Jesteśmy w trakcie omawiania poglądów Zygmunta Freuda. Jest to ten kierunek w psychologii, który szczególnie się wyróżnia. Najczęściej jest cytowany. Najbardziej zniekształcany, w różnych opracowaniach i podręcznikach. Najczęściej padają zarzuty krytyczne pod względem psychoanalizy. Zwykle krytykuje się nie te cechy, które ona posiada i nie te poglądy, które głosił Zygmunt Freud, ale to niczego nie zmienia. Krytycznie jest i tak. Ja Państwu jeszcze podczas tego wykładu powiem jak się usiłowało ..., dam przykład pewnej, ale chyba charakterystycznej falsyfikacji, próby falsyfikacji psychoanalizy.
Mówiłem Państwu też o pewnym kontekście społecznym, sytuacyjnym, geograficznym, który towarzyszył powstaniu psychoanalizy. Cała teoria ma kilka głównych założeń, bez których właściwie psychoanalizy by nie było i pewne szczegółowe twierdzenia, które się modyfikowały u samego Zygmunta Freuda i potem były modyfikowane przez jego następców.
Z tego, co się uważa, głównym i nowym osiągnięciem, czy też stwierdzeniem to była koncepcja nieświadomości, co jest oczywiście nieprawdą, bo o nieświadomości mówił Wundt, chociaż ostatecznie ją wyeliminował z zakresu zainteresowania psychologii. Nie mówiąc już o tym, że cała koncepcja nieświadomości pojawiła się w filozofii, przede wszystkim filozofii [Leibnitza]. Tam się co prawda mówiło o stopniu świadomości. Świadomość - nieświadomość jest takim kontinuum i różne byty, które są we wszechświecie, gdzieś się tam na tym kontinuum lokują, ale niemniej sama koncepcja jest przedfreudowska.
Natomiast to, co jest faktycznie nowe u Zygmunta Freuda to co jest oddawane właściwym, ale nie właściwie rozumianym słowem, mianowicie określa się psychoanalizę jako teorię głębi, czy koncepcję związaną z jakimś pojęciem głębokości, bądź nie głębokości życia psychicznego. To jest dosyć trafne, chociaż rozumie się to nietrafnie. Chodzi bardziej o coś, co można by jeszcze precyzyjniej nazwać wielopodmiotowością, czy wielotorowością życia psychicznego. Np. jedna z bardziej popularnych prac „Psychopatologia życia codziennego”, zwykle jak się o niej myśli i mówi w psychologii, tam pokazano jak nieświadomość ściera się ze świadomością i stąd biorą się czynności pomyłkowe.
Człowiek nieświadomie wykonuje jedną czynność a świadomie inną, albo odwrotnie i z tego starcia powstają czynności pomyłkowe czyli błędy. A tak naprawdę tam jest oczywiście o starciach, niekoniecznie nieświadomości ze świadomością. Często obydwie tendencje mogą być uświadomione, czy ktoś chce coś zrobić i jednocześnie nie chce czegoś zrobić. Można sobie wyobrazić, że obydwie tendencje są także nieuświadomione. To nie jest takie ważne. Ważne, że jest kilka tendencji, dwie przynajmniej. To tak, jak potocznie. Jeżeli chce się dwie rzeczy na raz zrobić, to się żadnej nie robi dobrze. Chce się trafić i nie trafić, chce się coś zrobić i nie zrobić, chce się coś powiedzieć i jednocześnie nie chce się tego powiedzieć, chce się coś ukryć. Zatem pewna wielopodmiotowość. Ta wielopodmiotowość, która jest rzeczywiście czymś nowym, bo do czasów Freuda ludzki podmiot był rozumiany jako coś bardzo zintegrowanego. Podmiot to dusza, właściwie psychika to dusza, a duszę człowiek ma jedną, więc właściwie nie ma tam miejsca na wielopodmiotowość. Trzeba się zastanowić nad wieloma przednaukowymi koncepcjami, chociażby na koncepcji opętania przez jakieś nieczyste siły, przez diabła, która oczywiście może być rozumiana jako pewna metafora, no to widać, że takie koncepcje wielopodmiotowości, oczywiście poza nauką, się pojawiają.
Czyli podmiotowość pojawiająca się zarówno w pojedynczych zachowaniach, czynnościach, które w rezultacie są czynnościami komórkowymi, bo się dwie czynności na raz wykonuje, ale też w samej strukturze osobowości, czy w strukturze, jak to najczęściej powiada Freud, psyche. Mamy tam kilka podmiotów, kilka osób w gruncie rzeczy.
Te sfery: ego, superego są przecież przedstawiane przed Freuda w sposób taki personalistyczny. Warto też zwrócić uwagę na wyjaśnienia, jak dochodzi do powstania tych sfer. Po pierwsze jest taka pierwotna sfera, sfera popędów, czy też najprostszych potrzeb w sensie najwcześniejszych potrzeb psychicznych związanych z dążeniem do doznawania przyjemności cielesnych. To dążenie nazywa się popędem libido, czasem popędem seksualnym, ale tutaj oczywiście wszyscy pamiętamy, że słowo „seksualny” zostało rozszerzone. W zasadzie tak bardzo rozszerzone, że oznacza wszelkie dążenie do doznawania przyjemności, gratyfikacji cielesnych. Stąd można mówić oczywiście o seksualności dzieci, czy nawet niemowląt.
Więc mamy sferę pierwotnych potrzeb, mamy jednocześnie sferę świadomości, albo inaczej sferę ego, czyli taką część jak gdyby osoby ludzkiej, czy taką osobę w człowieku, która jest najbardziej racjonalna, która jest świadoma, która jest jednocześnie najbardziej praktyczna, i która stara się uwzględniać rzeczywiste warunki działania, możliwości zaspokojenia jakiejś potrzeby.
Mamy sferę superego, która ma pochodzenie społeczne. Ale, której nie byłoby właściwie, gdyby nie libido, gdyby nie miłość, gdyby nie dążenie do gratyfikacji cielesnych, a te gratyfikacje spotykają człowieka na początku, kiedy jest jeszcze dzieckiem, oczywiście ze strony rodziców, czyli miłość do rodziców. Podstawą istnienia superego jest przywiązanie do rodziców. Superego to przynajmniej w tych najwcześniejszych postaciach i przejawach to jest zinterioryzowany rodzic. Ten, który zakazuje czegoś ten, który powiada, co jest słuszne, co jest niesłuszne. Ten, który karze wtedy, kiedy ..., no karze najczęściej pozbawianiem miłości, czy zmniejszeniem stopnia miłości, wtedy kiedy się postępuje niezgodnie z normami. Superego jako uwewnętrzniony rodzic, razem z jego nakazami, normami społecznymi, który oczywiście jest przedstawicielem społeczeństwa. Jedynymi dobrze znanymi, czy w ogóle znanymi w tych najwcześniejszych okresach życia. I tak do takiej wielotorowości, wielopodmiotowości w życiu ludzkim i wszystko, co potem się dzieje, zarówno pewien rozwój np. rozwój ego, które jakoś tam musi sprostać sprzecznym często oczekiwaniom, czy wymaganiom superego, jak i w ogóle rozwój całej psychiki, czy też rozwój patologii, czyli objawy chorobowe choroby psychicznej, wszystko to bierze się z istnienia konfliktowości tych trzech sfer. Zawsze jest konflikt pomiędzy dwoma z nich.
Cała psychoanalityczna teoria osobowości ma też takie dosyć silne założenie, które uważa się, że jest charakterystyczne dla psychoanalizy, a które oczywiście nie tylko w psychoanalizie występowało, także w behawioryzmie, no behawioryzm jest jeszcze późniejszy, założenie o olbrzymim znaczeniu dla najwcześniejszych okresów w życiu człowieka. Można powiedzieć, że człowiek jest taki, jaki był w najwcześniejszych okresach życia. Człowiek ma powtarzać z życiu dorosłym takie trudności, jakie miał w najwcześniejszych okresach życia. Człowiek wchodzi w jakieś konfliktowe sytuacje, które odpowiadają w taki, czy inny sposób tym najwcześniejszym konfliktom. To jest cała teoria tzw. rozwoju psychicznego. Teoria, którą się przedstawia jako teorię rozwoju libido.
Wynika z tego zatem, że to jest ta najważniejsza, najistotniejsza, może dlatego, że najbardziej pierwotna, część ludzkiej osoby. I sama koncepcja rozwoju poprzez przechodzenie pewnych stadiów. Tak koncepcja, potem w najrozmaitszych kierunkach psychologii pojawiała się, w podobnych bądź w całkiem niepodobnych wersjach. Człowiek się rozwija, a właściwie w tym wypadku rozwija się jego sfera libido, przechodząc poprzez stadia, które kolejno po sobie następują i które jakościowo od siebie się różnią. Wszystkie one są oczywiście związane z ludzkim dążeniem do doznawania przyjemności i gratyfikacji cielesnych, no ale z różnych powodów, zarówno z powodów dojrzewania biologicznego, jak i z powodów różnych wydarzeń w życiu społecznych, jeśli tak można powiedzieć, rozwijającej się jednostki, to libido koncentruje się w innych obszarach. Można oczywiście o całej sprawie myśleć a nawet mówić językiem czysto behawiorystycznym, chociaż to nie jest język Freuda.
Na początku to nagrody, gratyfikacje, jakie człowieka spotykają a także frustracje, jakie go spotykają związane są z czynnością przywołania pokarmu. Żeby w ogóle przeżyć, żeby się rozwijać trzeba przyjmować pokarmy, trzeba wykonywać czynności związane z ich przyjmowaniem np. czynność ssania, jeżeli to wszystko przebiega bez przeszkód, to jest nagradzające. Jeżeli są jakieś przeszkody to jest frustrujące, no i może prowadzić do pewnych kłopotów. Czynność ssania to jednocześnie kontakt z ciałem matki i okazja do nagród w formie pieszczot, czy najrozmaitszych form kontaktu fizycznego pomiędzy matką i niemowlęciem, jeszcze w tym wypadku. No, ale w pewnym momencie przychodzi krytyczny, czy też trudny moment, odstawienie od piersi. Ktoś, rozwijająca się osoba nauczyła się, że jest nagradzana cieleśnie, brana na ręce, przystawiana do piersi itd. To związane jest z zaspokojeniem tej najważniejszej potrzeby, potrzeby pokarmowej i nagle zaczyna się to zmieniać. Zmniejsza się ilość gratyfikacji cielesnych.
Nie zawsze przyjmowaniu pokarmów towarzyszą te gratyfikacje. W zależności od tego jak wcześnie, jak radykalnie, czy jak drastycznie to odstawienie od piersi następuje, to może mieć mniej lub bardziej trwały lub destruktywny wpływ na potem rozwijającego się człowieka. Jeżeli to następuje gwałtownie, albo zbyt wcześnie, to można się zafiksować, czyli jak gdyby częściowo zatrzymać na tej pierwszej fazie, zwanej fazą oralną, rozwoju psychicznego, czy psychoseksualnego, czy jak byśmy to nie nazywali.
To traumatyczne przeżycie, czyli odstawienie od piersi, potem będzie jak gdyby powtarzane, ale już symbolicznie w dalszym życiu człowieka. Najpierw separacja od piersi matki, czyli od fizycznego kontaktu z matką. Potem np. w wieku już dorastania, czy trochę późniejszym, separacja od rodziny, także sfery bezpieczeństwa i nieustannych często nagród. Potem często separacja od jakiejś grupy społecznej, szerszej. To wszystko jest powtórzeniem tego traumatycznego czasem odstawienia od piersi. I człowiek może się koncentrować na tego rodzaju przeżyciach, być na nie szczególnie uwrażliwionym albo mieć szczególne problemy z radzeniem sobie w takich sytuacjach.
Jednocześnie tutaj może być koncentracja na czynności. Początkowo na czynności ssania, a potem na czynnościach, które są w jakiś sposób podobne do czynności ssania. Na czynności mówienia, na innych czynnościach, które w sposób mniej lub bardziej oczywisty mogą się symbolicznie z tym kojarzyć. Zatem osoby, które miały jakieś nierozwiązane problemy we wczesnym życiu mogą mieć strukturę osobowości związaną z tą pierwszą fazą, fazą oralną. Mogą się koncentrować na czynności mówienia, mogą uważać, że to jest podstawowa ich aktywność i to będzie wyznaczać ich osobowość. Jeśli to przejdzie w sposób niespecjalnie dramatyczny, czy w ogóle, jakoś tam postępuje rozwój dalej, a przeważnie postępuje z większymi lub mniejszymi trudnościami, to rozpoczyna się następny trudny etap. Znowu, raczej z powodów raczej społecznych, mianowicie trening czystości.
Gdzieś w pewnym momencie rodzice dochodzą do wniosku, że trzeba nauczyć dziecko kontrolowania czynności wydalania. Początkowo się tego nie wymaga od dziecka, ale wcześniej, czy później dochodzi i znowu ten trening czystości. Może być podjęty wcześniej, później, może być bardziej surowy, mniej surowy, tak, że rozwijająca się jednostka zaczyna koncentrować się na czynności wydalania. Zarówno na wykonywaniu tej czynności tak, żeby sprostać wymaganiom rodziców, czy społeczeństwa, jak i na pewnej gratyfikacji cielesnej z wykonywania tej czynności mogłoby płynąć. I mamy znowu analny typ osobowości, osobę skoncentrowaną na wydalaniu, na kontrolowaniu wydalania i prawdopodobnie to jest taka osoba, która miała jakieś tam problemy w tym etapie rozwoju libido.
Ponieważ tak, jak i w pierwszym wypadku, najrozmaitsze inne czynności mogą się kojarzyć z funkcją wydalania, to tworzy się osobowość np. skąpca. Skąpiec to jest taki, który symbolicznie, nadmiernie kontroluje defekację, czyli nadmiernie zatrzymuje kał. A np. to, co jest produktem wydalania czyli kał jest w teorii Freuda, ale on tego nie wymyślił. On to zaczerpnął z różnych, można powiedzieć, ludowych przekonań i porzekadeł, w których podkreśla się związek kału i złota, a dalej kału i pieniędzy. A zatem skąpiec to jest ten, który zatrzymuje kał, a potem kiedy nie ma już problemów z kontrolowaniem tej funkcji to stara się jak najbardziej zatrzymać pieniądze. Ale może być też coś przeciwnego. Osobowość nadmiernie rozrzutna i nie kontrolująca wydatków.
Kolejna, trzecia faza to jest faza, w której coś się zmienia biologicznie, ale też znowu zmieniają się relacje pomiędzy jednostką i otoczeniem. Libido zaczyna koncentrować się wokół narządów seksualnych, pojawia się samo zainteresowanie tymi narządami. Pojawia się coś, co bardzo bulwersowało współczesnych, co w końcu zostało nazwane masturbacją dziecięcą, czyli różne próby doznawania cielesnych gratyfikacji z dotykania własnych narządów płciowych. Badania od strony anatomicznej, także od strony ich funkcjonowania i od tej strony, jakich gratyfikacji cielesnych mogą dostarczyć. I tu pojawiają się najrozmaitsze zakazy i restrykcje, zresztą w kulturze, w społeczeństwie, w której żył Zygmunt Freud były bardzo ostre, wyrażające się albo takimi łagodnymi upomnieniami jak „trzymaj rączki na kołdrze, a nie pod kołdrą”, albo wręcz jakimiś karami, czy wyrażanym oburzeniem, które mogło być odpowiedzią na wszelkie próby zainteresowania, czy to czysto poznawczego, czy praktycznego własną seksualnością. W tym okresie zwanym okresem fallicznym pojawiają się ..., pokazuje pewien punkt widzenia męski Freuda, pojawia się zainteresowanie także, oczywiście ciałem innych dzieci. Najrozmaitsze dziecięce zabawy, które można by kojarzyć z seksem, zabawy w doktora, czy w lekarza, a za które we współczesnym społeczeństwie amerykańskim można pójść do więzienia.
Z tą fazą rozwoju, chociaż w gruncie rzeczy nie tylko z tą, związany jest tzw. kompleks Edypa.
Podstawy tego kompleksu rozpoczynają się w okresie wcześniejszym niż jakiekolwiek zainteresowania i zabawy seksualne. W gruncie rzeczy podstawą kompleksu Edypa są pierwsze kontakty z matką i przekonanie się, czy nauczenie, że jest ona źródłem dostarczania gratyfikacji. Co można oczywiście wyrażać jako zainteresowanie matką, jej cielesnością, czy też kontaktami cielesnymi z matką, które przy szerokim rozumieniu są kontaktami seksualnymi. I Można powiedzieć, że jest to tzw. miłość do matki. Ona na początku niewiele ma wspólnego z erotyzmem tak, jak to pojmują osoby dorosłe, ale jakoś tam się może kojarzyć.
A więc historia, czy początek kompleksu Edypa jest u obu płci identyczny. To trzeba podkreślić, bo nie tak jest przedstawiane w literaturze. Jest to przywiązanie dziecka, niezależnie od tego jakiej płci ono jest, do matki. Oczekiwanie, że będzie ona źródłem wszelkich cielesnych gratyfikacji, od niej będą pochodzić pieszczoty.
Ta historia zaczyna się różnicować dopiero w tych późniejszych okresach rozwoju, kiedy pojawia się zainteresowanie narządami seksualnymi, sferą już naprawdę seksualną, kiedy pojawiają się próby badania, jak to wyglądają narządy seksualne, czyli źródła przyjemności cielesnych u dziewcząt i u chłopców, na czym polegają różnice. No i pojawia się oczywiście dostrzeżenie tych różnic anatomicznych, rozszerzają się kontakty wewnątrz rodziny człowieka, to już nie są wyłącznie, czy przede wszystkim kontakty z matką, ale kontakty także z ojcem, który w tradycyjnych rodzinach później wchodził i mniej, przynajmniej w tych najwcześniejszych okresach życia zajmował się dzieckiem. Musi się w dziecięcej wyobraźni, w dziecięcych fantazjach pojawić postać ojca. Musi się też w tych fantazjach, czy zainteresowaniu samego dziecka pojawić informacja o różnicach anatomicznych między dziewczynkami i chłopcami, czy też kobietami i mężczyznami.
Dopiero w tym okresie zaczyna się kompleks Edypa, to co się dzieje z człowiekiem można nazwać kompleksem Edypa, zaczyna nieco inaczej przebiegać u dziewcząt i u chłopców. Bo chłopcy mogą i zwykle tak to jest, traktować ojca jako rywala. Jako kogoś, kto jest konkurentem w zabieganiu o względy i o pieszczoty matki, no i do kogo zatem ma się stosunek ambiwalentny. Z jednej strony jest się przywiązanym do ojca, a z drugiej strony nie lubi się go dlatego, że jest rywalem. To, co się najczęściej określa terminem kompleksu Edypa to jest ta późniejsza faza, czyli można powiedzieć miłość do matki, zazdrość i różne negatywne uczucia, agresja w stosunku do ojca. To rzeczywiście wyraża ludzkie archetypowe myślenie, czyli jakaś taka wiedza bardzo stara zawarta chociażby w micie o Edypie.
U dziewczynek jest to nieco inaczej. Dziewczęta zmieniają obiekt swojego zainteresowania. Przelewają jak gdyby uczucia na ojca, no i w związku z tym mogą np. traktować matkę jako rywalkę i to pozostaje przez kilka przynajmniej lat. Potem, przynajmniej Freud tak był skłonny myśleć, najczęściej przywiązanie do matki, zazdrość o ojca, nazywane kompleksem Edypa w gruncie rzeczy znika w historii chłopców, a potem mężczyzn. Oni sobie jakoś radzą, zmieniają zainteresowania erotyczne. Jednak Freud był skłonny sądzić, że odpowiednik kompleksu Edypa, można to nazwać kompleksem Edypa u dziewcząt, czyli kompleks Elektry, że ten konflikt i ten problem w zasadzie u większości kobiet do końca nie jest rozwiązany. Że gdzieś tam w przypadku córek zawsze pozostaje jakaś, mająca podtekst erotyczny więź z ojcem. Więź syna z matką tego typu jest rzadsza, chociaż oczywiście zdarza się.
Można się zastanawiać dlaczego tak Freud myślał i dlaczego taka asymetria obu płci?
Można to wyjaśniać albo wychodząc poza teorię Freuda np. w kierunku życiorysu samego Freuda, jego więzi z córką, która była dobyć silna, ja bym raczej unikał tego typu wyjaśnień, ale można to wyjaśniać samą teorią i różnymi jej szczegółami. W pewnym momencie pojawia się świadomość różnic anatomicznych pomiędzy dziewczynkami i chłopcami i te różnice polegają na tym, że to co najwięcej dostarcza gratyfikacji erotycznych jest bardziej widoczne u chłopców, czyli członek. Łechtaczka jest mniej widoczna u dziewczynek. Pojawia się zatem w dziecięcej wyobraźni, w dziecięcych fantazjach raczej skojarzenie przyjemność to posiadanie członka, a dziewczęta, czy kobiety są go pozbawione, zatem zazdrość o członek, czyli zazdrość o pewien szczegół anatomiczny pozwalający na łatwe, szybkie, cielesne gratyfikacje. A skoro tak, to różne, symboliczne przede wszystkim próby kompensaty, czy też zdobycia, mówiąc metaforycznie członka poprzez np. przywiązanie jakiegoś mężczyzny do siebie. Nierozwiązany kompleks Edypa czy kompleks Elektry może się objawiać próbą nadmiernej, czy w ogóle manipulacji, gdy jakaś kobieta manipuluje mężczyznami.
Można też sobie w najrozmaitszy inny sposób, symboliczny, czy też nie do końca symboliczny kompensować tę pozorną oczywiście, istniejącą w świadomości dziewcząt ułomność. Można np. kompensować sobie posiadaniem syna, przywiązaniem nadmiernym do syna, przez to syna do siebie i najrozmaitszymi innymi, symbolicznymi sposobami jak pełnienie zawodów, czy też funkcji męskich, czyli bycie mężczyzną, w przypadku dziewcząt to próby bawienia się w taki sposób, jak bawią się chłopcy. W przypadku kobiet dorosłych to być tak ortodoksyjni ... (?) interpretowali wojujący feminizm np., czy cokolwiek podobnego. {PIEPRZONY SEKSISTA!!!}
To, co dzieje się wokół kompleksu Edypa może mieć znaczenie dla późniejszych zachowań, dla późniejszych tendencji, dla całej osobowości. Pomimo tego, że Zygmunt Freud miał imponującą wiedzę antropologiczną, no to jednak można powiedzieć, że w opisie historii teorii zazdrości o członek pewne rzeczy albo pominął, albo nie znał.
Rzeczywiście kultura, w której żyjemy, w której się wychowaliśmy to kultura dominacji mężczyzn i ten opis freudowski do tej kultury pasuje i też, jak potem zwróciła uwagę Karen Horney, zazdrość o męskość można interpretować jako zazdrość o pewne przywileje, związane z byciem mężczyzną w tej kulturze, ale są pewne nieliczne i odległe, ale są kultury, w których w wierzeniach i zwyczajach istnieje coś, co można by nazwać, a o czym Freud nie mówił o ile wiem, zazdrością o żeńskość. Przy czym to znowu można rozumieć zarówno symbolicznie, zazdrość o to, że kobieta jest źródłem życie, jest tą, która w sposób oczywisty daje życie, ale też to można rozumieć metenimicznie(?), jako zazdrość o narządy seksualne żeńskie. Istnieją różne np. australijskie kultury, w których obrzędy kiedy dojrzewa chłopiec seksualnie, to poddaje się jego narządy seksualne pewnym okaleczeniom, które mogą być..., to jest także znane z naszej kultury, jak obcięcie napletka, ale mogą to być bardzo drastyczne operacje chirurgiczne na członku, których efektem jest upodobnienie albo narządów, albo zachowań związanych z narządami seksualnymi, męskich do żeńskich. Przy pewnych rozcięciach czy nacięciach członka jakim poddawani są przedstawiciele pewnych kultur, kultur w tym australijskich, zmusza mężczyzn po tym zabiegu do oddawania moczu w taki sposób, w jaki to robią kobiety. Albo wręcz może upodobnić anatomicznie członek męski do narządów rodnych żeńskich.
To są rzadkie, a właściwie w taki drastyczny sposób niezwykle rzadkie, a właściwie były zwyczaje i obrzędy, które jednak pokazują, że zazdrość o cechy przeciwnej płci może płynąć z dwóch kierunków. W naszej jest to tak oczywiście, jak to Freud opisał {SZOWINISTA!!!}.
To by były właściwie takie najważniejsze: teoria libido, teoria rozwoju psychoseksualnego, teoria trzech sfer osobowości to najważniejsze twierdzenia, czy elementy i takie w gruncie rzeczy nie zmieniające się teorie Freuda.
Do tego dochodzi jeszcze zmieniająca się teoria lęku. W samej myśli Freuda, trochę pod wpływem jego własnych przemyśleń, trochę pod wpływem opinii jego uczniów, poglądy ewoluowały.
Początkowo lęk był bardzo mechanicystycznie rozumiany, czy też można powiedzieć hydraulicznie. Ta metafora energii libido jako czegoś w rodzaju płynu, który od czasu do czasu musi znaleźć jakieś ujście, czyli musi być rozładowana energia seksualna, a jeżeli nie jest rozładowana, to ta energia zamienia się w lęk. I pierwsze źródło lęku, jakie wskazywał Freud to oczywiście niezaspokojenie seksualne. To prawdopodobnie było związane z tym, że w swojej praktyce klinicznej miał z tego typu przypadkami, z pewną patologią związaną z problemami seksualnymi, głównie z frustracjami seksualnymi do czynienia. Potem ta teoria lęku zaczęła się zmieniać, rozszerzać, doskonalić. Zaczęto w psychoanalizie pojmować lęk jako efekt jakiegokolwiek konfliktu. Konfliktu płynącego albo gdzieś tam z głębin osobowości, pomiędzy różnymi elementami psychiki, albo konfliktu pomiędzy człowiekiem a otoczeniem, albo np. pomiędzy jego dążeniami a normami społecznymi. Ten lęk przestał być już rozumiany tak materialnie i w mechanicystyczny sposób.
Zmieniła się także teoria popędów. Początkowo Freud myślał, że jedynym właściwie popędem jest popęd życia, dążenie do przyjemności. Po Pierwszej Wojnie Światowej wprowadził do swojej teorii popędów popęd śmierci, popęd destrukcji i zaczął stopniowo uważać, że to są takie dwa główne popędy decydujące o tym co ludzie robią, ale też jakie mają problemy. I był skłonny oczywiście w tej drugiej fazie bardziej podkreślać, że sfera superego nie musi dotyczyć zakazów związanych z seksem czy gratyfikacjami seksualnymi, ale także, a może bardziej różnych zakazów regulujących stosunki społeczne tak, żeby nie było nadmiernej destrukcji i żeby ludzie po prostu nie zabijali się nadmiernie. To jest poza tymi okresami, kiedy to jest dopuszczalne.
To byłyby takie najważniejsze informacje o samym Freudzie. Po przerwie o tym co zrobili jego następcy.
Jeszcze słówko o psychoanalizie z takiego może zewnętrznego, nie psychoanalitycznego punktu widzenia. Po pierwsze, bardzo ważnych źródłem inspiracji dla Zygmunta Freuda była jego wiedza typu antropologicznego, etnograficznego, czy jakbyśmy tego nie nazywali.
Zarówno symbolika snu jaka się pojawiła, ja Państwu nie mówiłem, bo akurat tutaj jest stosunkowo dobrze znane i rzadko zniekształcane, jak też pewne elementy jego teorii w sposób niesystematyczny, może nie do końca uświadomiony i w sposób implicite zawarte są w najrozmaitszych źródłach. Zarówno w zwyczajach ludowych, jak i twórczości artystycznej. Chociażby, jakbyśmy wzięli pod uwagę Shakspeare'a np. Hamleta. Przecież Hamlet jest niczym innym jak pewnym dramatem człowieka, który nie do końca uporał się ze zdrowymi relacjami z rodzicami. Stosunek Hamleta do matki to przecież nic innego jak stosunek Edypa do Biokastry (?). Nie ambiwalentny stosunek do ojca. Jego wahania, czy ma podjąć próbę, w gruncie rzeczy zemsty, czyli jakby wystąpić w imieniu ojca, czy też może jej zaniechać. To wszystko jest pewnym obrazem konfliktów psychicznych jakie w mniejszym, czy w większym stopniu może przeżywać człowiek. Dosyć dziwny stosunek Hamleta do Ofelii, który może być symbolem jakiś tam problemów Hamleta, czy osoby tego typu, w sferze seksualnej.
Zatem można by powiedzieć to, co zrobił Freud to w gruncie rzeczy pozbierał jakieś archetypowe..., usystematyzował wiadomości, które uzbierał Shakspeare, czy wielu ludzi. Ale robiąc to używał języka, którym przemawiał nie tylko, a może do nich najmniej, do przedstawicieli psychologii i psychiatrii, ale także do przedstawicieli innych dyscyplin humanistycznych, także do artystów, którzy, kiedy już Freud już ogłosił swoje prace, bardzo często byli inspirowani psychoanalizą, ale wręcz ilustrowali psychoanalizę. Surrealiści w filmie, czy w malarstwie, najbardziej Bruelle czy Sanvadore Dali, to są w gruncie rzeczy to są ilustracje psychoanalizy.
Psychoanaliza w momencie kiedy stykała się z czymś, co się nazywa twardą psychologią, z metodami eksperymentalnymi, budziła bardzo negatywne emocje. Budziła też różne chęci zdyskredytowania albo sfalsyfikowania empirycznego psychoanalizy. Są zresztą w historii psychologii takie osoby, które mają taki szczególny i też bym powiedział ambiwalentny, nie jednoznacznie negatywny stosunek do psychoanalizy. Do nich należy np. Eisenck, wspominałem Państwu o Łurii, który chciał być psychoanalitykiem, ale komunizm mu nie pozwolił. I funkcjonuje w tej historii psychologii taki eksperyment, który wykonali zarówno Łuria, jak i Eisenck, który był nastawiony, no w każdym razie przedstawiciele takiej twardej psychologii, który był nastawiony na falsyfikację. Ważne jest może nie to jak ten eksperyment przebiegał, ale jak zostały jego wyniki zrozumiane, a ja bym powiedział niezrozumiane przez eksperymentatorów.
Eksperyment był następujący. Osoba badana wysłuchiwała, osobami badanymi od razu powiem, były kobiety, osoby wysłuchiwały pod hipnozą instrukcji, która miała doprowadzić do pewnej sugestii hipnotycznej, czyli do pewnych wydarzeń, które miały się dziać, gdy nie będzie już osoba zahipnotyzowana. Pod hipnozą mówiono mniej więcej coś takiego, że za chwilę opiszę pani, a pani przeżyje tak, jakby to się wydarzyło naprawdę, pewne wydarzenia. Chodziło o to, ja nie dosłownie to cytuję, żeby było przeżywane możliwie plastycznie i razem z emocjami, które temu towarzyszą. Kiedy panią obudzę z hipnozy, to nie będzie pani niczego pamiętać. Jednak, kiedy będzie pani spała, to będzie pani śnić o tych wydarzeniach, które za chwilę opiszę. A wydarzenie właściwie było następujące, że wraca pani wieczorem do domu, musi pani przejść przez cmentarz, czy jakąś odludną okolicę, nagle słyszy pani kroki za sobą, widzi mężczyznę, zaczyna pani uciekać, mężczyzna panią goni, w końcu dogania i gwałci. Wraca pani do domu w straszliwym stanie i opowiada wydarzenie rodzinie. Mniej więcej tak wyglądała sugestia podczas hipnozy, potem oczywiście budzono osobę, ona udawała się do domu i sprawdzano oczywiście czy były sny i jakie.
Okazało się, że osoby badane śniły zgodnie z sugestią posthipnotyczną o tych wydarzeniach, przy czym przeważnie śniły o nich w sposób taki częściowo przynajmniej symboliczny i ocenzurowany. A więc np. wydarzenie tak, jak to było opisane w hipnozie - gwałt, to śniły kobiety przeważnie o tym, że mężczyzna je dogania i rani nożem. W tak ewidentny, symboliczny, wg zasad freudowskich sposób. Wymazano tą najbardziej i związaną z seksem i najbardziej drastyczną część, zamieniono na coś być może mniej drastycznego od gwałtu. A w każdym razie bardziej zgodnego z normami. Ten eksperyment jest często przedstawiany w literaturze, a tak był zinterpretowany przez tych, którzy go zaplanowali i wykonali, jako falsyfikacja psychoanalizy, bo tam się mówi, no u Freuda w teorii snów jest twierdzenie, że ludzie śnią, bo sen jest takim symbolicznym, zastępczym zaspokojeniem życzeń, tak rzeczywiście się u Freuda mówi, ale nie mówi się oczywiście, że każdy sen taki musi być.
Żeby to sfalsyfikować w ten sposób trzeba by było taką wersję przyjąć.
Natomiast w ogóle się nie zwraca uwagi na to, że ten eksperyment potwierdza teorię Freuda, a przynajmniej teorię autocenzury i takiego symbolicznego maskowania czynności, czy wydarzeń seksualnych. Symbolizowania ich przy pomocy np. nóż - ewidentny symbol członka, zranienie - symbol gwałtu.
Jak widzicie Państwo jest pewien problem, w tym wypadku nie tyle z psychoanalizą, co z psychologią eksperymentalną, no ale do sprawy oceny empirycznej różnych teorii czy elementów teorii, o których mówimy wrócimy na końcu. Tu sprawę należy potraktować raczej globalnie i na pewnych przykładach, ostatni wykład będzie poświęcony psychologii, metodologii badań empirycznych i w mojej przynajmniej próbie wyjaśnienia, jak te różne kierunki psychologii w tego punktu widzenia wyglądały.
To tyle, jeśli chodzi o psychoanalizę w ogóle. Jak będziemy wracać do innych teorii to także do psychoanalizy i jej miejsca pośród innych, w całości wrócimy. Teraz o ty, co się zdarzyło z poglądami Freuda. Poza ukochaną córką Anna, w gruncie rzeczy wszyscy uczniowie Freuda okazali się dysydentami, a więc osobami, które w jakiś sposób modyfikowały myśl freudowską, które albo rezygnowały z pewnych założeń teorii psychoanalitycznej, albo jakoś tam inaczej rozumowali. Byli to jednak dysydenci, do pewnego stopnia kontynuatorzy pewnego stylu, sposobu myślenia, bo zachowano pewne elementy charakterystyczne dla psychoanalizy.
Zawsze zachowana była teoria nieświadomości i relacji pomiędzy tym co świadome i nieświadome. Na ogół u bezpośrednich, czy najbardziej znanych uczniów Freuda zachowaną taką, można powiedzieć strukturę freudowskiego myślenia, czyli tendencję do wyjaśniania całego życia psychicznego jak gdyby jedną motywacją. U Freuda jest to tzw. motywacja seksualna, u jego uczniów to wygląda trochę inaczej, parę słów za chwilę.
Freud największe nadzieje wiązał z osobą Karola Junga i też to był jego największy zawód. Jung był dla Freuda takim kandydatem na kogoś, kto będzie kontynuował jego teorię, może rozwijał, a na pewno nie tak konfliktowo, jak to Jung zrobił i tak się nie stało i to na jakiś czas popsuło stosunki pomiędzy Jungiem i Freudem. Była próba powrotu do dobrych kontaktów, ale jakby do końca nie udało się jej osiągnąć.
O Jungu na samym końcu, ponieważ Jung jest takim myślicielem łączącym psychoanalizę z ..., no z ... ja mógłbym powiedzieć właściwie z czym, z psychologią humanistyczną, to jest prawda, ale nie do końca prawda, może z tym, co obecnie zrobiono z psychologią humanistyczną, ale co zrobiono z psychologią humanistyczną to ja powiem jak Państwu scharakteryzuję taką tradycyjną psychologię humanistyczną, więc z czymś tam Jung nas łączy. Z różnymi innymi rzeczami poza psychoanalizą.
Natomiast inni bezpośredni uczniowie Freuda. Do nich należy Alfred Adler, bardzo znany choć z innych względów niż Freud kontrowersyjny autor. Adler był skłonny uważać, że tym podstawowym motywem tak, jak Państwu wspomniałem Adlera, kiedy mówiłem o kreatyzmie Witwickiego, tym podstawowym motywem jaki człowieka skłania do działania, jaki decyduje zarówno o patologii, jak i rozwoju psychicznym jest tzw. poczucie niższości i dążenie do jego skompensowania, czy zlikwidowania. To można by nazwać kompleksem wyższości. Poczucie niższości zdaniem Adlera jest właściwe wszystkim istotom ludzkim. Jest naturalne, ponieważ rodzimy się słabsi psychicznie, słabsi fizycznie, wyposażeni w jak gdyby mniej uprawnień społecznych, zatem mamy mnóstwo powodów do takiego poczucia. A jednocześnie bardzo często rodzimy się z pewnymi wadami, ułomnościami, niedostatkami, takimi bądź innymi, no i to w sposób naturalny powoduje dążenie do kompensacji.
Są dwa sposoby z radzeniem sobie z poczuciem niższości. Jeden sposób to ucieczka w słabość, albo demonstrowanie własnej słabości i manipulowanie w ten sposób innymi ludźmi. Ten sposób, jak się Państwo domyślają, przynajmniej zdaniem Adlera, stosują częściej kobiety. Znowu najczęstsza forma jego to jest tzw. ucieczka w chorobę. Jestem chory, jestem słaby to musicie się mną opiekować, musicie mnie zwolnić z pewnych obowiązków, musicie mnie jakoś tam specjalnie traktować. I drugi sposób bardziej twórczy i mniej destruktywny to po prostu jawna walka, zdobywanie przewagi w jakiś dziedzinach, która kompensuje poczucie słabości. To by opisywało np. postawy większości znakomitych sportowców, którzy się z reguły, to było jeszcze w czasach, kiedy się w osiągnięciach sportowych decydowała nie chemia, tylko psychika, to znakomici biegacze, ciężarowcy, atleci itd., wywodzili się z osób z jakimiś wadami fizycznymi, albo bardzo słabych fizycznie, które podejmowały takie różne próby doprowadzenia się do tego, aby być przynajmniej takimi jak inni, a potem się okazało, ze mogą być przecież lepsi. No teraz to odpada, bo trzeba tylko zażyć odpowiednie środki chemiczne takie, których się nie wykrywa normalnymi procedurami.
Zdobywanie przewagi w jakiejś dziedzinie takiej, która wprost albo symbolicznie jest związana z tym, gdzie się czujemy słabi. To oczywiście prowadzi do rozwoju psychicznego i jeśli nie przybiera jakiś skrajnych, patologicznych form jest jak najbardziej godne polecenia.
Adler był też tym, który badał życie rodzinne. Badał sposób odnoszenia się rodziców do dzieci wpływa na ich osobowość. Uważał, że największym złem, czy największym błędem wychowawczym są tzw. dzieci rozpieszczane, takie od których się niemal niczego nie wymaga lub dosłownie niczego. Uważał też, że sposób traktowania..., miał do czynienia jak się Państwo domyślacie, bo jest to początek XX wieku z wielodzietnymi rodzinami, uważał, że sposób traktowania a potem osobowość człowieka zależy od tego którym dzieckiem w rodzinie się jest. Inaczej się traktuje najstarsze dzieci, które się rodzi na początku, inaczej najmłodsze. Te np. bywają najczęściej rozpieszczane itd.
Był też Adler w gruncie rzeczy tzw. prekursorem psychologii humanistycznej, podkreślającej pozytywne aspekty różnych także problemów, które ma człowiek. Pokazującej jak właściwie tworzy się nie tyle zdrową, co wzorową, czyli dobrze rozwiniętą osobowość.
