wiersz o młodzierzy

Naga prawda o współczesnych nastolatkach z przymrużeniem oka

Mości państwo, dobrze wiemy,
Choć nie zawsze tego chcemy:
Dzieci kończą lat szesnaście,
Lub – jak kto woli – dwanaście,
No i wtedy oświadczają,
Że powagi dożo mają,
Że chcą być już jak dorośli.
Stają wtedy się nieznośni;
Mogą też wybuchnąć nagle,
A co nagle, to po diable.
Lecz już skoro o tym mowa –
Nawiążmy do tego słowa.
Dorastanie – czas diabelny,
Chociaż bardzo jest weselny.
Kim się nasze dzieci stają?
Czemu praw się domagają?
Z Darka – Dariusz, z Jurka – Jerzy:
Tak, oznaki to młodzieży!

Młodzież – bardzo specyficzna,
Czasem śmieszna, sympatyczna,
Nie odbiega od norm wcale,
Lecz jest zawsze jakieś ale:
A to wróci późno z kina,
Lub podaje się za skina,
Kosmetyków stosy całe
Trzyma w szafce na regale,
Ciuchów nagle chce markowych,
Chociaż ma dość dużo nowych.
Z osobami płci przeciwnej
Lubi spędzać czas aktywniej,
Niż z własnymi rodzicami!
Tak jest właśnie, spójrzcie sami!

Lecz nie tylko, trzeba dodać,
Wiek ich może spowodować
Takie zmiany w charakterze.
Ja bynajmniej w to nie wierzę!
Jeszcze kilka jest czynników
Co nie szczędzą nam wyników:
Pierwszym z nich jest choćby szkoła
Czyli główna uczniów dola.
W najczęstszych znanych przypadkach
Okolicznościach, wypadkach,
Młodzież robi się dziś z dzieci
W gimnazjum, co szybko leci.
Gdy zakończą czas tej szkoły –
Zaczynają się mozoły!
Kiedy jest już się młodzieżą,
Kłopoty wysoko mierzą.
Bo teraz jest znacznie więcej
Tego, co chwyta za serce!
Godzinami można mówić
O tym, co ich może trudzić.
Rozważmy trudny dylemat:
Dojrzewanie – głośny temat!

Kilka trzeba pojęć poznać,
Które dają się rozpoznać,
W czasie, gdy młodzież dojrzewa.
Pierwszym z nich może być „zgrzewa”.
Zgrzewa pełna alkoholu
Nie ma go choćby w przedszkolu.
Teraz się nagle pojawia
Niczym wręcz przeklęta zjawa.
Młodzież w tych dzisiejszych czasach
Spotyka się w parkach, w lasach
Popijają wódkę, wina
Czy to chłopak, czy dziewczyna.
Zdarza się również czasami,
Że młodzi ludzie pijani
Siadają za kierownicę
I trafiają pod kaplicę
Z orszakiem ludzi wierzących
Za ich dusze się modlących.
Lecz nie myślmy, że to wszyscy
Praktykują te pomysły.
Są też tacy, co nie piją –
W abstynencji ciała żyją.
W każdym razie, nie należy
Pić za dużo – kto nie wierzy,
Lepiej niech szybko uwierzy,
Lub spyta choćby harcerzy.

Alkohol to jedna sprawa,
Ale to już nie zabawa
Kiedy nagle usłyszymy
O działce amfetaminy,
Czy maryśki, czy kompotu
Czy o innych, które wzlotów
I upadków nam nie szczędzą,
No i zdrowia nie oszczędzą.
O czym chcemy tu powiedzieć:
Trzeba wszak nam wszystkim wiedzieć,
Że te straszne narkotyki,
Które wszędzie mają wtyki,
Przeogromnym są problemem
I niemałym zagrożeniem
Zwłaszcza dla dzisiejszych ludzi,
Z których większość dość się trudzi.
Czasem są zapracowani
Nierzadko zestresowani,
Czasem już nie wytrzymują,
Wtedy używki wstrzykują,
Ciągną nosem, wypalają.
Początkowo frajdę mają
Lecz jedynie początkowo.
Wkrótce wraca zło na nowo.
Nałóg jest okropną rzeczą,
Temu ludzie nie zaprzeczą,
Zwłaszcza ci, co go przeżyli –
Uzależnienie przebyli.
Przerażeniem mnie napełnia
Myśl, że kiedy przyjdzie pełnia
Czy na dworcach, czy w podwórkach
Ślady widzimy po rurkach,
Po igłach i papierosach,
Krwi, co się wylała z nosa.
Tyle słychać o napadach
Których sprawcy chodzą w bandach.
Gdy ktoś mocno jest naćpany,
Wnet ubiera dresy, glany,
I przechodniów przypadkowych
Ogołaca z ubrań nowych,
Z samochodu, czy z pieniędzy,
Co prowadzi ich do nędzy.
Ale przestępczość to jedno,
Narkotyków sprawy sedno
To liczne zgony biorących
Lub też im towarzyszących,
Które czasem wbrew swej woli –
Byle kumpli zadowolić –
Sięgają po narkotyki
W nałogu wpadają wnyki.
Widać więc, że bardziej mądrze
Jest się schować w ciepłej kołdrze
Aniżeli prochy łykać
I w ten sposób się rozsypać.
Jeszcze tylko zakończenie –
Sprostuję uzupełnieniem:
Problem dragów nie dotyczy
Każdego, kto głośno krzyczy,
Skacze i gestykuluje,
I dziwnie się zachowuje.
Zawsze przecież wśród młodzieży
Ktoś w moc prochów nie uwierzy,
I nie każdy brać je zacznie,
Jeśli będzie czuwał bacznie.

