UE wprowadzi podatek węglowy?
autor: Krzysztof Polak28.04.2011, 03:00; Aktualizacja: 28.04.2011, 13:23
Propozycja Komisji Europejskiej dotycząca opodatkowania energii zakłada przejście z systemu opodatkowania opartego wyłącznie na ilości skonsumowanej energii na rzecz systemu uzależnionego również od wydajności stosowanych paliw.
Komisja Europejska chce zmienić sposób opodatkowania energii w UE tak, by wysokość tego podatku uzależnić m.in. od wielkości emisji CO2. Stosowanie paliw wysokowydajnych oznaczałoby zmniejszenie obowiązku podatkowego. Korzystanie z węgla wiązałoby się z koniecznością płacenia stosunkowo wysokich podatków. Wciąż nie wiadomo, czy na wprowadzenie tzw. podatku węglowego (carbon tax) zgodzą się wszystkie kraje Unii. Zmiany podatkowe w UE wymagają jednomyślności 27 państw.
Propozycja rewizji dyrektywy z 2003 r. w sprawie podatku energetycznego to kolejna regulacja, która zmierza do przejścia na gospodarkę niskoemisyjną. Chodzi o wyeliminowanie węgla, promocję niskoemisyjnego transportu, inteligentnych budynków i efektywne wykorzystanie energii. Aktualne regulacje dotyczą dużej energetyki, ciepłownictwa sieciowego oraz dużego przemysłu. Rewizja dyrektywy w sprawie podatku energetycznego obejmuje transport, budownictwo oraz usługi. Wprowadzenie tej regulacji w życie najbardziej odczują mieszkańcy domów ogrzewanych węglem oraz użytkownicy wysokoemisyjnego transportu (ciężarówki, transport kołowy).
Drugie podejście
Już po raz drugi KE podejmuje próbę wprowadzenia w całej UE stawki podatku od emisji CO2 w sektorach nieobjętych unijnym systemem handlu emisjami. Poprzednia propozycja Algirdasa Szemety, komisarza UE ds. podatkowych w tej sprawie, została ogłoszona rok temu. Wówczas nie udało mu się przekonać do tego pomysłu wszystkich krajów Unii Europejskiej, przede wszystkim Wielkiej Brytanii.
– Chodzi o to, by przejść z systemu opodatkowania opartego wyłącznie na ilości skonsumowanej energii na system uzależniony od energii zawartej w produktach oraz emisji CO2. Pozwoli to wyrównać konkurencyjność pomiędzy różnymi produktami energetycznymi – tłumaczy David Boublil, rzecznik Szemety.
Optymizm KE co do możliwości wprowadzenia podatku węglowego wynika z jednoczesnej propozycji wprowadzenia dwunastu lat okresu przejściowego. Pozwoliłoby to krajom unijnym, zwłaszcza takim jak Polska, dla których węgiel jest głównym paliwem, zacząć stosować podatek odzwierciedlający kaloryczność paliw w sektorach transportu i ciepłownictwa dopiero od 2023 r.
Groźba wzrostu cen
Krytyczne stanowisko do pomysłu Komisji Europejskiej zajął Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki.
– Paliwa tradycyjne są dziś bardzo drogie. Wprowadzanie w takiej sytuacji jakichś dodatkowych obciążeń podatkowych na te paliwa prowadzi do absurdu, bo wtedy Europa zupełnie straci swoją konkurencyjność – twierdzi wicepremier Pawlak i zwraca też uwagę na zagrożenie inflacyjne.
Nałożenie podatku akcyzowego na węgiel i generalnie na paliwa, które przy spalaniu powodują wydzielanie dwutlenku węgla, doprowadzi do skoku inflacji.
– Ten pomysł podatkowy to jest taki zupełny odlot. Urzędnicy w Brukseli chyba nie dostrzegają, co się obecnie dzieje na świecie z paliwami – podkreślił Waldemar Pawlak.
