Naga prawda o współczesnych nastolatkach z przymrużeniem oka
Mości
państwo, dobrze wiemy,
Choć
nie zawsze tego chcemy:
Dzieci
kończą lat szesnaście,
Lub
– jak kto woli – dwanaście,
No
i wtedy oświadczają,
Że
powagi dożo mają,
Że
chcą być już jak dorośli.
Stają
wtedy się nieznośni;
Mogą
też wybuchnąć nagle,
A
co nagle, to po diable.
Lecz
już skoro o tym mowa –
Nawiążmy
do tego słowa.
Dorastanie
– czas diabelny,
Chociaż
bardzo jest weselny.
Kim
się nasze dzieci stają?
Czemu
praw się domagają?
Z
Darka – Dariusz, z Jurka – Jerzy:
Tak,
oznaki to młodzieży!
Młodzież
– bardzo specyficzna,
Czasem
śmieszna, sympatyczna,
Nie
odbiega od norm wcale,
Lecz
jest zawsze jakieś ale:
A
to wróci późno z kina,
Lub
podaje się za skina,
Kosmetyków
stosy całe
Trzyma
w szafce na regale,
Ciuchów
nagle chce markowych,
Chociaż
ma dość dużo nowych.
Z
osobami płci przeciwnej
Lubi
spędzać czas aktywniej,
Niż
z własnymi rodzicami!
Tak
jest właśnie, spójrzcie sami!
Lecz
nie tylko, trzeba dodać,
Wiek
ich może spowodować
Takie
zmiany w charakterze.
Ja
bynajmniej w to nie wierzę!
Jeszcze
kilka jest czynników
Co
nie szczędzą nam wyników:
Pierwszym
z nich jest choćby szkoła
Czyli
główna uczniów dola.
W
najczęstszych znanych przypadkach
Okolicznościach,
wypadkach,
Młodzież
robi się dziś z dzieci
W
gimnazjum, co szybko leci.
Gdy
zakończą czas tej szkoły –
Zaczynają
się mozoły!
Kiedy
jest już się młodzieżą,
Kłopoty
wysoko mierzą.
Bo
teraz jest znacznie więcej
Tego,
co chwyta za serce!
Godzinami
można mówić
O
tym, co ich może trudzić.
Rozważmy
trudny dylemat:
Dojrzewanie
– głośny temat!
Kilka
trzeba pojęć poznać,
Które
dają się rozpoznać,
W
czasie, gdy młodzież dojrzewa.
Pierwszym
z nich może być „zgrzewa”.
Zgrzewa
pełna alkoholu
Nie
ma go choćby w przedszkolu.
Teraz
się nagle pojawia
Niczym
wręcz przeklęta zjawa.
Młodzież
w tych dzisiejszych czasach
Spotyka
się w parkach, w lasach
Popijają
wódkę, wina
Czy
to chłopak, czy dziewczyna.
Zdarza
się również czasami,
Że
młodzi ludzie pijani
Siadają
za kierownicę
I
trafiają pod kaplicę
Z
orszakiem ludzi wierzących
Za
ich dusze się modlących.
Lecz
nie myślmy, że to wszyscy
Praktykują
te pomysły.
Są
też tacy, co nie piją –
W
abstynencji ciała żyją.
W
każdym razie, nie należy
Pić
za dużo – kto nie wierzy,
Lepiej
niech szybko uwierzy,
Lub
spyta choćby harcerzy.
Alkohol
to jedna sprawa,
Ale
to już nie zabawa
Kiedy
nagle usłyszymy
O
działce amfetaminy,
Czy
maryśki, czy kompotu
Czy
o innych, które wzlotów
I
upadków nam nie szczędzą,
No
i zdrowia nie oszczędzą.
O
czym chcemy tu powiedzieć:
Trzeba
wszak nam wszystkim wiedzieć,
Że
te straszne narkotyki,
Które
wszędzie mają wtyki,
Przeogromnym
są problemem
I
niemałym zagrożeniem
Zwłaszcza
dla dzisiejszych ludzi,
Z
których większość dość się trudzi.