Teraz problem z beczki innej –
Można nawet rzec: intymnej.
Po używkach i butelkach
Sprawa, której waga wielka:
Problem ten dotyczyć będzie,
Tego, co znajdziemy wszędzie:
Na ulicy zakochanych,
Par wesołych, roześmianych,
Trzymających się za ręce
Kroczących naprzód naprędce –
Krótko mówiąc – o miłości,
Czyli wielkiej wyniosłości
Przy uczuciu młodzieżowym,
Która dla niektórych nowym
Całkiem doświadczeniem bywa.
Gdy się pierwszy raz odkrywa
Co to znaczy zakochanie –
Wszystko wnet ulega zmianie.
Świata wokół nie widzimy –
Ciągle jedynie myślimy
O swojej drugiej połówce –
Nie na przykład o kartkówce,
Do której uczyć się trzeba,
Nie o tym, aby do chleba
Kupić masło i wędlinę
I wyżywić tym rodzinę,
Nie o lekcji odrobieniu,
Nie o ogródka pieleniu,
Nie o wyjściu ze swym pieskiem,
Lub też nawet z kimś na deskę,
Nie o wyrzuceniu śmieci.
Czas nam wtedy szybko leci.
Dylemat jest teraz spory –
Z jednej strony te amory
To oznaka jest pięknego
Uczucia, już dojrzałego,
Ale trzeba też nadmienić,
Ze uczucie może zmienić
Nasze życie negatywnie –
A to jest co najmniej dziwne.
Młodzież dzisiaj ma tendencję
A i czasem preferencje,
By zaczynać bardzo wcześnie
To, co czasem widzą we śnie,
Co też w filmach egzystuje,
Słowem – życia dość zajmuje.
Chłopcy lubią mieć dziewczyny,
Które robią śliczne miny,
One nimi zaś nie gardzą,
Czasem wręcz kochają bardzo.
Nic by złego wszak nie było,
Jeśli by się rozchodziło
Tylko o jakieś tam randki,
Lub że ktoś przynosi kwiatki,
Że na spacer lubią chodzić
Albo wygląd swój odmłodzić,
O spędzony wspólnie wieczór,
Jak rycerz z lubą przy mieczu,
Lub o wyznania miłosne –
Wszystko to nie jest żałosne.
Lecz czasem są komplikacje –
Zaczynają się wakacje,
Każdy gdzieś wyjechać może,
Nad jezioro, czy nad morze.
Poznają się przyszłe pary,
Potem tylko czary-mary
I po miesiącach dziewięciu
Z czterech nagle mamy pięciu
Członków najbliższej rodziny.
Wszystkim wtedy rzedną miny.
Dzieciątka wychowywanie,
A więc stres i niewyspanie,
Mogą wszak w wieku młodzieńczym
Psychicznie człowieka zmęczyć.
Zapomnieć nam też nie wolno
O procesie, który wolno
Lecz skutecznie nas dołuje,
Wiary w siebie nam ujmuje,
I osłabia koncentrację,
Niszczy wszelkie fascynacje.
Chodzi tu o przygnębienie
Zwane także zniechęceniem.
Więc w miłości uważajmy
Rozsądni być się starajmy,
Bo nie każdy przecież zniesie,
Co dorosłość z sobą niesie.
Teraz tradycyjne zdanie,
Sprawy małe sprostowanie:
Takie rzeczy są nierzadkie,
Lecz nie pomyślmy przypadkiem,
Że to każdy tak chce robić:
Wielu chce się przed tym bronić.
Wiedzmy więc o jednej rzeczy
(I chyba nikt nie zaprzeczy):
Jeśli kochać – to z rozsądkiem,
W zgodzie z powszechnym porządkiem!
I tak właśnie jest z młodymi,
Chociaż czasem niesfornymi –
Są rozsądni w gruncie rzeczy –
Chyba nikt z nas nie zaprzeczy!
Napomknijmy też o kwestii
Co przystoi tylko bestii:
Młodzież, lubi się wysławiać
W sposób, który może sprawiać
Nieprzyjemne wszak wrażenie,
Czasem też uszu blednienie.
Chodzi nam o wulgaryzmy:
To nie żadne aforyzmy,
Złote myśli czy sentencje,
Ale prostactwa esencje.
Kiedy słychać głośne bluzgi
Od tych słów męczą się mózgi!
Denerwują chuligani,
Każdy chciałby ich dziś zganić.
Oprócz tego, że w bród plują
Czasem coś sobie popsują,
To kulturę naginają
Też tym, że mięsem rzucają!
Chuligani i uczniowie
Każdy coś brzydkiego powie.
Każdy? O nie, popraweczka,
To chyba przesada zdeczka.
Bardzo dużo znamy ludzi
Których język się dość trudzi,
Lecz przekleństwa nie wypowie!
Na pytanie nam odpowie
Bardzo grzecznymi słowami.
Tacy bądźmy też my sami.

