background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

Rozdział X 

Dwie  sekundy  po  ty,  jak  Strider  zabarykadował  się  w  swojej  sypialni,  trzymał  w  dłoni 

telefon i pisał do Luciena. Sytuacja powoli zaczynała go już przerastać, limit idiotycznych 

sytuacji wyczerpał już dawno. 

Przy fortecy. Przyjdź po mnie. Teraz. 

Dobrze  było  mieć  przyjaciele,  który  mógł  się  przerzucić  w  każde  miejsce,  samą  tylko 

myślą.  W  ciągu  pięciu  sekund,  jego  przyjaciel  zmaterializował  się  kilka  stóp  od  niego. 

Lucien dyszał, jak gdyby ładował właśnie stos skrzyń. Krople potu pokrywały cały jego 

tors. 

Grzywa jego ciemnych włosów, opadała na pobliźniony policzek. Był bez koszuli. Jego 

motyli  tatuaż  zajmował  całe  jego  lewe  ramię.  Jego  rozpięte  spodnie,  ledwie  wisiały  na 

biodrach. Jakby tego było mało ogromne napięcie promieniowało z faceta. 

-  Co  na  piekło  wyprawiasz?  –  Strider  zapytał.  Zdążył  już  wyciągnąć  broń  i  mógł  łatwo 

zranić przyjaciela. Dobrze, nie zraniłby go. 

Jedna z czarnych brwi Luciena podjechała wysoko do góry. – A co na piekło, wydaje ci 

się, że robiłem? 

Ok., Więc Lucien i Anya byli w łóżku. Przez jedną chwilę Strider przypomniał sobie jak 

zareagował, kiedy zobaczył Amuna i Haidee w łóżku, razem. Ale tym razem było gorzej. 

Przez  swój  sms  zablokował  koguta  dozorcy  demona  Śmierci.  Prawie.  –  Czy  ktoś, 

kiedykolwiek  powiedział  ci,  że  nie  powinieneś  sprawdzać  swoich  wiadomości,  gdy 

figlujesz w łóżku. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

-  Tak.  Anya,  i  uwierz  mi,  będzie  kazała  mi  za  to  zapłacić.  –  Jego  głęboki  baryton  był 

bardzo rozbawiony i podniecony, na myśl o łagodzeniu gniewu swojej kobiety. - A poza 

tym,  nie  ważne  co  robię,  zawsze  odbieram  swoje  wiadomości.  Szczególnie,  kiedy 

martwię  się  swojego  przyjaciela  pozostawionego  w  domu  z  kontyngentem  aniołów, 

zwłaszcza,  kiedy  jeden  z  moich  ludzi  jest  chory  albo,  kiedy  łowca  mieszka  w  moim 

domu. Sprawdzam nawet, kiedy nie otrzymuję wiadomości. Więc. Co się stało? Dlaczego 

mnie wezwałeś? Z Amunem dobrze? 

Strider  wepchnął  głębiej  swoją  22  do  kieszeni.  –  Z  Amunem  dobrze.  Lepiej.  To  mój 

problem. Muszę wziąć sobie wolne na jakiś czas. 

Dla jego własnego zdrowia, ale przeważnie dla bezpieczeństwa Amuna.  Amun podniósł 

kruche  ciało  Haidee  i  przytulił  do  swoich  poranionych  ramion.  A  potem  zaniósł  ją  do 

swego  łóżka.  Ostrożnie  położył  się  obok  niej.  Strider  sądził,  że  przyjaciel  nie  zdawał 

sobie  z  tego  sprawy,  ale  przez  całą  ich  rozmowę  delikatnie  głaskał  tę  kobietę,  jakby  ta 

potrzeba na stałe wrosła w jego duszę. 

Wyzwanie  zaczęło  podnosić  się  z  Striderze.  Dla  Haidee,  przeklętej  łowczyni.  Gorzej, 

przeklętej  zabójczyni.  Chciał  wygrać  ją  od  Amuna  i  zażądać  jej  dla  siebie  samego.  W 

jego umyśle zalęgła się potrzeba silniejsza niż wszystko „ moja, nie będę się nią dzielić”.  

