w ść w Miłośc
ś i
Z pewnością wielu z nas zastanawia się nad tym, dlaczego w świecie jest tak
wiele zła i niesprawiedliwości? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie
wielu doszło do wniosku, iŜ świadczy to o tym, iŜ albo Boga nie ma, albo teŜ
nie ma On wpływu na Ŝycie człowieka. Dla katolika zaś odpowiedź na
podobne wątpliwości jest jednoznaczna: to nie Bóg zapomniał o człowieku,
to człowiek zapomniał o Bogu i Jego prawie. To człowiek zapomniał jak
wielkim złem jest grzech...
Gdyby przeprowadzić ankietę wśród tych, którzy formalnie naleŜą do Kościoła
katolickiego w Polsce, w której poprosilibyśmy respondentów o krótkie wyjaśnienie, czym
jest grzech cięŜki i do jakich skutków prowadzi, to niestety jak podpowiada rzeczywistość
pewnie okazałoby się, Ŝe znaczna część katolików albo w ogóle nie potrafi odpowiedzieć
na to pytanie, albo teŜ ich wiedza kończy się na wyuczonej w dzieciństwie definicji
grzechu cięŜkiego, której jednak naleŜycie zinterpretować i rozwinąć nie są w stanie. Jest
przy tym zatrwaŜające, iŜ osoby te, bądź co bądź deklarujące się jako katolicy, a nierzadko
bardzo dobrze wykształcone, wykazują się w tej materii daleko posuniętą ignorancją. Fakt
ten napawa bólem nie tylko z tego powodu, Ŝe osoby te siłą rzeczy nie mogą dawać
dobrego świadectwa wiary katolickiej, lecz równieŜ dlatego, Ŝe Ŝyjąc w zawinionej
ignorancji co do konsekwencji grzechów cięŜkich, często prostą drogą zmierzają do swej
własnej zguby, przed czym wielokrotnie przestrzegała w objawieniach Matka Najświętsza.
Skutki grzechu cięŜkiego
Do czegóŜ bowiem prowadzi świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań BoŜych i
kościelnych w rzeczy waŜnej, czyli inaczej grzech cięŜki? OtóŜ katechizm religii
katolickiej stwierdza, iŜ człowiek w momencie popełnienia grzechu cięŜkiego nie tylko
pozbawia się łaski uświęcającej, naraŜa na róŜne kary doczesne i przekreśla zasługi
za dotychczasowe dobre uczynki, lecz równieŜ sprowadza na siebie karę wiecznego
potępienia! Jest więc artykułem wiary, Ŝe w momencie śmierci człowieka obciąŜonego
grzechem cięŜkim nie ma dla niego nadziei zbawienia i z pewnością na wieki pozbawiony
on będzie oglądania Boga. I nie ma w tym wypadku znaczenia, jak wiele dobra uczynił on
w swoim Ŝyciu, poniewaŜ, jak juŜ pisaliśmy, grzech cięŜki pozbawia go zasług za dobre
uczynki z przeszłości.
Niesprawiedliwy Bóg?
Wielu chciałoby pewnie w tym momencie zaprotestować i powiedzieć, Ŝe podobne
rozumowanie przeczy w całej istocie sprawiedliwości i miłosierdziu BoŜemu! Czy jest
bowiem moŜliwe – powiedzą oni – by dobry Bóg skazał na karę wiecznego potępienia
kogoś, kto całe Ŝycie postępował sprawiedliwie, a „zdarzyło mu się” umrzeć w stanie
grzechu?
Powielanie tego typu argumentacji świadczy jednak tylko o braku zrozumienia, czym
grzech śmiertelny w relacji człowieka do Boga rzeczywiście jest. Nie jest on bowiem
występkiem szkodzącym tylko osobie go dokonującej. Nie moŜna go równieŜ w Ŝaden
sposób porównać do krzywd wyrządzanych sobie wzajemnie przez ludzi. MoŜna
powiedzieć, Ŝe w tym przypadku wagę zła mierzyć naleŜy godnością ObraŜanego. A jako
Ŝe godność i majestat Boga jest nieskończony, więc i Jego obraza jest równieŜ
niezmierzona.
