|
Aleksander Żabczyński był jednym z najpopularniejszych aktorów okresu międzywojennego. Grał w wielu filmach, m.in. w „Manewrach miłosnych”, „Pani minister tańczy”, „Dyplomatycznej żonie” i „Białym Murzynie”. Dodatkowo był artystą występującym w „Morskim Oku”, „Perskim Oku”, „Rexie”, „Wielkiej Rewii” i „Hollywood” oraz w wielu innych teatrach. Gdy był żonaty z Marią Żabczyńską poznał Lodę Halamę i oboje zakochali się w sobie. Loda w tym czasie znajdowała się w separacji z Andrzejem Dembińskim. Wdali się w romans bez przyszłości, gdyż Aleksander, obdarzony wielką wrażliwością, bardzo kochał swoją żonę i nie chciał jej skrzywdzić. Nie bardzo wiedząc, co zrobić, udał się po radę do swojego ojca- generała Żabczyńskiego- który kazał mu iść za sumieniem i sercem, co wzajemnie się kłóciło, bo sumienie kazało mu zostać przy Marii, a serce przy Lodzie. Zapytał się więc Lody, czy powinien wziąć rozwód; ona zaś nie chciała burzyć życia kilkorga ludzi, więc powiedziała mu „Chyba wrócę do Andrzeja”. Oboje mocno to przeżyli. Loda rozstanie przypłaciła depresją. Zamiast wyjść na scenę i zatańczyć, zmyła z siebie makijaż i zdjęła kostium, i uciekła z teatru. Włóczyła się po Warszawie kilka godzin, aż znalazła się przed Dworcem Głównym i wsiadła do pierwszego lepszego pociągu, który, jak się okazało jechał do Częstochowy. Loda zamieszkała tam u poznanych w pociągu staruszków i modliła się na Jasnej Górze. Po kilku dniach w gazecie ukazał się artykuł o Lodzie „WARSZAWA SZUKA LODY HALAMY”, co uświadomiło uciekinierkę, jak postąpiła. To wydarzenie mocno wpłynęło na ich oboje: Aleksander postarzał się, a Loda przeżyła wewnętrzną przemianę. Nie spotykali się już więcej, aw 1958 roku, po powrocie Lody do Polski z Anglii, trafiła ona na pogrzebswojego przyjaciela i wielkiej sympatii.
|
Wspomnienia Lody Halamy czyta się z przyjemnością. Składają się na to: sposób pisania- bezpośredni, niewymuszony, bezpretensjonalny; a także bijący z tej relacji temperament autorki, jej żywotność, wiara w siebie iw to, że „świat jest do zdobycia”. Jest to szczere, jako że Halama była prawdziwym „dzieckiem szczęścia” i- wyjąwszy tragiczny epizod okupacyjny-udawało się jej z reguły, tak czy inaczej, wyjść na swoje”, a czasem, jak z chwalebnym samokrytycyzmem pisze „wykpić się”... Książka Halamy będzie miała wielu wdzięcznych czytelników.Wykrusza się wprawdzie pokolenie, które było świadkiem największych sukcesów tancerki, ale zostawiły one po sobie legendę do dziś żywą. A poza tym- wielu pamięta Panią Lodę z jej powojennych, porywających występów w Buffo i Syrenie.No i sprawa najważniejsza- jakiż potężny gejzer optymizmu bije z tej książki. Stanisław Marczak-Oborski Nareszcie zdecydowałam się zacząć pisać moją biografię- oby nie było za późno. Tak jak z moją nauką brydża; przyjaciółka mówi: Nauczmy się grać w brydża- co będziemy robiły wieczorami, kiedy przyjdzie starość?Odpowiedziałam: już nie zdążymy. To miał być żart, ale może okazać się prawdą. Przecież skończyłam lat no...- od pełnoletności do starości. Fizycznie wieku nie czuję,bardzo pomagają mi ćwiczenia yoga. Natomiast łapię się na tym, że coraz częściej myślami wracam do przeszłości. Może dlatego, że przeszłość była o tyle, tyle ciekawsza od teraźniejszości... Nie, nie była usłana tylko różami, ale i kolce miały swój sens i ciężar gatunkowy- życia. Wiem jedno: nie przeszłam obok, przeżyłam je w pełni. Żałuję jedynie, że żyłam za szybko- po prostu przeskakiwałam tanecznymi krokami (o ile można tak określić). Nie mając czasu na analizowanie, ustalenie:czy są dobre czy złe. Żyłam w tempie zawrotnym, nieraz zachłystując się tym tempem. No i kiedy opowiadam przyjaciołom epizody z mego życia i kariery, czy po prostu z podróży, słyszę często: Dlaczego nie piszesz pamiętnika?- Pisz. No więc... Ale- to nie jest takie łatwe. Co prawda, kiedy przypomnę sobie moje życie, nic w nim nie było łatwe. W całej mojej karierze robiłam dużo rzeczy, do których nie miałam przygotowania, a jednak je robiłam- i jakoś wychodziło. Byłam par exellence tancerką- do tego byłam jakby stworzona-chociaż wcale niewystarczająco wykształcona, bo już mając dziesięć lat pracowałam zawodowo. Jakiś dziki entuzjazm dawał mi odwagę do podejmowania się różnych rzeczy- takich właściwie, których podejmować nie powinnam. Taniec- tak.Tam dokształcała mnie scena, praca. Ale ja się porywałam na wiele spraw,których wręcz nie umiałam, a umiejętności przychodziły potem. I doświadczenie.Potrafię podpatrywać życie, sytuacje. Chyba umiem wyciągać wnioski. To mi pomagało i pomaga, jestem jak gąbka- wszystko zbieram- ale najpierw, nawet kiedy już zrobiłam karierę, to byłam zwyczajnie niedokształcona, zielona.Jeszcze powtórzę, bo to ważne: wszystko przyszło- cała wiedza i doświadczenie,i wszystko- z tempem życia. Nieźle to brzmi, prawda? No więc niech to będzie motto moich zapisków. Może też udami się wykpić, wyjść na swoje- i z tym także? Bo pisać chyba jednak trzeba, po prostu trzeba rozegrać swój wiek. A każdy wiek daje ogromne możliwości, jeżeli tylko człowieka interesuje każdy objaw życia- a mnie tak. Do stu lat tańczyć nie można, lepiej skończyć te piętnaście (nawet nie pięć) przed dwunastą... No i nauczyć się dzięki temu czegoś nowego. Żeby nie mówiono: taki stary, a ciągle głupi... .Młodość- tej to dobrze: ma odwagę i brak krytycyzmu. Jednym słowem: licz siły na zamiary. Spróbuję tego samego na starość...
|
♠ Na występach w Japonii była reklamowana jako „Roda Harama”, gdyż Japończycy nie mają w swoim alfabecie litery „L”. ♠ Przyjaźniła się z Polą Negri. Otrzymała od niej portret przedstawiający nagą Polę, odwróconą tyłem i bawiącą się papugą w klatce. Obraz został podziurawiony amunicją z procy syna Lody, Georga. ♠ Grając w „Uśmiechu losu” cierpiała z powodu wody w kolanie; jednakże mimo tego tańczyła. ♠ Urodziła się w czasie tournee jej rodziców po Rosji. ♠ Jej ulubione tancerki to Cyd Charisse i Barbara Bittnerówna. ♠ Loda poroniła na scenie w czasie jednego z recitali, lecz udało jej się skończyć występ. ♠ Jej drugi mąż, George Golembiowski, został zamordowany przez gestapo strzałem w głowę. ♠ Loda posiadała dwa jachty: S/Y „Loda” i „Loda II”.Pierwszy z nich był jachtem typu „Opal”, pełnomorska jednostka 13 m o 2 mzanurzenia i 75 kw ożaglowania. Silnik o mocy 42 kM. Szybkość maksymalna: 9 węzłów. Na żaglach, przy dobrym wietrze- 12 węzłów. Jachty zostały kupione zapośrednictwem Centromoru.
