background image

 

background image

 

 

 

Nalini Singh  

Psi i Zmiennokształtni 

Trójprzymierze  

T. 03,1  

Serce Wilka  

Wolf Heart  

background image

oby  skradł  swojego  nowego  kuzyna  z  kołyski,  przytulając  jego  małą  i  śpiącą 

postać do swojego  ciała.  Heath  Knight  Lauren  ziewnął  i  uniósł  zaciśniętą  w piąstkę 

dłoń, jak gdyby szykował się do walki, zanim dziecięcy uśmiech wykrzywił jego usta 

i ponownie zasnął

1

Toby  poczuł,  jak  jego  wargi  podciągają  się  w  górę.  Nigdy  nie  był  tak  blisko 

noworodka.  Zaledwie  dwutygodniowego  Heatha  w  wyjątkowy  sposób  rejestrowały 

empatyczne  zmysły  Toby’ego.  Dziecko  było  zdecydowanie  osobą,  ale  było… 

miękkie.  Większość  jego  emocji  była  podstawowa.  Głód,  dyskomfort,  jeśli  było  mu 

za  zimno  lub  za  ciepło, szczęście.  Ale  pod tym  wszystkim  znajdowała się potrzeba. 

Potrzeba dotyku, rodziny, sfory. 

Toby  nie  wiedział,  czy  dziecko,  które  nie  byłoby  w  połowie  wilkiem,  byłoby 

takie samo, ale w tej chwili Heath był szczęśliwy. Znał już Toby’ego, chociaż Toby 

nie  potrafił  wyjaśnić,  dlaczego  i  jak  —  emocje  dziecka  były  na  to  zbyt 

niezdefiniowane.  Wiedział  tylko,  że  czuł  głębokie  poczucie  zadowolenia  ze  strony 

Heatha,  uczucie,  które  tylko  wzrosło,  po  tym  jak  rozchylił  koszulkę,  żeby  mógł 

trzymać Heatha bezpośrednio przy skórze. 

Dziecko było w tym bardzo wilcze, lubiąc przywileje skóry. 

Ułożywszy koc na plecach Heatha, Toby odwrócił się do kobiety, która przeszła 

przez drzwi pokoju dziecinnego. Z czarnymi, poskręcanymi lokami z czerwonawymi 

refleksami  tańczącymi  wokół  jej  twarzy,  Lara  uśmiechnęła  się  do  niego,  zanim 

podeszła, żeby poczochrać jego włosy i pocałować go w policzek.  

— Znowu kradniesz Heatha? 

— Chce iść na spacer, — powiedział Toby z kamienną twarzą. 

Brunatne oczy płonęły humorem, Lara pocałowała go ponownie.  

— Przyprowadź go z powrotem, kiedy zacznie być głodny. — Emanowała z niej 

miłość,  dopóki  nie  otoczyła  Toby’ego  macierzyńskim  ciepłem.  Wiedział,  że  to  nie 

tylko dlatego, że trzymał Heatha — Lara była taka sama, zanim dziecko było w ogóle 

w planach. Kochała jego i Marlee, chociaż ich nie urodziła. 

                                                           

1

 Porządek chronologiczny: ta krótka historia pokrywa się z wydarzeniami w Pieśni Wilka. 

background image

Toby  zapewnił  o  tym  Marlee,  kiedy  znalazł  swoją  młodszą  kuzynkę  siedzącą 

samotnie w jej pokoju, martwiącą się, że Lara już ich nie będzie kochała, teraz kiedy 

ma Heatha.  

—  Lara  myśli  o  nas  jak  o  swoich  dzieciach  —  powiedział.  —  Wiesz,  że  mam 

zdolności empatyczne — jej miłość względem nas jest równie silna, jak to, co czuje 

do  Heatha.  —  Była  jednakże  inna  niż  to,  co  czuła  do  wujka  Toby’ego,  Walkera  — 

ale to było normalne. 

To,  jak  dorośli  kochali  się  nawzajem,  nie  było  takie  samo,  jak  kochali  dzieci. 

Zapytał o to Saschę, kiedy odbywali jedną z sesji, podczas której uczyła go więcej o 

empatycznej  stronie  jego  umiejętności  i  zanim  odpowiedziała,  pomyślała  przez 

chwilę:  

— Miłość ma wiele odcieni i odmian. Jeśli chodzi o dzieci, wiąże się z silnym 

wątkiem  opiekuńczym  i  troskliwością,  natomiast  jeśli  chodzi  o  dorosłych,  którzy 

wybierają  siebie  nawzajem  tak  jak  Lara  i  Walker,  jest  to  zetknięcie  się  równych 

sobie.  —  Następnie  uśmiechnęła  się.  —  Zawsze  będziesz  dzieckiem  dla  Lary  i 

Walkera,  bez  względu  na  to,  jak  duży  będziesz.  Ich  miłość  zawsze  będzie  miała 

rodzicielski posmak.  

