background image

J. Donald Walters 

 

 

 

 

 

 

 

 

MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

Jak przyciągać we właściwym czasie to, 

czego potrzebujemy 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Agencja Wydawnicza COMES, Warszawa, 1996 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

1

 

Spis treści 

Spis treści . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  

Część I  Zasady . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

1.  Czym jest prawdziwe bogactwo? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  

2.  Poczucia bezpieczeństwa szukamy najpierw w sobie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

3.  Nie ograniczajmy swoich oczekiwań . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  

4.  Jesteś częścią szerszej rzeczywistości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5.  Jesteś częścią inteligentnej rzeczywistości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 

6.  Gdzie są granice bogactwa? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   13 

7.  Chcąc żyć mądrze dawaj . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 

8.  Głęboki sens ofiary na szlachetne cele . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   16 

9.  Jak zarabianie pieniędzy może sprzyjać rozwojowi duchowemu? . . . . . . . . .   19 

   

 

Część II  Metoda . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 

10.  Potrzeba koncentracji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   21 

11.  Jak rozwinąć zdolność koncentracji? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   23 

12.  Podstępna podświadomość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 

13.  Moc afirmacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 

14.  Bądź praktyczny w swoim idealizmie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 

O Autorze  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33 
 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

2

CZĘŚĆ I:  ZASADY 

I.  Czym jest prawdziwe bogactwo? 

 

Pieniądze – jak nam od dawna mówiono – są źródłem wszelkiego zła. Ta ludowa 

mądrość,  bez  wątpienia,  powstała  z  błędnego,  chociaż  powszechnego,  przekonania, 
jakoby pieniądze były źródłem wszelkiego, co najlepsze! Kiedy bowiem oczekujemy 
zbyt wiele, przekonujemy się – tak jak w bałwochwalstwie – że obiekt, od którego je-
steśmy uzależnieni, nie potrafi wysłuchać naszych modlitw i spełnić oczekiwań, jakie 
mamy wobec niego. 
 

Być  może  więc,  ową  starożytną  sentencję  należałoby  odczytywać  nieco  inaczej: 

Umiłowanie pieniądza jest źródłem wszelkiego zła. 
 

Pieniądze  –  same  w  sobie  –  nie  są  złe,  podobnie  jak  dynamit,  którego  można  z 

powodzeniem używać do budowy dróg. Ten sam materiał może jednak posłużyć terro-
rystom  do  wysadzenia  budynku.  Pieniędzy  możemy  używać  do  wspaniałych  celów, 
często jednak ludzka zachłanność zatrudnia je w służbie zła. 
 

Pieniądze są jedynie pewnym źródłem energii. Źle się dzieje wówczas, gdy stają 

się przedmiotem uwielbienia, a ich gromadzenie samoistnym celem. Oddając się pom-
nażaniu pieniędzy, blokujemy przepływ energii życiowej. 

 

 

Pewnego razu rodzice wybrali się ze swym dzieckiem na wycieczkę w góry. Pod-

czas postoju wszyscy pili zimną wodę z górskiego potoku. Woda tak dziecku smako-
wała,  że  napełniło  nią  butelkę  i  zabrało  do  domu.  W  domu  piło  po  trochu  każdego 
dnia, aby wystarczyło jej na dłużej. 
 

Jakież  było  jego  rozczarowanie,  gdy  po  paru tygodniach  woda  w  butelce  straciła 

swój smak. 

 

 

Podobnie  jest  z  pieniędzmi:  gdy  je  gromadzimy,  tracą  swą  „świeżość”.  Aby  do-

pływ pieniędzy był stały, musimy nauczyć się postrzegać je nie jako rzecz, lecz jako 
formę  dynamicznej  energii  –  będącej,  w  ostatecznym  rachunku,  przejawem  naszej 
własnej energii życia. 

 

 

Koncepcje sugerowane w tytule tej książki są wzajemnie powiązane, a nawet uza-

leżnione. 
 

Rozwijanie zdolności przyciągania pieniędzy zależy w znakomitym stopniu od 

umiejętności właściwego korzystania z nich. 
 

Właściwe korzystanie z pieniędzy wynika ze świadomości, iż ich zdobywanie nie 

sprowadza się wyłącznie do manipulowania siłami materii zgodnie z własnym intere-
sem. Nie jest ono również sprawą tzw. łutu szczęścia. W rzeczywistości, to my sami 
przyciągamy  pieniądze
,  a  wszelkie  niepowodzenia  w  tym  zakresie  są  naszym  wła-
snym nieświadomym aktem ich odpychania. Często dzieje się tak nawet wówczas, gdy 
wyobrażamy sobie, że czynimy wszystko, by poprawić swoją sytuację finansową. 
 

Obydwie  koncepcje  –  uczenia  się  przyciągania  pieniędzy  oraz  właściwego  ich 

używania  – uzależnione  są  ostatecznie od  zrozumienia własnych  prawdziwych  po-
trzeb
, czyli od tego wszystkiego, co stanowi dobro najwyższe – nasze i naszych bliź-

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

3

nich. Istnieje bowiem prawo życiowe, zgodnie z którym trwonienie jakichkolwiek za-
sobów prowadzi nas, prędzej czy później, do sytuacji, w której nie możemy ich już od-
tworzyć. Pomyślmy tylko o wielkich połaciach lasów, które wycięto, nie troszcząc się 
o ich odnowę; czy też o ziemi uprawnej, którą zmarnowano, nie dbając o odnowę bio-
logiczną gleby. 
 

Przypomnijmy sobie historie gwiazd filmowych, które, zamiast używać rozumnie 

swoich pieniędzy, roztrwoniły je, doprowadzając się do ruiny. 

 

 

Czym jest majątek? Większość ludzi kojarzy to pojęcie z inwestycjami, oszczęd-

nościami,  dochodami  i  hipoteką.  Wszyscy  jednak  znamy  ludzi  żyjących  szczęśliwie 
bez tego wszystkiego, jak również osoby zarabiające znacznie więcej i stale borykają-
ce się z trudnościami finansowymi. 
 

Zdumiewające jest to, iż ludzie zadowalający się mniejszymi dochodami potrafią 

często lepiej korzystać z życia: wyjeżdżają na dłuższe wakacje i robią wiele różnych 
rzeczy, na które osoby zamożniejsze nigdy nie mogą sobie pozwolić. 
 

Czym jest więc prawdziwe bogactwo? Na pewno  miarą jego nie jest ilość posia-

danych dóbr, a raczej umiejętność ich używania. Zamożność każdego z nas jest poję-
ciem  subiektywnym:  jesteśmy  bogaci  lub  biedni  w  takim  stopniu,  w  jakim  się  za  ta-
kich uważamy. Bogactwa nie da się zmierzyć jakąś ustaloną miarą. Jeśli ktoś ma po-
czucie bogactwa umysłowego bądź duchowego, może potrzebować niewielkiej ilości 
dóbr materialnych, by czuć się w pełni zadowolonym z życia. Z drugiej strony, ktoś, 
kto pojmuje swoje bogactwo wyłącznie w kategoriach dających się przeliczyć na pie-
niądze, może uważać się za biednego, mając na koncie pięćdziesiąt milionów dolarów 
– tylko dlatego, że jago kolega szkolny dorobił się dziewięćdziesięciu milionów. 

 

 

Pamiętam sytuację ze swego życia – miało to miejsce w roku 1963 – gdy moje do-

chody spadły niemal do zera, a jednocześnie bardzo pragnąłem napisać książkę wyda-
ną później pod tytułem Kryzys współczesnej myśli. Żyłem wówczas przez trzy miesią-
ce, wydając po 10 dolarów. Czas ten wspominam teraz nie jako okres wielkiego wy-
rzeczenia i uciążliwości, lecz jako przynoszące satysfakcję wyzwanie i ciekawą przy-
godę. 
 

W  ciągu  tych  trzech  miesięcy  nauczyłem  się  najbardziej  wymyślnych  sposobów 

oszczędzania.  Hodowałem  lucernę  i  robiłem  indyjskie  czapati  zamiast  chleba.  Przy-
zwyczaiłem  swoje  podniebienie  do  mleka  w  proszku,  które  jest  znacznie  tańsze  od 
zwykłego,  jak  również  zadowalałem  się  małymi  porcjami  deserów,  zamiast  objadać 
się  nimi  do  granic  możliwości.  Korzystałem  z  wyprzedaży  w  sklepie  spożywczym  i 
przygotowywałem sobie tanie, lecz wysokoenergetyczne potrawy, np. grochówkę, któ-
re  mi  starczały  na  kilka  dni.  Ktoś  mógłby  oczywiście  powiedzieć,  że  byłem  wtedy 
biedny.  Jednak  nie  odczuwałem  tego.  Nie  twierdzę  naturalnie,  iż  czułem  się  bogaty, 
istotne jest jednak to, że nie rozmyślałem ze smutkiem o wszystkim, czego mi brako-
wało i dlatego właśnie biedny nie byłem. Powiem więcej: w znaczeniu, o którym była 
wcześniej mowa – byłem bogaty. 
 

Przypomnę w tym miejscu uroczą historię pewnego amerykańskiego Indianina, z 

radością uprawiającego swą skromną ćwierć akrową działkę. Zaprzyjaźnił się on kie-
dyś z bogatym sąsiadem, a ów pewnego dnia zaoferował mu pięć akrów swojej ziemi. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

4

„Dziękuję za życzliwość – odpowiedział Indianin – jeśli jednak będę miał więcej zie-
mi do uprawiania, to może mi nie starczyć czasu na śpiewanie”. 

 

 

Na przeciwnym biegunie znajdują się ludzie zarabiający krocie, którzy nigdy nie 

są przekonani o tym, że dobrze im się powodzi. Przypomina mi się w tym kontekście 
mój  przyjaciel  z  Indii  –  naukowiec,  profesor  jednego  ze  znanych  uniwersytetów. 
Człowiek ten miał własny dom. Mimo iż członkowie jego rodziny dobrze się odżywia-
li, ładnie ubierali i żyli całkiem dostatnio, on sam uważał siebie za życiowego bankru-
ta – tylko dlatego, że nie stać go było na jakieś kosztowne urządzenia, które widział na 
Zachodzie – np.  telewizor  najnowszej generacji.  Pamiętam,  jak  wypłakiwał  mi  się w 
rękaw pewnego wieczoru: „Jestem biedny! Jestem biedny!” 

 

 

Bogactwo jest świadomością dostatku, a ubóstwo świadomością niedostatku. Bo-

gactwo i ubóstwo są więc stanami umysłu. Każdy jest tak bogaty i tak biedny, za ja-
kiego sam siebie uważa. 
 

Nie chcę, by Czytelnicy podejrzewali mnie o podstęp iż skusiłem ich atrakcyjnym 

tytułem  książki  i  –  mając  świadomość,  że  dzięki  niemu,  została  już  zakupiona  –  za-
mierzam  im  przekazywać  filozofię  wyrzeczenia,  zamiast  –  zgodnie  z  zapowiedzią- 
uczyć przyciągania pieniędzy. Pieniądze są w tym świecie rzeczą ważną. Ktoś, kto pi-
sze książki, również ich potrzebuje, by mógł się tym zajmować. Fotografik musi sobie 
kupić profesjonalny sprzęt, by mógł robić dobre zdjęcia. Pieniądz ingeruje w ten czy 
inny sposób we wszystkie dziedziny ludzkiej działalności. Nie chcę też nikomu udo-
wadniać, że mógłbym żyć przez dłuższy czas za dziesięć dolarów miesięcznie. 
 

Zasadniczą tezą tego wykładu jest wykazanie wagi właściwej postawy umysłowej 

– nie tylko dla inteligentnego określenia wymiarów szczęścia, lecz również, i przede 
wszystkim, dla przyciągania dostatku

 

Celem tej książki jest pomoc w przyciąganiu pieniędzy w taki sposób, by nie stało 

się to źródłem zagrożenia dla spokoju umysłu, a przeciwnie, otworzyło przed nami au-
tentyczne możliwości. Ma ona również nauczyć mądrego posługiwania się pieniędzmi 
z korzyścią dla siebie i innych. 
 

 

II.  Poczucia bezpieczeństwa szukamy najpierw w sobie 

 

Intencją  nauk  Jezusa  Chrystusa  było  przede  wszystkim  zbawienie  ludzkich  dusz. 

Ponieważ jednak prawda pozostaje prawdą, niezależnie od poziomu, na którym jej po-
szukujemy, więc wiele wypowiedzi Jezusowych można odnieść z pożytkiem do zwy-
kłych spraw ludzkiego życia. 
 

Weźmy, na przykład, następujące słowa: „Bo kto ma, temu będzie dodane i nad-

miar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma” (Ewangelia wg św. 
Mateusza). Na pierwszy rzut oka nauka ta wydaje się niesprawiedliwa, bez względu na 
to, na jakim poziomie miałaby być rozpatrywana. Jeśli jednak pojmujemy dostatek ja-
ko coś, co człowiek do siebie przyciąga, zamiast nań oczekiwać jak na kapryśne zrzą-

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

5

dzenie losu – niepewne błogosławieństwo, nad którym nie może w żaden sposób za-
panować – wówczas jawi nam się zupełnie inna treść Jezusowego pouczenia. 
 

Jego  istotą  jest  znaczenie  naszej  własnej  odpowiedzialności  w  poszukiwaniu  do-

statku.  Inaczej  mówiąc,  dostatek  jest  czymś,  co  powinniśmy  do  siebie  przyciągać. 
Możemy go również odpychać. 
 

Świadomość obfitości przyciąga obfitość. Jest to naprawdę takie proste, nie za-

szkodzi  jednak  wyjaśnić  tę  myśl  dokładniej.  Z  drugiej  strony,  świadomość  ubóstwa 
przyciąga ubóstwo
.  

 

 

Słyszymy  ludzi  dających  wyraz  swojej  świadomości  ubóstwa.  Negatywne  posta-

wy  mają  w  sobie negatywną  moc.  Nasze  oczekiwania  wobec życia  –  zarówno pozy-
tywne, jak i negatywne – w znacznym stopniu przesądzają o naszym dobrobycie i nie-
dostatku, sukcesach i niepowodzeniach oraz poczuciu życiowego spełnienia bądź roz-
czarowania. 
 

Ważne  jest  to,  iż  możemy  zmniejszyć  lub  zwiększyć  oddziaływanie  tych oczeki-

wań, skupiając na nich myśli i uczucia w sposób mniej lub bardziej intensywny. 

 

 

Jedną  z  głównych  nauk  wielkiego  mistrza  duchowego  Paramhansy  Jogaanandy 

był aforyzm: Im silniejsza wola, tym większy strumień energii. Siła woli sprowadza 
energię do ciała, a następnie kieruje ją na zewnątrz, ku obiektom spełnienia. Skutecz-
ność naszych oczekiwań wobec życia zależy więc od ilości energii, jaką na nich kon-
centrujemy. 

 

 

Osoby o słabej woli odznaczają się słabym przepływem energii życia. Ludzie dys-

ponujący  silną  wolą  –  przeciwnie  –  zawsze  znajdują  rezerwy  energii  wewnętrznej, 
która daje im zdolność urzeczywistnienia celów. 
 

Gotowość wyzwala energię. Brak gotowości pozbawia nas jej, bez względu na to, 

jak bardzo się staramy ją odzyskać przez odpoczynek i właściwą dietę. 
 

Energia o której mówimy, jest bowiem faktycznie spoiwem umysłu i ciała – Bo-

skiej  Świadomości  ze  światem  materii.  Nauka  udowodniła,  że  materia  jest,  w  swej 
istocie, formą energii. 
 

Wielu  czołowych  współczesnych  fizyków  idzie  dalej  w  swoich  przekonaniach, 

twierdząc iż energia jest manifestacją świadomości. Twierdzenia te zgodne są ze sta-
rożytnymi  naukami  wywodzącymi  wszechświat  materialny  z  twórczej  Woli  Boga 
działającej za pośrednictwem kosmicznych energii. 
 

Kiedy unosimy rękę sięgając po kamień, nie tylko wizualizujemy czynność dźwi-

gania go, lecz również aktem woli mobilizujemy energię i kierujemy ją w odpowiedni 
sposób. 
 

