CZYM JEST MEDIACJA?
Mediacja to proces, w którym dwie (lub więcej) stron sporu wyrażają dobrowolną zgodę na pracę z bezstronnym mediatorem w celu zawarcia wykonalnej, trwałej i satysfakcjonującej strony ugody, bez uciekania się do rozstrzygania sporu przez sąd.
ZASADY ETYCZNE I CECHY MEDIATORA
Mediator skłania swą wolę ku pokorze, łagodności, męstwu i sprawiedliwości, ku poszanowaniu godności, indywidualnych potrzeb, idei i wartości człowieka, ku nawykowi zachowywania średniej miary.
Mediator poszukuje wiedzy o sobie - jest świadomy swoich walorów i słabości, jak również potrzeby doskonalenia.
Mediator przyjmuje postawę pokory oraz szacunku wobec siebie i innych. Chroni wartości i więzi między ludźmi. Posiada zdolność panowania nad emocjami.
SPOSÓB POSTĘPOWANIA W PROCESIE MEDIACJI
Przez cały proces postępowania mediacyjnego mediator zachowuje bezstronność, a także pozostaje neutralny i niezależny w stosunku do interesów stron.
Mediator - przy zachowaniu reguł procesu mediacji - pomaga stronom w porozumiewaniu się, jak również w równym stopniu pomaga w artykułowaniu ich stanowisk, interesów oraz propozycji.
Mediator nie podejmuje lub nie kontynuuje czynności mediacyjnych, jeśli wcześniej nie zostaną wykluczone wszystkie okoliczności, które mogą naruszać (albo dawać możliwość takiej interpretacji) jego niezależności, bądź powodować że popada on w konflikt interesów.
W przypadku, gdy mediator zna strony (lub stronę) konfliktu mediacja może być prowadzona wyłącznie jeśli obydwie strony, bez nacisków, w pełni to zaakceptują, a mediator jest pewny swojej pełnej niezależności, neutralności i zdolności do pełnienia roli osoby bezstronnej.
Mediator zapewnia każdej ze stron możliwość równego zaangażowania w proces mediacji.
Mediator może poinformować strony o konieczności weryfikacji propozycji ugody lub odmówić jej sporządzenia i podpisania, jeżeli uzna porozumienie za niewykonalne lub niezgodne z prawem.
Mediator może przerwać proces mediacji jeżeli
wyczerpał wszystkie dostępne mu procedury i możliwości konstruktywnego oddziaływania na strony w celu doprowadzenia do ugody,
bez wątpliwości uzna, że kontynuacja procesu mediacji nie doprowadzi do porozumienia, np. z powodu celowego utrudniania rozmów przez jedną ze stron, a przedłużanie mediacji przyczyniłyby się do szkody jednej ze stron.
Mediator ma obowiązek poinformować strony o przyczynach zerwania mediacji, lecz nie może tego czynić w sposób, który naruszyłby interesy którejkolwiek ze stron.
REGUŁY PROWADZENIA POSTĘPOWANIA MEDIACYJNEGO
PODJĘCIE MEDIACJI
Mediator przed rozpoczęciem mediacji - szczegółowo uzgadnia ze stronami kwestie wynagrodzenia mediatora i kosztów mediacji.
Mediator zachowuje w swojej pracy najwyższą staranność - przestrzega zasad etycznych i reguł postępowania mediacyjnego, a w szczególności zasad: autonomii konfliktu, dobrowolności, bezstronności, poufności, szacunku oraz działania w dobrej wierze.
Przed zawarciem ze stronami umowy o mediację mediator ocenia charakter sporu i możliwość prowadzenia mediacji pod kątem wymogów formalnych oraz kwalifikacji mediatora.
Na prośbę stron mediator przedstawia im informację o poziomie swoich kompetencji i praktyki w prowadzeniu mediacji w danym typie spraw.
Przed rozpoczęciem mediacji mediator informuje strony o istocie i celach mediacji, jak również o przysługujących stronom uprawnieniach. Niezależnie od tego mediator powinien upewnić się, że strony rozumieją właściwości procesu mediacji oraz rolę mediatora.
