background image

 

 

Dr. Rudolf Steiner 

 
 
 
 

SEDNO KWESTJI 

SPOŁECZNEJ 

 
 
 
 

 

DIE KERNPUNKTE DER SOZIALEN FRAGE 

in den Lebensnotwendigkeiten 

der Gegenwart und Zukunft. 

 

GA 23 

 
 
 
 
 
 
 

Spis 

rzeczy: 

           

 

 

 

 

 

 

 

 

str. 

 
 

Przedmowa i wstęp do nowego wydania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 
. . . . . . 2 
Uwagi o zamierzeniach niniejszej pracy  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 
. . . . . . 7 

background image

I. Prawdziwa postać kwestji społecznej w życiu nowoczesnej ludzkości  . . . . . . . . 
. . . . .  9 
II. Próby rozwiązania problemów i konieczności społecznych, w myśl wymagań 
życia . . 16 
III. Kapitalizm i idee społeczne

  

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

. . . . . 26 
IV. Międzynarodowe stosunki organizmów społecznych  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 
. . . . . 42 
Aneks: Odezwa do Narodu Niemieckiego i całego Świata Kulturalnego  . . . . . . . . 
. . . . . 47 
Uwagi do polskiego wydania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 
. . . . . 49

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Wydano staraniem Polskiego Towarzystwa Antropozoficznego 

w autoryzowanym przekładzie M. O. i M. W. - Warszawa 1938 

 
 

 

background image

PRZEDMOWA I WSTĘP DO NOWEGO WYDANIA. 

 
Zadań, wysuniętych przez nowoczesne życie społeczne, nie zdoła poznać 

człowiek, który przystępuje do nich z myślą o jakiejkolwiek utopji. Wychodząc z 
pewnych poglądów i uczuć, możemy wierzyć,  że takie czy inne urządzenia, które 
sobie obmyśliliśmy, uszczęśliwią ludzkość. Wiara ta może nawet nabrać bojowej siły 
przekonywującej. A jednak z wiarą tego rodzaju można  łatwo przeoczyć to, co 
stanowi dziś istotę “kwestji” społecznej. 

Twierdzenie powyższe nie trudno doprowadzić dziś do pozornego absurdu, 

wszakże pozostaje ono słusznem. Przypuśćmy,  że ktoś posiadł teoretycznie 
doskonałe “rozwiązanie” kwestji społecznej. Pomimo to wierzyłby on w coś całkiem 
nierealnego, gdyby chciał narzucić ludzkości to wymyślone przez siebie 
“rozwiązanie”. Nie żyjemy już bowiem w czasach, kiedy można mniemać, że w ten 
sposób da się cośkolwiek zdziałać w życiu publicznem. Układ duszy ludzkiej nie jest 
taki,  żebyśmy w stosunku do życia społecznego mogli powiedzieć: oto macie 
człowieka, który wie, jakie urządzenia społeczne są potrzebne; uczyńmy więc tak, 
jak on sądzi. 

W taki sposób ludzie nie chcą wcale przyjmować idej społecznych. Z faktem tym 

liczy się niniejsza praca, która znalazła już dość szerokie rozpowszechnienie. Ci z 
pośród czytelników, którzy przypisali jej charakter utopijny, zgoła nie zrozumieli jej 
podstawowych zamierzeń. A najgłośniej twierdzili to ci, którzy sami nie umieją 
myśleć inaczej, niż utopijnie. U innych dopatrują się tego, co stanowi najbardziej 
istotną cechę ich własnych przyzwyczajeń myślowych. 

Dla człowieka myślącego realnie należy już do doświadczeń w dziedzinie 

społecznej,  że jakakolwiek idea utopijna, choćby najbardziej przekonywująca, nie 
prowadzi do niczego. Jednak wielu ludziom wydaje się,  że np. w dziedzinie 
gospodarczej powinni szerzyć  wśród swych bliźnich takie idee. Muszą się jednak 
przekonać,  że trudzą się napróżno. To, co głoszą, bliźnim na nic przydać się nie 
może. 

Fakt ten należałoby traktować jako nabyte doświadczenie, wskazuje on bowiem 

na ważny objaw współczesnego życia publicznego, mianowicie na to, że myśli nasze 
są obce wymaganiom rzeczywistości gospodarczej. Czyż można spodziewać się, że 
zdołamy opanować zawiłe stosunki życia społecznego, jeśli przystępujemy doń z 
myśleniem, które jest obce temu życiu? 

Zagadnienie to bynajmniej nie może liczyć na popularność. Wymaga bowiem 

przyznania się, że myślimy w sposób obcy życiu. A jednak, jeżeli tego nie uczynimy, 
pozostaniemy również dalecy od “kwestji społecznej”. Jedynie bowiem pod 
warunkiem,  że zagadnienie to traktować  będziemy jako ważną sprawę całej 
współczesnej cywilizacji, uzyskamy jasną świadomość potrzeb życia społecznego. 

Kwestja ta wskazuje na sposób, w jaki ukształtowało się współczesne  życie 

duchowe. Ludzkość nowoczesna rozwinęła w taki sposób życie duchowe, że jest 
ono w wysokim stopniu uzależnione od urządzeń państwowych i sił gospodarczych. 
Człowiek już od dzieciństwa otrzymuje wychowanie i nauczanie państwowe. Może 
on korzystać z takiego tylko wychowania, na jakie pozwalają warunki gospodarcze 
otoczenia, wśród którego wyrasta. 

Możnaby mniemać, że dzięki temu wszyscy powinni być dobrze przystosowani 

background image

do obecnych warunków życiowych. Państwo bowiem ma możność kształtowania 
urządzeń, poświęconych wychowaniu i nauczaniu, które stanowią podstawowy 
czynnik  życia duchowego społeczeństwa, tak, aby jak najlepiej służyły ogółowi. I 
również  łatwo możnaby sądzić,  że człowiek stanie się możliwie najlepszym 
członkiem społeczności ludzkiej, jeżeli otrzyma wychowanie zgodnie z 
możliwościami gospodarczemi, z których wyrósł, oraz jeżeli wychowanie postawi go 
na to stanowisko, które mu wyznaczają owe możliwości gospodarcze. 

Praca niniejsza podjąć musi niepopularne dziś zadanie wykazania, że 

przyczyną zamętu naszego życia publicznego jest uzależnienie życia duchowego od 
państwa i sił gospodarczych. Ma ona dowieść, że wyzwolenie życia duchowego z tej 
zależności stanowi część rozwiązania palącej kwestji społecznej. 

Książka niniejsza występuje zatem przeciw szeroko rozpowszechnionym 

błędom. Przejęcie przez państwo działu wychowania i nauczania uważane jest 
oddawna za coś zbawiennego dla postępu ludzkości. A ludzie myślący 
socjalistycznie nie mogą sobie nawet tej sprawy wyobrazić inaczej, niż w ten 
sposób, że społeczeństwo ma wychowywać jednostkę na swoją modłę tak, aby mu 
służyła. 

Nie  łatwo godzimy się na pogląd, który jest w tej dziedzinie bezwarunkowo 

konieczny, mianowicie, że w dziejowym rozwoju ludzkości w epokach późniejszych 
błędem stać się może to, co we wcześniejszych było słuszne. Na to, aby życie 
ludzkości mogło ukształtować się nowocześnie, konieczne było odebranie 
kierownictwa wychowania, a co zatem i kierownictwa duchowego życia publicznego 
tym sferom, które zajmowały się tem w średniowieczu, oraz powierzenie tegoż 
państwu. Ale dalsze utrzymywanie tego stanu rzeczy jest już ciężkim błędem 
społecznym. 

Wyjaśni to pierwsza część niniejszej pracy. W ramach państwowych  życie 

duchowe dorosło do wolności; nie będzie jednak w stanie z niej korzystać we 
właściwy sposób, o ile nie nada mu się całkowitego samorządu,  życie duchowe w 
swej obecnej postaci wymaga, aby stanowiło całkiem samodzielny składnik 
organizmu społecznego. Zarząd dziedziny wychowania i nauczania, z czego 
przecież wyrasta całe  życie duchowe, przejść musi w ręce ludzi, którzy sami 
wychowują i nauczają. Czynniki państwowe lub gospodarcze nie powinny mieszać 
się do spraw tego kierownictwa słowem lub czynem. Nauczaniu pedagog winien 
poświęcać tylko taką część swego czasu, aby równocześnie mógł także zarządzać 
w swej dziedzinie pracy. Dzięki temu sam nauczyciel załatwiać  będzie sprawy 
związane z zarządzaniem tak samo, jak sam naucza i wychowuje. Rozporządzeń 
nie będzie wydawał nikt, kto równocześnie nie jest sam czynny w żywem nauczaniu i 
wychowywaniu.  Żaden parlament, żaden dostojnik, który kiedyś, być może, był 
nauczycielem, ale obecnie już nim nie jest, nie będą tu mieli głosu. To co w 
nauczaniu zdobywa się drogą bezpośredniego doświadczenia, będzie wywierało 
wpływ także na sposób zarządzania. Wynika stąd naturalnie, że warunki tego 
rodzaju sprzyjać  będą rozwojowi rzeczowości i tężyzny zawodowej w możliwie 
najwyższym stopniu. 

Można zapewne zauważyć, że i przy takim samorządzie życia duchowego także 

nie wszystko będzie doskonałe. Ale w życiu rzeczywistem nie można  żądać 
doskonałości. Dążyć trzeba tylko do realizowania rzeczy możliwie najlepszych. 
Zdolności, rozwijające się w człowieku-dziecku, będą dopiero wówczas wzbogacały 

background image

społeczeństwo, gdy pieczę nad niemi obejmą jednostki, które potrafią opierać swe 
decyzje na motywach duchowych. Pogląd na to, jak dalece rozwijać należy dane 
dziecko w tym czy owym kierunku, powstawać może jedynie w niezależnym zespole 
duchowym. I on tylko jest powołany do decydowania o sposobie urzeczywistniania 
tych zamierzeń. Od tego samorządu życie państwowe jakoteż i życie gospodarcze 
czerpać będą siły, których same nie są w stanie wytworzyć, gdy na podstawie swych 
założeń kształtują także i życie duchowe. 

Zgodnie z poglądem, wyłożonym w tej książce, sprawa urządzeń i programów 

uczelni, które służą potrzebom państwa i życia gospodarczego, również winna 
spoczywać w rękach kierownictwa niezależnego  życia duchowego. Szkoły dla 
przyszłych prawników, handlowców, przemysłowców, rolników też kształtować winno 
niezależne  życie duchowe. Praca niniejsza musi z konieczności wywołać wiele 
zastrzeżeń, gdy z jej założeń wyprowadzi się tę słuszną konsekwencję. Ale z czego 
to wypływają owe zastrzeżenia? Rozpoznamy ich ducha antyspołecznego, gdy 
zdamy sobie sprawę z tego, że, w gruncie rzeczy, wynikają one z nieuświadomionej 
wiary w niepraktyczność  życiową wychowawców. Niepodobna tedy oczekiwać po 
nich,  że powołają do życia urządzenia, które we właściwy sposób będą  służyły 
praktycznym dziedzinom bytu. Takie urządzenia muszą pono tworzyć ludzie, którzy 
sami biorą udział w życiu praktycznem; wychowawcy zaś mają tylko postępować 
według linij wytycznych, które im zgóry narzucono. 

Ten, kto tak myśli, nie spostrzega, że wychowawcy, którzy nie potrafią sami 

nadawać sobie linij wytycznych, poczynając od najdrobniejszych szczegółów, a 
kończąc na rzeczach najważniejszych, właśnie skutkiem tego stają się obcy życiu i 
niepraktyczni. Można narzucić im zasady, pochodzące nawet od jednostek pozornie 
najbardziej związanych z życiem praktycznem, a jednak nigdy nie wychowają oni 
ludzi życiowo prawdziwie praktycznych. Antyspołeczne stosunki powstają stąd, że w 
życiu zbiorowem brak ludzi, którzyby, dzięki otrzymanemu wychowaniu, nauczyli się 
odczuwać społecznie. Ludzi uspołecznionych wychowywać mogą jedynie 
pedagodzy, którzy sami posiadają zmysł społeczny. Nigdy nie dotrzemy do sedna 
kwestji społecznej, jeśli nie uznamy spraw wychowawczych i duchowych, jako 
jednego z jej najważniejszych składników. Stosunki antyspołeczne powstają nietylko 
z winy urządzeń gospodarczych, ale także skutkiem tego, że ludzie w ramach tych 
urządzeń postępują antyspołecznie. I powierzanie wychowania tudzież nauczania 
młodzieży ludziom, których czyni się obcymi życiu, wskutek narzucania im zzewnątrz 
kierunku i treści ich działania - jest rzeczą antyspołeczną. 

Państwo otwiera wydziały prawne. Wymaga, aby wykładano tam zasady tego 

prawodawstwa, na którem ono, ze swego punktu widzenia, oparło swą konstytucję i 
administrację. Instytucje zaś, które powstaną całkowicie na gruncie niezależnego 
życia duchowego, czerpać będą treść prawodawstwa właśnie z tego życia. Państwo 
zasilane będzie tem, co mu to niezależne  życie duchowe przekaże; będą je 
zapładniały żywe idee, które jedynie z takiego źródła duchowego mogą wypływać. 

Ale w samej tej dziedzinie duchowej będą ludzie, którzy, każdy ze swego punktu 

widzenia, oddadzą się życiu praktycznemu. Życiowo praktycznem nie może stać się 
to, co pochodzi z urządzeń szkolnych wprowadzonych przez “praktyków”, i gdzie 
nauczają ludzie obcy życiu, ale wyłącznie to, co dają wychowawcy, którzy rozumieją 
życie i praktyczność ze swego punktu widzenia. O tem, jak zarządzanie niezależnem 
życiem duchowym winno kształtować się w szczegółach, pomówimy w niniejszej 
pracy, przynajmniej w ogólnych zarysach. 

background image

Wśród ludzi, skłonnych do utopij, książka ta obudzi rozmaite wątpliwości. 

Zaniepokojeni artyści i inni pracownicy umysłowi powiedzą: dobrze, ale czy talenty 
będą mogły rozwijać się lepiej wśród tego niezależnego  życia duchowego, niż w 
obecnych warunkach, kiedy znajdują się pod opieką państwa i potęg 
gospodarczych? Tacy oponenci pamiętać winni, że praca niniejsza nie ma nic 
wspólnego z utopją. Dlatego nigdzie nie znajdziemy w niej twierdzeń teoretycznych: 
to powinno być tak urządzone, czy inaczej. Natomiast znaleźć w niej można 
pobudkę do tworzenia takich społeczności ludzkich, któreby były zdolne we własnem 
współżyciu wytwarzać pożądane warunki społeczne. Kto sądzi  życie nie według 
teoretycznych uprzedzeń, lecz z własnych doświadczeń, ten powie sobie: człowiek, 
który tworzy na podstawie swych niczem nieskrępowanych uzdolnień, będzie 
wówczas mógł liczyć na właściwą ocenę swej działalności, kiedy powstanie 
niezależna społeczność duchowa, która będzie wywierała wpływ na życie, kierując 
się wyłącznie własnemi założeniami. 

“Kwestja społeczna” nie jest czemś, co w naszych czasach wyłoniło się z życia 

ludzkiego i co grupka ludzi, czy też parlamenty będą mogły rozwiązać i wreszcie 
rozwiążą. Jest ona częścią składową całej nowoczesnej cywilizacji i skoro już 
powstała, taką pozostanie. W każdym momencie rozwoju dziejowego musi ją 
ludzkość na nowo rozwiązywać.  Życie człowieka bowiem weszło w ostatnich 
czasach w taką fazę, kiedy same urządzenia socjalne rodzą stale tendencje 
antyspołeczne. Trzeba je nieustannie opanowywać na nowo. Podobnie jak organizm 
po pewnym czasie po nasyceniu, znów powraca do stanu głodu, tak samo organizm 
społeczny z uporządkowanych stosunków wpada w bezład. Na uporządkowanie 
stosunków społecznych niema uniwersalnego lekarstwa podobnie, jak niema takiego 
pokarmu, któryby nasycił organizm raz na zawsze. Ale ludzie tworzyć mogą takie 
spólnoty, których współdziałanie stale dawać będzie życiu nowe impulsy w kierunku 
socjalnym. Taką spólnotą jest samorządny człon duchowy organizmu społecznego. 

Podobnie jak dla życia duchowego z doświadczeń teraźniejszości wyłania się 

wymaganie autonomji społecznej, tak samo dla życia gospodarczego wypływa 
postulat pracy zrzeszeniowej. Gospodarka społeczna składa się dziś z produkcji, 
obiegu i spożycia dóbr, które zaspakajają potrzeby ludzkie. Każdego wiążą z życiem 
gospodarczem jego interesy; każdy musi się z niem sprzęgnąć zapomocą takiego 
udziału w pracy, jaki jest dlań dostępny. Tylko sam człowiek może wiedzieć i 
odczuwać, czego naprawdę potrzebuje; sam też, na zasadzie własnego zrozumienia 
warunków życia społeczeństwa, musi rozstrzygać o tem, co powinien spełniać. Nie 
zawsze tak było i jeszcze nie wszędzie tak jest, ale wśród cywilizowanych ludów 
świata zasadniczo panują takie stosunki. 

Z biegiem rozwoju ludzkości zasięg działania jednostek gospodarczych 

rozszerzył się. Z zamkniętej gospodarki domowej rozwinęła się gospodarka miast, a 
z niej gospodarka narodowa. Dziś stoimy wobec gospodarki światowej. Wprawdzie 
ze starego porządku wiele jeszcze pozostało w nowym ustroju; w dawnem życiu 
natomiast tkwiło już w zarodku dużo elementów przyszłości. Ale losy ludzkości 
zależne są od tego, że ta kolejność rozwojowowa w pewnych warunkach życiowych 
uzyskała wpływ decydujący. 

Nonsensem jest chcieć organizować siły gospodarcze jako abstrakcyjną 

spólnotę  światową. Poszczególne jednostki gospodarcze z biegiem rozwoju 
wytworzyły w szerokim zakresie gospodarki państwowe. Wszakże twory państwowe 
powstały z działania innych jeszcze sił, nietylko gospodarczych. Właśnie chęć 

background image

przekształcenia państw w społeczności gospodarcze spowodowała chaos czasów 
najnowszych. Życie gospodarcze dąży do kształtowania się na podstawie własnych 
sił, niezależnie od urządzeń państwowych oraz od politycznego sposobu myślenia 
państwowego. Ale w taki sposób będzie ono mogło ukształtować się tylko wtedy, 
gdy na czysto-gospodarczem podłożu powstaną zrzeszenia, obejmujące 
przedstawicieli spożycia, obiegu i produkcji. Warunki życiowe, same przez się, 
regulować będą rozmiary tych zrzeszeń. Za małe zrzeszenia byłyby zbyt kosztowne, 
za duże zaś - nie dość przejrzyste w pracy gospodarczej. Każdemu zrzeszeniu 
życiowe potrzeby wskażą łatwo drogę do stałych stosunków z innemi zrzeszeniami. 
Nieuzasadnioną byłaby obawa, że owe zrzeszenia będą krępowały tych członków, 
których warunki życia zmuszają do częstych zmian miejsca zamieszkania. Znajdą 
oni  łatwo drogę od jednego zrzeszenia do drugiego, jeżeli takie przejścia 
powodować  będą interesy gospodarcze, a nie przepisy państwowe. W organizacji 
zrzeszeniowej dadzą się pomyśleć urządzenia, które działać  będą z łatwością 
obiegu pieniężnego. 

Dzięki fachowości i rzeczowemu traktowaniu, w takiem zrzeszeniu panować 

może daleko idąca harmonja interesów. 

Nie prawa mają regulować produkcję, obieg i spożycie dóbr, ale sami ludzie, na 

podstawie własnego, bezpośredniego orjentowania się w tem oraz własnych 
interesów. Udział w życiu zrzeszeniowem umożliwi im zdobywanie w tym kierunku 
niezbędnego zrozumienia. Skutkiem tego, że, drogą układów wzajemnych, 
poszczególne interesy muszą się wzajemnie wyrównywać, towary uzyskają w 
obiegu swoje odpowiednie wartości. Taka współpraca z motywów gospodarczych 
będzie czemś zupełnie innem, niż to, co odbywa się n. p. w nowoczesnych 
związkach zawodowych. Związki te rozwijają swą działalność w życiu 
gospodarczem, ale nie powstają z przesłanek gospodarczych. Są one 
naśladownictwem zasad, które ukształtowały się w nowych czasach, pod wpływem 
racyj państwowych i politycznych. A więc politykuje się w tych związkach, zamiast 
rozważać z punktu widzenia gospodarczego, jakie świadczenia jeden człowiek 
czynić winien drugiemu. W owych zrzeszeniach zaś nie będą zasiadać “najemnicy”, 
którzy, z tytułu swej siły,  żądają od przedsiębiorcy możliwie wysokich płac. Będą 
natomiast tu współdziałali pracownicy fizyczni z duchowymi kierownikami produkcji 
oraz ze spożywcami, zainteresowanymi daną gałęzią wytwórczości, aby kształtować 
odpowiednio wzajemną wymianę  świadczeń, przy pomocy regulowania cen. Tego 
osiągnąć się nie da, parlamentując na zgromadzeniach. Od tej gadaniny należałoby 
społeczeństwo uwolnić. Któż bowiem miałby pracować, jeśliby niezliczone zastępy 
ludzi traciły czas na rozprawianiu o pracy? Drogą umów człowieka z człowiekiem, 
zrzeszenia ze zrzeszeniem, wszystko to załatwiać się  będzie obok pracy. Na to 
potrzeba jedynie, aby takie porozumienie odpowiadało poglądom pracujących oraz 
interesom spożywców. 

Nakreślony tu obraz nie jest utopją. Nie twierdzimy bowiem bynajmniej, że coś 

ma być urządzone tak, czy inaczej. Wskazujemy jedynie na to, jak ludzie własne 
sprawy sami załatwiać będą, działając przy pomocy zrzeszeń, odpowiadających ich 
zapatrywaniom i interesom. 

O to, aby ludzie łączyli się w takie zespoły, troszczy się sama natura ludzka, o 

ile ingerencja państwa nie stawia jej w tem przeszkód - natura bowiem budzi 
potrzeby. Prócz tego troszczyć się o to będzie niezależne życie duchowe, ponieważ 
za jego sprawą powstawać  będą takie właśnie poglądy, jakie powinny działać w 

background image

społeczeństwie. Człowiek, myślący na podstawie doświadczenia  życiowego, musi 
przyznać,  że istnieje możliwość, by omawiane tu zrzeszenia powstały w każdej 
chwili,  że niema w tem nic utopijnego. Ich powstaniu nic nie stoi na przeszkodzie 
prócz tego, że człowiek współczesny usiłuje “organizować”  życie gospodarcze z 
zewnątrz, zasugestjowany ideą “organizacji”. Od takiego organizowania, które z 
zewnątrz dąży do łączenia ludzi w celu produkcji, różni się biegunowo organizacja 
gospodarcza, oparta na niezależnych zrzeszeniach. Na drodze asocjacji człowiek 
łączy się z człowiekiem, a planowość całości wynika, dzięki zdrowemu rozsądkowi 
jednostki. 

Możnaby powiedzieć: na co się zda, że jakiś biedak zrzeszy się z człowiekiem 

majętnym? Można uważać za lepsze “sprawiedliwe” regulowanie z zewnątrz całej 
produkcji i spożycia. Ale taka zorganizowana regulacja krępowałaby siły twórcze 
jednostki i pozbawiałaby  życie gospodarcze tego, czego dostarczać mu mogą te 
twórcze siły. Niechajby ludzie, mimo wszelkich uprzedzeń, uczynili raz próbę 
zrzeszenia się nawet w dzisiejszych czasach biedaków z bogaczami! Jeżeli nie 
wmieszają się do tego żadne inne siły prócz gospodarczych, to z konieczności 
posiadający z nieposiadającymi będą musieli wyrównywać wzajemne świadczenia. 
Dziś mówi się o tych rzeczach nie na podstawie instynktów życiowych, które 
wypływają z doświadczenia, lecz pod wpływem nastrojów i to powstających nie z 
potrzeb gospodarczych, lecz z interesów klasowych i innych. Nastroje te zaś 
rozwijać się mogły dlatego, że, wobec coraz większej złożoności  życia 
gospodarczego, niepodobna było w ostatnich czasach nadążyć za niem przy 
pomocy idej czysto-gospodarczych. Stało temu na przeszkodzie skrępowanie życia 
duchowego. Ludzie, czynni w życiu gospodarczem, zakrzepli w rutynie; siły, 
kształtujące to życie, nie są dla nich przejrzyste. Pracują, nie orjentując się w 
całokształcie życia ludzkiego. W zrzeszeniach zaś jeden od drugiego dowie się tego, 
co niezbędnie musi wiedzieć. Ludzie ci zdobędą doświadczenie o tem, co jest 
gospodarczo możliwe dzięki temu, że każdy z nich przyniesie znajomość rzeczy i 
doświadczenie ze swego odcinka pracy; decydować zaś będą wspólnie. 

Podobnie jak w niezależnem  życiu duchowem czynne są wyłącznie siły, które 

znajdują się w niem samem, tak też i w systemie gospodarczym, opartym na 
zrzeszeniach, występować  będą wyłącznie wartości gospodarcze, które powstają 
dzięki tym zrzeszeniom. Każdy uświadomi sobie zadania, jakie przypadają nań w 
dziedzinie gospodarczej, dzięki jego współżyciu z ludźmi, z którymi jest zrzeszony 
gospodarczo. Skutkiem tego osiągnie on na sprawy ogólno-gospodarcze ściśle taki 
wpływ, do jakiego będą go uprawniały jego świadczenia. W dalszych rozdziałach 
wyjaśnimy, w jaki sposób ludzie niezdolni do pracy zostaną  włączeni do życia 
gospodarczego. Chronić  słabych od przemocy potężnych może jedynie taki ustrój 
gospodarczy, który ukształtował się wyłącznie w oparciu o swoje własne siły. 

W ten sposób organizm społeczny rozłoży się na dwa samodzielne człony, które 

się wzajem wspierają, dzięki temu, że każdy z nich posiada swój własny samorząd, 
oparty na właściwych sobie siłach twórczych. Ale pomiędzy temi dwoma członami 
działać musi jeszcze trzeci. Jest nim właściwy dział państwowy organizmu 
społecznego. W nim przychodzi do głosu wszystko to, co powinno zależeć od sądu i 
odczucia każdego pełnoletniego obywatela. W niezależnem życiu duchowem każdy 
bierze udział w miarę swych specjalnych uzdolnień, w życiu gospodarczem winien 
zajmować takie stanowisko, jakie wynika z jego roli w zrzeszeniu. W prawno-
politycznem zaś  życiu państwa dochodzi do głosu jego czysto ludzka istota, 

background image

niezależnie od uzdolnień, które ma on możność rozwijać w życiu duchowem, i 
niezależnie od wartości, jaką dobra, przez niego wytwarzane, uzyskują w życiu 
gospodarczem opartem na zrzeszeniach. 

W niniejszej książce wykazujemy, że zagadnienie pracy, jej czasu i rodzaju 

należy do kompetencji działu prawno-politycznego. Tutaj wszyscy obywatele są 
równi, gdyż dział ten obejmuje sprawy, co do których każdy człowiek posiada 
jednakową zdolność sądu. W tym członie organizmu społecznego regulowane będą 
prawa i obowiązki obywateli. 

Jedność tego organizmu jako całości powstanie z samodzielnego rozwoju jego 

trzech członów. Praca niniejsza wykazuje jak drogą współdziałania powyższych 
trzech członów może się ukształtować działalność kapitału ruchomego, środków 
produkcji, prawa użytkowania ziemi. Kto chciałby “rozwiązać” kwestję społeczną 
zapomocą wymyślonego lub powstałego w jaki inny sposób systemu 
gospodarowania, ten książki tej nie uzna za praktyczną. Ale kto pragnie na zasadzie 
doświadczenia  życiowego pobudzić ludzi do takiego współżycia, które najlepiej 
pozwoli poznać zagadnienia społeczne i oddać się im, ten, być może, nie zaprzeczy, 
że dążenia autora są naprawdę życiowe. 

Książka ta po raz pierwszy ukazała się w druku w kwietniu 1919 r. 

Uzupełnieniem jej był szereg artykułów, publikowanych w czasopiśmie 
“Dreigliederung des sozialen Organismus”, które następnie zostały wydane w 
książce p. t. “In Ausführung der Dreigliederung des sozialen Organismus”. 

Łatwo zauważyć,  że w obu tych pracach mniej się mówi o “celach” ruchu 

społecznego, niż o drogach, po których kroczyć należy w życiu społecznem. Kto 
myśli na podstawie doświadczenia  życiowego, ten wie, że jeden i ten sam cel 
występować może w różnych postaciach. Tylko człowiekowi  żyjącemu w 
abstrakcjach myślowych wszystko przedstawia się w formie ściśle zarysowanej. 
Gani on często to, co jest życiowe, gdyż uważa, że nie jest dostatecznie wyraźne i 
dostatecznie “jasno” wyłożone. Wielu wśród nas, mających się za ludzi 
praktycznych, myśli takiemi właśnie abstrakcjami. Nie liczą się oni z tem, że  życie 
przybierać może najróżnorodniejsze formy, że jest ono elementem płynnym. I kto 
chce za niem nadążyć, musi w myślach swoich i odczuciach przystosować się do tej 
jego cechy płynności. Tylko taki sposób myślenia pozwala ujmować zadania 
społeczne. 

Z obserwacyj życia zdobyte zostały idee pracy niniejszej - oby też z tego 

stanowiska znalazły zrozumienie! 

 

background image

UWAGI O ZAMIERZENIACH NINIEJSZEJ PRACY. 

 
Dzisiejsze  życie społeczne stawia przed nami poważne i rozległe zadania. 

Wyłaniają się  żądania nowego ukształtowania tego życia, wskazujące na 
konieczność szukania do rozwiązania tych zagadnień nowych dróg, o jakich 
dotychczas nie myślano. Dziś znajdzie już, być może, posłuch ten, kto na zasadzie 
doświadczeń  życiowych, popartych przez obecny stan rzeczy, doszedł do 
przekonania,  że ów brak myślenia o koniecznych nowych drogach doprowadził do 
obecnego zamętu społecznego. Na tem założeniu opierają się wywody niniejszej 
pracy. Ma ona mówić o tem, co powinno nastąpić, aby żądania, jakie stawia dziś 
większa część ludzkości, sprowadzić do sfery świadomej celu woli społecznej. Czy 
wymagania te podobają się albo nie poszczególnej jednostce, nie ma to wielkiego 
wpływu na tworzenie się takiej woli. One istnieją i trzeba się z niemi liczyć, jak z 
faktami  życia społecznego. Powinni wziąć to pod uwagę ludzie, którym, z punktu 
widzenia osobistej sytuacji życiowej, nie podoba się sposób, w jaki autor niniejszej 
pracy w swych wywodach traktuje żądania proletarjatu, gdyż, zdaniem ich, zbyt 
jednostronnie wskazuje on na nie, jako na coś, z czem wola społeczna musi się 
liczyć. Autor wszakże pragnąłby mówić na podstawie pełnej rzeczywistości  życia 
teraźniejszego, o ile jest ona dostępna jego poznaniu. Stoją mu przed oczami fatalne 
następstwa w razie, gdyby człowiek nie zechciał dostrzec faktów, które wyłoniły się z 
życia nowoczesnej ludzkości, i gdyby ignorował, liczącą się z temi faktami, wolę 
społeczną. 

Mało zadowolone z wywodów autora będą  przedewszystkiem  te osoby, które 

uważają się za praktyków życiowych w sensie, w jakim rozumiane jest dziś to 
pojęcie pod wpływem pewnych ulubionych przyzwyczajeń myślowych. Powiedzą 
one,  że z kart tych przemawia człowiek  życiowo niepraktyczny. Tymczasem autor 
mniema, że to one właśnie muszą przekształcić gruntownie swój sposób myślenia. 
Sądzi on bowiem, że o błędnej praktyce życiowej tych ludzi świadczą bezsprzeczne 
fakty, jakie obecnie ludzkość musi przeżywać. Te właśnie błędy poprowadziły do 
fatalnych następstw. Zmuszeni oni będą uznać za praktyczne to, co wydawało im się 
fałszywym idealizmem. Punkt wyjścia tej książki wydawać im się może chybiony z 
tego względu, że w pierwszej jej części więcej jest mowa o życiu duchowem, aniżeli 
o  życiu gospodarczem nowoczesnej ludzkości. Na zasadzie poznania życia, 
zdobytego przez autora, musiał on dojść do przekonania, że do popełnionych 
błędów dojdą niezliczone nowe, jeśli ludzie nie zdecydują się kierować swej uwagi 
właśnie na życie duchowe. 

