background image

Włodzimierz I. Lenin

O znaczeniu

wojującego

materializmu

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)

WARSZAWA 2005

background image

Włodzimierz I. Lenin – O znaczeniu wojującego materializmu (1922 rok)

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 2 -

www.skfm-uw.w.pl

Artykuł   “O   znaczeniu   wojującego   materializmu”

ukazał  się  w 3  numerze  pisma “Pod  Sztandarem

Marksizmu”, z marca 1922 roku. Lenin napisał go

12 marca tegoż roku.

Podstawą   niniejszego   wydania   są   “Dzieła”

Włodzimierza I. Lenina, tom  33, wyd. Książka i

Wiedza, Warszawa 1957.

background image

Włodzimierz I. Lenin – O znaczeniu wojującego materializmu (1922 rok)

O   ogólnych   zadaniach   czasopisma   “Pod   Sztandarem   Marksizmu”

1

  wszystko,   co   jest   istotne,

powiedział już tow. Trocki w nrze 1-2, i powiedział to doskonale. Natomiast ja chciałbym poruszyć pewne

zagadnienia, które ściślej określają treść i program działalności zapowiedzianej przez redakcję czasopisma

we wstępnym uświadczeniu zamieszczonym w nrze 1-2.

Oświadczenie to głosi, że spośród tych, którzy zgrupowali się wokół czasopisma “Pod Sztandarem

Marksizmu”, nie wszyscy są komunistami, lecz wszyscy są konsekwentnymi materialistami. Uważam, że to

przymierze  komunistów   z  niekomunistami   jest  bezwzględnie  konieczne  i  prawidłowo   określa  zadania

czasopisma.   Jeden   z  największych   i   najbardziej   niebezpiecznych  błędów  komunistów   (jak  i   w   ogóle

rewolucjonistów, którzy z powodzeniem zapoczątkowali wielką rewolucję) znajduje wyraz w poglądzie,

jakoby rewolucji można było dokonać rękoma samych tylko rewolucjonistów. Przeciwnie, powodzenie

wszelkiej poważnej działalności rewolucyjnej wymaga zrozumienia oraz umiejętności wcielenia w życie tej

prawdy,   że  rewolucjoniści   mogą  odegrać  rolę   jedynie   jako  awangarda   klasy   rzeczywiście   żywotnej  i

przodującej.   Awangarda   jedynie   wówczas  spełnia   zadania   awangardy,   gdy   umie  nie   odrywać  się   od

kierowanych przez siebie mas, gdy umie rzeczywiście prowadzić naprzód najszersze masy. Bez przymierza

z niekomunistami na najróżnorodniejszych odcinkach działalności nie może być nawet mowy o żadnym

pomyślnym budownictwie komunistycznym.

Dotyczy to również działalności w obronie materializmu i marksizmu, którą podjęło czasopismo

“Pod   Sztandarem   Marksizmu”.   Główne   kierunki   przodującej   myśli   społecznej   w   Rosji   posiadają   na

szczęście   bogate   tradycje   materialistyczne.   Nie   mówiąc   już   o   J.   W.   Plechanowie,   dość   wymienić

Czernyszewskiego, w porównaniu z którym dzisiejsi narodnicy (ludowi socjaliści, eserowcy itd.) częstokroć

czynili   krok   wstecz   w   pogoni   za   modnymi   reakcyjnymi   teoriami   filozoficznymi,   ulegając   blichtrowi

rzekomo “ostatniego słowa” nauki europejskiej i nie umiejąc pod tym blichtrem rozpoznać tego lub innego

sposobu wysługiwania się burżuazji, jej przesądom i burżuazyjnej reakcji.

W każdym razie w Rosji istnieją jeszcze i niewątpliwie dosyć długo będą istnieli materialiści z

obozu niekomunistów;  naszym  bezwzględnym  obowiązkiem jest – w walce  z  reakcją  filozoficzną i z

przesądami filozoficznymi tak zwanych “oświeconych sfer” – przyciąganie do wspólnej pracy wszystkich

zwolenników konsekwentnego i wojującego materializmu. Dietzgen-ojciec, którego nie należy mylić z jego

równie   pretensjonalnym,   jak   i   nieudolnym   synalkiem-literatem,   określił   słusznie,   trafnie   i   wyraźnie

podstawowy punkt widzenia marksizmu na panujące w krajach burżuazyjnych i cieszące się uznaniem

wśród tamtejszych uczonych i publicystów kierunki filozoficzne – gdy powiedział, że we współczesnym

społeczeństwie profesorowie filozofii w większości wypadków nie są w rzeczywistości niczym innym, jak

tylko “dyplomowanymi lokajami klechostwa”.

