background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

48

 

 

 

 

 

** Meredith** 

 

Dookoła było bardzo ciemno, przez co postarałam się skoncentrować 

swoją moc na moje oczy, aby umożliwiły mi widzenie w ciemności. 

- Możesz na mnie poczekać? - krzyknęłam za Damonem, który 
najwyraźniej nawet nie zwracał na mnie uwagi 

- Przebieraj szybciej nogami - odpowiedział, po czym sięgnął za pochodnie 
wiszącą na sąsiedniej ścianie 

- Rzuć na to jakieś czary, żeby pojawił się ogień i ruszamy do przodu 

- Połóż ją na swoje miejsce - odparłam 

- Czemu? - zapytał zdziwiony  

Zamknęłam oczy i starałam się skupić na ogniu, a kiedy je otworzyłam 
wszystkie pochodnie znajdujące się w jaskini zapaliły się żywym 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

49

 

 

płomieniem.. nawet ta trzymana przez Damona w ręku. Było widać, że był 
pod wrażeniem, ale tego nie skomentował.  

Ze swojej mocy mogłam korzystać o ile służyła ona do czegoś dobrego, bo 
wszystkie złe uczynki odbijały się na mnie samej. 

- Idziemy - rzucił w moim kierunku 

- Poczekaj. Myślisz, że taki sztylet będzie tak sobie leżeć i czekać, aż ktoś 
go znajdzie, tu musi być coś ukryte - powiedziałam to i podeszłam do 
bocznej ściany 

- Znowu jakieś bzdurne opowieści o czarach i co jeszcze? - wymamrotał 
po czym ruszył do przodu - Co znowu do cholery?  

W tym czasie spojrzałam na niego i zobaczyłam jak przykłada swoją dłoń 
do szyi. 

- Co się stało? - zapytałam 

- Chyba masz rację - odpowiedział i pokazał mi trzymaną w ręku malutką 
strzałkę 

- Werbena. Najwyraźniej to nie odpowiednie miejsce do wampirów, lepiej 
jednak będzie jeśli pójdziesz pierwsza 

Mówiąc to nawet nie spojrzał w moim kierunku. Wiedziałam, że traktuje 
mnie tylko jak słabego człowieka, jak nikogo znaczącego. 

Ruszyłam do przodu, stawiając powoli krok za krokiem do przodu, przy 
tym rozglądając się na boki, jakby za chwilę sufit miałby mi spaść na 
głowę. 

- W takim tempie to do końca dnia tego nie załatwimy 

- Nie ponaglaj mnie Damonie. Cierpliwość nigdy nie była twoją 
najmocniejsza stroną. Najwyraźniej niczego się ode mnie nie nauczyłeś - 
powiedziałam to nawet nie zważając na moje słowa 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

50

 

 

- Co? - zapytał zaskoczony - Gdzieś już kiedyś to słyszałem? Znamy się, 
ale jeśli cię nie zapamiętałem to najwyraźniej była to krótka znajomość. 
Jeżeli wiesz co mam na myśli… 

- Pudło - powiedziałam i ponownie ruszyłam przed siebie, nie zważając na 
Damona 

- Kiedyś dowiem się prawdy - odpowiedział bardziej do siebie niż do mnie 

- Nie rozumiem po co Ci to wiedzieć? Dlaczego drążysz cały czas ten 
temat?. Może masz rację i faktycznie byłam tak nie istotna, że o mnie 
zapomniałeś 

- Po prostu lubię mieć wszystko pod kontrolą, szczególnie teraz, kiedy 
Stefan biega za Pierwotnymi 

Nawet nie wiem jak to się stało, zamyśliłam się i najwyraźniej stanęłam na 
nieodpowiedni kamień, który uruchomiał jakąś pułapkę. Usłyszałam 
jedynie trzeszczenie, po czym część kamieni zaczęła się walić, a z 
bocznych ścian wyleciały szczały. 

