Wywiad przeprowadzony ze Świętym Józefem


Redaktor: Święty Józefie, bardzo pilnie szukałem w Ewangeliach i nie znalazłem żadnej Twojej wypowiedzi? Czyżbyś był aż tak małomówny?

Święty Józef: Rzeczywiście, zawsze wolałem działać, niż mówić.

Moją miłość do Boga, do kochanej Maryi i do wspaniałego Jezusa chciałem okazać przez odpowiedzialność, przez troskę, a nie przez gadanie.

Red. Co czułeś, gdy urodził się Jezus - Syn Boga?

Święty Józef: Byłem ogromnie szczęśliwy, cieszyłem się, że Jezus urodził się zdrowy, widziałem łzy szczęścia i wzruszenia u Maryi. Byłem dumny, że mogłem jej pomóc.

Red. Ludzie przekonani byli, ze jesteś prawdziwym ojcem Jezusa. Troszczyłeś się o niego, uczyłeś różnych rzeczy. Czy myślałeś czasem: co z Nim będzie? Jakie zadanie Bóg ma dla Niego na ziemi?

Święty Józef: Kochałem Jezusa, choć byłem dla niego jedynie ziemskim opiekunem. Wiedziałem, że Dziecko, które wyrasta u mego boku, przeznaczone jest do wielkich rzeczy, do zbawienia świata.

Red. Mimo to Jezus, jak każdy inny chłopiec, bawił się, uczył, poznawał świat, pomagał Ci w pracy ...

Święty Józef: Starałem się być dobrym ojcem i opiekunem.
Uczyłem Jezusa pracy w naszym warsztacie stolarskim.
Uczyłem Go odpowiedzialności, szacunku do drugiego człowieka,
do przyrody, do pracy.
A gdy wiedziałem, że On już to wszystko potrafi, mogłem spokojnie umrzeć.

Red. Umarłeś na Jego rękach ...

Święty Józef: Tak, umarłem na rękach samego Syna Bożego i przy boku najwspanialszej kobiety - Maryi. Nie bałem się śmierci.

Red. Trudno wyobrazić sobie piękniejszą śmierć ...

Święty Józef: Pewnie dlatego jestem patronem dobrej śmierci.

Red. Ale nie tylko. Jesteś przecież patronem rodzin, a szczególnie patronem ojców.

Święty Józef: Byłem mężem i ojcem, ciężko pracowałem na utrzymanie rodziny, nieraz musiałem podejmować szybkie i trudne decyzje.
Wiem, co to ubóstwo, poniewierka
i brak dachu nad głową. Być może Pan Bóg pozwolił mi to wszystko przeżyć, abym zrozumiał tych,
którzy dziś przychodzą prosić
mnie o pomoc.

Red. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę i w ogóle za wszystko, co zrobiłeś i nadal robisz dla rodzin.