Niech nie myśli nikt, broń Boże,
Że ta zwrotka jest być może
Właśnie po to napisana,
By dziewczyna roześmiana
Być napiętnowana miała,
By już nigdy się nie śmiała.
To nieprawda, powiem szczerze.
Strofa ma być w charakterze
Satyry, ironii drobnej
Do rymowania sposobnej.
Sprawa taka: dziewczyn sporo
Rankiem, wieczorową porą
Lubi w swoim gronie babskim
Dać się ponieść swym ciekawskim
Instynktom no i zapędom –
W każdy temat sobie wejdą.
Lubią śmiać się i chichotać
Wręcz się śmiechem tym omotać.
Plotki lecą nieustannie –
Jedna panna drugiej pannie
W kółko, ciągle, wciąż powtarza
Co też się u Janka zdarza,
Że ten Szymon spod siódemki
Miał podarte dziś spodenki,
Że ta Kaśka, która pali
Na sportowej piła hali,
Że ma Olka ciuszek nowy,
Że Maks zapomina mowy,
Kiedy tylko widzi Hanię,
Ze ktoś z matmy dostał banię.
Dopóki tylko ploteczki
Zaprzątają ich główeczki,
Sytuacja nie jest groźna.
Lecz pogorszyć sprawę można:
Kiedy te niewinne plotki
Przejdą za ogródka płotki
I do uszu dojdą innych
Bogu ducha ludzi winnych,
Ci zupełnie odruchowo
Gdy widzą osobę nową,
Wszystko jej opowiadają,
Co tylko zapamiętają.
Ale nie ma szans zbyt dużych,
Czy na słońcu, czy wśród burzy,
By przekazać prawdę całą –
Fikcji zawsze jest niemało.
Jakiś czas gdy tylko minie,
Lecą ostre słowa: „Świnie!,
Plotkary!, Przeklęte wiedźmy!
Razem je porządnie zjedźmy!
Jak mogły o nas powiedzieć
Tego, co nie mogą wiedzieć”
Takie znane są wypadki,
Lecz nierzadkie są przypadki,
Gdy dziewczyny są porządne,
W pewnych kwestiach zawsze zgodne:
Że nieładnie jest plotkować,
Śmichy-cichy praktykować.
Więc nie oceniajmy z góry,
Dziewczyny, która pod chmury
Aż ze śmiechu wznosi głowę.
I ma chichotliwą mowę.
To nie musi być plotkara –
Pamiętajmy o tym, wiara!