Jogaananda  opracował  system  ćwiczeń  psychofizycznych  rozwijających  świado-

mość owego przepływu energii i pozwalających nad nim panować. Praktykowałem te 
ć

wiczenia przez wiele lat i uważam je za nadzwyczaj korzystne – nie tylko na pozio-

mie  fizycznym,  lecz  także  w  odniesieniu  do  problemów  będących  przedmiotem  tej 
książki. 
 

Nawet  bez  tych  ćwiczeń,  człowiek  może  osiągnąć  wysoki stopień  oddziaływania 

na zdarzenia, które ludzie bardziej bierni uznają za nie poddające się kontroli. Oddzia-
ływania  te  stają  się  możliwe  dzięki  zrozumieniu  wpływu  postawy  wewnętrznej  na 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

6

przepływ energii. Nasza energia działa bowiem na materię nie tylko za pośrednictwem 
mięśni  ciała  fizycznego.  Istnieje  oddziaływanie  znacznie  subtelniejsze,  niezależne 
od ciała i przyciągające do nas to wszystko, czego chcemy
; jednocześnie negatywne 
oczekiwania  rzeczy  niepożądanych  równie  skutecznie  przyciągają  je  w  naszym  kie-
runku. 
 

Energię  umysłu  można  porównać  do  elektryczności,  będącą  jedną  z  niższych 

form. Jest to niższa manifestacja tej samej energii, która ożywia nasze ciało. Jednocze-
ś

nie  jest  ona  szczególnym  przejawem  kosmicznej  Energii,  od  której  pochodzi  cały 

wszechświat materialny. 
 

Gdy  w  przewodniku  płynie  prąd,  powstaje  wokół  niego  pole  magnetyczne.  Im 

większe natężenie prądu, tym silniejsze jest to pole. 
 

Podobnie  dzieje  się,  gdy  chcemy,  by  coś  się  stało  lub  wówczas,  gdy  staramy  się 

coś do siebie przyciągnąć. Wysyłamy strumień energii; jest to energia myśli kierowa-
na przez naszą wolę. Z kolei ta energia wywołuje również pewnego rodzaju pole sił, 
które przyciągają do nas przedmiot oczekiwań. 
 

A zatem, w celu przyciągania pieniędzy musimy być przekonani, że zasługuje-

my  na  godziwy  udział  w  obfitości  wszechświata.  I  rzeczywiście,  każdemu  z  nas 
przysługuje takie prawo. 
 

Nie  bądźmy  bierni  w  swych  żądaniach  wobec  świata.  Nie  czekajmy  na  uśmiech 

łaskawego losu. Utwierdzajmy się w przekonaniu, że jesteśmy integralną i ważną czę-
ś

cią kosmicznej rzeczywistości. 

 

Mając świadomość życia wśród obfitości, będziemy przyciągać do siebie – zgod-

nie ze słowami Jezusa – jeszcze większą obfitość. 
 

 

III.   Nie ograniczajmy swoich oczekiwań 

 

Znam dowcip o kimś, kto – po śmierci – zwiedzając niebo pod przewodnictwem 

ś

w. Piotra, znalazł się w pobliżu „niebiańskiego złomowiska”. 

- Znajdziesz tu – wyjaśnił mu Przewodnik – wszystkie dary z niebios, które ludzie 

na ziemi odrzucili. 

-  Ależ  to  niemożliwe!    -  wykrzyknął  zdziwiony.  Niektóre  z  tych  rzeczy  są  bardzo 

piękne. Spójrz choćby na tego cadillaca. Któż mógł go odrzucić? 

- To ciekawe, że pytasz o ten właśnie samochód – odparł św. Piotr. Tak się składa, 

ż

e to właśnie ty go odrzuciłeś. 

- Niemożliwe! – upierał się rozmówca. Nigdy nie pogardziłbym takim pięknym po-

darunkiem. 

- A jednak to ty go odrzuciłeś. Widzisz, to auto czekało na ciebie i miało ci być do-

starczone.  Zawsze  jednak,  gdy  modliłeś  się  o  samochód,  w  twoim  umyśle  powstawał 
obraz volkswagena. 

 

Większość  znanych  mi  książek,  uczących  techniki  urzeczywistniania  własnych 

pomysłów, podkreśla znaczenie wyraźnej wizualizacji i dokładnego opisu rozmiarów i 
kształtów tego, co ma być urzeczywistnione. Jeśli to ma być, na przykład, samochód, 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

7

należy  wyobrazić  sobie  konkretny  model  oraz  jego  kolor  i  kształt;  jeszcze  lepiej  wi-
dzieć go stojącego we własnym garażu, z kluczykami w stacyjce. 

Sens  przytoczonej  anegdoty  sprowadza  się  do  tego,  iż  nie  możemy  zawczasu 

przewidzieć wszystkich możliwości, jakie życie nam podsunie. Żądając czegoś ściśle 
określonego, możemy niechcący przeoczyć wiele innych rzeczy. 

 

Zdefiniowaliśmy pieniądze jako strumień energii. Idea strumienia nie da się pogo-

dzić z jakimkolwiek usztywnieniem koncepcji lub zachowań. Myślenie dogmatyczne 
jest  kruche.  Aprioryczne  wyobrażenia  o  tym,  jak  sprawy  powinny  się  toczyć,  służą 
nam  dopóty,  dopóki  wszystko  rozwija  się  zgodnie  z  przewidywaniami;  zawodzą  nas 
jednak, gdy życie stawia przed nami nowe wyzwania. Narciarz przewróci się, jeśli w 
sytuacji wymagającej nagłego skrętu w prawo, skręci w lewo, ponieważ wcześniej się 
na to „nastawił”. 

Przepływ  energii  nie  przywodzi  na  myśl  żadnych  ustalonych  punktów  postoju. 

Jest to ciągły ruch – od rzeczy znanych i widzialnych do nieznanych i niewidzialnych. 
Nie należy więc myśleć o wyznaczonych celach, lecz o ciągłym postępie i rozwoju – 
nieustającym dążeniu do czegoś, co kryje się w nieskończoności. 

W swoim życiu często zmuszony byłem posługiwać się tą zasadą. Utrzymywanie 

w  świadomości  zbyt  konkretnie  zdefiniowanych  rzeczy  fizycznych,  których  pragną-
łem,  rzadko  kiedy  okazywało  się  pomocne.  Wizualizowałem  raczej  kierunek,  w  któ-
rym pragnąłem się rozwijać. Wyrazistość była  mi potrzebna, nie odczuwałem jednak 
konieczności nadawania jej kształtów przesadnie materialnych. 

Gdybym  potrzebował  samochodu,  wyobrażałbym  sobie  dokładnie  -  i  faktycznie 

tak robiłem – raczej posługiwanie się własnym samochodem i płynące z tego korzyści 
niż konkretny pojazd określonej marki. 

Zasady, którymi się zajmujemy, nie są związane z materią. Opierają się na fakcie, 

iż materia jest tylko formą energii, a energia – manifestacją świadomości. 

 

Zdarzało  się  kilka  razy,  że  potrzebowałem  konkretnych  sum  pieniędzy.  Wizuali-

zowałem wówczas te sumy. Nawet wtedy nie były to jednak pliki banknotów czy cze-
ki  leżące  na  moim  biurku  i  czekające,  aż  je  przeliczę.  Kształtowałem  raczej  obraz 
mentalny celów, którym te pieniądze miały służyć. Koncentrowałem się na przepływie 
energii,  którego  częścią  były  te  pieniądze,  a  nie  na  nich  samych,  jako  odrębnej  rze-
czywistości. 

W swojej miejscowości brałem kiedyś udział w zebraniu mieszkańców, na którym 

proszono nas o deklarowanie sum pieniężnych z przeznaczeniem na uporządkowanie 
centrum. Miały to być konkretne kwoty z wyraźnym przeznaczeniem: 100 dolarów na 
drzewo, 25 dolarów na kwietnik itd. Potrzebne było, między innymi, 2000 dolarów na 
przebudowę  drogi.  Pomyślałem  sobie  wówczas,  że  na  pewno  nikt  nie  ofiaruje  takiej 
kwoty na cele publiczne. Sam też nie miałem pieniędzy, które mógłbym zaoferować. 
Pomyślałem sobie jednak, że droga rzeczywiście wymaga naprawy, i ... zadeklarowa-
łem tę sumę, nie mając pojęcia, skąd ją wezmę. 

Włożyłem  zobowiązanie  do  koperty,  nic  nikomu  nie  mówiąc.  Oznaczało  to,  że 

miałem wpłacić 2000 dolarów w ciągu dwóch tygodni. 

Minął tydzień i wciąż nie wiedziałem, skąd mogłyby nadejść pieniądze. Następne-

go dnia obudziłem się i znalazłem w skrzynce kopertę. Był w niej list od przyjaciela, 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

8

którego  dawno  nie  widziałem.  Pisał  do  mnie  tak:  „Jestem  przejazdem.  Moja  matka 
umarła kilka miesięcy temu. Chciałbym ci coś przekazać w jej imieniu, wraz z wyra-
zami wdzięczności za pomoc, jaką nam wyświadczyłeś w ciągu wielu lat”. Obok zapi-
sanej kartki znalazłem czek na znaczną sumę dolarów. 

Gdyby coś takiego zdarzyło mi się raz w życiu, nazwałbym to „zbiegiem okolicz-

ności”, obserwowałem jednak takie – wręcz nieprawdopodobne – sekwencje zdarzeń 
wielokrotnie – tak wiele razy, że przypadek należy zdecydowanie wykluczyć i mówić 
raczej o wyraźnej prawidłowości. Ta książka jest właśnie próbą przedstawienia zasad, 
których działanie obserwowałem przez wiele lat i których istnienie udowodniłem. 

Bądźmy elastyczni w naszych oczekiwaniach. W przeciwnym razie może się oka-

zać, że – nawet wówczas, gdy będą się one spełniały – to, co przyciągniemy, nie bę-
dzie dokładnie tym,  czego potrzebujemy,  lub też okaże się znacznie skromniejsze od 
tego, co moglibyśmy osiągnąć. 

Przedmiotem naszych oczekiwań powinny być kierunki rozwoju. Nie myślmy 

o określonych celach, a raczej o ukierunkowaniach. 

Następnie – jak już powiedziałem w poprzednim rozdziale – kierujmy energię na 

twórcze wizualizacje. Energia płynie intensywniej wówczas, gdy myślimy o niej jako 
o strumieniu – bez ustalonych i ściśle zdefiniowanych celów. 

 

 

IV.   Jesteś częścią szerszej rzeczywistości 

 

Jeśli zdejmiesz struny z pudła gitary, rozciągniesz je między dwoma kołkami i po-

budzisz do drgań, dźwięk, który usłyszysz, będzie bardzo nikły, swoją barwę i bogac-
two zawdzięczał on bowiem rezonansowym właściwościom pudła instrumentu. 
 

Podobnie rzecz wygląda z ludzkim ego. Gdy widzimy siebie jako samotne wyspy 

na bezkresnym, obojętnym oceanie, natychmiast życie jawi nam się jako źródło zagro-
ż

enia, a nie siła podtrzymująca. Nabieramy przekonania, iż trzeba walczyć „pazurami” 

z  trudnościami,  jakie  życie  przed  nami  stawia  i  brutalnie  domagać  się  uznania  wła-
snych celów w obliczu powszechnej obojętności. 
 

Ludzie  w ten sposób  myślący,  dobiegając  czterdziestki,  często  czują się bezsilni, 

psychicznie  wyczerpani,  pozbawieni  energii,  zaczynają  chorować  i  wyrażają  się  cy-
nicznie o własnych możliwościach osiągnięcia sukcesu. Dzieje się tak dlatego, że za-
węzili oni swe myślenie do dwóch dziedzin: domu i pracy, zamiast uświadomić sobie 
własne  uczestnictwo  w  ogromie  życia  wszechświata.  Ich  zainteresowania  określają 
słowa:  „ja”  i  „moje”.  Myślą  tylko  o  tym,  co  chcieliby  od  życia  otrzymać,  ignorując 
zupełnie  to,  czym  mogliby  podzielić  się  z  innymi  przeżywając  wielką  przygodę 
wspólnej egzystencji. 
 

Jeśli to, co napisałem, wydaje się komuś mgliste i niejasne, niechaj przeanalizuje 

następujące  stwierdzenia.  Ktoś,  kto  idzie  przez  życie,  myśląc  wyłącznie  o  własnych 
interesach,  w  znacznie  mniejszym  stopniu  przyciąga  do  siebie  pomoc  bliźnich  niż 
ktoś, kto stara się włączyć innych w orbitę swoich spraw. Z kolei ten, którego bliźni 
interesują  tylko  w  zakresie  wynikającym  z  jego  osobistych  interesów,  ma  znacznie 
mniejszą szansę zainteresować sobą kogokolwiek niż ten, kto interesuje się sprawami 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

9

innych. Wreszcie człowiek, który rozważa wszystkie swoje przedsięwzięcia wyłącznie 
z  pozycji  egoistycznego  interesu  –  własnego  bądź  czyjegoś  –  ma  znacznie  mniejszą 
możliwość  rozbudzenia  w  sobie  lub  w  kimś  innym  oddania  jakiejkolwiek  sprawie  w 
porównaniu  z  kimś,  kto  kieruje  się  w  życiu  wznioślejszymi  zasadami  i  ideałami.  Im 
szersze widzenie , tym potężniejsza wizja. 

 

 

Wiele lat temu, w Paryżu, miałem możność dokładnie się o tym przekonać. „Szer-

sze widzenie” było w tym przypadku dość trywialne, lecz może właśnie dlatego jest to 
dobry przykład. 
 

Chciałem jakoś uczcić swoje urodziny. W gazetach znalazłem zapowiedzi koncer-

tu, który  dobrze  pasował  do  tej  okazji.  Miał  się  on odbyć  w  jednym  z  paryskich ko-
ś

ciołów.  Kiedy  znalazłem  się  na  miejscu,  zastałem  tam  grupę  około  pięćdziesięciu 

osób  pragnących  również  uczestniczyć  w  imprezie.  Niestety,  zamknięto  przed  nimi 
drzwi, wyjaśniając, iż wszystkie miejsca siedzące są już zajęte. 
 

Widząc, że zanosi się na fiasko mojego przedsięwzięcia, krzyknąłem:  „Ależ dziś 

są moje urodziny!” 
 

Organizator koncertu, widząc, że sprawa ma dla mnie nieco głębszy wymiar, od-

powiedział „Niech pan wejdzie. Życzę panu wszystkiego najlepszego!” 
 

To jeszcze nie wszystko. Jest w tym coś więcej. Być może któremuś z moich czy-

telników znana jest książka Źródło, której autorem jest Ayn Rand, bądź też jej filmo-
wa ekranizacja. Na pierwszy rzut oka przedstawiono tam bardzo atrakcyjną filozofię: 
jeden  człowiek  trzymający  się  swoich  zasad,  wierny  swoim  ideałom,  samotnie  prze-
ciwstawia się tłumowi. Lecz – jak już powiedziałem – filozofia ta nie zdaje egzaminu. 
 

Oczywiście,  powinniśmy  być  wierni  naszym  ideałom.  Mieści  się  w  tym  jednak 

koncepcja ideałów, które są czymś większym od nas samych. Prawda jest nieskończe-
nie większa od nas. Jeśli jest ona owym pudłem rezonansowym dla całego naszego je-
stestwa,  to  jakież  ma  znaczenie  to,  że  wszyscy  powstają  przeciwko  nam?  Czyż  cała 
ludzkość nie jest tylko rojem mrówek wobec Prawdy – ponadczasowej i nieskończo-
nej? Wielcy ludzie, którzy żyli zgodnie ze wzniosłymi zasadami, uzyskali dzięki nim 
znacznie większą moc niż ta, którą mogliby osiągnąć na drodze kompromisów z opi-
niami i interesami innych. 
 

Tym, co czyni przesłanie książki Źródło tak miałkim w ostatecznym bilansie, jest 

fakt, iż jej bohater – nieustraszony architekt – myślał wyłącznie w kategoriach swoich 
własnych zapatrywań na architekturę oraz przez pryzmat swoich osobistych pragnień i 
ich zaspokajania. Prawda  musi być postrzegana: nie da się jej  wykreować. Opinie są 
czymś zupełnie różnym od percepcji. A pragnienia nie liczące się z dobrem bliźnich są 
przejawem egoizmu i tym samym mają niewielki zasięg. 
 

