Ewa Orlik-Marciniak

AUTOPREZENTACYJNE ASPEKTY

WRA¯LIWOŒCI INTERPERSONALNEJ

1. Interakcja

Autoprezentacja, relacja, kontakt, wra¿liwoœæ interpersonalna to zja-

wiska, o których dobrze jest mówiæ, gdy okreœli siê ich kontekst.

Kontekstem mo¿e byæ tu pojêcie i n t e r a k c j i. Interakcja rozumiana

czêsto jako „wspó³oddzia³ywanie”, „wzajemna reakcja”, „wzajemne

reagowanie” odnosi siê zawsze do osób, co najmniej dwóch osób. Na

interakcjê mo¿na spojrzeæ jak na uk³ad trzech zmiennych. Pierwsz¹

zmienn¹ stanowi¹ osoby bior¹ce udzia³ w interakcji, hipotetyczni „X”

i „Y”; drug¹ – otoczenie spo³eczne, w którym „X” i „Y” spotykaj¹ siê;

trzeci¹ natomiast – to, co dzieje siê pomiêdzy nimi. Ireneusz Krzemiñ-

ski1, okreœlaj¹c interakcjê, pisze, ¿e jest to:

Przestrzeñ miêdzy mn¹ a drugim, [przestrzeñ – dop. E. O.-M.] miê-

dzy tymi a tamtymi ludŸmi [...]. Pomiêdzy jednym a drugim cz³o-

wiekiem coœ istnieje – tê miêdzyosobow¹ przestrzeñ wype³niaj¹ co

najmniej nasze wzajemne oczekiwania, ale te¿ i symbole, dziêki

którym w ogóle „ten drugi” mo¿e siê nam objawiæ jako Ktoœ. [...]

Spojrzenie innych oddzia³uje na nas, zanim do koñca rozpoznamy

i tego drugiego, i swoje w³asne wobec niego zamiary”2.

Naukow¹ refleksjê na temat interakcji, czyli tego, co jest „pomiê-

dzy”, wed³ug Krzemiñskiego, daje siê uporz¹dkowaæ na trzy sposoby:

1

I. Krzemiñski, Co siê dzieje miêdzy ludŸmi, Wyd. Naukowe i Literackie „Open”,

Wydawnictwo Jacek Santorski & CO, 1999.

2

Tam¿e, s. 10.

2

Ewa Orlik-Marciniak

„Naturalistyczny indywidualizm”

Wzajemne oddzia³ywanie na siebie ludzi jest wypadkow¹ cech „X”

i „Y” i wzajemnego oddzia³ywania na siebie tych cech. Ludzie widzia-

ni s¹ jako gotowe, skoñczone atomy spo³ecznego œwiata.

W teoriach tego typu to-co-pomiêdzy-ludŸmi badacze spo³eczni

traktuj¹ podobnie jak astronomowie traktuj¹ ruchy i wzajemne od-

dzia³ywania cia³ niebieskich we Wszechœwiecie3.

„Byty kolektywne”

Podmiotem jest spo³eczeñstwo. Jednostki, ich cechy i prawid³owoœci

zwi¹zane z tym, co „dzieje siê pomiêdzy”, zale¿ne jest od wymogów

systemu i/lub historii. Ludzie jako tacy bardziej s¹ tutaj „osobnikami”

ni¿ „osobami”.

[...] Wzajemne oddzia³ywania poszczególnych ludzi na siebie s¹

swego rodzaju podsystemem systemu spo³ecznego. Przebiegaj¹ one

jednak w zgodzie z zasadnicz¹ struktur¹ spo³eczn¹, która obiektyw-

nie decyduje o tym, jaki bêdzie wynik wp³ywu jednych na drugich.

Spo³eczeñstwo wytwarza [...] zarówno poszczególne osobniki, jak

i mo¿liwoœci ich wzajemnego oddzia³ywania. St¹d te¿ teoretycznie

s¹ one wtórne, pochodne wzglêdem struktury spo³ecznej i ca³ego

spo³eczeñstwa. Spo³eczeñstwo jest podmiotem historii, wytwarza

osobowoϾ jednostek i decyduje o przebiegu ich wzajemnych od-

dzia³ywañ4.

