100 (55)


Chmury przesunęły się nad linię brzegową, powietrze było lepkie i p^

W drodze do przystani nie spotkałem nikogo oprócz wałęsającej*/, żółtego kundla z szarą mordką, który jakiś czas kręcił mi się pod nogami i iu dopiero wówczas, kiedy doszedłem do ulicy Nadbrzeżnej. Grupa wyrostk stojących przy skrzyżowaniu spoglądała na mnie, paląc papierosy. Mruknęli kiedy przechodziłem obok, i nie odpowiedzieli na moje powitanie.

Samochód Dennisa wciąż stał przed budynkiem policji. Laurent na pew­nie zechciałby odgrywać roli taksówkarza.

Przyjąłem zaproszenie Creedmana, żeby go sprawdzić. On zaprosił m,,' z tego samego powodu.

Chciał mnie wysondować i ostrzec.

A potem się mnie pozbył.

Urządzenie mieszkania Świadczyło o tym, że ktoś mu nieźle płacjt Reakcja na moją uwagę o raportach kwartalnych potwierdzała podejrzenia, & był to Stasher—Layman.

Czy zrobiłem błąd przyznając się, że wiem o tym? Nieważne, wkrótce jui mnie tu nie będzie.

Szedłem wzdłuż doków, nie zwracając uwagi na ścigające mnie spojrzenia, Drzwi budynku municypalnego otworzyły się i wyszedł Dennis, a za nim trzech niskich mężczyzn; jeden w wieku średnim, dwóch po dwudziestce. Wszyscy mieli na sobie cienkie koszule i dżinsy. Kłócili się, a Dennis starał się ich uspokoić.

Mężczyzna w Średnim wieku tupnął nogą, pogroził pięścią i krzyknął. Dennis coś mu odpowiedział, na co ten znowu zaczął wymachiwać pięścią. Dennis położył mu dłoń na ramieniu. Mężczyzna strącił ją gniewnym ruchem.

Zaczęli się gromadzić gapie.

Gdy Dennis spojrzał na nich, rozeszli się z ociąganiem.

Tamten człowiek znowu tupnął i położył sobie dłoń na sercu. Jeden z młodzieńców odwrócił się i dostrzegłem jego twarz: pełną, okrągłą, pokrytą trądzikiem.

Bezsprzeczne podobieństwo do Betty Aguilar.

Dennis wprowadził ich z powrotem do środka, a ja ruszyłem na południe. Nie uszedłem daleko, gdy za moimi plecami rozległy się kroki. Obejrzałem się szybko. Czterech wyrostków, których minąłem na skrzyżowaniu, zbliżało się szybko trzymając ręce w kieszeniach.

Przystanąłem i spojrzałem na nich spokojnie. Nie zatrzymali się.

Szli prosto na mnie.

Ruszyłem szybko naprzód. Przeszedłem na drugą stronę ulicy i znalazłen się przed sklepem. Budynek był oklejony żółtą taśmą, jaką zabezpiecza sK miejsca zbrodni. Niektóre rzeczy są takie same na całym świecie.

Slim's Bar był także zamknięty, ale kilku zwolenników piwa snuło wysypanym żwirem placyku, który służył za parking baru.

Chłopcy zawahali się, a potem przebiegli ulicę.

Zmieniłem kierunek i ruszyłem z powrotem ku centrum.

204

Młodzieńcy przyspieszyli. Jeden z nich trzymał coś w ręce. Krótką nianą pałke — podobną do policyjnej. Zacząłem biec.

Oni także. Usta mieli otwarte, oczy nieruchome, posterunek policji nie był daleko, ale mogłem mieć kłopoty z łazikami

baru.

Kiedy podbiegłem bliżej, ustawili się jeden obok drugiego, tworząc mur. pył wśród nich Skip Amalfi, zaczerwieniony, z zaciętymi ustami. Obok ego Anders Haygood, trzeźwy i obojętny, z błyskiem rozbawienia w szarych

Chłopcy za moimi plecami coś krzyczeli. Tłumek spod baru ruszył do przodu. Zostałem wzięty w dwa ognie.

Nowe krzyki, głośne pomruki, a potem czyjś głos wznoszący się ponad wszystkie inne:

Idioci!

Przez tłumek sprzed baru przepchnęła się Jacqui Laurent. Była wyższa od iri$kszości mężczyzn, na kwiecistej sukience miała poplamiony tłuszczem fartuch. Wymachiwała jakimś trzymanym w ręce przedmiotem.

Wielką żeliwną patelnią.

Jeden z tłumu coś do niej powiedział.

Stul pysk, kretynie! — ucięła krótko. — Co wy sobie wyobrażacie?
Czterech wyrostków było tak blisko, że słyszałem ich sapanie.
Odwróciłem się.

Chłopak z pałką wystąpił naprzód. Miał puch na twarzy i długie włosy. Przez rozchełstaną koszulę widać było bezwłosą pierś. Jacąui stanęła obok mnie.

Ignacio!

Chwyciła pałkę. Ignacio nie puszczał. Szarpnęła gwałtownie. Ktoś się roześmiał. Ściągnęła usta.

Kim, Henry? Więc jest gościem w zamku? I co z tego? Zachowujecie

zwierzęta.

~~ Ktoś inny zachował się jak zwierzę — powiedział Skip. "~~ Zamknij się! Spójrzcie no, kto się odezwał. Nozdrza Skipa rozdęły się.

205



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Krajowy Rejestr Sądowy, ART 55 UKrajRejSąd, III CZP 100/09 - z dnia 20 listopada 2009 r
(Art 98 a 100)
PM 100
06 1996 55 58
Datasheet SL4 100
55 06 TOB Fundametowanie II
p 55
odejmowanie 100 10
100
Aquaristik Aquarium 55 HOBBY DOHSE Manual UVC Deluxe
50 55
olimpiada chemiczna 55
55 18
54 55 307 POL ED02 2001
01 2006 100 101
AUDI 100 1990

więcej podobnych podstron