Spiewnik zeglarski

Shanties

http://szanty.art.pl/





Opracował Czarek Gorzeński mailto:czarek@szanty.art.pl

ftp://szanty.art.pl/pub/szanty/ezswpdoc.zip GG:77922

ostatnia aktualizacja: 2019-01-26 tekstów: 439



,#.

$#$

##, `#' ,##

'##.a#&$$#$$&#a.##'

a$$$$$$#$$$$$$a

d$$$##. # ,##$$$b

,db..$$$` `## ##' `$$$..db.

@#$$######### O #########$$#@

`qp'`$$$ ,## ##. $$$'`qp'

?$$$##' # `##$$$?

?$$$$$$#$$$$$$?

.##'„#&$$#$$&#”'##.

##` ,#. `##

$#$

`#' /]rni


Pomysł i opracowanie Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>

Na podstawie Elektronicznego Zbioru Szant w Polsce

Błażeja ‘Beno’ Pajdy <beno@szanty.pl>



Jeżeli jesteś posiadaczem praw autorskich do jakiegokolwiek z zamieszczonych tu tekstów i nie życzysz sobie umieszczania tego tekstu w śpiewniku, daj mi znać na adres <czarek@szanty.art.pl>.


Śpiewnik jest opracowany na podstawie EZSwP, ale nie jest jego wierną kopią. Nigdy nie znajdą się w nim wszystkie teksty opublikowane w EZSwP, który powinien być głównym źródłem informacji o polskich utworach nurtu żeglarskiego.



Copyright © by Cezary Gorzeński, Błażej Pajda 2000 – 2001.

Prawa do poszczególnych tekstów należą do ich autorów.


Spis treści

  1. 1788 (Jacek Kaczmarski) 19

  2. A Few Days 20

  3. A my jak ptaki (Ryszard Muzaj) 21

  4. A Ty ciąg… 22

  5. Abstynent (Spinakery) 23

  6. Ach, jak przyjemnie 24

  7. Alfabet bosmański (Cztery Refy) 25

  8. Amsterdam (Piotr Zadrożny) 26

  9. Amsterdam (Nijak, EKT-Gdynia) 27

  10. Andrew Rose (Cztery Refy) 28

  11. Anglesey” (Cztery Refy) 29

  12. Anioły, żywioły (Zejman & Garkumpel) 30

  13. Australia (Krewni i Znajomi Królika) 31

  14. Autobus 5:40 (Zejman & Garkumpel) 32

  15. Babaram’bu (Stare Dzwony, Ryczące Dwudziestki) 33

  16. Babski rejs (Spinakery) 34

  17. Baby 35

  18. Balaena” (Cztery Refy) 37

  19. Balanga (Spinakery) 38

  20. Ballada morska na bardzo znaną melodię (Powód Osobisty) 39

  21. Ballada o Botany Bay (Cztery Refy) 40

  22. Ballada o brygu (Spinakery) 41

  23. Ballada o Jakubie (Ryszard Muzaj) 42

  24. Ballada o „Janosiku” 43

  25. Ballada o morzu Sargassowym 44

  26. Ballada o nieznanych lądach (Waldemar Mieczkowski) 45

  27. Ballada o trzech Bogach 46

  28. Ballada o żeglarzu (EKT-Gdynia) 47

  29. Bałtyk shanta 48

  30. Bandera (Perły i Łotry Shanghaju) 49

  31. Bantry Bay (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni) 50

  32. Barmanka z Vancouver (Jurek Porębski) 51

  33. Belfast (Krewni i Znajomi Królika) 52

  34. Biała sukienka (Spinakery) 53

  35. Biały słoń 54

  36. Bitwa (Mechanicy Shanty) 55

  37. Bluenose” (Packet) 56

  38. Blues o Julce Piegowatej (Ryczące Dwudziestki) 57

  39. Bosman 58

  40. Bosman Jim (Poszedłem na Dziób) 59

  41. Boston (Mechanicy Shanty) 60

  42. Branka (Ryczące Dwudziestki) 61

  43. Brzegi Nowej Szkocji (Tonam & Synowie) 62

  44. Brzegi Peru /Wielorybnicy/ (Cztery Refy) 63

  45. Bulina 64

  46. Bum cyk-cyk (Zejman & Garkumpel) 65

  47. Bye Liverpool (Wikingowie) 66

  48. Byker Hill (Meltrad) 67

  49. Byle dalej (Bluska) 68

  50. Cały sezon (Zejman & Garkumpel) 69

  51. Chciałem być żeglarzem (Andrzej Korycki) 70

  52. Chłopcy z Botany Bay (Mietek Folk) 71

  53. Cholerne morze (Qftry) 72

  54. Chwyć za handszpak (Cztery Refy) 73

  55. Chyba jak ryba (Poszedłem na Dziób) 74

  56. Ciałko (Jurek Porębski) 75

  57. Ciało Johna Browna 76

  58. Ciągnij, chociaż mokre plecy (Mechanicy Shanty) 77

  59. Ciągaj fał, Johnny (Stare Dzwony) 78

  60. Ciągnij go, Joe! /Czarna chmura/ (Stare Dzwony) 79

  61. Co się zdarzyło 80

  62. Colombo (Zejman & Garkumpel) 81

  63. Córka rybaka (Wały Jagiellońskie) 82

  64. Cumberland” (Cztery Refy) 83

  65. Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób) 84

  66. Czarny okręt 85

  67. Czas do domu (Krewni i Znajomi Królika) 86

  68. Czas jesieni (Ryczące Dwudziestki) 87

  69. Czemu żeglujesz (Zejman & Garkumpel) 88

  70. Czerwony nos (Spinakery) 89

  71. Cześć panienki 90

  72. Czternastego lutego (Cztery Refy) 91

  73. Cztery piwka (Jurek Porębski) 92

  74. Czy mi będzie dobrze… (Spinakery) 93

  75. Daisy Railley (Przylądek Starej Pieśni) 94

  76. Dalej chłopcy z zapałem… (Wikingowie) 95

  77. Dalej w morze (Ryczące Dwudziestki) 96

  78. Dalej więc (Jabłko Topu Flagsztoka) 97

  79. Dan Malone (Jolly Roger) 98

  80. Digi, digi (Mechanicy Shanty) 99

  81. Do anioła stróża (Stare Dzwony) 100

  82. Drunken Sailor 101

  83. Dwudziesty czwarty lutego (Stare Dzwony) 102

  84. Dzban whisky 103

  85. Dzielny żeglarz Joe (Spinakery) 104

  86. Dzień powrotu (The Bumpers) 105

  87. Dzień sobótki (Krewni i Znajomi Królika) 106

  88. Dzień św. Patryka (Mechanicy Shanty) 107

  89. Dzień wielkich żaglowców (Smugglers) 108

  90. Dziesięć w skali Beauforta (Trzy Korony) 109

  91. Dziesięć w skali Beauforta (niecenzuralne) 110

  92. Dziewczę z Amsterdamu 111

  93. Dziewczyny z Chile (Cztery Refy) 112

  94. Dziewczyny z Saint Pierre i z Saint Johns (Jurek Porębski) 113

  95. Dziewczyny z Talcahuano (Cztery Refy) 115

  96. Dziki włóczęga (Mechanicy Shanty) 116

  97. Dziwka Molly (Zejman & Garkumpel) 117

  98. Eine Kleine Yacht Musik (Zejman & Garkumpel) 118

  99. Eki Dumah (Stare Dzwony) 119

  100. Eks-żeglarz (Cztery Refy) 120

  101. Eliza Jane (Mechanicy Shanty) 121

  102. Eliza Lee (Mechanicy Shanty) 122

  103. Elza Lee 123

  104. Emeryt (Ryszard Muzaj, EKT-Gdynia) 124

  105. Emma, Emma (Stare Dzwony) 125

  106. English Ale (Perły i Łotry Shanghaju) 126

  107. Erie Canal (Smugglers) 127

  108. Fajna ferajna (Cztery Refy) 128

  109. Fiddler’s Green (Cztery Refy) 130

  110. Floryda (Mechanicy Shanty) 131

  111. Flying Dutchman” (Spinakery) 132

  112. Francuzka (Perły i Łotry Shanghaju) 133

  113. Fregata z Packet Line (Packet) 134

  114. Gdy pewnej nocy (Cztery Refy) 135

  115. Gdynia – STOP (Poszedłem na Dziób) 136

  116. Gdyński port (Ryszard Muzaj) 137

  117. Gdzie ta keja (Jurek Porębski) 138

  118. Generał Taylor 139

  119. Generał Wolfe (Cztery Refy) 140

  120. Gniew morza (North Cape) 141

  121. Goni bezan za grotem (Spinakery) 142

  122. Goniąc kormorany (Piotr Szczepanik) 143

  123. Grand Coureur” (Cztery Refy) 144

  124. Grenlandzka opowieść (Cztery Refy) 145

  125. Grenlandzkie łowy (Cztery Refy) 146

  126. Green Horn (Mechanicy Shanty) 148

  127. Grønland (Krewni i Znajomi Królika) 149

  128. Gruby (Spinakery) 150

  129. Gwiazda z powiatu Down (The Bumpers) 151

  130. Halaba-luby-ley 152

  131. Hanging Johnny 153

  132. Hawaje (Stara Kuźnia) 154

  133. Heave away, Santiana (Mechanicy Shanty) 155

  134. Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze (Cztery Refy) 156

  135. Hej, ciągnij Lilly (Mechanicy Shanty) 157

  136. Hej, gardła przepłukać (Cztery Refy) 158

  137. Hej, ho, żagle staw! (Zejman & Garkumpel) 159

  138. Hej, Maringo (Stare Dzwony) 160

  139. Hej, Ty Wisło (Stare Dzwony) 161

  140. Hej, żeglujże żeglarzu (Maryla Rodowicz, Tonam & Synowie, North Cape) 162

  141. Heja hej, brać na gejtawy (Stare Dzwony) 163

  142. Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty) 164

  143. High Barbaree (Cztery Refy) 165

  144. Historia złego sternika, co nie używał grzebyka (Stara Kuźnia) 166

  145. Hiszpanka z Callao (Mechanicy Shanty) 167

  146. Hiszpańskie dziewczyny 168

  147. Horror shanty (Andrzej Korycki) 169

  148. Hymn L.M. 170

  149. Ian Rebec (Cztery Refy) 171

  150. Irlandka (Krewni i Znajomi Królika) 172

  151. Irlandzka polka (Orkiestra Samanta) 173

  152. Irlandzki wędrowiec” (Mechanicy Shanty) 174

  153. Istny cud (Wodny Patrol) 175

  154. Itaka 176

  155. Ja stawiam (Cztery Refy, EKT-Gdynia) 177

  156. Jacht „Rock & Roll” 178

  157. Jasio (Spinakery) 179

  158. Jasnowłosa (Tonam & Synowie) 180

  159. Jeden w skali Beauforta 181

  160. Jedyna rada (Spinakery) 182

  161. Jejku, jejku (Jurek Porębski) 183

  162. Jest taki czas (Mietek Folk) 184

  163. Jeszcze jeden dzień (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni) 185

  164. Jezioro (Stara Kuźnia) 186

  165. John Kanaka 187

  166. Jolly Roger (Jolly Roger) 188

  167. Jonasz! Jonasz! 189

  168. Jutro popłyniemy daleko 190

  169. Już przeminęły jego dni /Samotność rejowca/ 191

  170. Już wypływa statek w morze (Cztery Refy) 192

  171. Kabestan (Cztery Refy) 193

  172. Kangaroo” 194

  173. Kangur” (Smugglers) 195

  174. Kanonier McCarthy (Cztery Refy) 196

  175. Kiedy pirat się napije (Spinakery) 197

  176. Knagowanie (Spinakery) 198

  177. Kochanie szota wybierz mi 199

  178. Kolęda żeglarska (Zejman & Garkumpel) 200

  179. Kolor morza (Meltrad) 201

  180. Koło fortuny (Wodny Patrol) 202

  181. Kołysanie (Broken Fingers Band) 203

  182. Kołysanka (Jolly Roger) 204

  183. Kongo River (Zejman & Garkumpel) 205

  184. Koniec sezonu (Zejman & Garkumpel) 206

  185. Kormoran (Spinakery) 207

  186. Korsarze (Zejman & Garkumpel) 208

  187. Kusa Janka 209

  188. Kuter mikser (Smugglers) 210

  189. Latający Holender” (Krewni i Znajomi Królika) 211

  190. Latający Holender” (Tomasz Łangowski) 212

  191. Linia Czarnej Kuli (Mechanicy Shanty) 213

  192. Listopadanka (Zejman & Garkumpel) 214

  193. Lowlands (Cztery Refy) 215

  194. Lowlands away (Mechanicy Shanty) 216

  195. Lowlands Low (Smugglers) 217

  196. Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Packet) 218

  197. Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Ryczące Dwudziestki) 219

  198. Luzak (Wodny Patrol) 220

  199. Lwów” 221

  200. Ławice New Foundland (Packet, Smugglers) 222

  201. Łowy (Smugglers) 223

  202. Majowy dzień (Stara Kuźnia) 224

  203. Małe piwo (EKT-Gdynia) 225

  204. Mały Jasio (Jabłko Topu Flagsztoka) 226

  205. Marco Polo” (Mechanicy Shanty) 227

  206. Margot (Stare Dzwony) 228

  207. Marsz irlandzki (The Bumpers) 229

  208. Marsz odkotwiczenia 230

  209. Marynarska wiara 231

  210. Marynarskie portki (Cztery Refy) 232

  211. Marynarz z Botany Bay (Packet) 233

  212. Mathew Anderson (Packet) 234

  213. Mazurscy kolumbowie (Zejman & Garkumpel) 235

  214. Mazury nocą (Zejman & Garkumpel) 236

  215. Mechanicy (Mechanicy Shanty) 237

  216. Metoda świeczki (Cztery Refy) 238

  217. Mewy (Tomasz Opoka) 239

  218. Miła (EKT-Gdynia) 240

  219. Miła (Orkiestra Dni Naszych) 241

  220. Mobile Bay (Stare Dzwony) 242

  221. Moja (Spinakery) 243

  222. Moja łódź tak mała (Stare Dzwony) 244

  223. Molly Maquires” (Mechanicy Shanty) 245

  224. Mona” (Packet) 246

  225. Monotematyczna piosenka turystyczna (EKT-Gdynia) 247

  226. Morska burza mózgu (Zejman & Garkumpel) 248

  227. Morska nostalgia (Joaśka Neuhoff) 249

  228. Morskie Opowieści 250

  229. Morze, moje morze (EKT-Gdynia) 251

  230. Mój Dublin (Poszedłem na Dziób) 252

  231. Na Mazury (Spinakery) 253

  232. Na morze (Jolly Roger) 254

  233. Na morze (Wodny Patrol) 255

  234. Na morzu (Poszedłem na Dziób) 256

  235. Na statku „Calibar” (Cztery Refy) 257

  236. Na szlakach smukłych kliprów 258

  237. Nasza tratwa (Krewni i Znajomi Królika) 259

  238. Ned z irlandzkich gór (Meltrad) 260

  239. Negroszanta (Zejman & Garkumpel) 261

  240. Nie wrócę na morze (Cztery Refy) 262

  241. Niech zabrzmi pieśń (Cztery Refy) 263

  242. Nieczułe morze (Packet) 264

  243. Niepoprawny gość (EKT-Gdynia) 265

  244. Niziny Virginii Lowlands (Mechanicy Shanty) 266

  245. Noce na Agulhas (Jurek Porębski) 267

  246. Nocne holowania (Smugglers) 268

  247. North-West Passage (Smugglers) 269

  248. Nostalgia (Stare Dzwony) 270

  249. Nowe progi (Ryczące Dwudziestki) 271

  250. O skutecznym rad sposobie na życie 272

  251. O, weź ją! 273

  252. Oczekiwanie (Krewni i Znajomi Królika) 274

  253. Od rana nam powiało (Cztery Refy) 275

  254. Ognisko (Spinakery) 276

  255. Opowieść (Piotr Zadrożny) 277

  256. Opuszczone porty (Spinakery) 278

  257. Orion (Spinakery) 279

  258. Ostatni wielki wieloryb (Smugglers) 280

  259. Ostatni żagiel (Spinakery) 281

  260. Packet Ship (Mechanicy Shanty) 282

  261. Pacyfik (Mechanicy Shanty) 283

  262. Paddy i wieloryb (Cztery Refy) 284

  263. Pechowi piraci (Spinakery) 285

  264. Pechowy statek (Wodny Patrol) 286

  265. Perły i Łotry Shanghaju (Perły i Łotry Shanghaju) 287

  266. Pieśń o pannie (Mietek Folk) 288

  267. Pieśń o żelaznym piecyku (Krewni i Znajomi Królika) 289

  268. Pieśń powrotów (Smugglers) 290

  269. Pieśń wielorybników (Perły i Łotry Shanghaju) 291

  270. Pięciu chłopców z „Albatrosa” (wersja oryginalna) 292

  271. Piętnastu chłopa 294

  272. Piję za rejs (EKT-Gdynia) 295

  273. Pijmy za chłopców, co wyszli na połów (Cztery Refy) 296

  274. Pijmy za tych co poszli na dno /Lądowy szczur/ (Mechanicy Shanty) 297

  275. Piosenka dla Gdańska (Orkiestra Dni Naszych) 298

  276. Piosenka o szyciu żagli (Zejman & Garkumpel) 299

  277. Piosenka Teligi 300

  278. Piraci (Orkiestra Atlantydy) 301

  279. Piracki bryg (Mechanicy Shanty) 302

  280. Pirat (Orkiestra Dni Naszych) 303

  281. Płyń z nami w rejs (Cztery Refy) 304

  282. Płyńmy tam, gdzie Kuba (Stare Dzwony) 305

  283. Po co mi to było (EKT-Gdynia) 306

  284. Po sezonie (Wodny Patrol) 307

  285. Początkującego żeglarza pieśń radosna (EKT-Gdynia) 308

  286. Poczekaj jak ci zmienią hals /Bulaj/ 309

  287. Pod Jodłą (Packet) 310

  288. Pod kotwicą 311

  289. Pod sztokfiszem 312

  290. Pod żaglami „Grażyny” 313

  291. Pod żaglami „Zawiszy” 314

  292. Podaj mi banjo (Perły i Łotry Shanghaju) 315

  293. Pogoria” Brava 316

  294. Połów (Krewni i Znajomi Królika) 317

  295. Pora w morze nam (Zejman & Garkumpel) 318

  296. Port (Czerwone Gitary) 319

  297. Port Gdynia 320

  298. Poszedłem na dziób (Poszedłem na Dziób) 321

  299. Powroty II (Smugglers) 322

  300. Powrót (Mechanicy Shanty) 323

  301. Pożegnalny ton (Mechanicy Shanty) 324

  302. Pożegnania (Orkiestra Atlantydy) 325

  303. Pożegnanie Liverpoolu (Cztery Refy) 326

  304. Północny wieje wiatr (Wikingowie) 327

  305. Pressgang (Cztery Refy) 328

  306. Przechyły 329

  307. Przeklęty (North Cape) 330

  308. Przestroga (Zejman & Garkumpel) 331

  309. Przestroga (Cape Cod) 332

  310. Przyjaciółka żeglarzy (Spinakery) 333

  311. Pytania (Tonam & Synowie) 334

  312. Ranzo Ray (Cztery Refy) 335

  313. Ratcliffe Highway (Cztery Refy) 336

  314. Raz, dwa, trzy, cztery! (Orkiestra Dni Naszych) 337

  315. Razem chłopcy ciągać fały (North Cape) 338

  316. Rejs drugiej floty (Mietek Folk) 339

  317. Roll „Alabama” (Mechanicy Shanty) 340

  318. Roller-Bowler (Stare Dzwony) 341

  319. Rossie-O! (Cztery Refy) 342

  320. Royal Oak” (Cztery Refy) 343

  321. Saint Mary” (Mechanicy Shanty) 344

  322. Sally Brown (Stare Dzwony) 345

  323. Samantha” (Zejman & Garkumpel) 346

  324. Samotny okręt (Poszedłem na Dziób) 347

  325. Samotny żeglarz (Ryczące Dwudziestki) 348

  326. Serwus Panie Chief 349

  327. Shady Grove (Przylądek Starej Pieśni) 350

  328. Shallow Brown (Joaśka Neuhoff) 351

  329. Shannon” i „Chesapeake” (Cztery Refy) 352

  330. Shenandoah 353

  331. Shiny Oh! (Smugglers) 354

  332. Sinobrody (West Sailors) 355

  333. Słodka Jane (Mechanicy Shanty) 356

  334. Słona dusza (Ryczące Dwudziestki) 357

  335. Spity Gonzales (Jurek Porębski i Bluska) 358

  336. Spotkaj się z żaglem (EKT-Gdynia) 359

  337. Stara latarnia (Mechanicy Shanty) 360

  338. Stara Maui (Ryczące Dwudziestki, Mechanicy Shanty) 361

  339. Stare Swansea Town raz jeszcze (Mechanicy Shanty) 362

  340. Staruszek jacht 363

  341. Staruszka (Spinakery) 364

  342. Stary bryg /Statek widmo/ (Czerwone Gitary) 365

  343. Stary Joe (Zejman & Garkumpel) 366

  344. Stary Johnny (Orkiestra Samanta) 367

  345. Stary ląd (Perły i Łotry Shanghaju) 368

  346. Stary Olgierd (Wikingowie) 369

  347. Stary tłusty Vernon 370

  348. Stary wrak (Mechanicy Shanty) 371

  349. Statek błaznów 372

  350. Sto mórz (Poszedłem na Dziób) 373

  351. Sto pierwszy toast za zdrowie morza 374

  352. Störtebeker 375

  353. Swanee River (Poszedłem na Dziób) 376

  354. Syrena (Cztery Refy) 377

  355. Syrenka (Stare Dzwony) 378

  356. Szanta Agnieszki (Z Końca Listy) 379

  357. Szanta cygańska (Zejman & Garkumpel) 380

  358. Szanta dziewicy (Zejman & Garkumpel) 381

  359. Szanta ekologiczna 382

  360. Szanta kojowa (Powód Osobisty) 383

  361. Szanta oliwska (Cztery Refy) 384

  362. Szanta Śląska (Stare Dzwony) 385

  363. Szanteczka dla dziecka (Zejman & Garkumpel) 386

  364. Szczęśliwy powrót (Packet) 387

  365. Szczur (Orkiestra Dni Naszych) 388

  366. Szczury z packetów (Jolly Roger) 389

  367. Szekla (Spinakery) 390

  368. Szesnaście ton 391

  369. Sześć błota stóp (Mechanicy Shanty) 392

  370. Sześćset mil (Mechanicy Shanty) 393

  371. Szklany Jasio 394

  372. Szkocka ślicznotka (Packet) 395

  373. Szkuner „I’m Alone” (Smugglers) 396

  374. Sztorm 397

  375. Sztormowa bossa nova 398

  376. Śmiały harpunnik (Cztery Refy, Stare Dzwony) 399

  377. Świat się kiwa! (Spinakery) 400

  378. Święty Patryk” (Sekstans) 401

  379. Taniec wołka zbożowego (Joaśka Neuhoff) 402

  380. Tańcowanie (Krewni i Znajomi Królika) 403

  381. Tam, gdzie Ty (Ryczące Dwudziestki) 404

  382. Tawerna „Pod Dorodną Flądrą” (Broken Fingers Band, Waldek Mieczkowski) 405

  383. Tawerna „Pod Pijaną Zgrają” 406

  384. Tiddy High-O! (Cztery Refy) 407

  385. Toast (Mietek Folk) 408

  386. Toasty żeglarskie (Cztery Refy) 409

  387. Tom Bowling (Zejman & Garkumpel) 410

  388. Trynidad (Perły i Łotry Shanghaju) 411

  389. Trzy panny (Spinakery) 412

  390. Tyle lat minęło 413

  391. Tysiące mil (Mietek Folk) 414

  392. Tysiące mil stąd 415

  393. Uderz w dzwon (Packet) 416

  394. Umbriaga” (Ryczące Dwudziestki) 417

  395. W górę raz, hej ciągnąć tam 418

  396. W górę szkło (Spinakery) 419

  397. W górę szmaty (Stare Dzwony, Wind Rose) 420

  398. W marynarce 421

  399. W nieruchomym złotym oceanie 422

  400. W stylu Liverpool (Packet) 423

  401. Wesoły wiatr (Cztery Refy) 424

  402. Weź na łajbę babę swą 425

  403. Wieczór (Zejman & Garkumpel) 426

  404. Wielki wal (Packet) 427

  405. Wielorybnicy grenlandzcy 428

  406. Wielorybnik Johny 429

  407. Więcej żagli (Stare Dzwony) 430

  408. Wilk 431

  409. Wodny Patrol (Wodny Patrol) 432

  410. Wracamy z morza (Cztery Refy) 433

  411. Wreszcie płynę (EKT-Gdynia) 434

  412. Wspaniałe żeglowanie (Spinakery) 435

  413. Wspomnienia (Poszedłem na Dziób) 436

  414. Wspomnienie (Orkiestra Samanta) 437

  415. Wstawaj Jack (Packet) 438

  416. Wypijmy za morze (Wikingowie) 439

  417. Wyprawa na Orzysz 440

  418. Z Pacyfiku na Atlantyk 441

  419. Z pijanym żeglarzem 442

  420. Z wiatrem, pod wiatr 443

  421. Zabierz nas na ląd (Cztery Refy) 444

  422. Zachodźże słoneczko! (Spinakery) 445

  423. Zażaglenie do losu (Zejman & Garkumpel) 446

  424. Złota Arka (Packet, The Pioruners, Smugglers) 447

  425. Złoto dla zuchwałych (Mietek Folk) 448

  426. Zocha (Spinakery) 449

  427. Zubi-Zu (Spinakery) 450

  428. Zwycięstwo „Cezara” (Cztery Refy) 451

  429. Żeglarski czardasz (EKT-Gdynia) 452

  430. Żeglarski los (Cztery Refy) 453

  431. Żeglarze (Orkiestra Dni Naszych) 454

  432. Żeglarze portowi (Spinakery) 455

  433. Żegluj łajbo ma (Orkiestra Samanta) 456

  434. Żegluj, żegluj (Mechanicy Shanty) 457

  435. Żegnajcie nam dziś (Packet) 458

  436. Żółte dziewczyny (Perły i Łotry Shanghaju) 459

  437. Życzenia (Poszedłem na Dziób) 460

  438. Życzenia powrotu (EKT-Gdynia) 461

  439. Żywiej tam! (Cztery Refy) 462

mAm

(<O>)

[V]

zXk

zXk

. zXk .

/{. zOk .}\

#. ,IOL, .#

~^PPPVPPP^~

'~' ///isza.






Indeks

Bluenose”, dzielne imię Twe 56

Bounty” to był packet ship 282

Byker Hill” and „Walker Shore” 67

Cutty Sark” - tyś najszybsza na morzu 84

Pod Sztokfiszem” parę dni 312

Pogoria” Brava! Ahoj! 316

Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy - O!” 352

A

A – jak Atlantyk, co trzeba go przejść 25

A „Umbriaga” wciąż gna 417

A bosman tylko rozpiął płaszcz 181

A bosman tylko zapiął płaszcz 109, 110

A gdy roztańczy znów się biel z błękitem 69

A kiedy byłem mały brzdąc 78

A metodę taką miał 238

A my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew 235

A my, jak ptaki, pod skrzydłami nieba 21

A na razie wokół mnie 347

A nasz Pan dał nam miód, żeby nam osłodzić czas 362

A niech to wszyscy diabli porwą! 405

A ten kto z nami nie chce dalej pić 409

A Ty ciąg, brachu ciąg 22

A w butach mi chlupie Atlantyk 203

A w miasteczku, gdzie domy mają dachy spadziste 42

A wiatr jest chyba zawiany 248

A więc kochani - szmaty w dół 206

A więc krzycz: O-ho-ho! 399

A więc śpiewam: „Żegnaj Carling Ford 148

A więc żegnaj mi, kochana ma! 326

A woda się śmiała za burtami 47

A z kutra morze mikser zrobiło, że ach! 210

A żeby żagiel był dobrze uszyty 299

Ach, jak przyjemnie 24

Ach, piękna, smukła jak kliper 52

Ach, wieje wiatr! 400

Ach, zajadaj mój kolego 197

Admirał Vernon grog 370

A-hu, ej-ho i nie puść go! 122

Andrew Rose, brytyjski żeglarz 28

Aniele - stróżu mój 100

Anioły, żywioły, diabły i co tam jeszcze 30

A-way, uwierz Stary 48

Away, w górę hej! 153

B

Babaram'bu to cud królewna 33

Baby, ach te baby 35

Baksztagiem pruł nasz „I'm Alone” 396

Beztroski chłopcze z Liverpool 222

Będąc jeszcze młodym chwatem 355

Będąc w domu nieraz sam 357

Białej mewy krzyk ucho pieścił mi 151

Biały słoń, biały słoń 54

Biały szkielet na czarnej banderze 302

Biedna Daisy Railley wie, kocham tylko ją 94

Biorę swój biały wór, co go mam od stu lat 182

Bo ja kocham tylko Meg 362

Bo my jesteśmy żeglarze portowi 455

Bo nasz „Święty Patryk” z wszystkich walił dział 401

Bo przy naszym ognisku postukują butelki 276

Boję się nieba w Twoich oczach 322

Brać się chłopcy, brać, a żywo! 205

Brnę przez kry na zachód od Davisa zimnych wrót 269

Bum cyk-cyk i rata-rata 65

Bye Liverpool, Bye! 66

Bye, Bye, Liverpool, Bye! 66

Byle dalej i dalej, i dalej 68

Był pięćdziesiąty dziewiąty rok 246

Był wiek XVII, rok dwudziesty siódmy 384

Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni 116

Byłem kukiem na morzu, byłem także bosmanem 115

Było to w maju, słonko skwierczało 75

C

Cała jej twarz pomarszczona 364

Chcemy wam wyśpiewać tych kilka historii 39

Chciałem być żeglarzem, ale wziął mnie strach 70

Chociaż wicher rwie nam żagle 127

Choć się fala pieni wkrąg 377

Cholerne Morze, Ty znów zwodzisz mnie 72

Chwyć go i pociągnij ile sił 160

Chwyć za handszpak i pchaj go 73

Chyba dobrze wiesz już, jaką z dróg 324

Chyba jak ryba, wiedzie jak śledzie 74

Chyba mnie podpuścił czart 306

Ciagle mrok i deszcz i wiatr 397

Ciało Johna Browna owinięte w płótno 76

Ciągaj bulinę, bo w Liverpoolu pannę mam 64

Ciągaj bulinę, tę linę ciąg, ho! 64

Ciągaj fał, Johnny! O, wybieraj go! 78

Ciągaj go, no ciągaj go! 338

Ciągle w dół, tam gdzie się bielą kończy mapa 201

Ciągnij pomalutku, aż do skutku 80

Ciągnij, chociaż mokre plecy 77

Ciepła krew poleje się strugami 55

Co dzień szesnaście ton 391

Co roku w noc sobótki, na Świętego Jana 106

Co się zdarzyło jeden raz, nie uwierzycie mi 80

Co to za bryg, co goni, hen za nami? 302

Co tu zrobić, kiedy długie są wieczory? 386

Co zrobić z tym zawianym Jankiem? 101

Córko rybaka, Mazura z Mazur 82

Cóż to za okręt nad okręty 285

Czarna praca bez nadziei 376

Czarne skały w morzu tkwią 141

Czarnej Kuli już minął czas 213

Czarny okręt na nim śmierci znaki 85

Czas do domu, czas! 86

Czasami, gdy mam chandrę i jestem sam 53

Cześć panienki 90

Czterdzieści lat przez cały świat, pamiętam jednak ją 209

Czternastego lutego pożegnaliśmy ląd 91

Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet 92

Czy byłeś kiedyś tam nad Kongo River? 205

Czy chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej? 257

Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak 177

Czy mi będzie dobrze, czy mi będzie źle 93

Czy pamiętasz jak w Quebec 395

Czy pamiętasz stary szkuner trójmasztowy 366

Czy powrócą na morze stare, smukłe żaglowce 334

Czy w martwej ciszy, czy w sztormie 264

D

Dalej chłopcy z zapałem 95

Dalej chłopcy, rwijmy fały 167

Dalej psubraty brać się do lin 66

Dalej rwij synu z siłą setki lin 368

Dalej w dół - stara krypo kiwaj się! 447

Dalej więc, nalej więc, śpiewajmy wraz 438

Dalej więc, płyńmy tam 97

Dalej żywo, razem pchajmy 112

Dalej, chłopcy, ciągnąć fały 166

Dalej, w morze wyruszamy 96

Daleko za rufą pozostał mój dom 360

Dali mi prowadzić okręt typu „Mak” 38

Dla niej, czy sztorm na Dogger Bank 134

Dlaczego, Cutty Sark, gdy mam Ciebie w ramionach 84

Dni mijały z wolna, czas wlókł się niczym żółw 323

Do Amsterdamu zawinąć choć raz... 27

Do Bantry Bay, do kochanej mej 50

Do kabestanu chłopcy wraz 193

Do portu przybił statek nasz 121

Do tawerny „Pod Pijaną Zgrają” 406

Do Władka jak z płatka trafiliśmy w mig 74

Dobrą lecz krótką pamięć mam 113

Doodle let me go, me go, doodle let me go! 459

Drżą palmy wysmukłe, z południa dmie wiatr 208

Drżysz jeszcze, oczy zamglone 322

Dupy daj, dupy daj moja mała 170

Dzielna Szkotko, piękna Szkotko! 395

Dzień dobry Wam, serdecznie Was witamy 455

Dzień gaśnie w szarej mgle 143

Dzień kolejny minął, pora snu 87

Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee 37

Dziś odwiedziła mnie nostalgia 270

E

Ech Hawaje, ech Hawaje 154

Ech, zdechły losie - co noc powtarza 380

Ej, Omega, biełaja Omega 440

Emma, Emma pozwól mi 125

F

Fajna ferajna nas tam szła 128, 129

Fregata zwana „Chesapeake” z Bostonu wyszła dziś 352

G

Gadał jeden dziad i drugi dziad 259

Gdy „Kangur” ruszał z Bristol Town 195

Gdy brzegiem rzeki skoro świt sunąłem w siną dal 459

Gdy byłem chłopcem, matka mi dawała dobre rady 342

Gdy byłem małym chłopcem marzyłem, by na morze iść 120

Gdy Ci forsy brak, a życia dość 142

Gdy Ci krawat ściska szyję tak jak stryczek 359

Gdy do brzegów Chile dojdziemy już 112

Gdy do wora spakowałem już 173

Gdy jako młody chłopak pożegnałem Anglii brzeg 31

Gdy księżyc świecił na niebie do Ciebie 82

Gdy na morzu dycha wiała 321

Gdy na morzu skwar i sztil 424

Gdy na zimne wody Baffin Bay 223

Gdy nad gdyńskim portem zaświeci nam słońce 137

Gdy pewnej nocy nadszedł sztorm 135

Gdy pierwszy raz ujrzałem ją tu 418

Gdy po dwóch dobach wylazłem z koi 398

Gdy przed dziobem wyłonił się Belfast 52

Gdy przepiłem całą forsę i nie miałem z czego żyć 67

Gdy raz się włóczyłem po Ratcliffe Highway 336

Gdy ruszyliśmy na morze, było nam już coraz gorzej 332

Gdy rzuciłem swój wór na zamarznięty dek 444

Gdy seksu tyle masz co dekiel od kanistra 272

Gdy się zaczął ten pechowy rejs 179

Gdy słońce rusza, hen, na drugi brzeg 268

Gdy szedłem kiedyś rano 341

Gdy ucichł już ostatni wiew 181

Gdy w Nowym Jorku wstawał świt 107

Gdy w piątek rano żegnaliśmy ląd 377

Gdy wieczorem sobie pójdę nad jeziora brzeg 186

Gdy wokół siądziecie za stołem, by pić 43

Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool 262

Gdy wychodziłem w morze 450

Gdy wypływał z portu stary bryg 365

Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział 138

Gdyś pierwszy raz płynął w daleki rejs 304

Gdzie panny chętne, tam piękny kraj 131

Gdzie sosnom wiatr gnie ramiona 364

Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? 138

Gdzie Ty, chłopie, miałeś oczy 265

Gdzie za sztormem huczy sztorm 289

Gdzieś daleko Ameryka 235

Gdzieś na wielkiej wyspie, co z piractwa słynie 303

Gdzieś od rzeki w dół, tam gdzie London Street 61

Gdzieś tam na morzu, gdzie słońca już nie ma 256

Gdzieś w krainie skutej lodem 355

Gdzieś, w nieznanym porcie 436

Generał Taylor miał swój dzień 139

Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr 457

Goni bezan za grotem 142

Gotowe łodzie i wszystko jest klar 428

Gówniarzem byłem wtedy, gdy 254

H

Halaba-luby-ley, halaba-luby-loby-ley! 152

Heave away, Santiano! 155

Hej „Samantha”, hej „Samantha” 346

Hej barmanie! Jeszcze nalej! 355

Hej ho żegluj łajbo ma 456

Hej Ty, Gruby, nalej jeszcze raz! 150

Hej w Szczecinie, przy Wałach Chrobrego 170

Hej! W górę szkło i flacha w dół 394

Hej, bracia żeglarze, posłuchajcie historii 83

Hej, chłopcy wraz, ciągnijcie za ten fał 59

Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze! 156

Hej, ciągnij Lilly, małą Lilly 157

Hej, dolej jeszcze tęgi łyk 127

Hej, gardła przepłukać i wrzasnąć co sił 158

Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie! 342

Hej, hej, w górę zady 388

Hej, hej, wczesnym rankiem! 101

Hej, heja, ho! 166

Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni” 365

Hej, ho, dobrze szło 379

Hej, ho, w górę szkło 419

Hej, ho, żagle staw! 159

Hej, jak się zabawimy 442

Hej, Johnnie Walker, dla bezdomnych dom! 319

Hej, kroplę „Krwi Nelsona” 447

Hej, Maringo, żegnaj nam! 160

Hej, me Bałtyckie Morze 251

Hej, niezły z Ciebie roller! 341

Hej, piątek był, gdym na morze szedł 378

Hej, płyńmy z prądem rzeki tam, gdzie Liverpool 155

Hej, popłynąłbym tak kiedyś 192

Hej, poprzez blok i potem a-ha! 341

Hej, posłuchaj opowieści 321

Hej, ruszajmy w rejs 363

Hej, Stary, spójrz - ta czarna chmura rośnie w dali 79

Hej, Ty Wisło, modra rzeko 161

Hej, w dół, tam gdzie Floryda! 131

Hej, wielorybnicy, nam wichrów i burz 63

Hej, znowu zmyło coś 283

Hej, żeglujże, żeglarzu 162

Heja, hej! Brać na gejtawy, o...! 163

Hej-ahoj! Żeglarski los! 453

Hej-ho, ciągnij go 370

Hen po portach i po morzach 189

Hen, w dalekim Honolulu 33

Hey, haul-away, ciągnij go Joe! 79

Historii tej, już od wielu lat 145

Ho-o-aj-ho! W butelce rum! 294

Hoorray! Me yellow gals, doodle let me go! 459

Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki! 382

Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! 209

I

I chwyciliśmy lance, pchnęliśmy lance 223

I do przodu się rwał przez fale nasz ship 174

I ja też będę piratem 303

I lej do gardła, lej 103

I ona taka w tej białej sukience 53

I raz ona jego, a potem on ją 241

I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny 168

I tylko złoto... złoto, złoto... złoto 301

I znowu pokład się pod nogą kiwa 400

I znowu port, i znowu w rejs 438

I znów się w sztormach poniewieram 405

I! Wybieraj go! Ciągnij go! 60

I... Dopadnę go w porcie, dopadnę go 423

I... Tańcz, tańcz, tańcz z nami i Ty 403

Irlandii brzeg porzucić przyszło dziś 414

Istny cud, że nie śpimy gdzieś na dnie 175

J

Ja stawiam! 177

Jak „Lwów” stary, zapomniany 221

Jak duchy tu przybyły, żagli pełen cały świat 108

Jak Jo jechał do Gliwic 385

Jak można się nudzić 24

Jakże ja mam żeglować 162

Jane, Jane, chodź przytul się 356

Janka kieckę kusą ma, kieckę kusą ma 209

Jeden jest w życiu cel przed każdym z nas 230

Jedna panna sterowała 412

Jego Bogiem wiatr był zawsze 46

Jego dni policzone były już 325

Jejku, jejku, no mówię wam 183

Jest gdzieś na pewno tawerna 277

Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam 26

Jest port wielki jak świat, marynarze w nim mrą 26

Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem 184

Jestem duchem oceanów 211

Jestem tylko pokładowym szczurem 388

Jeszcze jeden dzień 185

Jeszcze nas przechodzi dreszcz 206

Jeszcze raz, pijmy grog 229

Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy 452

Jeśli jedziesz do Gdyni, weź mnie 136

Jęczą liny stalowe na bębnach 267

John Kanaka-naka, tullai-hej! 187

Jonasz! Jonasz! 189

Jupijaj ej, jupijaj o 448

Jutro popłyniemy daleko 190

Już dawno od morskiej wody burty ściemniały 363

Już musimy wstać, by popłynął tran 291

Już nad Hornem zapada noc 71

Już nie wrócę na morze 116

Już od Valparaiso wiał nam w mordę wiatr 441

Już przeminęły jego dni 191

Już wracamy, marynarze, na tym naszym cytryniarzu 335

Już wypływa statek w morze 192

Już zakończył życie swe 371

K

Kanonier McCarthy to bitny był chłop 196

Kapitanie - lubisz butlę brandy 354

Kapitanie, ląd po zawietrznej! 45

Kapitanie, powiedz nam 307

Każdy dzień myślałem o tym 136

Każdy z nas wpisany ma ten dzień 431

Key-key-key-key, Eki Dumah! 119

Kiedy „Alabamy” kil już legł 340

Kiedy biorę w dłonie skrzypki swe 173

Kiedy dopłyniemy, wkrótce przekonamy się 383

Kiedy fały o maszt grają 437

Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa Cię boli 403

Kiedy jacht nie wraca znów 417

Kiedy morze burzy swój spokojny sen 317

Kiedy na morze wyrusza Cygan 380

Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem 406

Kiedy pirat się napije 197

Kiedy pirat się obudzi 65

Kiedy port mój odwiedzisz 427

Kiedy stary Johnny na rejs pakę zbierał 367

Kiedy szedłem w dół przez Holly Road 229

Kiedy szliśmy przez Pacyfik 283

Kiedy w knajpie „Pod Kotwicą” 311

Kiedy w porcie znowu wejdę na mej łajby dek 243

Kiedy w sercu pusto, źle - grzbiety fal dokoła 452

Kiedy wiosna spruje wreszcie zimy biały szal 435

Kiedy zobaczyłem żagli śnieżną biel 93

Kiedyś jeszcze powrócę tu znów 72

Kiedyś tak jak zwykle, gdy się kończył dzień 445

Knaguj, knaguj co się da 198

Kochałem dziewczynę z dalekich wysp 273

Kochanie szota wybierz mi 199

Kolejny dzień na morzu 105

Kołysał nas zachodni wiatr 109, 110

Kołysanie, kołysanie 203

Kończy się już rejs parszywy 338

Kotwicę mokrą zawieśmy u burt 137

Kręć się, kręć, wrzeciono 39

Królewskie dwa żaglowce opuściły Anglii brzeg 165

Kto mnie weźmie na łódkę 308

Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan 391

Ktoś powiedział: Trzymaj się wiatru 348

Który z Holendrów najlepiej się bił? 171

Kup pół chleba i pół masła 449

Kupiłem sobie za dwa dolary 51

L

Latający Holender 212

Lecz przecież - znów w żagle wiatr 373

Lepiej było w domu spać 306

Leżysz wtulona w ramię 124

Liczę dni, wolno płynie czas 105

Liść z nieba wiatr do portu niesie 214

Liverpool moim domem był 462

Lord Nelson dobrze poznał choroby morskiej smak 433

Lowlands! Daleki jest mój kraj! 215

Ł

Łaj dżigi-dżigi i kolaską w dal 123

Łajała mnie dziewczyna, że dłużej nie wytrzyma 34

Łam daj daba-daj! 248

Łkaliśmy wszyscy żegnając Cię bracie 76

M

Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a 384

Magda, Magda, czemuś raz nie posłuchała 169

Mała knajpa w starym porcie 126

Mały Jasio mały statek miał 226

Mam ci-pe...łną marzeń główkę 381

Mam dziewczynę - cudo dziewczyna! 288

Margot lubi, ech, biri-bi 228

Marynarz w dzień się bawi 231

Marynarze ze wszystkich mórz 132

Marzyło się wtedy, oj marzyło 113

Maszt z zielonego drzewa 372

Mewy, białe mewy, wiatrem rzeźbione z pian 239

Miał wytartą kurtkę szarą - żeglarz Joe! 104

Miała bladą, jak Madonna, twarz 117

Miałem wtedy, ech, szesnaście lat 148

Modra rzeko... 161

Mogę kopać tu dalej 20

Moja łódź tak mała 244

Morowa marynarska wiara 231

Morza i oceany grzmią 324

Morze chyba wściekło się 96

Morze, morze we mnie jest 357

Mozolny, twardy i trudny jest 361

Możesz sobie pomarzyć 336

Móc nie słuchać cudzych rad 68

Mój kumpel dzisiaj do mnie rzekł 187

Mówią o nim Dan Malone 98

My staliśmy na brzegu, a on odpływał stąd 461

N

Na jeziorze wielkie fale 38

Na Kubę gnać przyszła pora znów 305

Na moim Kormoranie wygodne żeglowanie 207

Na morze nie wrócę, o nie! 262

Na morze wszak uciekłem przed głodem 188

Na morzu szalał wściekły sztorm 448

Na nieznane wody gdzieś 295

Na Nizinach Ziemi Lowlands, Lowlands Low 266

Na pokładzie od rana 58

Na północnym krańcu Rotterdam 97

Na przystani ją poznałem 265

Na Sargassowym Morzu tkwią okręty 44

Na skiprowych szlakach marzeń 446

Na szlakach smukłych kliprów porywisty wieje wiatr 258

Na tańcach ją poznałem, długowłosą blond 180

Na tych mokrych dechach pływam ciągle sam 383

Na wielkim okręcie 54

Nad morzem stał mej matki dom 152

Nadszedł wreszcie czas, by ruszyć tyłek swój 202

Najcwańsze dziewczę, jakie znam 111

Największy z wszystkich wielorybnik 369

Nalej! - Way-hey! Załatwię go! 423

Nasz „Cezar” dumnie fale pruł 451

Nasz „Diament” prawie gotów już 399

Nasz „Marco Polo” to dzielny ship 227

Nasz Stary przeklinając całą noc na mostku stał 86

Nazywam się Mathew Anderson 234

Nie będę się włóczył 111

Nie lubię, nie lubię wracać 176

Nie ma, jak po przejściu ciężkiej trasy 247

Nie przejmuj się jednak bracie 304

Nie przeklinaj nas za Twe smutne, szare fale 374

Nie śpiewajcie mi ludzie o morzu 249

Nie uwierzymy i spełnimy znów kolejny dzban 23

Nie wiedzą głupie baby 34

Nie wierzcie mu, nie wierzcie mu 339

Nie wrócę na Itakę 176

Nie zawsze przecież bywa sztorm 349

Niech bandera nam powiewa 49

Niech kufel krąży z rąk do rąk 409

Niech wieje wiatr co sił 415

Niech z wiatrem przez morza popłyną na fali 115

Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń 263

Niech znów wiatry nam zawieją 460

Niedaleko Dover, pośród wzgórz i skał 436

Niejeden już zwiedziłem bar 94

No i śpiewam starą szantę 278

No może za dużo coś wczoraj zjadło 75

No ruszcie się chłopy, wyłaźcie na dek 210

No, bo ja jestem taka mała 390

Noce na oceanie 267

O

O jak boleśnie los się wije 376

O jasny gwint! - W morze znowu trza wyjść 252

O krew, o krew 367

O Missouri, Ty wielka rzeko! 353

O Panie, czemu w ziemi tkwię 20

O Shallow Brown w czarnej godzinie 351

O! Eliza, Eliza Jane 121

O, Bosman nie lubi kanaka 119

O, Paddy Maloney w Irlandii gdzieś żył 284

O, udźwignij! 261

O, wracać nam trzeba do Bristol Town 407

O, żegnaj stary porcie Bristol 194

Oceany, żaglowce i Cape Hornu manowce 276

Och, powiedz, czyś słyszał, co Stary dziś rzekł? 458

Och, zwą mnie Hanging Johnny 153

Ociepliło się, spłynęła kra 117

Od Bantry Bay aż do Derry Quay 151

Od dzieciństwa chciałem pływać 185

Od rana nam powiało, przed nami ciężka noc 275

Od Tamizy, aż po Sydney 339

Oh, znów nas gna do New York Town 123

O-ho-ho, przechyły i przechyły 329

Oj, gapią się żeglarze 207

Ojcze rzek, kto bieg twój zmierzy? 353

Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie 55

Okręt w rejsie od pół roku 35

Opłyń ten świat dookoła 290

Opowiadaj, na trawersie Hel! 320

Opuszczone porty po sezonie 278

Ostatni promień słońca w fali kąpie się 325

Oto jak trzeba żagle szyć 90

Oto słowa opowieści 419

P

Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic 163

Pająk smutku sieci swe rozkłada 87

Pamiętam dzień kiedy z Bantry Bay 50

Pamiętam ten słoneczny dzień 198

Pamiętam tę noc, gdy szalał sztorm 297

Parę godzin pozostało 295

Parszywy los nas rzucił na stary statek ten 408

Patrz, patrz, pada trup 132

Pewnej letniej niedzieli przystanąłem na kei 456

Pewnie Stary nie dasz wiary 48

Piekielne słońce pot wyciska, lina skórę zdziera 411

Pierwszy narzekać zaczął mały, zwykły bulaj 309

Pierwszy raz przy pełnym takielunku 329

Piękna była pogoda, czas wypłynąć na morze 286

Piękne są wakacje, wkoło woda chlupie 220

Piękny i dumny statek nasz 415

Piętnastu chłopa na „Umrzyka Skrzyni” 294

Pijmy za chłopców, co wyszli na połów 296

Piwko w kufelku nie może długo stać 247

Płynę sobie żaglówką, niech mnie dziś ktoś wkurzy 220

Płynęła sobie plama ropy wolno w dół rzeki 382

Płyniemy pełnym wiatrem 37

Płyń! Niech dziób nasz rozbija fale 49

Płyń, Stary, płyń, niech wiatry Ci sprzyjają 461

Płyńmy tam, gdzie Kuba! 305

Płyńmy w dół, do starej Maui, już czas 361

Pływanie to nie taka trudna sprawa 308

Po rufie, niczym lew ponury, krąży ktoś 416

Po wachcie kiedyś, gdym zszedł w dół 218

Pociągnijmy z flaszy łyk 424

Poczekaj Mały, jak Ci zaraz zmienią hals 309

Pod żaglami „Grażyny” 313

Pod żaglami „Zawiszy” 314

Podeprzyj bracie ciężki łeb 40

Pokład pod stopą trzeszczy 42

Ponoć pierwszy facet, który jacht ten miał 178

Popatrz, morze wzywa Cię w kolejny długi rejs 118

Poprzez morza, oceany 316

Poprzez wielki ocean, poprzez burzę i sztorm 443

Port - to jest poezja 319

Port Bristol został gdzieś we mgle 242

Port Gdynia został gdzieś we mgle 320

Porwali mnie za młodu, gdym szczeniakiem jeszcze był 301

Porzucić przyszło dziś 414

Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie 449

Posłuchaj żeglarzu, nim ruszysz na szlak 212

Posłuchajcie ludzie mojej opowieści 331

Posłuchajcie opowieści 166

Posłuchajcie tej historii, którą dziś opowiem wam 260

Posłuchajcie tej krótkiej historii 337

Postawcie choć wino, bo gardeł nam brak 277

Powiał dobry wiatr 274

Powiedz Miła, gdzie Twój dom 172

Powiedział kiedyś nam stary Jim 59

Powiedziałeś, że jeśli popłynę 182

Powrócą klipry na swój stary, zapomniany szlak 258

Pożegnać czas przyjaciół, których w drogę 271

Północny wieje wiatr 327

Prostą piosenkę zaśpiewać mam potrzebę 454

Przed laty przewoźnikiem byłem 194

Przeklęty niech będzie ten kubański szlak 27

Przekwitły żagle wieczorną ciszą 426

Przepłynąłem wiele mórz, przepłynąłem tysiąc rzek 255

Przepuściłem znów całą forsę swą 167

Przestrogę dziś Ci daję 233

Przez samotny życia szlak 347

Przy kołysce dobra wróżka tak mi wyśpiewała 106

Przyjaciółko żeglarzy, o Tobie każdy marzy 333

Przypłynął statek do Bordeaux 41

Przypłynęli raz do portu marynarze 292

Pump ship, packet ship 282

R

Ragi daga dudam dudam dudam 211

Ranzo, Ranzo Ray, hurray! 335

Raz cudne dziewczę w Saint Malo na targu ryb ujrzałem 133

Raz kolejny wiódł mnie szlak 393

Raz pewien student, fajny chłop 199

Raz pewien żeglarz w Mikołajkach 279

Raz! Dwa! Trzy! 174

Raz, dwa, trzy, cztery 337

Razem chłopcy ciągać fały 338

Razem chłopcy, hej! 144

Razem! - W górę szkło! 135

Razem, hej, rig-a-jig i pociągnij w dół 122

Razem, way hey, Stormy! 139

Razem, wey-heya-hey, hurra-o...! 213

Rejs szedł normalnie, trochę kiwało 398

Rejsem rządzi niewiadome 226

Rock & roll'a, a w jego rytm nawet fale szły 178

Roll, „Alabama”, roll! 340

Roluj! Roluj! 131

Rozwiane włosy, Twa smutna twarz 404

Rzućmy razem sieć przy „Saint Mary”... 344

S

Sally Brown, jasna Mulatka 345

Sam Neptun śpiewał szanty 396

Serwus Panie Chief, serwus Panie Chief 349

Setki mil, a każdy dzień 274

Sezon zaczął się już, co robimy jeszcze tu? 146

Shady Grove, kocham ją 350

Shallow, Shallow Brown 351

Sie masz, witam Cię, piękną sprawę mam 253

Siedzę sobie tu przy maszcie od stu lat 390

Siedzieliśmy „Pod Jodłą” i dobrze nam się wiodło 310

Skipper Jan Rebec! 171

Słońce już zachodzi, a ptaki skryły się 62

Słów tej pieśni wysłuchaj brachu 287

Spity Gonzales - jak bez obstawy iść na szlak? 358

Spróbuj chociaż raz north-westowe przejście zdobyć 269

Stary Joe, kochany Stary Joe 366

Stary ląd za horyzontem znikł 368

Stary okręt z mgły wynurza się 330

Stary Olgierd Men! 369

Stary port się powoli układał do snu 130

Stoję w porcie kopcąc fajkę 154

Störtebeker i ojciec Michael 375

Stra...ciłem kurs troszkę, dok w dali mi znikł 423

Strzeliło już morze do nieba żaglami 88

Szanty wszyscy w koło znają 437

Szarpnijcie go chłopcy z całych sił 281

Szczęśliwy żywot wiodłem 195

Szczur kończy gulasz mdły 240

Szczury z Packetów, tak nas zwą 389

Sześć błota stóp, sześć błota stóp 392

Szliśmy we czterech, jasny gwint! 128, 129

Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś 387

Ś

Świat cały usnął pod śniegu żaglem 200

Świat nabił nas w butelkę 312

T

Ta historia, co wam powiem, jest całkiem prawdziwa 89

Ta mała z Meksyku chodziła w staniku 157

Ta pierwsza morska podróż do Australii! 19

Tak nam jezior było mało 440

Tak oddana nie jest żadna dziewczyna 243

Taki był od wiatrów stu ogorzały 47

Tam gdzieś czeka na nas znów 371

Tam jest mój dom 404

Tam pod nordowej fali bryzg 219

Tam posłuchajcie Wy... 412

Tam, gdzie słońca zwykle brak 245

Tamtą zimę wciąż pamiętam, już nie ważne który rok 431

Tańczy ogień z wodą wysokim płomieniem 236

Tato mój w Świnoujściu żył 238

Tej nocy śniłem dziwny sen 215

Ten nie zna życia, kto nie służył w Marynarce 421

Teraz możemy gnać nawet na Horn 73

Teraz wiem, że nigdy już nie skusi mnie ocean 29

Tiddy High-O, aj High! 407

To był sztorm, lało chyba ze sto dni 175

To był sztorm, wiało chyba ze sto dni 397

To chyba był majowy dzień 224

To dwudziesty czwarty był lutego 102

To mój ostatni śpiew, ostatnie wyznanie 280

To najszybszy kliper jaki znam 122

To okręt krwawej braci 85

To Patryka dzień, Patryka dzień 107

To piracki okręt płynie 285

To spotkaj się z wodą 359

To szczera prawda, mówię wam 23

To Wodny Patrol jest zawsze tam, gdzie Ty 432

To wszystko było - minęło 124

To wtedy żegluj, żegluj, żegluj jak cholera 272

Tom Bowling leży złamany jak statku wrak 410

Trójka wiała, jacht przy kei stał 169

Trudno nam dziś w to uwierzyć 28

Trwaj więc kolędo, trwaj 200

Tullai-hej, oh, tullai-hej! 187

Ty jesteś w trupa spity, Gonzales 358

Ty nie jesteś kliprem sławnym 346

Tyle lat już minęło, że dziś 413

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter 130

Tysiące mil za nami 389

Tysiące mil za sobą mam 414

Tysiące strof piękno Twe już zna 264

U

Uderz w bęben już, bo nadszedł mój czas 392

Uderz w dzwon, Second Mate 416

Ukrop z nieba leje się 225

Uśnij już, oczka zmruż 204

W

W ciszy zachodu, gdy niebo tnie gęsi krzyk 290

W cuchnącej norze rzeczy rzuciłem wór 183

W dół bałtyckich cieśnin 164

W dół od rzeki, poprzez London Street 328

W Dublinie mój dom jest i dziewczyna ma 252

W górę raz, hej! ciągnąć tam 418

W górę szkło i pij na chwałę 126

W górę szmaty ciąg - Jolly! 420

W górę, w dół i razem, hej! 123

W grudniowy płaszcz okryta śmierć 246

W kilwaterze księżyca 300

W majowy dzień los rzucił mnie 29

W marzeniach mam nocy tamtej sen 216

W morze iść trzeba dziś, wesoło nam jest 25

W nieruchomym złotym oceanie 422

W pewnym klubie, z tych jakie lubię 287

W pewnym porcie, już sam nie wiem gdzie 150

W portowej tawernie jak zwykle był gwar 149

W przedwieczorny czas nad mazurską wodą 236

W rejs wyruszam, hen, daleko gdzieś 202

W słoneczny, wietrzny dzień 56

W starym Hamburgu, na Reeperbahnie 315

W tawernie „Pod Kotwicą” co była w Bristol Town 401

W tawernie, tej za rogiem, gdzie czerwone płynie wino 333

W ten poniedziałek, nim ranek wstał 140

W XV wieku, raz w Madrycie, ze starej gość Italii 81

W zapomnianym zaułku portu 191

W zatoce Frisco mieszkał człek 266

W zatokę wszedł statek, co biegł 204

Walniesz Ty, strzelę ja 387

Way hey, shiny oh! 354

Way, hay, haul-ay! 320

Way, hey, ciągnij go 224

Way, hey, jej! Ciąg dalej w dół! 411

Way, hey, nasza “Molly Maquires” 245

Way, hey, podaj mi banjo! 315

Way-hey! Dalej stąd! 395

Way-hey! Ciągnij go! 345

Way-hey! Żegluj no! 234

Way-hey, razem go! 73

Way-hey, roluj go! 283

Wbijaj igłę w płótna brzegi, o...o! 299

Wczoraj jeszcze byłeś w domu 77

Wej! Hej! Co patrzysz tak 286

Weszliśmy w kipiący Skagerrak 281

Weź go na fał i dalej rwij! 315

Weź ją za liliową dłoń 402

Whaling Johny, hey - o! 429

Whisky - męska sprawa to 394

Wiadomo już w Bostonie, w New Yorku, Buffalo 275

Wiatr chłodny przegnał kluczem żurawi 214

Wiatr szamoce się z żaglem 248

Wiatr wiał, był lekki szkwał 379

Wiatr zaśpiewa znowu pieśń 69

Wiatr, ten dziki wiatr 393

Wiej nas wietrze, hej 331

Wiej wietrze, nam wiej, wiej wietrze z całych sił! 165

Wielki korsarz „Grand Coureur” 144

Wielorybnik Johny nazywali go 429

Wielorybów, cholera, zachciało się mu! 284

Wiem, czemu żeglujesz 88

Więc chodź, więc chodź 149

Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie 310

Więc hisuj go, a potem coś 228

Więc pijmy bracie za tych, co na morzu 271

Więc pijmy za tych, co poszli na dno 297

Więc! Heave away i w górę, w dół 155

Więc... Hej-a!... Dalej!... 134

Więcej żagli! Odwińcie z rej płótna! 430

Windjammer, slup i kecz, brygantyna, jol 108

Wino, gin, whisky, rum! 197

Wkoło biała linia - płynie łódka niebieska 432

Właź do koi, cieplej będzie nam! 383

Wolno w blokadzie przemijają dni 343

Wołali na nią: Julka, hej, chodź tu, Piegowata 57

Wołało raz dziewczę na brzegu morza 241

Wpadł diabeł na wodę, zamącił pogodę 30

Wracamy z morza na stały ląd 433

Wreszcie płynę - morska fala pianą moczy mi twarz 434

Wrócimy wszyscy razem, wrócimy, choć zły wiatr 323

Wrześniowym deszczem ocieka port 32

Wspaniałe żeglowanie, radosny to czas 435

Wszak widzicie tę nić purpurową 430

Wszyscy tak ubolewali 89

Wszystko gotowe, już fały ręce trą 217

Wszystko, co ważne, trzeba wziąć ze sobą 21

Wybieraj go! 48

Wypij Ty, wypiję ja 408

Wypijmy za morze, za fale i wiatr 439

Wziąłem na łajbę babę swą 425

Y

Yaw, yaw - precz z hamaków! 171

Z

Z całej załogi jeden został zuch 294

Z Liverpool do Frisco wybrałem się raz 453

Z obory prosto wzięli ją 232

Z Pacyfiku na Atlantyk wiódł nasz kurs 441

Z pijanym żeglarzem co zrobimy 442

Z portu wychodzą, gdy noc budzi ranek 296

Za oknem ciągle deszcz 373

Za pół litra kumple załatwili mi rejs 434

Za rufą Boston odchodzi w dal 60

Za twe zdrowie już toastów było sto 374

Zabierz mnie swoją łodzią w dal 344

Zabierz nas na ląd 444

Zachodźże słoneczko, czerwień swoją gaś 445

Zaciągnął się kiedyś na okręt „Noir” 196

Zadziwi się mama, zadziwi się tata 159

Zasypało cały świat 307

Zaśpiewam dołem, Ty zaśpiewaj górą 356

Zaśpiewam wam balladę, której mnie nauczył mat 23

Zawróciłaś w głowie mi 350

Zazdroszczą nam oni Neptuna 298

Zażagliło nam się życie 446

Ze Świnoujścia do Walvis Bay 92

Ze wszystkich pchać go sił! 193

Ziarno w uchu - miłość ze mnie drwiła 402

Zły ocean dziko wył 378

Zmoknięty ranek - węgorzewski blues 32

Znak, że pieśni powrotu to czas 290

Znam wiele wspaniałych miast 298

Znów bijatyka 102

Znów daleka droga 318

Znów łazisz po Dublinie 103

Znów ruszam z moim banjo 31

Zostaw, zostaw mnie, ach oddaj klucz od drzwi 255

Zrobię małe baby Juliannie! 125

Ż

Żagla pół i masztu pół 259

Żagle - świat wielkiej przygody 386

Że eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni 120

Że ziemia jest okrągła, jak jaja co mu wiszą 81

Żeby chociaż jakieś małe piwo 225

Żeglarze wszystkich świata stron 263

Żeglarzom wracającym z morza 239

Żeglowałem jak każdy, jak ojciec i brat 22

Żegluj, żegluj, tam gdzie Nowa Szkocja 457

Żegnaj dobry porcie 233

Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już 180

Żegnaj nam dostojny, stary porcie 326

Żegnaj Nowa Szkocjo, niech fale biją w brzeg 62

Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny 168

Żegnajcie nam dziś, żegnajcie nam więc 458

Żegnamy dziś Dover i biały jej brzeg, 439

Żelaznego pieca blask 289

Żywiej tam! 462




1788 (Jacek Kaczmarski) 1

(sł./muz. J.Kaczmarski)

1. Ta pierwsza morska podróż do Australii! F B
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach – F C
Wszyscy się bali, łkali i rzygali F B
W drodze do raju. Przewrotności Twoja F C
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach d g
Miał czarne diabły strzece wybrzeży d a
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas, B C F
A w który nikt, prawdę wiąc, nie wierzył! B C d

2. Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza –
Płakał nad swoją niechybną zatratą;
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach
Statku, co tylko był więzieniem nowym;
Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek –
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy,
Że to nadziei – nie rozpaczy statek.

3. Niejeden żołnierz z ponurej eskorty
(Bo czym się los ich od naszego różnił?)
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu,
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni
I płatne dziewki; że zabraknie rumu
Zanim do celu przygnasz okręt szparki.
Z marynarzami pili więc na umór
I – wbrew zakazom – grali o więźniarki.

4. Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali,
Ale taż ciężkoś nas doświadczył, Panie:
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali,
Za którą mnogim poszło w oceanie
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły,
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody…
Więc znaczną nasz zielony szlak mogiły
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby.

5. Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
Ciał nieszczęśników – oprócz Ciebie, Boże.
Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania,
Lecz – ukarani. Więc wystarczy może,
Żeś się posłużył straszliwym przykładem:
Oni naprawdę dotarli do piekieł,
A umierając nie wierzył z nich żaden,
Że w swym cierpieniu umiera – człowiekiem.

6. Ląd nam się wydał niegościnny, dziki;
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna
Z dnia na dzień – jak się stać ma osadnikiem
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę,
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty
By mimo wszystko żyć – nim nam odkryłeś
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty.

7. Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich –
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem:
W nas jest Raj, Piekło –
I do obu – szlaki.




A Few Days 2

(sł. A.Mendygrał, mel. „A Few Days”)

1. O Panie, czemu w ziemi tkwię, F C F
Hej raz, hej raz, F B
I macham szuflą cały dzień? F C F
Hej, na morze czas. d A7 d

Ref.: Mogę kopać tu dalej, d A7 d
Few days, few days, F B
Mogę kopać przez dni parę, F A7 d
Ale wracać chcę. d A7 d

2. Tam każdy takie bajdy plótł,
Nie raz, nie raz,
Przekroczysz Jukon, złota w bród,
Hej, na morze czas.

3. Wykopię jeszcze parę dziur,
Hej raz, hej raz,
Wyciągnę płonnej skały wór,
Hej, na morze czas.

4. Za żonę tu łopatę mam,
Już dość, już dość,
A zysk, że jej używam sam,
Hej, na morze czas.

5. O Panie, nie jest to Twój raj,
O nie, o nie,
Nadzieję innym głupcom daj,
Ja na morze chcę.

Ref.: Chociaż już mi wystarczy,
Few days, few days,
Dam Ci jeszcze jedną szansę,
Potem wrócić chcę.

Mogę kochać się dalej,
Few days, few days,
Mogę kochać przez dni parę,
Ale wracać chcę.


A my jak ptaki (Ryszard Muzaj) 3 4

(sł. H.Stefanowska, mel. R.Muzaj)

1. Wszystko, co ważne, trzeba wziąć ze sobą, h G
Radość milczenia, gdy brakuje słów. h G
Niebo ma jeszcze Twoich oczu kolor, A G
A morze spokój Twojego snu. A G

Ref.: A my, jak ptaki, pod skrzydłami nieba, G A
Na cztery wiatry podzielony świat. G A
A my, jak ptaki, zdani na ocean, G A
Lądów miękki zarys i milczenie gwiazd. G A E

2. Wszystko, co trudne, jeszcze jest przed nami,
Gwiazd migotanie i wibracje serc.
Niebo Twoimi patrzy wciąż oczami,
Na wargach stale sól Twoich łez.

3. Jeszcze nam nocą morze sztorm rozbieli,
Falom spienionym grzywy porwie wiatr,
Jeszcze nam przyjdzie oprzeć się o reling
I obręcz Ziemi rękami rwać.

ref…


A Ty ciąg…

(sł./mel. B.Kuśka)

1. Żeglowałem jak każdy, jak ojciec i brat e h
Na dzielnym „Strong Jerry”, tam gdzie przygody smak D A
Kotwica do góry – w oddali nasz port e h
Bosman gonił do pracy, a przed nami New York D A

Ref.: A Ty ciąg, brachu ciąg e A
I nie żałuj rąk e A
A jutro małą Lady weźmiesz sobie na hol! e A H7

2. Trzy tygodnie trwał koszmar, jak wielki wie Bóg
Wiatr prosto w mordę wiał, w oczach sól, w sercu ból,
Bo daleko był dom i Atlantyk się wściekł
Myślałem, że to koniec, że skończymy na dnie.

3. Ciężki był to rejs – wszystkim dał w kość,
Więc nalej barman wina Neptunowi na złość
A Ty dziewczę nie żałuj czułości po świt,
Daj rozkoszy w tę noc – jutro czas w morze wyjść.

ref…


Abstynent (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Zaśpiewam wam balladę, której mnie nauczył mat, C G C G
A jemu pod Grenlandią tę balladę przywiał wiatr. C F G G
O marynarzu ona jest, co abstynentem był… C G C F
– Jej…!

Ref.: To szczera prawda, mówię wam. CF CF
– Nie uwierzymy i spełnimy znów kolejny dzban. CF CF CG C
Czy uwierzycie, czy też nie, mnie nie obchodzi to. C G C G
– Gdy zbierze się żeglarzy kwiat, to czas napełniać szkło! CA dF CG C
Czy uwierzycie, czy też nie, nie moja sprawa ta. C G C F
– Hej, wiwat nam żeglarski stan… CA dF F F
Wypijmy aż do dna! CG C
C G FG C /x2
2. W tawernie, czy na morzu, albo w domu z żoną swą,
Nie znosił alkoholu, tylko mleko pijał on.
I nawet, kiedy mu stawiali, krzyczał: „Idźcie precz!”…
– O…!

3. I wszyscy mu mówili: „Czemu, stary, cierpisz tak?
To mleko Ciebie zniszczy, zrobi z Ciebie, Bracie, flak!”
Lecz dobrych rad nie słuchał on, w uporze swoim trwał…
– U…!

4. To wszystko ku przestrodze wam, bo marny jego los,
Już wkrótce przestał pływać, na lekarzy wydał trzos.
Do dzisiaj ten nieszczęsny człowiek rozwolnienie ma…
– O…!

Ref.: To szczera prawda mówię wam.
– I w to wierzymy, i spełnimy znów kolejny dzban…
Czy uwierzycie, czy też nie, mnie nie obchodzi to. /
– Gdy zbierze się żeglarzy kwiat, to czas napełniać szkło! /
Czy uwierzycie, czy też nie, nie moja sprawa ta. /
– Hej, wiwat nam żeglarski stan… /
Wypijmy aż do dna! /x2


Ach, jak przyjemnie 5

(sł. L.Starski, mel. H.Wars)

Jak można się nudzić, C G
Jak można marudzić, C G
Że świat jest smutny, że jest źle, a e
Nie rozumiem, nie. G G7

Jak można? Faktycznie C G
Na świecie jest ślicznie. C G
Niech ten co gdera, przyjdzie tu, C a e G
A ja powiem mu tak: G7

Ach, jak przyjemnie C
Kołysać się wśród fal, d
Gdy szumi, szumi woda G
I płynie sobie w dal. C G7

Ach, jak przyjemnie C
Radosny płynie śpiew, d
Że szumi, szumi woda G
I młoda szumi krew. C H7

I tak uroczo, tak ochoczo e A7
Serce bija w takt, H7 e
Gdy jest pogoda, szumi woda, G a
Tak nam mało brak do szczęścia… D G G7

Ach, jak przyjemnie… (itd.)


Alfabet bosmański (Cztery Refy) 6 I

(sł. J.Rogacki/A.Mendygrał, mel. „The Bosun’s Alphabet”)

1. A – jak Atlantyk, co trzeba go przejść, C F C
B – jest jak burta, burty zawsze są dwie, d G7 G C
C – jest jak cuma – „Wybierz i obłóż ją!” G F C
D – jak dryfkotwa, dziób, dirki i dno. G7 C

Ref.: W morze iść trzeba dziś, wesoło nam jest, C F C
A zanim wyjdziemy, zaśpiewamy wam pieśń. d G7 G C
„Haul-away-high!” – wołaj, ciągaj i pchaj. G F C
Kiedy żeglarz ma grog, wtedy wszystko mu gra. G7 C

2. E – jest jak Eol, co sprzyja dziś nam,
F – tak jak fały – „Hej, wybierać fał!”
G – jak gejtawy, gordingi i grot,
H – jest jak handszpak – trzeba mocno pchać go.

3. I – to jest sygnał: „Zmieniam w lewo mój kurs.”
J – jest jak juzing – żagle szyć trzeba znów,
K – jest jak kubryk, gdzie słychać nasz śpiew,
L – jak latarnia, co błyski nam śle.

4. Ł – jest jak łańcuch – „Hej, wybierać go!”
M – jest jak marsel, piętro niżej jest grot,
N – tak jak nagiel, niderholer i nok,
O – jak obijacz – „Dalej, na burtę go!”

5. P – jest jak pompa – każdy zna już ten ruch,
Q – zaś oznacza: „Mój statek jest zdrów.”
R – jest jak reje, gdzie włazimy co dzień,
S – jest jak saling, stenga i ster.

6. T – jest jak trapy, co wiodą na ląd,
U – jest jak Uznam, gdzie znam każdy kąt,
W – jest jak wimpel – prostuje go wiatr,
Z – jest jak zejman, co opłynął ten świat.


Amsterdam (Piotr Zadrożny) 7 8

(sł. W.Młynarski, mel. J.Brel)

ver.1 ver.2
1. Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam, e h d C
Marynarze od lat pieśni swe nucą tam. C H7 B A
Jest jak świat wielki port, marynarze w nim śpią, e h d C
Jak daleki śpi fiord, zanim świt zbudzi go. a H7 e B A d

Jest port wielki jak świat, marynarze w nim mrą, G D F C A7
Umierają co świt, pijąc piwo i klnąc. e H7 d a
Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam, C h B a
Marynarze od lat nowi rodzą się tam. a H7 e B A d

2. Marynarze od lat złażą tam ze swych łajb,
Obrus wielki jak świat czeka ich w każdej z knajp.
Obnażają swe kły skłonne wgryźć się w tę noc,
W tłuste podbrzusza ryb, w spasły księżyc i w los.

Do łapczywych ich łap wszystko wpada na żer,
Tłuszcz skapuje kap, kap, z rybich wątrób i serc.
Potem pijani w sztok w mrok odchodzą gdzieś,
A z bebechów ich wkrąg płynie czkawka i śmiech.

3. Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam,
Marynarze od lat tańce swe tańczą tam.
Lubią to bez dwóch zdań, lubią to bez zdań dwóch,
Gdy o brzuchy swych pań ocierają swój brzuch.

Potem buch kogoś w łeb, aż na dwoje mu pękł,
Bo wybrzydzał się kiep na harmonii mdły jęk.
Akordeon też już wydał ostatni dech,
I znów obrus i tłuszcz, i znów czkawka i śmiech.

4. Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam,
Marynarze od lat zdrowie pań piją tam.
Pań tych zdrowie co noc piją w grudzień, czy w maj,
Które za złota trzos otwierają im raj.

A gin, wódka i grog, a grog, wódka i gin
Rozpalają im wzrok, skrzydeł przydają im.
Żeby na skrzydłach tych mogli wzlecieć, hen, tam,
Skąd się smarka na świat i na port Amsterdam.


Amsterdam (Nijak, EKT-Gdynia) 9 10

(sł. G.Waszkiewicz, mel. J.Liszewski)

0. Przeklęty niech będzie ten kubański szlak,
– Bo szkorbut, bo szczury, bo smród!
Czy starczy mi życia by poznać ten świat,
– Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród.

Ref.: Do Amsterdamu zawinąć choć raz…

1. Jak szczyna parszywa, parszywy mam rum
I w kółko z nim pływam, pić nie chcą go tam.

Ref.: Do Amsterdamu zawinąć choć raz, /
Resztę… załatwi czas! /x2

2. A dziwki nie miałem już chyba od świąt!
Bo tu się zaczyna, tam kończy Golfstrom.

3. Złe oczy dokoła i tłum wkoło zły,
Tam czyste diamenty się błyszczą jak łzy.

4. Spód w łajbie wyrąbię i puszczę na dno,
I gdzie zamustruję, zapyta mnie kto?

5. Przeklęty niech będzie ten kubański szlak!
Czy starczy nam życia by poznać ten świat?

Ref.: Do Amsterdamu zawinąć choć raz, /
Resztę załatwi czas. /x2
Resztę załatwi czas.
Resztę załatwi – Czas!


Andrew Rose (Cztery Refy) 11

(sł. J.Rogacki, mel. „Andrew Rose”)

1. Andrew Rose, brytyjski żeglarz, D
O nim wam opowiedzieć chcę, A h
Zaokrętował się w Barbados G D
Na statek, który zwał się „Martha Jane”. A7 D

Ref.: Trudno nam dziś w to uwierzyć, D
Że tak okrutny mógł być los A h
Tak wiele strasznych tortur przeżył G D
Brytyjski żeglarz Andrew Rose. A7 D

2. Dowodził tam kapitan Rogers,
Co wyjątkowym łotrem był,
Kompanów równych sobie dobrał
I oficerów, szuja, zrobił z nich.

3. Z żelaznym kneblem wbitym w zęby
„Dartego orła” musiał przejść,
Słoneczny żar piekł nagie ciało,
Oficer chłostał, aż płynęła krew.

4. Wsadzili go do beczki z wodą,
Gdzie gnił przez siedem długich dni,
Choć rycząc błagał zmiłowania,
Z pomocą nie odważył się przyjść nikt.

5. Wam nawet brzydzę się powiedzieć,
Co Stary mu do zjedzenia dał,
Drętwieli chłopcy z przerażenia,
Niejeden blady przy relingu stał.

6. Aż wreszcie śmierć go uwolniła
A w Liverpool już czekał sąd:
Oficerowie na wygnanie,
Kapitanowi topór głowę ściął.


Anglesey” (Cztery Refy) 12

(sł. J.Rogacki, mel. „Anglesey”)

1. W majowy dzień los rzucił mnie na ten stary zgniły wrak. G D G
Następny drink nie dany mi był, już forsy było brak. C a G a C D7
Ubranie gdzieś przepiłem, buty też zabrali mi G D G
I nawet nie wiem, jak znalazłem się na pokładzie „Anglesey”. C a7 D G D G

Ref.: Teraz wiem, że nigdy już nie skusi mnie ocean, G C G
Nie będę nigdy więcej wybierał żadnych lin. C G a D
Teraz wiem, że nigdy już nie skusi mnie ocean, G C G
Byle ciepły kąt i stały ląd, byle jak najdalej stąd. C G C G D G

2. Nie będę więcej na oku stał, nie wyjdę już na dek.
Z kompasem, sterem, kursem nie chcę nic wspólnego mieć.
Nie będę słuchał komend, nasłuchałem się już ich.
Jestem pewny, że nie zwiną już mnie na pokład „Anglesey”.

3. Nie będę więcej żagli szył, to nie dla mnie, już wiem.
Przy fałach, brasach i gejtawach nie ujrzą więcej mnie.
Nie wejdę już na reje i nic nie zrobią za to mi.
Spakuję wór i prysnę jak szczur z pokładu „Anglesey”.

4. Nie będę zgniłych sucharów jadł, w słonej wodzie się mył.
Kabestanem kręcić nie chcę już i do pompy nie mam sił.
Ale nim staniemy na cumach, nim obłożą ostatni szpring,
Wiem na pewno, że nie będzie już mnie na pokładzie „Anglesey”.


Anioły, żywioły (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

ver.1 ver.2
1. Spadł diabeł na wodę, zamącił pogodę, d a g C d C g C
Ogonem wiatry zakotłował, F C d a d C d A
Rozbujał fale i mąci dalej, d C a g d C A g
Jezioro w grzywy dofalował. F C d F C d A

Ref.: Anioły, żywioły, diabły i co tam jeszcze, d F g a d F g C
Żagiel co niebo rysuje. d F g d F g A
Dokoła wiatr woła, chmury brzemienne deszczem, d F g a d F g C
A ja uparcie żegluję. d C g d C d A
(d a)

2. Aż anioł zszedł nagle, za skrzydła miał żagle,
Na ciemną wodę białość spadła,
Osiodłał łodzie i wbrew pogodzie
Zaczął ujeżdżać nimi diabła.

3. I tak się mocują, do dzisiaj wojują,
I tak już trwa tysiące lat
Trochę diabelski, trochę anielski,
Taki zwyczajny, żeglarski świat.


Australia (Krewni i Znajomi Królika)

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Gdy jako młody chłopak pożegnałem Anglii brzeg D h
By płynąć do Australii, przygoda wiodła mnie. D G D A D
Gdy w Melbourne opuścili trap, już morza miałem dość, G D h
Wołała mnie Australia, fortuną kusił los. D G D A D

Ref.: Znów ruszam z moim banjo, D
A w butach kurz i piach, D h
Gdzie woła mnie Australia, D G
Traperski wiedzie szlak. D A D

2. Obrałem kurs na Portland Town, na zachód od Belle Red,
Tam w sztolniach kopalń złota fortuna zdarza się.
Pieniądze przyszły w jeden dzień, szalałem cały rok,
Znów wolny powróciłem na stary dobry szlak.

3. Dziś ciężarowych wozów trasą idę cały dzień,
By starym szlakiem trampów przekroczyć górski grzbiet.
Tam żyły złota, przygód moc w kanionach górskich rzek,
Więc ruszam z moim banjo, niech droga wiedzie mnie.

ref…


Autobus 5:40 (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Wrześniowym deszczem ocieka port, a e C e
Wczorajsza wódka mocno ściska łeb, d C G
Wór spakowany skamle u nóg, a e C e
Koniec sezonu gdzieś na cumach zległ. d E a (E)

Ref.: Zmoknięty ranek – węgorzewski blues, F e d C d
Autobus 5:40 – to do domu kurs. C F E a E
Posezonowy dopadł mnie wiersz, F e d C d
Ta na policzku kropla to na pewno deszcz. C d F E a (E)

2. Przebrzmiało słońce i przekwitł wiatr,
Zatęsknią szoty do Twoich rąk,
Wiatrem owianą żaglową miłość
Pan narzeczony właśnie zabrał stąd.

3. Z błękitnej bieli, z czerwieni chmur,
Z granatu nieba, z roziskrzenia gwiazd,
Motylim sercem, cicho skuleni
Wracamy, hen, do żon, do miast.

4. Jeszcze tylko myślenie: jak
Tu przetrwać zimy śnieżno-mroźny czas,
By znów zobaczyć skryty wśród fal,
Odbity na wodzie Twojej ręki ślad.

ref… /x2


Babaram’bu (Stare Dzwony, Ryczące Dwudziestki) 13 14

(sł./mel. W.Zamojski)

1. Gdzieś, w dalekim Honolulu C a
Przyszła na ten świat. D G
Po hawajskim czarnym królu C a
Był ten piękny kwiat: d G
Czarna Babaram’bu. F fis G C
Tak tańczyła, jak marzenie, C a
Kiedy jazz jej grał. D G
Wyginało się na scenie C a
Najpiękniejsze z ciałd G
Czarnej Babaram’bu. F fis G C

Ref.: Babaram’bu to cud królewna, F
Babaram’bu istota zwiewna, C
Babaram’bu miłości sztukę zna! G C
(Pompadour to przy niej zero) C7
Babaram’bu ma czarny nosek, F
Babaram’bu ma czarny włosek, C
Babaram’bu i w nosie kółko ma! G C
Gdy na Hawajach prosił ktoś, C7 F
By przez megafon rzekła coś, fis0 C
To po hawajsku miły głos: <aaaa> a D7
„Riki-Cziki, Obum-Babum, G
Baba-Raba, Obum-Babum”. G
Babaram’bu tak powiedziała, F
Babaram’bu i odjechała, C
Babaram’bu, by tańczyć w Kakadu. G C

2. Raz w Kakadu pewnej pani
Zginął własny mąż.
Zamartwiała się okrutnie
Posądzając wciąż:
Czarną Babaram’bu.
Kiedy wreszcie po tygodniu
Mąż pojawił się,
Zapytała: „Gdzieś przebywał
I kto uwiódł Cię?”

ref…


Babski rejs (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Łajała mnie dziewczyna, że dłużej nie wytrzyma, D D E E
Że muszę zabrać ją na morski rejs, rejs, rejs… A A D A
Sąsiadka – mieszka w bloku, jest na drugim roku, D D E E
Na uniwersytecie, czy tam gdzieś. A A D,A D

Ref.: Nie wiedzą głupie baby, jak bardzo człowiek słaby, A A D D
Gdy wicher taki, że aż maszty gnie, gnie, gnie… A A D D
Nie z książek to obrazki, dostaną w dupę laski, G G D D
Gdy w koło morze – nie pomoże Święty Boże. D E A A

2. Mariola – ta z roboty, też darła ze mną koty,
Że jak jej nie zabiorę, to mi bru… bru… bru…
I jeszcze – co za fatum – od Baśki ultimatum,
Że albo płynie, albo zwracam dług.

3. Że też się dowiedziały i sobie przekazały,
Telefon teraz dzwoni całe dnie, dnie, dnie…
I Magda z wieczorówki, co pisze mi klasówki
I tamte, co w Sylwestra chciały mnie.

4. A jednak wyszły w morze o planowanej porze
I oby jakiś rekin pożarł je, je, je…
Lecz ja nie będę wiedział, bo w domu będę siedział,
W ostatniej chwili wykręciłem się.


Baby 15

(sł. J.Nel, mel. R.Palester)

1. Okręt w rejsie od pół roku, a
Łza za babą kręci w oku a d a
I choć twardy jest marynarz d
To, bez baby nie wytrzymasz. a
Choćbyś w ręku łamał sztaby H7
To, bez baby nie dasz rady. H7 E

Ref.: Baby, ach te baby, a
Człek by je garściami jadł. d a
Co tu gadać, co tu kryć, bez baby d
Trudno żyć, bez baby trudno żyć. a E a

2. Na drzwiach, szafkach mej kabiny
Malowane girls w bikini.
Łajba się na fali kiwa,
Babka rusza się jak żywa,
Lecz choć to rysunek klawy,
Brak mi jednak żywej baby.

3. Po pół roku tak pływania
Wracam ci ja do mieszkania,
A tam żona, me kochanie,
Z jakimś gachem na tapczanie.
Ja faceta w mordę leję,
Ona stoi i się śmieje.

4. Więc ja żonie mówię, aby
Zaprzestała tej zabawy.
Bo, tak mówiąc ordynarnie,
Pójdę z taką spod latarni,
Lub zakocham się szalenie,
Po raz drugi się ożenię.

ref…


ver.2.

1. Okręt w rejsie już od roku,
Łza do baby kręci w oku
I choć twardy jest marynarz,
To bez baby nie wytrzyma.
Choćby w ręku łamał sztaby,
To bez baby nie da rady.

Ref.: Baby, ach te baby,
Człek by je łyżkami jadł <gdyby mógł>.
Co tu gadać, co tu kryć,
Trudno jest bez baby zyć.

2. A na drzwiczkach mej kabiny
Malowane są dziewczyny.
Okręt się na falach kiwa,
Babka rusza się jak żywa.
Choć rysunek całkiem klawy,
Brak tu jednak żywej baby.

3. Po pół roku już pływania
Wracam sobie do mieszkania,
A tam żona, me kochanie,
Z jakimś gachem na tapczanie.
Ja faceta w mordę leję,
A ta stoi i się śmieje.

4. Potem mówię żonie, aby
Zaprzestała tej zabawy,
Bo, tak mówiąc ordynarnie,
Pójdę z taką spod latarni,
Lub zakocham się szalenie,
Po raz drugi się ożenię.


Balaena” (Cztery Refy) 16 17

(sł. J.Rogacki, mel. „The Balaena”)

F C F G C
1. Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee, d
Na odległych stąd łowiskach każdy chciałby pierwszym być. G F C
Na Północnym Atlantyku będzie wielki wyścig trwał, d
A najszybsza z nich, chłopcy wierzcie mi, F C
To „Balaena” – wię wam. F G C

Ref.: Płyniemy pełnym wiatrem, maszyna równo gra, d
Cała reszta hen, za rufą, już nie ma żadnych szans. G F G
Wspaniała jest „Balaena”, wszyscy jej dorównać chcą, C d
Wiele razy tak przetarliśmy szlak F C
Od Dundee do St. John. F G C

2. Zaczęło się we wtorek, w środę piekło było już,
Z naszej wachty nie wróciło dwóch, potem zmyło jedną łódź.
Gruchnęła o nadburcie, szlag trafił wręgi trzy.
Trzeba było to załatać i sztormować parę dni.

3. Dumny Jackman zmieniał szmaty, potem więcej pary dał,
Na „Erin Boy’u” kapitan Gay z żywiołem walczył sam,
A dzielna „Terra Nova” długo z nami szła łeb w łeb;
Na łowiskach już było pewne znów, że „Balaena” pierwsza jest.

4. Wreszcie sezon się zakończył, ładownie pełne są
A bukszpryt już wskazuje kurs, gdzie został ciepły dom.
Gdy staniemy już na lądzie, beczki rumu będą tam
I Starego zdrowie będziemy pić. Znowu udało się nam!

ref…


Balanga (Spinakery) 18 19

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Dali mi prowadzić okręt typu „Mak”, D A
Na wypranej mapie pokazali szlak, A D A
Sami do kabiny na gorzałki zew, D G
Wkrótce usłyszałem z wnętrza jachtu śpiew: A A7

Ref.: Na jeziorze wielkie fale, – Oj, ra-ra-ri-o! D G
Lecz się nie boimy wcale, – Oj, ra-ra-ri-o! A D A
Ciche porty opuszczamy, – Oj, ra-ra-ri-o! D G
W tataraki wypływamy. – Oj, ra-ra-ri-o! A D

Na Mazurach klawe życie, – Oj, ra-ra-ri-o!
„Krzynka” piwa już w kokpicie, – Oj, ra-ra-ri-o!
Żagle, szoty, fały, wanty, – Oj, ra-ra-ri-o!
Pośpiewamy sobie szanty. – Oj, ra-ra-ri-o!

2. Za czerwoną boją stary wędkarz śpi,
Moczy w wodzie kija, he…, ryba mu się śni!
Kiedy nas zobaczył, ciszy daje znak,
A my po spławikach i śpiewamy tak:

3. Stary cisnął czapką, długo krzyczał coś
I machał rękami, e…elokwentny gość!
My grzejemy dalej, trzeszczy każdy bryt,
Balanga w kabinie osiągnęła szczyt!

4. Dobiłem do brzegu i zrobiłem klar,
Chłopcy zaś w kabinie dalej brali bar.
Coś niecoś przegryzłem i do koi – myk!
A gdy zasypiałem, wciąż słyszałem ryk:

5. Gdy się obudziłem, dech zaparło mi:
Każdy tak jak siedział, obrzygany śpi!
Jak natrętną muchę odganiali mnie,
A mi na „dzień dobry” śpiewać chciało się:

ref…


Ballada morska na bardzo znaną melodię (Powód Osobisty) 20 21

(sł. P.Arkuszyński, mel. S.Moniuszko, mel. „Prząśniczka”)

1. Chcemy wam wyśpiewać tych kilka historii, d g d
Byście uwierzyli w moc naszej teorii. A d A d

Ref.: Kręć się, kręć, wrzeciono. Wiej, wietrzyku, wiej. C F C F
Pływać każdy może, trzeba tylko chcieć. d g A d

2. Stary bosman zawsze nas uczył żeglować,
Sam nie umiał jednak dwóch sznurków skrzyżować.

3. Dla żeglarza diabeł to pierwsza przestroga,
A dla diabła baba jest niczym ostroga.

4. Na skrzynce mieczowej gość usiadł okrakiem,
Od tej pory był sopranowym śpiewakiem.

5. Podobnych historii nie sposób wyliczyć,
Pora więc piosenkę tę szybko zakończyć.

6. Refrenu tego słowa to tylko teoria,
W praktyce inaczej to jednak wygląda…

Ref.: …Kręć się, kręć, wrzeciono. Wiej, wietrzyku, wiej.
Pływać każdy może, trzeba tylko… <ksz!… ksz!…> Mieć!


Ballada o Botany Bay (Cztery Refy) 22

(sł. A.Peszkowska, mel. „The Prisoner from Botany Bay”)

1. Podeprzyj bracie ciężki łeb, na ławie ze mną siądź. a* C F7+ a*
Posłuchaj, a opowiem Ci dziwną historię mą, C F7+ E
Jak za żeglarski trud i znój odpłacił mi się los, a* C F7+ a G
Że Anglii mej wysoki brzeg już tylko wspomnień mgłą. a* F7+ a*

2. Powiedział gruby sędzia mi: „Tyś winny, Jimmy Jones.
Nie będziesz się już więcej śmiał, odpłacisz drwinę krwią.
Gdy do zdradliwej Botany Bay twój statek znajdzie kurs,
To ugnij kark, bo jeśli nie – wisielczy poznasz sznur.”

3. I wielkie fale poniosły nas do przeznaczenia bram.
Wtem czarny okręt zjawił się, świtała wolność nam.
I choć w kajdanach każdy z nas, to jednak chwycił broń
I popatrz Stary – ręką tą skreśliłem szansę swą.

4. Nic nie wskórała piracka brać, nie pomógł także sztorm.
W żelazne łapy Botany Bay złożyłem głowę swą.
Wypełniał się skazańca los w słonecznym piekle tym.
W kajdanach dzień, w kajdanach noc i bicz nad karkiem mym.

5. Myślałem: „Przyjdzie zdechnąć tu. To mej wędrówki kres.”
Lecz jednak przyszedł tamten dzień, żelazo pęka też.
Uciekłem w busz, tam Jack Donahue przygarnął mnie jak brat
I dzięki niemu wiem już dziś, jak słodki zemsty smak.

6. Z chłopcami z buszu pójdę w noc rachunki równać krzywd.
W dalekiej Anglii zadrży ktoś, pomścimy druhów swych.
I wstanie nad zatoką tą wolności pierwszy dzień.
Tak zmienię treść legendy o przeklętej Botany Bay.


Ballada o brygu (Spinakery) 23

(sł./mel. autor nieznany)

1. Przypłynął statek do Bordeaux a e a e a
I korców zboża przywiózł sto. C D a e a
Kapitan był tam chłop na schwał, a G
Na dziobie brygu sobie stał, C E
O, la la laj… d
Na dziobie brygu sobie stał. a e a e a

2. Trzy mieszczki przyszły pytać go,
Po ile sprzeda zboże to?
– „Pozwólcie, Panie, na mój bryg,
A targu dobijemy w mig,
O, la la laj…
A targu dobijemy w mig.”

3. Skoczyła więc najmłodsza z trzech,
Wtem w żagle zadął wiatru wiew
I statek zaczął fale pruć.
– „Żeglarzu, ach zatrzymaj, wróć!
O, la la laj…
Żeglarzu, ach zatrzymaj, wróć!”

4. – „Zatrzymaj, wróć!” – błagała wciąż –
„Burmistrzem wszakże jest mój mąż!”
– „A choćby nawet królem był,
Całował będę Cię co sił,
O, la la laj…
Całował będę Cię co sił!”


Ballada o Jakubie (Ryszard Muzaj) 24

(sł. A.Wojciechowski, mel. A.Borowski)

1. A w miasteczku, gdzie domy mają dachy spadziste, A E
Czas wolno przez małe okna ciekł, D A
Mieszkał Jakub – jak mówią – spokojne chłopisko, A E
Niedaleko szumiał morza brzeg. D A
Ale kiedyś po nocy nieprzespanej do rana
Wziął Jakub węzełek, zamknął drzwi.
Ślady po nim na brzegu długa fala zabrała,
Teraz wiatrem tkane jego dni.

Ref.: Pokład pod stopą trzeszczy, D A
Maszty połamie sztorm. E fis cis
Po co się włóczysz po świecie, D A /
Kiedy masz własny dom? E A /x2

2. A są porty, co mają kolorowe ulice,
Na których wesoły, tłumny gwar.
Chodził Jakub samotnie, dziwiło go wszystko,
Zamiast drzew tam kwitły gaje palm.
Kiedy statek odpływał, to się zmieniał krajobraz,
Za rufą leciały sznury mew.
Długo Jakub przy burcie na falochron spoglądał,
Aż nie zniknął z oczu jego brzeg.
(Aż nie zginął z oczu płaski brzeg).

3. I posiwiał już Jakub, zieleń oczu spłowiała,
Łaskawie go witał każdy port.
Ale dalej na morze tęsknota go gnała,
Nie pamięta, gdzie jest jego dom.
Na pewno (gdzieś) jeszcze pływa Jakub po morzach,
Zardzewiał w kieszeni jego klucz.
Dzisiaj(Pewnie) drogi do domu odnaleźć nie może,
Zabrał mu ją marynarski trud.

ref…


Ballada o „Janosiku” 25 26 27 28

(sł. A.Mendygrał, mel.trad.)

Gdy wokół siądziecie za stołem, by pić,
Pomyślcie, jak dobrze na świecie jest żyć –
I choć jeden kielich wychylcie do dna
Za tych, co zabrała ich morza moc zła.

Gdy cumy rzucali, to jasny był dzień
I dal ich wabiła – złocista od lśnień,
Otwarta, swobodna, horyzont po kres –
„Janosik” w ostatni wyruszał swój rejs.

Siedmioro ich było, załoga na schwał,
Wiatr, wierny sojusznik, przez fale ich gnał.
Niejeden sztorm przeszli, niejeden też sztil,
W dzienniku zliczano co dzień setki mil.

Kto z was ciągnął liny – ten dobrze to zna,
Że każdy dzień w morzu wciąż inny ma smak.
Ruszają załogi z nadzieją w swój rejs,
Lecz któż to odgadnie, gdzie przystań… lub kres?

Nie wrócił „Janosik”… i gdzie on, kto wie?
Czy sztorm go potrzaskał i leży na dnie?
Czy skał zęby ostre rozdarły biel burt?
Czy wrak bez załogi gdzieś uniósł w dal nurt?

Przez wieki tysiące spoczęło na dnie,
Kto będzie następny? – to tylko Bóg wie,
Lecz wiary w łut szczęścia nie wydrze nam nikt,
Nie wydrze i morze – ten szary, zły wilk.

Pomyślcie, jak dobrze na świecie jest żyć,
Móc słońce oglądać – miłości prząść nić…
I kielich następny wychylcie do dna
Za tych, co zabrała ich morza moc zła.


Ballada o morzu Sargassowym 29

(sł./mel. J.Sikorski)

ver.1 ver.2
1. Na Sargassowym Morzu tkwią okręty, G D G C G
Burty im porasta trupia pleśń G D G C G
I nie czekają na nie już kobiety, H7 e e E7 a a7
Bo która zechce czekać cały wiek. A7 D D G

2. A po pokładach snują się szkielety,
Głowonogi w kości z nimi rżną,
W banku tylko fałszywe monety
I nikt się zbytnio nie przejmuje grą.

3. A Bóg nakręca zegar wielkim kluczem,
Siedem obrotów nieba – siedem dni,
I znów nam jakiś tydzień głupio uciekł,
I tak nam się to życie jakoś tli.

4. Wiatr muzykę w duszy mi wysuszył,
W moim sercu pustym tylko sól
I nim się człowiek spostrzeże – już skruszał,
A potem zmówią pacierze i w dół…

5. Jak somnambulik po pochyłym dachu,
Ośmiornice dławią mnie w snach
I można by zwariować ze strachu,
Lecz zwariować przecież także strach.

6. A Bóg ruletę kręci, tak jak krupier,
Pociąga z flaszki kapitański rum,
Na burcie prawej i lewej stawia duszę,
A kości rzuca w paszcze morskim lwom.

7. Na Sargassowym Morzu, jak okrętom,
Burty nam porasta trupia pleśń,
Na pokładach tkwimy jak szkielety,
Czasem któryś załka śmieszną pieśń.

8. Że Bóg nakręca zegar wielkim kluczem,
Że siedem obrotów nieba – siedem dni,
Że znów nam jakiś tydzień głupio uciekł
I tak nam się to życie jakoś tli.


Ballada o nieznanych lądach (Waldemar Mieczkowski)

(sł./mel. W.Laskowski)

1. Kapitanie, ląd po zawietrznej! a e
Dobrze go widać stąd. F G C7+
Omińmy go. Bezpieczniej d a
Nieznany omijać ląd. F e a

2. Kapitanie, może by przystań
Bezpieczną ląd ten nam dał?
– Dla nas na morzu noc mglista
I sztorm, i burza, i szkwał.

3. Kapitanie, tam w każdym barze
Zabawa, śmiechy i gin.
– Tutaj jest szczęście nasze,
Na morzu wzburzonym tym.

4. Kapitanie, dziewcząt dostatek
Może nas czeka drżąc?
– Naszą miłością ten statek,
To morze i ta noc.

5. Kapitanie, mgłą się znów okrył
Ten ląd daleki i znikł.
– Dobrze, że go nie odkrył,
Ani ja, ani ty, ani nikt.

6. Kapitanie, długoż musimy
Błąkać się w noce i dnie?
– Póki nam starczy siły,
Nim nie spoczniemy na dnie.

7. – Kurs w morze i naprzód pełna,
Odwróćcie od brzegu wzrok.
Na lądzie chwiejny, niepewny
Jest marynarza krok.


Ballada o trzech Bogach

(sł./mel. A.Korycki)

1. Jego Bogiem wiatr był zawsze, e a D7
Gdy do niego dłonie żagli składał. G H7
Rzekłbyś – „Pewnie na wiatr rzuca słowa” – C H7 e C
Nie, on z Bogiem gadał. H7 e

2. Jego Bogiem ląd był zawsze,
Gdy strudzony na piach jego padał.
Rzekłbyś – „Pewnie strach obleciał człeka” –
Nie, on z Bogiem gadał.

3. Jego Bogiem dom był zawsze,
Gdy wróciwszy do ścian twarz przykładał.
Rzekłbyś – „Pewnie coś go trapić musi” –
Nie, on z Bogiem gadał.

4. I tak czc trzech swych Bogów, H7
Choć wiatr był wysoko, a brzeg gdzieś daleko, na którym stał dom. a7 D D7 G
Lecz zapomniał żeglarz o tym czwartym Bogu, a e
Który był tuż obok i los w ręku miał… C H7

5. A tym Bogiem morze było,
Błąd swój pojął, gdy już w otchłań wpadał.
Wołał, prosił, lecz Bóg nie rozumiał,
Czemu?… Z nim nigdy nie gadał…


Ballada o żeglarzu (EKT-Gdynia) 30

(sł./mel. W.Masłyk)

ver.1 ver.2
1. Taki był od wiatrów stu ogorzały, C e d G7 C (edG7) C a d C
Tylko z sobą w pokera grał. C e d G7 C
Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym, C e d G7 C (edG7) C a d C
Czasami dziewczyny miał. C e d G7 C

Wypływał sam, kiedy noc rozchełstana a d G C F G C
Leżała w wodzie w koszuli z pian. d G7 C F G C
W zmarzniętych rękach trzymał ster drewniany, a d G7 C F G C
Czekał na wiatr, czekał na wiatr. a D F G G

Ref.: A woda się śmiała za burtami, C a C a
Kiedy podnosił do ust d G7 C (F G) F G C
Stary talizman na dobre wiatry - C a C a
Uschniętą różę z piór. d G7 C F G C

Woda się śmiała coraz dalej, C a C a
Kiedy podnosił do ust d G C (F G) F G C
Stary talizman na dobre wiatry - C a C a
Uschniętą różę z piór. d G7 C F G C

2. Znał porty, gdzie diabli piwo sprzedają,
Z niejednym takim piwo pił.
Do ludzi wracał w jesień zardzewiałą,
Z samego środka mgły.

Wyciągał łódź na swój brzeg, żagiel chował,
Wieczorem białe portki prał.
Owijał różę w podarty celofan,
Odchodził sam, odchodził sam.

3. W czas zimowy, kiedy wiatr hulał w drzewach,
Z dziewczyną z jednej szklanki pił,
Słone ballady o piratach śpiewał,
Z pamięci liczył dni.

Taki był od wiatrów stu ogorzały,
Tylko z sobą w pokera grał,
Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym,
Czekał na wiatr, czekał na wiatr.

ref…


Bałtyk shanta

(sł. B.Kuśka, mel. „Pull Down Bellow”)

1. Pewnie Stary nie dasz wiary, d a
– Wybieraj go! C d
Jak pod Gdynią sztorm przywalił. D
– Wybieraj go! C d

Ref.: A-way, uwierz Stary, d a d
– Wybieraj go! C d
Bałtyk szalał wtedy cały. D
– Wybieraj go! C d

2. Coś Ci Stary powiem – słuchaj,
Mokro w gaciach, gdy tak dmucha.

3. Pewnie Stary śmiać się będziesz,
Śmierć się kryła chyba wszędzie.

4. Uwierz Stary, bo tak było,
Ster urwało, towar zmyło.

5. Żagle, Stary, nam zerwało,
Ledwo żeśmy wyszli cało.

6. Pewnie Stary nie dasz wiary,
Panny w porcie nas czekały.


Bandera (Perły i Łotry Shanghaju) 31

(sł. M.Razowski, mel. „Laat De Blage Flagg”)

1. Niech bandera nam powiewa, a E a
Huk wystrzałów sięga nieba, E a E a
Gdy za ruzniknie stary dobry port, d C E7
Gdy za rufą zniknie stary port. fis a E7 a

Kiedy Bóg nam wskaże drogę, a E a
Niechaj śpiew nasz brzmi na trwogę. E a E a
Każdy, kto na drodze dzisiaj stanie nam, d C E7
Trafi pierwszy wprost do piekła bram. fis a E7 a

Ref.: Płyń! Niech dziób nasz rozbija fale, C e a
A nad masztem nieba szafirowa toń, F E7 a
Gdzie ocean się kończy w dali, F
Gdzie nikt nie umknie z naszych twardych rąk. a E7 a

2. Nie nam czekać na swój koniec,
Szukać śmierci, walić w dzwony,
Gdy za rufą zniknie stary dobry port,
Gdy za rufą zniknie stary port.

Żagli bielą, armat rykiem
Powstrzymamy nawałnicę.
Każdy, kto na drodze dzisiaj stanie nam,
Trafi pierwszy wprost do piekła bram.

ref…


Bantry Bay (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni) 32 33

(sł. T.Piasecki/M.Górska/T.Winiarski, mel. trad.)

1. Pamiętam dzień kiedy z Bantry Bay e G D
Trzeba było w morze iść. e D
Zaciągnąłem się, by za groszy pięć e G D
Pieskie życie na łajbie wieść. e

Ukochana ma, słodka Colin Brown, G D
Wypłakała oczy swe. e D
Powiedziałem, że nie zapomnę jej, e G D
Że za rok spotkamy się. e

Ref.: Do Bantry Bay, do kochanej mej, G D
Jutro kurs weźmiemy na ląd. e D
Diabli wiedzą, jak przeżył stary wrak, e G D
Jutro kurs weźmiemy na ląd. e D e

2. Kiedy w plecach czuję wachty znój,
Kubek rumu wychylę do dna.
W oddali światła portu lśnią,
Tak jak oczy Colin Brown.

O powrót z losem w kości gram
Przez wiele groźnych mórz.
Na pokładzie wiatr uderzy w twarz,
Fala zmyje smutku kurz.

3. Gdy do domu powrócimy już
Przez ostatnie z groźnych mórz,
To odnajdę moją Colin Brown,
Dam jej sto czerwonych róż.

I zapytam, jeśli zgodzi się,
Urządzimy huczny ślub.
Jeśli powie: „NIE” – to już teraz wiem,
Na ocean pójdę znów.


Barmanka z Vancouver (Jurek Porębski)

(sł./mel. J.Porębski)

1. Kupiłem sobie za dwa dolary C d
Uśmiech barmanki z Vancouver, G7 C
A całą resztę, jak podejrzewam, C d
Otrzymać mógłbym za stóG7 C

2. I nawet nie wiesz, Ty moja dziewczyno,
Ile Ci mógłbym zapłacić,
Ile żeś warta jest w tej walucie,
Od której się nie wzbogacisz.

3. Tak więc zostałem przy jednym piwku
I przy tym Twoim uśmiechu,
Lecz choć marzenia się nie spełniły,
Nie mogę mówić o pechu.

4. Cóż, że koledze się poszczęściło,
Pewno miał więcej waluty,
Ja mam Twój uśmiech i jest mi miło,
A on – rano wrócił zapruty.

