background image
background image

Ksawery Knotz OFMCap

Ojciec Pio

zapach fiołk•w

SERAFIN

KRAK€W 2007

background image

• Wydawnictwo Serafin, Krak‚w 2007

Fotografie
Voce di Padre Pio, San Giovanni Rotondo

Redakcja Joanna Piestrak

Projekt okładki Tomasz Duszyc OFMCap

Łamanie: Edward Augustyn

Pozwala się drukować Waldemar Korba OFMCap Minister 
Prowincjalny Krakowskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych 
Kapucyn‚w nr 094/07, Krak‚w 25 IV 2007 r.

Wydawca
Wydawnictwo Serafin, ul. Korzeniaka 16, 30-298 Krak‚w Kuria 
Prowincjalna Krakowskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych 
Kapucyn‚w

Druk

Wydawnictwo Swiatło-Życie, Krak‚w Printed in Poland ISBN 978-
83-60512-22-7

Zam•wienia:
WYDAWNICTWO SERAFIN, ul. Korzeniaka 16 30-298 Krak‚w, 
tel./fax 012 623 80 58 e-mail: zamowienia@e-serafin.pl księgarnia 
internetowa: www.e-serafin.pl

background image

Wstęp

W  2006  roku  znany  włoski  tygodnik  katolicki  „Famiglia  Cristiana"  przeprowadził  ankietę, 
kt‚rej  wynik  wykazał,  że  Ojciec  Pio  przewyższa  popularnością  wszystkich  innych  świętych, 
zar‚wno  tych  dawnych,  jak  i  wsp‚łczesnych.  Wynik  takiej  ankiety  oczywiście  nie  jest  w 
żaden  spos‚b  wiążący,  jednakże  bez  wątpienia  pokazuje  fenomen  niezwykłej  popularności 
Świętego z Pietrelciny.
Zarazem  jednak  niezwykle  głęboka  i  piękna  duchowość  Ojca  Pio  nie  jest  łatwa  do 
przyswojenia  czy  naśladowania.  Koncentruje  się  ona  bowiem na tajemnicy krzyża, cierpienia, 
ofiary, ufności i zawierzenia Bogu do końca. Stąd w kształtowaniu nabożeństwa do świętego 
Stygmatyka  potrzeba  mądrej  katechezy,  by  z  bogactwa  nadzwyczajnych  znak‚w,  cud‚w  i 
doświadczeń, na powierzchni kt‚rych tak łatwo się zatrzymać, wydobyć to, co najistotniejsze, 
co może nam pom‚c w naszej codziennej drodze do Boga.
Książka  ojca  Ksawerego  Knotza  prowadzi  nas  dokładnie  taką  drogą.  Wychodząc  od  naj-
bardziej  spektakularnych  fenomen‚w  i  kontekst‚w,  z  jakimi  kojarzona  jest  postać  Ojca  Pio, 
poprzez spokojną i pogłębioną, opartą na świadectwach i źr‚dłach refleksję nad nimi zmierza 
do  odkrycia  wniosk‚w  bardzo  bliskich,  moglibyśmy  nawet  powiedzieć  praktycznych  w 
naszym  życiu  duchowym.  Powstaje  w  ten  spos‚b  ciekawy  i  mądry  przewodnik  po 
duchowości świętego Ojca Pio.

Tomasz Duszyc OFMCap

Zapach fiołk‚w

Wśr‚d  świadectw  dotyczących  cud‚w  Ojca  Pio co jakiś czas pojawiają się doniesienia o zja-
wisku  polegającym  na  odczuwaniu  zapachu  fiołk‚w.  Odczucie  woni  tego  przyjemnego  aro-
matu  jest  interpretowane  jako  znak  duchowej  obecności  Stygmatyka.  Przerasta  moje  możli-
wości ustosunkowanie się do wiarygodności tego fenomenu. Zasadniczo ci, kt‚rzy tego zapa-
chu  nigdy  nie  czuli,  odnoszą  się  do  takich  rewelacji  bardzo  sceptycznie;  ci  zaś,  kt‚rzy  go 
odczuwali,  są  święcie  przekonani  o  nieomylności  swoich  receptor‚w  węchu.  Pozostawmy 
więc  nierozstrzygniętą  kwestię  prawdziwości  lub  nieprawdziwości  tego  zjawiska.  Zajmijmy 
się  natomiast  znacznie  szerszym  problem,  kt‚ry  wiąże  się  z  naszym podejściem do licznych i 
nadzwyczajnych cud‚w dokonanych przez Ojca Pio.
Wiele  os‚b,  kt‚re  interesują  się  duchowością  tego  kapucyna,  ma  skłonność  do  zwracania 
uwagi  przede  wszystkim  na  cudowne  aspekty  jego  życia.  Skłonność  ta  nie  budzi  zdziwienia. 
Taki jest człowiek, że interesuje się tymi ludźmi, kt‚rzy wydają się nadludzcy i nadzwyczajni. 
Dobrze więc, że Kości‚ł katolicki ma świętego, kt‚ry potrafi oddziaływać na szerokie rzesze 
zwykłych  śmiertelnik‚w.  Cieszymy  się  z  tego  faktu.  Nie  możemy  jednak  nie  dostrzec  zagro-
żeń  płynących  z  jednostronnej  i  wybi‚rczej  fascynacji  nadzwyczajnymi  zjawiskami.  Zwracam 
uwagę  na  tę  jednostronność  nie  dlatego,  że  mam  nieodparte  pragnienie  tropienia  ludzkich 
błęd‚w  i  ograniczeń.  Myślę  w  tej  chwili  o  Ojcu  Pio  i  jego  kulcie.  Może  się  bowiem  tak 
zdarzyć,  że  ten  wielki  świadek  wiary  podzieli  nieszczęśliwy  los  św.  Antoniego.  Ten 
średniowieczny  cudotw‚rca  r‚wnież  dzisiaj,  po  wielu  wiekach,  cieszy  się  dość  żywym 
kultem. Jednak mało kto zna jego życiorys, interesuje się jego duchowością, rzadko kto czyta 

background image

jego  kazania,  kt‚re  przed  wiekami  gromadziły  tysiące  słuchaczy  Pomimo  że  ogłoszono  go 
doktorem  Kościoła  - a  więc  kimś,  kogo  przekaz  wiary  jest  szczeg‚lnie  cenny  dla  wiernych  -
jest dzisiaj popularny przede wszystkim dlatego, że swego czasu został patronem ludzi, kt‚rzy 
coś  zgubili.  Jego  imię  gości  często  na  ustach  pobożnych  wiernych  z  tego  powodu,  że  po 
modlitwie  przyzywającej  wstawiennictwo  świętego  udało  im  się  odnaleźć  zgubione 
przedmioty.  Obawiam  się,  że  kult  Ojca  Pio  tak  dynamicznie  się  rozwijający  (przede 
wszystkim  z  racji  jego  wyjątkowych  dar‚w),  zostanie  sprowadzony  do  podobnych  form,  a 
tym  samym  spłaszczony  i  wykoślawiony.  Oby  tak  nie  było  tak,  że  u  jakiegoś  pobożnego 
katolika  np.  odczuwanie  zapachu  fiołk‚w  stanie  się  bardziej  oczekiwanym  momentem  życia, 
niż pochylenie się nad mądrością list‚w tego kapłana, pisanych do duchowych syn‚w i c‚rek. 
Dowodem  świętości  Ojca  Pio  nie  były  wszakże  liczne  cuda,  ale  życie  pełne  miłości  Boga  i 
człowieka.  Dlatego  ci,  kt‚rzy  odczuwają  zapach  fiołk‚w  i  czytają  z  zapałem  o  r‚żnych 
nadzwyczajnych  zdarzeniach  z  jego  życia,  nie  mogą  pozwolić,  aby  tego  typu  zjawiska 
oderwały  ich  od  tego,  co  jest  naprawdę  ważne  i  potrzebne  do  zbawienia.  Jeżeli  kiedyś 
zachwycili się jakimś dokonanym przez Ojca Pio cudem, niech to doświadczenie zinterpretują 
jako wezwanie do uważnego słuchania jego głosu: poznawania jego duchowości i rozważania 
udzielanych  przez  niego  rad.  Niech  ten  wyjątkowy  moment  w  ich  życiu  budzi  w  nich 
pragnienie nieba - p‚jścia drogą Ojca Pio; drogą, kt‚ra prowadzi ku Bogu.