Ale i ci, którzy w przeróżnych formach głoszą frazesy o konieczności 

wyrzeczenia się przez ludzkość zainteresowań czysto-materjalnych i wkroczenia na 
drogę “ducha”, “idealizmu”, nie będą zadowoleni z niniejszej pracy. Autor bowiem nie 
przywiązuje wagi do samego tylko wskazywania na “duchowość” i nie prawi mglisto 
o  świecie duchowym. Uznawać on może jedynie taką duchowość, która staje się 
własną treścią  życiową człowieka i skuteczność swą okazuje zarówno w 
opanowywaniu praktycznych zadań codziennych, jak i w tworzeniu poglądu na świat 
i  życie, zaspakajającego potrzeby duszy. Nie to bowiem jest ważne, abyśmy o 
duchowości coś wiedzieli, lub łudzili się,  że coś wiemy, ale to, aby ta duchowość 
przejawiała się także w praktyce, przy ujmowaniu zagadnień rzeczywistości. 
Wówczas towarzyszyłaby ona tej rzeczywistości nie tylko jako coś dodatkowego, 
przeznaczonego wyłącznie dla wewnętrznego życia duszy. 

background image

Wywody tej pracy wydadzą się przeto ludziom “uduchowionym” bezduszne, 

“praktykom” zaś - obce życiu. Autor natomiast jest przeświadczony,  że 
współczesnemu  życiu służyć może na swój sposób, dzięki właśnie temu,  że nie 
przytakuje ludziom obcym rzeczywistości, uważającym się dziś za “praktyków”, a 
także, że nie może uznać deklamacji o duchowości, stwarzającej iluzje życiowe. 

“Kwestję społeczną” rozpatruje niniejsza praca jako zagadnienie gospodarcze, 

prawne i duchowe. Autor sądzi,  że poznał, jak z potrzeb życia gospodarczego, 
prawnego i duchowego wyłania się jej “prawdziwa postać”. Jedynie z tego rodzaju 
poznania wypłynąć mogą impulsy dla zdrowego ukształtowania się tych trzech 
dziedzin ładu społecznego. 

W dawnych czasach rozwoju ludzkości same instynkty społeczne troszczyły się 

o to, aby w całokształcie życia zbiorowego rozczłonować te trzy dziedziny w sposób, 
jaki odpowiadał ówczesnej naturze ludzkiej. Obecnie do tego rozczłonowania dążyć 
musi koniecznie celowo skierowana wola społeczna. W czasach, dzielących ową 
dawną epokę od chwili obecnej, w krajach, które pod tym względem wchodzą 
przedewszystkiem w rachubę, działały w sposób pogmatwany, stare instynkty wraz z 
nową  świadomością, a to już zupełnie nie odpowiada potrzebom współczesnej 
ludzkości. W niejednym objawie, który uważa się dziś za celową myśl społeczna, 
żyją jeszcze w dalszym ciągu dawne instynkty i to jest przyczyną  słabości tego 
myślenia wobec żądań rzeczywistości. Wszystko co nie jest już dziś zdolne do życia, 
człowiek musi odrzucić i zrobić to gruntowniej, niż niejeden z nas to sobie wyobraża. 

Jak  życie gospodarcze, prawne i duchowe powinno kształtować się według 

nowych wymagań zdrowego ustroju społecznego, może - zdaniem autora - 
uświadomić sobie jedynie człowiek, który zdobędzie się na dobrą wolę uznania 
doniosłości wyrażonych tu poglądów. Autor pragnąłby w tej pracy poddać pod sąd 
ogółu to, co uważa za potrzebne powiedzieć o tem niezbędnem przekształceniu. 
Pragnie on dać  podnietę  do znalezienia drogi, wiodącej ku celom społecznym, 
zgodnym z obecną rzeczywistością i koniecznościami  życia, mniema bowiem, że 
jedynie we wskazanym kierunku możliwe jest przezwyciężenie fantastyki i utopizmu 
w dziedzinie woli społecznej. 

Kto jednak w tej pracy doszuka się czegoś utopijnego, tego autor chciałby 

prosić, aby rozważył, jak bardzo - dzięki pewnym wyobrażeniom, które urabiamy 
sobie o możliwościach rozwojowych ustroju społecznego - oddalamy się dziś od 
rzeczywistości i popadamy w fantazjowanie. I to jest powodem, że za utopję bywają 
brane koncepcje pracy niniejszej, które wywodzą się z rzeczywistości i 
doświadczenia  życiowego. Niejeden dopatrzy się w tych wywodach czegoś 
“abstrakcyjnego”, gdyż konkretne jest dla niego wyłącznie to, o czem przywykł 
myśleć, za abstrakcyjne zaś uważa wszystko, o czem dotąd nie myślał, chociażby 
było konkretne. 

Autor wie, że ludzie, trzymający się  ślepo programów partyjnych, nie będą 

narazie zadowoleni z jego wywodów. A jednak wierzy, że niebawem wielu z tych, co 
należą do stronnictw politycznych, dojdzie do przekonania, że obecne fakty 
rozwojowe daleko już wyrosły ponad programy partyjne i że wytworzenie sobie 
niezależnego  od tych programów sądu o najbliższych celach woli społecznej jest 
palącą koniecznością. 

 

Rudolf Steiner. 

background image

W początkach kwietnia 1919 roku. 
 

background image

I. 

PRAWDZIWA POSTAĆ KWESTJI SPOŁECZNEJ 

W ŻYCIU NOWOCZESNEJ LUDZKOŚCI. 

 

Czyż katastrofa wojny światowej nie ujawnia w faktach nowoczesnego ruchu 

społecznego, jak bardzo niedostateczne były założenia myślowe, któremi ludzie 
łudzili się w ciągu dziesięcioleci, że rozumieją wolę proletarjatu? 

Do postawienia tego zagadnienia zmusza nas to, co z tłumionych dotychczas 

żądań proletarjatu i w związku z niemi, wydobywa się na powierzchnię  życia. Siły, 
które zwalczały te żądania, poczęści zostały zniszczone. I jedynie człowiek, nie 
zdający sobie sprawy z tego, jak niezmożone są tego rodzaju dążenia natury 
ludzkiej, mógłby pragnąć utrzymania nadal tego samego ustosunkowania się owych 
sił do impulsów społecznych, ujawniających się w znacznej części ludzkości. 

Wiele osób, którym stanowisko życiowe dawało możność wpływania słowami 

czy to radą na siły  życia europejskiego, prące w r. 1914 ku katastrofie wojennej, 
ulegało co do tych sił największym złudzeniom. Wierzyły, że zwycięztwo orężne ich 
kraju zdoła uspokoić wrzenia społeczne. Musiały jednak później stwierdzić,  że 
właśnie skutkiem ich takiego stanowiska popędy społeczne miały możność 
ujawnienia się w całej pełni. Istotnie, ostatnia katastrofa światowa okazała się tem 
wydarzeniem dziejowem, dzięki któremu owe skłonności nabrały pełni siły bojowej. 
W ostatnich latach ciężkich przeciwności losu zarówno jednostki, stojące u steru 
rządów, jak i sfery kierownicze były zmuszone uzależniać swe postępowanie od 
nastrojów socjalistycznych, nurtujących w szerokich kołach ludności. Nieraz chętnie 
postąpionoby inaczej, gdyby można było się z tem nie liczyć. W postaci, jaką 
przybrały współczesne wydarzenia, żyją nadal skutki tego wszystkiego. 

A teraz, gdy to, co przez dziesiątki lat przygotowywało się w rozwoju ludzkości, 

wchodzi w fazę rozstrzygającą, okazuje się tragicznem zrządzeniem losu, że myśli 
ludzkie, towarzyszące powstawaniu tych faktów, do nich nie dorosły. Wielu ludzi, 
którzy poglądy swe kształtowali na rozwoju tych faktów, by służyć żyjącemu w nich 
celowi społecznemu, stoją dziś zupełnie, albo prawie zupełnie, bezsilni wobec 
zagadnień losowych, jakie stawia im faktyczny stan rzeczy. 

Wprawdzie niejeden z nich jeszcze wierzy, że to, co oddawna uważał za 

konieczne, w celu przekształcenia  życia ludzkiego, urzeczywistni się i okaże dość 
silne, aby faktom, które domagają się rozwiązania, nadać życiowo możliwy kierunek. 
Pominąć zaś można zupełnie tych, którzy jeszcze teraz mniemają,  że, naprzekór 
żądaniom poważnej części ludzkości, stary porządek da się utrzymać. Wystarczy 
wziąć pod uwagę ludzi, przekonanych o konieczności nowego ukształtowania życia. 
Niepodobna wszakże zaprzeczyć, że dawne poglądy partyjne błąkają się wśród nas, 
jakby mumje, które odtrąca bieg wydarzeń. Ten stan rzeczy wymaga rozstrzygnięć, 
do jakich postarzałe partje nie są przygotowane. Rozwijały się one wprawdzie 
równocześnie z faktami, ale nie nadążyły za niemi ze swemi przyzwyczajeniami 
myślowemi. Przeświadczenie, że to, co powyżej zaznaczyliśmy, wynika z obecnego 
biegu wydarzeń  światowych, nie będzie chyba zarozumiałością autora wobec 
poglądów, które dziś jeszcze są miarodajne. Wolno z tego wyciągnąć wniosek, że 
właśnie nasza teraźniejszość  będzie wraźliwa na próbę podkreślenia w życiu 
społecznem nowoczesnej ludzkości tego, co dzięki swemu swoistemu charakterowi, 
pozostaje obce przyzwyczajeniom myślowym nawet ludzi zorjentowanych 

background image

społecznie, a także kierunków partyjnych. Mogłoby bowiem okazać się, że tragizm, 
ujawniający się w próbach rozwiązania kwestji społecznej, pochodzi właśnie z 
niezrozumienia istotnych dążeń proletarjatu. Z takiem niezrozumieniem spotykamy 
się nawet u ludzi, których poglądy wyrosły z tych dążeń. Człowiek bowiem nie 
zawsze wyrabia sobie właściwy sąd o swoich zamierzeniach. 

Dlatego też uzasadnione okaże się pytanie: czego w istocie żąda współczesny 

ruch proletarjacki? Czy dążenia jego są zgodne z tem, co zwykle mniemają zarówno 
proletarjusze, jak i nieproletarjusze? Czy prawdziwa postać  “kwestji socjalnej” 
objawia się w tem, co wielu ludzi o niej myśli? Czy też może jest rzeczą niezbędną 
zupełnie inaczej skierować myślenie? Wobec tego zagadnienia niepodobna zająć 
postawy bezstronnej, o ile los nie dał nam sposobności wniknięcia w życie duchowe 
nowoczesnego proletarjatu, a zwłaszcza tego jego odłamu, który bierze najżywszy 
udział w kształtowaniu obecnego ruchu społecznego. 

Rozprawiano wiele o rozwoju współczesnej techniki i współczesnego 

kapitalizmu. Pytano, jak w łonie tego rozwoju powstał dzisiejszy proletariat i jak, 
drogą postępu nowoczesnego życia gospodarczego, doszedł on do swoich 
postulatów. Jest dużo słuszności w tem wszystkiem, co mówiono. Że to jednak nie 
rozstrzyga istoty rzeczy, jasno wynika dla każdego, kto nie dał się zahypnotyzować 
poglądowi, jakoby warunki zewnętrzne nadawały  życiu człowieka swoiste piętno. 
Istota rzeczy objawia się temu, kto zachował nieuprzedzony wgląd w impulsy duszy, 
działające z głębi wewnętrznych. Zapewne, żądania proletarjatu rozwinęły się w 
epoce techniki i kapitalizmu nowoczesnego, ale zrozumienie tego faktu nie wyjaśnia 
jeszcze, co w tych dążeniach żyje jako właściwe czysto-ludzkie impulsy. Dopóki zaś 
nie wnikniemy w życie tych impulsów, dopóty nie zdołamy zbliżyć się  do istotnej 
postaci 
“kwestji społecznej”. 

Pewien termin, często powtarzany w świecie proletarjackim, może wywierać 

silne wrażenie na każdym, kto umie wnikać w głębsze pobudki woli ludzkiej. Jest to 
powiedzenie, że współczesny najemnik doszedł do “uświadomienia klasowego”. Już 
się on nie poddaje poniekąd instynktownie nieświadomie impulsom innych klas; wie, 
że należy do odrębnej klasy i chce kształtować stosunek tej swojej klasy do innych 
klas w życiu publicznem w sposób zgodny z jej interesami. Jeśli potrafimy ujmować 
głębsze prądy duszy, to wyrażenie “uświadomiony klasowo”, tak, jak go używa 
współczesny proletarjusz, wskaże nam najważniejsze fakty w społecznem 
rozumieniu  życia tych klas pracujących, które zrosły się z rozwojem nowoczesnej 
techniki i nowoczesnego kapitalizmu. Musimy zwrócić uwagę przedewszystkiem na 
to, jak teorje naukowe o życiu gospodarczem i jego stosunku do przeznaczeń 
ludzkich rozpaliły duszę proletarjatu. Tu właśnie dotykamy faktu, o którym wiele 
osób, umiejących tylko myśleć proletarjacie, ale nie razem z nim, posiada pogląd 
bardzo mglisty, a wobec powagi ostatnich wydarzeń - szkodliwy. Mniemanie, że 
marksizm a w następstwie pisarze proletarjaccy przewrócili w głowie 
“nieoświeconemu” robotnikowi, oraz tym podobne często powtarzane frazesy, nie 
doprowadzą do tak dziś niezbędnego zrozumienia dziejowej sytuacji świata. 
Podobne twierdzenie dowodzi braku woli do skierowania uwagi na momenty istotne 
we współczesnym ruchu społecznym. A takim istotnym momentem jest przesnucie 
świadomości klasowej proletarjatu pojęciami, których charakter zapożyczono z 
nowoczesnego rozwoju naukowego. W tej świadomości działa w dalszym ciągu 
nastrój, który ożywiał mowę Lassala, na temat “Nauka i Robotnicy”. Niejednemu z 
tych, co się uważają za “ludzi praktycznych”, takie sprawy wydawać się mogą 

background image

nieistotne. Wszakże ten, kto pragnie zdobyć rzeczywiście owocny pogląd na 
współczesny ruch robotniczy, musi skierować na to swą uwagę. W żądaniach, jakie 
stawiają dziś umiarkowane i radykalne koła proletarjackie, nie odzwierciadla się 
bynajmniej życie gospodarcze, przekształcone w impulsy ludzkie, jak to sobie wielu 
wyobraża, lecz żyje w nich wiedza  gospodarcza, która opanowała  świadomość 
proletarjatu. Występuje to nader wyraźnie w literaturze ruchu robotniczego, zarówno 
w pracach naukowych jak i w dziennikarstwie. Zaprzeczać temu - znaczyłoby 
zamykać oczy na fakty rzeczywiste. A faktem podstawowym, który warunkuje 
obecną sytuację społeczną, jest to, że treść  świadomości klasowej proletarjatu 
określają pojęcia naukowe. Choćby robotnik, pracujący przy maszynie, był 
najbardziej daleki od “nauki”, słucha on wyjaśnień o swem położeniu socjalnem od 
ludzi, którzy argumenty czerpią z tej “nauki”. 

Wszelkie te rozważania o nowoczesnem życiu gospodarczem, o epoce 

maszynizmu, o kapitaliźmie jakkolwiek przekonywająco przedstawiają podłoże ruchu 
robotniczego, to jednak rozstrzygające wyjaśnienie obecnej sytuacji społecznej nie 
wynika bezpośrednio z faktu, że robotnika postawiono przy maszynie i wprzęgnięto 
w ustrój kapitalistyczny. Wypływa to stąd mianowicie, że pewne zupełnie określone 
myśli  rozwinęły się w jego świadomości klasowej, w związku z maszynizmem i 
uzależnieniem od gospodarki kapitalistycznej. Współczesne przyzwyczajenia 
myślowe nie pozwalają, być może, wielu ludziom uznać w całej pełni doniosłości 
tego faktu, a w jego podkreślaniu dopatrują się oni jedynie djalektycznej gry pojęć. 
Na to jest jedna tylko odpowiedź: ludzie, którzy nie są w stanie dostrzegać rzeczy 
istotnych, nie mają żadnych danych do twórczego udziału w życiu społecznem. Kto 
chce rozumieć ruch robotniczy, musi przedewszystkiem wiedzieć, jak proletarjat 
myśli. Ruch proletarjacki bowiem, poczynając od jego umiarkowanych dążeń 
reformatorskich, a kończąc na najbardziej niebezpiecznych zboczeniach, tworzą nie 
“siły poza-ludzkie”, ani nie “impulsy gospodarcze”, lecz ludzie z ich wyobrażeniami i 
impulsami woli. 

Idee kierownicze i siły woli współczesnego ruchu społecznego leżą nie w tem, 

co maszyny i kapitalizm wpoiły w świadomość proletarjatu. Ruch ten szukał swych 
źródeł myślowych w nowych kierunkach naukowych, gdyż maszyna i kapitalizm nie 
były w stanie dać mu nic takiego, coby mogło wlać w jego duszę treść godną 
człowieka. Taką treść rzemieślnik średniowieczny czerpał ze swego zawodu. Dzięki 
temu,  że  jako człowiek swoje życiowe konsekwencje. Epoka techniki i kapitalizmu 
dotknęła go inaczej, niż przedstawiciela klas przodujących. Ten pozostawał jeszcze 
w ustroju życiowym, ukształtowanym przez impulsy, które dają duszy oparcie. 
Leżało w jego interesie, aby wszelkie nowoczesne zdobycze włączyć w ramy owego 
ustroju. Z tego zaś porządku życiowego dusza proletarjacka została wyrwana. Ten 
porządek rzeczy nie był w stanie obudzić w niej poczucia, któreby życie jej mogło 
prześwietlać treścią godną człowieka. Odczucie tego, kim jest on jako człowiek, 
mógł dać proletarjuszowi jedynie pogląd na życie, pełen siły budzącej wiarę i 
powstały, jak się zdawało, ze starego porządku  świata. Był nim naukowy sposób 
myślenia. 

Ta “naukowość” poglądów proletariatu, wywoła zapewne u niejednego 

czytelnika ironiczny uśmiech. Kto pod “naukowością” nie umie wyobrazić sobie nic 
innego, jak uczoność, zdobywaną w ciągu długoletniego przesiadywania w 
“zakładach naukowych”, i kto taką “uczoność” przeciwstawia uświadomieniu 
najemnika, który “niczego się nie uczył”, może się uśmiechać. Uśmiechem zbywa on 

background image

fakty, które decydują o losach współczesnego życia. A fakty te świadczą o tem, że 
niejeden z wysoce wykształconych ludzi żyje pomimo to w sposób nienaukowy, gdy 
tymczasem nieuczony proletarjusz swój pogląd na życie opiera właśnie na nauce, 
której, być może, wcale nie posiada. Człowiek wykształcony zdobył wiedzę i 
zamknął ją w jednej z przegródek wnętrza swej duszy. Ale tkwi on wśród stosunków 
życiowych i według nich, a nie według nauki, orjentuje swoje uczucia. Warunki zaś 
życiowe proletarjatu narzucają mu takie pojmowanie bytu, jakie odpowiada 
sposobowi myślenia tej nauki. Od tego, co inne klasy nazywają “naukowością” może 
on być bardzo daleki; jednak jej kierunek pojęciowy nadaje orjentację jego życiu. Dla 
innych klas decydujące znaczenie mają podstawy religijne, estetyczne, czy ogólno-
duchowe; dla niego zaś wiarą życiową staje się nauka, i to często w jej ostatecznych 
wynikach myślowych. Niejeden z przedstawicieli klas “przodujących" uważa się za 
człowieka “oświeconego” i “wolnomyśliciela". Niewątpliwie w wyobrażeniach jego 
żyją przekonania naukowe; w jego uczuciach jednak pulsują, w sposób dlań 
niedostrzeżony, pozostałości tradycyjnej wiary. 

Naukowy sposób myślenia nie przejął ze starego porządku świata świadomości, 

że myśl, będąc natury duchowej, źródło swe posiada w świecie duchowym. Tego 
charakteru naukowości współczesnej przedstawiciel klas przodujących mógł nie brać 
w rachubę, życie jego bowiem przepełniają stare tradycje. Dla proletariusza zaś nie 
było to możliwe; jego bowiem nowa sytuacja życiowa wykorzeniła mu dawne 
tradycje z jego duszy. Jako spuściznę po klasach panujących przejął on naukowy 
pogląd na świat. Dziedzictwo to stało się podstawą jego poglądów na istotę 
człowieka. Ale nie wiedział  że ta “treść duchowa” jego duszy pochodzi z 
prawdziwego życia duchowego. To, co proletarjat mógł przejąć od klas panujących, 
jako życie duchowe, wyrzekało się swego pochodzenia z dziedziny ducha. 

Wiem dobrze jakie wrażenie wywrą powyższe myśli na przedstawicielach 

proletarjatu, jak również i na nieproletarjuszach, którzy, uważając się za 
“praktycznie” obeznanych z życiem, traktują wszystko, o czem tu mowa, jako 
poglądy obce życiu. Fakty, które w obecnym stanie rzeczy przychodzą na świecie do 
głosu, będą coraz bardziej wykazywały złudę tych zapatrywań. Kto potrafi 
bezstronnie obserwować te fakty, musi spostrzec, że poglądowi na życie, który liczy 
się jedynie z ich zewnętrzną stroną, dostępne są w końcu tylko takie wyobrażenia, 
które z rzeczywistością nie mają już nic wspólnego. Panujące idee tak długo 
trzymały się “praktycznie” faktów, aż wreszcie zatraciły wszelkie do nich 
podobieństwo. Pod tym względem katastrofa wojny światowej mogłaby mieć na 
wiele osób wpływ wychowawczy. Jak bowiem wyobrażano sobie dalszy bieg 
wydarzeń? A co nastąpiło? Czyż ma stać się coś podobnego z myśleniem 
społecznem? 

Podobnie ze strony wyznawcy poglądu proletarjackiego słyszę w duchu zarzut, 

wypływający z jego psychicznego nastawienia: oto więc mamy jeszcze jednego, 
który właściwie chciałby sedno kwestji społecznej zwekslować na tory wygodniejsze 
dla umysłu burżuazyjnego. Otóż taki krytyk nie dostrzega, w jaki sposób los 
zgotował mu jego dolę najmity, ani, jak usiłuje poruszać się w ramach życia 
proletarjackiego ze swojem myśleniem odziedziczonem po klasach “panujących”. 
Żyje po proletarjacku, ale myśli, jak przedstawiciel burżuazji. Nowe czasy wymagają 
bezwarunkowo, aby nie tylko orjentować się w nowem życiu, ale również w nowych 
myślach
. Naukowa metoda wyobrażania sobie rzeczy wówczas dopiero zdoła stać 
się oparciem dla duszy, kiedy w swoisty sposób rozwinie podobną siłę rozpędową 

background image

przy kształtowaniu pełnego ludzkiej treści życia, jak to na swój sposób czyniły dawne 
poglądy na świat. 

Tak tedy wskazaną zostaje droga, która prowadzi do znalezienia prawdziwej 

postaci jednej z części składowych nowoczesnego ruchu robotniczego. U kresu tej 
drogi z duszy proletarjackiej rozbrzmiewa przekonanie: dążę do życia duchowego. 
Ale to życie duchowe jest ideologją, jest tylko odbiciem w ludziach zewnętrznych 
wydarzeń  świata; nie wypływa z odrębnej dziedziny duchowej. Światopogląd 
proletarjacki odczuwa jako ideologję to, w co przekształciło się dawne życie 
duchowe, przechodząc do czasów nowożytnych.  Żeby móc zrozumieć nastroje 
duszy proletarjackiej, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, jaki wpływ może wywrzeć 
pogląd, jakoby życie duchowe było “ideologją”. Można na to zauważyć: ale co 
przeciętny robotnik wie o tych poglądach, które kołaczą się mętnie po głowach jego 
przywódców, mniej lub więcej wykształconych? Kto tak mówi, ten w słowach i 
czynach przechodzi mimo prawdziwego życia. Nie wie, co zaszło w życiu 
proletarjatu w ostatnich dziesięcioleciach, nie wie, jakie nici snują się pomiędzy 
poglądem na życie duchowe jako na ideologię, a żądaniami i czynami radykalnych 
socjalistów - których uważa za nieoświeconych - jak również postępowaniem tych, 
którzy, idąc za głuchym popędem życiowym “robią rewolucję”. 

W tem właśnie leży tragizm ujmowania współczesnych wymagań społecznych, 

że w wielu kołach brak jest zupełnie zrozumienia tego, co z nastrojów duszy 
szerokich mas wydostaje się ma powierzchnię  życia;  że nie widzimy tego, co 
naprawdę się dzieje w duszach ludzkich. Przedstawiciel burżuazji z przerażeniem 
słucha  żądań proletarjatu; dowiaduje się, że jedynie przez uspołecznienie środków 
produkcji robotnik może uzyskać warunki bytu godne człowieka. Ale nie umie 
wyobrazić sobie, jak to klasa społeczna, do której sam się zalicza, w okresie 
przejścia z dawnej epoki do nowej nie tylko wprzęgła robotnika do pracy przy 
pomocy  środków produkcji, nie będących jego własnością, ale nadto pracy tej nie 
potrafiła nadać treści duchowej, krzepiącej duszę. Ludzie, których poglądy i 
postępowanie w powyższy sposób mijają się z życiem, mogą zapewne utrzymywać, 
że przecież robotnik pragnie tylko poprostu takich samych warunków bytu, jakiemi 
cieszą się klasy posiadające. Jakąż więc rolę odgrywa tu treść duszy? Gdyby nawet 
sam robotnik twierdził, że nic nie żąda od innych klas dla swej duszy, prócz tego, by 
go nie mogły nadal wyzyskiwać; by tylko ustały różnice klasowe - byłoby to jednak 
dalekie od istoty kwestji społecznej. Nie odsłaniałoby wcale jej prawdziwego oblicza
Jeśliby bowiem sfery pracujące były  świadome tego, że odziedziczyły po klasach 
panujących prawdziwą treść duchową, to stawiałyby swe żądania społeczne w 
całkiem inny sposób, niż to czyni współczesny proletarjusz, nie widzący w 
przekazanem mu życiu duchowem nic innego, jak tylko ideologję. Proletarjat ten jest 
przekonany o ideologicznym charakterze życia duchowego, co powoduje, że staje 
się on coraz bardziej nieszczęśliwy. A skutki tego nieszczęścia, których on sobie nie 
uświadamia, pomimo że je intensywnie przeżywa, mają bez porównania większą 
doniosłość w obecnem życiu społecznem, niż wszelkie, skądinąd uprawnione, 
żądania, zmierzające ku polepszeniu zewnętrznych warunków bytu. 

Klasy panujące nie poczuwają się do tego, że stały się przyczyną powstania tej 

orjentacji  życiowej, która obecnie im się przeciwstawia w bojowych nastrojach 
proletarjatu. A jednak one są sprawcami tego; przekazały bowiem proletarjatowi ze 
swego życia duchowego tylko to, co musi być przezeń odczuwane jako ideologja. 

Nowoczesnemu ruchowi społecznemu nadają istotną cechę nie żądania zmiany 

background image

położenia jednej klasy społecznej - jakkolwiek wydawaćby się to mogło naturalne - 
lecz sposób, w jaki  żądania tej zmiany z impulsów myślowych tej klasy 
przekształcają się w rzeczywistość. Spójrzmy choć raz bez uprzedzeń na fakty z 
tego punktu widzenia. Dostrzeżemy wówczas, jak osoby, zorjentowane po-
proletarjacku, uśmiechają się drwiąco, gdy jest mowa o tych, którzy tem, czy owem 
dążeniem duchowem, pragną przyczynić się do rozwiązania kwestji społecznej. 
Wyśmiewają to, jako ideologję, czy też jałową teorję. Gdy wychodzi się ze świata 
myśli, z życia wyłącznie duchowego, niepodobna - według ich mniemania - 
przyczynić się w czemkolwiek do rozwiązania palących zagadnień społecznych doby 
obecnej. Ale jeżeli przyjrzymy się sprawie bliżej, to narzuci się nam fakt, że właściwy 
nerw, właściwy impuls podstawowy współczesnego ruchu robotniczego bynajmniej 
nie leży w tem, co dzisiejszy proletarjusz mówi, lecz w tem, co myśli

Nowoczesny ruch robotniczy, jak, być może,  żaden z pokrewnych mu ruchów 

na świecie, poczęty został z myśli. Występuje to nadzwyczajnie jasno, gdy bliżej się 
temu przypatrywać. Nie jest to tylko moim poglądem, zdobytym drogą rozmyślań o 
ruchu społecznym. Jeśli wolno mi dodać uwagę o charakterze osobistym, muszę 
zaznaczyć, że przez długie lata wykładałem różne przedmioty w robotniczej ogólno-
kształcącej szkole. Poznałem tam, jak sądzę, to, co żyje w duszy robotnika i ku 
czemu on dąży. Dało mi to także sposobność poznania impulsów, działających w 
związkach robotniczych różnych zawodów i kierunków. Chcę przeto stwierdzić,  że 
nie wychodzę wyłącznie ze stanowiska teoretycznego, lecz wypowiadam to, co jak 
mniemam, zdobyłem na drodze prawdziwego doświadczenia życiowego. 

Kto poznał współczesny ruch proletarjacki tam, gdzie on wyrasta ze środowiska 

robotniczego - co wśród przodujących sił intelektualnych zdarza się niestety bardzo 
rzadko, - ten zrozumie doniosłość tego zjawiska, że pewien kierunek  myślowy 
zawładnął w sposób niezmiernie intensywny duszami wielkich mas ludzkich. 
Dzisiejsza, tak minimalna możliwość wzajemnego zrozumienia się klas społecznych 
utrudnia zajęcie postawy właściwej wobec problemów społecznych. Klasom 
burżuazyjnym sprawia wielką trudność wniknięcie w duszę proletarjatu i zrozumienie 
jak do jego jeszcze młodego intelektu może mieć dostęp taka koncepcja, jak Karola 
Marxa, która - niezależnie od ustosunkowania się do jej treści - stawia myśleniu 
ludzkiemu najwyższe wymagania. 

System myślowy K. Marxa jedni mogą oczywiście przyjąć, a inni odrzucić z 

przyczyn, które wydają się jednakowo słuszne. Mógł on ulec rewizji przez tych, 
którzy, po zgonie K. Marxa i jego przyjaciela F. Engelsa, ujmowali życie społeczne z 
innego punktu widzenia, niż ci przywódcy. Nie zamierzam wcale zajmować się tu 
treścią marksizmu. Nie wydaje mi się to bynajmniej rzeczą najważniejszą we 
współczesnym ruchu robotniczym. Najbardziej doniosły jest, zdaniem mojem, fakt, 
że najpotężniejszym impulsem wśród klasy robotniczej okazał się system myślowy 
wogóle. Można powiedzieć, że nigdy jeszcze ruch o charakterze praktycznym, ruch 
nawskroś życiowy, związany z najcodzienniejszemi żądaniami ludzkiemi, nie opierał 
się na podstawie czysto-myślowej tak, jak współczesny ruch proletarjacki. Jest to 
nawet poniekąd pierwszy na świecie ruch tego rodzaju, który oparł się na podstawie 
czysto-naukowej. Ale na ten fakt należy zapatrywać się we właściwy sposób. O ile 
uwzględnia się wszystko, co robotnik współczesny może  świadomie powiedzieć o 
swoich myślach, woli i uczuciach, to to, co zostało wyrażone w programach, przy 
przenikliwej obserwacji życia, bynajmniej nie okaże się rzeczą najważniejszą. 

Natomiast za moment istotnie ważny przyjąć należy to, że podstawy myślowe 

background image

poglądu na życie, które u innych klas społecznych wiążą się z jednym tylko członem 
ich psychiki, w odczuwaniu proletarjatu stały się rozstrzygające dla całej istoty 
ludzkiej. Lecz proletarjusz nie może  świadomie uznać tego, co żyje w nim w ten 
sposób, za wewnętrzną rzeczywistość. Powstrzymuje go od tego przekonanie, że 
życie myślowe zostało mu przekazane jako ideologja. Buduje w rzeczywistości swe 
życie na myślach, jednak myśli te odczuwa jako nierzeczywistą ideologję. 
Niepodobna zrozumieć poglądu robotniczego na życie i realizacji tegoż w 
postępowaniu jego przedstawicieli, jeśli nie weźmiemy pod uwagę tego faktu w całej 
jego doniosłości dla nowoczesnego rozwoju ludzkiego. 

Ze sposobu, w jaki przedstawiliśmy powyżej obecne duchowe życie robotnika, 

wynika jasno, że jego charakterystyka zajmować musi pierwsze miejsce w obrazie 
prawdziwego oblicza ruchu proletarjackiego. Jest bowiem rzeczą istotną, aby 
robotnik odczuwał przyczynę swej niezadowalającej sytuacji życiowej, tudzież 
usiłował  ją usunąć w taki sposób, aby życie duchowe nadawało kierunek zarówno 
temu odczuwaniu, jak i tym dążeniom. A jednak dziś nie potrafi on jeszcze reagować 
bez drwin lub gniewu na pogląd,  że w tych duchowych podstawach ruchu 
społecznego kryje się potężna siła rozpędowa. Jakże jednak mógłby on odczuwać 
życie duchowe w tej roli, skoro musi traktować je jako ideologję? Nie można 
oczekiwać od życia duchowego, tak odczuwanego, aby znalazło ono wyjście z 
sytuacji społecznej, która nadal pozostaje nie do zniesienia. Nie tylko nauka, ale 
także sztuka i religja, moralność i prawo stały się dla współczesnego robotnika 
ideologją, skutkiem jego naukowego sposobu myślenia. W tych gałęziach  życia 
duchowego nie widzi on nic z rzeczywistości, składającej się na jego byt, która 
mogłaby zaważyć na jego życiu materjalnem i cośkolwiek doń dodać. Są one dlań 
jedynie odbłyskiem, czy odbiciem życia materjalnego. Wprawdzie skoro już 
powstały, mogą w drodze okólnej oddziaływać znowu na życie materjalne jako 
wyobrażenia lub impulsy woli, ale pierwotnie powstają  właśnie z tego życia jako 
twory ideologiczne. Nie mogą  one  nic dać z siebie, coby prowadziło do usuwania 
trudności społecznych. To, co wiedzie do celu, powstać może jedynie w obrębie 
faktów materjalnych. 