Nasi   rosyjscy   inteligenci,   którzy   lubią   uważać   się   za   ludzi   postępowych  –  jak   zresztą   i   ich

współbracia we wszystkich innych krajach – bardzo nie lubią, gdy zagadnienie stawia się na płaszczyźnie

tej oceny, którą dał w swym określeniu Dietzgen. Nie lubią zaś dlatego, że prawda kole ich w oczy.

Wystarczy choć trochę zastanowić się nad zależnością współczesnej inteligencji od panującej burżuazji –

zależnością   w   dziedzinie   państwowej   oraz   ogólnoekonomicznej,   materialnej   i   wszelkiej   innej  –  by

zrozumieć   absolutną   słuszność   ciętej   charakterystyki,   sformułowanej   przez   Dietzgena.   Wystarczy

wspomnieć ogromną większość modnych kierunków filozoficznych, które tak często powstają w krajach

europejskich – poczynając chociażby od tych, które były związane z odkryciem radu, a kończąc na tych,

które obecnie starają się znaleźć punkt zaczepienia w teorii Einsteina – by zrozumieć związek zachodzący

między   klasowymi   interesami   a   klasowym   stanowiskiem   burżuazji,   między   popieraniem   przez   nią

wszelkich odmian religii a treścią ideologiczną modnych kierunków filozoficznych.

Z   powyższego   wynika,   że   czasopismo,   które   pragnie   być   organem   wojującego   materializmu,

powinno być, po pierwsze, organem bojowym – w tym sensie, by systematycznie demaskować i zwalczać

wszystkich współczesnych “dyplomowanych lokajów klechostwa”, niezależnie od tego, czy występują oni

jako reprezentanci oficjalnej nauki, czy też jako wolni strzelcy, mieniący się “demokratyczno-lewicowymi

1

  “Pod Sztandarem Marksizmu” (ros. “Pod Znamieniem Marksizma”)  – miesięcznik filozoficzny i społeczno-ekonomiczny;

ukazywał się w Moskwie od stycznia 1922 roku do czerwca 1944 roku. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 3 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – O znaczeniu wojującego materializmu (1922 rok)

lub ideowymi socjalistycznymi” publicystami.

Czasopismo   takie   powinno   być,   po   drugie,   organem   wojującego   ateizmu.   Mamy   resorty   lub

przynajmniej  instytucje  państwowe,   które  tą   pracą  kierują.   Jednakże  pracę   tę   prowadzi  się  niezwykle

opieszale, w najwyższym stopniu niezadowalająco, co jest najprawdopodobniej wynikiem powszechnego

ciśnienia   naszego  rdzennie  rosyjskiego  (jakkolwiek   radzieckiego)  biurokratyzmu.  W  celu  uzupełnienia

pracy odnośnych instytucji państwowych, w celu usprawnienia, jak również ożywienia tej pracy jest zatem

niezmiernie   ważne,   by   czasopismo,   które   postawiło   sobie   za   zadanie   stać   się   organem   wojującego

materializmu, niestrudzenie prowadziło propagandę i walkę ateistyczną. Trzeba uważnie śledzić wszelką

literaturę ateistyczną ukazującą się w różnych językach oraz tłumaczyć wszystkie prace z tej dziedziny,

które przedstawiają jakąś wartość, lub przynajmniej zamieszczać na ten temat recenzje.

