew, więc wypłyniemy znów.
(sł. S.Dłoniak)
1. Nadszedł
wreszcie czas, by ruszyć tyłek swój,
Popłynąć
gdzieś na morze, zobaczyć cały świat.
Więc
żegnaj Stara Szkocjo, wyruszam w długi rejs,
Może
kiedyś zobaczymy się.
Ref.: W
rejs wyruszam, hen, daleko gdzieś,
Tam,
gdzie nie był nikt.
Gdzie
fortuną kusi los, a diabeł woła „Cześć!”,
Właśnie
tam wietrze nieś mnie, nieś.
2. Majątek
zastawiłem w lombardzie u Jefreya.
Za
złoto, które dał, kupiłem stary bryg.
Wypchałem
go po brzegi, w nim moja nadzieja,
By
napełnić złotem kufer w mig.
3. Sztorm
mnie nie pokonał, piratom dałem w kość.
Fortuny
gwiazda błyszczy, wiatr mi sprzyja wciąż.
Do
Ameryki płynę, by mocniej nabić trzos,
Potem
wracam, bo złota mam już dość.
4. Bawełny
zakupiłem za cztery beczki soli,
Okazja
była taka, że aż zapiera dech.
Lecz
nie zauważyłem wielkiego stada moli,
Wszystko
zżarły, dziś mnie dopadł pech.
5. Tak
już w życiu bywa, lecz nie załamuj się.
Raz
jest ze mną szczęście, a potem pecha mam.
Na
pewno znów popłynę i jedno tylko wiem,
Było
warto – wszystkim mówię wam.
Kołysanie (Broken Fingers Band)
(sł./mel. J.Sikorski)
1. Kołysanie,
kołysanie,
C
E7
a A7
Żagle,
jak nerwy napięte,
pchają mnie
pod prąd. d
G C E7
Dałeś
mi dobry
Panie
Oceanie C
E7
a A7
Podszyty
wiatrem
los.
d
G C E7
Kołysanie,
kołysanie,
Jak
„Latający Holender” wsiąkam w noc.
Dałeś
mi dobry Panie Oceanie
Podszyty
wiatrem los.
2. Wystygł
już kubek
kawy, C
E7
a A7
Co
miał mi ręce
grzać. d
G C E7
Papieros
zgasł
w rękawie
przemoczonym, C
E7
a A7
W
zegarach zbutwiał
czas. d
G C C7
Ref.: A
w butach
mi chlupie Atlantyk, F
G
Rdzewieję
na wskroś. C
A7
Hej,
Panie Reumatyzm, F
G
Gapisz
się jak sroka w kość. C
A7
Widnokrąg
w lusterku sekstantu F
G
Tak,
jak
koślawy płot. C
A7
Mego
domu
w ogrodzie sztormów, F
G
Domu
wciąż
kołyszących się
podłóg, F
G
Domu,
którego adres F
G
Może
wsiąkł.
C
E7
3. Karleją
wielkie sprawy
Po
drugiej stronie wiatru, z dala stąd.
Czasem
się zachce baby, no to wtedy
Znowu
się przyśni ląd.
Ref.: A
w butach mi chlupie Atlantyk,
|
4. Kołysanie,
kołysanie, |
(sł. T.Winiarski, mel.trad.)
1. Uśnij
już, oczka zmruż, a
C d G
Przytul
się do moich myśli. C
E a E
Niech
zielonooki bóg, a
C d G
Da
Ci baśń, której nie wyśnisz. C
E a E
Ref.: W
zatokę wszedł statek, co biegł C
G a F
Tu
na rączych skrzydłach wiatru. C
E a E
Uśnij
już, oczka zmruż, a
C d G
Przytul
się do moich myśli. C
E a
2. Pieśń
daleka jak marzenie,
Każe
nam wyruszyć w drogę.
Jak
motylich skrzydeł czar,
Łopot
żagli i szum fal.
3. Uśnij
już, oczka zmruż,
Przytul
się do moich myśli.
Niech
zielonooki bóg,
Da
Ci baśń, której nie wyśnisz.
Kongo River (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Siurawski/J.Sikorski, mel. „Kongo River”)
1. Czy
byłeś
kiedyś tam nad Kongo
River? D
G
–
Razem,
hoo! e
D G
Tam
febra
niezłe
zbiera
żniwo. D
A7
D G
–
Razem
weźmy
go, hoo! D
A7
D
Ref.: Brać
się chłopcy, brać,
a żywo! D
G
–
Razem,
hoo! e
D G
Cholerne
brzegi
Kongo
River! D
A7
D G
–
Razem
weźmy
go, hoo! D
A7
D
2. Jankeski
okręt w rzekę wpłynął,
Tam
błyszczą reje barwą żywą.
3. Skąd
wiesz, że okręt to jankeski?
Zbroczone
krwią pokładu deski.
4. Ach,
Kongo River, a potem Chiny,
W
kabinach same sukinsyny.
5. Ach,
powiedz, kto tam jest kapitanem?
John
Mokra Śliwa – stary palant.
6. A
kto tam jest pierwszym oficerem?
Sam
Tander Jim, cwana cholera.
7. A
kogo tam mają za drugiego?
Sarapę
– Johna Piekielnego.
8. A
bosman – czarnuch zapleśniały,
Jack
z Frisco liże mu sandały.
9. Kuk
lubi z chłopcem pobaraszkować
I
nie ma czasu by gotować.
10.
Jak myślisz, co mają na śniadanie?
Tę wodę, co miał kuk w kolanie.
11. Jak
myślisz, co na obiad zjedzą?
Z handszpaka stek polany zęzą.
12. Nie
zgadniesz, jaki tam jest ładunek –
Z plugawych tawern sto dziewczynek.
Koniec sezonu (Zejman & Garkumpel)
(sł. K.Dolińska, mel. Z.Murawski)
AD
E /x2
1. Jeszcze
nas przechodzi dreszcz, A
E
kiedy
zmierzch się wita z wodą, hfis
E
Lecz
zgubiły nam się gdzieś: A
E
drugi
brzeg i druga młodość. hfis
E
Za
wysoki dla nas próg, D
E
zatrzymaliśmy
się w biegu, D
E
Miast
wyglądać jak James Cook D
E
wyglądamy
z lękiem śniegu. hD
hE AD E
Ref.: A
więc kochani – szmaty w dół, AE
A
więc kochani – maszt do schronu. DE
Żegnaj
Ameryko, życia pół, AD
h
Nadciąga
już koniec sezonu. G
E
Oto
kochani – wreszcie ląd, AE
Oto
kochani – dobijamy. DE
Koniec
sezonu, jedźmy stąd, fis
h
To
nie ryk mórz, to śmiech na sali. D
hE AD E
2. W
zamieszaniu szotów i want, w żagli roztrzęsionej bieli,
Tęskno
nam do czterech ścian, do pachnącej snem pościeli.
Już
nie czeka na nas nikt, tylko mąż jej i jego żona,
Nawet
nam nie było wstyd za ten idiotyczny romans.
3. Pod
nóż poszły nasze sny, a pod młotek idą słowa,
Słychać
uderzenia trzy, aukcja trwa posezonowa.
Kto
się sprzeda za psi grosz, a kto wkupi i zostanie,
Tylko
u nas proszę – grosz, po sezonie zawsze taniej.
ref… /x2
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
ver.1 ver.2
1. Na
moim Kormoranie wygodne żeglowanie, G
D C a
Bo
gdy na dziobie leżę, to ręce mam na sterze. C
G F G
Na
moim Kormoranie mam czas na opalanie G
D C a
I
wszyscy mi machają, kiedy mnie wyprzedzają. C
G F G
Ref.: Oj,
gapią się żeglarze,
Zdziwione
mają twarze,
Kto
zrobił taki ship,
Ach,
tego nie wie nikt.
2. Na
moim Kormoranie przewiozę Cię kochanie,
Zmieścimy
się oboje, na nogi są hundkoje.
Na
moim Kormoranie odpada cumowanie,
Do
brzegu nie dojdziemy, bo kilem zaryjemy.
3. Na
moim Kormoranie nie grozi mi ściganie,
Gdy
inni mkną do domu, ja stoję nieruchomo.
Na
moim Kormoranie też czasem cud się stanie
I
spacerowym krokiem popłynę nagle bokiem.
4. Na
moim Kormoranie ciekawe sterowanie,
Gdy
wkoło sztorm i burza, ster z wody się wynurza.
Na
moim Kormoranie niewielkie przechylanie,
Bo
żagiel tak, jak trzeba i nie zasłania nieba.
5. Na
moim Kormoranie przyjemne żeglowanie,
Bo
kto mnie okiem zmierzy – w uśmiechu zęby szczerzy.
Na
moim Kormoranie odczuwam podziwianie,
Bukszprytu
oraz masztu zazdroszczą z innych jachtów.
ref…
(sł./mel. autor nieznany)
1. Drżą
palmy wysmukłe, z południa
dmie wiatr, a
d
Hawajskie
gdzieś słychać gitary, E7
a
Hawajska
melodia upaja
jak wiatr, d
a /
Hawajski
w niej urok i czary. E7
a /x2
(i
następne)
2. Synowie
mórz bliskich i dalekich mórz,
Od
wichrów spalone ich twarze,
Za
pasem złowrogo zatknięty tkwi nóż,
Ci
ludzie to właśnie korsarze.
3. Ich
życie to wino, dziewczyna i śpiew,
Świst
wiatru na wantach i linach.
Że
pokład jest twardy, to bajka, to cóż,
Lecz
miętkie ma ciało dziewczyna.
4. Dziewczyno,
daj usta, niech krew w żyłach gra,
Wszak
jutro ruszamy na morze.
Nie
znudzi mnie nigdy pieszczota Twych warg,
Ni
uścisk, Kochana, nie zmoże.
5. Dziś
ta, jutro inna dziewczyna i port,
I
inni otoczą nas ludzie,
Więc
całuj mnie mocno, niech krew płynie z ust,
W
ramionach Twych spocznę po trudzie.
6. A
potem świst noża, tak cichy jak szept,
I
śmierć Cię utuli w ramionach.
Hawajską
melodię zanuci Ci wiatr
I
fala zaszumi spieniona.
(sł. T.Piórski, mel. „Doodle Let Me Go”)
1. Czterdzieści
lat przez cały świat, pamiętam jednak ją. D
C G D
–
Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! D7
C A D
Mym
pierwszym portem Rotterdam i tam poznałem ją. D
C G D
–
Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! D7
C A D
Ref.: Janka
kieckę kusą ma, kieckę kusą ma. D
C G D
Hurra,
ta Janka kieckę kusą
ma! D7
C A D
2. Lat
szesnaście miałem i w kieszeni pensów garść,
Panna
rzekła: „Piątkę daj, możemy grzechy kraść.”
3. I
dała poznać mi przez noc możliwości swe,
Jak
dziś pamiętam ciało jej, pieszczotki jędrne dwie.
4. A
rano, chociaż w głowie kac, na szkuner trzeba biec,
Choć
często stałem w Rotterdam, już nie spotkałem jej.
Ref.: Janka
kieckę kusą ma, kieckę kusą ma.
Hurra!
Czy któryś z was Kusą Jankę zna?
(sł. A.Mendygrał)
1. „No
ruszcie się chłopy, wyłaźcie
na dek, D
A
Wnet
pora wydawać, daleko jest brzeg.” A
G
Ref.: A
z kutra morze mikser zrobiło, że ach! D
A G
Aż
wręgi mu trzeszczą i piszczy mu w szwach. D
G A
Razem,
heave away, haul away, trzęsie aż strach. D
G A
2. Już
sieci za burtą, już w tarle nasz trał,
Już
czujesz żołądek i wiesz, gdzie go masz.
3. Ej,
wolno coś idzie, bo pełny jest wór
I
winda przeciąga trał w prawo na burt.
4. Wór
w górze i lasty
zasypał nam śledź,
Wytrzęsło,
zmuliło, lecz dobrze go mieć.
5. A
teraz do domu, na dzisiaj już dość,
Na
kei znów będę nie małpa, lecz gość.
Ref.: Choć z kutra…
„Latający Holender” (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Jestem
duchem oceanów, C
a
Jestem
groźny „Flying Dutch”. d
C G
Na
razie straszyć was nie mogę, C
a
Na
razie w porcie muszę stać, d
C G
Bo
wszystkie wręgi połamane C
a
A
burty zaczynają gnić. C
G
Zdradzieckim
sztormem rozszarpana, C
a
Ostatnia
w żaglu pękła nić. d
C G
Ref.: Ragi
daga dudam dudam dudam, C
a /
Ragi
daga dudam dudam dej. d
G /x2
2. Powrócę
wkrótce znów na morze
Posępny,
siny, dumny, zły.
Na
kursie sennie się położę,
Wyłonię
się z porannej mgły.
A
gdy mnie ujrzysz miły bratku,
Spełnię
przepowiednię złą:
Popłyniesz
na swym pięknym statku,
Popłyniesz
wprost do Bay Hilo.
3. Niedługo
znów się zobaczymy,
Na
morze rzucę blady strach,
Z
kostuchą razem zatańczymy
Białego
walca na trzy dwa.
Na
reje wciągnę sine żagle,
Otulę
się w zdradzieckie mgły
I
sennie sztilem kołysany,
Po
nocach będę wam się śnił.
4. Ja
sem Dusicek oceana,
Ja
sem twa laska nebeska,
Tera
ja straszyć ne mohu,
Tera
ja w prti muszy stać.
U
mne zaboleny zeberka,
A
brty tez są przegnile.
Zagielek
u mne ne frka,
Bo
wyprta z neho je nytka.
A
u szalalala /x8
ref… /x2
ref… /x2 /a
cappella
ref… /x2
„Latający Holender” (Tomasz Łangowski)
(sł./mel. T.Łangowski)
1. Posłuchaj
żeglarzu, nim ruszysz na szlak, e
D
Posłuchaj
przestrogi mej: e
D e
Z
bezmiaru tych wód, w ciszy zimnej jak strach G
D
Wyłoni
się grozy cień. e
D e
Spowije
Twój okręt krwawą mgłą
I
wtedy uwierzysz w mig,
Że
prawdą jest ta historia zła
I
ten przeklęty bryg.
Ref.: Latający
Holender e
h
Postrachem
żeglarzy jest, e
h
Latający
Holender G
Fis
Każdemu
wróży śmierć, e
D e
Gdy
tylko raz jeden ujrzysz go,
To
tak, jakbyś poszedł już na dno.
2. Na
topach
masztów zaświecą Ci |
3. On
duszy już nie ma, dawno ją sprzedał |
Linia Czarnej Kuli (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel.trad.)
1. Czarnej
Kuli już minął czas,
–
Razem, wey-heya-hey, hurra-o...!
Czarnej
Kuli już minął czas.
–
Razem, wey-heya, Black Ball Line!
2. Najlepsze
statki jakie znam,
To
statki linii tej – Black Ball Line.
3. Poniosą
Cię przez lód i śnieg,
Poniosą
Cię przez sztorm i deszcz.
4. Jeżeli
życie poznać chcesz,
Na
Liverpool skieruj swój łeb.
5. Yankesi
w całym porcie są,
Ich
buty, włosy widzę wciąż.
6. I
spotkasz tam Paddy'ego May,
Co
leni się przez cały dzień.
7. Był
packet szybki tak jak ptak,
Po
falach ślizgał się pod wiatr.
8. Widziałem
jej narodzin czas,
Pływałem
z nią niejeden raz.
9. O,
wypij zdrowie Black Ball Line,
Ich
dzielne statki służą nam.
Listopadanka (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Wiatr
chłodny przegnał kluczem żurawi d
C
Z
błękitnych toni spóźnione łodzie, A
d A
Jeszcze
ciepłym oddechem listopad nas mami, F
C
Lecz
wiesz, że jesień nadchodzi. A
d
Ref.: Liść
z nieba wiatr do portu niesie, F
C G F A /
Powoli
za piecem rozejrzeć się trzeba, d
C /
To
znak, że przyszła jesień. A
d /x2
2. Jak
drzewa bez liści, obnażone reje
Bezradnie
rozłożą ramiona drewniane,
Wiatr
psotnik skądś liści na pokład nawieje,
Jakoś
długo budzi się ranek.
3. O
zieleni minionej rozmarzone drzewa
Śnią
kolorem jesiennym listopadną nocą.
W
ranki szare i smutne od kolorów nieba
Nagie
maszty wśród deszczu dygocą.
4. Odjechali,
hen, dokądś wczorajsi żeglarze
Pozamieniać
po cichu sztormiaki na płaszcze,
By
do ciszy wieczoru znów przytulić twarze
I
za wiosną tak patrzeć i patrzeć…
ref…
(sł. K.Banaszewska-Rogacka, mel.trad.)
1. Tej
nocy śniłem dziwny sen. A
–
Lowlands! Daleki jest mój kraj! A
D A
Tej
nocy śniłem dziwny sen. A
E D
–
Kraj mój daleko jest stąd. A
D A
2. Widziałem w bieli miłą mą.
3. Ona nie rzekła słowa mi.
4. Dziś wiem, że nie ma miłej już.
Lowlands away (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. „Lowlands Away”)
1. W
marzeniach mam nocy tamtej sen,
–
Lowlands, w Lowlands tam jest mój dom.
W
marzeniach mam nocy tamtej sen,
–
Lowlands away.
2. Z
miłością swą wkradła się w ten sen,
Jak
perły dwie w oczach miała łzy.
3. I
przyszła tu w białej sukni swej,
Piękniejszej
nigdy nie widziałem jej.
4. Dzisiaj
już wiem, przeszła miłość ma,
Już
nie usłyszę głosu z ślicznych warg.
5. I
szukam wciąż ukochanej mej,
Choć
dobrze wiem, że nie znajdę jej.
6. Obudzę
się i usłyszę szloch,
Tam
płyńcie znów, płyńcie w dal.
A-hoj!
(sł. M. Siurawski, mel.trad.)
1. Wszystko
gotowe, już fały ręce trą, D
D7
Ładunek
na dole dobry mamy. G
A7
Dzielne
chłopaki już na handszpaki prą, D
D7
Płyniemy,
hen, do Lowlands
Low.
G
A D D7
Ref.: Do
Lowlands
Low,
do Lowlands
Low, G
D A D
Płyńmy,
hen, do Lowlands
Low!
D
A7
D D7
2. Bosman
i Stary już na pogodę klną,
Lecz
my się burzy nie boimy.
Czy
wiatry dobre, czy w pogodę złą,
Płyniemy,
hen, do Lowlands Low.
3. Brzegi
znajome po nocach mi się śnią,
Cholera
z tym morzem! – Chcę do domu!
Morze
nie pomoże, bo tęsknotę złą
Ukoję
tylko w Lowlands Low.
4. Kiedy
Ci smutno i oko zajdzie mgłą,
I
czujesz się jak patyk od kaszanki,
Zapakuj
worek i uciekaj stąd,
Płyń
z nami, hen, do Lowlands
Low.
5. Wszystko
gotowe, już fały ręce trą,
Ładunek
na dole dobry mamy.
Cumy
rzucone, odpływamy stąd,
Płyniemy,
hen, do Lowlands Low.
ref…
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Packet)
(sł. A.Peszkowska, mel.trad.)
1. Po
wachcie kiedyś, gdym
zszedł w dół,
–
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low!
By
w hamak zwalić się jak wół.
–
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low!
2. Był
sztorm, więc ciężkie przyszły sny,
To
co mówiły, to znak zły.
3. Kochana
moja do mnie szła
W
sukni tak lekkiej niby mgła.
4. I
białej tak jak panny tren,
A
z twarzą bladą niby len.
5. A
w piersi tam, gdzie serce drży,
Różę
przypięła barwy krwi.
6. Nie
rzekła nic, płynęła tak,
Jak
piękny, lecz zraniony ptak.
7. I
wtedy okrzyk rozległ
się:
„Wychodzić
czas – wachta na dek!”
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Ryczące Dwudziestki)
(sł. A.Mendygrał, mel.trad.irl.)
1. Tam
pod nordowej fali bryzg
–
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low
Idzie
fregata „Panna z Wysp”.
–
Lowlands, Lowlands, Lowlands Low
2. Halsuje
pośród wodnych gór,
Załadowana
jest na full.
3. A
na pokładzie jeden gość,
Którego
wszyscy już mają dość.
4. Co
ma zarabiać ciągnąc fał,
Jak
szkocki sierżant dziś się schlał.
5. Na
liny drania weźmy
wraz,
Niech robi
dziś za kontrabras.
6. Nordowy
wiatr osuszy go,
Dopłynie
aż do Lowlands Low.
7. Wy
obracajcie ile sił,
Za
długi trochę postój był.
8. W
kieszeni, we łbie czuję go,
A
teraz czas nam do Lowlands Low.
(sł. S.Dłoniak, mel. M.Kurowski)
1. Płynę
sobie żaglówką, niech mnie dziś ktoś wkurzy.
Nikt
mnie nie prześcignie, bo mam żagiel duży.
Temu
drogę zajadę, temu rzucę h…!
No
i jestem pierwszy, ale fajna
gra.
Ref.: Piękne
są wakacje, wkoło woda chlupie,
Jestem
sobie luzak i mam wszystko w …bum! bum!
Sikam
gdzie popadnie i nic się nie przejmuję.
Na
wieczór mam flaszkę, rano powędkuję.
2. Wypłynąłem
na Dobskie – flauta dookoła,
Szarpię
„Wietieroka” – „Cisza!” Ktoś tam woła.
Co
mnie będzie uczył, zaraz w łeb mu dam,
Fuck
mu pokazałem, no i dalej gnam.
3. Po
Guziance, Nidzkie – worek śmieci mam,
Jaka
piękna wyspa, zostawię go tam.
Może
jakiś harcerz wiosną znajdzie go?
Ja
jestem Żeglarzem, a nie MPO.
4. Nie
płynę już żaglówką, bo policja mnie trzyma,
No
przecież ja spokojny, kurczę – no czego chce ta glina?
Pan
sierżant z Rucianego zaraz mandat da,
Puści
mnie z torbami, ale fajna gra.
ref…
„Lwów” VIII
(sł./mel. ???)
1. Jak
„Lwów” stary, zapomniany, a
E
Mórz
dalekich wielki pan, E7
a
Jak
młodzieniec zakochany A7
d
Imponować
„Iskrze” chciał. a
E7
a
2. Śmieje
się, gdy wicher wieje,
Gdy
mu sztagi mocno drżą,
Gdy
mu fala w pokład bije,
Bo
tak czarne moce chcą.
3. I
Gibraltar, Dardanele
Pod
żaglami „Lwów” nasz brał.
Stawiał
bramy i bombramy,
Piękną,
dumną postać miał.
4. Miała
Kasia marynarza,
Co
jej słodycz spijał z ust.
Teraz
chodzi i powtarza,
Marynarze
– to mój gust.
Ławice New Foundland (Packet, Smugglers)
(sł. A.Peszkowska, mel. „Banks of Newfoundland”)
1. Beztroski
chłopcze z Liverpool
posłuchaj
rady mej: d
F C a
Gdy
w rzekę
wpływa packet
ship,
to strzeż
wolności swej, d
F C a d
Bo
gdy
Cię raz urzeknie
jego dumny,
smukły
kształt, F
d F C a
Nordowych
wiatrów poznasz
smak
na ławicach
New Foundland. d
F C a d
2. Jankeskim
chłopcom przyjrzyj się, futrzane kurtki ich,
Żylaste,
twarde chłopy to i niezły mają trym.
Więc
zważ to sobie, bo i z nich niejeden, bracie, pękł,
Gdy
zimą rąbał z deku lód przy ławicach New Foundland.
3. Siedemdziesiąty
trzeci, hej, pamiętam jakby dziś:
Od
Virgin Rock szedł śnieżny szkwał, horyzont ginął w nim.
Od
lodu ciężki statek nasz w przechyle piekielnym szedł
I
resztką sił pchał się przez krę na ławicach New Foundland.
4. Wieźliśmy
wtedy pannę Rail, ach, słodkie dziewczę to.
Tak
chciała ulżyć doli mej, że spruła, no, wiesz co.
Z
tej wełny rękawice zrobiła mała nam,
Spuchnięte
chroniąc ręce na ławicach New Foundland.
5. Pamiętaj
o tym chłopcze, nim na śliski wejdziesz trap:
Z
żelaza trzeba, bracie, być, gdy ruszyć chcesz na szlak.
Północy
poznać piekło z mych lepiej chyba bajd,
Więc
postaw jeszcze kwartę i omijaj New Foundland.
(sł. D.Ślewa/G.Tyszkiewicz, mel.trad.)
1. Gdy
na zimne wody
Baffin
Bay a
e a
Przywiał
nas zachodni
szkwał, a
e a
Ogromnego
lewiatana
grzbiet a
e a
Ujrzeliśmy
pośród
fal. d
e a
Ref.: I
chwyciliśmy
lance, pchnęliśmy
lance, C
G
Na
honor
uwierzcie
nam, F
G a
Wiele
wściekłej
pracy,
wiele
krwi a
e a
Pochłonął
cenny
tran. d
e a
2. I
szalony pościg zaczął się,
Nie
zapomnę tamtych dni,
Kiedy
goniąc lewiatana
Przebyliśmy
setkę mil.
3. I
dopadliśmy jak sfora psów,
Co
apetyt ma na łup.
Za
odwagę bosman życie dał,
Waleń
zmiażdżył jego słup.
4. Noc
przyniosła twardej walki kres,
Tak
nam pisał widać los.
Długi
żywot wieloryba zgasił
Jeden
celny cios.
5. Hej,
do burty i na gaje z nim!
Niejednemu
brakło sił,
Gdy
płatami zrywaliśmy tłuszcz,
Brodziliśmy
w jego krwi.
6. To
już koniec pieśni, pora nam
Na
Irlandii wracać brzeg.
Wypijmy
pintę rumu,
Znów
opowieść zacznie się.
ref…
(sł. G.Ostrowski/R.Jóźwiak, mel. A.Chudź)
1. To
chyba był majowy dzień,
Płynęliśmy
do Boston Bay,
Rzucało
nami w górę, w dół,
To
Neptun wiatry na nas szczuł.
Ref.: Way,
hey, ciągnij go, /
Z
wiatrem płyń poprzez fale, /
Way,
hey, do Boston Bay, /
Po
całus panny mej. /x2
2. Po
kilku długich sztormu dniach
Zmęczenie
i o życie strach,
Kapitan
wrzasnął: „Na reje won!”,
Inaczej
nam pisany zgon.
3. Gdy
byłem na topie ujrzałem, że
Na
strzępy wiatr żagle rwie,
Bezradny
sternik przy sterze stał,
Wiatr
spychał bryg w kierunku skał.
4. Pytacie,
jak skończyło się.
Na
deku kac obudził mnie,
Bo
gdy popiję ze trzy dni,
Cholerne
wtedy miewam sny.
ref… /x3
(sł. R.Krasowski, mel. The Kinks)
1. Ukrop
z nieba leje się, a
G
Chyba
ze czterdzieści „Ce”, C
G
W
gardle sucho, E
Niech
to trafi szlag. E
a
Słoneczny
skwarny dzień,
Gdzieś
zgubiłem własny cień,
W
gardle sucho,
Niech
to trafi szlag.
Ref.: Żeby
chociaż jakieś małe piwo, a
D
Albo
wody z sokiem choćby jeden łyk. G
C E
Na
ulicach jakby wymiótł ktoś, a
D
Wszędzie
pusto i upalnie. a
G
W
gardle sucho, C
Niech
to trafi szlag. E
a F E
Słoneczny
dzień, <słoneczny dzień!> a
G E
Upalny
dzień, <upalny dzień!> a
G E
Piekielny
skwar. <piekielny skwar!> a
G E
2. Głowa
mi już pęka w szwach,
Wszędzie
upał, sił już brak,
W
gardle sucho,
Niech
to trafi szlag.
Słoneczny
skwarny dzień,
Gdzieś
zgubiłem własny cień,
W
gardle sucho,
Niech
to trafi szlag.
ref…
Żeby chociaż jakieś małe piwo…
Żeby chociaż jakieś małe piwo…
Żeby chociaż jakieś małe piwo.
Mały Jasio (Jabłko Topu Flagsztoka)
(sł./mel. ???)
XE
"Mały Jasio mały statek miał"XE "Rejsem rządzi
niewiadome"1. Mały
Jasio mały statek miał,
Wbił
się kiedyś Jasio w dumę:
Ref.: Rejsem
rządzi niewiadome, |
2. Poszedł
Jasio do tawerny raz,
3. Raz
do portu wielki okręt wszedł,
Nie
na długo z oczu zginął, ref… |
„Marco Polo” (Mechanicy Shanty)
(sł. S.Klupś, mel. „Marco Polo”)
1. Nasz
„Marco
Polo” to dzielny
ship, e
G D e
Największe
fale brał. e
G
W
Australii
będąc
widziałem
go, C
e G D
Gdy
w porcie przy
kei stał. e
D e
I
urzekł mnie tak urodą swą,
Że
zaciągnąłem się
I
powiał wiatr, w dali zniknął ląd,
Mój
dom i Australii brzeg.
Ref.: „Marco
Polo” e
D C H7
W
królewskich
liniach
był. e
D e
„Marco
Polo” e
D C H7
Tysiące
przebył
mil. e
D e
2. Na
jednej z wysp za korali sznur
Tubylec
złoto dał
I
poszli wszyscy w ten dziki kraj,
Bo
złoto mieć każdy chciał.
I
wielkie szczęście spotkało tych,
Co
wyszli na ten brzeg,
Bo
pełne złota ładownie są
I
każdy bogaczem jest.
3. W
powrotnej drodze tak szalał sztorm,
Że
drzazgi poszły z rej,
A
statek wciąż burtą wodę brał,
Do
dna było coraz mniej.
Ładunek
cały trza było nam
Do
morza wrzucić tu,
Do
lądu dojść i biedakiem być,
Ratować
choć żywot swój.
ref…
(sł. J.Sikorski, mel. „La Margot”)
ver.1 ver.2
1. Margot
lubi, ech,
biri-bi, D
G D D G D
A
kształtna
jest jak kliper. E7
A E7
A
Ja
też lubię z
nią, biri-bi, D
G D D G D
Popływać
jako szyper. E
A E7
A
Moje
ręce
są jak załoga,
co G
A G A
Z
jej masztów
płótna zwija.
D
E A D h G A
Ref.: Więc
hisuj
go,
a potem
coś G
D G D G D G D
Golniemy
za
Margot! E
A7
D G A D
2. Margot
lubi, ech, biri-bi,
3. Margot
lubi, ech, biri-bi, |
4. Margot
lubi, ech, biri-bi,
5. Margot
kiedyś tak mówi mi,
Więc
hisuj go, golniemy coś, |
(sł. P.Jancewicz, mel.trad.)
Kiedy
szedłem w dół przez Holly Road, w głowie szumiał jeszcze tęgi
grog, e
D e
Zobaczyłem
jak zza rogu wnet mundurów rząd wyłania się. G
D
Nim
pojąłem, co się dzieje tu, na bruk posłał mnie żołnierski
but, e
D e
Krzyknął
sierżant: „Hej tam, bierzcie go! Teraz armia będzie matką
twą.” G
D e
„Ej,
irlandzka świnio, szansę masz, by za Króla w walce życie
dać.
Armatniego
mięsa flocie trza, tam prowadzi teraz droga twa.”
Bym
zrozumiał, co powiedział mi, kolbą w łeb dostałem razy trzy
-
„Zapamiętaj dobrze lekcję tą, tak ćwiczy Navy własność swą”.
Minął
miesiąc, potem drugi, hen, bat na plecach znaczył dzień za
dniem.
W imię
króla bił nas bosman drań, niejeden wtedy zdechł od ran.
Palił
żar i siekł nas zimny deszcz, co dzień krew i pot mieszały
się.
Do armaty
przypisanyś tu, armia domem Twoim aż po grób.
Śmierć
kosiła nas jak łan, kiedy w wielkiej bitwy szliśmy tan,
Wielu
chłopców dało życie swe, by król mógł spokojnie bawić
się.
Płaczcie
matki wśród Irlandii wzgórz, synów wam nie odda Navy
już,
Werbowników
znowu wyśle król. Krew dla Anglii, dla nas śmierć i
ból.
(zmiana
melodii i tempa)
Przy
brasach stoją chłopcy z Cork, na rei z Guilford rudy John, G
I
z Connambury kilku też przy kabestanie trudzi się. e
D G
Bracie,
tu Irlandii kwiat marnuje młode lata, G
D e h
Nie
dla nich pięknych
dziewcząt śpiew, kat prędzej ich wyswata. G
e
Jeszcze raz, pijmy grog.
Za Irlandię w górę szkło!
Wspominam
pierwszej bitwy dzień. Pamięta ten, kto przeżył.
Armatni
dym wycisnął łzy, gdy wściekle wróg uderzył
I
tylko bosman kazał nam nienawiść czuć do niego,
Zginęło
wtedy chłopców stu, kapitan dopiął swego.
Jeszcze raz, pijmy grog.
Za Irlandię w górę szkło!
Lecz
nadejdzie taki czas, że wyrównamy krzywdy swe
I
zadrży Anglia, i jej król, poleje się brytyjska krew.
Nie
pójdzie zdychać żaden z nas dla nie wiadomo czego,
Niech
Angol toczy wojnę swą, nam Bracie nic do tego! e
D e
Jeszcze raz, pijmy grog.
Za Irlandię w górę szkło!
(sł. B.Gubała, mel. Ch.A.Zimmermann „Anchors Aweigh”)
Wersja z książki Marka Siurawskiego „Szanty i Szantymeni…”:
1. Jeden
jest w życiu cel przed każdym z nas
- C
a d7
G7
C
By
morza barwny szlak przemierzyć jeszcze raz. F
C-
C D7
G7
Od
portu do portu, przez siedem mórz, C
a d7
G7
C C7
Niezmiennym
kursem na morskim wietrze radość życia twórz. F
C-
C D7
G7
C
2. Drapieżną
kotwę więc wyrwijmy z dna,
Wytężmy
siłę rąk, bo to nam wolność, wolność da.
Ze
sztormem za pan brat płyniemy w dal;
Hej,
więc do pracy, bo do nas przecież dziś należy świat!
3. Do
portu wpłyniemy, my w pełni sił,
Żebyś
na dalszy rejs Ty zawsze gotów, gotów był.
Wolność
– ta wolność mórz, to radość Twa;
Płyńmy
do celu, gdzie kotwa znów dosięgnie głębi dna.
Wersja
z kasety The Pioruners:
1. Jeden
jest w życiu cel
Przed
każdym z nas,
By
morza barwny szlak przemierzyć jeszcze raz.
Ze
sztormem za pan brat
Płyniemy
w dal,
Hej, więc
do pracy,
Bo do
nas przecież dziś należy świat.
2. Drapieżną
kotwę więc
Wyrwijmy
z dna,
Wytężmy
siłę rąk, bo to nam wolność da.
Ze
sztormem za pan brat
Płyniemy
w dal,
Hej, więc
do pracy,
Bo do
nas przecież dziś należy świat. /x3
(sł. T.Dębicki, mel. a.nieznany)
1. Morowa
marynarska wiara, D
Szczęsny
jej życia los. A7
D
Nie
to, co z lądu armia szara, D
G A7
Która
ma pusty trzos! D
A7
Ref.: Marynarz
w dzień się bawi, G
D
W
hamaku w nocy śpi, ta-ra-ra… A7
D
Czy
to na Bałtyku, czy na Atlantyku, G
D /
Ze
swego losu drwi! A7
D /x2
2. Na
spacer jedzie do New Yorku,
Zobaczy
ziemi szmat.
Dolarów
pełno ma w swym worku
I
zna go cały świat!
3. Ma
w każdym porcie narzeczoną,
Używa
sobie fest.
Niejedna
chciała być mu żoną,
Lecz
on nie frajer jest!
4. A
gdy się mortus czasem zdarzy,
Przez
saling łazić masz.
Żałuje
każdy marynarzy,
Przyjaciół
wokół masz!
ref…
Marynarskie portki (Cztery Refy)
(sł. A.Mendygrał, mel. „Bell Bottom Trousers”)
1. Z
obory
prosto wzięli
ją, niewinny wiejski
kwiat, C
F C
Nie
miała jeszcze chłopa, choć szesnaście miała lat. G
W
Hotelu
„Księcia Jurka” kelnereczką
była tam. C
F C
Szefowa
strzegła cnoty jej, ta najgroźniejsza
z dam. G
C
Ref.: Marynarskie
portki opięte
tu i tam, G
C
A
w środku
kawał chłopa
– to marzenie każdej
z dam. F
C G C
2. Do
miasta w marszu przybył Czterdziesty Drugi Pułk,
Łajdaków
i bękartów banda, każdy z nich to zbój.
Burdele
zatłoczyli, zapchali każdy bar,
Lecz
kelnereczka wywinęła się z plugawych łap.
3. I
dragoni Księcia Walii przybyli wkrótce też,
Ogiery
słynne, wygłodzone wśród zimowych leż.
I
w całym mieście słychać było kobiet płacz i krzyk,
Lecz
hotelowej kelnereczki znów nie dorwał nikt.
4. Aż
kiedyś przybył żeglarz, zwyczajny koł i cham,
Z
dębowym sercem, krzepki w krzyżu, postrach cór i mam.
Przez
siedem lat, czy więcej, żeglował gdzieś przez świat,
I
widać było, o czym myślał przez te parę lat.
5. Poprosił
ją o świecę, by drogę znaleźć mógł,
A
potem o poduszkę i ciepły koc do nóg.
Powiedział,
że nie dotknie jej, że jej nie przerwie snu,
Lecz
gdyby mogła wleźć do wyra, cieplej będzie mu.
6. Niewinna
kelnereczka bezmyślnie weszła tam,
A
on się na niej znalazł w mig, ten brutal, drań i cham.
I
wykorzystał do dna różnicę obu płci,
Na
koniec rzekła tylko: „Chyba teraz ciepło
ci?”
7. Gdy
wczesnym rankiem żeglarz bezsilny z łóżka wstał,
Za
kłopot i siniaki pieniążek srebrny dał.
Powiedział:
„Jeśli córka będzie – w domu trzymaj ją,
A
gdyby to był chłopiec – to na morze wyślij go.
Niech
marynarskie portki, jak ja, na zadku ma,
Jak
jego tatko, niech na reje, gdy mu każą, gna.”
Marynarz z Botany Bay (Packet)
(sł. A.Peszkowska, mel. „Botany Bay”)
1. Przestrogę
dziś Ci daję i
nadstawiaj uszu, bo G
e C G
Na
własnej skórze przecież sam przeżyłem
wszystko to. G
e a D
Gdy
raz się zaprzedałeś, miej to w pamięci swej, G
e C G D
Że
zawsze będziesz wracał tu nad brzegi Botany Bay! e
a H7
e D
Ref.: Hej!
Żegnaj dobry porcie, kochanko, żono też,
Znów
stary diabeł – Morze – upomniał o mnie się!
Znów
pod nogami dechy pokładu będę czuł
I
z perty znów spoglądał tam te parę pięter w dół!
2. Na
lądzie chciałem zostać, by już jedno miejsce grzać
I
sitem w piachu wiele dni babrałem się, psia mać!
Lecz
nie znalazłem złota i pusto w sakwie mej,
Nie
szkodzi, wszak nocą i tak coś rwie do Botany Bay.
3. Podkładów
długie rzędy pod wstęgi srebrnych szyn,
Kamieni,
cegieł stosy, bo… wciąż chciałem wygrać z NIM.
Lecz
gdy z Południa dmuchnie, ech, śmiej się bracie, śmiej,
To
w wietrze tym wciąż czuję sól, tę sól znad Botany Bay.
4. Ach,
stale rwie coś w środku i jak chory boli ząb,
I
czego byś nie zaczął, to i tak to ciśniesz w kąt.
Zawodów
wiele miałem w karierze długiej mej,
Lecz
zawsze znów wracałem tu – marynarz z Botany Bay.
ref…
(sł. A.Peszkowska, mel. „Mathew Anderson”)
1. Nazywam
się Mathew Anderson,
greenhornem
byłem,
gdy
eD
CDe
Wlazłem
na pokład jednego
z tych, co hen,
na południe
szły, eD
CDe
A
był
to w życiu mym
pierwszy rejs, poznałem
więc morza
smak, GD
GH7
Ciężka
robota tam szybko
też ugięła
mój sztywny
kark. eD
CDe
(Ciężka
robota tam prędko też przygięła mój sztywny kark.)
Ref.: Way-hey!
Żegluj
no! G
D
Strzeżcie
córek swych
w Hilo! C
D
Jankeski
statek
w zatokę
wszedł, G
D G C
Potańcujemy
tam sobie
wnet! e
D e
2. Harpunnik
stary nauczył mnie przeliczać długie dni
Na
krągłe kształty baryłek, co w gardziele ładowni szły.
A
kiedy już dzielny statek nasz miał tranu pełny brzuch,
Odwrócił
swój dziób i pochylił maszt, na Hilo Town obrał kurs.
3. Słońcem
nas przyjął Hilo port, na brzegu dziewczyny już
Kolanem,
ech, o kolano trą, a mężczyźni rwą czapki z głów.
I
szybko tam nasz cuchnący tran na złoto przemienił się,
Lądowych
uciech szedłem szukać sam, nie wiedząc, że zgubi to mnie.
(A kiedy już nasz cuchnący tran na złoto przemienił się,)
(Portowych uciech szedłem szukać tam, nie wiedząc, że zgubi to
mnie.)
4. Małej
Jill w ręce wpadłem tam, miała oczy jak morza toń,
Podniosła
raz rzęsy, a ciepło ich przypomniało stracony dom.
I
dałem się jej niby dzieciak wieść – o swym ojcu mówiła
mi,
Że pastorem
jest i jak walczy ze złem, niby tarcza w tym mieście tkwi
5. Jak
słońce, co wiosną roztapia kry, tak szybko sprawiła, że
Padłem
na kolana i zgodziła się przysięgać na dobre i złe.
Nie
zobaczę już Atlantyku kłów, gór mięsa płynących krwią,
Może
czasem jeszcze przyniesie sztorm mej wolności piosenkę tą.
(Może
czasem sztorm przyniesie mi mej wolności piosenkę tą.)
ref… /x2
Mazurscy kolumbowie (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Gdzieś
daleko
Ameryka, a
e a G
Z
ortodromą
loksodroma, C
d C G
Na
odkrycie
swoje
czeka a
e F G
Gdzieś
za morzem
przyczajona. C
G a
A
my, hej!
Pochwyćmy
wiatru powiew, C
d
Niech
nam zawsze sprzyja niebo. C
F G
My,
Mazurscy
Kolumbowie, a
G a G
Odkrywamy
Węgorzewo. a
G a
2. Na
wyprawę swoich marzeń
A
my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew, |
3. Na
wyprawie długiej przyszło
A
my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew, |
4. Powrócili
cali w glorii,
Wieszcze
mieli o czym pisać,
No
i przeszli do historii,
Bo
przywieźli syfilisa.
A
my, hej! Pochwyćmy
wiatru powiew,
Fale,
sztormy to nie bajki.
My,
Mazurscy Kolumbowie,
Odkrywamy
Mikołajki.
5. Za
Kolumbem morskie mile, C
d
Za
nim rejs co wart był życia, C
F G
A
my mamy jeszcze tyle a
G a G
Jakichś
Mazur do odkrycia… a
G a
Mazury nocą (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. D.Bazaczek)
1. Tańczy
ogień z wodą wysokim płomieniem, G
e G e G e G e
Nad
brzegami chodzą leśne zamyślenia, G
e G e G e G
Pochylają
głowy nad uśpioną trzciną, h
C G C h C G C
Cicho
w dzbanie księżycowym jezior szumi wino. D
C G e G
a7
G e
Ref.: W
przedwieczorny czas nad mazurską wodą, G
e G e G e G e
Znowu
wiatry po jeziorach noc zieloną wiodą. G
e G e C A D
Przystrojone
wody księżycową dłonią, G
e G e G e G e
Znowu
wiatry po jeziorach nocne światła gonią. G
e G e F C G e
2. Po
niebie szeroko leśne płyną słowa,
Pod
nocą wysoką gwiazda tańczy nowa,
Po
niebie szeroko cieniem płyną chmury,
Tylko
w uszach tak głęboko szumią mi Mazury.
ref… /x2
(sł./mel. L.Klupś)
1. Było
dobrze, było źle,
Trochę
w knajpie grało się,
Na
„Kubryku” i na „Famie”, Bóg wie gdzie.
Cały
czas drogi szmat,
To
już ponad dziesięć lat,
Z
łezką w oku wciąż
wspominam tamten czas.
Ref.: Napijmy
się kolejny raz,
Niech
morze zaszumi nam w głowie.
Butelek
sześć otworzyć czas,
By
do rana grać sobie.
Napijmy
się kolejny raz,
Niech
morze zaszumi nam w głowie.
Butelek
sześć otworzyć czas,
By
do rana…
2. Jeśli
szanty poznać chcesz,
To
ze „Szkotem” umów się,
„Ta
fałowa, ta refowa”, on to wie.
A
gdy już znudzi Cię,
To
z „Bebikiem” napij się,
Lecz
uważaj, bo ma bardzo mocny łeb.
3. Jak
chcesz wiedzieć, z czego jest
|
4. „Miśka”
poznasz tak, jak mnie, ref… /x2
|
(sł. A.Mendygrał, mel. „The Candlelight Fisherman”)
1. Tato
mój w Świnoujściu żył C
G7
C
I
rybakiem morskim był, F
G
Miał
swój kuter i sieci, i kupę dzieci, F
C
I
pracował ile sił. G7
C
Ref.: A
metodę taką miał, C
G7
C
Żeby
sprawdzić, skąd wiatr wiał: F
G
Stawiał
świeczkę na oknie F
I
patrzył, czy moknie, C
I
czy jej nie gasi szkwał. C
G7
C
2. Jeśli
świeczka zgasła w lot,
Tato
w palcach skręcał knot,
Mówił:
„Dmucha za wiele, wyjdę w niedzielę,
Jestem
rybak, a nie szprot.”
3. Kiedy
płomień równy był,
Tato
dalej w łóżku gnił,
Mówił
mamie: „Kochana, czekam do rana,
Walczyć
z flautą nie mam sił.”
4. Jeśli
płomień szedł na West,
Tato
mówił: „Dobra jest!”
Brał
ze dwie półlitrówki, by trafić w główki,
Sprawdzał,
jak z tą rybą jest.
5. Jeśli
płomyk szedł na Nord,
Tato
też opuszczał port.
Gdy
zapalał maszynę, miał taką minę,
Jak
ciut, ciut zalany lord.
6. Jeśli
ognik szedł na East,
Tato
w szklance moczył pysk
I
tak mruczał: „Nie płynę w tą złą godzinę,
Po
co zwiedzać mam Bałtijsk?”
7. A
kiedy dość pływania miał,
Stary
kuter w spadku dał,
No
i teraz codziennie, zawsze niezmiennie,
Robię
tak, jak tato chciał.
Ref.: A
metodę taką mam,
By
pogodę sprawdzić sam:
Stawiam
świeczkę na oknie
I
patrzę czy moknie,
I
czy jej nie gasi szkwał.
(sł. T.Opoka, mel. J.Meijer)
ver.1 ver.2
1. Mewy,
białe
mewy, wiatrem
rzeźbione z pian,
e
C D e e C D e
Skrzydlate,
białe muzy
okrętów
odchodzących w dal.
C
D e C D e
Kto
wam szybować każe
za horyzontu
kres,
C
D e e C D e
W
bezmierne oceany,
przez sztormów
święty gniew?
C
H7
e e C H7
e
Ref.: Żeglarzom
wracającym
z morza C
D e C H7
e /
Na
pamięć przywodzicie
dom, C
H7
e C H7
e /
Rozbitkom
wasze skrzydła
niosą, G
D7
e C D7
e /
Nadzieję
na zbawienny
ląd. C
H7
e C H7
e /x2
2. Ptaki
zapamiętane jeszcze z dziecięcych lat,
Drapieżnie
spadające ze skał na szary Skagerrak.
Wiatr
czesał w grzywy morze, po falach skacząc lekko biegł.
Pamiętam
tamte mewy, przestworzy słonych zew.
ref…
(sł. M.Miklaszewska, mel. K.Kryl)
1. Szczur
kończy gulasz mdły, e
Już
pora wyjść z kantyny, e
Karcianej
zapis gry H7
Na
liście od dziewczyny. H7
Przed
nami długa noc, a
Ruszamy
jutro z rana, a
Pod
szary wpełzasz koc, G
Co
skrywa grzech Onana. H7
Ref.: Miła
– nie przychodź na wołanie, e
a
Miła
– wojenka, moja pani. e
a
Z
nią się kochać chcę, GD
e
Gdy
w nocy się budzę. D
H7
Miła
– twą postać widzę we śnie, e
a
Miła
– dojrzałe dwie czereśnie e
a
Weźmiesz
z dłoni mej, GD
e
Gdy
kiedyś powrócę. H7
e a H7
2. Dwadzieścia
prawie lat
I w
czapkę znaczek wpięty,
Papieros
w kącie warg
Niedbale
uśmiechniętych.
Obija
się o bok
Nabite
„Parabellum”,
Śpiewamy
idąc w krok
Dwa
metry od burdelu.
3. Już
dojadł resztki szczur,
Do
koszar powracamy,
Na
ścianach latryn wzór
Z
napisów nie dla damy.
Na
sen nam czasu brak,
Kostucha
kości liczy,
Pijani
w drobny mak
Walimy
się na pryczę.
ref… /x2
Weźmiesz z dłoni mej!
(sł./mel. J.Kobyliński)
Wołało
raz dziewczę na brzegu morza D
A D
„Choć
tu miły choć” D
G A
A
wietrzyk w jej uszach odpowiedź tak grał e
G
„Choćże
no miła choć” h
a D
I
wołał kawaler z pokładu kutra
„Choć
tu miła choć”
„Jakże
po wodzie ja będę Ci szła?
Choćże
no miły choć”
I
raz ona jego, a potem on ją
Choć
tu miła choć
Wołanie
się niosło nad wodą i mgłą
Choćże
no miły choć
A
kiedy już kuter cumował przy pniach
Choć
tu miły choć
Nikt
nie wie dlaczego obleciał ją strach
Choćże
no miła choć
A
gdy nazajutrz kawaler odpłynął A
G
Daleko
w morze zarzucić swą sieć A
G
Samotne
dziewczę patrzy w horyzont A
G
I
czuje jak ze wszystkich sił nachodzi ją chęć A
D
Wołało
raz dziewczę na brzegu morza D
A D
„Choć
tu miły choć” D
G A
A
wietrzyk w jej uszach odpowiedź tak grał e
G
„Choćże
no miła choć” h
a D
I
wołał kawaler z pokładu kutra
„Choć
tu miła choć”
„Jakże
po wodzie ja będę ci szła?
Choćże
no miły choć”
I
tak się wołali ze 40 lat
Choć
tu miła choć
Dziś
ona baba, a on stary dziad
Choćże
no miły choć.
I
niesie morał ta prosta piosenka
Gdy
jesteś młody, a ona jest piękna
Choć
mowa srebrem a milczenie złotem
„Weź
ją bracie, nie czekaj – wyjaśnisz potem!”
(sł. J.Sikorski, mel.trad.)
1. Port
Bristol został
gdzieś
we mgle; G
C
–
Opowiadaj, gdy robota
jest! G
C
Wzięliśmy
kurs
na Mobile
Bay. G7
C
–
Hej, opowiedz, bo robota
jest! G7
C
Ref.: Way-hey-haulay! F
C /
Opowiadaj,
gdy robota
jest. G7
C /x2
2. I
cóżeś Ty robił tam w Mobile Bay?
Bawełnę
rwałem cały dzień.
3. I
co tam widziałeś w Mobile Bay?
Dziewczyny
piękne, chętne też.
4. A
kogo poznałeś w Mobile Bay?
Ognistą,
piękną Saucy Gray.
5. I
co z nią robiłeś w Mobile Bay?
Puściłem
na nią cały szmal.
6. On
poślubił ją tam w Mobile Bay,
Przeżyłem
razem z nią szczęśliwy dzień.
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Kiedy
w porcie znowu wejdę na mej łajby dek, G
D C G
Mimowolnie
się odmieni myśli moich bieg. G
D C G
A
gdy żagle postawione, wiatr uniesie nas, G
C D G
Przysięgamy
sobie wierność znów kolejny raz. G
D C G
Ref.: Tak
oddana nie jest żadna dziewczyna, C
D G G7 /
Tak
nie złączy się w przyjaźni kumpli dwóch. C
D G G7 /
Naszych
więzi żaden sztorm nie poprzecina, C
D G G7 /
Moja
łajba, to naprawdę wierny druh! C
D G G7 /x2
2. Wszelkie
troski i zmartwienia, ten lądowy byt,
Pozostają,
hen, za rufą, odlatują w mig.
Czułe
słówka do niej szepczę, głośniej bym się bał,
Może
ktoś usłyszeć jeszcze, pewnie by się śmiał.
3. Martwię
się, gdy głośniej jęknie ponad fali huk,
Śmieję,
kiedy dla igraszki zmyka mi spod nóg.
Płynie
równo, gdy jej pieśni na gitarze gram,
Ech,
łza w oku się zakręci, że tak fajnie nam.
ref… /x2
Moja łódź tak mała (Stare Dzwony)
(sł. M.Siurawski, mel.trad.bret.)
1. Moja
łódź tak mała,
Tak
mała,
A morze
Twe
2. Morze
Twe tak wielkie
Tak
wielkie
Więc
litość miej
3. Gdy
burzowe huczą fale
Pęka
ster
I mdleje
dłoń
“Molly Maquires” (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. P.Coulter)
C
G FG C C d FG C
1. Tam,
gdzie słońca zwykle brak, a
C
Gdzie
czekał nas śnieg i
lód. C
a
Tam,
gdzie sztorm i gęsta mgła, C
F
Gdzie
diabeł koił nas do snu. CG
C
Zawsze
śmiało wiodła nas przez świat, a
e
Trzymała
dzielnie swój kurs. F
G
Ref.: Hej!
Way,
hey, nasza “Molly Maquires” C
G
Najszybciej
z wszystkich szła pod wiatr. F
G
Way,
hey, nasza „Molly Maquires” C
G
Po
morzach pływała tyle lat. FG
C
2. Dzień,
czy noc, czy świt, czy zmrok,
Dziób
dumnie groźne fale pruł.
Księżyc,
gwiazdy, słońca blask,
To
była jej najlepsza z dróg.
Ciepłe
plaże, palmy dała nam,
Śmiech
dziewcząt, miłości smak.
3. Dzisiaj
w sercu ciągle mam
Jej
obraz wśród białych chmur.
Z
tylu nas wywiodła burz,
Że
musiał jej pomagać Bóg.
Jej
słodkie imię będę śnić,
W
pamięci mej będzie trwać.
ref… /x2
„Mona” (Packet) IX
(sł. A.Peszkowska, mel. „The Lifeboat Mona”)
Ref.: Był
pięćdziesiąty dziewiąty
rok, a
G a
Pamiętam
ten grudniowy dzień, a
e
Gdy
ośmiu
mężczyzn zabrał
sztorm a
e a
Gdzieś
w oceanu
wieczny
cień. d
e a
1. W
grudniowy płaszcz okryta
śmierć a
G a
Spod
czarnych nieba zeszła chmur, a
e
Przy
brzegu konał smukły
bryg, a
G a
Na
pomoc
„Mona” poszła
mu. d
e a
Gdy
nadszedł sygnał, każdy z nich
Wpół
dojedzonej strawy dzban
Porzucił,
by na przystań biec,
By
ruszyć w ten dziki z morzem tan.
2. A
fale wściekle biły w brzeg,
Ryk
morza tłumił chłopców krzyk,
„Mona”
do brygu dzielnie szła,
Lecz
brygu już nie widział nikt.
Na
brzegu kobiet niemy szloch,
W
ramiona ich nie wrócą już,
Gdy
oceanu twarda pięść
Uderzy
w ratowniczą łódź.
3. I
tylko krwawy słońce dysk
Schyliło
już po ciężkim dniu,
Mrok
okrył morze, niebo, brzeg,
Wiecznego
całun ścieląc snu.
Wiem
dobrze, że synowie ich
Też
w morze pójdą, kiedy znów
Do
oczu komuś zajrzy śmierć
I
wezwie ratowniczą łódź.
ref…
Monotematyczna piosenka turystyczna (EKT-Gdynia)
(sł. K.Jurkiewicz, mel. J.Wydra)
1. Nie
ma, jak po przejściu ciężkiej trasy, C
C G G
Gdy
do kolan nogi zdarte masz, <Oj, boli, boli…> G
G C C
Z
ludźmi nad kufelkiem się zobaczyć, C7
C7
F F
Gadać,
śpiewać do białego dnia. <Aż do zachrypnięcia!> G
G C C
Ref.: Piwko
w kufelku nie może długo stać. C
C F G
Jedno…,
drugie…, a potem jeszcze dwa! C
C F G
Obok
kumpel gra na gitarze jakiś stary hit, F
G C F
Pijmy
i śpiewajmy – ile sił! C
G C C
G
G G G
2. Wolę
się tu z Wami napić piwa, <Bul, bul, bul, gul, gul…>
Niźli
w whisky pływać w USA,
Ale
nie chcę też za bardzo skrywać –
Zamiast
piwa, wolę wypić dwa. <Dziękuję bardzo! – Proszę
uprzejmie!>
3. Z
baru odebrałem zapewnienie:
„Piwa
nie zabraknie!” – mówił gość. <Kiciarz…>
Na
ambicję wszedł mi tym stwierdzeniem,
„Nie
zabraknie? – Lepiej nie
mów: Hop!”
4. Jutro
znowu nas dopadnie życie, <Oj, ból bolesny!> c
c G G
Praca,
żona, szkoła, forsy brak. G
G c c
Jutro
będzie futro, więc: Do jutra! <No!> C7
C7
F
F
A
na razie: „Razem! W górę szkła!” G
G C C
<No to lufeczka Panowie!>
ref… /x2
Trzecie, czwarte, piąte, szóste, /te
dwie linijki śpiewa się na
Siódme,
ósme, dziewiąte. /koniec
równocześnie z dwiema
/ostatnimi
linijkami refrenu. :-)
Morska burza mózgu (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj daj! e D C D e h e
1. A
wiatr
jest chyba
zawiany,
a
D C D
Urżnęli
się wczoraj
z mym mózgiem
gdzieś. G
D G D
I
jacht
radością
też chyba
pijany, e
D C D
I
śpiewa
naprędce
skleconą
pieśń. G
D e
Ref.: Wiatr
szamoce się z żaglem, G
a /
A
w głowie
szamoce się wiersz. G
D /
W
szalonym
tańcu
tu anioł
z diabłem C
D G C /
I
woda
tańczy też. D
e /x2
Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj daj! /x2
2. Przyciężkie
niebo nad nami
Ołowiem
kropli otula nas.
Deszczowy
teatr między wantami,
Burzowa
poezja wzburzyła czas.
3. A
krople składają się w chwile,
W
ocean smutku i śmiechu łez.
I
wierszy ułożę zaraz tyle…
A
może tylko jeden wiersz.
ref…
Morska nostalgia (Joaśka Neuhoff)
(sł. P.Milewski, mel. P.Milewski/Z.Murawski)
Nie
śpiewajcie mi ludzie o morzu,
O
perlistej, rozsrebrzonej fali,
Bo
mnie szlag tu na
miejscu położy,
Bo
mnie nagła cholera obali.
Te
Biskaje, te cisze, te sztormy,
I
ta sól na zmierzwionych brodach.
Ja
tu czuję się bardzo pokorna,
Kiedy
słyszę o waszych przygodach.
Na
Mazurach raz byłam pontonem
I
do dzisiaj pamiętam ten brak.
Tyle
żagli pod nieboskłonem
I
ta szanta o góralu, co mu żal.
Niech
Poręba ballady nie snuje,
Że
mu pływak zagdakał na fali.
Ja
tu powiew zejmański czuję,
Kiedy
idę do rybnej centrali.
Kormorany,
spieniony kilwater,
I
te żagle wydęte w pasacie.
Pianę
znam, często kłócę się z chłopem,
Gdy
mu piorę skarpety i gacie.
Soli
smak także miewam na wargach,
Gdy
jej szczyptę wsypuję do gara,
Tylko
dusza daremnie się targa,
Gdy
w marzeniach wypłynąć się stara.
Taka
głupia ta morska nostalgia,
Nawet
miłość się prędzej starzeje.
Przecież
głupia ja marzę o żaglach,
Nawet
wtedy, gdy w ślepia mi wieje.
Takie
głupie te morskie marzenia,
Przecież
raz tylko byłam na molo.
Szare
jutro na drobne rozmieniam,
Łzy,
słone, może przez to tak bolą.
(sł. J.Kasprowy, mel. “The Drunken Sailor”)
ver.1 ver.2 |
|
|
Ref.: Hej,
ha! Kolejkę nalej!
2. Kto
chce, ten niechaj słucha,
3. Łajba
to jest morski statek,
4. Pływał
raz marynarz, który |
5. Był
na „Lwowie” młodszy majtek,
6. Jak
pod Helem raz dmuchnęło,
7. Niech
drżą gitary struny,
8. Od
Falklandu-śmy płynęli, |
10. I
choć rekin twarda sztuka,
11.
Może
ktoś się będzie zżymał
12.
Kto
chce, ten niechaj wierzy,
13.
Pij bracie, pij na zdrowie, |
Morze, moje morze (EKT-Gdynia)
(sł. J.Wydra, mel.lud)
1. Hej,
me Bałtyckie Morze, a
E a
Wdzięczny
Ci jestem bardzo, C
G C
Toś
Ty mnie wychowało, d
G C d /
Toś
Ty mnie wychowało, d
G C d /
Szkołęś
mi dało twardą. a
E a /x2
(i
następne)
2. Szkołęś
mi dało twardą,
Uczyłoś
łodzią pływać,
Żagle
pięknie cerować,
Żagle
pięknie cerować,
Codziennie
pokład zmywać.
3. Codziennie
pokład zmywać
Od
soli i od kurzy,
Mosiądze
wyglansować,
Mosiądze
wyglansować,
W
ciszy, czy w czasie burzy.
4. W
ciszy, czy w czasie burzy,
Trzeba
przy pracy śpiewać,
Bo
kiedy śpiewu nie ma,
Bo
kiedy śpiewu nie ma,
Neptun
się będzie gniewać.
5. Neptun
się będzie gniewać
I
klątwę brzydką rzuci,
Wpakuje
na mieliznę,
Wpakuje
na mieliznę,
Albo
nam łódź wywróci.
6. Albo
nam łódź wywróci
I
krzyknie – „Hej partacze!
Nakarmię
wami rybki,
Nakarmię
wami rybki,
Nikt
po was nie zapłacze!”
7. Nikt
po nas nie zapłacze,
Nikt
nam nie dopomoże,
Za
wszystkie miłe rady,
Za
wszystkie miłe rady,
Dziękuję
Tobie Morze.
8. Hej,
Morze, moje Morze,
Wdzięczny
Ci jestem bardzo,
Toś
Ty mnie wychowało,
Toś
Ty mnie wychowało,
Szkołęś
mi dało twardą.
Mój Dublin (Poszedłem na Dziób)
(sł. M.Magdziar/A.Dziuk, mel.trad.)
1. W
Dublinie mój dom jest i dziewczyna ma,
Lecz
ciężki ten żywot wciąż w morze mnie gna.
Choć
nie chcę, to muszę zaciągnąć się znów,
Na
wielorybniku przepłynąć pięć mórz.
Ref.: O
jasny gwint! – W morze znowu trza wyjść,
Znowu
ciężkie na łajbie czekają nas dni.
Trzeba
znów będzie zabić waleni sto
I
przez rok cały w ogóle nie zejść na ląd.
2. Już
słychać komendę: „Kotwica na dek!”
„Hej,
ruszać się chłopcy!” – nasz bosman się drze.
Cholerne
te wrzaski trwać będą przez rok,
Lecz
grosza nam trzeba, więc zniesiemy to.
3. Na
morzach Grenlandii waleni jest moc,
Zabiliśmy
wiele, choć ciężko nam szło.
Już
pełne ładownie, wypełnia je tran,
Nareszcie
powrotny kurs, do domu czas.
4. Hura!
Hura! Do domu już czas,
W
Dublinie niedługo znów spuścimy trap.
Napchamy
kieszenie, gdy sprzedamy tran,
A
gdy forsy zabraknie, znów ruszymy w świat.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Sie
masz, witam
Cię, piękną sprawę mam, D
A D
Pakuj
bety swe
i leć ze mną tam, D
A D
Rzuć
kłopotów stos,
no
nie wykręcaj się, G
D A D
Całuj
wszystko w nos, G
D
Osobowym
drugą klasą przejedziemy się. A
Ref.: Na
Mazury, Mazury,
Mazury, D
G D
Popływamy
tą łajbą
z tektury, D
A D
Na
Mazury, gdzie wiatr
zimny wieje, D
G D
Gdzie
są ryby i grzyby,
i knieje. D
A D
Tam,
gdzie fale
nas bujają, G
D
Gdzie
się ludzie
opalają, A
D
Wschody
słońca
piękne są G
D
I
komary
w dupę tną. A
D
Gdzie
przy ogniu
gra muzyka G
D
I
gorzała
w gardłach znika, A
D
A
Pan Leśniczy
nie wiadomo skąd G
D
Woła
do nas,
do nas, do nas… A
…”Paszła
won!”
<zaraza żeglarska!> D
2. Uszczelniłem
dno, lekko chodzi miecz,
Zęzy
smrodów sto przewietrzyłem precz,
Ster
nie spada już i grot luzuje się,
Więc
się ze mną rusz,
Już
nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się.
3. Skrzynkę
piwa mam, Ty otwieracz weź,
Napić
Ci się dam, tylko mi ją nieś,
Coś
rozdziawił dziób i masz głupi wzrok?
No
nie stój jak ten słup,
Z
Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok.
ref… /x2
(…) (drugi
ref. sekundę wyżej)
Woła do nas… „Dzień dobry (kochane) żeglarze! Witam! Witam!”
(sł. T.Winiarski, mel. „Yellow on the Broom”)
1. Gówniarzem
byłem wtedy, gdy D
Los
w morze pognał mnie. G
Wróciłem,
by na lądzie żyć, D
Lecz
wszystko szło mi źle. A
Miotałem
się to tu, to tam, A
I
próbowałem znów. G
A D
Nie
warto o tym gadać, G
D
Bo
po prostu szkoda słów. A
D
Ref.: Na
morze, Bracie, idź, A
Na
morze, Bracie, idź, G
A D
Kiedy
życie da Ci zdrowo w kość, G
D
To
na morze, Bracie, idź. A
D
2. Poznałem
piękną pannę,
Wnet
została żoną mą.
Starałem
się, jak mogłem,
Postawiłem
nawet dom.
Wypiłem
kiedyś ździebko,
Wtedy
diabli wyszli z niej.
I
nie ma co żałować,
Baba
z wozu koniom lżej.
3. I
otworzyłem własny sklep,
Bo
handel kusił mnie.
Tu
kupić, tam sprzedać,
To
lubię, każdy wie.
Tu
karty, tam ruleta,
Interes
trafił szlag.
W
pokera przegrać cały sklep,
To
już chyba coś nie tak.
(sł./mel. S.Dłoniak)
1. Przepłynąłem
wiele mórz, przepłynąłem tysiąc rzek,
Aż
poznałem moją Sue, która pokochała mnie.
Zakręciła
mną tak mocno, że aż zapomniał człek,
Że
moje miejsce jest na łajbie – tam udaję się.
Ref.: Zostaw,
zostaw mnie, ach oddaj klucz od drzwi, /
Ja
na morze ruszyć chcę tak dłużą mi się
dni. /x2
2. Raz
bosman spotkał mnie, do Cape Town płynąć czas,
A
ona na to: Nie, nie będziesz mi tam lazł.
Zapiłem
gębę w barze, byłem jak ten flak,
A
gdy Sue zobaczyłem, powiedziałem tak:
3. Pewnego
ranka wziąłem wór, wymknąłem cicho się,
Tam
w porcie stoi kliper mój, tam tylko zostać chcę.
Choć
robota ciężka czeka mnie, a bosman krzyczy wciąż,
To
każdy dzisiaj o tym wie, że lądu mam już dość!
ref…
(sł. A.Gansiniec, mel. A.Dziuk)
Gdzieś
tam na morzu, gdzie słońca już nie
ma,
Płynie
nasz okręt bez żagli, bez steru.
Mgła
taka gęsta, że grzęzną w niej słowa,
Dwie
mile dalej zginęło już wielu.
Tutaj
na rafie przyjdzie marnie zginąć,
Całą
załogą do piekła zawitać.
Skały
tną statek, jakby był z papieru,
Woda
pochłania nasz dorobek życia.
Gdy
mgłę rozwiewał poranny wiaterek,
Ani
okręty nie było, załogi.
Żegnaj
Kochana, już się nie spotkamy,
Przecież
do piekła nie wiodą Twe drogi.
Na statku „Calibar” (Cztery Refy) X
(sł. J.Rogacki, mel. „The Good Ship Calibar”)
1. Czy
chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej? A
D A G A
Ma
tylko kilka zwrotek, nie znudzę was treścią jej. A
G D A
Opowiem
o przygodach, jakie
kiedyś przeżyłem sam, A
G D A
Gdym
pierwszy i ostatni raz wszedł na statek „Calibar”. A
D A G A
2. A
„Calibar” to stary wrak, wodę z dziobu i z rufy brał,
Za
rufą dźwigał potężny ster, zamiast koła wielki rumpel
miał.
Gdy żagle
wypełnił silniejszy wiatr, w godzinę robił mili pół,
To
najszybszy statek, jaki znam, w kanale nie ma równych mu.
