♫♪ Slash – Only Women Bleed ♪♫
Niebo nabrało już granatowej barwy. Krzyki mew, rybitw i innych nadmorskich ptaków zagłuszyły całkowicie szum fal; mój narząd słuchu o i tak już nadszarpniętym zdrowiu nie był w stanie wychwycić żadnego dalszego dźwięku. Zamknęłam oczy i starałam się skupić na powietrzu. Głęboko, zachłannie wdychałam do płuc woń soli morskiej i jodu. Lubiłam zapach oceanu, dobrze mi się kojarzył. Wyczuwałam też równie miły aromat zimnej, świeżej bryzy nocnej. Nagle wiatr przybrał na sile, aż ptaki chyba ucichły i było słuchać jedynie ruch powietrza. Niespodziewanie się ochłodziło, poczułam gęsią skórkę na bladych, nagich ramionach. „Sztorm?” pomyślałam, otwierając powieki i próbując dojrzeć horyzont. Po dłuższej chwili zobaczyłam pieniste, białe fale. Automatycznie podeszłam do brzegu. Uwielbiałam chodzić po piasku w glanach - mokry nadawał się do tego świetnie, za to nienawidziłam śliskiego śniegu i lodu, wrr!
Powolnym krokiem zbliżałam się do wody. Nie umiałam pływać, więc zawsze byłam ostrożna. Mimo wszystko lubiłam chodzić na plaże i obserwować ocean o zmierzchu. Mówię wam, iście niesamowity widok!
Przybliżyłam się jeszcze bardziej. Woda oblała moje wojskowe buty. Powinnam była natychmiast się odsunąć, bo wylądowanie w oceanie przy wietrze w glanach podkutych każdy sześcioma śrubami niemal stuprocentowo wykluczało możliwość przeżycia. Jednak nie zrobiłam sobie nic z przemoczonych ukochanych butów i stóp. Intensywnie utkwiłam wzrok w falach. Wydawało mi się, iż coś między nimi było. Pod wpływem impulsu ruszyłam w stronę wody, jakby była niedużym, górskim wodospadem, które czasem pokonywałam. Nagle uderzyła ogromna fala, chlusnęła prosto na mnie. W ustach poczułam okropnie nieprzyjemny smak słonej wody. Byłam oszołomiona, nieświadoma tego, co się działo. Straciłam równowagę i to topiąc się, to jakoś unosząc na wodzie, zostałam oddalona od Wschodniego Wybrzeża, niesiona prądami Atlantyku...
ŁUP, ŁUP, ŁUP!