Wady

Wielkim  ludziom  chętnie  przyporządkowujemy  liczne  cnoty  i  nadzwyczajne  czyny
Idealizujemy  ich  zachowania.  Nie  chcemy  natomiast  spojrzeć  na  nich  jak  na  ludzi,  kt‚rzy 
mieli  swoje  wady,  czasami  nawet  i  przywary.  Przeżywali  swoją  słabość,  często  niemoc,  bez-
radność. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus miała duże problemy z uporządkowaniem swoich 
uczuć.  Nie  tylko  przeżywała  chwile  uniesień  i  radości  z  życia  dla  Boga,  ale  tak  samo  częste 
chwile  oziębłości  i  smutku.  Święty  Franciszek  nieraz  znosił  trudy  napięcia  seksualnego, 
tęsknotę do życia z kobietą i rodziną. Ilustruje to scena z filmu Liliany Cavani („Franciszek", 
1989), ukazująca Biedaczynę pr‚bującego w śniegu uspokoić żar swoich zmysł‚w. Niedawno 
zmarł  pewien  zakonnik  franciszkański,  kt‚ry  przed  laty  mawiał:  Jeżeli  o.  Maksymilian  Kolbe 
zostanie świętym, to mi kaktus na dłoni wyrośnie. Ojciec Maksymilian został świętym, a jego 
przepowiadanie  co  do  kaktusa  się  nie  spełniło.  Być  może  nie  chcemy  świętych,  kt‚rzy  w 
oczach  swoich  oponent‚w  uchodzili  za  ludzi  zwykłych,  niesprawiedliwych,  błądzących.  Nie 
chcemy  świętych  podobnych  do  nas.  Oni  jednak  tacy  byli  - byli  zwykłymi  ludźmi,  kt‚rzy 
mieli  swoje  grzechy,  grymasy  i  stany  niezadowolenia.  Z  pewnością  nie  popełniali  grzech‚w 
śmiertelnych,  ale  powszednie  zdarzały  się  im  często,  więc  choć  spowiadali  się  regularnie,  do 
końca życia nie stracili potrzeby tego sakramentu. Gdyby jednak sami uznali się za świętych i 
zrezygnowali z sakramentu pojednania, z pewnością nie byłoby dla nich miejsca na ołtarzach.
R‚wnież  Ojciec  Pio  miał  swoje  wady  i  grzechy,  chociażby  niecierpliwość,  a  nawet  poryw-
czość. Potrafił  łatwo  się  zdenerwować  i  odburknąć.  Potem  szybko  przepraszał,  tłumaczył, 
uznawał  swoją  winę,  naprawiał  błędy.  Niekt‚rzy  jego  biografowie  tłumaczyli  te  zachowania 
nadzwyczajnym  światłem  Bożym,  kt‚re  pozwalało  mu  tak  niekonwencjonalnie  postępować z 
ludźmi. Nie trzeba jednak zawsze wybielać człowieka. C‚ż nam ze świętego, kt‚ry skutecznie 
przekonuje  nas  o  tym,  że  my  nigdy  świętymi  nie  będziemy?  Ta  antypedagogika  wyrządziła 
już wystarczająco dużo szk‚d Kościołowi, aby ją dalej propagować. Jeden z zaprzyjaźnionych 
z  Ojcem  Pio  kapłan‚w,  u  kt‚rego  niekiedy  Stygmatyk  się  spowiadał,  w  jednym  fragmencie 
swoich pamiętnik‚w pisze tak: Zarazem też myślałem o jego licznych wadach, kt‚re mogłem 

background image

sobie  uświadomić,  patrząc  na  niego.  I  następnie  po  kolei  wylicza  zachowania,  kt‚re  kł‚ciły 
się  z  jego  wyobrażeniem  ideału  świętości.  Wymienione  wady  burzą  obraz  człowieka 
modlitwy  zanurzonego  w  kontemplacji,  pochłoniętego  Bogiem,  oderwanego  od  świata. 
Ksiądz ten pośrednio przyznaje, że gdyby nie stygmaty, nigdy by nie pomyślał, że właśnie ten 
zakonnik  jest  szczeg‚lnie  wybrany  przez  Boga  jest  święty.  Oto  pełna  lista  wad  Ojca  Pio, 
sporządzona  po  wsp‚lnej  modlitwie  w  ch‚rze  zakonnym  i  posiłku  w  refektarzu:  niedbale 
przyklęka  przed  Najświętszym  Sakramentem,  rozmawia  podczas  czynności  świętych,  bębni 
palcami  podczas  medytacji,  rzuca  wzrokiem  w  kierunku  wychodzących  i  wchodzących  do 
ch‚ru,  zażywa  tabaki  (podobno  lekarz  mu  polecił),  pije  wino  z  widocznym  zadowoleniem, 
bawi się brodą, wydaje się niecierpliwy, a podczas nieszpor‚w pięć razy ziewał.

Okultyzm

Szybko  rozwijający  się  kult  Ojca  Pio  jest  wielkim  darem  dla  Kościoła.  Święty  Kapucyn 
zdobywa  niespotykaną  popularność  zar‚wno  wśr‚d  wierzących,  jak  i  niewierzących.  Cieszy-
my  się  bardzo  z  tego  faktu.  Jesteśmy  dumni,  że coraz  więcej  ludzi  przyznaje,  iż  duchowość 
Ojca  Pio  wpłynęła  znacząco  na  ich  życie.  Słuszna  radość  nie  może  jednak  przesłonić  nam 
poważnych zagrożeń, na kt‚re narażony jest dynamicznie rozwijający się kult.
Dobrze  jest  wiedzieć,  że  istnieją  środowiska  niekatolickie  i  niechrześcijańskie,  kt‚re  pr‚bują 
wykorzystać  Ojca  Pio  dla  własnych  cel‚w.  Spotkałem  bioenergoterapeutę,  kt‚ry  w  swoim 
gabinecie  powiesił  obraz  Ojca  Pio,  twierdząc,  że  przez  jego  wstawiennictwo  ściąga  „boską" 
energię,  kt‚ra  uzdrawia  ludzi.  Inny,  podający  się  za  jasnowidza,  „czciciel"  Ojca  Pio 
utrzymuje,  że  swoje  zdolności  rozwija  tylko  dlatego,  że  jest  duchowym  synem  Stygmatyka. 
Mało  tego,  w  jednym  z  dużych  miast  w  Polsce mieszka kobieta, kt‚ra podaje się za medium 
Ojca Pio. Podczas seansu spirytystycznego zapada w dziwny trans: traci świadomość, a w jej 
ciało „wstępuje" duch Ojca Pio, kt‚ry przez nią „przemawia". Osoby uczestniczące w seansie 
zadają  rzekomemu  Ojcu  Pio  pytania,  a  on  z  zaświat‚w  na  nie  odpowiada.  Można  też  pisać 
listy,  a  uzyskane  „cudowne"  odpowiedzi  są  dostarczane  do  adresat‚w  przez  zaufane  osoby. 
To praktyka czystego spirytyzmu. Wok‚ł medium tworzy się okultystyczne środowisko, kt‚re 
pr‚buje  uwiarygodnić  swoją  niechrześcijańską  duchowość,  powołując  się  na  świętego 
cudotw‚rcę  i  stygmatyka.  Co  więcej,  w  dokumentach  jako  jeden  z  cel‚w  działalności  tegoż 
środowiska  wymienia  się  rozpowszechnianie  kultu Ojca Pio. Podane przykłady postępowania 
nie są przypadkami odosobnionymi.
Wok‚ł  ściśle  wtajemniczonej  grupy  ludzi  gromadzą  się  nieświadomi  prawdziwego  oblicza  jej 
działalności,  a  zainteresowani  duchowością  Ojca  Pio  katolicy  Mylne  jest  wrażenie,  że  grupa 
ta  tylko  na  zewnątrz  posługuje  się  ewangeliczną  retoryką.  Gdybyśmy  przypadkowo  znaleźli 
się  w  niej,  poczulibyśmy  się  zbudowani  gorliwością  jej  członk‚w.  Wsp‚lnie 
uczestniczylibyśmy  w  Eucharystii,  przyjmowali  Komunię  Świętą.  Nie  jest  bowiem  tak,  że 
ludzie  ci  w  spos‚b  cyniczny  i  wyrachowany  ukrywają  prawdziwe  cele  swojej  działalności. 
Oni  - po  prostu  - nie  zdają  sobie  sprawy  z  tego, że  praktyki,  kt‚re  wykonują,  nie  mają  nic 
wsp‚lnego 

chrześcijaństwem. 

