background image

 

 

background image

Prolog 

Andew 

Nowy Jork 

Sześć lat temu... 

Trzeci tydzień z rzędu obudziłem się w nieustająco padający deszcz 

w  tym  odpychającym  mieście.  Chmury  okryte  były  brzydkim  odcieniem 
szarości  i  błyskawice  przecinające  niebo  co  kilka  sekund  nie  były  już 
zdziwieniem, były przewidywalne.  

Trzymając moją parasolkę, poszedłem do kiosku i sięgnąłem po The 

New York Times - przygotowując się na to co znajdę na tych stronach.  

-  Jak  myślisz  ile  kobiet  facet  może  zerżnąć  w  swoim  życiu?  - 

Sprzedawca podał mi moją resztę.  

- Nie wiem - powiedziałem. - Przestałem liczyć. 

-  Przestałeś  liczyć  co?  Co  zrobiłeś,  doszedłeś  do  dziesięciu  i 

stwierdziłeś,  że  wystarczy  zanim  się  ustatkowałeś?  -  Wskazał  na  złotą 
obrączkę na mojej lewej dłoni.  

- Nie. Najpierw się ustatkowałem, później zacząłem pieprzyć.  

Uniósł brwi - spojrzał zaskoczony a potem odwrócił się aby uzupełnić 

stojak na papierosy.  

Kilka  miesięcy  temu  podjąłbym  jego  próby  nawiązania  konwersacji, 

odpowiedziałbym na jego pytanie z uśmieszkiem "Więcej niż kiedykolwiek 
przyznamy", ale już nie byłem w stanie się śmiać.  

Moje  życie  było  teraz  przygnębiającymi  klatkami  taśmy  filmowej  - 

noce w hotelu, zimne poty, nękające wspomnienia i deszcz.  

Pierdolony deszcz.  

Włożyłem  gazetę  pod  pachę  i  odwróciłem  się,  spoglądając  na 

obrączkę na dłoni.  

background image

Od dłuższego czasu jej nie nosiłem i nie miałem pojęcia co podkusiło 

mnie aby ją dzisiaj założyć. Zsunąłem ją palcem, spojrzałem na nią ostatni 
raz - kręcąc głową na jej bezużyteczność.  

Przez  ułamek  sekundy  rozważałem  zachowanie  jej,  może 

zatrzymanie  jako  wspomnienie  człowieka  którym  byłem.  Ale  ta  wersja 
mnie  była  żałosna  -  łatwowierna  i  chciałem  zapomnieć  o  niej  tak  szybko 
jak mogłem.  

Gdy światło zmieniło się na zielone, przeszedłem przez ulicę i  kiedy 

wszedłem  na  chodnik,  wrzuciłem  obrączkę  tam  gdzie  powinienem  już 
miesiące temu.  

Do kanałów. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Dowody odciążające ( rzeczownik ): 

Dowody wskazujące, że oskarżony nie popełnił przestępstwa. 

 

Andrew 

Teraźniejszość 

Gorąca kawa, która obecnie sączyła się przez moje spodnie i parzyła 

moją  skórę  była  dokładnym  powodem  dlaczego  nigdy  nie  pieprzyłem  tej 
samej kobiety dwa razy.  

Krzywiąc się, wziąłem głęboki oddech. - Aubrey... 

- Jesteś kurwa żonaty.  

Zignorowałem jej komentarz i odchyliłem się na fotelu. - W interesie 

twojej  przyszłej  krótkotrwałej  i  miernej  kariery  prawnika,  zamierzam 
zrobić ci dwie przysługi: Pierwsza, zamierzam przeprosić za pieprzenie cię 
drugi  raz  i  dać  ci  znać,  że  to  nigdy  więcej  się  nie  powtórzy.  Druga, 
zamierzam udawać, że nie zaatakowałaś mnie pierdoloną kawą.  

Nie rób tego. - Rzuciła kubkiem od kawy na podłogę, rozbijając go 

na kawałki. - Zdecydowanie to zrobiłam i jestem gotowa zrobić to jeszcze 
raz.  

- Panno Everhart... 

-  Pierdol  się.  -  Mrużąc  na  mnie  oczy  dodała,  -  mam  nadzieję,  że 

odpadnie ci fiut - wyleciała z mojego biura.  

-  Jessica!  -  Szybko  wstałem  i  chwyciłem  rolkę  ręczników 

papierowych. - Jessica? 

Brak odpowiedzi.  

Wziąłem  telefon  aby  zadzwonić  na  jej  telefon,  ale  nagle  weszła  do 

mojego biura. - Tak, Panie Hamilton? 

-  Zadzwoń  do  Luksusowej  Pralni  i  niech  dostarczą  mi  garnitur  do 

biura.  Potrzebuję  również  kawy,  dokumentów  Panny  Everhart  z  kadr  i 

background image

musisz  powiedzieć  Panu  Bach,  że  spóźnię  się  na  dzisiejsze  spotkanie  o 
czwartej.  

Czekałem  na  jej  zwykłe  "Już  się  robi  proszę  pana"  lub  "  Tak  jest 

Panie Hamilton" ale nic nie powiedziała. Milczała - zarumieniona a jej oczy 
były przyklejone do krocza moich spodni.  

-  Nie  potrzebuje  pan  pomocy  z  czyszczeniem  tego?  -  Jej  usta 

wygięły  się  w  uśmiechu.  -  Mam  naprawdę  gruby  ręcznik  w  szafce.  Jest 
bardzo miękki... i delikatny.  

Jessica... 

-  Jest  ogromny,  prawda?  -  Jej  czy  w  końcu  spotkały  moje.  -  Jak 

mamusię kocham nie powiem. To będzie nasz mały sekret.  

-  Moja  jebana  pralnia,  nowy  kubek  kawy,  dokumenty  Panny 

Everhart i wiadomość do Pana Bacha, że się spóźnię. Już.  

-  Uwielbiam  sposób  w  jaki  pan  się  opiera...  -  Ukradkiem  znowu 

spojrzała na moje mokre spodnie zanim wyszła z pokoju.  

Westchnąłem  i  zacząłem  odsączać  tyle  kawy  ile  mogłem. 

Powinienem  wiedzieć,  że  Aubrey  była  emocjonalna,  powinienem  był 
wiedzieć,  że  była  niestabilna  i  niezdolna  aby  zachować  się  normalnie  w 
chwili gdy zdałem sobie sprawę, że podała fałszywe dane na LawyerChat.  

Żałowałem,  że  powiedziałem  jej,  że  chciałem  posiąść  jej  cipkę  i 

przeklinałem się za to, że pojechałem wczoraj do jej mieszkania.  

Nigdy więcej... 

Jak  tylko  oderwałem  kolejny  kawałek  papierowego  ręcznika, 

znajomy głos wypełnił powietrze.  

- Dlaczego, witaj... Dobrze cię znowu widzieć - powiedziała.  

Podniosłem do góry głowę, mając nadzieję, że to była halucynacja - 

że  ta  kobieta  w  moich  drzwiach  nie  stoi  tam  uśmiechnięta.  Że  nie 
podchodzi  bliżej  z  wyciągniętą  dłonią,  jakby  nie  była  powodem,  że  moje 
życie bezdusznie zmieniło się sześć lat temu.  

- Zamierzasz uścisnąć moją dłoń, panie Hamilton? - Podniosła brew. 

- Teraz tak się nazywasz prawda? 

background image

Patrzyłem  na  nią  długo  i  ciężko  -  zauważając,  że  jej  kiedyś 

jedwabiste,  czarne  włosy  teraz  były  obcięte  na  krótkiego  boba.  Jej 
jasnozielone oczy nadal były delikatne i powabne jak je zapamiętałem, ale 
teraz nie miały tego samego efektu.  

Wszystkie  wspomnienia,  które  próbowałem  stłumić  przez  ostatnich 

kilka lat nagle zaczęły tańczyć przed moimi oczami i krew pod moją skórą 
zaczęła wrzeć.  

Panie Hamilton? - znowu zapytała. 

Podniosłem słuchawkę. - Ochrona? 

-  Chyba  sobie  kurwa  żartujesz?  -  Wyrwała  mi  słuchawkę.  -  Nie 

zamierzasz zapytać dlaczego tutaj jestem? Dlaczego do ciebie przyszłam? 

- Może to oznacza, że mi nie zależy.  

-  Wiesz,  że  większość  ludzi,  którzy  mają  karę  więzienia  dostają 

pakiet  opieki,  przekazy  pieniężne  a  nawet  telefon  podczas  pierwszego 
dnia? - Zacisnęła szczękę. - Dostałam papiery rozwodowe.  

- Mówiłem, że je przygotowuje.  

-  Mówiłeś  mi,  że  zostaniesz.  Mówiłeś,  że  mi  wybaczasz,  mówiłeś  że 

zaczniemy od nowa gdy wyjdę, że będziesz na mnie czekał... 

-  Kurwa,  zniszczyłaś  mnie  Ava.  -  Zmierzyłem  ją  wzrokiem.  - 

Zniszczyłaś  mnie  i  jednym  powodem  dlaczego  powiedziałem  te  pierdoły 
było to, że mój prawnik mi kazał.  

- Więc już mnie nie kochasz? 

-  Nie  odpowiadam  na  retoryczne  pytania  -  powiedziałem.  -  I  nie 

jestem  ekspertem  geograficznym,  ale  kurwa  wiem,  że  Północna  Karolina 
leży  poza  Nowym  Jorkiem  i  że  naruszyłaś  swoje  zwolnienie  warunkowe. 
Jak  myślisz,  co  się  stanie,  gdy  dowiedzą  się,  że  tutaj  jesteś?  Myślisz,  że 
zaserwują zdanie, że to więcej niż kurwa zasługujesz? 

Jęknęła. - Mógłbyś na mnie donieść? 

- Mógłbym rozjechać cię moim samochodem.  

Otworzyła usta aby coś powiedzieć, ale drzwi otworzyły się i ochrona 

weszła do środka.  

background image

-  Proszę  pani?  -  Szef  ochroni,  Paul  chrząknął.  -  Musi  pani  teraz 

opuścić ten budynek.  

Ava skrzywiła się, kręcąc głową. - Serio? Naprawdę pozwolisz im aby 

ciągnęli mnie jak jakieś zwierzę? 

- Po raz kolejny retoryka. - Usiadłem na fotelu, sygnalizując Paulowi 

aby się jej pozbył.  

Mówiła  coś  jeszcze,  ale  wyciszyłem  to.  Gówno  dla  mnie  znaczyła  i 

potrzebowałem  znaleźć  kogoś  online,  abym  mógł  wypieprzyć  jej 
przypadkowy i niechciany wizerunek z głowy. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Uchylenie ( rzeczownik ): 

Subtelny sposób uchylenia prawdy lub ucieczka przed karą prawa. 

 

Aubrey 

Andrew  był  uosobieniem  tego  co  oznacza  bycie  dupkiem,  świeci 

przykładem  tego,  co  to  słowo  oznaczało,  ale  nie  ważne  jak  wściekła 
byłam, nie mogłam przestać o nim myśleć.  

Przez  sześć  miesięcy  rozmów  nigdy  nie  wspomniał  o  żonie.  A  kiedy 

raz  zapytałam  czy  kiedykolwiek  miał  coś  więcej  niż  "Jeden  obiad.  Jedna 
noc. Bez odpowiedzi." - powiedział "Raz" i szybko zmienił temat.  

Przez  całą  noc  odtwarzałam  tę  rozmowę  w  głowie,  powtarzając 

sobie, że był kłamcą i muszę iść dalej.  

-  Panie  i  panowie  z  Galerii Sztuki  La Monte...  -  powiedział  nagle  do 

mikrofonu  mój  instruktor  baletu,  przecinając moje  myśli.  -  Mogę  prosić o 
waszą uwagę? 

Pokręciłam głową i spojrzałam na pełną widownię. Ta noc miała być 

jedną  z  najważniejszych  w  mojej  tanecznej  karierze.  Było  to 
przedstawienie  szkolnych  tancerzy  z  każdego  miasta.  Wszyscy  wiodący 
wykonawcy z wiosennych produkcji mieli zatańczyć dwuminutowe solówki 
na cześć swojej szkoły, z okazji tego co miało nastąpić za miesiąc.  

-  Kolejnym  wykonawcą,  którego  zobaczycie  jest  panna  Aubrey 

Everhart.  -  Była  duma  w  jego  głosie.  -  Grała  rolę  Odetty/Odile  podczas 
Jeziora Łabędzie w Duke i kiedy powiem wam, że jest jedną z najbardziej 
utalentowanych  tancerek  jakie  widziałem...  -  Przerwał  kiedy  paplanina 
tłumu rozpuściła się w ciszy. - Musicie wierzyć mi na słowo.  

Jeden  z  fotografów  w  pierwszym  rzędzie  pstryknął  mi  zdjęcie, 

oślepiając mnie lampą błyskową.  

-  Jak  większość  z  was  wie,  -  kontynuował,  -  pracowałem  z 

najlepszymi  z  najlepszych,  wiele  lat  spędziłem  w  Rosji  ucząc  się  od 
mistrzów  i  po  długiej  i  wspaniałej  karierze  z  The  New  York  Ballet 
Company,  jestem  na  emeryturze  ucząc  osoby  z  niewykorzystanym 
potencjałem.  

background image

Rozległy się głośne oklaski. Wszyscy w pokoju wiedzieli kim był Paul 

Petrova i choć większość osób z branży było zdziwionych dlaczego miałby 
chcieć uczyć w Durham, nikt nie śmiał kwestionować jego decyzji.  

- Mam nadzieję, że przyjdziecie zobaczyć wiosenną premierę baletu 

Duke  -  powiedział,  gdy  powoli  szedł  na  drugą  stronę  sceny.  -  Ale  teraz, 
panna  Everhart  wykona  krótki  duet  z  Serenady  Balanchine  ze  swoim 
partnerem Ericiem Lofton! 

Publiczność  znowu  zaczęła  klaskać  a  światła  nad  nimi  przygasły. 

Delikatne reflektory oświetliły mnie z Ericiem i skrzypkowie zaczęli grać.  

Krótkie,  delikatne  nuty  wypełniły  salę  i  stanęłam  na  palcach  - 

próbując  zatańczyć  tak  delikatnie  jak  żądała  muzyka.  Jednak  z  każdym 
krokiem wszystko co widziałam to całujący mnie Andrew, pieprzący mnie i 
ostatecznie okłamujący.  

-  Nigdy  cię  nie  oszukałem  Aubrey.  Z  jakiegoś  dziwnego  powodu  ci 

ufam... 

Odepchnęłam  Erica,  gdy  wyciągnął  do  mnie  ręce  i  kręciłam  się 

wzdłuż sceny aż po mnie wrócił. Objął moją twarz dłońmi - jakby błagając 
mnie  abym  została,  ale  znowu  się  odwróciłam,  wchodząc  w  pełny  zestaw 
ciągłych piruetów.  

Byłam  zła,  byłam  zraniona  i  nie  powstrzymywałam  się  gdy 

pokazywałam jak dobrze jestem w stanie zatańczyć en pointe.  

W  chwili  gdy  skrzypkowie  zagrali  ostatnią  nutę,  publiczność  wydała 

zbiorowy jęk i dostaliśmy najgłośniejszy aplauz tej nocy.  

- Wow... - szepnął Eric gdy wygiął się koło mnie. - Nie sądzę aby po 

tym ktokolwiek gadał głupoty o twojej roli łabędzia... 

- Ludzie gadają o mnie głupoty?  - Podniosłam brew, ale już znałam 

na  to  odpowiedź.  Junior  dostający  topową  rolę  zamiast  wszystkich 
seniorów, to było rzadko spotykane.  

- Brawo panno Everhart. - Pan Petrova podszedł do mnie. - Zmiecie 

was z miejsc podczas tej wiosny. Jestem co do tego przekonany.  

Kolejna runda braw rozległa się w budynku i odsunął mikrofon z dala 

od ust. - Gdzie są twoi rodzice? Chciałbym aby przyszli do zdjęcia.  

background image

-  Nie  ma  ich  w  mieście.  -  Skłamałam.  Nie  chciałam  marnować 

mojego czasu aby ich tutaj zaprosić.  

-  Cóż,  wielka  strata  -  powiedział.  -  Jestem  pewny,  że  są  z  ciebie 

bardzo dumni. Możesz już zejść ze sceny.  

- Dziękuję. - Udałam się do szatni i przebrałam się z białej, krótkiej, 

jedwabnej  sukienki  i  szarej  opaski  z  piórem.  Gdy  spojrzałam  na  siebie  w 
lustrze,  uśmiechnęłam  się.  Nikt  nie  mógł  powiedzieć,  że  wewnątrz  byłam 
emocjonalnym wrakiem.  