Jeśli Strider tu zostanie, w końcu podda się. Nie będzie w stanie się temu oprzeć. Demon 

zadręczy go  i w końcu będzie walczyć ze swym przyjacielem, ponieważ nie będzie już 

żadnej siły by go przekonać, by odpuścił to wyzwanie. A potem się znienawidzi. 

Nienawiść. Hu.. nigdy wcześniej siebie nie nienawidził. Jeżeli już, to lubił  siebie, może 

nawet aż za bardzo. Raz nawet pewna kobieta oskarżyła go, że wykrzykuje własne imię 

kiedy  szczytuje.  Nie  zaprzeczył  temu,  jednak  następnym  razem,  kiedy  spali  ze  sobą, 

upewnił się, że na pewno będzie wołała Strider w odpowiednim momencie. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

Cóż, kobieta nie doceniała jego poczucia humoru, i to był przysłowiowy gwóźdź do ich 

związku.  Zresztą  żył  zbyt  intensywnie,  był  zbyt  wypaczony,  zbyt  wymęczony,  by  móc 

wiązać się kimś na dłużej. Ale co z tego. Bardziej lubił wzbudzać grodzę. Ktoś, kto nie 

był w stanie zobaczyć, jak bardzo był inteligentny, nie był wart, by być z nim, w każdym 

bądź razie. 

Haidee,  chociaż…  ona  mogłaby  go  zrozumieć.  Z  jej  siłą  woli,  jej  odwagą,  jej 

nieposkromioną duszą, mogli do siebie pasować.  

To  kluczowa  postać  w  zabójstwie  Badena,  a  ty  ciągle  o  niej  myślisz.  Upomniał  sam 

siebie. 

To  nie  miało  żadnego  znaczenia  dla  Amuna.  Dlaczego  miałoby  mieć  dla  niego  jakieś 

znaczenie? 

Cholera! Nienawidził tej myśli. 

Nienawidził. Słowo ponownie pojawiło się w jego słowniku. 

-…słuchasz mnie? – Lucien zapytał z rozdrażnieniem.  

- Przepraszam, - zaszemrał. – Powtórz. 

Wzdychając,  Lucien  ruszył  ku  łóżku  i  usiadł  na  jego  krawędzi.  Spojrzenie  Stridera 

powędrowała  za  przyjacielem,  rozpoznając  mało  przyjazne  szczegóły  po  drodze.  Nie 

sprzątał już od kilku dni, zbyt zajęty dbaniem o Amuna. Dlatego też jego ubranie walało 

się wszędzie, a słuchawki ipoda zwisały smętnie na nocnym stoliku, zawinięte wokół jego 

lampy. 

Jak na piekło się tam dostały? Och tak. Rzucił je ponad swym ramieniem, nie troszcząc 

się, gdzie upadną. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

- Torin pisał do mnie, że Amun czuje się lepiej, ale psiakrew,  - Lucien warknął, jeszcze 

raz odciągając go od swych myśli. – Wystraszyłeś mnie tak, że pewnie postarzałem się o 

dziesięć lat. 

- Nie ma za co. Wieczność to trochę za długo, nieprawdaż? 

- Nie kiedy jesteś z właściwą kobietą. 

Strider poczuł uścisk zazdrości w żołądku, „właściwa kobieta”. Psiakrew, czy do reszty 

zgłupiał, zazdroszcząc każdemu. 

- Gadaj, - Lucien powiedział. – Pozwól sobie pomóc, cokolwiek to jest. 

-  Nic, o  czym  warto by gadać.  –  Potrzebował zapomnieć o Haidee. Zatracić się w  innej 

kobiecie,  w  jej  cieple  i  wilgotności,  w  jej  ciele.  Idealna  kobieta.  Najlepiej  ktoś  bardzo 

niedoświadczony, chociaż nie dziewica. Ktoś, dla kogo musiałby tylko poruszać tyłkiem i 

zapewnić sobie wygraną. – Potrzebuję odpoczynku, to wszystko. 