Kierownicze klasy ludzkości przekazały proletarjatowi nowoczesne życie 

duchowe w formie, która pozbawiła je mocy w świadomości tej klasy. Gdy szuka się 
sił, które mogą przynieść rozwiązanie kwestji społecznej, trzeba przedewszystkiem 
zrozumieć powyższy fakt. Gdyby obecny stan rzeczy trwać miał nadal, życie 
duchowe skazane byłoby na bezradność wobec postulatów społecznych 
teraźniejszości i przyszłości. Większa część współczesnego proletarjatu jest istotnie 
przeświadczona o tej bezradności; znalazło to swój wyraz w koncepcjach 
marksowskich i im podobnych. Powiadają,  że nowoczesne życie gospodarcze z 
dawniejszych form wyłoniło obecną - kapitalistyczną. Rozwój ten wtrącił proletarjat w 
położenie nie do zniesienia. l rozwój ten ma postępować dalej; zapomocą sił 
działających w samym kapitaliźmie ma zadać mu cios śmiertelny, a z tego upadku 
wyniknie pono wyzwolenie proletarjatu. Temu przeświadczeniu nowsi myśliciele 
socjalistyczni odjęli charakter fatalistyczny, jakiego nabrał był dla pewnej grupy 
marksistów. Istota rzeczy wszakże pozostała i tutaj bez zmiany. Wyraża się to w 
tem, jakoby dla człowieka, który pragnie myśleć prawdziwie socjalistycznie, 
niepodobieństwem byłoby zgodzić się,  że gdyby gdziekolwiek z impulsów chwili 
bieżącej, ze źródeł rzeczywistości duchowej ujawniło się mocne życie duszy, 
stanowiące dla niej podporę, promieniowałaby zeń siła, któraby nadała właściwą 

background image

podnietę także i ruchowi społecznemu. 

Właśnie ta niemożność pokładania tego rodzaju nadzieji w obecnem życiu 

duchowem nadaje podstawowy nastrój duszy człowiekowi współczesnemu, 
zmuszonemu do proletarjackich warunków życia. Potrzeba mu więc  życia 
duchowego, z któregoby promieniowała siła, dająca jego duszy poczucie godności 
ludzkiej. Wówczas bowiem, gdy wciągnięty został do ustroju kapitalistycznego, 
najgłębsze potrzeby jego duszy wskazywały mu na takie życie duchowe. Ale 
wartości duchowe, przekazane mu przez klasy kierownicze jako ideologja, 
spustoszyły jego duszę. Działająca w żądaniach współczesnego proletarjatu 
tęsknota za innym stosunkiem do życia duchowego, niż możliwy jest w obecnym 
ustroju, nadaje współczesnemu ruchowi społecznemu jego siłę kierowniczą. Ale ani 
burżuazja, ani proletarjat nie zrozumiały tego faktu we właściwy sposób. Albowiem 
nieproletarjacka część ludzkości nie cierpi z powodu ideologicznego charakteru 
życia duchowego, który sama spowodowała. Proletarjat zaś cierpi skutkiem tego. 
Życie duchowe o charakterze ideologicznym, które odziedziczył, pozbawiło go wiary 
w krzepiącą siłę wartości duchowych, jako takich. Od zrozumienia tego faktu zależy 
możność znalezienia drogi, która wyprowadzi ludzkość z obecnego chaosu 
społecznego. Dostęp do niej został zamknięty z winy ustroju społecznego, który 
powstał pod wpływem klas panujących w zaraniu nowożytnych form gospodarczych. 
Musi być zdobyta siła, aby dostęp ten znów umożliwić

Skoro ludzie potrafią odczuć we właściwy sposób doniosłość faktu, że tam, 

gdzie życie duchowe działa jako ideologja, społeczność ludzka pozbawiona zostaje 
siły, nadającej organizmowi zbiorowemu zdolność do życia, będą zmuszeni 
przemyśleć na nowo to, co myśleli dotychczas w tej dziedzinie. Organizm obecny 
choruje skutkiem bezsilności  życia duchowego. A choroba zaostrza się w miarę 
tego, jak wzbraniamy się przyznać jej istnienie. Dzięki zaś przyznaniu tego faktu, 
zdobędziemy odpowiednie podłoże do rozwinięcia myślenia, zdolnego do ujęcia 
ruchu społecznego. 

Robotnik współczesny mniema, że dotyka jednej z podstawowych sił swej 

duszy, gdy mówi o swem uświadomieniu klasowem. W istocie jednak od chwili, 
kiedy go wprzęgnięto do ustroju kapitalistycznego, poszukuje on życia duchowego, 
któreby dawało mu pokrzepienie duszy oraz świadomość  godności ludzkiej
Świadomości tej dać mu nie może  życie duchowe, odczuwane jako ideologja. 
Poszukiwał on takiej  świadomości, wreszcie zastąpił to, czego nie mógł znaleźć, 
świadomością klasową, zrodzoną z życia gospodarczego. 

Jak gdyby jakaś potężna siła sugestyjna skierowała wzrok proletarjusza 

wyłącznie na życie gospodarcze. I odtąd nie jest już zdolny wierzyć, aby poza niem 
w dziedzinie ducha, czy duszy mógł powstać impuls do tego, co z konieczności 
nastąpić musi w dziedzinie społecznej. Wierzy on, że jedynie przez rozwój życia 
gospodarczego, pozbawionego współdziałania ducha i duszy, da się osiągnąć  taki 
stan, jaki on  odczuwa za godny człowieka. W ten sposób zmuszony został do 
szukania ratunku dla siebie w przekształceniu wyłącznie  życia gospodarczego. 
Narzucono mu pogląd,  że jedynie skutkiem reformy życia gospodarczego zaniknie 
wszelkie zło, które wyrządza działalność przedsiębiorstw prywatnych, egoizm 
kapitalistów i niemożność dla poszczególnego przedsiębiorcy zaspokojenia 
wymagań godności ludzkiej, jakie żyją w duszy robotnika. W ten sposób najemnik 
współczesny przyszedł do przekonania, że jedynem zbawieniem dla organizmu 
współczesnego byłoby powierzenie prywatnych środków produkcji 

background image

przedsiębiorstwom społecznym, a nawet oddanie ich na własność społeczną. Taki 
pogląd powstał skutkiem odwrócenia uwagi od wszystkiego, co dotyczy duszy i 
ducha, oraz skierowania jej wyłącznie na procesy czysto-gospodarcze. 

Stąd powstały te wszelkie sprzeczności, jakie znajdujemy we współczesnym 

ruchu robotniczym. Najemnik współczesny mniema, że z gospodarstwa, z samego 
życia gospodarczego rozwinąć się musi to wszystko, co wreszcie zapewni mu pełnię 
jego praw, jako człowieka. A o tę pełnię praw walczy. Wśród jego dążeń występuje 
jednak coś takiego, co w każdym razie nie może być wynikiem wyłącznie samego 
gospodarowania. Jest to rzecz doniosła, pełna wymowy, że właśnie w samym 
ośrodku zagadnień społecznych, powstałych z konieczności rozwojowych doby 
obecnej, występuje zjawisko, o którem się mniema, że jest wynikiem życia 
gospodarczego; lecz ono nigdy nie mogło  wyłącznie  z niego wypływać. Leży to 
raczej na linji rozwojowej, wiodącej poprzez niewolnictwo starożytne i poddaństwo 
feodalne do nowoczesnego proletarjatu. Podobnie, jak w ostatnich czasach 
ukształtował się obieg towarów i pieniędzy, kapitał, własność, sprawa agrarna itp., w 
ramach życia gospodarczego powstało również to zjawisko, o którem nie mówi się 
wyraźnie, ani którego proletarjat nie może odczuć świadomie, a jednak stanowi ono 
właściwy podstawowy impuls jego woli społecznej. Chodzi, mianowicie, o to, że 
dzisiejszy ustrój kapitalistyczny w swej dziedzinie zna, w gruncie rzeczy, wyłącznie 
towary. Ma do czynienia z kształtowaniem się ich wartości w organizmie 
gospodarczym. A w nowoczesnym ustroju kapitalistycznym towarem stało się coś, 
co robotnik odczuwa, że towarem być nie powinno

Trzeba sobie wreszcie uświadomić,  że jednym z podstawowych i mocnych 

czynników całego ruchu robotniczego jest, żyjąca w instynktach, w podświadomych 
odczuciach najemnika, odraza do sprzedawania przedsiębiorcy swej siły roboczej 
tak samo, jak na rynku sprzedaje się wszelkie towary. Odczuwa on odrazę do tego, 
że pracą jego na rynku rządzi prawo podaży i popytu podobnie, jak prawu temu 
podlega wszelki towar. Gdy więc zrozumiemy, jakie znaczenie w nowoczesnym 
ruchu społecznym ma ów wstręt do traktowania pracy, jako towaru, jeżeli bez 
uprzedzeń zdamy sobie sprawę z tego, że moment, który tu działa, nie jest 
uwzględniany dość dobitnie i radykalnie nawet w teorjach socjalistycznych - 
wówczas obok pierwszego impulsu: życia duchowego, odczuwanego jako ideologja, 
odkryjemy drugi, o którym powiedzieć należy,  że on to właśnie czyni dziś kwestję 
społeczną tak naglącą, a nawet palącą. 

W starożytności istnieli niewolnicy. Cały  człowiek był sprzedawany jako towar. 

Nieco mniej, ale w każdym razie część istoty ludzkiej, była również  włączana do 
procesów gospodarczych przez poddaństwo. Kapitalizm stał się potęgą, która 
jeszcze w dalszym ciągu narzuca charakter towaru pewnej części istoty ludzkiej, 
mianowicie, jej sile roboczej. Bynajmniej nie twierdzę,  że faktu tego dotąd nie 
dostrzeżono. Przeciwnie, w teraźniejszem życiu zbiorowem odczucie to stanowi fakt 
podstawowy i jest niezmiernie ważkim czynnikiem ruchu społecznego. Ale rozpatruje 
się go wyłącznie z punktu widzenia gospodarczego. Sprawę traktowania pracy, jako 
towaru, stawia się wyłącznie na płaszczyźnie gospodarczej. Mniema się,  że z 
samego  życia gospodarczego muszą wyłonić się siły i one to wywołają taki stan 
rzeczy, dzięki któremu proletarjat nie będzie odczuwał włączenia swej siły roboczej 
do organizmu społecznego, jako coś poniżającego. Widzimy jak współczesna forma 
gospodarki wyłoniła się w nowej fazie rozwoju ludzkości i jak nadała ona pracy 
ludzkiej charakter towaru. Ale nie dostrzegamy tej właściwości życia gospodarczego, 

background image

że wszystko, co zostaje doń włączone, musi z konieczności nabierać cech towaru. 
Życie gospodarcze polega na wytwarzaniu i celowem zużywaniu towarów. 
Niepodobna więc siły roboczej człowieka pozbawić charakteru towaru, jeśli się nie 
znajdzie sposobu oderwania jej od procesu gospodarczego. Wysiłek ku 
przekształceniu procesu gospodarczego winien pójść nie w kierunku doprowadzenia 
w nim pracy do korzystania z jej własnych praw, ale ku temu jak znaleźć sposób, 
aby wyłączyć ją z tego procesu i oddać pod kierownictwo sił, któreby nie utożsamiały 
jej z towarem. Proletarjat tęskni do takiego ustroju gospodarczego, w którym praca 
jego zajmie należne jej stanowisko. Tęskni doń dlatego, bo nie dostrzega, że 
charakter towaru, narzucony jego pracy, pochodzi skutkiem jej całkowitego 
wprzęgnięcia w proces gospodarczy. Skutkiem tego, że procesowi temu musi 
dostarczać swą siłę roboczą, pogrąża się weń całą swą istotą ludzką. Proces 
gospodarczy zaś na mocy swoistego mu charakteru, będzie zawsze dążył do 
wykorzystania w najbardziej celowy sposób siły roboczej tak samo, jak zużywa 
krążące w nim towary, dopóki regulowanie warunków pracy należeć będzie do jego 
własnej dziedziny. Mamy więc wzrok skierowany wyłącznie na siły gospodarcze. 
Potęga nowoczesnego życia ekonomicznego hypnotyzuje nas. Tą drogą nie 
znajdzie się nigdy sposobu na to, aby siła robocza przestała być towarem. Albowiem 
wszelkie inne formy gospodarki także nadawałyby pracy charakter towaru, z tą tylko 
różnicą,  że w zmienionej formie. Zagadnienia pracy w jej prawdziwej postaci 
niepodobna uczynić częścią kwestji socjalnej, dopóki nie zrozumie się,  że w życiu 
gospodarczem wytwarzanie, wymiana i spożycie towarów odbywa się według praw, 
ustanawianych z punktu widzenia interesów, których władza nie powinna rozciągać 
się na siłę roboczą. 

Myśl współczesna nie nauczyła się jeszcze rozróżniać zupełnie odmiennych 

sposobów włączania się do życia gospodarczego dwóch rzeczy: z jednej strony 
tego, co jest związane z człowiekiem, jako jego siła pracy, z drugiej zaś - tego, co, 
zgodnie ze swem pochodzeniem, niezwiązane z człowiekiem, porusza się po 
drogach, po jakich musi krążyć towar od swego powstania aż do spożycia. Jeżeli, 
dzięki zdrowemu myśleniu działającemu w tym kierunku, ujawni się prawdziwa 
postać zagadnienia pracy - to równocześnie wyjaśni się też, jakie stanowisko w 
zdrowym organizmie społecznym zająć winno życie gospodarcze. 

Już z tego widać, że “kwestja społeczna” rozpada się na trzy odrębne kwestje. 

Zadaniem pierwszej jest wskazanie zdrowej postaci życia duchowego w organizmie 
społecznym; przedmiot drugiej stanowi stosunek do pracy i włączenie jej do życia 
społecznego we właściwy sposób, trzecia zaś ma na celu wyjaśnienie, jak czynnik 
gospodarczy winien działać w tem życiu zbiorowem. 

 

II. 

PRÓBY ROZWIĄZANIA PROBLEMÓW I KONIECZNOŚCI SPOŁECZNYCH, 

W MYŚL WYMAGAŃ ŻYCIA. 

 
To, co w nowych czasach doprowadziło sprawę społeczną do jej szczególnej 

postaci, można scharakteryzować w ten sposób: życie gospodarcze, dźwignięte 
przez technikę oraz współczesny kapitalizm działały z pewną naturalną 
koniecznością, wnosząc do dzisiejszej społeczności pewien ład wewnętrzny. Te 
zdobycze techniki i kapitalizmu nie tylko pochłonęły uwagę ludzi, lecz równocześnie 

background image

odwróciły ją od innych dziedzin, od innych członów organizmu społecznego. O ile 
ten organizm ma być zdrów, świadomość społeczna koniecznie musi wyznaczyć i 
tym członom prawidłową działalność. 

Niechaj mi będzie wolno wziąć za punkt wyjścia porównanie, aby jasno wyrazić 

to, co mam tu właśnie scharakteryzować, jako pobudkę do wyczerpującego i 
wszechstronnego zbadania 
kwestji społecznej. Zastrzegam się jednak, że nie należy 
nadawać temu porównaniu żadnego innego znaczenia; ma ono być tylko 
porównaniem. Taka analogja może dopomóc myśli ludzkiej, nadając jej należyty 
kierunek, do wyrobienia sobie poglądu na sprawę uzdrowienia organizmu 
społecznego. Rozpatrując z obranego tu punktu widzenia najbardziej skomplikowany 
organizm naturalny - organizm ludzki, musimy zwrócić uwagę na to, że w istocie, 
wykazuje on istnienie trzech systemów, działających obok siebie, z których każdy 
posiada pewną samodzielność. Systemy te określić można, jak następuje: pierwszy 
z nich obejmuje życie nerwów i zmysłów. Możnaby go też nazwać systemem głowy 
od najważniejszej części ciała, w której życie nerwów i zmysłów jest do pewnego 
stopnia scentralizowane. 

Za drugi człon organizmu ludzkiego należy przyjąć, o ile chcemy zdobyć 

prawdziwe jego zrozumienie, to, co nazwałbym systemem rytmicznym. Składa się 
on z oddychania i obiegu krwi, a więc ze wszystkiego, co wyraża się w procesach 
rytmicznych 
tego organizmu. 

Trzecim systemem będzie wreszcie to wszystko, co jako organa i funkcje ma 

związek z właściwą przemianą materji

W tych trzech systemach zawarte jest wszystko, co w zdrowy sposób utrzymuje 

ogólny proces życiowy człowieka, o ile ich wzajemny stosunek jest należycie 
skoordynowany.

 

 

W mojej książce p. t. “Von Seelenrätzeln”, usiłowałem w pełnej zgodności z tem, 

co badania przyrodnicze mają już w tej sprawie do powiedzenia, przedstawić, na 
razie przynajmniej szkicowo, tę trójczłonność organizmu człowieka.  Świadom 
jestem,  że w najbliższej przyszłości biologja, fizjologja i cała wiedza przyrodnicza 
zmierzać będą do tego rodzaju badań organizmu ludzkiego, które pozwolą przejrzeć 
jak te trzy części składowe: system głowy, system krążenia albo klatki piersiowej 
oraz system przemiany materji, utrzymują w równowadze ogólne procesy w 
organizmie ludzkim. A wszystko to dzięki temu, że działają z pewną 
samodzielnością,  że  nie ma w tym organizmie absolutnej centralizacji i że każdy 
system posiada odrębny, swoisty stosunek do świata zewnętrznego. System głowy - 
przez zmysły, system krążenia, czyli rytmiczny, - przez oddychanie, zaś system 
przemiany materji - przez organa odżywiania oraz ruchu. 

Metody przyrodoznawstwa nie stoją jeszcze dziś na takim poziomie, aby to, co 

tu zaznaczyłem, a co z założeń wiedzy duchowej stosować próbuję do nauk 
przyrodniczych, mogło już teraz liczyć na ogólne uznanie wśród przyrodników, jakby 
to z punktu widzenia postępu poznania było pożądane. To znaczy, że nasze 
przyzwyczajenia myślowe, nasz cały sposób przedstawiania sobie świata nie są 
jeszcze całkowicie dostosowane do tego, co np. w organizmie ludzkim ujawnia się 
jako wewnętrzna istota działania przyrody. Możnaby na to zauważyć: poczekajmy, a 
nauki przyrodnicze zczasem osiągną swój ideał, dojdą zapewne kiedyś do 
podobnego sposobu patrzenia na rzeczy. Ale, gdy chodzi o rozważania, dotyczące 
organizmu społecznego, a zwłaszcza jego funkcjonowania - to z tem nie można 

background image

czekać. Świadomość conajmniej instynktowną tego, co jest potrzebne, muszą mieć 
nie tylko fachowcy, ale wszystkie dusze ludzkie, albowiem każda z nich bierze udział 
w  życiu organizmu społecznego. Zdrowy sposób myślenia i odczuwania, zdrowa 
wola i pragnienie kształtowania organizmu społecznego mogą rozwinąć się jedynie 
wówczas, gdy zdawać sobie będziemy sprawę choćby mniej lub więcej 
instynktownie, że, o ile organizm społeczny ma być zdrów, musi być, podobnie jak 
organizm naturalny, również trójczłonowy. 

Od czasu kiedy Schäffle  napisał swą książkę o budowie organizmu 

społecznego, próbowano doszukiwać się analogji pomiędzy organizacją istoty żywej 
- powiedzmy organizacją człowieka - a społeczeństwem ludzkiem, jako takiem. 
Usiłowano wykazać czem są w organizmie komórki, kompleksy komórek, czy tkanki! 
Jeszcze niedawno wyszła książka Merey'a pod tyt. “Weltmutation”, w której pewne 
fakty i prawa przyrodnicze zostały poprostu przeniesione na domniemany organizm 
społeczeństwa ludzkiego. Otóż z tem wszystkiem, z tą całą grą analogij, nie ma 
absolutnie nic wspólnego to, o co tu chodzi. A ktoby mniemał,  że i w naszych 
rozważaniach nadużywa się analogij pomiędzy organizmem naturalnym a 
społecznym, da jedynie dowód, że nie wniknął w ducha tych rozważań. Nie dążymy 
bowiem tutaj do przeflancowania jakiejś prawdy z dziedziny faktów przyrodniczych 
do organizmu społecznego, ale chodzi o coś całkiem innego. Chodzi, mianowicie, o 
to, aby człowiek, rozpatrując organizm naturalny, nauczył się myśleć o 
możliwościach  życia i odczuwać je, a następnie, aby ten sposób odczuwania 
stosował do organizmu społecznego. Jeżeli, jak się to często zdarza, przenosimy 
poprostu na społeczeństwo to, co, według naszego mniemania, nauczyliśmy się z 
obserwacji organizmu naturalnego, - okazujemy tem tylko brak chęci do 
przyswojenia sobie zdolności badania organizmu społecznego, na podstawie 
swoistych jego praw z samodzielnością, jaka jest niezbędna dla zrozumienia 
przyrody. Zajmijmy tylko względem organizmu społecznego, jako czegoś 
samodzielnego, postawę objektywną, w celu odczucia jego własnych praw; postawę, 
jaką przyrodnik zajmuje względem organizmu naturalnego - a wówczas, wobec wagi 
zadania, zaniechamy wszelkiej taniej analogji. 

Mniemaćby też można, że wywody niniejsze opierają się na wierze, że organizm 

społeczny winniśmy “budować” według jakiejś “suchej” teorji, zapożyczonej od 
przyrodoznawstwa. Taka myśl jednak jest od autora daleka, jak tylko być może. 
Chodzi mu o zwrócenie uwagi na coś zupełnie innego. Współczesny kryzys dziejowy 
ludzkości wymaga, aby w duszy każdego człowieka powstawały pewne odczucia, by 
wychowanie i szkoła pobudzały go do tych uczuć tak samo, jak dziś szkoła daje mu 
możność opanowania czterech działań arytmetycznych. To, z czego wynikały stare 
formy organizmu społecznego bez świadomego udziału sił duchowych człowieka, w 
przyszłości już nie będzie działało. Nowe impulsy rozwojowe, których wprowadzenia 
do  życia ludzkiego domaga się teraźniejszość, cechuje wymaganie, aby 
wspomniane odczucia obowiązywały każdą jednostkę, podobnie, jak już oddawna 
obowiązuje ją pewne wykształcenie szkolne. Człowiek, zgodnie z wymaganiem 
czasów obecnych, musi nauczyć się odczuwać, w jaki sposób siły organizmu 
społecznego muszą działać, aby uczynić go zdolnym do życia. Niezbędną staje się 
świadomość,  że bez takiego nastawienia duszy, udział w tym organizmie byłby 
czemś niezdrowem, antyspołecznem. 

Słyszy się dziś o “socjalizacji”, jako o konieczności naszych czasów. 

Socjalizacja ta nie uzdrowi organizmu społecznego, lecz przeciwnie stać się może 

background image

nawet, jako fuszerski zabieg leczniczy, procesem zniszczenia, jeżeli do serc 
ludzkich, do dusz ludzkich nie dotrze choćby  instynktowne  poznanie konieczności 
rozczłonowania organizmu społecznego  na trzy dziedziny. Organizm ten, jeśli ma 
funkcjonować w sposób zdrowy, musi rozwinąć prawidłowo takie trzy człony. 

Jeden z tych członów - to życie gospodarcze. Od niego rozpoczynamy nasze 

rozważania, a to dlatego, że, dzięki nowoczesnej technice i kapitalizmowi, 
ukształtowało się ono wyraźnie w organizmie społecznym jako panujące nad 
wszelkiemi innemi dziedzinami. Życie gospodarcze musi być w organizmie 
społecznym członem samodzielnym, właściwie względnie samodzielnym tak, jak 
względnie samodzielny jest system nerwowo-zmysłowy w organizmie ludzkim. Ma 
ono do czynienia z tem wszystkiem, co dotyczy wytwórczości, obiegu i spożycia 
towarów. 

Za drugi człon organizmu społecznego uważać należy życie publiczno-prawne, 

czyli właściwe  życie polityczne. Należy doń wszystko, co, w sensie dawnych 
koncepcyj prawnych, określićby można, jako właściwe  życie państwowe. Podczas 
gdy  życie gospodarcze obejmuje to wszystko, co człowiek czerpie z przyrody i z 
własnej swej wytwórczości, a zatem towary, ich krążenie i spożycie, to ten drugi 
człon organizmu społecznego służyć może tylko temu, co, wypływając z pra-głębi 
czysto-ludzkich, odnosi się do stosunków człowieka do człowieka. Dla poznania 
części składowych organizmu społecznego jest rzeczą istotną  uświadomić sobie 
różnicę, jaka istnieje pomiędzy systemem prawa publicznego, który ma do czynienia 
wyłącznie ze stosunkami, zachodzącemi pomiędzy ludźmi, a systemem 
gospodarczym, gdzie odbywa się wyłącznie wytwarzanie, obieg i spożycie towarów. 
Trzeba tę różnicę w życiu odczuwać, aby na skutek tego życie gospodarcze 
wyodrębniało się od życia prawnego, tak, jak w organizmie ludzkim czynność płuc, w 
celu przetwarzania zewnętrznego powietrza, wyodrębnia się od procesów życia 
nerwowo-zmysłowego. 

Jako trzeci człon, który narówni z dwoma poprzedniemi zająć winien stanowisko 

samodzielne, uważać należy to wszystko, co odnosi się do życia duchowego. 
Ponieważ określenie “kultura duchowa”, albo wszystko to, co odnosi się do życia 
duchowego, nie jest bynajmniej dokładne, powiedziećby można ściślej: wszystko, co 
pochodzi z przyrodzonych uzdolnień indywidualnych i co zasilać musi organizm 
społeczny na podstawie tych naturalnych uzdolnień indywidualnych, zarówno 
duchowych jak i fizycznych. 

Pierwszy system, gospodarczy, ma do czynienia ze wszystkiem tem, co istnieć 

musi, aby człowiek mógł regulować swój stosunek materjalny do świata 
zewnętrznego. Drugi dotyczy tego, co organizm społeczny musi koniecznie w sobie 
zawierać ze względu na stosunki między ludźmi. Trzeci zaś obejmuje wszystko, co 
wytryska z poszczególnych indywidualności i powinno włączać się do organizmu 
społecznego. 

Jest rzeczą niewątpliwą,  że nowoczesna technika i nowoczesny kapitalizm 

nadały swoiste piętno  życiu społecznemu, zwłaszcza w nowszych czasach. 
Niemniejszą prawdą i koniecznością jest również, aby rany, które ten stan rzeczy 
zadał organizmowi społecznemu, zagoiło właściwe ustosunkowanie się ludzi, ich 
zbiorowego życia 
do trzech członów tego organizmu. Życie gospodarcze, poprostu 
samo z siebie, wytworzyło w ostatnich czasach całkiem określone formy. Skutkiem 
tego,  że działalności jego nie przeciwstawiała się  żadna inna, zajęło ono w życiu 

background image

ludzkiem szczególnie potężną pozycję. Oba pozostałe człony organizmu 
społecznego nie były dotychczas zdolne z taką samą  łatwością wprząc się doń w 
odpowiedni sposób, zgodnie ze swemi własnemi prawami. Stało się więc konieczne, 
aby każdy człowiek, idąc za swem odczuwaniem rzeczy, przystąpił do pracy nad 
rozczłonowaniem społecznem, każdy na swojem stanowisku, gdziekolwiek się w 
danym czasie znajduje. W myśl bowiem omawianej tu próby rozwiązania kwestji 
społecznej, każdy ma pewne zadanie do spełnienia dziś i w najbliższej przyszłości. 

Pierwszy człon organizmu społecznego,  życie gospodarcze, opiera się 

przedewszystkiem na podłożu przyrody, podobnie, jak punktem wyjścia dla rozwoju 
człowieka są fizyczne i duchowe zdolności jego organizmu, od których uzależnione 
jest to, do czego zdoła on dojść przy pomocy wychowania i wykształcenia. To 
podłoże naturalne wyciska poprostu swoje piętno na życiu gospodarczem, a tem 
samem na całym organizmie społecznym. Te warunki materjalne są dane i 
niepodobna, aby uległy one zasadniczej zmianie, skutkiem takiej czy innej 
organizacji społecznej, lub socjalizacji. Trzeba przyjąć je za podstawę  życia 
społecznego tak, jak wychowanie każdego człowieka opierać się musi na jego 
różnorodnych zdolnościach, na jego przyrodzonej tężyznie fizycznej i duchowej. 
Wszelkie próby socjalizacji, wszelkie wysiłki, zmierzające do nadania współżyciu 
ludzi ukształtowania gospodarczego, liczyć się muszą z podłożem naturalnem. U 
podstawy bowiem wszelkiego obiegu dóbr, wszelkiej pracy, jak również każdego 
przejawu życia duchowego znajduje się to, co, jako elementarny pra-czynnik, wiąże 
człowieka z określoną piędzią ziemi. Zależność organizmu społecznego od podłoża 
naturalnego należy uwzględnić tak samo, jak w dziedzinie nauczania liczyć się 
trzeba z uzdolnieniami jednostki. Najłatwiej uprzytomnią to nam krańcowe wypadki. 
Wystarczy n. p. zwrócić uwagę na to, że w pewnych krajach, gdzie banany stanowią 
główne pożywienie człowieka, niezbędna praca gospodarcza ogranicza się do 
transportu tych owoców z miejsc pochodzenia do punktów przeznaczenia, aby 
uczynić je artykułem gotowym do spożycia. Jeżeli porównamy ilość pracy ludzkiej, 
którą poświęcić trzeba, aby banany  dostarczyć spożywcy, z tą ilością pracy, jaką 
pochłania uprawa pszenicy n. p. w naszych warunkach środkowo-europejskich, 
okaże się, że banany wymagają conajmniej trzysta razy mniej pracy, niż pszenica. 

Niewątpliwie jest to przykład krańcowy. Jednak różnice w ilościach niezbędnej 

pracy, zależnie od warunków podłoża naturalnego, występują we wszelkich 
gałęziach produkcji, spotykanych w różnych krajach Europy. Różnice te wprawdzie 
nie ujawniają się w sposób tak jaskrawy, jak w wypadku bananów i pszenicy, 
niemniej jednak istnieją. Tak tedy z samej istoty organizmu gospodarczego wypływa, 
że ilość pracy ludzkiej, której wymaga proces gospodarczy, zależy od podłoża 
naturalnego. Wystarczy następujące porównanie: w Niemczech na gruntach średnio-
urodzajnych zbiory pszenicy dają plon siedmio-ośmiokrotny, w Chile - 
dwunastokrotny, w północnym Meksyku - siedemnastokrotny, w Peru - 
dwudziestokrotny 
(Jentsch. “Volkswirtschaftslehre”, str. 64). 

Cały ten kompleks ściśle ze sobą związanych zjawisk, obejmujący wszystko to, 

co zaczyna się od stosunku człowieka do przyrody i ujawnia się dalej w tem, co musi 
on czynić, aby przetworzyć dar przyrody w produkt gotowy do spożycia - i to 
wyłącznie tylko te procesy - tworzą w zdrowym organizmie społecznym jego człon 
gospodarczy. Zajmuje on w nim takie stanowisko, jakie w organizmie ludzkim głowa, 
od której uwarunkowane są uzdolnienia indywidualne. Podobnie jak system głowy 
zależny jest od działania klatki piersiowej, tak samo system gospodarczy zależny 

background image

jest od pracy ludzkiej. Ale tak, jak głowa nie jest w stanie samodzielnie regulować 
oddychania, tak samo siły czynne w życiu gospodarczem nie powinny regulować 
organizacji pracy ludzkiej. 

Człowieka z życiem gospodarczem wiąże jego interes osobisty, którego podłoże 

stanowią potrzeby jego ducha i duszy. Jak zadośćuczynić temu w sposób 
najbardziej celowy, aby organizm gospodarczy możliwie najlepiej zaspokajał 
potrzeby wszystkich, a równocześnie, aby każdy zajmował w życiu gospodarczem 
stanowisko najbardziej użyteczne? Zagadnienie to musi zostać rozwiązane 
praktycznie w urządzeniach gospodarczych. Rozwiązanie to jest możliwe tylko pod 
warunkiem,  że potrzeby będą mogły ujawniać się naprawdę swobodnie oraz, że 
obudzi się wola i możność czynienia tego, co jest niezbędne dla ich zaspokajania. 
Budzenie się zaś potrzeb leży poza obrębem dziedziny gospodarczej. Powstają one 
wraz z rozwojem duszy i ciała istoty ludzkiej. Zadaniem życia gospodarczego jest 
organizowanie urządzeń, celem zaspokajania tych potrzeb. Urządzenia te nie 
powinny mieć do czynienia z niczem innem, jak tylko z wytwarzaniem i wymianą 
towarów, to znaczy dóbr, które nabierają wartości dzięki potrzebom ludzkim. Towar 
ma wartość dzięki temu, kto go zużywa. Skutkiem tego, iż towarowi wartość nadają 
spożywcy, zajmuje on w organizmie społecznym zupełnie odrębną pozycję, niż 
wszystko inne, co ma wartość dla człowieka, jako członka tego organizmu. Należy 
bezstronnie przypatrzeć się  życiu gospodarczemu, w którego skład wchodzi 
produkcja, wymiana i konsumcja towarów. Wówczas nie ograniczymy się  tylko  do 
zaobserwowania  istotnej różnicy, jaka istnieje między stosunkiem człowieka do 
człowieka, gdy jeden dla drugiego wytwarza towary, a tem wszystkiem, co opierać 
się musi na gruncie prawnym. Od obserwacji przejdziemy do żądań praktycznych, 
do całkowitego wyodrębnienia w organizmie społecznym  życia prawnego od 
gospodarczego. Z działalności w ramach jedynie urządzeń, służących wytwarzaniu i 
wymianie dóbr, nie mogą bezpośrednio rodzić się możliwie najlepsze impulsy dla 
stosunków prawnych, jakie winny panować między ludźmi. W obrębie urządzeń 
gospodarczych zwraca się człowiek do człowieka, gdyż jeden służy potrzebom 
drugiego; na gruncie zaś prawnym stosunki pomiędzy ludźmi są zasadniczo 
odmienne. 