Filozofia,  którą  prezentuje  Ayn  Rand,  nigdy  nie  wznosi  się  ponad  poziom  ego-

izmu:  „Moje  opinie  i  pragnienia  mocno  przeciwstawione  nędznym  kompromisom  z 
opiniami i pragnieniami innych ludzi”. Siła przyciągania pieniądza i wszelkich sukce-
sów wzrasta wprost proporcjonalnie do zdolności rozpoznawania rzeczywistości szer-
szej niż własna i zestrajania się z nią. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

10

V.  Jesteś częścią inteligentnej rzeczywistości 

Jednym  z  wielkich  odkryć  naukowych  obecnego  stulecia  jest  stwierdzenie  braku 

wyraźnej  granicy  między  materią  ożywioną  i  nieożywioną.  W  pierwszej  połowie 
dwudziestego wieku materialiści święcili przedwczesne triumfy. Twierdzili, iż odkry-
cie to dowodzi, jakoby materia była rzeczywistością podstawową, a świadomość – po 
prostu  produktem  czynników  materialnych,  pewną  formą  aktywności  wzorców  ener-
getycznych w obwodach nerwowych. 
 

Materialistyczną  koncepcję  świata  podważyło  jednak  od  samego  początku  inne 

odkrycie,  które  miało  miejsce  na  początku  stulecia.  Okazało  się  bowiem,  że  materia 
jest szczególną postacią energii. W ten sposób „rzeczywistość”, na której materialiści 
zbudowali swoją wiarę, okazała się mirażem. 
 

Skoro materia i świadomość są w istocie jednym i tym samym – a wszystko na to 

wskazuje – i skoro materia jako taka nie jest bytem samoistnym, wobec tego nasuwa 
się logiczne  przypuszczenie,  że to świadomość  jest  realną  rzeczywistością,  a  materia 
szczególną jej manifestacji. 
 

Jeśli  tak  jest  faktycznie,  to  znaczy,  że  ludzie  angażują  się  w  działania  na  pozio-

mach wyższych, niż by się im mogło wydawać. Innymi słowy, czymkolwiek usiłuje-
my  przyciągnąć  pieniądze  lub inne  rzeczy,  zawsze  korzystamy  z  pomocy  czegoś  lub 
kogoś innego. 
 

Wielu  ludzi  zgadzających  się  z  klasycznym  powiedzeniem  Johna  Donne’a  „Nikt 

nie jest samotną wyspą”, może jednak wątpić w to, że naprawdę otacza ich ocean inte-
ligencji. Wiele osób zdolnych zaakceptować powszechną obecność inteligencji nie po-
trafi sobie jednak wyobrazić, iż interesuje się ona nimi osobiście. 
 

Doświadczenie potwierdza jednak nauki pism świętych mówiące o tym, iż zosta-

jemy wysłuchani. 
 

Faktem jest, że nasza inteligentna świadomość jest integralną częścią uniwersalnej 

inteligentnej  świadomości,  obecnej  we  wszystkim.  Kiedy  tylko  zaczniemy  dostrajać 
się do owej nieskończonej superświadomości i czerpać z niej moc, oraz kiedy przesta-
jemy działać tak, jakby wszystkie nasze myśli i czyny spełniały się w duchowej próż-
ni, natychmiast zaczyna dziać się wiele rzeczy, których nigdy nie bylibyśmy w stanie 
spowodować,  posługując  się  własną  ograniczoną  inteligencją  i  wolą.  Przede  wszyst-
kim, otrzymujemy inspirację od nieskończonej inteligencji, w której wszyscy jesteśmy 
osadzeni, a następnie akceptujemy jej uczestnictwo w tym, co usiłujemy robić. 
 

Nie  musimy  dokładnie  wiedzieć,  jak  nasze  cele  będą  realizowane.  Jeśli  staramy 

się  rzetelnie  powierzyć  własne  sprawy  Nieskończonej  Inteligencji  (w  tym  miejscu 
słowa  te  zacząłem  pisać  dużą  literą,  ponieważ  musimy  sobie  jasno  uprzytomnić,  że 
owa  Inteligencja  jest  tym,  kogo  zawsze  nazywaliśmy  Bogiem),  to  pojawia  się  prosta 
prawidłowość:  im  mniej  zajmujemy  się  szczegółami,  tym  lepiej  sprawy  się  układają. 
Zaczynają  grać  rolę  inne  czynniki,  na  które  przypuszczalnie  nie  moglibyśmy  mieć 
nigdy bezpośredniego, osobistego wpływu. 
 

Biografie świętych pełne są przykładów zdarzeń, które większość ludzi – nieświa-

doma  praw  natury  działających  na subtelniejszych  poziomach  –  określa  jako  „cuda”. 
W rzeczywistości cuda nie istnieją. Są to zjawiska całkowicie zgodne z prawami natu-
ry.  Im  bardziej  harmonizujemy  nasze  działania  z  Nieskończoną  Inteligencją,  tym  le-

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

11

piej  nam  się  wiedzie.  Z  drugiej  strony,  im  bardziej  się  od  Niej  odcinamy,  usiłując 
kształtować wszystko według własnych egoistycznych koncepcji, tym mniejszą mamy 
zdolność do kierowania czymkolwiek w sposób korzystny dla siebie. 
 

Prawda ta jest zwykle inspirująca. Zakłada ona jednak konieczność życia na wyż-

szym  poziomie  świadomości.  Ego  przeciwstawia  się  jej,  gdyż  zawdzięcza  swoje  ist-
nienie wąskiej, ograniczonej identyfikacji z ciałem i umysłową osobowością. Nawią-
zując  zatem  do  niezliczonych  dowcipów  współczesnych,  można  powiedzieć,  iż  roz-
dział ten przynosi zarówno dobre, jak i złe nowiny. Dobrą nowiną jest oczywiście to, 
ż

mamy ową nieskończoną moc zdolną przyciągać wszystko, czego byśmy chcie-

li.  Zła  nowina  sprowadza  się  do  tego,  że  im  bardziej  egoistycznie  pragniemy,  tym 
mniejszy mamy kontakt z mocą Nieskończonego. 
 

Ludzka  świadomość może  rozwijać  się  w  dwóch  kierunkach. Jednym  z  nich  jest 

ekspansja, a drugim – zawężenie pola świadomości. Potencjał ekspansji świadomości 
jest nieograniczony: już teraz jesteśmy nieograniczoną częścią nieskończoności. Nie-
ograniczone są również możliwości zawężania; ich przejawem jest stopniowe zapada-
nie się w egoizm, małostkowość, miałkość – aż do zupełnego niemal zaniku świado-
mości, czyli stanu zobojętnienia, otępienia, ogłupienia, utraty przytomności. Nieskoń-
czoność nie ma żadnych ograniczeń w życiu wewnętrznym, podobnie jak na zewnątrz 
–  w  rzeczywistości  kosmicznej.  Z  drugiej  strony  świadomość  ludzka  może  się  kur-
czyć, zmierzając w kierunku nieświadomości – jeśli tylko zostanie jej nadany taki kie-
runek  zmian.  Niemożliwe  jest  jedynie  osiągnięcie  stanu  absolutnej  nieświadomości, 
ś

wiadomość jest bowiem jedyną rzeczywistością. 

 

Stoimy zatem wobec odwiecznego wyboru. Nie jest to łatwy wybór. Często prze-

szłe uwarunkowania skłaniają nas do ucieczki we względną nieświadomość. Sięgamy 
wówczas  po  alkohol  lub  po  prostu  unikamy  konfrontacji  z  rzeczywistością,  zamiast 
zaakceptować  wyzwania  nieskończoności.  Czujemy  się  wygodnie  w  swoim  małym 
ego, podobnie jak ptak w bezpiecznej klatce. Chcemy korzystać ze wszystkich możli-
wych źródeł. Z nieskończoności też? A jakże, ma się rozumieć! – dążąc przy tym do 
zaspokojenia  swoich  małych  pragnień.  Jednak  myśl  o  ofiarowaniu  ich  wyższej  rze-
czywistości wywołuje w nas dyskomfort, a nawet odruch buntu. 
 

Fakty są takie: aby naprawdę żyć wyższymi prawdami i z pomocą wyższych sił, o 

których mowa jest w tej książce, musimy oferować samych siebie do ich dyspozycji. 
Nie możemy zwyczajnie używać ich do własnych egoistycznych celów z bardzo pro-
stego  powodu:  egoizm  jest  przeciwieństwem  wyższej  rzeczywistości  i  oddala  nas  od 
niej. 
 

Jednakże  „złe  nowiny”  –  jak  je  wcześniej  nazwałem  –  są  właściwie  również  do-

brymi  wiadomościami,  bo  chociaż  zawężając  swoje  pole  świadomości  odcinamy  się 
od rzeczywistości potencjalnego rozwoju, to jednocześnie nie znajdujemy spełnienia, 
którego oczekiwaliśmy trwając w egoizmie, a które naprawdę daje tylko – również na 
poziomie  indywidualnym  –  ekspansja  świadomości.  Niższe  prawa  podporządkowane 
są wyższym. W starożytnych naukach hermetycznych znajdujemy zasadę: „Jak na gó-
rze,  tak  i  na  dole”.  Jezus  również  to  potwierdzał:  „Starajcie  się  naprzód  o  królestwo 
Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dane” (Ewangelia św. Mate-
usza). 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

12

 

Ludzie wyobrażają sobie, że życie poświęcone Bogu oznaczać musi wyrzeczenie 

się ludzkich pragnień i ich spełnienia. Faktycznie oznacza ono tylko wyrzeczenie się 
przywiązania  do  nich.  Nawet  wówczas,  gdy  ktoś  pragnie  wyłącznie  ludzkich  form 
spełnienia,  osiąga  je  najskuteczniej,  nie  będąc  do  niego  przywiązanym.  Pierwszym 
warunkiem  przyciągania  pieniędzy  jest  więc  rezygnacja  z  przywiązania  do  nich. 
Wszystko  w  życiu  jest bowiem  jak  żywe  srebro: próbujesz schwytać,  a  to  ci się  wy-
myka. Aby cokolwiek mieć, trzeba akceptować tę rzecz taką, jaka jest – trzymać ją w 
ręku, lecz zbyt mocno nie ściskać. Inny aspekt przywiązania polega na braku elastycz-
ności w stosunku do zmian. Unosić się na falach życia potrafią tylko ci ludzie, którzy 
łatwo się do zmian przystosowują, ci którzy dopasowują się dobrze do nowych sytu-
acji  i pozostają  otwarci na nowe punkty  widzenia;  wszyscy  inni ścierają się  z  falami 
lub pozwalają się im zalewać. 
 

W Indiach znane jest piękne starożytne przysłowie: „Właściwe działania przyno-

szą  zwycięstwo”.  Żyjąc  zgodnie  z  wzniosłymi  zasadami,  nie  wyobrażajmy  sobie,  iż 
uda  nam  się  nagiąć  je  do  własnych  potrzeb.  Najwyższe  rzeczywistości  są  nie  tylko 
siedliskiem  inteligencji,  lecz  również  ostoją  nieskończonej  mądrości.  Przystosujemy 
się do nich; nie wyobrażajmy sobie, że to one dadzą się ogłupić przez nasze usprawie-
dliwienia. Żyjmy zgodnie z prawdą; nasze potrzeby będą wówczas zacznie lepiej za-
spakajane niż wtedy, gdy sami się o nie troszczymy. 

 

 

Im bardziej w swoich wysiłkach uwzględniamy dobro innych, nie zaniedbując 

własnego, tym lepiej nam się wiedzie. 

 

 

Ż

ycie w rozszerzonej rzeczywistości polega na uwzględnieniu nie tylko własnego 

interesu,  lecz  również  tego,  co  jest  najlepsze  dla  innych.  Nie  wystarczy  zrozumienie 
zasady  ekspansji  na  poziomie  abstrakcyjnym.  Rozszerzająca  się  świadomość  musi 
obejmować  konkretne,  aktualne  rzeczywistości,  na przykład:  ludzi,  których  znamy,  a 
których niezbyt lubimy; firmy, które w danych okolicznościach skłonni jesteśmy trak-
tować  jak  konkurencję;  osoby  obce,  z  którymi  nie  czujemy  żadnych  szczególnych 
związków; nawet zwierzęta; no i sprawy, w których potrzeby bliźnich mogą się kłócić 
z naszymi potrzebami. 
 

Inteligencja kosmiczna, czyli Bóg, to nie tylko uniwersalna świadomość; to także 

„indywidualna” świadomość każdego z nas – świadomość , która w każdym z nas się 
manifestuje. Każdy więc może modlić się do niej i otrzymywać odpowiedzi, przewod-
nictwo oraz pomoc. Jeśli nie czujemy się dobrze z koncepcją modlitwy kierowanej do 
własnego  Wyższego  Ja,  to  pomyślmy  o  niej,  jako  o  odwołaniu  się  do  najwyższego 
osobistego  potencjału,  który  jest  świadomy  naszego  dążenia  do  niego  –  nawet  wów-
czas, gdy nie uprzytamniamy sobie jego istnienia – i czeka cierpliwie, aż odkryjemy w 
sobie właściwy dla niego poziom rzeczywistości. 
 

Poprośmy  więc  ową  Wyższą  Rzeczywistość:  „Prowadź  mnie,  abym  dokonywał 

właściwych wyborów”. Paramahansa Jogaananda , w swojej książce Szepty wiecznośc
zamieścił  taką  oto  piękną  modlitwę:  „Boski  Ojcze,  oto  moja  modlitwa:  Nie  chcę  ni-
czego, co mógłbym posiadać na stałe, lecz proszę Cię o moc zdobywania rzeczy, które 
mogą być mi potrzebne w codziennym życiu”. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

13

VI. Gdzie są granice bogactwa? 

 

Wielu ludzi, widząc kogoś bardzo zamożnego, przypuszcza, że zdobył on majątek 

kosztem pomyślności swoich bliźnich. Jednym z założeń współczesnej myśli społecz-
nej jest koncepcja ograniczonej ilości pieniądza w obiegu. Jeśli ktoś ma więcej, to inni 
automatycznie muszą mieć mniej. Taki sposób myślenia jest typowy dla filozofii ma-
terialistycznej, która do niedawna dominowała w naszej cywilizacji i z której oddzia-
ływania ludzkość obecnie się wyzwala. Uznanie materii za rzeczywistość podstawową 
oznacza  narzucenie  sobie  drastycznych  ograniczeń.  Nieuchronną  konsekwencją  tego 
jest postrzeganie wszelkich zasobów jako wielkości stałych; dotyczy to w szczególno-
ś

ci pieniądza, energii (kojarzonej na ogół z pokładami ropy naftowej w skorupie ziem-

skiej) oraz możliwości człowieka. Jeśli jednak uznamy świadomość za rzeczywistość 
fundamentalną,  stanowiącą podstawę  wszystkich  innych  bytów,  w  tym  materialnych, 
to  musimy  dojść  do  wniosku,  iż  ilość  czegokolwiek  jest  ograniczona  jedynie  przez 
niedoskonałość naszego sposobu myślenia. 
 

W  istocie  rzeczy,  zamożność  jest  czymś,  co  sami  kreujemy.  Nie  jest  to  wartość 

czekająca na odnalezienie przez nas i zawłaszczenie. Widzimy więc, że przyciągamy 
do siebie nie tylko pieniądze; przyciągamy energię, która następnie manifestuje się w 
takiej właśnie formie. Jest to energia kosmiczna, której zasoby są niewyczerpalne. Bo-
gactwo nie powstaje w fabrykach, z ziemskich materiałów. Jego tworzywem jest ko-
smiczna  „esencja”  bytu,  zaś  narzędziem  wytwarzania  –  nieskończona  „fabryka”  po-
mysłów. 
 

W  tej  książce  nie  wspomniałem  nawet  jednym  słowem  o  popularnej  koncepcji, 

którą  można  spotkać  w  wielu  publikacjach  poświęconych  technice  bogacenia  się,  a 
mianowicie:  koncentracji  na  „zdobywaniu  pieniądza”  –  podobnie  jak  artysta-malarz 
koncentruje siły na tworzeniu swego dzieła. Nie uważam za stosowne podnosić czyn-
ność  zdobywania  pieniędzy  do  rangi  „sztuki”.  Nie  zajmuję  się  również  kwestią  aku-
mulacji majątkowej. 
 