Czasem
są zapracowani
Nierzadko
zestresowani,
Czasem
już nie wytrzymują,
Wtedy
używki wstrzykują,
Ciągną
nosem, wypalają.
Początkowo
frajdę mają
Lecz
jedynie początkowo.
Wkrótce
wraca zło na nowo.
Nałóg
jest okropną rzeczą,
Temu
ludzie nie zaprzeczą,
Zwłaszcza
ci, co go przeżyli –
Uzależnienie
przebyli.
Przerażeniem
mnie napełnia
Myśl,
że kiedy przyjdzie pełnia
Czy
na dworcach, czy w podwórkach
Ślady
widzimy po rurkach,
Po
igłach i papierosach,
Krwi,
co się wylała z nosa.
Tyle
słychać o napadach
Których
sprawcy chodzą w bandach.
Gdy
ktoś mocno jest naćpany,
Wnet
ubiera dresy, glany,
I
przechodniów przypadkowych
Ogołaca
z ubrań nowych,
Z
samochodu, czy z pieniędzy,
Co
prowadzi ich do nędzy.
Ale
przestępczość to jedno,
Narkotyków
sprawy sedno
To
liczne zgony biorących
Lub
też im towarzyszących,
Które
czasem wbrew swej woli –
Byle
kumpli zadowolić –
Sięgają
po narkotyki
W
nałogu wpadają wnyki.
Widać
więc, że bardziej mądrze
Jest
się schować w ciepłej kołdrze
Aniżeli
prochy łykać
I
w ten sposób się rozsypać.
Jeszcze
tylko zakończenie –
Sprostuję
uzupełnieniem:
Problem
dragów nie dotyczy
Każdego,
kto głośno krzyczy,
Skacze
i gestykuluje,
I
dziwnie się zachowuje.
Zawsze
przecież wśród młodzieży
Ktoś
w moc prochów nie uwierzy,
I
nie każdy brać je zacznie,
Jeśli
będzie czuwał bacznie.
Teraz
problem z beczki innej –
Można
nawet rzec: intymnej.
Po
używkach i butelkach
Sprawa,
której waga wielka:
Problem
ten dotyczyć będzie,
Tego,
co znajdziemy wszędzie:
Na
ulicy zakochanych,
Par
wesołych, roześmianych,
Trzymających
się za ręce
Kroczących
naprzód naprędce –
Krótko
mówiąc – o miłości,
Czyli
wielkiej wyniosłości
Przy
uczuciu młodzieżowym,
Która
dla niektórych nowym
Całkiem
doświadczeniem bywa.
Gdy
się pierwszy raz odkrywa
Co
to znaczy zakochanie –
Wszystko
wnet ulega zmianie.
Świata
wokół nie widzimy –
Ciągle
jedynie myślimy
O
swojej drugiej połówce –
Nie
na przykład o kartkówce,
Do
której uczyć się trzeba,
Nie
o tym, aby do chleba
Kupić
masło i wędlinę
I
wyżywić tym rodzinę,
Nie
o lekcji odrobieniu,
Nie
o ogródka pieleniu,
Nie
o wyjściu ze swym pieskiem,
Lub
też nawet z kimś na deskę,
Nie
o wyrzuceniu śmieci.
Czas
nam wtedy szybko leci.
Dylemat
jest teraz spory –
Z
jednej strony te amory
To
oznaka jest pięknego
Uczucia,
już dojrzałego,
Ale
trzeba też nadmienić,
Ze
uczucie może zmienić
Nasze
życie negatywnie –
A
to jest co najmniej dziwne.
Młodzież
dzisiaj ma tendencję
A
i czasem preferencje,
By
zaczynać bardzo wcześnie
To,
co czasem widzą we śnie,
Co
też w filmach egzystuje,
Słowem
– życia dość zajmuje.
Chłopcy
lubią mieć dziewczyny,
Które
robią śliczne miny,
One
nimi zaś nie gardzą,
Czasem
wręcz kochają bardzo.
Nic
by złego wszak nie było,
Jeśli
by się rozchodziło
Tylko
o jakieś tam randki,
Lub
że ktoś przynosi kwiatki,
Że
na spacer lubią chodzić
Albo
wygląd swój odmłodzić,
O
spędzony wspólnie wieczór,
Jak
rycerz z lubą przy mieczu,
Lub
o wyznania miłosne –
Wszystko
to nie jest żałosne.
Lecz
czasem są komplikacje –
Zaczynają
się wakacje,
Każdy
gdzieś wyjechać może,
Nad
jezioro, czy nad morze.
Poznają
się przyszłe pary,
Potem
tylko czary-mary
I
po miesiącach dziewięciu
Z
czterech nagle mamy pięciu
Członków
najbliższej rodziny.
Wszystkim
wtedy rzedną miny.
Dzieciątka
wychowywanie,
A
więc stres i niewyspanie,
Mogą
wszak w wieku młodzieńczym
Psychicznie
człowieka zmęczyć.
Zapomnieć
nam też nie wolno
O
procesie, który wolno
Lecz
skutecznie nas dołuje,
Wiary
w siebie nam ujmuje,
I
osłabia koncentrację,
Niszczy
wszelkie fascynacje.
Chodzi
tu o przygnębienie
Zwane
także zniechęceniem.
Więc
w miłości uważajmy
Rozsądni
być się starajmy,
Bo
nie każdy przecież zniesie,
Co
dorosłość z sobą niesie.
Teraz
tradycyjne zdanie,
Sprawy
małe sprostowanie:
Takie
rzeczy są nierzadkie,
Lecz
nie pomyślmy przypadkiem,
Że
to każdy tak chce robić:
Wielu
chce się przed tym bronić.
Wiedzmy
więc o jednej rzeczy
(I
chyba nikt nie zaprzeczy):
Jeśli
kochać – to z rozsądkiem,
W
zgodzie z powszechnym porządkiem!
I
tak właśnie jest z młodymi,
Chociaż
czasem niesfornymi –
Są
rozsądni w gruncie rzeczy –
Chyba
nikt z nas nie zaprzeczy!
Napomknijmy
też o kwestii
Co
przystoi tylko bestii:
Młodzież,
lubi się wysławiać
W
sposób, który może sprawiać
Nieprzyjemne
wszak wrażenie,
Czasem
też uszu blednienie.
Chodzi
nam o wulgaryzmy:
To
nie żadne aforyzmy,
Złote
myśli czy sentencje,
Ale
prostactwa esencje.
Kiedy
słychać głośne bluzgi
Od
tych słów męczą się mózgi!
Denerwują
chuligani,
Każdy
chciałby ich dziś zganić.
Oprócz
tego, że w bród plują
Czasem
coś sobie popsują,
To
kulturę naginają
Też
tym, że mięsem rzucają!
Chuligani
i uczniowie
Każdy
coś brzydkiego powie.
Każdy?
O nie, popraweczka,
To
chyba przesada zdeczka.
Bardzo
dużo znamy ludzi
Których
język się dość trudzi,
Lecz
przekleństwa nie wypowie!
Na
pytanie nam odpowie
Bardzo
grzecznymi słowami.
Tacy
bądźmy też my sami.
Niech
nie myśli nikt, broń Boże,
Że
ta zwrotka jest być może
Właśnie
po to napisana,
By
dziewczyna roześmiana
Być
napiętnowana miała,
By
już nigdy się nie śmiała.
To
nieprawda, powiem szczerze.
Strofa
ma być w charakterze
Satyry,
ironii drobnej
Do
rymowania sposobnej.
Sprawa
taka: dziewczyn sporo
Rankiem,
wieczorową porą
Lubi
w swoim gronie babskim
Dać
się ponieść swym ciekawskim
Instynktom
no i zapędom –
W
każdy temat sobie wejdą.
Lubią
śmiać się i chichotać
Wręcz
się śmiechem tym omotać.
Plotki
lecą nieustannie –
Jedna
panna drugiej pannie
W
kółko, ciągle, wciąż powtarza
Co
też się u Janka zdarza,
Że
ten Szymon spod siódemki
Miał
podarte dziś spodenki,
Że
ta Kaśka, która pali
Na
sportowej piła hali,
Że
ma Olka ciuszek nowy,
Że
Maks zapomina mowy,
Kiedy
tylko widzi Hanię,
Ze
ktoś z matmy dostał banię.