Ponadto naleŜy tutaj zadać pytanie, czy, oburzając się niejako na Pana Boga za karę
wiecznego potępienia za choćby jeden grzech śmiertelny, nie szukamy usprawiedliwienia
tam, gdzie znaleźć go nie moŜemy? Czy to bowiem Bóg pragnie naszego potępienia? Czy
jest moŜe raczej tak, Ŝe to my sami niepomni na niezmierzoną miłość Chrystusa, której
ukoronowaniem była Ofiara KrzyŜa, sami owo potępienie wybieramy?
Chrystus Pan, dając nam swe przykazania i ustanawiając Kościół stojący na ich
straŜy, nie uczynił przecieŜ tego, by niczym nielitościwy ojciec uprzykrzyć Ŝycie ludziom.
Przeciwnie, uczynił to wszystko z miłości, abyśmy w naszej ziemskiej wędrówce nie
błądzili po omacku, lecz posiadając drogę Jego prawa i latarnię na tej drodze, jaką jest
Kościół katolicki, mogli dojść do jej kresu, tj. zjednoczenia z Nim Samym. Tymczasem
my grzesząc plujemy Chrystusowi prosto w twarz i zamiast wraz z Matką Najświętszą
uklęknąć pod KrzyŜem Jej Syna odwracamy się do Niego plecami i idziemy własną
drogą… Czy moŜemy wobec takiej niewdzięczności nadal „Ŝądać” od Boga zbawienia,
powołując się przy tym na swą wcześniejszą miłość ku Niemu? Albo zapytajmy inaczej:
czy człowiek prawdziwie kochający moŜe tak ogromnie ranić?
Wierność tylko permanentna
Warto zastanowić się przy tym do jakich praktycznych skutków prowadziłoby
„licytowanie się” z Bogiem na dobre uczynki i grzechy, które zdają się prowadzić
niektórzy ludzie. Oto z jednej strony niektórzy Ŝyją w myśl zasady: „Jestem młody więc
muszę się wyszaleć i zasmakować wszystkich uroków świata. Czas na nawrócenie i
opamiętanie przyjdzie później, w starości”. Niestety zapominają oni o słowach Chrystusa:
„czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”. Czy w przypadku nagłego wezwania
przed Majestat NajwyŜszego równieŜ powiedzą oni: „BoŜe, czas mojej słuŜby Tobie miał
dopiero nadejść. Teraz waŜniejszy jest jednak dla mnie świat i jego uciechy”?
Z drugiej zaś strony inni w pewnym momencie Ŝycia przestają czynić dobro i
spełniać swe powinności względem Boga uznając, iŜ swoją „pańszczyznę” juŜ odrobili, a
teraz tylko oczekują nagrody, która ich zdaniem naleŜy im się od Boga. Nietrudno jednak
dostrzec, iŜ ich postawa sprowadza się z kolei do uznania Stwórcy za godnego mniejszego
szacunku od nich samych (jeŜeli moŜna w tym wypadku mówić w ogóle o jakimkolwiek
szacunku…). Jest bowiem sprawą oczywistą, Ŝe Ŝaden człowiek nie byłby
usatysfakcjonowany, gdyby np. jego własne dziecko szanowało go do pewnego wieku, po
czym z czystym sumieniem zaczęło go lekcewaŜyć. Niestety jak widać niektórzy uznają
najwyraźniej, Ŝe powinności takie jak wdzięczność czy słuŜba innym dotyczą wszystkich,
w tym Boga, lecz w Ŝadnym razie ich samych w relacji do Ojca Niebieskiego…
Poza tym zarówno jedni jak i drudzy zapominają o tym, iŜ największe z przykazań –
przykazanie miłości Boga, obowiązuje nas w kaŜdym momencie Ŝycia. Nasze „tak” Bogu,
wyraŜające się w pełnieniu Jego woli musi być zawsze aktem teraźniejszym, który
wymaga od nas ciągłego pragnienia słuŜenia Zbawicielowi, który przecieŜ bardziej od nas
samych pragnie naszego dobra, a co najwaŜniejsze dokładnie wie co nim jest. Jeśli zaś z
premedytacją wyrzekamy się tego świętego obowiązku np. wyznaczając okresy swej
słuŜby Chrystusowi, to zdrowy rozsądek podpowiada nam, Ŝe w takim wypadku o
jakiejkolwiek miłości Boga z naszej strony mowy być nie moŜe. Z kolei nikt świadomie
odrzucający miłość Chrystusa nie będzie oglądał Jego oblicza w Królestwie Niebieskim.