W zakresie akcyzy na węgiel resort gospodarki oczekuje na inicjatywę ministra finansów. Warto wprowadzić do obowiązującego prawa ustawę wdrażającą dyrektywę europejską, która pozwoli na zwolnienie z obowiązku podatkowego m.in. odbiorców indywidualnych i ciepłowni.
– Warto wykorzystać wszelkie dostępne rozwiązania, by bronić się przed podwyżkami cen ciepła i energii – mówi wicepremier Waldemar Pawlak.
Resort gospodarki stoi na stanowisku, że w celu przeciwdziałania wysokim cenom paliw należy wziąć pod uwagę możliwość obniżki akcyzy na paliwa. To dlatego w odniesieniu do rynku paliw trwają przygotowania do obniżenia tzw. narodowego celu wskaźnikowego, czyli udziału biokomponentów w paliwach. Na razie trwają wewnątrzrządowe konsultacje na ten temat. Chodzi o to, by działaniami służącymi ochronie klimatu nie doprowadzać do niepotrzebnego wzrostu cen paliw, a następnie energii i ciepła.
Obniżenie konkurencyjności
– Problemy związane z nadmierną emisją CO2 są problemami globalnymi. Dlatego jej ograniczenie w obrębie Unii Europejskiej nie będzie efektywne – ocenia Janusz Steinhoff, były wicepremier, członek Komitetu Monitorującego Business Centre Club. Odejście od systemu opodatkowania opartego wyłącznie na ilości skonsumowanej energii na rzecz systemu uzależnionego od wydajności paliw doprowadzi do tego, że również konsumenci będą faktycznie płacili proporcjonalnie za zanieczyszczenia, które powodują.
Podatek kaloryczny może zwiększyć opodatkowanie najbardziej opłacalnych obecnie paliw: oleju opałowego oraz diesla (jest bardziej energetyczny niż benzyna). Pociągnie za sobą gwałtowny wzrost cen. Zdaniem Janusza Steinhoffa forsowanie nowego podatku przez Komisję Europejską będzie miało niekorzystny wpływ na konkurencyjność gospodarek europejskich.
– Komisja Europejska nie powinna zapominać o konsekwencjach w postaci wyższych kosztów transportu w związku ze wzrostem cen oleju opałowego. Spowoduje to znaczny spadek konkurencyjności gospodarek europejskich na tle innych państw – ocenia Janusz Steinhoff.
Racjonalne metody
Zdaniem Darii Kulczyckiej, dyrektorki Departamentu Energii i Ochrony Klimatu PKPP Lewiatan, wprowadzenie takiego podatku należy skrupulatnie przeanalizować i sprawdzić, czy jest to rzeczywiście najbardziej efektywne narzędzie i czy nie wpłynie negatywnie na gospodarki krajów unijnych.
– Wielokrotnie zaznaczaliśmy, że popieramy politykę Komisji Europejskiej w zakresie ochrony klimatu. Jednocześnie podkreślamy, że musi być ona realizowana przy wykorzystaniu efektywnych metod i narzędzi, aby nie osłabić konkurencyjności europejskiej gospodarki na rynkach światowych – komentuje Daria Kulczycka.
Jej zdaniem istotną rolę w obniżeniu emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej mają sektory, które nie są objęte systemem handlu emisjami (EU ETS). Wprowadzenie dla nich bodźców w postaci np. opłat za emisję wyrównałoby warunki funkcjonowania sektorów objętych i nieobjętych EU ETS, a także obniżyłoby poziom emisji w racjonalny sposób.
16.03.2011, 16:06; Aktualizacja: 16.03.2011, 16:36
Komisja Europejska zaproponowała w środę ujednolicenie podstawy opodatkowania podatku od firm CIT w Unii Europejskiej. W strefie euro rośnie zaś presja na Irlandię, by podwyższyła swój podatek od przedsiębiorstw, który wynosi najmniej w Europie - 12,5 proc.
