NaTropie'03 grudzien


0x08 graphic
0x08 graphic
0x01 graphic

Internetowy miesięcznik dla wędrowników

_____________________

0x01 graphic

WĘDROWNICZA WATRA 2004

Spis treści:

Wstępniak - Redakcja ............................................................................................................................................ 2

Pokój 346 - hm. Ryszard Polaszewski ...................................................................................................................... 2

Na szlakach wędrowniczej pasji ... - Łukasz Czokajło ........................................................................................ 3

Regulamin Wędrowniczej Watry 2004 - Łukasz Czokajło.................................................................................... 5

Już czekamy na następnego „Kamyka”... ......................................................................................................... 8

Integracja trwa - HO. Adam Piwek ...................................................................................................................... 9

Zaśpiewali razem - Przemysław Cynkier ............................................................................................................. 10

Na tropie wychowania duchowego. Mam światełko i co dalej ... - Ks. pwd. Waldemar Piątek ................................ 11

Matura ... i co dalej? Politolog, politolożka, politologia - phm. Aleksandra Stanek ............................................. 12

Dam pracę... Z pięcioletnim doświadczeniem. - pwd. Daria Siwka HR ................................................................ 13

Harcerz radny, to brzmi dumnie - HO. Adam Piwek ........................................................................................... 14

A jedenaste: Harcerz ma dobrą kondycję - hm. Katarzyna Krawczyk ............................................................... 15

Drużyna prowadzi... śledztwo - pwd Maciej Pietraszczyk HO. ............................................................................. 16

XXXIV Rajd Arsenał - ........................................................................................................................................ 18

Małe grupy w drużynie wędrowniczej - hm. Krzysztof Manista ......................................................................... 21

„Następca” - Piotr Niwiński (NT 6/34, czerwiec 1985) ................................................................................ 23

OD REDAKCJI

Wstępniak

Pokój 346

„SZARA DRUŻYNA”


W kalendarzu już grudzień i idą święta. A za oknem wciąż jesień i jesień. Jesień kojarzy się z szarością . Dlatego tym razem kilka słów o „Szarej Drużynie”.

„Szara Drużyna” to zespół instruktorów, którzy chcą na bazie wspólnie wypracowanych standardów prowadzić kształcenie kadry wędrowniczej, a przede wszystkim drużynowych drużyn wędrowniczych. Wywodzą się oni z referatów chorągwianych, namiestnictw hufcowych i z Ruchu Programowo-Metodycznego „Wędrownictwo”.

Do „Szarej Drużyny” mogą należeć instruktorzy, którzy posiadają, co najmniej brązową OKK i ukończyli warsztaty SzD przygotowujące do pracy z kadrą wędrowniczą (dobrze znają metodykę wędrowniczą). Instruktorzy „SzD”, co najmniej raz w roku powinni przeprowadzić warsztaty dla co najmniej 20 drużynowych lub innych instruktorów wykorzystujących w pracy metodykę wędrowniczą.

Wydział Wędrowniczy GK będzie wspierał instruktorów SzD przez organizację warsztatów doskonalących, przekazywanie najnowszych materiałów metodycznych i programowych (konspektów, podręczników, regulaminów itp.) w wersji elektronicznej oraz w miarę możliwości w wersji drukowanej oraz udzielanie pomocy metodycznej (przez Internet).

Jednak najważniejszą ideą funkcjonowania „Szarej Drużyny” jest wzajemne udzielanie sobie daleko idącej pomocy (współorganizacja warsztatów, sejmików i konferencji, wymiana doświadczeń, poradnictwo).

Instruktorów „Szarej Drużyny” możecie poznać po pasku wędrowniczym, na którym noszą Odznakę Kadry Kształcącej. Jeżeli będziecie potrzebować ich pomocy już wkrótce będziecie mogli ich odnaleźć na stronie internetowej wydziału.

hm. Ryszard Polaszewski

kierownik Wydziału Wędrowniczego GK ZHP



WAŻNY TROP

IV WĘDROWNICZA WATRA

0x01 graphic

NA SZLAKACH WĘDROWNICZEJ PASJI

Podobno wystarczy dobry pomysł i trochę pracy, by udała się każda impreza. Podobno. Tylko dlaczego nigdy nie wiemy, który pomysł jest najlepszy?


Półtora roku temu Kapituła RP-Mu stwierdziła ze niezbędnym dla ruchu wędrowniczego jest spotkanie jego członków na zlocie, którym środowiska zakończą swoją całoroczną pracę. Owocem tego pomysłu był II Zlot Harcerzy Starszych Wędrownicza Watra 2001 w Budach Grabskich.

Ktoś może zada sobie pytanie: dlaczego II zlot, dlaczego Harcerzy Starszych. Przecież zlot nazywa się Wędrownicza Watra. Zapewne część z nas pewnie pamięta jeszcze duże zloty Harcerzy Starszych zwane PZHS-ami

Mój osobisty kontakt z tym wydarzeniem zaczął się od wyjazdu na XIII Polową Zbiórkę Harcerstwa Starszego w 1996. Wyjazd do Wetliny był jak odkrycie innej planety złożonej z prawie samych harcerzy. Tylko pani w warzywniaku i pan na poczcie nie byli w zielonych lub szarych mundurach. Niesamowite były zajęcia, warsztaty, giełda papierów wartościowych, koncerty i ogniobranie. Dodatkową atrakcją był kontakt z drużynami skautowymi z całego świata. Wiedziałem, że moja drużyna musi pojechać na kolejny PZHS. Rok później jako szef patrolu meldowałem oboźnemu przybycie patrolu z Augustowa. Zaczynał się XIV PZHS w Perkozie. Równie ciekawy, bardzo dynamiczny, bardzo różniący się od normalnej naszej śródrocznej pracy drużyny. Przez te kilka słonecznych dni każdy z nas nabrał nowych sił do pracy. W Perkozie stało się też coś, co całkowicie miało zmienić sposób, w jaki patrzyłem na harcerstwo starsze. Otrzymałem Jodełkę Wędrowniczą. Na XV zbiórkę wyjechaliśmy jak „starzy wyjadacze” znaliśmy kilka środowisk, z którymi mieszkaliśmy na podobozie, a na dodatek zajmowaliśmy się grupą skautów z Portugalii. Szczerze mówiąc PZHS w Jeżowie Sudeckim był dla mnie bardzo uciążliwą imprezą. Z jednej strony narzekający non stop na warunki zakwaterowania i pogodę Portugalczycy z drugiej strony problemy z biletami na zajęcia programowe nieźle dały mi się we znaki. O ile potrafiłem wczuć się w sytuacje tych biednych skautów, którzy przyjeżdżają z nad Atlantyku gdzieś na koniec świata to narzekania współmieszkańców strasznie mnie denerwowały. No ale wielkość imprezy oraz ekstremalne warunki pogodowo-terenowe spowodowały na przykład to, że nie odbyło się kilka zajęć programowych. Teraz wiem, że tak naprawdę problemy były na przysłowiowej górze. Ministerstwo obcięło część dotacji, fatalna pogoda i po prostu ciężkie warunki rzeczywiście sprawiały wiele problemów dla organizatorów zlotu. Nie chce tu mówić, że nie byli oni przygotowani na organizację PZHSu. Myślę, że po prostu organizowanie tak potężnej imprezy było i jest potwornie skomplikowane.

Jako młody instruktor nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w komendzie PZHSu trwały rozmowy nad zasadnością organizowania takich zlotów. Problemy dotyczyły pieniędzy, ilości uczestników, sposobów organizowania i przeprowadzania przedsięwzięć programowych. Myślę że większość drużynowych i tak nie zawracała sobie głowy takimi dywagacjami. Dla nas ważne było to, że za rok pojedziemy na kolejny PZHS.

Wielką niespodzianką dla nas była zmiana nazwy imprezy. W 1999 roku jechaliśmy na I Ogólnopolski Zlot Harcerzy Starszych Wędrownicza Watra do Stebnika w Bieszczadach. Wraz ze zmianą nazwy zmieniła się też koncepcja całego zlotu. Po pierwsze - chcecie mieć zlot, to go sami przygotujcie. Zróbcie program, pokażcie, że jesteście w stanie zorganizować sobie czas, że nie przyjeżdżacie na gotowe. Po drugie - czy ma sens jechanie przez całą Polskę na dwu dniową imprezę, jak już wybieracie się na Watrę to wyjdźcie w góry zróbcie jakąś wędrówkę, zobaczcie Bieszczady. Tak narodziła się ta impreza. Tak narodził się pomysł na nową formułę spotkań harcerzy starszych. Szczerze wam powiem, że dla mnie nie było to jakieś super. Niejako wychowany w tradycji PZHSowskich „przyjedź i zobacz” nosem kręciłem na ten pomysł. Jednak okazało się, że połączenie wyjazdu na Watrę z dwutygodniowym obozem wędrownym na Słowacji dało niesamowitego „kopa” do śródrocznej pracy mojej drużyny. To było to.

Już w czasie Watry słuchaliśmy pogłosek jakoby za rok nie miałoby być imprezy. Jednak każdy z nas znał przyczynę tej decyzji i powiem wam więcej każdy nie mógł się już doczekać by owa przyczyna się ziściła. Czekaliśmy na „Gniezno 2000”.

W 2001 roku przygotowujemy się do wyjazdu na kolejny PZHS! Niestety okazało się, że wnioski niektórych członków XV PZHS nie były chybione. Po raz kolejny Ministerstwo Edukacji Narodowej obcięło dotacje celową na Zlot i jasnym się stało, że impreza w Chorzowie z przyczyn finansowych nie odbędzie się. Szkoda tylko pracy instruktorów zaangażowanych w przygotowania imprezy, oraz zawiedzionych harcerzy starszych.

Na wiosnę 2002 gruchnęła wieść: RP-M Wędrownictwo reaktywuje Wędrowniczą Watrę. No teraz to dopiero się zacznie mówiłem ludziom którzy o PZHS i Watrze czytali tylko w kronikach drużyny. Zorganizowaliśmy patrol i pojechaliśmy do Bud Grabskich. Na miejscu okazało się, że całkowicie zmieniło się oblicze naszych sierpniowych wyjazdów. Wysokie wymagania, dwuletnia przerwa i nowa nazwa a przede wszystkim brak tradycji wśród drużyn na wyjazdy tego typu spowodowały to ze impreza zrobiła się bardzo kameralna. Na Wędrowniczej Watrze w Budach Grabskich było około 120 osób.

Najważniejsze jest to, że zostało zasiane „ziarno niepokoju”. Ekipy z całej Polski zaczęły się dopytywać o Watrę 2003. Jako instruktor wspierający Wydział Starszoharcerski GK, mogłem bezpośrednio zaangażować się w organizację kolejnej Watry. We wrześniu 2002 przedstawiłem koncepcje patrolu kulturalno-oświatowego, którą udało nam się zrealizować w Perkozie. Mamy odzew, że Wędrownicza Watra 2003 w Perkozie była udaną propozycją dla wielu środowisk z całej Polski. Nasz pomysł był bardzo prosty: ciekawy program w jak najbardziej przyjaznej oprawie plus oczywiście niezapomniany klimat wieczorów. Mamy nadzieję, że między innymi to właśnie sprawiło, że było tak fajnie.

Wielu z Was pyta, co dalej...

Otóż nasz pomysł na Wędrowniczą Watrę 2004 uległ drobnym modyfikacjom w porównaniu do planu z lat poprzednich. Po pierwsze chcielibyśmy powrócić do pomysłu z wędrówkami poprzedzającymi zlot. Myślę, że najlepiej mogą one oddać ducha zawartego w Kodeksie Wędrowniczym. Dzięki nim patrole, które pojadą na zlot będą mogły lepiej poznać współtowarzyszy ze szlaku. Dzięki nim każdy z was będzie mógł poznać ten niesamowity zakątek naszego kraju, jakim jest Suwalszczyzna. Zaczniecie nasze spotkanie od nasycenia się pięknem tej krainy. Naładujecie przysłowiowe akumulatory. Wędrówki są nieobowiązkowe lecz szczerze zapraszam każdego z Was na tą przygodę.

Później same rarytasy. Program przygotowany przez najlepsze w Polsce środowiska Wędrownicze. Przez Was. Oczywiście druga edycja zlotowego festiwalu i całonocna Watra.

Po drugie temat Wędrowniczej Watry - „Na szlakach wędrowniczej pasji”. Ma wydobyć z Was jak najciekawsze skojarzenia inspirować do stworzenia najlepszych zajęć. Jest jednocześnie drogowskazem dla trzech kierunków programowych przyroda, kultura, przygoda. Wybraliśmy takie dziedziny, by ułatwić Wam pracę nad tematem przewodnim. Jednocześnie w regulaminie Wędrowniczej Watry 2004 znajdziecie przykładowe rozwinięcia powyższych haseł. Są to tylko nasze propozycje i oczywiście możecie dodać swoje pomysły mieszczące się w duchu jednego z trzech kierunków.

Przed nami wiele ciężkiej pracy. Przygotowanie Watry zajmie nam dużo czasu. Szczególny wysiłek czeka środowiska, które będą zajmowały się wędrówkami oraz ekipy obstawiające bazę zlotu. Jednak wizja dużej imprezy dla wędrowników z całej Polski, forum, na którym mogą się spotkać najciekawsze środowiska dodaje nam sił. Trzeba pamiętać, że minął już czas wielotysięcznych spędów. Liczymy na to, że nowa formuła wypełni się jak najlepszą treścią. Mam nadzieję, że każdy z was czeka na nasze coroczne sierpniowe spotkanie. Przyjazd na Watrę jak zwykle wiąże się z pewną dodatkowa pracą, ale mam nadzieje, że będzie warto podjąć ten trud.

Liczę na to, że na Watrze w 2004 roku będzie około 350 osób - czyli około 30 patroli z całej Polski. Mam nadzieję, że większość z was skorzysta z propozycji naszych wędrówek.

phm. Łukasz Czokajło

komendant Wędrowniczej Watry 2004



Na szlakach wędrowniczej pasji...