Dopóki
tylko ploteczki
Zaprzątają
ich główeczki,
Sytuacja
nie jest groźna.
Lecz
pogorszyć sprawę można:
Kiedy
te niewinne plotki
Przejdą
za ogródka płotki
I
do uszu dojdą innych
Bogu
ducha ludzi winnych,
Ci
zupełnie odruchowo
Gdy
widzą osobę nową,
Wszystko
jej opowiadają,
Co
tylko zapamiętają.
Ale
nie ma szans zbyt dużych,
Czy
na słońcu, czy wśród burzy,
By
przekazać prawdę całą –
Fikcji
zawsze jest niemało.
Jakiś
czas gdy tylko minie,
Lecą
ostre słowa: „Świnie!,
Plotkary!,
Przeklęte wiedźmy!
Razem
je porządnie zjedźmy!
Jak
mogły o nas powiedzieć
Tego,
co nie mogą wiedzieć”
Takie
znane są wypadki,
Lecz
nierzadkie są przypadki,
Gdy
dziewczyny są porządne,
W
pewnych kwestiach zawsze zgodne:
Że
nieładnie jest plotkować,
Śmichy-cichy
praktykować.
Więc
nie oceniajmy z góry,
Dziewczyny,
która pod chmury
Aż
ze śmiechu wznosi głowę.
I
ma chichotliwą mowę.
To
nie musi być plotkara –
Pamiętajmy
o tym, wiara!
To
nie koniec! Piszmy dalej,
By
zrozumieć doskonalej
Co
wypada o młodzieży
Wiedzieć
dzisiaj jak należy.
Bądźmy
tylko z sobą szczerzy –
Każdy
wie, że włos się jeży
I
rodzica ucho dyszy
Ledwo,
kiedy tylko słyszy
Jak
synalek czy córeczka
Czyta
uwagę z dzienniczka:
„Państwa
córka Ania dzisiaj
Podczas
lekcji swego misia
Wyciągnęła
wprost na ławkę
Pokazując
tę zabawkę
Wszystkim
swoim koleżankom,
Które
właśnie swoim lalkom
Przymierzały
sukieneczki!”
Takie
groźne są dzieweczki!
Lekcja
dla nich ważna mało –
Choć
leci pała za pałą,
To
nie myślą o poprawie,
Ale
raczej o zabawie.
Z
chłopcami sprawa podobna –
Lecz
jedyna rzecz niezgodna
To
taka, że chłopcy raczej
Wolą
bawić się inaczej:
Nie
misiami i lalkami,
A
raczej samochodami,
Armatami,
czy też bronią –
Od
ostrych zabaw nie stronią.
I
czytamy wnet uwagę:
„Bardzo
proszę o rozwagę!
Piotrek
niech na lekcje bierze
Zeszyty,
a nie moździerze!
Inaczej
zaowocuje
To
tym, że dostanie dwóję,
Albo
nawet jedyneczkę,
Gdy
przesadzi choć troszeczkę!”.
Młodzież
mnóstwo ma spraw ważnych
Dla
nich bardzo dziś poważnych.
Lecz
czasami przesadzają –
I
na lekcjach przeszkadzają,
Czasem
nawet wagarują
Lub
dorosłych oszukują.
Szkoła
dla nich jest jak hotel:
„Teraz
nie chcę. Przyjdę potem!”.
A
jak już przynajmniej chodzą –
Często
sami sobie szkodzą:
Przez
lenistwo nawet asy
Mogą
do następnej klasy
Swej
promocji nie otrzymać –
Będą
drugi rok ich trzymać.
Są
problemy wiec z nauką
(Która
jest po prawdzie sztuką),
Dyscypliny
utrzymaniem
(Na
lekcjach spania zwalczaniem),
Pyskowaniem
i gadaniem,
Oraz
z ciągłym kciuka ssaniem,
Czyli
brakiem dorosłości
No
i odpowiedzialności.
To
są właśnie główne cechy
Młodzieży,
której uciechy
Nowoczesność
nie żałuje,
Chociaż
tym też życie truje.
No
to teraz wyjaśnienie:
Nie
będzie wcale olśnieniem,
Gdy
od kogoś usłyszymy,
Że
głosimy złe maksymy.
Ilu
przecież jest wzorowych
Uczniów
zawsze nauczonych,
I
aktywnych też społecznie,
Zachowujących
się grzecznie!
Również
o nich pamiętajmy –
Głowy
swej nie zaprzątajmy
Wyłącznie
złymi stronami.
Niech
ta pamięć będzie z nami!
Teraz
krótko o zabawie,
Czyli
ważnej bardzo sprawie:
Młodzież
się wyszumieć musi –
Gdy
energię w sobie dusi,
Może
stać się agresywna –
Sprawa
to wcale nie dziwna.
Po
to właśnie wymyślono
Imprezy
– te, które ono
Pragnienie
zużycia siły
Zaspokaja
w sposób miły.
Młodzież
lubi się zabawić –
Ładny
ciuszek sobie sprawić,
Potem
z przyjaciółmi wybyć
I
do klubu szybko przybyć,
Aby
dobrze się zabawić,
Żeby
humor swój naprawić.
Są
to rzeczy nam wiadome –
Ale
kiedy poza domem
Nastolatki
już się znajdą,
Sposób
sobie wnet wynajdą,
Na
imprezy swej spędzenie
Bez
tracenia na ględzenie
Czasu
bardzo ich cennego,
Wcześniej
zaplanowanego.
Te
sposoby są czasami
Poniżej
pasa ciosami –
Bo
dla niektórych zabawa
To
po prostu popijawa,
Czasem
są też narkotyki,
Głośne
egzystują krzyki,
I
z głośników łomotanie,
Byle
gdzie i na czym spanie.
Kres
imprezy wtedy przyjdzie,
Gdy
połowa gości wyjdzie,
Lub
gdy będą zbyt zmęczeni
Lub
po prostu nawaleni.
Potem
tego skutki widać:
Rano
będzie w śmieciach pływać
Dom,
w którym impreza ostra
Wśród
sąsiadów siała postrach.
I
gdy rano młodzież śpiąca
Da
swym snom doczekać końca,
Obudzi
się skacowana,
Mówiąc:
„Noc była udana!”.
Ale
tak nie bywa zawsze.
Na
porządnych także patrzę:
Bardzo
grzecznie, kulturalnie,
Czyli
po prostu normalnie,
Lubią
czasem się pobawić
Tak,
by nikomu nie sprawić
Najmniejszego
problemiku
Choć
okazji jest bez liku.
Ale
prawdę mówiąc szczerze,
Niech
na serio nikt nie bierze,
Że
imprezowiczów ganię,
Że
mam na ich punkcie manię.
Że
są źli – wcale nie wierzę,
W
końcu sam do nich należę!
Prócz
młodzieży na tym świecie –
Zresztą
dobrze o tym wiecie –
Żyją
jeszcze inni ludzie –
Inaczej
świat żyłby w nudzie.
Różne
jeszcze są istoty –
Dzieci
(co rodzą kłopoty),
Oraz
pewna grupa ludzi,
Która
dla nas wciąż się trudzi –
Zarabia
dla nas pieniądze
Aby
spełnić nasze żądze,
I
rozsądne daje rady,
I
rozstrzyga nasze zwady.
O
kim mowa? To dorośli!
Starsi
od nas, nasi wzniośli!
Bardzo
ich potrzebujemy –
Często
to okazujemy:
Kasę
przecież skądś brać trzeba
Może
nie na bochen chleba –
Na
słodycze, ciuchy nowe
Albo
gry komputerowe.
Gdy
daleko gdzieś jedziemy,
Na
przystanek nie idziemy –
Podwiezie
mama lub tata
Albo
ze starszego brata
Dobrej
duszy skorzystamy.
Kiedy
drobny problem mamy
Z
naszym domowym zadaniem,
Cni
panowie, zacne panie!
