MICHALKIEWICZ PATRON PRZYJAŹNI (2)


Stanisław Michalkiewicz: Patron przyjaźni

2004-11-05 (00:26) ASME

0x01 graphic

0x01 graphic

"Z którego dziejów czytać się uczyłem, rycerzu, piosnkę zaśpiewam i tobie"

Jak miło rozkoszować się pogodnym, jesiennym, ciepłym dniem, odpocząć od tego całego groteskowego "pana prezydenta" i w gronie zacnych ludzi powspominać człowieka wyjątkowego, żeby nie powiedzieć - świętego. Taka właśnie zaszczytna przyjemność stała się również moim udziałem, kiedy 24 października, po Mszy św. w kościele Panien Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, odprawionej m.in. w intencji beatyfikacji śp. Ks. Bronisława Bozowskiego, długoletniego kaznodziei tego kościoła, przeszliśmy na skarpę obok ul Karowej, gdzie przebiega ścieżka, nosząca teraz imię "księdza Bronka Bozowskiego". Po drodze zatrzymaliśmy się przed stojącym na terenie klasztornym domem, gdzie "na górce" ksiądz Bozowski przez wiele lat mieszkał, sąsiadując z księdzem-poetą Janem Twardowskim. Ksiądz Twardowski, widząc w ogrodzie naszą grupę, wyjrzał przez okno i wyraźnie wzruszony wysłuchał własnego wiersza, odczytanego przez Ignacego Gogolewskiego: "Można kochać i chodzić po ciemku / z przyjaźnią jest inaczej - ta zawsze wzajemna / Księże Bozowski, patronie przyjaźni / Z nosem swym i uśmiechem ukryłeś się w niebie".
Obok "ślimaka", w jaki zakręca ulica Karowa, wzdłuż skarpy biegnie ścieżka wiodąca w dół Powiśla, do ul. Browarnej. Ksiądz Bozowski codziennie chodził tamtędy do klasztoru SS Urszulanek przy ul. Wiślanej, spotykając po drodze wielu ludzi, nawiązując rozmowy, a wraz z rozmowami - przyjaźnie. Dzięki życzliwości władz Warszawy doszło nie tylko do oficjalnego wytyczenia "ścieżki" imienia "księdza Bronka Bozowskiego", ale i umieszczenia wzdłuż niej stosownych tabliczek. Rektor kościoła Panien Wizytek, ks. Aleksander Seniuk przeciął błękitną wstęgę, a ks. Jan Sikorski ścieżkę ks. Bozowskiego poświęcił. Ignacy Gogolewski odczytał jeszcze jeden wiersz ks. Jana Twardowskiego, poświęcony pamięci ks. Bozowskiego: "Modlę się żeby go nie ogłoszono Świętym / nie malowano / nie wytykano palcami / nie ośmieszano życiorysem koniecznym i niepotrzebnym / bez fotografii tak dokładnej że nieprawdziwej / bez reklamy śmierci / bez wiary wygładzonego szkiełka / żeby był ścieżką jak życie drobną / schyloną jak kłosy / przez którą przebiegł Jezus / nieśmiały i bosy".
Rozumiejąc niechęć czcigodnego Autora wiersza do "koniecznych" i koturnowych życiorysów, muszę powiedzieć, że życiorys ks. Bozowskiego, w odróżnieniu od wielu innych życiorysów, wcale by Go nie "ośmieszał". Przeciwnie. Ks. Bozowski, rodowity warszawianin, spędził wojnę we Francji jako kapelan Czerwonego Krzyża i duszpasterz polskich i francuskich szkół. Wyniósł z tego okresu nie tylko sympatię do "słodkiej Francji", ale również znajomość prawdziwej francuskiej kultury, jakże różnej od rozpowszechnianych ostatnio imitacji, co w połączeniu z płynącym z przyjaźni z Panem Bogiem pogodnym usposobieniem, czyniło zeń fascynującego rozmówcę. W sprawach wiary i moralności niezwykle pryncypialny, był jednocześnie szalenie taktowny, zwłaszcza wobec ludzi przytłoczonych brzemieniem nieszczęścia; im większe widział nieszczęście, tym większe okazywał współczucie. Tym właśnie zjednywał sobie przyjaźń najróżniejszych ludzi - również komunistów i kryminalistów. Pamiętam, jak pewnego razu zaskoczył uczestników południowej niedzielnej mszy św. "u Wizytek" wezwaniem do modlitwy za duszę... Józefa Stalina. Świadom zaskoczenia wyjaśnił, że komu, jak komu, ale Stalinowi modlitwa nasza być może jest szczególnie potrzebna tym bardziej, że żadnemu z licznych dawnych stalinowców, którzy właściwie wszystko mu zawdzięczają: i pozycję społeczną, i materialną, pewnie w ogóle nie przyjdzie do głowy, żeby za nim westchnąć albo przynajmniej życzliwie go wspomnieć. Zbrodniarze Go nie przerażali. Jedną tylko obłudą brzydził się chyba autentycznie.
Zmarł w Warszawie 14 lutego 1987 roku. Jak zapisał zmarły niedawno prof. Tomasz Strzembosz we wspomnieniach, których fragmenty odnoszące się do ks. Bozowskiego odczytał na "ścieżce" Ignacy Gogolewski - "nie doczekał wolnej Polski. Gdyby doczekał - chyba by Go przerażała". Że by przerażała - to rzecz pewna. Czy jednak jest to rzeczywiście wolna Polska, czy tylko jej karykatura, a w istocie - zezwłok PRL, bijący aż pod niebo przeraźliwym smrodem swego rozkładu - to już inna sprawa. Ale zatkajmy nos, zapomnijmy na chwilę o tej zgniliźnie i jej groteskowym "panu prezydencie". Pięknie złocą się ostatnie liście na tle błękitnego nieba, łagodnie przygrzewa jesienne słońce, Patron Przyjaźni jeszcze raz daje nam znać o swojej życzliwości.

Stanisław Michalkiewicz



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Michał Bakunin, Do rosyjskich, polskich i wszystkich słowiańskich przyjaciół!
Patron Św Michał Archanioł
Czyżewski, Michał Przyjazna prywatności obserwacja ruchu na stronach WWW
Edukacja prawna droga do przyjaznej i bezpiecznej szkoly[1]
Pochwała przyjaźni i hartu ducha w opowiadaniu ''Stary człowiek i morze''
przyjaciel www prezentacje org
tydzien przyjazni www prezentacje org
cykl Przyjaciel zwierząt 1
e przyjaciele zobacz co media spolecznosciowe moga zrobic dla twojej firmy eprzyj
Badz swoim najlepszym przyjacielem fragment
michalpasterski pl 10 sposobw na nieograniczon motywacj
Aforyzmy o przyjazni
Przyjaźń, Pedagog, KONSPEKTY PEDAGOGA
Zdrowe i przyjazne miejsce pracy, BHP, Transport samochodowy BHP
przyroda naszym przyjacielem, różna tematyka
Pies przyjacielem człowieka, scenariusze
Dzień patrona, katecheza, scenariusze

więcej podobnych podstron