Miałam wypadek, po którym doświadczyłam doznań

z pogranicza Ŝycia i śmierci.

Zmieniam się w wampira. O BoŜe.

AleŜ mnie łupie w głowie.

- Zoey, ptaszyno, juŜ się zbudziłaś?

Zamrugałam powiekami, by rozproszyć mgłę, która za-

ROZDZIAŁ SZÓSTY

snuła mi oczy, a wtedy wyłonił się obraz Babci Redbird sie-

dzącej na stołeczku przy moim łóŜku.

- Babcia! - - wykrzyknęłam zachrypniętym

głosem

i wyciągnęłam do niej rękę. Mój głos brzmiał okropnie, rów

Piękna, widzisz chmurę, chmura nadpływa.

nie okropnie łupało mnie w głowie. — Co się stało? Gdzie ja

Piękna, widzisz deszcz, deszcz się zbliŜa...

jestem?

- Jesteś bezpieczna, ptaszyno. Nic ci nie grozi.

Słowa dawnej piosenki błąkały mi się w pamięci. Chy-

- Boli mnie głowa — poskarŜyłam się. Dotknęłam

ba znów śniła mi się Babcia Redbird. Myśl o niej napełnia-

palcami obolałego miejsca i wyczułam szwy.

ła mnie błogim uczuciem, dawała mi poczucie komfortu

- Powinno boleć. Wystraszyłaś mnie

i bezpieczeństwa, co było szczególnie miłe, zwłaszcza po

śmiertelnie.

ostatnich przeŜyciach... chociaŜ nie mogłam sobie dokładnie

- Babcia delikatnie pomasowała mi głowę. - - Tyle krwi...

przypomnieć, co to takiego było. Hm. Dziwne.

- Wzdrygnęła się na to wspomnienie, pokręciła głową i za

raz się do mnie uśmiechnęła. — MoŜe mi obiecasz, Ŝe więcej

Kto mówi? Kukurydziane

tego nie zrobisz?

uszko Wysoko na czubku

- Obiecuję - - odpowiedziałam skwapliwie. - - Więc

kolby...

mnie znalazłaś...

- Zakrwawioną i nieprzytomną, ptaszyno. - - Babcia

Piosenka Babci przewijała się dalej w mej głowie, prze-

odgarnęła mi włosy z czoła, zatrzymując na chwilę palce na

wróciłam się na drugi bok, wzdychając błogo, gdy policzkiem

moim Znaku. — A taka byłaś bledziutka, Ŝe ciemny półksię-

wyczułam miękką poduszkę. Niestety poruszenie głowy wy-

Ŝyc wyglądał, jakby płonął na tle twojej skóry. Wiedziałam,

wołało ostry ból w skroniach i niczym trafiona kamieniem

Ŝe powinnaś trafić jak najszybciej do Domu Nocy, więc się

szyba moje beztroskie wspomnienia rozprysły się w drobny

0 to postarałam. — Zachichotała filuternie, a figlarne błyski

mak, ustępując miejsca obudzonej pamięci wydarzeń po-

zamigotały w jej oczach. — Zadzwoniłam do twojej matki

przedniego dnia.

1 powiedziałam jej, Ŝe cię tam zaprowadzę, po czym musia-

Zmieniam się w wampira.

łam udawać, Ŝe połączenie zostało przerwane. Obawiam się,

Uciekłam z domu.

Ŝe jest zła na nas obie.

Odpowiedziałam Babci uśmiechem. Hę, hę, na nią Mama

teŜ była wściekła.

- Powiedz mi, Zoey, coś ty robiła za dnia sama na dwo-

Babcia sięgnęła do torebki w poszukiwaniu staromodne-

rze? I dlaczego mi nie powiedziałaś, Ŝe otrzymałaś Znak?

go lusterka kieszonkowego, które zawsze nosiła przy sobie.

Z trudem usiłowałam się podnieść, walcząc z okropnym

Podsunęła mi je bez słowa. Zwolniłam miniaturowy zame-

bólem głowy. Dobrze przynajmniej, Ŝe przestałam kaszleć.

czek. Wieczko odskoczyło z trzaskiem, ukazując mi moje

Pewnie dlatego, Ŝe wreszcie jestem w Domu Nocy... Myśl ta

odbicie... Znajoma nieznajoma... To ja, choć nie całkiem ja.

jednak uleciała, gdy tylko dotarł do mnie sens słów Babci.

Dziewczyna z odbicia miała wielkie oczy i bardzo białą cerę,

- Nie mogłam ci wcześniej powiedzieć, poniewaŜ

ale prawie nie zwróciłam na to uwagi. Moją uwagę natomiast

Tracker dopiero wczoraj przyszedł do szkoły i Naznaczył

przykuł Znak, od którego nie mogłam oderwać wzroku. Był

mnie. Najpierw poszłam do domu. Miałam nadzieję, Ŝe

to nie tylko zarys, ale całkowicie wypełniony szafirowym ko-

Mama odniesie się do tego ze zrozumieniem i stanie po

lorem pełen półksięŜyc, tatuaŜ wampirów. Mając wraŜenie,

mojej stronie, - Zamilkłam, przypomniawszy sobie

Ŝe znów poruszam się we śnie, z wolna dotknęłam palcami

okropną scenę rozmowy z rodzicami. Babcia ścisnęła mi

niezwykłego Znaku, ponownie czując na skórze pocałunek

rękę gestem pełnym zrozumienia. -- Właściwie ona i John

bogini.

zamknęli mnie w moim pokoju, zawołali psychora i

- O czym to świadczy? — zapytałam, patrząc na Znak

zorganizowali wspólne modły nade mną.

jak zahipnotyzowana.

Babcia skrzywiła się z niesmakiem.

- Spodziewaliśmy się, Ŝe ty nam to powiesz, Zoey

- Wyskoczyłam więc przez okno i przyszłam od razu

Redbird.

do ciebie — dokończyłam.

Ten głos brzmiał zaskakująco. Jeszcze zanim spojrzałam

- Cieszę się, Ŝe tak zrobiłaś, ale to wszystko nie ma sen

znad swojego odbicia, wiedziałam, Ŝe osoba, która to powie-

su.

działa, będzie wyglądać wyjątkowo pięknie, rewelacyjnie.