3. Kapitan
był tam wielki drab wzrostu metr pięćdziesiąt trzy,
Czerwone
oczy, zielony nos, pruski błękit z policzków bił,
Na
piersi skórzany medal, z krymskiej wojny pamiątkę miał,
A
małżonka jego to słynny kuk ze statku „Calibar”.
4. Pewnego
razu Stary rzekł: „Chodź tu chłopcze i prawdę mów!
Czy
chciałbyś być żeglarzem i opłynąć wiele mórz?
Jeżeli
chcesz być żeglarzem, no to szybko wskakuj na dek,
Na
razie płyniemy do Portadown, w ładowniach węgiel jest.”
5. Nazajutrz
o poranku pożegnaliśmy stały ląd,
Poranna
bryza zaczęła wiać, w dali zniknął zielony most,
Przez
kilka niebezpiecznych miejsc udało nam się przejść,
Aż
nagle: Łup! Trafił w skałę dziób, choć na mapie nie było jej.
6. Zaraz
wszyscy wpadli w popłoch i zaczął się wzmagać wiatr,
Bosman
na deku poślizgnął się i do ładowni wpadł,
„Cała
naprzód!” – Stary wrzeszczał – „Bo prąd nas zniesie na
brzeg!”
Mechanik
z lądu krzyczał, że: „Koń już szybciej nie może biec!”
7. A
gdy za burtą byli wszyscy, no to jaja zaczęły się:
Na
brzegu jakiś facet stał,
zdjął krawat,
pasek,
szelki,
sznurówki,
koszulę,
kalesony,
powiązał to wszystko razem i wyciągnął nas wszystkich na
brzeg.
Nie będę
już żeglarzem, nie chcę znać oceanów ni mórz.
Następnym
razem do Portadown pojadę pociągiem i już!
(sł./mel. W.Bocianowski)
1. Na
szlakach smukłych kliprów porywisty wieje wiatr, G
Ocean
niespokojny błękitną
marszczy
twarz. a
C a D
Ktoś
zabrał mu łabędzie, cumami związał je, G
W
kamienne
klatki portów wciąż
pozdrowienia
śle. a
C a D
Ref.: Powrócą
klipry
na swój stary,
zapomniany
szlak, G
H7
e E
By
bielą żagli
nawoływać
wszystkich nas. a
F D
Zagwiżdże
znów
beztrosko
w wantach
niecierpliwy
wiatr, G
H7
e E
Ocean
parsknie
nam radośnie
pianą w twarz. a
F D
2. Drewniany
pokład nagle zagrzmi tupotem nóg,
Zakwitną
białe żagle na wszystkich morzach znów.
Znów
się ocean droczy i groźne szkwały śle,
Mgła
wciska się nam w oczy. Przepiękny miałeś sen.
Nasza tratwa (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
Ref.: Gadał
jeden dziad i drugi
dziad, F
B F
Że
wybudują
nam solidny
jacht. F
C
Dłubią
przy nim już czterdzieści
lat, F
B F
A
my pływamy
tratwą. F
C F
1. Żagla
pół i masztu pół, F
B F
Do
beczki przywiązany stół. F
C
Hej,
klepek pięć i wielka chęć, F
B F
Tak
płynie nasza tratwa. F
C F
2. Raz
jeden gość powiedział tak:
„Ten
kurs nie w tą – nam trzeba tam.”
I
tak już żeglujemy wspak
Tą
naszą dziwną tratwą.
3. A
drugi gość wymyślił znów,
By
zrobić rufę tam, gdzie dziób
I
odtąd nie płyniemy w przód,
Lecz
w kółko kręcim tratwą.
4. Mijają
nas – cóż, zdarza się –
Dłubanki
z afrykańskich rzek.
Patrz
– chińska dżonka zbliża się,
A
my spokojnie tratwą.
5. Z
puszki od konserw mamy miecz,
W
beczce na wpół solony śledź,
Jakiś
sznur zwieszony w dół,
To
nasza dumna tratwa.
6. Niejeden
już nas porwał sztorm,
Niejeden
wicher w żagle dął,
Niejeden
maszt pod falą trzasł
I
kołysało tratwą.
Ned z irlandzkich gór (Meltrad)
(sł. T.Winiarski, mel. The Pogues)
1. Posłuchajcie
tej historii, którą dziś opowiem wam. a
e a e
Treści
pieśni nie zabraknie, w rzeczy samej powiem wam. a
e a e a
W
małej wiosce się urodził, prawie na granicy chmur, a
e C G
Z
losem więźnia się
nie godził, młody Ned z irlandzkich gór. a
e a e a
a
G a
/x2
2. Gdy zabiorą
to, co Twoje, tak jak to zrobili nam,
Kiedy
przegrasz wszystkie boje i gdy znowu będziesz sam,
Godność
swoją nieś jak tarczę, serca nie wyszarpną Ci,
W
końcu przyjdzie nasza szansa – mówił Ned z irlandzkiej wsi.
3. Trzymaj
kurs na strome skały, zamiast hańby wybierz śmierć,
Twoje
życie, Twoja miłość, w starej pieśni będą brzmieć.
Wsłuchaj
się w muzykę dzwonów, wiatru śpiew w koronach drzew
I
nie poddaj nigdy serca,
jak z irlandzkiej wioski Ned.
4. Gdy
zrobili to, co kiedyś, mogą zrobić także Ci,
Rozerwały
naszą ziemię króla Anglii wściekłe psy.
Płonie
ogień świętej wojny, runął naszych granic mur,
My
modlimy się o pokój, tak jak Ned z irlandzkich gór.
Negroszanta (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Kowalewski/Z.Murawski, mel.trad.)
0. O, udźwignij!… A D
1. O,
udźwignij ciężar,
o!… Twymi
dłońmi D
G
I
załaduj te banany… do
ładowni. A
D
2. Do
ładowni znowu, o!… trza się schylać,
Upał,
kurz i tęgie baty,… o, wytrzymać.
3. O,
wytrzymać słońce, o!… siódme poty,
Stary
bosman ciągle goni… do roboty.
4. Do
roboty czarnej, o!… do południa,
Żeby
pełno, równo było,… ech, w ładowniach.
5. Ech,
w ładowniach statku, o!… przyszła pora,
Będziesz
siedział tutaj, Bracie,…
do wieczora.
6. Do
wieczora spływasz, o!… ciężkim potem,
Ale
sławisz swoje Mzimu… za robotę.
7. Za
robotę parę, o!… groszy dano,
Jutro
zaczynamy znowu… wcześnie rano.
8. Wcześnie
rano i tak, o!… jeszcze trzy dni,
Czarnej
pracy ponad siły,… o udźwignij!
Nie wrócę na morze (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Off to Sea Once More”)
1. Gdy
wreszcie
dotarłem do Liverpool, a
G
Zabawić
trza było
się. a
e a
Dziewczynki
i drinki,
normalna
to rzecz, C
a C
Któż
liczyłby
grosze
swe? a
G E7
A
zanim
w kieszeni
ujrzałem
dno, a
C a C
Przyrzekłem
sobie,
że: a
G E7
Dosyć
już tego, już nigdy
więcej a
G
Na
morze
nie wrócę,
o nie! a
e a
Ref.: O
nie,
o nie, C
G
Na
morze
nie wrócę,
o nie! d
F G
Dosyć
już tego, już nigdy
więcej a
G
Na
morze
nie wrócę,
o nie! a
e a
2. Ruszyłem
w miasto, spotkałem ją, dałem namówić się:
„Chodź
ze mną mały, wiem czego Ci brak, nie będzie Ci ze mną źle.”
Gdy
świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we
mgle.
Wściekły
i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie.
Ref.: Na
dnie, na dnie, znalazłem się znowu na dnie.
Wściekły
i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie.
3. Powlokłem
się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi
los.
Znajomy
werbownik zdziwił się, gdy znowu usłyszał mój głos.
„Niedawno
mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak Ty mam ze
stu,
Lecz dosyć
tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów!”
Ref.: I
znów, i znów, ruszaj na morze znów.
Dosyć
tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów.
4. Stał
tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych
mórz,
Gdzie
wściekłe wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza
rum.
Gdybym miał
chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak
źle.
Prędzej
skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów
rejs.
Ref.: Znów
w rejs, znów w rejs, płynąć kiedyś znów w rejs.
Prędzej
skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs.
5. Wiosło
mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie.
Od
piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina
mnie.
Czasami po
prostu nie chce się żyć, czy kiedyś to skończy się?
Znowu
przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie.
Ref.: O
nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Znowu
przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!
6. A,
gdy wreszcie dotarłem do Liverpool, zabawić trza było się.
Znów
dziewczynki i drinki – normalna to rzecz, któż liczyłby grosze
swe?
I znów, nim
w kieszeni ujrzałem dno, przyrzekłem sobie, że:
Dosyć
już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie!
Ref.: O
nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Dosyć
już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie!
Niech zabrzmi pieśń (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. E.McColl)
1. Żeglarze
wszystkich świata
stron, d
C d
Dziś
dla
was śpiewać chcę.
C
a7
Ref.: Niech
zabrzmi
pieśń,
żeglarska pieśń, d
F G d
Czy
to dzień,
czy noc,
czy to West,
czy Ost C
d C d
W
znajomym
rytmie
codziennych
prac, C
a d a d
Gdy
w żagle dmucha
wiatr. C
d
2. Przed
laty stu żaglowiec był
Potęgą
morskich dróg.
Ref.: Tam brzmiała pieśń, żeglarska pieśń…
3. Bluźnili
chłopcy na swój los
I
morza mieli dość,
Ref.: Lecz brzmiała pieśń, żeglarska pieśń…
4. Po
trzech dniach w porcie każdy z nich
Na
morze wracać chciał.
Ref.: Znów brzmiała pieśń, żeglarska pieśń…
5. Dziś
tylko w strofach starych szant
Żaglowców
przetrwał świat.
Ref.: Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń…
6. Więc
gdy wyruszysz bracie w rejs,
Zaśpiewaj
ile sił.
Ref.: Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń…
(sł. A.Peszkowska, mel. M.Peszkowski)
ver.1 ver.2
1.
Tysiące
strof
piękno Twe
już zna h
A7
D h a G C
I
nie ma gamy Twoich barw, D
G a F C
A
Ty wciąż dumne
i zachłanne
tak, D
A G F C G F
Urodą
swoją
stale mamisz
nas D
A G F C G F
I znów w
chłopięcych jesteś snach… h
A a F
Ref.:
Czy w martwej
ciszy,
czy w
sztormie, ja to
wiem: h
D E G a C D F
Nieczułe
jesteś morze me. h
G h a G
Czy
błogosławić,
czy przeklinać
mam ten dzień, D
E G h a C D F
W
którym w niewolę
wzięłoś mnie? A7
h a G F
2. Z
chłopięcych marzeń co zostaje, gdy
Już
Twą prawdziwą zna się twarz?
Oraczem
Twoim dzisiaj jestem i
Ech,
jakże ciężko wiernie służyć Ci,
Lecz
chyba sól we krwi już mam…
3. Codzienność
z Tobą dziś tak szara jest,
Odarta
z wielkich, pięknych słów.
W
dusznych kabinach wolno płyną dni,
W
jazgocie maszyn ciężkie ma się sny,
Smak
samotności także znam…
4. Swą
smugę cienia już za sobą mam,
Poznałem
Twe zasady gry.
I
nie mam żalu, cóż, wybrałem sam,
Choć
czasem jeszcze muszę przyznać się:
Świat
wielkich żagli mi się śni…
ref…
(sł. I.Wójcicki, mel. J.Wydra)
1. Na
przystani
ją poznałem a
I
pół nocy zmarnowałem,
By
ją śpiewem
i gitarą oczarować. A7
d
A
gdy przyszło
co do czego, d
E7
Ona
poszła
do innego, a
F
Za
to kumple
rozpoczęli
intonować: d
H7
E7
Ref.: Gdzie
Ty, chłopie,
miałeś
oczy, a
e a e
Zawsze
coś
Cię zauroczy,
a
e a e
Chyba
nie
wiesz sam, na jakim świecie żyjesz. A7
d
Wciąż
pomysły
postrzelone, d
E7
A
masz przecież
dziecko, żonę, a
F
Zobacz,
że łysiejesz
już i tyjesz. d
H7
E7
2. Innym
razem, idąc szlakiem,
Dołączyłem
się z plecakiem
Do
ekipy, co na szczyt się wybierała.
Nie
minęły cztery chwile,
Jak
mnie zostawili w tyle,
A
w schronisku banda kumpli już śpiewała:
3. Minął
czas wędrówek w góry
I
wyjazdów na Mazury,
Lecz
wspomnienia miłe w głowie pozostają.
Życie
mijające bokiem
Obserwuję
mętnym wzrokiem,
A
kolesie moi ciągle mi śpiewają:
ref… /x2
Niziny Virginii Lowlands (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel.trad.)
1. W
zatoce Frisco mieszkał człek, a zwał się Larry Marr.
W
dniach targu pod „Cape Horn” miał to, co żeglarz każdy
chciał.
I z żoną
piękną Mary Ann był znany tu i tam.
Śpiewali
chłopcy głośno o tym, „że dla nich zawsze miał”.
Ref.: Na
Nizinach Ziemi Lowlands, Lowlands Low,
Tam
gdzie jest Virginia Lowlands Low.
2. Diabelski
statek, ludzi brak, wkrąg chłosta, krew i łzy,
Lecz
Larry z żoną pilnie strzegł, by chłopcom spełniać sny.
Myśleli
o nim, wiemy to, czy sztormy, czy zły wiatr,
Że
u starego pod „Cape Horn” znów wypić przyjdzie czas.
3. Sterujcie
chłopcy prosto tak, gdzieś do brzegów Barbary,
Tam
do Larrego pod „Cape Horn”, niech nam osuszy łzy.
I
pamiętajcie, strzeżcie się łapaczy, gdy noc zła
Otula
miasto, topi w mgle kadłuby, masztów las.
ref… /x2
Noce na Agulhas (Jurek Porębski)
(sł./mel. J.Porębski)
Noce
na oceanie, a
E7
Noce
na Agulhas Bank… a
E7
Tylko
wiatr z Indyjskiego słonawe fale gna. d
a E7
a
Rejs,
długi rejs trwa… a
E7
a
Jęczą
liny stalowe na bębnach, a
E7
Wejdzie
z siecią na pokład noc ciemna, E7
a
Żywe
srebro i złoto na pokładzie drga, d
a
Już
minęły miesiące dwa. a
E7
Znowu
wachta, godziny niespania, a
E7
Statek
morzu i niebu się kłania. E7
a
I
ten księżyc na niebie – nocnej wachty stróż, d
a
Czas
na północ wracać już… a
E7
a
Noce
na oceanie,
Noce
na Agulhas Bank…
Tylko
wiatr z Indyjskiego słonawe fale gna,
Rejs,
długi rejs trwa…
Noce
na oceanie,
Noce
na Agulhas Bank…
Tam
wysoko na mostku światła lśnią,
Daleko…,
daleko… mój dom… .
(sł. D.Ślewa, mel. ???)
1. Gdy
słońce rusza, hen, na drugi brzeg,
Jak
stary kliper rzuca cumy
w noc.
Gdy duszy
twej nie szarpie żaden głód,
Posłuchaj
krzyku mewy, jak tę ciszę tnie.
2. Tak
właśnie było, kiedym spotkał ją,
W
swój warkocz wplotła ten wrześniowy zmierzch.
„Mój
Panie” – łkając zapytała mnie –
„Czyś
widział mego Johny? Gdzieś Ty Johny, gdzie?
3. U
schyłku wieku odszedł Johny w dal,
Na
wiecznej wachcie płyną jego dni,
A
ja, mój Panie, wciąż przychodzę tu,
Gdzie
znalazłam ciało. Tu ma dusza tkwi.
4. Mijają
wiosny na czekaniu tym,
Cóż
jednak więcej pozostało nam.
Ja
jednak słyszę mego chłopca płacz,
Zaklęty
w krzyku mewy. Duszę za to dam.”
5. Gdym
wracał z wachty już, w odpływu czas,
Znalazłem
po niej tylko ślady stóp
I
nie wiem sam czym śnił, czym widział ją,
Gdy
słyszę wciąż krzyk mewy:
„Wróć
mój Johny, wróć… Wróć mój Johny, wróć…”
North-West Passage (Smugglers)
(sł. D.Potoręcka, mel.trad.)
Ref.: Spróbuj
chociaż
raz
north-westowe
przejście zdobyć, G
C G F a
Znajdź
miejsca
gdzie zimował
Franklin u
Beauforta Wrót, F
C d F
Wykuj
własny
szlak
przez kraj dziki
i surowy, G
C G F a
Przejdź
drogą
Północ-Zachód
poza
lód. F
C G C
1. Brnę
przez kry na zachód
od Davisa
zimnych wrót, a
F C G
Szlakiem
tych, których bogactwa
wiodły na
Daleki
Wschód. a
F C G C
Sławę
zdobyć chcieli, został
po nich tylko
proch, a
F C a
Białe
kości
popłynęły
gdzieś
na dno. F
C G a
2. Trzy
wieki przeminęły, na wyprawę ruszam znów
Śladami
dzielnych chłopców, co walczyli z furią mórz.
Miasta
z lodu wyrastają, by rozpłynąć za mną się,
Jak
odkrywcom dawnym wskażą nowy brzeg.
3. Mile
wloką się bez końca, całą noc pcham się na West.
Tu
McKenzie, David Thompson, cała reszta z nimi też,
Wytyczali
dla mnie drogę wśród iskrzących lodem gór.
W
mroźnych wiatrach głos ich słyszę, jak ze snu.
4. I
czymże ja się różnię od pionierów szlaków tych?
Tak,
jak oni, porzuciłem życie pośród bliskich mi,
By
znów odkryć North-West Passage, dla tak wielu koniec snów,
Ale
marzę, bym do domu wrócić mógł.
(sł./mel. J.Sikorski)
1. Dziś
odwiedziła
mnie nostalgia, G
C7
G
We
włosach miała morską sól,
C7
G G7
Mówiła
coś od rzeczy o
brzuchatych żaglach, C7
G e /
Z
butelki piła
rum. a
D7
G /
(G7) /x2
(i
następne)
2. Siedziała
u mnie aż do rana,
Mieszała
z rumem cierpki gin,
Paliła
czarny tytoń, na gitarze grała,
Opowiadała
sny.
3. O
samym środku niepogody,
O
falach stromych i wiatrach złych.
Cyklon
z podbitym okiem, ale jeszcze młody,
W
pokoju zaczął wyć.
4. A
potem pasat tu przyleciał,
Tańczyły
bryzy słonych mórz.
Zbudzona
żona woła: „Zamknij drzwi bo przeciąg,
I
przestań już się tłuc!”
5. Lustro
ma zapuchnięte oczy
I
twarz jak rozłupany pień.
Cóż,
trzeba się ogolić i pójść do roboty
By
jutro kupić chleb.
6. Ale
w nocy przyjdzie znów nostalgia,
Przyniesie
w dłoniach słony bryz,
Przysiądzie
mi na kołdrze i w żagle z prześcieradła
Otuli
moje sny.
7. O
samym środku niepogody,
O
falach stromych i wiatrach złych.
Cyklon
z podbitym okiem, ale jeszcze młody,
W
pokoju zacznie wyć.
8. A
potem pasat tu przyleci,
Zatańczą
bryzy ciepłych mórz.
Zbudzona
żona warknie: „Znów pobudzisz dzieci,
Hej,
mógłbyś zasnąć już.”
9. Lustro
ma zapuchnięte oczy
I
twarz jak rozłupany pień.
Cóż,
trzeba się ogolić i pójść do roboty
By
jutro kupić chleb.
Nowe progi (Ryczące Dwudziestki)
(sł./muz. J.Olszówka)
1. Pożegnać
czas
przyjaciół,
których w drogę C
G a F7
Ostatni
wzywa
dzwonek.
C
G F (G)
Z
portowej knajpy
ruszać
trzeba, C
G a F7
Wypływać
w groźne
morze. C
G F
Ref.: Więc
pijmy
bracie za
tych, co na morzu, C
G a F7
Niech
nam nie braknie
grogu,
C
G a (F G)
By
za rok cały
wszyscy
oni znowu, C
G a F7
Stanęli
w naszym
progu. C
G F
2. Tam
gdzie horyzont krąg swój zatacza –
Ich
żagle nikną w dali.
W
portowej knajpie wszyscy inni
Na
dłużej dziś zostali.
3. Za
rokiem rok upływa bez nadziei,
Że
do nas jeszcze wrócą.
Z
portowej knajpy dawno odpłynęli,
Przy
barze cicho, głucho.
ref… /x2
4. Więc
pijmy bracie za tych, co na morzu
Znaleźli
progi nowe,
Bo
wypłyniemy z naszej starej knajpy,
Kiedyś
w tę samą drogę.
O skutecznym rad sposobie na życie
i w nim powodzenie kobiecie polskiej utwór dedykowany i zalecany
(sł./mel. P.Milewski)
Gdy
seksu tyle masz co dekiel od kanistra, C
d
W
dekolcie kryjesz dwa sadzone, a nie biust, G7
C
Rozbieżny
zez ukrywa fakt, że jesteś bystra, F
C
Zaś
rudy wąs zasłania pączek Twoich ust… D7
G7
Nos
jak Pinokio masz, lecz za to krótkie nóżki,
Chude
ramionka wieńczy dołem tłusty zad,
Przodozgryz
żadnej zgłoski łatwo nie przepuści,
A
tyłozgięcie nie pozwala Ci pójść w świat…
To
wtedy żegluj, żegluj, żegluj
jak cholera,
Pamiętaj
tylko płynąć tam, gdzie jacht ma dziób!
Niech
inne dręczy stres i czarna rozpacz zżera,
Ty
tylko żegluj, aż Ci oczy staną w słup!
Na
przekór żegluj, żegluj, żegluj do szaleństwa!
Spuszczoną
głowę niech podniesie morski wiatr.
Gdy
wrócisz będziesz inna, lepsza, uśmiechnięta,
Nie
poznasz świata i nie pozna Ciebie świat!
Gdy
od sąsiadki pies zaraził się wścieklizną,
Dziadka-rencistę
wnuk-zboczeniec ciągnie w las,
Złodzieje
wyszli, twój dom świeci więc golizną,
Za
to komornik właśnie przyszedł, bo miał czas…
Gdy
ośmioletnia córka mówi: „Jestem w ciąży”,
Na
strychu od przedwczoraj wisi drogi mąż,
Teściowej
dom się zajął, lecz ktoś zgasić zdążył,
Niechaj
ten refren będzie Twoim mottem wciąż:
To wtedy żegluj…
Biodra
Ci zwęzi cuma ciągnąc Cię za kluzę,
Piersi
rozedmie wręcz zęzowy, krzepki smród,
Uśmiech
poszerzy bom, gdy z cicha strzeli w buzię,
Współpraca
z pawiem zaś to przecież dieta-cud…
Nos
sam się skróci, przytrzaśnięty w namierniku,
Na
piegi świetnie robi fala prosto w pysk,
Żadną
chirurgią nie osiągniesz tych wyników,
Słowem
żeglarstwo to jest dla Was czysty zysk.
Dziadek
i wnuczek gdzieś ukryli nieboszczyka,
I
komornika pogryzł zarażony pies,
Z
córką ożenił się bogaty pan milicjant,
Przed
rejsem było kiepsko, teraz pięknie jest!
Więc…
(sł. J.Sikorski, mel. „O Shake Her”)
Ref.: O-o!
Weź
ją,
<mocno!> G
D
O-o!
Gnieć
ją,
<gnieć!> G
D
O-o!
Weź
tę małą
tak, jak umiesz wziąć, G
D A
Bo
Johnny
nie daje już rady.
D
GDG
O,
biedny
John…! D
A D
1. Kochałem
dziewczynę
z dalekich
wysp, G
D G D
Z
Barbados
piękność
mówi mi, G
D G
Że
Johnny
nie daje już rady.
D
GDG
O,
biedny
John…! D
A D
2. Mówiła
mi: „Pierścionek mi daj,
A
ja Ci dam kudłaty raj,
Bo
Johnny nie daje już rady.”
O,
biedny John…!
3. Nasz
Stary, tak jak wujek Net,
Czerwony
miał i łysy łeb,
A
Johnny nie daje już rady.
O,
biedny John…!
4. Ta
mała położyła mu
Na
czubku łba swoich włosów zwój,
Bo
Johnny nie daje już rady.
O,
biedny John…!
Oczekiwanie (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Powiał
dobry wiatr, C
G
Oceany
fal
ukołysał
ciepły
sztorm. d7
e F G C
W
sercu, w
myślach, w snach C
G
Twój
powrót
czuję
i słyszę
już
Twój krok. d7
e F G C
Zamieć
w sercu i śnieg,
W
mych ogrodach miłość zimuje, czeka z dnia na dzień.
Kiedy
drzwi otworzysz znów,
Najpiękniejsze
lato północy przejdzie przez mój próg.
Ref.: Setki
mil, a każdy dzień F
G
Zbliża
nas
o krok, C
Już
powitań pełna
sień. d7
G
W
sercu
sztorm, więc wróć,
więc przyjdź F
C
Uspokoić
wichry myśli złych. G
Wezmę
lampę, wyjdę
przed sień,
F
C G
Biały
stół
na
dwoje nakryję, d7
e F
Będę
czekać Cię. G
C
2. Kiedy
morze zetnie lód,
Mój
wędrowcze wracaj do portu – czekam tu.
Kiedy
wpłyniesz na mój brzeg,
W
moim sercu przystań zbuduję, będziesz blisko mnie.
ref… /x2
Od rana nam powiało (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Advertised in Boston”)
1. Wiadomo
już w Bostonie,
w New Yorku,
Buffalo: G
D G D
Pięciuset
młodych, silnych
chłopów na łowy
będzie szło. G
D C D
Ref.: Od
rana
nam powiało, przed nami ciężka noc. G
C
Hej,
na dek i zmieniać
żagle!
Idzie
sztorm. G
C G D7
G
2. Pojedziesz
do New Bedford, to stary, słynny port.
Podpiszesz
kwity, weźmiesz łachy, załatwisz wszystko w lot.
3. Powiedzą
Ci o kliprach, o cudach siedmiu mórz,
I
będziesz wiedział, że w pół roku złowisz pięćset sztuk.
4. A
teraz czas na morze, już wiatr zaczyna wiać.
Na
wachtę zaraz musisz wyjść, choć ledwo możesz stać.
5. Nasz
skiper tam na rufie na żagle zerka wciąż,
A
z góry nagle krzyknie ktoś: „Tam dmucha – Widzę go!”
6. I
dalej chłopcy, łodzie w dół, już dzika pogoń trwa.
Ostrożnie,
nie za blisko, bo do diabła pośle nas.
7. Nareszcie
złapaliśmy go i jest przy burcie już.
A
teraz skórę trzeba zdjąć i haki idą w ruch.
8. A
kiedy powrócimy, wlejemy
w gardła rum.
Tym
razem się udało nam, lecz więcej nigdy już.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
D
A /x4
1. Oceany,
żaglowce i Cape Hornu manowce D
A
Podrzucają
nam. GA
D
Ja
tam nigdy nie będę,
po co otwierać gębę, D
A
Inny
wariant znam: GA
D
Można
żyć w tataraku na „Orionie” lub „Maku”, h
A
Przecież
dobrze wiesz! G
DA
Na
biwaku pod lasem powygłupiać się czasem h
e
I
pośpiewać też. GA
D
Ref.: Bo
przy naszym ognisku postukują butelki, G
D
Wydzwaniają
rytm. A
D
Lecą
nad wodą szanty i żeglarskie piosenki, G
D
Siwy,
siwy dym. A
D
Ja
i cztery kumpelki, krąg przyjaciół niewielki, G
D
Uderzamy
w gaz. A
D
Już
się piecze kiełbasa, mamy jeszcze „pół basa”, G
D
Fajnie
płynie czas. A
D
D
A /x2
2. Właśnie
wraca z jeziora okręt, który przedwczoraj w wodę wyszedł był,
A
załoga na dziobie daje poznać po sobie – trzyma się za tył.
Już
dziewczyny, chłopaki lecą, gdzie gęste krzaki i wysoki
grass.
Martwią
się leśne ptaki – świeże znów „papierzaki” ozdobiły las.
Ref.: A przy naszym ognisku…
3. Spać
się kładą żeglarze, umęczone ich twarze, każdy wlazł pod
koc.
Nie pospały
biedaczki kurki wodne i kaczki – ciężka była noc.
Wstaje
słonko nad lasem, no a u nas tymczasem znów będziemy grać.
Dalej
w tym samym gronie i ognisko wciąż płonie, nie chce nam się spać.
Ref.: Bo przy naszym ognisku… /x2
(sł. M.Smolski, mel. „Fair Stood the Wind”)
1. Jest
gdzieś na pewno tawerna,
Na
pewno, bo wiele jest ich,
Czy
Boston to, czy też Belfast,
To
nie ma znaczenia już dziś.
W
półmroku, przy dębowych ławach,
Wędrowców
widziałem nie raz
I
każdy się zaraz oddalał,
Tylko
jemu zatrzymał się czas.
Ref.: Postawcie
choć wino, bo gardeł nam brak,
Popatrzcie,
tam w kącie nie człowiek, lecz wrak.
Na
twarzy bruzdami podpisał się los,
Ręce
mu drżą i już nie ten głos.
Hej,
Stary, spójrz wkoło, otoczył Cię znów
Krąg
ludzi spragnionych soli Twych słów.
Wychyl
tę szklankę i opowiedz nam,
Gdzie
błądzisz myślami, czy morze jest tam?
2. Podniósł
siwiutką swą głowę
I
mocnym spojrzeniem nas zdjął,
I
chociaż chłopy z nas zdrowe,
Niejednemu
hardemu kark zgiął.
A
potem rozpoczął opowieść
O
życiu złamanym przez wiatr,
Jak
samemu sobie chciał dowieść,
Że
ocean to jego brat.
3. Gdy
skończył – rzekł: „Słuchajcie dobrze,
By
życia nie strawić jak ja,
Rzućcie
kotwicę na lądzie,
Niechaj
morze zostanie wam w
snach.”
I
wtedy jeden z nas spytał:
„A
gdyby tak mógł jeszcze raz
Życie
na nowo poskładać –
Czy
też wtedy w morze by zwiał?”
ref… /x2
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Opuszczone
porty po sezonie, a
E d
Puste
jachty za zasłoną dżdżu, d
C G
Wracają
żeglarze dzień powszedni gonić. d
C a
Jesień,
Panie Bracie, jesień już. d
E a E a
Rozjarzone
miasto neonami,
Kolorowe
bary kuszą nas,
A
ja idę z parasolem Alejami,
Przypominam
sobie tamten czas.
Ref.: No
i śpiewam starą szantę, która siedzi mi w głowie, a
d /
Choć
na pewno nie pamiętam wszystkich słów, G
C /
O
tych sztormach i żaglach, wielorybach i ludziach, d
a /
Których
dawno między nami nie ma już. d
E a E a /x2
2. Ołowiane
chmury nad Warszawą,
Trzeba
będzie szalik włożyć dziś,
Autobusy
strasznie ciągną się niemrawo,
Wcale
mi się nie chce z domu wyjść.
Zima,
biała zima za oknami,
Placek
ze śliwkami pachnie mi,
Zaśpiewały
wszystkie okna kolędami,
A
ja do wakacji liczę dni.
3. A
gdy lato zapachnie kwiatami
I
zapachnie w parkach zieleń drzew,
To
Zygmunta i Starówkę pożegnamy,
I
warszawski nadwiślański brzeg.
Przyjdzie
lato wielkimi krokami,
Znów
wyciągnę swój żeglarski wór
I
w tawernie znowu spotkam się z kumplami,
Znowu
zabrzmi naszych głosów chór.
Ref.: Zaśpiewamy starą szantę, która siedzi mi w głowie…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Raz
pewien żeglarz w Mikołajkach C
G7
C C7
Na
piękny jacht zapatrzył się F
G7
C C7
I
cicho szepnął: „Ach, Ty mój Orionie! F
G7
C F /
O
Tobie marzę, Ciebie chcę.” C
G7
C C7 /x2
(i
następne)
2. Wreszcie
marzenie się spełniło,
Z
kieszeni w kieszeń poszedł szmal.
Radośnie
krzyknął: „Ach, Ty mój Orionie!
Pożeglujemy
pośród fal.”
3. I
żeglowali po jeziorach,
Gdzie
nad brzegami pachnie dym,
I
wtedy mówił: „Ach, Ty mój Orionie!
Cóż
ja bez Ciebie zrobił bym?”
4. A
kiedy szóstka przygrzmociła,
Rumpel
wyrywał ręce dwie,
Przez
wicher krzyczał: „Ach, Ty mój Orionie!
Tylko
mi tu nie wywal się!”
5. Niestety
głazy gdzieś pod Czarcią,
Czule
objęły jego dno.
Żałośnie
płakał: „Ach, Ty mój Orionie!
Dlaczego
mi zrobiłeś to?”
6. W
końcu dramaty miał za sobą
I
uznał, że już wszystko gra.
Klepnął
go mówiąc: „Ach, Ty mój Orionie!
Jedziemy
dalej, szkoda dnia.”
7. Wieczorem
brał swoją gitarę,
Takie
brząkadło, jak tu mam,
No
i zawodził: „Ach, Ty mój Orionie!
Dla
Ciebie śpiewam, Tobie gram.”
8. Aż
przyszła jesień, przyszła zima
I
na kobyłkach Orion stał.
Patrzył
i myślał: „Ach, Ty mój Orionie!
Tak
wiele przeżyć żeś mi dał.”
Ostatni wielki wieloryb (Smugglers)
(sł. D.Ślewa, mel. ???)
1. To
mój ostatni śpiew, ostatnie wyznanie,
Czas
na rachunek krzywd, na ból i łkanie.
W
bezmiarze martwych wód próżno siły zbieram,
Jam
ostatni z wielkich, lecz i ja umieram.
2. Ryk
harpunniczych dział ostatnią przerwał noc,
Już
wiem, że zostałem sam w mym oceanie trosk.
Jak
sen minęły dni, gdy nas miliony
Znaczyły
na mapach sieć dróg niezmierzonych.
3. Widziałem
przed świtem dziś, jak szkarłat, zorzę,
Me
serce ogarnia chłód, już się nie trwożę.
Ostatni
po oddech skok, złamane lustro mórz,
Huk
działa oznacza śmierć, to koniec, koniec już.
4. A
teraz popatrzcie wkrąg – pustynia strachu.
Czas
oddać harpuny na złom, zagrzebać w piachu,
Czas
przerwać bezsens tych bestialskich rzezi,
Niech
los wielorybów ktoś w sumieniach wskrzesi.
5. To
mój ostatni śpiew, ostatnie wyznanie,
Czas
na rachunek krzywd, na ból i łkanie.
W
bezmiarze martwych wód próżno siły zbieram,
Jam
ostatni z wielkich, lecz i ja umieram.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Weszliśmy
w kipiący Skagerrak, a
E7
Kłaniały
się fale w pas, a
E7
Jacht
leciał
jak
szalony
ptak, C
G C G
Był
blady
każdy
z nas. a
E7
a
Pękały
nam żagle tu
i tam, a
E7
Rąbał
po łajbie grad a
E7
I
tylko
jeden
został
nam C
G C G
Sztormowy
grota
płat. a
E7
a
Ref.: Szarpnijcie
go chłopcy
z całych
sił, C
G C G /
Szarpnijcie
go jeszcze
raz,
C
G C (E7) /
Niech
serca
pompują
krew
do żył, a
E7
a d /
Ostatni
to żagiel
nasz. a
E7
a /x2
2. Zdzierały
nam szoty skórę z rąk,
A
wicher posiłki słał,
Gwizdały
wanty szantę swą,
Za
szkwałem pędził szkwał.
I
Neptun nie kochał nas w ten czas,
Cholernie
się wtedy wściekł,
Swą
mokrą łapą raz po raz
Uparcie
walił w dek.
3. Ten
kadłub dziurawy wodę brał,
Jak
grom spadło na nas to
I
koleś mój przy pompie mdlał,
Cucili
wszyscy go.
A
Stary zaryczał: „Żywiej tam,
Musimy
wykonać zwrot.”
Choć
wszystkie żagle zdarło nam,
To
jeszcze został grot.
4. Pozostał
za nami Skagerrak, |
5. Aż
w końcu nadeszła chwila ta, ref… |
Packet Ship (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel.trad.)
1. „Bounty”
to był packet ship,
–
Pump ship, packet ship.
Obrał
kurs na Pacyfik.
–
Południowy Pacyfik.
2. Billy
Blight tam Starym był,
Szczęście
miał, że jeszcze żył.
3. Jak
pies warczał dzień i noc,
Prawem
jego sznur i „kot”.
4. Dwie
zasady twarde to,
Głupich
tchórzy słać na dno.
5. I
w kajdany zakuł,
gdy
Ktoś się
skarżył na los zły.
6. A
za wyrządzone zło,
Na
gretingu batów sto.
7. Wielu
z nas odeszło tam,
Gdzie
nie straszny Blight już nam.
8. Wreszcie
nadszedł krwawy bój,
By
poprawić ciężki znój.
9. W
jedną zimną, ciemną noc,
Blight
związany już jak kloc.
10.
Do szalupy wnieśli go
I wrzucili w otchłań złą.
11. Blight
na morzu został sam,
„Bounty” odpłynęła w dal.
12. Był
do brzegu drogi szmat,
Lecz dopłynął podły czart.
13. Gdzie
jest „Bounty” – nie wie nikt, (wersja
z WWW Mechaników)
Po załodze też ślad znikł.
(Gdzie odeszła „Bounty” i (wersja
z ich kasety)
Jej załoga – nie wie nikt.)
(sł. S.Klupś, mel. „The Rattlin’ Bog”)
1. Kiedy
szliśmy przez Pacyfik, C
–
Way-hey, roluj
go! G
Zwiało
nam z pokładu skrzynki…… C
–
Taki był
cholerny sztorm! G
C
Ref.: Hej,
znowu zmyło
coś, C
F
Zniknął
w morzu jakiś
gość. C
G
Hej,
policz który
tam, C
F
Jaki
znowu zmyło
kram. C
G C
2.
…Pełne śledzia i sardynki, C
3.
…Kosze krabów, beczkę sera, C
4.
…Kalesony oficera, C
5.
…Sieć jeżowców, jedną żabę, C
6.
…Kapitańską zmyło babę, C
7.
…Beczki rumu nam nie zwiało – C
8.
…PÓŁ ZAŁOGI JĄ TRZYMAŁO! C
Ref.: Hej,
znowu zmyło coś,
Zniknął
w morzu jakiś gość.
Hej,
policz który tam,
Jaki
znowu zmyło kram.
Hej,
znowu zmyło coś,
Zniknął
w morzu jakiś gość.
Postawcie
wina dzban,
Opowiemy
dalej wam!
Paddy i wieloryb (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Paddy and the Whale”)
1. O,
Paddy Maloney w Irlandii gdzieś żył, d
C d
I
żyłby tak dalej i whisky swą pił. C
d
Szalony
pomysł nagle wpadł mu do łba, a
d
Żeby
na wieloryby wyruszyć gdzieś w świat. a
d g
Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu! d C d
2. Nigdy
przedtem na morzu nie sprawdził swych sił,
Nigdy
dotąd nie pływał, nie znał żagli ni lin.
Zostawił
Irlandię i na statek wsiadł,
Nie
mógł nawet przypuszczać, co spotka go tam.
3. Mijają
tygodnie, w morzu wlecze się czas,
Aż
nagle zobaczył wielkie cielsko wśród fal.
„Widzę
go, jest tak wielki, że może mnie zjeść!”
Szybko
pobiegł do masztu i na reje chciał wleźć.
4. W
kilka chwil był na topie, drżąc trzymał się want,
„Nic
mi teraz nie zrobi, dobre miejsce tu mam.”
Nagle
szkwał, wielki przechył, krzyk w górze… i co?
Prosto
w paszczę walenia wpadł Paddy Maloney.
5. W
jego brzuchu nasz Paddy prawie pół roku tkwił,
Przyzwyczaić
się musiał, nie odważył się wyjść,
Aż
pewnego poranka waleń zakaszlał zdrowo
I
milę w powietrzu leciał Paddy nad wodą.
6. Teraz
Paddy na lądzie bezpieczny i zdrów,
Nigdy
więcej na morze nie wybierze się już,
Nie
ma mowy, by kiedyś popłynąć chciał łodzią,
„Pójdę
w morze, gdy będzie kursował tam pociąg,
– Wielorybów, cholera, mam dosyć i już!”
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
XE
"Cóż to za okręt nad okręty"XE "To piracki
okręt płynie"1. Cóż
to za okręt nad okręty,
Ref.: To
piracki okręt płynie,
2. Nazwa
na rufie zamazana, |
3. W
dali korona na banderze
4. I
nastała bitwa krwawa,
5. Zawrzała
walka i zwycięstwo, |
(sł./mel. S.Dłoniak)
1. Piękna
była pogoda, czas wypłynąć na morze,
Ale
gdzie jest kapitan? – Może jest chory!? – O Boże!
Zza
rogu się wychylił, za nim wielki kuferek.
Widać,
że bardzo ciężki, taszczyło go chłopców czterech.
Ref.: Wej!
Hej! Co patrzysz tak,
Pomóż
tę skrzynię wciągnąć na trap.
Wej!
Hej! Przestań już stać,
Łap
się za kufer! – psia jego mać!
2. Groźnie
popatrzył na wszystkich, o pokład stuknęły buty.
Obrócił
się na pięcie i poszedł do swej kajuty.
Tam
schował wielką skrzynię, zamknął ją na trzy kluczyki.
Kazał
podnieść kotwice i obrał kurs do Afryki.
3
Miała być piękna pogoda, tymczasem z nieba rąbnęło,
Fala
jak wieża kościelna, majtka z rei zdmuchnęło.
Bosman
w kości nas ograł, kucharz zupę przypalił,
Każdy
ze strachem w oczach czeka, co będzie dalej.
4. Miarka
się już przebrała i bunt wybuchł na statku,
Chłopcy
złapali Starego – Oddawaj klucze mój bratku!
Każdego
to nurtowało, co kapitan przemyca?
W
skrzyni coś nagle kichnęło, myślę – jakaś dziewica.
I
co się okazało, była to Molly z „Kotwicy”,
Nieźle
lubiła wypić i daleko jej do dziewicy.
Baba
na naszym statku, chłopcy – tak być nie może,
Dlatego
mamy pecha, wyrzućmy zaraz ją w morze.
Ref.: Wej!
Hej! Odpłyńmy stąd,
Babę
za burtę, niech porwie ją prąd.
Wej!
Hej! Rzućmy ją w dół,
Niech
rekin weźmie ją dzisiaj na stół.
Perły i Łotry Shanghaju (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski, mel.trad.)
Ref.: Słów
tej pieśni wysłuchaj brachu,
Nim
ją zagłuszy portowy gwar,
Perły
i Łotry w samym Shanghaju /
Znają
niejeden wesoły bar. /x2
1. W
pewnym klubie, z tych jakie lubię,
Co
zwą go jakoś tak „Lin czan pin”
Przepiękna
gejsza, jak niedzisiejsza,
Chętnie
zamienia marzenia w czyn.
2. Tutaj
w porcie, niczym w kurorcie,
Zmęczone
ciało wyleczysz z ran,
Gdy
w smukłej dżonce dziewczę gorące
Skończy
o zmroku Ci mówić „per pan”.
3. W
każdym szynku, zwłaszcza przy rynku,
Kabli,
handlarzy, mętów jest tłum,
Patrz,
tam korsarze przy kontuarze
Sprzedają
trefny jamajski rum.
4. Nie
wchodź bracie, gdzie nikt nie zna Cię,
Jeśli
choć trochę cenisz swój kark,
Bo
Shanghajerzy, bardzo nieszczerzy,
Tylko
czekają, by wziąć Cię na bark.
5. Opowieści
o czarnej treści,
Mimo
to, brachu, to zwykły kant,
Bo
o Shanghaju, jako o raju,
Napisać
można tysiące szant.
ref…
(sł. K.Lebionko, mel. K.Mikiciuk)
1. Mam
dziewczynę – cudo dziewczyna! (solista) e
D e
–
Ma dziewczynę i kocha ją. (chór) D
e
Zdradza
jednak mnie ta
dziewczyna,
–
Ma dziewczynę, dziewczynę złą.
Każdy
żeglarz, co spodnie nosi,
–
Każdy żeglarz, co w spodniach ma,
Moją
pannę tylko poprosi,
–
Raz poprosi, ona mu da.
2. Nie
odmawia ona miłości,
–
Nie odmawia miłości nam.
W
rejs zabieram swe stare kości,
–
Ruszaj z nami, nie będziesz sam.
Szyper
skreślił na mapie trasę,
–
Do burdelu wykreślił kurs.
Statek
wchodzi w portowy basen,
–
I do bitwy rusza nas stu.
3. Dziś
na morzu białej pościeli
–
Groźne piersi, jak skały dwie.
Zamiast
armat me działo strzeli,
–
Dziś polegniesz, czy chcesz, czy nie.
W
najgroźniejszą z pirackich wypraw
–
Ruszać czas, gdy na niebie nów.
Tam,
w asyście dwóch kanonierek,
–
Wejdzie statek w Mariański Rów.
4. Nie
opowiem o tej wyprawie,
–
O wrażeniu nie powie nam.
Cóż
po rumie, złocie i sławie,
–
Gdy chorobę francuską ma.
Pieśń o żelaznym piecyku (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski/J.Jacewicz, mel.trad.irl.)
1. Gdzie
za sztormem huczy sztorm, F
C
Zasypany
śniegiem świat, B
C F
Gdzie
gromada starych kutrów
śpi F
C
Po
zawietrznej
stromych skał. B
C F
Zimują
tam wielorybnicy, F
C
Dziwni
ludzie z różnych stron. B
C
Polarną
nocą pieca blask B
F
Rozjaśnia w sercach
zimny
mrok. B
C F
Ref.: Żelaznego
pieca blask, F
C
Wokół
ludzi ciasny
krąg, B
C F
Podła
dziura, zapomniany
świat, F
C
Zimne
ręce,
wiatr i mrok. B
C F
2. Czasem
opowieść swoją snuje ktoś,
Bywa,
że fantazję ma,
Gdy
opowiada, nie domyślisz się,
Gdzie
prawda, a gdzie fałsz.
O kopalniach, o dziewczynach,
O kanionach pośród skał,
A kiedy mówi, jego oczy
Błyszczą w mroku zimnych ścian.
3. Zimno,
aż czasem chce się wyć,
Czasem
w myślach błądzi strach.
Codzienny
marsz, zmrożony śnieg,
Lodowy
deszcz, cholerny wiatr.
I
tak przez siedem dni w tygodniu,
Smutne noce, whisky, grog,
Czasami bójka, rozkwaszony nos,
Kiepskie życie, gorzki los.
4. Gdy
skończy się polarna noc
I
nadejdzie długi dzień,
Przypłyną
kumple, będzie grog i śpiew,
Znów
popłynie w żyłach krew.
Przeklętą
dziurę wreszcie rzucę,
Podłej
budy trzasną drzwi,
Zabiorę
z sobą pieca blask,
Który
w sercu się tli.
(sł. M.Siurawski, mel. I.Woods „Going Home Song”)
1. W
ciszy zachodu, gdy niebo tnie
gęsi krzyk, F
G
–
Znak, że pieśni powrotu
to czas. F
G
Gwiazdy
już pierwsze lśnią, mewa wraca
na ląd, F
G
–
Znak, że pieśni powrotu
to czas. F
G
Spokój
w promieniach zórz spłynie w doliny znów,
Szarej
mgły senny wiew niesie przypływu śpiew.
Ref.: Opłyń
ten świat dookoła, C
h
Nich
Cię gwiazdy
prowadzą
przez
noc. C
G B D7
Nad
zatoką
już cień, w kręgu chmur
gaśnie dzień, G
F G
Pora
nam już do domu,
do domu
wracamy
już, F
G F
Pieśni
powrotu
to czas. G
F G
2. Lis
na wydmie gdzieś, hen, w niebo śle tęskny zew,
Pies
i strudzony człek gnają z pól stada swe.
ref…
Pieśń wielorybników (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski/P.Wierzbik, mel.trad.)
1. Już
musimy wstać, by popłynął tran,
Nie
zardzewiał harpun nasz,
Nowej
Szkocji brzeg dziś przywita nas,
Bystre
oczy znajdą szybko cel.
Oceanie
sprzyjaj nam.
2. Tam
gdzie mgła i sztorm, wiatru groźny ryk,
Gór
lodowych ostre kły,
Silne
dłonie ich wydzierają łup,
Liny
trą o ręce aż do krwi.
Tak
przez wiele długich dni.
3. Wciąż
parszywy los nieźle daje w kość,
Każdy
marzy o tym, by
Płynąć
znowu tam, gdzie słoneczny żar,
Pięknych
dziewcząt uśmiech wita Cię
Wichry
wyją tylko w snach.
4. Lecz
bosmana głos w uszach ciągle brzmi:
„Chłopcy
ruszcie tyłki swe”!
Znowu,
jak zły sen, chłodu czujesz smak
I
zaklinasz się na wszystko, że
To
już jest ostatni raz.
5. Przyczajony
drżąc czekasz na swój czas,
By
harpunem cielsko kłuć,
Tranu
zabrać łup, zmienić kurs i już wracać
Pełnym
wiatrem tam gdzie dom,
Gdzie
się wznosi stary brzeg.
Pięciu chłopców z „Albatrosa” (wersja oryginalna)
(sł./mel. F.Konarski)
1. Przypłynęli
raz do portu marynarze,
Wszyscy
słońcem opalone mieli twarze!
A
ten jeden – to był chudy,
A
ten drugi – to był rudy
I
gorzałę bez umiaru lubił chlać!
A
ten trzeci ciągle dym wypuszczał z fajki,
Gdy
kompanom opowiadał różne bajki!
A
ten czwarty – ten obdarty –
Miał
do góry nos zadarty,
Szelma
chciałby stale tylko w karty grać!
A
ten piąty – ten najmłodszy –
Ten
w miłości był najsłodszy
I
te ślepia jak dwa węgle czarne miał!
Gdy
dziewczynie spojrzał w oczy,
To
od razu ją zamroczył
I
już potem mógł z nią robić to, co chciał!
Tęgich
chłopców było pięciu,
A
starczyło za dziesięciu,
Bo
z nich każdy był marynarz – chłop na schwał!
Pięciu
dzielnych wilkołaków,
Z
„Albatrosa” pięć chłopaków…
Z
„Albatrosa” – bo tak okręt ich się zwał!
2. W
porcie tym był szynk,
W
szynku tym był dżin –
A
ten szynk od dawna trzymał stary Jimmy.
Jimmy
córkę miał,
Mimi
– tak ją zwał,
Bardzo
kochał ją i chwalił przed wszystkimi!
Gdy
wesoła brać
Przyszła
wódkę chlać,
Mimi
na nich popatrzyła się z ukosa,
Lecz
po paru dniach,
Aż
pomyśleć strach –
Pokochała
pięciu chłopców z „Albatrosa”.
Minął
dzień i rok,
W
porcie gwar i tłok,
I
piosenka marynarska mknie w niebiosa!
Mimi
patrzy w dal
I
wytęża wzrok,
Wypatruje
pięciu chłopców z „Albatrosa”!
Aż
z dalekich stron
Przybył
stary John
I
obwieścił wszystkim w krąg nowinę srogą,
Że
„Albatros” chwat
Na
mieliznę wpadł
I
zatonął razem z całą swą załogą!
3. Potonęli…
poginęli marynarze,
Ci,
co słońcem opalone mieli twarze…
I
ten jeden, co był chudy…
I
ten drugi, co był rudy,
Co
gorzałę bez umiaru lubił chlać…
I
ten trzeci – co to dym wypuszczał z fajki,
Gdy
kompanom opowiadał różne bajki…
I
ten czwarty – ten obdarty –
Co
miał w górę nos zadarty,
Ten,
co chciałby tylko stale w karty grać!
I
ten piąty – ten najmłodszy,
Co
w miłości był najsłodszy,
Ten,
co ślepia jak dwa węgle czarne miał!
Ten,
co kochał najgoręcej
I
najczulej, i najwięcej,
Co
pierścionek na odjezdnym złoty dał…
A
nazajutrz stary Jimmy
Próżno
szukał swojej Mimi,
Próżno
wołał i na próżno biedak łkał…
Poszła
Mimi złotowłosa
Za
chłopcami z „Albatrosa”…
Z
„Albatrosa” – bo tak okręt ich się zwał!
(sł./mel. W.Głowacki)
1. Piętnastu
chłopa na „Umrzyka
Skrzyni”, a
d a
–
Ho-o-aj-ho! W butelce rum! H7
E E7
Pij
za zdrowie, resztę czart uczyni. a
d a
–
Ho-o-aj-ho! W butelce rum! H7
E E7
Ref.: Z
całej załogi jeden został zuch, a
d a
Choć
wypłynęło ich czterdziestu dwóch. d
H7
E E7
W
butelce rum! a
E E7
W
butelce rum! a
E a
2. Tom
Evry dostał nożem po policzku,
A
monsieur Tessain zadyndał na stryczku.
3. Nóż
dostał w grdykę Francuz i padł trupem,
Grosz
zaśniedziały był ich całym łupem.
4. Trup
Bellamy’ego sczerniały i suchy,
Wisi
pod Kingston, aż brzęczą łańcuchy.
ref…
(sł./mel. J.Gawryś)
1. Parę
godzin
pozostało
– a
F
Rankiem
port
pożegna
mnie.
G
C
Piję
więc
za mój pierwszy
w życiu rejs.
d
E7
a
Keja
pełna
będzie płaczu, a
F
Pięknych
panien,
wiernych żon.
G
C
Piję
więc
za mój pierwszy
w życiu rejs.
d
E7
a
Myśli
już
powrotu czekać
chcą, F
G
Z
morskich przygód,
morskich wód,
C
d
A
tu czas
cholera płynąć na miesięcy
długie dni. F
E7
Ref.: Na
nieznane
wody
gdzieś, d
G
Gdzie
wieje
wiatr, żaglowców
brak, C
F
Gdzie
legendy
wilków
morskich prowadzą
nas.
d
E7
a A7
Gdzie
dni długie
jak
miesiące, d
G
Szklanę
rumu barman daj,
C
F
Piję
dziś
za mój pierwszy
w życiu rejs.
d
E7
a a /x2
d
G C e a d E7
a /x2
2. Czasem
sztorm wysoką falą,
Pokład
zmyje, grozy błyśnie czar.
Piję
więc za mój pierwszy w życiu rejs.
Woda
wściekle burty bije,
Los
jest jeden tylko nam,
Piję
więc za mój pierwszy w życiu rejs.
Ster
na północ, za horyzont,
Pierwszy
port przywita mnie,
Parę
dni na lądzie no i znowu w morze ruszę hen.
ref… /x2
Pijmy za chłopców, co wyszli na połów (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel.trad.)
Ref.: Pijmy
za chłopców, co wyszli na połów,
Zdrowie
chłopaków, co w morzu dziś są.
W
nocy przy sieciach nie mają spokoju,
Gdy
szczury lądowe w swych łóżkach już śpią.
1. Z
portu wychodzą, gdy noc budzi ranek,
Śpiące
rodziny żegnają bez słów.
Pogoń
za rybą jest dla nich wyzwaniem,
Ławice
na mapach wyznaczą im kurs.
2. I
dalej na północ, gdzie na nich czekają
Sztormowe
wiatry wśród lodowych gór.
Wydają
trał, a w myślach już mają
Ryb
pełne lasty i powrotny kurs.
3. Do
mroźnej Islandii spod szkockich brzegów,
Przez
wyspy Faroyar i morza biel.
Czterdziestki,
Dogger i Wyspa Niedźwiedzia,
Trzy
czwarte doby rybaka trwa dzień.
4. Już
sieci wybrane, obfity był połów,
Pod
dekiem robota przez noc i dzień.
Dziesięć
dni w morzu i pora do domu,
Przed
dziobem mil tysiąc, za rufą nie mniej.
5. Nad
zatoką już słońce się wspina po niebie,
W
modlitwie rybaka „amen” śpiewa wiatr.
Szare
miasto uśpione wciąż jeszcze nie wie,
Że
chłopcy wracają. Przywitać ich czas!
ref… /x3
Pijmy za tych co poszli na dno /Lądowy szczur/ (Mechanicy Shanty)
(sł. S.Klupś, mel. „Donegal Danny”)
1. Pamiętam
tę noc, gdy szalał sztorm, C
F C
A
wiatr konary zginał drzew. F
C
Do
knajpy wszedł nieznany gość C
a
I
widać było, że wędrowcem jest. d7
G
Przy
barze stał i piwo pił C
F C
Wpatrzony
gdzieś w płomieni blask. F
C
„Przeżyłem
już podobną noc, C
a
Na
morzu śmierć.” – powiedział nam. d
G
Ref.: Więc
pijmy za tych, co poszli na dno, C
F C
Których
zabrało morze nam. C
G
Za
zdrowie tych, co na morzu dziś są, C
F C
Daj
im Boże szczęście w tę noc, jak dziś, C
G C a
Daj
im Boże szczęście w tę noc. C
G C
2. Ciągnęliśmy
sieć przy Baltimore
I
całkiem dobrze nam to szło.
W
ładowniach ryb już było dość,
Ostatni
zaciąg, kurs na dom.
Pływaliśmy
już tych kilka lat
I
każdy dobrze znał swój fach,
Lecz
nikt nie wiedział o tym, że
Swe
kości złoży w morski piach.
3. Nad
ranem był sztorm, cholerny sztorm,
Przed
nami rosły ściany z fal.
Przy
sterze stało kumpli dwóch,
A
łódź innym kursem w morze szła.
I
nagle trzask łamanych wręg,
Ryk
morza tłumił chłopców krzyk.
Wśród
wiru fal i twardych skał
Widziałem
śmierć kamratów mych.
4. Gdzieś
przy St. Johns Point wywlokłem się
Wpół
żywy na piaszczysty brzeg.
Jak
szczur lądowy żyję dziś,
Na
morze nic nie wygna mnie.
A
kiedy sztorm na morzu jest,
Wciąż
słyszę głosy kumpli mych
I
dręczy mnie tak straszna myśl,
Że
mogłem leżeć dziś wśród nich.
Ref.: Więc
pijmy (…) co na morzu dziś są,
Daj
im Boże szczęście w tę noc, jak dziś, /x2
Daj
im Boże szczęście w tę noc.
Piosenka dla Gdańska (Orkiestra Dni Naszych)
(sł./mel. J.Kobyliński)
1. Znam
wiele wspaniałych miast A
h fis
Kapiących
wszelakim dobrem D
A
I
choć historię tam widać co krok, D
Dzm fis E
To
łączy je wspólny problem: D
E
Ref.: Zazdroszczą
nam oni Neptuna fis
E A
I
słońca, co przez żagle świeci, D
E fis
I
wiatru tego, co dmucha od morza, D
E fis E
I
tak roześmianych dzieci. D
E
I
piwo tu lepiej smakuje,
Stary
Żuraw stąd nie odleci
I
w Gdańsku chcemy się z wami spotkać
Za
dziesięć kolejnych stuleci.
2. Ma
Paryż Champs Elysees,
Chicago
ma wielkie domy,
Wenecja
gondole, Londyn Big Bena,
A
Moskwa ma Plac Czerwony.
I
można by długo wymieniać,
Co
w świecie jest piękne i dobre,
Lecz
to niestety niczego nie zmienia,
Zostaje
wciąż ten sam problem:
ref…
Piosenka o szyciu żagli (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Kowalewski, mel. Z.Murawski)
1. A
żeby żagiel był dobrze uszyty, C
G C
To
trzeba płótno nam pociąć na bryty G
C G C
I
teraz mocno ze sobą pozszywać C7
F C
Nicią,
co bosman juzingiem nazywa. D
G
Ref.: Wbijaj
igłę w płótna brzegi, o…o! C
G a G
Mocno
szyj bosmańskim ściegiem, o…o! C
G a G
Aby
żagli mocnych jak
tektura F
C e7
a D
Nie
porwała nam żadna wichura. D
G
2. Bo
kiedy mama ceruje ubranie,
Wtedy
naparstek jej palec osłania,
A
gdy marynarz szyć żagle zasiada,
To
rękawicę bosmańską zakłada.
3. Dziś
bardzo sprawnie nam idzie robota,
Już
poszyliśmy foka i grota,
I
gdy bezana szybciutko zszyjemy,
To
wielkie maszty na żagle wciągniemy.
(sł. L.Teliga, mel. „Pod żaglami „Zawiszy””)
1. W
kilwaterze księżyca
„Opty”
dziób swój zanurza,
Czasem
męczy Go cisza,
Czasem
ściga Go burza.
2. A
w kabinie zamknięta,
Niczym
w muszli ostryga,
Siedzi
zła i zmarznięta,
Długobroda
Teliga.
(sł./mel. S.Klupś)
1. Porwali
mnie za młodu, gdym szczeniakiem
jeszcze był, a
C
Na
statek
wzięli mnie, nikt nie
wie skąd i gdzie. D
F E
Rodziną
mi byli od najmłodszych
moich lat, a
C
Choć
w każdym
diabeł tkwił, to bratem
moim był. D
F E
Ref.: I
tylko złoto…
złoto, złoto…
złoto, a
C
Złoty
piach na wyprawę
poprowadzi
nas. D
F G a
2. Gdy
rośniesz wśród wilków, to apetyt wilczy masz
I
zawsze mało Ci, i zawsze rządnyś krwi.
Gdy
gonisz już zdobycz – ona nie ma żadnych szans
I
nie popuścisz już, fortuną jest twój nóż.
Ref.: I tylko złoto…
Gdyś
niezdrowy, kwartę
rumu musisz
w gardło wlać, F
G C a
Na
choroby wszelkie
to jest moc. F
G C
Kiedy
kiesę pustą
masz i gołyś
jest jak szpak, F
G C a
Śpiewaj
tak, śpiewaj
tak jak ja. F
D E
3. Po
skarby Neptuna już wyprawę zacząć czas,
By
nie marniały tam, wśród pałacowych bram.
Klejnoty
i złoto, jeśli tylko będziesz chciał,
Zostaną
łupem twym, więc spróbuj swoich sił.
Ref.: Bo tylko złoto…
4
______
.-” „-.
/ \
_ | | _
( \ |, .-. .-. ,| / )
> „=._ | )(__/ \__)( | _.=„ <
(_/”=._”=._ |/ /\ \| _.=„_.=„\_)
„=._ (_ ^^ _)”_.=„
„=\__|IIIIII|__/=„
_.=„| \IIIIII/ |”=._
_ _.=„_.=„\ /”=._”=._ _
( \_.=„_.=„ `--------` „=._”=._/ )
> _.=„ „=._ <
(_/ jgs \_)
Piracki bryg (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)
Ref.: Biały
szkielet na czarnej banderze,
Śmierć
piratów tylko ją zabierze.
Jak
oddamy w dani im ładunek,
Życia
to dla nas ratunek.
Co
to za bryg, co goni, hen za nami?
Wino
i miód przewozi baryłkami.
Za
długi maszt – to śmierdzi piratami.
Na
milę czuć tych drani.
Na
trzeciej wrak, więc bierzmy go trawersem.
Skąd
się tu wziął z pękniętym na pół sercem?
Czy
zęby raf rozdarły mu sterburtę,
Czy
salwy z burt okrutne?
Zbliża
się bryg. Czy wrogie ma zamiary?
Dołożył
żagli, ruszył jak ogary,
Otwiera
furty, wystawia armaty.
Wciągnął
pirackie szmaty!
Huknęli
z dział, śmierć zagląda nam w oczy,
Niech
Bóg nas broni, niech broni „Ząb Smoczy”!
Oddamy
fracht i przegramy w tej bitwie.
Byle
ocalić życie.
Ref.: Biały
szkielet na czarnej banderze,
Śmierć
piratów tylko ją zabierze.
Jak
oddamy w dani im ładunek,
Życia
to nasz ratunek.
Piracki
bryg płynie za nami,
Pirackie
okręty gonią nas falami.
Piracki
bryg płynie za nami,
Pirackie
dwa maszty dogonią nas.
Biały
szkielet na czarnej banderze,
Śmierć
piratów tylko ją zabierze,
Jak
oddamy w dani im ładunek, <dalej!>
Życia
to był nasz ratunek.
(sł./mel. J.Kobyliński)
C
F G F C F G G
1. Gdzieś
na wielkiej wyspie, co z piractwa słynie, C
F G F
Mieszkał
mały chłopak w pirackiej rodzinie. C
F G F
Kiedy
tylko taki mały się pirat urodzi, C
F G F
Chce
mieć złoto i siłę, by wszystkimi rządzić. C
F G G G G
Lecz
nie łatwo władać światem, wszyscy by tak chcieli.
Słuchać
pirat musi mamy i nauczycieli.
Jeśli
pirat się nie uczy, jest lenia przykładem,
Na
starość taki pirat jest piratem-dziadem!
(solista)
Ref.: I
ja też będę piratem, a
G F F
I
nad morze pojadę latem. a
G F F
Piratem
być to fajna sprawa, a
a G G
Pirat
– to najlepsza zabawa! F
G C C
G
G C C G G
I
on też będzie piratem, (chór)
I
nad morze pojedzie latem.
Piratem
być to fajna sprawa,
Pirat
– to najlepsza zabawa!
2. Gdzie
te skarby, te diamenty i wszystkie mądrości?
Gdzie
jest złoto i srebro, lśniące wspaniałości?
I
jeśli ktoś, gdzieś, kiedyś pytanie takie powie,
Ja
odpowiem bez namysłu: W Twojej głowie! W Twojej głowie!
3. Być
piratem to marzenie, co może wnet się spełnić.
Mieć
bogactwa możesz tyle, ile w głowie zdołasz zmieścić,
Bo
wszystkie piękne skarby, najlepsze na świecie,
W
waszych głowach są ukryte. Czy wy już to wiecie?
ref…
Płyń z nami w rejs (Cztery Refy)
(sł. K.Banaszewska-Rogacka/K.Kuza, mel. „Paddy West”)
D
e7
G A A7/4
D
1. Gdyś
pierwszy
raz płynął w daleki
rejs, D
e7
G
Nieznany
otwierał
się świat. A
A7/4
D
Uroki
morza nęciły
Cię G
D
I
każdy
sprzyjał
Ci wiatr. h
e7
G
Beztroski
wydawał się majtka
los, A
D G D
Aż
wreszcie
nadszedł
czas, h
e7
G
Że czar
marzeń
młodzieńczych prysł, A
D
Gdy
roboty
gorzki
poznałeś
smak. e
G A A7/4
D
Ref.: Nie
przejmuj
się jednak bracie, D
Zrozumiesz,
że ma
to swój sens. h
e G
Choć ręce
bolą, sól zżera
twarz, A
D e7
G
Płyń
z
nami dalej
w
rejs. A
A7/4
D
2. Na
wachcie od rana nie wiodło się,
Dostałeś
bracie w gnat.
Luk
poszedł w drzazgi i porwał się grot,
Cóż,
bywa czasem i tak.
Przy
pompie i szotach tyrałeś za dwóch,
Lecz
bosman sklął Cię jak psa.
Normalny
to jednak żeglarza dzień –
Do
kogo pretensje masz?
3. Nie
raz jeszcze przeklniesz swój podły los,
Co
przygnał Cię na ten wrak.
Niejeden
w swym życiu przeżyjesz sztorm,
Co
krypę zmiażdżyć by chciał.
Niejeden
poznasz zdradliwy prąd
I
grozę podwodnych raf,
Lecz
dzielnym żeglarzem będziesz już
I
sam zaśpiewasz tak:
ref…
Płyńmy tam, gdzie Kuba (Stare Dzwony)
(sł. J.Sikorski, mel.trad.)
1. Na
Kubę
gnać przyszła pora
znów, D
G D
–
Płyńmy
tam, gdzie Kuba! G
D
Na
Kubę,
chłopcy,
płyńmy,
szkoda słów. G
D G A7
–
Gnajmy
tam,
gdzie Kuba! D
G D
2. Kapitan
znowu nastawia szmat,
Bryźnie
nam woda na pokład i na kark.
3. Oh,
my God! Jak ten
wiatr się wściekł,
Płyńmy
tam poprzez lód i poprzez śnieg.
4. Dziewczynę
znam – długą – dziewięć stóp,
Jej
biust leży w kuchni, gdy w pokoju leży brzuch.
5. A
małej bym chciał, która zna fandango,
Okrągłej
tak, jak melon i słodkiej tak, jak mango.
6. Na
Kuby brzeg gnajmy chłopcy, hej!
Na
Kuby brzeg od poranku, aż po zmierzch.
(sł. I.Wójcicki, mel. J.Wydra)
1. Chyba
mnie
podpuścił
czart C
F
Żeby
sprawdzić,
com jest wart, C
F
Bo
na lądzie
żyło mi
się nienajgorzej. C
a D7
G
Chciałem
wypróbować
los, F
G
Chciałem
szybko
nabić trzos, C
F
Pierwsze,
co
mi wpadło do
łba, było morze. C
F G
Pierwszy
rejs fatalny był,
Bo
bujało z całych sił,
Miałem
mdłości i wrednego kapitana.
A
gdy opłynąłem Horn,
I
gdy trochę ustał sztorm,
To
nad losem swym beczałem aż do rana.
Ref.: Lepiej
było
w domu spać, F
Co
za życie
– psia go mać, C
Wszędzie
woda
i daleko
wciąż do domu. F
A D7
G
Winny
sobie
jestem sam, F
G
Chciałem
przygód
– no to mam, C
F
I
za lądem
teraz tęsknię
po kryjomu. C
G C
F
G C F C G C C
2. Potem
rejsów było w bród,
Słodkich,
gorzkich, słonych wód
Było
tyle, że się nie da opowiedzieć.