Wyciągnęłam telefon i zauważyłam nową wiadomość głosową z GBH. 

Wiedziałam,  że  chodziło  o  moją  nieobecność  czwarty  dzień  z  rzędu  na 
stażu,  więc  usunęłam  ją.  Wtedy  coś  mnie  tknęło  i  wygooglowałam 
"Andrew  Hamilton"  po  raz  kolejny  w  tym  tygodniu  -  mając  nadzieję,  ze 
coś wyskoczy.  

Nic. Znowu.  

Z  wyjątkiem  jego  idealnego,  pozowanego  zdjęcia  na  stronie  GBH  i 

mniejszej informacji niż biografia, nigdzie nie było o nim informacji.  

Spróbowałam  "Andrew  Hamilton:  Nowy  Jork,  prawnik",  ale  wyniki 

były równie znikome. Wyglądało jakby nie istniał do czasów GBH.  

- Świetny występ  Aubrey... -  Jennifer, jedna z najlepszych seniorek 

z Duke, nagle weszła do łazienki. - To naprawdę zaszczyt patrzeć jak ktoś 
tak młody i niedoświadczony zdobywa niepotrzebne punkty. 

Przewróciłam oczami i zapięłam torbę.  

-  Powiedz  mi  –  odezwała  się.  -  Naprawdę  myślisz,  że  wytrwasz  do 

wiosennych występów? 

-  Naprawdę  myślisz,  że  będę  tutaj  stała  i  kontynuowała  tę  durną 

rozmowę? 

-  Powinnaś.  -  Parsknęła.  -  Ponieważ  między  tobą  a  mną  są  cztery 

lata  -  zanim  nadszedł  twój  czas...  Była  pewna  tancerka,  która  położyła 
łapy  na roli Śpiącej Królewny. Była bardzo utalentowana  - naturalnie, ale 
ugięła  się  pod  presją  ponieważ  nie  mogła  poświęcić  tyle  godzin  na 
praktykach co tancerka, która chce być tancerką.  

- Jest jakaś puenta tej historii? 

background image

-  Zajęłam  jej  miejsce,  a  byłam  studentką  pierwszego  roku.  - 

Uśmiechnęła  się.  -  Teraz  jestem  seniorką  i  ktoś  tańczy  rolę,  która  należy 
do  mnie.  Więc,  tak  jak  wtedy,  zamierzam  zrobić  wszystko  co  w  mojej 
mocy aby upewnić się, że wróci ona do mnie.  

Pokręciłam  głową  i  przeszłam  obok  niej,  ignorując  fakt,  że 

wyszeptała  "głupia  suka"  pod  nosem.  Planowałam  wrócić  na  salę  i 
obejrzeć wykonania innych osób, ale potrzebowałam przerwy.  

Prześlizgnęłam się obok przesuwanych drzwi na drugą stronę pokoju 

i  weszłam  do  restauracji.  Było  tutaj  o  wiele  ciszej  i  ludzie  siedzący  przy 
stołach  wyglądali  na  zajętych  swoimi  rozmowami  nie  zwracając  uwagi  na 
balet.  

- Panienko? - Kelner w smokingu podszedł do mnie  z tacą. - Byłaby 

pani zainteresowana kieliszkiem szampana? 

- Dwa poproszę.  

Uniósł brew, ale i tak podał mi dwa kieliszki.  

Bez  podziękowania  wypiłam  jeden,  potem  drugi  -  oblizując  kropelki 

aby niczego nie pominąć.  

- Gdzie jest bar? - zapytałam.  

- Bar? Nie sądzę aby patroni galerii dozwolili... 

- Proszę, nie każ mi pytać ponownie.  

Wskazał na drugą stronę sali, gdzie siedziało kilku palaczy i poszłam 

w ich stronę.  

-  Co  mogę  panience  dzisiaj  podać?  -  Barman  uśmiechnął  się,  gdy 

podeszłam. - Chciałaby pani spróbować jednego z naszych specjałów? 

-  Czy  któryś  z  nich  pozwoli  mi  zapomnieć  o  spaniu  z  żonatym 

mężczyzną? 

Uśmiech  na  jego  twarzy  zniknął  i  położył  trzy  kieliszki,  wypełniając 

je czymś co miałam nadzieję było najmocniejszym trunkiem w lokalu.  

Położyłam na ladzie moją kartę kredytową i wypiłam pierwszy na raz 

-  zamykając  oczy  gdy  piekąc  przeleciał  przez  moje  gardło.  Trzymałam 
następny przy moich ustach, ale nagle usłyszałam znajomy śmiech.  

background image

Był niski, zgrzytliwy i słyszałam go miliony razy.  

Odwróciłam  się  i  zauważyłam,  że  Andrew  siedział  przy  stole  z 

kobietą,  która  nie  była  jego  żoną.  Nie  chciałam  tego  przyznać,  ale  była 
ładna.  Bardzo,  bardzo  ładna.  Kasztanowe  włosy  z  blond  refleksami, 
głębokie,  zielone  oczy  i  jędrne  piersi,  które  były  zbyt  idealne  aby  były 
prawdziwe.  

Pocierała go po ramieniu i chichotała co dziesięć sekund.  

Andrew wyglądał na niewzruszonego jej zabiegami, ale gdy poprosił 

o rachunek, mogłam tylko przypuszczać jak skończy się ich noc.  

Próbowałam się odwrócić - jakby widzenie go z kimś innym nie miało 

dla mnie znaczenia, ale nie mogłam się powstrzymać.  

Jego  randka  już  była  pochylona  nad  stołem  -  celowo  pokazując 

więcej swojego dekoltu i szeptała słowa, które były trudne do odczytania. 
Gdy  żartobliwie  oblizała  wargi  i  pogłaskała  jego  brodę  palcami,  zdałam 
sobie sprawę, że nie dam rady więcej.  

 

Temat: SERIO?! 

Naprawdę jesteś teraz na randce z kimś innym niż Twoja żona? Już wystarczająco złe 

jest,  że  jesteś  zdradzającym  i  oszukującym  kobieciarzem,  ale  aż  tak  bardzo  jesteś 

seksoholikiem?  

- Aubrey 

 

Jego odpowiedź nadeszła w sekundę.  

 

Temat: Re: SERIO?! 

Naprawdę jestem teraz na randce z kimś kto nie zamierza zadać poparzenia trzeciego 

stopnia na moim fiucie. I nie jestem seksoholikiem, jestem cipoholikiem. Jest różnica.  

- Andrew

 

 

background image

Temat: Re: Re: SERIO?!  

Jesteś obrzydliwym i podłym dupkiem i szczerze żałuję, że kiedykolwiek z Tobą spałam.  

- Aubrey 

 

Brak odpowiedzi.  

Patrzyłam jak spojrzał na telefon i uniósł brew. Obrócił się na krześle 

- powoli skanując pokój aż mnie znalazł.  

Jego  oczy  rozszerzyły  się  w  chwili,  gdy  spotkał  moje  i  jego  usta 

powoli  otworzyły  się.  Jego  wzrok  podróżował  w  górę  i  dół  mojego  ciała  i 
praktycznie czułam jak mnie rozbierał.  

Nagle  nikogo  nie  było  na  sali  prócz  naszej  dwójki  i  wiedziałam,  że 

chciał  abym  przyszła  do  niego  -  tutaj,  teraz.  Czułam  jak  moje  ciało 
reaguje  na  jego  spojrzenie,  czułam  jak  moje  sutki  twardnieją,  gdy 
przejechał językiem po ustach.  

Przełknęłam  i  spojrzałam  na  niego,  zdając  sobie  sprawę,  że  przez 

ostatni tydzień źle wyobrażałam sobie w snach jego włosy. Pieprzyłam się 
palcami  godzinami  w  nocy  -  używałam  jego  twarzy  i  wspomnień  jego 
głosu  dla  inspiracji  i  widząc  go  osobiście  tylko  zapragnęłam  poczuć  jego 
fiuta w sobie ponownie.  

Pochyliłam się do przodu, chcąc do niego pójść, ale mój wzrok zaczął 

się przejaśniać i zauważyłam, że nie jesteśmy tutaj sami.  

Daleko do tego.  

Idealnie  zadbane  dłonie  jego  randki  znalazły  jego  brodę  i  odwróciły 

jego głowę.  

Poprosiłam  o  dwa  dodatkowe  drinki.  Wypiłam  je  oba  i  gdy 

obejrzałam  się  przez  ramię,  widziałam,  że  Andrew  patrzył  w  moim 
kierunku z niezaprzeczalnym pragnieniem w oczach.  

Zmusiłam się do uśmiechu i bardzo powoli powiedziałam bezgłośnie 

" Pierdol. Się." zanim wstałam. Chwyciłam garść miętówek z tacy kelnera i 
ruszyłam w stronę galerii.  

Byłam w połowie drogi, gdy poczułam wibracje telefonu. Email.  

background image

 

Temat: Spotkajmy się w łazience.  

TERAZ. 

- Andrew 

 

Wyłączyłam  telefon  i  dalej  szłam  w  kierunku  drzwi  galerii  -  kurwa 

prawie  biegiem.  Dotarłam  do  lobby,  ale  ktoś  złapał  mnie  za  ramię  i 
pociągnął przez pokój.  

Andrew.  

Starałam się wyrwać, ale wzmocnił uścisk i spojrzał na mnie - dając 

mi 'Nie leć ze mną w chuja' spojrzenie, gdy ludzie dookoła nas szeptali.  

Zaciągnął mnie do łazienki i zamknął drzwi, mrużąc na mnie oczy. - 

Myślisz, że jestem obrzydliwy? 

-  Bardzo.  -  Odsunęłam  się.  -  Straciłam  ten  malutki  szacunek  który 

miałam do ciebie i jeżeli choćby spróbujesz mnie dotknąć, będę krzyczała.  

-  W  to  nie  wątpię.  -  Ślad  uśmiechu  pojawił  się  na  jego  ustach,  ale 

zniknął.  -  Nie  pokazałaś  się  przez  cztery  dni  w  pracy.  Myślisz,  że  tylko 
dlatego, że cię pieprzyłem to cię nie zwolnię? 

-  Chuj  mnie  to  obchodzi  czy  mnie  zwolnisz  czy  nie!  Czy  w  ogóle 

zastanawiałeś się dlaczego nie pojawiłam się w pracy? 

- Niekompetencja?  

-  Jesteś  kurwa  żonaty!  Żonaty!  Jak  mogłeś...  -  Pokręciłam  głową 

zamykając przestrzeń między nami. - Jak mogłeś przemilczeć tę część? 

-  Nie  zrobiłem  tego  -  powiedział.  -  I  dla  jasności...  Technicznie  nie 

jestem żonaty Aubrey.  

- Technicznie nie jestem głupia Andrew.  

-  Bardzo  utrudniasz  rozmawianie  z  tobą  w  tej  chwili...  -  Jego  usta 

prawie ocierały się o moje.  

background image

-  Ponieważ  pierdolisz  głupoty.  -  Uwolniłam  się  z  jego  uścisku  i 

ruszyłam do drzwi, ale złapał mnie za ramiona i popchnął na ścianę.  

-  To  rozwód  z  orzekaniem  o  winie  -  syknął.  -  Gdybyś  była 

prawdziwym  prawnikiem  zapewne  nie  musiałbym  tłumaczyć  co  do  kurwy 
to znaczy, ale skoro nie jesteś... 

-  To  oznacza, że  prawnie  nadal  jesteś  żonaty.  Oznacza  to,  że jeżeli 

umrzesz  zanim  to  przejdzie,  to  twoja  żona  -  którą  nadal  jest,  będzie 
uprawniona do wszystkiego co kiedykolwiek nabyłeś. To znaczy, że jesteś 
KŁAMCĄ!  Pierdolonym  kłamcą,  który  najwyraźniej  jest  zwolniony  ze 
swoich głupich i nieskutecznych zasad! 

-  Złożyłem  pozew.  -  Wysyczał  przez  zaciśnięte  zęby.  -  Odmówiła 

podpisania i jest w tym tak wiele gówna, którym czuję się zdegustowany, 
ale jesteśmy w separacji i poza kontaktem od sześciu lat. Sześciu. Lat.  

Wzruszyłam  ramionami  i  starałam  się  zachować  moją  najlepszą 

niewzruszoną  minę,  ignorując  fakt,  że  moje  serce  przeskakiwało  kolejkę, 
gdy kciukiem ocierał moje łzy.  

-  Nigdy  cię  nie  okłamałem  Aubrey  -  powiedział  stanowczo.  - 

Zapytałaś  mnie  wcześniej  czy  kiedykolwiek  cię  okłamałem  i  odpowiedź 
nadal  jest  taka  sama.  Z  nikim  nie  rozmawiałem  o  moim  życiu  osobistym 
od czasów Durham, ale tam, miałem żonę i pojawiła się w moim biurze na 
własną rękę. Nie dzwoniłem do niej, nigdy nie zadzwonię i nie dzwoniłem 
od  czasu  gdy  wyjechałem  z  Nowego  Jorku.  Nasza  sprawa  jest  bardzo 
skomplikowana i wolę o tym nie myśleć.  

- Nie obchodzi mnie to - powiedziałam. - Nadal się mylisz. Nadal nie 

powiedziałeś mi o niej przez sześć miesięcy. Sześć. Miesięcy

-  W  którym  momencie  niby  miałem  wspomnieć  o  tym  gównie?  - 

Jego  twarz  zrobiła  się  czerwona.  -  Pomiędzy  pieprzeniem  cię  przez 
telefon?  Kiedy  błagałem  twój  tyłek  abyś  spotkała  się  ze  mną  osobiście? 
Kiedy nieświadomie pomagałem ci w pierdolonej pracy domowej

 - Może zanim mnie przeleciałeś? - Nienawidziłam tego, że wyciągał 

ze mnie emocje. Nie mogłam udawać, że nie miał na mnie wpływu, nawet 
jeśli próbowałam. - Może wtedy? 

Zacisnął szczękę, ale nic nie powiedział.  

background image

-  Tak  właśnie  myślałam  -  powiedziałam,  wiedząc,  że  wygrałam.  - 

Teraz  jestem  pewna,  że  ty  i  twoja  piękna  miseczka  D  macie 
zarezerwowany  pokój  po  drugiej  stronie  ulicy,  więc  jeśli  nie  masz  nic 
przeciwko... 

-  Nic  nie  ma  między  mną  i  moją  niedługo  byłą  żoną  -  powiedział 

szorstko. - Nic. I mam zarezerwowany pokój po drugiej stronie ulicy. Ten 
sam,  który  miałem  zarezerwowany  przez  ostatnie  cztery  noce  dla  innych 
kobiet  za  każdym  razem,  ale  nie  byłem  w  stanie  żadnej  przelecieć 
ponieważ nie mogłem przestać myśleć o mojej niekompetentnej stażystce 
i o tym jak bardzo chciałbym ją rżnąć.  

Cisza.  

-  Czy  ty...  -  Pokręciłam  głową.  -  Czy  ty  naprawdę  myślisz,  że 

mówiąc takie bzdury mnie podniecisz? 

-  Tak...  -  Przesunął  palce  pod  moją  sukienkę,  lekko  pocierając 

kciukiem przy moich przemoczonych majtkach. - I najwyraźniej tak jest... 

-  Bycie  mokrą  świadczy  tylko  o  tym,  że  nie  mogę  kontrolować  jak 

moje  ciało  reaguje  na  twoją  bliskość.  To  nie  znaczy,  że  chcę  uprawiać  z 
tobą seks. Nienawidzę cię.  

-  Jestem  całkiem  pewny,  że  tak  nie  jest.  -  Objął  mnie  za  talię  i 

przysunął bliżej - pozbywając mnie oddechu.  

- Zabieraj łapy... 

-  Powiedz  to  bardziej  przekonująco  a  to  zrobię.  -  Czekał  na  moją 

prośbę,  unosząc  brew,  ale  nie  mogłam  się  zmusić  aby  powiedzieć  te 
słowa.  

Przez  kilka  minut  staliśmy  patrząc  na  siebie,  pozwalając  aby  te 

surowe,  wyczuwalne  napięcie  budowało  się  między  nami,  zanim  w  końcu 
przerwałam ciszę.  

-  Myślę,  że  powinieneś  wracać  do  swojej  randki...  -  Mój  głos  był 

szeptem. - Powiedziałeś wszystko co miałeś do powiedzenia więc... Czego 
więcej możesz ode mnie chcieć? 

- W tej chwili? - Przesunął palcem po moim obojczyku.  