Jestem  przekonany,  że  takie  zaangażowanie  –  choć  niewątpliwie  skutecznie  po-

maga gromadzić i hołubić majątek – w ostatecznym rachunku przywodzi człowieka do 
klęski. 
 

Już  choćby  jeden  fakt  –  wspomniany  wcześniej  –  dowodzi,  iż  bogactwo  jest 

czymś  więcej  niż  majątkiem  dającym  się przeliczyć  na pieniądze:  mieszczą się prze-
cież w tym pojęciu również takie rzeczy, jak szczęście, spokój umysłu, pełnia harmo-
nijnych  związków  międzyludzkich,  czystość  i  prostota  życia,  mądrość  i  miłość.  Kie-
rowanie  zbyt  dużej  ilości  energii  wyłącznie  na  zdobywanie  pieniędzy  powoduje,  iż 
człowiek – zamiast osiągnąć prawdziwe bogactwo – stanie się tylko „obrzydliwie bo-
gaty”. 
 

Kolejnym bezspornym faktem jest, iż koncentrując się przesadnie na gromadzeniu 

pieniędzy,  zatracamy  świadomość  tego,  iż  są  one  formą  energii,  a  zaczynamy  je  po-
strzegać jako byt materialny, którego ilość jest ograniczona, bez względu na rozmiary 
i  skalę  akumulacji.  Ludzie postępujący  w  ten sposób  żyją  z  poczuciem  nieustannego 
zagrożenia, porażeni obsesją kradzieży, krachu giełdowego, złej koniunktury, itp. Za-
zwyczaj jest tak, że im więcej ktoś ma pieniędzy, tym bardziej boi się je utracić. Wielu 
ludzi gromadzi majątki, by zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Niestety często 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

14

posiadając wiele pieniędzy czują się oni znacznie mniej bezpieczni niż wówczas, gdy 
mieli  ich  zbyt  mało  i  przywiązanie  do  własnego  stanu  posiadania  nie  stanowiło  dla 
nich  pokusy.  Najlepszym  rozwiązaniem  w  sprawach  pieniędzy  jest  dążenie  do  przy-
ciągania  takiej  ilości,  która  pozwala  w  pełni  zaspokoić  osobiste  potrzeby,  natomiast 
aspiracje, by zostać multimilionerem, na pewno nie są warte związanych z tym napięć 
i wysiłków. Zachwianie równowagi w jakiejkolwiek dziedzinie – a więc także w stre-
fie poszukiwania pomyślności materialnej – dość szybko przynosi nam straty. 
 

Dopóki  w  naszej  świadomości  dominuje  idea  gromadzenia  –  rozumianego  jako 

zawłaszczenie,  któremu  nie  towarzyszy  przepływ  energii  skierowanej  ku  innym  lu-
dziom  –  dopóty  jesteśmy  energetycznie  zablokowani;  w  pewnym  momencie  energia 
ż

ycia przestaje w ogóle przez nas płynąć. Źródło, którego się nie używa, po pewnym 

czasie wysycha. Podobnie dzieje się z nasz   a świadomością; ktoś, kto nie używa swo-
jej energii w sposób twórczy, zmniejsza jej przepływ, który stopniowo ustaje. To wła-
ś

nie miał na myśli Jezus, mówiąc, że człowiek, który zakopał swój talent w ziemi i nie 

używał go, zasmucił tego, który go nim obdarzył. Morał: jeśli gromadzimy wyłącznie 
dla siebie, zamiast pozwolić płynąć energii przez siebie – na zewnątrz, to zasmucamy 
Boga obecnego w głębi naszej duszy. 
 

Rozmawiając kiedyś ze swą bogatą krewną, zauważyłem, że wydawanie pieniędzy 

wyłącznie na siebie wydaje mi się niezwykle dziwne. Mówiąc to, nie miałem na myśli 
mojej rozmówczyni i nie kierowały mną żadne niskie pobudki. Rozmowę naszą spro-
wadził na te tematy opis  bardzo kosztownego domu, który ujrzeliśmy przypadkiem w 
gazecie. Jej odpowiedź zdumiała mnie. „Co takiego?!” wykrzyknęła. „A cóż to za no-
wa teoria?!”. Kontrast pomiędzy naszymi krańcowo różnymi postawami oraz zdziwie-
nie obu stron, uświadomiły  mi, do jakiego stopnia prawa rozwoju duchowego różnią 
się od zwyczajów tego świata. 
 

Osobie, która otrzymuje od Boga błogosławieństwo wielkiego bogactwa i używa 

go wyłącznie dla własnej przyjemności, majątek zostanie prędzej czy później odebra-
ny  lub  jego  źródła  wyczerpią  się.  Cokolwiek  jest  nam  dane  w  tym  świecie  –  czy  to 
pieniądze, czy popularność, czy talent – powinno być traktowane jako sposobność do 
służenia  bliźnim.  Nie  po  to  żyjemy  na  Ziemi,  byśmy  zajmowali  się  wyłącznie  sobą. 
Błogosławieństwo  ciała  ludzkiego  dane  jest  nam  w  tym  celu,  byśmy  mogli  osiągnąć 
głębszą świadomość wszechobecnego życia. 
 

Materialiści  myślą  kategoriami  ograniczenia  i  niedostatku  nie  tylko  o  materii, 

lecz również o energii. Prawdą jest jednak, że im więcej energii używamy, tym wię-
cej  jej  się  w  nas  objawia.  Wielu  ludzi  myśli:  „muszę  oszczędzać  swoje  siły”.  Są  w 
błędzie.  Potrzebujemy  naturalnie  wypoczynku,  od  czasu  do  czasu.  Nie  powinniśmy 
się też przepracowywać. Głupotą jest również doprowadzenie się do stanu wyłącze-
nia woli, wraz z nią bowiem wyłącza się dopływ energii życia. Pamiętajmy jednak: 
energia wydawana radośnie i z ochotą nie wyczerpuje naszych zasobów; proces ten 
generuje  jeszcze  większą  energię.  Jeśli  więc  pragniemy  zarabiać  pieniądze,  potrak-
tujmy  je  jako  produkt  skupienia  własnego  strumienia  energii  i  wykorzystajmy  do 
wzmocnienia.  Pamiętajmy,  że  pieniądze  są  tylko  symbolem  ludzkiej  energii  życio-
wej.  Traktujmy  je  jako  energię  i  trzymajmy  się  zasady:  „Im  większa  siła  woli,  tym 
większy  strumień  energii”.  Przypływ  obfitości  nie  musi  być  ograniczony.  Jedyne 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

15

ograniczenia pochodzą od nas samych i są rezultatem wznoszonego przez nas muru 
emocjonalnego przywiązania. 
 

 

VII.   Chcąc żyć mądrze, dawaj 

 

Niedawno ktoś opowiedział mi o pewnej zaprzyjaźnionej parze małżeńskiej, która 

rozmawiała  z  nim  o  swoich  planach  rozwodowych.  Według  jego  relacji,  padło  z  ich 
strony następujące stwierdzenie: „Nie należy zbytnio przejmować się dziećmi. Trzeba 
zadbać o siebie. Jeśli ktoś chce rozwodu, nie powinien myśleć o tym, co on oznacza 
dla innych osób. człowiek powinien przede wszystkim dbać o własny interes. Dzieci 
jakoś to przeżyją”. Wiele się teraz słyszy takich wypowiedzi. Można je nawet znaleźć 
w różnego rodzaju wykładach mających być dla ludzi pewną nauką – podczas semina-
riów na temat „samorealizacji” itp. Najpopularniejszy bestseller sprzed kilku lat zaty-
tułowany był Poszukiwacze najważniejszej osoby

 

 

Są to nauki całkowicie błędne, przede wszystkim z jednego powodu: to, co zawę-

ż

a  ludzką  świadomość,  skupiając  ją  na  własnym  ciele  i  ego,  zamiast  rozszerzać  ją  i 

kierować w duchu sympatii ku innym istotom, musi – w dalszej perspektywie – przy-
nosić ból i cierpienie zamiast oczekiwanego poczucia spełnienia. 
 

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ podstawowym instynktem życia jest pragnienie 

ekspansji naszej tożsamości i świadomości – lub, jak kto woli, naszej domeny, a każdy 
kto sądzi, że może pragnienie to zaspokoić przez zwiększanie swojego stanu posiada-
nia – jest w błędzie. Chcemy więcej wiedzieć: dlatego czytamy, studiujemy, podróżu-
jemy,  jesteśmy  ciekawi  nowych  rzeczy,  słuchamy  radia,  by  dowiedzieć  się,  co  robią 
ludzie w innych częściach świata. Najbardziej podstawowym impulsem życiowym jest 
wychodzenie na zewnątrz, a wszystko, co się temu przeciwstawia, sprzeniewierza się 
naszej naturze. Dlatego można wprawdzie doświadczyć pewnej przyjemności zapew-
niając sobie osobiste korzyści kosztem bliźnich, w końcu jednak „przyjemności” tego 
rodzaju przynoszą nam cierpienia. 
 

Ból  towarzyszy  każdemu  zawężeniu  tożsamości,  sympatii  lub  świadomości. 

Wszystko co je rozszerza, niezmiennie daje nam radość. Dlatego Jezus mówił: „Więk-
szym błogosławieństwem jest dawać niż otrzymywać”, dawanie bowiem jest źródłem 
szczęścia. Świadcząc na rzecz bliźnich, przysparzamy szczęścia przede wszystkim so-
bie.  Każdy,  kto  naprawdę  pragnie  osiągnąć  poczucie  spełnienia,  kto  faktycznie  chce 
szukać „najważniejszej osoby” w sposób najskuteczniejszy, niechaj – definiując wła-
sne dobro – uwzględnia pomyślność innych. 

 

 

A  zatem  umiejętność  zarabiania  pieniędzy  –  jak  wszystkie  inne  talenty  –  winni-

ś

my ofiarować Bogu, który jest w nas, oraz Bogu, który jest na zewnątrz nas i mieszka 

w  sercach  naszych  braci.  Pamiętajmy,  że  rada  ta  służy  najlepiej  własnemu  urzeczy-
wistnieniu.  Nie  należy  sobie  wyobrażać,  że  identyfikacja  z  większą  rzeczywistością 
umniejsza  nas  w  jakikolwiek  sposób.  Każdy  może  się  przekonać  o  czymś  wręcz  od-

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

16

wrotnym:  działanie  w  służbie  wyższego  ideału  zapewnia  człowiekowi  największe 
szczęście. 
 

Dziwne  jest  to,  że  tak  wielu  ludzi  utożsamia  służbę  z  upokorzeniem  i  bólem! 

Szkoda, że postrzegają oni własne spełnienie w kategoriach „wychodzenia na swoje” – 
kosztem innych ludzi! 
 

Zdumiewające  jest,  że  wiele  osób  przedstawia  jako  swoją  zaletę  –  ból,  którego 

przysparzają  im  ich postawy!  Ileż to  kobiet  „urabia się po  łokcie”, służąc swym  mę-
ż

om  i  dzieciom  i  czerpiąc  patologiczne  zadowolenie  z  poczucia  upokorzenia  -  jak 

gdyby tylko ono miało być świadectwem ich dobroci! 
 

Wykonywanie  obowiązków  wedle  własnego  wyobrażenia  o  nich  może  być  fak-

tycznie działaniem właściwym. Spieszę z zapewnieniem, iż powinniśmy kontynuować 
owe  właściwe  działania  –  nawet  wówczas,  gdy  przysparzają  nam  cierpień.  Nie 
umniejsz to  jednak  faktu, iż ostatecznym  sprawdzianem  wszelkich cnót  jest  radość  – 
nie ból, a podstawowym kryterium grzechu – to, iż przynosi on smutek. Dostępujemy 
tym większych błogosławieństw, im bardziej dzielimy się swoim dostatkiem, im wię-
cej dajemy i lepiej służymy. Wtedy spływa na nas prawdziwe błogosławieństwo! 
 

 

VIII.   Głęboki sens ofiary na szlachetne cele 

 

W  tradycji  judeochrześcijańskiej  istnieje  pewna  bardzo  stara  zasada  związana  z 

pojęciem ofiary. Głosi ona, że każda ofiara złożona Bogu przynosi błogosławieństwo 
oraz że błogosławieństwa spływające na ofiarodawcę są proporcjonalne do stopnia, w 
jakim powierzył się Bogu. 
 

Fascynujący przykład pochodzi z życia znanego wizjonera Edgara Cayce’a. Ogól-

nie  wiadomo,  że  miał  on  dar  wglądu  w  poprzednie  żywoty  ludzi.  Kiedyś  zgodził  się 
spojrzeć w inkarnacyjną przeszłość pewnej popularnej modelki. Miała ona tak piękne 
dłonie, że wielu fotografów szczególnie się na nich koncentrowało. Po wejściu w trans 
Edgar  Cayce  powiedział  jej,  iż  w  poprzednim  wcieleniu  była  zakonnicą  i  spędzała 
długie godziny klęcząc i podpierając się dłońmi przy szorowaniu podłóg w klasztorze, 
w służbie Bożej. Ponieważ używała swoich dłoni wyłącznie dla Bożej chwały, więc są 
one teraz szczególnie piękne. 
 

Opowieść ta ilustruje prawdę, którą każdy może zweryfikować we własnym życiu. 

Masz jakiś talent? Jakikolwiek on jest, ofiaruj go Bogu. Nie przejmuj się tym, że może 
ci się wydawać niewiele wart. Przypomnij sobie legendę o małej, ubogiej dziewczyn-
ce, która położyła jabłko na tacę w kościele, a ono zmieniło się w złoto. 
 

Przypominam sobie świątynię, którą kiedyś zbudowałem. Rok później, ktoś zapa-

lił na ołtarzu świeczkę, od której cała budowla spłonęła do fundamentów. Nie wdając 
się w szczegóły, powiem tylko, iż miało to miejsce miesiąc po tym, jak udało mi się – 
nie  bez  trudności  –  przezwyciężyć  inne  poważne  kłopoty  finansowe.  Można  powie-
dzieć,  że  ów  pożar  nie  mógł  się  wydarzyć  w  gorszym  momencie.  Zwracając  się  do 
Boga w modlitwie, powiedziałem wówczas tak: „Panie, to była Twoja świątynia, nie 
moja. Oddałem Ci ją zaraz po wybudowaniu. Nic nie straciłem, ponieważ nie miałem 
niczego do stracenia”. Nagle poczułem, jak ogarnia mnie wewnątrz wielki spokój. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

17

 

Nieco później, tego samego dnia, śpiewałem wchodząc do sklepu. Właściciel, któ-

ry już wiedział o pożarze, wykrzyknął: „Śpiewa pan?! Kiedy nasz sklep spłonął kilka 
lat temu, płakałem przez cały rok”. „Widzi pan – odpowiedziałem – straciłem wpraw-
dzie budynek, ale nie straciłem głosu!” 
 

Faktem jest, że chciało mi się śpiewać. Przepełniająca mnie radość Boża uczyniła 

wszystko inne mniej ważnym. 
 

A więc, jeśli jedno ofiarowanie przynosi takie błogosławieństwo, czyż nie okazuje 

mądrości ten, kto poświęca Bogu wszystko co posiada? 
 

 

 

Wielki poeta indyjski Rabindranath Tagore napisał taki oto inspirujący tekst, który 

przytaczam, ponieważ doskonale pasuje do tematu rozważań: 
 

Szedłem  ścieżką  przez  wieś,  żebrząc,  od  drzwi  do  drzwi,  kiedy  twój  złoty  rydwan 

pojawił się w oddali, jak we wspaniałym śnie, i rad byłem wiedzieć, kim jest ów Król 
wszystkich królów! 
 

Ożyły moje nadzieje i wydawało mi się, że moje złe dni dobiegają końca. Stałem, 

czekając na jałmużnę, o którą nie musiałem prosić, i na bogactwo rozrzucone w pro-
chu na wszystkie strony. 
 

Tam,  gdzie  stałem,  rydwan  się  zatrzymał.  Spojrzałeś  wtedy  na  mnie  i  obdarzyłeś 

swym uśmiechem. Poczułem, że szczęście nareszcie do mnie przyszło. Nagle wyciągną-
łeś ku mnie swą prawą dłoń i rzekłeś: „Co możesz mi ofiarować?” 
 

O, jakimż królewskim żartem było wyciągnięcie ręki do najnędzniejszego z żebra-

ków!  Stałem,  zmieszany  i  niezdecydowany,  a  potem  wyjąłem  powoli  z  sakiewki  naj-
mniejsze ziarnko zboża i dałem Tobie. 
 