- Wezwałeś mnie TERAZ, bo potrzebujesz przerwy? 

- Tak, ty wydajesz się być na wakacjach od tygodni. Niech ktoś inny ma trochę uciechy. 

Ciężka  cisza  zaległa  pomiędzy  nimi.  Lucien  przyglądał  mu  się  uważnie.  –  Dobrze. 

Zabiorę cię, gdziekolwiek zechcesz. Ale dla dobra Torina musi cię najpierw ktoś zastąpić. 

On nigdy by się do tego nie przyznał, i pewnie nawet by temu zaprzeczył, ale potrzebuje 

pomocy tu w fortecy. 

Bogowie,  jakże  kocha  swoich  przyjaciół.  Lucien  nie  zamierzał  wypytywać  go  o  nic 

więcej. Zamierzał tylko dać mu to czego Strider chciał 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

-  Ja…sam  by  to  zrobił,  -  Lucien  kontynuował.  –  Ale  jestem  zajęty.  Nie  byłem  na 

wakacjach, jak ci się wydaje. Chronię Klatkę Przymusu przed Rheą, w miejscu, gdzie nie 

może jej dosięgnąć. I nie mogę ci powiedzieć, gdzie to jest. Torin prosił bym nic nikomu 

nie mówił, tak długo, jak łowca jest w fortecy. 

Klatka była jednym z czterech artefaktów, niezbędnych do odnalezienia Puszki Pandory. 

Strider  wiedział,  że  to  nie  był  jedyny  powód,  dla  którego  Lucien  nie  chciał  wrócić  do 

fortecy. Królowa bogów, była wściekła, a Lucien nie chciał, by jego Anya znalazła się w 

pobliżu  jakiegokolwiek  niebezpieczeństwa.  Strider  mógł  tylko  na  to  przytaknąć.  – 

William jest tutaj, - powiedział. – On może… 

Lucien  potrzasnął  głową.  –  On  jest  bezużyteczny.  Zbyt  łatwo  się  nudzi,  by  na  nim 

polegać. Zapomni o wszystkim, co ci obiecał, byle tylko znaleźć chwilkę i wyrwać się do 

miasta na małe co nieco… 

Małe  co  nieco,  tyczyło  się  kobiet,  które  chciał  przelecieć.  –  Jest  spokrewniony  z 

Lucyferem, to, co coś znaczy. 

-  Uwierz  mi.  Wiem  z  kim  jest  spokrewniony.    –Lucien  odpowiedział  sucho.  –  To  nie 

zmienia niczego. 

- Tak, ale on jest silny. Nikt nie będzie chciał jadać w towarzystwie… 

Lucien ponownie potrząsnął głową. – Nie. Jak powiedziałem, na niego nie można liczyć. 

Najpierw myśli o sobie, potem, jeśli w ogóle, o innych. 

-  Wiem,  -  William  nie  był  dozorcą  demona.  Był  bogiem  sam  dla  siebie,  spędził  lata 

zamknięty  w  Tartarze,  więzieniu  dla  nieśmiertelnych,  sypiając  z  nieodpowiednimi 

kobietami. Z sektami, tak naprawdę. Spał nawet z Herą, żoną króla bogów, za co został 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

pozbawiony  kilku  swoich  niezwykłych  zdolności.  Ale  czego  te  zdolności  się  tyczyły, 

nigdy im nie powiedział. 

Strider  lubił  tego  faceta,  nawet  jeśli,  tak  jak  Lucien  twierdził,  był  zapatrzony  tylko  w 

siebie. Nawet jeśli bez mrugnięcia okiem mógł ci wbić nóż w plecy, lub raczej w żołądek, 

jak tego doświadczył Lucien. 

Gość mojego rodzaju, zadumał się Strider. A skoro William nie był tutaj mile widziany, 

to może odszedłby razem z nim? Strider Zrobił mentalną notatkę, by pogadać z kumplem. 