-  W  ogóle...  -  Odwróciłam  policzek  zanim  mógł  mnie  pocałować.  - 

Nigdy się znowu z tobą nie prześpię, formalnie złożę rezygnację do końca 

background image

tygodnia  i  myślę,  że  powinniśmy  na  dobre  zakończyć  naszą  telefoniczną 
przyjaźń.  

- Masz to na myśli? - wyszeptał. 

- Tak, mam. - Zignorowałam czucie jego dłoni ściskającej mój tyłek. 

- Chcę zaprzyjaźnić się z kimś, kogo interesuje coś więcej niż moja cipka.  

- Jesteś też zainteresowany twoimi ustami.  

Nie  miałam  na  to  odpowiedzi  i  musiał  to  wyczuć  ponieważ  mocniej 

zacisnął palce na mojej talii.  

-  Wiem  jak  trudno  ci  powiedzieć  prawdę  -  powiedział  cicho  -  więc 

musisz być ze mną zupełnie szczera kiedy zadam ci kilka pytań. Możesz to 
zrobić? 

Kiwnęłam głową, bez tchu i pochylił się do moich ust. - Nie cieszyło 

cię pieprzenie mnie? 

- To nie jest problemem.  

- To nie jest odpowiedź. Powiedz mi.  

Zignorowałam głośne bicie w mojego serca. - Podobało mi się to... 

- Naprawdę poddasz się dymisji? - Pocałował mnie.  

- Nie... tylko... - Zassałam oddech jak jego dłoń objęła moją prawą 

pierś, jak ścisnął ją. Mocno.  

- Tylko co

-  Chcę  przenieść  się  do  innego  prawnika  i  nie  chcę  widywać  cię 

częściej niż muszę... 

Patrzył mi w oczy przez długi czas, nie mówiąc ani słowa aż w końcu 

pozwolił mi odejść. - Naprawdę to czujesz? 

-  Widząc,  że  jestem  jedyną,  która  cokolwiek  czuje,  tak.  Tak,  to 

naprawdę do ciebie czuję.  

Zamrugał.  Po  czym  nagle  przyciągnął  mnie  w  swoje  ramiona  i 

zmiażdżył moje usta swoimi.  

background image

-  Dlaczego  jesteś  taką  pieprzoną  kłamczuchą  Aubrey?  -  syknął. 

Popchnął mnie na toaletkę, ugryzł mnie w dolną wargę i rozplątał włosy.  

Utrzymując usta na mnie, podniósł moją sukienkę do góry - rozerwał 

moje majtki jednym pociągnięciem.  

-  Andrew...  -  Próbowałam  złapać  oddech,  gdy  podniósł  mnie  i 

posadził na umywalce. - Andrew poczekaj... 

-  Na  co?  -  Złapał  moją  dłoń  i  położył  na  swoim  pasku,  mówiąc  mi 

abym go odpięła.  

Nie  odpowiedziałam  mu.  Wsunęłam  palce  pod  metalową  klamrę  i 

rozpięłam gdy przycisnął usta do mojej szyi.  

Śledząc  językiem  moją  skórę,  wyszeptał.  -  Nie  brakowało  ci  mnie 

pieprzącego ciebie? 

-  To  było  tylko  dwa  razy.  -  Zassałam  oddech  kiedy  jego  dłonie 

pieściły moje uda. - Niewystarczająco aby za tym tęsknić... 

Ugryzł mnie mocno i odchylił się, przyglądając mi się.  

Oddech  ugrzązł  mi  w  gardle,  gdy  wsunął  dwa  palce  w  moją  cipkę  i 

złośliwie poruszał w przód i tył.  

- Wygląda jakbyś tęskniła za pieprzeniem mnie... - Wcisnął palce tak 

daleko jak mógł, wywołując mój cichy jęk.  

Nagle  wyciągnął  ze  mnie  palce  i  przeniósł  do  swoich  ust,  powoli  je 

wylizując. - Też smakuje jakbyś tęskniła za pieprzeniem mnie. - Przycisnął 
kolejny palec do mojej drżącej, przemoczonej łechtaczki i potem przysunął 
do mojej twarzy - kładąc go na moich ustach. - Otwórz buzię.  

Powoli  rozszerzyłam  usta  i  zmrużył  oczy  gdy  wsunął  palec  na  mój 

język.  Czułam  jak  jego  fiut  ocierał  się  o  moje  uda,  czułam  go  gdy  użył 
drugiej ręki aby założyć moją nogę na jego talię. 

-  Powiedz  mi,  że  nie  chcesz  mnie  pieprzyć  -  powiedział.  -  Że  nie 

chcesz abym zanurzył teraz mojego fiuta głęboko w tobie. 

Chwycił  moją  twarz  i  przycisnął  usta  do  moich,  przysuwając  moją 

dolną wargę zębami do swoich ust.  

background image

Siedziałam  na  brzegu  lady,  bliska  spadnięcia,  ale  nagle  przycisnął 

mnie do lustra.  

Patrzyłam w jego oczy gdy otworzył prezerwatywę, kiedy ją założył i 

patrzył  na  mnie  z  tym  samym  gniewnym  wyrazem  twarzy  co  przez  cały 
wieczór.  

Złapał  mnie  za  kostki  i  przyciągnął,  ustawiając  swojego  penisa, 

kiedy nogami oplotłam jego talię.  

Wbiłam  paznokcie  w  jego  szyję,  gdy  wbijał  się  we  mnie  ciągle  i 

ciągle.  

-  Brakowało  mi  pieprzenia  ciebie  -  wychrypiał,  wplątując  palce  w 

moje włosy i odciągając moją głowę. - Ale ty o mnie wcale nie myślałaś? 

-  Achhhh!  -  Krzyknęłam  gdy  przyspieszył  pchnięcia.  Zacisnęłam 

jeszcze  mocniej  nogi  dookoła  niego,  próbując  jak  najlepiej  aby  się  nie 
poddać.  

Zamknęłam  oczy  i  słyszałam  jak  wymawiał  moje  imię  –  dysząc.  - 

Kurwa, Aubrey... Kurwa... 

-  Połóż  ręce  na  blacie...  -  rozkazał,  ale  zignorowałam  go  i  mocniej 

ścisnęłam jego szyję.  

-  Aubrey...  -  Znowu  ugryzł  mnie  w  ramię,  nadal  pieprząc  mnie 

mocniej niż kiedykolwiek. - Połóż ręce na ladzie. Już.  

Powoli  rozplątałam  z  niego  dłonie  i  przeniosłam  do  swoich  boków  - 

chwytając się zimnego blatu. Następną rzeczą jaką czułam był jego język 
wirujący dookoła moich sutków, mocno ssąc mój biust.  

Mocniej  chwyciłam  się  lady,  gdy  jego  pocałunki  stały  się  jeszcze 

bardziej  drapieżne  -  bardziej  zaborcze  i  gdy  pieprzył  mnie  mocniej  i 
mocniej czułam się na granicy utraty kontroli.  

Andrew... - Jęknęłam. - Andrew... 

Wypuścił moje sutki z ust i wsunął dłonie pod moje uda, podnosząc 

mnie i przyszpilając do ściany.  

-  Wiem,  że  uwielbiasz  jak  cię  pieprzę  Aubrey...  -  Patrzył  w  moje 

oczy,  zmuszając  swojego  penisa  aby  wchodził  głębiej  w  moją  cipkę.  -  I 

background image

wiem,  że  każdej  nocy  dotykałaś  się,  marząc  aby  to  mój  fiut  był  w  tobie 
zamiast twoich palców.  

Moja  łechtaczka  drżała  z  każdym  jego  słowem  i  byłam  bardziej 

mokra niż kiedykolwiek w moim życiu.  

-  Powiedz  mi  prawdę...  -  Przycisnął  usta  do  moich  i  wsunął  język 

między  moje  wargi  -  tłumiąc  moje  jęki  gniewnym,  nieubłagalnym 
pocałunkiem. - Wreszcie powiedz mi coś co jest pierdoloną prawdą... 

Dreszcze  przechodziły  przez  moje  plecy  i  prawie  dochodziłam,  ale 

nie puszczał moich ust.  

Nadal  mnie  całował  -  patrząc  na  mnie,  błagając  abym  powiedziała 

mu prawdę.  

Pokiwałam, mając nadzieję, że odczyta to z moich oczy i zobaczy że 

potrzebuję  aby  odsunął  się  ode  mnie,  potrzebowałam  móc  zaczerpnąć 
oddech.  

Uderzył  we  mnie  ostatni  raz  -  uderzył  w  mój  punkt  i  udało  mi  się 

oderwać od niego usta.  

-  Taaaakkkk!  -  Moja  głowa  opadła  na  jego  ramię  i  łapałam 

powietrze.  

Aubrey... - Trzymał mnie w pasie aż przestał się trząść.  

Kiedy wróciliśmy do siebie, słyszeliśmy kilka puknięć do drzwi, kilka 

"jest tam ktoś?", ale oboje byliśmy cicho i bez tchu.  

Kilka  minut  później,  kiedy  jego  oddech  wydawał  się  być  pod 

kontrolą, wyszedł ze mnie - patrząc mi w oczy. Wyrzucił prezerwatywę do 
kosza za nim i założył spodnie.  

Patrzyłam jak poprawiał się w lustrze, jak wszystko wygładził tak, że 

nikt nigdy nie przypuszczałby, że właśnie mnie wypieprzył.  

Zsunęłam  się  z  umywalki  i  spojrzałam  na  własną  twarz  - 

zaczerwienione  policzki,  dzikie  włosy,  zrujnowany  makijaż  -  i  ściągnięte 
ramiączka  mojego  stanika  z  ramion.  Zanim  mogłam  założyć  ramiączka 
sukienki, Andrew odsunął moją dłoń i zrobił to za mnie.  

background image

Nasze  oczy  spotkały  się  w  lustrze,  gdy  wygładzał  moje  włosy  i  na 

ułamek  sekundy  odwrócił  się  -  aby  podnieść  moją  opaskę.  Delikatnie 
trzymał ją nad moją głową i wsunął na miejsce, a następnie odszedł.  

-  Wiesz,  to  niegrzeczne  zostawiać  kogoś  po  seksie  nie  mówiąc  ani 

słowa - mruknęłam.  

- Co? - Jego dłoń była na klamce.  

- Nic.  

-  Co  powiedziałaś?  -  Przechylił  głowę  na  bok.  -  Nie  jestem 

jasnowidzem.  

-  Powiedziałam,  że  to  niegrzecznie  po  prostu  wychodzić  po  seksie. 

Mógłbyś przynajmniej coś powiedzieć, cokolwiek.  

- Nie uznaję pogaduszek do poduszki.  

- To nie jest pogaduszka do poduszki. - Warknęłam. - To część bycia 

dżentelmenem.  

- Nigdy nie powiedziałem, że jestem dżentelmenem.  

Westchnęłam  i  odwróciłam  się.  Czekałam  aż  usłyszę  zamykane 

drzwi, ale nagle jego ręce były na mojej talii a on odkręcał mnie twarzą do 
siebie.  

- Co powinienem powiedzieć po pieprzeniu cię Aubrey? 

- Mógłbyś zapytać czy było mi dobrze czy nie... 

-  Nie  wierzę  w  zadawanie  bezsensownych  pytań.  -  Spojrzał  na 

zegarek. - Jak długo zamierzasz tu zostać.  

- Jeszcze z godzinę.  

-  Hmmm.  -  Był  cicho.  -  A  kiedy  śledziłaś  mnie  i  moją  randkę  jak 

wiele shotów wypiłaś? 

-  Nie  śledziłam  ciebie  i  twojej  randki.  Unikałam  ciebie  przez  cały 

tydzień nie zauważyłeś? 

Jak dużo? 

- Pięć.  

background image

- Okej. - Założył mi kosmyk włosów za ucho. - Zabiorę cię do domu 

jak już będziesz gotowa i załatwię kogoś aby odwiózł jutro twój samochód 
do  twojego  mieszkania.  -  Pocałował  mnie  w  czoło  zanim  podszedł  do 
drzwi. - Tylko zadzwoń do mnie.  

- Czekaj - powiedziałam gdy otworzył drzwi. - Co z twoją randką? 

- Co z nią? 

 

 

Godzinę  później  wślizgnęłam  się  do  samochodu  Andrew  - 

eleganckiego, czarnego Jaguara. Trzymał dla mnie drzwi otwarte póki nie 
usadziłam się wygodnie i czekał aż zapnę pas nim ruszył.  

Na  jego  desce  rozdzielczej  dostrzegłam  czerwoną  aktówkę  z 

symbolem  Nowego  Jorku  na  jej  środku.  Podniosłam  ją,  ale  Andrew 
natychmiast mi ją zabrał i zamknął w schowku.  

Wyglądał  na  obrażonego,  że  jej  dotknęłam,  ale  szybko  odwrócił  się 

ode mnie i skupił na jeździe.  

- Mogę cię o coś zapytać Andrew? 

- Zależy o co. 

- Wygooglowałam cię w tym tygodniu i nic nie wyskoczyło... 

- To nie jest pytanie.  

- Dlaczego nic nie wyskoczyło? - Spojrzałam na niego.  

- Ponieważ mam 32 lata i nie tracę czasu na Facebook i Twitter.  

Westchnęłam. - Naprawdę nie rozmawiałeś z nią przez sześć lat? 

-  Słucham?  -  Spojrzał  na  mnie  kiedy  zbliżyliśmy  się  do  czerwonego 

światła. - Myślałem, że załatwiliśmy to w łazience.  

- Tak, ale... - chrząknęłam. - Złożyłeś pozew o rozwód i to nie może 

przejść? 

background image

- Potrzeba dwóch osób aby się rozwieść Aubrey. Z pewnością o tym 

wiesz.  

-  Tak,  ale...  -  Zignorowałam  fakt,  że  zacisnął  szczękę.  -  Nie  byłoby 

dla kogoś jak ty wygodniej aby to się stało? Sześć lat to całkiem długo aby 
być  w  związku  małżeńskim  z  osobą,  którą  jak  twierdzisz,  nie  kochasz, 
więc... 

-  Byłabyś  zdziwiona  jak  niektórzy  ludzie  mogą  kurwa  łgać  aby 

uzyskać  to  co  chcą  -  powiedział  zimnym  głosem.  -  Moja  przeszłość  nie 
podlega dyskusji.  

- Nigdy? 

Nigdy. To nie ma z tobą nic wspólnego.  

Oparłam  się  na  fotelu,  krzyżując  ramiona  na  piersi.  -  Czy 

kiedykolwiek  powiesz  mi  dlaczego  przeniosłeś  się  z  Nowego  Jorku  do 
Durham? 

- Nie.  

- Dlaczego nie? 

-  Ponieważ  nie  muszę.  -  Skierował  samochód  w  stronę  mojego 

osiedla.  -  Ponieważ  jak  powiedziałem  ci  godzinę  temu,  ta  część  mojego 
życia nigdy się nie wydarzyła.  

- Nikomu nie powiem. Tylko... 

-  Przestań.  -  Odwrócił  się  do  mnie,  gdy  zatrzymał  samochód  i 

widziałam  ból  w  jego  oczach.  Był  bardziej  emocjonalny  niż  kiedykolwiek 
widziałam.  

- Sześć lat temu straciłem kogoś specjalnego w Nowym Jorku. - Był 

żal  w  jego  głosie.  -  Coś  czego  nigdy  kurwa  nie  cofnę,  coś  na  co 
poświęciłem  sześć  lat  aby  zapomnieć  i  jeżeli  ci  to  nie  przeszkadza 
chciałbym zamienić to w siedem lat.  

Otworzyłam usta aby powiedzieć, że mi przykro, ale mówił dalej.  

- Nie jestem pewny czy okazałem to przez sześć miesięcy czy nie, - 

powiedział  -  ale  nie  jestem  'usiądźmy  i  porozmawiajmy  o  tym  co  czuję' 
typem.  Nie  jestem  zainteresowany  głębokimi  rozmowami  i  to,  że 
pieprzyłem  cię  więcej  niż  raz  i  wygląda  na  to,  że  nie  mogę  pozbyć  się 

background image

ciebie i twojej buzi z mojej głowy, nie uprawnia cię do usłyszenia rzeczy, 
których nikomu nie powiedziałem.  

Natychmiast  odpięłam  pas  i  otworzyłam  drzwi,  ale  złapał  mnie  za 

nadgarstek zanim mogłam wysiąść.  

- Miałem na myśli to co powiedziałem kilka miesięcy temu Aubrey... 