- Wiem — odpowiedziałam z westchnieniem. -- Nie

Miałam rację. Była piękna jak gwiazda filmowa, piękna jak

mogę uwierzyć, Ŝe zostałam Naznaczona. Dlaczego właśnie

Barbie. Nigdy nie widziałam nikogo choćby w przybliŜeniu

ja?

tak idealnie pięknego. Miała wielkie migdałowe oczy w ko-

- Nie to miałam na myśli, kochanie. Nie dziwię się, Ŝe

lorze głębokiej zieleni mchu. Owal twarzy to zarys serdusz-

zostałaś wybrana i Naznaczona. Krew Redbirdów zawsze

ka, kremowa cera, taka, jakie się widuje w reklamach tele-

miała silny pierwiastek magii, to tylko kwestia czasu, kiedy

wizyjnych. Włosy koloru ciemno rudego, nie marchewki, nie

kogoś z nas wybiorą. Chodzi mi o to, Ŝe nie bardzo rozu-

w czerwonawym odcieniu, nie płowe, ale kasztanowe spada-

miem, dlaczego zostałaś dopiero teraz Naznaczona.

ły jej na ramiona kaskadą pukli. Sylwetkę teŜ miała idealną.

PrzecieŜ masz nie tylko zarys półksięŜyca, ale dokładnie

Nie była chuda jak te wariatki, które się głodzą, byleby wy-

wypełniony cały kontur.

glądać jak Paris Hilton (a moŜe Hott, w kaŜdym razie

- NiemoŜliwe!

Paris). Jej sylwetka była idealna, poniewaŜ ciało miała

- No to popatrz na siebie, u-we-tsi-a-ge-ya. - - UŜyła

mocne i kształtne. Do tego świetny biust, chciałabym mieć

czirokeskiego słowa na określenie córki, nagle przypomina-

taki.

jąc mi tajemniczą staroŜytną boginię.

- Co takiego? - - spytałam zaskoczona, bo myślami

tkwiłam jeszcze przy cyckach.

Kobieta uśmiechnęła się do mnie, pokazując rząd pięk-

wyborów, które przedtem nie były ci dostępne. Gdybyś więc

nych białych zębów (nie miała kłów zakończonych Ŝądłem).

teraz mogła wybierać, jakie nazwisko uznałabyś za

Och, zapomniałam dodać, Ŝe na jej czole widniał pięknie

najbardziej pasujące do ciebie?

wytatuowany szafirowy półksięŜyc, a wokół szereg falistych

- Zoey Redbird — odpowiedziałam bez wahania.

linii, które otaczały brwi i schodziły na kości policzkowe.

- Zatem tak się będziesz teraz nazywała. Witaj w

Kojarzyły mi się z falami oceanu.

swoim nowym Ŝyciu. - - Wyciągnęła rękę w moją stronę,

Była wampirem.

jak by chciała wymienić ze mną uścisk dłoni, a ja

- Chciałam powiedzieć, Ŝe mieliśmy nadzieję, iŜ potra-

bezwiednie wyciągnęłam swoją. Ona jednak zamiast

fisz nam wytłumaczyć, jak to się stało, Ŝe początkująca

uścisnąć mi dłoń, złapała mnie za przedramię, co w

wampirka, która jeszcze nie przeszła Przemiany, ma na

pierwszej chwili mnie za skoczyło, ale zaraz wydało się

swoim czole Znak dorosłej istoty.

gestem na miejscu.

Gdyby nie ujmujący uśmiech i łagodna troska w jej głosie

Jej dotyk był mocny i ciepły. Uśmiech serdeczny. Nadal

pytanie to mogłoby wydać się bezceremonialne. Ale zadała

mnie zaskakiwała. W gruncie rzeczy była typowym wampi-

je z przejęciem, sprawiała wraŜenie nawet trochę zmiesza-

rem — silniejsza od zwykłych śmiertelników, inteligentniej-

nej.

sza, zdolniejsza. Wyglądała, jakby rozświetlał ją wewnętrz-

- To ja nie jestem wampirem? — zapytałam.

ny blask, co w odniesieniu do wampirów brzmi jak ironia,

Jej śmiech zabrzmiał jak muzyka.

biorąc pod uwagę stereotypy przypisywane wampirom (choć

- Jeszcze nie, Zoey, ale mogę powiedzieć, Ŝe ten Znak

część z nich jest całkiem słuszna). Owszem, unikają światła

całkowicie wypełniony to dobry omen.

dziennego, ich moc przejawia się głównie nocą, karmią się

- No tak... —jąkałam się. — Świetnie.

krwią, która jest im niezbędna do Ŝycia (fuj!) i czczą boginię,

Na szczęście Babcia przyszła mi na odsiecz i wybawiła

która jest uosobieniem Nocy.

mnie od całkowitego upokorzenia.

- Dzięki — wyjąkałam. — Cieszę się, Ŝe cię poznałam.

- Zoey, to jest starsza kapłanka Domu Nocy, Neferet.

- Ze wszystkich sił starałam się wydawać normalna i przy

Dbała o ciebie, kiedy byłaś... — Babcia zamilkła na chwi-

najmniej przeciętnie inteligentna.

lę, nie chcąc uŜyć słowa „nieprzytomna" — ...kiedy byłaś

- Jak juŜ wcześniej mówiłam twojej babci, jeszcze nig-

uśpiona.

dy nie miałyśmy adeptki, która by przyszła do nas w podob-

- Witaj w Domu Nocy, Zoey Redbird — powiedziała

ny sposób: nieprzytomna i z całkowicie wypełnionym Zna-

serdecznie Neferet.

kiem. Czy pamiętasz, Zoey, co się z tobą działo?

Popatrzyłam pytająco na Babcię, potem na Neferet. Tro-

Otworzyłam usta, by opowiedzieć jej, co zapamiętałam

chę zdezorientowana powiedziałam:

- jak upadłam i uderzyłam się w głowę... potem przeszłam

- To nie jest moje prawdziwe nazwisko. Właściwie na-

w stan zbliŜony do unoszenia się w powietrzu jak duch... ob-

zywam się Montgomery.

serwowałam w jaskini materializujące się w kształty i ko

- Naprawdę? - - Neferet uniosła brwi pomalowane na

lory słowa... by w końcu spotkać boginię Nyks. Ale zanim

kolor bursztynu. — Jedną z zalet nowego Ŝycia jest

powiedziałam cokolwiek, naszło mnie dziwne uczucie, jak-

moŜliwość zaczynania od samego początku, dokonujesz

by ktoś zadał mi cios w Ŝołądek. Odgadłam, Ŝe mam mil-

tylko adeptami, mają niezwykłą zdolność szybkiego

czeć.

dochodzenia do zdrowia. Zoey zdrowieje w takim tempie, Ŝe

- Nie bardzo pamiętam — wykręciłam się. Dotknęłam

moŜemy juŜ ją zabrać ze szpitalika. — Przeniosła wzrok z

palcami szwów na głowie. — W kaŜdym razie nie pamiętam,

Babci na mnie. — Zoey, chcesz poznać swoją nową

co się ze mną działo po tym, jak uderzyłam się w głowę. To

współmieszkankę?

znaczy, do tego momentu pamiętam wszystko. Tracker mnie

Nie. Z trudem przełknęłam ślinę i skinęłam głową.