I
choć opłynąłem świat,
Ciągle
myślę sobie tak,
Że
najlepiej byłoby mi w domu siedzieć.
Chyba
czort jedyny wie,
Co
tu jeszcze trzyma mnie,
Bal
od święta, lecz na co dzień ciężka praca.
Fajni
kumple, podły wikt,
I
nie czeka na mnie nikt,
Ale
pływam – choć uparcie myśl powraca.
ref… /x2
(sł./mel. S.Dłoniak)
1. Zasypało
cały
świat, D
A
W
polu hula mroźny
wiatr, G
D
Razem
z wiatrem Pani
Zima przyszła. e
G A
Skuła
lodem cichy port,
Przegoniła
jesień stąd,
Wszystkie
wanty jachtów oszroniła.
Ref.: Kapitanie,
powiedz nam, G
A fis h
Ty
wszystkie pory
roku znasz. G
A D
Kiedy
znowu
dmuchnie
szkwał G
A fis h
I
wypełni
żagiel nasz. G
A D
2. Przyszła
zima nieproszona,
Zaskoczyła
na jeziorach,
Puste
gniazda śniegiem otuliła.
Przyszła
zima, nie wiem skąd,
Już
zajęczy kreśli trop,
Wody
jezior w grubą taflę zamieniła.
3. Przy
nagrzanych piecach siedzą
Ludzie,
którzy opowiedzą.
O
przygodach mocno wodą przemoczonych.
Snują
bajdy wieczorami
I
czekają razem z nami,
Dość
już mają twarzy szalem okręconych.
4. Przyjdzie
w końcu taki dzień,
Kiedy
słońce zajrzy w sień.
Wiosna
znów zapuka w oszronione okno.
Ale
zimą – wieczorami,
Siadaj
razem z żeglarzami,
I
posłuchaj jak w ich opowieściach mokro.
ref…
Początkującego żeglarza pieśń radosna (EKT-Gdynia)
(sł./mel. J.Wydra)
1. Pływanie
to
nie taka trudna sprawa, D
Pływanie
to nie taka trudna rzecz, A
Bo
jak wiatr z tyłu
będzie w żagiel dmuchać, e
A
To
wtedy łódź do przodu musi
przeć. D
Jak
już się płynie tą łodzią do przodu, D
Nie
można bać
się ani jednej fali, D7
G
Mocno
się trzymać trzonka od steru, D
No
i uważać,
aby się nie wywalić. E
A
Ref.: Kto
mnie weźmie na łódkę, D
Kto
mnie weźmie na
rejs, A
Staż
żeglarski mam krótki, A
Lecz
wiem, co grane jest. D
Kto
mnie weźmie na łódkę, D
Kto
mnie weźmie
na wodę, D7
G
Chociaż
staż mój jest krótki, D
To
ja chętnie
pomogę. A
D
D
D A A
2. Bluzka
żeglarza musi być w paski,
Trochę
spłowiała ma to być bluzka,
Spod
niej wystają włosy na torsie,
Na
szyi obowiązkowa chustka.
Z
takim wyglądem to można zaszaleć,
W
porcie, tawernie lub w barze szantować,
A
czasem los trochę mocniej przyfarci,
Pozwoli
laskę na noc zmontować.
3. Zbajerowana
do końca laska
Powinna
szybko się znaleźć w kokpicie,
Poczęstowana
niedrogim winkiem
Żeglarskiej
braci zaprzeda swe życie.
A
wtedy z innych łódek żeglarze
Z
wielką zazdrością łódź tę wytykają,
Że,
mimo braku fali na wodzie,
Maszty
się w rytmie tej pieśni kiwają.
ref… (cały)
Może
pływać nie umiem,
Ale
śpiewam i gram,
Komu
się nie podoba,
To
jest świnia, prostak i cham.
Poczekaj jak ci zmienią hals /Bulaj/
(sł./mel. A.Korycki)
1. Pierwszy
narzekać zaczął mały, zwykły bulaj, C
G7
C
Że
on jest takim traktowaniem wprost zgorszony, G7
C C7
Bo
jak tak można, żeby on F7
Przez
cały dzień przebywał w cieniu,
A
słońce grzało te bulaje z drugiej strony. D7
G7
I
krzycząc głośno, coraz głośniej, F7
Że
słońca chce, bo jeszcze rośnie, C
a
Bez
konwenansów wprost zażądał zmiany halsu. D7
G7
Ref.: Poczekaj
Mały, jak Ci zaraz zmienią hals, C
G7
C C7
I
nad swym losem się tu zbytnio nie rozczulaj, F7
C
Bo
to, czy trzeba zmienić hals, czy nie, G7 /
Sternik
lepiej wie, C
a /
A
rozkazywać mu nie będzie smarkacz bulaj. D7
G7
C /x2
2. Gdy
bulaj skończył, głos zabrała stara wanta,
Ref.: Poczekaj
Mała, jak Ci zaraz zmienią hals, |
3. Wanta
umilkła i już lament słychać nowy,
Ref.: Poczekaj
Mała, jak Ci zaraz zmienią hals.
Lecz,
mimo próśb, płynęli wciąż tym samym halsem, E
a |
(sł. A.Mendygrał, mel. „Whiskey in the Jar”)
1. Siedzieliśmy
„Pod Jodłą” i dobrze
nam się wiodło, D
h
Kapitan
Farell, stary zgred, postawić
nie chciał whisky. G
D
Trzy
razy mu mówiłem, uprzejmie
go prosiłem, D
h
Lecz
pycha
rozpierała go, a nam
już wyschły pyski. G
D
Więc
dałem
jemu w nos, co
myśli sobie, A
D /
Co
myśli wredny typ – postawić
nie
chciał
nam! G
DAD /x2
(i
następne)
2. Wybrałem
się do Mary, chodziłem tam dni cztery,
Ekonom
Paddy, suczy syn, wciąż dawał jej robotę.
Trzy
razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem
I
nie posłuchał łobuz mnie, do dziś ma Mary cnotę.
Więc
dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co
myśli wredny typ – pozwolić nie chciał nam!
3. W
Dublinie, przy niedzieli, pięć funtów nam gwizdnęli,
Właściciel
pubu, tłusty byk, chciał funta na zapłatę.
Trzy
razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem,
Lecz
nerwy ciut poniosły mnie, zepsutą ma facjatę.
Bo
dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co
myśli wredny typ – odpuścić nie chciał nam!
4. Na
trakcie przez przypadek los też mnie kopnął w zadek,
Łapaczy
oddział wyrwał mnie tak jak borsuka z dziury.
Na
okręt mnie zabrali, po zadku fest przylali,
A
kiedy drzeć zacząłem pysk, padł taki rozkaz z góry:
A
dajcie jemu w nos, co myśli sobie,
Co
myśli wredny typ – przeszkadzać będzie nam!
(sł. P.Janczerski, mel. J.Krzemiński)
1. Kiedy
w knajpie „Pod Kotwicą” C
e
Zbierze
się żeglarska brać, a
e
Opowieści
wolno płyną, C
e
Zaraz
w kości zaczną grać. F
G C
2. Stary
bosman fajkę kurzy
I
popija z flaszy rum.
–
„Statek mój był bardzo duży,
Zwał
się dziarsko „Złoty Sum””.
3. Słynął
on na wielkich morzach,
Był
postrachem wszystkich wód,
Dzielna
też była jego załoga,
Forsy
wtedy było w bród.
4. Prawie
cały świat opłynął,
Dumnie
nawet szedł na dno.
Gdy
do Indii wschodnich płynął,
Wiatr
o skały strzaskał go.
5. Opowiada
stary wyga,
Aż
po knajpie idzie szum,
Jak
do Gdańska długo płynął
W
starej beczce, gdzie był rum.
(sł. H.Stefanowska, mel. „Captain Nipper”)
1. Świat
nabił nas w butelkę, C
e
Za
naszą
poniewierkę, F
C
Za
pieski los i pieski,
pieski wikt.
e
D7
G
Dziś
dymią wszystkie czuby, C
e
Dziś
śpiewa
cały kubryk: F
C
-
Panieneczki, otwierajcie
drzwi! G
C
(-
Hej, dziewczyny,
rozbierajcie się!)
Ref.: „Pod
Sztokfiszem” parę
dni, C
G7
C
Brzuch
jak beczka – w beczce
gin. C
G7
C
Nim
na
morze wypłyniemy,
znów na
morze, C
a D7
G
To
jeszcze mała
nalej
mi, C
e /
Bo
jutro
będzie gorzej, F /
Jeśli
się do
jutra
będzie żyć!
Pić!
Tyć! C
G7
C G7
C /x2
2. Choć
stale porty zmieniasz,
Jednaka
wszędzie cena:
Gorzałki
łyk jest droższy niż Twój łeb!
Masz
długi w czarciej kasie,
Więc
nalej, póki da się,
(Więc
napij się po basie,)
Z
pełną szklanką biedę swoją klep!
Ref.: (…)
Gdy
nas porwie czart na mały drink!
(sł. M.Bukarówna)
Pod
żaglami „Grażyny”
Życie
płynie jak w baśni
Czy
to sztormy, czy cisze,
Czy
noc czarna, dzień jasny.
Kiedy
grot ma dwa refy,
Fala
pokład nam myje,
To
załoga „Grażyny”
Czuje
wtedy, że żyje.
Więc
popłyńmy raz jeszcze
Hen!
w dal siną bez końca,
Aby
użyć swobody,
Morza,
wiatru i słońca.
Pod żaglami „Zawiszy” XIV
(sł. M.Bukarówna i Zawiszacy)
1. Pod
żaglami „Zawiszy” G
G7
Życie
płynie jak w bajce, G7
C
Czy
to w sztormie, czy w ciszy, C
D G
Czy
w noc ciemną, dzień jasny. D7
G
2. Białe
żagle na masztach –
To
jest widok mocarny,
W
sercu radość i siła,
To
„Zawisza” nasz
„Czarny”.
3. Kiedy
grot ma dwa refy,
Fala
pokład zalewa,
To
załoga „Zawiszy”
Czuje
wtedy, że pływa.
4. Więc
popłyńmy raz jeszcze
W
tę dal siną bez końca,
Aby
użyć swobody,
Wiatru,
morza i słońca.
Podaj mi banjo (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski, mel.trad.)
1. W
starym Hamburgu, na Reeperbahnie,
–
Way, hey, podaj mi banjo!
Mam
takie jedno małe kochanie.
–
Way…
Bez
wątpliwości cerę ma ciemną,
–
Way…
Ale
rumieni się, gdy jest ze mną.
–
Way…
Ref.: Weź
go na fał i dalej rwij!
–
Way, hey, podaj mi banjo!
Weź
go na fał i dalej rwij!
–
Way, hey, podaj mi banjo!
2. Miłość
żywymi tętni barwami
Gdy
u niej murzyn, Arab, Indianin,
Lecz
ja mam względy u niej niemałe,
Gdy
dwa tygodnie jej spać nie dałem.
3. Ja
byłem zwierzę, a ona święta,
Ale
szeptała: „Kocham zwierzęta!”
I,
choć targały mną ciągłe dreszcze,
Ona
krzyczała „Mój gringo – jeszcze!”
4. Zanim
mnie bosman wygna na
morze,
U Sally
znowu pocudzołożę,
Bo
w tej kobiecie uwielbiam skrycie
Bezpruderyjny
sposób na życie.
5. Sally,
Ty zawsze dobrze mnie nastrajasz,
Gdy
mnie odrzucisz, skoczę z bulaja.
Jeśli
mnie zdradzisz, moja dziewczyno,
Walnę
o keję mą brygantyną.
„Pogoria” Brava XV
(sł. W.Przybyszewski/K.Robak, mel. W.Przybyszewski)
1. Poprzez
morza, oceany, C
W
świat daleki i nieznany, G
Pod
żaglami, w tę bezkresną dal C
Płynąc
w ciszy, sztormie, burzy, C
Kiedy
niebo się
zachmurzy, G
Szuka
przygód wśród spienionych fal. C
G C
Ref.: „Pogoria”
Brava! Ahoj! C
G
–
Nasz żeglarski dom! C
„Pogoria”
Brava! Ahoj! C
G
–
Chcemy płynąć z nią! C
2. Na
trzech masztach białe skrzydła,
Jak
albatros zwinna, śmigła,
Chwyta
czule wiatr w objęcia rej.
Na
jej rufie, tuż przy sterze
Biel
i czerwień na banderze,
A
z niej orzeł się do lotu rwie.
3. Jednym
rytmem dla niej biją
Serca
tych, co tutaj żyją,
Wszyscy
bowiem dobrze wiedzą, że
Wśród
żaglowców najpiękniejsza
-
Wzajemnością swą odpłaci się.
ref…
Połów (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
ver.1 ver.2
1. Kiedy
morze burzy
swój spokojny
sen, e
D G D D e D e
Białą
grzywą wdziera się na ląd, e
D D e D h
My,
jak drzewa, sennie
pochylamy
się, e
D G D D e D e
Wokół
morza zacieśniamy
krąg. e
D e D e D e
Niespokojne
nasze myśli
G
D h e G D
Szarpie
wiatr,
unosi prąd.
e
D h e D
Pośród
ryku wichrów,
szalejących
burz e
D G D D e D e
Słychać
pieśń o pracy
rąk. e
D e D e D e
2. W
lampie sennie skwierczy wielorybi tłuszcz,
Biały
dym unosi wiatr.
Niespokojny
przybój szarpie smukłą łódź,
Już
na łowy ruszać czas.
W
rozhukanej morskiej toni
Czai
cielsko cenny łup.
Kiedy
morzem pomknie zwinnej włóczni cień,
Biały
narwal straci róg.
3. Wielki
duchu oceanów
Nasze
łodzie wiecznie chroń,
Myśliwemu
kieruj w sieci cenny łup,
Celnie
prowadź jego dłoń.
Groźną
bielą gór lodowych
Nie
zwódź naszych morskich dróg.
Przed
narwala strzeż ogonem,
Chroń
od morsa groźnych kłów.
4. Kiedy morze burzy…
Pora w morze nam (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Siurawski, mel.trad.)
1. Znów
daleka droga, D
A7
D
Słony
przestwór wody, D
G D /x2
(i
następne)
Pora
w morze
nam… D
A7
D
2. Szarpnij
kotwę w górę,
Wybierz
ją pod kluzę,
Pora
w morze nam…
3. Ustaw
żagle z wiatrem,
Wybierz
mocno fały,
Pora
w morze nam…
4. Fala
z wiatrem gada,
Zdobi
pokład pianą,
Zdobi
pokład pianą,
Pora
w morze nam…
5. Zobacz,
co przed dziobem,
Wybierz
kurs bezpieczny,
Pora
w morze nam…
6. A
gdy będziesz w Hilo,
Wybierz
się do nieba,
I
pozostań tam…
(sł. H.Stefanowska, mel. K.Klenczon)
ver.1 ver.2
1. Port
– to jest poezja a a
Rumu
i koniaku, E7
a d a
Port
to jest poezja C C
Westchnień
czułych żon. F
C d a
Wyobraźnia
chodzi F
C A7 F
C
Z
ręką
na temblaku. d
a d a
Dla
obieżyświatów G7
C G7
C
Port
to dobry dom. E7
a d E a
Ref.: Hej,
Johnnie Walker,
dla
bezdomnych dom! C
F C F C C F C d C
Hej,
Johnnie Walker,
dla
bezdomnych dom! C
F C E7
a C F C d E a
2. Port
– to są spotkania
Kumpli,
co przed laty
Uwierzyli
w Ziemi
Czarodziejski
kształt.
Za
marzenia głupie
Tu
się bierze baty –
Któż
mógł wiedzieć, że tak
Mały
jest ten świat?
Ref.: Hej, Johnnie Walker, mały jest ten świat! /x2
3. Port
– to są zaklęcia
Starych
kapitanów,
Którzy
chcą wyruszyć
W
jeszcze jeden rejs.
Tu
żaglowce stare
Giną
na wygnaniu,
Wystrzępione
wiatrem
Aż po
drzewce rej.
Ref.: Hej, Johnnie Walker, aż po drzewce rej! /x4
(sł. M.Wągiel, mel. „Mobile Bay”)
1. Port
Gdynia został gdzieś we mgle, C
G C
–
Opowiadaj, na trawersie Hel! C
G C
Wzięliśmy
kurs na Bornholm, hej. C
G7
C
–
Hej, opowiedz, na trawersie Hel! C
G7
C
Ref.: Way,
hay, haul-ay! C
F C /
–
Opowiadaj, na trawersie Hel! C
G7
C /x2
2. A
cóżeś zobaczył rano, hej?
3. I
zwrot przez sztag – na zachód, hej,
4. I
przyszło niezłe osiem, wiesz,
5. I
padło hasło: „Rufę rób!”
6. Zatoka
cicha – sam to wiesz,
7. Minęła
doba – może mniej,
8. Gdy
rankiem sam na pokład wszedł,
9. I
dalej zwrot – wracamy znów, |
10.
Przy główkach Stary znów się drze:
11. I
wachta w górę – a szmaty dół,
12. Znów
szmaty up, wachta na dek,
13. I:
„Zrzucać żagle, szybciej, już!”
14. I
nie
uwierzysz chłopie w to:
15. I
Stella, Maciek, i czort wie gdzie,
16. I
miast na Bornholm dotrzeć fest,
17. Gdynia-Hel-Gdynia
– to słynny rejs, |
Poszedłem na dziób (Poszedłem na Dziób)
(sł. J.Ulfik, mel. M.Magdziar)
1. Hej,
posłuchaj opowieści
O
przygodzie mej,
Która
w głowie się nie mieści –
Bracie
piwa wlej!
Ref.: Gdy
na morzu dycha wiała,
Poszedłem
na dziób,
Fala
nas od boku brała –
Bracie
piwa kup!
2. Statek
nasz wodę brał,
Ja
na pokładzie byłem,
Ech,
diabelski to był szkwał –
Dawno
piwa już nie piłem!
3. Statek
trzeszczał srodze,
Jakby
chciał nam rzec:
„Ja
dłużej już nie mogę!” –
Po
piwo możesz biec!
4. Wiele
godzin upłynęło,
Zanim
ucichł wiatr.
Wtem
mnie w głowę coś walnęło –
Bracie
o piwo się martw!
5. Pytasz
Bracie, się domyśliłem,
Gdzie
historii tej jest sedno?
Ja
pięć piw już Twych wypiłem –
Ty
masz ciągle jedno!
ref…
(sł./mel. K.Jurkiewicz)
1. Boję
się nieba w Twoich oczach, D
Jeszcze
drżysz ze zmęczenia i potu, G
Świat
chcesz dzielić na białe i czarne, A
Miły,
boję się Twoich
powrotów. G
D
Boję
się chmur nad Twoim czołem,
Kiedy
ręce do krwi otarte
Dumnie
kładziesz przede mną na stole,
Miły,
boję się Twoich powrotów.
Ref.: Drżysz
jeszcze, oczy zamglone, G /
Zrobisz
wszystko, o co poproszę, A /
Muszę
wierzyć, przecież mnie kochasz. h /
Krótka
chwila i wracasz, G /
Krótka
chwila i wracasz, A /
Krótka
chwila i wracasz na morze. G
D /x2
2. Boję
się morza w Twoich myślach,
Kiedy
jesteś do drogi już gotów,
Leżysz
przy mnie, oczy otwarte,
Miły,
boję się Twoich powrotów.
ref…
(sł. H.Czekała, mel.trad.)
1. Dni
mijały z wolna, czas wlókł się niczym żółw.
Dzień
za dniem, bez końca, rozsadzał w czaszce mózg.
Ile
lat wytrzymać trza jeszcze będzie nam?
Hej,
ha, nadejdzie czas, gdy wrócę pod swój dach.
Ref.: Wrócimy
wszyscy razem, wrócimy, choć zły wiatr
Chłoszcze
nas po twarzach, a wodę leje za kark.
Czy
człowiek ten to ja, czy to zupełnie inny ktoś?
Hej,
ha, nadejdzie czas, a wrócisz pod swój dach.
2. Skipper
mawiał często – Nie dla was taka gra.
Niejeden
szlak już przeszedł, aż po Kanał la Manche.
Czy
Horn, czy sztorm, czy fala zła, gdziekolwiek walnie
wiatr,
Zaśpiewaj
sobie w duchu, że wrócisz pod swój dach.
3. Wiedzieli
wszyscy dobrze, że wpadną w dziwny stan,
Zatańczą
nieraz z diabłem, ze śmiercią pójdą w tan,
Niestraszny
będzie im ten rejs, niestraszny też zły wiatr,
Nie
wzruszy serca nawet kurs, na złe Van Diamands Land.
4. Wiatr
wyliże rany, sól opatrzy kark.
Za
kwartę zrobisz wszystko, do piekła pójdziesz bram,
By
choć na chwilę w myślach, tych słów usłyszeć czar,
Że
minie szybko rok lub dwa i wrócisz pod swój dach.
ref…
Pożegnalny ton (Mechanicy Shanty)
(sł./mel. S.Klupś)
ver.1 ver.2
1. Chyba
dobrze wiesz
już, jaką z dróg
D
fis h h7 C
e a
Popłyniesz,
kiedy
serce rośnie
Ci nadzieją, G
D A4
A F C G
Że
jeszcze są
schowane
gdzieś G
Fis7
h E7 F
E a D
Nieznane
lądy,
które życie
Twe
odmienią. D
G A D C F G C
Chyba
dobrze wiesz już jaką z dróg
Wśród
fal i białej piany statek twój popłynie,
A
jeśli tak, spotkamy się
Na
jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz.
Ref.: Morza
i oceany
grzmią D
A h G CG aFG
Pieśni
pożegnalny
ton. D
G A D Cd GC
Jeszcze
nie raz
zobaczymy
się. D
A h G G a F
Czas
stawić żagle
i z portu
wyruszyć
nam w rejs. DA
GAD CG FGC
2. W
kolorowych światłach keja lśni,
I
główki portu sennie mruczą „Do widzenia”,
A
jutro, gdy nastanie świt,
W
rejs wyruszymy, by odkrywać swe marzenia.
Nim
ostatni akord wybrzmi już,
Na
pustej scenie nieme staną mikrofony.
Ostatni
raz śpiewamy dziś
Na
pożegnanie wszystkim morzem urzeczonym.
ref… /x2
Pożegnania (Orkiestra Atlantydy)
(sł./mel. S.Klupś)
1. Ostatni
promień słońca w fali kąpie się a
G F7+
G a a
Noc
zimnym wiatrem gasi go C
D a a
W
szczątkach starej szalupy ptaki mają dziś swój dom a
C D F
Nikt
nie wie, który sztorm wyrzucił tutaj ją. a
G F7+
G a a
C
D a a F G a a
Przystanął
w stoczni na ostatniej wachcie już,
Tu
w sterty blach zamienią go,
Wyrwą
serce i duszę, w niepamięci poślą dno,
Nie
spotka się już z falą, wiatr nie porwie
go.
Ref.: Jego
dni policzone były już, C
D a a
Jego
dni policzone były już, F
G a a
Jego
dni policzone były już, C
D a a
Jego
dni policzone były już. F
G a a
2. Po
trapie w porcie Stary zszedł ostatni raz
Czas
odejść, braknie mu już sił
Wszystkich
kumpli zostawił, twardo trzymał będzie się,
Choć
nic nie powie – tęsknić będzie, to już wie.
3. Ostatni
promień słońca w fali kąpie się
Noc
zimnym wiatrem gasi go
W
szczątkach starej szalupy ptaki mają dziś swój dom
Nikt
nie wie, który sztorm wyrzucił tutaj ją.
Pożegnanie Liverpoolu (Cztery Refy)
(sł. K.Kuza/J.Rogacki, mel. „Leaving of Liverpool”)
1. Żegnaj
nam dostojny,
stary porcie,
C
C7
F C
Rzeko
Mersey żegnaj nam! C
G
Zaciągnąłem
się na rejs
do Kalifornii,
C
C7
F C
Byłem
tam już niejeden
raz. C
G7
C
Ref.: A
więc żegnaj
mi, kochana
ma!
G
F C
Za
chwilę wypłyniemy w długi rejs. G
Ile
miesięcy
Cię nie będę
widział, C
C7
Nie
wiem
sam, F
C
Lecz
pamiętać zawsze będę
Cię.
G7
C
2. Zaciągnąłem
się na herbaciany kliper,
Dobry
statek, choć sławę ma złą,
A
że kapitanem jest tam stary Burgess,
Pływającym
piekłem wszyscy go zwą.
3. Z
kapitanem tym płynę już nie pierwszy raz,
Znamy
się od wielu, wielu lat.
Jeśliś
dobrym żeglarzem – radę sobie dasz,
Jeśli
nie – toś cholernie wpadł.
4. Żegnaj
nam dostojny, stary porcie,
Rzeko
Mersey żegnaj nam.
Wypływamy
już na rejs do Kalifornii,
Gdy
wrócimy – opowiemy wam.
Ref.: A
więc żegnaj mi,
kochana ma!
Już
za chwilę wypływamy w długi rejs.
Ile
miesięcy Cię nie będę widział
Nie
wiem sam,
Lecz
pamiętać zawsze będę Cię.
Północny wieje wiatr (Wikingowie)
(sł./mel. M. Bednarczyk)
1. Północny
wieje wiatr,
Hej
dalej tam do szmat.
Ponura
ciemność jest,
Reje
wciągać wnet.
Wokół
lodowe kry,
Harujesz
w mroźne dni.
Ref.: La,
la-la, la-la, la-la, la… /
La,
la-la, la-la, la… /x2
2. Ocean
wścieka się,
Palimy
ognie wnet.
Ciąg
mocniej raz i dwa,
To
jest mordęga twa.
Do
fałów skoczyć wraz,
To
nasz żeglarski czas.
3. W
dali widnieje port,
Tam
kończy się nasz mord.
Wiele
panienek jest,
Betty
i Sally też.
Tu
zabawimy się,
Beczki
już sączą się.
4. Lecz
forsa kończy się,
Na
statek trza nam biec.
Panny
żegnają nas,
Gorzki
to dla nas czas.
A
tu już praca wre,
Kotwica
klar już jest.
5. Lecz
powrócimy, hej,
Kiedy
nadejdzie dzień.
Panny
otoczą nas,
Synowie
zdziwią nas.
Znowu
radości czas,
Nic
nie oderwie nas.
ref…
(sł. A.Mendygrał, mel. „Pressgang”)
ver.1 ver.2
1. W
dół
od rzeki, poprzez
London
Street, e
D G D c B c B
Psów
królewskich
oddział
zwarty
szedł. C
D e c B c
Ojczyźnie
trzeba
dziś świeżej krwi C
D e g f G
Marynarzy
floty wojennej. e
D e B c B c
2. A
że byłem wtedy silny chłop,
3. Jak
o prawa upominać się |
4. Nikt
nie zliczy ile krwi i łez
5. Hen,
za rufą cichy został ląd,
6. Gdy
łapaczy szyk formuje się, |
(sł./mel. P.Orkisz)
1. Pierwszy
raz przy pełnym
takielunku e
D e
Biorę
ster i trzymam
kurs na wiatr. e
D e
I
jest jak
przy pierwszym
pocałunku, a
H7
e
W
ustach sól,
gorącej
wody smak. a
H7
e
Ref.: O-ho-ho,
przechyły
i przechyły, a
H7
e
O-ho-ho,
za falą
fala mknie, a
H7
e
O-ho-ho,
trzymajcie
się dziewczyny
– za liny! <Za majtki!> a
H7
e
Ale
wiatr,
ósemka
chyba dmie! a
H7
e
2. Zwrot
przez sztag – o’key, zaraz zrobię,
Słyszę
jak kapitan cicho klnie.
Gubię
wiatr i zamiast w niego dziobem,
To
on mnie od tyłu – kumple w śmiech.
3. Hej,
Ty tam, za burtę wychylony,
Tu
naprawdę nie ma się z czego śmiać.
Cicho
siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby
coś nie spadło Ci na kark.
4. Krople
mgły, w tęczowych kropel pyle
Tańczy
jacht, po deskach spływa dzień.
Jutro
znów wypłynę, bo odkryłem,
Że
wciąż brzmi żeglarska stara pieśń.
ref…
(sł. Ł.Malcharek/M.Mrozik, mel. K.Skorupka)
1. Stary
okręt z mgły wynurza się,
Martwej
ciszy nie mąci żaden dźwięk,
Czarne
żagle wiszą z rej, a zło wypływa z luf, /
To
statek-widmo na morze wyszedł znów. /x2
2. Jego
burty przeżarte solą są,
Ciężkie
wiosła raz po raz wodę tną,
Dawno
ucichł ptaków krzyk, a wicher wzmaga się,
To
znak, że wkrótce zły los dosięgnie Cię.
3. Dzisiaj
piekło otwarło bramy swe,
Przeklęty
statek posiadły moce złe,
Zgniły
pokład skrzypi wciąż czerwieniąc się od krwi, /
Samotna
postać za sterem ciągle tkwi. /x2
4. To
Holender przez bezmiar płynie mórz,
Za
swe grzechy targany furią burz,
Co
sto lat przybywa tu, a kto zobaczy go,
Ten
niechybnie na morskie pójdzie dno.
(jeszcze raz pierwsza zwrotka)
Przestroga (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Posłuchajcie
ludzie mojej opowieści, C
G C
Co
w żyłach słabszych może zmrozić krew. C
G C
I
przestroga dla was mieści się w tej pieśni, C
G C
Co
legendą żyje wśród mazurskich drzew. C
G C
Ref.: Wiej
nas wietrze, hej, C
G a
Do
znajomych miejsc. F
G
Dziej
się losie, dziej, C
G a
To
mazurski rejs. F
G C
2. Rejs
rozpoczął się w „Oazie” w Węgorzewie,
Na
początku forsy wszyscy mieli w bród.
Jak
na Mamry wyszlim – tego już nikt nie wie,
Północne
powietrze zwaliło nas z nóg.
3. Szok
tlenowy we łbach pomieszał nam całkiem
I
nikt nie przewidział niespodzianki tej:
Na
Święcajtach patrzę – wzywa nas „Rusałka”,
Znowu
jakieś piwo, a kieszeniom lżej.
4. Wtedy
przysięgliśmy: „Nigdy, w żadnym porcie
Już
nie damy bydła – w tym żeglarstwa sens!”
Aż
dopłynęliśmy, gdzie w pięknym Sztynorcie
Królowała
Gosia w najpiękniejszej z „Zęz”.
5. Ech,
„Almatur”, „Skarpa”, AZS-u ludzie,
Piwo
przy ognisku, śpiew, gitary dźwięk…
W
bolesny poranek słońcem nas obudził
Ostatnich
w kieszeniach kilku monet brzęk.
6. Rejs
się skończył, w końcu przyszedł czas się smucić,
A
los wstydem zaczął bezlitośnie kłuć:
Nie
mieliśmy za co do domu powrócić –
W
Mikołajkach trzeba było sprzedać łódź!
ref… /x2
(sł. M.Woźniak, mel. I.Dudek)
1. Gdy
ruszyliśmy na morze,
było nam już coraz gorzej,
Naszą
łajbą wciąż kiwało, bardzo mocno wtedy wiało.
Następnego
dnia po sztormie położyłem się wygodnie,
Bosman
prace wciąż nadawał, miałem dosyć tego
gada.
2. O
panience wciąż marzyłem, o tawernę zahaczyłem,
Poderwałem
słodką Mary, dała mi całusy cztery.
Zacisnęła
mocno nogi, a byłem w połowie drogi,
Kiedy
przyszło do płacenia, rzekłem: „Spadam, do widzenia”!
3. Gdy
na statek swój wróciłem, to stwierdziłem, że mam kiłę,
Jedno,
co mi pozostało, chlać na umór i nie mało.
Na
rozrywkę tę wydałem, nim do cna już się spłukałem
I
wróciłem tak zalany w swej kajuty cztery ściany.
Przyjaciółka żeglarzy (Spinakery)
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
a
1. W
tawernie, tej za
rogiem, gdzie czerwone płynie wino, a
H7
d a
Wśród
zgiełku zapoconych łbów wyróżnia się dziewczyna. a
H7
d a
Wesoła
śpiewa, bawi się, a wszyscy w krąg pijani, F
C d E
Co
chwila inny facet w jej
wsysa się ust aksamit. a
H7
dE7
a
a
Ref.: Przyjaciółko
żeglarzy, o Tobie każdy marzy, C
G G C
Kiedy
wina trochę więcej wypije! F
G C E
Przyjaciółko
żeglarzy, słodki uśmiech na twarzy, a
E E a
Ta
tawerna, to bez Ciebie nie żyje! F
E a a
2. Przed
chwilą piła wino tu, a już przy drugim stole,
Z
innymi swoich wdzięków czar wymienia na napoje,
A
każdy stawia jej, by z nim spędziła choćby chwilę.
Zabawa
trwa i szum, i gwar, i szanty pod
sufitem.
3. Gdy
czasem dłużej któryś z nich zawiśnie na jej wargach,
Wyciąga
go na spacer po portowych zakamarkach.
Wracając
woła taki gość w tawerny stając progach:
„Chłopaki,
ech, złapałem dziś za nogi Pana Boga!”
4. Za
jednym dzbanem, drugi dzban
z tym winem karminowym,
Co
ścina z nóg, przygina kark i pustkę czyni w głowie,
A
ona, jak spełnienia znak, wśród pożądliwej braci,
Kasuje
głupców raz po raz, wypłata po wypłacie.
ref… /x2
Para raj, ra ra, raj ra … … …
Przyjaciółko
żeglarzy, słodki uśmiech na twarzy,
Ta
tawerna, to bez Ciebie nie żyje!
(sł. B.Kuśka, mel.trad.irl.)
ver.1 ver.2
1. Czy
powrócą
na morze stare,
smukłe żaglowce, G
G7+
C G C
Ostre
dzioby
kadłubów wśród
szumiących fal, a
a7
D7 a
D7
G
Białe
żagle
na masztach wiatrem
dumnie wydęte. G
G7+
C G C
Czy
powrócą
znów tam, na starych
żaglowców szlak? a
D7
G a D7
G
2. Czy
pochwyci znów ktoś za stare, zniszczone liny,
Załogi
usłyszy śpiew, gdy praca wre,
Ludzki
trud, morza czar, piękne rejsu godziny.
Czy
powrócą znów, jak bajki, z dziecięcych snów?
3. Czy
wyruszą w przygodę ze swych kamiennych klatek
I
popłyną przez fale, gdzie morze groźną ma twarz,
Mewy
śpiew, wiatru zew i wciąż białe żagle.
Czy
uwolni je ktoś z kamiennych portowych szpon?
4. Czy
powrócą na morze stare, smukłe żaglowce,
Ostre
dzioby kadłubów wśród szumiących fal,
Białe
żagle na masztach wiatrem dumnie wydęte.
Czy
powrócą znów tam, na starych żaglowców szlak?
(sł. J.Rogacki, mel. „Ranzo Ray”)
1. Już
wracamy, marynarze, na tym naszym cytryniarzu.
–
Ranzo, Ranzo Ray, hurray!
Drelichy
wnet zrzucimy i się wreszcie
zabawimy.
–
Timme Hilo, me Ranzo Ray!
2. Oceany
już za nami, teraz chcemy już być z wami.
Lekko
wcale nam nie było, ale wreszcie się skończyło.
3. Wracamy
z Yokohamy i ładownie pełne mamy.
Były
Indie, były Chiny, teraz w głowie nam dziewczyny.
4. Czy
wam odebrało mowę? Już przed dziobem klify Dover!
Już
niedługo rejs skończymy i kieszenie napełnimy.
5. Zaraz
bosman będzie ryczeć: „Hej, klarować już kotwicę!”
A
gdy cumy obłożymy, na panienki wnet ruszymy.
6. I
będziemy tańczyć, śpiewać, i do pełna wciąż dolewać!
Potem
szaleć aż do rana – cały Londyn będzie dla nas.
7. Już
wracamy, marynarze, na tym naszym cytryniarzu.
Drelichy
wnet zrzucimy i się wreszcie zabawimy.
Ratcliffe Highway (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Ratcliffe Highway”)
1. Gdy
raz
się włóczyłem po Ratcliffe
Highway, C
F C
Szukałem
okazji, by zabawić się. G7
Wtem
– nie wierzę
swym oczom – czy to jawa,
czy sen: C
F C
Przepiękna
fregata jest tuż obok mnie. G
(G7)
Ref.: Możesz
sobie
pomarzyć, C
Wszystko
może
się zdarzyć F
Marynarzom,
co łażą G7
Po
Ratcliffe Highway. C
(G)
2. Wspaniała
sylwetka – i rufa, i dziób,
Jej
maszty wysmukłe to wręcz istny cud!
Tak
pięknych kształtów nie widział z was nikt,
A
w jej takielunku niezwykły był szyk.
3. Pomyślny
wiatr powiał, zmieniłem więc hals.
Sztag
i wanty napięte trzymały mój maszt.
Gdy
sygnały nadałem, że zbliżyć się chcę,
Luzowała
swe topsle, dystans wciąż zmniejszał się.
4. Szliśmy
już burta w burtę, wciąż sprzyjał nam wiatr,
Sprawnie
poszło podejście, tego dnia miałem fart.
Gdy
oddała swe cumy, z czuciem wziąłem na hol,
Potem
żagle w dół poszły… Ech, co to była za noc!
Raz, dwa, trzy, cztery! (Orkiestra Dni Naszych)
(sł./mel. J.Kobyliński)
Ref.: Raz,
dwa, trzy, cztery, C
Naszą
łódkę diabli wzięli, F
Pięć,
sześć, siedem, osiem, G
Lecz
my mamy sztormy w nosie! a
F G
1. Posłuchajcie
tej krótkiej historii C
F
O
bardzo przewrotnym oceanie. G
F
Wtedy
kilku mocnych facetów C
F
Mówiło:
„Nic się nam nie stanie.” G
C
2. Woda
była dziwnie spokojna
I
prawie wszyscy się pospali.
Nagle
jakiś młody się wydarł:
„Bosman!
Burza na nas z prawej wali!”
3. Tego
dnia Neptun był
nieugięty,
Na
dno łódź posłał szybko – tak bywa.
Kilku
chłopów, w beczkach po śledziach,
Dzisiaj
po Atlantyku pływa.
Razem chłopcy ciągać fały (North Cape)
(sł./mel. Ł.Malcharek)
1. Razem
chłopcy ciągać fały,
–
Ciągaj go, no ciągaj go!
Na
Anglię kurs dziś obieramy.
–
Szarpnij, ile sił!
Ref.: Kończy
się już rejs parszywy,
–
Ciągaj go, no ciągaj go!
Rum
nas czeka i dziewczyny.
–
Szarpnij ile sił!
2. Gdy
do portu zawiniemy,
Beczkę
rumu wyciągniemy.
3. Zalejemy
mordy w trupa,
Ale
wtedy będzie ubaw.
4. W
Liverpoolu na nas czeka
Nancy
Lee, ta cud kobieta.
5. Gdy
sakiewkę masz niemałą,
Będzie
Twoja nockę całą.
6. By
znów ujrzeć te krągłości,
Dałbym
sobie obić kości.
ref… /x2
Rejs drugiej floty (Mietek Folk)
(sł. K.Lebionko, mel. M.Bajur)
1. Od
Tamizy, aż po Sydney d
Znaczył
się trupami
szlak. F
A7
Pod
pokładem stary Angol d
Raz
ostatni zwiedzał
świat. F
A7
Już
zakuto nas
w kajdany, F
C
Każą
w wodzie stać
po pas, g
A7
Zdrowych
chłopów jest pięciuset, d
Tylko
stu dowiozą
nas. A7
d
Ref.: Nie
wierzcie
mu, nie wierzcie
mu, F
C /
Na
pewno
łajdak łże! G
A7 /
W
ładowni
ciasnej
i
śmierdzącej d
C F g /
Przeżyć
nie da się. A7
d /x2
2. Na
Tamizie już za burtę
Wyleciało
kilku z nas,
Nagle
zapachniało buntem,
Krwi
i głodu nadszedł czas.
Mijają dni, miesiące,
Zapomniał każdy z nas,
Jak wyglądało słońce,
Jak irlandzki szumiał las.
3. Dziś
w nocy chyba umrę,
By
przeżyć, brak mi sił,
I
na dnie Pacyfiku
Miast
w trumnie będę gnił,
Lecz zesłać śmierci nie chciał los,
Kostucha rzekła: „Nie!”
Nad ranem stary statek nasz
Do Sydney dowiózł mnie.
ref…
Roll „Alabama” (Mechanicy Shanty) XVI
(sł. H.Czekała, mel. „Roll Alabama”)
ver.1.
1. Kiedy
„Alabamy” kil już legł, G
D
–
Roll, „Alabama”, roll! G
D
Zaczął
ją budować Jonathan
Laird. G
D G
–
O! Roll,
„Alabama”, roll! C
G D G
2. W
dół Mersey spłynęła pewnego dnia,
Silny
wiatr zachodni w morze ją gnał.
3. Z
Fayal do Cherbourga z bronią szła,
Kapitan
Winslow doszedł na strzał.
4. Walczyli
zaciekle przez cztery dni,
Morze
czerwieniło się od
krwi.
5. Już
trawers Cherbourga, ostatni strzał padł,
Już
ostatni Anglik do morza wpadł.
6. Tu
historii tej już nadszedł kres,
Spoczęła
na dnie, grób tam jej jest.
ver.2.
1. Kiedy
„Alabamy” kil już legł, G
–
Roll, „Alabama” Roll. D
Zaczął
ją budować Jonathan Laird G
–
O! Roll
„Alabama” Roll. C
D7
G /x2
2. I
spłynęła w dół pewnego dnia,
Silny
wiatr zachodni w dupę ją lał.
3. I
z Fayal na Cherbourg z bronią szła,
Stary
Winslow szybko wszedł na strzał.
4. Tam
walczyli wściekle cztery dni,
Morze
czerwieniło się od krwi.
5. Już
ostatni strzał na wiwat padł,
Już
ostatni Anglik do wody wpadł.
6. Jej
historii w końcu nadszedł kres,
No,
spoczęła na dnie, grób to jej jest.
(sł. J.Sikorski, mel. „Roller-Bowler”)
1. Gdy
szedłem
kiedyś
rano, D
A D G
–
Hej, niezły
z Ciebie
roller! D
G A7
Gdy
szedłem
kiedyś
rano, D
A D G
Spotkałem
pewną
małą, razem! D
A7
Ref.: Hej,
poprzez blok i potem
a-ha! D
A D G
Witajcie
panny
nam! D
A7
D G
Hej,
roluj
go
przez poler, D
G A7
Razem! A7
Hej,
poprzez blok i potem
a-ha! D
A D G
Witajcie
panny
nam! D
A7
D
2. Spotkałem
pewną małą
W
alei nad kanałem.
3. Prosiłem
ją o spacer
Do
doków znaną trasą.
4. Przyjęła
propozycję,
Myślała,
żem oficer.
5. Lecz
prędko mnie rzuciła,
Gdy
zgadła, żem marynarz.
6. Przebrasowałem
żagiel,
Rzuciłem
kotwę w pubie.
ref…
(sł. J.Sikorski, mel. „Haul Away for Rossie-O!”)
1. Gdy byłem chłopcem, matka mi dawała dobre rady: A E
Ref.: Hej,
haul
away,
podciągnij kieckę Rossie! A
D A G
Hej,
haul
away,
podciągnij kieckę
Rossie
– o! A
D A G A
2.
Dziewczyny całuj, bo jak nie, to zrosną im się wargi.
3.
Potem porwał mnie wiatr na kilka lat i nic, tylko pływanie;
4.
Ale przyszedł czas, napęczniał maszt i wziąłem się za
panie.
5. Gdy
zrobiłem to angielskiej girl, wrzeszczała tak jak wściekła;
6.
Zatkałem plastrem wargi jej, wysłałem ją do piekła.
7.
Barania skóra, smoła i wosk to doskonały plaster;
8.
Im bardziej chciała wypluć go, on tężał coraz bardziej.
9.
Słuchajcie, kiedy śpiewam wam o mojej słodkiej Nancy;
10.
Ma biodra jak kocioł, a lubię też jej fałdki i falbanki.
11. W
Liverpoolu, ja wiem, dziewczyny jak pieprz, ej, słodkie są i
dzikie,
12. Ale
żadnej z nich nie równać się z dziewczynami z mej ulicy.
13. W
irlandzkiej wsi gnijący torf kopałem całe lata,
14. Na
cytryniarzu pływam dziś, gnijące ciągam brasy.
15. St.
Patrick dżentelmenem był i facetem przyzwoitym;
16. Zbudował
kościół w Dublin Town i wieżę, i kaplicę.
17. Z
Irlandii wygnał węże i wysączył całą whisky,
18. A
potem w tan i śpiewał, i grał, i luzem puszczał zmysły.
19. Hej,
ruszał w tan i śpiewał, i grał, bo dziewczyny chciał
ratować;
20.
Syrena z tego ogon ma, że zrosły jej się… nogi. (wargi
– sic!)
21. Każesz
nam zwać się oficerem, a sam nie potrafisz związać liny;
22. Nie
umiesz nawet prosto stać, kiedy statek w sztormie płynie.
(sł. A.Mendygrał, mel. „The Royal Oak”)
1. Wolno
w blokadzie przemijają dni, d
C d
Za
nami w morzu już miesiące trzy C
a
I
gdzieś tam pod brzegiem, gdy dnia zakwitł brzask, d
F d C d
Dziesięciu
Turków otoczyło nas. C
d C d
2. „Na
dół banderę, wy angielskie psy!
Na
dół banderę, chcemy waszej krwi!
Dał
nam rozkaz basza na dno posłać was,
Gdy
wasze znaki w dół nie pójdą na czas.”
3. A
nasz dowódca mocny w
pysku był.
Odkrzyknął:
„Gnoje, nie macie dość sił!
Na
kant nam naskoczcie, wy pogańskie psy.
Dziś
ryby właśnie nakarmicie wy!”
4. Na
stanowiska! Trza nadstawić łba.
Niech
dobosz werbel alarmowy gra!
Więc
do lin, na marsy, obsady do dział!
Król
nam nie powie, że żołd darmo dał.
5. O
piątej rano gruchnął pierwszy strzał.
Bój
do wieczora, do zachodu trwał,
A
po wschodzie słońca, kiedy wstawał świt,
Tureckich
bander nie zobaczył nikt.
6. Trzy
spaliliśmy, trzy poszły na dno,
Trzy
dały dęba, gdy trwała ta noc.
A
ostatni pryzem na hol wziętym był,
By
w Portsmouth świadczyć o układzie sił.
7. A
gdy nie wierzysz opowieści tej,
Imiona
takie do łba sobie wbij:
Słynny
„Royal Oak” to był okręt nasz,
Komandor
Mansfield na nim trzymał straż.
„Saint Mary” (Mechanicy Shanty)
(sł.S.Klupś/D.Gaweł/M.Oględzki, mel.trad.)
1. Zabierz
mnie swoją łodzią w dal,
Aby
rzucić sieć przy Saint Mary,
Gdzie
żeglują dory, wyją rogi w mgłę,
Z
przyjaciółmi pozwól mi płynąć.
Ref.: Rzućmy razem sieć przy „Saint Mary”…
2. Pozwól
mi poczuć dory ruch,
Na
ocean idź na fali,
Gdzie
wirują pływy, ptactwa krąży dzicz,
Z
głębin woła nas Neptun stary.
3. Płyńmy
więc w górę Golden Lake,
Sztormiak
mój ocieka wodą,
Na
spienionej fali ciągnę ciężką sieć,
A
przylądek ten błyszczy w dali.
4. Pozwól
mi ujrzeć stromy brzeg,
Gdzie
od ikry błyszczy plaża,
Gdzie
od świtu do zmierzchu ciągniesz ciężką sieć,
A
plusk wody w ucho Ci wpada.
5. Zabierz
mnie na zielony
brzeg,
Gdzie
śpiewają złote fale,
Pozwól
chłodnej ziemi tulić ciało me,
Tam
gdzie gwiazdy błyszczą wspaniale.
ref…
(sł. J.Wadowski, mel. „Sally Brown”)
ver.1 ver.2
1. Sally
Brown, jasna
Mulatka, D
G D D G D
–
Way-hey!
Ciągnij
go! A
D A D G A D
Irlandzkiego
miała dziadka. D G
A D
–
Spłukałem
się na Sally Brown! A
D A7
A9
D
2. Sally
Brown jest cud kobitą,
Bo
pije rum i żuje tytoń.
3. Już
lat siedem, jak znam Sally,
Nigdyśmy
nie próżnowali.
4. Prowadziłem
ją pod „Słonia”,
Pod
„Hawajkę” i pod „Konia”.
5. To
by było całkiem klawo –
Chodzić
z Sally nad Motławą.
6. Dałem
jej złoty pierścionek,
Bo
tak dba o mój ogonek.
7. Chciałem
się więc z nią się ożenić,
Lecz
nie chciała stanu zmienić.
8. Mówi,
że się nie opłaci,
Prać
co wieczór brudnych gaci.
9. Sally
śliczną ma córeczkę,
Przypomina
mnie troszeczkę.
10.
Sally kocha mnie szalenie,
Dopóki pełne mam kieszenie.
11. Gdy
ostatni grosz wyłożę,
To muszę wracać znów na morze.
13. Sally
Brown, jasna Mulatka,
Irlandzkiego miała dziadka.
„Samantha” (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Ty
nie jesteś kliprem
sławnym a
G a
„Cutty
Sark” czy „Betty
Lou”, G
a
W
Pacyfiku
portach
gwarnych F
G a
Nie
zahuczy w
głowie
rum. F
G a
Nie
dla Ciebie są
cyklony, a
G a
Hornu
także nie
opłyniesz, G
a
W
rejsie
sławnym i
szalonym, F
G a
W
szancie
starej
nie
zaginiesz. F
G a
Ref.: Hej
„Samantha”,
hej „Samantha”, F
Kiedy
wiatr
Ci gra na wantach, C
a
Gdy
rysujesz
wody taflę, F
d
Moje
serce
masz pod gaflem. a
Czasem
ciężko
prujesz wodę C
I
twe żagle
już nie nowe. a
Jesteś
łajbą
pełną wzruszeń, F
G
Jesteś
łajbą…
co ma duszę. a
G a
2. Ale
teraz wyznać pora,
Chociaż
nie wiem czemu, psiakość,
Gdy
Cię nie ma na jeziorach,
Na
jeziorach pusto jakoś.
Gdy
w wieczornej przyjdzie porze
Śpiewać
zwrotki piosnki złudnej,
Gdy
Cię nie ma na jeziorze,
To
Mazury nie są cudne.
3. Czasem,
kiedyś już zmęczona,
W
chwili krótkiej przyjemności,
W
złotych słońca stu ramionach
Ty
wygrzewasz stare kości.
A
gdy przyjdzie kres Twych dróg,
Nie
zapłaczę na pogrzebie,
Wiem,
że sprawi dobry Bóg,
Byś
pływała dalej w niebie.
ref…
Samotny okręt (Poszedłem na Dziób)
(sł./mel. M.Magdziar)
1. Przez
samotny życia szlak
Mój
okręt gna
I
bezkresna morza dal
Niesie
go, hen – w świat.
Czy dopłynie gdzieś?
Czy dopłynę gdzieś?
Czy dopłynę gdzieś?
Tego nie wiem sam.
Może
gdzieś daleko jest
Jakiś
suchy ląd,
Ciepły
wiatr i morza szum…
Palmy
w słońcu lśnią…
Czy dopłynę tam?
Czy dopłynę tam?
Czy dopłynę tam?
Tego nie wiem sam.
Ref.: A
na razie wokół mnie
Tylko
morze, morze,
morze…
Płynę
tak i nie wiem, gdzie
Los
mnie gna…
Może
gdzieś na drodze mej
Jakiś
inny, samotny okręt
Dryfuje
tak jak ja,
A
los do siebie nas gna?
2. Wokół
pustka i czy ktoś
Wypełni
ją?
Ktoś, kto
może nawet wie,
Gdzie
jest suchy ląd.
I popłynę tam!
Popłyniemy tam!
Popłyniemy tam!
Gdzie nowy, lepszy świat…
ref…
A
los do siebie nas gna.
A los do siebie nas gna.
A los do siebie nas gna.
Samotny żeglarz (Ryczące Dwudziestki)
(sł./mel. A.Grzela)
1. Ktoś
powiedział:
Trzymaj się wiatru, D
D7
On
na zawsze
będzie Ci bratem, D6
D7+
Zaprowadzi
Cię tam, gdzie tylko Ciebie
witać będzie słońce. e
fis h /x2 (i
następne)
Samotny
żeglarzu… e
A4
A7
2. Ktoś
powiedział: Zawsze w niebo patrz,
Bo
nad głową masz roje gwiazd,
I
tę jedną jedyną, która drogę Ci pokaże.
Samotny
żeglarzu…
3. Poznasz
wielkich sztormów smak,
Co
zostawią w sercu ślad,
Pozostawisz
w morzu kawał swego życia,
Morze
da Ci w zamian cząstkę swego ja.
Samotny
żeglarzu…
4. Stopę
wody pod kilem miej,
I
nie zapomnij o tym, że
Tu
na lądzie zawsze przystań możesz znaleźć,
Tutaj
przecież zostawiłeś swój dom.
Samotny
żeglarzu…
5. Będziesz
pamiętał dziewczynę tę,
Co
żegna dzisiaj Cię.
Ona
jedna będzie imię Twe pamiętać,
Ona
jedna czekać Ciebie będzie tu.
Samotny
żeglarzu…
6. Ktoś
powiedział: Trzymaj się wiatru
I
zawsze w niebo patrz,
Ciebie
witać będzie słońce i bratem będzie Ci wiatr.
Samotny
żeglarzu…
(sł. J.Gosk, mel. J.Tomaszewski)
1. Nie
zawsze przecież bywa sztorm, G
Nie
co dzień bywa mgła, G
Morze
przestrzega dobrych form G
I
tworzy piękne tła. G
Lecz
wszystko jedno, sztorm czy sztil, E7
Na
statku burza trwa - a
To
grzmi w maszynie groźny
Chief, A7
Na
nerwach wszystkich gra. D
D7
Ref.: Serwus
Panie Chief, serwus Panie Chief, G
Co
się stało, że Pan nie klnie dzisiaj? D
Hello
Panie Chief, czego to jest wpływ, G
C H7
Skąd
ta zmiana, skąd ten nagły dryf? a
D GCGG7
Inaczej
biega dziś agregat, po prostu jak sam Foik H7
e
I
pompie też nic nie dolega, wodę mam Chief – ahoj! A7
D D7
Od
masztów aż do zęz tajemnicy sens G
Zna
już statek, no bo radio zdradził, D
Że
odebrał szyfr, ojcem został Chief, G
C H7
Mama
zdrowa, no i chłopcy trzej. a
D GCG
2. Załoga
tęsknie wzdycha: „Ach! |
Ref.: Serwus… |
Shady Grove (Przylądek Starej Pieśni)
(sł. T.Winiarski, mel.trad.irl.)
1. Zawróciłaś
w głowie mi a
e a
Jak
czerwone wino, a
e
Zbyt
szalone są Twe sny, C
G /
Zrozum
to dziewczyno. F
e a /x2
(i
następne)
Ref.: Shady
Grove, kocham ją, a
e a
Ona
o tym wie. a
e
Żeglowanie
życiem jest, C
G /
Chcesz
tego, czy nie. F
e a /x2
2. Pusty
las, ciemny las,
Cień
na moich oczach,
Wiatr
szalony, wicher zły
Trawy
gnie na zboczach.
3. Dziś
ma być cygański ślub,
Potem
wielki bal,
Rankiem
przyjdzie czas na łzy,
Odpływamy
w dal.
4. Skrzypce
niech śpiewają pieśń
O
mojej dziewczynie,
Długo
ciągnie się ten rejs,
Czas
jak rzeka płynie.
Długo
ciągnie się ten rejs, /
Czas
jak rzeka… /w
bisie (po czym solówka skrzypiec)
5. Dziś
nam powiał dobry wiatr,
Ktoś
uderzył w dzwon.
Pora
wracać nam do domu,
Do
dziewczyn i żon.
Shady
Grove, kocham ją,
Ona
o tym wie.
Żeglowanie
życiem jest,
Chcesz
tego…
Shallow Brown (Joaśka Neuhoff)
(sł. M.Kowalewski, mel.trad.)
1. O
Shallow Brown w czarnej godzinie,
–
Shallow, Shallow Brown.
Posłuchaj
smutku, co w pieśni płynie.
–
Shallow, Shallow Brown.
2. Opuszczam
dom swój, męża i dzieci,
By
zginać plecy w nieznanym świecie.
3. Żegnaj
w kołysce mała kruszyno,
Już
jutro kliprem muszę odpłynąć.
4. Za
los mój czarny, życie, marzenia,
Pan
wziął dolara, taka jest cena.
5. Przez
tysiąc mil, tylko czasami,
Pośle
modlitwę, tak będę z wami.
6. Przez
płacz pożegnam, słów twych nie słyszę,
Ponury
ranek kliprem kołysze.
„Shannon” i „Chesapeake” (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „Shannon and Chesapeake”)
1. Fregata
zwana „Chesapeake” z Bostonu wyszła dziś, G
C G D G C G D
By
posłać dumny okręt nasz na morza
dno, G
e h a a7
D
D7
A
na brzegu ludzi tłum, w porcie gwarno, zgiełk i szum, D7
G
C G
I
kapele grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!” C
D7
G
C G D7
Ref.: „Yankee
Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!” G
D
„Yankee
Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!” G
D
A
na brzegu ludzi tłum, D
G
W
porcie gwarno, zgiełk i szum, C
G
I
kapele grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!” C
D7
G C G
2. Nasz
okręt zwał się „Shannon”, a cel był tylko jeden:
Ostudzić
zapał tych Jankesów – ot i co.
Dzielny
Broke dowódcą był, chłopcy mieli zapas sił,
Choć
kapele grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!”
Ref.: „Yankee
Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!”…
Dzielny
Broke dowódcą był…
3. Ale
nim poszliśmy w tan, Jankesi rzekli nam,
Że
dopadną nas i wnet rozniosą w drzazgi – O!
Potem
zaczną pić i jeść, a kapele na ich cześć
Będą
znowu grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!”
4. Gdy
huknęli ze swych dział, nasz dowódca pomysł miał,
Wtedy
dał znak szpadą, żeby nagle zrobić zwrot.
Teraz
chłopcy na was czas, już nie mogą trafić nas!
Nie
zagrają więcej: „Yankee Doodle, Dandy – O!”
5. Po
dwóch salwach z naszych luf dalej poszło już bez słów,
Skok
na pokład i bandera spadła na dół w lot
Na
bezanie Union Jack, a Jankesów trafił szlag
I
już nikt nie śpiewał: „Yankee Doodle, Dandy – O!”
6. Dzielny
nasz kapitan Broke! Jego zdrowie! W górę szkło!
A
jankeski okręt zasłużony spotkał los.
Teraz
wszyscy wiedzą, że chłopcy dziś sprawdzili się.
Czy
to w walce, czy w kochaniu, zawsze pewni są.
„Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!” /xn
(sł. A.Mendygrał/R.Soliński, mel.trad.)
1. O
Missouri, Ty wielka rzeko! C
F C
–
Ojcze rzek, kto bieg twój zmierzy? F
C
Wigwamy
Indian na jej brzegach, a
e G C
–
Away, gdy czółno mknie poprzez nurt Missouri. G7
C e F C G7
C
2. O
Shenandoah, jej imię było,
I
nie wiedziała, co to miłość.
3. Aż
przybył kupiec i w rozterce
Jej
własne ofiarował serce.
4. A
stary wódz rzekł, że nie może
Białemu
córka wodza ścielić łoże.
5. Lecz
wódka białych wzrok mu mami;
Już
wojownicy śpią z duchami.
6. Wziął
czółno swe i z biegiem rzeki
Dziewczynę
uwiózł w kraj daleki.
7. O,
Shenandoah, czerwony ptaku,
Wraz
ze mną płyń po życia szlaku.
8. O,
Missouri, Ty wielka rzeko!
Wigwamy
Indian na jej brzegach.
O__, O__,
/’._|\/______|\_/.’\
\ / /
~^~^~^~^^`~^~^~^~^~~^~^~^~^~^~^ jgs
(sł. G.Tyszkiewicz, mel.trad.)
1. Kapitanie
– lubisz butlę brandy,
–
Way hey, shiny oh!
Kapitanie
– ja wolę Twoją Sandy!
–
Way hey, shiny oh!
2. Przewoźniku
usłysz moją prośbę:
Zabierz
mnie ze sobą z Queenstown wprost do Dover.
3. Sto
mil od Queenstown leży stare Dover,
Sto
mil, albo dalej, leży stare Dover.
4. Kapitanie
– jest wysoka woda,
Sześć
stóp wystarczy, już otwarta droga.
5. Kapitanie
– zaśpiewajmy chórem,
Zostawiłem
żonę i piękną małą córę.
6. Rzeki,
rzeki – czas mi ruszyć w drogę,
Z
nurtów waszych wyrwać się nie mogę.
7. Kapitanie
– lubisz butlę brandy,
Kapitanie
– ja wolę Twoją Sandy!
(sł. M.Jamróg, mel. M.Dębowski)
(basowo
i powoli)
0.
Gdzieś w krainie
skutej lodem,
Na
odległych krańcach mórz,
Mieszkał
Wiking sinobrody,
Co
posępną mordę miał.
Opowiadał
o morzach, o bezkresnych przestworzach
I
o walkach, które stoczył sam na sam.
Stary
rum wysączył w mig,
Do
kamratów rzecze tak:
Dajcie
z wielkim uchem dzban,
Swą
historię sprzedam wam.
Więc
mu dali kufel mój
I
stał się cud:
XE
"Będąc jeszcze młodym chwatem"XE "Hej barmanie!
Jeszcze nalej!" (wyżej
i szybciej)
Ref.: Hej
barmanie! Jeszcze nalej!
2. Płynie
statek od Jankesów, ref… |
Weź
za żonę piękną Lucy
Ref.: To
już koniec, rumu pusty dzban,
Hej
barmanie! Jeszcze nalej! |
Słodka Jane (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)
1. Zaśpiewam
dołem, Ty zaśpiewaj górą, G
C D
–
Chwyć ją za kolanko…! G
D
Jak
Marco Polo zdobywaj z furią. G
C D
–
Trzymaj ją jak brankę…! G
D
Patrz
jak pupcią kręci zgrabnie G
C
–
Słodka Jane, G
D
Lecz
nie dla mnie dzisiaj ma skarby skryte na dnie. G
C D
Ref.: Jane,
Jane, chodź przytul się, G
D
Śpiewaj
ze mną szantę na dwa. G
D G
Jane,
Jane, szantę na dwa, G
D
Górą
Ty, a dołem znów ja. G
D7
G
2. Mała
Jane to mulatka śliczna,
Gdy
pije rum ma rumiane liczka.
Już
faluje z przodu ładnie
Lecz
nie dla mnie dzisiaj ma skarby skryte na dnie.
3. Małej
Jane tak się oczy świecą,
Deszcz
nie pada, ona mokro ma pod kiecą.
Choć
prowadzi się przykładnie,
Każdy
z nas w końcu kiedyś pewnie ją dopadnie.
4. Choć
porządna taka cnotka chodzi do kościoła,
To
dlaczego mały Jimmy za nią „Mamo!” woła?
Choć
jest panną na wydaniu,
Tylko
jedno w głowie ma, myśli o… kochaniu.
5. Dalej,
chłopcy, razem napierajmy,
Już
za miesiąc w porcie razem zaśpiewamy.
Z
Jane do rana pohulamy,
A
ze starym Davem beczkę whisky w gardła damy.
Ref.: Jane,
Jane, chodź przytul się,
Śpiewaj
ze mną szantę na dwa,
Jane,
Jane, szantę na dwa, /
Górą
ty, a dołem znów ja. /x2
6. Stary
Dave ma coś takiego,
Że
dziewczyny w mieście nie chcą żyć bez tego.
I
kudłate, i łaciate,
Pręgowane
i skrzydlate, skaczą i fruwają,
…na
nasz program zapraszają.
Słona dusza (Ryczące Dwudziestki)
(sł./mel. B.Kuśka)
Będąc
w domu nieraz sam A
W
inny świat przenoszę się E
Zamykając
drzwi za sobą – fis
h
Do
krainy wyobraźni. cis
D7+
Romantycznie
tracę
czas F7+
C A
Przeżywając
swą
przygodę. F7+
C A
W
ręku mocno ściskam ster,
Z
falą tańczę dziwny taniec,
Żagiel
trzaska potargany,
Nieustanną
toczę walkę.
Żyję
Tobą
i morzem, F7+
C A
Żyję
– myślą
żegluję. F7+
G A
Ref.: Morze,
morze we mnie jest, A
fis
Morze,
morze w sercu tkwi. A
fis
Miłość
moja
morzem szumi, h
E
Gniewem
moim
sztorm jest
zły. h
F E4
(E)
Raz
życzliwie, raz
złośliwie F7+
A
W
twarz uderza mokrą
falą, F7+
A
Miłość
moja morzem
szumi, F7+
A
Sól
wypełnia duszę całą. h
E4
(E)
Ref.: Morze,
morze we mnie jest, A
fis
Morze,
morze w sercu tkwi. A
fis
Życie
moje
jest żeglugą, h
E
Portem
jesteś
(tylko) Ty. h
F7+
E
Morze
we mnie jest, F7+
A
Żyję
Tobą i morzem. F7+
A
Żyję
– myślą
żegluję. F7+
G A
Ref.: Morze,
morze we mnie jest,
Morze,
morze w sercu tkwi.
Miłość
moja morzem szumi,
Gniewem
moim sztorm jest zły.
Morze,
morze we mnie jest,
Morze,
morze w sercu tkwi.
Życie
moje jest żeglugą,
Portem
jesteś Ty.
Morze, morze we mnie jest.
Spity Gonzales (Jurek Porębski i Bluska)
(sł. T.Mokulski/J.Porębski, mel. „Speedy Gonzales”)
Była piękna, księżycowa noc, gdy podążaliśmy z ładunkiem prochów z Meksyku do Nevady. W ostatniej chwili zgubił nam się gdzieś nasz najlepszy rewolwerowiec – Gonzales, więc Boss mówi: „Pewno siedzi w knajpie u starego Pedra i wódę chleje.” Pamiętam jak dziś: Otwieramy drzwi… Jest! Ręka nerwowo drgnęła mu do pistoletu i wtedy Boss powiedział:
1. „Ty
jesteś w trupa spity, Gonzales, G
Więc
do kabury schowaj broń, e
Do
wozów lepiej wracaj zaraz C
I
powiedz Stary, gdzie twój koń? D
Ty
wszystkich zgubisz nas, Gonzales, G
Będzie
robotę szeryf miał, e
Gdybyś
nie strzelał doskonale, C
To
chętnie bym Ci w mordę dał. Oj, w mordę dał!” D
G D G
Ref.: Spity
Gonzales – jak bez obstawy iść na szlak? C
C7
G
Spity
Gonzales – jechać musimy, tak czy tak. C
C7
D
Carammba,
nom de nom, sacreble!…
Gonzales spokojnie dopił szklankę, strzyknął żółtą śliną, otarł usta grzbietem dłoni i powiedział:
2
__--__
_{ _
_________ _,.' (/ `.
`---'|:||,/
/|:| \
`/|'\'
/,'\ \
|\ `.`.
| \ \ `,
---
-`-' -- -' –
Veronica
Karlsson
Jutro
pojadę, nie nawalę,
Lecz
dzisiaj whisky popić chcę.
Uciekać,
bo w pijackim szale
Was
pozabijam wszystkich, no i będzie źle!”
Ref.: Spity
Gonzales – jak bez obstawy iść na szlak?
Spity
Gonzales – jechać musimy, tak czy tak.
Carammba,
nom de nom, sacreble!…
Na drugi dzień, kiedy słonko wstało, stałem przed tawerną i przypętał się do mnie ten żółty Alonso, prosząc o łyka, a potem powiedział, że tej nocy na przełęczy czekała na nas obława celników. Nie mieliśmy szans. Wtedy pomyślałem: Jak to czasem los człowieka zależy od czarnego kota i jednego pijaka… Gdyby nie oni, to albo oglądałbym trawę od spodu, albo w pierdlu gnił do dzisiaj.
Spotkaj się z żaglem (EKT-Gdynia)
(sł. M.Kowalewski, mel. J.Wydra)
1. Gdy
Ci krawat
ściska szyję
tak jak stryczek, C
G C C7
Gdy
nad głową
trzaska dziobem
durny szef,
F
f C G
Gdy
ćwierkanie
swej komórki
tylko słyszysz, C
E7
a
We
łbie tylko
masz szum
ulic, a nie
drzew… D
D7
G
Ref.: To
spotkaj się z wodą, C
F G
To
spotkaj się z żaglem. C
F G
Żeglarską
przygodą E
a
Twój
świat
zabrzmi
nagle.
D
D7
(G) G (F) G7
(C)
Zaśpiewa
horyzont,
Gdzie
dal jest za dalą,
Gdy
spotkasz się z bryzą,
Gdy
spotkasz się z falą.
2. Tu
w upały Cię nie poci marynarka,
Precz
komputer, kiedy pojmiesz swym rozumem,
Że
naprzeciw to biuściasta jest żeglarka,
A
nie żadna zimnokrwista bussines-woman.
3. A
te ptaki, to słońce jest na prawdę,
A
nie, jako informacje w internecie,
Że
kochanie, że przygody są i żagle,
I
świadomość, że tak mało Cię w tym świecie.
ref… /x2
Stara latarnia (Mechanicy Shanty)
(sł. S.Klupś, mel.trad.)