To nie koniec! Piszmy dalej,
By zrozumieć doskonalej
Co wypada o młodzieży
Wiedzieć dzisiaj jak należy.
Bądźmy tylko z sobą szczerzy –
Każdy wie, że włos się jeży
I rodzica ucho dyszy
Ledwo, kiedy tylko słyszy
Jak synalek czy córeczka
Czyta uwagę z dzienniczka:
„Państwa córka Ania dzisiaj
Podczas lekcji swego misia
Wyciągnęła wprost na ławkę
Pokazując tę zabawkę
Wszystkim swoim koleżankom,
Które właśnie swoim lalkom
Przymierzały sukieneczki!”
Takie groźne są dzieweczki!
Lekcja dla nich ważna mało –
Choć leci pała za pałą,
To nie myślą o poprawie,
Ale raczej o zabawie.
Z chłopcami sprawa podobna –
Lecz jedyna rzecz niezgodna
To taka, że chłopcy raczej
Wolą bawić się inaczej:
Nie misiami i lalkami,
A raczej samochodami,
Armatami, czy też bronią –
Od ostrych zabaw nie stronią.
I czytamy wnet uwagę:
„Bardzo proszę o rozwagę!
Piotrek niech na lekcje bierze
Zeszyty, a nie moździerze!
Inaczej zaowocuje
To tym, że dostanie dwóję,
Albo nawet jedyneczkę,
Gdy przesadzi choć troszeczkę!”.
Młodzież mnóstwo ma spraw ważnych
Dla nich bardzo dziś poważnych.
Lecz czasami przesadzają –
I na lekcjach przeszkadzają,
Czasem nawet wagarują
Lub dorosłych oszukują.
Szkoła dla nich jest jak hotel:
„Teraz nie chcę. Przyjdę potem!”.
A jak już przynajmniej chodzą –
Często sami sobie szkodzą:
Przez lenistwo nawet asy
Mogą do następnej klasy
Swej promocji nie otrzymać –
Będą drugi rok ich trzymać.

Są problemy wiec z nauką
(Która jest po prawdzie sztuką),
Dyscypliny utrzymaniem
(Na lekcjach spania zwalczaniem),
Pyskowaniem i gadaniem,
Oraz z ciągłym kciuka ssaniem,
Czyli brakiem dorosłości
No i odpowiedzialności.
To są właśnie główne cechy
Młodzieży, której uciechy
Nowoczesność nie żałuje,
Chociaż tym też życie truje.
No to teraz wyjaśnienie:
Nie będzie wcale olśnieniem,
Gdy od kogoś usłyszymy,
Że głosimy złe maksymy.
Ilu przecież jest wzorowych
Uczniów zawsze nauczonych,
I aktywnych też społecznie,
Zachowujących się grzecznie!
Również o nich pamiętajmy –
Głowy swej nie zaprzątajmy
Wyłącznie złymi stronami.
Niech ta pamięć będzie z nami!

Teraz krótko o zabawie,
Czyli ważnej bardzo sprawie:
Młodzież się wyszumieć musi –
Gdy energię w sobie dusi,
Może stać się agresywna –
Sprawa to wcale nie dziwna.
Po to właśnie wymyślono
Imprezy – te, które ono
Pragnienie zużycia siły
Zaspokaja w sposób miły.
Młodzież lubi się zabawić –
Ładny ciuszek sobie sprawić,
Potem z przyjaciółmi wybyć
I do klubu szybko przybyć,
Aby dobrze się zabawić,
Żeby humor swój naprawić.
Są to rzeczy nam wiadome –
Ale kiedy poza domem
Nastolatki już się znajdą,
Sposób sobie wnet wynajdą,
Na imprezy swej spędzenie
Bez tracenia na ględzenie
Czasu bardzo ich cennego,
Wcześniej zaplanowanego.
Te sposoby są czasami
Poniżej pasa ciosami –
Bo dla niektórych zabawa
To po prostu popijawa,
Czasem są też narkotyki,
Głośne egzystują krzyki,
I z głośników łomotanie,
Byle gdzie i na czym spanie.
Kres imprezy wtedy przyjdzie,
Gdy połowa gości wyjdzie,
Lub gdy będą zbyt zmęczeni
Lub po prostu nawaleni.
Potem tego skutki widać:
Rano będzie w śmieciach pływać
Dom, w którym impreza ostra
Wśród sąsiadów siała postrach.
I gdy rano młodzież śpiąca
Da swym snom doczekać końca,
Obudzi się skacowana,
Mówiąc: „Noc była udana!”.
Ale tak nie bywa zawsze.
Na porządnych także patrzę:
Bardzo grzecznie, kulturalnie,
Czyli po prostu normalnie,
Lubią czasem się pobawić
Tak, by nikomu nie sprawić
Najmniejszego problemiku
Choć okazji jest bez liku.
Ale prawdę mówiąc szczerze,
Niech na serio nikt nie bierze,
Że imprezowiczów ganię,
Że mam na ich punkcie manię.
Że są źli – wcale nie wierzę,
W końcu sam do nich należę!

Prócz młodzieży na tym świecie –
Zresztą dobrze o tym wiecie –
Żyją jeszcze inni ludzie –
Inaczej świat żyłby w nudzie.
Różne jeszcze są istoty –
Dzieci (co rodzą kłopoty),
Oraz pewna grupa ludzi,
Która dla nas wciąż się trudzi –
Zarabia dla nas pieniądze
Aby spełnić nasze żądze,
I rozsądne daje rady,
I rozstrzyga nasze zwady.
O kim mowa? To dorośli!
Starsi od nas, nasi wzniośli!
Bardzo ich potrzebujemy –
Często to okazujemy:
Kasę przecież skądś brać trzeba
Może nie na bochen chleba –
Na słodycze, ciuchy nowe
Albo gry komputerowe.
Gdy daleko gdzieś jedziemy,
Na przystanek nie idziemy –
Podwiezie mama lub tata
Albo ze starszego brata
Dobrej duszy skorzystamy.
Kiedy drobny problem mamy
Z naszym domowym zadaniem,
Cni panowie, zacne panie!
Problem jest najczęściej z głowy
Gdy starszemu pomysł nowy
Wnet do jego głowy przyjdzie –
Wszystko wspólnie jakoś wyjdzie.
I z kłopotów się zwierzamy,
Które przecież czasem mamy…
Generalnie – ze starszymi
Nie jakimiś straszliwymi
Żyć winniśmy sposobami.
Lecz nie wszyscy przykładami
Są takich dobrych relacji –
Czasem trzeba negocjacji
By się ojciec mógł dogadać
Z dziećmi, które lubią sprawiać
Poważne czasem kłopoty –
Raz upadki, a raz wzloty!
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy –
Czasem gówniarz i podskoczy,
I coś brzydko odpyskuje,
Czasem na złość coś popsuje,
Wróci do domu pijany,
Albo szałem opętany
Bez powodu jest zupełnie,
Prośby spełnia niezbyt pełnie,
Lub po prostu nic nie robi,
A tylko kanapę zdobi,
Czasem o czymś starszym truje,
Starszych wale nie szanuje.
Znamy trochę osób takich.
Lecz nie myślcie, nieboraki
Że o wszystkich mam mniemanie
Takie, jak tu napisane!
Sporo przecież jest młodzieży
Której bardzo wszak zależy
Na tym, aby z dorosłymi
Żyli w relacjach, którymi
Mogliby się wręcz obnosić!
Chyba was nie trzeba prosić,
Byśmy o nich pamiętali,
Na nich winy nie zwalali!

Wyjaśnijmy teraz sobie,
Każdy we własnej osobie,
Sprawę, która dziś nurtuje,
I nie wszystkich przekonuje:
Młodzież lubi dziś czasami
Zabić nudę dowcipami,
Zwanych często też żartami,
Lub po prostu kawałami.
Bo podobno śmiech to zdrowie –
Sporo młodych tak dziś powie.
W sumie sporo racji mają –
Żartem humor podtrzymają.
Dowcip czasem jest przydatny –
Jeśli do zrobienia zdatny.
Każdy czasem się pośmieje,
Gdy coś śmiesznego się dzieje.
Dopóki dowcip jest smaczny,
Lub co najwyżej dziwaczny –
Idzie żart wytrzymać taki,
Bo nie rodzi żadnej draki.
Gorzej, kiedy jest brutalny –
Wtedy skutek jest fatalny:
Może być złamana ręka,
Lub wybita szyba wszelka,
Czasem do płaczu dochodzi,
Kiedy dowcip zły się zrodzi.
Różne to być żarty mogą:
I docinki, i grzmot nogą,
Czasem ktoś kogoś oszpeci,
Lub z udziałem osób trzecich
Wkręci kogoś i nabierze,
Czasem wrzuci za kołnierze
Jakieś nasionka swędzące,
Albo też liście piekące –
Każdy z nas zna żartów wiele.
Moi drodzy przyjaciele!
Pamiętajmy, by kawały
Kłopotu nam nie sprawiały.
Wielu z nas tym się kieruje –
Wiec nigdy nic nie zepsuje,
Ale żart zrobi normalny –
Zawsze w sposób kulturalny.
Zapamiętajmy, że oni –
I to widać jak na dłoni –
Nas stanowią procent duży –
Nasza pamięć niech im służy!

