Dyrekcja gimnazjum zapomniała o przedmiocie.

Sprawą zajmuje się policja

Justyna Suchecka 17.11.2013

W gimnazjum w Dzietrznikach w woj. łódzkim przez niemal trzy lata nikt się nie zorientował, że uczniowie nie mają w planie lekcji zajęć artystycznych. Oceny wystawiono im więc na podstawie "wyjść do kina i teatru, udziału w apelach". - Ten przedmiot bywa jak kwiatek do kożucha - mówią w innych gimnazjach

- Przez niemal 2,5 roku nie byłam dyrektorem szkoły. 17 czerwca wróciłam do pracy po korzystnym dla mnie wyroku sądu. Niestety, czekała mnie bardzo nieprzyjemna niespodzianka. Rok szkolny się kończy, a tu się okazuje, że gimnazjaliści nie mają ocen z zajęć artystycznych - opowiada Bożena Kiedos, dyrektorka Zespół Szkół Samorządowych w Dzietrznikach.

Zajęcia artystyczne to przedmiot gimnazjalny wprowadzony w 2009 r. wraz ze zmianą podstawy programowej. Zakłada, że uczniowie będą uczestniczyć w dodatkowych zajęciach, które będą rozwijać pasje i zainteresowania - w czasie trzech lat nauki szkoła na takie zajęcia ma poświęcić 60 godzin.

Jak takie zajęcia wyglądają? To w dużej mierze zależy od dyrekcji szkoły, bo ministerstwo pozostawia dużą dowolność - najczęściej jednak wpisane są w plan lekcji jak historia czy geografia. Choć mogą być też prowadzone np. raz w miesiącu w określony dzień przez kilka godzin jako warsztaty.

W Dzietrznikach oficjalnie takich zajęć nie było wcale. - Po uzyskaniu informacji o możliwych nieprawidłowościach zwróciłem się do kuratorium oświaty w Łodzi o zbadanie sprawy - informuje Jacek Różański, komisarz rządowy w gminie Pątnów, w której znajdują się Dzietrzniki. - Wystąpiłem też o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego przez policję.

Zarówno kuratorium, jak i policja zajmują się sprawą. - Postępowanie jest w toku, chodzi o możliwość poświadczenia nieprawdy w dokumentach - mówi Waldemar Kozera, rzecznik wieluńskiej policji. - W tej chwili nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów.

Chodzili do kina i teatru

Badane jest m.in. to, czy szkoła miała prawo wystawić oceny uczniom. Dyrektorka tłumaczy, że musiała to zrobić, bo inaczej nie wydano by im świadectw. A choć zajęcia artystyczne są przedmiotem dodatkowym, to podlegają ocenianiu jak wszystkie pozostałe obowiązkowe zajęcia.

Po analizie podstawy programowej i programu zajęć gimnazjalistów, m.in. tematów zajęć wpisanych w dziennikach, Kiedos oceniła, że uczniowie robili przez trzy lata bardzo wiele artystycznych rzeczy. - Nie tylko chodzili do kina czy teatru, ale organizowali apele, imprezy tematyczne, grali na instrumentach. Po rozmowie z wychowawczynią uznałam, że zapracowali sobie na dobre oceny z tego przedmiotu. Ona te oceny wpisała. Wszyscy dostali piątki - wyjaśnia. - Innej decyzji nie można było podjąć. Nie wyobrażam sobie, by przez czyjś błąd została im zamknięta droga do szkół ponadgimnazjalnych.

Jak można przez trzy lata nie pamiętać o obowiązkowym przedmiocie? - Naprawdę nie wiem, ale z drugiej strony... Ten przedmiot jest traktowany przez uczniów i część nauczycieli jak przysłowiowy kwiatek do kożucha - mówi dyrektor jednego z poznańskich gimnazjów. - Ci, którzy mają zainteresowania artystyczne, bardzo go lubią, ale reszta nie traktuje specjalnie poważnie. Nie dziwię się, że uczniowie się o te lekcje nie upominali. Ale dziwię się, że ten, kto prowadzi szkołę, mógł o nich zapomnieć.

Niech sobie porapują

W szkołach, które przyłożyły się do programu zajęć, mogą się one uczniom naprawdę podobać. Na forach internetowych nauczyciele radzą sobie, co zrobić, by te lekcje zainteresowały gimnazjalistów.

Nauczycielka z województwa pomorskiego chwali się: "Myślę, żeby zacząć od kultury hip-hopu, ponieważ młodzież to lubi. W treści planuje ująć historię hip-hopu, rap, graffiti, breakdance, układ hiphopowy stworzony wspólnie z młodzieżą. No i najważniejsze: własne rymowanki słowne w rytm muzyki hip-hopu, niech sobie trochę porapują". Inna opowiada, jak wraz z gimnazjalistami przygotowała minimusical na walentynki.

Ale są i problemy. Kiedy nauczycielka z województwa łódzkiego chciała poprowadzić zajęcia z "muzyki rozrywkowej", dyrektor domagał się od niej podręcznika. Nie ma podręcznika - nie ma zajęć. Są i tacy nauczyciele, którzy dotąd uczyli plastyki i nie wyobrażają sobie zajęć innych niż do tej pory, m.in. z przekrojową wiedzą z historii sztuki.

Wojciech, nauczyciel z Podkarpacia, zwraca się do takich belfrów: "Pisanie referatów, nauka z zakresu wiadomości o muzyce w czysto historycznym ujęciu - to porażka! Pamiętajcie, że uczeń, przychodząc na lekcje - czeka, że się coś wydarzy. I właśnie niech się coś wydarzy - coś artystycznego, twórczego, niech uczeń ma minimum satysfakcji, że mógł zaistnieć jako muzyk, może kompozytor, malarz, grafik komputerowy, tancerz , piosenkarz, fotograf".