Toby nie miał nic przeciwko temu. Zwłaszcza po wyczuciu tego samego rodzaju 

opiekuńczej miłości matki Lary w stosunku do Lary.  

— Nazywaj mnie babcią, — nakazała mu Aisha po tym, jak jego wujek i Lara 

sparowali  się,  jej  miłość  do  Toby’ego  i  Marlee  ponownie  się  różniła  —  zawierała 

głębsze odcienie wyrozumiałości, pobłażania, mniej dyscypliny. 

— Zamierzam zabrać Heatha, żeby zobaczyć kociako-szczeniaki, — powiedział 

Toby do Lary. — Riley przyprowadził je dzisiaj ze sobą. — Trojaczki były starsze od 

Heatha,  ale  pomyślał,  że  jego  nowy  kuzyn  chciałby  przebywać  w  towarzystwie 

innych dzieci. 

—  Mogę  już  dostrzec  tworzenie  się  nowego  gangu,  —  powiedziała  Lara, 

odprowadzając go do drzwi. — Będę w ambulatorium, sprawdzając co u niektórych 

moich pacjentów. 

background image

Toby pokiwał głową; Lara nie mogła przestać być uzdrowicielką, tak jak on nie 

mógł przestać być telepatą.  

—  Nie  pracuj  zbyt  ciężko,  —  powiedział,  marszcząc  brwi.  —  Wiesz,  że  nie 

powinnaś przemęczać się przez jeszcze co najmniej parę tygodni. 

Lara spojrzała na niego z nieskończoną czułością.  

— Zupełnie tak jak Walker. 

Z pęczniejącą z radości klatką piersiową, ponieważ nie było niczego, czego nie 

pragnąłby  bardziej,  niż  być  jak  wujek  Walker  kiedy  dorośnie,  Toby  wyszedł  z 

Heathem  wtulonym  w  jego  pierś.  Członkowie  sfory,  którzy  ich  zobaczyli, 

nieuchronnie zatrzymywali się, żeby spojrzeć na dziecko, albo żeby wyszeptać cześć 

albo żeby dotknąć palcem jego policzka. Będąc w pełni zmiennokształtnym, dziecko 

przespało to wszystko, zadowolone w objęciach sfory. 

Ale  on  nie  był  w  pełni  zmiennokształtnym  —  a  lekkie  jak  piórko  dotknięcia, 

które  Toby  czuł  w  swoim  umyśle  od  czasu  do  czasu,  były  niczym  te  małe  piąstki, 

które  otwierały  się  i  zamykały  na  jego  piersi.  Instynktownie,  bez  intencji.  Zapytał 

wujka, czy Heath też ich wyczuwał, a Walker skinął głową.  

— Ma odrobinę telepatii. — zabrzmiały ciche słowa. — Wszyscy będziemy nad 

nim czuwać, żeby upewnić się, że otrzyma szkolenie, którego potrzebuje — ale w tej 

chwili możesz po prostu być jego starszym kuzynem. 

Więc Toby pozwolił, żeby lekkie niczym  piórko dotknięcia wciąż go uderzały, 

pozwolił  dziecku  odkrywać.  Nie  musiał  być  dorosły  przy  Heathcie,  jeszcze  nie. 

Kiedy bardzo mały wilk cichutko podszedł do niego, uśmiechnął się.  

—  Cześć  Elodie.  —  Pochylił  się,  żeby  pogłaskać  wilczego  szczeniaka  jedną 

ręką, podczas kiedy trzymał dziecko swoim drugim ramieniem. 

—  Idziemy  zobaczyć  się  z  Riley’em  i  kociako-szczeniakami  —  powiedział  po 

tym,  jak  Elodie  przywitała  Heatha  łagodnym  trąceniem  go  nosem.  —  Chce  iść  z 

nami? 

Piszcząc  z  podekscytowania,  Elodie  pobiegła  przodem  —  zatrzymując  się  co 

kilka  kroków,  żeby  się  upewnić,  że  idzie  za  nią.  Toby  roześmiał  się  i  poszedł  za 

swoim  małym  przewodnikiem.  Kiedy  koleżanka  w  jego  wieku,  Miyoko,  zatrzymała 

background image

się,  żeby  pogłaskać  najpierw  Elodie,  a  potem  Heatha,  miał  nadzieję,  żeby  Elodie 

znowu piśnie ze zniecierpliwienia, dając mu pretekst, żeby iść dalej. Nie chodziło o 

to, że nie lubił swojej koleżanki… ale o to, że lubił ją za bardzo. 

