Znaki
Pewien kaznodzieja, który podczas powodzi został sam na dachu kościoła gdy wody wokół niego podnosiły się coraz wyżej, modlił się gorąco do Boga, aby go wybawił. Mówił sobie: "Bóg zatroszczy się o mnie".
Wkrótce pojawiła się przepływająca łódź. Ludzie, którzy się w niej znajdowali zawołali do duchownego, by podpłynął do nich. Kaznodzieja zawołał w odpowiedzi: "Nie martwcie się o mnie! Pan się o mnie zatroszczy". Ludzie w łodzi z ociąganiem odpłynęli.
Wody podnosiły się coraz wyżej i wkrótce chlupotały wokół kolan tego bożego człowieka. Pojawiła się kolejna łódź, zaledwie kilka metrów od dachu kościoła. Ratownicy wołali do kaznodziei, ale on ponownie odparł: "Pan troszczy się o mnie". I ta łódź odpłynęła, a duchowny modlił się jeszcze żarliwiej.
Gdy woda sięgnęła już brody duchownego, pojawiła się trzecia łódź. Podpłynęła tak blisko, że kaznodzieja mógł po prostu do niej wskoczyć, ale przerażony przywarł do wieży kościelnej i krzyknął: "Ratujcie kogoś innego, o mnie zatroszczy się Bóg". I ta łódź również odpłynęła.
W ciągu kilku minut wody zamknęły się nad duchownym i utonął. Docierając do bram nieba, poprosił o natychmiastowe widzenie z Panem, które zostało mu udzielone. W Bożej obecności kaznodzieja uniżył się, pokłonił i zapytał: "Ojcze Niebieski, nie zakończyłem jeszcze mojej pracy na ziemi, dlaczego mnie nie uratowałeś?".
"Spóźnione żale" - padła odpowiedź. "Myślałem, że chcesz tu przybyć, wysłałem przecież po ciebie aż trzy łodzie".