Proponowana wspólna skonsolidowana podstawa opodatkowania osób prawnych (ang. CCCTB) ma uprościć system CIT w UE i sprawić, że będzie on bardziej przejrzysty dla przedsiębiorców, co poprawi konkurencyjność gospodarki. Nie chodzi natomiast o harmonizację stawek podatkowych czy zamach na dochody poszczególnych krajów.
Według Komisji Europejskiej, jednolita podstawa to jeden ze sposobów pełnego wykorzystania potencjału unijnego wspólnego rynku. Z kolei według Niemiec czy Francji, niższe podatki w niektórych krajach członkowskich to element nieuczciwej konkurencji w zakresie pozyskiwania inwestorów i powód nierównowagi w strefie euro - stąd presja na podwyższenie stawki podatku w Irlandii.
"Dzięki CCCTB prowadzenie biznesu w UE będzie łatwiejsze, mniej kosztowne i wygodniejsze. Otworzy także drzwi dla małych i średnich firm pragnących rozwijać działalność poza rynkiem krajowym. Propozycja jest korzystna dla przedsiębiorców i korzystna dla światowej konkurencyjności Unii Europejskiej" - powiedział unijny komisarz ds. podatków Algirdas Szemeta.
Firmy prowadzące interesy w całej UE muszą stosować zasady 27 różnych systemów podatkowych
Teraz firmy prowadzące interesy w całej UE muszą stosować zasady 27 różnych systemów podatkowych. Propozycja KE zakłada, że mogłyby składać jedną deklarację podatkową i konsolidować zyski i straty osiągnięte w różnych krajach. Kraje, gdzie firmy prowadziły interesy, dzieliłyby się między sobą podstawą opodatkowania według aktywów, sprzedaży i siły roboczej. Potem każdy z nich zastosowałby własną stawkę podatkową.
"Kraje zachowają pełną suwerenność, jeśli chodzi o ustalanie stawek podatku" - zaznaczył Szemeta. Dodał przy tym, że propozycja zakłada, iż firmy same będą mogły decydować, czy stosować wspólną skonsolidowaną podstawę opodatkowania, czy 27 różnych systemów krajowych.
Reforma CIT w UE była planowana już kilka lat temu
Ale propozycja i tak budzi kontrowersje. Reforma CIT w UE była planowana już kilka lat temu, ale stanęła pod znakiem zapytania z powodu procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony. W Komisji Europejskiej pojawiły się obawy, że zostanie ona wykorzystana w referendum w 2007 r. w Irlandii, która sprzeciwia się ujednoliceniu niektórych zasad CIT w obawie przed wzrostem obciążeń dla firm. Rząd w Dublinie boi się, że wspólna skonsolidowana podstawa opodatkowania to tylko pierwszy krok ku harmonizacji stawek.
Partnerzy w strefie euro naciskają, by Irlandia podniosła swoją stawkę wynoszącą 12,5 proc. (podczas gdy średnia w UE wynosi 25,7 proc.), od tego uzależniając zgodę na złagodzenie warunków spłaty antykryzysowego wsparcia w wysokości 85 mld euro, jakie dostała Irlandia. Było to przedmiotem sporu między francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym a premierem Irlandii Endą Kenny na szczycie eurogrupy w piątek w Brukseli. Po szczycie Kenny powtórzył, że nie ustąpi, bowiem wysokość podatku CIT nie ma nic wspólnego z programem pomocowym wynegocjowanym z UE i Międzynarodowym Funduszem Walutowym.
We wtorek unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn wezwał Irlandię do "konstruktywnej postawy" w sprawach podatkowych, a zwłaszcza w sprawie propozycji KE. Dyskusja wróci najpewniej na kolejnym szczycie 24-25 marca w Brukseli.