Jakże się zdziwiłem, gdy tego wieczoru wysypałem jej zawartość na podłogę i zna-

lazłem w niej jedno ziarnko złota! Gorzko wtedy zapłakałem, żałując, że nie ofiarowa-
łem ci wszystkiego, com miał. 
 
 

Jaki  wniosek?  Powinniśmy  we  własnym  interesie poświęcać  Bogu  cały  swój  do-

bytek. Ilu jednak potrafi to uczynić? Większość ludzi musi działać powoli, sprawdza-
jąc tę zasadę krok po kroku, by przekonać się, że naprawdę jest skuteczna! Nie jest to 
sarkazm z mojej strony: wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Prawdą jest, iż na-
sze pragnienia są uwięzione w naszej podświadomości, gdzie bardzo trudno je odna-
leźć. Alkoholik świadomie pragnie przestać pić, jego podświadomość pcha go jednak 
w stare koleiny. Potrzeba wiele czasu na wykopanie tych długich korzeni. Jest to jed-
nak możliwe – i ze wszech miar pożądane – a jeśli mamy kiedykolwiek zaznać dosko-
nałego spełnienia – absolutnie konieczne. 
 

Osobiście mogę powiedzieć, że zasada ta działa. Przekonałem się, iż Bóg troszczy 

się o nas w zdumiewający sposób, jeśli poświęcimy Mu wszystko, co mamy. 
 
 

Wróćmy raz jeszcze do mojej spalonej świątyni. Wyglądało to wówczas na dużą 

stratę materialną, z którą wiązała się pewna korzyść duchowa. Okazało się jednak, iż 
była także korzyść materialna. Zniszczenie budynku przyniosło nam tyle materialnych 
błogosławieństw, że trudno byłoby je wyliczyć. 
 

 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

18

 

Opowiem  teraz  pewną  ciekawą  historię.  Gdy  skończyłem  pisanie  swojego  kursu 

samokształcenia  zatytułowanego  14  kroków  do  Wyższej  Świadomości  –  dzieła,  które 
zajęło  mi  dwa  lata  solidnej  pracy,  postanowiłem  wspólnie  z  Bogiem  uczcić  jego  za-
kończenie.  Robię  tak  zawsze,  gdy  kończę  jakąś  pracę  poświęconą  Bogu,  zwłaszcza 
gdy wiąże się ona z dużym i długotrwałym wysiłkiem. Pojechałem więc do Carmel – 
małego nadmorskiego miasteczka położonego na kalifornijskim wybrzeżu.  
 

Nie  wziąłem  pod  uwagę,  iż  był  to  sierpień,  a  więc  pełnia  sezonu  turystycznego. 

Gdy  byłem  już  na  miejscu,  okazało  się,  że  są  trudności  z  zakwaterowaniem.  Znala-
złem w końcu jakieś lokum, było ono jednak o wiele za drogie, jak na moją kieszeń. 
Zacząłem  się  wahać,  a  potem  pomyślałem:  „Boska  Matko,  przyjechałem  tu,  aby 
wspólnie  z  Tobą  uczcić  zakończenie  mojej  pracy,  co  powinienem  teraz  zrobić?  Czy 
mam jechać do motelu w Monterey, gdzie jest okropny ruch i hałas? Dlaczego nasza 
uroczystość miałaby być nieudana? Może powinienem wynająć ten pokój? Zrobię tak, 
bo wierzę, że zapewnisz mi środki na powrót do domu. Wyjąłem portfel, by zapłacić 
za nocleg. W tym momencie recepcjonista, dla którego byłem jednym z tysięcy tury-
stów odwiedzających tę miejscowość w sezonie letnim, pokiwał przecząco głową.  

 

Nie musi pan płacić – powiedział. 

 

Chciałbym zapłacić z góry – odpowiedziałem, wiedząc, że następnego dnia rano 
nie będę miał już dość pieniędzy na uregulowanie rachunku. 

 

Nie musi pan płacić w ogóle – wyjaśnił mój rozmówca. 

 

Dlaczego? 

 

Wpiszę pana do naszych ksiąg jako agenta biura podróży. 

 

Dobrze, ale dlaczego? 

 

Nie wiem – odpowiedział. Po prostu wzbudził pan moją sympatię. 

 

Wtedy zrozumiałem. Ponieważ pragnąłem dzielić tę uroczystość z Bogiem, Bóg mi 

się odwzajemnił! 

 
Następnego  dnia  poszedłem  na  obiad  do  restauracji,  której  właściciel  nie  przyjął 

ode mnie zapłaty za posiłek! 

 
Proszę mi powiedzieć, ile razy zdarzyło się Wam skorzystać z motelu lub restaura-

cji i usłyszeć: „Nie musi pan (pani) płacić za ten posiłek (nocleg)”? Powiem Wam, ile 
razy  mnie  to  spotkało:  raz  stało  się  tak,  ponieważ  udałem  się  tam  ze  świadomością: 
Jest to nasza wspólna uroczystość. 

Jeśli ktoś nigdy nie próbował działać wspólnie z Bogiem, niechaj to zrobi. Działa-

jąc w ten sposób, będziecie zdumieni, do jakiego stopnia Bóg będzie Wam pomagał! 

Skutecznym sposobem uczenia się tej zasady – jest zgodnie z tradycją – przezna-

czanie dziesiątej części własnych dochodów, w imię Boga, na jakieś szlachetne cele. 
Wielu  ludzi  natychmiast  zgłasza  sprzeciw:  „Teraz  nie  mogę  sobie  na  to  pozwolić,  z 
radością zrobię to później, kiedy moja sytuacja materialna się poprawi”. Osoby te nie 
zdają sobie sprawy z tego, iż każdy akt darowania generuje obfitość. Ludzie przekazu-
jący bezinteresownie część dochodów Bogu, otrzymują jego wsparcie. Każda energia, 
którą kierują do Niego, wraca do nich, zwielokrotniona. Mocą podtrzymującą wszech-
ś

wiat. Jezus powiedział: „I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

19

ojca  lub  matkę,  dzieci  lub  pole,  stokroć  tyle  otrzyma  i  życie  wieczne  odziedziczy” 
(Ewangelia św. Mateusza). Śri Kryszna w Bhagavad Gicie wyraża to tak: „Bądź tego 
pewien: ktokolwiek jest mi oddany, nigdy nie będzie porzucony”. 

Pewne zaprzyjaźnione małżeństwo nosiło się ostatnio z zamiarem poinformowania 

swojego kościoła parafialnego na piśmie o tym, że „nie stać ich na ofiarę”. Zoriento-
wali  się  jednak,  iż  wielu  parafian  daje  regularnie  na  kościół  i  na  biednych,  mimo 
znacznie niższych dochodów. Przemyśleli więc sprawę i zmienili zdanie. 

Wkrótce po tej decyzji jedno z nich, pozostające bez pracy, znalazło zatrudnienie. 

W tym samym czasie drugie otrzymało podwyżkę! 

Każdy, kto oddaje na szlachetne cele część swoich dochodów, nie tylko nie ponosi 

uszczerbku, lecz – przeciwnie – otrzymuje błogosławieństwo obfitości wprost ze Źró-
dła. Od Boga pochodzi wszelkie poczucie bezpieczeństwa; kto tego nie zrozumie, ten 
zawsze będzie błądził pośród niepewności. Im bardziej żyjemy dla Niego, tym On le-
piej się nami opiekuje – nawet w drobnych sprawach życia codziennego. 

 
 

IX.  

Jak zarabianie pieniędzy może sprzyjać rozwojowi duchowemu? 

Każdy kto nauczył się zarabiać pieniądze we właściwy sposób, będzie maił z tego 

korzyści  na  wielu  poziomach.  Powiększać  się  będzie  nie  tylko  jego  dobrobyt,  lecz 
również energia i radość życia. 

Wiele lat temu miałem ciekawe doświadczenie. Rozpocząłem coś, co było dla mnie 

ważnym  przedsięwzięciem.  Podjąłem  je  z  myślą  o  moich  bliskich.  Okazało  się  (jak 
zawsze w takich przypadkach!), że przedsięwzięcie było znacznie bardziej kosztowne, 
niż  przewidywałem  w  chwili  jego  rozpoczęcia.  Na  początku  musiałem  sam  zgroma-
dzić niemal wszystkie niezbędna środki. Prowadziłem w tym celu zajęcia dydaktyczne 
w wielu miastach. Pracowałem ciężej niż kiedykolwiek przedtem. Oznaczało to kłopo-
ty pieniężne, jakich nigdy do tą nie miałem, jak również wikłanie się w materializm – 
co  było  dla  mnie  poważnym  problemem,  jako  że  zawsze  usiłowałem  kultywować 
wyższe wartości duchowe. 

Dopiero  na  końcu  długotrwałych  zmagań  odkryłem,  na  czym  polega  moja  praw-

dziwa korzyść. Miała charakter bardziej duchowy niż materialny. Prawdą jest, iż zaro-
biłem sporo pieniędzy i spłaciłem wszystkie długi zaciągnięte w celu doprowadzenia 
sprawy do końca. Ponad tym wszystkim było jednak coś nieskończenie ważniejszego 
dla mnie osobiście, spostrzegłem mianowicie, iż robiąc to, co miałem zrobić, by spro-
stać wyzwaniu i robiąc to w interesie moich bliźnich, a nie we własnym, stawałem się 
wewnętrznie silniejszy  i  energiczniejszy  oraz  zyskiwałem  pewność,  że potrafię pora-
dzić  sobie  ze  wszystkim,  co  przyniesie  mi  życie.  Nade  wszystko.  Czułem,  że  jestem 
bliżej Boga. 

Zarabiając  pieniądze  potrzebne  do  sfinansowania  wspomnianego  przedsięwzięcia, 

ku swojemu zdumieniu napotkałem dwa stwierdzenia Paramhansy Jogaanandy odno-
szące się do duchowych aspektów zarabiania pieniędzy, które były dla mnie wybitnie 
krzepiące. W pierwszym z nich Mistrz obiecał jednemu ze swych uczniów, że wspie-
rając  jego  misję  finansowo,  przyspieszy  swój  rozwój  duchowy.  Stwierdzenie  drugie 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

20

miało charakter ogólniejszy.  „Zarabianie w sposób uczciwy i  przedsiębiorczy pienię-
dzy  mających  służyć  dziełu  Bożemu  jest  wielką  sztuką,  obok  urzeczywistniania  Bo-
ga”.  Zważywszy,  że  traktowałem  dotąd  zarabianie  pieniędzy  jako  najniższą  koniecz-
ność życiową, było to dla mnie nie lada odkrycie, dostrzegłem w nim bowiem szansę 
duchowego rozwoju. Jako się rzekło, największymi korzyściami wyniesionymi z mo-
jego przedsięwzięcia były: moc duchowa, wiara, siła woli i energia, które otrzymałem. 

Interesującym faktem społecznym jest to, że wielu biznesmenów czyni nadzwyczaj 

szybkie postępy na drodze duchowej, gdy tylko decydują się ofiarować swoje życie i 
pracę Bogu. Przed tym momentem zwrotnym używają wprawdzie swojej energii ego-
istycznie, lecz jednak używają jej! W procesie tym uczą się koncentrować ją w działa-
niu,  co  ułatwia  im  potem  praktykę  medytacji  i  wejście  na  drogę  wyższego  rozwoju. 
Osoby  takie  czynią  znacznie  większe  postępy  niż  ci,  którzy  uważają  się  za  bardziej 
uduchowionych tylko dlatego, że unikają zaangażowania w sprawy finansowe. 

Rozwój  duchowy  również  wymaga  wysiłku.  Praktyki  duchowe,  takie  jak  medyta-

cja,  nie  mają  charakteru  biernego.  Prawdziwa  medytacja  jest  zajęciem  wysoce  dyna-
micznym. Medytując z pełną świadomością – bez niepokoju, lecz czujnie i w maksy-
malnym  skupieniu  –  czynimy  znacznie  szybsze  postępy  niż  wówczas,  gdy  siedzimy 
bezmyślnie, starając się zachować dobry nastrój. 

 
Cokolwiek robimy, powinniśmy wkładać w to całą energię. Jeśli ma to być za-

rabianie  pieniędzy,  nie  czyńmy  tego  połową  umysłu,  żałując  drugą  połowę  tego,  co 
robimy. Jeśli ktoś znajduje się w sytuacji, w której nie musi myśleć, jak zdobyć pie-
niądze  –  w  porządku;  może  skierować  swoją  energię  na  inne  rzeczy.  Nie  oznacza  to 
jednak wcale, że jego sytuacja jest lepsza niż sytuacja kogoś, kto jest zmuszony do po-
szukiwania źródeł dochodu. 

Byłem  kiedyś  w  odwiedzinach  u  bardzo  zamożnego  człowieka,  który  powiedział 

mi,  usprawiedliwiając  jak  gdyby  swą  stałą  potrzebę  pracy  i  utrzymywania  rodziny: 
„To  wszystko  nie  jest  moją  rzeczywistością.  Moje  rzycie  zaczyna  się  w  chwili,  gdy 
wracam do domu i mogę usiąść spokojnie w swoim pokoju medytacyjnym”. 

Sądzę, że chciał w ten sposób wywrzeć na mnie silne wrażenie. Pojawiła się jednak 

u mnie taka oto myśl: Jaka szkoda, że musi on tyle czasu tyrać w pracy, skoro mógłby 
wykorzystać go na kontakt z Bogiem! 

 
Nie jest właściwie ważne, co robimy, jeśli postrzegamy swoje działania jako okazję 

do  służenia  innym,  twórczego  wykorzystywania  energii,  pracy  dla  dobra  ogólnego, 
rozszerzania sympatii i świadomości oraz zestrajania własnej świadomości z Nieskoń-
czoną Inteligencją. 

Pamiętajmy, że w pieniądzach Bóg również jest obecny. Obecny jest w biznesie i 

w bankach, tak samo jak w górach, chmurach, w świątyniach i w kościołach. Choć z 
pewnością, trudniej Go dostrzec na bazarze niż w lesie, to jednak jest obecny w obu 
tych  miejscach.  Każdy,  kto  patrzy  dostatecznie  uważnie,  musi  Go  znaleźć,  gdziekol-
wiek by był. 

 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

21

CZĘŚĆ II:  METODA 

X.  Potrzeba koncentracji

 

W Części I omówiliśmy podstawowe zasady ogólne. Teraz rozważymy, jak zasto-

sować je w praktyce. 

Pierwszym zagadnienie wymagającym zastanowienia jest potrzeba koncentracji
 
Powiedziałem wcześniej, że sukces zależy od ilości energii, którą wkładamy w to, 

czym  się  zajmujemy.  Wspomniałem  również,  że  energią  tą  kieruje  siła  woli.  Przyto-
czyłem  słowa  Paramhansy  Jogaanandy:  „Im  silniejsza  wola,  tym  większy  strumień 
energii”. 

 
Jak, wobec tego, rozwijać siłę woli? 
 
Pierwszym  warunkiem  koniecznym  jest  koncentracja.  Jest  to  proces  analogiczny 

do  skupiania  rozproszonych  promieni  świetlnych  w  pojedynczą  wiązkę  laserową. 
Koncentracja jest potęgą. Jeśli potrafimy skupić umysł na jednym obiekcie, to zna-
czy, że jesteśmy na dobrej drodze do wykształcenia potęgi woli. 

W tym kontekście nie wystarcza jednak wyobrażenie własnych sił mentalnych jako 

czegoś  ograniczonego  do  funkcji  mózgu,  świadomość  ludzka  posługuje  się  bowiem 
także „uczuciami wypływającymi z serca:, czyli emocjami. 

Siła woli mniej wiąże się z tym, co człowiek myśli, a bardziej z tym, co chce, by 

się  zdarzyło.  Tak  więc  –  zgodnie    z  definicją  Paramhansy  Jogaanandy  –  „Wola  to 
pragnienie plus energia, skierowane ku spełnieniu
”. Bez odczuwania pragnienia nie 
jesteśmy w stanie wznieść się ponad poziom teoretycznego myślenia abstrakcyjnego; 
co  więcej,  brak  towarzyszącego  mu  skupienia  oznacza  pozostawanie  w  sferze  tak 
zwanego „chciejstwa”. 