Nie 

potrafią 

odr‚żnić 

prawdziwej 

duchowości 

chrześcijańskiej od duchowości pozornej i fałszywej.
Kult  Ojca  Pio  jest  szczeg‚lnie  zagrożony  obcymi  chrześcijaństwu  wpływami.  Potencjalne
niebezpieczeństwo  ulegania  takim  duchowym  wpływom  istnieje  tam,  gdzie  zamiast  osoby 
Jezusa  Chrystusa  wyeksponowana  jest  osoba  Ojca  Pio.  Tam,  gdzie  ciągle  się  m‚wi  tylko  o 
Ojcu  Pio,  tylko  do  niego  chce  się  modlić,  tylko  jego  poznawać.  Także  tam,  gdzie  zamiast 
wczytywać  się  w  Pismo  Święte,  miłośnicy  duchowości  Ojca  Pio  fascynują  się  tematami 

background image

drugorzędnymi:  szatanem,  aniołami,  zapachem  fiołk‚w,  zjawiskiem  stygmat‚w  itp.,  tylko  o 
tym  chcą  słuchać  i  tylko  takimi  rzeczami  pragną  karmić  swoją  pobożność.  Poszukiwanie 
atmosfery  nadzwyczajności  ma  w  sobie  coś  pociągającego,  nie  jest  jednak  kryterium 
autentycznej  duchowości  chrześcijańskiej.  Można  karmić  swoją  duchowość  nadzwyczajnymi 
zjawiskami.  Można  jednak  bardzo  szybko,  dzięki  takim  zainteresowaniom,  znaleźć  się  w 
grupie, kt‚ra tak naprawdę jest poza Kościołem katolickim.

Mistyka

Znamy  Ojca  Pio  przede  wszystkim  jako  wielkiego  mistyka,  kt‚ry,  w  odr‚żnieniu  do  innych 
chrześcijan,  doświadczał  niewypowiedzianej  rzeczywistości  łaski.  W  wielu  życiorysach 
przytacza  się  opisy  jego  nadzwyczajnych  spotkań  z  Bogiem.  Podczas  ekstaz  Pan  dał  mu 
przedsmak  nieba.  Jego  dusza,  zmysły,  pragnienia  i  uczucia  krążyły  wok‚ł  Boga  z  cudowną 
siłą i szybkością. Przeżywał wielki pok‚j i radość, potrafił całkowicie zdać się na Boga.
Podziwiamy  Ojca  Pio,  może  nawet  zazdrościmy  mu  takich  łask.  Nasza  modlitwa  bowiem 
spotyka  się  z  nieustającymi  trudnościami:  duchowym  i  cielesnym  lenistwem,  brakiem 
skupienia...  Nieustannie  zabiegani,  nie  mamy  psychicznych  sił,  aby  skoncentrować  się  na 
Bogu. Kiedy nam się to wreszcie udaje, po chwili przer‚żne myśli, dalekie od spraw Bożych, 
zaczynają  opanowywać  naszą  głowę.  Dobrze  byłoby  być  mistykiem  I  w  jednej  chwili  zostać 
pochłoniętym  przez  Boga,  zatopić  się  skutecznie  w  ekstazie  i  pozwolić,  aby  przyjemność 
przebywania z Bogiem ogarnęła naszą nieszczęśliwą duszę i nieustannie zmęczone ciało.
Pogrążeni w marzeniach, nie chcemy dostrzec drugiej strony medalu. Nie zwracamy uwagi na 
to, że najwznioślejsze opisy mistycznych przeżyć Ojca Pio pochodzą z jego młodych lat. Jego 
kontemplacja  Boga  przybiera  z  czasem  formę  modlitwy  skrajnie  bolesnej  i  oczyszczającej. 
B‚g  pogrąża  jego  intelekt  w  ciemności,  wolę  w  oschłości,  pamięć  w  pr‚żni,  a  serce  w 
goryczy. Ojciec Pio wyznaje, że samo słowo „wierzę" jest dla niego okrutnym męczeństwem: 
„Zmuszam się zawsze, aby tego chcieć. Moje ukrzyżowanie ciągle jeszcze trwa".
C‚ż  z  tego,  że  owe  bolesne  stany  duszy  są  także  doświadczeniami  mistycznymi?  Czyż  nie 
lepiej  przeżywać  nasze  zwykłe  wątpliwości  w  wierze,  roztargnienia,  oschłości  i  nudę  na 
modlitwie,  a  czasami  także  małe  radości  ze  spotkania  z  Bogiem,  chwile bliskości i uniesienia 
duchowe?  Czyż  nie  lepiej  być  małym  mistykiem,  kt‚ry  przecież  też  czegoś  doświadcza  -
spotkania z Bogiem w radości i smutku?
Lekcja,  kt‚rej  udzielił  nam  Ojciec  Pio,  jest  bardzo  konkretna.  Tak  jak  on  mamy  trwać przed 
Bogiem,  bez  względu  na  to,  czy  czujemy  się  radośni  czy  smutni.  B‚g  jest  obecny  w  naszym 
życiu  i  w  naszej  modlitwie.  Jest  obecny  w  trudzie,  pośr‚d  pr‚b  wiary,  w  codzienności.  Ta 
codzienność w przypadku Ojca Pio - wydawałoby się mistyczna, kolorowa, łatwa - była szara, 
trudna  i  zwyczajna.  Taka  też  była  jego  codzienna  modlitwa.  Cztery  godziny  medytacji  nad 
życiem  Jezusa  Chrystusa.  Często  odmawiane  nowenny  do  Najświętszego  Serca  Pana  Jezusa, 
Matki  Boskiej,  Św.  J‚zefa,  Michała  Archanioła,  św.  Antoniego,  Św.  Franciszka,  Św.  Rity  i 
Św.  Teresy  od  Jezusa,  pięć  R‚żańc‚w  dziennie,  droga  krzyżowa,  Eucharystia,  Liturgia 
godzin, studium Pisma Świętego, lektura duchowa. To jest szkoła Ojca Pio.
Oczywiście  ludzie  świeccy  nie  są  w  stanie  naśladować  pobożności  zakonnika.  Pod  żadnym 
pretekstem nie jest to wskazane. Mogą się jednak nauczyć od niego, że droga do świętości nie 
wiedzie  przez  nadzwyczajne  wydarzenia  duchowe,  ale  poprzez  zwykłą  modlitwę,  zwykłą 
wierność  codziennemu  spotkaniu  z  Bogiem.  Nawet  stare,  coraz  rzadziej  spotykane  formy 
modlitwy,  młodym  ludziom wydające się już archaiczne, są dobrą drogą do spotkania z Nim. 
Ucząc  się  modlitwy  od  Ojca  Pio,  nie  mamy  jednak  odtwarzać  form,  ale  dostrzec,  że  on, 

background image

mistyk,  modlił  się  tak,  jak  modlą  się  miliony  innych  ludzi.  Praktykując  taką  zwykłą, 
niewyszukaną modlitwę, stawał się jej mistrzem.