Naznaczył. Powiedziałam o tym rodzicom i miałam z nimi

- Tak.

wielkie przejście, a potem uciekłam do Babci. Czułam się na

- Doskonale! — odrzekła Neferet. Na szczęście zdawała

prawdę chora, więc kiedy w końcu wdrapałam się na szczyt

się nie zwracać uwagi na to, Ŝe stoję tam jak słup i głupio

wzgórza do rozpadliny... -- Pamiętałam dokładnie, co da

się uśmiecham niczym ogrodowy krasnal.

lej się wydarzyło: duchy Czirokezów, tańce przy rytualnym

- Czy nie lepiej byłoby zatrzymać ją jeszcze jeden dzień

ognisku. Jednak coś we mnie wołało: Milcz! -- Myślę, Ŝe

na obserwacji? — zapytała Babcia.

się poślizgnęłam i upadłam dlatego, Ŝe tak się rozkaszlałam,

- Rozumiem twój niepokój, ale zapewniam cię, Ŝe rany

i wtedy uderzyłam się w głowę. A potem pamiętam tylko,

Zoey juŜ się zagoiły, muszę przyznać: w nadzwyczaj szyb

jak Babcia śpiewała i jak się tutaj obudziłam. — Pospiesznie

kim tempie.

skończyłam skróconą opowieść. Wolałam nie patrzeć jej pro

Uśmiechnęła się do mnie, a ja choć ciągle jeszcze mocno

sto w oczy, ale ten sam głos, który zabronił mi opowiedzieć

wystraszona, odpowiedziałam jej uśmiechem. Miałam wra-

wszystko, teraz kazał mi wytrzymać jej spojrzenie. Przybra-

Ŝenie, Ŝe szczerze się cieszy moją obecnością w Domu Nocy.

łam więc niewinną minę, udając, Ŝe niczego nie ukryłam,

Co więcej, sprawiła, Ŝe zaczęłam wierzyć, Ŝe stawanie się

choć prawdę mówiąc, pojęcia nie miałam, dlaczego nie wyja-

wampirem nie musi być przykrym procesem.

wiłam jej wszystkiego.

- Babciu, nic mi nie jest, naprawdę. Głowa mnie jeszcze

- Utrata pamięci po urazach głowy to rzecz normalna

trochę boli, ale poza tym czuję się znacznie lepiej. — Gdy

- usprawiedliwiła mnie Babcia, przerywając krępującą ci-

mówiłam te słowa, uświadomiłam sobie, Ŝe to prawda. Prze

szę.

stałam kaszleć. Mięśnie juŜ mnie nie bolały. Gdyby nie lekki

Miałam ochotę ją ucałować.

ból głowy, czułabym się całkiem normalnie.

- Tak, oczywiście — przytaknęła szybko Neferet, a jej

Tymczasem Neferet zrobiła coś, co nie tylko było dla

rysy stały się na powrót łagodne. — MoŜesz się nie obawiać

mnie zaskoczeniem, ale sprawiło, Ŝe ją natychmiast polubi-

o zdrowie swojej wnuczki, Sylvie Redbird. Wszystko będzie

łam, a nawet nabrałam do niej zaufania. Podeszła do Babci

dobrze.

i przemówiła do niej cicho i wyraźnie.

Zwracała się do Babci z szacunkiem, co sprawiło, Ŝe moje

- Sylvie Redbird, uroczyście ci przysięgam, Ŝe twoja

napięcie minęło. Skoro lubiła Babcię Redbird, to znaczy, Ŝe

wnuczka jest tu całkowicie bezpieczna. KaŜdy adept ma

jest w porządku, wszystko jedno, wampirzyca czy nie.

przydzielonego dorosłego opiekuna. Byś się więcej nie nie-

- Jestem pewna, Ŝe juŜ wiesz o tym — Neferet zwróciła

pokoiła, powiem ci, Ŝe ja osobiście będę się opiekować Zoey.

się do mnie z uśmiechem — Ŝe wampiry, nawet jeśli są

Musisz powierzyć ją mojej pieczy.

Neferet przytknęła zwiniętą dłoń do piersi i złoŜyła przed

Babcią głęboki ukłon. Babcia wahała się przez krótką tylko

chwilę, zanim odpowiedziała:

Trzymam cię za słowo, Neferet, starsza kapłanko

Nyks. - - Następnie powtórzyła gest Neferet, przyciskając

dłoń do piersi i składając głęboki ukłon. Po czym odwróciła

się do mnie i mocno objęła. — Jeśli będę ci potrzebna, za-

ROZDZIAŁ SIÓDMY

dzwoń do mnie, ptaszyno. Kocham cię.

- Dobrze, Babciu, ja teŜ cię kocham. Dziękuję, Ŝe mnie

tu sprowadziłaś — szepnęłam, wdychając rozchodzący się

od niej znajomy zapach lawendy i starając się nie rozpłakać.

Pocałowała mnie delikatnie i wyszła swoim zdecydowa-

- Która godzina?

nym drobnym krokiem, zostawiając mnie po raz pierwszy

Szłyśmy wąskim korytarzem, który lekko zakręcał. Ścia-

sam na sam z wampirami.

ny pokryte były ciemnym kamieniem i cegłą. W regularnych

-

A zatem, Zoey, jesteś gotowa rozpocząć nowe Ŝycie?

odstępach ze ścian wystawały Ŝelazne staromodne kinkiety

Spojrzałam na nią i znów pomyślałam sobie, jaka to nie

rzucające Ŝółtawe światło, które nie raziło w oczy. W bólu

zwykła istota. Kiedy dokona się we mnie Przemiana, czy ja

nie było okien, nie spotkałyśmy po drodze nikogo, mimo Ŝe

teŜ będę miała jej pewność siebie i autorytet, czy jest to wła-

rozglądałam się nerwowo wokół, chcąc czym prędzej

ściwe tylko starszym kapłankom? Przez moment pomyśla-

zobaczyć pierwsze wampirze dziecko.