Engels już dawno doradzał przywódcom współczesnego proletariatu, by dokonywano tłumaczeń

bojowej literatury ateistycznej końca XVIII wieku w celu masowego kolportowania jej wśród ludu

2

. Wstyd

nam   przynosi,  żeśmy  dotychczas  tego  nie  uczynili   (jest  to  jeden   z  licznych  dowodów,  że  w  okresie

rewolucyjnym jest znacznie łatwiej władzę zdobyć, niż umieć się nią w należyty sposób posługiwać). Tę

naszą opieszałość, bierność i nieudolność usprawiedliwia się niekiedy różnymi “wzniosłymi” względami:

twierdzi   się   na   przykład,   że   dawna   literatura   ateistyczna   XVIII   wieku   jest   przecież   przestarzała,

nienaukowa, naiwna itp. Nie ma nic gorszego niż podobne, rzekomo naukowe, sofizmaty, osłaniające bądź

pedanterię,   bądź   całkowite   niezrozumienie   marksizmu.   Oczywiście,   w   ateistycznych   pracach

rewolucjonistów XVIII wieku można znaleźć sporo twierdzeń zarówno nienaukowych, jak naiwnych. Ale

nikt   przecież  nie   przeszkadza  wydawcom  tych   prac,  by   skrócili  je  i   zaopatrzyli  w  krótkie  posłowia,

wskazujące  na  dokonany  przez  ludzkość  –  poczynając   od   końca  XVIII  wieku  –  postęp  w  dziedzinie

naukowej krytyki religii oraz na odpowiednie najnowsze prace itd. Największym, najfatalniejszym błędem,

jaki tylko może popełnić marksista, byłby pogląd, że wielomilionowe masy ludowe (szczególnie chłopskie i

rzemieślnicze), skazane przez cały współczesny ustrój społeczny na ciemnotę, nieuctwo i zabobon, mogą

wydostać się z tej ciemnoty jedynie bezpośrednią drogą oświaty czysto marksistowskiej. Masom tym trzeba

dać najróżnorodniejsze materiały z zakresu propagandy ateistycznej, trzeba zaznajamiać je z faktami z

najrozmaitszych dziedzin życia, podejść do nich i w ten, i w inny sposób, żeby je zainteresować, zbudzić z

religijnego letargu, wstrząsnąć nimi z najrozmaitszych stron, najrozmaitszymi sposobami itp.

Pełne  zacięcia  polemicznego,   żywe,   z  talentem  napisane  prace  publicystyczne  starych  ateistów

XVIII wieku, atakujące w sposób błyskotliwy i otwarty panujący klerykalizm, zawsze będą tysiąckroć

bardziej nadawać się do budzenia ludzi z letargu religijnego aniżeli nudne, suche, nie ilustrowane niemal

żadnymi  umiejętnie  dobranymi  faktami  przeżuwanie  marksizmu,  które  przeważa  w  naszej literaturze  i

często (nie ma tu co ukrywać) wypacza marksizm. Wszystkie poważniejsze prace Marksa i Engelsa zostały

już u nas przetłumaczone. Nie ma absolutnie żadnych podstaw do tego, by się obawiać, że stary ateizm i

stary materializm nie zostaną u nas uzupełnione tymi korektywami, jakie wnieśli Marks i Engels. Rzecz

najważniejsza   –   to   umiejętność   zainteresowania   zupełnie   jeszcze   nie   rozwiniętych   mas   świadomym

stosunkiem do zagadnień religijnych i świadomą krytyką religii; a o tym właśnie najczęściej zapominają

nasi rzekomo marksistowscy, w rzeczywistości zaś wypaczający marksizm, komuniści.

Z   drugiej   strony,   spójrzcie   na   reprezentantów   współczesnej   naukowej   krytyki   religii.   Ci

reprezentanci wykształconej burżuazji prawie zawsze “uzupełniają” swe własne dowody obalające przesądy

religijne takimi rozważaniami, które od razu demaskują ich jako ideowych niewolników burżuazji, jako

“dyplomowanych lokajów klechostwa”.

Oto   dwa   przykłady.   Prof.   R.   J.   Wipper   wydał   w   roku   1918   książeczkę   pt.   “Powstanie

chrześcijaństwa”   (wyd.   “Pharos”,   Moskwa).   Relacjonując   o   najważniejszych   osiągnięciach   nauki

współczesnej autor nie tylko nie walczy z przesądami i oszustwem, które stanowią oręż kościoła jako

organizacji politycznej, nie tylko pomija te kwestie, lecz rości sobie wręcz śmieszną i na wskroś reakcyjną

pretensję do wzniesienia się ponad obie “krańcowości” – zarówno idealistyczną, jak i materialistyczną. W

ten sposób wysługuje się panującej burżuazji, która na całym świecie setki milionów rubli ze swych zysków

2

 Patrz: K. Marks i F. Engels, Dzieła, wyd. ros., tom XV, 1935, ss. 227-228. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 4 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – O znaczeniu wojującego materializmu (1922 rok)

wyciskanych z mas pracujących wydaje na popieranie religii.

Znany   uczony  niemiecki,   Artur   Drews,   obalając   w   swej   książce:   “Mit  o   Chrystusie”  religijne

przesądy i legendy, dowodząc, że Chrystus nigdy nie istniał – w końcowej części książki opowiada się za

religią, tylko że odnowioną, odświeżoną, bardziej wyrafinowaną, zdolną do przeciwstawienia się “z dnia na

dzień coraz bardziej wzbierającemu potokowi naturalistycznemu” (str. 238 4-go wydania niemieckiego z

1910 roku). Jest to jawny, świadomy reakcjonista, który otwarcie pomaga wyzyskiwaczom w zastąpieniu

starych   i   zmurszałych   przesądów   religijnych   przesądami   nowiutkimi,   jeszcze   bardziej   odrażającymi   i

obmierzłymi.

Nie oznacza to jednak, by nie trzeba było tłumaczyć Drewsa. Oznacza to natomiast, że komuniści i

wszyscy   konsekwentni   materialiści,   zawierając   w   pewnym   stopniu   przymierze   z   postępową   częścią

burżuazji, powinni bezlitośnie demaskować ją, gdy głosi ona reakcyjne poglądy. Oznacza to, że bojaźń

przed zawieraniem przymierza z przedstawicielami burżuazji XVIII wieku – tzn. tej epoki, gdy burżuazja

była rewolucyjna – oznaczałaby zdradę marksizmu i materializmu, albowiem “przymierze” z Drewsami, w

tej czy innej postaci, w tym czy innym stopniu, jest dla nas konieczne w walce z panującym religijnym

obskurantyzmem.

Czasopismo   “Pod   Sztandarem   Marksizmu”,   które   pragnie   stać   się   organem   wojującego

materializmu, winno udzielać dużo miejsca propagandzie ateistycznej, przeglądom literatury ateistycznej

oraz  korygowaniu   poważnych   niedociągnięć   występujących   w   tej   dziedzinie   pracy   naszych   organów

państwowych. Szczególnie ważne znaczenie ma wykorzystanie  tych książek i broszur, które zawierają

znaczną ilość konkretnych faktów i przykładów świadczących o związku, jaki zachodzi między interesami

klasowymi   i   organizacjami  klasowymi  współczesnej   burżuazji   a   organizacjami   instytucji  religijnych   i

religijnej propagandy.

Niezmiernie ważne są wszystkie materiały dotyczące Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej,

gdzie słabiej przejawia się oficjalna, urzędowa, państwowa więź między religią a kapitałem. Ale za to tym

wyraźniejsze staje się dla nas, że tak zwana “współczesna demokracja” (przed którą tak bezmyślnie biją

pokłony mienszewicy, eserowcy, częściowo anarchiści itp.) oznacza jedynie wolność głoszenia tego, co jest

korzystne   dla   burżuazji;   dla   burżuazji   zaś   jest   korzystne   głoszenie   jak   najbardziej   reakcyjnych   idei,

korzystne jest głoszenie religii, obskurantyzmu, haseł w obronie wyzyskiwaczy itp.

Miejmy   nadzieję,  że  czasopismo,   które  pragnie   być   organem  wojującego   materializmu,   będzie

dostarczało naszym czytelnikom przeglądy literatury ateistycznej, oceniając jednocześnie, dla jakiego kręgu

czytelników i pod jakim względem mogłyby nadawać się te lub inne prace, oraz wymieniając pozycje

wydane u nas (za wydane należy uznać tylko znośne przekłady, a tych mamy nie tak wiele) i pozycje, które

trzeba jeszcze wydać.

* * *

Poważne znaczenie ma nie tylko przymierze z konsekwentnymi materialistami nie należącymi do

partii komunistycznej; jeśli idzie o zadania stojące przed wojującym materializmem, to nie mniejsze –

powiedziałbym,   nawet   większe   –   znaczenie   ma   przymierze   z   przedstawicielami   współczesnego

przyrodoznawstwa, którzy skłaniają się ku materializmowi i nie boją się bronić go i propagować, wbrew

panującym   wśród   tak   zwanych   “sfer   oświeconych”   modnym   prądom   filozoficznym   ciążącym   ku

idealizmowi i sceptycyzmowi.

Umieszczony w numerze 1-2 czasopisma “Pod Sztandarem Marksizmu” artykuł A. Timiriaziewa o

teorii   względności   Einsteina   pozwala   wierzyć,   że  pismu   uda   się   zrealizować  również   i   tego  rodzaju

przymierze.  Na  przymierze  to  należy   zwrócić   więcej  uwagi.  Trzeba   pamiętać,   że   właśnie   na  gruncie

gwałtownego przełomu, który przeżywa współczesne przyrodoznawstwo, rodzą się najrozmaitsze reakcyjne

filozoficzne   szkoły  i   szkółki,  kierunki   i   kieruneczki.   Dlatego   też   śledzenie   zagadnień,   które   wysuwa

najnowszy  przewrót  w   dziedzinie   przyrodoznawstwa,   oraz   przyciąganie   do   tej   pracy   w   czasopiśmie

filozoficznym przyrodników – stanowi zadanie, bez rozwiązania którego wojujący materializm w żadnym

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 5 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – O znaczeniu wojującego materializmu (1922 rok)

wypadku   nie   może   być  ani   wojującym,   ani   materializmem.   Jeśli   Timiriaziew   w   pierwszym  numerze

czasopisma musiał się zastrzec, że teorii Einsteina – który sam, wedle słów Timiriaziewa, nie atakuje

czynnie  podstaw   materializmu   –   uchwyciło  się   już  wielu  przedstawicieli   burżuazyjnej   inteligencji  we

wszystkich   krajach,   to   dotyczy   to   nie   tylko   Einsteina,   ale   szeregu,   jeśli   nie   większości,   wielkich

reformatorów przyrodoznawstwa, poczynając od końca XIX wieku.

Po to zaś, by mieć świadomy stosunek do podobnego zjawiska, musimy zrozumieć, że bez poważnej

bazy filozoficznej żadne nauki przyrodnicze, żaden materializm nie może prowadzić skutecznej walki z

naciskiem   idei   burżuazyjnych   i   z   odradzaniem   się   burżuazyjnego   światopoglądu.   Ażeby   prowadzić

skuteczną walkę i doprowadzić ją do zwycięskiego końca, przyrodnik musi być materialistą nowoczesnym,

świadomym  zwolennikiem  materializmu,  reprezentowanego  przez  Marksa,  czyli  musi  być  materialistą

dialektycznym. By osiągnąć ten cel, współpracownicy czasopisma “Pod Sztandarem Marksizmu” powinni

organizować systematyczne studiowanie – z materialistycznego punktu widzenia – dialektyki Hegla, tzn. tej

dialektyki,  którą   Marks   stosował  w   praktyce   zarówno   w   swym  “Kapitale”,   jak   i   w   swych   pracach

historycznych i politycznych, i stosował z wielkim powodzeniem; obecnie każdy dzień, kiedy do życia i do

walki  budzą  się  nowe  klasy   na  Wschodzie  (Japonia,   Indie,  Chiny)   –  tj.  setki  milionów  ludzi,   którzy

stanowią   większość   ludności   kuli   ziemskiej,   a   których   bierność   historyczna   i   historyczny   letarg

powodowały dotychczas zastój i gnicie w wielu przodujących państwach Europy – każdy dzień, kiedy do

życia budzą się nowe narody i nowe klasy, potwierdza coraz bardziej słuszność marksizmu.

Oczywiście, takie studiowanie dialektyki heglowskiej, takie jej interpretowanie i propagowanie jest

niezmiernie trudne, toteż pierwszym próbom w tej dziedzinie bez wątpienia towarzyszyć będą błędy. Lecz

tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Wzorując się na tym, jak Marks stosował materialistycznie

pojmowaną   dialektykę   Hegla,   możemy   i   powinniśmy   opracowywać   wszechstronnie   tę   dialektykę,

drukować   na   łamach   czasopisma   wyjątki   z   najważniejszych   dzieł   Hegla,   interpretować   je   z   pozycji

materializmu, komentować przytaczając przykłady stosowania dialektyki przez Marksa, sięgając również do

tych przykładów dialektyki w dziedzinie stosunków ekonomicznych i politycznych, których najnowsza

historia, a  zwłaszcza współczesna wojna  imperialistyczna i rewolucja dostarczają w wielkiej obfitości.

