background image

 

 

ROZDZIAŁ 23 

 
- Nie wiedziałam, że już tak późno- powiedziała po raz trzeci Elena, gdy pospiesznie szła w 
dół ścieżką przez dziedziniec- Bonnie i Meredith pewnie martwią się o mnie. 
- One wiedzą, ze jesteś ze mną- powiedział niewzruszony Damon, idąc obok niej. 
- Nie sądzę, że to je pocieszy- powiedziała wściekle z taką ekspresją, że Damon spojrzał na 
nią z ukosa. 
- Po tym wszystkim, kiedy tyle czasu spędziliśmy walcząc ramię w ramię, nadal mi nie 
ufają?- powiedział jedwabiście- Byłbym strasznie zraniony. Gdybym dbał o to, co o mnie 
myślą. 
- Nie wydaje mi się, żeby myślały, że mnie skrzywdziłeś- powiedziała Elena- Już nie. Albo, 
ż

e nie będziesz mnie chronił. Myślę, że się martwią o to, że Ty mógłbyś… mógłbyś 

przekroczyć granice albo coś w tym stylu. 
Damon zatrzymał się i spojrzał na nią. Potem podniósł rękę i trzymał ją, opuszczając jeden 
palec na jej ramię, wykrywając żyłę, która prowadziła od nadgarstka aż do łokcia Eleny.  
- A jak Ty myślisz?- spytał uśmiechając się delikatnie. 
Elena wyrwała rękę, patrząc na niego. 
- Oczywiste jest, że mają rację- powiedziała- Skończ z tym. Mamy być tylko przyjaciółmi, 
pamiętasz? 
Wzdychając głęboko, Damon zaczął iść dalej, a Elena pospieszyła za nim. 
- Cieszę się, ze zdecydowałeś się pójść ze mną na imprezę- powiedziała w końcu- Będzie 
zabawnie. 
Damon strzelił jej aksamitne, czarne spojrzenie spod jego rzęsy, ale nic nie powiedział. 
Zawsze było zabawnie z Damonem, pomyślała Elena, wsłuchując się w klikanie własnych 
pięt i przyglądając się swojemu cieniowi, który pojawiał się i znikał, kiedy szli w pobliżu 
latarń. A przynajmniej zawsze było zabawnie, gdy Damon był w dobrym nastroju i nikt nie 
próbował go zabić, tej drugiej okoliczności chciałaby uniknąć. 
Stefan, słodki, kochany Stefan, był miłością jej życia. Nie miała żadnych wątpliwości co do 
tego. Ale Damon powodował u niej przyspieszony oddech i podniecenie. Przy Damonie czuła 
się wyjątkowa.  I dziś wieczorem był bardziej zrelaksowany niż zwykle. Po odejściu Matta 
przeszukiwali jeszcze bibliotekę, a potem Damon zaserwował jej chipsy i wodę z automatu w 
piwnicy. Usiedli przy jednym z małych stolików i rozmawiali i śmiali się. To nie było nic 
fantazyjnego lub eleganckiego, nic takiego, jak na przyjęciach w Ciemnym Wymiarze, ale 
było wygodnie i przyjemnie, a kiedy spojrzała na swój telefon, była zaskoczona widząc, że 
minęła ponad godzina.  
A teraz Damon nawet dobrowolnie szedł na imprezę w akademiku. Może spróbuje dogadać 
się z jej przyjaciółmi. Może rzeczywiście mogliby być przyjaciółmi, może udałoby się jakoś 
ułożyć stosunki między Stefanem i nim. Kiedy Elena doszła do tego wniosku, nagle poczuła 
straszne mrowienie, bo czuła, że jest obserwowana. Małe włosy na jej karku się najeżyły.  
- Damon- powiedziała cicho- Ktoś nas obserwuje. 
Ź

renice Damona rozszerzyły się, kiedy wciągnął powietrze nosem. Elena mogła powiedzieć, 

ż

e wysyła nitki swojej mocy, szukając odpowiedzi na to, kto ich obserwuje.  