łam, jak by to było wspaniale zostać starszą kapłanką, ale

- Dochodzi czwarta rano, to znaczy, Ŝe lekcje skończy-

zaraz zdrowy rozsądek powrócił. PrzecieŜ jestem jeszcze

ły się niemal godzinę temu — powiedziała Neferet i zaraz

dzieckiem. Zagubionym dzieckiem, które z pewnością nie

się uśmiechnęła, widząc moje zdumienie. — Lekcje zaczy-

ma w sobie Ŝadnych zadatków na kapłankę. Chciałabym tyl-

nają się o ósmej wieczorem — wyjaśniła. — Potem jeszcze

ko jakoś tu się odnaleźć, a Neferet w duŜym stopniu mi to

przez pół godziny nauczyciele są do dyspozycji uczniów,

ułatwiła.

w razie gdyby potrzebna była ich pomoc. Sale gimnastyczne

- Jestem gotowa — odpowiedziałam zadowolona, Ŝe

otwarte są do świtu. Będziesz bezbłędnie rozpoznawała tę

mój głos brzmiał pewniej, niŜby wskazywało moje samopo-

porę, kiedy przejdziesz juŜ Przemianę. Tymczasem godziny

czucie.

wschodów są wywieszane we wszystkich klasach, wspól-

nych salach, miejscach zebrań, nie wyłączając stołówki, bi-

blioteki i sal gimnastycznych. Świątynia Nyks oczywiście

jest otwarta cały czas, ale oficjalne uroczystości odbywają

się tam dwa razy w tygodniu po lekcjach. NajbliŜsza uroczy-

stość przypada jutro. — Neferet spojrzała na mnie i uśmiech-

nęła się serdecznie. - - Teraz moŜesz się czuć przytłoczona

tym wszystkim, ale wkrótce się rozeznasz. PomoŜe ci twoja

- DuŜo tu jest kotów? — zapytałam.

współmieszkanka, a i ja takŜe.

- Tak, całkiem sporo. Koty zawsze się rtrzymają blisko

JuŜ otwierałam usta, by zadać następne pytanie, kiedy

wampirów.

nagle puchata ruda kula wtoczyła się do holu i bez ostrzeŜe-

Właściwie wiedziałam o tym. Na lekcjach historii po-

nia wskoczyła na ręce Neferet. Podskoczyłam i pisnęłam ze

wszechnej z panem Shadoxem uczyliśmy się, ze kiedyś zor-

strachu, ale zaraz się poczułam jak idiotka, gdyŜ ruda kula

ganizowano rzeź kotów, poniewaŜ uwaŜar*°> ^e zmieniają

okazała się duŜym kotem.

ludzi w wampiry. No tak, co za zabobony. Jeszcze jeden do-

Neferet roześmiała się i zaczęła drapać kota za uchem.

wód na głupotę istot ludzkich... pomyślałam zdumiona przy

- Zoey, to jest Skylar. Zazwyczaj się tu kręci, czekając,

okazji, jak łatwo zaczęłam się utoŜsamiać z wampirami,

aŜ będę przechodzić, i wtedy rzuca się na mnie.

a o ludzkich istotach myśleć jako o odrębnym gatunku.

- Nigdy nie widziałam tak duŜego kota — przyznałam,

- Jak myślisz, czy będę mogła mieć kota? - zapytałam.

wyciągając do niego rękę, by mógł mnie powąchać.

- Jeśli któryś kot cię wybierze, będziesz do niego nale-

- UwaŜaj, moŜe cię ugryźć.

Ŝała.

Zanim cofnęłam rękę, Skylar zaczął ocierać łepek o moje

- Mnie wybierze?

palce. Wstrzymałam oddech.

Neferet uśmiechnęła się, głaszcząc czule Sltylara, który

Neferet skłoniła głowę na bok, jakby wsłuchiwała się

przymknął oczy i głośno mruczał.

w czyjeś słowa wypowiadane na wietrze.

- To koty nas wybierają, nie odwrotnie.

- Polubił cię, co jest u niego niezwykłe. Oprócz mnie

Jakby dowodząc prawdziwości słów Neferet, Skylar ze-

nikogo nie lubi. Do tego stopnia, Ŝe stara się nie wpuszczać

skoczył z jej rąk i z podniesionym godnie ogonem

na teren szkoły innych kotów. Okropny z niego typ — po

wymaszerował z holu.

wiedziała z czułością.

Neferet się roześmiała.

Delikatnie podrapałam go za uchem, tak jak robiła to

- On jest okropny, ale ja go uwielbiam. Myślę, Ŝe

Neferet.

kochałabym go, nawet gdyby nie był darem od Nyks .

- Lubię koty - - wyznałam. - - Miałam nawet kiedyś

- Darem? Dostałaś Skylara od Nyks?

kota, ale kiedy moja mama powtórnie wyszła za mąŜ, mu

- Owszem, w pewnym sensie. KaŜda starsza kapłanka

siałam go oddać do adopcji. John, nowy mąŜ matki, nie lubi

zostaje wyposaŜona przez boginię w jakieś nadzwyczajne

kotów.

zdolności. Między innymi po tym rozpoznajemy starsze

- Przekonałam się, Ŝe stosunek ludzi do kotów i vice

kapłanki. Te zdolności to na przykład umiejętność czytania

versa mówi bardzo wiele o charakterze człowieka.

w myślach, doświadczanie wizji albo umiejętność przepo-

Podniosłam na nią wzrok i napotkawszy spojrzenie jej

wiadania przyszłości. Dary te mogą mieć związek ze świa-

zielonych oczu, zrozumiałam, Ŝe Neferet wie znacznie wię-

tem zewnętrznym, na przykład szczególny związek z Ŝy-

cej o problemach w nienormalnych rodzinach, niŜ skłonna

wiołami albo ze zwierzętami. Ja otrzymałam dwa dary od

jest przyznać. Poczułam, Ŝe stała mi się bliska, moje napięcie

bogini. Jeden to pokrewieństwo z kotami, wyjątkowe nawet

zelŜało.

jak na wampira. Nyks wyposaŜyła mnie teŜ w dar uzdrawia-

nią. - - Uśmiechnęła się. — Dlatego tak szybko dochodzisz

Tak, Zoey — odrzekła Neferet cierpliwie. — Znam

do zdrowia, mój dar tu zadziałał .

okulary od słońca, i to bardzo dobrze.

