USAaaaaale PLAMA
Dzięki portalowi WikiLeaks Ameryka to samozwańcze Imperium Dobra Szlachetności
i Przyzwoitości, pokazała swoją prawdziwą twarz... Właściwiej będzie napisać mordę -
cyniczną, obłudną i zakłamaną. Strasznie to zabolało naszych rodzimych sługusów,
tych zajadłych proamerykańskich propagandzistów. Za wszelką cenę starają się umniejszyć
i zdyskwalifikować znaczenie publikowanych materiałów. (…)
(…) Wzruszają ramionami i chrzanią o tym, że te depesze płynące z amerykańskich
placówek dyplomatycznych do centrali, to stek banałów, plotek, subiektywnych poglądów
i takie tam ogólnie znane dyrdymały. Szkoda na nie czasu i atłasu. Gdyby rzeczywiście tak
było, jak to nasze amerykańskie lizydupy sugerują, nikt by się w Stanach Zjednoczonych
tym nie przejął. A tam wrze na całego. Administracja Obamy wpadła w histerię, ściga Juliana
Assange'a jak największego zbrodniarza. Służby tajne, tajniejsze i najtajniejsze kombinują,
jakby zrobić z niego zboczeńca, szpiega, a najlepiej zboczonego pod każdym względem
ruskiego szpiega z pochodzenia Chińczyka, po matce Irańczyka, a po ojcu Koreańczyka
ale północnego. Bill Clinton, mąż Hillary, powiedział wręcz, że publikacje na WikiLeaks
zniszczą kariery wielu ludziom, a nawet mogą spowodować utratę życia. Dlatego Julian
Assange jest wrogiem publicznym nr 1 Ameryki. To żałosna wypowiedź żałosnego byłe-
go prezydenta USA. Według tego dygnitarza nie jest godny potępienia ten, kto robi
świństwa i dziadostwa, tylko ten, który to wszystko ujawnia!!! To jest moralność, która
naszym sługusom bardzo przypada do gustu. Kradnij, oszukuj, kłam, miej swoich przyjaciół
za durniów i tylko uważaj, żeby to nie wyszło na jaw. Dopóki świat o tym nie wie będziesz
mężem stanu, autorytetem, człowiekiem godnym najwyższego szacunku i poważania.
Bill Clinton wie. co mówi. W końcu dokładnie tak się zachowywał. Udawał porządnego
gościa, dobrego męża, ojca i jeszcze lepszego prezydenta. A tymczasem pani Monica
Levinsky pokazała Ameryce i światu, jaką wybitnością był w rzeczywistości Clinton.
Facet bardziej przejmował się zamianą Gabinetu Owalnego w Gabinet Oralny niż losem
państwa. Koniecznie chciał udowodnić amerykańskiej Monisi, ze cygara służą nie tylko
do palenia. Lepiej więc byłoby dla wszystkich, żeby taki ktoś stulił gębę i milczał.
(…) W świetle tego, jak na publikacje WikiLeaks zareagował świat, wypowiedzi naszych
proamerykańskich polityków i publicystów zdają się wyjątkowo pokrętne i matołeckie.
Nie wiemy, z czego to wynika. Może sługusom zrobiło się wstyd, ruszyło sumienie i dlatego
sprawę bagatelizują? Na szczęście tej amerykańskiej kompromitacji zbagatelizować nie idzie!
SOBCZAK i SZPAK
PS Nas w tym wszystkim bardzo interesuje, czy włażenie Amerykanom w dupę będzie
ciągle naszą racją stanu, czy może nareszcie z skończymy i zaczniemy zachowywać się
godnie, jak na prawdziwie suwerenny kraj przystało.