background image

 

 

 

 

 

 

Św. Teresa od Jezusa 

(Teresa de Cepeda y Ahumada) 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

WOŁANIE DUSZY DO BOGA 

 

background image

 

SPIS TREŚCI 

ROZDZIAŁ 1 ...................................................................................................................... 3 

ROZDZIAŁ 2 ...................................................................................................................... 3 

ROZDZIAŁ 3 ...................................................................................................................... 4 

ROZDZIAŁ 4 ...................................................................................................................... 5 

ROZDZIAŁ 5 ...................................................................................................................... 5 

ROZDZIAŁ 6 ...................................................................................................................... 6 

ROZDZIAŁ 7 ...................................................................................................................... 7 

ROZDZIAŁ 8 ...................................................................................................................... 7 

ROZDZIAŁ 9 ...................................................................................................................... 8 

ROZDZIAŁ 10 .................................................................................................................... 9 

ROZDZIAŁ 11 .................................................................................................................. 10 

ROZDZIAŁ 12 .................................................................................................................. 10 

ROZDZIAŁ 13 .................................................................................................................. 12 

ROZDZIAŁ 14 .................................................................................................................. 13 

ROZDZIAŁ 15 .................................................................................................................. 14 

ROZDZIAŁ 16 .................................................................................................................. 14 

ROZDZIAŁ 17 .................................................................................................................. 15 

MODLITWA

 

(SŁOWA MIŁOŚCI) 

Jeśli mnie kochasz tak, o mój Boże, 
Jak ja Cię, Panie, miłuję, 
Powiedz, jak dusza wytrzymać może 
I co Twą miłość wstrzymuje? 
Powiedz mi duszo twoje tęsknoty, 
Powiedz twe udręczenia.  

Lękam się, Panie, Twojej utraty, 
Pragnę Cię widzieć bez cienia. 
Bo Tobie, Panie, oddanam cala 
I w Tobie wszystka zgubiona, 
Ma dusza jednym pragnieniem pała: 
Być Twą miłością strawiona.  

O, by ta miłość mnie ogarnęła, 
Spraw to, Najs

łodszy mój Panie! 

By ona z Tobą mnie zjednoczyła 
Na wieczne miłowanie. 

(Teresa de Cepeda y Ahumada) 

background image

 

ROZDZIAŁ 1 

O nędzy życia ziemskiego. - Ciężkie staje się jej życie, bo odłącza ją od widzenia Boga. - Chce służyć Bogu jak 
najlepiej, ale wszystko jej przes

zkadza w tej służbie i miłości. - Żali się więc Bogu ukrytemu w jej duszy. 

1. O życie, życie! Jak możesz trwać, zostając z dala od Życia twego? Czym, w takim 

osamotnieniu, pustkę twoją zapełnisz? Co poczniesz, kiedy wszystkie sprawy twoje pełne są 
niedosko

nałości i niedostatków? Kto cię pocieszy, duszo moja, miotana nawałnościami tego 

burzliwego morza? Płaczę nad sobą a bardziej jeszcze płaczę nad tym czasem, kiedy żyłam, 
nie płacząc nad sobą. O Panie! Jakże słodkie są drogi Twoje! Lecz kto może chodzić nimi 
bez bojaźni? Boję się żyć bez służenia Tobie - a kiedy chcę Ci służyć, niczego w tej służbie 
mojej nie znajduję, co by mię zadowoliło, niczego, czym bym się choć w cząstce wypłaciła z 
tego,  com  Tobie  winna.  Pragnęłabym,  zdaje  mi  się,  całą  istnością  moją  oddać  się  Twej 
służbie, a gdy dobrze się przypatrzę nędzy mojej - widzę, że nic nie zdołam uczynić dobrego, 
jeno to, co Ty mi dasz.  

2.  O  Boże  mój.  Miłosierdzie  moje!  Co  uczynię,  abym  się  nie  pozbyła  tych  wielkich  rzeczy, 
które Ty czynisz ze mną? Twoje sprawy święte są i sprawiedliwe, cena ich jest nad wszelką 
cenę i mądrość ich nad wszelką mądrość - boś Ty sam, Panie, nieskończona Mądrość! Gdy 
umysł  mój  rozważa  dziwy  Twoje,  wola  się  żali,  bo  chciałaby  być  wolną  od  wszelkiej 
przeszkody,  aby  mogła  swobodnie  miłować  Ciebie.  Ale  umysł,  wśród  niedostępnych  jemu 
Twoich wielmożności, nie zdoła dosięgnąć Ciebie, aby Cię poznał takim, jakim jesteś. Serce 
zaś, choć wielkim pożądaniem pożąda, cieszyć się Tobą nie może, bo zatrzymane jest w tym 
dusznym więzieniu ciała śmiertelnego. Wszystko więc biedną duszę krępuje, wszystko staje 
się na przeszkodzie jej miłości. Znalazłam jednak pewną pomoc w rozpamiętywaniu Twojej 
boskiej wielkości, w której jaśniej widzę moje nieprzeliczone nędze.  

3. Na co to mówię, Boże mój? Komu się żalę? Kto mię usłyszy, jeśli nie Ty, Ojcze i Stwórco 
mój?  Na  cóż  więc  potrzebne  moje  słowa,  kiedy  Ty  bez  słów  znasz  mój  ból.  Ty  o  Boże, 
którego  tak  jasno  widzę  mieszkającego  w  moim  wnętrzu?  Taki  to  zawsze  mój  nierozum! 
Lecz, ach, mój Boże! Skąd mogę mieć tę pewność, że nie jestem odłączona od Ciebie? O 
biedne moje życie, że musisz żyć w takiej niepewności, nie mogąc mieć bezpieczeństwa w 
rzeczy tak nieskończenie ważnej! Któż by ciebie mógł pragnąć, kiedy jedyny pożytek, jakiego 
po tobie spodziewać się można, to jest pełnienie we wszystkim woli Bożej, tak jest niepewny 
i tak zagrożony? 

ROZDZIAŁ 2 

O pociąganiu bliźnich do Boga. - Pociąga ją samotność, bo w niej znajdzie ukojenie swej tęsknoty za Bogiem.  - 
Bóg jednak pragnie, by opuszczała tę samotność dla oddawania posług bliźnim, przez które może ich pociągnąć 
do Niego. - 

Kto bliźniego nie miłuje, nie miłuje Boga.  

1. Często, Panie mój, zastanawiam się nad tym, że na to nieznośne cierpienie, jakim 

jest  życie  bez  Ciebie,  nie  ma  chyba  innej  ulgi,  jeno  samotność.  Tu  przynajmniej  dusza 
znajduje odpocznienie przy Tym, który sam jest jej odpocznieniem. Prawda, że i tu nie może 
się  cieszyć  Tobą  z  zupełną  swobodą,  skutkiem  czego  męka  jej  nieraz  w  dwójnasób  się 
wzmaga. W porównaniu jednak z tą drugą męką, jaką sprawia konieczność przestawania ze 
stworzeniami  i  opuszczania  dla  nich  samotnej  z  Stwórcą  rozmowy  -  tamta  wydaje  się 
rozkoszą.  Lecz  jak  się  to  dzieje,  Boże  mój,  że  dla  duszy,  pragnącej  jedynie  Tobie  być 
przyjemną, odpocznienie takie staje się umęczeniem? O potęgo miłości Bożej! Jakże różne 
są  twoje  skutki  od  tych,  jakie  sprawia  miłość  światowa!  Miłość  światowa  uchyla  się  od 
towarzystwa  drugich,  lękając  się,  by  jej  nie  pozbawiono  tego,  co  posiada.  Miłość  Boża, 
przeciwnie,  tym  jest  większa,  im  więcej  Bogu  przybywa  miłośników  i  rozkosz  jej  to  tylko 
zasępia,  gdy  widzi,  że  nie  wszyscy  cieszą  się  tym  dobrem  najwyższym.  Stąd  to,  o  Dobro 

background image

 

moje, pochodzi, że duszę wśród najwyższych pociech, jakich przy Tobie używa, żal ogarnia 
na  wspomnienie tych,  którzy  tymi  pociechami gardzą,  którzy  je mają utracić  na  wieki.  Tym 
żalem ściśniona, dusza szuka towarzyszów i ochotnie opuszcza swoje pociechy, skoro się jej 
zdaje,  że  zdoła  w  czym  przyczynić  się  do  tego,  by  inni  zapragnęli  ich  i  o  nie  się  starać 
zechcieli.  

2.  Lecz,  Ojcze  mój  niebieski,  czy  nie  lepiej  by  było  te  pragnienia  odłożyć  do  czasu,  gdy 
dusza mniej hojną będzie czuła w sobie obfitość słodkości Twoich, a tymczasem, póki je ma, 
cieszyć  się  nimi?  O  Jezu  mój,  jakże  wielka  jest  ta  miłość  Twoja,  którą  miłujesz  synów 
ludzkich! Bo to jest największa przysługa, jaką Ci oddać może dusza, gdy dla miłości bliźnich 
i  dla  ich  z

bawienia,  Ciebie  opuści!  W  istocie  jednak  nie  opuszcza  Cię,  oddając  się  tym 

posługom,  przeciwnie,  pełniej  Cię  wówczas  posiada!  Mniej  bowiem  sobie  dogadza  i  mniej 
słodyczy  Twoich  używa,  ale  za  to  cieszy  się  wielką  radością,  że  Tobie  przynosi  pociechę. 
Widzi 

także,  że  rozkosze  tej  ziemi  i  te  nawet,  które  zdają  się  pochodzić  z  Twego  daru, 

niepewne  są  póki  żyjemy  w  tym  śmiertelnym  ciele,  jeśli  z  nimi  nie  idzie  w  parze  miłość 
bliźniego. Kto bliźniego nie miłuje, nie miłuje Ciebie, Panie mój, który tak wielką ofiarą krwi 
swojej okazałeś tę zbytnią miłość, jaką umiłowałeś synów Adamowych. 

ROZDZIAŁ 3 

O  nieszczęściu  obrażania  Boga.  -  Zachwyca  ją  wielka  chwała,  jaką  Bóg  przygotował  swoim  wybranym.  -  Jest 
jednak  wiele  dusz,  które  nie  pamiętają  o  tym,  zapominają  o  Bogu  i  posuwają  się  do  tego  zuchwalstwa,  że  Go 
obrażają. - Blaga gorąco Boga, by oświecił tę straszną ślepotę grzeszników.  