 

 

** Damon** 

 

Czułem, że z tą dziewczyną jest coś nie tak, ale wiedziała bądź 

rozumiała w tej chwili znacznie więcej ode mnie. Znałem ją kiedyś to był 
fakt. Czy faktycznie była tak mało znacząca, że jej nie pamiętam? W 
swoim wampirzym życiu spotkałem wiele kobiet, ale ona była… inna
Podobna do mnie, a jednak tak naprawdę stała się kimś na kim 
wyładowywałem swoje frustracje oraz to jaki ta cała sytuacja miała wpływ 
na nas wszystkich. 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

51

 

 

 Patrzyłem na nią jak szła do przodu cały czas rozglądając się dookoła, 
kiedy usłyszałem jakieś trzeszczenie. Ściany zaczęły się walić, a Meredith 
stała jakby nie mogła się ruszyć.  

- Uciekaj! - krzyknąłem w jej stronę, ale ona wcale się nie ruszyła 

Rzuciłem się w wampirzym tempie w jej stronę, chcąc ją uratować. 
Sytuacja działa się bardzo szybko.. chwyciłem Meredith w ramiona i 
odciągnąłem od spadających kamieni. 

- Meredith? - spojrzałem na nią, miała zamknięte oczy, ale powoli 
zaczynała je otwierać  

Spojrzałem w jej błękitne oczy, a ona w moje.. to było naprawdę dziwne 
uczucie
.., ale wtedy poczułem ostry metaliczny zapach i spojrzałem na 
ramię Meredith, które było rozcięte, a krew sączyła się z niego, płynąc 
powoli w dół. Faktycznie w jej krwi musiało być coś co przyciągało i coś 
co pozwalało zapomnieć o całym świecie. Wydawało mi się jakby jej krew 
mnie wołała i przyciągała do siebie coraz bardziej. Czułem jak moje kły 
zaczynają się wydłużać, a w tym momencie Meredith wyrwała się z moich 
objęć i stanęła ode mnie najdalej jak tylko mogła, przykładając swoją 
drobną dłoń do rany. 

Wyglądała na przerażoną, jak zwierze zapędzone w pułapkę, które stara się 
jeszcze uratować, by na końcu zdać sobie sprawę, że nie ma żadnych szans 
i musi przygotować się na swoją śmierć. Mam powiedzieć jej żeby się nie 
martwiła, że wszystko będzie dobrze.. kto uwierzy w takie brednie w tym 
momencie.  

Do moich uszu dobiegły jakieś odgłosy. Nie chciałem by narobiła jakiegoś 
hałasu.. w końcu nie wiedzieliśmy kogo mamy się spodziewać. Dobiegłem 
do Meredith w niesamowitym tempie by nie zdążyła wydać z siebie 
jakiegokolwiek dźwięku, który mogłaby nas zdemaskować. Przycisnąłem 
swoją dłoń do jej ust, a jedynie co słyszałem to zawrotne uderzenia jej 
przestraszonego serca, natomiast te oczy.. te piękne oczy zaszły łzami, a 
kiedy nimi mrugnęła pojedyncze łzy spłynęły po mojej dłoni. 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

52

 

 

Przyłożyłem swój palec do moich ust, starając się jej przekazać by była 
cicho. Kiwnęła powoli głową, po czym zabrałem swoją dłoń z jej ust. 
Widziałem jak starała się również zlokalizować skąd dochodzą głosy. 

Przestałem się wtedy przejmować Meredith i starałem skupić na 
odpowiednich słowach. Osoby rozpoznałem od razu to był Stefan i 
Rebekah. 

- Myślisz, że to tutaj?, ale kto by chciał schować coś takiego w takim 
miejscu? - zapytał Stefan 

- Takie informacje udało się mojemu bratu od niej wyciągnąć. Nie sądzę 
by go okłamywała.. chyba za bardzo się go boi - stwierdziła Rebekah 

Oni też szukali sztyletu, co było zrozumiałe skoro była to jedyna broń 
która mogłaby ich zabić. 