5. Kupiłem sobie uśmiech barmanki
Za bardzo tanie pieniądze.
Gdy jeszcze kiedyś będę w Vancouver,
Do tego baru zabłądzę.

6. A kiedy ona wzrokiem mnie muśnie,
Położę łokcie na blacie
I będę czekał na taki uśmiech,
Za który nic nie zapłacę.

(jeszcze raz pierwsza zwrotka)


Belfast (Krewni i Znajomi Królika) 34

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Gdy przed dziobem wyłonił się Belfast, G C G
Znów mnie wiatry pognały na ląd. A7 D7
Porzuciłem żeglarską kompanię, G D G e7
Miejskich ulic pochwycił mnie prąd. a D G

Zabłysło mi słońce fortuny,
Szczęście w kartach darował mi los.
Pięknej dziewki blask oczu poruszył mnie,
Wyciągnąłem ją, diabeł wie skąd.

Ref.: Ach, piękna, smukła jak kliper, G C G
W jej ramionach znalazłem swój port. G A7 D D7
Kiedy nocą w barze tańczyła, G D G e7
Kochałem, wzdychałem jak czort. a D G

2. Jej oczu blask szybko omamił mnie,
Jak lunatyk popadłem w jej moc,
Lecz nie dla mnie już nocą tańczyła, gdy
W trzosie nagle zjawiło się dno.

W tancbudzie co wieczór pijany jak wór
Wielkie modły wznosiłem do gwiazd,
Czarny barman na kredyt do kufla lał,
Z każdą kreską nadchodził mój czas.

3. Toczyło się koło fortuny,
Ja zostałem na dnie – taki los.
Gdzieś w portowej dzielnicy, spłukany do cna,
Naganiaczom sprzedany za grosz.

Cóż, whisky Belfastu wypita do dna,
Gdzieś na morzu ocucił mnie wiatr.
W doborowej, żeglarskiej kompanii
Smukły kliper mnie poniósł do gwiazd.

Ach, piękny, smukły to kliper, /
Pośród żagli znalazłem swój dom. /
Kiedy z falą harcuje, /
Gdy idzie na wiatr, /
Przypomina mi tancerki pląs. /x2


Biała sukienka (Spinakery) 35

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Czasami, gdy mam chandrę i jestem sam, a e F C
Kieruję wzrok za okno, wysoko tam, a e F G C
Gdzie nad dachami domów i w noc, i dniem, E a D7 G
Nadpływa kołysząca,… marzeniem,… snem. a e F G C

Ref.: I ona taka w tej białej sukience, C G
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech. C F C
Chwyciłem mocno jej obie ręce G C F
Oczarowany, zasłuchany w słodki śmiech. C D7 G

I cała w żaglach, jak w białej sukience, C G
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech. C F C
Chwyciłem mocno ster w obie ręce G C F
I żeglowałem zasłuchany w fali śpiew. C G C

2. Wspomnienia przemijają, a w sercu żal,
Wciąż w łajbę się przemienia dziewczęcy czar.
Jeżeli mi nie wierzysz, to gnaj co tchu,
Tam z kei możesz ujrzeć coś z mego snu.

3. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś zobaczę ją,
Czy tylko w moich myślach jej oczy lśnią?
Gdy pochylona, ostro do wiatru szła…
Znowu się przeplatają obrazy dwa:

ref…


Biały słoń 36

(sł. S.M.Saliński i następni, mel.trad.)

XE "Na wielkim okręcie"XE "Biały słoń, biały słoń"1. Na wielkim okręcie
Wszyscy są szczęśliwi
I wszyscy piją
Herbatę z cytryną.

Ref.: Biały słoń, biały słoń.
Szan – man – joj,
Cung – aj – joj!

2. Na wielkim okręcie
Wszyscy palą opium –
Maleńkie fajeczki,
W których smutki topią.

3. A na Filipinach
Bóg jest bardzo tłusty,
Niebo – słodkie mleko –
Wpada samo w usta.

4. A błękitne niebo
Z morza się wynurza
I świeci słońce –
Cytryna duża.

5. A Murzyni w Kongo
Czarne mają twarze,
Zaśnij, synku, zaśnij,
Będziesz marynarzem.

6. Na wielkim okręcie
Morzem popłyniemy,
By zobaczyć gwiazdy
Z tamtej strony ziemi.

ref…


Bitwa (Mechanicy Shanty)

(sł./mel. L.Klupś)

1. Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie e D C a
Popłynęły naszym kursem by nie zgubić się. e D G H
Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas e D C a
I nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty śmierć nam niosą. e D G H

Ref.: Ciepła krew poleje się strugami, G D e h
Wygra ten, kto utrzyma ship. C D e
W huku dział ktoś przykryje się falami, G D e h
Jak da Bóg, ocalimy bryg. C D e

2. Nagły huk w uszach grał i już atak trwał,
To fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział.
Czarny dym spowił nas, przyszedł śmierci czas,
Krzyk i lament mych kamratów, przerywany ogniem katów.

3. Pocisk nasz trafił w maszt, usłyszałem trzask,
To sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw.
„Żagiel staw” krzyknął ktoś, znów piratów złość,
Bo od rufy nam powiało, a piratom w mordę wiało.

4. Z fregat dwóch tylko ta pierwsza w pogoń szła,
Wnet abordaż rozpoczęli, gdy dopadli nas.
Szyper ich dziury dwie zrobił w swoim dnie,
Nie pomogło to psubratom, reszta z rei zwisa za to.

5. Po dziś dzień tamtą mgłę i fregaty dwie,
Kiedy noc zamyka oczy, widzę w moim śnie.
Tamci, co śpią na dnie, uśmiechają się,
Że ich straszną śmierć pomścili bracia, którzy zwyciężyli.

ref…


Bluenose” (Packet) 37 38 39

(sł. A.Peszkowska, mel. „Bluenose”)

1. W słoneczny, wietrzny dzień, e
W mym mieście Lunenburg, D G H7
W dwudziestym pierwszym roku zrodził się. e a
Miał piękny ostry dziób, D7 G
Solidny, mocny tors, H7 e
A ochrzczono go po prostu: „Bluenose”. a7 H7 e

Ref.: „Bluenose”, dzielne imię Twe, C D G e
Zna Cię morze i ocean zna. C D G H7
„Bluenose”, północnych szlaków król, C D G e
awa Twoja w ślad za Tobą szła. a H7 e

2. Tysiące przebył mil
W dwadzieścia długich lat
Ten szkuner z oceanem za pan brat.
Miał zawsze dosyć sił,
Lecz jednak rafy cios
Powalił go i zginął tak „Bluenose”.

Ref.: „Bluenose”, dzielne imię Twe
Znało morze i ocean znał!
„Bluenose” zasnął wiecznym snem
Wśród zdradliwych karaibskich skał!

3. Lecz, by w legendzie tej
Zachować żywą treść,
To, gdy z pochylni kiedyś szkuner zszedł,
Zaszemrał gapiów tłum –
Usłyszeli wiatru głos:
– Popatrzcie, to po prostu „Bluenose”!

Ref.: „Bluenose”, znów poniesiesz nas! /
Zna Cię morze i ocean zna! /
„Bluenose”, będziesz królem znów! /
Dobry wiatr Twym żaglom życie da! /x2


Blues o Julce Piegowatej (Ryczące Dwudziestki)

(sł./mel. J.Sikorski)

ver.1 ver.2
1. Wołali na nią: Julka, hej, chodź tu, Piegowata! C C7 F E A7 H7
Za szklankę wina i za chleba kęs C F E A7 H7
Rozdawała miłość morskim obieżyświatom. C C7 F E E7 A A7
Taką ją poznałem, taką pokochałem, C F a D7 E A E A
W portowej knajpie „Tłusty Śledź”. F D G C A7 H7 E

2. A kiedy znów przybyłem tam po kilku latach,
Żeby szklanką rumu obmyć z siebie sól
Morskiej podróży dookoła świata,
Julki nie było w barze, już tylko obce twarze
W portowej knajpie „Tłusty Śledź”.

3. Gdzie jesteś dzisiaj Julka, gdzie jesteś Piegowata?
Sam piję wino i siedzę sam jak pies.
Gnałem do Ciebie spoza krańców świata,
A Ciebie nie ma w barze, dziś tylko obce twarze,
W portowej knajpie „Tłusty Śledź”.

4. Grzeszyłaś kiedyś, Julka, z całą flotą świata.
Nie mam Ci za złe, bo grzeszy nawet Bóg,
Lecz kiedy tu byłaś, było po co wracać,
Spod wściekłych bryzgów piany, gdzieś z paszczy złej otchłani,
Poprzez wyboje morskich dróg.

5. Wołali na nią: Julka, hej, chodź tu Piegowata!
Za szklankę wina i za żarcia kęs
Grzała drobnym ciałem morskich obieżyświatów,
Lecz już jej nie ma w barze, dziś tylko obce twarze,
W portowej knajpie „Tłusty Śledź”.


Bosman 40

(sł./mel. ???)

ver.1 ver.2
1. Na pokładzie od rana a C a
Ciągle słychać bosmana, a A7 a
Bez potrzeby cholernie się drze. d a d G7 C A7
Choćbyś ręce poranił, A7 d d /
Bosman zawsze Cię zgani a a /
I powiada – „Zrobione jest źle!” E7 a E a (A7) /x2 (i następne)

2. „Jeszcze raz czyścić działo,
Cóż wam chłopcy się stało?
Jak do żarcia, to każdy się rwie.
To nie balia niemiecka,
Trzeba wiedzieć od dziecka,
Że to okręt wojenny R.P.”

3. Ale czasem się zdarzy,
Że się bosman rozmarzy –
Każdy bosman uczucie to zna.
Gdy go wtedy poprosisz,
Swą harmonię przynosi,
Siada w kącie na rufie i gra.

4. Opowiada o morzach,
O bezkresnych przestworzach
I o walkach, co przeżył on sam.
O dziewczętach z Bombaju,
Co namiętnie kochają
I całują tak mocno do krwi.





5. A gdy spytasz go tylko,
O czym marzył przed chwilką,
Czemu nagle pojaśniał mu wzrok?
Mówi: „W Gdyni, w Orłowie,
Będę chodził na głowie,
Tak mi przypadł do serca ten port.”

6. Bosman skończył, wiatr ścicha,
Aż tu nagle, u licha!
Pojaśniało coś nagle we mgle.
Poznał bosman, jak cała
Polska w blaskach wstawała,
Na pokładzie okrętu R.P.


Bosman Jim (Poszedłem na Dziób) 41

(sł. A.Dziuk, mel.trad.)

1. Powiedział kiedyś nam stary Jim po wachcie czyszcząc fajkę,
Że młodym również był jak my, gdy w morze musiał wyjść.
W kambuzie mną pomiatał kuk, aż kiedyś przebrał miarkę,
Ze złości go rąbnąłem w łeb, aż z bólu zaczął wyć.

Ref.: Hej, chłopcy wraz, ciągnijcie za ten fał –
Tak stary bosman Jim się drze, gdy z rufy ostro dmie,
Gdy jednak przyjdzie noc, pod pokład każdy gna,
By słuchać, jak ten bosman Jim przygody chwali swe.

2. Ze statku mi trza było wiać, bo z kuka bestia mściwa,
W Bristolu ktoś napomknął mi, że na cytryniarzu luz.
I znów Australia, Peru, York – dziewczyny jak malina
I forsy pełna kiesa też, do knajpy więc – i szlus!

3. Raz, gdy mi się już sypnął wąs, tom pływał na liniowcu,
Diabelnie piękne kształty miał, do dziś w śnie widzę je.
Gdy szliśmy koło Hornu skał, sztorm zawył od zachodu,
Z żaglowca nie zostało nic – no, może beczki dwie.

4. Hej, chłopcy, trzeba wiedzieć wam, na morzu żywot ciężki,
Tu często burza albo sztorm nie patrzy noc, czy dzień.
Lecz gdy już pokochacie to – zostanie wam na wieki.
Tak mawiał stary bosman Jim, wpatrzony w morza cień.

Ref.: Hej, chłopcy wraz, ciągnijcie za ten fał –
Tak stary bosman Jim się drze, gdy z rufy ostro dmie,
Gdy jednak przyjdzie noc, pod pokład każdy gna,
By słuchać, jak ten bosman Jim przygody chwali swe.

Hej, chłopcy a-hoj, niebieskie morze jest,
A wiatr na wantach melodię gra, /
A żagle są tak białe. /x2


Boston (Mechanicy Shanty) 42 43

(sł. H.Czekała/W.Dudziński, mel. „From Boston”)

1. Za rufą Boston odchodzi w dal.
Gdy szliśmy w morze, wiatr diablo wiał,
Dmuchnął w żagle tak, że pochylił maszt.
Na gejtawy, chłopcy, weźmy wszyscy wraz!

Ref.: I! Wybieraj go! Ciągnij go!
Wyrwij brachu! Zerwij go!

2. Nasz kapitan, stary pijany wół,
Na deku stanął i spojrzał w górę, w dół,
I spojrzał w górę, i spojrzał w dół,
„Klar na linach, osły!” – krzyknął stary gbur.

3. Po chwili szybko na pokład wlazł
I wrzasnął głośno do jednego z nas:
– „Dzban wina przynieś, a pośpiesz się,
Bym nie czekał długo, bo będzie z tobą źle!”

4. I znów robota, a niech to szlag,
Deszcz wali z nieba, leje nam za kark.
Nie da kropli grogu, na deku każe stać,
Kilka batów przez plecy – to nam może dać.

5. Lecz nadejdzie czas, gdy ten sukinsyn
Po desce zjedzie do morza i czort z nim.
Jego tłuste cielsko rekiny będą mieć,
Jego czarna dusza to już diabła rzecz.

ref…


Branka (Ryczące Dwudziestki) 44 45

(sł. A.Mendygrał, mel. „Pressgang”)

1. Gdzieś od rzeki w dół, tam gdzie London Street,
Psów królewskich zwarty oddział szedł.
Dla króla trzeba znów świeżej krwi
Marynarzy floty wojennej.

2. A że byłem wtedy dość silny chłop,
To ogary wnet wpadły na mój trop.
W kajdanach za próg wywlekli mnie
Marynarze floty wojennej.

3. Na początek wziąłem trzysta plag,
Bom dochodzić chciał swoich słusznych praw.
Dowódca tu Twoim królem jest
Marynarzu floty wojennej!

4. Tylko Bóg policzy, ile skarg
Usłyszały te ambrazury dział,
Jak wiele w pokład tu wsiąkło łez
Marynarzy floty wojennej.

5. Bat bosmana wciąż plecy zgięte tnie,
Gdy przy linach wraz mozolimy się.
Dla chwały twej słodki kraju mój –
Marynarze floty wojennej.
(My – żołnierze floty wojennej.)

6. Jak o prawa upominać się
Na gretingu nauczyli mnie.
Niejeden krwią wtedy spłynął grzbiet
Marynarzy floty wojennej.

7. Gdy łapaczy szyk formuje się,
W pierwszym rzędzie możesz ujrzeć mnie.
Kto stanie na mojej drodze dziś –
Łup stanowi floty wojennej!


Brzegi Nowej Szkocji (Tonam & Synowie)

(sł. B.Kuśka, mel.trad.)

Ref.: Żegnaj Nowa Szkocjo, niech fale biją w brzeg, G h
Tajemnicze twe góry wznoszą szczyty swe. C e
Kiedy będę daleko, hen na oceanie złym, G D
Czy was kiedyś jeszcze ujrzę, czy zostaną mi sny? e D e D

1. Słońce już zachodzi, a ptaki skryły się, G h
W liściach drzew znalazły schronienie swe. C e
Mam wrażenie, że przyroda już zamarła w cichym śnie, G D
Lecz nie dla mnie wolne chwile, praca czeka mnie. e D e D

2. Kiedy me najskrytsze marzenia ziszczą się,
Marzę, by do przyjaciół swych przyłączyć się.
Wkrótce już opuszczę te rodzinne strony me,
A więc żegnaj ma dziewczyno i wyczekuj mnie.

3. Ktoś uderzył w bębny i z domu wyrwał mnie –
To kapitan nas woła, więc stawiłem się.
Żegnajcie kochani, wypływamy w długi rejs,
Powrócimy do swych rodzin, znów spotkamy się.


Brzegi Peru /Wielorybnicy/ (Cztery Refy) 46 47

(sł. M.Siurawski, mel. „The Coast of Peru”)

1. Hej, wielorybnicy, nam wichrów i burz d C a d
Niestraszne są ryki. Czas w drogę nam już. a g A7
Kapitan powiedział, a ja wierzę mu: d a e7 A7
Jest moc wielorybów u brzegów Peru. d C a d

2. Po drodze do Peru minęliśmy Horn,
Chłopy żylaste i ja, Ty i on.
Łodzi wystarczy, no to żagle na maszt.
Sygnały wiadome – na łowy już czas.

3. Pierwszego zoczyliśmy, gdy już zapadał zmierzch
I wtedy stary Banker tak do nas rzekł:
– Spokojnie, do koi, wypocząć, ja wiem,
Jutro po lewej pojawią znów się.

4. O piątej nad ranem poderwał nas wrzask
Człowieka na topie: „Tam dmucha. There she spouts!”
A z dołu ryk drugi: „No, gdzie one są?” –
„Dwa rumby po lewej i trzy mile stąd!”

5. “All hands on deck!” I tupot, i krzyk,
Tablety do łodzi, nie leni się nikt.
Odważnie i żywo, do brasów, do rej,
„Obracać w dół łodzie – Roll her away!”

6. Pierwsza łódź gładko ześlizgnęła się w dół,
Frunęła po falach, wygięte plecy w pół.
Sterniku pamiętaj, com powiadał Ci,
Uważaj na ogon, chociaż bestia wciąż śpi.

7. Jeff trafił i cielsko zapadło się w głąb,
Wybieraj! I obłóż! Nagle brakło nam rąk.
Wypłynął, krwią rzygnął, na hol dał się wziąć,
Chwyciliśmy haki, by płetwy mu ciąć.

8. Przy burcie, na gajach ciągnęliśmy tran,
Rekiny szalały we krwi z jego ran,
A każdy się zwijał i robił za trzech,
No bo wyszło nam lepiej niż po pięćset na łeb.

9. I w starym Tumbez pohulamy, że hej,
Masz dziewkę, ja też, ze dwie setki dam jej,
Niech ma! Kiedy forsę przehulasz do cna,
Znów na wieloryby wyruszysz jak ja.





Bulina

(sł. M.Siurawski, mel. „Haul on the Bowline”)

1. Ciągaj bulinę, bo w Liverpoolu pannę mam; G D A E
Ciągaj bulinę, tę linę ciąg, ho! G D E Fis G (barre)
Ciągaj bulinę, piękna panna, mówię wam.
– Ciągaj bulinę, tę linę ciąg, ho!

2. Ciągaj bulinę, a w Kołobrzegu druga jest;
Ciągaj bulinę, tam pofigluję sobie fest.

3. Ciągaj bulinę, ta lina ciągle strzępi się;
Ciągaj bulinę, bo bez buliny bardzo źle.

4. Ciągaj bulinę, bo na Bałtyku burza!
Ciągaj bulinę, bo wszystkich nas to wkurza.
(Ciągaj bulinę, ta burza załogę mocno wkurza.)

5. Ciągaj bulinę, bardzo wcześnie z rana;
Ciągaj bulinę, cholerna robota i nie ma chwili spania.
(Ciągaj bulinę, praca zamiast spania.)

6. Ciągaj bulinę, bo w Gdyni dobre piwo;
Ciągaj bulinę, no ciągaj brachu żywo.


Bum cyk-cyk (Zejman & Garkumpel) 48 49

(sł. M.Kowalewski/W.Witkowski i następni, mel. M.Siurawski)

Ref.: Bum cyk-cyk i rata-rata, C F G /
Nie ma to jak los pirata, C G C /
Kto na drodze raz mu stanie, /
Z tego kasza na śniadanie. /x2

1. Kiedy pirat się obudzi, C F G
Myje zęby, rączki, buzię, C F C
Z mlekiem pije szybko kawę d
I wyrusza na wyprawę. G

2. Na wyprawie tysiąc zdarzeń,
Sztormy, bitwy, abordaże,
Salwy z armat, pojedynki,
Wory złota i łupów skrzynki.

3. Wtem przygoda pryska sama,
Gdy nad morzem staje mama,
Piratowi palcem grozi:
„Znów łazienka cała w wodzie!”


Bye Liverpool (Wikingowie)

(sł. zespół, mel. M.Bednarczyk)

1. Dalej psubraty brać się do lin,
– Bye Liverpool, Bye!
Ciągnąć aż całkiem braknie wam sił.
– Bye Liverpool, Bye!
Devil John’s znów wścieka się,
– Bye Liverpool, Bye!
Maszty nam łamie jak suche pnie.
– Bye Liverpool, Bye!

Ref.: Bye, Bye, Liverpool, Bye! /
Bye, Liverpool, Bye, Bye! /x2

2. Nasz kapitan to wściekły pies,
Ale żeglarzem on dobrym jest.
Do Ameryki zabiera nas,
Ciężkich tygodni nadchodzi czas.

3. Ładownie pełne herbaty są,
Brytyjski kupiec posyła ją.
W Bostonie forsa zasypie mnie,
Z niejedną panną zabawię się.


Byker Hill (Meltrad) 50

(sł. T.Winiarski, mel. „Byker Hill”)

1. Gdy przepiłem całą forsę i nie miałem z czego żyć,
Wtedy skrzypce mi zagrały „Bonny Lass o’ Byker Hill”.

Ref.: „Byker Hill” and „Walker Shore”
Collier lads forever more.
„Byker Hill” and „Walker Shore”
Collier lads forever more.

2. Harowałem jak nie-człowiek, zarobiłem pensów pięć,
Teraz w knajpie siedzę sobie, mam na Elsie Marley chęć.

3. Dziś wypłata, moją forsę wziął ktoś, no i dyla dał,
Okazało się, że złodziej to mój kumpel, Geordie Brown.

4. Gdy do domu powrócimy, może Bóg wybaczy nam
Ciężką pracę ponad siły, gdzieś u samych piekła bram.


Byle dalej (Bluska)

(sł. J.Chmielewski, mel. A.Korycki)

1. Byle dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej… d G C
Byle dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej… d G C

W nocy na przystanku wsiadam, d G
W tłumie zapomnianych dłoni. C a
Razem z deszczem na mnie spada, d G
Sen wyśniony, wymarzony… C C7

Znowu wieczór, powrót z pracy, d G
W szybie cień zmęczonej twarzy C a
I latarni światła spacer. d G
Chcę inaczej żyć… Inaczej. F C

Ref.: Móc nie słuchać cudzych rad, C
Byle w uszach szumiał wiatr… d
Z wędrującą falą gnać, G F
Byle dalej… C

Nie żegnając dawnych dróg, C
W żaglach sen odnaleźć mógł d
Aż po brzegów zawołanie: G F
…Byle dalej… C

2. Byle dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej…
Byle dalej i dalej, i dalej, i dalej, i dalej…

Zakołysał się autobus,
Na pustkowiu drzwi otwarte.
Może złapię w kroplach deszczu,
Chwycę prawdę, że odnajdę…

W nocy sny wzburzone biją
W odchodzących burty kutrów,
Ku wzburzonym pędząc wichrom.
Może minie czas mych smutków?


Cały sezon (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. ???)

1. A gdy roztańczy znów się biel z błękitem, e D e D
Ster stuli mocna dłoń, e D e
Ulecą myśli bielą zimy kryte, D e D
Aż na pięć świata stron. e D e

Ref.: Wiatr zaśpiewa znowu pieśń, D e D
Żaglom znaną pieśń. e D e
W strony świata pójdzie wieść, D e D
Znów się zaczął rejs. e D e

2. Zawita do nas znowu stary Johny,
Przypłynie „Betty Low”
I zmartwychwstanie Kliper Herbaciany
Z Altmarka chłopców stu.

3. Wezwanych pieśnią do nas znów przypłynie
Żaglowców zmarłych cień,
By topić swe wspomnienia w mocnym winie,
By topić w rumie dzień.

4. Ze złotem i czerwienią jesień spłynie,
Odejdą znowu w mrok,
By przy gitarze, pieśni i przy winie
Powrócić tu za rok.


Chciałem być żeglarzem (Andrzej Korycki)

(sł./mel. A.Korycki)

1. Chciałem być żeglarzem, ale wziął mnie strach, G D C G
Że mój okręt zginie gdzieś w dalekich mgłach. G D C G
Bałem się, że człowiek w morzu może zgnić G H7 e
I że rum ochrzczony będę musiał pić. G D C G

Ref.: Chciałem być żeglarzem, ale wziął mnie strach, G D C G
Bo jak tu zostawić dziewczynę we łzach, G D C G
No i w każdym porcie ładnych dziewczyn sto? G H7 e
Nie chcę być żeglarzem, bo nie zdrowe to. G D C G
E

2. Chciałem być żeglarzem, los inaczej chciał A E D A
I zamiast sztormiaka gitarę mi dał. A E D A
Widać w moich kartach tak już musi stać, A Cis fis
Że wy macie pływać, a ja dla was grać. A E D fis
A E D A /x2


Chłopcy z Botany Bay (Mietek Folk)

(sł. K.Lebionko, mel.K.Mikiciuk/P.Kowalewicz)

1. Już nad Hornem zapada noc, a G a
Wiatr na żaglach położył się, a G a
A tam jeszcze korsarze na Botany Bay d G C a /
Upychają zdobycze swe. a G a /x2 (i następne)

2. Jolly Roger na maszcie już śpi,
Jutro przyjdzie z Hiszpanem się bić,
A korsarze znużeni na Botany Bay
Za zwycięstwo dziś będą swe pić.

3. Śniady Clark puchar wznosi do ust:
„Bracia, toast! Niech idzie na dno!”
Tylko Johny nie pije, bo kilka mil stąd
Otuliło złe morze go.

4. Nie podnosi kielicha do ust,
Zawsze on tu najgłośniej się śmiał.
Mistrz fechtunku z Florencji ugodził go,
Już nie będzie za szoty się brał.

5. W starym porcie zapłacze Margot,
Jej kochany nie wróci już.
Za dezercję do panny na kei w Brisbane
Oddać musiał swą głowę pod nóż.

6. Tak niewielu zostało dziś ich,
Resztę zabrał Neptun pod dach.
Choć na ustach wciąż uśmiech, to w sercach lód,
W kuflu miesza się rum i strach.

7. To ostatni chyba już rejs,
Cios sztyletem lub kula w pierś.
Bóg na szkuner w niebiosach zabierze ich,
Wszystkich chłopców z Botany Bay.

8. Już nad Hornem zapada noc,
Wiatr na żaglach położył się,
A tam jeszcze korsarze na Botany Bay
Upychają zdobycze swe.


Cholerne morze (Qftry)

(sł./mel. G.Opaluch)

1. Kiedyś jeszcze powrócę tu znów,
Gdzie rodzinny mój dom, wśród ostrych skał.
Słychać huk potężnych wód,
Groźne fale swą siłą kruszą brzegu wał.

Ref.: Cholerne Morze, Ty znów zwodzisz mnie,
Błękitem głębin Twych. Żagli biel,
Szkunera smukły kształt, wciąż widzieć chcę
I wiatru powiew w napiętych wantach czuć.

2. Na ten ship zaciągnąłem się, bo
Kapitan mówił, że tu przygód czeka sto.
Krzyk bosmana do pracy nas gnał,
Jedna myśl jednak wciąż w głowie mej trwa:

3. Majestatem swym zachwyca mnie,
Gdy ogromnych wód dziób powierzchnie tnie.
Hen, za rufą, kolejny zniknął port –
Wielki Boże, Ty spraw, abym ujrzał znów go.

ref… /x2


Chwyć za handszpak (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „Randy-Dandy O!”)

1. Teraz możemy gnać nawet na Horn; a G a
– Way-hey, razem go! a G a
Ubrania i buty w lombardzie są. C G
– Razem chłopaki! Razem pchajmy go! a e a

Ref.: Chwyć za handszpak i pchaj go,
Way-hey, razem go!
Kotwica na dek, cumy zdjęte są. <dawaj!>
Razem chłopaki! Razem pchajmy go!

2. Liverpool został za rufą nam,
Wesołe panienki żegnały nas tam.

3. O, żegnaj Sally i żegnaj Sue,
Na pewno kiedyś wrócimy tu znów.

4. I do kabestanu, i równo pchać,
Z Nord-Westu zaczyna nam nieźle wiać.
<razem!>
5. I jeszcze pięćdziesiąt razy, hej!
Niedługo w zatoce znajdziemy się.

6. Hej, żwawiej się ruszać i mocniej pchać!
Łapy z kieszeni, nie ma czego się bać.

7. I ech, łapserdaki! Pchać ile sił!
Jak mocniej pokręcisz, to rdza zejdzie w mig.
<obłóż!>
8. Jeszcze wam bosman nieźle da w kość;
Ostatnia runda i będzie dooo…ść!


Chyba jak ryba (Poszedłem na Dziób) 51

(sł./mel. A.Dziuk)

Ref.: Chyba jak ryba, wiedzie jak śledzie
Nas po półwyspie od Władka po Hel
Duch marynarza, albo żeglarza,
Co Zosi i Gosi podziwiał lic biel.

1. Do Władka jak z płatka trafiliśmy w mig,
Formować na panny zaczęliśmy szyk,
Lecz szyk nam nie wyszedł, nie dały się nam,
Ktoś powiedział: „Trudno – szantę śpiewam Wam!”

2. W Chałupach wciąż upał, a my oczy w słup,
Raz dziewczę se biegło, a my na nią – siup!
Nic z tego nie wyszło, choć rzekła – „O, tak!”
Gdyż właśnie przepiękny ujrzeliśmy jacht.

3. Zostałbym niechybnie w Kuźnicy do dziś,
Gdybym pewnej pannie nie uciekł na strych,
Ze strychu na keję, a z kei na jacht.
Dzięki Ci Neptunie, że silny wiał wiatr!

4. Gdy solo na molo w Juracie ją masz,
Pamiętaj, że mały stać musi jak maszt,
Jak bukszpryt zadarty, ni w górę, ni w bok.
Gdy tak nie potrafisz – przyjedź znów za rok!

5. Na Helu niewielu jest zdolnych iść w tan,
Każdy ledwo zipiąc dogląda swych ran
I klną wciąż na ducha, co w dupę im dał,
A ja nie żałuję – szantę śpiewam Wam!

ref…


Ciałko (Jurek Porębski)

(sł./mel. J.Porębski)

Było to w maju, słonko skwierczało, C
A z podkoszulkiem sklejone ciało C7
Czegoś by chciało, F7
Czegoś by chciało. C

Więc ja mu naprzeciw, no, tak dla ugody,
Na łeb wylałem wiaderko wody,
A ono, mimo że „wychłódniało”,
Znów czegoś chciało.

No może za dużo coś wczoraj zjadło, E7
Może uwiera go w boku sadło, a
Może by chciało iść do lekarza…? D7
„Nie, nie!” – powtarza. „Nie, nie!” – powtarza. G G7

Na dziób poszedłem z dala od ludzi,
Pytam to cielsko: No, czemu się nudzi?
Może do wachy chce, w dół, do rekina,
Czy odpowiada mu barwa sina?

Czemu mi robi wstyd przed kumplami –
Oni nie mają takich „trabli” z ciałami.
Może by chciało przejrzeć świerszczyka,
Sprawdzić czy jeszcze zegarek cyka?

Na nic sposobów wszelkich próbuję,
Cielsku wyraźnie czegoś brakuje;
To się zaziębi, to się zapoci,
To zechce śledzi, to znów łakoci.

Więc myślę sobie, załatwię tego drania,
Nastawiam budzik pośrodku spania
I ciemną nocą to cielsko budzę,
Patrzę, a ono takie… no, jakby cudze.

Wierci się, kręci, coś kryje na dnie,
Lecz ja każdym nerwem czuję dokładnie,
Że nie chce wyznać mnie – byle komu!
Że bardzo chce już wrócić do domu.

Ludzie! Ja morze kocham! Ja morze szanuję!
Ja się na morzu bardzo dobrze czuję,
Lecz wożę z sobą tę kupę złomu,
Co nic, tylko marzy, by wrócić do domu.

Więc pytam ja Ciebie, mój Profesorze,
Kto w takiej wojnie wygrać może,
Gdy cielsko do powrotu zmusza,
A znów na morze ciągnie dusza?

„Wygra entropia – kancer wszechświata –
Wojnę, co trwa już świetlne lata.”
A mnie dwadzieścia lat przeleciało…
Ja – i to ciało.
(A Tobie czterdzieści lat przeleciało…)
(Ty i to ciało.”)

No więc było to w lutym, słonko skwierczało,
A z podkoszulkiem sklejone ciało
Znów czegoś chciało,
Znów czegoś chciało…

Ciało Johna Browna

(sł./mel. autorzy nieznani)

1. Ciało Johna Browna owinięte w płótno a
Spuszczono w morskie, przepastne głębiny. a d E a
O, dobry Boże, czemu nam tak smutno, d a
Że przyjaciela, żeglarza tracimy? a E7 a

Ref.: Łkaliśmy wszyscy żegnając Cię bracie, a E7
I Billy Strawers, i rudy Olsen, E7 a
I Bert, i Baden – dwaj dobrzy kamraci, a A7 d
I kuternoga – stary Troysen. d a E E7 E a

2. Opuszczono ciało zawinięte w płótno,
Dzwon okrętowy wybił razy cztery.
Gdzie się podziałeś przyjacielu Johnny?
Gdzie się podziałeś, do jasnej cholery?

Piliśmy wszyscy żegnając Cię bracie,
I Billy Strawers…

3. Fala znów zalewa pokład naszej „Mary”,
W żaglach gdzieś słychać lekki wiatru szum.
O dobry Boże, nie pomoże sherry
Na naszą boleść, ani słodki rum.

Ostatnią flaszką żegnamy Cię bracie,
I Billy Strawers…

4. Nie martw się bracie, jeszcze się spotkamy,
Gdy śmierć nas wezwie do swojej załogi,
Więc szykuj flachę przyjacielu Johnny,
Gdy zawitamy bandą w piekieł progi.

Pić będziem wszyscy witając Cię bracie,
I Billy Strawers…


Ciągnij, chociaż mokre plecy (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)

Ref.: Ciągnij, chociaż mokre plecy.
Ciągnij, rany wiatr uleczy.
Ciągnij, chociaż przestać pragniesz.
Ciągnij, Bracie, aż nie padniesz.

1. Wczoraj jeszcze byłeś w domu,
Press-gang w nocy tak Ci pomógł.
Dzisiaj słyszysz wrzask bosmana,
Ciągnij liny już od rana.

2. Co dzień leci worek w morze,
Co dzień jest Ci coraz gorzej.
Przetrwasz, albo zdechniesz w zęzie,
Musisz ciągnąć, jakoś będzie.

3. Bosman kazał drzeć twe plecy.
Cieknie ciepła krew na greting.
Mogłeś pięści w kieszeń schować,
Lepiej ciągnąć, niż żałować.

4. W końcu schodzisz dziś po trapie,
Bosman Cię zaczepił w pub’ie.
Kiepsko skończysz bohaterze,
Będziesz ciągnął na galerze.

5. Nożem ciąłeś jego trzewia,
Poszedł za ten rejs do nieba.
Jego duch Cię w końcu zgubił,
Ciągniesz wiosło, tak jak mówił.


Ciągaj fał, Johnny (Stare Dzwony) 52

(sł. M.Siurawski, mel. „Haul’way Me Johnny”)

ver.1 ver.2
1. A kiedy byłem mały brzdąc, e D A E
Wuj na kolana mnie brał. e A E
– Ciągaj fał, Johnny! O, wybieraj go! D H7 e E H7 E
I whisky ze mną do rana pił,
Choć ciotki złej się bał.
– Ciągaj fał i wybieraj go! O, wybieraj go!

2. I opowiadał o portach mi,
Gdzie życie słodki ma smak.
O knajpie Sund, gdzie dobry gin (*)
Podaje piękna Lee. (*)

3. Niedługo już – mówił – nadejdzie czas,
Gdy ruszysz w cały ten świat.
Jak wuj Twój stary, po morzach stu, (*)
Na łajbie będziesz się tłukł. (*)

4. W słoneczny dzień, gdy morza gładź
Wabiła wdziękiem swym,
Przyjęła mnie żeglarska brać
Na statek „Lady Jane”.

5. I wypłynąłem do Bordeaux,
I pracowałem jak wół.
Za pieski rejs, za krew i pot,
Dostałem pensa pół.


Ciągnij go, Joe! /Czarna chmura/ (Stare Dzwony) 53

(sł. M.Siurawski, mel.trad.)

1. Hej, Stary, spójrz – ta czarna chmura rośnie w dali. e d e
– Hey, haul-away, ciągnij go Joe! a G E7 a
Czy widzisz ją, ta czarna chmura na nas wali. e d e
– Hey, haul-away, ciągnij go Joe! a G E7 a

2. A kiedy byłem mały brzdąc, wuj brał mnie na kolana,
I płacząc rzewnie whisky pił, pił ze mną aż do rana.

3. „Posłuchaj synu” – mówił mi – „byś kiedyś nie żałował:
Wujowi twemu, straszna rzecz, odpadło, bo (go) nie używał.”
(szybciej)
4. By nie powtórzyć błędu, wcześnie się wziąłem za kobiety,
Poznałem pierwszy miodu smak z dziewczyną z London City.

5. A potem była spanish girl, była gruba i leniwa,
Ukradła całą forsę i uciekła, głupia dziwa!

6. Jankeska jedna rzekła mi: „Chodź ze mną, nie bądź głupi!”
Przez dwa tygodnie, mówię wam, oglądała tylko sufit.
(wolniej)
7. I tak to szło, a teraz w Gdyni Lolę mam;
Lola to skra, to łza, to cudo, mówię wam.
(szybciej)
8. I nózia, buzia, rąsia, włos, i biuścik, i to, co lubię…
Eeeech…! No ciągaj go, ciągaj go, Brachu, bo jak lubię to podłubię!

9. Czarna, czy biała, czy kolorowa,
Lolę, tę Lolę, mą Lolę bierz, bo Lola dziewucha zdrowa.


Co się zdarzyło

(sł. B.Choiński/M.Dagnan, mel. „Can’t You Dance the Polka?”)

1. Co się zdarzyło jeden raz, nie uwierzycie mi, G A D
Gdym wdepnął sobie w piękny czas w New-Yorską Chatham Street. G A7 D

Ref.: Ciągnij pomalutku, do skutku, G A7 D
Jak te New York girls, co nie tańczą polki! G A7 D

2. Dziewuszka grzeczna vis-á-vis obrała kurs na wprost:
„Tuż-tuż na Bleeker mieszkam Street.” – Więc się zabrałem z nią.

3. „Kielicha” – rzekła – „znajdziesz tam, przekąskę, to i sio.”
Mamusia nas witała w drzwiach, siostrzyczek cały rząd.

4. Do wierzchu nalewano w szkło i pito aż po dno,
Aż zaczął kręcić się, jak bąk, mój globus w miejscu, o!

5. Przyjaciółeczkę wzrusza, bo ja przypominam jej
Braciszka, co w Szanghaju jest za nie wiadomo co.

6. Przejrzałem nagle, oczy trąc – Królową Boże chroń!
Ten goły facet w łóżku jest bez wątpliwości mną!

7. Pustynną iście zionie w krąg golizną każdy kąt,
A bez bielizny, forsy ktoś jest bez wątpienia mną.

8. To, w czym do portu szedłem, dość wytworną miało woń:
Po mączce rybnej wór, ahoj! Jak ulał na Cape Horn!

Ref.: Wszystko pomalutku, ciągnie się do skutku,
Jak te New York Girls, co nie tańczą… break dance!


Colombo (Zejman & Garkumpel) 54

(sł.tłum. M.Siurawski, sł. M.Kowalewski, mel.trad.)

1. W XV wieku, raz w Madrycie, ze starej gość Italii, C C G
Zakładał w rynsztok pawie, do „mewek” aż się palił. G F C

Ref.: Że ziemia jest okrągła, jak jaja co mu wiszą, C C G
On wiedział to, ten na baby pies, lubieżny Kolumb Krzysio. C F G C

2. Hiszpańskiej Izabeli rzekł, gdy spotkał ją po drodze:
„Daj statek i ładunek, a z Chicago Ci przywiozę.”

3. „Ach, nie tak szybko” – rzekła Iza – „żeglarzu narowisty,
Niech sprawdzę w buduarze twe wierzytelne listy.”

4. Biednemu żeglarzowi odpocząć nie dawała,
Królowa co godzinę Kolumba glejt sprawdzała.

5. W czterdzieści dni i nocy Atlantyk przepłynęli,
I Kolumb, i załoga, i strasznie baby chcieli.

6. Nasz Kolumb miał kolesia też tak jak on szubrawca,
Co kochał go jak brata, a dmuchał jak dmuchawca.

7. Zoczyli pewna damę, co brzegiem przechodziła
I sto tysięcy dolców ich w godzinę zarobiła.

8. Cudzołożyli, aż kurzyło i dzielnie się sprawiali,
I populacja wzrosła dziesięć razy, gdy wracali.

ref…


Córka rybaka (Wały Jagiellońskie)

(sł./mel. R.Schubert)

1. Gdy księżyc świecił na niebie do Ciebie, C G C
Poczułem miłość, co przyszła jak wiatr, G
Me serce było w gorącej potrzebie, G
Córką rybaka Ty byłaś, ja góral z Tatr. C G
Jelenie gdzieś nad jeziorem sennie ryczały, C G C
Ryby w jeziorze już dawno poszły spać, F
Rzekłaś wtedy do mnie – „Mój Mały, C
Cóż Ci mogę w tę parną, mazurską noc dać?” F G C

Ref.: Córko rybaka, Mazura z Mazur, C G
Popatrz jaki na jeziorze wody glazur, C
Daj mi swe usta, weź mnie w ramiona, F C
Niech się przekonam, ile słodyczy jest w słowie Ilona. F G C

2. Lato minęło, lecz uczucie ogniem płonie,
Choć odległość dziś tak wielka dzieli nas,
Ciągle czuję na mym ciele Twoje dwie dłonie,
W uszach moich szumi woda, szemrze las.
Zakopane całe śniegiem zasypane,
A Ty piszesz: Na jeziorze gruba kra.
Przesyłasz całuski i dwie rybie łuski.
Zima minie, lato złączy serca dwa.

ref…


Cumberland” (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „Cumberland Crew”)

1. Hej, bracia żeglarze, posłuchajcie historii a F e
O tej bitwie na wodach, które zwą Hampton Roads. C E7 a
Niech każdy z was kiedyś łzę żalu uroni, a F e
Gdy wspomni jak „Cumberland” poszedł na dno. C E7 a
Był ósmy dzień marca, nie zapomnę tej daty, a G E7 a
Ponad stu naszych chłopców pożegnało ten świat. d a E7 a
A w górze bandera jak w aureoli chwały, C G7 C
Bohaterską załogę nasz „Cumberland” miał. E7 a E7 a

2. Po niebie bezchmurnym, coraz wyżej i wyżej
Słońce jasno wschodziło tamtego dnia.
O dziesiątej głos werbla nagle przerwał tę ciszę,
Kanonierzy podbiegli wnet do swoich dział.
Pancerna fregata zbliżała się do nas,
Dumnie niosła na topie rebelii znak.
Już nie było odwrotu. Zwyciężyć lub skonać!
Małe szanse w tej bitwie nasz „Cumberland” miał.

3. I zaczęło się piekło, bój trwał trzy godziny,
Aż z luf rebeliantów ostatni padł strzał.
By zdrajców powstrzymać, zabrakło nam siły
I krwi naszej potok przez pokład się lał.
Zdruzgotane poszycie, planki wodę puściły,
A ostre żelazo burtę cięło na pół.
Nasi chłopcy przy działach do końca walczyli,
Aż na dnie rzeki James znalazł „Cumberland” grób.

4. Pogrążał się wolno w ciemnych wodach Virginii.
Naszych chłopców na Ziemi nie usłyszy już nikt.
Dzielnych synów Columbii opłakują rodziny,
Lecz kiedyś na pewno jeszcze pomścimy ich.
Niech nasze kolory dobry Bóg błogosławi.
Czerwień, biel i błękit odmienią nasz los.
Na widok sztandaru jeszcze zadrżą tyrani.
Zwyciężymy lub godnie pójdziemy na dno.


Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób) 55 II III IV

(sł. J.lfik, mel. M.Magdziar)

0. Dlaczego, Cutty Sark, gdy mam Ciebie w ramionach,
O herbacianym kliprze marzę?
Dlaczego, „Cutty Sark”, gdy przez Atlantyk płyniemy,
Tylko szkocką dziewkę uczuciem darzę?

Ref.: „Cutty Sark” – tyś najszybsza na morzu, /
Cutty Sark – tyś najlepsza jest w łożu. /
I znów płyniemy do Bombaju, /
I znów, Kochana, jest jak w Raju. /
/
Gdy Twoje żagle na wietrze wydęte, /
Gdy Twoje ciało pode mną wygięte, /
Chcę dotykać Twoich warg, /
I love you, Cutty Sark! /x2

1. Cutty Sark to szkocka dziewczyna,
Która jest ostra jak „chili”,
Bo smak mnie nie myli,

Gdy tyłeczek wypina i patrzę
W jej oczy niebieskie,
Przeklinam swe życie pieskie.

2. „Cutty Sark” to łajba jest szybka,
W jeden dzień przepłynęła
Trzysta pięćdziesiąt mil,

Taka jest niezwykła, że
Gdy patrzę w jej żagle rozpostarte,
Serce w strzępy mam rozdarte.

Ref.: „Cutty Sark” – tyś najszybsza na morzu,
(…)
I love you, Cutty Sark!
I love you, Cutty Sark!
I love you, Cutty Sark!


Czarny okręt

(sł./mel. autor nieznany)

Czarny okręt na nim śmierci znaki, d
Trupa czaszka, dwa piszczele w skos. D7 g
Na pokładzie same zabijaki, d
Brudne szmaty, stargany ich włos. E7 A7

Komu taki widok się ukaże,
Ten z kostuchą pewny zawarł ślub.
Przebóg! Bledną twarze!
Biada! To korsarze!
To szakale węszą łup.

Ref.: To okręt krwawej braci d
To okręt goryczy i łez. A7
Hej, szaleńcze, zejdź mu z drogi!
Bo gdy dopadnie,
Wędrówki twej kres. d

Bo to statek krwawej braci
Biada temu, kto doznał od nich mąk
Lepsza śmierć z własnych rąk niż piraci
Tylko krzyk, tylko jęk słychać w krąg. A7 d

A po bitwie dzbany pełne wina,
Podział łupu aż do rana trwa.
Komu w dziale przypaść ma dziewczyna,
Kto z nią pierwszy miłość zacząć ma.

Wokół płoną pożądliwe twarze,
Każdy pierwszy chciałby pieścić ją.
Senior, zamknij oczy,
Już nóż we krwi broczy,
Żegnaj ukochana ma!


Czas do domu (Krewni i Znajomi Królika) 56

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Nasz Stary przeklinając całą noc na mostku stał D
I drogi w tych cholernych lodach szukał pośród gwiazd. A D
Wszystkie sople z masztów pospadały, kiedy zrobił zwrot G D A
I do domu kurs wyznaczył przez cholerny lód na wprost. D G A D

Ref.: Czas do domu, czas! Już za kilka dni D A D
W barze spędzimy wesolutko parę chwil. G D A
Z groźnym lodem już się nie spotkamy, D G
Chyba, że przez szkło, D A
Gdy w szklaneczce pełnej whisky D G
Będzie stukać nam o dno. A D

2. Trzy miesiące pływaliśmy błądząc wśród lodowych gór.
Wielkie kry cięliśmy dziobem poszukując foczych skór.
Zdechłej ryby nie złowiliśmy, krew się gotowała w nas,
Gdy fortuna się odwróci, spróbujemy jeszcze raz.

3. Nie pomogły zaklinania, choć kapitan skrobał maszt,
Stary bosman pluł przez ramię, my gwizdaliśmy pod wiatr.
Zamki w strzelbach pordzewiały a za nami drogi szmat,
Zdechłej foki ani śladu, więc zwiewajmy póki czas.


Czas jesieni (Ryczące Dwudziestki)

(sł. A.Grzela/W.Dudziński, mel. A.Grzela)

1. Dzień kolejny minął, pora snu, a d a E7
Mur problemów, smutku rośnie znów, a d a A7
Mija szarych ludzi, domy, szare miasto. d E7
Minął dzień, zwykły dzień. a d a E7

Knajp przygasłe światła, dymu nić,
Jeszcze jedna setka żeby żyć,
Monotonny deszczu szum i ulic mrok.
Minął dzień, zwykły dzień.

Pająk smutku sieci swe rozkłada, d E7 a
Czas jesieni, melancholii czas. d E7 a
Żagli biel, silny wiatr i morska fala, d E7 a
Obraz wspomnień – to wszystko co mam. d E7 a

2. Świat w jesiennym wietrze mija,
Morze słonym szeptem dzieli nas,
Patrząc w Twoje oczy widzę jego blask,
Jego blask, jego blask.

Hej, gitary dźwięki, światło gwiazd,
Czas kolejnej wachty, szczęścia czas,
By powrócił jak przyjaciel w moich snach
Morza śpiew, dobry czas.

Pająk sny ma o białych, białych żaglach,
I żegluje z wiatrem, i pod wiatr,
A ja śpiewam o białych, białych żaglach.
Białe żagle – to wszystko co mam..

3. Znów kolejny szary minął dzień,
Knajp przygasłe światła, mroku cień,
Patrząc w Twoje oczy widzę jego blask,
Jego blask, jego blask.

A ja śpiewam o białych, białych żaglach,
I żegluję z wiatrem, i pod wiatr.
A ja śpiewam o białych, białych żaglach.
Białe żagle – to wszystko co mam.


Czemu żeglujesz (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Strzeliło już morze do nieba żaglami, D7+ G
Myśli pospałych znów zaczął się wątek. D7+ e
Żeglarska Madonno! Wypij razem z nami G A
Za rejsu koniec i za początek. G A A5+

Ref.: Wiem, czemu żeglujesz. D7+ G
I wszystkie złe myśli, i złe, co się przyśni, e C
Na brzegu chcesz skryć. D A7
Wiem, czemu żeglujesz. D7+ G
Wiatr żagle napina i wtedy e A
Zaczynasz żyć. A5+ D

2. Daj siłę Goliata ciepłemu wiatrowi,
Niech żagle na niebie swoje słowa znaczą,
A wieczór cicho znów coś nam opowie
Zmęczonym sternikom – wodnym oraczom.

3. A łodzie przy brzegu – narowiste konie,
Osiodłaj żaglami i załóż szotów uzdę,
Wyprowadź na wypas, gdzie błękitne błonie,
Niech westchną wolnością, niech biegają luzem.

ref… /x2


Czerwony nos (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Ta historia, co wam powiem, jest całkiem prawdziwa, D A G A D
A dotyczy jegomościa, który ze mną pływał. D A G A D
Facet nawet był do rzeczy, lecz miał małą wadę: D A G A D
Nochal taki jak pomidor, chociaż lico blade. D A G A D

Ref.: Wszyscy tak ubolewali, D Fis7 /
Że go kopnął los, h A /
A on po prostu od gorzały D G /
Miał czerwony nos! D A D /x2

2. Pewnej nocy o burtowych światłach dyskutował,
Że o mało jakiś rybol nas nie staranował,
A kapitan, człek wesoły, przy nim się nie ziewa,
Od tej pory stać mu kazał tam, gdzie burta lewa.

3. Pięć lat później spotkałem go na przedmieściu Gdyni,
Gdzie przy piwku młodej damie propozycje czynił.
Gapiłem się zadziwiony, aż mnie wzięła czkawka,
Bo malutki nosek miała, taki jak truskawka.

4. Mając wzgląd na barwy twarzy, chłop miał wielkie wzięcie
Przy państwowych różnych zlotach, albo ważnym święcie.
Gdy rocznice nastawały, lub też Pierwszy Maja,
On się zawsze kręcił z przodu… chyba tak dla jaja!

ref…


Cześć panienki

(mel. „Goodnight Ladies”)

1. Oto jak trzeba żagle szyć E
– Żagle szyć, żagle szyć, H7 E
Aby marynarzem być E
Na statku „Shenandoah” H7 E

Ref.: Cześć panienki, E A7 E
Cześć pieszczotki, E Fis7 H7
Cześć ślicznotki, E E7 A
Powiemy wam – good night! E H7 E

2. Trzeba tak kabestan pchać
– Kabestan pchać, kabestan pchać,
Aby się żeglarzem stać
Z pokładu „Shenandoah”.

3. Tak ciężary trzeba nieść
– Trzeba nieść, trzeba nieść,
Aby znowu dostać jeść
Od kuka z „Shenandoah”.

4. Tak składamy śluby wam
– Śluby wam, śluby wam,
Żeglarz grzeczny jest dla dam
Na statku „Shenandoah”.


Czternastego lutego (Cztery Refy)

(sł. K.Banaszewska-Rogacka/J.Rogacki, mel. „On the Fourteenth of February”)

1. Czternastego lutego pożegnaliśmy ląd. D e D
Statek nasz – „Princess Royal” – płynął do New Foundland. G A D G A
Ze czterdziestu chłopaków wyruszyło w ten rejs. D e A e D
Wiatr był równy ze wschodu, a na kursie wciąż West. G A D A D

2. Tak minęły trzy doby, wolno płynął nam czas,
Nagle człowiek na maszcie krzyknął: „Ktoś goni nas!”
Zbliżał się z każdą chwilą, gnał po falach go szkwał,
A pod topem bezana Jolly Roger się śmiał.

3. Burta w burtę chciał do nas dojść, a gdy blisko już był
„Hej tam! Zejdźcie mi z drogi!” – krzyczał z całych swych sił.
„Ja z samego Londynu płynę do Callao,
Nie próbujcie przeszkadzać, bo was poślę na dno!”

4. „Przebrasujcie grotżagiel i ustawcie się w dryf!
Mam tu ważną wiadomość, przekażecie ją wy.”
„Przebrasuję grotżagiel i ustawię się w dryf,
Lecz dopiero w tym porcie, w którym znajdziesz się ty!”

5. Od nawietrznej chciał dopaść nas, gonił przez cały dzień,
I z zawietrznej próbował, jednak nie zbliżył się.
Nawet z armat wypalił, ale nie trafił nas,
Potem rufę oglądał, w końcu zgubił nasz ślad.

6. Chodźcie chłopcy, jest dla was grog, dziś należy się wam,
Chodźcie chłopcy, jest dla was grog, macie tu pełen dzban,
Chodźcie chłopcy, jest dla was grog, humor przyda się wam,
Póki w morzu jesteśmy, nie ma czego się bać.


Cztery piwka (Jurek Porębski)

(sł./mel. J.Porębski)

1. Ze Świnoujścia do Walvis Bay a
Droga nie była krótka, a
A po dwóch dobach, albo mniej, a
Już się skończyła wódka. a
Do brydża!” – krzyknął Siwy Flak a
I z miejsca rzekł – „Dwa piki”, a
A ochmistrz w „telewizor” wlał a
Nie byle jakie siki. E7 a

Ref.: Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet, A D
Jakąś Damę roześmianą Król przytuli wnet. E7 A
Gdzieś między palcami sennie płynie czas. A7 D
„…czwarta ręka, Króla bije As…” E7 a