Prawdę tę jeszcze mocniej uzmysławia nam wspomnienie istnienia tzw. grzechów
przeciwko Duchowi Świętemu, o których Pan Nasz Jezus Chrystus powiedział, Ŝe „nie
będą odpuszczone ani w tym Ŝyciu, ani w przyszłym”, a do których zaliczamy m.in.
grzeszenie w nadziei miłosierdzia BoŜego oraz odkładanie pokuty i nawrócenia aŜ do
śmierci. Jak nietrudno zauwaŜyć wspominane wyŜej przykłady „licytowania się” z
Bogiem dokładnie wpisują się w kategorię owych niewybaczalnych, najcięŜszych
grzechów. Świadomie i trwale odwracając się od Boga, bez względu na to, czy czynimy to
jako Ŝądni wraŜeń nastolatkowie, czy jako utrudzeni Ŝyciem starcy, nie moŜemy więc
liczyć na miłosierdzie i odpuszczenie win. Bóg bowiem miłosierny jest tylko wobec tych,
którzy jego miłosierdzia przyzywają, sprawiedliwy zaś wobec wszystkich.
Przebaczenie nie bezwarunkowe
Ktoś jednak, czytając powyŜsze rozwaŜania, mógłby odnieść wraŜenie, iŜ chrześcijaństwo
jest religią dla nielicznych i doskonałych. KtóŜ z nas bowiem w swym Ŝyciu nie upadł,
równieŜ cięŜko obraŜając Boga? Czy wobec tego dla tak wielu z nas nie ma nadziei
zbawienia? OtóŜ Kościół święty, idąc za przykładem swego ZałoŜyciela i zdecydowanie
potępiając herezje głoszące, iŜ grzech śmiertelny popełniony po chrzcie nie jest moŜliwy
do odpuszczenia (np. donatyzm), uczy nas, iŜ równieŜ do grzeszników szczerze Ŝałujących
swych występków i pragnących z miłości na nowo słuŜyć Bogu, Chrystus otwiera swe
ramiona, a czyni to odpuszczając ich grzechy za pośrednictwem kapłana w sakramencie
pokuty.
Niestety równieŜ wokół sakramentu pokuty wyrosło wiele nieporozumień, które
doprowadziły do sytuacji, w której niemało osób zupełnie opatrznie pojmuje jego istotę. W
tym miejscu wspomnijmy tylko o jednym z nich, którym jest pojmowanie tego
sakramentu jako „gumki” za pomocą której usunąć moŜemy zmazy na karcie
naszego Ŝycia, po czym posiadając „puste konto” i czyste sumienie moŜemy na nowo
grzeszyć, aŜ do następnej spowiedzi, itd., itd.. Dostrzegając podobne postawy naleŜy
stanowczo stwierdzić, iŜ spowiedź człowieka przystępującego do konfesjonału z taką
intencją jest od początku do końca niewaŜna, poniewaŜ nie zostaje tutaj spełniony
jeden z niezbędnych warunków uzyskania odpuszczenia grzechów, jakim jest mocne
postanowienie poprawy! Mało tego, podobna spowiedź jest nie tylko niewaŜna ale
równieŜ świętokradzka i sprowadzająca na penitenta kolejny grzech śmiertelny. O tym, iŜ
w takim wypadku nie moŜe być inaczej najpewniej poucza nas sama święta Ewangelia. Na
jej to kartach znaleźć moŜna wiele obrazów Chrystusa przebaczającego i miłosiernego.
