background image

Benedykt XVI 

Katechezy o św. Tomaszu z Akwinu 

 
 

2 czerwca 2010 r. | 16 czerwca 2010 r. | 23 czerwca 2010 r. 

 

 

 

Audiencja generalna, 2 czerwca 2010 r. 

Drodzy 

bracia 

siostry! 

 
Po  kilku  katechezach  o  kapłaństwie  i  mych  ostatnich  podróżach  powracamy  dziś  do  naszego 
głównego  tematu,  to  znaczy  do  rozważań  o  niektórych  wielkich  myślicielach  średniowiecza. 
Ostatnio  przyglądaliśmy  się  wielkiej  postaci  św.  Bonawentury,  franciszkanina.  Dzisiaj  natomiast 
chciałbym mówić o tym, którego Kościół nazywa Doctor communis, to znaczy o św. Tomaszu z 
Akwinu. Mój czcigodny poprzednik Jan Paweł II w swej encyklice Fides est Ratio przypomniał, że 
„Kościół  słusznie  przedstawiał  zawsze  św.  Tomasza  jako  mistrza  sztuki  myślenia  i  wzór 
właściwego  uprawiania  teologii”  (n.  43).  Nie  dziwi  więc,  że  po  św.  Augustynie  wśród  pisarzy 
kościelnych,  wspominanych  w  Katechizmie  Kościoła  Katolickiego,  św.  Tomasz  jest  cytowany 
częściej  niż  ktokolwiek  inny  –  aż  sześćdziesiąt  jeden  razy!  Był  on  także  nazywany Doctor 
Angelicus,
 

być może ze względu na swoje cnoty, a zwłaszcza subtelność myśli i czystość życia. 

 
Tomasz urodził się między 1224 a 1225 rokiem na zamku, jaki jego rodzina, szlachecka i majętna 
miała w Roccasecca koło Akwinu, w pobliżu słynnego opactwa Monte Cassino, dokąd wysłali go 
rodzice,  by  otrzymał  pierwsze  elementy  swego  wykształcenia.  Kilka  lat  później  przeniósł  się  do 
stolicy Królestwa Sycylii - Neapolu, gdzie Fryderyk II założył prestiżowy uniwersytet. Poznał tam, 
bez obowiązujących gdzie indziej ograniczeń, myśl greckiego filozofa Arystotelesa, w którą młody 
Tomasz został wprowadzony i natychmiast wyczuł jej  wielką wartość.  Przede wszystkim jednak 
podczas  tych  lat  spędzonych  w  Neapolu  zrodziło  się  jego  powołanie  dominikańskie.  Tomasza 
pociągnął  mianowicie  ideał  zakonu  założonego  kilka  lat  wcześniej  przez  św.  Dominika.  Gdy 
jednak  przywdział  habit  dominikański,  jego  rodzina  sprzeciwiła  się  temu  wyborowi  i  musiał  on 
opuścić 

klasztor, 

by 

spędzić 

jakiś 

czas 

gronie 

rodzinnym. 

 
W  1245,  już  jako  pełnoletni,  mógł  podjąć  na  nowo  swą  drogę  odpowiedzi  na  Boże  powołanie. 
Wysłano  go  do  Paryża,  by  studiować  pod  kierunkiem  innego  świętego  -  Alberta  Wielkiego,  o 
którym niedawno mówiłem. Alberta i Tomasza połączyła prawdziwa  i głęboka przyjaźń, nauczyli 
się wzajemnie cenić i miłować do tego stopnia, że Albert chciał, aby jego uczeń podążył za nim 
także  do  Kolonii,  dokąd  wysłali  go  przełożeni  Zakonu  w  celu  założenia  tam  studium  teologii. 
Tomasz  zapoznał  się  wówczas  ze  wszystkimi  dziełami  Arystotelesa  i  jego  arabskimi 
komentatorami, 

które 

Albert 

przedstawiał 

wyjaśniał. 

 
W  owym  okresie  kultura  świata  łacińskiego  została  głęboko  pobudzona  spotkaniem  z  dziełami 
Arystotelesa,  które  przez  długi  czas  pozostawały  nieznane.  Chodziło  o  pisma  na  temat  istoty 
poznania,  nauk  przyrodniczych,  metafizyki,  duszy  i  etyki,  obfitowały  one  w  informacje  i  intuicje, 
które  wydawały  się  ważne  i  przekonujące.  Była  to  całościowa,  pełna  wizja  świata,  rozwinięta 

background image

przed  Chrystusem  i  bez  Chrystusa,  za  pomocą  jedynie  czystego  rozumu  i  zdawała  się  ona 
narzucać  rozumowi  jako  sama  wizja.  Niesamowicie  więc  fascynowała  ludzi  młodych,  którzy 
chcieli  tę  filozofię  zobaczyć  i  poznać.  Wielu  przyjmowało  z  entuzjazmem,  a  nawet  z 
bezkrytycznym  entuzjazmem,  ten  ogromny  bagaż  wiedzy  antycznej,  który  zdawał  się  stwarzać 
szansę  korzystnego  odnowienia  kultury  i  otwarcia  całkowicie  nowych  horyzontów.  Inni  jednak 
obawiali  się,  że  pogańska  myśl  Arystotelesa  było  przeciwieństwem  wiary  chrześcijańskiej  i 
odmawiali  jej  poznawania.  Spot

ykały  się  dwie  kultury:  przedchrześcijańska  kultura  Arystotelesa 

ze 

swa 

radykalną 

racjonalnością 

klasyczna 

kultura 

chrześcijańska. 

 
Niektóre środowiska odrzuciły Arystotelesa także wskutek przestawienia myśli tego filozofa przez 
jego  arabskich  komentator

ów:  Awicennę  i  Awerroesa.  To  oni  bowiem  przekazali  światu 

łacińskiemu  filozofię  arystotelesowską.  Na  przykład  nauczali  oni,  że  ludzie  nie  mają  inteligencji 
osobistej, ale że istnieje jeden jedyny intelekt powszechny, pewna substancja duchowa wspólna 
wszyst

kim,  działająca  we  wszystkich  jako  „jedyna”:  chodzi  więc  o  depersonalizację  człowieka. 