REGULAMIN

IV WĘDROWNICZEJ WATRY

„Sucha Rzeczka 2004”

W ramach wędrownictwa odnajdujemy i kształtujemy siebie oraz rozwijamy w sobie pasje, które są szlakami, wytycznymi dla podejmowanych działań. Na szlaku wędrowniczej pasji proponujemy Wam spotkanie pod koniec wakacji, w Puszczy Augustowskiej ...

Zgodnie z wieloletnią tradycją chcemy spotkać się pod koniec wakacji przy jednym ogniu z innymi wędrownikami z całej Polski. Spotkać starych znajomych i powspominać. Spotkać nowych ludzi i czegoś się od nich nauczyć, poznać ich pasje, a także odkryć nowe wędrownicze szlaki. Chcemy także zakończyć stary rok harcerski i „podładować akumulatory” na nowy rok pracy.

Komenda Zlotu

0x01 graphic

Wędrowanie to znacznie więcej niż przemierzanie kilometrów czy wytrwałość fizyczna.

To sztuka wchłaniania życia, które nas otacza, to oczy i uszy otwarte,

to tajemnica współodczuwania przyrody i człowieka...”

Wędrówki

23-26 sierpnia 2004 r.

Wędrowniczą Watrę 2004 będziecie mogli rozpocząć od jednej z czterech proponowanych przez nas wędrówek*. Oto nasze pomysły:

Miejsce i termin zlotu

26-29 sierpnia 2004 r.

Baza Hufca ZHP Augustów w Suchej Rzeczce k/ Augustowa

* patrole, które nie mogą wziąć udziału w wędrówce rozpoczynają zlot 26 sierpnia i
przyjeżdżają do Augustowa na godzinę 14.00.

Cele spotkania

Organizatorzy

Ruch Programowo-Metodyczny „Wędrownictwo”, Referat Wędrownictwa i Specjalności Białostockiej Chorągwi ZHP, Wydział Wędrowniczy GK ZHP

Zapraszamy

Patrole wędrownicze (uczestnicy powyżej 16 roku życia*) złożone z 6-20 osób, które zgłoszą się do 30 maja 2004 roku.

* w uzasadnionych przypadkach organizatorzy dopuszczają możliwość zakwalifikowania osób w wieku powyżej 15 roku życia.

Wpisowe

Wpisowe wynosi 30 zł od osoby (płacą wszyscy łącznie z komendą Wędrowniczej Watry - Zlot będzie imprezą samofinansującą się).

_______________________________________________________________________________

www.watra.zhp.org.pl oraz www.wedrownicy.zhp.org.pl

watra@zhp.org.pl

INFORMACJE PROGRAMOWE:

Zadania przedzlotowe:

1. Opracowanie i przygotowanie dwóch zajęć do przeprowadzenia* podczas „Wędrowniczej
Watry” według wzoru zamieszczonego na stronie Wędrowniczej Watry. Zajęcia powinny wiązać się z następującymi tematami: przygoda, przyroda, kultura.

Każdy patrol przygotowuje zajęcia z dwóch różnych dziedzin.

Oto przykładowe rozwinięcie tematów:

Kultura

Przyroda

Przygoda

  • Film

  • Teatr

  • Malarstwo

  • Muzyka

  • Książka (literatura, poezja)

  • Etnografia

  • Religie

  • Kulturoznawstwo

  • Fotografia

  • Ceramika

  • Rzeźba

  • Zwierzęta

  • Puszczaństwo

  • Ekologia

  • Ludy pierwotne

  • Survival niemilitarny

  • Ekosystemy

  • Ruchy zielnych

  • Fotografia

  • Podróże

  • Wyprawy

  • Fotografia

  • Sporty ekstremalne

  • Paintball

  • Survival

  • Harcerska służba graniczna

  • Proobroność

* Każdy patrol przeprowadzi 1 lub 2 zajęcia - w zależności od ilości uczestników i potrzeb programowych zlotu.

Pamiętajcie, że oprócz efektu końcowego - najbardziej liczy się Wasza pomysłowość i kreatywność! Czas zajęć: od 1,5 do 4 godzin.

2. Przygotowanie i nakręcenie filmu lub wykonanie prezentacji multimedialnej (w programie Microsoft Power Point lub w innym kompatybilnym) prezentujących patrol oraz pasję patrolu. Film nie powinien trwać dłużej niż 5 minut i krócej niż 1 minutę, film powinien być nagrany na kasecie VHS lub na płycie CD. Film lub prezentację należy przywieźć na zlot. Prezentacja nie może przekraczać 15 MB.

Film lub prezentacja będą oceniane w kategoriach:

3. Zaplanowanie i udokumentowanie wykonania pracy na rzecz wspólnoty lokalnej (dzielnica, miasto, gmina, powiat).

UWAGA! Wraz ze zgłoszeniem musicie przesłać konspekty Waszych zajęć. Konspekt powinien zawierać cel, czas trwania zajęć, liczbę osób, która może w nich uczestniczyć, w jakich warunkach muszą być przeprowadzone, szczegółowy przebieg zajęć, materiały (musicie je zapewnić sami), pomoc, której potrzebujecie do przeprowadzenia zajęć, kontakt e-mailowy do osoby odpowiadającej za zajęcia i ewentualne uwagi.

Poszczególne zadania będą oceniane przez jury. Zdobyte punkty będą zaliczone do współzawodnictwa w ramach uhonorowania patrolu proporcem i tytułem „Primus inter pares”.

Orientacyjny program:

23-26 SIERPNIA 2004 r. PONIEDZIAŁEK-CZWARTEK - wędrówki według wybranych tras

CZWARTEK 26. 08

13.00

-

odprawa patrolowych (zgłoszenie przybycia patrolu, wydanie identyfikatorów, wpłaty, dostarczenie filmu lub prezentacji) - Augustów

14.30

-

apel powitalny - rynek miasta Augustowa

15.30

-

przemarsz do bazy w Suchej Rzeczce

20.30

-

zakwaterowanie na bazie, kolacja

22.00

-

ognisko „ Wędrownictwo - nasza pasja”

PIĄTEK 27.08

9:00 - 13:00

-

zajęcia w blokach programowych: przygoda, przyroda, kultura;

15:00 - 19:00

-

zajęcia w blokach programowych: przygoda, przyroda, kultura;

20:30

-

II Międzypatrolowa Impreza Śpiewana (MIŚ), noc filmowa

SOBOTA 28.08

9:00 - 13:00

-

zajęcia w blokach programowych: przygoda, przyroda, kultura;

15:00 - 19:00

-

zajęcia w blokach programowych: przygoda, przyroda, kultura;

konferencja wędrownicza, Impreza na Orientację

20:30

-

ogniobranie

NIEDZIELA 29.09

do godz. 9:00

-

pożegnanie przy watrze kończącej Zlot

ZGŁOSZENIA I INFORMACJE:

Zgłoszenie e-mailowe powinno zawierać:

oraz w załączeniu:

Zgłoszenia należy kierować do 30.05.2004 r. na adres: watra@zhp.org.pl

Opłaty należy dokonać przekazem pocztowym na adres:

GK ZHP - Wydział Wędrowniczy; ul. M. Konopnickiej 6; 00-491 Warszawa

z dopiskiem „Wędrownicza Watra 2004”

O przyjęciu na Zlot decyduje:

Potwierdzenia uczestnictwa w Zlocie zostaną wysłane pocztą elektroniczną do 15.06.2004

Ewentualne wątpliwości, pytania należy kierować na adres e-mail:

watra@zhp.org.pl

Inne informacje o Zlocie i miejscu (w tym lista zgłoszeń, które już do nas dotarły) dostępne będą na stronie

www.watra.zhp.org.pl


NA TROPIE WYDARZEŃ

JUŻ CZEKAMY NA NASTĘPNEGO „KAMYKA”...

W zeszłym roku na łamach "Na Tropie" mogliście, druhny i druhowie poczytać o tym co wydarzyło się na V rajdzie "Kamyk". Tak się szczęśliwie złożyło, że także w tym zjazdowym roku - już po raz szósty - odbyła się ta impreza. Początkiem października pojawiło się w Kielcach ponad 150 harcerzy z całej Polski, po to by po raz kolejny spotkać się, powędrować świętokrzyskimi szlakami i otoczyć kręgiem harcerski ogień. Więcej informacji na www.ostrowiec.zhp.org.pl/kamyk Zapraszam do lektury, a zainteresowanych w przyszłym roku na kolejny, tym razem już VII Ogólnopolski Harcerski Rajd "KAMYK".

phm. Daniel Kuligowski HO.


* * *

W dniach 17-19.10.2003 r. mieliśmy niewątpliwą przyjemność brać udział w rajdzie organizowanym przez, jak to sami się określają, parę druhen i druhów z Komendy Hufca ZHP Ostrowiec Świętokrzyski & zaprzyjaźnionych Kielc. Kamykowcy jak zwykle zafundowali nam bardzo ciekawy rajd, który oprócz swojego programu był połączony z akcją kieleckiego Sztabu Kryzysowego pod kryptonimem „Bocianek”, w której to nasi harcerze wzięli czynny udział. Ale może od początku.

Za górami za lasami żył druh Jagiel z harcerzami

dnia pewnego był to piątek „Kamykowi” dał początek

w Kielcach rzecz się działa wiecie w roku 2003

pół chorągwi się zebrało gości też nie było mało

a co śmiechu i radości aż mnie dotąd bolą kości

ze 100 pieśni odśpiewali w zamku sławnym harcowali

na pół świata znanym wiecie Chęcinami zwą go przecie

w tajemnicy wam się zwierzę że na wielką weszli wieże

aby ujrzeć wielkie gmachy kieleckiego grodu dachy

a gdy zeszli się wieczorem ogień otoczyli społem

by raz jeszcze schylić czoło ku tradycji zasiąść w koło

a wieść o tym dotąd słynie i na wieki nie zaginie

jakby tego było mało dnia drugiego tak się stało

że spać długo im nie dano po kieleckim grodzie gnano

by polować na „Bocianka” od wczesnego już poranka

i z noszami, apteczkami pomoc nieśli przykładami

jak uciekać gdyby wokół wybuch gazu zmącił spokój

a że mężnie to wypadło to znalazło się i jadło

grochóweczka z kartoflami lała się tam strumieniami

napełniły wiec się brzuszki dzielnym druhom aż po uszki

tej więc nocy już nie spano tylko hucznie ucztowano

bo kantyna aż do rana była ostro oblegana

tostów i ze smalcem chleba była kopa aż do nieba

pochłaniano więc tonami przy gitarach ze śpiewami

a trzeciego dnia ze łzami rozstać przyszło się z druhami

lecz raduje się serduszko powiem wam to dziś na uszko

za rok znowu się spotkamy i raz jeszcze zaśpiewamy:

ALE NAM SIĘ PODOBAŁO !!!

DOBRE BYŁO ALE MAŁO !!!

Tak w wielkim skrócie można opisać przebieg rajdu. Co do samej akcji „Bocianek” była ona symulacją ewakuacji mieszkańców jednego z kieleckich osiedli, o tejże nazwie, spowodowanej niekontrolowanym wybuchem na stacji benzynowej. Do akcji ruszyła straż pożarna, policja, straż miejska i oczywiście my - harcerze. Naszym zadaniem było rozdawanie ulotek zawierających instrukcje dla mieszkańców na wypadek prawdziwej eksplozji. Akcję miała utrudniać grupa pozorantów, którą miały się zająć osoby z Harcerskiej Szkoły Ratownictwa przeszkolone w udzielaniu pierwszej pomocy. Podzieliliśmy się na 3 ekipy, a sekcyjni każdej z nich udali się na odprawę. Wrócili z apteczkami, noszami, ulotkami i nadeszła pora na nas. Wszyscy rozbiegli się do pracy. Po kilku godzinach, gdy sytuacja była już opanowana, wszyscy spotkaliśmy się przy szpitalu polowym gdzie przyszedł czas na zdanie raportów. Po omówieniu akcji udaliśmy się razem ze strażą pożarną, policją i strażą miejską na zasłużony posiłek. Była to przepyszna wojskowa grochówka. Po obiedzie nie było jednak czasu na „ciszę poobiednią” ponieważ wróciliśmy do zadań przewidzianych przez program rajdu. A ten był strasznie napięty. Dzień zakończył się jak zwykle całonocnym posiedzeniem przy gitarze i świecach.

Jednak wszystko, co dobre musi się skończyć. Po apelu końcowym kadra rajdu przygotowała nam jeszcze jedną niespodziankę. Było to otwarcie „fotowystawy” poświęconej Aleksandrowi Kamińskiemu. Kielecki Dom Harcerza, dzięki którego uprzejmości mogliśmy obejrzeć te zdjęcia, na długo będzie nam się kojarzył z tą wystawą.

Tak więc po raz szósty komendant rajdu - hm. Mariusz Jagiełło ze swoimi podopiecznymi i znajomymi zafundował nam bardzo ciekawy rajd. Cała kadra postarała się o to, abyśmy ani przez chwilę nie mogli się nudzić. Bardzo się cieszymy, że mogliśmy być po raz kolejny uczestnikami Ogólnopolskiego Rajdu Harcerskiego „Kamyk”. I jeszcze raz nasuwa nam się zdanie: Już czekamy na kolejnego „Kamyka”...

phm. Maciej Brociek HO

dh. Karolina Wojtuszewska

Hufiec ZHP Ostrowiec Świętokrzyski

Wybierz się na rajd....

A za rok będziesz wspominał z nami.

Drużyna harcerska „Strażnicy Zamczyska” przy SP w Widełkach w VI Ogólnopolskim Rajdzie Harcerskim ”KAMYK 2003” uczestniczyła po raz pierwszy. Rajd ten odbył się w dniach 17-19 października 2003 roku, w Górach Świętokrzyskich, w okolicach Kielc.