1. Rozmyślając o tej chwale, którą Ty, Boże mój, zgotowałeś tym, którzy aż do końca 

wytrwają w pełnieniu Twej woli i te trudy i boleści, jakimi Syn Twój nabył tę chwałę; jako mało 
my  na  nią  zasługujemy,  a  jak  ogrom  Twej  miłości,  która  nas  tak  wielkim  kosztem  swoim 
nauczyła  miłować,  zasługuje  na  to,  byśmy  jej  nie  odpłacali  niewdzięcznością  -  dusza  moja 
głębokim  przejęła  się  smutkiem.  Jak  to  być  może.  Panie,  by  to  wszystko  wyszło  nam  z 
pamięci,  by  człowiek  śmiertelny  do  takiej  doszedł  ślepoty,  by  śmiał  Ciebie obrażać?  O  mój 
Zbawicielu,  jakże  strasznie,  w  tej  zapamiętałości  swojej  nieszczęsny  sam  siebie  poniża!  A 
jakże wielka jest dobroć Twoja, że w samejże chwili, gdy grzeszymy, Ty raczysz wspomnieć 
na  nas,  i  gdy  my  grzechem  naszym  cios śmiertelny  w  Ciebie  wymierzamy,  Ty  znowu nam 
rękę podajesz i z tej zapamiętałości do opamiętania się nas przywołujesz, abyśmy się starali 
i prosili Ciebie o uzd

rowienie! Błogosławiony niech będzie tak łaskawy Pan i błogosławione 

to wielkie Jego miłosierdzie! Niech Mu będą dzięki i uwielbienie wieczne za takie miłościwe 
Jego zmiłowanie!  

2. O  duszo moja,  błogosław  na  każdy  dzień  tego Boga  wielkiego!  Jak to być  może,  by kto 
przeciwko  Niemu  powstawał?  O  jakże  srogim  potępieniem  będzie  sama  wielkość  łaski  dla 
tych,  którzy  ją  odrzucili!  Ty  sam,  Boże  mój,  racz  temu  nieszczęściu  zaradzić!  O  synowie 
człowieczy,  dopókiż  twardego  serca  będziecie?  Dopókiż  nieczułością  waszą  odpychać 
będziecie  tego  najsłodszego  Jezusa?  Jakże  to,  czy  może  sądzicie,  że  złość  wasza 
powstanie przeciw Niemu! O nie! Życie człowieka przemija jak kwiat polny, a potem przyjdzie 
Syn Panny i wyda straszliwy swój wyrok. O wszechmocny Boże mój! Kiedy wiemy, że Ty nas 
sądzić będziesz, czemuż nie staramy się o to, czego nam koniecznie potrzeba, abyś w oną 
godzinę  był  nam  Sędzią  łaskawym?  Lecz  któż  by  dla  swej  sprawy  nie  życzył  sobie  tak 
świętego i  sprawiedliwego Sędziego?  Błogosławiony,  kto  w  oną straszną  chwilę  z  radością 
będzie mógł Cię powitać, Boże i Panie mój! Lecz kogo Ty, Panie, podniosłeś z upadku, kto 
przejrzał  i  poznał,  jak  nędznie  gubił  siebie  dla  marnej  rozkoszy,  i  teraz  już  niezłomne  ma 
postanowienie  we  wszystkim,  aż  do  końca  czynić  wolę  Twoją,  ufny  w  pomoc  Twojej  łaski, 
która  go  nie  zawiedzie  (bo  Ty,  Boże  serca  mego  i  Dobroci  nieskończona,  nigdy  nie 
opuszczasz  tych,  którzy  Cię  miłują,  i  wzywającemu  Ciebie  zawsze  odpowiesz),  jakim 
sposobem, Panie, może on jeszcze żyć, nie umierając każdej chwili na wspomnienie, że taki 
skarb  najdroższy,  jakim  jest  otrzymana  na  Chrzcie  niewinność,  bezpowrotnie  postradał? 

background image

 

Ciągle umierać ze wstydu i z żalu, to dla niego życie najlepsze. Ale dusza, tkliwie miłująca 
Ciebie, jak zdoła to wytrzymać?  

3.  Ach,  przebacz,  Panie,  nierozum  tego  pytania!  Snadź  wyszły  mi  z  pamięci  Twoje 
wielmożności i zmiłowania! Bo przecież dla grzeszników na ten świat przyszedłeś i okupem 
wielkim nas odkupiłeś i za fałszywe uciechy nasze zapłaciłeś taką okrutną męką i krwawym 
biczowaniem!  Oczy  Twoje dopuściłeś zakrywać  szydercom  na  uleczenie  ślepoty  mojej  i  za 
próżności moje dałeś głowę Twoją zranić koroną cierniową!  

O  Panie,  Panie!  Wszystko  to  duszy  miłującej  Ciebie,  nowego  tylko  żalu  dodaje!  Ta  jedna 
tylko pozostaje mi pociecha, że tym głośniej będzie sławione na wieki Twoje miłosierdzie, im 
jawniej przed całym światem będą odkryte moje złości! Nie wiem jednak, czy jaka pociecha 
zdoła kiedy uśmierzyć ten żal i moją boleść, dopóki nie przyjdzie ten dzień, kiedy w radości 
oglądania Ciebie na zawsze, utoną wszystkie nędze tej śmiertelności. 

ROZDZIAŁ 4 

Uznanie swej nicości. - Myśląc o wiecznym szczęściu oglądania Boga, pragnie coś czynić, by sobie to szczęście 
wysłużyć. - Czuje jednak dobrze, że wszystkie jej uczynki są niczym przed obliczem Boga.  - Ufa jednak, ze Bóg 
jej dopomoże i nigdy jeszcze nie zwątpiła w Jego dobroć.  

1. Czuję, Panie mój, że dusza moja ulgę znajduje i uspokojenie na wspomnienie tej 

rozkoszy, którą cieszyć się będzie, jeśli z miłosierdzia Twego dostąpi szczęścia cieszenia się 
Tobą  na  wieki.  Ale  pierwej  chciałaby  służyć  Tobie,  jak  Ty,  służąc  jej,  nabyłeś  dla  niej  to 
szczęście.  Cóż  pocznę,  Panie  mój?  Co  zdołam  uczynić  dla  Ciebie,  Boże  mój?  O,  jakże 
późno  zapaliły  się  pragnienia  moje,  a  Ty  Panie,  jak  wcześnie  począłeś  starać  się  o  mnie, 
pobudzać i wzywać mię, abym się wszystka oddała Tobie! Czy może kiedy opuściłeś, Panie, 
nędzarza, albo odwróciłeś się od mizernego żebraka, pragnącego zbliżyć się do Ciebie? Czy 
może mają jakie granice wielmożności Twego miłosierdzia i  wspaniałość Twoich darów? O 
Boże  mój,  Miłosierdzie  moje!  Jakże  jasno  dzisiaj  możesz  tę  boską  Twoją  szczodrobliwość 
objawić  na  mnie,  Twojej  służebnicy!  Wszechmogący  jesteś,  Boże  wielki!  -  Teraz,  jeśli 
zechcesz, okaże się, czy dusza moja nie łudzi siebie, gdy z żalem patrząc na czas stracony, 
z  otuchą  jednak  ufa,  że  Ty  mocen  jesteś,  Panie,  w  jednej  chwili  to  sprawić,  że  wszystką 
stratę odzyska, choć po ludzku zdaje się inaczej, bo czasu straconego nikt nie przywoła na 
powrót. Bądź błogosławiony, Boże mój!  

2. O Panie, wyznaję nieskończoną moc Twoją! Wszak jesteś wszechmogący i cóż może być 
niemożliwe  Temu,  który  wszystko  może?  Chciej,  Panie  mój,  chciej  tylko,  bo  jakkolwiek 
jestem nędzna, przecież mocno wierzę, że Ty możesz, cokolwiek chcesz, i im większe są te 
dziwne  sprawy  Twoje,  o których słyszę,  i  im  pewniej  wiem,  żeś Ty  mocen  uczynić  jeszcze 
większe, tym mocniej utwierdza się moja wiara, tym ufniej wierzę, że uczynisz to, o co Cię 
błagam! Cóż w tym dziwnego, że Wszechmogący cuda może czynić i czyni?  

Przy wszystkich nędzach moich, Ty wiesz, że nigdy w życiu moim nie było tej chwili, bym nie 
uznawała  wszechmogącej  Twojej  potęgi  i  nieskończonego  Twego  miłosierdzia.  W  tym 
przynajmniej  racz  mi  to,  Pan

ie,  policzyć  w  zasługę,  nie  obraziłam  Ciebie!  Przywróćże  mi, 

Boże mój, czas stracony, dając mi Twoją łaskę na teraz i na przyszłość, abym się ukazała 
przed Tobą obleczona w szaty godowe, wszak możesz to uczynić, jeśli zechcesz! 

ROZDZIAŁ 5 

O ufności w Bogu. - Chce prosić Boga o łaski potrzebne dla utoczenia duszy, ale widzi całą nędzę swoją.  - Ufa 
jednak, że otrzyma o co prosi, nie dla swych zasług, ale z samej dobroci Boga i dla tej miłości, jaką Go kocha, 
miłość bowiem nadaje wartość jej prośbom.  

background image

 

1. O Pan

ie mój, jak ośmieli się jeszcze prosić Ciebie o łaski, kto tak jak ja, źle Tobie 

służył,  i  tak  nie  umiał  zachować  tego,  coś  mu  Ty  użyczył?  Na  jaką  wiarę  może  jeszcze 
zasługiwać,  kto  tyle  razy  Ciebie  zdradził?  Cóż  więc  pocznę,  o  Boski  Pocieszycielu 
strapion

ych  i  Lekarzu  każdego,  kto  u  Ciebie  szuka  lekarstwa?  Czy  może  lepiej  będzie,  że 

zamilczę  o  moich  potrzebach,  czekając,  aż  Ty  im  sam  zaradzisz?  Z  pewnością  nie,  bo 
wiedząc, jaką będzie mnogość tych naszych potrzeb, i jaką to będzie ulgą dla nas, gdy się z 
n

imi  wynurzymy  przed  Tobą,  Ty,  Panie  mój  i  rozkoszy  moja,  kazałeś  nam,  byśmy  Ciebie 

prosili, obiecując, że nas wysłuchasz.  

2. Przychodzi mi nieraz na myśl skarga owej świętej niewiasty, Marty. Sądzę, że nie skarżyła 
się tylko na siostrę swoją, ale zapewne najwięcej to ją bolało, że sądziła, iż Ty Panie, jej nie 
żałowałeś pracą obarczonej i mało dbałeś o to, by zostawała przy Tobie. Zdawało się jej, że 
nie tyle ją miłujesz, co jej siostrę, i to gorzej musiało jej dolegać niż trud samej pracy. Trud 
ten  bowiem 

podejmowała  z  wielkiej  dla  Ciebie  miłości,  a  miłość  wszelki  trud  zamienia  w 

pociechę. Jasno to widać z tego, że nie do siostry się zwraca ze swoją skargą, ale wszystek 
żal swój przed Tobą, Panie, wylewa i swoją miłością ośmiela się robić Ci wymówkę, że nie 
dbasz o nią. I odpowiedź Twoja także zdaje się to stwierdzać, że słowa jej wypływały z tego 
źródła miłości. Miłość bowiem tylko nadaje wartość wszystkiemu, i to jest owo jedno, czego 
potrzeba,  by  była  tak  wielka,  iżby  żadna  rzecz  na  świecie  nie  zdołała  powstrzymać  jej  od 
miłowania. Lecz jakże miłość nasza, Boże mój, może być tak wielka, jakiej Umiłowany jest 
godzien, jeśli Ty z nią w jedno nie połączysz tej miłości, jaką mnie miłujesz? Cóż więc? Mam 
się żalić i ja z tą świętą niewiastą? Nie daj Boże, żadnego nie mam do żalenia się powodu. 
Zawsze mi Bóg i wiele większe okazywał dowody miłości, niż sama o nie prosić albo pragnąć 
umiałam. Nie mam więc na co się żalić, chyba tylko na tę zbytnią Twoją dobroć, z jaką tak 
długo  mię,  Panie  mój,  znosiłeś.  O  cóż  tedy  ma  prosić  jeszcze  takie  nędzne,  jak  ja, 
stworzenie?  Daj  mi  - 

powiem  Ci  ze  świętym  Augustynem  -  daj  mi,  Boże  mój,  co  bym  Ci 

mogła dać na wypłacenie się Tobie, choć w cząstce jakiej, z tego mnóstwa, com Ci winna. 
Pomnij,  że  jestem  dziełem  rąk  Twoich,  a  ja  niech  pamiętam  i  coraz  lepiej  poznaję,  że  Ty 
jesteś moim Stworzycielem, abym Cię coraz więcej miłowała. 