1. Daleko
za rufą
pozostał
mój dom, G
e D G
Na
skalistym
wybrzeżu,
o wiele
mil stąd. D
G C D
Zostały
marzenia
z dziecięcych
mych dni D
G C D
I
stara
latarnia,
co wciąż
mi się śni. G
e D G
2. Gdy
pierwszy raz w morze
trza było mi wyjść,
Pamiętam
głos matki, jej oczy do dziś.
Gdy
już z pełną kabzą wróciłem jak pan,
Zastałem
dom pusty i zostałem sam.
3. Na
wielu pokładach znalazłem swój dom,
Choć
pieskie to życie, nie zszedłem na ląd.
Tu
przez całe lata tyrałem jak wół,
Dziś
pierwszym po Bogu mianował mnie Król.
4. A
kiedy mi przyjdzie do Hilo wziąć kurs, (wym.:
Ajlo)
Zostawię
swą duszę wśród zielonych wzgórz.
Zmęczone
me ciało niech spocznie na dnie,
Ukoi
się w falach i w ostatnim śnie.
.
\ _ /
-= (_) =-
/ \ .-=‘-. _db_ .--==-,
‘ (_ ( _IIII_ _( ) `.
( |” „ |-.( ` ,_ ` )
‘-._HHHHHH `)---’ `’--’ =.=
|. |--` =.=
| | =.=
_H___,=====;___| =.=
n_/____/____/``\__\
/__|:: :|. .|:::|::| =.=
__ _ ___ _%&|__&%_”_|_”_|_ H|__|__
`”; ;;’jgs`”;;;;`”;;;;’”;;’”‘;;;;``;;-.
‘ `;;; ‘ `”;;’ `;;; `;’ `; .`’ `\
` `’;.’ . `’ . `’;. ‘ . . |^-`^~_^^~``-^^_~^^-`^~
Stara Maui (Ryczące Dwudziestki, Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. „The Rolling Down to Old Maui”)
1. Mozolny,
twardy i trudny jest d
A d C
Nasz
wielorybniczy znój, d
A7
d
Lecz
nie przestraszy nas sztormów ryk d
A d C
I
nie zlęknie groza burz. d
A7
d
Dziś
powrotnym kursem wracamy już, F
C A7
Rejsu
chyba to ostatnie dni d
A7
I
każdy w sercu już chyba ma d
A d C
Piękne
panny ze starej Maui. B
A7
d
Ref.: Płyńmy
w dół, do starej Maui, już czas, C
F C A7
Płyńmy
w dół, do starej Maui. d
A
Arktyki
blask już pożegnać
czas, d
A d C
Płyńmy
w dół, do starej Maui. B
A7
d
2. Z
północnym sztormem już płynąć czas
3. Za
sobą mamy już Diamond Head, |
4. Harpuny
już odłożyć czas,
5. Kotwica
mocno już trzyma dno, ref… /x2 |
Stare Swansea Town raz jeszcze (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. „Old Swansea Town Once More”)
1. A
nasz Pan dał nam miód, żeby nam osłodzić czas, G
C G
Ale
diabeł zesłał babę, aby ograbiła nas. G
A7
D
Popłyniemy
znów gdzie Horn, G
Gdy
wydamy forsę swą, o tak! C
G
Gdy
wydamy forsę swą, o tak, o tak! G
D G
Ref.: Bo
ja kocham tylko Meg C
D
I
żyję z tą nadzieją, że C
G
W
starym Swansea spotkamy się, o tak, o tak! D
G
Bo
ja kocham tylko Meg, C
D
Chwyć
liny więc i szarpnij tak, C
G
By
do Swansea poniósł nas wiatr, o tak, o tak! D
G
2. A
teraz, kiedy wezmę kurs na dom
ukochanej mej, G
C G e A D
Przywiozę
jej podarków sto C
G
I
pierścionek złoty też, o tak, o tak! D
G
3. A
gdy za rufą gdzieś we mgle zostanie Frisco Town,
Napiszę
Ci ostatni list,
Kiedy
dojdę do Golden Gate, o tak, o tak!
4. A
kiedy opuścimy już to stare Fallerones,
Popłyniemy
przez siedem mórz,
By
znów w Swansea Town znaleźć się, o tak, o tak!
5. A
kiedy okrążymy już piekielny stary Horn,
Poprzez
fale będziemy gnać,
By
brzeg Anglii zobaczyć wnet, o tak, o tak!
6. A
kiedy już wejdziemy na ten zły Kanał La Manche
Zostanie
jeszcze kilka mil,
By
w ramiona znowu wziąć Cię, o tak, o tak!
7. Lecz
dobrze wiem, że kiedyś znów obiorę nowy kurs
I
będę wciąż marzył, by
W
starym Swansea ujrzeć Cię znów, o tak, o tak!
(sł./mel. J.Śmigielski)
G
e C D G e CD G
1.
Już dawno
od morskiej
wody
burty
ściemniały G
D C D
I żagle
niejednym
wichrem
osmagane. G
D C D
Staruszek jacht
u kresu swoich
dni C
G C G
W przystani
cichej
o
przygodach śni. D
e C D
Ref.:
Hej, ruszajmy
w
rejs G
C G
Do
portów
naszych marzeń! D
e
Jacht
gotów jest, D
e
Chodźcie
więc
żeglarze. C
D G
2. Staruszek
jacht duma może o pierwszym sztormie,
O
rejsach, których nie umie wciąż zapomnieć.
Gdy
żagli biel na horyzoncie lśni,
Wypłynąć
chciałby, jak za dawnych dni.
3. Nieważne,
co się wydarzy, nieważne kiedy.
Zabierzcie
w podróż staruszka raz jeszcze jeden.
Kto
ujrzał raz przed dziobem morza dal,
Powracać
będzie wciąż do tamtych fal.
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Gdzie
sosnom wiatr gnie ramiona, e
G D h
W
brzeg biją rzędy fal, e
h e
Stoi
staruszka zgarbiona e
G D h
I
patrzy w morza dal. e
h e
Cała
jej twarz pomarszczona, G
D G D /
Na
lasce wsparta dłoń, G
D G /
A
siwa włosów korona G
D G D /
Zdobi
zmęczoną skroń. e
h e /x2
2. Przed
wielu laty to było,
Ślub
miał być, że ho! ho!
Lecz
morze szczęście zniszczyło,
Gdy
żagiel szedł na dno.
Ona
innego nie chciała,
Okrył
ją żalu cień,
Tamtemu
wierną została
Aż
po dzisiejszy dzień.
3. I
dziwią się sosny krzywe,
Zdumione
morze grzmi,
Jakże
to w ogóle możliwe
Kochać
tak wiele dni?
I
nie wie wicher północny,
Gdy
suszy słone łzy,
Wie
tylko Pan Bóg Wszechmocny,
Co
w ludzkiej duszy tkwi.
Stary bryg /Statek widmo/ (Czerwone Gitary)
(sł. W.Skalski, mel. K.Klenczon)
1. Gdy
wypływał
z portu
stary
bryg,
<Hej! Stary bryg!> e
D G D e <D e>
Jego
losów
nie
znał wtedy
nikt. <Wtedy nikt! Wtedy nikt!> e
D G D <G H7>
Nikt
nie wiedział o
tym, że e
D
Statkiem-widmem
stanie
się stary bryg. A
H7
e
Ref.: Hej,
ho!
Na
„Umrzyka
Skrzyni” e
G D e
I
butelka
rumu.
<Rumu!> G
D e <D e>
Hej,
ho! Resztę
czart uczyni
I
butelka rumu. <Rumu!>
2. Co
z załogą zrobił stary bryg, <Hej! Stary bryg!>
Tego
też nie zgadnie chyba nikt. <Chyba nikt! Chyba nikt!>
Czy
zostawił w porcie ją,
Czy
na morza dnie? – Nikt
nie wie gdzie.
3. Przepowiednia
zła jest, że ho ho! <Hej!
Że ho ho!>
Kto
go spotka – marny jego los. <Jego los! Jego los!>
Ale
my nie martwmy się,
Hej!
Nie martwmy się – rum jeszcze jest.
ref…
Stary Joe (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. autor nieznany)
1. Czy
pamiętasz
stary szkuner
trójmasztowy,
a
D a D
Co
kołysał
się na fali
niczym ptak?
a
D a A7
Do
Indii szedł
z ładunkiem włókien kokosowych, d
a /
A
sternikiem
jego był
Stary Joe.
F
E7
a A7
(E7) /x2
(i
następne)
Ref.: Stary
Joe,
kochany Stary
Joe, a
E7
a E7
Rudą
brodę
miał, krótką fajkę
ćmił d
a /
I
wesoły
zawsze
był. F
E7
a (A7) /x2
2. Pod
grotmasztem stale w karty grał z bosmanem,
A
gdy przegrał, to wokoło nożem ciął.
A
piersi miał wspaniale wytatuowane,
A
jak palił, a jak pił, a jak klął.
3. Grom
za gromem przez ocean się przewalał,
Rozszalała
się dokoła morska toń.
A
wtem na pokład wdarła się ogromna fala
I
z tą falą zginął Stary Joe.
ref…
Stary Johnny (Orkiestra Samanta)
(sł./mel. D.Raczycki)
1. Kiedy
stary Johnny na rejs pakę zbierał, e
D
Popłynęło
razem z nim 23 trzech. C
D e
Każdy
z nas był twardy, hardy jak cholera, e
D
I
niejeden raz już
przelał ludzką krew. C
D e
O
krew, o krew, e
D
I
niejeden raz już przelał ludzką krew. C
D e
2. Kiedy
stary Johnny kazał szmaty stawiać,
To
na reji chłopcy uwijali się.
Jak
się któryś lenił, lub za bardzo stawiał,
Johnny
kazał pasy drzeć, lub dać po łbie.
Po
łbie, po łbie,
I
niejeden raz nam Johnny dał po łbie.
3. Ale
kiedy Hiszpan nam na kursie stawał,
Stary
Johnny w Lwa Morskiego zmieniał się.
Oczy
mu błyszczały, kiedy proch ubijał,
Aby
Hiszpan szybko znalazł się na
dnie.
Na
dnie, na dnie,
Aby
Hiszpan szybko znalazł się na dnie.
4. Kiedy
kule z dział nad głową nam zagrały,
To
śmierć zebrała szybko żniwo swe.
„Na
abordaż!” krzyknął Johnny dzierżąc pałasz
I
w Hiszpańskiej krwi cały zbrukał się.
Na
dnie, na dnie,
Aby
Hiszpan szybko znalazł się na dnie.
5. A
po bitwie, kiedy krew ostygła już,
Johnny
dzielił łupy i rozlewał rum.
Każdy
dostał swoje i do kabzy chował,
A
rum uderzał nam do głów.
Do
głów, do głów,
A
rum uderzał nam do głów.
Stary ląd (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski/P.Wierzbik, mel.trad.)
1. Stary
ląd za horyzontem
znikł, d
F C
Gnajmy
w
morze z wiatrem
w
dal. d
C d
Czy
wrócimy – tego
nie
wie nikt, F
C
Serca
matek
ściska
żal. d
C d
Dalej
rwij
synu z siłą setki
lin, F
C
Byś
do
domu wrócić
mógł. B
C F
Niech
Twa gwiazda
prowadzi
zawsze
Cię, a
d C F
A
zły wiatr
nie burzy
snu. g
B C d
2. Dzień
za dniem i noc za nocą wciąż,
Sztorm
za sztormem, rzadko sztil.
Mężne
serce, spracowana dłoń
Często
śmierci w oczy kpi.
Każdy
chciałby na lądzie bliskich mieć,
Miesiąc,
dwa być pośród nich,
Lecz
na morzu zapewne każdy z nas
Znajdzie
dom, o którym śni.
3. Powrócimy
na rodzinny brzeg,
Gdy
połowów miną dni.
Zostaniemy
w domach, póki wiatr
Nie
zastuka znów do drzwi.
Wyruszymy
nim dzień obudzi się
I
rozproszy ranne mgły.
Nasz
kapitan obierze pewny kurs,
Wtedy
los nie będzie zły.
(jeszcze raz pierwsza zwrotka)
(sł./mel. M.Bednarczyk)
1. Największy
z wszystkich wielorybnik
–
Stary Olgierd Men!
Opuścił
Szkocję i w morzu znikł.
–
Stary Olgierd Men!
Ref.: Wey-hey,
wey-hey roluj go! Hey-a! /
Mało
takich jak on. /x2
2. Piękne
panny zawsze otaczały go
I
w każdym porcie wyglądały go.
3. A
piwsko żłopał tak jak mało kto,
Aż
Elmo’s fire nawiedziły go.
4. Chłop
to był silny, mocny niczym tur,
Rekiny
ganiał pośród wodnych gór.
5. Na
obiad zawsze 100 krewetek
jadł,
A w sjestę
często jeden waleń padł.
6. Żył
długo – kapitanem morskim, ho,
Aż
Neptun Stary wziął do siebie go.
(sł. J.Sikorski, mel. K.Piechota)
Ref.: Hej-ho,
ciągnij go, d
F
Diablo
rzadki dzisiaj grog. C
d
Ochrzcił
wodą rum d
F
Stary,
tłusty Vernon. B
C d
Hej-ho,
ciągnij go,
Ciągnij
ten cholerny drąg.
Zmienił
w wodę rum
Stary,
tłusty Vernon.
1. Admirał
Vernon grog, d
C
Już
diabli smażą go, A7
d
Skwierczy
tam nie rok, nie dwa, nie trzy. F
C A7
Zmienił
w wodę rum, d
F
Dziś
chciałby wrócić tu. C
d
–
Mówię to, no bo co miałbym kryć. F
C d
2. Ta
mała z Callao,
3. W
Szanghaju, mów co chcesz, |
4. Hej,
w porcie Amsterdam,
5. Tuż
za przylądkiem Horn, |
(sł. H.Czekała/S.Klupś/P.Ruszkowski, mel.trad.)
1. Już
zakończył życie swe, a
d a
Oparł
dziób o stromy brzeg. C
D G
Rejsu
kres wyznaczył czas i morza gniew. a
d e a
Już
pozostał tylko ślad a
d a
Żagli,
które targał wiatr. C
D G
Nie
zawiodą go już więcej na swój szlak. a
d e a
Tam
gdzieś czeka na nas znów a
Żagli
biel i silny
wiatr. G
Tam
gdzieś czeka żywioł, który wciąż nas gna. a
F
Gdzieś
do postrzępionych palm, F
d a
Do
milczących, złotych plaż. C
D G
Stary
wrak na pokład już nie weźmie nas. a
d e a
2. Dzielny
był przez tyle lat,
„Czarnej
Kuli” nosił znak.
Wśród
liniowców imię jego każdy znał.
Gdy
na cumach w porcie stał,
Smukłe
linie, piękny kształt.
Każdy
morze razem z nim zdobywać chciał.
Płynąć
tam, gdzie czeka znów
Żagli
biel i silny wiatr.
Płynąć
tam, gdzie żywioł, który wciąż nas gna.
Gdzieś
do postrzępionych palm,
Do
milczących, złotych plaż.
Dziś
na pokład stary wrak nie weźmie nas.
3. To
wędrówki jego kres,
Skończył
się już żagli wiek,
Nie
powrócą pod błękitny nieba dach.
Tylko
w sercach naszych trwa
Do
żaglowców z tamtych lat
Wielka
miłość, która w morze ciągnie nas.
Chcemy
płynąć tam, gdzie znów
Żagli
biel i silny wiatr.
Chcemy
płynąć w żywioł, który wciąż nas gna.
Tam
do postrzępionych palm,
Do
milczących, złotych plaż.
Stary
wrak wciąż pływać będzie w naszych snach.
(sł./mel. ???)
XE
"Maszt z zielonego drzewa"Maszt
z zielonego drzewa, |
Cóż,
że nad nimi flaga
Nawy
podobnej kufie |
(sł./mel. A.Dziuk)
1. Za
oknem ciągle deszcz,
Znów
ktoś powiedział: „Wiesz,
Na
morzu już od rana hula wciąż sztorm,
A
Ty – Ty wypłynąć chcesz?!”
Ref.: Lecz
przecież – znów w żagle wiatr,
Stary
ląd, gdzieś tam, hen,
Nad
głową mewy śpiew przerwie sen.
Ocean
– przywita znów szumem fal wokół burt,
Do
przepłynięcia jeszcze sto mórz.
2. A
tam wciąż wicher dmie,
Dąb
stary w pół się gnie,
W
eterze ktoś ostrzega – pogoda psia,
Lecz
ja – ja wypłynąć chcę!
Bo przecież – znów w żagle wiatr…
3. Chociaż
świat zawziął się
By
w rejs nie puścić mnie,
Odebrać
chciałby wszystko, z czego tak drwi,
A
ja – ja wciąż o tym śnię!
Że przecież – znów w żagle wiatr,
(…)
Bo przecież – znów w żagle wiatr,
(…)
Sto pierwszy toast za zdrowie morza
(sł./mel. A.Korycki)
Ref.: Nie
przeklinaj nas za Twe smutne, szare fale,
Zły
dla Ciebie czas…
Nie
przeklinaj nas za Twą już nie białą pianę,
Zły
dla Ciebie czas…
1. Za
twe zdrowie już toastów było sto,
My
sto pierwszy dziś wznosimy.
Wiemy
przecież, że tyś jest nie byle kto,
I
dlatego tak prosimy.
2. Hej,
Neptunie, zbudź się ze słonego snu,
Użyj
swej potężnej mocy,
Bo
od ludzi, oprócz paragrafów stu,
Nie
doczekasz się pomocy.
3. Kiedyś,
gdy wypłynie już ostatnia z ryb,
Paragrafy
w kąt odstawcie,
Bo
i tak pójdziecie za nią wszyscy wy,
Co
dziś chcecie pływać w nafcie.
ref…
(sł. J.Sikorski, muz. ???)
1. Störtebeker
i ojciec Michael,
Piraci
dwaj z kupieckich kies wysysali krew
Na
morzu, a nie na lądzie.
Aż
się odwrócił od nich Pan Bóg
I
skazał ich na klęskę i na hańbę.
2. Störtebeker
rzekł: – Chwyćmy broń!
3. I
wyruszyli, jak był rzekł, |
4. „Pstrokata
Krowa” z Flandrii szła,
5. Kat,
co go zwali Rosenfeld, |
Swanee River (Poszedłem na Dziób)
(sł. a.nieznany, mel. S.Foster)
1. O
jak boleśnie los się wije,
Jak
czarna nić.
O
jak boleśnie los się wije,
Jak
czarno czarnym żyć.
Czarna
praca bez nadziei /
Potem
zlewa pierś /
I
po plantacjach, jak sęp, czyha /
Czarna
murzyńska śmierć. /x2
2. O
jak boleśnie los się przędzie,
Jak
czarny sen.
O jak
boleśnie los się przędzie,
Za
czarnym czarny dzień.
Ale
czarna pieśń już niesie, /
Że
gdzieś w świecie, hen, /
Że
za morzami czarny murzyn /
Uniósł
przygięty grzbiet. /x2
(sł. Z.Zakrzewski, mel. „The Mermaid”)
G
C G GDG /x2
1. Gdy
w piątek rano żegnaliśmy ląd G
G C G
I
nasz statek niósł nas w dal, C
D G G
Piękną
syrenę przyniósł morski prąd, G
G C G
Pozdrawiała
nas wśród fal. C
D G G
Ref.: Choć
się fala pieni wkrąg, G
C G G
Chociaż
sztorm szaleje wciąż, G7
D D7
To
my żeglarze weselimy się G
G C G
A
lądowym szczurom jest źle, jest źle, jest źle. C
D7
G G
A
lądowym szczurom jest źle. G
C G GDG /x2
2. Na
widok taki nasz kapitan
zbladł,
Choć
był z niego dzielny chłop,
I
rzekł: „Cholernie każdy z nas dziś wpadł,
Czeka
na nas morskie dno.”
3. A
stary bosman, silny niczym tur,
Trząsł
się jak osiki liść:
„Nie
ujrzę już więcej żadnej z moich cór,
Na
dno przyjdzie nam dziś iść.”
4. A
mały mess-boy bliski płaczu był,
Mówiąc:
„Będzie z nami źle.
Ojciec
i matka z całych swoich sił
Opłakiwać
będą mnie.”
5. Nim
noc nadeszła, dumny statek nasz
Neptun
wziął w królestwo swe.
Pamiętaj
o tym: gdy rejs rozpocząć masz,
W
piątek nie wybieraj się.
ref… /x2
(sł./mel. ???)
1. Hej,
piątek był, gdym na morze szedł G
C G
I
nie zniknął nam jeszcze ląd. C
D G
Nasz
kapitan wśród fal zobaczył tak, jak w dzień, C
G
Syrenę
zgrabną, że ho ho! C
D G
Ref.: Zły
ocean dziko wył, G
C G
Wiatr
podnosił wodny pył, G7
D D7
A
my, żeglarze, kapitan złoty chłop, G
C G
A
najbliższa nam ziemia to dno, to dno, to dno, C
D7
G
A
najbliższa nam ziemia to
dno. <to dno, to dno.>
2. Kapitan
z wrażenia z rąk wypuścił ster,
Z
niejednego pieca chłop jadł.
–
Tej babie, czy rybie, z oczu patrzy źle,
Wyśle
nas w długą drogę aż do dna.
3. Ach!
– krzyknął Chief – Diabli wezmą to! –
No
a kląć umiał tak jak pić.
–
Mam żonę i przez babę-rybę złą
Jeszcze
dzisiaj uczynię wdową ją.
4. A
co? – krzyknął cabin-boy, gdy usłyszał to,
Bardzo
dzielnym chłopcem był.
–
Ja mam narzeczoną i bardzo kocham ją,
Teraz
będzie wylewać w morze łzy.
5. Wychylił
się kuk, żując chleba kęs,
A
szturchnięty z niego gość był.
–
Najbardziej mi żal, że mój ostatni pens
Już
od dziś w piasku dna będzie tkwił.
6. Nasz
statek fiknął kozła razy trzy,
Trzy
razy wodę wziął.
Szalupy
zmył, no jakiś grzywacz zły,
Posłał
nas prosto na piaszczyste
dno.
ref… /x2
Szanta Agnieszki (Z Końca Listy)
(sł./mel. A.Karasek)
1. Wiatr
wiał, był lekki szkwał, d
C d C
Kapitan
zły humor miał, d
C d
Rumu
też było brak,
Słowem
– cholerny świat.
Ref.: Hej,
ho, dobrze szło,
Dobrze
szło się na dno!
2. Bosman
wciąż japę darł
I
on też zły humor miał,
Rumu
mu było brak
I
nie miał co w gardło lać.
3. Kucharz
strasznie się wściekł,
Ktoś
zeżarł mu cały chleb,
Wariat
to musiał być,
Od
chleba można tyć.
4. Statek
nasz zlany krwią,
Billego
w łeb trafił bom,
Czaszka
w zakrzepłej krwi
A
obok zwłoki i my.
5. John
na wściekliznę zmarł,
Wściekły
sum skórę zeń zdarł,
Mało
zostało nas,
A
reszty dokonał czas.
Szanta cygańska (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Kiedy
na morze wyrusza Cygan, a
d
To
stygnie łoże niejednej z dam. E7
aA7
Zapłaczą
oczy dziewczęce gdzieś, aA7
d
Że
go cholera na morze niesie. aE7
a
Ref.: „Ech,
zdechły losie” – co noc powtarza
– d
a
„Czemuś
z Cygana zrobił żeglarza?” E7
aA7
Bo
gdy on śpiewa łkając wśród fal, hej, d
a
A
w taborze żal. aE7
a
2. Już
taki los jest Cygana,
W
świat znowu coś go wygania
I
w oczy cziornyje piosenkę sklei,
Gdy
śpiewa okrakiem siedząc na rei.
3. Łza
jednak czasem zrodzi się w chłopie,
Gdy
głowę wsparwszy na masztu topie
Spłakane
oczy ukryje w dłoniach –
„Że
też tu nie ma skąd ukraść konia.”
ref… /x2
Laj, laj…
Szanta dziewicy (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Kowalewski, mel. Z.Murawski)
1. Mam
ci-pe…łną marzeń główkę, D
A h G A7
Morze
myśli me rozmarza. D
fis h G A7
Mam
prześliczną małą łódkę, D
A h G A7
Tylko
brak mi… marynarza. D
fis h G A7
D
2. W
łódce małej i ciaśniutkiej,
By
poszerzyć krąg podróży,
Niech
marynarz wetknie w łódkę
Jakiś
maszt, możliwie duży.
3. Jestem
bardzo młoda jeszcze,
Obca
morska mi robota.
Och,
cudowne czuję dreszcze,
Gdy
mnie uczy trzymać szota.
4. I
nie było wcale smutno,
Gdy
dokoła wody tafla,
A
marynarz podniósł płótno
Żagla
wzwyż, stawiając gafla.
5. Aż
się rozszalało morze,
W
górę, w dół, ja ptakiem, rybką!
Sztorm,
och, błagam dobry Boże,
Niech
się skończy… nie za szybko!
6. Gdy
ucichły w końcu fale,
Drżąc
zmęczona się rozmarzam.
Nie
jest takie smutne wcale
Ciężkie
życie marynarza…
(mel. „Yellow Girls”)
Płynęła
sobie plama ropy wolno w dół rzeki.
–
Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki!
I
weszła do niej dziewczyna, ciemna blondyna.
–
Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki!
Ref.: Płyną
ścieki w dół rzeki, płyną ścieki, hej!
–
Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki!
Ażeby
zażyć ochłody wlazła do wody.
W
wodzie płyną wirusy, wyszły jej włosy.
W
rzekę weszła dziewczyna,
Wyszła
ruina!
Szanta kojowa (Powód Osobisty)
(sł. zespół, mel. P.Arkuszyński)
1. Na
tych mokrych dechach pływam ciągle sam,
–
Właź do koi, cieplej będzie nam!
Pomyślałem
więc: Czas rzucić już ten kram.
–
Właź do koi, cieplej będzie nam!
Ref.: Kiedy
dopłyniemy, wkrótce przekonamy się,
Że
to nasze mokre życie wcale nie jest takie złe.
Zamiast
się użerać, ciągnąć ile sił,
Właź
do koi, cieplej będzie nam!
Od
tej mokrej wody wkrótce będziesz gnił.
Właź
do koi, cieplej będzie nam!
2. Poznałem
piękne dziewczę w Liverpool Town,
Gdy
rzekłem jej te słowa, powiedziała: „Cham!”
3. Podobnych
doświadczeń mało w życiu mam,
Lecz
nie do Ciebie mówię! Po co się tu pchasz?!
ref… /x2
Szanta oliwska (Cztery Refy) XVII XVIII
(sł. T.Piórski, mel. „Spanish Ladies”)
1. Był
wiek XVII, rok dwudziesty
siódmy, F
B C
Listopadowy
wiatr zimny wiał. C7
F
Była
niedziela i słońce wstawało, F
B C
Na
„Świętym Jerzym” sygnałem był strzał. F
B C F
Ref.: Ma
Anglia Nelsona i Francja Villeneuve’a, F
B C
Medina-Sidonia
w Hiszpanii żył. C7
F
A
kto dziś pamięta Arenda Dickmanna? B
C
To
polski admirał, co z Szwedem się bił. F
B C F
2. Sześć
szwedzkich okrętów na walkę czekało,
A
każdy z nich większy od naszych dwóch.
Choć
siły nierówne, bo dział było mało,
To
w polskich załogach bojowy był duch.
3. Huknęła
salwa, wiatr żagle złapały,
Błysnęły
armaty z burtowych furt.
Dziesięć
korabi do walki ruszało,
Od
strony półwyspu stał szwedzki wróg.
4. Błyskały
armaty, gwizdały kartacze
I
z trzaskiem okręty zwarły się dwa.
„Wodnik”
przypuścił abordaż zuchwały,
Pogrążył
się szwedzki galeon wśród fal.
5. „Tigern”
i „Solen” – okręty rozbite,
A
reszta Szwedów uciekła gdzieś w dal.
Admirał
Dickmann legł w boju zabity,
Lecz
flota spod Orła zwycięstwo swe ma.
Jak
Jo jechał do Gliwic,
–
Na na, na na na na,
Pieniendzów
jo ni mioł nic,
–
A – Hoj!
Szanteczka dla dziecka (Zejman & Garkumpel)
(sł./mel. M.Kowalewski)
1. Co
tu zrobić,
kiedy długie
są wieczory?
C
G C F
Weź
scyzoryk, wytnij piękną
łódkę z
kory, C
F G
Żagiel
z
liścia też
umocuj
tam starannie, F
G C G a
A
świat przygód
Cię otoczy
nawet w
wannie. F
G C
Ref.: Żagle
– świat
wielkiej przygody, F
G C a
Żagle
– świat
wiatru i wody, F
G C a
Żagle
– znów
wypłynąć
czas, F
G C G a
Sindbad
Żeglarz
znowu
wzywa nas. F
G F C /x2
2. A
gdy starszy będziesz, już po podstawówce,
Na
Mazury, hen, wypłyniesz na żaglówce,
I
na pewno przyjdzie wtedy pora
Przeżyć
tysiąc przygód na jeziorach.
3. A
gdy kiedyś będziesz wąsy miał i brodę,
To
na morzu przyjdzie czas na przygodę,
I
na pewno kiedyś tak się stanie,
Że
przeżyjesz przygód sto
na oceanie.
ref… /x2
(sł. A.Peszkowska, mel. „The Old Moke”)
1. Walniesz
Ty, strzelę ja, d
Hej,
chlapniemy razem! d
Już
jak łajbą kiwa tu, A7
Ech,
knajpa
jest pod
gazem! d
C d
Ref.: Sztorm
nam przyniósł piekło, ale
dziś d
A7
d
Znowu
pijesz
zdrowie
Matki Ziemi! F
A7
d
2. Pełne
szkło złoci się,
Białą
pianą toczy,
Tylko
nie wiem, czemu Pat
Mi
buty wciąż nią moczy.
3. Biedny
łeb puchnie mi,
Wielki
jest jak dynia,
Coś
w nim dziwnie huczy, oj!
Czy
go kark utrzyma?
ref…
Ref.II: Hurray!
Piękny
jest ten świat! d
C
Możesz
grać na banjo, tiurla-hej! d
C d
Żywy
wszak wróciłeś – Jesteś
chwat! d
A7
d
Możesz
grać,
grać, znów
na swoim banjo! F
A7
d
4. Powiedz,
czy widzisz psa?
5. Whisky-o!
Johnny-o! |
6. Chłopcze,
hej! Jeszcze wlej! ref… ref.II…
7. Ludzie,
ej! Kocham Was! ref… ref.II… |
Szczur (Orkiestra Dni Naszych)
(sł./mel. J.Kobyliński)
1. Jestem
tylko pokładowym
szczurem,
Znam na
tej łajbie chyba każdą dziurę,
Znam
tajemnice tego wraku,
Ale
nie chcę od razu sobie zepsuć smaku.
Stary
jestem i są na to dowody,
Reumatyzm
w szyi, na żołądku wrzody,
Mimo
to nikogo tutaj nie obchodzę,
Mogę
flaki wypruć lub zdechnąć na podłodze…
Ref.: Hej,
hej, w górę zady,
W
górę nogi, wystarczy podłogi!
Hej,
hej, dawać czadu,
Dla
wszystkich starczy…
Hej, hej, w górę zady,
W
górę nogi, wystarczy podłogi!
Hej,
hej, dawać czadu,
Dla
wszystkich starczy pokładu!
2. Nie
wiecie, co ja raz zobaczyłem o zmroku,
Prawdziwą
łzę miał facet w oku,
To
nie tylko wóda samotność potęguje,
Cierpi
potem taki, klnie i się snuje.
Choć,
wiecie, jestem tylko prostym szczurem,
Umiem
czasem się rozczulić nad człowieka bólem.
Pamiętaj:
Jeśli jesteś słaby niestety,
Nie
zostawiaj na lądzie kobiety…
3. No
proszę, spójrzcie na tych ludzi, na ich czerwone nosy,
Mają
zgniły oddech i posklejane włosy,
Każdej
nocy bez wyjątku są tu wielkie danie,
Bo
nic tak nie zbliża jak wspólne rzyganie.
Kiedy
diabli będą brali w końcu tę skorupę,
Sam
Kapitan niech mnie pocałuje w ogon.
Jeśli
chcecie mieć załogę jak z tej wyliczanki,
Weźcie
ich lub żuli z łapanki…
ref… /x2
Szczury z packetów (Jolly Roger)
(sł./mel. ???)
1. Tysiące
mil za nami, a
e
Irlandia
śni się wciąż, a
G C
W
trzydzieści dni następny port, F
a
Packet
Ship to nasz dom. e
d a
Szczury z Packetów, tak nas zwą, F
C
Pływamy
żeby żyć. F
C
Nam
nie pozwolą zejść na ląd, F
a
Z
tęsknoty chce się wyć. e
d a
2. Nie
widać stąd zielonych traw,
Zapomniał
Bóg o Black Ball Line,
Bosman
przeklina ludzki trud,
Płyniemy
dziś do Anglii wrót.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
ver.1 ver.2
1. Siedzę
sobie tu
przy maszcie od
stu lat, C
G G7
C C G7
C
Już
niejeden chciał
mnie ruszyć dzielny
chwat.
C
G G7
C C7 C
G7
C
Próbowali,
oglądali,
jednak
rady mi
nie dali, F
C D7
G7 F
C D7
G
Klęli
mnie na cały
głos, a sukces
był o włos. F
C D7
G7 F
C D7
G G7
Ref.: No,
bo ja jestem
taka
mała, C
G7
C C G7
C C7
Szekla
zardzewiała, F
C F C
Chociaż
życie mi
poświęcisz, F
C F C
To
mnie nigdy nie
odkręcisz. <gówno!> D7
G7 D7
G
Choćbyś
kręcił razy
sto, F
C F C
Nie
uda
Ci
się to! D7
G7
C D7
G C
2. Widok
dobry z tego miejsca wkoło mam,
Postukuję
w maszt wesoło – co mi tam!
Kiedy
fala mnie spłukuje, nieco jeszcze skoroduję,
Jednak
tym nie martwię się, wiatr wysuszy mnie!
3. Rzekł
raz Stary do bosmana: „Słuchaj Zdziś,
Sprawa
ma być rozwiązana jeszcze dziś.” <mów tak dłużej!>
Bosman
złamał trzy brzeszczoty, łeb mu zlały siódme poty,
A
kapitan widząc to, ręką machnął… O!
4. Raz
osiłek z wielkim młotem na mnie wpadł,
Tłukł
mnie z furią i łoskotem, w końcu zbladł.
Taką
mi urządził mękę, bo mu roz… ciachałam rękę,
Jeszcze
mowę do mnie miał, brzydkie słowa znał.
5. Młody
żeglarz, co zębami miażdżył szkło,
Wziął
mnie w gębę, jak kleszczami… No i co!?
I
z uśmiechu jak marzenie pozostało mu wspomnienie.
Dziś
omija mnie jak wesz, mało mówi też.
6. Okularnik
z wielką głową tak, jak dzban,
Chciał
mnie zniszczyć naukowo – mówię wam!
Trzy
godziny medytował, mierzył, sprawdzał, kalkulował,
Wreszcie
splunął na mnie: Tfuu! Danych zabrakło mu.
Ref.: No,
bo ja jestem taka mała,
Szekla
zardzewiała,
Chociaż
życie mi poświęcisz,
To
mnie nigdy nie odkręcisz.
Choćbyś
kręcił razy sto,
Nie
uda Ci się to! /x3
Szesnaście ton XIX
(mel. „Sixteen Tons”)
1. Ktoś
mówił, że z gliny
ulepił
mnie Pan, e
H7
e H7
Lecz
przecież
się składam
z kości
i krwi, e
H7
e H7
Z
kości
i krwi,
i z jarzma
na kark, e
e7
a a7
I
pary
rąk, pary silnych
rąk. H7
e
Ref.: Co
dzień szesnaście ton e
H7
I
co
z tego mam? e
H7
Tym
więcej mam długów, e
H7
Im
więcej
mam lat. e
H7
Nie
wołaj
Święty Piotrze, e
e7
Ja
nie mogę przyjść, a
a7
Bo
duszę
swoją oddałem
za dług. H7
e
2. Gdy
matka mnie rodziła, pochmurny był świt,
Podniosłem
więc szuflę, poszedłem pod szyb.
Nadzorca
mi rzekł – „Nie zbawi Cię Pan,
Załaduj
co dzień po szesnaście ton.”
3. Czort
może dałby radę, a może i nie,
Szesnastu
tonom podołać co dzień.
Szesnaście
ton, szesnaście jak drut,
Co
dzień nie da rady nawet i we dwóch.
4. Gdy
kiedyś mnie spotkasz, lepiej z drogi mi zejdź,
Bo
byli już tacy – nie pytaj, gdzie są.
Nie
pytaj, gdzie są, bo zawsze jest ktoś,
Nie
ten, to ów, co urządzi Cię.
ref…
Sześć błota stóp (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel. C.Tawney „Six Feet of Mud”)
0.
Sześć błota stóp, sześć błota stóp,
Sześć
błota stóp, sześć błota stóp…
1. Uderz
w bęben już, bo nadszedł mój czas. e
h e D e
Wrzućcie
mnie do wody, na wieczną wachtę trza, tam gdzie… h
e H7
Ref.: Sześć
błota stóp, sześć błota stóp, e
D e D e
Dziewięć
sążni wody i sześć błota stóp. e
D e D e
2. Ściągnijcie
flagę w dół, uszyjcie worek mi,
Dwie
kule przy nogach, ostatni ścieg bez krwi, no i…
3. Ostatnia
salwa z burt, po desce zjadę w mig,
Lecz
najlepszy mundur nie musi ze mną gnić, tam gdzie…
4. Żegnajcie
bracia mnie już ostatni raz,
Ostatnie
modły za mą duszę zmówcie wraz,
tam gdzie…
5. Moje
wolne miejsce i hamak pusty też
Niech
wam przypomina, że każdy znajdzie się, tam gdzie…
6. Na
wachcie więcej już nie ujrzycie chyba mnie,
Kończę
ziemską podróż, do Hilo dotrę wnet, tam gdzie…
7. Ląd
daleko jest, przed wami setki mil,
A
mnie pozostało do lądu kilka chwil, no i…
ref…
Sześćset mil (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała, mel.trad.)
1. Raz
kolejny wiódł mnie szlak, a
Abym
wrócił pod swój dach. C
a
Bóg
dał mi siły, żeby znów a
e
Przetrwać
wszystko, choć los zły a
Wciąż
wydłużał senne dni, d
a
A
do domu jeszcze sześćset było mil. a
G a
Głodny,
bosy i bez sił,
Wciąż
tyrałem, by móc żyć.
W
marzeniach miałem obraz ten
Piękny,
dziki rzeki bieg.
Pośród
łąk, pól, dzieci śpiew,
A
do domu jeszcze sześćset było mil.
Ref.: Wiatr,
ten dziki wiatr, C
G
Wiał
i niósł nas szybko w dal. F
e a
2. Jeszcze
widzę słone łzy,
W
oczach dziewczyn w Agrabii,
Których
tak bardzo było mi brak.
Sercem
targał wielki żal,
Wciąż
tęskniłem do mej Ann,
A
do domu jeszcze sześćset było mil.
I
zrozumieć trudno mi,
To
co gra w mej duszy dziś.
Wolności
smak poznałem już
I
wspominam chwile te,
Gdy
na szlaku byłem gdzieś,
A
do domu jeszcze sześćset było mil.
Sześćset
mil i wiatru wiew.
(sł. A.Mendygrał, mel. „Whisky, Johny”)
1. Whisky
– męska sprawa to, D
Ciągnąć
flachę aż
po dno! G
D
Ref.: Hej!
W górę
szkło i flacha
w dół, D
G D
I
tylko wariat pije
pół. A7
D
Szklany
Jasio to
nasz brat, G
D
Zawojował
cały
świat. A7
D
Ten
szklany Jasio na
mózg padł. A7
D
2. Whisky
z lodu świetna rzecz,
Wszystkie
troski goni precz.
3. Ciepła
whisky niczym wróg,
Trafia
w serce, zbija z nóg.
4. I
ma w sobie taką
moc,
Że chcesz
śpiewać całą noc.
5. Bratnich
głosów ryczy chór,
Więc
zarycz z nami niczym tur.
6. Gdy
dogryzie stara fest,
Pewex
tuż za rogiem jest.
Szkocka ślicznotka (Packet) XX
(sł. A.Peszkowska, „Highland Laddie”)
ver.1 ver.2
1. Czy
pamiętasz jak
w Quebec, G
C G d C d
–
Dzielna
Szkotko, piękna Szkotko! D C
Woda
lała się
na łeb. G
C G d C d
–
Nasza
z gór
ślicznotko! e
D e C d
I
o dek rozbiłeś pysk!
–
Dzielna Szkotko, piękna Szkotko!
Taki
miałeś z pracy zysk.
–
Nasza z gór ślicznotko!
Ref.: Way-hey!
Dalej
stąd! C
G D G
–
Dzielna
Szkotko, piękna Szkotko! D
Way-hey!
Ruszaj
już! C
G D G
–
Nasza
z gór
ślicznotko! e
D e
2. Może
byłeś w Mobile Bay?
3. Ej!
W Kantonie hong-ki-kong,
4. Powiedz,
czyś był w Broomielaw, |
5. Przed
Królową na London Street
6. A
gdy jesteś przy Cape Horn, ref… |
Szkuner „I’m Alone” (Smugglers) XXI
(sł. D.Ślewa, mel.trad.)
Baksztagiem
pruł nasz „I’m Alone”,
hen, od
Meksyku bram, e
G D
A
Jankes,
w dziób kopany, po piętach
deptał nam. a7
e
Tysiące
beczek rumu
od lockerów
aż po dno, e
G D
I
nawet
kabla luzu, choćbyś robił
nie wiem co. a
e
Ref.: Sam
Neptun
śpiewał szanty, po cichu
sprzyjał nam, C
G
Więc
bił
rekordy „I’m Alone”, choć groził
wciąż Wuj Sam. a
H7
Na
jedną
kartę wszystko, jak struna
każdy
bras, C
G H7
e
„Niech
diabli
porwą Coast Guard” – tak mawiał
każdy z nas. a
e
A
dawniej szkuner „I’m Alone”, hen, po łowiskach gnał,
Lecz
w końcu ryb zabrakło i głód w oczy zajrzał nam.
Za
burtę poszły sieci, bo tak krzyczał kobiet tłum,
Jankesi
mają ginu dość, postawmy więc na rum.
ref…
Gdy
stawialiśmy żagle, to Coast Guard wpadał w trans,
Ta
banda bubków w baliach nie miała żadnych szans.
Pułapkę
zastawili gnoje, choć tak dobrze szło,
Posłali
dzielny „I’m Alone” z ładunkiem aż na dno.
Niejeden
w Nowej Szkocji szkuner taki spotkał los,
A
wszystko przez cholerny głód i wiecznie pusty trzos.
Choć
jeden z nich – nasz „I’m Alone” – swe miejsce w pieśni
ma
I pewnie
Neptun lubi go, i w kości na nim gra.
I
nawet śpiewa szanty, po cichu sprzyja nam,
Choć
leży na dnie „I’m Alone” i śmieje się Wuj Sam.
Na
jedną kartę wszystko, jak struna każdy bras,
„Niech
diabli porwą Coast Guard” – tak mawiał każdy z nas.
A
ci co pokład „I’m
Alone” kochali jak swój dom,
Nie
dla nich blaski sławy i nie dla nich w niebie tron.
Niech
mają choć ten cichy klang, ten jeden marny dzwon,
Niech
każdy do nich woła: „Hej, smugglers z „I’m Alone”!”
Niech
Neptun śpiewa szanty, po cichu sprzyja nam,
Rekordy
bije „I’m Alone” i zamknie się Wuj Sam.
Na
jedną kartę wszystko, jak struna każdy bras,
„Niech
Smuggler pije tylko rum!” – tak mawia każdy z nas.
(sł. P.Kowalewicz/K.Lebionko, mel. P.Kowalewicz/W.Krasowski)
1. To
był sztorm,
wiało chyba
ze sto dni e
h
Wiatr
nas gnał,
szarpał żagle
jak zły pies a
G D
Wachtę
swą…
miał przy kole
stary Bill e
h
Tylko
fali
cios go poniósł
w morza
mrok a
G h e
Ref.: Ciagle
mrok i deszcz
i wiatr a
h e
I
modlitwy
do Neptuna
o ratunek a
h G
Ciągle
praca
pomp a
G
Niepotrzebny
trud
h
G D
Stary
wrak
na morza
pójdzie
dno e
a h e
2. Przyszła
noc szare chmury nisko szły
W
dole gdzieś przy ładowni przeciek był
Brakło
sił aby pompy wprawić w ruch
A
kapitan głośno krzyczał trzymać kurs
3. Siedem
dni wściekle rzucał nami sztorm
Fali
ryk słona woda biła w twarz
Wstawał
świt wyszło słońce spoza chmur
Bryg
do góry uniósł dziób dzielnie pruł
ref…
Sztormowa bossa nova XXII
(sł./mel. J.Porębski)
Rejs
szedł normalnie, trochę kiwało, A6
Dwa
niże zostały za nami. E7
Gdzieś
koło Dover z Nordu przywiało, E7
Chief
mówi – „Koniec z kartami.” A6
No
więc z Kocopołem w bulaj filuję – A6
„Uch!
Ale się morze kudłaci.” E7
Amper
zielony źle się czuje – E7
Przylądek
Ciepłych Gaci. A6
Gdy
po dwóch dobach wylazłem z koi zmęczony sztormowaniem, A6
E7
To
zanim jeszcze przetarłem oczka, to usłyszałem
chlupanie. A6
Pływają
buty, skórki z cytryny, karty, mydło i pety, A7
D
A
w nogach krzesła z prądem falują
wczoraj wyprane skarpety. H7
E7
Gdy
na bosaka wylazłem z koi szukając drugiego kalosza,
Wypłynął
razem z paczką „Carmenów” gdzieś pod kabinę Cichosza.
A
tak to było:
Przechył
na prawo i burta wgryzła się w fale,
I
zimna, sina łapa w kambuzie rozwarła drzwi i bulaje.
Wolno
z przechyłu łajba wstawała do normalnego stanu,
Płynął
wodospad z mąką, jajami, schodami do „Manhattanu”.
A…
Chwilę
wcześniej wylazł z maszyny Chief, by przewietrzyć płuca,
A
tu mu fala nogi podrywa i go o szoty rzuca.
Łeb
rozwalony, biodrem wyrżnięte o metalowe poręcze,
Zdziera
mu fala, ciągnąc za burtę, skórkę na prawej ręce.
Gdzieś
do wieczora wodę czerpano podając wiadra i garnki,
Chief
legł w bandażach dumny na koi i ryczał: „Ja chcę
pielęgniarki!”
Na
próżno mu radzik tą rzecz perswaduje, każąc mu leżeć na
brzuchu,
Bo ten
się żali – „Chłopcy, ja przecież nie mogę wykonać ruchu.”
Smutniśmy
przyszli w wieczór do niego, by go pocieszyć w udręce,
A
on nam mówi – „Chłopcy, ja mogę trzymać je w lewej
ręce.”
Dwie
doby później jeszcześmy grali, chociaż się nic nie
przetarło.
Karta
szła różnie, lepiej i gorzej, ale Chief’owi nie żarło.
Sztormowa
bo… bossa nova,
zakręcona głowa.
Gdzie
góra, gdzie dół, gdzie do brydża stół.
Pięć
kolejek piwka to dwadzieścia butelek,
Telewizor
pusty, a w główce niewiele.
Sztormowa bossa nova. /x2
Śmiały harpunnik (Cztery Refy, Stare Dzwony)
(sł. M.Siurawski, mel. „The Bonny Ship „The Diamond”„)
ver.1 ver.2
1. Nasz
„Diament”
prawie gotów
już, d
a a e
W
cieśninach
nie ma kry, d
a a e
Na
kei
piękne panny
stoją, d
a a e
W
oczach błyszczą
łzy. g
A7
d d e a
Kapitan
w niebo wlepia wzrok,
Ruszamy
lada dzień,
Płyniemy
tam, gdzie słońca blask
Nie
mąci nocy cień.
Ref.: A
więc krzycz:
O-ho-ho! d
C d a e a /
Odwagę
w
sercu miej! C
d a e a /
Wielorybów
cielska groźne
są, a
g a C G /
Lecz
dostaniemy
je! d
a d a e a /x2
2. Hej,
panno, powiedz po co łzy?
3. Na
deku Stary wąchał wiatr, |
Ref.: A więc krzycz: O-ho-ho…
I
dla wieloryba już Ref.: A więc krzycz: O-ho-ho…
A
więc krzycz: O-ho-ho!
|
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. I
znowu pokład się pod nogą kiwa,
kiedy wieje, wieje wiatr,
–
Ach, wieje wiatr!
Od
tego wiania i kiwania obrzydł mi już cały, cały świat,
–
Ach, cały świat!
Trzeba
by z tego morza wiać,
–
Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może
by gdzieś na piwo gnać?
–
A wiatr wieje, je-je, je…
2. Od
tego piwa głowa mi się kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
–
Ach, wieje wiatr!
Od
tego wiania i kiwania, obrzydł mi już cały, cały świat,
–
Ach, cały świat!
Trzeba
by z tego piwa wiać,
–
Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może
by jakieś laski rwać?
–
Czemu, czemu, czemu nie?
3. O
jakże ona moim łóżkiem kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
–
Ach, wieje wiatr!
Od
tego wiania i kiwania, obrzydł mi już cały, cały świat,
–
Ach, cały świat!
Trzeba
by z tego wyra wiać,
–
Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może
by znów na morze gnać?
–
A wiatr wieje, je-je, je…
4. I
znowu nosi mnie, i znowu kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
–
Ach, wieje wiatr!
Od
tego wiania i kiwania, obrzydł mi już cały, cały świat,
– Ach, cały świat!
Trzeba
by jakieś wyjście znać,
–
Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może
by komuś w michę dać?
–
A wiatr wieje, je-je, je…
…
– Ach, wieje wiatr!…
–
Ach, cały świat!
Trzeba
by jakieś wyjście znać,
–
Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może
by komuś w michę dać?
–
A wiatr wieje, je-je, je…
– Ach, wieje wiatr!…
– Ach, cały świat!…
– A wiatr wieje, je-je, je
…
„Święty Patryk” (Sekstans) XXIII XXIV
(sł. M.Bożyk/P.Bartosik, mel.trad.)
1. W
tawernie „Pod Kotwicą” co była w Bristol Town, D
G
Siedziałem
tak, jak zbity pies i whisky piłem sam. A
D
I
przyszedł gość, powiedział, że on może pomóc mi,
Gdy
wytrzeźwiałem, morza toń budził właśnie świt.
Ref.: Bo
nasz „Święty Patryk” z wszystkich walił dział, D
Pruł
im burty, łamał maszty, Turka w więzy brał. D
A
Hej,
chłopcy, na cześć Króla oddajmy
salwy trzy! D
Popłynie
krew, bo Turka to ostatnie już są dni. D
A D
2. Raz
u wrót Algieru kapitan czekać chciał
Na
Turków, co armadą swą przypłynąć mieli tam.
Gdy
z gniazda majtek krzyknął mu, że widzi żagli biel,
Kapitan
rzekł nam: „Chłopcy! Dziś gorący będzie dzień.”
3. Nad
morzem krwawy słońca cień, a walka ciągle wre,
Gdy
wreszcie noc przerwała ten morderczych zmagań dzień.
Kapitan
zginął wtedy z ran, ja dłoń straciłem sam,
Gdy
postawicie whisky dwie, to wam opowiem jak.
Opowiem jak…
Opowiem jak…
Opowiem
jak… … …
Ref.: Jak
nasz „Święty Patryk” z wszystkich walił dział,
(…)
Ref.: „Święty
Patryk” z wszystkich walił dział, (sekundę
wyżej)
(…)
Taniec wołka zbożowego (Joaśka Neuhoff)
(sł. M.Kowalewski, mel.trad.)
1. Weź
ją za liliową dłoń,
Poprowadź
jak gołębia
I
wołka zbożowego tańcz,
Choćby
stawała dęba.
2.
Ziarno w uchu – miłość ze mnie drwiła,
Ziarno w uchu – w morze znów jak kiep,
Ziarno w uchu –
glebę Twą spulchniłem,
Kiedy wrócę, niezły będzie chleb.
3. Swą
mąkę robaczywą weź
I
nie chcę twego kłosa,
Garść
mąki mam i zrobię wnet
Chleb
dla innego chłopca.
4. Tam
łodzie przemytnicze są,
Przy
brzegu już lądują
I
chłopcy beczek brandy sto
Na
piasek wyładują.
5.
Robaczywa mąka – serca łkanie,
Robaczywa mąka – wracam w rejs,
Dzięki mnie gotowaś na zasianie,
Choć innemu dasz swe ciasto piec.
(jeszcze
raz wszystkie zwrotki)
<Hej!>
(jeszcze
raz pierwsza zwrotka) /a cappella
(jeszcze raz pierwsza zwrotka)
Tańcowanie (Krewni i Znajomi Królika)
(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)
1. Kiedy
forsy nie masz, kiedy głowa Cię boli, D
Kiedy
żona
hetera płynąć w rejs nie pozwoli, A
Kiedy
dzieci
płaczą i jest bardzo źle - D
Tańcz
z nami bracie i nie przejmuj
się. A
D
Ref.: I…
Tańcz,
tańcz, tańcz z nami i Ty, D /
Tańcz
z nami bracie, by wióry
szły, A /
Wypij
aż
do dna za przygody złe, D /
Tańcz
z nami bracie i nie przejmuj
się. A
D /x2
2. Kiedy
wiatr ucichnie, płynąć nie ma nadziei,
Wtedy
z bracią żeglarską diabeł hula na kei,
Beczki
piwa z knajpy czart wytacza dwie,
A
pijany żeglarz zaraz tańczyć chce.
3. Tańczą
rybki w morzu i dziewuszki na plaży,
Cała
knajpa tańczy z pijaniutkim żeglarzem.
Patrz
– na stole tańczą białe myszki dwie,
Skaczą
sobie miło i nie przejmują się.
4. Tańczy
Jimmy i Johnny, i Maggie nieśmiała,
Skacze
sobie wesoło kompanija nasza cała,
Słodki
Kubuś z nami także skakać chce,
Lecz
nóżki poplątał i na keję legł.
5. Tańczy
jedna nóżka frywolna i zgrabna,
Za
nią druga podskoczy wesoła i powabna,
Na
koniec brzuszek wytacza się,
Tylko
główka nie chce – z nią jest bardzo źle…
ref…
Tam, gdzie Ty (Ryczące Dwudziestki)
(sł. B.Kuśka, mel. „Get Her into Shore”)
1. Rozwiane
włosy, Twa smutna
twarz, e
a
W
mych dłoniach
Twoja dłoń
– H7
e
Wciąż
widzę
ten obraz w moich
snach, e
a
Wciąż
słyczę
gorzki szloch. H7
e
Na
długie
miesiące i długie
dnie, e
a
Żagnałaś
w porcie mnie. H7
e
Rzekłaś
przez zły, bym wracał
zdrów, e
a
Że
czekać
będziesz mnie. H7
e
Ref.: Tam
jest mój dom, a
Gdzie
Ty
wciąż czekasz mnie, H7
e
Tysiące
mil i setki
dni, e
a
Dzielą
dusze
dwie. C7
H7
e
Gdzie
brzegi
znajome, do pól
i łąk, e
a
Tęsknota
serce rwie, H7
e
Tam
jest
mój dom, gdzie jesteś
Ty, e
a
Bo
wiem,
że kochasz mnie. H7
e
2. Stoję
na oku wpatrzony w dal,
Godziny
dłużą się,
Przy
Tobie miła, choć wzmógł się wiatr,
Są
teraz myśli me.
Ktoś
kazał podebrać te kilka szmat,
Komendy
szły na ster,
Cholernie
mam dość tych szarych dni,
Do
Ciebie wrócić chcę.
3. Jeszcze
tyle tygodni zostało nam,
By
skończył się ten rejs,
Jeszcze
czuję Twój dotyk, zapach Twój,
Gorące
usta Twe.
Do cna
przemoczony, zmarznięty na kość,
Na
wachcie teraz tkwię,
Marzę
o cieple wspólnych dni,
Myślę
o tym, że…
ref… /x2
Tawerna „Pod Dorodną Flądrą” (Broken Fingers Band, Waldek Mieczkowski)
(sł./mel. J.Sikorski)
1. A
niech to wszyscy diabli porwą! A7
A7
A
niech to trafi jasny szlag! A7
A7
Już
ręką mogłem sięgnąć portu, A7
A7
Gdy
nagle mi zwariował wiatr. A7
A7
I
znów
się w sztormach poniewieram, D7
A7
Tu
mokro
i piekielny ziąb, D7
A7
I
jasna,
Bracie, trzaska mnie
cholera, D7
A7
Bo
niedaleko
stąd… E7
2. W
tawernie „Pod Dorodną Flądrą”
Barmanka
cycki ma jak dzwon,
A
ja mam tylko świerszczyk porno
I
musi mi wystarczyć on.
I
znów się w sztormach poniewieram,
Tu
mokro i piekielny ziąb,
I
jasna, Bracie, trzaska mnie cholera,
Bo
niedaleko stąd…
3. Barmanka
biodra ma jak hamak
A
ja się
w sztormach poniewieram,
4. Mój
kumpel mówi do barmana:
A
ja się w sztormach poniewieram, |
5. I
Bogu trzeba podziękować,
Jak
Cię człowieku sponiewierać, A tam?
6. W
tawernie „Pod Dorodną Flądrą” |
(sł./mel. G.Bukała)
1. Kiedy
niebo do morza
przytula
się z płaczem, C
E7
a F
Liche
sosny garbate
do reszty
wykrzywia, C
g0
d G7
Brzegiem
nocy wędrują
bezdomni
tułacze C
E7
a F
I
nikt nie
wie, skąd
idą, jaki
wiatr
ich przywiał. C
F G7
C a
Do
tawerny
„Pod Pijaną
Zgrają”,
F
G C a
Do
tańczących,
rozhukanych
ścian
F
G C a
I
do dziewczyn,
które serca
za złamany
grosz oddają F
G C a
Nie
pytając,
czyś Ty kiep,
czy drań. F
G C
2. Kiedy
wiatry noc chmurną przegonią za wodę,
Gdy
pół-słońce pół nieba, pół morza rozpali,
Opuszczają
wędrowcy uśpioną gospodę,
Z
pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A
w tawernie „Pod Pijaną Zgrają”
Spływa
smutek z okopconych ścian,
A
dziewczyny z półgrosików amulety układają
Na
kochanie, na tęsknotę i na żal.
3. Kiedy
chandra jesienna jak
mgła Cię otoczy,
Kiedy
wszystko postawisz na kartę przegraną,
Zamiast
siedzieć bezczynnie i płakać, lub psioczyć
Weź
węzełek na plecy, ruszaj w świat, w nieznane.
Do
tawerny „Pod Pijaną Zgrają”,
Do
tańczących, rozhukanych ścian
I
do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
Nie
pytając czyś Ty kiep, czy drań.
(sł. J.Rogacki, mel. „Tiddy High-O!”)
1. O,
wracać nam trzeba do Bristol Town,
–
Tiddy High-O, High Hey!
Kolorowe
dziewczyny porzegnać już czas,
–
Tiddy High-O, High Hey, High Hey!
Tiddy
High-O, High Hey!
2. A
te Sally Rackett znam z Kingstown Town,
Nową
suknię z jedwabiu kupiłem jej tam.
3. W
ładowniach wieziemy dziś cukier i rum,
Żegnajcie
dziewczyny, wrócimy tu znów.
4. A
teraz na północ, gdzie mróz, śnieg i grad,
A
teraz na północ, dobry Bóg o nas dba.
5. Więc
pędź stara krypo, niech w żagle dmie wiatr,
Dziewczyny
z Jamajki śnić będą się nam.
6. A
gdy stary Bristol
przywita nas znów,
Nasze
smutki utoną i będziemy pić rum.
7. O
wracać nam trzeba do Bristol Town,
Kolorowe
dziewczyny żegnajcie nam.
ref…
(sł. K.Lebionko, mel. W.Krasowski)
1. Parszywy
los nas rzucił na stary statek ten,
Gdy
bosman nas ocucił, pochmurny wstawał dzień,
Do
zmroku trwała praca, nagrodą tylko kij,
Zapomnij
o zmartwieniach, Bracie, razem z nami pij.
Ref.: Wypij
Ty, wypiję ja, /
Nalej
mi i w górę szkła. /
Za
zwycięstwo w bitwach stu /
Pijmy
Bracia dzisiaj tu. /x2
2. Trzy
noce łajbą kiwa, suchary kończą się,
Załoga
ledwie żywa, kapitan wścieka się,
Uciekły
wszystkie szczury, śmierć idzie – dobrze wiesz,
Zapomnij
o zmartwieniach, Bracie, kufel w ręce bierz.
3. Nadejdzie
taka chwila, gdy zginąć przyjdzie nam,
Ktoś
powie: „Warto było, bez żalu głowę dam.”
Lecz,
nim hiszpańskie działa kulami pluną w nas,
Zapomnij
o zmartwieniach, Bracie, wypij jeszcze raz.
ref…
Toasty żeglarskie (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel.trad. „The Capes in View”)
1. Niech
kufel krąży z rąk do rąk,
Na
toast przyszedł czas.
Wychylmy
chłopcy aż po dno
I
nalejmy jeszcze raz.
Ref.: A
ten kto z nami nie chce dalej pić,
Niech
w smutku tonie sam.
Patrz,
tam już wstaje świt,
Czas
w morze ruszać nam.
2. Za
Królową, chłopcy, wznieśmy szkło,
Niech
rządzi nam sto lat.
Na
wszystkich siedmu morzach
Niech
jej chwała wiecznie
trwa.
3. Za
dziewczyny nasze wypić czas,
Cóż
bez nich wart jest świat?
Czy,
gdy wrócimy tu za rok,
Będziecie
kochać nas?
4. Ostatnią
rundę nalejcie nam,
Niech
w górę pójdzie szkło.
Niech
wrogów naszych trafi szlak,
Gdziekolwiek
teraz są.
ref… /x2
Tom Bowling (Zejman & Garkumpel)
(tł. M.Siurawski, sł. M.Kowalewski, mel.trad.)
1. Tom
Bowling leży złamany jak statku wrak, G
C G
Lubiła
go załoga cała. C
G C G D
Już
nie usłyszy jak sztormem zawyje wiatr, G
C G
Bo
śmierć także jego zabrała. C
G D G C
Miał
postać kształtną i serce miał dobre Tom, D
G
Łagodnych
jak on chyba nie ma. G
C G D
I
obowiązek swój wiernie, jak zawsze on, G
C G
Wypełnił
i odszedł do nieba. C
G D G C D
Wypełnił
i odszedł do nieba. C
G D G D G
2. Rozlicznych
zalet miał sto, możesz wierzyć nam,
Słowa
zawsze dotrzymał.
Serdecznych
przyjaciół i Polly papugę, co
Uprzejma
była i miła.
Jak
dobrze, wesoło w ten czas zawsze było nam,
Gdy
pieśni wesołe Tom śpiewał.
Lecz
radość się w smutek zmieniła, w ogromny żal,
Bo
Tom właśnie odszedł do nieba.
Bo
Tom właśnie odszedł do nieba.
3. Lecz
i Tomowi zawieje pomyślny wiatr,
Gdy
kiedyś najwyższy Kapitan:
„Wszystkie
ręce na pokład!” – ostatnia komendę da
I
resztę załogi powita.
I
wtedy okaże się, że śmierć co wszystko tnie
I
królów, i majtków tnie jak drzewa,
Gdzieś
ciało Toma na próżno rzuciła w luk,
Bo
dusza odeszła do nieba.
Bo
dusza odeszła do nieba.
Trynidad (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski/P.Wierzbik, mel. „Trynidad”)
1. Piekielne
słońce pot wyciska, lina skórę zdziera,
–
Way, hey, jej! Ciąg dalej w dół!
Kark
pochylony, w gardle sucho jak jasna cholera,
–
W dół tam, gdzie Trynidad, nasz Stary obrał kurs!
2. Gdy
wyruszaliśmy na morze machała chusteczką,
Błękitnooka
Rosie Mary, co ma duży dekolt.
3. W
tawernie pod „Przegniłym Śledziem” znowu głośno było,
Gdy
dwie siostrzyczki, czarna z białą, wyznały mi miłość.
4. Nie
ujrzysz długo małej Sally drinki roznoszącej,
Jej
zgrabnych nóżek, cud usteczek i gorących rączek.
5. Zapomnisz
szybko czarną Fancy, co wróżyła z ręki,
Jej
czarne oczy, długie włosy i rozkoszne wdzięki.
6. O
Trynidad, o Trynidad – jak dawno tam nie byłem,
Gdzie
piękne panny, no a w knajpach mnóstwo beczek z piwem.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
Ref.: Tam
posłuchajcie Wy… C
G7 /
…Wypłynęły
panny trzy. G7
C /
Fale
rosły, bo był duj, C7
F /
Okręt
zwał się „Wielki”! G7
C /x2
1. Jedna
panna sterowała, C
G7
Druga
w garach coś mieszała, G7
C
Trzecia
dziurę zatykała, C7
F
Bo
je woda zalewała. G7
C
2. Ta
przy sterze kurs myliła,
Druga
gary popaliła,
Trzecia
z dziurą walczy w zęzie
-
Trzeba flary strzelać będzie!
3. Płyńcie
chłopy na ratunek,
Trza
kobity brać na sznurek,
Nie
patrzcie się na nie krzywo,
Postawią
wam w porcie piwo.
4. A
po piwie, drogie panie,
Rozpoczniemy
naprawianie.
Chociaż
taki dzień ponury,
Trzeba
w zęzie zatkać dziury.
5. Kiedy
rano odpływały,
Swych
wybawców pożegnały.
Jeden
do drugiego mruga –
Zdała
by się nocka druga!
6. My
żeglarze – zatykacze,
Każdy
robi to inaczej.
Chociaż
z tego żyć się nie da,
Pomożemy,
gdy potrzeba!
ref…
(sł./mel. N.Skonieczna-Sosnowska)
1. Tyle
lat już minęło, że dziś a
G a G
Nieposłuszna
urywa się myśl. a
G C
Na
wielkich żaglowcach przepłynął sto mórz, F
G C a
Ale
dziś nie pamięta ich już. F
G a
–
Hej, o hej! Hej, o hej! G
a G a
2. Dzisiaj
nie wie, że portów znał sto,
Nie
odróżnia Hilo od Bordeaux.
Butelka
po rumie znów pusta jest już,
Rum
od życia osłania go burz.
3. Rum
sprowadza przyjaciół, ich głos,
Dał
im zginąć wśród fal dobry los.
Od
zwidów, majaków ucieka jak tchórz,
Dziś
przyjaciół nie poznałby już.
4. Dawnych
wspomnień prysnął gdzieś czar,
Knajpa
wciska mu w uszy swój gwar.
I
uciekł, lecz zaraz za progiem, tuż, tuż,
W
oczy wiatr miecie lądowy kurz.
5. Gdy
zobaczysz na twarzy ślad łzy,
Powie
Ci: „To ten przeklęty pył.
Znam
drogę, co znowu powiedzie wśród mórz,
Z
drogi tej nie powraca się już.”
(sł. K.Lebionko, mel. K.Lebionko/K.Mikiciuk)
ver.1 ver.2
1. Irlandii
brzeg porzucić
przyszło dziś, (solista) e
D e e D e
–
Porzucić
przyszło
dziś, (chór) G
A e e D e
Przez
dzikie
sztormy, przez oceany
iść, e
D e e D e
–
Przez oceany
iść, G
A e e D e
Nieznane
skarby zdobywać przyjdzie nam,
–
Zdobywać przyjdzie nam,
Bogactwo,
sława, czekają na nas tam,
–
Czekają na nas tam.
Ref.: Tysiące
mil za sobą mam, D
e D e /
I
oceany dwa dziś między
nami. D
e D e /
Nie
minie rok
– ucichnie
łoskot dział, G
A H7
e D e /
Nadejdzie
czas
<nadejdzie czas>, znów się spotkamy. D
e D e /x2
2. Pod
czarną flagą pływałem wiele lat,
–
Pływałem wiele lat,
Straszliwie
imię poznał cały świat,
–
Poznał cały świat,
Jak
zdołam ręką mokrą tak od krwi,
–
Mokrą tak od krwi,
Otworzyć
kiedyś złote nieba drzwi,
–
Otworzyć nieba drzwi.
3. Kochana
Irlandio, co dzień modlę się,
–
Co dzień modlę się,
By
kiedyś znowu ujrzeć łąki twe,
–
Ujrzeć łąki twe,
Zmazać
krzywdy, które czynię dziś,
–
Które czynię dziś,
Z
sercem czystym do nieba prosto iść,
–
Do nieba prosto iść.
ref…
(sł. M. i P. Hardy, mel. „Ten Thousand Miles Away”)
1. Piękny
i dumny statek nasz, pomyślny wicher dmie, G
e
W
załodze każdy chłop na schwał, dziób
morskie fale tnie. C
G D D7
Dziób
morskie fale tnie – o hej! W oddali znika ląd, G
e
Wyruszam
do mej miłej Meg, tysiące mil stąd. C
G D7
G
Ref.: Niech
wieje wiatr co sił, do żagli chłopcy wraz, G
e
Nie
będę dłużej w porcie gnił na próżno tracąc czas. C
G D D7
Niech
sztormy niosą bryg w odmętów siną toń, G
e
Wyruszam
do mej miłej Meg, tysiące mil stąd. C
G D7
G
2. Wybranką
mą młodziutka Meg, przepiękna niczym kwiat,
Oczęta
jak gwiazdeczki dwie, srebrzysty głosu alt.