Grupa   redaktorów  i  współpracowników  czasopisma   “Pod  Sztandarem  Marksizmu”  powinna  stanowić,

moim zdaniem, swego rodzaju “stowarzyszenie materialistycznych przyjaciół dialektyki heglowskiej”. W

materialistycznie objaśnianej dialektyce Hegla współcześni przyrodnicy znajdą (jeśli potrafią szukać i jeśli

my nauczymy się im pomagać) szereg odpowiedzi na te zagadnienia filozofii, które wysuwa rewolucja w

przyrodoznawstwie, a na których gruncie “ześlizgują się” na pozycje reakcji ci inteligenci, którzy hołdują

burżuazyjnej modzie.

Bez   wysunięcia   tego   zadania   i   bez   systematycznej   jego   realizacji   materializm   nie   może   być

materializmem   wojującym.   Będzie   on   –   że   użyję   wyrażenia   Szczedrina   –   nie   tyle   walczącym,   ile

zwalczanym.   Bez  spełnienia   tego   warunku  poważni  przyrodnicy   będą   równie   często,   jak   dotychczas,

bezradni, jeśli idzie o opracowanie filozoficznych wniosków i uogólnień. Albowiem przyrodoznawstwo

rozwija   się   tak   szybko,   przeżywa   okres   tak   głębokiego   rewolucyjnego   przewrotu   we   wszystkich

dziedzinach, że w żadnym wypadku bez wniosków filozoficznych nie może się obejść.

Na zakończenie przytoczę przykład nie związany z dziedziną filozofii, lecz związany w każdym

razie   z   dziedziną   zagadnień   społecznych,   którym   czasopismo   “Pod   Sztandarem   Marksizmu”  również

zamierza poświęcić uwagę.

Jest to jeden z przykładów świadczących o tym, jak współczesna pseudonauka faktycznie służy jako

środek rozpowszechniania najbardziej wulgarnych i nikczemnych poglądów reakcyjnych.

Niedawno  przysłano  mi  czasopismo  “Ekonomista”   nr  1  (1922  r.),   wydawane   przez  XI  sekcję

“Rosyjskiego Towarzystwa Technicznego”. Młody komunista, który przysłał mi to czasopismo (a który

zapewne nie miał czasu zapoznać się z jego treścią), zbyt pochopnie wydał o czasopiśmie nadzwyczaj

pochlebną opinię. W rzeczywistości zaś czasopismo to jest  –  nie wiem, w jakim stopniu świadomie  –

organem współczesnych rzeczników pańszczyzny, osłaniających się oczywiście płaszczykiem naukowości,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 6 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – O znaczeniu wojującego materializmu (1922 rok)

demokratyzmu itd.

Niejaki p. P. A. Sorokin zamieszcza w tym czasopiśmie obszerne pseudo-“socjologiczne” studium

“O wpływie wojny”. Naukowy artykuł pstrzy się od naukowych  odsyłaczy do “socjologicznych” prac

autora oraz jego licznych zagranicznych nauczycieli i współtowarzyszy. Oto jak wygląda uczoność autora:

Na stronie 83 czytamy:

“Na 10 000 małżeństw przypada obecnie w Piotrogrodzie 92,2 rozwodów (liczba fantastyczna),

przy czym spośród 100 rozwiązanych małżeństw 51,1 nie przetrwało roku, 11% trwało krócej niż miesiąc,

22% krócej niż dwa miesiące, 41% krócej niż 3-6 miesięcy i zaledwie 26% – ponad 6 miesięcy. Liczby te

świadczą o tym, że współczesne legalne małżeństwo jest formą osłaniającą w istocie rzeczy pozamałżeńskie

stosunki   płciowe   i   umożliwiającą  amatorom   «spódniczek»   «legalne»   zaspokajanie   swoich   apetytów”

(“Ekonomista” nr 1, str. 83).

Nie ulega wątpliwości, że zarówno ów pan, jak owo Rosyjskie Towarzystwo Techniczne, które jest

wydawcą czasopisma i zamieszcza w nim podobne rozważania, uważają siebie za zwolenników demokracji

i   będą   poczytywać   za   największą   zniewagę,   jeśli   określi   się   ich   mianem,   na   jakie   zasługują   w

rzeczywistości,   tzn.   mianem   rzeczników   pańszczyzny,   reakcjonistów,   “dyplomowanych   lokajów

klechostwa”.

Najbardziej   nawet   pobieżna   znajomość   ustawodawstwa   krajów   burżuazyjnych   w   sprawach

małżeństwa, rozwodu i nieślubnych dzieci oraz faktycznego stanu rzeczy w tej dziedzinie wykaże każdemu,

kto się tym interesuje, że współczesną demokrację burżuazyjną, nawet w najbardziej demokratycznych

republikach burżuazyjnych, cechuje pod tym względem właśnie pańszczyźniany stosunek do kobiety i do

nieślubnych dzieci.

Nie  przeszkadza  to  oczywiście  temu,  by  mienszewicy,  eserowcy  i  niektórzy  anarchiści  –   oraz

wszystkie odnośne partie na Zachodzie – gardłowali w dalszym ciągu o demokracji i pogwałceniu jej przez

bolszewików.   W   rzeczywistości   zaś   właśnie   rewolucja   bolszewicka   jest   jedyną   konsekwentnie

demokratyczną rewolucją, jeśli idzie o takie kwestie, jak małżeństwo, rozwód i sytuacja nieślubnych dzieci.

A jest to  problem  zahaczający w najbardziej bezpośredni sposób o  interesy przeszło  połowy ludności

każdego kraju. Jedynie rewolucja bolszewicka – mimo iż poprzedziło ją wiele rewolucji burżuazyjnych,

mieniących się demokratycznymi – po raz pierwszy podjęła zdecydowaną walkę w tej dziedzinie, i to

zarówno   przeciwko  wstecznictwu  i  stosunkom  pańszczyźnianym,   jaki   i  przeciwko  obłudzie  właściwej

klasom rządzącym i posiadającym.

Jeśli 92 rozwody na 10 000 małżeństw wydają się p. Sorokinowi liczbą fantastyczną, to należy

przypuścić, że albo autor żył i wychowywał się w jakimś klasztorze tak dalece odciętym od świata, iż w

istnienie takiego klasztoru nikt chyba nie uwierzy, albo też autor wypacza prawdę w interesie reakcji i

burżuazji.   Każdy,   kto   choć   trochę   orientuje   się   w   stosunkach   społecznych,   panujących   w   krajach

burżuazyjnych, wie, że faktyczna liczba faktycznych rozwodów (oczywiście, nie usankcjonowanych przez

kościół i prawo) jest wszędzie bez porównania większa. Rosja różni się pod tym względem od innych

krajów tylko tym, że jej ustawy nie uświęcają obłudy ani wyzucia z praw kobiety i jej dziecka, lecz otwarcie

i w imieniu władzy państwowej prowadzą systematyczną wojnę z wszelką obłudą i wszelką nierównością

prawną.

Marksistowskiemu czasopismu wypadnie prowadzić wojnę również z tego pokroju współczesnymi

“wykształconymi” rzecznikami pańszczyzny. Prawdopodobnie znaczna ich część otrzymuje nawet u nas

pieniądze państwowe i pracuje w państwowych instytucjach krzewiących oświatę wśród młodzieży, choć

nadaje się do tego tak samo, jak notoryczni rozpustnicy nadawaliby się na wychowawców w szkołach dla

młodocianych.

Klasa robotnicza Rosji potrafiła zdobyć władzę, nie nauczyła się jednak jeszcze nią posługiwać, w

przeciwnym bowiem razie tego rodzaju wykładowców i członków naukowych towarzystw dawno by już w

nader uprzejmy sposób wyprosiła do krajów burżuazyjnej “demokracji”. Tam jest najwłaściwsze miejsce

dla podobnych rzeczników pańszczyzny.

Nauczy się, byleby tylko chciała się uczyć.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 7 -

www.skfm-uw.w.pl