- Ujął mój podbródek i odwrócił moją głowę w jego stronę.  - Jesteś moją 
jedyną  przyjaciółką  w  tym  mieście,  ale  musisz  zrozumieć,  że  nie  jestem 
przyzwyczajony 

do 

posiadania 

znajomych. 

Nie 

przywykłem 

do 

rozmawiania o ludzkim gównie i nie zamierza teraz tego zacząć.  

Cisza.  

-  Jeżeli  nie  zamierzasz  się  przede  mną  otworzyć,  to  jaką  mam 

zachętę aby być twoją tak zwaną przyjaciółką

Nic  nie  mówił  przez  kilka  sekund,  ale  potem  uśmiechnął  się.  - 

Wskakuj na moje kolana to ci pokażę.  

- To żart? 

- Śmieję się? 

-  Naprawdę  myślisz,  że  możesz  zażądać  ode  mnie  seksu 

kiedykolwiek  tylko  chcesz?  -  Podniosłam  brwi.  -  Szczególnie  po  tym  jak 
powiedziałeś  że  nigdy  nie  otworzysz  przede  mną  swojego  osobistego 
życia? 

- Tak. - Odpiął swój pas. - Wskakuj na moje kolana.  

-  Wiesz  co...  -  Spojrzałam  w  dół,  zauważając,  że  jego  penis  powoli 

twardnieje  w  spodniach.  -  Pozwoliłam  aby  kilka  rzeczy  prześlizgnęło  się 
gdy kilka razy uprawialiśmy seks, ale muszę ci powiedzieć... - Przygryzłam 
wargę,  gdy  wyślizgnęłam  się  z  samochodu.  -  Naprawdę  nie  jestem  za 
zaborczym gównem jaskiniowca.  

Zmrużył na mnie oczy, gdy wzięłam torebkę i cofnęłam się.  

-  Myślę,  że  musisz  dać  swojemu  wackowi  odpocząć,  nie  sądzisz?  - 

Skrzyżowałam  ramiona.  -  Masz  bardzo  duże  przesłuchanie  w  przyszłym 
tygodniu. Nie powinieneś zachować całej swojej energii aby być lepiej  na 
to przygotowanym? 

- Wracaj do jebanego samochodu Aubrey... - Jego głos był napięty.  

background image

- Prosisz mnie? 

Rozkazuję.  

- Czy nie słyszałeś co przed chwilą powiedziałam? 

Nie odpowiedział. Sięgnął po moją dłoń, ale zatrzasnęłam drzwi.  

- Widzimy się jutro Panie Hamilton. - Uśmiechnęłam się i odeszłam. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Odpowiedzialność ( rzeczownik ): 

Odpowiedzialność prawna za własne działania lub zaniechania. 

 

Tydzień później... 

Andrew 

Była  tylko  jedna  rzecz  w  Durham,  której  nie  można  było 

porównywać  do  Nowego  Jorku:  Sąd.  Prawnicy  w  Nowym  Jorku  traktowali 
swoją  pracę  poważnie.  Siedzieli  nad  śledztwami  całymi  nocami, 
dopieszczali swoją obronę do perfekcji i przedstawiali sprawy z dumą.  

W  Durham,  "prawnicy"  gówno  robili  i  w  chwilach  jak  ta  -  kiedy 

słuchasz  młodego  i  niedoświadczonego  prokuratura,  który  siebie 
zawstydza, prawie tęskniłem za tamtymi dniami.  

Jednak 

nie  zwracałem  zbyt  wielkiej  uwagi 

na 

dzisiejsze 

postępowanie.  Byłem  za  bardzo  zajęty  myśleniem  o  Aubrey  i  o  tym  ile 
razy dzisiaj rano pieprzyliśmy się w moim biurze.  

Jak zwykle wymieniliśmy grzeczności  "Dzień dobry Panie Hamilton”, 

"Dzień dobry Panienko Everhart" i patrzyliśmy sobie w oczy, gdy stawiała 
moją  kawę.  Otworzyła  swoje  uwodzicielskie  usta  aby  coś  jeszcze 
powiedzieć,  ale  następne  co  pamiętam  to  moje  ręce  w  jej  włosach  i  jak 
popychałem jej seksowny tyłek na moje biurko.  

Bezlitośnie wbijałem się w nią od tyłu gdy masowałem jej łechtaczkę 

i kiedy opadła na mój dywan, rozszerzyłem jej nogi i pożerałem jej cipkę. 

Byłem  zupełnie  nienasycony  gdy  chodziło  o  Aubrey  i  bycie  w  jej 

okolicy  dłużej  niż  pięć  sekund  było  wystarczające  aby  doprowadzić  mnie 
na krawędź.  

Nie było sensu nawet liczyć jak wiele razy się pieprzyliśmy... 

-  Jak  widać...  -  Nagle  głos prokurator przeciął  moje  myśli.  -  Panie  i 

panowie przysięgli, wszystkie dowody, które zaprezentowałam udowa... 

background image

-  Sprzeciw!  -  Miałem  dosyć  tego  gówna.  -  Wysoki  sądzie,  ostatnio 

jak  sprawdzałem,  była  to  rozprawa  dowodowa,  nie  proces.  Dlaczego  pani 
Kline zwraca się do nieistniejącego jury? 

Sędzia  zdjęła  okulary  i  pokręciła  głową.  -  Pani  Kline,  tak  jak 

niechętna  jestem  aby  zgodzić  się  panem  Hamilton,  ma  on  rację.  Czy 
skończyła pani prezentację dowodów? Pominąwszy oświadczenie do jury? 

-  Tak  wysoki  sądzie  -  powiedziała,  wypychając  piersi  jakby  jej 

przypadek był wyjątkowy.  

-  Panie  Hamilton  -  sędzia  spojrzała  w  moim  kierunku.  -  Zaskoczy 

mnie pan dzisiaj sprzeciwiając się któremuś z przedstawionych dowodów? 

-  Nie  wysoki  sądzie.  -  To  przesłuchanie  było  stratą  czasu  i  ona 

wiedziała o tym równie dobrze jak ja.  

-  Rozumiem.  -  Znowu  założyła  okulary.  -  Póki  prokuratura  nie 

przestawi  przekonujących  i  licznych  dowodów,  orzeczeniem  sądu  jest,  że 
to nie wystarczy do procesu. - Uderzyła młotkiem i wstała.  

Panie  Kline  podeszła  do  mnie  i  wyciągnęła  rękę.  -  Więc  złożę 

apelację,  zdobędę  więcej  dowodów  i  niedługo  znowu  się  zobaczymy 
prawda? 

 - Pytasz mnie czy oznajmiasz mi? 

-  Twój  klient,  panie  Hamilton,  dokonał  najwyższego  stopnia 

oszustwa. - Skrzyżowała ręce. - Ktoś musi za to zapłacić.  

-  Nikt  nie  zapłaci,  jeżeli  ty  będziesz  się  tym  zajmowała,  prawda?  - 

Włożyłem  akta  do  teczki.  -  Będę  czekał  na  twój  następny  ruch.  O  tak, 
powinnaś  zebrać  więcej  dowodów,  skoro  sąd  wyraźnie  orzekł,  że  było  ich 
za mało.  

- Więc, to znaczy że mam się odwołać? Myślisz, że mogę to wygrać? 

-  Myślę,  że  powinnaś  wrócić  do  szkoły  prawniczej  i  bardziej  kurwa 

uważać.  –  Wyśmiałem  ją.  -  Albo  zrób  swoim  klientom  przysługę  i  znajdź 
im lepszego adwokata.  

- Masz na myśli kogoś takiego jak ty? 

- Nikt nie jest taki jak ja. - Założyłem parę okularów na oczy. - Ale 

każdy byłby lepszy od ciebie.  

background image

- Zawsze jesteś taki niegrzeczny dla przeciwników panie Hamilton? - 

Uśmiechnęła się. - Znaczy, słyszałam opowieści, ale naprawdę... 

- Naprawdę co? 

- Intrygujący. - Podeszła bliżej. - Jesteś naprawdę intrygujący.  

Zamrugałem  i  spojrzałem  na  nią.  Gdybym  spotkał  ją  na  DateMatch 

mogłaby  być  godna  jednej  nocy,  ale  nigdy  nie  mieszam  interesów  z 
przyjemnością.  

Przynajmniej nie mieszałem do tego pory.  

-  Nie  jestem  pewna  czy  dostrzegasz  kogokolwiek  czy  nie  - 

powiedziała, zniżając głos, - ale myślę że mamy ze sobą wiele wspólnego 
i...  

- Co dokładnie mamy wspólnego panno Kline? 

-  Cóż...  -  Podeszła  jeszcze  bliżej  i  potarła  moje  ramię.  -  Oboje 

patrzyliśmy na siebie podczas rozprawy, oboje mamy wysoki profil kariery 
i  oboje  mamy  zamiłowanie  do  prawa  -  pasja  która  mogłaby  być 
przeniesiona na inny poziom. - Oblizała usta. - Prawda? 

Odsunąłem  się.  -  Panno  Kline,  patrzyłem  na  ciebie  podczas 

przesłuchania ponieważ próbowałam zrozumieć jak ktoś może pokazać się 
w  sądzie  tak  bardzo  nieprzygotowany,  nieprofesjonalny  i  strasznie 
wkurzający.  Mamy  wysoki  profil  kariery,  ale  jeżeli  dalej  będziesz 
prezentowała  przypadki  tak  jak  ten  dzisiejszy,  będę  rekrutował  cię  na 
stanowisko  sekretarki  w  mojej  firmie  w  przeciągu  najbliższych  sześciu 
miesięcy.  -  Zignorowałem  jej  jęknięcie.  -  A  jeżeli  twoja  pasja  do  prawa 
jest taka jak twoje pieprzenie, to zdecydowanie nic nas nie łączy.  

-  Czy  ty...  -  Pokręciła  głową,  cofając  się  z  poczerwieniałą  twarzą.  - 

Czy ty naprawdę właśnie to do mnie powiedziałeś? 

- Czy naprawdę właśnie proponowałaś mi seks? 

- Po prostu wywnioskowałam - jakbyś był zainteresowany wyjściem.  

-  Nie  jestem  -  powiedziałem,  zauważając,  że  nie  byłem  nawet  w 

najmniejszym  stopniu  pobudzony.  -  Mogę  już  opuścić  salę  rozpraw  czy 
chcesz namówić mnie na coś jeszcze? 

background image

- Jesteś takim dupkiem! - Odwróciła się i chwyciła teczkę z podłogi. - 

Wiesz,  dla  dobra  klientów,  mam  nadzieję  że  jesteś  o  wiele  milszy.  - 
Wysyczała jak wyszła z sali.  

Chciałem  jej  powiedzieć,  że  właściwie  nie  byłem  milszy  dla  moich 

klientów.  Od  nikogo  nie  akceptowałem  bzdur  a  ponieważ  od  kiedy 
przeniosłem się do Durham nie przegrałem, to nie musiałem.  

Patrząc  na  zegarek,  stwierdziłem,  że  chwilę  poczekam  zanim 

wyjadę. Nie chciałem na nią wpaść na parkingu, a ponieważ zaczynała się 
pora lunchu, pomyślałem, że poczekam.  

Włożyłem  dłonie  do  kieszeni  i  uśmiechnąłem  się  czując  materiał, 

który pieścił moją lewą dłoń. Wyciągając go, uśmiechnąłem się na czarne 
stringi Aubrey z rana.  

Wyciągnąłem telefon z teczki aby jej o tym napisać, ale pierwsza do 

mnie napisała.  

 

Temat: Fetyszysta mokrych majtek 

Nie  jestem  pewna  czy  już  zdałeś  sobie  sprawę,  że  zostawiłam  moje  stringi  w  Twojej 

kieszeni,  ale  chciałam  abyś  wiedział,  że  zrobiłam  to  dla  Twojego  dobra  i  Twój  sekret  jest  u 

mnie bezpieczny.  

Od  kiedy  pieprzyłeś  mnie  w  łazience  w  Galerii,  zauważyłam,  że  masz  tendencje  do 

wpatrywania się w moje majtki zanim je zdejmiesz.  

Przejeżdżasz  po  nich  palcami,  zdejmujesz  je  zębami  i  później  znowu  na  nie  patrzysz. 

Nie mam problemu z kontynuowaniem Twojego fetyszu majtek. Jestem pewna, że położysz je 

w  nocy  na  twarzy  i  jeżeli  kiedyś  będziesz  potrzebował  więcej,  nie  krępuj  się  aby  mnie  o  tym 

poinformować.  

Aubrey

 

 

Temat: Re: Fetyszysta mokrych majtek 

Wiedziałem, że wsunęłaś rano swoje stringi do mojej kieszeni. Zauważałem, że robiłaś 

to przez cały tydzień.  

background image

W  przeciwieństwie  do  Twoich  bezpodstawnych  i  głupich  założeń,  nie  mam  fetyszu 

majtek  i  nie  sypiam  z  nimi  na  twarzy.  Jednak  mam  nowy  fetysz  Twojej  cipki  i  jeżeli  jesteś 

zainteresowana pozwoleniem mi na spanie z TYM na mojej twarzy, daj mi znać.  

Andrew 

 

Czekałem na odpowiedź, co kilka minut patrząc na ekran, ale potem 

zdałem  sobie  sprawę,  że  była  środa  i  nie  zobaczy  mojej  wiadomości  do 
wieczora. 

Wyszedłem  i  wślizgnąłem  się  do  samochodu.  Nie  chciało  mi  się 

wracać do firmy - byłem na bieżąco z dokumentami i było za wcześnie aby 
wracać do domu.  

Lawirując  samochodem  jechałem  ulicą  szukając  godnego  baru.  Gdy 

stawałem  przy  szkole  prawniczej,  zauważyłem  po  drugiej  stronie  halę 
taneczną Duke.  

Nie byłem pewny co mnie naszło, ale skręciłem w prawo i wjechałem 

na parking. Śledziłem znak "Studio taneczne" i zaparkowałem przed nim. 

Był  znak  na  podwójnych  drzwiach  do  audytorium,  który  ogłaszał  " 

Próby  prywatne:  tylko  tancerze",  ale  zignorowałem  go.  Poszedłem  za 
słabym dźwiękiem klawiszy fortepianu i strun i otworzyłem kolosalne drzwi 
teatru.  

Jasne światło świeciło prosto na scenę i ubrani cali na biało tancerze 

wirowali  dookoła.  Zanim  mogłem  odzyskać  zdrowy  rozsądek  i  wyjść, 
zauważyłem na przedzie Aubrey.  

Miała  na  sobie  tę  samą  opaskę  z  piórami,  którą  miała  w  galerii  i 

uśmiechała się szerzej niż kiedykolwiek widziałem  - tańcząc jakby nikogo 
innego nie było na sali.  

Był błysk w oku, którego nigdy nie widziałem jak była w GBH i choć 

gówno wiedziałem o balecie, było jasne, że była najlepszym tancerzem na 
sali.  

-  Szerzej  panno  Everhart!  Szerzej!  -  Siwy  mężczyzna  wyszedł  na 

scenę, krzycząc. - Więcej! Więcej! 

Dalej  tańczyła  -  szerzej  wyciągając  ramiona.  -  Nie!  Nie!  NIE!  - 

Mężczyzna tupnął nogą. - Wyłączyć muzykę! 

background image

Pianista natychmiast przestał i dyrektor stanął przed Aubrey.  

-  Panno  Everhart  wiesz  co  charakteryzuje  białego  łabędzia?  - 

zapytał.  

- Tak.  

- Tak? - Wyglądał na obrażonego.  

- Tak, panie Petrova. - Stała nieruchomo.  

- Jeśli tak to czemu nie oświecisz nas jakie są cechy szczególne... 

- Lekkość, beztroskość, elegancja... 

-  Elegancja!  -  Znowu  tupnął  nogą.  -  Biały  łabędź  jest  cały  lekki, 

delikatne  ruchy...  Jej  ramiona  są  idealne,  pełne  wdzięku.  -  Złapał  ją  za 
łokieć  i  pociągnął  do  przodu.  -  Twoje  ramiona  są  nierówne,  twarde  i 
tańczysz jak gołąb na krze!  

Jej policzki poczerwieniały, ale kontynuował.  

-  Chcę  łabędzia  panno  Everhart  i  jeżeli  nie  oddasz  się  temu  -  jeżeli 

twoje  serce  jest  gdzie  indziej,  jak  przy  twoim  drugim  kierunku,  zrób  mi 
przysługę i daj znać abym mógł powołać kogoś innego do tej roli.  

Cisza.  

-  Spróbujmy  jeszcze  raz!  -  Odsunął  się.  -  Na  mój  znak,  zaczynamy 

od piosenki w drugiej... 