Srebrzysty
głosu alt, lecz cóż, już nie usłyszę go,
Wywieźli
ukochaną Meg, tysiące mil stąd.
3. Gdym
widział Meg ostatni raz, na statek wiedli ją,
Okrutny
dziewczę spotkał los, za nie wiadomo co.
Za
nie wiadomo co, mą Meg ukarał podły rząd
Zsyłając
na daleki brzeg tysiące mil stąd.
4. O!
Gdybym, jak kapitan nasz, żeglarzem dzielnym był
I
tak wspaniały statek miał, to pomknąłbym co sił.
To
pomknąłbym co sił, już dziś, przez siną morską toń,
Do
mojej ukochanej Meg, tysiące mil stąd.
(sł. A.Peszkowska, mel. „Strike the Bell”)
1. Po
rufie, niczym lew ponury,
krąży ktoś: G
C
To
jest
nasz Second Mate, cholernie
twardy gość; G
A7
D
Ma
na łbie wiele spraw – zapomniał
widać, że G
C
Marzymy,
by uderzył
w dzwon i nie
spóźniał
się! D
D7
G
Ref.: Uderz
w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon. D
G
Patrz,
idzie wiatr i już rozwiał
brodę Twą. C
G D
Dziób
znowu złapał kurs, a piasek
w Twoim szkle G
C
Przesypał
się, to wachty kres, więc: „Go!
Walnij że!” D7
G
2. A
w dole szkafut drży – przy pompach praca wre,
Zwijają
się tam chłopcy i myślą sobie, że:
Mógłby
im Second Mate darować parę chwil,
Prostować
kark najwyższy czas, brakuje już sił!
Ref.: Uderz
w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon.
Patrz,
stężał wiatr i już szarpie brodę Twą.
Dziób
kursu trzyma się, a piasek w Twoim szkle
Przesypał
się, to wachty kres, więc: „Go! Walnij że!”
3. Na
oku Mały John już mocno w tyłek zmarzł,
Do
koi ciepłej by – najchętniej nie sam – wlazł!
I
chciałby ryknąć już, że „Światła palą się!”,
Więc
Second Mate uderzaj w dzwon, bo znów będzie źle!
Ref.: Uderz
w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon.
Patrz,
idzie szkwał i już zmoczył brodę Twą.
Dziób
ciężko ryje noc, a piasek w Twoim szkle
Przesypał
się, to wachty kres, więc: „Go! Walnij że!”
4. Na
rufie dźwięczy szkło: to dzielny Stary nasz!
Co
myśli, wiemy już: „Do żagli, kurza twarz!”
Nieprędko
koja nas utuli w słodkim śnie,
Ach,
Second Mate, Ty sam to wiesz, że wciąż spóźniasz się!
Ref.: Uderz
w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon. /
Patrz,
masz już sztorm, co wytarga brodę Twą. /
Dziób
ciężko ryje noc i choć piasek w Twoim szkle /
Przesypał
się, do żagli więc i: „Go! Ciągnij że!” /x2
„Umbriaga” (Ryczące Dwudziestki)
(sł./mel. W.Zamojski)
1. Kiedy
jacht nie wraca
znów i w
główkach portu ciągle
go brak, a7
D7
H7
e
Przejmujesz
się i serce Ci drży, a może już pozostanie tak? a7
H7
Ref.: A
„Umbriaga” wciąż
gna,
silnych
wiatrów nie boi się, e
a7
Szuflady
wali raz po raz,
bo przebrany
ma bras.
D
G H7
Więc
nie
przejmuj
się, oni wrócą
tu, e
a7
Bo
oprócz wiatrów i burz
muszą być,
i już.
D7
G H7
2. Ty
jesteś wróżką mą, o której myślę przez cały czas,
I
chociaż żużel jest, piękna pogoda trwa,
Twą
piękną postać i twarz przed oczyma mam.
ref…
(sł. J.Ozaist, mel. „Rolling Down the River”)
Ref.: W
górę raz, hej! ciągnąć tam, e
D
Wieczorem
urżniemy się w Bristol Town. <W Empiku!> e
H
Przez
całą dobę robota trwa, a jak! e
D
Nie
masz sił, to spływaj! e
G e
1. Gdy
pierwszy raz ujrzałem ją tu,
–
W górę raz, hej! ciągnąć tam,
Był
to już wrak, a nie żaden cud.
–
Nie masz sił, to spływaj!
2. Dziób
całkiem krzywy, a rufa jak dzwon.
Powiedział
Boss, to na niej przez rok…
3. Dziewczyny
z Bristolu to takie są,
Ze
choćbyś konał, to jeszcze chcą.
4. A
gdy dociągniesz do końca już,
To
zaraz następnej chciałbyś znów.
5. Chłopaki
na piwie, a ja tu sam
I
dość mam już tego Bristol Town.
(A
tak mi się chciało do Bristol Town.)
6. Nareszcie
ja też urwałem się.
Jak
piwo smakuje, już znowu wiem.
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
XE
"Oto słowa opowieści"XE "Hej, ho, w górę
szkło"1. Oto
słowa opowieści, |
7. Gruba
Miecia na Omedze |
W górę szmaty (Stare Dzwony, Wind Rose)
(sł. J.Sikorski/M.Siurawski, mel.trad.)
W
górę szmaty ciąg
– Jolly! G
e
Wybierz
fał i ciąg
– Jolly! D
D7
Zerwij
fał i ciąg
– Jolly! G
C G
Ho-o!
Aż
zagdacze blok
– Jolly! C
G C D7
(sł./mel. ???)
1. Ten
nie zna życia, kto nie służył w Marynarce,
Te
nocne harce na pogłębiarce.
2. Marynarz
maszt swój stawia sam na swojej koi,
Bo
mu na koi najlepiej stoi.
3. Rzekł
raz kapitan do bosmana: „Mój bosmanie,
Nie
stawiaj masztu, bo ci nie stanie!”
4. A
na to bosman odpowiedział grubym basem:
„Zajmij
się lepiej swoim kompasem”.
5. Bo
bosmanowi żadna burza łba nie urwie,
Bosman
już sprostał niejednej burzy.
6. A
po pokładzie chodzi żona kapitana.
Ta
starsza pani straszy od rana.
7. Gonił
ją majtek, gonił sternik wraz z bosmanem,
Trzy
razy w nocy i raz nad
ranem.
(sł. K.I.Gałczyński/A.Maliszewski/S.M.Saliński, mel. O.Svensen)
1. W
nieruchomym złotym oceanie
Płyną
łodzie białe i różowe,
Kwitną
kwiaty piękne niesłychanie /
I
atole koralowe. /x2 (i
następne)
2. W
nieruchomym złotym oceanie,
3. Dzioby
statków prują oceany, |
4. W
nieruchomym, złotym oceanie,
W
nieruchomym złotym oceanie, |
(sł. A.Mendygrał, mel. „Blow the Man Down”)
1. Stra…ciłem
kurs troszkę, dok w dali mi znikł,
–
Nalej! – Way-hey! Załatwię go!
I
wylazł ci na mnie policjant jak byk.
–
O! – Dajcie mi czas, a dopadnę go!
„Zabili
Holendra” – powiada – „tu dziś.”
–
Nalej! – Way-hey! Załatwię
go!
„Masz
pecha, żeś tędy akurat chciał iść.”
–
O! – Dajcie mi czas, a dopadnę go!
Ref.: I…
Dopadnę go w porcie, dopadnę go.
Nalej!
– Way-hey! Po
zębach dam,
By
poczuł, że ciężką też rękę mam.
O!
– Dorwę ci go i w mordę mu dam!
2. Tak
mówię mu: „Bracie, co z Ciebie za kiep.
Wypiłem
dziś ździebko i ciężki mam łeb.”
W
dyskusjim wziął udział i stało się tak,
Że
kiedym się ocknął, leżałem na wznak.
3. Coś
bolą mnie żebra, ze sto guzów mam,
Niech
drania dopadnę, to wtedy mu dam.
I
niech Cię ostrzeże niewinny mój ból,
Nie
tłumacz nic władzy, gdyś jest w Liverpool.
Ref.: Hey! I…
(sł. K.Banaszewska-Rogacka, mel. „Whip Jamboree”)
Ref.: Pociągnijmy
z flaszy
łyk, e
G D
Wesoły
wiatr
powieje
nam w mig. e
D e D
Pociągnijmy
jeszcze
raz, e
G D
Wesoły
wiatr prowadzi
nas. e
D e (D e)
1. Gdy
na morzu skwar
i sztil, e
G D
Gdy
nawet mewa
w powietrzu
śpi, e
D e D
Na
martwej fali rzyga
Jaś, e
G D
Jeden
na to sposób
masz: e
D e (D e)
2. Gdy
znów na wachtę nie chce Ci się wstać,
W
sztormiaku dziury i mokre łachy masz,
Gdy
bosman ciągle kwaśną ma twarz,
Jeden
na to sposób masz:
3. Odpłynąć
chciałbyś w inny świat,
Kalosze
już są, potrzebny jeszcze jacht.
Choć
nie ma go, choć zima zła,
Każdy
na to sposób ma:
ref…
(sł./mel. ???)
1. Wziąłem
na łajbę babę swą D
I
popływałem troszeczkę z nią, D
A7
Później
przygody swe A7
Opisałem
w piosence tej. A7
D
2. Weź
na łajbę babę swą
I
do żagli poślij ją,
Potem
krzyknij – ojejej!
I
bez żagli pływać chciej.
3. Lecz
nie załamuj jeszcze się,
Posadź
za sterem dziewczę swe,
Za
chwilę krzykniesz – jej!
Jednej
łajby mniej.
4. Weź
więc znowu babę swą,
Lecz
tym razem to za burtę wyrzuć ją
I
z ulgą krzyknij – hej!
Jednej
baby mniej!
5. Po
tym fakcie popłyń
sam,
Na kei
zostaw babski kram,
Popłyń
w siną dal…
Lecz
stwierdzisz, że coś żal…
6. Weź
więc nową babę swą,
Rzuć
do koi, popieść ją,
A
wnet poczujesz, że
Baba
ma uroki swe.
7. Później…
weź znów babę swą
I
w kambuzie zamknij ją,
I
wtedy krzyknij –
hej!
To jest
miejsce jej!
(sł./mel. M.Kowalewski)
a
G C d F G a
1. Przekwitły
żagle wieczorną ciszą, a
G C d
A
łodzie wtuliły się w przyjazny brzeg F
G a
I
martwą falą do snu się kołyszą, a
F G a /
A
wiatr zmęczony gdzieś w gałęziach zległ. a
C G a /x2
(i
następne)
2. Zgasłego
dnia wspomnienie powróci
Przetchnione
w ściężały od kolorów sen,
A
trzcina spokojną nam szumkę zanuci,
Nim
leniwie wstanie następny dzień.
3. Znów
wstaną wiatrem brzemienne żagle
Dumnym
pomnikiem bieli swych szmat,
Zcuglone
szotami poderwą się nagle
Znów
pobiec po falach, by doścignąć wiatr.
4. A
ludzie zbratani i wiatrem, i wodą,
Wpatrzeni
jak dumnie swą pierś wypiął grot,
Przez
jedną choć chwilę raz złudzić się mogą,
Że
nie jest to życie lecz ptasi lot.
(sł. G.Tyszkiewicz/P.Bułas, mel.trad.irl.)
1. Kiedy
port
mój odwiedzisz, nie
wiem, czy będę żył, G
F
Nie
wiem, czy
dzieci będę
miał, G
F G
Ale
stać tam powinien wielorybnik,
co ma F
Więcej
lat,
niż niejeden by chciał. G
D
Stary
kadłub
pamięta, jak południowy
szkwał G
F
Gnał
nas bardzo
daleko gdzieś, hen. G
D
Zobaczyłem
go wtedy: wielki ogona płat G
F
I
wiedziałem,
że to
właśnie ten. G
F G
2. Nie
pamiętam już, ile w karku harpunów miał,
Może
dziesięć, a może ze sto.
Chyba
duszę i rozum człowieka miał,
Chyba
myślał jak człowiek, ho, ho!
Żaden
zejman mi znany, żaden szyper, harpunnik
Nie
dał rady pokonać go.
I
ginęli żeglarze, chłopy silne jak lwy,
Wiele
statków posłał na dno.
3. Pokochałem
go chyba tak jak ojca lub brata.
Jak
pragnąłem go bardzo, wie Bóg.
Aż
go kiedyś doszedłem, zobaczyłem jak gna
Taflą
morza gładką jak stół.
Łodzie
poszły na wodę, harpunników w nich tłum,
Gdzieś
na pierwszej płynąłem ja sam.
Cztery
wielkie harpuny wbiły się w tłusty bok.
Widok
ten przed oczyma wciąż mam.
4. Wlokłem
cielsko do brzegu, z oczu ciekły mi łzy.
Druhem
był mi najlepszym od lat.
Twarz
mi smutek wykrzywia na wspomnienie, że był
Wśród
największych – największym – i żył.
Teraz
kości swe złoży gdzieś na dnie oceanu.
Nie
zobaczy nigdy już nikt
Wieloryba
wielkiego, tak jak smoki ze snu,
Co
na morzu nocami się śni.
(sł. A.Mendygrał, mel. „The Greenland Whale Fishery”)
1. Gotowe
łodzie i wszystko
jest klar,
G
D G
I
harpuny
w stojakach
pokrył śnieg. C
G D
Jeszcze
kilka
dni – wielkie stada
muszą przyjść G
C D
Pod
Grenlandii stromy
brzeg. G
F G
2. Trza
upolować choć trzysta sztuk,
By
się zwrócił wyłożony grosz.
Nie
będziemy spać, by grosz kupcom w kabzę pchać.
To
wielorybnika los.
3. Błękitne
niebo i ostra lodu biel,
Tak
daleko rodzinny został próg.
Jeszcze
kilka dni i przed dziobem ujrzysz cel.
Wypłyniemy
po nasz łup.
4. Grenlandio
dzika i wolna ziemio ma,
Widzę
Ciebie od wielu długich lat.
Pośród
czarnych skał przejdą noce, miną dni,
Aż
wystarczy nam już krwi.
(sł. J.Ozaist/J.Rogacki, mel. „Whaling Johny”)
1. Wielorybnik
Johny nazywali go, G
–
Whaling Johny, hey – o! D
D7
A
hardy, twardy był z niego chłop. G
–
Odpłynął Johny do Hilo! D7
G
2. Dziewczyny
zawsze koło siebie miał,
Z
jedną taką nawet ożenić się chciał.
3. W
głowie całkiem baba przewróciła mu,
Kumple
już wiedzieli, że niedługo ślub.
4. Bardzo
szybko jednak porzuciła go;
Z
tej rozpaczy Johny zaczął pić jak smok.
5. W
tawernie Johny spędzał całe dnie,
Mówił:
„Życie dla mnie już straciło sens.”
6. Kiedy
forsa wyszła i nie miał za co pić
Kumple
mu radzili: „Teraz w morze idź.”
7. Fale
nim rzucały, rzygał parę dni,
W
krótkim czasie jednak był najlepszym z nich.
8. Wielorybów
natłukł tak, jak mało kto,
W
porcie forsa prawie zasypała go.
9. Wielorybnik
Johny – nazywali
go,
A twardy,
jurny był z niego chłop!
(sł. M.Zaruski, mel. R.Muzaj)
ver.1 ver.2
Więcej
żagli!
Odwińcie
z rej płótna!
d
g d a d7
a7
d7
Niechaj
maszty
się kładą
na fali.
d
g d d7
a7
d7
Choć
zawieja
na morzu okrutna, g
C a7
C a7
W
górę serca,
wyjdziemy
z niej cali!
F
g a d d7
C d7
Opuściliśmy
brzeg
bez powrotu,
d
g d
Więc
przebojem
żeglujmy
w powodzi, d
g d
Wszystkie
siły
wytężmy do lotu,
g
C
Jako
żywo
– już słońce
tam wschodzi.
F
g a d
Wszak
widzicie tę nić purpurową, d7
A11/7
A7
Co
nad morzem się w tęczę rozbłyska d7
A11/7
A7
I
ku sobie nas nęci i nagli - d7
a7
d7
Niechaj
gromy nam biją nad głową,
Niechaj
w strzępy pryskają płótniska,
Bracia,
męstwa, do żagli, do żagli!
Więcej
żagli! Odwińcie z rej płótna!
Niechaj
maszty się kładą na fali.
Choć
zawieja na morzu okrutna,
W
górę serca, wyjdziemy z niej cali!
(sł. P.Bułas, mel. S.Davis)
1. Tamtą
zimę wciąż pamiętam, już nie ważne który rok,
Tak
jak złapał mróz na święta, trzymał aż po Wielką Noc.
Śnieg
zasypał okolicę, wiatr przeszywał dom na wskroś,
Głodnych
wilków smętne wycie słychać było dzień i noc.
Wyjeżdżałem
gdzieś o świcie, zimny silnik ciągle gasł,
Przeklinałem
świat i życie, żeby grata trafił szlag.
Wtedy
z zaspy gdzieś wyskoczył, prosto mi pod koła wpadł,
Patrząc
śmierci prosto w oczy, wilk, co dość już życia miał.
Ref.: Każdy
z nas wpisany ma ten dzień,
Gdy
kończy się już czas, gdy trzeba odejść w cień,
Trzeba
iść przez życie twardo, nie żałować własnych sił,
Śmierci
w oczy spojrzeć hardo, ze spokojem, jak ten wilk.
2. Stary
Janek nas opuścił, ciężko było kopać grób,
Dom
zostawił całkiem pusty, nie dla niego taki mróz.
Janek
życie miał nielekkie, przeżył wojny wszystkie trzy,
Odszedł
cicho i bez lęku, odszedł z dumą jak ten wilk.
Tamtą
zimę wciąż pamiętam, zasypało cały las,
Głodne
wilki wyły smętnie, ktoś nie wracał raz po raz,
Ale
często śnię po nocach, jak przed maską dumnie stał,
Patrząc
śmierci prosto w oczy, wilk co dość już życia miał.
Ref.: Każdy
z nas wpisany ma ten dzień,
Gdy
kończy się już czas, gdy trzeba odejść w cień.
Trzeba
iść przez życie twardo, nie żałować własnych sił,
Śmierci
w oczy spojrzeć hardo, ze spokojem, jak ten wilk.
Z
głową dumnie podniesioną, jednym krokiem przejść przez
próg,
Z
drugiej strony, za zasłoną, czeka na nas
Dobry Bóg.
(sł. S.Dłoniak/K.Domżalski, mel. M.Kurowski)
1. Wkoło
biała linia – płynie łódka niebieska,
Stara
jest kotwica, zamiast siedzeń deska.
Paliwa
ciągle brak, a w kanistrach sama wóda,
To
Wodny Patrol ma dziś służbę – na jeziorach cuda.
Ref.: To
Wodny Patrol jest zawsze tam, gdzie Ty,
To
Wodny Patrol alkaprim poda Ci,
To
Wodny Patrol zaśpiewa kilka szant,
Zaufać
możesz nam panie bosman mat.
2. Na
wodzie zuchów moc i każdy żeglarz chwat,
Tu
łódki się ścigają, a w porcie miejsca brak.
Gdy
kolejnego ranka łeb huczy Ci jak dzwon,
Nie
martw się żeglarzu – pomoże tylko on.
3. Różnie
w życiu bywa, paliwa czasem brak,
Nie
przejdziesz przez kanały, gdy dmucha mocny wiatr.
Już
się Bracie smucisz, otwierasz flaszkę swą,
I
myślisz – nie dam rady sam – pomoże tylko on.
4. Nie
zawsze jest różowo – porządek musi być,
Do
wody nic nie wrzucaj, kłopoty możesz mieć.
A
kiedy nie posłuchasz, masz policzone dni,
Bo
Wodny Patrol czujny jest, zabierze patent Ci.
5. W
koło biała linia – wraca łódka niebieska,
Stara
jest kotwica, zamiast siedzeń deska.
Paliwa
dalej nie ma, a w kanistrach pusto już,
To
Wodny Patrol skończył służbę
– na jeziorach luz.
Ref.: To
Wodny Patrol był zawsze tam, gdzie Ty,
To
Wodny Patrol alkaprim podał Ci,
To
Wodny Patrol zaśpiewał kilka szant,
Zaufać
możesz nam panie bosman mat.
(sł. J.Rogacki, mel. T.Lewis)
1. Lord
Nelson
dobrze poznał choroby
morskiej smak. G
C G
Wymyślił
na nią sposób, jego sekret
zdradzę wam: G
D D7
Choremu
żeglarzowi zawsze pomoc
trzeba nieść, G
C D
Więc
jeśli
jesteś chory, to usiądź w cieniu
drzew. G
D G
Ref.: Wracamy
z morza na stały
ląd, G
C G
Worek
na ramieniu i coraz
bliżej dom. G
D D7
Jeśli
spyta ktoś, czy mnie z morzem
łączy coś, G
C D
To
każdemu
wtedy powiem:
„Mam już morza
dość.” C
D G D e
Każdemu
powiem: „Mam
już morza dość.” C
D G
2. Kolumb
udowodnić chciał, że Ziemia kulą jest.
Żeglował
więc na zachód, aż ocean skończył się.
Pomyślał,
że jest w Indiach, wyszło z tego USA.
Problemy
z nawigacją ma wielu do dziś dnia.
3. Nie
każdy mógł, jak Drake, tysiące przebyć mil.
Grenville’a
dumny okręt w zatoce na dnie tkwi.
Tak
wielu marynarzy zabrała morska toń,
Więc
lepiej się zastanów, nim znów popełnisz błąd.
4. Żeglarze,
posłuchajcie ostatniej z moich rad:
Gdy
wracacie z morza i przystań śni się wam,
Kotwicę
swoją rzućcie tam, gdzie wkoło szczyty gór.
Nie
będzie już okazji, by w morze ruszyć znów.
(sł./mel. J.Wydra)
1. Za
pół litra kumple załatwili
mi rejs, C
G
Bo
nie mogli
patrzeć, jak
marnuję się w domu. F
C G
Jest
wolne miejsce,
chcesz – to bierz,
no i jedź, a
e F C
Ameryka,
Atlantyk, trafia
się mało komu. F
D7
G
Jak
jaki głupi – na kolanach do żony mej
Przybyłem
żebrząc: „Na rejs wypuść mnie Moja Miła”,
A
ona cudna w nieskończonej mądrości swej
Mówi:
„Moja odmowa nic by tu nie zmieniła”.
Ref.: Wreszcie
płynę
– morska fala
pianą moczy mi twarz, F
G C
Rozwichrzone
włosy na głowie
pozdrawiają
wiatr. F
G a
Wreszcie
płynę
– znowu chmury
zawadzają o maszt, F
G C
A
za rufą
kilwater przeciwnym
kursem gna. F
G C
2. W
ciągu godziny galopem skompletowałem sprzęt,
Napocić
się nie musiałem – sprzęt miałem pod łóżkiem.
Parę
sztuk gaci, skarpet, koszula, ciepły sweter,
Sztormiak,
dżinsy i kalesony na nóżki.
Jeszcze
do sklepu po pęk zapasowych strun,
Wszystko
po to, by mieć czym uzbroić gitarę.
Spakować
worek – z żaglowego płótna jest on,
Musi
pomieścić wszystkie me graty i mały barek.
3. Z
radością w oczach po trapie wchodziłem na ship,
Gdy
dotknąłem pokładu – nie ukrywałem wzruszenia.
Ruszamy
z rana – kiedy tylko nastanie świt,
Nadeszła
wreszcie pora ziścić swoje marzenia.
Już
Stary wrzeszczy „Singe lap i żagle staw!”
Wszystkie
szmaty poszybowały do nieba,
A
ja, wpatrzony w horyzontu niebieską dal,
Śpiewam
w duszy. A może dusza wraz ze mną śpiewa?
ref… /x2
Wspaniałe żeglowanie (Spinakery)
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Kiedy
wiosna spruje wreszcie zimy biały szal, D
D D A
Jeśliś
bracie jest żeglarzem, to do portu wal. G
D A D
Już
słoneczko się wychyla spoza burych chmur,
Przy
nabrzeżu jachtów pięknych czeka cały sznur.
Ref.: Wspaniałe
żeglowanie, radosny to czas, G
D A D
Jest
woda i słońce, i kumple wśród nas! Fis
h E A
Choć
czasem dłoń zaciśniesz i zgrzytnie ząb o ząb, G
D A D
Odpoczniesz
przy gitarze i flaszce z rąk do rąk. Fis
h G A
(Fis
h G D A D)
2. Wszystkie
cumy już oddane, z tyłu został port,
Kuk
przeklina swą rodzinę, a kurs mamy north.
Stary
na nas pokrzykuje, twardy z niego chłop,
Hałasując
raksy suną tam, gdzie masztu top.
3. Ostry
dziób spienioną wodę tak jak brzytwa tnie,
Wyprężone
wiatrem żagle w słońcu śmieją się.
Szkwał
za burtą przyczajony mierzy nowy skok,
Chyba
Neptun się przewala znów na drugi bok.
.
|\
| \
| \
| \
| \
| \
| \
| \ ____O
| \ .’ ./
| _.,-~”\ .’,/~’
<-~” _.,-~” ~ |
-^”~-,._.,-~”^”~-,._\ /,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._
-~~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._
-^^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._
~`’~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._ unknown
Wspomnienia (Poszedłem na Dziób)
(sł. M.Magdziar, mel.trad.)
1. Niedaleko
Dover, pośród wzgórz i skał,
Mój
ojciec mały domek nad brzegiem morza miał.
W
oddali widać było okręty, żagli biel,
Marzyłem,
by na morzu życie spędzić swe.
Ref.: Gdzieś,
w nieznanym porcie,
Gdzie
się kończy świat,
Wspominam
swe młode lata –
To
był dobry czas.
2. Kiedy
już podrosłem, ojciec tak mi rzekł:
„Mój
synu, widzę dobrze, jak w morze ruszyć chcesz.
Zaciągnij
się na okręt, przygody poznaj smak,
Pamiętaj
jednak o domu, choćby tylko w snach.”
3. Tułam
się po świecie ze dwadzieścia lat,
W
tym czasie opłynąłem prawie cały świat.
Przeżyłem
wielkie sztormy, widziałem Arktyki biel,
Dziś
mam już tego dosyć – i do domu chcę.
4. Jeszcze
tylko jeden rejs i powrócę tu,
Do
domu ojca, matki, pośród rodzinnych wzgórz.
Wraz
z nimi znów zamieszkam, bo morza dość mam dziś,
Założyć
chcę rodzinę i spokojnie żyć.
ref…
Wspomnienie (Orkiestra Samanta)
(sł. D.Raczycki, mel.zespół)
Ref.: Kiedy
fały o maszt grają, e
h
Łodzie
w rytmie się kiwają, G
D
Wiatr
na wantach, jak na strunach, gra. C
D e
Przy
ognisku opowieści, e
h
Wiele
starych morskich pieśni, G
D
Słuchasz,
czekasz, aż poranna przyjdzie mgła. C
D e
1. Szanty
wszyscy w koło znają,
O
korsarzach wciąż śpiewają
I
o bitwach, co na morzach była moc,
Twardym
życiu, kapitanach,
Portach
morskich i bosmanach.
Dźwięki
gitar, zdarte głosy płyną w noc.
2. Prawie
każdy sztorm już przeżył,
W
morską siłę sam uwierzył,
Widział
jak Neptuna trafia szlag.
I
choć wtedy strach był duży,
Tęsknisz
do morskich podróży,
Oceanu
jednak jest Ci ciągle brak.
3. Piękne
wyspy wspominamy,
Egzotycznych
portów bramy,
Długie
rejsy i powrotów słodki smak.
Zapach
ryb i stare łajby,
Każdy
za to życie dałby,
W
dal popłynąć, poczuć wolnym się jak ptak.
(sł. G.Tyszkiewicz/D.Ślewa, mel.trad.)
1. I
znowu port, i znowu w rejs,
jak długi – nie wie nikt.
Wybrałeś
żywot ten więc wiesz, co znaczy morza ryk.
Gdy
trunku dzban i dziewcząt rząd wypłucze kieszeń w
mig,
Zakrzyknąć
czas: Hej, wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!
Ref.: Dalej
więc, nalej więc, śpiewajmy wraz,
Wszak
został grogu dzban.
Hej
w morze pora nam, już czas
Wyruszyć
z wichrem w tan.
2. Pieniążków
brak więc dalej w rejs, nie będziesz w porcie gnił,
Gdy
bosman goni nas do lin, ciągniemy ze wszech sił.
W
kubryku zaś gdy mamy czas, znów stara śpiewka brzmi:
Do
szklanki grog, hej wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!
3. Od
Plymouth aż po sam Cape Horn sztorm w kleszcze swe nas
wziął,
Szyliśmy
żagle dzień i noc, a Stary wściekle klął.
Aż
nagle ktoś zakrzyknął w głos: Ten sztorm już nie ma sił!
Więc
w szklankę grog i wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!
4. I
tak co rok, i tak co rejs, wciąż praca, rzadko port.
Po
całym świecie goni nas nasz los, złośliwy czort.
Lecz
tak już chyba musi być, dopóki starczy sił,
Więc
w szklankę grog, hej wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!
ref… /x2
(sł./mel. M.Bednarczyk)
1. Żegnamy
dziś Dover i biały jej brzeg,
Co
kluczem Brytanii od
wieków tu jest.
Wsiadamy
na kliper, a Stary się drze:
–
„Do pomp, do fałów, hej ruszać się!”
Ref.: Wypijmy
za morze, za fale i wiatr, /
I
za te dziewczyny co kochają nas. /x2
2. Bretonia
i Biskaj, hen, nam
złocą się,
Na
naszym pokładzie już praca wre.
Królewski
żaglowiec, ech, po falach tnie
-
Do fałów chłopcy, port blisko jest.
3. Wracamy
do Dover, na biały jej brzeg,
Tam
panny czekają i rum czeka też.
Już
Stary nie krzyczy – „Do żagli, co tchu!”
Dziewczyny
i whisky we łbie dzisiaj mu.
4. Tawerna
na brzegu, a w niej dziewcząt pisk,
Gdy
chłopcy wracają – nie nudzi się nikt.
Ja
również znalazłem me dziewczę – to fart.
Wypijmy
za morze, za fale i wiatr.
(sł. R.Lipski, mel.trad.czastuszek)
1. Tak
nam jezior było mało, D
A
Więc
na Orzysz się zachciało. E7
A
Ref.: Ej,
Omega, biełaja Omega, D
A
Ośmiu
patafianów E7
Ruszyło
na pychach, ha, ha, ha. E7
A
Ej,
Omega, biełaja Omega,
Ośmiu
patafianów
Ruszyło
na pychach.
2. Tak
sapaja my i dysza
3. W
tym szczypiorze przystanęli,
4. Na
herbatę leci ślinka, |
5. No,
my się tym nie wzruszyli,
6. W
garść napluli, jak się wzięli – |
(sł./mel. J.Wydra, EKT-Gdynia)
1. Już
od Valparaiso wiał nam w mordę wiatr,
Twarze
nam spaliło słońce, żarła sól,
Więc
w cieśniny Patagonii poszedł jacht,
Nie
widziałem nigdy tak surowych gór.
Ref.: Z
Pacyfiku na Atlantyk wiódł nasz kurs,
Przez
Wyjące
Pięćdziesiątki, tęgi sztorm,
Na
Pasażu Drake'a nocą straszył lód,
Lewą
burtą mijaliśmy Horn. /x2
2. Ponad
nami pas Oriona pełen gwiazd,
Krzyż
Południa nam wskazywał dobry kurs,
Na
wyścigi wieloryby wyzywały nas,
Tak
to trwało, aż do Antarktyki
wód.
3. Z
siedmiu żagli został tylko mały strzęp,
Połamane
nogi i rozbite łby
Po
to, by na własnym grzbiecie poznać te
Everestu
Oceanów wściekłe kły.
4. Całym
sobą dziś zaświadczyć mogę Wam,
Wszystkim,
co przeżyłem i widziałem, że
Nieskończenie
mądry jest nasz Stwórca Pan,
Swoje
dzieło dał obejrzeć również mnie.
ref…
(sł. R.Burchardt i następni, mel. „The Drunken Sailor”)
What
shall we do with the drunken sailor, /x3
Early
in the morning?
Hooray
and up she rises, /x3
Early
in the morning!
Z
pijanym żeglarzem co zrobimy, e
Z
pijanym żeglarzem co zrobimy, D
Z
pijanym żeglarzem co zrobimy, e
Gdy
przyjdzie
raniutko? G
H7
e
Hej,
jak się zabawimy,
Hej,
jak się zabawimy,
Hej,
jak się zabawimy,
Gdy
przyjdzie raniutko!
Złóżmy
go w ratowniczej łodzi
Szpunt
wyciągnijmy, niech tonie w wodzie
Liną
od żagli na nogi stawiajmy
W
zęzę złożywszy wężem lejmy
Trzymajmy
go za nogi, gdy rzygać będzie
Wszorujemy
go w likszparę
Obłożymy
go na knadze
Przeciągniemy
go przez kipę
Sterem
go zróbmy, gdy sztywnym będzie
Ickiem
go zróbmy, gdy wiotkim będzie
Powiesimy
go na rei
Zaształujemy
go do forpiku
Przeciągniemy
go pod kilem
Zarefujemy
go wraz z grotżaglem
Zmarlujemy
go na bomie
Włóżmy
go do kapitańskiej koi
Parę
pagajów mu w dupę dajmy
Dziewczyny
do koi też mu nie dajmy
Klina
na kaca też mu nie dajmy
(sł./mel. ???)
Poprzez
wielki ocean, poprzez burzę i sztorm, D
G D
Przez
cieśniny, w pogodę bywa dobrą lub złą, fis
G A
Z
dobrym wiatrem i w słońcu, w białych lodach, we mgle, D
fis h fis
Dziwni
życia wędrowcy – żeglujemy co dzień. D
G D
Porywają
nas sztormy naszych marzeń i snów,
Rozbijani
o Horny – wyruszamy znów.
Omijając
mielizny, wśród kipieli i raf
Żeglujemy
z nadzieją na pomyślny nam wiatr.
Czasem
chwytasz ster zdarzeń, opuszczasz bliski Ci dom,
Czasem
miłość omijasz jak nieznany ląd.
Dziwne
morza i brzegi rozciągnięte na wprost,
W
wielki morza horyzont wicher wplata Twój los.
Tak
dryfuje nam życie, po omacku, we mgle,
Drą
się żagle nadziei naprawiane dzień w dzień.
Tylko
czasem światełko zaróżowi nam szlak,
Wtedy
prościej i łatwiej płynąć z wiatrem pod wiatr.
Zabierz nas na ląd (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. L.Kaplan „Get Her Into Shore”)
1. Gdy
rzuciłem swój wór na zamarznięty
dek, a
d
Był
styczniowy,
mroźny dzień. e
a
W
wachcie było
nas trzech: ja, Tom i
Jack – a
d
Dwóch
do
lin, jeden na
ster. e
a
Dmuchnęło
z North-East na George’s
Bank a
d
I
czas
zaczął szybciej biec. e
a
Motor
warknął raz, potem całkiem zgasł… a
d
I
wtedy
zaczęło
się. e
a
Ref.: Zabierz
nas na ląd, a
d
Pomóż
znaleźć
cichy port. e
a
Tak
daleko jest
dom, a
Wręgi
łamie
sztorm. d
Zabierz
nas na ląd. e
a
2. Jack
klął jak szewc, cisnął korbą i rzekł:
„Co
do diabła z tą maszyną?
Ile
zdrowia przez Ciebie straciłem, nikt nie wie.
Doprowadzisz
nas do ruiny.”
Coraz
mocniej dmucha, łódź steru nie słucha.
„Hej,
spróbujmy jeszcze raz!”
A
dryf zwiększał się i wiedziałem, że
Obraca
nas burtą do fal.
3. Tom
chwycił za topór, ciął fały i szoty,
A
gdy nagle trafił w reling,
Splunął
w morze i zbladł, twarz miał bledszą niż grad,
Co
pokład już zaścielił.
Jeszcze
raz resztką sił, do wiatru na parę chwil,
Tak
niewiele brakowało.
I
pamiętam, że chciałem modlić się
O
więcej wody przed tą czarną skałą.
4. Jack
z wiatrem i prądem sztormować chciał
W
szalejącej otchłani.
Łódź
leżała na burcie, fala zakryła nas
I
czułem, że koniec z nami.
Przez
kilka chwil widziałem zgniły kil
I
zwoje lin w spienionej wodzie.
Nie
mogłem zrobić nic i w głowie ta myśl:
„Obym
się nigdy nie urodził.”
5. Płyną
prądy, wieje wiatr, zawsze było tak,
Tylko
głupiec chce z nimi się mierzyć.
Boże,
pomóż tym, co w morzu dziś są
I
chroń tych, co nie mogą przeżyć.
Zachodźże słoneczko! (Spinakery)
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
G
G G G
1. Kiedyś
tak jak zwykle, gdy się kończył dzień, G
D C G
Krwawa
tarcza słońca w morzu kryła się. C
G D D
Nagle
przystanęła, jak na jakiś znak, G
D C G
No
i pozostała tak. C
D G (D)
Ref.: Zachodźże
słoneczko, czerwień swoją gaś, G
D C G
Pod
fal modrych kołdrą dobre spanie masz. e
a D D
Zachodźże
słoneczko, trzeba wachtę zdać, G
H7
e C
Już
najwyższa pora spać. G
D G (D)
2. Śpiewa
na dobranoc żeglująca brać,
A
tu niespodzianka – słońce nie chce spać
I
na horyzoncie postanawia tkwić,
Cały
świat purpurą skryć.
3. Śpiewają
żeglarze swój kolejny song,
Czerwieni
im twarze nieruchomy krąg.
Noc
się niecierpliwi, czeka na swój czas,
By
sypnąć po niebie gwiazd.
4. Pragnę
wam powiedzieć – wierzcie, albo nie,
Słońce
w tym śpiewaniu zasłuchało się.
To
się mogło zdarzyć – w szantach taka moc,
Może
wstrzymać dzień i noc.
ref… (kilka razy)
Zażaglenie do losu (Zejman & Garkumpel)
(sł. M.Kowalewski, mel. B.Bartelik)
1. Zażagliło
nam
się życie,
A7+
g0
h7
E7
Zszocił,
zgrocił
nam
się los,
A
g0
h7
E7
Zwiatrowało
serca
bicie,
A
h7
cis7
c7
Zszancił
znowu
nam
się głos. h7
E7
A7+
Ręce
znów bogate sterem,
Szturwałością
szkwalnych dni.
Zakotwiczmy
Dardanelem
Zwiskajnione
nasze sny.
Ref.: Na
skiprowych
szlakach marzeń D7
d7
W
uszy wplećmy
krzyki mew, cis
A A7
Na
spotkanie
żaglich zdarzeń, D7
d7
Na
szumiany
morza
zew. cis7
c7
h7
E7
2. Zeszkwalałe
falne burze,
Czterdziestkowe
zaryczanie,
Na
bielonym żaglim murze
Szantą
zagra wantowanie.
A
gdy znów się sporci cuma
Obłożonym
spacholeniem,
Serce
tkliwie znów wyduma
To
do losu zażaglenie.
…
A
gdy znów się sporci cuma
Obłożonym
spacholeniem,
Serce
tkliwie znów wyduma
To
do losu… <to do losu…>
To do losu… <to do losu…>
To do losu zażaglenie…
Złota Arka (Packet, The Pioruners, Smugglers)
(sł. D.Potoręcka, mel. „Roll the Old Charriot”)
ver.1 ver.2
1. Hej,
kroplę „Krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby! e a
Hej,
kroplę
„Krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby! D G
Hej,
kroplę „Krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby! e a
–
I my wszyscy
razem
z
nim! e
D C H7
e G e a
Ref.: Dalej
w dół – stara krypo kiwaj się! e a
I
w górę
– złota arko ciągnij się! D G
No
i znowu
w dół – kupo złomu kiwaj się! e a
I
do domu
szybko
leć! e
D C H7
e G e a
2. Na
zagrychę krwisty befsztyk już przed nosem pachnie mi!
–
I nam wszystkim razem z nim!
3. A
usmażyłby mi go wesolutki, tłusty kuk!
–
I nam wszystkim zaraz też!
4. Pofiglować
sobie nieco, zaraz zdrowo byłoby!
–
I nam wszystkim zaraz też!
5. Zamiast
moknąć tu na wachcie, pod pokładem wolę być!
–
Przydział grogu wolno pić!
6. Całą
nockę z kobitkami, szalałbym nawet przez sen!
–
Lepiej w łóżku w porcie, hen!
7. Zamiast
gnić na starej łajbie, lepiej farmę chyba mieć!
–
I pod gruszą w słonku lec!
ref…
Złoto dla zuchwałych (Mietek Folk)
(sł. K.Lebionko, mel.trad.)
1. Na
morzu
szalał wściekły sztorm,
na strzępy
żagle rwał, a
G
Baksztagiem
ciągnął statek nasz, przy sterze
Johnson stał. a
C
W
bocianim
gnieździe majtek zły, wichura smaga twarz, a
W
oddali
widać stary bryg – dziś będzie nasz. F
a
Ref.: Jupijaj
ej,
jupijaj o… C
a
Ze
wszystkich
luf i jeszcze raz! Dosięgnij go! F
a
Jupijaj
ej,
jupijaj o… C
a
Ze
wszystkich
luf i jeszcze raz! Zatopmy go! F
a
2. Z
kubryka ruszył każdy z nas, wprost od cynowych mis,
Kulawy
bosman dzieli broń, na pokład każe iść,
Mocarna
ręka chwyta nóż i dłoń zaciska się,
Dziś
marny, brygu, jest twój los – wzbudziłeś gniew.
3. Zderzyły
burtą statki się, bosaki poszły w ruch,
Już
na pokładzie bitwa wre, nie trzeba więcej słów.
I
nie oszczędzał swego, gdy na brata trafił brat,
O
chłopcach, co zginęli tu, zaśpiewa świat.
4. W
ładowniach naszych skarbów moc, przeminął bitwy czas,
I
tylko morze stoi w krwi kolejny jeden raz.
Okrutny
los dosięgnął bryg, co wzbudził straszny gniew,
A
tutaj morze niesie w dal złowieszczy śpiew.
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Posłała
mnie Zocha po zakupy
w porcie, D
A7
D
Było
to w Giżycku, a może
w Sztynorcie. G
D A7
Dała
mi pół stówy i na fanty
torbę, D
A7
D
„Wracaj
przed południem,
bo Ci skuję
mordę!”
<Tak mówiła!> G
D A7
D
Ref.: „Kup
pół chleba
i pół masła,
i pół główki
kapusty, D
G A7
D
Zapamiętaj,
aby serek
także był
półtłusty.” D
e A7
D
Ja
to wszystko
proszę państwa
połowicznie
załatwiłem, D
G A7
D
O
kapuście
zapomniałem
i pół litra
zakupiłem.
<A Ty pijaku!> D
e A7
D
2. Posłała
mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było
to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Pod
Pułtuskiem Narew płynie od północy,
Puste
półki ujrzały me piękne oczy.
3. Posłała
mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było
to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Siedzę
na półdupku, a tu wpół do trzeciej,
Pół
głowy mi myśli, słońce pięknie świeci. <Och jak pięknie!>
4. Posłała
mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było
to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Wracając
spotkałem kumpli, gdzieś w pół drogi,
Walniemy
po grzdylu, bo nas bolą nogi. <A co?>
5. Posłała
mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było
to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Rozpoznałem
Zochę o północy mgliście,
Gada
coś półgębkiem o bezludnej wyspie.
ref…
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Gdy
wychodziłem w morze, C
G7
C
Już
nie pamiętam skąd, G7
C
Dmuchało
nienajgorzej C
G7
C
I
szybko znikał ląd. G7
C
I
ludzie się dobrali F
Z
wyjątkiem tamtych dwóch; C
Uparcie
nam śpiewali C
G7
C
Te
głupie zubi-zu: G7
C
Ref.: Zubi-zu,
zubi zubi-zu, o-oo! F
C G7
C /
Zubi-zu,
zubi zubi-zu. F
C G7
C /x2
2. Gdy
tylko ich słyszałem,
Cholera
brała mnie,
A
nawet raz krzyczałem:
„Zamknijcie
wreszcie się!”
Czy
słonko przygrzewało,
Czy
żagle targał szkwał,
Tych
dwóch ciągle śpiewało,
Każdy
ich dosyć miał.
3. Aż
kiedyś buchnął rozkaz:
„Na
pokład wszyscy won!
Zabierać
się do żagli,
Potworny
idzie sztorm!”
I
chociaż morze wyło,
I
pękał każdy zuch,
Przez
wicher słychać było
Tych
i-di-otów dwóch:
4. I
morze oszalało,
Za
gromem walił grom,
Aż
łajbę roztrzaskało –
Rozleciał
się nasz dom.
Do
wodyśmy wpadali
Na
głowę i na wznak,
I
tamci dwaj pływali
Śpiewając
sobie tak:
5. Minęło
parę latek,
Dał
przeżyć dobry Bóg,
Gdy
nagle w jakiejś knajpie
Spotkałem
tamtych dwóch.
Z
radości tak piliśmy,
Że
mówić o tym grzech;
Do
rana śpiewaliśmy,
Tym
razem już we trzech:
Zwycięstwo „Cezara” (Cztery Refy)
(sł. J.Rogacki, mel. „The Caesar’s Victory”)
1. Nasz
„Cezar” dumnie fale pruł, d
F
Do
Indii Wschodnich cenny towar wiózł. F
A
Kurs
nasz prowadził na południowy wschód, d
C d A d
W
załodze na schwał chłopaki. g
B F C A
Gdy
przy St. Jago wstawał dzień, d
g A
Brunatne
żagle ktoś ujrzał we mgle. d
g F C A
Obcych
okrętów było pięć, A7
B A
Pirackie
niosły znaki. d
g A d
2. Ich
zamiar dla nas jasny był –
Zdobyć
skarb, a statek rozbić w pył.
Więc
trzeba było nie szczędząc sił
Zapały
te ostudzić.
Odwagi
nie zabrakło nam.
Zwycięstwo
albo śmierć wśród fal!
Pokażcie
chłopcy na co nas stać!
Duch
walki już się zbudził.
3. Nasz
master dobył szpady wnet.
Dalej,
żwawo! Wszyscy na dek!
Rozgrzane
serca wiedziały, że
„Cezara”
będą bronić.
Za
burtę poszedł prowiant nasz,
Im
więcej miejsca, tym więcej szans.
Gdy
pierwszej salwy nadszedł czas,
Z
naszych luf leciały gromy.
4. Pięć
godzin trwał zacięty bój
Pod
lawiną ołowianych kul.
A
ci, co chcieli zagarnąć łup,
Stracili
już nadzieję.
Wśród
huku i dymu ze wszystkich stron
Spadały
maszty w morską toń.
Piracka
banda poszła na dno,
Ocean
im łoża pościelił.
5. Nasz
„Cezar” dalej fale pruł,
Do
Indii Wschodnich cenny towar wiózł.
Zwycięstwo
dał nam dobry Bóg,
Piraci
ponieśli klęskę.
Choć
zginął jeden przyjaciel nasz
I
siedmiu rannych w rachunku strat,
To
jednak dwieście tysięcy za fracht
Zostało
w naszych rękach.
Żeglarski czardasz (EKT-Gdynia)
(sł. W.Biesiadecki, mel. J.Wydra)
(g
d A dAdd)
1. Kiedy
w sercu pusto, źle – grzbiety
fal dokoła, d
A d
Gdy
tęsknota duszę rwie
– pochyla
się głowa, d
A d D7
A
kiedy krzyczeć
chcesz, stały ląd przywołać
– g
d A d D7
Zaśpiewaj
piosnkę
tę, jeśli
tylko zdołasz. g
d A d
Ref.: Jeszcze
tylko kilka mil szybko
przepłyniemy, d
A d
Jeszcze
tylko kilka chwil w porcie
odpoczniemy. d
A d D7
Wiatr
nam czardasza
gra, żagli
płótno śpiewa g
d A d D7
I
płynie piosnka
ta, tam
gdzie szumią drzewa. g
d A d
(g
d A dAdd)
2. Jakoś
wtedy lżej Ci jest, nawet się uśmiechasz
I
stać Cię na każdy gest, i już się nie wściekasz.
Zęzy
– cóż, taki los, bosman nie wybiera,
Smutek
uleciał precz, w sercu radość wzbiera.
3. Czardasz
smutki goni precz, wszystkich rozwesela,
Nie
jest ważna żadna rzecz, kiedy gra kapela,
Gitara,
parę strun, głosów tłum schrypnięty,
Marynarski
wór, w pokład tłuką pięty.
ref… /x2
(sł. K.Kuza/J.Rogacki, mel. „Row Bulies, Row”)
Ref.: Hej-ahoj!
Żeglarski los! C
A7
D
Dziś
pełen, a jutro znów pusty masz trzos. A7
G D A7DA7
1. Z
Liverpool do Frisco wybrałem się raz, D
A7
D
Myślałem
pozostać tam przez dłuższy czas. A7
D A7
Dziewczyny
i whisky sprawiły wszak, że D
A7
D
Już
wkrótce znów do Liverpool wieźli mnie. A7
D C
2. Staliśmy
w zatoce czekając na wiatr,
Nasz
statek żałośnie się kiwał bez szmat.
Podobnie
załoga kiwała się, bo
W
butelkach po whisky widniało już dno.
3. Niedługo
trwał spokój, godzinę czy dwie,
Bo
Pierwszy już zadbał, by nie nudzić się.
Gdy
nagle zaryczał: „Do żagli, co tchu!”
Nie
wspomnę, co na to krzyknęliśmy mu.
4. Do
dzisiaj pamiętam ponurą tę noc,
Wkrąg
morze kipiało i tęgi wiatr dął.
Choć
wszystko trzeszczało od topu po kil,
W
godzinę dwanaście robiliśmy mil.
5. „Za
zdrowie Starego!” Wypijmy do dna,
Bo
równy to chłop i swój fach dobrze zna.
Pierwszego
pomińmy, bo każdy to wie,
Że
lepiej, by w ręce nie dostał nam się.
Żeglarze (Orkiestra Dni Naszych)
(sł. J.Kobyliński, mel. J.Kobyliński/M.Andraszek)
1. Prostą
piosenkę zaśpiewać mam potrzebę D
G D
O
tych, co wolą wodę niż glebę, Fis7
G A
A
jest to piosenka dla grzecznych chłopczyków, G
h
Co
po piwie nie robią do
jeziora siku. e
G D
2. Słuchaj
uważnie Ty lądowy szczurze,
Żeglarze
to ludzie o dużej kulturze,
Nie
klną przy dzieciach, nie piją Royala,
Bo
po Royalu w bebechach się jara.
3. Pamiętaj
dziecko, zapisz sobie w głowie,
Żeglarze
to ludzie dbający o zdrowie,
Wcześnie
spać się kładą, za to późno wstają
I
zdrową żywnością zawsze zakąszają.
4. Żeglarze
to ludzie o wielkich cnotach,
Szanują
kobiety, nie myślą o głupotach,
No
a seks to przeżytek, to zwyczaj ponury,
Więc
zamiast seksu czytają lektury.
5. Żeglarze
są zawsze „na ty” z nauką,
Mają
potrzebę obcowania ze sztuką,
No
i wolą żeglarze zjeść beczkę z solą,
Niż
oglądać w Polsacie disco-polo!
(sł./mel. L.M.Kowalczyk)
1. Dzień
dobry Wam, serdecznie Was witamy
I
zaraz ładnie dla Was zaśpiewamy.
Nas
w każdym porcie zawsze można spotkać,
Bo
zamiast pływać my wolimy pochlać.
Ref.: Bo
my jesteśmy żeglarze portowi,
Dobrana
paka, weseli,
morowi
I dla
nas wtedy zaczyna się życie,
Kiedy
kolejna flaszka turla się w kokpicie.
Dziewuchy
z nami wesoło chichoczą,
Przeciętne
we dnie, a takie fajne nocą.
Spocone
gęby i czerwone nosy,
Śpiewamy
szanty wrzeszcząc w niebogłosy!
A
gdy na jachcie obok ruszy się suwklapa
I
się wynurzy jakaś rozespana japa,
To
wtedy strasznie chce nam się śmiać, <ha! ha! ha! ha!>
Gdy
błaga: „Ludzie, czwarta rano, dajcie spać!”
Zaraz
go trafnie podsumuje kumpel Marek:
„Pan
to na pewno na nazwisko
ma, yeppp… Zegarek.”
A
Pan Zegarek cały zawstydzony
Szybko
ucieka do śpiwora swojej żony.
Gdy
noc zapada, to nikomu spać nie damy,
A
niech słuchają, jak im gramy i śpiewamy,
I
choć znużeni do hundkoi pchają głowy,
Balanga
trwa na naszym jachcie
kabinowym.
Bo
my jesteśmy żeglarze portowi,
Dobrana
paka, weseli, morowi
I
dla nas wtedy zaczyna się życie,
Kiedy
kolejna flaszka turla się w kokpicie.
2. Butelkę
masz? To do nas zapraszamy!
My
bratnią duszę zawsze rozpoznamy.
Czy
jesteś z Gdańska, Krakowa czy Warszawy,
Przyłącz
się do nas, do naszej zabawy.
jeszcze raz cały długi refren:
Kiedy kolejna flaszka turla się w kokpicie, /x3
Żegluj łajbo ma (Orkiestra Samanta)
(sł. D.Raczycki, mel.zespół)
1. Pewnej
letniej niedzieli przystanąłem
na kei e
I
patrzyłem na żagle płynące gdzieś w dal H7
e
Pomyślałem
cholera nic mi więcej nie trzeba G
D G D
Spakowałem
swój worek nic mi nie będzie żal H7
e
Ref.: Hej
ho żegluj łajbo ma D
G D
Heja
ho niech przygoda trwa h
G A D
Hej
ho aż po życia kres D
G D
Będę
płynął w dal, na morzu dobrze jest. h
A D
2. W
pewnym porcie dziewczyna piękna cud jak malina
Powiedziała,
że ze mną życie spędzić swe chce
Pomyślałem
do licha trzeba mi szybko zmykać
Bo
ta baba zamieni w piekło życie me.
3. Innym
razem koledzy zwykłe szczury lądowe
Zaprosili
na wódkę i na dziwki mnie
Piliśmy
chyba z miesiąc nie trzeźwiałem do rana
Wreszcie
koniec panowie ja na morze znów chcę.
4. Bo
na morzu najlepiej kiedy wiatry nam grają
Stara
łajba do taktu równo fale tnie
Nie
ma nic piękniejszego niż ocean przed nami
Ja
na żaglach chcę spędzić całe życie swe.
Żegluj, żegluj (Mechanicy Shanty)
(sł. H.Czekała/D.Gaweł/S.Klupś, mel. B.Quinn „Sail on Nova Scotia”)
Ref.: Żegluj,
żegluj, tam gdzie Nowa Szkocja. C
ea F G
Żegluj,
żegluj, gdzie wstaje nowy dzień. C
ea FG C
1. Głos
Nowej Szkocji nam przynosi wiatr, a
GC
To
zapowiedź nowych dni. FC
F
Znowu
woła do nas rykiem fal, dC
Ga
Tam
znajdziecie nowy świat. FC
G
Znów
dumny brzeg będzie witał was a
GC
Majestatem
groźnych skał. FC
F
Każdy
dzień tu świtem przywita was, dC
Ga
Coraz
bliższym stanie się, FC
F
Twoim
własnym domem stanie się. dG
C
ref… /x2
2. Atlantyk
bije falą w stromy brzeg,
Wściekle
ryczy pośród skał.
W
górze dzikich ptaków słychać śpiew,
Głos
ich płynie z wiatrem w dal.
Tam
bujnej trawy się kołysze łan
I
strumyków cichy szept.
W
mej pamięci zawsze będzie trwał,
Lecz
niedługo powiem wam,
Lecz
niedługo wszystkim powiem wam…
ref… /x3
(sł. A.Peszkowska, mel. ???)
1. Och,
powiedz,
czyś słyszał,
co Stary
dziś rzekł? A7
D G D
–
Żegnajcie
nam dziś, żegnajcie
nam
więc. A7
D
Do
domu
nasz statek odwraca
już łeb. D
A7
D
–
Powrotny
kurs –
wspaniała to
rzecz. A
G7
A
2. Czternaście
miesięcy już, gdy z Liverpool
Sunęli
po Mersey tak gładkiej jak stół.
3. I
choć potem niejeden nam w dupę dał sztorm,
To
dzisiaj przed dziobem rodzinny już ląd.
4. Znów
ujrzysz na Lime Street rozkoszny ten dom,
Na
samo wspomnienie kolana już drżą.
5. No
bo powiedz, czyś widział piękniejsze niż tam,
Krąglejsze
i słodsze tyłeczki u dam?
6. No
i rączki zwinniejsze czy też ktoś gdzieś ma,
By
sakiewkę tak prędko nam oczyścić do dna?
7. A
że statek nasz chyży i ciągnie jak koń,
To
nie zdążysz pomarzyć, a wyskoczysz na ląd.
8. Och,
powiedz, czyś słyszał, co Stary dziś rzekł?
Do
domu nasz statek odwraca już łeb.
Żółte dziewczyny (Perły i Łotry Shanghaju)
(sł. G.Majewski, mel. „Yellow Girls”)
1. Gdy
brzegiem rzeki skoro świt sunąłem w siną dal,
–
Hoorray! Me
yellow gals, doodle let me go!
Ujrzałem
piękne dziewczę, co pluskało się wśród fal.
–
Hoorray! Me yellow gals, doodle let me go!
Ref.: Doodle
let me go, me go, doodle let me go! /
Hoorray!
Me yellow gals, doodle let me go! /x2
2. Marszanda
córą była, wiem, z miasteczka Callao.
Do
domu taty wzięła mnie, wiedziałem, o co szło.
3. Gdy
w środku nocy jej tato wszedł, potworną burdę wszczął,
Dokoła
sofy gonił mnie, ach, cóż to był za szok!
4. Dookoła,
dookoła tej sofy tak uparcie za mną gnał,
A
gdy nareszcie dorwał mnie, zawyłem głośno: Au!!!
5. Jest
dom, co „Pod Pierogiem” zwą, w Callao adres mam.
Kamraci
z wszystkich świata stron, zajrzyjcie proszę tam.
Ref.: Doodle
let me… <dawaj!>
Doodle
let me… <razem!>
Doodle
let me go, me go! Doodle let me go! /
Hoorray!
Me yellow girls! Doodle let me go! /x2
(sł./mel. A.Dziuk)
1. Niech
znów wiatry nam zawieją,
Niech
nam znów zaszumi West,
Niech
znów starą pieśnią płyną /
Deki
brygów, gdy trwa rejs. /x2 (i
następne)
2. Niech
znów sztorm nami porzuca,
Niech
nam fale chłoszczą twarz.
W
jakiejś knajpie gdzieś w Bostonie
Niech
znów lekko płynie czas.
3. Niech
znów Pierwszy głośno krzyczy,
Niech
znów Bosman w gwizdek dmie,
Niech
nas czasem znów pomęczy
Głód,
co kiszki skręcić chce.
4. Niech
znów mewy nam zakwilą,
Niech
znów rum poleje się,
A
żeglarze niech go piją
Opowieści
snując swe.
(jeszcze raz pierwsza zwrotka, ale bez bisu i z wyciszeniem)
(sł. I.Wójcicki, mel. J.Wydra)
1. My
staliśmy
na brzegu, a on
odpływał
stąd, D
G A D
Przestrzenie
są dla niego, a nam
pozostał ląd, D
G A
„Czy
tak
po prostu musi
być?” – powtarzał
razy sto, h
A D G
Wierzyliśmy,
że wróci, wszak nam
obiecał
to! D
G A D
Ref.: Płyń,
Stary, płyń, niech wiatry Ci
sprzyjają, D
G A D
Od
sztormów złych
niech chroni dobry
Bóg. G
D E A
Nocą,
prócz gwiazd, niech szlak Twój oświetlają D
G A D
Życzenia,
byś
powrócił do
nas znów. G
D A D
2. Gdy
rok już z górą minął, wiadomość przyszła, że
Ten
okręt, którym płynął, na morza leży dnie,
Lecz
nikt z nas w to nie wierzy – honoru słowo dam!
Bo
on na pewno przeżył – wszak tak obiecał nam.
3. Będziemy
stać na kei, choćby i przez lat sto,
Nie
zbraknie nam nadziei, że znów ujrzymy go,
I
w tawernianym dymie opowieść będzie snuł,
A
potem znów wypłynie, my zostaniemy tu.
ref…
(sł. D.Matuszak, mel. „Bring’em Down”)
1. Liverpool
moim domem był,
–
Żywiej tam!
Londyn
poznałem tak, jak nikt.
–
Żywiej tam!
2. Niemało
knajp też kusi tam,
Gdy
w ręku zarobiony szmal.
3. Hen,
na południe wiedzie szlak,
Gdzie
mróz i sztormy raz po raz.
4. A
gdy za rufą został Horn,
Toś
rad, żeś cało minął go.
5. Znam
taką małą w Callao,
Gdy
dasz dolara, będzie twą.
6. Na
brzegu siądzie, kiedy już
Powrotny
kurs weźmiecie znów.
7. Do
Liverpool czas wracać nam,
Od
roku nas nie było tam.
8. Znów
nas powita Mersey Side
I
dziwki z przyportowych knajp.
9. Panienki
wnet oskubią Cię,
A
rano obolały łeb.
10.
Gdy forsy brak, z kałuży łyk
I znów na morze trzeba wyjść.
. .
. -I- -I-
-I- --I-- --I--
--I-- ---I--- ---I---
---I--- ---I--- ---I---- --
----I--- ---I--- ---I---- ------
----I--- ---I--- ---I---- ----------
.--o---o---o---o---o---o---o---/
\___________________________/`
~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ BB.
i na zakończenie, już zupełnie dla jaj, ściągnięte gdzieś z internetu:
POŻEGNANIE LIVERPOOLU
Pozdrawliajem
tiebje luba maja
Siejczas
poplyniom w cholernie dolgij rejs
Skolko
miesjaczy nie uwiżu ciebja nieznaju
Nie
zabudu ciebja nikagda.
.
|\
| \
|__\ ___
_____|____|*|
\ /
Dziękuję!
Cześć! – Beno.
Również
dziękuję, do zobaczenia na szlaku – Czarek.
Tekst i akordy za śpiewnikiem J. Kaczmarskiego „Pejzaż z szubienicą – piosenki z lat 74-95, część II”. Utwór powstał 12 lutego 1995 r. Całość cytowana bez zmian.
1 Od: Czarek Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>: W tytułowym „1788” roku na wschodnich wybrzeżach Australii (w pobliżu dzisiejszego Sydney) wylądowała, z grupą brytyjskich skazańców, tzw. Pierwsza Flota. Działo się to po utracie części posiadłości w Ameryce Północnej przez Brytyjczyków, gdyż wcześniej Australia nie wzbudzała zainteresowanie państw europejskich. Nowa Południowa Walia stała się brytyjską kolonią karną, podlegającą pod rządy wojskowe. Podstawą jej gospodarki była uprawa ziemi (której właścicielami byli oficerowie), przez zsyłanych tu do 1840 roku skazańców.
2 Ostatni akapit, to oczywiście jeden z wielu wspaniałych rodzimych dopisków do naszych szant: :-)))
3 Z kasety R.Muzaja „Kartki z dziennika”: Halina Stefanowska – sympatyczna, drobniutka, z nieodłącznym plecakiem, wiernym kompanem podróży – uczyła nas mądrości wszechświata i wrażliwości na piękno.
4 ps. Beno: Powyższy tekst pochodzi z rzeczonej kasety (1999), w innej wersji koniec ostatniego refrenu brzmi: Zdani na siebie i milczenie gwiazd.
5 Znana piosenka z przedwojennego polskiego filmu przypomniana w nast. wersji na kasecie zespołu Klang:
Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal, /
Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal! /x2
Jak uroczo, jak ochoczo serce bije w nas,
Gdy pogoda, szumi woda, tak nam mało brak
Do szczęścia…
Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal!
Ach, jak przyjemnie radosny płynie śpiew,
Gdy szumi, szumi woda i młoda płynie krew!
6 Z książki 4 Refów – „Płyń z nami w rejs”: Pieśń kubryku z II poł. XVIII w. wykorzystywana kiedyś jako szanta pompowa. W języku ang. kolejnym literom alfabetu przyporządkowane są oczywiście inne hasła związane z morzem, nieobce każdemu żeglarzowi.
7 sł./mel. oryg. – Jacques Brel (1929-1978), francuski piosenkarz, kompozytor, aktor filmowy i kabaretowy, poeta, reżyser pochodzenia belgijskiego.
8 Od: Agnieszka „Żaba” Kołodziej <zaba83@go2.pl>
Jest to tłumaczenie – pięknej zresztą – piosenki francuskiej i oszczędza nam ono kilku dosadniejszych sformułowań.
9 Na płycie EKT lekko zmieniony tekst zat. „Kubański szlak” pojawił się później, ta wersja tekstu pochodzi głównie z pewnego MP3 ze starego koncertu Nijak, a poniższy komentarz ze strony WWW Marcina Wilka: „Nijak nie jest właściwie zespołem żeglarskim, ale „Amsterdam” wykonują wspaniale.”
10 Podanie chwytów jest kłopotliwe – utwór śpiewa się coraz szybciej i w coraz wyższej tonacji.
11 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Opisana historia miała miejsce w 1857 r. podczas podróży z Barbados do Liverpoolu. Bohater naraził się znanemu z okrucieństwa kapitanowi. Opis tortur w pieśni zgodny jest z rzeczywistością. W Liverpool sąd skazał apitana Henry Rogersa oraz pierwszego oficera Milesa i drugiego oficera Seymura na śmierć. Oficerom karę śmierci zamieniono na dożywotnie zesłanie, a kapitan został stracony w obecności tłumu liczącego ok. 50 000 osób.
12 Z książki 4 Refów – „Płyń z nami w rejs”: Bardzo mało znana pieśń z końca XVIII w., śpiewana głównie jako szanta kabestanowa. Powszechnie znana deklaracja „I’ll go to sea no more” uzupełniona jest tu długą listą prac pokładowych i innych czynności, których to na pewno nie będzie już nigdy wykonywał nasz bohater. Żaglowiec „Anglesey” z Liverpoolu pływał na przełomie XVIII i XIX w. pod banderą norweską jako „Ingrid” z Larviku.
13 „Pogoria-Antarktyda” Szukaj także innych pozycji w tym zbiorze z podanym stringiem! Tekst pochodzi ze śpiewnika „Pogorii” ze sławnego rejsu na Antarktydę. Opis wyprawy na Antarktydę w komentarzu do: „Pogoria” Brava.
14 Piosenka zamieszczona w śpiewniku Pogorii z rejsu na Antarktydę jako jedna z ulubionych wykonywanych przez kpt. K.Baranowskiego, a ostatnio przypomniana także na kasecie RO’20.
15 Sądząc po autorach – Jerzy Nel, Roman Palester – jest to piosenka z polskiego przedwojennego filmu.
16 Na przełomie XIX/XX w. statki były już wyposażone w silniki parowe. Prędkość odgrywała coraz większą rolę w rywalizacji o pierwsze miejsca na łowiskach i szybki powrót z ładunkiem. Taktyka angielskiej floty wielorybniczej polegała na szybkim przemieszczeniu z portów północnej Szkocji: Dundee, Peterhead, Aberdeen lub Montrose (gdzie stacjonowała „Balaena”) do portu St. John (Nowa Funlandia), który stanowił bazę wypadową na łowiska północnego Atlantyku. „Balaena”, zbudowana w ostatniej dekadzie XIX wieku, była dzielnym statkiem wielorybniczym (50 m. długości, 210 BRT, silnik parowy 65KM) i wielokrotnie zwyciężała zwyczajowe „regaty” urządzane przez kapitanów wielorybników na trasie Dundee – St. John. Melodia piosenki opisującej te wyścigi została najprawdopodobniej przeniesiona z Ameryki Północnej, gdzie wcześniej znana była w wersji sławiącej wielorybnik „Polynia”. Dla ścisłości należy dodać, że „Polynią” w latach 1883-1891 dowodził kapitan William Guy, który później objął dowództwo „Balaeny”. W okresie, kiedy powstawała pieśń, „Balaena” dowodzona była przez kapitana Burnetta a W.Guy dowodził już „Erin Boyem”. „Polynia” zginęła w lodach zatoki Melville’a (podobnie jak „Diamond” i wiele innych) zaskoczona wczesną zimą. „Balaena” dzielnie służyła we flocie Dundee aż do 1914r.
17 Więcej informacji autorstwa J.Rogackiego także w miesięczniku Rejs 11’99. Cyt.: „Balaena” jest jedną z ostatnich pieśni wielorybniczych tego okresu. W późniejszych latach wielorybnictwo straciło resztki swego romantycznego charakteru i całkowicie przemieniło się w morderczy proceder.
18 Jeden w wielu „antyalkoholowych protestsongów” Spinakerów. ;-)))
19 „Trzeszczy każdy bryt” – bryty to pasy tkaniny, z których po zszyciu powstaje żagiel.
20 Owo: „ksz! ksz!” do „miniaturowego elementu choreograficznego” z ostatniej zwrotki, to odgłos jaki zwykle wydajemy pokazując jednocześnie palcami ruch liczenia pieniędzy. :-)))
21 Tekst pierwotnie opublikowany na stronie WWW Marcina Wilka i stamtąd poniższy komentarz: Tę pioseneczkę traktowaliśmy jako zabawę wokalną – słowa Pawła Arkuszyńskiego, muzyka Staszka Moniuszki, własna aranżacja a cappella.