2

˙'.¨ ˙¨.~ .°˙` .°¨~

___ ___ ___ ___

|||] |||] |||] |||]

~~~ ~~~ ~~~ ~~~

. A w karcie tylko jeden As

I nic poza tym nie ma,
Ale nie powiem przecie – „Pas”,
Może zagrają szlema?
„Kontra” – mu rzekłem, taki bluff,
By nieco spuścił z tonu,
A Fred mu na to – „Cztery trefl!”
Przywalił bez pardonu.

3. A „mój” w dwa palce obtarł nos,
To znaczy: nie ma nic…
I wtedy Flak, podnosząc głos,
Powiedział – „Cztery pik!”
I kiedy jeszcze cztery Króle
Pokazał mu jak trza,
To Fred, z renonsem – „Siedem pik” –
Powiedział – „Niech gra Flak!”

4. A ja mu – „Kontra”, on mi – „Re”,
Ja czuję pełen luz,
Bo widzę w moich kartach, że
Jest atutowy tuz.
Więc strzelam! Kiedy karty Fred
Wyłożył mu na blat,
To każdy mógł zobaczyć, jak
Siwego Flaka trafia szlag.

5. Już nie pamiętam, ile dni
W miesiące złożył czas,
Morszczuki dosyć dobrze szły
I grało się nie raz,
Lecz nigdy więcej Siwy Flak,
Klnę na jumprowe wszy,
Choćbyś go prosił tak, czy siak,
Nie zasiadł już do gry!

Ref.: W popielniczkę pet, cztery piwka na stół,
Już tej Damy roześmianej nie przytuli Król.
Gdzieś nam się zapodział atutowy As,
Tego Szlema z nami wygrał czas.

Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet,
Jakąś Damę rozebraną Król przeleci wnet,
Gdzieś między palcami sennie płynie czas.
„…czwarta ręka, Króla bije As…”


Czy mi będzie dobrze… (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Kiedy zobaczyłem żagli śnieżną biel, D A
Wtedy już wiedziałem, jaki jest mój cel. A D

Ref.: Czy mi będzie dobrze, czy mi będzie źle, D G G D
To na oceanie życie spędzę swe. D A A D

2. Nieraz walczyliśmy, nieraz wicher dął,
Żagle traciliśmy, każdy w gacie rżnął.

3. A gdy główki portu przygarniają nas,
To wiem, że wypłynę za niedługi czas.

4. Jeśli moim śladem pójdzie z was tu ktoś,
To gdy mnie spotkacie, to postawcie coś.

Ref.: Czy mi będzie dobrze, czy mi będzie źle, /
Razem wypijemy, zabawimy się. /x2


Daisy Railley (Przylądek Starej Pieśni)

(sł. T.Winiarski, mel.trad.irl. i ukr.)

Ref.: Biedna Daisy Railley wie, kocham tylko ją. C G C /
Biedna Daisy Railley wie, odpłynąć muszę stąd. G C G C /
Gdy przyśni się przytulny pub, C /
Po nocy wśród sprzedajnych bab, G /
To wtedy wiem, że kocham Daisy Railley. C a G C /x2
No, bo… (po pierwszym ref., w bisie nie)

1. Niejeden już zwiedziłem bar, gdzie panny kuszą nas. C G C
W burdelach, knajpach i tawernach trwoniłem cały czas. G C G C
Gdy przepuściłem forsę swą, C
Przypomniał się cieplutki dom, G
Zacząłem tęsknić znów za Daisy Railley. C a G C
No, bo…

ref…

Tysz mene pidmenuła, /
Tysz mene pidweła, /
Tysz mene mołodoho /
Zuma z rozuma zweła. /x2
<kapela!>
2. Do portu dzisiaj mamy wejść, za długo trwał ten rejs.
W kubryku chłopcy stroją się, ja nie wiem, czy mam zejść.
Bo rum zaszumi w głowie znów,
Zrozumiem z panną się bez słów,
Cóż powie na to biedna Daisy Railley.
No, bo…

3. Powrotnym kursem lżej jest iść, pogoda sprzyja nam.
Po nocach kumple mówią o wdziękach swoich dam.
Pamiętam słodką Lucy Lou,
Pamiętam Sally Brown,
Lecz kocham tylko biedną Daisy Railley.
No, bo…

ref… /x3


Dalej chłopcy z zapałem… (Wikingowie)

(sł./mel. M.Bednarczyk)

1. Dalej chłopcy z zapałem,
Dmijmy już w złoty róg.
Zaraz też odpływamy
W Grenlandii srogi chłód.

2. Rzućcie cumy na statek,
Żegnać się to już czas.
Wielorybów dostatek,
Tam stada czekają nas.

3. Mrozy, śniegi i zimno,
Głód czasem dręczy nas.
Ciepły tran wieloryba
Rychło też ogrzeje nas.

4. Tak mijają miesiące,
W morzu wlecze się czas.
I w ładowniach dostatek,
Mrozy nie dręczą nas.


Dalej w morze (Ryczące Dwudziestki)

(sł./mel. B.Kuśka)

Ref.: Dalej, w morze wyruszamy, d C F g
Nie szczędź sił, d
Dzisiaj jest nasz dzień. a d

1. Morze chyba wściekło się, d C
Fala prosto wali w nas, F g
W oczy spogląda rychła śmierć. d A d
Stary trzyma w ręku ster, d C
Wiatr na burtę kładzie nas, F g
Boże, w opiece Ty nas miej. d A d

2. Dalej, wszyscy wiosła w ruch!
Jeszcze tylko kabel, dwa,
Stary waleń nie umknie nam.
Już harpunnik zajął dziób,
Ostry grot powietrze tnie,
Celny cios i pewny łup.

3. Będzie tran, to forsa też
Będzie miło brzęczeć nam,
Tak blisko nagroda jest.
Morze chyba wściekło się,
Fala prosto wali w nas,
W oczy spogląda rychła śmierć.


Dalej więc (Jabłko Topu Flagsztoka)

(sł./mel. ???)

1. Na północnym krańcu Rotterdam G
Żył stary barman Joe. G
On bardzo młodą córę miał, e
I piękną, że ho, ho. d G
Lecz Mary miała myśli złe, e d
Więc o jej los się bardzo bał e h
I w dobre ręce jak najszybciej e d
Oddać dziewczę chciał. C H7 e

Ref.: Dalej więc, płyńmy tam, G D
Do pięknej Mary z Rotterdam. C H7 e

2. Piękna Mary ciągle miała chęć, nieważne z kim i gdzie,
Lubiła w nocy robić to, lubiła i we dnie,
A stary ojciec czekał wciąż, by w mieście tym się zjawił ktoś,
Kto taki wigor będzie miał, że mała pierwsza powie dość.

3. No i zjawił się któregoś dnia, gdy pił w tawernie rum,
Bo bardzo mocną głowę miał i silny był jak tur.
Gdy wiara spała już pod stołem, on żeglarskie pieśni grał
I zawsze miał panienki, te najlepsze w Rotterdam.

4. A gdy w morze przyszło ruszyć mu, by z wrogiem przelać krew,
Do knajpy wszedł i w progu już usłyszał Mary śpiew.
Z uśmiechem rzekła mu, że harce zna nie gorsze niźli on –
Sprawdzali je przez całą noc i nieźle im to szło.

5. Żeglarz z panną tak szczęśliwy był, że został z nią lat pięć,
Lecz jednak wciąż o morzu śnił, a znając Mary chęć,
Zostawić nie chciał jej w miasteczku, więc na pokład z sobą wziął
I ludzie mówią, że do dziś pływają gdzieś, wciąż razem są.

ref…


Dan Malone (Jolly Roger)

(sł. J.Niedzielski/T.Winiarski, mel. S.Mc’Carlny)

1. Mówią o nim Dan Malone, a
W jego sercu był mój dom, G
Na północy wszystko dla nas się zaczęło. a C
Zagubiłam się w tej grze, a
Czemu – jeden Bóg to wie, G
Dzisiaj słońce w oczy ogniem mi plunęło. a e a

2. Niespokojny jest mój sen,
Co noc z krzykiem budzę się,
Czarne ptaki tłuką się do moich drzwi.
Jednak nie odejdę stąd,
Wrócisz tutaj Dan Malone,
Na wybrzeże do mnie, tu gdzie jest twój dom.

3. Czasem wracam do tych chwil,
Kiedy złote wino pił,
Tańczył ze mną pod gwiazdami aż do rana.
Dzisiaj mędrzec mówi mi,
Że są kłamstwem takie dni,
Prawdą zaś jest tylko to, że jestem sama.

4. Może kiedyś zdarzy się,
Jeden najszczęśliwszy dzień,
Ciemne miejsca się rozjaśnią białym światłem.
Złożę świętą głowę swą,
Na posłaniu pośród łąk,
Gdzie mężczyźni cicho godzą się ze światem.

5. Zapamiętaj Dan Malone,
Usłysz cichą prośbę mą,
Już nie sypiam z Twoim zdjęciem pod poduszką.
Stanął w ogniu tęsknot dom,
Dziś odchodzę cicho stąd,
Gdy spojrzałam sobie w oczy, pękło lustro.


Digi, digi (Mechanicy Shanty) 57

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)

1. Na zabawie z piękną Meg
Przetańczyłem cały dzień,
Wziąłem wszystko, jakem chciał,
Więcej digi bym jej dał.

Ref.: Digi digi rano, digi digi w noc,
Przytul się do serca, daj mi swoją moc.
Spełnij trzy życzenia, złota rybko ma,
Później tylko digi do białego dnia.

Digi digi rano, digi digi w noc,
Wszyscy chcemy digi, taki to nasz los.
Choć nie mamy siły, każdy chce to mieć,
Więc myślimy digi przez calutki dzień.

2. Dzień następny przyniósł wiatr,
Gnałem do niej jak zły hart.
Zaprosiłem ją na bal,
Nowe digi będę miał.

3. Trzeci ranek zbudził mnie,
W łóżku mojej ślicznej Meg,
Potem whisky jak co dnia,
A wieczorem znów na bal.

4. Po miesiącu pięknych dni,
Zbrakło forsy, zbrakło sił,
Nowy rejs już zacząć mam,
Nowej pannie digi dam.

5. W nowym porcie szwendam się,
Myślę, jak przytulasz mnie,
Gdy masz w oczach ten swój błysk,
Daj mi tylko digi łyk.

ref… /x2





Do anioła stróża (Stare Dzwony)

(sł./mel. J.Sikorski)

1. Aniele – stróżu mój, A Fis
Gdy wiatr mnie na morze wywieje, H
Ty zawsze przy mnie stój. E
I rano, i we dnie, i w noc, A Fis
I zawsze, gdy piany ścianą, H
Ocean splunie mi w nos. E
Trochę będziesz się musiał namoczyć, D
Trochę nałatać burt, A Fis
A wiem, nie masz nawet kaloszy H
I tyle wypadło Ci piór. E
Trochę pewnie zgrabieją Ci ręce, D
Kiedy sztorm ześle Pan Bóg, A Fis
Powiesz – Stary, gdzie masz tą butelkę, H
No tę, w której trzymasz rum? E

2. Aniele – dobrze wiesz,
Dla Ciebie też kubek naleję,
A potem pójdziemy coś zjeść.
I tylko przeżyjmy ten sztorm,
A potem na jakąś chwilkę
Zajdziemy na pobliski ląd.
Tam zdrowo się pewnie zaprószysz
I po butelkach paru
Dasz wychodne mej duszy
Z jakąś dziewczyną z baru.
Tylko zróbmy to całkiem spokojnie,
Bo po co ma wiedzieć Twój szef,
Że, owszem, bogobojnie,
A jednak musiałem Cię nieść.













3. Aniele – wspominaj mnie,
Gdy Bóg mi już miękko pościele
Na kamienistym dnie.
Aniele – dobrze wiem,
Że wpadniesz tu kiedyś w niedzielę,
Lub w jakiś inny dzień.
Napomknij tam komuś o mnie
Po znajomości starej
I weź dla nas obu wychodne
Do tamtej dziewczyny z baru.
Sam pewnie też się zaprószysz
I zaśniesz pod powałą,
A rano będzie nas suszyć
Zupełnie, jak dawniej bywało.


Drunken Sailor 58 59

(sł. H.Stefanowska, mel. „The Drunken Sailor”)

1. Co zrobić z tym zawianym Jankiem?
Co zrobić z tym zawianym Jankiem?
Co zrobić z tym zawianym Jankiem
Takim wczesnym rankiem?

Ref.: Hej, hej, wczesnym rankiem!
Hej, hej, wczesnym rankiem!
Hej, hej, wczesnym rankiem,
Gdy stawiamy żagle!

2. Hej, tam! Pod szpigat niech go wtroczą
I niech tam szmergla zmoże śpiączką,
Konopną związać go obrączką,
Takim wczesnym rankiem.

3. A potrząsając przed użyciem
Zróbcie mu łaźnię na bukszprycie,
Szuwaksem wyszorujcie knykcie,
Takim wczesnym rankiem.

4. Ze szczypty wody, z wiadra soli
Zgotujcie tęgi mu rosolik!
Niech sobie chłypnie, a do woli,
Takim wczesnym rankiem.

5. A też przydajcie na omastę
Do karku musztardowy plaster,
A gardło podpędzlujcie klajstrem,
Takim wczesnym rankiem.

6. Wyschnięty byłem już jak łyko,
Żem nawet ruszyć nie mógł grdyką,
Musiałem sobie krzynę łyknąć
Takim wczesnym rankiem.

7. Co zrobić z tą zieloną żabą?
Co zrobić z tą zalaną łajbą?
Co zrobić z tą królową Sabą
Takim wczesnym rankiem?

ref…


Dwudziesty czwarty lutego (Stare Dzwony) 60 61 62 63

(sł./mel. J.Sikorski)

1. To dwudziesty czwarty był lutego, C
Poranna zrzedła mgła, G
Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp, a
Turecki niosły znak. a G a

Ref.: No i… a /
Znów bijatyka, no i… G C /
Znów bijatyka, no i… G C /
Bijatyka cały dzień, <dzień! dzień!> C G /
I porąbany dzień, i porąbany łeb, a /
Razem bracia, aż po zmierzch! a G a /x2


2. Już pierwszy skrada się do burt,
A zwie się „Goździk” i
Z Algieru Pasza wysłał go,
Żeby nam upuścił krwi.

3. Następny zbliża się do burt,
A zwie się „Róży Pąk”.
Plunęliśmy ze wszystkich rur –
Bardzo prędko szedł na dno.

4. W naszych rękach dwa i dwa na dnie,
Cała reszta zwiała gdzieś,
No a jeden z nich zabraliśmy
Na starej Anglii brzeg.

ref…


Dzban whisky

(sł. J.Wołoszyn, mel. „Whiskey in the Jar”)

1. Znów łazisz po Dublinie i jedna myśl Cię zżera, D h
Że wpadłbyś gdzieś się napić, ale nie ma gdzie, cholera! G D
Knajpek jest tu z sześćset, w połowie wisisz z długiem, D h
Uderz więc „Pod Jodłę”, nucąc sobie: „Ech, to lubię!” G D

Ref.: I lej do gardła, lej, lej whisky pełen dzban, A D /
I nie martw bracie się, nie zbraknie nigdy jej! G D A D /x2

2. Jesteś już „Pod Jodłą”, pub taki jakich wiele,
Schodzą się tutaj dziwki, nieroby i złodzieje.
Ty dziwisz się jak dziecko: co mnie tu znów przygnało?
Lecz już po pierwszej setce wiesz, że setka to za mało!

3. Spotkasz tu może także starego O’Maleya,
To w sumie dusza facet jest, choć nudny jak cholera.
Gdy przy kolejnej szklance Angoli zmiesza z błotem,
Nie spieraj się z nim zbytnio, no bo kto zapłaci potem?

4. A kiedy się okaże, że O’Maley też jest goły,
A barman krzywo patrzy i wrzeszczy: „Won pierdoły!!!”
Ty pociesz się, mój bracie, bo Dublin jest wszak duży
I trzysta knajpek jeszcze masz na trasie swej podróży!

5. Niektórzy lubią łajby, rozkołysane morze,
Hokej i kręgle dla tych są, co z morzem nie daj Boże.
A ja uwielbiam dziko, nektar z kłosów jęczmienia
I wdziękom pięknych pań oprzeć się też nie mam sumienia!

ref…


Dzielny żeglarz Joe (Spinakery)

(sł. L.M.Kowalczyk, mel. „Billy Boy”)

1. Miał wytartą kurtkę szarą – żeglarz Joe! D A D
I po ojcu łajbę starą – żeglarz Joe! D A
Gdy wieczorna bryza wiała, G
To się wioska schodziła cała, D A
– Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe, D G
– Dzielny żeglarz Joe! D A D

2. A gdy łajbę swą szykował – żeglarz Joe!
Każdy śmiał się i żartował – żeglarz Joe!
A on najspokojniej w świecie
Mówił: „Ludzie, co wy tam wiecie”,
– Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe,
– Dzielny żeglarz Joe!

3. I sterował tam, gdzie fale – żeglarz Joe!
I się nocy nie bał wcale – żeglarz Joe!
Dawno w domach wszyscy spali,
A on żeglował po tej fali,
– Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe,
– Dzielny żeglarz Joe!

4. Wiatr mu targał bujne włosy – żeglarz Joe!
I wsłuchany w morza głosy – żeglarz Joe!
Tak samotny na tym świecie,
O czym marzył? – Nie zgadniecie,
– Kiedy w morze wypływał żeglarz Joe,
– Dzielny żeglarz Joe!

5. A gdy wracał, to już dniało – żeglarz Joe!
Słońce z morza wyglądało – żeglarz Joe!
Jak go w wiosce pozdrawiali,
Palcem w czoło się stukali,
– Kiedy z morza powracał żeglarz Joe,
– Dzielny żeglarz Joe!

6. Czemu on od ludzi stronił? – żeglarz Joe!
Czemu nocą w morze gonił? – żeglarz Joe!
Nie pytajcie, nie ma po co,
On żeglować kochał nocą
– I dlatego wypływał żeglarz Joe,
– Dzielny żeglarz Joe!


Dzień powrotu (The Bumpers) 64

(sł. M.Cylwik, mel. The Pogues)

Kolejny dzień na morzu, sam nie wiem, który już, G C D
Wicher toczy siwe fale, ciężka wachta będzie znów. G C D
Tytoń w fajce mi zamókł, ręce ściska ostry mróz, G C D
Pieski los na pokładzie tej krypy, ech, szkoda słów. G C D G

Znów śniłaś mi się wczoraj, taki szmat wody stąd,
Ile minie dni, nim ujrzę Cię, czy czekasz wciąż – Bóg wie.
Na razie cóż, twarda koja, słony wiatr,
Wszystko to skończy się i z Tobą będę znów.

Liczę dni, wolno płynie czas, G C
Do domu wnet zaniesie nas. G D
Zobaczę Cię w białej sukni Twej, G C
W taki mglisty, zimny ranek – mój powrotu dzień. G C D G


Dzień sobótki (Krewni i Znajomi Królika)

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.)

1. Przy kołysce dobra wróżka tak mi wyśpiewała, A D A D
Żebym w noc Świętego Jana na Ciebie czekała. A D A fis h E
Roztańczona przy ogniskach sobótkowej nocy
Biała panna tylko Tobie odda swe warkocze.

Ref.: Co roku w noc sobótki, na Świętego Jana,
W ciemnym borze panna wianek do Ciebie puszczała.

2. Złotym ostem i piołunem morze zaklinałam,
Żeby łódź Twą do mej checzy zniosła dobra fala.
Dobre wiatry ubłagałam, żebyś tu przypłynął,
Żebyś u stóp białej panny żagle swoje zwinął.

3. Na ołtarzu Panny Świętej kwiaty układałam,
I do Ciebie całym morzem myśli żem wracała.
Biały warkocz, biała chusta, wypłakane oczy
Wypatrzone, wymarzone białe żagle łodzi.

ref… /x2


Dzień św. Patryka (Mechanicy Shanty)

(sł. S.Klupś, mel. „St. Patrick’s Day”)

1. Gdy w Nowym Jorku wstawał świt, G C
Na morzu szalał sztorm. G D G
Sam diabeł piekieł otworzył drzwi G D G
I ciągnął ship nasz na dno. G D
Już wściekłe fale wyrwały maszt, G D G
Nadziei zniknął już cień. G D

Ref.: To Patryka dzień, Patryka dzień, C G C
To był Patryka dzień. G D G

2. Już każdy widzi, że to kres
I z życiem żegna się.
Kapitan nawet, ten podły łotr,
Do Świętych modlić się chce.
Uratuj Panie, patronie nasz,
A czcić będziemy ten dzień.

3. Już na nic prośby, na nic łzy,
Pochłonie żywioł nas.
Za podłe życie, parszywy los,
Rachunki spłacić już czas.
W spienionych falach szedł na dno ship
I kończył życia nasz dzień.

4. Z załogi tylko pięciu z nas
Ujrzało stały ląd.
Za całą forsę w kościele swym
Kupiliśmy nowy dzwon.
I bije on, kiedy morze grzmi
I chwalić będzie ten dzień.

ref… /x2


Dzień wielkich żaglowców (Smugglers) 65 66 67 68 69

(sł. D.Potoręcka, mel. trad.)

1. Jak duchy tu przybyły, żagli pełen cały świat, e D e
Owiane tajemnicą, skrzydła ich wypełnił wiatr, G D
Ten świeży wiatr poranny, co wilgocią smaga twarz. e h
Cudownie jest znów ujrzeć jak płyną, płyną w dal… e G D A H7

Ref.: Windjammer, slup i kecz, brygantyna, jol, G D
Ze świata wszystkich stron, gdzie każdy z nich zostawił dom. G D A
Zdobywcy oceanów przebyli drogi szmat, G D G
W imieniu swoich nacji chcą pozdrowić Nowy Świat. G D A7 D H7

2. A Ci, co tego ranka na brzegu chcieli stać,
Ujrzeli cudny widok – żaglowców wielkich świat.
Słyszeli też wołanie, co z oddali przyniósł wiatr
I czuli znów jak pokład drży, a twarz ma słony smak.

3. A kiedyś wnukom swym opowiem o czerwcowych dniach,
Gdy tłum żaglowców przybył, nieba sięgał każdy maszt
I odkąd je ujrzałem już morze mi się śni.
Tak w serce mi zapadły żaglowców wielkich dni.


Dziesięć w skali Beauforta (Trzy Korony) 70 71 72

(sł. J.Kondratowicz, mel. K.Klenczon)

1. Kołysał nas zachodni wiatr, a d
Brzeg gdzieś za rufą został. E7 a
I nagle ktoś jak papier zbladł – d a
„Sztorm idzie, Panie Bosman!” H7 E7

Ref.: A bosman tylko zapiął płaszcz F C F C
I zaklął – „Ech, do czorta! F E7 a
Nie daję łajbie żadnych szans.” F G a E7 a
Dziesięć w skali Beauforta! d E7 a

2. Z zasłony ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle.
Rzucało nami w górę, w dół
I fala zmyła żagle.

3. O pokład znów uderzył deszcz
I padał już do rana.
Piekielnie ciężki to był rejs,
Szczególnie dla bosmana.

Ref.: A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął – „Ech, do czorta!
Przedziwne czasem sny się ma.”
Dziesięć w skali Beauforta! /x3


Dziesięć w skali Beauforta (niecenzuralne) 73

(mel. K.Klenczon)

Kołysał nas zachodni wiatr, a d
Brzeg był za rufą z dala E7 a
I nagle ktoś jak papier zbladł: d a
„Grot nam się rozpierdala!” H7 E7

Ref.: A bosman tylko zapiął płaszcz F C F C
I zaklął: „Mać jebana! F E7 a
Nie mogłaś szmato, kurwa mać, F G a E7 a
Zaczekać z tym do rana!!?” d E7 a

Spod ciemnych ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle,
A myśmy, jak te chuje dwa,
W kubryku szyli żagle.
A bosman do kubryku wpadł
I zaklął: „Chuj wam w dupę!
Złamali znowu igły dwie,
Gdzie ja dziś takie kupię?”

W nawigacyjnej Stary siadł,
Słuchając komunikat.
Wkurzony maksymalnie rzekł:
„Panowie, znowu dycha!” (10°B)
(Wkurwiony maksymalnie klął:
O żesz mać, znowu dycha!)
A bosman tylko w mesie siadł
Ponury jak na stypie.
„Jak dalej będzie piździć tak,
Rozpieprzy nam tę krypę!”

W kambuzie kuk, rzygając w krąg,
Ponuro żuł nienawiść:
„Że też te gnoje jeszcze żrą,
Toż takich można zabić!”
A bosman tylko w mesie siadł
I oparł nos na blacie:
„Obiad ma być dziś z trzech dań
I deser na dodatek!”

Kompasu igła całą noc
Tańczyła rock and rolla,
A wściekły sternik czuł, że go
Ogarnia paranoja…
A bosman do kokpitu wpadł
I ujął szturwał w ręce:
„Do kurwy nędzy, równo jedź,
Bo jaja ci ukręcę!”

Gdy słońce wyszło spoza chmur,
A wicher się wyszalał,
To bosman tylko flachę wziął
I szybko pałę zalał.
A potem tylko zapiął płaszcz,
Chciał zakląć – lecz nie zaklął,
Odchamić się najwyższy czas,
Więc tylko ręką machnął.

Gdy słońce zgasło i gdy sztorm
Wydmuchał się do woli,
W bosmańskiej brodzie zakwitł blask
Setek kryształków soli.
A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął… otóż nie zaklął!
Bosman znów zaczął mówić nam
Piękną poprawną polszczyzną!



Dziewczę z Amsterdamu

(sł. R.Stiller, mel. „Aroving”)

ver.1 ver.2
1. Najcwańsze dziewczę, jakie znam, D D G A7 D
- Co gadam, dobrze zważ! D7 D7
Najcwańsze dziewczę, jakie znam, G D G A7
Przebywa w mieście Amsterdam. e A7 e A7 D A7
- Nie będę się już włóczył z Tobą, skarbie mój! D G D A7 D D D7 G D A7 D A7

Ref.: Nie będę się włóczył, G D D G D
Los gorzki mnie nauczył, e7 A7 e A7 D A7
Że lepiej się nie włóczyć z Tobą, D G D D7 G D
Skarbie mój! D A7 D D A7 D A7 D

2. Różane liczko, jasny wzrok,
Spod czepka lśni złocisty lok.

3. Objąłem ją, zwyczajna rzecz,
A ona krzyczy: „Łapska precz!”

4. Więc ja ją na kolana w mig,
A ona jeszcze bardziej w krzyk.

5. Przyrzekła mi nie robić psot,
I forsę(grosz mój) przepuściła w lot.


Dziewczyny z Chile (Cztery Refy) 74

(sł. J.Rogacki, mel. „The Gals of Chile”)

XE "Gdy do brzegów Chile dojdziemy już"XE "Dalej żywo, razem pchajmy"1. Gdy do brzegów Chile dojdziemy już,
– Dalej żywo, razem pchajmy,
Gdy do brzegów Chile dojdziemy już,
– To ruszymy w rytm fandango.
Nim zapadnie noc, zobaczymy port,
Gdzie hiszpańskie dziewczyny zawsze chętne są.

Ref.: Dalej żywo, razem pchajmy
I śpiewajmy razem refren ten.

2. A gdy dojdziemy do Vallipo,
- Dalej żywo, razem pchajmy,
A gdy dojdziemy do Vallipo,
- To ruszymy w rytm fandango.
Panny z Vallipo tak gorące są,
Że chcą kochać się bez przerwy cały dzień i noc.

3. Dziewczynom z Chile nie dorówna nikt,
– Dalej żywo, razem pchajmy,
Dziewczynom z Chile nie dorówna nikt,
– Kiedy ruszą w rytm fandango.
Od topu aż po kil mają wdzięk i styl,
I potrafią dać Ci wiele zwariowanych chwil.















4. A tam seniority czekają już,
– Dalej żywo, razem pchajmy,
A tam seniority czekają już,
– Żeby ruszyć w rytm fandango.
Będą tańczyć i pić przez noc, aż po świt,
Tak długo, aż w kieszeniach nie zostanie nic.

5. Rosita, Anna i Carmen też,
– Dalej żywo, razem pchajmy,
Rosita, Anna i Carmen też,
– Zaraz ruszą w rytm fandango.
I poczujesz, że jesteś jak we śnie,
Każda w mig gotowa zadowolić Cię.

6. A gdy przyjdzie pora na ostatni raz,
– Dalej żywo, razem pchajmy,
A gdy przyjdzie pora na ostatni raz,
– To ruszymy w rytm fandango.
Forsa poszła precz, to normalna rzecz,
I w Coquimbo, i w Callao, i w Corynel.

ref… /x2






Dziewczyny z Saint Pierre i z Saint Johns (Jurek Porębski) 75 76

(sł./mel. J.Porębski)

1. Dobrą lecz krótką pamięć mam, C C
Więc kiedy to było, no?… Nie wiem sam. C C
Pływaliśmy na Georges Bank, d G7
Ławice z piasku, New Foundland. F F C

Śledziowe żniwa, statków tłok,
Przy burcie burta, bokiem w bok,
Ciężka robota noc i dzień,
Wyglądał człek jak szczur, jak cień.

Ref.: Marzyło się wtedy, oj marzyło, mon chere, C C7 F C
O pięknych, eleganckich panienkach z St. Pierre. C C D7 G7
Oj, kojarzyło się słówko „I want” C C7 F C
Z prześliczną, uśmiechniętą panienką z St. Johns. F C D7 G7 C

2. Gdy już przeżarła łapy sól,
Załadowano ship na full,
Dziób naprowadzał nas na cel,
Raz do St. Johns, raz do St. Pierre.

A tam, że czasu było w bród,
Spokojne życie człowiek wiódł,
Języki znałem byle jak:
„Je t’aime”, „I love you” i… „Would you like?”

Ref.: Dziewczyny z St. Johns „Elles n’ont pas peur”,
Latały awionetką z St. Johns do St. Pierre.
Dziewczyny z St. Pierre krzyczały „Go on!”
Latając awionetką z St. Pierre do St. Johns.

3. W kabinie czysto, istny raj,
Na drzwiach szlafroczki wiszą dwa,
Jeden z St. Johns, drugi z St. Pierre,
Jeden – „My Dear”, drugi – „Mon Chere”.

Na stole szkocka i chateaubriande,
Gatunek do uznania pań,
Są fatałaszki, l’eau de Cologne
I ta najlepsza w świecie woń…

Ref.: Dziewczyny z St. Johns płakały nie raz,
Kiedy, po porcie, na morze przyszedł czas.
Dziewczyny z St. Pierre żegnały przez łzy,
Gdyśmy, po porcie, na morze szli.

4. Kochałem je obie – tę z Johns i tę z Pierre,
I starym kawalerem jestem po dziś dzień.
Być może, że spotkam je pod koniec moich dni
I dalej już we trójkę będziemy razem szli.

Ref.: Ta mała z St. Pierre i ta większa z St. Johns
I ja razem z nimi, bo kocham je wciąż.
Ta mała z St. Pierre i ta nieco większa z St. Johns,
I ja razem z nimi – jako ich mąż!


Dziewczyny z Talcahuano (Cztery Refy) 77

(sł. J.Rogacki, mel. „Talcahuano Girls”)

1. Byłem kukiem na morzu, byłem także bosmanem, G C D
Mogę śpiewać i tańczyć od bukszprytu po ster. D7 G
Wiem co zrobić z harpunem, kiedy wezmę go w rękę, C D
Nie ma dla mnie tajemnic na tym statku, o nie. G C G D G

Ref.: Niech z wiatrem przez morza popłyną na fali G C D
Opowieści i pieśni z kubryku i wacht. D7 G
Dopóki pod kilem mamy wody dwie stopy, C D
Prujemy przez kanał, przed siebie, hen w świat. G C G D G

2. Byłem raz w Talcahuano, gdy z połowu wracałem,
Złote broszki dziewczętom rozdawałem co noc.
Gdy paliłem swą fajkę, rozpływała się w ustach.
Przez te kilka dni mogłem żyć sobie jak lord.

3. Innym razem tańczyłem całą noc w porcie Tumbez.
Takich dziewczyn, jak tam, nie widział z was nikt.
Pewna śliczna mulatka cały czas żuła tytoń.
Ta dziewczyna do dzisiaj co noc mi się śni.

4. Teraz pijmy za zdrowie tych dam z Talcahuano,
A potem za zdrowie panienek z Maui.
Jeśli chcesz się ożenić, zastanów się lepiej,
Ja mam wszędzie dziewczyny i dobrze mi z tym.


Dziki włóczęga (Mechanicy Shanty) 78

(sł. H.Czekała, mel. „Wild Rover”)

1. Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni, D G
Przepuściłem pieniądze na dziwki i gin. D A D
Dzisiaj wracam do domu, pełny złota mam trzos, D G
I zapomnieć chcę wreszcie, jak podły był los. D A D

Ref.: Już nie wrócę na morze A /
Nigdy więcej, o nie! D G /
Wreszcie koniec włóczęgi, D G /
Na pewno to wiem! D A D /x2

2. I poszedłem do baru, gdzie bywałem nie raz,
Powiedziałem barmance, że forsy mi brak.
Poprosiłem o kredyt, powiedziała: „Idź precz!
Mogę mieć tu stu takich na skinienie co dzień.”

3. Gdy błysnąłem dziesiątką, to skoczyła jak kot
I butelkę najlepszą przysunęła pod nos.
Powiedziała zalotnie: „Co chcesz, mogę Ci dać.”
Ja jej na to: „Ty flądro, spadaj, znam inny bar.”

4. Gdy stanąłem przed domem, przez otwarte drzwi
Zobaczyłem rodziców – czy przebaczą mi?
Matka pierwsza spostrzegła, jak w sieni wciąż tkwię,
Zobaczyłem ich radość i przyrzekłem, że:

Już nie wrócę na morze… /a cappella
Już nie wrócę na morze…


Dziwka Molly (Zejman & Garkumpel) 79

(sł. A.Marianowicz, mel. A.Tomanek)

1. Ociepliło się, spłynęła kra, C D7
Reda pustoszała już powoli, G C G7
Gdy przybyła do żaglowca łódź, C D7
I na pokład weszła dziwka Molly. G C

Miała bladą, jak Madonna, twarz F C
W złotorudej włosów aureoli, F C
A bił od niej jakiś dziwny blask, F C
Jakby świętą była dziwka Molly. D7 G

2. Na ramionach miała barwny szal,
W oczach miała wyraz melancholii,
Ziemia Święta – oto jest mój cel,
Tak kapitanowi rzekła Molly.

– Do Chrystusa z Wami płynąć chcę,
Niechaj duszę zbawić mą pozwoli.
– Za to ciało ofiarujesz nam –
Tak kapitan rzekł do pięknej Molly.

3. I ruszyli w drogę pełną raf,
Gwiazdozbiorów srebrnych i atoli.
Piła wino ich i jadła chleb,
I śpiewała dla nich cudna Molly.

Oglądali niebo w oczach jej
I sycili żądze swe do woli.
Porzucili żagle oraz ster,
Bo kochali wszyscy dziwkę Molly.

4. – Kiedy wreszcie osiągniemy cel,
Kiedy będzie koniec mej niedoli?
– Może nigdy – tak kapitan rzekł –
I to z Twojej winy – słodka Molly.

Brudną szmatą był jej barwny szal,
Włosy były mierzwą pełną soli
I nie zjawiał się wyśniony brzeg,
I nie mogła mieć nadziei Molly.

5. Którejś nocy powiedziała – Dość,
Skacząc prędzej z Bogiem się zespoli –
I skoczyła w ciemną otchłań wód,
I zniknęła w tej otchłani Molly.

W niebie rzekli – Ma wzbroniony wstęp,
Kto za życia grzeszy i swawoli –
W piekle rzekli – Nie przyjmiemy jej,
Bo za grzechy żałowała Molly.

6. I od tego dnia po wieków wiek
Musi błąkać się nieszczęsna Molly.
Szloch jej słychać pośród szumu fal
I od męki nikt jej nie wyzwoli.

I my także do swych świętych ziem
Żeglujemy, trudząc się jak Molly,
Zapatrzeni hen w wyśniony brzeg,
A los bezlitośnie nas…


Eine Kleine Yacht Musik (Zejman & Garkumpel)

(sł. M.Kowalewski, mel. W.Leśniewski)

Ref.: Łam dam daj, łaram dam dam daj, fis h fis Cis
Łam dam daj, łaram dam dam daj, fis h fis Cis
Łam dam daj, łam daram daram daram. h E A Cis

1. Popatrz, morze wzywa Cię w kolejny długi rejs, fis h fis Cis
Łodzie nogą grzebią, chcąc się zerwać ze swych miejsc. fis h fis Cis
Uskrzydlij je, osiodłać chciej, h E
I jeszcze główki portu, i tylko morze w opiece mnie miej. A Cis

2. Gdzieś za horyzontem cel pokazał język nam,
Białe żagle wziął w objęcia swe północny wiatr.
Wkrąg rozchwiał się zwyczajny dzień
I jakoś nie chce przyjść spłoszony mewim krzykiem spokojny sen.

3. O lądowych sprawach nie pamięta dawno nikt,
Eine kleine się przypętał jakiś yacht music.
Synkopy fal, półnuty mew,
Andante morza, crescendo wiatru i w piersi jakoś zapiera dech.

4. Gdy w objęcia cumy poler w końcu wpadnie już,
Pod nogami tak cholernie stały będzie grunt.
W tramwaju tłok, wkrąg ludzi tłum,
I wtedy wiesz na pewno, że wzywa Ciebie spokojny morza szum.

ref…


Eki Dumah (Stare Dzwony) 80

(sł. M.Siurawski, mel.trad.)

Ref.: Key-key-key-key, Eki Dumah! D /x8 (refren oraz tło dla zwrotki)

1. O, Bosman nie lubi kanaka, nie, Eki Dumah! G D A D
I co kanaka zrobi, zawsze źle, Eki Dumah! A D

2. O, biedny kulis podłe życie ma, Eki Dumah! /x2
Leją, biją, tłuką go jak psa, Eki Dumah!

ref…


Eks-żeglarz (Cztery Refy) 81 82

(sł. J.Rogacki, mel.oryg. T.Lewis)

Gdy byłem małym chłopcem marzyłem, by na morze iść,
Więc marynarski żywot wiodłem przez ćwierć wieku aż do dziś.
Znam diesla i parowca czar, podwodne łodzie także znam.
Słuchajcie mnie uważnie, teraz chcę opowiedzieć wam:

Że eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Gdy mam pod nogą stały ląd, a mokry dek nie kiwa wciąż,
To wiem, że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.

Nie mogłem słychać shanty, bo diesel tak słodziutko grał,
Kompanów miałem wielu i nie wiem, czy ktoś więcej miał.
Gdy morze rozszalało się, marzyłem by nie było mnie.
Choroba morska przykra rzecz, lecz w morzu zdarza się.

A eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Herbatki w łóżku wezmę łyk, śniadaniem już nie karmię ryb
I wiem, że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.

Tawerny dzisiaj wszystkie znam, pamiętam prawie każdy kąt
Od San Francisco po Hong-Kong, od Buenos Aires po New York.
Choć z panienkami nieźle szło, poznałem w końcu właśnie ją,
Nie chciała mieć żeglarza, ale bardzo chciała mnie.

I eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Gdy czuję ją w ramionach swych, to jeszcze bardziej chce się żyć
I wiem, że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.

Myślałem potem długi czas, tym razem chyba człowiek wpadł.
Pomysł niby dobry był, lecz czy na pewno, nie wiem sam.
A gdybym tak rzucił stały ląd i byłbym gdzieś daleko stąd,
To nie mógłbym powiedzieć wam, że z morzem koniec już.

Bo eks-żeglarz ma beztroskie i spokojne dni,
Lądową drogą wolę iść niż płynąć w sztormie setki mil.
Wysuszyłbym po wachcie dzban i nie miałbym szans powiedzieć wam,
Że już od dawna chciałem eks-żeglarzem być.


Eliza Jane (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)

1. Do portu przybił statek nasz G
W słoneczny dzień. D
Po długim rejsie sam to znasz, G
Przyszedł zabawy czas. G D G
Na bulwar, gdzie dziewczynek moc, G
Wybrałem się, D
Tam panna w oko wpadła mi, G
Miałem apetyt lwi. G D G

Ref.: O! Eliza, Eliza Jane, G C G D
O! Eliza, Eliza Jane. G C G D G
O! Eliza, Eliza Jane, G C G D
O! Eliza, Eliza Jane. G C G D G

2. Więc klękam przed nią mówiąc tak:
Ślicznotko ma,
Poczujesz w ustach morza smak,
Kiedy buziaka dasz.
A ona na to: „Takluj się!”
Wszak dobrze wiesz,
Z kamieniem najpierw pierścień daj,
Potem dam Ci, co chcesz.

3. Oj! Dałem pierścień, forsę też,
Ślicznotce mej.
Przed ołtarz wkrótce wiodła mnie,
Żebym nie uciekł jej.
Na drugi dzień ruszałem w rejs,
Bo cały świat
Ma tysiąc portów, tysiąc miejsc,
W każdym z nich Liza ma.


Eliza Lee (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel.trad.)

1. To najszybszy kliper jaki znam, d C d C
– A-hu, ej-ho i nie puść go! C
Ten „Dziki Kot” ze Swallow Tail Line. d C
– Na nasz stary szlak znowu gdzieś go gna! d C d

Ref.: Razem, hej, rig-a-jig i pociągnij w dół, C d C (wym.:
– A-hu, ej-ho i nie puść go! C rigi-dżig)
Z Elizą Lee na kolanie mym, d C
– Na nasz stary szlak znowu gdzieś go gna! d C d

2. Gdy dojdziemy już do New York town,
Dziewczyny chętne znajdziesz tam.

3. I przetańczysz z nimi niejedną noc,
Na Cheatam Street dziewczynek jest moc.

4. Za kilka chwil dasz, co masz dać
I szybko wejdziesz znów na maszt.

5. Kiedy zdamy fracht na West Street Pier,
Weźmiemy się za Liverpool beer.

6. A powrotny kurs weźmiemy na
Elizę Lee, co czeka tam.

7. A gdy Liverpool znów pokaże się,
Postawię wam kolejki dwie.

8. No, gdy wrócę z morza, u mych drzwi
Odnajdę swą Elizę Lee.

9. I zapytam ją, nie będzie źle,
Czy chcesz za męża Lizo mnie?

ref…


Elza Lee

(sł. T.Piórski, mel. R.Muzaj)

ver.1 ver.2
1. Oh, znów nas gna do New York Town, e D e D d C d C
W górę, w dół i razem, hej! D C
Niezła linia, ta Black Ball Line. e G D d C
Oh! Puszczaj parę, no i równo grzej! e D e d C d

Ref.: Łaj dżigi-dżigi i kolaską w dal, C d C
– W górę, w dół i razem, hej! C
Elzę Lee na kolanie mam, d C
– Oh, puszczaj parę, no i równo grzej! d C d

2. Na Bowery Street, co ma sławę złą,
Dziewczyny z każdym tańczyć chcą.

3. Na piwo wezmę jedną z dam,
A potem małe sam na sam.

4. Oh, chwyć ją, gnieć ją i na bal,
Weź tę małą, co ma żółty szal.

5. W Liverpoolu dziewczyn pięknych moc,
Elza Lee tam chodzi co noc.

6. Kiedy wrócę z morza, spytam ją,
Czy zostanie żoną mą.

7. Jeszcze raz i w górę znów,
Hej, powie „tak” i zaraz ślub.


Emeryt (Ryszard Muzaj, EKT-Gdynia)

(sł. T.Piórski, mel. R.Muzaj)

1. Leżysz wtulona w ramię i cichutko mruczysz przez sen, e h
Łóżko szerokie, ta pościel biała, za oknem prawie dzień. G H7
A jeszcze niedawno koja, a w niej cuchnący rybą koc, e D
Fale bijące o pokład i bosmana zdarty głos. G H7

Ref.: To wszystko było – minęło, zostało tylko wspomnienie, e D A e
Już nie poczuję wibracji pokładu, gdy kable grają. e D A e
Już tylko dom i ogródek, i tak aż do śmierci,
A przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają.

2. Nie gniewaj się kochana, że trudno ze mną żyć,
Że nie kupiłem mleka, zapomniałem gary zmyć.
Bo jeszcze niedawno statek mym drugim domem był,
Tam nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych.

3. Upłynie sporo czasu nim przyzwyczaję się,
Czterdzieści lat na morzu zamknięte w jeden dzień.
Skąd lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi,
Że duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen ryb.

4. Wiem, masz do mnie żal – mieliśmy do przyjaciół iść,
Spotkałem kumpla z rejsu, on w morze wyszedł dziś.
Siedziałem potem na kei, ze łzami patrzyłem na port,
I dla mnie też przyjdzie taki dzień, że opuszczę go, a na razie…

ref…


Emma, Emma (Stare Dzwony)

(sł. M.Siurawski, mel.trad.)

ver.1 ver.2
1. Emma, Emma pozwól mi, E7 H E D A D /
– Zrobię małe baby Juliannie! D E C D /
Emma, Emma po co wstyd? /
– Zrobię małe baby Juliannie! /x2

2. I… zakołysz mocno i
I… pociągnij ile sił.

3. I… pod nagiel weźmy go,
W upał i pogodę złą.

4. I… do przodu i w tył,
Stary, głupi i zły.

5. O… cholerę mu w bok, <Dawaj!>
Bo najpóźniej za rok.

6. No… i wybierz ten luz, <Jeszcze!>
O… dwa razy i szlus.

7. I… ostatni to raz! <Obłóż>
O… do koi już czas.


English Ale (Perły i Łotry Shanghaju)

(sł. M.Razowski, mel. „English Ale”)

1. Mała knajpa w starym porcie,
Gdzie w powietrzu wisi chmiel:
Zgrabna Nancy walczy z korkiem
By uwolnić English Ale.

Ucichł gwar i szum na sali,
A gdy wreszcie puścił szpunt… <dalej!>

Ref.: W górę szkło i pij na chwałę
Za angielskie, pyszne Ale.
W górę szkło i pij na chwałę,
Niech nam żyje English Ale.

English Ale, oh, English Ale,
Och, jak wielbię English Ale.

W górę szkło i pij na chwałę
Za angielskie, pyszne Ale.
W górę szkło i pij na chwałę,
Niech nam żyje English Ale.

2. Nim Cię morska fala zmorzy,
Póki jesteś jeszcze żyw,
Masz ostatnią szansę spożyć,
Spróbuj to najlepsze z piw.

Język sięga Ci do pasa,
Widok cieczy cieszy Cię… <razem!>

3. Czasem, kiedy leżę w koi,
Taki koszmar dręczy mnie:
Że na wniosek abstynentów
Wycofano English Ale.

Niechby taki jeden z drugim
Raz się dostał w ręce me…

ref…


Erie Canal (Smugglers) 83

(sł. G.Tyszkiewicz, mel. „Erie Canal”)

1. Hej, dolej jeszcze tęgi łyk, chcę dziś opowiedzieć wam, G D G
O tym sztormie, który złapał nas gdzieś na Erie Canal. G D G C G D C

Ref.: Chociaż wicher rwie nam żagle, wszak przeżyjemy to, G D G
Jeszcze kilka dni pokiwa nas i będziemy w Buffalo, G D G C G D C
Hej, będziemy w Buffalo. G D G

2. Czterdzieści mil za Albany, nim uderzył pierwszy szkwał,
Jechaliśmy na złamanie karku, jak gdyby nas diabeł gnał.

3. Już dziewiątka wiała z Eastu, choć żagle poszły w dół,
Nasz piekielny, ciężki, stary ship na mieliznę prosto pruł.

4. A Stary nasz jak kołek stał, w ramiona schował łeb,
W zimnej wodzie Erie Canal chciał pochować nas ten kiep.

5. Wtedy kuk wyskoczył z nory, gębę żarcia pełną miał,
Wyrwał z rąk Starego koło i tłustą łapą w pysk mu dał.

6. Jakoś wszyscy uszli z życiem, kuk pływa Bóg wie gdzie,
Ja z cholernej łajby zwiałem, więc dziś możecie słuchać mnie.


Fajna ferajna (Cztery Refy) 84 85 86

(sł. A.Nowicki, mel. ???)

ver.1.
1. Szliśmy we czterech, jasny gwint! e H7 e
Dął przez dni szereg ostry wind, G D G E7
W ciemnej pomroce dyszał port, a E7 a E7 a
Szliśmy ponurzy, jak na mord. e H7 e

Ref.: Fajna ferajna nas tam szła: a E7 a E7 a
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja. e H7 e E7
Fajna ferajna nas tam szła: a E7 a E7 a
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja. e H7 e

2. Jeszcze się wściekał, jeszcze łkał
Szkwał, co chmurzyska nisko gnał.
Zimno okrutnie, trudno znieść,
Może by wódy dali gdzieś?

Piliśmy dużo, no bo cóż,
Każdy w kieszeni miał swój nóż.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

3. Rachunek w knajpie zliczył Szpunt
Funtów szterlingów cały funt.
„Zapłacić nożem” – wyrzekł Pat –
I cztery noże w stołu blat.

Szynkarz się zgodził, no bo cóż,
Kiedy zobaczył w stole nóż.
Szynkarz się zgodził, noże wziął,
A my poszliśmy dalej z mgłą.

4. A gdy na statku wybuchł bunt,
To na ostatku strzelał Szpunt.
Ja wtedy szczeniak, ale już
W ręce pistolet, w drugiej nóż.

Fajna…


Fajan ferajna (Cztery Refy)


ver.2.


XE "Szliśmy we czterech, jasny gwint!"XE "Fajna ferajna nas tam szła" Szliśmy we czterech, jasny gwint!
Dął przez dni szereg ostry wind,
W dymiącej chmurze dyszał port,
Szliśmy ponurzy, jak na mord.

Jeszcze nas ciskał, jeszcze trwał
Szkwał, co chmurzyska nisko gnał.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.


Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Ochroń mnie Boże, nie chciałbym
Żeby mnie nożem kiedy Jim,
A wnet po gościu zniknął ślad,
Kiedy mu gardło rozciął Pat.

A gdy na statku wybuchł bunt,
To na ostatku strzelał Szpunt,
Ja wtedy szczeniak, ale już
Łapy w kieszeniach, no i nóż.


Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Mrok gęstniał ciągle, jak to mrok,
We mgle łomotał suchy krok,
Ślepa uliczka, ślepa noc
I tajemnicza nocy moc.

Zgubieni do cna pośród mgły,
Ani rozpoznać, kto kim był.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.


Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Zimno okrutnie, trudno znieść,
Może by wódy dali gdzieś,
My nie bogaci, ale cóż,
Zapłacić za nas może nóż.

I światło nikłe błysło gdzieś,
I już my pod finglem „Zdechły pies”.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Piliśmy nieźle, już to już,
Każdy przy krześle swym wbił nóż,
Rachunek w szynku zliczył Szpunt
Funtów szterlingów cały funt.

„Zapłacić nożem” – mówi Pat
I cztery noże w stołu blat.
Szynkarz się zgodził, noże wziął,
A my poszliśmy dalej z mgłą.

Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Ech, co ja tam wam będę plótł,
Strugać wariata, łgać jak z nut
To każdy umie, ale tak
Jak my rozumieć nocy smak

I smak przygody, która drży,
Ech, gadać szkoda, wy nie my,
Wy nie ferajna taka, jak
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja.

Fajna ferajna nas tam szła: /
Jim, Pat O’Kinah, Szpunt i ja. /x2



Fiddler’s Green (Cztery Refy) 87 88 89 90

(sł. J.Rogacki, mel. J. Conolly)

F C a d G C
1. Stary port się powoli układał do snu, a
Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół, C G
Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń: F e d C
– Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się. a7 d7 F G

Ref.: Tylko wezmę mój sztormiak i sweter, C G C
Ostatni raz spojrzę na pirs. F C G
Pozdrów moich kolegów, powiedz, że dnia pewnego F C e
Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler’s Green. d G C

2. O Fiddler’s Green słyszałem nie raz,
Jeśli piekło ominę, dopłynąć chcę tam,
Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza,
A o mroźnej Grenlandii zapomina się tam.

3. Kiedy już tam dopłynę, oddam cumy na ląd,
Różne bary są czynne cały dzień, całą noc,
Piwo nic nie kosztuje, dziewczęta jak sen,
A rum w buteleczkach rośnie na każdym z drzew.

4

.n. |

/___\ _.---. \ _ /

[|||] (_._ ) )--;_) =-

[___] ‘---’.__,’ \

}-=-{ |

|-” |

|.-”| p

~^=~^~-|_.-|~^-~^~ ~^~ -^~^~ |\ ~^-~^~- _ –

^ .=.| _.|__ ^ ~ /| \

~ /:. \” _|_/\ ~ /_|__\ ^

.-/::. | |”„|-._ ^ ~~~~ ~

jgs `===-’-----’”„` ‘-. ~

__.-’ ^

. Aureola i harfa to nie to, o czym śnię,

O morza rozkołys i wiatr modlę się.
Stare pudło wyciągnę, zagram coś w cichą noc,
A wiatr w takielunku zaśpiewa swój song.

ref…


Floryda (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)

1. Gdzie panny chętne, tam piękny kraj,
– Hej, w dół, tam gdzie Floryda!
Koguty mają tam niezły raj.
– Za to drewno z Georgia Line!

Ref.: Roluj! Roluj!
O! Roluj, opłyniesz świat
I wszystkie panny już będziesz miał
Za to drewno z Georgia Line!

2. Już nie pamiętam, gdy pierwszy raz,
Z młodziutką Chinką dawałem w gaz.

3. Ze starym Cyrylem chodziłem tam,
Gdzie mała Ran Tan dawała nam.

4. Wstaliśmy rano, znów wielki wrzask,
Wciąż mało jej było każdego z nas.

5. Dziś jestem stary i siwy człek,
Na panny dla mnie już nie ten wiek.

6. I w górę, w dół, no a potem znów,
Bez forsy weźmiesz swój nowy kurs.

7. Popchnijmy jeszcze dwa razy to,
Rogami jak kozioł, po samo dno.


Flying Dutchman” (Spinakery) 91

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

XE "Marynarze ze wszystkich mórz"XE "Patrz, patrz, pada trup"1. Marynarze ze wszystkich mórz, e D e e
Słyszeliście pewnie to już G A e e
O okręcie, co nagle zjawia się G A G A
I siejąc grozę jak widmo mknie. G A e G

Ref.: Patrz, patrz, pada trup, A D G A
A dusza do raju wrót. G D e e

2. „Flying Dutchman” wołają go,
Niejednego rzucił na dno,
Pusty jego jest poczerniały wrak,
A krwawe żagle, to śmierci znak.


3. Czy wiatr dmucha, czy cisza trwa,
Zjawia się i znika jak mgła.
Gdy usłyszysz wnet pogrzebowy dzwon,
To jesteś pewien, że to był on.

4. Głupi Howard z tego się śmiał,
Cholernego pecha więc miał,
W pierwszym sztormie głowę urwało mu
I dziś spoczywa na dnie bez tchu.

5. „Flying Dutchman” omijaj nas,
„Flying Dutchman” ukryj swą twarz,
Bo gdy ujrzy ktoś Twoich żagli cień,
Ostatni to w jego życiu dzień.
(jeszcze raz pierwsza zwrotka)
Ref.: Patrz, patrz, pada trup,
A dusza do raju wrót.
A dusza do raju wrót…


Francuzka (Perły i Łotry Shanghaju) 92

(sł. G.Majewski, mel.trad.franc.)

1. Raz cudne dziewczę w Saint Malo na targu ryb ujrzałem, /x2
Sola, makrela, śledź – krzyczała głośno tuż za kanałem, /
Sola, makrela, śledź – „Najlepszej ryby mam pełną sieć.” /x2

2. Gdy byłem blisko lady jej, spytała mnie od razu,
Sola, makrela, śledź – „Czego Ci trzeba mój marynarzu?”
Sola, makrela, śledź – „Najlepszej ryby mam pełną sieć.”

3. W fartuszku białym krągły kształt każdego by omamił,
Sola, makrela, śledź – zerkałem lekko ponad rybami,
Sola, makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.

4. W zalotny dreszcz wprawiła mnie od głowy aż po pięty,
Sola, makrela, śledź – stałem spocony i taki spięty,
Sola, makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.

5. Rzekłem niepewnie: „Och i echm, czy zjesz ze mną langustę?”
Sola, makrela, śledź – a ona: „Chętnie, ale o szóstej.”
Sola, makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.

6. Wieczór śniadaniem skończył się, lub może też obiadem,
Sola, makrela, śledź – rzekłem jej: „Nie płacz, kiedy odjadę.”
Sola, makrela, śledź – jakże ja bardzo chciałem ją mieć.
Sola, makrela, śledź – rzekłem jej:
„Nie płacz, kiedy odjadę,
Sercem będę przy Tobie…” <dawaj!>

7. A gdy powrócę do Saint Malo, me serce znów „zapika”,
Sola, makrela, śledź – gdy ona szepnie: „Wstąp na tuńczyka.” /
Sola, makrela, śledź – jakże zapragnę znowu ją mieć. /x3


Fregata z Packet Line (Packet) 93

(sł. A.Peszkowska, mel. „A Packet from the Dogger Bank”)

1. Dla niej, czy sztorm na Dogger Bank, d
Czy śnieg, czy gęsta mgła, C
To wszystko nic, bo ona wciąż C
Swym kursem, morzem gna. d A
Gdy żagle prężą się u rej, d F
Pochyla maszty swe d F
I dumna tak, i szybka tak, d
Ocean dziobem tnie. A7 d

Ref.: Więc… Hej-a!… Dalej!… d
Fregato z Packet Line! C
Tyś wiecznie w drodze i stale tam, C
Na wodach Dogger Bank. d A
Twe białe skrzydła niosą Cię, d F
Czy z wiatrem, czy pod wiatr, d F
A oceanu fale też d
Kłaniają Ci się w pas. A7 d

2. A Stary nasz tak kocha ją,
Jak dziewkę pieścić chce,
Lecz z nas wyciska siódmy pot,
Pilnuje stale, łaja i klnie.
Bo liczy się dla niego
Jej pocztą wypchany brzuch,
Więc ciągle tkwi nad karkiem nam
I tyrać trzeba za dwóch!

3. Na pysk już padł niejeden z nas,
Powiedział sobie, że
Z tym fachem skończyć przyszedł czas,
Bo każdy pożyć chce.
Spokojnie można krowy wszak
Wśród pól hodować znów…
Przed statkiem jednak z Packet Line
Zdejmiemy czapki z głów!


Ref.: Więc ciągnij dalej
Fregato z Packet Line!
Tyś wiecznie w drodze i stale tam,
Na wodach Dogger Bank!
Twe białe skrzydła niosą Cię,
Czy z wiatrem, czy pod wiatr,
A oceanu fale też
Kłaniają Ci się w pas.



Gdy pewnej nocy (Cztery Refy)

(sł. autor nieznany, mel. „Barney Buntline”)

ver.1 ver.2
1. Gdy pewnej nocy nadszedł sztorm C D
I morskie fale wzdymał, G7 C D A
Tytoniem splunął sternik John D7 A
I rzekł do majtka Jima: G G7 A7 D
– „Północno-wschodni wieje, Jim, C a d D
Nic go nie wstrzyma w biegu. F G C H7 e
Dopomóż Boże wszystkim tym, A
Co dzisiaj są na brzegu.” D7 G A7 D

Ref.: Razem! – W górę szkło! C D
Pij za tych, co na lądzie, F G
Aż po dno! C G7 C D A7 D

2. Tych nieostrożnych ludzi strach
Trzęsie w tej chwili właśnie
I w łóżkach leżąc drżą, że dach
Na łeb im zaraz trzaśnie.
Biedacy, jakże wszystkim nam
Zazdroszczą niesłychanie.
Jakże by chcieli, zamiast tam,
Być tu na oceanie.

3. Taki, na przykład, co spraw moc
Ma w mieście poza domem
I wraca w tę burzliwą noc,
By swą popieścić żonę.
Gdy na pokładzie, ja i ty,
Spokojnie sobie leżym,
Na niego belki, cegły, tynk,
Lecą, gdy miastem bieży.

4. Każdy z nas słyszał przecież to,
Że człowiek w mieście ginie.
Wypadki są, pożary są,
Złoczyńcy są w Londynie.
I wszyscy narażeni tam,
Bogacze z nędzarzami.
Dziękować Bogu tylko nam,
Żeśmy marynarzami.
(Żeśmy są żeglarzami.)


Gdynia – STOP (Poszedłem na Dziób)

(sł. M.Magdziar, mel.trad.)

1. Jeśli jedziesz do Gdyni, weź mnie.
Muszę, Bracie, na jakiś statek zaciągnąć się.
W morze dawno ciągnie mnie
I ze Śląska wyrwać się chcę,
Więc jeśli jedziesz do Gdyni – zabierz mnie.

Zostawiłem za sobą życie swe
I na morzu nowe rozpocząć chcę.
W morze dawno ciągnie mnie
I ze Śląska wyrwać się chcę,
Więc jeśli jedziesz do Gdyni – zabierz mnie.

Ref.: Każdy dzień myślałem o tym,
By z domu w morze wyrwać się.
Może kiedyś wrócę tu,
Bo teraz… bo teraz… w morze chcę!

2. Więc jeśli jedziesz do Gdyni – weź mnie,
Bo choćby pieszo, ja muszę tam dostać się.
Mórz i oceanów dal,
I przygody wielkiej smak
Czekają tam więc, Stary, ruszam w świat.

3. Więc jeśli jedziesz do Gdyni – weź mnie,
Bo już więcej nie będę prosić się.
No dalej, Bracie, pomóż mi
Spełnić me marzenia w mig
I przede mną nie zamykaj swych drzwi.


Gdyński port (Ryszard Muzaj)

(sł./mel. R.Muzaj)

1. Gdy nad gdyńskim portem zaświeci nam słońce C G a e
Po długim, zimowym śnie, F C F G
Rozkwitną znów białe żagle u rej – C G a e
Wietrze wiej im, o hej! F G C
(Wietrze wiej, zimo hej!)

Przytulna keja już męczy nas nudą
Powszednich, lądowych spraw…
Rozgorzał ogień nam w sercach, już czas –
Hej Żeglarze! Już czas!

Ref.: Kotwicę mokrą zawieśmy u burt, F7+ C
Wiatr niechaj melodię gra! F7+ C
Morze poniesie miarowy nasz wtór F7+ C a
Żeglarskiej pieśni przez świat! F G

2. Już gdzieś za rufą pozostał nasz dom
Pełen ciepłych słów naszych żon,
Lecz nam nie pora spoglądać dziś wstecz –
Wiatr porywa nasz śpiew!

3. Gdy nad gdyńskim portem zaświeci nam słońce
Po długim, zimowym śnie,
Rozkwitną znów białe żagle u rej –
Wietrze wiej! Zimo hej!

ref…


Gdzie ta keja (Jurek Porębski)

(sł./mel. J.Porębski)

1. Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział: a
– Stary, czy masz czas? G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz, C G7 C
Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy, C7 F d
Rejs na całość, rok, dwa lata – to powiedziałbym: a E7 a

Ref.: Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? <stary jacht> a G a
Gdzie ta koja wymarzona w snach? <naszych snach> C G C
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat? g A7 d A7 d
Gdzie ta brama na szeroki świat? a E7 a

Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht?
Gdzie ta koja wymarzona w snach?
W każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko gdzie to jest? No gdzie to jest?

2. Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż,
Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz,
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam,
Biorę wór na plecy i przed siebie gnam.

3. Przeszły lata zapyziałe, rzęsą porósł staw,
A na przystani czółno stało – kolorowy paw.
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step,
Lecz ciągle marzy o załodze ten samotny łeb.


Generał Taylor 94

(sł. J.Wadowski, mel. „General Taylor”)

1. Generał Taylor miał swój dzień, D A7 D
– Nie bierz go w bajer, przecież on nie kiep! D G D
Gdy wygrał swój bój pod Mol’de Rey. C G D
– Każdy z nas wie, że w tym jest jakiś kant! D G D

Ref.: Razem, way hey, Stormy! G C G D
– Nie bierz go w bajer, przecież on nie kiep! D G D
Razem, way hey, Stormy! C G D
– Każdy z nas wie, że w tym jest jakiś kant! G

2. Generał Taylor bogaty gość,
Generał zawsze forsy ma dość.

3. Gdyby mym ojcem właśnie był on,
Dałby mi statek tysiąc ton.

4. Zabrałbym z sobą kumpli dwóch,
A do ładowni tylko rum.

5. I co godzina kubek do dna,
Ale szantymen zawsze dwa!


Generał Wolfe (Cztery Refy)

(sł. A.Mendygrał, mel. „Brave Wolfe”)

W ten poniedziałek, nim ranek wstał,
Wiatr świeży wprost od rzeki wiał.
Na tamtym brzegu tkwią francuskie psy.
Wszyscy do łodzi! Wszyscy do łodzi!
Dalej na Quebec, oskalpować łby.

Na wzgórzu Francuz okopy swe miał.
Na plaży piekło i śmierć krąży tam.
Na pierwszej łodzi stał generał Wolfe.
Naprzód do brzegu! Naprzód do brzegu!
Za pierwszy strzał dam gwinei pół.

Zawyła wiara jak wściekły zwierz.
Wojsko w łachmanach, obdarte jak śmierć.
Już są na plaży, już w okopach krzyk.
Wspaniale chłopcy! Wspaniale chłopcy!
Za matek żal, za ich gorzkie łzy.

Francuzi wiali do miasta bram.
My, krwią pijani, też gnaliśmy tam.
Ktoś ku nam strzelił, padł generał Wolfe.
Z raną na piersi, z raną na piersi
Wolno na ziemię upadł zgięty wpół.

Skrwawioną dłonią trzos rzucił nam.
Bierzcie i dzielcie, to wszystko co mam
I już do walki, co tak tkwicie tu?
Zabić Francuzów! Zabić Francuzów!
I miast wziąć, póki starczy tchu!

Gdy słodkiej Anglii ujrzycie brzeg,
Powiedzcie matce, żem jej tu strzegł.
I, że przed śmiercią jej widziałem twarz
I mocno wierzę, i mocno wierzę,
Że dobry Bóg znów połączy nas.

Tak zginął dzielny generał Wolfe,
Los dał zwycięstwo, lecz nam go wziął.
Obdarty trębacz sygnał zagrał mu.
Dla słodkiej Anglii, dla starej Anglii
Płynęła pieśń do wiecznego snu.


Gniew morza (North Cape) 95

(sł. Ł.Malcharek, mel.trad.)

1. Czarne skały w morzu tkwią
Jak drapieżne szpony,
Zimną je obmywa łzą
Ocean niezmierzony.

2. Morska kipiel burzy się,
Na rafach woda kłębi,
Pośród sztormu, ryków złych,
Śmierć czyha w bezdennej głębi.

3. Śmiały szkuner z wiatrem gna
Przez spienione fale,
Drą się żagle, liny rwą
W morza niszczycielskim szale.

4. Nagle słychać trwogi krzyk,
Kiedy szkuner biały,
Pchany wiatru silną dłonią,
Uderza w podwodne skały.

5. Statkiem targa straszny wstrząs,
Maszty w morze zwala,
Przez żaglowca smukły dek
Przetacza się wielka fala.

6. Nikt nie słyszy bicia w dzwon,
Dźwięki tłumi burza,
Biały szkuner kończy rejs,
I w morzu się zanurza.

7. Ranne słońce nowy dzień
Wita morską ciszą,
A żaglowca drobne szczątki
Na falach się kołyszą.

8. Wielu dzielnych chłopców już
Znalazło śmierć w odmętach,
Pamiętamy o nich my
I dobry Bóg pamięta.


Goni bezan za grotem (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Gdy Ci forsy brak, a życia dość, D
– To śpiewaj, Stary, śpiewaj! A D
Do naszej paki wstąp jak gość! D
– Nie ziewaj, ech, nie ziewaj. A D
Tu poznasz potu smak i trud, G D
I zęzy Cię podręczy smród… E A
Gdy Ci forsy brak, a życia dość, D
– Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj! A D

Ref.: Goni bezan za grotem, G /
A grot za fokiem gna. G D /
Niejedną jeszcze butelkę D A /
Obciągniemy do dna. A D /x2

2. Już bura chmura rzuca cień,
– No śpiewaj, Stary, śpiewaj!
Zobaczysz co to sądny dzień,
– Nie ziewaj, ech, nie ziewaj.
I będziesz rzygał, pluł i klął,
I błagał, by Cię ktoś stąd wziął…
Już bura chmura rzuca cień,
– Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj!

3. Gdy bosman wkurzy Cię do łez,
– No śpiewaj, Stary, śpiewaj!
Olewaj go! To wściekły pies!
– Nie ziewaj, ech, nie ziewaj.
I weź gitarę, zagraj nam,
A fale pójdą z nami w tan…
Gdy bosman wkurzy Cię do łez,
– Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj!

4. Dziewczyna w porcie tęskni już,
– No śpiewaj, Stary, śpiewaj!
Niedługo będziesz przy niej tuż,
– Nie ziewaj, ech, nie ziewaj.
Choć w sztormach sił straciłeś moc,
To jeszcze czeka Cię ta noc…
Dziewczyna w porcie tęskni już,
– Zaśpiewaj, Stary, zaśpiewaj!

ref…


Goniąc kormorany (Piotr Szczepanik)

(sł. A.Tylczyński, mel. J.Woy-Wojciechowski)

1. Dzień gaśnie w szarej mgle, G a
Wiatr strąca krople z drzew. C D
Sznur kormoranów w locie splątał się, G h
Pożegnał ciepły dzień, a
Ostatni dzień w mazurskich stronach. G D

Zmierzch z jezior żagle zdjął, G a
Mgieł porozpinał splot, C D
Szmer tataraku jeszcze dobiegł nas. G h
Już wracać czas… a D G

2. Noc się przybrała w czerń,
To smutny lata zmierzch.
Już kormorany odleciały stąd,
Poszukać ciepłych stron,
Powrócą z wiosną na jeziora.

Nikt nas nie żegna tu,
Dziś tak tu pusto już,
Mgły tylko ściga wśród sitowia wiatr.
Już wracać czas…


Grand Coureur” (Cztery Refy)

(sł. J.Sikorski, mel. „Le Grand Coureur”)

XE "Wielki korsarz Grand Coureur"XE "Razem chłopcy, hej!"1. Wielki korsarz „Grand Coureur”, d
To był okręt krwawych łez. d
Kiedyśmy na morze szli, d
Żeby tam Anglików bić, d
Zdrajca morze, nawet wiatr F C
Obrócił się przeciwko nam. d C d

Ref.: Razem chłopcy, hej! d C d /
Wesoło chłopcy, hej! d C d /x2
La, la, la, la, la, la, la, la… F C d C d

2. Wypłynęliśmy z L’Orient,
Gładka fala, świeży wiatr,
Jeszcze bracie widać ląd,
A już gnają nas do pomp.
Pierwszy podmuch złamał maszt,
Bo zgniły był cholerny wrak.

3. Nową stengę cieśla dał,
Trzeba zapleść kilka want,
A tu znów cholerny bal,
Burtą stanąć trza do fal.
Hej tam! Ster prawo na burt!
Odpalić mi ze wszystkich rur!

4. Angol bardzo blisko był,
Lufy w rzędach miał jak kły,
Niósł po morzach nagłą śmierć,
Ale Francuz nie bał się.
Hej tam! Ster prawo na burt!
Odpalić mi ze wszystkich rur!

5. On kulami pluł nam w nos,
A my w niego cios za cios.
Hej, abordaż! Wczepiaj hak!
Zaraz Angol będzie nasz!
A tu gruby korek mgły
Angola nam na zawsze skrył.

6. Tak minęło dwieście dni,
Zdobyliśmy pryzy trzy:
Pierwszy – wpół przegniły wrak,
Drugi – kapeć tyleż wart,
Trzeci – hulk, co woził gnój,
Z nim był też cholerny bój.

7. Żeby nikt nie opadł z sił,
Doskonały prowiant był:
Żyły i zjełczały łój,
Zamiast wina – octu słój.
Suchar stary, ale był,
Choć w każdym robak biały żył.

8. Srogo los po dupach lał,
W porcie przyjdzie zdychać nam.
Dwieście dni i pusty trzos,
Pieski rejs, parszywy los.
Każdy zgubę widzi już
I każdy szuka wyjścia dróg.

9. Szyper jedną z armat wziął,
Skoczył z nią w przepastną toń.
Bosman ruszył w jego ślad
Dzierżąc się kotwicy łap.
Ochmistrz, w wielkiej kłótni drań,
Pijany leń i złodziej dań.

10.Jaja były, kiedy kuk
Łyżką od śmierdzących zup
Sam do kotła wcisnął się –
Pierwszy raz był w kotle wieprz.
I odpłynął z wiatrem gdzieś,
A niech go przyjmie piekła brzeg!

11.Nawet autor pieśni tej
Ze zgryzoty skoczył z rej,
Huknął o kuchenny blat,
Prosto do kubryku wpadł.
No a skutek taki był,
Że okręt rozbił w drobny pył!

12.Jeśli tej historii treść
Poruszyła kilka serc,
Dobrych manier nie brak wam,
Hej, postawcie wina dzban!
Bo gdy się śpiewa, w gardle schnie –
No a z wyschniętym gardłem źle.

Ref.: Pijmy chłopcy, hej! /
Wesoło chłopcy, hej! /x2


Grenlandzka opowieść (Cztery Refy) 96 97

(sł. J.Pawełczyk, mel. „The Wale”)

1. Historii tej, już od wielu lat, G D G C G
Gorzki ślad noszę w sercu swym. h7 D
Statek nasz, dzielny bryg, G a7
Tam kotwicę rzucił swą D
Na grenlandzkim, zimnym morzu złym, h a7 D
Na grenlandzkim morzu złym. G D G

2. Byliśmy tam, gdzie odwieczny szlak
Wielkich wielorybich stad,
Gdzie wciąż mróz, wieczny śnieg,
Dziki wiatr swe pieśni gra,
Gdzie króluje biała, gęsta mgła.
Gdzie króluje gęsta mgła.

3. Wtem z masztu bosman sygnał śle,
Przez lunetę patrząc tam.
– „Widzę go, widzę go,
Widzę wieloryba dech.
Dopisało szczęście, chłopcy, nam.
Dopisało szczęście nam.”

4. Kapitan nasz na rufie stał,
A był z niego twardy chłop.
– „Spuszczać łódź, żywiej tam,
Niechaj gna po grzbietach fal.
Dostaniemy zaraz chłopcy go.
Dostaniemy chłopcy go.”

5. Harpunów pięć chyba tkwiło w nim,
Gdy uderzył w łodzi dno.
Jeden trzask, jeden krzyk
I nie było więcej nic,
Tylko żal pozostał i bezsilna złość.
Tylko żal i bezsilna złość.

6. Grenlandzkich dni noszę w sercu ślad,
Wiele takich wspomnień mam.
W kraju, gdzie mróz i śnieg,
Dziki wiatr swe pieśni gra
Tym, co pozostali na zawsze tam.
Tym, co pozostali tam.


Grenlandzkie łowy (Cztery Refy) 98 99

(sł. J.Rogacki, mel. „The Greenland Voyage”)

1. Sezon zaczął się już, co robimy jeszcze tu? G C D
Dalej chłopcy, resztki rumu w gardła wlać! G D G
Będzie z nami bardzo źle, jeśli nie ruszymy się, C D
A więc razem do roboty się brać. G D G
Dobrze wiemy nie od dziś, trzeba będzie w morze iść, D a C
Bo jak nie – przekreślimy szansę swą. a A D
Posłuchajcie lepiej mnie, a co gadam – dobrze wiem, G C G C
Wielorybów tej zimy będzie moc. G C D G

2. Harry, Will, Robin, Ned, weźmie Tom ich za łeb,
Gruby Sam na rufie miejsce ma.
Twarde chłopy z nich są, robotę znają swą,
A z wiosłami jest każdy za pan brat.
Z załogą dzielną tą zbroczymy morze krwią,
Kiedy łodzie szalony zaczną lot.
Możesz wierzyć, albo nie, ale my wiemy, że
Wieloryb to dla nas większy szprot.

3. Trzeba sprawdzić każdą z lin, zajmijcie się tym,
Do wieczora wystarczy czasu wam.
Przynieść wiosła, zwijać hol, haki ostre już są.
Ile mamy harpunów, ile lanc?
Jeśli wszędzie jest klar i nie ma więcej spraw,
Nic nas dłużej nie będzie trzymać tu.
Oddać cumy, żagle staw, niech wypełni je wiatr!
Dalej chłopcy, na łowiska gnać co tchu!

4. Będą wlekły się dni, nim rozlegnie się krzyk:
„Z prawej burty go widzę – dmucha tam!”
Hurra! Łodzie w dół i ruszamy na łów.
Z krzyża chłopcy, już nie ucieknie nam.
„Jest tu” – krzyczy Ned – „Widzę czarny jego grzbiet”,
Wprawna ręka żelazo chwyta już.
- Hej, żwawo w jego ślad, nie dajmy mu szans.
Ciskaj Tom! Jest przy łodzi tuż, tuż.

5. Nagle w otchłań się skrył, trafiony jednak był,
Z lewej burty ogona zniknął ślad.
Hej, za wiosła się brać! Nie będziemy się bać,
Gdy ten finwal rozpocznie dziki tan.
Jest tam! Chlusnął krwią, zaraz dopędzimy go.
Wstawaj Tom, znowu miałeś celny rzut.
„To jest ona” – wrzeszczy Sam – „Puśćmy ją, nim wpadnie w szał.
Ciąć liny, jeśli chcemy z życiem ujść!”

6. To przecież żaden wstyd, tu nie zawinił nikt,
Do odważnych świat należy – mówię wam.
Znajdziemy inny łup, razem wiosła, co tchu!
Patrzcie chłopcy, tam płynie cenny tran.
Harpun w cielsko się wbił i już za parę chwil
Rufa ciągnie falę wielką niczym dom.
Wynurza się łódź, zaraz będzie morze pruć,
Hej, na dziobie! Z czuciem luzuj hol!

7. Chyba brakło mu sił, wybierz Ned, obłóż Will,
Zobacz Robin, złamaną lancę masz.
„Biedny kowal” – mówi Sam – „Gdy w ręce wpadnie nam,
Będzie wisiał, wciągniemy go na maszt.”
Na dziś dosyć już, w lampie pali się tłuszcz,
Wiatr tężeje i morze pęka w szwach.
Wielki waleń padł jak śledź, teraz trzeba go wlec.
Brawo chłopcy! Pochwali Stary nas.











8. Wszystkie łodzie już są, na nich mokre łachy schną,
Czas zapomnieć o tym, co się działo tam.
Trzeba będzie skórę zdjąć, ale nim zaczniemy ciąć,
Po dwie kwarty należy się nam.
Na baby przyjdzie czas, jutro noże, haki w garść,
I jak zawsze, każdy wie, co robić ma.
Hen, za rufą lodu kry, jeszcze tylko kilka dni,
A wozy tam czekają na nasz tran.


Green Horn (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/D.Gaweł, mel. „Green Horn”)

1. Miałem wtedy, ech, szesnaście lat, C F C
Swoją drogą szedłem przez świat, F G
W sercu zawsze tkwiła uparta myśl, C F C a
By za głosem morza iść. C G

Ref.: A więc śpiewam: „Żegnaj Carling Ford C F C
I żegnaj nam Green Horn. C G7
Będę myślał o Tobie dzień i noc, C C7 F C
Aby kiedyś wrócić tu, F G
Aby kiedyś wrócić znów.” F G C

2. W każde z wielkich siedmiu sztormowych mórz,
Wychodziłem, bo zmuszał mnie los.
Każdy w porcie ode mnie usłyszeć mógł:
„Nigdy więcej morza już!”

Ref.: Ale śpiewam…

3. Mam dziewczynę, słodką Mary Doyle,
Dom swój również ma na Green Horn.
Sercem, duszą pragnie zatrzymać mnie,
Żebym w morze nie zwiał jej.

Ref.: Ale śpiewam…

4. Życiem szczur lądowy kieruje sam,
Chce – zostanie, lub pójdzie w dal,
Ale kiedy morze wejdzie w krew,
Gdy zawoła – pójdziesz wnet.

Ref.: A więc śpiewam…

ref… /x3


Grønland (Krewni i Znajomi Królika) 100

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. W portowej tawernie jak zwykle był gwar, a G
Sennie snuł ktoś opowieść swą a G a
O nieznanym wybrzeżu całe setki mil stąd, C
Który lądem zielonym zwą. h E
Na północy, gdzie sztorm, słone wichry i szkwały, a C F C
Swoim ciepłem ogrzewał go prąd, h E
Stada tłustych waleni mijały go w dali a G
Daleko na północ stąd. a G a

Ref.: Więc chodź, więc cho. C G /
Patrz, morze okryło się mgłą. d F G /
Odwróćmy już głowy. Tam lody i śnieg C G /
Skryły bielą zielony brzeg. a G a /x2

2. Nie wstrzymał nas nikt, harpun ostry miał grot,
Oczy kobiet czerwone od łez.
Łodzie szybko pomknęły, chłopy mocne jak stal,
W oczach błyszczał fortuny bies.
Wielu z nich nie wróciło, łodzie cięła nam kra,
Zanim w końcu wyłonił się z mgły
Białej ziemi grobowiec, niedostępny jak wróg,
Szczerzył do nas lodowe kły.

3. Historię tą znacie, któż przewidzieć to mógł,
Prąd odmienił swój ciepły bieg.
Tam, gdzie lądy zielone, dziś kamratów mych grób,
Białym płaszczem zasypał go śnieg.
Nam do domu już czas, nam już pora do żon.
Tchnie legendą Grenlandii ląd.
Może jest gdzieś daleko, może to nie był on,
Może w ogóle nie było go.

ref… /x2


Gruby (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. W pewnym porcie, już sam nie wiem gdzie, e h
Ta historia wydarzyła się, D A
W nędznym barze jakiś starzec ścierał kurz. a G H7 e H7
Nagle cisza zabiła gwar i śmiech,
Kiedy w drzwiach stanęło drabów trzech,
Oniemiałem, bo ich znałem wcześniej już.
Jeden z nich przekrzywiony miał łeb,
Mordę jak z cuchnącą rybą sklep,
Nic dobrego, biło z niego samo zło.
Taki był on, ech, psia jego mać,
Ludzi trącał, ciągle chciał się prać,
Uciekali, bo się bali wszyscy go. a G H7 e

Ref.: Hej Ty, Gruby, nalej jeszcze raz! G D H7 e
Biegną dni jak fale, pędzi z wiatrem czas. G D H7 e
Hej ty, Gruby, powiedz, jak to jest, G D H7 e
Że spokojny człowiek jest ścigany jak pies? G D H7
Jak piee…eee…es! H7

2. Stali tak, rozglądali się w krąg,
Z trudem ukrywałem drżenie rąk,
Przeczuwałem, już widziałem własny zgon.
Na nic to, że spuściłem wzrok,
Skierowali jednak do mnie krok,
Zrozumiałem – teraz ja albo on.
Nie zwlekałem, stłukłem kufel o stół,
Szklane zęby wbiłem mu w brzucha dół,
Odstąpili ci, co byli przy nim tuż.
Skręcił się ten portowy gad,
I jak stał, tak z jękiem padł na blat,
Uciekałem, dzień witałem w morzu już.

3. Pytasz się, co on do mnie miał,
Że mnie tak zawzięcie dopaść chciał?
Z wielkim fartem kiedyś w karty ze mną grał.
Wkurzał mnie jego cygar smród,
Ograł mnie, no to łajbę spaliłem mu.
Może o to taki żal do mnie miał?
Teraz znów jego kumpli dwóch,
Chcą mi oddać to, co ja dałem mu.
W niepewności, w nieufności biegną dni.
Chociaż czasem jest gorzej niż źle,
To na ląd nie zejdę już nigdy, o nie!
Podła zemsta wciąż po piętach depcze mi.

ref…


Gwiazda z powiatu Down (The Bumpers) 101

(sł. M.Cylwik, mel.trad.)

1. Białej mewy krzyk ucho pieścił mi, e G D
Chłodny wiatr zapach morza niósł, e D
Poprzez zieleń traw, gdzieś od Bainbridge Town, e G D
Zobaczyłem ją pierwszy raz. e
Ach, piękna tak, kiedy bosa szła, G D
Czarowała uśmiechem swym. e D
Zwinna niby elf, zakochałem się e G D
W rudowłosej Rose McCann. e D e

Ref.: Od Bantry Bay aż do Derry Quay G D /
I od Galway do Dublin Town e D /
Najpiękniejsza jest, każdy zgodzi się, e G D /
Moja Rosie z powiatu Down. e D e /x2

2. Nie widziałem jej, kiedym poszedł w rejs,
Nie wiem, rok, może trochę mniej.
Lecz jej oczu blask podczas długich wacht
Lepiej niż whisky budził mnie.
Gdym wreszcie już na nabrzeżu stał,
Uwierzyłem, że szczęście mam.
Czas nie liczył się, przywitała mnie,
Lśniły jak ogień włosy jej.

3. Całe Bainbridge Town mej radości szał,
Niby burza, ogarnął wnet.
Dzwon kościoła bił, gdyśmy razem szli,
Skrzypce śpiewały swoją pieśń.
I teraz wiem, każdy długi rejs,
Choćby nie wiem, jak podły był,
Wreszcie skończy się i przywita mnie
Moja gwiazda Rose McCann.

ref… /x3


Halaba-luby-ley 102

(sł. M.Siurawski/J.Sikorski, mel.trad.)

ver.1 ver.2
1. Nad morzem stał mej matki dom, d a C
Halaba-luby-ley, halaba-luby-loby-ley! B d B d F C F a
Lubili chłopcy odwiedzać ją. F a C
Halaba-luby-ley, halaba-luby-ley! A7 d A7 d E7 a E7 a

2. Najczęściej młody Shallow Brown;
Po nocach mą matkę do miasta brał.

3. Gdy ojciec wrócił, ech, na ląd,
Zimny i pusty zastał dom.

4. Powiedział mi: „Mój chłopcze, wiedz –
Gdy pływasz, tak często zdarza się.”

5. Do portu wlókł się tak jak cień,
A matka wróciła na drugi dzień.


Hanging Johnny

(sł. M.Siurawski, mel.trad.)

(dość wolno)
1. Och, zwą mnie Hanging Johnny, C G7 C
– Away, w górę hej! F C
Bo wieszam dla mamony. C G7 C
– Już dynda u rej! C G7 C

2. A polubiłem tę fuchę,
Gdym wieszał matkę staruchę.

3. Potem wziąłem się za tatusia –
Już dynda jak mamusia.

4. I własną siostrę Sally
Wysłałem też pod saling.

5. Mój brat miał brata-kata,
Targa wiatr na stryku brata.

6. Wuja na strychu zaskoczyłem,
Tam mu pętlę zarzuciłem.

7. Nie ma już wszawej rodziny,
– Away, w górę hej!
Wiszą te sukinsyny.
– Dyndają u rej!

8. I zaraz się do was dobiorę,
Każdego w sznur przyozdobię.
(I do was się też dobiorę,)
(I w pętlę przyozdobię.)

9. O zgodę nie będę pytał –
Wisi chief i kuk, i kapitan.
(Wisi bosman i kuk, i kapitan!)

10. Te ręce pętlę splotą,
Powieszę każdego z ochotą.


Hawaje (Stara Kuźnia)

(sł. R.Jóźwiak, mel. A.Chudź)

1. Stoję w porcie kopcąc fajkę,
Nagle widzę cud Hawajkę,
Urzeczony pięknym ciałem
„Gdzie ja jestem?” – wyjąkałem,
Szept jej zmroził mnie do bólu
Honolulu, mój żeglarzu, Honolulu.

Ref.: Ech Hawaje, ech Hawaje,
Tu swobodne obyczaje
I urodę niczym z bajki
Prezentują nam Hawajki,
Cud dziewczyny, cud dziewczyny.

Cud dziewczyny, cud dziewczyny,
Kuse kiecki noszą z trzciny
I nikt tutaj się nie stroszy,
Że nie noszą biustonoszy,
Dla żeglarzy istne raje te Hawaje.

2. Leżysz sobie pod kokosem,
Na konserwy kręcąc nosem,
Słodki owoc avocado
Dziewczę Ci do gęby wkłada,
Patrzysz na nie z każdą chwilką,
Rośnie serce… żeby tylko.

3. Żeglarz, zwłaszcza kiedy golnie,
Zachowuje się frywolnie
Panny bawiąc szanty śpiewem,
To spotyka się z odzewem.
Z wypiekami, aż na twarzy,
Panny lecą na żeglarzy.

4. Cudna chwila jest rozstania,
Wściekły bosman z pałą gania,
Człek króciutki całus złapie,
Bo już gonią go po trapie,
Ale oto radość nowa:
Bo płyniemy do Krakowa.

ref…


Heave away, Santiana (Mechanicy Shanty) 103

(sł. H.Czekała, mel. „Santy Anno”)

1. Hej, płyńmy z prądem rzeki tam, gdzie Liverpool, d F C
– Heave away, Santiano! d C
Dokoła Hornu, przez Frisco Bay. C
– Tam, gdzie strome zbocza Mexico! a C d

Ref.: Więc! Heave away i w górę, w dół, d F C
– Heave away, Santiano! d C
Nie minie rok, powrócimy znów C
– Tam, gdzie strome zbocza Mexico! d C d

2. Ten kliper dla załogi zawsze piekłem był,
Żelazny Jankes dowodził nim.

3. Po złoto Kalifornii ciągle gnał nas wiatr,
Bo puste ładownie wypełniać trza nam.

4. A był to dla nas wszystkich stary, dobry czas,
W czterdziestym dziewiątym, za młodych lat,

5. Bo Zachariasz Taylor tam górą był,
Gdy wygrał bój pod Monterey.

6. I szybko zwiewał Santy, kiedy pomógł Scott,
Jak Bonaparte pod Waterloo.

7. I dla mnie kiedyś, w końcu, nastał dobry dzień,
Gdy Sally Brown pokochała mnie.


Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze (Cztery Refy) 104 105 106

(sł. J.Rogacki, mel. „Heave Away My Johny”)

1. Hej, chłopcy, czas już wyjść w morze! D G
dziemy pić jeszcze nie raz. E E7 A A7
Wypływamy dziś przed zachodem, D G
Ocean zaprasza nas. D A7 D

Więc oddaj cumy, już w drogę nam czas, h A fis D
Żegnamy gościnny ten port. G E7 A A7
Już Neptun stary wzywa nas. D G
dziemy pić jeszcze nie raz. D A7 D


2. Hej, stawiaj żagle! Ster lewo na burt!
Dmuchnęło nam właśnie z Nord-West.
Każdy z nas słyszał już nie raz
Prastarą tę morza pieśń.

I każdy morzu od lat wierny jest,
Nieobce mu sztile i mgły.
A Neptun stary ma dziś gest.
Wypijmy za „szóstkę” z Nord-West.

3. W dzień słońce i chmur białych fale
- Znajomi żeglarze tych tras.
W nocy Orion nas prowadzi
I błyszczy farwater gwiazd.

Za rufą mil setki odmierza nam czas,
Przed nami przygód jest sto,
A Neptun stary zna już nas.
Będziemy pić jeszcze nie raz!

4. Z zachodu znów szkwał nas dogania,
Barometr wciąż spada na łeb.
Znowu będzie niezła zabawa,
Fala zalewa już dek.

Hej, żagle refować! Sztorm zbliża się.
Kurs trzymaj! Mocniej chwyć ster!
By Neptun stary nie wpadł w gniew,
Wypijmy za pierwszy ref!

5. Hej, wybrać żagle! Do zwrotu przez sztag!
Do portu prowadzi ten hals.
Tam dziewczyny, taniec i wino
Od dawna czekają nas.

Wchodzimy do portu. Witają już nas,
Dobiega już końca nasz rejs,
A Neptun stary żegna nas. /
Będziemy pić jeszcze nie raz! /x2







Hej, ciągnij Lilly (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel. L.Klupś)

1. Ta mała z Meksyku chodziła w staniku
I forsy bez liku puszczała co dnia.
Nie miała mieszkania i skąpo odziana,
Sypiała na statkach, gdzie tylko się da.

Ref.: Hej, ciągnij Lilly, małą Lilly,
Hej, ciągnij Lilly małą za fał!
Hej, ciągnij Lilly, małą Lilly,
Jakbyś do łóżka wciągnąć ją miał!

Hej, ciągnij Lilly, małą Lilly,
Hej, ciągnij Lilly małą za fał!
Hej, ciągnij Lilly, małą Lilly,
W łóżku przygwoździć Lilly byś chciał!

2. A Kitty ta mała, co rzadko dawała
I ze mną nie chciała – niech trafi ją szlag!
Nie miała pieniędzy i żyła wciąż w nędzy,
Nie chciała nikogo, choć chłopa jej brak.

3. A Johny był Walker i zatkał ją korkiem,
Swym małym amorkiem, jak chciała do dna.
Uciekła do domu, by nie dać nikomu
I schować skarbeczek malutki jak pchła.

4. Tam była dziewuszka, co miała maluszka
I jak mała muszka siadała, gdzie chcesz.
Spijała te miody dla twojej wygody
I słodycz chłopaków wsysała jak wesz.

5. Malutka Eliza, co lubiła lizać,
Troszeczkę przygryzać lodziki co noc.
Żółtego banana, pistacje od rana,
Do tego szampana wylewać na koc.

6. Nie miały znaczenia kolory nadzienia,
Gdy tak od niechcenia wpadały w mą sieć.
Ta czarna Mulatka i żółta Azjatka,
Czerwona Indianka dzidziusia chcą mieć.

7. Wciągnijmy do góry, szarpnijmy za sznury,
Poleci do góry sukienka jak śnieg.
I z forsą w kieszeni, choć ciut się rumienisz,
Dasz trzy pensy pannie – osiągniesz swój brzeg.

ref…


Hej, gardła przepłukać (Cztery Refy)

(sł. Z.Zakrzewski, mel. „Slave Ho”)

Hej, gardła przepłukać i wrzasnąć co sił. Ai-ho! G D G
Za zdrowie Neptuna, by łaskaw nam był. Ai-ho! G D G
Hej, gardła przepłukać i wrzasnąć co sił. Ai-ho! G a C
Za zdrowie Neptuna, by łaskaw nam był. Ai-ho! G D D7 G
Wypijmy. Ai-ho! D G
Krzyknijmy. Ai-ho! D G


Hej, ho, żagle staw! (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

ver.1 ver.2
Ref.: Hej, ho, żagle staw! D A G A C G C G /
Ciągnij lii się baw! D A G A C G C G /
Hej, ho, śmiało steruj h fis G A C G F G /
Statkiem, który jest z papieru. D A G A C G F a /
Hej! D /x2

1. Zadziwi się mama, zadziwi się tata, h A h A a G a G
Kiedy w rejs wypłyniesz, hen, dokoła świata, h A h A a G a G
Bo świat, moi mili, nie jest wcale duży, e h e h F a F a
Opłynąć go można w deszczowej kałuży. e h A G A F a G F G

2. Wypłynę na Bałtyk, z Gdyni, no a potem
Szybciutko opłynę całą Europę,
Potem przez Atlantyk, jam odważnym smykiem,
Z Kolumbem popłynę odkryć Amerykę.

3. Potem w dół globusa, przez morskie odmęty,
Obejść Horn Przylądek – tam giną okręty,
Ominąć Australię, aby Pacyfikiem
Żeglując spokojnie osiągnąć Afrykę.

4. Teraz już do domu łódka płynie sama,
Bo z kolacją czeka na żeglarza mama
I wiesz już, wyjmując statek swój z kałuży:
Gdy masz wyobraźnię, to świat nie jest duży.

ref…


Hej, Maringo (Stare Dzwony)

(sł. J.Sikorski, mel. „Fire Maringo”)

1. Chwyć go i pociągnij ile sił. d C d
– Hej, Maringo, żegnaj nam! C F C
Wrzuć go tam, gdzie zawsze będzie gnił. d C d
– Hej, Maringo, żegnaj nam! g d

2. Wrzuć go tam, gdzie jest jego dom,
Musi pójść, zaraz odchodzimy stąd.

3. Gdy wrócę już do Liverpool Town,
Kurs wezmę znów na małą Sally Brown.

4. Sally jest piękna jak mały, zgrabny jacht:
Spiczasta od przodu, okrąglutki zad.

5. Hej, mocno w górę i mocno w dół;
Rozruszam jej bloki przed oddaniem cum.

6. Potem żagle zdejmę z niej,
I niech mnie piekło porwie, jeśli nie!


Hej, Ty Wisło (Stare Dzwony) 107

(sł./mel.trad.)

Hej, Ty Wisło, modra rzeko,
– Modra rzeko…
A mam ci ja pęk fujarek za pasem
– Za pasem…
A jak Ci ja na fujarce zagraje
– Zagraje…
Usłyszy mnie moje dziewczę o staje
– O staje…


Hej, żeglujże żeglarzu (Maryla Rodowicz, Tonam & Synowie, North Cape) 108 109

(sł. starej piosenki kaszubskiej, mel. J.K.Pawluśkiewicz)

Ref.: Hej, żeglujże, żeglarzu, a G C
Całą nockę po morzu. D e
Hej, żeglujże, hej, żeglujże, G C D7 e
Całą nockę po morzu. H7 e D

1. Jakże ja mam żeglować, e D
Gdy na świecie ciemna noc. G a
Zapal drzazgę, albo dwie, G D G
Przyżeglujże tu do mnie. C G
Żeglarzu, hej! Żeglarzu, hej! D G C H7 e

2. Kiedy burza sroży się,
Kiedy wicher żagle rwie,
Gdy bezdenny kipi nurt,
Bałtyk huczy wkoło burt.
Żeglarzu, hej! Żeglarzu, hej!

3. Gdy bezdenny kipi nurt,
Bałtyk huczy wkoło burt,
Mężne serce, silna dłoń,
Pokonują morską toń.
Żeglarzu, hej! Żeglarzu, hej!

ref…


Heja hej, brać na gejtawy (Stare Dzwony)

(sł. J.Sikorski/M.Siurawski, mel. „Paddy Doyle’s Boots”)

1. – Heja, hej! Brać na gejtawy, o…! H7 E A
Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic, E H7 E
– Heja, hej! Brać na gejtawy, o…!
Paddy zrobił nas w konia jak nikt.

2. Buty dziurawe Paddy nam dał,
Widać Paddy interes w tym miał.

3. Buty dziur, bracie, mają jak ser,
Przyjdzie czas, Paddy zeżre je, hej!

4. Za ten stary, dziurawy but,
Zwiśnie Paddy, hej!, z rei jak drut.

5. Obok Doyle’a zawiśnie nasz kuk,
Stary złodziej, brudas i mruk.

6. Kuk się spasł przy nas jak tłusty wieprz,
Zdrowo będzie upuścić mu krew.

7. Bosman znowu na wanty nas gna;
No to pluj z góry na tego psa!

8. Jutro Chief znowu komuś da w pysk,
Będzie wała miał z tego, nie zysk.

9. Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic,
Paddy zrobił nas w konia jak nic.


Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty) V VI

(sł. H.Czekała, mel. K.Stephens)

1. W dół bałtyckich cieśnin, e D e
Tam, gdzie boja wraku tkwi, e D e
– Leży na dnie dzielny bark „Herzogin Cecilie”. e D e D e D e
Z wiatrem w dół Kanału, e D e
Choć bez pary zawsze szli, e D e
– Na dzielnej, dumnej i wspaniałej „Herzogin Cecilie”, e D e D e D e
„Herzogin Cecilie”, e D e
„Herzogin Cecilie”, e D e
Na dzielnej, dumnej i wspaniałej „Herzogin Cecilie”. e D e D e D e

2. W dół, tam gdzie jest Biskaj,
Na jedzenie zbrakło sił,
– Na dzielnej, dumnej i wspaniałej „Herzogin Cecilie”,
Poprzez stare doldrums
Szybko z wiatrem przeszły dni,
– Na dzielnej… (itd.)

3. Ryczą już czterdziestki,
Już za nami setki mil,
Tuż obok Tasmanii,
Gdy uciekli z szkwału w mig.

4. Szlakami wielorybów,
Tam, gdzie Horn i rzadko sztil,
Na piękne Falklandy,
Gdzie albatros kończy dni.

5. Choć z ciężkim ładunkiem,
Choć huragan trzymał ich,
Do Plymouth czas wchodzić,
Tam dowiemy się gdzie iść.

6. I biegiem do Hamstone,
Choć we mgle, wciąż naprzód szli.
Blisko jest już Sawmile Cove,
Skończone jego dni.
– Leży na dnie dzielny bark „Herzogin Cecilie”.
„Herzogin Cecilie”,
„Herzogin Cecilie”,
Dziś leży na dnie dzielny bark „Herzogin Cecilie”.


High Barbaree (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „High Barbaree”)

1. Królewskie dwa żaglowce opuściły Anglii brzeg, ae/a
– Wiej wietrze, nam wiej, wiej wietrze z całych sił! E
Jeden zwał się „Prince of Luther”, a ten drugi „Prince of Wales”, aGFe/
– Płyńmy dalej wzdłuż wybrzeży High Barbaree. ae/a

2. „Hej, który tam na maszcie?” – Starego słychać wrzask,
„Patrz uważnie dookoła, potem wszystko melduj nam.”

3. „Przed dziobem nic nie widać i za rufą pusto też,
Ale z nawietrznej jakiś statek zmienił kurs i zbliża się.”

4. „Ahoj! Hey, ahoj!” – kapitan znów się drze.
„Kim jesteś śmiałku? Komu służysz? Czego od nas chcesz?”

5. „Nie służę królowej, panem jestem sobie sam,
A kamraci z mej załogi, statek wnet splądrują wam.”

6. Gruchnęły nasze działa, potem salwa jeszcze raz,
Aż dzielny „Prince of Luther” piracki złamał maszt.

7. „Litości!” – błagał pirat – „To ostatnie chwile me!”
I wreszcie znalazł litość, kiedy spoczął już na dnie.


Historia złego sternika, co nie używał grzebyka (Stara Kuźnia)

(sł. R.Jóźwiak, mel. A.Chudź)

1. Posłuchajcie opowieści,
– Hej, heja, ho!
Co ładunek grozy mieści,
– Hej, heja, ho!
Której strasznym bohaterem
– Hej, heja, ho!
Jest, stojący tam za sterem,
Bardzo wredny łysy typ,
Co ma w szachu cały ship.

Ref.: Dalej, chłopcy, ciągnąć fały
Pod nadzorem łysej pały,
Ciągnij, choćbyś padł na pysk,
Gdy nad Tobą jaja błysk.

Brać się, chłopcy, brać do pracy,
Pod nadzorem wrednej glacy,
Może znajdzie się na dnie
Typ, co gąbką czesze się.

2. W porcie, gdzieś na Bliskim Wschodzie,
Gdzie łysina nie jest w modzie,
Powiedziały cud hurysy,
Jaki brzydki jest ten łysy,
Choćby górę złota dał,
Nie skorzysta z naszych ciał.

3. Tak okrutny bywa los,
Mu nie spadnie z głowy włos,
Z desperacji więc matrosy,
Wyrywają sobie włosy,
Bo ten widok takich glac,
Męczy bardziej niźli kac.

4. Kiedyś, jakiś inny bryg,
Na dnie morza zniknął w mig,
Bo te blaski łysej pały,
Mu latarnią się wydały
I gdy kurs swój zmienić chciał,
To roztrzaskał się wśród skał.

ref…


Hiszpanka z Callao (Mechanicy Shanty) 110

(sł. H.Czekała/S.Klupś, mel. „Spanish Lady”)

1. Przepuściłem znów całą forsę swą G e
Na hiszpańską dziewkę z Callao. a G D
Wyciągnęła ze mnie cały szmal G e
I spłukałem na nią się do cna. a G D
Już znikają główki portu, G e
W którym stary został dom. G D
Znów za rufą niknie w dali G e
Ukochany stały ląd. a G D

Ref.: Dalej chłopcy, rwijmy fały, G e
Niech uderzy w żagle wiatr. a G D
W morze znowu wypływamyG e
Ile tam spędzimy lat? a G D

2. Już niejeden pokład mym domem był
I niejeden kot me plecy bił.
Choć robota ciężka i żarcie psie,
W Callao po rejsie znajdziesz mnie.
Znów znikają główki portu,
W którym stary został dom.
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd.

3. Zaprószyłem tam nieraz głowę swą,
W barze u Hiszpanki z Callao.
Butlę rumu wielką dała mi
I ciągnęła ze mną aż po świt.
Już znikają główki portu,
W którym stary został dom.
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd.

4. A pod Cape Horn, gdzie nas poniesie wiatr,
Popłyniemy z sztormem za pan brat.
Przez groźne burze, śnieg i lód
Dojdziemy aż do piekła wrót.
Choć grabieją z zimna ręce,
Zadek mokry dzień i noc,
Jedna myśl rozgrzewa serce –
O Hiszpance z Callao!

ref…


Hiszpańskie dziewczyny

(sł. A.Mendygrał/G.Wasilewski, mel. „Spanish Ladies”)

1. Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny, e C h7
Żegnajcie nam dziś, marzenia ze snów, e G D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora, C D e
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów. C h7 e
<Heja!>
Ref.: I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny, e G D
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił. e G D
Leniwie popłyną znów rejsu godziny, C D e
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił. C h7 e

2. Niedługo ujrzymy znów w dali Cape Deadman
I Głowę Baranią sterczącą wśród wzgórz,
I statki stojące na redzie przed Plymouth.
Klarować kotwicę najwyższy czas już.

3. A potem znów żagle na masztach rozkwitną,
Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight,
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez fale w kierunku na Beachie, Fairlee Light.

4. Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover
I znów noc w kubryku wśród legend i bajd.
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach przy South Foreland Light.

ref…


Horror shanty (Andrzej Korycki) 111

(sł./mel. A.Korycki)

1. Trójka wiała, jacht przy kei stał, d
Ale lało – mówię wam! D7 g
Spać w ogóle się nie chciało, g d
A Mietek opowiadał nam. A7 d
Nagle zbladł i rzecze: „Chłopcy, d
Wam przestrogę teraz dam: D7 g
Było to dwa dni po ślubie mym, g d
Boże!… Ja to szczęście mam.” A7 d

Ref.: Magda, Magda, czemuś raz nie posłuchała, C7 F C7 F
Lecz jak zwykle ugasiłaś męża bunt? F D7 g
Powiedz Magda, czyś Ty zapomniała, C7 F B
Że na dwudziestu metrach trudno złapać grunt? F C7 F

2. Mówi do mnie: „Mietuś, wiesz co?
Dziś będziem pływać łajbą twą.”
Mówię: „Madziu, wiatru nie ma.”
Patrzę, a ona wznosi dłoń.
Więc ja: „Dobrze Magda, ależ t…ak”
I na keję idę z nią.
A wtem jakieś złe przeczucie
Myśli mych zmąciło toń.

3. „Maczek” jednoosobowy był,
Ech, konstruktor płakałby.
No bo wszedłem – ja i Madzia ma –
To tak jak osoby trzy.
„Dmuchaj Mietuś, w żagle, dmuchaj,
Ja chcę pływać, pędem żyć!”
(Ja chcę płynąć, ja chcę żyć!”)
„Ty chcesz pływać?” – pomyślałem –
„To cholero przestań tyć!”

4. Nagle oko Magdy „mig i mryg”.
Co jej? – zastanawiam się.
Instynktownie łapię pagaj,
Grzecznie pytam: „Co Ci jest?”
Żony drżąca ręka szuka mnie.
Myślę – O! Magdusi źle.
Nagle słyszę szept namiętny:
„Puść ten kij, obejmij mnie.”

5. „Mak” się chwieje, ja tak myślę już –
Wlezie w kapok, czy też nie?
Wtem słoneczko zaświeciło,
Patrzę – No, opala się!
Nagle Magda zapragnęła ma
Zwilżyć w wodzie nóżkę swą.
Ja zdążyłem tylko krzyknąć:
„Nie wychylaj nogi, bo…”

Mietek przerwał…
Spojrzał po nas…
Otarł spływającą łzę
I na koniec tak powiedział:
„Jednak – nie zmieściła się…”





Hymn L.M.

(sł./mel. ???)

1. Hej w Szczecinie, przy Wałach Chrobrego,
Stoi statek Liceum Morskiego,
Każdy wie, że to burdel nie szkoła,
Pełno kurew się kręci dokoła.

Ref.: Dupy daj, dupy daj moja mała,
Twoja siostra nam wczoraj dała.
Hej, pokaż biust, pokaż biust moja,
Twoja siostra nam pokazywała.

2. Jakaś morda przez „bulleye” wygląda,
Szyję długą ma jak anakonda,
Wszystkich ludzi dziś strach obejmuje,
Bo to El Em po Wałach grasuje.


Ian Rebec (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „Ian Rebec”)

1. Który z Holendrów najlepiej się bił? F C7
– Skipper Ian Rebec! C7 F
Kto dla żeglarzy postrachem był? F C7
– Skipper Ian Rebec! C7 F

Ref.: Yaw, yaw – precz z hamaków! F
Yaw, yaw – won na dek! B C7
Yaw, yaw – bo Cię dorwie F B
Skipper Ian Rebec! C7 F

2. Kto pierwszy herbatę przywiózł z Chin,
I opchnął ją słono w Karolinie?

3. A kiedy zdobył własny ship,
To nie dorównał mu już nikt.

4. Kto trzy razy w roku się mył,
A więcej, niż ważył, piwa pił?

5. A w każdą noc cztery panienki miał:
Czerwoną, czarną, żółtą i białą!

ref…


Irlandka (Krewni i Znajomi Królika) 112

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Powiedz Miła, gdzie Twój dom,
Czy bracia Twoi też tam są?
Czy dasz mi to, co chcesz mi dać,
Gdy tata z mamą pójdą spać?

Piękny, dumny, niezdobyty
Wdzięk Irlandki z Belfast City.
Szturm i opór, i raz, dwa, trzy –
Do sypialni wciąż zamknięte drzwi.

2. Chodziłem za nią cały dzień,
Jak wierny pies w londyńskiej mgle.
Jej nóżki dwie to istny cud,
Lecz strzeże ich irlandzkich ud.

Najpiękniejsza w całym mieście,
Kiedy nie dla mnie piękniejsza jeszcze,
Zwiewna jak irlandzka mgła,
Irlandzki urok w sobie ma.

3. Niejeden z nią zwiedziłem bar,
A w każdym barze czekał brat
I taki z tego miałem zysk,
Że tęgo oberwałem w pysk.

Barów w porcie ze trzydzieści,
Rano na pokład mnie przynieśli.
Ilu tu braci trzeba mieć,
By honoru jednej siostry strzec?

4. Złamane serce, zmięty frak,
W pobitą gębę wieje wiatr.
Jednego durnia będzie mniej,
Gdy zacznie się następny rejs.

Piękny, dumny, niezdobyty
Wdzięk Irlandki z Belfast City.
Szturm i opór, i raz, dwa, trzy –
Do sypialni wciąż zamknięte drzwi.

(jeszcze raz pierwsza zwrotka)


Irlandzka polka (Orkiestra Samanta) 113

(sł. W.Orawski/D.Raczycki, mel.trad.)

1. Gdy do wora spakowałem już e
Wszystko, co na świecie mam, D
Zbiór pamiątek z egzotycznych mórz, e
Butlę rumu, wina dzban. G D e
Jeszcze tylko raz spojrzę dziś na port, G D
Jutro odpływamy w dal. C h
Jak to dobrze, że leżą obok mnie e
Moje skrzypki – stuletni wrak. G D e

Ref.: Kiedy biorę w dłonie skrzypki swe e
I one zaczynają grać, D
Wszyscy tańczą skoczną polkę tą, e
Razem do białego dnia. G D e

2. One grają mi, gdzie pojawię się,
Niwelują każdy brak.
Nuty wielu pięknych pieśni znają,
A w większości starych szant.
Kiedy łajba ma wita nowy świat,
To przypominają mi,
Że daleko gdzieś czeka zawsze ktoś,
Abym zagrał jeszcze raz.

3. Kiedy smykiem ciągnę polki rytm,
A palce zaczynają bieg,
Wszystko wkoło jakby lepsze jest
I raźniej żyje się.
A po rejsie, gdy rozpakuję wór
I osuszę rumu dzban,
Stare skrzypki znów przypomną mi,
Aby nogi poszły w tan.


Irlandzki wędrowiec” (Mechanicy Shanty) 114 115

(sł. H.Czekała, mel. „Irish Rover”)

1. Raz! Dwa! Trzy!
I do przodu się rwał przez fale nasz ship, G C
Szesnasty to chyba był rok. G D
Zły przylądek Horn po nocach się śnił, G C
Za rufą gdzieś został New York. G D7 G
Był piękny, jak panna przed wyjściem na bal, G D7
Pulchniutki, krąglutki miał zadek. G D7
Dwadzieścia trzy maszty sterczały do chmur, G C
Kto zgadnie, jak zwał się ten statek? G D7 G

2. Był tam Barney McGee, gdzieś z wybrzeża Lee
I Hogan, co w County miał swój bar.
Był tam John McGurk, no i Paddy Malone,
Co batem do pracy nas gnał.
Bill Casey, ten pijak i szuler jak nikt,
Niestety na pokład wlazł w Dover.
O reszcie nie wspomnę, bo zbraknie mi sił,
Brał wszystkich „Irlandzki Wędrowiec”.

3. Ładunek zalegał od topu do dna,
Sam nie wiem, jak mógł zmieść się.
Prócz koni i kur, stu beczek bez dna,
Upchnięto po kątach co złe.
Te sześć milionów bel bawełny, co na dnie
Leżała w wodzie przez całe lata
I trzy miliony świń, i sześć milionów psów –
Sam diabeł nam figla tu spłatał.

4. Lecz stracił statek nasz swą drogę we mgle,
Przez sztorm, który przyniósł mu śmierć.
Z załogi tylko dwóch wytrwało po kres,
Nim złożył się lekko na dnie.
Zdradliwej skały ząb zakończył długi rejs,
Kapitan, podły tchórz, skoczył w morze,
Zostałem tylko ja, by wszystko to wam rzec…
Raz! Dwa! Trzy!
I jak zginął „Irlandzki Wędrowiec”.


Istny cud (Wodny Patrol)

(sł./mel. P.Kowalewicz)

1. To był sztorm, lało chyba ze sto dni, e h
Wiatr nas gnał, targał żagle jak zły pies. a G h
Nasz kapitan, stary, podły drań, e h
Ciągle klął i wzywał bóstwa swe. a h e

Ref.: Istny cud, że nie śpimy gdzieś na dnie. C G
Istny cud, że każdy piwo pije. D e
Istny cud, że dziewka wdzięczy się, C G
Istny cud, że każdy z nas wciąż żyje. D e

2. To był sztorm, lało chyba ze sto dni,
Dzikie morze wdzierało się na dek,
A nasz szkuner ku przegranej szedł.
Z głośnym trzaskiem zwalił się grotmaszt,
Spiże luf odbiły burzy blask.

3. Groźna fala, wściekle biła o nasz dziób,
A kapitan wrzeszczał – „Trzymać kurs!”
Nagle w dali światła dojrzał Bil,
Mylił się, kto liczył nasze dni.

ref…


Itaka 116

(sł. A.Jarecki, mel. E.Pałłasz)

1. Nie lubię, nie lubię wracać, a G a G
Hardą ręką kołatać do wrót. C E7
To gorsze niż stała praca, a G a G
Taki jednorazowy powrót. C E7
Lecz jakie przestrzenie powietrza, C E7
Jakie przestrzenie wody C F E7
Przemierzać będzie mnie trza, a G a G
By nie wrócić jak Odys. C E E7

Ref.: Nie wrócę na Itakę a d
Ocean tnąc na pół. a D d
W przeciwną stronę sztagiem, a d
Pod fale będę pruł. a E7

Ja o rodzinę nie dbam, a d
Ani o kraju rząd. a D d
Ja jeszcze z roczek, ze dwa, a d
Popływać chcę pod prąd. a E7 a

2. Raz przyszedł do mnie Epikur,
Objął mocno, pokazał palcem –
Tam w dali słoik konfitur
I herbata, i ciasto z zakalcem.
Chleb pachnie spożywczym hurtem,
Ciałem wstrząsają dreszcze.
Hej tam – ster w lewo na burtę!
Dobranoc, popływam jeszcze.

3. Nie wracać wcale nie łatwo,
Droga długa, trudna i żmudna.
Korabiem płynę i tratwą,
Zmieniam łodzie, galery i czółna.
Gdy światem wstrząsa listopad,
Słyszę wołanie w eter.
To woła mnie Penelopa:
„Wróć – zrobiłam Ci sweter!”

4. Ktoś może lubi podróże
Przez bezdroża pustynne i obce,
Lecz ja pod żaglami służę,
Moim domem jest okręt.
Deszcz wymył stempel z paszportu,
Zdjęcie porwały sztormy.
Kto chce, niech wraca do portu,
Ja nie wrócę do normy.

Nie wrócę na Itakę
Ocean tnąc na pół.
W przeciwną stronę sztagiem,
Pod fale będę pruł.
A żonę, żołd i żakiet
Niech bierze sobie gach.
Nie wrócę na Itakę,
A jeśli… to we snach.


Ja stawiam (Cztery Refy, EKT-Gdynia) 117 118

(sł./mel.trad.)

1. Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak – ja stawiam! e D e
– Ja stawiam!
Czy los mi sprzyja, czy idzie mi wspak – ja stawiam! e D e
– Ja stawiam!
Czy mam dziesięciu kompanów, czy dwóch, e G /
Czy mam ochotę na rum, czy na miód, A C H7 /
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak – ja stawiam! e D e /
– Ja stawiam! /x2 (i następne)

2. Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie – ja stawiam!
Czy mi kompani ufają, czy nie – ja stawiam!
Czy ja ścigam wroga, czy wróg ściga mnie,
Dopóki mój okręt nie leży na dnie,
Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie – ja stawiam!

3. A gdy mnie dziewka porzuci jak psa – ja stawiam!
Gąsiorek biorę i piję do dna – ja stawiam!
Kompanię zbieram i siadam za stół,
I nie ma wtedy płacenia na pół,
Bo gdy mnie dziewka porzuci jak psa – ja stawiam!

4. Ja stawiam żagle jak kufel na stół – ja stawiam!
Czy fala mnie niesie, czy w górę, czy w dół – ja stawiam!
Czy tam dopłynę, gdzie kończy się świat,
Czy aż do piekła poniesie mnie wiatr,
Ja stawiam żagiel, jak kufel na stół – ja stawiam!

Ja stawiam żagiel, jak kufel na stół – ja stawiam!
Ja stawiam żagiel, jak kufel na stół – ja stawiam!


Jacht „Rock & Roll”

(sł./mel. A.Korycki)

1. Ponoć pierwszy facet, który jacht ten miał, C F C C7
Dając mu imię, jakiś taniec uczcić chciał. F C
A czy wiecie, jakiego tańca nazwę dał? E7 a F
Jeśli tak, no to wszyscy razem, raz i dwa: G As G7

Ref.: Rock & roll’a, a w jego rytm nawet fale szły, C F C C7
Rock & roll’a, a w jego rytm nawet mokre żagle schły, F C
Rock & roll’a, a w jego rytmie z szekli schodziła rdza, E7 a F
Rock & roll’a, bo w rock & roll’u zawsze wszystko gra. C G C G

2. Gdy zdarzyło się, że wiatr zapomniał wiać,
Nasz „Rock & roll” nie zamierzał w miejscu stać.
Wręcz przeciwnie, jak burza w strzępy fale pruł,
Wystarczyło kilka taktów zagrać mu.

3. Nocą w porcie, w którym ów „Rock & roll” stał,
Każdy inny jacht, wciąż belkami skrzypiąc, spał.
On nie skrzypiał, nie darmo takie imię miał,
On nie trzeszczał też, lecz tak jakby grał.

4. Hej, żeglarze, kto z was własną łajbę ma,
Niech „Rock & roll” jej na imię zaraz da.
Z taką nazwą, to choćby dna jej było brak,
Będzie szła…, że nikt nie powie: „Ale wrak.”

ref…


Jasio (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

DA DG DA D /x2
1. Gdy się zaczął ten pechowy rejs, DA DG
Nie uwierzył nikt by w to, DA D
Że z tym Jasiem, co go Stary wziął, DA DG
To kłopotów będzie sto. DA D
A to urwał coś, a to popsuł coś, G D /
Albo inny zrobił szpas G A /
I choć miał on sympatyczny ryj, DG DG /
To cholernie wkurzał nas. DA D /x2 (i następne)

2. Bosmanowi, gdy na saling wlazł,
Poluzował kiedyś fał,
A kumplowi, który w koi spał,
Do kaloszy wodę wlał.
Ani prośby, ani groźby,
Na nic się nie zdały tu,
Jasio wciąż pomysły nowe miał,
Ciągle w głowie figle mu.

3. Gdy na Sztokholm trzymaliśmy kurs,
To padł na nas blady strach,
Bo przed dziobem ujrzeliśmy wnet
Sowieckiego brzegu piach.
Jasia sprawka ta, wsadził gwoździe dwa
Do kompasu – stąd ten błąd,
A kapitan wtedy strasznie klął,
Chciał wysadzić go na ląd.

4. A gdy wachtę kambuzową miał,
Już od rana cieszył się,
Wiedzieliśmy przerażeni, że
To się musi skończyć źle.
Lecz nie otruł nas ten wesoły Jaś,
Stracił humor – pal go sześć,
Bo przebiegły Stary kazał mu,
Całe nasze żarcie zjeść.

5. Gdy się skończył ten pechowy rejs,
Pewnie nie wierzycie mi,
Że z tym Jasiem, co go Stary wziął,
Żegnaliśmy się trzy dni.
Chociaż urwał coś, chociaż popsuł coś,
Albo inny zrobił szpas,
Przecież miał on sympatyczny ryj
I go lubił każdy z nas.


Jasnowłosa (Tonam & Synowie)

(sł. B.Kuśka, mel.trad.)

1. Na tańcach ją poznałem, długowło blond G C D G
Dziewczynę moich marzeń. Nie wiadomo skąd G e C D7
Ona się tam wzięła, piękna niczym kwiat. G e C F D7
Czy jak syrena wyszła z morza, czy ją przygnał wiatr? G C D7 G

Ref.: Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już,