- Nic- powiedział po chwili. 
Włożył rękę pod jej pachę, przyciągając ją bliżej. 
- To może być tylko Twoja wyobraźnia, księżniczko, ale będziemy ostrożni. 
Skórzana kurtka Damona była gładka po stronie Eleny, a ona przylgnęła do niego bardziej, 
kiedy zeszli z drogi dzielącej kampus.  
Tuż przed nimi, samochód, który stał na biegu jałowym przy krawężniku, dodawał gazu. Jego 
reflektory płonęły oślepiając Elenę. Ramiona Danona objęły jej talię, aż brakowało jej tchu. 
Opony samochodu zapiszczały i samochód wystrzelił w ich kierunku.  

background image

 

 

Elena spanikowała- o Boże, o Boże, pomyślała bezradnie i zamarła.  Potem płynęła  
w powietrzu, Damon trzymał ją tak mocno, że aż bolało. Kiedy uderzył w trawę po drugiej 
stronie drogi, Damon przerwał na chwilę ucieczkę, dostosowując swój uchwyt do Eleny, 
 a ona spojrzała wstecz na samochód, który przejechał po miejscu, w którym stali jeszcze 
przed chwilą i wpadł w poślizg zawracając. Nie mogła niczego zobaczyć, ani co to za 
samochód, ani kim był kierowca. W świetle tych jasnych świateł, to był tylko zamazany, 
ciemny kształt.  
Zamazany, ciemny kształt, który zmienił kierunek na trawie i wracał do nich.  Damon zaklął i 
pociągnął ją naprzód, biegnąc, zamiast lecieć tym razem, a nogi Eleny ledwo dotykały ziemi. 
Jej serce waliło. Mogła powiedzieć, że przez to, że ją za sobą ciągnął, Damon nie mógł 
rozwinąć całej swojej prędkości. Zniknęli za rogiem budynku i oparli się o ścianę, otoczeni 
krzakami.  
Samochód pędził przed siebie, po czym zawrócił na drogę, pozostawiając długie, ociężałe 
ś

lady kół.  

- Zgubiliśmy ich- szepnęła Elena, dysząc.  
- Wkurzyłaś ostatnio kogoś księżniczko?- spytał Damon z ostrym wzrokiem. 
- Powinnam chyba Ciebie o to samo zapytać- odparła Elena. 
Następnie objęła się rękoma. Zrobiło jej się nagle zimno.  
- Czy uważasz, że mogło to być związane z Towarzystwem Vitale?- spytała drżącym głosem- 
Z nimi i moimi rodzicami? 
- Nie wiemy, kto lub co mogło być po drugiej stronie tej zapadni- Damon odpowiedział 
posępnie- A może Matt… 
- Nie, nie Matt- Elena powiedziała stanowczo- Matt nigdy by mnie nie zranił. 
Damon skinął głową. 
- To prawda. Jest śmiesznie honorowy, ten Twój Matt- rzucił jej krzywy uśmiech- A on Cię 
kocha. Wszyscy Cię kochają, Eleno. 
Zdjął swoją kurtkę i zarzucił jej na ramiona. 
- Jedna rzecz jest pewna. Jeśli kierowca tego samochodu myślał, że jestem człowiekiem, teraz 
wie, że jest inaczej. 
Elena naciągnęła kurtkę mocniej na siebie. 
- Uratowałeś mnie- powiedziała słabym głosem- Dziękuję. 
Oczy Damona były miękkie, kiedy ją obejmował. 
- Zawsze będę Cię chronił, Eleno- obiecał- Nie wiesz jeszcze tego? 
Jego źrenice się rozszerzyły, a on przyciągnął ją bliżej. 
- Nie mogę cię stracić- mruknął. 
Elena czuła, jakby spadała. Świat utonął w ciemnych oczach Damona, a ona była spowita 
wraz z nim w ciemność. Niewielka część jej mówiła nie, a mimo to pochyliła się ku niemu i 
spotkała się swoimi ustami z jego.  
 
Stefan postukał palcami w ścianę za sobą, spojrzał na wszystkich ludzi stłoczonych zbyt 
blisko siebie: rozmawiających, śmiejących się, pijących, tańczących. Pod jego skórą roiło się 
od lęku. Gdzie ona była? Matt powiedział, że widział ją w bibliotece ponad godzinę temu, że 
planowała przyjść na imprezę. Podjąwszy decyzję, Stefan zaczął torować sobie drogę do 
wyjścia. Może Elena i nie chce się z nim teraz kontaktować, ale ludzie tu umierają i znikają. 
Warto było zaryzykować to, że będzie na niego zła, o ile będzie miał pewność, że nic jej nie 
jest.  
Znalazł Meredith, zatopioną w rozmowie z jej przyjaciółką i powiedział: 
- Idę szukać Eleny. 
Odniósł krótkie wrażenie, że zwątpiła i wyciągnęła rękę, żeby go zatrzymać, ale on odszedł. 
Pchnął drzwi i wyszedł na chłodne nocne powietrze. Ochrona była jeszcze przy drzwiach  

background image

 