|
1) Uśmiech losu (1927)- rola epizodyczna. Wystąpiła u boku: ♪ Jadwigi Smosarskiej, ♪ Kazimierza Junosza- Stępowskiego, ♪ Mariusza Maszyńskiego, ♪ Marii Balcerkiewiczównej, ♪ Józefa Śliwickiego, ♪ Eugeniusza Bodo, ♪ Alicji Halamy (swojej siostry). Irena, piękna i bogata jedynaczka, jest przeciwieństwem współczesnej panny na wydaniu, marzy o pożytecznej działalności społecznej. Na jej drodze życia stanął jednak"niebieski ptak", Kozłowski, który szybko zawładnął sercem i majątkiem Ireny. Poślubia ją i jednocześnie zdradza z aktoreczką kabaretową Łośnicką, choć ta darzy względami znanego sportowca. Rychło doprowadza ona Kozłowskiego do wszczęcia kroków rozwodowych. Opuszczona przez męża Irena szuka zapomnienia w działalności filantropijnej w zakładach swego kuzyna . . .Dochodzi do spotkania Ireny z Siewskim, człowiekiem znajdującym się na dnie nędzy fizycznej i moralnej. Przez Kozłowskiego zostaje on wciągnięty w niecną intrygę przeciwko Irenie, dostrzega jednak swój błąd i oddaje się z zapałem pracy. Irena i Siewski stają się sobie coraz bliżsi, choć kolejne intrygi Kozłowskiego doprowadzają Siewskiego do zamiaru odebrania sobie życia, w dramatycznej zaś sytuacji rani Kozłowskiego strzałem z pistoletu . . . Na procesie Irena, jako główny świadek obrony, broni Siewskiego i wyciąga do niego ręce ze słowami przebaczenia i nadziei . . . Tymczasem dociera wieść o śmierci Kozłowskiego w Paryżu i o aresztowaniu Łośnickiej posądzonej o morderstwo. 2) Ziemia obiecana (1927)- rola Czarnego Łabędzia. Wystąpiła u boku: ♪ Jadwigi Smosarskiej, ♪ Kazimierza Junosza- Stępowskiego, ♪ Józefa Śliwickiego, ♪ Marii Gorczyńskiej, ♪ Stanisława Gruszczyńskiego, ♪ Aleksandra Żabczyńskiego, ♪ Antoniego Różańskiego, ♪ Władysława Grabowskiego. Adaptacja powieści Władysława Reymonta zatytułowanej „Ziemia obiecana”. Historia Karola Borowieckiego,Anki i Lucy Zuckerowej. Film kończy się happy endem, niezgodnym z zakończeniem w powieści.
3) Prokurator Alicja Horn- rola tancerki. Wystąpiła u boku:
♪ Jadwigi Smosarskiej, ♪ Franciszka Brodniewicza, ♪ Bogusława Samborskiego, ♪ Adolfa Dymszy, ♪ Wojciecha Ruszkowskiego,
Jan Winkler prosi sławnego profesora Brunickiego o pożyczenie tysiąca złotych. Profesor wręcza mu czek,żądając w zamian przyprowadzenia młodych dziewczyn, potrzebnych mu do badań naukowych. Winkler zostaje właścicielem nocnego lokalu i spełnia dane przyrzeczenie. . . Poznaje prokuratora, Alicję Horn, i zakochuje się w niej z wzajemnością. Po pewnym czasie Winkler zaczyna się jednak interesować jej wychowanicą, Julką. Pod zarzutem morderstwa zostaje aresztowany. Nie chce jednak obciążać profesora i milczy, wobec czego Alicja żąda dla niego kary śmierci. Z listu Julki dowiaduje się, że Winkler ją zdradzał. W ostatniejc hwili zjawia się na sali sądowej Brunicki i składa zeznanie, które powoduje uniewinnienie Winklera. Ale życie i uczucie Alicji jest zdruzgotane. 4) Kocha, lubi szanuje (1934)- rola kasjerki Lody. Wystąpiła u boku: ♪ Eugeniusza Bodo, ♪ Zuli Pogorzelskiej, ♪ Wojciecha Ruszkowskiego, ♪ Konrada Toma, ♪ Heleny Zarembiny, ♪ Michała Znicza.
Władzio jest praktykantem aptekarskim i młodzieńcem romantycznego usposobienia i gorącego serca. Kocha się bez pamięci w kasjerce, którą jest przystojna Loda, córka właściciela pojazdów konnych... Lecz miłości obojga nie sprzyja kryzys. Wszystkim się źle powodzi... Władzio marzy, co by to było, gdyby zmieniły się czasy i nagle za czarodziejskim zrządzeniem losu zrobił się ruch, ludzie znowu mieliby pieniądze. Loda marzy o karierze scenicznej. Władysław ułatwia jej to: Loda daje pokaz sceniczny i wkrótce staje się słynną artystką.
5) Manewry miłosne (1935)- rola córki pułku- Leny Montelli. Wystąpiła u boku: ♪ Toli Mańkiewiczównej, ♪ Aleksandra Żabczyńskiego, ♪ Miry Zimińskiej, ♪ Józefa Orwida, ♪ Stanisława Sielańskiego.
Stolica państwa Skumbrja. Pułk huzarów. Rej wodzi porucznik Niko. Rodzina chce go ożenić, lecz on zakochał się na balu w pięknej baronowej. Do swej narzuconej mu przez rodzinę narzeczonej jedzie więc w przebraniu swego ordynansa, który gra rolę porucznika. Okazuje się, że przeznaczoną mu narzeczoną jest... właśnie baronowa Kolmar. Ona tymczasem też się przebrała za swoją pokojówkę, ta zaś za swoją panią...Nieporozumienia się wyjaśniają, po czym odbywają się prawdziwie huzarskie zaręczyny.
6) August Mocny (1936)- rola młodej narzeczonej. Wystąpiła u boku:
♪ Marii Balcerkiewiczówny, ♪ Tamary Wiszniewskiej, ♪ Franciszka Brodniewicza, ♪ Michaela Bohnena.
Rzecz dzieje się na przełomie XVIIi XVIII wieku. August Mocny, elektor saski i król Polski, otrzymuje wiadomość,że Karol XII, popierający kandydaturę Stanisława Leszczyńskiego, zbliża się na czele wojsk szwedzkich do Warszawy. W towarzystwie faworyty, hrabiny Aurory Koenigsmark, która jest sprężyną jego ambitnych dążeń, August jedzie z Drezna do Warszawy. Po drodze, w Polsce już, poznaje piękną wiedenkę, przy pomocyk tórej hrabina Jabłonowska, przywódczyni partii przeciwnej Sasom, chcez atrzymać króla w podróży. August, zwany Mocnym, słaby jest, jeżeli chodzi o wdzięki kobiece. Ulega . . . I traci hrabinę Koenigsmark i polską koronę. Alec zas sprzyja elektorowi saskiemu. W bitwie pod Połtawą traci siły groźny przeciwnik, Karol szwedzki. Sejm ogłasza Augusta królem. I panuje w Waszawie,mając przy boku hrabinę Cosel i długi szereg innych faworyt. Ale korona nie przynosi mu szczęścia. Dożywa starości, ale beznadziejnej starości człowieka i króla, od którego młoda dziewczyna Hanusia, ostatnia i, jak mu się zdawało,jedyna kobieta, ucieka jak od zarazy topiąc jego serce w głębokiej goryczy, od której purpura królewska nie chroni. 7) Fredek uszczęśliwia świat (1936)- rola Lody. Wystąpiła u boku:
Fredek, młody inżynier - wynalazca,wynajduje telefonowizor. Prócz kłopotów, które sam sobie przysporzył swoim wynalazkiem - wprowadza nim zamęt w spokojne, konserwatywne życie stolicy. Narzeczoną widzi w dwuznacznej sytuacji; żona fabrykanta, któremu chce wynalazek sprzedać, wykrywa zdradę męża; zainstalowany w restauracji demaskuje same kłamstwa i niecne uczynki . . . Perypetie, zabawne intrygi, konflikty ustępują w ostatecznym rezultacie miejsca idei postępu i niespożytych możliwości młodości: wynalazek idzie w świat, powaśnieni podają sobie ręce,wyjaśniają się wszystkie qui pro quo. Triumfuje postęp i młodość. Irma przeprasza się ze swym narzeczonym, czyli Fredkiem, Loda zaręcza się z Bolkiem,a siostra Lody z Jurkiem. Natomiast Fredek i Józef otwierają własny interes z telefonowizorami. Źródło:http://filmpolski.pl/fp/index.php/22471
8) Dyplomatyczna żona (1937)- rola tancerki. Wystąpiła u boku:
♪ Aleksandra Żabczyńskiego, ♪ Michała Znicza, ♪ Mieczysławy Ćwiklińskiej, ♪ Igo Syma, ♪ Jerzego Leszczyńskiego, ♪ Leny Żelichowskiej, ♪ Wojciecha Ruszkowskiego, ♪ Heleny Grossówny.