Oparłem się o ścianę, patrząc jak Aubrey znowu tańczy i sprawia, że 

wszyscy inni wyglądają jak amatorzy. Patrzyłem aż nie mogłem dłużej, aż 
jej  stary  dyrektor  zauważył  mój  cień  i  krzyknął  aby  "cholerny  intruz" 
wyszedł.  

Później  tej  nocy,  wszedłem  do  kuchni  i  wyciągnąłem  butelkę 

Bourbona  -  nalewając  sobie  kieliszek.  Była  druga  w  nocy  i  byłem 
niespokojny.  

Nie byłem w stanie zasnąć od kiedy wróciłem do domu i zauważyłem 

notatkę od Avy przyczepioną do drzwi: Nie odejdę póki nie porozmawiamy 
- Ava.  

background image

Zgniotłem ją i wyrzuciłem do kosza, zastanawiając się która osoba w 

GBH była taka głupia aby dać jej mój adres.  

Gdy wypiłem drinka zadzwonił mój telefon.  

- Jest druga w nocy - syknąłem, trzymając przy uchu telefon.  

- Emm... - Krótka przerwa. - Mogę rozmawiać z panem Hamiltonem? 

- To ja. Nie słyszała pani jak mówiłem która godzina? 

-  Przepraszam  panie  Hamilton.  -  Chrząknęła.  -  Tu  Gloria  Matter  z 

rady  do  spraw  zwolnień  warunkowych  w  Nowym  Jorku.  Przepraszam,  że 
dzwonię tak późno, ale nie chciałam czekać z odpowiedzią na pana pytanie 
z poprzedniego tygodnia  - powiedziała. - Więzień o którego pan  pytał już 
nie  jest  więźniem.  Została  wypuszczona  i  teraz  jest  na  zwolnieniu 
warunkowym.  

- Zdaję sobie sprawę, że jest na zwolnieniu warunkowym. - Nalałem 

kolejnego  drinka.  -  Jednak  jestem  niemal  pewny,  że  opuszczenie  stanu 
jest  pogwałceniem  warunków  zwolnienia.  Czy  Nowy  Jork  jest  teraz 
łaskawszy dla przestępców? Pozwalacie aby przestępcy przemierzali świat 
jak im się podoba? 

-  Nie  proszę  pana,  ale  zameldowała  się  dzisiaj  rano  swojemu 

kuratorowi.  Sprawdziliśmy  również  jej  bransoletkę  w  chwili,  gdy 
otrzymaliśmy  od  pana  telefon  więc  nadal  jest  w  naszym  stanie...  Muszę 
pana  ostrzec,  że  nie  podchodzimy  łagodnie  do  tego  typu  żartów  panie 
Hamilton. Jest to pewien rodzaj... 

-  Wiem  co  kurwa  widziałem.  -  Zawrzało  we  mnie.  -  Jest  tutaj.  - 

Odłożyłem słuchawkę. Już miałem dosyć myślenia o Avie.  

Poszedłem do sypialni i położyłem się na pościeli, mając nadzieję, że 

druga runda picia zadziała lepiej niż pierwsza.  

Leżałem  przez  godzinę,  patrząc  jak  sekundy  mijają  na  moim 

zegarze,  jednak  sny  nie  przyszły  a  mój  umysł  zaczęła  wypełniać  Aubrey. 
Myślałem  o  rzeczach  które  powiedziała  mi,  gdy  się  pierwszy  raz 
poznaliśmy, rzeczy które powiedziała mi o swoim życiu seksualnym i nagle 
miałem wielką potrzebę aby usłyszeć jej głos.  

Wybrałem jej numer.  

- Halo? - Odebrała po pierwszym sygnale. - Andrew? 

background image

- Dlaczego nigdy wcześniej nie ssałaś fiuta? 

-  Co?  -  Jęknęła.  -  A  co  z  "Dzień  dobry  Aubrey?  Nie  śpisz?"  co  z 

takimi pytaniami na początku? 

- Hej Aubrey. - Przewróciłem oczami. - Najwyraźniej nie śpisz, więc 

ominę to niepotrzebne pytanie. Dlaczego wcześniej nie ssałaś fiuta? 

Milczała.  

-  Czy  muszę  przyjechać  do  twojego  mieszkania  i  sprawić  abyś 

odpowiedziała na to pytanie osobiście? 

- Naprawdę potrzebujesz tych informacji o trzeciej w nocy? 

- Rozpaczliwie - powiedziałem. - Odpowiedz na pytanie.  

- To po prostu coś czego nigdy nie chciałam robić. - W tle słyszałem 

szeleszczące papiery. - Jeden z chłopaków z którym się spotykałam, prosił 
od czasu do czasu abym mu to zrobiła - odwzajemnła, ale ja... nie lubiłam 
go wystarczająco.  

- Hmmm. 

Cisza. 

Nie  rozmawialiśmy  przez  telefon  od  czasu  naszego  ostatniego  seks 

telefonu, tuż przed tym jak dowiedziałem się, że jej prawdziwym imieniem 
jest Aubrey nie Alyssa.  

- Myślałeś o mnie? - Nagle zapytała.  

- Co? 

-  Myślałeś  o  mnie?  -  Powtórzyła.  -  Nigdy  tak  późno  do  mnie  nie 

dzwoniłeś. Czujesz się samotny? 

- Czuję się napalony.  

Zaśmiała  się  delikatnie.  -  Chcesz  abym  powiedziała  ci  co  mam  na 

sobie? 

- Już wiem co masz na sobie.  

- Och tak?  

background image

-  Tak.  -  Położyłem  rękę  za  głowę.  -  Jest  środa  co  oznacza,  że 

ćwiczyłaś do północy, co oznacza, że jak tylko przyszłaś do domu, wzięłaś 
prysznic  i  natychmiast  włożyłaś  stopy  do  miski  z  lodem  bez  zakładania 
piżamy.  

Zassała oddech.  

-  I  ze  sposobu  w  jaki  teraz  oddychasz  stwierdzam,  że  nadal  jesteś 

naga  i  powodem  dla  którego  odebrałaś  telefon  ode  mnie  po  pierwszym 
sygnale jest to, że chcesz dotykać się na dźwięk mojego głosu. 

Kolejna kula ciszy.  

- Mylę się? - spytałem.  

- Nie... - Jej głos był niski. - Choć nie sądzę abyś był teraz napalony.  

- Wierz mi. Jestem.  

-  Może,  ale  myślę,  że  zadzwoniłeś  do  mnie  ponieważ  mnie  lubisz  - 

ponieważ  chciałeś  usłyszeć  mój  głos,  bo  od  jakiegoś  czasu  nie 
rozmawialiśmy.  

-  Zadzwoniłem ponieważ  mój  kutas jest  twardy i chcę  sprawić  abyś 

doszła przy telefonie.  

Znowu się zaśmiała. - Więc mnie nie lubisz? 

- Lubię twoją cipkę. 

- Więc białe róże i notatka " On krzyczał na ciebie ponieważ wie, że 

jesteś  najlepsza/  Nie  daj  mu  dobrać  się  do  ciebie",  co  leżały  na  masce 
mojego samochodu nie były od ciebie? 

Rozłączyłem się 

 

 

 

 

 

 

background image

Odwołanie ( rzeczownik ): 

Legalne wycofanie się z obietnicy lub oferty lub umowy. 

 

Andrew 

-  Harriet,  uważasz,  że  jak  powinniśmy  postąpić  z  klientem?  - 

Następnego  wieczoru  opieram  się  na  krześle,  tracąc  godziny  na  moim 
"Niech stażyści pomagają przy jednej sprawie miesięcznie". 

-  Em,  panie  Hamilton...  -  Okręca  kosmyk  włosów  dookoła  palca.  - 

Mam na imię Anna.  

-  Jedno  i to  samo  - mówię.  -  Jak  myślisz  że  powinniśmy  postąpić  z 

tą sprawą? 

- Możemy powołać jego byłą żonę. Może ręczyć za jego charakter. 

-  Byli  małżeństwem  przez  trzydzieści  dni.  -  Przewracam  oczami  i 

patrzę na stażystę siedzącego obok niej. - I to było dziesięć lat temu. Bob 
co masz? 

- Właściwie... właściwie jestem Bryan.  

- Jak mówię tak jest. Co.Masz? 

-  Zrobiłem  małe  badania  w  jego  przeszłości  i  najwyraźniej  został 

upomniany  za  złamanie  zapory  sieciowej  na  ostatnim  roku  uniwerku. 
Możemy  od  tego  zacząć  i  zbudować  sprawę  na  jego  przeszłości  z 
anarchią... 

Westchnąłem.  -  On  jest  naszym  klientem  Bryan.  Dlaczego 

mielibyśmy pokazywać go ze złej strony? 

Zamrugał.  

Odwróciłem się w stronę ostatniego stażysty, drobnej brunetki. - Co 

proponujesz? 

- Nie próbujesz odgadnąć mojego imienia? - Uśmiecha się.  

background image

- Właśnie zdałem sobie dzisiaj sprawę, że nie jesteś sprzątaczką. Co 

masz?  

- To. - Przesunęła folder po stole. - Jeżeli staramy się udowodnić, że 

nie  naruszył  zasad  swojej  firmy,  możemy  skorzystać  z  tej  sprawy  jako 
punktu odniesienia.  

Otworzyłem folder,  czytając pierwszą linijkę sprawy, która nie tylko 

była  sprzed  stu  lat,  ale  też  została  obalona  lata  temu  przez  Sąd 
najwyższy.  

-  Czy  wszyscy  paliliście  to  samo  przed  spotkaniem?  -  Pokręciłem 

głową. - Jesteście w szkole prawniczej. Za kilka lat potencjalnie będziecie 
mieli czyjąś przyszłość w rękach i wyskakujecie z takim gównem? 

-  Z  całym  szacunkiem panie  Hamilton...  -  Bryan  odezwał  się.  -  Jest 

przynajmniej prawidłowa odpowiedź na to pytanie? To znaczy... Czy to nie 
jest  jedno  z  tych  pytań  typu  haha  to  był  test,  aby  zobaczyć  jak  działają 
nasze umysły? Naprawdę jest odpowiedź? 

- Tak. - Wstałem.  

- Naprawdę? Jaka? 

- Idź kurwa do domu. - Zacząłem układać papiery. - Wszyscy. Teraz.  

- Ale... 

- Teraz. - Zmroziłem ich wzrokiem, czekając aż opuszczą pokój.  

W  chwili  gdy  byłem  sam,  wypuściłem  oddech  i  znowu  usiadłem. 

Lepiej  byłoby  gdybym  dał  Jessice  pomóc  mi  ze  sprawą.  Gówno  wie  o 
prawie, ale byłem pewny, że przynajmniej spróbowałaby.  

- Panie Hamilton, ja... - Aubrey weszła do pokoju z kubkiem kawy. - 

Gdzie wszyscy poszli? 

- Do domu. - Sfrustrowany wziąłem od niej kubek. - Też możesz iść.   

-  Czy  kiedykolwiek  dasz  mi  faktyczne  stanowisko  stażysty  czy  na 

zawsze  utknę  jako  twoja  przynosicielka  kawy 

i  organizatorka 

dokumentów? 

-  Jesteś  też  odpowiedzialna  za  odbieranie 

telefonów.  To 

odpowiedzialność, której nie należy lekceważyć.  

background image

- Jestem poważna... - Przewróciła oczami. - Mimo, że bardzo podoba 

mi się seks z tobą do porannej kawy, to chciałabym poczuć że mam tutaj 
jakiś cel.  

- Dobra. - Wziąłem łyk kawy. - Jesteś na bieżąco z moją sprawą? 

Pokiwała.  

-  Super  -  powiedziałem  oschle.  -  Jak  myślisz,  co  powinienem  dalej 

zrobić? 

-  Myślę,  że  najpierw  powinieneś  uderzyć  do  człowieka,  który 

wymazał tożsamość twojego klienta.  

- Co? O czym ty mówisz? 

Wyjęła folder ze swojej torebki i położyła przede mną. - Moi rodzice 

nauczyli  mnie  bardzo  dobrze  robić  poszukiwania.  Jedynie  to  mogę  im 
zawdzięczać. - Przerzuciła kilka stron. - Twój klient ma w kartotece wyniki 
z  jego  szkoły  w  dzieciństwie,  wyniki  badań,  zmiany  adresu  itd.  Są 
wzmianki  do  jakich  liceów  aplikował,  na  jakie  studia  -  jest  nawet  rejestr 
złamania  przez  niego  zapory  sieciowej  za  co  został  zawieszony  na  cały 
semestr.  Po  tym  jest  krótka  wzmianka  o  krótkim  małżeństwie  z  kobietą 
którą  poznał  w  Cabo  i  kilka  o  jego  firmie.  Jednak  po  tym  -  z  wyjątkiem 
ostatnich zarzutów nie ma nic.  

Przejrzałem strony.  

- Nie sądzisz, że to dziwne? - Spojrzała na mnie. - Jak można kogoś 

wygooglować i nic się nie pojawia.  Jak można wyszukać kilka informacji i 
brakuje dziesięciu lat.  

Zamknąłem folder. - To trochę dziwne.  

- Trochę? 

- Tak. Trochę. To wszystko co masz? 

-  To  wszystkie  dowody  których  potrzebujesz.  -  Patrzyła  prosto  w 

moje  oczy.  -  Znajdź  faceta,  który  go  wymazał  a  może  masz  kolejne 
zwycięstwo w kieszeni. Jeżeli nie… 

- Aubrey...  

background image

-  Ludzie  nie  pojawiają  się  znikąd  Andrew  -  powiedziała.  -  Wiesz  o 

tym, ja wiem o tym i jestem całkiem pewna, że twój klient też o tym wie.  

- Teraz rozmawiamy o kliencie? 

- Nie ma wzmianki o Andrew Hamiltonie w żadnym spisie prawników 

w  stanie.  Zadzwoniłam  do  każdej  szkoły  prawniczej  i  udawałam 
absolwenta, który szukał innego absolwenta i nie było wzmianki o Andrew 
Hamiltonie, a także nie było jego dyplomu.  

- Masz na moim punkcie obsesję? - Uśmiecha się.  

-  Zrobiłam  to  samo  ze  szkołami  prawniczymi  w  Nowym  Jorku.  Było 

nieco  trudniej,  ale  wynik  był  taki  sam.  Nie  było  żadnej  wzmianki,  że 
chodziłeś do szkoły przez te wszystkie lata.  

- I jak to na ciebie wpływa? 

- Upokorzyłeś mnie kiedy odkryłeś, że kłamię. 

- Przepraszam.  

-  Nie.  -  Pokręciła  głową.  -  Sprawiłeś,  że  płakałam  ponieważ 

powiedziałeś, że byłam kłamczuchą, ukrywając przed tobą prawdę i udając 
kogoś kim nie byłam.  

-  Jestem  całkiem  pewny,  że  nie  byłem  jedyną  osobą,  która 

sklasyfikowała cię jako kłamczuchę po tym co zrobiłaś.  

- A jednak każdego dnia cię pieprzę, każdej nocy rozmawiam z tobą 

przez  telefon  i  nie  zbliżam  się  do  poznania  kim  naprawdę  jesteś.  -  Była 
troska  w  jej  oczach.  -  Zawsze  ja  mówię  o  sobie,  albo  ty  mówisz 
abstrakcyjne rzeczy, które łączą się w zamazane zdjęcie.  

- To nie ma znaczenia. Mówiłem ci, że... 

- Że nigdy mnie nie okłamiesz - powiedziała. - Wierzę i przez chwilę 

myślałam, że zawsze byłeś ze mną całkowicie szczery, ale kiedy patrzę w 
przeszłość, jest tylko szczerość w tym co chciałeś mi powiedzieć... 

- Już ci to mówiłem.  - Złapałem ją za dłoń  i przyciągnąłem bliżej.  - 

Więc nie mam zamiaru tracić czasu na to gówno.  

- Tylko... 

background image

-  Słuchaj.  -  Położyłem  palec  na  jej  ustach.  -  Jesteś  jedyną  osobą, 

którą pieprzę regularnie od sześciu lat.  

- Mam być z tego dumna? 

Przyciągnąłem ją na moje kolana. - Jesteś jedyną kobietą, właściwie 

jedyną  osobą,  z  którą  rozmawiam  poza  pracą,  jedyną  kobietą  którą 
pieprzyłem przez telefon, jedyną kobietą która była w moim samochodzie i 
jedyną kobietą która mnie okłamała i nadal ze mną jest... 

Westchnęła, patrząc na mnie.  

-  Teraz  -  powiedziałem,  -  jeżeli  nie  masz  nic  przeciwko,  zamierzam 

pieprzyć  cię  na  tym  fotelu.  I  kiedy  skończymy  łaskawie  pokażę  ci  jak 
wyszukiwać w odpowiedni sposób, ponieważ wbrew temu co myślisz, mój 
klient ma przeszłość.  

- Nie, wszystko dwukrotnie sprawdziłam i... 

Nacisnąłem ustami na jej. - Po tym jak cię wypieprzę.  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Pozwolenie (czasownik ) 

Świadoma zgoda na czyjąś propozycję 

 

Aubrey 

 

Temat: Nowy Jork/ Twoje majtki 

Dla  jasności,  chodziłem  do  szkoły  prawniczej  w  Nowym  Jorku.  Byłem  najlepszym 

uczniem na roku.  

Andrew 

PS Jeżeli schowasz jeszcze jedną parę swoich mokrych majtek z notatką "Twój fetysz" 

w szufladzie mojego biurka, zacznę przypuszczać, że chcesz żebym spał z Twoją cipką na mojej 

twarzy.  Mój  język  aż  świerzbi  od  czasu  gdy  pierwszy  raz  Cię  "poznałem",  więc  nie  musisz 

zostawiać niepotrzebnych wskazówek... 

 

- Aubrey? - Głos mojej matki zmył uśmiech z mojej twarzy. - Aubrey 

słuchasz swojego ojca? 

-  Nie,  przepraszam  -  wzdycham,  drżąc  na  myśl,  że  nadal  siedzę  z 

nimi na obiedzie.  

Zadzwonili  do  mnie,  gdy  skończyłam  próbę  i  zażądali,  żebym 

przyjechała  do  domu,  abyśmy  wszyscy  mogli  razem  pojechać  do  naszej 
"ulubionej"  restauracji.  Czyli  tam,  gdzie  ich  wszyscy  przyjaciele  z  klubu 
country jadali regularnie i wiedziałam, że chcieli pokazać tu nasz pozornie 
idealny rodzinny obrazek.  

- Już słuchasz? - Ojciec podniósł brew.  

- Tak... 

-  Zaprosiliśmy  cię  tutaj,  żeby  powiadomić,  że...  biorę  udział  w 

następnych wyborach na gubernatora - mówi.  

- Chcesz mój głos? 

background image

-  Och  Aubrey  -  moja  matka  prychnęła  i  pstryknęła  palcami  na 

kelnera. - To jedna z najszczęśliwszych chwil w twoim życiu.  

- Nie... - Pokręciłam głową. - Jestem pewna, że tak nie jest... 

-  Przez  te  wszystkie  lata  ciężkiej  pracy,  zbudowaliśmy  jedną  z 

najbardziej  wierzytelnych  firm  w  mieście  -  gdy  mówiła  spojrzała  w  oczy 
ojca,  -  to  ma  wielki  wpływ.  Już  mamy  kilka  słownych  zobowiązań  co  do 
budżetu  na  kampanię  i  od  kiedy  jesteśmy  po  tej  samej  stronie  co 
beneficjent... 

-  Masz  wielką  szansę  zostać  gubernatorem.  -  Przerwałam  jej.  - 

Gratuluję tato.  

Sięgnął przez stół i ścisnął moją dłoń.  

Matka nie mogła się zamknąć. - Musimy zrobić rodzinne zdjęcia - na 

zapas,  wiesz?  Zdjęcia,  które  będziemy  mogli  przekazać  mediom,  żeby 
mogli napisać swoje recenzje, więc musisz inaczej uczesać swoje włosy niż 
w to coś baletowego.  

- To kok.  

- To paskudztwo.  

- Margaret... - Mój ojciec warknął. - Nie jest paskudztwem... Tylko... 

- Tylko co? - Patrzyłam to na jedno to na drugie.  

-  Ważne jest  abyśmy  wyglądali jak  prawdziwi amerykanie  będąc  na 

ścieżce kampanii. - Matka wzięła  kieliszek wina od kelnera i poczekała aż 
odejdzie. - Może będziemy musieli zrobić kilka kroków jako rodzina.  

-  Startujesz  na  gubernatora, nie  prezydenta i  niby dwudziestoletnia 

córka ma podróżować ze swoimi rodzicami tylko dla zdjęć? 

-  Nasz  przeciwnik  ma  dwudziestoletnich  bliźniaków  -  mówi.- 

Każdego lata wyjeżdżają do krajów trzeciego świata, żeby pomóc biednym 
i jestem pewna, że będą na każdym kroku kampanii.  

Prychnęłam.  -  Dlaczego  chcesz  rywalizować  z  innymi  ludźmi?  Nie 

jesteś niby typem człowieka, który wszystko wygrywa? 

-  Aubrey  to  nie  są  żarty.  -  Tata  wglądał  na  złego.  -  To  jest  moje 

marzenie od bardzo dawna i nie chcemy żeby coś stanęło nam na drodze.  

background image

Spojrzeli po sobie i uniosłam brwi.  

- Coś? - spytałam.  

-  W  porządku...  -  Matka  zniżyła  głos  i  obejrzała  się  zanim  zaczęła 

mówić.  -  Musimy  wiedzieć  czy  nie  trzymasz  trupów  w  szafie  -  żadnych 
zdjęć  w  internecie,  które  mogłyby  wskazywać,  że  jesteś  imprezowiczką, 
żadnych  kochanków  czy  chłopaków,  którzy  mogą  się  nagle  pojawić  lub 
cokolwiek innego co sprawiłoby, że wyglądalibyśmy na złych rodziców.  

- Jesteście złymi rodzicami.  

-  Przestań  Aubrey.  -  Ojciec chwycił  mnie  za rękę  i mocno  ścisnął.  - 

Nasza  dwójka  dała  ci  wszystko  czego  mogłaby  chcieć  dorastająca  córka  i 
jedyne o co prosimy to małe poświęcenie z twojej strony.  

- Nie mam żadnych trupów w szafie. - Zacisnęłam zęby.  

-  Dobrze.  -  Matka  uśmiechnęła  się  fałszywie.  -  Więc,  to  że 

przestaniesz  chodzić  do  szkoły,  żeby  pomóc  nam  w  kampanii,  nie  będzie 
wyglądało podejrzanie. Już rozmawialiśmy z dziekanem o lekcjach online i 
rzeczywiście  są  w  ofercie.  Co  prawda  musiałabyś  się  pokazywać  na 
kampusie,  ale  są  wyjątki  dla  studentów  z  różnymi  okolicznościami  jak 
twoje, więc... 

- Nie - przerwałam jej. - Nie, dziękuję.  

- To nie podlega dyskusji Aubrey. To dla... 

-  Marzeń  taty,  tak?  -  Próbowałam  się  nie  pogrążyć.  -  Ponieważ  on 

jako jedyny w tej rodzinie ma marzenia? 

-  Tak  -  powiedziała  mama,  uśmiechając  się.  -  Mówimy  o 

prawdziwych marzeniach Aubrey. Nie o mrzonkach i tych nieudanych.  

-  Słucham?  -  Wstałam.  -  Chcesz  rozmawiać  o  nieudanych 

marzeniach  kiedy  wasza  dwójka  zawaliła  więcej  razy  niż  ktokolwiek  kogo 
znam, kosztem własnej córki? - Mam łzy w oczach.  

- Aubrey, siadaj. - Złapała mnie za rękę. - Nie róbmy scen.  

-  Róbmy!  -  Wyrwałam  dłoń.  -  Porozmawiamy  o  tym  że  mam 

pierdolone  dwadzieścia  dwa  lata  i  dopiero  zaczynam  szkołę,  podczas  gdy 
powinnam już ją kończyć! Możemy? Wyjaśnisz mi to? 

background image

Ojciec  poczerwieniał  i  skinął  na  mnie,  abym  usiadła,  ale  stałam 

dalej.  

Mama  złapała  perły.  -  Aubrey...  Zrobiliśmy  to  co  było  najlepsze  w 

danym  czasie  i  nawet  jeśli  zmienianie  szkół  dwa  razy  w  ciągu  dwóch  lat 
nie  było  najkorzystniejsze,  to  sprawiło  kim  jesteś  teraz.  Kampania  nie 
zacznie się póki... 

-  Gówno  mnie  obchodzi  kiedy  ona  się  zacznie.  Nie  zamierzam 

bezsensownie kroczyć z wami ścieżką kampanii i nie zamierzam studiować 
online  ponieważ  wiecie  co?  -  Czuję  jak  gotuje  mi  się  krew.  -  Nie  da  się 
uczyć pierdolonego baletu online! 

W restauracji było cicho jak makiem zasiał.  

- Jesteście samolubni i nawet o tym nie wiecie. - Pokręciłam głową. - 

Zagłosuję  na  tego  drugiego.  -  Ruszyłam  pośród  westchnień  i  szeptów  z 
innych stolików - teraz idealny obraz rodziny będzie trochę porysowany.  

- Pani bilecik? - Parkingowy spytał mnie, gdy wyszłam na zewnątrz.  

- Moje co? 

- Bilecik? - Przechylił głowę na bok. - Od samochodu? 

Kurwa... Westchnęłam i obejrzałam się.  

Stali  klienci  wskazywali  na  mnie  i  nie  mogłam  tam  wrócić  tylko 

dlatego, że nie miałam jak wrócić do domu.  

Rozważałam  zadzwonienie  po  taksówkę,  ale  wiedziałam,  że  to  nie 

ma  sensu.  Szybciej  bym  doszła  do  domu  niż  ona  przyjechałaby  na 
miejsce.  

Półtora kilometra stąd był przystanek autobusowy, ale miałam tylko 

kartę  kredytową.  Wątpiłam,  żeby  Andrew  po  mnie  przyjechał,  ale 
zdecydowałam się spróbować.  

 

Temat: Przejażdżka.  

Naprawdę potrzebuję przysługi... 

Aubrey 

background image

 

Temat: Re: Przejażdżka 

Przejażdżka na moim fiucie w środku dnia nie powinno być uznawane za przysługę.  

Andrew.  

 

Temat: Re: Re: Przejażdżka 

Nie  mówię  o  Twoim  fiucie.  Mówię  o  Twoim  samochodzie...  Mógłbyś  mnie  teraz 

odebrać? Jestem na obiedzie z rodzicami, ale nie skończyło się to dobrze... i nie mam mojego 

samochodu.  

Jeżeli nie możesz, zrozumiem.  

Aubrey 

 

Temat: Re: Re: Re: Przejażdżka 

Gdzie jesteś? 

Andrew 

 

Pół godziny później wjechał na podjazd klubu.  

Wskoczyłam do samochodu zanim zaparkował, nie patrząc wstecz na 

snobistycznych członków, którzy pewnie teraz szeptali i zastanawiali się co 
stało się pomiędzy mną a rodzicami.  

- Zabrać cię do domu? - zapytał jak odjechał.  

- Nie... 

Spojrzał na mnie. - Zabrać cię do GBH? 

-  Jeśli  chcesz.  Tylko  nie  do  mojego  mieszkania.  -  Zamilkłam.  - 

Jestem pewna, że moi rodzice tam zajadą po obiedzie, żeby mi przemówić 
do rozumu więc... 

- Jadłaś? 

background image

- Straciłam apetyt... - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się. - Ale 

jeżeli chcesz mnie teraz zabrać na randkę to nie będę miała nic przeciwko.  

- Dlaczego miałbym zabierać cię na randkę? 

- Bo jesteś mi to winien.  

- Od kiedy? 

-  Powiedziałeś  mi  kiedyś,  że  zabierzesz  mnie  gdzieś  jak  spotkamy 

się na żywo i jeszcze tego nie zrobiłeś.  

Zatrzymaliśmy się na światłach i odwrócił się do mnie twarzą.  

-  Gdybym  był  teraz  choć  odrobinę  zainteresowany  zabraniem  cię 

gdzieś,  choć  nie  jestem,  to  gdzie  do  cholery  miałbym  to  zrobić  skoro  już 
jadłaś obiad? 

-  Zaskocz  mnie.  -  Wzruszyłam  ramionami  i  oparłam  się  o  szybę, 

zamykając  oczy.  Praktycznie  widziałam  jak  patrzy  na  mnie  z  wyrazem 
twarzy  "zupełnie  cię  popierdoliło"  i  gdy  znowu  ruszył,  uśmiechnęłam  się, 
mając nadzieję, że to będzie początek naszego wychodzenia gdzieś razem.  

Śniłam  o  nim  całującym  mnie  znowu  w  galerii,  gdy  poczułam  jak 

delikatnie potrząsa mnie za ramię.  

- Aubrey - wyszeptał. - Aubrey, obudź się.  

Podniosłam głowę i spojrzałam przez okno. Były tutaj bujne rośliny i 

szklane  ściany  -  luksusowy  apartamentowiec.  Moje  serce  zamarło 
ponieważ  wiedziałam,  że  nigdy  nie  zabierał  do  siebie  kobiet  i  byłam 
szczęśliwa, że jestem pierwsza.  

Spojrzałam na niego, gotowa coś powiedzieć, ale wtedy zobaczyłam, 

że  wyciągał  zielony  bilet  parkingowy  i  spojrzałam  przez  przednie  okno, 
dostrzegając gdzie naprawdę jesteśmy.  

Przed hotelem Hilton.  

- Twój pomysł na zabranie mnie na randkę to hotel? 

- Bardziej chodziło mi o zerżnięcie cię w hotelu.  

- Andrew, tutaj zabierasz wszystkie swoje inne randki... 

- I? 

background image

Moje  serce  spadło.  -  Nie  sądzisz,  że  zabranie  mnie  tutaj  rani  moje 

uczucia? 

- Wolisz Marriott? 

Mrugnęłam.  

- Nie mają takich samych standardów obsługi - mówi, - ale jeżeli to 

wolisz... 

-  Po  prostu  zabierz  mnie  do  domu  -  teraz.  -  Mój  głos  załamał  się  i 

oparłam  się  o  szybę,  znowu  zamykając  oczy.  -  Poradzę  sobie  z 
rodzicami... 

Obudziłam  się  na  miękkiej,  skórzanej  kanapie,  ukrytej  pod  milusim 

kocem.  

Usiadłam i zobaczyłam, że nie miałam butów, które stały po drugiej 

stronie  pokoju.  Miska  świeżych  owoców  i  czekoladki  leżały  na  małym 
stoliku przede mną obok butelki wina i dwóch kieliszków.  

Pokój  wyglądał  jak  z  magazynu,  jedwabne,  białe  zasłony, 

szarobrązowe ściany i zdjęcia oprawione w srebro. Na jednym z tych zdjęć 
był pieprzony hotel, więc stawało się jasne gdzie byłam.  

Natychmiast zrzuciłam koc, gotowa znaleźć Andrew i opierdolić go za 

sprowadzenie  mnie  tu  wbrew  mojej  woli.  Szłam  korytarzem,  powoli 
zauważając że zdjęcia były jego.  

Na jednym z nich stał na plaży, patrząc w dal. Na innym stał przed 

nowojorską taksówką, a na kolejnym leżał na publicznej ławce.  

Na  wszystkich  tych  zdjęciach  był  młodszy  -  jego  oczy  miały  więcej 

chłopięcego  uroku  i  jeżeli  się  nie  myliłam,  wyglądał  na  szczęśliwego. 
Bardzo szczęśliwego.  

Pomiędzy  tymi  wszystkimi  większymi  zdjęciami,  były  splecione 

razem  drewniane  klocki  "E"  i  "H".  Na  początku  myślałam,  że  "A"  od 
Andrew,  gdzieś  się  zagubiło,  ale  to  nie  był  przypadek.  W  ostatniej  ramce 
na końcu korytarza, było zdjęcie z wielkim "E" i "H" na tle zdjęcia Nowego 
Jorku.  

"E" i "H"? 

background image

Dalej szłam, uśmiechając się na jego wielkie ego, bijące z fotografii 

sobie  powiesił.  Stanęłam,  gdy  usłyszałam  lecącą  wodę  i  podążyłam  do 
wielkiej sypialni.  

Wszystko  było  okryte  w  czerni  -  pościel  zakrywająca  wielkie  łóżko, 

długie,  jedwabne  zasłony,  które  wisiały  na  balkonowych  drzwiach  i 
puchaty  dywan,  który  zasłaniał  środek  wypolerowanej,  drewnianej 
podłogi.  

Podeszłam do komody i wysunęłam pierwszą szufladę.  

- Co robisz? - Andrew stał tuż za mną.  

-  Ja...  -  Zastygłam,  gdy  objął  ręką  moją  talię.  -  Szukałam  swoich 

rzeczy.  

- Czegoś konkretnego? - Pocałował mnie za uchem.  