Pośrednictwo Świętych

Poznając życie i duchowość Ojca Pio, lepiej zdajemy sobie sprawę z faktu, że B‚g posługuje 
się  świętymi,  aby  zrealizować  swoje zamiary wobec innych ludzi. Gdy człowiek zwraca się o 
pomoc  do  konkretnego  świętego  i  otrzymuje  jakąś  łaskę,  to  jakby  naturalnie  wywyższa  tego 
świętego,  uznaje  jego  szczeg‚lną  moc.  Święty,  kt‚rego  wstawiennictwo  u  Boga  jest 
skuteczne,  staje  się  kimś  ważnym,  bliskim,  kochanym.  Zaprzyjaźnieni  z  nim,  zwracamy  się 
do niego coraz częściej, prosząc o kolejne łaski.
Kult  świętego  może  nabrać  takiej  specyfiki,  że  człowiek  nie  odczuwa  już  potrzeby  modlitwy 
do  Jezusa  Chrystusa.  Słuchając  takich  os‚b,  odnosi  się  wrażenie,  że  święty  jest  przez  nich 
bardziej  kochany  niż  sam  B‚g.  Potrafią  one  z  wielką  gorliwością  m‚wić  o  Ojcu  Pio,  ale  nie 
potrafią  tak  m‚wić  o  swoim  Panu  i  Zbawicielu,  ich  duchowość  wypełnia  się  bowiem  coraz 
bardziej  osobą  wspaniałego  świętego,  kt‚ry  opiekuje  się  ich  życiem,  wysłuchuje  ich  pr‚śb, 
zawsze jest z nimi.
Właśnie  w  takich  sytuacjach  istnieje potrzeba uporządkowania kultu, tak aby osoba świętego 
nie  przysłaniała  Boga  - źr‚dła  wszystkich  łask,  ale  rzeczywiście  prowadziła  do  spotkania  z 
Nim.  Proszący  o  wstawiennictwo  świętego  muszą  dobrze  rozumieć,  czym  jest  pośrednictwo 
świętych w Kościele katolickim. Powinni mieć świadomość, że tylko B‚g ma moc wniknięcia 
w  duszę  drugiego  człowieka.  Żaden  zatem  człowiek  - także  Ojciec  Pio  - nawet  gdyby  był 
największym  świętym  Kościoła  lub  największym  cudotw‚rcą  — nie  ma  i  nie  będzie  miał 
władzy,  aby  przemienić  serce  kogokolwiek  z  nas  ani  zmienić  bieg  naszego  życia.  Święty  nie 
jest  niezależnym  dysponentem  łaski,  kt‚rą  otrzymał od Boga. Gdyby od niego zależało, jakie 
dary  Boże  każdy  z  jego  czcicieli  ma  otrzymać,  umniejszyłby  realną  i  niepodzielną  władzę 
Jezusa  Chrystusa - jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi. Święty człowiek jest tylko 
uczestnikiem  Bożego  działania,  nie  zaś  jego  tw‚rcą.  Jego  wstawiennictwo  ani  nie  umniejsza 
Bożej interwencji, ani jej nic nie dodaje. To B‚g, działając przez niego, przelewa swoją łaskę 
na  innych  ludzi.  Ojciec  Pio,  tajemniczym  zrządzeniem  łaski,  został  wybrany  przez  Boga  jako 
skuteczne narzędzie  w realizacji Jego plan‚w, nie posiada jednak władzy pozwalającej sięgać 
do  skarbca  Bożych  dar‚w  i  określać  komu  i  co  się  należy.  Tylko  B‚g  jest  dysponentem 
swojej  łaski.  Takie  rozumienie  pośrednictwa  świętych  pozwala  ustawić  właściwą  relację 
między  nami,  Jezusem  Chrystusem  i  świętym  człowiekiem.  Uznajemy  bez  niedom‚wień 
pośrednictwo  Ojca  Pio,  ale  nie  mamy  powodu,  aby  świętemu  przypisywać  otrzymane  łaski, 
choć jego pomoc rodzi w nas wdzięczność.
Jeszcze  jedna  kwestia  wymaga  wyjaśnienia.  Niekt‚rzy ludzie  uważają  się  za  tak  małych  i 
grzesznych,  że  nie  mają  odwagi,  aby  bezpośrednio  skierować  swoją  prośbę  do  Boga,  kt‚ry 
wydaje  się  zajęty  znacznie  ważniejszymi  sprawami.  Wolą  poszukać  kogoś  silniejszego  od 
nich,  kogoś,  kto  ma  większe  wpływy  w  niebie  i dlatego  pewniej  i  skuteczniej  przedstawi  ich 
prośbę.  Znajdują  więc  świętego,  cudotw‚rcę,  człowieka  nadzwyczajnego  - naszego 
kochanego Ojca Pio. Opisana postawa pod maską pokory ukrywa niewiarę w miłość i dobroć 
Boga.  Jezus  nie  jest  dla  tych  ludzi  kimś  bliskim  i  kochanym,  obecnym  w  ich  życiu.  Nie  jest 
ich  przyjacielem.  Uznają  Go  co  prawda  za  Boga,  istotę  najwyższą  i  najpotężniejszą,  ale  w 
praktyce nigdy nie doświadczyli Jego działania. Nie wierzą, że On interesuje się bezpośrednio 
ich  życiem.  W  takiej  sytuacji  człowiek,  jeśli  chce  skontaktować  się  z  Najwyższym  - uzyskać 
u  niego  audiencję  - musi  uciekać  się  do  pomocy  pośrednik‚w  stojących  wyżej  w  hierarchii 

background image

ważności. To stara gnostycka koncepcja. Choć uznaje ona Boga jako gł‚wne źr‚dło łaski, w 
praktyce odbiera  Mu  pełną  suwerenność,  uzależniając  wysłuchanie  ludzkich  pr‚śb  od 
zaangażowania wpływowego lobby świętych pośrednik‚w.
Kości‚ł nigdy nie przyjął takiego myślenia - odrzucił je, tak jak odrzucił opinie negujące sens 
pośrednictwa  świętych.  Odrzucenie pośrednictwa  świętych  r‚wnież  umniejsza  władzę  Boga 
nad  światem.  Jeżeli  bowiem  posiada  On  pełnię  tej  władzy,  może  wybrać  dowolną  osobę  do 
spełnienia  swoich  plan‚w  wobec  ludzi.  Odrzucając  wszelkie  formy  pośrednictwa,  a  tym 
samym  uznając  tylko  bezpośrednie działanie  Boga  w  naszym  życiu,  nie  potrzebowalibyśmy 
na  naszej  drodze  do  Niego  nie  tylko  świętych,  ale  i  Kościoła.  Uznając  więc  pośrednictwo 
świętych,  pamiętajmy,  że  za  wszystkie  łaski  otrzymane  za  pośrednictwem  Ojca  Pio,  mamy 
dziękować ich dawcy, czyli samemu Bogu.

Komuniści

O  tym,  że  B‚g  wciąga  w  swoje  odwieczne  plany  także  ludzi, kt‚rzy z Nim walczą, możemy 
się  łatwo  przekonać,  śledząc  wydarzenia,  jakie  rozegrały  się  w  związku  z  beatyfikacją  Ojca 
Pio.  Koniec  jego  ziemskiego  życia  otworzył  całkiem  nową  sytuację.  Nie  było  wcale  pewne, 
czy pamięć o nim wytrzyma pr‚bę czasu. Mogło się okazać, że wraz ze śmiercią cudotw‚rcy, 
zainteresowanie  jego  życiem  znacznie  spadło  albo  przybrało  jakieś  dziwne  formy,  dalekie  od 
katolickiej  tradycji  religijnej.  Ojciec  Pio  nie  musiał  przecież  zostać  świętym.  M‚gł  pozostać 
tylko  ludzkim  fenomenem,  nad  kt‚rego  nadzwyczajnymi  właściwościami  zastanawialiby  się  z 
pewnością liczni parapsychologowie.
Mądrość  Kościoła  uczy  cierpliwie  rozeznawać  owoce,  jakie  rodzi  oddolnie  rozwijający  się 
kult.  Nic  więc  dziwnego,  że  po  śmierci  Ojca  Pio  biskupi  nie  pr‚bowali  krzewić  kultu 
zmarłego.  Zwykle  w  takich  sytuacjach  Kości‚ł  oficjalnie  dystansuje  się  od  działań  mogących 
mieć  choćby  pozory  manipulacji.  Pr‚by  sterowania  wierzącymi,  odg‚rne  rozdmuchiwanie  i 
podsycanie  kultu  zawsze  rodzi  wątpliwości  co  do  szczerości  intencji.  Dlatego  także  tym 
razem biskupi zachowali dystans, nie pr‚bując wpływać na sytuację.
Wtedy,  gdy  biskupi  czekali  na  oznaki  autentycznego  kultu,  do  akcji  wkroczyli  włoscy 
komuniści.  W  charakterystyczny  dla  tej  formacji  spos‚b  postawili  się  w  roli  orędownik‚w 
uciśnionego  ludu.  Tym  razem  zarzucali  hierarchii  kościelnej  opieszałość,  nieliczenie  się  z po-
bożnością  wiernych,  ignorowanie  kultu  Styg- matyka,  a  nawet  oskarżali  o  pr‚by  jego  znisz-
czenia.  I  domagali  się  natychmiastowego  rozpoczęcia  procesu  beatyfikacyjnego.  Występując 
w  roli  obrońc‚w  prawdziwego  Kościoła,  przeciwstawiali  sobie  nieczułych  na  głosy  wiernych 
kurialist‚w watykańskich.
Szum informacyjny, kt‚ry się podni‚sł, zaowocował publiczną dyskusją nad życiem Ojca Pio. 
Bez  względu  na  intencje  komunist‚w  wielu  ludzi  szczerze  oddanych  Bogu  i  Kościołowi 
głośno  zapewniało  o  swojej  miłości  do  Ojca  Pio.  Nie  było  potrzeby  op‚źniać  daty 
rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Nie rozpoczął się on oczywiście pod presją środowisk 
najbardziej  wątpliwych  moralnie.  Trudno  jednak  oprzeć  się  wrażeniu,  że  kolejna  podjęta 
przez  komunist‚w  pr‚ba  osłabienia  autorytetu  Kościoła  przyczyniła  się  - wbrew  ich 
intencjom  - do  podjęcia  decyzji,  kt‚re  wzmocniły  misję  ewangelizacyjną  Kościoła.  Pełen 
humoru  B‚g  realizował  sw‚j  plan  zbawienia  - w  kt‚rym  przewidział  szczeg‚lne  miejsce  dla 
Ojca Pio - wykorzystując w tym celu swoich adwersarzy