Uczucia są tym aspektem świadomości, który nadaje siłę naszym intencjom. Muszą 

one jednocześnie pozostawać w stanie równowagi, nie możemy bowiem pozwolić, by 
opanowały nas niepokój i niecierpliwość. 

Uczucia podlegające wahaniom stają się emocjami. Emocje mogą również dostar-

czać poczucia siły, jest ona jednak iluzoryczna i niestabilna: raz jest, a raz jej nie ma. 

Emocje porównać można do fal morskich: są one w ciągłym ruchu, choć woda, w 

której się tworzą, nie zmienia swego położenia. W związku z tym emocje -  z powodu 
swej  niestałości  –  mają  niewielki  wpływ  na  naszą  sytuację.  Co  najwyżej  powodują 
trochę zamieszania. 

Przychodzi  mi  na  myśl  również  inne  porównanie:  wiele  lat  temu  w  piśmie  „New 

Yorker”  zamieszczono  rysunek  dżipa  jadącego  drogą  o  twardej  nawierzchni.  W  cza-
sach  II  wojny  światowej  samochody  terenowe  były  zjawiskiem  nowym,  często  poja-
wiającym się w dowcipach rysunkowych, w których przedstawiano je zwykle jako le-
cące metr nad ziemią podczas szaleńczej jazdy po wyboistym terenie. Na wspomnia-
nym  rysunku  dżip  jedzie  wprawdzie  drogą  równą  i  dobrze  utrzymaną,  lecz  mimo  to 
znajduje się metr nad jej powierzchnią. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

22

Podobnie  bywa  z  nie  kontrolowanymi  uczuciami,  czyli  emocjami.  Wywołują  one 

podniecenie nawet wówczas, gdy naprawdę nie mamy się czym ekscytować. Dokład-
nie mówiąc, wola dopóty nie jest potęgą, dopóki nie kierujemy nią spokojnie, panując 
nad emocjami. 

Bez wewnętrznego spokoju i opanowania nie jest możliwe skupienie umysłu. Spo-

koju nie należy przy tym mylić z ociężałością. Nie musi on oznaczać bierności uczuć, 
a wręcz przeciwnie – skuteczność wymaga ich intensywności. 

 
Gdy chcemy coś osiągnąć, niezmiernie ważna jest mobilizacja silnego uczucia. Jak 

już powiedzieliśmy, bez ludzkiego entuzjazmu nigdy nie powstało nic wielkiego. Aby 
uczucie mogło wyzwolić wielką siłę woli, entuzjazm nie może zostać roztrwoniony w 
formie podniecenia. 

Powiedzmy,  że  krawiec  chce  uszyć  piękną  suknię  i  jest  tym  rozentuzjazmowany. 

Aby jednak nawlec nitkę, musi wykonać pewne czynności bardzo spokojnie. Jeśli jed-
no  choćby  włókno nie  trafi do ucha  igielnego,  trzeba będzie  rozpocząć  całą operację 
od nowa. 

 
Gdy mowa o potędze woli, nić możemy porównać do ludzkiego uczucia, a ucho – 

do miejsca koncentracji w ciele, którym jest punkt między brwiami. Uczucie musi zo-
stać  przeprowadzone  przez  to  oko”,  zanim  mu  pozwolimy  mu  wybiec  na  zewnątrz  i 
skierować się ku naszym celom. 

Jak zatem mamy panować nad uczuciami? Najprostszą techniką jest kierowanie ich 

ku górze, przez kanał w rdzeniu kręgowym, do mózgu, a następnie do punktu między 
brwiami. 

By  zdyscyplinować  uczucia,  nie  zapominajmy  nigdy  o  tym,  że  warunki  panujące 

wokół nas są niestabilne. Nie warto się do nich przywiązywać. Szczęście dnia dzisiej-
szego  może  jutro  być  utracone,  a  smutek,  który  teraz  odczuwamy,  może  w  końcu 
ustąpić miejsca szczęściu. Fale radości i smutku przepływają nieustannie przez nasze 
umysły. 

Zwróćmy więc uwagę na rzecz stabilniejszą i trwalszą, przenikającą wszystkie na-

sze życiowe doświadczenia – na naszą świadomość, czyli Jaźń. 

Utożsamiamy się z przyczyną tego, co dzieje się w życiu, a nie ze skutkiem. Żyje-

my w centrum, a nie na peryferiach osobistego wszechświata. Bądźmy tym, czym na-
prawdę jesteśmy. Przestańmy być echem oczekiwań i pragnień innych osób. Bądźmy 
świadomi każdego podjętego działania

Ć

wiczmy się w wytrwałości. Jeśli zdecydowaliśmy się coś osiągnąć, nie rezygnuj-

my  z  urzeczywistnienia  celu,  obojętnie  jak  bardzo  wydaje  się  błahy.  Pamiętajmy,  że 
emocje są tylko sposobami reagowania na okoliczności i definiowania ich; jako takie, 
są  równie  nietrwałe  jak  warunki,  w  których  żyjemy.  Naturą  tego  świata  jest  zmien-
ność. Nie ma więc absolutnych klęsk. Jeśli kontynuujemy nasze wysiłki, niepowodze-
nia otwierają nam drzwi do zwycięstwa. 

Czytelnik może zapytać: Skoro wszystko się zmienia, to może sukces przyjdzie do 

nas automatycznie, bez wysiłku z naszej strony? 

Odpowiedź brzmi: Nie. Jeśli nie włączymy własnego świadomego wysiłku w nurt 

naturalnego biegu zdarzeń, wówczas siła okoliczności mogąca wznieść nas na wyżyny 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

23

sukcesu, tylko nieznacznie nas uniesie. Może to być, na przykład, niewielka sprzedaż, 
podczas gdy odpowiedni wysiłek przyniósłby nam rekordowy kontrakt życia. 

Aby utrzymać się na szczycie fali na desce surfingowej, trzeba mieć poczucie rów-

nowagi, czasu i zdolność samokontroli. 

 
A  oto  inne  naturalne  pytanie:  Jeśli  warunki  stale  się  zmieniają,  czyż  sukces  nie 

okaże się złudny, bez względu na to co zrobimy? 

Tym razem odpowiedź nie jest jednoznaczna: w pewnym sensie „Tak”, w innym – 

znacznie  ważniejszym  –  „Nie”.  Słowo  „złudny”  nie  jest  tu  odpowiednie.  Każda  fala 
sukcesu opada wprawdzie, lecz inne ją zastępują. Ważne jest to, byśmy nie polegali na 
owych falach w dążeniu do osobistego spełnienia. 

Prawdziwym  osiągnięciem  w  każdym  życiowym  sukcesie  jest  zwycięstwo  nad 

samym  sobą.  Wzloty  i  upadki  nie  są  wieczne.  Im  większa  jest  nasza  osobista  moc, 
tym mniej jesteśmy podatni na wpływy zmian zewnętrznych. 

W ostatecznym rachunku, sukcesem jest to, kim się stajemy, a nie to co osiągamy. 

Ktoś, kto odnosi sukcesy jako istota ludzka, zaczyna dostrzegać, że wszystko, co dzie-
je się wokół niego, może okazać się korzystne. Nigdy już nie będzie biedny, ponieważ 
wszystko mu sprzyja. 

 
 

XI.  

Jak rozwijać zdolność koncentracji?

 

Koncentracja oznacza zdolność uwolnienia umysłu od wszelkich zakłóceń – w tym 

własnych  myśli  i  emocji  –  i  skierowania  jego  energii  na  jeden  obiekt,  którym  może 
być określony stan wewnętrzny lub cel. 

Wielu  ludziom  taki  sposób  kontrolowania  umysłu  kojarzy  się  z  wysiłkiem.  Do 

pewnego  stopnia  mają  oni  słuszność.  W  innym  znaczeniu  jednak  się  mylą.  Dopóki 
bowiem  ktoś  usiłuje  skoncentrować  się,  dopóty  nie  jest  w  stanie  skutecznie  tego  
zrobić. 

Głęboka  koncentracja  możliwa  jest  wyłącznie  w  stanie  pełnego  relaksu.  Fi-

zyczne  i  umysłowe  napięcia  pochłaniają  energię,  uniemożliwiając  przejście  umysłu 
przez  „ucho  igielne”.  Jeśli,  na  przykład,  brwi  są  zmarszczone  pod  wpływem  zmar-
twienia,  szczęki  zwarte,  a  dłonie  ściśnięte,  to  z  pewnością  część  energii  umysłu  nie 
płynie w zamierzonym kierunku. 

Dlatego  właśnie  najlepszym  sposobem  rozwijania  zdolności  intensywnej  koncen-

tracji jest codzienna praktyka medytacyjna. 

Dość rozpowszechnione jest błędne przekonanie, iż medytacja to pewnego rodzaju 

ucieczka  od  rzeczywistości  i  życiowych  obowiązków.  Trudno  o  większe  nieporozu-
mienie,  albowiem  faktycznie  jest  ona  –  jak  łatwo  się  przekonać  najskuteczniejszą  
metodą pozwalającą nie tylko sprostać wyzwaniom życia, lecz nawet wznieść się po-
nad nie. 

Potężna  siła  koncentracji  ukształtowana  w  codziennej  praktyce  medytacyjnej  po-

zwala pokonywać w ciągu minut problemy, których rozwiązywanie zwykle ciągnie się 
tygodniami. Jeszcze ważniejsze jest to, iż koncentracja wynikająca z regularnej medy-

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

24

tacji generuje w sposób całkowicie naturalny siłę woli niezbędną dla osiągnięcia suk-
cesu w dowolnym przedsięwzięciu. 

Jak  już  wspomniałem,  ośrodek  woli  usytuowany  jest  w  punkcie  między  brwiami. 

Dlatego właśnie człowiek, który bardzo czegoś chce, odruchowo ściąga brwi. 

Osoba  medytująca  uczy  się  skupiać  uwagę  w  tym  właśnie  punkcie  ciała.  Im  czę-

ś

ciej i głębiej koncentrujemy się na tej okolicy, tym bardziej wzmacnia się siła naszej 

woli. 

 
Innym  ważnym  zagadnieniem  w  ćwiczeniu  koncentracji,  a  tym  samym  siły  woli, 

jest jasność wewnętrzna rozumu i uczucia. Medytacja wybitnie pomaga w jej rozwija-
niu. Stan doskonałej jasności zdefiniowałem w innych książkach. Tutaj zacytuję tylko 
niektóre sformułowania: 

Doskonała  jasność  oznacza  postrzeganie  siebie  i  wszystkich  innych  bytów  jako 

aspektów  szerszej  rzeczywistości,  dążenie  do  świadomego  zestrojenia  z  nią  oraz  do-
strzegania we wszystkim możliwości i sposobów jej manifestowania. 

Doskonała  jasność  oznacza  więc  dostrzeganie  prawdy  w  prostocie,  poszukiwanie 

przewodnictwa  czystej  prawdy, a  nie  opinii,  oraz  kierowanie się tym,  co  JEST,  a nie 
tym, co wynika z własnych pragnień i uprzedzeń. 

Doskonała  jasność  oznacza  dążenie  do  postrzegania  rzeczy  w  ich  najszerszych 

aspektach. 

W związkach z innymi ludźmi doskonała jasność oznacza stałą gotowość włączania 

ich rzeczywistości do rzeczywistości własnej. 
 

Mętne  myśli  i  uczucia  tworzą  chaos  wewnętrzny  i  zewnętrzny.  Przeciwieństwem 

koncentracji  jest stan  psychicznego  zamętu.  Natomiast doskonała  jasność  jest  niemal 
dokładnie z nią równoznaczna. 

Jasność  umysłu  przejawia  się  w  uporządkowaniu  myśli  i  zajmowaniu  się  jedną 

sprawą w danym czasie. Prawdą jest również to, że myślenie o jednej rzeczy w danym 
czasie sprzyja stopniowemu rozwijaniu wewnętrznej jasności. 

Z koncentracją, jak powiedziałem, wiąże się usuwanie z umysłu wszelkich zakłó-

cających myśli i wrażeń. Nie jest to łatwe zadanie. Spróbujmy, na przykład, całkowi-
cie wykluczyć myśl o górach lodowych. Jak często, na co dzień, myśl taka pojawia się 
w świadomości? Zapewne nigdy, chyba że ktoś mieszka w Arktyce. Jednak u kogoś, 
kto  nie  ma  doświadczenia  w  koncentracji,  samo  postanowienie,  by  nie  myśleć  o  gó-
rach lodowych, może spowodować obsesyjne myśli na ten temat! 

Z  punktu  widzenia  doskonalenia  sztuki  koncentracji,  ważniejsze  jest  pozytywne 

skupienie na jednym obiekcie niż unikanie myślenia o innych rzeczach. 

Starajmy  się  więc  koncentrować  w  danym  czasie  na  jednym  tylko  przedmiocie. 

Nikt nie może robić dobrze wielu rzeczy naraz. Jeśli zdecydowaliśmy się czymś zająć, 
porzućmy na jakiś czas wszystkie inne sprawy. Nie należy tego robić na siłę, bądźmy 
więc zrelaksowani i zainteresowani tym, co robimy. Dajmy się temu pochłonąć. 

Siedząc w kinie, bez wysiłku pozwalamy się wciągnąć w akcję filmu - tylko dlate-

go, że jesteśmy nią zainteresowani. W ten sam sposób powinniśmy przeżywać każde 
inne zajęcie. 

 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

25

Wiele lat temu, wspólnie z grupą przyjaciół, myśleliśmy o zakupie domu. W pew-

nej chwili jedna z osób powiedziała: „Mam telefon do pośrednika”. Zapisała następnie 
numer na kartce papieru i pokazała go nam. Rozmowa zeszła przejściowo na inny te-
mat. Po piętnastu minutach zdecydowaliśmy się w końcu tam zadzwonić. 

„Zaraz  dam  wam  ten  numer”,  powiedziała  wtedy  inicjatorka  rozmowy,  sięgając 

ponownie do kieszeni po kartkę papieru. Wtedy podałem ów numer z pamięci. Spoj-
rzała  na  mnie  ze  zdumieniem.  „Jak  mogłeś  go  zapamiętać?!  Przecież  rzuciłeś  tylko 
okiem na tę kartkę!” 

„To  bardzo  proste”,  odpowiedziałem.  „Po  prostu  spojrzałem  na  kartkę  i  skoncen-

trowałem się na niej, gdy nam ją pokazywałaś”. 

Moja  przyjaciółka  zaczęła  później  korzystać  z  mojej  sugestii  w  podobnych  sytu-

acjach i przekonała się, że technika, którą opisałem, działa niezawodnie. 

 
Cokolwiek  robimy,  powinniśmy  ćwiczyć  umysł  w  skupianiu  uwagi.  Nie  musi  to 

wcale  psuć  komukolwiek  humoru,  polega  bowiem  jedynie  na  prawdziwym  zaintere-
sowaniu i zaangażowaniu we wszystko, czym się zajmujemy. 

Róbmy w danym czasie tylko jedną rzecz, skupiając na niej całą uwagę umysłu. 
 
 

XII.   Podstępna podświadomość

 

Kontrolowanie  umysłu  byłoby  względnie  łatwe,  gdybyśmy  mieli  wyłącznie  do 

czynienia  wyłącznie  ze  świadomymi  procesami  myślowymi.  Niestety,  rzeczywistość 
różni  się  bardzo  od  tego  pobożnego  życzenia,  umysł  świadomy  jest  bowiem  tylko 
wierzchołkiem  „góry  lodowej”  naszej  umysłowości.  W  głębokiej  podświadomości 
ukryty jest ogromny  zbiór nie spełnionych pragnień i nie zrealizowanych dążeń, któ-
rych nie potrafimy świadomie rozpoznać i które często uniemożliwiają nam przepro-
wadzenie tego, co świadomie podejmujemy. 

 
Pewien  mój  przyjaciel  podróżował  autobusem  w  Pakistanie  podczas  wojny  z  In-

diami.  Autobus  jechał  objazdem,  ponieważ  indyjskie  samoloty  atakowały  drogi.  W 
pewnym momencie pojazd ugrzązł w korycie rzeki, którą usiłował przejechać w bród. 
Kierowca zwrócił się do pasażerów o pomoc. 

Po  piętnastu  minutach  pchania  nie  było  żadnych  efektów,  wobec  czego  kierowca 

wysiadł, by ocenić sytuację.  