Przed rozpoczęciem mediacji mediator odbiera od każdej ze stron wyraźnie i jednoznacznie wyrażoną (werbalną lub pisemną) zgodę na uczestnictwo oraz na przestrzeganie zasad mediacji, mając świadomość że strony znają również warunki umowy mediacyjnej, w tym dotyczące przestrzegania zasad poufności.
Mediator nie powinien podejmować się prowadzenia mediacji przed zaakceptowaniem przez wszystkie strony uczestniczące w mediacji zasad jego wynagradzania.
Umowa mediacyjna, na żądanie stron powinna być sporządzona na piśmie.
W przypadku mediacji bezpośrednich mediator uzgadnia ze stronami odpowiadające im terminy spotkań oraz ich charakter (spotkania wspólne, spotkania indywidualne, itp).
Mediator za zgodą stron stosuje mediacje pośrednie (tzn. bez wspólnego spotkania stron) m.in. w przypadkach:
gdy przyczyniłoby się do przyspieszenia zakończenia sporu (lub jego istotnej części) ugodą - czego strony zgodnie oczekują,
gdy istnieje duże napięcie emocjonalne między stronami,
gdy istnieje - nie dająca się usunąć - przeszkoda spotkania.
Mediator powinien prowadzić proces mediacji biorąc pod uwagę okoliczności sprawy, uwzględniając możliwość nierównowagi stron, zasady prawne, jak również wszystkie oczekiwania które mogą wyrazić strony, a także potrzebę szybkiego zakończenia sprawy.
Strony przystępują i uczestniczą w mediacji dobrowolnie. Mogą również w każdej chwili zrezygnować z mediacji bez podania przyczyny.
PRZEBIEG ROZMÓW
Postępowanie mediacyjne jest nieformalne . Rozmowy odbywają się w warunkach przyjaznych dla stron i w miejscach gwarantujących bezstronność mediatora oraz równe prawa stron.
Postępowanie mediacyjne powinno gwarantować każdej ze stron:
możliwość swobodnego wypowiedzenia się stron i bycia wysłuchanym,
możliwość odbycia indywidualnych spotkań z mediatorem w celu wyartykułowania swoich wartości i propozycji,
możliwość prowadzenia swobodnych pertraktacji z drugą stroną w celu sformułowania satysfakcjonującej, praktycznej, wykonalnej i trwałej ugody.
możliwość skonsultowania warunków przygotowanej ugody z osobami bliskimi lub potencjalnymi beneficjentami tej ugody, przy zachowaniu najwyższych norm poufności.
Mediator zachowuje w tajemnicy informacje uzyskane w procesie mediacji.
Mediator nie może być świadkiem co do faktów, o których dowiedział się w związku z prowadzeniem mediacji, chyba że strony zwolnią go z obowiązku zachowania tajemnicy mediacji. Także żadna informacja uzyskana od jednej ze stron nie może być ujawniona stronie drugiej bez wyraźnej zgody strony, która tą informację mediatorowi ujawnia
ZAKOŃCZENIE MEDIACJI
Mediator podejmuje wszelkie kroki zmierzające do zagwarantowania, że każde porozumienie osiągnięte przez strony było korzystne i dobrowolne oraz aby każda ze stron rozumiała warunki na których je zawarto.
Na prośbę strony, nie wychodząc poza granice swoich kompetencji, mediator może poinformować w jaki sposób można sformalizować ugodę, oraz w jaki sposób mają spowodować, aby zawarte w niej uregulowania mogły być wyegzekwowane.
W przypadku nie dających się usunąć przeszkód w mediacji, mediator dochowuje należytej staranności by w kontakcie ze stronami, sądem i KCM uzgodnić najkorzystniejszy dla stron wariant postępowania. W szczególnych przypadkach może również przekazać sprawy innemu mediatorowi.