background image

Pokusy

Pokusa jest zwodniczą myślą, kt‚ra jak złodziej zakrada się do głowy i przekonuje, że to, co 
do tej pory uważaliśmy za grzech, jest dla nas pożyteczne i dobre. W ten spos‚b osłabia naszą 
wolę  i  podstępnie  wymusza  zgodę  na  zło.  Wiemy,  że  Ojciec  Pio  często  przeżywał  silne 
pokusy.  Dręczyły  go  wątpliwości  co  do  istnienia  Boga.  Ukazywała  mu  się  zjawa  nagiej 
kobiety  proponująca  złamanie  ślubu  czystości.  Do  jego  umysłu  wślizgiwała  się  pr‚żność, 
kt‚rej  m‚gł  ulec  z  powodu  swojej  sławy  Ofiary  pieniężne  rodziły  pragnienie  posiadania,  a 
nadzwyczajne zdolności - pokusę władzy.
Dzięki  temu,  że  Ojciec  Pio  był  kuszony,  jego  duchowe  doświadczenie  jest  dla  nas  wielką 
pomocą na drodze ku Bogu. Warto więc zastanowić się, jak rozumiał on pokusy, jak do nich 
podchodził, jak z nimi walczył? Zaskakujące jest, że dla Ojca Pio pokusy były pewnym i nie-
zawodnym  znakiem  tego,  że  dany  człowiek  został  wybrany  przez  Boga  do  zbawienia: 
„Doznawanie  pokusy  jest  oczywistym  znakiem  tego,  że  dusza  jest  miła  Panu".  Przy  wielu 
okazjach,  gdy  m‚wił  o  pokusach,  zaznaczał,  że takiej pr‚bie byli poddawani wszyscy święci. 
Nikomu  z  nich  Pan  B‚g  nie  oszczędził  nawałnicy  pokus.  Nie należy więc martwić się z tego 
powodu, że jest się przez nie atakowanym. „B‚g przez nie oczyszcza cię jak złoto, kt‚re chce 
wprowadzić  do  swego  skarbca"  - jeżeli  się to  zrozumie,  można  z  dziękczynieniem  przyjmo-
wać  cierpienie  związane  z  atakiem  pokusy  i  uznawać  je  za  łaskę.  Przecież  to  „sam  B‚g 
sprawdza, czy dusza się z Nim jednoczy".
Ojciec Pio rozr‚żniał w pokusie obecność Boga i szatana. Szatan zachęca w czasie jej trwania 
do  grzechu,  przynagla  do  jego  popełnienia,  natomiast  B‚g  rodzi  odrazę  do  grzechu.  Jeżeli 
człowiek traktuje pokusę jako udrękę, gdy jest ona dla niego trudnym czasem zmagania i wal-
ki,  to  znaczy,  że  B‚g  jest  blisko  niego.  Właśnie  ta  niechęć  do  pokusy,  to  dręczenie  się  nią, 
rodzi  się  pod  wpływem  działania  Boga.  Jest  znakiem  Jego  obecności.  „Wzgardź  pokusami  i 
przyjmij  utrapienia"  - radzi  w  tej  sytuacji  Ojciec  Pio.  I  dodaje:  „Pokładaj  ufność  w  Bogu,  a 
pokusa  nigdy  cię  nie  zwycięży".  Czas  pokusy  jest  czasem  zawierzenia.  Człowiek  musi  się 
zdać na Boże miłosierdzie, ponieważ sam jest za słaby, aby nie wzruszenie trwać przy Bogu. 
Z  pokusy  człowiek  wychodzi  wzmocniony,  bardziej  wyraziście  widzi  swoją  słabość,  a 
zarazem lepiej zdaje sobie sprawę ze swojej zależności od Boga.

Oczyszczenie duszy

Ojciec Pio znał sposoby, kt‚rymi B‚g posługuje się w celu doprowadzenia ludzi do poznania 
siebie:  „Dusza,  kt‚ra  pragnie  dojść  do  zjednoczenia  z  Bogiem,  powinna  starać  się  o 
oczyszczenie  z  jakiegokolwiek  pożądania,  czy  to  zmysłowego,  czy  duchowego".  Oczysz-
czamy  się  czynnie,  czyli  dzięki  naszym  wysiłkom,  poprzez  pracę  nad  sobą  i  związane  z  nią 
wyrzeczenia.  Człowiek  musi  pracować  nad  swoimi  wadami,  rezygnować  z  sytuacji,  kt‚re 
prowadzą  go  do  grzechu,  studiować  Pismo  Święte,  przymuszać  się  do  regularnej  modlitwy 
itp.  Natomiast  oczyszczenie  bierne  jest  w  całości  dziełem  Boga.  Według  Ojca  Pio  dusze, 
kt‚re  przeszły  oczyszczenie  czynne,  wiele  razy  bywają  poddawane  przez  Boga  oczyszczeniu 
biernemu,  i  to  w  kr‚tkich  odstępach  czasu.  Wielokrotność  przechodzenia  takiego 
oczyszczenia jest bardzo ciekawym spostrzeżeniem Ojca Pio.

background image

Najczęściej autorzy literatury podejmującej ten temat m‚wią o jednej nocy zmysł‚w, podczas 
kt‚rej  B‚g  wypala  w  człowieku  nieuporządkowane  uczucia, namiętności,  przywiązania. Jako 
przykład  takiego  przywiązania  Ojciec  Pio  podaje  uczucie  niezadowolenia,  bo  ktoś  jest  ode 
mnie  lepszy,  pobożniejszy.  Aby  to  zmysłowe  uczucie  wypalić,  B‚g  poddaje  człowieka 
duchowej operacji. W tym celu wprowadza go w stan oschłości: „Dusza znajdująca się w tym 
stanie,  nie  znajduje  pociechy  ani  w  sprawach  Bożych,  ani  rzeczach  tego  świata".  Ojciec  Pio 
zaznacza  przy  tym,  że  brak  pociechy  w  korzystaniu  z  rzeczy  tego'  świata,  np.  z  telewizji, 
zabaw  z  przyjaci‚łmi  itp.,  może  wypływać  z  choroby,  melancholii,  depresji,  zmienności 
nastroj‚w.  Gdyby  takie  były  przyczyny  tego  stanu,  człowiek  rekompensowałby  brak 
zadowolenia  poszukiwaniem  sensu  życia  gdzieś  poza  Bogiem.  W  przypadku  oczyszczenia, 
kt‚rego  sprawcą  jest  B‚g,  człowiek  martwi  się,  że  nie  ma  ochoty  się  modlić  i  zmierzać  ku 
Bogu,  czynić  dobrze,  pracować  dla  Jego  chwały  ani  o  Nim  rozmyślać.  Uważa  więc,  że  się 
cofa, że odchodzi od Boga. Cierpi, uważając, że utracił Jego łaskę: „Dusza poddana biernemu 
oczyszczeniu zmysł‚w nie przypuszcza, że dzieje się to dla jej większego dobra. Będąc w tym 
stanie, sądzi - na przek‚r prawdzie - że wszystko jest dla niej stracone, że wszystkiego została 
pozbawiona.  [...]  Oczywiście  dziecko,  kt‚re  matka  chce  odzwyczaić  od  karmienia  piersią, 
będzie najpierw  mocno  machało  rączkami  i  płakało,  gdyż  nie  może  przystosować  się  do 
pokarmu  dorosłych.  To  samo  dzieje  się  z  duszą,  gdy  B‚g  odłącza  ją  od  swej  piersi,  aby  ją 
przyzwyczaić  do  posilania  się  innym,  bardziej  pożywnym  i  wartościowszym  pokarmem. 
Biedna  dusza  nie  potrafi  się  przystosować  do  tego  pokarmu  mocnych"  (Epistola- rio  IV,  s. 
945).
Ojciec  Pio  zwraca  uwagę,  że  osoby,  kt‚re  otrzymują  łaskę  oczyszczenia,  wyjątkowo  dobrze 
poznają  siebie,  swoją  grzeszność.  Dzieje  się  tak  właśnie  dzięki  oschłości  i  pustce,  kt‚rą 
człowiek  przeżywa  w  tym  okresie,  zar‚wno  gdy  pr‚buje  się  modlić,  jak i gdy chce wykonać 
jakieś  dobro.  Pr‚by  te  odsłaniają  przed  człowiekiem  jego  prawdziwe  intencje,  fałszywe 
motywacje,  pragnienia  sprzeczne  z  wolą  Bożą.  Pośr‚d  pokus  dusza  „wnika w  samą  siebie  i 
dzięki  temu  poznaje,  że  nie  jest  w  niczym  dobra".  Wcześniej  człowiek  myślał,  że  otrzymuje 
od  Boga  tyle  dobra,  pociech  i  słodyczy,  ponieważ  jest  godny  takich  dar‚w.  W  tych  myślach 
była ukryta pycha, kt‚ra teraz jest wypalana w ogniu Bożej miłości. Aby lepiej zilustrować tę 
przemianę,  Ojciec  Pio  por‚wnuje  ją  do  zdejmowania  odświętnego  ubrania  i  wkładania 
niechcianego  ubrania  roboczego.  W  ten  spos‚b  B‚g  oducza  człowieka  myślenia  o  sobie  w 
kategoriach  wyjątkowości  i  likwiduje  w  nim  przeświadczenie,  że  jest  lepszy  od  innych  ludzi. 
W  bolesny  dla  niego  spos‚b  sprowadza  go  do  rzędu  zwykłych  śmiertelnik‚w,  kt‚rzy  dzięki 
Bożej pomocy patrzą na innych ludzi jak na wyżej stojących od siebie.

Śmierć

O  śmierci  ludzie  częściej  myślą  po  przekroczeniu czterdziestki,  czyli  wtedy,  gdy  uświadomią 
sobie,  że  przeżyli  już  przynajmniej  połowę  życia.  Często  poważna  choroba  zmusza  do 
refleksji  nad  nieuchronnością  odejścia  z  tego  świata.  W  wielu  przypadkach  niepowodzenia 
życiowe  mogą  prowokować  pytania  o  sens  i wartość  życia.  Rozgoryczenie  sprawia,  że 
człowiek  myśli  o  wybawieniu,  jakim  byłby  koniec  jego  ziemskiej  egzystencji.  O  wiele 
rzadziej  zdarzają  się  myśli  o  śmierci  jako  fascynującym  i  tajemniczym  wydarzeniu,  jeszcze 
rzadziej człowiek tęskni za śmiercią jako momentem upragnionego spotkania z Bogiem.
Fenomen  śmierci  był  często  obecny  w  refleksji  Ojca  Pio:  „Śmierć  widzę  - w  spos‚b  jasny  -
jako  rzeczywistość  pełną  żywotności.  W‚wczas  serce  stanie  się  wolne  i  szerokie  jak  morze; 
dręczące  myśli,  boleśnie  dotykające  troski,  znużenia  naszego  życia  i  wszystkie 

background image

rozczarowania,  upokorzenia,  przykrości  oraz  cierpienia  znikną  w  jednym  momencie  jak  za 
dotknięciem  czarodziejskiej  r‚żdżki  i  więcej  już  ich  nawet  nie  wspomnimy"  (Epistolario  I,  s. 
717).  W  kontekście  rozważań  o  śmierci  wylicza  on  wiele  trudności  życia  ludzkiego.  Można 
więc  podejrzewać,  że  traktuje  śmierć  tylko  jako  wybawienie,  upragniony  koniec  trudnego 
życia,  ulgę  w  cierpieniach.  W  przypadku  Ojca  Pio,  tak  często  dotkniętego  chorobą  i  b‚lem, 
trudno  wyobrazić  sobie  brak  takiego  rozumienia  śmierci.  Nie  jest  to  jednak  jedyna  ani  też 
najważniejsza  perspektywa,  z  kt‚rej  patrzy  on  na  koniec  swojego  ziemskiego  życia.  Już  w 
przytoczonym  fragmencie  widzimy,  że  myśl  ta  wiąże  się  u  niego  z  pragnieniem  rozpoczęcia 
nowego  etapu.  Śmierć  nie  jest  dla  niego  dekadenckim  końcem  okresu  bezsensu  ani 
nieskończoną  pustką  wolną  od  cierpienia.  Jest  początkiem  jeszcze  piękniejszego  i  o  wiele 
bardziej  sensownego  bytowania  niż  ziemski  czas  ludzkiego  życia,  ponieważ  po  śmierci 
wreszcie będzie wolny, wreszcie będzie m‚gł oddychać pełną piersią.
W  por‚wnaniu  z  niebem ziemskie życie wydaje się Ojcu Pio złe i nieszczęśliwe. Gdy myśli o 
życiu  wiecznym  jego  dusza  przeżywa  „coś  w  rodzaju  przeniesienia  w  inny  świat  i  błaga  z 
największym  żarem  Ojca  w  niebie,  by  została  uwolniona  od  wszelkiego  zła,  jakim  jest  życie 
doczesne.  W  jednym  momencie  pojmuje,  że  nie  może  znaleźć  żadnej  ulgi  w  tym  życiu,  tak 
dalekim  od  największego  dobra,  jakim  jest  dla  niej  Umiłowany" (Epistolario I, s. 419). Wraz 
z upływem lat Ojciec Pio coraz bardziej pragnie śmierci. Szczerze wyznaje: „Pragnę umrzeć i 
kochać  Boga"  (Epistolario  III,  s.  287).  Tutaj,  na  ziemi  nie  potrafi  kochać  tak,  jakby  chciał. 
Tylko śmierć umożliwi mu prawdziwe kochanie.
W  chwilach  naznaczonych  walką  duchową  - gdy  czuje  się  oddalony  od  Boga  i  niezdolny  do 
miłości  - pragnienie  śmierci,  a  zarazem  nierozłącznie  z  nim  związane  pragnienie  Boga, 
wyraża  w inny, bardziej dramatyczny spos‚b: „Czy mogę się spodziewać, że zobaczę oblicze 
Boga?  Pom‚ż  mi,  bo  jestem  jak  l‚d"  (Epistolario  III,  s. 734). Tęsknota za spotkaniem Boga 
nie niknie jednak w czasie tych trudnych, duchowych doświadczeń, wprost przeciwnie - staje 
się  jeszcze  bardziej  wyraźna.  Droga  do  Boga  wiedzie  tylko  przez  śmierć,  kt‚ra  jest kr‚tkim, 
ale koniecznym etapem na długiej linii życia: „Jakże kr‚tkie, jest nasze życie, a nagroda za to, 
co czynimy jest wieczna" (Epistolario III, s. 293). Słaby i chorowity Ojciec Pio czekał na ten 
moment  aż  81  lat.  Jednak  w  por‚wnaniu  z  pełną  szczęścia wiecznością nie był to okres zbyt 
długi.