Innym punktem spornym, przekazanym przez komentatorów arabskich, było twierdzenie, że świat 
jest  wieczny  jak  Bóg.  Tezy  te  rozpętały  niekończące  się  dysputy  w  środowisku  akademickim  i 
kościelnym.  Filozofia  arystotelesowska  szerzyła  się  nawet  wśród  prostych  ludzi. 
 
Tomasz z Akwinu w szkole Alberta Wielkiego rozwinął działalność o podstawowym znaczeniu dla 
historii filozofii  i  teologii,  powiedziałbym  dla  historii  kultury:  poznał  dogłębnie  Arystotelesa  i  jego 
komentatorów,  troszcząc  się  o  nowe  łacińskie  tłumaczenia  oryginalnych  tekstów  w  języku 
greckim.  W  ten  sposób  nie  opierał  się  już  jedynie  na  komentatorach  arabskich,  lecz  mógł  sam 
czytać teksty oryginalne i skomentował znaczną część dzieł Arystotelesa, odróżniając w nich to, 
co miało wartość, od tego, co było wątpliwe lub nadawało się w całości do odrzucenia, ukazując 
współbrzmienie z danymi Objawienia chrześcijańskiego oraz wykorzystując szeroko i umiejętnie 
myśl  arystotelesowską  w  przedstawianiu  tworzonych  przez  siebie  pism  teologicznych. 
Ostatecznie  Tomasz  z  Akwinu  wykazał,  że  istnieje  naturalna  zgodność  między  wiarą 
chrześcijańską  a  rozumem.  To  właśnie  było  wielkim  dziełem  Tomasza,  że  w  owym  okresie 
zderzenia  dwóch  kultur  –  wtedy,  gdy  zdawało  się,  że  wiara  powinna  poddać  się  rozumowi  – 
pokazał, że kroczą one wspólnie, że to, co jawiło się rozumowi jako nie do pogodzenia z wiarą, 
nie było rozumem, a to, co jawiło się wiarą, jeśli było sprzeczne z prawdziwą racjonalnością,  nie 
było  wiarą.  Stworzył  on  w  ten  sposób  nową  syntezę,  która  ukształtowała  kulturę  następnych 
wieków. 
 
Ze  względu  na  swe  wybitne  zdolności  intelektualne  Tomasz  został  odwołany  do  Paryża  jako 
profesor  teologii  na  katedrze  dominikańskiej.  Tam  też  rozpoczął  swoją  obszerną  twórczość 
pisarską, którą zajmował się aż do śmierci: komentarze do Pisma Świętego, ponieważ profesor 
teologii był przede wszystkim interpretatorem Pisma, komentarze do pism Arystotelesa, potężne 
dzieła systematyczne, wśród których wyróżnia się Summa Theologiae, a także rozprawy i mowy 
na różne tematy. Przy opracowywaniu tych dzieł wspierali go niektórzy jego sekretarze. Jednym z 
nich  był  jego  współbrat  Reginald  z  Piperno,  który  wiernie  za  nim  szedł  i  z  którym  był  związany 
szczerą  i  braterską  przyjaźnią,  odznaczającą  się  wielkim  zaufaniem.  Jest  to  cecha 
charakterystyczna  świętych:  żywią  oni  przyjaźń,  gdyż  jest  ona  jednym  z  najszlachetniejszych 
przejawów  ludzkiego  serca  i  ma  w  sobie  coś  boskiego,  jak  to  sam  Tomasz  wyjaśnił  w 
kilku quaestiones sw

ojej  Sumy  Teologicznej,  gdzie  pisze:  „Miłość  jest  zasadniczo  przyjaźnią 

background image

człowieka  z  Bogiem  a  także  z  bytami,  które  do  Niego  należą”  (II,  q.  23,  a.1). 
 
W  Paryżu  Tomasz  nie  pozostał  długo  ani  na  stałe.  W  1259  r.  uczestniczył  on  w  kapitule 
generalnej  dominika

nów  w  Valenciennes,  gdzie  był  członkiem  komisji,  która  ustaliła  program 

studiów w zakonie. Od 1261 do 1265 roku przebywał w Orvieto. Papież Urban IV, który żywił doń 
wielki  szacunek,  polecił  mu  ułożenie  tekstów  liturgicznych  na  uroczystość  Bożego  Ciała,  które 
będziemy  jutro  obchodzili.  Zostało  ono  ustanowione  w  następstwie  cudu  eucharystycznego  w 
Bolsenie.  Tomasz  miał  duszę  doskonale  eucharystyczną.  Przepiękne  hymny,  które  liturgia 
Kościoła  wyśpiewuje  dla  uczczenia  tajemnicy  rzeczywistej  obecności  Ciała  i  Krwi  Pańskiej  w 
Eucharystii, są przypisywane jego wierze i mądrości teologicznej. Od 1265 aż do 1268 Tomasz 
mieszkał  w  Rzymie,  gdzie  zapewne  kierował  studium,  to  znaczy  zakonnym  domem  studiów  i 
gdzie rozpoczął pisanie swojej Summa Theologiae (por. Jean-Pierre Torrell, Tomasz z Akwinu – 
człowiek 

dzieło, 

tłum. 

A. 

Kuryś, 

Kęty-Warszawa 

2008). 

 
W 1269 r. został odwołany do Paryża na drugi cykl wykładów. Studenci, co zrozumiałe, słuchali 
ich z entuzjazmem. Jeden z jego byłych słuchaczy oświadczył, że wielkie tłumy uczęszczały na 
kursy  Tomasza,  tak  że  aule  ledwie  mogły  ich  pomieścić  i  dodawał,  w  osobistym  dopisku,  że 
„słuchanie  go  było  dla  niego  głębokim  szczęściem".  Nie  wszyscy  akceptowali  Tomaszową 
interpretację Arystotelesa, ale nawet jego przeciwnicy na niwie akademickiej, na przykład Gotfryd 
z  Fontaines  przyznawali,  że  nauczanie  brata  Tomasza  przewyższało  inne  ze  względu  na  swą 
użyteczność i wartość oraz służyła do poprawiania tych, które głosili inni nauczyciele. Być może 
też, aby uchronić go przed toczącymi się ożywionymi dyskusjami, przełożeni raz jeszcze wysłali 
go  do  Neapolu,  aby  był  do  dyspozycji  króla  Karola  I,  który  miał  zamiar  zreorganizować  studia 
uniwersyteckie. 

 
Oprócz  studium  i  nauczania  Tomasz  poświęcił  się  też  kaznodziejstwu  ludowemu.  I  lud  także 
chętnie  przychodził,  by  go  słuchać.  Powiedziałbym,  że  jest  to  naprawdę  wielka  łaska,  gdy 
teologowie  potrafią przemawiać  do wiernych w sposób prosty,  zrozumiały i z  zapałem. Posługa 
przepowiadania  pomaga  z  jednej  strony  samym  teologom  w  osiągnięciu  zdrowego  realizmu 
duszpasterskiego,  z  drugiej  zaś  wzbogaca  o  intensywne  bodźce  ich  poszukiwania  naukowe. 
 
Ostatnie miesiące życia ziemskiego Tomasza są otoczone szczególną atmosferą, powiedziałbym 
tajemniczą. W grudniu 1273 roku wezwał swego przyjaciela i sekretarza Reginalda, aby oznajmić 
mu decyzję o zaprzestaniu wszelkiej pracy, ponieważ podczas odprawiania Mszy świętej, dzięki 
nadprzyrodzonemu objawieniu zrozumiał, że to, co do tej pory napisał, było tylko „stertą słomy”. 
Jest to tajemniczy epizod, który pomaga nam zrozumieć nie tylko osobistą pokorę Tomasza, ale 
także  fakt,  że  od  tego  wszystkiego,  co  udaje  nam  się  przemyśleć  i  powiedzieć  o  wierze, 
niezależnie  o tego, jak byłoby to wzniosłe i czyste,  nieskończenie większe są wielkość i piękno 
Boga,  które  zostaną  nam  objawione  w  pełni  w  Raju.  Kilka  miesięcy  później,  coraz  bardziej 
pochłonięty refleksyjną medytacją, Tomasz zmarł w drodze do Lyonu, gdzie miał uczestniczyć w 
Soborze  Powszechnym,  zwołanym  przez  papieża  Grzegorza  X.  Zakończył  życie  w  opactwie 
cystersów 

Fossanova 

po 

przyjęciu 

wielką 

pobożnością 

wiatyku. 

 
Życie i nauczanie św. Tomasza z Akwinu można by streścić za pomocą epizodu przekazanego 
przez  dawnych  jego  biografów.  „Gdy  Święty  jak  zwykle  modlił  się  rano  przed  Krucyfiksem  w 

background image

pobliżu  kaplicy  św.  Mikołaja  w  Neapolu,  tamtejszy  zakrystianin  Dominik  z  Caserty  usłyszał 
rozwijający  się  dialog.  Tomasz  z  niepokojem  pytał,  czy  to,  co  napisał  o  tajemnicach  wiary 
chrześcijańskiej,  było  właściwe.  A  na  to  Krucyfiks  odpowiedział:  «Dobrze  o  Mnie  napisałeś, 
Tomaszu. 

O co chciałbyś Mnie prosić?». Odpowiedź, jakiej udzielił Tomasz, jest tą, którą również 

my,  przyjaciele  i uczniowie  Jezusa,  chcielibyśmy zawsze dawać:  «O  nic, prócz Ciebie  samego, 
Panie!» (tamże, str. 320)”. 

 

 

 

Audiencja generalna, 16 czerwca 2010 r. 

Drodzy 

bracia 

siostry! 

 
Chciałbym  dziś  nadal  przedstawiać  św.  Tomasza  z  Akwinu,  teologa  tak  ważnego,  że  II  Sobór 
Watykański  wyraźnie  zaleca  poznawanie  jego  myśli  w  dwóch  dokumentach:  dekrecie Optatam 
totius
 

o  formacji  do  kapłaństwa  i  w  deklaracji Gravissimum  educationis, która  dotyczy 

wychowania  chrześcijańskiego.  Co  więcej,  już  w  1880  roku  papież  Leon  XIII,  wielki  wielbiciel  i 
propagator studiów tomistycznych zechciał ogłosić św. Tomasza patronem szkół i uniwersytetów 
katolickich. 

 
Głównym  powodem  tego  docenienia  jest  nie  tylko  treść  jego  nauczania,  ale  także  przyjęta 
przezeń  metoda,  a  zwłaszcza  nowa  synteza  i  rozróżnienie  między  filozofią  a  teologią.  Ojcowie 
Kościoła  mieli  do  czynienia  z  różnymi  filozofiami  typu  platońskiego,  w  których  przedstawiano 
pełną  wizję  świata  i  życia,  w  tym  kwestię  Boga  i  religii.  Stykając  się  z  tymi  filozofiami  oni  sami 
wypracowali  całościowe  spojrzenie  na  rzeczywistość,  wychodząc  od  wiary  i  wykorzystując 
elementy  platonizmu,  aby  odpowiedzieć  na  podstawowe  pytania  ludzkości.  Wizję  tą,  opartą  na 
objawieni

u  biblijnym  i  wypracowaną  za  pomocą  platonizmu  skorygowanego  w  świetle  wiary, 

nazywali oni „naszą filozofią”. Słowo „filozofia” nie wyrażało więc systemu czysto racjonalnego i 
jako  takiego  odrębnego  od  wiary,  lecz  wskazywało  na  całościową  wizję  rzeczywistości, 
zbudowaną w świetle wiary, ale przyswojoną i przemyślaną przez rozum; wizja taka oczywiście 
wykraczała  poza  zdolności  właściwe  rozumowi,  ale  jako  taka  była  też  dla  niego  zadowalająca. 
Dla św. Tomasza spotkanie z przedchrześcijańską filozofią Arystotelesa (zm. ok. 322 przed Chr.) 
otworzyło  nowe  perspektywy.  Filozofia  arystotelesowska  została  oczywiście  wypracowana  bez 
znajomości Starego i Nowego Testamentu, była wyjaśnieniem świata bez objawienia, wyłącznie 
za  pomocą  rozumu.  A  ta  wypływająca  stąd  racjonalność  była  przekonująca.  Tak  więc  dawna 
forma „naszej filozofii” Ojców przestała funkcjonować. Trzeba było na nowo przemyśleć związek 
między filozofią a teologią, między rozumem a wiarą. Istniała pełna i przekonująca sama w sobie 
„filozofia”,  racjonalność  uprzednia  wobec  wiary  a  następnie  „teologia”,  myślenie  z  wiarą  i  w 
wierze. Nasuwało się naglące pytanie: czy świat racjonalności, filozofii zrodzonej bez Chrystusa 
można  pogodzić  ze  światem  wiary?  A  może  one  wzajemnie  się  wykluczają?  Nie  brakowało 
element

ów potwierdzających niezgodność między dwoma światami,  ale  św.  Tomasz był twardo 

przekonany o ich zgodności – a nawet, że filozofia wypracowana bez poznania Chrystusa jakby 
oczekiwała dla swej pełni światła Chrystusa. Była to wielka "niespodzianka" św. Tomasza, która 
określiła  jego drogę jako myśliciela.  Ukazanie  tej niezależności filozofii i teologii,  a zarazem ich 
wzajemnego powiązania było historyczną misją Wielkiego Mistrza. Rozumiemy więc, dlaczego w 
XIX  wieku,  kiedy  głoszono  poważną  niezgodność  między  nowoczesnym  rozumem  a  wiarą, 

background image

papież  Leon  XIII  wskazał  na  św.  Tomasza  jako  przewodnika  w  dialogu  między  nimi.  W  swojej 
pracy teologicznej św. Tomasz zakłada i konkretyzuje te powiązania. Wiara umacnia, integruje i 
rozświetla dziedzictwo prawdy, które zdobywa rozum ludzki. Ufność, jaką św. Tomasz pokłada w 
tych dwóch narzędziach poznania: wierze i rozumie, można sprowadzić do przekonania, że oba 
pochodzą  z  jedynego  źródła  wszelkiej  prawdy  -  boskiego  Logosu,  który  działa  zarówno  w 
dziedzinie 

stworzenia, 

jak 

dziele 

odkupienia. 

 
Wraz ze zgodnością między rozumem a wiarą należy uznać z jednej strony, że wykorzystują one 
różne  procesy  poznawcze.  Rozum  przyjmuje  prawdę  na  mocy  jej  wewnętrznej  oczywistości  - 
pośredniej  lub  bezpośredniej;  wiara  natomiast  akceptuje  prawdę  na  podstawie  autorytetu 
objawionego  Słowa  Bożego.  Na  początku  swej  Sumy  Teologicznej  św.  Tomasz  pisze:  „Istnieje 
podwójny  porządek  nauk,  niektóre  pochodzą  z  zasad  znanych  za  pośrednictwem  naturalnego 
światła rozumu, jak matematyka, geometria i tym podobne; inne pochodzą z zasad poznanych za 
pomocą wiedzy wyższej: tak jak perspektywa wypływa z zasad poznanych za pomocą geometrii, 
a  muzyka  z  zasad  poznawanych  za  pomocą  matematyki.  W  ten  sposób  święta  doktryna  (to 
znaczy teologia) jest nauką, ponieważ wywodzi się z zasad znanych przez światło nauki wyższej, 

mianowicie 

poznania 

Boga 

świętych”(I, 

q. 

1, 

a. 

2). 

 
Rozróżnienie  to  zapewnia  autonomię  nauk  zarówno  humanistycznych  jak  i  teologicznych.  Nie 
oznacza  ono  jednak  oddzielenia,  ale  zakłada  raczej  wzajemną  i  korzystną  współpracę.  Wiara 
bowiem chroni rozum przed wszelką pokusą nieufności względem swych własnych możliwości i 
pobudza go do otwierania się na coraz szersze horyzonty, ożywia w nim poszukiwanie podstaw, 
a kiedy sam rozum jest stosowany do re

fleksji nad sferą nadprzyrodzoną związku między Bogiem 

a człowiekiem, wzbogaca swą pracę. Na przykład zdaniem św. Tomasza ludzki rozum może sam 
dojść do stwierdzenia istnienia jednego Boga, ale tylko wiara, przyjmująca Boże Objawienie, jest 

stanie 

dotrze

ć 

do 

tajemnicy 

Miłości 

Trójjedynego 

Boga. 

 
Z  drugiej  strony  nie  tylko  wiara  pomaga  rozumowi.  Także  rozum  za  pomocą  swoich  środków 
może uczynić coś ważnego dla wiary, służąc jej na trzy sposoby, które św. Tomasz streszcza w 
przedmowie  do  swego  komentarza  do De  Trinitate 

Boecjusza:  „Udowodnienie  podstaw  wiary; 

wyjaśnienie przez podobieństwa prawd wiary; odrzucenie zarzutów podnoszonych w stosunku do 
wiary”  (q.  2,  a.  2).  Cała  historia  teologii  jest  w  istocie  wykonywaniem  tego  zaangażowania 
inteligencji, ukazuj

ącego zrozumiałość wiary, jej artykulację i wewnętrzną zgodę, jej racjonalność i 

jej  zdolność  do  propagowania  dobra  człowieka.  Poprawność  rozumowań  teologicznych  i  ich 
rzeczywiste  znaczenie  poznawcze  opierają  się  na  wartości  języka  teologicznego,  który  jest, 
według św. Tomasza, przede wszystkim językiem analogii. Odległość między Bogiem, Stwórcą a 
bytem Jego stworzeń jest nieskończona, odmienność jest zawsze większa niż podobieństwo (por. 
DS  806).  Niemniej  jednak,  przy  całej  różnicy  między  Stwórcą  a  stworzeniem,  istnieje  pewna 
analogia między bytem stworzonym a bytem Stwórcy, pozwalająca nam mówić o Bogu ludzkimi 
słowami. 
 
Święty  Tomasz  zbudował  naukę  o  analogii  nie  tylko  na  argumentach  czysto  filozoficznych,  ale 
także  na  fakcie,  że  wraz  z  Objawieniem  sam  Bóg  przemówił  do  nas  a  więc  upoważnił  nas  do 
mówienia o Nim. Sądzę, że ważne jest przypomnienie tego nauczania. Pomaga nam ono bowiem 
w  przezwyciężeniu  pewnych  zastrzeżeń  współczesnego  ateizmu,  który  zaprzecza,  iż  język 

background image

religijny ma znaczenie obiektywne, twi

erdzi natomiast, że ma on tylko wartość subiektywną lub że 

jest  po  prostu  emocjonalny.  Sprzeciw  ten  wynika  z  faktu,  że  myśl  pozytywistyczna  jest 
przekonana, iż człowiek nie poznaje bytu, lecz zna jedynie sprawdzalne doświadczalnie funkcje 
rzeczywistości. Wraz ze św. Tomaszem i wielką tradycją filozoficzną jesteśmy przekonani, że w 
rzeczywistości człowiek poznaje nie tylko funkcje, przedmiot nauk przyrodniczych, ale też coś z 
samego  istnienia  - 

na przykład poznaje osobę, Ty drugiego, a nie tylko fizyczny i biologicznych 

aspekt 

jego 

istnienia. 

 
W świetle tego nauczania św. Tomasza teologia stwierdza, że - choć ograniczony - język religijny 
ma sens, dotykamy bowiem bytu, jak strzała kierująca się ku rzeczywistości, którą oznacza. Ta 
podstawowa zgodność między ludzkim umysłem a wiarą chrześcijańską jest dostrzegalna w innej 
podstawowej zasadzie myśli Akwinaty: łaska Boża nie unicestwia natury ludzkiej, ale ją zakłada i 
doskonali.  Ta  ostatnia  bowiem  nawet  po  grzechu  nie  jest  całkowicie  skażona,  ale  zraniona  i 
osłabiona.  Łaska  dana  przez  Boga  i  przekazywana  przez  tajemnicę  Wcielonego  Słowa,  jest 
darem całkowicie darmowym, przez który natura zostaje uzdrowiona, umocniona i wspomagana, 
by wytrwale dążyć do osiągnięcia pragnienia wrodzonego w sercu każdego człowieka: szczęścia. 
Wszystkie władze istoty ludzkiej są oczyszczane, przetwarzane i wywyższane przez łaskę Bożą. 
 
Ważne  zastosowanie  tego  związku  między  naturą  a  łaską  dostrzegamy  w  teologii  moralnej  św. 
Tomasza  z  Akwinu,  która  dziś  staje  się  bardzo  aktualna.  W  centrum  swego  nauczania  w  tej 
dziedzinie umieszcza on nowe prawo, które jest prawem Ducha Świętego. Spoglądając głęboko 
ewangelicznie, podkreśla, że prawo to jest Łaską Ducha Świętego, daną wszystkim, którzy wierzą 
w Chrystusa. Z Łaską tą łączy się spisane i ustne nauczanie prawd doktrynalnych i moralnych za 
pośrednictwem  Kościoła.  Św.  Tomasz,  podkreślając  kluczową  rolę  w  życiu  moralnym  działania 
Ducha  Świętego  i  Łaski,  z  których  wypływają  cnoty  teologalne  i  moralne,  pozwala  nam 
zrozumieć, że każdy chrześcijanin może osiągnąć wysokie perspektywy „Kazania na Górze”, jeśli 
żyje  prawdziwą  relacją  wiary  w  Chrystusa,  jeśli  otwiera  się  na  działanie  Ducha  Świętego. 
Jednakże - dodaje Akwinata – „nawet jeśli łaska jest skuteczniejsza od natury, to jednak natura 
jest  dla 

człowieka  bardziej  istotna”  (Suma  Teologiczna,  Ia,  q.  29,  ad  3),  dlatego  też  w 

chrześcijańskiej  perspektywie  moralnej  jest  miejsce  dla  rozumu,  który  jest  w  stanie  poznać 
naturalne  prawo  moralne.  Rozum  może  je  rozpoznać,  rozważając  to,  co  dobrze  jest  czynić  i 
czego  należy  unikać,  aby  osiągnąć  owo  szczęście,  do  którego  dąży  serce  każdego  i  które 
nakłada także pewną odpowiedzialność wobec innych ludzi, a więc dążenie do wspólnego dobra. 
Innymi słowy, ludzkie cnoty teologalne i moralne są zakorzenione w naturze ludzkiej. Łaska Boża 
towarzyszy,  wspiera  i  pobudza  zaangażowanie  etyczne,  ale,  według  Tomasza,  wszyscy  ludzie 
sami  z  siebie,  wierzący  i  niewierzący,  są  powołani  do  rozpoznania  wymogów  natury  ludzkiej, 
wyrażonych  w  prawie  naturalnym  i  inspirowania  się  nim  w  formułowaniu  praw  pozytywnych,  to 
znaczy wydawanych przez władze cywilne i polityczne w celu regulowania współżycia ludzkiego. 
 
Kiedy zaprzecza się prawu naturalnemu i wypływającej z niego odpowiedzialności, dramatycznie 
otwiera  się  droga  ku  relatywizmowi  etycznemu  w  wymiarze  jednostkowym  i  totalitaryzmowi 
państwa  na  płaszczyźnie  politycznej.  Obrona  powszechnych  praw  człowieka  i  potwierdzenie 
bezwzględnej wartości godności osoby ludzkiej postulują istnienie jakiegoś fundamentu. Czyż nie 
jest  nim  właśnie  prawo  naturalne  ze  wskazywanymi  przez  nie  niepodważalnymi  wartościami? 
Czcigodny Sługa Boży Jan Paweł II w swej encykliceEvangelium vitae napisał słowa, które nadal 

background image

zachowują wielką aktualność: „W trosce o przyszłość społeczeństwa i rozwój zdrowej demokracji 
trzeba pilnie odkryć na nowo istnienie wartości ludzkich i moralnych, należących do samej istoty i 
natury człowieka,  które  wynikają z prawdy o człowieku oraz  wyrażają  i chronią  godność osoby: 
wartości zatem, których żadna jednostka, żadna większość ani żadne państwo nie mogą tworzyć, 
zmieniać  ani  niszczyć,  ale  które  winny  uznać,  szanować  i  umacniać”  (n.  71). 
 
Podsumowując,  Tomasz  proponuje  nam  szeroką  i  budzącą  zaufanie  koncepcję  ludzkiego 
rozumu: szeroką, gdyż nie jest ona ograniczona do przestrzeni tak zwanego rozumu empiryczno-
naukowego,  ale  jest  otwarta  na  całe  istnienie,  a  więc  także  na  fundamentalne  i  niezbywalne 
pytania  bytu  ludzkiego;  i  budzi  zaufanie,  ponieważ  rozum  ludzki,  zwłaszcza  gdy  czerpie 
natchnienie z wiary chrześcijańskiej, staje się krzewicielem cywilizacji, uznającej godność osoby 
ludzkiej,  nienaruszalność  jej praw  i  ważność  jej  obowiązków.  Nie  dziwi  więc,  że  fundamentalna 
dla  uznania  nienaruszalności  praw  człowieka  doktryna  dotycząca  godności  osoby  ludzkiej 
dojrzewała  w  środowiskach  intelektualnych,  które  zebrały  dziedzictwo  św.  Tomasza  z  Akwinu, 
mającego niezwykle wysokie pojęcie istoty ludzkiej. Określił ją swym ściśle filozoficznym językiem 
jako  „to,  co  jest  najdoskonalsze  w  całej  przyrodzie,  to  znaczy  samoistny  podmiot  natury 
rozumne

j”(Suma 

Teologiczna, 

Ia, 

q. 

29, 

a. 

3). 

 
Głębokość myśli świętego Tomasza z Akwinu wypływa – o czym nigdy nie możemy zapomnieć - 
z  jego  żywej  wiary  i  żarliwej  pobożności,  którą  wyrażał  w  natchnionych  modlitwach,  jak  ta,  w 
której prosił Boga: „Daj mi, proszę, wolę, która Cię szuka, mądrość, która Ciebie znajduje, życie, 
które Tobie by się podobało, wytrwałość, oczekującą na Ciebie z ufnością i ufność, która w końcu 
dojdzie do posiadania Ciebie”. 

 

 

 

Audiencja generalna, 23 czerwca 2010 r. 

Drodzy 

bracia 

siostry! 

 
Wraz  z  obecną  trzecią  częścią  chciałbym  dziś  dokończyć  moje  katechezy  o  św.  Tomaszu  z 
Akwinu.  Także  w  ponad  siedemset  lat  po  jego  śmierci  możemy  się  od  niego  wiele  nauczyć. 
Przypomniał  o  tym  również  mój  poprzednik  Paweł  VI,  który  w  przemówieniu  wygłoszonym  14 
września  1974  r.  w  Fossanova  z  okazji  700.  rocznicy  śmierci  św.  Tomasza  pytał:  „Mistrzu 
Tomaszu,  jakiej  lekcji  możesz  nam  dziś  udzielić?”  I  tak  oto  odpowiadał:  „Zaufania  do  prawdy 
katolickiej  myśli  religijnej,  której  on  sam  bronił,  wykładał,  otworzył  na  zdolności  poznawcze 
ludzkiego  umysłu”  (Insegnamenti  di  Paolo  VI,  XII[1974],  pp.  833-834).  Tego  samego  dnia  w 
Akwinie,  odnosząc się  raz jeszcze do św.  Tomasza,  papież stwierdził:  „My  wszyscy jako wierni 
synowie  Kościoła  możemy  i  powinniśmy  przynajmniej  w  jakimś  stopniu  być  jego  uczniami!” 
(tamże, 

str. 

836). 

 
A więc my także zasiądźmy w szkole św. Tomasza i jego arcydzieła: Summa Theologiae. Mimo 
że  dzieło  to  pozostało  niedokończone,  jest  jednak  monumentalne:  zawiera  512  kwestii  i  2669 
artykułów.  Jest  ścisłym  rozumowaniem,  w  którym  zastosowanie  ludzkiej  inteligencji  do tajemnic 
wiary  dokonuje  się  w  sposób  jasny  i  głęboki,  splatają  się  pytania  i  odpowiedzi,  w  których  św. 
Tomasz zgłębia nauczanie wywodzące się z Pisma Świętego i od Ojców Kościoła, zwłaszcza od 

background image

św.  Augustyna.  W  refleksji  tej,  w  spotkaniu  z  prawdziwymi  pytaniami  swoich  czasów,  które  są 
także  często  naszymi  pytaniami,  św.  Tomasz,  wykorzystując  także  metody  i  myśli  filozofów 
starożytnych,  szczególnie  Arystotelesa,  dochodzi  do  sformułowań  ścisłych,  przejrzystych  i 
dotyczących prawd wiary,  gdzie  prawda jest darem wiary,  jaśnieje i staje się dla  nas dostępna, 
dla  naszej  refleksji.  Jednakże  taki  wysiłek  ludzkiego  umysłu  –  jak  przypomina  Akwinata  swoim 
życiem - jest zawsze oświecany modlitwą, światłem pochodzącym z Góry. Tylko ten, kto żyje  z 
Bogiem 

tajemnicami 

wiary, 

może 

również 

zrozumieć, 

co 

one 

mówią. 

 
W Sumie Teologii św. Tomasz wychodzi od faktu, że są trzy różne sposoby bycia i istnienia Boga: 
Bóg istnieje sam w sobie, jest początkiem i kresem  wszystkich rzeczy, przez którego wszystkie 
stworzenia  działają  i  od  którego  zależą.  Dalej  Bóg  jest  obecny  przez  swoją  Łaskę  w  życiu  i 
działalności chrześcijanina, świętych. I wreszcie Bóg jest obecny w sposób całkowicie szczególny 
w  Osobie  Chrystusa,  zjedn

oczonego  tu  rzeczywiście  z  człowiekiem-Jezusem  i  działającym  w 

Sakramentach,  które  wypływają  z  Jego  odkupieńczego  dzieła.  Z  tego  względu  struktura  tego 
monumentalnego dzieła (por. Jean-Pierre Torrell, La «Summa» di San Tommaso, Milano 2003, 
pp. 29-75), pos

zukiwanie „spojrzeniem teologicznym” pełni Boga (por. STh Ia q.1,a.7), składa się 

z trzech części a sam Doctor communis - św. Tomasz tak ją przedstawia: „Głównym celem nauki 
świętej jest poznanie Boga i to nie tylko w sobie samym, lecz także jako początku i kresu rzeczy, 
a zwłaszcza stworzenia rozumnego. Pragnąc wyłożyć tę naukę, będziemy po pierwsze - mówić o 
Bogu; po drugie - o ruchu stworzenia ku Bogu i po trzecie - 

o Chrystusie, który jako człowiek jest 

dla  nas  drogą,  by  dotrzeć  do  Boga”  (tamże  I  q.  2).  Jest  to  okrąg:  Bóg  sam  w  sobie,  który 
wychodzi  z  samego  siebie  i  bierze  nas  za  rękę,  tak  iż  z  Chrystusem  powracamy  do  Boga, 
jednoczymy 

się 

Bogiem, 

Bóg 

będzie 

wszystkim 

we 

wszystkich. 

 
Pierwsza  część  Sumy  Teologii  skupia  się  zatem  na  Bogu  samym  w  sobie,  na  tajemnicy  Trójcy 
Świętej  i  na  stwórczym  działaniu  Boga.  W  części  tej  znajdujemy  też  głęboką  refleksję  nad 
autentyczną  rzeczywistością  bytu  ludzkiego  jako  wychodzącego  ze  stwórczych  rąk  Boga, 
będącego  owocem  Jego  miłości.  Z  jednej  strony  jesteśmy  istotą  stworzoną,  zależną,  nie 
pochodzimy od samych siebie; z drugiej natomiast mamy prawdziwą autonomię, tak że jesteśmy 
nie  czymś  pozornym  -  jak  mówią  niektórzy  filozofowie  platońscy  –  lecz  rzeczywistością 
upragnioną 

przez 

Boga, 

samą 

sobie 

posiadającą 

wartość. 

 
W drugiej części św. Tomasz zastanawia się nad człowiekiem, pobudzanym przez Łaskę, w jego 
dążeniu do poznania i miłowania Boga, aby być szczęśliwym w życiu doczesnym i w wieczności. 
Jako  pierwszą  rzecz  Autor  przedstawia  teologiczne  zasady  postępowania  moralnego,  badając, 
jak  w  wolnym  wyborze  człowieka  do  dokonywania  aktów  dobrych  integrują  się  rozum,  wola  i 
uczucia, do których dołącza się moc, jaką daje Boża Łaska przez cnoty i dary Ducha Świętego, 
jak  również  pomoc,  jaką  daje  prawo  moralne.  Tak  więc  byt  ludzki  jest  bytem  dynamicznym, 
szukającym  samego  siebie,  starającym  stawać  się  sobą  i  w  tym  sensie  próbuje  dokonywać 
aktów,  które  go  budują,  które  czynią  go  naprawdę  człowiekiem;  właśnie  tutaj  wkracza  prawo 
moralne, wkracza Łaska i własny rozum, wola i uczucia. Na tych podstawach św. Tomasz określa 
fizjonomię człowieka, żyjącego według Ducha i który w ten sposób staje się ikoną Boga. W tym 
miejscu Akwinata skupia się na studium trzech cnót teologalnych  -  wiary, nadziei i miłości  – po 
których podejmuje szczegółową analizę ponad pięćdziesięciu cnót moralnych, zorganizowanych 
wokół  czterech  cnót  kardynalnych  -  roztropności,  sprawiedliwości,  umiarkowania  i  męstwa. 

background image

Kończy 

refleksją 

na 

temat 

różnych 

powołań 

Kościele. 

 
W trzeciej części Sumy św. Tomasz rozważa tajemnicę Chrystusa - drogę i prawdę - dzięki której 
możemy na nowo zjednoczyć się z Bogiem Ojcem. W tej części zapisuje niezrównane stronice o 
tajemnicy Wcielenia  i Męki  Jezusa,  dodając  następnie  szerszy  traktat  o  siedmiu  sakramentach, 
gdyż  w  nich  Wcielone  Słowo  Boże  rozciąga  dobrodziejstwa  Wcielenia  na  nasze  zbawienie,  na 
naszą  drogę  wiary  ku  Bogu  i  życiu  wiecznemu,  pozostaje  materialnie  niemal  obecne  wraz  z 
rzeczywistościami 

stworzenia, 

ten 

sposób 

dotyka 

naszego 

wnętrza. 

 
Mówiąc o sakramentach, św. Tomasz zatrzymuje się szczególnie nad tajemnicą Eucharystii, do 
której  miał  wielkie  nabożeństwo,  do  tego  stopnia,  że  według  dawnych  biografów,  zwykł  był 
przysuwać  głowę  do  tabernakulum,  pragnąc  jakby  odczuć  bicie  Boskiego  i  ludzkiego  Serca 
Jezusa.  W  swoim 

komentarzu  do  Pisma  Świętego  św.  Tomasz  pomaga  nam  zrozumieć 

niezwykłość sakramentu Eucharystii, gdy pisze: „Eucharystia, będąc sakramentem Męki Pańskiej, 
zawiera w sobie Jezusa Chrystusa, który za nas cierpiał. A zatem to wszystko, co jest wynikiem 
Męki  Pańskiej,  jest  również  wynikiem  tego  sakramentu,  który  nie  jest  niczym  innym  jak 
zastosowaniem w nas Męki naszego Pana”(In Ioannem, c.6, lect. 6, n 963). Dobrze rozumiemy, 
dlaczego  św.  Tomasz  i  tak  wielu  innych  świętych  sprawowali  Mszę  Świętą,  wylewając  łzy 
współczucia  dla  Pana,  który  ofiarowuje  siebie  w  ofierze  za  nas,  łzy  radości  i  wdzięczności. 
 
Drodzy Bracia i Siostry, w szkole świętych, zakochajmy się w tym sakramencie! Uczestniczmy we 
Mszy św. w skupieniu, aby uzyskać jego duchowe owoce, posilajmy się Ciałem i Krwią Pańską, 
aby nieustannie karmić się Łaską Bożą! Chętnie i często spędzajmy czas na spotkaniu sam na 
sam 

towarzystwie 

Najświętszego 

Sakramentu! 

 
To co św. Tomasz z Akwinu ukazał zgodnie z wymogami naukowymi w swych głównych dziełach 
teologi

cznych,  jak  właśnie  w  Sumie  Teologicznej  i  w Summa  contra  gentiles (Suma  przeciw 

poganom),  wyłożył  także  w  swoim  kaznodziejstwie,  skierowanym  do  studentów  i  wiernych.  W 
1273 r., na rok przed śmiercią, przez cały Wielki Post, głosił kazania w kościele San Domenico 
Maggiore w Neapolu. Treść tych kazań została zebrana i zachowała się jako Opuscula, w których 
autor  wyjaśnia  Skład  Apostolski,  interpretuje  modlitwę  „Ojcze  nasz”,  wyjaśnia  Dekalog  i 
komentuje  „Zdrowaś  Maryjo”.  Treść  kazań  Doktora  Anielskiego  odpowiada  niemal  w  pełni 
strukturze  Katechizmu  Kościoła  Katolickiego.  Nigdy  bowiem  w  katechezie  i  kaznodziejstwie  w 
takich  czasach  jak  nasze  - 

nowego angażowania  się  w ewangelizację  -  nie powinno zabraknąć 

tych podstawowych dzieł: to, w co wierzymy i oto jest Symbol Wiary; to, o co się modlimy - „Ojcze 
nasz”  i  „Zdrowaś  Maryjo”;  to,  czym  żyjemy,  jak  nas  naucza  objawienie  biblijne  –  i  oto  prawo 
miłości Boga i bliźniego oraz Dziesięcioro Przykazań, jako wyjaśnienie tego przykazania miłości. 
 
Chciałbym  przedstawić  kilka  przykładów  prostej,  istotnej  i  przekonującej  zawartości  nauczania 
św.  Tomasza. W swym  Opusculum  na  temat  Symbolu  Apostolskiego  wyjaśnia  on  nam wartość 
wiary.  Powiada,  że  przez  nią  dusza  jednoczy  się  z  Bogiem  i  jawi  się  jako  zalążek  życia 
wiecznego:  życie  uzyskuje  niezawodne  ukierunkowanie  i  łatwo  przezwyciężamy  pokusy.  Tym, 
którzy  mówią,  że  wiara  jest  głupotą,  ponieważ  każe  wierzyć  w  coś,  co  nie  jest  sprawdzalne 
zmysłowo,  św.  Tomasz  daje  bardzo  wyraźną  odpowiedź  i  przypomina,  że  jest  to  wątpliwość 
bezpo

dstawna, gdyż ludzka inteligencja jest ograniczona i nie może wszystkiego poznać. Tylko w 

background image

przypadku,  gdybyśmy  mogli  doskonale  poznać  wszystkie  rzeczy  widzialne  i  niewidzialne, 
wówczas  byłoby  prawdziwą  głupotą  przyjmowanie  prawdy  na  mocy  czystej  wiary.  Zresztą  - 
zauważa św. Tomasz - nie można żyć bez zaufania w doświadczenie innych ludzi tam, gdzie nie 
dociera osobiste poznanie. Rozsądne jest więc uwierzenie Bogu, który się objawia i świadectwu 
Apostołów: byli oni nieliczni, prości i ubodzy, załamani z powodu ukrzyżowania swego Mistrza; a 
jednak wielu ludzi mądrych, szlachetnych i bogatych w krótkim czasie nawróciło się, słuchając ich 
przepowiadania. Chodzi o zjawisko historycznie niezwykłe, na który z trudnością można udzielić 
innej  racjonalnej  odpowiedzi  po

za  spotkaniem  Apostołów  ze  Zmartwychwstałym  Panem. 

 
Komentując artykuł Symbolu mówiący o Wcieleniu Słowa Bożego św.  Tomasz dokonuje innych 
rozważań.  Stwierdza,  że  wiara  chrześcijańska,  rozpatrując  tajemnicę  Wcielenia,  zostaje 
umocniona; nadzieja wznosi się ufniej ku myśli, że Syn Boży wszedł między nas jako jeden z nas, 
aby  przekazać  ludziom  swą  własną  boskość;  miłość  ożywia  się,  gdyż  nie  ma  bardziej 
oczywistego znaku miłości Boga względem nas niż dostrzeżenie, że Stwórca wszechświata staje 
się sam stworzeniem, jednym z nas. Wreszcie, zastanawiając się nad tajemnicą Wcielenia Boga, 
czujemy,  że  płonie  w  nas  pragnienie  dotarcia  do  Chrystusa  w  chwale.  Dokonując  prostego  i 
skutecznego porównania, Tomasz zauważa: „Jeśli brat jakiegoś króla byłby daleko, z pewnością 
pragnąłbyś  żyć  u  jego  boku.  A  zatem  Chrystus  jest  naszym  bratem:  powinniśmy  więc  pragnąć 
Jego towarzystwa, stać się jednym sercem z nim” (Opuscoli teologico-spirituali, Roma, 1976, s. 
64). 

 
Przedstawiając modlitwę „Ojcze nasz” św. Tomasz ukazuje, że jest ona doskonała sama w sobie, 
zawierając  wszystkie  pięć  cech  charakterystycznych,  jakie  powinna  posiadać  dobra  modlitwa: 
ufne i spokojne zawierzenie; odpowiednia zawartość, gdyż – zauważa św. Tomasz - „dość trudno 
dokładnie  wiedzieć,  o  co  należy  prosić,  a  o  co  nie,  ponieważ  trudno  nam  dokonać  doboru 
pragnień” (tamże, str. 120); a następnie właściwy porządek próśb, żarliwość miłości i szczerość 
pokory. 

 
Św.  Tomasz  był,  jak  wszyscy  święci,  wielkim  czcicielem  Matki  Bożej.  Określał  Ją  przepięknym 
imieniem: Triclinium  totius  Trinitatis:  triclinium, 

czyli  miejscem,  gdzie  swój  spoczynek  znajduje 

Trójca  Święta,  ponieważ  ze  względu  na Wcielenie  w  żadnym  innym  stworzeniu,  tak  jak  w  Niej 
zamieszkują trzy Osoby Boskie, odczuwając słodycz i radość życia w duszy pełnej Łaski. Za Jej 
wstawiennictwem 

możemy 

otrzymać 

wszelką 

pomoc. 

 
W  modlitwie,  która  jest  tradycyjnie  przypisywana  św.  Tomaszowi  i  która  niewątpliwie  wyraża 
elementy jego głębokiej pobożności maryjnej, także my mówimy: „O, błogosławiona i najsłodsza 
Panno  Maryjo

,  Matko  Boga  ...  powierzam  Twemu  sercu  miłosiernemu  całe  me  życie...  Daj  mi, 

najsłodsza  moja  Pani,  prawdziwą  miłość,  którą  mógłbym  kochać  całym  sercem  Twego 
Najświętszego Syna i po Nim, Ciebie, ponad wszystko, a bliźniego w Bogu i dla Boga”.