1. MEDIACJE KLASYCZNE.
2. MEDIACJE EWALUATYWJNE
3. MEDIACJE TERAPEUTYCZNE.
4. MEDIACJE WAHADŁOWE.
Podjęliśmy jako środowisko mediatorów i organizacji wokół Krajowego Centrum Mediacji próbę opisania mediacji, tak, by powstawał porządek w metodzie - porządek w pracy mediatorów i porządek w ich kształceniu. Podział, jaki proponujemy ma wymiar wstępny - i z pewnością poddanie go dyskusji (do czego zapraszamy) może przynieść ciekawe rozstrzygnięcia. Postanowiliśmy nazwać promowaną przez nas metodę jako „mediacje klasyczne" (określane w terminologii amerykańskiej jako „facylitatywne"). Są one klasyczne w rozumieniu dość pryncypialnego kształcenia opartego na jednoznacznych procedurach i zadaniach mediatora. Jej opis wynika z dorobku Conflict Resolution Research and Resource Institute z Washington DC, uzupełnionych, poszerzonych i zmodyfikowanych o polskie doświadczenia. Naszym wzorem - zresztą jak również dla wielu środowisk mediacyjnych w Polsce - jest William Lincoln. Właśnie William Lincoln z Ela i Zbyszkiem Czwartoszami przeszkolili pierwszą 40.osobową grupę polskich mediatorów w 1996 roku w ramach Helsinskiej Fundacji Praw Człowieka.
Odważyliśmy się nazwać promowana przez nas metodę mediacji ponieważ sami jako środowisko posiadamy już 12-letnie doświadczenia w szkoleniu mediatorów oraz w prowadzeniu mediacji. Z pewnością ten czas pozwolił nam nabrać dystansu do pewnych spraw, ale również przystosować amerykańskie wzorce do polskich realiów, norm, obyczajów i tradycji.
1. MEDIACJE KLASYCZNE.
O metodzie można pisać wiele - i poświęcamy jej cały system kształcenia e-learningowego dla mediatorów. Natomiast z pewnością warto wskazać typowe cechy „mediacji klasycznych" - co pozwoli na odróżnienie ich od wymienionych poniżej.
Otóż najistotniejsze jest przestrzeganie pryncypialnych zasad i procedur. Te zasady to: Dobrowolność (powiązana z zasadą „gotowości stron do ugody), autonomia konfliktu (Amerykanie mówią: „własność konfliktu", - co oznacza uznanie, że tylko strony są właścicielami swojego sporu), bezstronność mediatora, poufność, prywatność i nieformalność rozmów, wreszcie szacunek, działanie w dobrej wierze i dążenie do ugody satysfakcjonującej wszystkie strony konfliktu.
W mediacjach klasycznych pryncypialna jest także procedura postępowania w rozmowach. To paradoksalnie z punktu widzenia zadań mediatora zbliża proces do pryncypialności postępowania w sądzie. Podkreślamy bowiem, że trzymanie się przez mediatora procedury daje gwarancje, że nie zostaną spowodowane straty wśród stron - i to właśnie nadaje cechy mediacjom klasycznym: nieinwazyjności, konstruktywnego działania i „pokojowości" (działania bez przemocy).
Metoda mediacji klasycznych podlega opisowi w całym procesie kształcenia szkoły mediacji, więc ograniczę się w dalszym opisywaniu specyfiki tej metody. Zwrócę jedynie jeszcze uwagę na jeden ciekawy watek związany z klasyką negocjacji w konflikcie opisywaną m.in. przez Fishera i Ury'ego w ich ksiażkach „Dochodząc do tak" i „Odchodząc od nie". Chodzi mianowicie o „negocjacje oparte na zasadach" i „negocjacje oparte na interesach". Wielu teoretyków negocjacji uznaje, że te dwa stwierdzenia są tożsame. A jednak gdyby przenieść dyskusje na ten temat do mediacji - to można by wyróżnić te etapy postępowania mediatora, które opierają rozmowy właśnie na zasadach (porozumienia proceduralne, wystąpienia stron, rozmowy indywidualne, itp.), jak również te, które przenoszą poziom rozmów na rozmowy o potrzebach i wartościach stron. Wyraźnie więc mediator stosujący metodę „mediacji klasycznych" kieruje przez długi czas „negocjacjami opartymi na zasadach" (negocjacje moderowane), by następnie - po przygotowaniu stron do konstruktywnej i kompetentnej rozmowy opartej na wysłuchaniu i zrozumieniu wzajemnych stanowisk, skłonić ich do samodzielnych „negocjacji opartych na interesach".