Ufność

Nasze  życie  obfituje  w  przer‚żne  napięcia,  nieustannie  czymś  się  martwimy,  czasami  czu-
jemy  się  naprawdę  zmęczeni  pojawiającymi  się  trudnościami.  Właśnie  wtedy  przychodzi  nam 
z  pomocą  nauka  Ojca  Pio.  Jego  proste  rady  potrafią  wlać  promień  nadziei  w  nasze  serce: 
„M‚wisz, że ogarnia cię lęk i pewna nieufność co do przyszłych los‚w. Czy nie wiesz, że Pan 
jest zawsze z tobą i że nasz nieprzyjaciel nic zdziałać nie może przeciwko temu, kto postano-
wił  zdecydowanie  we  wszystkim  należeć  do  Jezusa?"  (Epistolario  II,  s.  62-63).  Mądrość 
duchowa Ojca Pio jest jak życiodajny balsam rozlany w sercu człowieka.
Bardzo  często  w  chwilach  zwątpienia  polecamy  nasze  sprawy  Panu  Bogu.  Pewnym  zasko-
czeniem  jest  rada,  jakiej  udziela nam  Ojciec  Pio,  kt‚ry  wcale  nie  m‚wi,  abyśmy  w  takich 
chwilach  oddawali  problemy  Bogu,  lecz  wzbudzali  w  sobie  intencję  należenia  we  wszystkim 
do Jezusa. Mamy więc przybliżyć się do Niego, żyć dla Niego, pragnąć, aby w naszym życiu 
zrealizowała się Jego wola. Wybierając Jezusa, stajemy się poddani Duchowi Świętemu, r‚w-
nocześnie  zły  duch  nie  może  wpływać  na  nasze  życie:  „Gdyby  nasze  życie  było  tylko  w 
naszej  mocy,  to  upadlibyśmy  i  nigdy  nie  powstali.  Pomyśl,  że  jesteś  jak  dziecko  śpiące 

background image

spokojnie na matczynym łonie. Zachowuj więc pok‚j i pewność, że poddając się takiej opiece 
Bożej,  odniesiesz  największą  korzyść.  Czy  jest  jeszcze  miejsce  na  lęk,  gdy  znajdujemy  się  w 
Jego  słodkich  objęciach,  gdy  całe  nasze  życie  i  wszystko,  co  stanowimy,  jest  poświęcone 
Bogu?" (Episto- lario II, s. 62-63).
Ojciec  Pio  uczy  nas  nieustannego  szukania  Jezusa,  nawet  pośr‚d  trudności:  „Pan 
doświadczając nas krzyżami i cierpieniami, zawsze zostawia w naszym sercu promyk światła, 
dzięki  kt‚remu  zachowujemy  zawsze  ku  Niemu  ufność  i  widzimy  Jego  niezamierzoną 
dobroć"  („Błogosławiony  Ojciec  Pio  - stygmaty  wiary",  Krak‚w  2000,  s.  95).  Promyk  ten 
sprawia,  że  mamy  siłę  i  ochotę  zwr‚cić  się  do  Pana  i  trwać  w  Jego  miłości.  Zwrot ku Bogu 
nie  powinien  być  tylko  chwilowym  impulsem  uczuć,  ale  ma  się  opierać  na  woli,  ma  być 
trwałą  decyzją.  Trzeba  ją  jednak  często  ponawiać,  szczeg‚lnie  wtedy,  gdy  martwimy  się  o 
przyszłość:  „Zachowaj  w  sobie  mocne  postanowienie  służenia  Bogu  i  kochania  Go  z  całego 
serca,  i  nie  dręcz  się  myślą  o  przyszłość.  Staraj się  tylko,  by  dzisiaj  czynić  dobro,  bo  kiedy 
przyjdzie  następny  dzień,  on  przyniesie  ci  to  samo  wezwanie.  Miej  wielką  ufność  i  bądź 
poddany  wyrokom  Bożej  Opatrzności,  a  nie  gromadź  więcej  manny,  niż  tego  potrzeba  w  tej 
chwili, i ani przez chwilę nie wątp, czy B‚g sprawi, że ona spadnie jutro i w następne dni - aż 
po  kres  twego  życia"  (Epistolario  IV,  s.  408- -409).  Wiara  w  Bożą  Opatrzność  sprawia,  że 
człowiek  jest  przekonany,  że  B‚g  każdego  dnia  będzie  ponawiał  swoją  łaskę,  że  zapewni 
człowiekowi  wszystko,  co  jest  mu  rzeczywiście  potrzebne  do  godnego  życia.  Tylko  takie 
nastawienie daje odwagę do mierzenia się z problemami, kt‚re przynosi każdy nowy dzień.
Ojciec Pio, w oparciu o swoje osobiste przeżycia, pr‚buje nam pokazać, jak radykalnie trzeba 
ufać Bogu.  W  tym  celu  przywołuje  najbardziej  dramatyczne  wydarzenie,  jakie,  w  jego 
odczuciu,  mogłoby  go  spotkać  - chodzi  o  stanięcie  na  krawędzi  piekła:  „Mam  takie zaufanie 
do  Jezusa,  że  choćbym  widział  otwarte  piekło  przed  sobą,  a  sam  znalazł  się  na  krawędzi 
przepaści,  to  bym  nie  zwątpił,  nie  traciłbym  ufności,  nie  rozpaczał,  ale  pokładał  w  Nim 
nadzieję"  (Epistolario  I,  s.  317).  Taka  postawa  Ojca  Pio  wypływa  z  odkrycia  miłości  Jezusa 
do człowie-
Ojciec Pio i...
ka. Jezus chce naszego dobra, możemy być spokojni, że On jest zawsze z nami i troszczy się

nas. Jest dobry ponad nasze wyobrażenia, więc o nasze zbawienie zabiega bardziej niż 

my sami (por. Epistolario II, s. 140).
Ufność  Panu  jest  koniecznym  warunkiem  przetrwania  trudnych  chwil,  także  tych,  w  kt‚rych 
jesteśmy  kuszeni,  czujemy  się  słabi  duchowo  i  skłonni  do  popełnienia  grzechu:  „Im  większa 
nędza  i  słabość  duszy,  tym  bardziej  powinna  ona  zawierzyć  mocy  Pana.  [...] Tylko w‚wczas 
dusza  doznaje  sromotnej  klęski,  gdy  zbytnio  ufa  w  swoje  siły  i  myśli,  że  sama  może  się 
oprzeć  i  stawić  czoła  pokusom.  [...]  A  więc  pokładaj  ufność  w  Panu  i  nabierz  odwagi!" 
(Epistolario  III,  s.  70-71).  W  naszym  życiu  chodzi  o  to,  aby  nieustannie  uczyć  się  coraz 
większego zaufania do Boga. Wezwanie: „Wierz
ufaj"  (Epistolario  III,  s.  246)  można  potraktować  jako  najkr‚tszą  definicję  świętości,  kt‚rą 
proponuje nam Ojciec Pio.

Świętość

Świętość według Ojca Pio jest jak piękne drzewo zasadzone w duszy przez Boga. Rozrasta się 
ono  tak  długo,  aż  wyda  dojrzałe  owoce.  Byłoby  dobrze  w  każdym  człowieku  dostrzec  takie 
drzewo  i  objąć  je  ze  względu  na  miłość  do  tego,  kt‚ry  je  zasadził.  Ale  jeszcze  lepiej  byłoby 
pragnąć, aby w nas rosło takie drzewo. Dziwne, że wiele ludzi nie ośmiela się prosić Boga o 

background image

świętość  dla  siebie.  Ojciec  Pio  zauważa  taką  postawę,  dlatego  poucza,  że  „nie  jest  pychą  i 
zuchwałością  prosić  Jezusa,  żeby  uczynił  nas  świętymi;  taka  prośba  jest  tym  samym,  co 
pragnienie  ukochania  Go  wielką  miłością"  (Epistolario  III,  s.  LII).  Z  tych  sł‚w  wynika,  że 
prosić  o  świętość  dla  siebie  umie  tylko  człowiek  pokorny.  Taka  modlitwa  może  zrodzić  się 
tylko w sercach tych, kt‚rzy pragną kochać Jezusa, ponieważ widzą, jak słaba jest ich miłość 
do Niego, jak bardzo nieumiejętna. Dlatego proszą Boga o pomoc. Można też sparafrazować 
tę myśl w jeszcze inny spos‚b: ci, kt‚rzy są pyszni, nigdy nie modlą się o 