- Poczekaj tu - powiedziałem do Meredith i ruszyłem w stronę odgłosów 

 

 

** Meredith** 

 

Chciałam iść razem z nim, ale kazał mi tu poczekać. To się nigdy nie 

sprawdzało.. im bardziej ktoś mi czegoś zabraniał tym bardziej chciałam 
zrobić coś po swojemu. Ruszyłam po cichu za nim, starając się nie narobić 
hałasu, a przy tym schować w odpowiednim miejscu by móc wszystko 
obserwować.  

Kiedy wyjrzałam z za skalnej ściany zobaczyłam Stefana i Rebekah, po 
czym za chwile zauważyłam Damona stojącego w ciemności po 
przeciwległej ścianie. Najwidoczniej nowo przybyli byli tak zajęci 
szukaniem sztyletu nie zważając na to, że ktoś może tu być, a na pewno nie 
my. 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

53

 

 

- Witaj barcie - odrzekł Damon 

- Damon - powiedział Stefan uśmiechając się do siebie w ironiczny sposób, 
a następnie odwrócił się w stronę brata 

- Dalej na usługach Klausa. Razem tworzycie taką cudowną rodzinę.. a 
gdzie Klaus? Musi mieć do ciebie zaufanie skoro puszcze cię tak bez 
smyczy 

- Daruj sobie Damonie, nie ty jesteś teraz moim problemem… na razie - 
odpowiedział Stefan 

- Szukacie czegoś? Może Wam pomóc? - kontynuował w dalszym czasie 
Damon 

- Dobrze wiesz czego szukamy, bo inaczej by cię tutaj nie było - wtrąciła 
Rebekah, która przemieściła się w drugą część długiego korytarza, prze co 
zniknęła mi z oczu 

Jedyną możliwością sprawdzenia czy faktycznie sztylet był w tym miejscu 
było wysłanie mojej mocy przed siebie. Sztylet był nieodłączną częścią 
mnie, on przyciągał mnie, a ja jego.  

Zamknęłam oczy starając się znaleźć cokolwiek, ale niczego nie czułam, 
tak jakby go tu nie było. Zaczęłam wracać myślami do tego co powiedziała 
Katherine : 

Emily dobrze o wszystkim wiedziała, ale nie zdradziła Ci tego, by Cię 
chronić, jakby Klaus znalazł ciebie i sztylet miałby komplet, dlatego sztylet 
musiał zostać ukryty.. 

A więc to Emily miała wpływ na to gdzie sztylet został schowany. 
Niemożliwe żeby został ukryty tutaj to by było za łatwe, a do tego ta 
mapa.. coś tu było nie tak.  

Czy jest w ogóle jakakolwiek możliwość skontaktowania się z Emily. 
Pogrążyłam się w swoich rozmyślaniach, ale kiedy położyłam rękę na 
skale obok wszystko zaczęło drgać, a kamienie osunęły się na ziemię. 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

54

 

 

** Damon** 

 

- Co to? Słyszałaś Stefanie? - zapytała Rebekah 

- To zapewne szczury. Nawet nie wiesz jakie paskudztwo tutaj pełza - 
powiedziałem to mając nadzieję, że Barbie zostawi tą sprawę i zignoruje 
ten hałas 

- Zaraz to sprawdzę? - odpowiedział Stefan, ale ona złapał go za ramię i 
sama poszła sprawdzić co się stało 

Dlaczego Meredith zawsze musi być taka uparta, po co się tutaj pchała 
przecież kazałem jej zostać 

- Zobaczcie kogo tutaj mamy? - powiedziała Rebakah ciągnąc za sobą 
Meredith, która szarpała się to na prawo, to na lewo 

- Ciągasz za sobą człowieka?, ale to dziwne.. jej jeszcze nie znam, jak 
masz na imię? - pytała dalej wampirzyca 

Meredith nawet nie spojrzała w moim kierunku, najwidoczniej wiedziała 
co bym jej powiedział jakbyśmy byli tu sami, ale sam fakt, że teraz 
znajdowała się w niebezpieczeństwie był nie doniesienia. Coraz bardziej 
swoją uporczywością i dążeniem do tego co chce osiągnąć przypominała 
Elenę. 