Cały ten wątek jest niezwykle ciekawy i warty dalszej dyskusji. W okresie grudzień 2006 - czerwiec 2007 prowadziliśmy taką dyskusję z uczestnikami profesjonalnego kursu kompetencji zawodowych w ramach funduszy strukturalnych: „Mediacje i interwencja kryzysowa" prowadzonego przez Marcina Staszewskiego i Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej w Olsztynie, a w okresie 2007-2008 z oficerami wojsk lotniczych kształconych w ramach Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Uczestnicy wskazali wiele cennych uwag i przemyśleń na ten temat - zarówno w trakcie zajęć jak i realizacji procedur egzaminacyjnych.
2. MEDIACJE EWALUATYWNE
W praktyce stosowanej przez polskich mediatorów pojawiły się tendencje do modyfikowania metody mediacji - co zresztą jest w pełni zrozumiałe z punktu widzenia różnorodności przygotowania zawodowego i doświadczeń mediatorów, jak również rodzajów spraw w których prowadzone są mediacje. Zanim jednak o modyfikacjach, chciałbym wspomnieć o powszechnie stosowanej praktyce postępowania tzw. „osób trzecich" w konfliktach. Z pewnością lepiej psychologowie opisaliby ten mechanizm - bowiem postępowanie o którym chcę napisać wynika ze spontanicznych nawyków, jakie nabywamy w miarę dorastania, a potem przejmowania jako ludzie dorośli odpowiedzialności za życiowe sprawy i za los innych ludzi (np. naszych dzieci). Przyznaję, że są pewne cechy, które określoną grupę ludzi szczególnie predestynują do pełnienia ról mediacyjnych - np. łagodność, prawdomówność, otwartość, roztropność, życiowa mądrość itp. Są to cechy mocno poszukiwane również u zawodowych mediatorów. Otóż właśnie ludzie o wysokich kompetencjach zawodowych oraz kwalifikacjach etycznych i moralnych - są „proszeni" na mediatorów. Ich pozycja społeczna, prestiż i zaufanie jakim się cieszą pozwala im zyskiwać posłuch tych, którzy miedzy sobą nie szczędzą czasami nawet najgorszych przejawów niechęci i dążenia do zwycięstwa - pokonania zdefiniowanego już przeciwnika. Dostrzegając i starając się rozumieć te mechanizmy, sadzę, że należy więc widzieć dwie kategorie mediatorów. Odnosi się to do pierwszej polskiej kodeksowej definicji mediatora określonej w rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości - najpierw z 14 sierpnia 1998 roku, a potem potwierdzone 13 czerwca 2003 roku w sprawie postępowania mediacyjnego w sprawach karnych (Dz. U. Nr 108 z dnia 26 czerwca 2003 r., poz. .1020).
Mediator wg polskich przepisów to „osoba godna zaufania uprawniona do prowadzenia postępowania mediacyjnego". Kwestie uznawania czy osoba jest godna zaufania wynika z uznaniowej reguły „rękojmi" jaką kieruje się Prezes Sądu Okręgowego wpisując mediatora na listę, ale przede wszystkich zaufania wynikającego z możliwości wyboru mediatora przez same strony konfliktów - jak dzieje się to w postępowaniach cywilnych (patrz. art. 183 9 kodeksu postępowania cywilnego). Uprawnienia do prowadzenia mediacji mediatorzy otrzymują od stron konfliktu (lub ich pełnomocników bądź mocodawców) lub od sądu do którego strony skierowały prośbę o rozstrzygnięcie sporu. No i wreszcie mówiąc o - cyt: „prowadzeniu postępowania mediacyjnego" warto by zastanowić się: czym to postępowanie mediacyjne jest?
I teraz będzie mi już łatwiej wskazać wspomniane wyżej dwie grupy mediatorów. Pierwsza grupa to osoby cieszące się dużym zaufaniem społecznym z racji dorobku, kwalifikacji, itp. Druga grupa - to wykształceni mediatorzy, wobec których Prezes Sadu Okręgowego lub jakaś organizacja branżowa wypowiedzieli się, że posiada niezbędne kwalifikacje zawodowe oraz etyczne i moralne - by bezstronnie pomagać w konfliktach (tzn. potwierdzili ich kwalifikacje zawodowe). Ci mediatorzy, którzy cieszą się zaufaniem z punktu widzenia „godności osobistej" (jak mawia się w branży „prawoczłowieczej") cieszą się więc na ogół posłuchem u stron konfliktów z powodu posiadanego autorytetu etycznego i moralnego. To trudna do przecenienia wartość - zwłaszcza w sporach strukturalnych jakimi są wszelkiego rodzaju strajki i spory zbiorowe. Z kolei mediatorzy wpisywani na listy w sądach i będący w organizacjach mediacyjnych, korzystają głównie z rzemieślniczych umiejętności zawodowych w zakresie: diagnozowania konfliktów, komunikacji interpersonalnej, negocjacji i procedur mediacyjnych, w tym technik przełamywania impasów i konstruowania rozmów konceptualnych.
Oto wiec wyłoniły się mediacje ewaluatywne, które mają bliski związek ze strukturami admonicji (ale to osobny temat wiec nie będę go w tym tekście rozwijał). Stosują je mediatorzy, których praca oparta jest na autorytecie wynikającym z prestiżu i zajmowanej pozycji społecznej, a nie tylko uprawnień. Mediacje ewaluatywne polegają więc na tym, że „wysłuchujący mediator" wskazuje potem stronom najlepsze warianty postąpienia w konflikcie - wskazuje najlepsze w jego rozumieniu rozwiązania, które przysłużą się do trwałego porozumienia. Tego natomiast nie czynią zawodowi mediatorzy stosujący procedury tzw. „mediacji klasycznych". Można wiec powiedzieć, że „mediator ewaluatywny" ma zbroję (jako osoba na placu walki miedzy stronami) utkaną z własnego autorytetu osobistego (mediatorzy „ad hoc"). Natomiast „mediator zawodowy" - stosujący metodę mediacji klasycznej, będący osobą nieznaną żadnej ze stron konfliktu (wszak to pryncypialna zasada!) - gwarantuje nieinwazyjność postępowania, tzn. nie doradza, nie konsultuje i wskazuje żadnych rozwiązań. A co robi? - uczy strony konstruktywnej komunikacji, buduje zaufanie - no i wreszcie daje otuchę w sporze i nadzieje.
Słyszałem opinie niektórych mediatorów zawodowych, pracujących na rynku amerykańskim, że skuteczną jest metoda „ewaluatywnego bratania się ze stronami" (to mój skrót myślowy dla opisania sprawy). Chodzi o to, że mediator spotyka się ze stronami, luzacko zyskuje ich zaufanie, a następnie „przy wódeczce" (tym razem to cytat z publikowanych wypowiedzi mediatora) załatwiają sprawę. Tacy mediatorzy wskazują skuteczność swojego postępowania nawet na niemal 99% (to także cytat). Nie mogę jednak podzielić tego optymizmu - i wpisuję takie wypowiedzi raczej w „sfery marketingowe" promocji działań mediatora. Oceny etycznej takiego postępowania również się nie podejmuję, choć jednoznacznie nie pochwalam takiego stylu.