Problem
jest najczęściej z głowy
Gdy
starszemu pomysł nowy
Wnet
do jego głowy przyjdzie –
Wszystko
wspólnie jakoś wyjdzie.
I
z kłopotów się zwierzamy,
Które
przecież czasem mamy…
Generalnie
– ze starszymi
Nie
jakimiś straszliwymi
Żyć
winniśmy sposobami.
Lecz
nie wszyscy przykładami
Są
takich dobrych relacji –
Czasem
trzeba negocjacji
By
się ojciec mógł dogadać
Z
dziećmi, które lubią sprawiać
Poważne
czasem kłopoty –
Raz
upadki, a raz wzloty!
Trzeba
spojrzeć prawdzie w oczy –
Czasem
gówniarz i podskoczy,
I
coś brzydko odpyskuje,
Czasem
na złość coś popsuje,
Wróci
do domu pijany,
Albo
szałem opętany
Bez
powodu jest zupełnie,
Prośby
spełnia niezbyt pełnie,
Lub
po prostu nic nie robi,
A
tylko kanapę zdobi,
Czasem
o czymś starszym truje,
Starszych
wale nie szanuje.
Znamy
trochę osób takich.
Lecz
nie myślcie, nieboraki
Że
o wszystkich mam mniemanie
Takie,
jak tu napisane!
Sporo
przecież jest młodzieży
Której
bardzo wszak zależy
Na
tym, aby z dorosłymi
Żyli
w relacjach, którymi
Mogliby
się wręcz obnosić!
Chyba
was nie trzeba prosić,
Byśmy
o nich pamiętali,
Na
nich winy nie zwalali!
Wyjaśnijmy
teraz sobie,
Każdy
we własnej osobie,
Sprawę,
która dziś nurtuje,
I
nie wszystkich przekonuje:
Młodzież
lubi dziś czasami
Zabić
nudę dowcipami,
Zwanych
często też żartami,
Lub
po prostu kawałami.
Bo
podobno śmiech to zdrowie –
Sporo
młodych tak dziś powie.
W
sumie sporo racji mają –
Żartem
humor podtrzymają.
Dowcip
czasem jest przydatny –
Jeśli
do zrobienia zdatny.
Każdy
czasem się pośmieje,
Gdy
coś śmiesznego się dzieje.
Dopóki
dowcip jest smaczny,
Lub
co najwyżej dziwaczny –
Idzie
żart wytrzymać taki,
Bo
nie rodzi żadnej draki.
Gorzej,
kiedy jest brutalny –
Wtedy
skutek jest fatalny:
Może
być złamana ręka,
Lub
wybita szyba wszelka,
Czasem
do płaczu dochodzi,
Kiedy
dowcip zły się zrodzi.
Różne
to być żarty mogą:
I
docinki, i grzmot nogą,
Czasem
ktoś kogoś oszpeci,
Lub
z udziałem osób trzecich
Wkręci
kogoś i nabierze,
Czasem
wrzuci za kołnierze
Jakieś
nasionka swędzące,
Albo
też liście piekące –
Każdy
z nas zna żartów wiele.
Moi
drodzy przyjaciele!
Pamiętajmy,
by kawały
Kłopotu
nam nie sprawiały.
Wielu
z nas tym się kieruje –
Wiec
nigdy nic nie zepsuje,
Ale
żart zrobi normalny –
Zawsze
w sposób kulturalny.
Zapamiętajmy,
że oni –
I
to widać jak na dłoni –
Nas
stanowią procent duży –
Nasza
pamięć niech im służy!
Nowoczesność,
już wspomniana,
Wszędzie
jest zauważana:
Telewizja,
komputery
(Dziś
dla ludzi z każdej sfery),
Machiny
elektroniczne,
I
sprzęty fotograficzne,
Telefony
komórkowe –
Wszystkie
te wymysły nowe
Życie
nasze umilają,
Więc
popularne się stają.
Długo
szukać nie musimy:
Na
każdym korku widzimy
Młodzieńca
z komórką w dłoni,
Ze
słuchawkami na skroni;
Właśnie
wstał od komputera,
I
do kafejki się zbiera,
Aby
siedzieć w Internecie,
Bo
w domu go nie ma przecież.