Wszystkie one jednak przekonują nas, iŜ Bóg w swym niezmierzonym miłosierdziu
przebacza grzechy tylko tym, którzy proszą Go o to z autentycznym pragnieniem
zmiany na lepsze i trwałego porzucenia grzechu. I podobnie jak nie znajdziemy w Biblii
przypadku, by Bóg przebaczył tym, którzy proszą Go o to bez owego nieodzownego
warunku, tak i dziś niegodne przystępując do konfesjonału miast miłosierdzia, znaleźć tam
moŜemy jedynie karzącą sprawiedliwość Chrystusa.
Casus św. Dobrego Łotra
Wypada nam tutaj jednak odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie. A mianowicie co z
osobami, które popełniły co prawda grzech cięŜki, jednak szczerze za niego Ŝałowały i
pragnęły uzyskać rozgrzeszenie i w takim to połoŜeniu nagle, np. w wyniku wypadku
utraciły Ŝycie? Czy mogą być oni zbawieni mimo braku spowiedzi? OtóŜ Kościół naucza
w tej mierze, iŜ w świetle sprawiedliwości BoŜej odpuszczenie cięŜkich win tych ludzi
moŜliwe jest w przypadku wzbudzenia z ich strony przed śmiercią aktu Ŝalu
doskonałego, który jest aktem całkowitego wyrzeknięcia się grzechów, którego
pobudką jest miłość do Boga.
Grzeszyłby jednak i łudził samego siebie ten, kto Ŝyłby spokojnie w stanie grzechu
cięŜkiego licząc na to, Ŝe w przypadku zagroŜenia Ŝycia dokona aktu Ŝalu doskonałego i
jego grzechy zostaną przez Chrystusa odpuszczone. Trzeba bowiem zdać sobie sprawę z
tego, iŜ człowiek uwikłany jest w swym Ŝyciu w wiele przywiązań naturalnych, które
nieraz nawet nieświadomie osłabiają jego miłość do Boga i wpływają na to, Ŝe pobudki
jego działań, nawet tych dobrych, niejednokrotnie skaŜone są w jakim stopniu np. miłością
własną. Gdy dodamy do tego fakt, iŜ grzech cięŜki zdecydowanie pozbawia nas łask
uczynkowych, to jasnym staje się fakt, Ŝe akt skruchy doskonałej nie jest z pewnością
łatwy do osiągnięcia, a liczenie na niego jako na „ostatnią deskę ratunku” na wypadek
śmierci jest postępowaniem, równieŜ z tego powodu, nieroztropnym, Ŝeby nie powiedzieć
głupim…
Inaczej być nie moŜe
Ludźmi, którzy najwięcej w swym Ŝyciu umiłowali Boga, a tym samym najbardziej
zrozumieli ohydę grzechu byli święci Pańscy. Jeden z nich, św. Józef Sebastian Pelczar tak
opisywał grzech: „Grzech cięŜki jest obrazą Boga tak wielką, iŜ gdyby na jednej szali
połoŜono krzywdę, jaką tylko jeden grzech Bogu wyrządza, a na drugiej wszelkie dobro
wszystkich stworzeń, przewaŜyłaby szala grzechu; obrazą tak wielką, Ŝe choćby miliony
dusz tak świętych jak Najświętsza Panna przez miliony lat najsroŜszą czyniły pokutę,
jeszcze by nie odpokutowały same przez się za jeden tylko grzech; obrazą tak wielką, Ŝe
dla zgładzenia grzechu potrzeba było aŜ Krwi Syna BoŜego; obrazą tak wielką, Ŝe cała
zgroza piekła nie jest dostateczna do ukarania jednego grzechu śmiertelnego, dlatego ta
kara jest nieskończona co do trwania.”
Pamiętając te i podobne im słowa wielu świętych wspominajmy często, zwłaszcza w
chwilach pokus, jak przeogromnym złem jest kaŜdy grzech. Wspominajmy to jednak nie
tyle po to, by uzmysłowić sobie karę jaka czeka nas za jego popełnienie, lecz nade
wszystko celem odnawiania i pogłębiania naszej miłości do Chrystusa, który ofiarą swego
Ŝycia podniósł ludzkość z jej win. Ofiarą, która po dziś dzień nieustannie odnawiana jest w
kaŜdej Mszy świętej.
Józef Trzepnicki