Dla nas - młodych harcerzy - była to wspaniała, niezapomniana przygoda. W naszej pamięci na długo pozostaną niezwykłe przeżycia związane z rajdem. Rajd ten dał nam możliwość poznania uroków regionu świętokrzyskiego na trasie czerwonego szlaku Chęciny -Kielce. Podczas wędrówki mogliśmy sprawdzić naszą orientację w terenie (a z tym było różnie). Rajd sprawdził też nasze możliwości intelektualne i fizyczne (mózgownicę i mięśnie). Oj, sporo było konkurencji umysłowo-sprawnościowych, a zadania były tak dobrane, że nie było mowy o nudzie.

Dom Harcerza w Białogonie zaprosił nas w swoje progi i mieliśmy możliwość uczestnictwa w „Slajdowisku” (dla niewtajemniczonych - to wieczór ze slajdami).

Dh hm. Jerzy Kapuściński tak ciekawie opowiadał o parkach krajobrazowych i zabytkach ziemi kieleckiej, że zasłuchani straciliśmy poczucie czasu...

Jedną z niewątpliwych atrakcji był Festiwal, każdy patrol musiał zaprezentować się jak najśmieszniej. Ubocznym efektem było to, że płakaliśmy ze śmiechu.

Były również chwile refleksji i zadumy a doświadczeni harcerze wspominali kultową postać A. Kamińskiego i harcerzy Szarych Szeregów. Dla nas, którzy tych lat nie pamiętają była to lekcja historii i patriotyzmu. Brak nam słów, aby oddać nastrój i klimat towarzyszący -„ogniobraniu”. Przyjmowaliśmy i oddawaliśmy magiczny ogień, który ocieplał nie tylko dłonie, ale i nasze serca. Czuliśmy się jedną wielką harcerską wspólnotą. Lilijka ze świec była symbolem, który ma ukształtować naszą wrażliwość, otwartość, koleżeństwo, przyjaźń. A to, że był ktoś, komu można przekazać światło to znak, że w sztafecie pokoleń - jesteśmy kolejną zmianą.

Zaskoczeniem a zarazem wielkim wyróżnieniem był udział naszego patrolu w Akcji Bocianek (ćwiczenia sztabu antykryzysowego - straży pożarnej, policji, OC). Były to największe ćwiczenia ratownicze w Kielcach, a my byliśmy poszkodowanymi statystami - lekkorannymi pasażerami autobusu. W niedzielę w ostatni dzień rajdu uczestniczyliśmy w otwarciu wystawy Muzeum Harcerstwa, poświęconej A. Kamińskiemu, która przybliżyła nam postać tego wielkiego harcerza, patrioty i pedagoga.

Wielu z nas brakuje wzorca osobowego. I nie chodzi tu o swoistą „ściągawkę” jak żyć, co ma być ważne, a co nie... Postać A. Kamińskiego i jego dokonania zapoczątkowały mądre, szlachetne traktowanie Ojczyzny, a także stworzyły wzór godnych zachowań w różnych sytuacjach.

Te trzy urozmaicone dni wypełnione radością, śmiechem, ale i zadumą dobiegły końca. A nasz patrol został wyróżniony III nagrodą. Piszemy o tym nie po to, aby się chwalić, lecz by zasygnalizować, że harcerze organizują i biorą czynny udział w imprezach, z których wiele wynika. Mamy nadzieję, że za rok znowu spotkamy się i wtedy nie będziemy tymi, którzy „pierwszy raz...”. Będzie to również okazja do kontynuowania zawartych przyjaźni i nawiązania nowych.

Do zobaczenia więc za rok.

Czuwaj!

dh. B. Lubas

„Strażnicy Zamczyska”


_____________________________

INTEGRACJA TRWA

Integracja trwa pomimo zakończenia Zuchowej Akademii Umiejętności, 5. Jesiennego Biwaku Integracyjnego i wędrowniczego HART-u. Te wszystkie imprezy wchodziły w skład jednej dużej: „Integracji 2003”, która odbyła się w najbardziej andrzejkowy weekend roku, czyli od 28 do 30 listopada w Bielawie. Integrowało się ze sobą 180 harcerzy starszych, wędrowników i instruktorów z dolnośląskich hufców ZHP.


W piątek odbył się Wielki Bal Andrzejkowy w konwencji czarodziejsko-magicznej oraz nocny maraton filmowy. W sobotę natomiast już o świcie wyjście na basen, później zajęcia warsztatowe oraz kominek poświęcony dorobkowi metodycznemu druha Aleksandra Kamińskiego przygotowany przez uczestników Zuchowej Akademii Umiejętności pod dowództwem szefowej chorągwianego zespołu zuchowego hm. Justyny Gachowskiej - mówi phm. Mariusz Kołodziej, komendant „Integracji 2003” - Oprócz tego uczestnicy 5. Jesiennego Biwaku przed południem wyszli w góry na tradycyjne OZ [czyli: oficjalne zagubienie - przyp. red.], instruktorzy zuchowi z Oławy wieczorem przygotowali dla wszystkich wspaniałą dżunglę poznawaną za pomocą zmysłów, a wędrownicy w nocy udali się na Przełęcz Jugowską. W niedzielę - wielkie sprzątanie i apel pożegnalny, na którym wręczono wiele nagród mających dużą wartość sentymentalną. Zuchy obdarowywały się kolorowymi skarpetkami, kadra 5. JBI przyznała tradycyjnie „Złote Gwoździe”, natomiast wędrownicy wręczyli po raz pierwszy swoje... łyżki dla szefów zespołów zuchowego - hm. Justyny Gachowskiej i harcerskiego - phm. Mariusza Kołodzieja.

Uczestnicy (choć głównie w postaci przesympatycznych Druhenek - zuchenek) Zuchowej Akademii Umiejętności uczestniczyli w zajęciach z piosenki, majsterki, wychowania ekonomicznego w gromadzie zuchowej i fundamentu zuchowej pracy - prawa zucha. Zastanawiali się również nad sposobami bogacenia swojego warsztatu pracy, możliwościami pracy ze scenariuszem i o atrakcyjnych formach prezentowania swojej działalności w ZHP na forum pozaorganizacyjnym.

Propozycją adresowaną do kadry drużyn harcerskich i starszoharcerskich był 5. Jesienny Biwak Integracyjny. Jego uczestnicy oprócz wyjścia w bardzo mokre i pełne niespodzianek Góry Sowie uczestniczyli w szeregu zajęć programowo-metodycznych przygotowanych przez członków zespołu harcerskiego. Druh phm. Mariusz Kołodziej zapoznawał z nowymi metodykami poprzez tworzenie przestrzennych samochodów (praca w grupie) i przygotowywanie projektów. Podczas biwaku nie mogło zabraknąć zajęć związanych z realizacją programu: „Barwy przyszłości” przygotowanych przez Druhnę Barankę, a dla niewtajemniczonych pwd. Annę Krok. Biwakowicze mieli szansę na podróż w krainę bohaterów, w której bardzo wiele mówiono o przyszłym bohaterze Chorągwi Dolnośląskiej ZHP- druhu hm. Stefanie Mirowskim. Na zakończenie wędrówki przez krainę bohaterów każdy otrzymał pamiątkowy talizman z logiem kampanii, od prowadzącej zajęcia współpracowniczki „Czuwaj” pwd. Agnieszki Drogosz.

Także najmłodszy, ale jakże prężnie działający, zespół programowy, któremu szefuje phm. Tomasz Antosiak, przygotował ofertę dla harcerzy i instruktorów zainteresowanych wędrownictwem. Uczestnicy HART-u poznali kompendium wędrowniczych wiadomości od zasad działania drużyny wędrowniczej przez pracę ze stopniami przeznaczonymi dla wędrowników po sposób zdobywania wędrowniczego naramiennika.

Integracja 2003 zakończyła się już formalnie. Jednak nieprzespane noce, nowe kontakty, znajomości i przyjaźnie na długo pozostaną w pamięci jej uczestników, którzy spotkają się już niedługo, wiosną, a wcześniej jeszcze na innych organizowanych przez Chorągiew Dolnośląską imprezach. Integracja 2003 miała na celu kształcenie kadry drużyn, bo przecież jak mawiał hm. Stefan Mirowski: Kształcenie instruktorów dziś ma te same cele, choć jego formy zmieniają się, są stale dostosowywane do bieżących i przyszłych potrzeb Związku.

HO. Adam Piwek,

Laureat „Złotego gwoździa”

w kategorii: „Debiut Chorągwiany”

kurierharcerski@poczta.fm


_____________________________

ZAŚPIEWALI RAZEM

Po raz pierwszy harcerze z dwóch niezależnych organizacji razem przygotowali imprezę. Był nią Harcerski Festiwal Piosenki „Plama”. Wystąpiło kilkanaście zespołów z Mielca i powiatu. Przyznano również nagrody.


Sala koncertowa w Katolickim Centrum Edukacji Młodzieży „Kana” w Mielcu wypełniła się w sobotni wieczór, 22 listopada po brzegi. Ale wszędzie, na scenie i wśród publiczności widać było tylko harcerskie mundury. W taki sposób harcerze z Związku Harcerstwa Polskiego i Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej chcieli pokazać, że są to zaprzyjaźnione organizacje. Uczynili to wspaniale się bawiąc. I to jest największy sukces tej imprezy ponieważ taki właściwie był jej cel. - Chcemy się razem jednoczyć, uatrakcyjnić imprezę, pokazać, że mimo tego, że jesteśmy w dwóch związkach nie ma między nami różnicy - tłumaczyła przed festiwalem zastępczyni komendanta Hufca ZHP Mielec, Natalia Skop.

- A różnic nie było wcale. Prowadzącymi był brat i siostra. Ona jest w ZHP, on w ZHR. Na scenie na przemian prezentowały się drużyny z obydwóch organizacji. Także jury złożone było z instruktorów ZHP i ZHR. Jedynym nie harcerzem był ks. Kazimierz Czesak, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy i także gospodarz obiektu - opowiadał Sławomir Dyduła z Zespołu Promocji i Informacji Hufca ZHP Mielec.

Festiwal przypadł do gustu szczególnie harcerzom z Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Dominika Maciejowska, komendantka związku drużyn ZHR w Mielcu przyznała, że dawno nie uczestniczyła w festiwalu. Anna Wilk, redaktor mieleckiej gazetki ZHR „Żagiew” dodała, że dla niej podobnie jak dla wielu osób z tego środowiska była to pierwsza taka impreza w życiu.

Każdy zespół reprezentował swoje środowisko harcerskie. Na scenie prezentował dwa dowolne utwory. Związek Harcerstwa Polskiego reprezentowało dziesięć zespołów. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej cztery. Nagrody przyznawano w dwóch kategoriach.

Wśród harcerzy młodszych najlepszą w oczach jury, niespodziewanie, okazała się 11 Drużyna Harcerska „Zodiak” z ZHP, działająca przy SP 11 Drugie miejsce zajęła 8 DH „Omega” również z ZHP, trzecia była 1 Mielecka Drużyna Harcerek „Burza” z ZHR.

Wśród harcerzy starszych niespodzianką było trzecie miejsce zespołu „Leśne Ludy” złożonego z drużyn ZHP pracujących w Specjalnym Ośrodku Szkolno Wychowawczym. Druga pozycja przypadła Kręgowi Instruktorów Zuchowych „Lawina” z ZHP, a pierwsze miejsce 8 Drużynie Harcerzy Starszych ”Eureka” z mieleckiego ZHP. Drużyna ta ma specjalność wodną i specjalizuje się w śpiewaniu shanty i piosenki żeglarskiej. Choć na scenie pokazała, że nie tylko to potrafi śpiewać, bo były typowe piosenki harcerskie. Już przygotowania do festiwalu były wyjątkowe. Opowiada Joanna Mazur - przygotowania trwały dwa tygodnie, próby choć męczące były miłe. To była tak zwana burza głosów. Druhna nieskromnie dodaje jednak, że tego typu festiwale zaczynają być dla nich męczące. Faktem jest, że 8 DHS znajduje się w czołówce festiwalowej od kilku lat. - Chciałybyśmy z kimś rywalizować, bo by wygrywać trzeba rywalizować - tłumaczy. Tego zmęczenia nie było jednak widać bezpośrednio po festiwalu. Wodniaczki jeszcze długo po jego zakończeniu stały na scenie i wspólnie śpiewały. Opuściły ją dopiero na prośbę organizatorów, którzy starali się zwinąć sprzęt nagłaśniający.

Harcerze udowodnili jeszcze jedną rzecz. Że tak duża impreza może odbyć się dzięki minimalnym nakładom finansowym. - Kosztorys to kilkanaście złotych. Tyle, co koszt wydruku części dyplomów. Statuetki za pierwsze miejsca harcerze wykonali sami. Ogromne podziękowania należą się natomiast dyrekcji Katolickiego Centrum Edukacji Młodzieży „Kana”, które bezpłatnie wypożyczyło salę i sprzęt nagłaśniający - wyjaśnia Sławomir Dyduła. Ale i podział obowiązków był wzorowy. Tak jak wspólnie bawiono się w trakcie festiwalu tak i nad nim pracowano. Swoje, równorzędne zadania otrzymali harcerze z ZHP i ZHR.

Przemysław Cynkier


„RÓŻNYM TROPEM”

Na tropie wychowania duchowego

MAM ŚWIATŁO BETLEJEMSKIE … I CO DALEJ?!

Jakże wszystkim jest miło i dobrze, gdy drzwi naszych domów dosięga atmosfera Świąt Bożego Narodzenia. Stajemy się wszyscy wtedy „bożymi szaleńcami”, którzy pragną nieść miłość, dobroć i pokój wszystkim ludziom. W tej przepięknej atmosferze umykają nam jednak pewne wartości naszych harcerskich tradycji.


Jednym ze zwyczajów jest przekazywanie Betlejemskiego Światła Pokoju.

