Beksa

Po podwórzu beksa chodzi.

Płacze, szlocha, łka, zawodzi.

- Czemu nikt nie lubi mnie -e -e -e?

- Choć dookoła dzieci sto -o -o -o,

- Taka sama stoję tu -u -u -u,

- Każdy ze mnie tylko drwi -i -i -i,

- Każdy dla mnie taki zły -y -y -y,

- Każdy koleżankę ma -a -a -a.

- A nie jaaaa!

Nikt nie lubi takiej panny,

co ma w oczach dwie fontanny.

Już zza chmury słońce zerka.

Ty łzy otrzyj też.

Chodź się z nami bawić w berka.

Chcesz?