Kończąc wątek „mediacji ewaluatywnych" - które jak starałem się wykazać oparte są na „spontanicznych" schematach zachowań ludzkich, nie mogę nie zauważyć jeszcze jednej ważnej kwestii, która łączy się z częstymi błędami w szkoleniu mediatorów. Chodzi mianowicie o zbadane i opisane schematy zachowań ludzkich, które poznają mediatorzy w trakcie kształcenia. Bardzo często organizacje szkolące i trenerzy popełniają całą masę błędów - nie tyle z powodu braku wiedzy, ale braku krytycyzmu wobec materiałów z jakich korzystają, jak również braku rozumienia, że czas zmienia zachowania ludzi. Dam prosty przykład. W 1984 roku amerykański psycholog Albert Mehrabian opublikował badania z których wynika, że ludzie w 93% komunikują swoje uczucia poprzez komunikacje niewerbalną, tembr głosu itp. Tymczasem nie spotkałem jeszcze w Polsce trenera komunikacji, który prawidłowo zreferowałby te badania. W Polsce mówi się bowiem, że ludzie komunikują się w 93% na poziomie komunikacji niewerbalnej, a to jest nieprawda!!! - zachęcam do sprawdzenia - co ja uczyniłem z pomocą krakowskiej mediatorski Magdy Janus: „Transitions", (National Transit Institute), Vol. 7, No. 2 (1999). Tylko że watek jest na tyle skomplikowany, że lepiej pójść prostą drogą interpretacji niż prawidłowo zrelacjonować
zbadane reguły - jak niestety czyni wielu trenerów. Jest jeszcze ten drugi problem. Otóż nie wolno bagatelizowac faktu, że od badań Mehrabiana minęło prawie 25 lat!!! To wielka epoka w rozwoju społeczeństw. Popatrzmy chociażby na zdjęcia z tamtego okresu i na realia dzisiejsze. Badań z tamtego czasu nie da się stosować wprost, bo w życie społeczne zostały włożone teorie i dorobek: asertywności, analizy transakcyjnej, wywierania wpływu i perswazji, retoryki i erystyki, wreszcie nieszczęsnego marketingu politycznego. To wszystko powoduje znaczącą zmianę zachowań ludzkich, co wyklucza odwoływanie się wprost do badań ogłoszonych w 1984 roku.
Piszę o tym dlatego, że szkolenie mediatorów w Polsce od połowy lat dziewięćdziesiątych oparte było zasadniczo na dwóch modelach rozwojowych. Pierwszy to model wynikający z zapisów Konwencji o Prawach Dziecka przyjętej 20 listopada 1989 roku przez Narody Zjednoczone w Nowym Jorku, która to konwencja opisała zasady podstawowe tj.: zasadę priorytetu dla dobra dziecka (1), zasadę równości i niedyskryminacji (2), zasadę poszanowania praw i odpowiedzialności obojga rodziców (3), wreszcie zasadę pomocniczości i odpowiedzialności państwa, organizacji i służb społecznych (4). Ktoś by zapytał jaki ma to związek z mediacjami? Otóż? Prawdziwie istotny, bowiem właśnie ta Konwencja - będąca obecnie najbardziej powszechnym dokumentem traktatowym na świecie - zapisała reguły cywilizacyjne, które rzutują również na wszystkich dorosłych obywateli świata. Potwierdza to fakt, że mediacje w Polsce zaczynały się w Komitecie Ochrony Praw Dziecka, Fundacji „Dziecięce Listy do Świata", Fundacji „Dzieci Niczyje" i Stowarzyszeniu Sędziów Rodzinnych „IUSTITIA".
Drugi model - to model „sprawiedliwości naprawczej" opisywanej jako doświadczenia krajów anglosaskich i ludów Oceanii. W tym przypadku - uznając wielką moc opisywania dorobku cywilizacyjnego dawnych plemion (również np. skandynawskich Gotów) - jest też słabość tendencji rozwojowych tego rodzaju szkolenia mediatorów. Niestety następuje tu usztywnianie i kostnienie metody. Ale to wątek na osobne opracowanie - i rozumiem - jest to także powód do ciekawych dysput i sporów teoretyków mediacji.
Warto natomiast zauważyć formułowane najwyższe cele mediacji karnych - jako właśnie naprawienie szkód i pojednanie (co wskazuje Polskie Centrum Mediacji) oraz najwyższe cele mediacji cywilnych - jako odstąpienie od sporu (co wskazuje Polskie Stowarzyszenie Edukacji Prawnej). Z kolei Krajowe Stowarzyszenie Mediatorów generalizuje cel i mówi o „ugodzie" jako efekcie mediacji w każdym ludzkim sporze, której cechy i najwyższa jakość określają same strony.
