43 - UNFINISHED BUSINESS
Kończyła
się właśnie kolejna impreza. Póki jeszcze wszyscy śpią mam
kilka minut aby przypomnieć co się wczoraj działo. Brygada
wynajęła sporą ilość broni od byłego Antyterrorysty, tydzień
się szkoliła i zarobiła 7000 zł, a to tylko dlatego, że Tygrysek
chciał se podupczyć Britney Spears. No więc pojechali do wawy,
zapierdolili ją i wrócili, a następnie przeruchali na cacy i
sprzedali ją za 7000. Potem musieli zapłacić za wynajem
wszystkiego i kosztowąło ich to 2000. Pozostałe 5 wydali, całkiem
logicznie na alkochol. Po zakupie zaopatrzenia udali się do
pierwszego domku by imprezować. Pierwszy domek jaki napotkali po
drodze, domek Krzysia (Znowuu...) okazał się jednocześie ostatnim
domkiem. I to właśnie tutaj bochaterowie libacji budzą sie w
pogodnych nastr...
-DOŚC
KURWA! - poowiedział puchatek - przejdźmy do Historii, co?
-Spoko.
Co dzisiaj kurwa robimy, bo mnie łeb napierdala, chyba mam kaca... -
powiedział Tygrysek
-Dzięki
bogu schowałem pod podłogą dwie zgrzewy... - dodał Królik i po
chwili przyniósł dwie skrzynki heraklesa - O, wydawało mi się że
chowałem dwie zgrzewki... nieważne. Pijmy, kurwa pijmy. - zakończył
radośnie i cała brygada rzuciła się na napoje. Korki z butelek
strielały, herakles się lał i było ogólnie tak wesoło, że było
wesoło. Wszyscy w radości popijali winko. Nagle, Puchatek podszedł
do Prosiaczka i przypierdolił mu prawy prosty w ryja. Prosiacze,
jako że istotka mała i lekka (z wielkim kutasem), poleciał i
przypierdolił się był o ścianę. Wszyscy obserwowali ze strachem
całe zdarzenie i zastanawiali się kto będzie następny. Puchatek
popatrzył na nich. Pierwszy odezwał się prosiaczek.
-Ale
jaazdaa panowie widze Motylki z listkami Ganji zamiast
skrzydełek...
-Ty
stary za co mu przyjebałeś? - spytał nmajodważniejszy -
Kłaouchy.
-A
jakoś tak za pięknie kurwa było... - powiedział puchatek po czym
wszyscy rzucili się na wszystkich. Uderzenie puchatka zapoczątkowało
reakcję łańcuchową, w wyniku której wszyscy zaczęli się
napierdalać. Potłuczone szkło z butelek fruwało po całym
pomieszczeniu. Kawałki belek i cegieł też. Nagle z całej bójki
wypełzł bokiem Królik. Popatrzył na potłuczoną butelkę którą
trzymał za szyjkę
-No
i szlag trafił kaucję... - wypowiedź tą zakończyła cegła,
która leciała z dużą szybkością i trafiła go w czachę. Ten,
padł nieprzytomny na ziemię. A tymczasem reszta napierdalała się
w najlepsze. Wydawało się że nic już ich nie zatrzyma i ta
bijatyka przenieie się na cały las skutkiem czegobędzie totalna
dewastacja i eksterminacja lasku i ludności... Na szczęście
Puchatek nagle oprzytomniał, dzięki czemu pojawią się jeszcze
kiedyś następnme przygody.
-Ej,
panowie, stop, kurwa, STOOP!!!! - na te słowa bójka zwolniła, a po
chwili się zatrzymała. - co wam kurwa, mózgi wyssało? może
weźmiemy broń i zrobiły komuś
wbite_na_chate_gwałt_morderstwo_rabunek?!
-Co
on tam pierdoli? - spytał Tygrysek
-LEPPER
NA PREZYDENTA!!! - krzyknął Prosiaczek który jeszcze nie całkiem
oprzytomniał. Ten proces potrwa dłużej, gdyż gwałtowny cios
bejzbola Kłapouchego, posłał Bekona do krainy Morfeusza. Czyli:
zasnął.
-Słuchajcie,
myślę że rozgrzewkę mamy już za sobą - powiedział Kłapouchy -
Możemy zrobić "Coś". Co będziemy siedzieć w tym
pedalskim domklu. Chodźmy komuś... najebać...
-Dobrze
gada, wina mu dać mu wina, Heraklesa. - powiedział Tygrysek. - To
gdzie idziemy?
-Najpierw
proponuję sprawdzić, czy mamy środki wystarczające na Zrobienie
serii napadów. - powiedział Puchatek - Wszyscy do domków, zebrać
to co macie i spotykamy się tu za jakieś [popatrzył na
niedziałający zegarek] za chwilę. Do roboty.
-A
co ze śpiącymi fjutami? - spytał niepewnie Kłapouchy
-Idziemy
bez nich. Nie da rady. - powiedział Puchatek
-Nie,
no nie możemy robić misji we trójkę. - powiedział Tygrysek -
pojejcie im mordy heraklesem to się zbudzą. - Jak powiedział tak
zrobili. Po krótkim wytłumaczeniu im tego co zaszło, wszyscy
rozeszli się chwiejnym krokiem do domów. Nie minęła godzina gdy
wszyscy byli w domku Puchatka, czujni, zwarci, gotowi, pijani,
napaleni... no byli i czekali. Pierwszy odezwał się
Puchatek.
-Panowie,
ile czego mamy?
-Trzy
karabiny AK-47, jeden UZI, jeden obrzyn. Ilość amunicji: 11
magazynków do kałaszy, 3 do UZI, 26 nabojów do obrzyna. -
odpowiedział Królik, który jakiś czas wcześniej przeliczał
amunicję - Na kilka napadów połączonych z dewastacją mienia i
... ten... no... no gwałtami to może i starczy, ale tak czy owak
jewsteśmy na krytycznym levelu. Jak ktoś nas zaatakuje to koniec.
Musimy skołować hajs i kupić kolejne naboje. Co robimy?
Puchatek
się zamyślił, zzieleniał, zżółkł, wrócił do poprzedniego
koloru i powiedział:
-Musimy
wpierdolić się komuś na chatę i zajebać trochę szmalu. Tylko
tyle pozostaje. No bo kurwa skąd wytrzaśniemy hajs na naboje? Na
wina?
-Dobra.
No to kurwa ładujemy. - powiedział Tygrysek i wszyscy zabrali się
za ładowanie broni. Królik się zastanawiał z czym pójdzie,
kałach jest dla niego za ciężki. Na szczęście Prosiaczek to
zauważył i oddał mu swoje UZI. Jest silniejszy i z kałachem
problemów nie będzie miał. Tygrysek i Puchatek załadowali kałachy
i zawiesili je na plecach. przyczepili do klatki piersiowej pozostałe
po trzy magazynki. Prosiaczek po załadowaniu Kałacha położył go
sobie na ramionach że ten przechodził za głową, tak jak wielu
żołnierzy nosi CKM, a magazynki przyczepił na przedramionach. Cała
trójka, ci z kałachami, zawiązali sobie czerwone chustyy na
głowach, takie jak Rambo. Kłapouchy przez weekend przemienił sobie
obrzyna w ten sposób, że oudało mu się zamontować ogromny
magazynek na 10 nabojów pod lufą, wyposażony w sprężynę aby
mogła zapodawać naboje. Dorobił też takie fajne przesuwane coś
jak w zwykłym shotgunie, aby szybko przeładowywał. Broń stała
się stosunkowo ciężka, ale za to mordercza. Pozostałe 16 nabojów
wetknął w specjalny pas na naboje do shotguna. Obrzyn teraz
wyglądał jak taka fajna spluwa z UT, bo makazynek nie wyglądał
jak ten w shotgunach tylko w karabinach. Królik zawiesił po
załadowaniu UZI pod swoim prawym ramieniem. Magazynki na
przedramienia.
-Chłopaky
- powiedział Tygrysek - a jak się dostaniemy do pierwszego domu z
takim zaopatrzeniem bez ściągania glin i niepotrzebnej uwagi?
-Eej,
on ma rację... co teraz? Zdejmujemy? - spytał prosiaczek.
-Nie
- odpowiedzial Puchatek - zajebiemy komuś brykę i pojedziemy w
nocy.
-Możemy
też założyć płaszcze, takie jak w Matrixie... - powiedział
niepewnie królik...
-No
możemy. A masz takie? - spytał Tygrysek
-Jest
jeszcze jeden kłopot. Ta broń nie zmieści się pod paszczami.
Zwłaszcza obrzyn Kłapouchego po Tuningu. - stwierdził mądrze
Puchatek. - dobra, na chuj czekać do nocy, idziemy.
I
poszli. Gdy doszli do domu proboszcza, który nie żyje od dawna...
zauważyli jakiś samochód z przyciemnianymi szybami. Była to Mazda
miata, MX-7. Czarna, ze spojlerami i progami tudzież zderzakami.
Nikt nie wiedział skąd to się tam wzięło, ale wszyscy wiedzieli
jedno - trza zapierdolić. Ale to nie było takie proste. Auta
odpalane bez kluczyków mają to do siebie że działają dość
niestabilnie. Udali się do domku by kupić (za trochę śrutu na
mózg) kluczyki. Weszli. A tam...
-KURWA!
- powiedział Puchatek na widok podstarzałego ksiedza posuwającego
Krzysia który trzymał w ustach chuja pana Sowy. - Nie no kurwa jak
tylko planujemy jakąś porządną akcję ten pedał się
wpierdala...
-Wyrwę
chwasta... kurwa wyrwę chwasta, kurwa WYRWĘ CHWASTA!!! - powiedział
Kłapouchy i podszedł do księdza. Spojrzał mu głęboko w oczy,
zakrzyknął "SAJONARA!" i serią 10 pocisków wyrwał mu
głowę, ręce, nogi i resztę brzucha. Poi całym pomieszczeniu
latały resztki księdza-pedała-pedofila. Krzyś, ze strachu, posrał
się na ścianę, odległą o trzy metry. Kłapouchy zaczął ładować
naboje. Ten moment wykorzystał Pan Sowa. Poderwał się do lotu i
wyleciał przez dach wybijając wielką dziurę w suficie. Trzy serie
z kałachów goniły go po niebie. Królik z uśmiechem podszedł do
Krzycha. Wywalił mu serie z pół metra w twarz. Pół magazynka.
Jeden nabój trafił. W nażelowane włosy. Reszta spudłowała.
Połamane kawałki włosów spadły na ziemię. Krzysiu zemdlał ze
strachu. Puchatek ze śmiechu... Królik:
-No
coo!?! Słabo strzelam jeszcze...
-Hieh
- powiedział Puchatek wstając z ziemi - poszukajmy kluczyków.
-Tu
są - powiedział Tygrysek pokazują małą szafkę - Jedziemy?
-No
jaasnee! - powiedział Prosiaczek i wszyscy wyszli. Z trudem wcisnęli
się do malutkiego autka. Tygrys za kierownicę. Ruszyli. Nie będę
teraz przedstawiał szczegółów całej jazdy, powiem tylko że
sporo zwierzątek straciło życie, a sam samochód stracił sporo ze
swojego Image... w pewnym momencie zobaczyli w oddali wolno stojący
domek. Puchatek:
-Zatrzymaj
się pod tym domkiem.
-Oki,
spoko - powiedział Tygrysek i pociągnął za drążek hamulca
ręcznego który odnalazł po 15 minutach jazdy. Zrobił gwałtowny
wślizg bokiem, przewrócił się, dachowanie jakies 100 metrów,
Puchatek wyjął lufę kałacha i wbił w ziemię (podczas
dachowania, w biegu) co spowodowało powrót na koła, wyrwanie
długiego, ale niskiego płotka i wreszcie zatrzymanie się pod
domkiem. Brygada, ostatkiem sił na drżących kolanach wytoczyła
się z resztyek tego, co kiedyś nazywało się dumnie "Mazda
miata MX-7 po Tuningu". Załadowali broń (w pędzącym aucie
było za mało miejsca) i wbili się do domku przez drzwi frontowe.
Domek nie był duży, były dwa pokoje, kuchnia i kibel. w jednym z
pokjoi siedziała na kanapie dwójka staruszków. Królik wszedł do
pomieszczenia. Popatrzył chwilę na nich, oni na niego. Wyjął UZI
i wystrzelał w nich całą resztę magazynka. Poobstrzelał tynk na
ścianie. Staruszki padli na zawał. Ze śmiechu. Gdy ekipa to
zobaczyła wybuchła śmiechem. Pierwszy odezwał się
prosiaczek.
-Stary,
ty lepiej to odłóż, bo se krzywde zrobisz... - po tych słowach
przejechał bardzo celną serią po staruszkach, żeby się upewnić
że nie wstaną. - okeej, przeszukujemy. - powiedział i zaczął
przeszukiwać szafki. W sumie znaleźli 2 złote i 34 grosze.
-Nie
no kurwa zaraz oszaleje! - powiedział tygrysek. Wyszedł rozwalając
drzwi z kałacha. Wbił się do samochodu. Krzyknął -
jedziecie?!
-No
kurwa jasne! - zakrzyknęli wszyscy. Weszli. Tygrysek przekręcił ze
złowieszczym uśmieszkiem kluczyki w stacyjce. Silnik zawył.
Wcisnął gaz trzymając hamulec. Przez parę sekund palił gumy po
czym ruszył z piskiem opon. Samochód wyrwało. Po dachowaniu
spojler ledwo wisiał. Teraz odpał. Razem z tylnym zderzakiem. Całą
brygadę, poza Tygryskiem, wcisnęło w fotele. Kawałek dalej
zachamował gwałtownie. Stał drugi dom. Tym razem prosto jechali,
bo 200 metrów dalej, na prostej drodze, stał kolejny dom. Gdy auto
stanęło, przednia szyba wypadła. Tygrysek zamaszyście otworzył
drzwi. Odpadły... Reszta też wyszła.
-Panowie,
poczekajcie. - powiedział Puchatek - teraz to zrobimy inaczej.
Patrzcie tu są cztery okna. Każdy wchodzi, nie, wpada, innym. Ja
drzwiami. Ruszamy na mój znak. - po tych słowach ustawili się
przed oknami. - JUŻ!!! - krzyknął Puchatek. Wywalił drzwi kolbą
kałacha. Tygrysek, Kłapouchy i Prosiaczek zgrabnie wskoczyli do
budynku. Królik w locie potknął się o parapet. Wypierdolił mordą
o ziemie. Zobaczył to Prosiaczek wskakujący innym oknem, ale do
tego samego pokoju. Znowu wybuchnął śmiechem. Nagle zamarł. W
pokoju nic nie było. Gołe ściany. W pozostałych też. Zebrali się
w środkowym.
-Kurwa,
zaraz mię szlak trafi! - powiedział Tygrysek. Nagle spluwa
Kłapouchego wypaliła w ziemie robiąc dziurę w podłodze.
-Ty
stary, uwarzaj z tym ustrojstwem. Mogłeś kogoś zabić... -
powiedział Prosiaczek gdy nagle zobaczył w pomieszczenie pod
podłogą - Hej, tu coś jest! - powiedział i krótką serią z
kałacha zrobił większą dziurę. Prosiaczek, jako że najmniejszy,
wskoczył do środka. A tam był jedynie mały pokoik ze stołem i
drabinką przy ścianie. Gdyby strzelali kawałek dalej to mógłbym
napisać że na suficie wisiała lampka, i któryś ją zapalił, ale
lampka odpadła przy pierwszym strzale kłapouchego. Na stoliku
leżała walizka. Prosiaczek złapał ją i płynnym skokiem
wyskoczył na górę. Tam otworzył walizkę. W nij były paczki z
dolarami. Po przeliczeniu 10000$. Wszyscy wyskoczyli radośnie.
Wyszli z mieszkania. Wrzucili walizkę i broń z amunicją do
bagażnika. Wsiedli do auta i ruszyli na piwną górkę. Gdy
dojechali, wyszli. Tygrysek zakrzyknął:
-YO
BABAJAGI!!! VENI VIDI WINO KURWA!!! WYJMUJ CO MASZ!!!
Tymczasem
babajaga w chatce się masturbowała. Gdy usłyszała krzyk, schowała
pałę i wyszła.
-Czego
kurwa?! - krzyknęła
-Dawaj
wszystko co masz!!! - powiedział Prosiaczek.
-Popierdoliło
was? mam 5000 butelek wina! Bedzie to kosztowało 21500 zł, a nie
sądze żebyście tyle mieli.
-Dawaj,
mamy dużo więcej. - powiedział Prosiaczek i wyjął walizkę -
5375 dolarów. Może być?
Babajaga
zrobiła wielkie oczy.
-Może,
dawaj. - powiedziała i przyniosła 125 skrzynek. Trochę jej to
zajęło, podobnie jak odliczenie 5375 dolarów przez prosiaczka,
biorąc pod uwagę że się trzy razy pomylił podczas obliczania...
W końcu, gdy transakcja została sfinalizowana, chłopaki zaczęli
ustalać (P- Puchatek, K-Kłapouchy, T- Tygrysek, Kr - królik, Pr-
prosiaczek B - Baba jaga)
P
- I co teraz?
T
- Trzeba z tym do domu
P
- Ale jak? Za dużo żeby prewieźć autem
Pr
- To może seriami?
K
- Za długo. Trza coś wymyśleć.
T
- To może wy nieście, a ja z Puchatkiem skoczymy po jakieś dupy na
imprezę i amunicję do broni.
Pr
- Cie pojebało?!
Kr
- Wiesz ile to zajmie?!
B
- Mogę wam daż trzy wózki na skrzynki
Pr
- Cóż... chyba nie mamy wyboru.
Po
tych słowach brygada poskładała się, zapakowała, i już mieli
ruchać... e, ruszać gdy nagle Puchatek coś se
przypomniał
-Panowie,
nasza broń leży w bagażniku! Jak my dowieziemy amunicję?
-Na
tylne siedzenie, ciemnoto, na tylne siedzenie. - powiedział
Prosiaczek.
-Tak,
a dziewczyny to chyba na dach... Nie ma co, broń i wyposarzenie
zostawiamy o Babajagi. - powiedział wyciągając sprzęt i
przekazując go Babajadze. - Masz, tylko niech kurwa coś mi stąd
zniknie, to ty kurwa znikniesz lepiej niż sam kóperfild.
-Spox,
u mnie wszystko jest bezpieczne. - powiedziała Babajaga przejmując
wyposarzenie. Zaniosła je do chatki. Puchatek:
-Tylko
pamiętaj: PRZELICZONE!!! Dobra panowie - zwrócił się do brygady -
Jedziemy z tym koksem. - po tych słowach Puchatek z Tygryskiem
zapakowali się do samochodów a reszta brygaady Ruszyła w stronę
domku. Ponieważ od tej strony za ciekawie nie było, skupmy się na
chłopakach w samochodzie. Jadą z dużą prędkością. Zbliżają
się do stadionu. Podjeżdżają, wypatrują Wanię. Ostatnio Iwan
dość często skacze po targu, trudno go wypatrzeć. Jadą tak i
jadą, gdy nagle Puchatek dostrzegł dwie dziewczyny. Tygrysek dalej
się rozglądał, natomiast Puchatek przyglądał im się badawczo.
Nagle Puchatek:
-Te,
tygrysek, czy to nie te tranzystorki które nam Krzychu
załatwił?
-Kurwa,
gdzie? - Krzyknął Tygrysek rozglądając się na wszystkie strony.
- O widze! Jedziemy tam! - powiedział i ruszył. Samochód miał
przyciemniane szybi, więc nie byo problemu z podjechanie, tylko
przednie nie było bo wypadła. Tak jak drzwi po lewej... Ale
Tygrysek Tak podjechał, że dziewczyny mieli po prawej a jak
podjeżdżał to stały tyłem i nie zauważyły go. Podjechał. W
tym momencie zauważyły że stoi za nimi jakiś samochód. Puchatek
przygotował bejzbola. Podeszły do drzwi. Puchatek nagle gwałtownie
je otworzył. "Dziewczyny" Odleciały na nieznaczną
odległość.Puchatek wyskoczył i przypierdolił pałą każdej po
głowie. Zemdlały. Tygrysek pomógł mu wciągnąć je do auta.
Pojechali do domku. Reszty jeszcze nie było, więc związali je i
posadzili na fotelach. Postanowili zrobić chopakom surprajs więc
przykryli je kocami. Po jakimś czasie przyszła reszta
ekipy.
-Chopaky,
mamy niespodziankę! - powiedział puchatek
-Taa?
Jaką? - Spytał zasapany Kłapouchy
-Popatrzcie
sami - powiedział Tygrysek i odsłonił dziewczyny. Królik, przez
ostatnie przeżycia, zemdlał.
-O
kurwa! - powiedział Prosiaczek. - GDZIE MOJE UZI?!?!?!
-Poradzimy
sobie bez Uzi. - powiedział Puchatek wychodząc do kuchni. Po chwili
wrócił z dwoma nożami. - Obudźcie Królika.
Kłapouchy
podszedł do Królika i polał mu twarz winem. Królik błyskawicznie
wstał i wyrwał Puchatkowi nóż. Jak oszalały rzucił się na
śpiące tranzystorki. Tygrysek go zatrzymał.
-Stóój,
kurwa poczekaj aż się obudzą! - powiedział. Królik wkurwiony
popatrzył na niego i odłożył nóż. Podszedł do skrzynek z winem
i wziął jedno. Zaczął popijać z miną, której by się Rambo 3
przestraszył. Reszta brygady zrobiła to samo. Po jakimś czasie
Tranzystorki zaczęły się budzić. Gdy się obie obudziły zaczęły
krzyczeć. To znaczy gówno nie zaczęły, bo miały usta
zakneblowane...
-To
co, już mogę? - spytał Królik
-Tak.
Ale poczekaj na mnie. - powiedział prosiaczek i wziął od Puchatka
Nóż. Tutaj następują drastyczne sceny. Jeśli nie masz
skończonych 18 lat (a na pewno nie masz) nie czytaj dalej.
Mianowicie: najpierw odcinają im kutasy, potem piersi, następnie
wypisują różne ciekawe rzeczy nożami na plecach a potem sypią
solą. Oczywiście wszystko to przy świetnym akompaniamencie dzikich
wrzasków tranzystorków. Ogólnie niezła jazda. Na koniec Królik i
Prosiak podżynają im gardła i zakopują w ogródku królika. Po
tym wszystkim (tu już można czytać) Puchatek i Tygrys jadą kupić
amunicję, wiozą samochód do blacharza, mechanika i lakiernika,
tankują do pełna i porywają pierwsze lepsze 2 dziewczyny jakie
spotykają na drodze. Następnie wiozą to wszystko do domku Królika
i rozpoczyna się kolejna impreza. Tak więc chłopaki załatwili
stary, niedokończony business, zdobyli fajną brykę i jeszcze
zaczęli porządną imprezę. Kłapouchy też się czegoś dzisiaj
nauczył. Że jak przerobisz obrzyna na super obrzyna to może potem
sam wypalić. A to z kolei może zaowocować czyjąś śmiercią.
Tutaj zginęły dwie ździry, jednak one na to zasługiwały.
KONIEC CZĘŚCI CZTERDZIESTEJ TRZECIEJ