„Pierwotne relacje”

Tym razem pierwotne s¹ nie jednostki (jak w punkcie 1.) i nie spo³e-

czeñstwo (jak w punkcie 2.), ale to, co dzieje siê „pomiêdzy”. Pierwot-

ne s¹ relacje.

[...] Jednostka, œwiadoma ludzka osoba, pojawia siê na œwiecie ra-

zem ze spo³eczeñstwem, a wiêc zorganizowan¹ wspólnot¹, ca³o-

œci¹ spo³eczn¹. Spo³eczeñstwo, które jest ludzkim sposobem istnie-

nia, nie da siê pomyœleæ bez indywidualnie myœl¹cych, czuj¹cych

i samodzielnie dzia³aj¹cych jednostek, indywidualnych podmio-

tów procesów ¿yciowych5.

Myœlenie o ludziach, o sensie i prawid³owoœciach ich spo³ecznego

funkcjonowania w perspektywie trzech omówionych, jak¿e odmien-

nych sposobów, stanowi dla badaczy problemu niezwykle intere-

suj¹ce wyzwanie. Bez g³êbszych analiz widoczne jest, ¿e inaczej bê-

3

Tam¿e.

4

Tam¿e, s. 12.

5

Tam¿e.

Autoprezentacyjne aspekty wra¿liwoœci interpersonalnej

3

dziemy rozumieæ szeroko pojmowane przystosowanie jednostki do

¿ycia spo³ecznego, inaczej okreœlaæ znaczenie interesuj¹cej nas inter-

personalnej wra¿liwoœci. T³em naszych dalszych rozwa¿añ pozostanie

niezmiennie perspektywa „pierwotnych relacji”.

2. Interakcja w perspektywie dramaturgicznej Goffmana

Erving Goffman na problematykê interakcji, czyli – u¿ywaj¹c jêzyka

I. Krzemiñskiego – na to, „co dzieje siê miêdzy ludŸmi”, patrzy z per-

spektywy dramaturgicznej, gdzie ¿ycie spo³eczne jest „teatraln¹ prze-

strzeni¹”, a dzia³ania ludzi „wystêpami”. W przestrzeni tego „teatru”

znajdziemy „scenê”, na której aktorzy wystêpuj¹, i „kulisy”, gdzie

aktorzy zmieniaj¹ stroje lub odpoczywaj¹ podczas przerwy. W meta-

forze Goffmana nie ma miejsca dla widowni. Widowni¹ s¹ inni akto-

rzy, którzy razem z nami wystêpuj¹ na scenie.

Podstawowy zwi¹zek j e d n o s t k i (aktora) z i n n y m i (aktora-

mi) w Goffmanowskiej perspektywie teatru mo¿na opisaæ jako nie-

ustaj¹cy proces. Jednostka–aktor dzia³a po to, by w umyœlny lub mi-

mowolny sposób wyraziæ siebie, inni pozostaj¹ pod jej wra¿eniem.

I n n i – a k t o r z y – buduj¹ obraz jednostki na podstawie wra¿eñ,

które odbieraj¹ (Goffman wyró¿nia wra¿enia „przekazywane”- given

i „wywo³ywane” – given off ). Ze wzglêdu na ów obraz, w dalszej kolej-

noœci oceniaj¹ jednostkê i zachowuj¹ siê wobec niej. W ten sposób,

z jednej strony – przekazuj¹ wra¿enia „o sobie”, z drugiej – daj¹ jej

zwrotnie informacjê, która staje siê podstaw¹ do kszta³towania b¹dŸ

potwierdzania to¿samoœci. Obecnoœæ innych nie tylko warunkuje okre-

œlanie to¿samoœci jednostki, ale te¿ uwiarygodnia wystêp.