Dyrektor stołecznej operetki ma - po tournee po Ameryce -kłopoty ze skompletowaniem zespołu. Szczególnie zależy mu na gwieździe, filarze teatru - Jadwidze Janowskiej. Lecz ta mu ciągle umyka. Jest w Paryżu z mężem, dyplomatą Henrykiem de Fontaną, który by być razem z żoną, postanowił się przenieść do Warszawy. Nagle pojawia się ambasador Rossi, który na zabój zakochał się w Jadwidze, oraz piękna Inez, znajoma Henryka. Jadwiga wyjeżdża do Warszawy, gdzie w jej mieszkaniu Apolonia, przyjaciółka Jadwigi, sposobi na scenę młodą adeptkę Wandę... Jadwiga wraca na krótko do teatru. W Warszawie zjawiają się Henryk i ambasador, a w ślad za nimi ekscentryczna Inez . . . Źródło:http://filmpolski.pl/fp/index.php/22499
9) Parada Warszawy (1937)- pojawiła się jako jedna z najpopularniejszych gwiazd Warszawy. Wystąpiła u boku:
♪ Heleny Grossówny, ♪ Hanki Ordonówny, ♪ Konrada Toma, ♪ Michała Znicza, ♪ Fryderyka Jarossy, ♪ Leny Żelichowskiej.
Składanka numerów kabaretowych i rewiowych z udziałem najpopularniejszych gwiazd.
10) Kłamstwa Krystyny (1939)- rola tancerki. Wystąpiła u boku: ♪ Kazimierza Junosza-Stępowskiego, ♪ Elżbiety Barszczewskiej, ♪ Mieczysławy Ćwiklińskiej, ♪ Michała Znicza, ♪ Marii Chmurkowskiej, ♪ Juliana Krzewińskiego.
Krystyna nie ma nikogo na świecie prócz starego, bezradnego ojca. Na jej barkach spoczywa troska o dom. Niespodziewanie szczęście uśmiecha się do Krystyny. Dostaje posadę i wkrótce skromna urzędniczka zdobywa serce jednego z klientów firmy - Jana Marleckiego,syna bogatego przemysłowca. Bajka zostaje jednak przerwana. Anonimowy telefon(od zazdrosnego i o spaczonym charakterze niejakiego Krążka) zawiadamia państwa M rleckich, że ukochana ich syna jest kochanką swego szefa . . . Ojciec Janka postanawia za wszelką cenę nie dopuścić do małżeństwa. Proponuje Krystynie pieniądze, a gdy dziewczyna oburzona je odrzuca, tłumaczy Krystynie, iż Janek nigdy jej nie wybaczy, że poróżniła go z rodzicami, bo oni na małżeństwo się nie zgodzą. Marlecki utrafił w najczulszą strunę. Krystyna postanawia usunąć się z życia ukochanego. Pisze do niego list pożegnalny i odkręca kurek gazu . .. W ostatniej chwili zostaje jednak uratowana, niesłuszne oskarżenia oddalone, a rodzice Janka godzą się na jego ślub z Krystyną. Źródło:http://filmpolski.pl/fp/index.php/22606
Loda o swoich filmach:
„Niewiele napisałam o tym, co jest dziś tak uderzająco różne od tego, jakim było w moich czasach. Myślę o kręceniu filmów. Mój Boże! Kiedy dzisiaj czytam w prasie zagranicznej, że film taki to a taki- kosztował tyle a tyle milionów i nakręcali go w nieskończoność... naturalnie dotyczy to głównie amerykańskich wytwórni. Elizabeth Taylor pobiła chyba rekord, jeśli idzie o nakręcanie filmu i bajońskie honorarium w filmie KLEOPATRA. Śmiać mi się chce szczerze. Przypominam sobie, jak odbywało się kręcenie filmów w tamtych czasach Polsce. W skromnych bardzo studiach, z jeszcze skromniejszym budżetem. Tam chodziło o pośpiech, bo studio kosztowało, taśma także, więc wszystko robiło się prędko, prędko i jeszcze raz prędko. Rzadko powtarzaliśmy jakieś sceny. Zawsze słyszało się, kiedy prosiliśmy o powtórzenie: Dobrze, dobrze- jedziemy dalej. I tak się jechało dalej, czy dobrze było czy źle. Kiedyś byłam w Hollywood podczas kręcenia tańca Cyd Charisse. Nakręcali po kawałku, po kilka pas, toteż tancerka mogła dać z siebie maksimum, a co najważniejsze, powtarzano aż do perfekcji. W Warszawie zwiedzałam szkołę baletową przy Warszawskiej Operze i widziałam te wszystkie udogodnienia, jakie obecnie mają tancerze. Pomyślałam sobie- jaka różnica między tym, w jakich warunkach musiałyśmy my ćwiczyć! Pewni to talentu nie stworzy, ale jak ułatwia pracę! To Janek Kiepura kiedyś powiedział: Jeżeli masz talent i głos, to i toalecie możesz śpiewać”. Może to przesada, ale coś w tym jest. No, jemu było łatwo tak mówić... A propos kręcenia filmu. Raz tylko byłam zadowolona, że w takim zwariowanym tempie nakręcaliśmy. Był to film UŚMIECH LOSU. Miałam wtedy chorą nogę (woda w kolanie), nie było czasu na leczenie, ponieważ musieliśmy zwolnić studio w bardzo krótkim terminie. Noga wyglądała fatalnie. Kolano miałam stale mocno ściśnięte bandażem, aby hamować trochę opuchliznę. Przed samym występem zdejmowałam bandaż i szybko, szybko tańczyłam, aby noga nie straciła wyglądu nogi. Niemniej są to dziś najmilsze wspomnienia z tych pionierskich prawie czasów. W czasie kręcenia filmu atmosfera zawsze była pyszna,wesoła, koleżeńska- i chciało się żyć. Może i to, że byliśmy wszyscy młodzi i beztroscy, robiło swoje. Najlepiej i najmilej pracowało mi się z Tolą Mańkiewiczówną- urocza, ciepła, serdeczna koleżanka- i Alem Żabczyńskim w MANEWRACH MIŁOSNYCH. Z Eugeniuszem Bodo w KOCHA, LUBI, SZANUJE- gdzie tańczyliśmy, śpiewaliśmy i kochaliśmy się (na niby)- także.
|
Marta Cegielska- tancerka urodzona w 1887 roku. Będąc w młodym wieku, uciekła z domu ze swoją ciotką Ludwiką, która dała jej podstawy tańca, a później zajęła się nią Bronisława Niżyńska. Kuzyn Marty, Stefan(szambelan pruskiego cesarza Wilhelma) wstydził się tancerki w swojej rodzinie, więc dał Ludwice i Marcie pieniądze i doprowadził do ich emigracji do Rosji. Tam obie poznały swoich mężów. Marta została żoną Stanisława Halamy, któremu powiła cztery córki: Zizi, Alicję, Lodę i Enę. Mimo słabego zdrowia była kobietą silną, o mocnym charakterze. Ukształtowała swoje dzieci na niezwykłe kobiety i tancerki. Sprawowała opiekę nad karierami swoich córek. Gdy zaangażowano je do Morskiego Oka, ich początkowa gaza wynosiła marne 300 zł. Gdy dziewczęta zaczęły odnosić sukcesy, mama Halama udawała się do dyrektora Własta o podwyżkę dla córek po każdym udanym przedstawieniu. - Za takie dzieci tyle pieniędzy?- oponował dyrektor. - Tak, ale dzieci robią kasę- miała odpowiadać Marta. Włast się sprzeciwiał, ale Marta kazała się dzieciom pakować i rzucać Morskie Oko. Mężczyzna zawsze „wymiękał” i zgadzał się na warunki pani Halamy. Tak więc dziewczyny, grające początkowo za 300 zł miesięcznie doszły do zarobków wynoszących 9 tysięcy zł na je obie: Zizi i Lodę. Marta zwykła była mówić: „Na scenie bądźcie artystkami`pełną gębą', ale w domu, bardzo proszę, normalnymi dziewczętami. Żeby przyszli mężowie nie odczuli, że mają w domu artystki, tylko gospodarne żony”. Dlateg odziewczęta, oprócz nauki i tańca, przyswajały sobie przydatne w domu umiejętności, takie jak szycie. Gdy Marta była zniecierpliwiona i zdenerwowana,bez wahania dawała dzieciom klapsy. Jako że często miewała krwotoki, migreny i inne choroby, potrzebowała spokoju, którego dziewczęta za wszelką cenę nie chciały jej dać. „Dzikie dzieci”, bo tak o nich często mówiła, zmuszały mamę do wyjścia z łóżka i co za tym idzie, wyładowania jej złości na nich. Mąż Marty często przegrywał w karty całą pensję. Kobieta „często musiała dokonywać cudów, aby ratować wspólny budżet”. Może Stanisław stanowił głowę rodziny, ale Marta z pewnością była szyją, która nią kręciła. To ona zajmowała się domem, wychowywaniem córek, finansami, dbała o wykształcenie dziewczynek. Te zajęcia nadwątliły jej zdrowie, ale widać było bardzo mocne, bo razem z Zizi, Lodą i Alicją występowała w zespole „Halamki” ze względu na talent taneczny i młody wygląd. Przeżyła nawet obóz w Pruszkowie, do którego została wysłana w czasie II wojny światowej- pewnie nie udałoby się jej tego dokonać, gdyby nie jej dzielność, odwaga i poczucie humoru, która bardzo ceniła Loda. Tylko raz mama Halama odmówiła przyjęcia odpowiedzialności za córki. Było to wtedy, kiedy Alicja, Loda i Zizi wychodziły za mąż: pierwsza za Jerzego Bardzińskiego, druga za Andrzeja Dembińskiego, a trzecia za Feliksa Parnella. „Mama jak Piłat umyła ręce i oświadczyła: Niech teraz mężowie się o was martwią”. Jednak nie umiała całkowicie pozostawić córki samych sobie i zawsze biegła do nich z pomocą, szczególnie wtedy, gdy przeżyły jakaś tragedię, na przykład wtedy, kiedy Alicja została wdową po Jerzym Bardzińskim, a Loda miała trudny poród. Zawsze stanowiła oparcie dla swoich córek- była kobietą-skałą. Marta dożyła prawie stu lat, przeżywając Zizi i Enę. Pod koniec życia zajmowała się nią Loda, która chciała odwdzięczyć się matce za wszystko, co dla niej uczyniła. A uczyniła bardzo wiele.
Stanisław Halama- artysta cyrkowy, który edukował się we wrocławskim Polskim Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. Żonę poznał, kiedy występowali razem w numerze „Cztery diabły” Roberta Gallafanta (męża ciotki Marty, Ludwiki Cegielskiej). Urodził się w Sosnowcu i razem ze swoim przyjacielem, Zbigniewiem Cyganiewiczem wyjechał do Rosji. Tam występował w rosyjskich cyrkach, które miały światową renomę i mieściły się w okazałych,pięknych gmachach. Stanisław był typem obieżyświata, lekkoducha, czerpiącego zżycia całymi garściami. Z tego względu domem zajmowała się Marta. Nie miał wyrobionego poczucia obowiązku i odpowiedzialności. Pewnego razu został zamknięty w więzieniu w Woroneżu, z którego miał zostać wysłany na Sybir , gdyż uznano go za Niemca. Marta stawała na głowie, by go stamtąd wydostać. Gdy rozmowy z naczelnikiem więzienia nic nie dała, postanowiła poprosić o pomoc gubernatora. Mężczyzna wzruszył się widokiem zmęczonej życiem kobiety i postanowił uratować Stanisława, którego widział kiedyś na scenie (Rosjanieotaczali kultem niemal każdego artystę). Mijały jednak dni, a Stanisław nie wracał do domu. Gdy w końcu Marta z córkami musiała opuścić miasto, by występować w kolejnym, spotkała w pociągu kobietę, od której dowiedziała się,że jej mąż został uwolniony. Wysiadła z ruszającego pociągu i udała się na poszukiwania męża. Odnalazła go... grającego w karty z kolegami. Z wrażenia dostała krwotoku. Mężczyzna marzył o synu, jednak jego pragnienie nigdy nie zostało spełnione. Postanowił „urobić” Lodę na chłopaka, która mająca najwięcej energii i chłopięcą urodę, doskonale się do tego nadawała. To ona zawsze nosiła walizki i musiała się kąpać w lodowatej wodzie, bo to, zdaniem Stanisława, hartowało. Lodę bardzo to irytowało i gdy ojciec na jakichś występach musiał dyrygować,podporządkowując się tempie tańca Lody. Dziewczyna, mszcząc się za te kąpiele,mściła się na ojcu i nadawała takie tempo, za którym jej ojciec nie mógł nadążyć. Loda później histeryzowała w garderobie, że ojciec zepsuł jej występ inie chciała jeść kolacji. Stanisława zawsze niepokoiły te słowa i „kajał się” przed córką, która udzieliwszy łaskawie przebaczenia, zjadała kolację. Podwójną. Pan Halama zginął w tragiczny, głupi wręcz sposób. Mąż Zizi, przygotowujący nową rewię „Romans podwórkowy”, poprosił teścia o pokazaniekilku akrobacji. Stanisław zapalił się do tego pomysły i mimo iż nie trenowałod wielu lat, pokazał trudne i niebezpieczne akrobacje, wprawiając w zachwytswoich widzów. Położył się spać, a rano zastano go martwego. Pękła mu arteria. Umarł bezboleśnie, w sposób godny sportowca. Miał 50 lat.
|
1) Józefa "Zizi" Halama urodziła się w 17 stycznia 1909 roku w Czerwińsku. Wyszła za mąż za Feliksa Parnella, a później za E. Sędzimira. Doczekała się córki, Magdy. Jej kariera taneczna była wspaniała, lecz nie można jej porównywać do sławy Lody. Razem z Lodą często występowały w duecie ("Rio Rita", "Ona robi to, co ja" i inne). Zizi po raz pierwszy wystąpiła publicznie na arenie cyrkowej w Tomsku jako pięcioletnie dziecko, prezentując taniec szkocki. Edukowała się u Marii Taglioni, Bolesławy Niżyńskiej i jej rodziców. W 1926 roku zaanagażowano ją do Perskiego Oka. Razem z Alicją i mamą Martą wykonywała serię tańców rosyjskich "Pod samowarem". Dzięki powodzeniu tych numerów zdobyła sławę i renomę; angażowano ją do teatrów rewiowych i kabaretów "Hollywood", "Morskie Oko", "Rex", "Wesoły Wieczór". Często wyjeżdżała, by prezentować swoje umiejętności tańca klasycznego i akrobatycznego za granicą. Okupację niemiecką spędziła w Krakowie i Warszawie. Lata 1945- 1949 poświęciła na pracę w zespołach jej męża, Feliksa Parnella. 8 listopada 1947 roku dała recital w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Uznawaną za jedną z najpopularniejszych tancerek okresu międzywojennego Zizi zajmowała się pracą pedagogiczną; zmarła 3 października 1974 roku w Zakopanem, gdzie spędziła ostatnie lata swojego życia. Wystąpiła w filmie "Biała truzina" z 1932 roku.
|
Loda otrzymała solidne podstawy tańca od rodziców i nauczycielek (Bolesława Niżyńska i Maria Taglioni). Bardzo pomógł jej też talent, wytrwałość, energiczność i miłość do tańca. Już jako mała dziewczynka zdobywała nagrody i dawała występy w wielu miejscowościach. Posiadała mnóstwo energii, dlatego taniec nigdy ją nie męczył, co dziwiło wiele osób. Tańczyła na występach, w domu, na ulicy, na lekcjach. Wkrótce trafiła do teatrzyku rewiowego Perskie Oko kierowanego przez Edwarda Koszutskiego. Zizi, Loda i Alicja stały się tzw. „Koszutski Girls”. Nie zagrzały jednak w teatrzyku długomiejsca, gdyż był on powoli likwidowany. Kariera Halamek zaczęła się dopiero w Morskim Oku kierowanego przez wspomnianego dyrektora Andrzeja Własta. Teatr cieszył się mieniem „polskiego Casino de Paris”; posiadał wspaniałych pracowników, piękne dekoracje, kostiumy, choreografie i imponujące schody. Loda wykonywała tańce do takich numerów jak „Rio Rita”, „Ona robi to co ja”,„Hawajka”, „Bomba do góry”, „Ramona”, „Blues węgierski”, „Bubliczki”, „Kot i myszka”, „Pierrot i Colombina”, „Ja jestem bzik”, „Mary Lou” i „Pragnę twoją być”. Zbierała świetne recenzje za swoje występy, była uwielbiana przez Własta i Warszawę. Włast uważał, że bez Lody nie ma sukcesu. Często, gdy po jakichś urazach i wypadkach nie została wyleczona do końca, musiała tańczyć, bo dyrektor tego oczekiwał i za żadne skarby świata nie odwołałby spektaklu. Raz po wypadku Lody, która zemdlała w czasie tańca, Warszawa rozbrzmiała okrzykami oburzenia skierowanych na Własta, który zmusił Lodę do występu. Sama często nie dbała oswoje zdrowie, na przykład wykonując efektowne prysiudki, salto, a z salta do prysiudek (ten sam skok, który wykonywał O'Connor w „Deszczowej piosence”).Chciała okazać się lepsza od swojego partnera Witolda Rolanda, z którym występowała w „Bubliczkach”. Ponoć dyrektor zemdlał wtedy z obawy o Halamę,teatr i reputację. Loda w Morskim Oku występowała obok swoich sióstr, Alicji i Zizi, Witolda Rolanda, Zuli Pogorzelskiej (serdecznej przyjaciółce tancerki),Tadeusza Olszy, Eugeniusza Bodo, Stanisławy Nowickiej, Konrada Toma i wielu innych. Pracowała bardzo ciężko, codziennie miewała próby, po dwa przedstawienia, często grywała w filmach i brała udział w imprezach charytatywnych. Zdobyła uznanie i zrobiła niesamowitą jak na swój młody wiek karierę. Wyćwiczyła również swoją kondycję, która przydawała się Lodzie. W czasie jednego z wakacyjnych tournee, miała występować wraz z Zizi i Alicją.Pechowo okazało się, że siostry nie mogą wziąć udziału w przedsięwzięciu. Loda, chcąc uratować koszty włożone przez Blachmana w reklamę, kostiumy i wynajęcie teatrów, postanowiła tańczyć za wszystkie trzy. Wymagało to nie lada pracy,jednak Loda zachwyciła publiczność i wybawiła z opresji impresaria Blachmana. Postawiła na swoim, jak to na ogół w życiu bywało. Pewien etap w jej karierze został zakończony, gdy wyszła za mąż za hrabiego Andrzeja Dembińskiego. Ich małżeństwo się jednak rozpadło; Loda nie mogła żyć bez tańca i nie odpowiadało jej życie hrabiny. Koniec ich małżeństwa został przypieczętowany, gdy Halama wyjechała do Niemiec, a konkretnie do Drezna na warsztaty do Mary Wigman- prekursorki „tańca wyzwolonego”, w którym ważniejsze niż technika, są uczucia i ekspresja. W Operze Warszawskiej Loda z miejsca została primabaleriną, choć nie ukończyła żadnej szkoły baletowej, a angaż zaproponowała jej Janina Korolewicz- Waydowa. Zarabiała 3000 zł, a dyrektor muzyczny, Adam Dołżycki zaledwie 750 zł. Fakt, że "Carmen" z Lodą reklamowana afiszmi "LODA HALAMA w Carmen" bardzo go złościł i postanowił wypowiedzieźć Lodzie małą wojnę, która musiała często trenować swój taniec na korytarzu, bo scena była zajęta. Gdy debiutowała, widownia przywitała ją kilkuminutowymi oklaskami. Dołżycki nie zwrócił na to uwagi i zamiast przeczekać oklaski, dyrygował halamową "Arlezjaną". Skonsternowana Loda miała zaledwie do odtańczernia 32 takty, lecz nie zamierzała dać satysfakcji Dołżyckiemu i zmarnować debiut, więc zawołała ze sceny: "Proszę dyrektorze, jeszcze raz mój taniec!". Pokonany dyrygent spełnił jej prośbę i podał się do dymisji, bo nie chciał "pracować z wariatką"; został jednak w Operze, a konflikt został zażegnany. Loda wróciła do tańca, a jej drugi mąż, George Golembiowski i gorąco zachęcał żonę do ćwiczeń. Loda tańczyła pewnego razu do „Carmen” Bizeta i właśnie mąż zobaczył ją na scenie po raz pierwszy. Kiedy po jego śmierci Loda wyemigrowała do Szwajcarii i tam w jednym z teatrów na prostej scenie i w zwyczajnej, czarnej sukience zatańczyła „Symfonię patriotyczną” przedstawiającą Warszawę: wesołą, przedokupacyjną, Warszawę: przerażoną, bo okupowaną przez Niemców, Warszawę: zdeterminowaną, bo wojenną. Ta symfonia została przez Szwajcarów okrzyknięta za jeden z najlepszych numerów w historii ich opery, a uczeń szkoły baletowej wyznał Lodzie ze łzami w oczach, że nie wiedział, iż tańcem można tyle wyrazić. Loda uznała to za najlepszy komplement, jaki możn ajej było powiedzieć. Z powodu wojny Loda bardziej tańczyła dla pieniędzy niż dla ambicji.. Nie mogła skupić się na swoich aspiracjach, bo miała syna na utrzymaniu, a zmęczeni wojną ludzie nie chcieli wydawać pieniędzy na kulturę.Gdy taniec przestał przynosić dochody zajęła się biznesem. W Hollywood, gdzie wyemigrowała z powodu kruchego zdrowia syna, prowadziła firmę budowlaną, a w Londynie restauracje: „Capriccio”, „La Vodka” i „Falstaff”. W Londynie wystąpiła też kiedyś w Ognisku Polskim za namową przyjaciół; Loda uznała, że„to był pierwszy i ostatni mój występ w salce klubowej Ogniska Polskiego;czułam się jak na popisie u babci na imieninach. Czysta parodia!”. Będąc w Wielkiej Brytanii Loda występowała w zespole Anglo- Polish Ballet. W amerykańskiej fabryce snów Loda zaprzyjaźniła się z Polą Negri, Glorią Swanson, Mary Pickford i poznała m.in. Charlesa Chaplina, Clarka Gable'a i Gary'ego Cooper'a. Szczególnie z tą pierwszą była w bliskich stosunkach. Studio MGM chciało Lodzie zaproponować rolę w filmie, ale gdy tancerka dostała tę wiadomość była już na statku płynącym do Polski. W Polsce zaczęła występować w Buffo i Syrenie, gdzie cieszyła się ogromną sympatią i powodzeniem, a występowała m. in. ze swoim mężem, Stanisławem Ruszałą. Jednak ta popularność nie mogła równać się z tą międzywojenną. Widzowie się zmienili i dopiero co musieli się poznać na umiejętnościach Lody, która pierwszą młodość za sobą. Loda miewała za partnerów znanych i utalentowanych tancerzy.W Wielkiej Rewii grała w „Szale” zainspirowanym obrazem Władysława Podkowińskiego z Witoldem Conti. Ze Zbigniewem Rakowieckim grała w numerze „Książę i Wiedenka”z operetki „Roxy i jej drużyna”. Partnerowała Jerzemu Czaplickiemu w gruzińskim tańcu „Demon i Tamara”. Wspólne występy kończyły się na ogół przygodnymi romansami, gdyż wspólne próby zbliżały aktorów do siebie. Z tego powodu małżeństwa ludzi teatru są zawierane między sobą. Loda oczywiście była wyjątkiem. Spis teatrów, w których występowała Loda:
Filharmonia Narodowa, Opera Warszawska, Teatr Letni, MorskieOko, Perskie Oko, Buffo, Syrena, Teatr Rozmaitości, Opera Chicagowska, Wielka Rewia, Teatr na Karowej 18,
Teatr na Leicester- Square,
|
|
Loda Halama urodziła się 20 lipca 1911 roku w Czerwińsku,będącym wówczas pod zaborem rosyjskim. Leokadia, bo tak brzmiało prawdziwe imię tancerki, była trzecią córką artysty cyrkowego Stanisława Halamy i tancerki Marty Cegielskiej. Miała trzy siostry: Zizi, Alicję i Helenę. Urodziła się tuż po północy, po przedstawieniu, w którym brała udział mama Lody. Aktorka mówiła, że wtedy „cały szpital zatrząsł się w posadach”. Loda i jej siostry nie uczęszczały do szkół; kształciły się w kierunku tańca i miały prywatnych korepetytorów. Chodzenie do normalnych szkół było niemożliwe ze względu ciągłych przeprowadzek związanych z występami artystycznymi rodziny Halama. Tańca siostry Halama uczyła Bolesława Niżyńska-siostra słynnego baletmistrza Wacława Niżyńskiego. Baletnica nie przepowiadała wielkiej kariery Lodzie, większe nadzieje pokładała w jej siostrze Zizi.Kolejną nauczycielką tańca została Maria Taglioni. Siostry uczyli też rodzice-matka tańca, a ojciec akrobatyki i muzyki. Staranne wykształcenie taneczne uczyniło później z Halamek prawdziwe sławy i rewelacyjne tancerki. Loda Halama w swojej autobiografii „Moje nogi i ja”wspomina, że mimo „koczowniczego życia”, jakie prowadziła jej rodzina, była wychowywana w atmosferze tradycji. Chodziła regularnie do kościoła (czasami w najbliższej okolicy brakowało katolickich świątyń- wtedy Loda i jej rodzeństwo udawała się do cerkwi- zgodnie ze słowami Marty: „Bóg jest wszędzie”) i obchodziła wszystkie święta. Uczyła się też cerowania, szydełkowania i gotowania. Matka chciała uczynić ze swoich córek normalnie kobiety, a niezarozumiałe gwiazdy i można powiedzieć, że jej się to udało. Szczególnie Zizi i Loda były uwielbianie przez publiczność i prasę. Wiele lat Loda spędziła w Rosji, aż do czasu, kiedy jej ojciec, Polak-patriota, postanowił wrócić do ojczyzny. Zadanie to było ciężkie do wykonania- w tamtych czasach podróż była długa i uciążliwa, a rodzina Halama składała się z chorowitej, ciężarnej Marty, trójki dzieci i Stanisława. Wkrótce rodzina mogła udać się do Polski, gdyż nadarzyła się okazja do podróży pociągiem zwanym tiepłuszką. Pociąg często się zatrzymywał, a pasażerowie,korzystając z okazji, szybko biegli po wrzątek i gotowali obiady na prowizorycznych ogniskach. Loda najczęściej biegała po wodę, bo była dzieckiem żywym i ruchliwym. Brała czajnik i w drodze po wodę, tańczyła. Gubiła przy tym pokrywki- nic nie dawały klapsy i przywiązywanie pokrywki sznurkiem. Doszło do tego, że pasażerowie zaczęli się zakładać, czy Loda wróci z pokrywką, czy też bez niej. Podróż do Polski obfitowała w wiele przygód. Marta gotowała właśnie zupę, gdy okazało się, że pociąg rusza. Złapała garnek z jedzeniem i`wrzuciła' córki do wagonu. Pojazd ruszył, a biedna Alicja wpadła kolanem do gorącej zupy. Nogę opatrzono jej dopiero na stacji Orzeł, gdzie rodzina Halama zatrzymała się na dłużej. Umieszczono ją w tzw. „zakaźnych barakach”, gdzie miała czekać na rozwiązanie się walk Polaków z Rosjanami. Już właśnie tam ukazał się wpływ dobrego losu Lody, którą można nazwać dzieckiem szczęścia. Z baraków, w których codziennie umierali ludzie na tyfus, a higiena pozostawiała wiele do życzenia, Halamów uratował lekarz, który widział kiedyś Stanisława na scenie. Umieścił ich z dala od baraków, w których roiło się od pcheł roznoszących tyfus. Wkrótce na świat przyszła Helena (Ena). Dwa dni po jej narodzinach rozeszła się wieść o pociągu odjeżdżającym na Ukrainę. Halamowie musieli korzystać z okazji- wyjazd z Orła oznaczał koniec głodu, wygodę i w miarę spokojne życie. Na dworcu okazało się, że nie ma Lody, która kradła drogocenną wtedy sól. Po wielu szarpaninach, jej ojcu udało się zmusić Lodę do porzucenia soli (jej skarbu) i wejścia do pociągu w ostatniej chwili. Po jakimś czasie pojazd został zatrzymany i przejęty przez wojsko. Halamowie znaleźli sięna zawianym, zaśnieżonym i zimnym polu- rodzice, troje dzieci i kilkudniowe niemowlę. I w tym momencie los uśmiechnął się do rodziny. Pewien oficer postanowił ich uratować i wepchał ich, bagaże i tobołek, w który była zawinięta Helena („można powiedzieć, że była to jej pierwsza podróż powietrzna”- Loda Halama) do odjeżdżającego pociągu. Ot, łut szczęścia, który często Lodzie towarzyszył. Halamowie przybyli do Polski w 1921 roku. Musieli przejść kwarantannę i zostali ciepło przyjęci przez znajomych i rodzinę. Po tych chwilach nadszedł czas pracy dla Halamek: Zizi, Alicji, Lody i mamy Marty.Założyły zespół taneczny i zaczęły występować w całej Polsce. Otrzymywały marne pieniądze za swoje występy, które nie wystarczały na utrzymywanie kilkoosobowej rodziny. Musiały ciężko pracować, często tańczyły kilka razy podczas jednego wieczoru. („Mnie było w to graj, nareszcie mogłam wytańczyć się do syta, nigdy nie czułam zmęczenia. Miałam jakąś niesamowitą energię. Wprawdzie nieraz słyszałam słowa: To dziecko szybko się wypali, jak będzie tyle z siebie dawało!- ale jakoś wystarczyło mi tego „palenia się” na długie lata...”). Po jakimś czasie mama Halama postanowiła stworzyć dzieciom„osiadły tryb życia”. Rodzina przeprowadziła się do Warszawy, gdzie początkowe aklimatyzowanie się było bardzo trudno ze względu braku funduszy do życia.Niebawem siostry zaangażowano do Perskiego Oka- warszawskiego teatrzyku rewiowego. Tam zdobyły sympatię warszawiaków i otworzyły się przed nimi drzwi do kariery. Dom Halamów w Warszawie był „istnym domem wariatów” (Marta Cegielska).Mieszkały w nim papuga i kilkadorastających dziewcząt („Zizi- najstarsza, bardzo kobieca. Była doskonałątancerką klasyczną, ale przede wszystkim, co się zowie „artystką tańca”. Umiałanadać charakter i styl każdemu z numerów”. Alicja- najmłodsza, czyli Punia, nascenie była zjawiskowo piękna. Filigranowa jak statuetka z porcelany, wiotka,delikatna. Tańczyła przeważnie tańce stylowe”. Była jeszcze Loda- dynamit,wulkan energii, jak często mówiła o niej prasa, mająca „własny kodeks karny”,według postępowała, jak twierdziła Marta). Dziewczęta lubiły drażnić mamę,szczególnie, gdy prosiła o spokój. Doprowadzona do ostateczności przez swoje„dzikie dzieci” sięgała po tzw. argumenty siłowe. Na Lodzie to nie robiłowrażenia, gdyż w czasie lania... śmiała się. Rzadko płakała. Urodzonaoptymistka patrząca na świat przez różowe okulary.