Tak.  Kto  w  takim  razie  pozostawał,  by  chronić  fortecę?  –  Kane  i  Kameo,  -  powiedział 

kiwając głową. – Katastrofa i Niedola. – Od kiedy z Amunem jest lepiej, mogą wrócić, 

gdziekolwiek są. 

Lucien pomyślał przez chwilę, poczym pokiwał w końcu głową. – Dobrze, - powiedział. 

– Zdecydowane. 

- Jeszcze jednak rzecz. Potrzebuję ciebie, by skontaktować się z Sabinem. – Strider starał 

się  mówić  rzeczowo  i  spokojnie.  –  On  musi  wrócić,  by  spotkać  się  z  łowczynią  na 

osobności. Ale nie dzwoń do niego przed jutrem, okej? 

Podczas, gdy Torin zawsze pisał, Strider wzywał osobiście Luciena i Sabina i zdawał im 

relację  ze  zdrowia  Amuna.  Jedyne,  czego  im  nie  powiedział,  to  że  łowczynią,  była 

Haidee. Nie wiedział, czemu tego nie zrobił. Chciał to zrobić, już wiele razy, ale słowa 

same, jakoś zamierały na jego ustach. 

Jedyne co wiedział, to że nie powie im tego. Jeszcze. Tylko, że podobnie do niego, ledwie 

na  nią  spojrzą,  odkryją  całą  prawdę.  I  kiedy  to  się  stanie,  Strider  nie  będzie  już  za  to 

odpowiedzialny i nie straci zaufania Amuna. Tylko tyle, mógł zrobić, by chronić Amuna 

przed morderczymi zapędami tej suki. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

Gówno. Znowu zalała go potrzeba, by iść do pokoju Amuna i zrobić jej coś bardzo złego. 

Wygraj? Porażka zapytała. 

Och nie. Nie idziemy tam. 

- uznaj to za załatwione, - Lucien powiedział. 

-  Dobrze,  -  odpowiedział,  przeczesując  ręką  włosy.  –  Ponieważ  ja  naprawdę  potrzebuję 

tej przerwy. 

Jeszcze  raz  Lucien  nie  zadał  żądnych  pytań.  Tylko  skinął  głową.  –  Spakuj  się,  a  ja 

tymczasem przerzucę naszych szczęśliwców z powrotem do domu.  

- Nie mam, czego pakować. – Miał broń, czyli to co najważniejsze.  

Po raz pierwszy od kiedy zaczęli rozmawiać ,wargi Luciena rozchyliły się w uśmiechu. – 

Już dwa razy powiedziałeś, że potrzebujesz przerwy. Oboje wiemy , że nic nie zmieni się 

za dzień lub dwa. Nadal będziesz rozdrażniony i zmęczony. Tak więc chcę, byś zniknął 

na co najmniej dwa tygodnie i to nie jest prośba. Więc nie licz na wcześniejszy transport. 

Pakuj się więc.  

Śmierć nie czekała na odpowiedź Stridera. Po prostu zniknęła. 

Strider spakował się. 

William, jedyny palacz, jak te gnojki go nazywały, leżał na łóżku, podparty poduszkami. 

Przykrycie, okrywało jego nogi i talię, gardził nim. Tyle, że nie mógł go zrzucić, od kiedy 

młoda Gillian Shaw, zwana Gilly, lub też małą Gilly, siedziała obok jego łóżka. Była na 

tyle  dojrzała,  że  mogła  nazywać  się  dorosłą,  w  ludzkim  pojęciu,  chociaż  miała  dopiero 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

siedemnaście lat.  Siedziała przy jego łóżku, przygniatając go swoją obecnością, troszcząc 

się o niego i niepokojąc go. 

Zrobił wszystko, co był w stanie, by ją zniechęcić. Powiedziała, że nie chciałaby chodzić 

z  facetem,  który  pali,  więc  on  natychmiast  zaczął  to  robić.  Nawet  teraz  wypuszczał  ze 

swoich ust obrzydliwą chmurę białego dymu, wydmuchując ją prosto w jej twarz. 

Zakaszlała delikatnie. 