3. MEDIACJE TERAPEUTYCZNE.
Ten rodzaj mediacji stosowany jest głównie w mediacjach rodzinnych. Wielki wkład w ich rozwój wnosi rzesza psychologów, którzy wpisywali się na listy mediatorów w sprawach karnych jeszcze w 1998 roku. Nie można nie zauważyć, że stosowanie wtedy „terapeutycznych" sposobów „porozumiewania" zwaśnionych stron wynikało bardziej z braku wiedzy o metodzie mediacji - wszak sama metoda nie miała jeszcze tylu opracowań jak dzisiaj. Nie mam wiec intencji - formułując powyższą tezę - by w jakimkolwiek stopniu umniejszyć wkład, czy podważyć kompetencje wskazanych mediatorów. Wręcz przeciwnie. Mam wielki respekt dla wiedzy psychologicznej, która w obszarze diagnozy zachowań ludzkich, jak również diagnozy konfliktów wnosi wiele w rozwój mediacji.
Największy wkład w rozwój mediacji terapeutycznych wniósł Komitet Ochrony Praw Dziecka (w którym pierwsze mediacje prowadzili: Tamara Pocent i Ala Krata), a potem Stowarzyszenie Mediatorów Rodzinnych - które obecnie jest jednym z najbardziej opiniotwórczych i profesjonalnych środowisk mediacyjnych w Polsce. W sprawie mediacji terapeutycznych toczę wielogodzinne dysputy z Witoldem Wenclem z Krajowego Stowarzyszenia Mediatorów, który uznając empatyczny wymiar swojej pracy odżegnuje się jednak od nazywania swojej pracy „mediacjami terapeutycznymi". Ot ciekawy spór.
Mediacje terapeutyczne polegają wiec na tym, że dwóch mediatorów stara się uwzględniać w swoim postępowaniu fakt występowania w sporach (w wielu przypadkach) zróżnicowanych pozycji i uwarunkowań życiowych: np. kobiety i mężczyzny - tzn. zauważana i uwzględniana jest odmienność potrzeb i odmienność zachowań kobiety i mężczyzny. Co więcej opisane są również procesy postępowania z osobami wykazującymi deficyty rozwojowe oraz deficyty zachowań wynikające ze stresów i czynników powodujących depresje. No i wreszcie dochodzą te konwencyjne zapisy o najwyższym priorytecie dla dobra dziecka. Te czynniki powodują, że mediacje terapeutyczne odchodzą od tak pryncypialnego podejścia do mediacji jakie wykazują nieinwazyjne „mediacje klasyczne". W tym przypadku mediatorzy mogą więc znacznie bardziej pomagać osobom poprzez empatyczne towarzyszenie i wspieranie. Pojawiają się również pewne delikatne czynniki wywierania presji na strony, które okopują się na swoich pozycjach. Na te tematy jest już w Polsce wiele artykułów naukowych, publikacji i analiz, m.in. Pani dr Hanny Przybyły-Basisty z Uniwersytetu Śląskiego.
Kończąc te przemyślenia, których intencją jest raczej uporządkowanie spraw mediacji niż wnikliwa analiza poszczególnych kwestii, nie mogę nie dostrzec, że mojego punktu widzenia w tym względzie nie podziela wielu „mediatorów terapeutycznych". Nadana przeze mnie etykieta powoduje bunt, bo jednak równie stanowczo rzeczeni mediatorzy podkreślają potrzebę stosowania się do procedur i bezstronności mediatora. Np. wiele nocnych godzin w Łodzi i Gdańsku spędziłem dyskutując z mediatorami na ten temat. A jednak zostaję przy swoim i podkreślam, że nie ma nic zdrożnego w fakcie, że mediatorzy stosują dorobek socjoterapeutów i psychoterapeutów. To jak najbardziej mieści się w rozumieniu ról mediatorów „ad hoc" i „mediatorów zawodowych", a nawet wskazuje, że ten katalog ról mediacyjnych nie jest zamknięty.
4. MEDIACJE WAHADŁOWE.
Pierwsze słowa w tym rozdziale zmieniłem już w październiku 2007 roku (po konferencji Wydawnictwa „Wolters Kluwer" w Warszawie), kiedy najmocniejsze środowiska hołdujące mediacjom gospodarczym - czyli Polskie Stowarzyszenie Mediacji gospodarczych i Fundacja „Partners" - wyraźnie zdystansowały się od promowania mediacji wahadłowych.