Mniemaćby można, że temu wyodrębnieniu, którego wymaga życie, stałoby się 

zadość, gdyby w ramach urządzeń gospodarczych troszczono się również o prawa, 
jakie winny obowiązywać między ludźmi, objętymi sferą gospodarczą w ich 
wzajemnych stosunkach. Takie mniemanie mija się jednak z rzeczywistością życia. 
Stosunki prawne, jakie powinny istnieć pomiędzy ludźmi, mogą układać się we 
właściwy sposób jedynie w sferze nie-gospodarczej, na gruncie całkowicie od niej 
wyodrębnionym. Dlatego to w zdrowym organizmie społecznym  obok  dziedziny 
gospodarczej rozwijać się musi w zupełnej samodzielności inna dziedzina, gdzie 
powstają i są regulowane prawa jednego człowieka w stosunku do drugiego. A to 
życie prawne stanowi właściwą sferę polityczną państwa. Gdy zaś z 
prawodawstwem i zarządzeniami państwa ludzie mieszają swe osobiste interesy, 
którym służyć muszą w sferze gospodarczej, to prawa, które w tych warunkach 
powstają, są jedynie odbiciem tych interesów gospodarczych. Państwo, które samo 
gospodaruje, zatraca zdolność do regulowania życia prawnego. Albowiem jego 
zarządzenia i instytucje muszą służyć zapotrzebowaniu na towary, a w ten sposób 
spychają na dalszy plan impulsy, organizujące życie prawne. 

Obok życia gospodarczego zdrowy organizm społeczny wymaga, jako drugiego 

background image

członu, samodzielnego życia prawno-politycznego. W samodzielnym organie 
gospodarczym ludzie przy pomocy sił gospodarczych stworzą urządzenia, które 
służyć będą, możliwie jak najlepiej, wytwarzaniu i wymianie towarów. W organie zaś 
polityczno-państwowym powstaną instytucje, w celu regulowania wzajemnego 
stosunku pomiędzy ludźmi i ich grupami w sposób odpowiadający poczuciu 
prawnemu człowieka. 

Żeby dojść do postulatu całkowitego wyodrębnienia państwa od dziedziny 

gospodarczej, spojrzeć musimy na tę sprawę z głębi prawdziwego życia ludzkiego. 
Takiego punktu widzenia nie zajmie człowiek, który chce związać życie gospodarcze 
z  życiem prawnem. Ludzie, czynni w dziedzinie gospodarczej, posiadają, 
oczywiście, poczucie prawa, ale wówczas jedynie  będą mogli kierować się w 
sprawach ustawodawczych i administracyjnych wyłącznie tem poczuciem, nie zaś 
osobistym interesem gospodarczym, gdy temi sprawami zajmować się  będą na 
gruncie państwa, jako organu prawnego. Ten dział zaś, jako taki, nie będzie brał 
bezpośrednio udziału w życiu gospodarczem. Posiadać on będzie własne ciało 
ustawodawcze i administracyjne, działające na zasadach nowoczesnej świadomości 
prawnej, a więc opierając się na impulsach, które zwiemy dziś demokratycznemi. 
Dziedzina gospodarcza, na podstawie impulsów, wypływających z życia 
gospodarczego, wytworzy własne korporacje ustawodawcze i administracyjne. 
Niezbędne stosunki pomiędzy zarządami obu dziedzin: państwa i gospodarki będą 
miały mniej więcej taki charakter, jaki obecnie istnieje pomiędzy rządami państw 
suwerennych. Dzięki takiemu rozczłonowaniu, organa te będą mogły wzajemnie na 
siebie oddziaływać we właściwy sposób. Oddziaływanie zaś to jest zahamowane, o 
ile każda dziedzina sama usiłuje rozwijać u siebie to, co powinna otrzymywać od 
drugiej. 

Z jednej strony więc życie gospodarcze jest uzależnione od warunków podłoża 

naturalnego (klimatu, położenia geograficznego, bogactw naturalnych i t. d.) z 
drugiej zaś warunkują je stosunki prawne, które ustanawia państwo pomiędzy 
gospodarującymi ludźmi i ich grupami. W ten sposób zakreślone są granice tego, co 
może i powinna obejmować działalność gospodarcza. Podobnie, jak przyroda 
stwarza pra-warunki, które człowiek musi przyjąć jako rzecz daną i na nich budować 
swą gospodarkę, tak samo w zdrowym organizmie społecznym to wszystko, co w 
dziedzinie gospodarczej stanowi stosunek prawny człowieka do człowieka, winien 
regulować dział prawmy, który, na równi z podłożem naturalnem, przeciwstawia się 
życiu gospodarczemu, jako czynnik samodzielny. 

W organizmie społecznym, który ukształtował się w dotychczasowym rozwoju 

historycznym ludzkości i stał się, na skutek rozkwitu techniki i nowoczesnego 
kapitalizmu, czynnikiem nadającym charakterystyczne znamię ruchowi 
społecznemu, życie gospodarcze zajmuje znacznie więcej miejsca, niż w zdrowych 
warunkach zajmowaćby winno. W obrocie gospodarczym, gdzie powinny znajdować 
się wyłącznie towary, obiega dziś także siła pracy ludzkiej, obiega również prawo. To 
też w gospodarce, opartej na podziale pracy można dziś wymieniać nie tylko towar 
na towar, ale także towar na pracę ludzką, tudzież towar na prawo. (Towarem 
nazywam każdą rzecz, która, dzięki pracy ludzkiej, stała się zdatną do użytku tam, 
dokąd człowiek ją dostarczył. Określenie to niejednemu ekonomiście wydać się 
może rażąco niedostateczne, niemniej jednak jest pożyteczne w celu porozumienia 
się co do zakresu życia gospodarczego). Gdy ktoś drogą kupna staje się 
posiadaczem kawałka gruntu, to w tym akcie widzieć musimy wymianę ziemi na 

background image

towar, zamiast którego występuje tu pieniądz kupującego. Ziemia sama w sobie nie 
odgrywa jednak w życiu gospodarczem roli towaru. Wchodzi ona do organizmu 
społecznego na mocy prawa, które pozwala człowiekowi użytkować grunt. Prawo to 
jest czemś zasadniczo rożnem od stosunku producenta do wytworu jego pracy. Ten 
stosunek bowiem, zgodnie ze swą istotą, nie wkracza bynajmniej do sfery zależności 
pomiędzy ludźmi, która powstaje, gdy komuś przysługuje wyłączne prawo 
użytkowania kawałka gruntu. Właściciel ziemi uzależnia od siebie ludzi, którzy 
muszą w pracy na roli szukać środków utrzymania lub też tam zamieszkiwać. Przy 
wymianie wzajemnej rzeczywistych towarów, które wytwarzamy, czy też 
spożywamy, nie powstaje pomiędzy ludźmi zależność tego rodzaju. 

Dla umysłu nieuprzedzonego stanie się jasnem, że ten fakt życiowy musi 

znaleźć odpowiedni wyraz w urządzeniach zdrowego organizmu społecznego. 
Dopóki w życiu gospodarczem wymienia się tylko towar na towar, wartość ich 
kształtuje się niezależnie od stosunków prawnych, jakie istnieją pomiędzy 
jednostkami i grupami. Skoro jednak towar wymieniam na prawo, sam stosunek 
prawny pomiędzy ludźmi zostaje tem dotknięty. Nie chodzi tu o wymianę samą w 
sobie. Jest ona niezbędnym elementem życiowym obecnego, opartego na podziale 
pracy, organizmu społecznego. Lecz ważne jest to, że przy wymianie prawa na 
towar samo prawo, o ile powstaje w obrębie życia gospodarczego, staje się skutkiem 
tego towarem. Zapobiec temu może jedynie powstanie w organizmie społecznym 
urządzeń, mających  wyłącznie  na celu, jak najbardziej celowy obieg towarów, a 
ponadto - urządzeń regulujących prawa wytwórców, pośredników i spożywców, które 
powstają przy wymianie towarów. Te prawa w istocie swej nie różnią się wcale od 
innych praw, niezbędnych w stosunkach pomiędzy ludźmi, które są zupełnie 
niezależne od wymiany towarów. Gdy skutkiem sprzedaży jakiegoś towaru narażam 
mego bliźniego na stratę, lub też oddaję mu przysługę, to należy to do tej samej 
dziedziny  życia społecznego, co szkodzenie mu czy dopomaganie jakimkolwiek 
innym czynem lub zaniechaniem tegoż, nie wyrażającym się bezpośrednio w 
wymianie towarów. 

W życiu jednostki zbiegają się działania urządzeń prawnych oraz gospodarki. W 

zdrowym organizmie społecznym muszą one płynąć z dwóch różnych  źródeł. 
Kierownicy organizacyj gospodarczych zdobywać  będą potrzebną orjentację drogą 
specjalnego wykształcenia tudzież praktycznych doświadczeń w danej gałęzi 
gospodarczej. W organizacji prawnej zaś za pomocą prawa i administracji 
urzeczywistniać się  będzie w stosunkach pomiędzy jednostkami i zespołami to, 
czego domaga się poczucie sprawiedliwości. Organizacja gospodarcza pobudzi 
jednostki, mające podobne interesy zawodowe, spożywcze, czy też jakiekolwiek 
inne do zawiązywania zrzeszeń, których wzajemne stosunki wytworzą całość życia 
gospodarczego. Będzie ona oparta na zasadach zrzeszeniowych oraz na 
stosunkach zrzeszeń pomiędzy sobą. Zrzeszenia te zajmą się wyłącznie 
działalnością gospodarczą. Podstawy prawne dla swej działalności otrzymają od 
organizacji prawnej. Jeżeli zrzeszenia gospodarcze mieć  będą możność obrony 
swych interesów gospodarczych za pomocą własnych organów przedstawicielskich i 
kierowniczych, nie będą odczuwały potrzeby wywalczania sobie wpływu na 
prawodawstwo i zarządzenia państwowe (n. p. jako związek rolników, partja 
przemysłowców, lub gospodarczo nastawiona partja socjaldemokratyczna), aby 
zdobywać tam to, czego nie mogą osiągnąć w ramach życia gospodarczego. A gdy 
państwo, jako organ prawny, nie będzie czynne w żadnym dziale gospodarki 

background image

społecznej, zajmie się wyłącznie tworzeniem urządzeń ugruntowanych na poczuciu 
prawnem swych obywateli. I nawet jeśli w organie przedstawicielskim państwa 
zasiadać będą ci sami ludzie, którzy są czynni w życiu gospodarzem - co jest łatwo 
zrozumiałe - to, dzięki rozczłonowaniu, dział gospodarczy nie będzie wywierał na 
dział prawny wpływu, podkopującego zdrowie organizmu społecznego. A tak właśnie 
dzieje się wówczas, kiedy organizacja prawna zawiaduje sama gałęziami 
gospodarstwa i kiedy przedstawiciele życia gospodarczego w izbach 
ustawodawczych uchwalają prawa z pobudek ekonomicznych. 

Typowym przykładem pomieszania życia gospodarczego z prawnem może 

służyć państwo austryjackie w latach sześćdziesiątych XIX-go stulecia. Członkowie 
parlamentu tego kraju byli wybierani z czterech działów gospodarczych: wielkiej 
własności rolnej, izb handlowych, miast, osad i ośrodków fabrycznych oraz gmin 
wiejskich. Widać stąd, jak przy ustanawianiu takiego składu ciał przedstawicielskich 
kierowano się zasadą,  że  życie prawne winno wynikać z istniejących stosunków 
gospodarczych. Zapewne, że do rozpadu Austrji przyczyniły się walnie siły 
odśrodkowe jej różnych narodowości. Jest jednak rzeczą niewątpliwą,  że gdyby 
organizacja prawna miała możność rozwinięcia swego działania obok organizacji 
gospodarczej, doprowadziłaby do nowego ukształtowania organizmu społecznego 
na podstawie poczucia prawnego, coby umożliwiło współżycie owych narodowości. 

Człowiek współczesny, interesujący się  życiem publicznem, zwraca zazwyczaj 

swą uwagę na sprawy o drugorzędnem znaczeniu społecznem; na mocy bowiem 
przyzwyczajeń myślowych traktuje on organizm społeczny jako twór jednolity. Dla 
takiego  tworu niepodobna wynaleźć wogóle odpowiedniego systemu wyborczego, 
gdyż przy każdym systemie interesy gospodarcze muszą się  kłócić w izbach 
ustawodawczych z impulsami prawnemi. A w konsekwencji tarcia te prowadzić 
muszą do wstrząsów organizmu społecznego. Obecnie, jako niezbędny cel życia 
publicznego należy postawić w pierwszym rzędzie dążenie do gruntownego 
wyodrębnienia życia gospodarczego i organizacji prawnej. Skoro ta reforma wejdzie 
w  życie, wyodrębnione organizacje potrafią znaleźć ze swych własnych założeń 
najlepszy sposób wybierania swych ustawodawców i administratorów. Problem 
systemu wyborczego, aczkolwiek posiada zasadnicze znaczenie, to jednak wobec 
zagadnień, domagających się dziś rozstrzygnięcia, schodzi na drugi plan. Tam, 
gdzie dawne stosunki jeszcze się utrzymują, należałoby dążyć do ich 
przekształcenia w myśl omawianego rozczłonowania. Tam zaś, gdzie się już 
rozpadły lub znajdują się w trakcie rozkładu, jednostki i grupy ludzi powinny podjąć 
inicjatywę nowego ich kształtowania we wspomnianym kierunku. Przekształcenie 
życia publicznego z dnia na dzień nawet rozsądni socjaliści uważają za mrzonkę. 
Spodziewają się oni, że uzdrowienie społeczne, do którego dążą, nastąpi drogą 
stopniowych rzeczowych przekształceń.  Że jednak dziejowe siły rozwoju ludzkości 
domagają się skierowania całej rozumnej woli ku stworzeniu nowego porządku 
społecznego, o tem uczą każdego nieuprzedzonego człowieka niezmiernie 
wymowne fakty. 

Ten, kto za “praktycznie wykonalne” uważa jedynie to, do czego przywykł w 

swym ciasnym widnokręgu myślowym, zaliczy wyłożone tu poglądy do rzeczy 
“niepraktycznych”. O ile taki człowiek, mając możność wywierania wpływu na 
jakąbądź dziedzinę  życia, nie zmieni swoich poglądów, to będzie działał nie ku 
uzdrowieniu organizmu społecznego, ale przeciwnie w kierunku dalszego 
pogłębiania jego choroby tak samo, jak ludzie tegoż pokroju myślowego przyczynili 

background image

się do wytworzenia obecnego stanu rzeczy. 

Dążenie kierowniczych sfer ludzkości do upaństwowienia pewnych gałęzi 

gospodarczych (poczta, koleje żelazne itp.) muszą ustąpić koncepcji wprost 
przeciwnej: wyłączenia z dziedziny polityczno-państwowej wszystkiego, co dotyczy 
gospodarowania. Ludzie ożywieni dobrą wolą, którzy wierzą,  że zmierzają ku 
uzdrowieniu organizmu społecznego wyciągają z tych dążeń do upaństwowienia 
najdalej idące wnioski. W dziedzinie gospodarczej żądają oni uspołecznienia 
wszelkich  środków produkcji. Zdrowy rozwój, ich zdaniem, nada życiu 
gospodarczemu samodzielność, państwu politycznemu zaś - zdolność 
oddziaływania za pomocą aparatu prawnego na organizm gospodarczy w taki 
sposób,  żeby poszczególna jednostka nie odczuwała swego włączenia do 
organizmu społecznego, jako sprzecznego z jej poczuciem prawa. 

Możemy się przekonać o ile przedstawione tu myśli znajdują grunt w 

rzeczywistem życiu ludzkiem, jeśli skierujemy uwagę na pracę, którą człowiek przy 
pomocy sił fizycznych wykonywa dla organizmu społecznego. W ustroju 
kapitalistycznym do organizmu społecznego włączono pracę w taki sposób, że 
przedsiębiorca nabywa ją od robotnika, jak towar. Odbywa się wymiana pieniądza 
(reprezentującego towary) na pracę. Ale w rzeczywistości wymiana tego rodzaju nie 
jest możliwa. Rzecz odbywa się tylko pozornie. W rzeczywistości przedsiębiorca 
nabywa od robotnika towary, których powstanie wymaga jego pracy. Z 
równowartości tego towaru robotnik otrzymuje jedną część, przedsiębiorca zaś 
drugą. Wytwarzanie towarów jest wynikiem współdziałania przedsiębiorcy z 
robotnikiem. Dopiero produkt tego wspólnego działania wchodzi do obiegu 
gospodarczego. Przy wytwarzaniu niezbędny jest stosunek prawny pomiędzy 
przedsiębiorcą a robotnikiem. W ustroju kapitalistycznym jednak stosunek ten 
przybrać może postać, która jest wyrazem przewagi gospodarczej przedsiębiorcy 
nad robotnikiem. W zdrowym organizmie społecznym stanie się rzeczą jasną,  że 
praca nie może być przedmiotem kupna. Praca bowiem nie może uzyskać w 
porównaniu z towarem wartości gospodarczej. Wartości takiej nabiera dopiero 
wytworzony dzięki pracy towar w stosunku do innych towarów. Sprawę jakości i 
ilości pracy, która obowiązywać winna każdego obywatela na rzecz organizmu 
społecznego, należy regulować na podstawie jego uzdolnień oraz warunków, 
odpowiadających godności człowieka. Postulat ten będzie mógł być spełniony 
jedynie wówczas, gdy normowanie pracy znajdować się  będzie w rękach 
państwowych, niezależnie od kierownictwa organizacyj gospodarczych. 

Dzięki temu normowaniu, towar otrzyma podstawę swej wartości, która daje się 

porównać z inną podstawą, wynikającą z warunków naturalnych. Podobnie jak 
wartość jakiegobądź towaru wzrasta w porównaniu z innemi na skutek większych 
trudności wydobywania surowca, tak samo wartość ta zależeć winna od rodzaju i 
ilości pracy, którą  będzie wolno poświęcać, na jego wytworzenie zgodnie z 
przepisami prawnemi. 

W ten sposób z dwóch stron życie gospodarcze poddane jest niezbędnym 

warunkom: od podłoża naturalnego, które człowiek musi przyjąć jako rzecz daną, 
tudzież od podstawy prawnej, która winna powstawać z poczucia prawa na gruncie 
polityczno-państwowym, niezależnym od życia gospodarczego. 

Nie trudno dostrzec, że przy takim kierunku organizacji społecznej dobrobyt 

gospodarczy będzie wzrastał lub malał, zależnie od normowanej przez świadomość 

background image

prawną ilości wykonywanej pracy. Tylko takie uzależnienie zamożności jest 
niezbędne w zdrowym organizmie społecznym i ono jedynie może zapobiec, by 
życie gospodarcze nie wyzyskiwało człowieka, inaczej odczuwa on swój byt jako 
niegodny istoty ludzkiej. A taki stan rzeczy jest istotną przyczyną wszelkich 
wstrząsów w organizmie społecznym. 

Na wypadek zaś zbytniego ograniczenia dobrobytu społecznego ze strony 

prawnej, będzie można stosować podobne środki, jak celem ulepszenia podłoża 
naturalnego. Wydajność gruntu mało urodzajnego podnieść można przy pomocy 
środków technicznych - podobnie w razie zbyt silnego spadku dobrobytu można 
będzie wprowadzić zmiany w systemie pracy i jej normach. Zmian tych jednak nie 
powinien dyktować bezpośrednio obieg gospodarczy, lecz muszą one wynikać z 
rozważań na gruncie prawnym, niezależnym od życia gospodarczego. 

Na wszystko, co w organizmie społecznym powstaje pod wpływem  życia 

gospodarczego oraz świadomości prawnej, oddziaływują siły, pochodzące z 
trzeciego  źródła, mianowicie, z indywidualnych uzdolnień jednostki. Ta dziedzina 
obejmuje wszystko: od najwyższych poczynań duchowych aż do mniejszej czy 
większej zdolności człowieka do świadczeń, które służą społeczeństwu. To, co 
pochodzi z tego źródła, musi przenikać do organizmu społecznego w całkiem inny 
sposób, niż to, co się przejawia w wymianie towarów, lub też powstaje z życia 
państwowego. Istnieje jedna tylko możliwość, aby to przenikanie odbywało się w 
sposób zdrowy: pozostawienie tego swobodnej wraźliwości człowieka oraz 
impulsom, pochodzącym z samych zdolności indywidualnych. Jeżeli na działalność 
ludzką wynikłą z tych uzdolnień sztucznie oddziaływa dziedzina gospodarcza, lub 
organizacja państwowa, to pozbawiają one ją w znacznym stopniu prawdziwej 
podstawy jej własnego  życia. Taką podstawę tworzyć może wyłącznie siła, którą 
działalność ludzka musi rozwijać samorzutnie. Jeżeli zapotrzebowanie na 
świadczenia tego rodzaju będzie uzależnione bezpośrednio od życia gospodarczego 
lub też zorganizowane państwowo, to swobodna wraźliwość człowieka zostanie 
skrępowana. Tymczasem jedynie ona potrafi wprowadzać wartości duchowe w 
zdrowej formie do organizmu społecznego. Dla życia duchowego, w którym 
niezliczonemi nićmi związany jest rozwój innych indywidualnych uzdolnień ludzkich, 
istnieje jedna tylko możliwość zdrowego rozwoju, mianowicie, pozostawienie jego 
twórczości własnym impulsom; ci wszyscy zaś, którzy korzystają z owoców tej 
twórczości, winni okazywać dla niej pełne zrozumienie. 

Wskazanych tu warunków zdrowego rozwoju duchowego obecnie nie dostrzega 

się, gdyż jasny wgląd w te sprawy mąci spojenie się znacznej części  życia 
duchowego z państwowem  życiem politycznem. Nastąpiło to w ciągu ostatnich 
stuleci i przywykliśmy już do tego. Mówi się wprawdzie o “niezależności wiedzy i 
nauczania”, ale uważa się za rzecz zrozumiałą samo przez się,  że państwo 
zarządza tą “niezależną wiedzą” i tem “niezależnem nauczaniem”. Nie wyczuwa się 
wcale, jak skutkiem tego państwo uzależnia  życie duchowe od swych potrzeb. 
Panuje przekonanie, że państwo stwarza tylko uczelnie, a ci, którzy obejmują 
katedry, mają możność rozwijania niezależnego  życia duchowego. Przywykłszy do 
takiego poglądu, nie bierze się pod uwagę, jak ściśle treść życia duchowego wiąże 
się z najwewnętrzniejszą istotą człowieka i jak rozwój tego życia jedynie wówczas 
może być niezależny, gdy nie łączy się ono z organizmem społecznym za pomocą 
żadnych innych impulsów prócz tych, które pochodzą z niego samego. Wspomniane 
stopienie się jego z życiem państwowem wycisnęło w ostatnich stuleciach swe 

background image

znamię nie tylko na sposobie zarządzania nauką oraz na związanem z nią  życiu 
duchowem, ale również i na samej ich treści. Na twórczość w zakresie matematyki 
lub fizyki, państwo nie może oczywiście wywierać bezpośrednio wpływu. Ale 
pomyślmy o historji, o innych naukach humanistycznych. Czyż nie stały się one 
odbiciem tego, co powstało ze związania się ich przedstawicieli z życiem państwa i 
jego potrzebami? Właśnie skutkiem tego narzuconego im charakteru proletarjat 
odczuł współczesne poglądy nauki na życie duchowe jako ideologję. Dostrzegł on, 
że potrzeby państwa, które uwzględniają interesy klas wyższych, narzucają myśli 
ludzkiej pewien charakter. Myślące rzesze proletarjackie widziały w niej 
odzwierciadlenie interesów materjalnych i walk tych interesów. To zrodziło w nich 
odczucie jakoby całe życie duchowe było jedynie ideologją, odbiciem gospodarczej 
organizacji społeczeństwa. 

Taki pogląd, pustoszący życie duchowe, ustępuje z chwilą, kiedy człowiek może 

odczuć,  że w dziedzinie duchowej panuje rzeczywistość, zawierająca swą  własną 
treść, wyrastającą ponad zewnętrzne  życie materjalne. Niepodobna tego odczuć, 
gdy  życie duchowe nie ma swobodnego rozwoju i możności rządzenia się z 
własnych pobudek w organizacji społecznej. Tylko pod warunkiem wolności i 
samorządu  życia duchowego, przedstawiciele jego mieć  będą siłę nadania mu 
odpowiedniej wagi w społeczeństwie. Sztuka, nauka, pogląd na świat i wszystko, z 
tem związane, wymaga takiego samodzielnego stanowiska w społeczności ludzkiej. 
W  życiu duchowem bowiem wszystko jest ze sobą powiązane. Wolność 
poszczególnej jednostki nie jest możliwa bez wolności innych. I jakkolwiek potrzeby 
państwa nie wywierają bezpośrednio wpływu na treść matematyki lub fizyki, to 
jednak, o ile państwo zarządza dziedzinami życia duchowego, rozstrzyganie kwestyj, 
dotyczących tego, co w nich należy rozwijać, co ludzie sądzą o ich wartości, jaki 
wpływ wywiera ich pielęgnowanie na ogólną kulturę duchową i wiele innych spraw 
zależeć  będzie od tych potrzeb. Inaczej ma się rzecz, gdy nauczyciel szkoły 
początkowej podlega wpływom życia państwowego, a inaczej gdy otrzymuje impulsy 
od samoistnej organizacji duchowej. Socjaldemokracja i w tej dziedzinie przęjęła 
jedynie spuściznę przyzwyczajeń i szablonów myślowych po sferach kierowniczych. 
Uważa ona za ideał podporządkowanie  życia duchowego organizmowi 
społecznemu, zbudowanemu na podłożu gospodarczem. Gdyby ten cel osiągnęła, 
mogłaby kroczyć dalej jedynie po drodze, na której życie duchowe zatraca swą 
wartość.  Żądając, by religia była sprawą wyłącznie osobistą jednostki, 
socjaldemokracja zbyt jednostronnie ujęła to słuszne poczucie. Całe bowiem życie 
duchowe w zdrowym organizmie społecznym winno być w stosunku do państwa i 
gospodarki “sprawą osobistą” w powyższem znaczeniu. Ale, wysuwając ów postulat, 
partja ta nie wychodzi bynajmniej z założenia,  że tą drogą wartościom duchowym 
zapewni się w organizmie społecznym pozycję, umożliwiającą im pożądany wyższy 
rozwój, niż  to  jest  możliwe pod opieką państwa. Organizm społeczny, według jej 
przekonania, powinien własnemi  środkami pielęgnować jedynie to, co stanowi dla 
niego potrzebę życiową. A taką potrzebą owa religijna treść duchowa jakoby wcale 
nie jest. W ten sposób jednostronnie usunięta z życia publicznego jedna, dziedzina 
duchowa nie może rozwijać się pomyślnie, o ile inne dziedziny życia duchowego 
pozostają skrępowane. Religijność nowoczesnej ludzkości,  łącznie z całem 
wyzwolonem życiem duchowem, rozwinie siłę, dającą pokrzepienie duszy. 

Nie tylko sama twórczość duchowa, ale także i sposób, w jaki ludzkość z niej 

korzysta, opierać się musi na nieskrępowanej potrzebie duszy. Nauczyciele, artyści i 

background image

t. d., będący na swych stanowiskach w bezpośrednim kontakcie z prawodawstwem i 
zarządzeniami, które wypływają wyłącznie z samego życia duchowego i jego 
impulsów, potrafią swą twórczością rozbudzić u ludzi zainteresowanie. Państwo zaś, 
działające  ze swych własnych założeń, chronić  będzie każdego obywatela od 
przymusu nadmiernej pracy, zapewniając mu prawo do korzystania z wolnego 
czasu, co obudzi w nim zrozumienie dla wartości duchowych. Ludzie, którzy uważają 
się za “praktyków życiowych” powiedzą, może, że jeżeli państwo będzie troszczyło 
się o wolny czas dla swych obywateli, a uczęszczanie do szkoły pozostawi ich 
uznaniu, to poświęcą oni te godziny wolne od pracy na pijaństwo i nastąpi powrót do 
analfabetyzmu. Możnaby tym pesymistom poradzić, aby poczekali na to, co się 
będzie działo, kiedy świat wyzwoli się z pod ich wpływu. Zbyt często kierują się oni 
pewnem uczuciem, które im podszeptuje myśl, jak to oni sami spędzają swe wolne 
chwile i czemu zawdzięczają, że zdobyli “nieco wykształcenia”. Nie mogą oni liczyć 
się z tą płomienną siłą, rozpalającą dusze, jakiej udziela organizmowi społecznemu 
życie duchowe naprawdę samodzielne, albowiem ta skrępowana myśl, jaką znają, 
nigdy nie mogła oddziaływać ma nich w podobny sposób. 

Zarówno państwo polityczne, jak i życie gospodarcze otrzymywać  będą 

niezbędny dla nich dopływ wartości duchowych od autonomicznej dziedziny 
duchowej. Praktyczne wykształcenie w zakresie gospodarczym, również dopiero 
przy swobodnym współudziale organizacji duchowej, będzie zdolne rozwinąć pełnię 
swych sił. Ludzie odpowiednio wykształceni mieć  będą możność  ożywienia 
zdobytych doświadczeń na polu gospodarczem, dzięki sile płynącej z wyzwolonych 
wartości duchowych. Pracownicy o bogatem doświadczeniu gospodarczem znajdą 
dostęp do organizacji duchowej i będą w niej oddziaływali twórczo na wszystko, co 
takiego zapłodnienia wymaga. 

Dzięki takiemu swobodnemu oddziaływaniu wartości duchowych na państwo, 

powstaną w nim niezbędne, zdrowe poglądy. Pod wpływem tych wartości 
przedstawiciel pracy fizycznej uświadomi sobie z zadowoleniem rolę, jaką jego praca 
odgrywa w organizmie społecznym. Dojdzie do przekonania, że społeczeństwo nie 
mogłoby go utrzymać, gdyby nie istniało kierownictwo, organizujące w sposób 
celowy pracę fizyczną. Potrafi on odczuć istniejącą współzależność pomiędzy  swą 
własną  
pracą a siłami organizującemi, mającemi swe źródło w zdolnościach 
indywidualnych. Na gruncie państwowym będzie kształtował prawa, które zapewnią 
mu udział w dochodzie z wytworów jego pracy, tudzież dobrowolnie dostarczać 
będzie organizacjom duchowym środków w celu umożliwienia powstawania wartości 
duchowych, z jakich korzysta. W dziedzinie życia duchowego twórcy jego wartości 
będą mieli możność utrzymywania się ze swych świadczeń. To, co w sferze 
duchowej człowiek uprawia sam dla siebie, pozostaje jego sprawą najściślej 
prywatną, za to zaś, co wytwarza dla społeczeństwa, będzie otrzymywał dobrowolne 
wynagrodzenie od tych, którzy odczuwają potrzebę tych wartości duchowych. O ile 
wynagrodzenie z tego źródła okaże się dla kogoś niedostateczne, będzie on musiał 
szukać zatrudnienia bądź w dziedzinie państwowej, bądź też gospodarczej. 

Idee, zasilające  życie gospodarcze w zakresie techniki, mają swe źródło w 

dziedzinie ducha. Pochodzą one stamtąd również i wtedy, gdy bezpośrednio 
powstają w głowach przedstawicieli życia państwowego lub gospodarczego. 
Stamtąd też  płyną wszelkie idee organizacyjne i siły, które zapładniają  życie 
gospodarcze i państwowe. Kompensata za ten dopływ do obu dziedzin społecznych 
odbywać się  będzie również drogą dobrowolnego wynagradzania ze strony 

background image

konsumentów tych wartości, bądź też według postanowień prawa, wydawanych 
przez państwo.  Środki finansowe, niezbędne państwu na pokrycie kosztów jego 
utrzymania, pobierać ono będzie na zasadzie prawa podatkowego. Prawo to 
wyniknie ze sharmonizowania wymagań  świadomości prawnej z możliwościami 
życia gospodarczego. 

W zdrowym ustroju społecznym obok organizacji politycznej i gospodarczej 

działać musi samoistna organizacja duchowa. Na trójczłonowość całości organizmu 
społecznego wskazuje kierunek rozwojowy sił nowoczesnej ludzkości. Dopóki do 
kierowania  życiem społecznem wystarczały siły instynktowne znacznej części 
ludzkości, dążenie do takiego niewątpliwego rozczłonowania jeszcze nie 
występowało. W stanie pewnego przytłumienia życia społecznego współdziałało ze 
sobą wszystko to, co, w gruncie rzeczy, zawsze pochodziło z trzech źródeł. Czasy 
nowe wymagają od człowieka, aby zajął  świadome stanowisko w organizmie 
społecznym.  Świadomość ta wówczas jedynie będzie mogła zdrowo kształtować 
postępowanie i całe życie ludzkie, jeśli zda sobie sprawę z tych trzech kierunków. Ku 
tej orjentacji dąży współczesna ludzkość z podświadomych głębi swej duszy, a to, co 
wyżywa się w ruchu społecznym, jest tylko mętnym odblaskiem tego dążenia. 

Z innych założeń, niż te, wśród których żyjemy, z głębokich pokładów natury 

ludzkiej rozległ się u schyłku XVIII-go stulecia głos, domagający się nowego 
ukształtowania organizmu społecznego. Hasłem tych przemian były trzy słowa: 
Braterstwo, Równość, Wolność! Otóż, kto bezstronnie i ze zdrowem poczuciem 
człowieczeństwa wniknie w rzeczywistość rozwoju ludzkiego, ten, oczywiście, musi 
ustosunkować się z pełnem zrozumieniem do wszystkiego, co wyrażają te słowa. A 
jednak znaleźli się w XIX-em stuleciu wnikliwi myśliciele, którzy zadali sobie trud, by 
dowieść,  że urzeczywistnienie idej Braterstwa, Równości i Wolności w jednolitem 
społeczeństwie nie jest możliwe. Twierdzili, że, gdyby te trzy impulsy miały 
urzeczywistnić się w organizmie społecznym, musiałyby znaleźć się ze sobą w 
sprzeczności. Z wielką przenikliwością dowiedli oni np. że przy realizacji równości 
niepodobna byłoby zapewnić niemniej koniecznej, przyrodzonej każdej istocie 
ludzkiej wolności. Trzeba przyznać rację tym, którzy podnoszą  tę sprzeczność, a 
jednak równocześnie, o ile czujemy po ludzku, niepodobna nie mieć sympatji dla 
każdego z tych trzech ideałów. 

Sprzeczność ta pochodzi stąd, że prawdziwe znaczenie społeczne tych trzech 

ideałów występuje dopiero po zrozumieniu konieczności rozczłonowania organizmu 
społecznego. Owe trzy człony nie powinny być ze sobą spojone i scentralizowane w 
jakimś teoretycznym, abstrakcyjnym parlamencie lub innem ciele zbiorowem. Mają 
one być żywą rzeczywistością. Każdy z tych trzech działów należy scentralizować w 
nim samym, a z ich żywej, wspólnej i równoległej działalności powstać może dopiero 
jedność organizmu społecznego, jako całości. W rzeczywistem życiu bowiem 
pozorne przeciwieństwa składają się  właśnie na jedność. Dlatego też dopiero 
wówczas będziemy mogli dojść do prawdziwego ujęcia  życia organizmu 
społecznego, gdy zdołamy przeniknąć rzeczywiste jego ukształtowanie pod 
względem braterstwa, równości i wolności. Przekonamy się wówczas, że 
współdziałanie ludzi w życiu gospodarczem opierać się winno na braterstwie, które 
powstaje dzięki zrzeszaniu się. W drugim członie, w systemie prawa publicznego
gdzie mamy do czynienia z czysto ludzkiemi stosunkami człowieka do człowieka, 
dążyć należy do urzeczywistniania idei równości. A w dziedzinie duchowej, która w 
organizmie społecznym zachowuje względną niezależność, chodzi o realizację 

background image

impulsu wolności. W takim ujęciu ukazuje się rzeczywista wartość tych trzech 
ideałów. Nie mogą one jednak zrealizować się w chaotycznem życiu zbiorowem, 
gdyż odpowiednim gruntem jest dla nich jedynie zdrowy, trójczłonowy organizm 
społeczny,  żaden abstrakcyjnie scentralizowany twór narodowy nie może 
urzeczywistnić w swoim nieładzie ideałów wolności, równości i braterstwa; każdy 
natomiast z trzech członów organizmu społecznego może czerpać swe siły z 
jednego z tych impulsów i wówczas będzie mógł współdziałać w sposób owocny z 
pozostałemi członami. 

Ludzie, którzy przy końcu XVIII-go wieku rozwinęli sztandar Wolności, Równości 

i Braterstwa, także ci, którzy później poszli ich śladami, odczuwali niewyraźnie 
tendencje rozwojowe nowych czasów. Jednak nie potrafili przezwyciężyć w sobie 
wiary w jednolite państwo. Z punktu widzenia takiego państwa te ich trzy idee są 
pełne sprzeczności. Pomimo to nie wyrzekli się ich, gdyż w podświadomych głębiach 
ich dusz działał  pęd ku trójczłonowości organizmu społecznego, gdzie ta troistość 
ideowa może dopiero utworzyć wyższą jedność. Życie współczesne wymową swych 
faktów  domaga się, aby siły rozwojowe nowożytnej ludzkości, prące ku 
rozczłonowaniu organizmu społecznego, stały się świadomą wolą społeczną. 

 

III. 

KAPITALIZM I IDEE SPOŁECZNE. 

(Kapitał i praca ludzka). 

 
Niepodobna wyrobić sobie właściwego sądu o tem, co należy przedsięwziąć w 

życiu zbiorowem wobec alarmujących nas wydarzeń, o ile brak nam woli oparcia 
tego sądu na wniknięciu w podstawowe siły organizmu społecznego. Usiłowaliśmy 
uczynić to w poprzednich rozdziałach niniejszej pracy. Opierając się na poglądzie, 
zdobytym w wąskim kręgu obserwacyj, niepodobna znaleźć już dziś  środków do 
owocnego działania. Wszystko to, co ujawnia ruch społeczny, dowodzi, że 
zaburzenia dotknęły podstaw tego organizmu, a bynajmniej nie tylko jego 
powierzchni. To też koniecznem jest zdobycie takich poglądów, któreby również 
docierały do podstaw. 

Gdy mowa dziś o kapitale i kapitaliźmie, dotyka się tego, co proletarjat 

współczesny uważa za przyczynę swego pognębienia. Do owocnego poglądu na 
sposób, w jaki kapitał działa dodatnio, czy też hamująco w procesach organizmu 
społecznego, dojść  będziemy mogli dopiero wówczas, gdy uwzględnimy, jak 
indywidualne zdolności ludzkie, system prawny oraz siły gospodarcze tworzą i 
zużywają kapitał. 

Gdy zaś mowa o pracy ludzkiej, ma się na myśli to, co, łącznie z podłożem 

naturalnem życia gospodarczego tudzież z kapitałem, tworzy wartości gospodarcze 
oraz zapomocą czego robotnik uświadamia sobie swe położenie społeczne. Pogląd 
na to, jakie miejsce należy się pracy w organizmie społecznym, aby poczucie 
ludzkiej godności u robotnika było szanowane, wyłonić się może jedynie pod 
warunkiem,  że weźmiemy pod uwagę stosunek, w jakim znajduje się praca 
człowieka; po pierwsze, do rozwoju zdolności indywidualnych, po wtóre zaś - do 
poczucia prawnego. 

Całkiem słusznie stawiamy pytanie: co jest dziś najbardziej palące do zrobienia, 

background image

aby zaspokoić  żądania ruchu społecznego, ale i tych najpilniejszych  zadań nie 
potrafimy wypełnić owocnie, jeżeli nie będziemy  wiedzieli,  w jakim stosunku to, co 
ma być wykonane, znajdować się winno do podstaw zdrowego organizmu 
społecznego. Wiedząc zaś to, potrafimy dostrzec zadania, które wypływają z 
rzeczywistości, na każdem stanowisku, na jakiem zostaliśmy postawieni, lub które 
zdołaliśmy zająć. Zdobyciu poglądu tego rodzaju, o jakim tu mowa, przeciwstawia 
się, wprowadzając w błąd myśl nieuprzedzoną, to, co w ciągu długiego czasu 
przeszło z woli ludzkiej do urządzeń społecznych. Ludzie zżyli się do tego stopnia z 
temi urządzeniami,  że na ich podstawie wyrabiają sobie pogląd na to, co w nich 
zachować, a co zmienić należy. Myśl naszą, dostosowujemy do tych faktów, gdy 
tymczasem ona przecież  właśnie winna je opanować. Dziś jednak już koniecznie 
musimy zrozumieć, że niepodobna w inny sposób zdobyć poglądu, któryby dorósł do 
rzeczywistości, jak przez powrót do pra-myśli (Urgedanken), stanowiących podstawę 
wszelkich urządzeń społecznych. 

Jeżeli nam brak właściwych  źródeł, skąd do organizmu społecznego stale 

przypływałyby siły, wytryskujące z tych twórczych idej, to urządzenia społeczne 
przybierają formy, które nie sprzyjają rozwojowi życia, lecz przeciwnie hamują to 
życie. Ale te idee społeczne  żyją stale w impulsach instynktownych człowieka w 
stanie mniej lub więcej podświadomym, nawet wówczas, gdy nasze zupełnie 
świadome myśli błądzą i stwarzają, lub już stworzyły fakty, będące zaporami dla 
życia. I właśnie te pra-myśli, które przejawiają się w sposób chaotyczny w stosunku 
do świata faktów, hamujących życie, są tem, co w sposób jawny lub zamaskowany 
dochodzi do głosu w zaburzeniach rewolucyjnych organizmu społecznego. Te 
wstrząsy dadzą się uniknąć jedynie wtedy, gdy organizm społeczny ukształtuje się 
tak,  że będzie zawsze zdolny do stwierdzenia, gdyby gdziekolwiek zachodziły 
odchylenia od urządzeń wskazanych przez owe pra-myśli, i gdy jednocześnie 
posiadać będzie możliwość przeciwdziałania tym odchyleniom, zanim nie staną się 
fatalną mocą. 

W naszych czasach odchylenia od wymagań owych zasadniczych idej 

społecznych w szerokim zakresie życia ludzkiego osiągnęły poważne rozmiary. A 
życie impulsów, zrodzonych przez te idee, ujawnia się w duszy ludzkiej w formie 
krytyki pełnych wymowy faktów, zachodzących w organizmie społecznym w 
ostatnich stuleciach. Niezbędną jest przeto dobra wola, by powrócić w sposób 
zdecydowany do tych społecznych pra-myśli oraz zrozumieć, jak dziś  właśnie 
szkodliwe jest pomijanie ich w życiu ludzkiem, jako “niepraktycznych” ogólników. 
Życie i postulaty proletarjatu są  żywą krytyką tego, co w ostatnich czasach 
uczyniono z organizmu społecznego. Zadaniem tedy naszych czasów jest 
przeciwdziałanie jednostronnej krytyce przez to, że w społecznej pra-myśli 
odnajdziemy kierunek, w którym mamy świadomie zwracać fakty. Minął już bowiem 
ten okres, kiedy ludzkości starczyć mogło to, co dotąd osiągała przy pomocy 
kierownictwa instynktownego. 

Jednym z kardynalnych zagadnień wyłaniających się ze współczesnej krytyki 

jest to, w jaki sposób byłoby możliwe usunięcie wyzysku proletarjatu przez kapitał 
prywatny. Posiadacz lub zarządzający kapitałem ma możność użycia pracy fizycznej 
robotnika by służyła temu, co zamyśla produkować. W stosunkach społecznych, 
powstających ze współdziałania kapitału i pracy ludzkiej, rozróżniać należy trzy 
ogniwa: działalność przedsiębiorcy, która opierać się winna na podłożu zdolności 
indywidualnych jednostki, lub ich zespołów; stosunek przedsiębiorcy do robotnika, 

background image

który koniecznie powinien być stosunkiem prawnym; wreszcie samo wytwarzanie 
dóbr, które w obrocie gospodarczym uzyskują wartość towarów. Działalność 
przedsiębiorcy w organizmie społecznym może odbywać się w zdrowy sposób 
jedynie wówczas, gdy w życiu tego organizmu czynne są siły, które pozwalają 
uzdolnieniom indywidualnym przejawiać się w możliwie najpełniejszy sposób. Aby 
mogło to nastąpić, musi istnieć w organizmie społecznym dziedzina, która jednostce 
obdarzonej zdolnościami pozostawia swobodną inicjatywę czynienia z nich użytku, 
innym zaś ludziom, rozumiejącym rzecz, pozwala zdolności te swobodnie oceniać. 
Widzimy zatem, że ta działalność społeczna człowieka, gdzie zachodzi użycie 
kapitału, należy do dziedziny organizmu społecznego, w której życie duchowe 
troszczy się o prawodawstwo i zarząd. Jeśli do tej dziedziny wtrąca się państwo ze 
swoją polityką, to z konieczności musi ono wykazywać brak zrozumienia dla 
zdolności indywidualnych. Państwo bowiem musi opierać się na założeniu, że każdy 
człowiek ma jednakowe prawo do życia i musi ono założenie to realizować. Winno 
ono również dawać każdemu obywatelowi możność wypowiadania się. Dla zadań, 
jakie spełnia państwo polityczne, jest bez znaczenia czy odnosi się ono ze 
zrozumieniem do zdolności indywidualnych obywatela, czy też nie. Z tego też 
powodu to wszystko, co odbywa się w jego obrębie, nie powinno wywierać 
jakiegokolwiek wpływu na działanie indywidualnych uzdolnień ludzkich. 

Również i widoki na korzyści gospodarcze nie powinny decydować tam, gdzie 

działają zdolności indywidualne przy pomocy kapitału. Niejeden z obrońców 
kapitalizmu przypisuje korzyściom tym ogromne znaczenie, mniemając,  że jedynie 
one mogą być motorem do uruchomienia tych zdolności. Jako ludzie “praktyczni” 
powołują się oni na “niedoskonałość” natury ludzkiej, którą, jak sądzą, znają dobrze. 
Rzeczywiście w ustroju, który doprowadził do stanu obecnego, bodziec korzyści 
materjalnych niewątpliwie nabrał ogromnego znaczenia, ale właśnie ten fakt jest w 
nie małym  stopniu przyczyną stosunków, jakie przeżywamy obecnie. Stosunki te 
naglą do rozwinięcia innego bodźca pobudzającego zdolności indywidualne. 
Powinien on rodzić się ze zrozumienia idei społecznej,  pod wpływem zdrowego 
życia duchowego. Wychowanie, szkoła, dzięki mocy, którą czerpać  będą z 
niezależnego  życia duchowego, udostępnią człowiekowi, skutkiem właśnie 
wspomnianego zrozumienia, urzeczywistnienie tego, ku czemu prą jego zdolności 
indywidualne. 

Takie mniemanie dalekie jest od marzycielstwa, które niewątpliwie wyrządziło 

nieobliczalne szkody w dziedzinie woli społecznej, jak również i w innych 
dziedzinach. Pogląd bowiem, o którym mowa, nie polega, jak widać z powyższego, 
na złudnej wierze w to, że “duch ludzki” zdziałać może cuda, o ile ci, którzy 
mniemają, że są nim obdarzeni, będą o nim jak najwięcej rozprawiali, lecz wypływa 
on z obserwacyj swobodnego współdziałania ludzi w dziedzinie duchowej. 
Współdziałanie to z istoty swej nabiera cech społecznych, o ile ma możność 
rozwijania się naprawdę niezależnie. 

Te cechy społeczne nie mogły się dotychczas ujawnić jedynie skutkiem 

uzależnienia życia duchowego. Siły duchowe ukształtowały się w taki sposób wśród 
sfer kierowniczych, że działanie ich zamykało się antyspołecznie w obrębie pewnych 
ograniczonych kół. Owoce ich twórczości można było udostępnić warstwom 
proletarjackim, jedynie w sposób sztuczny. Warstwy te nie miały możności czerpania 
z życia duchowego jakichkolwiek sił, które stanowią pokrzepienie dla duszy, gdyż nie 
brały one rzeczywiście  udziału w powstawaniu tych dóbr duchowych. Instytucje, 

background image

mające na celu “oświatę ludową”, “udostępnienie ludowi sztuki” i t. p., nie są 
naprawdę  środkami rozpowszechniania wartości duchowych wśród ludu, dopóki 
mają one taki charakter, jaki przybrały w czasach ostatnich. “Lud” bowiem nie bierze 
wewnętrznego udziału swą istotą ludzką w życiu tych wartości duchowych. 
Umożliwia mu się jedynie spoglądanie na nie jakby od zewnątrz. 

A to, co dotyczy życia duchowego w ściślejszym sensie, ma również znaczenie 

w tych przejawach działalności duchowej, które przy pomocy kapitału sięgają do 
dziedziny gospodarczej. W zdrowym organizmie społecznym najemnik, pracujący 
przy maszynie, nie powinien być zajęty wyłącznie jej obsługą, podczas gdy sam 
tylko przedsiębiorca zna losy wyprodukowanych towarów w obiegu gospodarczym. 
Robotnik w pełnem zrozumieniu uświadamiać sobie winien własny współudział w 
życiu społecznem, wynikający z tego, że pracuje przy wytwarzaniu dóbr. 
Przedsiębiorca powinien zwoływać regularnie narady z pracownikami, któreby 
zaliczano do spraw również niezbędnych dla fabryki, jak samą pracę, a to w celu 
rozwijania kręgu wspólnych wyobrażeń, zarówno u tych, którzy pracę organizują, jak 
i u tych, którzy jej dostarczają. Zdrowe oddziaływanie tego, rodzaju będzie budziło w 
robotniku zrozumienie, że należyte spełniane funkcyj zawiadywania kapitałem jest 
rzeczą pomyślną dla organizmu społecznego, a przez to i dla niego samego, jako 
jego członka. Dla przedsiębiorcy taka dobrowolna jawność prowadzenia 
przedsiębiorstwa będzie bodźcem do wzorowego postępowania. 

Nie doceniać tego może jedynie człowiek, który nie rozumie doniosłości 

wspólnych przeżyć wewnętrznych przy zbiorowej pracy. Kto zaś to rozumie, 
dostrzeże również jak bardzo sprzyjającym dla wydajności produkcji byłoby 
kierownictwo gospodarki opartej na kapitale, gdyby czerpało swe idee z 
niezależnego  życia duchowego. Jedynie przy takiem założeniu możliwe jest 
zastąpienie obecnego stosunku człowieka do kapitału i wzrostu tegoż - który to 
stosunek opiera się wyłącznie na motywie zysku - rzeczowem zainteresowaniem się 
samą sprawą wytwarzania dóbr i świadczenia usług. 

Współcześni socjaliści dążą do przekazania społeczeństwu zarządu  środkami 

produkcji. To, co w tych dążeniach jest uzasadnione, da się osiągnąć jedynie drogą 
powierzenia tego zarządu ludziom czynnym w dziedzinie niezależnego  życia 
duchowego. Uniemożliwi to przymus gospodarczy, odczuwany jako poniżający 
człowieka. Przymus ten wywiera kapitał, kiedy działalność swą rozwija z sił 
wyłącznie gospodarczych. I wówczas zdolności człowieka nie będą paczyły się, co 
jest rzeczą nieuniknioną, gdy zarządza niemi państwo polityczne. 

Dochód z zatrudniania kapitału i zdolności indywidualnych, podobnie jak z 

wszelkich usług natury duchowej, musi być w zdrowym organizmie społecznym 
zarówno rezultatem swobodnej inicjatywy działającego człowieka, jak i 
dobrowolnego zainteresowania ludzi, którzy pożądają tych świadczeń. W tej 
dziedzinie pozostawić należy swobodnej inicjatywie pracownika oznaczenie 
wynagrodzenia, jakiego żąda za swą pracę, zależnie od przygotowań, kosztów i t. p., 
których ona wymaga. Zadośćuczynić tym żądaniom będzie można jedynie o tyle, o 
ile jego świadczenia obudzą dla siebie zrozumienie. 

Dzięki urządzeniom społecznym, zgodnym z powyższemi wytycznemi, 

powstanie grunt dla istotnie niezależnego układu stosunków pomiędzy kierownikiem 
a wykonawcą pracy. Stosunek ten nie będzie polegał na wynagrodzeniu towarem 
(względnie pieniędzmi) za pracę, ale na ustaleniu udziału należnego każdej z obu 

background image

stron, wytwarzających wspólnie towar, w wynikach pracy. 

To, co w organizmie społecznym dokonywa się za pomocą kapitału,  zależy w 

swej istocie od sposobu działania w nim zdolności indywidualnych. Właściwe 
impulsy rozwojowe tych uzdolnień nie mogą pochodzić skądinąd, jak tylko z 
niezależnego  życia duchowego. Nawet w takim organizmie społecznym, gdzie 
rozwój uzdolnień uzależniony jest od państwa lub sił gospodarczych, wszelką 
prawdziwą twórczą produkcyjność, wymagającą kapitału, zawdzięczamy tym 
indywidualnym, niezależnym siłom, które zdołały przebić się poprzez krępujące je 
urządzenia. Tylko, że w takich warunkach rozwój ich nie może być zdrowy. Stosunki, 
które sprawiają,  że siła pracy człowieka musi stawać się towarem, wynikły nie 
skutkiem swobodnego rozwoju zdolności indywidualnych, działających przy pomocy 
kapitału, lecz drogą ujarzmienia tych sił przez państwo lub obieg gospodarczy. 
Bezstronne wniknięcie w tę sprawę stanowi w obecnych czasach niezbędne 
założenie dla tego wszystkiego, czego należy dokonać w dziedzinie organizacji 
społecznej. W ostatnich czasach bowiem powstał przesąd,  że reformy, mające 
uzdrowić organizm społeczny, muszą pochodzić od państwa, lub od życia 
gospodarczego. Jeżeli będziemy kroczyli dalej po drodze wytkniętej przez ten 
przesąd, urządzenia, które powstaną, nie poprowadzą ludzkości ku celom, do jakich 
dąży, lecz przeciwnie - ku nieograniczonemu spotęgowaniu ucisku, od którego 
pragnie się ona wyzwolić. 

O kapitalizmie nauczono się myśleć w czasach, kiedy wtrącił on już organizm 

społeczny w chorobę. Przeżywamy proces patologiczny; rozumiemy, że trzeba mu 
przeciwdziałać. Ale należy wiedzieć więcej. Koniecznem jest uświadomić sobie, że 
źródło choroby tkwi w tem, że obieg gospodarczy pochłania siły, czynne w kapitale. 
Jedynie człowiek, nie poddający się złudnemu poglądowi, jakoby myśl zarządzania 
kapitałem przez wyzwolone życie duchowe miała być “niepraktycznym idealizmem”, 
może działać w kierunku, którego obecnie zaczynają się energicznie domagać siły 
rozwojowe ludzkości. 

Dziś wprawdzie jesteśmy słabo przygotowani do tego, aby ideę społeczną, która 

ma skierować kapitalizm na zdrowe tory, powiązać bezpośrednio z życiem 
duchowem. Nawiązujemy do tego, co wchodzi w obręb  życia gospodarczego. 
Widzimy, jak nowoczesna produkcja towarów doprowadziła do wielkiego przemysłu, 
a ten do obecnych form kapitalizmu. Tę formę gospodarczą winna zastąpić 
spółdzielczość, pracująca w celu zaspakajania potrzeb wytwórców. Ale ponieważ, 
oczywiście, pragnie się utrzymać przytem nowoczesną technikę produkcji, żąda się 
połączenia wszystkich placówek przemysłowych w jedno wielkie stowarzyszenie. 
Panuje mniemanie, że w takiem zrzeszeniu, gdzie każdy produkować  będzie na 
zlecenie społeczności, nie będzie wyzysku, niepodobna bowiem, aby społeczeństwo 
wyzyskiwało samo siebie. A ponieważ pragniemy, czy też jesteśmy zmuszeni 
nawiązywać do tego, co już istnieje, zwracamy się ku współczesnemu państwu z 
myślą przekształcenia go w taką wszystko obejmującą organizację. 

Nie dostrzega się przytem, że rezultaty oczekiwane od zrzeszenia tego rodzaju, 

tem trudniej dadzą się osiągnąć, im większe będą jego rozmiary. O ile zdolności 
indywidualne nie odegrają w organizacji zrzeszeniowej tej roli, jaką tu wskazaliśmy, 
to wspólne zarządzanie pracą nie doprowadzi do uzdrowienia organizmu 
społecznego. 

Brak zdrowego poglądu na udział życia duchowego w organizmie społecznym, 

background image

pochodzi stąd,  że obecnie ludzie przywykli wyobrażać sobie pierwiastek duchowy 
jako coś niezmiernie dalekiego od wszystkiego, co materjalne i praktyczne. 
Wyłożony tu pogląd,  że w działaniu kapitału na terenie gospodarczym widzieć 
musimy przejaw pewnej dziedziny życia duchowego, niejednemu wyda się wręcz 
śmieszny. Będzie to dziwaczne zarówno dla przedstawicieli dotychczasowych klas 
kierowniczych, jak i dla myślicieli socjalistycznych. Aby zrozumieć znaczenie dla 
uzdrowienia organizmu społecznego tego, co się w ten sposób ośmiesza, należy 
zwrócić uwagę na pewne współczesne prądy myślowe, które, jakkolwiek wypływają 
z rzetelnych w swoim rodzaju impulsów duszy, niemniej jednak hamują powstawanie 
prawdziwie społecznego sposobu myślenia wszędzie, dokąd docierają. 

Te prądy myślowe stronią, mniej lub więcej nieświadomie, od tego, co daje 

właściwą siłę rozpędową przeżyciom wewnętrznym. Dążą one do zdobycia poglądu 
na świat, do życia duszy, do myślenia, poznania naukowego, ale w taki sposób, że 
to wszystko stanowi jakby wysepkę w całokształcie życia człowieka. Skutkiem tego 
nie są one w stanie przerzucić pomostu pomiędzy tem wszystkiem a życiem, do 
którego wprzęga człowieka codzienność. Widzimy, jak w mniemaniu wielu 
współczesnych, należy do “wewnętrznej dystynkcji” rozmyślanie, choćby nawet w 
sposób abstrakcyjno-szkolny, o różnych problemach etyczno-religijnych na 
niebosiężnych wyżynach marzeń. Możemy obserwować, jak ludzie rozmyślają o 
sposobie doskonalenia się, o tem, jak człowiek winien miłować swych bliźnich, jak 
może zdobyć  łaskę “wewnętrznej treści  życia”. Ale stwierdzamy przytem całkowitą 
bezsilność urzeczywistniania wszystkiego tego, co się uważa za dobre, pełne 
miłości, życzliwe, słuszne, moralne w warunkach otaczających człowieka, a więc w 
jego  życiu codziennem, w działaniu kapitału, płacy roboczej, spożyciu, produkcji, 
obiegu towarów, kredycie, bankach i giełdzie. 

Można dostrzec, jak dwa prądy  światowe płyną obok siebie także w 

przyzwyczajeniach myślowych człowieka. Jeden z nich usiłuje trzymać się jak gdyby 
na wyżynach bosko-duchowych i nie pragnie wcale budować pomostu pomiędzy 
impulsami duchowemi a życiem codziennem. Drugi  zaś prąd - żyje bezmyślnie w 
codzienności. Ale życie - to nierozdzielna jedność. Pomyślnie rozwijać się  będzie 
mogło dopiero wówczas, gdy poruszające je siły natury etyczno-religijnej będą 
oddziaływały na najcodzienniejsze pospolite sprawy, te właśnie, które wielu ludziom 
wydają się mniej podniosłe. Jeżeli bowiem zaniedbujemy połączenia tych dwu 
dziedzin, to w życiu religijnem, moralnem oraz w myśleniu społecznem wpadamy w 
czyste marzycielstwo, całkiem obce rzeczywistości codziennej. I wówczas ta 
rzeczywistość  mści się w pewien sposób. Człowiek bowiem wtedy pod wpływem 
impulsu “duchowego” dąży do wszelkich możliwych ideałów, do wszystkiego, co 
nazywa “dobrem”. Natomiast jako pozbawionym “ducha” oddaje się instynktom, 
przeciwstawiającym się tym “ideałom”, a które stanowią podstawę zwykłych 
codziennych potrzeb życiowych, zaspokajanych w dziedzinie gospodarczej. 
Nieznaną mu jest jakakolwiek droga realna, wiodąca od pojęcia duchowości do 
spraw dnia powszedniego. Skutkiem tego to życie codzienne przybiera postać, nie 
mającą nic wspólnego z impulsami etycznemi wzniosłych wyżyn duszy i ducha. Ale 
wtedy codzienność  mści się w ten sposób, że  życie etyczno-religijne staje się 
kłamstwem wewnętrznem w życiu człowieka, gdyż niepostrzeżenie stroni od 
powszedniości, od bezpośredniej praktyki życiowej. 

Jak liczni są dziś ludzie, którzy z motywów pewnego etyczno-religijnego 

dostojeństwa, wykazują najlepszą  wolę  ku dobremu współżyciu z bliźnimi i pragną 

background image

okazać to jak najlepszemi uczynkami. Zaniedbują oni jednak kształcenia w sobie 
wrażliwości, któraby to naprawdę umożliwiała, gdyż nie potrafią przyswoić sobie 
wyobrażeń społecznych, urabiających praktyczne przyzwyczajenia życiowe. 

Do tej kategorji należą ci, co w tym dla świata historycznym momencie, kiedy 

problemy społeczne stały się tak palące, przeciwstawiają się hamująco prawdziwej 
praktyce  życiowej, są bowiem marzycielami, mimo, iż uważają się za ludzi 
praktycznych. Szerzą oni taki np. pogląd: ludzie muszą się wznieść ponad 
materjalizm, ponad zewnętrzny świat fizyczny, które wtrąciły ich w katastrofę wojny 
światowej i w całe to nieszczęście; muszą więc zwrócić się ku duchowemu 
ujmowaniu życia. Wskazując w ten sposób drogi ku życiu duchowemu, nie przestają 
powoływać się na jednostki, które w przeszłości otaczano czcią z racji ich 
uduchowionego sposobu myślenia. Ale człowiek, który właśnie usiłuje wskazywać, 
że to, co duch ludzki musi dokonać w życiu naprawdę praktycznem, jest niezbędne 
w niemniejszym stopniu, jak wytwarzanie chleba powszedniego, spotka się z uwagą, 
że obecnie najważniejszą rzeczą jest znów doprowadzić ogół do uznania czynnika 
duchowego. Dziś jednak chodzi o to, aby przy pomocy sił duchowych odnaleźć linje 
wytyczne uzdrowienia organizmu społecznego. A do tego nie wystarcza zajmować 
się tylko odświętnie sprawami duchowemi. Światło duchowe musi koniecznie 
przenikać cały byt codzienny. Skłonność do szukania dla życia “duchowego” dróg 
pobocznych doprowadziła do tego, że sfery, dzierżące dotychczas w swych rękach 
ster rządów, są zadowolone z warunków społecznych, które wywołały obecny stan 
rzeczy. 

Obecnie w życiu społecznem  ściśle związane są ze sobą dwie rzeczy: 

zarządzanie kapitałem w produkcji towarów oraz własność środków produkcji, czyli 
także kapitału. A jednak stosunek człowieka do kapitału w obu tych formach jest 
całkiem różny pod względem działania, jakie to wywiera na organizm społeczny. 
Zarządzanie kapitałem na podstawie zdolności indywidualnych, zastosowane 
celowo, wzmaga dobrobyt organizmu społecznego, co jest zgodne z interesem 
wszystkich, należących do tego organizmu. W jakiemkolwiek położeniu znajduje się 
człowiek, jest on zawsze zainteresowany w tem, aby wypływające z natury ludzkiej 
indywidualne zdolności, które celowo współdziałają przy powstawaniu dóbr 
niezbędnych w życiu ludzkiem, nie marnowały się. Ale rozwój tych zdolności 
wymaga, aby obdarzeni niemi ludzie z własnej swobodnej inicjatywy pobudzali je do 
działania. To, co z tych źródeł nie ma możności wypływać swobodnie, zostaje jakby 
odjęte pomyślności ogółu, a przynajmniej do pewnego stopnia. Kapitał jednak jest 
środkiem, umożliwiającym aktywizację takich zdolności w rozległych dziedzinach 
życia społecznego. Najistotniejszy interes każdego człowieka w ramach organizmu 
społecznego wymaga, aby w pewnym kierunku uzdolnione jednostki, lub 
szczególnie nadające się do określonych prac zespoły miały możność 
rozporządzania kapitałem według własnej inicjatywy. Każdy obywatel, od 
pracownika umysłowego do rękodzielnika, o ile bez uprzedzeń rozumie własny 
interes, musi sobie powiedzieć: chciałbym,  żeby dostateczna liczba, zdolnych 
jednostek lub zespołów mogła nie tylko swobodnie dysponować kapitałem, ale aby 
także miała możność dojścia z własnej inicjatywy do posiadania kapitału. Jedynie 
bowiem oni mogą  sądzić o tem, jak przy pomocy kapitału, ich indywidualne 
zdolności potrafią celowo wytwarzać dobra dla organizmu społecznego. 

W ramach niniejszej książki nie ma potrzeby przedstawiać, jak z biegiem 

rozwoju ludzkości, w związku z działaniem indywidualnych uzdolnień ludzkich, 

background image

własność prywatna wyłoniła się z pośród innych form posiadania w organizmie 
społecznym. Własność ta kształtowała się  aż do ostatnich czasów pod wpływem 
podziału pracy. Omówimy tutaj obecny stan rzeczy tudzież jego nieodzowny dalszy 
rozwój. 

Jakkolwiek własność prywatna powstała drogą przemocy, podbojów itp., jest 

ona również wynikiem twórczości społecznej, związanej z indywidualnemi 
zdolnościami ludzi. Wszakże, zdaniem myślicieli socjalistycznych, usunięcie ucisku, 
wywieranego przez własność prywatną, jest możliwe jedynie drogą przekształcenia 
jej we własność społeczną. Przyczem stawiają oni sprawę w sposób następujący: 
jak można przeszkodzić powstawaniu prywatnej własności  środków produkcji, aby 
położyć kres uciskowi, który ona wywiera na klasy nieposiadające? Kto tak stawia 
sprawę, nie uwzględnia faktu, że organizm społeczny znajduje się w stanie 
nieprzerwanego powstawania i rozrostu. W stosunku do czegoś, co się rozwija, nie 
należy pytać, jak je najlepiej urządzić mamy, aby dzięki temu pozostało na 
przyszłość w takim stanie, jaki uznaliśmy za doskonały? Myśleć w taki sposób 
można jedynie o rzeczy, która, poczynając od pewnego momentu, działa dalej 
zasadniczo w niezmienny sposób. Nie stosuje się to do organizmu społecznego. 
Wszystko, co w nim powstaje, podlega ciągłym zmianom w procesie samego życia. 
Jeżeli tedy chcemy nadać mu najlepszą, według naszego mniemania, formę, w 
którejby miał nadal trwać, podkopujemy warunki jego istnienia. 

Jednym z warunków rozwoju organizmu społecznego jest, aby jednostki, 

mogącej służyć ogółowi swemi zdolnościami, nie pozbawiać możności czynienia 
tego z jej własnej, niezależnej inicjatywy. Tam, gdzie taka działalność wymaga 
rozporządzania  środkami produkcji, zapory, stawiane tej inicjatywie, przyniosłyby 
szkodę dobru ogólnemu. Zazwyczaj wysuwany w tej sprawie argument, że 
przedsiębiorca musi mieć, jako bodziec dla swej działalności, widoki na zysk, 
związany z własnością  środków produkcji, nie ma tu znaczenia. Kierunek bowiem 
myśli, z którego wypływa wyłożony w tej książce pogląd na dalszy rozwój stosunków 
społecznych, widzi możliwość usunięcia tego rodzaju pobudek drogą wyzwolenia 
życia duchowego z zależności politycznej i gospodarczej. Wyzwolone życie 
duchowe samo z siebie rozwijać  będzie zrozumienie społeczne, stąd zaś wynikną 
bodźce zupełnie innej natury, niż te, które opierają się na widokach korzyści 
materjalnych. Ale nie o to jedynie chodzi, z jakich powodów ludzie są przywiązani do 
prywatnego władania  środkami produkcji, ale o to, co lepiej odpowiada warunkom 
życiowym organizmu społecznego: rozporządzanie  środkami produkcji w sposób 
nieskrępowany, czy też regulowany przez społeczeństwo. Przytem należy zawsze 
pamiętać,  że przy rozważaniach warunków życiowych obecnego organizmu 
społecznego, nie należy brać pod uwagę tego, co istniało, według naszego 
mniemania, w społeczeństwach pierwotnych, ale wyłącznie to, co odpowiada 
obecnemu szczeblowi rozwoju ludzkości. 

Na dzisiejszym stopniu rozwojowym zdolności indywidualne nie mogą  działać 

owocnie przy pomocy kapitału, o ile nie mają możności swobodnego rozporządzania 
nim w obiegu gospodarczym. Płodna działalność w zakresie produkcji wymaga 
zapewnienia jej nieskrępowanej dyspozycji kapitałem,  nie  z racji korzyści, jakie to 
przynosi poszczególnej jednostce lub zespołowi, ale dlatego, że w ten sposób 
najlepiej służyć ona może ogółowi, o ile zmysł społeczny towarzyszy temu w sposób 
celowy. 

Człowiek związany jest poniekąd z tem, co produkuje sam, lub razem z innymi 

background image

ludźmi w podobny sposób, jak ze sprawnością organów własnego ciała. 
Ograniczenie wolności rozporządzania  środkami produkcji porównać można do 
krępowania człowieka w swobodnem posługiwaniu się członkami jego ciała. 

Otóż  własność prywatna nie jest niczem innem, jak pośrednikiem takiego 

właśnie swobodnego rozporządzania. Przy rozpatrywaniu własności prywatnej 
ważne jest dla organizmu społecznego to tylko, żeby właściciel posiadał  prawo 
rozporządzania nią według własnej inicjatywy. W życiu społecznem połączone są ze 
sobą, jak widzimy, dwie rzeczy, które mają całkiem odmienne dlań znaczenie: 
swobodne rozporządzanie kapitałem, jako podstawą wytwarzania społecznego, oraz 
stosunek prawny człowieka, rozporządzającego kapitałem względem wszystkich 
pozostałych ludzi, którzy skutkiem tego pozbawieni są możności korzystania z tego 
kapitału. 

Do szkodliwych następstw społecznych prowadzi nie pierwotne  prawo 

swobodnego rozporządzania kapitałem, lecz jedynie dalsze trwanie w mocy tego 
prawa także i wówczas, kiedy już przestały istnieć warunki wiążące w sposób celowy 
to prawo ze zdolnościami ludzkiemi. Kto w organizmie społecznym widzi twór żywy, 
rozwijający się, zrozumie, o co tu chodzi. Będzie szukał możliwości takiego 
zarządzania tem, co z jednej strony służy życiu, aby z drugiej strony nie stawało się 
to dlań szkodliwe. Wszystko, co żyje,  żadną miarą nie może być urządzone w 
sposób, któryby zapobiegał powstawaniu także pewnych szkodliwych przejawów w 
procesie swego rozwoju. I jeżeli sami mamy współpracować z czemś, znajdującem 
się w procesie powstawania, tak, jak nas do tego zmusza organizm społeczny, to 
nasze zadanie nie może bynajmniej polegać na niedopuszczaniu do wytworzenia się 
jakiegoś koniecznego urządzenia z obawy przed jego ujemnemi następstwami. Tem 
bowiem podkopuje się możliwości rozwojowe organizmu społecznego. Chodzi 
jedynie o to, aby interwenjować we właściwym momencie, kiedy celowe urządzenia 
przekształcą się w szkodliwe. 

Zdolnościom indywidualnym należy pozostawić możność swobodnego 

rozporządzania kapitałem; lecz związane z nim prawo własności trzeba móc 
zmieniać w chwili, kiedy staje się  środkiem bezprawnej przemocy. W naszych 
czasach urządzenia, uwzględniające ten postulat, istnieją jedynie w stosunku do t. 
zw. prawa autorskiego. Po pewnym czasie po zgonie autora przechodzi ono na 
własność społeczeństwa. Urządzenie to opiera się na zasadzie zgodnej w istotą 
współżycia ludzkiego. Jakkolwiek bowiem powstanie jakiejś wartości czysto 
duchowej wiąże się  ściśle z indywidualnemi zdolnościami człowieka, to jednak 
wartość ta stanowi rezultat współżycia społecznego i w odpowiednim momencie 
powinna doń powrócić. Nie inaczej rzecz się ma z innemi rodzajami własności. 
Nieodzownym warunkiem tego, aby jednostka przy pomocy własności, mogła 
wytwarzać coś dla ogółu, jest współdziałanie tegoż ogółu. Prawo swobodnego 
rozporządzania własnością nie może być przeto oddzielone od interesu 
społeczeństwa. Nie chodzi więc o znalezienie sposobu zniesienia prawa posiadania 
kapitału, ale o to, aby zarządzanie nim odbywało się w sposób dla społeczeństwa 
najbardziej pożyteczny. 

Otóż taki sposób znaleźć można w trójczłonowym organizmie społecznym. 

Złączeni w tym organizmie ludzie działają jako całość, zapomocą członu prawno-
państwowego. Aktywizacja zdolności indywidualnych należy do organizacji 
duchowej. 

background image

Dla każdego, kto jest obdarzony zmysłem  rzeczywistości i nie pozwala, 

opanować się subjektywnym sądom, teorjom, życzeniom itp., wszystko w organizmie 
społecznym wykazuje konieczność układu trójczłonowego. Przedewszystkiem 
jednak konieczność tę ujawnia zagadnienie, dotyczące stosunku zdolności ludzkich 
do kapitału, jako podstawy gospodarczej, tudzież do prawa własności tego kapitału. 
Państwo nie powinno stawiać przeszkód powstawaniu własności prywatnej i 
zawiadywaniu nią dopóty, dopóki zdolności indywidualne pozostają związane z 
kapitałem w sposób pomyślny dla całości organizmu społecznego. W stosunku do 
własności prywatnej państwo spełniać  będzie rolę  ściśle prawną. Nigdy nie będzie 
przejmowało jej w swoje posiadanie, ograniczając się do wydawania zarządzeń, aby 
w odpowiednim momencie nastąpiło przekazanie danego objektu takiej jednostce 
lub zespołowi, które, dzięki swym właściwościom indywidualnym, ustosunkują się 
doń w sposób pożądany. Będzie to korzystne dla organizmu społecznego z dwóch 
całkiem różnych względów. Państwo, mające do czynienia z tem, co wszystkich 
ludzi jednakowo dotyczy, dzięki swym demokratycznym zasadom, potrafi czuwać 
nad tem, aby prawo własności nie stało się z biegiem czasu bezprawiem. Skutkiem 
tego, że państwo nie będzie samo zarządzało własnością, lecz troszczyć się będzie 
jedynie o przekazywanie jej indywidualnym zdolnościom ludzkim, zdołają one 
rozwinąć w pełni swe owocne siły na pożytek całości organizmu społecznego. Przy 
takiej organizacji prawa własności oraz zawiadywania nią, pozostawać ona będzie w 
jednym ręku tylko tak długo, jak to okaże się celowe. Przypuszczalnie zarządzenia 
państwowe co do przechodzenia własności z rąk do rąk będą ulegały z biegiem 
czasu dużym zmianom. Dziś, kiedy w szerokich kołach zapanowała głęboka 
nieufność do wszelkiej własności prywatnej, myśli się o radykalnem przekształceniu 
jej we własność kolektywną. Ale gdybyśmy na tej drodze poszli dość daleko, 
przekonalibyśmy się, jak skrępowałoby to możliwości rozwojowe organizmu 
społecznego. Nauczeni doświadczeniem ludzie obraliby później inną drogę. Byłoby 
jednak bezsprzecznie lepiej wprowadzić już obecnie urządzenia, któreby, w duchu 
powyższych wywodów, zapewniły zdrowie organizmowi społecznemu. 

Dopóki jednostka, oddzielnie lub w zespole, kieruje działalnością produkcyjną 

przy pomocy zgromadzonego przez nią kapitału, dopóty mieć powinna prawo 
rozporządzania przyrostem pierwotnego kapitału zakładowego, o ile ten przyrost 
przeznacza się na dalszy rozwój produkcji. Skoro tylko jednostka ta przestanie 
spełniać swe funkcje kierownicze, kapitał winien przejść do rąk innej osoby, czy 
zespołu, aby umożliwić prowadzenie podobnej lub innej placówki wytwórczej, 
służącej organizmowi społecznemu. Również i kwoty uzyskane z produkcji, a nie 
przeznaczone na jej rozbudowę, winny być odrazu kierowane na tę drogę. Za 
własność osobistą zarządzającego uważać należy to tylko, co przypada mu na 
zasadzie warunków, jakie, ze względu na swe zdolności indywidualne, uznał za 
właściwe postawić przy obejmowaniu tego stanowiska. Uzasadnienie tych żądań 
opiera się na tem, że dzięki zaufaniu, jakiem się cieszy, powierzano mu zarządzanie 
pewnym kapitałem. Jeżeli zarządzający swą działalnością przyczynił się do 
powiększenia, kapitału, to na jego korzyść powinna przypaść taka część tego 
przyrostu, aby jego pierwotne dochody powiększyły się procentowo w tym samym 
stopniu, w jakim powiększył się kapitał. 

Kapitał zakładowy przedsiębiorstwa, zgodnie z wolą pierwotnych jego 

właścicieli, może przejść w ręce nowego zarządzającego wraz z wszelkiemi 
ciążącemi nań zobowiązaniami, albo także do nich powrócić wówczas, gdy pierwszy 

background image

kierownik nie będzie mógł, albo też nie będzie chciał spełniać nadal tych zadań. 

Przy takiem urządzeniu mamy do czynienia z przekazywaniem praw. Ustalanie 

form prawnych tego przekazywania będzie zadaniem organizacji prawno-
państwowej. Również należeć doń  będzie czuwanie nad ich wykonywaniem, oraz 
zarządzanie temi sprawami. Przewidywać można,  że rozporządzenia, normujące 
przekazywanie własności, przybierać  będą różne formy, zależnie od poczucia 
świadomości prawnej. Sposób wyobrażania sobie rzeczy jaki tu wyłożyliśmy, musi 
być zgodny z rzeczywistością, nie może więc wskazywać nic więcej ponad kierunek, 
w jakim wspomniane urządzenia mogłyby się rozwijać. Jeżeli w tym duchu 
postępować  będziemy ze zrozumieniem rzeczy, to zawsze w każdym konkretnym 
wypadku znajdziemy celowy sposób działania. Przy poszukiwaniu tedy właściwego 
rozwiązania w życiu praktycznem należy zawsze uwzględniać szczególne warunki i 
ducha samej rzeczy. Im bardziej czyjś sposób myślenia odpowiada rzeczywistości, 
tem mniej skłonny on będzie w poszczególnym wypadku do narzucania 
jakichkolwiek zgóry powziętych przepisów i reguł. I takie, czy inne rozwiązanie 
wyłoni się samo w sposób wyraźny, właśnie jako konieczność z samego ducha tego 
rodzaju myślenia. Stąd też wyniknie przeświadczenie,  że państwo, zawiadując 
przekazywaniem praw własności, nigdy nie powinno samo przejmować funkcji 
rozporządzania kapitałem. Ma się ono troszczyć wyłącznie o to, aby wybór jednostki 
lub grupy, w których ręce zostaje przekazany kapitał, uzasadniały zdolności 
indywidualne wybranych. Z tego założenia wychodząc, obowiązywać winna 
przedewszystkiem ogólna zasada, że każdy, kto z powyższych względów chce 
przekazać swój kapitał, ma prawo sam decydować o swoim następcy. Będzie mu 
pozostawiona możność wyznaczenia osoby, czy też grupy osób, albo przekazania 
owego prawa jakiejś korporacji, należącej do organizacji życia duchowego. Kto 
bowiem oddał organizmowi społecznemu usługi celowem zarządzaniem kapitałami, 
ten również, dzięki swym indywidualnym zdolnościom, potrafi ze zrozumieniem 
społecznem zadecydować o dalszych losach tych kapitałów. Poszanowanie tej 
zasady będzie dla organizmu społecznego bardziej pożyteczne, niż jej ignorowanie i 
pozostawianie regulowania tych spraw osobom, które nie są z niemi w 
bezpośrednim związku. 

Takie regulowanie praw własności będzie stosowane do kapitałów, 

przekraczających pewną sumę, a zgromadzonych przy pomocy środków produkcji, 
łącznie z ziemią, przez jednostkę czy grupę osób, które to kapitały nie przeszły we 
własność prywatną z tytułu pierwotnego wynagrodzenia indywidualnych uzdolnień. 

Dochody z tego źródła oraz wszelkie oszczędności, pochodzące z własnej 

pracy, do chwili zgonu ich właściciela, lub do pewnego późniejszego terminu, 
pozostają w jego osobistem posiadaniu, względnie jego potomków. Do tego też 
czasu ciułacz, o ile przekazał swe oszczędności na cele produkcyjne, otrzymywać 
będzie oprocentowanie pewnej wysokości, wynikające z poczucia prawnego, według 
stopy ustalanej przez państwo. W ustroju społecznym, opartym na powyższych 
zasadach, możliwe będzie  ścisłe rozgraniczenie dochodów, które zawdzięcza się 
działalności przy pomocy środków produkcji, od tych, których źródłem są 
zaoszczędzone kwoty, zdobyte pracą osobistą (fizyczną i duchową). Takie 
rozgraniczenie zgodne jest z poczuciem prawnem oraz z interesem społeczeństwa. 
Oszczędności osobiste, przekazane celom wytwórczości, służą dobru 
powszechnemu. To bowiem jedynie umożliwia zdolnościom indywidualnym 
kierowanie produkcją. Przyrost, jakiego doznaje kapitał dzięki środkom produkcji - po 

background image

potrąceniu uprawnionego oprocentowania - zawdzięcza swe powstanie 
współdziałaniu całego organizmu społecznego. Powinien więc doń powrócić w 
opisany sposób. Zadanie członu prawnego ograniczy się do wydawania zarządzeń, 
aby przekazywanie kapitałów odbywało się w powyższy sposób, ale nie będzie 
należało do jego kompetencyj rozstrzyganie do jakiej gałęzi produkcji natury 
materjalnej, czy duchowej przekazany, czy też pochodzący z oszczędności kapitał 
ma być  użyty. Prowadziłoby to bowiem do tyranji państwa nad dziedziną produkcji 
duchowej i materialnej. Indywidualne zdolności ludzkie będą kierowały temi 
sprawami w sposób najbardziej korzystny dla organizmu społecznego. W razie zaś
jeśli ktoś nie zechce sam wybrać swego następcy w zawiadywaniu kapitałem, który 
powstał dzięki jego działalności, będzie mógł przekazać to prawo którejbądź 
korporacji, należącej do dziedziny duchowej. 

Również i majątek, pochodzący z oszczędności wraz z odsetkami, przejdzie po 

śmierci jego właściciela lub nieco później, na mocy jego ostatniej woli, wyłącznie w 
ręce takiej jednostki lub grupy osób, które są czynne w wytwórczości natury 
duchowej lub materjalnej; nie otrzyma zaś go nigdy człowiek nieprodukcyjny, u 
którego kapitał przekształciłby się w rentę. Jeżeli właściciel nie ma możności 
dokonania wyboru bezpośrednio, będzie uprawniony także i w tym wypadku do 
przekazania prawa rozporządzania tym majątkiem korporacji z dziedziny duchowej. 
Jedynie wówczas, gdy właściciel nie pozostawi pod tym względem  żadnych 
dyspozycyj, wyręczy go państwo, które powierzy dokonanie wyboru organizacji 
duchowej. 

Przy takiem unormowaniu ustroju społecznego uwzględniona będzie zarówno 

swobodna inicjatywa jednostki, jak i interes ogółu, który uzyska pełne 
zadośćuczynienie właśnie skutkiem tego, że inicjatywa ta będzie mu służyła. Każdy, 
kto pracę swą powierzy kierownictwu innego człowieka, przy takiem urządzeniu 
będzie miał przeświadczenie,  że to, co wspólnie z nim wytwarza, zostaje użyte w 
sposób najbardziej owocny dla organizmu społecznego, a zatem także i dla niego 
samego. W tak pomyślanym porządku społecznym powstanie: po pierwsze, zgodny 
ze zdrowem poczuciem człowieka stosunek pomiędzy sprawiedliwie regulowanem 
prawem rozporządzania kapitałem, ucieleśnionym w środkach produkcji, a pracą 
ludzką; po wtóre zaś, - zdrowy stosunek pomiędzy cenami towarów wytwarzanych 
przez oba te czynniki. 

W tem przedstawieniu rzeczy niejeden znajdzie zapewne niedoskonałości. 

Mniejsza o nie! Myślenie zgodne z rzeczywistością nie kusi się o kreślenie 
“programów”, któreby były doskonałe raz na zawsze. Ono wyznacza tylko kierunek, 
w jakim należy pracować. Podane tu zarysy służyć mają jedynie za przykład, 
oświetlający bliżej ten kierunek. Możnaby przykład ten udoskonalać. O ile tylko 
nastąpi to w zaznaczonym kierunku, będzie można osiągnąć cel owocny. 

Przy pomocy takich urządzeń dadzą się sharmonizować uzasadnione impulsy 

osobiste, lub rodzinne ze względami na dobro powszechne. Pokusa, aby swój 
majątek przekazać jeszcze za życia swemu potomstwu, niewątpliwie działać będzie 
bardzo silnie. Potomstwo to możnaby nawet wychować na jednostki pozornie 
produktywne, niedorównujące jednak pod względem dzielności innym, któreby 
powinny właśnie zająć ich miejsce. Wszakże w ustroju, gdzieby działały wspomniane 
urządzenia, pokusę  tę możnaby osłabić do minimum. Wystarczyłoby bowiem, aby 
państwo wydało zarządzenie, w myśl którego majątek przekazany członkowi 
rodziny, musiałby bezwarunkowo przejść do rozporządzenia jakiejś korporacji 

background image

duchowej po pewnym czasie od chwili zgonu jego pierwotnego właściciela. Albo też 
w jakiś inny sposób prawo będzie mogło zapobiec obchodzeniu powyższej zasady. 
Państwo będzie troszczyło się jedynie o to, żeby takie przekazanie majątku 
nastąpiło. Wybór zaś obywatela, który przejmie spadek, dokona odpowiednia 
instytucja duchowa. Wprowadzenie w życie takich założeń rozbudzi w rodzicach 
zrozumienie potrzeby wychowywania i kształcenia swych dzieci na jednostki 
społecznie pożyteczne. Przestaną oni wyrządzać społeczeństwu szkodę, skutkiem 
pozostawiania kapitałów jednostkom nieprodukcyjnym. Człowiek, ożywiony 
prawdziwym zmysłem społecznym, nie może pragnąć, aby kapitał, z którym związał 
swoją pracę, dostał się następnie w ręce osób, lub grup, które nie usprawiedliwiają 
tego swemi uzdolnieniami. 

Nikt nie zaliczy powyższych wywodów do czystej utopji, o ile tylko ma poczucie 

tego, co jest naprawdę praktycznie wykonalne. Wskazujemy tu bowiem na 
urządzenia, które bezpośrednio powstać mogą z obecnie istniejących na każdem 
miejscu. Trzeba tylko pogodzić się z tem, że państwo musi rezygnować stopniowo z 
zarządzania zarówno życiem duchowem jako też i gospodarczem. Nie powinno więc 
ono przeciwdziałać, gdy zacznie się urzeczywistniać to, co stać się powinno, 
mianowicie, gdy powstawać  będą szkoły prywatne, a życie gospodarcze oprze się 
samorzutnie na własnych podstawach. Nie ma jednak potrzeby zamykać z dnia na 
dzień szkół państwowych, ani likwidować państwowych urządzeń gospodarczych. W 
miarę urzeczywistniania skromnych być może zaczątków, dostrzeżemy możliwości 
stopniowej redukcji aparatu państwowego w dziedzinie oświaty i gospodarki. 
Potrzeba jednak przedewszystkiem, aby jednostki, które są przeświadczone o 
słuszności powyższych lub pokrewnych idej, zajęły się ich rozpowszechnianiem. 
Jeżeli idee te znajdą zrozumienie, to obudzą  zaufanie  do możliwości zdrowego 
przekształcenia obecnych stosunków w taki sposób aby pozbawić je ich cech 
ujemnych.  Takie  zaufanie jest jednak jedynem źródłem, z którego płynąć może 
naprawdę zdrowy rozwój. Kto bowiem zdobędzie to zaufanie, będzie musiał 
uświadomić sobie sposób, w jaki nowe urządzenia dadzą się praktycznie nawiązać 
do dotychczasowych. Istotną cechą idej, które tu rozwijamy, wydaje się być właśnie 
to,  że ku lepszej przyszłości nie dążymy przez niszczenie rzeczy istniejących w 
stopniu jeszcze większym, niż to już dzieje się obecnie, ale realizujemy te idee, 
budując dalej na tem, co już istnieje, w przeświadczeniu,  że, budując, burzymy 
wszystko, co niezdrowe. Uświadamianie, któreby nie budziło zaufania w tym 
kierunku, nie osiągnęłoby celu, jaki bezwarunkowo osiągnąć trzeba: taki dalszy 
rozwój, przy którym nie będzie się marnowało, lecz troskliwie chroniło wartość dóbr, 
wytworzonych dotychczas przez ludzi, oraz nabytych zdolności. Nawet człowiek 
myślący radykalnie może również nabrać zaufania do takiego przekształcenia 
społecznego, które oszczędza odziedziczone wartości. Musi on tylko zapoznać się z 
ideami, zdolnemi rzeczywiście zapoczątkować zdrowy rozwój. Będzie też musiał 
zrozumieć,  że  żadna klasa obywateli, któraby doszła do władzy, nie zdoła usunąć 
zła, o ile jej impulsów nie będą przenikały idee, darzące organizm społeczny 
zdrowiem i zdolnościami do życia. Wątpić czy dostateczna liczba ludzi wykaże 
zrozumienie dla takich idej, nawet wśród obecnego chaosu - o ile tylko szerzeniu ich 
poświęci się dostateczną energję - znaczyłoby nie wierzyć we wrażliwość natury 
ludzkiej na impulsy zdrowe i społecznie celowe. Nie należałoby wogóle stawiać tego 
pytania o możliwości zwątpienia; trzeba natomiast postawić pytanie inne; co czynić, 
aby jak najprędzej spotęgować świadomość idej, które budzą zaufanie. 

background image

Skutecznemu rozpowszechnianiu przedstawionych tu idej przeciwdziałać będzie 

na razie to, że współczesne przyzwyczajenia myślowe nie dojdą z niemi do ładu z 
dwóch zasadniczych przyczyn: albo podniesiony będzie w jakiejkolwiek formie 
zarzut,  że niepodobna wyobrazić sobie możliwości rozdarcia jednolitego życia 
społecznego, bo przecież opisane tu trzy dziedziny są zawsze ze sobą w 
rzeczywistości złączone; albo też wysuną twierdzenie, że i w państwie jednolitem 
każdy z tych trzech działów osiągnąć może również niezbędne samodzielne 
znaczenie i że właściwie pogląd powyższy zawiera mrzonki ideowe, nie mające nic 
wspólnego z rzeczywistością. 

Pierwszy zarzut wynika z myślenia  niezgodnego z rzeczywistością.  Przyjmuje 

się,  że ludzie, współżyjący ze sobą, są zdolni wytworzyć jedność  życia dopiero 
wówczas, gdy zostanie ona wprowadzona drogą zarządzeń. Czegoś wręcz 
przeciwnego wymaga jednak rzeczywistość  życiowa. Jedność powstać winna jako 
rezultat,  muszą  ją  wkońcu  wytworzyć działania, zbiegające się z różnych stron. 
Ewolucja czasów ostatnich biegła naprzekór tej  idei, zgodnej z rzeczywistością. 
Dlatego buntowało się to, co w ludziach żyje, przeciwko “porządkowi”, narzuconemu 
z zewnątrz i doprowadziło społeczeństwo do obecnego stanu. 

Drugi przesąd pochodzi z niemożności dostrzeżenia radykalnej różnicy, 

istniejącej w sposobie działania każdego z trzech członów organizmu społecznego. 
Nie widzi się tego, jak człowiek ustosunkowuje się w szczególny sposób do każdego 
z tych trzech działów, które jedynie wówczas mają możność rozwijania swych 
właściwości, gdy w rzeczywistem życiu znajdą dla siebie grunt, gdzie każdy z nich 
będzie mógł kształtować się odrębnie od dwóch pozostałych, aby z nimi 
współdziałać. Jeden z poglądów przeszłości, pogląd fizjokratów, głosił,  że 
zarządzania gospodarcze państwa, albo przeciwdziałają samorzutnemu rozwojowi 
życia ekonomicznego i wówczas są szkodliwe, albo też  dążą one w tym samym 
kierunku, co samo życie, gdy nie jest krępowane, a wtedy są zbyteczne. 
Teoretycznie pogląd ten został przezwyciężony, ale jako przyzwyczajenie myślowe 
błąka się jeszcze dotychczas, szerząc spustoszenie w głowach ludzkich. Panuje 
mniemanie, że jeżeli jakiś dział życia unormujemy według właściwych mu praw, to z 
dziedziny tej już  wszystko  powinno wyniknąć, co jest niezbędne dla całokształtu 
życia. Jeśliby np. zdołano uregulować życie gospodarcze w taki sposób, aby ludzie 
normy te odczuwali jako zadowalające, to z tego uporządkowanego podłoża winny 
jakoby wyniknąć zdrowe warunki również i dla życia prawnego oraz duchowego. Nie 
jest to jednak możliwe. Jedynie człowiek, który myśli w sposób obcy rzeczywistości, 
może uważać to za ziszczalne. Obieg gospodarczy nie zawiera w sobie nic takiego, 
coby samorzutnie stanowiło pobudkę do regulowania stosunku człowieka do 
człowieka, w sposób zgodny ze świadomością prawną. I jeżeli stosunek ten 
zechcemy wyprowadzić z motywów gospodarczych, to proces gospodarczy wchłonie 
całkowicie człowieka wraz z jego pracą i prawem rozporządzania  środkami 
produkcji. Staje się on kółkiem takiego życia gospodarczego, które działa jak 
mechanizm. Życie gospodarcze posiada tendencję do poruszania się stale w jednym 
kierunku, wymaga więc ono interwencji z innej strony. Nie wtedy zarządzenia 
prawne są pożyteczne, kiedy idą w kierunku, który wytycza życie gospodarcze, ani 
też nie wtedy są szkodliwe, gdy mu się przeciwstawiają. I dopiero wówczas człowiek 
zajmie w życiu gospodarczem stanowisko, odpowiadające jego godności, kiedy 
prawa, mające na widoku wyłącznie człowieka, jako takiego, będą bezustannie 
modyfikowały samorzutny kierunek życia gospodarczego. I tylko wtedy życie 

background image

gospodarcze mieć będzie możność rozwijania się w sposób dla człowieka pomyślny, 
gdy indywidualne zdolności ludzkie wyrastać będą ze swoistego podłoża i zapewnią 
temu życiu stały dopływ sił, których ono samo z siebie nie jest zdolne wytworzyć. 

Zdumiewający jest fakt, że tylko w dziedzinie życia czysto zewnętrznego łatwo 

dostrzega się korzyści podziału pracy. Nikt nie zechce utrzymywać, że krawiec, aby 
mieć mleko, powinien koniecznie sam hodować krowę. Gdy chodzi natomiast o 
bardziej rozległą dziedzinę życia, ogół sądzi, że tylko jednolity ustrój może być dla 
niej zbawienny. 

●  ●  ● 

Że społeczny kierunek myślowy, zgodny z rzeczywistem życiem, musi właśnie 

zewsząd wywołać zarzuty - jest zrozumiałe samo przez się. Rzeczywiste bowiem 
życie wytwarza przeciwieństwa. I kto nadąża myślą za tem życiem, musi pragnąć 
wyrównywania jego sprzeczności, tkwiących w wytworzonych przezeń urządzeniach, 
zapomocą innych urządzeń.  Nie wolno mu  łudzić się,  że jakieś urządzenie, które 
wyobraża sobie jako “idealne”, w razie urzeczywistnienia, nie wykaże  żadnych 
sprzeczności.  Żądanie współczesnego socjalizmu, aby nowoczesne urządzenia, 
służące do wytwarzania w celach osobistego zysku, zastąpić innemi, któreby 
wytwarzały dobra dla zaspakajania potrzeb ogółu, jest całkowicie uzasadnione. Ale 
ten właśnie, kto żądanie to w zupełności  uznaje, nie będzie mógł zgodzić się z 
ostatecznym wnioskiem tego socjalizmu, że zatem środki produkcji muszą przejść z 
rąk prywatnych we władanie wspólne. Przeciwnie, będzie on musiał dojść do 
całkiem innego wniosku, mianowicie, że to, co wyprodukowano prywatnie, dzięki 
zdolnościom indywidualnym, musi we właściwy sposób być oddane do użytku ogółu. 

Nowoczesna gospodarka ujawnia tendencję do tworzenia zysków drogą 

masowej produkcji. W przyszłości zaś trzeba będzie dążyć do tego, aby przy 
pomocy zrzeszeń i, wychodząc z potrzeb spożywcy, znaleźć najlepsze sposoby 
produkcji, tudzież drogi wiodące od producenta do konsumenta. Urządzenia prawne 
stać  będą na straży tego, aby każda wytwórnia pozostawała dopóty tylko pod 
zarządem jakiejś osoby lub grupy osób, dopóki to usprawiedliwiają ich zdolności 
indywidualne. Zamiast wspólnej własności środków produkcji, będziemy mieli obieg 
ich w organizmie społecznym, doprowadzający je stale do ludzi, którzy, dzięki swym 
zdolnościom, potrafią w najlepszy sposób czynić z nich użytek dla dobra 
powszechnego. W ten sposób pomiędzy jednostką a środkami produkcji powstawać 
będzie na pewien czas taki stosunek, jaki dotychczas istniał w warunkach prywatnej 
własności. Albowiem tym to środkom produkcji kierownik przedsiębiorstwa i jego 
zastępcy zawdzięczać będą, że zdolności ich przyniosą im dochody, odpowiednie do 
ich wymagań. Nie zaniedbają oni, o ile możności, udoskonalać produkcję, bo, 
aczkolwiek wzrost tejże nie przyniesie im całkowitego przyrostu czystego dochodu, 
to jednak pewną jego część. Zysk bowiem, w myśl tego cośmy powiedzieli wyżej, 
przechodzi na ogół nie w całości, lecz dopiero po odliczeniu na rzecz wytwórcy 
pewnego procentu z powodu zwiększonej produkcji. Z ducha poprzednich wywodów 
wynika również,  że w razie kurczenia się produkcji dochód wytwórcy ma się 
zmniejszać w takim samym stopniu, w jakim ulega powiększeniu przy jej wzroście. 
W każdym razie jednak dochody kierownika przedsiębiorstwa mieć będą swe źródło 
w jego działalności duchowej, nie zaś w zysku, wynikającym ze współdziałania sił 
życia zbiorowego. 