W tym uniesieniu świątecznym często ten piękny gest przekładamy na małe grono osób obdarowanych tym światłem. A musimy pamiętać o wszystkich - to jest podstawą naszej harcerskiej służby.

Wraz z moja drużyną wpadliśmy w taki stan euforii i uniesienia, że zapomnieliśmy o podstawowym przesłaniu Światła Betlejemskiego. Nasze heroldowanie ograniczyło się do przekazania Betlejemskiego Światła Pokoju wąskiemu gronu ludzi podczas jednej z parafialnych Mszy Św. Stan naszego uśpienia spowodował potężną lawinę uzasadnionych pretensji ludzi, którzy czekali na świetlisty znak, a ten do nich nie dotarł.

Bogatsi w takie doświadczenia pragniemy w tym roku przyjąć inną strategię rozświetlania naszej miejscowości. Kamień Pomorski jest małym, spokojnym miastem, w którym żyją ludzie spragnieni dowodów Bożej miłości i ludzkiej pamięci.

Nasz system „oświetlenia dobrocią” miasta, zakłada dotarcie do jak największej grupy ludzi żyjących w Kamieniu Pomorskim oraz w całym powiecie. Przygotowaliśmy plany „Wielkiego ogniobrania”, które będzie poprzedzone odprawioną Msza Św. Betlejemskie Światło Pokoju zostanie przywiezione na sygnale do kościoła przez jeden z samochodów miejscowej Straży Pożarnej i uroczyście wprowadzone do świątyni. Przed Kościołem zostanie ustawione potężne ognisko, które zostanie odpalone od przywiezionego światła. Po krótkiej gawędzie na temat wartości światła w ludzkim życiu, ogniomistrze będą zapalali wszystkim zebranym lampiony. Takie lampiony przygotowane przez zastępy, drużyna będzie rozprowadzała przed cała uroczystością.

Oprócz tak przygotowanego przekazania ognia, patrole drużyny dostarczą Betlejemskie Światło Pokoju do wielu miejscowych instytucji, np.: więzienie, szpital, Dom Pomocy Społecznej, komendy Policji i Straży Pożarnej oraz innych wspólnot parafialnych.

Nowym pomysłem jest zaproszenie do uczestnictwa w tych uroczystych chwilach, oprócz władz miasta i powiatu, również sołtysów i przedstawicieli władz z terenu całego powiatu Kamień Pomorski. Jak zdobyć adresy tych ludzi? To proste. Każde starostwo powinno wam udostępnić adresy, gdy wyjaśnicie, o jaką sprawę chodzi. Nikt nie odmówi harcerzom pomocy - przekonałem się o tym wiele razy. Krok ten spowoduje wasz wkład w budowanie i ukazanie wartości wspólnoty lokalnej, w której żyjecie.

Każda osoba i instytucja, która otrzyma Betlejemskie Światło Pokoju otrzyma pięknie oprawiony certyfikat przekazania płomienia. Pamiętajcie o tym, że każdy lubi mieć na widocznym miejscu takie gadżety. Przy przekazywaniu tego płomienia miło by było, aby stworzyć mały 2 - 3 osobowy zespół śpiewający kolędy niezapomnianą atmosferę tego spotkania.

Przedstawiam wam propozycję organizacji przekazania Światła z punktu widzenia księdza Katolickiego i kapelana drużyny. Zachęcam was jednak do tego, aby na terenach, gdzie działają drużyny wielu wyznań do zorganizowania przekazania Betlejemskiego Światła Pokoju jako nabożeństwa ekumenicznego, przecież przy tej uroczystości ważne jest to, co nas łączy, a nie dzieli.

Niech bycie „bożym szaleńcem” będzie dla nas prawdziwym wyzwaniem w tym doniosłym czasie. Spróbujmy stać się aniołami, którzy swym dotknięciem zmienią, choć w małym stopniu drugiego człowieka i jego życie. Nieśmy innym pokój, radość, dobrą pogodę, aby każdy człowiek mógł zostać mym bratem, jak śpiewa zespół SDM w utworze „Bieszczadzkie anioły”.

Ks. pwd. Waldemar Piątek

zwdir@zhp.org.pl


_____________________________

Matura i co dalej...

POLITOLOG, POLITOLOŻKA, POLITOLOGIA ...

Gdy mówię znajomym, którzy studiują na uczelniach technicznych, że jestem na politologii, to zazwyczaj nie wiedzą, z czym to jest związane. No, bo co to za kierunek? Kto to jest politolog i co taki ktoś potrafi? Czym się zajmuje?


Nauki polityczne dawniej kojarzyły się jednoznacznie, jako kierunek, na którym przygotowywano przyszłą kadrę kierowniczą partii, gdzie podstawowymi lekturami były oczywiście wszelkie dzieła Marksa, Engelsa, czy Lenina. Politologia teraz wygląda trochę inaczej. Marks i jego pisma, pojawiają się, ale tylko na nielicznych zajęciach, i nie jako główna doktryna. Podręczniki do socjologii autorstwa J. J. Wiatra, też nie są już podstawowymi lekturami do tego przedmiotu, ich miejsce zajęły książki, wydane niedawno, a także podręczniki zachodnie.

Gdy mnie ktoś pyta, dlaczego wybrałam taki kierunek, to w zasadzie nie bardzo potrafię mu w tym momencie odpowiedzieć. Po części dla specjalizacji- na czwartym roku wybiera się specjalizację: albo ustrojową, albo dziennikarską; ta druga była dla mnie dość silnym argumentem przy wyborze tego kierunku. Nie wiem, czego oczekiwałam po tych studiach, może poszerzenia horyzontów, poznania ciekawych ludzi, nauczenia się ciekawych rzeczy…nie wiem. Prawda jest taka, że teraz, będąc na czwartym roku, zastanawiam się czy wybrałabym drugi raz tak samo. Rozczarowali mnie na pewno ludzie- kierunek, który sugerowałby, ze są na nim ludzie, którzy może kiedyś w przyszłości będą chcieli decydować o losach kraju, albo, chociaż swojego miasta, nie chcą nawet decydować o tym, co się dzieje najbliżej nich. Gdy przychodzi do wyborów starosty roku, czy wyborów do Samorządu Studenckiego-nie ma chętnych. Niewiele osób angażuje się w jakąś działalność poza studiami, organizacje młodzieżowe, politykę. Jeśli chodzi o program zajęć, to mamy mnóstwo przedmiotów, ale wszystko w zasadzie w zarysie, każdy przedmiot po semestrze.

Dostać się na te studia nie było łatwo. Wprawdzie było około siedmiu osób na miejsce (przy dwudziestu kilku na jedno miejsce na psychologię na UJ w tym roku, to pestka), ale test był trudny. Test wielokrotnego wyboru, wypełnianki, gdzie często oczekiwano podania dat dziennych pewnych wydarzeń lub pisania imion niezbyt znanych postaci, nie tylko z polskiej sceny politycznej. W tej chwili formuła tego egzaminu została zmieniona. Jest sto pytań, a na odpowiedź na nie jest sześćdziesiąt minut i teraz jest to test jednokrotnego wyboru. Prawdę powiedziawszy egzamin wstępny jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do przejścia na tych studiach, no, może jeszcze pierwsza sesja, bo jest dużo egzaminów. Potem, w zasadzie nie ma większych problemów. Są to studia humanistyczne, więc ćwiczenia opierają się przede wszystkim na dyskusjach, na podstawie aktywności dostaje się większość zaliczeń, rzadko zdarzają się kolokwia. Oznacza to, że tak naprawdę uczymy się w sesji egzaminacyjnej. Prawda jest taka, że, aby zostać politykiem nie trzeba ukończyć politologii, jak pokazuje skład sejmu obecnej kadencji, nie trzeba nawet mieć wyższego wykształcenia. Nie ma też dla politologów miejsc w dyplomacji, obok nas kształcą się do tego studenci kierunku stosunki międzynarodowe. W zasadzie po takich studiach powinniśmy pracować w administracji, w służbie cywilnej.... ale ilu z nas tak naprawdę znajdzie tam zatrudnienie? Jest jeszcze specjalizacja, mój motywator do wyboru kierunku studiów. Jest ciekawa, mamy pracownię dziennikarską, gdzie uczymy się pisać artykuły, zajęcia ze stylistyki i z retoryki, uczymy się o tym jak wyglądają media w Polsce i w świecie, a także o ich historii. Prawda jest jednak taka, że niewielu z nas potem znajdzie pracę na rynku mediów, który i tak jest już pełny, a przecież mnóstwo ludzi studiuje dziennikarstwo;. Wiem, że to, co napisałam jest dość krytyczne i niezbyt optymistyczne. Co roku na ten kierunek jest dużo chętnych, nie ma wolnych miejsc na studiach zaocznych. Jednakże, po drugim, trzecim roku przychodzi kryzys i pytanie:co my po tych studiach będziemy robić? Świadczyć może o tym fakt, że u mnie na roku większość ludzi studiuje na dwóch kierunkach. Ja sama zdecydowałam się zacząć drugi kierunek, związany z zarządzaniem, aby mieć potem lepsze (albo jakiekolwiek ) szanse na starcie. Jako że na politologii, zwłaszcza na czwartym roku, nie ma dużo zajęć, w zasadzie bez większych problemów jesteśmy stanie pogodzić dwa kierunki. Z politologią jest tak, że to są takie studia o wszystkim i o niczym – po prostu studia humanistyczne. Można się nauczyć paru ciekawych rzeczy, posłuchać kilku ciekawych wykładów, ale one nie przygotowują do żadnego konkretnego zawodu, żadnej pracy, którą moglibyśmy później wykonywać. Jeśli ktoś jest osoba elokwentną, obrotną, odporną na stres, aktywną, nie boi się stawać przed grupą i nie ma problemów z nawiązywaniem nowych znajomości, to może po tych studiach znaleźć ciekawą pracę. Prawda jest jednak taka, że z tymi wszystkimi cechami, i bez politologii nie powinno się mieć większych problemów jej znalezieniem...

phm. Aleksandra Stanek


_____________________

Dam pracę...

Z PIĘCIOLETNIM DOŚWIADCZENIEM ...,

... absolwenta studiów dziennych z doskonałą znajomością języka obcego przyjmę
do pracy w charakterze …


Przeglądając ogłoszenia o pracę w ogólnopolskich dodatkach do gazet czy nawet w lokalnych dziennikach, na słupach ogłoszeniowych bądź w Internecie, pytając znajomych, zaglądając do Urzędu Pracy, itd. niejeden z nas napotkał takie wymagania, co do których można mieć wątpliwości, czy aby nie są one „wzięte z księżyca”. Ano nie są - pracodawcy niejednokrotnie z premedytacją, wiedząc jak trudna jest sytuacja na rynku pracy, stawiają przed nami wysokie progi, by wybrać najlepszych… Jak zatem znaleźć się w gronie „najlepszych”…?

Bynajmniej nie z próżności, a liści w gwoli informacji przedstawię się oraz opowiem cóż właściwie tu wyprawiam i… po co.

Obecnie należę do tych szczęśliwców, którzy mają pracę. I nigdy bym nie pomyślała, cierpliwie szukając płatnego zajęcia, że, koniec końców, będę tego zajęcia szukać dla innych. Pracuję bowiem w firmie rekrutacyjnej oraz pośredniczącej w zatrudnianiu pracowników do innych przedsiębiorstw. Mam zatem bezpośredni kontakt z osobami poszukującymi pracy (tymczasowej bądź stałej): obserwuję jakie dokumenty aplikacyjne dostarczają nam kandydaci, w jakim stopniu są oni przygotowani do rozmowy kwalifikacyjnej oraz ile wiedzą na temat oferty pracy, o jaką się ubiegają. Prowadzę zatem rekrutację na różne stanowiska, wertuję dziesiątki CV i listów motywacyjnych, rozmawiam z pracodawcami na temat stawianych przez nich wymagań. Dość już o sobie, pora przejść do meritum.

Do napisania tego cyklu natchnęły mnie przeróżne sytuacje i osobowości ludzkie, z jakimi stykam się w czasie rozmów kwalifikacyjnych. A są naprawdę rozmaite - miałam już propozycję kawalera do wzięcia, zaproszenia na kawę, absolwentkę studiów zaocznych, która nigdy nie pracowała i cały czas siedziała w domu bezczynnie (jeśli nie brać pod uwagę imrez…), studentów sypiącymi błędami gramatycznymi jak z rękawa czy hostessy z pikantnymi zdjęciami…

Rekrutacja jest dość ciekawym zajęciem, w czasie, którego zapadają w pamięć różne osoby. Problem powstaje wtedy, gdy prezentują się one niekoniecznie z pozytywnej strony - a takie osoby zapamiętać najłatwiej. Biorąc pod uwagę moje skromne doświadczenie oraz fakt, iż czasem po prostu krew mnie zalewa, kiedy to ludzie potrafią na wstępie uniemożliwić sobie znalezienie pracy. Chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami z ringu zwanego rynkiem pracy.

Co zrobić, by wypaść dobrze na rozmowie kwalifikacyjnej a ze sobą przynieść dobre CV i umiejętnie napisany list motywacyjny?

Na pewno warto przeczytać uważnie książeczkę Barw Przyszłości - „Moje kolory. Poradnik dla wędrowników”. Tam znajdziecie cenne rady, gdzie szukać pracy, jak napisać poprawnie Curriculum Vitae oraz jak pozytywnie przejść rozmowę kwalifikacyjną. By „złapać dwie sroki za jeden ogon”, tzn. jednocześnie wiedzieć, o czym piszą autorzy w cytowanej przeze mnie książeczce oraz jakie ma to przełożenie na rekrutacyjną przygodę postaram się scalić a na pewno skonfrontować przytaczaną teorię z codzienną praktyką zmagań o pracę.