- Patrzyłam gdzie trzymasz moje majtki.  

Zaśmiał się. - Są zaraz obok mojego łóżka. - Wsunął dłoń pod moją 

spódnicę i zatrzymał się, gdy dotarł do mojej nagiej cipki.  - Od kiedy nie 
nosisz żadnych to może powinienem ci je oddać? 

Przewróciłam oczami i pozwolił mi odejść.  

- Lepsze to niż pokój hotelowy? - spytał.  

- Zależy. - Odwróciłam się. - Jak wiele kobiet tutaj przyprowadziłeś? 

- Żadnej. 

- Żadnej? - Nie mogłam w to uwierzyć. - Przez sześć lat? 

- Wolę utrzymywać moje seksualne życie z dala od życia domowego. 

- Chwycił mnie za rękę.  

- Więc jestem wyjątkiem od reguły.  

Nie  odpowiedział.  Po  prostu  zaciągnął  mnie  z  sypialni  do  łazienki 

całej na biało, gdzie nadal pod prysznicem lała się woda.  

- Czekałem aż się obudzisz... - Spojrzał na mnie.  

- Ponieważ chciałeś pooglądać ze mną filmy? 

background image

- Ponieważ chciałem przelecieć cię pod prysznicem. - Docisnął moje 

plecy do ściany i spojrzał w moje oczy. - Ponieważ chcę cię pieprzyć całą 
noc.  

Jęknęłam, gdy wsunął kolano pomiędzy moje uda i ściągnął ze mnie 

koszulkę. Wsunął ręce za moje plecy, żeby odpiąć mój stanik i kiedy spadł 
na podłogę, podążył swoim językiem na moje sutki.  

- Zdejmij swoją spódnicę... - Odsunął się ode mnie.  

Moje dłonie powędrowały do zamka, ale moje oczy przyklejone były 

do niego, gdy sam się rozbierał.  

Pieprzyłam go wiele razy w jego biurze, ujeżdżając jego fiuta raz za 

razem, ale nigdy nie widziałam go zupełnie nago.  

Ściągnął  swoją  koszulkę  w  serek  przez  głowę  i  rzucił  w  kąt  - 

ukazując swoje wyrzeźbione mięśnie i mały tatuaż na jego piersi.  

Starałam  się  przeczytać  co  tam  było  napisane,  ale  rozwiązał  swoje 

czarne spodnie i upadły na podłogę.  

Widziałam,  że  jego  penis  był  twardy  w  jego  bokserkach  i  czekałam 

aż je zdejmie, ale wrócił do mnie.  

Chwycił  mnie  za  dłoń  i  położył  ją  na  swojej  talii.  -  Zdejmij  je  ze 

mnie.  

Wsunęłam kciuk pod gumkę, ale zatrzymał mnie. - Ustami.  

Moje  oczy  rozszerzyły  się,  gdy  spojrzałam  na  niego,  widząc 

seksowny uśmiech na jego ustach.  

Pochyliłam się i zostawiłam pocałunki na jego brzuchu, słyszałam jak 

wziął gwałtowny oddech, gdy wsunął dłonie w moje włosy.  

Złapałam  się  dla  równowagi  jego  ud  i  szarpnęłam  zębami  jego 

bokserki.  Ściągnęłam  trochę  materiał  i  chciałam  użyć  palców,  ale 
pociągnął mnie za włosy.  

- Tylko ustami - ostrzegł.  

Spojrzałam na niego, dając mu znać, że zrozumiałam i puścił mnie. 

Znowu chwyciłam bokserki zębami i powoli zsunęłam je w dół jego nóg.  

background image

Spojrzałam  w  górę  i  zobaczyłam  jak  jego  penis  stoi  na  baczność, 

twardy i jak zwykle gotowy na moją kobiecość i po jego oczach widziałam, 
że zamierza mnie podnieść i pieprzyć przy ścianie.  

Zanim  miał  szansę  uklęknęłam  i  złapałam  jego  fiuta  w  dłoń. 

Docisnęłam do niego moje wargi, przejeżdżając językiem po jego długości. 
Wsadziłam w usta jego główkę i powoli masowałam go językiem.  

- Aubrey... - Owinął dookoła palców moje włosy i spojrzał na mnie. - 

Co robisz? 

- Ja... - Czułam, że się czerwienię. - Ssę twojego penisa. 

Zamrugał,  pozwalając  żeby  powolny  uśmiech  rozkwitł  na  jego 

twarzy. - Nie ssiesz mojego kutasa... Całujesz go.  

-  Miałam  dojść  do  tej  części.  Próbowałam  zrobić  to  jak...  - 

pokręciłam głową i wstałam, zupełnie zażenowana. - Nieważne. 

- Próbowałaś to zrobić jak kto? - Wyszeptał w moje usta.  

Pokręciłam znowu głową i spojrzał w moje oczy. - Nie musisz nikogo 

oglądać żeby się nauczyć. Ja cię nauczę.  

Wciąż uśmiechając się, złapał mnie za rękę i pociągnął pod prysznic. 

Docisnął klatę do mnie i wsunął palec w moje usta, gdy woda nas obmyła. 
- Tak szeroko możesz się dla mnie otworzyć? 

Zamrugałam, kiwając.  

- Będziesz musiała otworzyć się o wiele szerzej jeżeli mój fiut ma się 

zmieścić  w  twoje  usteczka...  -  Usiadł  na  małej  ławeczce  za  nim  i  skinął 
żebym się obniżyła. 

Woda uderzała w moje plecy, gdy znowu znalazłam się na kolanach.  

-  Obliż  wargi  -  rozkazał  i  czułam  się  zobowiązana,  zupełnie  jakbym 

była poza sobą.  

Pochyliłam  się,  zakładając  że  miałam  go  teraz  wziąć  w  usta,  ale 

zatrzymał mnie.  

- Nawilż go.  

- Co? 

background image

- Połóż usta na moim kutasie i zwilż go.  

Niepewnie  docisnęłam  usta  do  jego  penisa  i  wysunęłam  język. 

Powoli jeździłam po nim dookoła, ale podniósł moją głowę do góry.  

-  Jesteś  zbyt  delikatna  -  powiedział.  -  Nie  musisz  teraz  być  kurwa 

damą..  

- Ja... 

- Potrzebuję żebyś była agresywna, chciwa i niechlujna ponieważ ja 

nie  jestem  delikatny  gdy  ciebie  pożeram.  -  Delikatnie  popchnął  moją 
głowę w dół i trochę bardziej rozszerzył nogi. - Masuj moje jaja dłonią... 

Natychmiast je złapałam, pocierając o siebie.  

- Trochę mocniej... - Jego oddech zwolnił i przyspieszyłam.  

-  Teraz  -  wyszeptał.  -  Otwórz  swoje  usta  tak  bardzo  jak  możesz  i 

weź mojego kutasa tak głęboko jak możesz... 

Otworzyłam  usta  i  z  łatwością  wzięłam  w  nie  kilka  jego 

centymetrów, gdy wplątał palce w moje włosy.  

-  Patrz  na  mnie  -  Wyglądał  na  trochę  pod  wrażeniem.  -  Nie  musisz 

brać  teraz  całego...  -  Za  ramię  popychał  mnie  w  przód  i  tył.  -  Zachowuj 
tempo w przód i w tył podobnie jak to... 

Warknął, patrzył na mnie z czystym pożądaniem w oczach po czym 

wyszeptał. - Ssij mnie głębiej.  

Podążyłam  za  jego  rozkazem  i  warknął  jeszcze  głośniej. 

Zauważyłam,  jak  mięśnie  jego  nóg  napięły  się,  gdy  połowa  jego  penisa 
znajdowała  się  w  moich  ustach.  Zaczynałam  czuć  się  coraz  bardziej 
odważna, pewna siebie więc wzięłam go jeszcze trochę bardziej.  

- Kurwa... - westchnął.  

Wolną  ręką  zakryłam  część  penisa,  która  nie  była  w  moich  ustach  i 

masowałam ją w taki sam sposób jak jego jaja tylko agresywniej.  

Zaczął  ciągnąć  moje  włosy,  prosząc  mnie  żebym  jeszcze  więcej 

wzięła go w usta. - Weź całego... 

Czując, że teraz ja miałam kontrolę, odmówiłam jego prośbie i dalej 

pracowałam w moim rytmie, poruszając głową w przód i tył.  

background image

- Aubrey... - jego słowa były pełne napięcia.  

Wzięłam  go  odrobinę  głębiej,  zacisnęłam  mocniej  na  nim  usta,  ale 

nie wzięłam go całego.  

- Aubrey... - powtórzy zdesperowany. 

Nie  zwracałam  uwagi  na  jego  słowa.  Uwielbiałam  sposób  w  jaki 

odczuwałam  jego  penisa  w  moich  ustach,  uwielbiając  jak  mój  język 
dowodził i wywoływał jego reakcje.  

-  Przestań.  -  Szarpnął  mnie  za  włosy  i  zmroził  wzrokiem.  - 

Natychmiast weź całego mojego pierdolonego kutasa w swoje usta.  

Zsunęłam  usta  na  niego  i  zjechałam  tak  daleko  aż  dotknął  mojego 

gardła.  

Andrew  zamknął  na  chwilę  oczy  i  jęknął.  Potem  je  otworzył  i 

powiedział stanowczo. - Musisz pozwolić mi dojść w twoich ustach... - Jego 
głos był chrapliwy. - Musisz połknąć każdą jebaną kropelkę... 

Złapałam  jego  kolana  i  zaczęłam  ssać  go  szybciej  i  szybciej,  a  jego 

penis pulsował mi w ustach. Czułam jak drży, puchnie i kiedy odchylił się 
do tyłu i wreszcie doszedł poczułam jak wytrysnął w dół mojego gardła.  

Jego  sperma  była  słona  i  gęsta  i  szczerze  uwielbiałam  jego  smak. 

Kiedy ostatnia kropla wylądowała w moich ustach, spojrzałam w jego oczy 
a  on  w  moje.  Wyraz  jego  twarzy  był  pełen  satysfakcji  i  podziwu,  a  ja 
byłam bardziej napalona niż kiedykolwiek w życiu.  

Wstał,  ciągnąc  mnie  z  sobą  i  docisnął  usta  do  moich.  -  To  było 

zajebiście  idealne.  -  Wyłączył  wodę  i  wyszedł  spod  prysznica,  prowadząc 
mnie znowu do sypialni, nie kłopocząc się suszeniem.  

Złapał mnie w talii i rzucił na łóżko. - Rozkładaj nogi.  

Pozwoliłam  żeby  moje  nogi  otworzyły  się,  gdy  wspiął  się  na  mnie. 

Zmiażdżył moje usta, ssąc moją dolną wargę swoimi ustami.  

Czułam  czubek  jego  penisa  ocierający  się  o  moją  cipkę,  więc 

podniosłam biodra, zachęcając go żeby mnie przeleciał.  

Po tym co robiliśmy pod prysznicem, nie chciałam gry wstępnej i nie 

chciałam rozmawiać.  

background image

Chciałam się tylko pieprzyć. Natychmiast. 

Jego dłonie powędrowały do moich piersi i odepchnęłam je. - Pieprz 

mnie Andrew.  

- Robię to.  

- Natychmiast.  

Uśmiechnął  się  do  mnie,  wyglądając  jakby  chciał  powiedzieć  coś 

mądrego, ale zamiast tego pochylił się i wyciągnął z szafki prezerwatywę.  

Szybko ją założył i wszedł we mnie jednym ruchem, powodując mój 

jęk rozkoszy.  

-  Achhhhhhh....  -  Złapałam  go  za  włosy,  gdy  wbijał  się  we  mnie 

nieustannie.  Byłam  pewna,  że  nigdy  nie  znudzi  mi  się  seks  z  nim,  za 
każdym razem było lepiej niż ostatnio.  

Zamknęłam  oczy,  gdy  ukrył  twarz  w  mojej  szyi  i  szeptał  jak 

zajebiście dobrze się czuje. Zaczęły się we mnie budować małe drgawki  i 
choć  chciałam  żeby  trwało  to  trochę  dłużej,  nie  byłam  w  stanie  tego 
zatrzymać.  

-  Andrewwwww...  -  wymówiłam jego  imię,  gdy  moje  biodra  zaczęły 

się trząść i ogarnął mnie orgazm. Krzyczałam, opadając na poduszki, gdy 
on upadł na mnie chwilę później.  

Leżeliśmy  tak,  spleceni  razem  przez  długą  chwilę,  nie  mówiąc  ani 

słowa. Kiedy wreszcie odnalazłam siłę żeby się odezwać, odchrząknęłam. - 
Masz zamiar spać we mnie całą noc? 

- Oczywiście, że nie. - Wyszedł ze mnie, natychmiast sprawiając, że 

za nim tęskniłam. Podszedł do szafy, wyrzucając prezerwatywę.  

- Gdzie idziesz? - Usiadłam.  

- Ubrać się.  

- Po co? 

-  Żeby  zabrać  cię  do  domu.  -  Założył  spodnie.  -  Żebym  mógł  pójść 

spać.  -  Założył  koszulkę  i  spojrzał  na  mnie.  -  Ile  zajmie  ci  wyszykowanie 
się? 

- Nie chcę iść do domu. - Pokręciłam głową. - Chcę zostać.  

background image

- Tutaj? - Wyglądał na zupełnie zdezorientowanego.  

- Tak tutaj.  

- Na całą noc? 

Pokiwałam  i  stał  patrząc  na  mnie  jakbym  poprosiła  go  o  coś 

niewykonalnego.  Spojrzenie  które  mi  posłał  było  pełne  bólu,  żalu  i  przez 
chwilę prawie źle się poczułam sugerując mu to.  

-  Aubrey,  sam  nie  wiem...  -  Westchnął.  -  Nigdy  nie  pozwoliłem 

nikomu spędzić tutaj nocy.  

- Pozwól mi być tą pierwszą... 

Wciąż  na  mnie  patrzył,  pocierając  swój  podbródek,  a  potem 

podszedł do szafy i wyjął białą piżamę.  

- Możesz w niej spać - podał mi ją.  

Wzięłam ją, ale potrząsnęłam głową.  

- Wstań.  

Zeszłam z łóżka i stanęłam przed nim.  

Korzystał  z  czasu  pomagając  mi  zapinać  koszulę.  Wycałował  każdy 

centymetr mojej odsłoniętej skóry aż doszedł do ostatniego guzika i wtedy 
pocałował moje usta.  

Spodziewałam  się,  że  weźmie  spodnie,  ale  rzucił  je  przez  pokój.  - 

Wskakuj do łóżka.  

Uśmiechnięta, weszłam pod kołdrę, gdy zgasił światło.  

Kilka sekund później dołączył do mnie, przyciągając mnie do swojej 

klaty.  

- Zadowolona? - wyszeptał.  

- Tak... 

-  Jesteś  pewna?  Jest  coś  jeszcze  poza  moją  strefą  komfortu,  co 

mógłbym zrobić dla ciebie dzisiaj? 

- Dzisiaj nie, ale jutro mógłbyś zrobić mi śniadanie.  

background image

- Nie przeginaj... 

-  Jakbyś  zmienił  zdanie,  chciałabym  gofry,  bekon,  pokrojone 

truskawki i sok pomarańczowy.  

-  To  się  nie  zdarzy,  chyba  że  chcesz  to  wszystko  zjeść  z  mojego 

kutasa. - Uszczypnął mnie w tyłek. - Idź spać Aubrey.  

Rano  otworzyłam  oczy  i  zdałam  sobie  sprawę,  że  byłam  sama  w 

łóżku  Andrew.  Spojrzałam  na  stronę  gdzie  spał  i  zauważyłam  notatkę  na 
kartce GBH.  

 

Musiałem lecieć do biura na spotkanie z nowym klientem. Wrócę zabrać cię do domu.  

PS Nie krępuj się zabrać swojej kolekcji majtek do domu.  

Andrew 

 

Wstałam  z  łóżka,  gotowa  odkryć  resztę  jego  mieszkania,  gdy  nagle 

rozległo się głośne pukanie do drzwi. Pobiegłam i pociągnęłam za klamkę, 
spodziewając  się  zobaczyć  Andrew,  ale  był  to  mężczyzna  ubrany  na 
czarno.  

- Em, witaj? - Starałam się nie wyglądać na zdezorientowaną.  

- Jesteś Aubrey Everhart? 

- Tak... 

-  Świetnie.  -  Podał  mi  białą  torbę.  -  Gofry,  bekon,  pokrojone 

truskawki i sok pomarańczowy, zgadza się? 