Tragiczne, ale dym nie zdołał zmniejszyć jej urody. Duże szerokie oczy, swoim kolorem 

przypominały  mu  tabliczkę  czekolady.  Ostre  kości  policzkowe,  podkreślały  jej 

namiętność,  do  której  zapewne  była  stworzona.  Nos  chochlika  nieznacznie  zadarty 

dopełniał  całości.  Bujne  różowe  wargi.  A  co  najważniejsze  to  bujna  kaskada  włosów, 

opadająca jej na czoło. 

Z westchnieniem, zgasił końcówkę papierosa o popielniczkę. Być może był już czas, by 

zaczął pić? 

- Liam, - powiedziała miękko. Przezwisko, jakie mu wymyśliła. Zwrot, za który zabiłby 

każdego innego. Być może właśnie dlatego, że to ona go wymyśliła, pozwalał jej na to. 

Usiadła  obok  niego.  Jej  biodro,  gorące,  kobiece,  przycisnęło  się  do  niego.  –  Mam  do 

ciebie pytanie. 

-  Pytaj.  –  Nie  potrafił  jej  niczego  odmówić.  Poza  romansem.  Nie  tylko  dlatego,  że  była 

zbyt młoda, ale ponieważ bardzo ją…lubił. Tak. To dopiero było szokujące. William, pan 

doskonały, przyjaźnił się z inną kobietą, niż Anya. Świat powinien się skończyć. 

Ale  pod  wieloma  względami  Gilly,  była  jego  najlepszą  przyjaciółką.  Kiedy  wrócił  z 

piekła, niezdolny, by zająć się sobą, ona troszczyła się o niego. Przynosiła mu żywność, 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

 

znosiła  jego  ponury  nastrój,  kiedy  ból  stawał  się  nie  do  zniesienia,  a  umysł  był  zbyt 

zmęczony, by jasno się wyrażać. 

Jeśli, lub kiedy Gilly osiągnie dojrzałość, może okazać się na tyle głupcem, że odważy się 

jej  dotknąć  i  zniszczy  ich  przyjaźń.  Otrzeźwiałaby  od  razu,  rozumiejąc,  jakim  rodzajem 

faceta był. A on nie chciał jej rozczarować. 

Zasłużyła  sobie  na  mężczyznę,  który  dałby  jej  cały  świat.  Jedyno,  co  William  mógł  jej 

dać, to ból. 

Więc  miał  się  teraz  nie  angażować?  Piekło nie.  Nie  teraz  i  nie później.  Nie pozwoliłby 

sobie  na  skrzywdzenie  jej.  Nigdy.  Bywał  różny:  flirciarzem,  mordercą.  Zrogowaciały, 

czasami  okrutny,  mroczny,  choć  nikt  w  fortecy  o  tym  nie  wiedział,  bywał  też  zawsze 

samolubny.  

Ale  jej  małe,  krótkie  życie,  nigdy  nie  było  łatwe.  Była  wykorzystywana  seksualnie,  i 

psychicznie.  Uciekła  z  domu,  żyła  na  ulicy,  zajmując  się  sama  sobą,  kiedy  jej  bliscy 

powinni zapewnić jej bezpieczeństwo. 

Kiedy Danika i Reyes, dozorca demona Bólu połączyli się, przywieźli ją ze sobą. William 

od razu ją polubił. Potrzebowała kogoś, kto by się nią opiekował i William zdecydował 

się być tym kimś. Aż do tej pory. 

Co oznaczało, że musi zniszczyć tych, co zniszczyli jej niewinność. A potem znaleźć jej  

faceta, który będzie ją kochał. Co oznaczało, że musiał jej się opierać.  