|
|
„Niech pani tej wariatce zabroni takich akrobacji! Zabije się i rozłoży mi teatr!
Andrzej Włast do Marty Cegielskiej po występie Lody w numerze „Bubliczki”
„Nienormalna dziewczynka. Ciągle tańczy.”
Sąsiedzi Lody
„Lodeczko, dziecko, reżyser ma rację, gdyby zaczął robić ci uwagi, musiałby wszystko wykładać od a, b, c- od podstaw. A to, co ty robisz, robisz z tak wielkim przekonaniem, z taką intuicją sceny, że niech już tak zostanie. Dajesz prawdę- i publiczność to wyczuje. Uwierzy. Zawsze, Loda bądź tylko sobą, a wygrasz”.
Juliusz Osterwa, po prośbie Lody o ocenienie jej gry aktorskiej do roli w komedii”Uśmiech hrabiny” „To małe półdiablę robi wszystko to, co ja, tylko w podwójnym tempie, nic dziwnego, że bije mnie”. Tancerz Kudrawczenko powiedział to, gdy brał udział w występach razem z Lodą i Zizi i miał występować na końcu, jako gwiazda programu; uznał jednak, że Loda jest lepsza i poprosił, żeby to ona zamykała program
„Nie pomogły tańce najnowszej edycji (4 tancerki) Koszutski Girls, z których druga (licząc za pierwszą, najwyższą)- Loda wyróżniała się fenomenalnym wprost tańcem .” Recenzja pisma „Robotnik” z 8 lipca 1926 roku, który źle ocenił całość rewietki „Bomba do góry”, lecz był pełen uznania dla debiutujących w Warszawie Halamek „Świeżo zaangażowane przez baletmistrza Koszutskiego siostry Halama, tworzące wyborny kwartet taneczny w Teatrze Niewiarowskiej.Solistka, 17-letnia Loda Halama to fenomenalna wykonawczyni tańców rosyjskich(...) balecik 4 girls przewyższa swoimi produkcjami to, co się normalnie widzi na scenach kabaretowych”.
Recenzja„Przeglądu Wieczornego” z 9 lipca 1926 roku zatytułowana „Balet Halama”
„Siostry Halama to prawdziwy fenomen taneczny; jedna z nich (wtajemniczeni twierdzą, że Lotka)- tańczy jak anioł”.
Recenzja pisma „ABC” z 5 listopada 1926 roku oceniająca rewię „Z ust do ust” wystawionej w Perskim Oku
„Co by było, gdyby Halamek nie było. (...) One tylko bowiem- rozhasana i rozfiglowana, zachwycająca trójka- elektryzują widownię,promieniując ze sceny czarem młodości, wiośnianym urokiem, ognistym temperamentem, oszałamiając szalonym tempem i zawrotną techniką taneczną (...).Tylko (...) ze śpiewu powinny zrezygnować. Więc choć rozkoszną Lodę ponosi temperament, niechaj go skieruje wyłącznie cyzelowanie swoich fenomenalnych zdolności...”
Recenzja Henryka Lińskiego o występach Halamek w teatrze Karuzela (późniejsza nazwa- Perskiego Oka) w piśmie „Epoka” z 27 września 1927 roku „... nasze siostry Halama w niczym nie ustępują amerykańskim gwiazdom, a przewyższają je nawet wykonaniem technicznym. Bo,aczkolwiek tańczony przez nie Blues węgierski nie zawiera w układzie swym pierwiastków akrobatycznych, jednak są momenty, gdzie Halamy w podziw nas wprawiają pewnością swej równowagi i czystością linii.Wykazują przy tym poczucie stylu i trafność w powiązaniu ruchu z rodzajem kostiumu (...). Żałować tylko możemy, że w przeciągu całego programu tak mało widzimy czarujące siostry”.
Tacjanna Wysocka o występach Zizi i Lody w Karuzeli
„[Loda Halama] jako tancerka, groteskowa i akrobatyczna niewiele ma sobie równych w Europie. Jej Hawajka w ostatniej rewii to małe arcydzieło trafnie pojętego komizmu, czarującej egzotyki, fenomenalnej odwagi i zręczności. Takie tańce nieczęsto się widzi nawet w Paryżu. Takie tańce to dzisiejszy sukces i przyszłość Lody, któraprzecież także śpiewa- śpiewa lepiej od Józefiny Baker i gorzej od Mistinguett (skala niezbyt duża), ale wystarczająco dobrze, jeśli chodzi o lansowanie lekkiej, melodyjnej piosenki. (...) bądźmy spokojni- czeka ją sława i blask pierwszej konstelacji”.
Andrzej Włast o Zizi i Lodzie w „Ona robi to co ja” w piśmie „Naokoło Świata” (numer 48z 1928 roku)
„...trzeba wreszcie, spłacić daninę podziwu notorycznym już mistrzyniom tańca, siostrom Halama. Szczególnie Loda- pełnego rzadkiego u nas komizmu tanecznego- istna Józefina Baker w polskim wydaniu”.
„Rzeczpospolita”z lipca 1928 roku o numerze Lody i Zizi „Hawajka”
„Loda Halama zmuszona do występów, mdleje na scenie (...)podczas akrobatycznego tańca uderzyła głową o podłogę tak silnie, iż zachodziła obawa, że nastąpiło wstrząśnienie mózgu. Pani Halama oddała się pod opiekę lekarzy, którzy nakazali jej przerwać pracę w teatrze. Tymczasem dyrekcja teatru zmusiła chorą artystkę do ponownego występu po... jednodniowej zaledwie przerwie.Skutek żądania dyrekcji teatru był fatalny, gdyż p. Halama nie ukończyła pierwszego numeru, tracąc na scenie przytomność. (...) Zmuszanie chorych dowystępów jest może w zwyczaju w wędrownych cyrkach, gdzie decydującą rzeczą jest jedynie chęć zysku- nie może jednak być praktykowane w teatrachwarszawskich. Takie postępowanie kompromituje mocno p. Własta (z domu Gustawa Baumrittera)...”.
Artykuł„Rzeczypospolitej” zatytułowany „Skandal w Morskim Oku”
„ ... debiut piosenkarski p. Lody, niedoścignionej tancerki, zdobył sobie aplauz publiczności”.
Opinia prasy stołecznej o śpiewie Lody
„c'est unevedette europenne...”
Opinia Paryżan o występach Lody, Alicji i Zizi w stolicy Francji
„...to był prezent w postaci inteligentnej i wyjątkowo interesującej interpretacji- Loda Halama reprezentuje oryginalną koncepcję tańca”.