Wysoka,  czarnowłosa,  ze  skórą  w  odcieniu  najciemniejszego  brązu  oraz 

mózgiem,  który  nigdy  się  nie  zatrzymywał,  Miyoko  miała  w  przyszłości  zostać 

żołnierzem, wszyscy o tym wiedzieli. Była twarda, dominująca i niczego się nie bała. 

Nie wykazywał także żadnego zainteresowania Tobym, poza przyjaźnią. 

Nie  czytał  już  więcej  umyślnie  emocji  bez  pozwolenia,  ale  coś  od  czasu  do 

czasu  się  przedostawało.  Nie  mógł  właściwie  wyłączyć  swojej  empatii.  Przez 

większość czasu było w porządku i domniemywał, że przynajmniej nie upokorzy się, 

zapraszając ją na randkę, jeśli mogła tylko odmówić, ale czasem pragnął nie wiedział. 

Wówczas mógłby udawać w swoich marzeniach. 

W  tej  chwili  poczuł,  że  jego  policzki  są  za  bardzo  zaczerwienione,  kiedy  jego 

ciało zareagowało na jej bliskość. Po tym, jak powiedziała Heathowi, jaki jest uroczy, 

Miyoko spojrzała w górę, jej oczy stały się bursztynowo wilcze.  

—  Lepiej  pójdę.  Mam  randkę.  —  Rozpromieniła  się,  jej  uśmiech  był  pełen 

życia. — Moją pierwszą, prawdziwą randkę! 

— Ee, gratulacje? — Toby zdołał wykrztusić przez zaciśnięte gardło. 

Uśmiechając się szeroko, Miyoko pochyliła się i pocałowała go w policzek.  

—  Dzięki,  Toby.  Jesteś  takim  dobrym  przyjacielem.  —  Potem  zniknęła,  jego 

policzek płonął, a jego nozdrza wypełniał jej zapach. 

Poczuł  żartobliwe  ugryzienie  w  kostkę.  Mała,  futrzasta  twarzyczka  Elodie 

spogląda na niego, kiedy zerknął w dół.  

—  Już  idę,  —  powiedział  i  ruszył  w  drogę.  —    Dziewczyny  —  powiedział 

Heathowi.  —  Mają  miękką  skórę,  ładnie  pachną  i  doprowadzają  facetów  do 

szaleństwa. 

Dziecko zachrapało. 

Toby się skrzywił.  

— Też mi kuzyn. — Pocałował Heatha w nos. 

background image

Elodie,  dostrzegłszy  to,  zawróciła  po  pocałunek  dla  siebie.  Przykucnął  na 

podłodze,  uśmiechając  się  szeroko,  kiedy  w  jego  polu  widzenia  pojawiła  się  para 

butów.  Jego  całe  ciało  napięło  się.  Jeśli  Miyoko  sprawiała,  że  czuł  się 

rozgorączkowany,  głupi  i  podekscytowany,  to  obecność  Hawke’a  sprawiała,  że 

stawał się spięty i nerwowy. 

Alfa  SnowDancer  zawsze  był  życzliwy  dla  Toby’ego  —  nawet  kiedy  nie  był 

pewien  dorosłych  Laurenów,  którzy  uciekli  do  SnowDancer,  zaakceptował  dzieci. 

Ale  wszyscy  w  klasie  Toby’ego  znali  swoje  miejsce  w  hierarchii  sfory.  Miyoko 

będzie żołnierzem, podobnie jak przyjaciel Toby’ego, Iain. Mara była ukierunkowana 

na uzdrawianie, a Angie planowała zostać specjalistką od technologii, ale była też w 

zgodzie ze swoją uległą naturą. 

Toby  był  jedynym,  który  nie  pasował.  Gdzie  w  sforze  wilków  umieścić 

nieśmiałego, rudowłosego telepatę o niskim poziomie umiejętności empatycznych? 

— Tak, widzę cię, — rozległ się głęboki głos Hawke’a, zanim zgarnął Elodie w 

górę jednym ramieniem. Potem sięgnął po Heatha. 

Który uśmiechnął się we śnie na dotyk swojego alfy. 

Do  czasu,  kiedy  Toby  wstał,  oba  szczenięta  były  całe  rozmruczane.  Ale 

uderzająco  bladoniebieskie  oczy  Hawke’a,  oczy  które  nie  zmieniały  odcienia, 

niezależnie od tego, czy był w ludzkiej czy wilczej postaci, były skupione na Tobym. 

Oddech uwiązł mu w piersi, puls przyspieszył. Toby nie był wilkiem, ale nie można 

było  być  nie  dotkniętym  przez  siłę  dominacji  Hawke’a  jako  alfy,  kiedy  było  się  w 

centrum jego uwagi. 