ROZDZIAŁ 6 

Nie ma miłości bez cierpienia. - Choć życie się jej dłuży, choć wydaje się gorzkie i długie, choć śmierć uważa za 
upragnione uwolnienie z więzów ciała, jednak chce żyć, pracować i cierpieć tak długo, jak długo Bóg zechce.  - 
Wygnanie to bowiem ziemskie uważa jako pokutę za popełnione winy.  

1. O rozkoszy moja. Panie wszystkiego stworzenia i Boże mój! Dopókiż jeszcze będę 

czekała  szczęśliwości  oglądania  Twego  oblicza?  Jaki  dasz  ratunek  duszy,  która  nie  może 
znaleźć na tej ziemi odpoczynku poza Tobą? O życie długie! O życie gorzkie! O życie bez 
życia! O samotności najsamotniejsza! O cierpienie bez lekarstwa! Kiedyż, Panie, kiedyż? Co 
pocznę,  Dobro  moje,  co  pocznę?  Może  mam  pragnąć  nie  pragnąć  Ciebie?  O  Boże  mój  i 
Stworzycielu mój, który serce przeszywasz, a grot w nim nie wyciągnięty zostawiasz, ranisz, 
a znaki rany niewidomymi czynisz, zabijasz, a zabijając, życia dodajesz i czynisz co chcesz, 
Pani

e  mój,  bo  wszechmogący  jesteś!  I  chcesz,  mój  Boże,  by  taki  nędzny  robak  zniósł  i 

wytrzymał rzeczy tak sobie przeciwne? Niech tak będzie. Boże mój, skoro Ty tak chcesz; ja 
niczego nie chcę, jeno Ciebie!  

2. Lecz, o Stwórco mój, od bólu wielkiego jęk się z piersi dobywa i skarga na to, na co nie ma 
rady,  póki  Ty  nie  zaradzisz!  I  dusza  w  tym  dusznym  więzieniu  zamknięta,  pragnie  swego 
wyzwolenia, a przy tym jednak pragnie ani na włos nie odstąpić od tego, czego Ty chcesz. - 
O Chwało moja, czyń co chcesz: albo potęguj ból duszy, mnożąc w niej miłość, albo od razu 
połóż  mu  koniec  i  zabierz  mię  do  siebie!  O  śmierci,  śmierci,  nie  wiem,  jak  można  bać  się 
ciebie,  kiedy  w  tobie  jest  życie!  Lecz  kto  zmarnował  część  życia  swego  nie  miłując  Boga, 
jakże się ma nie bać ciebie? A ja właśnie tak postępowałam, czegóż tedy tak się dopraszam, 
czego tak pragnę? Kto wie, może zasłużonego, ach, jak zasłużonego karania za moje winy? 

background image

 

Nie  dopuszczaj  tego,  o  Ty,  jedyne  Dobro  moje!  Pomnij,  jak  drogo  Cię  kosztowało  moje 
odkupienie!  

3.  O 

duszo moja! Daj już, daj spełnić się woli twego Boga! Tego tylko tobie potrzeba! Służ 

Jemu  i  ufaj  w  Jego  miłosierdziu,  że  uleczy  twój  ból,  gdy  pokuta  za  winy  twoje  choć  nieco 
uczyni cię godną odpuszczenia. Nie pragnij wesela bez cierpienia. Ale i tego, o Panie i Królu 
mój  prawdziwy,  nie  zdołam,  jeśli  mię  Twoja  boska  ręka  i  wielmożność  łaską  swoją  nie 
wspomoże. Za jej pomocą zdołam wszystko. 

ROZDZIAŁ 7 

Współżycie z Bogiem. - Podziwia dobroć Boga, którego rozkoszą jest mieszkać z synami człowieczymi.  - Bóg w 
swym  wiecznym  życiu  w  łonie  Trójcy  Świętej  był  szczęśliwy,  nic  Mu  nie  brakowało.  -  Chciał  jednak  przypuścić 
człowieka do współuczestnictwa w swym szczęściu, by się okazała nieskończoną Jego dobroć.  - Prosi Go więc, 
by nic jej nie zdołało odłączyć od Jego miłości.  

1. O nadziejo moja, Ojcze mój, Stwórco, Panie i Bracie mój prawdziwy! Gdy wspomnę 

na  te  słowa  Twoje,  którymi  nas  upewniasz,  iż  "rozkoszą  Twoją,  mieszkać  z  synami 
człowieczymi", dusza moja wielce się raduje. O Panie nieba i ziemi! Jakież to słowa, i któryż 
grzesznik,  słysząc  je,  może  jeszcze  tracić  otuchę?  Czy  brak  Ci  może,  Panie,  z  kim  byś 
używał rozkoszy,  że szukasz sobie takiego, jak ja, nędznego robaka? Wszak w chwili, gdy 
Syn Twój przyjmował chrzest w Jordanie, słyszany był nad Nim ten głos z nieba, że "masz 
upodobanie  w  swoim  Synu.  A  więc  wszyscy  my,  Panie,  mamy  być  na  równi  z  Synem 
Twoim?  O,  jakiż  to  nadmiar  miłosierdzia,  jaki  ogrom  łaski,  na  którą  nigdy  nie  mogliśmy 
zasłużyć! I może jeszcze człowiek śmiertelny o tym wszystkim nie pamiętać i zapominać tej 
Twojej  łaskawości  i  swojej  godności?  O  Panie  Ty,  który  wszystko  wiesz  i  znasz  serce 
człowieka, wspomnij na tę wielką nędzę naszą i wejrzyj litościwie na naszą ułomność!  

2. O duszo moja, rozważaj tę wielką rozkosz miłości, jaką ma Ojciec, poznając Syna swego, i 
Syn,  Ojca  swego,  i  zapał  święty,  z  jakim  Duch  Święty  z  Ojcem  i  z  Synem  się  jednoczy! 
Żadna z trzech Osób nie może się odłączyć od tej miłości i od tego poznania, bo wszystkie 
trzy  jedną  są  istnością.  Przedwiecznie  te  trzy  Boskie  Osoby  wzajemnie  siebie  poznają, 
wzajemnie  siebie  miłują,  wzajemną  i  wspólną  cieszą  się  rozkoszą.  Na  cóż  im  potrzebna 
miłość  moja?  Na  co  jej  żądasz  ode  mnie,  Boże  mój?  Co  na  niej  zyskasz?  Bądź 
błogosławiony,  Boże  mój,  na  wieki!  Niechaj  wszystko stworzenie  chwali  Ciebie,  Panie,  bez 
końca, jak Ty jesteś bez końca!  

3. Raduj się, duszo moja, bo choć słaba i nędzna miłość twoja, jest przecie ktoś, kto miłuje 
twego Boga, jak tego jest godzien. Raduj się, że jest taki, który zna nieskończoną dobroć i 
nieogarnione  doskonałości  Jego.  Dzięki  mu  czyń,  iż  zesłał  na  tę  ziemię  Jednorodzonego 
Syna  swego,  który  Go  tak  zna,  jak  Syn  zna  Ojca.  Pod  taką  obroną,  śmiało  już  możesz 
przystąpić  do  Niego  i  błagać Go,  aby,  gdy  w  boskiej  łatwości  swojej  raczy  rozkoszą  swoją 
zwać mieszkanie z Tobą, dał ci tę łaskę, by żadna rzecz na świecie nie zdołała odłączyć cię 
od  Jego  miłości!  By  twoją  rozkoszą  było  radować  się  z  wielmożności  twego  Boga  i  coraz 
lepiej poznawać, jak On jest nieskończenie godny tego, by wszystko stworzenie chwaliło Go i 
miłowało!  I  z  łaski  Jego,  byś  i  ty  choć  w  cząstce  zdołała  się  do  tego  przyczynić,  aby  było 
błogosławione  imię  Jego;  byś  prawdziwie  z  Przeczystą  Matką  Boga  i  Zbawiciela  twego 
mogła mówić: "Uwielbia dusza moja Pana".

 

ROZDZIAŁ 8 

Zaślepienie  ludzkie.  -  Bóg  Wszechmogący,  który  stworzył  wszystko  i  wszystkim  włada,  pragnie,  byśmy  Go 
miłowali i daje nam swoje skarby.  - Ludzie jednak zapominają o tej dobroci Boga i szukają ochłody w rzeczach 
niskich i grzesznych. - 

Blagom Pana, by uzdrowił tych zaślepionych, by ich wyrwał z toni zgubnej i nie dopuszczał 

tej zniewagi, by Nim gardzono.  

background image

 

1. O Panie Boże mój, jakże prawdziwie Ty masz słowa życia w których wszyscy, my 

ludzie śmiertelni, znaleźlibyśmy to szczęście, którego pragniemy, gdybyśmy u Ciebie szukać 
go  chcieli!  Lecz  to 

dziwne.  Boże  mój,  że  nie  pomnimy  na  Twoje  słowa,  zarażeni  tym 

nierozumem  i  tą  chorobą,  które  są  skutkiem  złych  uczynków  naszych!  O  Boże  mój!  Boże, 
Boże  Sprawco  wszystkiego  stworzenia!  Czymże  jest  cały  ten  świat,  w  porównaniu  z  tym 
mnóstwem  niezliczonych światów,  które  mógłbyś  stworzyć,  gdybyś  chciał? Wszechmogący 
jesteś i niepojęte są sprawy Twoje. Sprawże to, Panie, by nigdy mi  z pamięci i  z myśli nie 
wyszły słowa Twoje.  

2. Ty mówisz: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was 
pokrzepię". Czegóż jeszcze chcemy, Panie? O co prosimy? Czego szukamy? Czegóż ludzie 
na  świecie  chcą,  gdy  grzeszą  i  giną?  -  jeno  ochłody.  O  Boże,  Boże  wielki!  Co  znaczy  ta 
tajemnica, gorzkich łez godna? O jakież to straszne zaślepienie, szukać szczęścia i ochłody 
w  tym,  w  czym  niepodobna  ich  znaleźć!  Zlituj  się,  Stworzycielu,  nad  stworzeniami  Twymi! 
Wszak  widzisz,  że  sami  siebie  nie  rozumiemy  i  nie  wiemy,  czego  chcemy!  I  z  tym,  czego 
pragniemy,  sami  się  rozmijamy!  Oświeć  nas,  Panie!  Widzisz,  że  więcej  nam  potrzebne 
oświecenie,  niż  ślepemu  od  urodzenia,  którego  Ty  uzdrowiłeś.  Tamten  pragnął  ujrzeć 
światło,  a  nie  mógł,  my  dziś  go  ujrzeć  nie  chcemy.  O  ślepoto  nie  uleczona!  Tu,  Boże  mój, 
potrzeba, by się okazała wszechmogąca potęga Twoja, tu właśnie miejsce nieskończonego 
miłosierdzia Twego!  

3.  O  Boże  mój  prawdziwy,  wiem,  jak  dziwna  to  rzecz,  o  co  Cię  proszę,  byś  miłował  tych, 
którzy  Ciebie  nie  miłują,  byś  otworzył  tym,  którzy  nie  kołaczą,  byś  zdrowie  przywrócił  tym, 
którzy  kochają  się  w  słabości  swojej  i  robią,  co  mogą,  aby  ją  jeszcze  pogorszyć!  Ale 
powiedziałeś,  Panie,  żeś  przyszedł  szukać  grzeszników,  oto  ich  masz,  oto  prawdziwi 
grzesznicy! Nie patrz na naszą ślepotę, Boże mój, jeno na te zdroje krwi, które Syn Twój za 
nas  przelał.  Im  złość  uporniejsza,  tym  wspanialej  niech  nad  nią  zajaśnieje  Twoje 
miłosierdzie!  Pomnij,  Panie,  żeśmy  Twoje  stworzenia.  W  Twojej  dobroci  i  w  Twoim 
miłosierdziu racz nas wspomóc! 

ROZDZIAŁ 9 

O upaleniu duchowym. - 

Wiele dusz pali się w ogniu namiętności i grzechu. - Prosi dla nich o wodę zbawienia i 

pragnie gorąco, by się nie zgubiły w tych płomieniach. - Porywa ją inny ogień, ogień Bożej miłości i w tym ogniu 
chce  spłonąć.  -  Rany  Boskiego  Zbawcy  są  źródłami  orzeźwiającego  napoju  miłości  i  pokrzepienia  w  znoju 
życiowym.  

1.  O  litościwy,  o  miłościwy  Panie  duszy  mojej!  Ty  jeszcze  mówisz:  "Jeśli  kto  jest 

spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije". Jakże by nie miał cierpieć wielkiego pragnienia, 
kt

o żywcem się pali w płomieniach pożądliwości tych nędznych rzeczy ziemskich? Bardzo i 

bardzo  potrzebna  takiemu  woda,  aby  nie  spłonął  do  szczętu!  Wiem,  o  Panie  mój,  że  w 
wielkiej  dobroci Twojej  żadnemu tej  wody  nie odmówisz!  Sam  to obiecałeś,  a słowo Twoje 
nie zwodzi. Ale jeśli oni zapaleńcy, wzrósłszy wśród tego ognia i do niego przywykłszy, już 
upalenia jego nie czują i w zaślepieniu swoim ani się zdołają upamiętać - jaki na to sposób, 
Boże mój, jaki jeszcze może być dla nich ratunek? Wszak Ty, Panie, po to przyszedłeś na 
świat, abyś takim upadkom zaradził! Wspomóż więc, Panie, bo im trudniej tu zaradzić, tym 
jawniej okażesz wielkość zmiłowania Twego. Wejrzyj, Boże mój i zobacz, jak co dzień rośnie 
potęga Twoich nieprzyjaciół. Miej litość nad tymi, którzy sami nad sobą nie mają litości! Kiedy 
nieszczęsne  zaćmienie  umysłu  i  serca  już  do  tego  ich  przywiodło,  że  nie  chcą  przyjść  do 
Ciebie,  Ty,  Boże  mój,  przyjdź  do  nich! W  ich  imieniu  o  to  Cię  proszę  i  wiem,  że  skoro  się 
upamiętają, wejdą w siebie i zakosztują Ciebie; jeszcze wstaną z martwych ci umarli.  

2.  O  Życie,  które  wszystkich  ożywiasz!  Nie  odmawiaj  i  mnie  tej  wody  najsłodszej,  którą 
obiecujesz każdemu, kto jej pragnie. Ja pragnę jej, Panie, i proszę o nią i idę do Ciebie! Nie 
ukrywaj  się  przede  mną,  bo  wiesz,  jak  bardzo  mi  Ciebie  potrzeba  i  jako  Ty  sam  jesteś 

background image

 

prawdziwym lekarstwem dla duszy, przez Ciebie zranionej! O Panie, jakże różne są rodzaje 
ognia  w  tym  życiu!  O  jakże  słusznie  powinniśmy  ciągle  żyć  w  bojaźni!  Jest  ogień,  który 
pożera duszę i jest ogień, który ją oczyszcza, aby żyła i wiecznie cieszyła się posiadaniem 
Ciebie, O, żywe źródła ran mojego Boga! Jakże hojne i przeobfite czerpałby z was na każdy 
dzień pokrzepienie dla duszy swojej, jak bezpiecznie postępowałby wśród niebezpieczeństw 
tego  nędznego  życia  -  kto  by  co  dzień  spragnionym  sercem  usta  swe  do  was  przykładał  i 
starał się napawać wnętrze swoje tryskającymi z was boskimi zdrojami! 

ROZDZIAŁ 10 

O śmierci grzechowej. - Jakże skorzy są ludzie do obrażania Boga! - Często ta ich zuchwałość powstaje z tego, 
że  pamiętają  tylko  o  miłosierdziu  Boga,  a  nie  pamiętają  o  Jego  sprawiedliwości.  -  Lituje  się  nad  Chrystusem, 
którego ludzie na nowo biczują grzechami, ale nie mniej czuje litość nad smutnym stanem tych nieszczęśliwych, 
którzy idą na zatracenie. - Jakże straszną będzie ich śmierć i męki. - Błaga Boga o litość nad nimi.  

1.  O  Boże  duszy  mojej,  jakże  skorzy  jesteśmy  do  obrażania  Ciebie!  Ty  zaś,  jakże 

s

kory jesteś do przebaczania nam! Skąd w nas, Panie, taka bezrozumna zuchwałość? Czy 

nie  stąd,  że  wiemy,  jak  wielkie  jest  miłosierdzie  Twoje,  a  nie  chcemy  pamiętać  na  to,  jak 
nieubłaganą  jest  sprawiedliwość  Twoja?  "Ogarnęły  mię  boleści  śmiertelne".  O,  jakaż  to 
zabójcza  złość  grzechu,  że  starczyło  jej  na  zadanie  Bogu  śmierci,  wśród  takich  boleści!  I 
jakże  prawdziwie  ogarniony  jesteś,  Boże  mój,  tymi  boleściami  śmierci!  Gdziekolwiek  się 
obrócisz, wszędzie one Cię dręczą; ze wszystkich stron zadają Tobie rany śmiertelne.  

2. O chrześcijanie! Czas już, byście powstali w obronie waszego Króla i stanęli przy Nim w 
tym  wielkim  Jego  osamotnieniu!  Mała  tylko  garstka  wiernych  przy  Nim  pozostała,  a 
niezliczona jest gromada tych, którzy przeszli na stronę Lucyfera. I co gorsza jeszcze, wielu 
ich zewnętrznie podaje się za Jego przyjaciół, a po kryjomu sprzedają Go, żadnego prawie 
nie  ma,  komu  by  mógł  zaufać.  O,  Przyjacielu  prawdziwy,  jakże  źle  Ci  się  odpłaca,  kto  Cię 
zdradza!  O  chrześcijanie,  ilu  was  jest  godnych  tego  miana,  stańcie  przy  waszym  Bogu  i 
płaczcie  z  Nim!  Nie nad samym  bowiem  Łazarzem  wylewał  On litosne łzy  swoje,  ale i  nad 
wszystkimi, po wszystkie wieki, grzesznikami, którzy, głusi na wołający ich wielki głos boskiej 
miłości, gardzą ofiarowaną im łaską zmartwychwstania i nie chcą wyjść ze swoich grobów. I 
moje  grzechy  także  i  tyle  win,  które  przeciwko  Tobie,  o  Dobro  moje,  popełniam,  jasno 
wonczas  stały  obecne  przed  oczyma  Twymi.  Niech  im  już  będzie  koniec.  Panie!  Niech  już 
będzie  koniec  wszystkim  grzechom  i  moim  i  wszystkich  grzeszników!  Wskrześ  już  tych 
umarłych!  Niech  głos  Twój,  Panie,  z  taką  potęgą  zabrzmi  w  ich  uszach,  bo  wróciło  w  nich 
życie, choć nie proszą o nie, by głosem tym ożywieni, wyszli z ciemności grzesznych uciech.  

3.  I  Łazarz  nie  prosił  Ciebie,  byś  go  wskrzesił.  Wskrzesiłeś  go  na  prośbę  niewiasty 
grzesznicy.  Oto  i  dziś  klęczy  przed  Tobą  takaż,  i  nierównie  większa,  grzesznica!  Niech 
zaświeci nad nami Twoje miłosierdzie! Proszę Cię o to, choć taka nędzna, za tymi, którzy Cię 
prosić nie chcą. Ty wiesz, Królu mój, jaką mękę cierpię, gdy widzę ich tak niepomnych na te 
straszliwe męki, jakie cierpieć będą bez końca, jeśli się do Ciebie nie nawrócą!  

O,  wy  wszyscy,  zatopieni  w  rozkoszach  i  w  uciechach,  nawykli  czynić  we  wszystkim  tylko 
wolę swoją, miejcież litość nad sobą! Pomnijcie, co was czeka, gdy niezadługo skończy się 
panowanie  wasze,  i  staniecie się na  zawsze,  na  wszystkie wieki,  bez  końca,  niewolnikami, 
wydanymi  na  pastwę  wszystkich  złości  piekielnych.  Pomnijcie,  że  dziś  jeszcze  prosi  was 
Ten,  który,  jeśli  Go  nie  usłuchacie,  może  jutro  już  wyda  na  was  wyrok  potępienia!  Nie  ma 
bowiem  ani  jednej  chwili,  której  byście  mogli  być  pewni,  że  jeszcze  żyć  będziecie!  O 
zatwardziałości  serc  ludzkich!  Ty,  Boże  mój,  racz  ją  zmiękczyć,  według  nieskończonego 
miłosierdzia Twego! 

background image

10 

 

ROZDZIAŁ 11 

O katuszach piekła. - Jakże straszne będzie położenie duszy, która tu żyła w wygodach i przyjemnościach, gdy 
zostanie wtrącona w otchłań mąk wiekuistych! - Ciemności jej nie rozświetli żaden promyk nadziei, bo cierpienia 
jej  będą  bez  końca.  -  Jakże  zaślepieni  są  ludzie,  że  o  tym  nie  chcą  pamiętać  i  dla  przemijających  rozkoszy 
zaprzepaszczają  całą  swą  wieczność.  -  Nawołuje  ich  do  opamiętania  i  blaga  dla  nich  zmiłowania  dla  zasług 
Jezusa Chrystusa, który za nich umarł na krzyżu.  

1. 

O  wielki  Boże,  wielki  Boże!  Jakaż  to  niewypowiedziana  męka  dla  mnie,  gdy 

wspomnę, co się będzie działo w duszy, która tu na ziemi całe życie swoje otoczona była i 
pieszczona względami, przywiązaniem, usługami, szacunkiem, wygodami i przyjemnościami, 
gdy  n

agle,  w  chwili  śmierci  ujrzy  siebie  zatraconą  na  zawsze  z  jasnym  poznaniem,  że 

zatraceniu jej nigdy nie będzie końca! Wtedy już nie będzie w jej mocy zamykać oczy (jak to 
rozmyślnie czyniła za życia, na te prawdy wiary), które ją tam całą grozą oczywistej pewności 
swojej przytłoczą! I stanie na progu wieczności odarta z wszystkiego, w czym się lubowała, 
oderwana  siłą  od  swoich  rozkoszy,  których  ledwo,  jak  jej  się  będzie  zdawało,  zdążyła 
zakosztować (i słusznie tak jej się będzie zdawało, bo wszystko, co się kończy z tym życiem, 
jest jako oddech, który wychodzi z ust człowieka i znika). I wtedy ujrzy się otoczona ohydną, 
bez  serca  ni  litości  zgrają  potępionych,  z  którymi  będzie  cierpiała  wiecznie!  I  będzie 
wrzucona  do  onego  jeziora  cuchnącego,  pełnego  gadów,  ubiegających  się  między  sobą, 
który  jej  ukąszeniem  swoim  więcej  bólu  zada!  I  będzie  pogrążona  w  przerażających 
ciemnościach, w których nic rozróżnić nie zdoła, jeno to, co jej przyczyni udręczenia i męki. I 
nigdy  innego  światła  nie  ujrzy,  jeno  ponure,  bez  jasności,  płomienie!  O,  jakże  mdły  i 
nieudolny ten opis, w porównaniu z rzeczywistością!  

2. O Panie! Któż to takim gęstym błotem zaślepił oczy tej duszy, że nie widziała tej otwartej 
przed nią przepaści, aż teraz dopiero, gdy już bezpowrotnie w nią wpadła? O Panie, kto jej 
tak zamknął uszy, że nie słyszała tego, co jej tyle razy mówiono o okropności i wieczności tej 
męki?  O  życie,  bezprzestannie  umierające!  O  męko  wieczna!  O  męko  bez  końca!  Jakim 
cudem  nie lękają się ciebie te dusze,  tak  pieszczące  swoje ciało,  że lękają się twardej  dla 
niego pościeli?  

3.  O  Panie  Boże  mój!  Płaczę  nad  tym,  że  był  czas  w  życiu  moim,  kiedym  tych  prawd  nie 
rozumiała. Ale dzisiaj, gdy widzisz, Boże mój, jaką boleść czuję na widok tego mnóstwa dusz 
zaślepionych, błagam Cię Panie, niech choć jedna z nich przejrzy! Choć jedną z nich oświeć, 
aby przez nią przejrzeli inni! Nie dla mnie to uczyń, Panie, bom tego niegodna, ale dla zasług 
Twego Syna! Wejrzyj na Jego rany i jak On odpuścił tym, którzy Mu je zadali, tak i Ty zmiłuj 
się i racz nam przebaczyć! 

ROZDZIAŁ 12 

O niewdzięczności. - Zuchwałość tych, którzy się ośmielają obrażać Boga, przechodzi wszelką miarę. Zapoznają 
oni dobrodziejstw Bożych i jak obłąkani szukają śmierci, i zguby własnej. - Lękają się szatana i ulegają mu, a nie 
lękają  się  Boga,  który  ich  kiedyś  sądzić  będzie  z  nieubłaganą  surowością.  -  Nawołuje  do  opamiętania  się,  do 
wejścia w siebie, do przypomnienia sobie Męki Chrystusowej, by w ten sposób obrzydzić grzech, a rozbudzić w 
sobie miłość ku Bogu.  

1.  O  Boże  mój,  prawdziwa  Mocy  moja!  Jak  to  się  dzieje,  że  do  niczego  nie  mamy 

odwagi, a mamy ją przeciw Tobie? Do walki z Tobą wytężają wszystkie siły swoje synowie 
Adamowi. Gdyby nie to, że rozum mają zaślepiony, bez wątpienia nie ważyliby się, choćby 
mieli  w  swoim  ręku  zebraną  wszystką  potęgę  tego  świata,  porwać  się  przeciw  swemu 
Stwórcy i nieustającą wojnę wydawać Temu, który mocen jest w jednej chwili strącić ich do 
przepaści.  Ale  w  swoim  zaślepieniu,  jak  szaleni  szukają  śmierci  wyobrażając  sobie,  że 
znajdą  życie;  zupełnie  jak  ludzie  pozbawieni  rozumu!  Cóż  zdołamy  uczynić,  Boże  mój,  dla 
tych  nieszczęśliwych,  dotkniętych  chorobą  szaleństwa?  Jakie  dla  nich  znaleźć  lekarstwo? 

background image

11 

 

Powiadają, że człowiek w malignie, choć wycieńczony chorobą, nadzwyczajnej siły nabiera, 
tak jest i z tymi, którzy odstępują od Boga. Chorzy na duchu, zaślepieni w rozumie, martwi w 
wierze, tym silniej miotają się w malignie złych pożądliwości swoich i wszystką zapamiętałość 
swego szału obracają przeciw Tobie, najwyższemu Dobroczyńcy swemu.  

2.  O  Mądrości  nieogarniona!  Potrzeba  tu  było  zaiste  całej  tej  nieskończonej  miłości,  jaką 
miłujesz  Twoje  stworzenia,  byś  mógł,  o  Boże,  tak  długo  znosić  tę  szaloną  głupotę  i  tak 
cierpliwie czekać na nasze z tego szaleństwa wyzdrowienie! I sam jeszcze o to się starasz, 
tyle  różnych  dróg  i  sposobów  ku  temu  używając.  Jest  to  sprzeczność  prawdziwie 
zdumiewająca,  jak  w  jednymże  człowieku  mogą  iść  w  parze:  taka  nędzna  niedołężność,  z 
taką  zapamiętałą  zuchwałością!  Gdy  chodzi  o  porzucenie  jakiej  okazji  do  grzechu,  o 
uchylenie  się  od  jakiego  niebezpieczeństwa,  grożącego  zgubą  duszy  -  wtedy  człowiekowi 
temu brak odwagi do zwyciężenia siebie choćby w rzeczy najlżejszej i naprawdę wmawia w 
siebie, że chciałby, ale nie może. A w tejże samej chwili grzesząc, może i ma odwagę i siłę 
czoło stawiać ogromnemu Majestatowi Twemu, o Boże, i wyzywać taką straszliwą, jaką Ty 
jesteś Potęgę! Co to znaczy, Dobro serca mego, co to znaczy? Kto jest ten, co ludzi w taką 
siłę uzbraja? Czyż ten wódz piekielny, za którym oni do tej walki z Tobą występują, nie jest 
Twoim niewolnikiem, czy nie jest okuty w kajdany ognia wiecznego? Jakoż on jeszcze może 
powstawać przeciw Tobie? Jak, pobity na głowę, może jeszcze komu odwagi dodawać? Jak 
może jeszcze iść kto z tym nędzarzem, wyrzuconym z królestwa chwały wiecznej, odartym z 
wszystkiego bogactwa skarbów  niebieskich?  Co  może dać ten, który  nic  nie ma własnego, 
oprócz  nędzy  bez  granic?  Co  to  znaczy,  Boże  mój,  Stwórco  mój?  Skąd  w  ludziach  taka 
odwaga  przeciw  Tobie,  a  takie  tchórzostwo  wobec  diabła?  Gdybyś  jeszcze  Ty,  Panie,  nie 
obsypywał łaskami tych, którzy Ci służą! Gdybyśmy jeszcze cokolwiek winni byli temu księciu 
ciemności! Gdybyś Ty, Boże, nie ostrzegał nas, i nie ukazywał nam, jako wszelkie uciechy i 
rozkosze, które on obiecuje, nie są (s.171) czym innym, jeno fałszem i zdradą! Bo i czegóż 
innego spodziewać się po tym, który naprzód był zdrajcą przeciw Tobie?  

3.  O  jakaż  to  niepojęta  ślepota,  Boże  mój!  Jakaż  to  brzydka  niewdzięczność.  Królu  mój! 
Jakież  to  nie  uleczone  głupstwo  i  szaleństwo,  byśmy  czartu  oddawali  na  usługi  to,  co  od 
Ciebie bierzemy! Byśmy za tę wielką miłość, którą Ty nas miłujesz, odpłacali Tobie, miłując 
tego, który tak Ciebie nienawidzi i wiecznie nienawidzić będzie! Byśmy po tej krwi, którą za 
nas przelałeś, po tych biczach i srogich bólach, które poniosłeś, po tych mękach okrutnych, 
które wycierpiałeś, nie tylko nie poczuwali się do obowiązku pomszczenia (nie Ciebie, bo Ty 
pomsty  nie  szukasz.  Tyś  wszystko  odpuścił),  pomszczenia  chwały  Ojca  Twego  takim 
sponiewieraniem 

Syna  Jego  znieważonej,  ale  jeszcze,  o  zgrozo,  przystając  do  piekielnego 

ich wodza za towarzyszów i przyjaciół sobie obierali tych, którzy tak się z Nim obeszli! Jeśli 
nas  więc  miłosierdzie  Twoje  nie  wybawi,  przywodząc  nas  do  upamiętania  i  odpuszczając 
nam 

przeszłe  nieprawości  nasze,  rzecz  jasna,  że  na  wieki  pozostaniemy  w  tym  ohydnym, 

jakie sami sobie obraliśmy, towarzystwie i na wieki będziemy podzielali z tymi potępieńcami 
ich los okropny!  

4.  O  synowie  ludzcy,  wnijdźcie  w  siebie!  Wznieście  oczy  do  waszego  Króla:  dziś  jeszcze 
znajdziecie  Go  łaskawym!  Połóżcie  już  koniec  tak  bezbożnej  złości!  Zapalczywość  i  siłę 
waszą  obróćcie  już  przeciw  temu  wrogowi,  który  czyha  na  was,  aby  was  zgubić  i  wydrzeć 
wam  dziedzictwo  wasze.  Wnijdźcie,  wnijdźcie  w  siebie!  Otwórzcie  już  oczy!  Wołaniem 
wielkim  i  ze  łzami  błagajcie,  aby  was  oświecił  Ten,  który  jest  światłością  świata!  Poznajcie 
już, na miłość Boga, co robicie, bo z wytężeniem wszystkich sił waszych godzicie w Tego, na 
nowo  krzyżujecie  Tego,  który,  aby  wam  życie  przywrócić,  własne  życie  oddał  w  ofierze! 
Zważcie to dobrze, że On sam tylko mocen jest i chce obronić was od waszych nieprzyjaciół! 
A jeśli tego wszystkiego nie dosyć, niechże starczy na powstrzymanie was choć ta prawda 
niezawodna, że przeciwko wszechmogącej potędze Jego nic nie dokażecie i że prędzej czy 
później  za  tę  straszliwą  zuchwałość,  z  jaką  Mu  taką  wzgardę  wyrządzacie,  poniesiecie 
zasłużoną  zapłatę  w  ogniu  wiecznym.  Czy  może  to  was  tak  przeciw  Niemu  ośmiela,  że 
widzicie  Go  spętanego  i  związanego  więzami  tej  miłości,  którą  was  miłuje?  Cóż  tedy 

background image

12 

 

gorszego  od  was  uczynili  bezecni  oni  Jego  oprawcy?  I  oni  naprzód  Go  związali,  a  potem 
zadawali Mu bicze i rany!  

5. O Boże mój, jakże Ty srogo cierpisz za tych, którzy tak mało boleją nad Twymi boleściami! 
Przyjdzie  czas,  Panie,  kiedy  objawi  się  Twoja  sprawiedliwość  i  wtedy  się  okaże,  czy 
surowość  jej  nie  równa  się  wielkości  Twego  miłosierdzia!  Przypatrzmy  się,  chrześcijanie, 
zobaczmy i rozważmy to dobrze! Nigdy, nigdy nie zdołamy myślą ogarnąć, ile jesteśmy winni 
Panu Bogu naszemu i jaka jest hojność i wspaniałość Jego miłosierdzia! Jeśliż tedy równie 
wielka, jak miłosierdzie, jest Jego sprawiedliwość - o biada! o biada! - jakiż będzie los tych, 
którzy zasłużą na to, aby się na nich spełniła i okazała z całą straszliwą potęgą nieubłaganej 
surowości swojej? 

ROZDZIAŁ 13 

O  duszach  błogosławionych  w  niebie.  -  Podziwia  ich  szczęście,  że  za  cenę  krótkich  cierpień,  zdobyły  sobie 
szczęście  wiekuiste.  -  Prosi  ich  o  wstawiennictwo,  by  dobrze  umiała  wykorzystać  skarby  ukryte  w  Boskiej 
Eucharystii.  

1.  O  dusze  święte,  które  już  cieszycie  się  szczęśliwością  waszą  bez  obawy 

postradania  jej,  i  upojone  rozkoszą  domu  Bożego  bezprzestannie  śpiewacie  Panu  hymny 
uwielbienia,  jakiż  błogi  los  przypadł  wam  w  udziale!  Jakże  słusznie  wznosicie  bez  przerwy 
wasze pienia chwały! Jakże wam szczęścia waszego zazdrości dusza moja, iż już jesteście 
wyzwolone  od  tej  boleści,  jaką  tu  cierpieć  musi,  kto  miłuje  Pana,  na  widok  tych  ciężkich 
zniewag i zelżywości, zadawanych Bogu mojemu w tych nieszczęśliwych czasach! Na widok 
tej brzydkiej niewdzięczności, jaką Mu ludzie za dobrodziejstwa Jego odpłacają i tej martwej 
ich  obojętności  na  zgubę  tylu  dusz,  które  szatan  w  przepaść  wieczną  porywa.  O 
błogosławione  dusze  niebieskie!  Wspomóżcie  nędzę  naszą,  wstawcie  się  za  nami  do 
miłosierdzia Boga naszego, aby nam dał do serca kropelkę jaką waszych rozkoszy i zesłał 
do naszych dusz promień jaki tego jasnego poznania, jakim wy się cieszycie!  

2.  Ty  sam,  Boże  mój,  daj  nam  choć  w  cząstce  zrozumieć  tę  ogromną  wiekuistą  chwałę, 
zgotowaną  tym,  którzy  mężnie  potykają  się  w  walkach  tego  nędznego,  krótkiego  jak  sen 
żywota!  Uproście  nam  światło,  o  dusze  miłością  wieczną  płonące,  abyśmy  choć  z  daleka 
pojąć zdołali rozkosz i to szczęście, które was wciąż nową radością upaja na myśl, że radość 
ta  nigdy  się  nie  skończy!  O  jakże  nędzni  jesteśmy,  Panie  mój!  Znamy  dobrze  te  prawdy  i 
wierzymy w nie, ale skutkiem tego, że nigdy się nie zastanawiamy nad nimi, stają się one tak 
obce  naszej  duszy,  jak  gdybyśmy  ich  nie  znali  i  znać  nie  chcieli.  O  rodzaju  samolubny, 
chciwy  swoich  tylko  upodobań  i  rozkoszy,  aż  tak  nie  rozumiesz  własnego  dobra,  że  nie 
chcesz  poczekać  czas  krótki  na  rozkosz  przeobfitą  i  niewyczerpaną?  I  nie  chcąc  na  nią 
poczekać rok jeden, może dzień jeden, może jedną godzinę, może jedną chwilę tylko, wolisz 
utracić  ją  na  zawsze,  rzucając  się  do  tej  nędznej  uciechy,  która  ci  się  nasuwa  na  oczy  i 
zmysły nęci!  

3.  O,  jakże  mało  masz  wiary  u  nas,  Panie!  Jakże  wspaniałomyślniej  Ty  nam  zawierzyłeś! 
Jakże większe bogactwa i skarby nam powierzyłeś, gdy po onych trzydziestu i trzech latach 
ubogiego, w trudach i cierpieniach, życia Twego Syna i po onej tak okrutnej i żałosnej śmierci 
Jego, 

jeszcze  i  Jego  samego  nam  oddałeś  i  to  na  tyle  lat  i  wieków  naprzód,  kiedy  nas 

jeszcze  nie  było  na  świecie!  A  uczyniłeś  to  w  jasnym  boskiej  wszechwiedzy  Twojej 
przewidywaniu, jak Ci się za tę łaskę Twoją odpłacimy! I wszystka ta niewdzięczność nasza 
nie  zd

ołała  powstrzymać  Twojej  miłości  i  uczyniłeś  wszystko,  co  mogłeś,  abyśmy, 

korzystając  z  tego  skarbu,  osiągnęli  to,  co  przez  tego  Twego  Syna,  u  Ciebie,  Ojcze 
miłosierdzia, możemy osiągnąć.  

background image

13 

 

4.  O  wy,  dusze  błogosławione,  któreście  tak  dobrze  umiały  z  niego  korzystać  i  za  tę  cenę 
najdroższą  takie  sobie  rozkoszne  i  niepożyte  kupiłyście  dziedzictwo  -  nauczcie  nas 
przykładem  waszym,  jak  mamy  cenić  nad  wszystko  to  dobro  nieskończone,  jak  z  niego 
korzystać!  Wspomóżcie  nas  waszą  przyczyną  i,  kiedy  tak  blisko  jesteście  źródła  żywota, 
zaczerpnijcież z niego i dla nas wody żywej, bo giniemy tu z pragnienia. 

ROZDZIAŁ 14 

O sądzie Bożym. - Przeraża ją myśl jak straszne będzie wejrzenie Chrystusa Sędziego na tych, co tu się Go nie 
lękali  i  nadużywali  Jego  dobroci.  -  Wszystkie  cierpienia  ziemskie  niczym  są  w  porównaniu  z  utratą  szczęścia 
wiecznego.  - 

Zachęca  nas,  byśmy  się  wszyscy  starali  kochać  Boga  i  strzegli  skarbu  naszej  duszy,  którym  jest 

Chrystus.  

1.  O  Panie,  prawdziwy  mój  Boże!  Kto Ciebie nie zna,  nie miłuje Ciebie!  O, jakże to 

wielka prawda! Lecz biada, ach biada, Panie, tym, którzy znać nie chcą Ciebie! Straszna jest 
godzina śmierci, lecz ach, Stworzycielu mój, jaki będzie strach w on dzień, gdy sądzić będzie 
sprawiedliwość  Twoja!  Często  rozmyślam  o  tym,  Chryste  mój,  jak  słodkim,  jak 
zachwycającym wejrzeniem oczy twoje spoczywają na tych, którzy Ciebie miłują, na których 
Ty, Dobro moje, raczysz spoglądać z miłością. Jedno takie wejrzenie, taką słodką radością 
napełniające  duszę,  którą  przyjąłeś  za  swoją,  sądzę,  że  starczy  za  sowitą  nagrodę  po 
najdłuższych latach Twojej służby! O wielki Boże, jak trudno o tym dać pojęcie ludziom! Ten 
tylko to zrozumie, kto już sam w sobie doznał, "iż słodki jest Pan".  

2. O chrześcijanie, chrześcijanie, pomnijcie, że ten wielki Bóg raczył was przybrać za braci! 
Poznajcież Go, nie lekceważcie Go, bo jako wejrzenie Jego pocieszające jest dla miłujących 
Go,  tak  płonie  straszliwą  zapalczywością  dla  tych,  którzy  Go  prześladują.  O,  czemuż  tego 
zrozumieć  nie  chcemy,  że  grzech  jest  otwartą  walką  przeciw  Bogu,  walką  wszystkich 
zmysłów  i  wszystkich  władz  duszy?  Im  większą  w  kim  te  władze  mają  bystrość  i  siłę,  tym 
większą  przez  grzech  wyrządzają  zdradę  swemu  Królowi.  Ty  wiesz,  Panie,  że  samo 
wspomnienie  o  tym,  czy  w  on  straszliwy  dzień  sądu  ostatecznego  nie  ujrzę  i  ja 
zagniewanego na mnie boskiego oblicza Twego, większą mię nieraz trwogą przerażało, niż 
wszelkie  męki  i  okropności  piekła.  I  jak  zawsze  błagałam  Twego  miłosierdzia,  tak  i  dziś 
błagam, byś mię uchował od tego najstraszniejszego nieszczęścia! Co mię może spotkać na 
tej ziemi, co by się z tym nieszczęściem równało? Wszystkie inne cierpienia i bóle ochotnie 
przyjmę; niech przyjdą na mnie wszystkie razem, tylko od tej najsroższej niedoli wybaw mię, 
mój  Boże!  Nie  daj,  bym  kiedy  odstąpiła  od  Ciebie,  szczęśliwości  moja!  Nie  daj,  bym 
pozbawiona była rozkoszy oglądania w pokoju boskiej piękności Twojej! Skoro Ojciec Twój 
oddał  nam  Ciebie,  niechaj  nie  tracę,  Panie  mój,  tej  perły,  wszelką  cenę  przewyższającej! 
Wyznaję to przed Tobą, Ojcze Przedwieczny, że źle jej strzegłam; ale jeszcze, póki żyjemy 
na tym wygnaniu, da się ta szkoda naprawić. Panie, jeszcze da się naprawić!  

3. O bracia, o bracia, synowie tego Boga i Ojca naszego! Usiłujmy przebłagać Boski Majestat 
Jego! Wszak On sam obiecał nam, że z żalem nawrócimy się do Niego, puści w niepamięć 
nasze  winy  i  nieprawości.  O  dobroci  bez  miary!  Czegóż  możemy  pragnąć  więcej?  Czy  nie 
jest  to  łaska  tak  wielka,  że  niemałej  potrzeba  odwagi,  aby  o  nią  prosić,  że  prawie 
niepodobna, prosząc o nią, nie wstydzić się takiej śmiałości? Czas nam już, czas brać to, co 
sam  nam  daje  do  ręki  miłościwy  Ten  Pan  i  Bóg  nasz!  I  kiedy  On  raczy  żądać  naszej 
przyjaźni,  któż  jeszcze  będzie  miał  serce  odmówić  jej  Temu,  który  nie  wahał  się  wszystką 
krew swoją przelać dla nas i własne życie oddać za nas w ofierze? Zważmy, że nie jest to 
rzecz  małej  wagi,  czego  od  nas  żąda,  że  dla  własnego  dobra  naszego  musimy  spełnić  to 
Jego żądanie.  

4. O Boże wielki, użal się twardości serc ludzkich! Użal się ich niepojętej ślepoty i nierozumu. 
Stra

ci kto szpilkę czy fraszkę jaką,  zginie mu czy  ucieknie kanarek,  z którego żadnego nie 

miał pożytku, prócz przyjemności patrzenia na jego trzepotanie się w klatce, a pocieszyć się 

background image

14 

 

nie może. A tutaj straci obiecane mu szczęście oglądania wspaniałego, jak orzeł królujący w 
obłokach, Majestatu Bożego i posiadania królestwa i rozkoszy bez końca, a nic o to nie dba! 
Co  to  znaczy?  Jak  to  być  może?  Pojąć  tego  nie  mogę!  O  Boże  wielki!  Otwórz  nam  oczy, 
ulecz nierozumne serca nasze. 

ROZDZIAŁ 15 

Cierpienia duszy miłującej. - Życie ziemskie staje się jej męką, gdyż pragnie ujrzeć Oblubieńca w życiu wiecznym. 

Zgadza się jednak na wszystko, by spełnić wolę Umiłowanego, by Mu dowieść swojej miłości.  

1. Ach Panie, Panie! Jakże mi się dłuży to wygnanie! Jakie ciężkości znoszę, tęskniąc 

do  mego  Boga!  Cóż  pocznie,  Panie,  dusza  zatrzymana  w  tym  więzieniu?  O  Jezu!  Jakże 
długie jest życie człowieka, choć mówią, że jest krótkie! Krótkie jest, prawda, w porównaniu z 
tym życiem bez końca, na które tu sobie zapracować mamy, ale długie jest, ach jak długie! - 
dla  duszy  pragnącej  oglądać  oblicze  swego  Boga!  Jakie  dasz  jej,  Panie,  lekarstwo  na  to 
cierpienie? Nie ma innego jeno to, by je znosiła dla Ciebie.  

2.  O  słodkie  odpocznienie  miłośników  mojego  Boga!  Nie  uchylaj  się  od  serca,  które  Cię 
miłuje, bo przez Ciebie tylko może wzmagać się i uśmierzać zarazem ta męka, którą sprawia 
Umiłowany  w  duszy  do  Niego  tęskniącej!  Pragnę  być  Tobie  pociechą,  Panie,  a  pociecha 
moja,  czuję  to  dobrze,  nie  polega  na  żadnym  ze  śmiertelnych,  więc  Ty  zapewne  nie 
odrzucisz mego pragnienia! Oto mię masz, Panie! Jeśli potrzeba tego, bym jeszcze żyła dla 
oddania Tobie jakiejkolwiek usługi, nie wzbraniam się od pracy ani od żadnych cierpień, jakie 
by  w  tym  życiu  na  mnie  przyjść  mogły.  Tak  ongi  świadczył  się  Tobie  Twój  miłośnik,  św. 
Marcin, tak za nim i ja Ci powtarzam.  

3. Lecz jakiż ból czuję, Panie! On miał uczynki, ja mam tylko słowa i na więcej zdobyć się nie 
potrafię.  Niech  mi  będą  zaliczone  przed  boskim  obliczem  Twoim  choć  te  moje  pragnienia! 
Czyńmy siebie wszyscy godnymi tego, byśmy mogli miłować Ciebie, Panie! Kiedy już trzeba 
żyć,  niechże  będzie  życie  dla  Ciebie,  niech  zginą  już  i  przepadną  wszelkie  pożądania  i 
względy  własne!  Co  może  być  godniejszego  pożądania,  jaki  może  być  większy  zysk,  nad 
szczęście zadowolenia Ciebie? O zadowolenie duszy mojej, o Boże mój! - cóż ja uczynię, by 
Ciebie zadowolić, by Tobie być przyjemną? Nędzne są usługi moje, choćbym ich najwięcej 
oddała mojemu Bogu. Po cóż mi więc jeszcze zostawać w tej smutnej nędzy? Pytasz duszo: 
po  c

o?  Po  to,  aby  się  spełniła  wola  Pańska!  Bo  jakiż  może  być  większy  zysk  dla  ciebie, 

duszo moja? Czekaj więc, czekaj, "bo nie znasz dnia ani godziny". Czuwaj pilnie, wszystko 
prędko  przemija,  choć  tęsknota  twoja  wątpliwym  ci  czyni  to,  co  jest  pewne,  i  czas  krótki  - 
długim. Pomnij, że im więcej walk tu przetrwasz, tym lepiej dowiedziesz, jak miłujesz twego 
Boga! Tym hojniej też potem z Umiłowanym będziesz się cieszyła rozkoszą i szczęśliwością, 
którym nie będzie końca. 

ROZDZIAŁ 16 

Zapały i uniesienia miłości. - Duszy zranionej Bożą miłością nikt nie przyniesie ukojenia tylko sam Umiłowany.  - 
Od Niego bowiem pochodzi ta miłość, która ubezwładnia wszystkie władze duszy, by w niej panował wyłącznie 
Boski Oblubieniec.  

1.  O  Boże  mój  i  Panie  prawdziwy!  Wielka  to  pociecha  dla  duszy,  udręczonej  w 

osamotnieniu, gdy wspomni, że Ty jesteś wszędzie! Ale gdy zapał miłości i gwałtowne tego 
bólu porywy więcej się wzmogą, cóż pomoże ta pociecha? Myśli wtedy się plączą, rozum się 
ukrywa,  a  prawda  ta  pocieszająca  jakby  mgłą  zachodzi.  Niczego  już  dusza  nie  rozumie, 
niczego nie widzi, tylko to jedno, że jest oddalona od Ciebie! I nie ma takiego leku, który by 
uśmierzył ból tego oddalenia. Bo serce, gorąco miłujące, nie chce żadnej rady ani pociechy, 
jeno od Tego, który ją zranił, od Niego tylko czeka lekarstwa. Gdy zechcesz, Panie, prędko 

background image

15 

 

zagoisz tę ranę, którą sam zadałeś, lecz dopóki tego nie uczynisz, daremnie spodziewać się 
zdrowia  i  wesela,  prócz  tego  jednego,  jakie  daje  duszy  samo  cierpienie,  dla  tej  miłości 
zniesione.  

2. O M

iłośniku prawdziwy! Jaką litością, słodyczą, jaką hojnością pociech i rozkoszy, jakimi 

niewypowiedzianymi  dowodami  najczulszej  miłości  leczysz  te  rany,  które  strzałami  Twojej 
miłości zadałeś! O Boże mój, wszelkiego bólu i cierpienia osłodo! Jakżeż nierozum mój, że 
jeszcze chcę dowodzić rzeczy tak oczywistej! Jakże być może, by znalazły się jakie ludzkie 
środki  na  uzdrowienie duszy  chorej  od  upalenia ognia  Bożego?  Któż  by  zdołał  zbadać,  jak 
głęboko sięga ta rana i skąd pochodzi? I czym by się dała uśmierzyć  ta męka, tak bolesna 
zarazem  i  tak  rozkoszna?  Byłoby  niedorzecznością  przypuścić  tylko,  by  tak  wzniosłe 
cierpienie  mogło  być  uśmierzone  za  pomocą  rzeczy  tak  niskich,  jakimi  są  wszelkie  środki 
przez ludzi wymyślone. Jakże prawdziwie mówi Oblubienica w Pieśni: "Miły mój dla mnie, a 
ja dla mego Miłego, i Miły mój dla mnie", bo niepodobna, by taka miłość boska poczęła się z 
tak niskiego źródła, jakim jest miłość moja.  

3.  Lecz  jeśli  tak  jest  niska,  Oblubieńcze  mój,  jakimże  sposobem  sięga  tak  wysoko,  że  nie 
zatr

zyma się na żadnej rzeczy stworzonej, póki nie dosięgnie Stworzyciela swego? Jak się to 

stało,  że  jestem  miła  i  "ja  dla  mego  Miłego"?  O  mój  Boże,  własna  to  sprawa  Twoja!  Ty, 
prawdziwy  Miłośniku  mój,  pierwszy  wszczynasz  tę  nawałność  miłości!  Początkiem  walki 
bowiem jest ten niepokój, który wzniecasz w duszy, to opuszczenie władz i zmysłów, które, 
szukając  Ciebie,  biegną  po  ulicach  i  rynkach,  zaklinając  córki  Jerozolimskie,  aby  im 
wskazały,  gdzie jest  ich Bóg.  A  skoro.  Panie,  wszczęła się już  bitwa,  z  kimże one  walczyć 
mają, przeciw komu wystąpią - jeśli nie przeciw Temu, który opanował tę twierdzę, w której 
mieszkały?  Pan  zajął  najwyższy  szczyt  duszy  i  wygnał  je  stamtąd,  aby  znów  wróciły 
pokonywać Zdobywcę swego, ale same znękane już pozbawieniem Jego obecności, rychło 
dają  się  zwyciężyć  i  samą  utratą  wszystkich  sił  swoich  tym  skuteczniej  walczą  i  składając 
broń przed Nim, zwyciężają swego Zwycięzcę.  

4. O duszo moja, jakąż to przedziwną walkę stoczyłeś w tym strapieniu twoim, która się tak 
odbyła,  jak  ją  tu  opisałam!  Już  więc  Miły  mój  dla  mnie,  a  ja  dla  mego  Miłego.  Któż  teraz 
pokusi się rozdzielić i zgasić te dwa ognie, takim płomieniem płonące? Próżny by był wysiłek, 
bo oba złączyły się z sobą i zamieniły się w jeden! 

ROZDZIAŁ 17 

O pełnieniu woli Bożej. - Bóg wie najlepiej, co jest najlepsze dla nas, więc o to jedynie winniśmy się starać, by w 
nas spełniała się Jego wola święta. - Wśród smutku i opuszczenia dusza tęskni do Boga, dłuży się jej to ziemskie 
wygnanie,  przeraża  ją  myśl,  że  może  nie  wytrwać.  -  Woła  więc  do  Boga  i  cieszy  się  tą  nadzieją,  ze  kiedyś 
przyjdzie dzień, w którym spocznie na wieki. - W milczeniu i nadziei czeka tego dnia.  

1.  O  Boże  mój!  Mądrości  nieskończona,  bez  miary  ni  granic  i  nad  wszelki  rozum 

anielski  i  ludzki!  O  Miłości,  która  mię  miłujesz  więcej  niż  ja  sama  siebie  miłować  zdołam! 
Czemu bym miała pragnąć czegoś więcej nad to, co Ty mi dać chcesz? Czemuż bym miała 
wys

ilać  się  na  błagania  Ciebie  o  to,  co  bym  chciała,  kiedy  wszystko,  cokolwiek  obmyślić, 

czego pragnąć mogę, Ty naprzód znasz i wiesz. I to nie tylko rzecz samą, ale i jej cel, a ja 
nie zawsze wiem, co mi jest pożyteczne. W czym dusza moja korzyść upatruje dla siebie, w 
tym  może  by  właśnie  znalazła  szkodę.  Jeślibym  Cię  prosiła  o  oddalenie  ode  mnie  jakiego 
cierpienia, a cierpienie to miałoby na celu wyćwiczenie mnie w umartwieniu, cóż by znaczyła 
taka prośba moja? Jeślibym, przeciwnie, prosiła Ciebie, byś zesłał na mnie ten krzyż, może 
by  mu podołała słaba  jeszcze  i  nieudolna  cierpliwość moja?  A  chociażbym  to zniosła,  lecz 
nie była jeszcze dość mocno utwierdzona w pokorze, mogłabym sądzić, że to ja uczyniłam 
coś wielkiego, kiedy Ty sam, Boże mój, wszystko czynisz i sprawujesz! Choć pragnę cierpieć 
więcej, nie chciałabym może ucierpieć na sławie, nie przez wzgląd na własną cześć, ale ze 
względu  na  pożytek  Twojej  służby,  do  której  postradanie  szacunku  i  poważania  u  ludzi 

background image

16 

 

mogłoby mi stawać na przeszkodzie. A może właśnie to umniejszenie mojej sławy, z którego 
lękam się, by nie wynikła ujma Twojej chwały, przeciwnie, korzyść mi przyniesie i okaże się 
skuteczną pomocą do tego, czego pragnę, to jest do większego rozszerzenia Twojej chwały!  

2.  Wiele  innych  jeszcze  mogłabym  wymienić  przykładów  na  dowód,  że  sama  siebie  nie 
rozumiem. Ale kiedy  wiem, że Ty, Panie, wszystko to widzisz, po co to mówię? Po to, mój 
Boże,  że gdy  czuję dzisiaj, głębiej  niż  zwykle,  gnębiącą  mię moją nędzę i  zaćmiony,  jakby 
mgłą zaszły, mój rozum, próbuję, czy za pomocą ręki i pisania jej nie zdołam go odszukać. 
Bo nieraz, jak i dzisiaj, mój Boże, widzę siebie tak nędzną, słabą i małoduszną, że zachodzę 
w głowę i pytam siebie, co się stało z tą służebnicą Twoją, która, zdawało się, po tylu łaskach 
od 

Ciebie  otrzymanych,  dostatecznie  już  była  uzbrojona  do  potykania  się  z  nawałnościami 

tego świata? Nie, Boże mój, nie! Nigdy już nie będę polegała na żadnej rzeczy, której bym 
sama  chciała  dla  siebie!  Ty  za  mnie  chciej  i  ze  mną  czyń,  cokolwiek  pragniesz!  Ja  chcę 
również  tego,  bo  wszystko dobro moje w  tym,  bym  czyniła Twoją wolę!  Gdybyś  Ty,  Panie, 
chciał  czynić  moją  i  spełniać  wszystkie  moje  pragnienia  i  chęci  widzę,  że  byłoby  to  moją 
zgubą.  

3.  O  jakże  mizerna  jest  mądrość  śmiertelnego  człowieka,  jak  niepewne  wszelkie  jego 
przewidywania! Ty sam Twoją mądrością i opatrznością upatruj i podaj środki potrzebne, aby 
dusza moja służyła Ci raczej wedle Twojego upodobania, a nie mojego! Nie karz mnie, dając 
mi, czego chcę i pragnę, a czego by nie chciała Twoja miłość, która niech wiecznie żyje we 
mnie. Niech już umrze to moje ja! Niech żyje we mnie większy niż ja i lepszy dla mnie niżeli 
ja,  abym  Jemu  służyć  mogła.  On  niechaj  żyje  i  mnie  ożywia!  On  niech  króluje,  a  ja  niech 
będę  Jego niewolnicą;  innej  wolności  nie chce  dusza moja.  Jakże może być  wolny,  kto by 
obcym był Najważniejszemu? Jaka większa i nędzniejsza niewola, nad niewolę duszy, która 
się wyłamała z rąk swego Stwórcy? Błogosławiony, kto dobrodziejstwy miłosierdzia Bożego 
tak się czuje związany, jakoby mocnymi łańcuchami, iż nie ma już władzy ani siły z nich się 
wyzwolić. "Mocna jest jak śmierć miłość, twarda jak otchłań". O, kto by już doczekał się ciosu 
śmiertelnego z ręki tej mocnej, jak śmierć, miłości! Kto by już ujrzał siebie wrzuconym do tej 
otchłani miłości, bez żadnej nadziei wyjścia z niej, czyli raczej bez obawy, by nie został kiedy 
jeszcze  z  niej  wyrzucony!  Lecz,  ach,  Panie!  Póki  trwa  to  życie  śmiertelne,  zawsze  jeszcze 
jest zagrożone życie wieczne!  

4.  O  życie,  wrogu szczęścia mojego!  Ach gdybyż  było  wolno  koniec tobie położyć!  Znoszę 
cię,  bo  znosi  cię Bóg, utrzymuję ciebie,  bo  do  Niego należysz,  nie bądźże  mi  przynajmniej 
zdrajcą, nie odpłacaj mi niewdzięcznością!  

Tymczasem  jednak,  ach,  Panie,  jakże  się  przedłuża  moje  wygnanie!  Krótki  staje  się  czas 
choćby  najdłuższy,  o  ile  jest  ceną,  za  którą  mamy  kupić  sobie  Twoją  wieczność;  ale  długi 
jest, i bardzo długi każdy dzień, każda godzina temu, kto nie wie i w ciągłej jest obawie, czy 
jeszcze Ciebie nie obrazi! O wolna wolo, nędzna niewolnico twojej wolności, jeśli nie żyjesz 
przebita  i  przytwierdzona  gwoździami  bojaźni  i  miłości  Tego,  który  cię  stworzył!  O  kiedyż 
nastanie  ten  dzień  szczęśliwy,  w  którym  ujrzysz  siebie  zanurzoną  w  tym  nieskończonym 
morzu  prawdy  najwyższej  i  już  nie  będziesz  miała  wolności  do  grzechu,  anibyś  jej  już  nie 
chciała, bo będziesz bezpieczna od wszelkiej nędzy i staniesz się uczestniczką natury i życia 
tego Boga!  

5. On jest wiecznie i doskonale szczęśliwy, bo zna siebie i miłuje siebie, i cieszy się sobą, i 
niepodobna,  by  było  inaczej.  Choć  wszystko  może,  nie  ma  przecie  i  mieć  nie  może  tej 
wolności,  bo  ona  byłaby  zaprzeczeniem  Jego  boskiej  doskonałości,  by  kiedy  mógł 
zapomnieć  siebie,  albo  przestać  miłować  siebie.  I  ty,  duszo  moja,  wówczas  wejdziesz  do 
twego odpocznienia, gdy ca

łą twoją istnością zjednoczysz się z tym Dobrem najważniejszym 

i będziesz znała to, co On zna, i miłowała to, co On miłuje, i tym się cieszyła, czym On się 
cieszy. Wonczas  już  ujrzysz  utwierdzoną  na  zawsze  niestałą  wolę  twoją!  Żadnej  już  odtąd 

background image

17 

 

zmiany  w  nie

j  nie  będzie,  bo  wszechmogąca  łaska  Boga  takie  cudowne  w  tobie  sprawi 

przemienienie, takie ci da doskonałe uczestnictwo boskiej natury swojej, że już nie będziesz 
mogła zapomnieć o tym Dobru najwyższym, ani zaprzestać choćby na chwilę cieszenia się 
nim, w 

niewypowiedzianym zjednoczeniu z Jego miłością.  

6.  Błogosławieni,  którzy  są "zapisani  w  księdze  życia".  Lecz  ty,  duszo moja, jeśli  i  ty  masz 
być w liczbie tych błogosławionych, czemuś jest smutna duszo moja, i czemu się trwożysz? 
Miej  nadzieję  w  Bogu,  bo  jeszcze  na  tym  wygnaniu  wyznawać  Mu  będę  grzechy  moje  i 
zmiłowania Jego. I z tego dwojga razem złożę pienie dziękczynienia z nieustającą tęsknotą 
ku  Zbawicielowi  mojemu  i  Bogu  mojemu.  Może  przyjdzie  kiedy  ten  dzień,  że  będzie  Mu 
"śpiewała chwała moja", by się nie smuciło sumienie moje, bo żalu i bólu skruchy już tam nie 
będzie, gdzie ustanie wszelkie wzdychanie i trwoga. A tymczasem, nim dzień ten przyjdzie, 
w  milczeniu  i  nadziei  będzie  moc  moja.  Wolę  żyć  i  umierać  w  pożądaniu  i  oczekiwaniu 
żywota  wiecznego,  niż  posiadać  na  tym  świecie  wszystkie  stworzenia,  wszystkie  dobra  i 
wszystko, co wraz ze światem się kończy. Nie opuszczaj mię, bo w Tobie, Panie, nadzieję 
miałam,  niech  nie  będę  zawstydzona  na  wieki".  Niechaj  Tobie  służę  na  każdy  dzień,  a  Ty 
czyń ze mną, co chcesz! Amen. 

MODLITWA O POKORĘ 

JEZU CICHY I POKORNEGO SERCA UCZYŃ SERCA NASZE WEDŁUG SERCA TWEGO. 

Od pragnienia, by być szanowanym, wybaw mnie Panie, 
Od pragnienia, by być kochanym, wybaw mnie Panie, 
Od pragnienia, by być chwalonym, wybaw mnie Panie, 
Od  pragnienia,  by  obdarzono  mnie  czcią,  zaszczytami,  wybaw  mnie 
Panie,
 
Od pragnienia, by być więcej lubianym od innych, wybaw mnie Panie, 
Od pragnienia, by zwracano się do mnie po radę, wybaw mnie Panie, 
Od pragnienia, by być podziwianym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być upokorzonym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być zlekceważonym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być odrzuconym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być oszukanym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być zapomnianym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być wyśmianym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być obrażonym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być podejrzanym, wybaw mnie Panie, 
Od obawy, by nie być ostatnim, wybaw mnie Panie. 
Aby inni byli bardziej kochani ode mnie, daj mi 

łaskę pragnienia tego Panie. 

Aby inni 

mogli wzrastać w opinii świata, a ja mógł się umniejszać. 

Aby inni mogli być chwaleni, a o mnie, aby się nie troszczono. 
Aby inni mogli być bardziej lubiani we wszystkim, aby inni byli świętsi ode 
mnie, byle bym ja na 

ile mogę stał się świętym. 

Abym 

nienawidził wszelkich grzechów, a pragnął świętości całym sercem. 

Abym zawsze p

ragnął poznawać prawdę o sobie. 

Abym zawsz

e pragnął uznać prawdę o sobie. 

Abym zawsze pragn

ął być prawdą o sobie. 

Amen