Szemeta powiedział, że jest zdeterminowany, by doprowadzić do przyjęcia propozycji KE. Nie wykluczył, że jeśli nie uda się uzyskać wymaganej jednomyślności krajów UE, to KE zaproponuje wzmocnioną współpracę grupy krajów, które przyjmą wspólną skonsolidowaną podstawę opodatkowania, nie oglądając się na innych. KE ocenia, że każdego roku CCCTB przyniesie przedsiębiorcom oszczędności rzędu 2 mld euro w całej UE.
W Polsce stawka podatku CIT wynosi 19 proc. i należy do najniższych w Europie
autor: Ewa Matyszewska07.01.2011, 03:00
JANUSZ FISZER - Na tle innych państw europejskich Polska plasuje się mniej więcej w środku tabeli – są państwa o nominalnie wyższych stawkach CIT za 2010 rok, np. Francja (34,4 proc.), Belgia (34 proc.) i Malta (35 proc.), ale są też państwa o wyraźnie niższych stawkach (Bułgaria i Cypr – 10 proc., Serbia – 12 proc., Irlandia – 12,5 proc.).
Coraz więcej państw UE decyduje się na obniżkę CIT, np. Holandia, Wielka Brytania, Grecja. Co chcą tym osiągnąć?
Wydaje się, że we wspomnianych państwach zrozumiano, że do ożywienia gospodarczego – w tym dla wzrostu inwestycji wewnętrznych – niezbędne jest pozostawienie w firmach większych środków. Jest to tym bardziej zastanawiające i istotne, że we wszystkich tych państwach, a szczególnie w Wielkiej Brytanii i Grecji, są ogromne deficyty budżetowe, a państwa te są wysoko zadłużone. W takiej sytuacji obniżka podatków jest najmniej oczekiwana, a mimo to została podjęta.
Jak na tym tle wypada Polska?
Na tle innych państw europejskich Polska plasuje się mniej więcej w środku tabeli – są państwa o nominalnie wyższych stawkach CIT za 2010 rok, np. Francja (34,4 proc.), Belgia (34 proc.) i Malta (35 proc.), ale są też państwa o wyraźnie niższych stawkach (Bułgaria i Cypr – 10 proc., Serbia – 12 proc., Irlandia – 12,5 proc.). Zbliżone do Polski stawki mają Czechy i Słowacja (19 proc.), Islandia (18 proc.), Rumunia (16 proc.), Węgry (20,6 proc.), Słowenia (20 proc.).
Jest bardzo symptomatyczne, że w ostatniej dekadzie, tj. w latach 2000 – 2010, wystąpiła w Europie wyraźna tendencja zniżkowa w zakresie stawek CIT: w Polsce (z 40 proc. do 19 proc.), Niemczech (z 51,6 proc. do 29,8 proc.), Bułgarii (z 32,5 proc. do 10 proc.), Grecji (z 40 proc. do 24 proc.), Islandii (z 30 proc. do 18 proc), Czechach (z 31 proc. do 19 proc.), Luksemburgu (z 37,5 proc. do 28,6 proc.) czy na Cyprze (z 29 proc. do 10 proc.).
Czy nasz rząd powinien pomyśleć nad obniżką podatku dochodowego od osób prawnych?
Europejska statystycznie średnia stawka CIT wynosi 23,2 proc. Tym samym polska 19-proc. stawka jest wyraźnie niższa od średniej europejskiej. Aczkolwiek z punktu widzenia rozwoju gospodarki kraju i z perspektywy poszczególnych przedsiębiorstw każda obniżka stawek byłaby mile widziana, to wydaje się, że obecnie nie ma potrzeby jej dalszego obniżania poniżej poziomu 19 proc., gdyż efekt niewielkiej obniżki byłby odczuwalny nieznacznie, a wywołałby dalszy wzrost deficytu budżetowego. To z kolei musiałoby skutkować bardziej bolesnym podniesieniem stawek innych podatków.