 

i sprawdzała legitymacje, ale pozwolili mu przejść bez żadnego komentarza, interesowali ich 
tylko ludzie, chcący wejść na imprezę.  
Na zewnątrz wiatr hulał w koronach drzew, a biały księżyc płynął wysoko nad budynkami 
wokół niego. Stefan wysłał swą moc dookoła siebie, próbując wyczuć ślady Eleny. Nie mógł 
wyczuć niczego, jeszcze nie. Nie było tu zbyt wielu ludzi blisko siebie i Stefan mógł tylko 
czuć splątane ślady tysięcy ludzi, ich emocje i siłę życiową zmieszanie w jeden wielki szum,  
z którego nie mógł z tej odległości, wybrać konkretnej osoby, nawet takiej jak Elena. Gdyby 
pożywił się ostatnio ludzką krwią, byłoby mu łatwiej. Stefan nie mógł przestać myśleć tęsknie 
o tym, jak jego moc była olbrzymia, kiedy regularnie pił krew swoich przyjaciół. Ale to było, 
kiedy Fell ’s Chuch potrzebowało go do obrony przed  kitsune. Nie chciał pić ludzkiej krwi 
tylko dla przyjemności czy wygody. 
Stefan poszedł szybciej przez dziedziniec, nadal wysyłając swoją moc wokół siebie. Jeśli on 
nie może zlokalizować Eleny w ten sposób, to uda się tam, gdzie ostatnio ją widziano. 
Wyraził nadzieję, że kiedy zbliży się do biblioteki, jego moc będzie mogła wyłapać choć cień 
jej obecności. Całe jego ciało trzęsło się z niepokoju. Co jeśli Elena została zaatakowana, co 
jeśli ona tajemniczo zniknęła i nigdy nie wróci, zostawiając go z tej dziwnej otchłani, jako 
ostatnią pamiątkę po sobie?  
Stefan przyspieszył. Był w połowie drogi do biblioteki, kiedy charakterystyczny zapach Eleny 
uderzył go jak cios. Gdzieś w pobliżu. Sprawdził po lewej i prawej, a potem ją zobaczył. 
Straszny ból przeszył jego klatkę piersiową, jakby naprawdę poczuł, jak jego serce pęka. Ona 
całowała Damona. Byli ukryci w cieniu, ale ich jasne ciała i blond włosy Eleny świeciły. Byli 
skupieni tylko na sobie nawzajem, tak bardzo, że mimo swojej mocy, Damon nie był 
ś

wiadomy obecności Stefana nawet, gdy on podszedł do nich.  

- To dlatego chciałaś spędzić trochę czasu sama, Eleno?- spytał Stefan,  a jego głos brzmiał 
pusto i odlegle.  
Wreszcie widząc go, oderwali się od siebie, twarz Eleny była blada i zelektryzowana.  
- Stefan- powiedziała- Proszę, Stefan, nie, to nie jest to, na co wygląda. 
 Wyciągnęła rękę w jego kierunku, a potem cofnęła ją niepewnie.  
Wszystko wydawało się tak daleko od Stefana; miał świadomość, że się trząsł, jego usta były 
suche, ale czuł się prawie tak, jakby oglądał kogoś innego.  
- Nie mogę tego zrobić- powiedział- Nie znowu. Jeśli będę o Ciebie walczył, po prostu 
zniszczę nas wszystkich. Tak jak to było z  Katharine. 
Elena potrząsając głową w przód i w tył, wyciągnęła błagalnie ręce ku niemu. 
- Proszę, Stefan- powiedziała. 
- Nie mogę- powiedział Stefan nieobecny, a jego głos był cienki i zdesperowany.  
Wtedy, po raz pierwszy, spojrzał na Damona i gorąca wściekłość uderzyła w niego, 
przesłaniając jego odrętwienie. 
- Wszystko co robisz, to tylko bierzesz- Stefan powiedział mu gorzko- To jest ostatni, ostatni 
raz. Nie jesteśmy już braćmi. 
Usta Damona na ułamek sekundy otworzyły się przerażone, jakby miał zamiar coś 
powiedzieć, a potem jego twarz stwardniała, jego usta wykręciły się pogardliwie, a on skinął 
głową na Stefana.  
Bardzo dobrze, mówił ten gest.  
Stefan potknął się do tyłu, następnie odwrócił i pobiegł, wykorzystując wszystkie swoje 
nadprzyrodzone zdolności, tak szybko, jak tylko mógł, pozostawiając ich daleko w tyle 
nawet, kiedy Elena krzyczała: 
- Stefan!