Jakież było jego zdumienie, gdy stwierdził, że połowa pasażerów pcha autobus do 

przodu, a druga połowa – do tyłu! 

Nader  często  obserwujemy  podobne  procesy  w  naszej  psychice.  Mimo  szczerego 

wysiłku w jakimś kierunku na pewnym poziomie świadomości, na innym jej poziomie 
sami ten wysiłek udaremniamy. 

 
Podczas  intensywnej  pracy  może  pojawić  się  myśl  o  tym,  by  w  ogóle  jej  zaprze-

stać. Jeśli jesteśmy wtedy w biurze, zaczynamy nerwowo spoglądać na zegarek. Kiedy 
indziej może pojawić się intensywne fantazjowanie, czyli tzw. sny na jawie. Możemy 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

26

dojść do wniosku, że nasza praca jest bezsensowna, zacząć tracić czas na myślenie o 
tym, co chcielibyśmy zamiast niej robić, lub też rozmyślać o jej spodziewanych rezul-
tatach, zamiast skupiać się na bieżącym zadaniu. 

 
Wiele można w życiu osiągnąć, jeśli potrafimy zajmować się z pełnym zaangażo-

waniem  jedną  czynnością  w  danym  czasie,  bez  rozpraszania  uwagi  na  inne  rzeczy, 
które chcielibyśmy osiągnąć lub które zdołaliśmy osiągnąć w przeszłości. 

Ważnym  aspektem  doskonałej  jasności  jest  niepodejmowanie  pracy  wbrew  sobie, 

w  znaczeniu  mentalnym.  Z  uwagi  na  ów  wielki  subkontynent  podświadomego  umy-
słu, zwykle łatwiej jest to wypowiedzieć niż zrobić. Każdy człowiek jest jak dom po-
dzielony  wewnętrznie.  Część  naszej  natury  głosi  pochwałę  życia.  Inna  jej  część  – 
przeciwnie  –  odrzuca  je,  generując  wątpliwości,  lęk  i  zmartwienia  blokujące  nasze 
najlepsze intencje. 

Każdy z nas ma do czynienia – choćby w niewielkim stopniu – z przejawami zasa-

dy  „negatywnej”:  pragnieniem  śmierci,  chęcią unikania odpowiedzialności i  ucieczki 
od kłopotów; pragnieniem, aby problemy zniknęły i przestały nas dręczyć. 

Niektórzy  ludzie szukają ucieczki  w nieświadomość, pijąc  alkohol,  używając  nar-

kotyków lub sypiając bardzo długo. W psychice ludzkiej występuje tendencja do po-
grążania  się  w  nieświadomości.  Psychologowie,  zwłaszcza  działający  w  początkach 
tego stulecia, przyczynili się walnie do zaostrzenia konfliktu między tym, co ludzkie – 
zgodnie ze swoim przekonaniem – powinni robić i tym , co by robić chcieli. Ponieważ 
konflikt ten rodzi często wewnętrzne kompleksy, będące wynikiem tłumienia emocji, 
psychologowie  –  raczej  ci  sprzed  półwiecza,  niż  współcześni  –  doradzali  ludziom 
poddawanie się niższym aspektom własnej natury, tłumacząc im, iż to właśnie jest ich 
prawdziwa natura. 

Obecnie coraz więcej ludzi rozumie, że wyższe wartości człowieka nie są jego niż-

szymi  instynktami  w  przebraniu.  Miłość  –  to  nie  wysublimowany  popęd  płciowy. 
Bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, iż popęd płciowy jest nie zrealizowaną tęsknotą 
duchową do doskonałej miłości. 

Błędem jest przypuszczenie, jakoby dążność do uszlachetnienia istoty ludzkiej była 

narzuconym  nam  z  zewnątrz  –  przez  innych  ludzi  dodatkiem,  którym  społeczeństwo 
usiłuje nas zmienić w coś, z czym byśmy się nie identyfikowali, gdybyśmy byli wobec 
siebie całkiem uczciwi. 

Owo  dążenie  do  uwznioślenia  stanu  świadomości,  do  głębszego  oświecenia,  do 

większego panowania  nad  własnym  życiem,  do dobroci  zamiast  nieżyczliwości, spo-
koju  i  wybaczania  zamiast  gniewu  i  agresji  wynika  z  rozpoznania  naszego  własnego 
wewnętrznego potencjału. Obowiązek dźwigania się ma więc swoje źródło w nas – w 
naszym wnętrzu. 

Jeśli  społeczeństwo  oczekuje  od  nas  więcej,  niż  gotowi  jesteśmy  dać  z  siebie,  to 

tylko  dlatego,  że  inni  ludzie  również  podświadomie  rozpoznają  ów  wspólny  nam 
wszystkim wyższy potencjał, mimo iż w dotychczasowej jego eksploracji ponoszą do-
tkliwe porażki. 

Dając upust potrzebom naszej zwierzęcej natury, możemy wprawdzie zaspokoić na 

pewien czas nasze instynkty, tym sposobem nigdy jednak nie pozbędziemy się uczucia 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

27

duchowej śmierci, które będzie nas prześladować dopóty, dopóki tłumić będziemy na-
szą wyższą, duchową naturę. 

Poddanie się nakazom zwierzęcej natury nie pozwala nawet, o ironio! – na dłużej 

zaspokoić  jej  potrzeb.  Prawdą  jest,  że  działanie  takie  przynosi  przejściowe  uczucie 
ulgi. Poddanie się im jest jednak równoznaczne z potwierdzeniem znaczenia, jakie te 
nakazy dla nas mają. 

I  tak,  ludzie  wyładowujący  swoją  złość  bez  ograniczeń,  uwalniają  się  od  niej  na 

pewien czas. Nie oznacza to jednak, że złość jest dla nich wyzwoleniem. Za każdym 
razem, gdy się jej poddają, dokonują jej afirmacji, jako ważnego sposobu radzenia so-
bie w trudnych sytuacjach. 

Wyładowanie złości mogłoby nam pomóc tylko wtedy, gdybyśmy – korzystając z 

chwilowej ulgi, jaką przynosi nam jej odreagowanie – dokonywali afirmacji przeciw-
stawnych jej stanów: spokoju, wybaczania i miłości. A zatem, kierując mądrze swym 
umysłem  –  zamiast  pomagać  mu  kierować  nami  –  możemy  przekształcać  upadki  w 
zwycięstwa. Jogaananda mówił: „Czas klęski, to najlepsza pora do siania ziaren suk-
cesu”. 

Twierdzenie,  iż  nie  ma  przed  nami  żadnych  zwycięstw,  o  które  powinniśmy  wal-

czyć, jest przywoływaniem nieustannego wewnętrznego zamętu i niepokoju. 

Kapitulacja  nie  jest  drogą  do  pozbycia  się  kompleksów.  Poszukiwanie  wewnętrz-

nego spokoju przez poddawanie się impulsom niższej natury  – co sugerują niektórzy 
tak zwani „duchowi” nauczyciele doby obecnej – niewiele się różni od operacji znanej 
jako lobotomia przedczołowa. 

Próbowano kiedyś „leczyć” kompleksy psychiczne w taki właśnie sposób: odcina-

jąc całkowicie partie mózgu uczestniczące w procesach związanych z wyższymi uczu-
ciami.  Efektem  takiego  zabiegu  była  redukcja  człowieka  do  poziomu  dwunożnego 
zwierzęcia. Pacjent był wprawdzie wolny od intensywnego napięcia i innych dolegli-
wości, lecz jednocześnie tracił cały swój idealizm, wszelkie aspiracje oraz te szlachet-
niejsze wartości, które różnią człowieka od niższych zwierząt. 

Zdolność  koncentracji,  spokój,  samokontrola  i  doskonała  jasność  umysłu  –  cechy 

warunkujące rozwój siły woli – rezydują w przednich płatach mózgowych, które pod-
czas zabiegu lobotomii zostają odłączone. 

Istotą koncentracji jest skierowanie energii w jednym kierunku, a nie – jak to czyni 

stale większość ludzi świadomie bądź nieświadomie – praca wbrew sobie. W zakresie, 
w jakim możemy pracować na poziomie świadomym umysłu, zadania nasze są mniej 
lub  bardziej  jasno  określone.  Gdy  jednak  zachodzi  konieczność  pracy  nad  podświa-
domością w celu opanowania tych cech naszej natury, które sprzeciwiają się świado-
mym  decyzjom  i  postanowieniom,  musimy  nastawić się na  zadania  trudniejsze,  choć 
również możliwe do wykonania. 

Musimy pogodzić się i oswoić z faktem, że nieustannie toczy się w nas wewnętrz-

na  wojna.  Dlatego  właśnie  Bhagawad  Gita  –  wielkie  dzieło  indyjskiej  literatury  du-
chowej – przekazuje swe nauki w scenerii pola bitwy. 

 
 
 
 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

28

XIII.   Moc afirmacji

 

Wiele  lat temu,  gdy  miałem  lat dwadzieścia, paliłem  nałogowo papierosy,  paczkę 

dziennie. Przed ukończeniem dwudziestego pierwszego roku życia postanowiłem po-
zbyć  się  tego  nieprzyjemnego,  a  zarazem  –  subiektywnie  –  aż  nadto  przyjemnego, 
przyzwyczajenia. Niestety, ilekroć decydowałem się przestać palić, zawsze – po dłuż-
szym lub krótszym czasie – wracałem do nałogu. Na początku dnia powstrzymywanie 
się  od papierosa przychodziło  mi  stosunkowo  łatwo,  jednak  po obiedzie, pijąc kawę, 
nie mogłem opędzić się od myśli, że bez „dymka” obiadu właściwie nie można uznać 
za zakończony. 

Wkrótce  moja  sytuacja  przypominała  sytuację  Marka  Twaina,  który  powiedział: 

„Palenie jest nałogiem najłatwiejszym do porzucenia. Robiłem to już tysiące razy!” 

Gdybym,  każdorazowo,  załamując  się  w  swych  postanowieniach,  miał  poczucie 

klęski, to bardzo szybko doszedłbym do przekonania, iż jestem skazany na niepowo-
dzenia i do niczego się nie nadaję. 

Zamiast  tego,  mówiłem  sobie  za  każdym  razem,  że  po  prostu  „jeszcze  mi  się  nie 

udało”. Afirmowałem w ten sposób sukces, który miał się dopiero zamanifestować. 

Po roku, kładąc się spać, poczułem, że wszystkie te afirmacje  przyszłego sukcesu 

poczęły się we mnie, tworząc bardzo silne postanowienie. „Rzuciłem palenie”, powie-
działem do kolegi, z którym mieszkałem w jednym pokoju i który właśnie w tym mo-
mencie wszedł. 

„Czyżby?” – odpowiedział kpiąco. „Już to słyszałem!” Po czym, śmiejąc się, wy-

szedł z pokoju. 

Tym razem jednak byłem siebie pewien. Następnego ranka obudziłem się bez cie-

nia głodu papierosowego. Przez dwa tygodnie nosiłem ostatnią paczkę papierosów w 
kieszeni  na  piersiach,  częstując  z  niej  kolegów.  Od  tamtej  pory  nigdy  nie  musiałem 
zapalić. 

Prawdziwe niepowodzenia mamy tylko wówczas, gdy je akceptujemy. Równie do-

brze możemy każde niepowodzenie zamienić w krok zwycięstwa. Wszystko zależy od 
tego, z jakim nastawieniem do niego podchodzimy. Zamiast sobie mówić: „Poniosłem 
porażkę!”, powinniśmy powtarzać: „Jeszcze nie odniosłem zwycięstwa”. 

 
Gdy Wilhelm Zdobywca wylądował pod Hastings, natychmiast potknął się i prze-

wrócił. Cała jego armia wstrzymała oddech na widok tego złowróżbnego znaku. Wte-
dy on – a był to człowiek o wielkiej sile woli – wstał i głośno powiedział: „Mam taką 
wolę zdobyć tę ziemię, że – patrzcie – oto objąłem ją obiema rękami!” 

Po tych słowach wodza rozległ się w jego szeregach głośny okrzyk świadczący, że 

powróciło  poczucie  pewności  i  siła.  Tego  dnia  armia  Wilhelma  stoczyła  zwycięsko 
jedną z największych bitew w historii. 

 
Silna  afirmacja  woli  potrafi  zmusić  podświadomość  do  posłuszeństwa.  Istotne 

jest jednak to, by skierować do niej jednoznaczny komunikat, a nie tylko udawać, że 
wszystko jest w porządku. Wola musi działać jak generał. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

29

Nie  wystarczy,  gdy  dowódca  rzuci  się  do  ataku  z  nadzieją,  że  żołnierze  pójdą  za 

nim.  Musi  się  do  nich  zwrócić.  Musi  wzbudzić  w  nich  wiarę  w  siebie  i  w  słuszność 
przedsięwzięcia. 

Tak  właśnie  należy  postępować  z  własną  podświadomością.  Nie  wystarczy  igno-

rować  płynących  z  niej  sprzecznych  komunikatów.  Trzeba  ją  zachęcić  do  wsparcia 
ś

wiadomych postanowień. 

Zauważyłem, że wielu ludzi mówi coś takiego: „Nie powinienem mieć tych cech, 

wobec tego, nie ma ich. Nie powinienem złościć się, a więc to, co przejawiłem, nie by-
ło złością; wyraziłem tylko usprawiedliwione zniecierpliwienie. Nie powinienem oka-
zywać moralnej słabości, a zatem, nie jestem winien; to inni okazali słabość i zdemo-
ralizowali mnie”. 

Wojsko, którego niezadowolenie w porę nie zostało rozpoznane, może się w końcu 

zbuntować.  Z  podświadomością  jest  podobnie.  Nie  możemy  pozwolić  sobie  na  jej 
ignorowanie, a z drugiej strony, nie mamy potrzeby poddawać się bezradnie jej dykta-
tom. Możemy nią dowodzić. 

Aby  tego  dokonać,  trzeba  jej  stawić  czoło  uczciwie  i  zdecydowanie.  Generał  nie 

musi znać osobiście wszystkich swoich żołnierzy. By zjednać swe wojsko dla sprawy, 
o którą walczy, wcale ich znać nie musi. Musi natomiast tchnąć w nich pewien rodzaj 
energii, którą będą szanować i której zechcą się podporządkować dokładnie tak samo 
można powiedzieć o naszej osobistej relacji z własną podświadomością. 

Nie  musimy  identyfikować  wszystkich  podświadomych  przeszkód  utrudniających 

realizację naszych postanowień. Jedyną prawdziwą potrzebą jest zwrócenie się do pod-
ś

wiadomości z taką magnetyczną determinacją, która zapewni nam jej współdziałanie. 

W wielu przypadkach błędem jest przetrząsanie rejestrów pamięci w poszukiwaniu 

urazów  i  stłumionych  inklinacji.  Generał  interesujący  się  przesadnie  dysydentami  w 
swojej  armii  może,  przez  nadmierne  skupianie  się  na  ich  postawach,  nieoczekiwanie 
wzmocnić ich negatywizm. Nie powinien ich ignorować, może jednak podnieść mora-
le wojska inną metodą: przemawiając do niego w taki sposób, aby dysydenci nie zy-
skiwali posłuchu. 

Jeśli z całą uczciwością uzna skargi za uzasadnione, może również przyznać rację 

ich autorom, nie osłabiając przy tym swojej pozycji jako dowódcy. 

 
Afirmacja jest potężną bronią w rękach  każdego, kto potrafi inteligentnie jej 

użyć.  Nieumiejętnie  stosowana,  powoduje,  że  zamiast  przezwyciężać  nasze  słabości 
„wmiatamy  je  pod dywan”.  Afirmacje  wykorzystywane  mądrze  pozwalają  rozpozna-
wać własne słabości i poradzić sobie z nimi. 

Mówiąc  sobie,  że  wreszcie  rzuciłem  palenie,  zwracałem  się  –  nie  zdając  sobie 

sprawy – do swojej podświadomości. 

Podświadomość szczególnie łatwo przyjmuje świadome decyzje przed snem i zaraz 

po obudzeniu. 