22 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Dumny Irlandczyk Jack Donahue (istnieją też inne odmiany pisowni jego nazwiska) skazany na dożywotni pobyt w Botany Bay, po ucieczce w gęsty australijski busz, przez wiele lat nękał swoich prześladowców i organizował pomoc dla innych skazańców. Swój barwny żywot skończył ginąc w desperackiej walce z policją konną. Bardziej znaną balladą o jego losach jest „Wild Colonial Boy”.
23 Autorstwo do końca nie ustalone, ale chyba sł./mel. W.Głowacki.
24 Z kasety R.Muzaja „Kartki z dziennika”: Stara, dobra ballada przerobiona na potrzeby programu TV i sympatycznie przyjęta jako „Laska Jakuba”. Ludzie! To nie jest moja piosenka.
25 Na melodię starej brytyjskiej ballady „The Dreadnaught”.
26 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: W wrześniu 1975 r. Z Gdyni wyszedł w kolejny rejs s/y Janosik z 7-mioosobową załogą. Nikt nie przypuszczał, że już nigdy nie powróci. Zaginął gdzieś na wodach Skagerraku – ostatni raz jacht widziano 16.IX. Do dziś jednoznacznie nie ustalono przyczyn i okoliczności jego zaginięcia. Koło ratunkowe z jachtu wyłowione w okolicach wejścia do Oslofiordu to zbyt mało, by cokolwiek wyjaśnić. Różne wtedy snuto domysły: że manewry NATO, że kolizja z nieznanym statkiem… Wielu swoich tajemnic strzeże odwieczne morze. Giną statki, jachty. We wrześniu ubiegłego roku zginęły „Bieszczady”. Te tragedie powinny nam przypominać, że wraz z postępem techniki i nowoczesnej nawigacji morze nie stało się, bynajmniej, łaskawsze i bezpieczne. Istnieje bowiem jeszcze druga strona medalu: nieprzewidziany rozwój sytuacji pogodowej, czy też inni użytkownicy morskich dróg, w stosunku do których powinniśmy stosować jak najszerzej pojętą zasadę ograniczonego zaufania: stosunek mas statku i jachtu nie daje temu ostatniemu żadnych szans. Na jachtach zginęli żeglarze. Nie ważne, znani nam, czy nie znani: tacy, jak my. Zawsze zostaje bolesna rana w sercach bliskich – rodzin i kręgu przyjaciół. W takich okolicznościach, zimą 1979 roku w Trzebieży, powstała „Ballada o Janosiku” – ballada, która nie powinna rozbrzmiewać w chwilach beztroskiego „strojenia decybela”. Przecież nie tylko takie zdarzają się śpiewania…
27 We wrześniu ub.r. kilka dni po tragedii jachtu „Bieszczady” wychodziliśmy w bałtycką „tygodniówkę”. Nastroje załóg nietrudno odgadnąć. W samej Trzebieży stało kilka jachtów, które przerwały rejsy, a część żeglarzy wróciła do domu. A my – w żadnym wcześniejszym rejsie nie prowadziliśmy bardziej starannej obserwacji…
28 Balladę, wraz z zapisem nutowym, można znaleźć w śpiewniku H. Stefanowskiej „Żagle, słońce i przygoda” (1985)
29 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>: Morze Sargassowe, jeden z najbardziej tajemniczych, owianych legendą rejonów świata, to akwen Środkowego Atlantyku pomiędzy 20 i 40 N oraz 030 i 070 W. Otaczają go silne prądy: Zatokowy, Północn-Równikowy i Kanaryjski, podczas gdy samo Morze Sargassowe, to ogromna powierzchnia nieruchomej wody o temperaturze dochodzącej do 37 st.C, nad którą dominuje cisza lub słabe wiatry. Ciepła, bezchmurna pogoda stwarza sprzyjające warunki rozwoju roślinności morskiej, a w szczególności gatunku „sargasso”, który dzięki pęcherzykom gazu (tlenu?) utrzymuje się na powierzchni, przypominając winogrona „sarga” uprawiane od wieków w Portugalii. Nieograniczony rozwój tych wodorostów sprawia, że nawet, gdy wieje wiatr, powierzchnia morza jest zupełnie gładka. Dawny żaglowiec, pozbawiony alternatywnego napędu, bywał na zawsze unieruchomiony w ich sieci, gdyż słabe wiatry nie były w stanie wybawić go z opresji. Wysoka temperatura powietrza i morza, kończący się prowiant i woda, a nade wszystko upływający w bezsilnej bezczynności czas, jak i widok rozległych, zielonych połaci, powodowały wśród marynarzy halucynacje i tzw. „gorączkę morza” (sea fever). Prowadziło to w konsekwencji do przypadków opuszczania pokładu najprostszą drogą: w dół, wprost za burtę, do „zielonych pól”, które majaczącym w gorączce żeglarzom łudząco przypominały rodzinne pola i łąki… Do dziś przetrwały legendy o tych statkach, które – mimo, że w końcu zatonęły – nigdy nie spoczęły na dnie, lecz dryfują pod powierzchnią, w zachłannych ramionach wodorostów Morza Sargassowego. Ballada Janusza Sikorskiego oddaje nastrój stokroć lepiej, niż jakikolwiek komentarz…
30 Nagroda dla W.Masłyka za piosenkę morską na festiwalu Bazuna'71.
31 Prawdopodobnie jest to wojenna pieśń fryzyjska. Dziś proszeni przez zespół o pomoc w przetłumaczeniu Holendrzy i Niemcy nawzajem odsyłają do swoich sąsiadów.
32 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl
„Bantry Bay” – nie ma takiego utworu w języku angielskim, a jeśli jest, to nie ma nic wspólnego z tym. Melodię oparto na jednej z wersji „Star of The County Down”. Na innej z wersji tej piosenki oparto „Bramy Dublina” Mechaników, oraz „Gwiazda z Powiatu Down” Bumpersów.
33 Michał Klawon wrote: Kilka lat temu (pisane w roku 2000) piosenkę tą rozpropagował zespół Jolly Roger z Wałcza. Dziś już chyba nie istnieją, a szkoda…
34 sł./mel.oryg. „Black Velvet Band”
35 Jest to jedna z najpiękniejszych piosenek Spinakerów, ale istnieje też wersja, heh…, tzw. Brudna sukienka, która brzmi mniej więcej tak:
I ona taka w tej brudnej sukience,
A śmierdzi tak, że aż zapiera w piersi dech,
Więc wykręciłem jej do tyłu obie ręce,
Aż zaryczała jak dziki lew.
…i tu brakuje mi dalszego ciągu niestety.
36 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>: Za H.Stefanowską podaję autoryzowaną w 1968 r. przez Stanisława Marię Salińskiego wersję „Białego Słonia”. Piosenka powstała w latach dwudziestych wokół grupy poetyckiej „Kwadryga” i nawet stała się dla niej czymś w rodzaju hymnu śpiewanego „dla własnej uciechy” przy różnych okazjach. Wkrótce trafiła pod żagle i – choć w przeróżnych wersjach – żyje do dziś. Powyższy, oryginalny tekst, został pięknie zaprezentowany przez Halinę Stefanowską w starym, znanym śpiewniku „Rozśpiewane morze”. Oddajmy jednak głos „ojcu” piosenki – S.M.Salińskiemu (przyd. „Diadia”), który w rozmowie ze Stefanowską wspomina: „Kiedyś byłem na biczu w Monkay – maleńkim porcie wietnamskim. Uciekłem ze statku. Nie wiedziałem, co ze sobą robić. Od dwóch miesięcy nie mogłem się wydostać z tego Monkay. Beznadziejna sytuacja. Jakże chciałem się stamtąd wydostać! Chodziło o jakikolwiek statek idący do Hongkongu. Pewnego razu zauważyłem, że do portu wchodzi statek z banderą rzadko widywaną na tamtych wodach: Biały słoń na zielonym polu. Była to bandera syjamska. Zafrapował mnie ten biały słoń. Zgłosiłem się na ów statek pytając, czy nie potrzebują kogoś. Istotnie. Okazało się, że gotowi są mnie zaangażować na parę dni i że statek idzie do Hongkongu. Monkay – Hongkong, dwa dni rejsu. Czekałem na tę okazję dwa miesiące. Biały słoń przyniósł mi szczęście. Utkwił mi w pamięci jako symbol pomyślności. Może to stąd się wzięło: „Na wielkim okręcie wszyscy są szczęśliwi…” Pierwszą zwrotkę wymyśliłem ja. Drugą – o maleńkich fajeczkach – też chyba ja. Tę o Filipinach – czy nie Stanisław Ryszard Dobrowolski? A kto o błękitnym niebie? Zatarło się już w pamięci. Na pewno zwrotkę o Murzynach w Kongo napisał Olek Maliszewski według Cocteau, a tę ostatnią o gwiazdach „z tamtej strony ziemi” dopisała, o wiele lat później, bo w czasie okupacji, Janka Polakówna. „Biały słoń” obrósł w przeróżne dodatki, ale tylko ta jedna zwrotka Janki Polakówny została przez nas oficjalnie „zatwierdzona”. A muzyka? – to była popularna wtedy kabaretowa melodyjka, chyba Katelbeya, małego kompozytora Katelbeya. W każdym razie – zasłyszana. Tyle cytatu. Może zacytowane wspomnienia przysporzą miłośników oryginalnej wersji…
37 cytat z: http://www.zaglowce.ow.pl/: „Bluenose II” to wierna replika słynnego i niezwykle szybkiego drewnianego żaglowca zbudowanego w 1921 r., który przez szereg lat zwyciężał w regatach szkunerów rybackich, a który w 1946 r. rozbił się na rafie koralowej w pobliżu Tahiti. Replika została zbudowana w 1963 r. przez grupę charytatywną „Nova Scotia”, zamierzającą uchronić dla przyszłych pokoleń ten szkuner a także sposoby tradycyjnego budowania żaglowców i żeglowania. Prowadzi się na nim intensywne szkolenia młodzieży. Obecnie statek funkcjonuje jako „Kanadyjski pomnik żaglowy”, a jego armatorem jest Ministerstwo Turystyki Kanady.
38 Prawidłowa pisownia: Bluenose, Lunenburg.
39 autor oryginału – „Bluenose” – najprawdopodobniej Stan Rogers
40 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Słyszałem śpiewane jako III zwrotkę, po słowach: „że to okręt wojenny RP”.
Marynarzem też byłem,
Tak jak wy, pokład myłem,
Wasza dola nie obca mi, nie!
Żeby zostać bosmanem,
Tak jak ja nim zostałem,
Trza się, chłopcy, narobić że hej!
Ballada związana jest z wycofanym z czynnej służby krążownikiem ORP „Bałtyk”, zakotwiczonym w okresie międzywojennym jako hulk pełniący rolę bazy szkoleniowej specjalistów morskich. Piosenka stała się ponadczasowym przebojem i zapewne takim pozostanie. Trudno dzisiaj ustalić, które zwrotki zostały dopisane później – H.Stefanowska w „Rozśpiewanym morzu” cytuje pięć.
41 W końcówce utworu wykorzystano fragment „Chłopcy, a-hoj!” ze słowami W.Głowackiego ;-)
42 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Wyrażenie „Na gejtawy weźmy wraz” jest poprawne. Jest to zwyczajowo przyjęta komenda określająca całokształt czynności, zmierzających do sprawnego „sprzątnięcia” żagla rejowego. Doświadczonej załodze wystarczy lakoniczna komenda podana w odpowiednim momencie, aby bez szczegółowych instrukcji doprowadziła zadanie do końca. Polecenie „chwycenia za gejtawy” itp, sugeruje jedynie określoną czynność, tzn. chwycenie liny i oczekiwanie na dalsze polecenia. Przyjrzyjmy się, na czym polega zwinięcie żagla rejowego. Z grubsza rzecz biorąc, należy wykonać kilka czynności: obsadzić stanowiska, rozbuchtować liny (zdjąć je np. z kołkownic), wybierać obie talie gejtaw luzując jednocześnie szoty, wybrać gordingi, obłożyć końce wybranych lin, wybrać na sztywno oba brasy – i dopiero wtedy, już bezpośrednio z perty, dokładnie przytroczyć sejzingami żagiel do rei. Teraz należy odpowiednio zbrasować reję – i jeden żagiel gotów!
43 Gejtawy – liny obsługiwane z pokładu, biegnące od rogów szotowych żagla rejowego skośnie do góry, w kierunku masztu, często – dla ulżenia pracy – wyposażone w talie. Ich zadaniem jest podciągnięcie rogów szotowych do masztu, by żagiel przestał ciągnąć. Po złożeniu gejtawami rogów żagla „w kopertę”, należy wybrać gordingi.
Gordingi – pionowe pętle obejmujące żagiel, biegnące od rei po zewnętrznej stronie żagla w dół, a po ominięciu dolnego liku, po wewnętrznej stronie spowrotem do rei, gdzie przez bloki zwrotne kierowane są do masztu, a następnie, jak gejtawy, na pokład. Mają za zadanie podciągnąć pozostały płat żagla do rei.
Perta – mocna, obecnie stalowa lina, rozpięta wzdłuż rei ok. 80 cm poniżej jej poziomu, dająca jedyne oparcie stopom. Stojąc na percie, wachta dokonuje ostatecznego klaru żagla.
44 pressgang – przymusowy pobór
45 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Ambrazura, wycięcie w burcie, przez które można było wystawić lufę armaty. Ambrazury były zasłaniane specjalnymi pokrywami, aby nie dopuścić do zalewania pokładów wodą, i odsłaniane podczas bitwy. Ponieważ pokłady były ciasne, aby ich nadto nie zadymiać lufę armaty należało wystawić za burtę. Podczas strzału działo cofało się w głąb pokładu, a tam było hamowane przez specjalne liny. Ambrazury nadawały groźny wygląd okrętom wojennym, wg liczby ambrazur (nie wszystkie były obsadzone przez armaty!!!) oceniano ich wielkość – i dzielono na jedno, dwu, trzy i czteropokładowce. Ostatnimi okrętami wyposażonymi w ambrazury były pancerniki kazamatowe (początek XX wieku), gdzie artyleria była umieszczona w osobnych, opancerzonych klitkach. Ciekawostką jest, że ambrazury posiadał polski krążownik szkolny Dragon. Stylizacja na ambrazury modna jest do dziś – np. malowanie żaglowca Kruzensztern, który będąc statkiem szkolnym, nie wiedzieć czemu nosi wojenny „wystrój”.
W języku popularnym ambrazurami nazywa się także furty działowe, choć są one klapami do zakrywania ambrazur, a nie samymi ambrazurami.
46 A’propos fragmentu tego utworu: W śpiewnikach pokutuje, spisana ze słuchu, niepoprawna forma „Roller away”. Wydaje się bardziej uzasadnione pisanie „Roll her away”. Marynarze na żaglowcach, w trakcie ciężkiej pracy, niezależnie od tego czy to była szalupa, lina, czy co innego, nazywali dany przedmiot… dziwką. Stąd forma żeńska stosowana w języku angielskim wobec różnych nieożywionych rzeczowników.
47 „Sygnały wiadome, na łowy już czas…” – na łowiskach przebywało w tym samym czasie wiele statków i jeszcze więcej pochodzących z nich szalup oddalających się nieraz na wiele mil od jednostek macierzystych. Załogi każdego ze statków wielorybniczych w czasie połowów miały własny system sygnałów, zrozumiały tylko dla nich, co chroniło przed konkurencją.
„Przy burcie, na gajach…” – gaja to lina z talią (wielokrążkiem blokowym).
„Dwa rumby po lewej” – Rumb – 1/32 część kręgu horyzontu. Kierunki kardynalne (zasadnicze): N, S, W, E – naniesione na okrąg podzielą go na ćwiartki. Dwusieczne poprowadzone przez każdą z ćwiartek wyznaczą kierunki interkardynalne: NE, SE, SW, NW. Jeżeli podzielimy krąg horyzontu, poczynając od N w kierunku ruchu wskazówek zegara na 32 równe części, otrzymamy kierunki zwane rumbami.
48 Bum cyk-cyk i dynga-dynga, by Z.Zajko
Nie ma to, jak los Wikinga,
Nie zna lepszej on zabawy,
Od zbójeckiej swej wyprawy.
Bum cyk-cyk i dynga-dynga,
Ostra jest Wikinga klinga,
Ostre ma na hełmie rogi,
Więc uciekaj z jego drogi!
49 Od: Wiki – Wiktor Matlakiewicz <wj_m@go2.pl>: „Bum-cyk-cyk” – refren pochodzi z książki „Burzliwe dzieje pirata Rabarbara”. BTW książka jest obłędna w swym surrealistycznym podejściu do spraw piractwa i żeglarstwa: Ryba-piła, rekin-młot przy budowie okrętu, działa na pomidory i arbuzy…
50 Robotnicza pieśń górników z płn.-wsch. wybrzeża Anglii. Trafiła na morze wraz z węglem ładowanym na statki. W Polsce znana m.in. dzięki Kenowi Stephensowi.
51 Do „Władka” – heh, jest to popularna nazwa Władysławowa, skądinąd bardzo fajnego miejsca… (komentarz mój – Beno)
52 (*) najprawdopodobniej te wersy zostały później dodane i z jednej zwrotki zrobiono dwie
53 Podane zmiany prędkości są orientacyjne. Tą szantę po prostu śpiewa się na dwa tempa.
54 Zespół śpiewa „W XVI wieku”, na szczęście w oryginalnym śpiewniku Zejmanów podana jest prawidłowa data historyczna. ;-))
55 Poemat w oryginale znajduje się pod adresem: http://www.electricscotland.com/burns/poem.html
56 mel.oryg. „Home Boys, Home”
57 SYN-TON MC S002, Mechanicy Shanty – „W granicach folku”
58 patrz także: „Z pijanym żeglarzem”
59 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: „The Drunken Sailor” zna cały żeglarski świat. W Polsce najchętniej śpiewana jest wersja do wykonywania najprostsza: z trzykrotnie powtarzanym wersem każdej zwrotki. Jest to celowe, jeśli śpiewa się, powiedzmy, w knajpie, czy przy ognisku, gdzie praktycznie zatraca się tradycyjna rola szantymena, gdyż każdy – dzierżąc w dłoniach ściągę – pragnie spiewać. W czasie ciężkiego wysiłku na żaglowcu, pracujący zespół koncentrował swe siły przy jak najprostszym refrenie, z wyraźnym akcentem na konkretnym słowie, kiedy to nastepowało wspólne „przyłożenie siły”. Za to treść zwrotek bywała bardzo bogata, często wręcz improwizowana przez szantymena. I należy przyznać, że autorka przekładu dokonała rzeczy bardzo trudnej: przy zachowaniu wierności tekstu – uchwyciła właściwy charakter szanty. A oto, co pisze sama Halina Stefanowska: „Przetłumaczyłam tę jedną z dobrze znanych na świecie do dziś szant z całym pietyzmem dla oryginału, nie pomijając nawet królowej Saby, choć nie udało mi się dociec, skąd się wzięła w tej piosence i dlaczego utrwalają jej istnienie wszyscy tłumacze.” A jeśli chodzi o tę najbardziej popularną w naszym kraju wersję, jaką jest niewątpliwie „Z pijanym żeglarzem…” z niniejszego śpiewnika, to w pewnych okolicznościach śpiewa się u nas zamiast np. „Przeciągniemy go przez kipę…” – „Przeciągniemy mu przez kipę”, co niewątpliwie przysparza pikanterii… .
60 Beno@szanty.art.pl: Jest to chyba najczęściej wykonywany (i interpretowany) utwór na kasetach różnych szantowych wykonawców. Mnie spodobały się najbardziej dwie wersje Bumpersów wydane ma kasetach „Jedziem do Irlandii” i składance z VIII Festiwalu AKŻ w Białymstoku – szczególnie ta ostatnia wersja, koncertowa, heh… powala na kolana, oddając nastrój tego, ponoć dość niezwykłego festiwalu.
61 Tomasz Łączkowski „Czosnek” <tomlacz@polbox.com>: Pierwsza Kopyść miała miejsce w roku 79.Odbyła się już piętnaście razy. Jeżeli zaś chodzi o list Beno, to prawdopodobnie mówi on o ósmej Kopyści w roku 92. Rzeczywiście było to wydarzenie na miarę Woodstock. Do dziś wszyscy najbardziej wspominają właśnie tą edycję festiwalu. Odbywała się ona jeszcze w hali Włókniarza. Później impreza przeniosła się do kina Forum.
62 Marek Siurawski „Szanty i Szantymeni”: „Pieśń tą śpiewały jako szantę fałową lub pompową również załogi statków handlowych. W akompaniamencie słyszy się bęben (doskonały jest tu irlandzki bęben bojowy – bodhran) i skrzypce, które grają w bardzo prosty, nawet prymitywny sposób, naśladując dźwięk cigar-box fiddle. Ostatni refren można powtórzyć dwa razy, końcówkę zwolnić i wytrzymać fermatę. „Dwudziesty czwarty lutego” jest prawdopodobnie skróconą wersją kilku wojennych pieśni sprzed kilkuset lat, opiewających zwycięstwa angielskich okrętów w walkach z piratami na Morzu Śródziemnym, na przykład „Captain Mansfield’s Fight With the Turks” i innych. Wydarzenie, które jest kanwą tej pieśni, rzeczywiście miało miejsce, chociaż nie ma pewności czy dokładnie 24 lutego. Najbardziej prawdopodobną datą – po przeanalizowaniu dokumentów historycznych – może być 9 lub 29 grudnia 1660 roku. Tego właśnie dnia angielski okręt „Mary Rose” (48 dział) dowodzony przez kapitana Johna Kepthorna, został zaatakowany przez siedem jednostek algierskich. Anglik pozostawił zdobyty poprzednio pryz, przyjął walkę i bitwę wygrał, mimo przewagi przeciwnika, chociaż stracił maszt. Po usunięciu szkód w Kadyksie wrócił w glorii zwycięzcy do Anglii, gdzie za brawurową akcję i odwagę otrzymał szlachectwo z rąk monarchy. Mimo niepewności co do daty, 24 lutego jest dzisiaj niepisanym świętem angielskiej Royal Navy.”
63 Od: „Krystyna Chodorowska” <mayen@wp.pl>: Przekopałam się przez parę źródeł historycznych i wyszło, co następuje: jest to jakaś hybryda całej masy piosenek, znalazłam ślady rożnych wydarzeń: od bitwy okrętu angielskiego z jednostkami algierskimi w 1660 poczynając, poprzez wojnę krymska w 1864 (Turcja, Rosja, Anglia, Francja), aż po I wojnę światową i słynną bitwę kanonierek (Goździk!).
64 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl: Dzień Powrotu – „Misty Morning, Albert Bridge” – z repertuaru The Pogues, autor Jem Finer.
65 mel.oryg. „The Day, the Tall Ships Came”
66 Brygantyna – żaglowiec dwumasztowy niosący na przednim maszcie (fokmaszcie) reje, a na tylnym maszcie (grotmaszcie) ożaglowanie suche (nierejowe).
67 Jol – niewielki żaglowiec dwumasztowy z ożaglowaniem gaflowym, przy czym szczątkowy bezanmaszt umieszczony jest na końcu rufy za stanowiskiem sternika. Stąd jednostkę nazywa się gwarowo „półtoramasztowcem”.
68 Kecz – „półtoramasztowiec” z niskim bezanem umieszczonym przed kołem sterowym, czym różni się od jola.
69 Slup – jednomasztowy żaglowiec z ożaglowaniem bermudzkim składającym się z fokżagla i grotżagla. Również trzymasztowy pełnorejowy okręt wojenny z przełomu XVIII i XIX w., rodzaj dużej korwety z 16-18 działami na pokładzie.
Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Windjammery, ostatnie wielkie żaglowce, służące głównie do przewożenia towarów masowych. Utrzymywały się do lat 30-tych XX wieku z rożnych przyczyn:
a) transporty guano z Chile – bardzo dochodowa działka, sprzyjające wiatry i niski koszt eksploatacji.
b) prawodawstwo francuskie dające kompaniom utrzymującym żaglowce wielkie ulgi podatkowe i inne.
c) flota Eriksona – flota wielkich żaglowców szwedzkiego armatora, załogi składały się z entuzjastów, podle opłacanych, głównie młodych ludzi – bardzo twarda szkoła.
d) prawodawstwo angielskie, wymuszające, żeby kandydat do służby pilotowej (bardzo intratne zajęcie) miał staż na wielkim żaglowcu, wskutek czego pływali oni za darmo, czasem nawet dopłacając.
To wszystko przyczyniło się do powstania wielkich żaglowców, obsługiwanych przez kilku-kilkunastu ludzi, wspomaganych przez maszyny parowe i elektryczne (np. do mechanicznego stawiania żagli), itd…, o dużej ładowności, przerzucających towary masowe i niepsujące się (wspomniane guano, glinkę, drewno, czasem rudę). Wraz z rozwojem maszyn parowych, cofnięciem ulg, a zwłaszcza II Wojną Światową –żaglowce, w tym windjammery, musiały opuścić morskie szlaki. Wielki shantyman Stan Hughill był właśnie marynarzem na takich żaglowcach.
Windjammer w dosłownym tłumaczeniu to coś w rodzaju pogromcy wiatru…
70 W pierwszej wersji, za czasów Klenczona, miały być cztery zwrotki:
x. Gdzieś został ciepły, cichy kąt
I brzegu kształt znajomy,
Zasnuły mgły daleki ląd –
Dokładnie z każdej strony!
71 Skala Beauforta – trzynastostopniowa skala siły wiatru, liczona od 0 (cisza) do 12 (huragan) oraz dziesięciostopniowa skala stanu morza liczona od 0 do 9.
72 Polecam uwadze także pozycję w tym śpiewniku pt. Jeden w skali Beauforta :-))
73 Ta zwrotka powstała 21.8.98, na „Jurandzie” pod Borkum – sł. W.Zientara.
Darliśmy pod nordowy wiatr, Gdy sterociągi padły. „O, kurwa” – zaklął bosman nasz I wszystkie twarze zbladły. |
A bosman do achteru wpadł, Ster wyjął zapasowy – „Musimy wracać, kurwa mać. Rejs mamy wahadłowy.” |
74 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „The Gals of Chile” – szanta śpiewana przy załadunku lub przy podnoszeniu kotwicy. Pochodzi ze szlaków saletry i guana, wiodących wokół Hornu do Ameryki Południowej. Znane również przez wielorybników egzotyczne porty Peru i Chile, zawdzięczały swą sławę tzw. Dago Girls, czyli panienkom pochodzenia iberyjskiego, które bardzo dobrze znały potrzeby żeglarzy po wielomiesięcznych rejsach. Niektóre oryginalne wersje tej pieśni są bardzo niecenzuralne.
75 Ostatni refren jest śpiewany na płytce CD Porębskiego jak powyżej, ale na wkładce do tej CD znalazła się taka oto zmieniona wersja:
Ref.:Ta mała z St. Johns i ta większa z St. Pierre,
Dwa prześliczne białe żagle, ja w środku, ich ster.
Ta większa z St. Pierre i ta mniejsza z St. Johns,
Dwa prześliczne białe żagle, ja w środku, ich mąż.
76 Trochę geografii:
New Foundland (Nowa Fundlandia) – najbardziej na zachód wysunięta część Kanady, leżąca blisko reszty kontynentu duża wyspa o średnicy ok. 500 km.
St. John’s (pisownia oryg.) to jej główne miasto i port.
St-Pierre (pisownia oryg.) to port leżący w małym archipelagu St-Pierre i Miquelon w bezpośrednim sąsiedztwie Nowej Fundlandii, ale należącym do Francji. Między oboma portami w linii prostej ok. 250 km, wodą ok. 400.
Georges Bank – łowisko będące przez ostatnie 150 lat złotą żyłą dla rybołówstwa całej Nowej Anglii (czyli 6 stanów w północno-wschodniej części USA).
77 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Port Talcahuano (wym.: taekkuano) położony nieco na południe od Valparaiso (Chile) dostarczał wielorybnikom chwil odprężenia po trudach wielomiesięcznej podróży. Nic dziwnego, że później w kubryku wspominano jego atrakcje. Melodia „Talcahuano Girls” jest odmianą znanej pieśni wolnego czasu „Spanish Ladies”.
78 Na koniec utworu trzeci refren dwa razy wolniej i kończymy wielkim waleniem łapami w stoły czy też, w co tam mamy akurat pod ręką :-))) To chyba najbardziej charakterystyczny utwór, z gatunku tych, gdzie w pewnych miejscach (tu w środku refrenu) klaszcze się w konkretny sposób, lub też wali kuflami do rytmu w stoły!
79 Od: Andrzej Tomanek <Atomanek@kabaretotto.pl>
Tak, potwierdzam, to ja jestem autorem muzyki, o ile tak szumnie można nazwać tą kompozycję. Autorem, i to nawet chyba tłumaczenia, jest pan Antoni Marianowicz, uznany literat, tłumacz literatury niemieckiej, tudzież autor wielu widowisk teatralnych, słowno-muzycznych, wierszy, itd.…, itp.… Tekst ten znalazłem kiedyś w Szpilkach, w połowie lat siedemdziesiątych i pierwotnie śpiewałem go po prostu na spotkaniach ze znajomymi. Pierwsze publiczne wykonanie odbyło się w 1984 r. na imprezie studenckiej, która była eliminacją do Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie. Wykonywałem tę piosenkę z moją przyjaciółką, Marzenką Janicką i zdobyliśmy wyróżnienie. Następnie piosenka weszła do repertuaru zespołu Zejman i Garkumpel, w którym zresztą jakiś czas śpiewałem. Jeżeli chodzi o szanty, to brałem nawet udział w przedsięwzięciu Andrzeja Radomińskiego – dziennikarza, podróżnika, marynisty, pod tytułem Teatr Morski. W skład tej imprezy prócz Zejmanów wchodzili jeszcze Krewni i Znajomi Królika, Tonami, Szantymeni – czyli dosyć mocna ekipa. Razem odbyliśmy podróż w 1988 roku do Francji – Bretanii, gdzie występowaliśmy z widowiskiem teatralno-muzycznym na Festiwalu Tradycji i Kultury Morskiej w Douarnenez i Concarneau. Na tym moja przygoda z szantami się kończy, bo powstał kabaret OT.TO.
80 Kulis, tragarz w południowej i wschodniej Azji, noszący zarówno ładunki, jak i ludzi w lektykach.
81 mel. oryg. „Ex-Sailor’s Life”, Tom Lewis
82 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Eks-żeglarz” – żeby nie było wątpliwości, wyjaśnijmy, że na razie nie zamierzamy lansować takiego modelu. Do pochwały statusu eks-żeglarza mógł dojrzeć autor – Kandyjczyk Tom Lewis, po 25-ciu latach pływania na różnych jednostkach, w tym również na łodziach podwodnych. Radzimy najpierw popływać 25 lat, a potem się jeszcze zastanowić. Do tematu wrócimy przy okazji 25-lecia zespołu.
83 patrz komentarz do: Buffalo
84 „Fajna ferajna” – utwór, który na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (tego stulecia), a może nawet i jeszcze później był bardzo znany wśród śpiewających wówczas żeglarzy. Wtedy tzw. „szkoła gdyńska” lansowała na bardzo podobną do tej melodię, pewien tekst, który co prawda, jest bardzo zbliżony do oryginału, jednak stanowi znaczne uproszczenie. Oryginalne słowa, których autorem jest Andrzej Nowicki (tytuł: „O czterech zbrodniarzach”) miały nawet swoją melodię skomponowaną przez Jerzego Wasowskiego, jednak w tej wersji utwór nie rozpowszechnił się aż tak bardzo wśród żeglarzy. Z pełnym szacunkiem dla twórców, przedstawiamy tu jednak wersję zespołu Cztery Refy, śpiewaną od kilku lat, przeważnie na rozpoczęcie koncertu, jako nieoficjalną prezentację grupy… i początek dobrej, wspólnej zabawy.
85 Tekst pojawił się pierwotnie w 1965 r. w tomiku A.Nowickiego „Ballady i anse” jako wiersz „O czterech zbrodniarzach”.
86 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl: Fajna ferajna – utwór w świetny sposób wykonywał na niektórych koncertach zespół… Szwagierkolaska.
87 sł./mel.oryg. „Fiddler’s Green” J.Conolly
88 Więcej informacji w magazynie Rejs 2’2000, łącznie z wykładnią samego terminu „Fiddler’s green”.
89 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Tak nazywa się wiele ulic Anglii i tawern w dzielnicach portowych. Nazwą tą określano także miejsce na kolumnie kabestanu, gdzie pojawiał się skrzypek i swoją grą pomagał pracującym marynarzom. Tu jednak chodzi o legendarną krainę wiecznej szczęśliwości ludzi morza. Marzenia o jej istnieniu pozwalały wielu marynarzom przetrwać trudne chwile. Ballada o Fiddler’s Green weszła na trwałe do repertuaru wielu brytyjskich folkowców, mimo, iż jest to pieśń współczesna.
90 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Nie wiem, kto to wymyślił, ale kiedyś zaśpiewał ją ktoś z załogi i… zaparzyłem mu herbatę!
Błękit nieba nad głową, nie ma burz, nie ma fal, / Wokół ryby figlują, ach jak pięknie jest tam!
Nie ma nic do roboty, każdy marzy lub śni, / A Kapitan w kambuzie parzy nam cap of tea
91 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>
Legenda Latającego Holendra doczekała się wielu wersji. Jedna z nich opowiada o znanym z niebywałej odwagi i nadprzyrodzonych wręcz umiejętności żeglarskich holenderskim kapitanie Bernardzie Fokke. Noc, czy sztorm – nigdy nie refował; zawsze najszybciej pokonywał trasę, zyskując przydomek „Latajacego Holendra”. Zawistni konkurenci rozpowszechniali więc pogłoskę o jego kontaktach z diabłem. Toteż, gdy nie powrócił z kolejnego rejsu, szybko rozeszła się wiadomość, że przeklęty statek nie zatonął, lecz nadal krąży po morzach, sprowadzając na innych nieszczęście. Według „naocznych” świadków, pojawiał się niespodziewanie, lecąc pod pełnymi żaglami z ogromną szybkością wprost na zderzenie, by w ostatniej chwili rozpłynąć się bez śladu. Takie spotkanie miało sprowadzić nieuniknione nieszczęście na statek i załogę, która go ujrzała.
Inna wersja głosi, że holenderski kapitan van der Becken (ew. Vanderbecken), dobry żeglarz, lecz człek porywczy i uparty, napotkawszy przeciwny sztorm, przez dwa miesiące nie mógł opłynąć Przylądka Dobrej Nadziei. Niestety, wbrew protestom załogi i pasażerów trwał w uporze klnąc i potwornie bluźniąc, aż przebrała się miara cierpliwości niebios. Na jego głowę spadło straszliwe przekleństwo: „Skazany jesteś na wieczne żeglowanie bez chwili odpoczynku, bez możności stanięcia na kotwicy czy zawinięcia do portu. Nie będziesz miał ani tytoniu, ani piwa. Żółć będzie twoim napitkiem, a rozżarzone żelazo twoim pokarmem. Nigdy nie będziesz spał, a w chwili, gdy przymkniesz oczy – miecz przeszyje twoje ciało. A że radością twą było męczyć żeglarzy – będziesz dreczył ich nadal. Staniesz się złym duchem morza.” Niebawem pozostał sam na przeklętym statku, z którego masztów szatan nie pozwoli zdjąć ani jednego żagla i tak błąkać się będzie na wieki, przynosząc zgubę tym, którzy go ujrzą.
Legenda doczekała się wielu wysoce profesjonalnych adaptacji. Wspomnieć tu można choćby przejmującą powieść Fryderyka Marryata „Okręt Widmo”, czy operę Ryszarda Wagnera „Holender tułacz”. Burzliwe, pełne podróży i wszelakich perypetii życie Wagnera, wpisane w okres europejskiego romantyzmu, znalazło odbicie w jego twórczości. Można przypuszczać, że podczas wielu, zapewne również morskich podróży, zetknął się z będącą wtedy u szczytu popularności legendą o Latającym Holendrze.
Operę po raz pierwszy wystawiono w 1843 r. w Dreźnie, 4 lata po ukończeniu przez Fr.Marryata „Okrętu Widma”. Można przypuszczać, że Wagner, pisząc libretto do swojej opery, wykorzystał wiele wątków z Marryata oraz H.Heinego. Tego ostatniego zaś zainspirowała sztuka E.Fitzballa z 1826 r. pt. „Latający Holender”. Wcześniej, w 1798 r., S.T.Coleridge stworzył „Rymy o Sędziwym Marynarzu”… I tak, wędrując w głąb dziejów śladem literatury, moglibyśmy zapewne dotrzeć aż do czasów Vasco da Gamy, kiedy to prawdopodobnie tworzono przerażające opowieści (węże morskie, lewiatan, diablica morska, morski biskup, uljetif, Duch Przylądka, etc…), służące powstrzymaniu ewentualnych naśladowców z innych nacji, aby jak najdłużej zapewnić sobie hegemonię na nowo odkrytych wodach. Być może to sami Holendrzy dali początek omawianej legendzie, a wzorzec, choćby w postaci samego Vasco – niezwykłego odkrywcy i śmiałka, w którego życiorysie można się doszukać wielu sytuacji zbieżnych z treścią przekazu – był tuż pod ręką…? To są tylko przypuszczenia. Czy tak było? – zapewne nigdy się nie dowiemy. Początki tej najsłynniejszej morskiej legendy giną w mrokach minionych wieków, a jej obecny kształt w głównej mierze zawdzięczamy literaturze romantycznej. I chociaż diabły, fantomy i wszelki fatalizm dziś już tak nie oddziaływują na naszą wyobraźnię, to zawsze respekt będą budzić: nieujarzmiony wiatr i nieobliczalne fale – prawdziwe demony morza.
92 Szantę tą śpiewają Perły w nast. sposób: najpierw solista, a w bisach chór, oczywiście prócz szóstej zwrotki śpiewanej w bisie nieco inaczej :-))). Wykorzystano tu fragment utworu „Nie płacz, kiedy odjadę” sł. Wanda Sieradzka, mel. Marino Marini.
93 Fregata – żaglowiec minimum trzymasztowy niosący na wszystkich masztach reje.
94 Od: Jerzy Michał Kwinta <yorick@polbox.com> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Jest od groma tekstów opisujących zwycięstwo raz Taylora, raz Santiany. No cóż… historyk tworzy historię… Kto komu dał łupnia nieważne, ważne że obie strony opiewały to wydarzenie, każda na swoją chwałę… i ku pokrzepieniu serc… :)))
95 Z kasety North Cape – „Szanty i pieśni morza”: Jedna z wersji bretońskiej pieśni „Je’m souviens”. Słowa nawiązują do katastrofy klipra „Rainbow”, który zatonął w nieznanych okolicznościach niedaleko przylądka Horn w 1848 r.
96 Z książki 4 Refów – „Pieśni wielorybnicze”: Pieśń ta bardziej znana jest pt. „Greenland Whale Fishery”. Wybraliśmy jedną z mniej znanych melodii tej pieśni. „Autor nieznany” jak początkowo podawaliśmy, nie mając 100% pewności – Jerzy Pewełczyk – „Yogi” śpiewał ją w innej aranżacji w 1981 r. na I Shanties w Krakowie.
97 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Grenlandzka opowieść” – jedna z licznych odmian znanej wielorybniczej pieśni „The Geenland Whale Fishery” z I połowy XVIIIw., znana również pod tytułem „The Whale”. My odkryliśmy ją już w 1989r., ale od czasu gdy o mroźnej Grenlandii zaczął śpiewać ciepłym głosem Maciek, pieśń ta zyskała nowa jakość i wielu sympatyków, a zwłaszcza sympatyczek.
98 Z książki 4 Refów – „Pieśni wielorybnicze”: „The Greenland Voyage” – najstarsza ze znanych nam pieśń wielorybnicza, opowiadająca bardzo szczegółowo o polowaniu na wieloryby u wybrzeży Grenlandii. Podobno znajduje się w zbiorze z 1720 roku i tam już jest określona jako stara. Oryginał liczy 10 zwrotek.
99 Od: Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>:
Początkowo, sugerując się tytułem, pomyślałem że chodzi o wieloryba grenlandzkiego. Jednak z piątej zwrotki dowiadujemy się, że chodzi o finwala. Ciekawe więc, dlaczego Ned krzyczał: „Widzę czarny jego grzbiet” skoro ten gatunek jest akurat z reguły błękitnoszary, czasem trochę ciemniejszy?
Proponuję mały opis finwala właśnie: Finwal (Balaenoptera physalus wg innych źródeł Balaena physalus) – gatunek wieloryba, występuje we wszystkich oceanach poczynając od równika aż po oba bieguny. Długość ciała ok. 20-23 metry, waga 35-75 ton, 260-475 płyt fiszbinu, z których największe osiągają 100 cm długości. Ważny w połowach wielorybniczych, dostarcza cennego mięsa, tłuszczu, skór i fiszbinu. Ciekawe dlaczego Ned krzyczał: „widzę czarny jego grzbiet”, skoro są one z reguły błękitnoszare, czasem trochę ciemniejsze, a spód ciała i płetw piersiowych oraz cała płetwa ogonowa są białe. Ich charakterystyczną cechą jest niejednolite ubarwienie głowy. Finwal jest łatwy do rozpoznania, gdyż jego płetwa grzbietowa jest lekko wygięta ku tyłowi. Żyje na pełnym oceanie i rzadko pojawia się w strefie przybrzeżnej. Jest gatunkiem wędrownym, zimę spędza w strefie podzwrotnikowej, a kiedy zbliża sie lato, płynie ku obszarom podbiegunowym. W tym kontekście zastanawia stwierdzenie z szanty: „Wielorybów tej zimy będzie moc” a z tytułu wiemy, że łowy odbywają się w okolicach Grenlandii. Więc co oni łowią? Przecież w zimie ten gatunek jest w strefie podzwrotnikowej, a nie tam, gdzie są łowy! Młode przychodzą zawsze na świat w ciepłych wodach strefy podzwrotnikowej, a w zimnych, lecz bogatych w pożywienie wodach polarnych finwale uzupełniają zapas energii. Kolejnym zastanawiającym stwierdzeniem jest przedostatni wers: „Hen, za rufą lodu kry, jeszcze tylko kilka dni”. Dorosłe finwale, pomimo że często pojawiają się na wodach polarnych, to jednak w przeciwieństwie do płetwali błękitnych i karłowatych, nie zbliżają się w ogóle do obszarów pokrytych lodem. Wieloryby te można zobaczyć czasami w grupach liczących 6 do 10 osobników, a na żerowiskach pojawiają się w ogromnych zgrupowaniach, liczących nieraz ponad 100 osobników. Niestety wielorybnictwo poczyniło tak duże spustoszenie w populacji tego gatunku, że w kilku rejonach świata jest on zagrożony.
100 From: Wiki <wj_m@go2.pl>: W oryginale grają to The Dubliners – „Go To Sea No More”.
101 Podobnie jak w wielu innych tekstach, istnieje tu problem pisowni nazw geograficznych i osób. Ja oparłem się na wersji ze strony WWW Marcina Wilka, po jego autopoprawkach.
102 cyt. „Zaśpiewajcie to cicho, czyli ładnie.”
103 Od: Jerzy M.Kwinta <yorick@foka.szczecin.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty
B> A najlepszy lapsus językowy, na jaki trafiłem, to „Morde Rey” – oczywiście powinno być „Monterey”.
Oczywiście nie oczywiście…:)))) bo jeśli chodzi o „Swój dzień” Generała Taylora pod Mol’de Rey to chodzi o Molino de Rey, gdzie wyżej wzmiankowany, jak głoszą, złupił niemiłosiernie Generała Santianę… (nie biorę was w bajer, przecieście nie kpy…:)))) )
104 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Najstarsza piosenka „Refpatentu” śpiewana na „I YAPA’74”, gdy nie było jeszcze festiwali żeglarskich. Melodia na motywach szanty „Heave Away My Johny” usłyszanej pierwszy raz na filmie „Moby Dick” – scena odejścia „Pequoda”. Pierwsze doświadczenia żeglarskie autora doprowadziły do powstania właśnie takiego tekstu, nie mającego nic wspólnego z oryginałem. Niektórym żeglarzom utkwiły w pamięci tylko słowa: „Będziemy pić jeszcze nie raz”.
105 „Żagle refować”, „pierwszy ref” – ref to część żagla podwiązana reflinkami do rei lub bomu w celu zmniejszenia powierzchni żagla. Reflinki są zwykle przyszyte do żagla w dwóch, trzech rzędach.
106 Więcej informacji w magazynie Rejs 5’2000.
Z kasety Stare Dzwony –„Pora w morze nam”: Piękne jest tuż pod bokiem. Polska „muzyka wód” nie zna tradycyjnych marynarskich pieśni pracy, ale obfituje w różnorodne i czekające na powtórne odkrycie pieśni rybackie i flisackie, zwłaszcza o naszej Wiśle. Królowa polskich rzek, ostatnia romantyczna rzeka Europy, czeka na bliższą i czulszą uwagę nas wszystkich.
107 SYN-TON MC S001, Stare Dzwony – „Pora w morze nam”, 1999
108 W nagraniu Maryli, podobnie jak na kasecie zespołu Nort Cape, dodatkowo utwór poprzedzony jest takim, znacznie wolniej śpiewanym, wstępem:
Pozdrowione bądźcie morza, oceany i lądy, /
W których blady rozpierzcha się świt. /x2
109 Z kasety North Cape można wyczytać, iż jest to kaszubska pieśń rybacka z XVII wieku, do której J. K. Pawluśkiewicz dopisał współczesną melodię.
110 Od: Piotr Wiśniewski <zwierzak@wicom.com.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Kot o dziewięciu ogonach. Pejcz dziewięciorzemienny z kilkoma supłami na każdym rzemieniu. Czasami zamiast supłów były nakładane ołowiane kulki. Chłosta tym urządzeniem była jedną z najcięższych kar stosowanych na okrętach. Zdarzało się że kończyła się śmiercią „pacjenta”.
111 Jeden z tekstów, których nie sposób podać w jakiejś jednej najpopularniejszej wersji, każdy śpiewa ciut inaczej, a sam Korycki śpiewa i nagrywa wciąż inaczej, po nowemu – zresztą takie jego prawo. Utwór składa się w sporej części z deklamacji i z samej swojej natury narzuca przy każdym wykonaniu potrzebę interpretacji, jak choćby w wyrazach Magda, Madzia, Magduś etc…, ale nie tylko.
112 M.Wilk wrote: Oryginalny utwór ma tytuł „I’ll Tell Me Ma” i również odnosi się do tematyki damsko-męskiej :)
113 Od: Dorota Bugla <bednarzd@ae.krakow.pl>: „Irlandzka polka” powstała dzięki inspiracji francuskim zespołem „Long John Silver” i jego koncertami we Wrocławiu. Tytuł ponoć miał być zupełnie inny, ale pewnego pięknego koncertu niejaki Bongos pomylił się przy zapowiedzi i… została Irlandzka polka … mimo iż muzyka pochodzi z Bretonii.
114 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl: Melodia „Irish Rover” nie jest autorstwa Dublinersów, a przed nimi wykonywało ten utwór sporo innych zespołów (Dublinersi na prawdę nie są najstarsi na świecie :))
115 Od: Wiki <wj_m@go2.pl>: Istnieje też genialna wersja oryginalna nagrana przez połączone siły „The Dubliners” i ”The Pogues”.
116 W źródłach są rozbieżności co do autorstwa tej piosenki. Być może autorami są sł. Stanisław Tym, mel. M.Lusztig. Wdzięczny będę za korektę.
117 Piosenka z okresu archaicznego. Autor „poetyckiego” tekstu pozostaje nieznany, zaś muzycznie opracował go Jerzy Rogacki. W czasach powszechnej komercji utwór ten bywa nazywany „szantą sponsorską”.
118 Jurek Rogacki: Utwór ten pochodzi z początku lat siedemdziesiątych i wtedy był standardem wśród śpiewających żeglarzy. Napisałem na ten temat kilka słów (Żagle 5/98). Jeśli chodzi o autorów, sam miałem poważne wątpliwości. Na 99% autorami tekstu i muzyki jest „spółka” Jan Kasprowy i Jan Tomaszewski. Utwór ten był „od zawsze” w rezerwowym repertuarze Czterech Refów, podobnie jak dziesiątki innych utworów, których po prostu nie ma na żadnych kasetach z wielu względów. W końcu jednak został nagrany. Na płycie „Czas w morze ruszać nam” też zamieściłem „wymijające” informacje na temat autorów. Owszem, takie opracowanie muzyczne tego utworu jest moje. Refy także często dedykują ten utwór sponsorom, ale nie należy wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków. Utwór ten jest także w repertuarze EKT (płyta „Ja stawiam”), oraz wielu innych znanych i mniej znanych zespołów.
119 „Pogoria-Antarktyda” Szukaj także innych pozycji w tym zbiorze z podanym stringiem! Tekst pochodzi ze śpiewnika „Pogorii” ze sławnego rejsu na Antarktydę. Opis wyprawy na Antarktydę w komentarzu do: „Pogoria” Brava.
120 kanaka – marynarz najniższy rangą, często pół-dzikus, pochodzący gdzieś z wysp Pacyfiku
121 Sir Francis Drake (1543-1596), najsławniejszy z korsarzy, czyli piratów w oficjalnej służbie korony angielskiej. W II poł. XVI w. gdy Anglia w niewypowiedzianej wojnie na morzu walczyła o pokonanie monopolu Hiszpanii i Portugalii w handlu zamorskim i zdobyczach kolonialnych, Drake wsławił się złupieniem wielu miast Nowego Świata, oraz zdobyciem wielu statków portugalskich i hiszpańskich. W swojej wyprawie wokół globu 1577-1580 (drugi po Magellanie) na statku Golden Hind (Złota Łania) odebrał Hiszpanom wyłączność na obecność na Pacyfiku (do tej pory wozili złoto na nieuzbrojonych statkach), obejmując (przynajmniej teoretycznie) w posiadanie królowej angielskiej odkrytą przez siebie Kalifornię (jako Nowy Albion), oraz łupiąc oczywiście wszystko po drodze, co tylko się dało. Był człowiekiem niskiego stanu, synem pastora, wychował się w barce na rzece, w nadmorskim, portowym Plymouth. Od dzieciństwa związany z wodą, z rodziny, w której krewni zajmowali się handlem morskim i żeglowaniem. Podniesiony przez królową Elżbietę do godności szlachcica, został również admirałem. Zdobył wielki majątek przysparzając równie wielkich dochodów Koronie. Początkowo krewni, arystokracja, oraz sama królowa potajemnie finansowali jego i jemu podobnych wyprawy, czerpiąc równie nielegalne i niemałe zyski. Z czasem na swą działalność piracką dostał licencję królowej, w swoich dalekich morskich podróżach oprócz grabieży nawiązując również oficjalne kontakty w imieniu Korony. Był typem żeglarza-nawigatora dbając o precyzyjne wykonywanie map odkrytych lądów, był również piratem-gentlemanem nie zabijając bez powodu, a jeńców traktując często z wyszukaną gościnnością. Równie dobry w samotnych rajdach pirackich, jak i w dowodzeniu wielkimi flotami inwazyjnymi z dobrze prowadzonymi operacjami wojsk lądowych. Zawierał doraźne sojusze w wyprawach łupieskich zarówno z kapitanami statków innych bander, jak i z partyzantką murzyńską w Ameryce Łacińskiej. Wziął udział w rozgromieniu na Kanale Angielskim (La Manche) Wielkiej Armady – floty inwazyjnej hiszpańskiego króla Filipa, napadał także na porty Hiszpanii, Portugalii i Azorów – jednak z czasem popadł w niełaskę królowej oskarżany o zbytnie sprzyjanie prywatnym interesom podczas oficjalnych działań floty Korony – pomimo, że nieraz był głównodowodzącym tych sił. Jego ostatnie wyprawy wojenno-rabunkowe do Hiszpanii i na Karaiby na czele połączonych flot Królowej i inwestorów prywatnych zakończyły się klęskami. Zmarł na morzu, na Karaibach, złożony postępującą chorobą i załamany brakiem powodzenia w ostatnich wyprawach. Umarł jednak jako człowiek bardzo bogaty, szanowany i otoczony wręcz legendarnym podziwem zarówno wśród swoich jak i przeciwników. Był największym żeglarzem swoich czasów. Jego imieniem jest nazwana cieśnina między Ameryką Południową i Antarktydą. (na podstawie książki: John Cummins „Francis Drake”, PIW, 2000 r.)
122 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Jest to XIX fragment „Kroniki Olsztyńskiej” (znanych jest kilka melodii).
Ilu Polaków kojarzy Mazury z Gałczyńskim? W tylu żeglarskich śpiewnikach od lat zamieszcza się słowa powyższej pieśni, nie podając autora. A przecież napisał je jeden z naszych najwybitniejszych poetów, który stworzył własny, niepowtarzalny styl. Piosenka jest powszechnie znana, a „Jutro popłyniemy daleko”, to również tytuł następnego (wyd.1980) – po „Rozśpiewanym morzu” – śpiewnika Haliny Stefanowskiej. „Kronika Olsztyńska” K.I.Gałczyńskiego, to poetycki pejzaż mazurskiej ziemi; to uroczysta i radosna zarazem symfonia przyrody: nieuchwytna muzyka kropelek deszczu, plusku fal na jeziorze, szumu wiatru w koronach sosen; powracające motywy burzy, żagla, księżyca…
Żal, że to już przeszłość. Kto pływał po Mazurach w maju, gdy jeszcze trwa niezmącona harmonia przyrody, kiedy woda jest zimna i przejrzysta, a nieliczne łodzie już z daleka kierują się ku sobie, by wymienić pozdrowienia; kto przed odejściem z biwaku zabiera ze sobą nawet najdrobniejsze, nie tylko swoje śmieci, ten niewątpliwie ma powody do zastanowienia, co uczyniliśmy z tym skarbem naszej ziemi przez ostatnich 20 – 30 lat.
Wańkowicz, Gałczyński, Paukszta, Putrament, Newerly… – to oni dla nas „odkryli” Mazury, oni skierowali tam nasze zainteresowanie. Gałczyński przez ponad trzy lata mieszkał w leśniczówce Pranie, na wysokim brzegu Jeziora Nidzkiego. Żyjąc w tej cudownej głuszy, zimą czy latem – obserwował, słuchał, rozmyślał i pisał, pisał…
Kto dotychczas odkładał to na przyszłość, powinien wreszcie zatrzymać się w pobliżu i zobaczyć ten dom – skromne miejsce jego pobytu: kilka sprzętów, wysłużoną gitarę, lampę naftową opiewaną tak często…
W noce świętojańskie 1973 i 1974 roku na Zielonej Bindudze słuchaliśmy przy ogniu opowieści leśniczego, który gościł poetę w latach 1950-53. A kiedy gasło ognisko, wypływaliśmy na jezioro do stóp leśniczówki, gdzie w kręgu utworzonym przez trzydzieści łodzi Krajowego Zlotu Energetyków, do późnych godzin rozbrzmiewała poezja Gałczyńskiego. Takich chwil się nie zapomina: cicha, bezksiężycowa i rozgwieżdżona noc, płomyki świec na wiankach unoszących się na wodzie, urzekające pieśni przy akompaniamencie skrzypiec i gitary… Cóż, miałem trochę szczęścia: znalazłem się tam jako sternik „Omegi” w rejsie zorganizowanym i prowadzonym przez jednego z wychowawców z naszej szkoły. To on nam pokazał piękno Jezior i jako jeden z wielu zadbał o to, by spełniały się pragnienia Poety:
„Chciałbym i mój ślad na drogach
ocalić od zapomnienia”
Być może Kraina Wielkich Jezior nigdy by nie została tak zdewastowana, gdyby każdy z nas odpowiednio wcześnie zetknął się ze świetlistą poezją Gałczyńskiego. Niestety, na Mazurach „zielone serce przyrody” przestaje bić już w czerwcu…
123 Cieśnina Torresa – między najbardziej na północ wysuniętym krańcem Australii (przyl. York) a Nową Gwineą, szer. 150-240 km, z wieloma rafami i wyspami, oraz gwałtownie zmieniającymi swój bieg prądami morskimi. Trudny, miejscami bardzo wąski tor wodny. Uczęszczany szlak morski z Australii do Europy już w czasach żaglowców. Był to rejon niebezpieczny nie tylko nawigacyjnie, ale i z powodu piratów.
124 Jeden z niewielu w repertuarze Czterech Refów utwór całkowicie autorski, nie powiązany ani z żadnym angielskojęzycznym oryginałem, ani z żadnymi faktami historycznymi. Jest wyrazem tęsknoty autora za klimatem opowieści snutych w portowych tawernach.
125 Więcej informacji w magazynie Rejs 11’2000.
126 Genialny, kapitalny! Mój (Beno) i nie tylko :-))) ulubiony kawałek Spinakerów. Wprost wymarzony do śpiewania w knajpie.
127 hundkoja – koja na jachcie znajdująca się pomiędzy kokpitem a burtą, z głową w pobliżu trapu zejściowego, lub też po prostu najmniejesza (najkrótsza) koja – zwykle namniej wygodna.
128 Od: Wiki <wj_m@go2.pl>: Oryginał grają The Dubliners, nazywa się to „Net hauling song”.
129 Ognie świętego Elma (św. Bartłomieja) – zjawisko optyczne (i akustyczne) w postaci małych, cichych, ciągłych, snopiących wyładowań elektrycznych na powierzchni różnych przedmiotów, mające miejsce przed lub w czasie burzy na powierzchni skał, drzew, masztów, anten. Wyładowania są niegroźne, można je zaobserwować nawet np. w górach na wyciągniętej ręce, i chociaż nie muszą, to mogą jednak zwiastować zbliżanie się burzy z piorunami.
W czasie dnia są niewidoczne, ale w nocy widać je w postaci świetlnych miotełek wytryskujących z wszystkich wystających z ziemi przedmiotów. Podczas tych słabych wyładowań można usłyszeć jakby syczenie. Ten dźwięk jest bardzo słaby, ledwo słyszalny. Czasem jednak duża intensywność wyładowań snopiących może brzmieć jak głośny gwizd. Taki rodzaj wyładowania często obserwowany jest na masztach statków ponieważ statek jest wydatnie wystającym elementem na morzu, a szczególnie maszty statków. Właśnie wyładowania na masztach zostały nazwane przez marynarzy ogniami świętego Elma i mimo starej zasady, że to co nieznane budzi strach, to jednak elmy były uważane za pomyślne.
Same ognie św. Elma nie są w ogóle groźne, ale duża intensywność wyładowań świadczy o wysokim potencjale względem ziemi wywołującej je chmury. Jest to sygnał dla obserwatora, że trzeba się stąd zmywać bo w każdej chwili może w okolicy uderzyć piorun, który wyrówna potencjały ziemi i chmury wywołujące snopiące miotełki. Nie ma oczywiście pewności, że nastąpi wyładowanie liniowe (różnica potencjałów może być zbyt mała), ale należy zachować ostrożność i spokojnie opuścić zagrożony teren.
oprac. głównie na podstawie bardzo fajnej strony: http://www.piorunki.iq.pl/
130 Żaglowiec szkolny „Lwów” – pierwsza polska kolebka nawigatorów. Zwodowany w 1869 r. w Anglii w stoczni G.R.Cloover & Co. w Birkenhead jako statek towarowo-pasażerski, jeden z pierwszych stalowych żaglowców, był pierwotnie 3-masztową fregatą o nazwie „Chinsura” pływającą do Indii i Australii. Od 1883 r. pod włoskim armatorem pływał jako „Lucco”. W 1915 roku stał się własnością holenderskiego armatora, który kupił uszkodzoną w wyniku sztormu jednostkę i przetaklował na bark o nazwie „Nest”. Zakupiony latem 1920 r. dla nowopowstającej Szkoły Morskiej w Tczewie został przebudowany na statek szkolny z celowym pozostawieniem części ładowni. Kapitanem Lwowa był m.in. sławny „Znaczy Kapitan” – kpt. Mamert Stankiewicz. Jako pierwsza jednostka pod polską banderą „Lwów” w swych podróżach szkolno-handlowych odwiedził szereg portów Bałtyku, M.Północnego, Śródziemnego, Czarnego, oraz Atlantyku wszędzie robiąc furorę wyglądem swoim i załogi, godnie reprezentując odrodzoną Polskę, a jego załoga była w wielu portach zapraszana przez miejscowe władze na specjalnie dla niej wydawane przyjęcia. W 1923 r. jako pierwszy polski statek przekroczył równik w trakcie rejsu do Brazylii. „Lwów” musiał sam zarabiać na swe utrzymanie i trasy jego podróży układały się w zależności od przeznaczenia otrzymanego do przewozu ładunku. Pływał do 1929 r. 13.7.1930 r. nastąpiło przekazanie bandery na „Dar Pomorza” (w tych czasach WSM przeniosła się do Gdyni). Lwów przekazany został Marynarce Wojennej i wykorzystywany był jako hulk – najpierw jako pływające koszary dla załóg okrętów podwodnych Marynarki Wojennej, potem magazyn, wreszcie krypa węglowa. Niestety głosy nielicznych, aby ten niewątpliwie zasłużony i owiany legendą statek zabetonować i przerobić na pomnik, bądź muzeum, nie znalazły dostatecznego poparcia. „Lwów został w 1938 r. przekazany na złom, a rozebrany prawdopodobnie już w czasie wojny.
Dł.kadłuba 79 m., całk. 85,1 m., szer. 11,4 m., zan. 6,9 m., wys. głównego masztu od pokładu 42 m., 1293 BRT, 1600 DWT, pow. żagli: 1500 m2, załoga: 35 osób + 140 uczniów. „Lwów” był pierwotnie malowany na czarno z białymi imitacji ambrazurów, potem cały na biało.
Hulk – stary statek wycofany już z normalnej eksploatacji, przycumowany lub zakotwiczony na stałe w porcie, służący jako koszary, hotel, szpital, magazyn, etc…
131 Bardzo dużo informacji o „Lwowie” we wspaniałej książce „Znaczy Kapitan” K.O.Borchardta.
132 Artykuł o „Lwowie” w magazynie Rejs 7’2000.
133 Wiem, to nie jest szanta, ale niech zostanie w tym zbiorze.
134 „La Margot” – bretońska szanta kabestanowa, ale i pieśń czasu wolnego, sięga swym rodowodem XVIII wieku. Więcej informacji w magazynie Rejs 6’2000.
135 Hisowanie – na starych żaglowcach stawianie żagli z użyciem techniki zwanej „pompowaniem”, stosowanej głównie w ostatniej fazie, gdy linę trzeba było dociągnąć i naprężyć. Kilku ludzi wisiało na linie, linę przekładało się przez nagielbank pod dość dużym kątem, następnych kilku ciągnęło jej wolny koniec z drugiej strony, a jeden czy dwóch ludzi naciągało pionowy odcinek liny rytmicznie w bok. Nagielbank spełniał tu rolę blokady i stopera, skracała się więc górna część liny. Czynność wymagała synchronizacji ruchów marynarzy wymiennie napinających i luzujących linę po obu stronach kołkownicy, a do pracy pasowała tutaj zdecydowanie szanta „krótka szarpana”. Hisowanie wyparły dopiero windy fałowe.
136 Komentarz Marcina Wilka: Trudno o mniej wyraźnie zaśpiewaną piosenkę niż ta w wykonaniu „Bumpersów”… Ostatnio dokonałem kilku poprawek, korzystając z wykonania tego utworu na płycie „Wiecznie zielone”, ale i tak nie wszystko dało się zrozumieć. A potem… wpadłem na niewyobrażalnie błyskotliwy pomysł i… zajrzałem do środka okładki owej płyty. Genialne, nie? ;-) Oto wreszcie właściwa wersja słów – chociaż sądzę, że różni się ona kilkoma szczegółami od wersji pierwotnej. I tu mała dygresja pedagogiczna: to jedna z zalet kupowania oryginalnych wydawnictw :-)
137 Pieśń śpiewana na polskich żaglowcach szkolnych „Lwów” i „Dar Pomorza”.
138 W oryginale marynarz „w dzień się bawi, w nocy śpi” – w wersji zespołu Klang jest już odwrotnie :-))).
139 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Piosenka ta, jak wiele innych, powstała po odzyskaniu niepodległości – równocześnie z pierwszą w Polsce – Szkołą Morską w Tczewie w 1920 roku. Na pierwszy rok przyjęto 53 kandydatów. Była to grupa mężczyzn o sporej rozpiętości wiekowej, wielu z nich zdążyło powąchać prochu na froncie. Z pewnością czuli się w jakimś sensie nobilitowani, pragnęli więc odróżnić swoją obecną pozycję od dotychczasowej służby na lądzie i śpiewać coś własnego, na wskroś morskiego. Tak opisuje te czasy Halina Stefanowska:
„Pierwszy rocznik zabiera się do twórczości z ogromnym zapałem. Pomagają wykładowcy, „kapitany dalniego pławanija”; pamiętają przecież „matrosskije piesni” z floty carskiej. Podrzucają przyśpiewki kaszubscy bosmani. Chłopcy łapią motywy muzyczne, skąd się da. Z modnej arietki i moniuszkowskiej „Halki”, z kresowej nuty ludowej i stołecznego przeboju. Słowa – układają się same: Marynarz w dzień się bawi, / W hamaku w nocy śpi…
Proszę mnie nie poprawiać. O dobrych intencjach tczewskich dryblasów świadczy taka właśnie początkowo postać tej popularnej piosenki. Przewrotność szczurów lądowych doprowadziła potem do insynuacji o nocnych zabawach „Morowej marynarskiej wiary”. Mam dowody na to, że autor – Tadeusz Dębicki – napisał piosenkę właśnie tak. Wierszopis tczewski nie przewidział, że niewinna piosenka aż tak bardzo zaszkodzi reputacji marynarskiej i przez samych marynarzy omal nie zostanie wyklęta.”
140 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: „Marynarska wiara” (jedna z wersji z lat 60-tych)
Wesoła marynarska wiara, Szczęsny jej życia los. Nie to, co z lądu armia szara, Która ma pusty trzos! |
Ref.: Marynarz w noc się bawi, W hamaku we dnie śpi, (ta-ra-ra) Czy to na Turawie, Czy na innym stawie, Ze swego losu drwi! |
Na spacer płynie do Szczedrzyka, By zwiedzić ziemi szmat. Spalonej zupy się nałyka, Jego jest cały świat! |
Takie słowa towarzyszyły wielu opolskim adeptom żeglarstwa w czasie obozów na terenie znanego wówczas w całym kraju Chorągwianego Ośrodka Wodnego ZHP w Turawie. Oczywiście zwrotek było więcej, ale czas robi swoje… może ktoś uzupełni?
141 „Z perty te parę pięter w dół” – perta to lina wisząca na szelkach ok. 60 cm podwieszona pod reją, na której stoją marynarze opierający się o reję np. podczas sprzątania (zwijania) żagla rejowego. W przypadku wyższych pięter żagli na dużych jednostkach normą jest 20-30 metrów. Natomiast najwyżej położone reje (a więc i perty) na największych współczesnych żaglowcach zdarzają się nawet na prawie 50 metrach!
142 W nawiasach podaję wersję z kasety Smugglers – „Nagroda Publiczności”. Z okładki tejże kasety: Na motywach Missionary’s Child grupy Irish Rouers
143 Z książki Karola Olgierda Borchardta – „Znaczy Kapitan”: Przed nami leżał ocean, który należało przebyć po najkrótszej drodze, z grecka zwanej ortodromą. Gdybyśmy z pozycji przy wysepce Rockall mogli widzieć nowojorskie drapacze nieba i sterując na nie przeszli Atlantyk, byłaby to najprostsza i najkrótsza droga do celu, właśnie ortodroma; w tłumaczeniu dosłownym „prostobieżnia”, a w dowolnym „droga jak strzelił”. Droga ta, w postaci naciągniętej nitki na globusie przecinałaby każdy z południków pod innym kątem. Natomiast tak zwany kurs, którym statek zawsze steruje, przecina wszystkie południki pod jednym i tym samym kątem, przez co statek posuwa się po linii krzywej, z grecka zwanej loksodromą, czyli „skośnobieżną”. Jest ona oczywiście drogą dłuższą. Ponieważ drapaczy nieba z odległości paru tysięcy mil nie widać, należy sterować według kompasu i zmieniając często kurs trzymać się ortodromy. Wybrana ortodroma składa się jak gdyby z krótkich odcinków loksodromy. Każdy obliczony kurs dla nowego odcinka loksodromy nosi nazwę początkowego kursu ortodromy. Obliczanie kursu początkowego oraz odległości po ortodromie jest jednym z najważniejszych tematów nauczania w szkołach morskich.
144 Od: Lech Klups <dtp@byd.top.pl>
Piosenka jest o każdym z nas po trochu. Powstała w pociągu jadącym z Sieradza (gdzie często robimy próby – bo to prawie środek Polski) do Leszna. W pociągu nuda, jechałem sam, więc zacząłem grać. Ku mojemu zdziwieniu w ciągu paru minut powstała melodia i trzy zwrotki. Nie miałem niestety papieru, żeby toto zapisać i w tej sprawie udałem się do Pana konduktora który niestety również nie miał papieru, a w każdym razie nie chiał mnie poczęstować. W poszukiwaniu cennego materiału po przebyciu kilku pustych wagonów wróciłem na swoje miejsce. Ze smutkiem stwierdziłem, że powstała właśnie kolejna piosenka, która, jak większość moich utworów, przepadnie wkrótce po narodzinach… ale… znalazłem kopię faktury. Spisałem co było w głowie. Resztę dopisałem w domu. Najtrudniej było wymyślić w dwóch wersach (bo tyle przypadało na jednego osobnika) najbardziej charakterystyczne cechy chłopaków, ale się udało. Jak ktoś nas dobrze zna to potwierdzi moją wersję. Tylko z Miśkiem musiałem zmienić – co on tej Pannie zrobi. Pierwotna wersja była bardziej prawdziwa (sic!). :-)))
145 SYN-TON MC S002, Mechanicy Shanty – „W granicach folku”
146 Cytowana wersja pochodzi z nagrania T. Opoki na festiwalu YAPA’83 i jest zbieżna z opublikowaną przez J. Rogackiego w czasopiśmie Żagle 12’98.
147 M. Wilk wrote: Johan Meijer – śpiewniki podają wersję fonetyczną „J. Mayer”. Oto fragment jego listu dotyczący „Mew”: „I was looking for Tomasz Opoka. His song „Mewy” was „our” song. I had made a song in Dutch about a seagull and he used the melody of this song for his Polish version with a very personal text. I even once was singing together with him in your club. I think some of the people who were singers at that time remember me. Unfortunately Tomek died in 1984, now more than 15 years ago.”
148 cytat z pl.rec.zeglarstwo.szanty: „Ma ktoś tekst do Miłej? Wprawdzie to nie szanta, ale w tym roku słyszałem to na Mazurach prawie ciągle…” (1998)
149 Z kasety Stare Dzwony – „Pora w morze nam”: Utrzymana w formie kanonu modlitwa rybaków bretońskich śpiewana do dziś podczas wychodzenia flotylli rybackich w morze.
150 SYN-TON MC S001, Stare Dzwony – „Pora w morze nam”, 1999
151 Tradycjonaliści śpiewają tą pieśń na stojąco.
152 Od: Błażej Pajda <FIDO 2:480/112.1> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Oczywiście, że brzmi to nielogicznie [I tylko krwawy słońca dysk], nieraz nad tym myślałem, ale w tej chwili wszyscy tak śpiewają. A że bez sensu? Cóż, utrwaliło się. :-(
ps. „I tylko krwawy słońce dysk” – tak jest zaśpiewane na kasecie Packet: „Fregata z Packet Line”.
153 To oczywiście nie jest szanta, ale niech tu zostanie. :-)))
154 Ze względu na szczególny charaktej tej serii, obiecane ponad dwieście zwrotek znajdziesz w specjalnym dodatku: „Szanty – Morskie Opowieści”. – Czarek Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>.
155 Patrz także: Piosenka „Szamana morskiego”.
156 Zwrotki 2. i 12. są również wykorzystywane jako refreny. Najczęściej razem z pierwszym – jako refreny występujące na zmianę po kolejnych zwrotkach. Powyższy tekst jest kanonem tego, co się śpiewa, prawdopodobnie jest autorstwa samego Kasprowego. Poniżej zaś cała masa dodatkowych zwrotek kolejnych i kolejnych autorów, oraz pewien komentarz celnie podsumowujący fenomen Morskich Opowieści.
157 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Na przełomie lat 60/70 bodajże, emitowano w TVP niezwykły cykl pt. „Gawędy wilków morskich”, w którym zaproszeni goście – zwykle kapitanowie polskiej floty – snuli barwne opowieści ze wszystkich mórz i portów świata; historie z czasów nie tak dawnej przecież wojny na morzu, jak również relacje współczesne, a wszystkie zabarwione sporą dawką anegdoty i humoru. „Gawędy” emanowały egzotyką i niezwykłością, które nam, bardzo młodym widzom, wydawały się wręcz nieprawdopodobne, a przez to pobudzały wyobraźnię, rozpalały marzenia i zainteresowanie morzem. Teraz, jak zapewne inne znakomite programy z czasów PRL-u, zalegają zakurzone półki archiwum Telewizji. Właśnie tej audycji zawdzięcza w głównej mierze swą popularność piosenka Jacka Kasprowego. Zaczynała ona bowiem i kończyła „Gawędy wilków morskich”. Ogromnej popularności przydała jej niewątpliwie dynamiczna, znana w całym żeglarskim świecie melodia, jak i kapitalny pomysł Kasprowego, aby zabarwić tekst dawką nieprawdopodobieństwa. Przecież „kto chce, to niechaj wierzy!” Dopiski do „M.O.” są stare, jak sam pierwowzór. Zwykle rodzą się w konkretnych sytuacjach i (tu ukłon w stronę pomysłu Autora) często rozwijane są w niewiarygodne historie, które pisze fantazja. Choć wiele z nich to teksty niecenzuralne, a inne – zupełnie wyssane z palca, wszystkie wywołują salwy śmiechu. Śpiewanie „M.O.”, to żywioł! Granice zachowań określa kultura osobista i środowisko. Można by długo polemizować na temat słownictwa, treści, czy publicznego wykonywania piosenki. Nasz potoczny język, choć pełen wulgaryzmów (z wyjątkami, z wyjątkami, oczywiście!), jest tworem żywym, nieustannie się zmienia i z czasem wiele słów wejdzie na stałe w użycie, niekoniecznie w obecnym znaczeniu. Notabene, czyż wielu spośród naszych literatów nie „świntuszyło”? Do nas należy wybór. A dla zaciętych wrogów – „kto chce, to niechaj słucha!…”
158 Pisownia poprawna – Portadown (nie Porta Down)
159 „zamiast koła wielki rumpel miał” – na żaglowcach i większych jachtach sterem obraca się za pomocą koła sterowego, rumpel to belka przymocowana do steru, która służy do sterowania na małych żaglówkach.
160 Ten utwór to ciekawostka polityczna. Dziś już minęły czasy, gdy tylko w ten sposób, aluzjami, można było mówić o otaczającej nas wtedy komunistycznej rzeczywistości. Nagroda za tekst na festiwalu Shanties’88.
161 Inna wersja tego utworu to „Ballada o Nedzie” The Bumpers.
162 „Upał, kurz i” – tak jest w śpiewniku Zejmanów, natomiast często spotyka się źle spisaną ze słuchu formę – „Upał, muszki”. Tamże poprawna forma – „Mzimu”.
163 Poniżej lekko przerobiona (za zgodą „Kowala”) wersja śpiewana przez Qftry, będąca jedną z wizytówek tego zespołu. Zawsze zaczynają nią koncert.
Negroszanta (ver. Qftry)
0. O, udźwignij…
1.O, udźwignij ciężar swymi dłońmi
I załaduj te banany do ładowni.
2. Do ładowni znowu trza się schylać,
Siódme poty trzeba znowu, o! wytrzymaj!
3. O, wytrzymaj ciężar, siódme poty,
Stary bosman batem goni do roboty.
4. Za robotę parę groszy dano,
Jutro znowu zaczynamy wcześnie rano.
5. Wcześnie rano znowu trza się schylać,
Siódme poty trzeba znowu, o! wytrzymać.
164 sł./mel.oryg. Ewan McColl „On the North Sea Holes”
165 Więcej informacji w magazynie Rejs 1’2000.
166 Cape Agulhas (wym. agulias), czyli Przylądek Igielny, jest najbardziej na południe wysuniętym krańcem Afryki i jednocześnie leży na granicy oceanów. Nazwę Agulhas posiada także kilka innych ważnych miejsc geograficznych na tym obszarze, łącznie z akwenem sięgającym aż do połowy odległości do Antarktydy, oraz jednym z najsilniejszych i najniebezpieczniejszych prądów morskich na świecie, biegnącym na pd.-zach. u wybrzeży Afryki południowo-wschodniej (Teliga miał tam spore problemy). Jednak widokowo w linii brzegowej Cape Agulhas nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przylądek Dobrej Nadziei (Kaap die Goeie Hoop, Cape of Good Hope), leżący 160 km na północny zachód jest za to bardzo charakterystycznym miejscem. Stanowi zakończenie dużego (ok. 10 na 50 km) i niezwykle malowniczego półwyspu, u którego nasady leży Kapsztad (Kaapstad, Cape Town). Półwysep leżący w nizinnym otoczeniu stanowią skaliste wzgórza charakterystycznego powulkanicznego kształtu z niesamowitą pojedynczą gigantyczną Górą Stołową (Tafelberg, Table Mountain) o wys. 1068 m., dominującą nad otoczeniem, której nazwa wiernie oddaje jej kształt. Część półwyspu, łącznie z bardzo urozmaiconą linią brzegową, stanowi rezerwat wielu stref przyrody skupionych na niewielkim terenie, z ogromną różnorodnością występujących tam organizmów żywych (w tym oczywiście wiele endemitów). Jest to jednocześnie obszar jednej z najwyższych na świecie aktywności wyładowań atmosferycznych.
167 Według zespołu, utwór ten „tylko i zawsze” nazywał się – Nocne Holowania. Tytuł nie zawiera żadnych podteksów, czy dwuznaczności. Smugglerom chodziło po prostu o oddanie klimatu zmierzchu, zachodu słońca, i żeby był paralelny do tekstu. Alternatywny tytuł – „Krzyk Mewy” przykleił się do tego utworu wymyślony pzez kogoś później.
168 Davis John (1550-1605) – angielski żeglarz i odkrywca. Poszukiwał drogi północno-zachodniej do Chin wzdłuż północnych wybrzeży Ameryki. Odkrył i zbadał zachodnie wybrzeże Grenlandii stwierdzając, że jest wyspą, oraz cieśninę, którą później nazwano jego imieniem. Druga wyprawa nie przyniosła sukcesu, a w czasie trzeciej w 1587 r. odkrył wyspy Cumberland. W 1592 r. ruszył wraz z Cavendishem na morza południowe, odkrywając wyspy Falklandzkie. Poza tym odbył pięć wypraw do Indii. W 1595 r. wydał „Hydrograficzny opis świata” oraz wynalazł przyrząd nawigacyjny do bezpośredniego mierzenia wysokości słońca. W czasie kolejnej wyprawy w Cieśninie Malakka został zabity przez piratów japońskich.
169 Istnieje też taka zwrotka:
Weź mocnej machory na papier i skręć
Cygarko mocne tak jak pieść.
A Johnny nie daje już rady.
O, biedny John…!
170 Irlandzki oryginał to „Song for Ireland” sł./mel. Phil Colclough.
171 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Pieśń kubryku znana głównie pod nazwą „Blow Ye Winds in the Morning”. Jedną z jej odmian jest „Dmucha od poranku”. Zamieszczona tutaj wersja pod względem tekstu odpowiada pieśni rozpowszechnionej przez wielorybników amerykańskich „Advertised in Boston”, a pod względem brzmienia szkockiej pieśni o wielorybniku „Eclipse”.
172 melodia wg. Dubliners
173 Do każdej kolejnej zwrotki dodaje się jedną linijkę.
174 Dla przykładu jak ciekawa jest oryginalna postać tej szanty, podaję jej jedną z internetowych postaci: The Rattlin’ Bog
Hey ho, the rattlin’ bog,
The bog down in the valley-o,
The rare bog, the rattlin’ bog,
The bog down in the valley-o…
Now in this bog there was a tree,
A rare tree, a rattlin’ tree,
Tree in the bog,
And the bog down in the valley-o…
Now on this tree there was a limb,
A rare limb, a rattlin’ limb,
Limb on the tree,
Tree in the bog,
And the bog down in the valley-o…
(bog, tree, branch, twig, nest, egg, bird, wing, feather, bug, eye, gleam)
175 Od: Piotr Wiśniewski <zwierzak@wicom.com.pl>: Siedzisz sobie spokojnie w porcie, ładny wieczór, księżyc świeci, Ty w nastroju romantycznym, cisza i spokój dookoła, a tu nagle wtacza się na keję pijana w trupa brać z wrzaskiem na ustach:
Kiedy szliśmy przez Tasmana / Hej! Raz! Ciągnąć bras! / Ku** jego mać jeb*** / Hej! Raz! Ciągnąć bras!…
Oczywiście tak samo głośno jak fałszywie… I jak już masz ochotę ich poszczuć policją, wojskiem, komornikiem i psem sąsiada, to okazuje się, że to „koledzy żeglarze” z sąsiedniej łajby tak wyobrażają sobie wypoczynek nad wodą…
176 Ian Woods był wielokrotnym gościem krakowskiego festiwalu „Shanties”.
177 Pieśń ta, z oryginalnymi angielskimi słowami, znajduje się też na kasecie Samotny Okręt zespołu Poszedłem na Dziób.
178 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Piosenka już od chwili jej napisania znalazła się w repertuarze Oli Obarskiej, która przed wojną spopularyzowała ją w całej Polsce, a później poniosła przez szlak bojowy I Armii Wojska Polskiego. Istnieje dziś wiele wersji tej piosenki. Jak do tego doszło? Jak w wielu przypadkach, tak i tutaj: Im bardziej „chwytliwa” piosenka, tym bogatsza w przeróżne wersje. Z „Pięcioma chłopcami z „Albatrosa”„ związana jest ciekawa historia, którą przytaczam za H.Stefanowską („Rozśpiewane morze”): „Najpierw był Albatros „Ref-Rena” – Feliksa Konarskiego, twórcy setek, jeżeli nie tysięcy piosenek, autora słów Czerwonych maków na Monte Cassino. Napisał Albatrosa dla lwowskiego chóru rewelersów „Eugena” w roku 1936.A potem zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Tak je opisał autor: „Na premierze był obecny niewidomy pianista ze słynnej artystycznej restauracji „Atlas”. Po przedstawieniu, już w lokalu odtworzył z pamięci (a przez to zniekształcił) muzykę, a jego znajomy, aplikant sądowy z Gródka Jagiellońskiego, na swój sposób odtworzył tekst i tak powstała druga wersja, która rozeszła się po Polsce równolegle z oryginałem.” Ale to jeszcze nie koniec. Dalsze „poprawki” wprowadzili żeglarze w Jastarni. Ten żeglarski wariant, popularny także w harcerstwie, stał się niemal innym „Albatrosem”. Piosenkę we wszelkich możliwych wersjach śpiewali wszyscy – z Olą Obarską na czele.”
Wersję wcześniej zamieszczoną na SAP Stefanowska również podaje w „RM”, a jej autorów określa jako nieznanych. Niewątpliwie kontaktowała się z Feliksem Konarskim, lub czytała jego zapiski, skoro go cytuje i jasno wskazuje jako autora melodii i powyższego tekstu. Melodia jest trochę podobna, choć może nieco trudniejsza; za to ciekawsza, bardziej „balladowa”.
179 Od: Wiki <wj_m@go2.pl> „15 chłopa na umrzyka skrzyni” – oryginalnie jest to tekst pochodzący z książki R. L. Stevensona „Wyspa Skarbów”.
180 Jest to też fragment broadwayowskiego musicalu z 1901 roku.
181 „Here’s to the Grimsby Lads”, John Conolly i Bill Meek, sł.tłum. J. Rogacki.
182 Z kasety 4 Refów: „Pijmy za chłopców, co wyszli na połów” – oryginał dedykowany jest rybakom z Grimsby – portu wschodniego wybrzeża Anglii, który jeszcze do 1950r. był największym portem rybackim na świecie. W wersji polskiej proponujemy toast za zdrowie wszystkich rybaków. Kilka lat temu mieliśmy zaszczyt poznać autorów tej ballady. John Conolly (autor m.in. słynnego „Fiddler’s Green” i wielu innych pieśni rybackich) ucieszył się, że jego utwory są znane także w Polsce.
183 Jedna z wielu piosenek, jakie powstały na konkurs związany z 1000-leciem grodu Neptuna.
184 Więcej informacji w magazynie Rejs 10’2000.
185 Jedna z kilku piosenek napisanych do melodii „Pod żaglami „Zawiszy”„. Powstała jako fraszka w postaci wpisu do dziennika pokładowego gdzieś na Oceanie Indyjskim i została pierwotnie opublikowana w książce Teligi „Samotny rejs „Opty”” a zatytułowana „Sytuacja Opty-czna”.
186 Jako drugi Polak opłynął Ziemię w samotnym rejsie Kpt. Krzysztof Baranowski (1938-) na jachcie „Polonez” w latach 1972-1973.Rejs trwał 7 miesięcy i był jednym z najszybszych samotnych rejsów dookoła świata w historii samotnej żeglugi. Drugi raz Kapitan opłynął samotnie Ziemię w 2000 r. na jachcie „Lady B”.
Pierwszą kobietą na świecie, która samotnie opłynęła Ziemię jest Polka, Krystyna Chojnowska-Liskiewicz (1936-), jachtowy kapitan żeglugi wielkiej, inżynier budowy okrętów. Dokonała tego w latach 1976-1978 na jachcie „Mazurek”. Jest autorką książki „Pierwsza dookoła świata”.
Pierwszym Polakiem, który opłynął samotnie kulę ziemską bez zawijania do portów jest Henryk Jaskuła. w latach VI.1979-V.1980 (344 dni) na jachcie „Dar Przemyśla”.
Dar Przemyśla – kecz typu Opal (jednomasztowiec), kadłub drewniany, 19,37 BRT, dł. 14,2 m, szer. 3,72 m, zan. 2,14 m, pow. ożaglowania 80 m2, zbud. 1978 w stoczni jachtowej im. J. Conrada w Gdańsku; 1979-80 na D.P. Henryk Jaskuła jako pierwszy Polak (i dotąd jedyny) opłynął samotnie Ziemię bez zawijania do portów; w kolejnych sezonach nawigacyjnych rejsy z załogami wieloosobowymi; 1987 rozbił się na skałach pn. wybrzeża Kuby.
187 Od: Krzysztof Czajka <piornik@friko3.onet.pl>: Jacht Opty jest w magazynach Muzeum Wisły w Tczewie (oddział Muzeum Morskiego w Gdańsku) – jak się dobrze pogada z dyrektorem to pozwoli obejrzeć.
188 Od: „Lech Klups” <lech.klups@szanty.art.pl>
Ząb smoczy to nie jest nazwa statku, ale ogólnie znany i lubiany talizman w czasach wielkich żaglowców. Dokładnie nie wiem jak to wyglądało, ale marynarze kupowali toto jako ząb smoka i nosili przy sobie na szczęście.
189 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Jedna z pierwszych piosenek Refpatentu (1975) śpiewana później w innych wykonaniach na pierwszych festiwalach krakowskich. Słowa nie mają nic wspólnego z oryginałem traktującym o słynnym werbowniku z Liverpool, znanym jako Paddy West.
190 Więcej informacji w magazynie Rejs 3’1999.
191 Hals – ogólny kierunek wiatru w stosunku do statku gdy wiatr wieje z boku. Iść lewym halsem znaczy mieć wiatr z lewej strony. Wybrany jest wtedy lewy hals, czyli jedna z lin żagla rejowego.
Wanta – stała lina trzymająca maszt z boku.
192 pl.rec.zeglarstwo.szanty: AS: Metallica Shanty? ;-) Czy ktoś słuchał ostatniej płyty Garage? Czy piosenka Whiskey in the Jar przypadkiem się wam z czymś nie kojarzy? A może to tylko ja jestem zboczony? ;-))) MW: A Thin Lizzy to co? Metallica po prostu odgrzewa starocie. Swoją drogą, tekst „Pod Jodłą” jest bardzo grzeczny i spokojny w porównaniu z oryginałem. JK: A ”Whiskey in the jar” nie jest szantą, tylko piosenką pijacką, a jeszcze wcześniej tańcem celtyckim. Szantą się stała dopiero w tłumaczeniu polskim :)
193 „Siedzieć pod jodłą” – kalka z języka angielskiego, określenie używane przez bezrobotnych marynarzy tułających się po porcie w oczekiwaniu na zaokrętowanie na jakikolwiek statek.
194 Sztokfisz – to suszony dorsz, konkretnie suszony na drewnianych ramach, w odróżnieniu od klipfisza – suszonego na skale.
195 „Grażyna” – powstała w 1934 r. z przebudowy fińskiego TURO i do II wojny światowej służyła morskiemu szkoleniu harcerek (na „Zawiszę” dziewczęta nie miały wstępu). Obecnie (2000 r.) Centrum Wychowania Morskiego ZHP kończy budowę jachtu morskiego „Grażyna II”.
196 Słowa piosenki powstały bezpośrednio po dziewiczym rejsie „Grażyny”, w którym uczestniczyła autorka. 12 samotnych dziewcząt przeżyło prawdziwy morski chrzest na Bałtyku napotykając na drodze sztorm. Doprowadzenie do obecności na morskim żaglowcu załogi składającej się z samych kobiet to w tamtych czasach rzecz absolutnie niezwykła i osiągnięcie na miarę epoki. Więcej o tym wydarzeniu można przeczytać we wspaniałej książce Haliny Stefanowskiej „Rozśpiewane morze”.
197 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>
„Rozśpiewane morze” – to swego rodzaju antologia piosenki morskiej, głównie polskiej, usystematyzowana tematycznie i chronologicznie, dzięki czemu jest bardzo przejrzysta. Jednocześnie ofiaruje czytelnikowi solidną dawkę historii polskiej żeglugi od strony muzycznej, jak i zwyczajowej, począwszy od jej najdawniejszych czasów. Jest to, bagatela: 400 stron narracji, wspomnień rozmówców autorki, a nade wszystko – 115 piosenek z zapisem nutowym, w skromnej, ale ciekawej oprawie graficznej. Autorka dotarła do wielu przedwojennych źródeł; żyli jeszcze ludzie pamiętający tamte czasy, toteż odnalazła wielu z nich, niestrudzenie prowokując, a bywało, wręcz wymuszając wspomnienia. Pierwotny zamysł, jakim miał być skromny śpiewnik, w miarę gromadzenia materiałów szybko się rozrastał i choć pani Halina napotykała na swej drodze wiele trudności (jak w przedmowie pisze Stanisław Ludwig), w rezultacie udało się, aczkolwiek w niewielkim nakładzie, wydać tę jedyną w swoim rodzaju pracę. Urzeka ona czytelnika uroczym ciepłem kobiecej wrażliwości, tak kontrastującym z surowymi realiami morza. Nie każdemu musi odpowiadać wybór piosenek dokonany przez autorkę, ale sama przyznaje, że kierowała się własnym sentymentem, do czego oczywiście miała najświętsze prawo. Moje zainteresowanie piosenką wodną zaczęło się tak na dobre właśnie od tego „śpiewnika”, który do naszego miasta dotarł w 1976 r w czterech (!) egzemplarzach. Były to czasy, kiedy w Polsce od kilku lat lokalnie rodził się ruch szantowy, który po Górkach Zachodnich eksplodował podobnymi imprezami w wielu miejscach kraju, a szczególnie w Krakowie, w którym najważniejszym bodaj zlotem był rok 1987 – pierwszy międzynarodowy festiwal w Polsce. Przyjechali Anglicy, Niemcy, Szwedzi i inni, a honorowym gościem był bez wątpienia autorytet w dziedzinie szanty – Stan Hugill. Była tam również, w jury, Halina Stefanowska, która wcześniej (1980 i 1985) wydała jeszcze dwa, mniejsze śpiewniki. Niestety na festiwalu 1988 (tak, chyba wtedy), już jej nie było wśród nas.
Dzisiaj panują trochę inne trendy w interesującej nas twórczości, sądzę, że już niewiele oryginalnych szant czeka w świecie na odkrycie, ale to, że co roku przybywa tak wiele nowych piosenek, świadczy, jak bardzo my, Polacy, pragniemy śpiewać pod żaglami. I wielu z nas nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia pionierskiej pracy pani Haliny.
198 Piosenka śpiewana przez załogę harcerskiego jachtu „Zawisza Czarny”, a wzorowana na piosence „Pod żaglami „Grażyny”„ ułożonej w 1935 r. w żeglarskiej drużynie harcerek „Żaby”. Słowa piosenki napisała M.Bukarówna, uczestniczka morskiego, dziewiczego rejsu „Grażyny”, ale Zawiszacy bardzo szybko „zapożyczyli” tą piosenkę nieznacznie zmieniając słowa i dodając jedną zwrotkę. Oryginalna piosenka również w niniejszym śpiewniku ;-).
199 „Zawisza Czarny” – jacht zakupiony w 1961 r. przez ZHP. Jest podobny do swojego poprzednika o takiej samej nazwie, który w roku 1934 stał się własnością również ZHP. Po pierwowzorze pozostał drewniany galion, który zdobi dziób dzisiejszego „Zawiszy Czarnego”.
200 Główna strona „Zawiszy” i „Grażyny” to Centrum Wychowania Morskiego ZHP: http://www.cwmzhp.pulsar.net.pl/
201 Więcej informacji w magazynie Rejs 9’2000.
202 „Pogoria-Antarktyda” Szukaj także innych pozycji w tym zbiorze z podanym stringiem! Tekst pochodzi ze śpiewnika „Pogorii” ze sławnego rejsu na Antarktydę. Opis wyprawy na Antarktydę w komentarzu poniżej.
203 Najważniejsze linki do Pogorii: Strona jednostki: http://www.wsm.gdynia.pl/pogoria/
Strona obecnego armatora: http://www.oceanmasters.com/pogoria.htm
204 Narwal – mały morski ssak, dł. 4-5 m., na którego polowali również wielorybnicy (głównie dla tłuszczu i kłów).
205 „Wybierz ją pod kluzę” – kluza, owalny otwór w burcie lub nadburciu (także w pokładzie) statku, często o wzmocnionych brzegach, przez który przeprowadza się cumy lub łańcuch kotwiczny.
Z kasety Stare Dzwony –„Pora w morze nam”: Bardzo stara pieśń rybaków angielskich z regionu Appledore (na zachód od Bristolu) śpiewana do dziś przed wyruszeniem na połów.
206 SYN-TON MC S001, Stare Dzwony – „Pora w morze nam”, 1999
207 Nabieżnik to takie dwa światła (lub inne stałe elementy), które naprowadzają statki na wejście do portu lub pozwalają ominąć rozmaite przeszkody. Jedno z tych świateł ustawione jest wyżej i dalej, a statek powinien trzymać się kursu wyznaczanego przez oba światła, widząc je w jednej pionowej linii. Wtedy jest pewność, że nie wpłynie na mieliznę czy inne badziewie kryjące się pod wodą.
208 Utwór ten często śpiewany jest jako pieśń pożegnalna – ostania piosenka spotkania, czy koncertu, wymiennie z ”Pożegnaniem Liverpoolu”. Utwór posiada angielską wersję pt. „Farewell Note”, która jest, co warto podkreślić, naszym wkładem w historię kultury marynistycznej. :-)))
209 Jedna z piosenek Refpatentu (1974-1980) – pierwszej polskiej grupy lansującej tradycyjne pieśni morskie.
210 Ulubionym patentem wielu osób podczas gromadnego śpiewania tej szanty jest głośne akcentowanie, niemal okrzykiem, słowa „łup” w ostatniej zwrotce :-))).
211 Szanty tej oczywiście NIE śpiewa się z gitarą, podane chwyty mają pomóc w rozpoznaniu linii melodycznej. Współczesny rasowy szantymen w tym momencie śpiewa z resztą publiczności a cappella, dodatkowo stukając dłonią w pudło bezrobotnej na ten utwór gitary.
212 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Pieśń o brankach do angielsiej floty wojennej na pewno nie ma nic wspólnego z jachtingiem. Opisuje ona niektóre szczegóły przymusowego wcielania do Royal Navy. No cóż, nie zawsze pływano dla przyjemności.
213 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl>
Za małym słownikiem morskim: Greting: 1) Trap klamrowy, rodzaj drabinki na statku, składa się z klamer stalowych umocowanych do pionowych ścian nadbudówek, ładownic, we włazach itp. 2) Kratownica, położona na dnie łodzi lub jachtu krata wykonana z ułożonych na krzyż drewnianych listew. Zabezpiecza przed wodą zbierającą się na dnie łodzi.
Tyle definicji. Ta kratownica to jakiś ohydny polonizm rodem z lat 60-tych, gdy to pewne komisje wymyślały jedynie słuszne tłumaczenia terminów żeglarskich (rozpier górny i rozpier dolny).
Na dawnych żaglowcach nie było tak, że pokład był cały z desek szczelnie przykrytych. W większości górny pokład na środku miał luki prowadzące do niższych pokładów. Były tam trzymane łodzie, zapasowe drzewca i inny sprzęt potrzebny szybko na pokładzie, ale którego na pokładzie trzymać nie można było (np. łodzie podczas bitwy natychmiast by na górnym pokładzie zniszczono. Owe luki, aby marynarze nie pospadali oraz aby zapewnić trochę przestrzeni, przykrywano kratkami zwanymi gretingami. Gretingi były lekkie i można je było szybko zdjąć, aczkolwiek oczywiście nie chroniły przed wodą spływającą w głąb statku – często marynarze śpiący na pierwszym pokładzie armatnim mieli po prostu mokro.
Co do gretingu i krwi: stosowano kilka sposobów wymierzania chłosty, dwa z nich były we flocie angielskiej najpopularniejsze: przywiązywano ofiarę przełożoną w poprzek działa (tzw. córeczka artylerzysty), lub przywiązywano do postawionego pionowo gretingu. Bito biczem zwykłym lub tzw. kotem – czyli biczem z wieloma sznurami, czasem zakończonymi haczykami. Człowiek był w stanie przeżyć kilkadziesiąt batów, kary wymierzano od kilku do pięciuset batów. To ostatnie oznaczało zakatowanie człowieka na śmierć. Kary takie wymierzano za nieposłuszeństwo, lenistwo, niesubordynację, tchórzostwo. Karą za sprzeciwianie się oficerom była zawsze śmierć. Takie zwyczaje stosowano we flocie wojennej angielskiej, zasadniczo też w innych flotach wojennych. We flocie handlowej stosowanie kar cielesnych było praktykowane rzadko i raczej tępione (przykładem pieśń „Andrew Rose”) przez sądy.
214 „przy pełnym takielunku” – Takielunek to stałe i ruchome olinowanie żaglowca, lub wg innej definicji ogólnie wszystko to, co znajduje się ponad pokładem żaglowca, a więc układ masztów i innych drzewców, żagli, oraz lin (a czasem także łańcuchów), służących do usztywniania masztów, oraz stawiania, podtrzymywania i manewrowania żaglami.
215 Z kasety North Cape – „Szanty i pieśni morza”: Stara żeglarska legenda mówi o tym, że co sto lat na morzach pojawia się przeklęty okręt Latającego Holendra. Kto zobaczy jego złowrogą postać, tego czeka niechybna śmierć.
216 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Imię Ranzo często pojawia się w pieśniach morskich. Istnieje kilka teorii na ten temat. W tym przypadku występuje ono w roli wykrzyknika. Pieśń śpiewana była głównie jako szanta fałowa. Melodia najprawdopodobniej jest pochodzenia murzyńskiego i przeszła długą drogę z okolic Mississippi i Ohio przez plantacje bawełny w Mobile, zanim trafiła na pokłady żaglowców.
217 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: To nazwa jednej z bardziej znanych ulic portowej dzielnicy XIX-wiecznego Londynu, po której do dzisiaj niewiele zostało śladów. Większość pieśni opisujących przeżycia z „sailortown” kończy się na ogół w sposób mało korzystny dla bohatera. Tutaj kubrykowe przechwałki mają zdecydowanie optymistyczny finał.
218 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”
„Rosie-O!” – typowa szanta fałowa. Żeby ciężka robota przy wybieraniu fałów szła sprawnie, szantymen musiał trochę poświntuszyć. Gdy praca przedłużała się, a zwrotki o panienkach były na wyczerpaniu, śpiewano o warunkach życia na statku, o kapitanie, oficerach lub o… św. Patryku.
219 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Warto wspomnieć o późniejszym okręcie o takiej samej nazwie. Był to brytyjski pancernik „Royal Oak”. Do służby wszedł w 1916 roku, dł. 189 m, szer. 31 m, zan. 9.3 m. Uzbrojenie: 8 armat kal. 381 mm, 12 armat 152 mm, 8 armat 102 mm, artyleria przeciwlotnicza, torpedy. Został zatopiony w bazie Scapa Flow przez okręt podwodny U47 w 1939.Ciekawostką jest fakt, że okręt podwodny dostał się do bazy przez kilkumetrowej szerokości przerwę w blokadzie z wraków przy bardzo silnych pływach. Wyczyn nie lada. Spowodowało to tymczasowy brak przydatności bazy, będącej głównym portem największych jednostek Royal Navy.
220 SYN-TON MC S002, Mechanicy Shanty – „W granicach folku”
221 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Bardzo popularna w latach 60-tych piosenka, w modnym rytmie charlestona, często emitowana przez Polskie Radio oraz wydawana przez wytwórnie fonograficzne. Powstało wówczas kilka piosenek o tematyce morskiej, w profesjonalnej aranżacji. W ”Chiefie” znalazł miejsce, co prawda porównany do agregatu – Marian Foik – świetny polski lekkoatleta z tamtych lat, olimpijczyk z 1956, 1960 i 1964 r., srebrny medalista IO w Tokio, w-ce mistrz Europy w 1962 r., który jako pierwszy z Polaków wszedł do sprinterskiej czołówki świata, słynąc z niezwykle dynamicznych finiszów. Pamiętam piosenkę z kursu na stopień st. jachtowego w Turawie w 1973 roku, kiedy jej dźwięki goniły nas na każdy apel, czy alarm (były to obozy harcerskie).
222 J.Rogacki – Żagle 1’99: „Złoty Kur’86” przeszedł do historii także z innego powodu: W czasie przeglądu odbyła się próba bicia rekordu Guinnessa w… nieprzerwanym śpiewaniu znanej szanty „Shenandoah”. Happeningowy pomysł Andrzeja Radomińskiego trafił na bardzo podatny grunt. Brali w nim udział obowiązkowo wszyscy uczestnicy festiwalu i dobrowolnie tak znane postacie jak m.in. Kazimierz Kaczor, Tomasz Stańko, Janusz Szprot, Andrzej Śmigielski oraz kilkuset żeglarzy i miłośników żeglarskiego śpiewania. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Koniec próby nastąpił dawno… po zakończeniu „Złotego Kura”. Trzon chóru przejechał samochodami z Ursusa do Warszawy, a uroczyste zakończenie odbyło się w mieszkaniu pomysłodawcy, w obecności sekretarza generalnego PZŻ, po 92 godzinach 18 minutach i 20 sekundach nieprzerwanego śpiewania. Podobno pobito światowy rekord o ponad 20 godzin. Później chciano wprowadzić, przynajmniej na rok, zakaz publicznego wykonywania tej szanty.
223 mel.oryg. „Shiny Oh!”
224 Integralną częścią utworu jest również poniższa zwrotka, ale jest ona bardzo rzadko wykonywana.
Lody zostały za rufą gdzieś, Ciepła bryza w żagle dmie. Że piękne dziewczyny czekają już Na nasz powrót, każdy wie. |
Czarne oczy ich wypatrują nas, Chciałby każdy szybko być wśród nich, Więc szybciej łajbo nam się tocz, Tam do dziewczyn ze starej Maui! |
225 Komentarz Wojtka Zientary: Zwrotka nr 3 jest bez sensu, gdyż zarówno Maui jak i Oahu należą do Hawajów, a lód występuje tam raczej rzadko.
226 Od: Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>: Oahu jest znana z bazy wojskowej (marynarka wojenna i lotnictwo) Pearl Harbor, mieszczącej się na jej południowym wybrzeżu. Tamże Honolulu – stolica stanu Hawaje (USA). Powinno to ułatwić lokalizację. ;-))
227 Od: Wiki – Wiktor Matlakiewicz <wj_m@go2.pl>: „Stara Maui” i kwestia lodu – Kiedy wielorybnicze statki wracały z lodów po połowach, załoga była bardzo wygłodniała. W związku z tym w Maui było bardzo dużo panienek nieciężkich obyczajów. Niektórym tak się spieszyło, że dobijały łódkami do burt wielorybniczych, zanim jeszcze statek zdołał zacumować w porcie.
228 Druga, obok Białej Sukienki, przepiękna ballada, zadająca kłam tezie, że „Spinakery to tylko szanto-polo”. (Beno)
229 Pierwotnie, za czasów Klenczona, refren brzmiał: „resztę czas uczyni”, ale teraz zwykło się śpiewać „czart”, podobnie, w oryginale „Tkwi butelka rumu”.
230 Bryg – żaglowiec o dwóch masztach niosący na obu masztach reje.
231 Za magazynem Rejs 11’99 (J.Rogacki): Utwór powstał na bazie irl. melodii ludowej „Cuckoo’s Nest”, lub podobnej angielskiej „The Cuckoo”. Słowa polskie nie mają związku z oryginałem.
232 Z książki Karola Olgierda Borchardta – „Szaman morski”:
Angielski admirał Edward Vernon stał się sławny, ale zarazem znienawidzony przez swoich marynarzy. Dziś nikt nie pamięta, ani jego zwycięstw przed dolaniem wody do rumu, ani późniejszych klęsk, po tym „chrzcie” w proporcji trzy części wody na jedną rumu w 1740 roku po zdobyciu na Hiszpanach Portobelo. Sławę zyskały nie tyle jego imię i nazwisko, ile jego ineksprymable, przeklinane przez marynarzy, zmuszonych wieki całe pić ohydną dla nich mieszaninę wody z rumem, zamiast czystego rumu. A ten napitek uważany był przez marynarzy za jedyną pociechę w zawodzie na nich wymuszonym – od Edwarda III do końca wojen napoleońskich załogi angielskich okrętów wojennych rekrutowane były siłą zwaną press-gang. Ten grog stał się dla marynarzy angielskich symbolem przymusowej nędzy ich bytowania i dna ich żywota.
Jak każdy człowiek na stanowisku, miał admirał Vernon zarówno swych zwolenników, jak i wrogów, a każdy z nich inaczej interpretował ochrzczenie przez niego rumu wodą. Zwolennicy twierdzili, że chcąc utrzymać załogę w zdrowiu, kazał w tropikalnym klimacie wszystkim marynarzom pić rum z wodą. Nazwano tę mieszaninę grog – od przezwiska jej wynalazcy, Stary Grog, które z kolei wzięło się od noszonego przez admirała w złą pogodę „groga” – płaszcza uszytego z mieszanki włókienniczej, jaką była gruba, szorstka tkanina o nazwie grogram, w skrócie grog.
Przeciwnicy admirała utrzymywali, że nienawidził pijaków, a szczególnie kolekcjonerów rumu, nie pijących swych racji w momencie ich rozdawania, lecz cierpliwie przechowujących je do czasu, aż mieli pełną butelkę, żeby upić się do nieprzytomności. Według admirała jedynym ratunkiem przed tymi pijakami było dolewanie wody do rumu. Skrzywdzeni nazwali ten płyn grogiem nie od grogramowego płaszcza, lecz od noszonych przez admirała ineksprymabli z wielbłądziej sierści.
233 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Tekst piosenki jest prawie wiernym odwzorowaniem dzieła „Statek głupców” Hieronima Boscha (ok. 1450-1516) – wybitnego niderlandzkiego malarza, przedstawiającego na swych obrazach sceny religijne, symboliczne i alegoryczne o wymowie satyrycznej i moralizatorskiej. Wymowa obrazu jest jasna i ponadczasowa. Czyż dzisiaj, po upływie pięciu stuleci, problem nie jest aktualny? Tekst piosenki trochę nagina postać błazna do naszego Stańczyka z obrazu Jana Matejki, przedstawiając go w pozytywnym świetle. Można odnieść takie wrażenie, oglądając miniaturę dzieła, lecz przyjrzawszy się dokładniej, wyraźnie dostrzegamy, że choć na uboczu – łapczywie opróżnia swój kielich, jakby zadowolony z tego, co się dzieje. A może to nie jest błazen? Z tej czapki wystaje coś jakby diabelskie rogi…
234 Piosenkę mam odnotowaną z czasów „Klipra Siedmiu Mórz” jako „Statek błaznów”. Podaję to, co udało mi się odsłuchać z kasety. Wyrażenie łacińskie jest tylko jedno – gaudeamus omnes. Dwa wersy nadal pozostają nie odczytane, przupuszczalne brzmienie jednego z nich (*) – „Nawy podobnej kufie żadna kotwa nie więzi” – to ma sens, zważywszy, że nawa (statek) z malowidła, rzeczywiście kształtem przypomina kufę (1.- ogromną beczkę, używaną w przem. piwowarskim; 2.- mały statek transportowy o pałąkowatych wręgach), a nie trzyma jej żadna kotwica – na obrazie tych dwóch golców robi za kotwicę, bądź też spychają łajbę z mielizny…. Nie jest łatwo zrozumieć więcej, bo śpiewa jednocześnie kilka dziewcząt i to w b. szybkim tempie.
235 „Żegnaj nam dostojny, stary porcie, rzeko Mersey, żegnaj nam…” – To było jak gwizdek bosmański przed uderzeniem szkwału! Porzucaliśmy wszelkie zajęcia, by stanąć na pokładzie Klipra w centrum wydarzeń, zwarci i gotowi niczym morska wachta przed atakiem na reje, by nie uronić ani jednego słowa, ani jednej nutki, aby pod komendą Kapitana Burgessa i wespól z Bosmanem, jak zwykle pogonić kota wstrętnemu kukowi o wdzięcznej ksywie – „Jajo w Sosie”… Niebawem 18 lat upłynie (pisane w 2001 r.) odkąd wyruszył na wody Siedmiu Mórz sławny Kliper Marka Siurawskiego i „Starych Dzwonów”. Chyba nigdy wcześniej nie było w mediach tak fantastycznie prowadzonej audycji żeglarskiej! „Kliper Siedmiu Mórz” w niezwykłej, pełnej humoru formie przedstawiał najciekawsze morskie historie, zwyczaje i obraz życia na dawnych żaglowcach. Lecz nie tylko z tej przyczyny z niecierpliwością oczekiwaliśmy z wysłużonymi „kasprzakami” na te dziesięć kliprowych minut. Od chwili, w której po raz pierwszy usłyszeliśmy jakże dla nas egzotyczne, prawdziwe brzmienie szanty – stała się ona częścią naszego żeglarskiego bytu. To było uderzenie w najczulszą strunę. Bo tak naprawdę dopiero praca Jerzego Wadowskiego – „Pieśni spod Żagli” oraz owa garstka z pokładu Klipra zaprezentowały rzeszom żeglarzy czym są i jak się śpiewa szanty. Nasze rodzime piosenki spod żagli nie miały aż tak głębokich korzeni i pomimo wielu wcześniejszych prób nawiązywania do stylu szanty, nie oddawały w pełni jej porywającej siły. Dopiero grupy „Refpatent” i „Stare Dzwony”, choć każda w trochę innej interpretacji, ukazały nam te wspaniałe pieśni, które zrodziło morze. Nie pomnę, kiedy załoga „Klipra” pożegnała słuchaczy, o ile pamiętam, prawie równocześnie podjęto temat w innej, bardzo już poważnie traktującej „szantowy warsztat” audycji radiowej pt. „Hej, chwyćmy ten fał!”. Warto podkreślić, że obydwa cykle emitowała Rozgłośnia Harcerska PR, a któż policzy, ilu z nas trafiło do żeglarstwa właśnie dzięki ZHP? Ogromna w tym zasługa Marka Siurawskiego – świetnego narratora i szantymena – że na pokładach i na lądzie, jak Polska długa i szeroka, rozbrzmiewa „pieśń, żeglarska pieśń”.
236 Od: Donat Jackowski <donatjac@poczta.onet.pl> – Tekst utworu i komentarz do „Störtebekera” autorstwa M.S. spisałem z tygodnika „Wybrzeże” z roku 1987 r.
Störtebeker
Kto miał okazję zwiedzać kiedyś dokładniej Rugię, największą wyspę naszego zachodniego sąsiada, ten z pewnością natknął się na miejsca o takich romantycznych nazwach, jak Wąwóz Piratów koło Sassnitz, Jaskinia Rozbójników na Hiddensee, Port Störtebekera koło Ralswicku, czy Piracka Góra blisko Schmolna. Nazwy te sugerują korsarskie dzieje tych miejsc i nie jest to wcale tani chwyt reklamowy, ale głęboko w historii osadzone ślady prawdziwych piratów, którzy pod koniec XIV w. byli postrachem Bałtyku. Ich wyczyny i historie są równie pasjonujące jak korsarskie walki, wielkie wyprawy, pogonie i ucieczki na Karaibach i Morzu Śródziemnym. Kiedy w 1389 r. Małgorzata, królowa Danii i Norwegii, pokonała Szwecję, którą rządził Albrecht (Meklemburczyk z pochodzenia), za Meklemburgią opowiedział się tylko wierny swemu królowi Sztokholm. Miasto oblegali Duńczycy. I Meklemburgia, i słynna Hanza postanowiły bronić swej hegemonii na Bałtyku i złamać blokadę Sztokholmu. Ani Meklemburgia, ani Związek Miast nie miały jednak własnej floty, niezbędnej w takiej operacji, morskie działania oparto więc o piratów i ich statki, których 30 lat wcześniej wynajmowano już do ochrony szlaków kupieckich na Bałtyku. Piraci znakomicie wywiązali się ze swoich zadań. Przede wszystkim dostarczali żywność oblężonym mieszkańcom Sztokholmu. Stąd wzięła się ich nazwa: Vitalienbroedere albo Vytagenbredere – Bracia Wiktuałowi w narzeczu dolnoniemieckim, a po polski Bracia Witalijscy. Zdobyli również Visby na Gotlandii, a kiedy doszło do zawieszenia broni między walczącymi stronami, tam właśnie założyli swoją bazę i rozpoczęli walkę ze wszystkimi na całym Bałtyku. Dowódcą Braci Witalijskich był Klaus Störtebeker – od przekręconego przydomka Bekerstörte – Tęgopój (staroniemieckie). Klaus bowiem słynął z niezwykle mocnej głowy. To bardzo malownicza postać, swoisty Robin Hood na Bałtyku. Walczył przede wszystkim z patrycjuszami i cieszył się ogromnym szacunkiem i miłością prostego ludu. Dowodził okrętem „Tygrys Morski” i w latach 1395-1401 zasłynął z wielu brawurowych wypraw i wygranych potyczek morskich, również na Morzu Północnym. Klaus Störtebeker zginął wzięty do niewoli przez Hamburczyków. Dzisiaj w Hamburgu stoi pomnik z tablicą pamiątkową, poświęconą temu romantycznemu piratowi. Ostateczny cios Braciom Witalijskim po śmierci ich wodza zadali Krzyżacy, którzy zdobyli i spalili Visby. Po 1430 roku Bałtyk był już wolny od piratów. Ojciec Michael to był zakonnik, pirat i bliski przyjaciel Störtebekera – spotkał go ten sam los. A „Pstrokata Krowa” to wielka koga, zbudowana i uzbrojona przez hamburskich kupców, w tajemnicy przed Braćmi Witalijskimi – jako statek-pułapka. Do generalnej bitwy, przegranej dla piratów, doszło pod Helgolandem.
Marek Siurawski
237 Syrenka i Syrena (4 Refy) – przykład dwóch zupełnie różnych wersji tekstu stworzonych na motywach tego samego pierwowzoru. Melodia ta sama.
238 Tekst i komentarz pochodzi ze strony WWW Marcina Wilka: Pioseneczkę tę napisała dla żartu bardzo dawno temu Agnieszka Karasek. Obecnie Agnieszka pisze naprawdę ładne teksty całkiem poważnych piosenek.
239 Tekst pierwotnie opublikowany na WWW Marcina Wilka.
M. Wilk wrote: I znowu nie wiem, czyjego to autorstwa tekścik, wiem tylko, że powstał przed rokiem 1990 – wtedy usłyszałem go po raz pierwszy, ale już jako „kopię”.
240 W śpiewnikach podaje się, za Rogackim, że melodia jest ze „Spanish Ladies”, ale brzmi identycznie do utworu „Dziewczyny z Talcahuano” też w wykonaniu 4 Refów. „Talcahuano Girls” jest jedną z wielu odmian „Spanish Ladies”.
241 Poprawna pisownia: Medi/n~/a (alt-164 w cp437)
242 Z książki 4 Refów – „Bitwy Morskie”: Współczesna pieśń napisana w 1988 r. poświęcona zwycięstwu naszej floty nad Szwedami w bitwie pod Oliwą w 1627 r. Rzeczywiście mało kto pamięta, że zwycięstwo to zawdzięczamy admirałowi Arendowi Dickmanowi – kupcowi i żeglarzowi holenderskiego pochodzenia. W czasie bitwy dowodził on galeonem „Święty Jerzy” i całą flotą spod znaku Orła.
243 Cyt.: I to „A-Hoj!” rzuciło Anglików na kolana.
244 To jest ciekawostka. Stare Dzwony zostali zaproszeni na festiwal szant do Wielkiej Brytanii. Na bankiecie pożegnalnym poproszono ich o zaśpiewanie typowo polskiej szanty, przynależnej tylko naszym szantymenom. Po chwili namysłu, odśpiewali Szantę Śląską – prawdopodobnie była to szalona improwizacja. Od tamtego czasu, utwór ten, jako przerywnik, wykonywany był przez nich na wielu innych koncertach.
245 Od: <KrzyWish@poczta.fm>:
W roku 1987 (a może ‘88 – ech ta skleroza) w ramach Starszoharcerskich Prezentacji Muzycznych „Chrypa” w Krakowie (a konkretnie w Nowej Hucie w NCK) odbył się między innymi koncert szantowy gdzie występowali Stare Dzwony i Sami Starsi (w ich składzie między innymi byli Wojtek Bombol, Piotrek Zadrożny i Grzesiek Studziżba – ale wróćmy do tematu). Koncert ten nagrywałem przez mikrofon na starym ledwo zipiącym Grundigu (oczywiście monofonicznym) i postaram się zamieścić tutaj zapis związany z „Szantą Śląską”:
Sikora: Poręba ma dla nas wszystkich teraz niespodziankę.
Poręba:
1.Jak Jo jechał do Gliwic,
– Sztrudy la, la, la,
Nie miał jo pieniondzów nic,
– Sztrudy la, la, la,
Jak Jo jechał do Gliwic,
– Sztrudy la, la, la,
Nie miał jo pieniondzów nic,
– A Hoj! A Hoj!
2. Jak zajoł sie tak w dali
Szaftem się ku mnie wali
Proszym bardzo za bilet
Och zebyś nie dostał w łeb
3. Już mnie bierą na odwach
Ja po nocek znów bez dach
Legnął żech sie pod płotem
Przykrył żech się szamotem
4. Przyjsoł pies, powóniał mnie
Dźwignoł noga, ojszczał mnie
Przyjsoł pies, powóniał go
Dźwignoł noga, deszcz spadnoł
To nie koniec, kochani, poczekajcie. Byliśmy w Angli z nimi nie wiem po co. I angole tam…
Sikora: Z tobą, z tobą po co.
Poręba: Pozwól mi opowiedzieć, no. I Ci angole śpiewają tam te swoje szanty, tak dobrze, tak jak marynarze, piersi, fajki, tatuaże, i w pewnym momencie tak do nas, my takie sikorki siedzimy cicho, mówią, (śmiech z widowni), tak, tak, mówią słuchajcie koledzy z Polski tego, zaśpiewajcie jakąś polską szantę.
Głos z widowni: Po polsku mówili?
Poręba: Nie po amerykancku. I jakaś cisza zapadła, Siurawa się zapadł w głąb, Sikora zaczął grzebać w nosie, Mały się też schował, a ja stałem.
KONIEC ZAPISU
Uwagi (chyba jednak nie potrzebne): Poręba – Jurek Porębski, Sikora – Janusz Sikorski, Mały – Rysiek Muzaj, Siurawa – Marek Siurawski.
246 Oryginał nosi tytuł „The Old Moke Pickin’ on the Banjo”, co można przetłumaczyć na: „Stary Zejman Brzdąkający na Banjo”.
247 Szekla – metalowa klamra w kształcie litery „U”, tworząca zamknięty obwód, otwierany i zamykany za pomocą śruby lub sprężynowej zapadki, służąca do łączenia elementów takielunku, np. liny z żaglem.
248 Sześć błota stóp, sześć błota stóp… tymi słowami rozpoczyna się utwór, śpiewa także jako tło zwrotek i ściszając kończy utwór.
249 Stopa – niemetryczna jednostka długości, używana w okrętownictwie np. do oznaczania zanurzenia statku i w żegludze, np. do oznaczania małych głębokości na brytyjskich mapach nawigacyjnych. 1 stopa = 0,3048 m.
250 Sążeń – niemetryczna jednostka długości używana do określania głębokości morza na brytyjskich mapach nawigacyjnych. 1 sążeń = 6 stóp = 1, 829 m.
251 Na kasecie zespołu Bumpers można znaleźć ten utwór śpiewany w oryginalnej wersji językowej z taką jeszcze ciekawą wstawką :-)))
Za górami, za lasami, za dolinami,
Pobili się dwaj górale ciupagami.
Hej górale, nie bijta się,
Ma góralka dwa warkocze, podzielita się!
252 Za encyklopedią WIEM: Pidgin-english, język mieszany, żargonowy, składający się głównie ze słownictwa angielskiego i chińskiego, o uproszczonej, niepoprawnej składni i morfologii, używany szczególnie w kontaktach handlowych w Azji Wschodniej i Oceanii.
253 mel.oryg. „The I’m Alone”
254 M. Wilk wrote: Autorem tekstu jest Dariusz Ślewa! To kolejne utrwalone przez lata nieporozumienie, jak pisze Krzysiek Janiszewski. (na kasetach i w śpiewnikach podaje się najczęściej: sł. A. Peszkowska)
255 Więcej informacji o utworze i samym statku w magazynie Rejs 9’99.
256 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Tak dla porządku, urządzenie do pomiarów kątów nazywamy sekstantem. Sekstans jest jednostką czasu i trwa 10 minut. Per analogiam kwadrant i kwadrans.
257 Jeden z najtrudniejszych do przedstawienia tekstów z powodu nietypowego układu zwrotek i melodii – zwr. 2.i 5. są na zupełnie inną melodię niż pozostałe, ale trudno je uznać za refren, bo po 3. zwrotce nie ma tego rodzaju zmiany melodii. Uznanie tych zwrotek za refren zaciemniałoby końcówkę utworu, gdzie powtarza się dwa razy tylko pierwszą zwrotkę. Tekst podajemy dokładnie za nagraniem Joaśki Neuhoff z kasety – „Jam Sailor”, Sailor S-002.
Natomiast w śpiewnikach można znaleźć wiele wersji uznających niektóre z akapitów do wyboru: jako zwrotki lub refren.:-)))
258 Tytuł oryginału: „Lord of the Dance”.
259 Koniec ostatniej zwrotki śpiewamy zwalniając, po czym refren powtarzamy kilka razy – coraz szybciej, aż się nie da wymawiać słów. :-)))
260 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Tiddy High-O!” – zwracam uwagę na najbardziej dokładne tłumaczenie tytułu i kwestii chóralnych. Szanta, która jak twierdzą jedni specjaliści była stosowana jako fałowa, inni zaś uważają, że jako pompowa. Być może jedni i drudzy mają rację. Nam pierwszy raz udało się ją usłyszeć w wykonaniu grupy The Keelers.
261 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Toasty żeglarskie” – utwór o charakterze pieśni biesiadnej z morskim rodowodem. Fragment refrenu – „Czas w morze ruszać nam”, ze względu na uniwersalny charakter, został wykorzystany nawet jako tytuł tej płyty i kasety. Nie należy jednak z tego wyciągać zbyt pochopnych wniosków.
262 Gdzieś, kiedyś powstały też takie oto zwrotki :-))):
Na Oriona szła Monika, / Przez barierkę nam pomyka. / Piaski długo zapamięta, / Sina dupa oraz pięta.
Tam w Giżycku, na kanale, / Jola dała wieki power. / Jak silnikiem zajechała, / Łódka w koło tańcowała.
Od: Marian Kuś <kus@ellaz.pl>
263 Cześć! To ja wymyśliłem te dwie zwrotki do „W górę szkło”. Imiona dziewczyn i wydarzenia są autentyczne.
1.O Monice – Piaski. Jakoś tak dziwnie, bez umawiania, spotkała się ekipa znajomych (my ze Śląska i nasi kumple z Warszawy) w Korektywie. Trochę popiwkowaliśmy. Staliśmy nie w porcie ale przy pomoście obok sklepu p. Grajko (napis PIWO widoczny od strony jeziora). Jest tam fatalne zejście z jachtu na pomost – Monika, która z naszego jachtu zabierała coś do jedzenia i jakieś piwo, miała zajęte obie ręce przy przechodzeniu przez barierkę. Potknęła się i fatalnie poleciała na pomost, tłukąc się niemiłosiernie.
2. O Joli – dziewczyna prowadziła Conrada 600 przez stary kanał w Giżycku. Przed nami płynął inny nasz jacht. Kolega na moim jachcie chciał zrobić zdjęcie tym przed nami – a że brakło mu ogniskowej – powiedział Jolce „daj tam większy power” – dziewczyna puściła na chwilę ster (!) i przekręciła manetkę silnika na maxa – co spowodowało, że jacht zmienił kurs o 90 stopni i wyrżnął (na szczęście w piaszczysty w tym miejscu) brzeg kanału. Mojej wiązanki (prowadziłem ten jacht) nie będę Ci cytował – nie była w każdym bądź razie krótka.
Jak chcesz, możesz obie zwrotki dołączyć. „W górę szkło” może być czymś jak „Morskie opowieści”.
264 Chabazie to stare określenie „wodnych chwastow”. Wszelkie roślinki wodne, które nie nadają się do niczego, a raczej przeszkadzają. Ich zaletą jest to, że czasami ładnie wygladają.
265 Tytuł oryginału: „Hiss’em Up”.
266 Zaśpiew powtarzany wielokrotnie – za każdym razem coraz szybciej, a ostatni raz powoli, jak pierwszy. Istnieje też taka przeróbka tego tekstu:
Ściągnij szmaty, O Hanka!
Wybierz fały, O Hanka!
Sama chciałaś kochanka, O-hej!
Aż się zarwie leżanka.
267 Tekst ocenzurowany.
268 Hrabia la Perouse (Jan Franciszek Galaup de la Perouse), świetny oficer marynarki i naukowiec, dowódca francuskiej wyprawy odkrywczo-geograficznej wysłanej na Pacyfik pod koniec XVIII wieku na statkach „La Boussole” i „L’Astrolabe” był kolejnym odkrywcą tej części świata w niedługim czasie po wyprawach kolejno: Bougainville’a i Cooka. Jednak jego los (i całej załogi) zakończył się podobnie jak dla Magellana (wraz z prawie całą jego załogą) – zginęli na jednej z wysp Pacyfiku z rąk tubylców.
Wyprawa la Perouse zasługuje na wyróżnienie z powodu wyjątkowo dobrego przygotowania. Aktywny, rzeczywisty mecenat nad tą wyprawą objął sam król Ludwik XVI. Zalecenia króla, oraz m.in. Akademii Morskiej w Breście (która dorównywała wtedy Akademii Królewskiej w Anglii) złożyły się łącznie na bardzo obszerną dokumentację, w której można było już znaleźć wyraźnego ducha myśli epoki Oświecenia. Na wyprawę przygotowano duże i nowoczesne statki, wyposażono je w najnowocześniejszy sprzęt badawczy i nawigacyjny, a na pokładach znalazło się wielu uczonych, oraz grafików i malarzy. Misja nie miała zadania dokonania podbojów, raczej była nastawiona (oczywiście obok badań) na nawiązanie kontaktów handlowych i współpracę, m.in. w ładowniach znalazło się wiele europejskich roślin, których uprawy zamierzano nauczyć tubylców.
Wyprawa wyruszyła w sierpniu 1785 r. i była tak dobrze przygotowana, że przebiegała niemal w komfortowych warunkach. Na Pacyfik wpłynięto od strony Hornu. Zasadniczym celem wyprawy było rozpoznanie na potrzeby handlu Francji z Chinami północnej części Pacyfiku, toteż bardzo dokładnie zbadano hydrografię i opisano linię brzegową zachodniego wybrzeża Ameryki Płn., oraz niespenetrowanych do tej pory przez Europejczyków obszarów Morza Japońskiego. Wyprawa była nawet goszczona przez gubernatora Pietropawłowska Kamczackiego będącego wtedy mizerną dziurą praktycznie na końcu świata. Jednak w ciągu trzech lat obecności na Oceanie Spokojnym wyprawa przemierzyła bez mała cały jego obszar badając geografię i przyrodę wielu archipelagów w północnej, środkowej i południowej jego części, jak również badając z jednej strony wybrzeża Chile, a z drugiej docierając na Filipiny, Formozę i do Makau.
W 1788 r. nastąpiło szczególne spotkanie u wrót Botany Bay na wschodnim wybrzeżu Australii wyprawy la Perouse’a z pierwszym transportem osadników z Anglii. Francuzi zostali aby opisać geografię i przyrodę zatoki, a angielski komandor (a wkrótce gubernator) Arthur Phillips, po wymianie uprzejmości z ekspedycją francuską, popłynął dalej na czele 9 transportowców konwojowanych przez dwa okręty wojenne, aby odkryć jedno z najpiękniejszych wybrzeży świata i wysadzić na brzeg pierwszych europejskich osadników w Australii w miejscu, które później nazwano miastem Sydney. Konwój Anglików przypłynął szlakiem kapitana Cooka, który pierwszy dotarł w te rejony z ekspedycją rozpoznawczą w 1770 r. Dzisiejsze Sydney nazwano pierwotnie Port Jackson, a jego osadnikami oprócz ochotników byli oczywiście skazańcy, którym kary zamieniono na misję kolonizowania nowego lądu. Anglicy przywieźli wtedy z Europy m.in. wiele gatunków zwierząt, które dały początek także zdziczałym w tej chwili australijskim odmianom jak psy Dingo, dzikie konie czy sławne australijskie dzikie króliki. Największe australijskie święto „Australia Day”, obchodzone jest 26 stycznia, w rocznicę przybycia pierwszej floty. Jest ono jednak również krytykowane ostro przez Aborygenów, dla których ta data sprzed dwóch wieków stanowi początek tragicznego okresu eksterminacji.
Owo spotkanie z Anglikami jest ostatnią sprawdzoną informacją o wyprawie La Perouse’a. Badania archeologiczne szczątków wraków na dnie jednego z atoli na wyspach Samoa i legendy przekazywane w pieśniach tubylców dają dzisiaj dość pewny obraz tego, że wyprawa rozbiła się na rafach atolu Wanikoro, a cała załoga została zjedzona przez tubylców.
269 Ta sama melodia co „Zwala mnie z nóg” – Piorunersów. Kawałek jest wprost genialnie zaśpiewany przez Packety na ich kasecie „Fregata z Packet Line”!
270 Ta szanta „leży” Godeckiemu chyba najbardziej, chociaż nie można mu odmówić wielu innych interpretacji…
271 To jest bardzo specjalny utwór, głęboko zapadający każdemu w pamięć nie tylko samym świetnym tekstem, ale także interpretacją Godeckiego. Podczas niezapomnianych czwartkowych wspólnych śpiewań szant i tzw. „pieśni masowego rażenia” w warszawskim EMPiK PUB, Piotrek Godecki zwykł przy specjalnych okazjach śpiewać właśnie ten utwór, zwykle gdzieś na końcu występu. Spośród wszystkich nieszantowych utworów zamieszczonych w tym zbiorze ten powinien się znaleźć tu przede wszystkim.
272 Na sławnej, pierwszej kasecie Packetów, utwór był zatytułowany jeszcze w oryginale – „Get up Jack”, wydaje się, że jednak lepiej brzmi w śpiewniku spolszczona wersja tytułu, która pojawiła się później u 4 Refów.
273 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”
„Wstawaj Jack” – jeden z wczesnych przebojów nieistniejącej już grupy Packet. O długich, męczących rejsach, przeplatanych uciechami portowymi (lub na odwrót) napisano niezliczone ilości pieśni i piosenek. Ta jednak „od zawsze” podobała nam się szczególnie i wreszcie po latach weszła na stałe do naszego repertuaru.
274 Piosenka debiutancka Shanties’98 w Krakowie.
275 Autorzy tekstu wg. śpiewnika ŻKT Rejsy z 1970 r., to: R. Lipski – „Junior” i S-ka.
276 Bagrownica – barka z urządzeniami do wydobywania ziemi z dna kanału, pogłębiarka.
277 Beno: Czy w okolicy Orzysza jest jakiś most? Słyszałem, że akwen wodny znajdujący się w pobliżu tego miasta jest akwenem zamkniętym, a przynajmniej rzeka tamtędy przepływająca jest tak mała, że na pewno nie da się nią holować łódki.
Od: Ryszard J. Czerkawski <r.czerkawski@pbgi.com.pl>: Jest na rzeczce wpadającej do Tyrkła, na terenie bazy żeglarskiej harcerzy ze Zgierza, mały, drewniany most. Nie wiem, czy coś większego od Omegi się tamtędy przedostanie ale płynące Omegi na pagajach sam widziałem.
Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Piosenka jest stara, figuruje np. w śpiewniku ŻKT Rejsy z 1970 r. Między innymi właśnie ta piosenka spowodowała, że w swoich przeróżnych eskapadach zdarzyło mi się wraz z kumplem niedawno, bo w 1998 r. spłynąć Orzyszą na 4-metrowej, świetnej do takich celów łódeczce P7-bis. Przyznaję, że dla większej łodzi (zwłaszcza przy niskiej wodzie w Wielkich Jeziorach) zaczną się tam schody, ale „Omegą”, czy nawet „Orionem” da się przejść mimo kilku mostów na szlaku, z których rzeczywiście ten u ujścia do jez. Tyrkło jest najniższy. Oczywiście, nie same mosty są przeszkodą, ponieważ jak na każdym odcinku leśnym, również Orzysza – zwłaszcza wiosną – może sprawić niespodzianki w postaci zatorów z powalonych zimą drzew. Według naszego doświadczenia, dosyć groźne mogą być bystrza w samym mieście, zwłaszcza, że miejscowi traktują urokliwą rzeczkę jako coś w rodzaju wysypiska….
278 Piosenka z rejsu autora dookoła Ameryki Południowej na s/y „Zawisza Czarny” w 1999r.
279 „Zejman & Garkumpel” poprzedza szantę takim wstępem:
Joo-hoo! Margerita, /x3
Chodź, całuska dej nom!
280 Piosenka ta, to przeróbka Mietka Folka piosenki westernowej „Riders in the Sky”, granej m.in. przez The Shadows, oraz w drugiej części filmu Blues Brothers.
281 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Polskie słowa są przybliżonym tłumaczeniem wersji oryginalnej – „Row Bulies, Row”, a opisywane przeżycia żeglarza zgodne z realiami rejsu przez Atlantyk w XIX w.
282 Jak to u „Spinakerów” – prosto i wesoło. Jeden z wielu utworów traktujący o napojach ekologicznych. :-)))
283 Od: Tomasz Pionnier <tpionnie@elektron.elka.pw.edu.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Ech, a słychać, że polskie żeglarstwo sportowe nie jest jeszcze na światowym poziomie. Ludzie to tylko narzekać potrafią. S-portu do portu… ech, w tym jesteśmy dooobrzy. :-)))
284 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Szanta śpiewana przy zrzucaniu żagli rejowych. Treść i ilość zwrotek zależała od inwencji szantymena, a w trakcie wspólnego okrzyku „Bring’em Down!” wybierano kontrafały.
Alfabet bosmański (Cztery Refy)
Z innych źródeł:
Dirk – lina olinowania ruchomego przy ożaglowaniu gaflowym, biegnąca od noku bomu do górnej części masztu i służąca do podtrzymywania bomu. Dirki stosowane są parami, przy czym pracuje dirka nawietrzna, zaś zawietrzną luzuje się, aby nie odkształcała się i nie przecierała żagla.
Dryfkotwa – rodzaj pływającej kotwicy w postaci spadochronu lub długiego stożkowatego worka bez dna. Dryfkotwa wyrzucona za burtę jachtu, hamuje jego bieg i pomaga utrzymać jednostkę dziobem do fali przy sztormowaniu. Zadaniem dryfkotwy jest zmniejszenie prędkości dryfowania z wiatrem i falą jachtu bez żagli, lub łodzi ratunkowej i ustawienie jednostki dziobem do fali, co zapobiega jej przewróceniu na burtę. Dryfkotwa wyrzucana jest na dość długiej linie o wytrzymałości liny kotwicznej i długości takiej, by jacht i dryfkotwa jednocześnie wpływały na falę i schodziły w bruzdy. Podczas sztormowania dryfkotwa może być uwiązana do rufy lub dziobu. Dryfkotwa jest stosowana niekiedy także przy dobijaniu np. na przyboju do plaży. Rodzaj dryfkotwy w postaci różnych elementów wleczonych na linie za statkiem był stosowany także na żaglowcach w czasie walki na morzu, przy podchodzeniu do przeciwnika, w celu zmylenia go, że ma do czynienia ze statkiem dużo wolniejszym, lub np. głęboko obciążonym i zanurzonym statkiem handlowym. Statek płynął wtedy jednocześnie z dryfkotwą i pod pełnymi żaglami. W momencie rozpoczęcia ataku, lub np. o zmroku, odcinano dryfkotwę i szybko podchodzono do przeciwnika.
Eol – w mitologii greckiej władca wiatrów, syn Posejdona i Melanippy.
Fał – lina olinowania ruchomego, służąca do podnoszenia żagli i części omasztowania, a także płetwy sterowej i miecza.
Gejtawa – lina służąca do podciągnięcia do rei dolnego rogu (rogu szotowego) żagla rejowego przy jego sprzątaniu. Biegnie od rogu żagla, przez blok na maszcie, na pokład. Przy sprzątaniu żagla (dociąganiu do rei linami z pokładu) wybiera się prawą i lewą gejtawę, po uprzednim wyluzowaniu lin zwanych szotami, które obciągają żagiel do dołu. Po wybraniu gejtaw wybiera się gordingi.
Gording – jedna z lin służąca do sprzątania żagla rejowego (odciągania go do rei z pokładu). Jest przymocowana do dolnego liku (brzegu) żagla, następnie przechodzi przez kilka pierścieni (baranków) i przez blok biegnie na pokład. Przez wybranie gordingów, po uprzednim zluzowaniu szotów obciągających żagiel do dołu i wybraniu gejtaw, żagiel zostaje sprzątnięty (podobnie jak żaluzja okienna). Dla ostatecznego zwinięcia żagla trzeba wejść na reję, porządnie ułożyć fałdy płótna i przywiązać do rei.