swoją 

świętość, gdyż nie myślą o Jezusie i wcale nie chcą Go kochać.
Ojciec Pio w jednym ze swoich list‚w kreśli ideał świętości, kt‚ry warto por‚wnać z naszymi 
o  niej  wyobrażeniami:  „Świętość  to  wzniesienie  się  ponad  samego  siebie,  to  doskonałe 
zwycięstwo  nad  wszystkimi  naszymi  namiętnościami,  to  prawdziwe  i  stałe  wzgardzenie  sobą 
i  sprawami  świata  aż  do  wyboru  ub‚stwa  zamiast  bogactwa,  upokorzenia  zamiast  chwały, 
cierpienia  zamiast  przyjemności.  Świętość  polega  na  miłości  bliźniego  jak  siebie  samego  ze 
względu na to, że miłujemy Boga. Świętość tego rodzaju oznacza także kochanie tych, kt‚rzy 
nam  złorzeczą,  nienawidzą  nas  i  prześladują  - więcej:  oznacza  czynienie  im  dobra.  Świętość 
to życie  pokorne,  bezinteresowne,  roztropne,  sprawiedliwe,  cierpliwe,  miłosierne,  czyste, 
łagodne, pracowite, odpowiedzialne - a wszystko, nie inaczej, tylko w tym celu, aby podobać 
się  Bogu  i  jedynie  od  Niego  otrzymać  należną  nagrodę.  Posługując  się  słowami  Pisma 
Świętego,  możemy  powiedzieć  kr‚tko:  świętość  zawiera  w  sobie  zdolność  i  moc  do 
przemiany człowieka w Boga" (Epistolario II, s. 542).
Świętym nie jest zatem człowiek, kt‚ry żyje tylko dla siebie, ulega swoim namiętnościom; dla 
kt‚rego  najważniejsze  jest  zarabianie  pieniędzy  i  bogacenie  się,  szukanie  zaszczyt‚w, 
uznania,  wybieranie  przede  wszystkim  przyjemności,  unikanie  cierpienia,  trudu,  krzyża. 
Świętym  nie  jest  ten,  kto  złorzeczy  swoim  nieprzyjaciołom,  nienawidzi  tych,  kt‚rzy  go 
upokorzyli,  nie  przebacza  tym,  kt‚rzy  wyrządzili  mu  krzywdę.  Świętym  nie  jest  człowiek 
pyszny,  interesowny,  nieroztropny,  niesprawiedliwy,  niecierpliwy,  niemiłosierny,  nieczysty, 
gniewny,  leniwy,  nie- wypełniający  swoich  obowiązk‚w,  zabiegający  o  opinię  pobożnego  w 
oczach ludzi.
Ojciec  Pio  dostrzegał,  że  brakuje  mu  świętości.  Dlatego  pokornie  prosił  o  modlitewne  wsta-
wiennictwo:  „M‚dl  się  do  Niego,  aby  obdarzył  mnie  ową  świętością życia, kt‚rej mi brakuje 
(Epistolario II, s. 538).

Cierpliwość

Niecierpliwość  jest  uczuciem,  kt‚re  bardzo  często  rodzi  się  w  naszym  sercu.  Długo  można 
wyliczać  sytuacje,  w  kt‚rych  ogarnia  nas pośpiech, pragnienie szybkiego zobaczenia efekt‚w 
naszej  pracy.  Tracimy  cierpliwość  w  kontaktach  z  innymi  ludźmi  i  wobec  samych  siebie. 
Zniecierpliwieni tracimy ochotę do modlitwy, czujemy się niezdolni do życia z Bogiem.
Ojciec  Pio  zwraca  uwagę  na  konieczność  cierpliwości:  „Zachowaj  cierpliwość  także  w 
chwilach,  gdy  przeżywasz  duchowe  osamotnienie,  zachowaj  cierpliwość  podczas 
przyjmowania  z  miłością  wszystkich  doświadczeń  i  przeciwności,  poprzez  kt‚re  Jezus  chce 
cię  upodobnić  do  siebie, i w przedziwnej swej opatrzności zsyła je na ciebie, a zobaczysz, że 
pewnego  dnia  Pan  wysłucha  wszystkie  twoje  błagania  i  spełni  pragnienia"  (Epistolario  III,  s. 
399-400).
Sytuacje, kt‚re burzą naszą wewnętrzną r‚wnowagę, są wkalkulowane w duchową drogę do 
Boga  do  tego  stopnia,  że  mogą  służyć  upodobnieniu  nas  do  Chrystusa.  Dotyczy to nie tylko 
zewnętrznych burz i niepowodzeń, ale także wewnętrznych kryzys‚w. U os‚b, kt‚re troszczą 

background image

się o sw‚j kontakt z Bogiem, niecierpliwość rodzi się właśnie wtedy, gdy odkrywają, jak mało 
efekt‚w  przynoszą  wysiłki  podejmowane  w  celu  osiągnięcia  duchowej  doskonałości. 
Niecierpliwość  jest  pierwszym  sygnałem  zniechęcenia,  osłabienia  wiary,  zwiastunem  powoli 
rodzącej się oziębłości. Dlatego trzeba ją dostrzec przede wszystkim jako zagrożenie dla życia 
duchowego.  Niesie  ona  w  sobie  zarzewie  nieufności  do  Boga,  nieuzasadnioną  wiarę  we 
własny  duchowy  potencjał,  a  także  jest  znakiem  pysznego  planowania  terminu  osiągnięcia 
swojej  świętości.  Dlatego  Ojciec  Pio  radzi:  „Miej  cierpliwość  w  znoszeniu  własnej 
niedoskonałości,  skoro  zauważysz,  że  znajduje  się  ona  w  twoim  sercu.  Zapamiętaj  sobie,  że 
jest  to  ogromnie  ważne  przy  wznoszeniu  wielkiej  duchowej  budowli  (twego  życia 
wewnętrznego).  Jeżeli  więc  pragniesz  szybko  oglądać  jej  ukończenie,  jej  majestatyczną 
sylwetkę,  silnie  staraj  się  cierpliwie  znosić  twoje  niedoskonałości.  Gdy  nie potrafisz szybkimi 
krokami  iść  drogą,  kt‚ra  prowadzi  do  Pana,  zadow‚l  się  małymi  kroczkami;  cierpliwie 
oczekuj,  aż  przyjdzie  czas,  gdy będziesz miała nogi sprawne do biegania, czy lepiej: skrzydła 
sprawne  do  latania.  Moja  droga  c‚rko,  zadow‚l  się  tym,  że  przez  godzinę  będziesz  małą 
pszcz‚łką,  kt‚ra  wkr‚tce  będzie  dorosła i  zdolna  do  wytwarzania  miodu"  (Epistolario  III,  s. 
733-734).
Pojawienie  się  cierpliwości  oznacza  zdanie  się  na  Boga,  uznanie,  że  to  On  jest  pierwszym  i 
najważniejszym  tw‚rcą  naszej  świętości.  Wiąże  się  to  z  odejściem  od  patrzenia  w  d‚ł  - pod 
nogi  - i  liczenia  krok‚w,  kt‚re  nas  jeszcze  dzielą  od  celu.  „Patrz ku g‚rze, czyli ku Bogu" -
woła Ojciec Pio - „wznieś się ponad siebie, a zobaczysz, że zajaśnieje takie światło, kt‚re jest 
właściwe  światłu  wiekuistemu"  (Epistolario  III,  s.  400).  „Staraj  się  więc  w tej  chwili 
[niecierpliwości]  o  zjednoczenie  z  Bogiem,  poświęcaj  się  Mu  przez  uczucia  i  prace,  i  nie 
dręcz  się  tym,  że  wszystko  to  wydaje  ci  się jakąś pr‚bą. Czekaj cierpliwie na powr‚t owego 
pięknego  słońca,  kt‚re  wzejdzie,  rozgrzeje  twoje  uczucia,  napełni  słodyczą  twoje  serce.  [...] 
On  tylko  na  kr‚tko  pozbawia  cię  radości,  po  to,  byś  m‚gł  żyć  dla  Niego,  a  nie  dla 
przyziemnej  przyjemności,  a  także  po  to,  by  cierpiący  znaleźli  w  tobie  wsp‚łczującą  pomoc, 
łagodną  i  miłosną  wyrozumiałość,  by  twoje  serce  było  całkowicie  Bogu  oddane  w  ofierze" 
(Epistolario III, s. 331-332).