To była ciężka walka. Ledwie się oparł , tonąc w jej spojrzeniu. Ona jednak znalazła w 

sobie dość odwagi, by zadać pytanie.  – Jesteś przeklęty przez bogów, ale nie wiem jak 

jesteś przeklęty. Próbowałam czytać twoją książkę. Anya mi ją pożyczyła. Mam nadzieje, 

że nie masz nic przeciwko temu, chociaż te strony były dziwne. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

10 

 

Przedmiot,  którego  nienawidził  bardziej  niż  czegokolwiek.  Jego  przekleństwo.  Jedyną 

osobą,  z  którą  kiedykolwiek  dyskutował  o  swym  przekleństwie,  była  Anya.  I  zrobił  to 

tylko,  dlatego,  że  byli  sąsiadami  w  więziennej  celi  w  Tartarze,  a  on  potrzebował  coś 

robić,  by  zabić  czas  w  więzieniu.  Kiedy  później  uciekli,  popełnił  błąd  pokazując  jej 

książkę  i  tłumacząc  wszystko  dokładnie,  jak  również  pokazując  jej  jedyną  szansę  na 

ocalenie. 

Nie powinien się dziwić, że niegrzeczna bogini, ukradła mu książkę, ani że darła jej karty 

ilekroć  wzbudził  jej  obrzydzenie. Nie  powinien  być  też  zaskoczony,  że  pozwoliła  Gilly 

zerknąć do środka. Anya podobnie jak reszta, otaczała Gilly swoją opieką. Ale psiakrew, 

jego sekrety należały tylko do niego. 

- Liam? 

 Opieranie się nie miało żadnego sensu. I bogowie, ależ był patetyczny. Czyżby nawet nie 

próbował  walczyć?  Chore.  –  Książka  jest  napisana  kodem,  -  wyjaśnił.  Karuzela 

zafundowana  mu  przez  pieprzonego  Zeusa.  „Twoje  zbawienie  i  przekleństwo”.  Musiał 

znaleźć klucz do tego kodu. To było tam wewnątrz księgi, wiedział o tym, choć bał się 

tego. Jak niczego obawiał się złamać kod i rozszyfrować swoje przekleństwo. 

- Tak, ale, w jaki sposób zostałeś przeklęty? – Zapytała ponownie. 

Nie  powinien  jej  tego  mówić.  Wiedział,  co  zamierzała.  Znaleźć  sposób,  by  go  ocalić. 

Nadal. Powinna znać prawdę. Być może wtedy ostatecznie odsunęłaby się od niego. 

-  Wiem  tylko  tyle,  że  kobieta,  w  której  się  zakocham,  zdradzi  mnie.  –  Zacisnął  wargi 

razem. Kobieta, w której się zakocha zdradzi go dla całego zła, jakie powołał do życia. A 

stworzył  wiele  potworów.  Ale  tego  nie  miał  zamiaru  jej  mówić.  –  Ona  zabije  mnie,  - 

dokończył. Co również było prawdą. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

11 

 

Jej oczy rozszerzyły się, kiedy spojrzała na jego twarz. – Nie rozumiem. 

-  Przekleństwo  nie  dotyczy  całkowicie  mnie.  Dzielę  je  z  tą  kobietą.  –  Kimkolwiek  ona 

jest. – Kiedy tylko się w niej zakocham, ona straci rozum. Będzie tylko myśleć o mojej 

zgubie, aż doprowadzi do tego. 

Kolejny  żart,  cholernego  króla.  Gówno.  Inna  rzecz,  że  teraz  Zeus  sam  był  więźniem. 

William nigdy nie kochał i nie zamierzał nigdy się zakochać. W jego sercu było  miejsce 

tylko dla jednej osoby. Dla niego samego. 

- Nigdy bym ciebie nie zraniła, - Gilly powiedziała miękko. I zanim zdążył wymyśleć, co 

powinien  teraz  powiedzieć,  dodała.  –  Cofnijmy  się  trochę,  okej?  Książka  zawiera 

wskazówki jak cię ocalić, tak? A ją? 

- Być może. – Łagodnie zachrypiał. – Nawet o tym nie myśl, cukiereczku.  Przekleństwo 

związane jest z krwią, a to oznacza, że jedno z nas musi umrzeć. Jeśli ja ocaleję, to ten, 

kto mnie ocali, będzie musiał oddać za mnie życie. To nie może się stać. Rozumiesz? 