„Le Monde”o występach Lody w Salle Pleyel „zacznijmy od najszczerszych podziękowań pod adresem dyrekcji Salle Pleyel za tę rewelacyjną artystkę- jej sukces był absolutny,jutro o Halamie będzie mówił cały Paryż...” „LaComoedia” o występach Lody w Salle Pleyel
„Jak pałką pogłowie. Wyleciała jak błyskawica, zawirowała, oszołomiła i tak jakbym dostał pałką po głowie”. Odpowiedź impresaria Grinberga na pytanie Parnella „Jak przeszła w tej konkurencji [w Paryżu]- czy wielkie fiasko?” „Taniec pani Lody Halamy tym razem zrozumieliśmy jak rozumie się- twórczość geniusza”. Recenzja jednego z lwowskich pism o tańcu Lody Halamy w numerze „Księżycowa sonata” „Loda Halama tańczy jak motyl na kwiatach”. Opinie Japończyków o występach Lody w ich kraju „Mówiąc o kreacji Lody Halamy spotykam się znowu z żywiołem, którego osądzenie należyte wymaga specjalistycznego znawstwa jej sztuki. W każdym jednakże szczególe rysuje mi się jasno obraz myśli i temperamentu Fenelli, od chwil rozpaczy do sceny przebaczenia i wreszcie do końca tragicznego. Wszystkie jej gesty łączą się ściśle z przemyślanym podłożem psychicznym. Wyraz mimicznych rozmów Fenelli odpowiada jej temperamentowi w tańcu szalonym, Jest więc cała jej postać jednolita, ma w sobie prawdę, nie podporządkowaną wymaganiom przerafinowanej subtelności. Stąd powstają gesty i ruchy, czasem gwałtowne, realistycznie podkreślane. Olbrzymia jej technika, wdzięk tej techniki, wyrażają się w tarantelli Rossiniego na sposób niewielu zapewne tancerkom dostępny”. Felicjan Szopski o roli Lody w „Niemej z Porticii” „Co ta nowo upieczona primabalerina Loda Halama w Carmen wyprawiała, trudno opisać, ale stuletnie mury Opery Warszawskiej dawno takich braw nie słyszały”.
Henryk Liński o Lodzie w „Carmen” „W Starym Teatrze krakowianie mogli zobaczyć, wyrazić uroczemu trio (Loda, Alicja, Ena- tym razem) swój zachwyt, Loda Halama to artystka bardzo intelektualna, opierająca swój kunszt na wytrawnie przemyślanych założeniach psychicznych. Roztoczyła przed nami całą gamę doskonale rozwiązanych problemów w utworach bardzo rozmaitych, od motywów ludowych, poprzez dramatyczną symbolikę, poprzez czystą estetykę formy, aż do groteski. W Symfonii Rosji(Rimski-Korsakow i Borodin) ukazuje się niby hieratyczna caryca w złotolitym płaszczu.Taniec jej ożywia się niespokojnie, wzburza, spod ześlizgującego się na ziemię płaszcza wyłania się rozwichrzona kobieta w czerwonej tunice, ogarnięta zawrotnym szałem. (...) Przejrzysty ten utwór wykonała Loda Halama z dramatycznym talentem pierwszorzędnej tragiczki gestu. Ta tragiczka zdobywa się z pełnym samozaparciem na karykaturalną groteskę w Kretynce wiejskiejwedług Gliera, zrobionej tak świetnie, że aż prawie przykrej. Oba te utwory należą do tzw. pieces a succes Lody Halamy.Osobiście wolę ją w tematach, w których groza czy karykatura nie nakładają maski jej wrodzonemu wdziękowi, a które wydobywają na pierwszy plan jej wyjątkową finezję. Takim jest w dziedzinie lekkiej groteski jej Warszawski gazeciarz. Loda Halama jest tu(rytm polki) pysznym andrusem, beztroskim, zaczepliwym, który w bitce oberwał,aż go położyło, ale który potem wstaje i rękami w kieszeniach ino sobie śwista.Pyszne minki artystki, której ładna i ruchliwa twarzyczka obdarzona jest wyjątkową zdolnością mimiki i ekspresji- ilustrują to uliczne scherzo. (...) Ale za najdoskonalszy jej utwór uważam Walc z balonikiem (Krysler- muzyka). Taniec czystego piękna, cud pląsu. Pląsa biało udrapowana tancerka, pląsa koło niej ogromny balonik lekki jak bańka mydlana, ona sama wydaje się również powiewna jak podmuch, który bańkę mydlaną unosi. Rysunek każdego jej ruchu i każdegofałdu jej draperii zdaje się skalkowany na wazie greckiej. I w artystycznym wzruszeniu, które mnie ogarniało wobec tego szlachetnego tańca, ta kalka pokrywa się z odległym, ale nigdy nie zatartym wspomnieniem: Paryż... debiut Isadory Duncan... Mam nadzieję, że wszystkie uczennice krakowskich szkół tańca były na tym wieczorze i obserwowały wycyzelowaną technikę Lody Halamy.Nie ma tu żadnych niedorysowanych szczegółów. Ręka rzucona w tył dla równowagi i rozpędu w skoku nie zapomina o grze, każdy palec wypełnia w ciągu tych dwóch sekund swą mityczną rysunkową rolę. Twarz igra mimiką, ale nad ciałem, które idzie pełnią muzykalnego i nieomylnego ruchu. Tak właśnie dobry jeździec zachowuje się na galopującym koniu... (...) Wszyscy uznajemy wielkie walory, jakie wtanecznej sztuce polskiej stanowią motywy ludowe. Loda Halama i Alicja uznają to także i motywy te uwzględniają w swoim programie. Ślicznie je wykonują.Śliczne w nich są i w ślicznych występują strojach, ale właściwie... nie znajdują się tu w swej roli. Zbyt są klasyczne, zbyt zachodnioeuropejskie, zbyt wielkomiejskie. Jest w tym coś, jakby sztuczne mazurzenie inteligenta, coś,jakby pisanki malowane przez Corota”.
LudwikPuget w „IKC” (29 czerwca 1938 roku) „Halka od wczoraj powinna nazywać się Halama”.
Prasa amerykańska „...nie można rzec, by u nas nie darzono sympatią artystów o tak wielkich przyrodzonych zdolnościach jak Loda Halama i Jerzy Czaplicki. Ale sam fakt, że oboje nie mogli u nas zagrzać miejsca(...) jest aż nadto wymowny. Trzeba dopiero wyjazdy za granicę, by zostali należycie ocenieni. I to w Ameryce (...), dopiero tam okazali się właściwymi ludźmi na właściwym miejscu (...). Loda- żywe srebro-musiała zaimponować, oszołomić Amerykanów. Widać to z głosów prasy, Nic dziwnego, jeżeli Loda wpadła na scenę, jak to ona potrafi, zawirowała, zakręciła, pohasała, poskakała i odbiła nogą o kulisę- Amerykanie musieli być zachwyceni, kiedy nie ma <<wielkiego nazwiska>> trzeba ich sobą uderzyć jak obuchem w łeb. To Loda Halama umie jak mało kto. (...) Oboje[Czaplicki i Loda- T.K] są stworzeni dla Ameryki. Już osiągnęli poważne sukcesy.(...) Jestem najgłębiej przekonany, że powodzenie ich będzie wzrastało z dnia na dzień i już wkrótce będą ulubieńcami Ameryki. Zostaną tam, zapewne, na długo, jeśli nie na stałe”.
Henryk Liński „Jedna z gazet manchesterskich, „Evening Chronicle” z 24października 1946 roku, publikując fotoreportaż z prób Lody Halamy (...”star ofthe Anglo- Polish Ballet”) tytułuje go „Say at with your hands”. W tekście mówi się wprawdzie- „herEnglish is not perfect”, ale „English people do not use their hands forexpression- wrong seems a pity. First, says Loda, one has to perfect flexbilityat finger, wirt and arm”.
|
25