Zdumiewające. - Tyle tylko mogłam powiedzieć.

- O BoŜe, przepraszam -- wyjąkałam, zastanawiając

Kręciło mi się w głowie od rewelacji ujawnionych w ciągu

się jednocześnie, czy powinnam tutaj mówić „BoŜe". MoŜe

jednego tylko dnia.

Neferet, starsza kapłanka, która z taką dumą obnosi swój

- Chodźmy juŜ do twojego pokoju. Na pewno jesteś

Znak bogini, poczuje się uraŜona? MoŜe Nyks teŜ będzie

zmęczona i głodna. Wkrótce będzie obiad. — Przekrzywiła

uraŜona? O BoŜe. A moŜe mam mówić: do diabła? Bardzo

głowę i nadstawiła ucha, jakby nasłuchując głosu, który

chętnie uŜywałam tego przekleństwa. (Prawdę mówiąc, było

podszepnie jej porę. — Za niecałą godzinę. — Uśmiechnęła

to jedno z nielicznych przekleństw, jakich uŜywałam). Czy

się do mnie porozumiewawczo. — Wampiry zawsze wiedzą.,

nadal będę mogła tak mówić? Ludzie Wiary głosili, Ŝe wam-

która godzina.

piry czczą fałszywą boginię oraz Ŝe przewaŜnie są to samo-

To teŜ jest fajne.

lubne istoty, które myślą tylko o pieniądzach i luksusie, piją

- Co stanowi, moja mała adeptko, zaledwie czubek góry

krew i pójdą prosto do piekła; czy w takim razie powinnam

lodowej owej „fajności".

uwaŜać, co mówię...

Miałam nadzieję, Ŝe przenośnia nie zapowiada katastrofy

- Zoey.

na miarę Titanica. Kiedy szłyśmy korytarzem, rozmyślałam

Neferet patrzyła na mnie badawczo; domyśliłam się, Ŝe od

o czasie i innych rzeczach, nie zapominając o pytaniu, które

dłuŜszej chwili usiłowała zwrócić na coś moją uwagę, ale ja

chciałam zadać, kiedy Skylar przerwał mi tok myśli.

pochłonięta byłam gonitwą własnych myśli.

- Zaraz. Mówiłaś, Ŝe lekcje zaczynają się o ósmej. Wie-

- Przepraszam — powtórzyłam.

czorem?

Neferet zatrzymała się. PołoŜyła mi dłonie na ramionach,

Na Ogół nie wykazuję ocięŜałości umysłowej, ale dziś wy-

tak bym zwrócona ku niej patrzyła jej w oczy.

dawało mi się chwilami, Ŝe Neferet przemawia do mnie w ja-

- Zoey, przestań przepraszać. I pamiętaj, wszyscy bez

kimś obcym języku. Czasem trudno mi było za nią nadąŜyć.

wyjątku byli kiedyś w tej samej sytuacji co ty teraz. Kiedyś

- Kiedy się nad tym chwilkę zastanowisz, sama przy

dla nas teŜ wszystko było nowe. Wiemy, jak to jest, kiedy

znasz, Ŝe to najodpowiedniejsza pora na lekcje. Oczywi-

boisz się Przemiany, jakim szokiem jest nagły zwrot w Ŝyciu

ście musisz wiedzieć, Ŝe wampiry wystawione na działanie

i zmiana na coś całkiem nowego.

promieni słonecznych nie eksplodują, jak czasem pisze się

- I kiedy nie moŜna sprawować nad tym kontroli — do

w bajkach, ale światło dnia nam nie słuŜy. Chyba juŜ przeko-

dałam szybko.

nałaś się na własnej skórze, Ŝe trudno ci było wytrzymać na

sło

To teŜ. Ale nie będzie to długo trwało. Kiedy staniesz

ńcu, prawda?

Skinęłam głową.

się dorosłym wampirem, poczujesz się znów we własnej skó-

rze. B

- Nawet Maui Jims nie bardzo mi si

ędziesz sama decydowała za siebie, robiła, co chcesz,

ę przydały. — I za

raz dodałam szybko, czuj

na własny rachunek. B

ąc się jak kretynka: — Maui Jims

ądź sobą, idź za głosem serca i niech

to okulary przeciwsłoneczne.

cię prowadzą twoje zdolności.

- JeŜeli stanę się dorosłym wampirem.

- Staniesz się, Zoey.

było przy mnie Neferet, Ŝółtawe światło kinkietów juŜ nie

- Skąd ta pewność?

wydawało mi się takie przyjazne. Raczej niesamowite, rzu-

Neferet spojrzała na mój Znak.

cające ponure cienie na stare mury.

- Nyks cię wybrała. Dlaczego? Tego nie wiemy. Ale jej

Postanowiłam jednak być dzielna, więc poszłam we wska-

Znak został wyryty na twoim czole. Nie dotykałaby cię, gdy

zanym przez Neferet kierunku. Jednak wolałabym spotkać

by wiedziała, Ŝe nie podołasz.

kogoś po drodze, nawet wampira. Tak tu było cicho. I jakoś

Przypomniałam sobie słowa bogini: Zoey Redbird, Córo

niesamowicie. Kilkakrotnie korytarz rozwidlał się na prawo,

Nocy. Mianuję cię swoimi oczami i uszami we współczesnym

ale pamiętałam, Ŝe Neferet kazała mi się trzymać lewej stro-

świecie, w świecie, w którym dobro i zło walczą ze sobą,

ny, więc nie zbaczałam. RównieŜ dlatego, Ŝe po lewej było

starając się osiągnąć pewną równowagę. I pospiesznie od-

trochę światła, a po prawej prawie Ŝadnych lamp.

wróciłam wzrok od badawczego spojrzenia Neferet, pragnąc

Niestety przy następnym rozwidleniu w prawo nie odwró-

/ całych sił dowiedzieć się, jaka siła i dlaczego kaŜe mi trzy-

ciłam wzroku. Wtedy usłyszałam jakieś odgłosy. Dokładnie

mać w tajemnicy spotkanie z boginią.

mówiąc, usłyszałam czyjś śmiech. Był to śmiech dziewczę-

- Tyle się wydarzyło w ciągu jednej zaledwie doby...

cy, ale nieprzyjemny i gardłowy, który sprawił, Ŝe przeszły

- Zwłaszcza jak się ma pusty Ŝołądek.

mnie dreszcze. Stanęłam w miejscu. Rzuciłam okiem w głąb

Ruszyłyśmy dalej, ale zaraz zatrzymał nas ostry dźwięk

korytarza i zobaczyłam ruszające się cienie.

dzwoniącej komórki. Neferet z przepraszającym uśmiechem

Zoey... ktoś wyszeptał moje imię.

sięgnęła do kieszeni po telefon.