Będzie można przekonać się,  że skutkiem urzeczywistnienia takich idej 

background image

społecznych, urządzenia, które istnieją obecnie, nabiorą zupełnie nowego 
znaczenia, a własność przestanie być tem, czem była dotychczas. Nie powróci ona 
też do przeżytej już formy własności wspólnej, przybierze natomiast całkiem nową 
postać. Objekty własności dostaną się w nurt życia społecznego. Jednostka nie 
będzie mogła rozporządzać się niemi do swych prywatnych celów ze szkodą dla 
ogółu, ale też i ogół nie będzie mógł rządzić się biurokratycznie ze szkodą dla 
jednostki; natomiast odpowiedni człowiek znajdzie zawsze dostęp do własności, aby 
przy jej pomocy służyć ogółowi. 

Dzięki urzeczywistnieniu tych impulsów, które sprawę produkcji postawią na 

zdrowych podstawach i uchronią organizm społeczny od niebezpieczeństw 
kryzysów, może rozwijać się zrozumienie dobra powszechnego. Zarząd, mający do 
czynienia wyłącznie z obiegiem gospodarczym, będzie miał również możność 
niezbędnego wyrównywania zakłóceń, powstających w tym obiegu. Jeżeli np. jakieś 
przedsiębiorstwo, uznane za społecznie pożyteczne, nie będzie w stanie wypłacać 
swym wierzycielom odsetek od ich wkładów oszczędnościowych, pochodzących z 
pracy, będzie ono mogło uzyskać pomoc od innych placówek gospodarczych, za 
zgodą wszystkich osób, biorących w nich udział. Zamknięty w sobie obieg 
gospodarczy, otrzymujący zzewnątrz podstawy prawne oraz korzystający ze stałego 
dopływu ujawniających się indywidualnych zdolności ludzkich, będzie miał do 
czynienia wyłącznie z gospodarowaniem. Pozwoli to na taki podział dóbr, który 
każdemu zapewni to, co w miarę dobrobytu społecznego sprawiedliwie mu się 
należy. Jeśli zaś korzystać  będzie pozornie z większych dochodów, to jedynie 
dlatego, że to “więcej”, dzięki jego indywidualnym zdolnościom, przyniesie korzyści 
ogółowi. 

●  ●  ● 

W organizmie społecznym, ukształtowanym zgodnie z przedstawionemi tu 

wyobrażeniami,  środki finansowe, niezbędne na utrzymanie urządzeń prawnych, 
będą normowane na podstawie porozumienia pomiędzy zarządami organizmu 
prawnego i gospodarczego. Fundusze zaś na potrzeby organizacji duchowej 
wpływać będą od poszczególnych osób, biorących udział w organizmie społecznym, 
na zasadzie dobrowolnego porozumienia. Ta organizacja duchowa opierać się 
będzie na zdrowych podstawach, dzięki temu, że indywidualna inicjatywa jednostek, 
zdolnych do pracy duchowej, dochodzić  będzie do głosu w wolnem 
współzawodnictwie. 

Jedynie w takim organizmie społecznym kierownictwo działu prawnego znajdzie 

niezbędne zrozumienie dla sprawiedliwego podziału dóbr. Organizm gospodarczy, 
który korzystać będzie z pracy ludzkiej nie w zależności od potrzeb poszczególnych 
gałęzi produkcji, ale wyłącznie w granicach dopuszczalnych przez prawo, będzie 
wyznaczał wartość dóbr według  świadczeń ludzi. Nie dopuści do tego, aby 
wytwarzano takie dobra, których wartość powstaje bez liczenia się z dobrobytem i 
godnością człowieka. Taki organizm będzie ustanawiał prawa, wynikające z czysto 
ludzkich stosunków. Dzieciom przysługiwać będzie prawo do nauki. Robotnik, ojciec 
rodziny, otrzymywać  będzie wyższe wynagrodzenie, niż robotnik samotny. To 
“więcej” otrzyma on przy pomocy urządzeń, które powstaną na drodze porozumienia 
wszystkich trzech organizacyj społecznych. Urządzenia te będą mogły realizować 
prawo do nauki w ten sposób, że kierownictwo działu gospodarczego oznaczy, na 
podstawie ogólnego położenia gospodarczego, wysokość  środków, które będzie 
można przeznaczyć na nauczanie; dział zaś prawno-państwowy, zgodnie z opinją 

background image

organizacji duchowej, ustanowi prawa poszczególnej jednostki. 

Znów wypada zaznaczyć,  że w duchu myślenia zgodnego z rzeczywistością, 

uwagi tego rodzaju mają wyłącznie na celu wskazanie, jakby na przykładzie, 
kierunku,  w jakim takie urządzenia rozwijaćby się mogły. Jest rzeczą bardzo 
możliwą,  że w poszczególnych wypadkach zupełnie inne urządzenia uznane będą 
za właściwe. Ale to “właściwe” da się jedynie odnaleźć na drodze celowego 
współdziałania trzech samodzielnych członów organizmu społecznego. Sposób 
myślenia, na którym opierają się powyższe rozważania - w przeciwieństwie do tego, 
co dziś uchodzi za praktyczne, ale w istocie nim nie jest, - dąży do urządzeń 
naprawdę praktycznych, mianowicie, do takiego rozczłonowania organizmu 
społecznego, któreby pobudzało  żyjących w nim ludzi do postępowania celowego 
pod względem społecznym. 

Podobnie jak dzieci korzystają z prawa  do nauki, tak starcom, inwalidom, 

wdowom i chorym przysługuje prawo do zaopatrzenia. Środki finansowe na te cele 
powinny dopływać do obiegu w organizmie społecznym w ten sam sposób, jak 
wspomniane fundusze na nauczanie tych, którzy jeszcze niezdolni są do 
zarobkowania. Istotną cechę tych wszystkich urządzeń stanowi to, że ustalanie 
wysokości dochodu osób, które same nie zarobkują, nie powinno wynikać ze stanu 
życia gospodarczego, lecz naodwrót, życie gospodarcze musi być pod tym 
względem uzależnione od orzeczeń  świadomości prawnej. Pracujący w danym 
organizmie gospodarczym korzystać będą z tem mniejszej części dochodu z własnej 
pracy, im więcej przeznaczy się zeń na rzecz niezarobkujących. Ale to “mniej” 
obciążać  będzie równomiernie wszystkich, biorących udział w organizmie 
społecznym, o ile omawiane tu impulsy społeczne zostaną zrealizowane. Dzięki 
wyodrębnieniu spraw państwowych z życia gospodarczego, zagadnienie 
wychowania młodzieży oraz zaopatrzenia niezdolnych do pracy - co stanowi 
powszechny problem ludzkości - wejdą rzeczywiście do programu działania, 
ponieważ dziedzina prawna obejmie te sprawy, w których mogą zabierać  głos 
wszyscy pełnoletni obywatele. 

Organizm społeczny, ukształtowany według rozwijanych tu wyobrażeń, będzie 

przekazywał nadwyżkę wydajności pracy jednostek szczególnie uzdolnionych na 
rzecz ogółu, tak samo, jak od tegoż ogółu czerpać  będzie  środki na pokrycie 
niedoborów wydajności pracowników mniej uzdolnionych, w celu zapewnienia im 
uprawnionego poziomu utrzymania. “Nadwartość” nie będzie obracana na 
nieusprawiedliwione używanie jednostek, lecz na wzmożenie sił, które organizmowi 
społecznemu przysporzą dóbr duchowych lub materjalnych, a także na 
pielęgnowanie tego, co z łona tego organizmu powstaje, a nie może mu odrazu 
bezpośrednio służyć. 

Kto byłby skłonny mniemać,  że wyodrębnienie trzech członów organizmu 

społecznego posiada jedynie wartość ideową, że może wyniknąć “samo przez się” w 
jednolicie ukształtowanym organizmie państwowym czy też w państwie, 
obejmującem zrzeszenia gospodarcze, które są oparte na wspólnej własności 
środków produkcji - ten powinien zwrócić uwagę na szczególny charakter urządzeń 
społecznych, jakie powstać muszą przy urzeczywistnianiu trójczłonowej organizacji. 
Ustanawianie pieniędzy, jako prawnego środka płatniczego, naprzykład, nie będzie 
należało do funkcji władz państwowych. Będzie to zadanie kierownictwa organizacji 
gospodarczej. Pieniądz bowiem w zdrowym organizmie społecznym nie może być 
niczem innem, jak przekazem na towary wytworzone przez innych ludzi, a które 

background image

mamy prawo otrzymać z ogólnego obrotu, dzięki temu, że sami wprowadziliśmy doń 
dobra przez nas wyprodukowane. Dzięki obiegowi pieniężnemu obszar gospodarczy 
staje się jednolitem gospodarstwem. Za pośrednictwem całości  życia 
gospodarczego każdy wytwarza dla każdego. W dziedzinie gospodarczej mamy do 
czynienia wyłącznie z wartościami towarów. W tej dziedzinie charakteru towaru 
nabierają również  świadczenia, powstające w dziedzinie duchowej tudzież w 
dziedzinie państwowej. Świadczenia, których nauczyciel udziela swym uczniom, są 
dla obiegu gospodarczego towarem. Nauczycielowi nie płaci się za jego zdolności 
indywidualne, podobnie jak nie płaci się robotnikowi za siłę, użytą do pracy. Obaj 
mogą  otrzymywać wynagrodzenie jedynie za to, co pochodzi od nich i w obiegu 
gospodarczym staje się towarem. Jak musi działać swobodna, inicjatywa oraz 
prawo, aby powstał towar, leży to poza obrębem obiegu gospodarczego tak samo, 
jak oddziaływanie sił przyrody na plony zboża przy zbiorach obfitych czy skąpych. 
Zarówno organizacja duchowa, jak i państwo są z punktu widzenia swych świadczeń 
producentami towarów. Tylko, że to, co one produkują, w ich własnych dziedzinach 
nie jest towarem; staje się nim dopiero wówczas, gdy dostaje się do obiegu 
gospodarczego. Organizacje te nie gospodarują we własnych dziedzinach, lecz ich 
świadczeniami rozporządza kierownictwo organizacji gospodarczej. 

Wartość czysto-gospodarcza danego towaru (lub usługi), o ile wyraża się ona w 

pieniądzach jako jej równoważniku, zależeć  będzie od celowości  zarządzeń 
organizacji gospodarczej. Od działalności jej zarządu uzależnione będą wyniki 
gospodarcze opierające się na podstawach prawnej i duchowej, wytworzonych przez 
oba tamte człony organizmu społecznego. Wówczas wartość pieniężna towaru 
będzie wyrazem tego, że w aparacie gospodarczym organizmu społecznego 
wyprodukowano ten towar w ilości, odpowiadającej potrzebom. O ile założenia 
przedstawione w tej pracy urzeczywistnią się, to w organizmie gospodarczym 
decydującym stanie się nie impuls, dążący wyłącznie do powiększania produkcji 
gwoli gromadzenia bogactw, lecz wytwarzanie stosować się  będzie do potrzeb 
ludzkich, dzięki współpracy zrzeszeń spółdzielczych, które powstaną i łączyć się 
będą ze sobą w przeróżny sposób. Skutkiem tego wytworzy się w organizmie 
społecznym odpowiadający tym potrzebom stosunek pomiędzy wartością pieniężną 
a urządzeniami produkcyjnemi. 

Pieniądz w zdrowym organizmie społecznym będzie istotnie tylko miernikiem 

wartości. Poza każdą bowiem monetą, czy banknotem ukrywa się  świadczenie w 
postaci towaru, wzamian którego dojść można jedynie do otrzymania pieniądza. Z 
samej istoty takich stosunków staną się konieczne urządzenia, które pozbawiać 
będą pieniądze wartości dla ich posiadacza z chwilą, w której utracą one wyżej 
wymieniony charakter. Na urządzenia tego rodzaju już poprzednio zwróciliśmy 
uwagę. Pieniądze po pewnym określonym czasie przechodzić będą w odpowiedniej 
formie ma rzecz ogółu. Aby zaś pieniądze, które nie są zatrudnione w wytwórczości, 
nie były przetrzymywane przez ich posiadaczy drogą obchodzenia zarządzeń 
organizacji gospodarczej, wskazaniem będzie przeprowadzać od czasu do czasu 
nowe bicie monet, albo nową emisję banknotów. Z takiego układu stosunków 
bezwątpienia wyniknie między innemi również i to, że oprocentowanie kapitału 
będzie z biegiem lat stale się zmniejszało. Pieniądz podlegać  będzie zużyciu tak 
samo, jak zużywają się towary. Jednak takie zarządzenie będzie całkowicie 
usprawiedliwione. 

“Procenty od procentów” nie będą dopuszczalne. Kto złożył oszczędności, 

background image

musiał wprawdzie wykonać jakąś pracę, uprawniającą go do żądania w przyszłości 
pewnego równoważnika w towarach tak, jak jego teraźniejsze świadczenia dają mu 
prawo do wymiany na inne równoważne świadczenia. Jednak roszczenia takie mogą 
być  uznane tylko do pewnych granic. Albowiem uprawnienia, pochodzące z 
przeszłości, można zaspakajać jedynie świadczeniami pracy teraźniejszej. 
Roszczeniom tego rodzaju nie wolno stać się  środkiem przemocy gospodarczej. 
Urzeczywistnienie powyższych założeń postawi sprawę walutową  na zdrowych 
podstawach. Niezależnie bowiem od tego, jak skutkiem innych warunków kształtuje 
się  forma pieniądza:  waluta  w rękach kierownictwa całego organizmu 
gospodarczego stanie się rozsądnem narzędziem obrotu. Państwo nie rozwiąże 
nigdy sprawy walutowej w sposób zadowalający zapomocą  ustaw.  Państwa 
współczesne zdołają sprawę tę rozwiązać dopiero wówczas, gdy same zrezygnują z 
jej rozwiązania i przekażą ją wyodrębnionemu organizmowi gospodarczemu. 

●  ●  ● 

Wiele się rozprawia o nowoczesnym podziale pracy, o jego wpływie na 

ekonomję czasu, podniesienie jakości towarów, ich wymianę i t. p., ale mało zwraca 
się uwagi na wpływ, jaki podział pracy wywarł na stosunek poszczególnego 
człowieka do wytworu  jego pracy. Kto pracuje w społeczeństwie, opartem na 
podziale pracy, ten właściwie nigdy sam nie zdobywa dla siebie środków do życia, 
ale je otrzymuje dzięki pracy ogółu ludzi, czynnych w organizmie społecznym. 
Krawiec, który sporządził ubranie dla własnego użytku, znajduje się doń w całkiem 
innym stosunku, niż człowiek pierwotny, który sam dla siebie wytwarza wszystko, 
czego potrzebuje. Krawiec szyje dla siebie ubranie w tym celu, aby móc robić 
ubrania dla innych. Wartość, jaką jego własne ubranie dlań przedstawia, zależy w 
zupełności  od  świadczeń na jego korzyść innych ludzi. Ubranie jest dla niego 
właściwie środkiem produkcji. Niejeden powie, że są to tylko finezje pojęciowe. O ile 
jednak zwróci uwagę na kształtowanie się wartości  towarów w obiegu 
gospodarczym, nie będzie mógł myśleć w ten sposób. Zrozumie bowiem wówczas, 
że w organizmie gospodarczym, opartym na podziale pracy, niepodobieństwem jest 
pracować dla siebie. Każdy z nas może pracować tylko dla innych, wszyscy zaś ci 
inni - dla każdego z nas. Tak samo jak niepodobna samego siebie zjeść, nie można 
również pracować samemu dla siebie. Ale można tworzyć urządzenia, które przeczą 
istocie podziału pracy. Dzieje się to wówczas, gdy wytwarzanie dóbr skierowane jest 
wyłącznie w celu przekazywania na własność prywatną poszczególnym jednostkom 
rezultatów ich działalności, które przecież zawdzięczają one wyłącznie stanowisku, 
jakie zajmują w organizmie społecznym. Podział pracy wymaga takiej organizacji 
społeczeństwa, aby każdy  żył w niem zgodnie z ogólnemi warunkami tego 
organizmu jako całości. Podział pracy zatem wyłącza  gospodarczo  egoizm. Jeżeli 
pomimo to egoizm utrzymuje się w postaci przywilejów klasowych itp., powoduje to 
stan pod względem społecznym nie do zniesienia, co musi doprowadzać do 
wstrząsów. W takich stosunkach żyjemy dzisiaj. Niejednemu wyda się, być może, 
bez znaczenia żądanie, aby stosunki prawne i inne odpowiadały podziałowi pracy, 
wolnemu od egoizmu. Ale niech wyciągnie konsekwencje ze swych założeń: 
wówczas nic wogóle nie możnaby zrobić; ruch społeczny nie doprowadziłby do 
niczego. Jeżeli rzeczywistości odmawia się jej praw, niepodobieństwem jest, aby ten 
ruch zdziałał cośkolwiek pożytecznego. Kierunek myślenia, przyświecający niniejszej 
pracy, dąży do ułożenia działalności człowieka w organizmie społecznym w sposób, 
wynikający z warunków życiowych tego organizmu. 

background image

●  ●  ● 

Kto potrafi kształtować swe poglądy jedynie na zasadzie takich urządzeń, do 

których przywykł, przerazi się, słysząc,  że regulowanie stosunku pomiędzy 
kierownikiem przedsiębiorstwa a robotnikiem ma być wydzielone z organizmu 
gospodarczego. Wyda mu się bowiem, że takie wyodrębnienie prowadzi z 
konieczności do dewaluacji pieniądza i nawrotu do prymitywnych form 
gospodarczych. (Dr Rathenau w książce swej “Nach der Flut” broni tego poglądu, 
który z jego  punktu widzenia wydaje się usprawiedliwiony). Lecz powyższemu 
niebezpieczeństwu przeciwdziałać 

będzie trójczłonowy układ organizmu 

społecznego. Samodzielny organizm gospodarczy łącznie z organizmem prawnym 
zupełnie wyodrębnią stosunki pieniężne od stosunków, dotyczących pracy, które 
będą oparte na prawie. Stosunki prawne nie będą mogły wywierać bezpośrednio 
wpływu na stosunki pieniężne. Te ostatnie bowiem będą wynikiem zarządzeń 
organizacji gospodarczej. Stosunek prawny pomiędzy kierownikiem 
przedsiębiorstwa a robotnikiem nie będzie mógł wyrażać się jednostronnie w 
wartości pieniężnej, gdyż po usunięciu płacy najemnej, która wyraża stosunek 
wymienny pomiędzy towarem a siłą pracy, ta wartość pieniężna stanie się wyłącznie 
miarą wzajemnej wartości towarów (i usług). Rozważając skutki, jakie trójczłonowy 
układ pociągnie za sobą w organizmie społecznym, musimy dojść do 
przeświadczenia,  że takich urządzeń, do jakich to doprowadzi, nie znały 
dotychczasowe formy ustrojów państwowych. 

Dzięki zaś tym urządzeniom usunięte zostanie to, co dziś odczuwamy jako 

walkę klas. Walkę  tę bowiem powoduje wtłoczenie płacy roboczej w obrót 
gospodarczy. Praca niniejsza daje obraz takiego ukształtowania organizmu 
społecznego, w którym pojęcie  płacy roboczej ulegnie zmianom niemniejszym niż 
dawne pojęcie  własności.  Ale skutkiem tego przekształcenia, stosunki pomiędzy 
ludźmi nabiorą form bardziej zdolnych do życia.  Tylko dla powierzchownego sądu 
może wydawać się, że zrealizowanie powyższego nie pociągnie innych zmian prócz 
tych, iż  płacę za czas zastąpi płaca od sztuki. Jednostronny pogląd na tę sprawę 
prowadzi, być może, do takiego wniosku. Ale takiego jednostronnego poglądu nie 
przedstawiamy 

tutaj. 

Rozpatrujemy natomiast konieczność zastąpienia 

dotychczasowych form wynagrodzenia za pracę, opartych na umowie, podziałem 
wyników wspólnej działalności kierownika i robotników w związku z całokształtem 
urządzeń organizmu społecznego.  
Kto część dochodu przedsiębiorstwa, 
przypadającą na robotnika, uważa za płacę akordową, nie dostrzega, że taka “płaca 
akordowa” (która jednak właściwie nie jest płacą) wyraża się w wartości  rezultatu 
pracy w taki sposób, że położenie społeczne robotnika w stosunku do reszty 
społeczeństwa układa się całkiem inaczej, niż przy jednostronnie uwarunkowanej 
gospodarczo przewadze klasowej. W ten sposób spełni się  żądanie zaprzestania 
walki klas. 

Kto zaś jest wyznawcą poglądu, cieszącego się popularnością, zwłaszcza w 

kołach socjalistycznych, jakoby sam rozwój  przynieść miał rozwiązanie kwestji 
społecznej tudzież jakoby nie należało narzucać koncepcyj, które mają być 
urzeczywistnione, temu trzeba zwrócić uwagę,  że zapewne rozwój musi przynieść 
to, co jest konieczne, ale w organizmie społecznym impulsy myślowe człowieka są 
rzeczywistościami.  A gdy z biegiem czasu urzeczywistni się  to, co dziś może być 
jedynie przedmiotem rozmyślań, wówczas takie ziszczenie będzie właśnie zawarte 
w rozwoju. A ci, którzy liczą się jedynie z “rozwojem”, a nie z powstawaniem 

background image

płodnych idej, niechaj zaczekają ze swym sądem aż do czasu, kiedy to, co dziś jest 
myślą, stanie się “rozwojem”. Tylko, że wtedy będzie może już  zapóźno  na 
dokonanie pewnych rzeczy, których już wymagają  dzisiejsze  warunki. Niepodobna 
obserwować  objektywnie  rozwoju społecznego tak, jak obserwujemy przyrodę. 
Rozwój społeczny trzeba powodować.  Z tego względu fatalną rzeczą, jest dla 
zdrowego myślenia społecznego,  że przeciwstawia mu się panujące obecnie 
poglądy, które żądają “dowodów” dla wykazania tego, co jest społecznie konieczne 
tak, jak w przyrodoznawstwie stosuje się metodę “dowodzenia”. “Dowód” w 
społecznem ujęciu  życia ujawnić się może jedynie człowiekowi, który w poglądach 
swoich uwzględnia nie tylko to, co istnieje,  ale także to, co tkwi w zarodku w 
impulsach ludzkich - często niedostrzeżone - i co prze do realizacji. 

●  ●  ● 

Jednym z wyników trójczłonowej organizacji społeczeństwa, który wykaże, jak 

jej założenia wypływają z samej istoty życia społecznego ludzkości, będzie 
oderwanie sądownictwa od urządzeń państwowych. Do kompetencji organów 
państwowych należeć będzie ustanawianie praw, jakie mają obowiązywać jednostki i 
grupy w ich wzajemnych stosunkach. Wydawanie natomiast wyroków sądowych 
przypadnie urządzeniom organizacji duchowej. Orzekanie o winie jest w znacznym 
stopniu uzależnione od tego, czy sędzia ma możność odczucia i zrozumienia 
indywidualnego położenia podsądnego. Warunki te mogą być spełnione tylko wtedy, 
gdy zaufanie, jakim ludzie darzą urządzenia organizacji duchowej, będzie również 
istniało do ustanawianych sądów. Prawdopodobnie zarząd organizacji duchowej 
wyznaczać  będzie sędziów z różnych zawodów dziedziny duchowej, a po upływie 
pewnego czasu powrócą oni znowu do swych zajęć zawodowych. Wówczas każdy 
obywatel mieć  będzie, w pewnych granicach, możność wyboru z pośród sędziów, 
wyznaczonych na przeciąg pięciu czy dziesięciu lat, tego, do którego czuje 
dostateczne zaufanie, by poddać się jego wyrokowi w sprawie karnej czy cywilnej. W 
okręgu miejsca zamieszkania każdego obywatela będzie zawsze dostateczna liczba 
sędziów, aby umożliwić taki swobodny wybór. Skarżący więc zwracałby się zawsze 
do tego sędziego, którego wybrał oskarżony. 

Pomyślmy, jak doniosłe byłoby takie urządzenie w dawnej monarchji Austro-

Węgierskiej. W dzielnicach mieszanych pod względem językowym oskarżony 
jakiejkolwiek narodowości miałby możność obrania na swego sędziego - rodaka. Kto 
znał dawne stosunki w Austrji, zrozumie, w jakim stopniu takie urządzenie 
przyczyniłoby się do wyrównania tarć, wynikających ze współżycia odrębnych 
narodowości. I nie tylko na sprawy narodościowe, ale także na inne rozległe 
dziedziny życia wpływ urządzeń tego rodzaju byłby dodatni. 

Do pomocy wybieranym w ten sposób sędziom i sądom delegowanoby 

urzędników, specjalistów w dziedzinie prawnej. Oni również byliby wyznaczani przez 
organizację duchową, lecz nie wykonywaliby sami czynności sędziowskich. Ta sama 
organizacja powoływałaby do życia sądy apelacyjne. 

Istotną cechę ustroju opartego na powyższych założeniach stanowić będzie to, 

że sędzia potrafi głębiej wejrzeć w przyzwyczajenia i uczucia oskarżonego, gdyż 
poza urzędowaniem sędziowskiem, któremu poświęci tylko pewien okres czasu, 
będzie obeznany ze sferą życia obwinionego. 

Zdrowy organizm społeczny we wszelkich swych urządzeniach rozwijać będzie 

u swych obywateli poczucie społeczne, a więc i sądownictwo nie będzie pozbawione 

background image

tego wpływu. Wykonanie wyroków będzie należało do funkcyj działu prawnego. 

●  ●  ● 

Na razie nie ma potrzeby omawiania innych urządzeń poza wspomnianemi, 

które, w razie realizacji powyższych zasad, stałyby się konieczne w innych 
dziedzinach  życia. Opisanie ich wymagałoby tu, rzecz naturalna, o wiele więcej 
miejsca. 

Z przedstawionych tu poszczególnych urządzeń  życiowych wynika, że ideą, z 

której zostały wyprowadzone, nie ma nic wspólnego - jak to możnaby mniemać i jak 
to faktycznie przypuszczano tu i ówdzie na moich wykładach, poświęconych tej 
sprawie - ze wznowieniem trzech stanów: żywicieli, wojowników i mędrców 
(Nährstand, Wehrstand und Lehrstand). To, do czego się tu zmierza, jest 
przeciwieństwem ustroju stanowego. Ludzie nie będą podzieleni społecznie  ani na 
klasy, ani na stany; natomiast sam organizm społeczny zostanie rozczłonowany. 
Dzięki temu właśnie człowiek będzie mógł być naprawdę człowiekiem. 
Rozczłonowanie to bowiem sprawi, że człowiek z każdym z trzech działów będzie 
życiowo związany. Z działem organizmu społecznego, w którym pracuje zawodowo, 
wiązać go będą sprawy rzeczowe, z pozostałemi zaś utrzymywać  będzie  żywe 
stosunki, gdyż ustrój ten będzie go do tego pobudzał. Trójczłonowy zatem będzie 
organizm społeczny, tworzący wyodrębnioną podstawę  życia ludzkiego, każdy zaś 
człowiek, jako taki, stanie się łącznikiem pomiędzy jego trzema członami. 

 

background image

IV. 

MIĘDZYNARODOWE STOSUNKI ORGANIZMÓW SPOŁECZNYCH. 

 
Wewnętrzne rozczłonowanie zdrowego organizmu społecznego spowoduje 

również trójczłonowość stosunków międzynarodowych. Każda z trzech dziedzin 
ustosunkuje się samodzielnie do odpowiednich dziedzin innych organizmów 
społecznych. Na stosunki gospodarcze pomiędzy dwoma krajami nie będą 
bezpośrednio wywierały wpływu stosunki prawno-polityczne, istniejące pomiędzy ich 
rządami. I odwrotnie, stosunki pomiędzy temi rządami kształtować się  będą, w 
pewnych granicach, całkiem niezależnie od stosunków gospodarczych. Dzięki 
niezależnemu powstawaniu tych stosunków, w razie konfliktów będą one zdolne 
działać wyrównująco. Pomiędzy poszczególnemi organizmami gospodarczemi 
wytworzą się skutkiem tego sploty interesów, które sprawią, że dla współżycia ludzi 
granice terytorjalne już nie będą miały wielkiego znaczenia. 

Organizacje duchowe poszczególnych krajów zawiążą między sobą stosunki, 

wynikające jedynie ze wspólnoty życia duchowego całej ludzkości. Życie duchowe, 
uniezależnione od państwa, oparte na sobie samem, wytworzy stosunki, które nie są 
możliwe wówczas, gdy ocena działalności duchowej zależy nie od kierownictwa 
instytucyj duchowych, ale od władz państwowych. Pod tym względem nie ma żadnej 
różnicy pomiędzy usługami, które wyświadcza nauka, mająca bezsprzecznie 
międzynarodowy charakter, a tem co wytwarzają inne dziedziny duchowe. Do 
dziedziny duchowej należy także mowa ojczysta narodu i wszystko, co jest z nią 
bezpośrednio związane. Sama świadomość narodowa należy również do tej 
dziedziny. Ludność pewnego obszaru językowego nie wpadnie w nienaturalne 
konflikty z innemi, o ile nie zechce wywierać nacisku przez swą organizację 
państwową lub potęgę gospodarczą w celu wzmożenia wpływów swej kultury 
narodowej. Jeżeli dana kultura narodowa w porównaniu z inną posiada większą siłę 
ekspansji i twórczości duchowej - rozszerzanie się jej będzie usprawiedliwione i 
może odbywać się na drodze pokojowej, o ile urządzenia, służące temu celowi, 
zależne będą wyłącznie od organizacji duchowej. 

Obecnie trójczłonowość organizmu społecznego dozna jeszcze silnego oporu 

ze strony skupień ludzkich, które rozwinęły się na podłożu wspólnej mowy i kultury 
narodowej. Opór ten jednak musi załamać się wobec celu, jaki ludzkość, jako całość, 
zmuszona będzie sobie stawiać coraz bardziej świadomie. Ludzkość odczuje, że 
każda jej cząstka wówczas tylko zdoła osiągnąć byt naprawdę godny człowieka, gdy 
zwiąże się w sposób żywotny z wszystkiemi pozostałemi częściami. Obok innych 
impulsów przyrodzonych skupienia narodowe stanowią przyczyny ukształtowania się 
w dziejach zespołów prawnych i gospodarczych. Ale siły, powodujące wzrost kultury 
narodowej, powinny rozwijać się we wzajemnem na siebie oddziaływaniu, 
niehamowane przez stosunki, jakie powstają pomiędzy organizacjami państwowemi 
i kompleksami gospodarczemi. Osiągnie się to wówczas, gdy skupienia narodowe 
przeprowadzą trójczłonowość w ramach swych organizmów społecznych w taki 
sposób, aby każdy z ich członów mógł samodzielnie rozwijać swe stosunki z innemi 
organizmami społecznemi. 

Pomiędzy narodami, państwami i ciałami gospodarczemi powstaną skutkiem 

tego  wielokształtne  powiązania, które każdą cząstkę ludzkości skojarzą z 
pozostałemi w taki sposób, że każda z nich w swym własnym interesie odczuwać 

background image

będzie  życie innych. Z elementarnych impulsów, zgodnych z rzeczywistością, 
powstanie  Związek Narodów. Nie będzie potrzeba “ustanawiać” go z góry, na 
podstawie jednostronnych poglądów prawnych. 

Każdy, kto myśli realnie, musi przypisać szczególne znaczenie okoliczności, że 

aczkolwiek wyłożone tu cele mają znaczenie dla całej ludzkości, to jednak każdy 
poszczególny  
organizm społeczny może je realizować niezależnie od tego, jak na 
razie ustosunkują się do tej sprawy inne kraje. Jeżeli którykolwiek organizm 
społeczny rozczłonuje się naturalnym porządkiem rzeczy na te trzy dziedziny, 
przedstawiciele ich, jako jednolite korporacje będą mieli możność nawiązania 
stosunków międzynarodowych z innemi organizmami nawet wówczas, jeżeli 
trójczłonowość nie została tam jeszcze wprowadzona. Kraj, który pod względem 
trójczłonowości wyprzedzi inne, będzie działał dla wspólnego celu całej ludzkości. 
To, co musi być dokonane, dokona w znacznie większym stopniu siła, która 
wykazuje w życiu  cel, mający swe źródło w prawdziwych impulsach ludzkości, 
aniżeli wszelkie uchwały kongresów czy pertraktacje dyplomatyczne. Cel ten został 
pomyślany na podstawie rzeczywistości i w życiu realnem da się osiągnąć w każdej 
zbiorowości ludzkiej. 