Zaznaczam jednakże, iż nie posiadam żadnych certyfikatów jak znaleźć komuś pracę. Proszę nie mieć zatem do mnie żadnych pretensji ani nie traktować mych słów jak cudowny środek na znalezienie pracy. To dobre rady, do których zastosowania zapraszam, ale tak naprawdę zdobycie pracy zależy od wielu czynników (znajdujących się nie tylko po stronie poszukującego), a dobre CV oraz dobre przygotowanie na rozmowę ma Wam w tym jedynie pomóc. To naprawdę działa tak samo, jak działa złe CV oraz zła prezentacja własnej osoby na rozmowie kwalifikacyjnej…

Nie zaszkodzi przemyśleć oraz ustosunkować się (pozytywnie mam nadzieję) do głoszonych przeze mnie herezji. Na pewno nikomu to nie zaszkodzi, a pomóc może bardzo dużo.

Temat, wydawałoby się, że jest oklepany, ale zapewniam - nie wszyscy przychodzący na rozmowę wiedzą, co to jest CV i jak się je konstruuje, nie wszyscy wiedzą, że na spotkanie nie przychodzi się w dresie oraz że należy być uprzejmym dla potencjalnego pracodawcy. Nie wszyscy to wiedzą…

Ufam, że nie pasujecie do przedstawianych przeze mnie wyżej sytuacji, ale może jednak znajdziecie w artykułach coś dla siebie a może po prostu doszlifujecie wiedzę na temat dokumentów aplikacyjnych. Pierwszy artykuł dotyczyć będzie zasad pisania CV i listu motywacyjnego, drugi natomiast pomoże Wam przygotować się do spotkania z pracodawcą. A to wszystko okraszone przykładami z życia, o jakich Wam się nawet nie śniło…

Zapraszam i życzę miłej lektury.

pwd. Daria Siwka HR


_____________________

HARCERZ RADNY, TO BRZMI DUMNIE

Jak zaistnieć na forum młodzieżowej społeczności lokalnej - to pytanie często zadają sobie komendanci hufców? Często wędrownicy i drużynowi zastanawiają się powiększyć obszar naszej służby? Co zrobić, gdy chcemy, aby nasz rozwój dotyczył życia społecznego naszej małej Ojczyzny?


Odpowiedź jest prosta - zostać młodzieżowym (albo „prawdziwym”) radnym. Ja poświęcę ten artykuł młodzieżowej radzie. O ile do Sejmu Dzieci i Młodzieży RP nie jest łatwo się dostać o tyle do młodzieżowej rady jakiegoś miasta, gminy, czy powiatu wcale nie jest aż tak trudno się dostać. No, chyba, że takowa u nas nie istnieje (wtedy zawsze można założyć swoją).

Dostać się do takiej młodzieżowej rady nie jest trudno. Sprawę „dostania się” warunkuje tzw. ordynacja wyborcza, w której zapisane jest w jaki sposób wybiera się radnych (zazwyczaj w wyborach, w którym biorą udział uczniowie danej szkoły, której przysługuje określona liczba mandatów). Trzeba przygotować sobie swój program wyborczy, w razie, gdy liczba kandydatów jest większa niż liczba przewidzianej liczby radnych, wtedy w danej szkole odbywają się wybory (poprzedzone oczywiście kampanią wyborczą, ciszą wyborczą itd.).

Gdy już dostaniemy się do rady młodzieży po raz pierwszy spotkamy się z naszymi kolegami - radnymi na spotkaniu organizacyjnym, na którym otrzymamy regulamin i statut naszej rady. Warto się z nimi zapoznać i znać go przynajmniej pobieżnie. Zazwyczaj podczas pierwszego spotkania staniemy się już obiektem „agitacji” przyszłych kandydatów na stanowisko przewodniczącego rady (czy np. marszałka młodzieżowego parlamentu). Oczywiście musimy zapytać o jego program, sprawy, którymi chciałby się zająć. A może to właśnie my, będziemy potencjalnymi kandydatami na przewodniczącego. (jeżeli chcemy poświęcić radzie trochę więcej swojego czasu - to warto przynajmniej spróbować). Pierwsza sesja wygląda zazwyczaj bardzo podobnie i monotonnie. Powitania gości, przemówienia burmistrza, wójta, prezydenta, starosty, przewodniczącego rady jednostki samorządowej, przy której działa nasza rada itd. zaprzysiężenie no i wybór prezydium. W skład prezydium nie wchodzi sam marszałek (czy przewodniczący) ma jeszcze przynajmniej swojego jednego zastępcę i sekretarza (czasem jest jeszcze skarbnik - w przypadku, gdy rada otrzymuje fundusze- ale nie na diety dla radnych), rzecznik prasowy i II bądź III wiceprzewodniczący.

Dobór tematów na kolejne sesje zależy od prezydium, choć grupa kilku radnych (statut i regulamin wewnętrzny rady określają tą liczbę) może też zaproponować projekt uchwały, rezolucji, apelu. Najczęściej rady dyskutują nad sprawami młodzieży i jej problemami. Młodzi radni powołują też różne komisje, bardzo często przedstawiciele owych rad wchodzą w skład komisji zajmującej się sprawami młodzieży w danej jednostce samorządowej. Wtedy możemy dać upust naszym pomysłom, zareklamować harcerstwo wśród lokalnych vipów no i nie oszukujmy się, gdy nasze pomysły będą dobre... zaistnieć, wzmocnić swoją pozycję. Wtedy, gdy pójdziemy do pana burmistrza, wójta, starosty, prezydenta z petycją o dofinansowanie obozu naszej drużyny, szczepu (oczywiście z odpowiednimi pieczątkami z hufca, szczepu, itd.) zostaniemy całkowicie inaczej przyjęci.

Wcześniej, czy później dojdzie do sytuacji, w której będziemy musieli zaistnieć jako przedstawiciele ZHP (o ile np. nie zostaniemy wybrani jako przedstawiciele harcerzy). Najczęściej zdarzy się to w sytuacji o znaczeniu pejoratywnym dla ZHP tzn. uchwale, rezolucji, a dokładniej jej projektowi, który źle, błędnie lub wręcz fałszywie określa intencje lub działalność chociażby lokalnego ZHP (np. naszego hufca). Wtedy warto (przed sesją, bo zawiadomienia o niej wraz z projektami uchwał otrzymuje się średnio na tydzień przed sesją) przedyskutować tą sprawę z komendantem hufca, wraz z którym możecie zredagować odpowiedź i zdemontować zarzuty (często przypadkowe lub nieuzasadnione). Dlaczego o tym piszę? Taka sytuacja zdarzyła się podczas mojej działalności w Młodzieżowej Radzie Miasta Oława. Podczas jednej z sesji pojawił się projekt uchwały, który stwierdzał, że: „ZHP ma wąskie grono zainteresowanych” i nie organizuje żadnych imprez. A to przecież nie prawda. Oławski hufiec organizuje start harcerski, festiwal piosenki, sztab WOŚP, przekazuje mieszkańcom Betlejemskie Światło Pokoju, uczestniczy w zbiórkach na rzecz różnych fundacji, organizuje wypoczynek dla również dla dzieci niezrzeszonych w ZHP.

Oczywiście są także momenty dumy z tego, że jesteśmy harcerzami. Bardzo często młodzieżowe rady przyznają różne tytuły. W Oławie - MRM przyznaje tytuł: „Oławianin roku”. W 2002 roku otrzymała go (nie ukrywam) dzięki wypromowaniu idei plebiscytu w hufcu i przekonaniu kolegów i koleżanek radnych do naszej kandydatury, wieloletnia instruktorka ZHP, kwatermistrzyni hufca, nieżyjąca dziś - harcmistrzyni Emilia Mazur.

Gdy rozpoczynamy naszą działalność jesteśmy pełni werwy, pomysłów, pamiętajmy przez całą kadencję o tym, że jesteśmy przedstawicielami młodzieży, tej harcerskiej i tej niezrzeszonej w naszej Organizacji. O tym, co robi się w młodzieżowych radach można by pisać i pisać. Nie o to chodzi jednak w tym artykule. Najważniejsze jest to, żebyśmy każdą naszą decyzję przemyśleli kilka razy, nasze stanowisko oparli m.in. na podstawie rozmów z (naszymi wyborcami) koleżankami i kolegami nie tylko z drużyny, klasy ale też ze szkoły, szkolnego samorządu itd. Zawsze starajmy się poznać dwie strony medalu i dopiero później usystematyzować nasz pogląd, który przedstawimy na sesji. Przecież radny reprezentuje swoich młodych wyborców. Pamiętajmy o tym, co pisał w swej gawędzie harcmistrz Stefan Mirowski: „Potraktujmy wynikający z poczucia braterstwa nasz harcerski styl życia jako wkład w wychowanie obywatelskie, w styl życia współczesnego nam społeczeństwa.”

HO. Adam Piwek

rzecznik prasowy Hufca ZHP Oława,

radny Młodzieżowej Rady Miasta w Oławie

kurierharcerski@poczta.fm

Artykuł jest jednym z zadań próby przewodnikowskiej


NA TROPIE SPECJALNOŚCI

Harcerska Szkoła Ratownictwa

A JEDENASTE: HARCERZ MA DOBRA KONDYCJĘ.

Co pół roku a czasem częściej, tłumaczę kolejnym zainteresowanym kursem na odznakę „Ratownik Medyczny ZHP” w stopniu II (srebrnym) po co to bieganie, po co pływanie. Skąd się to wzięło? Pytania jednak wciąż się powtarzają. Więc tłumaczę.


Na kursach instruktorskich, na kursach na odznakę „Ratownik Medyczny ZHP” w stopniu III, na biwakach harcerskich, na obozach drużyn, wszędzie tam w planie dnia są zajęcia sportowe - choćby w postaci kilkuminutowej zaprawy porannej. Po co? Bo przecież nie dlatego, że uwielbiamy katować naszych podopiecznych wczesnym wstawaniem. A tym bardziej, nie dlatego, że uwielbiamy szybko biegać czy też robić pompki.

Nie, to nie dlatego, więc po co?

Zaprawa poranna, czy zajęcia sportowe w ciągu, dnia mają przypominać naszym harcerkom i harcerzom jak ważny w życiu jest ruch. Ruch, który jest częścią zdrowego stylu życia. Jeśli ZHP jest organizacją wychowawczą to rozwój fizyczny jest jego częścią. A jak rozwijać się fizycznie, jeśli nie przez uprawianie sportu - niekoniecznie wyczynowo. Wszyscy zgodzą się na pewno, że aktywność fizyczna jest ważna. Zwłaszcza w życiu instruktorów ZHP, którzy mają być wzorem dla swych podopiecznych. Jeśli my, na stałe, w swój plan tygodnia wpiszemy: pływanie na basenie, jazdę na rowerze, czy bieganie to nasi harcerki i harcerze również to zrobią. A dzięki temu, będą zdrowsi. I będą dłużej żyć.

Ale uwaga, nie przekona ich do tego pięciokilometrowy bieg bezpośrednio po pobudce, ani sto pompek przed śniadaniem albo bieganie w ramach kary. To tylko sprawi, że zapamiętają ruch jako coś złego, coś, co wiąże się z karą. To ich niczego nie nauczy a sprawi, że będą unikać sportu.

Dlatego, warto plan zajęć sportowych skonsultować z nauczycielem wychowania fizycznego. Albo może zaprosić go na obóz. Warto sprawić, by zajęcia takie były oprócz tego, że pożyteczne również ciekawe i urozmaicone. No i koniecznie dostosowane do wieku członków drużyny.

Na kursach instruktorskich Harcerskiej Szkoły Ratownictwa, przyszli instruktorzy HSR muszą wykazać się umiejętnością przebiegnięcia 3 km w czasie mniejszym niż 15 minut i przepłynięcia 200 m w dowolnym czasie. I ten element zaliczeń końcowych znalazł się tam nie po to, by zrobić komuś krzywdę. Ale po to, by przypomnieć jak ważny jest ruch. Przeciętny człowiek, który przynajmniej raz w tygodniu uprawia sport, z niewielkim wysiłkiem przebiegnie 3 km. Zgodzicie się też na pewno, że jedną z podstawowych umiejętności zdrowego człowieka - jest umiejętność pływania. Te zaliczenia, o których kandydaci na instruktorów HSR wiedzą wcześniej bardzo często są motywacją do rozpoczęcia pracy nad sobą. A jeśli już na kilka miesięcy przed kursem uprawiają sport, to może przyzwyczają się do tego stanu i na zawsze już zostanie on w ich planie tygodnia. A to wszystko po to, by każdy instruktor HSR mógł powiedzieć - prowadzę zdrowy styl życia - Wam polecam to samo.

Dlatego, proszę Druhny i Druhowie: wykupić karnet na basen, na siłownię albo aerobic, wynieść rower z piwnicy, lub wyciągnąć buty do biegania. Już nie wspomnę, że wędrownicy mogliby tu realizować wyczyn. Bycie mistrzem w jakiejś dyscyplinie sportu - to jest dopiero coś. A wtedy wszyscy będziemy zdrowsi, zaprawy poranne będą przyjemnością, a sport będzie częścią naszego tygodniowego planu zajęć.

Pozdrawiam w biegu na siłownię :)

hm. Katarzyna Krawczyk

szef HSR


_____________________

Harcerska Służba Graniczna

DRUŻYNA PROWADZI... ŚLEDZTWO


Granica

Rok 1924, ledwie pięć lat od odzyskania Niepodległości, a dwa od zakończenia walk o granice odrodzonego państwa. Dowódca strażnicy Korpusu Ochrony Pogranicza podchodzi do mapy.

Plutony w milczeniu rozchodzą się do zadań.

***

W świetle księżyca ocienione lasem wody Zbrucza wyglądają jak smoła płynąca pomiędzy drzewami. Sylwetki kopistów patrolujących granicę srebrzą się natomiast na szczycie wału przeciwpowodziowego. Nagle ciszę przerywa krzyk:

Jakimś cudem przemytnicy ominęli posterunki na wale, ale na swoje nieszczęście wpadli prosto na punkt dowodzenia kopistów. W cieniu wałów zaczyna się walka. Po kilku minutach obezwładnieni przemytnicy leżą na ziemi przytrzymywani przez żołnierzy.