Zamrugałam. Czy rzeczywiście usłyszałam swoje imię

- Słucham, Neferet - powiedziała. Przez

czy mi się tylko tak wydawało? Głos brzmiał dziwnie znajo-

chwilę

mo. CzyŜby to była znowu Nyks? Czy bogini mnie wołała?

milczała skupiona ze zmarszczonym czołem i zmruŜony

Zdjęta strachem, chociaŜ w równym stopniu zaciekawiona,

mi oczami. - - Nie, dobrze, Ŝe zadzwoniłaś. Zaraz przyjdę

postąpiłam kilka kroków w tamtą stronę.

i sprawdzę, co robi. — Zamknęła telefon z leciutkim trza-

Kiedy wychynęłam zza zakrętu, zobaczyłam coś, co

skiem. -- Przepraszam cię, Zoey. Jedna z adeptek złamała

kazało mi przylgnąć do ściany, by mnie nikt nie zobaczył.

dziś nogę. Ma kłopoty ze zrelaksowaniem się, więc muszę

W niewielkiej alkowie stało dwoje ludzi. Na początku nie

wrócić i upewnić się, Ŝe wszystko jest z nią w porządku. Pój-

zdawałam sobie sprawy, na co patrzę, i nagle zrozumiałam.

dziesz dalej tym korytarzem, trzymając się cały czas lewej

Powinnam była natychmiast się stamtąd oddalić. Cichutko

strony, aŜ dojdziesz do głównego wejścia. Na pewno go nie

się wycofać i spróbować nie myśleć o tym, co zobaczyłam.

przeoczysz, to wielkie drzwi zrobione ze starego drewna.

Ale nie zrobiłam tego. Nogi wrosły mi w ziemię, nie mogłam

TuŜ za nimi zobaczysz kamienną ławkę. Zaczekaj tam na

się ruszyć z miejsca. Jedyne co mogłam, to patrzeć na nich.

mnie. Powinnam niedługo wrócić.

MęŜczyzna — choć po chwili uświadomiłam sobie, co

- Dobrze, nie ma sprawy. — Ledwie to powiedziałam,

teŜ było dla mnie wstrząsem, Ŝe to nie dorosły męŜczyzna,

Neferet juŜ znikła za zakrętem korytarza. Westchnęłam cięŜ

tylko nastolatek, starszy ode mnie najwyŜej rok czy dwa

ko. Nie podobało mi się, Ŝe zostanę sama w obcym miejscu

- stał oparty plecami o kamienną ścianę alkowy. Głowę

pełnym dorosłych i niedorosłych wampirów. Teraz, kiedy nie

miał odrzuconą do tyłu, oddychał cięŜko. Jego twarz skrywał

Ciarki przeszły mi po plecach, stałam bez ruchu jak za-

cień, mimo to widać było, Ŝe jest przystojny. Czyjś zdyszany

hipnotyzowana.

śmiech kazał mi spojrzeć niŜej.

- Odsuń się! — Nadal usiłował odepchnąć ją od siebie.

Przed nim klęczała dziewczyna. Widziałam tylko, Ŝe ma

- Nie chcę być dla ciebie nieprzyjemny, ale zaczynasz mnie

jasne włosy. Tyle ich miała na głowie, Ŝe miało się wraŜenie,

wkurzać. Nie moŜesz tego zrozumieć? Nie będziemy tego

iŜ przykrywa ją jasny welon. Potem zobaczyłam jej dłonie

więcej robili. Nie chcę cię!

przesuwające się po jego udach.

- Chcesz mnie. Zawsze mnie będziesz chciał. — Roz

Uciekaj! Coś we mnie wołało. Zabieraj się stąd! Zrobiłam pięła mu spodnie.

jeden krok do tyłu, by się wycofać, ale jego głos osadził mnie

Nie powinnam tam stać. Nie powinnam na to patrzeć.

na miejscu.

Oderwałam wzrok od jego zakrwawionych spodni i zrobiłam

- Przestań!

krok do tyłu.

W pierwszej chwili zmartwiałam, poniewaŜ pomyślałam,

Chłopak podniósł oczy.

Ŝe mówi do mnie.

Zobaczył mnie.

- PrzecieŜ tak naprawdę nie chcesz, Ŝebym przestała.

Wtedy zdarzyło się coś naprawdę dziwnego. Choć tylko

Kamień z serca mi spadł, kiedy usłyszałam jej głos. Więc

do niej mówił, nie do mnie. Nie wiedzieli chyba,

na mnie patrzył, poczułam na sobie jego dotyk. Nie mogłam

Ŝe tu je-

stem.

oderwać od niego wzroku. Jakby stojąca przed nim dziew-

- Owszem, chc

czyna w ogóle nie istniała. W korytarzu byłam tylko ja i on,

ę — powiedział tak, jakby cedził słowa

zza zaciśniętych zębów. — Wstań z kolan.

i cudowny zapach jego krwi.

- PrzecieŜ lubisz to, wiesz, Ŝe lubisz. Równie dobrze

- Nie chcesz mnie? Wcale na to nie wygląda — powie

wiesz, Ŝe nadal mnie poŜądasz.

działa nieprzyjemnym gardłowym tonem.

W jej głosie słychać było skrywaną namiętność, ale takŜe

Głowa zaczęła mi się trząść.

coś na kształt skargi. Niemal rozpacz. Patrzyłam, jak poru-

- Nie! — krzyknął i odepchnął ją, jakby chciał podejść

szają się jej palce, otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia,

do mnie.

widząc, jak przesuwa palcem wskazującym po jego udzie.

Z trudem oderwałam od niego wzrok i potykając się, zro-

Nie do wiary — paznokciem jak noŜem przecięła materiał

biłam kilka kroków do tyłu.

jego dŜinsów, na których pokazała się struŜka czerwonej

- Nie! - - powtórzył, ale tym razem wiedziałam, Ŝe

krwi.

mówi do mnie, nie do niej. Ona musiała nagle zdać sobie

Na widok krwi poczułam, jak ślinka mi cieknie do ust, co

z tego sprawę, bo ze zwierzęcym zduszonym okrzykiem

zdumiało mnie i przejęło grozą.

zaczęła się odwracać, by zobaczyć, kto za nią stoi. Wtedy

- Nie! — krzyknął, próbując ją odepchnąć od siebie.

paraliŜujące napięcie moich mięśni zelŜało. Odwróciłam się

- Och, przestań udawać! — roześmiała się w odpowie-

i wybiegłam stamtąd.

dzi, a jej śmiech zabrzmiał sarkastycznie. -- Wiesz, Ŝe za-

Spodziewałam się, Ŝe będą mnie gonili, więc biegłam

wsze będziemy razem. — Językiem zlizała struŜkę krwi.

cały czas, aŜ dopadłam wielkich drzwi, o których mówiła mi

Neferet. Tam się zatrzymałam oparta plecami o ich chłodną,

masywną powierzchnię, usiłując uspokoić oddech, by usły-

ciepło jej dłoni, które wydało mi się płynne, takie, Ŝe mogło

szeć odgłos spodziewanej pogoni.

wsiąknąć w skórę mej głowy. Zamknęłam oczy i westchnę-

Co zrobię, jeśli mnie tu odnajdą? Głowa znów mnie roz-

łam błogo, poniewaŜ ból zaczął wyraźnie słabnąć.

bolała, czułam się osłabiona i mocno wystraszona. A przy

Teraz lepiej?

tym okropnie zdegustowana.

Tak — szepnęłam ledwo słyszalnie.

Wiedziałam duŜo o seksie oralnym. Chyba kaŜdy nastola-

Cofnęła dłoń, wtedy otworzyłam oczy.

tek w Ameryce wie, Ŝe dorośli wyobraŜają sobie, Ŝe my ob-

- Głowa juŜ nie powinna cię więcej boleć — obiecała.

ciągamy chłopakom tak samo, jak oni kiedyś dawali loda.

- Nie rozumiem, skąd taki nawrót.

Ale gówno prawda, zawsze szlag mnie trafiał, jak to słysza-

- Ja teŜ nie, ale juŜ minął — odpowiedziałam szybko.

łam. Oczywiście, są takie dziewczyny, które myślą, Ŝe

Przyglądała mi się w milczeniu przez dłuŜszą chwilę, a ja

szpanersko jest obciągnąć chłopakowi laskę. Tylko Ŝe się

wstrzymałam oddech.

mylą. Bo która ma trochę rozumu, wie, Ŝe to Ŝaden szpan

- Czy coś cię zbulwersowało? — zapytała wreszcie.

dawać się wykorzystywać w ten sposób.

Przełknęłam ślinę.

No więc temat obciągania nie był mi obcy. Ale na pewno

- Trochę jestem zdenerwowana przed spotkaniem ze

nie byłam nigdy świadkiem takiej sceny. To co zobaczyłam

współmieszkanką — powiedziałam, co w zasadzie nie było

przed chwilą, wytrąciło mnie z równowagi. Ale jeszcze bar-

kłamstwem. Wprawdzie nie to mnie zbulwersowało, ale de-

dziej wytrąciło mnie z równowagi to, w jaki sposób zareago-

nerwowałam się czekającym mnie spotkaniem.

wałam na widok krwi.

Neferet uśmiechnęła się uspokajająco.

Bo ja teŜ miałam ochotę ją zlizać.

- Zoey, wszystko będzie dobrze. Chodź, wprowadzę cię

A to juŜ nie jest normalne.

teraz w nowe Ŝycie.

Do tego jeszcze niezrozumiała wymiana spojrzeń między

nami. O co w tym wszystkim chodzi?

Neferet pchnęła cięŜkie drzwi, za którymi rozciągał

- Zoey, dobrze się czujesz?

się obszerny podwórzec. Odsunęła się, bym mogła lepiej

- Do diabła! -- wzdrygnęłam się zaskoczona. Neferet

wszystko widzieć. Po podwórzu i chodnikach małymi grup-

stała obok mnie, zupełnie nie wiedząc, o co chodzi.

kami spacerowali uczniowie w mundurkach, co wyglądało

- Czy czujesz się chora?

niezwykle, ale i szykownie. Słyszałam ich głosy, które wła-

- Ja... — Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Prze-

ściwie brzmiały normalnie, choć mogło to być mylące. Sze-

cieŜ nie mogłam wyznać jej, co przed chwilą widziałam.

roko otwartymi oczami patrzyłam to na nich, to na budynek

- Po prostu boli mnie głowa — wyjąkałam w końcu. I była to

szkolny, niepewna, czemu najpierw powinnam poświęcić

prawda. Miałam straszny ból głowy. Wyglądała na powaŜnie

więcej uwagi. Zdecydowałam, Ŝe jednak szkole. Był to widok

zmartwioną.

bezpieczniejszy i nie tak onieśmielający (poza tym bałam się,

- Pomogę ci. — PołoŜyła mi delikatnie dłoń na głowie

Ŝe zobaczę jego). Cała sceneria była jakby wyjęta z kosz-

powy

marnego snu. Środek nocy, więc moŜna by się spodziewać

Ŝej linii szwów nad czołem. Przymknęła oczy i szeptała

co

egipskich ciemności, ale rozświetlał je jasny księŜyc zwie-

ś w niezrozumiałym dla mnie języku. Zaraz poczułam

szający się nad ogromnymi dębami, które rzucały głębokie Mgliście pamiętam czasy, kiedy funkcjonowała tu szkoła

cienie. Gazowe latarnie z miedzianymi, pokrytymi patyną

prywatna, a jedyny powód, dla którego zapadła mi w pa-

oprawami znaczyły chodnik biegnący wzdłuŜ imponującego

mięć, to skandal, jaki wybuchł, kiedy się okazało, Ŝe więk-

gmachu szkoły wzniesionego z cegieł i czarnego kamienia.

szość tamtejszych uczniów miała kontakt z narkotykami.

Trzypiętrowy budynek zwieńczony był nadspodziewanie

W gruncie rzeczy nikt nie był specjalnie zaskoczony faktem,

wysokim stromym dachem, który na samym szczycie łamał

Ŝe dzieciaki bogatych rodziców sięgały po narkotyki.

się w płaską powierzchnię. Zza rozsuniętych cięŜkich zasłon

- Dziwię się, Ŝe właśnie wam sprzedali tę szkołę — za-

padało Ŝółtawe łagodne światło, wywołując ruchome cienie,

uwaŜyłam mimochodem.

które oŜywiały to miejsce, przydając mu swojskiego charak-

Zaśmiała się krótko, a jej śmiech zabrzmiał złowieszczo.

teru. WraŜenie potęgowała okrągła wieŜa wbudowana we

- Nie mieli na to ochoty, ale dyrektor tej placówki, wiel-

frontową ścianę głównego gmachu, tak Ŝe całość bardziej

ki arogant, otrzymał od nas propozycję nie do odrzucenia.

przypominała stare zamczysko niŜ szkołę. Słowo daję, lepiej

Chciałam ją zapytać, co właściwie oznaczały jej słowa,

by tu pasowała fosa niŜ chodnik obrzeŜony schludnymi

lecz zmroził mnie jej śmiech i juŜ nie śmiałam zadać pytania.

trawniczkami i krzakami azalii.

Poza tym absorbowało mnie tyle innych rzeczy. Pierwsze, co

Naprzeciwko głównego gmachu usytuowany był mniej-

rzuciło mi się w oczy, to Ŝe wszyscy, którzy mieli pełen ta-

szy budynek, który trochę przypominał kościół i wyglądał

tuaŜ, wyglądali niezwykle atrakcyjnie. Po prostu obłędnie.

na starszą budowlę. Za nim i za rzędem starych dębów, które

Owszem, wiedziałam, Ŝe wampiry są atrakcyjne. Wszyscy to

zacieniały teren szkoły, rozciągał się kamienny wielki mur.

wiedzą. Najznamienitsi aktorzy i aktorki o światowej sławie

Przed budynkiem, który przypominał kościół, usytuowa-

są wampirami. Wśród nich wielu teŜ jest tancerzy, muzyków,

na była rzeźba przedstawiająca sylwetkę kobiety spowitej

pisarzy i śpiewaków. Wampiry zdominowały świat sztuki,

w zwiewne szaty.

co jest jednym ze źródeł ich bogactwa, a co ludzie wierzący

- To Nyks! — wyrwało mi się.

uwaŜaj ą za rzecz niemoralną. Ale tak naprawdę kieruje nimi

Neferet zaskoczona uniosła brwi.

zazdrość, Ŝe sami nie są tacy atrakcyjni. Ludzie Wiary cho-

- Rzeczywiście, Zoey. Masz rację. To rzeźba naszej

dzą oglądać ich do kina, do teatru, na koncerty wykonywane

bogini, a budynek znajdujący się za tą rzeźbą to jej świą-

przez wampirów, czytają napisane przez nich sztuki, wyra-

tynia. — Gestem nakazała, abym poszła za nią, a po dro-

Ŝają się jednak o nich z nutą wyŜszości, traktują ich z góry.

dze pokazywała mi imponujące zabudowania szkolnego

No i czy to nie jest hipokryzja?

campusu. - - Budynek, który nazywamy obecnie Domem

Znajdując się wśród tylu wspaniałych ludzi, którzy kła-

Nocy, został wzniesiony w stylu neoromańskim z kamienia

niali się Neferet, a nawet mnie pozdrawiali, miałam ochotę

przywiezionego tu z Europy. Najpierw, w latach dwu-

schować się w mysią dziurę. Odpowiadając nieśmiało na ich

dziestych, był to augustiański klasztor przeznaczony dla

powitalne gesty, zerkałam na dzieciaki, które nas mijały.

Ludzi Wiary. Potem urządzono w nim prywatną szkołę dla

KaŜde z szacunkiem kłaniało się Neferet. Kilkoro złoŜyło ofi-

wybitnie uzdolnionych ludzkich nastolatków, zwaną

Cascia Hali. Kiedy postanowiliśmy przed pięcioma laty

otworzyć własną szkołę w tej części kraju, kupiliśmy

Cascia Hali.

cjalny ukłon, krzyŜując ręce na sercu, na co ona odpowiadała teŜ lekkim skłonem i uśmiechem. Zgoda, smarkateria nie

była tak przystojna jak dorośli. Owszem, małolaty teŜ dobrze

wyglądały, powiedziałabym: interesująco, z zarysowanym

konturem księŜyca na czole, w mundurkach, które bardziej

przypominały kreacje, jakie się widuje na pokazach mody,

niŜ przepisowe szkolne ubranka, tyle Ŝe nie emanowała z

nich wewnętrzna świetlistość jak z dorosłych wampirów.

Co prawda zauwaŜyłam, Ŝe w ich ubraniach dominuje czerń,

co ludziom, dla których sztuka jest waŜna, moŜe się wyda-

wać dość banalne (no, ale tak tylko mówię...). Ostatecznie

muszę przyznać, Ŝe ta czerń dobrze się komponowała z cien-

kimi szlaczkami głębokiego amarantu, granatu i szmaragdo-

wej zieleni. Na kaŜdym mundurku, czy to na bluzie, czy na

Ŝakiecie, kieszonki na piersiach miały bogate zdobienia ha-

ftowane złotą i srebrną nitką. Niektóre motywy powtarzały

się, choć nie potrafiłabym powiedzieć, co przedstawiają. Poza

tym większość młodzieŜy nosiła wyjątkowo długie włosy —

zarówno dziewczyny, jak i chłopcy, równieŜ nauczyciele. Na-

wet koty, które przechadzały się po chodniku, wyglądały jak

długowłose futrzane kule. Dziwne. Dobrze przynajmniej, Ŝe

nie dałam się namówić Kayli w ubiegłym tygodniu na ścięcie

włosów na krótko w kaczy kuper.

ZauwaŜyłam teŜ, ,Ŝe tak małolaty, jak i dorośli przygląda-

ją się z taką samą ciekawością mojemu Znakowi. Świetnie,

nie ma co. Rozpoczynałam nowe Ŝycie jako wybryk natury,

co naprawdę było deprymujące.