Juzing – cienka konopna nasmołowana linka służąca do szycia żagli, a także do klajdowania (ochronnego obwijania lin stalowych, np. żeby nie obijały gołym metalem drewnianych części statku).
Kubryk – wspólne, wieloosobowe pomieszczenie mieszkalne załogi stosowane dawniej na statkach. Kubryk był zwykle z przodu, a pomieszczenia oficerów z rufy.
Marsel – żagiel rejowy drugi (marsel dolny) oraz trzeci (marsel górny) na maszcie, licząc od pokładu.
Nagiel – kołek w kształcie pałki włożony na wylot w nagielbank (kołkownicę), spełnia rolę knagi, z tą różnicą, że linę można oswobodzić jednym ruchem, wyjmując nagiel.
Niderholer – lina olinowania ruchomego służąca do ściągania żagli trójkątnych.
Nok – wolny koniec, zakończenie: bomu, bukszprytu, gafla, rei… wszystkiego oprócz końca masztu (wtedy jest to top).
Reja – pozioma belka przytwierdzona do masztu w połowie swej długości, do której przymocowuje się górny lik prostokątnego żagla rejowego. Reję można obracać (brasować) o pewien kąt wokół masztu w celu ustawienia żagla do wiatru pod odpowiednim kątem.
Saling – (1) połączenie kolumny ze stengą w przypadku masztu dwuczłonowego; (2) drewniana lub metalowa rozpórka zwiększająca kąt pomiędzy olinowaniem stałym a masztem, usztywniająca maszt na wysokości zamocowania want kolumnowych, przymocowana jednym końcem (piętą) do masztu pod odpowiednim kątem, a drugim końcem (nokiem) rozpierająca wantę, zwiększając tym samym kąt między liną a masztem. Salingi umieszczane są symetrycznie po obu stronach masztu.
Stenga – drzewce omasztowania przedłużające kolumnę masztu. Na wielomasztowcach otrzymuje nazwę grotstengi, bezanstengi itd.
Wimpel – proporzec klubowy, znak okrętowy w postaci małej trójkątnej lub prostokątnej flagi o barwach klubowych, noszony na szczycie masztu, oznacza przynależność jednostki pływającej do danego klubu sportowego, a także służy jako wskaźnik kierunku wiatru – wtedy może być w postaci miniaturowego rękawa.
Zejman – popularne określenie doświadczonego żeglarza lub marynarza.
„Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób)
„Cutty Sark” to nazwa najsłynniejszego XIX-wiecznego klipra herbacianego, który pobił wiele rekordów prędkości. Był to najszybszy żaglowiec swojej epoki i kto wie, czy nie najpiękniejszy ze wszystkich w ogóle żaglowców świata, ze swoim mocno wydłużonym bukszprytem i sześcioma piętrami żagli na środkowym maszcie (prawie 3000 metrów żagla, dł.całk. 85 m). Drewniana, trzymasztowa fregata o stalowym szkielecie kadłuba, zwodowana w W.Brytanii w 1869 r. nosi imię wiedźmy z angielskiego poematu Roberta Burnsa (1759-1796) „Tam O’Shanter” – bardzo atrakcyjnej młodej kobiety, ubranej jedynie w ”cutty sark”, co w języku staroszkockim oznacza krótką spódniczkę. Jest to jedyny zachowany kliper herbaciany na świecie, stoi teraz w suchym doku przy nabrzeżu w Greenwich. W 1923 r. kpt. W.H.Dowman uratował kliper dla Anglii odkupując go od Portugalczyków – nazwa klipra była wtedy na ustach wszystkich i był to dogodny moment do nadania takiej samej nazwy nowemu gatunkowi whisky wchodzącemu właśnie na rynek. Do dziś logo tej whisky przedstawia ilustrację s/y „Cutty Sark” na żółtym tle. Wypada tylko domyślać się, kogo (lub co) obejmuje marynarz w tej piosence… Whisky ta stała się jedną z najlepiej sprzedających na świecie, a jej producent wspiera dziś jedną z najbardziej znanych imprez żeglarskich świata – „Cutty Sark Tall Ship’s Races”.
„Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób)
Inicjatorem regat Cutty Sark był angielski adwokat Bernard Morgan. Jego ideą było, aby w spotkaniu uczestniczyły oprócz jachtów także największe żaglowce świata. Pierwszy zlot odbył się w 1956 r. gromadząc jednostki z kilkunastu krajów. W obecnej postaci regaty odbywają się corocznie, zawsze inną trasą i zaczynają w innym porcie, a same wyścigi są tylko jednym z elementów całej imprezy. Głównym organizatorem regat „The Cutty Surk Tall Ship’s Races” jest obecnie International Sail Training Association (ISTA) – Stowarzyszenie Szkolenia pod Żaglami, a oprócz samego wyścigu są etapy, w których następuje wymiana części załóg pomiędzy żaglowcami w celu nawiązania przyjaźni i braterstwa wśród żeglarskiej młodzieży różnych państw. To właśnie, a nie wyścigi, jest głównym celem regat, które raczej należałoby nazywać zlotem. Główną nagrodą jest srebrny model klipra Cutty Sark, będący symbolem współpracy i przyjaźni między załogami. Często zdarza się, że zdobywa ją jednostka biorąca pierwszy raz udział w regatach. Nagrodę tą przyznają wspólnie komendanci wszystkich jednostek biorących udział w imprezie.
W 1972 r. po raz pierwszy w regatach wziął udział „Dar Pomorza” (jako pierwsza w ogóle „komunistyczna” jednostka). Dwa lata później port w Gdyni był jednym z etapów regat. Drugi zlot wielkich żaglowców w polskim porcie w ramach tych regat odbył się w 1997 r. w Gdańsku z okazji tysiąclecia miasta, trzeci, również w Gdańsku, w roku 2000 był miejscem zbiórki żaglowców, które po kilku dniach wystartowały do regat Cutty Sark z Gdyni.
„Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób)
Kliper – smukły, bardzo szybki żaglowiec, noszący na każdym z trzech lub czterech masztów nawet po siedem żagli rejowych oraz dodatkowe żagle boczne, tzw. lizle, rozpinane na przedłużających reje wytykach, nie licząc sztaksli przednich i międzymasztowych. Nazwa pochodzi od angielskiego „to clip” (biec). Klipry narodziły się na pocz. XIX w. w USA i są bezpośrednimi przodkami współczesnych wielkich żaglowców. Osiągały rekordowe prędkości – dochodzące do 21 węzłów. Miały bardzo smukłe i stosunkowo wąskie kadłuby, przeciętnie ok. 1000 BRT pojemności, 50 m. długości i 10 m. szerokości. Były konstruowane specjalnie do jak najkrótszego pokonywania tras. Pierwsze klipry były budowane z lekkich materiałów, a więc niezbyt wytrzymałe mechanicznie, za to podlegające olbrzymim naprężeniom mechanicznym z powodu swojej szybkości i do tego z powodu swojej smukłości mniej ładowne od innych żaglowców. Przeciętny okres eksploatacji tych jednostek z początku nie przekraczał nawet dziesięciu lat, a mimo to klipry zarabiały na siebie. Najbardziej sławne były brytyjskie „klipry herbaciane” z lat sześćdziesiątych o kształtach kadłubów zbliżonych niemalże do regatowych jachtów.
Klipry obsługiwały dalekie trasy przewożąc nietrwałe ładunki. To głównie na nich wożono też pocztę. Były statkami towarowo-pasażerskimi. Obsługiwały gorączki złota w Kalifornii (trasa ze wschodniego wybrzeża USA z opłynięciem Hornu), oraz w Australii (trasa z Europy wokół Afryki). Ponieważ klipry były wykorzystywane głównie na trasach wymagających krótkiego czasu przejścia – rozgrywano na tych statkach zwyczajowe, nieformalne regaty, gdy raz do roku mniej więcej w tym samym czasie cała kawalkada żaglowców ruszała po herbatę do Chin, lub później po zboże do Australii. Klipry zostały wyparte dopiero przez parowce, a dodatkowo do ich upadku przysłużyły się: budowa linii kolejowej w Przesmyku Panamskim oraz Kanał Sueski, z którego skrótu klipry nie mogły korzystać z powodu niekorzystnych wiatrów.
„Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty)
I znów powraca kwestia pisowni nazw własnych. Prawidłowa nazwa jest właśnie taka: „Herzogin Cecilie” – przynajmniej, jeśli chodzi o nazwę samego żaglowca nazwanego tak ku czci księżniczki Cecylii Meklemburskiej. Błądne Cecille pojawia się już w oryginalnym utworze Kena Stephensa – i tak jest wszędzie później powielane jako tytuł utworu. Ja jednak, poznawszy historię tego statku, postanowiłem stosować nazwę z jego burty. Żaglowiec zwodowano w 1902 r. w Bremerhaven, jako stalowy, 4-masztowy bark, 6-rejowiec, dł. 102 m., wys. ponad 60 m., 3111 BRT, jeden z ostatnich, jakie pływały jako statki handlowe (zatonął w 1936 r.). Statek określany był jako legendarny. Rekord prędkości na jednogodzinnym odcinku to 20,75 węzła – tylko o ćwierć węzła mniej od absolutnego rekordu amerykańskiego klipra „James Baines” z 1856 r. „Herzogin Cecilie” był jednym z najszybszych żaglowców świata także w przejściach dobowych i całkowitych przejściach trasy – głównie z powodu monumentalnego ożaglowania, bardzo solidnej konstrukcji oraz niezwykłej dzielności morskiej potwierdzonej w wielu sztormach w pasie ryczących czterdziestek i wyjących pięćdziesiątek – aż do granicy lodów. Powierzchnią żagli (4180 m2) „Księżniczka” przewyższała nieznacznie największy obecnie żaglowiec „Sedov”, mając od niego dwa razy mniejszą wyporność!
H.C. zwodowano jako statek towarowo-szkolny dla kompanii Norddeutscher Lloyd, pierwszą Wojnę Światową przezimował w Chile, by w ramach odszkodowań wojennych trafić do Francji, gdzie wystawiony został na sprzedaż. Kupiony w 1921 r. był nieoficjalnym statkiem flagowym w ostatniej handlowej flocie żaglowcowej świata – w szwedzkiej flocie Gustafa Eriksona z Alandów (nominalnie bandera fińska), który często za bezcen wykupywał żaglowce wychodzące już z użycia i animował jeszcze zapotrzebowanie na tego rodzaju środek transportu łącząc cele zarobkowe ze szkoleniowymi. Statki te oprócz żeglugi po Bałtyku i Morzu Północnym obsługiwały regularnie australijską linię zbożową trasą z Europy, wokół Afryki i z powrotem z opłynięciem Hornu. Statki te były intensywnie eksploatowane, praca na nich była ciężka, miały niezbyt liczne i bardzo młode załogi, składające się z ludzi, którzy pływali na nich za bezcen w celu wypływania odpowiedniej ilości godzin w ramach zdobywania stopni oficerskich. Nie zmienia to faktu, że wielu załogantów celowo wybierało tą pracę nie chcąc, lub nie potrafiąc przejść z żaglowców na dominujące już wtedy parowce. Pomimo starannej opieki była to flota bardzo wysłużona i skończyła swój żywot po części w awariach i sztormach, część pochłonęła II Wojna Światowa, a dwa ostatnie na świecie zarobkowe rejsy żaglowców miały miejsce w 1950 r. Do dziś przetrwały jako muzea trzy żaglowce z tej floty.
Jeśli zaś chodzi o samą „Księżniczkę”, to w cieśninach duńskich nastąpiła w 1935 r. jedynie niewielka kolizja statku z innym. „Tam, gdzie boja wraku tkwi” – z tekstu szanty, mówi o ruchomych mieliznach u wylotu Bałtyku na Morze Północne, usianych rzeczywiście wieloma wrakami, a H.C. będąc w dobrej kondycji zakończył przedwcześnie swój żywot w następnym roku, w powrotnej drodze z Australii, w wyniku błędu nawigacyjnego we mgle na skałach w pobliżu Devon w Wielkiej Brytanii Devon w Wielkiej Brytanii w miejscu, gdzie na przestrzeni wieków zatonęło także wiele innych statków. Z uszkodzonym dnem, odholowany do niedalekiej zatoki i osadzony na płyciźnie, był jeszcze ratowany przez część załogi i grupy ochotników z brzegu, wśród których znaleźli się nawet byli załoganci „Herzogin Cecilie”. Była możliwość dokowania w Plymouth, ale bezbronny statek został praktycznie zniszczony w wyniku kolejnego silnego sztormu. Leży w tej chwili płytko pod powierzchnią wody.
Oprac. Beno – głównie na podstawie wspaniałej książki Elisa Karlssona (oficera na H.C.) pt. „Ostatnie żaglowce”, oraz fińskich marynistycznych stron WWW.
„Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty)
Od: Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>: Doldrum jest to równik termiczny, rozdzielający pasaty. Wąska rynna niżowa o zmiennej pogodzie ze sztilami, gwałtownymi burzami i szkwałami. Pasaty wiejące w tropikach są najkorzystniejszą okołoziemską trasą żaglowców, ze stałym wiatrem rzędu 4ºB. Na północ i południe od pasatów rozciągają się strefy wyżów podzwrotnikowych. Występują tu długotrwałe sztile. Nazywano je „końskimi szerokościami” gdyż w epoce wielkich odkryć geograficznych ginęła tam większość koni przewożonych statkami do Ameryki. Udając się w dalszą drogę, w okolicach 40 równoleżnika na Półkuli Południowej, a 50 na Północnej wieją wiatry zachodnie. Słynne „ryczące czterdziestki” wieją na Półkuli Południowej i są znacznie silniejsze (z reguły sztormowe) od odpowiednich wiatrów Półkuli Północnej.
Jonasz! Jonasz!
Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>
Podsumowując tę ujmującą serię tekstów o wszelakiej maści „Jonaszach”, po cichutku podpowiem, jak takiego „wyłuskać” spośród załogi: ot, wszystkich po kolei, od ostatniego ciury począwszy, wyrzucamy za burtę. Jak się utopi, znaczy – był porządny człowiek…
Tyle anegdoty… Od wieków żeglarze szukali przyczyn swych niepowodzeń. Od wieków wymyślali i stosowali przeróżne recepty i amulety, by zabezpieczyć się przed pechem. I nie dotyczyło to, bynajmniej, jedynie szarej załogi – „ludzi od masztów i żagli”. Czyż to nie „Kapitan Kapitanów” – Konstanty Maciejewicz rzucał złote monety, czy też używane trzewiki za burtę, by zapewnić sobie fart? (chyba, że niewłaściwą burtę wybrał). Ale skąd wziął się na pokładach żaglowców biblijny Jonasz? Skąd jego destrukcyjna rola? Zapewne odpowiedzi trzeba poszukać w Starym Testamencie. Tego leniwego proroka, wybranego przez Pana dla upomnienia grzesznej Niniwy, wyrzucono za burtę w czasie morskiej nawałnicy, gdyż sprzeciwiając się woli Wszechmocnego – ściągnął Jego gniew na okręt. (pomogło!!!) To, że po trzech dniach pobytu w trzewiach wielkiej ryby, wreszcie znalazł się na lądzie cały i zdrów, wygląda jeszcze bardziej podejrzanie. Tak więc Jonasza nie da się utopić, czy w inny sposób unicestwić – po wsze czasy, jako zły duch morza, będzie się wkradał na pokłady ukryty wśród załogi i biada tym, którzy go w porę nie zdemaskują! Szczęśliwie, współcześni żeglarze powoli zaprzestają szukania go wśród swoich. Współczesnym Jonaszem może być, jak np. w piosence – zły kurs. Tak, jak dawnego Jonasza wyrzucono do morza, tak wystarczy pozbyć się niewłaściwego wyboru i położyć się na wygodny kurs (tylko dokąd dopłyniemy?).
Pokrewny temat, to spódnica na jachcie. Dawniej przywilejem kapitanów w niektórych flotach było zabieranie z sobą żony. Ale przecież statek był przez marynarzy personifikowany z kobietą (ang. „she” – ona; np. shanty „Leave Her, Johnny…”) i mógłby być zazdrosny o niewiastę przebywającą na pokładzie. Ponadto „wyposzczona” załoga zwykle krzywym okiem patrzyła na kobietę, którą można ogarnąć jedynie spojrzeniem. W konsekwencji prowadziło to do przypisywania spódnicy wszelkiego zła, jakie wydarzyło się w żegludze. Jeszcze nie tak dawno żeglarstwo było domeną mężczyzn (patrz: komentarz do „Grażyny”) i – niech mi białogłowy wybaczą – były jachty, na których nawet wanta nazywała się want, latarka – latarek itd. Ba! Panowało przekonanie, że jeszcze gorsza od Jonasza, jest sutanna na jachcie, ale dopiero ich pięć stanowiło równoważnik jednej spódnicy!!! Dzisiaj „wachty ozdobne” są coraz liczniejsze, co w zdecydowanym stopniu podnosi higienę i kulturę całej załogi. Sam płynąłem w rejsie, gdzie układ załogi był 5 + 5 i wspominam go, jako jeden z najlepszych. Tyle, że kapitańska władza kończyła się zwykle na dwie godziny przed wejściem do każdego portu… Przesądy morskie pamiętają czasy Odyseusza i nic tego nie zmieni. Każdemu z nas, jakby się nie wzbraniał, pozostały atawistyczne okruchy zabobonu i zwykle nadchodzi taki czas, że stawiamy Panu Bogu świeczkę, a diabłu – ogarek.
„Lwów”
„Iskra” – nazwa dwóch kolejnych żaglowców szkoleniowych Marynarki Wojennej RP.
Pierwsza „Iskra” – stalowy, trzymasztowy szkuner gaflowy, zwodowany w 1917 r. w Holandii jako „Vlissingen” służył do przewożenia towarów w żegludze przybrzeżnej. W 1921 r. kupiła go angielska spółka z Glasgow i eksploatowała w tym samym charakterze jako „St.Blanc” (St.Blane?). W 1927 r. zakupiono go dla Szkoły Marynarki Wojennej w Toruniu. Doprowadzony do Polski pod komendą późniejszego kapitana „Daru Pomorza” Konstantego Maciejewicza otrzymał nazwę „Iskra” i został gruntownie przebudowany na statek szkolny w stoczni Danziger Werft und Eisenbahnwerkstaten A.G. (dzisiejsza Stocznia Północna). W 1928 r. wyruszył w pierwszy rejs z polskimi podchorążymi. Wojnę, która go zastała we francuskiej północnej Afryce, przetrwał w Gibraltarze wypożyczony Anglikom, którzy eksploatowali go jako HMS „Pigmy” w roli bazy okrętów podwodnych. Po wojnie żaglowiec remontowano w Gibraltarze, oraz po przeholowaniu w 1947 r. do Anglii, w Portsmouth. W 1948 r. „Iskrę” już pod polską banderą przyprowadził do kraju kmdr. ppor. Julian Czerwiński. Przez 50 lat, do 1977 r. kiedy pocięto ją na złom, „Iskra” wykształciła 4 tys. żeglarzy.
Dł.całk. 50,7 m, szer. 7,9 m, zan. 3,8 m, 500 ton wyporności, 373,2 BRT, pow.żagli 693,3 m2 (z bryfokiem), port macierzysty Gdynia.
Dzisiejsza „Iskra” – okręt szkolny Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni, zwodowany w 1982 r. w gdańskiej Stoczni im. Lenina. Zaprojektowany tamże przez zespół Z.Chorenia jako trzeci po „Darze Młodzieży” i „Pogorii”, i na tej ostatniej wzorowany. Trzymasztowa barkentyna z gaflowym grotmasztem i bermudzkim bezanżaglem, 45 podchorążych oraz 20 osób stałej załogi, ma już za sobą rejs dookoła świata z opłynięciem Hornu od zachodu.
Dł.całk. 49,0 m, szer. 8 m, zan. 3,8 m., 341 ton wyporności, 299 BRT, pow. żagli 958 m2, załoga 9+45, port macierzysty Gdynia.
ps. Plany Modelarskie drugiej „Iskry” zostały opublikowane w zeszycie 2/1986, a kartonowy model w Małym Modelarzu 4-5/1997. :-))) (oprac. Beno)
„Mona” (Packet)
Od: Piotr Wiśniewski – Zwierzak <zwierzak@wicom.com.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty
I tylko krwawy słońca dysk
Schyliło już po ciężkim dniu.
Co schyliło ten Krwawy Słońca Dysk? Szaleństwo? Przeznaczenie? Nadmiar gorzały? (a nie, ten to by schylił ;-). Ten wers brzmi:
I tylko słońce krwawy dysk
Schyliło już po ciężkim dniu.
Słońce samo schyliło ten dysk. Jest to stały błąd powtarzany we wszystkich śpiewnikach od Shanties’90 (chyba) gdzie po raz pierwszy został on zamieszczony. Korekta moja pochodzi wprost od jednego z wykonawców, Darka Ślewy z zespołu Packet (a później Smugglers) i została mi udzielona podczas FPŻ Złota Szekla w Koninie w tym samym roku.
Na statku „Calibar” (Cztery Refy)
Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Rumpel… Początkowo istniało tzw. wiosło sterowe. Starożytne łodzie były zasadniczo wiosłowe, wiosła rufowe służyły do zmiany kierunku, po pewnym czasie ewaluowały do specjalnych wioseł na rufie. Wiosło takie znajdowało się najczęściej po prawej stronie – sterburcie. Z czasem wiosło zaczęło być mocowane na rufie, na specjalnych zawiasach i przekształciło się w ster. Ster był sterowany za pomocą rumpla. Rumpel był głównym urządzeniem sterowym aż do XVII wieku, w niektórych flotach i dłużej. Rumpel trzymało kilku marynarzy, najczęściej nie widzieli celu, ani horyzontu, komunikaty przekazywano im z pokładu. Statki Kolumba były sterowane rumplem.
Nie należy przeceniać roli steru – jeszcze w XVIII wieku sterem można było zmienić kurs okrętu zaledwie o 10-15 stopni. Do sterowania służyły żagle, co wymagało dużej wiedzy żeglarskiej i dużej załogi.
Z czasem rumpel zaczęto poruszać za pomocą lin, przeciągniętych przez bloki. Stąd do mechanizmu sterowego i koła sterowego był już krok. Nowocześniejsze floty zaczęły stosować ten mechanizm w XVI/XVII wieku. Okręty, na których pływał Hornblower były już wyposażone w koło sterowe.
Sir Francis Drake pływał na Golden Hind – niewiele zachowało się informacji rzetelnych nt. budowy tego okrętu – niemniej prawdopodobnym jest, że był wyposażony w koło sterowe. Jednak nie był to wielki okręt, więc mógł go również nie mieć.
Do dziś nawet spore jachty (pamiętajmy, ze w XVI wieku wielki żaglowiec miał długość zaledwie 30-50 metrów, tyle, co dziś spory jacht… wielkie żaglowce, windjammery to pierwsza połowa XX wieku, gdy prace załogi można było wspierać parąb i hydrauliką (żaglowiec, na którym pływał Stan Hughill miał sto sześćdziesiąt parę metrów i zaledwie szesnaście osób załogi… Żaglowce Kolumba miały ok. 30 metrów i po kilkudziesięciu ludzi załogi podczas, gdy okręt wojenny na tej długości potrafił (wraz z piechotą morską) zmieścić 200 ludzi), no więc do dziś nawet duże jachty sterowane kołem sterowym mają jako zapasowe urządzenie rumpel, instalowany w razie awarii mechanizmu sterowego (co zdarza się dość często: awarie hydrauliki, zerwanie sterociągów, itd.…).
Piosenka Teligi
Leonid Teliga (1917-1970) – żeglarz, dziennikarz, pisarz, pierwszy Polak, który samotnie okrążył Ziemię na jachcie „Opty” w latach 1967-1969.Przed nim tylko jeden Polak dokonał podobnego wyczynu – Władysław Wagner, jeszcze przed wojną, opłynął w ciągu kilku lat kulę ziemską zmieniając jednak po drodze załogi i jachty. Na uwagę zwraca fakt, iż obaj żeglowali niejako pod prąd, czyli na zachód (więcej o Wagnerze patrz komentarz do „Razem chłopcy”).
Teliga zdobył sternika morskiego na kursie w Jastarni jeszcze przed wojną, jako podporucznik piechoty przedarł się po kampanii wrześniowej na wschód i po rocznym kursie szyprów pływał na radzieckich statkach jako rybak na Krymie. Wziął udział w ewakuacji Krymu i portów azowskich, pływając na Donie, Morzu Azowskim i Morzu Czarnym. W końcu trafił do polskiego wojska na zachodzie, gdzie podobnie do wielu innych żeglarzy, został skierowany do lotnictwa jako osoba o szczególnie przydatnych cechach charakteru takich jak: samodzielność, silny charakter, umiejętność panowania nad sprzętem i żywiołami, a przede wszystkim – znajomość nawigacji. Latał w dywizjonie 300 jako strzelec pokładowy. Po wojnie wrócił do kraju (1947) i pracował jako dziennikarz, autor, tłumacz, a w wolnych chwilach również jako instruktor żeglarstwa najpierw w Warszawie, a potem po przeprowadzce do Gdyni jako instruktor żeglarstwa morskiego w gdyńskim klubie „Gryf”. Przy wielu nadarzających się okazjach wracał do rybołówstwa, choćby dla przyjemności. Pływał z rybakami nawet na Dalekim Wschodzie, gdzie pracował z ramienia Polski w misjach rozjemczych ONZ, oraz we Włoszech podczas pracy jako attache prasowy ambasady.
Planowany od dawna zamiar samotnego rejsu wokół globu Teliga postanowił zrealizować tylko własnymi siłami i bazując na swoich oszczędnościach, zbudował jako prywatny armator jacht „Opty” specjalnie zaprojektowany dla niego przez inż. Leona Tumiłowicza jako unowocześniona wersja jego konstrukcji typu „Konik Morski”, a raczej nowszej wersji typu „Tuńczyk”. Jachty tego typu były sprawdzoną i udaną konstrukcją, notabene pierwszą polską, jeszcze przedwojenną konstrukcją jachtu pełnomorskiego. Jacht był jak na tamte czasy dość dobrze wyposażony w sprzęt dodatkowy typu: tratwa pneumatyczna, niezatapialny bączek do komunikacji z lądem, sprzęt sygnalizacyjny, czy radiostacja. Maszty i bomy były jeszcze drewniane, olinowanie i okucia już nierdzewne, a bogaty komplet żagli wystarczał na wszystkie rodzaje wiatrów. Sprzęt nawigacyjny odpowiadał przepisom i rzeczywistym potrzebom żeglugi oceanicznej. Oczywiście wiele osób i instytucji przyczyniło się do pomocy w tym naprawdę dużym przedsięwzięciu, jak PZŻ, Marynarka Handlowa, czy Marynarka Wojenna, szczególnie w jego fazie końcowej, jednak główny ciężar prac i finansów poniósł sam armator.
Piosenka Teligi
Do wybrzeży Afryki jacht dowiózł m/s „Włókniarz”. Rejs „Opty” rozpoczął się 25.I.1967, a trasa wiodła z Casablanki na zachód uczęszczanymi szlakami, aby po drodze odwiedzić jak najwięcej portów: Wyspy Kanaryjskie, Małe Antyle, Kanał Panamski, Galapagos, Markizy, Tahiti, Bora-Bora, Fidżi, Dakar. U wejścia do Kanału Panamskiego nastąpiła przykra sytuacja, gdy przez 11 dni trwały targi z administracją amerykańską zanim przepuszczono Polaka. Kolegę dziennikarza wzięła w obronę nawet prasa światowa i interweniowała polska ambasada w Waszyngtonie. Incydent ten spowodował, że Teliga zmienił resztę trasy ponieważ wszystko wskazywało, że podobne nieprzyjemności czekają go w Australii, gdy po długim oczekiwaniu na Fidżi przyszło z Australii zezwolenie na jak najkrótszy pobyt „tylko w celu niezbędnych napraw i zaopatrzenia”. Wyprawa Teligi trwała dosyć długo m.in. z powodu konieczności wykonywania po drodze szeregu napraw jachtu, jednak atmosfera pobytu w pozostałych portach była dobra. Tego typu wyczyny w tamtych czasach wciąż jeszcze należały do rzadkości i o wyprawie Teligi było na tyle głośno, że wszędzie był witany (zresztą prawie zawsze w portach spotykał Polaków), mianowano go honorowym członkiem wszystkich kolejnych jachtklubów, które były na jego trasie, a na oceanach był często rozpoznawany przez załogi statków wszystkich możliwych bander, jak również przez załogi jachtów.
Nie wiadomo, co tak naprawdę skłoniło kapitana do odbycia ostatniego etapu rejsu jednym skokiem – może spodziewane nieprzyjemności natury administracyjnej, a może rozwijająca się choroba nowotworowa, którą Teliga próbował zwalczyć samotnym rejsem bardzo mobilizującym cały organizm. W każdym razie na etap z Fidżi na Pacyfiku do Dakaru na Atlantyku bez zawijania po drodze do portów Teliga zdecydował się świadomie, uprzedzając listownie, że na wiele miesięcy urwie się z nim kontakt. „Opty” wyruszył z wysp Fidżi 29.VII.1968 i na wiele miesięcy zapadł niemal bez wieści w przestrzeni oceanów. Dopiero koło Kapsztadu Teliga został obsypany wszelkimi możliwymi prezentami i ruchomymi elementami wyposażenia z przypadkowo spotkanego jachtu turystycznego (dostał nawet kanapki i napoczętą paczkę papierosów) – i dowiedział się, że o jego rejsie jest głośno i wszyscy go szukają.
Trasa tego pojedynczego skoku – 14,5 tys. mil do portu w Dakarze, zabrała Telidze 165 dni pływania – został tym samym pobity rekord czasu trwania nieprzerwanej samotnej żeglugi oceanicznej należący od 85 lat do Amerykanina Bernarda Gilboya, który w ciągu 163 dni przepłynął 6 tys. mil, próbując dotrzeć z Kalifornii do Australii (znaleziono go na morzu wycieńczonego).
5.IV.1969 w drodze do Las Palmas Teliga przeciął swój kurs, którym zdążał w lutym 1967 z Casablanki na Gran Canaria, tak więc okrążenie świata zabrało mu 2 lata i 2 miesiące.
Rejs „Opty” umieścił Teligę na liście zaledwie kilkunastu żeglarzy z pięciu krajów, którzy przed nim opłynęli samotnie kulę ziemską i, co ciekawe, był przedsięwzięciem całkowicie indywidualnym począwszy od etapu przygotowań. Teliga świadomie i celowo nie uzależniał się od żadnej organizacji w przygotowaniu rejsu, a przed startem podkreślał, że nie zamierza niczego udowadniać, zdobywać, ani z niczym konkurować. Prosił, aby z jego wyprawy nie robiono cyrku. Nie zmieniało to faktu, że na Teligę czekała teraz kupa medali i innych wyróżnień z Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski na czele, a władze nie mogąc w inny sposób podłączyć się pod sukces Teligi sugerowały, że korzystał on ogólnie z całego 50-letniego dorobku polskiego żeglarstwa. Z powrotu Teligi do kraju planowano urządzić rodzaj festynu państwowego, święta morza, z całą kawalkadą jednostek eskortujących samotnika od wysokości Helu do portu w Gdyni oraz rozbudowanym harmonogramem dodatkowych uroczystości. Stan zdrowia Kapitana pokrzyżował jednak te plany. Rejs zakończył się w Casablance, a na płycie lotniska w Warszawie czekała na Teligę karetka. Na jego późniejszych zdjęciach z najwyższymi władzami państwa widać już twarz człowieka mocno walczącego z chorobą. Zmarł 21.V.1970.
Teliga jest autorem blisko 30 tłumaczeń książek, słuchowisk radiowych, wierszy, opowiadań, a wśród książek jego autorstwa jest oczywiście także „Samotny rejs „Opty”„ (wydany pośmiertnie w redakcji jego brata). Lektura „Samotnego rejsu” jest miejscami specyficzna. Teliga niewątpliwie związany był ze środowiskiem lewicowym w Polsce i był w bardzo dobrych układach z władzą. Trudno określić, na ile szczere, a na ile z konieczności zawarte są w jego książce opisy spotkań z marynarzami – jeśli jest to jednostka bandery zachodniej, to mowa tylko o sympatycznych gestach, natomiast przy spotkaniach (kilkukrotnych) z jednostkami radzieckimi „skurcz wzruszenia chwytał za gardło”. Teliga notorycznie słucha w czasie rejsu radia Moskwa, odbierając jego fale nawet na antypodach. Jeśli jednak odrzuci się tą całą ideologiczną otoczkę (jest jej zresztą niewiele), to z pozostałej części lektury widać, jak nieprawdopodobnie wielką wiedzą i doświadczeniem musiał się charakteryzować ten Żeglarz, skoro porwał się na tak trudny, samotniczy rejs, rejs praktycznie bez wsparcia po drodze, na małym i w dodatku drewnianym jeszcze jachcie.
Dla uczczenia pamięci redakcja miesięcznika Żagle od 1971 corocznie przyznaje Nagrodę imienia Leonida Teligi za zasługi w popularyzacji żeglarstwa.
oprac. na podst. Włodzimierz Głowacki „Wspaniały świat żeglarstwa”, Wyd. Morskie Gdańsk, 1970, oraz „Samotny rejs „Opty”„, Wyd. Morskie Gdańsk, 1973.
Pod żaglami „Zawiszy”
Pierwszym „Zawiszą” był zakupiony przez ZHP w 1934 roku w Danii drewniany szkuner szwedzkiej produkcji „Petrea”, zbudowany w 1901 roku – solidny żaglowiec, dostosowany do żeglugi podbiegunowej. Został zakupiony w całości ze składek społecznych i wyremontowany, i przerobiony na statek szkolny systemem gospodarczym prawie w całości przez harcerzy i studentów, którzy również później na nim pływali. Głównym inicjatorem powstania „Zawiszy” był Witold Bublewski – kierownik Harcerskich Drużyn Żeglarskich, a komendantem aż do wojny był gen. Mariusz Zaruski. „Zawisza” był wówczas największym skautowym żaglowcem i wzbudzał zazdrość i podziw nawet w kolebce skautingu w Anglii. W czasie wojny, do 1943 r. używany przez Niemców jako „Schwarze Husar”, został przez nich w końcu porzucony i niszczał. Po odnalezieniu po wojnie, sprowadzony do Gdyni nie nadawał się już do remontu i w 1949 r. odholowany i zatopiony na wodach Zat. Puckiej. W połowie lat ‘90 statek do badań podwodnych Centralnego Muzeum Morskiego zlokalizował dokładną pozycję wraku. Pierwszy „Zawisza” był drewnianym trzymasztowym szkunerem gaflowym, 432 m2 powierzchni żagli, dł.całk. 37,6 m, szer. 8,1 m, wys. 27 m, zanurzenie 3,1 m, 395 BRT, załoga 52 osoby – dane za książką M.Zaruskiego „Z harcerzami w świat”.
Dzisiejszy „Zawisza” (popularnie zwany „Zawiasem”), stalowy, trzymasztowy szkuner sztakslowy Związku Harcerstwa Polskiego jest jednostką zbudowaną na bazie statku rybackiego (lugrotrawlera) Cietrzew, zwodowanego w 1952 roku w Stoczni Północnej w Gdańsku, który wraz z całą serią statków tego typu został wycofany z eksploatacji z powodu złej stateczności po wypadku jednego z nich. Statek został przekazany dla ZHP przez Ministerstwo Żeglugi i przebudowany dla celów sportowo-szkoleniowych. Nową banderę podniesiono 15.VII.1961, a pierwszym kapitanem został Bolesław Romanowski. Statek został przebudowany i przedłużony w 1967 roku i obecnie charakteryzuje się bardzo silną budową. W 1990 opłynął dookoła kulę ziemską. Kilkakrotnie opłynął Horn. W 1984 roku, w czasie regat atlantyckich, żaglowiec wsławił się przeprowadzeniem brawurowej akcji ratowniczej w bardzo trudnych warunkach pogodowych w rejonie Bermudów, ratując część załogi żaglowca „Marques”, który zatonął tam w niespodziewanym i niezwykle gwałtownym szkwale. Po wzięciu rozbitków na pokład „Zawisza” pozostał nadal w rejonie wypadku, poszukując ofiar, pomimo wysokiego stanu morza i bardzo silnego wiatru. Na Bermudach żaglowiec i jego załogę witano jak bohaterów. W swych rejsach „Zawisza”, dokładnie tak jak jego poprzednik, realizuje cele statutowe harcerstwa. Należały do nich np. w 1999 r. Rejsy Pokoju z międzynarodową załogą, z młodzieżą państw ogarniętych konfliktami zbrojnymi na Bliskim Wschodzie. W 2000 r. statek przeszedł gruntowny remont z m.in. całkowitą przebudową i modernizacją pomieszczeń.
Dane tech.: pow. żagli: 625 m2, 164 BRT, dł.max. 42,7 m, kadłuba 36,1 m, szer. 6,7 m, zan. 4,6 m, załoga 46 osób. Port macierzysty Gdynia.
Pod żaglami „Zawiszy”
Gen. Mariusz Zaruski (1867-1941) – pionier żeglarstwa i wychowania morskiego, oraz równie wybitny taternik.
Postać niezwykła – fotografik, malarz, poeta i prozaik. Marynarz, żeglarz i podróżnik. Konspirator, zesłaniec, legionista, ułan, wreszcie generał Wojska Polskiego i adiutant Prezydenta RP. Taternik, grotołaz, ratownik, instruktor i popularyzator narciarstwa i turystyki górskiej. Założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Instruktor harcerski i wychowawca młodzieży. Przez całe życie poświęcał się intensywnej działalności państwowej i społecznej. Również przez całe życie intensywnie ćwiczył, zachowując wysportowaną sylwetkę do późnej starości.
Urodził się na Podolu. W czasie studiów na wydziale fizyko-matematycznym uniwersytetu w Odessie zetknął się po raz pierwszy z morzem. W czasie wakacji jako wolontariusz zaciągał się na różne statki i odbywał egzotyczne podróże na Daleki Wschód, do Syberii, Chin, Japonii, Indii, Egiptu i Syrii. Za działalność patriotyczną zesłany w 1894 r. do Archangielska, gdzie ukończył Szkołę Morską z tytułem Szturmana Żeglugi Wielkiej. Pod słowem honoru dostał pozwolenie na odbywanie podróży. W pierwszym rejsie na żaglowcu „Derżawa” popłynął przez Ocean Lodowaty do Norwegii z ładunkiem drewna i futer. Pływał po morzach arktycznych jako kapitan na „Nadziei”. Po odbyciu kary zsyłki powrócił na dwa lata do Odessy, by się ożenić i pojechał do Krakowa (1901-1906), gdzie ukończył malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych. Z powodu zdrowia żony przeniósł się (1907) do Zakopanego. Na wytyczaniu szlaków w Tatrach, szkoleniu przewodników i pracy w TOPR (inicjator i pierwszy naczelnik dzisiejszego GOPR-u) zastała go wojna. Był już wtedy znanym działaczem i publicystą, który doprowadził do tego, że zimowe Zakopane pod względem turystów dorównywało letniemu. Do Legionów wstąpił pociągając swoim przykładem wiele osób, w tym górali z TOPR-u, którzy przyzwyczaili się widzieć w nim swojego przewodnika. Odznaczony Virtuti Militari oraz kilkakrotnie Krzyżem Walecznych, karierę wojskową skończył jako generał brygady i adiutant prezydenta Wojciechowskiego. W stan spoczynku przeszedł przed wypadkami majowymi 1926 roku.
Na emeryturze poświęcił się całkowicie działalności propagandowej i organizacyjnej na rzecz zrozumienia przez Polaków wartości morza w aspekcie gospodarczym i moralno-politycznym. Propagował sport żeglarski i modę wśród elit gospodarczych i politycznych na yachting morski. Dążył do realizowania praktycznego morskiego wychowania młodego pokolenia. Wraz z Antonim Aleksandrowiczem zorganizował Yacht Klub Polski i wpłynął na zaopatrzenie go w pierwszy w kraju pełnomorski jacht, nazwany „Witeź. Był też pierwszym komandorem YKP. Z jego też inicjatywy powstała Liga Morska i Rzeczna (później Liga Morska i Kolonialna). Był faktycznym twórcą Komitetu Floty Narodowej (będącego do tej pory tylko niezrealizowaną, zapomnianą uchwałą sejmową) – z którego składek kupiono m.in. „Dar Pomorza”. Był projektodawcą Inspektoratu Wychowania Morskiego Młodzieży. Zorganizował Morską Komisję Terminologiczną z udziałem przedstawicieli Akademii Umiejętności (dzisiejszy PAN), Marynarki i Uniwersytetów, która opracowała i wydała drukiem sześć zeszytów Słownika Morskiego polsko-angielsko-francusko-niemiecko-rosyjskiego.
W przedwojennej Polsce jednym z najaktywniejszych nurtów żeglarskich było harcerstwo. W 1929 r. po raz pierwszy Generał spotkał na kursie żeglarskim w Jastarni, na którym był głównym wykładowcą, grupę harcerzy. Odtąd jego losy bardzo silnie związały się z harcerstwem. Zaruski znany był z powiedzenia, że „W twardym trudzie żeglarskim hartują się charaktery”. Realizując tą myśl objął w 1935 r. funkcję kapitana na szkunerze, który pierwotnie nazwano „Harcerz”, a który na życzenie Generała przemianowano na „Zawisza Czarny”. W tym czasie Zaruski zwyciężył w wyborach na prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego, co stało się znaczącą cezurą w rozwoju polskiego żeglarstwa – zintegrowany został wielonurtowy ruch żeglarstwa harcerskiego, akademickiego, i klubowego, z ukierunkowaniem na żeglarstwo masowe, a szczególnie morskie. Na „Zawiszy” Zaruski był już otaczany tak wielkim szacunkiem, że pomimo jego nalegań aby tytułować go kapitanem, młodzież powszechnie zwracała się do niego „Panie Generale”. W latach trzydziestych sumiasty Generał był czołową postacią w polskim żeglarstwie, zaczynem wielu inicjatyw i niekwestionowanym autorytetem.
Ostatni rejs na „Zawiszy Czarnym” Zaruski kończył w 1939 roku. Niestety Generał świadomie zwlekał z wyruszeniem w przygotowany na sierpień 1939 r. kolejny rejs. Wierny swym zasadom, postanowił nie opuszczać ojczyzny w potrzebie, a mógł uratować i siebie, i załogę, i statek. Zmarł w czasie wojny, z dala od kraju, w więzieniu NKWD. Jesienią 1997 urnę z prochami Zaruskiego złożono na Starym Cmentarzu w Zakopanem.
Zaruski napisał szereg wierszy i opowiadań taternickich, oraz opowiadań i wspomnień żeglarskich, a także całą masę odczytów, pogadanek i artykułów. Spośród kilku podręczników żeglarskich jego autorstwa, zasługuje na uwagę pierwszy w dziejach Polski (1904 r.) podręcznik żeglugi morskiej.
Należy w tym miejscu wspomnieć również o żonie Generała Zaruskiego, Izabeli Kietlińskiej, która przez cały okres małżeństwa aktywnie i skutecznie wspierała jego działalność.
Wydaje się, że postać Zaruskiego zasługuje na więcej miejsca w naszej świadomości, był człowiekiem o niespożytej energii, człowiekiem wielu pasji i powołań, człowiekiem, któremu udało się wiele po sobie zostawić i który miał wpływ na postawy wielu ludzi.
W Gdyni znajduje się Basen Jachtowy im. Zaruskiego, tamże jego pomnik.
W Łodzi Park im. Zaruskiego (na Stokach) z obeliskiem Generała z napisem: „W hołdzie GeneraŁowi Mariuszowi Zaruskiemu ludzie morza i tatr. Łódź, 1998 r.”
W Łodzi szkoła podstawowa nr 141 im. gen. M.Zaruskiego i tam znajduje się jego pokaźnych rozmiarów popiersie.
Jest wydana biografia Generała pióra Henryki Stępień „Mariusz Zaruski – Opowieść Biograficzna”.
Imię Generała nosi pływający po Bałtyku flagowy żaglowiec szkoleniowy LOK, drewniany kecz gaflowy zbud. 1939 w Szwecji na planach szwedzkiego jachtu szkolnego „Kaparen”. Jest to jedyny zrealizowany jacht z zamówienia dziesięciu jednostek tuż przed wojną w Szwecji przez Ligę Morską i Kolonialną z przeznaczeniem na masowe morskie wychowanie młodzieży. Oczywiście inicjatorem zamówienia był Zaruski. Żaglowiec dotarł do Polski dopiero w styczniu 1946 r. W czasie wojny służył przejściowo organizacji Svenska Segler Skolan i szwedzkiej marynarce wojennej.
„Pogoria” Brava
S/Y „Pogoria” – stalowa, 3-masztowa barkentyna, pow. żagli 994m kw, dł. całk. 47m, szer. 8m, zan. 3.8m, wyporność 342t, załoga 7+46.Drugi co do wielkości wśród obecnie pływających polskich żaglowców. Zbudowana w 1980 w Stoczni im. Lenina (obecnie Gdańskiej w likwidacji, a właściwie Gdyńskiej). Jest to jedna z konstrukcji inż. Z.Chorenia („Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”) i stanowiła pierwowzór dla całej serii podobnych jednostek, w budowie których stocznia później się wyspecjalizowała. Były to m.in. „Iskra”, „Oceania” (eksperymentalny żaglowiec badawczy PAN), bułgarska „Kaliakra” i kilka jednostek dla ZSRR.
Żaglowiec powstał na zamówienie Telewizji Polskiej (a dokładniej: Radiokomitetu) dla Bractwa Żelaznej Szekli. Bractwo powstało z inicjatywy kpt. Adama Jassera w 1971 r. i dorobiło się z czasem własnej audycji w TV pod nazwą „Latający Holender” prowadzonej przez kpt. K.Baranowskiego, który stał się także pierwszym kapitanem „Pogorii”.
Debiut „Pogorii” w regatach Cutty Sark miał miejsce na trasie wyścigu Mon-Karlskrona. Żaglowiec pierwszy minął linię mety, pozostawiając inne jednostki klasy A daleko z tyłu. Zwycięstwo to było bardzo cenne, gdyż „Pogoria” od momentu powstania wzbudzała wiele emocji. Podważano zasadność tak wielkich wydatków w czasach rodzącego się kryzysu gospodarczego. Gdy powstawała u schyłku epoki Gierka, podejrzewano, że jest luksusowym jachtem jednego z największych ówczesnych prominentów, szefa Radiokomitetu – Macieja Szczepańskiego. Poważne gazety wypisywały wówczas idiotyzmy o znajdującej się na pokładzie stajni dla koni wyścigowych i oryginałach obrazów Malczewskiego wiszących w luksusowych wnętrzach, nie mówiąc już o „panienkach”.
Przed decyzją o sprzedaniu statku w obce ręce uratował „Pogorię” długi rejs, specjalnie wymyślony aby zawistnym ludziom zejść z oczu i aby trochę na siłę znaleźć gospodarcze zastosowanie dla tej jednostki. Była to dość ryzykowna wyprawa na Antarktydę, gdzie żaglowiec spełniał rolę transportowca, przewożąc ludzi i sprzęt dla antarktycznej stacji PAN. Dokładnie owa słynna wyprawa odbyła się w dniach 7.12.1980 – 10.04.1981, a jej celem była Polska Stacja Antarktyczna im. H.Arctowskiego na Wyspach Króla Jerzego. Prawdę mówiąc, jednostka nie posiadała dla żeglugi w lodach ani wystarczającego wyposażenia, ani odpowiedniej konstrukcji – brak tzw. „klasy lodowej”. Nie znano np. stateczności statku w przypadku oblodzenia drzewców (kilkaset kilo lodu na rejach) w warunkach silnego wiatru, a warunki dla załogi były mało komfortowe jak na tamte akweny. Naukowcy, po długim pobycie na stacji polarnej, byli zmęczeni pracą i sobą nawzajem, i nie mieli ochoty „bawić się” w żeglarstwo na „Pogorii”. Było to przyczyną niesnasek i problemów między częścią załogi a kadrą. Oczywiście rejs był nieuzasadniony ekonomicznie (zbyt mała przestrzeń ładunkowa), ale nie o to przecież chodziło.
Jednakże rejs zaowocował także wspaniałym śpiewnikiem, którego kilkadziesiąt piosenek zostało zamieszczonych w niniejszym zbiorze, a które ukazują całą wyprawę w pozytywniejszym świetle. Teksty te pochodzą z towarzyskiego śpiewnika wydanego przez W.Przybyszewskiego i K.Robaka z okazji spotkania w 15 rocznicę sławnego rejsu „Pogorii”.
Poza nietypowymi dla „Pogorii” akwenami podbiegunowymi jednostka okazała się szybka, dzielna i bezpieczna, a ocenę tą potwierdziły następne długie rejsy statku, w tym rejs do Sri Lanki, z opłynięciem po obu stronach Afryki, w pełnym okresie roku szkolnego, z młodzieżą licealną na pokładzie (1983-84), znany jako Szkoła Pod Żaglami (inicjator i kapitan – K.Baranowski), jako że jej uczestnicy godzili zwykłe obowiązki załogi żaglowca (także „psie wachty”) z nauką. Była to prawdziwa szkoła charakterów, gdyż wyselekcjonowani z kilku tysięcy zgłoszeń chłopcy, po kilkuetapowych eliminacjach i obozie przygotowawczym, przerabiali, już na morzu, normalny program szkoły średniej, program na wysokim poziomie, a część wróciła z ocenami niedostatecznymi (w warunkach lądowych byłyby to oceny co najmniej średnie). W trakcie rejsu żaglowiec zawijał do wielu portów, zarabiając na siebie czarterami, a w tym czasie wolna załoga miała możliwość kilkudniowego zwiedzania okolic.
Wielki sukces Szkoły sprawił, że przedsięwzięciem i statkiem zainteresowali się Kanadyjczycy, którzy zorganizowali na jego pokładzie podobną szkołę. W trakcie trwania Szkoły statek opłynął świat.
Kolejnym przedsięwzięciem była wyprawa zorganizowana w formie szkoły w latach 1988-89, z młodzieżą z Polski, USA i ZSRR. „Pogoria” pokonała wtedy trasę dookoła Przylądka Horn, w bardzo trudnych warunkach, płynąc w kierunku ze wschodu na zachód.
Obecnym armatorem żaglowca jest STA Poland (Sail Training Association Poland) – stowarzyszenie zajmujące się morskim szkoleniem młodzieży.
ps. Pogoria – rzeka, lewy dopływ Czarnej Przemszy (Górny Śląsk), źródła w okolicach Ząbkowic, uchodzi w Będzinie. Długość 11 km. Nazwę tą z dodanym numerem nosi także kilka sztucznych zbiorników wodnych na tym terenie. „Pogorię” zwodowano w czasach Gierka, pochodzącego z Górnego Śląska i były to czasy, gdy wielu decydentów pochodziło z tamtych właśnie stron. Ciekawe jaka jest geneza nazwy tego żaglowca?
(oprac. Beno)
Roll „Alabama” (Mechanicy Shanty)
Krótka historia życia i zagłady słynnego okrętu konfederacji „Alabama”. Zbudowana w stoczni Laird Company w Birkenhead, w czasie wojny secesyjnej „Alabama” pod dowództwem kapitana Rafaela Semmesa zatopiła 10 i zdobyła 82 jankeskie statki nie tracąc ani jednego członka załogi (w większości Anglików). „Alabama” operowała na Atlantyku od Brazylii po Afrykę. W 1864 zawinęła do francuskiego Cherbourga aby spieniężyć łupy i pryzy. 19 czerwca 1864 czekająca już na redzie korweta USS „Kearsage” dowodzona przez przyjaciela Semmesa J.A.Winslowa po ciężkim boju zatopiła „Alabamę”. Pojedynek obserwowało z nabrzeży mnóstwo gapiów a wśród nich sławny malarz Edward Monet, który uwiecznił go na obrazie (przy następnej wizycie w Luwrze koniecznie trzeba go obejrzeć). Po 70 min. boju, w którym oba okręty używały tylko prawoburtowych dział, górę wzięła lepiej uzbrojona i wyposażona (m.in. takielunek z łańcuchów) korweta Północy. „Alabama” tonąc zdołała jeszcze podnieść sygnał pomocy, na który zareagował brytyjski jacht „Deerhound”. 40-tu (z 50-ciu) żyjących członków załogi, w tym ranny kapitan Semmes, uratowało się od niewoli i powróciło później w szeregi konfederatów. Sprawa „Alabamy” stała się przyczyną poważnego konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Anglią i USA. W końcu sprawa trafiła przed Międzynarodowy Trybunał w Genewie, który zasądził ogromne odszkodowanie na rzecz USA w kwocie 3,5 mln dolarów w złocie. Muzyczny rodowód „Alabamy” wywodzi się prosto z plantacji Południa, zaś śpiewana była jako szanta fałowa.
Szanta oliwska (Cztery Refy)
Zygmunt Ryniewicz: „Bitwy Morskie – Leksykon”, Wiedza Powszechna 1998:
Bitwa morska pod Oliwą (właściwie na redzie Pucka) – 28.XI.1627 r. Wojna polsko-szwedzka w 1621-29 r. Flota szwedzka, licząca 16 okrętów, bazowała w Piławie, z której robiła rejsy patrolowe po Bałtyku, 6 okrętów z niej blokowało port gdański, z tym, że były one okresowo zmieniane. Flota polska liczyła dziesięć okrętów. Stała przy silnej twierdzy „Latarnia” w Wisłoujściu, skąd robiła wypady na statki handlowe wożące zaopatrzenie dla Szwedów. Dowódca polskiej floty, adm. A.Dickmann dysponował czterema galeonami: „Święty Jerzy” (400 t, 31 dział), „Król Dawid” (400 t, 31 dział), „Wodnik” (200 t, 17 dział), „Latający Jeleń” (300 t, 20 dział), trzema pinkami: „Arka Noego” (180 t, 16 dział), „Panna Wodna” (180 t, 12 dział) i ”Żółty Lew” (120 t, 10 dział), oraz trzema fluitami: „Czarny Kruk” (260 t, 16 dział), „Biały Lew” (200 t, 8 dział) i „Płomień” (240 t, 18 dział), łącznie 2080 t, 179 dział. Na okrętach była rozmieszczona piechota morska – 770 żołnierzy, pod dowództwem kpt. J.Storcha. Szwedzka eskadra blokująca Gdańsk składała się z galeonów: flagowego „Tigern”, „Pelikanen”, „Solen” oraz pinas – „Mänen”, „Enhörningen” i ”Papegojan”, łącznie miała 1540 t, 140 dział i ok. 700 ludzi. Dowodził wiceadm. N.Göransson Stiernsköld. Adm. Dickmann postanowił stoczyć bitwę ze szwedzką eskadrą, przygotował się do niej i 28 XI 1627 r. Opuścił Wisłoujście, kierując się ku Zatoce Gdańskiej. Wkrótce natknął się na szwedzkie okręty; na „Świętym Jerzym” zaatakował szwedzki „Tigern”, oddając 4 strzały z dziobowych dział. Wkrótce po wymianie ognia okręty zetknęły się burtami; zawrzała walka wręcz. Zaraz na początku poległ wiceadm. Stiernsköld i Polacy uzyskali przewagę. Do walki z „Tigern” włączył się galeon „Panna Wodna”, z drugiej strony podszedł „Latający Jeleń”, oddając salwę burtową, zabijając Szwedów i wdzierających się Polaków, a wśród nich adm. Dickmanna. „Tigern” skapitulował. W tym czasie zastępca Dickmanna, ad. H.Witte zaatakował szwedzki okręt „Solen”, dowodzony przez kpt. A.Forrata, oddając do niego salwę z dział dziobowych, a następnie dwie salwy burtowe, po których nastąpił abordaż. W toku walki na „Solen” wybuchły prochy i okręt wyleciał w powietrze; Zginęło na nim 22 Polaków, 44 Szwedów uratowało się. W tym momencie pozostałe szwedzkie okręty „Pelikanen”, „Papegojan”, „Enhörningen” i „Mänen” skierowały się ku Piławie, szybko się oddalając. Pościg nie dał wyników. Polacy stracili ogółem 47 ludzi, a Szwedzi stracili 2 okręty i ok. 350 ludzi, w tym 68 jeńców.
Szanta oliwska (Cztery Refy)
„Biblia” Siurawskiego:
Horatio Nelson (1758 – 1805), symbol morskiej wielkości i chwały Anglii, największy admirał wszechczasów. Dzisiaj trzy białe paski na marynarskich kołnierzach to pamiątki trzech zwycięstw Nelsona pod Abu Kirem, Kopenhagą i Trafalgarem, gdzie zginął.
Pierre Villeneuve (1763 – 1806), francuski admirał, jeden z głównych przeciwników Nelsona. Dowodził siłami francuskimi w bitwie pod Trafalgarem.
Don Alonso Medina-Sidonia (1550 – 1619), głównodowodzący hiszpańską Wielką Armadą przeciwko Anglii w 1588 roku.
Arend Dickmann (? – 1627), admirał i głównodowodzący flotą polską w bitwie pod Oliwą. Urodzony w Holandii, w 1608 osiadł w Gdańsku, trudniąc się żeglarstwem jako kapitan własnego statku. W 1626 przeszedł na służbę Zygmunta III. Pod Oliwą dowodził z pokładu „Świętego Jerzego”, zginął w ostatnich minutach bitwy, trafiony kulą armatnią w obie nogi.
Szesnaście ton
Od: Jan Kapała <kapala@ichn.ch.pwr.wrpc.pl>: Jest to work song górniczy z USA. Piosenkę napisał w 1946 r. Merle Travis. Polska wersja jest dokładnym tłumaczeniem oryginału, którego komercyjna wersja po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 1955 r. przed Bożym Narodzeniem, gdy Tennessee Ernie Ford nagrał ją dla wytwórni Capitol. Piosenka od razu zrobiła karierę. „Sixteen Tons” stała się superhitem – 400 tys. winylowych singli w pierwszym tygodniu sprzedaży. Ponadto jeszcze w latach pięćdziesiątych nagrał ją zespół Platters (ci od Only You) i legendarna grupa gospel – Golden Gate Quartet. Dysponuję tymi nagraniami i muszę powiedzieć, że są znakomite, choć nieco inne niż sobie wyobrażają niektórzy miłośnicy szant… Ale że dynamit, to fakt. O ile dobrze pamiętam, to polska wersja pojawiła się na imprezach studenckich gdzieś na początku lat siedemdziesiątych (tekst bodajże jest w śpiewniku Bazuny). Póki co, polski autor nie znany…
Więcej na ten temat Tennessee Ernie Ford: http://www.country.com/gen/music/artist/tennessee-ernie-ford.html
Tyle informacji podstawowej, wszelako gdy piosenka była u szczytu sławy w jednej z audycji radiowych z ludźmi z wytwórni Folkways ujawnił się George Davis, który oświadczył, że napisał tą piosenkę jeszcze w latach trzydziestych i że M.Travis mu ją ukradł i sam zarejestrował swoje prawa do niej. Według G.Davisa jego piosenka nazywała się „Nine-to-Ten-Tons” i została nagrana przez niego właśnie w latach trzydziestych. Więcej na ten temat: http://www.fortunecity.com/tinpan/parton/2/sixteen2.html
Wytwórnia Folkways wydała to historyczne nagranie dopiero w roku 1966.Historia wydaje mi się dość prawdopodobna. Folkways jest poważną firmą, która w czasach gdy wymyślono płyty winylowe rozpoczęła w całych USA masowy skup płyt bakelitowych, z których mrówczą pracą znakomitych akustyków odtworzono całą historię jazzu, folk i country. Nie jest to więc oskarżenie przez byle kogo „z ulicy”. Dla ciekawych tej historii dołączam obydwa sporne teksty w oryginale:
Wersja G.Davisa wg płyty z 1966r: Lyrics as recorded by George Davis, WKIZ, Hazard, KY, Nov 15-16, 1966, reprinted ibid. CH: I loaded sixteen tons and what do I get Another day older and deeper in debt. Saint Peter don’t call me cause I can’t go I owe my soul to the company store. 1. I was born one morning, was a drizzling rain A fussing and fighting ain’t my middle name. Well they raised me in a corner by a Mammy hound I’m as mean as a dog but I’m as gentle as a lamb. 2. Well I got up one morning, the sun didn’t shine, I picked up my shovel and I went to the mine, I loaded sixteen ton of that number four coal The face boss said, ‘‘Well bless my soul!” 3. I loaded sixteen tons, I tried to get ahead, Got deeper and deeper in debt instead. Well they got what I made, and they wanted some more, And now I owe my soul at the company store. 4. Well I went to the office to draw some script The man, he told me – was a wreck in the dip. To clear the tracks would be a week or more But your credit’s still good at our company store. 5. If you see me coming, step aside. A lot of men didn’t and a lot of men died I got a fist of iron, I got a fist of steel, The left one don’t get you then the right one will.
|
Wersja M.Travisa wg http://www.mudcat.org/threads.cfm” Sixteen tons 1. Some people say a man is made outa mud A poor man’s made outa muscle ‘n blood… Muscle an’ blood an’ skin an’ bone A mind that’s weak and a back that’s strong CH: You load sixteen tons an’ whaddya get? Another day older an’ deeper in debt Saint Peter doncha call me ‘cause I can’t go I owe my soul to the company sto’ 2. If ya hear me a-comin’ ya better step aside A lotta men din’t an’ a lotta men died With one fist of iron an’ the other of steel If the right one don’ getcha then the left one will. 3. I was born one mornin’ when the sun didn’t shine Picked up my shovel and I went to the mine Loaded sixteen tons of number nine coal And the strawboss said, „Well, Bless my soul!” 4. I was born one morning in the drizzlin’ rain Fightin’ and trouble are my middle name I was raised in the canebreak by an’ ol’ mama hound Ain’t no high-tone woman gonna push me around. Copyright American Music, Inc. |
Szkocka ślicznotka (Packet)
W knajpie, do której chodzę, śpiewa się pierwsze pięć zwrotek, całość cytuję za kasetą Packetów, natomiast ponieważ tekst ten w wielu śpiewnikach jest podawany z błędami, poprosiłem o garść wyjaśnień Jerzego Rogackiego, którego cytuję poniżej:
Jedna z wersji „Donkey Riding” (mutacja „Highland Laddie” czy też „Hieland Laddie”), którą podaje Hugill brzmi:
„Wuz ye ever in Canton,
Where the men wear pigtails long,
And the gals play hong-ki-kong?” – pisownia oryginalna.
Canton (po polsku Kanton) – to nazwa chińskiego portu, a „hong-ki-kong” – to, jak wynika z kontekstu, rodzaj rozrywki, oferowanej przez tamtejsze dziewczyny. Nazwa typu „pidgin-chineese” określa, być może, konkretny rodzaj rozrywki (np. erotyczno-akrobatyczny show) lub ogólnie – znane skądinąd usługi. Hasło „Broomielaw” też w tej wersji występuje:
„Wuz ye ever in Broomielaw,
Where the Yanks are all the go,
An’ the boys dance heel an’ toe?” – pisownia oryginalna.
Najprawdopodobniej chodzi o nazwę nabrzeża w Glasgow. (Spotkałem też zniekształconą przez Amerykanów nazwę „Brummalow”).
Szkuner „I’m Alone”
Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl>
Mały słownik morski: Szkuner – typ statku żaglowego o ożaglowaniu skośnym (komentarz mój: nie-rejowym), przeważnie gaflowym, podnoszonym na dwóch do siedmiu masztach. Na przednim maszcie – foku niektóre szkunery podnoszą na rei podczas żeglugi pełnym wiatrem jeden wielki żagiel czworokątny zwany bryfokiem. Wśród statków sportowych szkunerem nazywa się jacht dwumasztowy, którego przedni żagiel jest niższy. Ożaglowanie może mieć gaflowe lub bermudzkie. Odmianą szkunera jest szkuner sztakslowy, który nie ma foka, a przestrzeń między fokmasztem a grotmasztem wypełnia się żaglem grotsztakslem i jednym lub kilkoma innymi żaglami trójkątnymi.
Komentarz mój: grot, fok i bezan to nazwy żagli głównych stawianych na grotmaszcie, fokmaszcie i bezanmaszcie. Fok to nie jest trójkątny żagiel na przednim maszcie!!! Taki żagiel nazywamy foksztakslem! Żaglowiec dwumasztowy, którego przedni maszt jest niższy, nazywamy szkunerem i ma fokmaszt i grotmaszt, żaglowiec, którego przedni maszt jest wyższy to kecz lub jol i ma grotmaszt i bezanmaszt. Do kompletu zamieszania należy pamiętać, że w dawnych czasach slup to nie był okręt jednomasztowy, lecz żaglowiec 2- lub 3-masztowy rejowy lub o takielunku szkunera (rzadko), uzbrojony do 20-24 armat. Zamiennie, acz nieściśle, obowiązywał termin korweta.
Szkunery stosowano w XVIII wieku w marynarkach jako okręty łącznikowe, awiza, szybkie statki do łamania blokady – ich zaleta była duża szybkość i zdolność chodzenia ostro do wiatru. W XIX i początkach XX wieku szkunery zdobyły wielką popularność jako małe transportowce i sprawne statki, wymagające niewielkiej (w porównaniu z rejowcem) załogi. Często używane były do przemytu czy rybołówstwa.
Wadą szkunera były ich małe wymiary. Spowodowane to było faktem, że takielunek szkunera przenosił znacznie większe obciążenia, niż okręt rejowy i możliwość stosowania dużych szkunerów pojawiła się dopiero wtedy, gdy opracowano technologie wytwarzania wystarczająco mocnych lin stalowych. W początkach XX wieku szkunery osiągnęły spore rozmiary, nawet do 7 masztów, lub choćby, jak w przypadku polskiego szkunera należącego do LMiK – „Elemki”, 5 masztów.
Sztormowa bossa nova
Wydarzenia miały miejsce w 1986 r. na trawlerze „Gopło”, który w drodze na łowiska omijał po krawędzi duży sztorm na Biskajach (ten sam, w którym miał kłopoty „Dar Bielska”). Przy mocno sfalowanym morzu w statek trafiła z zupełnie nieoczekiwanego kierunku jedna potężna fala (a raczej zabłąkana góra wodna) trafiając w otwarty świetlik ukryty pod pokładem szalupowym – w miejsce, do którego fale zwykle nigdy nie docierały. Była to fala, która na moment przykryła cały statek. Masy wody zalały dolny pokład do wysokości koi wypłukując przy okazji dokładnie wszystkie brudy z zęzy. Napiętą atmosferę (zalany czarną śmierdzącą cieczą dobytek marynarzy i cała zapasowa pościel) załagodził jeszcze tego samego dnia wieczorem jeden z załogantów – autor tej piosenki (aczkolwiek jego koja była szczęśliwie o pokład wyżej).
„Manhattan” – to właśnie ów zalany pokład, kabiny rybaków poniżej linii wodnej statku.
„Gopło” – piękny statek zbudowany w latach ‘60 jako tzw. super trawler. Klasyczny kadłub o fascynującej linią stępce przypominającej stępkę żaglowca, znalazł uznanie w latach późniejszych, przebudowany na żaglowiec „Peace”. „Peace” wygląda dzisiaj fantastycznie.
Skrót artykułu z internetowego magazynu „Żagiel” (aut. Wojciech Seńków) – wrzesień ‘2000.
„Święty Patryk” (Sekstans)
Powyższy tekst jest ostateczną wersją utworu, wydaną na kasecie zespołu. Poniżej dodatkowe zwrotki, które zespół zachował na wkładce do kasety.
1a. Od whisky dobry kumpel sierżantem stał się dziś.
Już nie pamiętam, ile batów wziąłem w tamte dni.
W Królewskiej Marynarce dziś przyszło służyć mi,
Za jedną bitwą druga bitwa, prochu smak i krwi.
2a. Gdy nas dojrzeli, galer pięć zwróciło ku nam się,
Plunęło ogniem z wszystkich dział, a my im z naszych też.
Na dnie spoczęła jedna z nich, przy burtach dwie już są,
Dziś nastał dla nich sądny dzień, do piekła widać chcą!
Cytuję za Wilkiem: Utwór był kilkakrotnie przerabiany, częściowo w celu uchronienia języka naszego wokalisty przed złamaniem, a częściowo dlatego, że był po prostu za długi i tak w ostatecznej wersji pominięto dwie zwrotki, a znajdujące się teraz w tych miejscach na kasecie fragmenty instrumentalne można traktować jako „niedośpiewane didaskalia”.
„Święty Patryk” (Sekstans)
Sekstant – to optyczny przyrząd nawigacyjny do mierzenia wysokości ciał niebieskich nad horyzontem a także kątów poziomych i pionowych między obiektami widocznymi z jachtu. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa sexta, co znaczy szóstą część, ponieważ kątomierz (limbus) – podstawowa część przyrządu stanowi wycinek jednej szóstej koła. Pomiar za pomocą sekstantu polega na wycelowaniu lunetki na horyzont i obracaniu ruchomym ramieniem (alidadą) do momentu, kiedy obraz obserwowanego ciała, odbity w dwu zwierciadłach (ruchomym i nieruchomym podzielonym na połowy: przezroczystą i odbijającą), pokryje się z horyzontem widzianym przez przezroczystą część zwierciadła. Kąt odczytuje się na skali wygrawerowanej na limbusie przy pomocy noniusza. Rzeczywista wysokość jest dwukrotnie większa od kąta przesunięcia alidady, dlatego – aby uniknąć konieczności mnożenia wyniku przez dwa – podziałka jest dwukrotnie zagęszczona. Sekstant został wynaleziony w 1731 roku przez angielskiego astronoma Johna Hadley’a (1682-1744) i praktycznie do dzisiaj jest stosowany w tej samej postaci.