Opiszę jednak istotę metody, by pokazać istotę sporu wokół mediacji wahadłowych. Chodzi o to, że rozumiejąc specyfikę sporów w gospodarce, teoretycy „mediacji wahadłowych" próbowali intuicyjnie stworzyć sposób postępowania wobec sytuacji w której jedna ze stron wykorzystuje swoją dominującą pozycję w sporze. Ta dominacja wynika z wielkości podmiotu, przewagi finansowej, łatwości dostępu do niezbędnych danych, ekspresji rozmowy itp. Oprócz naszych ładnych formuł i procedur mediacyjnych wchodzą tu teorie negocjacyjne - strategie i opisy zachowań negocjatorów.
Grzechem jakiego popełnianie zarzucałem teoretykom mediacji wahadłowych jest fakt niedostrzegania możliwości przechodzenia z twardych „negocjacji pozycyjnych" do negocjacji przeobrażonych - tzn. nastawionych na współpracę, albo nazywanych inaczej „negocjacjami konceptualnymi". Opis „mediacji wahadłowych" uwzględniających możliwość prowadzenia nawet 11 sesji rozmów, uświęca w swojej istocie nieskuteczny i ogromnie ciężki proces „kruszenia kamienia" coraz mocniejszymi narzędziami - na szczęście tylko z obszaru perswazji i wywierania wpływu na ludzi.
Mediacje wahadłowe polegają więc na tym, że mediator rozpoczynając rozmowy ze stronami zapowiada negocjacje - a potem do nich nie dopuszcza, prowadząc indywidualne rozmowy ze stronami w 11 sesjach, by potem konkludować to na kończącej sesji podsumowującej. To co obserwowałem na filmach instruktażowych dla „mediatorów wahadłowych" niestety wykracza według mnie po za sferę dopuszczalnych technik stosowanych przez mediatora. Naruszona jest więc zasada nieinwazyjności procesu mediacji - tak stanowczo stawiana w „mediacjach klasycznych".
W ramach konwentu Krajowego Centrum Mediacji (będącego koalicją organizacji mediacyjnych) odbyliśmy kiedyś rozmowy z profesjonalistami z kancelarii prawnych i firm prawniczych, prowadzącymi negocjacje w konfliktach gospodarczych. Relacjonowali oni, że występuje syndrom tzw. „tchórzliwego pełnomocnika stron" - tzn. osoby, która występując w imieniu swojego klienta będzie rozmawiać, ale w wielu przypadkach po wynegocjowaniu porozumienia odmówi złożenia podpisu. Skuteczność prowadzonych w ten sposób negocjacji oceniana jest na poziomie 50%. I tej okoliczności nie wolno niestety nie zauważyć wobec faktu, że w „mediacjach wahadłowych" w Polsce skuteczność dokumentowana jest na poziomie 15-25%!!! Nie mnie oceniać te fakty. Mogę jedynie wskazać dokumentowana przez Panią Sędzię Lilianę Jędrzejewską w Sądzie Okręgowym w Szczecinie skuteczność pracy mediatorów korzystających z metody „mediacji klasycznych" na poziomie 80%. Mam więc nadzieję, że nikt z czytelników tego opracowania nie zdziwi się, że jestem zwolennikiem metody, której stosowania uczymy i do której stosowania namawiamy.
Na szczęście jednak mój tekst to tylko głos w dyskusji. Nie aspiruję, bowiem do głoszenia prawd objawionych, absolutnych i niepodważalnych. Mam nawet świadomość drobnych prowokacji jakie popełniłem w tym tekście. Proszę więc o wybaczenie osoby, które mogły poczuć się urażone - nie taka była moja intencja. Zachęcam natomiast wszystkich do dyskusji i w pełni oddaję moje poglądy i przekonania pod osąd innych. Niech rozwija się dyskusja i spory wokół teorii mediacyjnych. Dzięki temu będziemy mogli lepiej współpracować i podnosić skuteczność naszej pracy. Wszak mediacja to przywilej dla skonfliktowanych stron. Na nas mediatorach ciąży obowiązek by wyznaczać najwyższe standardy zawodowe w tej sprawie.