- Meredith - powiedział mój brat 

Spojrzałem na niego, a następnie na Meredith, która wyglądała jakby 
znowu zauważyła ducha, albo jakby sam fakt, że mój bart ją rozpoznał 
wybił ją z rytmu. 

- Wypuść ją.. nie jej szukasz - starałem się jakoś wpłynąć nawet nie wiem 
na co.. na zachowanie pustej wampirzycy, na tą całą idiotyczna sytuację? 

- Dlaczego Damonie.. Ja jeszcze nie zdążyłem się przywitać z nowym 
gościem - powiedziała Rebekach 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

55

 

 

Zauważyłem jak jej twarz się zmienia, a kły wydłużają, po czym wbiła 
swoje zęby w szyję Meredith, a tak głośno krzyknęła. 

Stefan stał jak zaklęty wpatrując się dalej w Meredith. To była szansa dla 
mnie. Dwa wampiry do pokonania to dużo, ale przynajmniej jednego 
mogłem pokonać. 

Rebekah wyciągnęła swoje kły z szyi Meredith, która powoli zaczynała 
mdleć. Pamiętałem tą sytuację kiedy to Caroline napiła się krwi Meredith 
przez co była silniejsza i szybsza, ale nie miałem czasu się teraz nad tym 
zastanawiać. Uderzyłem z całą siłą w wampirzycę, która upadła na ścianę 
stojącą za nią, a jej ofiara opadła bezsilnie w moje ręce poddając się temu 
wszystkiemu. 

Rzuciłem się pędem w drogę powrotną. Nie odwracałem się nawet za 
siebie by nie tracić czasu. Usłyszałem jedynie cichy niknący głos Rebekah, 
która mówiła coś do Stefana, niestety sytuacja nie pozwalał mi się 
przysłuchać tej wymianie zdań.  

Wybiegłem po za wejście do jaskini. 

- Co się stało? - zapytała Elena podbiegając do mnie i spoglądając na 
bezwładnie leżącą w moich ramionach Meredith 

- Rebekah ją zaatakowała - odpowiedziałem jednym zdaniem, w końcu nie 
miałem teraz czasu na opowiadanie o wszystkim 

- Przyszykujcie granaty z werbeną - powiedziałem bardziej w stronę 
Alarica niż Eleny 

- Stefan też tam jest? - pytała dalej Elena 

- Eleno nie mamy teraz czasu, po prostu zrób to co mówię - nie krzyczałem 
na nią po prostu oznajmiłem jej co ma zrobić 

W tym czasie dwa wampiry wypadły z jaskini, a Alaric i Elena wyrzucili 
granaty w ich stronę. 

Usłyszałem za sobą jedynie cichy głos Eleny - Wybacz Stefanie - po czym 
pobiegła razem z nami w stronę samochodu. 

background image

 

Ro

zd

zi

 VI

I:

 Me

re

d

ith

 P

ie

rc

e

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a by 

mo

n

al

is

a0

0

 

56

 

 

Meredith dalej była nieprzytomna, ale czułem jej puls i cicho bijące serce. 
Położyłem ją na tylnie siedzenie mojego samochodu. 

- Ja się nią zajmę - powiedziała do mnie Elena, kontrolując sytuację 

Kiwnąłem w jej stronę głową. Ona zajęła miejsce obok Meredith, ja 
zasiadłem na miejscu kierowcy, a Alaric na swoim miejscu obok mnie. 

- Nikogo nie widzę - odparł do mnie Alaric, wyglądając przez boczną 
szybę samochodu 

- To dobrze mam nadzieję, że przynajmniej teraz dadzą nam spokój, ale 
mam przeczucie, że to nie koniec… a dopiero początek - powiedziałem 
ostatnią część zdania do siebie  

Odpaliłem silnik i ruszyliśmy w drogę powrotną, by jak najszybciej 
oddalić się od tego przeklętego miejsca. 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi…