2
Motto: Koniecznością zastosowania bezpośredniego bocznego wlotu powietrza do strefy podmuchowej „jest wyeliminowanie skomplikowanego układu sterowania położeniem klap umieszczonych pod rusztem” - rektor Politechniki Warszawskiej w latach 2002-2005..
|
Tarnowskie Góry, 2012.09.02
Otrzymują: według rozdzielnika oraz setki innych
|
Wykazanie dlaczego nie można zmniejszyć ogromnego marnotrawstwa węgla
w kotłach rusztowych i energii elektrycznej na ich potrzeby własne
oraz powodowanej tym nadmiernej szkodliwej emisji.
Część 217
Jak przez około sto lat błądzono w skali światowej w pomysłach na spalanie węgla w kotłach rusztowych, to do zorientowania powinno już wystarczyć ich porównanie z rozwiązaniami, którymi to spalanie opanował polski konstruktor kotłów.
Kotłowi szarlatani nie wyrządzaliby tyle szkody, gdyby w swojej działalności nie korzystali z rozwiązań zachodnich oraz z pomysłów krajowych naukowców politechnicznych, lecz przynajmniej trzymali się rozwiązań zastosowanych we wcześniejszych jego dokumentacjach, wstrzymując się zarazem od ich „udoskonalania” - część czterdziesta piąta.
Oprócz powszechnej nieświadomości jak trzeba prawidłowo doprowadzać powietrze do paleniska rusztowego, pozostaje całkowita techniczna niemożliwość dokonywania tego.
Ustęp dwudziesty drugi.
c. Wbrew temu co jeszcze w 2005 r. nałgał rektor Politechniki Warszawskiej w latach 2002-2005 pod uzasadnienie stosowania przez kotłowych szarlatanów bezpośrednich bocznych wlotów powietrza do stref podmuchowych, to właśnie zachowanie wynalezionej już prawie sto lat temu wspólnej skrzyni podmuchowej pozwoliło konstruktorowi kotłów na stworzenie unikatowej w skali światowej regulacji wlotu powietrza do stref podmuchowych.
c.1. Już kilka miesięcy po drugim zwolnieniu go z pracy na początku 1982 r., udało mu się doprowadzić do pierwszej modernizacji kotła przez zastosowanie w nim paleniska narzutowego, z rozwiązaniami samego narzutu węgla na ruszt, które już pierwszym ich zastosowaniem w ZAMET w Tarnowskich Górach pozostawiły daleko w tyle całą dotychczasową technikę światową.
Z mających wtedy miejsce następujących szybko po sobie kolejnych takich modernizacjach, w których mógł jeszcze uczestniczyć osobiście, miał już jednak świadomość, że na przeszkodzie eksploatacyjnego opanowania tej techniki spalania węgla w palenisku rusztowym stanie przede wszystkim stosowana indywidualna regulacja wlotu powie- trza do każdego leja stref podmuchowych, jako że taką też regulację początkowo stosował w rusztach konstruowanych już przez siebie. Rozwiązania tej regulacji przedstawiają: Rys. 139a; Rys. 140a; Rys. 141a w części 149.
Już w pierwszej połowie lat 80-tych u. w. wpadł na pomysł połączenia wałków klap wszystkich stref podmuchowych sztywnymi cięgnami, jak to przedstawia Rys. 141b. Takie rozwiązanie miało ograniczać czynność palacza do zmiany położenia tylko jednej dźwigni, osadzonej na wałku klap drugiej od przodu strefy podmuchowej. Różna czynna długość ramion, w których osadzone było cięgno, miała powodować zróżnicowany dopływ powietrza do stref z klapami otwiera- nymi poprzez cięgna. Jak to przedstawia Rys. 141b, w odpowiednio mniejszym stopniu - w stosunku do klap drugiej stre- fy podmuchowej - miały otwierać się klapy strefy pierwszej oraz kolejno coraz mniej klapy stref w kierunku do tyłu ru- sztu.
Rozwiązanie to, nawet przy prawidłowo ustawionych cięgnach, spełniało jednak swoje zadanie tylko w wąskim zakresie zmiany obciążenia kotła w stosunku do maksymalnego oraz przy małym stopniu otwarcia samych klap. W ostatnim przy- padku z tego powodu, że także w tych rusztach (jak ma to miejsce dotychczas w tysiącach kotłów rusztowych) za duży był przekrój klap wlotu powietrza do lejów stref podmuchowych.
2
Pozostanie jednak faktem, że z rusztem właśnie z takim rozwiązaniem zastosowanym w kotle typu WCO80 w obecnym MPEC Braniewo, w 1992 r. kocioł ów osiągnął moc cieplną rzędu 3 MW, kiedy kotły tego typu z reguły nie osiągają nawet mocy 1 MW.
Mając świadomość ułomności rozwiązania z cięgnami sztywnymi, konstruktor kotłów już na początku lat 90-tych u. w. zastąpił je cięgnami teleskopowymi, w rozwiązaniu przedstawionym na Rys. 141c. Jednak bez pokazanych na tym rysunku przeciwwag, osadzonych na wałkach klap stref, poza wałkiem z osadzoną na nim ręczną dźwignią. Zasada działania tego cięgna została zilustrowana na Rys. 142.
Jeśli jednak w przypadku rozwiązania z cięgnami sztywnymi osobista jego obserwacja pracy kotła z ich zastosowaniem sprowadzała się aż do dwóch krótkich obecności w kotłowni, to z pracą kotła z rusztem wyposażonym w cięgna teleskopowe zapoznał się dopiero po około dziesięciu latach, bo w kotle WCO80 w ówczesnym PEC w Tarnowskich Górach. Wtedy to dopiero zorientował się, że w związku z jednoczesnym znacznym zmniejszeniem przekroju wlotów powietrza do stref podmuchowych, klapy uruchamiane poprzez cięgno teleskopowe przy zmniejszaniu dopływu powietrza nie domykają się po zwolnieniu napierania na nie przez kurczące się cięgna. Powodem były opory w gniazdach wałków klap oraz zmniejszony ich przekrój. Wcześniej przy dużym ich przekroju, z uruchamianiem poprzez sztywne cięgna, w związku z naporem na klapy wywoływanym ciśnieniem powietrza w skrzyni podmuchowej, jedną wspólną dźwignię przy większej ilości stref podmuchowych ciężko było nawet obrócić. Same opory mechaniczne obrotu wałków klap zostały zminimalizowane zastosowaniem łożysk kulkowych, czego w dotychczasowej prymitywnej technice kotłowej nawet nie można sobie wyobrazić.
Z tego też powodu, w modernizowanym rok później kotle typu WR10 w EPEC Elbląg konstruktor powrócił do indywidualnej regulacji wlotu powietrza do stref podmuchowych, chociaż w zmienionej konstrukcji rusztu w obrębie skrzyni podmuchowej wystarczy tylko te cięgna teleskopowe zastosować.
Do ruchowego opanowania regulacji wlotu powietrza do stref podmuchowych z zastosowaniem cięgien teleskopowych doszło jednak dopiero w 2010 r. w przedsiębiorstwie CAMELA w Wałbrzychu, w jego kotłowni z kotłami OKR5 w Mieroszowie.
c.2. Po doświadczeniach w Mieroszowie, konstruktor postanowił spróbować czy nie uda się przenieść doświadczenia stamtąd na zachowane jeszcze kotły modernizowane od połowy lat 80-tych u. w. z zastosowaniem w nich polskiego paleniska narzutowego. W tym to celu w 2011 r. wykonał dokumentacje dla kilku różnych typów tak zmodernizowa- nych kotłów, sprowadzającą się do wstawienia w ściany lejów stref podmuchowych - gdzie znajdują się wloty powietrza do nich - stalowej płyty z nowym rozwiązaniem klap wlotu powietrza z odpowiednio małymi przekrojami ich otworów wlotowych oraz z umieszczeniem na zewnątrz bocznej ściany rusztu rozwiązania sprzężonej regulacji dopływu powietrza do stref podmuchowych, przedstawionego przykładowo na Rys. 141c.
Jaką była reakcja na dostarczoną dokumentację jednego z użytkowników dwóch kotłów wodnych typu WR2,5-035, eksploatowanych już około ćwierć wieku z regulacją jak na rysunkach z indeksem a w części 149, to przedstawia Załącznik XXII. Po to aby w ogóle dochodziło do jakiejś reakcji od użytkowników kotłów w związku z dostarczeniem tej dokumentacji, konstruktor specjalnie wystawiał rachunki za jej wykonanie. Na śmieszną kwotę 3000 zł.
Śmieszną oczywiście wobec możliwych do osiągnięcia ogromnych korzyści w zmniejszeniu marnotrawstwa węgla dzięki jej wykorzystaniu.
Załącznik XXII; także część 149. (-) Jerzy Kopydłowski
Informacja: Wśród otrzymujących do wiadomości są: Burmistrz Braniewa; MPEC Braniewo; CAMELA Wałbrzych, DALKIA Tarnowskie Góry, EPEC Elbląg
Tenże, działając od drugiej połowy lat 80-tych u. w. wyjątkowo skutecznie na szkodę energetyki przemysłowej i ciepłownictwa, już od tego czasu dokładnie wiedział, że w rozwiązaniach rusztów polskiego konstruktora kotłów od początku nie było żadnego „skomplikowanego układu sterowania położeniem klap” wlotu powietrza ze skrzyni podmuchowej do stref podmuchowych.
W referacie na IX Forum Ciepłowników Polskich.
Z inicjatywy kilku urzędników z ówczesnego Głównego Inspektoratu Gospodarki Energetycznej i Ministerstwa Przemysłu Chemi-cznego i Lekkiego.
Przedstawianie początkowo powodów bardzo złego stanu energetyki przemysłowej i ciepłownictwa opartych na kotłach rusztowych (od października 2007 r.) jako „Opowieść o losie polskiej energetyki zgotowanym jej przez jednego agenta SB”, z adresowaniem jej na IMiUE Politechniki Śląskiej, wzięło się z otrzymania informacji, że zdaniem tamtejszych naukowców „palenisko narzutowe to szmelc”.
Śmieszność tej kwoty akcentuje fakt, że obejmowała ona dodatkowo dokumentację na usprawnienie samego narzutu węgla na ruszt w oparciu o doświadczenie konstruktora zdobywane przez trzydzieści lat - od czasu zmodernizowania pierwszego kotła z zastosowaniem polskiego paleniska narzutowego.