***

Te wydarzenia naprawdę toczyły się 10 listopada 2003 roku w Warszawie. Rolę granicy na Zbruczu pełniła fosa Fortu Bema. Żołnierzami KOP byli harcerze 125 WDW SDRI GROM i 125 WDStH „Burza”, w rolę przemytników wcielili się członkowie kadry GROM-u. Broń, to modele asg, a materiały wybuchowe, to petardy. Szyfrem był stary, dobry alfabet Morse'a.

Śledztwo

„Drogi bracie!”

Cieszę się, że to ty zostałeś wyznaczony do tego wspaniałego zadania. Pamiętaj, że wykonać je musisz 10 listopada, w przeddzień ich obrzydliwego święta tak zwanej „niepodległości”. Mam nadzieję, że strzały z twojego rewolweru rozniecą na nowo płomień rewolucji proletariackiej.

Twój brat”

***

Koło figurki dyskobola stojącej w pobliżu budynku zarządu obiektów Legii na Forcie Bema snuje się drobna dziewczęca postać. Gosia zakutana w puchową kurtkę marznie już od godziny.

Z cienia wynurza się Paweł dźwigający plecak i towarzysząca mu Sylwia. Stają przy Gośce i zamieniają kilka słów.

***

Harcówka, to jest mieszkanie łącznika przemytników nie spełniła nadziei harcerzy. Poza kolejną porcją materiałów wybuchowych (petard), map i szkiców oraz rozkazem Stalina nakazującym wykonanie zamachu bombowego i rozpoczęcie rewolucji w Warszawie, nie było w niej nic szczególnego.

Na ratunek

Ruszają. Trzech chłopaków przodem, reszta rozwijając się w obławę za nimi. Wchodzą na wał okalający okrągły budynek prochowni.

Bach! Bach! Bach! Huczą wystrzały petard.

Trzej idący przodem nie czekając na komendy ruszają z kopyta w stronę eksplozji.

Nagle tuż przed chłopaków wypada potężna sylwetka Grześka. Na ich widok skręca i zaczyna uciekać rzucając za siebie petardę.

***

Działają tak, jak dziesiątki razy ćwiczyli. Ratownicy: Sylwia i Paweł udzielają pomocy, a ochroniarze: Aga i Łukasz pomagają i odganiają gapiów.

Obok Ewa ubrana w morro udaje żołnierza, wartownika poranionego wskutek wybuchu.

Po drugiej stronie wału okalającego Park Żeromskiego Michał i Łukasz dopadli właśnie „zamachowca”. Odgrywający tę rolę Grzegorz pokazuje „kikut” dłoni zrobiony z kitu. Michał lekko zdezorientowany nie bardzo wie, co ma zrobić, obezwładnić terrorystę, czy udzielić mu pomocy. W końcu decyduje się na to drugie i mimo protestów Grzegorza, opatruje „urwaną” dłoń.

Finał

Stajemy kręgiem przy kamieniu upamiętniającym rocznicę odzyskania Niepodległości. Po kolei omawiamy poszczególne etapy gry i pozorację.

Te wydarzenia, które odtwarzaliśmy rzeczywiście miały kiedyś miejsce- mówię do harcerzy. - Granicy pilnował Korpus Ochrony Pogranicza, Rosjanie przysyłali nam tu dywersantów, a ci między innymi wysadzili prochownię Cytadeli. Kiedy jutro będziecie oglądać uroczystości związane ze Świętem Niepodległości, pomyślcie nie tylko o tych, którzy walczyli i ginęli w 1918 roku. Pomyślcie i o tych, którzy później chronili granice odzyskanego państwa. Także o tych, którzy robią to dziś. Właśnie teraz, kiedy jest ciemno i zimno, gdzieś na granicy wychodzi patrol Straży Granicznej pilnować, żeby nikt nie zrobił nam tu takiej „niespodzianki” jaką się dziś bawiliśmy. I nie mówią, że ścieżka nie należy do nich... - wszyscy śmieją się patrząc na Dominikę.

Dość dziwnie wyglądamy, kiedy w mundurach, z zabandażowanymi głowami i rękami śpiewamy słowa harcerskiego hymnu-przysięgi:

„Wszystko, co nasze, Polsce oddamy...

Komentarz metodyczny:

Opisana zbiórka jest przykładem tego, co można robić w ramach Harcerskiej Służby Granicznej. Jej celem głównym było uczczenie Święta Niepodległości przez uświadomienie harcerzom, jakie są koszty suwerennego państwa i że ochrona granic, ochrona bezpieczeństwa, to jeden z atrybutów i warunków suwerenności. Drugim celem było przedstawienie, na czym polega praca służb ochrony porządku publicznego, pokazanie, że nie kończy się na złapaniu przemytnika, ale że sprawa jest prowadzona dalej. Trzeci cel, to z jednej strony nauczenie harcerzy pracy w grupie złożonej z kilku zespołów zgranych wewnętrznie, ale nigdy wcześniej niepracujących wspólnie, wyrobienie umiejętności koordynacji działań oraz wzmocnienie cech przywódczych. Dodatkowo zbiórka miała służyć wyłowieniu i zweryfikowaniu naturalnych przywódców.

W planie zbiórki wystąpiły elementy:

Oznacza to, że swoje „pięć minut” na zbiórce miał każdy z zastępów specjalnościowych (u nas: służb) pracujących w drużynie (HSP, HSI, HSR i kwatermistrzowski).

Zbiórkę zaczynała i kończyła gawęda wprowadzająca w treść gry i podsumowująca całość od strony ideowej.

pwd Maciej Pietraszczyk HO

drużynowy 125 WDW SDRI GROM


NA TROPIE IMPREZ

XXXIV RAJD ARSENAŁ

„Cieszyć się Polską”

„Patriotyzm to uczucie identyfikujące mnie

ze wspólnotą rodaków, nie tylko obecnie istniejącą,

ale i ze wszystkimi poprzednimi i przyszłymi pokoleniami”

Jan Nowak - Jeziorański


Warszawa, dnia 12 listopada 2003 roku

Druhny i Druhowie!

Hufiec Warszawa-Mokotów im. Szarych Szeregów serdecznie zaprasza Was do wzięcia udziału w XXXIV Rajdzie Arsenał, który odbędzie się w Warszawie w dniach 26-28 marca 2004 roku.

Zaproszenie kierujemy do wszystkich drużyn, szczepów, kręgów i hufców, którym bliska jest idea szaroszeregowej służby. Z wielką radością powitamy w Warszawie zarówno starych Rajdowych Przyjaciół, jak i tych, którzy po raz pierwszy zdecydują się wziąć udział w Rajdzie.

Na naszym harcerskim zlocie spotykają się przeszłość z teraźniejszością. Z jednej strony wspominamy szaroszeregowych bohaterów, którzy musieli walczyć w imię wolności i Polskości. Z drugiej zaś jesteśmy my - wychowani w wolnym kraju, żyjący w czasach pokoju. Co łączy nas, harcerzy XXI wieku, i harcerzy - żołnierzy?

Na pewno to, że podejmujemy wyzwania teraźniejszości. Dziś na naszych oczach jednoczy się Europa. Któregoś poranka obudzimy się i nie będziemy wyłącznie obywatelami Polski, ale również międzynarodowej wspólnoty. Harcerstwo zawsze żywo i trafnie reagowało na ważne wydarzenia w kraju. Uważamy, że i tym razem nie może pozostać obojętne w obliczu tak historycznych zmian. Nowa rzeczywistość wymaga od nas przygotowania i działania. Szczególnie Rajd Arsenał, którego idea nierozerwalnie łączy się z patriotyzmem i odpowiedzialnością za naszą Ojczyznę, nie może pominąć tych przemian.

Na tegorocznym Rajdzie, realizując priorytet „Wychowanie obywatelskie i patriotyczne” programu „Barwy Przyszłości” przyjętego przez Związek Harcerstwa Polskiego, spróbujemy wspólnie odpowiedzieć na pytania: Czym jest patriotyzm przyszłości? Jak wychowywać naszych harcerzy na patriotów? Co identyfikuje nas ze wspólnotą rodaków - obecnie, i „wszystkimi poprzednimi i przyszłymi pokoleniami”?

Odpowiedzi na te pytania są tym pilniejsze, że wielu Polaków, myśląc o Polsce, odczuwa niepewność, bezsilność, może nawet niechęć. No, bo tu przecież brak perspektyw, afera goni aferę, żyje się trudno... Innym zaś brak jest entuzjazmu, a wiele ważnych spraw stało się im obojętne. Czy naprawdę nic się nie da zmienić? ...

My wierzymy, że możemy wiele zdziałać. Chcemy świeżym spojrzeniem objąć nasz kraj i CIESZYĆ SIĘ POLSKĄ. Dzielić się pomysłami na innowacyjne, porywające działania, zmieniać świat wokół nas. Co więcej, chcemy być ambasadorami naszej Ojczyzny, zarówno w kraju, jak i za granicą. Chcemy, żeby Polacy poczuli dumę z naszego kraju. Chcemy dawać przykład, jak doceniać i szanować Ojczyznę, jak czerpać z jej historii i tradycji, ale również jak odnajdywać satysfakcję pełniąc dla niej służbę.

Polska to zadanie do wykonania. Chcemy, aby Rajd Arsenał dawał uczestnikom WIEDZĘ o naszym kraju, płynącą z niej DUMĘ oraz inspirował drużyny do DZIAŁANIA na rzecz wspólnot lokalnych, a tym samym całej Polski.

Razem stworzymy symboliczną mapę Ojczyzny. Patrole w zadaniu przedrajdowym, a także
w działaniach realizowanych na trasach odnajdą to, co u nas najbardziej wartościowe. Wszystkie wnioski, spostrzeżenia, pomysły zbierzemy razem, aby utworzyły swojego rodzaju mapę, prezentującą nasz kraj. Mapę, która przedstawi nie tylko jego geografię, ale też historię, kulturę i osiągnięcia wybitnych Polaków w najróżniejszych dziedzinach. Na pewno znajdziemy powody do cieszenia się Polską - tą więzią jednoczącą wszystkie pokolenia Polaków - poprzednie, obecne i przyszłe. Jednak, aby naprawdę cieszyć się Polską, całą Polską, potrzeba uczestników Rajdu z każdego jej zakątka.

A zatem - do zobaczenia w marcu w Warszawie! Druhno, Druhu - bez Twojego patrolu nasza mapa Polski będzie niepełna!

Czuwaj!

Komendant Hufca

Warszawa-Mokotów

hm. Andrzej Starski

Komendantka

XXXIV Rajdu Arsenał

hm. Paula Sambierska

Regulamin XXXIV Rajdu Arsenał

  1. Rajd Arsenał jest Zlotem harcerskim, który odbędzie się w Warszawie w dniach 26, 27, 28 marca 2004 roku.

  2. Organizatorem XXXIV Rajdu Arsenał jest Hufiec ZHP Warszawa Mokotów im. Szarych Szeregów.

  3. W Rajdzie mogą uczestniczyć patrole z całej Polski, z dowolnej organizacji harcerskiej. Rajd przeznaczony jest dla patroli z drużyn, szczepów i kręgów instruktorskich, którym bliska jest idea Szarych Szeregów. Kwalifikacji na Rajd dokonuje Sztab Rajdu Arsenał.

  4. Z każdej drużyny udział w Rajdzie może wziąć tylko jeden patrol, liczący co najmniej jednego pełnoletniego instruktora i maksymalnie dziewięciu uczestników. Uczestnicy Rajdu muszą mieć ukończone 13 lat (w patrolach starszoharcerskich) lub 16 lat (w patrolach wędrowniczych). W zgłoszeniu prosimy podać wiek poszczególnych uczestników wchodzących w skład patrolu. Niezgodność stanu patrolu ze zgłoszeniem na Rajd - o ile nie była ustalona ze Sztabem Rajdu do dnia 11 marca 2004 roku - może spowodować dyskwalifikację.

  5. Kwalifikacja na Rajd odbywa się na podstawie:

UWAGA! KARTY ZGŁOSZENIA I ZADANIA PRZEDRAJDOWE NADESŁANE PO TERMINIE NIE BĘDĄ ROZPATRYWANE. DECYDUJE DATA STEMPLA POCZTOWEGO.

  1. Maksymalna ilość punktów do zdobycia wynosi 100. Za zadanie przedrajdowe można uzyskać 30 punktów, pozostałe 70 za współzawodnictwo na trasie rajdowej. Patrole, które nie nadeślą zadania przedrajdowego lub otrzymają zero punktów za jego wykonanie nie zostaną zakwalifikowane do udziału w Rajdzie. Zadanie przedrajdowe zostanie umieszczone na stronie www.arsenal.waw.pl dnia 22 listopada 2004 roku.

  2. Pierwszeństwo w przyjmowaniu na trasy mają patrole zgodnie z kolejnością wynikającą z wykonania zadania przedrajdowego. Informację o zakwalifikowaniu (bądź niezakwalifikowaniu) na trasę organizatorzy wyślą pocztą najpóźniej do dnia 22 lutego 2004 roku na wskazany w zgłoszeniu adres. Patrole niezakwalifikowane przez Sztab do udziału w Rajdzie otrzymają również zwrot wpłaconych pieniędzy na podany w zgłoszeniu adres.

  3. Organizatorzy zakwalifikują patrol na odpowiednią trasę zgodnie z podanymi informacjami na karcie zgłoszenia i zgodnie z wynikami odpowiedniego zadania przedrajdowego.

  4. Rajd rozpoczyna się w piątek 26 marca o godz. 18.00 (należy zgłosić się w wyznaczonej bazie najpóźniej do godz. 18.00), a kończy w niedzielę 28 marca około godz. 14.00. Niestawienie się w piątek o wyznaczonej godzinie na bazie może spowodować utratę części punktów za Rajd.