W porcie gotowa stoi moja łódź.
Na wielki ocean przyjdzie mi zaraz wyjść
I pożegnać się z dziewczyną na Lough Sholin.

2. Ująłem ją za rękę delikatną jak
Latem mały motyl albo róży kwiat.
Poszedłem z nią na plażę wsłuchać się w szum fal,
Pokazałem jasnowłosej wielki morza czar.

3. Za moment wypływam w długi, trudy rejs
I z piękną mą dziewczyną przyjdzie rozstać się.
Żagle pójdą w górę, wiatr mnie pogna w przód
I przez morza mnie powiedzie. Ty zostaniesz tu.


Jeden w skali Beauforta 119

(sł. E.Moczydłowski, mel. K.Klenczon)

1. Gdy ucichł już ostatni wiew a d
I sztil był aż do rana, E7 a
Ciągali żagle w górę, w dół, d a
Na zgubę dla bosmana! H7 E7

A bosman tylko rozpiął płaszcz F C F C
I zaklął: „Ech, do czorta!” F E7 a
Porwane żagle znowu masz. F G a E7 a
Jeden w skali Beauforta! d E7 a /x2

2. Gehenny ich nie koniec tu,
Bo wkrótce gorzej wpadli:
W zupełnie biały, jasny dzień
Pasat im ukradli!

A bosman tylko rozpiął płaszcz
I zaklął: „Do cholery!”
Maszynie naszej koni brak
Co najmniej razy cztery!

3. A z głębi zęz dobiegał jęk
I zawisł, hen, nad morzem:
„Do domu chcemy wracać już,
Ach, czemu wciąż nie możem!”

Hej dzieci, prawdę powiem wam,
Zakląwszy: „Do cholery!”
Szczęśliwy wiatr spłoszyły nam
Cholerne pasażery!

4. A na to stary zejman rzekł
Nieśmiało, po kryjomu:
„Gdy cierpliwości jest Ci brak,
To musisz siedzieć w domu!”

A bosman tylko rozpiął płaszcz
I zaklął: „Ech, ojcowie!”
Ponury łajbie wróżę los,
Damy dupy, panowie!


Jedyna rada (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

C G /x4
1. Biorę swój biały wór, co go mam od stu lat, C G C G
Stary sweter i dżinsy łatane. C G C G
Jeszcze raz światło, gaz, bo najwyższy to czas, C G C G
Kluczy brzęk i zamykam już bramę. C G C C

Ref.: Powiedziałeś, że jeśli popłynę, a a G G
Między nami to koniec jest. F a G G7
Nie walcz o mnie z żaglami dziewczyno, C C G G
Nie masz szans – przecież dobrze wiesz! F G C C

Powiedziałaś, że jeśli wyjadę, a a G G
Nie zobaczę już nigdy Cię, F a G G7
A ja na to jedyną mam radę: C C G G
Nie rozumiesz, to wypchaj się! F G C G
C G /x3
2. Portu gwar, żagli czar i znajomy szum fal,
Tak, jak balsam, do czaszki się lepią.
Oczu błysk, dłoni ścisk, trzy buziaki na pysk,
Wierni kumple po plecach mnie klepią.

3. Morze grzmi, pokład drży, na psiej wachcie człek tkwi,
Trochę straszno, lecz dusza w radości.
Fale mkną, wszyscy śpią, słone wargi wciąż schną,
W tę noc tęsknię do Twoich czułości.

4. Kiedy znów wrócę tu opalony i zdrów,
Hej! – zawołam od progu wesoło.
Skończ tę grę, otrzyj łzę i uśmiechnij znów się,
Przytul mocno do ust moich czoło.

ref… /x2


Jejku, jejku (Jurek Porębski)

(sł./mel. J.Porębski)

Ref.: Jejku, jejku, no mówię wam, a e a d
Jaki rejs za sobą mam. a e a
Stary, zardzewiały, śmierdzący wrak a e a d
Na pół roku zastąpił mi świat. a e a

1. W cuchnącej norze rzeczy rzuciłem wór, a e a d
A tu myk mi spod nóg szczur. a e a
Kuk w mesie rzekł: „Oto obiad twój”, a e a d
A na stole karakanów rój. a e a
Nawet jeden taki, co miał biały wąs, C G7 C d
Tylko za mną chodził, chodził wciąż. a e a d
Właził mi do piwa i w szufladzie spał, a e a d
I tam z żoną dzieci miał. a e a

2. W „piwnicy” rzężąc resztką sił, a e a d
Zlany ropą silnik w zęzach gnił. a e a
Bił tam z grubej rury księżycowy zdrój, a e a d
Nawet Chief mechanik podstawiał słój, a e a
Mówiąc: „Gdyby nawet pękł tu wał, C G7 C d
To ja dalej będę sobie gnał.” a e a

3. Stary w porcie kupił kaset sto,
Same gołe baby, chłopy, no i… wiecie co.
Potem cichcem to puszczał i czerwony miał łeb,
I wszyscy mówili, że Stary się wściekł.
Nocą gonił bajkoka, by mu czyścił buty,
Ale za to miał nasikane do zupy.

4. Już po jakimś czasie, gdzieś po stu trzydziestu dniach,
Na środku oceanu zaryliśmy w piach.
Ściągała nas Yellow Submarine,
A była to kubańska Zatoka Świń.
I były tam manewry NATO, statków tłok,
A nasz jednemu z nich łubudu w bok!
I była nota w ONZ,
A Stary znów czerwony miał łeb.

5. W zaniedbanej radiostacji stół zielony stał,
Na nim radzik nic nie robił, tylko w karty grał.
I nie myty, nie golony, no… nie lubił pić,
Ogrywał nas wszystkich do gołej rzyci.
A kiedy nazbierał naszych dolców wór,
W pewnym porcie zwiał jak szczur.

6. Już w powrotnej drodze przyszła wielka mgła,
A nasz Stary tym kaloszem „całą naprzód” gna.
I kiedy wiatr tę mgłę zwiał,
W Hamburgu przy kei nasz statek stał.
To Stary uknuł ten chytry plan,
Poleciał ćwiczyć na Repeerbahn.
A ja, spokojny stary dzwon,
Koleją wróciłem do rodzinnych stron.



Jest taki czas (Mietek Folk)

(sł. P.Kowalewicz, mel. K.Mikiciuk)

1. Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem, e D a H7 e
Żaglowców ślad rozpływa się we mgle. e D a H7 e (D)
Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność. G D a H7 e
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd. e D a H7 e (D)

Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność. G D a H7 e
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd. e D a H7 e

2. Tysiące wacht odeszło w zapomnienie
I pustych miejsc przy stole więcej już.
Minione dni odeszły jak wspomnienie. /
Przez sztormy złe prowadzi Anioł Stróż. /x2 (i następne)

3. Uczynki złe w sumieniach zamieszkały,
Lecz przyjdzie czas na spowiedź wszystkich win.
Okrętu dziób zraniły ostre skały.
Ostatni kurs do nieba wiedzie nas.

4. Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem,
Żaglowców ślad rozpływa się we mgle.
Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność.
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd.


Jeszcze jeden dzień (Jolly Roger, Przylądek Starej Pieśni)

(sł./mel. T.Winiarski)

1. Od dzieciństwa chciałem pływać, e a
O liniowcach śniłem wciąż, D e
Uciekałem z domu by zobaczyć port. a D G
Bielą żagli opętany a
Utonąłem w morzu trosk – e
Przeklęty marynarski los… C H7

Ref.: Jeszcze jeden dzień, e a /
Jeszcze jedna noc D e /
I porzucę starą łajbę, a /
Wiem, że morza mam już dość. C H7 /x2
Mam już dość.

2. Tłukę się po całym świecie,
Opłynąłem już Cape Horn,
Ale ciągle nie wiem, gdzie postawię dom.
Chwiejny pokład pod nogami,
Horyzonty, hen, za mgłą
I to jedno spać nie daje tak, jak chory ząb.

3. Po co mi to wszystko, Stary,
Każdy chce normalnie żyć.
Spoza mgieł już widać mój ostatni port.
Tyle wspólnych wspomnień mamy,
Ale tak już musi być.
Zaśpiewajmy cicho, nim odejdę stąd.

ref…


Jezioro (Stara Kuźnia)

(sł. G.Ostrowski, mel. A.Chudź)

1. Gdy wieczorem sobie pójdę nad jeziora brzeg,
Niebo błyska gwiazdami, księżyc też tam jest,
Słucham wtedy szumu wiatru, pojękiwań drzew,
I tak sobie rozmyślam, przestrzeni czuję zew.

Ref.: Chciałbym pokład chwiejny pod nogami mieć,
W żagle chwycić wiatr, poczuć w ręku ster,
Popłynąć poza horyzont w utkaną z gwiazd sieć, /
Popłynąć poza horyzont pośród wodnych sfer. /x2

2. Jednak to jest tylko mrzonka lotna tak jak wiatr,
Może kiedyś się spełni, hen, za parę lat,
Teraz jeżdżę na Mazury, które znam na wskroś,
Chyba kocham te jeziora, ciągnie mnie tam coś.

3. Lecz za kilka lat na pewno – powtarzam sobie to –
Gdy nabiorę doświadczenia, sprzedam łajbę swą,
Namówię kilku dobrych kumpli na przygodę tą,
Popłyniemy na żaglowcu poprzez morską toń.

ref… /x2


John Kanaka 120

(sł. J.Willam, mel. „John Kanaka”)

ver.1 ver.2
1. Mój kumpel dzisiaj do mnie rze: C F C D G A7 D
– John Kanaka-naka, tullai-hej! C G C G D A7 D
Roboty nie ruszę, choćbyś się wściekł. D G A7 D
– John Kanaka-naka, tullai-hej! G D A7 D

Ref.: Tullai-hej, oh, tullai-hej! G D /
John Kanaka-naka, tullai-hej! A7 D /x2

2. Ech, szlag by trafił ten pieski świat,
Do domu jeszcze drogi szmat.

3. Jak szliśmy raz do Frisco Bay,
Sto dni się ciągnął parszywy rejs.

4. Jak szliśmy raz wokół przylądka Horn,
Sam diabeł nam powiedział – „Won!”

5. I zawsze butlę rumu miej,
A kiedy lejesz, to równo lej!

6. A ciągnij brachu, będzie lżej,
I ciągnij z butli, pełną butlę miej!

7. A kupże pierścionek dziewczynie swej,
A kiedy pierzesz, to równo lej.


Jolly Roger (Jolly Roger) 121

(sł. T.Winiarski, mel.trad.)

Na morze wszak uciekłem przed głodem,
Więc nie błagajcie o litość dziś,
Bo naszym znakiem jest Jolly Roger
W szkarłatnym płaszczu hiszpańskiej krwi.

Dziś wreszcie przyszedł czas,
Ruszajmy ile sił
Do hiszpańskich złotych miast
Po sławę.

Śniadych seniorit czar,
Wielkiego morza zew.
Nasz statek zwie się „Flaming Star”,
Prowadzi nas gniew.

Przygoda woła Cię,
Więc nie zwlekajmy już.
Tak, jak przed laty Francis Drake,
Wygramy.


Jonasz! Jonasz! VII

(sł./mel. ???)


1. Hen po portach i po morzach, C
Morskich drogach i bezdrożach, G
Wszędzie na pokładach straszą C
Powieściami o Jonaszu. G C
Jonasz – mimowolny zbrodzień,
Powód wszystkich niepowodzeń,
Co niewinnie się uśmiecha
I przynosi ludziom pecha.

Ref.: Jonasz! Jonasz! C
Jonasz! Jonasz na pokładzie! G
Już się strach na wszystkich kładzie,
Każdy myśli o zagładzie. C
Jonasz! Jonasz!
Jonasz na pokładzie jest. G C

2. Gdy z Jonaszem w rejs wyruszasz,
Pomyśl o zbawieniu duszy,
Bo, przy najlepszej pogodzie,
Żywot swój zakończysz w wodzie,
Albo kiła Cię dopadnie,
Albo maszt Ci na łeb spadnie,
Lub w karczemnej zginiesz zwadzie,
Gdy jest Jonasz na pokładzie.

3. Lecz najgorsza to godzina,
Gdy Jonaszem jest dziewczyna,
Lepiej z własnej ręki zginąć,
Niż z takim Jonaszem płynąć.
Możesz w zęzę pluć do rana,
I zjeść kapcie Kapitana,
Żadne czary i zaklęcia
Nie imają się dziewczęcia.

4. Jest jedyna na to rada,
Sam Freud nam ją podpowiada,
Trzeba szybko chłopca zdybać
I Jonasza za mąż wydać.
Wtedy, jak każda kobieta,
Będzie przynosiła pecha,
Nie załodze, nie statkowi,
Tylko własnemu mężowi.

Ref.: Jonasz! Jonasz!
Gdy zostawi pecha w domu,
Nie zaszkodzi już nikomu,
Nie zrobimy z jachtu złomu,
Jonasz! Jonasz!
Kiedy męża będzie miał!


Jutro popłyniemy daleko 122

(sł. K.I.Gałczyński)

Jutro popłyniemy daleko,
Jeszcze dalej niż te obłoki,
Pokłonimy się nowym brzegom,
Odkryjemy nowe zatoki;

Nowe ryby znajdziemy w jeziorach,
Nowe gwiazdy złowimy w niebie,
Popłyniemy daleko, daleko,
Jak najdalej, jak najdalej przed siebie.

Starym borom nowe damy imię,
Nowe ptaki znajdziemy i wody,
Posłuchamy, jak bije olbrzymie,
Zielone serce przyrody.


Już przeminęły jego dni /Samotność rejowca/

(sł./mel. R.Muzaj)

1. W zapomnianym zaułku portu, e C G
Gdzie nikt nie zagląda, D A
Zniewolony więzami cum e C G
Już morza nie ogląda. D A
Zwisły reje pochyło a7 G
Na zmurszałych już masztach, a7 G
Przerdzewiała kotwica a7 G
O burty zwątlone wciąż trzaska. F C G a G a D

Ref.: Już przeminęły jego dni. G a C D (G a C D)
Dziś tylko mu się śni, G a C D (G a C D)
Jak oddycha pełną piersią żagli, e C D
Że go czas na szlaku kliprów nagli e C D
I jak dawniej krzyk mewy nad topem G a G
Wytycza mu kurs. a7 G
(G a C D)
2. Imię jego nieznane już,
Sól morza je zatarła.
Z niebotycznych masztów fały
Załoga już nie targa.
Opuścili go chłopcy,
Wziął ich na morze Odys.
Tylko w burcie rozdartej
Wciąż bije mu serce przygody.

3. Odwiedź go w czas pogodny
I zaśpiewaj szantę starą –
Zawtóruje w rytm radośnie,
Zatańczy z martwą falą,
Wanty dumnie napręży,
Wzniesie dziób swój wysoko
I poślecie marzenia
Płynącym po niebie obłokom.

ref…


Już wypływa statek w morze (Cztery Refy)

(sł./mel. M.Peszkowski)

1. Już wypływa statek w morze, C a
Woda niesie chłopców śpiew, C G7
Rozkwitają białe żagle C a
Na zmęczonych drzewcach rej. F G C
Odpływają, znika w dali
Dumnych, białych żagli ślad.
Świeży powiew wiatru niesie
Czarodziejskich przygód smak.

Ref.: Hej, popłynąłbym tak kiedyś, C
Bladym rankiem skoro świt, F C
Lecz żaglowce są zmęczone a F
I znikają z mórz jak sny. d G7
Już nie zabrzmi tam komenda, C
Nie usłyszę starych szant, F C
Co wysiłek wielu ramion a d
Zmienią w tytaniczny takt. F C

2. Czasem tylko w starym porcie
Zapomniany stoi wrak,
Przytulony śpi przy kei,
Choć mu śni się morski szlak.
No, a Tobie pozostanie
Tylko skryty w duszy żal
I szukanie romantyki
Wśród szumiących cicho fal.


Kabestan (Cztery Refy)

(sł./mel. A.Jaskierski)

1. Do kabestanu chłopcy wraz, a e a
– Ze wszystkich pchać go sił! d a G a
Niech ciągnie kotwę z morza dna
– Kabestan, a my z nim!

2. Od kabestanu łańcuch skrzypi, d G A7
– Do diabła, mocniej pchaj! d a G a
Kotwica w górę, pot niech kipi!
– Pchaj mocniej, raz i dwa!

3. Już wnet za rufą zniknie ląd,
– Do diabła, mocniej pchaj!
Bo zaraz odpływamy stąd.
– Pchaj mocniej, raz i dwa!

4. Za jednym zwojem drugi zwój,
– Do diabła, mocniej pchaj!
Aż sztorman krzyknie głośno: „Stój!…”
– Pchaj mocniej, raz i dwa! /x3


Kangaroo”

(sł. R.Mękarski)

ver.1 ver.2
1. Przed laty przewoźnikiem byłem, G7 D
Cóż, to każdy wie. C G C G D G
I choć wiodłem wtedy łatwe życie, C F a e
Nadszedł podły dzień. G7 a7 D7 G
Odmienić chciałem żywot mój, G7
Bo człowiek głupcem jest C G C
I na statek wnet się zaciągnąłem, C F
Wypłynąłem w rejs. G7 C

Ref.: O, żegnaj stary porcie Bristol,
Żegnaj panno ma!
Nie sądziłem, że wypłynę w morze,
Potem przeklnę świat.
Dziś przyszło w morzu spędzić czas –
Tak chciał parszywy los –
Liczyć dni i noce na pokładzie
Statku „Kangaroo”.

2. Słuchajcie, jak głupotę mą
Ukarał wredny los:
Kiedyś piękną młodą pannę miałem,
Nawet mądrą dość.
Szczęśliwy bardzo byłem z nią,
Lecz nagle, jak na złość,
Marynarzem zapragnąłem być.

3. Wróciłem do Bristolu więc,
Znalazłem pannę swą
Lecz, jak się zaraz okazało,
Już nie była nią.
„Mężatką jestem teraz.” –
Z uśmiechem rzekła mi –
„Wybrałeś chłopcze morze,
Więc na morze płyń.”

ref…


Kangur” (Smugglers)

(sł. G.Tyszkiewicz/D.Ślewa, mel. „On the Board of Kanguroo”)

1. Szczęśliwy żywot wiodłem, kiedym przewoźnikiem był, D G D G
Ale czart mi szepnął: „W morze idź!” i rozbił wszystko w pył. G e C D7 G
Bosmanem wnet zrobili mnie, krypa „Kangur” zwała się, D G D G
Babę fest znalazłem szybko, pomyślałem: „Nie jest źle!” e C D7 G

Ref.: Gdy „Kangur” ruszał z Bristol Town, D
Przez myśl nie przeszło mi, G D G
Ile taka stara lafirynda może napsuć krwi. e C D G

2. Cóż, lat troszeczkę miała, mówiła mi żem zuch,
Nie była starą panną, bo przede mną padło dwóch,
Lecz przyszło rzucić cumy nam, a że nie był ze mnie leń,
Osiemnaście pensów, jak w pysk dał, przynosił każdy dzień.

3. Pół roku diabli wzięli, lecz to głupstwo – mówię wam,
Pomyślałem: „Wrócę, zejdę, no i już nie będę sam.”
Wróciłem, przekonałem się, żem głupi był i już,
Od pół roku żyła z bubkiem, który pływał wszerz, nie wzdłuż.

4. I tak marzenia wzięły w łeb, a Ty młody słuchaj też:
Jeśli dom chcesz mieć i żonę w nim, przez Kanał pływaj wszerz,
A dla mnie „Kangur” domem jest i na żonę późno już,
Przeżarte solą życie me, więc muszę pływać wzdłuż.


Kanonier McCarthy (Cztery Refy) 123 124 125

(sł./mel. P.Zaleski)

Ref.: Kanonier McCarthy to bitny był chłop. G C G D
I łeb miał na karku, i pięści jak młot, C G C D
I dziewcząt bez liku od Rio do Hull. G C G D
Kanonier McCarthy to łajdaków król. C D G D G
C D G D G
1. Zaciągnął się kiedyś na okręt „Noir”, C G D
Zbuntował załogę, piratem się stał. C G C G
W Cieśninie Torresa grasował przez rok. C G C D
Niejeden tam statek zakończył swój los. C G D G

2. Gdy forsy miał dosyć, osiedlił się w Perth
I życie spokojne do śmierci mógł mieć,
Lecz zgubił go hazard. – Postawcie tu dzban!
Jak zginął McCarthy opowiem dziś wam.

3. W tawernie „Pod Słoniem” jak zwykle był tłok.
McCarthy grał w kości, pił piwo jak smok.
Co rzut, to dwie szóstki, a czasem i trzy.
Ech, łza się kręciła na widok tej gry.

4. Do gry zasiadł Oskar zwalisty jak tur
I garść złotych monet wyrzucił na stół.
Rzucali na zmianę – McCarthy i on,
I przegrał wnet Oskar swój półroczny żołd.

5. Rozjuszył się Oskar, do bójki się rwał,
McCarthy był szybszy, a cios pewny miał.
Lecz kumpel Oskara, co w tłumie się krył,
Ukradkiem od tyłu nóż w plecy mu wbił.


Kiedy pirat się napije (Spinakery) 126

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Kiedy pirat się napije,
– Wino, gin, whisky, rum!
To się wtedy dobrze bije.
– Wino, gin, whisky, rum!

_____

.-" .-. "-.

_/ '=(0.0)=' \_

/` .='|m|'=. `\

\________________ /

.--.__///`'-,__~\\\\~`

/ /6|__\// a (__)-\\\\

\ \/--`(( ._\ ,)))

/ \\ ))\ -==- (O)(

/ )\((((\ . /)))))

/ _.' / __(`~~~~`)__

//"\\,-'-"` `~~~~\\~~`"-.

// /`" ` `\

//

jgs

Ref.: Ach, zajadaj mój kolego:
Kury, kaczki, gąski.
Nie wynika nic dobrego
Z picia bez zaką…
Z picia bez zaką…
Z picia bez zakąski.

2. Wiele skarbów nazdobywa,
Kiedy gruchnie sobie piwa.

3. Dzbanek miodu prosto z beczki,
Aż zabłysną w oczach świeczki.

4. Okowity miarka mała
I już tańczy knajpa cała.

5. Gdy wesoło, ludzi kupa,
To do tańca rwie się dupa.

6. Gdy piraci zatańcują,
Szynkareczki popiskują.

7. Cały świat się wkoło śmieje,
Gdy gorzała nieźle grzeje.

8. We łbach kręci się baranom,
A wesoło wielkim panom.

9. Więc pod ławy z baranami,
A my sobie pośpiewamy.

10. Kiedy pirat się napije,
To się wtedy dobrze bije!


Knagowanie (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Pamiętam ten słoneczny dzień, C d C
Gdy pierwszy raz męczyłem się. C d C
Sternika to aż trafiał szlag, F C
Ocierał pot i śpiewał tak: No!… d C

Ref.: Knaguj, knaguj co się da, C d
Knagowanie urok ma. G C
Sznurek, linkę, trok i żyłkę C d
Knaguj bracie tak, jak ja. G C

2. Zadziwiał mnie ten zmyślny zwój,
Aż przyszedł czas, że był już mój,
Gdy w ciemną noc, prawie bez rąk,
Jak chciałem, tak wiązałem go. No!…

3. A dzisiaj szał ogarnia mnie,
Gdy jakiś dzwon knaguje źle.
Naplącze tak, że staje włos,
To wrzeszczę mu na cały głos: No!…

4. Odwiedził mnie mój stary druh,
Spiliśmy się sami we dwóch.
Wciąż pytał mnie, jak związać ma
Te końce dwa, a na to ja: No!…

5. Tak wiele jest tematów tych,
Co dłuższe są niż grubość ich.
Gdy takie coś uchwycę w dłoń,
To refren ten rąbie mnie w skroń: Aaaa…!

ref…


Kochanie szota wybierz mi

(sł./mel. ???)

1. Raz pewien student, fajny chłop,
Poznał na żaglach dziewczynę klawą,
Cały dzień pływał razem z nią,
A w noc zajmował się zabawą.

Ref.: Kochanie szota wybierz mi,
Przygotuj grota do stawienia
I załóż kapok, komendę przejm,
Miecz klar do spuszczenia.

2. On na sternika szkolił się,
Ona żeglarzem dawno była
I bardzo często, w noc czy w dzień,
Tak ona słodko doń mówiła:

3. Ćwiczył z nią różne rufy, sztagi,
Dojście do boi, do człowieka,
A gdy wieczorem łódź holował,
Nie wiedział jeszcze, co go czeka.

4. Tak żeglowali dzień i noc,
Raz była flauta, a raz szkwalik.
Na koniec, gdy sternikiem był,
Coraz się mniej tych zwrotów bali.

5. Aż raz wyłajbił łódkę swą,
Każdemu przecież to się zdarza.
Za późno odpadł, wyjął miecz
I trzeba było do lekarza.

6. Z naszej ballady morał ten:
Żeby żeglować trzeba chłopa.
Byś był szczęśliwy, zdrów i wesół,
Nie pływaj nigdy bez kapoka.


Kolęda żeglarska (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Świat cały usnął pod śniegu żaglem, d e a F G
Mróz w oczy wiatrem nam wieje, C G C e7
Na marzeń korabiu przypłynie dziś nagle a G a F G /
Żeglarska gwiazda z Betlejem. C G C e7 /
C G a /x2 (i następne)
Ref.: Trwaj więc kolędo, trwaj, C F C e7 (a G)
Nie odpłyń za szybko swym statkiem. d e a (F G)
Graj nam kolędo, graj, C F a (F G)
Daj złamać się z sobą opłatkiem. d e a

2. Spłyń cicho kolędo na łodzie uśpione,
Na smukłość zamkniętą w topoli,
Na ręce w przyjaznym uścisku splecione
I na to, co czasem nas boli.

3. Daj swoją melodią nam ukojenie,
Daj myślom do nieba aż wzlatać
I daj jak najczęściej przyjazne spojrzenie,
I daj nam dotrwać do lata.

ref… /x2


Kolor morza (Meltrad)

(sł. T.Winiarski, mel. Battlefield „See Call”)

Ciągle w dół, tam gdzie się bielą kończy mapa, e D e
Chociaż w oczach kobiet błyszczą słone łzy, G D e
Niebo śle swój tęskny zew niewolnikom tego świata, a e a e
Wypłyniemy, gdy krwią słońca spłonie świt. a h e

Kolor morza, moja miłość, wszystko to co się zdarzyło, e D e
Jak żałosny mewy śmieszki krzyk. D a h e
Horyzonty, błędne koła, ta tęsknota co nas woła, e D e
Choć jej ślad na wodzie dawno znikł. D a h e

Przez gniew Bogów, w bryzgach pian i cieniach mroku,
Wyciem wiatru pchani, hen, w koszmarne sny,
Szkuner nasz, ratunek nasz, wyprężony w kocim skoku,
Obraz ten w pamięci mojej ciągle tkwi.

Wciąż do przodu, byle szybciej, byle dalej,
Na modlitwę szkoda czasu, szkoda słów.
Horn to diabeł, jego panny – dzikie wściekłe fale,
Ślą swój zew, więc wypłyniemy znów.


Koło fortuny (Wodny Patrol)

(sł. S.Dłoniak)

1. Nadszedł wreszcie czas, by ruszyć tyłek swój,
Popłynąć gdzieś na morze, zobaczyć cały świat.
Więc żegnaj Stara Szkocjo, wyruszam w długi rejs,
Może kiedyś zobaczymy się.

Ref.: W rejs wyruszam, hen, daleko gdzieś,
Tam, gdzie nie był nikt.
Gdzie fortuną kusi los, a diabeł woła „Cześć!”,
Właśnie tam wietrze nieś mnie, nieś.

2. Majątek zastawiłem w lombardzie u Jefreya.
Za złoto, które dał, kupiłem stary bryg.
Wypchałem go po brzegi, w nim moja nadzieja,
By napełnić złotem kufer w mig.

3. Sztorm mnie nie pokonał, piratom dałem w kość.
Fortuny gwiazda błyszczy, wiatr mi sprzyja wciąż.
Do Ameryki płynę, by mocniej nabić trzos,
Potem wracam, bo złota mam już dość.

4. Bawełny zakupiłem za cztery beczki soli,
Okazja była taka, że aż zapiera dech.
Lecz nie zauważyłem wielkiego stada moli,
Wszystko zżarły, dziś mnie dopadł pech.

5. Tak już w życiu bywa, lecz nie załamuj się.
Raz jest ze mną szczęście, a potem pecha mam.
Na pewno znów popłynę i jedno tylko wiem,
Było warto – wszystkim mówię wam.


Kołysanie (Broken Fingers Band)

(sł./mel. J.Sikorski)

1. Kołysanie, kołysanie, C E7 a A7
Żagle, jak nerwy napięte, pchają mnie pod prąd. d G C E7
Dałeś mi dobry Panie Oceanie C E7 a A7
Podszyty wiatrem los. d G C E7
Kołysanie, kołysanie,
Jak „Latający Holender” wsiąkam w noc.
Dałeś mi dobry Panie Oceanie
Podszyty wiatrem los.

2. Wystygł już kubek kawy, C E7 a A7
Co miał mi ręce grzać. d G C E7
Papieros zgasł w rękawie przemoczonym, C E7 a A7
W zegarach zbutwiał czas. d G C C7

Ref.: A w butach mi chlupie Atlantyk, F G
Rdzewieję na wskroś. C A7
Hej, Panie Reumatyzm, F G
Gapisz się jak sroka w kość. C A7
Widnokrąg w lusterku sekstantu F G
Tak, jak koślawy płot. C A7
Mego domu w ogrodzie sztormów, F G
Domu wciąż kołyszących się podłóg, F G
Domu, którego adres F G
Może wsiąkł. C E7

3. Karleją wielkie sprawy
Po drugiej stronie wiatru, z dala stąd.
Czasem się zachce baby, no to wtedy
Znowu się przyśni ląd.

Ref.: A w butach mi chlupie Atlantyk,
Rdzewieję na wskroś.
Hej, Panie Reumatyzm,
Gapisz się jak sroka w kość.
Widnokrąg w lusterku sekstantu
Tak, jak koślawy płot.
Mego domu w ogrodzie sztormów,
Domu wciąż kołyszących się podłóg,
Domu, którego adres
Może wsiąkł.










4. Kołysanie, kołysanie,
Jak „Latający Holender” wsiąkam w noc.
Dałeś mi dobry Panie Oceanie
Podszyty wiatrem los.
Dałeś mi dobry Panie…. C E7 a


Kołysanka (Jolly Roger)

(sł. T.Winiarski, mel.trad.)

1. Uśnij już, oczka zmruż, a C d G
Przytul się do moich myśli. C E a E
Niech zielonooki bóg, a C d G
Da Ci baśń, której nie wyśnisz. C E a E

Ref.: W zatokę wszedł statek, co biegł C G a F
Tu na rączych skrzydłach wiatru. C E a E
Uśnij już, oczka zmruż, a C d G
Przytul się do moich myśli. C E a

2. Pieśń daleka jak marzenie,
Każe nam wyruszyć w drogę.
Jak motylich skrzydeł czar,
Łopot żagli i szum fal.

3. Uśnij już, oczka zmruż,
Przytul się do moich myśli.
Niech zielonooki bóg,
Da Ci baśń, której nie wyśnisz.


Kongo River (Zejman & Garkumpel)

(sł. M.Siurawski/J.Sikorski, mel. „Kongo River”)

1. Czy byłeś kiedyś tam nad Kongo River? D G
– Razem, hoo! e D G
Tam febra niezłe zbiera żniwo. D A7 D G
Razem weźmy go, hoo! D A7 D

Ref.: Brać się chłopcy, brać, a żywo! D G
– Razem, hoo! e D G
Cholerne brzegi Kongo River! D A7 D G
Razem weźmy go, hoo! D A7 D

2. Jankeski okręt w rzekę wpłynął,
Tam błyszczą reje barwą żywą.

3. Skąd wiesz, że okręt to jankeski?
Zbroczone krwią pokładu deski.

4. Ach, Kongo River, a potem Chiny,
W kabinach same sukinsyny.

5. Ach, powiedz, kto tam jest kapitanem?
John Mokra Śliwa – stary palant.

6. A kto tam jest pierwszym oficerem?
Sam Tander Jim, cwana cholera.

7. A kogo tam mają za drugiego?
Sarapę – Johna Piekielnego.

8. A bosman – czarnuch zapleśniały,
Jack z Frisco liże mu sandały.

9. Kuk lubi z chłopcem pobaraszkować
I nie ma czasu by gotować.

10. Jak myślisz, co mają na śniadanie?
Tę wodę, co miał kuk w kolanie.

11. Jak myślisz, co na obiad zjedzą?
Z handszpaka stek polany zęzą.

12. Nie zgadniesz, jaki tam jest ładunek –
Z plugawych tawern sto dziewczynek.


Koniec sezonu (Zejman & Garkumpel)

(sł. K.Dolińska, mel. Z.Murawski)

AD E /x2
1. Jeszcze nas przechodzi dreszcz, A E
kiedy zmierzch się wita z wodą, hfis E
Lecz zgubiły nam się gdzieś: A E
drugi brzeg i druga młodość. hfis E
Za wysoki dla nas próg, D E
zatrzymaliśmy się w biegu, D E
Miast wyglądać jak James Cook D E
wyglądamy z lękiem śniegu. hD hE AD E

Ref.: A więc kochani – szmaty w dół, AE
A więc kochani – maszt do schronu. DE
Żegnaj Ameryko, życia pół, AD h
Nadciąga już koniec sezonu. G E

Oto kochani – wreszcie ląd, AE
Oto kochani – dobijamy. DE
Koniec sezonu, jedźmy stąd, fis h
To nie ryk mórz, to śmiech na sali. D hE AD E

2. W zamieszaniu szotów i want, w żagli roztrzęsionej bieli,
Tęskno nam do czterech ścian, do pachnącej snem pościeli.
Już nie czeka na nas nikt, tylko mąż jej i jego żona,
Nawet nam nie było wstyd za ten idiotyczny romans.

3. Pod nóż poszły nasze sny, a pod młotek idą słowa,
Słychać uderzenia trzy, aukcja trwa posezonowa.
Kto się sprzeda za psi grosz, a kto wkupi i zostanie,
Tylko u nas proszę – grosz, po sezonie zawsze taniej.

ref… /x2


Kormoran (Spinakery) 127

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

ver.1 ver.2
1. Na moim Kormoranie wygodne żeglowanie, G D C a
Bo gdy na dziobie leżę, to ręce mam na sterze. C G F G
Na moim Kormoranie mam czas na opalanie G D C a
I wszyscy mi machają, kiedy mnie wyprzedzają. C G F G

Ref.: Oj, gapią się żeglarze,
Zdziwione mają twarze,
Kto zrobił taki ship,
Ach, tego nie wie nikt.

2. Na moim Kormoranie przewiozę Cię kochanie,
Zmieścimy się oboje, na nogi są hundkoje.
Na moim Kormoranie odpada cumowanie,
Do brzegu nie dojdziemy, bo kilem zaryjemy.

3. Na moim Kormoranie nie grozi mi ściganie,
Gdy inni mkną do domu, ja stoję nieruchomo.
Na moim Kormoranie też czasem cud się stanie
I spacerowym krokiem popłynę nagle bokiem.

4. Na moim Kormoranie ciekawe sterowanie,
Gdy wkoło sztorm i burza, ster z wody się wynurza.
Na moim Kormoranie niewielkie przechylanie,
Bo żagiel tak, jak trzeba i nie zasłania nieba.

5. Na moim Kormoranie przyjemne żeglowanie,
Bo kto mnie okiem zmierzy – w uśmiechu zęby szczerzy.
Na moim Kormoranie odczuwam podziwianie,
Bukszprytu oraz masztu zazdroszczą z innych jachtów.

ref…


Korsarze (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. autor nieznany)

1. Drżą palmy wysmukłe, z południa dmie wiatr, a d
Hawajskie gdzieś słychać gitary, E7 a
Hawajska melodia upaja jak wiatr, d a /
Hawajski w niej urok i czary. E7 a /x2 (i następne)

2. Synowie mórz bliskich i dalekich mórz,
Od wichrów spalone ich twarze,
Za pasem złowrogo zatknięty tkwi nóż,
Ci ludzie to właśnie korsarze.

3. Ich życie to wino, dziewczyna i śpiew,
Świst wiatru na wantach i linach.
Że pokład jest twardy, to bajka, to cóż,
Lecz miętkie ma ciało dziewczyna.

4. Dziewczyno, daj usta, niech krew w żyłach gra,
Wszak jutro ruszamy na morze.
Nie znudzi mnie nigdy pieszczota Twych warg,
Ni uścisk, Kochana, nie zmoże.

5. Dziś ta, jutro inna dziewczyna i port,
I inni otoczą nas ludzie,
Więc całuj mnie mocno, niech krew płynie z ust,
W ramionach Twych spocznę po trudzie.

6. A potem świst noża, tak cichy jak szept,
I śmierć Cię utuli w ramionach.
Hawajską melodię zanuci Ci wiatr
I fala zaszumi spieniona.


Kusa Janka

(sł. T.Piórski, mel. „Doodle Let Me Go”)

1. Czterdzieści lat przez cały świat, pamiętam jednak ją. D C G D
– Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! D7 C A D
Mym pierwszym portem Rotterdam i tam poznałem ją. D C G D
– Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! D7 C A D

Ref.: Janka kieckę kusą ma, kieckę kusą ma. D C G D
Hurra, ta Janka kieckę kusą ma! D7 C A D

2. Lat szesnaście miałem i w kieszeni pensów garść,
Panna rzekła: „Piątkę daj, możemy grzechy kraść.”

3. I dała poznać mi przez noc możliwości swe,
Jak dziś pamiętam ciało jej, pieszczotki jędrne dwie.

4. A rano, chociaż w głowie kac, na szkuner trzeba biec,
Choć często stałem w Rotterdam, już nie spotkałem jej.

Ref.: Janka kieckę kusą ma, kieckę kusą ma.
Hurra! Czy któryś z was Kusą Jankę zna?


Kuter mikser (Smugglers) 128

(sł. A.Mendygrał)

1. „No ruszcie się chłopy, wyłaźcie na dek, D A
Wnet pora wydawać, daleko jest brzeg.” A G

Ref.: A z kutra morze mikser zrobiło, że ach! D A G
Aż wręgi mu trzeszczą i piszczy mu w szwach. D G A
Razem, heave away, haul away, trzęsie aż strach. D G A

2. Już sieci za burtą, już w tarle nasz trał,
Już czujesz żołądek i wiesz, gdzie go masz.

3. Ej, wolno coś idzie, bo pełny jest wór
I winda przeciąga trał w prawo na burt.

4. Wór w górze i lasty zasypał nam śledź,
Wytrzęsło, zmuliło, lecz dobrze go mieć.

5. A teraz do domu, na dzisiaj już dość,
Na kei znów będę nie małpa, lecz gość.

Ref.: Choć z kutra…


Latający Holender” (Krewni i Znajomi Królika)

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Jestem duchem oceanów, C a
Jestem groźny „Flying Dutch”. d C G
Na razie straszyć was nie mogę, C a
Na razie w porcie muszę stać, d C G
Bo wszystkie wręgi połamane C a
A burty zaczynają gnić. C G
Zdradzieckim sztormem rozszarpana, C a
Ostatnia w żaglu pękła nić. d C G

Ref.: Ragi daga dudam dudam dudam, C a /
Ragi daga dudam dudam dej. d G /x2

2. Powrócę wkrótce znów na morze
Posępny, siny, dumny, zły.
Na kursie sennie się położę,
Wyłonię się z porannej mgły.
A gdy mnie ujrzysz miły bratku,
Spełnię przepowiednię złą:
Popłyniesz na swym pięknym statku,
Popłyniesz wprost do Bay Hilo.

3. Niedługo znów się zobaczymy,
Na morze rzucę blady strach,
Z kostuchą razem zatańczymy
Białego walca na trzy dwa.
Na reje wciągnę sine żagle,
Otulę się w zdradzieckie mgły
I sennie sztilem kołysany,
Po nocach będę wam się śnił.

4. Ja sem Dusicek oceana,
Ja sem twa laska nebeska,
Tera ja straszyć ne mohu,
Tera ja w prti muszy stać.
U mne zaboleny zeberka,
A brty tez są przegnile.
Zagielek u mne ne frka,
Bo wyprta z neho je nytka.

A u szalalala /x8
ref… /x2
ref… /x2 /a cappella
ref… /x2


Latający Holender” (Tomasz Łangowski) 129

(sł./mel. T.Łangowski)

1. Posłuchaj żeglarzu, nim ruszysz na szlak, e D
Posłuchaj przestrogi mej: e D e
Z bezmiaru tych wód, w ciszy zimnej jak strach G D
Wyłoni się grozy cień. e D e
Spowije Twój okręt krwawą mgłą
I wtedy uwierzysz w mig,
Że prawdą jest ta historia zła
I ten przeklęty bryg.

Ref.: Latający Holender e h
Postrachem żeglarzy jest, e h
Latający Holender G Fis
Każdemu wróży śmierć, e D e
Gdy tylko raz jeden ujrzysz go,
To tak, jakbyś poszedł już na dno.

2. Na topach masztów zaświecą Ci
Ognie Świętego Elma,
Wtedy na wylot przeszyje Cię
Błysk w oku ich szypra bielma.
Burty strzaskane i żagle podarte,
Wokół szkielety załogi,
Na deku Holender w kości gra z czartem,
Stawką Twój los jest, mój drogi.
(w wersji horror: Już przegrał swe obie nogi.)

3. On duszy już nie ma, dawno ją sprzedał
Gdzieś, hen, daleko pod Hornem,
Bo przeklął Boga i z diabłem się zbratał,
Gdy walczył z wściekłym sztormem.
A teraz tułaczka jest mu pisana,
Przynosi każdemu zgubę.
Roztrzaskasz swój okręt na ostrych skałach
I nie wrócisz do swej lubej.


Linia Czarnej Kuli (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel.trad.)

1. Czarnej Kuli już minął czas,
– Razem, wey-heya-hey, hurra-o...!
Czarnej Kuli już minął czas.
– Razem, wey-heya, Black Ball Line!

2. Najlepsze statki jakie znam,
To statki linii tej – Black Ball Line.

3. Poniosą Cię przez lód i śnieg,
Poniosą Cię przez sztorm i deszcz.

4. Jeżeli życie poznać chcesz,
Na Liverpool skieruj swój łeb.

5. Yankesi w całym porcie są,
Ich buty, włosy widzę wciąż.

6. I spotkasz tam Paddy'ego May,
Co leni się przez cały dzień.

7. Był packet szybki tak jak ptak,
Po falach ślizgał się pod wiatr.

8. Widziałem jej narodzin czas,
Pływałem z nią niejeden raz.

9. O, wypij zdrowie Black Ball Line,
Ich dzielne statki służą nam.


Listopadanka (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Wiatr chłodny przegnał kluczem żurawi d C
Z błękitnych toni spóźnione łodzie, A d A
Jeszcze ciepłym oddechem listopad nas mami, F C
Lecz wiesz, że jesień nadchodzi. A d

Ref.: Liść z nieba wiatr do portu niesie, F C G F A /
Powoli za piecem rozejrzeć się trzeba, d C /
To znak, że przyszła jesień. A d /x2

2. Jak drzewa bez liści, obnażone reje
Bezradnie rozłożą ramiona drewniane,
Wiatr psotnik skądś liści na pokład nawieje,
Jakoś długo budzi się ranek.

3. O zieleni minionej rozmarzone drzewa
Śnią kolorem jesiennym listopadną nocą.
W ranki szare i smutne od kolorów nieba
Nagie maszty wśród deszczu dygocą.

4. Odjechali, hen, dokądś wczorajsi żeglarze
Pozamieniać po cichu sztormiaki na płaszcze,
By do ciszy wieczoru znów przytulić twarze
I za wiosną tak patrzeć i patrzeć…

ref…


Lowlands (Cztery Refy)

(sł. K.Banaszewska-Rogacka, mel.trad.)

1. Tej nocy śniłem dziwny sen. A
– Lowlands! Daleki jest mój kraj! A D A
Tej nocy śniłem dziwny sen. A E D
– Kraj mój daleko jest stąd. A D A

2. Widziałem w bieli miłą mą.

3. Ona nie rzekła słowa mi.

4. Dziś wiem, że nie ma miłej już.


Lowlands away (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel. „Lowlands Away”)

1. W marzeniach mam nocy tamtej sen,
– Lowlands, w Lowlands tam jest mój dom.
W marzeniach mam nocy tamtej sen,
– Lowlands away.

2. Z miłością swą wkradła się w ten sen,
Jak perły dwie w oczach miała łzy.

3. I przyszła tu w białej sukni swej,
Piękniejszej nigdy nie widziałem jej.

4. Dzisiaj już wiem, przeszła miłość ma,
Już nie usłyszę głosu z ślicznych warg.

5. I szukam wciąż ukochanej mej,
Choć dobrze wiem, że nie znajdę jej.

6. Obudzę się i usłyszę szloch,
Tam płyńcie znów, płyńcie w dal. A-hoj!


Lowlands Low (Smugglers)

(sł. M. Siurawski, mel.trad.)

1. Wszystko gotowe, już fały ręce trą, D D7
Ładunek na dole dobry mamy. G A7
Dzielne chłopaki już na handszpaki prą, D D7
Płyniemy, hen, do Lowlands Low. G A D D7

Ref.: Do Lowlands Low, do Lowlands Low, G D A D
yńmy, hen, do Lowlands Low! D A7 D D7

2. Bosman i Stary już na pogodę klną,
Lecz my się burzy nie boimy.
Czy wiatry dobre, czy w pogodę złą,
Płyniemy, hen, do Lowlands Low.

3. Brzegi znajome po nocach mi się śnią,
Cholera z tym morzem! – Chcę do domu!
Morze nie pomoże, bo tęsknotę złą
Ukoję tylko w Lowlands Low.

4. Kiedy Ci smutno i oko zajdzie mgłą,
I czujesz się jak patyk od kaszanki,
Zapakuj worek i uciekaj stąd,
Płyń z nami, hen, do Lowlands Low.

5. Wszystko gotowe, już fały ręce trą,
Ładunek na dole dobry mamy.
Cumy rzucone, odpływamy stąd,
Płyniemy, hen, do Lowlands Low.

ref…


Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Packet)

(sł. A.Peszkowska, mel.trad.)

1. Po wachcie kiedyś, gdym zszedł w dół,
– Lowlands, Lowlands, Lowlands Low!
By w hamak zwalić się jak wół.
– Lowlands, Lowlands, Lowlands Low!

2. Był sztorm, więc ciężkie przyszły sny,
To co mówiły, to znak zły.

3. Kochana moja do mnie szła
W sukni tak lekkiej niby mgła.

4. I białej tak jak panny tren,
A z twarzą bladą niby len.

5. A w piersi tam, gdzie serce drży,
Różę przypięła barwy krwi.

6. Nie rzekła nic, płynęła tak,
Jak piękny, lecz zraniony ptak.

7. I wtedy okrzyk rozległ się:
„Wychodzić czas – wachta na dek!”


Lowlands, Lowlands, Lowlands Low (Ryczące Dwudziestki)

(sł. A.Mendygrał, mel.trad.irl.)

1. Tam pod nordowej fali bryzg
– Lowlands, Lowlands, Lowlands Low
Idzie fregata „Panna z Wysp”.
– Lowlands, Lowlands, Lowlands Low

2. Halsuje pośród wodnych gór,
Załadowana jest na full.

3. A na pokładzie jeden gość,
Którego wszyscy już mają dość.

4. Co ma zarabiać ciągnąc fał,
Jak szkocki sierżant dziś się schlał.

5. Na liny drania weźmy wraz,
Niech robi dziś za kontrabras.

6. Nordowy wiatr osuszy go,
Dopłynie aż do Lowlands Low.

7. Wy obracajcie ile sił,
Za długi trochę postój był.

8. W kieszeni, we łbie czuję go,
A teraz czas nam do Lowlands Low.


Luzak (Wodny Patrol)

(sł. S.Dłoniak, mel. M.Kurowski)

1. Płynę sobie żaglówką, niech mnie dziś ktoś wkurzy.
Nikt mnie nie prześcignie, bo mam żagiel duży.
Temu drogę zajadę, temu rzucę h…!
No i jestem pierwszy, ale fajna gra.

Ref.: Piękne są wakacje, wkoło woda chlupie,
Jestem sobie luzak i mam wszystko w …bum! bum!
Sikam gdzie popadnie i nic się nie przejmuję.
Na wieczór mam flaszkę, rano powędkuję.

2. Wypłynąłem na Dobskie – flauta dookoła,
Szarpię „Wietieroka” – „Cisza!” Ktoś tam woła.
Co mnie będzie uczył, zaraz w łeb mu dam,
Fuck mu pokazałem, no i dalej gnam.

3. Po Guziance, Nidzkie – worek śmieci mam,
Jaka piękna wyspa, zostawię go tam.
Może jakiś harcerz wiosną znajdzie go?
Ja jestem Żeglarzem, a nie MPO.

4. Nie płynę już żaglówką, bo policja mnie trzyma,
No przecież ja spokojny, kurczę – no czego chce ta glina?
Pan sierżant z Rucianego zaraz mandat da,
Puści mnie z torbami, ale fajna gra.

ref…


Lwów” 130 131 132 VIII

(sł./mel. ???)

1. Jak „Lwów” stary, zapomniany, a E
Mórz dalekich wielki pan, E7 a
Jak młodzieniec zakochany A7 d
Imponować „Iskrze” chciał. a E7 a

2. Śmieje się, gdy wicher wieje,
Gdy mu sztagi mocno drżą,
Gdy mu fala w pokład bije,
Bo tak czarne moce chcą.

3. I Gibraltar, Dardanele
Pod żaglami „Lwów” nasz brał.
Stawiał bramy i bombramy,
Piękną, dumną postać miał.

4. Miała Kasia marynarza,
Co jej słodycz spijał z ust.
Teraz chodzi i powtarza,
Marynarze – to mój gust.


Ławice New Foundland (Packet, Smugglers)

(sł. A.Peszkowska, mel. „Banks of Newfoundland”)

1. Beztroski chłopcze z Liverpool posłuchaj rady mej: d F C a
Gdy w rzekę wpływa packet ship, to strzeż wolności swej, d F C a d
Bo gdy Cię raz urzeknie jego dumny, smukły kształt, F d F C a
Nordowych wiatrów poznasz smak na ławicach New Foundland. d F C a d

2. Jankeskim chłopcom przyjrzyj się, futrzane kurtki ich,
Żylaste, twarde chłopy to i niezły mają trym.
Więc zważ to sobie, bo i z nich niejeden, bracie, pękł,
Gdy zimą rąbał z deku lód przy ławicach New Foundland.

3. Siedemdziesiąty trzeci, hej, pamiętam jakby dziś:
Od Virgin Rock szedł śnieżny szkwał, horyzont ginął w nim.
Od lodu ciężki statek nasz w przechyle piekielnym szedł
I resztką sił pchał się przez krę na ławicach New Foundland.

4. Wieźliśmy wtedy pannę Rail, ach, słodkie dziewczę to.
Tak chciała ulżyć doli mej, że spruła, no, wiesz co.
Z tej wełny rękawice zrobiła mała nam,
Spuchnięte chroniąc ręce na ławicach New Foundland.

5. Pamiętaj o tym chłopcze, nim na śliski wejdziesz trap:
Z żelaza trzeba, bracie, być, gdy ruszyć chcesz na szlak.
Północy poznać piekło z mych lepiej chyba bajd,
Więc postaw jeszcze kwartę i omijaj New Foundland.


Łowy (Smugglers)

(sł. D.Ślewa/G.Tyszkiewicz, mel.trad.)

1. Gdy na zimne wody Baffin Bay a e a
Przywiał nas zachodni szkwał, a e a
Ogromnego lewiatana grzbiet a e a
Ujrzeliśmy pośród fal. d e a

Ref.: I chwycilmy lance, pchnęliśmy lance, C G
Na honor uwierzcie nam, F G a
Wiele wściekłej pracy, wiele krwi a e a
Pochłonął cenny tran. d e a

2. I szalony pościg zaczął się,
Nie zapomnę tamtych dni,
Kiedy goniąc lewiatana
Przebyliśmy setkę mil.

3. I dopadliśmy jak sfora psów,
Co apetyt ma na łup.
Za odwagę bosman życie dał,
Waleń zmiażdżył jego słup.

4. Noc przyniosła twardej walki kres,
Tak nam pisał widać los.
Długi żywot wieloryba zgasił
Jeden celny cios.

5. Hej, do burty i na gaje z nim!
Niejednemu brakło sił,
Gdy płatami zrywaliśmy tłuszcz,
Brodziliśmy w jego krwi.

6. To już koniec pieśni, pora nam
Na Irlandii wracać brzeg.
Wypijmy pintę rumu,
Znów opowieść zacznie się.

ref…


Majowy dzień (Stara Kuźnia)

(sł. G.Ostrowski/R.Jóźwiak, mel. A.Chudź)

1. To chyba był majowy dzień,
Płynęliśmy do Boston Bay,
Rzucało nami w górę, w dół,
To Neptun wiatry na nas szczuł.

Ref.: Way, hey, ciągnij go, /
Z wiatrem płyń poprzez fale, /
Way, hey, do Boston Bay, /
Po całus panny mej. /x2

2. Po kilku długich sztormu dniach
Zmęczenie i o życie strach,
Kapitan wrzasnął: „Na reje won!”,
Inaczej nam pisany zgon.

3. Gdy byłem na topie ujrzałem, że
Na strzępy wiatr żagle rwie,
Bezradny sternik przy sterze stał,
Wiatr spychał bryg w kierunku skał.

4. Pytacie, jak skończyło się.
Na deku kac obudził mnie,
Bo gdy popiję ze trzy dni,
Cholerne wtedy miewam sny.

ref… /x3


Małe piwo (EKT-Gdynia) 133

(sł. R.Krasowski, mel. The Kinks)

1. Ukrop z nieba leje się, a G
Chyba ze czterdzieści „Ce”, C G
W gardle sucho, E
Niech to trafi szlag. E a

Słoneczny skwarny dzień,
Gdzieś zgubiłem własny cień,
W gardle sucho,
Niech to trafi szlag.

Ref.: Żeby chociaż jakieś małe piwo, a D
Albo wody z sokiem choćby jeden łyk. G C E
Na ulicach jakby wymiótł ktoś, a D
Wszędzie pusto i upalnie. a G
W gardle sucho, C
Niech to trafi szlag. E a F E

Słoneczny dzień, <słoneczny dzień!> a G E
Upalny dzień, <upalny dzień!> a G E
Piekielny skwar. <piekielny skwar!> a G E

2. Głowa mi już pęka w szwach,
Wszędzie upał, sił już brak,
W gardle sucho,
Niech to trafi szlag.

Słoneczny skwarny dzień,
Gdzieś zgubiłem własny cień,
W gardle sucho,
Niech to trafi szlag.

ref…

Żeby chociaż jakieś małe piwo…
Żeby chociaż jakieś małe piwo…
Żeby chociaż jakieś małe piwo.


Mały Jasio (Jabłko Topu Flagsztoka)

(sł./mel. ???)

XE "Mały Jasio mały statek miał"XE "Rejsem rządzi niewiadome"1. Mały Jasio mały statek miał,
W małym porcie statek stał,
Mały bosman z małym wąsem,
W mały żagiel wietrzyk wiał.
W rannym słonku Jaś się prażył,
O przygodach większych marzył,
Lecz, gdy masz niewiele lat,
To taki mały jest Twój świat.

Wbił się kiedyś Jasio w dumę:
„Czy ktoś wreszcie mnie zrozumie?
Ojciec woła wciąż: „gówniarzu”,
Zamiast: „wielki marynarzu”.
Zew odmętów w duszy wzbiera,
Dość już tego tak, cholera,
Pluję na dziecięcy kram,
Jeszcze ja pokażę wam!”

Ref.: Rejsem rządzi niewiadome,
Widzisz skały, gdy już toniesz.
Dokąd wiatry Cię poniosą,
Kim zostaniesz – nie wie nikt.
Bo zły kucharz strawę warzy,
A co złego ma się zdarzyć,
O tym wiedział tylko bies.
Nam bez tego dobrze jest!

2. Poszedł Jasio do tawerny raz,
Małe piwo strzelił tam <tak było!>
I pomyślał: „Przyszedł na mnie czas,
Wychlam wielki wina dzban!”
Potem hardo na barmana wrzasł,
Już nie Jasio, lecz Pan Jan,
A skoro zwrócił Jan uwagę sam,
Zwiększyć go wypada nam.

3. Raz do portu wielki okręt wszedł,
Był to wredny stryjek Bu.
No, a Jasio, gdy mu ludzi się
Urżnęło, w knajpie stłukł.
Ukradł kompas, mapę, buty,
Jeszcze klucze od kajuty –
Teraz będzie z wami źle,
Okręt zniknął, Bóg wie, gdzie.

Nie na długo z oczu zginął,
Wkrótce chłopak nam zasłynął.
Pieśni było już bez liku
O złym Janie Rozbójniku,
Co zostawiał wszędzie trupy
Niesłychane zgarniał łupy,
A nam, co tłupiemy w dźwiękach,
Pozostała ta piosenka.

ref…





Marco Polo” (Mechanicy Shanty)

(sł. S.Klupś, mel. „Marco Polo”)

1. Nasz „Marco Polo” to dzielny ship, e G D e
Największe fale brał. e G
W Australii będąc widziałem go, C e G D
Gdy w porcie przy kei stał. e D e

I urzekł mnie tak urodą swą,
Że zaciągnąłem się
I powiał wiatr, w dali zniknął ląd,
Mój dom i Australii brzeg.

Ref.: „Marco Poloe D C H7
W królewskich liniach był. e D e
„Marco Poloe D C H7
Tysiące przebył mil. e D e

2. Na jednej z wysp za korali sznur
Tubylec złoto dał
I poszli wszyscy w ten dziki kraj,
Bo złoto mieć każdy chciał.

I wielkie szczęście spotkało tych,
Co wyszli na ten brzeg,
Bo pełne złota ładownie są
I każdy bogaczem jest.

3. W powrotnej drodze tak szalał sztorm,
Że drzazgi poszły z rej,
A statek wciąż burtą wodę brał,
Do dna było coraz mniej.

Ładunek cały trza było nam
Do morza wrzucić tu,
Do lądu dojść i biedakiem być,
Ratować choć żywot swój.

ref…


Margot (Stare Dzwony) 134 135)

(sł. J.Sikorski, mel. „La Margot”)

ver.1 ver.2
1. Margot lubi, ech, biri-bi, D G D D G D
A kształtna jest jak kliper. E7 A E7 A
Ja też lubię z nią, biri-bi, D G D D G D
Popływać jako szyper. E A E7 A
Moje ręce są jak załoga, co G A G A
Z jej masztów płótna zwija. D E A D h G A

Ref.: Więc hisuj go, a potem c G D G D G D G D
Golniemy za Margot! E A7 D G A D

2. Margot lubi, ech, biri-bi,
A smukła jak katedra.
Ja też lubię w niej, biri-bi,
Jak biskup chrzcić niewiernych.
Moje ręce są jak dewotki, co
Gromnicę wielką dzierżą.

3. Margot lubi, ech, biri-bi,
Przytulna jak oberża.
Ja też lubię z nią, biri-bi,
Tam ciasto mieszać w dzieżach.
Moje ręce są jak piekarze, co
Bułeczki słodkie pieszczą.

4. Margot lubi, ech, biri-bi,
A piękna jak królowa.
Ja też lubię, z nią, biri-bi,
W jej włościach poharcować.
Moje ręce są jak myśliwi, co
W bór wyszli zapolować.

5. Margot kiedyś tak mówi mi,
Myślałem, że źle słyszę:
„Będziesz małe miał, biri-bi,
Ach spójrz na mój dołyszek!
I nie ręce to ten zasiały plon.” (wolniej)
– Ja chyba połknę stryczek!

Więc hisuj go, golniemy coś,
Niech trafi szlag Margot!
Biri-bi? Biri-bi!






Marsz irlandzki (The Bumpers) 136

(sł. P.Jancewicz, mel.trad.)

Kiedy szedłem w dół przez Holly Road, w głowie szumiał jeszcze tęgi grog, e D e
Zobaczyłem jak zza rogu wnet mundurów rząd wyłania się. G D
Nim pojąłem, co się dzieje tu, na bruk posłał mnie żołnierski but, e D e
Krzyknął sierżant: „Hej tam, bierzcie go! Teraz armia będzie matką twą.” G D e

Ej, irlandzka świnio, szansę masz, by za Króla w walce życie dać.
Armatniego mięsa flocie trza, tam prowadzi teraz droga twa.”
Bym zrozumiał, co powiedział mi, kolbą w łeb dostałem razy trzy
- „Zapamiętaj dobrze lekcję tą, tak ćwiczy Navy własność swą”.

Minął miesiąc, potem drugi, hen, bat na plecach znaczył dzień za dniem.
W imię króla bił nas bosman drań, niejeden wtedy zdechł od ran.
Palił żar i siekł nas zimny deszcz, co dzień krew i pot mieszały się.
Do armaty przypisanyś tu, armia domem Twoim aż po grób.

Śmierć kosiła nas jak łan, kiedy w wielkiej bitwy szliśmy tan,
Wielu chłopców dało życie swe, by król mógł spokojnie bawić się.
Płaczcie matki wśród Irlandii wzgórz, synów wam nie odda Navy już,
Werbowników znowu wyśle król. Krew dla Anglii, dla nas śmierć i ból.
(zmiana melodii i tempa)
Przy brasach stoją chłopcy z Cork, na rei z Guilford rudy John, G
I z Connambury kilku też przy kabestanie trudzi się. e D G
Bracie, tu Irlandii kwiat marnuje młode lata, G D e h
Nie dla nich pięknych dziewcząt śpiew, kat prędzej ich wyswata. G e
Jeszcze raz, pijmy grog.
Za Irlandię w górę szkło!

Wspominam pierwszej bitwy dzień. Pamięta ten, kto przeżył.
Armatni dym wycisnął łzy, gdy wściekle wróg uderzył
I tylko bosman kazał nam nienawiść czuć do niego,
Zginęło wtedy chłopców stu, kapitan dopiął swego.
Jeszcze raz, pijmy grog.
Za Irlandię w górę szkło!

Lecz nadejdzie taki czas, że wyrównamy krzywdy swe
I zadrży Anglia, i jej król, poleje się brytyjska krew.
Nie pójdzie zdychać żaden z nas dla nie wiadomo czego,
Niech Angol toczy wojnę swą, nam Bracie nic do tego! e D e
Jeszcze raz, pijmy grog.
Za Irlandię w górę szkło!


Marsz odkotwiczenia 137

(sł. B.Gubała, mel. Ch.A.Zimmermann „Anchors Aweigh”)

Wersja z książki Marka Siurawskiego „Szanty i Szantymeni…”:

1. Jeden jest w życiu cel przed każdym z nas - C a d7 G7 C
By morza barwny szlak przemierzyć jeszcze raz. F C- C D7 G7
Od portu do portu, przez siedem mórz, C a d7 G7 C C7
Niezmiennym kursem na morskim wietrze radość życia twórz. F C- C D7 G7 C

2. Drapieżną kotwę więc wyrwijmy z dna,
Wytężmy siłę rąk, bo to nam wolność, wolność da.
Ze sztormem za pan brat płyniemy w dal;
Hej, więc do pracy, bo do nas przecież dziś należy świat!

3. Do portu wpłyniemy, my w pełni sił,
Żebyś na dalszy rejs Ty zawsze gotów, gotów był.
Wolność – ta wolność mórz, to radość Twa;
Płyńmy do celu, gdzie kotwa znów dosięgnie głębi dna.


Wersja z kasety The Pioruners:

1. Jeden jest w życiu cel
Przed każdym z nas,
By morza barwny szlak przemierzyć jeszcze raz.

Ze sztormem za pan brat
Płyniemy w dal,
Hej, więc do pracy,
Bo do nas przecież dziś należy świat.

2. Drapieżną kotwę więc
Wyrwijmy z dna,
Wytężmy siłę rąk, bo to nam wolność da.

Ze sztormem za pan brat
Płyniemy w dal,
Hej, więc do pracy,
Bo do nas przecież dziś należy świat. /x3


Marynarska wiara 138 139 140

(sł. T.Dębicki, mel. a.nieznany)

1. Morowa marynarska wiara, D
Szczęsny jej życia los. A7 D
Nie to, co z lądu armia szara, D G A7
Która ma pusty trzos! D A7

Ref.: Marynarz w dzień się bawi, G D
W hamaku w nocy śpi, ta-ra-ra… A7 D
Czy to na Bałtyku, czy na Atlantyku, G D /
Ze swego losu drwi! A7 D /x2

2. Na spacer jedzie do New Yorku,
Zobaczy ziemi szmat.
Dolarów pełno ma w swym worku
I zna go cały świat!

3. Ma w każdym porcie narzeczoną,
Używa sobie fest.
Niejedna chciała być mu żoną,
Lecz on nie frajer jest!

4. A gdy się mortus czasem zdarzy,
Przez saling łazić masz.
Żałuje każdy marynarzy,
Przyjaciół wokół masz!

ref…


Marynarskie portki (Cztery Refy)

(sł. A.Mendygrał, mel. „Bell Bottom Trousers”)

1. Z obory prosto wzięli ją, niewinny wiejski kwiat, C F C
Nie miała jeszcze chłopa, choć szesnaście miała lat. G
W Hotelu „Księcia Jurka” kelnereczką była tam. C F C
Szefowa strzegła cnoty jej, ta najgroźniejsza z dam. G C

Ref.: Marynarskie portki opięte tu i tam, G C
A w środku kawał chłopa – to marzenie każdej z dam. F C G C

2. Do miasta w marszu przybył Czterdziesty Drugi Pułk,
Łajdaków i bękartów banda, każdy z nich to zbój.
Burdele zatłoczyli, zapchali każdy bar,
Lecz kelnereczka wywinęła się z plugawych łap.

3. I dragoni Księcia Walii przybyli wkrótce też,
Ogiery słynne, wygłodzone wśród zimowych leż.
I w całym mieście słychać było kobiet płacz i krzyk,
Lecz hotelowej kelnereczki znów nie dorwał nikt.

4. Aż kiedyś przybył żeglarz, zwyczajny koł i cham,
Z dębowym sercem, krzepki w krzyżu, postrach cór i mam.
Przez siedem lat, czy więcej, żeglował gdzieś przez świat,
I widać było, o czym myślał przez te parę lat.

5. Poprosił ją o świecę, by drogę znaleźć mógł,
A potem o poduszkę i ciepły koc do nóg.
Powiedział, że nie dotknie jej, że jej nie przerwie snu,
Lecz gdyby mogła wleźć do wyra, cieplej będzie mu.

6. Niewinna kelnereczka bezmyślnie weszła tam,
A on się na niej znalazł w mig, ten brutal, drań i cham.
I wykorzystał do dna różnicę obu płci,
Na koniec rzekła tylko: „Chyba teraz ciepło ci?”

7. Gdy wczesnym rankiem żeglarz bezsilny z łóżka wstał,
Za kłopot i siniaki pieniążek srebrny dał.
Powiedział: „Jeśli córka będzie – w domu trzymaj ją,
A gdyby to był chłopiec – to na morze wyślij go.

Niech marynarskie portki, jak ja, na zadku ma,
Jak jego tatko, niech na reje, gdy mu każą, gna.”


Marynarz z Botany Bay (Packet) 141

(sł. A.Peszkowska, mel. „Botany Bay”)

1. Przestrogę dziś Ci daję i nadstawiaj uszu, bo G e C G
Na własnej skórze przecież sam przeżyłem wszystko to. G e a D
Gdy raz się zaprzedałeś, miej to w pamięci swej, G e C G D
Że zawsze będziesz wracał tu nad brzegi Botany Bay! e a H7 e D

Ref.: Hej! Żegnaj dobry porcie, kochanko, żono też,
Znów stary diabeł – Morze – upomniał o mnie się!
Znów pod nogami dechy pokładu będę czuł
I z perty znów spoglądał tam te parę pięter w dół!

2. Na lądzie chciałem zostać, by już jedno miejsce grzać
I sitem w piachu wiele dni babrałem się, psia mać!
Lecz nie znalazłem złota i pusto w sakwie mej,
Nie szkodzi, wszak nocą i tak coś rwie do Botany Bay.

3. Podkładów długie rzędy pod wstęgi srebrnych szyn,
Kamieni, cegieł stosy, bo… wciąż chciałem wygrać z NIM.
Lecz gdy z Południa dmuchnie, ech, śmiej się bracie, śmiej,
To w wietrze tym wciąż czuję sól, tę sól znad Botany Bay.

4. Ach, stale rwie coś w środku i jak chory boli ząb,
I czego byś nie zaczął, to i tak to ciśniesz w kąt.
Zawodów wiele miałem w karierze długiej mej,
Lecz zawsze znów wracałem tu – marynarz z Botany Bay.

ref…


Mathew Anderson (Packet) 142

(sł. A.Peszkowska, mel. „Mathew Anderson”)

1. Nazywam się Mathew Anderson, greenhornem byłem, gdy eD CDe
Wlazłem na pokład jednego z tych, co hen, na południe szły, eD CDe
A był to w życiu mym pierwszy rejs, poznałem więc morza smak, GD GH7
Ciężka robota tam szybko też ugięła mój sztywny kark. eD CDe
(Ciężka robota tam prędko też przygięła mój sztywny kark.)

Ref.: Way-hey! Żegluj no! G D
Strzeżcie córek swych w Hilo! C D
Jankeski statek w zatokę wszedł, G D G C
Potańcujemy tam sobie wnet! e D e

2. Harpunnik stary nauczył mnie przeliczać długie dni
Na krągłe kształty baryłek, co w gardziele ładowni szły.
A kiedy już dzielny statek nasz miał tranu pełny brzuch,
Odwrócił swój dziób i pochylił maszt, na Hilo Town obrał kurs.

3. Słońcem nas przyjął Hilo port, na brzegu dziewczyny już
Kolanem, ech, o kolano trą, a mężczyźni rwą czapki z głów.
I szybko tam nasz cuchnący tran na złoto przemienił się,
Lądowych uciech szedłem szukać sam, nie wiedząc, że zgubi to mnie.
(A kiedy już nasz cuchnący tran na złoto przemienił się,)
(Portowych uciech szedłem szukać tam, nie wiedząc, że zgubi to mnie.)

4. Małej Jill w ręce wpadłem tam, miała oczy jak morza toń,
Podniosła raz rzęsy, a ciepło ich przypomniało stracony dom.
I dałem się jej niby dzieciak wieść – o swym ojcu mówiła mi,
Że pastorem jest i jak walczy ze złem, niby tarcza w tym mieście tkwi

5. Jak słońce, co wiosną roztapia kry, tak szybko sprawiła, że
Padłem na kolana i zgodziła się przysięgać na dobre i złe.
Nie zobaczę już Atlantyku kłów, gór mięsa płynących krwią,
Może czasem jeszcze przyniesie sztorm mej wolności piosenkę tą.
(Może czasem sztorm przyniesie mi mej wolności piosenkę tą.)

ref… /x2


Mazurscy kolumbowie (Zejman & Garkumpel) 143

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Gdzieś daleko Ameryka, a e a G
Z ortodromą loksodroma, C d C G
Na odkrycie swoje czeka a e F G
Gdzieś za morzem przyczajona. C G a

A my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew, C d
Niech nam zawsze sprzyja niebo. C F G
My, Mazurscy Kolumbowie, a G a G
Odkrywamy Węgorzewo. a G a

2. Na wyprawę swoich marzeń
Wyruszyli z ranną bryzą,
Nieugięci wprost żeglarze,
Z lękiem gnali za horyzont.

A my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew,
By w nieznane miejsca płynąć.
My, Mazurscy Kolumbowie,
Odkrywamy dzisiaj Sztynort.

3. Na wyprawie długiej przyszło
Znosić bunty i zwątpienia,
Aż ktoś w końcu z masztu krzyknął
To magiczne słowo: „Ziemia!”

A my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew,
Obce lądy nie są blisko.
My, Mazurscy Kolumbowie,
Odkrywamy dziś Giżycko.

4. Powrócili cali w glorii,
Wieszcze mieli o czym pisać,
No i przeszli do historii,
Bo przywieźli syfilisa.

A my, hej! Pochwyćmy wiatru powiew,
Fale, sztormy to nie bajki.
My, Mazurscy Kolumbowie,
Odkrywamy Mikołajki.

5. Za Kolumbem morskie mile, C d
Za nim rejs co wart był życia, C F G
A my mamy jeszcze tyle a G a G
Jakichś Mazur do odkrycia… a G a


Mazury nocą (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. D.Bazaczek)

1. Tańczy ogień z wodą wysokim płomieniem, G e G e G e G e
Nad brzegami chodzą leśne zamyślenia, G e G e G e G
Pochylają głowy nad uśpioną trzciną, h C G C h C G C
Cicho w dzbanie księżycowym jezior szumi wino. D C G e G
a7 G e
Ref.: W przedwieczorny czas nad mazurską wodą, G e G e G e G e
Znowu wiatry po jeziorach noc zieloną wiodą. G e G e C A D
Przystrojone wody księżycową dłonią, G e G e G e G e
Znowu wiatry po jeziorach nocne światła gonią. G e G e F C G e

2. Po niebie szeroko leśne płyną słowa,
Pod nocą wysoką gwiazda tańczy nowa,
Po niebie szeroko cieniem płyną chmury,
Tylko w uszach tak głęboko szumią mi Mazury.

ref… /x2


Mechanicy (Mechanicy Shanty) 144 145

(sł./mel. L.Klupś)

1. Było dobrze, było źle,
Trochę w knajpie grało się,
Na „Kubryku” i na „Famie”, Bóg wie gdzie.
Cały czas drogi szmat,
To już ponad dziesięć lat,
Z łezką w oku wciąż wspominam tamten czas.

Ref.: Napijmy się kolejny raz,
Niech morze zaszumi nam w głowie.
Butelek sześć otworzyć czas,
By do rana grać sobie.
Napijmy się kolejny raz,
Niech morze zaszumi nam w głowie.
Butelek sześć otworzyć czas,
By do rana…

2. Jeśli szanty poznać chcesz,
To ze „Szkotem” umów się,
„Ta fałowa, ta refowa”, on to wie.
A gdy już znudzi Cię,
To z „Bebikiem” napij się,
Lecz uważaj, bo ma bardzo mocny łeb.

3. Jak chcesz wiedzieć, z czego jest
Zbudowany Jacka „piec”,
Idź do „Picka”, aż za dużo dowiesz się.
Jacek zaś powie, że
Lepiej „Cis-dur” niźli „c”,
Lub, że „G-mol” w tej kadencji lepiej „żre”.


4. „Miśka” poznasz tak, jak mnie,
Bo chudzinki myśmy dwie,
On na śmierć zagada pannę, którą chce.
Takich pięciu kumpli mam,
No i rządek ślicznych dam,
Dajcie antał, to opowiem dalej wam.

ref… /x2



Metoda świeczki (Cztery Refy)

(sł. A.Mendygrał, mel. „The Candlelight Fisherman”)

1. Tato mój w Świnoujściu żył C G7 C
I rybakiem morskim był, F G
Miał swój kuter i sieci, i kupę dzieci, F C
I pracował ile sił. G7 C

Ref.: A metodę taką miał, C G7 C
Żeby sprawdzić, skąd wiatr wiał: F G
Stawiał świeczkę na oknie F
I patrzył, czy moknie, C
I czy jej nie gasi szkwał. C G7 C

2. Jeśli świeczka zgasła w lot,
Tato w palcach skręcał knot,
Mówił: „Dmucha za wiele, wyjdę w niedzielę,
Jestem rybak, a nie szprot.”

3. Kiedy płomień równy był,
Tato dalej w łóżku gnił,
Mówił mamie: „Kochana, czekam do rana,
Walczyć z flautą nie mam sił.”

4. Jeśli płomień szedł na West,
Tato mówił: „Dobra jest!”
Brał ze dwie półlitrówki, by trafić w główki,
Sprawdzał, jak z tą rybą jest.

5. Jeśli płomyk szedł na Nord,
Tato też opuszczał port.
Gdy zapalał maszynę, miał taką minę,
Jak ciut, ciut zalany lord.

6. Jeśli ognik szedł na East,
Tato w szklance moczył pysk
I tak mruczał: „Nie płynę w tą złą godzinę,
Po co zwiedzać mam Bałtijsk?”

7. A kiedy dość pływania miał,
Stary kuter w spadku dał,
No i teraz codziennie, zawsze niezmiennie,
Robię tak, jak tato chciał.

Ref.: A metodę taką mam,
By pogodę sprawdzić sam:
Stawiam świeczkę na oknie
I patrzę czy moknie,
I czy jej nie gasi szkwał.


Mewy (Tomasz Opoka) 146 147

(sł. T.Opoka, mel. J.Meijer)

ver.1 ver.2
1. Mewy, białe mewy, wiatrem rzeźbione z pian, e C D e e C D e
Skrzydlate, białe muzy okrętów odchodzących w dal. C D e C D e
Kto wam szybować każe za horyzontu kres, C D e e C D e
W bezmierne oceany, przez sztormów święty gniew? C H7 e e C H7 e

Ref.: Żeglarzom wracającym z morza C D e C H7 e /
Na pamięć przywodzicie dom, C H7 e C H7 e /
Rozbitkom wasze skrzydła niosą, G D7 e C D7 e /
Nadzieję na zbawienny ląd. C H7 e C H7 e /x2

2. Ptaki zapamiętane jeszcze z dziecięcych lat,
Drapieżnie spadające ze skał na szary Skagerrak.
Wiatr czesał w grzywy morze, po falach skacząc lekko biegł.
Pamiętam tamte mewy, przestworzy słonych zew.

ref…


Miła (EKT-Gdynia) 148

(sł. M.Miklaszewska, mel. K.Kryl)

1. Szczur kończy gulasz mdły, e
Już pora wyjść z kantyny, e
Karcianej zapis gry H7
Na liście od dziewczyny. H7
Przed nami długa noc, a
Ruszamy jutro z rana, a
Pod szary wpełzasz koc, G
Co skrywa grzech Onana. H7

Ref.: Miła – nie przychodź na wołanie, e a
Miła – wojenka, moja pani. e a
Z nią się kochać chcę, GD e
Gdy w nocy się budzę. D H7

Miła – twą postać widzę we śnie, e a
Miła – dojrzałe dwie czereśnie e a
Weźmiesz z dłoni mej, GD e
Gdy kiedyś powrócę. H7 e a H7

2. Dwadzieścia prawie lat
I w czapkę znaczek wpięty,
Papieros w kącie warg
Niedbale uśmiechniętych.
Obija się o bok
Nabite „Parabellum”,
Śpiewamy idąc w krok
Dwa metry od burdelu.

3. Już dojadł resztki szczur,
Do koszar powracamy,
Na ścianach latryn wzór
Z napisów nie dla damy.
Na sen nam czasu brak,
Kostucha kości liczy,
Pijani w drobny mak
Walimy się na pryczę.

ref… /x2

Weźmiesz z dłoni mej!


Miła (Orkiestra Dni Naszych)

(sł./mel. J.Kobyliński)

Wołało raz dziewczę na brzegu morza D A D
„Choć tu miły choć” D G A
A wietrzyk w jej uszach odpowiedź tak grał e G
„Choćże no miła choć” h a D
I wołał kawaler z pokładu kutra
„Choć tu miła choć”
„Jakże po wodzie ja będę Ci szła?
Choćże no miły choć”

I raz ona jego, a potem on ją
Choć tu miła choć
Wołanie się niosło nad wodą i mgłą
Choćże no miły choć
A kiedy już kuter cumował przy pniach
Choć tu miły choć
Nikt nie wie dlaczego obleciał ją strach
Choćże no miła choć

A gdy nazajutrz kawaler odpłynął A G
Daleko w morze zarzucić swą sieć A G
Samotne dziewczę patrzy w horyzont A G
I czuje jak ze wszystkich sił nachodzi ją chęć A D

Wołało raz dziewczę na brzegu morza D A D
„Choć tu miły choć” D G A
A wietrzyk w jej uszach odpowiedź tak grał e G
„Choćże no miła choć” h a D
I wołał kawaler z pokładu kutra
„Choć tu miła choć”
„Jakże po wodzie ja będę ci szła?
Choćże no miły choć”

I tak się wołali ze 40 lat
Choć tu miła choć
Dziś ona baba, a on stary dziad
Choćże no miły choć.

I niesie morał ta prosta piosenka
Gdy jesteś młody, a ona jest piękna
Choć mowa srebrem a milczenie złotem
„Weź ją bracie, nie czekaj – wyjaśnisz potem!”


Mobile Bay (Stare Dzwony)

(sł. J.Sikorski, mel.trad.)

1. Port Bristol został gdzieś we mgle; G C
– Opowiadaj, gdy robota jest! G C
Wzięliśmy kurs na Mobile Bay. G7 C
– Hej, opowiedz, bo robota jest! G7 C

Ref.: Way-hey-haulay! F C /
Opowiadaj, gdy robota jest. G7 C /x2

2. I cóżeś Ty robił tam w Mobile Bay?
Bawełnę rwałem cały dzień.

3. I co tam widziałeś w Mobile Bay?
Dziewczyny piękne, chętne też.

4. A kogo poznałeś w Mobile Bay?
Ognistą, piękną Saucy Gray.

5. I co z nią robiłeś w Mobile Bay?
Puściłem na nią cały szmal.

6. On poślubił ją tam w Mobile Bay,
Przeżyłem razem z nią szczęśliwy dzień.

ref…


Moja (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Kiedy w porcie znowu wejdę na mej łajby dek, G D C G
Mimowolnie się odmieni myśli moich bieg. G D C G
A gdy żagle postawione, wiatr uniesie nas, G C D G
Przysięgamy sobie wierność znów kolejny raz. G D C G

Ref.: Tak oddana nie jest żadna dziewczyna, C D G G7 /
Tak nie złączy się w przyjaźni kumpli dwóch. C D G G7 /
Naszych więzi żaden sztorm nie poprzecina, C D G G7 /
Moja łajba, to naprawdę wierny druh! C D G G7 /x2

2. Wszelkie troski i zmartwienia, ten lądowy byt,
Pozostają, hen, za rufą, odlatują w mig.
Czułe słówka do niej szepczę, głośniej bym się bał,
Może ktoś usłyszeć jeszcze, pewnie by się śmiał.

3. Martwię się, gdy głośniej jęknie ponad fali huk,
Śmieję, kiedy dla igraszki zmyka mi spod nóg.
Płynie równo, gdy jej pieśni na gitarze gram,
Ech, łza w oku się zakręci, że tak fajnie nam.

ref… /x2


Moja łódź tak mała (Stare Dzwony) 149 150

(sł. M.Siurawski, mel.trad.bret.)

1. Moja łódź tak mała,
Tak mała,
A morze Twe

2. Morze Twe tak wielkie
Tak wielkie
Więc litość miej

3. Gdy burzowe huczą fale
Pęka ster
I mdleje dłoń


Molly Maquires” (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel. P.Coulter)

C G FG C C d FG C
1. Tam, gdzie słońca zwykle brak, a C
Gdzie czekał nas śnieg i lód. C a
Tam, gdzie sztorm i gęsta mgła, C F
Gdzie diabeł koił nas do snu. CG C
Zawsze śmiało wiodła nas przez świat, a e
Trzymała dzielnie swój kurs. F G

Ref.: Hej!
Way, hey, nasza “Molly Maquires” C G
Najszybciej z wszystkich szła pod wiatr. F G
Way, hey, nasza „Molly Maquires” C G
Po morzach pływała tyle lat. FG C

2. Dzień, czy noc, czy świt, czy zmrok,
Dziób dumnie groźne fale pruł.
Księżyc, gwiazdy, słońca blask,
To była jej najlepsza z dróg.
Ciepłe plaże, palmy dała nam,
Śmiech dziewcząt, miłości smak.

3. Dzisiaj w sercu ciągle mam
Jej obraz wśród białych chmur.
Z tylu nas wywiodła burz,
Że musiał jej pomagać Bóg.
Jej słodkie imię będę śnić,
W pamięci mej będzie trwać.

ref… /x2


Mona” (Packet) 151 152 IX

(sł. A.Peszkowska, mel. „The Lifeboat Mona”)

Ref.: Był pięćdziesiąty dziewiąty rok, a G a
Pamiętam ten grudniowy dzień, a e
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm a e a
Gdzieś w oceanu wieczny cień. d e a

1. W grudniowy płaszcz okryta śmierć a G a
Spod czarnych nieba zeszła chmur, a e
Przy brzegu konał smukły bryg, a G a
Na pomoc „Mona” poszła mu. d e a

Gdy nadszedł sygnał, każdy z nich
Wpół dojedzonej strawy dzban
Porzucił, by na przystań biec,
By ruszyć w ten dziki z morzem tan.

2. A fale wściekle biły w brzeg,
Ryk morza tłumił chłopców krzyk,
„Mona” do brygu dzielnie szła,
Lecz brygu już nie widział nikt.

Na brzegu kobiet niemy szloch,
W ramiona ich nie wrócą już,
Gdy oceanu twarda pięść
Uderzy w ratowniczą łódź.

3. I tylko krwawy słońce dysk
Schyliło już po ciężkim dniu,
Mrok okrył morze, niebo, brzeg,
Wiecznego całun ścieląc snu.

Wiem dobrze, że synowie ich
Też w morze pójdą, kiedy znów
Do oczu komuś zajrzy śmierć
I wezwie ratowniczą łódź.

ref…


Monotematyczna piosenka turystyczna (EKT-Gdynia) 153

(sł. K.Jurkiewicz, mel. J.Wydra)

1. Nie ma, jak po przejściu ciężkiej trasy, C C G G
Gdy do kolan nogi zdarte masz, <Oj, boli, boli…> G G C C
Z ludźmi nad kufelkiem się zobaczyć, C7 C7 F F
Gadać, śpiewać do białego dnia. <Aż do zachrypnięcia!> G G C C

Ref.: Piwko w kufelku nie może długo stać. C C F G
Jedno…, drugie…, a potem jeszcze dwa! C C F G
Obok kumpel gra na gitarze jakiś stary hit, F G C F
Pijmy i śpiewajmy – ile sił! C G C C
G G G G

2. Wolę się tu z Wami napić piwa, <Bul, bul, bul, gul, gul…>
Niźli w whisky pływać w USA,
Ale nie chcę też za bardzo skrywać –
Zamiast piwa, wolę wypić dwa. <Dziękuję bardzo! – Proszę uprzejmie!>

3. Z baru odebrałem zapewnienie:
„Piwa nie zabraknie!” – mówił gość. <Kiciarz…>
Na ambicję wszedł mi tym stwierdzeniem,
„Nie zabraknie? – Lepiej nie mów: Hop!”

4. Jutro znowu nas dopadnie życie, <Oj, ból bolesny!> c c G G
Praca, żona, szkoła, forsy brak. G G c c
Jutro będzie futro, więc: Do jutra! <No!> C7 C7 F F
A na razie: „Razem! W górę szkła!” G G C C
<No to lufeczka Panowie!>
ref… /x2

Trzecie, czwarte, piąte, szóste, /te dwie linijki śpiewa się na
Siódme, ósme, dziewiąte. /koniec równocześnie z dwiema
/ostatnimi linijkami refrenu. :-)


Morska burza mózgu (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj daj! e D C D e h e

1. A wiatr jest chyba zawiany, a D C D
Urżnęli się wczoraj z mym mózgiem gdzieś. G D G D
I jacht radością też chyba pijany, e D C D
I śpiewa naprędce skleconą pieśń. G D e

Ref.: Wiatr szamoce się z żaglem, G a /
A w głowie szamoce się wiersz. G D /
W szalonym tańcu tu anioł z diabłem C D G C /
I woda tańczy też. D e /x2

Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj! Łam daj daba-daj daj! /x2

2. Przyciężkie niebo nad nami
Ołowiem kropli otula nas.
Deszczowy teatr między wantami,
Burzowa poezja wzburzyła czas.

3. A krople składają się w chwile,
W ocean smutku i śmiechu łez.
I wierszy ułożę zaraz tyle…
A może tylko jeden wiersz.

ref…


Morska nostalgia (Joaśka Neuhoff)

(sł. P.Milewski, mel. P.Milewski/Z.Murawski)

Nie śpiewajcie mi ludzie o morzu,
O perlistej, rozsrebrzonej fali,
Bo mnie szlag tu na miejscu położy,
Bo mnie nagła cholera obali.

Te Biskaje, te cisze, te sztormy,
I ta sól na zmierzwionych brodach.
Ja tu czuję się bardzo pokorna,
Kiedy słyszę o waszych przygodach.

Na Mazurach raz byłam pontonem
I do dzisiaj pamiętam ten brak.
Tyle żagli pod nieboskłonem
I ta szanta o góralu, co mu żal.

Niech Poręba ballady nie snuje,
Że mu pływak zagdakał na fali.
Ja tu powiew zejmański czuję,
Kiedy idę do rybnej centrali.

Kormorany, spieniony kilwater,
I te żagle wydęte w pasacie.
Pianę znam, często kłócę się z chłopem,
Gdy mu piorę skarpety i gacie.

Soli smak także miewam na wargach,
Gdy jej szczyptę wsypuję do gara,
Tylko dusza daremnie się targa,
Gdy w marzeniach wypłynąć się stara.

Taka głupia ta morska nostalgia,
Nawet miłość się prędzej starzeje.
Przecież głupia ja marzę o żaglach,
Nawet wtedy, gdy w ślepia mi wieje.

Takie głupie te morskie marzenia,
Przecież raz tylko byłam na molo.
Szare jutro na drobne rozmieniam,
Łzy, słone, może przez to tak bolą.


Morskie Opowieści 154 155 156 157

(sł. J.Kasprowy, mel. “The Drunken Sailor”)

ver.1 ver.2
1. Kiedy rum zaszumi w głowie, d a
Cały świat nabiera treści, C G
Wtedy chętnie słucha człowiek d a
Morskich opowieści. F C d C E a


9. Rudy Joe, kiedy popił,
Robił bardzo głupie miny,
Albo skakał też do wody
I gonił rekiny.

Ref.: Hej, ha! Kolejkę nalej!
Hej, ha! Kielichy wznieśmy!
To zrobi doskonale
Morskim opowieściom.

2. Kto chce, ten niechaj słucha,
Kto nie chce, niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieści.

3. Łajba to jest morski statek,
Sztorm to wiatr, co dmucha z gestem,
Cierpi kraj na niedostatek
Morskich opowieści.

4. Pływał raz marynarz, który
Żywił się wyłącznie pieprzem,
Sypał pieprz do konfitury
I do zupy mlecznej.

5. Był na „Lwowie” młodszy majtek,
Czort, Rasputin, bestia taka,
Że sam kręcił kabestanem
I to bez handszpaka.

6. Jak pod Helem raz dmuchnęło,
Żagle zdarła moc nadludzka,
Patrzę – w koję mi przywiało
Nagą babkę z Pucka.

7. Niech drżą gitary struny,
Niech wiatr grzywacze pieści,
Gdy płyniemy pod banderą
Morskich opowieści.

8. Od Falklandu-śmy płynęli,
Doskonale brała ryba,
Mogłeś wędką wtedy złapać
Nawet wieloryba.

10. I choć rekin twarda sztuka,
Ale Joe w wielkiej złości
Łapał gada od ogona
I mu łamał kości.

11. Może ktoś się będzie zżymał
Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat
Morskich opowieści.

12. Kto chce, ten niechaj wierzy,
Kto nie chce, niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy,
Więc wypijmy jeszcze.

13. Pij bracie, pij na zdrowie,
Jutro Ci się humor przyda,
Spirytus Ci nie zaszkodzi,
Sztorm idzie – wyrzygasz.


Morze, moje morze (EKT-Gdynia)

(sł. J.Wydra, mel.lud)

1. Hej, me Bałtyckie Morze, a E a
Wdzięczny Ci jestem bardzo, C G C
Toś Ty mnie wychowało, d G C d /
Toś Ty mnie wychowało, d G C d /
Szkołęś mi dało twardą. a E a /x2 (i następne)

2. Szkołęś mi dało twardą,
Uczyłoś łodzią pływać,
Żagle pięknie cerować,
Żagle pięknie cerować,
Codziennie pokład zmywać.

3. Codziennie pokład zmywać
Od soli i od kurzy,
Mosiądze wyglansować,
Mosiądze wyglansować,
W ciszy, czy w czasie burzy.

4. W ciszy, czy w czasie burzy,
Trzeba przy pracy śpiewać,
Bo kiedy śpiewu nie ma,
Bo kiedy śpiewu nie ma,
Neptun się będzie gniewać.

5. Neptun się będzie gniewać
I klątwę brzydką rzuci,
Wpakuje na mieliznę,
Wpakuje na mieliznę,
Albo nam łódź wywróci.

6. Albo nam łódź wywróci
I krzyknie – „Hej partacze!
Nakarmię wami rybki,
Nakarmię wami rybki,
Nikt po was nie zapłacze!”

7. Nikt po nas nie zapłacze,
Nikt nam nie dopomoże,
Za wszystkie miłe rady,
Za wszystkie miłe rady,
Dziękuję Tobie Morze.

8. Hej, Morze, moje Morze,
Wdzięczny Ci jestem bardzo,
Toś Ty mnie wychowało,
Toś Ty mnie wychowało,
Szkołęś mi dało twardą.


Mój Dublin (Poszedłem na Dziób)

(sł. M.Magdziar/A.Dziuk, mel.trad.)

1. W Dublinie mój dom jest i dziewczyna ma,
Lecz ciężki ten żywot wciąż w morze mnie gna.
Choć nie chcę, to muszę zaciągnąć się znów,
Na wielorybniku przepłynąć pięć mórz.

Ref.: O jasny gwint! – W morze znowu trza wyjść,
Znowu ciężkie na łajbie czekają nas dni.
Trzeba znów będzie zabić waleni sto
I przez rok cały w ogóle nie zejść na ląd.

2. Już słychać komendę: „Kotwica na dek!”
„Hej, ruszać się chłopcy!” – nasz bosman się drze.
Cholerne te wrzaski trwać będą przez rok,
Lecz grosza nam trzeba, więc zniesiemy to.

3. Na morzach Grenlandii waleni jest moc,
Zabiliśmy wiele, choć ciężko nam szło.
Już pełne ładownie, wypełnia je tran,
Nareszcie powrotny kurs, do domu czas.

4. Hura! Hura! Do domu już czas,
W Dublinie niedługo znów spuścimy trap.
Napchamy kieszenie, gdy sprzedamy tran,
A gdy forsy zabraknie, znów ruszymy w świat.


Na Mazury (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Sie masz, witam Cię, piękną sprawę mam, D A D
Pakuj bety swe i leć ze mną tam, D A D
Rzuć kłopotów stos, no nie wykręcaj się, G D A D
Całuj wszystko w nos, G D
Osobowym drugą klasą przejedziemy się. A


Ref.: Na Mazury, Mazury, Mazury, D G D
Popływamy tą łajbą z tektury, D A D
Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje, D G D
Gdzie są ryby i grzyby, i knieje. D A D

Tam, gdzie fale nas bujają, G D
Gdzie się ludzie opalają, A D
Wschody ońca piękne są G D
I komary w dupę tną. A D

Gdzie przy ogniu gra muzyka G D
I gorzała w gardłach znika, A D
A Pan Leśniczy nie wiadomo skąd G D
Woła do nas, do nas, do nas… A
…”Paszła won!” <zaraza żeglarska!> D

2. Uszczelniłem dno, lekko chodzi miecz,
Zęzy smrodów sto przewietrzyłem precz,
Ster nie spada już i grot luzuje się,
Więc się ze mną rusz,
Już nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się.

3. Skrzynkę piwa mam, Ty otwieracz weź,
Napić Ci się dam, tylko mi ją nieś,
Coś rozdziawił dziób i masz głupi wzrok?
No nie stój jak ten słup,
Z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok.

ref… /x2
(…) (drugi ref. sekundę wyżej)
Woła do nas… „Dzień dobry (kochane) żeglarze! Witam! Witam!”


Na morze (Jolly Roger)

(sł. T.Winiarski, mel. „Yellow on the Broom”)

1. Gówniarzem byłem wtedy, gdy D
Los w morze pognał mnie. G
Wróciłem, by na lądzie żyć, D
Lecz wszystko szło mi źle. A
Miotałem się to tu, to tam, A
I próbowałem znów. G A D
Nie warto o tym gadać, G D
Bo po prostu szkoda słów. A D

Ref.: Na morze, Bracie, idź, A
Na morze, Bracie, idź, G A D
Kiedy życie da Ci zdrowo w kość, G D
To na morze, Bracie, idź. A D

2. Poznałem piękną pannę,
Wnet została żoną mą.
Starałem się, jak mogłem,
Postawiłem nawet dom.
Wypiłem kiedyś ździebko,
Wtedy diabli wyszli z niej.
I nie ma co żałować,
Baba z wozu koniom lżej.

3. I otworzyłem własny sklep,
Bo handel kusił mnie.
Tu kupić, tam sprzedać,
To lubię, każdy wie.
Tu karty, tam ruleta,
Interes trafił szlag.
W pokera przegrać cały sklep,
To już chyba coś nie tak.


Na morze (Wodny Patrol)

(sł./mel. S.Dłoniak)

1. Przepłynąłem wiele mórz, przepłynąłem tysiąc rzek,
Aż poznałem moją Sue, która pokochała mnie.
Zakręciła mną tak mocno, że aż zapomniał człek,
Że moje miejsce jest na łajbie – tam udaję się.

Ref.: Zostaw, zostaw mnie, ach oddaj klucz od drzwi, /
Ja na morze ruszyć chcę tak dłużą mi się dni. /x2

2. Raz bosman spotkał mnie, do Cape Town płynąć czas,
A ona na to: Nie, nie będziesz mi tam lazł.
Zapiłem gębę w barze, byłem jak ten flak,
A gdy Sue zobaczyłem, powiedziałem tak:

3. Pewnego ranka wziąłem wór, wymknąłem cicho się,
Tam w porcie stoi kliper mój, tam tylko zostać chcę.
Choć robota ciężka czeka mnie, a bosman krzyczy wciąż,
To każdy dzisiaj o tym wie, że lądu mam już dość!

ref…


Na morzu (Poszedłem na Dziób)

(sł. A.Gansiniec, mel. A.Dziuk)

Gdzieś tam na morzu, gdzie słońca już nie ma,
Płynie nasz okręt bez żagli, bez steru.
Mgła taka gęsta, że grzęzną w niej słowa,
Dwie mile dalej zginęło już wielu.

Tutaj na rafie przyjdzie marnie zginąć,
Całą załogą do piekła zawitać.
Skały tną statek, jakby był z papieru,
Woda pochłania nasz dorobek życia.

Gdy mgłę rozwiewał poranny wiaterek,
Ani okręty nie było, załogi.
Żegnaj Kochana, już się nie spotkamy,
Przecież do piekła nie wiodą Twe drogi.


Na statku „Calibar” (Cztery Refy) 158 159 X

(sł. J.Rogacki, mel. „The Good Ship Calibar”)

1. Czy chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej? A D A G A
Ma tylko kilka zwrotek, nie znudzę was treścią jej. A G D A
Opowiem o przygodach, jakie kiedyś przeżyłem sam, A G D A
Gdym pierwszy i ostatni raz wszedł na statek „Calibar”. A D A G A

2. A „Calibar” to stary wrak, wodę z dziobu i z rufy brał,
Za rufą dźwigał potężny ster, zamiast koła wielki rumpel miał.
Gdy żagle wypełnił silniejszy wiatr, w godzinę robił mili pół,
To najszybszy statek, jaki znam, w kanale nie ma równych mu.

3. Kapitan był tam wielki drab wzrostu metr pięćdziesiąt trzy,
Czerwone oczy, zielony nos, pruski błękit z policzków bił,
Na piersi skórzany medal, z krymskiej wojny pamiątkę miał,
A małżonka jego to słynny kuk ze statku „Calibar”.

4. Pewnego razu Stary rzekł: „Chodź tu chłopcze i prawdę mów!
Czy chciałbyś być żeglarzem i opłynąć wiele mórz?
Jeżeli chcesz być żeglarzem, no to szybko wskakuj na dek,
Na razie płyniemy do Portadown, w ładowniach węgiel jest.”

5. Nazajutrz o poranku pożegnaliśmy stały ląd,
Poranna bryza zaczęła wiać, w dali zniknął zielony most,
Przez kilka niebezpiecznych miejsc udało nam się przejść,
Aż nagle: Łup! Trafił w skałę dziób, choć na mapie nie było jej.

6. Zaraz wszyscy wpadli w popłoch i zaczął się wzmagać wiatr,
Bosman na deku poślizgnął się i do ładowni wpadł,
„Cała naprzód!” – Stary wrzeszczał – „Bo prąd nas zniesie na brzeg!”
Mechanik z lądu krzyczał, że: „Koń już szybciej nie może biec!”

7. A gdy za burtą byli wszyscy, no to jaja zaczęły się:
Na brzegu jakiś facet stał,
zdjął krawat,
pasek,
szelki,
sznurówki,
koszulę,
kalesony,
powiązał to wszystko razem i wyciągnął nas wszystkich na brzeg.
Nie będę już żeglarzem, nie chcę znać oceanów ni mórz.
Następnym razem do Portadown pojadę pociągiem i już!


Na szlakach smukłych kliprów

(sł./mel. W.Bocianowski)

1. Na szlakach smukłych kliprów porywisty wieje wiatr, G
Ocean niespokojny błękitną marszczy twarz. a C a D
Ktoś zabrał mu łabędzie, cumami związał je, G
W kamienne klatki portów wciąż pozdrowienia śle. a C a D

Ref.: Powrócą klipry na swój stary, zapomniany szlak, G H7 e E
By bielą żagli nawoływać wszystkich nas. a F D
Zagwiżdże znów beztrosko w wantach niecierpliwy wiatr, G H7 e E
Ocean parsknie nam radośnie pianą w twarz. a F D

2. Drewniany pokład nagle zagrzmi tupotem nóg,
Zakwitną białe żagle na wszystkich morzach znów.
Znów się ocean droczy i groźne szkwały śle,
Mgła wciska się nam w oczy. Przepiękny miałeś sen.


Nasza tratwa (Krewni i Znajomi Królika) 160

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

Ref.: Gadał jeden dziad i drugi dziad, F B F
Że wybudują nam solidny jacht. F C
Dłubią przy nim już czterdzieści lat, F B F
A my pływamy tratwą. F C F

1. Żagla pół i masztu pół, F B F
Do beczki przywiązany stół. F C
Hej, klepek pięć i wielka chęć, F B F
Tak płynie nasza tratwa. F C F

2. Raz jeden gość powiedział tak:
„Ten kurs nie w tą – nam trzeba tam.”
I tak już żeglujemy wspak
Tą naszą dziwną tratwą.

3. A drugi gość wymyślił znów,
By zrobić rufę tam, gdzie dziób
I odtąd nie płyniemy w przód,
Lecz w kółko kręcim tratwą.

4. Mijają nas – cóż, zdarza się –
Dłubanki z afrykańskich rzek.
Patrz – chińska dżonka zbliża się,
A my spokojnie tratwą.

5. Z puszki od konserw mamy miecz,
W beczce na wpół solony śledź,
Jakiś sznur zwieszony w dół,
To nasza dumna tratwa.

6. Niejeden już nas porwał sztorm,
Niejeden wicher w żagle dął,
Niejeden maszt pod falą trzasł
I kołysało tratwą.


Ned z irlandzkich gór (Meltrad) 161

(sł. T.Winiarski, mel. The Pogues)

1. Posłuchajcie tej historii, którą dziś opowiem wam. a e a e
Treści pieśni nie zabraknie, w rzeczy samej powiem wam. a e a e a
W małej wiosce się urodził, prawie na granicy chmur, a e C G
Z losem więźnia się nie godził, młody Ned z irlandzkich gór. a e a e a
a G a /x2
2. Gdy zabiorą to, co Twoje, tak jak to zrobili nam,
Kiedy przegrasz wszystkie boje i gdy znowu będziesz sam,
Godność swoją nieś jak tarczę, serca nie wyszarpną Ci,
W końcu przyjdzie nasza szansa – mówił Ned z irlandzkiej wsi.

3. Trzymaj kurs na strome skały, zamiast hańby wybierz śmierć,
Twoje życie, Twoja miłość, w starej pieśni będą brzmieć.
Wsłuchaj się w muzykę dzwonów, wiatru śpiew w koronach drzew
I nie poddaj nigdy serca, jak z irlandzkiej wioski Ned.

4. Gdy zrobili to, co kiedyś, mogą zrobić także Ci,
Rozerwały naszą ziemię króla Anglii wściekłe psy.
Płonie ogień świętej wojny, runął naszych granic mur,
My modlimy się o pokój, tak jak Ned z irlandzkich gór.


Negroszanta (Zejman & Garkumpel) 162 163

(sł. M.Kowalewski/Z.Murawski, mel.trad.)

0. O, udźwignij!… A D

1. O, udźwignij ciężar, o!… Twymi dłońmi D G
I załaduj te banany… do ładowni. A D

2. Do ładowni znowu, o!… trza się schylać,
Upał, kurz i tęgie baty,… o, wytrzymać.

3. O, wytrzymać słońce, o!… siódme poty,
Stary bosman ciągle goni… do roboty.

4. Do roboty czarnej, o!… do południa,
Żeby pełno, równo było,… ech, w ładowniach.

5. Ech, w ładowniach statku, o!… przyszła pora,
Będziesz siedział tutaj, Bracie,… do wieczora.

6. Do wieczora spływasz, o!… ciężkim potem,
Ale sławisz swoje Mzimu… za robotę.

7. Za robotę parę, o!… groszy dano,
Jutro zaczynamy znowu… wcześnie rano.

8. Wcześnie rano i tak, o!… jeszcze trzy dni,
Czarnej pracy ponad siły,… o udźwignij!


Nie wrócę na morze (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „Off to Sea Once More”)

1. Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool, a G
Zabawić trza było się. a e a
Dziewczynki i drinki, normalna to rzecz, C a C
Któż liczyłby grosze swe? a G E7
A zanim w kieszeni ujrzałem dno, a C a C
Przyrzekłem sobie, że: a G E7
Dosyć już tego, już nigdy więcej a G
Na morze nie wrócę, o nie! a e a
Ref.: O nie, o nie, C G
Na morze nie wrócę, o nie! d F G
Dosyć już tego, już nigdy więcej a G
Na morze nie wrócę, o nie! a e a

2. Ruszyłem w miasto, spotkałem ją, dałem namówić się:
„Chodź ze mną mały, wiem czego Ci brak, nie będzie Ci ze mną źle.”
Gdy świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we mgle.
Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie.
Ref.: Na dnie, na dnie, znalazłem się znowu na dnie.
Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie.

3. Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los.
Znajomy werbownik zdziwił się, gdy znowu usłyszał mój głos.
„Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak Ty mam ze stu,
Lecz dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów!”
Ref.: I znów, i znów, ruszaj na morze znów.
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów.

4. Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz,
Gdzie wściekłe wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza rum.
Gdybym miał chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle.
Prędzej skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs.
Ref.: Znów w rejs, znów w rejs, płynąć kiedyś znów w rejs.
Prędzej skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs.

5. Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie.
Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie.
Czasami po prostu nie chce się żyć, czy kiedyś to skończy się?
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie.
Ref.: O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!

6. A, gdy wreszcie dotarłem do Liverpool, zabawić trza było się.
Znów dziewczynki i drinki – normalna to rzecz, któż liczyłby grosze swe?
I znów, nim w kieszeni ujrzałem dno, przyrzekłem sobie, że:
Dosyć już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie!
Ref.: O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie!


Niech zabrzmi pieśń (Cztery Refy) 164

(sł. J.Rogacki, mel. E.McColl)

1. Żeglarze wszystkich świata stron, d C d
Dziś dla was śpiewać chcę. C a7

Ref.: Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń, d F G d
Czy to dzień, czy noc, czy to West, czy Ost C d C d
W znajomym rytmie codziennych prac, C a d a d
Gdy w żagle dmucha wiatr. C d

2. Przed laty stu żaglowiec był
Potęgą morskich dróg.

Ref.: Tam brzmiała pieśń, żeglarska pieśń…

3. Bluźnili chłopcy na swój los
I morza mieli dość,

Ref.: Lecz brzmiała pieśń, żeglarska pieśń…

4. Po trzech dniach w porcie każdy z nich
Na morze wracać chciał.

Ref.: Znów brzmiała pieśń, żeglarska pieśń…

5. Dziś tylko w strofach starych szant
Żaglowców przetrwał świat.

Ref.: Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń…

6. Więc gdy wyruszysz bracie w rejs,
Zaśpiewaj ile sił.

Ref.: Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń…


Nieczułe morze (Packet) 165

(sł. A.Peszkowska, mel. M.Peszkowski)

ver.1 ver.2
1. Tysiące strof piękno Twe już zna h A7 D h a G C
I nie ma gamy Twoich barw, D G a F C
A Ty wciąż dumne i zachłanne tak, D A G F C G F
Urodą swoją stale mamisz nas D A G F C G F
I znów w chłopięcych jesteś snachh A a F

Ref.: Czy w martwej ciszy, czy w sztormie, ja to wiem: h D E G a C D F
Nieczułe jesteś morze me. h G h a G
Czy błogosławić, czy przeklinać mam ten dzień, D E G h a C D F
W którym w niewolę wzięłoś mnie? A7 h a G F

2. Z chłopięcych marzeń co zostaje, gdy
Już Twą prawdziwą zna się twarz?
Oraczem Twoim dzisiaj jestem i
Ech, jakże ciężko wiernie służyć Ci,
Lecz chyba sól we krwi już mam…

3. Codzienność z Tobą dziś tak szara jest,
Odarta z wielkich, pięknych słów.
W dusznych kabinach wolno płyną dni,
W jazgocie maszyn ciężkie ma się sny,
Smak samotności także znam…

4. Swą smugę cienia już za sobą mam,
Poznałem Twe zasady gry.
I nie mam żalu, cóż, wybrałem sam,
Choć czasem jeszcze muszę przyznać się:
Świat wielkich żagli mi się śni…

ref…


Niepoprawny gość (EKT-Gdynia)

(sł. I.Wójcicki, mel. J.Wydra)

1. Na przystani ją poznałem a
I pół nocy zmarnowałem,
By ją śpiewem i gitarą oczarować. A7 d
A gdy przyszło co do czego, d E7
Ona poszła do innego, a F
Za to kumple rozpoczęli intonować: d H7 E7

Ref.: Gdzie Ty, chłopie, miałeś oczy, a e a e
Zawsze coś Cię zauroczy, a e a e
Chyba nie wiesz sam, na jakim świecie żyjesz. A7 d
Wciąż pomysły postrzelone, d E7
A masz przecież dziecko, żonę, a F
Zobacz, że łysiejesz już i tyjesz. d H7 E7

2. Innym razem, idąc szlakiem,
Dołączyłem się z plecakiem
Do ekipy, co na szczyt się wybierała.
Nie minęły cztery chwile,
Jak mnie zostawili w tyle,
A w schronisku banda kumpli już śpiewała:

3. Minął czas wędrówek w góry
I wyjazdów na Mazury,
Lecz wspomnienia miłe w głowie pozostają.
Życie mijające bokiem
Obserwuję mętnym wzrokiem,
A kolesie moi ciągle mi śpiewają:

ref… /x2


Niziny Virginii Lowlands (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel.trad.)

1. W zatoce Frisco mieszkał człek, a zwał się Larry Marr.
W dniach targu pod „Cape Horn” miał to, co żeglarz każdy chciał.
I z żoną piękną Mary Ann był znany tu i tam.
Śpiewali chłopcy głośno o tym, „że dla nich zawsze miał”.

Ref.: Na Nizinach Ziemi Lowlands, Lowlands Low,
Tam gdzie jest Virginia Lowlands Low.

2. Diabelski statek, ludzi brak, wkrąg chłosta, krew i łzy,
Lecz Larry z żoną pilnie strzegł, by chłopcom spełniać sny.
Myśleli o nim, wiemy to, czy sztormy, czy zły wiatr,
Że u starego pod „Cape Horn” znów wypić przyjdzie czas.

3. Sterujcie chłopcy prosto tak, gdzieś do brzegów Barbary,
Tam do Larrego pod „Cape Horn”, niech nam osuszy łzy.
I pamiętajcie, strzeżcie się łapaczy, gdy noc zła
Otula miasto, topi w mgle kadłuby, masztów las.

ref… /x2


Noce na Agulhas (Jurek Porębski) 166

(sł./mel. J.Porębski)

Noce na oceanie, a E7
Noce na Agulhas Bank… a E7
Tylko wiatr z Indyjskiego słonawe fale gna. d a E7 a
Rejs, długi rejs trwa… a E7 a

Jęczą liny stalowe na bębnach, a E7
Wejdzie z siecią na pokład noc ciemna, E7 a
Żywe srebro i złoto na pokładzie drga, d a
Już minęły miesiące dwa. a E7

Znowu wachta, godziny niespania, a E7
Statek morzu i niebu się kłania. E7 a
I ten księżyc na niebie – nocnej wachty stróż, d a
Czas na północ wracać już… a E7 a

Noce na oceanie,
Noce na Agulhas Bank…
Tylko wiatr z Indyjskiego słonawe fale gna,
Rejs, długi rejs trwa…

Noce na oceanie,
Noce na Agulhas Bank…
Tam wysoko na mostku światła lśnią,
Daleko…, daleko… mój dom… .


Nocne holowania (Smugglers) 167

(sł. D.Ślewa, mel. ???)

1. Gdy słońce rusza, hen, na drugi brzeg,
Jak stary kliper rzuca cumy w noc.
Gdy duszy twej nie szarpie żaden głód,
Posłuchaj krzyku mewy, jak tę ciszę tnie.

2. Tak właśnie było, kiedym spotkał ją,
W swój warkocz wplotła ten wrześniowy zmierzch.
„Mój Panie” – łkając zapytała mnie –
„Czyś widział mego Johny? Gdzieś Ty Johny, gdzie?

3. U schyłku wieku odszedł Johny w dal,
Na wiecznej wachcie płyną jego dni,
A ja, mój Panie, wciąż przychodzę tu,
Gdzie znalazłam ciało. Tu ma dusza tkwi.

4. Mijają wiosny na czekaniu tym,
Cóż jednak więcej pozostało nam.
Ja jednak słyszę mego chłopca płacz,
Zaklęty w krzyku mewy. Duszę za to dam.”

5. Gdym wracał z wachty już, w odpływu czas,
Znalazłem po niej tylko ślady stóp
I nie wiem sam czym śnił, czym widział ją,
Gdy słyszę wciąż krzyk mewy:
„Wróć mój Johny, wróć… Wróć mój Johny, wróć…”


North-West Passage (Smugglers) 168

(sł. D.Potoręcka, mel.trad.)

Ref.: Spróbuj chociaż raz north-westowe przejście zdobyć, G C G F a
Znajdź miejsca gdzie zimował Franklin u Beauforta Wrót, F C d F
Wykuj własny szlak przez kraj dziki i surowy, G C G F a
Przejdź drogą Północ-Zachód poza lód. F C G C

1. Brnę przez kry na zachód od Davisa zimnych wrót, a F C G
Szlakiem tych, których bogactwa wiodły na Daleki Wschód. a F C G C
Sławę zdobyć chcieli, został po nich tylko proch, a F C a
Białe kości popłynęły gdzieś na dno. F C G a

2. Trzy wieki przeminęły, na wyprawę ruszam znów
Śladami dzielnych chłopców, co walczyli z furią mórz.
Miasta z lodu wyrastają, by rozpłynąć za mną się,
Jak odkrywcom dawnym wskażą nowy brzeg.

3. Mile wloką się bez końca, całą noc pcham się na West.
Tu McKenzie, David Thompson, cała reszta z nimi też,
Wytyczali dla mnie drogę wśród iskrzących lodem gór.
W mroźnych wiatrach głos ich słyszę, jak ze snu.

4. I czymże ja się różnię od pionierów szlaków tych?
Tak, jak oni, porzuciłem życie pośród bliskich mi,
By znów odkryć North-West Passage, dla tak wielu koniec snów,
Ale marzę, bym do domu wrócić mógł.


Nostalgia (Stare Dzwony)

(sł./mel. J.Sikorski)

1. Dziś odwiedziła mnie nostalgia, G C7 G
We włosach miała morską sól, C7 G G7
Mówiła coś od rzeczy o brzuchatych żaglach, C7 G e /
Z butelki piła rum. a D7 G /
(G7) /x2 (i następne)
2. Siedziała u mnie aż do rana,
Mieszała z rumem cierpki gin,
Paliła czarny tytoń, na gitarze grała,
Opowiadała sny.

3. O samym środku niepogody,
O falach stromych i wiatrach złych.
Cyklon z podbitym okiem, ale jeszcze młody,
W pokoju zaczął wyć.

4. A potem pasat tu przyleciał,
Tańczyły bryzy słonych mórz.
Zbudzona żona woła: „Zamknij drzwi bo przeciąg,
I przestań już się tłuc!”

5. Lustro ma zapuchnięte oczy
I twarz jak rozłupany pień.
Cóż, trzeba się ogolić i pójść do roboty
By jutro kupić chleb.

6. Ale w nocy przyjdzie znów nostalgia,
Przyniesie w dłoniach słony bryz,
Przysiądzie mi na kołdrze i w żagle z prześcieradła
Otuli moje sny.

7. O samym środku niepogody,
O falach stromych i wiatrach złych.
Cyklon z podbitym okiem, ale jeszcze młody,
W pokoju zacznie wyć.

8. A potem pasat tu przyleci,
Zatańczą bryzy ciepłych mórz.
Zbudzona żona warknie: „Znów pobudzisz dzieci,
Hej, mógłbyś zasnąć już.”

9. Lustro ma zapuchnięte oczy
I twarz jak rozłupany pień.
Cóż, trzeba się ogolić i pójść do roboty
By jutro kupić chleb.


Nowe progi (Ryczące Dwudziestki)

(sł./muz. J.Olszówka)

1. Pożegnać czas przyjaciół, których w dro C G a F7
Ostatni wzywa dzwonek. C G F (G)
Z portowej knajpy ruszać trzeba, C G a F7
Wypływać w groźne morze. C G F

Ref.: Więc pijmy bracie za tych, co na morzu, C G a F7
Niech nam nie braknie grogu, C G a (F G)
By za rok cały wszyscy oni znowu, C G a F7
Stanęli w naszym progu. C G F

2. Tam gdzie horyzont krąg swój zatacza –
Ich żagle nikną w dali.
W portowej knajpie wszyscy inni
Na dłużej dziś zostali.

3. Za rokiem rok upływa bez nadziei,
Że do nas jeszcze wrócą.
Z portowej knajpy dawno odpłynęli,
Przy barze cicho, głucho.

ref… /x2

4. Więc pijmy bracie za tych, co na morzu
Znaleźli progi nowe,
Bo wypłyniemy z naszej starej knajpy,
Kiedyś w tę samą drogę.


O skutecznym rad sposobie na życie

i w nim powodzenie kobiecie polskiej utwór dedykowany i zalecany

(sł./mel. P.Milewski)

Gdy seksu tyle masz co dekiel od kanistra, C d
W dekolcie kryjesz dwa sadzone, a nie biust, G7 C
Rozbieżny zez ukrywa fakt, że jesteś bystra, F C
Zaś rudy wąs zasłania pączek Twoich ust… D7 G7
Nos jak Pinokio masz, lecz za to krótkie nóżki,
Chude ramionka wieńczy dołem tłusty zad,
Przodozgryz żadnej zgłoski łatwo nie przepuści,
A tyłozgięcie nie pozwala Ci pójść w świat…

To wtedy żegluj, żegluj, żegluj jak cholera,
Pamiętaj tylko płynąć tam, gdzie jacht ma dziób!
Niech inne dręczy stres i czarna rozpacz zżera,
Ty tylko żegluj, aż Ci oczy staną w słup!
Na przekór żegluj, żegluj, żegluj do szaleństwa!
Spuszczoną głowę niech podniesie morski wiatr.
Gdy wrócisz będziesz inna, lepsza, uśmiechnięta,
Nie poznasz świata i nie pozna Ciebie świat!

Gdy od sąsiadki pies zaraził się wścieklizną,
Dziadka-rencistę wnuk-zboczeniec ciągnie w las,
Złodzieje wyszli, twój dom świeci więc golizną,
Za to komornik właśnie przyszedł, bo miał czas…
Gdy ośmioletnia córka mówi: „Jestem w ciąży”,
Na strychu od przedwczoraj wisi drogi mąż,
Teściowej dom się zajął, lecz ktoś zgasić zdążył,
Niechaj ten refren będzie Twoim mottem wciąż:

To wtedy żegluj…

Biodra Ci zwęzi cuma ciągnąc Cię za kluzę,
Piersi rozedmie wręcz zęzowy, krzepki smród,
Uśmiech poszerzy bom, gdy z cicha strzeli w buzię,
Współpraca z pawiem zaś to przecież dieta-cud…
Nos sam się skróci, przytrzaśnięty w namierniku,
Na piegi świetnie robi fala prosto w pysk,
Żadną chirurgią nie osiągniesz tych wyników,
Słowem żeglarstwo to jest dla Was czysty zysk.
Dziadek i wnuczek gdzieś ukryli nieboszczyka,
I komornika pogryzł zarażony pies,
Z córką ożenił się bogaty pan milicjant,
Przed rejsem było kiepsko, teraz pięknie jest!

Więc…


O, weź ją! 169

(sł. J.Sikorski, mel. „O Shake Her”)

Ref.: O-o! Weź ją, <mocno!> G D
O-o! Gnieć ją, <gnieć!> G D
O-o! Weź tę małą tak, jak umiesz wziąć, G D A
Bo Johnny nie daje już rady. D GDG
O, biedny John…! D A D

1. Kochałem dziewczynę z dalekich wysp, G D G D
Z Barbados piękność mówi mi, G D G
Że Johnny nie daje już rady. D GDG
O, biedny John…! D A D

2. Mówiła mi: „Pierścionek mi daj,
A ja Ci dam kudłaty raj,
Bo Johnny nie daje już rady.”
O, biedny John…!

3. Nasz Stary, tak jak wujek Net,
Czerwony miał i łysy łeb,
A Johnny nie daje już rady.
O, biedny John…!

4. Ta mała położyła mu
Na czubku łba swoich włosów zwój,
Bo Johnny nie daje już rady.
O, biedny John…!


Oczekiwanie (Krewni i Znajomi Królika) 170

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Powiał dobry wiatr, C G
Oceany fal ukołysał ciepły sztorm. d7 e F G C
W sercu, w myślach, w snach C G