Kto  śledził wydarzenia ostatnich dziesięcioleci w życiu narodów i państw z 

punktu widzenia, jaki tu obraliśmy, mógł zdać sobie sprawę z tego, jak te w biegu 
dziejów wytworzone twory państwowe z ich centralizacją  życia duchowego, 
prawnego i gospodarczego doprowadziły do takich stosunków międzynarodowych, 
które siłą rzeczy parły ku katastrofie. Ale taki obserwator mógł również dostrzec, jak 
siły przeciwstawne, pochodzące z nieuświadomionych impulsów ludzkich, wskazują 
na trójczłonowość. Stanie się ona środkiem leczniczym przeciwko wstrząsom, które 
spowodował fanatyzm jednolitości. Ale nastawienie życiowe “miarodajnych sfer 
kierowniczych ludzkości” nie pozwoliło im dostrzec tego, co się oddawna 
przygotowywało. Jeszcze na wiosnę i w początkach lata 1914 roku można było 
słyszeć  oświadczenia “mężów stanu”, że dzięki wysiłkom rządów, według 
przewidywań ludzkich pokój w Europie jest zapewniony. “Dygnitarze” ci zupełnie nie 
zdawali sobie sprawy z tego, że słowa ich i czyny nie miały już nic wspólnego z 
biegiem rzeczywistych wydarzeń. A jednak uchodzili oni za “praktyków”. Za 
“fantastę” natomiast uważany był człowiek, który, jak autor niniejszej pracy, wbrew 
opinji “mężów stanu” wyrobił sobie w ciągu ostatnich dziesięcioleci odmienne 
zapatrywania i wypowiadał je jeszcze na wiele miesięcy przed katastrofą wojenną 
wśród szczupłego grona słuchaczy w Wiedniu. (Szersze audytorjum byłoby go 
niezawodnie wyśmiało). O grożącem niebezpieczeństwie mówił on mniej więcej tak: 
Panujące obecnie tendencje życiowe będą coraz bardziej wzmagały się na siłach, aż 
wreszcie same siebie zniszczą. Kto wzrokiem duchowym przenika życie społeczne, 
dostrzega, jak wszędzie powstają skłonności do tworzenia się strasznych wrzodów 
społecznych. Budzi się w nim wielka troska o kulturę ludzkości. Jest to rzecz 
okropna, działająca tak przygnębiająco, że nawet gdybyśmy potrafili stłumić w sobie 
wszelki entuzjazm do poznawania zjawisk życiowych drogą wiedzy duchowej, 
musielibyśmy uderzyć na alarm, wskazując całemu  światu  środki lecznicze. O ile 
organizm społeczny rozwijać się będzie dalej tak, jak dotychczas, wywiąże się stan 
chorobliwy kultury, podobny do tworzenia się  raka  w organizmie ludzkim. 
Tymczasem pogląd na świat kół panujących wytworzył ma tem podłożu  życia - 
którego one nie mogły i nie chciały dostrzec - impulsy, prowadzące do 
niewłaściwych zarządzeń, zamiast takich, któreby ugruntowały zaufanie wśród 

background image

różnych ugrupowań ludzkich. 

Kto mniema, że wśród bezpośrednich przyczyn obecnej katastrofy wojennej, 

społeczne konieczności życiowe nie odegrały żadnej roli, zastanowić się winien nad 
tem, co wynikłoby z politycznych impulsów państw, które parły ku wojnie, gdyby ich 
“mężowie stanu” byli uwzględnili te konieczności społeczne w zakresie swej woli. 
Niechże rozważy także, czego dałoby się uniknąć, gdyby w swym czasie te 
osobistości były skierowały swą wolę na inny cel, niż na gromadzenie materjału 
palnego, który musiał wreszcie doprowadzić do eksplozji. 

Jeżeli ową chorobę raka, która w ciągu ostatnich dziesięcioleci toczyła stosunki 

pomiędzy państwami, uważać będziemy za konsekwencję społecznej postawy sfer 
kierowniczych ludzkości, zrozumiemy, jak pewien myśliciel, ożywiony ogólno-
ludzkiemi zainteresowaniami duchowemi, obserwując przejawy woli tych sfer, już w 
r. 1888 mógł powiedzieć: “Cel ten - to uczynić całą ludzkość w jej ostatecznym 
rozwoju społecznością braterską, gdzie ludzie, powodując się jedynie 
najszlachetniejszemi pobudkami, kroczyliby wspólnie naprzód. Kto śledzi dzieje, 
chociażby tylko na mapie Europy, może dojść do przeświadczenia,  że w naszej 
najbliższej przyszłości musi dojść do ogólnego mordowania się wzajem narodów. 
Jedynie myśl o konieczności odnalezienia drogi do prawdziwych wartości  życia 
ludzkiego, pozwoli zachować wiarę w godność człowieka. A myśli tej niepodobna 
pogodzić z niesłychanemi zbrojeniami u nas i u naszych sąsiadów. Wierzę w nią 
jednak i musi ona nam przyświecać, o ile nie uznamy za coś lepszego zakończenia 
życia ludzkiego zbiorowem samobójstwem, skutkiem powziętego wspólnie 
postanowienia w oficjalnie wyznaczonym dniu”. (Tak pisał Hermann Grimm w r. 
1888 w swej książce: “Aus den letzten fünf Jahren”, str. 46). Czemże innem były 
“zbrojenia wojenne”, jeśli nie dążeniem do utrzymania nadal państw jako ustrojów 
jednolitych, mimo, że, wobec współczesnego rozwoju, forma ta stała się 
zaprzeczeniem istoty zdrowego współżycia narodów? A takie zdrowe współżycie 
można osiągnąć jedynie w organizmie społecznym, który ukształtuje się zgodnie z 
nowoczesnemi koniecznościami życiowemi. 

Już zgórą od pół wieku austrjacko-węgierski kompleks państwowy domagał się 

nowego ukształtowania. Jego życie duchowe, będące wyrazem mieszanego składu 
państwa pod względem narodowościowym, wymagało formy, dla której zaporę 
stanowiło państwo jednolite, ukształtowane pod wpływem przestarzałych impulsów. 
Konflikt serbsko-austrjacki, jako punkt wyjścia katastrofy światowej, jest najlepszym 
dowodem,  że granice polityczne tego jednolitego państwa od pewnego momentu 
dziejów powinny były przestać być granicami kulturalnego życia jego narodów. 
Gdyby życie duchowe, oparte na sobie samem, niezależne od państwa i jego granic, 
miało możność rozwijania się poza te granice w sposób harmonijny z celami 
narodów - konflikt, który miał swe źródło w życiu duchowem, nie musiałby 
wyładować się koniecznie w katastrofie politycznej. Ale rozwój tego rodzaju wydawał 
się zupełną niemożliwością, a nawet absurdem każdemu, kto w Austro-Węgrzech 
mniemał,  że myśli zgodnie z “racją stanu”. Przyzwyczajenia bowiem myślowe tych 
ludzi nie dopuszczały innego poglądu, jak tylko ten, że granice państwowe muszą 
się zlewać z granicami spólnot narodowych. Uznanie możności powstawania ponad 
granicami politycznemi organizacyj życia duchowego, obejmujących szkolnictwo i 
inne gałęzie działalności duchowej, było czemś niedopuszczalnem dla ich rutyny 
myślowej. A przecież właśnie to rozwiązanie, uchodzące za coś “nie do pomyślenia”, 
jest wymaganiem czasów nowych w życiu międzynarodowem. Człowiek, myślący 

background image

praktycznie, nie powinien zniechęcać się pozorną niemożliwością i mniemać,  że 
wprowadzanie urządzeń w myśl tych wymagań, natknie się na niezwalczone 
trudności - przeciwnie, trzeba właśnie, aby kierował swe wysiłki do ich 
przezwyciężania. Zamiast nadawania myśleniu “mężów stanu” kierunku zgodnego z 
wymogami nowoczesnemi, usiłowano tworzyć urządzenia, które, naprzekór tym 
wymaganiom, miały utrzymywać jednolitą postać państwa. Skutkiem tego takie 
państwo stawało się tworem coraz bardziej obcym życiu. I znalazło się ono w 
drugiem dziesięcioleciu XX-go wieku przed alternatywą: albo oczekiwać swego 
końca, wobec niepodobieństwa utrzymania nadal swej dawnej formy, albo też 
powierzchownie ratować bankructwo ustroju wewnętrznego drogą przemocy, którą 
dawało się uzasadnić stanem wojennym. W 1914 r. austrjacko-węgierscy “mężowie 
stanu” nie mieli innego wyboru: albo mogli skierować swe wysiłki ku tworzeniu 
warunków realizacji zdrowego organizmu społecznego i oświadczyć to światu jako 
swą wolę, zdolną wzbudzić nowe zaufanie, albo też zmuszeni byli rozpętać wojnę w 
celu utrzymania dawnego stanu rzeczy. Myśleć więc sprawiedliwie o winie za to, co 
się stało w roku 1914, można tylko wówczas, gdy uwzględnia się to głębsze podłoże 
wypadków. Wobec wielu narodowości, jakie wchodziły w skład monarchji austrjacko-
węgierskiej, jej przedewszystkiem postawione było dziejowe zadanie ukształtowania 
zdrowego organizmu społecznego. Zadania tego nie zrozumiano. Ten grzech 
przeciwko duchowi dziejów wpędził Austro-Węgry w wojnę. 

A Rzesza Niemiecka? Powstała ona w okresie, kiedy nowoczesne żądania 

zdrowego organizmu społecznego zmierzały ku swemu urzeczywistnieniu. To 
urzeczywistnienie mogło stanowić dla niej rację istnienia. Impulsy społeczne skupiły 
się w tem państwie środkowo-europejskiem, jakby w środowisku przeznaczonem do 
tego posłannictwa dziejowego. Myślenie społeczne występowało tu i ówdzie; ale w 
państwie niemieckiem przybrało ono postać szczególną, która pozwalała rozpoznać 
dokąd zmierza. To powinno było nadać temu państwu cel pracy i przed jego 
przywódcami postawić te problemy. Gdyby nowo założone państwo otrzymało taką 
treść dla swej pracy, jakiej wymagały same siły dziejowe, dowiodłoby ono racji bytu 
swego istnienia w nowoczesnem współżyciu narodów. Ale zamiast przystąpić z tem 
posłannictwem do wielkich zagadnień, zadowolono się reformami społecznemi, 
dostosowanemi do potrzeb dnia bieżącego i cieszono się, gdy zagranica podziwiała 
wzorowość tych reform. A obok tego opierano coraz więcej światową moc narodu na 
formach, pochodzących z najbardziej przestarzałych pojęć o potędze i splendorze 
państwowym. Ukształtowano państwo, które podobnie jak austro-węgierski twór, 
było w zasadniczej sprzeczności z tem, co historycznie zapowiadało się w siłach 
narodu. Sił tych nie dostrzegali wcale jego sternicy. Ustrój państwowy według ich 
pojęcia mógł opierać się jedynie na sile militarnej. To zaś, czego wymagały dzieje 
nowoczesne, musiałoby opierać się na urzeczywistnieniu impulsów, zmierzających 
do budowy zdrowego organizmu społecznego. Gdyby go zrealizowano, państwo 
niemieckie znalazłoby się w innej sytuacji wśród narodów, niż było w r. 1914. 
Polityka niemiecka, skutkiem niezrozumienia nowoczesnych wymagań  życia 
narodowego, stanęła na martwym punkcie. Polityka ta w ciągu ostatnich 
dziesięcioleci nie dostrzegła nic z dojrzewających wydarzeń. Zajmowała się ona 
wszystkiem, co nie leżało w zakresie rozwoju sił nowoczesnych i co, skutkiem tego 
braku treści, musiało “runąć, jak domek z kart”. 

Gdyby zechciano ściśle zbadać i przedstawić  światu fakty, które zaszły w 

miarodajnych kołach Berlina w końcu lipca i pierwszego sierpnia 1914, powstałby 

background image

wierny obraz tego, co jako tragiczny los państwa niemieckiego wyłoniło się z biegu 
wydarzeń. To, co się wówczas działo, mało jest jeszcze znane zarówno w kraju, jak i 
zagranicą. Kto to wszystko poznał, wie, jak ówczesna polityka, niemiecka była 
podobna do domku z kart i jak, osiągnowszy martwy punkt swej działalności, 
musiała  całkowicie przekazać  władzom wojskowym decyzję w sprawie, czy i jak 
rozpocząć wojnę. Czynniki, decydujące w sferach wojskowych, nie mogły, z 
militarnego punktu widzenia, postąpić inaczej, niż postąpiły, gdyż z tego punktu 
widzenia sytuacja mogła przedstawiać się tylko tak, jak one ją widziały. 
Doprowadzono bowiem do takiej sytuacji, że jakakolwiek inicjatywa poza sferami 
wojskowemi nie była już możliwa. Wszystko to byłoby dziś faktem historycznie 
ustalonym, gdyby znalazł się człowiek, któryby zagłębił i wydobył na światło dzienne 
wydarzenia, zaszłe w Berlinie w końcu lipca i 1-go sierpnia, a zwłaszcza to 
wszystko, co się wydarzyło 31-go lipca i 1-go sierpnia. Wciąż jeszcze ulegamy 
złudzeniu,  że, o ile znamy wcześniejsze fakty przygotowawcze, poznanie owych 
wydarzeń nic dać nam nie może. Nie wolno jednak ich pomijać, jeżeli chcemy 
poruszać t. zw. obecnie “zagadnienie winy”. Zapewne, że też i w inny sposób 
zapoznać się można z przyczynami, które istniały o wiele wcześniej, ale poznanie 
ostatnich wydarzeń wskazuje, w jaki sposób te przyczyny wywarły działanie. 

Poglądy, które wówczas wciągnęły sterników Niemiec do wojny, w dalszym 

ciągu działały zgubnie. Stały się one opinją publiczną. Nie dopuściły one, aby u 
ludzi, dzierżących w swych rękach władzę, rozwinęło się nawet w tych strasznych 
latach po gorzkich doświadczeniach zrozumienie tego, co wtrąciło kraj w położenie 
tragiczne. Licząc na wrażliwość, jaką wydarzenia wojenne powinny były obudzić, 
autor niniejszych rozważań usiłował, w momencie zdawało się najbardziej 
odpowiednim, zapoznać z ideą zdrowego organizmu społecznego te osobistości w 
Niemczech i Austrji, których wpływ mógł był jeszcze spowodować uznanie tych 
impulsów. Jednostki, które odnosiły się uczciwie do losów narodu niemieckiego, 
brały wówczas udział w tej akcji. Ale wysiłki te okazały się daremne. Rutyna 
myślowa wzbraniała się przed przyjęciem impulsów, które dla wyobrażeń, 
zorjentowanych  wyłącznie  militarystycznie, wydawały się niezdatne do niczego. 
Znajdowano w tem co najwyżej oddzielenie szkoły od Kościoła. Tak, to byłoby już 
coś. Po tym właśnie szlaku biegły już oddawna myśli ludzi nastawionych 
“państwowo”, ale niepodobna było nadać im kierunku bardziej skutecznego. Ludzie 
życzliwi radzili mi, żebym myśli te “opublikował”. W owej chwili rada ta była najmniej 
celowa. Cóżby to pomogło, gdyby w dziedzinie “literatury” wśród wielu innych 
zagadnień poruszył ktoś sprawę tych impulsów i to jakiś szary cywil? Przecież, 
zgodnie z naturą tych impulsów, znaczenie ich zależało wówczas tylko od tego, skąd 
zostaną wysunięte. Gdyby był wystąpił z niemi odpowiedni autorytet, narody 
środkowo-europejskie dostrzegłyby możliwość urzeczywistnienia zmian, 
odpowiadających ich skłonnościom, mniej lub więcej uświadomionym. A narody 
rosyjskiego Wschodu w tym momencie napewno zorjentowałyby się w możności 
zniesienie caratu w imię tych nowych idej. Wątpić w to mógłby jedynie ten, kto nie 
zna tej wrażliwości na zdrowe idee społeczne, jaką posiada młody jeszcze intelekt 
Wschodu europejskiego. Zamiast deklaracji, w myśl tych idej, podyktowano pokój w 
Brześciu n/B. 

Fakt,  że myślenie w duchu militarnym nie było w stanie odwrócić katastrofy 

Europy  środkowej i wschodniej, mógł ukryć się  właśnie tylko przed takiem 
myśleniem. Przyczyną klęski narodu niemieckiego było to, że nie chciano uwierzyć 

background image

w możliwość zapobieżenia katastrofie. Nikt nie chciał widzieć, że ludzie, którzy mieli 
prawo rozstrzygania o wszystkiem, zupełnie nie rozumieli konieczności dziejowych. 
Kto je choć trochę rozumiał, ten wiedział też,  że wśród narodów anglo-saskich 
znajdują się jednostki, zdające sobie sprawę z tego, co nurtowało w siłach środkowej 
i wschodniej Europy. Można było poznać przeświadczenie tych osób, że w tych 
częściach Europy dojrzewa coś, co musi wyładować się w potężnych przewrotach 
społecznych. Takie przewroty, jak mniemano, dla narodów anglo-saskich nie były już 
ani dziejowo-konieczne, ani możliwe. Zgodnie z tym poglądem kierowano własną 
politykę. Natomiast w środkowej i wschodniej Europie nic nie wiedziano o tem 
wszystkiem i stosowano stare metody w ten sposób, że wreszcie wszystko runąć 
musiało, jak “domek z kart”. Grunt pod nogami mogła wówczas mieć jedynie 
polityka, uwzględniająca fakt, że w krajach anglo-saskich liczono się z temi 
koniecznościami dziejowemi na wielką skalę i w sposób samo przez się zrozumiały z 
angielskiego punktu widzenia. Zachęta jednak do takiej zmiany polityki wydawała 
się, zwłaszcza “dyplomatom”, czemś najzupełniej zbytecznem. 

Zamiast prowadzić politykę, któraby mogła wpłynąć dodatnio również i na 

Europę  środkową i wschodnią przed wybuchem wojny światowej, szachując 
posunięcia w wielkim stylu polityki angielskiej, kroczono dalej ścieżką udeptaną 
przez dyplomatów. Z gorzkiego doświadczenia okropności wojennych nie potrafiono 
wyciągnąć nauki o konieczności przeciwstawienia zadaniu, które światu postawiła 
Ameryka w swych politycznych enuncjacjach, innego problemu, własnego problemu 
Europy, zrodzonego z jej własnych sił  życiowych. A koncepcję, wysuniętą przez 
Wilsona z amerykańskiego punktu widzenia, można byłoby pogodzić z tą, która, jako 
impuls duchowy Europy, dałaby o sobie znać  wśród huku armat. Wobec 
konieczności dziejowych wszelkie inne pertraktacje były pustą gadaniną. 

Ale ludziom, których fala wypadków wyniosła w Rzeszy niemieckiej na 

stanowiska naczelne, zbywało na zdolnościach do postawienia sobie zadań, 
uwzględniających nowe prądy, budzące się w życiu ludzkości. I dlatego to jesień r. 
1918 musiała przynieść to, co przyniosła. Załamaniu się siły militarnej towarzyszyła 
kapitulacja duchowa. Zamiast zdobyć się wówczas przynajmniej na 
zamanifestowanie z woli Europy impulsów duchowych narodu niemieckiego, nie 
uczyniono nic poza podporządkowaniem się czternastu punktom Wilsona. Wobec 
Wilsona znalazły się Niemcy, które nie miały nic do powiedzenia od siebie. 
Jakkolwiek Wilson wyobrażał sobie swoje czternaście punktów, mógł on był 
Niemcom przyjść z pomocą jedynie w tem, ku czemu one same dążyły. Musiał 
przeto czekać na ujawnienie się tej woli. Nicość polityki niemieckiej na początku 
wojny uzupełniła nicość tejże polityki w październiku r. 1918 tudzież okropna 
kapitulacja duchowa za sprawą człowieka, w którym wielu pokładało w Niemczech 
ostatnie nadzieje. 

Na sytuację w Europie środkowej złożyły się: brak wiary w światło kierownicze 

sił dziejowych, tudzież odraza do uwzględniania impulsów, płynących z poznania 
współzależności duchowych. Obecnie na skutek katastrofy wojennej, wytworzyła się 
nowa sytuacja. Charakteryzuje ją istnienie idei impulsów społecznych ludzkości, jak 
je przedstawiliśmy w pracy niniejszej. Te impulsy społeczne mają swą wymowę, 
która stawia przed całym światem cywilizowanym swoje zadanie, Czyż myśl o tem, 
co się musi stać, ma dziś znów wobec społecznych zagadnień dojść do martwego 
punktu, tak samo, jak to uczyniła w obliczu ówczesnych zadań polityka środkowo-
europejska w r. 1914? Kraje, które wobec aktualnych wówczas spraw mogły się były 

background image

trzymać na uboczu, nie powinny obecnie postępować w ten sam sposób względem 
kwestji społecznej. W stosunku do tego problemu nie powinno być ani przeciwników 
politycznych, ani ludzi obojętnych; trzeba, aby cała ludzkość zjednoczyła się w 
powszechnem działaniu, czujna na ducha czasu i stosująca doń swe postępowanie. 

Z przedstawionych w tej pracy zamierzeń czytelnik zrozumie dlaczego już nieco 

wcześniej autor jej napisał “Odezwę do Narodu Niemieckiego i całego  Świata 
Kulturalnego”, zamieszczoną w rozdziale następnym. Odezwę  tę ogłosił  światu, a 
przedewszystkiem narodowi niemieckiemu komitet, który tę sprawę dobrze rozumiał. 
Dziś mamy już odmienne warunki, niż wówczas, kiedy rzeczy te można było 
poruszać tylko w węższych kołach. Wcześniejsze opublikowanie uczyniłoby z nich 
niechybnie “literaturę”. Dziś podanie tych rzeczy do powszechnej wiadomości 
powinno spowodować to, co do niedawna nie było możliwe, mianowicie, zjednanie 
tej idei ludzi rozumnych, pragnących pracować w jej duchu, jeśli uznają,  że 
zasługuje na zrozumienie i realizację. To bowiem, co obecnie powstać winno, może 
powstać jedynie za sprawą takich ludzi. 

 

background image

ANEKS. 

ODEZWA DO NARODU NIEMIECKIEGO I CAŁEGO ŚWIATA KULTURALNEGO. 

 
Naród niemiecki był przeświadczony, że jego, przed pół wiekiem wydźwignięte, 

państwo posiada budowę trwałą po wsze czasy. W sierpniu 1914 r., stojąc wobec 
rozpętania katastrofy wojennej, mniemał,  że państwo to okaże się niezwyciężone. 
Dziś stoi nad jego gruzami. Po takiem doświadczeniu musi nastąpić opamiętanie. 
Doświadczenie to bowiem wykazało,  że poglądy panujące w ciągu pół wieku, a 
zwłaszcza powszechna opinja w latach wojennych były błędem, którego następstwa 
okazały się tragiczne. Gdzież szukać przyczyn tego fatalnego błędu? Pytanie to 
powinno zmusić członków narodu niemieckiego do zastanowienia się nad sobą. 
Możliwość jego zdolności do życia zależy od tego, czy znajdzie siłę na takie 
zastanowienie się. Przyszłość narodu niemieckiego zależy od tego, czy potrafi on z 
całą powagą zadać sobie pytanie: w jaki sposób popełniłem ten błąd? Jeżeli uczyni 
to dziś, uświadomi sobie, że przed pół wiekiem stworzył wprawdzie swe państwo, 
lecz zaniedbał postawić przed nim zadania, wypływającego z istotnej treści 
niemieckiego ducha narodowego. 

Założono państwo. W pierwszych czasach jego istnienia usiłowano regulować 

jego wewnętrzne możliwości rozwojowe, zgodnie z wymogami, jakie ujawniały się z 
roku na rok ze starych tradycyj i nowych potrzeb. Następnie zabrano się do 
umacniania i wzmagania jego zewnętrznej potęgi, opartej na siłach materjalnych. 
Połączono z tem zarządzenia, mające na celu zaspokajanie nowoczesnych żądań 
socjalnych. Wprawdzie tą drogą uwzględniono niejedno z tego, co doba obecna 
wykazała jako konieczność, ale nie przyświecał temu wielki cel, jaki winien się 
wyłonić z poznania sił rozwojowych, ku którym współczesna ludzkość musi się 
koniecznie zwrócić. W ten sposób państwo niemieckie weszło do spólnoty 
światowej, nie posiadając istotnego celu, usprawiedliwiającego jego byt. Przebieg 
zawieruchy wojennej wykazał to bardzo boleśnie. Do chwili jej wybuchu cały  świat 
poza-niemiecki nie mógł dostrzec w postępowaniu Rzeszy nic takiego, coby budziło 
przekonanie, że sternicy tego państwa spełniają posłannictwo dziejowe, któremu nie 
godzi się przeciwdziałać. Niezdolność tych przywódców do uświadomienia sobie 
podobnej misji musiała doprowadzić państwa poza-niemieckie do poglądu, który dla 
ludzi orjentujących się naprawdę w sytuacji, stanowi głębszą przyczynę upadku 
Niemiec. 

Otóż, bezstronne uświadomienie sobie tego stanu rzeczy byłoby nieskończenie 

ważne dla narodu niemieckiego. W nieszczęściu powinno było powstać to 
zrozumienie, którego nie wykazano w ostatniem pięćdziesięcioleciu. Drobne troski, o 
najbliższy dzień powszedni powinien był zastąpić szeroki pogląd na życie, któryby 
potęgą myśli dążył do poznania sił rozwojowych współczesnej ludzkości i poświęcił 
im wolę pełną odwagi. Musiałoby ustać to małostkowe dążenie do obezwładniania, 
jako niepraktycznych idealistów, wszystkich tych, którzy kierują swą uwagę na owe 
siły rozwojowe. Musiałaby ustąpić zarozumiałość i pycha osób, uważających się za 
praktyków życiowych, które spowodowały jednak nieszczęście, zasłaniając ciasnotę 
swych mózgów płaszczykiem rzekomej praktyczności. Należało także uwzględnić to 
wszystko, co ludzie, okrzyczani za idealistów, lecz myślący, w gruncie rzeczy, 
naprawdę życiowo, mieli do powiedzenia o nowoczesnych potrzebach rozwojowych. 

“Praktycy” wszelkich kierunków dostrzegali wprawdzie od dawna pojawienie się 

background image

całkiem nowych postulatów ludzkości. Ale żądaniom tym chcieli uczynić zadość w 
ramach przyzwyczajeń myślowych i urządzeń, przekazanych przez dawne czasy. 
Żądania te wysunęło nowoczesne życie gospodarcze. Zaspokojenie ich na drodze 
inicjatywy prywatnej wydawało się niemożliwe. Zastąpienie przedsiębiorczości 
prywatnej - społeczną w poszczególnych dziedzinach narzucało się jednej klasie 
społecznej, jako konieczność. Postulat ten urzeczywistniono tam, gdzie, zdaniem tej 
klasy, wydawało się to korzystne. Radykalne przekształcenie  wszelkiej  inicjatywy 
prywatnej w społeczną stało się celem innej klasy, która, skutkiem rozwoju 
nowoczesnej gospodarki, nie widzi swego interesu w utrzymaniu dotychczasowej 
przedsiębiorczości prywatnej. 

Wszelkie dążenia, które zmierzały dotąd do zaspokojenia nowoczesnych 

postulatów ludzkości, opierają się na wspólnem podłożu. Prą one ku uspołecznieniu 
prywatnej własności i liczą na to, że przejmą ją ciała publiczne (państwo, gmina). Te 
ciała jednak powstały z założeń, nie mających nic wspólnego z owemi postulatami. 
Lub też bierze się pod uwagę nowsze formy organizacyjne (np. spółdzielnie), które 
utworzyły się niezupełnie w sensie tych nowych żądań, lecz wedle odziedziczonych 
przyzwyczajeń myślowych, jako naśladownictwo starych form. 

W rzeczywistości jednak żadna organizacja, utworzona na modłę takich starych 

przyzwyczajeń myślenia, nie może podjąć się tego, czego się po niej spodziewamy. 
Siły czasu prą ku takiej strukturze społecznej, któraby miała na widoku zupełnie coś 
innego, niż ma obecna. Dotychczas formy współżycia społecznego powstawały po 
większej części z instynktów socjalnych ludzkości. Przeniknięcie ich sił pełnią 
świadomości - oto zadanie czasów naszych. 

Organizm społeczny, tak samo jak naturalny, składa się z członów. I podobnie 

jak organizm naturalny musi myśleć zapomocą  głowy, nie zaś  płuc, tak też i 
organizm społeczny wymaga rozczłonowania na układy.  Żaden z nich nie może 
podejmować się funkcji innego, natomiast każdy musi współdziałać z pozostałemi, 
utrzymując własną samodzielność. 

Życie gospodarcze może rozwijać się pomyślnie jedynie wówczas, gdy 

kształtuje się według własnych sił i praw, jako samodzielny człon organizmu 
społecznego i w swej dziedzinie nie dopuszcza zamętu, który powstaje skutkiem 
tego,  że pozwala się w niem rządzić siłom innego członu tegoż organizmu, 
mianowicie, politycznego. Dział państwowo-polityczny zaś powinien rozwijać się w 
pełnej samodzielności, obok działu gospodarczego tak, jak w organizmie naturalnym 
system oddychania obok systemu nerwowo-zmysłowego. Niepodobna osiągnąć 
zdrowego współdziałania obu tych członów drogą regulowania ich z jednego 
centrum władzy prawodawczej i administracyjnej, lecz każdy z nich mieć musi w tym 
celu własne organa, które będą ze sobą  żywo współdziałały. Albowiem system 
polityczny niszczy życie gospodarcze, gdy chce przejąć jego funkcje. System 
gospodarczy zaś traci swe siły życiowe, gdy bierze się do polityki. 

Te dwa systemy organizmu społecznego uzupełnić musi trzeci, ukształtowany 

zupełnie samodzielnie według własnych możliwości  życiowych - mianowicie, 
twórczość duchowa. Wchodzi ona również i do obu poprzednich systemów, które 
otrzymują jej podniety od organizacji duchowej, posiadającej własne organa 
zarządzające. Trzeci ten dział nie może być przez oba tamte zarządzany, ani 
podlegać ich wpływom w inny sposób, niż tak, jak oddziaływują na siebie 
poszczególne organa, działające obok siebie w całokształcie organizmu 

background image

naturalnego. 

To, co powiedzieliśmy tu o koniecznościach organizmu społecznego, można już 

dziś uzasadnić naukowo i rozwinąć ze wszelkiemi szczegółami. W niniejszych 
rozważaniach mogliśmy nakreślić jedynie wytyczne dla wszystkich tych, którzy 
skłaniają się do uznania tych konieczności. 

Powstanie Rzeszy Niemieckiej przypadło na okres, kiedy te konieczności już się 

ujawniły współczesnej ludzkości. Kierownicy państwa nie potrafili postawić przed 
niem zadania, wynikającego ze zrozumienia tych konieczności. Takie zrozumienie 
zapewniłoby państwu nie tylko spoistość wewnętrzną, lecz nadałoby również jego 
polityce zagranicznej uzasadniony kierunek. Dzięki takiej polityce naród niemiecki 
miałby możność współżycia z innemi narodami. 

W nieszczęściu ludzie powinniby przecież dorosnąć do poznania. Trzeba 

skierować wolę ku ukształtowaniu organizmu społecznego, zdolnego do życia. 
Wobec  świata zewnętrznego nie powinnyby występować te Niemcy, które już nie 
istniały, lecz przedstawiciele dziedziny duchowej, politycznej i gospodarczej, jako 
samodzielne delegacje. Im to należało pertraktować z tymi, co zwyciężyli te Niemcy, 
które, na skutek poplątania trzech członów swego organizmu, wyrodziły się w twór 
społeczny, niezdolny do życia. 

Przeczuwamy już objekcje “praktyków”, którzy rozwodzić się  będą nad 

złożonością tego, co tu było powiedziane. Dla nich samo już myślenie o 
współdziałaniu tych trzech członów byłoby uciążliwe, nie chcą bowiem nic wiedzieć o 
prawdziwych  żądaniach  życia, lecz wszystko dostosowują sobie wygodnie według 
wymagań  własnego  myślenia. Powinni jednak zrozumieć,  że albo będą musieli 
podporządkować swe myślenie wymogom rzeczywistości, albo też, nie 
wyciągnąwszy  żadnej nauki z nieszczęścia, wzmagać  będą w nieskończoność 
sprowadzone już klęski dalszemi katastrofami. 

 

Dr. Rudolf Steiner 

 

background image

UWAGI DO POLSKIEGO WYDANIA. 

 
Kto w dziedzinie wydawniczej poszukuje przedewszystkiem nowości, będzie 

zapewne niemile ździwiony,  że praca, którą w przekładzie udostępniamy 
społeczeństwu polskiemu, w oryginale ukazała się niemal przed dwudziestu laty 
(1919 r.). 

Czynimy to w przeświadczeniu,  że podstawowe myśli i impulsy, w tej pracy 

zawarte, nic nie straciły na swem znaczeniu i aktualności, bodaj raczej wręcz 
odwrotnie. Albowiem minione dwa dziesiątki lat przyniosły bogaty plon gorzkich 
rozczarowań i smutnych doświadczeń, potwierdzających bezpłodność wszelkich 
utopijnych, nie opartych na głębszej rzeczywistości idealizmów i sztucznych 
programów. A tymczasem ogrom piętrzących się trudności i zawiłość problemów, 
oczekujących rozwiązania, ciągle się dalej groźnie potęguje. 

Czytelnikowi, któryby czuł potrzebę pracowania dalej w kierunku niniejszej 

pracy, należy zwrócić uwagę na inne prace społeczno-ekonomiczne Dr. R. Steinera, 
a przedewszystkiem na “Kurs Ekonomji Społecznej”, wydany w przekładzie polskim 
w 1935 r., a także na broszurę Dr. Emila Anderegga, działacza samorządu 
kantonalnego w St. Gallen, p. tyt. “Wirtschaftliche Verständigung”, która stanowi 
próbę praktycznego zastosowania założeń układu trójczłonowego do życia 
społeczno-gospodarczego Szwajcarji. 

M. O. 

Warszawa, 12 listopada 1938 r. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

LISTA MAILOWA ANTROPOZOFIA 

 Osoby zainteresowane 

zagadnieniem trójczłonowości organizmu społecznego oraz filozofią Rudolfa Steinera 
zapraszamy do udziału w liście mailowej Antropozofia.  

http://groups.yahoo.com/group/antropozofia/

 

 

 


Document Outline