  5. Program Rajdu obejmuje: zajęcia w bazach, realizację zadań na trasach, zbiórkę instruktorską, Mszę Świętą, uroczysty apel i defiladę.

  6. Organizatorzy zapewniają w bazach: nocleg w warunkach turystycznych, gorącą herbatę, ciepły posiłek w sobotę, punkt sanitarny, plakietki Rajdu. Istnieje możliwość przechowania plecaków w siedzibie naszego hufca od piątku od godziny 8.00 rano.

  7. Każdy patrol we własnym zakresie zapewnia sobie: śpiwory, karimaty, obuwie na zmianę, bilety na przejazdy środkami komunikacji miejskiej, apteczkę i plan Warszawy.

  8. Kartę udziału i polisę ubezpieczeniową uczestników należy okazać przy meldowaniu się na bazie. Brak polisy spowoduje wykluczenie z Rajdu.

  9. Rezygnacja z udziału w Rajdzie nie powoduje zwrotu wniesionej wcześniej opłaty ze względu na wstępne koszty poniesione przez organizatorów.

  10. Nieprzestrzeganie niniejszego regulaminu oraz Prawa Harcerskiego powoduje usunięcie patrolu z bazy.

  11. We wszystkich sprawach spornych decyzję podejmuje Sztab Rajdu Arsenał.

Informacje o Rajdzie można uzyskać:

Hufiec ZHP Warszawa Mokotów

ul. Fosa 30, 02-768 Warszawa

tel. 0-22 843 83 22 lub 0-22 843 81 62.

Konto hufca: Hufiec ZHP Warszawa Mokotów

PBK IX Oddział w Warszawie

11101040-401040001051

XXXIV Rajd Arsenał „Cieszyć się Polską”.

Zadanie przedrajdowe

Tegoroczne zadanie dotyczy patriotyzmu i składa się z trzech części.

  1. Mój Region

Zastanówcie się, co ciekawego można znaleźć w Waszym regionie, co daje Wam powody do dumy z niego. To może być niemal wszystko - stare zamczyska, ludzie tu żyjący, tradycyjne potrawy, osiągnięcia w różnych dziedzinach. Odnajdźcie te elementy w Waszym regionie, które sprawiają, że możecie się nim cieszyć.

Podzielcie się swoją dumą i radością z innymi! Przygotujcie i przeprowadźcie działanie promujące wybrany element. Pokażcie innym walory swojego regionu. Zorganizujcie happening, wystawę, wieczornicę, spotkanie z ciekawym człowiekiem. A może opiszcie Wasz powód do dumy w prasie lokalnej? Możliwości jest naprawdę wiele.

Harcerze starsi kierują swoją akcję promocyjną regionu do innych uczniów w swoich szkołach, wędrownicy swoim działaniem obejmują szersze grono, np. osiedle, kilka szkół, parafię itp.

  1. Moja Ojczyzna

Przygotujcie krótki (do 5 min.) film, słuchowisko lub prezentację PowerPoint reklamujące naszą Ojczyznę. Wasza prezentacja ma być skierowana do Polaków i ma inspirować do tego, jak CIESZYĆ SIĘ POLSKĄ. Waszym zadaniem jest wzbudzenie w widzach dumy z bycia Polakiem.

  1. Moja Europa

Nawiążcie kontakt z drużyną skautową. Dowiedzcie się od jej członków, czym jest dla nich bycie dobrymi obywatelami i jakie działania podejmują, żeby się nimi stać. Zastanówcie się nad tym, czego się dowiedzieliście, wyciągnijcie wnioski dla Waszej drużyny.

Zwróćcie uwagę, że pytamy o postawę obywatelską, a nie patriotyzm, który jest pojęciem specyficznym dla nas, Polaków, i dla niektórych skautów mogłoby to być pytanie niezrozumiałe.

Najlepiej porozmawiajcie ze znanymi sobie drużynami, może to być najskuteczniejsze i najszybsze źródło informacji. Jeśli nie macie takich kontaktów, to pytajcie w Waszym hufcu, czy inne drużyny podejmowały wcześniej współpracę zagraniczną i czy zechcą podzielić się adresami. Dobrym pomysłem jest także zwrócenie się do Waszej Chorągwi do Pełnomocnika ds. Zagranicznych. Możecie też spróbować znaleźć adresy na stronach organizacji skautowych w internecie. Gdyby to wszystko zawiodło - piszcie do nas, postaramy się pomóc. Prosimy jednak, nie szukajcie kontaktów poprzez Wydział Zagraniczny GK, gdyż nie dysponuje on tego typu bazą danych, a 100 telefonów z całej Polski skutecznie uniemożliwiłoby pracę bieżącą w Wydziale.

Wykonane zadanie powinno składać się z następujących elementów:

W raporcie skupcie się szczególnie na działaniach dotyczących Waszego Regionu oraz uzasadnijcie, dlaczego wybraliście te właśnie elementy regionu jako najważniejsze. Opiszcie, jak promowaliście te elementy we wspólnocie lokalnej.

Uwzględnijcie również informacje, jakie uzyskaliście od skautów i wnioski, które z tej korespondencji wyciągnęliście. Podajcie adres korespondencyjny (e-mail) skautów, z którymi się kontaktowaliście.

Za zadanie możecie otrzymać 30 punktów. Oceniane będzie ono na podstawie Waszego raportu i nagrania reklamującego Polskę. Procentowo podział punktów przedstawia się następująco (w przybliżeniu):

Informacje o zadaniu można uzyskać:



NA TROPIE METODYKI

TRZY TWARZE WĘDROWNICZEGO ZASTĘPU. (cz.1)

Czuwaj druhu! Siedziałeś kiedyś i zastanawiałeś się, dlaczego twoi wędrownicy nie wykazują chęci do działania, czasem nie przychodzą na zbiórki, bo mają coś ważniejszego do zrobienia. Borykałeś się z problemami, aby zebrać sensowną ekipę na rajd lub biwak. A może miałeś mało ludzi w drużynie lub zastępie. Też się kiedyś zastanawiałem nad tym i znalazłem rozwiązanie tak proste i oczywiste, że aż mnie to zdziwiło.


Grupa wędrownicza w drużynie harcerskiej i wielopoziomowej.

Od dobrych paru lat prowadzę drużynę, która w naturalny sposób ewaluowała z grupy młodych podwórkowych rozrabiaków do wydaje mi się całkiem niezłego środowiska harcerskiego. Swoją działalność jako drużynowy rozpoczynałem w harcerskim pionie wiekowym, prowadząc męską drużynę składającą się najpierw z jednego potem dwóch i trzech zastępów. Nowych harcerzy przybywało a starsza cześć w naturalny sposób wyrastała i wtedy skończyła się sielanka. Starzy harcerze zaczęli rościć sobie prawa do lepszego traktowania w drużynie, na zbiórki przychodzili niesystematycznie, pojawiły się problemy z piciem i paleniem, a co chyba najgorsze większość zbiórek stara ekipa rozwalała tak, że nie można było nic zrobić. Było kilka dróg, wszystkie z latami przetrenowałem i wyciągnąłem wnioski.

Pierwsze najprostsze rozwiązanie to usunięcie z drużyny wszystkich, którzy zaczęli przeszkadzać i tak stało się z pierwszą wychowaną przeze mnie grupą. To rozwiązanie z perspektywy czasu było najgorsze z możliwych, było zaprzeczeniem całej dotychczasowej mojej pracy w drużynie - ale stało się.

Ale dlaczego tak się stało, dlaczego ci, których wychowałem, nauczyłem harcerstwa przestali mnie słuchać, zaczęli psuć własną drużynę, w którą włożyli ogrom pracy. Wtedy tego nie wiedziałem i nie mogłem zrozumieć, byłem drużynowym, który bardziej czuł metodę harcerską niż ją rozumiał i znał. Z czasem pojąłem, że oferta mojej drużyny przestała być atrakcyjna dla nich to, co było przygodą i przysparzało przypływu adrenaliny w klasie czwartej było jeszcze do zniesienia w siódmej, ale zaczynało drażnić już pod koniec klasy ósmej. Pewna powtarzalność programu pojawiająca się wraz z nowymi członkami drużyny była nie do zniesienia dla harcerzy starszych. Gotowe pomysły na gry i zajęcia będące objawieniem dla młodszych były jakieś „niedopracowane” dla starszych, oni chcieli dołożyć coś od siebie, coś zmienić, zmodyfikować. Ja chciałem żeby byli dalej podobnie jak młodsi uczestnikami, odbiorcami a oni mieli już wiele do powiedzenia. Z ich strony sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej, to ja według nich zatrzymałem się, nie traktowałem ich jak partnerów, nie dostrzegałem ich potencjału, zaangażowania, traktowałem jak „dzieciaki”. Skoro nie było ich udziału w tworzeniu propozycji programowych pozostawała im jedynie rola krytykantów i kontestatorów. Nasze drogi z dnia na dzień się rozchodziły coraz bardziej, oni jak i ja byliśmy dalej i dalej od siebie. Dziś powiedziałbym, że to stosowanie metodyki harcerskiej do staszoharcerskiego pionu wiekowego było błędem.

Po kilku latach znowu wyrosła grupa „buntowników” i trzeba było znowu stawić czoła temu, co dzieje się w drużynie. Założenie było dość jasne nie może powtórzyć się sytuacja sprzed trzech lat. Więc …?

Padł pomysł, aby wyrastających harcerzy przekazać do drużyny starszoharcerskiej, to rozwiązanie było całkiem niezłe. Do wyboru mieliśmy dwa środowiska, jedno odpadło z założenia, gdyż samo borykało się w wielkimi problemami, a drugie było takie sobie, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Wspólne narada starszyzny, troska o drużynę i chęć zapobieżenia kryzysowi doprowadziła do decyzji o przejściu starszej części do drużyny starszoharcerskiej. Początki były całkiem niezłe, deklaracje obu drużyn o współdziałaniu i pomocy. Było nawet wspólne zimowisko. Co z tego, skoro proza życia okazała się zupełnie niesielankowa. Z czasem związki między obiema drużynami wygasły, zabrakło wzajemnego wspierania się, wspólnych wyjazdów i ciągłości pracy. Drużyna starszoharcerska żyła własnym życiem tracąc kontakt ze środowiskiem, które przekazało jej harcerzy. Dla, wtedy już, harcerzy starszych zmiana środowiska, drużynowego, podejścia do harcerstwa, atmosfery, charakteru drużyny, obrzędowości, odcięcie od korzeni miały wpływ na systematyczne wykruszanie się i odejście większości z ZHP.

Co się takiego zadziało, że nieźli harcerze nagle stracili chęci i ZHP przestało być ważne w ich życiu. Wydaje mi się, że wychowanie w określonym środowisku, a nasze było dość hermetyczne, w pewnej jasnej i bardzo określonej konwencji, wytworzyło w nich charakterystyczny obraz harcowania. Nie wyobrażali oni sobie innego harcerstwa, nie budowano w nich poczucia jedności ze starszą drużyną, nigdy nie stawiano ich za wzór i cel, do którego powinni zmierzać na swej drodze harcerskiej. Nie było też stałej współpracy pomiędzy drużynami, nie było wspólnych biwaków, szkoleń, gier i zajęć, nie istniała ciągłość wychowawcza. Każda drużyna miała odmienne zwyczaje, obrzędy a przejście z młodszej do starszej było jakby wstąpieniem do „innego” ZHP.

Miałem za sobą już utratę dwóch odchowanych grup harcerskich i nie można było kroczyć dalej drogą, która nie dawała szansy na zachowanie ciągu wychowawczego. Postanowiłem zmienić podejście do harcerzy starszych i uczynić ich funkcyjnymi, zastępowymi, przybocznymi. Wiedziałem jednak o tym, że gdy z drużyny znikali starsi harcerze prawie natychmiast na ich miejsce wchodzili ci nieco młodsi, którzy z powodzeniem ich zastępowali i dzięki temu szybko dorastali do objętych funkcji. Pozostawienie starszyzny w drużynie stwarzało jednak problem; bałem się, że sytuacja ta z czasem zablokuje rozwój młodszych, a kadry zacznie przybywać tak, że część funkcji może stać się czysto tytularna. Ten system organizacji drużyny miał jednak swoje plusy, zatrzymałem w drużynie kilka, potem kilkanaście osób na czas szkoły średniej, miałem dobrze prowadzone zastępy, wyszkolonych ludzi, mundury i sprzęt harcerski wędrował z pokolenia na pokolenie, przy organizacji wyjazdów młodsi harcerze byli dobrze przygotowani, sprawny podział obowiązków gwarantował zluzowanie mnie na biwaku a przede wszystkim na obozie. Świetną rzeczą były biwaki starszyzny, a najlepiej wychodziły wyjazdy na rajdy, wtedy powoływany specjalnie na ten czas zastęp, taka poszerzona rada drużyny, zbierał się bez większego problemu, aby móc wyjechać bez „młodych” i pokazać, co tak naprawdę potrafi. Podnosiło to rangę funkcyjnych w drużynie, bo gdy wracali pełni opowieści, przeżyć i trofeów ich oczy lśniły a młodszych harcerzy zazdrość ściskała, że oni jeszcze tak nie potrafią i motywowała ich do systematycznej pracy nad sobą.