Nowoczesność, już wspomniana,
Wszędzie jest zauważana:
Telewizja, komputery
(Dziś dla ludzi z każdej sfery),
Machiny elektroniczne,
I sprzęty fotograficzne,
Telefony komórkowe –
Wszystkie te wymysły nowe
Życie nasze umilają,
Więc popularne się stają.
Długo szukać nie musimy:
Na każdym korku widzimy
Młodzieńca z komórką w dłoni,
Ze słuchawkami na skroni;
Właśnie wstał od komputera,
I do kafejki się zbiera,
Aby siedzieć w Internecie,
Bo w domu go nie ma przecież.
Ktoś powie: „On jest szczęśliwy!
Wiecznie młody, wiecznie żywy!”.
Lecz wszystkie te wynalazki
Niosą z sobą także trzaski –
Trzaski na życiu młodzieńczym,
A takie coś czasem męczy.
Uzależnić się jest łatwo,
Od nowinek, droga dziatwo!
Ile razy dziś się słyszy,
Że młodzianek ledwo dyszy,
Bo zmęczony jest już graniem,
I w Internecie grzebaniem.
Komórki tę wadę mają,
Że pieniądze pochłaniają,
A bardzo głośna muzyka
Sprawia ból, który dotyka
Nasze biedne, słabe uszy
I nie szczędzi im katuszy.
W szkole problem występuje:
Kiedy komputer się psuje,
Nikt nie robi referatu –
Jest wymówka: „Memu bratu
Dziś drukarka nawaliła”.
Sprawa ta się nasiliła
Przez ostatnie kilka latek.
Lecz czy każdy nastolatek
Musi być uzależniony?
Nie! Pomysł to poroniony!
Młodych ludzi bardzo wiele
Czy w tygodniu, czy w niedzielę,
Stara się nie nadużywać
Tego, co się może przydać.
Jest ich dziś przecież niemało –
Toteż mówmy o tym śmiało!

Gdyby dzisiaj wśród młodzieży
Zadać pytanie „Czy wierzysz?”,
Ilu by odpowiedziało
Twierdząco? Dużo, czy mało?
Problem świata dzisiejszego,
Bardzo przecież rozległego,
Jest taki, że młodzi stronią
Od kościoła i nie bronią
W sobie wartości etycznych –
Nie mają żadnych „wytycznych”.
Wiara dla nich jest przeszkodą
Przed tym, aby swoją młodą
Duszę sobie ukształtować,
I życia też popróbować!
„Seks w tym wieku? – Nic strasznego!”
Nie ma w tym wprawdzie nic złego!” –
Takie słyszy się opinie!
Tak samo o piwie, winie:
„Wypić sobie? Rzecz normalna,
Dla każdego naturalna!”.
Słysząc to rzec dziś możemy:
„Z młodymi tylko problemy!
Obce im są wszelkie cnoty,
Same z nimi są kłopoty!
Religią się nie przejmują,
Sami siebie ciągle psują!”.
Lecz są to słowa za ostre,
Ganić wszystkich – to za proste!
Ile przecież nastolatków,
Ubogich, wśród niedostatków,
Oraz bogatych, zamożnych,
Jest dzisiaj bardzo pobożnych!
Chodzą na msze regularnie –
I to jest dla nich normalne!
Czasem też czynnie działają
(Z tego satysfakcję mają
W roku szkolnym, na wakacjach)
W kościelnych organizacjach.
O nich nie zapominajmy
Lecz ich często wspominajmy!
Zresztą – sprawa osobista,
Jak jest wiara komuś bliska.

***

Pora na podsumowanie.
Słuchajcie panowie, panie!
Wynieśmy morał z wierszyka
I niech nigdy nie umyka
On z naszej podświadomości
Lecz zostanie w wiadomości.
Gdy mówimy o młodzieży,
Tak zachować się należy:
Oceniajmy obiektywnie,
A nie tylko subiektywnie!

Czas pożegnać wiersza włości –
Wrócić do rzeczywistości.
W końcu właśnie w niej żyjemy –
Przeżywamy jej problemy,
I radości, i kłopoty,
I upadki oraz wzloty.
Wróćmy do miejsca swojego
Sercu bardzo dziś drogiego!

No i wiecie, ja w nim byłem,
Rymowałem, jadłem, piłem,
I tak powstał ten poemat
Na jakże współczesny temat!



Wyszukiwarka