Ktoś
powie: „On jest szczęśliwy!
Wiecznie
młody, wiecznie żywy!”.
Lecz
wszystkie te wynalazki
Niosą
z sobą także trzaski –
Trzaski
na życiu młodzieńczym,
A
takie coś czasem męczy.
Uzależnić
się jest łatwo,
Od
nowinek, droga dziatwo!
Ile
razy dziś się słyszy,
Że
młodzianek ledwo dyszy,
Bo
zmęczony jest już graniem,
I
w Internecie grzebaniem.
Komórki
tę wadę mają,
Że
pieniądze pochłaniają,
A
bardzo głośna muzyka
Sprawia
ból, który dotyka
Nasze
biedne, słabe uszy
I
nie szczędzi im katuszy.
W
szkole problem występuje:
Kiedy
komputer się psuje,
Nikt
nie robi referatu –
Jest
wymówka: „Memu bratu
Dziś
drukarka nawaliła”.
Sprawa
ta się nasiliła
Przez
ostatnie kilka latek.
Lecz
czy każdy nastolatek
Musi
być uzależniony?
Nie!
Pomysł to poroniony!
Młodych
ludzi bardzo wiele
Czy
w tygodniu, czy w niedzielę,
Stara
się nie nadużywać
Tego,
co się może przydać.
Jest
ich dziś przecież niemało –
Toteż
mówmy o tym śmiało!
Gdyby
dzisiaj wśród młodzieży
Zadać
pytanie „Czy wierzysz?”,
Ilu
by odpowiedziało
Twierdząco?
Dużo, czy mało?
Problem
świata dzisiejszego,
Bardzo
przecież rozległego,
Jest
taki, że młodzi stronią
Od
kościoła i nie bronią
W
sobie wartości etycznych –
Nie
mają żadnych „wytycznych”.
Wiara
dla nich jest przeszkodą
Przed
tym, aby swoją młodą
Duszę
sobie ukształtować,
I
życia też popróbować!
„Seks
w tym wieku? – Nic strasznego!”
Nie
ma w tym wprawdzie nic złego!” –
Takie
słyszy się opinie!
Tak
samo o piwie, winie:
„Wypić
sobie? Rzecz normalna,
Dla
każdego naturalna!”.
Słysząc
to rzec dziś możemy:
„Z
młodymi tylko problemy!
Obce
im są wszelkie cnoty,
Same
z nimi są kłopoty!
Religią
się nie przejmują,
Sami
siebie ciągle psują!”.
Lecz
są to słowa za ostre,
Ganić
wszystkich – to za proste!
Ile
przecież nastolatków,
Ubogich,
wśród niedostatków,
Oraz
bogatych, zamożnych,
Jest
dzisiaj bardzo pobożnych!
Chodzą
na msze regularnie –
I
to jest dla nich normalne!
Czasem
też czynnie działają
(Z
tego satysfakcję mają
W
roku szkolnym, na wakacjach)
W
kościelnych organizacjach.
O
nich nie zapominajmy
Lecz
ich często wspominajmy!
Zresztą
– sprawa osobista,
Jak
jest wiara komuś bliska.
***
Pora
na podsumowanie.
Słuchajcie
panowie, panie!
Wynieśmy
morał z wierszyka
I
niech nigdy nie umyka
On
z naszej podświadomości
Lecz
zostanie w wiadomości.
Gdy
mówimy o młodzieży,
Tak
zachować się należy:
Oceniajmy
obiektywnie,
A
nie tylko subiektywnie!
Czas
pożegnać wiersza włości –
Wrócić
do rzeczywistości.
W
końcu właśnie w niej żyjemy –
Przeżywamy
jej problemy,
I
radości, i kłopoty,
I
upadki oraz wzloty.
Wróćmy
do miejsca swojego
Sercu
bardzo dziś drogiego!
No
i wiecie, ja w nim byłem,
Rymowałem,
jadłem, piłem,
I
tak powstał ten poemat
Na
jakże współczesny temat!