Hawke powiedział:  

— Musimy porozmawiać. — Ugryzł leciutko pyszczek Elodie, po czym oddał ją 

Toby’emu. Wtuliła się w niego, w połowie już śpiąc. 

Z  zaschniętym  gardłem,  trzymając  ostrożnie  ciepły  ciężar  ciała  Elodie,  Toby 

podążył za swoim alfą — i szwagrem. Czasami nie wiedział, z którą stroną Hawke’a 

rozmawiał, ale dziś nie miał żadnych wątpliwości: szedł za swoim alfą. 

background image

—  Czy  mam  jakieś  kłopoty?  —  zapytał,  ponieważ  brał  udział  w  ostatnim 

dowcipie,  który  polegał na  owinięciu każdej  najmniejszej  rzeczy  w  biurze  Hawke’a 

świątecznym papierem — włącznie ze spinaczem i długopisem. 

— Dlaczego? Co zrobiłeś? — Wilcze oczy błyszczały rozbawieniem, ponieważ 

Hawke zawsze wiedział dokładnie, co planowali nastolatkowie. 

Toby zagwizdał. 

Śmiech Hawke’a zawierał warczenie wilka.  

—  Nie  masz  kłopotów.  Chcę  tylko  wiedzieć,  dlaczego  nie  zapisałeś  się  na 

podstawowe  szkolenie  żołnierzy  —  to,  które  da  ci  dobre  wyobrażenie  o  tym,  co  w 

przyszłości będzie się wiązało z byciem żołnierzem sfory. 

Toby zamrugał.  

— Nie sądziłem, że  będę tam pasował. — Nie był podobny  do swojego wujka 

Judda,  który  był  jednym  z  poruczników  Hawke.  —  Nie  posiadam  zdolności 

ofensywnych.  —  Jego  telepatia  była  dalekiego  zasięgu  i  krystalicznie  czysta,  i 

przypuszczał,  że  mógł  niszczyć  nią  umysły,  ale  nie  dość,  że  jego  empatia  nie 

pozwoliłaby mu na to, to zmiennokształtni nie walczyli w ten sposób. 

Hawke milczał przez kilka kroków.  

—  Czy  rozumiesz,  co  Riley  robi  dla  sfory?  —  Powiedział  w  końcu.  — 

Wszystkie  sprawy,  które  organizuje,  planuje  i  porządkuje,  żebyśmy  działali  jak 

dobrze naoliwiona maszyna? 

Toby zastanowił się nad tym.  

— Troszeczkę, — powiedział z wahaniem. — Nie prowadzi zajęć na poziomie 

młodocianym. 

— Może musimy to zmienić —mruknął Hawke. —  Ale na razie rozmawiałem z 

Riley’em  i  cieszy  się,  że  będziesz  przez  jakiś  czas  mu  towarzyszył,  przyglądał  się 

temu, co robi. 

Nastąpiła cicha przerwa, blade, blade oczy utrzymywały spojrzenie Toby’ego.  

—  Czasami  Toby,  komunikacja  i  organizacja  to  wszystko,  co  stoi  pomiędzy 

zwycięstwem  a  porażką.  Wilki  nie  są  tylko  umięśnione  i  krzepkie.  Wilki  są  tak 

background image

potężne, ponieważ działamy jako jednostka, jako sfora. I wykorzystujemy wszystkie 

umiejętności i talenty, którymi dysponujemy.  

Nagła fala emocji przemknęła przez jego zmysły. Czułość spleciona z dumą. Od 

alfy  do  młodego  członka  sfory.  Od  Hawke’a  do  Toby’ego.  I  nie  był  to  przypadek. 

Hawke  był  sparowany  z  kardynalną  Psi.  Rozumiał,  jak  funkcjonują  zdolności 

Toby’ego. Chciał, żeby Toby wiedział. 

— Masz serce wilka, — warknął Hawke, chwytając wolną ręką kark Toby’ego. 

— Serce stworzone do obrony, stworzone dla rodziny, stworzone dla sfory. Pasujesz

Doskonale. 

Z  zaciśniętym  gardłem  Toby  pokiwał  głową.  Ucisk  w  jego  klatce  piersiowej 

zniknął,  jego  oddech  stał  się  spokojniejszy,  a  jego  ostatnie  zmieszanie  zostało 

usunięte przez prawdę, której nauczył się dawno temu i o której po prostu zapomniał, 

w  tych  czasach,  w  których  wszystko  się  zmieniało:  on,  Toby  Lauren,  nie  był  tylko 

bratem  Sienny  i  szwagrem  Hawke’a.  Nie  był  tylko  kuzynem  Heatha  i  Marlee.  I  nie 

był tylko telepatą Psi o zdolnościach empatycznych. 

On, Toby Lauren, był także SnowDancer. Chłopcem z wilczym sercem.