 

 

 

 

background image

Odmowa ( rzeczownik ): 

Oświadczenie w sprzeciwie pozwanego na oskarżenie, że zarzut                

( stwierdzenie faktu ) nie jest prawdą. 

 

Kilka dni później... 

Andrew 

Zdecydowanie postradałem zmysły.  

Byłem  we  własnej  wannie  i  Aubrey  siedziała  na  mnie  -  dysząc  po 

kolejnym orgazmie.  

Spędziła w tym tygodniu  trzy noce w  moim mieszkaniu i  bez sensu 

nawet było udawać, że mi to przeszkadzało.  

Nie  miałem  pojęcia  co  do  cholery  się  działo,  ale  zdecydowanie 

zawładnęła  mną.  Była  obecna  w  każdej  mojej  myśli  i  nie  ważne  co 
robiłem,  żeby  się  otrząsnąć  -  żeby  przypomnieć  sobie,  że  to  mogło  być 
tylko tymczasowe, wślizgiwała się głębiej w moje życie.  

- Co jesteś taki cichy? - spytała. 

- Nie wolno mi myśleć? 

- Nie kiedy naga kobieta siedzi na twoich kolanach.  

-  Dawałem  jej  szansę  odpocząć.  -  Wsunąłem  ręce  pod  jej  uda.  -  O 

jakim niepotrzebnym gównie chcesz dzisiaj porozmawiać? 

- Niekoniecznie niepotrzebnym - powiedziała. - O twojej rodzinie. 

- Co z nią? 

- Nadal są w Nowym Jorku? 

Starałem się nie zacisnąć szczęki. - Nie wiem.  

-  Nie  wiesz?  -  Podniosła  brew.  -  Jak  to  nie  wiesz.  Zerwałeś  z  nimi 

kontakt? 

background image

- Nie... - westchnąłem. - Nie mam rodziców.  

Przechyliła  głowę  na  bok.  -  Przecież  pamiętam  jak  na  początku 

naszej znajomości opowiadałeś mi historię ze swoją mamą.  

- Jaką historię? 

- O Central Parku i lodach. - Patrzyła mi w oczy jakby oczekując, że 

coś  powiem.  -  Mówiłeś,  że  zabrała  cię  na  jakiś  festyn  dla  dzieci?  Coś  co 
było każdej soboty. Jednak najbardziej pamiętałeś tę, kiedy padał deszcz, 
a  ona  i  tak  cię  zabrała  i  stałeś  chyba  godzinę  w  kolejce  po  gałkę  lodów 
waniliowych.  

Zamrugałem.  

- To ta historia, prawda? Czy coś pomieszałam? 

- Nie - powiedziałem. - To prawda... ale od dawna jej nie widziałem.  

- Och... - Spojrzała w dół. - Przykro mi.  

-  Niepotrzebnie.  -  Przejechałem  palcem  po  jej  ustach.  -  Wyszło  na 

dobre.  

- Mogę zadać ci jeszcze kilka pytań? 

- Od dzisiaj będziesz miała limit pytań na dzień.  

Przewróciła oczami. - Co oznaczają wszystkie te "E" i "H" zdjęcia co 

masz w korytarzu? 

Poczułem nagły ból w sercu. - Nic.  

-  Jeżeli  tak  nienawidzisz  Nowego  Jorku  i  nie  lubisz  rozmawiać  o 

swojej przeszłości lub o tym co straciłeś sześć lat temu, to dlaczego masz 
tak wiele wspomnień wiszących na ścianach? 

- Aubrey... 

-  W  porządku,  zapomnij  że  pytałam.  A  łacińskie  zdanie  na  twoim 

sercu? Co oznacza? 

-  Fałszywy  w  jednej  sprawie,  fałszywy  we  wszystkich...  - 

Pocałowałem  jej  usta  zanim  mogła  zapytać  o  coś  jeszcze.  Zacząłem 
zastanawiać  się  dlaczego  nie  została  pieprzoną  dziennikarką  zamiast 
baleriną.  

background image

-  Twoja  kolej  -  powiedziała  cicho.  -  Teraz  ty  możesz  zadawać 

pytania.  

-  Wolałbym  cię  znowu  przelecieć.  -  Podniosłem  ją  ze  sobą  kiedy 

wstawałem i pomogłem wyjść z wanny.  

Wysuszyliśmy  się  i  poszliśmy  do  mojej  sypialni.  Gdy  tylko 

przyciągnąłem ją do siebie, zadzwonił dzwonek do drzwi.  

Westchnąłem.  -  Obiad  wcześniej  przyjechał.  -  Wsunąłem  spodnie  i 

koszulkę i poszedłem do drzwi z kartą kredytową.  

Jak  tylko  je  otworzyłem  stanąłem  twarzą  w  twarz  z  ostatnią  osobą 

jaką chciałem zobaczyć. Avą.  

-  Nie  waż  się  kurwa  trzasnąć  mi  tym  przed  nosem  -  syknęła.  - 

Musimy porozmawiać.  

-  Nie  musimy  o  niczym  rozmawiać.  -  Wyszedłem  na  zewnątrz  i 

zatrzasnąłem  za  sobą  drzwi.  -  Ile  razy  mam  ci  powtarzać,  że  nie  jesteś 
tutaj mile widziana? 

-  Zapytaj  mnie  dlaczego  przybyłam  do  Durham  żeby  się  z  tobą 

zobaczyć  Panie  Hamilton.  Zaspokój  mnie  i  wreszcie  przejdę  przez  to 
piekło.  

-  Przejdziesz  przez  piekło  bez  względu  na  wszystko  -  powiedziałem 

stanowczo. - Mam w dupie po co tu przylazłaś.  

- Nawet jeżeli po to, aby podpisać papiery rozwodowe? 

- Mogłaś je wysłać mailem. - Zacisnąłem zęby. - A ponieważ jestem 

pewny, że kończą ci się luki prawne to czekam aż wyczerpią ci się opcje. 
Jestem  pewny,  że  twój  prawnik  wreszcie  zorientuje  się  jakiego  typu 
klientem jesteś.  

- Proszę jedynie o dziesięć tysięcy miesięcznie.  

-  Idź  poproś  faceta,  którego  pieprzyłaś  w  naszej  sypialni  gdy  ja 

byłem w pracy. - Spojrzałem na nią wściekły. - Albo jeszcze lepiej, poproś 
sędziego  którego  tylko  "pieprzyłaś  za  przysługę"  albo  hej  idź  przeleć 
mojego byłego najlepszego przyjaciela. Spanie z nim zawsze sprawiało, że 
czułaś się lepiej, prawda? 

- Też nie byłeś panem Idealnym.  

background image

- Nigdy cię kurwa nie zdradziłem i nigdy cię nie okłamałem.  

Cisza.  

- Pięć tysięcy miesięcznie - powiedziała.  

- Pierdol się Ava.  

- Wiesz, że nigdy się nie poddaję - powiedziała, jej oczy rozszerzyły 

się, gdy cofnąłem się do mieszkania. - Zawsze dostaję to czego chcę.  

-  To  tak  jak  ja.  -  Zatrzasnąłem  jej  drzwi  przed  nosem,  czując 

palpitacje serca, i na nowo powracające nieprzyjemne wspomnienia.  

Deszcz. Nowy Jork. Złamane serce.  

Zupełnie złamane serce.  

Widząc znowu Avę, znowu słysząc jej manipulujący głos i czując ten 

znajomy  ból  w  piersi,  natychmiast  uświadomiłem  sobie,  że  nie  mogłem 
ponownie popełnić tego błędu.  

Aubrey już zadaje pytania, próbuje wykopać sobie drogę do mojego 

życia  tak  bardzo  jak  może  -  myśląc,  że  jeżeli  zostanie  na  tyle  długo  uda 
nam się to wypracować. Ale ja wiedziałem, że to nie może się zdarzyć, nie 
po  ponownym  spotkaniu  Avy  i  wiedzy  jak  daleko  może  się  posunąć  żeby 
znowu mnie zrujnować.  

Oficjalnie  skończyłem  z  tym  monogamicznym  gównem  w  które 

bawiliśmy  się  przez  ostatnich  kilka  tygodni.  Było  całkiem  zabawnie, 
inaczej, ale skoro Aubrey nigdy nie będzie mogła być moja, a ja nigdy nie 
będę mógł być jej, nie było kurwa sensu.  

Udałem się z powrotem do mojej sypialni i zobaczyłem uśmiechniętą 

Aubrey siedzącą na łóżku.  

-  Gdzie  obiad?  -  spytała,  przechylając  głowę  na  bok.  -  Zostawiłeś 

przy drzwiach? 

-  Nie.  -  Pokręciłem  głową  i zacząłem pakować jej  rzeczy, wrzucając 

wszystko do jej torebki.  

- Co robisz? - zapytała.  

- Nie możesz zostać na noc.  

background image

- Dobrze...- Wstała. - Coś się stało? Chcesz o tym porozma... 

- Nie chcę już o niczym z tobą rozmawiać - syknąłem. - Chcę cię po 

prostu zabrać do jebanego domu.  

-  Co?  -  Wyglądała  na  zdezorientowaną.  -  Co  się  z  tobą  dzieje? 

Dlaczego jesteś... 

-  Upewnij  się  czy  zabrałaś  wszystkie  graty  z  mojej  łazienki.  Już  tu 

nie wrócisz. 

- Dlaczego nie? 

-  Ponieważ  muszę  zacząć  pieprzyć  kogoś  innego.  -  Podniosłem  jej 

opaskę. - Myślę, że spędziłem aż za dużo czasu z tobą, nie sądzisz? 

- Andrew... Skąd to się wzięło? 

- Stąd skąd zawsze się brało. Raz mnie okłamałaś, okłamiesz po raz 

kolejny.  

- Myślałam, że już przez to przeszliśmy.  

- Może ty tak, ale ja nie.  

- Co sugerujesz? 

-  Sugeruję,  żebyś  zabrała  wszystkie  swoje  rzeczy,  żebym  mógł 

zabrać  cię  do  domu  i  od  teraz  jesteś  moją  stażystką  a  ja  jestem  twoim 
szefem.  Na  zawsze  będziesz  panną  Everhart  a  ja  dla  ciebie  będę  panem 
Hamilton.  

- Andrew... 

- Pan pierdolony Hamilton.  

Podbiegła do mnie i wyrwała swoje rzeczy, pozwalając żeby kilka łez 

uciekło z jej oczu.  - Pierdol się. PIERDOL. SIĘ. Po raz ostatni zagrałeś ze 
mną w tę grę uczuć. - Wybiegła z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.  

Westchnąłem  i  natychmiast  poczułem  ukłucie  winy  w  sercu,  ale 

wiedziałem, że postąpiłem właściwie. Lepiej było skończyć to gówno teraz 
niż później być odpowiedzialnym za złamanie jej serca.  

Wyszedłem na balkon i zapaliłem cygaro - patrząc na bezksiężycowe 

niebo. Choć czułem się źle za skończenie tego tak nagle, za odrzucenie jej 

background image

bez  wyjaśnienia,  musiałem  wrócić  do  tego  kim  byłem,  szybko  zanim 
spierdolę i znowu umieszczę moje serce na dobrej linii... 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Końcowy argument ( rzeczownik ): 

 

Andrew ( Cóż... wtedy wołałbyś na mnie Liam A. Henderson ) 

Sześć lat temu.  

Nowy Jork 

Jest coś w tym mieście co znowu napawa mnie wiarą. Jest optymizm 

w  powietrzu,  migające  światła,  które  świecą  jaśniej  niż  gdziekolwiek 
indziej  i  marzyciele,  którzy  wypełniają  ulice  każdego  dnia  -  nie  chcą 
zrezygnować  ze  swoich  porażek  aż  w  końcu  nie  wygrają.  Nie  ma  miasta 
jak  to  i  nie  ma  nic  pociągającego  poza  granicami  tego  państwa  -  nic  nie 
sprawi, że wyjadę.  

Słońce  zachodzi  w  oddali  i  obejmuję  w  talii  moją  żonę.  Stoimy 

uśmiechnięci  przy  poręczy  Mostu  Brooklińskiego  -  uśmiechając  się 
ponieważ zdobyłem świetnego klienta dla mojej firmy.  

-  Myślisz,  że  pewnego  dnia  prawdziwe  papiery  z  twojej  pierwszej 

sprawy ujrzą światło dzienne? - Spojrzała na mnie swoimi jasnozielonymi 
oczami. - Czy zostawią je pod dywanem? 

- Zostawią pod dywanem. - Wzdycham. - Szczerzę wątpię, żeby rząd 

chciał, żeby ludzie dowiedzieli się, że dzieciak ze szkoły prawniczej odkrył 
konspirę. To obraza ich instytucji.  

-  Więc  nie  przejmujesz  się  tym,  że  zredukowali  cię  do 

randomowego

1

 gościa? 

-  Dlaczego  miałbym  się  przejmować?  -  Całuję  ją  w  czoło.  -  Nie 

potrzebuję  papieru  z  moim  nazwiskiem,  żeby  dotrzeć  do  klientów.  Ludzie 
wiedzą i w ten sposób mnie znaleźli.  

-  Powinieneś  być  kimś  więcej  niż  jesteś...  -  Potrząsa  głową, 

szepcząc. - Twoje imię powinno być wylepione na wszystkich bilbordach w 
mieście. Pieprzone debile... 

                                                           

1

 Przypadkowego 

background image

Uśmiecham  się  i  wzmacniam  uścisk  dookoła  jej  talii  kiedy 

zaczynamy  iść  do  naszego  samochodu.  Spośród  wszystkich  osób  które 
wchodziły i wychodziły z mojego życia, Ava Sanchez była jedyną stałą. 

Jest  jedyną  kobietą,  którą  kochałem  i  od  dnia  kiedy  uczyniłem  ją 

moją  podczas  naszego  ślubu  trzy  lata  temu,  przysięgam,  że  to  nigdy  się 
nie zmieni.  

-  Myślałam  też  -  mówi,  gdy  siada  na  fotelu  pasażera  -  że  może 

moglibyśmy  z  twoim  partnerem  Kevinem  pojechać  na  mieszankę  singli  w 
przyszły weekend.  

- Dlaczego mielibyśmy iść na mieszankę singli? 

- Dla Kevina... Musi ruszyć ze swoim życiem. Jestem zmęczona tym, 

że ciągle wisi uczepiony na nas. Już wystarczająco złe jest to, że wszyscy 
razem  pracujemy,  więc  czy  musimy  spędzać  jeszcze  razem  wszystkie 
weekendy? 

Śmiejąc  się,  pojechałem  do  miasta,  do  wielkiego  domu  w  którym 

żyliśmy. To był pierwszy zakup po wygraniu sprawy "której nigdy nie było" 
i Ava nalegała, żeby kupić najdroższy dom.  

-  Ponieważ  na  to  cholernie  zasługujesz  -  mówiła.  -  I  nigdy  nie 

otaczałeś  się  niczym  miłym...  W  tym  cię  nie  rozumiem  Liam.  Jesteś  dla 
wszystkich taki miły poza sobą... 

Zaparkowałem samochód przed naszym domem i od razu weszliśmy 

przez drzwi. Jak zwykle Ava wyszeptała - Założę się, że ciebie pierwszego 
przywita - jak wchodzimy po schodach.  

Jak  tylko  wchodzimy  do  środka,  znajomy,  słodki  głos  rozbrzmiewa 

po całym pokoju. - Tatuś! 

Puszczam  dłoń  Avy  i  schylam  się,  żeby  moja  córka  -  Emma 

Henderson,  mogła  wbiec  w  moje  ramiona.  Jest  najlepszą  częścią  mojego 
dnia, najlepszą częścią mojego życia i zobaczenie jej zawsze wydobywa na 
mojej twarzy niewyobrażalny uśmiech.  

Całuję  ją  w  czoło,  gdy  niezrozumiale  gaworzy  o  swoim  dniu  z 

opiekunką i uśmiecham się, gdy jej niebieskie oczy patrzą na mnie.  

Nie jestem tego świadomy - jestem zbyt ślepy i szczęśliwy, żeby to 

zobaczyć,  ale  w  najbliższych  miesiącach,  moje  życie  szybko  i 
nieoczekiwanie  się  zmieni,  tak  że  zacznę  żałować  że  istnieję.  Kłamstwa 

background image

które  wyjdą  na  światło  dziennie  będą  tak  okropne  i  miażdżące,  że  całe 
moje  życie  rozpadnie  się  dookoła  mnie.  Ale  najgorsze,  to  co  najbardziej 
mnie  zniszczy  to  niewiedza,  że  ta  obecna  chwila  z  moją  'córką'  jest 
ostatnim dobrym wspomnieniem Nowego Jorku jakie zachowam...