Czytelnicy z pewnością zauważyli, że kładąc się spać z uczuciem wyczerpania, bu-

dzą się zmęczeni następnego ranka, bez względu na to, jak długo trwał sen. Jeśli na-
tomiast, mimo zmęczenia zasypiamy z myślą o tym, jak świeżo i przyjemnie poczuje-
my się następnego dnia, najprawdopodobniej obudzimy się w takim nastroju. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

30

Chcąc się w czymś utwierdzić, najlepiej uczynić to przed zaśnięciem.  W ten spo-

sób myśl trafia do podświadomości. Rano, po przebudzeniu, gdy podświadomość jest 
jeszcze otwarta, powtarzamy afirmację.  Tą  metodą każdy  może bardzo szybko zmie-
nić swoje życie na lepsze. 

 
Jednym  z  najlepszych  sposobów  harmonizowania  świadomego  i  podświado-

mego  umysłu  jest  medytacja.  Spokój  medytacji  przenika  w  głąb  podświadomych 
warstw umysłu. Dokonuje się przy tym pełna integracja umysłu, z udziałem podświa-
domości,  świadomości  i  nad  świadomości  (warstwy  umysłu  będącej  siedliskiem  naj-
wznioślejszych inspiracji). 

Najwyższe  warstwy  umysłu  współpracują  fizycznie  z  czołowymi  płatami  mózgu, 

natomiast  warstwy  niższe  (podświadomość)  –  z  tylnym  mózgowiem  oraz  rdzeniem 
przedłużonym  i  kręgowym.  Praktyka  medytacyjna  umożliwia  stopniowe  przemiesz-
czenie centrum decyzyjnego w kierunku punktu położonego na czole, między brwia-
mi.  W  ten  sposób  medytująca  osoba  może  obejmować  zasięgiem  swojej  woli  coraz 
większy zakres podświadomości. Jest to niezwykle ważne, ponieważ podświadomości 
w żaden sposób nie można ominąć. 

Podczas medytacji skupionej w punkcie między brwiami, pomocne jest świadome 

kierowanie  strumienia  energii  od  rdzenia  przedłużonego  –  stanowiącego,  notabene, 
siedzibę ego – ku czołowym płatom mózgu. 

Informacje  te  wykraczają  już  jednak  poza  granice  wyznaczone  przez  temat  tej 

książki. Zachęcam zainteresowanych Czytelników do przestudiowania innych prac, a 
zwłaszcza mojego kursu korespondencyjnego 14 kroków do Wyższej Świadomości

 
Do  celów  bieżących  wystarczająca  jest  prosta  zasada  afirmacji.  Afirmacje  należy 

wielokrotnie powtarzać – początkowo na głos, aby skuteczniej przywołać uwagę my-
ś

li; później półgłosem, aby wzbudzić ich zainteresowanie; następnie szeptem, skłania-

jąc  podświadomość  do  współdziałania;  wreszcie  bezgłośnie,  podporządkowując  pod-
ś

wiadome myśli i tendencje działaniu woli. Na koniec, w głębokiej ciszy, ofiarowuje-

my swoje postanowienia nadświadomości i wyższej naturze duchowej. 

Pomocne mogą być jeszcze dwie wskazówki. Po pierwsze: dobrze, jeśli afirmacje 

są zrytmizowane, a ich rytm koresponduje z charakterem postanowienia. 

Po drugie: afirmacje muszą być pozytywne. Zdanie: „Nie będę więcej palił” nie 

jest  afirmacją.  Należy  powiedzieć:  „Rzuciłem  palenie”.  Wypowiedzi  powinna  towa-
rzyszyć  myśl  o  tym,  że  problem  już  nie  istnieje,  to  znaczy  jesteśmy  od  niego  we-
wnętrznie uwolnieni. 

Pozytywne  podejście  jest  niezmiernie  istotne,  ponieważ  negatywna  afirmacja 

ugruntowuje rzeczywistość, którą  chcemy  przezwyciężyć,  podczas gdy  afirmacja  po-
zytywna zestraja nas z wyższą naturą. 

Natura  nadświadomości  powinna  być  nastawiona  na  pozytywne  rozwiązania.  Ze-

strojenie własnej natury z tym aspektem, który – na pewnym etapie – może rzeczywi-
ś

cie sterować indywidualnym losem – wymaga, abyśmy nie rozmyślali o problemach, 

wobec których stoimy. Nie oznacza to bynajmniej ich ignorowania, lecz zaangażowa-
nie  woli  w pełne  przekonanie o  możliwości  znalezienia  rozwiązania każdego proble-
mu. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

31

Każdy,  kto  systematycznie  uprawia  tę  praktykę,  będzie  zdumiony,  jak  szybko 

przyjdą do niego właściwe odpowiedzi. Przestanie dostrzegać wokół siebie ogranicze-
nia i przeszkody. Po prostu przestaną dla niego istnieć. Będzie widział ponad nimi roz-
ległe łąki i wysokie góry rozszerzonej świadomości i zwielokrotnionej mocy. Bądźmy 
więc zawsze nastawieni na pomyślne rozwiązania. 

 
Energia wyzwala magnetyzm. Im silniejszy jej strumień, tym większe natężenie te-

go magnetyzmu. Magnetyzm ów przyciąga do nas wszystko, co w życiu otrzymujemy. 

Nasz osobisty magnetyzm zależy w ogromnej mierze od pozytywnego ukierunko-

wania naszej woli. Pozytywne myśli wzmacniają go, negatywne – osłabiają. Wzmac-
nia go także: radosna postawa, nadzieja, miłość i wiara, a osłabia: zniechęcenie, roz-
pacz, nienawiść, obojętność i wątpliwości. 

Bądźmy więc zawsze nastawieni pozytywnie, radośni, pełni nadziei, wiry i miłości. 
 
 

XIV.   „Bądź praktyczny w swoim idealizmie”

 

Tytuł tego rozdziału ująłem w cudzysłów, ponieważ jest to rada Paramhansy Joga-

anandy,  kiedyś  osobiście  przez  Niego  udzielona.  Przekonałem  się  potem,  jak  bardzo 
była cenna. 

Powinniśmy kierować energię ku praktycznemu spełnieniu. „Pragnienie plus ener-

gia” – to za mało. Potrzebne są: „pragnienie plus energia skierowana ku spełnieniu”. 

Nieefektywnie  ukierunkowana  siła  woli  prędzej  czy  później  zapada  się  w  siebie. 

Często stawiamy sobie w życiu nieosiągalne cele. Znacznie lepiej byłoby dążyć do ce-
lów realistycznych, nawet gdy uznajemy je za dalekie od ideałów. Pamiętajmy, że ma-
łe sukcesy wzmacniają nas i przygotowują do prawdziwie wielkich zwycięstw. 

Wiele lat temu kilku moich przyjaciół pozwoliło mi zrozumieć, jak ważna jest za-

sada  kolejnych  kroków  i  powstrzymanie  się  od  planowania  sukcesów  przekraczają-
cych  aktualne  możliwości.  Bezpieczną  regułą  jest  nierozciąganie  siły  wiary  bardziej 
niż o jeden krok w stosunku do aktualnego doświadczenia. Przyjaciele moi założyli in-
teres, który miał przynieść bogactwo im samym i wszystkim ich znajomym. Przez pe-
wien czas wszystko wyglądało wspaniale, a nawet cokolwiek „za dobrze”. Wierząc w 
siłę  pozytywnego  myślenia,  moi  przyjaciele  mówili  wciąż  o  milionach,  jednak  stale 
pozostawali w długach. Wmawiali sobie, że w jakiś sposób ich głęboka wiara pozwoli 
im pokonać bieżące problemy, wobec których stawiało ich życie. 

Coraz wyraźniej widziałem, że ich interes boryka się z problemami wymagającymi 

czegoś więcej niż afirmacje i pozytywne myślenie. W trosce o przetrwanie ich przed-
sięwzięcia zaprosiłem wszystkich od mojego domu na konsultację. Podałem im szereg 
praktycznych  rad,  których  wykorzystanie  mogłoby  uratować  ich  od  bankructwa.  W 
owym czasie wszyscy byli świadomi, że biznes znajduje się o krok od katastrofy. 

Niestety, za życzliwe rady odpłacono mi się przejawami wrogości. Interes oczywi-

ś

cie upadł. Wyglądało to tak, jakby jego właściciele podświadomie chcieli tej porażki. 

Najwyraźniej pragnęli jedynie satysfakcji płynącej ze świadomości dążenia do sukce-

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

32

su, nie stać ich jednak było na rzetelny wysiłek prowadzenia przedsiębiorstwa. Inaczej 
mówiąc, swoją działalnością zagłuszali tylko własne sumienia. 

Wspomniałem tę historię ze względu na to wszystko, czego się z niej nauczyłem. 

Pierwszą  lekcją  było,  jak  już  powiedziałem,  zrozumienie  konieczności  łączenia  afir-
macji i pozytywnego myślenia z działaniem. Lekcją drugą – uświadomienie sobie fak-
tu, iż niepoprawnych marzycieli automatycznie przeraża potrzeba bycia praktycznym. 

Wydaje  mi  się,  że  realizm  życiowy  urąga  ich  ideałom.  Innymi  słowy,  dopóki  ich 

marzenie pozostaje w sferze wyobraźni, nijak się nie mając do realiów życia, dopóty 
czują, że jest czyste i wzniosłe. Nie zdają sobie sprawy, iż zadanie realizacji idei nie 
musi  koniecznie  oznaczać  jej  wyświechtania,  a  rzeczywistość  materialna  bynajmniej 
nie kompromituje idealizmu. Przeciwnie, tylko solidne osadzenie w realiach i podpo-
rządkowanie  ich  wyższym  celom  pozwala  osiągnąć  pozytywne  rezultaty  w  życiowej 
grze. 

 
Czy chcecie więc przyciągnąć do siebie pieniądze? Czy chcecie osiągać sukcesy w 

ż

yciowych przedsięwzięciach? Jeśli tak, to uprzytomnijcie sobie jasno, czego napraw-

dę  chcecie.  Wyraźnie  sprecyzujcie  –  radząc  się  umysłu  i  serca  –  wszystkie  kierunki 
swoich działań. Oznaczać to będzie dla Was rozwijanie doskonałej jasności. 

Biblia mówi nam: „Wszystko, co bierzecie, bierzcie ze zrozumieniem”. Cokolwiek 

w  życiu  robimy,  powinniśmy  robić  świadomie  nie  automatycznie  –  pod  wpływem 
nawyku lub pod naciskiem oczekiwań innych ludzi. 

 
Kończąc,  pragnę  wyrazić  nadzieję,  że  ta  niewielka  książka  okaże  się  pomocną  w 

dążeniu  do  osiągnięcia  owego  pełnego  zrozumienia,  bez  którego  niemożliwa  jest  re-
alizacja tego, czego naprawdę w życiu pragniemy. 

 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

33

O AUTORZE

 

J. Donald Walters napisał tę książkę w oparciu o osobiste doświadczenie. Nie jest 

to więc kompilacja idei innych autorów. Jego osobiste doświadczenia są rozległe, jest 
bowiem założycielem wielkiej i pomyślnie rozwijającej się społeczności oraz inicjato-
rem szeregu wspierających ją przedsięwzięć. Zaczynać musiał „od zera”, dysponując 
niewielkimi  środkami  finansowymi.  Miał  wówczas  garstkę  zwolenników,  nie  korzy-
stał natomiast z pomocy jakichkolwiek zamożnych sponsorów. Odkrycie i stosowanie 
w praktyce zasad wyłożonych w tej książce doprowadziło Jego przedsięwzięcie do te-
go, czym jest obecnie. A jest ono jednym z najznakomitszych w swoim rodzaju osią-
gnięć na świecie i jest przedmiotem powszechnego szacunku i podziwu. 

Podstawą  sukcesu  J.  Donalda  Waltersa  są  prowadzone  przez  niego  od  roku  1948 

studia  i  praktyki  starożytnego  systemu  koncentracji  i  medytacji  radża  jogi  (jogi  kró-
lewskiej),  którego  najdoskonalszą  technikę  –  kriya  jogę  –  udostępnił  Zachodowi  Pa-
ramhansa Jogaananda – autor Autobiografii Jogina. 

 
Walters był osobistym uczniem Paramhansy Jogaanandy, który powierzył  mu  mi-

sję szerokiej publicznej prezentacji Jego nauk. Od roku 1949 J. Donald Walters uczył 
radża jogi w wielu krajach świata. 

Starał się on również demonstrować swoim życiem i pracą, że odwieczne prawdy, 

których nauczają wielkie religie świata, wskazują człowiekowi drogę do życia w har-
monii  z  otaczającym  ich  światem,  a  tym  samym  do  spełnienia  na  wszystkich  pozio-
mach  egzystencji:  fizycznym,  materialnym,  emocjonalnym,  mentalnym  i  –  nade 
wszystko  –  duchowym.  Starania  te  znalazły  wyraz  w  wielu  książkach  o  różnorodnej 
tematyce, których nadrzędnym celem jest rozszerzenie ludzkiej świadomości. 

Walters znany jest również jako Kriyaananda (co znaczy: „Radość przez Kriya Jo-

gę”, a także : „Radość w działaniu”). Imię to otrzymał po wielu latach praktyk zakon-
nych. Jest autorem ponad czterdziestu książek, sztuk, poematów i pieśni, a także kom-
pozytorem,  śpiewakiem  i  fotografikiem.  Jego  twórczość  muzyczna  obejmuje  ponad 
250 utworów wokalnych, chóralnych i instrumentalnych, z których wiele sam nagrał. 

 
J. Donald Walters urodził się w Rumunii. Jego rodzice byli Amerykanami. Kształ-

cił  się  w  Rumunii,  Szwajcarii,  Anglii  i  Stanach  Zjednoczonych.  Przez  cztery  lata 
mieszkał i nauczał  w  Indiach.  Włada  dziewięcioma  językami,  a  w  pięciu  z nich pro-
wadzi wykłady. 

Jako  Kriyaananda  zapewne  najlepiej  jest  znany  w  roli  założyciela  i  duchownego 

przywódcy  międzynarodowego  bractwa  Ananda  World  Brotherhood,  którego  głóna 
siedziba znajduje się w pobliżu Nevada City, w Kalifornii, a także w Porland w stanie 
Oregon, w Seatle w stanie Washington oraz we włoskim Asyżu. 

Kriyaananda  jest  także  założycielem  i  głową  kościoła  Ananda  Church  of  God-

Realization,  którego  Swiątynie  i  grupy  medytacyjne  znajdują  się  w  wielu  rejonach 
Ameryki  i  na  innych  kontynentach.  Kościół  Ananda  Church  ma  obecnie  ponad  100 
wyświęconych duchownych. W jego świątyniach praktykowana jest wybitnie inspiru-
jąca forma kultu, którego obrządki sakralne i muzykę stworzył Kriyaananda. 

background image

J. Donald Walters   -   MAGNETYZM PIENIĄDZA 

 

34

Kilka lat temu Kriyaananda zaprezentował nową koncepcję edukacyjną w książce 

Education for Life, która jest obecnie podstawą systemu szkolnego Anandy i stanowi 
inspirację także dla nauczycieli spoza Kościoła. 

 
Jego  pisma  i  nagrania  –  jak  szprychy  koła  –  wybiegają  z  centrum  świadomości, 

oferując  oryginalny  wgląd  w  wiele  dziedzin  –  od  psychologii,  egzegezy  pism  świę-
tych, filozofii, medytacji i praktyk mistycznych, aż po zagadnienia przywództwa, edu-
kacji,  sztuki  i  architektury,  nowe  spojrzenie  na  historię,  problematykę  małżeństwa, 
przyjaźni,  samodoskonalenia,  świadomego  zrzeszania  się  i  równowagi  emocjonalnej 
oraz pozycje hatha-jogi, ochronę zdrowia, biznes, pieniądze, techniki sprzedaży, psy-
chologię sukcesu, a nawet astrologię. Książki Waltersa-Kriyaanandy, czerpiąc obficie 
z  mądrości  Paramhansy  Jogaanandy,  zbliżają  do  siebie  i  łączą  wizję  duchową  ze 
zdrowym rozsądkiem. 

Kriyaananda nadal pisze, wykłada, udziela porad duchowych, komponuje muzykę i 

spiew,  sprawując  równocześnie  przywództwo  duchowe  kościoła  Ananda  Church  of 
God-Realization  i  związanych  z  nim  społeczności.  Wydawnictwo  Cristal  Clarity  Pu-
blishers oferuje obecnie ponad 300 Jego książek, kast audio i video oraz partytur. Wie-
le z tych dzieł doczekało się tłumaczeń na języki obce i rozchodzi się w setkach tysię-
cy egzemplarzy.