Twój powrót czuję i słyszę już Twój krok. d7 e F G C
Zamieć w sercu i śnieg,
W mych ogrodach miłość zimuje, czeka z dnia na dzień.
Kiedy drzwi otworzysz znów,
Najpiękniejsze lato północy przejdzie przez mój próg.

Ref.: Setki mil, a każdy dzień F G
Zbliża nas o krok, C
Już powitań pełna sień. d7 G
W sercu sztorm, więc wróć, więc przyjdź F C
Uspokoić wichry myśli złych. G

Wezmę lampę, wyjdę przed sień, F C G
Biały stół na dwoje nakryję, d7 e F
Będę czekać Cię. G C

2. Kiedy morze zetnie lód,
Mój wędrowcze wracaj do portu – czekam tu.
Kiedy wpłyniesz na mój brzeg,
W moim sercu przystań zbuduję, będziesz blisko mnie.

ref… /x2


Od rana nam powiało (Cztery Refy) 171

(sł. J.Rogacki, mel. „Advertised in Boston”)

1. Wiadomo już w Bostonie, w New Yorku, Buffalo: G D G D
Pięciuset młodych, silnych chłopów na łowy będzie szło. G D C D

Ref.: Od rana nam powiało, przed nami ciężka noc. G C
Hej, na dek i zmieniać żagle! Idzie sztorm. G C G D7 G

2. Pojedziesz do New Bedford, to stary, słynny port.
Podpiszesz kwity, weźmiesz łachy, załatwisz wszystko w lot.

3. Powiedzą Ci o kliprach, o cudach siedmiu mórz,
I będziesz wiedział, że w pół roku złowisz pięćset sztuk.

4. A teraz czas na morze, już wiatr zaczyna wiać.
Na wachtę zaraz musisz wyjść, choć ledwo możesz stać.

5. Nasz skiper tam na rufie na żagle zerka wciąż,
A z góry nagle krzyknie ktoś: „Tam dmucha – Widzę go!”

6. I dalej chłopcy, łodzie w dół, już dzika pogoń trwa.
Ostrożnie, nie za blisko, bo do diabła pośle nas.

7. Nareszcie złapaliśmy go i jest przy burcie już.
A teraz skórę trzeba zdjąć i haki idą w ruch.

8. A kiedy powrócimy, wlejemy w gardła rum.
Tym razem się udało nam, lecz więcej nigdy już.


Ognisko (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

D A /x4
1. Oceany, żaglowce i Cape Hornu manowce D A
Podrzucają nam. GA D
Ja tam nigdy nie będę, po co otwierać gębę, D A
Inny wariant znam: GA D
Można żyć w tataraku na „Orionie” lub „Maku”, h A
Przecież dobrze wiesz! G DA
Na biwaku pod lasem powygłupiać się czasem h e
I pośpiewać też. GA D

Ref.: Bo przy naszym ognisku postukują butelki, G D
Wydzwaniają rytm. A D
Lecą nad wodą szanty i żeglarskie piosenki, G D
Siwy, siwy dym. A D
Ja i cztery kumpelki, krąg przyjaciół niewielki, G D
Uderzamy w gaz. A D
Już się piecze kiełbasa, mamy jeszcze „pół basa”, G D
Fajnie płynie czas. A D
D A /x2
2. Właśnie wraca z jeziora okręt, który przedwczoraj w wodę wyszedł był,
A załoga na dziobie daje poznać po sobie – trzyma się za tył.
Już dziewczyny, chłopaki lecą, gdzie gęste krzaki i wysoki grass.
Martwią się leśne ptaki – świeże znów „papierzaki” ozdobiły las.

Ref.: A przy naszym ognisku…

3. Spać się kładą żeglarze, umęczone ich twarze, każdy wlazł pod koc.
Nie pospały biedaczki kurki wodne i kaczki – ciężka była noc.
Wstaje słonko nad lasem, no a u nas tymczasem znów będziemy grać.
Dalej w tym samym gronie i ognisko wciąż płonie, nie chce nam się spać.

Ref.: Bo przy naszym ognisku… /x2


Opowieść (Piotr Zadrożny)

(sł. M.Smolski, mel. „Fair Stood the Wind”)

1. Jest gdzieś na pewno tawerna,
Na pewno, bo wiele jest ich,
Czy Boston to, czy też Belfast,
To nie ma znaczenia już dziś.

W półmroku, przy dębowych ławach,
Wędrowców widziałem nie raz
I każdy się zaraz oddalał,
Tylko jemu zatrzymał się czas.

Ref.: Postawcie choć wino, bo gardeł nam brak,
Popatrzcie, tam w kącie nie człowiek, lecz wrak.
Na twarzy bruzdami podpisał się los,
Ręce mu drżą i już nie ten głos.

Hej, Stary, spójrz wkoło, otoczył Cię znów
Krąg ludzi spragnionych soli Twych słów.
Wychyl tę szklankę i opowiedz nam,
Gdzie błądzisz myślami, czy morze jest tam?

2. Podniósł siwiutką swą głowę
I mocnym spojrzeniem nas zdjął,
I chociaż chłopy z nas zdrowe,
Niejednemu hardemu kark zgiął.

A potem rozpoczął opowieść
O życiu złamanym przez wiatr,
Jak samemu sobie chciał dowieść,
Że ocean to jego brat.

3. Gdy skończył – rzekł: „Słuchajcie dobrze,
By życia nie strawić jak ja,
Rzućcie kotwicę na lądzie,
Niechaj morze zostanie wam w snach.”

I wtedy jeden z nas spytał:
„A gdyby tak mógł jeszcze raz
Życie na nowo poskładać –
Czy też wtedy w morze by zwiał?”

ref… /x2


Opuszczone porty (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Opuszczone porty po sezonie, a E d
Puste jachty za zasłoną dżdżu, d C G
Wracają żeglarze dzień powszedni gonić. d C a
Jesień, Panie Bracie, jesień już. d E a E a

Rozjarzone miasto neonami,
Kolorowe bary kuszą nas,
A ja idę z parasolem Alejami,
Przypominam sobie tamten czas.

Ref.: No i śpiewam starą szantę, która siedzi mi w głowie, a d /
Choć na pewno nie pamiętam wszystkich słów, G C /
O tych sztormach i żaglach, wielorybach i ludziach, d a /
Których dawno między nami nie ma już. d E a E a /x2

2. Ołowiane chmury nad Warszawą,
Trzeba będzie szalik włożyć dziś,
Autobusy strasznie ciągną się niemrawo,
Wcale mi się nie chce z domu wyjść.

Zima, biała zima za oknami,
Placek ze śliwkami pachnie mi,
Zaśpiewały wszystkie okna kolędami,
A ja do wakacji liczę dni.

3. A gdy lato zapachnie kwiatami
I zapachnie w parkach zieleń drzew,
To Zygmunta i Starówkę pożegnamy,
I warszawski nadwiślański brzeg.

Przyjdzie lato wielkimi krokami,
Znów wyciągnę swój żeglarski wór
I w tawernie znowu spotkam się z kumplami,
Znowu zabrzmi naszych głosów chór.

Ref.: Zaśpiewamy starą szantę, która siedzi mi w głowie…


Orion (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Raz pewien żeglarz w Mikołajkach C G7 C C7
Na piękny jacht zapatrzył się F G7 C C7
I cicho szepnął: „Ach, Ty mój Orionie! F G7 C F /
O Tobie marzę, Ciebie chcę.” C G7 C C7 /x2 (i następne)

2. Wreszcie marzenie się spełniło,
Z kieszeni w kieszeń poszedł szmal.
Radośnie krzyknął: „Ach, Ty mój Orionie!
Pożeglujemy pośród fal.”

3. I żeglowali po jeziorach,
Gdzie nad brzegami pachnie dym,
I wtedy mówił: „Ach, Ty mój Orionie!
Cóż ja bez Ciebie zrobił bym?”

4. A kiedy szóstka przygrzmociła,
Rumpel wyrywał ręce dwie,
Przez wicher krzyczał: „Ach, Ty mój Orionie!
Tylko mi tu nie wywal się!”

5. Niestety głazy gdzieś pod Czarcią,
Czule objęły jego dno.
Żałośnie płakał: „Ach, Ty mój Orionie!
Dlaczego mi zrobiłeś to?”

6. W końcu dramaty miał za sobą
I uznał, że już wszystko gra.
Klepnął go mówiąc: „Ach, Ty mój Orionie!
Jedziemy dalej, szkoda dnia.”

7. Wieczorem brał swoją gitarę,
Takie brząkadło, jak tu mam,
No i zawodził: „Ach, Ty mój Orionie!
Dla Ciebie śpiewam, Tobie gram.”

8. Aż przyszła jesień, przyszła zima
I na kobyłkach Orion stał.
Patrzył i myślał: „Ach, Ty mój Orionie!
Tak wiele przeżyć żeś mi dał.”


Ostatni wielki wieloryb (Smugglers) 172

(sł. D.Ślewa, mel. ???)

1. To mój ostatni śpiew, ostatnie wyznanie,
Czas na rachunek krzywd, na ból i łkanie.
W bezmiarze martwych wód próżno siły zbieram,
Jam ostatni z wielkich, lecz i ja umieram.

2. Ryk harpunniczych dział ostatnią przerwał noc,
Już wiem, że zostałem sam w mym oceanie trosk.
Jak sen minęły dni, gdy nas miliony
Znaczyły na mapach sieć dróg niezmierzonych.

3. Widziałem przed świtem dziś, jak szkarłat, zorzę,
Me serce ogarnia chłód, już się nie trwożę.
Ostatni po oddech skok, złamane lustro mórz,
Huk działa oznacza śmierć, to koniec, koniec już.

4. A teraz popatrzcie wkrąg – pustynia strachu.
Czas oddać harpuny na złom, zagrzebać w piachu,
Czas przerwać bezsens tych bestialskich rzezi,
Niech los wielorybów ktoś w sumieniach wskrzesi.

5. To mój ostatni śpiew, ostatnie wyznanie,
Czas na rachunek krzywd, na ból i łkanie.
W bezmiarze martwych wód próżno siły zbieram,
Jam ostatni z wielkich, lecz i ja umieram.


Ostatni żagiel (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Weszliśmy w kipiący Skagerrak, a E7
Kłaniały się fale w pas, a E7
Jacht leciał jak szalony ptak, C G C G
Był blady każdy z nas. a E7 a
Pękały nam żagle tu i tam, a E7
Rąbał po łajbie grad a E7
I tylko jeden został nam C G C G
Sztormowy grota płat. a E7 a

Ref.: Szarpnijcie go chłopcy z całych sił, C G C G /
Szarpnijcie go jeszcze raz, C G C (E7) /
Niech serca pompują krew do żył, a E7 a d /
Ostatni to żagiel nasz. a E7 a /x2

2. Zdzierały nam szoty skórę z rąk,
A wicher posiłki słał,
Gwizdały wanty szantę swą,
Za szkwałem pędził szkwał.
I Neptun nie kochał nas w ten czas,
Cholernie się wtedy wściekł,
Swą mokrą łapą raz po raz
Uparcie walił w dek.

3. Ten kadłub dziurawy wodę brał,
Jak grom spadło na nas to
I koleś mój przy pompie mdlał,
Cucili wszyscy go.
A Stary zaryczał: „Żywiej tam,
Musimy wykonać zwrot.”
Choć wszystkie żagle zdarło nam,
To jeszcze został grot.

4. Pozostał za nami Skagerrak,
Mordęgi nadchodzi kres,
Lecz nie zapomnieliśmy, jak
Zatańczył z nami bies.
Gdy stary do góry palec wzniósł,
To każdy zrozumiał go,
Nad nami w naszych oczach rósł
Wydęty dumnie grot.

5. Aż w końcu nadeszła chwila ta,
Gdy żagiel do wora wlazł,
Na katarynie łajba szła
I port już witał nas.
I każdy ten wór poklepać chciał,
Nim skrył go bakisty mrok,
Bo tyle nam nadziei dał
Kochany, dzielny grot.

ref…


Packet Ship (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel.trad.)

1. „Bounty” to był packet ship,
– Pump ship, packet ship.
Obrał kurs na Pacyfik.
– Południowy Pacyfik.

2. Billy Blight tam Starym był,
Szczęście miał, że jeszcze żył.

3. Jak pies warczał dzień i noc,
Prawem jego sznur i „kot”.

4. Dwie zasady twarde to,
Głupich tchórzy słać na dno.

5. I w kajdany zakuł, gdy
Ktoś się skarżył na los zły.

6. A za wyrządzone zło,
Na gretingu batów sto.

7. Wielu z nas odeszło tam,
Gdzie nie straszny Blight już nam.

8. Wreszcie nadszedł krwawy bój,
By poprawić ciężki znój.

9. W jedną zimną, ciemną noc,
Blight związany już jak kloc.

10. Do szalupy wnieśli go
I wrzucili w otchłań złą.

11. Blight na morzu został sam,
„Bounty” odpłynęła w dal.

12. Był do brzegu drogi szmat,
Lecz dopłynął podły czart.

13. Gdzie jest „Bounty” – nie wie nikt, (wersja z WWW Mechaników)
Po załodze też ślad znikł.
(Gdzie odeszła „Bounty” i (wersja z ich kasety)
Jej załoga – nie wie nikt.)



Pacyfik (Mechanicy Shanty) 173 174 175

(sł. S.Klupś, mel. „The Rattlin’ Bog”)

1. Kiedy szliśmy przez Pacyfik, C
– Way-hey, roluj go! G
Zwiało nam z pokładu skrzynki…… C
– Taki był cholerny sztorm! G C

Ref.: Hej, znowu zmyło coś, C F
Zniknął w morzu jakiś gość. C G
Hej, policz który tam, C F
Jaki znowu zmyło kram. C G C

2. …Pełne śledzia i sardynki, C
3. …Kosze krabów, beczkę sera, C
4. …Kalesony oficera, C
5. …Sieć jeżowców, jedną żabę, C
6. …Kapitańską zmyło babę, C
7. …Beczki rumu nam nie zwiało – C
8. …PÓŁ ZAŁOGI JĄ TRZYMAŁO! C

Ref.: Hej, znowu zmyło coś,
Zniknął w morzu jakiś gość.
Hej, policz który tam,
Jaki znowu zmyło kram.


Hej, znowu zmyło coś,
Zniknął w morzu jakiś gość.
Postawcie wina dzban,
Opowiemy dalej wam!


Paddy i wieloryb (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „Paddy and the Whale”)

1. O, Paddy Maloney w Irlandii gdzieś żył, d C d
I żyłby tak dalej i whisky swą pił. C d
Szalony pomysł nagle wpadł mu do łba, a d
Żeby na wieloryby wyruszyć gdzieś w świat. a d g

Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu! d C d

2. Nigdy przedtem na morzu nie sprawdził swych sił,
Nigdy dotąd nie pływał, nie znał żagli ni lin.
Zostawił Irlandię i na statek wsiadł,
Nie mógł nawet przypuszczać, co spotka go tam.

3. Mijają tygodnie, w morzu wlecze się czas,
Aż nagle zobaczył wielkie cielsko wśród fal.
„Widzę go, jest tak wielki, że może mnie zjeść!”
Szybko pobiegł do masztu i na reje chciał wleźć.

4. W kilka chwil był na topie, drżąc trzymał się want,
„Nic mi teraz nie zrobi, dobre miejsce tu mam.”
Nagle szkwał, wielki przechył, krzyk w górze… i co?
Prosto w paszczę walenia wpadł Paddy Maloney.

5. W jego brzuchu nasz Paddy prawie pół roku tkwił,
Przyzwyczaić się musiał, nie odważył się wyjść,
Aż pewnego poranka waleń zakaszlał zdrowo
I milę w powietrzu leciał Paddy nad wodą.

6. Teraz Paddy na lądzie bezpieczny i zdrów,
Nigdy więcej na morze nie wybierze się już,
Nie ma mowy, by kiedyś popłynąć chciał łodzią,
„Pójdę w morze, gdy będzie kursował tam pociąg,

– Wielorybów, cholera, mam dosyć i już!”


Pechowi piraci (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

XE "Cóż to za okręt nad okręty"XE "To piracki okręt płynie"1. Cóż to za okręt nad okręty,
Czerwony żagiel tam rozpięty.
Załoga na nim podejrzana,
Jakaś taka porąbana.
Bosman ogromne to chłopisko,
Kaprawym okiem śledzi wszystko.
Gruby kapitan krzycząc basem
Wymachuje kordelasem.

Ref.: To piracki okręt płynie,
Wiezie skarbów pełne skrzynie.
Każdy zwiewa, gdzie się da,
Śmieją się piraci – Ha, ha, ha!
Pędzi okręt jak szalony,
Trupią czachą naznaczony,
Skrzyżowane kości dwie,
Śmieją się piraci – He, he, he!

2. Nazwa na rufie zamazana,
Nowa siekierą wyrąbana,
Dwa obrzydliwie sprośne słowa,
Taka ta piracka mowa.
Cały ten okręt przerobiony,
Widać, że także ukradziony.
Ogromny bukszpryt aż przeraża,
Straszne świństwo wyobraża.

3. W dali korona na banderze
I chude jakieś tam żołnierze.
Już zbóje ręce zacierają,
Znowu skarbów nazbierają.
Może się trafią szable krzywe,
Perły jak jaja urodziwe,
Może coś będzie do wypitki,
A może trafią się kobitki.

4. I nastała bitwa krwawa,
Wokół rwetes, gwar i wrzawa
Świszczą kule, błyszczą noże
Każdy chowa się gdzie może
Straszna jest piracka żądza
Do cudzego wszak pieniądza
By napełnić swe skarbonki
Łupią oczy, kroją członki
Że aż strach za gardło ściska
I nie można patrzeć z bliska

5. Zawrzała walka i zwycięstwo,
Znów okazali zbóje męstwo,
Gdy policzyli wszystkie trupy,
Zawołali – „Dawać łupy!”
Blady kapitan pokonany,
Co woził guano do Panamy,
Rzecze im: „Bierzcie wszystko, trudno,
Mam w ładowniach ptasie gówno.”


Pechowy statek (Wodny Patrol)

(sł./mel. S.Dłoniak)

1. Piękna była pogoda, czas wypłynąć na morze,
Ale gdzie jest kapitan? – Może jest chory!? – O Boże!
Zza rogu się wychylił, za nim wielki kuferek.
Widać, że bardzo ciężki, taszczyło go chłopców czterech.

Ref.: Wej! Hej! Co patrzysz tak,
Pomóż tę skrzynię wciągnąć na trap.
Wej! Hej! Przestań już stać,
Łap się za kufer! – psia jego mać!

2. Groźnie popatrzył na wszystkich, o pokład stuknęły buty.
Obrócił się na pięcie i poszedł do swej kajuty.
Tam schował wielką skrzynię, zamknął ją na trzy kluczyki.
Kazał podnieść kotwice i obrał kurs do Afryki.

3 Miała być piękna pogoda, tymczasem z nieba rąbnęło,
Fala jak wieża kościelna, majtka z rei zdmuchnęło.
Bosman w kości nas ograł, kucharz zupę przypalił,
Każdy ze strachem w oczach czeka, co będzie dalej.

4. Miarka się już przebrała i bunt wybuchł na statku,
Chłopcy złapali Starego – Oddawaj klucze mój bratku!
Każdego to nurtowało, co kapitan przemyca?
W skrzyni coś nagle kichnęło, myślę – jakaś dziewica.

I co się okazało, była to Molly z „Kotwicy”,
Nieźle lubiła wypić i daleko jej do dziewicy.
Baba na naszym statku, chłopcy – tak być nie może,
Dlatego mamy pecha, wyrzućmy zaraz ją w morze.

Ref.: Wej! Hej! Odpłyńmy stąd,
Babę za burtę, niech porwie ją prąd.
Wej! Hej! Rzućmy ją w dół,
Niech rekin weźmie ją dzisiaj na stół.


Perły i Łotry Shanghaju (Perły i Łotry Shanghaju)

(sł. G.Majewski, mel.trad.)

Ref.: Słów tej pieśni wysłuchaj brachu,
Nim ją zagłuszy portowy gwar,
Perły i Łotry w samym Shanghaju /
Znają niejeden wesoły bar. /x2

1. W pewnym klubie, z tych jakie lubię,
Co zwą go jakoś tak „Lin czan pin”
Przepiękna gejsza, jak niedzisiejsza,
Chętnie zamienia marzenia w czyn.

2. Tutaj w porcie, niczym w kurorcie,
Zmęczone ciało wyleczysz z ran,
Gdy w smukłej dżonce dziewczę gorące
Skończy o zmroku Ci mówić „per pan”.

3. W każdym szynku, zwłaszcza przy rynku,
Kabli, handlarzy, mętów jest tłum,
Patrz, tam korsarze przy kontuarze
Sprzedają trefny jamajski rum.

4. Nie wchodź bracie, gdzie nikt nie zna Cię,
Jeśli choć trochę cenisz swój kark,
Bo Shanghajerzy, bardzo nieszczerzy,
Tylko czekają, by wziąć Cię na bark.

5. Opowieści o czarnej treści,
Mimo to, brachu, to zwykły kant,
Bo o Shanghaju, jako o raju,
Napisać można tysiące szant.

ref…


Pieśń o pannie (Mietek Folk)

(sł. K.Lebionko, mel. K.Mikiciuk)

1. Mam dziewczynę – cudo dziewczyna! (solista) e D e
– Ma dziewczynę i kocha ją. (chór) D e
Zdradza jednak mnie ta dziewczyna,
– Ma dziewczynę, dziewczynę złą.
Każdy żeglarz, co spodnie nosi,
– Każdy żeglarz, co w spodniach ma,
Moją pannę tylko poprosi,
– Raz poprosi, ona mu da.

2. Nie odmawia ona miłości,
– Nie odmawia miłości nam.
W rejs zabieram swe stare kości,
– Ruszaj z nami, nie będziesz sam.
Szyper skreślił na mapie trasę,
– Do burdelu wykreślił kurs.
Statek wchodzi w portowy basen,
– I do bitwy rusza nas stu.

3. Dziś na morzu białej pościeli
– Groźne piersi, jak skały dwie.
Zamiast armat me działo strzeli,
– Dziś polegniesz, czy chcesz, czy nie.
W najgroźniejszą z pirackich wypraw
– Ruszać czas, gdy na niebie nów.
Tam, w asyście dwóch kanonierek,
– Wejdzie statek w Mariański Rów.

4. Nie opowiem o tej wyprawie,
– O wrażeniu nie powie nam.
Cóż po rumie, złocie i sławie,
– Gdy chorobę francuską ma.


Pieśń o żelaznym piecyku (Krewni i Znajomi Królika)

(sł. J.Zajączkowski/J.Jacewicz, mel.trad.irl.)

1. Gdzie za sztormem huczy sztorm, F C
Zasypany śniegiem świat, B C F
Gdzie gromada starych kutrów śpi F C
Po zawietrznej stromych skał. B C F

Zimują tam wielorybnicy, F C
Dziwni ludzie z różnych stron. B C
Polarną nocą pieca blask B F
Rozjaśnia w sercach zimny mrok. B C F

Ref.: Żelaznego pieca blask, F C
Wokół ludzi ciasny krąg, B C F
Podła dziura, zapomniany świat, F C
Zimne ręce, wiatr i mrok. B C F

2. Czasem opowieść swoją snuje ktoś,
Bywa, że fantazję ma,
Gdy opowiada, nie domyślisz się,
Gdzie prawda, a gdzie fałsz.

O kopalniach, o dziewczynach,
O kanionach pośród skał,
A kiedy mówi, jego oczy
Błyszczą w mroku zimnych ścian.

3. Zimno, aż czasem chce się wyć,
Czasem w myślach błądzi strach.
Codzienny marsz, zmrożony śnieg,
Lodowy deszcz, cholerny wiatr.

I tak przez siedem dni w tygodniu,
Smutne noce, whisky, grog,
Czasami bójka, rozkwaszony nos,
Kiepskie życie, gorzki los.

4. Gdy skończy się polarna noc
I nadejdzie długi dzień,
Przypłyną kumple, będzie grog i śpiew,
Znów popłynie w żyłach krew.

Przeklętą dziurę wreszcie rzucę,
Podłej budy trzasną drzwi,
Zabiorę z sobą pieca blask,
Który w sercu się tli.


Pieśń powrotów (Smugglers) 176 177

(sł. M.Siurawski, mel. I.Woods „Going Home Song”)

1. W ciszy zachodu, gdy niebo tnie gęsi krzyk, F G
– Znak, że pieśni powrotu to czas. F G
Gwiazdy już pierwsze lśnią, mewa wraca na ląd, F G
– Znak, że pieśni powrotu to czas. F G

Spokój w promieniach zórz spłynie w doliny znów,
Szarej mgły senny wiew niesie przypływu śpiew.

Ref.: Opłyń ten świat dookoła, C h
Nich Cię gwiazdy prowadzą przez noc. C G B D7
Nad zatoką już cień, w kręgu chmur gaśnie dzień, G F G
Pora nam już do domu, do domu wracamy już, F G F
Pieśni powrotu to czas. G F G

2. Lis na wydmie gdzieś, hen, w niebo śle tęskny zew,
Pies i strudzony człek gnają z pól stada swe.

ref…


Pieśń wielorybników (Perły i Łotry Shanghaju)

(sł. G.Majewski/P.Wierzbik, mel.trad.)

1. Już musimy wstać, by popłynął tran,
Nie zardzewiał harpun nasz,
Nowej Szkocji brzeg dziś przywita nas,
Bystre oczy znajdą szybko cel.
Oceanie sprzyjaj nam.

2. Tam gdzie mgła i sztorm, wiatru groźny ryk,
Gór lodowych ostre kły,
Silne dłonie ich wydzierają łup,
Liny trą o ręce aż do krwi.
Tak przez wiele długich dni.

3. Wciąż parszywy los nieźle daje w kość,
Każdy marzy o tym, by
Płynąć znowu tam, gdzie słoneczny żar,
Pięknych dziewcząt uśmiech wita Cię
Wichry wyją tylko w snach.

4. Lecz bosmana głos w uszach ciągle brzmi:
„Chłopcy ruszcie tyłki swe”!
Znowu, jak zły sen, chłodu czujesz smak
I zaklinasz się na wszystko, że
To już jest ostatni raz.

5. Przyczajony drżąc czekasz na swój czas,
By harpunem cielsko kłuć,
Tranu zabrać łup, zmienić kurs i już wracać
Pełnym wiatrem tam gdzie dom,
Gdzie się wznosi stary brzeg.


Pięciu chłopców z „Albatrosa” (wersja oryginalna) 178

(sł./mel. F.Konarski)

1. Przypłynęli raz do portu marynarze,
Wszyscy słońcem opalone mieli twarze!
A ten jeden – to był chudy,
A ten drugi – to był rudy
I gorzałę bez umiaru lubił chlać!
A ten trzeci ciągle dym wypuszczał z fajki,
Gdy kompanom opowiadał różne bajki!
A ten czwarty – ten obdarty –
Miał do góry nos zadarty,
Szelma chciałby stale tylko w karty grać!
A ten piąty – ten najmłodszy –
Ten w miłości był najsłodszy
I te ślepia jak dwa węgle czarne miał!
Gdy dziewczynie spojrzał w oczy,
To od razu ją zamroczył
I już potem mógł z nią robić to, co chciał!
Tęgich chłopców było pięciu,
A starczyło za dziesięciu,
Bo z nich każdy był marynarz – chłop na schwał!
Pięciu dzielnych wilkołaków,
Z „Albatrosa” pięć chłopaków…
Z „Albatrosa” – bo tak okręt ich się zwał!

2. W porcie tym był szynk,
W szynku tym był dżin –
A ten szynk od dawna trzymał stary Jimmy.
Jimmy córkę miał,
Mimi – tak ją zwał,
Bardzo kochał ją i chwalił przed wszystkimi!
Gdy wesoła brać
Przyszła wódkę chlać,
Mimi na nich popatrzyła się z ukosa,
Lecz po paru dniach,
Aż pomyśleć strach –
Pokochała pięciu chłopców z „Albatrosa”.
Minął dzień i rok,
W porcie gwar i tłok,
I piosenka marynarska mknie w niebiosa!
Mimi patrzy w dal
I wytęża wzrok,
Wypatruje pięciu chłopców z „Albatrosa”!
Aż z dalekich stron
Przybył stary John
I obwieścił wszystkim w krąg nowinę srogą,
Że „Albatros” chwat
Na mieliznę wpadł
I zatonął razem z całą swą załogą!

3. Potonęli… poginęli marynarze,
Ci, co słońcem opalone mieli twarze…
I ten jeden, co był chudy…
I ten drugi, co był rudy,
Co gorzałę bez umiaru lubił chlać…
I ten trzeci – co to dym wypuszczał z fajki,
Gdy kompanom opowiadał różne bajki…
I ten czwarty – ten obdarty –
Co miał w górę nos zadarty,
Ten, co chciałby tylko stale w karty grać!
I ten piąty – ten najmłodszy,
Co w miłości był najsłodszy,
Ten, co ślepia jak dwa węgle czarne miał!
Ten, co kochał najgoręcej
I najczulej, i najwięcej,
Co pierścionek na odjezdnym złoty dał…
A nazajutrz stary Jimmy
Próżno szukał swojej Mimi,
Próżno wołał i na próżno biedak łkał…
Poszła Mimi złotowłosa
Za chłopcami z „Albatrosa”…
Z „Albatrosa” – bo tak okręt ich się zwał!


Piętnastu chłopa 179 180

(sł./mel. W.Głowacki)

1. Piętnastu chłopa na „Umrzyka Skrzyni”, a d a
– Ho-o-aj-ho! W butelce rum! H7 E E7
Pij za zdrowie, resztę czart uczyni. a d a
– Ho-o-aj-ho! W butelce rum! H7 E E7

Ref.: Z całej załogi jeden został zuch, a d a
Choć wypłynęło ich czterdziestu dwóch. d H7 E E7
W butelce rum! a E E7
W butelce rum! a E a

2. Tom Evry dostał nożem po policzku,
A monsieur Tessain zadyndał na stryczku.

3. Nóż dostał w grdykę Francuz i padł trupem,
Grosz zaśniedziały był ich całym łupem.

4. Trup Bellamy’ego sczerniały i suchy,
Wisi pod Kingston, aż brzęczą łańcuchy.

ref…


Piję za rejs (EKT-Gdynia)

(sł./mel. J.Gawryś)

1. Parę godzin pozostałoa F
Rankiem port pożegna mnie. G C
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs. d E7 a
Keja pełna będzie płaczu, a F
Pięknych panien, wiernych żon. G C
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs. d E7 a
Myśli już powrotu czekać chcą, F G
Z morskich przygód, morskich wód, C d
A tu czas cholera płynąć na miesięcy długie dni. F E7

Ref.: Na nieznane wody gdzieś, d G
Gdzie wieje wiatr, żaglowców brak, C F
Gdzie legendy wilków morskich prowadzą nas. d E7 a A7

Gdzie dni długie jak miesiące, d G
Szklanę rumu barman daj, C F
Piję dziś za mój pierwszy w życiu rejs. d E7 a a /x2
d G C e a d E7 a /x2
2. Czasem sztorm wysoką falą,
Pokład zmyje, grozy błyśnie czar.
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs.
Woda wściekle burty bije,
Los jest jeden tylko nam,
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs.
Ster na północ, za horyzont,
Pierwszy port przywita mnie,
Parę dni na lądzie no i znowu w morze ruszę hen.

ref… /x2


Pijmy za chłopców, co wyszli na połów (Cztery Refy) 181 182

(sł. J.Rogacki, mel.trad.)

Ref.: Pijmy za chłopców, co wyszli na połów,
Zdrowie chłopaków, co w morzu dziś są.
W nocy przy sieciach nie mają spokoju,
Gdy szczury lądowe w swych łóżkach już śpią.

1. Z portu wychodzą, gdy noc budzi ranek,
Śpiące rodziny żegnają bez słów.
Pogoń za rybą jest dla nich wyzwaniem,
Ławice na mapach wyznaczą im kurs.

2. I dalej na północ, gdzie na nich czekają
Sztormowe wiatry wśród lodowych gór.
Wydają trał, a w myślach już mają
Ryb pełne lasty i powrotny kurs.

3. Do mroźnej Islandii spod szkockich brzegów,
Przez wyspy Faroyar i morza biel.
Czterdziestki, Dogger i Wyspa Niedźwiedzia,
Trzy czwarte doby rybaka trwa dzień.

4. Już sieci wybrane, obfity był połów,
Pod dekiem robota przez noc i dzień.
Dziesięć dni w morzu i pora do domu,
Przed dziobem mil tysiąc, za rufą nie mniej.

5. Nad zatoką już słońce się wspina po niebie,
W modlitwie rybaka „amen” śpiewa wiatr.
Szare miasto uśpione wciąż jeszcze nie wie,
Że chłopcy wracają. Przywitać ich czas!

ref… /x3


Pijmy za tych co poszli na dno /Lądowy szczur/ (Mechanicy Shanty)

(sł. S.Klupś, mel. „Donegal Danny”)

1. Pamiętam tę noc, gdy szalał sztorm, C F C
A wiatr konary zginał drzew. F C
Do knajpy wszedł nieznany gość C a
I widać było, że wędrowcem jest. d7 G
Przy barze stał i piwo pił C F C
Wpatrzony gdzieś w płomieni blask. F C
„Przeżyłem już podobną noc, C a
Na morzu śmierć.” – powiedział nam. d G

Ref.: Więc pijmy za tych, co poszli na dno, C F C
Których zabrało morze nam. C G
Za zdrowie tych, co na morzu dziś są, C F C
Daj im Boże szczęście w tę noc, jak dziś, C G C a
Daj im Boże szczęście w tę noc. C G C

2. Ciągnęliśmy sieć przy Baltimore
I całkiem dobrze nam to szło.
W ładowniach ryb już było dość,
Ostatni zaciąg, kurs na dom.
Pływaliśmy już tych kilka lat
I każdy dobrze znał swój fach,
Lecz nikt nie wiedział o tym, że
Swe kości złoży w morski piach.

3. Nad ranem był sztorm, cholerny sztorm,
Przed nami rosły ściany z fal.
Przy sterze stało kumpli dwóch,
A łódź innym kursem w morze szła.
I nagle trzask łamanych wręg,
Ryk morza tłumił chłopców krzyk.
Wśród wiru fal i twardych skał
Widziałem śmierć kamratów mych.

4. Gdzieś przy St. Johns Point wywlokłem się
Wpół żywy na piaszczysty brzeg.
Jak szczur lądowy żyję dziś,
Na morze nic nie wygna mnie.
A kiedy sztorm na morzu jest,
Wciąż słyszę głosy kumpli mych
I dręczy mnie tak straszna myśl,
Że mogłem leżeć dziś wśród nich.
Ref.: Więc pijmy (…) co na morzu dziś są,
Daj im Boże szczęście w tę noc, jak dziś, /x2
Daj im Boże szczęście w tę noc.


Piosenka dla Gdańska (Orkiestra Dni Naszych) 183

(sł./mel. J.Kobyliński)

1. Znam wiele wspaniałych miast A h fis
Kapiących wszelakim dobrem D A
I choć historię tam widać co krok, D Dzm fis E
To łączy je wspólny problem: D E

Ref.: Zazdroszczą nam oni Neptuna fis E A
I słońca, co przez żagle świeci, D E fis
I wiatru tego, co dmucha od morza, D E fis E
I tak roześmianych dzieci. D E
I piwo tu lepiej smakuje,
Stary Żuraw stąd nie odleci
I w Gdańsku chcemy się z wami spotkać
Za dziesięć kolejnych stuleci.

2. Ma Paryż Champs Elysees,
Chicago ma wielkie domy,
Wenecja gondole, Londyn Big Bena,
A Moskwa ma Plac Czerwony.
I można by długo wymieniać,
Co w świecie jest piękne i dobre,
Lecz to niestety niczego nie zmienia,
Zostaje wciąż ten sam problem:

ref…


Piosenka o szyciu żagli (Zejman & Garkumpel) 184

(sł. M.Kowalewski, mel. Z.Murawski)

1. A żeby żagiel był dobrze uszyty, C G C
To trzeba płótno nam pociąć na bryty G C G C
I teraz mocno ze sobą pozszywać C7 F C
Nicią, co bosman juzingiem nazywa. D G

Ref.: Wbijaj igłę w płótna brzegi, o…o! C G a G
Mocno szyj bosmańskim ściegiem, o…o! C G a G
Aby żagli mocnych jak tektura F C e7 a D
Nie porwała nam żadna wichura. D G

2. Bo kiedy mama ceruje ubranie,
Wtedy naparstek jej palec osłania,
A gdy marynarz szyć żagle zasiada,
To rękawicę bosmańską zakłada.

3. Dziś bardzo sprawnie nam idzie robota,
Już poszyliśmy foka i grota,
I gdy bezana szybciutko zszyjemy,
To wielkie maszty na żagle wciągniemy.


Piosenka Teligi 185 186 187 XI XII

(sł. L.Teliga, mel. „Pod żaglami „Zawiszy””)

1. W kilwaterze księżyca
„Opty” dziób swój zanurza,
Czasem męczy Go cisza,
Czasem ściga Go burza.

2. A w kabinie zamknięta,
Niczym w muszli ostryga,
Siedzi zła i zmarznięta,
Długobroda Teliga.


Piraci (Orkiestra Atlantydy)

(sł./mel. S.Klupś)

1. Porwali mnie za młodu, gdym szczeniakiem jeszcze był, a C
Na statek wzięli mnie, nikt nie wie skąd i gdzie. D F E
Rodziną mi byli od najmłodszych moich lat, a C
Choć w każdym diabeł tkwił, to bratem moim był. D F E

Ref.: I tylko złoto… złoto, złoto… złoto, a C
oty piach na wyprawę poprowadzi nas. D F G a

2. Gdy rośniesz wśród wilków, to apetyt wilczy masz
I zawsze mało Ci, i zawsze rządnyś krwi.
Gdy gonisz już zdobycz – ona nie ma żadnych szans
I nie popuścisz już, fortuną jest twój nóż.

Ref.: I tylko złoto…

Gdyś niezdrowy, kwartę rumu musisz w gardło wlać, F G C a
Na choroby wszelkie to jest moc. F G C
Kiedy kiesę pustą masz i gołyś jest jak szpak, F G C a
Śpiewaj tak, śpiewaj tak jak ja. F D E

3. Po skarby Neptuna już wyprawę zacząć czas,
By nie marniały tam, wśród pałacowych bram.
Klejnoty i złoto, jeśli tylko będziesz chciał,
Zostaną łupem twym, więc spróbuj swoich sił.

Ref.: Bo tylko złoto…

4

______

.-” „-.

/ \

_ | | _

( \ |, .-. .-. ,| / )

> „=._ | )(__/ \__)( | _.=„ <

(_/”=._”=._ |/ /\ \| _.=„_.=„\_)

=._ (_ ^^ _)”_.=„

=\__|IIIIII|__/=„

_.=„| \IIIIII/ |”=._

_ _.=„_.=„\ /”=._”=._ _

( \_.=„_.=„ `--------` „=._”=._/ )

> _.=„ „=._ <

(_/ jgs \_)


. I nadszedł kiedyś dzień, gdy dobry fart opuścił ich,

A ciężki stary bryg, pułapką wielką był.
Trzy rzędy luf zagrały tak, że został tylko kurz,
Ich dusze po dziś dzień po morzach włóczą się.


Piracki bryg (Mechanicy Shanty) 188

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)

Ref.: Biały szkielet na czarnej banderze,
Śmierć piratów tylko ją zabierze.
Jak oddamy w dani im ładunek,
Życia to dla nas ratunek.

Co to za bryg, co goni, hen za nami?
Wino i miód przewozi baryłkami.
Za długi maszt – to śmierdzi piratami.
Na milę czuć tych drani.

Na trzeciej wrak, więc bierzmy go trawersem.
Skąd się tu wziął z pękniętym na pół sercem?
Czy zęby raf rozdarły mu sterburtę,
Czy salwy z burt okrutne?

Zbliża się bryg. Czy wrogie ma zamiary?
Dołożył żagli, ruszył jak ogary,
Otwiera furty, wystawia armaty.
Wciągnął pirackie szmaty!

Huknęli z dział, śmierć zagląda nam w oczy,
Niech Bóg nas broni, niech broni „Ząb Smoczy”!
Oddamy fracht i przegramy w tej bitwie.
Byle ocalić życie.

Ref.: Biały szkielet na czarnej banderze,
Śmierć piratów tylko ją zabierze.
Jak oddamy w dani im ładunek,
Życia to nasz ratunek.

Piracki bryg płynie za nami,
Pirackie okręty gonią nas falami.
Piracki bryg płynie za nami,
Pirackie dwa maszty dogonią nas.

Biały szkielet na czarnej banderze,
Śmierć piratów tylko ją zabierze,
Jak oddamy w dani im ładunek, <dalej!>
Życia to był nasz ratunek.


Pirat (Orkiestra Dni Naszych)

(sł./mel. J.Kobyliński)

C F G F C F G G
1. Gdzieś na wielkiej wyspie, co z piractwa słynie, C F G F
Mieszkał mały chłopak w pirackiej rodzinie. C F G F
Kiedy tylko taki mały się pirat urodzi, C F G F
Chce mieć złoto i siłę, by wszystkimi rządzić. C F G G G G

Lecz nie łatwo władać światem, wszyscy by tak chcieli.
Słuchać pirat musi mamy i nauczycieli.
Jeśli pirat się nie uczy, jest lenia przykładem,
Na starość taki pirat jest piratem-dziadem!
(solista)
Ref.: I ja też będę piratem, a G F F
I nad morze pojadę latem. a G F F
Piratem być to fajna sprawa, a a G G
Pirat – to najlepsza zabawa! F G C C
G G C C G G

I on też będzie piratem, (chór)
I nad morze pojedzie latem.
Piratem być to fajna sprawa,
Pirat – to najlepsza zabawa!

2. Gdzie te skarby, te diamenty i wszystkie mądrości?
Gdzie jest złoto i srebro, lśniące wspaniałości?
I jeśli ktoś, gdzieś, kiedyś pytanie takie powie,
Ja odpowiem bez namysłu: W Twojej głowie! W Twojej głowie!

3. Być piratem to marzenie, co może wnet się spełnić.
Mieć bogactwa możesz tyle, ile w głowie zdołasz zmieścić,
Bo wszystkie piękne skarby, najlepsze na świecie,
W waszych głowach są ukryte. Czy wy już to wiecie?

ref…


Płyń z nami w rejs (Cztery Refy) 189 190

(sł. K.Banaszewska-Rogacka/K.Kuza, mel. „Paddy West”)

D e7 G A A7/4 D
1. Gdyś pierwszy raz płynął w daleki rejs, D e7 G
Nieznany otwierał się świat. A A7/4 D
Uroki morza nęciły Cię G D
I każdy sprzyjał Ci wiatr. h e7 G
Beztroski wydawał się majtka los, A D G D
wreszcie nadszedł czas, h e7 G
Że czar marzeń młodzieńczych prysł, A D
Gdy roboty gorzki poznałeś smak. e G A A7/4 D

Ref.: Nie przejmuj się jednak bracie, D
Zrozumiesz, że ma to swój sens. h e G
Choć ce bolą, sól zżera twarz, A D e7 G
Płyń z nami dalej w rejs. A A7/4 D

2. Na wachcie od rana nie wiodło się,
Dostałeś bracie w gnat.
Luk poszedł w drzazgi i porwał się grot,
Cóż, bywa czasem i tak.
Przy pompie i szotach tyrałeś za dwóch,
Lecz bosman sklął Cię jak psa.
Normalny to jednak żeglarza dzień –
Do kogo pretensje masz?

3. Nie raz jeszcze przeklniesz swój podły los,
Co przygnał Cię na ten wrak.
Niejeden w swym życiu przeżyjesz sztorm,
Co krypę zmiażdżyć by chciał.
Niejeden poznasz zdradliwy prąd
I grozę podwodnych raf,
Lecz dzielnym żeglarzem będziesz już
I sam zaśpiewasz tak:

ref…


Płyńmy tam, gdzie Kuba (Stare Dzwony)

(sł. J.Sikorski, mel.trad.)

1. Na Kubę gnać przyszła pora znów, D G D
– Płyńmy tam, gdzie Kuba! G D
Na Kubę, chłopcy, płyńmy, szkoda słów. G D G A7
– Gnajmy tam, gdzie Kuba! D G D

2. Kapitan znowu nastawia szmat,
Bryźnie nam woda na pokład i na kark.

3. Oh, my God! Jak ten wiatr się wściekł,
Płyńmy tam poprzez lód i poprzez śnieg.

4. Dziewczynę znam – długą – dziewięć stóp,
Jej biust leży w kuchni, gdy w pokoju leży brzuch.

5. A małej bym chciał, która zna fandango,
Okrągłej tak, jak melon i słodkiej tak, jak mango.

6. Na Kuby brzeg gnajmy chłopcy, hej!
Na Kuby brzeg od poranku, aż po zmierzch.


Po co mi to było (EKT-Gdynia)

(sł. I.Wójcicki, mel. J.Wydra)

1. Chyba mnie podpuścił czart C F
Żeby sprawdzić, com jest wart, C F
Bo na lądzie żyło mi się nienajgorzej. C a D7 G
Chciałem wypróbować los, F G
Chciałem szybko nabić trzos, C F
Pierwsze, co mi wpadło do łba, było morze. C F G

Pierwszy rejs fatalny był,
Bo bujało z całych sił,
Miałem mdłości i wrednego kapitana.
A gdy opłynąłem Horn,
I gdy trochę ustał sztorm,
To nad losem swym beczałem aż do rana.

Ref.: Lepiej było w domu spać, F
Co za życie – psia go mać, C
Wszędzie woda i daleko wciąż do domu. F A D7 G
Winny sobie jestem sam, F G
Chciałem przygód – no to mam, C F
I za lądem teraz tęsknię po kryjomu. C G C
F G C F C G C C

2. Potem rejsów było w bród,
Słodkich, gorzkich, słonych wód
Było tyle, że się nie da opowiedzieć.
I choć opłynąłem świat,
Ciągle myślę sobie tak,
Że najlepiej byłoby mi w domu siedzieć.

Chyba czort jedyny wie,
Co tu jeszcze trzyma mnie,
Bal od święta, lecz na co dzień ciężka praca.
Fajni kumple, podły wikt,
I nie czeka na mnie nikt,
Ale pływam – choć uparcie myśl powraca.

ref… /x2


Po sezonie (Wodny Patrol)

(sł./mel. S.Dłoniak)

1. Zasypało cały świat, D A
W polu hula mroźny wiatr, G D
Razem z wiatrem Pani Zima przyszła. e G A
Skuła lodem cichy port,
Przegoniła jesień stąd,
Wszystkie wanty jachtów oszroniła.

Ref.: Kapitanie, powiedz nam, G A fis h
Ty wszystkie pory roku znasz. G A D
Kiedy znowu dmuchnie szkwał G A fis h
I wypełni żagiel nasz. G A D

2. Przyszła zima nieproszona,
Zaskoczyła na jeziorach,
Puste gniazda śniegiem otuliła.
Przyszła zima, nie wiem skąd,
Już zajęczy kreśli trop,
Wody jezior w grubą taflę zamieniła.

3. Przy nagrzanych piecach siedzą
Ludzie, którzy opowiedzą.
O przygodach mocno wodą przemoczonych.
Snują bajdy wieczorami
I czekają razem z nami,
Dość już mają twarzy szalem okręconych.

4. Przyjdzie w końcu taki dzień,
Kiedy słońce zajrzy w sień.
Wiosna znów zapuka w oszronione okno.
Ale zimą – wieczorami,
Siadaj razem z żeglarzami,
I posłuchaj jak w ich opowieściach mokro.

ref…


Początkującego żeglarza pieśń radosna (EKT-Gdynia)

(sł./mel. J.Wydra)

1. Pływanie to nie taka trudna sprawa, D
Pływanie to nie taka trudna rzecz, A
Bo jak wiatr z tyłu będzie w żagiel dmuchać, e A
To wtedy łódź do przodu musi przeć. D
Jak już się płynie tą łodzią do przodu, D
Nie można bać się ani jednej fali, D7 G
Mocno się trzymać trzonka od steru, D
No i uważać, aby się nie wywalić. E A

Ref.: Kto mnie weźmie na łódkę, D
Kto mnie weźmie na rejs, A
Staż żeglarski mam krótki, A
Lecz wiem, co grane jest. D
Kto mnie weźmie na łódkę, D
Kto mnie weźmie na wodę, D7 G
Chociaż staż mój jest krótki, D
To ja chętnie pomogę. A D
D D A A
2. Bluzka żeglarza musi być w paski,
Trochę spłowiała ma to być bluzka,
Spod niej wystają włosy na torsie,
Na szyi obowiązkowa chustka.
Z takim wyglądem to można zaszaleć,
W porcie, tawernie lub w barze szantować,
A czasem los trochę mocniej przyfarci,
Pozwoli laskę na noc zmontować.

3. Zbajerowana do końca laska
Powinna szybko się znaleźć w kokpicie,
Poczęstowana niedrogim winkiem
Żeglarskiej braci zaprzeda swe życie.
A wtedy z innych łódek żeglarze
Z wielką zazdrością łódź tę wytykają,
Że, mimo braku fali na wodzie,
Maszty się w rytmie tej pieśni kiwają.

ref… (cały)

Może pływać nie umiem,
Ale śpiewam i gram,
Komu się nie podoba,
To jest świnia, prostak i cham.


Poczekaj jak ci zmienią hals /Bulaj/ 191

(sł./mel. A.Korycki)

1. Pierwszy narzekać zaczął mały, zwykły bulaj, C G7 C
Że on jest takim traktowaniem wprost zgorszony, G7 C C7
Bo jak tak można, żeby on F7
Przez cały dzień przebywał w cieniu,
A słońce grzało te bulaje z drugiej strony. D7 G7
I krzycząc głośno, coraz głośniej, F7
Że słońca chce, bo jeszcze rośnie, C a
Bez konwenansów wprost zażądał zmiany halsu. D7 G7

Ref.: Poczekaj Mały, jak Ci zaraz zmienią hals, C G7 C C7
I nad swym losem się tu zbytnio nie rozczulaj, F7 C
Bo to, czy trzeba zmienić hals, czy nie, G7 /
Sternik lepiej wie, C a /
A rozkazywać mu nie będzie smarkacz bulaj. D7 G7 C /x2

2. Gdy bulaj skończył, głos zabrała stara wanta,
Trochę już ruda, gruba wanta od nawietrznej,
Że tak brakuje już niewiele,
By maszt rozerwał jej piszczele.
Ona nalega, żeby hals zmienić koniecznie,
I płaczem, który grozą ział,
Witała nadchodzący szkwał,
I już za chwilę była dłuższa gdzieś o tyle.

Ref.: Poczekaj Mała, jak Ci zaraz zmienią hals,
Bo na ten temat już niejedna była szanta.
Lecz to, czy trzeba zmienić hals, czy nie, /
Sternik lepiej wie, /
A rozkazywać mu nie będzie stara wanta. /x2

3. Wanta umilkła i już lament słychać nowy,
Ów lament też do zmiany halsu wciąż ponaglał,
Lecz jakże wszyscy się zdziwili,
Gdy źródło płaczów tych wykryli,
Bo okazała się nim prawa strona żagla.
I tak żaliła się nieszczęsna,
Że ona nie chce być już wklęsła,
Lecz zgrabna, smukła,
Teraz pragnie być wypukła.

Ref.: Poczekaj Mała, jak Ci zaraz zmienią hals.
Ja wiem, że dola twoja wklęsła, strasznie smutna,
Lecz to, czy trzeba zmienić hals, czy nie,
Sternik lepiej wie,
A rozkazywać mu nie będzie kawał płótna.

Lecz, mimo próśb, płynęli wciąż tym samym halsem, E a
Choć prośby serce przewierciłyby na wylot. E a
Ach, czyżby sternik ten, okrutny tak, d /
Serce z lodu miał? a /
Nie, po prostu jacht prowadził autopilot. D7 G7 /x2


Pod Jodłą (Packet) 192 193

(sł. A.Mendygrał, mel. „Whiskey in the Jar”)

1. Siedzieliśmy „Pod Jodłą” i dobrze nam się wiodło, D h
Kapitan Farell, stary zgred, postawić nie chciał whisky. G D
Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem, D h
Lecz pycha rozpierała go, a nam już wyschły pyski. G D
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie, A D /
Co myśli wredny typ – postawić nie chciał nam! G DAD /x2
(i następne)
2. Wybrałem się do Mary, chodziłem tam dni cztery,
Ekonom Paddy, suczy syn, wciąż dawał jej robotę.
Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem
I nie posłuchał łobuz mnie, do dziś ma Mary cnotę.
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ – pozwolić nie chciał nam!

3. W Dublinie, przy niedzieli, pięć funtów nam gwizdnęli,
Właściciel pubu, tłusty byk, chciał funta na zapłatę.
Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem,
Lecz nerwy ciut poniosły mnie, zepsutą ma facjatę.
Bo dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ – odpuścić nie chciał nam!

4. Na trakcie przez przypadek los też mnie kopnął w zadek,
Łapaczy oddział wyrwał mnie tak jak borsuka z dziury.
Na okręt mnie zabrali, po zadku fest przylali,
A kiedy drzeć zacząłem pysk, padł taki rozkaz z góry:
A dajcie jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ – przeszkadzać będzie nam!


Pod kotwicą

(sł. P.Janczerski, mel. J.Krzemiński)

1. Kiedy w knajpie „Pod Kotwicą” C e
Zbierze się żeglarska brać, a e
Opowieści wolno płyną, C e
Zaraz w kości zaczną grać. F G C

2. Stary bosman fajkę kurzy
I popija z flaszy rum.
– „Statek mój był bardzo duży,
Zwał się dziarsko „Złoty Sum””.

3. Słynął on na wielkich morzach,
Był postrachem wszystkich wód,
Dzielna też była jego załoga,
Forsy wtedy było w bród.

4. Prawie cały świat opłynął,
Dumnie nawet szedł na dno.
Gdy do Indii wschodnich płynął,
Wiatr o skały strzaskał go.

5. Opowiada stary wyga,
Aż po knajpie idzie szum,
Jak do Gdańska długo płynął
W starej beczce, gdzie był rum.


Pod sztokfiszem 194

(sł. H.Stefanowska, mel. „Captain Nipper”)

1. Świat nabił nas w butelkę, C e
Za naszą poniewierkę, F C
Za pieski los i pieski, pieski wikt. e D7 G
Dziś dymią wszystkie czuby, C e
Dziś śpiewa cały kubryk: F C
- Panieneczki, otwierajcie drzwi! G C
(- Hej, dziewczyny, rozbierajcie się!)

Ref.: „Pod Sztokfiszem” parę dni, C G7 C
Brzuch jak beczka – w beczce gin. C G7 C
Nim na morze wypłyniemy, znów na morze, C a D7 G
To jeszcze mała nalej mi, C e /
Bo jutro będzie gorzej, F /
Jeśli się do jutra będzie żyć! Pić! Tyć! C G7 C G7 C /x2

2. Choć stale porty zmieniasz,
Jednaka wszędzie cena:
Gorzałki łyk jest droższy niż Twój łeb!
Masz długi w czarciej kasie,
Więc nalej, póki da się,
(Więc napij się po basie,)
Z pełną szklanką biedę swoją klep!

Ref.: (…)
Gdy nas porwie czart na mały drink!


Pod żaglami „Grażyny” 195 196 197

(sł. M.Bukarówna)

Pod żaglami „Grażyny”
Życie płynie jak w baśni
Czy to sztormy, czy cisze,
Czy noc czarna, dzień jasny.

Kiedy grot ma dwa refy,
Fala pokład nam myje,
To załoga „Grażyny”
Czuje wtedy, że żyje.

Więc popłyńmy raz jeszcze
Hen! w dal siną bez końca,
Aby użyć swobody,
Morza, wiatru i słońca.


Pod żaglami „Zawiszy” 198 199 200 XIII XIV

(sł. M.Bukarówna i Zawiszacy)

1. Pod żaglami „Zawiszy” G G7
Życie płynie jak w bajce, G7 C
Czy to w sztormie, czy w ciszy, C D G
Czy w noc ciemną, dzień jasny. D7 G

2. Białe żagle na masztach –
To jest widok mocarny,
W sercu radość i siła,
To „Zawisza” nasz „Czarny”.

3. Kiedy grot ma dwa refy,
Fala pokład zalewa,
To załoga „Zawiszy”
Czuje wtedy, że pływa.

4. Więc popłyńmy raz jeszcze
W tę dal siną bez końca,
Aby użyć swobody,
Wiatru, morza i słońca.


Podaj mi banjo (Perły i Łotry Shanghaju) 201

(sł. G.Majewski, mel.trad.)

1. W starym Hamburgu, na Reeperbahnie,
– Way, hey, podaj mi banjo!
Mam takie jedno małe kochanie.
– Way…
Bez wątpliwości cerę ma ciemną,
– Way…
Ale rumieni się, gdy jest ze mną.
– Way…

Ref.: Weź go na fał i dalej rwij!
– Way, hey, podaj mi banjo!
Weź go na fał i dalej rwij!
– Way, hey, podaj mi banjo!

2. Miłość żywymi tętni barwami
Gdy u niej murzyn, Arab, Indianin,
Lecz ja mam względy u niej niemałe,
Gdy dwa tygodnie jej spać nie dałem.

3. Ja byłem zwierzę, a ona święta,
Ale szeptała: „Kocham zwierzęta!”
I, choć targały mną ciągłe dreszcze,
Ona krzyczała „Mój gringo – jeszcze!”

4. Zanim mnie bosman wygna na morze,
U Sally znowu pocudzołożę,
Bo w tej kobiecie uwielbiam skrycie
Bezpruderyjny sposób na życie.

5. Sally, Ty zawsze dobrze mnie nastrajasz,
Gdy mnie odrzucisz, skoczę z bulaja.
Jeśli mnie zdradzisz, moja dziewczyno,
Walnę o keję mą brygantyną.


Pogoria” Brava XV 202 203

(sł. W.Przybyszewski/K.Robak, mel. W.Przybyszewski)

1. Poprzez morza, oceany, C
W świat daleki i nieznany, G
Pod żaglami, w tę bezkresną dal C
Płynąc w ciszy, sztormie, burzy, C
Kiedy niebo się zachmurzy, G
Szuka przygód wśród spienionych fal. C G C

Ref.: „Pogoria” Brava! Ahoj! C G
– Nasz żeglarski dom! C
„Pogoria” Brava! Ahoj! C G
– Chcemy płynąć z nią! C

2. Na trzech masztach białe skrzydła,
Jak albatros zwinna, śmigła,
Chwyta czule wiatr w objęcia rej.
Na jej rufie, tuż przy sterze
Biel i czerwień na banderze,
A z niej orzeł się do lotu rwie.

3. Jednym rytmem dla niej biją
Serca tych, co tutaj żyją,
Wszyscy bowiem dobrze wiedzą, że
Wśród żaglowców najpiękniejsza
- Wzajemnością swą odpłaci się.

ref…


Połów (Krewni i Znajomi Królika) 204

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

ver.1 ver.2
1. Kiedy morze burzy swój spokojny sen, e D G D D e D e
Białą grzywą wdziera się na ląd, e D D e D h
My, jak drzewa, sennie pochylamy się, e D G D D e D e
Wokół morza zacieśniamy krąg. e D e D e D e
Niespokojne nasze myśli G D h e G D
Szarpie wiatr, unosi prąd. e D h e D
Pośród ryku wichrów, szalejących burz e D G D D e D e
ychać pieśń o pracy rąk. e D e D e D e

2. W lampie sennie skwierczy wielorybi tłuszcz,
Biały dym unosi wiatr.
Niespokojny przybój szarpie smukłą łódź,
Już na łowy ruszać czas.
W rozhukanej morskiej toni
Czai cielsko cenny łup.
Kiedy morzem pomknie zwinnej włóczni cień,
Biały narwal straci róg.

3. Wielki duchu oceanów
Nasze łodzie wiecznie chroń,
Myśliwemu kieruj w sieci cenny łup,
Celnie prowadź jego dłoń.
Groźną bielą gór lodowych
Nie zwódź naszych morskich dróg.
Przed narwala strzeż ogonem,
Chroń od morsa groźnych kłów.

4. Kiedy morze burzy…


Pora w morze nam (Zejman & Garkumpel) 205 206

(sł. M.Siurawski, mel.trad.)

1. Znów daleka droga, D A7 D
ony przestwór wody, D G D /x2 (i następne)
Pora w morze nam… D A7 D

2. Szarpnij kotwę w górę,
Wybierz ją pod kluzę,
Pora w morze nam…

3. Ustaw żagle z wiatrem,
Wybierz mocno fały,
Pora w morze nam…

4. Fala z wiatrem gada,
Zdobi pokład pianą,
Zdobi pokład pianą,
Pora w morze nam…

5. Zobacz, co przed dziobem,
Wybierz kurs bezpieczny,
Pora w morze nam…

6. A gdy będziesz w Hilo,
Wybierz się do nieba,
I pozostań tam…


Port (Czerwone Gitary)

(sł. H.Stefanowska, mel. K.Klenczon)

ver.1 ver.2
1. Port – to jest poezja a a
Rumu i koniaku, E7 a d a
Port to jest poezja C C

Westchnień czułych żon. F C d a
Wyobraźnia chodzi F C A7 F C
Z ręką na temblaku. d a d a
Dla obieżyświatów G7 C G7 C
Port to dobry dom. E7 a d E a

Ref.: Hej, Johnnie Walker, dla bezdomnych dom! C F C F C C F C d C
Hej, Johnnie Walker, dla bezdomnych dom! C F C E7 a C F C d E a

2. Port – to są spotkania
Kumpli, co przed laty
Uwierzyli w Ziemi
Czarodziejski kształt.
Za marzenia głupie
Tu się bierze baty –
Któż mógł wiedzieć, że tak
Mały jest ten świat?

Ref.: Hej, Johnnie Walker, mały jest ten świat! /x2

3. Port – to są zaklęcia
Starych kapitanów,
Którzy chcą wyruszyć
W jeszcze jeden rejs.
Tu żaglowce stare
Giną na wygnaniu,
Wystrzępione wiatrem
Aż po drzewce rej.

Ref.: Hej, Johnnie Walker, aż po drzewce rej! /x4


Port Gdynia 207

(sł. M.Wągiel, mel. „Mobile Bay”)

1. Port Gdynia został gdzieś we mgle, C G C
– Opowiadaj, na trawersie Hel! C G C
Wzięliśmy kurs na Bornholm, hej. C G7 C
– Hej, opowiedz, na trawersie Hel! C G7 C

Ref.: Way, hay, haul-ay! C F C /
– Opowiadaj, na trawersie Hel! C G7 C /x2

2. A cóżeś zobaczył rano, hej?
Po lewej burcie widniał Hel.

3. I zwrot przez sztag – na zachód, hej,
Za rufą został cypel Hel.

4. I przyszło niezłe osiem, wiesz,
Kapitan nawet rzygał też.

5. I padło hasło: „Rufę rób!”
I znów na Helu spoczął dziób.

6. Zatoka cicha – sam to wiesz,
I znów na Nord ją bracie bierz.

7. Minęła doba – może mniej,
Kapitan nie popuścił jej.

8. Gdy rankiem sam na pokład wszedł,
To krzyknął: „Podwachta na dek!”

9. I dalej zwrot – wracamy znów,
Na Hel nas zaprowadzi kurs.

10. Przy główkach Stary znów się drze:
„Odpalaj silnik – mocno dmie!”

11. I wachta w górę – a szmaty dół,
Niech szlag go trafi – a byś go skuł.

12. Znów szmaty up, wachta na dek,
Cóż, Stary ma zakuty łeb.

13. I: „Zrzucać żagle, szybciej, już!”
Bez niego, bracie, ani rusz.

14. I nie uwierzysz chłopie w to:
Staliśmy w Helu całą noc.

15. I Stella, Maciek, i czort wie gdzie,
Aleśmy wtedy skuli łeb.

16. I miast na Bornholm dotrzeć fest,
Wiem gdzie w Gdańsku nabieżnik jest.

17. Gdynia-Hel-Gdynia – to słynny rejs,
I koniec już teraz pieśni mej.



Poszedłem na dziób (Poszedłem na Dziób)

(sł. J.Ulfik, mel. M.Magdziar)

1. Hej, posłuchaj opowieści
O przygodzie mej,
Która w głowie się nie mieści –
Bracie piwa wlej!

Ref.: Gdy na morzu dycha wiała,
Poszedłem na dziób,
Fala nas od boku brała –
Bracie piwa kup!

2. Statek nasz wodę brał,
Ja na pokładzie byłem,
Ech, diabelski to był szkwał –
Dawno piwa już nie piłem!

3. Statek trzeszczał srodze,
Jakby chciał nam rzec:
„Ja dłużej już nie mogę!” –
Po piwo możesz biec!

4. Wiele godzin upłynęło,
Zanim ucichł wiatr.
Wtem mnie w głowę coś walnęło –
Bracie o piwo się martw!

5. Pytasz Bracie, się domyśliłem,
Gdzie historii tej jest sedno?
Ja pięć piw już Twych wypiłem –
Ty masz ciągle jedno!

ref…


Powroty II (Smugglers)

(sł./mel. K.Jurkiewicz)

1. Boję się nieba w Twoich oczach, D
Jeszcze drżysz ze zmęczenia i potu, G
Świat chcesz dzielić na białe i czarne, A
Miły, boję się Twoich powrotów. G D

Boję się chmur nad Twoim czołem,
Kiedy ręce do krwi otarte
Dumnie kładziesz przede mną na stole,
Miły, boję się Twoich powrotów.

Ref.: Drżysz jeszcze, oczy zamglone, G /
Zrobisz wszystko, o co poproszę, A /
Muszę wierzyć, przecież mnie kochasz. h /
Krótka chwila i wracasz, G /
Krótka chwila i wracasz, A /
Krótka chwila i wracasz na morze. G D /x2

2. Boję się morza w Twoich myślach,
Kiedy jesteś do drogi już gotów,
Leżysz przy mnie, oczy otwarte,
Miły, boję się Twoich powrotów.

ref…


Powrót (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel.trad.)

1. Dni mijały z wolna, czas wlókł się niczym żółw.
Dzień za dniem, bez końca, rozsadzał w czaszce mózg.
Ile lat wytrzymać trza jeszcze będzie nam?
Hej, ha, nadejdzie czas, gdy wrócę pod swój dach.

Ref.: Wrócimy wszyscy razem, wrócimy, choć zły wiatr
Chłoszcze nas po twarzach, a wodę leje za kark.
Czy człowiek ten to ja, czy to zupełnie inny ktoś?
Hej, ha, nadejdzie czas, a wrócisz pod swój dach.

2. Skipper mawiał często – Nie dla was taka gra.
Niejeden szlak już przeszedł, aż po Kanał la Manche.
Czy Horn, czy sztorm, czy fala zła, gdziekolwiek walnie wiatr,
Zaśpiewaj sobie w duchu, że wrócisz pod swój dach.

3. Wiedzieli wszyscy dobrze, że wpadną w dziwny stan,
Zatańczą nieraz z diabłem, ze śmiercią pójdą w tan,
Niestraszny będzie im ten rejs, niestraszny też zły wiatr,
Nie wzruszy serca nawet kurs, na złe Van Diamands Land.

4. Wiatr wyliże rany, sól opatrzy kark.
Za kwartę zrobisz wszystko, do piekła pójdziesz bram,
By choć na chwilę w myślach, tych słów usłyszeć czar,
Że minie szybko rok lub dwa i wrócisz pod swój dach.

ref…


Pożegnalny ton (Mechanicy Shanty) 208

(sł./mel. S.Klupś)

ver.1 ver.2
1. Chyba dobrze wiesz już, jaką z dróg D fis h h7 C e a
Popłyniesz, kiedy serce rośnie Ci nadzieją, G D A4 A F C G
Że jeszcze są schowane gdzieś G Fis7 h E7 F E a D
Nieznane lądy, które życie Twe odmienią. D G A D C F G C

Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Wśród fal i białej piany statek twój popłynie,
A jeśli tak, spotkamy się
Na jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz.

Ref.: Morza i oceany grzm D A h G CG aFG
Pieśni pożegnalny ton. D G A D Cd GC
Jeszcze nie raz zobaczymy się. D A h G G a F
Czas stawić żagle i z portu wyruszyć nam w rejs. DA GAD CG FGC

2. W kolorowych światłach keja lśni,
I główki portu sennie mruczą „Do widzenia”,
A jutro, gdy nastanie świt,
W rejs wyruszymy, by odkrywać swe marzenia.

Nim ostatni akord wybrzmi już,
Na pustej scenie nieme staną mikrofony.
Ostatni raz śpiewamy dziś
Na pożegnanie wszystkim morzem urzeczonym.

ref… /x2


Pożegnania (Orkiestra Atlantydy)

(sł./mel. S.Klupś)

1. Ostatni promień słońca w fali kąpie się a G F7+ G a a
Noc zimnym wiatrem gasi go C D a a
W szczątkach starej szalupy ptaki mają dziś swój dom a C D F
Nikt nie wie, który sztorm wyrzucił tutaj ją. a G F7+ G a a
C D a a F G a a

Przystanął w stoczni na ostatniej wachcie już,
Tu w sterty blach zamienią go,
Wyrwą serce i duszę, w niepamięci poślą dno,
Nie spotka się już z falą, wiatr nie porwie go.

Ref.: Jego dni policzone były już, C D a a
Jego dni policzone były już, F G a a
Jego dni policzone były już, C D a a
Jego dni policzone były już. F G a a

2. Po trapie w porcie Stary zszedł ostatni raz
Czas odejść, braknie mu już sił
Wszystkich kumpli zostawił, twardo trzymał będzie się,
Choć nic nie powie – tęsknić będzie, to już wie.

3. Ostatni promień słońca w fali kąpie się
Noc zimnym wiatrem gasi go
W szczątkach starej szalupy ptaki mają dziś swój dom
Nikt nie wie, który sztorm wyrzucił tutaj ją.


Pożegnanie Liverpoolu (Cztery Refy) 209

(sł. K.Kuza/J.Rogacki, mel. „Leaving of Liverpool”)

1. Żegnaj nam dostojny, stary porcie, C C7 F C
Rzeko Mersey żegnaj nam! C G
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii, C C7 F C
Byłem tam już niejeden raz. C G7 C

Ref.: A więc żegnaj mi, kochana ma! G F C
Za chwilę wypłyniemy w długi rejs. G
Ile miesięcy Cię nie będę widział, C C7
Nie wiem sam, F C
Lecz pamiętać zawsze będę Cię. G7 C

2. Zaciągnąłem się na herbaciany kliper,
Dobry statek, choć sławę ma złą,
A że kapitanem jest tam stary Burgess,
Pływającym piekłem wszyscy go zwą.

3. Z kapitanem tym płynę już nie pierwszy raz,
Znamy się od wielu, wielu lat.
Jeśliś dobrym żeglarzem – radę sobie dasz,
Jeśli nie – toś cholernie wpadł.

4. Żegnaj nam dostojny, stary porcie,
Rzeko Mersey żegnaj nam.
Wypływamy już na rejs do Kalifornii,
Gdy wrócimy – opowiemy wam.

Ref.: A więc żegnaj mi, kochana ma!
Już za chwilę wypływamy w długi rejs.
Ile miesięcy Cię nie będę widział
Nie wiem sam,
Lecz pamiętać zawsze będę Cię.


Północny wieje wiatr (Wikingowie)

(sł./mel. M. Bednarczyk)

1. Północny wieje wiatr,
Hej dalej tam do szmat.
Ponura ciemność jest,
Reje wciągać wnet.
Wokół lodowe kry,
Harujesz w mroźne dni.

Ref.: La, la-la, la-la, la-la, la… /
La, la-la, la-la, la… /x2

2. Ocean wścieka się,
Palimy ognie wnet.
Ciąg mocniej raz i dwa,
To jest mordęga twa.
Do fałów skoczyć wraz,
To nasz żeglarski czas.

3. W dali widnieje port,
Tam kończy się nasz mord.
Wiele panienek jest,
Betty i Sally też.
Tu zabawimy się,
Beczki już sączą się.

4. Lecz forsa kończy się,
Na statek trza nam biec.
Panny żegnają nas,
Gorzki to dla nas czas.
A tu już praca wre,
Kotwica klar już jest.

5. Lecz powrócimy, hej,
Kiedy nadejdzie dzień.
Panny otoczą nas,
Synowie zdziwią nas.
Znowu radości czas,
Nic nie oderwie nas.

ref…


Pressgang (Cztery Refy) 210 211 212 213

(sł. A.Mendygrał, mel. „Pressgang”)

ver.1 ver.2
1. W dół od rzeki, poprzez London Street, e D G D c B c B
Psów królewskich oddział zwarty szedł. C D e c B c
Ojczyźnie trzeba dziś świeżej krwi C D e g f G
Marynarzy floty wojennej. e D e B c B c


2. A że byłem wtedy silny chłop,
W tłumie złowił mnie sierżanta wzrok.
W kajdanach z bramy wywlekli mnie –
Marynarza floty wojennej.

3. Jak o prawa upominać się
Na gretingu nauczyli mnie.
Niejeden krwią wtedy spłynął grzbiet
Marynarza floty wojennej.

4. Nikt nie zliczy ile krwi i łez
Wsiąkło w pokład, gdy się zaczął rejs,
Dla chwały twej, słodki kraju mój,
Marynarzy floty wojennej.

5. Hen, za rufą cichy został ląd,
Jesteś tylko parą silnych rąk.
Dowódca tu Twoim bogiem jest
Marynarzu floty wojennej.

6. Gdy łapaczy szyk formuje się,
W pierwszym rzędzie możesz ujrzeć mnie.
Kto stanie na mojej drodze dziś -/
Łup stanowi floty wojennej! /x2


Przechyły 214

(sł./mel. P.Orkisz)

1. Pierwszy raz przy pełnym takielunku e D e
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr. e D e
I jest jak przy pierwszym pocałunku, a H7 e
W ustach sól, gorącej wody smak. a H7 e

Ref.: O-ho-ho, przechyły i przechyły, a H7 e
O-ho-ho, za falą fala mknie, a H7 e
O-ho-ho, trzymajcie się dziewczyny – za liny! <Za majtki!> a H7 e
Ale wiatr, ósemka chyba dmie! a H7 e

2. Zwrot przez sztag – o’key, zaraz zrobię,
Słyszę jak kapitan cicho klnie.
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie od tyłu – kumple w śmiech.

3. Hej, Ty tam, za burtę wychylony,
Tu naprawdę nie ma się z czego śmiać.
Cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadło Ci na kark.

4. Krople mgły, w tęczowych kropel pyle
Tańczy jacht, po deskach spływa dzień.
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem,
Że wciąż brzmi żeglarska stara pieśń.

ref…


Przeklęty (North Cape) 215

(sł. Ł.Malcharek/M.Mrozik, mel. K.Skorupka)

1. Stary okręt z mgły wynurza się,
Martwej ciszy nie mąci żaden dźwięk,
Czarne żagle wiszą z rej, a zło wypływa z luf, /
To statek-widmo na morze wyszedł znów. /x2

2. Jego burty przeżarte solą są,
Ciężkie wiosła raz po raz wodę tną,
Dawno ucichł ptaków krzyk, a wicher wzmaga się,
To znak, że wkrótce zły los dosięgnie Cię.

3. Dzisiaj piekło otwarło bramy swe,
Przeklęty statek posiadły moce złe,
Zgniły pokład skrzypi wciąż czerwieniąc się od krwi, /
Samotna postać za sterem ciągle tkwi. /x2

4. To Holender przez bezmiar płynie mórz,
Za swe grzechy targany furią burz,
Co sto lat przybywa tu, a kto zobaczy go,
Ten niechybnie na morskie pójdzie dno.

(jeszcze raz pierwsza zwrotka)


Przestroga (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Posłuchajcie ludzie mojej opowieści, C G C
Co w żyłach słabszych może zmrozić krew. C G C
I przestroga dla was mieści się w tej pieśni, C G C
Co legendą żyje wśród mazurskich drzew. C G C

Ref.: Wiej nas wietrze, hej, C G a
Do znajomych miejsc. F G
Dziej się losie, dziej, C G a
To mazurski rejs. F G C

2. Rejs rozpoczął się w „Oazie” w Węgorzewie,
Na początku forsy wszyscy mieli w bród.
Jak na Mamry wyszlim – tego już nikt nie wie,
Północne powietrze zwaliło nas z nóg.

3. Szok tlenowy we łbach pomieszał nam całkiem
I nikt nie przewidział niespodzianki tej:
Na Święcajtach patrzę – wzywa nas „Rusałka”,
Znowu jakieś piwo, a kieszeniom lżej.

4. Wtedy przysięgliśmy: „Nigdy, w żadnym porcie
Już nie damy bydła – w tym żeglarstwa sens!”
Aż dopłynęliśmy, gdzie w pięknym Sztynorcie
Królowała Gosia w najpiękniejszej z „Zęz”.

5. Ech, „Almatur”, „Skarpa”, AZS-u ludzie,
Piwo przy ognisku, śpiew, gitary dźwięk…
W bolesny poranek słońcem nas obudził
Ostatnich w kieszeniach kilku monet brzęk.

6. Rejs się skończył, w końcu przyszedł czas się smucić,
A los wstydem zaczął bezlitośnie kłuć:
Nie mieliśmy za co do domu powrócić –
W Mikołajkach trzeba było sprzedać łódź!

ref… /x2


Przestroga (Cape Cod)

(sł. M.Woźniak, mel. I.Dudek)

1. Gdy ruszyliśmy na morze, było nam już coraz gorzej,
Naszą łajbą wciąż kiwało, bardzo mocno wtedy wiało.
Następnego dnia po sztormie położyłem się wygodnie,
Bosman prace wciąż nadawał, miałem dosyć tego gada.

2. O panience wciąż marzyłem, o tawernę zahaczyłem,
Poderwałem słodką Mary, dała mi całusy cztery.
Zacisnęła mocno nogi, a byłem w połowie drogi,
Kiedy przyszło do płacenia, rzekłem: „Spadam, do widzenia”!

3. Gdy na statek swój wróciłem, to stwierdziłem, że mam kiłę,
Jedno, co mi pozostało, chlać na umór i nie mało.
Na rozrywkę tę wydałem, nim do cna już się spłukałem
I wróciłem tak zalany w swej kajuty cztery ściany.


Przyjaciółka żeglarzy (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

a
1. W tawernie, tej za rogiem, gdzie czerwone płynie wino, a H7 d a
Wśród zgiełku zapoconych łbów wyróżnia się dziewczyna. a H7 d a
Wesoła śpiewa, bawi się, a wszyscy w krąg pijani, F C d E
Co chwila inny facet w jej wsysa się ust aksamit. a H7 dE7 a
a
Ref.: Przyjaciółko żeglarzy, o Tobie każdy marzy, C G G C
Kiedy wina trochę więcej wypije! F G C E
Przyjaciółko żeglarzy, słodki uśmiech na twarzy, a E E a
Ta tawerna, to bez Ciebie nie żyje! F E a a

2. Przed chwilą piła wino tu, a już przy drugim stole,
Z innymi swoich wdzięków czar wymienia na napoje,
A każdy stawia jej, by z nim spędziła choćby chwilę.
Zabawa trwa i szum, i gwar, i szanty pod sufitem.

3. Gdy czasem dłużej któryś z nich zawiśnie na jej wargach,
Wyciąga go na spacer po portowych zakamarkach.
Wracając woła taki gość w tawerny stając progach:
„Chłopaki, ech, złapałem dziś za nogi Pana Boga!”

4. Za jednym dzbanem, drugi dzban z tym winem karminowym,
Co ścina z nóg, przygina kark i pustkę czyni w głowie,
A ona, jak spełnienia znak, wśród pożądliwej braci,
Kasuje głupców raz po raz, wypłata po wypłacie.

ref… /x2

Para raj, ra ra, raj ra … … …

Przyjaciółko żeglarzy, słodki uśmiech na twarzy,
Ta tawerna, to bez Ciebie nie żyje!


Pytania (Tonam & Synowie)

(sł. B.Kuśka, mel.trad.irl.)

ver.1 ver.2
1. Czy powrócą na morze stare, smukłe żaglowce, G G7+ C G C
Ostre dzioby kadłubów wśród szumiących fal, a a7 D7 a D7 G
Białe żagle na masztach wiatrem dumnie wydęte. G G7+ C G C
Czy powrócą znów tam, na starych żaglowców szlak? a D7 G a D7 G

2. Czy pochwyci znów ktoś za stare, zniszczone liny,
Załogi usłyszy śpiew, gdy praca wre,
Ludzki trud, morza czar, piękne rejsu godziny.
Czy powrócą znów, jak bajki, z dziecięcych snów?

3. Czy wyruszą w przygodę ze swych kamiennych klatek
I popłyną przez fale, gdzie morze groźną ma twarz,
Mewy śpiew, wiatru zew i wciąż białe żagle.
Czy uwolni je ktoś z kamiennych portowych szpon?

4. Czy powrócą na morze stare, smukłe żaglowce,
Ostre dzioby kadłubów wśród szumiących fal,
Białe żagle na masztach wiatrem dumnie wydęte.
Czy powrócą znów tam, na starych żaglowców szlak?


Ranzo Ray (Cztery Refy) 216

(sł. J.Rogacki, mel. „Ranzo Ray”)

1. Już wracamy, marynarze, na tym naszym cytryniarzu.
– Ranzo, Ranzo Ray, hurray!
Drelichy wnet zrzucimy i się wreszcie zabawimy.
– Timme Hilo, me Ranzo Ray!

2. Oceany już za nami, teraz chcemy już być z wami.
Lekko wcale nam nie było, ale wreszcie się skończyło.

3. Wracamy z Yokohamy i ładownie pełne mamy.
Były Indie, były Chiny, teraz w głowie nam dziewczyny.

4. Czy wam odebrało mowę? Już przed dziobem klify Dover!
Już niedługo rejs skończymy i kieszenie napełnimy.

5. Zaraz bosman będzie ryczeć: „Hej, klarować już kotwicę!”
A gdy cumy obłożymy, na panienki wnet ruszymy.

6. I będziemy tańczyć, śpiewać, i do pełna wciąż dolewać!
Potem szaleć aż do rana – cały Londyn będzie dla nas.

7. Już wracamy, marynarze, na tym naszym cytryniarzu.
Drelichy wnet zrzucimy i się wreszcie zabawimy.


Ratcliffe Highway (Cztery Refy) 217

(sł. J.Rogacki, mel. „Ratcliffe Highway”)

1. Gdy raz się włóczyłem po Ratcliffe Highway, C F C
Szukałem okazji, by zabawić się. G7
Wtem – nie wierzę swym oczom – czy to jawa, czy sen: C F C
Przepiękna fregata jest tuż obok mnie. G (G7)

Ref.: Możesz sobie pomarzyć, C
Wszystko może się zdarzyć F
Marynarzom, co łażą G7
Po Ratcliffe Highway. C (G)

2. Wspaniała sylwetka – i rufa, i dziób,
Jej maszty wysmukłe to wręcz istny cud!
Tak pięknych kształtów nie widział z was nikt,
A w jej takielunku niezwykły był szyk.

3. Pomyślny wiatr powiał, zmieniłem więc hals.
Sztag i wanty napięte trzymały mój maszt.
Gdy sygnały nadałem, że zbliżyć się chcę,
Luzowała swe topsle, dystans wciąż zmniejszał się.

4. Szliśmy już burta w burtę, wciąż sprzyjał nam wiatr,
Sprawnie poszło podejście, tego dnia miałem fart.
Gdy oddała swe cumy, z czuciem wziąłem na hol,
Potem żagle w dół poszły… Ech, co to była za noc!


Raz, dwa, trzy, cztery! (Orkiestra Dni Naszych)

(sł./mel. J.Kobyliński)

Ref.: Raz, dwa, trzy, cztery, C
Naszą łódkę diabli wzięli, F
Pięć, sześć, siedem, osiem, G
Lecz my mamy sztormy w nosie! a F G

1. Posłuchajcie tej krótkiej historii C F
O bardzo przewrotnym oceanie. G F
Wtedy kilku mocnych facetów C F
Mówiło: „Nic się nam nie stanie.” G C

2. Woda była dziwnie spokojna
I prawie wszyscy się pospali.
Nagle jakiś młody się wydarł:
„Bosman! Burza na nas z prawej wali!”

3. Tego dnia Neptun był nieugięty,
Na dno łódź posłał szybko – tak bywa.
Kilku chłopów, w beczkach po śledziach,
Dzisiaj po Atlantyku pływa.


Razem chłopcy ciągać fały (North Cape)

(sł./mel. Ł.Malcharek)

1. Razem chłopcy ciągać fały,
– Ciągaj go, no ciągaj go!
Na Anglię kurs dziś obieramy.
– Szarpnij, ile sił!

Ref.: Kończy się już rejs parszywy,
– Ciągaj go, no ciągaj go!
Rum nas czeka i dziewczyny.
– Szarpnij ile sił!

2. Gdy do portu zawiniemy,
Beczkę rumu wyciągniemy.

3. Zalejemy mordy w trupa,
Ale wtedy będzie ubaw.

4. W Liverpoolu na nas czeka
Nancy Lee, ta cud kobieta.

5. Gdy sakiewkę masz niemałą,
Będzie Twoja nockę całą.

6. By znów ujrzeć te krągłości,
Dałbym sobie obić kości.

ref… /x2


Rejs drugiej floty (Mietek Folk)

(sł. K.Lebionko, mel. M.Bajur)

1. Od Tamizy, aż po Sydney d
Znaczył się trupami szlak. F A7
Pod pokładem stary Angol d
Raz ostatni zwiedzał świat. F A7

Już zakuto nas w kajdany, F C
Każą w wodzie stać po pas, g A7
Zdrowych chłopów jest pięciuset, d
Tylko stu dowiozą nas. A7 d

Ref.: Nie wierzcie mu, nie wierzcie mu, F C /
Na pewno łajdak łże! G A7 /
W ładowni ciasnej i śmierdzącej d C F g /
Przeżyć nie da się. A7 d /x2

2. Na Tamizie już za burtę
Wyleciało kilku z nas,
Nagle zapachniało buntem,
Krwi i głodu nadszedł czas.

Mijają dni, miesiące,
Zapomniał każdy z nas,
Jak wyglądało słońce,
Jak irlandzki szumiał las.

3. Dziś w nocy chyba umrę,
By przeżyć, brak mi sił,
I na dnie Pacyfiku
Miast w trumnie będę gnił,

Lecz zesłać śmierci nie chciał los,
Kostucha rzekła: „Nie!”
Nad ranem stary statek nasz
Do Sydney dowiózł mnie.

ref…


Roll „Alabama” (Mechanicy Shanty) XVI

(sł. H.Czekała, mel. „Roll Alabama”)

ver.1.

1. Kiedy „Alabamy” kil już legł, G D
– Roll, „Alabama”, roll! G D
Zaczął ją budować Jonathan Laird. G D G
– O! Roll, „Alabama”, roll! C G D G

2. W dół Mersey spłynęła pewnego dnia,
Silny wiatr zachodni w morze ją gnał.

3. Z Fayal do Cherbourga z bronią szła,
Kapitan Winslow doszedł na strzał.

4. Walczyli zaciekle przez cztery dni,
Morze czerwieniło się od krwi.

5. Już trawers Cherbourga, ostatni strzał padł,
Już ostatni Anglik do morza wpadł.

6. Tu historii tej już nadszedł kres,
Spoczęła na dnie, grób tam jej jest.

ver.2.

1. Kiedy „Alabamy” kil już legł, G
– Roll, „Alabama” Roll. D
Zaczął ją budować Jonathan Laird G
– O! Roll „Alabama” Roll. C D7 G /x2

2. I spłynęła w dół pewnego dnia,
Silny wiatr zachodni w dupę ją lał.

3. I z Fayal na Cherbourg z bronią szła,
Stary Winslow szybko wszedł na strzał.

4. Tam walczyli wściekle cztery dni,
Morze czerwieniło się od krwi.

5. Już ostatni strzał na wiwat padł,
Już ostatni Anglik do wody wpadł.

6. Jej historii w końcu nadszedł kres,
No, spoczęła na dnie, grób to jej jest.


Roller-Bowler (Stare Dzwony)

(sł. J.Sikorski, mel. „Roller-Bowler”)

1. Gdy szedłem kiedyś rano, D A D G
– Hej, niezły z Ciebie roller! D G A7
Gdy szedłem kiedyś rano, D A D G
Spotkałem pewną małą, razem! D A7

Ref.: Hej, poprzez blok i potem a-ha! D A D G
Witajcie panny nam! D A7 D G
Hej, roluj go przez poler, D G A7
Razem! A7

Hej, poprzez blok i potem a-ha! D A D G
Witajcie panny nam! D A7 D

2. Spotkałem pewną małą
W alei nad kanałem.

3. Prosiłem ją o spacer
Do doków znaną trasą.

4. Przyjęła propozycję,
Myślała, żem oficer.

5. Lecz prędko mnie rzuciła,
Gdy zgadła, żem marynarz.

6. Przebrasowałem żagiel,
Rzuciłem kotwę w pubie.

ref…


Rossie-O! (Cztery Refy) 218

(sł. J.Sikorski, mel. „Haul Away for Rossie-O!”)

1. Gdy byłem chłopcem, matka mi dawała dobre rady: A E

Ref.: Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie! A D A G
Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie – o! A D A G A

2. Dziewczyny całuj, bo jak nie, to zrosną im się wargi.
3. Potem porwał mnie wiatr na kilka lat i nic, tylko pływanie;
4. Ale przyszedł czas, napęczniał maszt i wziąłem się za panie.
5. Gdy zrobiłem to angielskiej girl, wrzeszczała tak jak wściekła;
6. Zatkałem plastrem wargi jej, wysłałem ją do piekła.
7. Barania skóra, smoła i wosk to doskonały plaster;
8. Im bardziej chciała wypluć go, on tężał coraz bardziej.
9. Słuchajcie, kiedy śpiewam wam o mojej słodkiej Nancy;
10. Ma biodra jak kocioł, a lubię też jej fałdki i falbanki.
11. W Liverpoolu, ja wiem, dziewczyny jak pieprz, ej, słodkie są i dzikie,
12. Ale żadnej z nich nie równać się z dziewczynami z mej ulicy.
13. W irlandzkiej wsi gnijący torf kopałem całe lata,
14. Na cytryniarzu pływam dziś, gnijące ciągam brasy.
15. St. Patrick dżentelmenem był i facetem przyzwoitym;
16. Zbudował kościół w Dublin Town i wieżę, i kaplicę.
17. Z Irlandii wygnał węże i wysączył całą whisky,
18. A potem w tan i śpiewał, i grał, i luzem puszczał zmysły.
19. Hej, ruszał w tan i śpiewał, i grał, bo dziewczyny chciał ratować;
20. Syrena z tego ogon ma, że zrosły jej się… nogi. (wargi – sic!)
21. Każesz nam zwać się oficerem, a sam nie potrafisz związać liny;
22. Nie umiesz nawet prosto stać, kiedy statek w sztormie płynie.


Royal Oak” (Cztery Refy) 219

(sł. A.Mendygrał, mel. „The Royal Oak”)

1. Wolno w blokadzie przemijają dni, d C d
Za nami w morzu już miesiące trzy C a
I gdzieś tam pod brzegiem, gdy dnia zakwitł brzask, d F d C d
Dziesięciu Turków otoczyło nas. C d C d

2. „Na dół banderę, wy angielskie psy!
Na dół banderę, chcemy waszej krwi!
Dał nam rozkaz basza na dno posłać was,
Gdy wasze znaki w dół nie pójdą na czas.”

3. A nasz dowódca mocny w pysku był.
Odkrzyknął: „Gnoje, nie macie dość sił!
Na kant nam naskoczcie, wy pogańskie psy.
Dziś ryby właśnie nakarmicie wy!”

4. Na stanowiska! Trza nadstawić łba.
Niech dobosz werbel alarmowy gra!
Więc do lin, na marsy, obsady do dział!
Król nam nie powie, że żołd darmo dał.

5. O piątej rano gruchnął pierwszy strzał.
Bój do wieczora, do zachodu trwał,
A po wschodzie słońca, kiedy wstawał świt,
Tureckich bander nie zobaczył nikt.

6. Trzy spaliliśmy, trzy poszły na dno,
Trzy dały dęba, gdy trwała ta noc.
A ostatni pryzem na hol wziętym był,
By w Portsmouth świadczyć o układzie sił.

7. A gdy nie wierzysz opowieści tej,
Imiona takie do łba sobie wbij:
Słynny „Royal Oak” to był okręt nasz,
Komandor Mansfield na nim trzymał straż.


Saint Mary” (Mechanicy Shanty) 220

(sł.S.Klupś/D.Gaweł/M.Oględzki, mel.trad.)

1. Zabierz mnie swoją łodzią w dal,
Aby rzucić sieć przy Saint Mary,
Gdzie żeglują dory, wyją rogi w mgłę,
Z przyjaciółmi pozwól mi płynąć.

Ref.: Rzućmy razem sieć przy „Saint Mary”…

2. Pozwól mi poczuć dory ruch,
Na ocean idź na fali,
Gdzie wirują pływy, ptactwa krąży dzicz,
Z głębin woła nas Neptun stary.

3. Płyńmy więc w górę Golden Lake,
Sztormiak mój ocieka wodą,
Na spienionej fali ciągnę ciężką sieć,
A przylądek ten błyszczy w dali.

4. Pozwól mi ujrzeć stromy brzeg,
Gdzie od ikry błyszczy plaża,
Gdzie od świtu do zmierzchu ciągniesz ciężką sieć,
A plusk wody w ucho Ci wpada.

5. Zabierz mnie na zielony brzeg,
Gdzie śpiewają złote fale,
Pozwól chłodnej ziemi tulić ciało me,
Tam gdzie gwiazdy błyszczą wspaniale.

ref…


Sally Brown (Stare Dzwony)

(sł. J.Wadowski, mel. „Sally Brown”)

ver.1 ver.2
1. Sally Brown, jasna Mulatka, D G D D G D
– Way-hey! Ciągnij go! A D A D G A D
Irlandzkiego miała dziadka. D G A D
– Spłukałem się na Sally Brown! A D A7 A9 D

2. Sally Brown jest cud kobitą,
Bo pije rum i żuje tytoń.

3. Już lat siedem, jak znam Sally,
Nigdyśmy nie próżnowali.

4. Prowadziłem ją pod „Słonia”,
Pod „Hawajkę” i pod „Konia”.

5. To by było całkiem klawo –
Chodzić z Sally nad Motławą.

6. Dałem jej złoty pierścionek,
Bo tak dba o mój ogonek.

7. Chciałem się więc z nią się ożenić,
Lecz nie chciała stanu zmienić.

8. Mówi, że się nie opłaci,
Prać co wieczór brudnych gaci.

9. Sally śliczną ma córeczkę,
Przypomina mnie troszeczkę.

10. Sally kocha mnie szalenie,
Dopóki pełne mam kieszenie.

11. Gdy ostatni grosz wyłożę,
To muszę wracać znów na morze.

13. Sally Brown, jasna Mulatka,
Irlandzkiego miała dziadka.


Samantha” (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Ty nie jesteś kliprem sławnym a G a
„Cutty Sark” czy „Betty Lou”, G a
W Pacyfiku portach gwarnych F G a
Nie zahuczy w głowie rum. F G a

Nie dla Ciebie są cyklony, a G a
Hornu także nie opłyniesz, G a
W rejsie sławnym i szalonym, F G a
W szancie starej nie zaginiesz. F G a

Ref.: Hej „Samantha”, hej „Samantha”, F
Kiedy wiatr Ci gra na wantach, C a
Gdy rysujesz wody taflę, F d
Moje serce masz pod gaflem. a
Czasem ciężko prujesz wodę C
I twe żagle już nie nowe. a
Jesteś łajbą pełną wzruszeń, F G
Jesteś łajbą co ma duszę. a G a

2. Ale teraz wyznać pora,
Chociaż nie wiem czemu, psiakość,
Gdy Cię nie ma na jeziorach,
Na jeziorach pusto jakoś.

Gdy w wieczornej przyjdzie porze
Śpiewać zwrotki piosnki złudnej,
Gdy Cię nie ma na jeziorze,
To Mazury nie są cudne.

3. Czasem, kiedyś już zmęczona,
W chwili krótkiej przyjemności,
W złotych słońca stu ramionach
Ty wygrzewasz stare kości.

A gdy przyjdzie kres Twych dróg,
Nie zapłaczę na pogrzebie,
Wiem, że sprawi dobry Bóg,
Byś pływała dalej w niebie.

ref…


Samotny okręt (Poszedłem na Dziób)

(sł./mel. M.Magdziar)

1. Przez samotny życia szlak
Mój okręt gna
I bezkresna morza dal
Niesie go, hen – w świat.

Czy dopłynie gdzieś?
Czy dopłynę gdzieś?
Czy dopłynę gdzieś?
Tego nie wiem sam.

Może gdzieś daleko jest
Jakiś suchy ląd,
Ciepły wiatr i morza szum…
Palmy w słońcu lśnią…

Czy dopłynę tam?
Czy dopłynę tam?
Czy dopłynę tam?
Tego nie wiem sam.

Ref.: A na razie wokół mnie
Tylko morze, morze, morze…
Płynę tak i nie wiem, gdzie
Los mnie gna…

Może gdzieś na drodze mej
Jakiś inny, samotny okręt
Dryfuje tak jak ja,
A los do siebie nas gna?

2. Wokół pustka i czy ktoś
Wypełni ją?
Ktoś, kto może nawet wie,
Gdzie jest suchy ląd.

I popłynę tam!
Popłyniemy tam!
Popłyniemy tam!
Gdzie nowy, lepszy świat…

ref…
A los do siebie nas gna.
A los do siebie nas gna.
A los do siebie nas gna.


Samotny żeglarz (Ryczące Dwudziestki)

(sł./mel. A.Grzela)

1. Ktoś powiedział: Trzymaj się wiatru, D D7
On na zawsze będzie Ci bratem, D6 D7+
Zaprowadzi Cię tam, gdzie tylko Ciebie witać będzie słońce. e fis h /x2 (i następne)
Samotny żeglarzue A4 A7

2. Ktoś powiedział: Zawsze w niebo patrz,
Bo nad głową masz roje gwiazd,
I tę jedną jedyną, która drogę Ci pokaże.
Samotny żeglarzu…

3. Poznasz wielkich sztormów smak,
Co zostawią w sercu ślad,
Pozostawisz w morzu kawał swego życia,
Morze da Ci w zamian cząstkę swego ja.
Samotny żeglarzu…

4. Stopę wody pod kilem miej,
I nie zapomnij o tym, że
Tu na lądzie zawsze przystań możesz znaleźć,
Tutaj przecież zostawiłeś swój dom.
Samotny żeglarzu…

5. Będziesz pamiętał dziewczynę tę,
Co żegna dzisiaj Cię.
Ona jedna będzie imię Twe pamiętać,
Ona jedna czekać Ciebie będzie tu.
Samotny żeglarzu…

6. Ktoś powiedział: Trzymaj się wiatru
I zawsze w niebo patrz,
Ciebie witać będzie słońce i bratem będzie Ci wiatr.
Samotny żeglarzu…


Serwus Panie Chief 221

(sł. J.Gosk, mel. J.Tomaszewski)

1. Nie zawsze przecież bywa sztorm, G
Nie co dzień bywa mgła, G
Morze przestrzega dobrych form G
I tworzy piękne tła. G
Lecz wszystko jedno, sztorm czy sztil, E7
Na statku burza trwa - a
To grzmi w maszynie groźny Chief, A7
Na nerwach wszystkich gra. D D7


Ref.: Serwus Panie Chief, serwus Panie Chief, G
Co się stało, że Pan nie klnie dzisiaj? D
Hello Panie Chief, czego to jest wpływ, G C H7
Skąd ta zmiana, skąd ten nagły dryf? a D GCGG7


Inaczej biega dziś agregat, po prostu jak sam Foik H7 e
I pompie też nic nie dolega, wodę mam Chief – ahoj! A7 D D7


Od masztów aż do zęz tajemnicy sens G
Zna już statek, no bo radio zdradził, D
Że odebrał szyfr, ojcem został Chief, G C H7
Mama zdrowa, no i chłopcy trzej. a D GCG


2. Załoga tęsknie wzdycha: „Ach!
Żeby to zawsze tak
Spokojnie przeszła każda z wacht,
By go nie trafiał szlag.”
Choć może to złośliwie brzmi,
Matrosów śpiewa chór,
Wołamy „brawo!”, wołamy „bis!”
I dla odmiany… „cór”!

Ref.: Serwus…
Inaczej biega…
Od masztów…
Inaczej biega…
Od masztów…

Że odebrał szyfr, ojcem został Chief,
Mama zdrowa, a dziewczynek pięć!


Shady Grove (Przylądek Starej Pieśni)

(sł. T.Winiarski, mel.trad.irl.)

1. Zawróciłaś w głowie mi a e a
Jak czerwone wino, a e
Zbyt szalone są Twe sny, C G /
Zrozum to dziewczyno. F e a /x2 (i następne)

Ref.: Shady Grove, kocham ją, a e a
Ona o tym wie. a e
Żeglowanie życiem jest, C G /
Chcesz tego, czy nie. F e a /x2

2. Pusty las, ciemny las,
Cień na moich oczach,
Wiatr szalony, wicher zły
Trawy gnie na zboczach.

3. Dziś ma być cygański ślub,
Potem wielki bal,
Rankiem przyjdzie czas na łzy,
Odpływamy w dal.

4. Skrzypce niech śpiewają pieśń
O mojej dziewczynie,
Długo ciągnie się ten rejs,
Czas jak rzeka płynie.
Długo ciągnie się ten rejs, /
Czas jak rzeka… /w bisie (po czym solówka skrzypiec)

5. Dziś nam powiał dobry wiatr,
Ktoś uderzył w dzwon.
Pora wracać nam do domu,
Do dziewczyn i żon.

Shady Grove, kocham ją,
Ona o tym wie.
Żeglowanie życiem jest,
Chcesz tego…


Shallow Brown (Joaśka Neuhoff)

(sł. M.Kowalewski, mel.trad.)

1. O Shallow Brown w czarnej godzinie,
– Shallow, Shallow Brown.
Posłuchaj smutku, co w pieśni płynie.
– Shallow, Shallow Brown.

2. Opuszczam dom swój, męża i dzieci,
By zginać plecy w nieznanym świecie.

3. Żegnaj w kołysce mała kruszyno,
Już jutro kliprem muszę odpłynąć.

4. Za los mój czarny, życie, marzenia,
Pan wziął dolara, taka jest cena.

5. Przez tysiąc mil, tylko czasami,
Pośle modlitwę, tak będę z wami.

6. Przez płacz pożegnam, słów twych nie słyszę,
Ponury ranek kliprem kołysze.


Shannon” i „Chesapeake” (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „Shannon and Chesapeake”)

1. Fregata zwana „Chesapeake” z Bostonu wyszła dziś, G C G D G C G D
By posłać dumny okręt nasz na morza dno, G e h a a7 D D7
A na brzegu ludzi tłum, w porcie gwarno, zgiełk i szum, D7 G C G
I kapele grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!” C D7 G C G D7

Ref.: „Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!” G D
„Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!” G D
A na brzegu ludzi tłum, D G
W porcie gwarno, zgiełk i szum, C G
I kapele grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!” C D7 G C G

2. Nasz okręt zwał się „Shannon”, a cel był tylko jeden:
Ostudzić zapał tych Jankesów – ot i co.
Dzielny Broke dowódcą był, chłopcy mieli zapas sił,
Choć kapele grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!”

Ref.: „Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!”…
Dzielny Broke dowódcą był…

3. Ale nim poszliśmy w tan, Jankesi rzekli nam,
Że dopadną nas i wnet rozniosą w drzazgi – O!
Potem zaczną pić i jeść, a kapele na ich cześć
Będą znowu grały: „Yankee Doodle, Dandy – O!”

4. Gdy huknęli ze swych dział, nasz dowódca pomysł miał,
Wtedy dał znak szpadą, żeby nagle zrobić zwrot.
Teraz chłopcy na was czas, już nie mogą trafić nas!
Nie zagrają więcej: „Yankee Doodle, Dandy – O!”

5. Po dwóch salwach z naszych luf dalej poszło już bez słów,
Skok na pokład i bandera spadła na dół w lot
Na bezanie Union Jack, a Jankesów trafił szlag
I już nikt nie śpiewał: „Yankee Doodle, Dandy – O!”

6. Dzielny nasz kapitan Broke! Jego zdrowie! W górę szkło!
A jankeski okręt zasłużony spotkał los.
Teraz wszyscy wiedzą, że chłopcy dziś sprawdzili się.
Czy to w walce, czy w kochaniu, zawsze pewni są.

„Yankee Doodle, Yankee Doodle, Dandy – O!” /xn


Shenandoah 222

(sł. A.Mendygrał/R.Soliński, mel.trad.)

1. O Missouri, Ty wielka rzeko! C F C
– Ojcze rzek, kto bieg twój zmierzy? F C
Wigwamy Indian na jej brzegach, a e G C
– Away, gdy czółno mknie poprzez nurt Missouri. G7 C e F C G7 C

2. O Shenandoah, jej imię było,
I nie wiedziała, co to miłość.

3. Aż przybył kupiec i w rozterce
Jej własne ofiarował serce.

4. A stary wódz rzekł, że nie może
Białemu córka wodza ścielić łoże.

5. Lecz wódka białych wzrok mu mami;
Już wojownicy śpią z duchami.

6. Wziął czółno swe i z biegiem rzeki
Dziewczynę uwiózł w kraj daleki.

7. O, Shenandoah, czerwony ptaku,
Wraz ze mną płyń po życia szlaku.

8. O, Missouri, Ty wielka rzeko!
Wigwamy Indian na jej brzegach.



O__, O__,

/’._|\/______|\_/.’\

\ / /

~^~^~^~^^`~^~^~^~^~~^~^~^~^~^~^ jgs


Shiny Oh! (Smugglers) 223

(sł. G.Tyszkiewicz, mel.trad.)

1. Kapitanie – lubisz butlę brandy,
– Way hey, shiny oh!
Kapitanie – ja wolę Twoją Sandy!
– Way hey, shiny oh!

2. Przewoźniku usłysz moją prośbę:
Zabierz mnie ze sobą z Queenstown wprost do Dover.

3. Sto mil od Queenstown leży stare Dover,
Sto mil, albo dalej, leży stare Dover.

4. Kapitanie – jest wysoka woda,
Sześć stóp wystarczy, już otwarta droga.

5. Kapitanie – zaśpiewajmy chórem,
Zostawiłem żonę i piękną małą córę.

6. Rzeki, rzeki – czas mi ruszyć w drogę,
Z nurtów waszych wyrwać się nie mogę.

7. Kapitanie – lubisz butlę brandy,
Kapitanie – ja wolę Twoją Sandy!


Sinobrody (West Sailors)

(sł. M.Jamróg, mel. M.Dębowski)

(basowo i powoli)
0. Gdzieś w krainie skutej lodem,
Na odległych krańcach mórz,
Mieszkał Wiking sinobrody,
Co posępną mordę miał.
Opowiadał o morzach, o bezkresnych przestworzach
I o walkach, które stoczył sam na sam.

Stary rum wysączył w mig,
Do kamratów rzecze tak:
Dajcie z wielkim uchem dzban,
Swą historię sprzedam wam.
Więc mu dali kufel mój
I stał się cud:

XE "Będąc jeszcze młodym chwatem"XE "Hej barmanie! Jeszcze nalej!" (wyżej i szybciej)
1. Będąc jeszcze młodym chwatem,
Wnet poznałem smak,
Jak zdobywać łatwy pieniądz
Przez piracki fach.
Wypłynęliśmy na morze
Na okrętach swych,
Zobaczywszy jakiś statek
Braliśmy go pod kil.

Ref.: Hej barmanie! Jeszcze nalej!
Sinobrody daje nam
Swe historie niebywałe
Z groźnych mgieł i wielkich raf.

2. Płynie statek od Jankesów,
Niespodziankę mam,
Pod postacią pięknej Lucy
Spod niebieskich ram.
Gdy zbliżyłem się do Lucy
Chciałem objąć ją,
Lecz objąłem nie to ciało,
Stał przede mną on.

ref…


3. Mimo, iż był wielki basior,
Powaliłem go,
Już na rejach brać piracka
Śpiewa chwałę mą:
(chór)
Dzięki Tobie, dzielny chwacie,
Bosman zaraz zejdzie w dół,
Czasy jego wielkiej chwały
Chwalić będzie szczur.

Weź za żonę piękną Lucy
I poprowadź nas,
Do ładowni pełnych złota,
Co czekają nas.

Ref.: To już koniec, rumu pusty dzban,
Tych historii więcej znam.
Gdy spotkamy się w tawernie,
Może znów opowiem wam.

Hej barmanie! Jeszcze nalej!
Sinobrody daje nam
Swe historie niebywałe
Z groźnych mgieł i wielkich raf.


Słodka Jane (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/L.Klupś, mel.trad.)

1. Zaśpiewam dołem, Ty zaśpiewaj górą, G C D
– Chwyć ją za kolanko…! G D
Jak Marco Polo zdobywaj z furią. G C D
– Trzymaj ją jak brankę…! G D
Patrz jak pupcią kręci zgrabnie G C
– Słodka Jane, G D
Lecz nie dla mnie dzisiaj ma skarby skryte na dnie. G C D

Ref.: Jane, Jane, chodź przytul się, G D
Śpiewaj ze mną szantę na dwa. G D G
Jane, Jane, szantę na dwa, G D
Górą Ty, a dołem znów ja. G D7 G

2. Mała Jane to mulatka śliczna,
Gdy pije rum ma rumiane liczka.
Już faluje z przodu ładnie
Lecz nie dla mnie dzisiaj ma skarby skryte na dnie.

3. Małej Jane tak się oczy świecą,
Deszcz nie pada, ona mokro ma pod kiecą.
Choć prowadzi się przykładnie,
Każdy z nas w końcu kiedyś pewnie ją dopadnie.

4. Choć porządna taka cnotka chodzi do kościoła,
To dlaczego mały Jimmy za nią „Mamo!” woła?
Choć jest panną na wydaniu,
Tylko jedno w głowie ma, myśli o… kochaniu.

5. Dalej, chłopcy, razem napierajmy,
Już za miesiąc w porcie razem zaśpiewamy.
Z Jane do rana pohulamy,
A ze starym Davem beczkę whisky w gardła damy.

Ref.: Jane, Jane, chodź przytul się,
Śpiewaj ze mną szantę na dwa,
Jane, Jane, szantę na dwa, /
Górą ty, a dołem znów ja. /x2

6. Stary Dave ma coś takiego,
Że dziewczyny w mieście nie chcą żyć bez tego.
I kudłate, i łaciate,
Pręgowane i skrzydlate, skaczą i fruwają,
…na nasz program zapraszają.


Słona dusza (Ryczące Dwudziestki)

(sł./mel. B.Kuśka)

Będąc w domu nieraz sam A
W inny świat przenoszę się E
Zamykając drzwi za sobą – fis h
Do krainy wyobraźni. cis D7+

Romantycznie tracę czas F7+ C A
Przeżywając swą przygodę. F7+ C A

W ręku mocno ściskam ster,
Z falą tańczę dziwny taniec,
Żagiel trzaska potargany,
Nieustanną toczę walkę.

Żyję Tobą i morzem, F7+ C A
Żyję – myślą żegluję. F7+ G A

Ref.: Morze, morze we mnie jest, A fis
Morze, morze w sercu tkwi. A fis
Miłość moja morzem szumi, h E
Gniewem moim sztorm jest zły. h F E4 (E)

Raz życzliwie, raz złośliwie F7+ A
W twarz uderza mokrą falą, F7+ A
Miłość moja morzem szumi, F7+ A
Sól wypełnia duszę całą. h E4 (E)

Ref.: Morze, morze we mnie jest, A fis
Morze, morze w sercu tkwi. A fis
Życie moje jest żeglugą, h E
Portem jesteś (tylko) Ty. h F7+ E

Morze we mnie jest, F7+ A
Żyję Tobą i morzem. F7+ A
Żyję – myślą żegluję. F7+ G A

Ref.: Morze, morze we mnie jest,
Morze, morze w sercu tkwi.
Miłość moja morzem szumi,
Gniewem moim sztorm jest zły.

Morze, morze we mnie jest,
Morze, morze w sercu tkwi.
Życie moje jest żeglugą,
Portem jesteś Ty.

Morze, morze we mnie jest.


Spity Gonzales (Jurek Porębski i Bluska)

(sł. T.Mokulski/J.Porębski, mel. „Speedy Gonzales”)

Była piękna, księżycowa noc, gdy podążaliśmy z ładunkiem prochów z Meksyku do Nevady. W ostatniej chwili zgubił nam się gdzieś nasz najlepszy rewolwerowiec – Gonzales, więc Boss mówi: „Pewno siedzi w knajpie u starego Pedra i wódę chleje.” Pamiętam jak dziś: Otwieramy drzwi… Jest! Ręka nerwowo drgnęła mu do pistoletu i wtedy Boss powiedział:

1. „Ty jesteś w trupa spity, Gonzales, G
Więc do kabury schowaj broń, e
Do wozów lepiej wracaj zaraz C
I powiedz Stary, gdzie twój koń? D

Ty wszystkich zgubisz nas, Gonzales, G
Będzie robotę szeryf miał, e
Gdybyś nie strzelał doskonale, C
To chętnie bym Ci w mordę dał. Oj, w mordę dał!” D G D G

Ref.: Spity Gonzales – jak bez obstawy iść na szlak? C C7 G
Spity Gonzales – jechać musimy, tak czy tak. C C7 D
Carammba, nom de nom, sacreble!…

Gonzales spokojnie dopił szklankę, strzyknął żółtą śliną, otarł usta grzbietem dłoni i powiedział:

2

__--__

_{ _

_________ _,.' (/ `.

`---'|:||,/

/|:| \

`/|'\'

/,'\ \

|\ `.`.

| \ \ `,

--- -`-' -- -' –
Veronica
Karlsson

. „Ja nigdzie dzisiaj nie pojadę,

Drogę mi przebiegł czarny kot.
Zwiewać, bo zacznę kanonadę!
Wiecie – monety trafiam w lot.

Jutro pojadę, nie nawalę,
Lecz dzisiaj whisky popić chcę.
Uciekać, bo w pijackim szale
Was pozabijam wszystkich, no i będzie źle!”

Ref.: Spity Gonzales – jak bez obstawy iść na szlak?
Spity Gonzales – jechać musimy, tak czy tak.
Carammba, nom de nom, sacreble!…

Na drugi dzień, kiedy słonko wstało, stałem przed tawerną i przypętał się do mnie ten żółty Alonso, prosząc o łyka, a potem powiedział, że tej nocy na przełęczy czekała na nas obława celników. Nie mieliśmy szans. Wtedy pomyślałem: Jak to czasem los człowieka zależy od czarnego kota i jednego pijaka… Gdyby nie oni, to albo oglądałbym trawę od spodu, albo w pierdlu gnił do dzisiaj.


Spotkaj się z żaglem (EKT-Gdynia)

(sł. M.Kowalewski, mel. J.Wydra)

1. Gdy Ci krawat ściska szyję tak jak stryczek, C G C C7
Gdy nad głową trzaska dziobem durny szef, F f C G
Gdy ćwierkanie swej komórki tylko słyszysz, C E7 a
We łbie tylko masz szum ulic, a nie drzew… D D7 G

Ref.: To spotkaj się z wodą, C F G
To spotkaj się z żaglem. C F G
Żeglarską przygoE a
Twój świat zabrzmi nagle. D D7 (G) G (F) G7 (C)

Zaśpiewa horyzont,
Gdzie dal jest za dalą,
Gdy spotkasz się z bryzą,
Gdy spotkasz się z falą.

2. Tu w upały Cię nie poci marynarka,
Precz komputer, kiedy pojmiesz swym rozumem,
Że naprzeciw to biuściasta jest żeglarka,
A nie żadna zimnokrwista bussines-woman.

3. A te ptaki, to słońce jest na prawdę,
A nie, jako informacje w internecie,
Że kochanie, że przygody są i żagle,
I świadomość, że tak mało Cię w tym świecie.

ref… /x2


Stara latarnia (Mechanicy Shanty)

(sł. S.Klupś, mel.trad.)

1. Daleko za rufą pozostał mój dom, G e D G
Na skalistym wybrzeżu, o wiele mil stąd. D G C D
Zostały marzenia z dziecięcych mych dni D G C D
I stara latarnia, co wciąż mi się śni. G e D G

2. Gdy pierwszy raz w morze trza było mi wyjść,
Pamiętam głos matki, jej oczy do dziś.
Gdy już z pełną kabzą wróciłem jak pan,
Zastałem dom pusty i zostałem sam.

3. Na wielu pokładach znalazłem swój dom,
Choć pieskie to życie, nie zszedłem na ląd.
Tu przez całe lata tyrałem jak wół,
Dziś pierwszym po Bogu mianował mnie Król.

4. A kiedy mi przyjdzie do Hilo wziąć kurs, (wym.: Ajlo)
Zostawię swą duszę wśród zielonych wzgórz.
Zmęczone me ciało niech spocznie na dnie,
Ukoi się w falach i w ostatnim śnie.



.

\ _ /

-= (_) =-

/ \ .-=‘-. _db_ .--==-,

(_ ( _IIII_ _( ) `.

( |” „ |-.( ` ,_ ` )

-._HHHHHH `)---’ `’--’ =.=

|. |--` =.=

| | =.=

_H___,=====;___| =.=

n_/____/____/``\__\

/__|:: :|. .|:::|::| =.=

__ _ ___ _%&|__&%_”_|_”_|_ H|__|__

`”; ;;’jgs`”;;;;`”;;;;’”;;’”‘;;;;``;;-.

`;;; ‘ `”;;’ `;;; `;’ `; .`’ `\

` `’;.’ . `’ . `’;. ‘ . . |^-`^~_^^~``-^^_~^^-`^~


Stara Maui (Ryczące Dwudziestki, Mechanicy Shanty) 224 225 226 227

(sł. H.Czekała, mel. „The Rolling Down to Old Maui”)

1. Mozolny, twardy i trudny jest d A d C
Nasz wielorybniczy znój, d A7 d
Lecz nie przestraszy nas sztormów ryk d A d C
I nie zlęknie groza burz. d A7 d
Dziś powrotnym kursem wracamy już, F C A7
Rejsu chyba to ostatnie dni d A7
I każdy w sercu już chyba ma d A d C
Piękne panny ze starej Maui. B A7 d

Ref.: Płyńmy w dół, do starej Maui, już czas, C F C A7
Płyńmy w dół, do starej Maui. d A
Arktyki blask już pożegnać czas, d A d C
Płyńmy w dół, do starej Maui. B A7 d

2. Z północnym sztormem już płynąć czas
Wśród lodowych, groźnych gór.
I dobrze wiemy, że nadszedł czas
Ujrzeć niebo z tropikalnych chmur.
Dziesięć długich miesięcy zostało gdzieś,
Wśród piekielnej, kamczackiej mgły.
Żegnamy już Arktyki blask
I płyniemy do starej Maui.

3. Za sobą mamy już Diamond Head,
No i groźne stare Oahu.
Tam maszty i pokład na długo skuł
Wszechobecny, groźny lód.
Jak odrażająca i straszna jest
Biel Arktyki, tego nie wie nikt.
Za sobą mamy już setki mil,
Czas wziąć kurs do starej Maui.

4. Harpuny już odłożyć czas,
Starczy, dość już wielorybiej krwi.
Już pełne tranu beczki masz,
Płynne złoto sprzedasz w mig.
Za swój żywot psi, za trud i znój,
Kiedyś w niebie dostaniesz złoty tron.
O dzięki Ci Boże, że każdy mógł
Wrócić do rodzinnych stron.

5. Kotwica mocno już trzyma dno,
Wreszcie ujrzysz ukochany dom.
Przed nami główki portu już
I kościelny słychać dzwon.
A na lądzie uciech nas czeka sto,
Wnet zobaczysz dziatki swe.
Na spacer weźmiesz żonę swą
I zapomnisz wszystkie chwile złe.

ref… /x2


Stare Swansea Town raz jeszcze (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel. „Old Swansea Town Once More”)

1. A nasz Pan dał nam miód, żeby nam osłodzić czas, G C G
Ale diabeł zesłał babę, aby ograbiła nas. G A7 D
Popłyniemy znów gdzie Horn, G
Gdy wydamy forsę swą, o tak! C G
Gdy wydamy forsę swą, o tak, o tak! G D G

Ref.: Bo ja kocham tylko Meg C D
I żyję z tą nadzieją, że C G
W starym Swansea spotkamy się, o tak, o tak! D G
Bo ja kocham tylko Meg, C D
Chwyć liny więc i szarpnij tak, C G
By do Swansea poniósł nas wiatr, o tak, o tak! D G

2. A teraz, kiedy wezmę kurs na dom ukochanej mej, G C G e A D
Przywiozę jej podarków sto C G
I pierścionek złoty też, o tak, o tak! D G

3. A gdy za rufą gdzieś we mgle zostanie Frisco Town,
Napiszę Ci ostatni list,
Kiedy dojdę do Golden Gate, o tak, o tak!

4. A kiedy opuścimy już to stare Fallerones,
Popłyniemy przez siedem mórz,
By znów w Swansea Town znaleźć się, o tak, o tak!

5. A kiedy okrążymy już piekielny stary Horn,
Poprzez fale będziemy gnać,
By brzeg Anglii zobaczyć wnet, o tak, o tak!

6. A kiedy już wejdziemy na ten zły Kanał La Manche
Zostanie jeszcze kilka mil,
By w ramiona znowu wziąć Cię, o tak, o tak!

7. Lecz dobrze wiem, że kiedyś znów obiorę nowy kurs
I będę wciąż marzył, by
W starym Swansea ujrzeć Cię znów, o tak, o tak!


Staruszek jacht

(sł./mel. J.Śmigielski)

G e C D G e CD G
1. Już dawno od morskiej wody burty ściemniały G D C D
I żagle niejednym wichrem osmagane. G D C D
Staruszek jacht u kresu swoich dni C G C G
W przystani cichej o przygodach śni. D e C D

Ref.: Hej, ruszajmy w rejs G C G
Do portów naszych marzeń! D e
Jacht gotów jest, D e
Chodźcie więc żeglarze. C D G

2. Staruszek jacht duma może o pierwszym sztormie,
O rejsach, których nie umie wciąż zapomnieć.
Gdy żagli biel na horyzoncie lśni,
Wypłynąć chciałby, jak za dawnych dni.

3. Nieważne, co się wydarzy, nieważne kiedy.
Zabierzcie w podróż staruszka raz jeszcze jeden.
Kto ujrzał raz przed dziobem morza dal,
Powracać będzie wciąż do tamtych fal.

ref…


Staruszka 228 (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Gdzie sosnom wiatr gnie ramiona, e G D h
W brzeg biją rzędy fal, e h e
Stoi staruszka zgarbiona e G D h
I patrzy w morza dal. e h e

Cała jej twarz pomarszczona, G D G D /
Na lasce wsparta dłoń, G D G /
A siwa włosów korona G D G D /
Zdobi zmęczoną skroń. e h e /x2

2. Przed wielu laty to było,
Ślub miał być, że ho! ho!
Lecz morze szczęście zniszczyło,
Gdy żagiel szedł na dno.

Ona innego nie chciała,
Okrył ją żalu cień,
Tamtemu wierną została
Aż po dzisiejszy dzień.

3. I dziwią się sosny krzywe,
Zdumione morze grzmi,
Jakże to w ogóle możliwe
Kochać tak wiele dni?

I nie wie wicher północny,
Gdy suszy słone łzy,
Wie tylko Pan Bóg Wszechmocny,
Co w ludzkiej duszy tkwi.


Stary bryg /Statek widmo/ (Czerwone Gitary) 229 230

(sł. W.Skalski, mel. K.Klenczon)

1. Gdy wypływał z portu stary bryg, <Hej! Stary bryg!> e D G D e <D e>
Jego losów nie znał wtedy nikt. <Wtedy nikt! Wtedy nikt!> e D G D <G H7>
Nikt nie wiedział o tym, że e D
Statkiem-widmem stanie się stary bryg. A H7 e

Ref.: Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni” e G D e
I butelka rumu. <Rumu!> G D e <D e>
Hej, ho! Resztę czart uczyni
I butelka rumu. <Rumu!>

2. Co z załogą zrobił stary bryg, <Hej! Stary bryg!>
Tego też nie zgadnie chyba nikt. <Chyba nikt! Chyba nikt!>
Czy zostawił w porcie ją,
Czy na morza dnie? – Nikt nie wie gdzie.

3. Przepowiednia zła jest, że ho ho! <Hej! Że ho ho!>
Kto go spotka – marny jego los. <Jego los! Jego los!>
Ale my nie martwmy się,
Hej! Nie martwmy się – rum jeszcze jest.

ref…


Stary Joe (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. autor nieznany)

1. Czy pamiętasz stary szkuner trójmasztowy, a D a D
Co kołysał się na fali niczym ptak? a D a A7
Do Indii szedł z ładunkiem włókien kokosowych, d a /
A sternikiem jego był Stary Joe. F E7 a A7 (E7) /x2 (i następne)

Ref.: Stary Joe, kochany Stary Joe, a E7 a E7
Rudą brodę miał, krótką fajkę ćmił d a /
I wesoły zawsze był. F E7 a (A7) /x2

2. Pod grotmasztem stale w karty grał z bosmanem,
A gdy przegrał, to wokoło nożem ciął.
A piersi miał wspaniale wytatuowane,
A jak palił, a jak pił, a jak klął.

3. Grom za gromem przez ocean się przewalał,
Rozszalała się dokoła morska toń.
A wtem na pokład wdarła się ogromna fala
I z tą falą zginął Stary Joe.

ref…


Stary Johnny (Orkiestra Samanta)

(sł./mel. D.Raczycki)

1. Kiedy stary Johnny na rejs pakę zbierał, e D
Popłynęło razem z nim 23 trzech. C D e
Każdy z nas był twardy, hardy jak cholera, e D
I niejeden raz już przelał ludzką krew. C D e

O krew, o krew, e D
I niejeden raz już przelał ludzką krew. C D e

2. Kiedy stary Johnny kazał szmaty stawiać,
To na reji chłopcy uwijali się.
Jak się któryś lenił, lub za bardzo stawiał,
Johnny kazał pasy drzeć, lub dać po łbie.

Po łbie, po łbie,
I niejeden raz nam Johnny dał po łbie.

3. Ale kiedy Hiszpan nam na kursie stawał,
Stary Johnny w Lwa Morskiego zmieniał się.
Oczy mu błyszczały, kiedy proch ubijał,
Aby Hiszpan szybko znalazł się na dnie.

Na dnie, na dnie,
Aby Hiszpan szybko znalazł się na dnie.

4. Kiedy kule z dział nad głową nam zagrały,
To śmierć zebrała szybko żniwo swe.
„Na abordaż!” krzyknął Johnny dzierżąc pałasz
I w Hiszpańskiej krwi cały zbrukał się.

Na dnie, na dnie,
Aby Hiszpan szybko znalazł się na dnie.

5. A po bitwie, kiedy krew ostygła już,
Johnny dzielił łupy i rozlewał rum.
Każdy dostał swoje i do kabzy chował,
A rum uderzał nam do głów.

Do głów, do głów,
A rum uderzał nam do głów.


Stary ląd (Perły i Łotry Shanghaju) 231

(sł. G.Majewski/P.Wierzbik, mel.trad.)

1. Stary ląd za horyzontem znikł, d F C
Gnajmy w morze z wiatrem w dal. d C d
Czy wrócimy – tego nie wie nikt, F C
Serca matek ściska żal. d C d

Dalej rwij synu z siłą setki lin, F C
Byś do domu wrócić mógł. B C F
Niech Twa gwiazda prowadzi zawsze Cię, a d C F
A zły wiatr nie burzy snu. g B C d

2. Dzień za dniem i noc za nocą wciąż,
Sztorm za sztormem, rzadko sztil.
Mężne serce, spracowana dłoń
Często śmierci w oczy kpi.

Każdy chciałby na lądzie bliskich mieć,
Miesiąc, dwa być pośród nich,
Lecz na morzu zapewne każdy z nas
Znajdzie dom, o którym śni.

3. Powrócimy na rodzinny brzeg,
Gdy połowów miną dni.
Zostaniemy w domach, póki wiatr
Nie zastuka znów do drzwi.

Wyruszymy nim dzień obudzi się
I rozproszy ranne mgły.
Nasz kapitan obierze pewny kurs,
Wtedy los nie będzie zły.

(jeszcze raz pierwsza zwrotka)


Stary Olgierd (Wikingowie)

(sł./mel. M.Bednarczyk)

1. Największy z wszystkich wielorybnik
– Stary Olgierd Men!
Opuścił Szkocję i w morzu znikł.
– Stary Olgierd Men!

Ref.: Wey-hey, wey-hey roluj go! Hey-a! /
Mało takich jak on. /x2

2. Piękne panny zawsze otaczały go
I w każdym porcie wyglądały go.

3. A piwsko żłopał tak jak mało kto,
Aż Elmo’s fire nawiedziły go.

4. Chłop to był silny, mocny niczym tur,
Rekiny ganiał pośród wodnych gór.

5. Na obiad zawsze 100 krewetek jadł,
A w sjestę często jeden waleń padł.

6. Żył długo – kapitanem morskim, ho,
Aż Neptun Stary wziął do siebie go.


Stary tłusty Vernon 232

(sł. J.Sikorski, mel. K.Piechota)

Ref.: Hej-ho, ciągnij go, d F
Diablo rzadki dzisiaj grog. C d
Ochrzcił wodą rum d F
Stary, tłusty Vernon. B C d

Hej-ho, ciągnij go,
Ciągnij ten cholerny drąg.
Zmienił w wodę rum
Stary, tłusty Vernon.

1. Admirał Vernon grog, d C
Już diabli smażą go, A7 d
Skwierczy tam nie rok, nie dwa, nie trzy. F C A7
Zmienił w wodę rum, d F
Dziś chciałby wrócić tu. C d
– Mówię to, no bo co miałbym kryć. F C d

2. Ta mała z Callao,
Ech, miała to i sio,
Byłem tam nie raz, nie dwa, nie trzy.
Mówiła: „Bierz co chcesz.”
Co wziąłem, chyba wiesz,
– Mówię to, no bo co miałbym kryć.

3. W Szanghaju, mów co chcesz,
Nienajgorzej było też,
Z żółtą Li nie raz, nie dwa, nie trzy,
Poznałem ją na wskroś.
Li wszystko miała w skos.
– Mówię to, no bo co miałbym kryć.

4. Hej, w porcie Amsterdam,
Też nie brakuje dam,
Spotkasz je nie raz, nie dwa, nie trzy
I Tobie bracie też
Powiedzą: „Chcesz, to bierz.”
– Mówię to, no bo co miałbym kryć.

5. Tuż za przylądkiem Horn,
Wciąż diabli niosą sztorm,
Byłem tam nie raz, nie dwa, nie trzy.
No ciągnij bracie hej,
Bo pójdą drzazgi z rej.
– Mówię to, no bo co miałbym kryć.


Stary wrak (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/S.Klupś/P.Ruszkowski, mel.trad.)

1. Już zakończył życie swe, a d a
Oparł dziób o stromy brzeg. C D G
Rejsu kres wyznaczył czas i morza gniew. a d e a
Już pozostał tylko ślad a d a
Żagli, które targał wiatr. C D G
Nie zawiodą go już więcej na swój szlak. a d e a

Tam gdzieś czeka na nas znów a
Żagli biel i silny wiatr. G
Tam gdzieś czeka żywioł, który wciąż nas gna. a F
Gdzieś do postrzępionych palm, F d a
Do milczących, złotych plaż. C D G
Stary wrak na pokład już nie weźmie nas. a d e a

2. Dzielny był przez tyle lat,
„Czarnej Kuli” nosił znak.
Wśród liniowców imię jego każdy znał.
Gdy na cumach w porcie stał,
Smukłe linie, piękny kształt.
Każdy morze razem z nim zdobywać chciał.

Płynąć tam, gdzie czeka znów
Żagli biel i silny wiatr.
Płynąć tam, gdzie żywioł, który wciąż nas gna.
Gdzieś do postrzępionych palm,
Do milczących, złotych plaż.
Dziś na pokład stary wrak nie weźmie nas.

3. To wędrówki jego kres,
Skończył się już żagli wiek,
Nie powrócą pod błękitny nieba dach.
Tylko w sercach naszych trwa
Do żaglowców z tamtych lat
Wielka miłość, która w morze ciągnie nas.

Chcemy płynąć tam, gdzie znów
Żagli biel i silny wiatr.
Chcemy płynąć w żywioł, który wciąż nas gna.
Tam do postrzępionych palm,
Do milczących, złotych plaż.
Stary wrak wciąż pływać będzie w naszych snach.


Statek błaznów 233 234 235

(sł./mel. ???)

XE "Maszt z zielonego drzewa"Maszt z zielonego drzewa,
Beczka, misa czereśni,
Mnich wygolony śpiewa,
Mniszka z lutnią wtóruje pieśni.
Ktoś odziany czerwono
Chłodzi w morzu dzban wina,
Ktoś gęś wielką, pieczoną,
Nożem z masztu odcina.
Ktoś się ciśnie do stołu
Ani dbając o wiosło.
Zaklęło ich pospołu
Mistrza Boscha rzemiosło.



Cóż, że nad nimi flaga
Z tureckim półksiężycem?
Tu wina się domaga
(???)
Cóż, że morze przed nimi
Nieskończenie ogromne?
Nie martwią się pielgrzymi –
Gaudeamus omnes!

Nawy podobnej kufie
Żadna kotwa nie więzi,
Płynie, a na jej rufie
Błazen siadł na gałęzi.
Garb mu plecy przytłoczył,
Schyla kaptur dwurogi,
Odwraca chmurne oczy
Od pijanej załogi.


Sto mórz (Poszedłem na Dziób)

(sł./mel. A.Dziuk)

1. Za oknem ciągle deszcz,
Znów ktoś powiedział: „Wiesz,
Na morzu już od rana hula wciąż sztorm,
A Ty – Ty wypłynąć chcesz?!”

Ref.: Lecz przecież – znów w żagle wiatr,
Stary ląd, gdzieś tam, hen,
Nad głową mewy śpiew przerwie sen.
Ocean – przywita znów szumem fal wokół burt,
Do przepłynięcia jeszcze sto mórz.

2. A tam wciąż wicher dmie,
Dąb stary w pół się gnie,
W eterze ktoś ostrzega – pogoda psia,
Lecz ja – ja wypłynąć chcę!

Bo przecież – znów w żagle wiatr…

3. Chociaż świat zawziął się
By w rejs nie puścić mnie,
Odebrać chciałby wszystko, z czego tak drwi,
A ja – ja wciąż o tym śnię!

Że przecież – znów w żagle wiatr,
(…)

Bo przecież – znów w żagle wiatr,
(…)


Sto pierwszy toast za zdrowie morza

(sł./mel. A.Korycki)

Ref.: Nie przeklinaj nas za Twe smutne, szare fale,
Zły dla Ciebie czas…
Nie przeklinaj nas za Twą już nie białą pianę,
Zły dla Ciebie czas…

1. Za twe zdrowie już toastów było sto,
My sto pierwszy dziś wznosimy.
Wiemy przecież, że tyś jest nie byle kto,
I dlatego tak prosimy.

2. Hej, Neptunie, zbudź się ze słonego snu,
Użyj swej potężnej mocy,
Bo od ludzi, oprócz paragrafów stu,
Nie doczekasz się pomocy.

3. Kiedyś, gdy wypłynie już ostatnia z ryb,
Paragrafy w kąt odstawcie,
Bo i tak pójdziecie za nią wszyscy wy,
Co dziś chcecie pływać w nafcie.

ref…


Störtebeker 236

(sł. J.Sikorski, muz. ???)

1. Störtebeker i ojciec Michael,
Piraci dwaj z kupieckich kies wysysali krew
Na morzu, a nie na lądzie.
Aż się odwrócił od nich Pan Bóg
I skazał ich na klęskę i na hańbę.


2. Störtebeker rzekł: – Chwyćmy broń!
Północne Morze znam jak własną dłoń.
Hej, bracia! Wyruszajmy
Hamburskim kogom spaść na kark
Brzemiennym od towarów.

3. I wyruszyli, jak był rzekł,
Z pirackim zmysłem, lecz w godzinie złej,
Bo rychło ich pojmano.
Pod Helgolandem krwawo wstawał świt,
Gdy morze całe krwią spływało.

4. „Pstrokata Krowa” z Flandrii szła,
Na armat rogi wzięła okręt wraz,
Przeżuła go na drzazgi.
A kto żyw ostał, temu kat w Hamburgu
Dzisiaj już na rynku toczy pniaki.

5. Kat, co go zwali Rosenfeld,
Piaskowym kołem długo ostrzył miecz,
A potem głowy ścinał.
Rozsznurowane trzewiki miał
I we krwi ciepłej brodził aż do łydek.





Swanee River (Poszedłem na Dziób)

(sł. a.nieznany, mel. S.Foster)

1. O jak boleśnie los się wije,
Jak czarna nić.
O jak boleśnie los się wije,
Jak czarno czarnym żyć.

Czarna praca bez nadziei /
Potem zlewa pierś /
I po plantacjach, jak sęp, czyha /
Czarna murzyńska śmierć. /x2

2. O jak boleśnie los się przędzie,
Jak czarny sen.
O jak boleśnie los się przędzie,
Za czarnym czarny dzień.

Ale czarna pieśń już niesie, /
Że gdzieś w świecie, hen, /
Że za morzami czarny murzyn /
Uniósł przygięty grzbiet. /x2


Syrena (Cztery Refy)

(sł. Z.Zakrzewski, mel. „The Mermaid”)

G C G GDG /x2
1. Gdy w piątek rano żegnaliśmy ląd G G C G
I nasz statek niósł nas w dal, C D G G
Piękną syrenę przyniósł morski prąd, G G C G
Pozdrawiała nas wśród fal. C D G G

Ref.: Choć się fala pieni wkrąg, G C G G
Chociaż sztorm szaleje wciąż, G7 D D7
To my żeglarze weselimy się G G C G
A lądowym szczurom jest źle, jest źle, jest źle. C D7 G G
A lądowym szczurom jest źle. G C G GDG /x2
2. Na widok taki nasz kapitan zbladł,
Choć był z niego dzielny chłop,
I rzekł: „Cholernie każdy z nas dziś wpadł,
Czeka na nas morskie dno.”

3. A stary bosman, silny niczym tur,
Trząsł się jak osiki liść:
„Nie ujrzę już więcej żadnej z moich cór,
Na dno przyjdzie nam dziś iść.”

4. A mały mess-boy bliski płaczu był,
Mówiąc: „Będzie z nami źle.
Ojciec i matka z całych swoich sił
Opłakiwać będą mnie.”

5. Nim noc nadeszła, dumny statek nasz
Neptun wziął w królestwo swe.
Pamiętaj o tym: gdy rejs rozpocząć masz,
W piątek nie wybieraj się.

ref… /x2


Syrenka (Stare Dzwony) 237

(sł./mel. ???)

1. Hej, piątek był, gdym na morze szedł G C G
I nie zniknął nam jeszcze ląd. C D G
Nasz kapitan wśród fal zobaczył tak, jak w dzień, C G
Syrenę zgrabną, że ho ho! C D G

Ref.: Zły ocean dziko wył, G C G
Wiatr podnosił wodny pył, G7 D D7
A my, żeglarze, kapitan złoty chłop, G C G
A najbliższa nam ziemia to dno, to dno, to dno, C D7 G
A najbliższa nam ziemia to dno. <to dno, to dno.>

2. Kapitan z wrażenia z rąk wypuścił ster,
Z niejednego pieca chłop jadł.
– Tej babie, czy rybie, z oczu patrzy źle,
Wyśle nas w długą drogę aż do dna.

3. Ach! – krzyknął Chief – Diabli wezmą to! –
No a kląć umiał tak jak pić.
– Mam żonę i przez babę-rybę złą
Jeszcze dzisiaj uczynię wdową ją.

4. A co? – krzyknął cabin-boy, gdy usłyszał to,
Bardzo dzielnym chłopcem był.
– Ja mam narzeczoną i bardzo kocham ją,
Teraz będzie wylewać w morze łzy.

5. Wychylił się kuk, żując chleba kęs,
A szturchnięty z niego gość był.
– Najbardziej mi żal, że mój ostatni pens
Już od dziś w piasku dna będzie tkwił.

6. Nasz statek fiknął kozła razy trzy,
Trzy razy wodę wziął.
Szalupy zmył, no jakiś grzywacz zły,
Posłał nas prosto na piaszczyste dno.

ref… /x2


Szanta Agnieszki (Z Końca Listy) 238

(sł./mel. A.Karasek)

1. Wiatr wiał, był lekki szkwał, d C d C
Kapitan zły humor miał, d C d
Rumu też było brak,
Słowem – cholerny świat.

Ref.: Hej, ho, dobrze szło,
Dobrze szło się na dno!

2. Bosman wciąż japę darł
I on też zły humor miał,
Rumu mu było brak
I nie miał co w gardło lać.

3. Kucharz strasznie się wściekł,
Ktoś zeżarł mu cały chleb,
Wariat to musiał być,
Od chleba można tyć.

4. Statek nasz zlany krwią,
Billego w łeb trafił bom,
Czaszka w zakrzepłej krwi
A obok zwłoki i my.

5. John na wściekliznę zmarł,
Wściekły sum skórę zeń zdarł,
Mało zostało nas,
A reszty dokonał czas.


Szanta cygańska (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Kiedy na morze wyrusza Cygan, a d
To stygnie łoże niejednej z dam. E7 aA7
Zapłaczą oczy dziewczęce gdzieś, aA7 d
Że go cholera na morze niesie. aE7 a

Ref.: „Ech, zdechły losie” – co noc powtarza – d a
„Czemuś z Cygana zrobił żeglarza?” E7 aA7
Bo gdy on śpiewa łkając wśród fal, hej, d a
A w taborze żal. aE7 a

2. Już taki los jest Cygana,
W świat znowu coś go wygania
I w oczy cziornyje piosenkę sklei,
Gdy śpiewa okrakiem siedząc na rei.

3. Łza jednak czasem zrodzi się w chłopie,
Gdy głowę wsparwszy na masztu topie
Spłakane oczy ukryje w dłoniach –
„Że też tu nie ma skąd ukraść konia.”

ref… /x2

Laj, laj…


Szanta dziewicy (Zejman & Garkumpel)

(sł. M.Kowalewski, mel. Z.Murawski)

1. Mam ci-pe…łną marzeń główkę, D A h G A7
Morze myśli me rozmarza. D fis h G A7
Mam prześliczną małą łódkę, D A h G A7
Tylko brak mi… marynarza. D fis h G A7 D

2. W łódce małej i ciaśniutkiej,
By poszerzyć krąg podróży,
Niech marynarz wetknie w łódkę
Jakiś maszt, możliwie duży.

3. Jestem bardzo młoda jeszcze,
Obca morska mi robota.
Och, cudowne czuję dreszcze,
Gdy mnie uczy trzymać szota.

4. I nie było wcale smutno,
Gdy dokoła wody tafla,
A marynarz podniósł płótno
Żagla wzwyż, stawiając gafla.

5. Aż się rozszalało morze,
W górę, w dół, ja ptakiem, rybką!
Sztorm, och, błagam dobry Boże,
Niech się skończy… nie za szybko!

6. Gdy ucichły w końcu fale,
Drżąc zmęczona się rozmarzam.
Nie jest takie smutne wcale
Ciężkie życie marynarza…


Szanta ekologiczna 239

(mel. „Yellow Girls”)

Płynęła sobie plama ropy wolno w dół rzeki.
– Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki!
I weszła do niej dziewczyna, ciemna blondyna.
– Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki!

Ref.: Płyną ścieki w dół rzeki, płyną ścieki, hej!
– Hurra, dziewczyno ma! Płyną se ścieki!

Ażeby zażyć ochłody wlazła do wody.
W wodzie płyną wirusy, wyszły jej włosy.

W rzekę weszła dziewczyna,
Wyszła ruina!


Szanta kojowa (Powód Osobisty)

(sł. zespół, mel. P.Arkuszyński)

1. Na tych mokrych dechach pływam ciągle sam,
– Właź do koi, cieplej będzie nam!
Pomyślałem więc: Czas rzucić już ten kram.
– Właź do koi, cieplej będzie nam!

Ref.: Kiedy dopłyniemy, wkrótce przekonamy się,
Że to nasze mokre życie wcale nie jest takie złe.
Zamiast się użerać, ciągnąć ile sił,
Właź do koi, cieplej będzie nam!
Od tej mokrej wody wkrótce będziesz gnił.
Właź do koi, cieplej będzie nam!

2. Poznałem piękne dziewczę w Liverpool Town,
Gdy rzekłem jej te słowa, powiedziała: „Cham!”

3. Podobnych doświadczeń mało w życiu mam,
Lecz nie do Ciebie mówię! Po co się tu pchasz?!

ref… /x2


Szanta oliwska (Cztery Refy) 240 241 242 XVII XVIII

(sł. T.Piórski, mel. „Spanish Ladies”)

1. Był wiek XVII, rok dwudziesty siódmy, F B C
Listopadowy wiatr zimny wiał. C7 F
Była niedziela i słońce wstawało, F B C
Na „Świętym Jerzym” sygnałem był strzał. F B C F

Ref.: Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve’a, F B C
Medina-Sidonia w Hiszpanii żył. C7 F
A kto dziś pamięta Arenda Dickmanna? B C
To polski admirał, co z Szwedem się bił. F B C F

2. Sześć szwedzkich okrętów na walkę czekało,
A każdy z nich większy od naszych dwóch.
Choć siły nierówne, bo dział było mało,
To w polskich załogach bojowy był duch.

3. Huknęła salwa, wiatr żagle złapały,
Błysnęły armaty z burtowych furt.
Dziesięć korabi do walki ruszało,
Od strony półwyspu stał szwedzki wróg.

4. Błyskały armaty, gwizdały kartacze
I z trzaskiem okręty zwarły się dwa.
„Wodnik” przypuścił abordaż zuchwały,
Pogrążył się szwedzki galeon wśród fal.

5. „Tigern” i „Solen” – okręty rozbite,
A reszta Szwedów uciekła gdzieś w dal.
Admirał Dickmann legł w boju zabity,
Lecz flota spod Orła zwycięstwo swe ma.


Szanta Śląska (Stare Dzwony) 243 244 245


Jak Jo jechał do Gliwic,
– Na na, na na na na,
Pieniendzów jo ni mioł nic,
– A – Hoj!


Szanteczka dla dziecka (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

1. Co tu zrobić, kiedy długie są wieczory? C G C F
Weź scyzoryk, wytnij piękną łódkę z kory, C F G
Żagiel z liścia też umocuj tam starannie, F G C G a
A świat przygód Cię otoczy nawet w wannie. F G C

Ref.: Żagle – świat wielkiej przygody, F G C a
Żagle – świat wiatru i wody, F G C a
Żagle – znów wypłynąć czas, F G C G a
Sindbad Żeglarz znowu wzywa nas. F G F C /x2

2. A gdy starszy będziesz, już po podstawówce,
Na Mazury, hen, wypłyniesz na żaglówce,
I na pewno przyjdzie wtedy pora
Przeżyć tysiąc przygód na jeziorach.

3. A gdy kiedyś będziesz wąsy miał i brodę,
To na morzu przyjdzie czas na przygodę,
I na pewno kiedyś tak się stanie,
Że przeżyjesz przygód sto na oceanie.

ref… /x2


Szczęśliwy powrót (Packet) 246

(sł. A.Peszkowska, mel. „The Old Moke”)

1. Walniesz Ty, strzelę ja, d
Hej, chlapniemy razem! d
Już jak łajbą kiwa tu, A7
Ech, knajpa jest pod gazem! d C d

Ref.: Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś d A7 d
Znowu pijesz zdrowie Matki Ziemi! F A7 d

2. Pełne szkło złoci się,
Białą pianą toczy,
Tylko nie wiem, czemu Pat
Mi buty wciąż nią moczy.

3. Biedny łeb puchnie mi,
Wielki jest jak dynia,
Coś w nim dziwnie huczy, oj!
Czy go kark utrzyma?

ref…

Ref.II: Hurray! Piękny jest ten świat! d C
Możesz grać na banjo, tiurla-hej! d C d
Żywy wszak wróciłeś – Jesteś chwat! d A7 d
Możesz grać, grać, znów na swoim banjo! F A7 d

4. Powiedz, czy widzisz psa?
Popatrz, ma dwa łby!
Osiem łap i uszu rząd, ech!
Chyba to dwa psy!

5. Whisky-o! Johnny-o!
Brat to nasz wędrownik!
Bywa jednak, że ten brat
Pozbawia czasem spodni.

6. Chłopcze, hej! Jeszcze wlej!
Lecz nie depcz po rękach!
Palce delikatne mam –
– Wie każda panienka!

ref…

ref.II…

7. Ludzie, ej! Kocham Was!
Właśnie w takim ulu,
Lecz wysiadam, koniec, pas!
Chyba pójdę lulu!

ref…

ref.II…



Szczur (Orkiestra Dni Naszych)

(sł./mel. J.Kobyliński)

1. Jestem tylko pokładowym szczurem,
Znam na tej łajbie chyba każdą dziurę,
Znam tajemnice tego wraku,
Ale nie chcę od razu sobie zepsuć smaku.

Stary jestem i są na to dowody,
Reumatyzm w szyi, na żołądku wrzody,
Mimo to nikogo tutaj nie obchodzę,
Mogę flaki wypruć lub zdechnąć na podłodze…

Ref.: Hej, hej, w górę zady,
W górę nogi, wystarczy podłogi!
Hej, hej, dawać czadu,
Dla wszystkich starczy…

Hej, hej, w górę zady,
W górę nogi, wystarczy podłogi!
Hej, hej, dawać czadu,
Dla wszystkich starczy pokładu!

2. Nie wiecie, co ja raz zobaczyłem o zmroku,
Prawdziwą łzę miał facet w oku,
To nie tylko wóda samotność potęguje,
Cierpi potem taki, klnie i się snuje.

Choć, wiecie, jestem tylko prostym szczurem,
Umiem czasem się rozczulić nad człowieka bólem.
Pamiętaj: Jeśli jesteś słaby niestety,
Nie zostawiaj na lądzie kobiety…

3. No proszę, spójrzcie na tych ludzi, na ich czerwone nosy,
Mają zgniły oddech i posklejane włosy,
Każdej nocy bez wyjątku są tu wielkie danie,
Bo nic tak nie zbliża jak wspólne rzyganie.

Kiedy diabli będą brali w końcu tę skorupę,
Sam Kapitan niech mnie pocałuje w ogon.
Jeśli chcecie mieć załogę jak z tej wyliczanki,
Weźcie ich lub żuli z łapanki…

ref… /x2


Szczury z packetów (Jolly Roger)

(sł./mel. ???)

1. Tysiące mil za nami, a e
Irlandia śni się wciąż, a G C
W trzydzieści dni następny port, F a
Packet Ship to nasz dom. e d a

Szczury z Packetów, tak nas zwą, F C
Pływamy żeby żyć. F C
Nam nie pozwolą zejść na ląd, F a
Z tęsknoty chce się wyć. e d a

2. Nie widać stąd zielonych traw,
Zapomniał Bóg o Black Ball Line,
Bosman przeklina ludzki trud,
Płyniemy dziś do Anglii wrót.


Szekla (Spinakery) 247

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

ver.1 ver.2
1. Siedzę sobie tu przy maszcie od stu lat, C G G7 C C G7 C
Już niejeden chciał mnie ruszyć dzielny chwat. C G G7 C C7 C G7 C
Próbowali, oglądali, jednak rady mi nie dali, F C D7 G7 F C D7 G
Klęli mnie na cały głos, a sukces był o włos. F C D7 G7 F C D7 G G7

Ref.: No, bo ja jestem taka mała, C G7 C C G7 C C7
Szekla zardzewiała, F C F C
Chociaż życie mi poświęcisz, F C F C
To mnie nigdy nie odkręcisz. <gówno!> D7 G7 D7 G
Choćbyś kręcił razy sto, F C F C
Nie uda Ci się to! D7 G7 C D7 G C

2. Widok dobry z tego miejsca wkoło mam,
Postukuję w maszt wesoło – co mi tam!
Kiedy fala mnie spłukuje, nieco jeszcze skoroduję,
Jednak tym nie martwię się, wiatr wysuszy mnie!

3. Rzekł raz Stary do bosmana: „Słuchaj Zdziś,
Sprawa ma być rozwiązana jeszcze dziś.” <mów tak dłużej!>
Bosman złamał trzy brzeszczoty, łeb mu zlały siódme poty,
A kapitan widząc to, ręką machnął… O!

4. Raz osiłek z wielkim młotem na mnie wpadł,
Tłukł mnie z furią i łoskotem, w końcu zbladł.
Taką mi urządził mękę, bo mu roz… ciachałam rękę,
Jeszcze mowę do mnie miał, brzydkie słowa znał.

5. Młody żeglarz, co zębami miażdżył szkło,
Wziął mnie w gębę, jak kleszczami… No i co!?
I z uśmiechu jak marzenie pozostało mu wspomnienie.
Dziś omija mnie jak wesz, mało mówi też.

6. Okularnik z wielką głową tak, jak dzban,
Chciał mnie zniszczyć naukowo – mówię wam!
Trzy godziny medytował, mierzył, sprawdzał, kalkulował,
Wreszcie splunął na mnie: Tfuu! Danych zabrakło mu.

Ref.: No, bo ja jestem taka mała,
Szekla zardzewiała,
Chociaż życie mi poświęcisz,
To mnie nigdy nie odkręcisz.
Choćbyś kręcił razy sto,
Nie uda Ci się to! /x3


Szesnaście ton XIX

(mel. „Sixteen Tons”)

1. Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan, e H7 e H7
Lecz przecież się składam z kości i krwi, e H7 e H7
Z kości i krwi, i z jarzma na kark, e e7 a a7
I pary rąk, pary silnych rąk. H7 e

Ref.: Co dzień szesnaście ton e H7
I co z tego mam? e H7
Tym więcej mam długów, e H7
Im więcej mam lat. e H7
Nie wołaj Święty Piotrze, e e7
Ja nie mogę przyjść, a a7
Bo duszę swoją oddałem za dług. H7 e

2. Gdy matka mnie rodziła, pochmurny był świt,
Podniosłem więc szuflę, poszedłem pod szyb.
Nadzorca mi rzekł – „Nie zbawi Cię Pan,
Załaduj co dzień po szesnaście ton.”

3. Czort może dałby radę, a może i nie,
Szesnastu tonom podołać co dzień.
Szesnaście ton, szesnaście jak drut,
Co dzień nie da rady nawet i we dwóch.

4. Gdy kiedyś mnie spotkasz, lepiej z drogi mi zejdź,
Bo byli już tacy – nie pytaj, gdzie są.
Nie pytaj, gdzie są, bo zawsze jest ktoś,
Nie ten, to ów, co urządzi Cię.

ref…


Sześć błota stóp (Mechanicy Shanty) 248 249 250

(sł. H.Czekała, mel. C.Tawney „Six Feet of Mud”)

0. Sześć błota stóp, sześć błota stóp,
Sześć błota stóp, sześć błota stóp…

1. Uderz w bęben już, bo nadszedł mój czas. e h e D e
Wrzućcie mnie do wody, na wieczną wachtę trza, tam gdzie… h e H7

Ref.: Sześć błota stóp, sześć błota stóp, e D e D e
Dziewięć sążni wody i sześć błota stóp. e D e D e

2. Ściągnijcie flagę w dół, uszyjcie worek mi,
Dwie kule przy nogach, ostatni ścieg bez krwi, no i…

3. Ostatnia salwa z burt, po desce zjadę w mig,
Lecz najlepszy mundur nie musi ze mną gnić, tam gdzie…

4. Żegnajcie bracia mnie już ostatni raz,
Ostatnie modły za mą duszę zmówcie wraz, tam gdzie…

5. Moje wolne miejsce i hamak pusty też
Niech wam przypomina, że każdy znajdzie się, tam gdzie…

6. Na wachcie więcej już nie ujrzycie chyba mnie,
Kończę ziemską podróż, do Hilo dotrę wnet, tam gdzie…

7. Ląd daleko jest, przed wami setki mil,
A mnie pozostało do lądu kilka chwil, no i…

ref…


Sześćset mil (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała, mel.trad.)

1. Raz kolejny wiódł mnie szlak, a
Abym wrócił pod swój dach. C a
Bóg dał mi siły, żeby znów a e
Przetrwać wszystko, choć los zły a
Wciąż wydłużał senne dni, d a
A do domu jeszcze sześćset było mil. a G a

Głodny, bosy i bez sił,
Wciąż tyrałem, by móc żyć.
W marzeniach miałem obraz ten
Piękny, dziki rzeki bieg.
Pośród łąk, pól, dzieci śpiew,
A do domu jeszcze sześćset było mil.

Ref.: Wiatr, ten dziki wiatr, C G
Wiał i niósł nas szybko w dal. F e a

2. Jeszcze widzę słone łzy,
W oczach dziewczyn w Agrabii,
Których tak bardzo było mi brak.
Sercem targał wielki żal,
Wciąż tęskniłem do mej Ann,
A do domu jeszcze sześćset było mil.

I zrozumieć trudno mi,
To co gra w mej duszy dziś.
Wolności smak poznałem już
I wspominam chwile te,
Gdy na szlaku byłem gdzieś,
A do domu jeszcze sześćset było mil.
Sześćset mil i wiatru wiew.


Szklany Jasio

(sł. A.Mendygrał, mel. „Whisky, Johny”)

1. Whisky – męska sprawa to, D
Ciągnąć flachę aż po dno! G D

Ref.: Hej! W górę szkło i flacha w dół, D G D
I tylko wariat pije pół. A7 D
Szklany Jasio to nasz brat, G D
Zawojował cały świat. A7 D
Ten szklany Jasio na mózg padł. A7 D

2. Whisky z lodu świetna rzecz,
Wszystkie troski goni precz.

3. Ciepła whisky niczym wróg,
Trafia w serce, zbija z nóg.

4. I ma w sobie taką moc,
Że chcesz śpiewać całą noc.

5. Bratnich głosów ryczy chór,
Więc zarycz z nami niczym tur.

6. Gdy dogryzie stara fest,
Pewex tuż za rogiem jest.


Szkocka ślicznotka (Packet) 251 252 XX

(sł. A.Peszkowska, „Highland Laddie”)

ver.1 ver.2
1. Czy pamiętasz jak w Quebec, G C G d C d
Dzielna Szkotko, piękna Szkotko! D C
Woda lała się na łeb. G C G d C d
– Nasza z gór ślicznotko! e D e C d
I o dek rozbiłeś pysk!
– Dzielna Szkotko, piękna Szkotko!
Taki miałeś z pracy zysk.
– Nasza z gór ślicznotko!

Ref.: Way-hey! Dalej stąd! C G D G
– Dzielna Szkotko, piękna Szkotko! D
Way-hey! Ruszaj już! C G D G
– Nasza z gór ślicznotko! e D e

2. Może byłeś w Mobile Bay?
Tam bawełnę rolują, hej!
Dziennie dolar, góra trzy,
Łapy zedrzesz aż do krwi!

3. Ej! W Kantonie hong-ki-kong,
Barwnych kimon cały rząd!
Mocnej sake tęgi łyk,
Roczną gażę tracisz w mig!

4. Powiedz, czyś był w Broomielaw,
Gdzie tak łatwo dostać to?
Jeśli nie znasz zasad gry,
To w ruch noże będą szły!

5. Przed Królową na London Street
Panny robią dworski dyg.
Nasze złoto kusi je wciąż,
Lepiej odpływajmy stąd!

6. A gdy jesteś przy Cape Horn,
Mokry tyłek, wieczny ziąb,
Tylko w piekle gorzej jest,
Więc się do roboty bierz.

ref…


Szkuner „I’m Alone” (Smugglers) XXI 253 254

(sł. D.Ślewa, mel.trad.)

Baksztagiem pruł nasz „I’m Alone”, hen, od Meksyku bram, e G D
A Jankes, w dziób kopany, po piętach deptał nam. a7 e
Tysiące beczek rumu od lockerów aż po dno, e G D
I nawet kabla luzu, choćbyś robił nie wiem co. a e

Ref.: Sam Neptun śpiewał szanty, po cichu sprzyjał nam, C G
Więc bił rekordy „I’m Alone”, choć groził wciąż Wuj Sam. a H7
Na jedną kartę wszystko, jak struna każdy bras, C G H7 e
„Niech diabli porwą Coast Guard” – tak mawiał każdy z nas. a e

A dawniej szkuner „I’m Alone”, hen, po łowiskach gnał,
Lecz w końcu ryb zabrakło i głód w oczy zajrzał nam.
Za burtę poszły sieci, bo tak krzyczał kobiet tłum,
Jankesi mają ginu dość, postawmy więc na rum.

ref…

Gdy stawialiśmy żagle, to Coast Guard wpadał w trans,
Ta banda bubków w baliach nie miała żadnych szans.
Pułapkę zastawili gnoje, choć tak dobrze szło,
Posłali dzielny „I’m Alone” z ładunkiem aż na dno.

Niejeden w Nowej Szkocji szkuner taki spotkał los,
A wszystko przez cholerny głód i wiecznie pusty trzos.
Choć jeden z nich – nasz „I’m Alone” – swe miejsce w pieśni ma
I pewnie Neptun lubi go, i w kości na nim gra.

I nawet śpiewa szanty, po cichu sprzyja nam,
Choć leży na dnie „I’m Alone” i śmieje się Wuj Sam.
Na jedną kartę wszystko, jak struna każdy bras,
„Niech diabli porwą Coast Guard” – tak mawiał każdy z nas.

A ci co pokład „I’m Alone” kochali jak swój dom,
Nie dla nich blaski sławy i nie dla nich w niebie tron.
Niech mają choć ten cichy klang, ten jeden marny dzwon,
Niech każdy do nich woła: „Hej, smugglers z „I’m Alone”!”

Niech Neptun śpiewa szanty, po cichu sprzyja nam,
Rekordy bije „I’m Alone” i zamknie się Wuj Sam.
Na jedną kartę wszystko, jak struna każdy bras,
„Niech Smuggler pije tylko rum!” – tak mawia każdy z nas.


Sztorm

(sł. P.Kowalewicz/K.Lebionko, mel. P.Kowalewicz/W.Krasowski)

1. To był sztorm, wiało chyba ze sto dni e h
Wiatr nas gnał, szarpał żagle jak zły pies a G D
Wachtę swą… miał przy kole stary Bill e h
Tylko fali cios go poniósł w morza mrok a G h e

Ref.: Ciagle mrok i deszcz i wiatr a h e
I modlitwy do Neptuna o ratunek a h G
Ciągle praca pomp a G
Niepotrzebny trud h G D
Stary wrak na morza pójdzie dno e a h e

2. Przyszła noc szare chmury nisko szły
W dole gdzieś przy ładowni przeciek był
Brakło sił aby pompy wprawić w ruch
A kapitan głośno krzyczał trzymać kurs

3. Siedem dni wściekle rzucał nami sztorm
Fali ryk słona woda biła w twarz
Wstawał świt wyszło słońce spoza chmur
Bryg do góry uniósł dziób dzielnie pruł

ref…


Sztormowa bossa nova XXII

(sł./mel. J.Porębski)

Rejs szedł normalnie, trochę kiwało, A6
Dwa niże zostały za nami. E7
Gdzieś koło Dover z Nordu przywiało, E7
Chief mówi – „Koniec z kartami.” A6
No więc z Kocopołem w bulaj filuję – A6
„Uch! Ale się morze kudłaci.” E7
Amper zielony źle się czuje – E7
Przylądek Ciepłych Gaci. A6

Gdy po dwóch dobach wylazłem z koi zmęczony sztormowaniem, A6 E7
To zanim jeszcze przetarłem oczka, to usłyszałem chlupanie. A6
Pływają buty, skórki z cytryny, karty, mydło i pety, A7 D
A w nogach krzesła z prądem falują wczoraj wyprane skarpety. H7 E7
Gdy na bosaka wylazłem z koi szukając drugiego kalosza,
Wypłynął razem z paczką „Carmenów” gdzieś pod kabinę Cichosza.

A tak to było:
Przechył na prawo i burta wgryzła się w fale,
I zimna, sina łapa w kambuzie rozwarła drzwi i bulaje.
Wolno z przechyłu łajba wstawała do normalnego stanu,
Płynął wodospad z mąką, jajami, schodami do „Manhattanu”.

A…
Chwilę wcześniej wylazł z maszyny Chief, by przewietrzyć płuca,
A tu mu fala nogi podrywa i go o szoty rzuca.
Łeb rozwalony, biodrem wyrżnięte o metalowe poręcze,
Zdziera mu fala, ciągnąc za burtę, skórkę na prawej ręce.

Gdzieś do wieczora wodę czerpano podając wiadra i garnki,
Chief legł w bandażach dumny na koi i ryczał: „Ja chcę pielęgniarki!”
Na próżno mu radzik tą rzecz perswaduje, każąc mu leżeć na brzuchu,
Bo ten się żali – „Chłopcy, ja przecież nie mogę wykonać ruchu.”

Smutniśmy przyszli w wieczór do niego, by go pocieszyć w udręce,
A on nam mówi – „Chłopcy, ja mogę trzymać je w lewej ręce.”
Dwie doby później jeszcześmy grali, chociaż się nic nie przetarło.
Karta szła różnie, lepiej i gorzej, ale Chief’owi nie żarło.

Sztormowa bo… bossa nova, zakręcona głowa.
Gdzie góra, gdzie dół, gdzie do brydża stół.
Pięć kolejek piwka to dwadzieścia butelek,
Telewizor pusty, a w główce niewiele.


Sztormowa bossa nova. /x2


Śmiały harpunnik (Cztery Refy, Stare Dzwony) 255

(sł. M.Siurawski, mel. „The Bonny Ship „The Diamond”„)

ver.1 ver.2
1. Nasz „Diament” prawie gotów już, d a a e
W cieśninach nie ma kry, d a a e
Na kei piękne panny stoją, d a a e
W oczach błyszczą łzy. g A7 d d e a
Kapitan w niebo wlepia wzrok,
Ruszamy lada dzień,
Płyniemy tam, gdzie słońca blask
Nie mąci nocy cień.

Ref.: A więc krzycz: O-ho-ho! d C d a e a /
Odwagę w sercu miej! C d a e a /
Wielorybów cielska groźne , a g a C G /
Lecz dostaniemy je! d a d a e a /x2

2. Hej, panno, powiedz po co łzy?
Nic nie zatrzyma mnie,
Bo prędzej w lodach kwiat zakwitnie,
Niż wycofam się.
No, nie płacz mała, wrócę tu,
Nasz los nie taki zły,
Bo da dukatów wór za tran
I wielorybie kły.

3. Na deku Stary wąchał wiatr,
Lunetę w ręku miał.
Na łodziach, co zwisały już,
Z harpunem każdy stał.
I dmucha tu, i dmucha tam,
Ogromne stado wkrąg.
– Harpuny, wiosła, liny brać!
I ciągaj, brachu, ciąg!











Ref.: A więc krzycz: O-ho-ho…

I dla wieloryba już
Ostatni to dzień,
Bo śmiały harpunnik
Uderza weń! (szybciej)

Ref.: A więc krzycz: O-ho-ho…

A więc krzycz: O-ho-ho!
Odwagę w sercu miej,
Wszystkie wódki świata mocne są,
Lecz wypijemy je!




Świat się kiwa! (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. I znowu pokład się pod nogą kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
– Ach, wieje wiatr!
Od tego wiania i kiwania obrzydł mi już cały, cały świat,
– Ach, cały świat!
Trzeba by z tego morza wiać,
– Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może by gdzieś na piwo gnać?
– A wiatr wieje, je-je, je…

2. Od tego piwa głowa mi się kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
– Ach, wieje wiatr!
Od tego wiania i kiwania, obrzydł mi już cały, cały świat,
– Ach, cały świat!
Trzeba by z tego piwa wiać,
– Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może by jakieś laski rwać?
– Czemu, czemu, czemu nie?

3. O jakże ona moim łóżkiem kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
– Ach, wieje wiatr!
Od tego wiania i kiwania, obrzydł mi już cały, cały świat,
– Ach, cały świat!
Trzeba by z tego wyra wiać,
– Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może by znów na morze gnać?
– A wiatr wieje, je-je, je…

4. I znowu nosi mnie, i znowu kiwa, kiedy wieje, wieje wiatr,
– Ach, wieje wiatr!
Od tego wiania i kiwania, obrzydł mi już cały, cały świat,
– Ach, cały świat!
Trzeba by jakieś wyjście znać,
– Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może by komuś w michę dać?
– A wiatr wieje, je-je, je…

– Ach, wieje wiatr!…

– Ach, cały świat!

Trzeba by jakieś wyjście znać,
– Trzeba by, ale jak i gdzie?
Może by komuś w michę dać?
– A wiatr wieje, je-je, je…

– Ach, wieje wiatr!…

– Ach, cały świat!…

– A wiatr wieje, je-je, je


Święty Patryk” (Sekstans) 256 XXIII XXIV

(sł. M.Bożyk/P.Bartosik, mel.trad.)

1. W tawernie „Pod Kotwicą” co była w Bristol Town, D G
Siedziałem tak, jak zbity pies i whisky piłem sam. A D
I przyszedł gość, powiedział, że on może pomóc mi,
Gdy wytrzeźwiałem, morza toń budził właśnie świt.

Ref.: Bo nasz „Święty Patryk” z wszystkich walił dział, D
Pruł im burty, łamał maszty, Turka w więzy brał. D A
Hej, chłopcy, na cześć Króla oddajmy salwy trzy! D
Popłynie krew, bo Turka to ostatnie już są dni. D A D

2. Raz u wrót Algieru kapitan czekać chciał
Na Turków, co armadą swą przypłynąć mieli tam.
Gdy z gniazda majtek krzyknął mu, że widzi żagli biel,
Kapitan rzekł nam: „Chłopcy! Dziś gorący będzie dzień.”

3. Nad morzem krwawy słońca cień, a walka ciągle wre,
Gdy wreszcie noc przerwała ten morderczych zmagań dzień.
Kapitan zginął wtedy z ran, ja dłoń straciłem sam,
Gdy postawicie whisky dwie, to wam opowiem jak.
Opowiem jak…
Opowiem jak…
Opowiem jak… … …

Ref.: Jak nasz „Święty Patryk” z wszystkich walił dział,
(…)

Ref.: „Święty Patryk” z wszystkich walił dział, (sekundę wyżej)
(…)


Taniec wołka zbożowego (Joaśka Neuhoff) 257

(sł. M.Kowalewski, mel.trad.)

1. Weź ją za liliową dłoń,
Poprowadź jak gołębia
I wołka zbożowego tańcz,
Choćby stawała dęba.

2. Ziarno w uchu – miłość ze mnie drwiła,
Ziarno w uchu – w morze znów jak kiep,
Ziarno w uchu – glebę Twą spulchniłem,
Kiedy wrócę, niezły będzie chleb.

3. Swą mąkę robaczywą weź
I nie chcę twego kłosa,
Garść mąki mam i zrobię wnet
Chleb dla innego chłopca.

4. Tam łodzie przemytnicze są,
Przy brzegu już lądują
I chłopcy beczek brandy sto
Na piasek wyładują.

5. Robaczywa mąka – serca łkanie,
Robaczywa mąka – wracam w rejs,
Dzięki mnie gotowaś na zasianie,
Choć innemu dasz swe ciasto piec.

(jeszcze raz wszystkie zwrotki)
<Hej!>
(jeszcze raz pierwsza zwrotka) /a cappella

(jeszcze raz pierwsza zwrotka)


Tańcowanie (Krewni i Znajomi Królika) 258 259

(sł. J.Zajączkowski, mel.trad.irl.)

1. Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa Cię boli, D
Kiedy żona hetera płynąć w rejs nie pozwoli, A
Kiedy dzieci płaczą i jest bardzo źle - D
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się. A D

Ref.: I… Tańcz, tańcz, tańcz z nami i Ty, D /
Tańcz z nami bracie, by wióry szły, A /
Wypij aż do dna za przygody złe, D /
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się. A D /x2

2. Kiedy wiatr ucichnie, płynąć nie ma nadziei,
Wtedy z bracią żeglarską diabeł hula na kei,
Beczki piwa z knajpy czart wytacza dwie,
A pijany żeglarz zaraz tańczyć chce.

3. Tańczą rybki w morzu i dziewuszki na plaży,
Cała knajpa tańczy z pijaniutkim żeglarzem.
Patrz – na stole tańczą białe myszki dwie,
Skaczą sobie miło i nie przejmują się.

4. Tańczy Jimmy i Johnny, i Maggie nieśmiała,
Skacze sobie wesoło kompanija nasza cała,
Słodki Kubuś z nami także skakać chce,
Lecz nóżki poplątał i na keję legł.

5. Tańczy jedna nóżka frywolna i zgrabna,
Za nią druga podskoczy wesoła i powabna,
Na koniec brzuszek wytacza się,
Tylko główka nie chce – z nią jest bardzo źle…

ref…


Tam, gdzie Ty (Ryczące Dwudziestki)

(sł. B.Kuśka, mel. „Get Her into Shore”)

1. Rozwiane włosy, Twa smutna twarz, e a
W mych dłoniach Twoja dłoń – H7 e
Wciąż widzę ten obraz w moich snach, e a
Wciąż słyczę gorzki szloch. H7 e
Na długie miesiące i długie dnie, e a
Żagnałaś w porcie mnie. H7 e
Rzekłaś przez zły, bym wracał zdrów, e a
Że czekać będziesz mnie. H7 e

Ref.: Tam jest mój dom, a
Gdzie Ty wciąż czekasz mnie, H7 e
Tysiące mil i setki dni, e a
Dzielą dusze dwie. C7 H7 e
Gdzie brzegi znajome, do pól i łąk, e a
Tęsknota serce rwie, H7 e
Tam jest mój dom, gdzie jesteś Ty, e a
Bo wiem, że kochasz mnie. H7 e

2. Stoję na oku wpatrzony w dal,
Godziny dłużą się,
Przy Tobie miła, choć wzmógł się wiatr,
Są teraz myśli me.
Ktoś kazał podebrać te kilka szmat,
Komendy szły na ster,
Cholernie mam dość tych szarych dni,
Do Ciebie wrócić chcę.

3. Jeszcze tyle tygodni zostało nam,
By skończył się ten rejs,
Jeszcze czuję Twój dotyk, zapach Twój,
Gorące usta Twe.
Do cna przemoczony, zmarznięty na kość,
Na wachcie teraz tkwię,
Marzę o cieple wspólnych dni,
Myślę o tym, że…

ref… /x2


Tawerna „Pod Dorodną Flądrą” (Broken Fingers Band, Waldek Mieczkowski)

(sł./mel. J.Sikorski)

1. A niech to wszyscy diabli porwą! A7 A7
A niech to trafi jasny szlag! A7 A7
Już ręką mogłem sięgnąć portu, A7 A7
Gdy nagle mi zwariował wiatr. A7 A7

I znów się w sztormach poniewieram, D7 A7
Tu mokro i piekielny ziąb, D7 A7
I jasna, Bracie, trzaska mnie cholera, D7 A7
Bo niedaleko stąd… E7

2. W tawernie „Pod Dorodną Flądrą”
Barmanka cycki ma jak dzwon,
A ja mam tylko świerszczyk porno
I musi mi wystarczyć on.

I znów się w sztormach poniewieram,
Tu mokro i piekielny ziąb,
I jasna, Bracie, trzaska mnie cholera,
Bo niedaleko stąd…


3. Barmanka biodra ma jak hamak
I inne miłe miejsca ma.
Na pewno będzie dzisiaj sama
Barmanka, biodra i jej bar.

A ja się w sztormach poniewieram,
Tu mokro i piekielny ziąb,
I jasna, Bracie, trzaska mnie cholera,
Bo niedaleko stąd…

4. Mój kumpel mówi do barmana:
„Hej, Panie Starszy, wódki dwie!”
A to, co mu siedzi na kolanach,
Na pewno sympatyczne jest.

A ja się w sztormach poniewieram,
Tu mokro i piekielny ziąb,
Lecz jednak przyszło mi do głowy teraz,
Że to wygrany los…

5. I Bogu trzeba podziękować,
Że tak mi dziś odwrócił wiatr.
Na brzegu żona i teściowa
Już ułożyły chytry plan:

Jak Cię człowieku sponiewierać,
Jak wtłoczyć pod żelazny but,
Jak Cię, cholera, zmienić w mokrą ścierę
Bez marzeń i bez snów.

A tam?

6. W tawernie „Pod Dorodną Flądrą”
Barmanka cycki ma jak dzwon,
A ja mam tylko świerszczyk porno.
Hej, ludzie, tak już chcę na ląd.
Hej, ludzie, tak już chcę na ląd.
Hej, ludzie, tak już chcę na ląd.
Hej, ludzie, tak już chcę na ląd…



Tawerna „Pod Pijaną Zgrają”

(sł./mel. G.Bukała)

1. Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem, C E7 a F
Liche sosny garbate do reszty wykrzywia, C g0 d G7
Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze C E7 a F
I nikt nie wie, skąd idą, jaki wiatr ich przywiał. C F G7 C a

Do tawerny „Pod Pijaną Zgrają”, F G C a
Do tańczących, rozhukanych ścian F G C a
I do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddaF G C a
Nie pytając, czyś Ty kiep, czy drań. F G C

2. Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę,
Gdy pół-słońce pół nieba, pół morza rozpali,
Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę,
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.

A w tawernie „Pod Pijaną Zgrają”
Spływa smutek z okopconych ścian,
A dziewczyny z półgrosików amulety układają
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.

3. Kiedy chandra jesienna jak mgła Cię otoczy,
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną,
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać, lub psioczyć
Weź węzełek na plecy, ruszaj w świat, w nieznane.

Do tawerny „Pod Pijaną Zgrają”,
Do tańczących, rozhukanych ścian
I do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
Nie pytając czyś Ty kiep, czy drań.


Tiddy High-O! (Cztery Refy) 260

(sł. J.Rogacki, mel. „Tiddy High-O!”)

1. O, wracać nam trzeba do Bristol Town,
– Tiddy High-O, High Hey!
Kolorowe dziewczyny porzegnać już czas,
– Tiddy High-O, High Hey, High Hey!
Tiddy High-O, High Hey!

2. A te Sally Rackett znam z Kingstown Town,
Nową suknię z jedwabiu kupiłem jej tam.

3. W ładowniach wieziemy dziś cukier i rum,
Żegnajcie dziewczyny, wrócimy tu znów.

4. A teraz na północ, gdzie mróz, śnieg i grad,
A teraz na północ, dobry Bóg o nas dba.

5. Więc pędź stara krypo, niech w żagle dmie wiatr,
Dziewczyny z Jamajki śnić będą się nam.

6. A gdy stary Bristol przywita nas znów,
Nasze smutki utoną i będziemy pić rum.

7. O wracać nam trzeba do Bristol Town,
Kolorowe dziewczyny żegnajcie nam.

ref…


Toast (Mietek Folk)

(sł. K.Lebionko, mel. W.Krasowski)

1. Parszywy los nas rzucił na stary statek ten,
Gdy bosman nas ocucił, pochmurny wstawał dzień,
Do zmroku trwała praca, nagrodą tylko kij,
Zapomnij o zmartwieniach, Bracie, razem z nami pij.

Ref.: Wypij Ty, wypiję ja, /
Nalej mi i w górę szkła. /
Za zwycięstwo w bitwach stu /
Pijmy Bracia dzisiaj tu. /x2

2. Trzy noce łajbą kiwa, suchary kończą się,
Załoga ledwie żywa, kapitan wścieka się,
Uciekły wszystkie szczury, śmierć idzie – dobrze wiesz,
Zapomnij o zmartwieniach, Bracie, kufel w ręce bierz.

3. Nadejdzie taka chwila, gdy zginąć przyjdzie nam,
Ktoś powie: „Warto było, bez żalu głowę dam.”
Lecz, nim hiszpańskie działa kulami pluną w nas,
Zapomnij o zmartwieniach, Bracie, wypij jeszcze raz.

ref…


Toasty żeglarskie (Cztery Refy) 261

(sł. J.Rogacki, mel.trad. „The Capes in View”)

1. Niech kufel krąży z rąk do rąk,
Na toast przyszedł czas.
Wychylmy chłopcy aż po dno
I nalejmy jeszcze raz.

Ref.: A ten kto z nami nie chce dalej pić,
Niech w smutku tonie sam.
Patrz, tam już wstaje świt,
Czas w morze ruszać nam.

2. Za Królową, chłopcy, wznieśmy szkło,
Niech rządzi nam sto lat.
Na wszystkich siedmu morzach
Niech jej chwała wiecznie trwa.

3. Za dziewczyny nasze wypić czas,
Cóż bez nich wart jest świat?
Czy, gdy wrócimy tu za rok,
Będziecie kochać nas?

4. Ostatnią rundę nalejcie nam,
Niech w górę pójdzie szkło.
Niech wrogów naszych trafi szlak,
Gdziekolwiek teraz są.

ref… /x2


Tom Bowling (Zejman & Garkumpel)

(tł. M.Siurawski, sł. M.Kowalewski, mel.trad.)

1. Tom Bowling leży złamany jak statku wrak, G C G
Lubiła go załoga cała. C G C G D
Już nie usłyszy jak sztormem zawyje wiatr, G C G
Bo śmierć także jego zabrała. C G D G C
Miał postać kształtną i serce miał dobre Tom, D G
Łagodnych jak on chyba nie ma. G C G D
I obowiązek swój wiernie, jak zawsze on, G C G
Wypełnił i odszedł do nieba. C G D G C D
Wypełnił i odszedł do nieba. C G D G D G

2. Rozlicznych zalet miał sto, możesz wierzyć nam,
Słowa zawsze dotrzymał.
Serdecznych przyjaciół i Polly papugę, co
Uprzejma była i miła.
Jak dobrze, wesoło w ten czas zawsze było nam,
Gdy pieśni wesołe Tom śpiewał.
Lecz radość się w smutek zmieniła, w ogromny żal,
Bo Tom właśnie odszedł do nieba.
Bo Tom właśnie odszedł do nieba.

3. Lecz i Tomowi zawieje pomyślny wiatr,
Gdy kiedyś najwyższy Kapitan:
„Wszystkie ręce na pokład!” – ostatnia komendę da
I resztę załogi powita.
I wtedy okaże się, że śmierć co wszystko tnie
I królów, i majtków tnie jak drzewa,
Gdzieś ciało Toma na próżno rzuciła w luk,
Bo dusza odeszła do nieba.
Bo dusza odeszła do nieba.


Trynidad (Perły i Łotry Shanghaju)

(sł. G.Majewski/P.Wierzbik, mel. „Trynidad”)

1. Piekielne słońce pot wyciska, lina skórę zdziera,
– Way, hey, jej! Ciąg dalej w dół!
Kark pochylony, w gardle sucho jak jasna cholera,
– W dół tam, gdzie Trynidad, nasz Stary obrał kurs!

2. Gdy wyruszaliśmy na morze machała chusteczką,
Błękitnooka Rosie Mary, co ma duży dekolt.

3. W tawernie pod „Przegniłym Śledziem” znowu głośno było,
Gdy dwie siostrzyczki, czarna z białą, wyznały mi miłość.

4. Nie ujrzysz długo małej Sally drinki roznoszącej,
Jej zgrabnych nóżek, cud usteczek i gorących rączek.

5. Zapomnisz szybko czarną Fancy, co wróżyła z ręki,
Jej czarne oczy, długie włosy i rozkoszne wdzięki.

6. O Trynidad, o Trynidad – jak dawno tam nie byłem,
Gdzie piękne panny, no a w knajpach mnóstwo beczek z piwem.


Trzy panny (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

Ref.: Tam posłuchajcie Wy… C G7 /
…Wypłynęły panny trzy. G7 C /
Fale rosły, bo był duj, C7 F /
Okręt zwał się „Wielki”! G7 C /x2

1. Jedna panna sterowała, C G7
Druga w garach coś mieszała, G7 C
Trzecia dziurę zatykała, C7 F
Bo je woda zalewała. G7 C

2. Ta przy sterze kurs myliła,
Druga gary popaliła,
Trzecia z dziurą walczy w zęzie
- Trzeba flary strzelać będzie!

3. Płyńcie chłopy na ratunek,
Trza kobity brać na sznurek,
Nie patrzcie się na nie krzywo,
Postawią wam w porcie piwo.

4. A po piwie, drogie panie,
Rozpoczniemy naprawianie.
Chociaż taki dzień ponury,
Trzeba w zęzie zatkać dziury.

5. Kiedy rano odpływały,
Swych wybawców pożegnały.
Jeden do drugiego mruga –
Zdała by się nocka druga!

6. My żeglarze – zatykacze,
Każdy robi to inaczej.
Chociaż z tego żyć się nie da,
Pomożemy, gdy potrzeba!

ref…


Tyle lat minęło

(sł./mel. N.Skonieczna-Sosnowska)

1. Tyle lat już minęło, że dziś a G a G
Nieposłuszna urywa się myśl. a G C
Na wielkich żaglowcach przepłynął sto mórz, F G C a
Ale dziś nie pamięta ich już. F G a
– Hej, o hej! Hej, o hej! G a G a

2. Dzisiaj nie wie, że portów znał sto,
Nie odróżnia Hilo od Bordeaux.
Butelka po rumie znów pusta jest już,
Rum od życia osłania go burz.

3. Rum sprowadza przyjaciół, ich głos,
Dał im zginąć wśród fal dobry los.
Od zwidów, majaków ucieka jak tchórz,
Dziś przyjaciół nie poznałby już.

4. Dawnych wspomnień prysnął gdzieś czar,
Knajpa wciska mu w uszy swój gwar.
I uciekł, lecz zaraz za progiem, tuż, tuż,
W oczy wiatr miecie lądowy kurz.

5. Gdy zobaczysz na twarzy ślad łzy,
Powie Ci: „To ten przeklęty pył.
Znam drogę, co znowu powiedzie wśród mórz,
Z drogi tej nie powraca się już.”


Tysiące mil (Mietek Folk)

(sł. K.Lebionko, mel. K.Lebionko/K.Mikiciuk)

ver.1 ver.2
1. Irlandii brzeg porzucić przyszło dziś, (solista) e D e e D e
– Porzucić przyszło dziś, (chór) G A e e D e
Przez dzikie sztormy, przez oceany iść, e D e e D e
– Przez oceany iść, G A e e D e
Nieznane skarby zdobywać przyjdzie nam,
– Zdobywać przyjdzie nam,
Bogactwo, sława, czekają na nas tam,
– Czekają na nas tam.

Ref.: Tysiące mil za sobą mam, D e D e /
I oceany dwa dziś między nami. D e D e /
Nie minie rok – ucichnie łoskot dział, G A H7 e D e /
Nadejdzie czas <nadejdzie czas>, znów się spotkamy. D e D e /x2

2. Pod czarną flagą pływałem wiele lat,
– Pływałem wiele lat,
Straszliwie imię poznał cały świat,
– Poznał cały świat,
Jak zdołam ręką mokrą tak od krwi,
– Mokrą tak od krwi,
Otworzyć kiedyś złote nieba drzwi,
– Otworzyć nieba drzwi.

3. Kochana Irlandio, co dzień modlę się,
– Co dzień modlę się,
By kiedyś znowu ujrzeć łąki twe,
– Ujrzeć łąki twe,
Zmazać krzywdy, które czynię dziś,
– Które czynię dziś,
Z sercem czystym do nieba prosto iść,
– Do nieba prosto iść.

ref…


Tysiące mil stąd

(sł. M. i P. Hardy, mel. „Ten Thousand Miles Away”)

1. Piękny i dumny statek nasz, pomyślny wicher dmie, G e
W załodze każdy chłop na schwał, dziób morskie fale tnie. C G D D7
Dziób morskie fale tnie – o hej! W oddali znika ląd, G e
Wyruszam do mej miłej Meg, tysiące mil stąd. C G D7 G

Ref.: Niech wieje wiatr co sił, do żagli chłopcy wraz, G e
Nie będę dłużej w porcie gnił na próżno tracąc czas. C G D D7
Niech sztormy niosą bryg w odmętów siną toń, G e
Wyruszam do mej miłej Meg, tysiące mil stąd. C G D7 G

2. Wybranką mą młodziutka Meg, przepiękna niczym kwiat,
Oczęta jak gwiazdeczki dwie, srebrzysty głosu alt.
Srebrzysty głosu alt, lecz cóż, już nie usłyszę go,
Wywieźli ukochaną Meg, tysiące mil stąd.

3. Gdym widział Meg ostatni raz, na statek wiedli ją,
Okrutny dziewczę spotkał los, za nie wiadomo co.
Za nie wiadomo co, mą Meg ukarał podły rząd
Zsyłając na daleki brzeg tysiące mil stąd.

4. O! Gdybym, jak kapitan nasz, żeglarzem dzielnym był
I tak wspaniały statek miał, to pomknąłbym co sił.
To pomknąłbym co sił, już dziś, przez siną morską toń,
Do mojej ukochanej Meg, tysiące mil stąd.


Uderz w dzwon (Packet)

(sł. A.Peszkowska, mel. „Strike the Bell”)

1. Po rufie, niczym lew ponury, krąży ktoś: G C
To jest nasz Second Mate, cholernie twardy gość; G A7 D
Ma na łbie wiele spraw – zapomniał widać, że G C
Marzymy, by uderzył w dzwon i nie spóźniał się! D D7 G

Ref.: Uderz w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon. D G
Patrz, idzie wiatr i już rozwiał brodę Twą. C G D
Dziób znowu złapał kurs, a piasek w Twoim szkle G C
Przesypał się, to wachty kres, więc: „Go! Walnij że!” D7 G

2. A w dole szkafut drży – przy pompach praca wre,
Zwijają się tam chłopcy i myślą sobie, że:
Mógłby im Second Mate darować parę chwil,
Prostować kark najwyższy czas, brakuje już sił!

Ref.: Uderz w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon.
Patrz, stężał wiatr i już szarpie brodę Twą.
Dziób kursu trzyma się, a piasek w Twoim szkle
Przesypał się, to wachty kres, więc: „Go! Walnij że!”

3. Na oku Mały John już mocno w tyłek zmarzł,
Do koi ciepłej by – najchętniej nie sam – wlazł!
I chciałby ryknąć już, że „Światła palą się!”,
Więc Second Mate uderzaj w dzwon, bo znów będzie źle!

Ref.: Uderz w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon.
Patrz, idzie szkwał i już zmoczył brodę Twą.
Dziób ciężko ryje noc, a piasek w Twoim szkle
Przesypał się, to wachty kres, więc: „Go! Walnij że!”

4. Na rufie dźwięczy szkło: to dzielny Stary nasz!
Co myśli, wiemy już: „Do żagli, kurza twarz!”
Nieprędko koja nas utuli w słodkim śnie,
Ach, Second Mate, Ty sam to wiesz, że wciąż spóźniasz się!

Ref.: Uderz w dzwon, Second Mate, walnij Bracie w dzwon. /
Patrz, masz już sztorm, co wytarga brodę Twą. /
Dziób ciężko ryje noc i choć piasek w Twoim szkle /
Przesypał się, do żagli więc i: „Go! Ciągnij że!” /x2


Umbriaga” (Ryczące Dwudziestki)

(sł./mel. W.Zamojski)

1. Kiedy jacht nie wraca znów i w główkach portu ciągle go brak, a7 D7 H7 e
Przejmujesz się i serce Ci drży, a może już pozostanie tak? a7 H7

Ref.: A „Umbriaga” wciąż gna, silnych wiatrów nie boi się, e a7
Szuflady wali raz po raz, bo przebrany ma bras. D G H7
Więc nie przejmuj się, oni wrócą tu, e a7
Bo oprócz wiatrów i burz muszą być, i już. D7 G H7

2. Ty jesteś wróżką mą, o której myślę przez cały czas,
I chociaż żużel jest, piękna pogoda trwa,
Twą piękną postać i twarz przed oczyma mam.

ref…


W górę raz, hej ciągnąć tam

(sł. J.Ozaist, mel. „Rolling Down the River”)

Ref.: W górę raz, hej! ciągnąć tam, e D
Wieczorem urżniemy się w Bristol Town. <W Empiku!> e H
Przez całą dobę robota trwa, a jak! e D
Nie masz sił, to spływaj! e G e

1. Gdy pierwszy raz ujrzałem ją tu,
– W górę raz, hej! ciągnąć tam,
Był to już wrak, a nie żaden cud.
– Nie masz sił, to spływaj!

2. Dziób całkiem krzywy, a rufa jak dzwon.
Powiedział Boss, to na niej przez rok…

3. Dziewczyny z Bristolu to takie są,
Ze choćbyś konał, to jeszcze chcą.

4. A gdy dociągniesz do końca już,
To zaraz następnej chciałbyś znów.

5. Chłopaki na piwie, a ja tu sam
I dość mam już tego Bristol Town.
(A tak mi się chciało do Bristol Town.)

6. Nareszcie ja też urwałem się.
Jak piwo smakuje, już znowu wiem.


W górę szkło (Spinakery) 262 263 264

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

XE "Oto słowa opowieści"XE "Hej, ho, w górę szkło"1. Oto słowa opowieści,
Która w głowie się nie mieści,
Jak pływałem z dziewczynami.
Zresztą posłuchajcie sami.
Ref.: Hej, ho, w górę szkło,
Po co Ci to było?
Hej, ho, aż po dno,
Po co Ci to było?
2. Rejs pamiętam z jedną Jolą,
Jeszcze dziś mnie ręce bolą.
Uciekała od roboty,
Sam musiałem ciągnąć szoty.
3. Hela ze mną maszt składała,
Sztagów trzymać zapomniała.
Maszt poleciał i dla hecy
Wyrżnął prosto w moje plecy.
4. Na Święcajtach i Sapinie
Zakochałem się w Halinie.
Podglądałem ją w bieliźnie,
Aż osiadłem na mieliźnie.
5. Gotowała obiad Zocha,
Gdzie zatoka jest Rajcocha.
W las biegałem pokręcony –
To nie zupa, ale glony!
6. Baśka za to krzepę miała,
Ruchy dwa i ster urwała.
Lecą z moich ust wyrazy,
A jacht na sztynorckie głazy.

7. Gruba Miecia na Omedze
Chciała podać coś koledze.
Wielkie wtedy było plum,
Aż się zbudził stary sum!
8. Na biwaku, gdzieś na kuli,
Zalecałem się do Uli.
Straszna czkawka mnie złapała
I całować się nie chciała.
9. Nie umiała pojąć Hania,
Jak się silnik uruchamia.
Trzy dni na to zmarnowała,
Aż się w końcu poryczała.
10. Danka to niezdara była,
Ciągle w wodzie coś topiła
I musiałem potem włazić
Do tych glonów i chabazi.
11. Na Guziance, tam gdzie śluza,
Wiele wrażeń miała Zuza.
Nóżką jachty odpychała
I paluchy połamała.
12. Wreszcie Śniardwy, wielkie fale,
Wiozłem trzy nadęte lale.
Bardzo nieszczęśliwe były,
Dupki sobie pomoczyły.
13. Mimo wszystko głoszę zdanie:
Trzeba brać na żagle panie.
Zawsze się coś śmiesznie dzieje,
Nawet kiedy wiatr nie wieje.
ref…


W górę szmaty (Stare Dzwony, Wind Rose) 265 266

(sł. J.Sikorski/M.Siurawski, mel.trad.)

W górę szmaty ciąg – Jolly! G e
Wybierz fał i ciąg – Jolly! D D7
Zerwij fał i ciąg – Jolly! G C G
Ho-o! Aż zagdacze blok – Jolly! C G C D7


W marynarce 267

(sł./mel. ???)

1. Ten nie zna życia, kto nie służył w Marynarce,
Te nocne harce na pogłębiarce.

2. Marynarz maszt swój stawia sam na swojej koi,
Bo mu na koi najlepiej stoi.

3. Rzekł raz kapitan do bosmana: „Mój bosmanie,
Nie stawiaj masztu, bo ci nie stanie!”

4. A na to bosman odpowiedział grubym basem:
„Zajmij się lepiej swoim kompasem”.

5. Bo bosmanowi żadna burza łba nie urwie,
Bosman już sprostał niejednej burzy.

6. A po pokładzie chodzi żona kapitana.
Ta starsza pani straszy od rana.

7. Gonił ją majtek, gonił sternik wraz z bosmanem,
Trzy razy w nocy i raz nad ranem.


W nieruchomym złotym oceanie 268

(sł. K.I.Gałczyński/A.Maliszewski/S.M.Saliński, mel. O.Svensen)

1. W nieruchomym złotym oceanie
Płyną łodzie białe i różowe,
Kwitną kwiaty piękne niesłychanie /
I atole koralowe. /x2 (i następne)


2. W nieruchomym złotym oceanie,
Bez człowieczej trudnej, twardej męki,
W noc, jak przeogromną studnię,
Gwiazd spadają srebrne dźwięki.

3. Dzioby statków prują oceany,
Aire, Santos, Rio, Tokio, Bombaj.
Księżyc – wielki, srebrny obłąkaniem
Dymy w szklane płuca wciąga.

4. W nieruchomym, złotym oceanie,
Słońce – najwspanialszy świata muzyk
Śpiewa pieśń o Magellanie
I Franciszku La Perouse.

W nieruchomym złotym oceanie,
Płyną łodzie białe i różowe.


W stylu Liverpool (Packet) 269

(sł. A.Mendygrał, mel. „Blow the Man Down”)

1. Stra…ciłem kurs troszkę, dok w dali mi znikł,
– Nalej! – Way-hey! Załatwię go!
I wylazł ci na mnie policjant jak byk.
– O! – Dajcie mi czas, a dopadnę go!
„Zabili Holendra” – powiada – „tu dziś.”
– Nalej! – Way-hey! Załatwię go!
„Masz pecha, żeś tędy akurat chciał iść.”
– O! – Dajcie mi czas, a dopadnę go!

Ref.: I… Dopadnę go w porcie, dopadnę go.
Nalej! – Way-hey! Po zębach dam,
By poczuł, że ciężką też rękę mam.
O! – Dorwę ci go i w mordę mu dam!

2. Tak mówię mu: „Bracie, co z Ciebie za kiep.
Wypiłem dziś ździebko i ciężki mam łeb.”
W dyskusjim wziął udział i stało się tak,
Że kiedym się ocknął, leżałem na wznak.

3. Coś bolą mnie żebra, ze sto guzów mam,
Niech drania dopadnę, to wtedy mu dam.
I niech Cię ostrzeże niewinny mój ból,
Nie tłumacz nic władzy, gdyś jest w Liverpool.

Ref.: Hey! I…


Wesoły wiatr (Cztery Refy)

(sł. K.Banaszewska-Rogacka, mel. „Whip Jamboree”)

Ref.: Pociągnijmy z flaszy łyk, e G D
Wesoły wiatr powieje nam w mig. e D e D
Pociągnijmy jeszcze raz, e G D
Wesoły wiatr prowadzi nas. e D e (D e)

1. Gdy na morzu skwar i sztil, e G D
Gdy nawet mewa w powietrzu śpi, e D e D
Na martwej fali rzyga Jaś, e G D
Jeden na to sposób masz: e D e (D e)

2. Gdy znów na wachtę nie chce Ci się wstać,
W sztormiaku dziury i mokre łachy masz,
Gdy bosman ciągle kwaśną ma twarz,
Jeden na to sposób masz:

3. Odpłynąć chciałbyś w inny świat,
Kalosze już są, potrzebny jeszcze jacht.
Choć nie ma go, choć zima zła,
Każdy na to sposób ma:

ref…


Weź na łajbę babę swą

(sł./mel. ???)

1. Wziąłem na łajbę babę swą D
I popływałem troszeczkę z nią, D A7
Później przygody swe A7
Opisałem w piosence tej. A7 D

2. Weź na łajbę babę swą
I do żagli poślij ją,
Potem krzyknij – ojejej!
I bez żagli pływać chciej.

3. Lecz nie załamuj jeszcze się,
Posadź za sterem dziewczę swe,
Za chwilę krzykniesz – jej!
Jednej łajby mniej.

4. Weź więc znowu babę swą,
Lecz tym razem to za burtę wyrzuć ją
I z ulgą krzyknij – hej!
Jednej baby mniej!

5. Po tym fakcie popłyń sam,
Na kei zostaw babski kram,
Popłyń w siną dal…
Lecz stwierdzisz, że coś żal…

6. Weź więc nową babę swą,
Rzuć do koi, popieść ją,
A wnet poczujesz, że
Baba ma uroki swe.

7. Później… weź znów babę swą
I w kambuzie zamknij ją,
I wtedy krzyknij – hej!
To jest miejsce jej!


Wieczór (Zejman & Garkumpel)

(sł./mel. M.Kowalewski)

a G C d F G a
1. Przekwitły żagle wieczorną ciszą, a G C d
A łodzie wtuliły się w przyjazny brzeg F G a
I martwą falą do snu się kołyszą, a F G a /
A wiatr zmęczony gdzieś w gałęziach zległ. a C G a /x2 (i następne)

2. Zgasłego dnia wspomnienie powróci
Przetchnione w ściężały od kolorów sen,
A trzcina spokojną nam szumkę zanuci,
Nim leniwie wstanie następny dzień.

3. Znów wstaną wiatrem brzemienne żagle
Dumnym pomnikiem bieli swych szmat,
Zcuglone szotami poderwą się nagle
Znów pobiec po falach, by doścignąć wiatr.

4. A ludzie zbratani i wiatrem, i wodą,
Wpatrzeni jak dumnie swą pierś wypiął grot,
Przez jedną choć chwilę raz złudzić się mogą,
Że nie jest to życie lecz ptasi lot.


Wielki wal (Packet) 270

(sł. G.Tyszkiewicz/P.Bułas, mel.trad.irl.)

1. Kiedy port mój odwiedzisz, nie wiem, czy będę żył, G F
Nie wiem, czy dzieci będę miał, G F G
Ale stać tam powinien wielorybnik, co ma F
Więcej lat, niż niejeden by chciał. G D
Stary kadłub pamięta, jak południowy szkwał G F
Gnał nas bardzo daleko gdzieś, hen. G D
Zobaczyłem go wtedy: wielki ogona płat G F
I wiedziałem, że to właśnie ten. G F G

2. Nie pamiętam już, ile w karku harpunów miał,
Może dziesięć, a może ze sto.
Chyba duszę i rozum człowieka miał,
Chyba myślał jak człowiek, ho, ho!
Żaden zejman mi znany, żaden szyper, harpunnik
Nie dał rady pokonać go.
I ginęli żeglarze, chłopy silne jak lwy,
Wiele statków posłał na dno.

3. Pokochałem go chyba tak jak ojca lub brata.
Jak pragnąłem go bardzo, wie Bóg.
Aż go kiedyś doszedłem, zobaczyłem jak gna
Taflą morza gładką jak stół.
Łodzie poszły na wodę, harpunników w nich tłum,
Gdzieś na pierwszej płynąłem ja sam.
Cztery wielkie harpuny wbiły się w tłusty bok.
Widok ten przed oczyma wciąż mam.

4. Wlokłem cielsko do brzegu, z oczu ciekły mi łzy.
Druhem był mi najlepszym od lat.
Twarz mi smutek wykrzywia na wspomnienie, że był
Wśród największych – największym – i żył.
Teraz kości swe złoży gdzieś na dnie oceanu.
Nie zobaczy nigdy już nikt
Wieloryba wielkiego, tak jak smoki ze snu,
Co na morzu nocami się śni.


Wielorybnicy grenlandzcy

(sł. A.Mendygrał, mel. „The Greenland Whale Fishery”)

1. Gotowe łodzie i wszystko jest klar, G D G
I harpuny w stojakach pokrył śnieg. C G D
Jeszcze kilka dni – wielkie stada muszą przyjść G C D
Pod Grenlandii stromy brzeg. G F G

2. Trza upolować choć trzysta sztuk,
By się zwrócił wyłożony grosz.
Nie będziemy spać, by grosz kupcom w kabzę pchać.
To wielorybnika los.

3. Błękitne niebo i ostra lodu biel,
Tak daleko rodzinny został próg.
Jeszcze kilka dni i przed dziobem ujrzysz cel.
Wypłyniemy po nasz łup.

4. Grenlandio dzika i wolna ziemio ma,
Widzę Ciebie od wielu długich lat.
Pośród czarnych skał przejdą noce, miną dni,
Aż wystarczy nam już krwi.


Wielorybnik Johny

(sł. J.Ozaist/J.Rogacki, mel. „Whaling Johny”)

1. Wielorybnik Johny nazywali go, G
– Whaling Johny, hey – o! D D7
A hardy, twardy był z niego chłop. G
– Odpłynął Johny do Hilo! D7 G

2. Dziewczyny zawsze koło siebie miał,
Z jedną taką nawet ożenić się chciał.

3. W głowie całkiem baba przewróciła mu,
Kumple już wiedzieli, że niedługo ślub.

4. Bardzo szybko jednak porzuciła go;
Z tej rozpaczy Johny zaczął pić jak smok.

5. W tawernie Johny spędzał całe dnie,
Mówił: „Życie dla mnie już straciło sens.”

6. Kiedy forsa wyszła i nie miał za co pić
Kumple mu radzili: „Teraz w morze idź.”

7. Fale nim rzucały, rzygał parę dni,
W krótkim czasie jednak był najlepszym z nich.

8. Wielorybów natłukł tak, jak mało kto,
W porcie forsa prawie zasypała go.

9. Wielorybnik Johny – nazywali go,
A twardy, jurny był z niego chłop!


Więcej żagli (Stare Dzwony)

(sł. M.Zaruski, mel. R.Muzaj)

ver.1 ver.2
Więcej żagli! Odwińcie z rej płótna! d g d a d7 a7 d7
Niechaj maszty się kładą na fali. d g d d7 a7 d7
Choć zawieja na morzu okrutna, g C a7 C a7
W górę serca, wyjdziemy z niej cali! F g a d d7 C d7

Opuściliśmy brzeg bez powrotu, d g d
Więc przebojem żeglujmy w powodzi, d g d
Wszystkie siły wytężmy do lotu, g C
Jako żywo – już słońce tam wschodzi. F g a d

Wszak widzicie tę nić purpurową, d7 A11/7 A7
Co nad morzem się w tęczę rozbłyska d7 A11/7 A7
I ku sobie nas nęci i nagli - d7 a7 d7

Niechaj gromy nam biją nad głową,
Niechaj w strzępy pryskają płótniska,
Bracia, męstwa, do żagli, do żagli!

Więcej żagli! Odwińcie z rej płótna!
Niechaj maszty się kładą na fali.
Choć zawieja na morzu okrutna,
W górę serca, wyjdziemy z niej cali!


Wilk 271

(sł. P.Bułas, mel. S.Davis)

1. Tamtą zimę wciąż pamiętam, już nie ważne który rok,
Tak jak złapał mróz na święta, trzymał aż po Wielką Noc.
Śnieg zasypał okolicę, wiatr przeszywał dom na wskroś,
Głodnych wilków smętne wycie słychać było dzień i noc.

Wyjeżdżałem gdzieś o świcie, zimny silnik ciągle gasł,
Przeklinałem świat i życie, żeby grata trafił szlag.
Wtedy z zaspy gdzieś wyskoczył, prosto mi pod koła wpadł,
Patrząc śmierci prosto w oczy, wilk, co dość już życia miał.

Ref.: Każdy z nas wpisany ma ten dzień,
Gdy kończy się już czas, gdy trzeba odejść w cień,
Trzeba iść przez życie twardo, nie żałować własnych sił,
Śmierci w oczy spojrzeć hardo, ze spokojem, jak ten wilk.

2. Stary Janek nas opuścił, ciężko było kopać grób,
Dom zostawił całkiem pusty, nie dla niego taki mróz.
Janek życie miał nielekkie, przeżył wojny wszystkie trzy,
Odszedł cicho i bez lęku, odszedł z dumą jak ten wilk.

Tamtą zimę wciąż pamiętam, zasypało cały las,
Głodne wilki wyły smętnie, ktoś nie wracał raz po raz,
Ale często śnię po nocach, jak przed maską dumnie stał,
Patrząc śmierci prosto w oczy, wilk co dość już życia miał.

Ref.: Każdy z nas wpisany ma ten dzień,
Gdy kończy się już czas, gdy trzeba odejść w cień.
Trzeba iść przez życie twardo, nie żałować własnych sił,
Śmierci w oczy spojrzeć hardo, ze spokojem, jak ten wilk.

Z głową dumnie podniesioną, jednym krokiem przejść przez próg,
Z drugiej strony, za zasłoną, czeka na nas Dobry Bóg.


Wodny Patrol (Wodny Patrol)

(sł. S.Dłoniak/K.Domżalski, mel. M.Kurowski)

1. Wkoło biała linia – płynie łódka niebieska,
Stara jest kotwica, zamiast siedzeń deska.
Paliwa ciągle brak, a w kanistrach sama wóda,
To Wodny Patrol ma dziś służbę – na jeziorach cuda.

Ref.: To Wodny Patrol jest zawsze tam, gdzie Ty,
To Wodny Patrol alkaprim poda Ci,
To Wodny Patrol zaśpiewa kilka szant,
Zaufać możesz nam panie bosman mat.

2. Na wodzie zuchów moc i każdy żeglarz chwat,
Tu łódki się ścigają, a w porcie miejsca brak.
Gdy kolejnego ranka łeb huczy Ci jak dzwon,
Nie martw się żeglarzu – pomoże tylko on.

3. Różnie w życiu bywa, paliwa czasem brak,
Nie przejdziesz przez kanały, gdy dmucha mocny wiatr.
Już się Bracie smucisz, otwierasz flaszkę swą,
I myślisz – nie dam rady sam – pomoże tylko on.

4. Nie zawsze jest różowo – porządek musi być,
Do wody nic nie wrzucaj, kłopoty możesz mieć.
A kiedy nie posłuchasz, masz policzone dni,
Bo Wodny Patrol czujny jest, zabierze patent Ci.

5. W koło biała linia – wraca łódka niebieska,
Stara jest kotwica, zamiast siedzeń deska.
Paliwa dalej nie ma, a w kanistrach pusto już,
To Wodny Patrol skończył służbę – na jeziorach luz.

Ref.: To Wodny Patrol był zawsze tam, gdzie Ty,
To Wodny Patrol alkaprim podał Ci,
To Wodny Patrol zaśpiewał kilka szant,
Zaufać możesz nam panie bosman mat.


Wracamy z morza (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. T.Lewis)

1. Lord Nelson dobrze poznał choroby morskiej smak. G C G
Wymyślił na nią sposób, jego sekret zdradzę wam: G D D7
Choremu żeglarzowi zawsze pomoc trzeba nieść, G C D
Więc jeśli jesteś chory, to usiądź w cieniu drzew. G D G

Ref.: Wracamy z morza na stały ląd, G C G
Worek na ramieniu i coraz bliżej dom. G D D7
Jeśli spyta ktoś, czy mnie z morzem łączy coś, G C D
To każdemu wtedy powiem: „Mam już morza dość.” C D G D e
Każdemu powiem: „Mam już morza dość.” C D G

2. Kolumb udowodnić chciał, że Ziemia kulą jest.
Żeglował więc na zachód, aż ocean skończył się.
Pomyślał, że jest w Indiach, wyszło z tego USA.
Problemy z nawigacją ma wielu do dziś dnia.

3. Nie każdy mógł, jak Drake, tysiące przebyć mil.
Grenville’a dumny okręt w zatoce na dnie tkwi.
Tak wielu marynarzy zabrała morska toń,
Więc lepiej się zastanów, nim znów popełnisz błąd.

4. Żeglarze, posłuchajcie ostatniej z moich rad:
Gdy wracacie z morza i przystań śni się wam,
Kotwicę swoją rzućcie tam, gdzie wkoło szczyty gór.
Nie będzie już okazji, by w morze ruszyć znów.


Wreszcie płynę (EKT-Gdynia)

(sł./mel. J.Wydra)

1. Za pół litra kumple załatwili mi rejs, C G
Bo nie mogli patrzeć, jak marnuję się w domu. F C G
Jest wolne miejsce, chcesz – to bierz, no i jedź, a e F C
Ameryka, Atlantyk, trafia się mało komu. F D7 G

Jak jaki głupi – na kolanach do żony mej
Przybyłem żebrząc: „Na rejs wypuść mnie Moja Miła”,
A ona cudna w nieskończonej mądrości swej
Mówi: „Moja odmowa nic by tu nie zmieniła”.

Ref.: Wreszcie płynę – morska fala pianą moczy mi twarz, F G C
Rozwichrzone włosy na głowie pozdrawiają wiatr. F G a
Wreszcie płynę – znowu chmury zawadzają o maszt, F G C
A za rufą kilwater przeciwnym kursem gna. F G C

2. W ciągu godziny galopem skompletowałem sprzęt,
Napocić się nie musiałem – sprzęt miałem pod łóżkiem.
Parę sztuk gaci, skarpet, koszula, ciepły sweter,
Sztormiak, dżinsy i kalesony na nóżki.

Jeszcze do sklepu po pęk zapasowych strun,
Wszystko po to, by mieć czym uzbroić gitarę.
Spakować worek – z żaglowego płótna jest on,
Musi pomieścić wszystkie me graty i mały barek.

3. Z radością w oczach po trapie wchodziłem na ship,
Gdy dotknąłem pokładu – nie ukrywałem wzruszenia.
Ruszamy z rana – kiedy tylko nastanie świt,
Nadeszła wreszcie pora ziścić swoje marzenia.

Już Stary wrzeszczy „Singe lap i żagle staw!”
Wszystkie szmaty poszybowały do nieba,
A ja, wpatrzony w horyzontu niebieską dal,
Śpiewam w duszy. A może dusza wraz ze mną śpiewa?

ref… /x2


Wspaniałe żeglowanie (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Kiedy wiosna spruje wreszcie zimy biały szal, D D D A
Jeśliś bracie jest żeglarzem, to do portu wal. G D A D
Już słoneczko się wychyla spoza burych chmur,
Przy nabrzeżu jachtów pięknych czeka cały sznur.

Ref.: Wspaniałe żeglowanie, radosny to czas, G D A D
Jest woda i słońce, i kumple wśród nas! Fis h E A
Choć czasem dłoń zaciśniesz i zgrzytnie ząb o ząb, G D A D
Odpoczniesz przy gitarze i flaszce z rąk do rąk. Fis h G A
(Fis h G D A D)

2. Wszystkie cumy już oddane, z tyłu został port,
Kuk przeklina swą rodzinę, a kurs mamy north.
Stary na nas pokrzykuje, twardy z niego chłop,
Hałasując raksy suną tam, gdzie masztu top.

3. Ostry dziób spienioną wodę tak jak brzytwa tnie,
Wyprężone wiatrem żagle w słońcu śmieją się.
Szkwał za burtą przyczajony mierzy nowy skok,
Chyba Neptun się przewala znów na drugi bok.



.

|\

| \

| \

| \

| \

| \

| \

| \ ____O

| \ .’ ./

| _.,-~”\ .’,/~’

<-~” _.,-~” ~ |

-^”~-,._.,-~”^”~-,._\ /,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._

-~~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._

-^^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._

~`’~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._.,-~”^”~-,._ unknown


Wspomnienia (Poszedłem na Dziób)

(sł. M.Magdziar, mel.trad.)

1. Niedaleko Dover, pośród wzgórz i skał,
Mój ojciec mały domek nad brzegiem morza miał.
W oddali widać było okręty, żagli biel,
Marzyłem, by na morzu życie spędzić swe.

Ref.: Gdzieś, w nieznanym porcie,
Gdzie się kończy świat,
Wspominam swe młode lata –
To był dobry czas.

2. Kiedy już podrosłem, ojciec tak mi rzekł:
„Mój synu, widzę dobrze, jak w morze ruszyć chcesz.
Zaciągnij się na okręt, przygody poznaj smak,
Pamiętaj jednak o domu, choćby tylko w snach.”

3. Tułam się po świecie ze dwadzieścia lat,
W tym czasie opłynąłem prawie cały świat.
Przeżyłem wielkie sztormy, widziałem Arktyki biel,
Dziś mam już tego dosyć – i do domu chcę.

4. Jeszcze tylko jeden rejs i powrócę tu,
Do domu ojca, matki, pośród rodzinnych wzgórz.
Wraz z nimi znów zamieszkam, bo morza dość mam dziś,
Założyć chcę rodzinę i spokojnie żyć.

ref…


Wspomnienie (Orkiestra Samanta)

(sł. D.Raczycki, mel.zespół)

Ref.: Kiedy fały o maszt grają, e h
Łodzie w rytmie się kiwają, G D
Wiatr na wantach, jak na strunach, gra. C D e
Przy ognisku opowieści, e h
Wiele starych morskich pieśni, G D
Słuchasz, czekasz, aż poranna przyjdzie mgła. C D e

1. Szanty wszyscy w koło znają,
O korsarzach wciąż śpiewają
I o bitwach, co na morzach była moc,
Twardym życiu, kapitanach,
Portach morskich i bosmanach.
Dźwięki gitar, zdarte głosy płyną w noc.

2. Prawie każdy sztorm już przeżył,
W morską siłę sam uwierzył,
Widział jak Neptuna trafia szlag.
I choć wtedy strach był duży,
Tęsknisz do morskich podróży,
Oceanu jednak jest Ci ciągle brak.

3. Piękne wyspy wspominamy,
Egzotycznych portów bramy,
Długie rejsy i powrotów słodki smak.
Zapach ryb i stare łajby,
Każdy za to życie dałby,
W dal popłynąć, poczuć wolnym się jak ptak.


Wstawaj Jack (Packet) 272 273

(sł. G.Tyszkiewicz/D.Ślewa, mel.trad.)

1. I znowu port, i znowu w rejs, jak długi – nie wie nikt.
Wybrałeś żywot ten więc wiesz, co znaczy morza ryk.
Gdy trunku dzban i dziewcząt rząd wypłucze kieszeń w mig,
Zakrzyknąć czas: Hej, wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!

Ref.: Dalej więc, nalej więc, śpiewajmy wraz,
Wszak został grogu dzban.
Hej w morze pora nam, już czas
Wyruszyć z wichrem w tan.

2. Pieniążków brak więc dalej w rejs, nie będziesz w porcie gnił,
Gdy bosman goni nas do lin, ciągniemy ze wszech sił.
W kubryku zaś gdy mamy czas, znów stara śpiewka brzmi:
Do szklanki grog, hej wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!

3. Od Plymouth aż po sam Cape Horn sztorm w kleszcze swe nas wziął,
Szyliśmy żagle dzień i noc, a Stary wściekle klął.
Aż nagle ktoś zakrzyknął w głos: Ten sztorm już nie ma sił!
Więc w szklankę grog i wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!

4. I tak co rok, i tak co rejs, wciąż praca, rzadko port.
Po całym świecie goni nas nasz los, złośliwy czort.
Lecz tak już chyba musi być, dopóki starczy sił,
Więc w szklankę grog, hej wstawaj Jack, Ty Johnny teraz pij!

ref… /x2


Wypijmy za morze (Wikingowie) 274

(sł./mel. M.Bednarczyk)

1. Żegnamy dziś Dover i biały jej brzeg,
Co kluczem Brytanii od wieków tu jest.
Wsiadamy na kliper, a Stary się drze:
– „Do pomp, do fałów, hej ruszać się!”

Ref.: Wypijmy za morze, za fale i wiatr, /
I za te dziewczyny co kochają nas. /x2

2. Bretonia i Biskaj, hen, nam złocą się,
Na naszym pokładzie już praca wre.
Królewski żaglowiec, ech, po falach tnie
- Do fałów chłopcy, port blisko jest.

3. Wracamy do Dover, na biały jej brzeg,
Tam panny czekają i rum czeka też.
Już Stary nie krzyczy – „Do żagli, co tchu!”
Dziewczyny i whisky we łbie dzisiaj mu.

4. Tawerna na brzegu, a w niej dziewcząt pisk,
Gdy chłopcy wracają – nie nudzi się nikt.
Ja również znalazłem me dziewczę – to fart.
Wypijmy za morze, za fale i wiatr.


Wyprawa na Orzysz 275 276 277

(sł. R.Lipski, mel.trad.czastuszek)

1. Tak nam jezior było mało, D A
Więc na Orzysz się zachciało. E7 A

Ref.: Ej, Omega, biełaja Omega, D A
Ośmiu patafianów E7
Ruszyło na pychach, ha, ha, ha. E7 A
Ej, Omega, biełaja Omega,
Ośmiu patafianów
Ruszyło na pychach.

2. Tak sapaja my i dysza
Tianiem łódki do Orzysza.
Tianiem łódki przez Orzyszkę,
Głód nam skręca sliepą kiszkę.

3. W tym szczypiorze przystanęli,
Bo herbatu zachatieli.
Wzięli wody do kochera –
Gotuje się jak choliera!

4. Na herbatę leci ślinka,
Patrzym – w wodzie jest padlinka.
Piesek pływa to nieżywy
I nadzwyczaj robaczywy.











5. No, my się tym nie wzruszyli,
Herbatu, mniam, mniam, wypili.
Potem my o trzeciej wstali
I na pych a piat’ pognali.

6. W garść napluli, jak się wzięli –
Bagrownicę przesunęli.
Podciągnęli my pod Orzysz –
Most tak wąski, że nie zmożesz!


Z Pacyfiku na Atlantyk 278

(sł./mel. J.Wydra, EKT-Gdynia)

1. Już od Valparaiso wiał nam w mordę wiatr,
Twarze nam spaliło słońce, żarła sól,
Więc w cieśniny Patagonii poszedł jacht,
Nie widziałem nigdy tak surowych gór.

Ref.: Z Pacyfiku na Atlantyk wiódł nasz kurs,
Przez Wyjące Pięćdziesiątki, tęgi sztorm,
Na Pasażu Drake'a nocą straszył lód,
Lewą burtą mijaliśmy Horn. /x2

2. Ponad nami pas Oriona pełen gwiazd,
Krzyż Południa nam wskazywał dobry kurs,
Na wyścigi wieloryby wyzywały nas,
Tak to trwało, aż do Antarktyki wód.

3. Z siedmiu żagli został tylko mały strzęp,
Połamane nogi i rozbite łby
Po to, by na własnym grzbiecie poznać te
Everestu Oceanów wściekłe kły.

4. Całym sobą dziś zaświadczyć mogę Wam,
Wszystkim, co przeżyłem i widziałem, że
Nieskończenie mądry jest nasz Stwórca Pan,
Swoje dzieło dał obejrzeć również mnie.

ref…


Z pijanym żeglarzem 279

(sł. R.Burchardt i następni, mel. „The Drunken Sailor”)

What shall we do with the drunken sailor, /x3
Early in the morning?
Hooray and up she rises, /x3
Early in the morning!

Z pijanym żeglarzem co zrobimy, e
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, D
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, e
Gdy przyjdzie raniutko? G H7 e

Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
Gdy przyjdzie raniutko!

Złóżmy go w ratowniczej łodzi
Szpunt wyciągnijmy, niech tonie w wodzie
Liną od żagli na nogi stawiajmy
W zęzę złożywszy wężem lejmy
Trzymajmy go za nogi, gdy rzygać będzie
Wszorujemy go w likszparę
Obłożymy go na knadze
Przeciągniemy go przez kipę
Sterem go zróbmy, gdy sztywnym będzie
Ickiem go zróbmy, gdy wiotkim będzie
Powiesimy go na rei
Zaształujemy go do forpiku
Przeciągniemy go pod kilem
Zarefujemy go wraz z grotżaglem
Zmarlujemy go na bomie
Włóżmy go do kapitańskiej koi
Parę pagajów mu w dupę dajmy
Dziewczyny do koi też mu nie dajmy
Klina na kaca też mu nie dajmy


Z wiatrem, pod wiatr

(sł./mel. ???)

Poprzez wielki ocean, poprzez burzę i sztorm, D G D
Przez cieśniny, w pogodę bywa dobrą lub złą, fis G A
Z dobrym wiatrem i w słońcu, w białych lodach, we mgle, D fis h fis
Dziwni życia wędrowcy – żeglujemy co dzień. D G D

Porywają nas sztormy naszych marzeń i snów,
Rozbijani o Horny – wyruszamy znów.
Omijając mielizny, wśród kipieli i raf
Żeglujemy z nadzieją na pomyślny nam wiatr.

Czasem chwytasz ster zdarzeń, opuszczasz bliski Ci dom,
Czasem miłość omijasz jak nieznany ląd.
Dziwne morza i brzegi rozciągnięte na wprost,
W wielki morza horyzont wicher wplata Twój los.

Tak dryfuje nam życie, po omacku, we mgle,
Drą się żagle nadziei naprawiane dzień w dzień.
Tylko czasem światełko zaróżowi nam szlak,
Wtedy prościej i łatwiej płynąć z wiatrem pod wiatr.


Zabierz nas na ląd (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. L.Kaplan „Get Her Into Shore”)

1. Gdy rzuciłem swój wór na zamarznięty dek, a d
Był styczniowy, mroźny dzień. e a
W wachcie było nas trzech: ja, Tom i Jack – a d
Dwóch do lin, jeden na ster. e a
Dmuchnęło z North-East na George’s Bank a d
I czas zaczął szybciej biec. e a
Motor warknął raz, potem całkiem zgasł… a d
I wtedy zaczęło się. e a

Ref.: Zabierz nas na ląd, a d
Pomóż znaleźć cichy port. e a
Tak daleko jest dom, a
Wręgi łamie sztorm. d
Zabierz nas na ląd. e a

2. Jack klął jak szewc, cisnął korbą i rzekł:
„Co do diabła z tą maszyną?
Ile zdrowia przez Ciebie straciłem, nikt nie wie.
Doprowadzisz nas do ruiny.”
Coraz mocniej dmucha, łódź steru nie słucha.
„Hej, spróbujmy jeszcze raz!”
A dryf zwiększał się i wiedziałem, że
Obraca nas burtą do fal.

3. Tom chwycił za topór, ciął fały i szoty,
A gdy nagle trafił w reling,
Splunął w morze i zbladł, twarz miał bledszą niż grad,
Co pokład już zaścielił.
Jeszcze raz resztką sił, do wiatru na parę chwil,
Tak niewiele brakowało.
I pamiętam, że chciałem modlić się
O więcej wody przed tą czarną skałą.

4. Jack z wiatrem i prądem sztormować chciał
W szalejącej otchłani.
Łódź leżała na burcie, fala zakryła nas
I czułem, że koniec z nami.
Przez kilka chwil widziałem zgniły kil
I zwoje lin w spienionej wodzie.
Nie mogłem zrobić nic i w głowie ta myśl:
„Obym się nigdy nie urodził.”

5. Płyną prądy, wieje wiatr, zawsze było tak,
Tylko głupiec chce z nimi się mierzyć.
Boże, pomóż tym, co w morzu dziś są
I chroń tych, co nie mogą przeżyć.


Zachodźże słoneczko! (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

G G G G
1. Kiedyś tak jak zwykle, gdy się kończył dzień, G D C G
Krwawa tarcza słońca w morzu kryła się. C G D D
Nagle przystanęła, jak na jakiś znak, G D C G
No i pozostała tak. C D G (D)

Ref.: Zachodźże słoneczko, czerwień swoją gaś, G D C G
Pod fal modrych kołdrą dobre spanie masz. e a D D
Zachodźże słoneczko, trzeba wachtę zdać, G H7 e C
Już najwyższa pora spać. G D G (D)

2. Śpiewa na dobranoc żeglująca brać,
A tu niespodzianka – słońce nie chce spać
I na horyzoncie postanawia tkwić,
Cały świat purpurą skryć.

3. Śpiewają żeglarze swój kolejny song,
Czerwieni im twarze nieruchomy krąg.
Noc się niecierpliwi, czeka na swój czas,
By sypnąć po niebie gwiazd.

4. Pragnę wam powiedzieć – wierzcie, albo nie,
Słońce w tym śpiewaniu zasłuchało się.
To się mogło zdarzyć – w szantach taka moc,
Może wstrzymać dzień i noc.

ref… (kilka razy)


Zażaglenie do losu (Zejman & Garkumpel)

(sł. M.Kowalewski, mel. B.Bartelik)

1. Zażagliło nam się życie, A7+ g0 h7 E7
Zszocił, zgrocił nam się los, A g0 h7 E7
Zwiatrowało serca bicie, A h7 cis7 c7
Zszancił znowu nam się głos. h7 E7 A7+

Ręce znów bogate sterem,
Szturwałością szkwalnych dni.
Zakotwiczmy Dardanelem
Zwiskajnione nasze sny.

Ref.: Na skiprowych szlakach marzeń D7 d7
W uszy wplećmy krzyki mew, cis A A7
Na spotkanie żaglich zdarzeń, D7 d7
Na szumiany morza zew. cis7 c7 h7 E7

2. Zeszkwalałe falne burze,
Czterdziestkowe zaryczanie,
Na bielonym żaglim murze
Szantą zagra wantowanie.

A gdy znów się sporci cuma
Obłożonym spacholeniem,
Serce tkliwie znów wyduma
To do losu zażaglenie.

A gdy znów się sporci cuma
Obłożonym spacholeniem,
Serce tkliwie znów wyduma
To do losu… <to do losu…>
To do losu… <to do losu…>
To do losu zażaglenie…


Złota Arka (Packet, The Pioruners, Smugglers)

(sł. D.Potoręcka, mel. „Roll the Old Charriot”)

ver.1 ver.2
1. Hej, kroplę „Krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby! e a
Hej, kroplę „Krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby! D G
Hej, kroplę „Krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby! e a
– I my wszyscy razem z nim! e D C H7 e G e a

Ref.: Dalej w dół – stara krypo kiwaj się! e a
I w górę – złota arko ciągnij się! D G
No i znowu w dół – kupo złomu kiwaj się! e a
I do domu szybko leć! e D C H7 e G e a

2. Na zagrychę krwisty befsztyk już przed nosem pachnie mi!
– I nam wszystkim razem z nim!

3. A usmażyłby mi go wesolutki, tłusty kuk!
– I nam wszystkim zaraz też!

4. Pofiglować sobie nieco, zaraz zdrowo byłoby!
– I nam wszystkim zaraz też!

5. Zamiast moknąć tu na wachcie, pod pokładem wolę być!
– Przydział grogu wolno pić!

6. Całą nockę z kobitkami, szalałbym nawet przez sen!
– Lepiej w łóżku w porcie, hen!

7. Zamiast gnić na starej łajbie, lepiej farmę chyba mieć!
– I pod gruszą w słonku lec!

ref…


Złoto dla zuchwałych (Mietek Folk) 280

(sł. K.Lebionko, mel.trad.)

1. Na morzu szalał wściekły sztorm, na strzępy żagle rwał, a G
Baksztagiem ciągnął statek nasz, przy sterze Johnson stał. a C
W bocianim gnieździe majtek zły, wichura smaga twarz, a
W oddali widać stary bryg – dziś będzie nasz. F a

Ref.: Jupijaj ej, jupijaj oC a
Ze wszystkich luf i jeszcze raz! Dosięgnij go! F a
Jupijaj ej, jupijaj oC a
Ze wszystkich luf i jeszcze raz! Zatopmy go! F a

2. Z kubryka ruszył każdy z nas, wprost od cynowych mis,
Kulawy bosman dzieli broń, na pokład każe iść,
Mocarna ręka chwyta nóż i dłoń zaciska się,
Dziś marny, brygu, jest twój los – wzbudziłeś gniew.

3. Zderzyły burtą statki się, bosaki poszły w ruch,
Już na pokładzie bitwa wre, nie trzeba więcej słów.
I nie oszczędzał swego, gdy na brata trafił brat,
O chłopcach, co zginęli tu, zaśpiewa świat.

4. W ładowniach naszych skarbów moc, przeminął bitwy czas,
I tylko morze stoi w krwi kolejny jeden raz.
Okrutny los dosięgnął bryg, co wzbudził straszny gniew,
A tutaj morze niesie w dal złowieszczy śpiew.

ref…


Zocha (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie, D A7 D
Było to w Giżycku, a może w Sztynorcie. G D A7
Dała mi pół stówy i na fanty torbę, D A7 D
„Wracaj przed południem, bo Ci skuję mordę!” <Tak mówiła!> G D A7 D

Ref.: „Kup pół chleba i pół masła, i pół główki kapusty, D G A7 D
Zapamiętaj, aby serek także był półtłusty.” D e A7 D
Ja to wszystko proszę państwa połowicznie załatwiłem, D G A7 D
O kapuście zapomniałem i pół litra zakupiłem. <A Ty pijaku!> D e A7 D

2. Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Pod Pułtuskiem Narew płynie od północy,
Puste półki ujrzały me piękne oczy.

3. Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Siedzę na półdupku, a tu wpół do trzeciej,
Pół głowy mi myśli, słońce pięknie świeci. <Och jak pięknie!>

4. Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Wracając spotkałem kumpli, gdzieś w pół drogi,
Walniemy po grzdylu, bo nas bolą nogi. <A co?>

5. Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie,
Było to w Giżycku, a może w Sztynorcie.
Rozpoznałem Zochę o północy mgliście,
Gada coś półgębkiem o bezludnej wyspie.

ref…


Zubi-Zu (Spinakery)

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Gdy wychodziłem w morze, C G7 C
Już nie pamiętam skąd, G7 C
Dmuchało nienajgorzej C G7 C
I szybko znikał ląd. G7 C
I ludzie się dobrali F
Z wyjątkiem tamtych dwóch; C
Uparcie nam śpiewali C G7 C
Te głupie zubi-zu: G7 C

Ref.: Zubi-zu, zubi zubi-zu, o-oo! F C G7 C /
Zubi-zu, zubi zubi-zu. F C G7 C /x2

2. Gdy tylko ich słyszałem,
Cholera brała mnie,
A nawet raz krzyczałem:
„Zamknijcie wreszcie się!”
Czy słonko przygrzewało,
Czy żagle targał szkwał,
Tych dwóch ciągle śpiewało,
Każdy ich dosyć miał.

3. Aż kiedyś buchnął rozkaz:
„Na pokład wszyscy won!
Zabierać się do żagli,
Potworny idzie sztorm!”
I chociaż morze wyło,
I pękał każdy zuch,
Przez wicher słychać było
Tych i-di-otów dwóch:

4. I morze oszalało,
Za gromem walił grom,
Aż łajbę roztrzaskało –
Rozleciał się nasz dom.
Do wodyśmy wpadali
Na głowę i na wznak,
I tamci dwaj pływali
Śpiewając sobie tak:

5. Minęło parę latek,
Dał przeżyć dobry Bóg,
Gdy nagle w jakiejś knajpie
Spotkałem tamtych dwóch.
Z radości tak piliśmy,
Że mówić o tym grzech;
Do rana śpiewaliśmy,
Tym razem już we trzech:


Zwycięstwo „Cezara” (Cztery Refy)

(sł. J.Rogacki, mel. „The Caesar’s Victory”)

1. Nasz „Cezar” dumnie fale pruł, d F
Do Indii Wschodnich cenny towar wiózł. F A
Kurs nasz prowadził na południowy wschód, d C d A d
W załodze na schwał chłopaki. g B F C A
Gdy przy St. Jago wstawał dzień, d g A
Brunatne żagle ktoś ujrzał we mgle. d g F C A
Obcych okrętów było pięć, A7 B A
Pirackie niosły znaki. d g A d

2. Ich zamiar dla nas jasny był –
Zdobyć skarb, a statek rozbić w pył.
Więc trzeba było nie szczędząc sił
Zapały te ostudzić.
Odwagi nie zabrakło nam.
Zwycięstwo albo śmierć wśród fal!
Pokażcie chłopcy na co nas stać!
Duch walki już się zbudził.

3. Nasz master dobył szpady wnet.
Dalej, żwawo! Wszyscy na dek!
Rozgrzane serca wiedziały, że
„Cezara” będą bronić.
Za burtę poszedł prowiant nasz,
Im więcej miejsca, tym więcej szans.
Gdy pierwszej salwy nadszedł czas,
Z naszych luf leciały gromy.

4. Pięć godzin trwał zacięty bój
Pod lawiną ołowianych kul.
A ci, co chcieli zagarnąć łup,
Stracili już nadzieję.
Wśród huku i dymu ze wszystkich stron
Spadały maszty w morską toń.
Piracka banda poszła na dno,
Ocean im łoża pościelił.

5. Nasz „Cezar” dalej fale pruł,
Do Indii Wschodnich cenny towar wiózł.
Zwycięstwo dał nam dobry Bóg,
Piraci ponieśli klęskę.
Choć zginął jeden przyjaciel nasz
I siedmiu rannych w rachunku strat,
To jednak dwieście tysięcy za fracht
Zostało w naszych rękach.


Żeglarski czardasz (EKT-Gdynia)

(sł. W.Biesiadecki, mel. J.Wydra)

(g d A dAdd)
1. Kiedy w sercu pusto, źle – grzbiety fal dokoła, d A d
Gdy tęsknota duszę rwiepochyla się głowa, d A d D7
A kiedy krzyczeć chcesz, stały ląd przywołać g d A d D7
Zaśpiewaj piosnkę tę, jeśli tylko zdołasz. g d A d

Ref.: Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy, d A d
Jeszcze tylko kilka chwil w porcie odpoczniemy. d A d D7
Wiatr nam czardasza gra, żagli płótno śpiewa g d A d D7
I płynie piosnka ta, tam gdzie szumią drzewa. g d A d
(g d A dAdd)

2. Jakoś wtedy lżej Ci jest, nawet się uśmiechasz
I stać Cię na każdy gest, i już się nie wściekasz.
Zęzy – cóż, taki los, bosman nie wybiera,
Smutek uleciał precz, w sercu radość wzbiera.

3. Czardasz smutki goni precz, wszystkich rozwesela,
Nie jest ważna żadna rzecz, kiedy gra kapela,
Gitara, parę strun, głosów tłum schrypnięty,
Marynarski wór, w pokład tłuką pięty.

ref… /x2


Żeglarski los (Cztery Refy) 281

(sł. K.Kuza/J.Rogacki, mel. „Row Bulies, Row”)

Ref.: Hej-ahoj! Żeglarski los! C A7 D
Dziś pełen, a jutro znów pusty masz trzos. A7 G D A7DA7

1. Z Liverpool do Frisco wybrałem się raz, D A7 D
Myślałem pozostać tam przez dłuższy czas. A7 D A7
Dziewczyny i whisky sprawiły wszak, że D A7 D
Już wkrótce znów do Liverpool wieźli mnie. A7 D C

2. Staliśmy w zatoce czekając na wiatr,
Nasz statek żałośnie się kiwał bez szmat.
Podobnie załoga kiwała się, bo
W butelkach po whisky widniało już dno.

3. Niedługo trwał spokój, godzinę czy dwie,
Bo Pierwszy już zadbał, by nie nudzić się.
Gdy nagle zaryczał: „Do żagli, co tchu!”
Nie wspomnę, co na to krzyknęliśmy mu.

4. Do dzisiaj pamiętam ponurą tę noc,
Wkrąg morze kipiało i tęgi wiatr dął.
Choć wszystko trzeszczało od topu po kil,
W godzinę dwanaście robiliśmy mil.

5. „Za zdrowie Starego!” Wypijmy do dna,
Bo równy to chłop i swój fach dobrze zna.
Pierwszego pomińmy, bo każdy to wie,
Że lepiej, by w ręce nie dostał nam się.


Żeglarze (Orkiestra Dni Naszych)

(sł. J.Kobyliński, mel. J.Kobyliński/M.Andraszek)

1. Prostą piosenkę zaśpiewać mam potrzebę D G D
O tych, co wolą wodę niż glebę, Fis7 G A
A jest to piosenka dla grzecznych chłopczyków, G h
Co po piwie nie robią do jeziora siku. e G D

2. Słuchaj uważnie Ty lądowy szczurze,
Żeglarze to ludzie o dużej kulturze,
Nie klną przy dzieciach, nie piją Royala,
Bo po Royalu w bebechach się jara.

3. Pamiętaj dziecko, zapisz sobie w głowie,
Żeglarze to ludzie dbający o zdrowie,
Wcześnie spać się kładą, za to późno wstają
I zdrową żywnością zawsze zakąszają.

4. Żeglarze to ludzie o wielkich cnotach,
Szanują kobiety, nie myślą o głupotach,
No a seks to przeżytek, to zwyczaj ponury,
Więc zamiast seksu czytają lektury.

5. Żeglarze są zawsze „na ty” z nauką,
Mają potrzebę obcowania ze sztuką,
No i wolą żeglarze zjeść beczkę z solą,
Niż oglądać w Polsacie disco-polo!


Żeglarze portowi (Spinakery) 282 283

(sł./mel. L.M.Kowalczyk)

1. Dzień dobry Wam, serdecznie Was witamy
I zaraz ładnie dla Was zaśpiewamy.
Nas w każdym porcie zawsze można spotkać,
Bo zamiast pływać my wolimy pochlać.

Ref.: Bo my jesteśmy żeglarze portowi,
Dobrana paka, weseli, morowi
I dla nas wtedy zaczyna się życie,
Kiedy kolejna flaszka turla się w kokpicie.

Dziewuchy z nami wesoło chichoczą,
Przeciętne we dnie, a takie fajne nocą.
Spocone gęby i czerwone nosy,
Śpiewamy szanty wrzeszcząc w niebogłosy!

A gdy na jachcie obok ruszy się suwklapa
I się wynurzy jakaś rozespana japa,
To wtedy strasznie chce nam się śmiać, <ha! ha! ha! ha!>
Gdy błaga: „Ludzie, czwarta rano, dajcie spać!”

Zaraz go trafnie podsumuje kumpel Marek:
„Pan to na pewno na nazwisko ma, yeppp… Zegarek.”
A Pan Zegarek cały zawstydzony
Szybko ucieka do śpiwora swojej żony.

Gdy noc zapada, to nikomu spać nie damy,
A niech słuchają, jak im gramy i śpiewamy,
I choć znużeni do hundkoi pchają głowy,
Balanga trwa na naszym jachcie kabinowym.

Bo my jesteśmy żeglarze portowi,
Dobrana paka, weseli, morowi
I dla nas wtedy zaczyna się życie,
Kiedy kolejna flaszka turla się w kokpicie.

2. Butelkę masz? To do nas zapraszamy!
My bratnią duszę zawsze rozpoznamy.
Czy jesteś z Gdańska, Krakowa czy Warszawy,
Przyłącz się do nas, do naszej zabawy.

jeszcze raz cały długi refren:

Kiedy kolejna flaszka turla się w kokpicie, /x3


Żegluj łajbo ma (Orkiestra Samanta)

(sł. D.Raczycki, mel.zespół)

1. Pewnej letniej niedzieli przystanąłem na kei e
I patrzyłem na żagle płynące gdzieś w dal H7 e
Pomyślałem cholera nic mi więcej nie trzeba G D G D
Spakowałem swój worek nic mi nie będzie żal H7 e

Ref.: Hej ho żegluj łajbo ma D G D
Heja ho niech przygoda trwa h G A D
Hej ho aż po życia kres D G D
Będę płynął w dal, na morzu dobrze jest. h A D

2. W pewnym porcie dziewczyna piękna cud jak malina
Powiedziała, że ze mną życie spędzić swe chce
Pomyślałem do licha trzeba mi szybko zmykać
Bo ta baba zamieni w piekło życie me.

3. Innym razem koledzy zwykłe szczury lądowe
Zaprosili na wódkę i na dziwki mnie
Piliśmy chyba z miesiąc nie trzeźwiałem do rana
Wreszcie koniec panowie ja na morze znów chcę.

4. Bo na morzu najlepiej kiedy wiatry nam grają
Stara łajba do taktu równo fale tnie
Nie ma nic piękniejszego niż ocean przed nami
Ja na żaglach chcę spędzić całe życie swe.


Żegluj, żegluj (Mechanicy Shanty)

(sł. H.Czekała/D.Gaweł/S.Klupś, mel. B.Quinn „Sail on Nova Scotia”)

Ref.: Żegluj, żegluj, tam gdzie Nowa Szkocja. C ea F G
Żegluj, żegluj, gdzie wstaje nowy dzień. C ea FG C

1. Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr, a GC
To zapowiedź nowych dni. FC F
Znowu woła do nas rykiem fal, dC Ga
Tam znajdziecie nowy świat. FC G
Znów dumny brzeg będzie witał was a GC
Majestatem groźnych skał. FC F
Każdy dzień tu świtem przywita was, dC Ga
Coraz bliższym stanie się, FC F
Twoim własnym domem stanie się. dG C

ref… /x2

2. Atlantyk bije falą w stromy brzeg,
Wściekle ryczy pośród skał.
W górze dzikich ptaków słychać śpiew,
Głos ich płynie z wiatrem w dal.
Tam bujnej trawy się kołysze łan
I strumyków cichy szept.
W mej pamięci zawsze będzie trwał,
Lecz niedługo powiem wam,
Lecz niedługo wszystkim powiem wam…

ref… /x3


Żegnajcie nam dziś (Packet)

(sł. A.Peszkowska, mel. ???)

1. Och, powiedz, czyś słyszał, co Stary dziś rzekł? A7 D G D
– Żegnajcie nam dziś, żegnajcie nam więc. A7 D
Do domu nasz statek odwraca już łeb. D A7 D
– Powrotny kurs – wspaniała to rzecz. A G7 A

2. Czternaście miesięcy już, gdy z Liverpool
Sunęli po Mersey tak gładkiej jak stół.

3. I choć potem niejeden nam w dupę dał sztorm,
To dzisiaj przed dziobem rodzinny już ląd.

4. Znów ujrzysz na Lime Street rozkoszny ten dom,
Na samo wspomnienie kolana już drżą.

5. No bo powiedz, czyś widział piękniejsze niż tam,
Krąglejsze i słodsze tyłeczki u dam?

6. No i rączki zwinniejsze czy też ktoś gdzieś ma,
By sakiewkę tak prędko nam oczyścić do dna?

7. A że statek nasz chyży i ciągnie jak koń,
To nie zdążysz pomarzyć, a wyskoczysz na ląd.

8. Och, powiedz, czyś słyszał, co Stary dziś rzekł?
Do domu nasz statek odwraca już łeb.


Żółte dziewczyny (Perły i Łotry Shanghaju)

(sł. G.Majewski, mel. „Yellow Girls”)

1. Gdy brzegiem rzeki skoro świt sunąłem w siną dal,
– Hoorray! Me yellow gals, doodle let me go!
Ujrzałem piękne dziewczę, co pluskało się wśród fal.
– Hoorray! Me yellow gals, doodle let me go!

Ref.: Doodle let me go, me go, doodle let me go! /
Hoorray! Me yellow gals, doodle let me go! /x2

2. Marszanda córą była, wiem, z miasteczka Callao.
Do domu taty wzięła mnie, wiedziałem, o co szło.

3. Gdy w środku nocy jej tato wszedł, potworną burdę wszczął,
Dokoła sofy gonił mnie, ach, cóż to był za szok!

4. Dookoła, dookoła tej sofy tak uparcie za mną gnał,
A gdy nareszcie dorwał mnie, zawyłem głośno: Au!!!

5. Jest dom, co „Pod Pierogiem” zwą, w Callao adres mam.
Kamraci z wszystkich świata stron, zajrzyjcie proszę tam.

Ref.: Doodle let me… <dawaj!>
Doodle let me… <razem!>
Doodle let me go, me go! Doodle let me go! /
Hoorray! Me yellow girls! Doodle let me go! /x2


Życzenia (Poszedłem na Dziób)

(sł./mel. A.Dziuk)

1. Niech znów wiatry nam zawieją,
Niech nam znów zaszumi West,
Niech znów starą pieśnią płyną /
Deki brygów, gdy trwa rejs. /x2 (i następne)

2. Niech znów sztorm nami porzuca,
Niech nam fale chłoszczą twarz.
W jakiejś knajpie gdzieś w Bostonie
Niech znów lekko płynie czas.

3. Niech znów Pierwszy głośno krzyczy,
Niech znów Bosman w gwizdek dmie,
Niech nas czasem znów pomęczy
Głód, co kiszki skręcić chce.

4. Niech znów mewy nam zakwilą,
Niech znów rum poleje się,
A żeglarze niech go piją
Opowieści snując swe.

(jeszcze raz pierwsza zwrotka, ale bez bisu i z wyciszeniem)


Życzenia powrotu (EKT-Gdynia)

(sł. I.Wójcicki, mel. J.Wydra)

1. My staliśmy na brzegu, a on odpływał stąd, D G A D
Przestrzenie są dla niego, a nam pozostał ląd, D G A
„Czy tak po prostu musi być?” – powtarzał razy sto, h A D G
Wierzyliśmy, że wróci, wszak nam obiecał to! D G A D

Ref.: Płyń, Stary, płyń, niech wiatry Ci sprzyja, D G A D
Od sztormów złych niech chroni dobry Bóg. G D E A
Nocą, prócz gwiazd, niech szlak Twój oświetlaD G A D
Życzenia, byś powrócił do nas znów. G D A D

2. Gdy rok już z górą minął, wiadomość przyszła, że
Ten okręt, którym płynął, na morza leży dnie,
Lecz nikt z nas w to nie wierzy – honoru słowo dam!
Bo on na pewno przeżył – wszak tak obiecał nam.

3. Będziemy stać na kei, choćby i przez lat sto,
Nie zbraknie nam nadziei, że znów ujrzymy go,
I w tawernianym dymie opowieść będzie snuł,
A potem znów wypłynie, my zostaniemy tu.

ref…


Żywiej tam! (Cztery Refy) 284

(sł. D.Matuszak, mel. „Bring’em Down”)

1. Liverpool moim domem był,
– Żywiej tam!
Londyn poznałem tak, jak nikt.
– Żywiej tam!

2. Niemało knajp też kusi tam,
Gdy w ręku zarobiony szmal.

3. Hen, na południe wiedzie szlak,
Gdzie mróz i sztormy raz po raz.

4. A gdy za rufą został Horn,
Toś rad, żeś cało minął go.

5. Znam taką małą w Callao,
Gdy dasz dolara, będzie twą.

6. Na brzegu siądzie, kiedy już
Powrotny kurs weźmiecie znów.

7. Do Liverpool czas wracać nam,
Od roku nas nie było tam.

8. Znów nas powita Mersey Side
I dziwki z przyportowych knajp.

9. Panienki wnet oskubią Cię,
A rano obolały łeb.

10. Gdy forsy brak, z kałuży łyk
I znów na morze trzeba wyjść.






. .

. -I- -I-

-I- --I-- --I--

--I-- ---I--- ---I---

---I--- ---I--- ---I---- --

----I--- ---I--- ---I---- ------

----I--- ---I--- ---I---- ----------

.--o---o---o---o---o---o---o---/

\___________________________/`

~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ ~~~ BB.





i na zakończenie, już zupełnie dla jaj, ściągnięte gdzieś z internetu:

POŻEGNANIE LIVERPOOLU

Pozdrawliajem tiebje luba maja
Siejczas poplyniom w cholernie dolgij rejs
Skolko miesjaczy nie uwiżu ciebja nieznaju
Nie zabudu ciebja nikagda.
.

|\

| \

|__\ ___

_____|____|*|

\ /

Dziękuję! Cześć! – Beno.
Również dziękuję, do zobaczenia na szlaku – Czarek.



Tekst i akordy za śpiewnikiem J. Kaczmarskiego „Pejzaż z szubienicą – piosenki z lat 74-95, część II”. Utwór powstał 12 lutego 1995 r. Całość cytowana bez zmian.

1 Od: Czarek Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>: W tytułowym „1788” roku na wschodnich wybrzeżach Australii (w pobliżu dzisiejszego Sydney) wylądowała, z grupą brytyjskich skazańców, tzw. Pierwsza Flota. Działo się to po utracie części posiadłości w Ameryce Północnej przez Brytyjczyków, gdyż wcześniej Australia nie wzbudzała zainteresowanie państw europejskich. Nowa Południowa Walia stała się brytyjską kolonią karną, podlegającą pod rządy wojskowe. Podstawą jej gospodarki była uprawa ziemi (której właścicielami byli oficerowie), przez zsyłanych tu do 1840 roku skazańców.

2 Ostatni akapit, to oczywiście jeden z wielu wspaniałych rodzimych dopisków do naszych szant: :-)))

3 Z kasety R.Muzaja „Kartki z dziennika”: Halina Stefanowska – sympatyczna, drobniutka, z nieodłącznym plecakiem, wiernym kompanem podróży – uczyła nas mądrości wszechświata i wrażliwości na piękno.

4 ps. Beno: Powyższy tekst pochodzi z rzeczonej kasety (1999), w innej wersji koniec ostatniego refrenu brzmi: Zdani na siebie i milczenie gwiazd.

5 Znana piosenka z przedwojennego polskiego filmu przypomniana w nast. wersji na kasecie zespołu Klang:

Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal, /

Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal! /x2

Jak uroczo, jak ochoczo serce bije w nas,

Gdy pogoda, szumi woda, tak nam mało brak

Do szczęścia…

Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,

Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal!

Ach, jak przyjemnie radosny płynie śpiew,

Gdy szumi, szumi woda i młoda płynie krew!

6 Z książki 4 Refów – „Płyń z nami w rejs”: Pieśń kubryku z II poł. XVIII w. wykorzystywana kiedyś jako szanta pompowa. W języku ang. kolejnym literom alfabetu przyporządkowane są oczywiście inne hasła związane z morzem, nieobce każdemu żeglarzowi.

7 sł./mel. oryg. – Jacques Brel (1929-1978), francuski piosenkarz, kompozytor, aktor filmowy i kabaretowy, poeta, reżyser pochodzenia belgijskiego.

8 Od: Agnieszka „Żaba” Kołodziej <zaba83@go2.pl>

Jest to tłumaczenie – pięknej zresztą – piosenki francuskiej i oszczędza nam ono kilku dosadniejszych sformułowań.

9 Na płycie EKT lekko zmieniony tekst zat. „Kubański szlak” pojawił się później, ta wersja tekstu pochodzi głównie z pewnego MP3 ze starego koncertu Nijak, a poniższy komentarz ze strony WWW Marcina Wilka: „Nijak nie jest właściwie zespołem żeglarskim, ale „Amsterdam” wykonują wspaniale.”

10 Podanie chwytów jest kłopotliwe – utwór śpiewa się coraz szybciej i w coraz wyższej tonacji.

11 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Opisana historia miała miejsce w 1857 r. podczas podróży z Barbados do Liverpoolu. Bohater naraził się znanemu z okrucieństwa kapitanowi. Opis tortur w pieśni zgodny jest z rzeczywistością. W Liverpool sąd skazał apitana Henry Rogersa oraz pierwszego oficera Milesa i drugiego oficera Seymura na śmierć. Oficerom karę śmierci zamieniono na dożywotnie zesłanie, a kapitan został stracony w obecności tłumu liczącego ok. 50 000 osób.

12 Z książki 4 Refów – „Płyń z nami w rejs”: Bardzo mało znana pieśń z końca XVIII w., śpiewana głównie jako szanta kabestanowa. Powszechnie znana deklaracja „I’ll go to sea no more” uzupełniona jest tu długą listą prac pokładowych i innych czynności, których to na pewno nie będzie już nigdy wykonywał nasz bohater. Żaglowiec „Anglesey” z Liverpoolu pływał na przełomie XVIII i XIX w. pod banderą norweską jako „Ingrid” z Larviku.

13 „Pogoria-Antarktyda”  Szukaj także innych pozycji w tym zbiorze z podanym stringiem! Tekst pochodzi ze śpiewnika „Pogorii” ze sławnego rejsu na Antarktydę. Opis wyprawy na Antarktydę w komentarzu do: „Pogoria” Brava.

14 Piosenka zamieszczona w śpiewniku Pogorii z rejsu na Antarktydę jako jedna z ulubionych wykonywanych przez kpt. K.Baranowskiego, a ostatnio przypomniana także na kasecie RO’20.

15 Sądząc po autorach – Jerzy Nel, Roman Palester – jest to piosenka z polskiego przedwojennego filmu.

16 Na przełomie XIX/XX w. statki były już wyposażone w silniki parowe. Prędkość odgrywała coraz większą rolę w rywalizacji o pierwsze miejsca na łowiskach i szybki powrót z ładunkiem. Taktyka angielskiej floty wielorybniczej polegała na szybkim przemieszczeniu z portów północnej Szkocji: Dundee, Peterhead, Aberdeen lub Montrose (gdzie stacjonowała „Balaena”) do portu St. John (Nowa Funlandia), który stanowił bazę wypadową na łowiska północnego Atlantyku. „Balaena”, zbudowana w ostatniej dekadzie XIX wieku, była dzielnym statkiem wielorybniczym (50 m. długości, 210 BRT, silnik parowy 65KM) i wielokrotnie zwyciężała zwyczajowe „regaty” urządzane przez kapitanów wielorybników na trasie Dundee – St. John. Melodia piosenki opisującej te wyścigi została najprawdopodobniej przeniesiona z Ameryki Północnej, gdzie wcześniej znana była w wersji sławiącej wielorybnik „Polynia”. Dla ścisłości należy dodać, że „Polynią” w latach 1883-1891 dowodził kapitan William Guy, który później objął dowództwo „Balaeny”. W okresie, kiedy powstawała pieśń, „Balaena” dowodzona była przez kapitana Burnetta a W.Guy dowodził już „Erin Boyem”. „Polynia” zginęła w lodach zatoki Melville’a (podobnie jak „Diamond” i wiele innych) zaskoczona wczesną zimą. „Balaena” dzielnie służyła we flocie Dundee aż do 1914r.

17 Więcej informacji autorstwa J.Rogackiego także w miesięczniku Rejs 11’99. Cyt.: „Balaena” jest jedną z ostatnich pieśni wielorybniczych tego okresu. W późniejszych latach wielorybnictwo straciło resztki swego romantycznego charakteru i całkowicie przemieniło się w morderczy proceder.

18 Jeden w wielu „antyalkoholowych protestsongów” Spinakerów. ;-)))

19 „Trzeszczy każdy bryt” – bryty to pasy tkaniny, z których po zszyciu powstaje żagiel.

20 Owo: „ksz! ksz!” do „miniaturowego elementu choreograficznego” z ostatniej zwrotki, to odgłos jaki zwykle wydajemy pokazując jednocześnie palcami ruch liczenia pieniędzy. :-)))

21 Tekst pierwotnie opublikowany na stronie WWW Marcina Wilka i stamtąd poniższy komentarz: Tę pioseneczkę traktowaliśmy jako zabawę wokalną – słowa Pawła Arkuszyńskiego, muzyka Staszka Moniuszki, własna aranżacja a cappella.

22 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Dumny Irlandczyk Jack Donahue (istnieją też inne odmiany pisowni jego nazwiska) skazany na dożywotni pobyt w Botany Bay, po ucieczce w gęsty australijski busz, przez wiele lat nękał swoich prześladowców i organizował pomoc dla innych skazańców. Swój barwny żywot skończył ginąc w desperackiej walce z policją konną. Bardziej znaną balladą o jego losach jest „Wild Colonial Boy”.

23 Autorstwo do końca nie ustalone, ale chyba sł./mel. W.Głowacki.

24 Z kasety R.Muzaja „Kartki z dziennika”: Stara, dobra ballada przerobiona na potrzeby programu TV i sympatycznie przyjęta jako „Laska Jakuba”. Ludzie! To nie jest moja piosenka.

25 Na melodię starej brytyjskiej ballady „The Dreadnaught”.

26 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: W wrześniu 1975 r. Z Gdyni wyszedł w kolejny rejs s/y Janosik z 7-mioosobową załogą. Nikt nie przypuszczał, że już nigdy nie powróci. Zaginął gdzieś na wodach Skagerraku – ostatni raz jacht widziano 16.IX. Do dziś jednoznacznie nie ustalono przyczyn i okoliczności jego zaginięcia. Koło ratunkowe z jachtu wyłowione w okolicach wejścia do Oslofiordu to zbyt mało, by cokolwiek wyjaśnić. Różne wtedy snuto domysły: że manewry NATO, że kolizja z nieznanym statkiem… Wielu swoich tajemnic strzeże odwieczne morze. Giną statki, jachty. We wrześniu ubiegłego roku zginęły „Bieszczady”. Te tragedie powinny nam przypominać, że wraz z postępem techniki i nowoczesnej nawigacji morze nie stało się, bynajmniej, łaskawsze i bezpieczne. Istnieje bowiem jeszcze druga strona medalu: nieprzewidziany rozwój sytuacji pogodowej, czy też inni użytkownicy morskich dróg, w stosunku do których powinniśmy stosować jak najszerzej pojętą zasadę ograniczonego zaufania: stosunek mas statku i jachtu nie daje temu ostatniemu żadnych szans. Na jachtach zginęli żeglarze. Nie ważne, znani nam, czy nie znani: tacy, jak my. Zawsze zostaje bolesna rana w sercach bliskich – rodzin i kręgu przyjaciół. W takich okolicznościach, zimą 1979 roku w Trzebieży, powstała „Ballada o Janosiku” – ballada, która nie powinna rozbrzmiewać w chwilach beztroskiego „strojenia decybela”. Przecież nie tylko takie zdarzają się śpiewania…

27 We wrześniu ub.r. kilka dni po tragedii jachtu „Bieszczady” wychodziliśmy w bałtycką „tygodniówkę”. Nastroje załóg nietrudno odgadnąć. W samej Trzebieży stało kilka jachtów, które przerwały rejsy, a część żeglarzy wróciła do domu. A my – w żadnym wcześniejszym rejsie nie prowadziliśmy bardziej starannej obserwacji…

28 Balladę, wraz z zapisem nutowym, można znaleźć w śpiewniku H. Stefanowskiej „Żagle, słońce i przygoda” (1985)

29 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>: Morze Sargassowe, jeden z najbardziej tajemniczych, owianych legendą rejonów świata, to akwen Środkowego Atlantyku pomiędzy 20 i 40 N oraz 030 i 070 W. Otaczają go silne prądy: Zatokowy, Północn-Równikowy i Kanaryjski, podczas gdy samo Morze Sargassowe, to ogromna powierzchnia nieruchomej wody o temperaturze dochodzącej do 37 st.C, nad którą dominuje cisza lub słabe wiatry. Ciepła, bezchmurna pogoda stwarza sprzyjające warunki rozwoju roślinności morskiej, a w szczególności gatunku „sargasso”, który dzięki pęcherzykom gazu (tlenu?) utrzymuje się na powierzchni, przypominając winogrona „sarga” uprawiane od wieków w Portugalii. Nieograniczony rozwój tych wodorostów sprawia, że nawet, gdy wieje wiatr, powierzchnia morza jest zupełnie gładka. Dawny żaglowiec, pozbawiony alternatywnego napędu, bywał na zawsze unieruchomiony w ich sieci, gdyż słabe wiatry nie były w stanie wybawić go z opresji. Wysoka temperatura powietrza i morza, kończący się prowiant i woda, a nade wszystko upływający w bezsilnej bezczynności czas, jak i widok rozległych, zielonych połaci, powodowały wśród marynarzy halucynacje i tzw. „gorączkę morza” (sea fever). Prowadziło to w konsekwencji do przypadków opuszczania pokładu najprostszą drogą: w dół, wprost za burtę, do „zielonych pól”, które majaczącym w gorączce żeglarzom łudząco przypominały rodzinne pola i łąki… Do dziś przetrwały legendy o tych statkach, które – mimo, że w końcu zatonęły – nigdy nie spoczęły na dnie, lecz dryfują pod powierzchnią, w zachłannych ramionach wodorostów Morza Sargassowego. Ballada Janusza Sikorskiego oddaje nastrój stokroć lepiej, niż jakikolwiek komentarz…

30 Nagroda dla W.Masłyka za piosenkę morską na festiwalu Bazuna'71.

31 Prawdopodobnie jest to wojenna pieśń fryzyjska. Dziś proszeni przez zespół o pomoc w przetłumaczeniu Holendrzy i Niemcy nawzajem odsyłają do swoich sąsiadów.

32 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl

Bantry Bay” – nie ma takiego utworu w języku angielskim, a jeśli jest, to nie ma nic wspólnego z tym. Melodię oparto na jednej z wersji „Star of The County Down”. Na innej z wersji tej piosenki oparto „Bramy Dublina” Mechaników, oraz „Gwiazda z Powiatu Down” Bumpersów.

33 Michał Klawon wrote: Kilka lat temu (pisane w roku 2000) piosenkę tą rozpropagował zespół Jolly Roger z Wałcza. Dziś już chyba nie istnieją, a szkoda…

34 sł./mel.oryg. „Black Velvet Band”

35 Jest to jedna z najpiękniejszych piosenek Spinakerów, ale istnieje też wersja, heh…, tzw. Brudna sukienka, która brzmi mniej więcej tak:

I ona taka w tej brudnej sukience,

A śmierdzi tak, że aż zapiera w piersi dech,

Więc wykręciłem jej do tyłu obie ręce,

Aż zaryczała jak dziki lew.

i tu brakuje mi dalszego ciągu niestety.

36 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>: Za H.Stefanowską podaję autoryzowaną w 1968 r. przez Stanisława Marię Salińskiego wersję „Białego Słonia”. Piosenka powstała w latach dwudziestych wokół grupy poetyckiej „Kwadryga” i nawet stała się dla niej czymś w rodzaju hymnu śpiewanego „dla własnej uciechy” przy różnych okazjach. Wkrótce trafiła pod żagle i – choć w przeróżnych wersjach – żyje do dziś. Powyższy, oryginalny tekst, został pięknie zaprezentowany przez Halinę Stefanowską w starym, znanym śpiewniku „Rozśpiewane morze”. Oddajmy jednak głos „ojcu” piosenki – S.M.Salińskiemu (przyd. „Diadia”), który w rozmowie ze Stefanowską wspomina: „Kiedyś byłem na biczu w Monkay – maleńkim porcie wietnamskim. Uciekłem ze statku. Nie wiedziałem, co ze sobą robić. Od dwóch miesięcy nie mogłem się wydostać z tego Monkay. Beznadziejna sytuacja. Jakże chciałem się stamtąd wydostać! Chodziło o jakikolwiek statek idący do Hongkongu. Pewnego razu zauważyłem, że do portu wchodzi statek z banderą rzadko widywaną na tamtych wodach: Biały słoń na zielonym polu. Była to bandera syjamska. Zafrapował mnie ten biały słoń. Zgłosiłem się na ów statek pytając, czy nie potrzebują kogoś. Istotnie. Okazało się, że gotowi są mnie zaangażować na parę dni i że statek idzie do Hongkongu. Monkay – Hongkong, dwa dni rejsu. Czekałem na tę okazję dwa miesiące. Biały słoń przyniósł mi szczęście. Utkwił mi w pamięci jako symbol pomyślności. Może to stąd się wzięło: „Na wielkim okręcie wszyscy są szczęśliwi…” Pierwszą zwrotkę wymyśliłem ja. Drugą – o maleńkich fajeczkach – też chyba ja. Tę o Filipinach – czy nie Stanisław Ryszard Dobrowolski? A kto o błękitnym niebie? Zatarło się już w pamięci. Na pewno zwrotkę o Murzynach w Kongo napisał Olek Maliszewski według Cocteau, a tę ostatnią o gwiazdach „z tamtej strony ziemi” dopisała, o wiele lat później, bo w czasie okupacji, Janka Polakówna. „Biały słoń” obrósł w przeróżne dodatki, ale tylko ta jedna zwrotka Janki Polakówny została przez nas oficjalnie „zatwierdzona”. A muzyka? – to była popularna wtedy kabaretowa melodyjka, chyba Katelbeya, małego kompozytora Katelbeya. W każdym razie – zasłyszana. Tyle cytatu. Może zacytowane wspomnienia przysporzą miłośników oryginalnej wersji…

37 cytat z: http://www.zaglowce.ow.pl/: „Bluenose II” to wierna replika słynnego i niezwykle szybkiego drewnianego żaglowca zbudowanego w 1921 r., który przez szereg lat zwyciężał w regatach szkunerów rybackich, a który w 1946 r. rozbił się na rafie koralowej w pobliżu Tahiti. Replika została zbudowana w 1963 r. przez grupę charytatywną „Nova Scotia”, zamierzającą uchronić dla przyszłych pokoleń ten szkuner a także sposoby tradycyjnego budowania żaglowców i żeglowania. Prowadzi się na nim intensywne szkolenia młodzieży. Obecnie statek funkcjonuje jako „Kanadyjski pomnik żaglowy”, a jego armatorem jest Ministerstwo Turystyki Kanady.

38 Prawidłowa pisownia: Bluenose, Lunenburg.

39 autor oryginału – „Bluenose” – najprawdopodobniej Stan Rogers

40 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Słyszałem śpiewane jako III zwrotkę, po słowach: „że to okręt wojenny RP”.

Marynarzem też byłem,

Tak jak wy, pokład myłem,

Wasza dola nie obca mi, nie!

Żeby zostać bosmanem,

Tak jak ja nim zostałem,

Trza się, chłopcy, narobić że hej!

Ballada związana jest z wycofanym z czynnej służby krążownikiem ORP „Bałtyk”, zakotwiczonym w okresie międzywojennym jako hulk pełniący rolę bazy szkoleniowej specjalistów morskich. Piosenka stała się ponadczasowym przebojem i zapewne takim pozostanie. Trudno dzisiaj ustalić, które zwrotki zostały dopisane później – H.Stefanowska w „Rozśpiewanym morzu” cytuje pięć.

41 W końcówce utworu wykorzystano fragment „Chłopcy, a-hoj!” ze słowami W.Głowackiego ;-)

42 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Wyrażenie „Na gejtawy weźmy wraz” jest poprawne. Jest to zwyczajowo przyjęta komenda określająca całokształt czynności, zmierzających do sprawnego „sprzątnięcia” żagla rejowego. Doświadczonej załodze wystarczy lakoniczna komenda podana w odpowiednim momencie, aby bez szczegółowych instrukcji doprowadziła zadanie do końca. Polecenie „chwycenia za gejtawy” itp, sugeruje jedynie określoną czynność, tzn. chwycenie liny i oczekiwanie na dalsze polecenia. Przyjrzyjmy się, na czym polega zwinięcie żagla rejowego. Z grubsza rzecz biorąc, należy wykonać kilka czynności: obsadzić stanowiska, rozbuchtować liny (zdjąć je np. z kołkownic), wybierać obie talie gejtaw luzując jednocześnie szoty, wybrać gordingi, obłożyć końce wybranych lin, wybrać na sztywno oba brasy – i dopiero wtedy, już bezpośrednio z perty, dokładnie przytroczyć sejzingami żagiel do rei. Teraz należy odpowiednio zbrasować reję – i jeden żagiel gotów!

43 Gejtawy – liny obsługiwane z pokładu, biegnące od rogów szotowych żagla rejowego skośnie do góry, w kierunku masztu, często – dla ulżenia pracy – wyposażone w talie. Ich zadaniem jest podciągnięcie rogów szotowych do masztu, by żagiel przestał ciągnąć. Po złożeniu gejtawami rogów żagla „w kopertę”, należy wybrać gordingi.

Gordingi – pionowe pętle obejmujące żagiel, biegnące od rei po zewnętrznej stronie żagla w dół, a po ominięciu dolnego liku, po wewnętrznej stronie spowrotem do rei, gdzie przez bloki zwrotne kierowane są do masztu, a następnie, jak gejtawy, na pokład. Mają za zadanie podciągnąć pozostały płat żagla do rei.

Perta – mocna, obecnie stalowa lina, rozpięta wzdłuż rei ok. 80 cm poniżej jej poziomu, dająca jedyne oparcie stopom. Stojąc na percie, wachta dokonuje ostatecznego klaru żagla.

44 pressgang – przymusowy pobór

45 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Ambrazura, wycięcie w burcie, przez które można było wystawić lufę armaty. Ambrazury były zasłaniane specjalnymi pokrywami, aby nie dopuścić do zalewania pokładów wodą, i odsłaniane podczas bitwy. Ponieważ pokłady były ciasne, aby ich nadto nie zadymiać lufę armaty należało wystawić za burtę. Podczas strzału działo cofało się w głąb pokładu, a tam było hamowane przez specjalne liny. Ambrazury nadawały groźny wygląd okrętom wojennym, wg liczby ambrazur (nie wszystkie były obsadzone przez armaty!!!) oceniano ich wielkość – i dzielono na jedno, dwu, trzy i czteropokładowce. Ostatnimi okrętami wyposażonymi w ambrazury były pancerniki kazamatowe (początek XX wieku), gdzie artyleria była umieszczona w osobnych, opancerzonych klitkach. Ciekawostką jest, że ambrazury posiadał polski krążownik szkolny Dragon. Stylizacja na ambrazury modna jest do dziś – np. malowanie żaglowca Kruzensztern, który będąc statkiem szkolnym, nie wiedzieć czemu nosi wojenny „wystrój”.

W języku popularnym ambrazurami nazywa się także furty działowe, choć są one klapami do zakrywania ambrazur, a nie samymi ambrazurami.

46 A’propos fragmentu tego utworu: W śpiewnikach pokutuje, spisana ze słuchu, niepoprawna forma „Roller away”. Wydaje się bardziej uzasadnione pisanie „Roll her away”. Marynarze na żaglowcach, w trakcie ciężkiej pracy, niezależnie od tego czy to była szalupa, lina, czy co innego, nazywali dany przedmiot… dziwką. Stąd forma żeńska stosowana w języku angielskim wobec różnych nieożywionych rzeczowników.

47 „Sygnały wiadome, na łowy już czas…” – na łowiskach przebywało w tym samym czasie wiele statków i jeszcze więcej pochodzących z nich szalup oddalających się nieraz na wiele mil od jednostek macierzystych. Załogi każdego ze statków wielorybniczych w czasie połowów miały własny system sygnałów, zrozumiały tylko dla nich, co chroniło przed konkurencją.

Przy burcie, na gajach…” – gaja to lina z talią (wielokrążkiem blokowym).

Dwa rumby po lewej” – Rumb – 1/32 część kręgu horyzontu. Kierunki kardynalne (zasadnicze): N, S, W, E – naniesione na okrąg podzielą go na ćwiartki. Dwusieczne poprowadzone przez każdą z ćwiartek wyznaczą kierunki interkardynalne: NE, SE, SW, NW. Jeżeli podzielimy krąg horyzontu, poczynając od N w kierunku ruchu wskazówek zegara na 32 równe części, otrzymamy kierunki zwane rumbami.

48 Bum cyk-cyk i dynga-dynga, by Z.Zajko

Nie ma to, jak los Wikinga,

Nie zna lepszej on zabawy,

Od zbójeckiej swej wyprawy.

Bum cyk-cyk i dynga-dynga,

Ostra jest Wikinga klinga,

Ostre ma na hełmie rogi,

Więc uciekaj z jego drogi!

49 Od: Wiki – Wiktor Matlakiewicz <wj_m@go2.pl>: „Bum-cyk-cyk” – refren pochodzi z książki „Burzliwe dzieje pirata Rabarbara”. BTW książka jest obłędna w swym surrealistycznym podejściu do spraw piractwa i żeglarstwa: Ryba-piła, rekin-młot przy budowie okrętu, działa na pomidory i arbuzy…

50 Robotnicza pieśń górników z płn.-wsch. wybrzeża Anglii. Trafiła na morze wraz z węglem ładowanym na statki. W Polsce znana m.in. dzięki Kenowi Stephensowi.

51 Do „Władka” – heh, jest to popularna nazwa Władysławowa, skądinąd bardzo fajnego miejsca… (komentarz mój – Beno)

52 (*) najprawdopodobniej te wersy zostały później dodane i z jednej zwrotki zrobiono dwie

53 Podane zmiany prędkości są orientacyjne. Tą szantę po prostu śpiewa się na dwa tempa.

54 Zespół śpiewa „W XVI wieku”, na szczęście w oryginalnym śpiewniku Zejmanów podana jest prawidłowa data historyczna. ;-))

55 Poemat w oryginale znajduje się pod adresem: http://www.electricscotland.com/burns/poem.html

56 mel.oryg. „Home Boys, Home”

57 SYN-TON MC S002, Mechanicy Shanty – „W granicach folku”

58 patrz także: „Z pijanym żeglarzem”

59 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: „The Drunken Sailor” zna cały żeglarski świat. W Polsce najchętniej śpiewana jest wersja do wykonywania najprostsza: z trzykrotnie powtarzanym wersem każdej zwrotki. Jest to celowe, jeśli śpiewa się, powiedzmy, w knajpie, czy przy ognisku, gdzie praktycznie zatraca się tradycyjna rola szantymena, gdyż każdy – dzierżąc w dłoniach ściągę – pragnie spiewać. W czasie ciężkiego wysiłku na żaglowcu, pracujący zespół koncentrował swe siły przy jak najprostszym refrenie, z wyraźnym akcentem na konkretnym słowie, kiedy to nastepowało wspólne „przyłożenie siły”. Za to treść zwrotek bywała bardzo bogata, często wręcz improwizowana przez szantymena. I należy przyznać, że autorka przekładu dokonała rzeczy bardzo trudnej: przy zachowaniu wierności tekstu – uchwyciła właściwy charakter szanty. A oto, co pisze sama Halina Stefanowska: „Przetłumaczyłam tę jedną z dobrze znanych na świecie do dziś szant z całym pietyzmem dla oryginału, nie pomijając nawet królowej Saby, choć nie udało mi się dociec, skąd się wzięła w tej piosence i dlaczego utrwalają jej istnienie wszyscy tłumacze.” A jeśli chodzi o tę najbardziej popularną w naszym kraju wersję, jaką jest niewątpliwie „Z pijanym żeglarzem…” z niniejszego śpiewnika, to w pewnych okolicznościach śpiewa się u nas zamiast np. „Przeciągniemy go przez kipę…” – „Przeciągniemy mu przez kipę”, co niewątpliwie przysparza pikanterii… .

60 Beno@szanty.art.pl: Jest to chyba najczęściej wykonywany (i interpretowany) utwór na kasetach różnych szantowych wykonawców. Mnie spodobały się najbardziej dwie wersje Bumpersów wydane ma kasetach „Jedziem do Irlandii” i składance z VIII Festiwalu AKŻ w Białymstoku – szczególnie ta ostatnia wersja, koncertowa, heh… powala na kolana, oddając nastrój tego, ponoć dość niezwykłego festiwalu.

61 Tomasz Łączkowski „Czosnek” <tomlacz@polbox.com>: Pierwsza Kopyść miała miejsce w roku 79.Odbyła się już piętnaście razy. Jeżeli zaś chodzi o list Beno, to prawdopodobnie mówi on o ósmej Kopyści w roku 92. Rzeczywiście było to wydarzenie na miarę Woodstock. Do dziś wszyscy najbardziej wspominają właśnie tą edycję festiwalu. Odbywała się ona jeszcze w hali Włókniarza. Później impreza przeniosła się do kina Forum.

62 Marek Siurawski „Szanty i Szantymeni”: „Pieśń tą śpiewały jako szantę fałową lub pompową również załogi statków handlowych. W akompaniamencie słyszy się bęben (doskonały jest tu irlandzki bęben bojowy – bodhran) i skrzypce, które grają w bardzo prosty, nawet prymitywny sposób, naśladując dźwięk cigar-box fiddle. Ostatni refren można powtórzyć dwa razy, końcówkę zwolnić i wytrzymać fermatę. „Dwudziesty czwarty lutego” jest prawdopodobnie skróconą wersją kilku wojennych pieśni sprzed kilkuset lat, opiewających zwycięstwa angielskich okrętów w walkach z piratami na Morzu Śródziemnym, na przykład „Captain Mansfield’s Fight With the Turks” i innych. Wydarzenie, które jest kanwą tej pieśni, rzeczywiście miało miejsce, chociaż nie ma pewności czy dokładnie 24 lutego. Najbardziej prawdopodobną datą – po przeanalizowaniu dokumentów historycznych – może być 9 lub 29 grudnia 1660 roku. Tego właśnie dnia angielski okręt „Mary Rose” (48 dział) dowodzony przez kapitana Johna Kepthorna, został zaatakowany przez siedem jednostek algierskich. Anglik pozostawił zdobyty poprzednio pryz, przyjął walkę i bitwę wygrał, mimo przewagi przeciwnika, chociaż stracił maszt. Po usunięciu szkód w Kadyksie wrócił w glorii zwycięzcy do Anglii, gdzie za brawurową akcję i odwagę otrzymał szlachectwo z rąk monarchy. Mimo niepewności co do daty, 24 lutego jest dzisiaj niepisanym świętem angielskiej Royal Navy.”

63 Od: „Krystyna Chodorowska” <mayen@wp.pl>: Przekopałam się przez parę źródeł historycznych i wyszło, co następuje: jest to jakaś hybryda całej masy piosenek, znalazłam ślady rożnych wydarzeń: od bitwy okrętu angielskiego z jednostkami algierskimi w 1660 poczynając, poprzez wojnę krymska w 1864 (Turcja, Rosja, Anglia, Francja), aż po I wojnę światową i słynną bitwę kanonierek (Goździk!).

64 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl: Dzień Powrotu – „Misty Morning, Albert Bridge” – z repertuaru The Pogues, autor Jem Finer.

65 mel.oryg. „The Day, the Tall Ships Came”

66 Brygantyna – żaglowiec dwumasztowy niosący na przednim maszcie (fokmaszcie) reje, a na tylnym maszcie (grotmaszcie) ożaglowanie suche (nierejowe).

67 Jol – niewielki żaglowiec dwumasztowy z ożaglowaniem gaflowym, przy czym szczątkowy bezanmaszt umieszczony jest na końcu rufy za stanowiskiem sternika. Stąd jednostkę nazywa się gwarowo „półtoramasztowcem”.

68 Kecz – „półtoramasztowiec” z niskim bezanem umieszczonym przed kołem sterowym, czym różni się od jola.

69 Slup – jednomasztowy żaglowiec z ożaglowaniem bermudzkim składającym się z fokżagla i grotżagla. Również trzymasztowy pełnorejowy okręt wojenny z przełomu XVIII i XIX w., rodzaj dużej korwety z 16-18 działami na pokładzie.

Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Windjammery, ostatnie wielkie żaglowce, służące głównie do przewożenia towarów masowych. Utrzymywały się do lat 30-tych XX wieku z rożnych przyczyn:

a) transporty guano z Chile – bardzo dochodowa działka, sprzyjające wiatry i niski koszt eksploatacji.

b) prawodawstwo francuskie dające kompaniom utrzymującym żaglowce wielkie ulgi podatkowe i inne.

c) flota Eriksona – flota wielkich żaglowców szwedzkiego armatora, załogi składały się z entuzjastów, podle opłacanych, głównie młodych ludzi – bardzo twarda szkoła.

d) prawodawstwo angielskie, wymuszające, żeby kandydat do służby pilotowej (bardzo intratne zajęcie) miał staż na wielkim żaglowcu, wskutek czego pływali oni za darmo, czasem nawet dopłacając.

To wszystko przyczyniło się do powstania wielkich żaglowców, obsługiwanych przez kilku-kilkunastu ludzi, wspomaganych przez maszyny parowe i elektryczne (np. do mechanicznego stawiania żagli), itd…, o dużej ładowności, przerzucających towary masowe i niepsujące się (wspomniane guano, glinkę, drewno, czasem rudę). Wraz z rozwojem maszyn parowych, cofnięciem ulg, a zwłaszcza II Wojną Światową –żaglowce, w tym windjammery, musiały opuścić morskie szlaki. Wielki shantyman Stan Hughill był właśnie marynarzem na takich żaglowcach.

Windjammer w dosłownym tłumaczeniu to coś w rodzaju pogromcy wiatru…

70 W pierwszej wersji, za czasów Klenczona, miały być cztery zwrotki:

x. Gdzieś został ciepły, cichy kąt

I brzegu kształt znajomy,

Zasnuły mgły daleki ląd –

Dokładnie z każdej strony!

71 Skala Beauforta – trzynastostopniowa skala siły wiatru, liczona od 0 (cisza) do 12 (huragan) oraz dziesięciostopniowa skala stanu morza liczona od 0 do 9.

72 Polecam uwadze także pozycję w tym śpiewniku pt. Jeden w skali Beauforta :-))

73 Ta zwrotka powstała 21.8.98, na „Jurandzie” pod Borkum – sł. W.Zientara.

Darliśmy pod nordowy wiatr,

Gdy sterociągi padły.

O, kurwa” – zaklął bosman nasz

I wszystkie twarze zbladły.

A bosman do achteru wpadł,

Ster wyjął zapasowy –

Musimy wracać, kurwa mać.

Rejs mamy wahadłowy.”


74 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „The Gals of Chile” – szanta śpiewana przy załadunku lub przy podnoszeniu kotwicy. Pochodzi ze szlaków saletry i guana, wiodących wokół Hornu do Ameryki Południowej. Znane również przez wielorybników egzotyczne porty Peru i Chile, zawdzięczały swą sławę tzw. Dago Girls, czyli panienkom pochodzenia iberyjskiego, które bardzo dobrze znały potrzeby żeglarzy po wielomiesięcznych rejsach. Niektóre oryginalne wersje tej pieśni są bardzo niecenzuralne.

75 Ostatni refren jest śpiewany na płytce CD Porębskiego jak powyżej, ale na wkładce do tej CD znalazła się taka oto zmieniona wersja:

Ref.:Ta mała z St. Johns i ta większa z St. Pierre,

Dwa prześliczne białe żagle, ja w środku, ich ster.

Ta większa z St. Pierre i ta mniejsza z St. Johns,

Dwa prześliczne białe żagle, ja w środku, ich mąż.

76 Trochę geografii:

Georges Bank – łowisko będące przez ostatnie 150 lat złotą żyłą dla rybołówstwa całej Nowej Anglii (czyli 6 stanów w północno-wschodniej części USA).

77 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Port Talcahuano (wym.: taekkuano) położony nieco na południe od Valparaiso (Chile) dostarczał wielorybnikom chwil odprężenia po trudach wielomiesięcznej podróży. Nic dziwnego, że później w kubryku wspominano jego atrakcje. Melodia „Talcahuano Girls” jest odmianą znanej pieśni wolnego czasu „Spanish Ladies”.

78 Na koniec utworu trzeci refren dwa razy wolniej i kończymy wielkim waleniem łapami w stoły czy też, w co tam mamy akurat pod ręką :-))) To chyba najbardziej charakterystyczny utwór, z gatunku tych, gdzie w pewnych miejscach (tu w środku refrenu) klaszcze się w konkretny sposób, lub też wali kuflami do rytmu w stoły!

79 Od: Andrzej Tomanek <Atomanek@kabaretotto.pl>

Tak, potwierdzam, to ja jestem autorem muzyki, o ile tak szumnie można nazwać tą kompozycję. Autorem, i to nawet chyba tłumaczenia, jest pan Antoni Marianowicz, uznany literat, tłumacz literatury niemieckiej, tudzież autor wielu widowisk teatralnych, słowno-muzycznych, wierszy, itd.…, itp.… Tekst ten znalazłem kiedyś w Szpilkach, w połowie lat siedemdziesiątych i pierwotnie śpiewałem go po prostu na spotkaniach ze znajomymi. Pierwsze publiczne wykonanie odbyło się w 1984 r. na imprezie studenckiej, która była eliminacją do Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie. Wykonywałem tę piosenkę z moją przyjaciółką, Marzenką Janicką i zdobyliśmy wyróżnienie. Następnie piosenka weszła do repertuaru zespołu Zejman i Garkumpel, w którym zresztą jakiś czas śpiewałem. Jeżeli chodzi o szanty, to brałem nawet udział w przedsięwzięciu Andrzeja Radomińskiego – dziennikarza, podróżnika, marynisty, pod tytułem Teatr Morski. W skład tej imprezy prócz Zejmanów wchodzili jeszcze Krewni i Znajomi Królika, Tonami, Szantymeni – czyli dosyć mocna ekipa. Razem odbyliśmy podróż w 1988 roku do Francji – Bretanii, gdzie występowaliśmy z widowiskiem teatralno-muzycznym na Festiwalu Tradycji i Kultury Morskiej w Douarnenez i Concarneau. Na tym moja przygoda z szantami się kończy, bo powstał kabaret OT.TO.

80 Kulis, tragarz w południowej i wschodniej Azji, noszący zarówno ładunki, jak i ludzi w lektykach.

81 mel. oryg. „Ex-Sailor’s Life”, Tom Lewis

82 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Eks-żeglarz” – żeby nie było wątpliwości, wyjaśnijmy, że na razie nie zamierzamy lansować takiego modelu. Do pochwały statusu eks-żeglarza mógł dojrzeć autor – Kandyjczyk Tom Lewis, po 25-ciu latach pływania na różnych jednostkach, w tym również na łodziach podwodnych. Radzimy najpierw popływać 25 lat, a potem się jeszcze zastanowić. Do tematu wrócimy przy okazji 25-lecia zespołu.

83 patrz komentarz do: Buffalo

84 „Fajna ferajna” – utwór, który na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (tego stulecia), a może nawet i jeszcze później był bardzo znany wśród śpiewających wówczas żeglarzy. Wtedy tzw. „szkoła gdyńska” lansowała na bardzo podobną do tej melodię, pewien tekst, który co prawda, jest bardzo zbliżony do oryginału, jednak stanowi znaczne uproszczenie. Oryginalne słowa, których autorem jest Andrzej Nowicki (tytuł: „O czterech zbrodniarzach”) miały nawet swoją melodię skomponowaną przez Jerzego Wasowskiego, jednak w tej wersji utwór nie rozpowszechnił się aż tak bardzo wśród żeglarzy. Z pełnym szacunkiem dla twórców, przedstawiamy tu jednak wersję zespołu Cztery Refy, śpiewaną od kilku lat, przeważnie na rozpoczęcie koncertu, jako nieoficjalną prezentację grupy… i początek dobrej, wspólnej zabawy.

85 Tekst pojawił się pierwotnie w 1965 r. w tomiku A.Nowickiego „Ballady i anse” jako wiersz „O czterech zbrodniarzach”.

86 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl: Fajna ferajna – utwór w świetny sposób wykonywał na niektórych koncertach zespół… Szwagierkolaska.

87 sł./mel.oryg. „Fiddler’s Green” J.Conolly

88 Więcej informacji w magazynie Rejs 2’2000, łącznie z wykładnią samego terminu „Fiddler’s green”.

89 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Tak nazywa się wiele ulic Anglii i tawern w dzielnicach portowych. Nazwą tą określano także miejsce na kolumnie kabestanu, gdzie pojawiał się skrzypek i swoją grą pomagał pracującym marynarzom. Tu jednak chodzi o legendarną krainę wiecznej szczęśliwości ludzi morza. Marzenia o jej istnieniu pozwalały wielu marynarzom przetrwać trudne chwile. Ballada o Fiddler’s Green weszła na trwałe do repertuaru wielu brytyjskich folkowców, mimo, iż jest to pieśń współczesna.

90 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Nie wiem, kto to wymyślił, ale kiedyś zaśpiewał ją ktoś z załogi i… zaparzyłem mu herbatę!

Błękit nieba nad głową, nie ma burz, nie ma fal, / Wokół ryby figlują, ach jak pięknie jest tam!

Nie ma nic do roboty, każdy marzy lub śni, / A Kapitan w kambuzie parzy nam cap of tea

91 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>

Legenda Latającego Holendra doczekała się wielu wersji. Jedna z nich opowiada o znanym z niebywałej odwagi i nadprzyrodzonych wręcz umiejętności żeglarskich holenderskim kapitanie Bernardzie Fokke. Noc, czy sztorm – nigdy nie refował; zawsze najszybciej pokonywał trasę, zyskując przydomek „Latajacego Holendra”. Zawistni konkurenci rozpowszechniali więc pogłoskę o jego kontaktach z diabłem. Toteż, gdy nie powrócił z kolejnego rejsu, szybko rozeszła się wiadomość, że przeklęty statek nie zatonął, lecz nadal krąży po morzach, sprowadzając na innych nieszczęście. Według „naocznych” świadków, pojawiał się niespodziewanie, lecąc pod pełnymi żaglami z ogromną szybkością wprost na zderzenie, by w ostatniej chwili rozpłynąć się bez śladu. Takie spotkanie miało sprowadzić nieuniknione nieszczęście na statek i załogę, która go ujrzała.

Inna wersja głosi, że holenderski kapitan van der Becken (ew. Vanderbecken), dobry żeglarz, lecz człek porywczy i uparty, napotkawszy przeciwny sztorm, przez dwa miesiące nie mógł opłynąć Przylądka Dobrej Nadziei. Niestety, wbrew protestom załogi i pasażerów trwał w uporze klnąc i potwornie bluźniąc, aż przebrała się miara cierpliwości niebios. Na jego głowę spadło straszliwe przekleństwo: „Skazany jesteś na wieczne żeglowanie bez chwili odpoczynku, bez możności stanięcia na kotwicy czy zawinięcia do portu. Nie będziesz miał ani tytoniu, ani piwa. Żółć będzie twoim napitkiem, a rozżarzone żelazo twoim pokarmem. Nigdy nie będziesz spał, a w chwili, gdy przymkniesz oczy – miecz przeszyje twoje ciało. A że radością twą było męczyć żeglarzy – będziesz dreczył ich nadal. Staniesz się złym duchem morza.” Niebawem pozostał sam na przeklętym statku, z którego masztów szatan nie pozwoli zdjąć ani jednego żagla i tak błąkać się będzie na wieki, przynosząc zgubę tym, którzy go ujrzą.

Legenda doczekała się wielu wysoce profesjonalnych adaptacji. Wspomnieć tu można choćby przejmującą powieść Fryderyka Marryata „Okręt Widmo”, czy operę Ryszarda Wagnera „Holender tułacz”. Burzliwe, pełne podróży i wszelakich perypetii życie Wagnera, wpisane w okres europejskiego romantyzmu, znalazło odbicie w jego twórczości. Można przypuszczać, że podczas wielu, zapewne również morskich podróży, zetknął się z będącą wtedy u szczytu popularności legendą o Latającym Holendrze.

Operę po raz pierwszy wystawiono w 1843 r. w Dreźnie, 4 lata po ukończeniu przez Fr.Marryata „Okrętu Widma”. Można przypuszczać, że Wagner, pisząc libretto do swojej opery, wykorzystał wiele wątków z Marryata oraz H.Heinego. Tego ostatniego zaś zainspirowała sztuka E.Fitzballa z 1826 r. pt. „Latający Holender”. Wcześniej, w 1798 r., S.T.Coleridge stworzył „Rymy o Sędziwym Marynarzu”… I tak, wędrując w głąb dziejów śladem literatury, moglibyśmy zapewne dotrzeć aż do czasów Vasco da Gamy, kiedy to prawdopodobnie tworzono przerażające opowieści (węże morskie, lewiatan, diablica morska, morski biskup, uljetif, Duch Przylądka, etc…), służące powstrzymaniu ewentualnych naśladowców z innych nacji, aby jak najdłużej zapewnić sobie hegemonię na nowo odkrytych wodach. Być może to sami Holendrzy dali początek omawianej legendzie, a wzorzec, choćby w postaci samego Vasco – niezwykłego odkrywcy i śmiałka, w którego życiorysie można się doszukać wielu sytuacji zbieżnych z treścią przekazu – był tuż pod ręką…? To są tylko przypuszczenia. Czy tak było? – zapewne nigdy się nie dowiemy. Początki tej najsłynniejszej morskiej legendy giną w mrokach minionych wieków, a jej obecny kształt w głównej mierze zawdzięczamy literaturze romantycznej. I chociaż diabły, fantomy i wszelki fatalizm dziś już tak nie oddziaływują na naszą wyobraźnię, to zawsze respekt będą budzić: nieujarzmiony wiatr i nieobliczalne fale – prawdziwe demony morza.

92 Szantę tą śpiewają Perły w nast. sposób: najpierw solista, a w bisach chór, oczywiście prócz szóstej zwrotki śpiewanej w bisie nieco inaczej :-))). Wykorzystano tu fragment utworu „Nie płacz, kiedy odjadę” sł. Wanda Sieradzka, mel. Marino Marini.

93 Fregata – żaglowiec minimum trzymasztowy niosący na wszystkich masztach reje.

94 Od: Jerzy Michał Kwinta <yorick@polbox.com> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Jest od groma tekstów opisujących zwycięstwo raz Taylora, raz Santiany. No cóż… historyk tworzy historię… Kto komu dał łupnia nieważne, ważne że obie strony opiewały to wydarzenie, każda na swoją chwałę… i ku pokrzepieniu serc… :)))

95 Z kasety North Cape – „Szanty i pieśni morza”: Jedna z wersji bretońskiej pieśni „Je’m souviens”. Słowa nawiązują do katastrofy klipra „Rainbow”, który zatonął w nieznanych okolicznościach niedaleko przylądka Horn w 1848 r.

96 Z książki 4 Refów – „Pieśni wielorybnicze”: Pieśń ta bardziej znana jest pt. „Greenland Whale Fishery”. Wybraliśmy jedną z mniej znanych melodii tej pieśni. „Autor nieznany” jak początkowo podawaliśmy, nie mając 100% pewności – Jerzy Pewełczyk – „Yogi” śpiewał ją w innej aranżacji w 1981 r. na I Shanties w Krakowie.

97 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Grenlandzka opowieść” – jedna z licznych odmian znanej wielorybniczej pieśni „The Geenland Whale Fishery” z I połowy XVIIIw., znana również pod tytułem „The Whale”. My odkryliśmy ją już w 1989r., ale od czasu gdy o mroźnej Grenlandii zaczął śpiewać ciepłym głosem Maciek, pieśń ta zyskała nowa jakość i wielu sympatyków, a zwłaszcza sympatyczek.

98 Z książki 4 Refów – „Pieśni wielorybnicze”: „The Greenland Voyage” – najstarsza ze znanych nam pieśń wielorybnicza, opowiadająca bardzo szczegółowo o polowaniu na wieloryby u wybrzeży Grenlandii. Podobno znajduje się w zbiorze z 1720 roku i tam już jest określona jako stara. Oryginał liczy 10 zwrotek.

99 Od: Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>:

Początkowo, sugerując się tytułem, pomyślałem że chodzi o wieloryba grenlandzkiego. Jednak z piątej zwrotki dowiadujemy się, że chodzi o finwala. Ciekawe więc, dlaczego Ned krzyczał: „Widzę czarny jego grzbiet” skoro ten gatunek jest akurat z reguły błękitnoszary, czasem trochę ciemniejszy?

Proponuję mały opis finwala właśnie: Finwal (Balaenoptera physalus wg innych źródeł Balaena physalus) – gatunek wieloryba, występuje we wszystkich oceanach poczynając od równika aż po oba bieguny. Długość ciała ok. 20-23 metry, waga 35-75 ton, 260-475 płyt fiszbinu, z których największe osiągają 100 cm długości. Ważny w połowach wielorybniczych, dostarcza cennego mięsa, tłuszczu, skór i fiszbinu. Ciekawe dlaczego Ned krzyczał: „widzę czarny jego grzbiet”, skoro są one z reguły błękitnoszare, czasem trochę ciemniejsze, a spód ciała i płetw piersiowych oraz cała płetwa ogonowa są białe. Ich charakterystyczną cechą jest niejednolite ubarwienie głowy. Finwal jest łatwy do rozpoznania, gdyż jego płetwa grzbietowa jest lekko wygięta ku tyłowi. Żyje na pełnym oceanie i rzadko pojawia się w strefie przybrzeżnej. Jest gatunkiem wędrownym, zimę spędza w strefie podzwrotnikowej, a kiedy zbliża sie lato, płynie ku obszarom podbiegunowym. W tym kontekście zastanawia stwierdzenie z szanty: „Wielorybów tej zimy będzie moc” a z tytułu wiemy, że łowy odbywają się w okolicach Grenlandii. Więc co oni łowią? Przecież w zimie ten gatunek jest w strefie podzwrotnikowej, a nie tam, gdzie są łowy! Młode przychodzą zawsze na świat w ciepłych wodach strefy podzwrotnikowej, a w zimnych, lecz bogatych w pożywienie wodach polarnych finwale uzupełniają zapas energii. Kolejnym zastanawiającym stwierdzeniem jest przedostatni wers: „Hen, za rufą lodu kry, jeszcze tylko kilka dni”. Dorosłe finwale, pomimo że często pojawiają się na wodach polarnych, to jednak w przeciwieństwie do płetwali błękitnych i karłowatych, nie zbliżają się w ogóle do obszarów pokrytych lodem. Wieloryby te można zobaczyć czasami w grupach liczących 6 do 10 osobników, a na żerowiskach pojawiają się w ogromnych zgrupowaniach, liczących nieraz ponad 100 osobników. Niestety wielorybnictwo poczyniło tak duże spustoszenie w populacji tego gatunku, że w kilku rejonach świata jest on zagrożony.

100 From: Wiki <wj_m@go2.pl>: W oryginale grają to The Dubliners – „Go To Sea No More”.

101 Podobnie jak w wielu innych tekstach, istnieje tu problem pisowni nazw geograficznych i osób. Ja oparłem się na wersji ze strony WWW Marcina Wilka, po jego autopoprawkach.

102 cyt. „Zaśpiewajcie to cicho, czyli ładnie.”

103 Od: Jerzy M.Kwinta <yorick@foka.szczecin.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty

B> A najlepszy lapsus językowy, na jaki trafiłem, to „Morde Rey” – oczywiście powinno być „Monterey”.

Oczywiście nie oczywiście…:)))) bo jeśli chodzi o „Swój dzień” Generała Taylora pod Mol’de Rey to chodzi o Molino de Rey, gdzie wyżej wzmiankowany, jak głoszą, złupił niemiłosiernie Generała Santianę… (nie biorę was w bajer, przecieście nie kpy…:)))) )

104 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Najstarsza piosenka „Refpatentu” śpiewana na „I YAPA’74”, gdy nie było jeszcze festiwali żeglarskich. Melodia na motywach szanty „Heave Away My Johny” usłyszanej pierwszy raz na filmie „Moby Dick” – scena odejścia „Pequoda”. Pierwsze doświadczenia żeglarskie autora doprowadziły do powstania właśnie takiego tekstu, nie mającego nic wspólnego z oryginałem. Niektórym żeglarzom utkwiły w pamięci tylko słowa: „Będziemy pić jeszcze nie raz”.

105 „Żagle refować”, „pierwszy ref” – ref to część żagla podwiązana reflinkami do rei lub bomu w celu zmniejszenia powierzchni żagla. Reflinki są zwykle przyszyte do żagla w dwóch, trzech rzędach.

106 Więcej informacji w magazynie Rejs 5’2000.

Z kasety Stare Dzwony –„Pora w morze nam”: Piękne jest tuż pod bokiem. Polska „muzyka wód” nie zna tradycyjnych marynarskich pieśni pracy, ale obfituje w różnorodne i czekające na powtórne odkrycie pieśni rybackie i flisackie, zwłaszcza o naszej Wiśle. Królowa polskich rzek, ostatnia romantyczna rzeka Europy, czeka na bliższą i czulszą uwagę nas wszystkich.

107 SYN-TON MC S001, Stare Dzwony – „Pora w morze nam”, 1999

108 W nagraniu Maryli, podobnie jak na kasecie zespołu Nort Cape, dodatkowo utwór poprzedzony jest takim, znacznie wolniej śpiewanym, wstępem:

Pozdrowione bądźcie morza, oceany i lądy, /

W których blady rozpierzcha się świt. /x2

109 Z kasety North Cape można wyczytać, iż jest to kaszubska pieśń rybacka z XVII wieku, do której J. K. Pawluśkiewicz dopisał współczesną melodię.

110 Od: Piotr Wiśniewski <zwierzak@wicom.com.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Kot o dziewięciu ogonach. Pejcz dziewięciorzemienny z kilkoma supłami na każdym rzemieniu. Czasami zamiast supłów były nakładane ołowiane kulki. Chłosta tym urządzeniem była jedną z najcięższych kar stosowanych na okrętach. Zdarzało się że kończyła się śmiercią „pacjenta”.

111 Jeden z tekstów, których nie sposób podać w jakiejś jednej najpopularniejszej wersji, każdy śpiewa ciut inaczej, a sam Korycki śpiewa i nagrywa wciąż inaczej, po nowemu – zresztą takie jego prawo. Utwór składa się w sporej części z deklamacji i z samej swojej natury narzuca przy każdym wykonaniu potrzebę interpretacji, jak choćby w wyrazach Magda, Madzia, Magduś etc…, ale nie tylko.

112 M.Wilk wrote: Oryginalny utwór ma tytuł „I’ll Tell Me Ma” i również odnosi się do tematyki damsko-męskiej :)

113 Od: Dorota Bugla <bednarzd@ae.krakow.pl>: „Irlandzka polka” powstała dzięki inspiracji francuskim zespołem „Long John Silver” i jego koncertami we Wrocławiu. Tytuł ponoć miał być zupełnie inny, ale pewnego pięknego koncertu niejaki Bongos pomylił się przy zapowiedzi i… została Irlandzka polka … mimo iż muzyka pochodzi z Bretonii.

114 Od: Rafał Chojnacki <taclem@from.pl> http://www.folkowa.prv.pl: Melodia „Irish Rover” nie jest autorstwa Dublinersów, a przed nimi wykonywało ten utwór sporo innych zespołów (Dublinersi na prawdę nie są najstarsi na świecie :))

115 Od: Wiki <wj_m@go2.pl>: Istnieje też genialna wersja oryginalna nagrana przez połączone siły „The Dubliners” i ”The Pogues”.

116 W źródłach są rozbieżności co do autorstwa tej piosenki. Być może autorami są sł. Stanisław Tym, mel. M.Lusztig. Wdzięczny będę za korektę.

117 Piosenka z okresu archaicznego. Autor „poetyckiego” tekstu pozostaje nieznany, zaś muzycznie opracował go Jerzy Rogacki. W czasach powszechnej komercji utwór ten bywa nazywany „szantą sponsorską”.

118 Jurek Rogacki: Utwór ten pochodzi z początku lat siedemdziesiątych i wtedy był standardem wśród śpiewających żeglarzy. Napisałem na ten temat kilka słów (Żagle 5/98). Jeśli chodzi o autorów, sam miałem poważne wątpliwości. Na 99% autorami tekstu i muzyki jest „spółka” Jan Kasprowy i Jan Tomaszewski. Utwór ten był „od zawsze” w rezerwowym repertuarze Czterech Refów, podobnie jak dziesiątki innych utworów, których po prostu nie ma na żadnych kasetach z wielu względów. W końcu jednak został nagrany. Na płycie „Czas w morze ruszać nam” też zamieściłem „wymijające” informacje na temat autorów. Owszem, takie opracowanie muzyczne tego utworu jest moje. Refy także często dedykują ten utwór sponsorom, ale nie należy wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków. Utwór ten jest także w repertuarze EKT (płyta „Ja stawiam”), oraz wielu innych znanych i mniej znanych zespołów.

119 „Pogoria-Antarktyda”  Szukaj także innych pozycji w tym zbiorze z podanym stringiem! Tekst pochodzi ze śpiewnika „Pogorii” ze sławnego rejsu na Antarktydę. Opis wyprawy na Antarktydę w komentarzu do: „Pogoria” Brava.

120 kanaka – marynarz najniższy rangą, często pół-dzikus, pochodzący gdzieś z wysp Pacyfiku

121 Sir Francis Drake (1543-1596), najsławniejszy z korsarzy, czyli piratów w oficjalnej służbie korony angielskiej. W II poł. XVI w. gdy Anglia w niewypowiedzianej wojnie na morzu walczyła o pokonanie monopolu Hiszpanii i Portugalii w handlu zamorskim i zdobyczach kolonialnych, Drake wsławił się złupieniem wielu miast Nowego Świata, oraz zdobyciem wielu statków portugalskich i hiszpańskich. W swojej wyprawie wokół globu 1577-1580 (drugi po Magellanie) na statku Golden Hind (Złota Łania) odebrał Hiszpanom wyłączność na obecność na Pacyfiku (do tej pory wozili złoto na nieuzbrojonych statkach), obejmując (przynajmniej teoretycznie) w posiadanie królowej angielskiej odkrytą przez siebie Kalifornię (jako Nowy Albion), oraz łupiąc oczywiście wszystko po drodze, co tylko się dało. Był człowiekiem niskiego stanu, synem pastora, wychował się w barce na rzece, w nadmorskim, portowym Plymouth. Od dzieciństwa związany z wodą, z rodziny, w której krewni zajmowali się handlem morskim i żeglowaniem. Podniesiony przez królową Elżbietę do godności szlachcica, został również admirałem. Zdobył wielki majątek przysparzając równie wielkich dochodów Koronie. Początkowo krewni, arystokracja, oraz sama królowa potajemnie finansowali jego i jemu podobnych wyprawy, czerpiąc równie nielegalne i niemałe zyski. Z czasem na swą działalność piracką dostał licencję królowej, w swoich dalekich morskich podróżach oprócz grabieży nawiązując również oficjalne kontakty w imieniu Korony. Był typem żeglarza-nawigatora dbając o precyzyjne wykonywanie map odkrytych lądów, był również piratem-gentlemanem nie zabijając bez powodu, a jeńców traktując często z wyszukaną gościnnością. Równie dobry w samotnych rajdach pirackich, jak i w dowodzeniu wielkimi flotami inwazyjnymi z dobrze prowadzonymi operacjami wojsk lądowych. Zawierał doraźne sojusze w wyprawach łupieskich zarówno z kapitanami statków innych bander, jak i z partyzantką murzyńską w Ameryce Łacińskiej. Wziął udział w rozgromieniu na Kanale Angielskim (La Manche) Wielkiej Armady – floty inwazyjnej hiszpańskiego króla Filipa, napadał także na porty Hiszpanii, Portugalii i Azorów – jednak z czasem popadł w niełaskę królowej oskarżany o zbytnie sprzyjanie prywatnym interesom podczas oficjalnych działań floty Korony – pomimo, że nieraz był głównodowodzącym tych sił. Jego ostatnie wyprawy wojenno-rabunkowe do Hiszpanii i na Karaiby na czele połączonych flot Królowej i inwestorów prywatnych zakończyły się klęskami. Zmarł na morzu, na Karaibach, złożony postępującą chorobą i załamany brakiem powodzenia w ostatnich wyprawach. Umarł jednak jako człowiek bardzo bogaty, szanowany i otoczony wręcz legendarnym podziwem zarówno wśród swoich jak i przeciwników. Był największym żeglarzem swoich czasów. Jego imieniem jest nazwana cieśnina między Ameryką Południową i Antarktydą. (na podstawie książki: John Cummins „Francis Drake”, PIW, 2000 r.)

122 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Jest to XIX fragment „Kroniki Olsztyńskiej” (znanych jest kilka melodii).

Ilu Polaków kojarzy Mazury z Gałczyńskim? W tylu żeglarskich śpiewnikach od lat zamieszcza się słowa powyższej pieśni, nie podając autora. A przecież napisał je jeden z naszych najwybitniejszych poetów, który stworzył własny, niepowtarzalny styl. Piosenka jest powszechnie znana, a „Jutro popłyniemy daleko”, to również tytuł następnego (wyd.1980) – po „Rozśpiewanym morzu” – śpiewnika Haliny Stefanowskiej. „Kronika Olsztyńska” K.I.Gałczyńskiego, to poetycki pejzaż mazurskiej ziemi; to uroczysta i radosna zarazem symfonia przyrody: nieuchwytna muzyka kropelek deszczu, plusku fal na jeziorze, szumu wiatru w koronach sosen; powracające motywy burzy, żagla, księżyca…

Żal, że to już przeszłość. Kto pływał po Mazurach w maju, gdy jeszcze trwa niezmącona harmonia przyrody, kiedy woda jest zimna i przejrzysta, a nieliczne łodzie już z daleka kierują się ku sobie, by wymienić pozdrowienia; kto przed odejściem z biwaku zabiera ze sobą nawet najdrobniejsze, nie tylko swoje śmieci, ten niewątpliwie ma powody do zastanowienia, co uczyniliśmy z tym skarbem naszej ziemi przez ostatnich 20 – 30 lat.

Wańkowicz, Gałczyński, Paukszta, Putrament, Newerly… – to oni dla nas „odkryli” Mazury, oni skierowali tam nasze zainteresowanie. Gałczyński przez ponad trzy lata mieszkał w leśniczówce Pranie, na wysokim brzegu Jeziora Nidzkiego. Żyjąc w tej cudownej głuszy, zimą czy latem – obserwował, słuchał, rozmyślał i pisał, pisał…

Kto dotychczas odkładał to na przyszłość, powinien wreszcie zatrzymać się w pobliżu i zobaczyć ten dom – skromne miejsce jego pobytu: kilka sprzętów, wysłużoną gitarę, lampę naftową opiewaną tak często

W noce świętojańskie 1973 i 1974 roku na Zielonej Bindudze słuchaliśmy przy ogniu opowieści leśniczego, który gościł poetę w latach 1950-53. A kiedy gasło ognisko, wypływaliśmy na jezioro do stóp leśniczówki, gdzie w kręgu utworzonym przez trzydzieści łodzi Krajowego Zlotu Energetyków, do późnych godzin rozbrzmiewała poezja Gałczyńskiego. Takich chwil się nie zapomina: cicha, bezksiężycowa i rozgwieżdżona noc, płomyki świec na wiankach unoszących się na wodzie, urzekające pieśni przy akompaniamencie skrzypiec i gitary… Cóż, miałem trochę szczęścia: znalazłem się tam jako sternik „Omegi” w rejsie zorganizowanym i prowadzonym przez jednego z wychowawców z naszej szkoły. To on nam pokazał piękno Jezior i jako jeden z wielu zadbał o to, by spełniały się pragnienia Poety:

Chciałbym i mój ślad na drogach

ocalić od zapomnienia”

Być może Kraina Wielkich Jezior nigdy by nie została tak zdewastowana, gdyby każdy z nas odpowiednio wcześnie zetknął się ze świetlistą poezją Gałczyńskiego. Niestety, na Mazurach „zielone serce przyrody” przestaje bić już w czerwcu…

123 Cieśnina Torresa – między najbardziej na północ wysuniętym krańcem Australii (przyl. York) a Nową Gwineą, szer. 150-240 km, z wieloma rafami i wyspami, oraz gwałtownie zmieniającymi swój bieg prądami morskimi. Trudny, miejscami bardzo wąski tor wodny. Uczęszczany szlak morski z Australii do Europy już w czasach żaglowców. Był to rejon niebezpieczny nie tylko nawigacyjnie, ale i z powodu piratów.

124 Jeden z niewielu w repertuarze Czterech Refów utwór całkowicie autorski, nie powiązany ani z żadnym angielskojęzycznym oryginałem, ani z żadnymi faktami historycznymi. Jest wyrazem tęsknoty autora za klimatem opowieści snutych w portowych tawernach.

125 Więcej informacji w magazynie Rejs 11’2000.

126 Genialny, kapitalny! Mój (Beno) i nie tylko :-))) ulubiony kawałek Spinakerów. Wprost wymarzony do śpiewania w knajpie.

127 hundkoja – koja na jachcie znajdująca się pomiędzy kokpitem a burtą, z głową w pobliżu trapu zejściowego, lub też po prostu najmniejesza (najkrótsza) koja – zwykle namniej wygodna.

128 Od: Wiki <wj_m@go2.pl>: Oryginał grają The Dubliners, nazywa się to „Net hauling song”.

129 Ognie świętego Elma (św. Bartłomieja) – zjawisko optyczne (i akustyczne) w postaci małych, cichych, ciągłych, snopiących wyładowań elektrycznych na powierzchni różnych przedmiotów, mające miejsce przed lub w czasie burzy na powierzchni skał, drzew, masztów, anten. Wyładowania są niegroźne, można je zaobserwować nawet np. w górach na wyciągniętej ręce, i chociaż nie muszą, to mogą jednak zwiastować zbliżanie się burzy z piorunami.

W czasie dnia są niewidoczne, ale w nocy widać je w postaci świetlnych miotełek wytryskujących z wszystkich wystających z ziemi przedmiotów. Podczas tych słabych wyładowań można usłyszeć jakby syczenie. Ten dźwięk jest bardzo słaby, ledwo słyszalny. Czasem jednak duża intensywność wyładowań snopiących może brzmieć jak głośny gwizd. Taki rodzaj wyładowania często obserwowany jest na masztach statków ponieważ statek jest wydatnie wystającym elementem na morzu, a szczególnie maszty statków. Właśnie wyładowania na masztach zostały nazwane przez marynarzy ogniami świętego Elma i mimo starej zasady, że to co nieznane budzi strach, to jednak elmy były uważane za pomyślne.

Same ognie św. Elma nie są w ogóle groźne, ale duża intensywność wyładowań świadczy o wysokim potencjale względem ziemi wywołującej je chmury. Jest to sygnał dla obserwatora, że trzeba się stąd zmywać bo w każdej chwili może w okolicy uderzyć piorun, który wyrówna potencjały ziemi i chmury wywołujące snopiące miotełki. Nie ma oczywiście pewności, że nastąpi wyładowanie liniowe (różnica potencjałów może być zbyt mała), ale należy zachować ostrożność i spokojnie opuścić zagrożony teren.

oprac. głównie na podstawie bardzo fajnej strony: http://www.piorunki.iq.pl/

130 Żaglowiec szkolny „Lwów” – pierwsza polska kolebka nawigatorów. Zwodowany w 1869 r. w Anglii w stoczni G.R.Cloover & Co. w Birkenhead jako statek towarowo-pasażerski, jeden z pierwszych stalowych żaglowców, był pierwotnie 3-masztową fregatą o nazwie „Chinsura” pływającą do Indii i Australii. Od 1883 r. pod włoskim armatorem pływał jako „Lucco”. W 1915 roku stał się własnością holenderskiego armatora, który kupił uszkodzoną w wyniku sztormu jednostkę i przetaklował na bark o nazwie „Nest”. Zakupiony latem 1920 r. dla nowopowstającej Szkoły Morskiej w Tczewie został przebudowany na statek szkolny z celowym pozostawieniem części ładowni. Kapitanem Lwowa był m.in. sławny „Znaczy Kapitan” – kpt. Mamert Stankiewicz. Jako pierwsza jednostka pod polską banderą „Lwów” w swych podróżach szkolno-handlowych odwiedził szereg portów Bałtyku, M.Północnego, Śródziemnego, Czarnego, oraz Atlantyku wszędzie robiąc furorę wyglądem swoim i załogi, godnie reprezentując odrodzoną Polskę, a jego załoga była w wielu portach zapraszana przez miejscowe władze na specjalnie dla niej wydawane przyjęcia. W 1923 r. jako pierwszy polski statek przekroczył równik w trakcie rejsu do Brazylii. „Lwów” musiał sam zarabiać na swe utrzymanie i trasy jego podróży układały się w zależności od przeznaczenia otrzymanego do przewozu ładunku. Pływał do 1929 r. 13.7.1930 r. nastąpiło przekazanie bandery na „Dar Pomorza” (w tych czasach WSM przeniosła się do Gdyni). Lwów przekazany został Marynarce Wojennej i wykorzystywany był jako hulk – najpierw jako pływające koszary dla załóg okrętów podwodnych Marynarki Wojennej, potem magazyn, wreszcie krypa węglowa. Niestety głosy nielicznych, aby ten niewątpliwie zasłużony i owiany legendą statek zabetonować i przerobić na pomnik, bądź muzeum, nie znalazły dostatecznego poparcia. „Lwów został w 1938 r. przekazany na złom, a rozebrany prawdopodobnie już w czasie wojny.

Dł.kadłuba 79 m., całk. 85,1 m., szer. 11,4 m., zan. 6,9 m., wys. głównego masztu od pokładu 42 m., 1293 BRT, 1600 DWT, pow. żagli: 1500 m2, załoga: 35 osób + 140 uczniów. „Lwów” był pierwotnie malowany na czarno z białymi imitacji ambrazurów, potem cały na biało.

Hulk – stary statek wycofany już z normalnej eksploatacji, przycumowany lub zakotwiczony na stałe w porcie, służący jako koszary, hotel, szpital, magazyn, etc…

131 Bardzo dużo informacji o „Lwowie” we wspaniałej książce „Znaczy Kapitan” K.O.Borchardta.

132 Artykuł o „Lwowie” w magazynie Rejs 7’2000.

133 Wiem, to nie jest szanta, ale niech zostanie w tym zbiorze.

134 „La Margot” – bretońska szanta kabestanowa, ale i pieśń czasu wolnego, sięga swym rodowodem XVIII wieku. Więcej informacji w magazynie Rejs 6’2000.

135 Hisowanie – na starych żaglowcach stawianie żagli z użyciem techniki zwanej „pompowaniem”, stosowanej głównie w ostatniej fazie, gdy linę trzeba było dociągnąć i naprężyć. Kilku ludzi wisiało na linie, linę przekładało się przez nagielbank pod dość dużym kątem, następnych kilku ciągnęło jej wolny koniec z drugiej strony, a jeden czy dwóch ludzi naciągało pionowy odcinek liny rytmicznie w bok. Nagielbank spełniał tu rolę blokady i stopera, skracała się więc górna część liny. Czynność wymagała synchronizacji ruchów marynarzy wymiennie napinających i luzujących linę po obu stronach kołkownicy, a do pracy pasowała tutaj zdecydowanie szanta „krótka szarpana”. Hisowanie wyparły dopiero windy fałowe.

136 Komentarz Marcina Wilka: Trudno o mniej wyraźnie zaśpiewaną piosenkę niż ta w wykonaniu „Bumpersów”… Ostatnio dokonałem kilku poprawek, korzystając z wykonania tego utworu na płycie „Wiecznie zielone”, ale i tak nie wszystko dało się zrozumieć. A potem… wpadłem na niewyobrażalnie błyskotliwy pomysł i… zajrzałem do środka okładki owej płyty. Genialne, nie? ;-) Oto wreszcie właściwa wersja słów – chociaż sądzę, że różni się ona kilkoma szczegółami od wersji pierwotnej. I tu mała dygresja pedagogiczna: to jedna z zalet kupowania oryginalnych wydawnictw :-)

137 Pieśń śpiewana na polskich żaglowcach szkolnych „Lwów” i „Dar Pomorza”.

138 W oryginale marynarz „w dzień się bawi, w nocy śpi” – w wersji zespołu Klang jest już odwrotnie :-))).

139 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Piosenka ta, jak wiele innych, powstała po odzyskaniu niepodległości – równocześnie z pierwszą w Polsce – Szkołą Morską w Tczewie w 1920 roku. Na pierwszy rok przyjęto 53 kandydatów. Była to grupa mężczyzn o sporej rozpiętości wiekowej, wielu z nich zdążyło powąchać prochu na froncie. Z pewnością czuli się w jakimś sensie nobilitowani, pragnęli więc odróżnić swoją obecną pozycję od dotychczasowej służby na lądzie i śpiewać coś własnego, na wskroś morskiego. Tak opisuje te czasy Halina Stefanowska:

Pierwszy rocznik zabiera się do twórczości z ogromnym zapałem. Pomagają wykładowcy, „kapitany dalniego pławanija”; pamiętają przecież „matrosskije piesni” z floty carskiej. Podrzucają przyśpiewki kaszubscy bosmani. Chłopcy łapią motywy muzyczne, skąd się da. Z modnej arietki i moniuszkowskiej „Halki”, z kresowej nuty ludowej i stołecznego przeboju. Słowa – układają się same: Marynarz w dzień się bawi, / W hamaku w nocy śpi…

Proszę mnie nie poprawiać. O dobrych intencjach tczewskich dryblasów świadczy taka właśnie początkowo postać tej popularnej piosenki. Przewrotność szczurów lądowych doprowadziła potem do insynuacji o nocnych zabawach „Morowej marynarskiej wiary”. Mam dowody na to, że autor – Tadeusz Dębicki – napisał piosenkę właśnie tak. Wierszopis tczewski nie przewidział, że niewinna piosenka aż tak bardzo zaszkodzi reputacji marynarskiej i przez samych marynarzy omal nie zostanie wyklęta.”

140 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: „Marynarska wiara” (jedna z wersji z lat 60-tych)

Wesoła marynarska wiara,

Szczęsny jej życia los.

Nie to, co z lądu armia szara,

Która ma pusty trzos!

Ref.: Marynarz w noc się bawi,

W hamaku we dnie śpi, (ta-ra-ra)

Czy to na Turawie,

Czy na innym stawie,

Ze swego losu drwi!

Na spacer płynie do Szczedrzyka,

By zwiedzić ziemi szmat.

Spalonej zupy się nałyka,

Jego jest cały świat!

Takie słowa towarzyszyły wielu opolskim adeptom żeglarstwa w czasie obozów na terenie znanego wówczas w całym kraju Chorągwianego Ośrodka Wodnego ZHP w Turawie. Oczywiście zwrotek było więcej, ale czas robi swoje… może ktoś uzupełni?


141 „Z perty te parę pięter w dół” – perta to lina wisząca na szelkach ok. 60 cm podwieszona pod reją, na której stoją marynarze opierający się o reję np. podczas sprzątania (zwijania) żagla rejowego. W przypadku wyższych pięter żagli na dużych jednostkach normą jest 20-30 metrów. Natomiast najwyżej położone reje (a więc i perty) na największych współczesnych żaglowcach zdarzają się nawet na prawie 50 metrach!

142 W nawiasach podaję wersję z kasety Smugglers – „Nagroda Publiczności”. Z okładki tejże kasety: Na motywach Missionary’s Child grupy Irish Rouers

143 Z książki Karola Olgierda Borchardta – „Znaczy Kapitan”: Przed nami leżał ocean, który należało przebyć po najkrótszej drodze, z grecka zwanej ortodromą. Gdybyśmy z pozycji przy wysepce Rockall mogli widzieć nowojorskie drapacze nieba i sterując na nie przeszli Atlantyk, byłaby to najprostsza i najkrótsza droga do celu, właśnie ortodroma; w tłumaczeniu dosłownym „prostobieżnia”, a w dowolnym „droga jak strzelił”. Droga ta, w postaci naciągniętej nitki na globusie przecinałaby każdy z południków pod innym kątem. Natomiast tak zwany kurs, którym statek zawsze steruje, przecina wszystkie południki pod jednym i tym samym kątem, przez co statek posuwa się po linii krzywej, z grecka zwanej loksodromą, czyli „skośnobieżną”. Jest ona oczywiście drogą dłuższą. Ponieważ drapaczy nieba z odległości paru tysięcy mil nie widać, należy sterować według kompasu i zmieniając często kurs trzymać się ortodromy. Wybrana ortodroma składa się jak gdyby z krótkich odcinków loksodromy. Każdy obliczony kurs dla nowego odcinka loksodromy nosi nazwę początkowego kursu ortodromy. Obliczanie kursu początkowego oraz odległości po ortodromie jest jednym z najważniejszych tematów nauczania w szkołach morskich.

144 Od: Lech Klups <dtp@byd.top.pl>

Piosenka jest o każdym z nas po trochu. Powstała w pociągu jadącym z Sieradza (gdzie często robimy próby – bo to prawie środek Polski) do Leszna. W pociągu nuda, jechałem sam, więc zacząłem grać. Ku mojemu zdziwieniu w ciągu paru minut powstała melodia i trzy zwrotki. Nie miałem niestety papieru, żeby toto zapisać i w tej sprawie udałem się do Pana konduktora który niestety również nie miał papieru, a w każdym razie nie chiał mnie poczęstować. W poszukiwaniu cennego materiału po przebyciu kilku pustych wagonów wróciłem na swoje miejsce. Ze smutkiem stwierdziłem, że powstała właśnie kolejna piosenka, która, jak większość moich utworów, przepadnie wkrótce po narodzinach… ale… znalazłem kopię faktury. Spisałem co było w głowie. Resztę dopisałem w domu. Najtrudniej było wymyślić w dwóch wersach (bo tyle przypadało na jednego osobnika) najbardziej charakterystyczne cechy chłopaków, ale się udało. Jak ktoś nas dobrze zna to potwierdzi moją wersję. Tylko z Miśkiem musiałem zmienić – co on tej Pannie zrobi. Pierwotna wersja była bardziej prawdziwa (sic!). :-)))

145 SYN-TON MC S002, Mechanicy Shanty – „W granicach folku”

146 Cytowana wersja pochodzi z nagrania T. Opoki na festiwalu YAPA’83 i jest zbieżna z opublikowaną przez J. Rogackiego w czasopiśmie Żagle 12’98.

147 M. Wilk wrote: Johan Meijer – śpiewniki podają wersję fonetyczną „J. Mayer”. Oto fragment jego listu dotyczący „Mew”: „I was looking for Tomasz Opoka. His song „Mewy” was „our” song. I had made a song in Dutch about a seagull and he used the melody of this song for his Polish version with a very personal text. I even once was singing together with him in your club. I think some of the people who were singers at that time remember me. Unfortunately Tomek died in 1984, now more than 15 years ago.”

148 cytat z pl.rec.zeglarstwo.szanty: „Ma ktoś tekst do Miłej? Wprawdzie to nie szanta, ale w tym roku słyszałem to na Mazurach prawie ciągle…” (1998)

149 Z kasety Stare Dzwony – „Pora w morze nam”: Utrzymana w formie kanonu modlitwa rybaków bretońskich śpiewana do dziś podczas wychodzenia flotylli rybackich w morze.

150 SYN-TON MC S001, Stare Dzwony – „Pora w morze nam”, 1999

151 Tradycjonaliści śpiewają tą pieśń na stojąco.

152 Od: Błażej Pajda <FIDO 2:480/112.1> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Oczywiście, że brzmi to nielogicznie [I tylko krwawy słońca dysk], nieraz nad tym myślałem, ale w tej chwili wszyscy tak śpiewają. A że bez sensu? Cóż, utrwaliło się. :-(

ps. „I tylko krwawy słońce dysk” – tak jest zaśpiewane na kasecie Packet: „Fregata z Packet Line”.

153 To oczywiście nie jest szanta, ale niech tu zostanie. :-)))

154 Ze względu na szczególny charaktej tej serii, obiecane ponad dwieście zwrotek znajdziesz w specjalnym dodatku: „Szanty – Morskie Opowieści”. – Czarek Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>.

155 Patrz także: Piosenka „Szamana morskiego”.

156 Zwrotki 2. i 12. są również wykorzystywane jako refreny. Najczęściej razem z pierwszym – jako refreny występujące na zmianę po kolejnych zwrotkach. Powyższy tekst jest kanonem tego, co się śpiewa, prawdopodobnie jest autorstwa samego Kasprowego. Poniżej zaś cała masa dodatkowych zwrotek kolejnych i kolejnych autorów, oraz pewien komentarz celnie podsumowujący fenomen Morskich Opowieści.

157 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Na przełomie lat 60/70 bodajże, emitowano w TVP niezwykły cykl pt. „Gawędy wilków morskich”, w którym zaproszeni goście – zwykle kapitanowie polskiej floty – snuli barwne opowieści ze wszystkich mórz i portów świata; historie z czasów nie tak dawnej przecież wojny na morzu, jak również relacje współczesne, a wszystkie zabarwione sporą dawką anegdoty i humoru. „Gawędy” emanowały egzotyką i niezwykłością, które nam, bardzo młodym widzom, wydawały się wręcz nieprawdopodobne, a przez to pobudzały wyobraźnię, rozpalały marzenia i zainteresowanie morzem. Teraz, jak zapewne inne znakomite programy z czasów PRL-u, zalegają zakurzone półki archiwum Telewizji. Właśnie tej audycji zawdzięcza w głównej mierze swą popularność piosenka Jacka Kasprowego. Zaczynała ona bowiem i kończyła „Gawędy wilków morskich”. Ogromnej popularności przydała jej niewątpliwie dynamiczna, znana w całym żeglarskim świecie melodia, jak i kapitalny pomysł Kasprowego, aby zabarwić tekst dawką nieprawdopodobieństwa. Przecież „kto chce, to niechaj wierzy!” Dopiski do „M.O.” są stare, jak sam pierwowzór. Zwykle rodzą się w konkretnych sytuacjach i (tu ukłon w stronę pomysłu Autora) często rozwijane są w niewiarygodne historie, które pisze fantazja. Choć wiele z nich to teksty niecenzuralne, a inne – zupełnie wyssane z palca, wszystkie wywołują salwy śmiechu. Śpiewanie „M.O.”, to żywioł! Granice zachowań określa kultura osobista i środowisko. Można by długo polemizować na temat słownictwa, treści, czy publicznego wykonywania piosenki. Nasz potoczny język, choć pełen wulgaryzmów (z wyjątkami, z wyjątkami, oczywiście!), jest tworem żywym, nieustannie się zmienia i z czasem wiele słów wejdzie na stałe w użycie, niekoniecznie w obecnym znaczeniu. Notabene, czyż wielu spośród naszych literatów nie „świntuszyło”? Do nas należy wybór. A dla zaciętych wrogów – „kto chce, to niechaj słucha!…”

158 Pisownia poprawna – Portadown (nie Porta Down)

159 „zamiast koła wielki rumpel miał” – na żaglowcach i większych jachtach sterem obraca się za pomocą koła sterowego, rumpel to belka przymocowana do steru, która służy do sterowania na małych żaglówkach.

160 Ten utwór to ciekawostka polityczna. Dziś już minęły czasy, gdy tylko w ten sposób, aluzjami, można było mówić o otaczającej nas wtedy komunistycznej rzeczywistości. Nagroda za tekst na festiwalu Shanties’88.

161 Inna wersja tego utworu to „Ballada o Nedzie” The Bumpers.

162 „Upał, kurz i” – tak jest w śpiewniku Zejmanów, natomiast często spotyka się źle spisaną ze słuchu formę – „Upał, muszki”. Tamże poprawna forma – „Mzimu”.

163 Poniżej lekko przerobiona (za zgodą „Kowala”) wersja śpiewana przez Qftry, będąca jedną z wizytówek tego zespołu. Zawsze zaczynają nią koncert.

Negroszanta (ver. Qftry)

0. O, udźwignij…

1.O, udźwignij ciężar swymi dłońmi

I załaduj te banany do ładowni.

2. Do ładowni znowu trza się schylać,

Siódme poty trzeba znowu, o! wytrzymaj!

3. O, wytrzymaj ciężar, siódme poty,

Stary bosman batem goni do roboty.

4. Za robotę parę groszy dano,

Jutro znowu zaczynamy wcześnie rano.

5. Wcześnie rano znowu trza się schylać,

Siódme poty trzeba znowu, o! wytrzymać.

164 sł./mel.oryg. Ewan McColl „On the North Sea Holes”

165 Więcej informacji w magazynie Rejs 1’2000.

166 Cape Agulhas (wym. agulias), czyli Przylądek Igielny, jest najbardziej na południe wysuniętym krańcem Afryki i jednocześnie leży na granicy oceanów. Nazwę Agulhas posiada także kilka innych ważnych miejsc geograficznych na tym obszarze, łącznie z akwenem sięgającym aż do połowy odległości do Antarktydy, oraz jednym z najsilniejszych i najniebezpieczniejszych prądów morskich na świecie, biegnącym na pd.-zach. u wybrzeży Afryki południowo-wschodniej (Teliga miał tam spore problemy). Jednak widokowo w linii brzegowej Cape Agulhas nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przylądek Dobrej Nadziei (Kaap die Goeie Hoop, Cape of Good Hope), leżący 160 km na północny zachód jest za to bardzo charakterystycznym miejscem. Stanowi zakończenie dużego (ok. 10 na 50 km) i niezwykle malowniczego półwyspu, u którego nasady leży Kapsztad (Kaapstad, Cape Town). Półwysep leżący w nizinnym otoczeniu stanowią skaliste wzgórza charakterystycznego powulkanicznego kształtu z niesamowitą pojedynczą gigantyczną Górą Stołową (Tafelberg, Table Mountain) o wys. 1068 m., dominującą nad otoczeniem, której nazwa wiernie oddaje jej kształt. Część półwyspu, łącznie z bardzo urozmaiconą linią brzegową, stanowi rezerwat wielu stref przyrody skupionych na niewielkim terenie, z ogromną różnorodnością występujących tam organizmów żywych (w tym oczywiście wiele endemitów). Jest to jednocześnie obszar jednej z najwyższych na świecie aktywności wyładowań atmosferycznych.

167 Według zespołu, utwór ten „tylko i zawsze” nazywał się – Nocne Holowania. Tytuł nie zawiera żadnych podteksów, czy dwuznaczności. Smugglerom chodziło po prostu o oddanie klimatu zmierzchu, zachodu słońca, i żeby był paralelny do tekstu. Alternatywny tytuł – „Krzyk Mewy” przykleił się do tego utworu wymyślony pzez kogoś później.

168 Davis John (1550-1605) – angielski żeglarz i odkrywca. Poszukiwał drogi północno-zachodniej do Chin wzdłuż północnych wybrzeży Ameryki. Odkrył i zbadał zachodnie wybrzeże Grenlandii stwierdzając, że jest wyspą, oraz cieśninę, którą później nazwano jego imieniem. Druga wyprawa nie przyniosła sukcesu, a w czasie trzeciej w 1587 r. odkrył wyspy Cumberland. W 1592 r. ruszył wraz z Cavendishem na morza południowe, odkrywając wyspy Falklandzkie. Poza tym odbył pięć wypraw do Indii. W 1595 r. wydał „Hydrograficzny opis świata” oraz wynalazł przyrząd nawigacyjny do bezpośredniego mierzenia wysokości słońca. W czasie kolejnej wyprawy w Cieśninie Malakka został zabity przez piratów japońskich.

169 Istnieje też taka zwrotka:

Weź mocnej machory na papier i skręć

Cygarko mocne tak jak pieść.

A Johnny nie daje już rady.

O, biedny John…!

170 Irlandzki oryginał to „Song for Ireland” sł./mel. Phil Colclough.

171 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Pieśń kubryku znana głównie pod nazwą „Blow Ye Winds in the Morning”. Jedną z jej odmian jest „Dmucha od poranku”. Zamieszczona tutaj wersja pod względem tekstu odpowiada pieśni rozpowszechnionej przez wielorybników amerykańskich „Advertised in Boston”, a pod względem brzmienia szkockiej pieśni o wielorybniku „Eclipse”.

172 melodia wg. Dubliners

173 Do każdej kolejnej zwrotki dodaje się jedną linijkę.

174 Dla przykładu jak ciekawa jest oryginalna postać tej szanty, podaję jej jedną z internetowych postaci: The Rattlin’ Bog

Hey ho, the rattlin’ bog,

The bog down in the valley-o,

The rare bog, the rattlin’ bog,

The bog down in the valley-o…

Now in this bog there was a tree,

A rare tree, a rattlin’ tree,

Tree in the bog,

And the bog down in the valley-o…

Now on this tree there was a limb,

A rare limb, a rattlin’ limb,

Limb on the tree,

Tree in the bog,

And the bog down in the valley-o…

(bog, tree, branch, twig, nest, egg, bird, wing, feather, bug, eye, gleam)

175 Od: Piotr Wiśniewski <zwierzak@wicom.com.pl>: Siedzisz sobie spokojnie w porcie, ładny wieczór, księżyc świeci, Ty w nastroju romantycznym, cisza i spokój dookoła, a tu nagle wtacza się na keję pijana w trupa brać z wrzaskiem na ustach:

Kiedy szliśmy przez Tasmana / Hej! Raz! Ciągnąć bras! / Ku** jego mać jeb*** / Hej! Raz! Ciągnąć bras!…

Oczywiście tak samo głośno jak fałszywie… I jak już masz ochotę ich poszczuć policją, wojskiem, komornikiem i psem sąsiada, to okazuje się, że to „koledzy żeglarze” z sąsiedniej łajby tak wyobrażają sobie wypoczynek nad wodą…

176 Ian Woods był wielokrotnym gościem krakowskiego festiwalu „Shanties”.

177 Pieśń ta, z oryginalnymi angielskimi słowami, znajduje się też na kasecie Samotny Okręt zespołu Poszedłem na Dziób.

178 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Piosenka już od chwili jej napisania znalazła się w repertuarze Oli Obarskiej, która przed wojną spopularyzowała ją w całej Polsce, a później poniosła przez szlak bojowy I Armii Wojska Polskiego. Istnieje dziś wiele wersji tej piosenki. Jak do tego doszło? Jak w wielu przypadkach, tak i tutaj: Im bardziej „chwytliwa” piosenka, tym bogatsza w przeróżne wersje. Z „Pięcioma chłopcami z „Albatrosa”„ związana jest ciekawa historia, którą przytaczam za H.Stefanowską („Rozśpiewane morze”): „Najpierw był Albatros „Ref-Rena” – Feliksa Konarskiego, twórcy setek, jeżeli nie tysięcy piosenek, autora słów Czerwonych maków na Monte Cassino. Napisał Albatrosa dla lwowskiego chóru rewelersów „Eugena” w roku 1936.A potem zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Tak je opisał autor: „Na premierze był obecny niewidomy pianista ze słynnej artystycznej restauracji „Atlas”. Po przedstawieniu, już w lokalu odtworzył z pamięci (a przez to zniekształcił) muzykę, a jego znajomy, aplikant sądowy z Gródka Jagiellońskiego, na swój sposób odtworzył tekst i tak powstała druga wersja, która rozeszła się po Polsce równolegle z oryginałem.” Ale to jeszcze nie koniec. Dalsze „poprawki” wprowadzili żeglarze w Jastarni. Ten żeglarski wariant, popularny także w harcerstwie, stał się niemal innym „Albatrosem”. Piosenkę we wszelkich możliwych wersjach śpiewali wszyscy – z Olą Obarską na czele.”

Wersję wcześniej zamieszczoną na SAP Stefanowska również podaje w „RM”, a jej autorów określa jako nieznanych. Niewątpliwie kontaktowała się z Feliksem Konarskim, lub czytała jego zapiski, skoro go cytuje i jasno wskazuje jako autora melodii i powyższego tekstu. Melodia jest trochę podobna, choć może nieco trudniejsza; za to ciekawsza, bardziej „balladowa”.

179 Od: Wiki <wj_m@go2.pl> „15 chłopa na umrzyka skrzyni” – oryginalnie jest to tekst pochodzący z książki R. L. Stevensona „Wyspa Skarbów”.

180 Jest to też fragment broadwayowskiego musicalu z 1901 roku.

181 „Here’s to the Grimsby Lads”, John Conolly i Bill Meek, sł.tłum. J. Rogacki.

182 Z kasety 4 Refów: „Pijmy za chłopców, co wyszli na połów” – oryginał dedykowany jest rybakom z Grimsby – portu wschodniego wybrzeża Anglii, który jeszcze do 1950r. był największym portem rybackim na świecie. W wersji polskiej proponujemy toast za zdrowie wszystkich rybaków. Kilka lat temu mieliśmy zaszczyt poznać autorów tej ballady. John Conolly (autor m.in. słynnego „Fiddler’s Green” i wielu innych pieśni rybackich) ucieszył się, że jego utwory są znane także w Polsce.

183 Jedna z wielu piosenek, jakie powstały na konkurs związany z 1000-leciem grodu Neptuna.

184 Więcej informacji w magazynie Rejs 10’2000.

185 Jedna z kilku piosenek napisanych do melodii „Pod żaglami „Zawiszy”„. Powstała jako fraszka w postaci wpisu do dziennika pokładowego gdzieś na Oceanie Indyjskim i została pierwotnie opublikowana w książce Teligi „Samotny rejs „Opty”” a zatytułowana „Sytuacja Opty-czna”.

186 Jako drugi Polak opłynął Ziemię w samotnym rejsie Kpt. Krzysztof Baranowski (1938-) na jachcie „Polonez” w latach 1972-1973.Rejs trwał 7 miesięcy i był jednym z najszybszych samotnych rejsów dookoła świata w historii samotnej żeglugi. Drugi raz Kapitan opłynął samotnie Ziemię w 2000 r. na jachcie „Lady B”.

Pierwszą kobietą na świecie, która samotnie opłynęła Ziemię jest Polka, Krystyna Chojnowska-Liskiewicz (1936-), jachtowy kapitan żeglugi wielkiej, inżynier budowy okrętów. Dokonała tego w latach 1976-1978 na jachcie „Mazurek”. Jest autorką książki „Pierwsza dookoła świata”.

Pierwszym Polakiem, który opłynął samotnie kulę ziemską bez zawijania do portów jest Henryk Jaskuła. w latach VI.1979-V.1980 (344 dni) na jachcie „Dar Przemyśla”.

Dar Przemyśla – kecz typu Opal (jednomasztowiec), kadłub drewniany, 19,37 BRT, dł. 14,2 m, szer. 3,72 m, zan. 2,14 m, pow. ożaglowania 80 m2, zbud. 1978 w stoczni jachtowej im. J. Conrada w Gdańsku; 1979-80 na D.P. Henryk Jaskuła jako pierwszy Polak (i dotąd jedyny) opłynął samotnie Ziemię bez zawijania do portów; w kolejnych sezonach nawigacyjnych rejsy z załogami wieloosobowymi; 1987 rozbił się na skałach pn. wybrzeża Kuby.

187 Od: Krzysztof Czajka <piornik@friko3.onet.pl>: Jacht Opty jest w magazynach Muzeum Wisły w Tczewie (oddział Muzeum Morskiego w Gdańsku) – jak się dobrze pogada z dyrektorem to pozwoli obejrzeć.

188 Od: „Lech Klups” <lech.klups@szanty.art.pl>

Ząb smoczy to nie jest nazwa statku, ale ogólnie znany i lubiany talizman w czasach wielkich żaglowców. Dokładnie nie wiem jak to wyglądało, ale marynarze kupowali toto jako ząb smoka i nosili przy sobie na szczęście.

189 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Jedna z pierwszych piosenek Refpatentu (1975) śpiewana później w innych wykonaniach na pierwszych festiwalach krakowskich. Słowa nie mają nic wspólnego z oryginałem traktującym o słynnym werbowniku z Liverpool, znanym jako Paddy West.

190 Więcej informacji w magazynie Rejs 3’1999.

191 Hals – ogólny kierunek wiatru w stosunku do statku gdy wiatr wieje z boku. Iść lewym halsem znaczy mieć wiatr z lewej strony. Wybrany jest wtedy lewy hals, czyli jedna z lin żagla rejowego.

Wanta – stała lina trzymająca maszt z boku.

192 pl.rec.zeglarstwo.szanty: AS: Metallica Shanty? ;-) Czy ktoś słuchał ostatniej płyty Garage? Czy piosenka Whiskey in the Jar przypadkiem się wam z czymś nie kojarzy? A może to tylko ja jestem zboczony? ;-))) MW: A Thin Lizzy to co? Metallica po prostu odgrzewa starocie. Swoją drogą, tekst „Pod Jodłą” jest bardzo grzeczny i spokojny w porównaniu z oryginałem. JK: A ”Whiskey in the jar” nie jest szantą, tylko piosenką pijacką, a jeszcze wcześniej tańcem celtyckim. Szantą się stała dopiero w tłumaczeniu polskim :)

193 „Siedzieć pod jodłą” – kalka z języka angielskiego, określenie używane przez bezrobotnych marynarzy tułających się po porcie w oczekiwaniu na zaokrętowanie na jakikolwiek statek.

194 Sztokfisz – to suszony dorsz, konkretnie suszony na drewnianych ramach, w odróżnieniu od klipfisza – suszonego na skale.

195 „Grażyna” – powstała w 1934 r. z przebudowy fińskiego TURO i do II wojny światowej służyła morskiemu szkoleniu harcerek (na „Zawiszę” dziewczęta nie miały wstępu). Obecnie (2000 r.) Centrum Wychowania Morskiego ZHP kończy budowę jachtu morskiego „Grażyna II”.

196 Słowa piosenki powstały bezpośrednio po dziewiczym rejsie „Grażyny”, w którym uczestniczyła autorka. 12 samotnych dziewcząt przeżyło prawdziwy morski chrzest na Bałtyku napotykając na drodze sztorm. Doprowadzenie do obecności na morskim żaglowcu załogi składającej się z samych kobiet to w tamtych czasach rzecz absolutnie niezwykła i osiągnięcie na miarę epoki. Więcej o tym wydarzeniu można przeczytać we wspaniałej książce Haliny Stefanowskiej „Rozśpiewane morze”.

197 Od: Wiktor Wróblewski <vitia@inetia.pl>

Rozśpiewane morze” – to swego rodzaju antologia piosenki morskiej, głównie polskiej, usystematyzowana tematycznie i chronologicznie, dzięki czemu jest bardzo przejrzysta. Jednocześnie ofiaruje czytelnikowi solidną dawkę historii polskiej żeglugi od strony muzycznej, jak i zwyczajowej, począwszy od jej najdawniejszych czasów. Jest to, bagatela: 400 stron narracji, wspomnień rozmówców autorki, a nade wszystko – 115 piosenek z zapisem nutowym, w skromnej, ale ciekawej oprawie graficznej. Autorka dotarła do wielu przedwojennych źródeł; żyli jeszcze ludzie pamiętający tamte czasy, toteż odnalazła wielu z nich, niestrudzenie prowokując, a bywało, wręcz wymuszając wspomnienia. Pierwotny zamysł, jakim miał być skromny śpiewnik, w miarę gromadzenia materiałów szybko się rozrastał i choć pani Halina napotykała na swej drodze wiele trudności (jak w przedmowie pisze Stanisław Ludwig), w rezultacie udało się, aczkolwiek w niewielkim nakładzie, wydać tę jedyną w swoim rodzaju pracę. Urzeka ona czytelnika uroczym ciepłem kobiecej wrażliwości, tak kontrastującym z surowymi realiami morza. Nie każdemu musi odpowiadać wybór piosenek dokonany przez autorkę, ale sama przyznaje, że kierowała się własnym sentymentem, do czego oczywiście miała najświętsze prawo. Moje zainteresowanie piosenką wodną zaczęło się tak na dobre właśnie od tego „śpiewnika”, który do naszego miasta dotarł w 1976 r w czterech (!) egzemplarzach. Były to czasy, kiedy w Polsce od kilku lat lokalnie rodził się ruch szantowy, który po Górkach Zachodnich eksplodował podobnymi imprezami w wielu miejscach kraju, a szczególnie w Krakowie, w którym najważniejszym bodaj zlotem był rok 1987 – pierwszy międzynarodowy festiwal w Polsce. Przyjechali Anglicy, Niemcy, Szwedzi i inni, a honorowym gościem był bez wątpienia autorytet w dziedzinie szanty – Stan Hugill. Była tam również, w jury, Halina Stefanowska, która wcześniej (1980 i 1985) wydała jeszcze dwa, mniejsze śpiewniki. Niestety na festiwalu 1988 (tak, chyba wtedy), już jej nie było wśród nas.

Dzisiaj panują trochę inne trendy w interesującej nas twórczości, sądzę, że już niewiele oryginalnych szant czeka w świecie na odkrycie, ale to, że co roku przybywa tak wiele nowych piosenek, świadczy, jak bardzo my, Polacy, pragniemy śpiewać pod żaglami. I wielu z nas nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia pionierskiej pracy pani Haliny.

198 Piosenka śpiewana przez załogę harcerskiego jachtu „Zawisza Czarny”, a wzorowana na piosence „Pod żaglami „Grażyny”„ ułożonej w 1935 r. w żeglarskiej drużynie harcerek „Żaby”. Słowa piosenki napisała M.Bukarówna, uczestniczka morskiego, dziewiczego rejsu „Grażyny”, ale Zawiszacy bardzo szybko „zapożyczyli” tą piosenkę nieznacznie zmieniając słowa i dodając jedną zwrotkę. Oryginalna piosenka również w niniejszym śpiewniku ;-).

199 „Zawisza Czarny” – jacht zakupiony w 1961 r. przez ZHP. Jest podobny do swojego poprzednika o takiej samej nazwie, który w roku 1934 stał się własnością również ZHP. Po pierwowzorze pozostał drewniany galion, który zdobi dziób dzisiejszego „Zawiszy Czarnego”.

200 Główna strona „Zawiszy” i „Grażyny” to Centrum Wychowania Morskiego ZHP: http://www.cwmzhp.pulsar.net.pl/

201 Więcej informacji w magazynie Rejs 9’2000.

202 „Pogoria-Antarktyda”  Szukaj także innych pozycji w tym zbiorze z podanym stringiem! Tekst pochodzi ze śpiewnika „Pogorii” ze sławnego rejsu na Antarktydę. Opis wyprawy na Antarktydę w komentarzu poniżej.

203 Najważniejsze linki do Pogorii: Strona jednostki: http://www.wsm.gdynia.pl/pogoria/

Strona obecnego armatora: http://www.oceanmasters.com/pogoria.htm

204 Narwal – mały morski ssak, dł. 4-5 m., na którego polowali również wielorybnicy (głównie dla tłuszczu i kłów).

205 „Wybierz ją pod kluzę” – kluza, owalny otwór w burcie lub nadburciu (także w pokładzie) statku, często o wzmocnionych brzegach, przez który przeprowadza się cumy lub łańcuch kotwiczny.

Z kasety Stare Dzwony –„Pora w morze nam”: Bardzo stara pieśń rybaków angielskich z regionu Appledore (na zachód od Bristolu) śpiewana do dziś przed wyruszeniem na połów.

206 SYN-TON MC S001, Stare Dzwony – „Pora w morze nam”, 1999

207 Nabieżnik to takie dwa światła (lub inne stałe elementy), które naprowadzają statki na wejście do portu lub pozwalają ominąć rozmaite przeszkody. Jedno z tych świateł ustawione jest wyżej i dalej, a statek powinien trzymać się kursu wyznaczanego przez oba światła, widząc je w jednej pionowej linii. Wtedy jest pewność, że nie wpłynie na mieliznę czy inne badziewie kryjące się pod wodą.

208 Utwór ten często śpiewany jest jako pieśń pożegnalna – ostania piosenka spotkania, czy koncertu, wymiennie z ”Pożegnaniem Liverpoolu”. Utwór posiada angielską wersję pt. „Farewell Note”, która jest, co warto podkreślić, naszym wkładem w historię kultury marynistycznej. :-)))

209 Jedna z piosenek Refpatentu (1974-1980) – pierwszej polskiej grupy lansującej tradycyjne pieśni morskie.

210 Ulubionym patentem wielu osób podczas gromadnego śpiewania tej szanty jest głośne akcentowanie, niemal okrzykiem, słowa „łup” w ostatniej zwrotce :-))).

211 Szanty tej oczywiście NIE śpiewa się z gitarą, podane chwyty mają pomóc w rozpoznaniu linii melodycznej. Współczesny rasowy szantymen w tym momencie śpiewa z resztą publiczności a cappella, dodatkowo stukając dłonią w pudło bezrobotnej na ten utwór gitary.

212 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Pieśń o brankach do angielsiej floty wojennej na pewno nie ma nic wspólnego z jachtingiem. Opisuje ona niektóre szczegóły przymusowego wcielania do Royal Navy. No cóż, nie zawsze pływano dla przyjemności.

213 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl>

Za małym słownikiem morskim: Greting: 1) Trap klamrowy, rodzaj drabinki na statku, składa się z klamer stalowych umocowanych do pionowych ścian nadbudówek, ładownic, we włazach itp. 2) Kratownica, położona na dnie łodzi lub jachtu krata wykonana z ułożonych na krzyż drewnianych listew. Zabezpiecza przed wodą zbierającą się na dnie łodzi.

Tyle definicji. Ta kratownica to jakiś ohydny polonizm rodem z lat 60-tych, gdy to pewne komisje wymyślały jedynie słuszne tłumaczenia terminów żeglarskich (rozpier górny i rozpier dolny).

Na dawnych żaglowcach nie było tak, że pokład był cały z desek szczelnie przykrytych. W większości górny pokład na środku miał luki prowadzące do niższych pokładów. Były tam trzymane łodzie, zapasowe drzewca i inny sprzęt potrzebny szybko na pokładzie, ale którego na pokładzie trzymać nie można było (np. łodzie podczas bitwy natychmiast by na górnym pokładzie zniszczono. Owe luki, aby marynarze nie pospadali oraz aby zapewnić trochę przestrzeni, przykrywano kratkami zwanymi gretingami. Gretingi były lekkie i można je było szybko zdjąć, aczkolwiek oczywiście nie chroniły przed wodą spływającą w głąb statku – często marynarze śpiący na pierwszym pokładzie armatnim mieli po prostu mokro.

Co do gretingu i krwi: stosowano kilka sposobów wymierzania chłosty, dwa z nich były we flocie angielskiej najpopularniejsze: przywiązywano ofiarę przełożoną w poprzek działa (tzw. córeczka artylerzysty), lub przywiązywano do postawionego pionowo gretingu. Bito biczem zwykłym lub tzw. kotem – czyli biczem z wieloma sznurami, czasem zakończonymi haczykami. Człowiek był w stanie przeżyć kilkadziesiąt batów, kary wymierzano od kilku do pięciuset batów. To ostatnie oznaczało zakatowanie człowieka na śmierć. Kary takie wymierzano za nieposłuszeństwo, lenistwo, niesubordynację, tchórzostwo. Karą za sprzeciwianie się oficerom była zawsze śmierć. Takie zwyczaje stosowano we flocie wojennej angielskiej, zasadniczo też w innych flotach wojennych. We flocie handlowej stosowanie kar cielesnych było praktykowane rzadko i raczej tępione (przykładem pieśń „Andrew Rose”) przez sądy.

214 „przy pełnym takielunku” – Takielunek to stałe i ruchome olinowanie żaglowca, lub wg innej definicji ogólnie wszystko to, co znajduje się ponad pokładem żaglowca, a więc układ masztów i innych drzewców, żagli, oraz lin (a czasem także łańcuchów), służących do usztywniania masztów, oraz stawiania, podtrzymywania i manewrowania żaglami.

215 Z kasety North Cape – „Szanty i pieśni morza”: Stara żeglarska legenda mówi o tym, że co sto lat na morzach pojawia się przeklęty okręt Latającego Holendra. Kto zobaczy jego złowrogą postać, tego czeka niechybna śmierć.

216 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Imię Ranzo często pojawia się w pieśniach morskich. Istnieje kilka teorii na ten temat. W tym przypadku występuje ono w roli wykrzyknika. Pieśń śpiewana była głównie jako szanta fałowa. Melodia najprawdopodobniej jest pochodzenia murzyńskiego i przeszła długą drogę z okolic Mississippi i Ohio przez plantacje bawełny w Mobile, zanim trafiła na pokłady żaglowców.

217 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: To nazwa jednej z bardziej znanych ulic portowej dzielnicy XIX-wiecznego Londynu, po której do dzisiaj niewiele zostało śladów. Większość pieśni opisujących przeżycia z „sailortown” kończy się na ogół w sposób mało korzystny dla bohatera. Tutaj kubrykowe przechwałki mają zdecydowanie optymistyczny finał.

218 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”

Rosie-O!” – typowa szanta fałowa. Żeby ciężka robota przy wybieraniu fałów szła sprawnie, szantymen musiał trochę poświntuszyć. Gdy praca przedłużała się, a zwrotki o panienkach były na wyczerpaniu, śpiewano o warunkach życia na statku, o kapitanie, oficerach lub o… św. Patryku.

219 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Warto wspomnieć o późniejszym okręcie o takiej samej nazwie. Był to brytyjski pancernik „Royal Oak”. Do służby wszedł w 1916 roku, dł. 189 m, szer. 31 m, zan. 9.3 m. Uzbrojenie: 8 armat kal. 381 mm, 12 armat 152 mm, 8 armat 102 mm, artyleria przeciwlotnicza, torpedy. Został zatopiony w bazie Scapa Flow przez okręt podwodny U47 w 1939.Ciekawostką jest fakt, że okręt podwodny dostał się do bazy przez kilkumetrowej szerokości przerwę w blokadzie z wraków przy bardzo silnych pływach. Wyczyn nie lada. Spowodowało to tymczasowy brak przydatności bazy, będącej głównym portem największych jednostek Royal Navy.

220 SYN-TON MC S002, Mechanicy Shanty – „W granicach folku”

221 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Bardzo popularna w latach 60-tych piosenka, w modnym rytmie charlestona, często emitowana przez Polskie Radio oraz wydawana przez wytwórnie fonograficzne. Powstało wówczas kilka piosenek o tematyce morskiej, w profesjonalnej aranżacji. W ”Chiefie” znalazł miejsce, co prawda porównany do agregatu – Marian Foik – świetny polski lekkoatleta z tamtych lat, olimpijczyk z 1956, 1960 i 1964 r., srebrny medalista IO w Tokio, w-ce mistrz Europy w 1962 r., który jako pierwszy z Polaków wszedł do sprinterskiej czołówki świata, słynąc z niezwykle dynamicznych finiszów. Pamiętam piosenkę z kursu na stopień st. jachtowego w Turawie w 1973 roku, kiedy jej dźwięki goniły nas na każdy apel, czy alarm (były to obozy harcerskie).

222 J.Rogacki – Żagle 1’99: „Złoty Kur’86” przeszedł do historii także z innego powodu: W czasie przeglądu odbyła się próba bicia rekordu Guinnessa w… nieprzerwanym śpiewaniu znanej szanty „Shenandoah”. Happeningowy pomysł Andrzeja Radomińskiego trafił na bardzo podatny grunt. Brali w nim udział obowiązkowo wszyscy uczestnicy festiwalu i dobrowolnie tak znane postacie jak m.in. Kazimierz Kaczor, Tomasz Stańko, Janusz Szprot, Andrzej Śmigielski oraz kilkuset żeglarzy i miłośników żeglarskiego śpiewania. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Koniec próby nastąpił dawno… po zakończeniu „Złotego Kura”. Trzon chóru przejechał samochodami z Ursusa do Warszawy, a uroczyste zakończenie odbyło się w mieszkaniu pomysłodawcy, w obecności sekretarza generalnego PZŻ, po 92 godzinach 18 minutach i 20 sekundach nieprzerwanego śpiewania. Podobno pobito światowy rekord o ponad 20 godzin. Później chciano wprowadzić, przynajmniej na rok, zakaz publicznego wykonywania tej szanty.

223 mel.oryg. „Shiny Oh!”

224 Integralną częścią utworu jest również poniższa zwrotka, ale jest ona bardzo rzadko wykonywana.

Lody zostały za rufą gdzieś,

Ciepła bryza w żagle dmie.

Że piękne dziewczyny czekają już

Na nasz powrót, każdy wie.

Czarne oczy ich wypatrują nas,

Chciałby każdy szybko być wśród nich,

Więc szybciej łajbo nam się tocz,

Tam do dziewczyn ze starej Maui!



225 Komentarz Wojtka Zientary: Zwrotka nr 3 jest bez sensu, gdyż zarówno Maui jak i Oahu należą do Hawajów, a lód występuje tam raczej rzadko.

226 Od: Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>: Oahu jest znana z bazy wojskowej (marynarka wojenna i lotnictwo) Pearl Harbor, mieszczącej się na jej południowym wybrzeżu. Tamże Honolulu – stolica stanu Hawaje (USA). Powinno to ułatwić lokalizację. ;-))

227 Od: Wiki – Wiktor Matlakiewicz <wj_m@go2.pl>: „Stara Maui” i kwestia lodu – Kiedy wielorybnicze statki wracały z lodów po połowach, załoga była bardzo wygłodniała. W związku z tym w Maui było bardzo dużo panienek nieciężkich obyczajów. Niektórym tak się spieszyło, że dobijały łódkami do burt wielorybniczych, zanim jeszcze statek zdołał zacumować w porcie.

228 Druga, obok Białej Sukienki, przepiękna ballada, zadająca kłam tezie, że „Spinakery to tylko szanto-polo”. (Beno)

229 Pierwotnie, za czasów Klenczona, refren brzmiał: „resztę czas uczyni”, ale teraz zwykło się śpiewać „czart”, podobnie, w oryginale „Tkwi butelka rumu”.

230 Bryg – żaglowiec o dwóch masztach niosący na obu masztach reje.

231 Za magazynem Rejs 11’99 (J.Rogacki): Utwór powstał na bazie irl. melodii ludowej „Cuckoo’s Nest”, lub podobnej angielskiej „The Cuckoo”. Słowa polskie nie mają związku z oryginałem.

232 Z książki Karola Olgierda Borchardta – „Szaman morski”:

Angielski admirał Edward Vernon stał się sławny, ale zarazem znienawidzony przez swoich marynarzy. Dziś nikt nie pamięta, ani jego zwycięstw przed dolaniem wody do rumu, ani późniejszych klęsk, po tym „chrzcie” w proporcji trzy części wody na jedną rumu w 1740 roku po zdobyciu na Hiszpanach Portobelo. Sławę zyskały nie tyle jego imię i nazwisko, ile jego ineksprymable, przeklinane przez marynarzy, zmuszonych wieki całe pić ohydną dla nich mieszaninę wody z rumem, zamiast czystego rumu. A ten napitek uważany był przez marynarzy za jedyną pociechę w zawodzie na nich wymuszonym – od Edwarda III do końca wojen napoleońskich załogi angielskich okrętów wojennych rekrutowane były siłą zwaną press-gang. Ten grog stał się dla marynarzy angielskich symbolem przymusowej nędzy ich bytowania i dna ich żywota.

Jak każdy człowiek na stanowisku, miał admirał Vernon zarówno swych zwolenników, jak i wrogów, a każdy z nich inaczej interpretował ochrzczenie przez niego rumu wodą. Zwolennicy twierdzili, że chcąc utrzymać załogę w zdrowiu, kazał w tropikalnym klimacie wszystkim marynarzom pić rum z wodą. Nazwano tę mieszaninę grog – od przezwiska jej wynalazcy, Stary Grog, które z kolei wzięło się od noszonego przez admirała w złą pogodę „groga” – płaszcza uszytego z mieszanki włókienniczej, jaką była gruba, szorstka tkanina o nazwie grogram, w skrócie grog.

Przeciwnicy admirała utrzymywali, że nienawidził pijaków, a szczególnie kolekcjonerów rumu, nie pijących swych racji w momencie ich rozdawania, lecz cierpliwie przechowujących je do czasu, aż mieli pełną butelkę, żeby upić się do nieprzytomności. Według admirała jedynym ratunkiem przed tymi pijakami było dolewanie wody do rumu. Skrzywdzeni nazwali ten płyn grogiem nie od grogramowego płaszcza, lecz od noszonych przez admirała ineksprymabli z wielbłądziej sierści.

233 Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Tekst piosenki jest prawie wiernym odwzorowaniem dzieła „Statek głupców” Hieronima Boscha (ok. 1450-1516) – wybitnego niderlandzkiego malarza, przedstawiającego na swych obrazach sceny religijne, symboliczne i alegoryczne o wymowie satyrycznej i moralizatorskiej. Wymowa obrazu jest jasna i ponadczasowa. Czyż dzisiaj, po upływie pięciu stuleci, problem nie jest aktualny? Tekst piosenki trochę nagina postać błazna do naszego Stańczyka z obrazu Jana Matejki, przedstawiając go w pozytywnym świetle. Można odnieść takie wrażenie, oglądając miniaturę dzieła, lecz przyjrzawszy się dokładniej, wyraźnie dostrzegamy, że choć na uboczu – łapczywie opróżnia swój kielich, jakby zadowolony z tego, co się dzieje. A może to nie jest błazen? Z tej czapki wystaje coś jakby diabelskie rogi…

234 Piosenkę mam odnotowaną z czasów „Klipra Siedmiu Mórz” jako „Statek błaznów”. Podaję to, co udało mi się odsłuchać z kasety. Wyrażenie łacińskie jest tylko jedno – gaudeamus omnes. Dwa wersy nadal pozostają nie odczytane, przupuszczalne brzmienie jednego z nich (*) – „Nawy podobnej kufie żadna kotwa nie więzi” – to ma sens, zważywszy, że nawa (statek) z malowidła, rzeczywiście kształtem przypomina kufę (1.- ogromną beczkę, używaną w przem. piwowarskim; 2.- mały statek transportowy o pałąkowatych wręgach), a nie trzyma jej żadna kotwica – na obrazie tych dwóch golców robi za kotwicę, bądź też spychają łajbę z mielizny…. Nie jest łatwo zrozumieć więcej, bo śpiewa jednocześnie kilka dziewcząt i to w b. szybkim tempie.

235 „Żegnaj nam dostojny, stary porcie, rzeko Mersey, żegnaj nam…” – To było jak gwizdek bosmański przed uderzeniem szkwału! Porzucaliśmy wszelkie zajęcia, by stanąć na pokładzie Klipra w centrum wydarzeń, zwarci i gotowi niczym morska wachta przed atakiem na reje, by nie uronić ani jednego słowa, ani jednej nutki, aby pod komendą Kapitana Burgessa i wespól z Bosmanem, jak zwykle pogonić kota wstrętnemu kukowi o wdzięcznej ksywie – „Jajo w Sosie”… Niebawem 18 lat upłynie (pisane w 2001 r.) odkąd wyruszył na wody Siedmiu Mórz sławny Kliper Marka Siurawskiego i „Starych Dzwonów”. Chyba nigdy wcześniej nie było w mediach tak fantastycznie prowadzonej audycji żeglarskiej! „Kliper Siedmiu Mórz” w niezwykłej, pełnej humoru formie przedstawiał najciekawsze morskie historie, zwyczaje i obraz życia na dawnych żaglowcach. Lecz nie tylko z tej przyczyny z niecierpliwością oczekiwaliśmy z wysłużonymi „kasprzakami” na te dziesięć kliprowych minut. Od chwili, w której po raz pierwszy usłyszeliśmy jakże dla nas egzotyczne, prawdziwe brzmienie szanty – stała się ona częścią naszego żeglarskiego bytu. To było uderzenie w najczulszą strunę. Bo tak naprawdę dopiero praca Jerzego Wadowskiego – „Pieśni spod Żagli” oraz owa garstka z pokładu Klipra zaprezentowały rzeszom żeglarzy czym są i jak się śpiewa szanty. Nasze rodzime piosenki spod żagli nie miały aż tak głębokich korzeni i pomimo wielu wcześniejszych prób nawiązywania do stylu szanty, nie oddawały w pełni jej porywającej siły. Dopiero grupy „Refpatent” i „Stare Dzwony”, choć każda w trochę innej interpretacji, ukazały nam te wspaniałe pieśni, które zrodziło morze. Nie pomnę, kiedy załoga „Klipra” pożegnała słuchaczy, o ile pamiętam, prawie równocześnie podjęto temat w innej, bardzo już poważnie traktującej „szantowy warsztat” audycji radiowej pt. „Hej, chwyćmy ten fał!”. Warto podkreślić, że obydwa cykle emitowała Rozgłośnia Harcerska PR, a któż policzy, ilu z nas trafiło do żeglarstwa właśnie dzięki ZHP? Ogromna w tym zasługa Marka Siurawskiego – świetnego narratora i szantymena – że na pokładach i na lądzie, jak Polska długa i szeroka, rozbrzmiewa „pieśń, żeglarska pieśń”.

236 Od: Donat Jackowski <donatjac@poczta.onet.pl> – Tekst utworu i komentarz do „Störtebekera” autorstwa M.S. spisałem z tygodnika „Wybrzeże” z roku 1987 r.

Störtebeker

Kto miał okazję zwiedzać kiedyś dokładniej Rugię, największą wyspę naszego zachodniego sąsiada, ten z pewnością natknął się na miejsca o takich romantycznych nazwach, jak Wąwóz Piratów koło Sassnitz, Jaskinia Rozbójników na Hiddensee, Port Störtebekera koło Ralswicku, czy Piracka Góra blisko Schmolna. Nazwy te sugerują korsarskie dzieje tych miejsc i nie jest to wcale tani chwyt reklamowy, ale głęboko w historii osadzone ślady prawdziwych piratów, którzy pod koniec XIV w. byli postrachem Bałtyku. Ich wyczyny i historie są równie pasjonujące jak korsarskie walki, wielkie wyprawy, pogonie i ucieczki na Karaibach i Morzu Śródziemnym. Kiedy w 1389 r. Małgorzata, królowa Danii i Norwegii, pokonała Szwecję, którą rządził Albrecht (Meklemburczyk z pochodzenia), za Meklemburgią opowiedział się tylko wierny swemu królowi Sztokholm. Miasto oblegali Duńczycy. I Meklemburgia, i słynna Hanza postanowiły bronić swej hegemonii na Bałtyku i złamać blokadę Sztokholmu. Ani Meklemburgia, ani Związek Miast nie miały jednak własnej floty, niezbędnej w takiej operacji, morskie działania oparto więc o piratów i ich statki, których 30 lat wcześniej wynajmowano już do ochrony szlaków kupieckich na Bałtyku. Piraci znakomicie wywiązali się ze swoich zadań. Przede wszystkim dostarczali żywność oblężonym mieszkańcom Sztokholmu. Stąd wzięła się ich nazwa: Vitalienbroedere albo Vytagenbredere – Bracia Wiktuałowi w narzeczu dolnoniemieckim, a po polski Bracia Witalijscy. Zdobyli również Visby na Gotlandii, a kiedy doszło do zawieszenia broni między walczącymi stronami, tam właśnie założyli swoją bazę i rozpoczęli walkę ze wszystkimi na całym Bałtyku. Dowódcą Braci Witalijskich był Klaus Störtebeker – od przekręconego przydomka Bekerstörte – Tęgopój (staroniemieckie). Klaus bowiem słynął z niezwykle mocnej głowy. To bardzo malownicza postać, swoisty Robin Hood na Bałtyku. Walczył przede wszystkim z patrycjuszami i cieszył się ogromnym szacunkiem i miłością prostego ludu. Dowodził okrętem „Tygrys Morski” i w latach 1395-1401 zasłynął z wielu brawurowych wypraw i wygranych potyczek morskich, również na Morzu Północnym. Klaus Störtebeker zginął wzięty do niewoli przez Hamburczyków. Dzisiaj w Hamburgu stoi pomnik z tablicą pamiątkową, poświęconą temu romantycznemu piratowi. Ostateczny cios Braciom Witalijskim po śmierci ich wodza zadali Krzyżacy, którzy zdobyli i spalili Visby. Po 1430 roku Bałtyk był już wolny od piratów. Ojciec Michael to był zakonnik, pirat i bliski przyjaciel Störtebekera – spotkał go ten sam los. A „Pstrokata Krowa” to wielka koga, zbudowana i uzbrojona przez hamburskich kupców, w tajemnicy przed Braćmi Witalijskimi – jako statek-pułapka. Do generalnej bitwy, przegranej dla piratów, doszło pod Helgolandem.

Marek Siurawski

237 Syrenka i Syrena (4 Refy) – przykład dwóch zupełnie różnych wersji tekstu stworzonych na motywach tego samego pierwowzoru. Melodia ta sama.

238 Tekst i komentarz pochodzi ze strony WWW Marcina Wilka: Pioseneczkę tę napisała dla żartu bardzo dawno temu Agnieszka Karasek. Obecnie Agnieszka pisze naprawdę ładne teksty całkiem poważnych piosenek.

239 Tekst pierwotnie opublikowany na WWW Marcina Wilka.

M. Wilk wrote: I znowu nie wiem, czyjego to autorstwa tekścik, wiem tylko, że powstał przed rokiem 1990 – wtedy usłyszałem go po raz pierwszy, ale już jako „kopię”.

240 W śpiewnikach podaje się, za Rogackim, że melodia jest ze „Spanish Ladies”, ale brzmi identycznie do utworu „Dziewczyny z Talcahuano” też w wykonaniu 4 Refów. „Talcahuano Girls” jest jedną z wielu odmian „Spanish Ladies”.

241 Poprawna pisownia: Medi/n~/a (alt-164 w cp437)

242 Z książki 4 Refów – „Bitwy Morskie”: Współczesna pieśń napisana w 1988 r. poświęcona zwycięstwu naszej floty nad Szwedami w bitwie pod Oliwą w 1627 r. Rzeczywiście mało kto pamięta, że zwycięstwo to zawdzięczamy admirałowi Arendowi Dickmanowi – kupcowi i żeglarzowi holenderskiego pochodzenia. W czasie bitwy dowodził on galeonem „Święty Jerzy” i całą flotą spod znaku Orła.

243 Cyt.: I to „A-Hoj!” rzuciło Anglików na kolana.

244 To jest ciekawostka. Stare Dzwony zostali zaproszeni na festiwal szant do Wielkiej Brytanii. Na bankiecie pożegnalnym poproszono ich o zaśpiewanie typowo polskiej szanty, przynależnej tylko naszym szantymenom. Po chwili namysłu, odśpiewali Szantę Śląską – prawdopodobnie była to szalona improwizacja. Od tamtego czasu, utwór ten, jako przerywnik, wykonywany był przez nich na wielu innych koncertach.

245 Od: <KrzyWish@poczta.fm>:

W roku 1987 (a może ‘88 – ech ta skleroza) w ramach Starszoharcerskich Prezentacji Muzycznych „Chrypa” w Krakowie (a konkretnie w Nowej Hucie w NCK) odbył się między innymi koncert szantowy gdzie występowali Stare Dzwony i Sami Starsi (w ich składzie między innymi byli Wojtek Bombol, Piotrek Zadrożny i Grzesiek Studziżba – ale wróćmy do tematu). Koncert ten nagrywałem przez mikrofon na starym ledwo zipiącym Grundigu (oczywiście monofonicznym) i postaram się zamieścić tutaj zapis związany z „Szantą Śląską”:

Sikora: Poręba ma dla nas wszystkich teraz niespodziankę.

Poręba:

1.Jak Jo jechał do Gliwic,

– Sztrudy la, la, la,

Nie miał jo pieniondzów nic,

– Sztrudy la, la, la,

Jak Jo jechał do Gliwic,

– Sztrudy la, la, la,

Nie miał jo pieniondzów nic,

– A Hoj! A Hoj!

2. Jak zajoł sie tak w dali

Szaftem się ku mnie wali

Proszym bardzo za bilet

Och zebyś nie dostał w łeb

3. Już mnie bierą na odwach

Ja po nocek znów bez dach

Legnął żech sie pod płotem

Przykrył żech się szamotem

4. Przyjsoł pies, powóniał mnie

Dźwignoł noga, ojszczał mnie

Przyjsoł pies, powóniał go

Dźwignoł noga, deszcz spadnoł

To nie koniec, kochani, poczekajcie. Byliśmy w Angli z nimi nie wiem po co. I angole tam…

Sikora: Z tobą, z tobą po co.

Poręba: Pozwól mi opowiedzieć, no. I Ci angole śpiewają tam te swoje szanty, tak dobrze, tak jak marynarze, piersi, fajki, tatuaże, i w pewnym momencie tak do nas, my takie sikorki siedzimy cicho, mówią, (śmiech z widowni), tak, tak, mówią słuchajcie koledzy z Polski tego, zaśpiewajcie jakąś polską szantę.

Głos z widowni: Po polsku mówili?

Poręba: Nie po amerykancku. I jakaś cisza zapadła, Siurawa się zapadł w głąb, Sikora zaczął grzebać w nosie, Mały się też schował, a ja stałem.

KONIEC ZAPISU

Uwagi (chyba jednak nie potrzebne): Poręba – Jurek Porębski, Sikora – Janusz Sikorski, Mały – Rysiek Muzaj, Siurawa – Marek Siurawski.

246 Oryginał nosi tytuł „The Old Moke Pickin’ on the Banjo”, co można przetłumaczyć na: „Stary Zejman Brzdąkający na Banjo”.

247 Szekla – metalowa klamra w kształcie litery „U”, tworząca zamknięty obwód, otwierany i zamykany za pomocą śruby lub sprężynowej zapadki, służąca do łączenia elementów takielunku, np. liny z żaglem.

248 Sześć błota stóp, sześć błota stóp… tymi słowami rozpoczyna się utwór, śpiewa także jako tło zwrotek i ściszając kończy utwór.

249 Stopa – niemetryczna jednostka długości, używana w okrętownictwie np. do oznaczania zanurzenia statku i w żegludze, np. do oznaczania małych głębokości na brytyjskich mapach nawigacyjnych. 1 stopa = 0,3048 m.

250 Sążeń – niemetryczna jednostka długości używana do określania głębokości morza na brytyjskich mapach nawigacyjnych. 1 sążeń = 6 stóp = 1, 829 m.

251 Na kasecie zespołu Bumpers można znaleźć ten utwór śpiewany w oryginalnej wersji językowej z taką jeszcze ciekawą wstawką :-)))

Za górami, za lasami, za dolinami,

Pobili się dwaj górale ciupagami.

Hej górale, nie bijta się,

Ma góralka dwa warkocze, podzielita się!

252 Za encyklopedią WIEM: Pidgin-english, język mieszany, żargonowy, składający się głównie ze słownictwa angielskiego i chińskiego, o uproszczonej, niepoprawnej składni i morfologii, używany szczególnie w kontaktach handlowych w Azji Wschodniej i Oceanii.

253 mel.oryg. „The I’m Alone”

254 M. Wilk wrote: Autorem tekstu jest Dariusz Ślewa! To kolejne utrwalone przez lata nieporozumienie, jak pisze Krzysiek Janiszewski. (na kasetach i w śpiewnikach podaje się najczęściej: sł. A. Peszkowska)

255 Więcej informacji o utworze i samym statku w magazynie Rejs 9’99.

256 Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Tak dla porządku, urządzenie do pomiarów kątów nazywamy sekstantem. Sekstans jest jednostką czasu i trwa 10 minut. Per analogiam kwadrant i kwadrans.

257 Jeden z najtrudniejszych do przedstawienia tekstów z powodu nietypowego układu zwrotek i melodii – zwr. 2.i 5. są na zupełnie inną melodię niż pozostałe, ale trudno je uznać za refren, bo po 3. zwrotce nie ma tego rodzaju zmiany melodii. Uznanie tych zwrotek za refren zaciemniałoby końcówkę utworu, gdzie powtarza się dwa razy tylko pierwszą zwrotkę. Tekst podajemy dokładnie za nagraniem Joaśki Neuhoff z kasety – „Jam Sailor”, Sailor S-002.

Natomiast w śpiewnikach można znaleźć wiele wersji uznających niektóre z akapitów do wyboru: jako zwrotki lub refren.:-)))

258 Tytuł oryginału: „Lord of the Dance”.

259 Koniec ostatniej zwrotki śpiewamy zwalniając, po czym refren powtarzamy kilka razy – coraz szybciej, aż się nie da wymawiać słów. :-)))

260 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Tiddy High-O!” – zwracam uwagę na najbardziej dokładne tłumaczenie tytułu i kwestii chóralnych. Szanta, która jak twierdzą jedni specjaliści była stosowana jako fałowa, inni zaś uważają, że jako pompowa. Być może jedni i drudzy mają rację. Nam pierwszy raz udało się ją usłyszeć w wykonaniu grupy The Keelers.

261 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”: „Toasty żeglarskie” – utwór o charakterze pieśni biesiadnej z morskim rodowodem. Fragment refrenu – „Czas w morze ruszać nam”, ze względu na uniwersalny charakter, został wykorzystany nawet jako tytuł tej płyty i kasety. Nie należy jednak z tego wyciągać zbyt pochopnych wniosków.

262 Gdzieś, kiedyś powstały też takie oto zwrotki :-))):

Na Oriona szła Monika, / Przez barierkę nam pomyka. / Piaski długo zapamięta, / Sina dupa oraz pięta.

Tam w Giżycku, na kanale, / Jola dała wieki power. / Jak silnikiem zajechała, / Łódka w koło tańcowała.

Od: Marian Kuś <kus@ellaz.pl>

263 Cześć! To ja wymyśliłem te dwie zwrotki do „W górę szkło”. Imiona dziewczyn i wydarzenia są autentyczne.

1.O Monice – Piaski. Jakoś tak dziwnie, bez umawiania, spotkała się ekipa znajomych (my ze Śląska i nasi kumple z Warszawy) w Korektywie. Trochę popiwkowaliśmy. Staliśmy nie w porcie ale przy pomoście obok sklepu p. Grajko (napis PIWO widoczny od strony jeziora). Jest tam fatalne zejście z jachtu na pomost – Monika, która z naszego jachtu zabierała coś do jedzenia i jakieś piwo, miała zajęte obie ręce przy przechodzeniu przez barierkę. Potknęła się i fatalnie poleciała na pomost, tłukąc się niemiłosiernie.

2. O Joli – dziewczyna prowadziła Conrada 600 przez stary kanał w Giżycku. Przed nami płynął inny nasz jacht. Kolega na moim jachcie chciał zrobić zdjęcie tym przed nami – a że brakło mu ogniskowej – powiedział Jolce „daj tam większy power” – dziewczyna puściła na chwilę ster (!) i przekręciła manetkę silnika na maxa – co spowodowało, że jacht zmienił kurs o 90 stopni i wyrżnął (na szczęście w piaszczysty w tym miejscu) brzeg kanału. Mojej wiązanki (prowadziłem ten jacht) nie będę Ci cytował – nie była w każdym bądź razie krótka.

Jak chcesz, możesz obie zwrotki dołączyć. „W górę szkło” może być czymś jak „Morskie opowieści”.

264 Chabazie to stare określenie „wodnych chwastow”. Wszelkie roślinki wodne, które nie nadają się do niczego, a raczej przeszkadzają. Ich zaletą jest to, że czasami ładnie wygladają.

265 Tytuł oryginału: „Hiss’em Up”.

266 Zaśpiew powtarzany wielokrotnie – za każdym razem coraz szybciej, a ostatni raz powoli, jak pierwszy. Istnieje też taka przeróbka tego tekstu:

Ściągnij szmaty, O Hanka!

Wybierz fały, O Hanka!

Sama chciałaś kochanka, O-hej!

Aż się zarwie leżanka.

267 Tekst ocenzurowany.

268 Hrabia la Perouse (Jan Franciszek Galaup de la Perouse), świetny oficer marynarki i naukowiec, dowódca francuskiej wyprawy odkrywczo-geograficznej wysłanej na Pacyfik pod koniec XVIII wieku na statkach „La Boussole” i „L’Astrolabe” był kolejnym odkrywcą tej części świata w niedługim czasie po wyprawach kolejno: Bougainville’a i Cooka. Jednak jego los (i całej załogi) zakończył się podobnie jak dla Magellana (wraz z prawie całą jego załogą) – zginęli na jednej z wysp Pacyfiku z rąk tubylców.

Wyprawa la Perouse zasługuje na wyróżnienie z powodu wyjątkowo dobrego przygotowania. Aktywny, rzeczywisty mecenat nad tą wyprawą objął sam król Ludwik XVI. Zalecenia króla, oraz m.in. Akademii Morskiej w Breście (która dorównywała wtedy Akademii Królewskiej w Anglii) złożyły się łącznie na bardzo obszerną dokumentację, w której można było już znaleźć wyraźnego ducha myśli epoki Oświecenia. Na wyprawę przygotowano duże i nowoczesne statki, wyposażono je w najnowocześniejszy sprzęt badawczy i nawigacyjny, a na pokładach znalazło się wielu uczonych, oraz grafików i malarzy. Misja nie miała zadania dokonania podbojów, raczej była nastawiona (oczywiście obok badań) na nawiązanie kontaktów handlowych i współpracę, m.in. w ładowniach znalazło się wiele europejskich roślin, których uprawy zamierzano nauczyć tubylców.

Wyprawa wyruszyła w sierpniu 1785 r. i była tak dobrze przygotowana, że przebiegała niemal w komfortowych warunkach. Na Pacyfik wpłynięto od strony Hornu. Zasadniczym celem wyprawy było rozpoznanie na potrzeby handlu Francji z Chinami północnej części Pacyfiku, toteż bardzo dokładnie zbadano hydrografię i opisano linię brzegową zachodniego wybrzeża Ameryki Płn., oraz niespenetrowanych do tej pory przez Europejczyków obszarów Morza Japońskiego. Wyprawa była nawet goszczona przez gubernatora Pietropawłowska Kamczackiego będącego wtedy mizerną dziurą praktycznie na końcu świata. Jednak w ciągu trzech lat obecności na Oceanie Spokojnym wyprawa przemierzyła bez mała cały jego obszar badając geografię i przyrodę wielu archipelagów w północnej, środkowej i południowej jego części, jak również badając z jednej strony wybrzeża Chile, a z drugiej docierając na Filipiny, Formozę i do Makau.

W 1788 r. nastąpiło szczególne spotkanie u wrót Botany Bay na wschodnim wybrzeżu Australii wyprawy la Perouse’a z pierwszym transportem osadników z Anglii. Francuzi zostali aby opisać geografię i przyrodę zatoki, a angielski komandor (a wkrótce gubernator) Arthur Phillips, po wymianie uprzejmości z ekspedycją francuską, popłynął dalej na czele 9 transportowców konwojowanych przez dwa okręty wojenne, aby odkryć jedno z najpiękniejszych wybrzeży świata i wysadzić na brzeg pierwszych europejskich osadników w Australii w miejscu, które później nazwano miastem Sydney. Konwój Anglików przypłynął szlakiem kapitana Cooka, który pierwszy dotarł w te rejony z ekspedycją rozpoznawczą w 1770 r. Dzisiejsze Sydney nazwano pierwotnie Port Jackson, a jego osadnikami oprócz ochotników byli oczywiście skazańcy, którym kary zamieniono na misję kolonizowania nowego lądu. Anglicy przywieźli wtedy z Europy m.in. wiele gatunków zwierząt, które dały początek także zdziczałym w tej chwili australijskim odmianom jak psy Dingo, dzikie konie czy sławne australijskie dzikie króliki. Największe australijskie święto „Australia Day”, obchodzone jest 26 stycznia, w rocznicę przybycia pierwszej floty. Jest ono jednak również krytykowane ostro przez Aborygenów, dla których ta data sprzed dwóch wieków stanowi początek tragicznego okresu eksterminacji.

Owo spotkanie z Anglikami jest ostatnią sprawdzoną informacją o wyprawie La Perouse’a. Badania archeologiczne szczątków wraków na dnie jednego z atoli na wyspach Samoa i legendy przekazywane w pieśniach tubylców dają dzisiaj dość pewny obraz tego, że wyprawa rozbiła się na rafach atolu Wanikoro, a cała załoga została zjedzona przez tubylców.

269 Ta sama melodia co „Zwala mnie z nóg” – Piorunersów. Kawałek jest wprost genialnie zaśpiewany przez Packety na ich kasecie „Fregata z Packet Line”!

270 Ta szanta „leży” Godeckiemu chyba najbardziej, chociaż nie można mu odmówić wielu innych interpretacji…

271 To jest bardzo specjalny utwór, głęboko zapadający każdemu w pamięć nie tylko samym świetnym tekstem, ale także interpretacją Godeckiego. Podczas niezapomnianych czwartkowych wspólnych śpiewań szant i tzw. „pieśni masowego rażenia” w warszawskim EMPiK PUB, Piotrek Godecki zwykł przy specjalnych okazjach śpiewać właśnie ten utwór, zwykle gdzieś na końcu występu. Spośród wszystkich nieszantowych utworów zamieszczonych w tym zbiorze ten powinien się znaleźć tu przede wszystkim.

272 Na sławnej, pierwszej kasecie Packetów, utwór był zatytułowany jeszcze w oryginale – „Get up Jack”, wydaje się, że jednak lepiej brzmi w śpiewniku spolszczona wersja tytułu, która pojawiła się później u 4 Refów.

273 Z kasety 4 Refów – „Czas w morze ruszać nam”

Wstawaj Jack” – jeden z wczesnych przebojów nieistniejącej już grupy Packet. O długich, męczących rejsach, przeplatanych uciechami portowymi (lub na odwrót) napisano niezliczone ilości pieśni i piosenek. Ta jednak „od zawsze” podobała nam się szczególnie i wreszcie po latach weszła na stałe do naszego repertuaru.

274 Piosenka debiutancka Shanties’98 w Krakowie.

275 Autorzy tekstu wg. śpiewnika ŻKT Rejsy z 1970 r., to: R. Lipski – „Junior” i S-ka.

276 Bagrownica – barka z urządzeniami do wydobywania ziemi z dna kanału, pogłębiarka.

277 Beno: Czy w okolicy Orzysza jest jakiś most? Słyszałem, że akwen wodny znajdujący się w pobliżu tego miasta jest akwenem zamkniętym, a przynajmniej rzeka tamtędy przepływająca jest tak mała, że na pewno nie da się nią holować łódki.

Od: Ryszard J. Czerkawski <r.czerkawski@pbgi.com.pl>: Jest na rzeczce wpadającej do Tyrkła, na terenie bazy żeglarskiej harcerzy ze Zgierza, mały, drewniany most. Nie wiem, czy coś większego od Omegi się tamtędy przedostanie ale płynące Omegi na pagajach sam widziałem.

Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>: Piosenka jest stara, figuruje np. w śpiewniku ŻKT Rejsy z 1970 r. Między innymi właśnie ta piosenka spowodowała, że w swoich przeróżnych eskapadach zdarzyło mi się wraz z kumplem niedawno, bo w 1998 r. spłynąć Orzyszą na 4-metrowej, świetnej do takich celów łódeczce P7-bis. Przyznaję, że dla większej łodzi (zwłaszcza przy niskiej wodzie w Wielkich Jeziorach) zaczną się tam schody, ale „Omegą”, czy nawet „Orionem” da się przejść mimo kilku mostów na szlaku, z których rzeczywiście ten u ujścia do jez. Tyrkło jest najniższy. Oczywiście, nie same mosty są przeszkodą, ponieważ jak na każdym odcinku leśnym, również Orzysza – zwłaszcza wiosną – może sprawić niespodzianki w postaci zatorów z powalonych zimą drzew. Według naszego doświadczenia, dosyć groźne mogą być bystrza w samym mieście, zwłaszcza, że miejscowi traktują urokliwą rzeczkę jako coś w rodzaju wysypiska….

278 Piosenka z rejsu autora dookoła Ameryki Południowej na s/y „Zawisza Czarny” w 1999r.

279 „Zejman & Garkumpel” poprzedza szantę takim wstępem:

Joo-hoo! Margerita, /x3

Chodź, całuska dej nom!

280 Piosenka ta, to przeróbka Mietka Folka piosenki westernowej „Riders in the Sky”, granej m.in. przez The Shadows, oraz w drugiej części filmu Blues Brothers.

281 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Polskie słowa są przybliżonym tłumaczeniem wersji oryginalnej – „Row Bulies, Row”, a opisywane przeżycia żeglarza zgodne z realiami rejsu przez Atlantyk w XIX w.

282 Jak to u „Spinakerów” – prosto i wesoło. Jeden z wielu utworów traktujący o napojach ekologicznych. :-)))

283 Od: Tomasz Pionnier <tpionnie@elektron.elka.pw.edu.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty: Ech, a słychać, że polskie żeglarstwo sportowe nie jest jeszcze na światowym poziomie. Ludzie to tylko narzekać potrafią. S-portu do portu… ech, w tym jesteśmy dooobrzy. :-)))

284 Z książki 4 Refów – „Folk Tunes…”: Szanta śpiewana przy zrzucaniu żagli rejowych. Treść i ilość zwrotek zależała od inwencji szantymena, a w trakcie wspólnego okrzyku „Bring’em Down!” wybierano kontrafały.

I

Alfabet bosmański (Cztery Refy)

Z innych źródeł:

Dirk – lina olinowania ruchomego przy ożaglowaniu gaflowym, biegnąca od noku bomu do górnej części masztu i służąca do podtrzymywania bomu. Dirki stosowane są parami, przy czym pracuje dirka nawietrzna, zaś zawietrzną luzuje się, aby nie odkształcała się i nie przecierała żagla.

Dryfkotwa – rodzaj pływającej kotwicy w postaci spadochronu lub długiego stożkowatego worka bez dna. Dryfkotwa wyrzucona za burtę jachtu, hamuje jego bieg i pomaga utrzymać jednostkę dziobem do fali przy sztormowaniu. Zadaniem dryfkotwy jest zmniejszenie prędkości dryfowania z wiatrem i falą jachtu bez żagli, lub łodzi ratunkowej i ustawienie jednostki dziobem do fali, co zapobiega jej przewróceniu na burtę. Dryfkotwa wyrzucana jest na dość długiej linie o wytrzymałości liny kotwicznej i długości takiej, by jacht i dryfkotwa jednocześnie wpływały na falę i schodziły w bruzdy. Podczas sztormowania dryfkotwa może być uwiązana do rufy lub dziobu. Dryfkotwa jest stosowana niekiedy także przy dobijaniu np. na przyboju do plaży. Rodzaj dryfkotwy w postaci różnych elementów wleczonych na linie za statkiem był stosowany także na żaglowcach w czasie walki na morzu, przy podchodzeniu do przeciwnika, w celu zmylenia go, że ma do czynienia ze statkiem dużo wolniejszym, lub np. głęboko obciążonym i zanurzonym statkiem handlowym. Statek płynął wtedy jednocześnie z dryfkotwą i pod pełnymi żaglami. W momencie rozpoczęcia ataku, lub np. o zmroku, odcinano dryfkotwę i szybko podchodzono do przeciwnika.

Eol – w mitologii greckiej władca wiatrów, syn Posejdona i Melanippy.

Fał – lina olinowania ruchomego, służąca do podnoszenia żagli i części omasztowania, a także płetwy sterowej i miecza.

Gejtawa – lina służąca do podciągnięcia do rei dolnego rogu (rogu szotowego) żagla rejowego przy jego sprzątaniu. Biegnie od rogu żagla, przez blok na maszcie, na pokład. Przy sprzątaniu żagla (dociąganiu do rei linami z pokładu) wybiera się prawą i lewą gejtawę, po uprzednim wyluzowaniu lin zwanych szotami, które obciągają żagiel do dołu. Po wybraniu gejtaw wybiera się gordingi.

Gording – jedna z lin służąca do sprzątania żagla rejowego (odciągania go do rei z pokładu). Jest przymocowana do dolnego liku (brzegu) żagla, następnie przechodzi przez kilka pierścieni (baranków) i przez blok biegnie na pokład. Przez wybranie gordingów, po uprzednim zluzowaniu szotów obciągających żagiel do dołu i wybraniu gejtaw, żagiel zostaje sprzątnięty (podobnie jak żaluzja okienna). Dla ostatecznego zwinięcia żagla trzeba wejść na reję, porządnie ułożyć fałdy płótna i przywiązać do rei.

Juzing – cienka konopna nasmołowana linka służąca do szycia żagli, a także do klajdowania (ochronnego obwijania lin stalowych, np. żeby nie obijały gołym metalem drewnianych części statku).

Kubryk – wspólne, wieloosobowe pomieszczenie mieszkalne załogi stosowane dawniej na statkach. Kubryk był zwykle z przodu, a pomieszczenia oficerów z rufy.

Marsel – żagiel rejowy drugi (marsel dolny) oraz trzeci (marsel górny) na maszcie, licząc od pokładu.

Nagiel – kołek w kształcie pałki włożony na wylot w nagielbank (kołkownicę), spełnia rolę knagi, z tą różnicą, że linę można oswobodzić jednym ruchem, wyjmując nagiel.

Niderholer – lina olinowania ruchomego służąca do ściągania żagli trójkątnych.

Nok – wolny koniec, zakończenie: bomu, bukszprytu, gafla, rei… wszystkiego oprócz końca masztu (wtedy jest to top).

Reja – pozioma belka przytwierdzona do masztu w połowie swej długości, do której przymocowuje się górny lik prostokątnego żagla rejowego. Reję można obracać (brasować) o pewien kąt wokół masztu w celu ustawienia żagla do wiatru pod odpowiednim kątem.

Saling – (1) połączenie kolumny ze stengą w przypadku masztu dwuczłonowego; (2) drewniana lub metalowa rozpórka zwiększająca kąt pomiędzy olinowaniem stałym a masztem, usztywniająca maszt na wysokości zamocowania want kolumnowych, przymocowana jednym końcem (piętą) do masztu pod odpowiednim kątem, a drugim końcem (nokiem) rozpierająca wantę, zwiększając tym samym kąt między liną a masztem. Salingi umieszczane są symetrycznie po obu stronach masztu.

Stenga – drzewce omasztowania przedłużające kolumnę masztu. Na wielomasztowcach otrzymuje nazwę grotstengi, bezanstengi itd.

Wimpel – proporzec klubowy, znak okrętowy w postaci małej trójkątnej lub prostokątnej flagi o barwach klubowych, noszony na szczycie masztu, oznacza przynależność jednostki pływającej do danego klubu sportowego, a także służy jako wskaźnik kierunku wiatru – wtedy może być w postaci miniaturowego rękawa.

Zejman – popularne określenie doświadczonego żeglarza lub marynarza.

II

Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób)

Cutty Sark” to nazwa najsłynniejszego XIX-wiecznego klipra herbacianego, który pobił wiele rekordów prędkości. Był to najszybszy żaglowiec swojej epoki i kto wie, czy nie najpiękniejszy ze wszystkich w ogóle żaglowców świata, ze swoim mocno wydłużonym bukszprytem i sześcioma piętrami żagli na środkowym maszcie (prawie 3000 metrów żagla, dł.całk. 85 m). Drewniana, trzymasztowa fregata o stalowym szkielecie kadłuba, zwodowana w W.Brytanii w 1869 r. nosi imię wiedźmy z angielskiego poematu Roberta Burnsa (1759-1796) „Tam O’Shanter” – bardzo atrakcyjnej młodej kobiety, ubranej jedynie w ”cutty sark”, co w języku staroszkockim oznacza krótką spódniczkę. Jest to jedyny zachowany kliper herbaciany na świecie, stoi teraz w suchym doku przy nabrzeżu w Greenwich. W 1923 r. kpt. W.H.Dowman uratował kliper dla Anglii odkupując go od Portugalczyków – nazwa klipra była wtedy na ustach wszystkich i był to dogodny moment do nadania takiej samej nazwy nowemu gatunkowi whisky wchodzącemu właśnie na rynek. Do dziś logo tej whisky przedstawia ilustrację s/y „Cutty Sark” na żółtym tle. Wypada tylko domyślać się, kogo (lub co) obejmuje marynarz w tej piosence… Whisky ta stała się jedną z najlepiej sprzedających na świecie, a jej producent wspiera dziś jedną z najbardziej znanych imprez żeglarskich świata – „Cutty Sark Tall Ship’s Races”.


III

Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób)

Inicjatorem regat Cutty Sark był angielski adwokat Bernard Morgan. Jego ideą było, aby w spotkaniu uczestniczyły oprócz jachtów także największe żaglowce świata. Pierwszy zlot odbył się w 1956 r. gromadząc jednostki z kilkunastu krajów. W obecnej postaci regaty odbywają się corocznie, zawsze inną trasą i zaczynają w innym porcie, a same wyścigi są tylko jednym z elementów całej imprezy. Głównym organizatorem regat „The Cutty Surk Tall Ship’s Races” jest obecnie International Sail Training Association (ISTA) – Stowarzyszenie Szkolenia pod Żaglami, a oprócz samego wyścigu są etapy, w których następuje wymiana części załóg pomiędzy żaglowcami w celu nawiązania przyjaźni i braterstwa wśród żeglarskiej młodzieży różnych państw. To właśnie, a nie wyścigi, jest głównym celem regat, które raczej należałoby nazywać zlotem. Główną nagrodą jest srebrny model klipra Cutty Sark, będący symbolem współpracy i przyjaźni między załogami. Często zdarza się, że zdobywa ją jednostka biorąca pierwszy raz udział w regatach. Nagrodę tą przyznają wspólnie komendanci wszystkich jednostek biorących udział w imprezie.

W 1972 r. po raz pierwszy w regatach wziął udział „Dar Pomorza” (jako pierwsza w ogóle „komunistyczna” jednostka). Dwa lata później port w Gdyni był jednym z etapów regat. Drugi zlot wielkich żaglowców w polskim porcie w ramach tych regat odbył się w 1997 r. w Gdańsku z okazji tysiąclecia miasta, trzeci, również w Gdańsku, w roku 2000 był miejscem zbiórki żaglowców, które po kilku dniach wystartowały do regat Cutty Sark z Gdyni.


IV

Cutty Sark” (Poszedłem na Dziób)

Kliper – smukły, bardzo szybki żaglowiec, noszący na każdym z trzech lub czterech masztów nawet po siedem żagli rejowych oraz dodatkowe żagle boczne, tzw. lizle, rozpinane na przedłużających reje wytykach, nie licząc sztaksli przednich i międzymasztowych. Nazwa pochodzi od angielskiego „to clip” (biec). Klipry narodziły się na pocz. XIX w. w USA i są bezpośrednimi przodkami współczesnych wielkich żaglowców. Osiągały rekordowe prędkości – dochodzące do 21 węzłów. Miały bardzo smukłe i stosunkowo wąskie kadłuby, przeciętnie ok. 1000 BRT pojemności, 50 m. długości i 10 m. szerokości. Były konstruowane specjalnie do jak najkrótszego pokonywania tras. Pierwsze klipry były budowane z lekkich materiałów, a więc niezbyt wytrzymałe mechanicznie, za to podlegające olbrzymim naprężeniom mechanicznym z powodu swojej szybkości i do tego z powodu swojej smukłości mniej ładowne od innych żaglowców. Przeciętny okres eksploatacji tych jednostek z początku nie przekraczał nawet dziesięciu lat, a mimo to klipry zarabiały na siebie. Najbardziej sławne były brytyjskie „klipry herbaciane” z lat sześćdziesiątych o kształtach kadłubów zbliżonych niemalże do regatowych jachtów.

Klipry obsługiwały dalekie trasy przewożąc nietrwałe ładunki. To głównie na nich wożono też pocztę. Były statkami towarowo-pasażerskimi. Obsługiwały gorączki złota w Kalifornii (trasa ze wschodniego wybrzeża USA z opłynięciem Hornu), oraz w Australii (trasa z Europy wokół Afryki). Ponieważ klipry były wykorzystywane głównie na trasach wymagających krótkiego czasu przejścia – rozgrywano na tych statkach zwyczajowe, nieformalne regaty, gdy raz do roku mniej więcej w tym samym czasie cała kawalkada żaglowców ruszała po herbatę do Chin, lub później po zboże do Australii. Klipry zostały wyparte dopiero przez parowce, a dodatkowo do ich upadku przysłużyły się: budowa linii kolejowej w Przesmyku Panamskim oraz Kanał Sueski, z którego skrótu klipry nie mogły korzystać z powodu niekorzystnych wiatrów.

V

Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty)

I znów powraca kwestia pisowni nazw własnych. Prawidłowa nazwa jest właśnie taka: „Herzogin Cecilie” – przynajmniej, jeśli chodzi o nazwę samego żaglowca nazwanego tak ku czci księżniczki Cecylii Meklemburskiej. Błądne Cecille pojawia się już w oryginalnym utworze Kena Stephensa – i tak jest wszędzie później powielane jako tytuł utworu. Ja jednak, poznawszy historię tego statku, postanowiłem stosować nazwę z jego burty. Żaglowiec zwodowano w 1902 r. w Bremerhaven, jako stalowy, 4-masztowy bark, 6-rejowiec, dł. 102 m., wys. ponad 60 m., 3111 BRT, jeden z ostatnich, jakie pływały jako statki handlowe (zatonął w 1936 r.). Statek określany był jako legendarny. Rekord prędkości na jednogodzinnym odcinku to 20,75 węzła – tylko o ćwierć węzła mniej od absolutnego rekordu amerykańskiego klipra „James Baines” z 1856 r. „Herzogin Cecilie” był jednym z najszybszych żaglowców świata także w przejściach dobowych i całkowitych przejściach trasy – głównie z powodu monumentalnego ożaglowania, bardzo solidnej konstrukcji oraz niezwykłej dzielności morskiej potwierdzonej w wielu sztormach w pasie ryczących czterdziestek i wyjących pięćdziesiątek – aż do granicy lodów. Powierzchnią żagli (4180 m2) „Księżniczka” przewyższała nieznacznie największy obecnie żaglowiec „Sedov”, mając od niego dwa razy mniejszą wyporność!

H.C. zwodowano jako statek towarowo-szkolny dla kompanii Norddeutscher Lloyd, pierwszą Wojnę Światową przezimował w Chile, by w ramach odszkodowań wojennych trafić do Francji, gdzie wystawiony został na sprzedaż. Kupiony w 1921 r. był nieoficjalnym statkiem flagowym w ostatniej handlowej flocie żaglowcowej świata – w szwedzkiej flocie Gustafa Eriksona z Alandów (nominalnie bandera fińska), który często za bezcen wykupywał żaglowce wychodzące już z użycia i animował jeszcze zapotrzebowanie na tego rodzaju środek transportu łącząc cele zarobkowe ze szkoleniowymi. Statki te oprócz żeglugi po Bałtyku i Morzu Północnym obsługiwały regularnie australijską linię zbożową trasą z Europy, wokół Afryki i z powrotem z opłynięciem Hornu. Statki te były intensywnie eksploatowane, praca na nich była ciężka, miały niezbyt liczne i bardzo młode załogi, składające się z ludzi, którzy pływali na nich za bezcen w celu wypływania odpowiedniej ilości godzin w ramach zdobywania stopni oficerskich. Nie zmienia to faktu, że wielu załogantów celowo wybierało tą pracę nie chcąc, lub nie potrafiąc przejść z żaglowców na dominujące już wtedy parowce. Pomimo starannej opieki była to flota bardzo wysłużona i skończyła swój żywot po części w awariach i sztormach, część pochłonęła II Wojna Światowa, a dwa ostatnie na świecie zarobkowe rejsy żaglowców miały miejsce w 1950 r. Do dziś przetrwały jako muzea trzy żaglowce z tej floty.

Jeśli zaś chodzi o samą „Księżniczkę”, to w cieśninach duńskich nastąpiła w 1935 r. jedynie niewielka kolizja statku z innym. „Tam, gdzie boja wraku tkwi” – z tekstu szanty, mówi o ruchomych mieliznach u wylotu Bałtyku na Morze Północne, usianych rzeczywiście wieloma wrakami, a H.C. będąc w dobrej kondycji zakończył przedwcześnie swój żywot w następnym roku, w powrotnej drodze z Australii, w wyniku błędu nawigacyjnego we mgle na skałach w pobliżu Devon w Wielkiej Brytanii Devon w Wielkiej Brytanii w miejscu, gdzie na przestrzeni wieków zatonęło także wiele innych statków. Z uszkodzonym dnem, odholowany do niedalekiej zatoki i osadzony na płyciźnie, był jeszcze ratowany przez część załogi i grupy ochotników z brzegu, wśród których znaleźli się nawet byli załoganci „Herzogin Cecilie”. Była możliwość dokowania w Plymouth, ale bezbronny statek został praktycznie zniszczony w wyniku kolejnego silnego sztormu. Leży w tej chwili płytko pod powierzchnią wody.

Oprac. Beno – głównie na podstawie wspaniałej książki Elisa Karlssona (oficera na H.C.) pt. „Ostatnie żaglowce”, oraz fińskich marynistycznych stron WWW.

VI

Herzogin Cecilie” (Mechanicy Shanty)

Od: Cezary Gorzeński <czarek@szanty.art.pl>: Doldrum jest to równik termiczny, rozdzielający pasaty. Wąska rynna niżowa o zmiennej pogodzie ze sztilami, gwałtownymi burzami i szkwałami. Pasaty wiejące w tropikach są najkorzystniejszą okołoziemską trasą żaglowców, ze stałym wiatrem rzędu 4ºB. Na północ i południe od pasatów rozciągają się strefy wyżów podzwrotnikowych. Występują tu długotrwałe sztile. Nazywano je „końskimi szerokościami” gdyż w epoce wielkich odkryć geograficznych ginęła tam większość koni przewożonych statkami do Ameryki. Udając się w dalszą drogę, w okolicach 40 równoleżnika na Półkuli Południowej, a 50 na Północnej wieją wiatry zachodnie. Słynne „ryczące czterdziestki” wieją na Półkuli Południowej i są znacznie silniejsze (z reguły sztormowe) od odpowiednich wiatrów Półkuli Północnej.


VII

Jonasz! Jonasz!

Od: „Wiktor Wróblewski” <vitia@inetia.pl>

Podsumowując tę ujmującą serię tekstów o wszelakiej maści „Jonaszach”, po cichutku podpowiem, jak takiego „wyłuskać” spośród załogi: ot, wszystkich po kolei, od ostatniego ciury począwszy, wyrzucamy za burtę. Jak się utopi, znaczy – był porządny człowiek…

Tyle anegdoty… Od wieków żeglarze szukali przyczyn swych niepowodzeń. Od wieków wymyślali i stosowali przeróżne recepty i amulety, by zabezpieczyć się przed pechem. I nie dotyczyło to, bynajmniej, jedynie szarej załogi – „ludzi od masztów i żagli”. Czyż to nie „Kapitan Kapitanów” – Konstanty Maciejewicz rzucał złote monety, czy też używane trzewiki za burtę, by zapewnić sobie fart? (chyba, że niewłaściwą burtę wybrał). Ale skąd wziął się na pokładach żaglowców biblijny Jonasz? Skąd jego destrukcyjna rola? Zapewne odpowiedzi trzeba poszukać w Starym Testamencie. Tego leniwego proroka, wybranego przez Pana dla upomnienia grzesznej Niniwy, wyrzucono za burtę w czasie morskiej nawałnicy, gdyż sprzeciwiając się woli Wszechmocnego – ściągnął Jego gniew na okręt. (pomogło!!!) To, że po trzech dniach pobytu w trzewiach wielkiej ryby, wreszcie znalazł się na lądzie cały i zdrów, wygląda jeszcze bardziej podejrzanie. Tak więc Jonasza nie da się utopić, czy w inny sposób unicestwić – po wsze czasy, jako zły duch morza, będzie się wkradał na pokłady ukryty wśród załogi i biada tym, którzy go w porę nie zdemaskują! Szczęśliwie, współcześni żeglarze powoli zaprzestają szukania go wśród swoich. Współczesnym Jonaszem może być, jak np. w piosence – zły kurs. Tak, jak dawnego Jonasza wyrzucono do morza, tak wystarczy pozbyć się niewłaściwego wyboru i położyć się na wygodny kurs (tylko dokąd dopłyniemy?).

Pokrewny temat, to spódnica na jachcie. Dawniej przywilejem kapitanów w niektórych flotach było zabieranie z sobą żony. Ale przecież statek był przez marynarzy personifikowany z kobietą (ang. „she” – ona; np. shanty „Leave Her, Johnny…”) i mógłby być zazdrosny o niewiastę przebywającą na pokładzie. Ponadto „wyposzczona” załoga zwykle krzywym okiem patrzyła na kobietę, którą można ogarnąć jedynie spojrzeniem. W konsekwencji prowadziło to do przypisywania spódnicy wszelkiego zła, jakie wydarzyło się w żegludze. Jeszcze nie tak dawno żeglarstwo było domeną mężczyzn (patrz: komentarz do „Grażyny”) i – niech mi białogłowy wybaczą – były jachty, na których nawet wanta nazywała się want, latarka – latarek itd. Ba! Panowało przekonanie, że jeszcze gorsza od Jonasza, jest sutanna na jachcie, ale dopiero ich pięć stanowiło równoważnik jednej spódnicy!!! Dzisiaj „wachty ozdobne” są coraz liczniejsze, co w zdecydowanym stopniu podnosi higienę i kulturę całej załogi. Sam płynąłem w rejsie, gdzie układ załogi był 5 + 5 i wspominam go, jako jeden z najlepszych. Tyle, że kapitańska władza kończyła się zwykle na dwie godziny przed wejściem do każdego portu… Przesądy morskie pamiętają czasy Odyseusza i nic tego nie zmieni. Każdemu z nas, jakby się nie wzbraniał, pozostały atawistyczne okruchy zabobonu i zwykle nadchodzi taki czas, że stawiamy Panu Bogu świeczkę, a diabłu – ogarek.

VIII

Lwów”

Iskra” – nazwa dwóch kolejnych żaglowców szkoleniowych Marynarki Wojennej RP.

Pierwsza „Iskra” – stalowy, trzymasztowy szkuner gaflowy, zwodowany w 1917 r. w Holandii jako „Vlissingen” służył do przewożenia towarów w żegludze przybrzeżnej. W 1921 r. kupiła go angielska spółka z Glasgow i eksploatowała w tym samym charakterze jako „St.Blanc” (St.Blane?). W 1927 r. zakupiono go dla Szkoły Marynarki Wojennej w Toruniu. Doprowadzony do Polski pod komendą późniejszego kapitana „Daru Pomorza” Konstantego Maciejewicza otrzymał nazwę „Iskra” i został gruntownie przebudowany na statek szkolny w stoczni Danziger Werft und Eisenbahnwerkstaten A.G. (dzisiejsza Stocznia Północna). W 1928 r. wyruszył w pierwszy rejs z polskimi podchorążymi. Wojnę, która go zastała we francuskiej północnej Afryce, przetrwał w Gibraltarze wypożyczony Anglikom, którzy eksploatowali go jako HMS „Pigmy” w roli bazy okrętów podwodnych. Po wojnie żaglowiec remontowano w Gibraltarze, oraz po przeholowaniu w 1947 r. do Anglii, w Portsmouth. W 1948 r. „Iskrę” już pod polską banderą przyprowadził do kraju kmdr. ppor. Julian Czerwiński. Przez 50 lat, do 1977 r. kiedy pocięto ją na złom, „Iskra” wykształciła 4 tys. żeglarzy.

Dł.całk. 50,7 m, szer. 7,9 m, zan. 3,8 m, 500 ton wyporności, 373,2 BRT, pow.żagli 693,3 m2 (z bryfokiem), port macierzysty Gdynia.

Dzisiejsza „Iskra” – okręt szkolny Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni, zwodowany w 1982 r. w gdańskiej Stoczni im. Lenina. Zaprojektowany tamże przez zespół Z.Chorenia jako trzeci po „Darze Młodzieży” i „Pogorii”, i na tej ostatniej wzorowany. Trzymasztowa barkentyna z gaflowym grotmasztem i bermudzkim bezanżaglem, 45 podchorążych oraz 20 osób stałej załogi, ma już za sobą rejs dookoła świata z opłynięciem Hornu od zachodu.

Dł.całk. 49,0 m, szer. 8 m, zan. 3,8 m., 341 ton wyporności, 299 BRT, pow. żagli 958 m2, załoga 9+45, port macierzysty Gdynia.

ps. Plany Modelarskie drugiej „Iskry” zostały opublikowane w zeszycie 2/1986, a kartonowy model w Małym Modelarzu 4-5/1997. :-))) (oprac. Beno)

IX

Mona” (Packet)

Od: Piotr Wiśniewski – Zwierzak <zwierzak@wicom.com.pl> – pl.rec.zeglarstwo.szanty

I tylko krwawy słońca dysk

Schyliło już po ciężkim dniu.

Co schyliło ten Krwawy Słońca Dysk? Szaleństwo? Przeznaczenie? Nadmiar gorzały? (a nie, ten to by schylił ;-). Ten wers brzmi:

I tylko słońce krwawy dysk

Schyliło już po ciężkim dniu.

Słońce samo schyliło ten dysk. Jest to stały błąd powtarzany we wszystkich śpiewnikach od Shanties’90 (chyba) gdzie po raz pierwszy został on zamieszczony. Korekta moja pochodzi wprost od jednego z wykonawców, Darka Ślewy z zespołu Packet (a później Smugglers) i została mi udzielona podczas FPŻ Złota Szekla w Koninie w tym samym roku.

X

Na statku „Calibar” (Cztery Refy)

Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl> – Rumpel… Początkowo istniało tzw. wiosło sterowe. Starożytne łodzie były zasadniczo wiosłowe, wiosła rufowe służyły do zmiany kierunku, po pewnym czasie ewaluowały do specjalnych wioseł na rufie. Wiosło takie znajdowało się najczęściej po prawej stronie – sterburcie. Z czasem wiosło zaczęło być mocowane na rufie, na specjalnych zawiasach i przekształciło się w ster. Ster był sterowany za pomocą rumpla. Rumpel był głównym urządzeniem sterowym aż do XVII wieku, w niektórych flotach i dłużej. Rumpel trzymało kilku marynarzy, najczęściej nie widzieli celu, ani horyzontu, komunikaty przekazywano im z pokładu. Statki Kolumba były sterowane rumplem.

Nie należy przeceniać roli steru – jeszcze w XVIII wieku sterem można było zmienić kurs okrętu zaledwie o 10-15 stopni. Do sterowania służyły żagle, co wymagało dużej wiedzy żeglarskiej i dużej załogi.

Z czasem rumpel zaczęto poruszać za pomocą lin, przeciągniętych przez bloki. Stąd do mechanizmu sterowego i koła sterowego był już krok. Nowocześniejsze floty zaczęły stosować ten mechanizm w XVI/XVII wieku. Okręty, na których pływał Hornblower były już wyposażone w koło sterowe.

Sir Francis Drake pływał na Golden Hind – niewiele zachowało się informacji rzetelnych nt. budowy tego okrętu – niemniej prawdopodobnym jest, że był wyposażony w koło sterowe. Jednak nie był to wielki okręt, więc mógł go również nie mieć.

Do dziś nawet spore jachty (pamiętajmy, ze w XVI wieku wielki żaglowiec miał długość zaledwie 30-50 metrów, tyle, co dziś spory jacht… wielkie żaglowce, windjammery to pierwsza połowa XX wieku, gdy prace załogi można było wspierać parąb i hydrauliką (żaglowiec, na którym pływał Stan Hughill miał sto sześćdziesiąt parę metrów i zaledwie szesnaście osób załogi… Żaglowce Kolumba miały ok. 30 metrów i po kilkudziesięciu ludzi załogi podczas, gdy okręt wojenny na tej długości potrafił (wraz z piechotą morską) zmieścić 200 ludzi), no więc do dziś nawet duże jachty sterowane kołem sterowym mają jako zapasowe urządzenie rumpel, instalowany w razie awarii mechanizmu sterowego (co zdarza się dość często: awarie hydrauliki, zerwanie sterociągów, itd.…).

XI

Piosenka Teligi

Leonid Teliga (1917-1970) – żeglarz, dziennikarz, pisarz, pierwszy Polak, który samotnie okrążył Ziemię na jachcie „Opty” w latach 1967-1969.Przed nim tylko jeden Polak dokonał podobnego wyczynu – Władysław Wagner, jeszcze przed wojną, opłynął w ciągu kilku lat kulę ziemską zmieniając jednak po drodze załogi i jachty. Na uwagę zwraca fakt, iż obaj żeglowali niejako pod prąd, czyli na zachód (więcej o Wagnerze patrz komentarz do „Razem chłopcy”).

Teliga zdobył sternika morskiego na kursie w Jastarni jeszcze przed wojną, jako podporucznik piechoty przedarł się po kampanii wrześniowej na wschód i po rocznym kursie szyprów pływał na radzieckich statkach jako rybak na Krymie. Wziął udział w ewakuacji Krymu i portów azowskich, pływając na Donie, Morzu Azowskim i Morzu Czarnym. W końcu trafił do polskiego wojska na zachodzie, gdzie podobnie do wielu innych żeglarzy, został skierowany do lotnictwa jako osoba o szczególnie przydatnych cechach charakteru takich jak: samodzielność, silny charakter, umiejętność panowania nad sprzętem i żywiołami, a przede wszystkim – znajomość nawigacji. Latał w dywizjonie 300 jako strzelec pokładowy. Po wojnie wrócił do kraju (1947) i pracował jako dziennikarz, autor, tłumacz, a w wolnych chwilach również jako instruktor żeglarstwa najpierw w Warszawie, a potem po przeprowadzce do Gdyni jako instruktor żeglarstwa morskiego w gdyńskim klubie „Gryf”. Przy wielu nadarzających się okazjach wracał do rybołówstwa, choćby dla przyjemności. Pływał z rybakami nawet na Dalekim Wschodzie, gdzie pracował z ramienia Polski w misjach rozjemczych ONZ, oraz we Włoszech podczas pracy jako attache prasowy ambasady.

Planowany od dawna zamiar samotnego rejsu wokół globu Teliga postanowił zrealizować tylko własnymi siłami i bazując na swoich oszczędnościach, zbudował jako prywatny armator jacht „Opty” specjalnie zaprojektowany dla niego przez inż. Leona Tumiłowicza jako unowocześniona wersja jego konstrukcji typu „Konik Morski”, a raczej nowszej wersji typu „Tuńczyk”. Jachty tego typu były sprawdzoną i udaną konstrukcją, notabene pierwszą polską, jeszcze przedwojenną konstrukcją jachtu pełnomorskiego. Jacht był jak na tamte czasy dość dobrze wyposażony w sprzęt dodatkowy typu: tratwa pneumatyczna, niezatapialny bączek do komunikacji z lądem, sprzęt sygnalizacyjny, czy radiostacja. Maszty i bomy były jeszcze drewniane, olinowanie i okucia już nierdzewne, a bogaty komplet żagli wystarczał na wszystkie rodzaje wiatrów. Sprzęt nawigacyjny odpowiadał przepisom i rzeczywistym potrzebom żeglugi oceanicznej. Oczywiście wiele osób i instytucji przyczyniło się do pomocy w tym naprawdę dużym przedsięwzięciu, jak PZŻ, Marynarka Handlowa, czy Marynarka Wojenna, szczególnie w jego fazie końcowej, jednak główny ciężar prac i finansów poniósł sam armator.


XII

Piosenka Teligi

Do wybrzeży Afryki jacht dowiózł m/s „Włókniarz”. Rejs „Opty” rozpoczął się 25.I.1967, a trasa wiodła z Casablanki na zachód uczęszczanymi szlakami, aby po drodze odwiedzić jak najwięcej portów: Wyspy Kanaryjskie, Małe Antyle, Kanał Panamski, Galapagos, Markizy, Tahiti, Bora-Bora, Fidżi, Dakar. U wejścia do Kanału Panamskiego nastąpiła przykra sytuacja, gdy przez 11 dni trwały targi z administracją amerykańską zanim przepuszczono Polaka. Kolegę dziennikarza wzięła w obronę nawet prasa światowa i interweniowała polska ambasada w Waszyngtonie. Incydent ten spowodował, że Teliga zmienił resztę trasy ponieważ wszystko wskazywało, że podobne nieprzyjemności czekają go w Australii, gdy po długim oczekiwaniu na Fidżi przyszło z Australii zezwolenie na jak najkrótszy pobyt „tylko w celu niezbędnych napraw i zaopatrzenia”. Wyprawa Teligi trwała dosyć długo m.in. z powodu konieczności wykonywania po drodze szeregu napraw jachtu, jednak atmosfera pobytu w pozostałych portach była dobra. Tego typu wyczyny w tamtych czasach wciąż jeszcze należały do rzadkości i o wyprawie Teligi było na tyle głośno, że wszędzie był witany (zresztą prawie zawsze w portach spotykał Polaków), mianowano go honorowym członkiem wszystkich kolejnych jachtklubów, które były na jego trasie, a na oceanach był często rozpoznawany przez załogi statków wszystkich możliwych bander, jak również przez załogi jachtów.

Nie wiadomo, co tak naprawdę skłoniło kapitana do odbycia ostatniego etapu rejsu jednym skokiem – może spodziewane nieprzyjemności natury administracyjnej, a może rozwijająca się choroba nowotworowa, którą Teliga próbował zwalczyć samotnym rejsem bardzo mobilizującym cały organizm. W każdym razie na etap z Fidżi na Pacyfiku do Dakaru na Atlantyku bez zawijania po drodze do portów Teliga zdecydował się świadomie, uprzedzając listownie, że na wiele miesięcy urwie się z nim kontakt. „Opty” wyruszył z wysp Fidżi 29.VII.1968 i na wiele miesięcy zapadł niemal bez wieści w przestrzeni oceanów. Dopiero koło Kapsztadu Teliga został obsypany wszelkimi możliwymi prezentami i ruchomymi elementami wyposażenia z przypadkowo spotkanego jachtu turystycznego (dostał nawet kanapki i napoczętą paczkę papierosów) – i dowiedział się, że o jego rejsie jest głośno i wszyscy go szukają.

Trasa tego pojedynczego skoku – 14,5 tys. mil do portu w Dakarze, zabrała Telidze 165 dni pływania – został tym samym pobity rekord czasu trwania nieprzerwanej samotnej żeglugi oceanicznej należący od 85 lat do Amerykanina Bernarda Gilboya, który w ciągu 163 dni przepłynął 6 tys. mil, próbując dotrzeć z Kalifornii do Australii (znaleziono go na morzu wycieńczonego).

5.IV.1969 w drodze do Las Palmas Teliga przeciął swój kurs, którym zdążał w lutym 1967 z Casablanki na Gran Canaria, tak więc okrążenie świata zabrało mu 2 lata i 2 miesiące.

Rejs „Opty” umieścił Teligę na liście zaledwie kilkunastu żeglarzy z pięciu krajów, którzy przed nim opłynęli samotnie kulę ziemską i, co ciekawe, był przedsięwzięciem całkowicie indywidualnym począwszy od etapu przygotowań. Teliga świadomie i celowo nie uzależniał się od żadnej organizacji w przygotowaniu rejsu, a przed startem podkreślał, że nie zamierza niczego udowadniać, zdobywać, ani z niczym konkurować. Prosił, aby z jego wyprawy nie robiono cyrku. Nie zmieniało to faktu, że na Teligę czekała teraz kupa medali i innych wyróżnień z Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski na czele, a władze nie mogąc w inny sposób podłączyć się pod sukces Teligi sugerowały, że korzystał on ogólnie z całego 50-letniego dorobku polskiego żeglarstwa. Z powrotu Teligi do kraju planowano urządzić rodzaj festynu państwowego, święta morza, z całą kawalkadą jednostek eskortujących samotnika od wysokości Helu do portu w Gdyni oraz rozbudowanym harmonogramem dodatkowych uroczystości. Stan zdrowia Kapitana pokrzyżował jednak te plany. Rejs zakończył się w Casablance, a na płycie lotniska w Warszawie czekała na Teligę karetka. Na jego późniejszych zdjęciach z najwyższymi władzami państwa widać już twarz człowieka mocno walczącego z chorobą. Zmarł 21.V.1970.

Teliga jest autorem blisko 30 tłumaczeń książek, słuchowisk radiowych, wierszy, opowiadań, a wśród książek jego autorstwa jest oczywiście także „Samotny rejs „Opty”„ (wydany pośmiertnie w redakcji jego brata). Lektura „Samotnego rejsu” jest miejscami specyficzna. Teliga niewątpliwie związany był ze środowiskiem lewicowym w Polsce i był w bardzo dobrych układach z władzą. Trudno określić, na ile szczere, a na ile z konieczności zawarte są w jego książce opisy spotkań z marynarzami – jeśli jest to jednostka bandery zachodniej, to mowa tylko o sympatycznych gestach, natomiast przy spotkaniach (kilkukrotnych) z jednostkami radzieckimi „skurcz wzruszenia chwytał za gardło”. Teliga notorycznie słucha w czasie rejsu radia Moskwa, odbierając jego fale nawet na antypodach. Jeśli jednak odrzuci się tą całą ideologiczną otoczkę (jest jej zresztą niewiele), to z pozostałej części lektury widać, jak nieprawdopodobnie wielką wiedzą i doświadczeniem musiał się charakteryzować ten Żeglarz, skoro porwał się na tak trudny, samotniczy rejs, rejs praktycznie bez wsparcia po drodze, na małym i w dodatku drewnianym jeszcze jachcie.

Dla uczczenia pamięci redakcja miesięcznika Żagle od 1971 corocznie przyznaje Nagrodę imienia Leonida Teligi za zasługi w popularyzacji żeglarstwa.

oprac. na podst. Włodzimierz Głowacki „Wspaniały świat żeglarstwa”, Wyd. Morskie Gdańsk, 1970, oraz „Samotny rejs „Opty”„, Wyd. Morskie Gdańsk, 1973.

XIII

Pod żaglami „Zawiszy”

Pierwszym „Zawiszą” był zakupiony przez ZHP w 1934 roku w Danii drewniany szkuner szwedzkiej produkcji „Petrea”, zbudowany w 1901 roku – solidny żaglowiec, dostosowany do żeglugi podbiegunowej. Został zakupiony w całości ze składek społecznych i wyremontowany, i przerobiony na statek szkolny systemem gospodarczym prawie w całości przez harcerzy i studentów, którzy również później na nim pływali. Głównym inicjatorem powstania „Zawiszy” był Witold Bublewski – kierownik Harcerskich Drużyn Żeglarskich, a komendantem aż do wojny był gen. Mariusz Zaruski. „Zawisza” był wówczas największym skautowym żaglowcem i wzbudzał zazdrość i podziw nawet w kolebce skautingu w Anglii. W czasie wojny, do 1943 r. używany przez Niemców jako „Schwarze Husar”, został przez nich w końcu porzucony i niszczał. Po odnalezieniu po wojnie, sprowadzony do Gdyni nie nadawał się już do remontu i w 1949 r. odholowany i zatopiony na wodach Zat. Puckiej. W połowie lat ‘90 statek do badań podwodnych Centralnego Muzeum Morskiego zlokalizował dokładną pozycję wraku. Pierwszy „Zawisza” był drewnianym trzymasztowym szkunerem gaflowym, 432 m2 powierzchni żagli, dł.całk. 37,6 m, szer. 8,1 m, wys. 27 m, zanurzenie 3,1 m, 395 BRT, załoga 52 osoby – dane za książką M.Zaruskiego „Z harcerzami w świat”.

Dzisiejszy „Zawisza” (popularnie zwany „Zawiasem”), stalowy, trzymasztowy szkuner sztakslowy Związku Harcerstwa Polskiego jest jednostką zbudowaną na bazie statku rybackiego (lugrotrawlera) Cietrzew, zwodowanego w 1952 roku w Stoczni Północnej w Gdańsku, który wraz z całą serią statków tego typu został wycofany z eksploatacji z powodu złej stateczności po wypadku jednego z nich. Statek został przekazany dla ZHP przez Ministerstwo Żeglugi i przebudowany dla celów sportowo-szkoleniowych. Nową banderę podniesiono 15.VII.1961, a pierwszym kapitanem został Bolesław Romanowski. Statek został przebudowany i przedłużony w 1967 roku i obecnie charakteryzuje się bardzo silną budową. W 1990 opłynął dookoła kulę ziemską. Kilkakrotnie opłynął Horn. W 1984 roku, w czasie regat atlantyckich, żaglowiec wsławił się przeprowadzeniem brawurowej akcji ratowniczej w bardzo trudnych warunkach pogodowych w rejonie Bermudów, ratując część załogi żaglowca „Marques”, który zatonął tam w niespodziewanym i niezwykle gwałtownym szkwale. Po wzięciu rozbitków na pokład „Zawisza” pozostał nadal w rejonie wypadku, poszukując ofiar, pomimo wysokiego stanu morza i bardzo silnego wiatru. Na Bermudach żaglowiec i jego załogę witano jak bohaterów. W swych rejsach „Zawisza”, dokładnie tak jak jego poprzednik, realizuje cele statutowe harcerstwa. Należały do nich np. w 1999 r. Rejsy Pokoju z międzynarodową załogą, z młodzieżą państw ogarniętych konfliktami zbrojnymi na Bliskim Wschodzie. W 2000 r. statek przeszedł gruntowny remont z m.in. całkowitą przebudową i modernizacją pomieszczeń.

Dane tech.: pow. żagli: 625 m2, 164 BRT, dł.max. 42,7 m, kadłuba 36,1 m, szer. 6,7 m, zan. 4,6 m, załoga 46 osób. Port macierzysty Gdynia.

XIV

Pod żaglami „Zawiszy”

Gen. Mariusz Zaruski (1867-1941) – pionier żeglarstwa i wychowania morskiego, oraz równie wybitny taternik.

Postać niezwykła – fotografik, malarz, poeta i prozaik. Marynarz, żeglarz i podróżnik. Konspirator, zesłaniec, legionista, ułan, wreszcie generał Wojska Polskiego i adiutant Prezydenta RP. Taternik, grotołaz, ratownik, instruktor i popularyzator narciarstwa i turystyki górskiej. Założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Instruktor harcerski i wychowawca młodzieży. Przez całe życie poświęcał się intensywnej działalności państwowej i społecznej. Również przez całe życie intensywnie ćwiczył, zachowując wysportowaną sylwetkę do późnej starości.

Urodził się na Podolu. W czasie studiów na wydziale fizyko-matematycznym uniwersytetu w Odessie zetknął się po raz pierwszy z morzem. W czasie wakacji jako wolontariusz zaciągał się na różne statki i odbywał egzotyczne podróże na Daleki Wschód, do Syberii, Chin, Japonii, Indii, Egiptu i Syrii. Za działalność patriotyczną zesłany w 1894 r. do Archangielska, gdzie ukończył Szkołę Morską z tytułem Szturmana Żeglugi Wielkiej. Pod słowem honoru dostał pozwolenie na odbywanie podróży. W pierwszym rejsie na żaglowcu „Derżawa” popłynął przez Ocean Lodowaty do Norwegii z ładunkiem drewna i futer. Pływał po morzach arktycznych jako kapitan na „Nadziei”. Po odbyciu kary zsyłki powrócił na dwa lata do Odessy, by się ożenić i pojechał do Krakowa (1901-1906), gdzie ukończył malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych. Z powodu zdrowia żony przeniósł się (1907) do Zakopanego. Na wytyczaniu szlaków w Tatrach, szkoleniu przewodników i pracy w TOPR (inicjator i pierwszy naczelnik dzisiejszego GOPR-u) zastała go wojna. Był już wtedy znanym działaczem i publicystą, który doprowadził do tego, że zimowe Zakopane pod względem turystów dorównywało letniemu. Do Legionów wstąpił pociągając swoim przykładem wiele osób, w tym górali z TOPR-u, którzy przyzwyczaili się widzieć w nim swojego przewodnika. Odznaczony Virtuti Militari oraz kilkakrotnie Krzyżem Walecznych, karierę wojskową skończył jako generał brygady i adiutant prezydenta Wojciechowskiego. W stan spoczynku przeszedł przed wypadkami majowymi 1926 roku.

Na emeryturze poświęcił się całkowicie działalności propagandowej i organizacyjnej na rzecz zrozumienia przez Polaków wartości morza w aspekcie gospodarczym i moralno-politycznym. Propagował sport żeglarski i modę wśród elit gospodarczych i politycznych na yachting morski. Dążył do realizowania praktycznego morskiego wychowania młodego pokolenia. Wraz z Antonim Aleksandrowiczem zorganizował Yacht Klub Polski i wpłynął na zaopatrzenie go w pierwszy w kraju pełnomorski jacht, nazwany „Witeź. Był też pierwszym komandorem YKP. Z jego też inicjatywy powstała Liga Morska i Rzeczna (później Liga Morska i Kolonialna). Był faktycznym twórcą Komitetu Floty Narodowej (będącego do tej pory tylko niezrealizowaną, zapomnianą uchwałą sejmową) – z którego składek kupiono m.in. „Dar Pomorza”. Był projektodawcą Inspektoratu Wychowania Morskiego Młodzieży. Zorganizował Morską Komisję Terminologiczną z udziałem przedstawicieli Akademii Umiejętności (dzisiejszy PAN), Marynarki i Uniwersytetów, która opracowała i wydała drukiem sześć zeszytów Słownika Morskiego polsko-angielsko-francusko-niemiecko-rosyjskiego.

W przedwojennej Polsce jednym z najaktywniejszych nurtów żeglarskich było harcerstwo. W 1929 r. po raz pierwszy Generał spotkał na kursie żeglarskim w Jastarni, na którym był głównym wykładowcą, grupę harcerzy. Odtąd jego losy bardzo silnie związały się z harcerstwem. Zaruski znany był z powiedzenia, że „W twardym trudzie żeglarskim hartują się charaktery”. Realizując tą myśl objął w 1935 r. funkcję kapitana na szkunerze, który pierwotnie nazwano „Harcerz”, a który na życzenie Generała przemianowano na „Zawisza Czarny”. W tym czasie Zaruski zwyciężył w wyborach na prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego, co stało się znaczącą cezurą w rozwoju polskiego żeglarstwa – zintegrowany został wielonurtowy ruch żeglarstwa harcerskiego, akademickiego, i klubowego, z ukierunkowaniem na żeglarstwo masowe, a szczególnie morskie. Na „Zawiszy” Zaruski był już otaczany tak wielkim szacunkiem, że pomimo jego nalegań aby tytułować go kapitanem, młodzież powszechnie zwracała się do niego „Panie Generale”. W latach trzydziestych sumiasty Generał był czołową postacią w polskim żeglarstwie, zaczynem wielu inicjatyw i niekwestionowanym autorytetem.

Ostatni rejs na „Zawiszy Czarnym” Zaruski kończył w 1939 roku. Niestety Generał świadomie zwlekał z wyruszeniem w przygotowany na sierpień 1939 r. kolejny rejs. Wierny swym zasadom, postanowił nie opuszczać ojczyzny w potrzebie, a mógł uratować i siebie, i załogę, i statek. Zmarł w czasie wojny, z dala od kraju, w więzieniu NKWD. Jesienią 1997 urnę z prochami Zaruskiego złożono na Starym Cmentarzu w Zakopanem.

Zaruski napisał szereg wierszy i opowiadań taternickich, oraz opowiadań i wspomnień żeglarskich, a także całą masę odczytów, pogadanek i artykułów. Spośród kilku podręczników żeglarskich jego autorstwa, zasługuje na uwagę pierwszy w dziejach Polski (1904 r.) podręcznik żeglugi morskiej.

Należy w tym miejscu wspomnieć również o żonie Generała Zaruskiego, Izabeli Kietlińskiej, która przez cały okres małżeństwa aktywnie i skutecznie wspierała jego działalność.

Wydaje się, że postać Zaruskiego zasługuje na więcej miejsca w naszej świadomości, był człowiekiem o niespożytej energii, człowiekiem wielu pasji i powołań, człowiekiem, któremu udało się wiele po sobie zostawić i który miał wpływ na postawy wielu ludzi.


XV

Pogoria” Brava

S/Y „Pogoria” – stalowa, 3-masztowa barkentyna, pow. żagli 994m kw, dł. całk. 47m, szer. 8m, zan. 3.8m, wyporność 342t, załoga 7+46.Drugi co do wielkości wśród obecnie pływających polskich żaglowców. Zbudowana w 1980 w Stoczni im. Lenina (obecnie Gdańskiej w likwidacji, a właściwie Gdyńskiej). Jest to jedna z konstrukcji inż. Z.Chorenia („Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”) i stanowiła pierwowzór dla całej serii podobnych jednostek, w budowie których stocznia później się wyspecjalizowała. Były to m.in. „Iskra”, „Oceania” (eksperymentalny żaglowiec badawczy PAN), bułgarska „Kaliakra” i kilka jednostek dla ZSRR.

Żaglowiec powstał na zamówienie Telewizji Polskiej (a dokładniej: Radiokomitetu) dla Bractwa Żelaznej Szekli. Bractwo powstało z inicjatywy kpt. Adama Jassera w 1971 r. i dorobiło się z czasem własnej audycji w TV pod nazwą „Latający Holender” prowadzonej przez kpt. K.Baranowskiego, który stał się także pierwszym kapitanem „Pogorii”.

Debiut „Pogorii” w regatach Cutty Sark miał miejsce na trasie wyścigu Mon-Karlskrona. Żaglowiec pierwszy minął linię mety, pozostawiając inne jednostki klasy A daleko z tyłu. Zwycięstwo to było bardzo cenne, gdyż „Pogoria” od momentu powstania wzbudzała wiele emocji. Podważano zasadność tak wielkich wydatków w czasach rodzącego się kryzysu gospodarczego. Gdy powstawała u schyłku epoki Gierka, podejrzewano, że jest luksusowym jachtem jednego z największych ówczesnych prominentów, szefa Radiokomitetu – Macieja Szczepańskiego. Poważne gazety wypisywały wówczas idiotyzmy o znajdującej się na pokładzie stajni dla koni wyścigowych i oryginałach obrazów Malczewskiego wiszących w luksusowych wnętrzach, nie mówiąc już o „panienkach”.

Przed decyzją o sprzedaniu statku w obce ręce uratował „Pogorię” długi rejs, specjalnie wymyślony aby zawistnym ludziom zejść z oczu i aby trochę na siłę znaleźć gospodarcze zastosowanie dla tej jednostki. Była to dość ryzykowna wyprawa na Antarktydę, gdzie żaglowiec spełniał rolę transportowca, przewożąc ludzi i sprzęt dla antarktycznej stacji PAN. Dokładnie owa słynna wyprawa odbyła się w dniach 7.12.1980 – 10.04.1981, a jej celem była Polska Stacja Antarktyczna im. H.Arctowskiego na Wyspach Króla Jerzego. Prawdę mówiąc, jednostka nie posiadała dla żeglugi w lodach ani wystarczającego wyposażenia, ani odpowiedniej konstrukcji – brak tzw. „klasy lodowej”. Nie znano np. stateczności statku w przypadku oblodzenia drzewców (kilkaset kilo lodu na rejach) w warunkach silnego wiatru, a warunki dla załogi były mało komfortowe jak na tamte akweny. Naukowcy, po długim pobycie na stacji polarnej, byli zmęczeni pracą i sobą nawzajem, i nie mieli ochoty „bawić się” w żeglarstwo na „Pogorii”. Było to przyczyną niesnasek i problemów między częścią załogi a kadrą. Oczywiście rejs był nieuzasadniony ekonomicznie (zbyt mała przestrzeń ładunkowa), ale nie o to przecież chodziło.

Jednakże rejs zaowocował także wspaniałym śpiewnikiem, którego kilkadziesiąt piosenek zostało zamieszczonych w niniejszym zbiorze, a które ukazują całą wyprawę w pozytywniejszym świetle. Teksty te pochodzą z towarzyskiego śpiewnika wydanego przez W.Przybyszewskiego i K.Robaka z okazji spotkania w 15 rocznicę sławnego rejsu „Pogorii”.

Poza nietypowymi dla „Pogorii” akwenami podbiegunowymi jednostka okazała się szybka, dzielna i bezpieczna, a ocenę tą potwierdziły następne długie rejsy statku, w tym rejs do Sri Lanki, z opłynięciem po obu stronach Afryki, w pełnym okresie roku szkolnego, z młodzieżą licealną na pokładzie (1983-84), znany jako Szkoła Pod Żaglami (inicjator i kapitan – K.Baranowski), jako że jej uczestnicy godzili zwykłe obowiązki załogi żaglowca (także „psie wachty”) z nauką. Była to prawdziwa szkoła charakterów, gdyż wyselekcjonowani z kilku tysięcy zgłoszeń chłopcy, po kilkuetapowych eliminacjach i obozie przygotowawczym, przerabiali, już na morzu, normalny program szkoły średniej, program na wysokim poziomie, a część wróciła z ocenami niedostatecznymi (w warunkach lądowych byłyby to oceny co najmniej średnie). W trakcie rejsu żaglowiec zawijał do wielu portów, zarabiając na siebie czarterami, a w tym czasie wolna załoga miała możliwość kilkudniowego zwiedzania okolic.

Wielki sukces Szkoły sprawił, że przedsięwzięciem i statkiem zainteresowali się Kanadyjczycy, którzy zorganizowali na jego pokładzie podobną szkołę. W trakcie trwania Szkoły statek opłynął świat.

Kolejnym przedsięwzięciem była wyprawa zorganizowana w formie szkoły w latach 1988-89, z młodzieżą z Polski, USA i ZSRR. „Pogoria” pokonała wtedy trasę dookoła Przylądka Horn, w bardzo trudnych warunkach, płynąc w kierunku ze wschodu na zachód.

Obecnym armatorem żaglowca jest STA Poland (Sail Training Association Poland) – stowarzyszenie zajmujące się morskim szkoleniem młodzieży.

ps. Pogoria – rzeka, lewy dopływ Czarnej Przemszy (Górny Śląsk), źródła w okolicach Ząbkowic, uchodzi w Będzinie. Długość 11 km. Nazwę tą z dodanym numerem nosi także kilka sztucznych zbiorników wodnych na tym terenie. „Pogorię” zwodowano w czasach Gierka, pochodzącego z Górnego Śląska i były to czasy, gdy wielu decydentów pochodziło z tamtych właśnie stron. Ciekawe jaka jest geneza nazwy tego żaglowca?

(oprac. Beno)

XVI

Roll „Alabama” (Mechanicy Shanty)

Krótka historia życia i zagłady słynnego okrętu konfederacji „Alabama”. Zbudowana w stoczni Laird Company w Birkenhead, w czasie wojny secesyjnej „Alabama” pod dowództwem kapitana Rafaela Semmesa zatopiła 10 i zdobyła 82 jankeskie statki nie tracąc ani jednego członka załogi (w większości Anglików). „Alabama” operowała na Atlantyku od Brazylii po Afrykę. W 1864 zawinęła do francuskiego Cherbourga aby spieniężyć łupy i pryzy. 19 czerwca 1864 czekająca już na redzie korweta USS „Kearsage” dowodzona przez przyjaciela Semmesa J.A.Winslowa po ciężkim boju zatopiła „Alabamę”. Pojedynek obserwowało z nabrzeży mnóstwo gapiów a wśród nich sławny malarz Edward Monet, który uwiecznił go na obrazie (przy następnej wizycie w Luwrze koniecznie trzeba go obejrzeć). Po 70 min. boju, w którym oba okręty używały tylko prawoburtowych dział, górę wzięła lepiej uzbrojona i wyposażona (m.in. takielunek z łańcuchów) korweta Północy. „Alabama” tonąc zdołała jeszcze podnieść sygnał pomocy, na który zareagował brytyjski jacht „Deerhound”. 40-tu (z 50-ciu) żyjących członków załogi, w tym ranny kapitan Semmes, uratowało się od niewoli i powróciło później w szeregi konfederatów. Sprawa „Alabamy” stała się przyczyną poważnego konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Anglią i USA. W końcu sprawa trafiła przed Międzynarodowy Trybunał w Genewie, który zasądził ogromne odszkodowanie na rzecz USA w kwocie 3,5 mln dolarów w złocie. Muzyczny rodowód „Alabamy” wywodzi się prosto z plantacji Południa, zaś śpiewana była jako szanta fałowa.

XVII

Szanta oliwska (Cztery Refy)

Zygmunt Ryniewicz: „Bitwy Morskie – Leksykon”, Wiedza Powszechna 1998:

Bitwa morska pod Oliwą (właściwie na redzie Pucka) – 28.XI.1627 r. Wojna polsko-szwedzka w 1621-29 r. Flota szwedzka, licząca 16 okrętów, bazowała w Piławie, z której robiła rejsy patrolowe po Bałtyku, 6 okrętów z niej blokowało port gdański, z tym, że były one okresowo zmieniane. Flota polska liczyła dziesięć okrętów. Stała przy silnej twierdzy „Latarnia” w Wisłoujściu, skąd robiła wypady na statki handlowe wożące zaopatrzenie dla Szwedów. Dowódca polskiej floty, adm. A.Dickmann dysponował czterema galeonami: „Święty Jerzy” (400 t, 31 dział), „Król Dawid” (400 t, 31 dział), „Wodnik” (200 t, 17 dział), „Latający Jeleń” (300 t, 20 dział), trzema pinkami: „Arka Noego” (180 t, 16 dział), „Panna Wodna” (180 t, 12 dział) i ”Żółty Lew” (120 t, 10 dział), oraz trzema fluitami: „Czarny Kruk” (260 t, 16 dział), „Biały Lew” (200 t, 8 dział) i „Płomień” (240 t, 18 dział), łącznie 2080 t, 179 dział. Na okrętach była rozmieszczona piechota morska – 770 żołnierzy, pod dowództwem kpt. J.Storcha. Szwedzka eskadra blokująca Gdańsk składała się z galeonów: flagowego „Tigern”, „Pelikanen”, „Solen” oraz pinas – „Mänen”, „Enhörningen” i ”Papegojan”, łącznie miała 1540 t, 140 dział i ok. 700 ludzi. Dowodził wiceadm. N.Göransson Stiernsköld. Adm. Dickmann postanowił stoczyć bitwę ze szwedzką eskadrą, przygotował się do niej i 28 XI 1627 r. Opuścił Wisłoujście, kierując się ku Zatoce Gdańskiej. Wkrótce natknął się na szwedzkie okręty; na „Świętym Jerzym” zaatakował szwedzki „Tigern”, oddając 4 strzały z dziobowych dział. Wkrótce po wymianie ognia okręty zetknęły się burtami; zawrzała walka wręcz. Zaraz na początku poległ wiceadm. Stiernsköld i Polacy uzyskali przewagę. Do walki z „Tigern” włączył się galeon „Panna Wodna”, z drugiej strony podszedł „Latający Jeleń”, oddając salwę burtową, zabijając Szwedów i wdzierających się Polaków, a wśród nich adm. Dickmanna. „Tigern” skapitulował. W tym czasie zastępca Dickmanna, ad. H.Witte zaatakował szwedzki okręt „Solen”, dowodzony przez kpt. A.Forrata, oddając do niego salwę z dział dziobowych, a następnie dwie salwy burtowe, po których nastąpił abordaż. W toku walki na „Solen” wybuchły prochy i okręt wyleciał w powietrze; Zginęło na nim 22 Polaków, 44 Szwedów uratowało się. W tym momencie pozostałe szwedzkie okręty „Pelikanen”, „Papegojan”, „Enhörningen” i „Mänen” skierowały się ku Piławie, szybko się oddalając. Pościg nie dał wyników. Polacy stracili ogółem 47 ludzi, a Szwedzi stracili 2 okręty i ok. 350 ludzi, w tym 68 jeńców.

XVIII

Szanta oliwska (Cztery Refy)

Biblia” Siurawskiego:

Horatio Nelson (1758 – 1805), symbol morskiej wielkości i chwały Anglii, największy admirał wszechczasów. Dzisiaj trzy białe paski na marynarskich kołnierzach to pamiątki trzech zwycięstw Nelsona pod Abu Kirem, Kopenhagą i Trafalgarem, gdzie zginął.

Pierre Villeneuve (1763 – 1806), francuski admirał, jeden z głównych przeciwników Nelsona. Dowodził siłami francuskimi w bitwie pod Trafalgarem.

Don Alonso Medina-Sidonia (1550 – 1619), głównodowodzący hiszpańską Wielką Armadą przeciwko Anglii w 1588 roku.

Arend Dickmann (? – 1627), admirał i głównodowodzący flotą polską w bitwie pod Oliwą. Urodzony w Holandii, w 1608 osiadł w Gdańsku, trudniąc się żeglarstwem jako kapitan własnego statku. W 1626 przeszedł na służbę Zygmunta III. Pod Oliwą dowodził z pokładu „Świętego Jerzego”, zginął w ostatnich minutach bitwy, trafiony kulą armatnią w obie nogi.

XIX

Szesnaście ton

Od: Jan Kapała <kapala@ichn.ch.pwr.wrpc.pl>: Jest to work song górniczy z USA. Piosenkę napisał w 1946 r. Merle Travis. Polska wersja jest dokładnym tłumaczeniem oryginału, którego komercyjna wersja po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 1955 r. przed Bożym Narodzeniem, gdy Tennessee Ernie Ford nagrał ją dla wytwórni Capitol. Piosenka od razu zrobiła karierę. „Sixteen Tons” stała się superhitem – 400 tys. winylowych singli w pierwszym tygodniu sprzedaży. Ponadto jeszcze w latach pięćdziesiątych nagrał ją zespół Platters (ci od Only You) i legendarna grupa gospel – Golden Gate Quartet. Dysponuję tymi nagraniami i muszę powiedzieć, że są znakomite, choć nieco inne niż sobie wyobrażają niektórzy miłośnicy szant… Ale że dynamit, to fakt. O ile dobrze pamiętam, to polska wersja pojawiła się na imprezach studenckich gdzieś na początku lat siedemdziesiątych (tekst bodajże jest w śpiewniku Bazuny). Póki co, polski autor nie znany…

Więcej na ten temat Tennessee Ernie Ford: http://www.country.com/gen/music/artist/tennessee-ernie-ford.html

Tyle informacji podstawowej, wszelako gdy piosenka była u szczytu sławy w jednej z audycji radiowych z ludźmi z wytwórni Folkways ujawnił się George Davis, który oświadczył, że napisał tą piosenkę jeszcze w latach trzydziestych i że M.Travis mu ją ukradł i sam zarejestrował swoje prawa do niej. Według G.Davisa jego piosenka nazywała się „Nine-to-Ten-Tons” i została nagrana przez niego właśnie w latach trzydziestych. Więcej na ten temat: http://www.fortunecity.com/tinpan/parton/2/sixteen2.html

Wytwórnia Folkways wydała to historyczne nagranie dopiero w roku 1966.Historia wydaje mi się dość prawdopodobna. Folkways jest poważną firmą, która w czasach gdy wymyślono płyty winylowe rozpoczęła w całych USA masowy skup płyt bakelitowych, z których mrówczą pracą znakomitych akustyków odtworzono całą historię jazzu, folk i country. Nie jest to więc oskarżenie przez byle kogo „z ulicy”. Dla ciekawych tej historii dołączam obydwa sporne teksty w oryginale:

Wersja G.Davisa wg płyty z 1966r:

Lyrics as recorded by George Davis, WKIZ, Hazard, KY, Nov 15-16, 1966, reprinted ibid.

CH: I loaded sixteen tons and what do I get

Another day older and deeper in debt.

Saint Peter don’t call me cause I can’t go

I owe my soul to the company store.

1. I was born one morning, was a drizzling rain

A fussing and fighting ain’t my middle name.

Well they raised me in a corner by a Mammy hound

I’m as mean as a dog but I’m as gentle as a lamb.

2. Well I got up one morning, the sun didn’t shine,

I picked up my shovel and I went to the mine,

I loaded sixteen ton of that number four coal

The face boss said, ‘‘Well bless my soul!”

3. I loaded sixteen tons, I tried to get ahead,

Got deeper and deeper in debt instead.

Well they got what I made, and they wanted some more,

And now I owe my soul at the company store.

4. Well I went to the office to draw some script

The man, he told me – was a wreck in the dip.

To clear the tracks would be a week or more

But your credit’s still good at our company store.

5. If you see me coming, step aside.

A lot of men didn’t and a lot of men died

I got a fist of iron, I got a fist of steel,

The left one don’t get you then the right one will.


Wersja M.Travisa wg http://www.mudcat.org/threads.cfm

Sixteen tons

1. Some people say a man is made outa mud

A poor man’s made outa muscle ‘n blood…

Muscle an’ blood an’ skin an’ bone

A mind that’s weak and a back that’s strong

CH: You load sixteen tons an’ whaddya get?

Another day older an’ deeper in debt

Saint Peter doncha call me ‘cause I can’t go

I owe my soul to the company sto’

2. If ya hear me a-comin’ ya better step aside

A lotta men din’t an’ a lotta men died

With one fist of iron an’ the other of steel

If the right one don’ getcha then the left one will.

3. I was born one mornin’ when the sun didn’t shine

Picked up my shovel and I went to the mine

Loaded sixteen tons of number nine coal

And the strawboss said, „Well, Bless my soul!”

4. I was born one morning in the drizzlin’ rain

Fightin’ and trouble are my middle name

I was raised in the canebreak by an’ ol’ mama hound

Ain’t no high-tone woman gonna push me around.

Copyright American Music, Inc.




XX

Szkocka ślicznotka (Packet)

W knajpie, do której chodzę, śpiewa się pierwsze pięć zwrotek, całość cytuję za kasetą Packetów, natomiast ponieważ tekst ten w wielu śpiewnikach jest podawany z błędami, poprosiłem o garść wyjaśnień Jerzego Rogackiego, którego cytuję poniżej:

Jedna z wersji „Donkey Riding” (mutacja „Highland Laddie” czy też „Hieland Laddie”), którą podaje Hugill brzmi:

Wuz ye ever in Canton,

Where the men wear pigtails long,

And the gals play hong-ki-kong?” – pisownia oryginalna.

Canton (po polsku Kanton) – to nazwa chińskiego portu, a „hong-ki-kong” – to, jak wynika z kontekstu, rodzaj rozrywki, oferowanej przez tamtejsze dziewczyny. Nazwa typu „pidgin-chineese” określa, być może, konkretny rodzaj rozrywki (np. erotyczno-akrobatyczny show) lub ogólnie – znane skądinąd usługi. Hasło „Broomielaw” też w tej wersji występuje:

„Wuz ye ever in Broomielaw,

Where the Yanks are all the go,

An’ the boys dance heel an’ toe?” – pisownia oryginalna.

Najprawdopodobniej chodzi o nazwę nabrzeża w Glasgow. (Spotkałem też zniekształconą przez Amerykanów nazwę „Brummalow”).


XXI

Szkuner „I’m Alone”

Od: Jacek Kijewski <jacek@softomat.com.pl>

Mały słownik morski: Szkuner – typ statku żaglowego o ożaglowaniu skośnym (komentarz mój: nie-rejowym), przeważnie gaflowym, podnoszonym na dwóch do siedmiu masztach. Na przednim maszcie – foku niektóre szkunery podnoszą na rei podczas żeglugi pełnym wiatrem jeden wielki żagiel czworokątny zwany bryfokiem. Wśród statków sportowych szkunerem nazywa się jacht dwumasztowy, którego przedni żagiel jest niższy. Ożaglowanie może mieć gaflowe lub bermudzkie. Odmianą szkunera jest szkuner sztakslowy, który nie ma foka, a przestrzeń między fokmasztem a grotmasztem wypełnia się żaglem grotsztakslem i jednym lub kilkoma innymi żaglami trójkątnymi.

Komentarz mój: grot, fok i bezan to nazwy żagli głównych stawianych na grotmaszcie, fokmaszcie i bezanmaszcie. Fok to nie jest trójkątny żagiel na przednim maszcie!!! Taki żagiel nazywamy foksztakslem! Żaglowiec dwumasztowy, którego przedni maszt jest niższy, nazywamy szkunerem i ma fokmaszt i grotmaszt, żaglowiec, którego przedni maszt jest wyższy to kecz lub jol i ma grotmaszt i bezanmaszt. Do kompletu zamieszania należy pamiętać, że w dawnych czasach slup to nie był okręt jednomasztowy, lecz żaglowiec 2- lub 3-masztowy rejowy lub o takielunku szkunera (rzadko), uzbrojony do 20-24 armat. Zamiennie, acz nieściśle, obowiązywał termin korweta.

Szkunery stosowano w XVIII wieku w marynarkach jako okręty łącznikowe, awiza, szybkie statki do łamania blokady – ich zaleta była duża szybkość i zdolność chodzenia ostro do wiatru. W XIX i początkach XX wieku szkunery zdobyły wielką popularność jako małe transportowce i sprawne statki, wymagające niewielkiej (w porównaniu z rejowcem) załogi. Często używane były do przemytu czy rybołówstwa.

Wadą szkunera były ich małe wymiary. Spowodowane to było faktem, że takielunek szkunera przenosił znacznie większe obciążenia, niż okręt rejowy i możliwość stosowania dużych szkunerów pojawiła się dopiero wtedy, gdy opracowano technologie wytwarzania wystarczająco mocnych lin stalowych. W początkach XX wieku szkunery osiągnęły spore rozmiary, nawet do 7 masztów, lub choćby, jak w przypadku polskiego szkunera należącego do LMiK – „Elemki”, 5 masztów.


XXII

Sztormowa bossa nova

Wydarzenia miały miejsce w 1986 r. na trawlerze „Gopło”, który w drodze na łowiska omijał po krawędzi duży sztorm na Biskajach (ten sam, w którym miał kłopoty „Dar Bielska”). Przy mocno sfalowanym morzu w statek trafiła z zupełnie nieoczekiwanego kierunku jedna potężna fala (a raczej zabłąkana góra wodna) trafiając w otwarty świetlik ukryty pod pokładem szalupowym – w miejsce, do którego fale zwykle nigdy nie docierały. Była to fala, która na moment przykryła cały statek. Masy wody zalały dolny pokład do wysokości koi wypłukując przy okazji dokładnie wszystkie brudy z zęzy. Napiętą atmosferę (zalany czarną śmierdzącą cieczą dobytek marynarzy i cała zapasowa pościel) załagodził jeszcze tego samego dnia wieczorem jeden z załogantów – autor tej piosenki (aczkolwiek jego koja była szczęśliwie o pokład wyżej).

Manhattan” – to właśnie ów zalany pokład, kabiny rybaków poniżej linii wodnej statku.

Gopło” – piękny statek zbudowany w latach ‘60 jako tzw. super trawler. Klasyczny kadłub o fascynującej linią stępce przypominającej stępkę żaglowca, znalazł uznanie w latach późniejszych, przebudowany na żaglowiec „Peace”. „Peace” wygląda dzisiaj fantastycznie.

Skrót artykułu z internetowego magazynu „Żagiel” (aut. Wojciech Seńków) – wrzesień ‘2000.

XXIII

Święty Patryk” (Sekstans)

Powyższy tekst jest ostateczną wersją utworu, wydaną na kasecie zespołu. Poniżej dodatkowe zwrotki, które zespół zachował na wkładce do kasety.

1a. Od whisky dobry kumpel sierżantem stał się dziś.

Już nie pamiętam, ile batów wziąłem w tamte dni.

W Królewskiej Marynarce dziś przyszło służyć mi,

Za jedną bitwą druga bitwa, prochu smak i krwi.

2a. Gdy nas dojrzeli, galer pięć zwróciło ku nam się,

Plunęło ogniem z wszystkich dział, a my im z naszych też.

Na dnie spoczęła jedna z nich, przy burtach dwie już są,

Dziś nastał dla nich sądny dzień, do piekła widać chcą!

Cytuję za Wilkiem: Utwór był kilkakrotnie przerabiany, częściowo w celu uchronienia języka naszego wokalisty przed złamaniem, a częściowo dlatego, że był po prostu za długi i tak w ostatecznej wersji pominięto dwie zwrotki, a znajdujące się teraz w tych miejscach na kasecie fragmenty instrumentalne można traktować jako „niedośpiewane didaskalia”.

XXIV

Święty Patryk” (Sekstans)

Sekstant – to optyczny przyrząd nawigacyjny do mierzenia wysokości ciał niebieskich nad horyzontem a także kątów poziomych i pionowych między obiektami widocznymi z jachtu. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa sexta, co znaczy szóstą część, ponieważ kątomierz (limbus) – podstawowa część przyrządu stanowi wycinek jednej szóstej koła. Pomiar za pomocą sekstantu polega na wycelowaniu lunetki na horyzont i obracaniu ruchomym ramieniem (alidadą) do momentu, kiedy obraz obserwowanego ciała, odbity w dwu zwierciadłach (ruchomym i nieruchomym podzielonym na połowy: przezroczystą i odbijającą), pokryje się z horyzontem widzianym przez przezroczystą część zwierciadła. Kąt odczytuje się na skali wygrawerowanej na limbusie przy pomocy noniusza. Rzeczywista wysokość jest dwukrotnie większa od kąta przesunięcia alidady, dlatego – aby uniknąć konieczności mnożenia wyniku przez dwa – podziałka jest dwukrotnie zagęszczona. Sekstant został wynaleziony w 1731 roku przez angielskiego astronoma Johna Hadley’a (1682-1744) i praktycznie do dzisiaj jest stosowany w tej samej postaci.



Wyszukiwarka