Na piękno warto poczekać
wtorek 13 październik 2015
Przemysł kosmetyczny, od dawna kuszący nas zatrzymaniem, lub choć spowolnieniem czasu, znalazł sposób na marketing swoich obietnic. Stosunkowo niedawno na rynku pojawiło się sporo kosmetyków o "spowolnionym uwalnianiu składników", obiecujących tym bardziej powalające efekty, im dłużej pozostawimy je na skórze.
"Spowolnione uwalnianie składników oferuje bardziej precyzyjne dostarczenie ich w przeciągu kilku godzin, sprawiając, że docierają one głębiej i w bardziej sprecyzowane miejsca", mówi Jeff Murad, wiceprezes kalifornijskiej firmy El Segundo. "Pomaga również zapobiegać skutkom ubocznym". Niewielkie ilości silnych składników mogą, teoretycznie, znacznie ograniczyć ryzyko powstawania podrażnień, jakie mogą pojawić się po użyciu dużych dawek retinolu. Spowolnione wydzielanie oznacza również działanie bardziej równomierne.
"Stopniowe wchłanianie ma wielkie znaczenie w przypadku środków używanych miejscowo", mówi Dr David E. Bank z Columbia-Presbyterian Medical Center, uznając tę technikę za naturalny krok ewolucyjny, mający swe początki w doustnych lekach o stopniowym wydzielaniu. "Zamysł jest taki sam - maksymalizacja korzyści, przy zminimalizowaniu skutków ubocznych. Jak w przypadku każdego medykamentu, element powolnego wydzielania i stałej koncentracji preparatu - czy to we krwi czy na skórze - jest bardzo pożądany".
Produkty te znajdują coraz większą rzeszę zwolenników. Szczególnie tych, którym zawsze brakuje czasu. Kosmetyki o spowolnionym działaniu oferują podobne odczucie, jak "długodystansowy" makijaż, również bardzo ostatnio popularny. Chcemy wiedzieć, że produkt działa przez cały dzień, że nasza inwestycja przynosi nam rezultaty.
Na drugiej szali znajdują się kosmetyki obiecujące natychmiastowe rezultaty, obwieszczające prawdziwą metamorfozę w ciągu kilku minut. Najbardziej popularne w tej grupie są preparaty typu roll-on, ale w ofercie znaleźć możemy również kremy i emulsje. Ich głównym działaniem ma być natychmiastowa poprawa wyglądu, zmniejszenie zmarszczek i usunięcie opuchlizny. Ale, jak twierdzi Dr Bank, nie ma szybkich rozwiązań w reperacji skóry. "Minutowe kosmetyki zmieniają wygląd skóry przez nawilżenie lub lekkie podrażnienie jej, powodując mikroskopowe napuchnięcie naskórka. Zmienia to wygląd cery, ale nie wpływa na jej strukturę." Korektory optyczne mogą również naprężyć, lub znieczulić skórę. "Mikro-opuchlizna wypełnia zmarszczki, lub je rozciąga. Kosmetyki te zawierają również substancje zmieniające sposób, w jaki odbija się od skóry światło, potęgując efekt".
Marketingowy zabieg firm kosmetycznych bazuje coraz częściej na zachęcaniu klientów do pozostania przy ich produkcie, obiecując wyraźne efekty i mając przy tym nadzieję na stworzenie pewnego nawyku u używających go osób. Jako podstawa naukowa przytaczane są statystyki i efekty badań laboratoryjnych. I jest to działanie skuteczne - produkty obiecujące działanie po kilku lub kilkunastu tygodniach stosowania, sprzedają się w USA 5 razy lepiej, niż kosmetyki "minutki".
Czy jesteśmy zatem jedynie naiwnymi ofiarami działów marketingu? Okazuje się, że za tą strategią sprzedaży kryje się więcej, niż kreatywność. Wiele z kosmetyków o spowolnionym działaniu zawiera składniki (jak formy witaminy A), których kumulatywny efekt ujawnia się dopiero po 4 do 8 tygodniach stosowania. Warto więc dać sobie i swojej skórze trochę czasu, by uzyskać atrakcyjne, trwałe rezultaty.
Oprac. M.D.