Tak zorganizowana drużyna funkcjonowała całkiem dobrze przez parę lat, miała swoją specyfikę, duża rozpiętość wieku dawała możliwość uczestnictwa w ramach jednej drużyny starszemu i młodszemu rodzeństwu, rozwinęła się współpraca z rodzicami. Poprawiło się zdecydowanie morale wędrowników, stali się przykładem i wzorem do naśladowania dla młodszej części. Na wyjazdach, zajęciach terenowych, obozach nie było sytuacji trudnych, starsi byli wodzami, organizatorami, realizowali się w tym. A młodsi mieli świetne gry, ciągle wypełniony czas, zagwarantowaną przygodę i wytyczony cel, aby stać się takimi jak ich zastępowy czy przyboczny, szybko dojrzewali i wybijali się pozytywnie wśród rówieśników w szkole. Jedynym problem były wspólne zbiórki w harcówce, młodsi mieli w głowie grę i wygłupy, siła ich roznosiła a siedzenie było udręką, starsi za to chcieli planować, dyskutować, przegadać sprawy. To spowodowało, że z czasem zbiórki zaczęły przybierać inny charakter, starsi powołali własny stały zastęp, zaprosili do ściślejszej współpracy harcerki starsze z zaprzyjaźnionej drużyny, zastępy przekazali nieco młodszym, którzy deptali im już mocno po piętach. W ten sposób naturalnie staliśmy się drużyną o wydzielonych dwóch pionach wiekowych. Sytuacja ta miała swoje dobre strony, młodsza część drużyny usamodzielniła się, zaczęła się dynamicznie rozwijać, przecież nowi zastępowi też chcieli się wykazać. Po wyraźnym rozdzieleniu części na piony wiekowe pojawiła się dość znacząca zmiana, o której chcę wspomnieć. Była nią radykalna zmiana modelu zastępowego w grupie młodszej, zastępowym przestał być „starszy brat” a stał się nim kolega w tym samym wieku. Dla starszych harcerzy w dużej mierze atrakcyjność grupy rówieśniczej była ponad służbą zastępowego.

Wędrownicy zaczęli szukać swojej ścieżki, specjalności, nie wystarczało już im organizowanie zajęć dla młodszych zastępów, chcieli zaistnieć na polu hufca i nie tylko. Ciągnęło ich w świat do innych wędrowników. Przyszedł też czas na powołanie więcej niż jednego przybocznego, wzrastająca liczba harcerzy młodszych wymagała coraz więcej pracy. Po roku przemian i ciągłego rozwoju z jednej 23 Drużyny Harcerzy „Skaut” wydzielone zostały: gromada zuchów, dwie drużyny młodsze i jedna starszoharcerska. Tak w naturalny sposób przeszła drużyna od pracy z jedną grupą wiekową poprzez wielopoziomowość do drużyny starszoharcerskiej.

Jacy harcerze starsi zostali wychowani w mojej drużynie wielopoziomowej, jacy ludzie opuścili jej szeregi? Czas wielopoziomowości to wychowanie wędrowników, którzy byli dobrymi organizatorami, umieli zaopiekować się młodszymi, rozumieli, że młodsi to też członkowie drużyny, ale byli również przekonani o szczególnej swojej roli w środowisku. Ci wędrownicy mieli wiedzę harcerską na niezłym poziomie, ale do mistrzostwa to było dość daleko. Natomiast zawsze brakowało czasu na samorozwój, ciągle było coś do zorganizowania dla młodszej części, stała służba na funkcjach nie dawała wielkich możliwości do rozwijania pasji i zainteresowań. Specjalność puszczańska, która wtedy zyskała swoją naczelną pozycję w drużynie realizowana była dość powierzchownie. Sam program z natury rzeczy musiał być kompromisem łączącym elementy metodyki harcerskiej i starszoharcerskiej.

Z podziałem drużyny na kilka środowisk o bardzo określonych ramach wiekowych zaczął się raj. Również moja droga jako drużynowego zakręciła i poszła dalej wraz ze starszymi wychowankami do pionu wędrowniczego. Drużyny młodsze objęli moi przyboczni.

W drużynie miałem kilkanaście osób, znałem ich na wylot, byli dobrze umundurowani i wyrobieni harcersko - aż miło pomyśleć, ale o tym jak ułożyła się praca w tej nowej - starej drużynie już w następnej części.

hm. Krzysztof Manista HR

drużynowy 23 DSH „SKAUT”

Hufiec Krotoszyn


Z ARCHIWUM „NA TROPIE”

Artykuł ukazał się po raz pierwszy w "Drużynie - Na Tropie" nr 6/34 - czerwiec 1985

NASTĘPCA


Chyba już w pierwszych poradnikach harcerskich pojawiły się słowa o konieczności wychowania przez drużynowego swego następcy na pełnionej funkcji. Tak sobie pomyślałem i zasiadłem do wertowania swoich harcerskich archiwaliów. I tu niespodzianka. Przerzucam jedną za drugą posiadane książki, a tu ani słowa o następcy! Wydawałoby się, że temat to tak oczywisty, iż każdy autor piszący o harcerstwie nie powinien go pominąć. Przecież następca na pełnionej funkcji to problem, nie ograniczający się do prostego naznaczenia kolejnego funkcyjnego, który przejmie od poprzednika granatowy sznur, lecz jest to jeden z najważniejszych elementów pracy drużyny. Chodzi przecież o to, by zapewnić ciągłość działania, by drużyna nie została pozostawiona swemu losowi bez "szefa", który nie tylko kieruje radą drużyny, ale jest też wybieranym "przewodniczącym" całego starszoharcerskiego zespołu.

Po takim ujęciu ktoś mógłby powiedzieć, że "nie ma sprawy", bo w każdym wypadku potrzeby zmiany na funkcji drużynowego, rada drużyny dokona wyboru kolejnego "pierwszego wśród równych". Mogłoby tak być, gdyby specyfika pracy starszoharcerskiej zakładała tylko takie oblicze funkcji drużynowego, które odpowiada choćby obowiązkom przewodniczącego dowolnego koła młodzieżowego. Tak jednak nie jest, bo drużynowy spełnia o wiele bardziej odpowiedzialną rolę w drużynie, o czym wspominałem już w listopadowej gawędzie zatytułowanej - "Ten, który prowadzi". Drużynowy "starszy brat raczej, niż nauczyciel", który pierwszy dostrzega i rozumie, czemu mają służyć działania całego zespołu. Drużynowy przewodzi drużynie, dzięki swojej wiedzy, osobowości i postawie. On inspiruje pracę całej, drużyny, ułatwia dzięki swemu doświadczeniu poszukiwania najwłaściwszych metod osiągania celów harcerskiego działania. Takiego też musi mieć następcę, w momencie, gdy przyjdzie czas przekazania funkcji. O takim następcy powinien drużynowy myśleć grubo wcześniej, praktycznie wtedy, gdy swą funkcję... obejmuje.

Ileż to razy obserwowałem totalną "klapę" w drużynie, której drużynowy po prostu zachorzał! Nikt nie potrafił go zastąpić na co dzień, choć przecież były osoby z zielonymi sznurami przybocznych. Do czasu wyzdrowienia "wodza" praca zamarła, czemu nie była w stanie zaradzić nawet rada drużyny. Cóż więc powinien robić drużynowy, by zapewnić sobie współpracowników, z grona których wyłonią się potencjalni następcy? Musi on umieć wyszukiwać osoby, z którymi można współkierować zespołem harcerskim. Łatwo powiedzieć "umieć wyszukiwać”, ale jak! Na, czym polega to dostrzeganie cech, które z jednych czynią osoby łatwo znajdujące posłuch, do których wszyscy uciekają. Sądzę, że wiele może tu pomóc stosowanie jednolitej miary wymagań i pobłażania dla siebie i dla innych, konsekwencja w postępowaniu i baczne oko świadomego obserwatora. Drużynowy autokrata, który mówi tylko "maja drużyna" miast "nasza drużyna", zawsze znajdzie się w ślepym zaułku, bez szans na współpracowników. Poczucie solidarności w pracy rodzi właśnie tę szansę na przybocznych nie z tytułu nominacji i noszonego sznura, lecz przybocznych rzeczywistych będących "przy boku" drużynowego w zespołowym przewodzeniu drużynie.

Miernikiem dojrzałości zespołu starszoharcerskiego maże być właśnie stopień pobudzenia aktywności, inicjatywy i chęci kierowania zespołami harcerskimi, w partnerskim i przyjaznym dzieleniu się powierzaną przez ogół kręgu drużyny władzą. Dzielenie się tą władzą jest uzależniane w dużej mierze od woli obu stron, musi być to zależność niewymuszona, dobrowolna i akceptowana. Tylko wtedy zaistnieje możliwość wzajemnego wychowania, czyli takiej sytuacji, w której drużynowy nie tylko wychowuje podopiecznych, ale również sam zmienia swoją postawę stosownie do rozwoju zespołu.

Innymi słowy chodzi o to, by zawsze kierować się w swej pracy poczuciem wspólnoty z całą harcerską gromadą, jej dobrze pojętym dobrem. Styl bycia drużynowego, jego przyzwyczajenia, nawyki, metody postępowania kształtują osoby w najbliższym otoczeniu. Celowo wykorzystane pomagają wytworzyć szybko właściwe postawy i umiejętności przydatne w kierowaniu innymi. Stąd tak bardzo ważną rolę odgrywają wszelkie szczegóły, z pozoru nieistotne w codziennej pracy. Ileż to razy przyjaciele - instruktorzy skarżyli się na bałaganiarstwa swoich przybocznych w prowadzeniu notatek. Mówiąc te sława grzebali się zwykle w stosie karteluszków, siejąc obficie notatkami po podłodze. Nie dostrzegali prostego faktu, że sami byli źródłem braku umiejętności prowadzenia zapisków przez innych. To bardzo banalny przykład, ale tylko z pozoru. Praca drużynowego ta cała mozaika takich pozornie prostych spraw, które trzeba przekazywać otoczeniu.

Dobra drużyna starszoharcerska to zespół a dużej swobodzie. Tylko w takiej gromadzie, w sposób niewymuszony, osoby o talentach przywódczych zostaną pobudzone do ujawniania swych predyspozycji. Nadanie temu naturalnemu dążeniu odpowiedniego ujścia to rola drużynowego. Służy temu cały system organizacji wewnętrznej drużyny, jeśli nie jest on skostniały i ograniczony sztywnymi możliwościami awansu.

Wiele drużyn z uporem trzyma się schematu, polegającego na stałej ilości funkcji - dwaj przyboczni, skarbnik, gospodarz i oczywiście zastępowi. W takim zespole zwykle toczą się bez końca jałowe dyskusje nad podstawowym problemem, czy kronikarz to funkcja godna brązowego sznura; czy też nie. A przecież rzecz w tym, by właśnie unikać takich sytuacji. Nie trzeba ograniczać sztywno ilości przybocznych, nie należy też z góry ustawiać poziomu, jaki przynależy danej funkcji. Przecież kronikarz drużyny, który potrafi współredagować pisemko drużyny, słowem pracować z kronikarzami zastępów lub stać na czele całkiem pokaźnego zespołu, w pełni zasługuje na zielony sznur, na którym może nosić. brązowy suwak, by odróżnić się od przybocznego. (Sądzę, że to niecne odstępstwo od regulaminu zostanie mi wybaczone).

Świadoma współodpowiedzialność za podjęte zadania to kolejna możliwość ujawniania osób, umiejących przewodzić innym. Stopniowe, włączanie członków drużyny w coraz poważniejsze zadania wiąże się nierozerwalnie z przygotowaniem do poważniejszej odpowiedzialności. W drużynie starszej jest to nie tylko odpowiedzialność przed przełożonym, ale przede wszystkim przed całym kręgiem drużyny. Jest to bardzo ważny mechanizm, gdyż z jednej strony wyzwala chęć wykazania się przed przyjaciółmi, z drugiej silnie obliguje do rzetelnego i skutecznego działania, tak, by nie stracić „marki” w oczach przyjaciół.

I tak stopniowo od zastępów poprzez większe zespoły, powoływane po ta, by przeprowadzać podejmowane przez drużynę kampanie, pośród członków rady drużyny, w drużynie wykrystalizowuje się grupa osób, które w sposób naturalny tworzą wokół drużynowego gromadkę posiadającą cenny dar - umiejętność kierowania zespołem harcerskim.

Pośród tych osób z pewnością znajdą się potencjalni następcy drużynowego, ci, którzy będą przybocznymi podejmą funkcję oboźnego obozu drużyny, pokierują zlotem, zorganizują obóz wędrowny oraz nie dopuszczą, by z chwilą, gdy drużynowego zabraknie, drużyna zamarła, lub, co gorsza, przestała działać. Drużyna starszoharcerska nie maże być bezwolną gromadką, czekającą na ta, co objawi jej. wielki przywódca. Drużyna ta musi być kręgiem świadomych przyjaciół, którzy potrafią się wzajemnie rządzić mając na swoim czele tych, którzy radzą sobie najlepiej i starają się swój krąg systematycznie poszerzać.

Piotr Niwiński


0x01 graphic

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i opracowania nadesłanych materiałów. Materiałów nie zamawianych redakcja nie zwraca.

Redakcja i stali współpracownicy

Redakcję "Na Tropie" tworzą:

hm. Ryszard Polaszewski [radaktor naczelny]

phm. Marek Piegat [z-ca redaktora naczelnego - strony WWW]

ćwik Łukasz Szkarłat [sekretarz redakcji]

phm. Katarzyna Krawczyk [wydział programowy GK ZHP]

hm. Ewa Polaszewska [grafika i archiwum]

Stale współpracują:

phm. Jolanta Łaba

pwd. Daria Siwka

HO Damian Kozłowski

HO Piotr Kowalczewski

________________________________

2

NR 12

grudzień

2003

NA TROPIE



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NaTropie 6'03 czerwiec, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 3'03 marzec, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 4'03 kwiecien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 2'03 luty, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 5'03 maj, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 1'03 styczen, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 7'8'03 lipiec-sierpien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
2014 03 medytacja 1, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń 201
2014 03 wprowadzenie, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń 20
NaTropie 9'10'03 wrzesien'pazdziernik, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
2014 03 medytacja 4, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń 201
2014 03 celebracja, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń 2014
NaTropie 10'02 grudzien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
2014 03 medytacja 3, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń 201
2014 03 konspekt-final, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń
NaTropie 11'03 listopad, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
2014 03 medytacja 2, Różne, Przygotowanie do ŚDM w Krakowie 2016 rok, Grudzień 2013 rok, Styczeń 201
03 Sejsmika04 plytkieid 4624 ppt

więcej podobnych podstron