Nic nie powiedziała, ale też nie zaprzeczyła. Wyraz jej twarzy również się nie zmienił. To 

go  przestraszyło.  Myśl,  że  nawet  śmierć  nie  mogła  jej  odstraszyć.  Myśl,  że  wizja  jej 

śmierci tak go przeraziła. 

Ostrzej niż zamierzał powiedział. – Bądź dobrą dziewczynką i idź trochę odpocząć. Masz 

sińce pod oczami, a ja bardzo tego nie lubię. 

W końcu. Reakcja. Jej usta zacisnęły się w wąską linię, którą tak  dobrze znał i kochał. 

Upór.  Kogokolwiek Gilly kiedyś wybierze, facet będzie miał z nią pełne ręce roboty. 

Biedny gnojek. Szczęśliwy gnojek. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

12 

 

Martwy gnojek. William mógłby go zabić. W każdej chwili, dla zabawy. Nie, nie wolno, 

mu tak myśleć. 

- Nie jestem małą dziewczynką, - zaskrzypiała. – Więc przestań mnie tak traktować. 

- Jesteś małą dziewczynką, - powiedział przewracając oczami. Była, fakt. 

Wysunęła język, pokazując mu co o nim myśli. - Chłopcy w mojej szkole tak nie myślą. 

Nie zareagował na widok jej języka, ani na jej prowokacyjne słowa. – Chłopcy w twojej 

szkole są głupi. 

- Być może. Ale oni chcą mnie całować. 

Wściekłość momentalnie ścisnęła mu pierś. – Lepiej ich nie zachęcaj, mała dziewczynko, 

ponieważ  zrobię  im  krzywdę,  jeśli  którykolwiek  tylko  spróbuje  czegoś  z  tobą.  Jesteś 

niegotowa na tego rodzaju stosunki. 

- I przypuszczam, że to ty będziesz decydować, kiedy będę gotowa? 

-  Dokładnie.  –  Uśmiechnął  się  z  przekąsem.  –  Tak  naprawdę,  kiedy  dojdę  do  tego,  że 

jesteś  już  wystarczająco  dorosła  poinformuję  cię  o  tym.  Do  tego  czasu,  trzymaj  swoje 

wargi razem, albo pożałujesz tego. 

- Czyżby? I mam czekać na twoje wskazówki, co? – Rzuciła gniewnie. – A jaki wiek jest 

twoim zdaniem wystarczająco zadowalający, co? I dlaczego wydaje mi się, że słuchając 

ciebie mogę tego pożałować? 

Mądrzejszy  facet  trzymałby  usta  zamknięte.  –  Trzy  setki  co  najmniej.  I  wierz  mi  nie 

chcesz wiedzieć. 

- Po pierwsze jestem człowiekiem, - wrzasnęła. – Nigdy nie będę tak stara. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

13 

 

- Wiem. – I wcale nie podobał mu się ten fakt. Mogła dożyć osiemdziesiątki, tylko jeśli 

wcześniej nie wpadnie pod samochód, albo nie zostanie zabita przez łowców. 

Psiakrew.  Cholera  jeśli  panował  pozostać  tutaj  na  dłużej  z  Lordami,  i  walczyć  w  ich 

armii, będzie musiał mieć na nią oko. Gówno, będzie miał pełne ręce roboty. 

- Po drugie, wcale się ciebie nie boję… 

A powinna się bać. Rzeczy które czynił przez lata…Rzeczy, które zrobi w najbliższych 

latach…-  Zapomnijmy  na  razie  o  strachu.  Dla  twojej  informacji,  jesteś  tylko  słabym 

człowiekiem. A to kolejny powód, byś poszła odpocząć. – Lekko zepchnął ją z łóżka. – 

Idź, już stąd. 

Uderzyła  o  podłogę,  natychmiast  jednak  zerwała  się  na  nogi.  Posłała  mu  długie 

spojrzenie. Pozwolił jej na to, doskonale  wiedząc, co zobaczyła. Ciemnowłosego faceta, 

który złamał więcej serc niżby zdołał policzyć. Modlił się, by ona podobnie jak wszystkie 

inne  przed  nią,  nigdy  nie  odkryła,  że  jego  serce  jeszcze  nigdy  nie  zostało  zdobyte.  Nie 

chciał by patrzyła na niego, jak na wyzwanie, jak na kogoś, dla kogo warto zaryzykować. 