Innym uczniem Freuda był Otto Rank. Rank był zwolennikiem takiego poglądu, że najważniejszym wydarzeniem dla ... i najbardziej traumatycznym jednocześnie są narodziny i to, co wyznacza funkcjonowanie psychiczne i w zasadzie historię psychiki to tzw. uraz narodzin, czyli z bezpiecznego łona matki zastaje wyrzucony nagle, na jakiś zimny, twardy, nieprzyjazny świat - to jest pierwszy uraz. To jakoś tam zapada w psychice, w nieświadomości, a potem jest powtarzane. Separacja od piersi (o tym Już Freud pisał), separacja od rodziny, separacja od przyjaciół, czy separacja od czegokolwiek, z czym człowiek się utożsamiał.
Rank podobnie zresztą jak Adler i wielu innych uczniów Freuda jak gdyby zainicjował można powiedzieć psychologię humanistyczną. To widać choćby w jego taksonomii typów osobowości, która to taksonomia nawiązuje do historii konfliktów i sposobów ich rozwiązywania. A więc mamy typ normalny, to jest najgorzej, to jest taki, który jest konformistą, który wolę powszechną przyjmuje jako wolę własną, który nie ma większych problemów w związku z tym, ale też się nie rozwija, nie doskonali. Jest typ następny, już bardziej rozwinięty, ale jeszcze nie zakończony, jest drugi typ nerwicowy. Taki, który się nie identyfikuje z powszechnymi normami, w każdym razie nie ze wszystkimi, ale jeszcze sobie nie poradził i własnej drogi życia nie znalazł i ma w związku z tym poczucie niższości. I jest typ, który najczęściej jest nazywany typem artysty-twórcy, typ silny, akceptujący się, który najdalej postąpił w rozwoju psychicznym.
Domyślacie się Państwo, że teoria rankowska miała polegać na uwolnieniu człowieka od nadmiaru kontroli zmysłów.
Z takich egzotycznych, można powiedzieć następców czy uczniów Freuda to jest Ferenczi Węgier, który wsławił się, on do teorii psychoanalitycznej niewiele wniósł tak naprawdę, ale wsławił się dosyć oryginalnymi metodami terapeutycznymi. On przechodził jak gdyby przez dwie fazy rozwoju swoich praktyk terapeutycznych. Pierwsza faza to jest taka, w której zalecał pacjentom rezygnację z zaspokojenia potrzeb, czyli narażanie się na jak największą ilość frustracji i głównie frustracji cielesnych, więc zalecał żeby się słabo odżywiać albo wręcz głodzić, powstrzymywać nawet od defekacji, nie mówiąc już o aktywności seksualnej, od normalnego funkcjonowania człowieka i w takim stanie kiedy przychodził na terapię pacjent, to był oczywiście zły, agresywny i terapia była w gruncie rzeczy taką okazją do najrozmaitszego wyładowania tej złości i agresji. To miało uwalniać od napięć psychicznych.
Potem Popadł Ferenczi w drugą skrajność i zalecał pacjentom jak największe używanie życia. W trakcie terapii miała być atmosfera relaksacji, tolerancji, pełnej akceptacji i zachęcał pacjenta do odgrywania różnych wydarzeń np. z okresu dziecięcego. Zachowywania się jednym słowem jak dziecko i to było dla niego znaczące.
I wreszcie poza Jungiem, o którym powiemy sobie następnym razem to Karen Horney.
Chyba osoba mająca największy wpływ na modyfikację psychoanalizy i potem na post psychoanalityczną psychologię kliniczną. Dyskusją z Karen Horney Freud zawdzięcza to, że jego poglądy na lęk się zmieniały. Nawet trudno powiedzieć co w teorii lęku jest z Freuda a co z Horney. Na pewno oryginalnym pomysłem Horney jest koncepcja tzw. lęku podstawowego tj. takiego lęku, który rozpoczyna się w bardzo wczesnych okresach życia, a który nie jest związany koniecznie wprost z produktami (?), a tym bardziej z frustracjami seksualnymi, ale jest związany z tym, że osoba żyje w jakiś tam trudnych warunkach. W trudnej rodzinie, w trudnych warunkach materialnych, w związku z tym kształtuje się takie u osoby oczekiwanie, że będzie źle. Cokolwiek się nie dzieje to może się to źle skończyć. Postawienie raczej na negatywne..., to może mieć różne źródła także związane z tym, jak postępują rodzice, ale ta postawa potem jak gdyby uwrażliwia nadmiernie człowieka i czyni go nadmiernie lękowym.
Horney też usiłowała inaczej niż Freud wprowadzać wiedzę antropologiczną do psychoanalizy. Wyemigrowała do Stanów w latach trzydziestych XX wieku, jak się zaczęły nagonki nazistowskie na niektóre osoby. Tam zetknęła się m.in. z pracami antropologicznymi i ostatecznie doszła do wniosku, że kultura może negatywnie wpływać na człowieka, ale nie tylko na zasadzie wchodzenia w konflikt ze sferą id, czy ze sferą libido, ale także jako taka, ze względu na swoje normy, czy zwyczaje, czy wymagania może generować konflikty, napięcia i lęki. Może np. wymagać od człowieka sprzecznych rzeczy. Niezależnie od tego czy one są sprzeczne z jego sferą popędowo-biologiczną, czy nie.
Można tak, jak amerykańska kultura lat trzydziestych, która wymagała rywalizacji, a skoro rywalizacji to oczywiście narażania się na niechęć, czy agresję ze strony innych, ale jednocześnie wymagała tego, żebyśmy dbali o akceptację ze strony innych. Czyli albo mamy w życiu sukcesy i tego nam zazdroszczą, a zatem nas tak naprawdę nie akceptują, albo ich nie mamy i wtedy my nie akceptujemy siebie.
W starej psychoanalizie Horney jest jeszcze ten element jak gdyby najczęstszy, czy najbardziej ogólny, czyli różnica między obrazem jaki jestem a jakim chciałbym być, czy powinienem być.
I to byliby poza Jungiem ci najbardziej chyba znani przedstawiciele. O innych sobie powiemy następnym razem.
Historia myśli psychologicznej wykład 5
Prof. Bobryk str. 8