Ka¿dy aktor to równoczeœnie: w y k o n a w c a, który zajmuje siê

inscenizowaniem przedstawienia6, „udrêczony wytwórca wra¿eñ” i –

p o s t a æ (zwykle pozytywna i wspania³a), której „ducha, si³ê i inne

zalety ma przedstawienie wyra¿aæ”7. W tym momencie odpowiedŸ na

pytanie: „KIM i JAKI jestem?”, staje siê dla aktora jeszcze trudniejsza.

Aktor musi odpowiedzieæ sobie na dwa pytania: 1. KIM i JAKI jestem,

ja w y k o n a w c a? oraz 2. KIM i JAKI jestem, ja p o s t a æ? Wykona-

wca mo¿e jednak zyskiwaæ to¿samoœæ wy³¹cznie na scenie rozpo-

znaj¹c siê w reakcjach innych dziêki postaci, któr¹ gra.

Im bardziej cz³owiek pragnie utwierdziæ okreœlony obraz siebie,

przedstawiæ siebie takim, jakim jest naprawdê, w tym wiêkszym

stopniu musi skupiæ uwagê na samym przedstawieniu, na tym, co

6

Tam¿e, s. 154.

7

E. Goffman, Cz³owiek w teatrze ¿ycia codziennego, PIW, Warszawa 1981 , s. 323.

4

Ewa Orlik-Marciniak

jest tylko pozorem rzeczywistoœci. Jedynie przez ten pozór rze-

czywistoœci inni mog¹ poznaæ, jacy jesteœmy – i kim jesteœmy –

„naprawdê”8.

Inni wspó³aktorzy dramatu dostrzegaj¹ „pod” czy „za” gran¹ przez

nas postaci¹ w y k o n a w c ê tylko wtedy, gdy naruszymy spójnoœæ

przedstawienia, gdy zdradza nas nasze cia³o i jego ruchy:

Wykonawca mo¿e przez przypadek okazaæ nieumiejêtnoœæ, niezrê-

cznoœæ towarzysk¹ czy brak szacunku, trac¹c chwilowo kontrolê

nad swoim cia³em. Mo¿e siê potkn¹æ, zaj¹kn¹æ, ziewn¹æ, czkn¹æ,

podrapaæ siê, dostaæ wzdêcia lub niechc¹cy zderzyæ siê z inn¹

osob¹. [...] Mo¿e siê zaj¹kn¹æ, zapomnieæ rolê, okazaæ zdenerwo-

wanie, zmieszanie czy skrêpowanie. Mo¿e ulec w nieodpowiednim

momencie nag³emu atakowi œmiechu, gniewu lub czegoœ innego,

co chwilowo obezw³adni go jako uczestnika interakcji.

Aktorzy – w ujêciu Goffmana – mog¹ wobec w³asnych wystêpów

przyjmowaæ dwa rodzaje postaw: c y n i c z n ¹ – jeœli nie uto¿samiaj¹

siê z rol¹ i nie troszcz¹ siê o to, w co wierzy publicznoœæ, a ich wystêp

jest „fa³szywy”, preparowany specjalnie dla widzów; s z c z e r ¹ –

gdy aktor wierzy we wra¿enia, które pragnie wywo³aæ i wywo³uje

wystêpami, gdy wystêp jest „prawdziwy”.

3. Wra¿liwoœæ interpersonalna

Wra¿liwoœæ to „zdolnoœæ do ³atwego i szybkiego reagowania na bodŸ-

ce zewnêtrzne; ³atwoœæ doznawania wra¿eñ; nieobojêtnoœæ, czu³oœæ”9.

W r a ¿ l i w o œ æ i n t e r p e r s o n a l n a to „zdolnoœæ do ³atwego i szy-

bkiego reagowania na bodŸce zewnêtrzne” nadawane przez innych;

„³atwoœæ doznawania wra¿eñ; nieobojêtnoœæ, czu³oœæ” wobec innej

osoby/osób.

Wra¿liwoœæ interpersonalna z perspektywy dramaturgicznej to coœ

innego ni¿ empatia, modna ostatnio inteligencja emocjonalna10 czy in-

teligencja spo³eczna. Wra¿liwoœæ interpersonalna dotyczy relacji cz³o-

wieka z innym cz³owiekiem. Pojawienie siê tego typu wra¿liwoœci

warunkowana jest obecnoœci¹ innych.

„Wra¿liwoœæ interpersonalna” w œwietle dramaturgicznego ujêcia

interakcji Goffmana mo¿e mieæ dwa oblicza.

8

I. Krzemiñski, Co siê dzieje..., dz. cyt., s. 154.

9

Ma³y s³ownik jêzyka polskiego, S. Skorupka, H. Auderska, Z. £empicka (red.), PWN,

Warszawa 1989, s. 910.

10

D. Goleman, Inteligencja emocjonalna, Media Rodzina of Poznañ, Poznañ 1997.

Autoprezentacyjne aspekty wra¿liwoœci interpersonalnej

5

Zajmijmy siê pierwszym. Nazwijmy ten rodzaj wra¿liwoœci inter-

personalnej wra¿liwoœci¹ t y p u „A” , wra¿liwoœci¹ na spotkanie.

W jakich okolicznoœciach siê pojawia? Otó¿ – wyobraŸmy sobie –

aktor gra pewn¹ postaæ wobec innych aktorów dramatu, którzy z nim

„wspó³graj¹”. Jak najstaranniej, szczerze steruje nadawanymi wra¿e-

niami, by nie wywo³aæ poczucia zagro¿enia u innych aktorów. Mimo

i¿ nie udaje mu siê utrzymaæ spójnoœci reakcji, owi inni doceniaj¹ jego

szczeroœæ i zaanga¿owanie i – mimo ewidentnych „b³êdów” – zacho-

wuj¹ siê t a k t o w n i e, „udaj¹c”, ¿e b³êdów nie spostrzegaj¹.

Ilekroæ publicznoœæ zachowuje siê taktownie, wykonawcy mog¹

sobie uœwiadomiæ, i¿ znajduj¹ siê pod ochron¹. Kiedy do tego do-

chodzi, widzowie orientuj¹ siê, ¿e wykonawcy zdaj¹ sobie sprawê

z okazywanych im wzglêdów. A wtedy z kolei wykonawcy mog¹

siê zorientowaæ, ¿e widzowie wiedz¹ o tym, ¿e oni wiedz¹. A gdy

stan poinformowania obu stron tak siê przedstawia, mo¿e nadejœæ

chwila pêkniêcia przegród miêdzy zespo³ami, zast¹pienia opozycji

wymian¹ spojrzeñ i przyznania siê otwarcie do tego, co ka¿dy ze-

spó³ wie. W takich chwilach nagle i z ca³¹ ostroœci¹ ujawnia siê ca³a

dramaturgiczna struktura spo³ecznej interakcji, a granica dziel¹ca

zespo³y na jakiœ czas znika11.

To pozwala im stan¹æ wobec siebie, jak „cz³owiek przed cz³owiekiem”.

Otwiera „œcie¿ki” prowadz¹ce do lepszego porozumienia i szerszego

zakresu komunikacji, do empatycznego wspó³odczuwania, umiejêtno-

œci p e ³ n i e j s z e g o „stawiania siê w sytuacji drugiego”.

Za wieloma maskami, jakie [wykonawca – dop. E. O.-M.] nosi,

i wieloma postaciami, jakie przedstawia, ka¿dy wykonawca ma tyl-

ko jedno oblicze – oblicze wolne od spo³ecznych przebrañ, oblicze

cz³owieka skupionego na swoim trudnym, zdradliwym zadaniu

i oddanego mu bez reszty12.

Wra¿liwoœæ t y p u „B”, jako drugie oblicze interpersonalnej wra-

¿liwoœci, zwi¹zana jest ze s p r a w n o œ c i ¹ aktora „cynicznego”.

Aktora, który jest w stanie znacznie lepiej od innych opanowaæ sytua-

cjê, nie powoduj¹c za¿enowania innych. Inni nie dostrzegaj¹ fa³szy-

woœci prezentacji, co niekiedy prowadzi do „m a s k a r a d y”, czyli

przedstawienia, gdzie sprawny aktor jest nie tylko „czu³y” i „nieobo-

jêtny” wobec rozpoznawania oczekiwañ otoczenia, ale te¿ doskonale,

„szalbierczo” je spe³nia, tyle ¿e bez wewnêtrznego zaanga¿owania.

11

E. Goffman, Cz³owiek. .., dz. cyt., s. 300.

12

Tam¿e, s. 302–303.

6

Ewa Orlik-Marciniak

[Aktor cyniczny – dop. E. O.-M.] steruje przekonaniami publiczno-

œci, traktuj¹c to jako œrodek prowadz¹cy do osi¹gniêcia jakichœ in-

nych celów i nie interesuje siê tym, co myœli ona o nim czy te¿ o sy-

tuacji13.

4. Aspekty autoprezentacyjne

Ojcem terminu „autoprezentacja” jest E. Goffman. Zjawisko, kiedyœ

przez psychologów spo³ecznych zaniedbywane, ostatnio cieszy siê

znaczn¹ popularnoœci¹. Zainteresowanie to wynika jednak g³ównie

z tego, i¿ w krêgach polityków, handlowców, w reklamie, szeroko

rozumianym biznesie demokratycznego spo³eczeñstwa, bardziej ni¿

kiedyœ dostrzega siê znaczenie umiejêtnoœci prezentowania samego

siebie i wa¿noœci wra¿enia, jakie na innych wywieramy. Poniewa¿

zainteresowanie to wynika g³ównie z chêci szybszego, skuteczniejsze-

go wp³ywu na decyzje ludzi, wiêkszoœæ zainteresowana jest wiedz¹

o manipulacji14. Niewielu ucz¹cych siê zaawansowanych technik ma-

nipulacyjnych wie, ¿e gdy zostanie zdemaskowana manipulacja, stra-

c¹ zaufanie innych, a w dalszej kolejnoœci – id¹c¹ za tym niekiedy

w³asn¹ wa¿noœæ i wp³ywy. Goffman ustosunkowuje siê do tej kwestii

nastêpuj¹co:

[...] W d³u¿szym okresie aktor szczery ma wiêksze szanse na zdo-

bycie oddanej mu publicznoœci, chocia¿by aktor cyniczny w ró¿-

nych sytuacjach by³ nawet bardziej oklaskiwany15.

Autoprezentacja definiowana jest w literaturze o „kierowaniu wra¿e-

niem”16 nastêpuj¹co: „Autoprezentacja polega na kszta³towaniu przez

aktora okreœlonego wra¿enia u innych osób”. Autoprezentacja zawsze

rozpatrywana jest w œwietle dwóch aspektów: ekspresji niewerbalnej

oraz treœci komunikacji werbalnej. W literaturze psychologicznej po-

ruszaj¹cej kwestiê autoprezentacji, czêsto spotkaæ siê mo¿na z nastê-

puj¹cym rozdzieleniem sposobów autoprezentowania siê. Autopre-

zentacja: autentyczna, manipulacyjna i strategiczna.

A u t o p r e z e n t a c j a a u t e n t y c z n a jest najtrudniejszym spo-

sobem autoprezentacji, gdy¿ budowana jest na w³asnej samoœwiado-

moœci. Umiejêtnoœci kontaktowania siê z innymi wynikaj¹ z dobrej

znajomoœci siebie. Celem takiej autoprezentacji jest spotkaæ siê z In-

13

Tam¿e, s. 55.

14

Pojawia siê wiele publikacji na ten temat. Polecam np. ksi¹¿kê R. Cialdiniego,

Wywieranie wp³ywu na ludzi, Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 1996.

15

I. Krzemiñski, Co siê dzieje..., dz. cyt., s. 152.

16

Patrz: M. Leary, Wywieranie wra¿enia na innych, Gdañskie Wydawnictwo Psycho-

logiczne, Gdañsk 1999.

Autoprezentacyjne aspekty wra¿liwoœci interpersonalnej

7

nym, pozostaj¹c wiernym sobie. U Goffmana ma zwi¹zek z wra¿liwo-

œci¹ interpersonaln¹ typu „A”. Autentycznoœæ zwi¹zana jest wiêc,

z jednej strony – z wiernoœci¹ samemu sobie, a z drugiej – z zaanga¿o-

waniem wykonawcy w gran¹ przez siebie postaæ. Praca nad w³asnymi

umiejêtnoœciami ekspresji siebie jest prac¹, która szuka najw³aœciw-

szych sposobów pokazania siebie takim, jakim siê czuje, ¿e siê jest. Tu

wa¿na jest odpowiedŸ na pytanie: „KIM ja jestem?” i kwestia, w jaki

sposób najprawdziwiej pokazaæ to innym.

A u t o p r e z e n t a c j a m a n i p u l a c y j n a to autoprezentacja

nastawiona na œwiadome wykorzystywanie i „pos³ugiwanie siê” in-

nymi, by wykreowaæ po¿¹dany obraz siebie. Ten rodzaj autoprezen-

tacji ma zapewniaæ sukces i mo¿liwoœæ dominacji nad innymi, ozna-

cza umiejêtne sterowanie wra¿eniami, jakie wywieramy na innych.

Z perspektywy Goffmanowskiego dramaturgizmu – to autoprezen-

tacja zwi¹zana z wra¿liwoœci¹ interpersonaln¹ typu „B”. Tu wa¿na

jest odpowiedŸ na pytanie: „KIM widz¹ mnie inni?” i jak to zrobiæ, by

widzieli mnie tym, kim chcê byæ widziany.

A u t o p r e z e n t a c j a

s t r a t e g i c z n a, selektywne odkrycie

swojego „ja”, to nie k³amstwo czy symulacja. Autoprezentacja, gdzie

trudno oznaczyæ rodzaj wra¿liwoœci interpersonalnej, nie ma elemen-

tu œwiadomej manipulacji, raczej jest zwi¹zana z bezrefleksyjnoœci¹

zachowañ i powielaniem pewnych sprawdzonych wzorców.

Dwa odmienne rodzaje interpersonalnej wra¿liwoœci chcê wiêc

wi¹zaæ z dwoma odmiennymi rodzajami autoprezentacji. Wra¿liwoœæ

interpersonaln¹ typu „A”, czyli wra¿liwoœæ nastawion¹ na spotkanie

aktorów–wykonawców, wi¹¿ê z autoprezentacj¹ zwan¹ autentyczn¹.

Wra¿liwoœæ interpersonaln¹ typu „B”, nastawion¹ na sprawnoœæ wyko-

nywanej postaci wobec innych postaci – z autoprezentacj¹ manipula-

cyjn¹. Termin „manipulacja” nasuwa pejoratywne skojarzenia i w ta-

kim kontekœcie zwykle potocznie jest u¿ywany. W niniejszym tekœcie –

id¹c tropami Goffmana – chcia³am z perspektywy wielopoziomowo-

œci miêdzyludzkich relacji zwróciæ uwagê na koniecznoœæ tego, co

zwiemy „manipulacj¹”. Owa koniecznoœæ wynika z naszej dwoistoœci

jako aktorów. W ka¿dym z nas tkwi aktor–wykonawca i aktor–postaæ.

Gdy koncentrujemy siê na sprawnoœci postaci, któr¹ gramy, stajemy

siê bardziej cyniczni i bardziej „manipulujemy”. Mo¿emy te¿ koncen-

trowaæ siê na autentyzmie wykonawcy, lecz i tak bêdziemy grali okre-

œlone „postacie”.