Jego telefon zabrzęczał, przerywając ciszę i oznajmiając, nadejście informacji. Spojrzała 

na telefon, a potem na niego. 

- Idź, powiedział z naciskiem. 

-  Świetnie,  -  Warknęła  wychodząc  z  pokoju,  zostawiając  Williama  samego,  z  uczuciem 

pustki w sercu. Psiakrew  pomyślał znowu. 

Kolejny sygnał zabrzęczał. Wypchnął Gilly z umysłu i chwycił mały czarny przedmiot, 

by przeczytać wiadomość. Strider pytał, „interesują się wakacje dla dwóch osób?” 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

14 

 

William parsknął odpisując, „romantyczna wycieczka dla dwóch osób? Wybacz, ale nie 

jesteś w moim typie. 

Kilka  sekund  minęło,  nim  nadeszła  kolejna  wiadomość.  „Pieprz  się.  Jestem  w  typie 

każdego.  Więc  wchodzisz  w  to,  czy  nie?    Ponieważ  myślę  o  zaszyciu  się  w  jakimś 

pierdolonym miejscu, gdziekolwiek by ono nie było. A ty byłbyś ekstra bagażem. 

Opuścić  fortecę?  Zostawić  Gilly,  jej  mrok  i  piękne  oczy?  Odejść  nie  dając  jej  żadnej 

nadziei?  To  nie  było  coś,  co  mógłby  jej  zrobić.  Odejść  rezygnując  z  jej  dociekliwych 

pytać i czułego dotyku?  „Czy ktoś zostaje, by pilnować fortecy?” – Równie mocno jak 

chciał uciec, nie mógł zostawić jej bez pomocy. 

„ Kane i Kameo wracają. Ostatnia szansa. Wchodzisz, czy nie? 

Tym razem się nie zawahał. „Wchodzę”. 

„Wiedziałem, że nie możesz się mi oprzeć”. – Strider napisał. „Bądź gotowy za 5 minut”. 

Taa.  „Lepiej  za  10.  Chcę  zrobić  sobie  dla  ciebie  ekstra  fryzurę.  Wiem  jak  bardzo  to 

lubisz. 

Strider: „Dupek”. 

Prychnął  czerpiąc  więcej  zabawy  z  drażnienia  Stridera  niż  z  czegokolwiek  innego  w 

ostatnim czasie. „Wpadniemy gdzieś, nim zaczniemy się bawić? 

Strider: „Gdzie?” 

„Do  pewnej  małej  miejscowości.  Jedyne  co  musisz  wiedzieć,  to  że  planuję  tam  zabić 

rodzinę Gilly. 

background image

Gena Showalter 

Mroczny Sekret 

 

15 

 

Chciał już to zrobić, od bardzo dawna, ale mała wycieczka do piekła zmieniła jego plany. 

Demony, tam na dole prawie zjadły mu rękę i głupia kończyna dopiero teraz się zagoiła. 

Plus,  że  Amun  obiecał  pójść  z  nim  i  zdradzić  Williamowi  wszystkie  najgłębsze  sekrety 

mamusi i ojczyma Gilly, tylko po ty, by Will mógł uczynić ich drogę ku śmierci jeszcze 

bardziej  przerażającą.  Tylko,  że  Amun  ciągle  jeszcze  był  nie  w  formie  i  William  już 

znudził się czekaniem. 

Strider: „Wchodzę. Ale teraz to już masz tylko 8 minut na wyszykowanie włosków”. 

Strider  był  próżnym  facetem,  ale  nie  pytał  dlaczego  ani  jak.  William  zrzucił  okrycie  i 

wstał, w myślach robiąc listę niezbędnych rzeczy do zabrania. Kilka ostrzy, ząbkowanych 

i nie, bat z dziewięcioma rzemieniami i torba z żelkami.  

Bogowie, ależ zapowiadała się dobra zabawa.